Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Historia o tym, jak zaczęłam zdrowieć
Autor Wiadomość
Gniewosz 
Małomówny


Dołączyła: 23 Lip 2017
Posty: 50
  Wysłany: Śro 15 Lis, 2017 09:36   Historia o tym, jak zaczęłam zdrowieć

Kochani!! Tak bardzo Wam dziękuję za wszystkie wiadomości, porady, doświadczenia, za to że macie odwagę mówić o swoich historiach, za Waszą szczerość i uczciwość.

Jestem z Wami od lipca 2017. Niektórzy z Was rozmawiali ze mną, inni czytali te nasze rozmowy. Na początku denerwowaliście mnie swoim czarnowidztwem :D ale teraz... jak ja się cieszę, że nie daliście mi złudnej nadziei, bo na pewno bym się jej chwyciła:)


Co zrobiłam, żeby być w tym miejscu co jestem teraz?


1. Zaczęłam udzielać się na forum, a przede wszystkim czytać, czytać, czytać!

2. Zaopatrzyłam się w książki o współuzależnieniu:
Melody Beatie "Koniec współuzależnienia"
Reisch-Klose Jolanta, Głowacz Ewelina "Alkoholik. Instrukcja obsługi"
Norwood Robin "Kobiety, które kochają za bardzo"
i moja nowa "pozytywna" Iwona Majewska-Opiełka "Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie"- uczę się dbać o siebie.

3. Zaczęłam znowu MARZYĆ - o tym czego bym chciała, czego pragnę, co sprawia że czuję się szczęśliwa i zaczęłam dostrzegać braki.

4. Byłam na mityngach.

5. PODJĘŁAM DECYZJĘ - w połowie września wypowiedziałam słowa:
"Kocham Cię, ale to że pijesz mnie niszczy, cały czas czuję niepokój, boję się jaka będzie nasza przyszłość, czuję że wraca nerwica, ja nie chcę znowu tak się czuć. Kocham Cię, ale jeśli chcesz żebyśmy byli razem musisz rozwiązać problem alkoholu. W przeciwnym razie się wyprowadzę".
Odczekałam miesiąc. Dałam miesiąc spokoju. Nic się nie zmieniło. Przyszła kolej na następną rozmowę:
"Nie chcę z Tobą zrywać, ale nie chcę już z Tobą mieszkać. Nie mogę już znieść tego, że pijesz. To mi szkodzi". Wielka awantura, ale tego dnia się wyprowadziłam."

6. Wizyta u terapeuty par:
Jaki jest problem? "Ja-mój partner pije, On-wszystko przez jej awantury"
Czy brał Pan pod uwagę możliwość podjęcia leczenia? "Tak, w bliżej nieokreślonej przyszłości"
Czy umie Pan zaprzestać picia od jutra? "Umiem, ale sam chcę wybrać dzień".
Terapeuta zapytał mnie co ja na to? "Na podstawie tego, co usłyszałam nie chcę kontynuować tego związku". Terapeuta "Czy bierze Pani pod uwagę możliwość kontynuowania znajomości?" "Tak, jeśli zachowa trzeźwość przez pół roku i podejmie terapię to może do mnie zadzwonić".
Chol...era jak było ciężko to powiedzieć.

7. Psychiatra - poszłam sprawdzić stan nerwów i psychiki.

8. Podjęcie psychoterapii - jestem po pierwszych sesjach.


Co w mojej drodze było najtrudniejsze?
a) Zaakceptowanie tego, że nigdy nie będę miała pewności, czy mój partner mnie kocha czy nie.
b) Zaakceptowanie tego, że nawet jeśli mój partner mnie kocha to nie przestanie pić, jeśli ja nie wprowadzę zmian.
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Śro 15 Lis, 2017 09:58   

Cytat:
to nie przestanie pić, jeśli ja nie wprowadzę zmian.


"Nie przez Ciebie pije i nie dzięki Tobie przestanie"

Moja Droga. Terapię leczenia współuzależnienia zaczyna się po to, żeby pomóc samemu/samej sobie, a nie, żeby podjąć działania po to, aby alkoholik przestał pić. Dopóki tego nie zrozumiesz, będziesz ciągle w tym tkwić. Ty ciągle to wszystko robisz dla niego, żeby to on przestał pić. Podjęłaś terapię bo wierzysz, że go to uleczy. Gniewosz, życzę Ci tego, żebyś jak najszybciej zrozumiała, że terapia jest DLA CIEBIE, a nie po to, żeby alkoholik przestał pić :) bo jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że Ty przejdziesz terapię, a on... już nie wróci. I nadal będzie pił. I będziesz miała duży żal, że "to na niego nie podziałało". A to ma podziałać na Ciebie! Niezależnie od tego, czy on będzie jeszcze z Tobą, czy już nie. Czy będzie pił, czy wytrzeźwieje. Zrób to dla siebie! Zadbaj o siebie :)
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Śro 15 Lis, 2017 10:13   

Gniewosz zasada jest prosta - EGOIZM
Nie jest to najbardziej tolerowane uczucie w wszechświecie ale w tym przypadku jest to mało ważne co inni pomyślą .
Ma być TY potem TY w dalszej kolejności Ty a ewentualnie może gdzieś ' w oddali " reszta .
Kiedy jak przejdziesz po piasku i zobaczysz za sobą wyraźne swoje ślady to wtedy zacznij się rozglądać za resztą ale nie prędzej .


prsk
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
staszek 
Gaduła
staszek



Pomógł: 12 razy
Wiek: 64
Dołączył: 13 Paź 2013
Posty: 509
Skąd: dolny slask
Wysłany: Śro 15 Lis, 2017 14:53   

margo napisał/a:
Nie przez Ciebie pije i nie dzięki Tobie przestanie"

Zgodze się z tym,ale w moim przypadku to był, kop do zaprzestania picia.
Ciągłe naleganie Żony,że albo alko.albo Ona,bo inaczej się rozstajemy
i to był dla mnie kopniak.Była konsekwentna w swoich działaniach,tak, że nie wiedziałem co się
stało.Z tym że zaczęła od siebie.Udała się na terapię współuzależnienia, że wiedziała co ma zrobić.
Teraz jej za to dziękuję. :)
_________________
Nigdy nie jest za późno, by odmienić swoje życie i stać się lepszym człowiekiem.
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Śro 15 Lis, 2017 16:08   

Staszku, rozumiem Twój punkt widzenia, ALE nie zgadzam się z nim. Dlatego, że osoba współuzależniona jest tak zafiksowana na punkcie pomagania alkoholikowi, że świata poza tym nie widzi. A chodzi o to, aby Gniewosz zaczęła w końcu DBAC O SIEBIE. I to nie dlatego, że dzięki temu jest szansa, że alkoholik przejrzy na oczy i też pójdzie się leczyć. Ale dlatego, żeby zrobiła DLA SIEBIE coś dobrego. I być może skutkiem ubocznym będzie to, że on się opamięta, a być może nie. Ale pójście na terapię z nastawieniem "idę na terapię bo może on przez to przestanie pić" może spowodować ogromny zawód. No i jest manipulowaniem. Sobą oraz osobą uzależnioną. Kombinowaniem, a nie leczeniem siebie. To myślenie "wezmę go sposobem". A chodzi o to, żeby ona się wzięła za siebie, a nie za niego. Niech go zostawi samego sobie z sobą samym i on niech sobie podejmie tę decyzję czy woli pić czy woli z nią żyć. A ona niech robi coś dla siebie, a nie znoe dla niego i dla niego.

Rozumiesz o co mi chodzi? Ja wcale nie zaprzeczam, że to może być skuteczne. Ale to jest dzial współuzależnienie. A nie dział "jak sposobem zmusić alkoholika do leczenia" :/
 
     
staszek 
Gaduła
staszek



Pomógł: 12 razy
Wiek: 64
Dołączył: 13 Paź 2013
Posty: 509
Skąd: dolny slask
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 09:01   

[quote="margo"]idę na terapię bo może on przez to przestanie pić" może spowodować ogromny zawód
Ewa kobieta nie,jest świadoma jak funkcjonuje przy mężu alk.nie wiedząc o tym,pomaga Jemu.
Po zdobyciu wiedzy na terapii,jak te mechanizmy działają,jest świadoma i nabyta wiedza pozwoli Jej
wprowadzić u siebie w życie,a tym samym dbając o siebie i dać mężowi alko.ultimatum do działania.
Brałem udział w warsztatach z kobietami uzależnionymi i to się potwierdza.Pozdrawiam. :)
_________________
Nigdy nie jest za późno, by odmienić swoje życie i stać się lepszym człowiekiem.
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 09:07   

Staszku, widzę, że nie rozumiesz o co mi chodzi :bezradny: a ja już inaczej wytłumaczyć nie umiem, więc po prostu odpuszczę.
 
     
Gniewosz 
Małomówny


Dołączyła: 23 Lip 2017
Posty: 50
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 12:32   

Pewnie każde z Was ma po trochu racji, że z jednej strony mam małą nadzieję, ale nie że przestanie, tylko że COŚ się stać musi - nie mogę już wisieć w niebycie, nie czekam na niego, wiem jak chcę żyć i jak dołączy do mnie byłoby super, ale pozwoliłam sobie też na podjęcie ryzyka, że być może on zostanie tam gdzie jest i też ok, ja nie muszę, ja będę tam gdzie ja chcę.
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 14:55   

staszek napisał/a:
a tym samym dbając o siebie i dać mężowi alko.ultimatum do działania.

Przypuszczam, że Margo chciała napisać, że jeżeli ultimatum zadziałało na Ciebie i na wielu innych czynnych alkoholików, to trzeba pamiętać, że jest wielu takich na których nie zadziała.
Przećwiczyłam to na własnej skórze i historii mojego męża, który owszem - "zaczął coś" robić ze swoim alkoholizmem, ale były to działania na pokaz.
Nie pomogły zamknięte terapie, terapia dochodząca, ani mityngi, a to, że zajmowałam się sobą, a w końcu to, że praktycznie zamieszkaliśmy oddzielnie, używał jako usprawiedliwienie swojego picia, bo ja "zła kobieta byłam".

O tym Gniewoszu powinnaś wiedzieć, a poza tym pamiętaj, że po roku trzeźwości możesz mieć nadzieję na zmiany, a ostrożnie uwierzyć w wolę trzeźwości można po upływie dwóch lat.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 16:11   

Klaro, tak, między innymi o to mi chodziło. Że po pierwsze sytuacja jest na prawdę nie do przewidzenia. Ale z drugiej strony również o to, że motywacją do pójścia na terapię współuzależnienia nie powinna być chęć wywarcia wpływu na osobę uzależnioną. Tą motywacją powinna być chęć wyjścia ze współuzależnienia. A szukanie sposobu jak wyciągnąć alkoholika z uzależnienia sposobem (pójściem na terapię) jest myśleniem bardzo współuzależnieniowym i średnio ma się do zdrowienia. Podsumowując, ja wcale nie zaprzeczam, że takie działania owszem mogą dać osobie uzależnionej kopa do podjęcia działań i może to spowodować, że ogólna sytuacja się poprawi (choć wcale nie musi), po prostu uważam, że podejmowanie terapii z myślą "pojdé, tooże ten mój też się obudzi i pójdzie" że zdrowienia ze współuzależnienia nie ma nic wspólnego. Z drugiej zaś strony lepsza taka motywacja niż żadna... Być może w trakcie terapii sposób myślenia Gniewosza się naprostuje :)

A tak jeszcze z innej beczki: mnie na terapię dopiero przyjęli za drugim razem. Za pierwszym przyszłam na terapię i powiedziałam, że chcę żeby mój (już ex) przestał pić i chce się nauczyć jak mu pomóc. I mnie nie przyjęli. Dopiero 1,5 roku później, kiedy stałam totalnie pod ścianą i wiedziałam, że to JA potrzebuje pomocy i poszłam po nią znów na terapię - wtedy mnie przyjęli. Podejrzewam, że gdybym dostała się wtedy za pierwszym razem na terapię, to niewiele bym z niej wyciągnęła dla siebie. No może poza frustracją, że nie chcą mnie uczyć jak tego alkoholika za uszy wyciągnąć...
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 16:50   

Przepraszam, grzebałam się z pisaniem i Margo sama napisała.
Jednak wyślę w pierwotnej formie ten post.
Klara napisał/a:
Przypuszczam, że Margo chciała napisać

Dla mnie post Margo, jest czytelny i dosłowny. I nawet trudno mi dzielić na kawałki tę wypowiedź, bo jest ona bardzo spójna i logiczna.
margo napisał/a:
A chodzi o to, aby Gniewosz zaczęła w końcu DBAC O SIEBIE. I to nie dlatego, że dzięki temu jest szansa, że alkoholik przejrzy na oczy i też pójdzie się leczyć. Ale dlatego, żeby zrobiła DLA SIEBIE coś dobrego.

Współuzależniona robi to dla siebie. Pozwolę sobie powtórzyć.
margo napisał/a:
I być może skutkiem ubocznym będzie to, że on się opamięta, a być może nie. Ale pójście na terapię z nastawieniem "idę na terapię bo może on przez to przestanie pić" może spowodować ogromny zawód. No i jest manipulowaniem. Sobą oraz osobą uzależnioną. Kombinowaniem, a nie leczeniem siebie. To myślenie "wezmę go sposobem".

Też tak uważam odnośnie motywacji terapii.
Jak również stawianie ultimatum (jak Ty pójdziesz na terapię, to ja...) w celu wymuszenia podjęcia terapii przez drugą osobę jest gestem współuzależnienia, jest próbą kontroli, manipulowaniem - to już jest moje zdanie.
Partner/partnerka, rodzina nie mogą i nie są w stanie ponosić konsekwencji postępowania uzależnionej osoby, nie powinni z tego tytułu cierpieć i ponosić szkody, wręcz przeciwnie osoba uzależniona powinna ponosić konsekwencje uzależnienia, to jej daje szansę na przebudzenie, na samodzielność, na zmianę. Żeby się to udało, każda ze stron powinna mieć zapewnioną swobodę działania, wolny wybór swojego sposobu na życie.
Tyle moja teoria, natomiast wiem, jak trudna jest realizacja. Mam w rodzinie osobę z czynnym nałogiem, widzę jak wygląda relacja dorosły syn - matka. Brak wiedzy, brak umiejętności jak sobie z tym problemem radzić. W zamian wpojone przekonanie o rodzicielskiej miłości, która nigdy nie mówi "nie", nigdy nie odmawia, zawsze staje murem za dzieckiem...A choroba w tych warunkach, jak w inkubatorze, się rozwija :|
Moja rola w tym układzie też trudna i też nie mam pewności, jak postępować.
To tak na marginesie, że sytuacja współuzależnienia nie jest mi obca.
 
     
Gniewosz 
Małomówny


Dołączyła: 23 Lip 2017
Posty: 50
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 19:53   

Nie jestem pewna czy zostałam źle zrozumiana, czy nie umiem jeszcze szczerze sama ze sobą rozmawiać:)

Moją motywacją nie jest on - jestem JA, to że ja cierpiałam, że mi brakowało, że ja byłam niewidzialna, że ja chcę więcej, inaczej, szczęśliwiej!

Że przy okazji on może wytrzeźwieć - tak po ludzku fajnie by było, jeśli nie - ok.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 20:07   

Kolejny i ostatni etap to ten kiedy będziesz miała kompletnie w du*** co on ze sobą zrobi....nie wiem czy do niego dotrzesz...i czy tego Ci życzyć....
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 20:54   

olga napisał/a:
Kolejny i ostatni etap to ten kiedy będziesz miała kompletnie w du*** co on ze sobą zrobi..

W zupełności się z Tobą zgadzam
_________________
:ptero:
 
     
Gniewosz 
Małomówny


Dołączyła: 23 Lip 2017
Posty: 50
Wysłany: Czw 16 Lis, 2017 21:08   

Pewnie się to zdarzy wtedy, kiedy całkowicie zgaśnie miłość.

Ale to czy mam jakieś uczucia czy nie to nie jest w tym ważne. Ważne jest to, że ja nie jestem szczęśliwa w takim życiu, jakie miałam z nim.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 11