Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Kilka tajemnic skutecznej motywacji
Autor Wiadomość
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9648
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 09:44   Kilka tajemnic skutecznej motywacji


Kilka tajemnic skutecznej motywacji

Skoro jesteś taki mądry dlaczego nie jesteś bogaty?
Zaan roześmiał się chrapliwie
- Ponieważ mądrość to odwrotność działania. Jeśli chciałem coś zrobić, a przychodziły mi do głowy takie myśli, to zawsze tylko wyobrażałem sobie przeszkody piętrzące się przede mną. Jeśli chciałem coś zrobić, to widziałem tylko, co może się ze mną stać, jeśli się nie uda. („Achaja” A.Ziemiański)
No właśnie. Jak często rezygnujesz z czegoś tylko dlatego, że wydaje się daleko? Albo może jeszcze gorzej, bo rezygnujesz gdy już jesteś w połowie, bo brakuje Ci sił, bo przeszkody, bo nagle jest tak, a miało być inaczej..
Zdradzę Ci więc pewne tajemnice. To czy w nie uwierzysz i skorzystać, czy może stać Cię na to aby w ogóle nie brać ich pod uwagę –zależy tylko do Ciebie.

Tajemnica pierwsza:
Nie rezygnuj nigdy z celu dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie.
Masz jakieś marzenie lub coś, o czym myślisz od dawna, ale jeszcze się nie zdecydowałeś/aś? Może zapisanie się na język? A może wycieczka do Meksyku? A może aerobik czy siłownia? Pomyśl teraz o momencie, kiedy pierwszy raz przyszło Ci to do głowy? Gdzie byś był/a teraz, gdybyś wtedy zdecydował/a się to zrobić??
Działaj –bez tego nie da się nic osiągnąć. Im dłużej będziesz się zastanawiać, tym więcej stracisz. Jak mówi stare przysłowie ‘kto zaczął ten połowy dokonał’. Twój los kształtuje się w momentach w których podejmujesz decyzje. Po co więc zwlekać, jeśli możesz coś zrobić -zrób to dzisiaj!

Tajemnica druga:
Znajdź dobry powód dla tego, czego pragniesz.
Będzie on motorem który napędzi Cię w chwilach zwątpienia. Dobry powód to taki, który będzie silniejszy niż wszystko to co może pojawić się na Twojej drodze. To wewnętrzna spójność i mocne przekonanie co do słuszności decyzji, którą chcesz podjąć. Niech to będzie coś takiego, co jest niepodważalne, prawdziwe i korzystne dla Ciebie na 100%.

Tajemnica trzecia:
Pozbądź się ograniczających przekonań.
Cokolwiek planujesz i jakiekolwiek znajdujesz wymówki („nie potrafię”, „nie mam doświadczenia”, „inni robią to lepiej”, „za duża konkurencja”, a może „nigdy mi się to nie uda”) uświadom sobie, że to jedynie myśli w Twojej głowie. Zechciej się ich pozbyć, ponieważ są zupełnie niepotrzebne -ograniczają jedynie Twój wolny potencjał i Twoje możliwości. Pomyśl teraz o tych ludziach, którzy mają to czego sam pragniesz. Czy potrafili to od zawsze? Czy każdy z nich od urodzenia był specjalistą czy milionerem? Czy nie mieli swojego początku? Jak myślisz, dokąd by zaszli, gdyby mieli podobnie ograniczające myśli w swojej głowie??
Pamiętaj, że jeśli czegoś nie umiesz, to dlatego że tego nie robisz. Zrób krok –pierwszy, zobaczysz co dalej się stanie. Tchnij energię w swój pomysł! Zmiana jest procesem, jednak podjęcie decyzji o niej odbywa się w ciągu jednej sekundy. Jeśli ja już podejmiesz rozpocznie się proces.. ku wolności, ku zmianie przekonań, ku temu co chcesz osiągnąć. Jeśli uświadomisz sobie, że jedyne co Cie ogranicza, to Twoje przekonanie, jesteś w stanie się go pozbyć. To Ty decydujesz w jakim świecie chcesz żyć. Jeżeli wierzysz, że coś możesz zrobić - masz rację i kiedy jesteś przekonany/a, że nie możesz - też masz rację. W pierwszym przypadku podświadomie zbierasz siły, koncentrujesz się na pozytywnym rezultacie. W drugim przypadku jest przeciwnie, Twoja uwaga dostrzega tylko niemoc i przeszkody nie do pokonania.

Tajemnica czwarta:
Jakość Twojego życia zależy od kolorów Twojej wyobraźni.
Możesz używać ciągle odcieni szarości, ale możesz też w każdym momencie nadać mu tyle kolorów ile zapragniesz. To Ty jesteś malarzem. Pamiętaj że twoje życie jest zewnętrzną projekcją Twoich wewnętrznych obrazów.. także jeśli będziesz wewnętrznie przekonany/a, że czegoś nie umiesz, na coś Cię nie stać, albo nie masz jeszcze jakiejś możliwości – to tak dokładnie będzie, aż sam/a zadecydujesz, że jest inaczej. Nastaw się pozytywnie jeśli coś postanowisz, a problemy zacznij traktować jak NOWE WYZWANIE. Zamień strach na ciekawość –„jak to będzie tym razem?”. Porażki -to świetna informacja, że masz coś zrobić inaczej. Traktuj je jak wyjątkowe momenty, kiedy możesz nauczyć się czegoś nowego. Zauważ, że uczymy się poza strefą tego co już wiemy. Nie obawiaj się wciąż sięgać po więcej i więcej. Jedyną pewną metodą unikania porażek jest nie mieć żadnych nowych pomysłów. Ucz się na własnych błędach i korzystaj z tych informacji. Są one drogocennymi drogowskazami na ścieżce Twojego osobistego sukcesu.

Tajemnica piąta:
Pytaj "JAK?" a nie "dlaczego?"
;. To pozwoli Ci skupić się na rozwiązaniach. Czasami nie warto wracać do martwej przeszłości. Skup swoją uwagę na tym co może być, bo to zależy od Ciebie, a nie na tym co było. Pamiętaj, że życie nie kładzie przed Tobą rzeczy, z którymi byś sobie nie poradził/a ;)

Tajemnica szósta:
Obserwuj otoczenie.
Zacznij zauważać swoje przeżycia, nastroje, odruchy, zachowania. Zmień to, z czego jesteś niezadowolony/a, rozwijaj, co jest korzystne dla Ciebie. Obserwuj się, a zauważysz swoje błędy. Wtedy zrób to od nowa - lepiej, inaczej, korzystaj z wzorców jeśli takie masz. Jeśli nie masz - obserwuj ludzi, którzy żyją teraz życiem jakiego właśnie pragniesz, INSPIRUJ SIĘ ich dokonaniami.
Broń się przed negatywnym wpływem ludzi marudnych i widzących wszystko w ciemnych barwach. Ograniczaj swojego kontakty z ludźmi negatywnie nastawionymi do świata, z permanentnymi pesymistami. To oni wstrzymują cię przed śmiałym działaniem, to oni cię zniechęcają i wysysają z ciebie energię i entuzjazm. Czy chcesz, czy nie z czasem przejmiesz ich tok rozumowania. Zadawaj się za to z ludźmi, którzy wpływają na Ciebie inspirująco. Otaczaj się osobami, które już osiągnęły sukces i są zadowolone z tego, co robią. Rozmawiaj z nimi i pytaj, w jaki sposób to zrobili.

Tajemnica ostatnia:
Jest tylko jeden sposób żeby zacząć: ZACZĄĆ.
Tak naprawdę gwarancją każdego sukcesu jest przede wszystkim DZIAŁANIE. Zastanów się, czy za 5, 10, 20 lat będziesz bardziej żalował/a tego, że coś zrobiłeś/aś, czy tego że nie?
Nie mów do siebie „spróbuje”, bo to z góry ukierunkowuje Cię na ewentualną porażkę. Po prostu ZRÓB TO czego chcesz.

Weź kartkę, zapisz co potrafisz, jakie zasoby masz, a jakich Ci brakuje i co możesz zrobić aby dojść do punktu o którym marzysz. Jeśli jest to coś dużego -podziel to na małe kroczki i zacznij je realizować.

Przypomnij sobie dobrą decyzję, którą podjąłeś/aś w przeszłości i wciąż ma znaczący wpływ na Twoje życie.
Jak tego dokonałeś/aś? Jakim sposobem stała się możliwa?
I co byłoby gdybyś wtedy nie podjął/eła tej decyzji??

Zrób mały krok w stronę lepszego życia. Jak mówi przysłowie „wędrówka tysiąca mil zaczyna się od jednego kroku”. Uwierz w siebie!

Pomyśl teraz o tym w jaki sposób siedzisz. Wyprostuj się i uśmiechnij do siebie. Masz w końcu tyle pięknych rzeczy do zrobienia, a wszystko ma swój początek w tej sekundzie. Dokładnie w której? Wtedy gdy TY o tym zadecydujesz? Chcesz od poniedziałku, od pierwszego albo od przyszłego tygodnia? Ok! Ale.. może to być od teraz! :) Po co czekać, ograniczać się i stwarzać pozorne uwarunkowania. Na co czekasz? NIKT tego nie zrobi za Ciebie!! Pomyśl o tym, że to Ty musisz sięgnąć! Kiedy…? Dlaczego wtedy, a nie teraz? Dlatego bierz się do pracy, pracy nad tym jak chcesz żeby Twoje życie wyglądało.. co możesz zrobić w tej chwili??

I jeszcze na zakończenie:

"Chodźcie na krawędź.
Nie, spadniemy.

Chodźcie na krawędź.
Nie, spadniemy.

Podeszli do krawędzi.
On ich pchnął, a oni poszybowali."

Ty też masz swoje skrzydła, naucz się latać!

Poza tym.. co masz do stracenia? I tak umrzesz! ;-)


--
Sylwia Rogala
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Kilka tajemnic skutecznej motywacji
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 13:08   

Na samym wstępie powiem tak,że już dawno od pewnego momentu korzystam i sobie powtarzam to
Wiedźma napisał/a:
Poza tym.. co masz do stracenia? I tak umrzesz!

wierze również że moje życie ma jakieś przeznaczenie,że ma swoją drogę którą idę
i co najwyżej mogę chwilowo z niej zejść,ale i tak na nią wrócę
wiele razy o tym się przekonałem,ile razy na siłę coś zdobywałem,jak zdobyłem trwało krótko i było mnie to odebrane
dlatego nie rezygnuję z marzeń i staram się je w swojej mierze wypełniać,ale nie na siłę
od małego chłopca marzyłem o jednym,i nigdy z niego nie zrezygnowałem
zazdrościłem Mirkowi Hermaszewskiemu
i zawsze gdy o tym myślę,moje myśli mienią się w kolorach tęczy
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4545
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 13:13   

Jacek napisał/a:
zazdrościłem Mirkowi Hermaszewskiemu
miałem go okazje poznac w 1998 roku facet potrafi opowiadać ale i po tylu latach mozna w jego oczach było zauważyc błysk kiedy opowiadał o locie w kosmos
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
wolf 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 1208
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 13:19   

wszystko byloby ladnie-tylko ta namolna stylistyka rodem z reklam wrozek o cudownych talizmanach
\tajemnica 1
tajemnica 2
itd etc
przeciez gdy sie takie cos zaczyna czytac----------po samych tytulach przestaje sie takie cos traktowac powaznie
kto wymysla takie idiotyzmy?..................sory za za "idiotyzmy"...........ale czy nikomu, kto chce naprawde pomoc w walce z nalogiem- nie przyszlo do glowy ,ze takie upupienia dzialaja odwrotnie od zmierzonego celu?
na terpiach ucza pijakow- by unikali myslenia magicznego, nie czytali horoskopow itd
a tu prosze.............. Syliwa Rogala ,dzieli sie z nami- tajemnicami. :D
moze jeszcze jakas mape ze skarbem piratow maja pod reka?.........ze skarbem trzexwosci oczywiscie.

i to by bylo tyle w tym temacie
ogolnie sie z trescia jakos tam zgadzam---------ale styl odrzucam jako szkodliwy
 
     
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9648
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 14:24   

wolf napisał/a:
na terpiach ucza pijakow- by unikali myslenia magicznego, nie czytali horoskopow itd
a tu prosze.............. Syliwa Rogala ,dzieli sie z nami- tajemnicami. :D
moze jeszcze jakas mape ze skarbem piratow maja pod reka?.........ze skarbem trzexwosci oczywiscie.

Ależ nic mi o tym nie wiadomo, żeby pani Sylwia Rogala pisała ten tekst z myślą o alkoholikach :shock:
Możesz mieć pretensje jedynie do mnie, Wolfie, że go umieściłam na pijackim forum.
Ale wybacz - nie wolno mi ingerować w czyjś tekst i na przykład powyrzucać słowa "tajemnica",
żeby było bardziej terapeutycznie i bardziej satysfakcjonująco Wolfa :?
A zamieściłam go tu, bo mi się spodobał i uznałam, że warto podzielić się nim z Wami,
niezależnie od tajemnic, magii, piratów :roll: i horoskopów
(które nijak mi się nie kłócą z trzeźwością mimo niepocieszenia moich terapeutów)
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 15:54   

andrzej napisał/a:
kiedy opowiadał o locie w kosmos

tak dokładnie o to mnie chodziło,ale również postawić stopę na Saturnie
zaimponowała mnie ta planeta z powodów pierścieni jakie ją otaczają
ale z wiadomych przyczyn jest to nie osiągalne
planeta ta składa się z gazów
ale marzenia są fajne nie ???
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Wiek: 63
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4911
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 15:59   

Jacek napisał/a:
andrzej napisał/a:
kiedy opowiadał o locie w kosmos

tak dokładnie o to mnie chodziło,ale również postawić stopę na Saturnie
zaimponowała mnie ta planeta z powodów pierścieni jakie ją otaczają
ale z wiadomych przyczyn jest to nie osiągalne
planeta ta składa się z gazów
ale marzenia są fajne nie ???

Żaden problem tylko odrobina cierpliwości... :roll: W drodze do nieba będzie okazja zatrzymać się na chwile na tej planecie... :mgreen:
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Wiek: 55
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 22:59   

Wiedzma :shock: :shock: :shock: to co napisalas ( przytoczylas ) jest o mnie, dokladnie tak wlasnie postepuje :shock: :shock:
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9648
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 23:02   

To znaczy, Ate, ze Tobie poradniki psychologiczne są niepotrzebne :)
Tylko pogratulować!
Albo i pozazdrościć... :?
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
jacek1954 
Małomówny
jacek1954


Wiek: 69
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 51
Skąd: Kutno
Wysłany: Nie 25 Sty, 2009 23:15   motywacja

kiedyś zrobiłem krok w nieznane.Było to życie-- nieznane mi życie.Kroku tego do dziś nie żałuje,choć gdy go zrobiłem, musiałem zrobić następne.Czasem poruszałem sie po omacku, czasem ktoś podał mi dłoń.Dziś idę przez życie dużo pewniej, to ja teraz podaję dłoń temu kto jej potrzebuje.Dwa lata temu znowu robiłem krok w nieznane. Szykowałem sie do tego rok czasu.Bałem się.Bałem się nowego.W tym starym poruszałem się pewnie,a tu znowu nowe nieznane.Nowe wyzwanie. Kurcze miałem 53 lata i myślałem że na nowe już nie czas. Przecież moje życie powinno być ustabilizowane, spokojne. Musiałem jednak zrobić ten krok. Życie tego wymagało.Cały czas czułem pomocną dłoń. Była to dłoń mojej żony. Razem w to wchodziliśmy.Idziemy do dziś razem i choc nieraz mam wątpliwości czy dobrze zrobiliśmy idziemy do przodu i znowu muszę uczyc się mowego, a jak wcześniej pisałem jestem konserwatystą i nowe ciężko mi przychodzi Jacek
_________________
Dobry Boże, bądź dla mnie łaskaw.Bezmiar wód jest taki przepastny,a mój stateczek-taki mały
jacek1954
 
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Wiek: 63
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4911
Wysłany: Pon 26 Sty, 2009 01:50   

Z tego co przeczytałem,to mogę Ci jedynie pogratulować dobrych wyborów... :D
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
sabatka 
Trajkotka
I`m going.... współuzależniona



Wiek: 36
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1236
Skąd: okolice Wrocławia
Wysłany: Pon 26 Sty, 2009 10:57   

ja mam parę pomyśłów rozłożonych w czasie kilka już realizuję i na bardzo podobnych zasadach :)
daje mi to wiele radości
_________________
Na skradający się smutek znam skuteczny sposób: stań przed lustrem, uśmiechnij się i powiedz do siebie "Kocham cię"
http://obrazyhaftowane.blogspot.com/
https://zrzutka.pl/rcta3k
 
 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 54
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Śro 28 Sty, 2009 00:05   

Wiedźma napisał/a:
Jeśli chciałem coś zrobić, a przychodziły mi do głowy takie myśli, to zawsze tylko wyobrażałem sobie przeszkody piętrzące się przede mną. Jeśli chciałem coś zrobić, to widziałem tylko, co może się ze mną stać, jeśli się nie uda. („Achaja” A.Ziemiański)
No właśnie. Jak często rezygnujesz z czegoś tylko dlatego, że wydaje się daleko? Albo może jeszcze gorzej, bo rezygnujesz gdy już jesteś w połowie, bo brakuje Ci sił, bo przeszkody, bo nagle jest tak, a miało być inaczej..



Myślę, że dobrym uzupełnieniem Twoich tajemnic skutecznej motywacji będzie moje ulubione opowiadanie :

KTO ZABRAŁ MÓJ SER?

Spencer Johnson

Życie nie jest prostym i łatwym do przejścia korytarzem,
którym podążamy wolni i nieskrępowani.
Jest labiryntem, w którym musimy nieustannie szukać drogi,
często czujemy się zagubieni i wystraszeni, ciągle trafiamy w ślepe zaułki.
Jeżeli jednak nie tracimy wiary, to na pewno otworzą się przed nami drzwi.
Być może nie te, o których myślimy, ale zawsze będzie za nimi czekało na nas coś dobrego.
A. J. Cronin

CO W NAS DRZEMIE
Proste i skomplikowane
Cztery istoty opisane w tej książce -myszy: Nos i Pędziwiatr, oraz mali ludzie: Zastałek i Bójek - Personifikują proste i skomplikowane aspekty naszej osobowości, które drzemią w nas niezależnie od wieku, płci, rasy czy narodowości.
Niekiedy zachowujemy się jak Nos, który szybko wyczuwa zmiany, albo jak Pędziwiatr, który działa bez zastanowienia, albo jak Zastalek, który usiłuje ignorować zmiany, bo spodziewa się po nich wszystkiego najgorszego, albo jak Bójek, który stara się przystosować do zmian, bo wierzy, że prowadzą ku lepszemu.
Którykolwiek z aspektów naszej osobowości dopuszczamy do głosu, przyświeca nam potrzeba odnalezienia własnej drogi w labiryncie życia i odniesienia sukcesu w czasach przemian.
(...)Myślę, że w każdym przypadku ponowne przeczytanie opowieści odkryje przed tobą, tak jak odkrywa przede mną, nowe użyteczne treści, które pomogą ci radzić sobie ze zmianami w życiu i osiągnąć sukces, cokolwiek on oznacza.
Mam nadzieję, że to odkrycie sprawi ci wiele radości. Życzę ci wszystkiego najlepszego. I pamiętaj: podążaj za Serem!
Ken Blanchard San Diego, Kalifornia



Kto zabrał mój Ser?
Spotkanie w Chicago
W pewną słoneczną niedzielę w Chicago kilkoro kolegów z ławy szkolnej spotkało się podczas obiadu. Poprzedniego dnia brali udział w zjeździe absolwentów. Ponieważ nie widzieli się kilka lat, chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co zdarzyło się w tym czasie. Jak zwykle zaczęło się od swobodnej rozmowy i żartów. Gdy skończyli posiłek, rozmowa weszła na poważne tory.
Angela, która w czasach szkolnych była oczkiem w głowie całej klasy, powiedziała:
- Moje życie potoczyło się inaczej, niż sobie wtedy wyobrażałam. Wiele się zmieniło.
- O tak - przytaknął Nathan.
Wszyscy wiedzieli, że przejął interes, który jego rodzina prowadziła od niepamiętnych czasów i który po prostu wrósł w krajobraz miasta. Byli, więc nieco zaskoczeni, gdy zauważyli zakłopotanie na twarzy Nathana.
- A czy zauważyliście, jak bardzo nie chcemy zmian, gdy one przychodzą?
- Myślę, że nie chcemy się zmieniać, bo boimy się zmian.
- Carlos, ty byłeś kapitanem drużyny futbolowej. Nie spodziewałam się usłyszeć od ciebie, że czegoś się boimy - powiedziała Jessica i wszyscy roześmieli się głośno.
Mimo iż w życiu podążyli różnymi drogami i robili w nim bardzo różne rzeczy, rozumieli się doskonale.
Wszyscy próbowali radzić sobie z niespodziewanymi zmianami, którymi zaskakiwało ich życie. I prawie wszyscy musieli przyznać, że gdy przychodzą zmiany, nie zawsze wiedzą, co robić.
- Zwykle boję się zmian. Gdy w naszym biznesie następuje jakaś wielka zmiana, nie wiemy, co robić, i na ogół przegrywamy - powiedział Michael. - Tak przynajmniej było dopóty, dopóki nie usłyszałem pewnej krótkiej zabawnej historyjki, która zmieniła wszystko.
- Jak to? - zapytał Nathan.
- Ano, opowiastka ta odmieniła sposób, w jaki patrzyłem na zmiany: uświadomiłem sobie, że zmiana nie musi oznaczać utraty, na zmianie można też zyskać. I pokazała mi, jak to osiągnąć. Zaraz potem wszystko się poprawiło - i w pracy, i w życiu osobistym.
Początkowo drażniła mnie naiwna opowieść, bo przypominała szkolną lekcję. Rozumiecie - tak mówią nauczyciele.
Później zrozumiałem, że naprawdę byłem zły, dlatego, że nie dostrzegłem prostych prawd i nie korzystałem z nich w życiu.
Gdy zrozumiałem, że czterej bohaterowie opowieści reprezentują aspekty mojej osobowości, zacząłem kontrolować sposób zachowania i sam się zmieniłem.
Po jakimś czasie opowiedziałem tę historię kilku ludziom w mojej firmie, a oni następnym. Firma zaczęła działać sprawniej, bo nauczyliśmy się reagować na zmiany. I tak jak ja wiele osób przyznało, że właśnie ta opowieść pomogła im także w prywatnym życiu.
Oczywiście byli i tacy, którzy stwierdzili, że nie dała im nic, bo albo wcześniej wiedzieli, o co chodzi, albo, co zdarzało się częściej, myśleli, że wiedzą wszystko i nie chcieli się niczego nowego nauczyć.
Gdy jeden z naszych szefów, który miał duże kłopoty z przystosowaniem się do zmian, powiedział, że czytanie opowiastki to tylko strata czasu, ludzie zaczęli żartować, że wiedzą, którym jest bohaterem - mieli na myśli tego, który się nie nauczył niczego i nie zmienił.
- A co to za historia? - zapytała Angela.
- Zatytułowana jest, Kto zabrał mój ser? Wszyscy się roześmieli.
- Już mi się podoba - powiedział Carlos. - Mam nadzieję, że ją opowiesz. Może i my czegoś się nauczymy?
- Jasne - odpowiedział Michael. - Z największą przyjemnością. Nie zajmę wam wiele czasu. I zaczął...



Kto zabrał mój Ser?
Dawno temu w pewnym dalekim kraju żyły cztery istoty, które spędzały życie, biegając korytarzami wielkiego Labiryntu w poszukiwaniu Sera, który służył im za pożywienie i dawał im szczęście.
Dwie z nich były myszami, nazywały się Nos i Pędziwiatr. Dwie były maleńkimi ludźmi - tak małymi jak myszy - ale przypominającymi zwyczajnych ludzi. Nazywali się Zastałek i Bójek.
Z powodu ich małych rozmiarów łatwo było nie zauważyć, co robią. Gdybyś jednak przyjrzał się im dokładnie, odkryłbyś wiele bardzo interesujących zjawisk.
Mali ludzie i myszy spędzali każdy dzień w Labiryncie, poszukując Sera.
Myszy, Nos i Pędziwiatr, które natura obdarzyła malutkimi gryzoniowymi rozumkami i potężnym instynktem, szukały zwykle twardego i kruchego.
Mali ludzie, Zastałek i Bójek, wykorzystali swoje rozumy, pełne różnych przekonań i emocji, do poszukiwania rozmaitych gatunków Sera - Sera przez duże S - który, jak wierzyli, uczyni ich szczęśliwymi.
Myszy i ludzie, choć bardzo się od siebie różnili, zachowywali się podobnie: każdego ranka zakładali dresy, buty do biegania, opuszczali swoje małe domki i wyruszali na poszukiwanie ulubionego sera.
Labirynt był niesamowitą plątaniną korytarzy i komnat. Gdzieniegdzie można było znaleźć kawałki Sera. Niektóre korytarze były jednak ciemne albo ślepe, tak, że nietrudno było się w nim zgubić.
Tym jednak, którzy potrafili się w nim poruszać, Labirynt odkrywał wiele sekretów, które pozwalały cieszyć się lepszym życiem.
Myszy: Nos i Pędziwiatr, używały prostej, ale mało wydajnej metody prób i błędów, aby znaleźć swój Ser. Biegły wzdłuż jakiegoś korytarza, a gdy okazywał się pusty, zawracały i przeszukiwały inny. Nos używał swojego wielkiego nosa do wywęszenia Sera na odległość, a Pędziwiatr natychmiast sprawdzał, czy nos Nosa go nie zmylił. Oczywiście, często gubili się w Labiryncie, wpadali na ściany i biegli w niewłaściwym kierunku.
Mali ludzie postępowali podobnie. Polegali wprawdzie na swojej umiejętności myślenia i korzystania z wcześniejszych doświadczeń, ale ich skomplikowane mózgi, poszukujące wielce uczonych rozwiązań, często wpędzały ich w kłopoty.
W końcu każdy z nich, działając swoimi metodami, znalazł to, czego szukał - ulubiony Ser w Magazynie Sera S, ukrytym w jednym z korytarzy Labiryntu.
Od tej chwili każdego ranka myszy i ludzie, ubrani w swoje sportowe stroje, biegli do Magazynu Sera S. Po pewnym czasie wszyscy przywykli do ustalonego porządku dnia.
Nos i Pędziwiatr codziennie wczesnym rankiem pędzili przez Labirynt tą samą drogą. Gdy docierali do celu, zdejmowali buty i zawieszali je na szyjach ze związanymi sznurowadłami (dzięki temu, gdyby było to konieczne, mogli szybko je założyć) i cieszyli się dostatkiem swojego sera.
Zastałek i Bójek początkowo także, co rano biegli do Magazynu S, aby zjeść pyszny kawałek Sera, który czekał na nich u celu. Po niedługim czasie zmienili jednak obyczaje. Każdego dnia budzili się później, ubierali wolniej i niespiesznie udawali do Magazynu Sera. W końcu przecież wiedzieli, gdzie jest Ser i że zawsze go znajdą.
Nie mieli pojęcia, skąd bierze się Ser ani kto go tam umieszcza. Zakładali, że każdego dnia tam będzie. Po przybyciu na miejsce chwilę odpoczywali, wieszali stroje na wieszaku, zdejmowali buty i zakładali kapcie. Czuli się jak u siebie w domu. Mieli przecież swój Ser.
- To wspaniałe - powiedział Zastałek. - Tego Sera wystarczy nam do końca życia. - Mali ludzie byli szczęśliwi i czuli się bezpieczni.
Nie minęło wiele czasu, a Zastałek i Bójek zaczęli nazywać Ser z Magazynu S "swoim" Serem. Było go tak dużo, że przenieśli swoje domy bliżej Magazynu i wokół niego skoncentrowali swoje życie.
Aby uczynić Magazyn przytulniejszym, Zastałek i Bójek udekorowali ściany wesołymi napisami i rysunkami przedstawiającymi Ser. Jeden z napisów głosił:

Jeśli masz Ser, jesteś szczęśliwy.

Niekiedy Zastałek i Bójek zapraszali swoich przyjaciół, aby obejrzeli sterty Sera w Magazynie S. Wskazywali nań z dumą, mówiąc: "Niezły kawał Sera, co?" Częstowali przyjaciół, a czasem tylko go pokazywali.
- Zasłużyliśmy na ten Ser - powiedział Zastałek pewnego dnia. - Pracowaliśmy długo i ciężko, aby go znaleźć. - Odłamał spory kawałek i zjadł ze smakiem. Potem zasnął, co zwykł czynić po posiłku.
Wieczorem mali ludzie wracali do swoich domów z ogromnymi porcjami Sera, a rano wracali do Magazynu po świeży Ser. Trwało to jakiś czas.
Wiara Zastałka i Bójka w nieskończone zapasy Sera przerodziła się w arogancję. Poczuli się tak pewni siebie, że nie zauważyli zachodzących zmian.
Tymczasem Nos i Pędziwiatr postępowali jak zawsze. Każdego ranka przybiegali do Magazynu S i zaczynali od obwąchania jego ścian. Okrążali budynek kilkakrotnie i skrobali pazurami jego ściany, sprawdzając, czy nic nie zmieniło się od poprzedniego dnia. Potem dopiero siadali, aby ucieszyć się małym, co nieco.
Pewnego dnia, gdy przybyli do Magazynu, stwierdzili, że nie ma w nim ani kawałka Sera.
Nie byli wcale zaskoczeni, ponieważ zauważyli, że od kilku dni zapasy Sera w Magazynie stopniowo malały. Byli przygotowani na to, co nieuchronne, i instynktownie wiedzieli, co robić.
Spojrzeli na siebie, założyli buty i ruszyli na poszukiwanie Nowego Sera.
Myszy nie przejmowały się analizą sytuacji. Nie hołdowały też fałszywym przekonaniom i wierzeniom. Dla nich problem i jego rozwiązanie były proste. Sytuacja w Magazynie S się zmieniła. Nos i Pędziwiatr pogodzili się ze zmianą.
Rozejrzeli się po Labiryncie. Nos jak zwykle zaczął węszyć, wskazał Pędziwiatrowi kierunek ruchem głowy i już po chwili biegli korytarzami w poszukiwaniu Nowego Sera.
Nieco później tego samego dnia Zastałek i Bójek przybyli do Magazynu S. Nie dostrzegli wcześniej zmian zachodzących w Magazynie, spodziewali się, więc znaleźć tam wiele Sera. Jakież było ich zdziwienie!
- Co? Nie ma sera? - wykrzyknął Zastałek. - Nie ma Sera! Nie ma Sera! - krzyczał, jakby ktoś mógł go usłyszeć i wypełnić Magazyn. - Kto zabrał mój Ser? - wściekał się. Na koniec wziął się pod boki, twarz mu poczerwieniała i ile sił w płucach wykrzyknął: - To nie fair!
Bójek nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. On też spodziewał się znaleźć Ser w Magazynie. Długo stał jak wryty. Nie był przygotowany na to, co się stało.
Zastałek coś wykrzykiwał, ale Bójek nie chciał go słuchać. Nie chciał dopuścić do siebie myśli o tym, co zaszło.
Zachowanie małych ludzi nie było rozsądne ani produktywne, ale można je zrozumieć. Znalezienie Sera nie było łatwe i stanowił on dla małych ludzi coś więcej niż tylko pożywienie.
Znalezienie Sera było sposobem na osiągnięcie szczęścia. Mieli swoje własne wyobrażenie o tym, czym jest Ser w zależności od jego smaku.
Dla niektórych Ser to dobro materialne. Dla innych oznacza zdrowie i dobrobyt.
Dla Zastałka Ser oznaczał poczucie bezpieczeństwa, perspektywę założenia rodziny i szczęśliwego życia w domu przy Alei Cheddarowej. Dla Bójka Ser to był prestiż i wielki dom na Wzgórzu Camembert.
Ponieważ Ser był dla nich bardzo ważny, mali ludzie długo zastanawiali się, co robić. Wszystko jednak, co wymyślili, to dokładne przeszukanie wewnątrz i od zewnątrz Magazynu S.
Podczas gdy Nos i Pędziwiatr dawno już szukali Nowego Sera, Zastałek i Bójek nadal biadolili. Rzucali gromy i wyrzekali na niesprawiedliwość losu. Bójek popadł w depresję. Co się stanie, jeśli jutro też nie będzie Sera? Przecież wszystkie jego plany życiowe były związane z Serem.
Mali ludzie nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Jak to możliwe? Nikt ich nie ostrzegł. To było nieuczciwe. Nie tak miało być.
Zastałek i Bójek wrócili do domów głodni i zniechęceni. Zanim jednak opuścili Magazyn, Bójek napisał na ścianie:

Im Ser jest dla ciebie ważniejszy, tym bardziej chcesz go zatrzymać.

Następnego dnia Zastałek i Bójek powrócili do Magazynu S, w którym mimo wszystko spodziewali się znaleźć Ser. W Magazynie jednak nic się nie zmieniło; Sera nie było. Mali ludzie nie wiedzieli, co robić. Stali w Magazynie niczym posągi. Bójek zamknął oczy i zatkał uszy palcami. Chciał odciąć się od rzeczywistości. Nie dopuszczał do siebie myśli, że zapasy sera zmniejszały się od kilku dni. Wolał wierzyć, że Ser zniknął nagle.
Zastałek myślał w kółko o całej sytuacji i w końcu jego wspaniały rozum, wypełniony wieloma wierzeniami i przekonaniami, przegrzał się.
- Dlaczego oni mi to zrobili? - pytał nieustannie. - O co tu właściwie chodzi?
W końcu Bójek otworzył oczy, popatrzył wokół i powiedział:
- A właściwie gdzie są Nos i Pędziwiatr? Czy myślisz, że oni wiedzą coś, czego my nie wiemy? Zastałek bąknął:
- Co oni mogą wiedzieć? To zwykłe myszy. Oni muszą pogodzić się z tym, co dzieje się wokół nich. My jesteśmy ludźmi. Jesteśmy wyjątkowi. Powinniśmy być o tym uprzedzeni. A ponadto zasługujemy na więcej! To nie powinno się nam przytrafić. A jeżeli się przytrafiło, należy nam się coś w zamian.
- Dlaczego? - zapytał Bójek.
- Ponieważ mamy do tego prawo - odparł Zastałek.
- Prawo do czego?
- Do naszego Sera.
- Dlaczego?
- Bo to nie my jesteśmy winni. Ktoś inny nam to zrobił i powinien nam wynagrodzić straty. Bójek zaproponował:
- Może przestańmy analizować sytuację i zacznijmy szukać Nowego Sera?
- O nie! Zamierzam to dokładnie zbadać.

Podczas gdy Zastałek i Bójek zastanawiali się, co robić. Nos i Pędziwiatr szukali Sera. Biegali po Labiryncie, zaglądając do każdego pomieszczenia, na jakie trafili. Nie myśleli o niczym innym, tylko o znalezieniu Nowego Sera. Przez długi czas nie znaleźli nawet okruszka, ale w pewnym momencie wbiegli do części Labiryntu, w której nigdy wcześniej nie byli. A tam był Magazyn Sera N.
Aż zapiszczeli z radości. Znaleźli to, czego szukali - wielkie zasoby Nowego Sera.
Nie mogli uwierzyć własnym oczom. Był to największy Magazyn Sera, jaki widziały kiedykolwiek myszy.
W tym czasie Zastałek i Bójek ciągle dumali nad swoim położeniem, siedząc w Magazynie S. Odczuwali dotkliwie brak Sera. Byli źli i sfrustrowani. Obwiniali się nawzajem o to, co się stało.
Od czasu do czasu Bójek myślał o myszach i zastanawiał się, czy znalazły już ser. Wyobrażał sobie, że wpadły w jakieś tarapaty, bo bieganie po Labiryncie nie było bezpieczne.
Jednak coraz częściej przychodziło mu do głowy, że myszy znalazły ser i zajadają go ze smakiem. Myślał o tym, jaką przygodą byłoby poszukiwanie Nowego Sera. Prawie czuł w ustach jego smak. Im wyraźniej wyobrażał to sobie, tym większą miał ochotę wyjść z Magazynu S. Nagle wykrzyknął:
- Chodźmy!
- Nie! - odpowiedział Zastałek. - Mnie się tu podoba. Jest wygodnie. Znam to miejsce. A w ogóle na zewnątrz jest niebezpiecznie.
- Nieprawda - upierał się Bójek. - Byliśmy w wielu zakamarkach Labiryntu. Możemy pójść tam ponownie.
- Jestem na to za stary - powiedział Zastałek. -I obawiam się, że wyjdę na głupca, gdy zagubię się w Labiryncie. Ty chyba też nie chciałbyś tego?
Obawy wzięły w Bójku górę, a nadzieja na znalezienie Nowego Sera przygasła.
Tak, więc każdego dnia mali ludzie robili to, co dotychczas. Przychodzili do Magazynu S, stwierdzali, że nie ma w nim Sera, i wracali do domu, unosząc swoje lęki i frustrację. Nie przyznawali się, ale zaczęli gorzej sypiać, byli coraz bardziej zmęczeni, szybko wpadali w irytację. Ich domki nie były już tak przyjemne jak niegdyś. Mali ludzie mieli koszmarne sny, w których szukali i nie znajdowali Sera.
Mimo to Zastałek i Bójek wracali codziennie do Magazynu S i czekali. Któregoś dnia Zastałek powiedział:
- Wiesz, gdybyśmy się postarali, na pewno znaleźlibyśmy Ser. W końcu nic tak bardzo nie mogło się zmienić. Ser jest prawdopodobnie gdzieś niedaleko. Może po prostu schowali go za ścianą.
Następnego dnia przynieśli do Magazynu narzędzia. Zastałek trzymał dłuto, a Bójek walił w nie młotkiem, dopóki nie przebili jednej ze ścian. Niestety, nie było za nią Sera. Rozczarowani, ciągle jednak wierzyli, że potrafią rozwiązać problem. Następnego dnia zaczęli wcześniej, pracowali dłużej i ciężej. Niestety, udało im się tylko zrobić kilka dziur w ścianach. Bójek zaczął pojmować różnicę pomiędzy aktywnością i efektywnością.
- A może - powiedział Zastałek - powinniśmy po prostu siedzieć i czekać. Wcześniej czy później muszą nam oddać nasz Ser.
Bójek chciał w to wierzyć. Co dzień wracał więc do domu, by odpocząć, i rano z przyzwyczajenia przychodził do Magazynu S. Ale Ser się nie pojawiał.
Mali ludzie zaczęli słabnąć z głodu i z powodu stresu. Bójka coraz bardziej męczyło czekanie na zmianę sytuacji. Zaczął zdawać sobie sprawę, że z każdą chwilą bezserowe położenie staje się gorsze.
Któregoś dnia ogarnął go pusty śmiech.
- Bójek, popatrz na siebie! Robisz wciąż to samo i dziwisz się, że nic się nie zmienia. Gdyby twoja sytuacja nie była tak tragiczna, byłaby po prostu zabawna.
Bojkowi nie podobał się pomysł ponownego biegania po Labiryncie, ponieważ bał się, że może się zgubić, i nie wiedział, gdzie szukać Sera. Roześmiał się jednak głośno, gdy uświadomił sobie, że ten strach doprowadził go do krawędzi szaleństwa.
- Gdzie są nasze dresy i trampki? - zapytał Zastałka.
Odszukanie ich zajęło maleńkim ludziom wiele czasu, ponieważ wrzucili swoje stroje do biegania na samo dno szafy w kilka dni po tym, jak znaleźli Ser w Magazynie S. Sądzili bowiem, że już nigdy nie będą im potrzebne.
- Chyba nie zamierzasz znowu ganiać po Labiryncie? - zapytał przyjaciela Zastałek. - Dlaczego po prostu nie poczekasz jak ja, aż nam oddadzą nasz Ser?
- Ponieważ nigdy go nam nie oddadzą. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale teraz wiem, że nigdy nie dostaniemy z powrotem naszego wczorajszego Sera. Najwyższy czas poszukać nowego.
- A jeżeli tam na zewnątrz nie ma żadnego Sera? - zapytał Zastałek. - A nawet jeżeli jest, to możemy nigdy go nie znaleźć! I co wtedy?
- Nie wiem - odparł zrezygnowany Bójek. Zadawał sobie te pytania setki razy i zawsze napawały go one lękiem i odbierały siły potrzebne, aby ruszyć się z miejsca.
Tego dnia zapytał jednak sam siebie: "Gdzie szybciej znajdę Ser - tutaj czy w Labiryncie?"
Wyobraził sobie, jak to będzie. Ujrzał w myślach siebie z uśmiechem na ustach wkraczającego do Labiryntu.
Ten obraz był tak miły, że przyprawił go o dobre samopoczucie. Zobaczył siebie, jak opuszcza Magazyn i wchodzi do Labiryntu; uwierzył, że znajdzie tam Nowy Ser i wyobraził sobie, jakie to będzie przyjemne.
Kiedy użył całej swojej wyobraźni, obraz stał się zupełnie wiarygodny: w najdrobniejszych szczegółach widział, jak znajduje Nowy Ser, i nawet poczuł w ustach jego rozkoszny smak.
Oto zajada ser szwajcarski z dziurami, świetlisty pomarańczowy cheddar, ser amerykański, włoską mozarellę i najwspanialsze gatunki francuskiego camemberta, i...
Nagle dotarł do niego głos Zastałka i powrócił do rzeczywistości: nadal byli w Magazynie Sera S.
- Czasem - powiedział Bójek - sytuacja się zmienia i nigdy już nie będzie taka jak dawniej. Tak stało się teraz. Takie jest życie. Świat się zmienia i my też musimy się zmienić.
Bójek popatrzył na swojego wymizerowanego druha. Próbował go przekonywać, ale lęk Zastałka przerodził się w złość i nie chciał słuchać przyjaciela.
Bójek nie chciał go urazić, ale gdy pomyślał, jaką głupotą było siedzenie w Magazynie i czekanie na Ser, wybuchnął śmiechem.
- Czas do Labiryntu! - krzyknął.
Zastałek nie zareagował.
Bójek spróbował jeszcze raz. Podniósł z podłogi kawałek cegły i napisał na ścianie wielkimi literami bardzo ważne zdanie, tak, aby Zastałek mógł je przeczytać i przemyśleć. Jak to było w ich zwyczaju, narysował też na ścianie kawałek sera, licząc, że rozweseli nieco Zastałka i nakłoni go do poszukiwania Nowego Sera. Ale Zastałek nie chciał przyjąć do wiadomości, że:


Jeżeli się nie zmieniasz, to giniesz.

Bójek wyszedł z Magazynu i pełen obawy ogarnął wzrokiem Labirynt. Pomyślał o tym, jak wpakował się w tę bezserową sytuację, o tym, jak strach i myśl o pobłądzeniu odbierały mu siły i zabijały go.
Uśmiechnął się. Pomyślał o Zastałku, który ciągle zastanawiał się, kto zabrał jego Ser. Był szczęśliwy, że to nie był już jego problem. Zastanawiał się, dlaczego wcześniej nie wyruszył na poszukiwanie Nowego Sera.
Przemierzając korytarze Labiryntu, Bójek starał się zapamiętać drogę. Dzięki temu czuł się bezpiecznie. Był u siebie. Był szczęśliwy, choć nie znalazł jeszcze ani kawałka Sera.
Od czasu do czasu lęk przed zbłądzeniem w Labiryncie powracał. Bójek napisał na ścianie:
Co byś zrobił, gdybyś się nie bał?

Przez chwilę patrzył na napis i pomyślał, że czasem strach bywa użyteczny. Jeżeli rzeczy idą źle, to obawa przed nieszczęściem może skłonić cię do działania. Zły lęk to ten, który paraliżuje i powstrzymuje od zrobienia czegokolwiek.
Bójek zerknął w prawo na korytarz, w którym jeszcze nigdy nie był. Przez chwilę ogarnął go strach, ale przemógł się, odetchnął głęboko, skręcił w prawo i wolno pobiegł ku nieznanemu.
Bieg męczył go i zaczął się zastanawiać, czy długie oczekiwanie na Ser w Magazynie S nie nadwątliło jego sił. Od bardzo dawna nie jadł Sera i był rzeczywiście bardzo słaby. Droga wydawała się dłuższa i zajmowała mu więcej czasu niż niegdyś. Postanowił, że jeżeli kiedykolwiek jeszcze przydarzy mu się coś podobnego, opuści strefę komfortu i przystosuje się do zmian szybciej, co uprości wiele spraw.
Przez głowę przebiegła mu myśl: "Lepiej późno niż wcale", i Bójek uśmiechnął się.
Przez następnych kilka dni Bójek znajdował tu i ówdzie niewielkie okruchy Sera. Nie tracił nadziei, że znajdzie większy kawałek, z którym będzie mógł wrócić do Zastałka, by nakłonić go do wyjścia z Magazynu S.
Bójek nie czuł się w Labiryncie tak swojsko jak dawniej. Wydawało mu się, że coś się zmieniło od czasu, gdy był tu po raz ostatni.
Gubił się właśnie wtedy, gdy myślał, że posuwa się we właściwym kierunku. Miał wrażenie, że robi dwa kroki do przodu i jeden do tyłu. Myśl o znalezieniu Sera wielce go nęciła, ale Bójek musiał, przyznać, że bieganie po Labiryncie było prawie tak straszne, jak to sobie kiedyś wyobrażał.
Z czasem zaczął się zastanawiać, czy miał prawo oczekiwać, że znajdzie Nowy Ser. Czy przypadkiem nie ugryzł więcej, niż zdoła przełknąć? Roześmiał się, gdy pomyślał, że chwilowo nie ma, co ugryźć.
Ilekroć zaczynały go ogarniać wątpliwości, mówił sobie, że nawet, jeśli to, co robi, wydaje się nieprzyjemne, jest lepsze od pozostawania w pustym Magazynie. Teraz on panował nad sytuacją, a nie ona nad nim.
Pomyślał, że jeżeli Nos i Pędziwiatr potrafili znaleźć Ser, to on też może.
Gdy Bójek przypominał sobie "szczęśliwe" dni w Magazynie S, uświadomił sobie, że Ser nie zniknął nagle, jak mu się początkowo wydawało. Ubywało go stopniowo, a ten, który pozostawał, przestał mu dawno smakować.
Stary Ser zaczął gdzieniegdzie porastać pleśnią, ale Bójek tego nie dostrzegał. Musiał jednak, przyznać, że gdyby chciał, prawdopodobnie by to, zauważył. Ale nie chciał.
Bójek zdał sobie sprawę, że brak Sera nie zaskoczyłby go, gdyby uważnie obserwował zachodzące zmiany. Prawdopodobnie Nos i Pędziwiatr spodziewali się takiego obrotu sprawy.
Postanowił, że w przyszłości szybciej zareaguje na dzwonki alarmowe. Pogodzony z nieuchronnością zmian będzie ich wypatrywał. Jeśli oprze się na wrodzonym instynkcie, wyczuje nadchodzące zmiany i łatwiej mu będzie przystosować się do nich.
Zatrzymał się, aby odpocząć, i napisał na ścianie:
Wąchaj często swój Ser; będziesz wiedział, kiedy się psuje.

Niedługo potem Bójek trafił na wielki magazyn, który wyglądał bardzo obiecująco. Gdy wszedł do środka, bardzo się jednak rozczarował, ponieważ pomieszczenie było puste.
"To przydarza mi się zbyt często" - pomyślał. Poczuł, że ma już dosyć.
Z dnia na dzień tracił siły, ciągle gubił drogę w Labiryncie i obawiał się, że nie przeżyje. Coraz częściej myślał o powrocie do Magazynu S. Nie było w nim Sera, ale był Zastałek. I Bójek - gdyby wrócił - przynajmniej nie byłby sam. Ale jeszcze raz zapytał siebie samego: "Co bym zrobił, gdybym się nie bał?"
Bójek odczuwał strach nader często, chociaż nie przyznawał się do tego przed sobą. Nie zawsze do końca wiedział, czego się boi. Chyba najbardziej dokuczała mu samotność. Nie rozumiał, że powróciły dotychczasowe nawyki myślowe. Często zastanawiał się, czy Zastałek zdecydował się na opuszczenie Magazynu, czy nadal tkwi tam sparaliżowany strachem.
Bójek przypomniał sobie, że zanim trafili do Magazynu S, najlepiej czuł się w Labiryncie.
Na ścianie umieścił kolejny napis, który stanowił dla niego memento, i miał nadzieję, że będzie też drogowskazem dla Zastałka, gdy ten zacznie wędrówkę po Labiryncie.

Ruch w nowym kierunku pomaga ci znaleźć Nowy Ser.

Bójek spojrzał w ciemność chodnika rozciągającego się przed nim i opanował go strach. "Co jest tam dalej? Czy jest tam ktoś? Jakie niebezpieczeństwo czai się w ciemności?" Zaczął wyobrażać sobie najbardziej przerażające zdarzenie, które mogłyby mu się przytrafić. Na chwilę zabrakło mu tchu.
Nagle się roześmiał. Uświadomił sobie, że to jego lęki powodowały, że sprawy przybierały gorszy obrót. Uczynił więc to, co zrobiłby, gdyby się nie bał - ruszył naprzód.
Gdy biegł w głąb ciemnego korytarza, zaczął się uśmiechać do siebie. Nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy, ale właśnie odkrył motor własnego działania - wiarę w to, że przyszłość będzie lepsza, nawet jeżeli nie wiedział, co się wydarzy.
Nieoczekiwanie Bójek zaczął się czuć coraz lepiej.
"Dlaczego jest mi tak dobrze? - zastanawiał się. - Nie mam ani kawałka Sera i nie wiem, dokąd zmierzam."
Po chwili jednak zrozumiał. Zatrzymał się i napisał na ścianie:

Kiedy pokonasz swój lęk, będziesz wolny.

Bójek zdał sobie sprawę, że był więźniem własnego strachu. Podjęcie nowego działania przyniosło mu uwolnienie.
Poczuł chłodny, odświeżający powiew na policzkach. Kilka razy wciągnął głęboko w płuca powietrze i powróciły mu siły. Pokonanie lęku okazało się znacznie przyjemniejsze, niż sobie wyobrażał.
Bójek od dawna nie czuł się tak dobrze. Prawie zapomniał, jakie to przyjemne.
Aby jeszcze poprawić samopoczucie, zaczął wyobrażać sobie, że siedzi wśród gór swoich ulubionych Serów - od cheddara do brie. Widział siebie jedzącego tyle Sera, ile dusza zapragnie, i bardzo mu się to wyobrażenie spodobało. Następnie przypomniał sobie smak swojego ulubionego Sera, i to także bardzo mu się spodobało. Im wyraźniejszy był obraz Nowego Sera, im bardziej był realistyczny, tym silniej Bójek odczuwał potrzebę znalezienia go. Napisał na ścianie:

Wyobrażenie Nowego Sera, zanim go znajdziesz, sprawi,
że zaczniesz szukać.

"Dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej" - pomyślał Bójek i ruszył przez Labirynt z większą siłą i energią. Niebawem dotarł do Magazynu i bardzo się ucieszył, bo przy wejściu leżały okruchy Nowego Sera. Były to gatunki, których nigdy wcześniej nie widział, ale wyglądały wspaniale i były przepyszne. Zjadł prawie wszystkie okruszki, a kilka schował do kieszeni na później i aby podzielić się z Zastałkiem. Zaczął odzyskiwać siły.
Bardzo podekscytowany wszedł do środka pomieszczenia. Rozczarował się jednak, bo Magazyn był pusty. Ktoś był tu przed nim i zostawił tylko nędzne resztki Nowego Sera.
Bójek zrozumiał, że gdyby wyruszył na poszukiwania wcześniej, z pewnością znalazłby tutaj niezły zapas Nowego Sera.
Zdecydował, że wróci do Magazynu S i sprawdzi, czy Zastałek jest gotów przyłączyć się do niego. Gdy zrobił kilka kroków, zatrzymał się jednak i napisał na ścianie:

Im szybciej zrezygnujesz ze Starego Sera, tym wcześniej znajdziesz Nowy.

Wkrótce Bójek dotarł do Magazynu S. Pokazał Zastałkowi kawałki Nowego Sera, ale...
Zastałek był wdzięczny przyjacielowi za ten gest, lecz powiedział:
- Wydaje mi się, że ten Nowy Ser nie będzie mi smakował. To nie jest to, do czego przywykłem. Chcę mój własny Ser z powrotem i nie ruszę się stąd, dopóki go nie dostanę.
Bójek pokręcił głową z niezadowoleniem i wyszedł z Magazynu. Znowu ruszył korytarzami Labiryntu. Brakowało mu przyjaciela, ale poszukiwania sprawiały mu wielką przyjemność. Uświadomił sobie, że nie chodzi mu o to, aby znaleźć Nowy Ser, lecz aby go poszukiwać.
Był szczęśliwy, bo pokonał swój strach, i podobało mu się to, co robi.
Bójek nie czuł się już tak słaby jak wtedy, gdy siedział w pustym Magazynie S. Świadomość, że nie poddaje się obawom i że wybrał nowy kierunek, była jego pożywką i dodawała mu sił.
Czuł, że znalezienie tego, czego szuka, jest tylko kwestią czasu. Zdawało mu się, że ma już to, czego potrzebuje. Uśmiechnął się, gdyż zrozumiał, że:

Bezpieczniej jest błądzić w Labiryncie niż pozostawać w bezserowej sytuacji.

Bojek uświadomił sobie ponownie, że to, czego się boimy, nigdy nie jest tak straszne jak nasze wyobrażenia na ten temat. Lęk, który wyolbrzymiasz w twojej głowie, jest gorszy od rzeczywistego.
Bójek tak bardzo się bał, że nie znajdzie Nowego Sera, że nawet nie chciał rozpocząć poszukiwań. Gdy jednak do nich przystąpił, znajdował w korytarzach Labiryntu wystarczająco dużo Sera, aby podążać dalej. Teraz szukał większych jego zapasów. Wyobrażanie sobie przyszłości stało się ekscytujące.
Nad jego dawnym sposobem myślenia ciążyły chmury obaw i lęków. Myślał, że zabraknie mu sera lub, że nie wystarczy go na długo. Częściej, zastanawiał się, co może się nie powieść, niż co może się udać.
Ale to się zmieniło, gdy opuścił Magazyn S.
Przyzwyczaił się wierzyć, że Ser nigdy się nie skończy i że każda zmiana jest zła.
Teraz wiedział, że zmiany zachodzą ciągle - niezależnie od tego, czy ich oczekujesz, czy nie. Zmiany mogą cię zaskoczyć tylko wtedy, gdy się ich nie spodziewasz.
Gdy uświadomił sobie, jakie zmiany zaszły w jego sposobie myślenia, zatrzymał się i napisał na ścianie:

Stare przekonania nie doprowadzą cię do Nowego Sera.

Bójek nie znalazł jeszcze Sera, ale biegając po Labiryncie, wiele się nauczył.
Zauważył, że jego nowe przekonania wyzwoliły nowe zachowanie. Zupełnie inne niż to z czasów oczekiwania na Ser, który zniknął.
Teraz wiedział, że gdy zmieniamy swoje przekonania, zmieniamy także postępowanie. Możesz wierzyć, że zmiana ci zaszkodzi, i wtedy jej nie chcesz. Ale jeśli uwierzysz, że Nowy Ser da ci szczęście, zacznij go poszukiwać. Wszystko zależy od tego, jakie przekonanie sobie wpoisz. Bójek napisał na ścianie:

Wierząc, że możesz znaleźć Nowy Ser, który da ci radość, zmieniasz kurs.

Bójek wiedział, że swoją obecną dobrą formę zawdzięcza temu, iż zdecydował się na zmianę i opuścił Magazyn S. Poczuł się silniejszy na ciele i duchu, a zarazem lepiej przygotowany do niespodzianek związanych z poszukiwaniem Nowego Sera. W rzeczywistości zapewne już by go znalazł, gdy nie stracił tyle czasu, nie mogąc się pogodzić z tym, że zmiany są nieuniknione.
Popuścił wodze wyobraźni i ujrzał siebie samego, jak znajduje Nowy Ser i delektuje się nim. Odważył się spenetrować zupełnie nieznane zakamarki Labiryntu i natrafiał tu i ówdzie na małe okruchy Sera. Pozbył się strachu przed nowością i nabrał zaufania do siebie.
Kiedy myślał o tym, skąd przyszedł, Bójek był zadowolony, że zostawił tyle napisów na ścianach. Ufał, że posłużą jako drogowskazy po Labiryncie Zastałkowi, kiedy ten nareszcie odważy się opuścić Magazyn Sera S.
Bójek miał nadzieję, że Zastałek zdoła przeczytać jego Napisy na Ścianach i podąży za nim.
Zapisał, więc także to, o czym myślał od pewnego czasu.

Obserwuj małe zmiany. Będziesz gotów na duże, kiedy nadejdą.

Teraz Bójek był gotów pożegnać się z przeszłością i oczekiwał nadchodzącej przyszłości.
Biegał po Labiryncie z większym zapałem i siłą. I niebawem stało się to, na co czekał...
Gdy wydawało mu się, że w Labiryncie zostanie na zawsze, jego wędrówka zakończyła się nagle i szczęśliwie.
Bójek ruszył zupełnie nieznanym korytarzem, dotarł do Magazynu N i znalazł Nowy Ser!
Gdy wszedł do wnętrza, dosłownie go zamurowało. Wokół niego piętrzyły się góry sera. Nie wszystkie rozpoznał, bo było tam wiele zupełnie nowych gatunków.
Przez chwilę nie dowierzał własnym oczom, ale ujrzał starych przyjaciół - Nosa i Pędziwiatra.
Nos powitał Bójka skinieniem głowy, a Pędzi-wiatr pomachał mu ogonem. Ich zaokrąglone kształty świadczyły, że są tu już od dłuższego czasu.
Bójek rzucił im krótkie "Cześć!" i w tejże chwili ujrzał swoje ulubione sery. Zdjął buty i dres i położył je przy wejściu do Magazynu, tak, aby założyć je z powrotem, gdy tylko zajdzie potrzeba. Następnie rzucił się na Nowy Ser. Kiedy napełnił żołądek, podniósł w górę kawał świeżego Sera i zakrzyknął: "Niech żyją zmiany!"
Jedząc Nowy Ser, Bójek myślał o tym, czego się nauczył.
Zdał sobie sprawę, że dopóki obawiał się zmiany, wbrew wszystkiemu trzymał się iluzji Starego Sera, który zniknął na zawsze.
Co spowodowało zmianę? Czy strach przed śmiercią głodową? "Trochę to pomogło" - pomyślał Bójek.
Roześmiał się i wtedy zrozumiał, że zaczął się zmieniać, gdy nauczył się śmiać z siebie samego i z głupstw, które robił. Uświadomił sobie, że najszybsze zmiany powoduje śmiech z własnej głupoty. Przełamujesz się i ruszasz do przodu.
Dały mu do myślenia myszy, Nos i Pędziwiatr, które brały życie takim, jakie jest. Nie martwiły się niepotrzebnie i nie komplikowały wszystkiego. Gdy nastąpiły zmiany i zabrakło Sera, ruszyły na poszukiwanie nowego.
Następnie Bójek użył swojego wspaniałego rozumu do tego, co ludzie potrafią robić lepiej niż myszy.
Pomyślał o błędach, które popełnił w przeszłości, i wyciągnął z nich wnioski.
Zrozumiał, że można nauczyć się reagowania na zmiany:
Należy widzieć rzeczy takimi, jakie są, być elastycznym i działać szybko.
Nie wolno komplikować spraw i hołdować przesądom, które budzą strach.
Trzeba obserwować małe zmiany i dzięki temu być przygotowanym na wielkie zmiany, które nadejdą.
Bójek wiedział, że do zmian należy przystosować się szybko, ponieważ jeżeli się tego nie zrobi na czas, to można stracić szansę raz na zawsze.
Musiał przyznać, że najsilniejsze hamulce tkwiły w nim samym i nic nie zmieniało się na lepsze, dopóki on się nie zmienił.
Najważniejsze jednak ze wszystkiego było to, że gdzieś zawsze jest Nowy Ser, niezależnie od tego, czy potrafisz go teraz dostrzec, czy nie. Zdobędziesz go, gdy przezwyciężysz strach i wyruszysz na poszukiwania.
Bójek był świadomy, że strachu nie należy lekceważyć, ponieważ on chroni przed prawdziwym niebezpieczeństwem. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że w większości jego lęki były irracjonalne i powstrzymywały go przed zmianą wtedy, gdy była ona konieczna.
Kiedyś zmiana go przerażała, ale ostatecznie wyszła mu na dobre, ponieważ dzięki niej znalazł Nowy Ser.
Dzięki niej też odkrył lepszą część samego siebie.
Gdy myślał o tym, czego się nauczył, przypomniał sobie o przyjacielu. Zastanawiał się, czy Zastałek przeczytał to, co on uwiecznił na ścianach Labiryntu.
Czy kiedykolwiek Zastałek wyjdzie z Magazynu S? Czy ruszy przez Labirynt i odkryje to, co może uczynić jego życie lepszym? Bójek przez chwilę chciał wrócić do Magazynu S po Zastałka. Może potrafiłby przekonać go, gdyby pokazał mu lepszą przyszłość. Przypomniał sobie jednak, że już raz próbował nakłonić przyjaciela do zmian.
Zastałek musi sam pokonać lęk. Nikt nie zrobi tego za niego. Sam musi dostrzec korzyści wynikające ze zmian.
Bójka uspokoiła myśl, że zostawił przyjacielowi drogowskazy wiodące do Nowego Sera. Zastałek znajdzie go, jeżeli tylko przeczyta napisy na ścianach.
Bójek postanowił umieścić na największej ścianie Magazynu N najważniejsze wnioski, do których doszedł, podróżując przez Labirynt. Narysował ogromny kawałek sera i na rysunku napisał:

NAPISY NA ŚCIANACH
Zmiany są nieuchronne
Odbiorą ci Ser
Przygotuj się na zmiany
Twój Ser na pewno zniknie
Obserwuj zmiany
Wąchaj swój Ser często, a będziesz wiedział, kiedy zaczyna się psuć;
Szybko reaguj na zmiany
Im szybciej zrezygnujesz ze Starego Sera, tym wcześniej będziesz cieszył się Nowym
Zmieniaj się
Nie daj się wyprzedzić swojemu Serowi
Ciesz się zmianą
Zasmakuj w przygodzie i delektuj się Nowym Serem.
Spodziewaj się zmian i ciesz się nimi
Odbiorą ci Ser

Bójek zdawał sobie sprawę, jak daleko odszedł od Zastałka i Magazynu S.
Wiedział, jak łatwo może znowu popaść w samozadowolenie, jeżeli nie będzie czujny. Co dzień dokładnie oglądał Magazyn N i sprawdzał, w jakim stanie jest Ser. Był gotów na wszystko, aby nie dać się zaskoczyć niespodziewanej zmianie.
Mimo że ciągle miał ogromny zapas Sera, często biegał po Labiryncie i odkrywał jego nowe zakamarki. Dzięki temu dokładnie wiedział, co dzieje się dookoła. Zrozumiał, że lepiej jest być świadomym brutalnej rzeczywistości niż pławić się w przyjemnych iluzjach.
Pewnego dnia Bójek usłyszał hałas w Labiryncie. Dźwięk się nasilał i uświadomił sobie, że ktoś nadchodzi.
Czy to Zastałek? Czyżby był tuż za rogiem?
Bójek odmówił krótką modlitwę i jak wiele razy wcześniej wyraził nadzieję, że jego przyjaciel w końcu zrozumiał, o co tu chodzi...
Zmieniaj się razem ze swoim Serem i ciesz się tym!
koniec... a może początek nowego?



Dyskusja
Wieczorem tego samego dnia
Gdy Michael skończył opowieść, dojrzał wokół siebie uśmiechnięte twarze przyjaciół. Kilkoro z nich podziękowało mu. Stwierdzili, że wiele zrozumieli, słuchając tej historii. Nathan zapytał:
- A może podyskutowalibyśmy na ten temat? Większość chciała porozmawiać, umówili się więc na drinka przed kolacją.
Wieczorem w hotelowym holu zaczęli żartować, czym dla każdego z nich jest Ser i w jakich Labiryntach spędzają swoje życie.
Angela zapytała:
- A z którym z bohaterów się utożsamiacie? Z Nosem, Pędziwiatrem, Zastałkiem czy Bojkiem?
- No cóż, myślałem o tym przez całe popołudnie. Dobrze pamiętam, jak postanowiłem prowadzić sklep ze sprzętem sportowym. Zmiana bardzo mnie zaskoczyła.
Nie byłem Nosem - nie wyczułem, co się dzieje, i nie spodziewałem się zmiany. I z pewnością nie byłem Pędziwiatrem - nie zacząłem działać natychmiast.
Podobnie jak Bójek chciałem pozostać na dobrze sobie znanym terytorium. Naprawdę nie pragnąłem żadnych zmian, starałem się nie dostrzegać, że następują.
Michael, dla którego od czasu, gdy on i Carlos byli kumplami ze szkoły, niewiele się zmieniło, zapytał:
- Stary, o czym ty w ogóle mówisz?
- O niespodziewanej zmianie pracy.
- Wylali cię? - zaśmiał się Michael.
- Powiedzmy, że nie chciałem ruszyć na poszukiwanie Nowego Sera. Sądziłem, że zmiana nie powinna dotyczyć mnie. No i trochę się rozczarowałem.
Ta krótka wymiana zdań ośmieliła pozostałych, którzy dotychczas nie zabrali głosu. Atmosfera rozluźniła się. Zaczął Frank, który po ukończeniu szkoły zaciągnął się do wojska.
- Zastałek przypomina jednego z moich przyjaciół. Likwidowano dział, w którym pracował, ale on nie przyjmował tego do wiadomości. Ciągle przenoszono jego ludzi. Wszyscy mówiliśmy mu o możliwościach, jakie otwierają się przed ludźmi elastycznymi. Ale on był przekonany, że nie musi się zmieniać. I w końcu tylko jego zaskoczyła likwidacja działu. Naprawdę nie jest mu teraz łatwo przystosować się do zmiany, ponieważ nie był przygotowany.
- Ja też nie sądziłam, że coś takiego może się wydarzyć - powiedziała Jessica. - Ale mój Ser znikał kilka razy. Szczególnie w życiu prywatnym. Opowiem wam o tym poóźniej.
Wszyscy się uśmiechnęli, z wyjątkiem Nathana, który powiedział:
- Może o to właśnie chodzi: zmiany dotyczą nas wszystkich. Szkoda, że moja rodzina nie słyszała o Serze, zanim to wszystko się stało. Nie chcieliśmy widzieć nadchodzących zmian, a teraz jest za późno. Musimy zamknąć wiele naszych sklepów.
To zaskoczyło prawie wszystkich, ponieważ sądzili, że Nathanjest szczęściarzem. Prowadzi solidny interes, który gwarantuje mu spokojne życie.
- Co się stało? - zapytała Jessica.
- No cóż, nasza sieć małych sklepików jest przeżytkiem w erze supermarketów oferujących różnorodne towary po bardzo niskich cenach. Nie możemy z nimi konkurować. Teraz widzę, że zamiast postępować jak Nos i Pędziwiatr, zachowaliśmy się jak Za-stałek. Staliśmy w miejscu i nie zmienialiśmy się. Próbowaliśmy ignorować to, co działo się dookoła. No i mamy kłopoty. Moglibyśmy brać korepetycje u Bójka, bo nie potrafimy śmiać się z siebie i zmienić naszego postępowania.
Laura, która odniosła wiele sukcesów w świecie biznesu, słuchała cały czas uważnie, ale odezwała się dopiero teraz.
- Ja też myślałam o tej historii przez całe popołudnie. Chciałabym, tak jak Bójek, widzieć, co robię źle, śmiać się z siebie, zmieniać i być szczęśliwsza. Jestem ciekawa, ilu z was obawia się zmian?
Nikt nie odpowiedział, zaproponowała więc by ci, którzy czują strach przed zmianami, podnieśli do góry ręce.
Tylko jedna osoba zareagowała.
- Wygląda na to, że mamy tylko jedną szczerą osobę w naszym gronie - powiedziała Laura. - Może takie pytanie bardziej wam się spodoba: które z was myśli, że ludzie boją się zmian?
Tym razem prawie wszyscy unieśli ręce i natychmiast wybuchnęli śmiechem.
- O czym to świadczy?
- To pomówienie - powiedział Nathan.
- Jasne. Czasem nawet nie jesteśmy świadomi, że czegoś się obawiamy - powiedział Michael. -Mnie to na pewno dotyczyło. Gdy słuchałem historii o Serze, szczególnie spodobało mi się pytanie:
"Co byś zrobił, gdybyś się nie bał?" Jessica dodała:
- Ja zapamiętałam, że zmiany zachodzą nieuchronnie i lepiej jest reagować na nie szybko. Przed wieloma laty nasza firma sprzedawała encyklopedię, która miała ponad dwadzieścia tomów. Ktoś powiedział nam, że powinniśmy umieścić całą encyklopedię na jednej dyskietce i obniżyć jej cenę. W takiej postaci byłaby też łatwiejsza do aktualizacji, jej produkcja byłaby tańsza i stać by na nią było znacznie więcej klientów. Ale my się opieraliśmy.
- Dlaczego? - zapytał Nathan.
- Bo byliśmy przekonani, że naszą siłą jest rozbudowana sieć sprzedaży, akwizytorzy, którzy chodzą od domu do domu i oferują zakup encyklopedii. Utrzymywali się oni z wysokiej prowizji ze sprzedaży drogich książek. Taki system działał przez wiele lat i byliśmy przekonam, że będzie działał zawsze.
- Może to jest właśnie arogancja wynikająca z sukcesu; jeżeli coś działa, to po co to zmieniać? - powiedziała Laura, a Nathan dodał:
- Myśleliście więc, że Stary Ser to wasz jedyny Ser...
- Tak. I chcieliśmy się go trzymać. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonana, że to niekoniecznie ktoś zabiera Ser. Ser ma swoje własne życie i czasem się po prostu kończy.
Tak czy inaczej, nasza firma się nie zmieniła, zmieniła się natomiast konkurencja i sprzedaż zaczęła spadać. To były naprawdę ciężkie czasy. Teraz nadchodzi kolejna zmiana technologii i chyba znowu nikt w firmie nie chce tego uwzględnić! Nie wygląda to dobrze. Obawiam się, że wkrótce mogę stracić pracę.
- Czas do LABIRYNTU! - krzyknął Carlos i wszyscy, Jessica też, roześmieli się głośno. Carlos zwrócił się do Jessiki:
- Dobrze, że potrafisz śmiać się z siebie. To jest właśnie to, co ja wyniosłem z tej historii. Zbyt serio podchodzę do siebie. Zobaczcie, jak Bójek się zmienił, gdy zaczął śmiać się z tego, co robił wcześniej. Nie bez racji nazywał się Bójek.
- Czy myślicie, że Zastałek kiedykolwiek się zmieni i znajdzie Nowy Ser? - zapytała Angela.
- Chyba tak - powiedziała Elaine.
- A ja nie sądzę - odparł Córy. - Niektórzy ludzie nigdy się nie zmieniają i płacą za to wysoką cenę. Wielu takich jest moimi pacjentami. Myślą, że Ser im się należy. Czują się przegrani, gdy Ser znika, i winią za to innych. Są bardziej chorzy niż ci, którzy odpuszczają sobie i idą dalej.
- Pytanie: co mamy sobie odpuścić i dokąd iść dalej? - spytał Nathan cicho, jakby samego siebie. Przez chwilę nikt się nie odzywał.
- Muszę przyznać, że widziałem, co działo się ze sklepami takimi jak nasze w innych częściach kraju, ale cały czas miałem nadzieję, że nas to ominie. Myślę, że o wiele lepiej jest spowodować zmianę wtedy, gdy możesz to zrobić, niż czekać, aż sama zajdzie, a potem adaptować się do sytuacji. Może sami powinniśmy naruszyć nasz Ser.
- Co masz na myśli? - zapytał Frank.
- Teraz nic już nie mogę zrobić, ale zapewne wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybyśmy wcześniej sprzedali nasze sklepy i wybudowali jeden. Wielki i nowoczesny, taki, który konkurowałby z najlepszymi supermarketami.
- Może to właśnie miał na myśli Bójek, pisząc na ścianie: "Jeśli się nie zmieniasz, to giniesz" - powiedziała Laura.
- Myślę, że pewnych rzeczy nie należy zmieniać. Na przykład chciałbym trzymać się swoich zasad. Ale chyba lepiej byłoby, gdybym ruszył za Serem znacznie wcześniej - powiedział z zadumą Frank.
- No, Michael, to było bardzo ciekawa historia -stwierdził Richard, klasowy sceptyk. - Ale jak to się ma do twojej firmy?
Nikt nie wiedział, że Richard ma za sobą pewne doświadczenia ze zmianami w życiu prywatnym. Niedawno się rozwiódł i próbował teraz jakoś pogodzić pracę z wychowaniem swoich nastoletnich dzieci.
- Wiesz, długo byłem przekonany, że moje zadanie polega na rozwiązywaniu bieżących problemów wtedy, kiedy się pojawiają. A należało przewidywać, co się wydarzy, i planować. Człowieku, rozwiązywałem te problemy przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. I wcale mnie to nie bawiło. To był wyścig szczurów, a ja nie potrafiłem się z tego wyplątać.
- A więc zarządzałeś zamiast przewodzić - skwitowała Laura.
- Właśnie! I gdy usłyszałem historię o Serze, zrozumiałem, że moje zadanie polega na stworzeniu wizji Nowego Sera, którego wszyscy byśmy pragnęli i w związku z tym cieszyli się zmianami i czynili postępy, czy to w pracy, czy w życiu prywatnym.
- A co zrobiłeś w firmie? - zapytał Nathan.
- Cóż... Gdy zapytałem ludzi, który z bohaterów najlepiej do nich pasuje, stwierdziłem, że mamy wszystkich: Nosów, Pędziwiatrów, Zastałków i Bojków, i że każdego należy traktować indywidualnie. Nosy mogą wyczuwać zmiany na rynku i pomagać w aktualizowaniu celów naszej firmy. Zachęciłem więc ich, by myśleli o tym, jak dałoby się zmienić nasze produkty i usługi, by stały się atrakcyjniejsze dla klientów. Nosom bardzo to się spodobało, bo lubią pracować tam, gdzie czuje się nadchodzące zmiany i trzeba się do nich przystosować.
Nasi Pędziwiatrowie z kolei są ludźmi działania, zachęcaliśmy ich więc do podejmowania prac wynikających z nowych celów naszej firmy. Trzeba tylko uważać, by nie popędzili w niewłaściwym kierunku. No i nagradzać za działania kończące się odnalezieniem Nowego Sera. Lubią wykazać się tam, gdzie ceni się działanie i konkretne rezultaty.
- A co z Zastałkami i Bójkami? - zapytała Angela.
- Niestety, Zastałkowie to spuszczone kotwice, które spowalniają nasz okręt. Było im zbyt dobrze lub zbytnio obawiali się zmian. Niektórzy zmienili się dopiero wtedy, gdy przedstawiliśmy im wizję przyszłości i pokazaliśmy, jak zmiana może poprawić ich życie. Zastałkowie powiedzieli nam, że ważna jest dla nich stabilizacja, zmiany musiały więc podnieść ich poczucie bezpieczeństwa. Gdy zrozumieli, jak ryzykowne jest opieranie się zmianom, niektórzy z nich przeszli metamorfozę i teraz mają się dobrze. Wizja pomogła nam przekształcić wielu Zastałków w Bojków.
- A co z tymi, którzy się mimo wszystko nie zmienili?
- Musieli odejść - ze smutkiem powiedział Michael. - Chcieliśmy zatrzymać wszystkich naszych pracowników, ale wiedzieliśmy, że jeżeli zmiany nie nastąpią szybko, wszyscy wpadniemy w poważne tarapaty.
Nasi Zastałkowie natomiast byli na tyle otwarci, że choć na początku nieco się opierali, to szybko przywykli do nowości, zaczęli inaczej się zachowywać i ostatecznie pomogli nam odnieść sukces. Nauczyli się, że zmiany są nieuniknione, i aktywnie ich oczekiwali.
Ponieważ rozumieli ludzką naturę, pomogli nam stworzyć realistyczną wizję Nowego Sera, którą zaakceptowali niemal wszyscy pracownicy. Powiedzieli nam, że podoba im się praca w firmie, która daje im poczucie bezpieczeństwa i narzędzia do przeprowadzania zmian. No i pomogli nam zachować poczucie humoru na drodze do Nowego Sera.
- I to wszystko zasługa tej krótkiej opowiastki? - zapytał Richard.
- To nie opowiastka. To świadoma zmiana naszego postępowania, gdy ją zrozumieliśmy.
- Ja czuję się teraz trochę jak Bójek, ponieważ dla mnie najważniejszą częścią opowieści był moment, kiedy zaczął się on śmiać ze swoich obaw i wyobraził sobie, jak będzie pięknie, gdy znajdzie Nowy Ser - powiedziała Angela. - Z takim wyobrażeniem łatwiej zdobyć się na wędrówkę po Labiryncie... I Bójek w końcu znalazł to, czego szukał. Chciałabym, aby mnie udawało się to częściej.
Frank uśmiechnął się szeroko.
- A więc nawet Zastałkowie niekiedy dostrzegają korzyści płynące ze zmian...
- Na przykład to, że mogą pozostać na swoich stanowiskach - dokończył Carlos.
- Albo nawet liczyć na niezłą podwyżkę - dodała Angela.
Richard, który podczas rozmowy siedział zamyślony, ożywił się nagle i rzekł:
- Moja szefowa wiele razy powtarzała mi, że nasza firma musi się zmienić. Teraz myślę, że chciała mi w ten sposób zasugerować, że to ja powinienem się zmienić, ale nie chciałem tego usłyszeć. Myślę też, że nigdy nie próbowałem dociec, jak wygląda ten Nowy Ser, do którego chce nas zaprowadzić, i dlaczego miałby mi smakować.
W tym momencie lekki uśmiech przemknął przez twarz Richarda.
- Przyznaję, że podoba mi się pomysł wyobrażania sobie Nowego Sera i radości, jaką nam przyniesie. Taka wizja rozjaśnia przyszłość. Jeśli widzisz, jakie korzystne zmiany mogą nastąpić w twoim życiu, to jesteś bardziej zainteresowany tym, by nastąpiły. Może powinienem spróbować tego w praktyce. Wydaje mi się, że moje dzieci nie dostrzegają tego, że w ich życiu coś należałoby zmienić. Są trochę jak Zastałek - złoszczą się. Prawdopodobnie obawiają się tego, co przyniesie im przyszłość. Może nie roztoczyłem przed nimi wizji Nowego Sera... Pewnie, dlatego, że sam nie mam jego wyobrażenia...
Zapadła cisza, ponieważ każdy z nich myślał o własnym życiu.
- Tak... Większość z nas mówiła o działalności zawodowej - przerwała ciszę Jessica. - Kiedy słuchałam opowieści, myślałam o swoim życiu prywatnym. Myślę, że mój obecny związek to taki kawałek Starego Sera, pokryty całkiem grubą warstwą pleśni.
Córy uśmiechnął się ze zrozumieniem:
- Ja też chyba muszę skończyć zły związek.
- A może Stary Ser to tylko stare zachowania? To, z czym naprawdę musimy skończyć, to, przyzwyczajenia, które są przyczyną złych relacji w naszych związkach - zauważyła Angela.
- O tak! To słuszna uwaga: Nowy Ser to nowy związek z tą samą osobą! - przyznał jej rację Córy.
- Tak... Jest w tym więcej racji, niż myślałem. Podoba mi się myśl, by zmieniać zachowania zamiast zrywać związki z innymi. Schematyczne postępowanie wobec innych ludzi doprowadzi każdy związek do takiego samego końca - podsumował Richard. - A wracając do pracy... Może zamiast zmieniać pracę powinienem zmienić własne do niej podejście. Pewnie dawno już bym awansował, gdyby wcześniej przyszło mi to do głowy.
Becky, która po skończeniu szkoły przeprowadziła się do innego miasta i przyjechała do Chicago specjalnie na zjazd absolwentów, powiedziała:
- Gdy słuchałam samej opowieści i waszych komentarzy, zrozumiałam, że sama byłam jak Zastałek - brak mi było odwagi i nie chciałam zmian. I co gorsza, obawiam się, że swój lęk nieświadomie wpoiłam własnym dzieciom. Gdy teraz o tym myślę, to jestem pewna, że zmiana może doprowadzić do nowego, lepszego życia, nawet gdy wątpisz, że tak się stanie. Pamiętam, gdy mój syn był w drugiej klasie liceum, przenieśliśmy się z Illinois do Vermont - mąż został tam wydelegowany przez firmę. Syn musiał rozstać się z przyjaciółmi, co przyprawiało go o bardzo zły nastrój. Ponadto w Illinois zdobył w szkolnych zawodach tytuł mistrza w pływaniu, a w Vermont nie było drużyny pływackiej. Miał nam bardzo za złe, że się przenosimy. A jednak po przeprowadzce zakochał się po prostu w górach Vermontu, zaczął uprawiać narciarstwo, został członkiem drużyny narciarskiej i teraz jest szczęśliwy, że mieszka w Colorado... Gdybyśmy wspólnie wysłuchali historii o Serze przy filiżance gorącej czekolady, oszczędzilibyśmy sobie wielu stresów.
- Gdy wrócę do domu, opowiem tę historię całej mojej rodzinie - powiedziała Jessica. - Zapytam dzieci, kim według nich jestem - Zastałkiem, Bojkiem. Nosem czy Pędziwiatrem - i kim są one. Może porozmawiamy o tym, czym jest Stary Ser w naszej rodzinie i gdzie może być Nowy.
- Świetny pomysł! - zakrzyknął Richard. Zaskoczył wszystkich, nie wyłączając siebie samego.
- Myślę, że stanę się od dziś Bojkiem... Będę szukał sera i cieszył się nim. I opowiem tę historię przyjaciołom, którzy boją się życia w cywilu, i wyjaśnię im, co to może dla nich oznaczać. Spodziewam się kilku całkiem interesujących rozmów -stwierdził Frank.
- Tak, w ten sposób uzdrowiliśmy naszą firmę. Wiele razy dyskutowaliśmy o tym, co wynika dla nas z historii o Serze i jak ona się ma do naszej sytuacji. Niekiedy było to bardzo zabawne, bo mówiliśmy o radzeniu sobie ze zmianami własnym szyfrem. Było to bardzo skuteczne, szczególnie gdy zakorzeniło się w firmie.
- Co masz na myśli, mówiąc "zakorzeniło się"? - zapytał Nathan.
- Im dokładniej przyglądaliśmy się firmie, tym więcej dostrzegaliśmy osób, które były pozbawione siły. Zrozumiałe więc, że obawiały się zmian przychodzących "z góry" i opierały się im. Mówiąc krótko, wymuszając zmiany, prowokujesz opór.
Gdy jednak historię o Serze poznali wszyscy pracownicy, inaczej spojrzeli na zmiany. Pomogła ona wszystkim śmiać się lub chociaż uśmiechać na myśl o własnych lękach i sprawiła, że chcieli iść naprzód. Szkoda tylko, że nie usłyszałem jej wcześniej...
- Jak to? - zapytał Carlos.
- Bo podczas gdy propagowaliśmy zmiany, nasze interesy tak się pogorszyły, że musieliśmy rozstać się z wieloma ludźmi... Wśród nich miałem licznych przyjaciół... To było bardzo trudne dla nas wszystkich. Jednak zarówno wśród tych, którzy pozostali, jak i tych, którzy odeszli, wielu wyznało, że opowieść o Serze pozwoliła im inaczej spojrzeć na to, co się stało, i lepiej sobie z tym radzić. Ci, którzy musieli poszukać nowej pracy, mówili, że choć trudno było im na początku, to wspomnienie opowieści pomogło im przetrwać.
- A co się im najbardziej przydało? - zapytała Angela.
- Gdy pokonali już strach, uświadomili sobie, że Nowy Ser jest gdzieś niedaleko i po prostu czeka, aby go znaleźć. Mówili, że jego wyobrażenie, to znaczy wizja siebie w nowej, interesującej pracy, sprawiało, że czuli się świetnie. Dzięki temu w rozmowach kwalifikacyjnych wypadli lepiej i wielu znalazło dobrą pracę.
- A co z tymi, którzy zostali? - zapytała Laura.
- No cóż... zamiast skarżyć się na zachodzące zmiany, mówili: zabrali nasz ser, poszukajmy więc nowego. To oszczędziło wiele czasu i zmniejszyło stres. Ludzie, którzy opierali się zmianom, wkrótce dostrzegli korzyści płynące ze zmian i nawet pomagali je wprowadzać.
- Jak sądzisz, dlaczego się zmienili? - zapytał Córy.
- Zmienili się, gdyż przerwaliśmy grupowy opór wobec zmian. Jak myślicie, co się dzieje, gdy w jakiejś firmie czy organizacji odgórnie wprowadza się zmiany? Czy pracownicy uważają to za dobry, czy zły pomysł?
- Oczywiście, zły - odpowiedział Frank.
- No właśnie, dlaczego?
- Ponieważ ludzie przywykli do tego, co było dotychczas, i myślą, że zmiany im zaszkodzą. Wystarczy, że jedna osoba powie, że zmiany to zły pomysł, a wszyscy jej przyklasną - odpowiedział Carlos. - Tak, nawet wtedy, gdy myślą inaczej. Nikt nie chce się wychylać. To właśnie taki grupowy opór musi przezwyciężyć każda reorganizująca się firma.
- Co więc zmieniło się, gdy ludzie poznali opowieść o Serze? - zapytała Becky.
- Grupowy opór zniknął, bo nikt nie chciał zasłużyć na miano Zastałka! Wszyscy się roześmieli.
- Każdy chciał jak najwcześniej "wywąchać" zmiany i przystąpić do działania, by nie dać się zaskoczyć i nie zostać w tyle.
- To ważna obserwacja - stwierdział Nathan. - Nikt w naszej firmie nie chciałby wyjść na Zastałka. Oni mogą się zmienić. Dlaczego nie opowiedziałeś nam tej historii podczas poprzedniego zjazdu? Dziś byłoby już po wszystkim.
- Byłoby. To zaczyna działać, gdy wszyscy ludzie w firmie poznają opowieść. I nieważne, czy to jest mała, czy duża firma, czy też twoja rodzina. Zmiana nastąpi, gdy ludzie się zmienią. Gdy zobaczyliśmy, jakie to skuteczne, zapoznaliśmy z opowieścią facetów, z którymi prowadziliśmy interesy, wiedząc, że oni też się zmienią. Zasugerowaliśmy im, że możemy być dla nich Nowym Serem, to znaczy lepszymi partnerami, z którymi odniosą sukces.
Ta myśl podsunęła Jessice nowe pomysły i gdy przypomniała sobie o kilku rozmowach z klientami, które odbyła ostatnio, powiedziała:
- No dobrze, czas już opuścić Magazyn S i poszukać Nowego Sera.
Wszyscy roześmieli się i zaczęli żegnać. Chętnie jeszcze by porozmawiali, ale szkoda było każdej chwili. Na koniec podziękowali Michaelowi, a on powiedział:
- Cieszę się, że uznaliście opowieść za pouczającą, i mam nadzieję, że niebawem sami poszukacie okazji, by przekazać ją innym.

koniec

http://www.zosia.piasta.pl/rozne/kto-zabral.htm

jacek1954 napisał/a:
a jak wcześniej pisałem jestem konserwatystą i nowe ciężko mi przychodzi Jacek

Jacku, gratuluję że razem z żoną wytrwaliście i razem bierzecie zycie za rogi ;) zwłaszcza Tobie z powodu strachu przed nowym dedykuję powyższe opowiadanie
Pozdrawiam :)
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
wolf 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 1208
Wysłany: Śro 28 Sty, 2009 09:01   

Wiedźma napisał/a:
Ale wybacz - nie wolno mi ingerować w czyjś tekst i na przykład powyrzucać słowa "tajemnica",
żeby było bardziej terapeutycznie i bardziej satysfakcjonująco Wolfa


chyba Cie pogielo lubmago mentalne :D
jak bede chcial poczytac cos z literatury grozy terapeutycznej , lub inne texty objawione z gatunku :
"ile jest sera w serze"..........se pojde do biblioteki pandemonicznej do osrodka leczenia uzaleznien wszelkich :D

mnie poprostu smieszy ta cala otoczka:
"tajemnice"
"sekrety".itd itp
brakuje mi tylko magicznych talizmanow i szklanej kuli .
a Syliwa Rogala mi nie przeszkadza. czy Ona napisala to dla potomnych, czy jako bajke dla Doroslych Dzieci Swoich Rodzicow.....jest mo obojetne


dawno , dawno temu---gdy bylem ostatni raz u spowiedzi :wysmiewacz: - po wypowiedzeniu sakramentalnego :
"wiecej grzechow nie pamietam za zaden ani chwili nie zaluje".........nie doczekalem sie pukania w konfesjonal i ksiadz proboszcz co mnie spowiadal, ani myslal mi wyjasniac tajemnice "co na ziemi i w niebie" plus-"przemiana duchowa w aspekcie duszy marnotrawnej "
nie i juz.
a ja i tak wiedzialem o co biega :wysmiewacz:
 
     
Wiedźma 
Administrator


Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9648
Wysłany: Śro 28 Sty, 2009 10:50   

wolf napisał/a:
brakuje mi tylko magicznych talizmanow i szklanej kuli .

Niewykluczone, że przyjdzie czas i na takie rekwizyty.
W końcu to forum administrowane jest ni mniej ni więcej ale przez wiedźmę zrgvr
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,53 sekundy. Zapytań do SQL: 12