|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Współuzależniona i DDA |
Autor |
Wiadomość |
agadelag
Małomówny
Dołączyła: 21 Mar 2013 Posty: 24 Skąd: mazowiecki
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 14:09 Współuzależniona i DDA
|
|
|
Ciężko mi zacząć pisać o sobie, ale chciałam to zrobić, więc może mało poradnie, ale piszę.
Mam 30 lat.Jestem współuzależniona i jestem DDA.
Alkoholikiem był tata, którego bardzo kochałam. Życie zakończył samobójstwem, kiedy miałam 11 lat. Zostałam z mamą i 4 letnim bratem. Dla mnie wtedy dzieciństwo się skończyło - starałam się być podporą dla mamy - uważałam się za mądrą , odpowiedzialną dziewczynkę, która stara się robić wszystko, żeby najbliższym było w życiu lżej, żeby nie przysparzać nikomu zmartwień. Myślałam, że uporam się z wszelkimi przeciwnościami losu, skoro przeżyłam śmierć ojca i sobie z nią poradziłam. Nie dość, że ja sobie ze wszystkim poradzę, to jeszcze każdemu pomogę.
Przez cały ten czas nie ma dnia, żebym nie żałowała, że go nie ma, że nie zdążyłam mu powiedzieć ile dla mnie znaczył i jak bardzo go kochałam. Inna sprawa, że czuję się winna jego śmierci. W ostatnim czasie jego życia, mama podjęła decyzję o rozwodzie. Kilkukrotnie wcześniej ojciec był wyrzucany przez nią z domu, jednak za każdym razem wracał. Tego ostatniego dnia przyszedł jak zwykle, prosić żeby mama go przyjęła z powrotem i dała kolejną szansę. Mama nie chciała a do tego włączyłam się ja - po raz pierwszy na głos wypowiedziałam, że nie chcę, żeby wracał. I już nigdy więcej nie wrócił. Następnego dnia się powiesił. Stąd moje poczucie winy.
Obecnie żyję z alkoholikiem - od 7 lat. Mój partner pije prawie codziennie. W 2008 roku zdecydował się, że pójdzie na terapię. Wytrwał 3 miesiące, po czym stwierdził,że tam są dużo gorsze przypadki niż on i że już więcej nic się nie dowie na spotkaniach. Temat leczenia zarzucił i powrócił stopniowo do spożywania w coraz to większej częstotliwości i dawkach. Za każdym razem "po przegięciu" solennie obiecywał poprawę i chęć pracy nad sobą - jednakże we własnym już zakresie. Efekt- znikoma skuteczność.
Nie jesteśmy małżeństwem, nie mamy dzieci. Od niedawna zamieszkaliśmy razem. Od tego momentu w zasadzie mój związek zaczął mnie uwierać. Do tej pory "alkoholowe wybryki" traktowałam ze złością, ale po dokonaniu skruchy i obietnicy poprawy, jakoś przechodziłam nad tym do porządku dziennego. Nie mieszkaliśmy razem, widywaliśmy się 2-3 dni w tygodniu. Miałam czas, żeby odpocząć od niego i nastroić się na mocne postanowienie - że następnym razem, to już na pewno go zostawię. Oczywiście następne razy były, a ja sobie znowu tłumaczyła, że to jeszcze nie ten moment. Zerowa konsekwencja.
Teraz kiedy żyjemy ze sobą, zaczęłam sobie zadawać pytanie- czy chcę żeby moje życie tak wyglądało?, czy naprawdę rytm mojego dnia i samopoczucia musi być wyznaczany przez zachowania drugiej osoby? Ale najważniejsze, że sama pytam siebie - czy mam prawo się wycofać i zrezygnować z tego, czego tak bardzo pragnęłam. Bo od dawna chciałam poczuć samodzielność i zamieszkać "na swoim". Dzisiaj to moje spełnione marzenie przysparza mi bólu głowy i nieustannej obawy, że tak już będzie zawsze. Dodatkowo martwię się cały czas, co z nim się stanie, kiedy ja postanowię odejść. I tak w kółko . A gdzieś w tle głowy czai się myśl, że tak nie musi wcale być i że może jednak coś dobrego mnie w życiu spotka.
Straszne te moje wypociny, ale musiałam przelać te swoje przemyślenia i padło na Was . Z góry przepraszam. Strasznie ciężko stanąć trochę z boku i opisać, to co w skołatanej głowie siedzi. |
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 14:16
|
|
|
Aga, trudna jest Twoja historia, rozumiem, jak trudno Ci podjąć jakąś decyzję. Co myślisz o podjęciu terapii współuzależnienia dla siebie?
A i właśnie - nie przepraszaj, bo Twoja wypowiedź wcale nie jest chaotyczna, a że trafiło na nas? A od czego wszyscy wraz z Tobą tu jesteśmy? - Żeby się wspierać i dzielić doświadczeniem, więc sama rozumiesz że jak najbardziej jesteś tu na swoim miejscu |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
Ostatnio zmieniony przez smokooka Wto 26 Mar, 2013 14:24, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Dziubas
(konto nieaktywne)
Pomógł: 16 razy Wiek: 54 Dołączył: 28 Gru 2011 Posty: 1251 Skąd: W-w
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 14:19
|
|
|
agadelag napisał/a: | Z góry przepraszam. |
Nie przepraszaj,bo nie ma za co
agadelag napisał/a: | padło na Was |
Bardzo mi miło |
_________________ "Niczego nie oczekuje, niczego się nie boję,
jestem wolny" N.Kazantzakis |
|
|
|
|
agadelag
Małomówny
Dołączyła: 21 Mar 2013 Posty: 24 Skąd: mazowiecki
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 14:38
|
|
|
Smokooka- rzeczywiście nie wspomniałam o swojej terapii. Pierwsze podejście miałam jeszcze nie będąc w obecnym związku, chyba w 2004 roku. Poszłam do terapeuty, bo nie mogłam sobie poradzić ze śmiercią taty. Uczęszczałam na spotkania przez 2 lata - raz w tygodniu. Niestety moja terapeutka przeszła na prywatna parktykę, a mnie najzwyczajniej nie było stać na sesje z nią. Nastąpiła przerwa, zaangażowałam się po drodze w związek i zaczęłam szukać znowu pomocy u terapeuty. Od 2009 roku uczęszczam na spotkania z nim raz na 2 tygodnie. Nigdy nie brałam udziału w terapii grupowej.
Mimo tych spotkań, nie czuję się dobrze i szukam, cały czas szukam środka na swoje rozterki. Podejrzewam, że to dlatego, że cały czas żyję z osobą, która mnie w rozterki wpędza. |
|
|
|
|
agadelag
Małomówny
Dołączyła: 21 Mar 2013 Posty: 24 Skąd: mazowiecki
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 14:40
|
|
|
Dziubas napisał/a: | Bardzo mi miło |
Do czasu aż nie dostanę całkowitego słowotoku i zamęczę wszystkich wokół:) Chociaż będę się pilnować |
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 14:44
|
|
|
Witaj Ago
agadelag napisał/a: | Mój partner pije prawie codziennie. |
Bazując wyłącznie na swoim smutnym doświadczeniu powiem tylko: UCIEKAJ!!!
Zastanów się, co Tobie przeszkadza w realizacji samodzielnego bycia "na swoim", ale bez garba w postaci ciągle pijanego faceta?
agadelag napisał/a: | martwię się cały czas, co z nim się stanie, kiedy ja postanowię odejść |
Tego nie wiadomo tak samo jak wtedy, gdy mieszkając z Tobą będzie miał komfort picia.
Jeśli odejdziesz, może się ogarnie, ale nie musi.
Będąc z Tobą również może się zapić, wpaść pod tramwaj.... itp. |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
|
|
|
|
Dziubas
(konto nieaktywne)
Pomógł: 16 razy Wiek: 54 Dołączył: 28 Gru 2011 Posty: 1251 Skąd: W-w
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 14:45
|
|
|
agadelag napisał/a: | Do czasu |
siem nie bojem |
|
|
|
|
agadelag
Małomówny
Dołączyła: 21 Mar 2013 Posty: 24 Skąd: mazowiecki
|
Wysłany: Wto 26 Mar, 2013 14:54
|
|
|
smokooka napisał/a: | Aga, trudna jest Twoja historia, rozumiem, jak trudno Ci podjąć jakąś decyzję. Co myślisz o podjęciu terapii współuzależnienia dla siebie?
A i właśnie - nie przepraszaj, bo Twoja wypowiedź wcale nie jest chaotyczna, a że trafiło na nas? A od czego wszyscy wraz z Tobą tu jesteśmy? - Żeby się wspierać i dzielić doświadczeniem, więc sama rozumiesz że jak najbardziej jesteś tu na swoim miejscu |
Dziękuję i tak, rozumiem, że mam tu swoje miejsce. |
|
|
|
|
esaneta
Moderator
Pomogła: 94 razy Wiek: 52 Dołączyła: 12 Lip 2011 Posty: 3397
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 07:34
|
|
|
agadelag napisał/a: | Nigdy nie brałam udziału w terapii grupowej. |
Ja byłam ponad rok pod opieka indywidualna terapeutki.
Sugerowała mi ona subtelnie dodatkowo grupe terapetyczną, jednak ja sie skutecznie opierałam.
Do momentu az przypadkiem trafiłam na to forum - tu poczułam namiastkę grupy, jej siłę. W efekcie na kolejnym spotkaniu poprosiłam terapkę o zapisanie mnie na grupę.
Od tamtej pory moja terapia nabrała tempa i zaczęła przynosic wymierne korzyści.
Trzeba wyjść do ludzi, a najłatwiej to zrobić zaczynając od takich jak MY.
A rozstanie się z alkoholikiem, to najrozsądniejsze co można zrobić, zwłaszcza, że bynajmniej technicznie nie skomplikowałas sobie zycia w tym chorym związku (mam na myśli wspólne zobowiazania, dzieci, majątek etc.) |
_________________ I Love gołąbki Klarci.
|
Ostatnio zmieniony przez esaneta Śro 27 Mar, 2013 07:36, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
agadelag
Małomówny
Dołączyła: 21 Mar 2013 Posty: 24 Skąd: mazowiecki
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 09:23
|
|
|
Cytat: | Zastanów się, co Tobie przeszkadza w realizacji samodzielnego bycia "na swoim", ale bez garba w postaci ciągle pijanego faceta? |
Przeszkadzają mi finanse - wynajmujemy mieszkanie i dzielimy się kosztami po połowie - jedno opłaca wszystkie zobowiązania, za pieniądze drugiego żyjemy. W sytuacji rozstania będę musiała wrócić "z podkulonym ogonem" do domu rodzinnego, co uznam za porażkę.
Plusem dla mnie jest, że mam gdzie wrócić, on - niekoniecznie. A doświadczenia z dzieciństwa skutecznie powstrzymują mnie przed radykalnym cięciem. Po prostu się boję, że moja decyzja wywoła lawinę nieszczęścia i że jemu się coś stanie . I ten strach to dla mnie największy hamulec. |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 09:25
|
|
|
no to jeszcze długa droga przed Tobą |
|
|
|
|
agadelag
Małomówny
Dołączyła: 21 Mar 2013 Posty: 24 Skąd: mazowiecki
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 09:29
|
|
|
olga napisał/a: | no to jeszcze długa droga przed Tobą |
Tak właśnie podejrzewam, niestety. |
|
|
|
|
pterodaktyll
Moderator .....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....
Pomógł: 204 razy Dołączył: 17 Mar 2009 Posty: 15070 Skąd: z...mezozoiku
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 09:39
|
|
|
olga napisał/a: | jeszcze długa droga przed Tobą |
Też mi coś takiego przyszło na myśl, ale jak to powiadają, "jak sobie spieprzysz życie, takie będziesz miał" |
_________________ |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 09:41
|
|
|
agadelag napisał/a: | wynajmujemy mieszkanie i dzielimy się kosztami po połowie |
Alkoholizm to choroba postępująca i kiedyś przestaniecie się dzielić. Sama będziesz opłacać chyba, że ewentualnie wrócisz agadelag napisał/a: | "z podkulonym ogonem" do domu rodzinnego, | i nie uznasz tego za porażkę a za sukces bo umiejętność oderwania sie fizycznego i emocjonalnego od alkoholika to już sukces i szansa na normalne życie. agadelag napisał/a: | Po prostu się boję, że moja decyzja wywoła lawinę nieszczęścia i że jemu się coś stanie | przed nieszczęściem go nie uchronisz choćbyś chodziła za nim krok w krok. Co będzie chciał to zrobi. To nie malutkie dziecko ale dorosły człowiek. |
|
|
|
|
Linka
Moderator
Pomogła: 47 razy Wiek: 59 Dołączyła: 15 Gru 2011 Posty: 2210
|
Wysłany: Śro 27 Mar, 2013 09:54
|
|
|
agadelag napisał/a: | Inna sprawa, że czuję się winna jego śmierci. W ostatnim czasie jego życia, mama podjęła decyzję o rozwodzie. Kilkukrotnie wcześniej ojciec był wyrzucany przez nią z domu, jednak za każdym razem wracał. Tego ostatniego dnia przyszedł jak zwykle, prosić żeby mama go przyjęła z powrotem i dała kolejną szansę. Mama nie chciała a do tego włączyłam się ja - po raz pierwszy na głos wypowiedziałam, że nie chcę, żeby wracał. I już nigdy więcej nie wrócił. Następnego dnia się powiesił. Stąd moje poczucie winy. |
ja myślę, że to jest najważniejsza teraz sprawa do przepracowania,
jak się nie pozbędziesz tego poczucia winy, będzie to rzutowało na każdą Twoją decyzję,
nie muszę Ci chyba mówić, że w żadnej mierze nie jesteś odpowiedzialna za śmierć ojca
|
_________________ Na moim niebie zawsze świeci słońce |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|