Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
A może lepiej separacja?
Autor Wiadomość
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Wto 24 Sty, 2012 10:58   

Dla osób wierzących, które zawarły małżeństwo sakramentalne, rozwiązaniem w takiej sytuacji jest separacja, dokonana przed sądem kościelnym. Separacja nie zrywa więzi małżeńskiej, ani nie łamie przysięgi małżeńskiej. Kościół Katolicki uznaje, że są sytuacje, w których wspólne życie i mieszkanie małżonków sprzeciwiałoby się dojrzałej miłości i odpowiedzialności. Miłość małżeńska jest bezwarunkowa. Wspólne mieszkanie małżonków — nie. Kościół ustanowił instytucję separacji małżeńskiej na czas, w którym bycie razem nie jest możliwe, gdyż jedna ze stron — ze względu np. na złą wolę czy uzależnienia — nie jest w stanie respektować złożonej przez siebie przysięgi małżeńskiej, zobowiązującej do miłości, wierności i uczciwości. Obecnie mamy już w Polsce sytuację prawną, w której separacja kościelna posiada także skutki cywilne. Dzięki temu osoba współuzależniona na mocy separacji może uzyskać podział majątku i świadczenia alimentacyjne.

Niektórzy doradcy duchowi wyrażają obawy, czy w ogóle można wziąć pod uwagę separację w sytuacji choroby alkoholowej i czy współuzależniony — na skutek cierpienia - nie jest skłonny do pochopnego podjęcia decyzji o rozstaniu. Doświadczenie wskazuje, że — zwłaszcza kobietom współuzależnionym - grozi raczej tendencja odwrotna. W Polsce żyją tysiące kobiet, które przez dziesiątki lat są maltretowane przez mężów alkoholików, a mimo to nie decydują się na czasowe nawet rozstanie. Fakt ten nie jest zaskoczeniem, gdyż jednym z podstawowych symptomów współuzależnienia jest tendencja, by trwać w toksycznym związku. Tendencja ta widoczna jest zdecydowanie bardziej u kobiet niż u mężczyzn. Okazuje się bowiem, że 90% kobiet pozostaje we wspólnocie mieszkania z alkoholikiem, podczas gdy 90% mężczyzn opuszcza swoje żony — alkoholiczki.


Źródło: Ks. Marek Dziewiecki (red.), Nowe przesłanie nadziei, Warszawa 2000,
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
jamesjamesbond 
(konto nieaktywne)


Pomógł: 1 raz
Wiek: 62
Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 249
Wysłany: Wto 24 Sty, 2012 11:57   

Dziękuję Linka. Dziewiecki- to jest klasa...
 
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Wto 24 Sty, 2012 15:51   

jamesjamesbond napisał/a:
Dziękuję Linka. Dziewiecki- to jest klasa...



Linka napisał/a:
Kościół Katolicki uznaje, że są sytuacje, w których wspólne życie i mieszkanie małżonków sprzeciwiałoby się dojrzałej miłości i odpowiedzialności

czyli z tym też się zgadzasz?
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Wto 24 Sty, 2012 16:46   

Linka napisał/a:
jamesjamesbond napisał/a:
Dziękuję Linka. Dziewiecki- to jest klasa...



Linka napisał/a:
Kościół Katolicki uznaje, że są sytuacje, w których wspólne życie i mieszkanie małżonków sprzeciwiałoby się dojrzałej miłości i odpowiedzialności

czyli z tym też się zgadzasz?


Linka poruszyłaś bardzo ważny temat "separacji" może warto wydzielić go z wątku Bonda.

Jest bardzo dużo osób, które ze względów światopoglądowych, społecznych i obyczajowych nie godzą się na rozwód. W niektórych środowiskach kobieta po rozwodzie traktowana jest jak osoba niższej kategorii , wiele kobiet godzi się życie ze sprawcą przemocy byle tylko dzieci nie chodziły z piętnem rozbitej rodziny.

Polskie prawo cywilne pozwala na rozstanie małżonków poprzez "separację" jak słusznie zauważyłaś takie wyjście dopuszcza również kościół katolicki.


Dlatego proponuję wydzielić ten temat z tego wątku i założyć odrębny , co ty na to ??
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Wto 24 Sty, 2012 19:23   

Cytat:
Linka poruszyłaś bardzo ważny temat "separacji" może warto wydzielić go z wątku Bonda.


Halibut napisał/a:
. Jeżeli dla Bonda rozwód jest nie do przyjęcia to szuka na siłę sposobów ułożenia dysfunkcyjnego związku w ramach trwającego za wszelka cenę małżeństwa, co często niestety bywa niemożliwe. Bond nie przyjmuje do wiadomości, że czasem lepiej się rozstać niż brnąć na siłę do przodu razem

to była moja odpowiedź na ten post, natomiast myslę że wątek o separacji może być potrzebny.
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
Ostatnio zmieniony przez Linka Wto 24 Sty, 2012 19:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Śro 25 Sty, 2012 09:13   

Linka napisał/a:
Dla osób wierzących, które zawarły małżeństwo sakramentalne, rozwiązaniem w takiej sytuacji jest separacja,


Separacja w wielu wypadkach jest na pewno słusznym krokiem. Jednak nie rozwiązuje definitywnie problemu. To forma zawieszenia, czas na ułożenie spraw. Separacja nie daje prawa do zawarcia kolejnego związku małżeńskiego, ani jak mi się wydaje w wypadku separacji, o której piszesz również nie daje prawa na związanie się z nowym partnerem. Zakładając, że sprawy ułożą się pomyślnie, mąż przestanie pic i stanie się odpowiedzialnym i godnym zaufania partnerem to wszystko w porządku, separacja spełniła swoją rolę. Ale statystyki dla alkoholików są bezlitosne, co dalej, jeżeli partner nie pokona nałogu? Pozostaje chyba tylko separacja do końca życia. Czyli dla kobiety życie i wychowywanie dzieci bez pomocy partnera, ojca. Pewnie to lepsze od życia pod jednym dachem z nieodpowiedzialnym alkoholikiem, ale czy jest to zadawalające rozwiązanie problemu, czy kobieta dalej nie pozostaje ofiarą nieodpowiedzialności czy choroby swojego męża, prowadząc samotne życie. W tym wypadku pełne odzyskanie wolności i możliwości stanowienia o sobie i swoim życiu daje rozwód, czy też unieważnienie małżeństwa, a ten dla osób wierzących, które zawarły małżeństwo sakramentalne jest niemożliwy, przynajmniej w przeważającej większości wypadków.

A wracając do Bonda i jego rozumienia dobroci w zwiazku to zawsze można tak jak ksiądz na kazaniu powiedział: :p

jamesjamesbond napisał/a:
I tak to leciało w skrócie: on pije i bije a ona jest dla niego dobra i zawsze go chwali. Czemu mnie chwalisz?- pyta mąż. Bo może staniesz się taki jak mówię. On się taki staje. Happy end. Ksiądz przechodzi od tego przypadku do treści ewangelii naprawdę logicznie nawiązując- jak, nie pamiętam ale udało mu się.
Ostatnio zmieniony przez Halibut Śro 25 Sty, 2012 09:26, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Śro 25 Sty, 2012 12:56   

Halibut napisał/a:
Separacja w wielu wypadkach jest na pewno słusznym krokiem. Jednak nie rozwiązuje definitywnie problemu. To forma zawieszenia, czas na ułożenie spraw. Separacja nie daje prawa do zawarcia kolejnego związku małżeńskiego, ani jak mi się wydaje w wypadku separacji, o której piszesz również nie daje prawa na związanie się z nowym partnerem. Zakładając, że sprawy ułożą się pomyślnie, mąż przestanie pic i stanie się odpowiedzialnym i godnym zaufania partnerem to wszystko w porządku, separacja spełniła swoją rolę. Ale statystyki dla alkoholików są bezlitosne, co dalej, jeżeli partner nie pokona nałogu? Pozostaje chyba tylko separacja do końca życia. Czyli dla kobiety życie i wychowywanie dzieci bez pomocy partnera, ojca. Pewnie to lepsze od życia pod jednym dachem z nieodpowiedzialnym alkoholikiem, ale czy jest to zadawalające rozwiązanie problemu, czy kobieta dalej nie pozostaje ofiarą nieodpowiedzialności czy choroby swojego męża, prowadząc samotne życie. W tym wypadku pełne odzyskanie wolności i możliwości stanowienia o sobie i swoim życiu daje rozwód, czy też unieważnienie małżeństwa, a ten dla osób wierzących, które zawarły małżeństwo sakramentalne jest niemożliwy, przynajmniej w przeważającej większości wypadkó


Wiele kobiet, które znam ma taki uraz do mężczyzn w ogóle , że nie mają ochoty na kolejny związek. Poza tym potrzebny jest czas na naprostowanie celownika , bo każdy kolejny partner może okazać się uzaleznionym.
Dla mnie to czas na pokochanie siebie, na poczucie się dobrze we własnym towarzystwie, na odbudowanie poczucia własnej wartości.
Nie muszę żyć uwieszona na mężczyźnie.Samotne życie nie jest ułomnością.
Separacja jest znacznie łatwiejsza do uzyskania niż rozwód, a ma takie same skutki prawne poza możliwościa zawarcia kolejnego związku.I nie wyklucza rozwodu.
Znam też panią , która po pól roku po rozwodzie znów wzięła ślub a on jak pił tak pije nadal cf2423f
Dla mnie nie jest czekaniem aż mąż wytrzeźwieje, ale właśnie odseparowaniem się.
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Śro 25 Sty, 2012 18:14   

Halibut napisał/a:
Separacja w wielu wypadkach jest na pewno słusznym krokiem. Jednak nie rozwiązuje definitywnie problemu. To forma zawieszenia, czas na ułożenie spraw


Moim zdaniem separacja jest bardzo słusznym krokiem , dla osób które ze względów religijnych , społecznych nie są gotowe na rozwód.

Co daje separacja:
1. sąd orzeka wysokość alimentów na dzieci, w szczególnych przypadkach również na małżonka,
2. znosi wspólnotę ustawową małżeńską, czyli nie odpowiadamy za długi męża, wszystko co
zarobimy, kupimy stanowi naszą własność,
3. w przypadku gdy małżonkowie po separacji mieszkają nadal razem sąd może określić zasady korzystania ze wspólnego mieszkania,
4. możemy podzielić wspólny majątek,

Słusznie zauważył Halibut jest to stan zawieszenie nie możemy zawrzeć kolejnego małżeństwa.

Separacja daje czas na zastanowienie możemy wystąpić do sądu o zniesienie separacji jeśłi partner podejmie terapię i nadal będziemy chcieli być razem.
Jeśli nie zawsze możemy się rozwieść.

Z praktycznego punktu widzenia separacje dużo łatwiej przeprowadzić, do orzeczenia separacji wystarczy, że rozkład pożycia jest trwały. Często za zgodą małżonków można uzyskać separację już na pierwszej sprawie.
Możemy w ten sposób uniknąć wieloletniego prania brudów przed sądem, a tym samym możemy szybciej uzyskać alimenty na dzieci, zabezpieczyć siebie przed skutkami zaciągania zobowiązań przez współmałżonka.

Separacja nie wyklucza rozwodu jeśli po jakimś czasie uznamy, że chcemy ponownie ułożyć sobie życie, zawsze możemy to zrobić.
 
     
jamesjamesbond 
(konto nieaktywne)


Pomógł: 1 raz
Wiek: 62
Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 249
Wysłany: Śro 25 Sty, 2012 19:42   

Ale tam było o tym że lepiej być razem w domku... Mi parę osób doradzało zmianę kobiety- a zostałem przy tej pierwszej jedynej, którą kocham.

Jakby co przepraszam za offtop.
 
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Śro 25 Sty, 2012 19:56   

jamesjamesbond napisał/a:
Ale tam było o tym że lepiej być razem w domku...


Bond jak komuś dobrze razem to występuje o separację. 23r 23r

Przecież człowiek przy zdrowych zmysłach wybiera takie rozwiązanie jak nie może żyć w związku, a nie jest gotowy na rozwód.
 
     
jamesjamesbond 
(konto nieaktywne)


Pomógł: 1 raz
Wiek: 62
Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 249
Wysłany: Śro 25 Sty, 2012 20:16   

Jakoś najbardziej mi się nie podobają tzw rozwody kościelne i separacje, bardziej niż rozwód. Ach jakie to ciężkie sprawy. Pamiętam kiedyś mój dzieciak odważył się powiedzieć, że powinniśmy się rozwieść. I to akurat wtedy kiedy z żoną "mizdrzyliśmy" się do siebie, widać było że jest nam ze sobą dobrze- a córka czuła się zazdrosna.
Ostatnio zmieniony przez jamesjamesbond Śro 25 Sty, 2012 20:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Śro 25 Sty, 2012 20:46   

jamesjamesbond napisał/a:
Jakoś najbardziej mi się nie podobają tzw rozwody kościelne i separacje, bardziej niż rozwód. Ach jakie to ciężkie sprawy. Pamiętam kiedyś mój dzieciak odważył się powiedzieć, że powinniśmy się rozwieść. I to akurat wtedy kiedy z żoną "mizdrzyliśmy" się do siebie, widać było że jest nam ze sobą dobrze- a córka czuła się zazdrosna.


Mam znajomą jej były men jest alk. i wiesz przez lata nie zgadzał się na rozwód ze względów religijnych, a tak naprawdę mieszkał w jej mieszkaniu , jadł jej jedzenie, korzystał ze wszystkiego za nic nie płacąc , kradnąc jej pieniądze itd.

Jak to się ma do głębokiej wiary i dziesięciu przykazań. :mysli: :mysli:


Ostatecznie się rozwiodła jest szczęśliwa nikt jej nie okrada , nie wyżera jedzenia dla dzieci, on skończył w kanałach, ale to już nie jej problem. Jakoś nawet kościół go nie przygarnął , nie zapewnił darmowego wiktu i opierunku.

Nie pitol mi tu farmazonów, o wierze, bogu i jedności rodziny za wszelką cenę. :[
Ostatnio zmieniony przez OSSA Śro 25 Sty, 2012 20:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Śro 25 Sty, 2012 22:08   

OSSA napisał/a:
Nie pitol mi tu farmazonów, o wierze, bogu i jedności rodziny za wszelką cenę.

a w którym miejscu Bond o tym napisał ? :shock:
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Czw 26 Sty, 2012 11:39   

Klaro dziękuję za wydzielenie wątku.
Napiszę o sobie. Przez wiele lat zadawano mi pytanie "dlaczego się nie rozwiedziesz?"
To pytanie mnie wręcz odrzucało, to, że na terapii były same rozwiedzione kobiety spowodowało min. że przestałam tam chodzić. Gdy zgłosiłam męża do Gminnej Komisji znów usłyszałam to pytanie. Nie wiem jak to powiedzieć ale nie chciałam po raz kolejny tłumaczyć dlaczego. W obliczu takich pytań czasem czułam się winna, że się jeszcze nie rozwiodłam.
A ja nie chciałam, nie wyobrażałam sobie życia w pojedynkę, bez przytulania , bez sexu :oops:
Dopiero gdy trafiłam na Al-anon zaczęłam sobie wszystko układać, tam nikt nie pytał dlaczego się nie rozwiodłam.
Powoli uczyłam się żyć obok alkoholika bez zadręczania się , bez kontrolowania. Zaczęłam żyć własnym życiem i okazało się, że coraz mniej nas łączy.
W pewnym sensie my już jesteśmy w separacji.
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Czw 26 Sty, 2012 17:33   

Linka napisał/a:
Przez wiele lat zadawano mi pytanie "dlaczego się nie rozwiedziesz?"
To pytanie mnie wręcz odrzucało, to, że na terapii były same rozwiedzione kobiety spowodowało min. że przestałam tam chodzić. Gdy zgłosiłam męża do Gminnej Komisji znów usłyszałam to pytanie. Nie wiem jak to powiedzieć ale nie chciałam po raz kolejny tłumaczyć dlaczego


Miałam bardzo podobne doświadczenia , znajomi i rodzina zadawała mi pytanie dlaczego...?
Najgorsze były osoby, które nigdy nie doświadczyły przemocy i nie miały pojęcia jak wygląda życie z osobą uzależnioną. Do końca życia nie zapomnę zdania "ONA BY SOBIE NA TAKIE TRAKTOWANIE NIE POZWOLIŁA", czułam się gorsza, bo ja pozwalałam by mnie poniżano, upokarzano , oczywiście buntowałam się, ale nie na tyle skutecznie by się rozwieść.

Niestety wszyscy ci doradcy jak przyszło do konkretnej pomocy np. mieli zeznawać w sądzie, czy na komisji dsv5gh .
Zostałam z całym tym bajzlem zupełnie sama, dlatego rozwiodłam się bez orzekania o winie, dzieci w między czasie dorosły, podczas sprawy rozwodowej byli już pełnoletni, ale nawet oni odmówili składania wyjaśnień. Mieli prawo ostatecznie to ich ojciec.

Ponieważ on zaczął pożyczać pieniądze w bankach, kolejne karty kredytowe, poręczenia kredytów dla osób mało wiarygodnych. Chciałam zabezpieczyć się przed skutkami jego decyzji, dlatego zgodziłam się na szybki rozwód.

On miał się wyprowadzić i tu psikus od czasu naszego rozwodu on przestał pić :szok: , zlikwidował zbędne karty kredytowe, w tym celu zaciągnął kredyt konsolidacyjny i stopniowo zmniejsza swoje zadłużenie.
Ponieważ jest trzeźwy nasze relacje są poprawne, wiele nas łączy, umiemy ze sobą rozmawiać, mamy wspólne pasję , znajomych, dopiero teraz mogę na niego liczyć.

Oczywiście są też trudne chwile (nawrót jego picia we wrześniu ubr.) dlatego w mojej sytuacji separacją skutecznie zabezpieczyła by mnie przed konsekwencjami jego decyzji. Zwłaszcza, że nadal mieszkamy razem i póki on jest trzeźwy jego obecność w domu mi odpowiada. Nie mam zamiaru układać sobie życia od nowa z innym partnerem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,34 sekundy. Zapytań do SQL: 11