czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
HydePark - JA
Jo-asia - Sob 24 Paź, 2015 09:18 Temat postu: JAPrzymierzam się do napisania i nie wiem od czego zacząć, o czym pisać.
Jest tego dużo a zarazem brak mi na to słów.
Brak słów.. nazwania, zmiany postrzegania życia, jest z jednym z powodów.. czemu nie piszę o tym.
Do tego, procesowi kiedy jest nowy i świeży, przypisywałam określenia.. nawiedzona, wariatka. Jednym słowem.. wstydziłam się go.
Nadal wywołuje u mnie wrażenia... wow, niesamowite. Jednak na tyle często, że i to stało się naturalne.
Duchowość.. rozwój osobisty... to tylko hasła i nieadekwatne określenia, dla mnie.
Tworzą wrażenie czegoś wyjątkowego, czegoś dostępnego jedynie nielicznym.
Asceza.. wyrzekanie i niekończąca się ekstaza.. wprowadzały zamęt, choć są częścią procesu.
Dla mnie, prawda..... haha, jakoś w tym momencie, Jerzy mi przyszedł na myśl.
Prawda, jest motorem. Poznawanie Życia od lewej strony. Mojego życia. Jego procesów, jego zmian. To, jakby obrócić sweterek na lewa stronę i zobaczyć jak jest uszyty, jak biegną ściegi.
Najogólniej mówiąc, nie różni się od pracy z głodami alkoholowymi. Moje zdolności analityczne mają szansę się wyszaleć do woli.
A co z tego mam... poczucie, że żyję. Poczucie ekscytacji. Satysfakcji. Bez pomijania, tego co trudne, tego co boli i łez.
Jednocześnie najzwyczajniej w świecie żyję. Pracuję. Załatwiam trudne sprawy urzędowe.
Flirtuję
Zmieniło się jedno.. kolejność. Priorytet. Dziś, teraz.. nie umiem, go nazwać.
Nie wiem czy pisze zrozumiale, prosto.
Jak co.. zapytacie.
Ptero, pewnie nie omieszka
Dziś kocham jutro, nie wiem jak będzie.. za godzinę, nie wiem jak będzie, hahaha
ps. nie mam tytułu... nie mam słów, zostawiam JAJacek - Sob 24 Paź, 2015 10:22
Jo-asia napisał/a:
nie mam tytułu... nie mam słów, zostawiam JA
to piękne,i bardzo trafiony tytuł
mówi tyle o Tobie ... o twoim "Ja"Jo-asia - Sob 24 Paź, 2015 12:18 Jacek,
i tu jest pies pogrzebany... prostota
Pamiętam, moją fascynację matematyką. Jej logiką. Wystarczyło zrozumieć zasady i wszystko samo się rozwiązywało.. hahaha, tylko na koniec często wynik mi się nie zgadzał
Podobnie.. fascynował mnie, męski umysł. Konkretny, stanowczy, pewny.
Cała filozofia... polega na wyciągnięciu tego, co wiecznie się wypiera. Połączeniu w jedno. A nie, na negacji.. czy zamianie.
W tym wyparciu.. jest prawda, jest koniec życia w iluzji i myślenia torowego.Ann - Sob 24 Paź, 2015 14:10
Jo-asia napisał/a:
męski umysł. Konkretny, stanowczy, pewny.
z mojego punktu widzenia męski umysł jest prosty, zero-jedynkowy, logiczny (odrzuca lub przyjmuje, prawo - lewo, białe - czarne). Ja męskich umysłów nie ogarniam. Jestem typową emocjonalną rozlazłą kobietą, dzielącą włos na czworo, no teraz to już może na dwa.Jo-asia - Sob 24 Paź, 2015 14:33
Ann napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
męski umysł. Konkretny, stanowczy, pewny.
z mojego punktu widzenia męski umysł jest prosty, zero-jedynkowy, logiczny (odrzuca lub przyjmuje, prawo - lewo, białe - czarne). Ja męskich umysłów nie ogarniam. Jestem typową emocjonalną rozlazłą kobietą, dzielącą włos na czworo, no teraz to już może na dwa.
hahaha.. to tak, jak ja
nie ogarniam.. za to mam do niego "dostęp"
moja emocjonalność.. jest pięknem samym w sobie, na które znowu mi brak słów
a co z dzieleniem włosa? hmmm
nadal jest, bo stał się moim sposobem.. coś jak u detektywa
tak działam, tak mam i kocham to
za to wnioski, rozwiązania.. rozumienie jest proste
tak proste.. że w życiu sama bym na to nie wpadła .. hahaha
To kto.. mi to mówi? podpowiada? odpowiada?
rożne nazwy padają Duch, SW, Bóg... Życie, Łaska, Energia.
Ja, narazie do żadnej z tych nazw się nie przywiązałam. Używam różnie, w zależności od potrzeby chwili.
Wiem jedno... Jest
i Jest.. "mężczyzną doskonałym"...,
moim dopełnieniem czy ja jego... wszystko jedno
Jest.
teraz to na bang, pomyślicie... nawiedzona
ja zaś powiem.... zakochana w ŻyciuTosia - Sob 24 Paź, 2015 14:43
Jo-asia napisał/a:
ja zaś powiem.... zakochana w Życiu
ładne to zakochanie Jo-asia - Sob 24 Paź, 2015 15:24
Tosia napisał/a:
ładne to zakochanie
u Ciebie dostrzegam.. podobne Jacek - Sob 24 Paź, 2015 19:30
wbrew pozorom,to tylko pozory są - i to takie za jakie facet chce uchodzić
a jeśli tu który temu zaprzeczy - to już jest dowodem racji
Jo-asia napisał/a:
i tu jest pies pogrzebany... prostota
wiesz Asiu co???
a takie pytanko mnie się skojażyło - związane ze zegarkiem i to co w nim ważne,to właśnie to jest niezauważane - właśnie ta prostota
i skupmy się że to ona jest ważna - właśnie ją wyłaniajmy - bo inaczej ją komplikujemy
ubieramy w maski - a po co
kiedy właśnie to proste zaskakuje ,wtęczas gdy z okrzykiem mawiamy chwytając się za czoło - "faktycznie,jakie to proste"
no a z tym zegarkiem jest tak
- zakryj zegarek dłonią na ręku,i powiedz jaki ma kolor tarczy
- - bezbłędnie odpowiesz jaki ma ten kolor
- zakryj ponownie,i powiedz jakie cyfry są na tarczy - czy są to arabskie,rzymskie czy też kreskowe
-- odpowiedź twa będzie bezbłędna
- a teraz zakryj praz trzeci i powiedz którą masz godzinę
- - ???
a przeca tyle razy się spogląda ,tyle go się widzi ,po to on jest i po to się spogląda
takie proste, a zaskoczyło
jeśli nie zostałem zrozumiany,zez tym moim przykładem - to jedynie oznaka do mej pierwszej wypowiedzi Jo-asia - Sob 24 Paź, 2015 20:30
Jacek napisał/a:
jeśli nie zostałem zrozumiany,zez tym moim przykładem
zrozumiane a jakże (tym razem )
i mam poczucie, że i Ty mnie rozumiesz
Jacek napisał/a:
wbrew pozorom,to tylko pozory są - i to takie za jakie facet chce uchodzić
nic nie dodam Jo-asia - Nie 25 Paź, 2015 10:56 Jak możesz być taka szczęśliwa, zakochana. Obok wojny, wyzysk, głód, bieda.
To, Ty masz klapki na oczach, bujasz w obłokach. Ty, żyjesz w iluzji. Wierzysz w coś, czego nikt nie udowodnił. Wierzysz w bajki. Zejdź na ziemię.
Tak. Takie myśli miewam.
Trudno mi się przyzwyczaić, pozwalać.. na zakochanie Życiem.
Na szczęście.. coraz rzadziej. Jacek - Nie 25 Paź, 2015 11:11
Jo-asia napisał/a:
Brak słów.. nazwania, zmiany postrzegania życia, jest z jednym z powodów.. czemu nie piszę o tym.
Asiu,zawsze jakie skojarzenie się nasuwa - aby nazwać (określić)
ale przyznaję że trudno to skojarzenie wyłonić - a to dlatego,gdyż im więcej i dłużej się temu zastanawiam,tym bardziej trudniej
najlepsze jest pierwsze skojarzenie (te które,tak nie pasuje)
a uważam tak dlatego,że kiedyś czytałem o tym że nasz mózg,właśnie tak po przez skojarzenia najlepiej coś zapamiętuje
więc jeśli nam dane skojarzenie (zwane "proste"nie pasujące nam) będziemy próbowali zmienić - to tracimy na zapamiętaniu
a to przeto że zamiana z prostoty to już w tej zamianie więcej skojarzeń się nasuwa
Asiu,ja tu cię nie pouczam - ja tu jak to facet
oczywiście mówię tu o podświadomości,która to robi za mnie się popisuję by dobrze wypaść
i mówię to szczerze,gdyż to widzę - a nazywa się to ,spojrzenie na własną podświadomośćJacek - Nie 25 Paź, 2015 11:15
Jo-asia napisał/a:
Jak możesz być taka szczęśliwa, zakochana. Obok wojny, wyzysk, głód, bieda.
To, Ty masz klapki na oczach, bujasz w obłokach. Ty, żyjesz w iluzji. Wierzysz w coś, czego nikt nie udowodnił. Wierzysz w bajki. Zejdź na ziemię.
Tak. Takie myśli miewam.
no cóż,moje pierwsze skojażenia to są takie
- chcesz sama ulepszyć świat???
- czy też za to się obwiniasz???Jo-asia - Nie 25 Paź, 2015 11:26
Jacek napisał/a:
no cóż,moje pierwsze skojażenia to są takie
- chcesz sama ulepszyć świat???
- czy też za to się obwiniasz???
raczej się przekomarzam, zwracam na siebie uwagę..
kobiety tak mają.. ja tak mam
a odpowiadając na pytanie... nie, już nie
a za sugestię o pierwszej myśli... dziękuję Jo-asia - Pon 26 Paź, 2015 19:35 Zaskakiwania.. ciąg dalszy.
Życie, ostatnio jest dla mnie łaskawe.
W ostatnich latach picia, znalazłam nową pasję. Może inaczej, nazwałam ją.
Organizacja, nie jako firma a jako działanie. Nawet studia, o tym kierunku zrobiłam. Wszystkie te nowinki, w tym psychologiczne..... jak one mnie wówczas jarały
Próbowałam wprowadzić.. przekonać szefa, o drogocennym ich wpływie na firmę. I nawet, udało się. Wprowadził szkolenie. Niestety, w trakcie.. mu się odwidział cel. Poszedł w innym kierunku.
Straciłam już nadzieję, że w Polsce jest to możliwe i realne. Aż do dziś.
Okazuje się, że tam gdzie pracuję, podobny program trwa od 9 lat.
I się sprawdza. Dziś mieliśmy spotkanie z psychologiem. Genialna sprawa. Całkowicie ukierunkowana na komunikację.
Powiem Wam jedno... lepiej trafić nie mogłam.
Mobbing, zniekształca odbiór. Dopiero z niego wychodząc.. widzę, co mi zrobił no dobra, co sobie robiłam.
A bonus... znów się czegoś o sobie dowiedziałam
i jak tu nie kochać Ann - Pon 26 Paź, 2015 22:02
Jo-asia napisał/a:
kochać
Jo-asia napisał/a:
zakochanie Życiem.
początki niepicia. Wszyscy ludzie w koło mnie... uśmiechnięci
no toż to niemożliwe jest. Wciąż pytałam siebie skąd oni wszyscy się urwali? Jak oni tak mogą żyć? Dlaczego udają tą radość...? Przychodzą na mityngi, szczerzą się do siebie, śmieją w głos i mówią, że tak dobrze im się żyje. Podejrzane! Niemożliwe.
Wściekałam się na to, nie lubiłam ich słuchać. Wkurzali mnie okrutnie.
Dzisiaj... kocham życie bardziej niż ponad dwa lata temu.. ale do szaleństwa mi jeszcze brakuje Jo-asia - Pon 26 Paź, 2015 22:37 Aniu.. dla mnie, szczęście to nadal ... nowość
i to szczerzenie zębów, wciąż miło zaskakuje
a do szaleństwa... mi, ciut, ciut
a bo i nie
hahaha, całe życie z wariatami Jo-asia - Wto 27 Paź, 2015 15:39 Wczorajsza rozmowa z psychologiem... ciągle mi w głowie.
Krótki test.. a tyle wniosków.
Bardziej zainteresowało mnie to.. gdzie było najmniej punktów. Bo oznacza to dla mnie, wypierane cechy. One się pojawiają nieświadomie i tylko przynoszą mi (delikatnie mówiąc) przykrości.
Przewodzić
Ile agresywnych sytuacji z tego tytułu było.. a ja, ta niewinna
ta.. wyłazi szydło (podobieństwo nazwisk przypadkowe) z worka...
mądrość, pewność, prowadzenie ludzi... uciekam całe życie przed tym a to i tak mnie dopada.
U kogoś, podziwiam te cechy a u siebie, nie chcę ich znać.. widzieć.
Czego się boję?
z tym jest związana inna.. bardzo mnie, rajcująca cecha.. idealnie oddaje moje ciągnotki
i moje obawy...
Jak przyswoić, pozwolić sobie na "kierowanie" innymi?
alkoholizm... on na to miał chyba największy wpływ, jego mechanizm..
hmm, z czasem odpowiedź przyjdzie Jo-asia - Wto 27 Paź, 2015 15:57 i jak tu nie kochać
już wiem, skąd u mnie pociąg do destrukcji... hahahahahaha
autorytatywnych ludzi, sytuacji beznadziejnych.. bo to one, wyciągają ze mnie cechy, które tak kocham u siebie
no to teraz.. jak je uaktywnić w sobie.. tak, aby nie przyciągać je w negatywie Jo-asia - Śro 28 Paź, 2015 18:27 Alkoholizm. Przyczyna czy skutek.
zależy od momentu w którym jesteś..
jeśli, jeszcze Ci się chce pić... przyczyna
po podjęciu decyzji o niepiciu.. skutek
wszystkie stany dezintegracji.. konfliktu wewnętrznego, to nie sygnał choroby
to sygnał.. chcę uciec przed prawdą o sobie
a najlepiej stosuje sie sprawdzone sposoby... np alkoholizm
może być jeszcze współ.. DDA.. czy inneJo-asia - Pią 30 Paź, 2015 19:42 Zdrowie.
Od kwietnia tamtego roku, odczuwałam stały ból. Okresowo nasilał się tak, że lądowałam na ostrych dyżurach. Dolegliwości miałam w kilku miejscach. Badania nic nie dawały. Po kilku miesiącach, schorzeniem jakie znaleziono, była przepuklina kręgosłupa. Od lat cierpię na wrzody żołądka i astmę oskrzelową.
Ja wiem, że zdrowie jest ściśle powiązane z podświadomością. Więc, po co chodzę do lekarza? Przede wszystkim po diagnozę. Po leki także. Choć wiem, że świadomość leczy.. wiem też, że podświadomość wie co innego.
Oczywiście, mogłabym przeklinać lekarzy, NFZ, farmaceutów. Nie jest mi to potrzebne
nawet jestem wdzięczna.. bo mogli mi spokojnie coś wmówić i faszerować chemią.
bo, gdy ciało cierpi.. trudno nie ulec pokusie byle tylko poczuć ulgę i spokój.
Mnie, nie było to dane... dzięki temu, znowu byłam zdana na pójście swoją drogą.
Przeważnie, podchodzę do "chorób" spokojnie, z akceptacją. Czasem ulegam.. marudzeniu i zniechęceniu.. też.. korzystam z pomocy fachowców konwencjonalnych i nie konwencjonalnych. Tu podziękowania, dla osób z Forum.. które zawsze chętnie pomagają
Odkąd zmieniłam pracę... zaangażowałam się znowu, w poznawanie siebie, te dolegliwości ustąpiły. Mam nawet wrażenie, że stałe choroby.. powoli ustępują.
Coraz częściej rozumiem, co ciało do mnie mówi. Czym są.. konkretne dolegliwości.
Okazuje się, że wiele z nich.. to sygnał uzdrowienia części podświadomości.pterodaktyll - Pią 30 Paź, 2015 20:36
Jo-asia napisał/a:
Coraz częściej rozumiem, co ciało do mnie mówi. Czym są.. konkretne dolegliwości.
Okazuje się, że wiele z nich.. to sygnał uzdrowienia części podświadomości.
dobrze wiedzieć, że myślisz podobnie zołza - Sob 31 Paź, 2015 07:20
Jo-asia napisał/a:
i jak tu nie kochać
Tak mi jakoś spasował do Twoich rozważań tekst Szymborskiej
Medytacja prowadzi do miłości. Duchowość jest miłością. Miłość jest pełną mądrości głupotą. O ile jest.
O ile miłość jest. Jeśli jest.
...Głupota nie jest śmieszna.
Mądrość nie jest wesoła...
(„Schyłek wieku”, Wisława Szymborska)Jo-asia - Sob 31 Paź, 2015 09:31 Szymborska.... wie o czym pisze/pisała
samo sedno
Jo-asia - Sob 31 Paź, 2015 14:21 co by nie było.. że jestem taka świadoma.. święta i uduchowiona
nie jest, tak...
czy wiecie, co to syndrom sztokholmski?
Syndrom sztokholmski – stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. Może osiągnąć taki stopień, że osoby więzione pomagają swoim prześladowcom w osiągnięciu ich celów lub w ucieczce przed policją.
Syndrom ten jest skutkiem psychologicznych reakcji na silny stres oraz rezultatem podejmowanych przez porwanych prób zwrócenia się do prześladowców i wywołania u nich współczucia. https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_sztokholmski
Tak. Stąd we mnie tyle miłości. Łatwy proces uduchawiania.
Takie a nie inne wybory. Takie a nie inne reakcje.
Dotarło to do mnie, bardzo niedawno.
Stąd też mój nacisk... aby każdy słuchał siebie i nikogo nie brał sobie za autorytet.
Matinka - Sob 31 Paź, 2015 15:25
Jo-asia napisał/a:
Szymborska.... wie o czym pisze/pisała
Może autorka wie, ale ja się pogubiłam w tym wierszu
A nawiązując Joasiu do Twoich refleksji około życiowych to dla mnie nie jest istotne jak się nazwie ten stan, jak się go określi, jak go kto z boku nazwie, natomiast ważna jest sama chęć istnienia, przyjęcie bytu takim, jakim jest.
Nie bardzo rozumiem czemu przytaczasz syndrom sztokholmski, czy to przenośnia na doświadczony stres, na życie jako takie...?
Każda filozofia, która czyni egzystencję bardziej znośną jest jakąś strategią przetrwania, ja bym powiedziała nawet mechanizmem obronnym.
Mi tam jeden mechanizm więcej nie czyni różnicy, byleby się lepiej żyło Jo-asia - Sob 31 Paź, 2015 16:16
Szymborska napisał/a:
Medytacja prowadzi do miłości.
Duchowość jest miłością.
Miłość jest pełną mądrości głupotą. O ile jest.
O ile miłość jest. Jeśli jest.
...Głupota nie jest śmieszna.
Mądrość nie jest wesoła...
medytacja.. czyli wyciszenie myśli.. myśli w sensie oceny, kategoryzacji,
medytacja to obserwacja.. bycie,
miłość.. to podstawa
tyle, że miłość.. to nie to co czuję.. to także to co widzę
to bycie miłością także w tym, co nią, gdybym nie była uduchowiona... w życiu bym tak o niej nie powiedziała
bo miłość, może być obroną.. jak w syndromie sztokholmskim.. a wtedy ją tylko udaje
a mądrość nie jest wesoła... nie jest.. tu nic dodać nie umiem, po prostu, tak jest
a głupota nie jest śmieszna... jest warunkiem wolności i miłości... duchowości
to, co jest naszym przekleństwem... okazuje się, być naszym powołaniem
tak jak u mnie miłośćJo-asia - Wto 03 Lis, 2015 12:52 Proces aby był pełny.. niesie ze sobą, dni dezintegracji, czy jak kto woli "głodu".
Tak mam, od wczoraj. Kilka zewnętrznych spraw, nagle.. bez zapowiedzi, uderza.
Znam już siebie. Wiem, co to oznacza. Ból, dezorientacja.. prawie zawsze taka sama. Jedna różnica.. wiem, że to naturalne i świadczy o postępie a nie cofaniu.
Szukam.. o co chodzi?
Zazwyczaj, ranek jest dla mnie twórczy. I tak, dziś wiem, co wczorajsze wydarzenia do mnie mówiły.
Dziś w ciele.. gorączka, rozdygotanie. Nazywam to zdrowieniem ciała w domyśle podświadomości. Dezorientacji brak. Pozostaje zmęczenie. Równocześnie pojawiają się nowe sygnały.. tyko nie wiem co niosą ważne, że są miłe
Od dłuższego czasu, uczę się, wymagać od innych. Teraz przyszedł czas, na dzieci. Odcinam pępowinę. Niech stają się dorośli. Dla ich dobra a mojego spokoju
Tak mi się jeszcze skojarzyło.. Dawno, dawno temu, pisałam o byciu wolną. Taki cel sobie postawiłam. hahaha, w życiu nie wymyśliłabym lepszego scenariusza endriu - Pią 06 Lis, 2015 21:13 Jo-asia, Ty się zakochałaś?Jo-asia - Pią 06 Lis, 2015 21:45
endriu napisał/a:
Jo-asia, Ty się zakochałaś?
zawsze czujny.. co?
miewam takie dni "zakochania", nie są stałe
dziś mam wszystko gdzieś
to.. te uczucia, nie mają, bezpośredniego związku z mężczyzną.. tak dla jasnościendriu - Sob 07 Lis, 2015 12:01 czyli że zakochałaś się w sobie? Jo-asia - Sob 07 Lis, 2015 12:23
endriu napisał/a:
czyli że zakochałaś się w sobie?
TAK
cokolwiek to znaczy pterodaktyll - Sob 07 Lis, 2015 13:36
Jo-asia napisał/a:
endriu napisał/a:
czyli że zakochałaś się w sobie?
TAK
cokolwiek to znaczy
Narcyzm? ......... Jo-asia - Sob 07 Lis, 2015 15:07
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
endriu napisał/a:
czyli że zakochałaś się w sobie?
TAK
cokolwiek to znaczy
Narcyzm? .........
haha... tego się bałam
Tak, tak można to nazwać. Bo kocham siebie.. poprzez oczy, w których sie przeglądam.
Bez nich, jestem nikim. Inni ludzie, zbliżają mnie do siebie. Jo-asia - Nie 08 Lis, 2015 13:06
Matinka napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
hmm, do tego, do końca nie wiesz... komu ufasz, kogo masz za plecami a i wogóle...
rozmarzyłam się
Może to wcale nie jest w sferze marzeń...?
Zauważyłam, jak wielkość tego zaufania w dużej mierze zależy ode mnie. Przecież ta druga osoba się tak nie zmienia, jak zmienia się moje zaufanie.
To się dzieje we mnie w środku, rośnie - maleje...
napisałam, że marzenia to mój krzyż
Krzyż.. coś co ciąży całe życie a jednocześnie, jest motorem napędowym życia.
Ciąży.. bo widzę go jako ciężar.
I nierozerwalnie.. kojarzy się z drogą krzyżowa i Jezusem. Nie dostrzegam, czym dla niego jest ta droga. Widzę tylko ból.
A moje marzenie?.. to je mieć Jo-asia - Czw 19 Lis, 2015 18:27 Czas (podjąć próbę ) opisać, na czym polega.. moje patrzenie na świat, życie... siebie.
Wpierw, opiszę.. posłużę się terminologią psychologiczną.. podstawy.
Podświadomość (nieświadomość). To część mnie, w której skład wchodzą mechanizmy uzbierane przeze mnie, przez całe życie. Przez rodziców, społeczeństwo w tym i religię. Wszystko to, co po drodze spotkałam. To reaktywny mechanizm. Znaczy taki, który wykształcił się, bez bezpośredniego mojego udziału. Najczęściej po to, aby mnie chronić. Polega on na tym, aby w podobnych sytuacjach reagować z automatu.. jak najszybciej i łagodzić.. ból.
Ego. Komentator zdarzeń, życia. Nadaje etykiety i znaczenia i oceny.
Świadomość. To ta cześć, która wie. W niej, zawiera się nowa wiedza. Poznając nieświadomość, uczy ego.. nowego spojrzenia na świat. Rozumie.
Jest jeszcze jedna część. Nadświadomość, SW, Bóg.. Duch. To inicjator zmian, poznania, uzdrowiciel.
cdn. endriu - Czw 19 Lis, 2015 19:02 ale o co chodzi?
Jo-asia, ja to w ogóle nie kumam o czym Ty piszesz w tym temacie
dajże jakiś przykład chociaż, co Ci to społeczeństwo zrobiło?
rozpiło Cię?Jo-asia - Czw 19 Lis, 2015 19:17
endriu napisał/a:
rozpiło Cię?
Tobie tylko jedno w głowie
o co mi chodzi?
o nic.. gadam ze sobą na głos
staram się coś usystematyzować, w sumie sama dla siebie.. choć komentarze, chętnie widziane
dzięki, że Cię interesuje Jo-asia - Czw 19 Lis, 2015 21:26 ptero..
Trudno mi.. jak zwykle.. prosto nazwać coś, co dzieje się bez nazwania a jest moją codziennością i ..powołaniem w życiu.
Próbuję bo potrzebuję tego.
NŚ... tu..ta część.. była początkiem. Zaufanie (poczucie bezpieczeństwa), ważność (poczucie wartości). Przekonanie siebie o tym, do tego, było początkowym etapem. Bez tych elementów, przynajmniej.. na początek wmówionych, kroku dalej bym nie zrobiła. Z nich wypłynęła odwaga i miłość.
Cały proces, to zdrowienie, uleczanie. To jest, jego cel.
Co leczy? schematy, przekonania itp, które w obronie mnie... niszczyły mnie. Lekarstwem jest, brak walki oraz brak kierowania.. wpływu. I słuchanie.
Z tego, rodzi się akceptacja. A ona prowadzi do rozumienia i miłości.
zastanawiam sie nad przykładem.. jak to endriu sugerujesz
podam na dwóch.. alkoholizm i współuzależnienieendriu - Pią 20 Lis, 2015 17:20 no to czekam na te przykłady
na terapii jak nie było przykładów to był wylot...Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 19:08
endriu napisał/a:
no to czekam na te przykłady
na terapii jak nie było przykładów to był wylot...
mnie się tak łatwo nie pozbędziesz
ani alkoholizm ani współ... to już we mnie nie "żyje"
a nie będę wymyślać na siłę
posłużę się moim dzisiejszą lekcją Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 19:38 Zaczęło się wczoraj. Praca.
Moje samopoczucie słabe, tak jak ciśnienie. Senność, brak koncentracji. Do tego deszcz.
Moja praca, to po części, wyjście w rejon. Tam sprawdzam teren, klatki schodowe. Wszystko według określonych reguł. Trwa to około dwóch godzin... zazwyczaj.
Nie chce mi się. Idę z niechęcią. Sprawdzam po łebkach. Do tego, one mają poślizg i nie za bardzo ja, mam co sprawdzać.
Wracam do biura, po godzinie.
Zazwyczaj, główny kierownik, jest przede mną. Tym razem, jestem przed nim.
Pojawiają sie wyrzuty sumienia. Rośnie poczucie winy. Tyle co wchodzę, telefon. Kierownik Ma uwagi do jednej z moich podopiecznych. Znam sprawę, wyjaśniam. Dobrze sobie nie usiadłam, znowu telefon. Kierownik. Znowu ma uwagę, zaczyna mi wyjaśniać i pada pytanie.. a gdzie pani jest. W biurze.. odpowiadam. W tym momencie.. możecie sobie wyobrazić.. wina zaczyna już boleć. Zaczyna mi mówić.. ta moja wina , jaka ja to.. okropna jestem, delikatnie mówiąc. Kierownik, postanawia nie mówić przez telefon. Wytłumaczy mi osobiście.
Rozmowa krótka, konkretna z poleceniem na jutro, o dopilnowanie realizacji. Czuję się już ze sobą, ciężko.
Jest jeszcze jedna sprawa.. wina, która mi ciąży nie pozwala mi o niej wspomnieć. Mało tego, jutro chcę..muszę wyjść szybciej i jak tu teraz poprosić? muszę.. i robię to z ciężkim sercem. Dostaję zgodę. Tuż przed wyjściem z pracy, kierownik zauważa.. sprawę do zrobienia jeszcze. Tym razem, ja w tym nie będę uczestniczyć.
Dziś, sprawy pozałatwiane. Sprawa z wczoraj, jest tylko elementem pracy. Ja jestem pewna swojej pozycji, podopiecznych i szacunku kierownika do mnie. Atmosfera nie pogorszyła a wręcz przeciwnie, wzmocniła zaufanie w zespole.
Więc, po co to roztrząsać? o tym, mówić?
ano.. gdybym nie była świadoma siebie... dziś, nie byłoby takiego zakończenia. Na pewno, nie dla mnie.
cdn Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 20:23 No to, teraz przyjrzę się procesowi
NJ..(wewnętrzne dziecko), w tym przykładzie.
U mnie objawia się w ciele. Najczęściej w okolicy serca, uczuciem poczucia winy.
mam przypuszczenie, że od niego.. zawsze sie zaczyna.. przegapienie tego momentu.. nakłada na to, kolejne nieprzyjemne uczucia
poczucie winy, to nic innego.. jak wołanie o szczerość ze sobą
na ten moment, nie będę wchodzić głębiej.. powiem tyle, że dziecko domaga sie.. uniewinnienia.
To wołanie, słyszy NŚ. Wkracza do akcji. Wykorzystuje kierownika. Jego telefony, rozmowa.
Niestety, to dla mnie w tym momencie za mało.
Ego jest świadome, że czuje się winne.. wie jak to wpływa na odbiór.. w tamtym momencie, to dla niego za mało. Wszystko odbiera, przez pryzmat winy. Odbiera iluzję.. nie prawdę. Potrzebuje dystansu. I tak robi. Nie angażuje sie w nic, tylko w to co konieczne.
Po wyjściu z pracy, palą się zwoje myślowe
Nie na długo, obowiązki wzywają. Czym więcej czasu upływa, tym prościej.. bez udziału emocji przyjrzeć się zdarzeniu.
W czasie dnia, moją uwagę przyciągają zdania i słowa. Jest wśród nich..ofiara, wrogość, wina, relacje. I uwagi kierownika, dotyczące tego.. czego oczekuje.
Czasem rozmawiam w dzieckiem wewnętrznym, pytam co sie dzieje. Widzę czy też czuję, czy jest np. skulone. Przytulam i staram się zrozumieć.
W tym przypadku usłyszałam... nie doceniasz mnie, oczekujesz perfekcji nawet jak jestem słaba, boisz się mojej słabości.. nie słuchasz mnie.
Akurat tyle, wczoraj wystarczyło, aby zobaczyć to.. czego nie było.
Dzisiejszy dzień, był dniem uzdrowienia.
Samo zrozumienie to za mało. Aby NJ mogła zmienić schemat działania, musi go przepracować w realu. Wczorajsze polecenia, dziś nie stanowiły dla mnie problemu. Poczucia winy nie odczuwałam.
NŚ zesłała nowy.. element. Podopieczną, która nie chciała wykonać polecenia. Nie wprost.. a tak "nie umiem". Ja nie umiałam jej przekonać.
NJ.. już zaczynała drżeć.. ego szukało rozwiązania, świadomość pozwalała utrzymywać dystans, po to.. aby znowu nie poczuć winy. NŚ, przysłała kierownika
Przyznałam sie do "słabości". Poprosiłam o pomoc. I nic nie tracąc zyskałam, nie tylko ja.
Iskierki, w oczach kierownika.. bezcenne
Co by było..gdyby
gdybym dziś, nadal czuła sie winna?
moje samopoczucie byłoby dużo gorsze
oczywiście, mogłabym wszystko zwalić na innych i skonfliktować, nie tylko siebie
a w najgorszym wypadku... ktoś mógłby złamać nogę tym mogło skutkować, nie wykonanie mojego polecenia, z dziś
Jeszcze jedno. Kierownik wczoraj, nie miał pretensji. Dla niego była to naturalna, rutynowa kontrola. Dziś sam mnie "wyrzucał", wcześniej do domu. A pomoc dzisiejsza, go ucieszyła.
KONIEC pterodaktyll - Pią 20 Lis, 2015 20:34 Moja miła. Wyrażasz się tak prawdziwie jak Pismo Święte (cokolwiek miałoby to znaczyć) i jednocześnie tak niezrozumiale jak Apokalipsa
Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 20:44 pytaj.. bez tego ani rusz (może być pw )
to jest mój świat i chce sie nim dzielić
jednak bez Was.. to się nie uda
ja się baardzo staram a wciąż to samo
pterodaktyll - Pią 20 Lis, 2015 21:06
Jo-asia napisał/a:
pytaj.. bez tego ani rusz
To, że wyrażasz się tak jak wyrażasz absolutnie nie znaczy, że JA tego nie rozumiem. Napisałem w sensie ogólnym
Nasze duchowe rozterki najczęściej wynikają z tego, że wprzódy sami sobie "zafundowaliśmy" całkowity "reset" wszystkich uczuć wyższych, jak miłość, przyjaźń człowieczeństwo itd. itd.... Odbudowywanie samego siebie to cholernie trudne i niewdzięczne zadanie, aczkolwiek nie ma innego wyjścia ten, który chce naprawdę być CZŁOWIEKIEM. Rozterki wynikające z tego to najzupełniej normalna rzecz. Innymi słowy mówiąc: "Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego". Dla nas jest jeszcze jeden warunek: Najpierw naucz się kochać samego siebie, a później dopiero kochaj drugiego człowieka. Dasz mu tyle miłości ile sam w sobie posiadasz. Ni więcej ni mniej Matinka - Pią 20 Lis, 2015 21:21 Joasiu, już tak mniej więcej rozumiem, o co chodzi.
A sobie ze 3-4 razy przeczytałam
Co nie zrozumiem, to poczuję.
Odczuwanie winy często mi towarzyszy.
Wiąże się to z moją wrażliwością, ale też bywa z empatią.
Na przykład, gdybym zwolniła pracownicę, która nie wykonuje obowiązków. To pomimo wszystkich swoich racji czułabym trudne emocje tej właśnie zwalnianej osoby.
Wiem, że o czymś innym pisałaś, bo sama dla siebie byłaś źródłem dyskomfortu.
Druga Joasia czuła się winna.
Ja dorzuciłam jeszcze coś innego przejmowanie na siebie uczuć innych, zdarza się nie trafione.
A może w tym Twoim przykładzie, były też te elementy...?Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 22:18
pterodaktyll napisał/a:
Odbudowywanie samego siebie to cholernie trudne i niewdzięczne zadanie
tylko początkowo..
trudne, bo mamy mocne mury obronne
i początkowy etap, to cierpienie.. to dezintegracja (jedno czuję, drugie myślę) i ból fizyczny
jako ciekawostkę podam, że zmiana świadomości to też zmiany w ciele fizycznym
temu towarzyszą objawy różnego typu, często mylone z chorobą.. a zwyczajnie są zdrowieniem
pterodaktyll napisał/a:
Najpierw naucz się kochać samego siebie
nie ma innej drogi
Matinka napisał/a:
przejmowanie na siebie uczuć innych, zdarza się nie trafione.
to też jest tylko iluzja
skąd możesz wiedzieć co ktoś czuje, jak sama nie wiesz co czujesz
to, że myślisz.. że wiesz, co ktoś czuje.. jest Tobą, Twoje...o Tobie
co do zwalniania... dno..czy nie było ratunkiem?
Te trudne przeżycia, są niczym innym jak niszczeniem iluzji.
Wręcz wrzaskiem, wewnętrznego dziecka.. które zabijamy.
Na pocieszenie to mija
mija trudność, pojawia sie pasja..Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 22:33
Matinka napisał/a:
Wiem, że o czymś innym pisałaś, bo sama dla siebie byłaś źródłem dyskomfortu.
Druga Joasia czuła się winna.
Ja dorzuciłam jeszcze coś innego przejmowanie na siebie uczuć innych, zdarza się nie trafione.
A może w tym Twoim przykładzie, były też te elementy...?
łatwiej mi o dystans .. gdy obserwuję innych, komentuję czy oceniam
trudniej, mi to dostrzec w sobie
Z wiedzą na dziś i dystansem.. najprościej taką informację przekazać szczerze ze sobą.
Wyrazić przykrość i decyzję.
Wiem, że na ten moment.. różnie to u mnie bywa. To zależy od dnia i mojego poczucia siebie.
Coraz częściej, jestem swobodna. A jak nie jestem... wiem, że to kolejny czas nauki.Matinka - Pią 20 Lis, 2015 22:55 Odnośnie przenoszenia uczuć, to popatrzyłam mi. in. na to zdanie:
Jo-asia napisał/a:
Kierownik wczoraj, nie miał pretensji. Dla niego była to naturalna, rutynowa kontrola.
Czyli był to Twój wytwór wyobraźni - pretensja kierownika, jego ocena sytuacji, jego odczucia.
Metafory w naszych wątkach, mają być pomocne, ale pozostają ułomne, będąc jakimś wyobrażeniem. Tu bardzo dramatycznym, masakrycznym...
Kiedy napisałaś tak:
Jo-asia napisał/a:
Czasem rozmawiam w dzieckiem wewnętrznym, pytam co sie dzieje. Widzę czy też czuję, czy jest np. skulone. Przytulam i staram się zrozumieć.
wiedziałam do czego zmierzasz, chciałam zapobiec
Jo-asia napisał/a:
Te trudne przeżycia, są niczym innym jak niszczeniem iluzji.
Wręcz wrzaskiem, wewnętrznego dziecka.. które zabijamy.
Słowa, obrazy - są ważne, nie można ich ignorować, one są silne, działają...
JA - nie mogłabym siebie zmieniać przy tym porównaniu.Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 23:13
Matinka napisał/a:
Słowa, obrazy - są ważne, nie można ich ignorować, one są silne, działają...
JA - nie mogłabym siebie zmieniać przy tym porównaniu.
to naturalne
Wiesz.. pokazałaś mi coś, co dziś, jest moim naturalnym postrzeganiem a kiedyś było, nie do przeskoczenia. Bardzo ważne.
Śmierć. Jej akceptacja. Bez niej... nie ma o czym marzyć
bez niej nie ma zmian, bo to ona jest zmianą
póki śmierć dla Ciebie jest ostateczna, koniec.. finito... nie pójdziesz dalej
Śmierć i wszystko, co z nią związane..np niszczenie.. jest, integralną częścią życia.
Mało tego, bez niej..nie ma Życia, rozwoju.
Popatrz na przyrodę...
To Ego sie boi śmierci... nie Ty.
Ego się boi.. bo boi się zniknąć.. bo nie ma wiedzy.
Proces nie polega na "zabijaniu" wewnętrznego dziecka.. o to możesz być spokojna, wręcz przeciwnie. Polega na dostrzeganiu go, akceptacji.. miłości pterodaktyll - Pią 20 Lis, 2015 23:25 https://www.youtube.com/watch?v=ulOY4YptD1I
Polecam te filmy. Wprawdzie każda część to ok godziny a części jest cztery, ale warto, zwłaszcza w kontekście tego co piszesz Joasiu o śmierci:
Jo-asia napisał/a:
Śmierć. Jej akceptacja. Bez niej... nie ma o czym marzyć
bez niej nie ma zmian, bo to ona jest zmianą
póki śmierć dla Ciebie jest ostateczna, koniec.. finito... nie pójdziesz dalej
Śmierć i wszystko, co z nią związane..np niszczenie.. jest, integralną częścią życia.
Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 23:29 za nim zobaczę,
proszę.. powiedz parę słów o tych filmach
Pisząc o śmierci, nie piszę o kolejnych wcieleniach czy reinkarnacji.. piszę o życiu, jednym życiu.
A w nich o czym mówią?..krótko.Matinka - Pią 20 Lis, 2015 23:30
Jo-asia napisał/a:
Proces nie polega na "zabijaniu" wewnętrznego dziecka.. o to możesz być spokojna, wręcz przeciwnie. Polega na dostrzeganiu go, akceptacji.. miłości
Dobrze, że zrobiłaś ten dopisek, bo to całkiem zmienia postać rzeczy.
Nie śmierć budzi mój opór, ale akt przemocy.
Walka, zabijanie - tego nie akceptuję.
i jeszcze w tym kontekst dziecka.
W ogóle nie wiem, czy to rozdzielanie siebie na różne postaci jest dobre.
Jestem jednością, mam różne cechy, zachowania, przekonania - ale to cała Ja.
I mogę zyskiwać coraz więcej dla siebie.Jo-asia - Pią 20 Lis, 2015 23:33 W gruncie rzeczy to jedno.
U mnie każde chodziło w swoją stronę.
stąd potrzebne rozdzielenie.. aby ujednolicićpterodaktyll - Pią 20 Lis, 2015 23:40
Jo-asia napisał/a:
parę słów o tych filmach
To właśnie teorie na temat śmierci, duszy ludzkiej i reinkarnacji. Doświadczenia i relacje ludzi którzy przeżyli swoją śmierć kliniczną, są zebrane w tych filmach i podważają, moim zdaniem skutecznie, teorię, że mamy tylko jedno życie, a potem nie ma już nic........Jo-asia - Sob 21 Lis, 2015 00:00 Ok, zaintrygowało mnie..zobaczę
Co do przemocy fizycznej. Urodziłam się z..nie wiem jak to nazwać. .instynktem, który nie pozwala mnie w ten sposób krzywdzic. Działa on również. .bez mojego panowania nad tym, w obronie innych.
Nie mam za to...osadu. I kiedyś. ..nie mialam dporności psychicznej.szika - Sob 21 Lis, 2015 08:28
Jo-asia napisał/a:
To Ego sie boi śmierci... nie Ty.
Ego się boi.. bo boi się zniknąć.. bo nie ma wiedzy.
kilka słów o ego..
sa kierunki filozoficzne, które zwalczają ego jako cos złego.. i w zasadzie słusznie, ale.. ale najwazniejsza sprawa według mnie to nie mówią JAK to zrobić i DLACZEGO, PO CO.
Zgadzam sie z Toba Matinka - słowa mają wielka moc.. niosą konkretną energię..
jesli pada "zabić" - nawet dwuznacznie - to jest to konkretna porcja energii..
mozna to sprawdzic samemu dzięki prostemu doświadczeniu w domu...
dwa słoiki, do słoików włozone i zalane wodą cokolwiek, cytryna, obierki od jabłka, kromka chleba.. a nawet sama woda z kranu..
na jednym nakleić karteczke ze słowem np "nienawiść" a na drugim ze słowem "uśmiech"..
to moga być dowolne inne słowa o różnym nasyceniu emocjonalnym..
codziennie wziąć do reki kazdy ze słoików i wypowiedzieć napisane słowo..
jak myslicie? co się stanie?
nie wierzcie mi na słowo.. sprawdźcie... np po tygodniu..
dlaczego o tym mówię.. słowa, myśli kreują rzeczywistość.. i to nie jest żadna wiedza duchowa, to czysta fizyka, czysta wiedza.. przed którą, tak na marginesie Joasiu się bronisz, twierdząc, że jest Ci niepotrzebna...
tymczasem wiedza pomaga.. pomaga w zrozumieniu.. bez wiedzy można się kręcić w kółko latami wokół własnego ogona i nie wyjść z własnych programów.. choćby na przykładzie tych słoików..
uwazam, że jesli chcemy osiagnąc wewnętrzna integrację, nauczyć się siebie, aby odpowiedziec sobie na pytanie kim jesteśmy i po co tu przyszliśmy, to nie da się inaczej jak poznac jak to "wszystko" działa.. jak działa wszechświat, czym jest, kim my jestesmy we wszechświecie, dlaczego jestesmy tacy a nie inni..
wracając do ego.. kazda mysl, w której ego jest jakims obcym bytem, jakims niepożądanym zjawiskiem, niezaleznym od nas, obok nas, zjawiskiem, którego moglibyśmy się "pozbyć", "zwalczyć", "zabić", i które hula sobie bez naszej woli - jest tak naprawdę myślą dezintegrującą.. ego jest poprostu ludzkim aspektem kazdego z nas.. aspektem jednym z wielu.. ale to dalej my, dalej ta sama istota..
analogicznie - dla łatwiejszego zrozumienia - mozna porównac ego do naszego alkoholizmu.. czy ja moge oddzielić się od mojego alkoholizmu? czy moge go zabic? kiedy jestem z moim alkoholizmem w jednosci? ano wtedy gdy sie z nim zaprzyjaźnię.. czyli zaakceptuję.. poprostu mój alkoholizm to pewne moje doświadczenie, fragment wiekszego planu, całości, po coś mi potrzebny.. a kiedy mogę sie z kimś/czymś zaprzyjaxnić? gdy to bliżej poznam, czyli mam o tym WIEDZĘ..
po przydługim wstepie - do rzeczy..
słowo to energia, informacja.. nie rozpływa sie ot tak w przestrzeni, zawsze niesie za sobą skutek..odpowiedź większej energii, w które zostało wprowadzone..
dlatego chcą się zintegrować sami ze sobą powinniśmy być uważni.. uwaznie obserwować i wiedziec..
i tu
Matinka napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
Te trudne przeżycia, są niczym innym jak niszczeniem iluzji.
Wręcz wrzaskiem, wewnętrznego dziecka.. które zabijamy.
Słowa, obrazy - są ważne, nie można ich ignorować, one są silne, działają...
JA - nie mogłabym siebie zmieniać przy tym porównaniu.
bardzo słusznie.. "niszczenie", "zabijanie".. to stanie w miejscu..
po co iluzję niszczyć?
można ja poznać i zaakceptować.. nadal będzie iluzją, ale juz bedziemy wiedzieć, że nia jest i taką ją zaakceptujemy.. poprostu - wiemy, ze to film..
po co zabijać? chodzi mi oczywiście o słowo..
można powiedzieć to inaczej.. nadać temu inne znaczenie.. inne slowo..
Joasia? poszukaj..Jo-asia - Sob 21 Lis, 2015 09:03 Nigdzie nie pisałam o ego w sensie, aby go zlikwidować.
Ego ulega uzdrowieniu... właśnie poprzez wiedzę.
Przestaje być władcą a staje sie sługą. Bez niego nie jesteśmy w stanie w tym świecie funkcjonować.
dla kogo jaka wiedza.
Specjalizacja.
Weźmy na ten przykład jazda autem. Mnie wystarcza, że wiem gdzie włożyć kluczyk aby go uruchomić. Za to szczegółowo Ci wyznaczę trasę. Ktoś inny, będzie wiedział jak naprawić, to co ewentualnie się zepsuje. Każdy z nas ma prawo jazdy. Każdy sam bezpiecznie dojedzie. Razem jest wygodniej.
Jak widzisz, wszyscy razem dojedziemy bezpiecznie do celu.
Tak że proszę.. nie proś mnie abym się uczyła czegoś co mi nie potrzebne, czegoś co mnie nie fascynuje na tyle aby się w to zagłębiać. Jak będzie mi potrzebna ta wiedza.. zawsze mogę o nią poprosić Ciebie.
Co do energii słów.
Samo ich pisanie, wymawianie... czy myślenie czy nawet omijanie, to za mało.
Energia nie jest w słowie.. a w Tobie. To samo oddziaływanie ma.. gdy się je wymawia. I tak samo działa, gdy sie je...omija specjalnie, ze strachu na przykład.
Tu znaczenie ma tzw intencja. A co za tym idzie skład słowa, nie ma znaczenia a energia która się z nim łączy. Więc .. Ty.szika - Sob 21 Lis, 2015 09:29
Jo-asia napisał/a:
Nigdzie nie pisałam o ego w sensie, aby go zlikwidować.
ani ja nie napisałam, że Ty tak napisałas.. to była dygresja.. w odniesieniu do oddzielenia i niszczenia, zabijania..
Jo-asia napisał/a:
Ego ulega uzdrowieniu... właśnie poprzez wiedzę.
ego nie jest chore.. i nie zdrowieje, ego zostaje ego takim jakie jest.. zmienia się nasze postrzeganie naszego ego.. pojawia się zrozumienie, zaprzyjaźnienie, poznanie, akceptacja..
niby to samo a jednak co innego..
Jo-asia napisał/a:
Tak że proszę.. nie proś mnie abym się uczyła czegoś co mi nie potrzebne, czegoś co mnie nie fascynuje na tyle aby się w to zagłębiać. Jak będzie mi potrzebna ta wiedza.. zawsze mogę o nią poprosić Ciebie.
tu zostałam odebrana niezgodnie z moimi intencjami.. nie proszę o nic Joasiu, ani nie oceniam co jest dla Ciebie "dobre" (że niby wiem lepiej - tak to zrozumiałas? domyślam się..)
nie.. ja pisze to co ja uważam, co mnie pomogło, czego ja sie nauczyłam, co tez ktoś mi podsunął a ja skorzystałam.. albo sama empirycznie do czegoś doszłam.. a czy Ty skorzystasz i z jakiej wiedzy to już po Twojej stronie..zresztą jak na razie o żadnej konkretnej wiedzy jeszcze nawet nie zaczęłam.. nie podsuwam linków, nie namawiam, nie wciskam - zauwazyłas? na tyle juz Cie znam i wiem, że sama ocenisz co jest dla Ciebie dobre i potrzebne..
Jo-asia napisał/a:
Energia nie jest w słowie.. a w Tobie.
Joasiu.. uczepie sie tych słów jednak.. nic sie nie dzieje przypadkiem.. a zatem..
jeśli ja wierzę, że słowa niosa energię to w moim "kosmosie" tak jest.. przykład - przejęzyczenia chociazby... ale to mój świat, mój kosmos, a inaczej - moje postrzeganie i kreacja...
Twój świat jest inny, Twój "kosmos".. czyli Twoje postrzeganie.. w Twoim "kosmosie" to za mało..
widzisz różnicę?
wiesz już dlaczego uczepiłam sie akurat tego zdania?
bo nie kreujesz Joasiu mojej rzeczywistości.. za moją kreację jestem tylko ja odpowiedzialna..
moze warto zastanowić się skąd wzięło się słowo "TY" gdy chodziło o własną kreację? czy aby to nie odcięcie od tego przekonania?
nie wiem.. wymyslam.. czuję.. kombinuję.. Ty wiesz najlepiej endriu - Sob 21 Lis, 2015 09:30 no, wreszcie coś ruszyło Jo-asia - Sob 21 Lis, 2015 09:47
szika napisał/a:
słowa niosa energię to w moim "kosmosie" tak jest..
dokładnie o tym pisałam
stąd, rozumiem reakcję i nie przekonuję aby to zmienić
w moim świecie.. tego nie ma, jak sama zauważyłaś
szika napisał/a:
ego zostaje ego takim jakie jest.
to teraz ja się poczepiam słówek..
one mają znaczenie w komunikacji, rozumieniu siebie na wzajem
wszystko zależy co pod nimi..w nich widzimy
zdrowienie ego.. jest dokładnie tym co wymieniłaś
to sformuowanie.. ma podobny wydźwięk jak kiedyś "choroba ciała" a dziś "zdrowienie" ciała
ego o tyle się zmienia..
A jeszcze do tego wcześniejsze wpisu.. pisałaś, że bronię się przed wiedzą
trudno to było odebrać..inaczej Twoją intencję szika - Sob 21 Lis, 2015 10:16
Jo-asia napisał/a:
A jeszcze do tego wcześniejsze wpisu.. pisałaś, że bronię się przed wiedzą
trudno to było odebrać..inaczej Twoją intencję
powołałam się na te słowa:
Jo-asia napisał/a:
Wiesz, jak jest ze mną. Ja nie potrzebuję rozumieć aby akceptować.
Nie potrzebuję wiedzy. Taka moja uroda
dlaczego te słowa akurat.. napiszę teraz jak to wygląda z mojego punktu widzenia.. i nie żeby Cie do czegokolwiek przekonywać.. napisałaś gdzieś tu wyżej, że zwroty mile widziane, czy coś takiego.. pisze to co widze z boku..
deklarujesz akceptację bez rozumienia, ale i tak do rozumienia dążysz.. taka trochę sprzeczność..
to podobnie jak z alkoholizmem.. pewien terapeuta lata temu w poradni mawiał o wyważaniu otwartych drzwi.. taka analogia.. czy alkoholik, w którym hulają mechanizmy uzaleznienia jest w stanie sam, bez jakiejkolwiek nawet pomocy, wiedzy ogarnąć te mechanizmy? jest to szalenie trudne, ale chyba nie niemożliwe.. przyjmijmy, że nie jest mozliwe.. zatem potrzebna jest jak nie terapia, to choćby książka, broszura, internet, fora, drugi alkoholik.. zgadza sie? czyli wychodząc z mechanizmów potrzebujemy najpierw je poznać.. poznając je i akceptując zauważamy, że one tracą swoją moc, przestają działać, transformują na nowe.. inne.. według nas lepsze..
czyli jednak potrzebujemy jakąś wiedzę.. z wiedza jest łatwiej poprostu..Jo-asia - Sob 21 Lis, 2015 10:23 Ważne sprawy poruszają Wasze wpisy.
Cieszę się, dziękuję
endriu napisał/a:
no, wreszcie coś ruszyło
dotarł do mnie czas..
przeszły.. przyszły
a istnieje tylko teraźniejszy, dokonany? tak sie to chyba nazywa..
inne czasy pokazują inne stany.. co nazywam zmianą
zaś zmiana istnieje tylko, gdy dzielimy czas.. różnicujemy
a wszystko.. po prostu JEST
zawsze docieram do tego samego punktu
nie umiem tego wyrazić
dobrze, że jesteście Jo-asia - Sob 21 Lis, 2015 10:39
szika napisał/a:
czyli jednak potrzebujemy jakąś wiedzę.. z wiedza jest łatwiej poprostu..
jakaś tak..
właściwie to dziś, dotarłam do informacji, po co mi to.. o czym zaczęłam pisać
Tak jak przykład z alkoholizmem, który podajesz.
Potrzebowałam wiedzy na temat tego procesu. Szczegółowej wiedzy. To nie znaczy, że każdemu ona jest potrzebna... tu przykład z autem.
Z drugiej strony paradoksy, to nie nieodzowny element tej drogi, wiedzy. Stąd też stwierdzenie.. wiem, że nic nie wiem. I każda, moja droga do tego prowadzi
Ostateczność.. to spontaniczność. Gdzie życie sie dzieje, żyje.. i nie potrzebuje myślenia. Jest reakcją..a dokładniej relacją. Jak ktoś gdzieś kiedyś porównał... tańcem
w tym cytacie...
Jo-asia napisał/a:
Wiesz, jak jest ze mną. Ja nie potrzebuję rozumieć aby akceptować.
Nie potrzebuję wiedzy. Taka moja uroda
tyczy się konkretnej dziedziny.. jeśli dobrze kojarzę.. medycyny
Mnie wystarczy Ciebie zapytać.. ufam Ci. Wiem, że masz wiedzę. Gdy jest mi potrzebna, poprzez Ciebie mam do niej dostęp.
W moich zacytowanych słowach jest asekuracja. Do czegoś mi wtedy była potrzebna. Jakaś manipulacja z mojej strony. Prawdopodobnie, potrzebowałam skorzystać z Twojej wiedzy. Nie poprosiłam wprost. Na tamten moment, nie wiedziałam o sobie czegoś.. co wiem/widzę dziś.Jo-asia - Sob 21 Lis, 2015 23:10 Wiedza, nie jest pamiętaniem.
Jest żywa.
A poszerza się.. pojawia poprzez zapominanie. Zapominanie przychodzi przez przebaczenie. Wdzięczność rodzi miłość.
To co odkryłam wczoraj, dziś.. staje się mną.
Wiedzą, do której dostęp mają moje wszystkie części.. przez co, stają się.. staję się, jednym.
zaś się odzywa.. apokalipsa
szika - Nie 22 Lis, 2015 10:20 Joasia o jakiej Ty wiedzy piszesz?
kompletnie Cie nie rozumiem..Jo-asia - Nie 22 Lis, 2015 10:33
szika napisał/a:
Joasia o jakiej Ty wiedzy piszesz?
kompletnie Cie nie rozumiem..
Jakbym umiała jaśniej...to bym napisała
W tej chwili. ..piszę o czymś czego doświadczam A na co ..nie znam innych słów .
Jo-asia - Nie 22 Lis, 2015 11:49
pterodaktyll napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
Coś Ty się tak uparł na wygaszanie..
Bo noc jest i trza światło oszczędzać ....
ja jestem rozrzutna...
poświecę Ci
czemu się czepiam.. czasem szkoda, że przepadają Twoje wpisy Jo-asia - Nie 22 Lis, 2015 12:02 Próbowałam poszukać..teorii na temat wiedzy.
Zawsze, czegoś w niej mi brak.
Wiedza, o której pisze, to wiedza świadomości.
W jej skład wchodzą doświadczenia podświadomości już uświadomione.
Ona, o tyle się rożni, od tej wiedzy nauczonej.. że jest żywa.
Żywa.. nie wymaga wysiłku przypomnienia i nigdy nie ulega zapomnieniu... wiec nie wymaga, aby jej pamiętać.
"Zapisuje się", poprzez zrozumienie, doświadczenie. Zawsze może ulec poszerzeniu. Nigdy, nie ulatuje, nie znika.
Co mnie jeszcze zaintrygowało.
Posiadanie tej wiedzy.. w jakimś sensie..ograniczonej do jednej dziedziny.. pozwala na rozumienie dziedzin, których nigdy się nie zgłębiało.
Więc, nie ważne.. jaki kierunek nas fascynuje. Zgłębiając jeden i tak.. mamy dostęp do pozostałych. Jo-asia - Nie 22 Lis, 2015 21:42 Ptero
zobaczyłam te filmy.. no wciągnęły mnie, szczególnie końcówka.. dzięki
W sumie zaintrygował mnie podział.. gdzie dodane jest ciało subtelne do świadomości i ciała fizycznego.
Z moich doświadczeń.. jakby od razu dla mnie było jasne, że tak jest. Jak zwykle, do tej pory nie nazwane. Więc coś w tym prawdy jest
Co ciekawe.. odkąd mitologia, archetypy i praca ze snami stały się moją codziennością, moja świadomość stała się dużo wyraźniejsza. Rozumienie jaśniejsze.
A co do głównego tematu.. reinkarnacja. Powiem tak.. nie wiem jak (jak sie dowiem to powiem ) ma to sens. I na pewno, do rodziców swój zasięg ma. A rozciąga się na dzieci, także. Mnie, w tej chwili najbliżej do przysłowia "czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał". Gdzie Jaś to rodzic a Jan to dziecko
Świadomość, Dusza.. nie mam najmniejszych wątpliwości, że jest. A materializm, nie jest celem Życia. Zresztą, mam na to dowody.
Zresztą ten film.. dał mi je również.pterodaktyll - Nie 22 Lis, 2015 21:45
Jo-asia napisał/a:
Ptero
Czegóż wrzeszczysz Joasiu, przeca jestem w pobliżu
Jo-asia napisał/a:
zobaczyłam te filmy.. no wciągnęły mnie, szczególnie końcówka.. dzięki
No to mamy podobne odczucia
nie wygaszam jakby coJo-asia - Nie 22 Lis, 2015 22:05
pterodaktyll napisał/a:
nie wygaszam jakby co
i tak trzymaj
a ja widzę.. i więcej niż myślisz
jakby co pterodaktyll - Nie 22 Lis, 2015 22:13
Jo-asia napisał/a:
a ja widzę.. i więcej niż myślisz
........ szika - Czw 26 Lis, 2015 08:17
Jo-asia napisał/a:
dla kogo jaka wiedza.
Specjalizacja.
Weźmy na ten przykład jazda autem. Mnie wystarcza, że wiem gdzie włożyć kluczyk aby go uruchomić.
wrócę na chwilę do tego przykładu, który podałaś.. on dobrze pokazuje czym jest wiedza w moim rozumieniu..
dziś wystarczy wiedziec gdzie kluczyk powiadasz.. ale chyba nawet tego nie musisz "wiedzieć" bo stacyjka jest przewaznie po prawej stronie kierownicy, więc kluczyk kierujemy tam odruchowo..
ale.. zanim opanowałam jazdę samochodem, gdy wsiadłam pierwszy i kolejne razy, uczyłam się gdzie jest gaz, sprzęgło, hamulec.. jak sie wysprzęgla, że trzeba swiatła zapalić.. uczyłam się - przyswajałam informacje..
z czasem te informacje przekuły się na wiedzę, czyli jeżdżąc samochodem niejako praktykuję zdobyte informacje, wiedzę.. ale najpierw potrzebna była informacja (np wykłady instruktora), dopiero potem pojawiła się wiedza automatyczna.. praktyka tej wiedzy.. jazda samochodem samodzielnie..
i jeszcze a'propos reinkarnacji.. dla wielu jest to sprawa oczywista, że inkarnujemy.. wiemy w zasadzie na czym to polega.. że wiele razy itd.. dla mnie to za mało.. ja zadałam pytanie po co inkarnuję wiele razy.. jaki to ma cel.. do czego to zmierza.. dlaczego potrzebne są wielokrotne wcielenia, a nie dwa, trzy na przykład..
pojawia się pytanie, ciekawość.. ale nie tylko czysta ciekawość.. pod tym jest troska o to, że skoro po cos mam to wcielenie, to co ja mogę zrobic aby wypełnić je jak najlepiej.. aby go nie zmarnować.. gdy zaczynam szukać odpowiedzi, znajduję szalenie ciekawą wiedzę.. ale nie po to aby wiedzieć i już.. ale żeby wprowadzac ją w życie.. praktykować.. wtedy ta wiedza ma sens..
wracając do samochodu.. wyjasnie co miałam na mysli kilka postów wcześniej.. czy można nauczyć się jeździć samochodem bez zadnej informacji z zewnatrz? teoretycznie może i tak.. lata by to pewnie zajęło.. ale wystarczy przyjrzeć się jak ktos inny samochodem jeździ i juz cos wiem, juz moge dedukować, nasladować.. ale jak mi ktos pokaże, reka tu, noga tu.. to naucze sie w jeden dzien, albo nawet godzine..szika - Czw 26 Lis, 2015 08:25 tak samo jak samochód, tak i nasze ciało jest srodkiem transportu..
jesli dobrze poznam technikę tej "jazdy" - staję sie wolna.. mogę "pojechać" gdzie zapragnę.. ale dopóki sie tej jazdy nie nauczę, mogę latami ogladać, rozkminiać jak ono działa.. i sama na to nie wpadnę.. pewnie.. sposób i czas tej nauki to mój wybór..Jo-asia - Czw 26 Lis, 2015 13:06 Podstawy, każdy musi znać.. aby robić specjalizację.
A wracając do auta...
Czy, muszę znać budowę silnika aby jeździć autem.. szczegółową budowę?
Czy, wystarczy mi podstawowa wiedza?
Co do samej jazdy.. poprzez doświadczenie nabieramy wprawy i tu też wystarczą podstawy.
Ktoś, może chcieć wiedzieć więcej.. będzie dodatkowo sie doskonalił, czy robił kursy na ciężarówkę czy autobus. I to już będzie specjalizacja, podobnie z wiedzą o silniku.
Specjalizacja.. to taka wiedza, którą chętniej niż resztę, poznajemy do dna.
Co do inkarnacji. Nie znam odpowiedzi, czy jest.. jaka jest. Coś... jest.
Samo określenie.. inkarnacja... kojarzy mi się jednoznacznie. Mam wiedzę, nie swoją na ten temat. Stąd mówię.. nie wiem.
Po co, odradzamy się na nowo? nie wiem
przypuszczam.. że jedno życie to za mało
na pewno.. nie za karę
a co, wiem.. że mam robić, co w mojej mocy, by życie przeżyć, jak najlepiej umiem.Jo-asia - Wto 01 Gru, 2015 21:13 Podświadomość a alkoholizm czy współuzależnienie.
Czy to ma coś ze sobą wspólnego?
ból istnienia
sorki za śmiech
Zaprzestanie picia boli. Fizycznie i umysłowo.
Co tak boli?
odpowiedzialność i zetknięcie z szeroko pojętą "nie prawdą"
Podobnie jest z podświadomością. To stąd się bierze ból.
Aby ją "zmienić".. trzeba wziąć za nią odpowiedzialność Jo-asia - Nie 13 Gru, 2015 11:40 Lustro.
Odbicie idealne?
a jednak.. nie zgadzają sie strony. Normalka?
Patrzysz do lusterka w aucie, nie widzisz siebie za to wszystko co za Tobą. Po tej samej stronie. Źle się patrzy? nienaturalnie
Chcesz poznać, zobaczyć.. zrozumieć siebie?
to co widzisz.. odwróć, odwróć stronę na przeciwną
taka jest, prawda
niemożliwe? udowodnij Jo-asia - Nie 03 Sty, 2016 10:02 Alkoholizm, wychodzenie z niego.. zdrowienie, ma swoje etapy. Cykle.
Pamiętam, że moje "objawy" pasowały idealnie. Nawet czas, miesiące sie sprawdzały.
Część z Was, nie wierzy w to.. mówi "nie musi tak być".
Zastanawia mnie jedno.. czy świadomość tego co się ze mną dzieje pomaga?
czy jest potrzebna?
Jednym, łatwiej wtedy o akceptację stanu rzeczy w jakiej sie znaleźli.
Inni udowadniają, że ich to nie dotyczy.
Czy to dowód na.. brak normy? czy to dowód.. że nie można wszystkich wsadzić w te same ramy?
Ja należę do tego gatunku, co lubi porządkować. Tworzyć schemat. Punkt odniesienia.
Który udowadnia sobie, że jest normalny (po to mi to wszystko )
Okazuje się, że samorozwój rządzi się swoimi prawami, etapami.
Znacie pojęcie "czakry".
Okazuje sie, że nie można skakać po poziomach. Idą od dołu do góry.
Czy można temu pomóc? Joga...przesuwanie energii w ciele. A Ci co nie ćwiczą... mają jakąś szansę? Czy, tylko o ciało chodzi? czy to oznacza, że świadomość.. sama sie rodzi?
Kolejny dylemat.. to ta niesforna podświadomość. Wprowadza zamęt. Robi rzeczywistość po swojemu a my nie wiemy, gdzie nas prowadzi.. czy aby nie do samozagłady?
Podobnie jak z alkoholizmem... można być długo nieświadomym problemu.
Długo balansować na krawędzi. Być mistrzem balansowania. Przyjdzie jednak moment, (czasem za życia.. czasem) gdzie zaczynamy szukać, więcej. Podobnie ze zdrowieniem. Podobnie ze samoświadomością.
Po co to piszę, rozważam. Bo mam parcie. Chce mi się usystematyzować. Wygadanie, pomaga mi Jo-asia - Nie 03 Sty, 2016 12:04 No i wylazło
W całym tym procesie.. zarządzaniu myślami, podświadomością.. ogarnianiem świadomości
jest jeden akcent, o którym nie mówię wprost
co by się usprawiedliwić... niewielu mówi wprost
sex, seksualność aby nie drażniło.. energia seksualna
pożądanie, podniecenie.. zakochanie a na koniec ekstaza
W tym procesie, ta energia towarzyszy nam cały czas. Mniej lub bardziej świadomie. Jest motorem, motywacją. Jest też, najbardziej upokarzającym elementem.
Rzuca nami od uwielbienia do potępienia.. siebie lub innych.Jo-asia - Czw 07 Sty, 2016 21:50 nie potrafię oderwać... się.. od tej muzyki dziś
Jo-asia - Nie 10 Kwi, 2016 17:28 Moja przestrzeń życiowa ulega zmianom. Jednym słowem za parę dni, zostanę sama
O tyle to jest dla mnie intrygujące, że przez całe życie obok mnie jest zawsze.. ktoś.
Nigdy nie mieszkałam sama. Nigdy nie dbałam wyłącznie o siebie. Nigdy nie utrzymywałam się sama.
Nie wiem, ile to potrwa. Mało co wiem
Praca z podświadomością zaczęła przynosić wymierne efekty. Prócz ogólnie akceptacyjnej postawy w stosunku do życia, zaczynają się efekty zewnętrzne. Coraz mniejszy konflikt wewnętrzny, odbija się większą satysfakcją ze zdarzeń zewnętrznych.
A tam, co tu dużo gadać.. fajnie jest żyć Matinka - Nie 10 Kwi, 2016 19:40
Jo-asia napisał/a:
Moja przestrzeń życiowa ulega zmianom.
Jo-asia napisał/a:
Mało co wiem
Rozumiem Joasiu i cieszę się z Tobą na to samodzielne, nieznane Jo-asia - Pon 11 Kwi, 2016 11:20 Tym zmianom towarzyszą emocje. Od tygodnia tak już mam.
Dodatkowo, nagle inne sprawy się komplikuja.
Nie jest to coś co mnie niepokoi. Wręcz przeciwnie.
Bywam tym zmęczona.
Na ten moment, brak depresji i wycofania, jest dla mnie sukcesem.
Dni takie jak wczoraj potwierdzeniem.kiwi - Pon 11 Kwi, 2016 12:23 Jo - asiu ......zgadzam sie z Toba .....fajnie jest zyc !!!!!!
I dla tego z tortem truskawkowym przyszlam w odwiedziny ( chyba lubisz truskawki ???!!!)
Jo-asia - Pon 11 Kwi, 2016 17:22 lubię kiwi a z czekoladą jeszcze bardziej
Zaskoczenie kolejne. Zmiany.. zmian
ja już nie nadążam
kiwi Matinka - Pon 11 Kwi, 2016 22:49
Jo-asia napisał/a:
Zaskoczenie kolejne. Zmiany.. zmian
ja już nie nadążam
Ten Twój stan, który osiągnęłaś, czy też podejście do życia, które wypracowujesz, teraz może przejść próbę ognia, może też ratować...
To otwartość na te zmiany.Jo-asia - Śro 13 Kwi, 2016 18:39
Matinka napisał/a:
Ten Twój stan, który osiągnęłaś, czy też podejście do życia, które wypracowujesz, teraz może przejść próbę ognia, może też ratować...
To otwartość na te zmiany.
próba ognia.. trafne spostrzeżenie
bo dokładnie chodzi o to aby to, co zalega spaliło się w nim endriu - Czw 14 Kwi, 2016 17:12
Jo-asia napisał/a:
za parę dni, zostanę sama
ważne, że nie samotna Jo-asia - Czw 14 Kwi, 2016 19:46
endriu napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
za parę dni, zostanę sama
ważne, że nie samotna
tak, to ważne..
jednak nie do końca sama, ojciec potrzebuje mojej obecności więcej, niż do tej pory endriu - Czw 14 Kwi, 2016 19:54 będę jutro przejeżdżał przez Katowice to sobie pomyśle o Tobie, koło 9 rano Jo-asia - Czw 14 Kwi, 2016 20:30 miło mi
to i ja.. pomyślę o Tobie Jo-asia - Nie 12 Cze, 2016 20:01 Ostatnie dwa miesiące były zupełnie inne.
Doświadczałam miłości i umierania jednocześnie.
Jednak nie o tym chce pisać.
Ciekawa okoliczność nastąpiła... po.
Gdy tylko zamknęłam sprawy.. w kolejny ranek nie wstałam z łóżka.
Zawroty głowy. W rozmowie z kierownikiem.. bo do pracy nie dałam rady iść, usłyszałam.. mówisz jak pijana.
dopiero dziś dotarło do mnie.. że to całkiem możliwe
nie.. nie piłam alkoholu,
mój organizm znalazł sposób aby odreagować.. położyć i dać wypocząć
włączył tryb.. pijana.. najprostszy i skuteczny jak widać
że wcześniej na to nie wpadłam..
Po za tym.. brak innych objawów
Wiem, wiem.. może być to objaw choroby. Jestem pod stałą kontrolą i opieką.Jacek - Nie 12 Cze, 2016 20:53 endriu - Pon 13 Cze, 2016 17:35 Jo-asia, Jo-asia - Pon 13 Cze, 2016 20:27 Jacek, endriu, smokooka - Pon 13 Cze, 2016 22:02 Asia Herelordshire - Wto 14 Cze, 2016 04:51 Mamusia, gdzie jestes? Jo-asia - Wto 14 Cze, 2016 08:06 smokooka,
A u Ciebie... jak?
Herelordshire, hola..hola
Ja już się na..wychowywałam i na ..nianczyłam.
Więcej synów..nie pamiętam i nie szukamHerelordshire - Wto 14 Cze, 2016 11:07
Jo-asia napisał/a:
Herelordshire, hola..hola
Ja już się na..wychowywałam i na ..nianczyłam.
Więcej synów..nie pamiętam i nie szukam
Malenka, cos Ci sie pomieszalo. Nic nie pisalem w tym temacie. Wiem, ze za mna szalejesz, ale nie przesadzaj Jo-asia - Wto 14 Cze, 2016 11:25
Herelordshire napisał/a:
Wiem, ze za mna szalejesz, ale nie przesadzaj
to aż tak widać?
Herelordshire - Wto 14 Cze, 2016 11:29 Czas na coreczke, malenka! Jo-asia - Wto 14 Cze, 2016 11:46
Herelordshire napisał/a:
Czas na coreczke, malenka!
spóźniłeś się o kilkadziesiąt lat..
córka też już wypuszczona w świat
Herelordshire - Wto 14 Cze, 2016 12:01 Kurde, sam juz zapominam z kim sobie tu ukladam zycie
dobrze na szczęście, dziękuję. A Ty tam dbaj o siebie Asia i czuwaj Jo-asia - Wto 14 Cze, 2016 14:04 cieszę się endriu - Wto 14 Cze, 2016 18:11 cześć zwierzakendriu - Wto 28 Cze, 2016 19:12 Jo-asia, a gdzieżeś Ty się podziała?
od jutra do 6.07 jestem codziennie w Katowicach
na AMJo-asia - Wto 28 Cze, 2016 19:34 jestem.. jestem
na czym, jesteś?
Akademia.. Muzyczna?endriu - Wto 28 Cze, 2016 19:35 tak, córka ma kurs, jak będę znał rozkład zajęć to napiszę na PW, mogę?Jo-asia - Wto 28 Cze, 2016 19:51 Tak Jo-asia - Sob 01 Paź, 2016 14:03 Mój świat, moje życie.. nadal się kreci w koło mnie
Ulubiony temat na teraz.. podświadomość. I odkrywanie jej z mechanizmów obronnych. Tak w psychologicznym określeniu. Najciekawszy był powrót do manipulacji. To forma obronny (w uproszczeniu), jej rozpracowanie daje skuteczne efekty. I w sumie nic więcej nie trzeba. Ona sama daje odpowiedzi na wszystkie pytania. To na niej.. nią żyje ego-ja. To tu jest zatrzymywany, obracany czy zniekształcany obraz, prawda.
A Kim jest podświadomość..?
Jest Życiem, które ucieleśniam. Fajnie to zabrzmiało
Lęk, który doświadczyłam czy odziedziczyłam, zaburza jej przejaw.
Różne są tego efekty. Wszystko zależy, z którego okresu.. to owo zatrzymanie pochodzi. Inaczej mówiąc, z jakiego poziomu. Może dotyczyć wyłącznie tego, mojego obecnego życia. Jest także powiązane z czasami w których żyję i jego świadomością.
A tak po ludzku
żyję
huśtawki są a jej wychylenia nie powodują zawrotów głowy
dobrze mi ze sobą i w ogromnej większości z innymi
w sumie nie ma o czym pisać.. bo choć dzieje się.. to nic się nie dzieje pterodaktyll - Sob 01 Paź, 2016 17:16
Jo-asia napisał/a:
choć dzieje się.. to nic się nie dzieje
Jo-asia napisał/a:
tak po ludzku
Łomatkoboskoforumowo Jo-asia - Sob 01 Paź, 2016 18:03
Zmiany... zmiany a w tym ja ( ).
Normalność toć u mnie to nienormalne.
Nie mam o czym pisać, mówić. A piszę i mówię.
I tak w kółko pterodaktyll - Sob 01 Paź, 2016 18:06
Jo-asia napisał/a:
Normalność toć u mnie to nienormalne.
Jak Ci zapewne wiadomo, zawsze kiedyś jest ten pierwszy raz Jo-asia - Czw 29 Cze, 2017 15:30
Jo-asia napisał/a:
Normalność toć u mnie to nienormalne.
Nie mam o czym pisać, mówić.
Ta normalność nadal trwa
Jak opisać coś co jest zwyczajne a tak często przekracza znaną mi do tej pory zwyczajność.
Nastąpiła niespodziewana zmiana miejsc.
Kiedyś to, co zewnętrznie odbierałam, nadawało ton temu co czułam, co robiłam, jak siebie postrzegałam, co o sobie myślałam. Tam też szukałam odpowiedzi i .. chciałoby się powiedzieć hu* wie czego
No, nie umiem sobie przypomnieć, czego ja tam szukałam.
.... spełnienia. Tak, to chyba to słowo.
We mnie. W mojej głowie było głośno. Ilu tam ludzi gadało, moim głosem oczywiście.
W ciele żyło coś, co gryzło, kuło.. szarpało i czasem się wyrywało na zewnątrz a czasem nie.
No i jak opisać, to co jest teraz? Czemu tak trudno pisać kiedy jest ok?
O tym, co jest. Normalne.
Jak do tej pory.. najlepiej mi się o tym milczy.
Mała - Czw 29 Cze, 2017 21:09
Jo-asia napisał/a:
Czemu tak trudno pisać kiedy jest ok?
Bo jesteśmy tak przyzwyczajeni że ten "zły" stan trwa, że kiedy zaczyna być "dobrze" - boimy się zapeszyć i przerwać go...Ale warto o tym pisać - także dla siebie Jo-asia - Sob 01 Lip, 2017 08:39 Tak Mała, pewnie jest tak, jak piszesz Mała - Sob 01 Lip, 2017 14:29 Miło znów Cię widzieć Jo-asiu i zwyczajnie wiedzieć - że jest u Ciebie "normalnie"
(ja już się do tej swojej "normalności" trochę przyzwyczaiłam i powoli przestaję się jej bać ...bo wcześniej mnie przerażała )
Jo-asiu!