Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Linka
Pon 11 Maj, 2020 17:46
alkoholik odszedł
Autor Wiadomość
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 65 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3811
Wysłany: Śro 27 Maj, 2020 17:38   

To ta nadzieja Cię trzyma w tej przeszłości, że on wróci i będzie jak dawniej, miły , opiekuńczy, pomocny i......może nie poganiać z nożem, nie urządzi znów piekła w domu. Alkoholizm to choroba postępująca. Jak wróci i nic ze sobą nie zrobi to będzie dużo gorzej.
Ja też miałam do końca nadzieję , że to małżeństwo da się uratować ale...postawiłam warunki, terapia, dalszą praca nad sobą a potem zobaczymy.
Ty masz wdg mnie gorzej bo on żyje i pije radośnie dalej i trudno Ci to wszystko skreślić . Łudxisz się nadzieja , że da się z nim coś zbudować.
Podpisuję się pod wpisem Pterka. Też tak myślę.
 
     
porzucona36 
Towarzyski


Dołączyła: 11 Maj 2020
Posty: 117
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 11:24   

Janioł napisał/a:
się to nazywa prawda o sobie żadne pranie


Miałam na myśli pranie mózgu, które mam po związku z którego nawet sobie sprawy nie zdaję. Niby takie logiczne, niby takie życiowe a działam momentami jak robot zaprogramowany na czekanie i nawet sama nie zdaję sobie z tego sprawy.

pterodaktyll napisał/a:
Czy chcesz być zdrowa, szczęśliwa, spełniona? Czy chcesz mieć dobre relacje z ludźmi? Czy chcesz kochać i być kochaną?


Tak chcę, ale na razie widzę tego możliwość tylko przy nim niestety, chociaż pojawiają się godziny, gdy zaczynam już myśleć zdrowo i racjonalnie :hura: . Niestety to jeszcze nie trwa zbyt długo ale już przynajmniej w ogóle się pojawia.
 
     
porzucona36 
Towarzyski


Dołączyła: 11 Maj 2020
Posty: 117
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 11:30   

Maciejka napisał/a:
To ta nadzieja Cię trzyma w tej przeszłości, że on wróci i będzie jak dawniej, miły , opiekuńczy, pomocny i......może nie poganiać z nożem, nie urządzi znów piekła w domu. Alkoholizm to choroba postępująca. Jak wróci i nic ze sobą nie zrobi to będzie dużo gorzej.


Ja ciągle mam jeszcze w głowie to, że on już nie pije, że się nawrócił, opamiętał i jest znów taki jak był kiedyś, gdy jeszcze tak bardzo nie popłyną w alkohol.

Maciejka napisał/a:
Ty masz wdg mnie gorzej bo on żyje i pije radośnie dalej i trudno Ci to wszystko skreślić . Łudxisz się nadzieja , że da się z nim coś zbudować.


Najgorzej, że ja nie wiem tak naprawde co teraz robi, wiedziałam co robił dwa miesiące no może trzy temu bo teraz nie mam rzadnych informacji ani o nim ani od niego więc moja chora głowa idealnie go wybieliła zgodnie z tym co do niej włożył.

Ale prawda jest taka, że macie znów rację, czas najwyższy się ogarnąć, podnieść się z kolan i wreszcie przestać czekać, a miłość z czasem przejdzie, nie?
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15049
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 11:44   

porzucona36 napisał/a:
pojawiają się godziny, gdy zaczynam już myśleć zdrowo i racjonalnie :hura: . Niestety to jeszcze nie trwa zbyt długo ale już przynajmniej w ogóle się pojawia.

Każdy potężny dąb zaczyna się od małego ziarenka ;)
_________________
:ptero:
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 65 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3811
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 12:13   

Zostawił Cię drań jeden? To niech idzie w tył i przód , co Cię interesuje co się z nim dzieje. Pomarł sral mały żal - jak mawiał mój tato. Przecież to przerośnięty dzieciak w skórze dorosłego.
Pojawiają się momenty już zdrowszego myślenia. Jak się czujesz w takich chwilach?
 
     
porzucona36 
Towarzyski


Dołączyła: 11 Maj 2020
Posty: 117
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 12:19   

Maciejka napisał/a:
Jak się czujesz w takich chwilach?


Muszę ci powiedzieć, że jakoś dziwnie lekko, chociaz nadal jeszcze nie w pełni wartościową kobietą, ale lżej.
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 65 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3811
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 12:22   

Zapamiętaj te uczucie i przypominaj jak przyjdą" durne" myśli.
Poszedł sobie to mu zaśpiewaj. Życzę ci szerokiej drogi :muza:
 
     
porzucona36 
Towarzyski


Dołączyła: 11 Maj 2020
Posty: 117
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 12:59   

Maciejka napisał/a:
Zapamiętaj te uczucie i przypominaj jak przyjdą" durne" myśli.


Postaram się w miarę możliwości, ale na śpiewy i inne radości z tego że go nie ma to jeszcze za wcześnie.

Maciejka napisał/a:
co Cię interesuje co się z nim dzieje.


Wiem, że to dziecinne ale chyba chciała bym usłyszeć potwierdzenie waszych słów, może w tedy lepiej by mi się zrobiło. Mówią, że powinnam mu wybaczyć, to w tedy łatwiej będzie mi zapomnieć, ale nie potrafię . :bezradny: Zdarza mi się już nawet czasami źle mu życzyć niestety.
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 799
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 13:00   

porzucona36 napisał/a:

Ja ciągle mam jeszcze w głowie to, że on już nie pije, że się nawrócił, opamiętał i jest znów taki jak był kiedyś, gdy jeszcze tak bardzo nie popłyną w alkohol.


Powroty do poprzedniej partnerki u alkoholików się dość często zdarzają... znam kilkanaście przypadków ale efekt końcowy przeważnie był kiepski.

I jest dylemat przyjąć,przytulić, czy kopnąć w du...ę ?
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2200
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 13:56   

Tak mi to chodzi po głowie....porzucona36 przeczytaj ten tekst
https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=217

więcej znajdziesz na stronie Fundcji Kobiece Serca
choćby taki artykuł

Kiedy wciąż masz nadzieję, że on się zmieni

View Larger Image

Mówią „nadzieja umiera ostatnia”. Mówią też „nadzieja matką głupich”. Podtytuł książki Robin Norwood „Kobiety, które kochają za bardzo” w angielskim oryginale brzmi: „when you keep wishing and hoping he will change”, co można przetłumaczyć na: „kiedy wciąż masz nadzieję, że on się zmieni”.

To prawda, że dla kochających za bardzo kobiet słowo „nadzieja” ma wyjątkowe znaczenie. Pozwala im wytrwać w relacjach, w których są poniewierane, odrzucane, wykorzystywane, traktowane jak przedmiot, z pogardą, bez szacunku, w których nie czują się bezpiecznie, albo stają się żebraczkami miłości. Żyją z nadzieją, że on się zmieni, a pożywką dla tej nadziei jest kilka przepięknych wspomnień z początku ich związku, albo też fantazje, jak pięknie może w nim być. Nadzieja karmi głodne serca kobiet zdradzonych, opuszczonych dla innej, a także kobiet, które same odeszły od partnera, ale nie po to, by zakończyć związek, tylko żeby wywołać w nim cudowną przemianę. Uczucie to jest typowe dla współuzależnionych żon alkoholików, które liczą na to, ze ich heroiczne wysiłki wyciągnięcia mężczyzny z nałogu nie pójdą na marne, że kiedyś zakończą się sukcesem. Nadzieja jest też podporą dla upadających w poczuciu bezradności kobiet – ofiar przemocy, a okresy „miodowych miesięcy” utrwalają ich przekonanie o słuszności podjętych decyzji, by pozostać w związku.

Ale przecież słyszy się o małżeństwach, które przeszły kryzys i z perspektywy czasu oceniają go jako służący umocnieniu ich związku. O kobietach, które doczekały się, że ich mąż przestał pić. O powtórnych zejściach po rozstaniu, czy nawet rozwodzie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości, ludzie rzeczywiście się zmieniają, przechodzą przeobrażenia, dojrzewają do podjęcia ważnych decyzji. Jak to więc jest z tą nadzieją? Czy aby absolutnie ją odrzucając, gdy ważą się losy związku, nie wylewamy dziecka z kąpielą? Może nie jesteśmy wystarczająco cierpliwe? Wyrozumiałe? Może w tym „kochaniu za bardzo” nie wszystko jest szkodliwe, nie wszystko – chcąc się z niego wyzwolić – trzeba odrzucić? Może rezygnując z nałogowych zachowań uda nam się przemycić nadzieję na to, że nasz ukochany przemieni się z Bestii w Księcia?

Myślę, że tak naprawdę chodzi tu o coś innego, O wybór sposobu na życie. Czy jako kobiety chcemy klucz to szczęścia trzymać we własnej dłoni, czy też oddać go mężczyźnie. Te z nas, które kochają za bardzo wybierają tę drugą opcję – ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jeśli mężczyzna dysponuje kluczem do naszego szczęścia, daje nam to wygodę zdjęcia z siebie odpowiedzialności za swoje samopoczucie. Jeśli jesteśmy nieszczęśliwe, to wiadomo dlaczego – przez Niego (z dużej litery). Jeśli dojdzie do uzależnienia, nasze życie zredukuje się do jednego obszaru – związku z Nim (wciąż z dużej litery). Cała nasza uwaga, wszystkie nasze myśli, skoncentrowane będą na Ukochanym, co nie dziwi, bo to on jest strażnikiem naszego skarbu – szczęścia.

Tak jak alkoholik w czynnym nałogu nie wyobraża sobie życia bez alkoholu, tak kochająca za bardzo kobieta nie wyobraża sobie życia bez ukochanego. Jej układ nagrody w mózgu został zaprogramowany, wytworzyły się ścieżki neuronalne, które uczucie przyjemności łączą z konkretnym bodźcem. Wyzwolenie z kochania za bardzo, tak jak wyzwolenie z regulowania emocji alkoholem, wymaga przeprogramowania. Dla kobiety uzależnionej od miłości nadzieja w istocie jest jednym z objawów nałogu – silną potrzebą doświadczenia ze strony mężczyzny ciepłego słowa, troski, przytulenia, seksu. Wydaje się jej, że tylko to może uczynić ją szczęśliwą. Jak zgłodniały pies, czekający na zrzucane z pańskiego stołu kości, jest gotowa czekać dowolnie długo. Nie dba o to, że jej szczęście trwa tylko ulotne chwile, ani o to, że płaci za nie słoną cenę. Że inne obszary jej życia – kariera zawodowa, rodzina, pasje, rozwój osobisty, w zasadzie legły w gruzach, że siada jej psychika i cierpi ciało. Przeprogramowanie polega na dostrzeżeniu tych strat, nazwaniu nadziei głodem nałogowca i podjęciu decyzji o rezygnacji z zachowań, które doprowadziły ją do uzależnienia. Dla kobiety kochającej za bardzo oznacza to porzucenie nadziei, że on się zmieni. Skonfrontowanie się z prawdą, opartą na faktach, nazwanie rzeczy po imieniu.

Ludzie uzależnieni, wszystko jedno od czego, mają jedną wspólną cechę – poczucie niezwykłych mocy, zdolnych spowodować, że uda im się na wszystko mieć wpływ, mieć wszystko pod kontrolą. Alkoholik uważa, że jakby tylko chciał, mógłby przestać pić. Kobieta, która kocha za bardzo sądzi, że jak się bardziej postara, jak wzmoże swoje wysiłki, będzie jeszcze więcej myśleć, albo wykaże więcej cierpliwości, to w końcu doczeka się oczekiwanego finału – cudownej przemiany partnera. W terapii uzależnień, a także w programie 12 kroków, podkreśla się, że aby wyzdrowieć, przede wszystkim pożegnać należy swoje poczucie wszechmocy. Uznać swoją bezsilność – w szczególności wobec nałogu, uznać, że utraciło się kontrolę nad swoimi zachowaniami w obszarze życia nim dotkniętym. Uznanie bezsilności jest powiązane z kształtowaniem umiejętności rozróżniania tego, na co mamy wpływ od tego, na co wpływu nie mamy. I o ile nadzieja w sytuacjach od nas zależnych jest ze wszech miar wskazana – bo trudno realizuje się postawiony sobie cel bez nadziei na jego osiągnięcie, o tyle w tych drugich, gdy na coś nie mamy wpływu, zazwyczaj jest sprytnym unikiem przed uznaniem swoich ograniczeń.

Gdy przychodzą do mnie kobiety poranione, ze złamanymi sercami, bliznami po wcześniejszych krzywdach i szukając u mnie ulgi w cierpieniu jednocześnie nie chcą pozbyć się nadziei na to, że on się zmieni, że będą kiedyś z ukochanym żyły długo i szczęśliwie, zachęcam je do dostrzeżenia, że oczekują niemożliwego. Karmiąc swoją nadzieję pogłębiają swoje uzależnienie od miłości, a ich cierpienie jest tego konsekwencją. Każde uzależnienie pozwala na ucieczkę od uczuć, z którymi człowiek sobie nie radzi. Cierpienie kochającej za bardzo kobiety jest ucieczką od smutku po stracie, od przeżycia żałoby po tym, co się skończyło. Żałoba także wiąże się z cierpieniem, ze łzami, ale opłakując stratę dochodzimy z czasem do etapu pogodzenia się z nią, do akceptacji tego, co się stało, otwieramy się na nowe i na przeżywanie radości. Uznajemy, że tak jak początek, tak koniec jest wpisany w ludzkie życie, a w jego trakcie ludzie, a w szczególności my – kobiety, przechodzimy różne cykle Życia – Śmierci – Życia. Nic nie jest dane raz na zawsze. Wszystko się zmienia, czy tego chcemy, czy nie. I niezależnie od naszej woli… W odróżnieniu od cierpienia związanego z kochaniem za bardzo, cierpienie żałoby ma swój kres.

Moja mama zawsze powtarzała: „po śmiechu zawsze następuje płacz”. Ja – z nadzieją – teraz dopowiadam: „a po płaczu – śmiech.”
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
Ostatnio zmieniony przez Linka Czw 28 Maj, 2020 14:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 65 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3811
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 15:13   

Potrafisz to wychwycicć,?
porzucona36 napisał/a:
pojawiają się godziny, gdy zaczynam już myśleć zdrowo i

racjonalnie


Jak pojawia sie takie mysli;
porzucona36 napisał/a:
że on już nie pije, że się nawrócił, opamiętał i jest znów taki jak był kiedyś, gdy jeszcze tak bardzo nie popłyną w alkohol.
porzucona36 napisał/a:
że ja nie wiem tak naprawde co teraz robi,


to wtedy przypomnij sobie to;
porzucona36 napisał/a:
e jakoś dziwnie lekko, c

Ze tak sie czujesz jak o nim nie yślisz

Troche nagmatwałam, nie wiem czy nie za wczęsnie jeszcze ale to jest takie miejsce w tobie gdzie jest lekko i sposkój, tzw, kotwiczenie. albo stopowanie tylko wtedy to dziaął ta;
Pojawiają się myśli toksyczne o nim. słyszysz je . krzyczysz w myślach STOP i przypominasz sobie te uczucie gdzie czułaś sie lekko i spokojnie.
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15049
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 15:30   

jal napisał/a:
jest dylemat przyjąć,przytulić, czy kopnąć w du...ę ?

Kopnąć i ....................przytulić ;)
_________________
:ptero:
 
     
porzucona36 
Towarzyski


Dołączyła: 11 Maj 2020
Posty: 117
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 15:45   

Cytat:
Kopnąć i ....................przytulić
Cytat:

I jest dylemat przyjąć,przytulić, czy kopnąć w du...ę ?


Na dzień dzisiejszy przytulić i to mocno, nadal kocham za bardzo niestety a co będzie kiedyś nie wiem ale jak kopne to już nigdy nie przytulę. Na razie będę czekać ale pomaly również wstawc z kolan zobaczymy czy szybciej wstanę z kolan czy on wróci.
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 65 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3811
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 15:48   

Najlepiej to żeby on na zawsze zapomniał Twoje i nie i adres jak ma tak postępować jak dotychczas. :pocieszacz: :buziak:
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2200
Wysłany: Czw 28 Maj, 2020 16:12   

porzucona36 napisał/a:
czy on wróci.

Ty się lepiej módl, by nigdy nie wrócił.
porzucona36 napisał/a:
nadal kocham za bardzo

Jest taki syndrom, niestety z miłością on ma niewiele wspólnego.
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 12