Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Inaczej patrzę na swój problem
Autor Wiadomość
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Nie 28 Paź, 2018 12:27   

tomek18 napisał/a:
Zmieniam swój styl życia. Zaczynam żyć rodzinne i kończę z pracoholizmem
Jednak w obecnej sytuacji jest mi ciężko. Niepewność, ciągły lęk, zagubienie, problemy z byciem tu i teraz, z koncentracją.
Nowy ja dba o dom, gotuje, sprząta, przejmuje się sprawami rodzinnymi, angażuje się w nie, dba o żonę, wspiera ją.i to jest super
Mimo tego jest cholernie ciężko.

alkoholik napisał/a:
Wg mnie jedyna rada to maksymalnie skupić się na bieżącej chwili. Żeby teraz nie wybuchnąć, nie opiprzyć kogoś, nie nakręcać się itd. „Wszystko” to suma tych drobnych ziarenek, zdarzeń. Np. to nie dzień był do kitu tylko to że pięć razy w ciągu tego dnia nie zapanowałem nad sobą itd. Pewnie z początku na pięć prób cztery nie wyjdą, ale z czasem ... . To proces. Pomalutku ale konsekwentnie.

Zgadzam się z tym, nie da się od razu zmienić wszystkiego i z tego są frustracje, jeśli poprzeczkę stawiamy sobie od razu wysoko.
Właśnie z zakończenia książki "Rehab" Wiktora Osiatyńskiego zacytuję fragment który świetnie to oddaje (mówi inny uczestnik terapii), :
"czy wy sobie wyobrażacie, że jak pijany drań przestanie pić, to od razu staje się aniołem? On najpierw staje się trzeźwym draniem i odtąd musi się starać, by przestać być draniem".
Możemy to trochę złagodzić ;) i powiedzieć, że zmiany winny być stopniowe.
 
     
alkoholik 
(konto nieaktywne)

Pomógł: 3 razy
Wiek: 50
Dołączył: 09 Maj 2014
Posty: 448
Wysłany: Nie 28 Paź, 2018 12:45   

Matinka, to prawda. Zdrowienie to ewolucja a nie rewolucja :-). Tomek, a dlaczego jeśli wolno spytać, nie chodzisz na mityngi? Próbowałeś kiedyś?
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Nie 28 Paź, 2018 12:50   

tomek18 napisał/a:
Ja mam spory problem z zazdrością i chęcią kontroli, problemy z odmową wobec mnie. No i wahania nnastroju.

Też to znam, oraz emocje, które biorą się z konfrontacji ze światem.
U siebie postrzegam to jak brak poczucia własnej wartości, brak miłości do siebie. Stąd ten lęk przed utratą kogoś, podejrzenia, co do jego intencji, niepewność, nadinterpretowanie wydarzeń, branie wszystkiego do siebie, traktowanie neutralnych obiektywnie zdarzeń jako atak itd.
I chociaż to wszystko wiem, to realizacja jest trudna.
 
     
tomek18 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 75
Wysłany: Nie 28 Paź, 2018 14:41   

alkoholik napisał/a:
Matinka, to prawda. Zdrowienie to ewolucja a nie rewolucja :-). Tomek, a dlaczego jeśli wolno spytać, nie chodzisz na mityngi? Próbowałeś kiedyś?


Dzisiaj inaczej patrzę na swój problem. Kilku osobom dla mmnie bliskich ii ważnych powiedziałem oo swoim problemie z alkoholem, narkotykami.
Jednak żyje w małej miejscowości i do tego jestem oosobom publiczną dlatego nie jest to łatwe.
 
     
tomek18 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 75
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 09:03   

cholera :)
opisałem swoją historię i coś nie poszło,
nie zapisało się na forum
ah
 
     
Whiplash 
Admin Techniczny


Pomógł: 43 razy
Wiek: 46
Dołączył: 01 Lip 2011
Posty: 1340
Skąd: White Undercane
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 10:08   

Rzuć okiem na ten temat. Może na przyszłość pomóc :)

https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=858
_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.

Szczęście nie jest celem... Jest środkiem transportu.
 
     
tomek18 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 75
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 10:38   

o dzięki ;)
 
     
tomek18 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 75
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 10:50   

Napiszę Wam o swoich problemach,

w 2010 odeszła ode mnie dziewczyna, ale zeszliśmy się po kilku miesiącach,
zmieniłem się bardzo,
rozpocząłem nowe życie,
przestałem pić i ćpać,
rozpocząłem swój rozwój i wielką zmianę życia :)
Niestety po kilku latach miałem wpadki które ukryłem przed teraz już żoną,

Od początku tego roku borykamy się z problemami rodzinnymi.
Moja żona zdała sobie sprawę, że ją zaniedbuję. Ja na dodatek rozważałem podjęcie kontraktu, które bardzo mocno ograniczyłby nasze życie rodzinne. Przez to żona zaczęła poszukiwać samej siebie. Podjęła terapię, a oprócz tego poznała pewnego kolegę.
Kolega dał jej to czego brakowało ode mnie: szacunek, zrozumienie, brak oceniania, uwagę, zachwyt, wysłuchanie, poświęcenie czasu.
Na szczęście nie doszło do zdrady. Żona postawiła jasne granice i mimo że on chciał czegoś więcej to pozostało to na stopie koleżeńskiej.
Przez wiele miesięcy o tym nie wiedziałem, ale czegoś się domyślałem. Oprócz tego moja żona stawał się silniejsza, niezależna ode mnie. Nastał bardzo ciężki czas dla nas. W wyniku zmiany często obrażałem się, kłóciłem, robiłem tak zwane ciche dni. I ciągłe ataki zazdrości.
Dzisiaj jestem rozdarty. Z jednej strony zmieniam się, pracuję nad sobą, a cała sytuacja spowodowała, że przyznałem się żonie do tego że miałem po kryjomu wpadki z alkoholem.

Z drugiej strony została urażona moja męska duma. Oni razem pracują. Najzwyczajniej mnie to "wk***ia" (przepraszam)
ostatnio strasznie ją kontrolowałem: sprawdzałem ciuchy, fb, notatki, przesłuchiwałem, pytałem, pisałem smsy chcąc wiedzieć co robi. wiem teraz, że nie tędy droga, bo kontrola prowadzi do ucieczki, do kłamstw,


chcę stworzyć związek partnerski, ale w głowie siedzi mi to, że ktoś ją mimo wszystko zainteresował.
Powiedziała mi, że podoba jej się fizycznie i mentalnie, że czuje do niego sympatię, ale nic z tym nie zrobi.

Wyrzucam to z siebie. Jakoś ciężko mi pisać na forum tak osobiste sprawy, trochę boję się być rozszyfrowany ;)

Dzisiaj mam kolejne spotkanie z psychologiem,
mam też postanowienie chcę być trzeźwy. W 100% dla siebie - nie dla żony, nie dla dziecka, dla siebie - czuję wewnętrzną potrzebę!


edit:
dodam jeszcze że w 2010 moja zmiana życia poszła w pracoholizm,
po przeczytaniu książki rehab i litacja już wiem że uciekałem z domu, uciekałem od życia, od emocji
uczę się odpoczywać,
uczę się emocji
uczę się żyć na nowo ;)
Ostatnio zmieniony przez tomek18 Pon 29 Paź, 2018 10:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
alkoholik 
(konto nieaktywne)

Pomógł: 3 razy
Wiek: 50
Dołączył: 09 Maj 2014
Posty: 448
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 11:04   

Fajna babka ta Twoja żona, poważnie. Dała Ci jasno do zrozumienia, ze nie zamierza życia tracić z alkoholikiem i wiecznie rozwalonym psychicznie gościem (któremu i tak choćby na rzęsach stanęła nie dogodzi, bo on szuka problemów w wiadomym celu). Mnie się wydaje, że jej zależy na Tobie bo inaczej to już byś sam siedział w czterech ścianach. Teraz czas na Twój ruch, albo poważnie podejdziesz do sprawy swojej trzeźwości albo z waszego wspólnego życia zostanie "... i kamieni kupa".
 
     
tomek18 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 75
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 11:25   

po twoim poście od razu napisałem do żony miłego smsa :)
DZIĘKI!
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 14:18   

Tomek, problemy w związkach trzeźwiejących to nie jest rzadkość. My z Pietruchem mieliśmy też już niejedno przejście, ba... nawet były rozstania. Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni. To też dotyczy związków. Często przychodzi taki moment (znam to z autopsji i doświadczeń koleżanek) , że ma się ochotę na "normalność", której z alkoholikiem długo nie ma, a czasem nigdy nie będzie, choćby i trzeźwiał najpiękniej. Życie z osobą chorą wymaga pewnych kompromisów, nawet jeśli jest to trzeźwiejący alkoholik. Trudno się dziwić, że czasem budzi się bunt, a czasem tylko marzenie, żeby może spróbować, żeby było jakoś prościej, tak bardziej normalnie...
To potrzeba kochania, potrzeba potwierdzania swojej kobiecości w oczach ukochanego, potrzeba emocjonalnej wspólnoty, intymności, bliskości, poczucia bezpieczeństwa, a z tymi kwestiami bywa trudno, szczególnie w pierwszych latach trzeźwiejącego związku. Czasem to rodzaj ucieczki od lęku: zapije/nie zapije. Nie każda z tym sobie radzi, a życie z alkoholikiem (przynajmniej na początku) to jak życie na bombie, która może w każdej chwili wybuchnąć. A jeszcze jest poczucie krzywdy, które wyłazi uszami, tę emocję długo się oswaja. Niełatwo jest wybaczyć.

Udręczone kobiety są więc łatwym łupem dla wszelkiego rodzaju podrywaczy. To, że Twoja żona nie odeszła, że wybaczyła Ci czas picia i została z Tobą, to naprawdę duże szczęście. Twoje szczęście.

U nas w poradni były warsztaty dla trzeźwiejących par. Sama nie korzystałam, ale ponoć były niezłe.
Warto sięgnąć do książki Anny Dodziuk "Trzeźwieć razem". Może warto przejść na otwarty miting Al-anon i pogadać z Al-anonkami? Albo...posłuchać ich historii...
 
     
tomek18 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 75
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 16:27   

Dziękuję za ten post :)
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Wto 30 Paź, 2018 14:32   

tomek18 napisał/a:
Na mityngi nie chodzę, jedynie do psychologa

Ja po dwóch latach depresji poprosiłem starszego stażem alkoholika o przeprowadzenie przez Program 12 Kroków.
Bo już mi cierpienie wyszło bokiem...
Albo stałem się do tego gotowy po dwóch latach słuchania doświadczeń innych trzeźwiejących.
Bo podobno do cierpienia też się można przyzwyczaić :stres:
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
 
 
     
tomek18 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 75
Wysłany: Wto 30 Paź, 2018 15:35   

Jak wygląda taki mityng, pierwsze spotkanie.
 
     
tomek18 
Małomówny


Wiek: 40
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 75
Wysłany: Śro 07 Lis, 2018 14:03   

alkoholik napisał/a:
Tak, wszystko przechodziłem. Wg mnie jedyna rada to maksymalnie skupić się na bieżącej chwili. Żeby teraz nie wybuchnąć, nie opiprzyć kogoś, nie nakręcać się itd. „Wszystko” to suma tych drobnych ziarenek, zdarzeń. Np. to nie dzień był do kitu tylko to że pięć razy w ciągu tego dnia nie zapanowałem nad sobą itd. Pewnie z początku na pięć prób cztery nie wyjdą, ale z czasem ... . To proces. Pomalutku ale konsekwentnie. Dobrym sposobem wg mnie jest też robienie wieczornego „obrachunku moralnego”. Można zobaczyć co zawaliłem i postarać się kolejnego dnia w podobnej sytuacji zadziałać lepiej. Chodzisz na mityngi?


hej możesz napisać coś więcej na temat tego obrachunku moralnego?
czytałem o tym w rehab, ale może jakieś konkretne wskazówki?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 13