Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja córcia
Autor Wiadomość
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Pon 12 Lis, 2012 21:44   

olga napisał/a:
a jeśli narobi po rozwodzie to nie będą musiały spłacać?
Tylko wtedy jeżeli będa chciały przejąć spadek po nim:
to mogą z długami,
lub spadek na rzecz długów,
albo nic nie przyjmować :buziak:
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pon 12 Lis, 2012 21:46   

sprawa działki mi sie przypomniała..... 8|
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Pon 12 Lis, 2012 21:52   

http://prawo.rp.pl/artyku...go-dlugow-.html
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pon 12 Lis, 2012 22:11   

dzięki Tajgo, poczytam :buzki:
 
     
Halloween 
(banita)


Pomógł: 11 razy
Wiek: 91
Dołączył: 26 Sie 2012
Posty: 364
Wysłany: Wto 13 Lis, 2012 00:47   

Tajga napisał/a:
http://prawo.rp.pl/artykul/793777,882993-Czy-odrzucenie-spadku-uwolni-rodzine-spadkodawcy-od-splacania-jego-dlugow-.html


Dlatego pisałem że prawo bywa okropnie niesprawiedliwe.
Ale z drugiej strony, wyżej wymienione"przyjemności" zdarzają się bardzo rzadko, więc nie ma co straszyć kobiety.
Działkę będą musieli prawdopodobnie podzielić, jeżeli kupili ją w czasie trwania małżeństwa.
Ja tez sprzedawałem działkę z rozpoczętym domem w Polsce i dzieliłem kasę, mamy jeszcze jedną , nad jeziorem ale już nawet nazwy wody nie pamiętam , a papiery gdzieś się zapodziały.
Czekam tylko jak nadejdzie rachunek za podatek gruntowy , za okres hmm.. jakieś 20 lat 34dd
_________________
Fröhlich leben trotzig kämpfen und mit dem Lächeln sterben. J.P.
Żyj się wesoło, walcz zawzięcie i z uśmiechem umieraj. J.P.
 
     
Scarlet O'Hara 
Gaduła
Uzależniona od dekadencji



Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 630
Skąd: dwanaście dębów
Wysłany: Wto 13 Lis, 2012 14:51   

Olgo pozwolę się wtrącić do tematu.
Ja poczekałabym aż dziecko ochłonie.Pozwoliłabym się wypłakać bo w końcu nie jesteśmy w stanie ochronić swoich dzieci przed przykrymi sytuacjami zresztą to nie jest wcale wskazane .
Pozwoliłabym jej samej podjąć decyzję.Powiedziałabym jej ,żeby zrobiła tak jak czuje i uważa a z dziadziusiem bym sobie porozmawiała by nie manipulował dzieckiem.
pozdrawiam
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Wto 13 Lis, 2012 16:23   

Kilka lat temu zmarł brat mojej mamy. Pod koniec życia był już tak niesprawny, że nie podnosił się z łóżka. Mieszkał ze swoją konkubiną w strasznych warunkach, ale w sumie przepił swoje życie. Poprzednią rodzinę porzucił, dziećmi się nie interesował, a i dzieci nie chciały go znać (co mnie akurat nie dziwi, bo każdy kontakt z nim kończył się wymuszaniem pieniędzy, jakimiś szantażami w tym celu, itd. Właściwie, to nawet nie wiem, czy moja mama utrzymywałaby kontakt z bratem, gdyby nie mój ojciec, który nie dość, ze swojego czasu pomógł mu załatwić rentę, to i tak z dwa razy do roku zawoził mu z mamą paczki, a i pewnie wpierał go finansowo (jego sprawa),

W każdym razie, jak wuj zmarł, ojciec pojechał do jego córek, i nie mógł się nadziwić, ze nie chciały nawet pójść na pogrzeb, bo "przecież to jednak ojciec". I na nic nie zdały się tłumaczenia z mojej strony, że to ich sprawa, że nie wie do końca, jakie krzywdy były pomiędzy nimi. Mój ojciec jest niewolnikiem wdrukowanych przez społeczeństwo zasad: "szanuj ojca swego i matkę swoją", "rodzina najważniejsza", "rodzicom należy się szacunek, bez względu na okoliczności". Jemu akurat kierowanie się tymi zasadami w życiu nie zaszkodziło i trudno mu zobaczyć jakąś inną rzeczywistość.

Inna kwestia, że i do mnie późno dotarło, jak bardzo takie tzw. prawdy społeczne mogą być szkodliwe dla mnie, jako jednostki. Mam świadomość, że większość takich przekonań powstało by społeczność jako grupa wspólnie działa i funkcjonowała jak trybiki w dobrze naoliwionej maszynie. Stąd taka ilość przekonań, wierzeń, stereotypów tak głęboko zakorzenionych w naszych głowach. Bo to porządkowało świat lepiej niż pisane prawo. Wewnętrzne przymusy określonych zachowań, "dla dobra społecznego".

Bo zobaczcie chociaż, o ile bardziej działa taki wewnętrzny przymus opieki nad rodzicami, niż nawet wynikający z przepisów prawa jakiś obowiązek alimentacyjny. Ile pokrzywdzonych dzieci pomimo wszystko pomaga swoim starym rodzicom. którzy bazują na tych społecznych zasadach, ze im się należy od dzieci, że dzieci powinny być wdzięczne i odpłacać za swoje wychowanie....

Tylko to, co dla grupy rodzinnej, gromady, gminy, państwa, czy społeczności mniejszej czy większej jest pożądanym zachowaniem (państwo, gmina nie musi brać na barki zapewnienia dachu i wyżywienia takim często bezproduktywnym przez całe życie rodzicom) o tyle z punktu widzenia jednostki może być dla niej toksyczne. Grupie nie w smak, gdy jednostka wyłamuje się z utwierdzonego przez lata schematu. Bo dla tej grupy to bunt jednostki, która chce inaczej niż reszta i grupy nie obchodzi, ze jednostka ma swoje racje. Grupa nie lubi wyjątków, bo to grozi jej spójności.

Dzisiaj wiem, że niekoniecznie to co dobre dla grupy, stada - niekoniecznie jest dobre dla mnie, w mojej osobistej sytuacji. I jak słyszę wszelkie "muszę, powinnam, trzeba, należy" to pilnie nadstawiam ucha, czy ten zewnętrzny nakaz mi nie szkodzi. Jeśli jest on zgodny z moim system wartości to łatwo zamienię go na chcę. Jeśli gdzieś pod tym czai się poczucie winny, coś nieprzyjemnego - to wiem, że warto się pochylić nad tym, czy to aby mi nie zaszkodzi.
_________________

 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 10:28   

Moja córcia chodzi na terapię DDA i to nawet chętnie, ale ostatnio jest coraz bardziej rozbita, mówi, że źle się czuje. Wczoraj zapytałam mnie czy może dzisiaj i jutro nie iść do szkoły bo musi odpocząć. A tu matura za pasem..... 8|
Może poradzić jej żeby dała sobie spokój na razie z tą terapią? :mysli:
 
     
Enja 
Towarzyski
3xTAK



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 26 Lis 2012
Posty: 308
Skąd: Metropolis
Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 11:35   

olga napisał/a:
A tu matura za pasem.....


olga, matura to spory stres (przynajmniej ja to tak pamiętam).

Jesteś mądrą, silną kobietą i chyba nasz dobry kontakt z córką. Możecie porozmawiać a przecież i tutaj znajdziecie pomoc.

Chyba dobrze byłoby odpuścić, ale pogadaj z nią, jak ona to widzi i razem podejmijcie decyzję.
_________________
Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 11