Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Wiedźma
Pon 19 Sty, 2009 23:15
Pomagierzy
Autor Wiadomość
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Sob 17 Sty, 2009 21:38   Pomagierzy

POMAGIERZY

Zanim alkoholik straci wszystko otacza się ludźmi, którzy gotowi są mu pomagać. Towarzyszą mu przez lata. Osoby te ochraniają go jak potrafią, załatwiają za niego co mogą, zawsze są w pogotowiu, licząc, ze przyjdzie moment, gdy do pijącego „coś dotrze".

Całymi latami rozmawiają, proszą, grożą, odchodzą i wracają, próbują podstępem... Pożyczają pieniądze, kryją wpadki, usprawiedliwiają nieobecności w pracy, łagodzą konflikty, utrzymują finansowo, sprzątają po awanturach, chowają alkohol lub przeciwnie starają się, by był zawsze w domu, by pijący nie chodził do kolegów...

Wybaczają zdrady, niesłowność, kłamstwa, brak odpowiedzialności.

Cierpią, czują się pokrzywdzone, nie mogą się pogodzić ze zmarnowanym życiem, nie mogą liczyć na żadną pomoc, wstydzą się, że są bite i poniżane, ale... płaca kaucje za wyciągniecie z wiezienia, opłacają adwokatów, by pijacy odzyskał prawo jazdy i boją się kolejnego dnia...

Wożą go do pracy, w której zawsze znajduje się ktoś życzliwy, podwożący go do baru, z którego... lepiej już by nie wracał.

Czasem się buntują – dla pokazania, postraszenia... Występują o rozwód, po czym wycofują pozew, zgłaszają na policji pobicie, po czym wycofują oskarżenie, pomimo narosłego długu nie egzekwują prawnie swoich racji, bo i tak nie wierzą, że go odzyskają.

Same wychowują dzieci i nie domagają się alimentów. Widzą znikające z domu przedmioty i są przekonane, że nic nie mogą zrobić.

Unikają rozmów o piciu i udają, ze niczego się nie domyślają. Wiedza, ze pijący rujnuje swoja rodzinę, ale starają się, by miał poczucie, ze jest przez nich nadal „normalnie" traktowany. Gdy dostrzegają luki pamięciowe, zmieniają temat. Widza trzęsące się ręce i stawiają piwo. Dobrze wiedza, że pijący przepija właśnie swoja tygodniówkę, mając na utrzymaniu dziecko i żonę w ciąży, ale udają, ze wierzą gdy mówi, iż są to „ekstra" zarobione pieniądze.

Gdy dziecko dotknie rozgrzanego żelazka, oparzy się. Powstanie zaczerwienienie, które boli. Oparzenie jest skutkiem nieostrożnego zachowania, a ból tego konsekwencją. Gdy uderzy kolegę w przedszkolu, zostanie ukarane. Gdy nie odrobi lekcji, dostanie najgorsza ocenę. Uczy się, że każdy skutek ma swoją przyczynę, a odpowiedzialność polega na ponoszeniu konsekwencji za swoje czyny i decyzje. Wyobraźmy sobie jednak dziecko, które może nie ponosić konsekwencji swoich zachowań, bo np. nauczyciele w szkole patrzą przez palce na jego niedouczenie, nikt nie reaguje, gdy bije inne dzieci, a rodzice udają, że nie zauważają jego kłamstw. Jednocześnie jednak wszyscy wymagają, by to dziecko było dobrym uczniem, dobrym kolega i uczciwym człowiekiem. Oczywiście, to jest absurd.

Ale taka właśnie jest sytuacja alkoholika otoczonego swoimi życiowymi pomagierami.

To pomagierzy chronią alkoholika przed konsekwencjami jego picia, ułatwiając mu unikanie odpowiedzialności. Alkoholik skrzętnie to wykorzystuje, a nawet osiąga duża skuteczność w utrzymywaniu pomagierów w ciągłej gotowości do pomagania mu.

Robi to przez manipulowanie poczuciem winy, wstydu, utrzymywaniem najbliższych w przekonaniu, że bez niego „zginą" lub że on bez nich „zginie" i będą go mieli na sumieniu; a także obietnicami, szantażami, graniem na poczuciu solidarności, wdzięczności za jakieś stare sprawy, wspólne dzieciństwo itd.

Pomagierzy są w gruncie rzeczy bardzo podobni do alkoholika, w tym sensie, ze uzależniają się w sposób patologiczny od pomagania mu, tak samo jak on uzależnia się od ich pomocy. Jest to obopólne wiązanie. Chore wiązanie.

Problem pomagierów polega na tym, że nie dostrzegają manipulacji alkoholika, ponieważ pomaganie mu jest im samym potrzebne. Są to bowiem często osoby o bardzo niskim poczuciu własnej wartości, zależne emocjonalnie od zewnętrznych opinii, niepewne siebie, dla których „dobroć, pomaganie i cierpienie" jest sposobem budowania własnej samooceny. Osoby te doświadczały w swoim życiu odrzucenia i braku miłości, a negatywne uczucia są teraz „lepsze" od ich braku.

Podobnie jest w przypadku osób regularnie walczących z alkoholikiem. Agresja i nienawiść są sposobem wiązania emocjonalnego. Nie ma bowiem znaczenia czy pomagierstwo odbywa się przy akompaniamencie łez, czy agresji i pretensji. Ważne jest trwanie przy alkoholiku i ponoszenie za niego konsekwencji jego picia.

Są tez oczywiście tacy, którzy pamiętają alkoholika z jego najlepszego okresu i nie chce im się pomieścić w głowie, ze sam mógł się do „tego" doprowadzić. Ci chętnie kupują opowieści o złej żonie, pechu w interesach, lub o czymkolwiek. Spostrzegają alkoholika jak ofiarę jakichś zewnętrznych okoliczności, współczują i solidaryzują się z nim, wysłuchując nie kończących się wynurzeń i żalów. Wierzą, że pije, bo ma powody. Pomagają wiec, bo w biedzie trzeba pomoc...

Czy zatem nie należy pomagać alkoholikowi? Jeśli pomoc sprowadza się do tego, że pomaganie pozwala pijącemu nie ponosić odpowiedzialności za skutki picia, to nigdy nie należy mu pomagać. Nawet jeśli maja to być konsekwencje bardzo poważne, czy bardzo błahe. To nie ma znaczenia. Pomoc w wyciągnięciu go z wiezienia, lub aresztu, tak samo mu szkodzi jak posprzątanie rozbitej w alkoholowej złości szklanki czy pożyczenie pieniędzy, choćby na papierosy.

Taka bowiem pomoc utrzymuje alkoholika w poczuciu, ze nie jest tak najgorzej, skoro pije i „jakoś" zawsze wychodzi cało z opresji. Ta pewność jest zależna od natężenia pomagierstwa.

Z czasem powstaje przekonanie, ze tak właśnie być powinno, ze normalne jest, iż inni są w pogotowiu i zawsze pomogą. Rzeczywisty związek miedzy przyczyna i skutkiem zostaje zniekształcony, a z czasem zanika. Konsekwencje picia zaczynają nie dotyczyć pijącego. Stają się dla niego jakąś abstrakcja, co nasila się jeszcze intensywniej z powodu nietrzeźwości. Podobnie jak w przypadku dziecka, które odciążone od konsekwencji np. nie odrabianych lekcji nie doświadcza związku miedzy nie uczeniem się, a złymi ocenami.

Tak samo pijacy nie może doświadczyć skutków swojej alkoholowej działalności w domu, bo zanim wytrzeźwieje, żona zdąży wszystko posprzątać, ogarnąć. Jak ma serio traktować problem braku pieniędzy, gdy „jakoś" zawsze „się" one znajdują i nie tylko dzieci głodne nie chodzą, ale i on ma wikt i opierunek? Dlaczego ma się przejmować odebranym prawem jazdy, gdy rodzina stanie na głowie, by je odzyskał. Załatwią adwokata, zapłacą... To nie on odczuje skutki związane z całą skomplikowaną procedurą odzyskania prawa jazdy, tylko rodzina.

Powie ktoś: no tak, ale w ten sposób, bez pomocy i wsparcia, alkoholik stoczyłby się na samo dno – byłby już na ulicy, w wiezieniu, straciłby wszystko. Nie można na to pozwolić. I to jest racja.

Ale prawda jest tez to, ze w patologicznej symbiozie z pomagierami stacza się również, tylko wolniej i nie swoim kosztem, pociągając za sobą wiele niewinnych osób.

Gdyby od samego początku alkoholowej kariery otoczenie odcięło się zupełnie od ponoszenia odpowiedzialności za skutki jego picia, stoczyłby się również, ale znacznie wcześniej, wtedy gdy jeszcze choroba nie była tak rozwinięta, gdy po prostu miał większe szanse, a dno nie było jeszcze tak głębokie. A to oznacza, ze szybciej tez odbiłby się od tego dna.

Nie istnieje inna droga pomocy alkoholikowi. Można mu tylko pomoc w tym, by jak najprędzej doświadczył dna, wstydu, upokorzenia, kompletnego braku pieniędzy, choćby wiezienia, konieczności spania w samochodzie lub na ulicy... itd. By doświadczył na własnej skórze wszystkich konsekwencji picia i by obok nie było nikogo, kto w akcie litości zdejmie z niego choćby odrobinę tego ciężaru.

Musi nastąpić taki moment, gdy tylko od alkoholika decyzji zależeć będzie jego życie. Wtedy tylko ma szanse podjąć odpowiedzialność za to życie, dokonać w nim zmian i odbić się od dna. Nie ma innej drogi.

Ale bardzo ważne jest to, by w tym momencie dostrzegał szanse, te jedna realna możliwość, która jest leczenie się.



--------------------------------------


zaczerpniete z http://pracowniapsycholog..._pomagierzy.htm
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
Słoneczko 
Gaduła
Alko/Współ.../DDA/



Wiek: 51
Dołączyła: 12 Gru 2012
Posty: 735
Wysłany: Śro 18 Cze, 2014 23:01   

Temat warty przypomnienia

:olga:
_________________
"Alkohol może zmienić makijaż rzeczywistości, ale nie ją samą."
 
     
endriu 
(banita)

Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Czw 19 Cze, 2014 08:34   

Należało by dodać, że gdy alkoholik zaczyna trzeźwieć i utrzymuję tą trzeźwość to pomagierzy odchodzą albo sam alkoholik ich kopnie w du... bo mu przeszkadzają w tym trzeźwieniu, tak było w moim przypadku...
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Czw 19 Cze, 2014 08:48   

endriu napisał/a:
Należało by dodać, że gdy alkoholik zaczyna trzeźwieć i utrzymuję tą trzeźwość to pomagierzy odchodzą albo sam alkoholik ich kopnie w du... bo mu przeszkadzają w tym trzeźwieniu, tak było w moim przypadku...

Andrzejku,ten przypadek nazywa się - patrzcie teraz na mnie ,jaki ja piękny,gdyż nie piję
gdy piłem miałem absolutną rację,a tera to ją mam całkowicie,bo nie piję
a gdzie pokora ??? się cię zapytam
i nie mówię tu o przepraszaniu za swe dawne czyny i chlanie
mówię tu o zachowaniu,który mówi "zmień siebie" a nie wszystkich w okuł
jeśli zmieniasz siebie w tym swym trzeźwieniu ,,to pomagierzy nie są ci w stanie przeszkodzić
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
endriu 
(banita)

Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Czw 19 Cze, 2014 08:58   

ja musiałem się pozbyć pomagierów (oprócz żony oczywiście) bo mi w pierwszym roku trzeźwienia przeszkadzali we wzięciu odpowiedzialności za siebie na siebie, i tak już zostało...
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 12