Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
trudne życiowe wybory - prośba o wsparcie
Autor Wiadomość
Mysza 
Gaduła



Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 03 Mar 2010
Posty: 830
Skąd: Wrocek
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 10:19   

Zosia napisał/a:
W 2005 byłam na terapii dla współuzależnionych. Być może był jakiś efekt tej terapii, bo Pan zaprzestał picia na jakiś czas


tym stwierdzeniem, które pogrubiłam zaprzeczyłaś kompletnie temu co napisałaś...

Terapia dla współuzależnionych jest tylko i wyłącznie dla WSPÓŁUZALEŻNIONYCH i ma służyć im samym... nie temu żeby alkoholik zaprzestał picia ...od tego są terapie dla alkoholików.
Zosia napisał/a:
zakończenia związku. Wtedy to była bardzo trudna decyzja, ale w końcu ją podjęłam. I byłam jej pewna i w pełni przekonana o jej słuszności.


a moim zdaniem... gdybyś była w pełni przekonana co do słuszności tej decyzji nic by Ci nie przeszkodziło we wprowadzeniu jej w życie i konsekwentnym trzymaniu się tego co postanowiłaś.

Ale ponieważ Twoja terapia dla współ...nie dała efektów ( bo skoro oczekiwałaś, że po niej alkoholik przestanie pić, to dać nie mogła) to każdy najmniejszy powód
Zosia napisał/a:
Nie spodziewałam się że on pójdzie na terapię. Ta jego decyzja była niespodziewana i była dużym zaskoczeniem.

był dobry by decyzji o rozstaniu nie wprowadzać w życie, lub by nie trzymać się konsekwentnie swoich postanowień...
_________________
"Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie" - Mahatma Gandhi
 
     
Zosia 
Małomówny


Dołączyła: 04 Lip 2011
Posty: 23
Skąd: Polska
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 11:04   

Mysza, początkowo szłam na terapię myśląc że oni mi tam powiedzą co zrobić żeby on nie pił. Tam szybko mnie wyprowadzili z błędu, i zaczęłam myśleć o sobie. Rzecz w tym, że myślę że to zmiana mojej postawy wobec jego picia sprawiła że on poczuł że przegina i próbował się zacząć kontrolować przez jakiś czas. Może masz rację - terapia nie była zbyt owocna, skoro dałam się na to nabrać. Ale ciągle w tym wszystkim jest problem - dalej go kocham. I to jest teraz mój problem.

I tylko dlatego dałam mu szansę i przystałam na ustalenie warunków. Trudno tak ot, przekreślić największą miłość życia. Jakbym go znienawidziła było by prosto.
A tak miotam się między uczuciami a rozsądkiem. Bo wiem że teraz decyzja o rozstaniu już nie będzie mogła podlegać negocjacjom. Po prostu przeraża mnie że zostanę naprawdę SAMA.
Ja wiem że macie rację, że trzeba ten kubeł zimnej wody przyjąć na głowę, ale serce mi pęka z rozpaczy, że nie wyszło. Że mój syn będzie cierpiał, bo oczywiście mniej niż z Tatą-alkoholikiem, ale będzie. Nasze rozstanie będzie dla niego dramatem, który może zrozumie dopiero za wiele lat.
Widzę jaki wychodzi rachunek zysków i strat - ale serce pęka. Miało być pięknie. Jest ból i żal, stracone nadzieje na stabilizację w życiu.
Gdyby nie dziecko, nie byłoby mnie tu. Mam poczucie klęski i tego że znów będzie kolejne dziecko z rozbitej rodziny. Kto je zaprowadzi do szkoły jak będę chora? Jak będę pracować jak on będzie chory? (moich klientów nie obchodzi L4 a pracuję sama). Wiem że są większe dramaty życiowe. Ale dziś to jest moja tragedia. Dziś widzę w oddali dwa dna: jedno jako współuzależnionej, drugie jako osoby której w życiu nie wyszło.
Kończę bo chyba dziś nie jest dobry dzień, nie widzę już przez łyz klawiartry.
 
     
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 11:38   

Zosia napisał/a:
To może taki malutki kubełek....?
Nie, raczej nie. Albo zmieniasz SIEBIE i wychodzisz ze współuzależnienia, zaczynasz myśleć trzeźwo, albo w tym tkwisz. Tu nie ma miejsca na półśrodki. Tak jak z piciem ;)
A jak przeczytałam, że Twoja terapia przyniosła skutki, bo mąż przestał pić, to ja się zastanawiam co to była za terapia, bo chyba nie terapia współuzależnienia a jakieś leczenie uzależnienia przez żony (w-h-a-t?!). Też chodzę na terapię współuzależnienia i w ogóle o alkoholiku nie gadam.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 11:42   

Zosiu to nie Tobie nie wyszło i nie przez Ciebie nie wyszło.
 
     
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 11:45   

Zosia napisał/a:
chyba dziś nie jest dobry dzień, nie widzę już przez łyz klawiartry.

Zostaw to na dziś, skoro masz duże emocje, wycisz się, może masaż, basen, spacer, rower?
Może jutro będzie lepszy dzień i to wszystko nie będzie takie trudne. Osobiście uważam, że na ten moment bez terapii nie dasz rady sama, nie wytrwasz, bo wciąż będziesz mylić miłość ze strachem/ uzależnieniem do drugiej osoby. Wsparcia poszukaj na Al-Anon, to bezpieczne miejsce, raczej bez zimnej wody, kubłów itp ;) Dlatego terapia z mityngami tak dobrze się uzupełniają.
 
     
Zosia 
Małomówny


Dołączyła: 04 Lip 2011
Posty: 23
Skąd: Polska
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 11:47   

Migotko,
Na mojej terapii też o alkoholikach nie było mówione, za to było o mechanizmach jakie rządzą współuzależnionymi, o dzieciństwie, o naszych uczuciach i problemach. Próbuję wam wytłumaczyć, że zmiana mojej postawy (przestałam sprzątać po nim, przestałam za niego załatwiać, przestałam się wstydzić, itp.) spowodowała że on się na chwilę opamiętał i próbował się starać.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 11:52   

myślę, próbował uśpić Twoja czujność, załagodzić sprawę, że była to tylko przerwą w piciu
 
     
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 12:07   

Zosia napisał/a:
przestałam za niego załatwiać,

Calusieński przedługi post był o nim. Rozstaliście (?) się, a Ty nadal o nim. I wszystko co w nim było, to nic innego jak opis głębokiego współuzależnienia. Byłam pewna czytając go, że nigdy nie byłaś na żadnej terapii.
Nawet jeśli terapia chwilowo pomogła (Tobie) to współuzależnienie ma charakter nawrotowy. Może teraz masz po prostu coś na kształt nawrotu? Możesz spokojnie szukać pomocy u specjalisty, co Ci gorąco polecam, póki jest Ci źle. Bo jak tylko poprawi Ci się samopoczucie to o terapii zapomnisz :P
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 13:49   

Zosia napisał/a:
Mam poczucie klęski i tego że znów będzie kolejne dziecko z rozbitej rodziny. Kto je zaprowadzi do szkoły jak będę chora? Jak będę pracować jak on będzie chory? (moich klientów nie obchodzi L4 a pracuję sama). Wiem że są większe dramaty życiowe.

Zapamiętaj Zosiu, że alkoholizm jest chorobą PROGRESYWNĄ i jeśli Twój mąż jeszcze dziś jest w stanie sprostać tym obowiązkom, to za jakiś czas już niekoniecznie.
Za jakiś czas nie będziesz mogła liczyć, że zaprowadzi syna do szkoły, bo już od rana będzie stał pod sklepem czekając na otwarcie, żeby szybko kupić piwo, albo coś mocniejszego.
Jeśli zostawisz go z dzieckiem, to po powrocie z pracy będziesz miała (w najlepszym razie) leżące zwłoki, a dziecko będzie się pilnowało samo. Piszę, że w najlepszym razie, bo może być, że pan będzie w knajpie.
Tak, nie będziesz osobą samotną. Będzie was więcej niż jest teraz, bo oprócz syna i męża będziesz miała nieodłączny alkohol...
...a, może jeszcze będą długi które kto będzie spłacał? No zgadnij! :(
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Mysza 
Gaduła



Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 03 Mar 2010
Posty: 830
Skąd: Wrocek
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 14:31   

Zosia napisał/a:
terapia nie była zbyt owocna, skoro dałam się na to nabrać

Zosiu... terapia bez chęci wprowadzenia zmian u samej terapeutyzującej się... pozostaje tylko... terapią
Na nic nie ma wpływu, niczego nie polepsza ani niczego nie pogarsza... pozostaje obojętnym dodatkiem, kolejnym niemiłym obowiązkiem dnia codziennego...

Zosia napisał/a:
dalej go kocham. I to jest teraz mój problem.


Miłość... to nigdy nie jest problem :)
Tylko ... czy to jest miłość, czy to jest lęk przed samotnością i potrzeba bycia z kimś???
Skoro twierdzisz że go kochasz... to pewnie i szanujesz, więc pozwól mu robić to co chce, żyć tak jak chce, być takim człowiekiem jakim chce... nawet chorym...
Potrafisz? czy czujesz, że chcesz go, ale takiego... jakiego sama byś "ulepiła" swoimi oczekiwaniami...
...to nie jest chłopczyk z plasteliny... to wolny człowiek, dokonujący własnych wyborów...
Miej i Ty swoje, trzymaj się ich konsekwentnie, a wtedy będziesz się miała szansę przekonać, czy to faktycznie
"największa miłość życia".

Zosia napisał/a:
Jakbym go znienawidziła było by prosto.

Nieprawda...nigdy nienawiść nie jest prosta i łatwa... i na pewno w niczym nie pomaga, zawsze godzi w nas samych, nieświadomie sami sobie wyrządzamy największą krzywdę... bo rykoszetem wraca ze zdwojoną siłą...
_________________
"Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie" - Mahatma Gandhi
 
     
mama Meli 
Małomówny


Pomogła: 1 raz
Wiek: 52
Dołączyła: 01 Kwi 2013
Posty: 32
Skąd: Pomorze
Wysłany: Czw 25 Kwi, 2013 17:32   

Podziwiam , ze jeszcze masz siłę na ciągnięcie tego wózka , przepraszam ale sama mam męża przyjmującego leki antydepresyjne i nasenna,pijacego i postanowiłam że, muszę zmienić swoje życie , bo on mnie po prostu zabijał swoją osobą.Kiedys myślałam że umrze beze mnie, jeździłam do szpitala,płakałam ,cały świat kręcił się wokół niego.Też myślałam, że moje dzieci żle zniosą to , że są z rozbitej rodziny, ale o dziwo moja starsza córka uważa ,że to najlepsze dla nas wszystkich, za dużo widziala.Twój syn też zacznie niedługo zauważać, uwierz mi.Zmieniam swoje życie, już się nie boję ,że zostanę sama,przecież to nie koniec świata, a jestem w podobnym wieku.Robię postępy na terapii-wg mojej terapeutki, jestem coraz silniejsza, wiem ,ze moje słowa niczego nie zmienią , bo sama musisz zapragnąć zmiany,przepraszam ,ale odnoszę wrażenie ,że ty nie prowadzisz już swojego życia ,ty żyjesz życiem swojego alko-wciąż cf2423f
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 11