To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - Cudem mi się udało

Asansche - Wto 20 Paź, 2009 22:36
Temat postu: Cudem mi się udało
Serdecznie witam wszystkich uczestników.Własciwie nie chcę Wam zawracać głowy, bom w zasadzie niepijąca, ale z racji zaszłości rodzinnych rozglądałam się po forach związanych z uzaleznieniem od alkoholu, tak trafiłam do Was i wpadł mi w oczy tekst 19-latka, który już zaliczył psychozę alkoholową. I tu się dopiero zdumiałam - bo mnie jakimś cudem się udało nie wpaść w ten kompot i nie wiem, dlaczego. Na studiach, jak to na studiach - imprezy, bywało i ostro i codziennie. Bywało, że zostałam zaproszona do kogoś, a tam butelka ani myśli wjeżdżać na stół - od razu wiedziałam, że żadnej przyjemności z tej imprezy mieć nie będę. Bywało, że dla relaksu wieczorem w samotności wypijałam jednego, drugiego...itd drinka, i tak przez kilka tygodni, aż chandra minęła. W teście, który znalazłam na Waszej stronie przeszłam przez całą Fazę Ostrzegawczą - z jednym wyjątkiem: nigdy, przenigdy i nikomu nie udało się mnie namówić na choćby malutkiego klina. Rano po imprezie na żaden alkohol patrzeć nie mogłam, sam zapach mnie odrzucał. Wieczorem, po dojściu do siebie, mogłam znowu imprezować, ale rano - nie, nigdy!. Może to mnie uratowało. Na kacu nie mogłam pić. I mogłam po serii imprez spokojnie wrócić do życia bez kieliszka, i tak wiele miesięcy, a w końcu wiele lat. Teraz mam taki okres, że od kilku tygodni popatruję na butelkę z piwem, co stoi w chłodzie i myślę, że przyjemnie byłoby sobie to piwo wypić, w sumie lubię smak piwa i okazja by była, ale...gdyby w nim nie było....alkoholu. Bo jak pomyślę, że po pół szklanki zakręci mi się w głowie, potem zrobię się jakaś mętna i mgławicowa, potem zechce mi się spać i cały wieczór zmarnowany, a rano prawdopodobnie czeka mnie ból głowy, to mi się odechciewa. Butelka zostaje na swoim miejscu, i tak już kolejny raz, i już raczej nie będzie jej dane zostać otwartą, chyba, że wpadnie ktoś i wypije. Inne nałogi - proszę bardzo. Papierosy na przykład - nie daję rady rzucić. A alkohol mnie nie wziął. Ciekawe - od czego to zależy? Genetycznie powinnam być jak najbardziej uwarunkowana - ojciec alkoholik, dziadek alkoholik. Skąd to się bierze, że jeden pije rok i jest ciężko uzależniony, a ktoś popija, nieraz i ostro, przez dwadzieścia lat, a potem bez żadnych problemów przez kolejne dwadzieścia może alkohol dla niego nie istnieć?
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego!

Jagna - Wto 20 Paź, 2009 22:59

Witaj Asansche :) Rozgość się się tutaj, jutro będzie nas więcej, bo teraz pewnie smacznie już śpią :)
Jacek - Wto 20 Paź, 2009 23:44

Witaj Asansche :)
widzisz ja do 21 roku mego życia też nie miałem pociągu do alkoholu
może to był dla mnie wiek gdzie przesiadłem się od stołu od młodzieży i siadłem tam gdzie siedzieli dorośli
a u dorosłych na stole stała wóda ,no i tak nie wypadało odmówić
a na drugi dzień miałem podobnie ,bul głowy,wymiotnie nawet nie bardzo było czym aż wrażenie że żołądek chce odpaść
no i nie mogłem myśleć a co dopiero patrzeć na alkohol
puźniej nie bywało okazji ,to był czas zapomnienia ,przed następną powtórką
znowu czas bólu i wymiotów zaś okres wstrętów myśli i patrzenia
i tak było może rok może więcej
czasem rzadziej,czasem częściej
aż ktoś namówił mnie na klina i to był ten okres przełomowy
z początku było rzadziej i ciąg kruczy ale z czasem gdy czciało się odstawić nie było już rady,zawsze było trza podeprzeć alkoholem to smutek to radość
to okazja bo było akurat na gorzałe i takiej okazji nie było można stracić
i ja tym kierowałem i co ci w okuł chcieli nie mogłem pojąć
a najlepsze to że jak dostałem kopa to do dziś za niego dziękuje
bo po tym kopie tak mnie się w łepetynie przewruciło że naprawdę zacząłem tym kierować
ale już o suchym pysku :skromny:

Jacek - Wto 20 Paź, 2009 23:49

Jagna napisał/a:
bo teraz pewnie smacznie już śpią

co jest kurna - a czy nie moderatorzy powinni ostatni z okrętu się kulać :skromny:

Flandria - Wto 20 Paź, 2009 23:52

Witaj :)

Asansche napisał/a:
Skąd to się bierze, że jeden pije rok i jest ciężko uzależniony, a ktoś popija, nieraz i ostro, przez dwadzieścia lat, a potem bez żadnych problemów przez kolejne dwadzieścia może alkohol dla niego nie istnieć?

może to będzie odpowiedzią na Twoje pytanie:
Psychiczne i biologiczne podłoże uzależnień

Jacek - Wto 20 Paź, 2009 23:55

Flandra napisał/a:
Witaj

o jest zastępstwo to ja mogę spokojnie iść spać :skromny:

Flandria - Śro 21 Paź, 2009 00:17

Jacek napisał/a:
to ja mogę spokojnie iść spać

spokojnej nocy
Wielka Siostra czuwa ;)

1andy1 - Śro 21 Paź, 2009 00:30

Wy tak na poważnie?
Flandria - Śro 21 Paź, 2009 00:47

1andy1 napisał/a:
Wy tak na poważnie?

no ba
tej nocy nie śpię ja
jutro Jacuś ...
jeszcze nie wiadomo kto będzie miał czwartkowy dyżur ..
może Ty chciałbyś ? :wysmiewacz:

Klara - Śro 21 Paź, 2009 07:17

Witaj Asansche :D
Przyszłaś na chwilę? Zostań dłużej i zaspokój moją ciekawość - czemu taki dziwny nick sobie wybrałaś? Czy masz coś wspólnego z Chinami? ;)

stiff - Śro 21 Paź, 2009 07:21

Witaj... :)
Mario - Śro 21 Paź, 2009 09:10

Asansche napisał/a:
A alkohol mnie nie wziął. Ciekawe - od czego to zależy? Genetycznie powinnam być jak najbardziej uwarunkowana - ojciec alkoholik, dziadek alkoholik.


To przeznaczenie. Karma. Los.
Widocznie Tobie to akurat nie było pisane.

Wielka Księga mówi : " nie miejcie wyrzutów sumienia, że akurat Was dotknął alkoholizm - choroba duszy. Nie mieliście na to żadnego wpływu i nie Waszą winą jest to, co się w życiu waszym za jego przyczyną wydarzyło. Nikt, rodząc się nie wie czy zostanie alkoholikiem czy też nie. Zakryte dla rozumu naszego jest to, dlaczego tak sie staje a nie inaczej " :roll: :roll: :roll:

Asansche - Śro 21 Paź, 2009 09:13

Jagna napisał/a:
Witaj Asansche :) Rozgość się się tutaj, jutro będzie nas więcej, bo teraz pewnie smacznie już śpią :)


Witaj, Jagna! :-) Dziękuję Wam za miłe przyjęcie i za wpisy. Jak pisałam - na wszystkie nałogi poza alkoholem jestem podatna, w tym na uzależnienie od netu, dlatego - pomimo, że u Was jest tak miło i sympatycznie (a może właśnie dlatego), nie bardzo mogę być częstym gościem. Zdecydowałam się napisać, bo rzeczywiście nie rozumiem tego, że sama nie popadłam w alkoholowy nałóg, a byłam na najlepszej drodze. Do alkoholu byłam przyzwyczajona od dziecka, bo wychowałąm się w strefie śródziemnomorskiej, gdzie normalnie dzieciom podawano wino (nawet w szpitalu po operacji, jak już mogłam jeść siostry zakonne będące pielęgniarkami spytały, co wolę na obiad: rybę i białe winko, czy kotlet i czerwone, miałam 10 lat :-)
Pozdrawiam!

Jacek - Śro 21 Paź, 2009 09:13

Witaj Asansche :)
widzę Cię :)

Bebetka - Śro 21 Paź, 2009 09:23

Asansche napisał/a:
A alkohol mnie nie wziął. Ciekawe - od czego to zależy?

Witaj Asansche :)

Powiem tak, w Twoim poście odnalazłam siebie sprzed lat. Bardzo długo trwała u mnie faza picia towarzyskiego z wszystkimi opisanymi przez Ciebie objawami (wstrętem do alkoholu na drugi dzień.... itd.)
Po większych imprezach, gdzie już porządnie sie upijałam, miałam przerwy nawet kilkuletnie (okazyjne drinki jedynie)
Asansche napisał/a:
Genetycznie powinnam być jak najbardziej uwarunkowana- ojciec alkoholik, dziadek alkoholik

To chyba nie ma aż tak duzego znaczenia, warunki które nas predysponują do wszelkich uzależnień mają często tez swoje źródło w rodzinie dysfunkcyjnej, której sie wychowujemy (niekoniecznie musi być to alkohol) - w mojej rodzinie nie było uzależnionych osób, a ja mimo to jestem alkoholiczką.

Przyszedł jednak taki moment w moim życiu, kiedy przekroczylam tą niewidoczną granicę, w fazach uzaleznienia są one bardzo płynne i niekoniecznie muszą następować jedna po drugiej.

Wydaje mi się Asansche, ze jesteś jednak osobą o tzw. podwyższonym ryzyku uzależniena się. Tak wynika bynajmniej z tego co tutaj opisałaś. Najważniejsze jednak, w tym wszystkim jest to, ze jesteś tego świadoma, masz trochę wiedzy nt temat, a to już sporo.

Sam fakt, że znalazłaś sie na takim a nie innym forum, może świadczyć o tym, że chyba jednak mimo wszystko masz jakieś obawy, wątpliwości, szukasz odpowiedzi na pytania.......

Wydaje mi się, że powinnaś być czujna i uważna na siebie bo temacie choroby alkoholowej mądrych nie ma, to bardzo podstępna choroba ;)

Pozdrawiam :)

Asansche - Śro 21 Paź, 2009 09:28

Jacek napisał/a:

aż ktoś namówił mnie na klina i to był ten okres przełomowy


Witaj, Jacku!
Tak właśnie myślę, że w wielu wypadkach nieszczęście zaczyna się od klina. Cieszę się, że poszedłeś po rozum do głowy :-) Dla mnie teraz stan trzeźwości jest stanem przyjemnym, pożądanym i naturalnym, a poalkoholowe zmętnienie - dużą nieprzyjemnością. Kiedy ktoś stawia przede mną kieliszek w myślach mam od razu obraz siebie następnego dnia - i odmawiam. Nie jest to łatwe, bo tu gdzie mieszkam nie piją tylko ciężko chorzy i niemowlęta, więc za każdym razem jest namawianie, przekonywanie, czasem wręcz szantaż, ale działa u mnie jakaś wewnętrzna blokada - coś tak, jakby ktoś mnie do wypicia trucizny namawiał. I Tobie życzę, żeby widok alkoholu budził tylko negatywne skojarzenia - to chyba jedyny sposób na definitywne skończenie z piciem.
Pozdrawiam!

Bebetka - Śro 21 Paź, 2009 09:32

Asansche napisał/a:
działa u mnie jakaś wewnętrzna blokada - coś tak, jakby ktoś mnie do wypicia trucizny namawiał.

Uwierz mi też tak kiedyś miałam......raz jeszcze powtórzę, alkoholizm to bardzo podstępna choroba :|

Asansche - Śro 21 Paź, 2009 09:33

Flandra napisał/a:
Witaj :)


Witaj, Flandro!
Dzięki za linka - no tak, być może u mnie układ kary zdominował układ nagrody :-) Bo dehydrogenaza działała u mnie prawidłowo - mogłam wypić dużo, film mi się nie urywał i do domu wracałam o własnych siłach. I całe szczęście, bo dzisiaj patrzę, jak kończy mój ojciec i ciarki po mnie chodzą, że ze mną mogłoby być podobnie.
Pozdrawiam!

Jacek - Śro 21 Paź, 2009 09:39

Asansche napisał/a:
Tak właśnie myślę, że w wielu wypadkach nieszczęście zaczyna się od klina.

a ja właśnie myślę że nie, i wiesz tak uważałem do teraz
ale gdy czytałem Twoją wypowiedz skojażyłem z moją wczorajszą i tak se myślę że to nie ten klin ,ale już przednim zadziałał mój mały rozumek jeno ja jeszcze tego nie wiedziałem
a oparłem to na tym że tam pisałem że po pierwszym napiciu na drugi dzień było źle był bul itp ,to dlaczego po czasie znowuż się upijałem ,a nie unikałem tego co mnie niszczyło
teraz myślę że ten klin był tylko czarodziejem ,który mnie omamił i pozwalał na dłuższe ciągi
ale wpadka zaczęła się przednim

Asansche - Śro 21 Paź, 2009 09:40

Klara napisał/a:
Witaj Asansche :D
Przyszłaś na chwilę? Zostań dłużej i zaspokój moją ciekawość - czemu taki dziwny nick sobie wybrałaś? Czy masz coś wspólnego z Chinami? ;)


Witaj, Klaro :-)
Zajrzałam do Was na chwilę, bo jak pisałam do Jagny - od netu mogę się uzależnić, a nie mam na to czasu :-) Co do nicka - nie, z Chinami wiele wspólnego nie mam, choć ogólnie Wschód mnie pociąga, a nick wziął się z kombinacji liter imienia i nazwiska :-) Nie miałam wielkiej inwencji :-(
Pozdrawiam!

Jacek - Śro 21 Paź, 2009 09:51

Asansche napisał/a:
Tobie życzę, żeby widok alkoholu budził tylko negatywne skojarzenia

dzięki - dziś nie tylko mnie się tak kojaży ale i o tym dobrze wiem
a dla mnie wtenczas był czymś w rodzaju na odwagę przy mojej nie śmiałości
pisząc o przesiadce przy stole dla dorosłych miałem na myśli przyszłych teściów
ja nieśmiały a było cza coś powiedzieć , no i okazał się ku temu sprawdzony alkohol
z czasem nabrałem takiej śmiałości że na pytanie teściowej
- no co przyszły zięciu tak myślisz
-e nic ,tylko się zastanawiam jak by tu wyglądało z jeszcze jednym łóżeczkiem :skromny:

Asansche - Śro 21 Paź, 2009 09:52

Mario napisał/a:

To przeznaczenie. Karma. Los.
Widocznie Tobie to akurat nie było pisane.


To całkiem możliwe, bo racjonalnego wyjaśnienia nie znajduję.

Cytat:
Wielka Księga mówi : " nie miejcie wyrzutów sumienia, że akurat Was dotknął alkoholizm - choroba duszy. Nie mieliście na to żadnego wpływu i nie Waszą winą jest to, co się w życiu waszym za jego przyczyną wydarzyło. Nikt, rodząc się nie wie czy zostanie alkoholikiem czy też nie. Zakryte dla rozumu naszego jest to, dlaczego tak sie staje a nie inaczej " :roll: :roll: :roll:


A, to zgodnie z tą filozofią działa mój papcio - "jestem chory, jestem alkoholikiem i jedynym lekarstwem na moją chorobę jest alkohol" :-)

Pozdrawiam!

Asansche - Śro 21 Paź, 2009 09:57

Bebetka napisał/a:

Uwierz mi też tak kiedyś miałam......


I wracałaś do picia?

Pozdrawiam!

Asansche - Śro 21 Paź, 2009 10:25

Jacek napisał/a:

- no co przyszły zięciu tak myślisz
-e nic ,tylko się zastanawiam jak by tu wyglądało z jeszcze jednym łóżeczkiem :skromny:


:lol:

Bebetka - Śro 21 Paź, 2009 10:40

Asansche napisał/a:
I wracałaś do picia?

Właśnie o to chodzi, że jakiegoś konkretnego powrotu do picia nie było. Może jedynie powrót do sposobu picia z fazy towarzyskiej, w między czasie przeżywałam bardzo trudny okres w swoim życiu, kiedy to nagle przestałam radzić sobie ze stresami.........a potem potoczyło się z "górki " i nawet nie wiem kiedy przekroczyłam pewne granice.....

Bebetka - Śro 21 Paź, 2009 10:44

Asansche napisał/a:
A, to zgodnie z tą filozofią działa mój papcio

Nie tylko Twój papcio :lol: nie jeden czynny alkoholik tak funkcjonuje, zwłaszcza znawcy Wielkiej Księgi :lol: :lol: ;)

Asansche - Śro 21 Paź, 2009 11:03

Bebetka napisał/a:

Powiem tak, w Twoim poście odnalazłam siebie sprzed lat. Bardzo długo trwała u mnie faza picia towarzyskiego z wszystkimi opisanymi przez Ciebie objawami (wstrętem do alkoholu na drugi dzień.... itd.)
Po większych imprezach, gdzie już porządnie sie upijałam, miałam przerwy nawet kilkuletnie (okazyjne drinki jedynie)


Czytałam o przypadku, że kobieta nigdy się nie upijała, wypijała sobie tylko przez wiele lat jednego drinka do kolacji, ale systematycznie. Aż trafiła do szpitala z jakimś banalnym głupstwem, wyrostek robaczkowy czy coś takiego i nagle wystąpił u niej cały komplet zespołu odstawiennego.


Cytat:
To chyba nie ma aż tak duzego znaczenia, warunki które nas predysponują do wszelkich uzależnień mają często tez swoje źródło w rodzinie dysfunkcyjnej, której sie wychowujemy


Tak, to prawda. Dlatego wydaje mi się, że bez rozwiązania zasadniczego problemu walka z alkoholem jest skazana na niepowodzenie.

Cytat:
Wydaje mi się Asansche, ze jesteś jednak osobą o tzw. podwyższonym ryzyku uzależniena się. Tak wynika bynajmniej z tego co tutaj opisałaś. Najważniejsze jednak, w tym wszystkim jest to, ze jesteś tego świadoma, masz trochę wiedzy nt temat, a to już sporo.


Tak, wiem o tym. Na szczęście mój organizm od bardzo dawna sam protestuje, gdy próbuję mu aplikować choćby symboliczne dawki i mam nadzieję, że to już się nigdy nie zmieni.

Cytat:
Sam fakt, że znalazłaś sie na takim a nie innym forum, może świadczyć o tym, że chyba jednak mimo wszystko masz jakieś obawy, wątpliwości, szukasz odpowiedzi na pytania.......


Na forum trafiłam, bo gryzłam się problemem z moim ojcem, którego albo mogę zostawić własnemu losowi wiedząc, że zginie bo cudów nie ma, albo się nim zaopiekować i zmienić własne życie w koszmar. To, co tu znalazłam utwierdzilo mnie w przekonaniu, że powinnam wybrać własne życie. To dosyć okrutne, ale inaczej jemu nie pomogę, a sobie i moim bliskim zrujnuję życie. On pije już przeszło 50 lat, nie zamierza z tym skończyć, kilka razy był na odwyku - bez skutku, dlatego, że jemu to się po prostu podoba.. I zawsze znalazł się ktoś, jakaś pomocna dłoń, która go z rynsztoka wyciągnęła, wyczyściła, kupiła nowy garnitur, zaprowadziła i przyprowadziła z pracy. Nigdy nie musiał być odpowiedzialny za cokolwiek, zawsze ktoś go z tarapatów wyciągnął. Tego samego teraz oczekuje ode mnie.

Cytat:
Wydaje mi się, że powinnaś być czujna i uważna na siebie bo temacie choroby alkoholowej mądrych nie ma, to bardzo podstępna choroba ;)


Oj, tak - to prawda. W dodatku czasem czyni takie spustoszenia w życiu, że nie pozostawia nic prócz zgliszczy. I to jest najtrudniejsze - na tych zgliszczach zbudować coś na nowo. Może uda mi się uniknąć alkoholowej pułapki, bo z mojego życia zostały ruiny z innych przyczyn, niż uzależnienie od alkoholu, z wielkim trudem je odbudowałam, a właściwie wciąż buduję, i za wiele mnie to kosztowało i za wiele to dla mnie jest warte, żeby kilkoma kieliszkami to zniszczyć. Jeszcze gdyby mi się udało rzucić palenie, to byłoby super :D

Pozdrawiam!

Bebetka - Śro 21 Paź, 2009 11:35

Asansche napisał/a:
Jeszcze gdyby mi się udało rzucić palenie, to byłoby super :D

Ja nie pije juz rok.....ale o rzuceniu palenia też jeszcze zamyślam ;) tylko jakoś mozolnie mi to idzie. Chyba musi przyjść taki moment, jak w piciu, kiedy poczuję się autentycznie zmęczona nałogiem ;) może wtedy się uda....

yuraa - Śro 21 Paź, 2009 14:18

witaj Asanche :)

Bebetka napisał/a:
nie jeden czynny alkoholik tak funkcjonuje, zwłaszcza znawcy Wielkiej Księgi

:shock: nie bardzo rozumiem Twoje porównanie Bebe

Bebetka - Śro 21 Paź, 2009 14:26

yuraa napisał/a:
nie bardzo rozumiem Twoje porównanie Bebe

Ok już wyjaśniam Jurka, bo faktycznie może być źle odebrane to, jak to napisałam, nie tak dobrane słowa.....
Na myśli miałam czynnego alkoholika, który uważa się za znawcę Wielkiej Księgi, a konkretnie autora dzisiejszego cytatu z WK w tym wątku :roll: To była odpowiedź na post.

Czy teraz ok?

Wiedźma - Śro 21 Paź, 2009 14:58

Witaj Asansche :)
Asansche napisał/a:
nigdy, przenigdy i nikomu nie udało się mnie namówić na choćby malutkiego klina

Być może to Cię uchroniło przed katastrofą.
Pamiętam swoje początki - dopóki nie zaczęłam klinować, trzymałam się jako tako na powierzchni.
Wiedziałam co prawda, że coś jest nie tak, że piję inaczej niż inni,
ba - nawet już wstydziłam się swojego stylu picia.
Ale dopiero gdy poznałam zbawienne działanie kieliszka nazajutrz,
nastąpił błyskawiczny zjazd po równi pochyłej - zaczęły się ciągi :evil:
Wtedy właśnie poczułam bardzo wyraźnie, że kac nie jest już kacem - zmienił się w koszmarną torturę,
a ponadto zdziwiłam się niepomiernie, że pojawia się niezależnie od tego, czy poprzedniego dnia piłam :shock:

Kulfon - Śro 21 Paź, 2009 20:46

Asansche, Witaj ;)
Asansche - Śro 21 Paź, 2009 21:28

Witaj, Wiedźmo! :D

Cytat:
Być może to Cię uchroniło przed katastrofą.
Pamiętam swoje początki - dopóki nie zaczęłam klinować, trzymałam się jako tako na powierzchni.


Tak właśnie myślę. Że najgorsze, co można zrobić, to wypić klina. Ja miałam swoją metodę leczenia kaca - pobudka wcześnie rano, pół litra wody albo zimnej herbaty, spać jeszcze na dwie godziny i klin nie był potrzebny. Zresztą dość prędko przekonałam się, że mam swoją dokładną miarkę, po której przekroczeniu zaczynały się nieprzyjemności i nauczyłam się rozpoznawać, kiedy przestać. No i jeszcze jeden miałam hamulec - co by się nie działo, do domu musiałam trafić o własnych siłach. Może i to mnie uratowało, że nie miałam pod ręką żadnej życzliwej duszy, która kryłaby moje picie i uwalniała mnie od konsekwencji.

Cytat:
Ale dopiero gdy poznałam zbawienne działanie kieliszka nazajutrz,
nastąpił błyskawiczny zjazd po równi pochyłej - zaczęły się ciągi :evil:


Brr, nie, tego nie doświadczyłam. Pewnie bym nie przeżyła. Owszem, bywało, że impreza była co wieczór, ale jednak w dzień byłam trzeźwa. Ale z zewnątrz na pewno wyglądałam na już uzależnioną. No właśnie, jak sobie tamte czasy przypominam, to myślę, że miałam furę szczęścia. Pewnego dnia uznałam, że mnie to już nie bawi, a utwierdziłam się w tej decyzji, kiedy na kolejnej imprezie odmówiłam picia i siedziałam jak ten gwizdek patrząc, jak moi znajomi się upijają. Sytuacja była dla obu stron wyraźnie niekomfortowa i kontakty z tymi ludźmi nagle się urwały. Pomyślałam wtedy, że właściwie dlatego z nimi piłam, że innych znajomych nie miałam a na trzeźwo nie dało się, no nie dało z nimi dogadać. Musiałam się znieczulić, żeby ich znieść. No, to pomyślałam, że w takim razie lepiej być samej, niż mieć towarzystwo, które mi tak dalece nie odpowiada. Potem bywały jeszcze jakieś imprezy w pracy, ale coraz rzadziej i rzadziej, nie miałam żadnych problemów z odmawianiem picia, a od prawie dwóch lat mam kompletny alkoholowstręt, spotęgowany kontaktami z moim ojcem - alkoholizm to ponura choroba. Życzę Ci z całego serca, żeby już nigdy kieliszek nie zyskał nad Tobą władzy.

Pozdrawiam

Jacek - Śro 21 Paź, 2009 21:38

Flandra napisał/a:
ale coś w tym jest

to tylko mały pstryczek
no i dalszy ciąg na jego pytanie
Halibut napisał/a:
Jacek napisał/a:
a na dnie się jest przez cały czas - tylko ja tego nie chciałem widzieć


Mógłbyś sprecyzować. Zaskoczyłyś mnie.

Wiedźma - Śro 21 Paź, 2009 21:39

Asansche napisał/a:
przekonałam się, że mam swoją dokładną miarkę, po której przekroczeniu zaczynały się nieprzyjemności i nauczyłam się rozpoznawać, kiedy przestać

To o niczym nie stanowi :beba:
Mam za sobą podobny etap, kiedy to wiedziałam po jakiej ilości mam mówić stop
i czułam, że zapala mi się czerwona kontrolka w mózgu. Do czasu.
Teraz wiem, że to były takie magiczne sztuczki, które przestały działać gdy zegar wybił północ...

Asansche - Czw 22 Paź, 2009 22:53

Jagna napisał/a:
Witaj Asansche :) Rozgość się się tutaj, jutro będzie nas więcej, bo teraz pewnie smacznie już śpią :)


Jagno, Wiedźmo, Klaro, Flandro, Jacku, Kulfonie, wszystkim, którzy mnie tak życzliwie tutaj przyjęli z przykrością muszę powiedzieć, że muszę się z Wami pożegnac, choć dobrze się jeszcze nie przywitałam. Dzisiaj rano niespodziewanie na moich rękach umarł mój towarzysz życia od kilku lat, człowiek, z którym przeżyłam najszczęśliwsze lata mojego życia. Muszę to pojąć, pomyśleć, jak mam żyć dalej. Zawaliło się równo wszystko, a muszę żyć, mam niestety taki obowiązek. Może wrócę do Was kiedyś, na razie muszę się jakoś pozbierać.

Pozdrawiam

Wiedźma - Czw 22 Paź, 2009 23:08

Przyjmij wyrazy współczucia, Asansche.
[*]

I wracaj do nas gdy już zdołasz...

Jacek - Czw 22 Paź, 2009 23:18

wyrazy współczucia
Asansche do nas masz zawsze drzwi otwarte

Jagna - Czw 22 Paź, 2009 23:29

Asansche...bardzo Ci współczuję 8| Przyjdz tutaj, jesli tylko znowu bedziesz gotowa z nami porozmawiać. Trzymaj się dzielnie :|
Flandria - Pią 23 Paź, 2009 00:15

bardzo mi przykro :(
Borus - Pią 23 Paź, 2009 06:03

współczuję... :(
Bebetka - Pią 23 Paź, 2009 06:06

przykro mi :(
Klara - Pią 23 Paź, 2009 07:13

[*][*][*]
Bardzo Ci współczuję Asansche.
Przykro mi :(

Wróć!
Rozmowa pomaga.

KICAJKA - Pią 23 Paź, 2009 09:57

Współczuję bardzo.[*] [*] [*] :(
"Kiedyś przyjdzie nowy,
lepszy dzień."
Zawsze możesz wrócić. :pocieszacz:

yuraa - Pią 23 Paź, 2009 14:51

przyjmij szczere wyrazy współczucia
Ula - Pią 23 Paź, 2009 15:42

przykro mi bardzo
Pawełek123 - Pią 23 Paź, 2009 15:48

bardzo mi przykro
ZbOlo - Pią 23 Paź, 2009 16:26

...bardzo współczuję i życzę ogromu sił w trudnych chwilach...
Kulfon - Pią 23 Paź, 2009 19:27

... ode mnie rowniez wyrazy wspolczucie.... :(
rufio - Pią 23 Paź, 2009 20:32

Przykro - trzym sie a jutro ......
stiff - Pią 23 Paź, 2009 20:35

Trzymaj sie...
MartiVW - Pią 23 Paź, 2009 20:57

wyrazy współczucia

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group