Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Współuzależniona i DDA
Autor Wiadomość
maria-1212 
Małomówny


Dołączyła: 25 Mar 2013
Posty: 21
Wysłany: Pią 29 Mar, 2013 17:00   

Aby mieć cechy charakterystyczne dla syndromu DDA, nie musi ojciec biegać z siekierą, bić...wystarczy, że czekając w domu na powrót ojca z pracy, zastanawiałaś się, czy ojciec wróci pijany, czy też nie...będzie awantura czy nie? rodzice będą się kłócili czy nie? Będę musiała pocieszać mamę jutro rano?...a może nie...

Jestem po pierwszym mityngu dla DDA...pierwszy raz...dziwnie się czułam...pierwszy raz powiedziałam coś o sobie...i to obcemu człowiekowi...to pomaga...

Nawet jak nie będziesz o sobie opowiadała...to zauważysz, że ktoś chce Ciebie słuchać...małostkowe...a tak pomaga...

Identyfikacja z grupą...wyrzucenie z siebie tej gnidy...

Mityng to grupa wsparcia - nie ma tam profesjonalisty (terapeuty)...przy kawie i ciastkach...w zależności jak kto organizuje...

Terapia - prowadzona przez specjalistę...raz w tygodniu...w moim mieście trwa rok...12 osób najwięcej...tu już pracujesz nad sobą...

Myślę, że warto najpierw pochodzić na mityngi...rozpoznać swoje potrzeby...to, nad czym chcemy pracować...i wtedy wiedząc czego chcesz osiągnąć dzięki terapii - udać się na nią...

Jest też terapia indywidualna - mówią, że najbardziej skuteczna jest ta grupowa...nie mam doświadczenia jeszcze w związku z terapią...

Pozdrawiam ciepło!
 
     
agadelag 
Małomówny


Dołączyła: 21 Mar 2013
Posty: 24
Skąd: mazowiecki
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 08:25   

Wczoraj po miesięcznej przerwie byłam na spotkaniu ze swoim terapeutą. Nie pamiętam kiedy szłam tak zdeterminowana, że dosyć już uników i że muszę ruszyć z miejsca. Wiem, że bardzo sprawnie do tej pory unikałam różnych tematów, bo było mi z tym wygodniej. Powoli zaczyna do mnie docierać, że to, że ze mną jest jak jest, to moja zasługa:).
Porozmawialiśmy i ustaliliśmy, że na razie nie zajmujemy się przeszłością, tylko dobieramy się do tego, co tu i teraz - czyli mojego obecnego życia z alkoholikiem. Na początek mam spisać na kartce jakie są moje potrzeby. Potem porozmawiać i posłuchać jakie potrzeby ma druga strona. Usłyszałam, co osobiście mnie chwilowo dotknęło - że sama przyszłam do alkoholika, a nie tylko, że alkoholik się do mnie przyczepił i żebym w ogóle nie czepiała się jego picia, bo największym błędem jest założenie, że moje problemy wynikają z jego picia. Że jak przestanie, to będzie lepiej, bo nie będzie. W sumie, to mam wrażenie, jakbym zaczynała wszystko od początku i poczucie, że dzisiaj mogłabym być na innym etapie, gdybym zechciała podejść inaczej do sprawy terapii. Mam tylko nadzieję, że nie jest za późno i że tym razem konsekwentnie, choćby małymi krokami, ale pójdę do przodu i dokonam zmian w sobie.
O terapii grupowej myślę, natomiast nie poruszyłam jeszcze tego tematu z terapeutą.
 
     
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 08:36   

agadelag napisał/a:
Usłyszałam, co osobiście mnie chwilowo dotknęło - że sama przyszłam do alkoholika, a nie tylko, że alkoholik się do mnie przyczepił i żebym w ogóle nie czepiała się jego picia, bo największym błędem jest założenie, że moje problemy wynikają z jego picia. Że jak przestanie, to będzie lepiej, bo nie będzie

To trudny moment, kiedy się okazuje, że to nie alkoholik i jego picie/niepicie jest istotą problemów osoby współuzależnionej. To trudny moment (nie można wszystkich swoich stanów i niepowodzeń zrzucić na jego barki :evil2" ).
 
     
agadelag 
Małomówny


Dołączyła: 21 Mar 2013
Posty: 24
Skąd: mazowiecki
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 08:45   

Dla mnie to istna rewolucja była i głupio mi się zrobiło, że do tej pory ja byłam "święta" niemalże, a on ten zły (w zasadzie tylko i wyłącznie). Także "jakby mi ktoś w mordę dał", ale to dobrze.
Teraz muszę przetrawić to info. Zdaje się, że jeszcze całkiem sporo tych rewolucji przede mną. Ale lepsze to, niż życie w kłamstwie - okłamywanie przede wszystkim samej siebie.
 
     
agadelag 
Małomówny


Dołączyła: 21 Mar 2013
Posty: 24
Skąd: mazowiecki
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 08:48   

pannamigotka napisał/a:
Śmiać mi się teraz chce z tego mojego "Nie jestem gotowa na terapię".

Na ten moment to mi zdecydowanie bardziej chce się płakać. To rzeczywiście bardzo wygodne mieć na kogo zwalić. Teraz będzie dla mnie mniej wygodnie, ale za dużo już tej "wygody".
 
     
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 08:53   

agadelag napisał/a:
lepsze to, niż życie w kłamstwie

Dokładnie tak. Terapia to po prostu nauka jak spojrzeć na życie realnie, jak porzucić sferę iluzji.
Ja też uważałam się za świętą. Przecież pracowałam, wychowywałam dziecko, zajmowałam się domem, NIE PIŁAM, a on chlał i olewał wszystko. No to kto był ten dobry, a kto zły? To tyle jeśli chodzi o pozory. Jak zajrzałam w siebie, do środka, to byłam w szoku ile syfu się we mnie zbierało od dziecka. A najlepsze, że mój alkoholik trzeźwieje i jest mu całkiem nieźle w życiu, a ja dalej sprzątam ten syf i końca nie widać :wysmiewacz:
 
     
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 08:54   

agadelag napisał/a:
Teraz będzie dla mnie mniej wygodnie, ale za dużo już tej "wygody".

Zdrowiejesz :tak:
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 08:55   

Cytat:

Dla mnie to istna rewolucja była i głupio mi się zrobiło, że do tej pory ja byłam "święta" niemalże, a on ten zły (w zasadzie tylko i wyłącznie). Także "jakby mi ktoś w mordę dał",

Dla mojej (wtedy jeszcze żony) też był to szok jak usłyszała coś podobnego od mojego terapeuty, do którego sama mnie zaciągnęła mając nadzieję, że pogrozi mi palcem i powie niu niu, nie wolno drażnić i sprzeciwiać się wspaniałej żonie, a on wylał jej kubeł zimnej wody na głowę .......
_________________
:ptero:
 
     
agadelag 
Małomówny


Dołączyła: 21 Mar 2013
Posty: 24
Skąd: mazowiecki
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 09:18   

No właśnie to jakby paradoks - przecież to nie ja wyczyniam te wszystkie złe rzeczy, tylko on. A ja nie dość, że staram się, żeby wszystko było ok, to jeszcze znoszę pijackie wybryki i to, jak mi z tym ciężko.
Ale w mózgu zapaliło się światełko - skoro to wyuczone dotychczas myślenie zaprowadziło mnie do stagnacji i rezygnacji, to mimo poczucia, że świat stanął na głowie (problem we mnie, a nie tam gdzie dotychczas go upatrywałam) spróbuję tego nowego myślenia. Stare sie zdecydowanie nie sprawdza.

pannamigotka napisał/a:
Zdrowiejesz :tak:

Mam taką nadzieję... i w końcu tego chcę.
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 09:22   

agadelag napisał/a:
No właśnie to jakby paradoks

I to jaki...........
_________________
:ptero:
 
     
edit582620 
Małomówny
niebieskooka


Dołączyła: 05 Mar 2013
Posty: 37
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 09:24   

pterodaktyll napisał/a:
Cytat:

Dla mnie to istna rewolucja była i głupio mi się zrobiło, że do tej pory ja byłam "święta" niemalże, a on ten zły (w zasadzie tylko i wyłącznie). Także "jakby mi ktoś w mordę dał",

Dla mojej (wtedy jeszcze żony) też był to szok jak usłyszała coś podobnego od mojego terapeuty, do którego sama mnie zaciągnęła mając nadzieję, że pogrozi mi palcem i powie niu niu, nie wolno drażnić i sprzeciwiać się wspaniałej żonie, a on wylał jej kubeł zimnej wody na głowę .......


trochę sobie sama polałam a trochę mąż jeszcze tylko terapeuta by mi się przydał dzisiaj jestem odważna a co mi tam A tak fajnie z tą aureolą było :szok:
tylko czasami niestety bo ciężka jakaś może?
Ostatnio zmieniony przez edit582620 Śro 10 Kwi, 2013 09:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 09:26   

edit582620 napisał/a:
tak fajnie z tą aureolą był :szok:
tylko czasami niestety bo ciężka jakaś może?

Poczytaj se żywoty świętych :p . Oni dopiero mieli przerąbane z tymi aureolami :mgreen:
_________________
:ptero:
 
     
agadelag 
Małomówny


Dołączyła: 21 Mar 2013
Posty: 24
Skąd: mazowiecki
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 09:35   

Mnie moja aureola po prostu drażni i okropnie uwiera :D Chcę się jej pozbyć!
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 09:43   

agadelag napisał/a:
Mnie moja aureola po prostu drażni i okropnie uwiera :D Chcę się jej pozbyć!

Wywalić albo jeszcze lepiej utopić :mgreen:
_________________
:ptero:
 
     
agadelag 
Małomówny


Dołączyła: 21 Mar 2013
Posty: 24
Skąd: mazowiecki
Wysłany: Śro 10 Kwi, 2013 09:54   

Cytat:
Wywalić albo jeszcze lepiej utopić :mgreen:

Na początek po prostu zdejmę :D A jak unicestwić, jeszcze pomyślę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 12