Pomogła: 19 razy Wiek: 55 Dołączyła: 24 Sie 2011 Posty: 473
Wysłany: Pon 12 Lis, 2012 10:39
dziadziunio napisał/a:
nie odepchnął...mam z nimi dobry kontakt....i za to tutaj u Ciebie w temacie bardzo, badzo IM obu dziękuję.....
wyobrażam sobie jakim pięknym przeżyciem dla synów mogłoby być
gdybyś podziękował im w realu, naprawdę.. gdyby usłyszeli to od Ciebie
dlaczego dziękujesz im tutaj?
Chciałem pokazać jak te sprawy wygladają z innej niż DDA strony..Z synami rozmawiałem, podziękowałem, powiedziałem przepraszam...Zdając sobie jednak w pełni sprawę, ze słowa to tylko słowa ...Wszyscy jesteśmy stratni, wszyscy jesteśmy okaleczeni, Ja Wszystkich okaleczyłem...Ja Krzysztof alkoholik i chowanie się za barykadą choroby, za niezrozumieniem, za niewidzą.... całując w ręce być może nogi a być może i w samą ...ę niczego tutaj już zmienić nie zmieni...
A żyć trzeba, trzeba tak zyć aby nikogo już nigdy podświadomie, swiadomie nie krzywdzić i nie okaleczać...
buziole. pozdrawiam dziadziunio
Pomogła: 19 razy Wiek: 55 Dołączyła: 24 Sie 2011 Posty: 473
Wysłany: Pon 12 Lis, 2012 12:59
pisajka napisał/a:
Mama była (i jest nadal) bardziej przyjaciółką niż mamą. Łączą nas zdrowe relacje.
Kochana pisajko
ja dla córki też byłam bardziej przyjaciółką niż mamą
i odważę się powiedzieć, że takie to nie są zdrowe relacje
dziadziunio napisał/a:
Zdając sobie jednak w pełni sprawę, że słowa to tylko słowa
słowa to AŻ SŁOWA... potrafią otworzyć wiele bram
tak było w przypadku moich realcji z tatą.
Tato zmarł, ale zdążyliśmy otworzyć najważniejsze z bram.
Dla mnie to wielki dar.
Ostatnio zmieniony przez DanaN Pon 12 Lis, 2012 13:01, w całości zmieniany 1 raz
odważę się powiedzieć, że takie to nie są zdrowe relacje
DanaM napisał/a:
Tato zmarł, ale zdążyliśmy otworzyć najważniejsze z bram.
Dla mnie to wielki dar.
Być może tak jest, jednak ja będę miał odwagę i napiszę, że bramy które widzisz namalowane są bladym swiatłem i nie przekonasz mnie.............................a słowa jakbyś na to nie patrzyła to tylko słowa......................Dziś byłem na mszy..Widziałem płaczacych ludzi bliskich temu który odszedł..... być może płaczą gdyż nie zdążyli przekazać tego co w życiu najważniejsze.....Przekonać siębie i jego, że był brylantem na ich..... jak i mojej.... jakże krętej przecież sciezce życia.......Ja zdążyłem...... Ty jak piszesz także... lecz to tylko przecież słowa a słów tych było w moim życiu tak bardzo, bardzo wiele ......to jeszcze trzeba czuć....................Czujesz to?.......................
Jeżeli tak, to jest ok...
Pomogła: 19 razy Wiek: 55 Dołączyła: 24 Sie 2011 Posty: 473
Wysłany: Pon 12 Lis, 2012 14:36
dziadziunio napisał/a:
Ja zdążyłem...... Ty jak piszesz także... lecz to tylko przecież słowa
tak to słowa.. Słowa które POŁĄCZYŁY mnie i tatę.
Dzięki wypowiedzeniu tych słów dałam sobie szansę
na głębokie świadome przeżycie miłości
Słowa które usłyszałam od taty pokazały mi światło
dziadziunio napisał/a:
to jeszcze trzeba czuć....................Czujesz to?.......................
właśnie dlatego, że bardzo to czuję naisałam o tym. ile mogą znaczyć słowa...
to tylko słowa a tak dużo zmieniły w moim życiu
dziadziunio napisał/a:
słów tych było w moim życiu tak bardzo, bardzo wiele
1. Napisałam do Ośrodka Terapii Uzależnień, chciałam prosić o informacje dotyczące spotkań grup DDA. Ważne dla mnie było miejsce, żeby było blisko miejsca mojego zamieszkania. W mojej sytuacji ważna jest mobilność - mała córeczka.
Odpisali mi.
Grupy zamknięte. Drugi nabór za rok we wrześniu. Mam możliwość spotkań indywidualnych z terapeutą.
Szczerze liczyłam na spotkania grupowe. Tak sam na sam z terapeutą - boje się.
Zastanawiam się i nie wiem czy dzwonić czy nie, umawiać się czy nie... Gdybania, dylematy.
2. Zaczęłam myśleć o sobie i o wpływie choroby mamy na moje życie. I to ma jakiś sens. Tylko nie chce znowu każdej życiowej porażki i niepowodzenia zrzucać na cechy DDA, to nie w porządku.
3. Podejmuję się rozmów z mamą. O jej chorobie i o mnie w tym wszystkim. Może moja terapia też jej trochę ulży, uspokoi sumienie?
Nie mam do mamy żalu i pretensji. Stało się jak stało. Są słabości. Jesteśmy tylko ludźmi. Leczy się - to najważniejsze. Ja mogę ją tylko wspierać i okazywać jej uczucie - bo kocham ją najbardziej na świecie. I mam głęboką nadzieję, że nasze relacje nigdy się nie zmienią, że będzie dalej tryskać energią, bawić się z wnuczką i przychodzić do mnie na kawę i pączki!
To, że jest alkoholiczką nie zraziło mnie nigdy do niej. Oczywiście miałam chwilę zwątpienia w to wszystko. Widząc dawną, kochaną i bez nałogową mamę - wszystkie wątpliwości znikają.
Udzielam się tu mało, może za mało.
Nie odnalazłam się tutaj jeszcze. Nie zadomowiłam.
Mam nadzieję, że to się szybko zmieni.
Udzielam się tu mało, może za mało.
Nie odnalazłam się tutaj jeszcze. Nie zadomowiłam.
Mam nadzieję, że to się szybko zmieni.
Ja też Pisajko... dobrze się Ciebie czyta. Ja właściwie moje DDD przerobiłam na terapii indywidualnej, podczas gdy grupową robiłam współuzależnienia, jednak na indywidualnej co rusz wyłaziło moje dzieciństwo, to mnie moja terapka przemaglowała, a raczej pozwoliłam się przemaglować Terapia indywidualna, moim zdaniem, też jest potrzebna. Ja osobiście czułam się bezpieczniej na indywidualnej, tu mogłam poruszyć tematy, z którymi trudniej byłoby mi ruszyć w grupie. Co Ci szkodzi sprawdzić?
No niby nic.
No ale... Zawsze jest jakieś ALE.
Zwyczajnie obawiam się takiego spotkania z terapeutą.
Byłam raz w życiu u psychologa, jak byłam dzieckiem.
Wiem, że jedno zdanie specjalisty może skończyć się łzami. No i wszystko wychodzi na jaw. Czy tego chcemy czy nie.
Obawiam się po prostu, że wyjdą moje słabości, że dowiem się kim na prawdę jestem.
_________________ pisz a będzie Ci pisane
Janioł Uzależniony od netu Uśmiech to pół pocałunku
Byłam raz w życiu u psychologa, jak byłam dzieckiem.
Wiem, że jedno zdanie specjalisty może skończyć się łzami. No i wszystko wychodzi na jaw. Czy tego chcemy czy nie.
Obawiam się po prostu, że wyjdą moje słabości, że dowiem się kim na prawdę jestem.
Tak, ja ryczałam, jak bóbr... W kółko opowiadam tu dziewczynom, radząc, żeby nie malowały tuszem rzęs, i wzięły lusterko, bo ja po pierwszej wizycie zapomniałam się i przeszłam przez cały park z tym tuszem na policzkach, zanim się kapnęłam, że ludzie się dziwnie na mnie patrzą Dziś się z tego śmieję, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Dotarłam do kiosku Ruchu i kupiłam byle jakie lusterko. Było różowe... z Pokemonem. Ale jeszcze lepszego Pokemona zobaczyłam w jego odbiciu Takie czarne strużki do brody, jakbym z Halloween się urwała
Pamiętaj zatem, lusterko i najlepiej bez makijażu.
A płacz... przynosi ulgę... i cieszę się, że nauczyłam się płakać.
pisajka napisał/a:
No i wszystko wychodzi na jaw
wiesz, ile fajnych rzeczy się dowiedziałam? Też się bałam tego samopoznania. Też mi się wydawało, ze we mnie drzemie jakiś potwór, którego jak wszyscy zobaczą, to uciekną, gdzie pieprz rośnie. A okazało się, ze owszem, mam trudności, niedoskonałości, ale mam też w sobie fajne rzeczy. Wtedy bym w to nie uwierzyła, ale polubiłam siebie, nie taka straszna ta Pietrucha, jak ją malują. (chociaż niedawno ktoś mnie nazwał bestią )
A lęk i wstyd - to normalne uczucia. I to normalne, ze człowiek ich doświadcza w takich sytuacjach. Właśnie to doświadczanie emocji często świadczy o naszym człowieczeństwie i naszej wrażliwości, która - według mnie - nie jest niczym złym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum