Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Kiedy pozwolić pełnoletnim dzieciom na samodzielność?
Autor Wiadomość
Żeglarz 
Gaduła



Pomógł: 31 razy
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 991
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 17:22   

matiwaldi napisał/a:
mogę się mylić ...........

Masz prawo :mgreen:
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 17:57   

Przyjechał do mnie kiedys w ' komplementy' amant i w rozmowie wiedział lepiej ode mnie ile mam lat, co jest dla mnie dobre. Zachwalał siebie i swoją ofertę oczywiście :papa: :papa: dla amanta . 20 - kilka lat temu uznałabym, że mądrze facet prawi jest :okok:

Zmierzam do tego, że gdybym miała odpowiedni wzór relacji to by mnie nie interesowały osoby toksyczne, niedostępne emocjonalnie.
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 18:47   

Cytat:
Wyrodną to może będę, jeśli wystąpię o rozwód, bo co to za wstyd, żeby dziewczyna z cudownej, katolickiej - w dodatku praktykującej rodziny - rozstała się z mężem, który TYLKO pije i zaniedbuje dom oraz rodzinę;

Jestem praktykującą katoliczką, tak jak cała moja rodzina
mieszkam w małej wiosce, rozwodem się nie chwalę, ale wieść się rozeszła lotem błyskawicy,
dotarły do mnie tylko takie komentarze:"gratuluję" i " nareszcie" , negatywnych nie słyszałam.
Mamie tylko się wyrwało "tak ci się dziecko nie ułożyło"...
a ja na to : właśnie mi się zaczyna układać :)
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 18:58   

Oj tam Pietrusiu, ja nie miałam alkoholika w rodzinie, dziadkowie wręcz abstynentami byli,
a na męża alkoholika wybrałam :bezradny:

nawiążę może do tematu rodzin wielodzietnych...
jestem najstarsza z 8 rodzeństwa, uczucia opiekuńcze tak mi się rozwinęły :shock: ,
że chyba naturalną koleją rzeczy wybrałam męża, którego całe nasze wspólne życie nańczyłam....
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 19:13   

Linka napisał/a:
dziadkowie wręcz abstynentami byli

mój ojciec to taki alkoholik lekki, jakoś udaje mu się balansować w mniej chronicznej fazie uzależnienia od emerytury... na pewno pracoholik i choleryk, a oboje rodzice upośledzeni emocjonalnie (aż mi to głupio zabrzmiało - no jak tak można o rodzicach :rotfl: ), zamrożeni na kość i nieradzący są emocjonalnie... ale alkoholizm i tak znalazłam w dalszej i bliższej rodzinie - na pewno dziadek ze strony mamy (no tak mama jest DDA, co wiele tłumaczy), jej brat, a w jednej i drugiej rodzinie znalazłam dużo dysfunkcji, niektóre wręcz uwiecznione w księgach metrykalnych... Jak owo delirium tremens zapisane jako przyczyna śmierci.

Inna sprawa, że myślę sobie, że im mniejsze rodziny tym bardziej szansa na dysfunkcyjność wzrasta. Kiedyś, kiedy rodziny były wielopokoleniowe, utrzymywało się bliższe więzi z ciotkami, stryjenkami, wujami, kuzynami, zawsze istniała szansa, że dziecko znajdzie sobie trwały autorytet i oparcie w kimś dorosłym oprócz rodziny: starszym rodzeństwie, jakieś ciotce, babci... Może dlatego tak ważne, by przerwać tę sztafetę pokoleń? Sama co prawda dzieci nie mam, ale czasem mam nadzieję, że choć moim bratankom przekażę coś fajnego, nawet moja mama zastanowiła się, kiedy delikatnie zasugerowałam jej, że to normalne, że wnuczka tak otwarcie mówi jej kocham Cie babciu, całuje ją. Zareagowałam, kiedy mamcia stwierdziła, że jest zbyt wylewna (skad ja to znam). Zapytałam się, czy nie sprawia jej to radości, i nie jest to miłe i... przyznała mi rację - i z tego, co widzę... pozwala się wnusi całować. Choć fakt... nadal nieco sztywnieje, gdy sama próbuję ją choć pocałować w policzek... W sumie to mi jej żal...
_________________

 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 19:24   

pietruszka napisał/a:
Choć fakt... nadal nieco sztywnieje, gdy sama próbuję ją choć pocałować w policzek... W sumie to mi jej żal...

wiesz....nie wiedziałam, że mogą być tacy ludzie
patrzę na moich rodziców, których zawojowała kolejna wnusia i w głowie mi się nie mieści

aha, cała moja ogromna rodzina wita się całując w policzek
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 19:38   

Linka napisał/a:
wiesz....nie wiedziałam, że mogą być tacy ludzie

sama tak miałam, więc wiem jak to boli od wewnątrz... pragnie się bliskości, a jednocześnie boi się... nie umiałam się przytulić, ani tym bardziej nawet poprosić o przytulenie... cud, ze przezwyciężyłam to... w sumie tutaj dużo zawdzięczałam Pietruchowi, bo zdobył mnie właśnie swoją otwartością i czułością (dostał w darze od dziadków). Inna sprawa, że później wskutek postępu jego alkoholizmu zmroziłam się z powrotem, ale dla mnie to był właściwie stan normalny... :( Dla mnie odkrycie własnej emocjonalności to była prawdziwa Eureka. Znałam niektóre uczucia: ale to był głównie lęk i złość. Resztę gdzieś upychałam, bo "nie wypada być wylewnym"... Inna sprawa, że lęk i złość też próbowałam upchnąć, ale te akurat same wyłaziły... w najmniej oczekiwanych momentach... na przykład w atakach paniki czy nieopanowanych napadach złości lub samokaraniu się... Z tego co widzę - moi rodzice nadal tak funkcjonują... oboje... z tym, że ojciec nie umie się bać, a mama złościć...
_________________

 
     
spoko 
Towarzyski


Dołączyła: 25 Mar 2013
Posty: 339
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 19:40   

ja jednak jestem szczesciara...jak pamietam zawsze moi rodzice byli bardzo kochani...teraz jak pojade,siedze u taty na kolanach,na koniec dostaje slodkiego klapsa w pupe...u mamy przytulam sie do jej pokaznych piersi,ona wtedy glaszcze mnie po glowie...
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 19:42   

Spoko, aż mi się nie chce wierzyć! Nieprawdopodobne dosłownie. :szok: Zazdroszczę jak nie wiem co. U mnie to podobnie jak u Pietruszki, trochę tylko rodzice rolami zamienieni.
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 19:42   

aja już się tym nie martwię - teraz mogę sama poprzytulać... ;)
_________________

 
     
spoko 
Towarzyski


Dołączyła: 25 Mar 2013
Posty: 339
Wysłany: Wto 07 Maj, 2013 20:06   

byla nas czworka,dwoch starszych braci i mlodsza siostra...jak pamietam to ja glownie bylam asekurowana ...bylam chudzinka i czesto chorwalam,moze dlatetego...oni wyczuwaja zmiane glosu w telefonie...oni czytaja w myslach...dodam,moj najstarszy brat nie zyje,byl alkoholikiem...moj szwagier nie zyje,samobojstwo...siostra od 10 lat w pracy zagranica...ja z rodzicami zajmowalam sie ich dwoma corkami,rodzice z nimi mieszkali,a ja bardziej na telefon,oczywiscie zebrania w szkole...wybor szkol...teraz jedna z moich siostrzenic ma 24 lata,a druga 21...ucza sie i pracuja w Wa-wie...opiekuja sie domem odleglym od Wa-wy...jestem juz przez nie zaproszona na dzien matki... :buzki:
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Śro 08 Maj, 2013 05:36   

Ja podobnie jak Linka też jestem najstarsza z 8 rodzeństwa.
Zastępowałam dla nich rodziców gdzie było trzeba, wszystko było na mojej głowie. Każdy z problemem zwracał się do mnie np, nauczyciele, otoczenie. Oni nie mówili tego do ojca tylko do mnie. Siostra nie umie czytać - naucz ją, brat nie pójdzie do komunii- zobowiąż się , ze go nauczysz katechizmu itp.

W obu rodzinach znalazłam sporo dysfunkcji. Ciotki ze strony ojca miały mężów i synów alkoholików, zdarzył się rozwód i ponowny ślub. Babka była wychowywana bez ojca. Z drugiej strony dziadek był fanatykiem religii, mógł siedzieć w kościele cały tydzień od rana do wieczora. Obie rodziny były ' upośledzone emocjonalnie' . Rodzice byli świętością i słowa nie wolno było o nich powiedzieć. Dziadek był cholerykiem i jedną z metod posłuszeństwa była przemoc fizyczna i emocjonalna. Członkowie rodziny byli traktowani przedmiotowo.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 09 Maj, 2013 19:01   

Tak mi się przypomniał ten film... i sobie pomyślałam, że on na temat...

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 11