To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

Do poczytania, do przemyślenia... - Czy nie jest właśnie tak?

pterodaktyll - Pon 08 Sie, 2016 13:41
Temat postu: Czy nie jest właśnie tak?
http://sekrety-zdrowia.org/choroby-mowia/
smokooka - Pon 08 Sie, 2016 13:47

ta autorka właśnie najbardziej do mnie przemówiła kiedy zachorowałam wiadomo na co, uwierzyłam bo tłumaczenie proste i logiczne a na dodatek pokrywające się z prawdą o moim życiu i emocjach
Kami - Pon 08 Sie, 2016 16:21

pterodaktyll, smokooka, ja też zgadzam się w 100%. :tak:
szika - Pon 08 Sie, 2016 19:32

Bruce Lipton udowadnia naukowo wpływ myśli i emocji na DNA..
wspomnę też o Totalnej Biologii i Nowej Germańskiej Medycynie.. oczywiście to sie pokrywa z tym o czym pisze Louis Hey.. tyle, że analiza i dowód idzie dalej.. "choroby" są najlepszymi dla nas rozwiązaniami automatycznego mózgu.. sama zmiana myślenia o "chorobie" już uzdrawia.. symptomy powinniśmy traktować jako wskazówki i "leczyć" przyczyny a nie tylko objawy..

smokooka - Pon 08 Sie, 2016 19:58

i z tym też się zgadzam, tylko najtrudniej jest "leczyć" bo nie ma że tak powiem - z kim. Sama nie umiem wziąć odpowiedzialności za zrozumienie niekonwencjonalnych metod i zależności co z czym od czego i na co. A na grupach, forach wszyscy doradzają "na wszystko" te same dwa trzy specyfiki. To niepoważne. Po przeczytaniu pod jedną prośbą o poradę 100 odpowiedzi 95 to odpowiedzi takie same, a te 5 to nawet nie sposób ocenić. A doktorów holistycznych godnych zaufania brak. Jak wiadomo kręcę się w tematach rakowych intensywnie i wciąż nie poznałam ani jednej osoby realnej, która wyzdrowiałaby na dłużej niż 0,5-3-5 lat bez udziału tej strasznej chemioterapii i naświetlań. Nie ma rzetelności w środowisku medycyny niekonwencjonalnej, zresztą nie chodzi nawet o odejście od konwencjonalnego leczenia, ale o takie dobranie metod leczniczych które będą współdziałały równocześnie na poziomie emocji, duszy, ciała, konkretnych chorych tkanek, oraz ogólnego zdrowia. Dziś ten system działa jak maszynka do mięsa. Wpadasz w ten świdrowaty tłok i jak się nic nie zapcha (nie zbuntujesz się) to zostajesz przemielony bez zwracania uwagi na strach, ból, niezrozumienie i potrzebę bycia traktowanym indywidualnie.
szika - Pon 08 Sie, 2016 20:13

Aga nie za bardzo wiem o czym mówisz..
ja na przykład nie przyjmuję żadnych specyfików (???), pracuję z emocjami..
po śmierci mamy miałam potworny ból w kregosłupie szyjnym.. poszłam do lekarza po paru dniach i dostałam dwie recepty na bodajże 6 leków, w tym zastrzyki.. pojechałam do apteki, poprosiłam o ulotki i.. nie wykupiłam ani jednego leku...
poświęciłam uwagę moim emocjom, temu co w środku mnie się kotłuje.. wyraziłam to na głos.. zaopiekowałam się w ten sposób sobą, bom szalała z mamy rzeczami, a zapominałam nawet zjeść..
rano wstałam bez bólu..
ja do nikogo nie chodzę.. opanowałam ogólne zasady i korzystam z jednej ksiązki Gilberta Renaud..
jestem zdrowa, nie choruję na nic powaznego i wiem, że chorować nie będę.. ja to czuję całą sobą.. symptomy sa chwilowe i bez leków mijają.. ale nie lekceważę żadnego o ile mi dokucza.. według mnie to wystarczy..

Jo-asia - Pon 08 Sie, 2016 21:00

.. to dopiero początek. I krok w dobrym kierunku.
smokooka napisał/a:
wciąż nie poznałam ani jednej osoby realnej, która wyzdrowiałaby na dłużej niż 0,5-3-5 lat bez udziału tej strasznej chemioterapii i naświetlań. Nie ma rzetelności w środowisku medycyny niekonwencjonalnej, zresztą nie chodzi nawet o odejście od konwencjonalnego leczenia, ale o takie dobranie metod leczniczych które będą współdziałały równocześnie na poziomie emocji, duszy, ciała, konkretnych chorych tkanek, oraz ogólnego zdrowia.

Tak... z tą maszynką do mięsa również.

Takie leczenie to bardziej skomplikowana sprawa. Opiera się po pierwsze.. na "Łasce". Czymś nie zależnym od nas.
A po drugie na głębokiej do szpiku kości akceptacji. Której nie można wypracować, kupić czy jakkolwiek zasłużyć.. bo opiera się na "Łasce".
I tu pomóc mogą ludzie świadomi. A cały system potrzebuje reformy.
Największy plus.. to świadomość, która dzięki tej wiedzy się poszerza. Największy minus.. to dodatkowe możliwe.. niespełnione złudne nadzieje, które mogą dotknąć śmiertelnie chorych.
Choć i ten minus.. dla mnie, to.. "nie mam na to wpływu".

Rozumiem Twoje rozgoryczenie. :buziak:

smokooka - Pon 08 Sie, 2016 21:08

Rozumiem, ale to Ty. Ty podjęłaś taką decyzję, Ty na szczęście radzisz sobie z symptomami pracując nad swoimi emocjami.
A ja nie mogę nie przyjmować specyfików. Na brak tarczycy raczej mi praca na emocjach nie wystarczy a mając małe dziecko nie podejmę ryzyka. Leku onkologicznego jaki przyjmować mam jeszcze kilka lat też nie odstawię, bo boję się i będę się bała. Leku antydepresyjnego, który biorę po usunięciu jajników z powodu menopauzy - jej skutków nerwicowych też nie odstawię, chociaż już podjęłam dwie próby, obie skończyły się powrotem objawów.
Owszem przemawiają do mnie niektóre rzeczy które czytam, owszem jakoś w nie wierzę, albo chociaż nie poddaję wątpliwościom. Wciąż jednak pozostaję wierna medycynie tradycyjnej, nie będąc jednak grzeczną pacjentką. Odstawiłam np już dawno leki na nadciśnienie (drugi raz w życiu, po ustabilizowaniu stanu, dzięki temu nie truję się nimi notorycznie a tylko w przypadku konieczności, kiedy nie radzę sobie z ogarnięciem nadciśnienia emocjonalnie właśnie) odstawiłam też lek który dostałam na stan przedcukrzycowy, bo więcej miałam z niego ubocznych reakcji niż pożytku. Ale robię to sama, nie mam lekarza na którego zrozumienie i prowadzenie mnie mogę liczyć.

margo - Pon 08 Sie, 2016 21:18

Smoczku, ale możesz używać i specyfików i pracować nad tym wszystkim "wewnętrznym" i emocjonalnym. Może to jednak przyniesie jakiś skutek równolegle i będzie można na przykład zmniejszyć dawkę jakichś tam leków, których będzie się dało zmniejszyć? Wiadomo, tarczyca nie odrośnie ani nic innego, no takich cudów to nie ma :bezradny: ale myślę, że próbować zawsze można i nie trzeba od razu powiedzieć: wyrzucam wszystkie leki. Ja uważam, że większość chorób jest psychosomatycznych, bo jakby się uprzeć, to nawet nasza odporność jest związana z naszym stanem psychicznym - a dobra odporność to mniej chorób bakteryjnych, wirusowych... jak jesteśmy w złym stanie psychicznym to odporność spada i szybciej łapiemy choroby. Czyli nawet głupie przeziębienie może być wynikiem złego stanu emocjonalnego...

Co do tych "trzech specyfików na wszystkie choroby" to wiem o czym mówisz, bo jestem na takiej grupie zioła i leczenia ziołami. Tam panują takie mody trochę :D czasami wszyscy krzyczą, że to grzybica organizmu, później krzyczą przez miesiąc wszystkim, że to na pewno jelita, później, ze zakwaszony organizm :p lepiej ich nie słuchać bo można sobie krzywdę zrobić :mgreen: parę osób w takich miejscach jest, co wiedzą tak na prawdę co mówią, a reszta plecie powtarzane bzdury. Natomiast ziołolecznictwo jest akurat dość ciekawym zagadnieniem i wcale nie taką bujdą, bo przecież zioła mają wiele właściwości, to nieprawda jest, że "naturalne to nie zaszkodzi", bo i zioła trzeba wiedzieć jak stosować. Nawet na dietetyce uczą ziołolecznictwa, na studiach. Warto zaopatrzyć się w jakąś starą książkę o zielarstwie i samemu zbierać na wiosnę różne ziółka i suszyć. Ja sobie nazbierałam sporego zapasu pokrzywy w tym roku :]

smokooka - Pon 08 Sie, 2016 21:19

I jedna wątpliwość co do książek Louis L. Hay. Co z dziećmi? dlaczego one chorują? oczywiście jest teoria o dziedziczeniu traumy poprzednich pokoleń, ale kurcze, bez przesady.
smokooka - Pon 08 Sie, 2016 21:25

Bo sedno leży w wierze. Wierze w to co się robi z równoczesną pracą nad akceptacją choroby, nad emocją, nad leczeniem jej i konwencjonalnym i wspierającym. Tak mi się wydaje.
Dziś np mam zapalenie pęcherza, pierwsze od 30 lat chyba. Czy to naprawdę prostymi słowami - otworzyłam jakąś furtkę że choroba się do mnie dostała i sobie cierpię bóle? Co na przykład narozrabiałam - Szika. Jeśli wiesz to proszę podziel się, przemyślę, rozpatrzę, bo ciekawi mnie to bardzo. I nie żartuję, bo mogę nie widzieć, ale jak nie ma równowagi między psyche a soma to coś się może dziać. Pytanie tylko które pełni funkcję informacyjną? O co powinnam zadbać poza tym żeby wilka nie łapać? Oczywiście poszłam do apteki.

szika - Pon 08 Sie, 2016 21:33

smokooka napisał/a:
Co z dziećmi? dlaczego one chorują?

to smutne, ale dzieci przejmuja na siebie konflikty rodziców.. niestety.. dlatego nie pracuje się z dziećmi a z rodzicami nad symptomami rodziców..
to trochę skomplikowane ale mniej więcej chodzi o to, że dzieci chcąc przezyć, a sa całkowicie zależne od rodziców, "ratują" ich od "choroby"..
wiem, że wpojono nam zupełnie co innego, ale skuteczność prawie stuprocentowa takiej pracy z rodziną sama za siebie mówi..
jak napisała margo.. nie chodzi aby odstawiać leki.. a pracować wielotorowo, holistycznie.. pisałas Aga o jakichs specyfikach polecanych na forach.. nic mi o takich nie wiadomo, że w ogóle takie są..
jedno jest też warte zauważenia.. że medycyna alternatywna to niestety rynek dla oszustów.. trzeba być ostrożnym, podważać, sprawdzać, pytać i ogólnie kierowac się intuicją.. konsultantka, u której byłam w Warszawie trafiła jakoś do mnie i wybrałam ją intuicyjnie.. pomogła mi bardzo.. od tej wizyty parę lat temu moje życie się zmieniło nie do poznania..

smokooka - Pon 08 Sie, 2016 21:34

Na konkretnym dzisiejszym przykładzie na żywym organizmie

W swojej książce "Możesz uzdrowić swoje życie" Louis Hay o pęcherzu moczowym, kłopotach i dolegliwościach pisze:
Prawdopodobna przyczyna: Niepokój. Skostniałe poglądy. Obawa przed porzuceniem rutyny życia. Poczucie że jest się lekceważonym.
Nowy wzorzec myślowy: Z ulgą i łatwością odrzucam to, co w życiu stare i witam nowe w moim życiu. Jestem bezpieczny.


I jak tak się przyglądam temu to: na pewno niepokój (finanse) i poczucie lekceważenia mnie (starszeństwo)
Wzorzec myślowy ten zaproponowany akurat mi nie pasuje do sytuacji, muszę wypracować własny i w połączeniu z tradycyjnymi lekami na te dolegliwości oczekuję szybszego powrotu do zdrowia. Tak? Dobrze myślę?

szika - Pon 08 Sie, 2016 21:43

Problemy związane z pęcherzem moczowym dotyczą zawsze sytuacji, kiedy jakiś ład i porządek w życiu są zaburzone, kiedy ktoś wchodzi w moją przestrzeń, zaburza ją, odbiera poczucie bezpieczeństwa w tym obszarze. Zapalenie pęcherza pojawia się w fazie zdrowienia.
cytat z:
http://totalnabiologia.net/index.php?topic=88.0
wyżej jest jeszcze:
pęcherz związany jest ze znaczeniem terytorium. jeśli gość ma potrzebę zaznaczania swojego terenu, obszaru, czuje, że musi go ciągle zaznaczać, to pęcherz szaleje.
ale nie jest to chyba dobre miejsce aby zajmowac się konkretnymi objawami u konkretnej osoby.. to dział do poczytania..
natomiast co - według mnie - na pewno warto byłoby zmienić to sposób myślenia i wyrazania, jak na przykład:
smokooka napisał/a:
otworzyłam jakąś furtkę że choroba się do mnie dostała i sobie cierpię bóle?

tu słychać sarkazm.. nikt sobie nie cierpi bólu przecież..
smokooka napisał/a:
Co na przykład narozrabiałam

choroba nie jest karą za narozrabianie.. choroba jest najlepszym rozwiązaniem konfliktu wewnetrznego naszego automatycznego mózgu.. jest odpowiedzią, wskazówką..
jak będziesz gotowa rzeczywiście to sama wszystko znajdziesz Aga.. wiedzy w necie jest mnóstwo..

i jeszcze do słów Asi..
tak.. optymistyczne jest to, że coraz więcej ludzi wie, poznaje, zgłębia.. to się rozszerza w postepie geometrycznym.. choc to ciągle za mało to jednak zauważa się coraz większą świadomość u ludzi.. pewnie całego systemu szybko nie zmienimy.. ale ziarnko do ziarnka.. jest coraz więcej gotowości w ludziach i otwartych umysłów..

szika - Pon 08 Sie, 2016 21:46

smokooka napisał/a:
Tak? Dobrze myślę?

ja Hey nie czytałam.. słyszałam tylko o jej ksiązce..
ona pisze o wzorcach myslowych.. na logikę to jest to jest prawie to samo co praca z emocjami.. bo emocje przecież biorą się ze sposobu myslenia..
tak Aga.. myslę, że dobrze kombinujesz :)

margo - Pon 08 Sie, 2016 21:46

szika napisał/a:
choroba jest najlepszym rozwiązaniem konfliktu wewnetrznego


no właśnie, bo tak prawdę powiedziawszy to to, co nazywamy chorobą, to jest już według tego zdrowieniem - organizm znalazł "ujście" na te emocje w postaci choroby ciała... a można temu było zapobiec i rozpracować to jeszcze na poziomie emocji

smokooka - Pon 08 Sie, 2016 21:49

I to co piszesz Szika z totalnej biologii jest w 100% zgodne z obecną moją sytuacją. Poproszę Cię o rekomendację jakiejś konkretnej książki na ten temat, chętnie w wersji tradycyjnej
szika - Pon 08 Sie, 2016 22:09

o jsssuuu tego jest tyle, że nie wymienię..
ta strona, do której dałam linka jest bardzo porządnie opracowana.. ja z niej korzystam.. ksiązkę Sinielnikowa wysłałam Ci kiedyś z dropboxa.. ja sie tym wspieram..

smokooka - Pon 08 Sie, 2016 22:11

OK, przeglądam to forum i stronę :) dziękuję
fakt że znaczę terytorium, że określam granice i że ciągle są one atakowane. A ja niezłomnie bronię ich i znaczę dalej.

pterodaktyll - Pon 08 Sie, 2016 22:29

Bardzo ciekawa dyskusja. :buzki:
smokooka - Pon 08 Sie, 2016 22:29

Cytat:
organizm znalazł "ujście" na te emocje w postaci choroby ciała... a można temu było zapobiec i rozpracować to jeszcze na poziomie emocji
_________________
najlepszym dowodem na to u mnie jest moment w którym odkryłam raka. Już nie piłam, byłam już intensywnie w terapii i nagle trach! Organizm tak bardzo chciał mieć to za sobą że uruchomiły się procesy namnażania wadliwych komórek itd. Trochę tak jakby chciał przeskoczyć pewien etap pracy na emocjach, czy dać impuls pod pośpiechu, żebym to ja się nie ociągała z wywlekaniem staroci
szika - Pon 08 Sie, 2016 22:30

margo napisał/a:
poczułam się olana :p

och Skarbie :pocieszacz:
odniose się oczywiście :)
w kwestii tego zapobiegania.. to jest bardzo proste.. uczciwe, jak najmniej zmanipulowane przygladanie się sobie.. samoświadomość.. i wydobycie na światło dzienne.. najlepiej porozmawiac z kimś ale mozna tez samemu ze soba porozmawiać.. grunt to wydobywac z podswiadomości na poziom świadomy.. wtedy dany konflikt nie ma już "potrzeby" przeładowywac się na ciało..
i nalezy pamiętać.. nei tyle chodzi o wydarzenia co o nasze emocje.. myśli..

szika - Pon 08 Sie, 2016 22:34

smokooka napisał/a:
namnażania wadliwych komórek

napiszę teraz coś z czym może będzie Ci się trudno zgodzic.. rak nie jest chorobą.. rak jest najlepszym rozwiązaniem automatycznego mózgu itd..
tego gościa możesz posłuchać, wiedza ogromna choc osobiście go nie lubie.. ale mówi mądrze i w zasadzie przedstawia kwintesencję.. jesli zainteresuje Cie to poszukaj innych jego wykładów i wywiadów.. z tego co wiem on załozył dom zdrowienia dla kobiet z rakiem..

https://www.youtube.com/watch?v=7ZRyroTqfVw

margo - Pon 08 Sie, 2016 22:36

smokooka napisał/a:
uważaj na pęcherz moczowy


akurat z pęcherzem problemów nigdy nie miałam, nigdy nie miałam problemów terytorialnych :p
natomiast od dziecka mam problemy z gardłem - nooooon stoooop problemy z gardłem... ale wiem, ze ja wiele rzeczy dusze w sobie i ich nie wypowiadam... ale ostatnio moje gardło przegina bo boli mnie non stop od czerwca - przy czym żadnych innych objawów nie mam i ciągle główkuję czego ja komu nie powiedziałam, czego nie wyraziłam i za cholerę nie mogę tego rozgryźć. Lato w pełni, pogoda super a mnie napieprza ciągle gardło :p

szika - Pon 08 Sie, 2016 22:46

margo napisał/a:
pogoda super a mnie napieprza ciągle gardło

moze występowac tzw zjawisko szyny.. czyli konflikt był dawno temu i zadział się w jakichs konkretnych okolicznościach.. nie został rozwiązany, automatyczny mózg zapamietał te okoliczności a teraz gdy one sie pojawiają dochodzi znowu do symptomów..
w ten sposób dzieją się alergie..

szika - Pon 08 Sie, 2016 22:48

tu jest grupa facebookowa:
https://www.facebook.com/groups/284597145005020/
mam nadzieje, ze sie wyswietli.. skarbnica wiedzy choc duzo spamu tez tu jest..

smokooka - Pon 08 Sie, 2016 22:50

szika napisał/a:
rak jest najlepszym rozwiązaniem automatycznego mózgu
jutro posłucham, ciekawe jest to że (nie wiem jeszcze czym w teorii jest automatyczny mózg) intuicyjnie brzmi to ciekawie, szczególnie, że od dzieciaka wszystko zautomatyzowałam w swoich emocjonalnych sprawach i dlatego tak często popadam w "mini" nawroty zachowań kompulsywnych, uczę się wciąż
szika - Pon 08 Sie, 2016 22:52

to jest bardzo dobry wykład:
https://www.youtube.com/watch?v=-oO_TtMoBYg

smokooka - Pon 08 Sie, 2016 22:56

:okok: to jutro mam posiedzenie :) dzieki Szika, no i dzięki za cierpliwość bo co jakiś czas podpytuję, potem niedowiarstwo, potem skleroza i bardzo powoli się w tych tematach rozwijam. Widać takie mam tempo, tym bardziej dzięki :)
smokooka - Pon 08 Sie, 2016 23:13

Ciekawe znalazłam tam na stronie, w tym samym okresie (pół roku wcześniej, ale trwało jeszcze z rok) co odkryłam u siebie raka cierpiałam też mocno z powodu ostrogi piętowej, była strasznie bolesna, nie pozwalała chodzić, mialam też stale obrzmiałą prawą nogę, diagnozowaną i z nie odkrytą ostatecznie przyczyną.
szika - Pon 08 Sie, 2016 23:24

prawa strona to ojciec.. lewa to matka.. taka wskazówka gdzie szukać..
smokooka - Pon 08 Sie, 2016 23:34

z Hay zapamiętałam sprzed 3 lat kiedy pierwszy raz zetknęłam się z jej którąś książka, że odwrotnie i właśnie nie wiem czy dobrze zapamiętałam czy nie. prawa to matka a lewa ojciec.
Jo-asia - Wto 09 Sie, 2016 05:22

margo napisał/a:
poczułam się olana :p

To jest istotny element zdrowia. Nazwanie odczuć od razu.
Co do gardła..przyjrzyj się oczekiwaniom z wyrażaniem siebie. Czy nie oczekujesz konkretnej reakcji.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group