|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Definicja współuzależnienia |
Autor |
Wiadomość |
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 10:13 Definicja współuzależnienia
|
|
|
Piszę właśnie własną definicję czym jest współuzależnienie, może razem spróbujemy stworzyć taką definicję, w której nie zabraknie niczego?
To mój początek:
Współuzależnienie powstaje na skutek związku emocjonalnego z osobą dysfunkcyjną emocjonalnie, uzależnioną, chorą, przemocową lub apodyktyczną. Polega na powolnym kształtowaniu się mechanizmów obronnych i umiejętności przetrwania w traumatycznych okolicznościach. Często rozpoczyna się w dzieciństwie. To powolny proces oparty na nieświadomym przesuwaniu granicy własnego poczucia bezpieczeństwa, poczucia wartości, wartości etycznych. To zaniechanie zajmowania się sobą, niedostrzeganie siebie, swoich potrzeb, zatracanie się w poddaniu się centralnej osobie, powodujące zaburzenia adaptacyjne, błędne postrzeganie rzeczywistości, zmiany osobowościowe, powodujące zgorzknienie, poczucie braku perspektyw, zaniedbania ważnych dziedzin życia, jak wychowanie dzieci, dom, praca, mogące prowadzić do depresji, zachowań kompulsywnych, rozwinięcia uzależnienia. Jedynym celem staje się przejmowanie odpowiedzialności za osobę będącą w centrum uwagi, układanie się pod jej potrzeby, nastroje, emocje, życie jej życiem. To błędne postrzeganie rzeczywistości i szukanie szczęścia poza sobą, charakterystyczne jest dla tej postawy myślenie życzeniowe, patrzenie na siebie przez pryzmat domyślnych opinii, zaplątanie się w pozornych działaniach mających przynosić zmiany a utrwalających i pogłębiających złą sytuację. Niesie ze sobą nadodpowiedzialność i nadkontrolę, czyli zachowania mające jak najdalej oddalić współuzależnioną osobę od siebie samej. |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
|
|
|
|
pannamigotka
(konto nieaktywne)
Pomogła: 33 razy Wiek: 59 Dołączyła: 14 Lip 2012 Posty: 1416
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 11:47
|
|
|
Dodam brak działania, tkwienie latami w sytuacji beznadziejnej, bezradność, brak wiary w to, że sobie poradzę bez niego, niewykorzystywanie możliwości prawnych czy administracyjnych, a nawet jeśli dojdzie do rozwodu, separacji czy wyroku o alimenty- dalsze tkwienie przy alkoholiku.
Współuzależnienie to dla mnie związanie właśnie, brak zdrowego myślenia, tłumaczenie latami "nie jestem gotowa", "boję się", to dla mnie też narzekanie- dużo łatwiej narzekać na alkoholika niż zajrzeć wgłąb siebie.
To pierwsze co mi przychodzi do głowy. Dodałabym jeszcze hasło: MASKA. To przeciwieństwo narzekania- u nas wszystko ok, nie ma problemów, zobacz jak ładnie wyglądam, tak nie wygląda żona alkoholika. Ja wyglądałam dużo lepiej jak mój alkoholik pił i z tego co widzę nie jestem jedyna- jak zobaczyłam zdjęcia koleżanki z okresu, w którym jej mąż pił- a ona wystylizowana jak na wybieg, uśmiech od ucha do ucha, ona na to- założyłam maskę, w środku przeżywałam koszmar. |
|
|
|
|
Mysza
Gaduła
Pomogła: 41 razy Dołączyła: 03 Mar 2010 Posty: 830 Skąd: Wrocek
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 16:18
|
|
|
smokooka napisał/a: | Niesie ze sobą nadodpowiedzialność i nadkontrolę, czyli zachowania mające jak najdalej oddalić współuzależnioną osobę od siebie samej. |
Smoka, ja bym odwróciła kolejność.
Dla mnie współuzależnienie to utrata samej/samego siebie, zagubienie, zatracenie.
Brak możliwości usłyszenia tego co w duszy każdego/ każdej z nas gra.
I według mnie w wyniku owego zatracenia następuje skupienie uwagi na osobach drugich, trzecich...i kolejnych.
Ten brak skupienia się na samej/samym sobie, ta niemożność, brak umiejętności zajęcia się samym sobą prowadzi do nadkontroli i nadodpowiedzialności i do ...wszystkich tych objawów o których pisałaś.
Tak tylko wtrąciłam swoje trzy grosze |
_________________ "Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie" - Mahatma Gandhi |
|
|
|
|
pietruszka
Moderator
Pomogła: 232 razy Wiek: 54 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 5443
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 18:26
|
|
|
nieumiejętność podejmowania decyzji, brak konsekwencji w działaniu
myślenie życzeniowe, nieumiejętność rozróżniania rzeczywistości od myślenia życzeniowego, skłonność do zaniechania działania w oczekiwaniu na działanie z zewnątrz (ktoś to rozwiąże, ktoś mnie wybawi)
Dla mnie osobiście (choć nawet specjaliści się o to spierają) - to dysfunkcja, niezdrowy mechanizm obronny, który prowadzi do ciężkich chorób psychicznych i somatycznych związanych z długotrwałym przebywaniem w stanie permanentnego stresu... ba... nieleczone współuzależnienie może prowadzić do śmierci wskutej stresu i zaniedbań własnego zdrowia.
ot... tak mi się nasunęło... |
_________________
|
|
|
|
|
OSSA
Upierdliwiec
Pomogła: 29 razy Dołączyła: 20 Wrz 2011 Posty: 2272 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 19:13
|
|
|
pannamigotka napisał/a: | to dla mnie też narzekanie- dużo łatwiej narzekać na alkoholika niż zajrzeć wgłąb siebie. |
Mnie osobiście to współ .... coś tam pasowało, przecież zawsze można było obronić się, przez niego, bo on ciągle, nie dbam o siebie, bo nie mam czasu, pieniędzy, nie robię lub robię coś źle, bo ... gdyby nie on, to ... ale ...
Kiedy od separowałam się od niego emocjonalnie i musiałam przyjrzeć się sobie w , stanąć w prawdzie przed moim synami, to wcale taki nie jestem.
Oj dużo pracy nad sobą mnie czeka |
|
|
|
|
Jo-asia
Upierdliwiec miłośniczka
Pomogła: 59 razy Wiek: 53 Dołączyła: 10 Sie 2012 Posty: 2955 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 19:15
|
|
|
A mnie się nasunęło...że ta definicja, którą stworzyłyście...dotyczy mnie....alkoholiczki
mnie "wybawiał" alkohol....i tylko tym...albo aż tym....się różnię |
_________________ ...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. |
|
|
|
|
pietruszka
Moderator
Pomogła: 232 razy Wiek: 54 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 5443
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 19:19
|
|
|
Jo-asia napisał/a: | mnie "wybawiał" alkohol....i tylko tym...albo aż tym....się różnię |
ot... wbrew pozorom wcale nie stoimy po przeciwnych stronach barykady...
to jakiś sposób na ucieczkę od siebie, własnych trudności, nieumiejętności emocjonalnych i życiowych... uzależnieni używają swoich używek - współuzależnieni - w tym celu - osoby uzależnione. |
_________________
|
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 19:34
|
|
|
Jo-asia napisał/a: | A mnie się nasunęło...że ta definicja, którą stworzyłyście...dotyczy mnie....alkoholiczki |
Uzależnienie nie wyklucza współuzależnienia.
Bardzo możliwe, że Ciebie ta dysfunkcja również dotyka. |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
|
|
|
|
pannamigotka
(konto nieaktywne)
Pomogła: 33 razy Wiek: 59 Dołączyła: 14 Lip 2012 Posty: 1416
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 19:35
|
|
|
pietruszka napisał/a: | Jo-asia napisał/a: | mnie "wybawiał" alkohol....i tylko tym...albo aż tym....się różnię |
ot... wbrew pozorom wcale nie stoimy po przeciwnych stronach barykady...
to jakiś sposób na ucieczkę od siebie, własnych trudności, nieumiejętności emocjonalnych i życiowych... uzależnieni używają swoich używek - współuzależnieni - w tym celu - osoby uzależnione. |
No właśnie. To może pokusimy się o to, co było na początku naszej współuzależnieniowej/ uzależnieniowej drogi?
U mnie był to brak poczucia własnej wartości, a powodem tego dom rodzinny taki a nie inny. Alkohol towarzyszył mi od najmłodszych lat i tata wesoły po % i mama wyładowująca swoje frustracje na mnie.
U Lukasza było podobnie- alkohol w tle, matka skupiona na sobie, tata agresor, zerowe poczucie własnej wartości, ucieczka w alkohol.
Moja siostra- choć ją matka traktowała zupełnie inaczej i jest pewna siebie i przebojowa- nadużywa alkoholu/ pije na granicy ryzyka. |
|
|
|
|
OSSA
Upierdliwiec
Pomogła: 29 razy Dołączyła: 20 Wrz 2011 Posty: 2272 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 19:59
|
|
|
pannamigotka napisał/a: | To może pokusimy się o to, co było na początku naszej współuzależnieniowej/ uzależnieniowej drogi? |
W moim przypadku tak zwyczajnie zakochałam się, nie miałam pojęcia o chorobie alkoholowej, nigdy nie widziałam pijanego ojca, nie było w domu awantur. Owszem rodzice kłócili się, ale nie przekraczali pewnych granic. Chronili nas , do domu nie mieli wstępu nasi pijący krewni, no po co mieli przychodzić , jak nie było .
Dlatego weszłam w ten związek jak w masło, kochałam i wierzyłam, że jestem silna, moja miłość go zmieni i takie tam .... a wyszło ... ślub , dziecko , później kolejne i miałam związane ręce. On stopniowo mnie tłamsił, udowadniał, że nic nie znaczę, nie dam sobie rady, każdą pomyłkę wykorzystywał by mi dokopać, każdy sukces był powodem do obrażania się. Czułam się winna, że pada deszcz, świeci słońce i osiągnęłam swoje dno. Teraz powoli .......
Men nie pochodzi z patologicznej rodziny, tatuś, mamusia, najlepszy uczeń, studia zagranicą. Dlaczego najpierw jego siostra wyszła za alkoholika, później men ..... gdzie był początek, to jak rozważanie co pierwsze jajko czy kura. |
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 19:59
|
|
|
Jo-asia napisał/a: | A mnie się nasunęło...że ta definicja, którą stworzyłyście...dotyczy mnie....alkoholiczki
mnie "wybawiał" alkohol....i tylko tym...albo aż tym....się różnię |
To tak jak ja zupełnie, współuzależniona początkowo od matki wpadałam w coraz głębszą kałużę, ukojenia szukając w alkoholu, jedzeniu, licznych kompulsywnych zachowaniach |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
|
|
|
|
pietruszka
Moderator
Pomogła: 232 razy Wiek: 54 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 5443
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 22:20
|
|
|
OSSA napisał/a: | to jak rozważanie co pierwsze jajko czy kura. |
ja tam u któregoś przodka znalazłam w księgach metrykalnych tak podaną przyczynę śmierci: delirium tremens... To było akurat gdzieś około 1850 roku...
A ile ciekawych historyjek o rodzinnych dysfunkcjach usłyszałam, zajmując się genealogią. Dysfunkcja na dysfunkcji... porozwiązywały się języki...
Ot rzeczywiście sztafeta pokoleń... |
_________________
|
|
|
|
|
Jo-asia
Upierdliwiec miłośniczka
Pomogła: 59 razy Wiek: 53 Dołączyła: 10 Sie 2012 Posty: 2955 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Czw 11 Kwi, 2013 22:21
|
|
|
Ja się raczej zastanawiam..i zadaję pytania...po co? mnie spotkało, w tym przypadku uzależnienie?...po co? mnie właśnie spotkała taka a nie inna szansa?...po co?
po co, mi takie doświadczenia?.....
i jedna z odpowiedzi jakie znalazłam...to, po to...abym dzisiaj doceniała..zauważała...doświadczała przeciwieństwa...tamtych....
bez tych trudnych wspomnień...moje życie nie miało by, tak wielkiej wartości dzisiaj |
_________________ ...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. |
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Pią 12 Kwi, 2013 07:49
|
|
|
Jo-asia napisał/a: | po co? mnie właśnie spotkała taka a nie inna szansa?...po co? | też o tym myślę i doszłam do wniosku, że to właśnie ja mam przerwać swoistą sztafetę pokoleń i pokazać dzieciom, że można inaczej. |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
|
|
|
|
esaneta
Moderator
Pomogła: 94 razy Wiek: 52 Dołączyła: 12 Lip 2011 Posty: 3397
|
Wysłany: Sob 13 Kwi, 2013 07:21
|
|
|
a mnie to się nie chce już sobie przyglądać |
_________________ I Love gołąbki Klarci.
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|