Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przemoc wobec alkoholika?
Autor Wiadomość
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 09:00   

staaw napisał/a:
Jak trzeźwy to niech pierze pieluchy, jak pijany to na policję. Właśnie to rozumiem jako przemoc wobec alko.


Chyba sie jeszcze nie obudziłam bo nie rozumiem :glupek:

Przecież to oczywiste, że jak pijany to nie będzie pieluch prał, a jak niespokojny to trzeba się bronić. :bezradny:
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 17:10   

staaw napisał/a:
Jak trzeźwy to niech pierze pieluchy, jak pijany to na policję. Właśnie to rozumiem jako przemoc wobec alko.

Jak był "trzeźwy" to na okrągło w pracy, w domu palcem nie kiwnął,
córkę pierwszy raz wział na ręce gdy miała pół roku.
Po pijanemu,goził pozbawieniem życia,w środku nocy,
wyciągnął dziecko z łóżeczka i kazał z mamą się żegnać.
podpalał mieszkanie,wyważał drzwi,demolował mieszkanie,
nawet gdy nie byliśmy razem(mieszkał umatki).
Czy to była przemoc z mojej strony - zgłoszenie na policję,
jeśli chciałam bronić siebie i dziecka. 8|
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 17:27   

staaw napisał/a:
Właśnie to rozumiem jako przemoc wobec alko.

Stasiu widząc Twoje wypowiedzi, coraz bardziej posądzam, że czujesz się pokrzywdzony osobiście przez współuzależnione... Czy stosowano wobec Ciebie przemoc?

Z Twoich wypowiedzi coraz częściej widzę przygany wobec współuzależnionych: to za późno zabrały się za siebie, bo przecież mogły wcześniej zepsuć komfort picia, to stosują przemoc, wzywając policję, to powinny zabrać się za swój rachunek sumienia, to powinny wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Czy nie uważasz, że warto by obydwie strony skoncentrowały się same na sobie w swoim zdrowieniu. Ani alkoholik nie wyjdzie ze współuzależnienia za swoją żonę, ani współuzależniona nie wyzdrowieje za swojego uzależnionego męża.
Każdy ma swój czas zdrowienia, ba... nawet nigdzie nie powiedziano, że obowiązkiem każdego człowieka jest zdrowienie.
_________________

 
     
Dora 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 12 Sie 2011
Posty: 1133
Skąd: Lublin
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 17:27   

Kicajko gdyby przyszedł pijany do domu i spokojnie położył się spać, (tak jak to było u autorki wątku), a Ty wezwałabyś policję - to wtedy byłaby przemoc... Przypadki agresji są uzasadnione, to przecież oczywiste.. :bezradny:
_________________
W życiu piękne są tyl­ko chwile...
Ryszard Riedel
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 17:32   

pietruszka napisał/a:
staaw napisał/a:
Właśnie to rozumiem jako przemoc wobec alko.

Stasiu widząc Twoje wypowiedzi, coraz bardziej posądzam, że czujesz się pokrzywdzony osobiście przez współuzależnione... Czy stosowano wobec Ciebie przemoc?


Wręcz przeciwnie. Wytrzeźwiałem tylko dlatego że żonka NIE STOSOWAŁA żadnej formy przemocy.
Znam jednak nieszczęśników którym proponuję jakieś rozwiązanie, na co on ze strachem : "No coś ty? Żona by mnie zabiła"...

Może troszeczkę ma również wpływ mojej mamy/terrorystki, uroczej kobiety, lecz gdy coś było nie po myśli urządzała piekło. W świetle mojej dzisiejszej wiedzy była silnie współuzależniona bez alkoholika.
Znajdowała sobie inne ofiary które uszczęśliwiała na siłę niszcząc siebie i urządzając im piekło kiedy odtrącali jej poświęcenie...
Trzeźwieć zacząłem kiedy umarła...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 17:34   

staaw napisał/a:
wpływ mojej mamy/terrorystki

A wiesz Stasiu, że o tym pomyślałam? Twoje trudne relacje z Twoją mamą widać w Twoich postach.
Przynajmniej ja widzę. :buziak:
_________________

 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 17:41   

pietruszka napisał/a:
staaw napisał/a:
wpływ mojej mamy/terrorystki

A wiesz Stasiu, że o tym pomyślałam? Twoje trudne relacje z Twoją mamą widać w Twoich postach.
Przynajmniej ja widzę. :buziak:

Ja widzę więcej...
Terrorystka w domu to najlepszy "powód" do picia lub zapicia...
Widzę związek przyczynowo-skutkowy między poczuciem się mężczyzną w domu a trzeźwością...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 17:49   

staaw napisał/a:
Terrorystka w domu to najlepszy "powód" do picia lub zapicia...

Nie, Stasiu, to nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, jakie taka sytuacja wywołuje. Przynajmniej ja to tak widzę.
staaw napisał/a:
Widzę związek przyczynowo-skutkowy między poczuciem się mężczyzną w domu a trzeźwością...

Być może... ale często bywa tak, że jeśli jedna osoba w związku ma deficyty związane z pełnieniem określonej roli, to druga szybko przejmuje jej rolę dla "dobra grupy", w tym przypadku rodziny. Tak się dzieje w rodzinach, gdzie jest problem alkoholowy. Wiesz, na terapii zaśmiewałyśmy się, ile z nas umie posługiwać się wiertarką, skręcać samodzielnie meble, szlifować, malować... Takie byłyśmy dumne, że tyle potrafimy, ale kiedy terapeutka zapytała nas, czy chciałyśmy się uczyć tego pełnienia tradycyjnej męskiej roli, większość posmutniała. Taki po prostu był wymóg sytuacji, większość wolałaby mieć silnego, odważnego, sprawnego mężczyznę przy boku, który jest wsparciem i który jest właśnie tradycyjnie męski, a tego zwykle trudno wymagać od alkoholika (choć pewnie zdarzają się też tacy niepijący nieumiejętni). Raz nabyta samodzielność jest trudna do oddania, trudno z powrotem zamienić się w słabą kobietkę, potrzebującą opieki.
_________________

 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 19:16   

Cytat:
Dora napisał/a:
Kicajko gdyby przyszedł pijany do domu i spokojnie położył się spać, (tak jak to było u autorki wątku), a Ty wezwałabyś policję - to wtedy byłaby przemoc...



Tak ja wzywałam , ale oni nie chcieli go zabrać , dlatego zostawał na klatce schodowej i wtedy dzwonili sąsiedzi .

Ja też ma prawo do spokoju bezpieczeństwa i wypoczynku, nikogo nie zrobiłam krzywdy nie muszę wąchać oparów alk. , moi synowie również . Dom to nie noclegownia do której przychodzi się wyspać , o dowolnej porze.

Bycie razem to również wspólne spędzanie czasu, dzielenie się prawami i obowiązkami. Po co mi facet , który przychodzi nachlany w środku nocy potyka się i brudny śmierdzący chce się uwalić w moim łóżku. Może ja nie chce tak żyć, mam wówczas prawo bronić siebie wszystkimi prawnie dopuszczonymi metodami, choćby zgłosić na przymusowe leczenie . Jak nie daje kasy na utrzymanie wystąpić o alimenty..............itd.
Ostatnio zmieniony przez OSSA Śro 14 Lis, 2012 19:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 22:13   

pietruszka napisał/a:
Raz nabyta samodzielność jest trudna do oddania, trudno z powrotem zamienić się w słabą kobietkę, potrzebującą opieki.

To zdanie mnie zainteresowało...
W moim przekonaniu te słabe kobietki hartują się, nabywają umiejętności koniecznych do przeżycia, lecz po ustąpieniu przyczyny, chętnie wracają do normalności...

Natomiast te grające w piłkę z chłopakami, starsze siostry opiekujące się rodzeństwem (w przypadku mojej mamy młodsza, za to mająca 3 braci a wiadomo chłopiec nie umie ble ble stereotypy.... ) mają zadatki na terrorystki...

One nie wrócą do słabej kobietki, bo nigdy nią nie były...

Możesz coś o tym powiedzieć ze swoich obserwacji?
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 22:44   

staaw napisał/a:
Natomiast te grające w piłkę z chłopakami, starsze siostry opiekujące się rodzeństwem (w przypadku mojej mamy młodsza, za to mająca 3 braci a wiadomo chłopiec nie umie ble ble stereotypy.... ) mają zadatki na terrorystki...

One nie wrócą do słabej kobietki, bo nigdy nią nie były...

No fakt, bywają kobietki takie trochę babochłopy, ale te zwykle nie wychodzącą w ogóle za mąż, bo i po co? I one bardzo rzadko chyba się współuzależniającą.W sumie zastanawiam, czy rzeczywiście poznałam taką herod babę współuzależnioną. No ale może to te, co się nie leczą?

Z dziewczyn, które poznałam na Al-anon, czy terapii częściej jednak widziałam albo kobietki, które sytuacja zmusiła do samodzielności, albo też te, które prawie zostały ubezwłasnowolnione przez swoich mężów, często despotycznych - te akurat zwykle nie pracują, nie mają prawa jazdy, boją się ruszyć na krok bez pozwolenia pana i władcy, który często nie dość, że jest alkoholikiem, to chyba i często przemocowcem.
Większość jednak kobietek, z którymi miałam styczność to po prostu fajne babki, które zmuszone zostały przez warunki do grania w swych rodzinach rolę i matki i ojca (bo ten emocjonalnie nieobecny), a i nieraz wykonujące w domu wiele zadań, tradycyjnie przypisywanych mężczyznom. A im bardziej posuwa się alkoholizm, tym więcej biorą na swoje barki: i naprawy domowe, remonty, samodzielne zarządzanie finansami, samodzielne podejmowanie decyzji rodzinnych. I wiem po sobie, ze im więcej ma sie na głowie, tym większe poczucie władzy, choć marzy się, by móc pewne sprawy oddać komuś, by ktoś się tym zajął, wyręczył, pomógł, współdecydował. Tylko, jak dochodzi do czego (tzn, alkoholik zaczyna trzeźwieć) to okazuje się, że trudno tę władzę oddać. Bo mu się nagle zachciewa mieć swoje zdanie, chce wiedzieć na co idą pieniądze, chce mieć wpływ na decyzję, na jaki kolor przemalowany zostanie przedpokój, itd. I czasem trudno przejść ten okres, "bo gdzie on był, gdy go nie było", "teraz mu się przypomniało, ze jest ojcem", itd... To właściwie ustanawianie nowych zasad od nowa, a że zaufanie do takiego ledwie co przetrzeźwiałego jest mierne, to i niełatwo to wszystko poukładać. To trwa, to jest proces i nie da sie go przyspieszyć.

Z drugiej strony te kobietki, co dały się sprowadzić do roli żon posłusznych i układnych ale niezaradnych życiowo - uczą się życia od nowa, bo zwykle trzeźwiejący alkoholik właśnie chce przestać dominować i załatwiać wszystko za nią, chce by żona stawała się bardziej samodzielna., To co pasowało w czasie jego picia (prawdopodobnie) często przestaje być pożądane w takim odbudowywanym związku.

Tak, czy siak... uważam, ze sprowadzanie współuzależnionych do roli terrorystek jest nieuzasadnione, to nie jest cecha wyróżniająca współuzależnienie, szybciej mówiłabym o cesze charakteru. Chyba, że przez terroryzm rozumiesz nadkontrolę, ale to, moim zdaniem, nie jest bynajmniej synonim. Terroryzm wynika z jakieś określonej ideologii, systemu wartości. Nadkontrola - ze strachu.
_________________

 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 22:57   

Dzięki Pietrucho :buziak:

pietruszka napisał/a:
Chyba, że przez terroryzm rozumiesz nadkontrolę

:tak:
Nadkontrolę, despotyzm i kilka jeszcze innych cech powodujących potrzebę dominacji w związku...

Że czasem używam nieodpowiednich słów.... wybacz proszę, ale kiedy dziewczynka zaczyna czytać "Świat kobiety" chłopiec dopiero uczy się mówić "jeść"... ;)
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 23:16   

staaw napisał/a:
Że czasem używam nieodpowiednich słów.... wybacz proszę, ale kiedy dziewczynka zaczyna czytać "Świat kobiety" chłopiec dopiero uczy się mówić "jeść"... ;)

ale czasem utrudnia to wzajemną komunikację
Ot i to, co ty określasz jako terroryzm (moim zdaniem) to nie jest związane ze współuzależnieniem. To tak jakbym powiedziała, że każdy alkoholik to despota i przemocowiec. Owszem alkoholizm wyciąga na jaw i intensyfikuje pewne cechy charakteru, ale nie jest to cecha związana nierozłącznie z chorobą. Podobnie jest ze współuzależnieniem. Nadkontrola to szereg czynności, wypływających ze strachu przed zburzeniem określonego porządku, czasem idyllicznego wizerunku rodziny z zewnątrz, czasem z e strachu o płynność finansową w rodzinie, itd. Despotyzm to dla mnie też bardziej cecha charakteru.
_________________

 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Śro 14 Lis, 2012 23:30   

staaw napisał/a:
Natomiast te grające w piłkę z chłopakami, starsze siostry opiekujące się rodzeństwem (w przypadku mojej mamy młodsza, za to mająca 3 braci a wiadomo chłopiec nie umie ble ble stereotypy.... ) mają zadatki na terrorystki...



One nie wrócą do słabej kobietki, bo nigdy nią nie były...

Fakt nigdy nie byłam słaba,musiałam opiekować się sobą od dziecka,
chorującą mammą,dziećmi od rodzeństwa,kuzynostwa,znajomych.
Z chłopakami grałam w siatkę,piłką do nogi,
ćwiczyłam w prowizorycznych siłowniach,łaziłam po drzewach.
Prałam,sprzątałam,gotowałam -cały czas ucząc się.
Nigdy od nikogo nie wymagałam pomocy,
także i od mojego mena.
Ciężko było mi poprosić o coś jak już nie pił a ja zaczęłam chorować.
Jago nie kontroluję,robi co chce, jak chce,kiedy chce.
Czasem utyskuje,że bez moich podpowiedzi robi błędy,
zwłaszcza ciągle kupując różne rzeczy,
trudno,niech się na nich uczy.
Ma nieograniczoną wolność pod każdym względem z mojej strony.
Fakt,korzysta z tego "umiarkowanie".
Nie wiem jak można zakwalifikować moje zachowanie,
sporo osób się dziwi,ale ja zawsze taka byłam. :bezradny:
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 13