czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
INNE UZALEŻNIENIA - Mój syn
jolkajolka - Nie 06 Wrz, 2009 20:05 Stary jest,ma 25 lat i sądzę,że jest uzależniony od marihuany i na dobrej drodze do alkoholizmu.Bo zawsze wtedy,kiedy nie pali to ma 2-3 dniowe imprezki.Rozmawialiśmy o terapii nie raz i już nawet sam chciał się gdzieś zapisać,mało tego zapisał się i nie poszedł.Zawsze się rozmyśla.Ale cóż,wiem,że nic na siłę.stiff - Nie 06 Wrz, 2009 20:21
jolkajolka napisał/a:
Zawsze się rozmyśla.Ale cóż,wiem,że nic na siłę.
Mam 23 letnia córkę i dzięki opatrzności nie ma żadnych problemów w tym temacie...
Ale kiedy była nastolatka, to sporo czasu spędzała w pubach i na dyskotekach
z których wracała w stanie wskazującym...
Przeprowadziłem z nią kilka szczerych rozmów, które poparłem
przykładami z mojego i jej przyjaciół życia i dałem jej to do przemyślenia...
Nie wiem czy tylko to pomogło, ale skończyła liceum i jest na ostatnim roku studiów...
Gdyby wtedy sie nie zatrzymała, to wole nie myśleć gdzie by była teraz...
Inna sprawa, ze ja tez zaprzestałem picia w ostatnim momencie
i mogę jej pomoc wejść w dorosłe życie nie ingerując w nie...
Zawsze ma wybór i tylko od niej zależy jak będzie wyglądać jej życie...
Mi próbowano zakazywać i nakazywać, a efekt mizerny z tego... evita - Nie 06 Wrz, 2009 20:31
jolkajolka napisał/a:
Stary jest,ma 25 lat i sądzę,że jest uzależniony od marihuany i na dobrej drodze do alkoholizmu.Bo zawsze wtedy,kiedy nie pali to ma 2-3 dniowe imprezki.
jolkajolka ile lat to trwa ? mój synek (chyba po mamusi) też był wpływowy i też walczyłam z jego "jaraniem" swego czasu ! Nastała głupia moda wśród młodzieży, że jak w pewnym wieku nie zaczną nosić w kieszeni woreczka z baką to nie człowiek ! a na rozmowy na ten temat reakcja była zawsze ta sama i te same tłumaczenie - marihuanę zrodziła ziemia a plony natury są dla ludzi, są państwa gdzie to nie jest zabronione i nie jest to uznawane jako wpływowe na uzależnienie i takie tam *p**** ! Prawda jest taka, że może nie zdajesz sobie sprawy a syn pali już mieszankę z haszem a to już poważnie uzależnia ! przestaje palić gdy płuca zaczynają boleć i stąd zamiennik w formie alkoholu ! Chcąc ustrzec moje dziecko przed tym błędem dużo czytałam na ten temat co wcale nie znaczy, że mam rację w tym co piszę
swego czasu wybrałam się do szkoły bo usłyszałam o akcji kontrolowania uczniów na zawartość substancji odurzających w organiźmie ! Poszłam na rozmowę do dyrektora szkoły z zapytaniem dlaczego tu się nic nie dzieje ? I wiesz co się okazało ? że rodzice nie życzyli sobie żeby ich dziecko było kontrolowane !!! grozili oddaniem sprawy do prokuratury gdy ktoś tknie ich dziecię !!! ciekawe ilu z tych co woleli prać brudy we własnym domu teraz pokutuje nie mogąc sobie poradzić z własną córką czy synem ! ja zakupiłam sobie testy i sama po dyskotekach czasami robiłam kontrol - z miernym skutkiem marycha była ale co z tego ? miałam przełożyć przez kolano i dać w du*ę ? sam wyrósł z głupoty dzięki Bogu ale mogło się źle skończyć czego bardzo się bałam dlatego też współczuję ci nadzwyczaj serdecznie Halibut - Nie 06 Wrz, 2009 20:34
evita napisał/a:
sam wyrósł z głupoty dzięki Bogu ale mogło się źle skończyć czego bardzo się bałam
Paliłaś???evita - Nie 06 Wrz, 2009 20:47
Halibut napisał/a:
Paliłaś...
co paliłam ? papierosy nadal palę a gdy mój syn zaczął palić marihuanę specjalnie też spróbowałam razem z moją przyjaciółką w tajemnicy żeby sprawdzić co go i jemu podobnych w tym ciągnie ? efekt ? żaden ! nic mi nie było i kompletnie żadnych reakcji ! jakbym zapaliła papierosa byłoby mi chyba lepiej Klara - Nie 06 Wrz, 2009 20:48
jolkajolka napisał/a:
ma 25 lat
Jolka, powiedz jeszcze - czy on sam zarabia na te używki, czy Ty go utrzymujesz? Czy mieszka z Tobą?
Jeżeli nie chcesz, nie odpowiadaj. Pytam, bo może tu tkwi możliwość perswazji innej niż rozmowa...Halibut - Nie 06 Wrz, 2009 20:54
evita napisał/a:
efekt ? żaden ! nic mi nie było i kompletnie żadnych reakcji ! jakbym zapaliła papierosa byłoby mi chyba lepiej
No to Żałuj...
Penie to co paliłaś to było malboro... Akbo coś podobnego...
Sory za szczerość, nie jestem złośliwy...evita - Nie 06 Wrz, 2009 20:58
Halibut napisał/a:
.
Penie to co paliłaś to było malboro... Akbo coś podobnego...
Sory za szczerość, nie jestem złośliwy...
Hali nie wiem co paliłam ! samo załatwienie tego było dla mnie czymś nie do załatwienia może dostałam coś nie takiego i może to rzeczywiście było malboro - nie wiem ! chciałam sprawdzić i nic mi to nie dało w sensie tym , że żadnej reakcji ! czy ja mam rozumieć, że ty uważasz, że marihuana jest cacy ? i też sorki za szczerość , piszę bez złośliwości Halibut - Nie 06 Wrz, 2009 21:06 Nie pisałem, że cacy…
Pisałem tylko, że nie wiesz z czym walczysz…
A szkoda…
To mogło by pomóc...
To tylko zdanie pijanego Halibuta...evita - Nie 06 Wrz, 2009 21:13
Halibut napisał/a:
Nie pisałem, że cacy…
Pisałem tylko, że nie wiesz z czym walczysz…
A szkoda…
To mogło by pomóc...
To tylko zdanie pijanego Halibuta...
Halibut czy ty sugerujesz, że pomimo iż minęły już dobre 4 lata od tych ekstrawagancji syna to nadal istnieje problem ? bo albo jestem tak ograniczona albo nie łapię co piszesz Halibut - Nie 06 Wrz, 2009 21:47 Uzależnienie nie jedno ma imię, istnieje jednak wspólny mianownik...pterodaktyll - Nie 06 Wrz, 2009 21:48
Halibut napisał/a:
Uzależnienie nie jedno ma imię,
To prawie tak samo jak miłość Halibut - Pon 07 Wrz, 2009 06:59 Prawie robi różnicę. Halibut - Pon 07 Wrz, 2009 07:03
evita napisał/a:
marihuanę zrodziła ziemia a plony natury są dla ludzi,
No właśnie - zawsze to powtarzałem, tak samo inne roślinki zrodzone z matki ziemi np. chmiel, zborze, jak również ich formy przetworzone, rzekłbym nawet uszlachetnione... evita - Pon 07 Wrz, 2009 08:20
Halibut napisał/a:
No właśnie - zawsze to powtarzałem, tak samo inne roślinki zrodzone z matki ziemi np. chmiel, zborze, jak również ich formy przetworzone, rzekłbym nawet uszlachetnione...
Halibut to nie są moje słowa tylko cytowałam to co nastolatki w pewnym wieku powtarzają i to zbiorowo ! Zachowują się jakby mieli wyprany mózg i zresztą nie ma się co dziwić skoro w necie odnajduje się wzory do takich zachowań a nawet poradnik jak wyhodować sobie w domu zioło ! Mam również córkę, która te problemy wieku młodzieńczego ominęła szerokim łukiem ale często opowiadała o swoich rówieśnikach, którzy głównie dla szpanu sięgali po tego typu narkotyki . Tłumaczenie dlaczego ? zawsze pozostawało te same jw ! W oczach młodzieży marihuana w którymś momencie ich życia staje się drugim Bogiem i tylko trzeba ogromu mądrości życiowej, żeby wśród nich wysupłać ziarno od plew . Jednym mija dość szybko i później przyznają się, że nie wiedzą po co to właściwie robili a drugim pozostaje już jako poważna choroba jak w przypadku syna jolkijolki ... Z rocznika mojej córki dwóch kolegów powiesiło się pod wpływem narkotyków. Jeden - zawsze wesoły - bo , jak napisał, skończył 18 lat i nie widzi sensu swojego dalszego życia . Drugi zaś ponieważ nie znalazł zrozumienia u rodziców i ograniczyli mu spotkania z koleżkami od lufki. Ja walczyłam o mojego syna choć jego historia z paleniem trwała zaledwie jeden rok szkolny ! Ale oprócz dyrekcji w szkole zdecydowałam się również donieść na policję ! Poszłam do dzielnicowego i opowiedziałam ze szczegółami kto i gdzie się spotyka w wiadomym celu z prośbą o postraszenie gówniarzy konsekwencjami z tego typu zachowań. Rzeczywiście zrobiono nalot na mieszkanie jednego z koleżków, spędzili w kilkanaście osób nockę w areszcie i o dziwo podziałało !!! przy okazji już na poważnie tak przymknęli dealera, który do tej pory siedzi . Mnie się udało ale ilu matkom jednak nie powiodło się w ochronie swojego dziecka ???????
może tam odnajdziesz odpowiedzi na to jak postępować z synem ?
życzę powodzenia !!!jolkajolka - Pon 07 Wrz, 2009 21:32 Syn mieszka z babcią,czyli moją mamą i na to wszystko zarabia sam.Babcia go w zasadzie utrzymuje,bo on swoją pensje ma dla siebie.Moje tłumaczenia,żeby babcia zrobiła szlaban na lodówkę nie dają rezultatu.Babcia tłumaczy,że wnuczka ma jednego.Ale ja z nim już setki razy rozmawiałam,dawałam siebie za przykład,on już wiele wie ale uważa,że sobie sam poradzi.Poza tematem marihuany,mamy bardzo dobry kontakt,z wielu rzeczy mi się zwierza,opowiada mi o swoich sukcesach i porażkach.W sumie,to zdaję sobie sprawę z tego,że to moja wina,bo zaniedbałam go po stracie ojca.Wtedy piłam ostro i miałam inne problemy.Tak,że jego pierwszy kontakt z używkami miał miejsce w wieku 13 lat.To już szmat czasu,tylko ja wtedy tego nie widziałam.KIedyś może mogłam coś z tym zrobić,teraz już nie mam wpływu.MOgę tylko próbować go przekonać do terapii.Cóż,czas pokaże...Wiedźma - Pon 07 Wrz, 2009 21:45
jolkajolka napisał/a:
na to wszystko zarabia sam.Babcia go w zasadzie utrzymuje,bo on swoją pensje ma dla siebie. Moje tłumaczenia,żeby babcia zrobiła szlaban na lodówkę nie dają rezultatu.Babcia tłumaczy,że wnuczka ma jednego
A więc nie zarabia sam na narkotyki, babcia mu je funduje!
Czy właśnie to uzmysłowiłaś jej w Waszych rozmowach? I że niedługo może nie mieć nawet tego jednego wnuka?
I że to właśnie ona będzie miała swój znaczący udział w tej tragedii? Boże, jacy krótkowzroczni bywają ludzie!jolkajolka - Wto 08 Wrz, 2009 19:47 Masz zapewne rację,Wiedźmo,ale ja sobie z synem nie mogę dać rady,a co dopiero marzyć o zmianie charakteru mojej mamusi.Ona całe życie wszystko wie najlepiej,więc moje próby z góry skazane są na porażkę.Wiedźma - Wto 08 Wrz, 2009 19:57 A hasło NARKOTYKI nie działa na babcię?
Może po prostu trzeba ją uświadomić z czym igra...jolkajolka - Śro 09 Wrz, 2009 19:58 NARKOTYKI [/b]nie działa na babcię?
Raczej "maryhy" nie traktuje jak prawdziwy narkotyk.Ja zresztą też do niedawna miałam podobne zdanie.Teraz inaczej na to patrze,jak widzę momenty,kiedy syn sobie nie radzi.Narazie jest ok,ale jak długo to potrwa?jolkajolka - Pon 14 Wrz, 2009 19:40 Aż się boję to napisać,żeby nie zapeszyć.Syn mnie poprosił,żebym jutro z nim poszła do przychodni leczenia uzależnień.Chce się zapisać na wizytę.Może tym razem sie uda...Jacek - Pon 14 Wrz, 2009 19:53
to bardzo ważne ze sam poprosil, znaczy jest czegos swiadomyWiedźma - Pon 14 Wrz, 2009 20:36 No to super, Jolka! Skoro sam poprosił, to jest nadzieja.
A co go do tego skłoniło? Wydarzyło sie coś szczególnego?
Walnął o dno, czy coś w tym stylu?jolkajolka - Wto 15 Wrz, 2009 20:59 Zapeszyłam,zmienił zdanie.Niestety jeszcze nic takiego się nie zadziało,nie walnął w dno.A szkoda,bo wtedy może byłaby jakaś szansa.Kolega go przekonywał,bo sam jest po terapii.Ale widać nie przekonał.Wiedźma - Wto 15 Wrz, 2009 21:15 No to widocznie jeszcze dla niego za wcześnie
Ale dobrze, ze chociaż taka myśl mu w głowie zakiełkowała,
może w końcu zaowocuje... kiedyś...MartiVW - Wto 15 Wrz, 2009 21:29 Witaj jolkajolka widocznie nie przyszedł na niego jeszcze czas ,ale samo to że Cię wcześniej poprosił świadczy o tym że wie że ma problem, może boi sie podjąć ostateczna decyzje ,może gdzieś tam wewnętrznie się jeszcze gryzie z decyzją .Bądz dobrej mysli może ten kolego go jeszcze przekabaci i wpłynie na jego decyzję . Wiedźma - Wto 15 Wrz, 2009 21:38 Jak go jeszcze parę razy potelepie na głodzie, a zobaczy, że kolega ma się dobrze,
to może mu pozazdrości i jednak pójdzie w jego ślady...
Jolka, napewno coś drgnęło, bądź dobrej myśli jolkajolka - Wto 15 Wrz, 2009 23:10 Dzięki za wsparcie Obyście mieli rację.Wiedźma - Śro 16 Wrz, 2009 04:42 Są decyzje, do których się długo dojrzewa.
Nie wszystkie pojawiają sie w nas pod postacią nagłej boskiej iluminacji,
po której już wiemy czego chcemy i z determinacją do tego dążymy.
Niech się chłopak spokojnie z tym pomysłem oswoi...
Myślę, że możesz go w tym taktownie wspierać próbując rozmów albo podsuwając literaturę,
ale nie zbyt nachalnie, żeby nie wzbudzić w nim odruchu buntu.
Podsycaj iskierkę, która się w nim zatliła, ale delikatnie, żeby jej nie zdmuchnąć...Atommyt - Śro 16 Wrz, 2009 07:05
Wiedźma napisał/a:
Są decyzje, do których się długo dojrzewa.
Nie wszystkie pojawiają sie w nas pod postacią nagłej boskiej iluminacji
I tutaj całkowicie się z Wiedzmą zgadzam ja "dojrzewałem" przez jakieś 15 lat od momentu kiedy uświadomiłem sobie że mam problem a jeżeli ktoś mi zwracał na to uwagę to od razu stawałem okoniem i na tym się kończyło jolkajolka - Śro 16 Wrz, 2009 21:47 Byłąm dziś u niego,ale niestety miał kaca.Zastanawiam się,od czego on jest tak naprawdę uzależniony - od marihuany czy alkoholu.W każdym razie pije szkodliwie,więc jest na dobrej drodze.A może już załatwił sobie krzyżowe uzależnienie.Co by nie mówić,nie nastraja mnie to optymistycznie.Dziś nawet nie wspominałam o leczeniu,żeby nie naciskać za bardzo.Wiedźma - Śro 16 Wrz, 2009 22:10
jolkajolka napisał/a:
Zastanawiam się,od czego on jest tak naprawdę uzależniony - od marihuany czy alkoholu
Niewiele wiem o narkomanach, ale oni sobie coś tam załatwiają za pomocą alkoholu.
Miałam brata stryjecznego - narkoman ze starej gwardii dającej w żyłę.
Gdy był na głodzie i nie miał działki, wypijał butelkę wódki i wtedy podobno mniej go telepało
i jakoś pomagało mu to funkcjonować, bo o dziwo - nie upijał się.
Nie wiem, czy od alkoholu też był uzależniony, ale to właściwie nie jest istotne,
bo uzależnienia chemiczne są do siebie bardzo podobne, działają na tych samych mechanizmach.
Tyle, ze narkotyki szybciej niż alkohol czynią spustoszenie w organizmie i jednak mocniej trzymają w szponach.
Tak więc narkomanowi dodatek alkoholu tak naprawdę już większej krzywdy nie jest w stanie zrobić.
Gorzej byłoby w odwrotnym przypadku - gdyby alkoholik zaczął sięgać po narkotyki
Ten mój kuzyn nie żyje od kilkunastu lat, zmarł około trzydziestki z narkotycznego wycieńczenia jolkajolka - Pią 18 Wrz, 2009 15:47 Syn, na szczęście ,o narkotykach twrdych nie myśli,przynajmniej narazie.W środowisku,w którym się obraca,jest to swojego rodzaju ujma.O ile trawa jest ok,o tyle heroina jest be.Ale kto wie,co będzie po latach palenia.Zdaję sobie sprawę z tego,że jak nie pójdzie się leczyć,to wszystko będzie się pogłębiać.befadka - Wto 01 Gru, 2009 12:45
jolkajolka napisał/a:
A może już załatwił sobie krzyżowe uzależnienie
Ciężko jest patrzeć jak naj bliższa rodzina brnie w uzależnienie.Wiem coś o tym.Mój dom rodzinny to miejsce którego nie chcę odwiedzać.Mieszkają wspólnie z rodzicami dwaj moi bracia.Faceci w tym domu są uzależnieni.Ojciec od alkoholu a bracia od narkotyków.Jeden z nich był ostatnio u mnie.Strach patrzeć .schudł chyba 18 kilo.Wygląda jak cień.Drugi udaje cwaniaka.Ojciec kłóci się z nimi że nie pracują .Oni z nim ,że to on ma robić.Biedna ta moja mama, ona nie chce sobie pomóc.Robi na tych leserów od rana do wieczora a oni co mają to prze hulająWiedźma - Wto 01 Gru, 2009 12:52 jolkajolka, a co tam słychać u Twojego syna?
Dawno nic o nim nie pisałaś...Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 13:20 Pozwólcie że coś napiszę...
Jeśli chodzi o maryche to jest to dziwna sprawa, sam za młodu dość dużo paliłem, po pewnym czasie po prostu przeszła mi ochota i tyle. "Twarde" narkotyki to zupełnie inna bajka, właściwie to nie wiem dlaczego i na to i na to mówi się że są to narkotyki, jedno z drugim ma niewiele wspólnego, może tylko to że zmieniają świadomość, ale gorzała to niby nie zmienia?
Palenie marichuany jest o wiele mniej wyniszczające fizycznie od "goudy", minusem jest wpływ na umysł, pod sobie mogę powiedzieć że miałem lepszą pamięć "przed" paleniem....
W skrócie porównałbym to tak: palacz marychy jest jak miłośnik dobrej brandy, jeden będzie popijał i nic, drugi jak będzie nadużywał i miał predyspozycje to zacznie walić tanie alpagi pod sklepem... czyli pójdzie w twarde narkotyki.Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 14:43
Marc-elus napisał/a:
palacz marychy jest jak miłośnik dobrej brandy, jeden będzie popijał i nic, drugi jak będzie nadużywał i miał predyspozycje to zacznie walić tanie alpagi pod sklepem... czyli pójdzie w twarde narkotyki.
No może i jest w tym co piszesz trochę racji, Marcel -
wszystko zależy od jednostkowych predyspozycji do uzależniania się.
Gdyby można było u każdego człowieka zawczasu te predyspozycje określić -
pewne osoby mogłyby sobie z czystym sumieniem trawkę popalać czy trunek szlachetny sączyć
bez obawy, że za jakiś czas przestanie to być przyjemne. A pozostali - szlaban!
Ale o ile wiem - profilaktyczne określenie tych predyspozycji nie jest to jak dotąd możliwe
(choć prawdopodobieństwo ich wystąpienia - owszem),
więc bezpieczniej chyba jest nie wchodzić na kruchy lód...
A już napewno nie powinien sięgać po maryśkę alkoholik, ani po brandy - narkoman.
U nich te predyspozycje już są określone
...aha - i żeby nie było - jestem przeciwniczką legalizacji marihuany.Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 16:33 Wiedźmo, wiesz jak jesteś przeciwko legalizacji, to równie dobrze możesz być za delegalizacją alkoholu, jak już wcześniej napisałem wpływ na organizm ma na pewno gorszy od "trawki". Powiem więcej, ile znacie przypadków agresji po alko? Ja nie znam ani jednego przypadku agresji po "ziołach".
To nie tak że jestem zwolennikiem Marysi, ale trzeba patrzeć sprawiedliwie.
Poza tym zgadzam się z Twoją wypowiedzą całkowicie Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 16:51
Marc-elus napisał/a:
Wiedźmo, wiesz jak jesteś przeciwko legalizacji, to równie dobrze możesz być za delegalizacją alkoholu
Demagogia, Marcelusie. Wiesz, ze to nie to samo, więc nie wciskaj mi dziecka w brzuch.
W naszym kręgu kulturowym nie można porównywać marihuany z alkoholem,
a poza tym co innego utrzymać istniejący zakaz, a co innego zabrać ludziom coś, do od zawsze mieli prawo.
...a dać nagle zakazane jabłko?!
Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji?
Marc-elus napisał/a:
Ja nie znam ani jednego przypadku agresji po "ziołach".
Bo marihuana powoduje zespół amotywacyjny i delikwent nie tylko agresywny nie jest,
ale ogólnie z aktywnością u niego kiepsko. To nie pokojowe nastawienie, ale ponarkotyczne lenistwo Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 17:03 Tak, to demagogia, ale z tym kręgiem kulturowym to chyba żart.
Widzisz sama jaka jest u nas "kultura", kto się nie napije jest często traktowany jako "inny" I rosną następne pokolenia co dają w palnik od najmłodszych lat....
Nie jestem za legalizacją Marychy, ale ciekawi mnie podejście tego typu: pijany nastolatek to norma na naszych ulicach, ale to dobrze zachowujący się dorosły ze skrętem wzbudziłby sensacje.
Co do agresji to masz racje, ale chyba liczą się fakty, naje....any agresywny jest lepszy od "napalonego" nieagresywnego? Dlaczego, bo ten co zapalił to "wstrętny ćpun" a nachlany należy do "naszego kręgu kulturowego"?Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 17:17 Z resztą to pasuje do Polaka.... nachlać się i obić komuś mordę....Klara - Wto 01 Gru, 2009 17:17 Marceli, nie wystarczą Ci tabuny pijanych?
Chcesz do tego akceptacji ćpunów (lub kandydatów na ćpunów)?
Mało Ci tego złego które już mamy? Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 17:21 Klaro, proszę czytaj ze zrozumieniem, nie jestem za legalizacją marychy czy delegalizacją alkoholu, po prostu sądzę że na większości ciążą stereotypy.
Wiedźma dobrze napisała, chodzi właśnie o "krąg kulturowy", coś debilnego jeśli chodzi o podejście do alkoholu i marysi w Polsce i wielu krajach.Klara - Wto 01 Gru, 2009 17:30
Marc-elus napisał/a:
większości ciążą stereotypy
No i co z tego, kiedy pod pozorem walki ze stereotypami głosisz pochwałę narkotyku na forum dla.... ludzi uzależnionych cr4cWiedźma - Wto 01 Gru, 2009 17:43
Marc-elus napisał/a:
nachlany należy do "naszego kręgu kulturowego"?
Dokładnie tak - niestety
Tym niemniej uważam, że nie można wprowadzić całkowitego zakazu sprzedaży alkoholu
w kraju, gdzie był on od zawsze i wrósł w naszą tradycję.
Choć przyznam, że mi - jako alkoholiczce byłoby to bardzo na rękę.
Natomiast zalegalizowanie środka psychoaktywnego, który dotarł do nas z zewnątrz byłoby katastrofą!Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 17:50 Chyba się zapominasz troszkę, cr4c ten gest co miał oznaczać?
Nie głoszę żadnej pochwały, dalej nie czytasz tego co napisałem.
Inaczej to przedstawię, może wtedy zrozumiesz:
Czy niebezpieczeństwa związane z alkoholem są dobrze znane "szaremu" obywatelowi?
Czy nie powinno się nagłaśniać tych informacji tak jak nagłaśnia się niebezpieczeństwa związane z narkotykami(błędnie wrzucając je wszystkie do jednego worka)?
Wreszcie czy szkodliwość alkoholu dla społeczeństwa jest większa niż marihuany?
Prościej już nie potrafię zlituj się Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 17:52
Marc-elus napisał/a:
czy szkodliwość alkoholu dla społeczeństwa jest większa niż marihuany?
Tak, jest większa.
Ale być może głównie dlatego, że w odróżnieniu od alkoholu, marihuana nie jest ogólnie dostępna.Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 17:56
Wiedźma napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
czy szkodliwość alkoholu dla społeczeństwa jest większa niż marihuany?
Tak, jest większa.
Ale być może głównie dlatego, że w odróżnieniu od alkoholu, marihuana nie jest ogólnie dostępna.
Pewnie masz racje, ale bardziej sądzę że to dlatego iż marycha jest "podczepiona" pod narkotyki(w tym twarde), a więc nie jest akceptowana przez "nasz krąg kulturowy" Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 17:57 Wiedźmo a może pozamiatasz ten offtop i jakieś zaciszne miejsce z dala od wzroku obcych ciekawskich znajdziesz dla naszej dyskusji? Klara - Wto 01 Gru, 2009 17:59
Cytat:
Chyba się zapominasz troszkę, cr4c ten gest co miał oznaczać?
Nie, nie zapomniałam się.
Ten gest miał oznaczać dokładnie to, co widzisz i użyłam go świadomie.
Jeżeli nie widzisz jak nagłaśnia się problem alkoholowy, to chyba słabo patrzysz.
Pytam, czemu mają służyć Twoje wywody na TYM forum?Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 18:01
Marc-elus napisał/a:
nie jest akceptowana przez "nasz krąg kulturowy"
No i Bogu dzięki!
Marc-elus napisał/a:
Wiedźmo a może pozamiatasz ten offtop i jakieś zaciszne miejsce z dala od wzroku obcych ciekawskich znajdziesz dla naszej dyskusji?
Tutaj rządzi Klara
I pewnie zaraz wyciepnie ten offtop do Yury Klara - Wto 01 Gru, 2009 18:04 Pozwolisz Wiedźmo, że jednak zostawię tę rozmowę?
Może Jolka też się wypowie, bo to Ona ma syna narkomana i sprawa narkotyków JEST w temacie?
Może jeszcze ktoś dołączy do tej dyskusji?sabatka - Wto 01 Gru, 2009 18:05 ja wiem jedno.
próbowałam co moje za sobą mam i nie zamierzam wracać do tego nigdyWiedźma - Wto 01 Gru, 2009 18:17
Klara napisał/a:
Pozwolisz Wiedźmo, że jednak zostawię tę rozmowę?
Oczywiście, że pozwolę To nie była sugestia tylko domysł KICAJKA - Wto 01 Gru, 2009 18:45
Marc-elus napisał/a:
Pewnie masz racje, ale bardziej sądzę że to dlatego iż marycha jest "podczepiona" pod narkotyki(w tym twarde), a więc nie jest akceptowana przez "nasz krąg kulturowy"
NASZ krąg kulturowy jest taki,że piwo to nie alkohol - można nawet małym dzieciom dawać bo zdrowe.Czy tak samo mamy traktować "marychę" w odróżnieniu od narkotyków? evita - Wto 01 Gru, 2009 19:16
KICAJKA napisał/a:
piwo to nie alkohol - można nawet małym dzieciom dawać bo zdrowe
taaa ... a od Pikolo zaczyna się naukę na przyszłość - jest impreza to się pije ! teraz bez procentów ale jak dorośniesz to będzie ale zabawa ! jolkajolka - Wto 01 Gru, 2009 21:45 Faktycznie dawno nie zaglądałam do tego wątku. A syn, cóż ,powiedziałabym,że lepiej. Niestety nie znaczy to,że podjął leczenie,ale jest w zdecydowanie lepszej formie. Odszedł od palenia codziennego,pali jak to określa "okazyjnie". Ja oczywiście martwię sie nadal,ale ponieważ nie mam na to wpływu,przestałam się szarpać. Zaczął oddawać swoją wypłatę babci,więc i pieniędzy ma mniej.Lepiej wygląda,wrócił mu apetyt i chęć do życia. Zobaczymy na jak długo...Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 21:51 Czyli usiłuje to kontrolować...
A czy w przerwach ma jakieś objawy abstynencyjne albo głody?
Jeśli tak, to jak sobie z nimi radzi?Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 23:25
Klara napisał/a:
Cytat:
Chyba się zapominasz troszkę, cr4c ten gest co miał oznaczać?
Nie, nie zapomniałam się.
Ten gest miał oznaczać dokładnie to, co widzisz i użyłam go świadomie.
Jeżeli nie widzisz jak nagłaśnia się problem alkoholowy, to chyba słabo patrzysz.
Pytam, czemu mają służyć Twoje wywody na TYM forum?
Moje wywody jak to określasz służą wymianie poglądów i informacji... Poglądy są sprawą subiektywną(właśnie wypowiedziałaś swoje) a informacja powinna być rzetelna.
Ciekawe jakbym Ci powiedział że wiesz w tym temacie tyle co świnia wie o orle, a Twoje poglądy są pochodną z ciemnej wiejskiej zagrody to jak to odczujesz? Jak się upierasz żeby wyrażać swoje zdanie w dosłowny sposób to bardzo proszę....
Co do ostrzeżenia jakie być może otrzymam to proszę zauważyć że Klara nie stosuje się do regulaminu pkt 2. Ja odpowiedziałem na jej zachowanie.
Oczywiście zaraz usłyszę że znowu jątrzę i wsadzam kij w mrowisko damian - Wto 01 Gru, 2009 23:26 Moim zdaniem legalizacja trawy to wymysl wybujalej fantazji mlodych ludzi z dredami.
A tak powaznie, z wlasnego doswiadczenia wiem czym palenie sie konczy. Jedni potrafia zapalic raz, drugi, za rok znow sprobuja, pozniej nie pala i jednym slowem nie uzalezniaja sie, chca - zapala, nie chca - nie pala, dla takich ludzi nie jest potrzebna legalizacja, beda chcieli zapalic - kupia u dilera czy znajomy ich poczestuje.
Ludzie "walczacy" o legalizacje to przewaznie malolaci, podpalajacy od czasu do czasu i nie zdajacy sobie sprawy z uzaleznienia oraz z tego o co "walcza". Przeciez gdyby zalegalizowano trawe to mialaby ona znikoma zawartosc THC i wtedy i tak kupowaloby sie u dilera towar mocny, po ktorym moznaby sie bylo porzadnie upalic! Panowie i panie "walczacy" - nie pomysleliscie o tak istotnej sprawie ???
Poza tym wszystkim dlugotrwale nalogowe palenie trawy prowadzi do powaznego uzaleznienia, leczylem sie z ludzmi uzaleznionymi od trawy i cholernie mnie wkurza gdy slysze belkot malolatow ze trawa to ziolo, ze nie uzaleznia, ze legalizacja.....
Guzik prawda! Wciaga, miesza pozniej w glowie i prowadzi do uzaleznienia. Ja tez palilem ale zbyt to slabe bylo i heroina bardziej mi odpowiadala. Trawa "pomogla" mi w edukacji narkotycznej, przetarla szlak do kompotu.
Pozdrawiam.Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 23:29 "A tak powaznie, z wlasnego doswiadczenia wiem czym palenie sie konczy. Jedni potrafia zapalic raz, drugi, za rok znow sprobuja, pozniej nie pala i jednym slowem nie uzalezniaja sie, chca - zapala, nie chca - nie pala, dla takich ludzi nie jest potrzebna legalizacja, beda chcieli zapalic - kupia u dilera czy znajomy ich poczestuje.
Ludzie "walczacy" o legalizacje to przewaznie malolaci, podpalajacy od czasu do czasu i nie zdajacy sobie sprawy z uzaleznienia oraz z tego o co "walcza"
Brawo... trafiłeś w punkt, ale niektórym trudno jest to zrozumieć....Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 23:38
Marc-elus napisał/a:
Oczywiście zaraz usłyszę że znowu jątrzę i wsadzam kij w mrowisko
Oczywiście!
I proszę Cię, żebyś się nie zagalopowywał.
A odnośnie naszych zasad i ich przestrzegania czy nieprzestrzegania,
to przeczytaj sobie to: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=83107#83107 i wyluzuj.Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 23:45 Wiedźmo znowu żartujesz, Klara pokazała gest "puknij się pan w głowę" całkowicie świadomie, wypowiadając się w temacie o którym ma żadne lub znikome pojęcie.
Cenie głosy ludzi którzy spotkali się z problemem narkomani, w tym i konsekwencji palenia "trawy". To te wypowiedzi są miarodajne, moje raczej też, a nie głodne kawałki że cr4c
A zagalopuje się często, ale na drodze, popędzam mojego konia mechanicznego.Jacek - Wto 01 Gru, 2009 23:51
Marc-elus napisał/a:
w temacie o którym ma żadne lub znikome pojęcie.
celowo tak zacytowałem bo w narkotykach mam znikome pojęcie
a mam do ciebie pytanko jak ocenisz stopień agresji u
narkomana & alkoholikaJacek - Wto 01 Gru, 2009 23:53 sorki powtużę bo nie wpisałem całości myśli
a mam do ciebie pytanko jak ocenisz stopień agresji na głodzie u
narkomana & alkoholikaWiedźma - Wto 01 Gru, 2009 23:54 Popatrz, Marcel, tak Cię dotknęła emota, a nie przeszkodziło Ci to nazywać czyjeś wypowiedzi głodnymi kawałkami,
nie mówiąc już o zwrocie: "wiesz w tym temacie tyle co świnia wie o orle"
Odnoszę wrażenie, że użyłeś takiej formy wypowiedzi celowo, żeby Klara poczuła się dotknięta.
I nie mów mi, że to nie jest jątrzenie!damian - Wto 01 Gru, 2009 23:57 W sumie to o wszystkich uzywkach mozna powiedziec, ze nie ma przymusu ich brania ale czlowiek slaby jest, (oczywiscie nie kazdy) i wlasnie biorac pod uwage ta slabsza grupe, nie powinno sie legalizowac jakichkolwiek narkotykow. Alkohol to takze narkotyk i do tego ogolnodostepny. Alkoholizm to straszna i upierdliwa choroba zarowno dla samego alkoholika jak i dla innych. Latwo jest chyba wyobrazic sobie co by sie dzialo gdyby narkotyki byly rownie latwo dostepne i legalne. Ale z legalizacja alkoholu to zupelnie inna rzecz, monopol i pieniadze ma z tego panstwo...
Patrzac na rzeczy, ktore sie w dzisiejszym swiecie dzieja, na jednak legalizacje jakas narkotykow, o okreslonym stopniu zawartosci alkaloidow w np. Holandii, nie wiem co za lat np. 50 na swiecie bedzie. Bardzo mozliwe, ze trawe (slabiutka) zalegalizuja, panstwo z tego pieniadze miec bedzie, ale tez z pewnoscia przemysl narkotykowy w zwiazku z tym pojdzie do przodu i bedzie tworzyl narkotyki silniejsze, bardziej uzalezniajace, itd.......Marc-elus - Wto 01 Gru, 2009 23:58
Jacek napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
w temacie o którym ma żadne lub znikome pojęcie.
celowo tak zacytowałem bo w narkotykach mam znikome pojęcie
a mam do ciebie pytanko jak ocenisz stopień agresji u
narkomana & alkoholika
Oczywiście że alkoholik będzie bardziej agresywny "pod wpływem", narkoman chyba bardziej "na głodzie". Ale ciężko to przypisać paleniu "trawki" raczej "twarde narkotyki" w chodzą w grę.
Żeby urwać pogląd niektórych że bronie "narkotyków" bo mam jakiś tam w tym cel to powiem.....
Bronie sprawiedliwego osądzenia problemu, a nie stosowania stereotypów.
Nie sądzę żeby legalizacja coś rozwiązała, raczej może zaszkodzić, jak to zacytowałem Damiana.Marc-elus - Śro 02 Gru, 2009 00:04
Wiedźma napisał/a:
Popatrz, Marcel, tak Cię dotknęła emota, a nie przeszkodziło Ci to nazywać czyjeś wypowiedzi głodnymi kawałkami,
nie mówiąc już o zwrocie: "wiesz w tym temacie tyle co świnia wie o orle"
Odnoszę wrażenie, że użyłeś takiej formy wypowiedzi celowo, żeby Klara poczuła się dotknięta.
I nie mów mi, że to nie jest jątrzenie!
Masz racje, użyłem tego zwrotu celowo, ale tylko cytowałem, odsyłam do "Ziemia obiecana" filmu na podstawie Reymonta który został wybrany polskim filmem 20wieku.
Odpowiedziałem Klarze tylko w stylu jej wypowiedzi.
Klaro to tylko cytat, użyty w złej wierze i pod wpływem emocji. Nie chowaj do mnie urazy, jest mi przykro.Jacek - Śro 02 Gru, 2009 00:06
Marc-elus napisał/a:
Cenie głosy ludzi którzy spotkali się z problemem narkomani, w tym i konsekwencji palenia "trawy". To te wypowiedzi są miarodajne, moje raczej też, a nie głodne kawałki że cr4c
mój drogi wątpisz w to że Klara nie zna życia ???
nie mnie ją oceniać,ale dla mnie wystarcza jej obecność tu co wiąże się z tą uzależniającą tematyką
po za tym pędzi z pomocą wklejając tu testy ,a i to oznacza jak dla mnie pewną wiedzę
zasięgniętą przez nią
a przecież mogła by siąść w bujanym fotelu i zająć się muzyką
bo to muzykalna kobitka no i w tej dziedzinie również utalentowana
po za tym znam ją osobiście i wiem o czym mówięJacek - Śro 02 Gru, 2009 00:10
Marc-elus napisał/a:
Oczywiście że alkoholik będzie bardziej agresywny "pod wpływem", narkoman chyba bardziej "na głodzie". Ale ciężko to przypisać paleniu "trawki"
a czy społeczeństwo oceniając będzie akurat brało pod uwagę akurat palącego trawkęMarc-elus - Śro 02 Gru, 2009 00:14
Jacek napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Oczywiście że alkoholik będzie bardziej agresywny "pod wpływem", narkoman chyba bardziej "na głodzie". Ale ciężko to przypisać paleniu "trawki"
a czy społeczeństwo oceniając będzie akurat brało pod uwagę akurat palącego trawkę
Nie będzie i to jest to o czym mówimy "krąg kulturowy".
Tak samo nie zainteresuje się schlanym nastolatkiem, bo to norma przecież....Wiedźma - Śro 02 Gru, 2009 00:17
Marc-elus napisał/a:
użyłem tego zwrotu celowo, ale tylko cytowałem, odsyłam do "Ziemia obiecana" filmu na podstawie Reymonta który został wybrany polskim filmem 20wieku.
Zaiste, odwołanie sie do takiego autorytetu zwalnia z odpowiedzialności za słowa!
No po prostu perełka! Wymiękłam...
Marc-elus napisał/a:
Nie chowaj do mnie urazy, jest mi przykro.
Mam nadzieję, że Klara weźmie to za dobrą monetę, jako i ja mimo wszystko biorę.Marc-elus - Śro 02 Gru, 2009 00:19
Jacek napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Cenie głosy ludzi którzy spotkali się z problemem narkomani, w tym i konsekwencji palenia "trawy". To te wypowiedzi są miarodajne, moje raczej też, a nie głodne kawałki że cr4c
mój drogi wątpisz w to że Klara nie zna życia ???
nie mnie ją oceniać,ale dla mnie wystarcza jej obecność tu co wiąże się z tą uzależniającą tematyką
po za tym pędzi z pomocą wklejając tu testy ,a i to oznacza jak dla mnie pewną wiedzę
zasięgniętą przez nią
a przecież mogła by siąść w bujanym fotelu i zająć się muzyką
bo to muzykalna kobitka no i w tej dziedzinie również utalentowana
po za tym znam ją osobiście i wiem o czym mówię
Jacku ok, przeprosiłem, ale wybacz czy więcej wiedzy masz z praktyki czy z teorii?Marc-elus - Śro 02 Gru, 2009 00:21 Wiedźmo chyba już teraz nie żartujesz tylko kpisz, Klara pokazała mi emotke właściwą dla mojej wypowiedzi?Wiedźma - Śro 02 Gru, 2009 00:27 Nie żartuję, nie kpię i nie zamierzam dłużej drążyć tematu - natomiast idę spać.
Dobranoc.Jacek - Śro 02 Gru, 2009 00:29
Marc-elus napisał/a:
Jacku ok, przeprosiłem,
okey
ja swoje pisałem więc nie zauważyłem
po za tym nie pisałem z pretensją ,jak raczej z uwagą
bo Klara naprawdę ma swój bagaż doświadczeń
i z wiązku z czym z pewnością nie chciała pisać o poszczególnym temacie
a ogół konsekwencji jaki przynosi nałóg
Marc-elus napisał/a:
ale wybacz czy więcej wiedzy masz z praktyki czy z teorii?
a o co pytasz ???
bo na razie to mogę powiedzieć z praktyki
gdy poczytasz moje historyczne wypowiedzi to będziesz wiedział co mam na myśli
w tematach jeśli coś nie wiem to się nie wypowiadam
o narkotykach już napisałem że nie wiele wiemMarc-elus - Śro 02 Gru, 2009 00:32 Źle mnie zrozumiałeś, stwierdziłem że masz więcej praktyki a nie teorii beata - Śro 02 Gru, 2009 00:34
Marc-elus napisał/a:
Źle mnie zrozumiałeś, stwierdziłem że masz więcej praktyki a nie teorii
Przecież Jacuś wyraźnie napisał,że w sprawach narkotyków niewiele wie
Czytaj uważniej co? Jacek - Śro 02 Gru, 2009 00:35
Cytat:
Źle mnie zrozumiałeś, stwierdziłem że masz więcej praktyki a nie teorii
dobrze cię zrozumiałem bo to brzmi jak pytanie
Marc-elus napisał/a:
ale wybacz czy więcej wiedzy masz z praktyki czy z teorii?
Marc-elus - Śro 02 Gru, 2009 00:42
beata napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Źle mnie zrozumiałeś, stwierdziłem że masz więcej praktyki a nie teorii
Przecież Jacuś wyraźnie napisał,że w sprawach narkotyków niewiele wie
Czytaj uważniej co?
Czytałem uważnie, napisałem tak mając na myśli uzależnienia. Praktyka jest o wiele ważniejsza niż teoria.....befadka - Śro 02 Gru, 2009 08:24
Marc-elus napisał/a:
Wreszcie czy szkodliwość alkoholu dla społeczeństwa jest większa niż marihuany?
Ja uważam, że maryśka jest o wiele bardziej wyniszczająca niż alkohol.Obserwowałam swoich bliskich doskonale.Dużo szybciej ludzie się staczają a przez poglądy takie, że niby uspokaja mniej szkodzi mamy coraz więcej uzależnień i dzieci sięgających po nią.Zdecydowanie przeciera szlak do innych narkotyków.Nasze społeczeństwo nie jest innymi krajami i rządzi się inną polityką niż irlandia.Wiecie, że zioło powoduje odkrycie chorób psychicznych?
niektórzy ludzie nigdy by nie zachorowali gdyby nie brali,nie ma jakiegoś określonego czasu ale jest zależne od organizmu.befadka - Śro 02 Gru, 2009 08:28
jolkajolka napisał/a:
Lepiej wygląda,wrócił mu apetyt i
Przykro mi to pisać ale mam nadzieję, że jest inaczej.Maryśka i to się pali powoduje niesamowitą chęć jedzenia.Natomiast amfetaminy i inne powodują utratę apetytu i wypłukują z organizmu wszystkie witaminy dlatego ludzie co to zażywają wygląd mają mizernybefadka - Śro 02 Gru, 2009 08:36
Marc-elus napisał/a:
Oczywiście że alkoholik będzie bardziej agresywny "pod wpływem", narkoman chyba bardziej "na głodzie". Ale ciężko to przypisać paleniu "trawki" raczej "twarde narkotyki" w chodzą w grę.
Właśnie tutaj mamy typowy przykład zasłyszanych informacji.Przepraszam ale mam wrażenie, że bronisz tutaj trawkowiczów.Widziałeś kiedyś narkomana na głodzie?
uzależnionego od maryśki na głodzie? jeszcze uzależnionego krzyżowo alko i trawa? wiesz czym się różnią niczym kompletnie niczym.Głód jest głodem, silnym i psychicznym nie da się opisać jak bardzo im jest ciężko.Strach przebywać przy nich jak są nie świadomi co im jest.Wiedźma - Śro 02 Gru, 2009 08:48
befadka napisał/a:
Maryśka i to się pali powoduje niesamowitą chęć jedzenia.Natomiast amfetaminy i inne powodują utratę apetytu i wypłukują z organizmu wszystkie witaminy dlatego ludzie co to zażywają wygląd mają mizerny
Befadko, o ile dobrze zrozumiałam - podejrzewasz, że syn Jolki popala więcej niż wie jego rodzina,
tylko skrzętnie to ukrywa. Czy tak?
Nie mam wiedzy na temat wpływu trawy na metabolizm organizmu -
zawsze narkoman kojarzył mi się z chudzielcem,
ale być może tak jest, że to tylko po twardych tak się wygląda...
Jolka, może jednak przyjrzyj się dokładniej synowi
Choć z drugiej strony pocieszające może być to, że skoro dobrze wygląda,
to nie sięgnął jeszcze po nic mocniejszego...Marc-elus - Śro 02 Gru, 2009 09:18 befadka widziałem ludzi na głodzie narkotykowym, mój znajomy był silnie uzależniony od amfetaminy, wielokrotnie z nim siedziałem jak tego potrzebował, jak odstawił i miał czarne myśli.
Nie bronie "trawkowiczów", sam paliłem kiedyś ale to stare dzieje. Wskazuje tylko na stereotypy i wiedzę jaka jest w Polsce na temat marychy. Swoje informacje opieram WYŁĄCZNIE na własnych przeżyciach, na tym co widziałem.
Wiedźmo akurat osoba paląca trawę raczej nie będzie wychudzona, THC(tetrahydrokannabinol, substancja czynna w marihuanie) powoduje zwiększone łaknienie.
Tak na marginesie to kręcę się po różnych firmach, i wielokrotnie czułem zapach marychy od ludzi "w krawatach", na stanowiskach... a to wszystko w godzinach pracy
Przecież ich zdolność do produktywnej pracy jest zerowa.befadka - Śro 02 Gru, 2009 09:36
Wiedźma napisał/a:
Befadko, o ile dobrze zrozumiałam - podejrzewasz, że syn Jolki popala więcej niż wie jego rodzina,
tylko skrzętnie to ukrywa. Czy tak?
Dokładnie to chciałam napisać.Po obserwacji głębszej tak to wygląda u większości osób zażywających.Nie łączą amfy i pochodnych z ziołami i tym co palą bo one brane łącznie nie mają zadowalających efektów.Jak mój brat chudnie to znaczy że znów bierze prochy jak tyje to zajmuje się trawką i tak w kółko.
Marc-elus napisał/a:
Tak na marginesie to kręcę się po różnych firmach, i wielokrotnie czułem zapach marychy od ludzi "w krawatach", na stanowiskach... a to wszystko w godzinach pracy
Przecież ich zdolność do produktywnej pracy jest zerowa.
Bo wiesz na stanowiskach rzadko się pracuje
Pewno, że tak sporo ludzi pali zgadzam się z tym, ubolewam nad tym że rozpowszechnia się bardzo i że tak złudne są plotki o skutkach palenia jejWiedźma - Śro 02 Gru, 2009 09:41
befadka napisał/a:
na stanowiskach rzadko się pracuje
Oj tak... Ale niestety - często podejmuje się ważkie decyzje. Skóra cierpnie... befadka - Śro 02 Gru, 2009 09:54
Cytat:
Wskazuje tylko na stereotypy i wiedzę jaka jest w Polsce
Jest taktycznie taki mit, że trawka to takie mniejsze zło,że ją to tak a nie inne, że tamte to twarde i takie tam.Tak naprawdę to narkotyk który uzależnia i powoduje ogromne spustoszenie w mózgu.Umniejsza się jej zło.Mam wrażenie, że ludzie porównują jej działanie z alkoholem.W tej kwesti to marycha wygrywa.Jeśli chodzi o skutki uboczne o których nikt nie mówi to też wygrywa.Jest większym złem niż alkohol.Wkrada się w nasze społeczeństwo które szuka ukojenia w tych trudnych czasachjolkajolka - Śro 02 Gru, 2009 21:48
Wiedźma napisał/a:
Jolka, może jednak przyjrzyj się dokładniej synowi
Choć z drugiej strony pocieszające może być to, że skoro dobrze wygląda,
to nie sięgnął jeszcze po nic mocniejszego...
Syn,wtedy,kiedy pali dużo w zasdzie nie je,traci chęć do robienia czegokolwiek,bardzo chudnie. Wtedy,kiedy przestaje,bądź ogranicza od razu widać różnicę. Je dużo,wraca na siłownię,nabiera masy mięśniowej. I tak właśnie jest teraz. Ja zresztą miałam trochę doświadczenia z trawą i wtedy też nie jadłam. Nie wiem Befadko,skąd masz wiadomości o wzmożonym apetycie,ale ci ludzie,których ja na swojej drodze spotkałam,palących trawkę nie bardzo kwapili się do żarcia. Pamiętam nawet takie kretyńskie pomysły,jak odchudzanie sie za pomocą palenia. Ale to zamierzchłe czasy,jeszcze wtedy nawet nie myślałam o jakimkolwiek uzależnieniu. A wracając do syna:po tylu latach obserwacji myślę,że się nie mylę.Co nie znaczy,że mam rację Wiedźma - Śro 02 Gru, 2009 21:56 No skoro chodzi na siłownię, to może faktycznie mniej pali,
inaczej chyba by mu się nie chciało wysilać fizycznie...
Daj Boże, żeby udało mu się głębiej w to bagno nie wchodzić...Marc-elus - Czw 03 Gru, 2009 07:48 A to ciekawostka z tym brakiem łaknienia, ja(i nie tylko ja, ale chyba wszyscy znajomi) jak paliłem to jadłem na potęgę, potrafiłem dwa obiady zjeść i deser...
Jesteś pewna że pali marysie? A może tylko tym się kamufluje a zapodaje coś więcej?befadka - Czw 03 Gru, 2009 08:55
Marc-elus napisał/a:
Jesteś pewna że pali marysie? A może tylko tym się kamufluje a zapodaje coś więcej?
Słuchaj nie pisze z głowy a doświadczeń jakie za obserwowałam.Przykro mi, że to odmienne zdanie ale jeśli chodzi o narkotyki to sporo się tego na oglądałam w śród swoich najbliższych.Przyglądnij się temu i opisz czy coś pasuje
Typowe objawy które obserwowałam u siebie i innych po Maryśce:
-ogromne łaknienie
-brak chęci do wszystkiego
-ogromne pragnienie
-czerwone białka oczne
Objawy po amfetaminie i pochodnych:
-brak apetytu
-wzmożona aktywność
-ogromne pragnienie
-brak snu
-szkliste oczy,powiększone źrenice
Marc-elus zgodzisz się ze mną?
Nie chciałbym tutaj teoretyzować ale owszem odchudzanie, ale za pomocą amfetaminy.Głośne nawet było w telewizji o aptekach internetowych w których można było zakupić suplement diety, pomagający w odchudzaniu właśnie ze śladową ilością amfetaminy.befadka - Czw 03 Gru, 2009 08:56 Jolkajolka opisz co zaobserwowałaś u syna,może podpytywałaś ?
Opowiedz nam coś więcejMarc-elus - Czw 03 Gru, 2009 12:03 befadka
u siebie też obserwowałem takie objawy, po amfetaminie też(zdarzyło się parę-naście razy próbować)
Co do niechęci do robienia czegokolwiek po maryście to się nie zgodzę, niechęć do robienia rzeczy które musisz zrobić to owszem. Słuchanie muzyki czy oglądanie klimatycznego filmu wychodziło mi całkiem nieźle spacery po lesie też...
Co do stosowania amfy jako środka do zrzucenia wagi to jakaś masakra, powinni za to ścigać firmę która to rozpowszechnia.befadka - Czw 03 Gru, 2009 12:20
Marc-elus napisał/a:
powinni za to ścigać firmę która to rozpowszechnia.
To było głośne w telewizji .Mieli je wycofać z obiegu ale nie wiem jak się to skończyłoMarc-elus - Czw 03 Gru, 2009 12:40 Jolka ta sprawa z brakiem łaknienia pasuję do amfetaminy, ciężko mi powiedzieć do jakiego jeszcze narkotyku. Wiem że extasy(popularne "piguły") są często z dodatkiem amfetaminy.befadka - Czw 03 Gru, 2009 12:46
jolkajolka napisał/a:
Syn,wtedy,kiedy pali dużo w zasdzie nie je,traci chęć do robienia czegokolwiek,bardzo chudnie.
Marc-elus dobra niby pasuje a co z brakiem chęci? Raczej amfa daje kopaMarc-elus - Czw 03 Gru, 2009 12:49 Niby tak, ale pamiętaj że ciężko porównać okazyjne zażycie do stałego użytkowania...
Może po takim ciągu organizm ma wyczerpany i stąd takie objawy? Nie wiem gdybam tylko....befadka - Czw 03 Gru, 2009 13:23
Marc-elus napisał/a:
Niby tak, ale pamiętaj że ciężko porównać okazyjne zażycie do stałego użytkowania...
Mój brat na zmianę zażywa już od około ośmiu lat i działanie ma takie samo, ale o wiele więcej musi tego brać dla takiego efektu.Tak zwana mocna głowaWiedźma - Czw 03 Gru, 2009 13:57
befadka napisał/a:
Tak zwana mocna głowa
Czyli fachowo - podniesiona tolerancja organizmu na środek chemiczny.
Organizm - niejako dla samoobrony przed zatruciem - przystosowuje się do regularnie wprowadzanej toksyny,
uodparnia się na jej odurzające działanie włączając ją w swój metabolizm.
Z alkoholem jest podobnie. Zauważyliście, że alkoholik raczej nie rzyga po alkoholu?
Wcześniej, przed uzależnieniem - owszem, jest to częsta reakcja obronna organizmu, później już nie.
Torsje pojawiają się dopiero na kacu, natomiast w trakcie picia niezmiernie rzadko,
bo organizm przyswaja alkohol bez zastrzeżeń, jak każdą inną niezbędną do życia substancję.
No ale alkoholikowi nie chodzi przecież o to, ale o efekt rauszu, więc pije coraz większe ilości dla jego uzyskania,
a biedny organizm znów musi się do tych nowych dawek przyzwyczajać, żeby nie dać się zabić.
W ten sposób właśnie powstają rekordy zawartości alkoholu we krwi,
kiedy to delikwent ma znacznie przekroczoną śmiertelną ilość promili i wcale się na tamten świat nie wybiera.
I tak się ta spirala nakręca do momentu, gdy niewydolna wątroba
podziękuje za współpracę i przestanie neutralizować truciznę.
Wtedy następuje gwałtowny spadek tolerancji organizmu na alkohol.
To jest bardzo niebezpieczny moment, bo nieborak nie wie, że tolerancja mu się właśnie obniżyła
i aplikuje sobie swoją normalną, wysoką dawkę - często jest to wtedy dawka śmiertelna
ale za to bardzo wyczerpująco wytłumaczyłaś to zagadnienie.jolkajolka - Czw 03 Gru, 2009 17:01 [quote="befadka
Typowe objawy które obserwowałam u siebie i innych po Maryśce:
-ogromne łaknienie
-brak chęci do wszystkiego
-ogromne pragnienie
-czerwone białka oczne
Objawy po amfetaminie i pochodnych:
-brak apetytu
-wzmożona aktywność
-ogromne pragnienie
-brak snu
-szkliste oczy,powiększone źrenice
Nie chciałbym tutaj teoretyzować ale owszem odchudzanie, ale za pomocą amfetaminy.Głośne nawet było w telewizji o aptekach internetowych w których można było zakupić suplement diety, pomagający w odchudzaniu właśnie ze śladową ilością amfetaminy.[/quote]
Z tych pierwszych pasują wszystkie z wyjątkiem apetytu. Z tych drugich jedynie brak apetytu. Śpi dużo,długo w noc co prawda siedzi w sieci,ale odsypia w dzien,kiedy nie ma dyzuru. A czy to maryśka to nie wiem,zielone zielsko pachnie podobnie. Za moich czasów było to tylko zioło,teraz podobno czymś podrasowywują.
A co do odchudzania to ten środek nazywał sie M... ,też przerabiałam,ale z miernym efektem. Myśle,że jednak każdy reaguje indywidualnie,ja po trawie nie jadłam.
Z tego drugiego linku to można wnioskować że to brown, straszne g***o, marycha przy tym jest jak letni wietrzyk.jolkajolka - Sob 05 Gru, 2009 22:41 Większość objawów marihuanowych pasuje,w okresie,kiedy dużo palił. Teraz zdałam sobie sprawę,że mimo iż nie miał apetytu,to jadł sporo słodyczy. Bo na codzień słodyczy w zasadzie nie jada...Jacek - Sob 05 Gru, 2009 22:50
jolkajolka napisał/a:
że mimo iż nie miał apetytu,to jadł sporo słodyczy.
no to teraz i mnie zaczną podejrzewaćBebetka - Sob 05 Gru, 2009 22:52
Jacek napisał/a:
to teraz i mnie zaczną podejrzewać
e tam...Ty to łasuch jesteś i plackożerca jolkajolka - Czw 17 Gru, 2009 22:47 No i pozamiatane. Syn właśnie stracił pracę. Nie z powodu palenia,ale redukcji etatów. A ostatnio samopoczucie miał nienajlepsze,więc kompletnie sie załamał. Teraz tylko czekam na powót palenia. On zawsze był słaby psychicznie,cieszyłam się,że się dobrze zaadaptował do tej pracy,bo on zawsze był odludkiem,a tam miał całkiem niezłe relacje.No to po wszystkim. Nie dość,że mam doła z powodu świat,to teraz i to zmartwienie.Nawet mi dziś przeszło do łba,że w takiej sytuacji alkohol zawsze poprawiał samopoczucie. Ale zamiast alkoholu,zjadłam dwie czekolady. Tylko,szczerze mówiąc,nie za spejalnie pomogły...Jacek - Czw 17 Gru, 2009 23:03
jolkajolka napisał/a:
,szczerze mówiąc,nie za spejalnie pomogły
a skąd to możesz wiedzieć ???
byś dopiero widziała gdy byś ich nie zjadła evita - Pią 18 Gru, 2009 12:15
jolkajolka napisał/a:
Nawet mi dziś przeszło do łba,że w takiej sytuacji alkohol zawsze poprawiał samopoczucie
alkohol odparuje a problem nadal będzie tym samym problemem trzymaj się Jolka i uśmiechnij troszkę jolkajolka - Nie 20 Gru, 2009 21:44 No i jest tak,jak myślałam. Zamknął się w domu,w zasadzie nie odchodzi od komputera,więcej pali,mało je. A ja mam deprechę jak złoto baca - Nie 20 Gru, 2009 21:57 Jolka ! Po gorzale problemy sa tylko większe, to wiesz. Musisz z nim więcej gadać.Wiedźma - Nie 20 Gru, 2009 22:03 A skąd ma kasę na zioło, skoro stracił pracę? Znowu babcina renta?
No to by należało szybciutko zakręcić mu kranik!baca - Pon 21 Gru, 2009 18:15 Jak oceniasz poziom intelektualny syna??
Hej!jolkajolka - Wto 22 Gru, 2009 23:19 Poziom intelektualny nie jest taki najgorszy,sporo czyta interesuje sie polityką,filozofią,oczywiście na poziomie amatorskim. Rozmawiamy bardzo dużo i na różnorodne tematy. Ogląda dużo filmów dokumentalnych,wymieniamy sie co ciekawszymi pozycjami. A jednoczesnie kotłuje w te ogólnoświatowe gry on-line. Twierdzi,że szlifuje angielski,ale ja uważam,że itak za dużo czasu siedzi przed komputrem.
Wiedźmo,na zioło sam zarabia,ma jeszcze pracę dorywczą,ale to bez żadnego ubezpieczenia,bez kontaktu z ludźmi. Dlatego martwię sie,że całkiem zdziczeje.baca - Śro 23 Gru, 2009 10:11 CZy on ma świadomość w jakiej jest sytuacji i co sie w koło dzieje???
Proponuje abys mu pisała to co chcesz powiedzieć, to dociera lepiej jak słowo.
I zadaj mu pytanie, czy on chce cos zmienic czy nie?? I krok po kroczku do czegos dojdziecie.
Ale jak raz na niego krzykniesz to jestes spalona! Uważaj.
Tak to widzę. Hej!jolkajolka - Czw 24 Gru, 2009 23:32 Dziś był u mnie na wigilii,na początku nos na kwintę,ale potem się rozkręcił,nabrał humoru.Troche pogadaliśmy,obiecałam,że mu pomogę w znalezieniu pracy. Wizyta skończyła się bardziej optymistycznie. Przynajmniej nastrój się poprawił. W końcu to nie koniec świata,ale i tak nadal się martwię.baca - Pią 25 Gru, 2009 23:37 Niech gada! O wszystkim. Ciągnij go delikatnie za język. I stań nieco z boku i wyluzuj.
Powodzenia/. Hej!stiff - Sob 26 Gru, 2009 09:24
jolkajolka napisał/a:
Troche pogadaliśmy,
Taka luźna przyjacielska rozmowa z dzieckiem bardziej przybliża
do rozwiązania problemu, jak próba wywierania nacisku droga
zakazów i nakazów, aby rozwiązać dany problem...
Nasze dzieci mądre są tylko muszą poczuć,
ze naprawdę w nie wierzymy i potrafią rozwiązywać swoje problemy...
Nic tak nie zabija ich inicjatywy jak nadmierna ingerencja dorosłych
w ich życie... baca - Nie 27 Gru, 2009 00:28 Stiff---- pięknie to złożyłeś!! Moje uznanie! Hej!jolkajolka - Nie 27 Gru, 2009 19:58 Dzięki Siff,masz rację. A ja się ciągle usiłuję we wszystko wtrącać,co skutkuje niechęcią i irytacją ze strony syna. Staram się zmienić,ale z marnym skutkiem...stiff - Nie 27 Gru, 2009 20:22
jolkajolka napisał/a:
Staram się zmienić,ale z marnym skutkiem...
Proponuje, abyś przestała sie starać tylko,
a zaczęła wprowadzać to w życie...
Uwierz mi, ze sama sie zdziwisz jaki pozytywny wplyw,
to ma na nasze dzieci... baca - Nie 27 Gru, 2009 23:48 Bo nasze dzieci durne nie są! Hej!jolkajolka - Sob 02 Sty, 2010 21:07 Synuś podjął postanowienie noworoczne,rzucić trawę. Nie wierzę,że sam da radę,ale nie chcę mu podcinać skrzydeł. Ehh,życie. Znów mi złudna nadzieja zaświtała...jolkajolka - Sob 09 Sty, 2010 22:34 Nie rzucił "ograniczył". I znów mi ręce opadły. A leczyć się nie chce...stiff - Sob 09 Sty, 2010 22:40 tylko Ci współczuć mogę, bo w takiej sytuacji jesteś bezradna...baca - Sob 09 Sty, 2010 23:26 Co pitolicie??? Ograniczył?? To pół sukcesu!! Dać gnojowi czasu nieco!
Stawiam że sie wygrzebie. Hej!jolkajolka - Nie 10 Sty, 2010 20:50 Oj,baco,cobyś miał rację.. Wiedźma - Nie 10 Sty, 2010 21:58
jolkajolka napisał/a:
Oj,baco,cobyś miał rację..
Za bardzo bym na to nie liczyła, niestety
Baca jako czynny alkoholik... sorry - jako smakosz, ciągle tkwi w mechanizmie iluzji i zaprzeczeń
i dlatego wydaje mu się, że będąc uzależnionym można skutecznie ograniczyć,
czyli kontrolować środek uzależniający, i że w ten sposób można poradzić sobie z problemem.
Nie ma się co łudzić, Jolka - nie można.
Zwykle po takim ograniczeniu wraca się do poprzednich dawek, a następnie się je przekracza,
bo taka jest specyfika uzależnienia. Tylko całkowita abstynencja daje szansę na powodzenie.
Wiem, że Cię nie pocieszyłam tym co napisałam, przykro mi... jolkajolka - Pon 11 Sty, 2010 19:46 Masz rację,Wiedźmo,nie pocieszyłaś mnie. Ale niestety masz rację również w tym,o czym piszesz. Ja niestety tez to wiem,ale czepiam sie każdej nadziei. Cały czas pracuję nad tym,żeby go przekonać do profesjonalnej pomocy. Na razie bez skutku,ale się nie poddaję. datur - Śro 13 Sty, 2010 15:04
jolkajolka napisał/a:
uzależniony od marihuany i na dobrej drodze do alkoholizmu....
Można sporo mówić o uzależnieniach, snuć kwieciste i mądre filozofie "jak sobie z tym poradzić"
Można też zatrzymać się na chwile... niech przemówią doświadczenia.
Poznaj świadectwa tych którzy przeszli przez piekło narkomani i wyciągnij dobre wnioski.
życzę wszystkim dobrych wyborów
pozdrawiamjolkajolka - Pią 12 Lut, 2010 22:38 Już mi ręce opadają,nie wiem jak do niego dotrzec. Piąty dzień nie pali trawy,ale siedzi w domu i nie może się zebrac,żeby poszukać nowej pracy. Proponowałam mu pomoc,ale nie chce. Wymyśliliśmy nawet razem telefon do wpływowego wujka,ale od poniedziałku nie ma czasu zadzwonić. Siedzi całymi dniami i nocami przed komputerem,a babcia go żywi. Mówiłam jej,żeby nie dawała mu jeśc,ale ona sie nad nim lituje. A on pasożytuje i zadowolony z życia.Nie mam pomysłu,jak do niego dotrzeć,pod ambicję nie działa. Może ktoś ma jakiś pomysł?evita - Pią 12 Lut, 2010 22:42
jolkajolka napisał/a:
.Nie mam pomysłu,jak do niego dotrzeć,pod ambicję nie działa.
swego czasu ja też nie miałam ani wpływu ani pomysłu jakoś się samo rozwiązało ... ale jestem ciekawa co na to datur ! myślę, że najbardziej kompetentny w tego typu tematach ! czy zastosować podejście jak u alko - czyli sięgnij swego dna ? tylko, że w tym przypadku dno - to raczej pewna śmierć ! a serce matki krwawi i płacze Wiedźma - Pią 12 Lut, 2010 23:06
jolkajolka napisał/a:
siedzi w domu i nie może się zebrac,żeby poszukać nowej pracy. (...)
Siedzi całymi dniami i nocami przed komputerem
Jolka, myślę, że u Twojego syna wystąpił spowodowany marihuaną zespół amotywacyjny:
Zespół amotywacyjny - stan związany z regularnym i długotrwałym przyjmowaniem konopi charakteryzujący się zmniejszoną energią, zmniejszoną dążnością do osiągnięć, apatią, skróconym czasem skupienia uwagi, nieadekwatną oceną sytuacji, a przede wszystkim z upośledzoną zdolnością do komunikowania się z innymi. http://narkotyki.esculap.pl/marihuana.htmjolkajolka - Sob 13 Lut, 2010 22:03 Wiedźmo,klasyczne objawy. Tylko nie mam pojęcia jak mu pomóc! Jedno zdanie mnie trochę pocieszyło
Śmiertelne przedawkowanie THC jest praktycznie niemożliwe.
Do momentu zmiany środka odurzającego...Masakra - Sob 13 Lut, 2010 22:21 To ja sie wypowiem w tym temacie bo troszke mysle o tym wiem.
To ze Twoj syn jara trawe to na pewno nie jest dobre (zaczne od tego bo mnie spala na stosie zaraz;p)
Z drugiej strony jednak pamietaj, ze teraz dokonuje sie rewolucja w postawach mlodych ludzi i generalnie rewolucja obyczajowa i co drugi nastolatek siedzi cale noce przed kompem. Kiedys mlodziez wychodzila na dwor, grala w pilke, chodzila na podrywy itp... teraz sa komputery. Duzo ludzi zyje aspolecznie czyli maja w du*** wstawanie o 7 rano i chodzenie spac o 22. Teraz sie wszystko poprzewracalo do gory nogami. Co do marihuany to powiem tak: jesli mialbym wybierac pomiedzy piciem a jaraniem wybralbym jaranie. Malo tego gdybym mial wybierac pomiedzy paleniem papierosow a jaraniem, wybralbym jaranie. Nie dlatego ze lubie jarac trawe (nigdy za tym szczegolnie nie przepadalem) ale dlatego ze z ww substancji ma to najmniej szkodliwy wplyw na moj organizm. Oczywiscie mowa tutaj o paleniu trawy w rozsadnych ilosciach bo wiadomo jak ze wszystkim, co za duzo to niezdrowo. Po trawie Twoj syn nikogo nie pobije, bedzie pamietal co robil, nie zasnie na dworzu i nie zamarznie. Jednak palenie marihuany generalnie oglupia mowiac potocznie. Dzien po paleniu nie mozna sie na niczym skupic w glowie panuje chaos, nic sie nie chce. Palac caly czas czlowiek staje sie niestety roslina po jakims czasie i to na pewno nie jest dobre ale sprobuj sobie wyobrazic z drugiej strony kawe dla kontrastu- jak pijesz po 20 kaw dziennie to tez sie to moze skonczyc tragicznie.
Wiadomo, ze lepiej byloby zeby nie palil ale jak juz sie stalo to nie zalamuj sie bo sa naprawde gorsze uzywki. Inna sprawa ze jesli sprobowal trawyto szanse na siegniecie po cos innego rowniez sa troche wieksze (choc nie ma co panikowac z drugiej strony). Ja jak nie pilem to palilem jako zamiennik ale po nic innego nigdy nie siegnalem.Wiedźma - Sob 13 Lut, 2010 22:31
jolkajolka napisał/a:
Śmiertelne przedawkowanie THC jest praktycznie niemożliwe.
Do momentu zmiany środka odurzającego...
No właśnie - na tym polega ziołowa pułapka - marihuana, traktowana jako niegroźny, "miękki" narkotyk
w pewnym momencie przestaje wystarczać i pojawia się potrzeba wzięcia czegoś mocniejszego.
To taka zaostrzająca apetyt przekąska przed właściwym obiadem
Trudno mi coś Ci doradzić, Jolka. Syn powinien znaleźć się na terapii.
Ale nie zmusisz go do tego, jeśli sam nie zechce. A wątpię, żeby zechciał,
skoro ma zapewniony komfort ćpania. Babcia z dobrego serca robi krecią robotę.Masakra - Sob 13 Lut, 2010 22:37
Wiedźma napisał/a:
skoro ma zapewniony komfort ćpania. Babcia z dobrego serca robi krecią robotę.
Jednak uwazam ze cpanie to zbyt ostre slowo. Co do pozostalosci sie zgodze Wiedzmo z Toba. Mam mase znajomych co jarali pare lat dzien w dzien. Zero zainteresowan tylko stali pod blokiem i palili. Kiedy jednak rodzice sie zbuntowali a ich komfort sie skonczyl musieli sie soba zajac wiec powyjezdzali za granice a czesc zostala na miejscu jednak poszli do pracy. Teraz pracuja, zarabiaja pieniadze (po prostu skonczyly sie dobre czasy ze sobie beztrosko jarali) czesc z nich nadal pali weekendami jak moga, czesc sporadycznie a niektorzy wcale lub prawie wcale. Oczywiscie nie pochwalam absolutnie ich postawy jednak chce podkreslic ze jakos tam zyja i egzystuja. Uwazam wiec ze jest to mniejsze zlo niz np alkohol. Zeby byc sprawiedliwym dodam ze czesc z nich siegnela po twardsze narkotyki (jednak niewielka) ale z drugiej strony Ci ktorzy nie jarali tez po nie siegaja...Wiedźma - Sob 13 Lut, 2010 23:16
Masakra napisał/a:
uwazam ze cpanie to zbyt ostre slowo
A dlaczego mielibyśmy eufemizować marihuanę? Bo taka mięciutka?
Ej, Masakro! Jest narkotykiem? Jest. A narkotyki co się robi? Ćpa!
I ja się tego będę trzymać!Masakra - Sob 13 Lut, 2010 23:27
Wiedźma napisał/a:
Masakra napisał/a:
uwazam ze cpanie to zbyt ostre slowo
A dlaczego mielibyśmy eufemizować marihuanę? Bo taka mięciutka?
Ej, Masakro! Jest narkotykiem? Jest. A narkotyki co się robi? Ćpa!
I ja się tego będę trzymać!
Prosze Cie bardzo ja tylko wyrazilem swoje zdanie. Idac Twym tokiem myslenia dlaczego eufemizowac osoby pijace alkohol. Alkohol uzaleznia?- uzaleznia. Kto pije alkohol? a no pijaki zatem wszyscy co pija powinni byc nazywani pijakami, menatmi itp.
Widzisz problem narkomanii jest bardzo szeroki i o ile o alkoholu mozna powiedziec ze kazdy jest mniej wiecej taki sam (rozni sie tylko stezeniem) to o narkotykach juz nie. Bo przeciez co bardziej uzaleznia? piwo czy wino? Co bardziej niszczy wodka czy cognac? Ktos powie 1 pies i ma racje tyle tylko ze w stosunku do dragow jest to zawezony punkt widzenia.
Narkotyki jak sama wiesz sa rozne, rozniste tak samo ich stopien uzalezniania, wplyw na zdrowie i umsyl czlowieka (choc zgodze sie, ze kazde maja ujemny). Dla mnie nazywanie cpaniem tych co jaraja trawe jest wrzucaniem wszystkich do 1 worka. Bo cpac to mozna skazona igla heroine ,na dworcu, kupiona za kradzione pieniadze. Lezac potym we wlasnych odchodach i zebrajac o 5 zlotych na kolejna dzialke. Po trawie zas (powtarzam ze jej nie popieram jednak staram sie byc obiektywny) idzie sie spac...
Sa roznice? ano sa dosc wyrazne dlatego podtrzymuje swoje zdanie ze cpanie to zbyt mocne slowo. Trawa nie ma takich tradycji w kulturze co np alkohol wiec dlatego czesc osob traktuje ja jak najwieksze zlo (owszem jest zlem i patologia spoleczna) ale zgodnie z tym co napisalem sa gorsze uzywki... i to legalneWiedźma - Sob 13 Lut, 2010 23:32
Masakra napisał/a:
Idac Twym tokiem myslenia dlaczego eufemizowac osoby pijace alkohol.
A eufemizuję? Wiedźma - Sob 13 Lut, 2010 23:35 No dobra, Masakro, podaj definicję ćpania.
Być może różni się od mojej...
Zwłaszcza, że problem narkomanii znam tylko teoretycznie
i może nie powinnam się wogóle wypowiadać.Masakra - Sob 13 Lut, 2010 23:36
Wiedźma napisał/a:
A eufemizuję?
A napisalem ze eufemizujesz? po prostu jesli ktos cpa to jest cpunem wiec idac ta droga ktos kto pije jest pijakiem. Duzo ludzi mozna w ten sposob skrzywdzic taka opinia.
Jak podkreslalem jest to moje zdanie ktore jak widac rozni sie od Twojego jednak masz do niego prawo i ja je w pelni szanuje
Wiedźma napisał/a:
No dobra, Masakro, podaj definicję ćpania.
Być może różni się od mojej...
Zwłaszcza, że problem narkomanii znam tylko teoretycznie
i może nie powinnam się wogóle wypowiadać.
Ja tez na pewno nie jestem osoba kompetentna na tyle zebym mogl tworzyc definicje pojec. Tez temat cpania jest mi obcy (choc marihuane palilem w zyciu razy iles tam).
To co chce powiedziec to to, ze wrzucajac wszystkich do 1 wora robimy krzywde tysiacom ludzi bo naprawde roznica miedzy gnojkiem przypalajacym trawe a narkomanem walacym w zyle jest jak miedzy rowerem a mercedesem. To nie tak samo jak u nas ze kazdy kto pije jest praktycznie taki sam. Narkomania i narkotyki ich dzialanie, charakterystyka i wielkosc powodowanych strat jest naprawde bardzo szeroka.Wiedźma - Nie 14 Lut, 2010 00:03 No dobra, w takim razie chłopak który nic nie robi,
tylko siedzi całe dnie przy komputerze i pali maryśkę - jara czy ćpa?
A gdyby to było piwo - piłby czy chlał?
O co w zasadzie chodzi? O ilość, rodzaj, intensywność zażywania czy stopień zeszmacenia?
Przecież w tym wątku nie rozmawiamy o osobie okazjonalnie coś tam sobie biorącej,
tylko o facecie z problemem - przynajmniej postrzeganym tak przez matkę.
Co nam zatem da łagodniejsze nazewnictwo? Ano pewnie uśpienie jej czujności...
Co tam, to tylko skręt, podobnie jak słynne - tylko piwko Masakra - Nie 14 Lut, 2010 00:09
Wiedźma napisał/a:
No dobra, w takim razie chłopak który nic nie robi,
tylko siedzi całe dnie przy komputerze i pali maryśkę - jara czy ćpa?
A gdyby to było piwo - piłby czy chlał?
O co w zasadzie chodzi? O ilość, rodzaj, intensywność zażywania czy stopień zeszmacenia?
Przecież w tym wątku nie rozmawiamy o osobie okazjonalnie coś tam sobie biorącej,
tylko o facecie z problemem - przynajmniej postrzeganym tak przez matkę.
Co nam zatem da łagodniejsze nazewnictwo? Ano pewnie uśpienie jej czujności...
Co tam, to tylko skręt, podobnie jak słynne - tylko piwko
Zaczne jeszcze raz od swojego glownego twierdzenia- to co robi jej syn jest zle, karygodne i patologiczne.
Z tym dodatkiem, ze jesli byloby to piwko, czy jak to sie mowi cpanie (to cpanie "prawdziwe" typu twarde dragi) to wowczas jego przyszlosc wiazalaby sie niechybnie z wyladowaniem pod mostem. Oczywiscie nie wykluczam takiej mozliwosci i teraz jednak prawdopodbienstwo takiego konca jest znacznie mniejsze niz przy ww uzaleznieniach. Wczesniej wspomniany syn jest na 99% uzalezniony psychicznie jednak moim zdaniem (a mialem stycznosc z masa ludzi co robili podobnie) nie musi to oznaczac skrajnej tragedii.Wiedźma - Nie 14 Lut, 2010 00:23
Masakra napisał/a:
nie musi to oznaczac skrajnej tragedii
No i daj Boże, żeby nie oznaczało.
Rozumiem, Masakro, Twój punkt widzenia - starasz się być obiektywny i nie demonizować.
Natomiast moje podejście (i moja tu rola) jest raczej profilaktyczne, stąd wolę dmuchać na zimne.Masakra - Nie 14 Lut, 2010 00:31
Wiedźma napisał/a:
Natomiast moje podejście (i moja tu rola) jest raczej profilaktyczne, stąd wolę dmuchać na zimne.
Wlasnie to chcialem napisac. Czasem lepiej dmuchac na zimne (choc tu juz wcale zimne nie jest)jolkajolka - Nie 14 Lut, 2010 16:11 No faktycznie,zimne nie jest. Syn miał pierwszy kontakt z marichuaną w wieku 13-tu lat,po samobójczej śmierci ojca. Ja tego nie widziałam,bo piłam. Teraz ma lat prawie 26. Wtedy,gdy pracował, palił znacznie mniej. Jak stracił pracę,palił więcej. Dziś jest dzień 7,kiedy nie pali. Ale motywacji do poszukania nowej pracy nie ma wcale. Gdyby mógł,nie wstawałby od komputera. A lata lecą...sabatka - Nie 14 Lut, 2010 16:13 nie zawsze po trawie idzie się spać. można robić czasem głupie a nawet złe i straszne rzeczy dla jaj lub złapać taką kule (czyt. zwałe, doła itp) która może doprowadzić do samobójstwa w skrajnym przypadku. narkotykom zgodnie jednym hurem powiedzmy nie!
jolkajolka - Nie 14 Lut, 2010 21:32 No właśnie boję się tego doła. Gdzieś kiedyś wyczytałam (nie wiem ile w tym prawdy),że dzieci samobójczych ojców mają 30% szansy na popełnienie samobójstwa. Matek - 50%.evita - Pon 15 Lut, 2010 08:11
jolkajolka napisał/a:
No właśnie boję się tego doła
gdzieś już chyba wspominałam o tym, być może nawet w twoim wątku, że kiedyś też spróbowałam tego cholerstwa nic dobrego ... mnie zdołowało tak bardzo, że skoczyć przez okno nie byłoby dla mnie żadnym większym problemem ...jolkajolka - Pon 15 Lut, 2010 13:17 Wiesz,Evito,i ja tego próbowałam. Nie miałam co prawda doła,ale czułam sie jakbym bardzo dużo wypiła alkoholu,kręciło mi się w głowie, i w zasadzie chciało mi się jedynie spać.Ale to był epizod,a jak ktoś pali codziennie,pewnie reaguje inaczej. A tak przy okazji - syn już przerwał abstynencję,wczoraj zapalił znowu. Tak,że wracam do punktu wyjścia.Masakra - Pon 15 Lut, 2010 22:07
evita napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
No właśnie boję się tego doła
gdzieś już chyba wspominałam o tym, być może nawet w twoim wątku, że kiedyś też spróbowałam tego cholerstwa nic dobrego ... mnie zdołowało tak bardzo, że skoczyć przez okno nie byłoby dla mnie żadnym większym problemem ...
To moze Ty sobie w zyle dalas... albo kwasa wzielas...
Dlaczego wiec nie skoczylas? Wlasnie takie "specjalistyczne" komentarze powielane i przekrecane jak w gluchym telefonie docierajac poczta pantoflowa do coraz to wiekszej grupy ludzi powoduja ze na jaranie patrzy sie jak na heroine. Zanim ktos rownie zorientowany w temacie jak Evita bedzie chcial mnie zjechac to powtorze, ze nie popieram marihuany chce tylko obiektywizmu a nie generalizacji
jolkajolka napisał/a:
Wiesz,Evito,i ja tego próbowałam. Nie miałam co prawda doła,ale czułam sie jakbym bardzo dużo wypiła alkoholu,kręciło mi się w głowie, i w zasadzie chciało mi się jedynie spać.Ale to był epizod,a jak ktoś pali codziennie,pewnie reaguje inaczej. A tak przy okazji - syn już przerwał abstynencję,wczoraj zapalił znowu. Tak,że wracam do punktu wyjścia.
Pierwszy raz nie wiadomo co sie dzieje- przynajmniej ja tak mialem (i duzo innych osob) wiec jest panika. Ja np siedzialem 2 godziny na sedesie z podparta glowa i sie co jakis czas oblewalem zimna woda. Masz racje- nastepne razy sa hmm moze to bardzo niedokladne porownanie ale jakby sie wypilo z 3-4 piwa a przynajmniej taka jest swiadomosc. Dlatego jak czytam opinie tych co nigdy z tym nie mieli do czynienia albo "raz sprobowali" i chcieli skakac przez okno to im tylko gratuluje wyobrazni i wspolczuje zarazem.
Co do Twojego syna Jolu to jest on niewatpliwie uzalezniony psychicznie i to nie jest dobra wiadomosc. Jesli mozesz to odetnij go od pieniedzy. Wiem, ze latwo sie mowi a ciezej robi ale moze to go zmotywuje do pracy. Z kolei jak bedzie pracowal to mniej bedzie czasu na jaranieevita - Wto 16 Lut, 2010 08:50
Masakra napisał/a:
To moze Ty sobie w zyle dalas... albo kwasa wzielas...
Dlaczego wiec nie skoczylas? Wlasnie takie "specjalistyczne" komentarze powielane i przekrecane jak w gluchym telefonie docierajac poczta pantoflowa do coraz to wiekszej grupy ludzi powoduja ze na jaranie patrzy sie jak na heroine. Zanim ktos rownie zorientowany w temacie jak Evita bedzie chcial mnie zjechac to powtorze, ze nie popieram marihuany chce tylko obiektywizmu a nie generalizacji
o masakra Masakra !!!
No to ja ci opowiem jak to było ! chciałam sprawdzić co czyni mój syn jarając ! chciałam zapoznać się się z wrogiem ! Załatwiłam zioło z pewnego źródła i wraz z koleżanką zapaliłyśmy ! po pierwszym razie nie było mi kompletnie nic nawet pomyślałam sobie, że nie taki diabeł straszny jak go malują ! Obserwowłam jednocześnie swoje oczy, żeby sprawdzić jak będą wyglądać i żeby porównać z tym co zauważam u syna. Może i śmieszne to jest no ale tak było ... Drugi raz z tą samą koleżanką zaliczyłam kilka dni później . Te same zioło z tego samego woreczka. Być może tym razem porządnie się zaciągłam a poprzednio nie ? nie wiem ... Wiem, że po chwili świat zaczął mi wirować a głosy dobiegały do mnie z oddali ! Miałam w głowie potworny huk. Wstałam jakoś i koleżankę odprowadziłam do przedpokoju ale tam już padłam. Nie straciłam przytomności ale nic nie widziałam a nóg jakbym wogóle nie miała. Mój syn, który był w sąsiednim pokoju przeniósł mnie na łóżko a tam dopiero zaczęły mi się jazdy cały czas chodziło mi po głowie, że wystarczy wstać, przejść parę kroków i tam już jest okno. Wystarczy otworzyć i że to nic nie będzie bolało. No i jeszcze jeden film przewijał się przez moją głowę ... że mój syn będzie żył tylko 33 lata ! nie wiem skąd mi się to wzięło ale cały czas płakałam a on musiał siedzieć obok mnie i mówić, że to nie prawda. W pokoju obok w TV leciał jakiś mecz Polska z kimś tam i jak to mecz ... na bieżąco komentowany był przez polskiego spikera a ja dałabym sobie głowę uciąć, że słyszałam tylko język chiński
to wszystko trwało jakieś 4 godziny a na drugi dzień czułam się jakbym wypiła morze alkoholu ...
Uważasz Masakro, że przyśniło mi się to ???????????????Masakra - Wto 16 Lut, 2010 14:52 Spokojnie Evitko nie traktuj tego personalnie Nie mowie tez, ze Ci sie przysnilo cos.
evita napisał/a:
głosy dobiegały do mnie z oddali ! Miałam w głowie potworny huk. Wstałam jakoś i koleżankę odprowadziłam do przedpokoju ale tam już padłam. Nie straciłam przytomności ale nic nie widziałam a nóg jakbym wogóle nie miała ...( cały czas chodziło mi po głowie, że wystarczy wstać, przejść parę kroków i tam już jest okno. Wystarczy otworzyć i że to nic nie będzie bolało...
Pierwszy raz slysze, zeby ktos mial takie objawy po jaraniu. Sam nigdy takich nie mialem, nikt z moich znajomych takich rzeczy ani podobnych nawet nie mial a nawet znajomi moich znajomych zapewne takich lotow nie mieli. Zastanawia mnie zatem naprawde co mialas w tym woreczku . Wiadomo ze marihuana zmienia swiadomosc ale bez przesady- nie widzi sie po tym rozowych slonikow ani nie mysli sie ze umie sie latac... Takie rzeczy to dopiero po kwasie (LSD). Uwazam tez ze jesli takie objawy sie u Ciebie pojawily to powinnas skontaktowac sie z lekarzem- mowie powaznie bo normalne to na pewno nie jest.
Kiedys moj brat po paleniu sie przestraszyl bo nie wiedzial co sie z nim dzieje to poszedl "wyrzygac dym" jak to wtedy powiedzial bo myslal, ze jak to zrobi to go pusci:)
Pierwszy raz ktory jaranie kopnie czesto sie panikuje ale Twoj przypadek jest delikatnie mowiac o jakies 500% przeholowany:)
Swoja droga jak pierwszy raz sie uchlalem w trupa tez sie balem bo nie wiedzialem co mi jest.
Wracajac do tematu to mysle ze syn Joli ma naprawde spory problem bo on juz wyraznie przesadza;/ Pewnie o zadnej terapii nie chce slyszec znajac zycie ale mysle, ze bylaby mu potrzebnaevita - Wto 16 Lut, 2010 14:56
Masakra napisał/a:
Zastanawia mnie zatem naprawde co mialas w tym woreczku
chyba miałam to co powinnam mieć bo innym z tego samego woreczka nic się takiego nie przytrafiło ! pewien znajomy, wdrożony, że tak powiem w temacie powiedział mi, że ktoś kto jest bardzo zdołowany po maryśce łapie jeszcze większego doła - być może to był powód ? poza tym sądzę, że choć jestem niskociśnieniowcem to mnie skoczyło podwójnie z jakiejś przyczyny ...Masakra - Wto 16 Lut, 2010 14:58
evita napisał/a:
pewien znajomy, wdrożony, że tak powiem w temacie powiedział mi, że ktoś kto jest bardzo zdołowany po maryśce łapie jeszcze większego doła
To akurat jest prawda. Jesli masz dola i zajarasz to masz wiekszego dola ale zeby zaraz z okna skakac? Evitko zycie jest piekne
Jak pilas majac dola to tez po piciu pewnie ryczalas bo to jest w sumie podobnie
Jak mowilem- pierwszy raz kiedy jaranie uderzy jest zazwyczaj niemile bo czesto ludzie sie boja tego stanu i nie wiedza co im jest. Pozniej jest inaczej (aczkolwiek mi ta forma zmienionej swiadomosci nigdy sie za bardzo nie podobala jakos ale sa tacy co to uwielbiaja)
To troche jak z sexem- pierwszy raz tez kobiete boli a pozniej jest inaczej.
W sumie lepiej dla Ciebie, ze mialas taka awersje bo byc moze przez to sie w to nie wciagnelas:)evita - Wto 16 Lut, 2010 15:04
Masakra napisał/a:
Jak pilas majac dola to tez po piciu pewnie ryczalas bo to jest w sumie podobnie
Masakra napisał/a:
To troche jak z sexem- pierwszy raz tez kobiete boli a pozniej jest inaczej.
Masakra napisał/a:
W sumie lepiej dla Ciebie, ze mialas taka awersje bo byc moze przez to sie w to nie wciagnelas:)
ano święta prawda jolkajolka - Wto 16 Lut, 2010 21:47 Mój syn sam już mówi,że to palenie mu bardziej przeszkadza niz pomaga. Ale o terapii nie chce słyszeć. Cały czas twierdzi,że przestanie jak tylko będzie chciał.Ale ostatnio wytrzymał 7 dni. Dziś znów jest dzień pierwszy. I tak w koło Macieju... A odciąć go od pieniędzy nie mam jak,bo ma dorywczą robotę i sam sobie na to pracuje. Poza tym ma dużo bogatych kolegów..Masakra - Wto 16 Lut, 2010 22:11 Sytuacja jest niewesola;/ zeby tylko nie skonczylo sie uzaleznieniem krzyzowym (o ile juz go nie ma)
Wiem, ze malo mozesz zrobic. Moge Ci napisac, ze powinnas go wyrzucic z domu niech sam na siebie zarabia i wtedy sobie pali ale wiem co znaczy napisac cos takiego do matki...
Niestety zatem, przynajmniej ja, nie widze dobrego rozwiazaniasabatka - Śro 17 Lut, 2010 09:23 może pogadaj z kolegami syna na początek z jednym jakimś normalnym chłopcem. powiedz że się o syna boisz i jakie są jego zachowania które cię nie pokoją. a i najlepiej żeby to był nie jarający kolega.
poproś go o pomoc może synowi jakoś przemówi do rozumu albo razem coś wymyślicie jakieś odpowiedniejsze rozwiązanie.
ja przez trawe straciłam 2 fajnych kolegów. jeden nawet w gorsze rzeczy wpadł. ale trzeci na szczeście uratyował się i założył rodzinke.
usiądz spokojnie i pomyśl co możesz zrobić. skoro syn sam widzi że jest coś nie ok to już jest jakiś znak.
a ja się za was pomodlę jeślik chcesz jolkajolka - Śro 17 Lut, 2010 21:52 Dzieki za wsparcie,trochę lepiej się czuję,gdy się wygadałam. A z wyrzuceniem z domu to nie takie proste,syn mieszka z babcią,nie ze mną i babcia nie chce o tym słyszeć. Chociaż,teraz,gdy stracił pracę i nie kwapi sie do nowej,sama zaczęła cos na ten temat przebąkiwać. A co do kolegów,to on nawet ma takiego,który przeszedł już terapię i nie bierze narkotyków od trzech lat. Przychodził często,gdy syn próbował rzucic palenie,ale teraz jakoś przestał. A pozostali są w takim samym stopniu,albo jeszcze bardziej zaawansowani. raczej przechlapane...Wiedźma - Śro 17 Lut, 2010 22:20
jolkajolka napisał/a:
A co do kolegów,to on nawet ma takiego,który przeszedł już terapię i nie bierze narkotyków od trzech lat. Przychodził często,gdy syn próbował rzucic palenie,ale teraz jakoś przestał
A może warto byłoby z tym kolegą porozmawiać i nakłonić go do wizyt u syna?
Może rozmowy z czystym narkomanem po terapii w końcu odniosłyby jakiś skutek?jolkajolka - Czw 18 Lut, 2010 21:03 Pewnie tak,tylko ja nie mam z nim kontaktu. Raz tylko go widziałam,jak syn nie palił kilka tygodni. Wtedy chwile z nim rozmawiałam,a tak to nawet nie wiem , czy on jest z tej samej dzielnicy,gdzie go szukać. Cóż,na razie zrobił pierwszy krok w sprawie pracy,bedzie miał odpowiedź za jakiś tydzień,może troche dłużej. Zobaczę,może chociaż jakąś robotę znajdzie ,to i czasu mniej na palenie będzie miał...verdo - Śro 10 Mar, 2010 20:08 Sam palilem grass przez 3 lata i to praktycznie codziennie.Nie zauwazylem zadnego uzaleznienia ani skutków ubocznych(choc podobno wystepuja,ale nie sa tak grozne jak w innych uzywkach).Po pewnym czasie znudzilo mnie to i przestalem jarac,bez wiekszych problemów.Palilem z tego powodu co dawni hipisi,chodzilo o rozwoj swiadomosci,ale pozniej to juz o jej wylaczenie... :uoee:Na poczatku bylem lepszym czlowiekiem wszystko robilem perfekcyjnie,ale po pewnym czasie dzialanie slabnie(tak jak w kazdym uzaleznieniu) i chodzi tylko o to zeby nacpac spojrzenie. W naszym kraju 80% ludzi ma jakis kontakt z marihuana(sami pala lub znaja kogos kto pali) mimo tego jest ona nie legalna,to jakas paranoja....Zeby przedawkowac marihuane trzeba spalic ok 48.000 tys jointow co jest fizycznie nie mozliwe.Rocznie od alkohholu umiera 130.000 tys ludzi od papierasow 240.000 tys. od marihuany ZERO i jest ona zakazana:shock: Walka z handlarzami to utopia.W miejsce jednego zlapanego juz nastepnego dnia pojawia sie drugi,a kazdy z nich ma tez tez inny towar (kokaina,amfetamina i niemodny juz krak )... Do wiezien trafiaja ofiary handlarzy na szeroka skale (hurtowników) studeci i niewinni ludzie..Zakazany owoc smakuje bardziej,co bylo widac w czasach prohibicji w USA ,gdzie spozycie alkoholu wzroslo 3-krotnie.Moze by tak zamykac alkoholikow do wiezien odrazu na 3 lata Marihuana jest nielegalna,bo obroty z handlu w Polsce to kilka milionow zlotych dziennie,przeciez nikt takiej kasy nie zostawi ...Jak ktos szuka pozytywnych stron legalizacji,to rzeczywistym i sprawdzonym przykladnem jest Holandia,gdzie spozycie narkotykow spadlo o 30 %.To lamanie praw czlowieka(konstytucji) moze i my kiedys doczekamy sie takiej normalnosci...Borus - Śro 10 Mar, 2010 20:35 ...czy w TEN sposób chcesz pomóc Jolce i Jej Synowi? piszesz w Jej temacie...
może załóż swój i próbuj tam gloryfikować "trawę" czy inne świństwo... verdo - Śro 10 Mar, 2010 20:49 Kazdy kto pali i tak kupi.Przeciez pisalem,ze sa jakies skutki uboczne.Wolal bys pic wodke kupiona w sklepie czy jakis niepewny spirytus z meliny??? To jest dopiero swistwo..Jras4 - Śro 10 Mar, 2010 20:51
Cytat:
Sam palilem grass przez 3 lata
verdo - Śro 10 Mar, 2010 20:55
Borus napisał/a:
inne świństwo...
sa dodawane przez handlarzy,zeby bardziej uzaleznic...i to jakie(np.hel) wiec tu dobiero zaczyna sie problem i uzaleznienie(mocne) bo to z akcyza to jest znikome ....verdo - Śro 10 Mar, 2010 21:00 Tylko Jras nie wszyscy wiedza co pala.A prawie wszyscy alko sa przeciwni legalizacji.Ja tylko wyrazilem swoja opinie na ten temat i tego sie trzymam. Ludzie nie widza albo wiedziec nie chca co sie dzieje...szczegolnie starsze pokolenie..Borus - Śro 10 Mar, 2010 21:36
verdo napisał/a:
Borus napisał/a:
inne świństwo...
sa dodawane przez handlarzy,zeby bardziej uzaleznic...i to jakie(np.hel) wiec tu dobiero zaczyna sie problem i uzaleznienie(mocne) bo to z akcyza to jest znikome ....
nie czytasz uważnie, czy przycinasz głupa? napisałem "trawę i inne świństwa" żeby nie wymieniać wszystkich narkotyków z nazwy...
a jeśli chodzi o alkohol, to nie chcę pić żadnego z wymienionych przez ciebie
o skali problemu narkotykowego natomiast może świadczyć to, że naćpanych kierowców jeździ blisko dwa razy więcej, niż będących pod wpływem alkoverdo - Śro 10 Mar, 2010 21:54
Borus napisał/a:
napisałem "trawę i inne świństwa" żeby nie wymieniać wszystkich narkotyków z nazwy...
Przeciez ja pisze o legalizacji marihuany.Nigdzie na swiecie nie sprzedaja twardych narkotykow w sklepach.
Borus napisał/a:
a jeśli chodzi o alkohol, to nie chcę pić żadnego z wymienionych przez ciebie
teraz,bo jestes trzezwym alkoholikiem,ale gdybys pil dalej wybózr bylby prosty...Borus - Śro 10 Mar, 2010 22:13
verdo napisał/a:
gdybys pil dalej wybózr bylby prosty...
...tu też całkowicie się mylisz... a poza tym nie wiem, co właśnie "przyjąłeś", ale absolutnie nie kapujesz, o co mi chodzi, więc kończę swój udział w tym temacie...może ktoś tu pozamiata... verdo - Śro 10 Mar, 2010 22:46
Borus napisał/a:
verdo napisał/a:
gdybys pil dalej wybózr bylby prosty...
...tu też całkowicie się mylisz...
To piles samogon,denaturat albo bimber.Jest cos jeszcze bez akcyzy
Borus napisał/a:
co właśnie "przyjąłeś",
Pisalem o tym wyzej(czytaj dokladniej,nie bede sie powtarzal).
Palenie nie zmienia swiadomosci tak jak alkohol.
Borus napisał/a:
więc kończę swój udział w tym temacie...
No i cale szczescie,bo daje glowe,ze wiedzy nie masz zadnej.. stiff - Śro 10 Mar, 2010 22:49
verdo napisał/a:
Palenie nie zmienia swiadomosci tak jak alkohol.
Tyle, ze to prosta droga, aby wrócić do chlania... jolkajolka - Śro 10 Mar, 2010 22:58 Mój syn pierwszy kontakt z trawą miał w wieku 13-tu lat. Teraz ma 26... I pali znowu. Nie wiem,w jakim stopniu jest uzależniony,wiem,że działa to na niego depresyjnie. Przynajmniej w ostatnim czasie. Do palenia doszło jeszcze siedzenie w grach komputerowych. Siedzi do rana,potem pół dnia śpi. Codziennie obiecuje,że pójdzie szukac pracy. "Ogarnia" sie tak codziennie i znów nie wychodzi z domu. Gdybym jeszcze mogła namówić moją mamę,żeby przestała go żywić. Ale ona twierdzi,że to jej jedyny wnuk i kropka.Tak,że impas,przynajmniej narazie.verdo - Śro 10 Mar, 2010 23:18
stiff napisał/a:
Tyle, ze to prosta droga, aby wrócić do chlania...
Teraz wlasnie sobie uswiadomilem,ze jak przestalem palic to powoli zaczalem popadac w alkoholizm.Z dwojga ZŁEGO wybralbym palenie... Wiedźma - Śro 10 Mar, 2010 23:22
verdo napisał/a:
Teraz wlasnie sobie uswiadomilem,ze jak przestalem palic to powoli zaczalem popadac w alkoholizm
No brawo! Znalazłeś przyczynę swojego alkoholizmu!
Teraz tylko ją wyeliminować i już jesteś gość!Wiedźma - Śro 10 Mar, 2010 23:26 Ale kombinujesz, Verdo, szukasz furtki... Kulfon - Śro 10 Mar, 2010 23:29
Wiedźma napisał/a:
Ale kombinujesz, Verdo, szukasz furtki...
Chyba szeroko otwartej bramyverdo - Śro 10 Mar, 2010 23:32
Wiedźma napisał/a:
No brawo! Znalazłeś przyczynę swojego alkoholizmu!
Tylko ja wtedy pilem i palilem.To bylo uzaleznienie krzyzowe(teraz juz to wiem).Duzo wiecej palilem...
Wiedźma napisał/a:
Teraz tylko ją wyeliminować i już jesteś gość!
Mam to juz za soba.Jestem gosc Masakra - Śro 10 Mar, 2010 23:37 Verdo powiem Ci tak na swoim przykladzie a mysle, ze nie jest on poparty pusta teoria ani tym bardziej uprzedzeniem wynikajacym z wieku.
Tez jestem zdecydowanie przeciwny traktowaniu marihuany na rowni z heroina, morderstwami i innym dziwnym wynalazkom przez ludzi majacych delikatnie mowiac mizerne pojecie w temacie.
Jednak na podstawie wlasnych doswiadczen moge smialo potwierdzic, ze jaranie jest swojego rodzaju zamiennikiem dla picia. Weryfikujac ostatnio swoja historie zauwazylem ze w okresach kiedy nie pilem to wlasnie palilem. Choc nie bylo to jakies nalogowe jaranie bo jak juz mowilem marihuana mnie nigdy jakos specjalnie nie ciagnela. Chodzilo jednak o to zeby cos mi zmienilo moja swiadomosc. Pewnie gdybym wtedy nie jaral to znalazl bym inna forme typu sex czy inny dopalacz.
Sek tkwi w tym, ze zmieniajac srodek nie trzezwiejemy i (przynajmniej u mnie) prowadzi to do powrotu do picia.
Wtedy sobie nie zdawalem z tego sprawy ze tak to dziala, ba nawet tego nie zauwazalem.
To do czego zmierzam to to, ze zeby byc nietrzezwym nie trzeba wcale pic. Z kolei zeby byc trzezwym nie wystarczy nie pic.
Musimy odejsc od wszystkich srodkow psycho+.verdo - Śro 10 Mar, 2010 23:48
Masakra napisał/a:
Musimy odejsc od wszystkich srodkow psycho+.
Cieżko to przelknac,ale masz racje.
Masakra napisał/a:
Z kolei zeby byc trzezwym nie wystarczy nie pic.
Moglbys to bardziej rozwinac...Masakra - Śro 10 Mar, 2010 23:52 Juz sie robi- Trzezwosc polega na trzezwym mysleniu przede wszystkim a nie na zerowej wartosci promili alkoholu we krwi. Zatem zeby byc nietrzezwym tj miec "nietrzezwe myslenie" nie trzeba wcale pic alkoholu. Mozna sie przerzucic na jakis czas na leki dla przykladu badz inne uzywki. Innymi slowy, biorac jakiekolwiek substancje zmieniajace swiadomosc dalej jestemy w praktycznie tej samej sytuacji jak pilismy. Z reszta powrot do picia osmiele sie zaryzykowac (a odniesienie mamchociazby na wlasnym przykladzie) jest wowczas kwestia czasu.Wiedźma - Śro 10 Mar, 2010 23:52
verdo napisał/a:
Mam to juz za soba.Jestem gosc
Eh...verdo - Czw 11 Mar, 2010 00:00 Zgadzam sie tylko,ze wtedy przynajmniej nie ma tego chemicznego zwiazku-alkoholu,wiec pod wzgledem fizycznym organizm troche odpoczywa(regeneruje sie).Czyli wszyscy uzaleznieni(nie tylko od alko) nie powinni zamieniac uzywek,bo to zamkniete kolo...Masakra - Czw 11 Mar, 2010 00:05
verdo napisał/a:
Czyli wszyscy uzaleznieni(nie tylko od alko) nie powinni zamieniac uzywek,bo to zamkniete kolo...
Dokladnie. Mozg nadal dostaje dopalacz i niewazne, ze w danej chwili nie jest to alkohol. Swiadomosc ciagle jest zmieniona.verdo - Czw 11 Mar, 2010 00:06
Wiedźma napisał/a:
Eh...
cus....Ty wzdychasz.A dlaczego?Jakies zamienniki w planach? Masakra - Czw 11 Mar, 2010 00:06 Ona wzdycha bo najlepsze dopiero przed Toba...Wiedźma - Czw 11 Mar, 2010 00:08
verdo napisał/a:
Jakies zamienniki w planach?
No tak mi się właśnie wydaje, Verdo
...mówimy oczywiście o Twoich planach...verdo - Czw 11 Mar, 2010 00:11
Wiedźma napisał/a:
...mówimy oczywiście o Twoich planach...
Terapia uzupełniajaca na Majorce.. Masakra - Czw 11 Mar, 2010 00:12 co masz na mysli?verdo - Czw 11 Mar, 2010 00:15 Mam na mysli plany zyciowe...
Jest takie nowe przyslowie,zycie jest biznes planem
Nie mam na mysli używek...Masakra - Czw 11 Mar, 2010 00:19 To troche od du** strony sie do tego planu zabierasz powiem Ci miedzy nami.
Alkohol moze Ci wszystko zniszczyc ale nie bede bawic sie w proroka bo nie znam Ciebie ani Twojego przypadku a jedynie staram sie Cie przestrzec.verdo - Czw 11 Mar, 2010 00:26
Masakra napisał/a:
staram sie Cie przestrzec
zauważylem,Wiedzma tez
nie mam zadnych uzywek,zrezygnowałem TYLKO z terapii Masakra - Czw 11 Mar, 2010 00:27 i o to sie wlasnie rozchodziverdo - Czw 11 Mar, 2010 00:35 zapomniec latwo to i do picia wrócic latwo...pozyjemy zobaczymy...Masakra - Czw 11 Mar, 2010 00:38 Jasne, ze latwo, trzeba ciagle dbac o trzezwosc tyle ze wypadaloby wiedziec jak Wiedźma - Czw 11 Mar, 2010 00:57
verdo napisał/a:
zrezygnowałem TYLKO z terapii
Właśnie - i już kombinujesz, że taka maryśka to w sumie nic takiego
A nawet może uchronić Cię przed piciem, bo przecież rozpiłeś się, gdy przestałeś jarać.
Gdybyś nie przestawał, to pewnie nie zostałbyś alkoholikiem.
Verdo, siedzisz w mechanizmach po uszy!
No ale skąd miałbyś to wiedzieć? Przecież tego uczą na terapii...Jras4 - Czw 11 Mar, 2010 01:09
verdo napisał/a:
.pozyjemy zobaczymy...
o ile pożyjesz...verdo - Czw 11 Mar, 2010 15:19
Jras4 napisał/a:
o ile pożyjesz...
Wszysto w rekach Pana Boga...stiff - Czw 11 Mar, 2010 15:25
verdo napisał/a:
Wszysto w rekach Pana Boga...
Bóg dal nam wolność, dal tez dekalog, a reszta w naszych rekach... Kulfon - Czw 11 Mar, 2010 15:29
verdo napisał/a:
Wszysto w rekach Pana Boga...
mozna by polemizowac stiff - Czw 11 Mar, 2010 15:37
Kulfon napisał/a:
verdo napisał/a:
Wszysto w rekach Pana Boga...
mozna by polemizowac
Tak myślą przede wszystkim ci, co boja sie brać odpowiedzialność za swoje życie... verdo - Czw 11 Mar, 2010 15:39
Wiedźma napisał/a:
Właśnie - i już kombinujesz, że taka maryśka to w sumie nic takiego
Tak mozna wywnioskowac z moich postów.Juz tłumacze co mialem na mysli,mnie do palenia nie ciagnie wcale,chodzilo mi tylko o to jak spoleczenstwo postrzega ta sprawe.Bo zobacz legalizacja to kasacja przestepców,przemocy,bogatsze panstwo...mniej dramatow rodzinnych.Żyloby sie lepiej...
Wiedźma napisał/a:
Przecież tego uczą na terapii...
...aha...a co to jest???ta terapia... verdo - Czw 11 Mar, 2010 15:44
stiff napisał/a:
Tak myślą przede wszystkim ci, co boja sie brać odpowiedzialność za swoje życie...
....Ale mi chodzilo o te sprawy na ktore nie mamy wplywu np.chorba,wypadek.Tutaj mój los jest w rekach Pana Boga....stiff - Czw 11 Mar, 2010 15:49
verdo napisał/a:
chorba,wypadek.
To tez nie zawsze jest dziełem przypadku...
Rozpieprzę sie autem, to przede wszystkim na swoje życzenie,
bo jeżdżę jak czub czasami, podobnie i z rakiem płuc czy krtani,
a gdybym tak dalej wyliczał, to atramentu by brakło... Kulfon - Czw 11 Mar, 2010 15:53
stiff napisał/a:
Kulfon napisał/a:
verdo napisał/a:
Wszysto w rekach Pana Boga...
mozna by polemizowac
Tak myślą przede wszystkim ci, co boja sie brać odpowiedzialność za swoje życie...
Stiff, czy aby wszystko co sie dzieje, dzieje sie za sprawa Pana Boga ??
Mój syn pierwszy kontakt z trawą miał w wieku 13-tu lat.
Wiekszosc ludzi z nalogami zaczyna tak wszczesnie(koncówka gimnazjum)Ja mialem chyba 15 lat,odkad pamietam w towarzystwie zawsze bylem najmlodszy...Glowna przyczyna to system i srodowisko.
jolkajolka napisał/a:
działa to na niego depresyjnie
tak sie czesto dzieje gdy jest czegos za duzo ...organizm potrzebuje odpoczynku...
jolkajolka napisał/a:
Do palenia doszło jeszcze siedzenie w grach komputerowych
To jest najgorsze.Znam czlowieka ktory z powdu tych gier zawalil wszystko stal sie agresywny i leczyl sie na terapii.Siedzial przed kompem min po 12 h....tyle,ze jest troche mlodszy od twojego syna.Nie wiem ktory nalog bedzie latwiej rzucic...
Odlacz neta na jakis czas lub uszkodz kompa Może to go zmobilizuje do dzialania..verdo - Czw 11 Mar, 2010 16:30
stiff napisał/a:
To tez nie zawsze jest dziełem przypadku...
..no wlasnie NIE ZAWSZE mamy na cos wplyw.... stiff - Czw 11 Mar, 2010 17:22
verdo napisał/a:
.no wlasnie NIE ZAWSZE mamy na cos wplyw....
Tyle, ze po co Boga do tego mieszać... verdo - Czw 11 Mar, 2010 17:37 PO TO:
BEZ BOGA ANI DO PROGA
Z tym zdrowiem dokladnie rozumiesz ło co sie rozchodzi kumie Tylko szukasz dziury w calym...stiff - Czw 11 Mar, 2010 17:41
verdo napisał/a:
BEZ BOGA ANI DO PROGA
Znaczy ni mnie, ni więcej, ze żyjąc w zgodzie z Bogiem i Boskimi przykazaniami,
mamy szanse zminimalizować skutki każdej katastrofy lub jej uniknąć... verdo - Czw 11 Mar, 2010 17:45 I JA W TO WIERZE Przykladow setki,tysiace i to potwierdzonych naukowo przez lekarzy ateistów stiff - Czw 11 Mar, 2010 17:48
verdo napisał/a:
potwierdzonych naukowo przez lekarzy ateistów
Nikt nie może powiedzieć o sobie jestem człowiekiem, tylko na podstawie tego,
ze sie afiszuje swoja wiara... verdo - Czw 11 Mar, 2010 18:00 Wiara a stosowanie jej zasad to dwie rozne sprawy.Nie kazdy chrzescijanin jest dobrym czlowiekiem. Na podstawie wiary nie da sie tego stwierdzic...Potrzebne sa jeszcze jakies czyny..
Tylko to chyba nie ten temat jolkajolka - Nie 14 Mar, 2010 21:53
verdo napisał/a:
Odlacz neta na jakis czas lub uszkodz kompa Może to go zmobilizuje do dzialania..
Tego nie zrobie,on jest teraz w dołku,boję się,żeby nie zrobił czegoś głupiego. Z naukowych statystyk wynika,że dzieci ojca samobójcy mają 30% szans na popełnienie samobójstwa. Nie będę ryzykować,jego ojciec sie powiesił 13 lat wstecz...verdo - Nie 14 Mar, 2010 22:04
jolkajolka napisał/a:
Z naukowych statystyk wynika,że dzieci ojca samobójcy mają 30% szans na popełnienie samobójstwa
Nie sugeruj sie tym,tego nie sprawdzisz,to tylko 30 %..To tak jak z alkoholizmem,niby jest dziedziczny,ale to pusta teoria,wszystko odbiega od reguly...Wiekszosc chorob jest genetycznie zakodowana,tylko czy to sie sprawdza?Moim zdanie nie,ale to kwestia indywidualnego podejscia do tej sprawy..
p.s.Wypadaloby podniesc go jakos na duchu..jolkajolka - Nie 14 Mar, 2010 22:10 Próbuję,cały czas. Ale to cięzka sprawa. On się czuje samotny.I to normalne,skoro nie wychodzi z domu,nie ma nawet szans na poznanie kogoś. Ma tylko kolegów ,takich samych jak on.Masakra - Nie 14 Mar, 2010 22:12 Klopot jest w tym, ze jak nie pracuje to ma mnostwo wolnego czasu. Za duzo.
To sprzyja depresji a takze nalogom (bo co tu robic z nudy). W koncu jego mysli go zjedza.
Duzo moich znajomych co siedzieli caly czas w domach wyladowalo w szpitalach psychiatrycznych z roznymi dolegliwosciamistiff - Nie 14 Mar, 2010 22:17
jolkajolka napisał/a:
Próbuję,cały czas. Ale to cięzka sprawa. On się czuje samotny.
Ja to doskonale Cie rozumie, ale musisz nauczyć go samodzielności,
ponieważ inaczej wyrządzasz mu krzywdę, roztaczając nad nim parasol...
On nie kiwnie palcem aby coś ze sobą zrobić, bo Ty się za niego martwisz
i Ty wreszcie ponosisz konsekwencje oraz bierzesz na siebie pośrednio
odpowiedzialność za jego życie...jolkajolka - Nie 14 Mar, 2010 22:22 Widzisz,Stiff,ja zostawiłam go w spokoju. I efekt jest taki,że trzeci miesiąc siedzi na garnuszku babci,bo nie może sie zmobilizować,żeby poszukać pracy. Jak prosze babkę,żeby zrobiła szlaban na lodówkę,to babka płacze,że to jej jedyny wnuk. I koło sie zamyka.Ręce opadają...Masakra - Nie 14 Mar, 2010 22:24 No to z takim podejsciem masz game over.
Jedyne co mozesz w takich okolicznosciach to przed snem paciorek zeby sie zmienilo.
Byc moze Twojemusynowi przejdzie i sie ustabilizuje. (niektorzy z tego po prostu wyrastaja)
byc moze...verdo - Nie 14 Mar, 2010 22:25
jolkajolka napisał/a:
Ma tylko kolegów ,takich samych jak on.
Najlepiej byloby gdyby ich zmienil.Srodowisko to podstawowy problem,trudniej bedzie mu rzucic jaranie.Wiem po sobie.
jolkajolka napisał/a:
nie wychodzi z domu
To Ty go gdzies wyciagaj...Wybierzcie sie gdzies razem.Pisalas,ze lubi silke kup mu jakies dobre odżywki,to go na pewno zmotywuje(tylko teraz kwestia kasy,to nie sa tanie rzeczy)Wyszukaj dla niego jakiegos zajecia.Masakra - Nie 14 Mar, 2010 22:27
verdo napisał/a:
To Ty go gdzies wyciagaj...Wybierzcie sie gdzies razem.Pisalas,ze lubi silke kup mu jakies dobre odżywki,to go na pewno zmotywuje(tylko teraz kwestia kasy,to nie sa tanie rzeczy)Wyszukaj dla niego jakiegos zajecia.
A gdzie tam:)
Osoba uzalezniona wszystko (w swojej wyobrazni) umie pogodzic. Nawet rzeczy ktore sa przeciwienstwem. Ja chodzilem na silownie to w tygodniu cwiczylismy bardzo solidnie a w piatek i sobote na silowni flacha to juz od razu w jeansach przychodzilem.stiff - Nie 14 Mar, 2010 22:30
jolkajolka napisał/a:
żeby zrobiła szlaban na lodówkę,to babka płacze,że to jej jedyny wnuk.
To może lepiej, aby babka w depresje popadła i nie zmarnowała życia swojemu wnuczkowi... Masakra - Nie 14 Mar, 2010 22:31 Nie oszukujmy sie. Tutaj moze pomoc tylko wc picker!
ooopsss mialem na mysli porzadny kop w du**. Inne metody beda nieskuteczne badz krotkotrwale. Problem jest w jego mysleniu ktore musi ulec zmianie.stiff - Nie 14 Mar, 2010 22:32
verdo napisał/a:
ze lubi silke kup mu jakies dobre odżywki,to go na pewno zmotywuje(tylko teraz kwestia kasy,to nie sa tanie rzeczy)Wyszukaj dla niego jakiegos zajecia.
Sam na to wpadłeś... verdo - Nie 14 Mar, 2010 22:38
Masakra napisał/a:
Ja chodzilem na silownie
To wiekszosci osob pomaga,bo chodzi o to zeby miec jakis cel i wypelnic ten czas.Silka rozladowuje stres,podnosi testosteron(hormon szczescia),a efekty poprawiaja humor,ogolnie wyciaga z depresji i takiego stanu.
Masakra napisał/a:
piatek i sobote na silowni flacha to juz od razu w jeansach przychodzilem.
To bez sensu,bo alkohol scina bialko a to przeciez budulec miesni.Czyli tydzien treningów na marne...verdo - Nie 14 Mar, 2010 22:42
stiff napisał/a:
Sam na to wpadłeś...
Stif,bo niektorzy chlopcy bardziej od dziewczyn i trawki kochaja zelastwo Masakra - Nie 14 Mar, 2010 22:55 Tak ale nie tedy droga.
Poki mu jest wygodnie i nie czuje potrzeby zmiany to sie nie zmieni.stiff - Nie 14 Mar, 2010 22:58
verdo napisał/a:
Stif,bo niektorzy chlopcy bardziej od dziewczyn i trawki kochaja zelastwo
To klamkę niech mu kupi, a wtedy się rozerwie...
Siłownia ma go zmotywować, aby stal sie samodzielny i poszedł do pracy...
Tak nawiasem mówiąc, Ty wiesz o czym ten temat... verdo - Nie 14 Mar, 2010 22:59 Kazdy chcialby fajnie wygladac.Moze zmieni sie dla samego siebie.Nic innego nie pozostaje.. Kulfon - Nie 14 Mar, 2010 23:02
verdo napisał/a:
Nic innego nie pozostaje..
koks Masakra - Nie 14 Mar, 2010 23:02 To jest jakis surrealizm co Ty piszesz
Silownia zamiast dragow, zbieranie znaczkow zamiast masturbacji.
Zrozum, ze on jest uzalezniony...
Zmiany musza zajsc w jego sposobie myslenia a bodzcem do ich powstania moze byc wspomniany wyzej kop w rzyc ;]verdo - Nie 14 Mar, 2010 23:03
stiff napisał/a:
Siłownia ma go zmotywować, aby stal sie samodzielny i poszedł do pracy...
Tak wlasnie po to jest silka.Uczy odpowiedzilnosci..i motywuje..
stiff napisał/a:
Tak nawiasem mówiąc, Ty wiesz o czym ten temat...
To wymysl cos lepszego..verdo - Nie 14 Mar, 2010 23:06
Masakra napisał/a:
Silownia zamiast dragow,
To nie jest lekarstwo,tylko jedna z dobrych alternatyw.Na pewno wplynie na niego pozytywnie,przciez sport nikomu nie zaszkodzil..stiff - Nie 14 Mar, 2010 23:06
verdo napisał/a:
Kazdy chcialby fajnie wygladac.Moze zmieni sie dla samego siebie.Nic innego nie pozostaje.
Znajdzie prace jako" model"... stiff - Nie 14 Mar, 2010 23:08
Mozna i tak... verdo - Nie 14 Mar, 2010 23:09
stiff napisał/a:
Znajdzie prace jako" model"...
Po ciezkiej dyskusji problem zostal rozwiazany,czyli jednak silka Masakra - Nie 14 Mar, 2010 23:15
verdo napisał/a:
Po ciezkiej dyskusji problem zostal rozwiazany
Miej szacunek do Jolki i nie zartuj z niej verdo - Nie 14 Mar, 2010 23:24
Masakra napisał/a:
Miej szacunek do Jolki
Dobra mam
Masakra napisał/a:
nie zartuj z niej
Stiff zaczął
Taki wniosek wyciagnał.. stiff - Pon 15 Mar, 2010 00:23
verdo napisał/a:
Stiff zaczął
To nie był żart, a coś nad czym warto pomyśleć... jolkajolka - Pon 15 Mar, 2010 08:42 No,naczytałam się. Co do siłowni,to co roku jest ten sam model. Koniec zimy,robi sie ciepło i on smiga na siłownię. W lato wygląda elegancko,ładna sylwetka,opalony,lata na basen,spotyka się z ludźmi. Przychodzi jesień,zarzuca ćwiczenia,pali jak opętany,chudnie 10 kilo i nie wychodzi z domu. Ten stereotyp obserwuję już od co najmniej 5 lat. Nie wiem,czy w tym roku się powieli,ale sądzę,żę tak. On odżywa jak wyłazi słońce.
A co do znalezienia zajęć,to nie jest takie proste. Jeszcze raz powtórzę - on ma 26 lat. Niech ktoś spróbuje zmusić 26-latka do zrobienia czegoś,na co nie ma ochoty.
Wiem,że on musi sam chciec. A mnie przyszło czekać. Na cokolwiek... stiff - Pon 15 Mar, 2010 10:53
jolkajolka napisał/a:
Niech ktoś spróbuje zmusić 26-latka do zrobienia czegoś,
Zycie go zmusi, kiedy przestaniecie sie nad nim rozczulać... sabatka - Pon 15 Mar, 2010 11:05 jolka ja coś czje że ta babcia to ci bardzo utrudnia sprawe. on musi kopa dostac i tyle jolkajolka - Pon 15 Mar, 2010 14:04
stiff napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Niech ktoś spróbuje zmusić 26-latka do zrobienia czegoś,
Zycie go zmusi, kiedy przestaniecie sie nad nim rozczulać...
Ja już dawno nad nim sie nie rozczulam,babka codziennie robi mu awantury o to,że nie pracuje.A jednocześnie żryć mu daje... To i jak życie ma go zmusić. Jakby mnie ktoś karmił,to pewnie tez by mi sie nie chciało latac do roboty.
Wiadomość z ostatniej chwili: pojawiła się dziewczyna. Juz 2 razy wypełzł z domu. Niby nic,ale może jakiś poczatek...stiff - Pon 15 Mar, 2010 14:22
jolkajolka napisał/a:
Wiadomość z ostatniej chwili: pojawiła się dziewczyna.
jolkajolka napisał/a:
Niby nic,ale może jakiś poczatek...
babcia będzie dwie gęby do karmienia miała, pewnie... Wiedźma - Pon 15 Mar, 2010 15:25
stiff napisał/a:
babcia będzie dwie gęby do karmienia miała, pewnie...
A z czasem może nawet trzy... evita - Pon 15 Mar, 2010 17:26
jolkajolka napisał/a:
pojawiła się dziewczyna. Juz 2 razy wypełzł z domu. Niby nic,ale może jakiś poczatek...
stiff napisał/a:
babcia będzie dwie gęby do karmienia miała, pewnie..
Wiedźma napisał/a:
A z czasem może nawet trzy...
a może jednak nie ma co dramatyzować ? może coś się zmieni na lepsze ? Wiedźma - Pon 15 Mar, 2010 17:58
evita napisał/a:
może jednak nie ma co dramatyzować ? może coś się zmieni na lepsze ?
Ano daj Boże...
Ale trudno powstrzymać się od sarkazmu stiff - Pon 15 Mar, 2010 18:01
evita napisał/a:
może coś się zmieni na lepsze ?
Jak to mawiają - Daj Boże... evita - Pon 15 Mar, 2010 18:08
Wiedźma napisał/a:
Ano daj Boże...
wiem, że to budowanie zamków na piasku ale być może to będzie ktoś kto otworzy chłopakowi oczy ? pod skrzydełkami babci nie zauważa problemu a przynajmniej nic z nim nie robi a i matka jest bezsilna więc ... Daj Boże jolkajolka - Pon 15 Mar, 2010 18:43
Wiedźma napisał/a:
stiff napisał/a:
babcia będzie dwie gęby do karmienia miała, pewnie...
A z czasem może nawet trzy...
Niewykluczone. Ale naprawde uważasz,że lepiej,żeby całe życie gapił sie w monitor? Ja mam nadzieję,że dzieki niej sie ocknie. A poza tym wie do czego służa prezerwatywy. Tego akurat udało mi sie go nauczyć.Wiedźma - Pon 15 Mar, 2010 18:49
jolkajolka napisał/a:
naprawde uważasz,że lepiej,żeby całe życie gapił sie w monitor?
Nie, nie uważam.
Być może właśnie dziewczyna okaże się bodźcem do jakiejś zmiany w jego życiu.
Uważam jednak, że każdy związek powinien opierać się na odpowiedzialności,
a tej - za sprawą źle pojmowanej troski babci - Twojemu synowi brakuje.
No ale może jednak w końcu wydorośleje, może właśnie przy tej dziewczynie,
czego mu z całego serca życzę.evita - Pon 15 Mar, 2010 19:01
Wiedźma napisał/a:
Być może właśnie dziewczyna okaże się bodźcem do jakiejś zmiany w jego życiu.
też tak uważam choć wcale to nie jest przesądzone niestety
mój syn dopiero przy którejś tam z kolei zaczął nieco normalniej myśleć i z dnia na dzień nabywa odpowiedzialności . Choć nadal uważam, że gdyby miał mieć dzieci to pomimo swoich 24 lat to on za głupi jeszcze na ojcostwo jolkajolka - Pon 15 Mar, 2010 19:05
Wiedźma napisał/a:
powinien opierać się na odpowiedzialności,
a tej - za sprawą źle pojmowanej troski babci - Twojemu synowi brakuje.
To nie wina babci,tylko,niestety,moja. Babcia tylko kontynuuje to,do czego ja doprowadziłam. Najpierw piłam i nie miałam dla niego czasu,a potem chciałam na siłę wynagrodzić mu wszystkie krzywdy,które wyrządziłam. I wychowałam kalekę życiową,która w dodatku uzależniła się podobnie jak ja.
Wiesz,Wiedźmo,ja dlatego się cieszę,że pojawiła się ta dziewczyna,bo on jest straszliwie samotny. Ja ,jako matka,nie wypełnię mu tej samotności. Być może będzie to kolejna porażka,ale juz tak mam,że jak pojawia się cien nadziei to wzbiera we mnie optymizm.
A z doświadczenia wiem,że ta znajomość raczej długo nie potrwa... evita - Pon 15 Mar, 2010 19:09
jolkajolka napisał/a:
A z doświadczenia wiem,że ta znajomość raczej długo nie potrwa...
nie ma co "czarnowidzieć" w końcu kiedyś chłopak musi dojrzeć do miłości i być może to właśnie jest ten moment więc ciesz się jolka a my razem z tobą, że przynajmniej jakieś dobre początki są stiff - Pon 15 Mar, 2010 19:15
jolkajolka napisał/a:
Ale naprawde uważasz,że lepiej,żeby całe życie gapił sie w monitor? Ja mam nadzieję,że dzieki niej sie ocknie.
Ja nie mogę nic uważać, a mogę jedynie zwrócić Ci uwagę na rzeczy istotne,
które ja dostrzegam oraz na konsekwencje, jeśli nie uda wam sie nad tym zapanować...
Juz pisałem, ze Cie rozumie z racji tego jak opisujesz swoja sytuacje...
Nie znam dobrego rozwiązania, ale wiem jedno, ze czas pracuje na wasza,
a nie tylko jego, niekorzyść...stiff - Pon 15 Mar, 2010 19:18
evita napisał/a:
pomimo swoich 24 lat to on za głupi jeszcze na ojcostwo
Ja miałem 23 lata, kiedy zostałem ojcem, a moje ojcostwo,
to wielka porażka, choć na dziś jest już inaczej...evita - Pon 15 Mar, 2010 19:21
stiff napisał/a:
Ja miałem 23 lata, kiedy zostałem ojcem
mój men 21 lat - to dopiero była porażka
za to córka została matką w wieku 19 lat (tak jej się śpieszyło ) i muszę przyznać, że mogłaby służyć za wzór matki stiff - Pon 15 Mar, 2010 19:26
evita napisał/a:
muszę przyznać, że mogłaby służyć za wzór matki
Tylko pogratulować... evita - Pon 15 Mar, 2010 19:27
stiff napisał/a:
Tylko pogratulować...
i wzajemnie czasami zaglądam do galerii więc widzę co mam zobaczyć verdo - Wto 16 Mar, 2010 15:27
evita napisał/a:
nie ma co "czarnowidzieć"
To dopiero poczatki sa a oni juz widza najczarniejszy scenarjusz...Pesymizm sieja po calosci(nie pierwszy raz)
evita napisał/a:
może to właśnie jest ten moment więc ciesz się jolka a my razem z tobą
Jasne,bo milosc dodaje skrzydel(powera).Teraz wiosna idzie bedzie wiecej pracy,to pewnie sie gdzies zalapie...Powodzenia. evita - Wto 16 Mar, 2010 16:25
verdo napisał/a:
,bo milosc dodaje skrzydel(powera)
"Bo miłość czarodziejem zmienia nas na lepsze" ...
http://www.youtube.com/watch?v=vE743Hh8S4overdo - Wto 16 Mar, 2010 17:54 Violetta Villas niezła dżaga z niej byla... W dzisiejszych czasach zrobilaby miedzynarodowa kariere,miedzy innymi po to zmienila polskie nazwisko...
Fajny klip,fajny jolkajolka - Wto 16 Mar, 2010 18:08 Mieliśmy się dzis spotkac,tzn.miał do mnie przyjechać i juz mu coś "wypadło",już przełożył na jutro.Jutro pewnie tez mu czasu zbraknie... stiff - Wto 16 Mar, 2010 18:11
jolkajolka napisał/a:
Jutro pewnie tez mu czasu zbraknie...
On jest dorosły i ma własne życie wiec nie ma powodu
do zmartwienia jak sadze... jolkajolka - Wto 16 Mar, 2010 18:17 No tak,ale to jemu,teoretycznie,zależało na tej wizycie,bo miał cos odebrać. A ja chciałam,przy okazji,trochę z nim pogadac. No coż,zobacze jutro. Jeśli liczy,że ja mu to zawiozę,to się przeliczy stiff - Wto 16 Mar, 2010 18:19
jolkajolka napisał/a:
Jeśli liczy,że ja mu to zawiozę,to się przeliczy
Zla emota...
Taka mogla by być, co by znaczyło, ze panujesz nad sytuacja i emocjami... jolkajolka - Wto 16 Mar, 2010 18:25 Eeee taaam,panuję. Jak zapanuje to taką umieszczę stiff - Wto 16 Mar, 2010 18:26
jolkajolka napisał/a:
Eeee taaam,panuję.
Lubisz sie martwic, co...jolkajolka - Wto 16 Mar, 2010 18:41
stiff napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Eeee taaam,panuję.
Lubisz sie martwic, co...
Właściwie to nie lubię,generalnie jestem optymistką. Tylko w tym jednym przypadku mi nie wychodzi stiff - Wto 16 Mar, 2010 18:44
jolkajolka napisał/a:
Tylko w tym jednym przypadku mi nie wychodzi
Aby Ci zaczęło wychodzić... evita - Wto 16 Mar, 2010 22:13
jolkajolka napisał/a:
,generalnie jestem optymistką. Tylko w tym jednym przypadku mi nie wychodzi
i tak trzymaj coś czuję w kościach, że wszystko się skończy równie optymistycznie pterodaktyll - Wto 16 Mar, 2010 22:14
evita napisał/a:
coś czuję w kościach,
To reumatyzm................ stiff - Wto 16 Mar, 2010 22:17
evita napisał/a:
coś czuję w kościach,
Romantyzm Cie dopadł... evita - Wto 16 Mar, 2010 22:27
pterodaktyll napisał/a:
To reumatyzm....
stiff napisał/a:
Romantyzm Cie dopadł...
noooo wolę tą wersję stiff - Wto 16 Mar, 2010 22:41
evita napisał/a:
wolę tą wersję
Czyli erotomanka-romantyczka czy romantyczna... evita - Wto 16 Mar, 2010 22:52
stiff napisał/a:
Czyli erotomanka-romantyczka czy romantyczna...
dzisiaj to ja już sama nie wiem co ze mnie za zwierz
może romantoerototyczka ? pterodaktyll - Wto 16 Mar, 2010 22:54
evita napisał/a:
dzisiaj to ja już sama nie wiem co ze mnie za zwierz
Pluszaczek? stiff - Wto 16 Mar, 2010 22:56
evita napisał/a:
co ze mnie za zwierz
pterodaktyll napisał/a:
Pluszaczek?
jolkajolka - Śro 17 Mar, 2010 19:14
stiff napisał/a:
Aby Ci zaczęło wychodzić...
Ciutek optymizmu Przyjechał,o dziwo.Co prawda na krótko,ale był. Wygląda chudo i smutno. Ale chociaz wyszedł z domu.stiff - Śro 17 Mar, 2010 19:18
No i jak ja mam się nie martwić???
Mąż powiesił się,jak syn miał 13 lat,a jego matka miała wtedy inne priorytety.
Wolałam pić,niż go wspomóc. I jak tu teraz z tym żyć?Wiedźma - Nie 25 Kwi, 2010 11:06
jolkajolka napisał/a:
I jak tu teraz z tym żyć?
Czasu nie cofniesz, Jolka, więc zadręczanie siebie nic dobrego tu nie wniesie.
Jedyne co możesz zrobić, to teraz żyć tak, żeby nie mieć sobie nic do zarzucenia.
Dawaj synowi mądre wsparcie i tyle.stiff - Nie 25 Kwi, 2010 11:35
jolkajolka napisał/a:
I jak tu teraz z tym żyć?
Dziś tez Ci jesteś mu potrzebna, a nie jest powiedziane czy nie bardziej
jak w przeszłości... KICAJKA - Nie 25 Kwi, 2010 19:05 Ważne jest jak teraz żyjesz i co synowi przekazujesz. Fakt przeszłości nie zmienisz ale jeśli poprosi o pomoc to wiesz co zrobić Zamartwianie się na przyszłość nie pomoże ani Tobie ani jemu. Masakra - Nie 25 Kwi, 2010 19:09
jolkajolka napisał/a:
http://wiadomosci.onet.pl...,1,1,,item.html
No i jak ja mam się nie martwić???
Normalnie. Takie portale maja w sobie duzo z tabloidow. Nie musisz panikowac po wszystkim co przeczytasz przeciez to zadna regula. Tak samo jakby Twoj ojciec mial zawal nie znaczyloby ze musisz sie przykuc do lozka i czekac az Cie dopadnie to samo jolkajolka - Nie 25 Kwi, 2010 19:48 Dlatego tu zaglądam i piszę o swoich zmartwieniach,bo jak poczytam Wasze komentarze to jakoś łatwiej nabrać dystansu do problemu. Nie znaczy to,że zniknie,ale wydaje się wtedy łatwiejszy do oswojenia. Są lepsze dni,kiedy mam nadzieję,że wszystko sie ułoży,ale są też takie jak dziś,kiedy przeczytam taki artykuł i wydaje mi się,że dobrze nigdy nie będzie. Tutaj,na tym forum,jest jedyne miejsce,gdzie sie moge wygadać. I gdzie mogę dostać życzliwe komentarze. Wszystkim dziękuje za to,że tu jesteście jolkajolka - Nie 20 Cze, 2010 17:04 Długo się wahałam,czy o tym napisać. Czuję jakąś niechęć do ujawniania tej historii. Ale zwycięzyła chęć podzielenia się z kimś,bo to dosyć ważne dla mnie. Otóż mój syn poprosił mnie o pomoc w sfinansowaniu zaszycia Esperalem. I tu zadziwiła mnie moja reakcja. Mianowicie nie byłam zaskoczona,w głębi serca dawno się tego spodziewałam. To znaczy nie zaszycia,tylko uzależnienia od alkoholu. Wygląda na to,że cała ta trawa,to pikuś. Problem tkwi w nadmiernym piciu. Próbowałam przekonać go do terapii,ale poniosłam fiasko. Skończyło się na zaszyciu. Cóż,mam teraz dwóch takich w rodzinie...yuraa - Nie 20 Cze, 2010 17:25 nigdy nie mialem wszywki, słyszalem za to wiele historii ludzi którzy mieli i wyrobiłem sobie negatywne zdanie na temat esperalu.
niemniej jednak jesli pozwoli to Twojemu synowi na jakiś czas w trzeźwosci to chyba dobrze.
dobrze by było nie zmarnować tego okresuWiedźma - Nie 20 Cze, 2010 17:42 To jak to było? On krył się z alkoholem, a z trawą nie? Dziwne to jakieś...
No, ale ważne, że chce coś z tym zrobić. Zawsze to jakaś nadzieja.
A esperal? Cóż - co by o nim nie powiedzieć, to jednak uważam, że lepszy esperal niż nic Jacek - Nie 20 Cze, 2010 17:45
jolkajolka napisał/a:
Próbowałam przekonać go do terapii
i próbuj dalej
choć teraz by było za wcześnie,ale pod koniec działania wszywki zaopserwuj jego reakcje
a nawet dopytaj czy nie będzie chciał próby pici czy może lepiej temu zapobiec podpierając fachową terapiąjolkajolka - Pon 21 Cze, 2010 19:55 Będę go próbować przekonać do terapii,ale nie wiem,czy to się uda. On ma "zły" przykład,w postaci mojego partnera,który od lat stosuje wszywki,nie chcąc słyszeć o terapii. I synuś ma argument,że są tacy,którzy tak żyją i już. Poza tym,on jest jeszcze na tym etapie,że ma nadzieję na poprawę swojego stanu po roku abstynencji. Sądzę,że łudzi się,że wróci do picia kontrolowanego. Cóż,ja też to przerabiałam,tylko bez esperalu.Wiedźma - Pon 21 Cze, 2010 20:36 A może spróbuj nakierować go na forum (niekoniecznie nasze),
może inni alkoholicy by go przekonali do terapii...?jolkajolka - Pon 21 Cze, 2010 20:57
Wiedźma napisał/a:
A może spróbuj nakierować go na forum (niekoniecznie nasze),
może inni alkoholicy by go przekonali do terapii...?
O,widzisz,o tym nie pomyślałam! Spróbuję.Dzięki Jacek - Pon 21 Cze, 2010 22:04
jolkajolka napisał/a:
Będę go próbować przekonać do terapii,ale nie wiem,czy to się uda.
nie teraz bo za wcześnie by było
po zatym między czasie może wiele się zdażyć co spowoduje do jego przekonania
lub coś co będzie temu sprzyjać aby go przekonać
między innymi i to
jolkajolka napisał/a:
Sądzę,że łudzi się,że wróci do picia kontrolowanego
taka wpadka może być niezłym kopem aby go uświadomić i przekonać do terapii
no i taka wpadka często jest nieunikniona ,za to po niej bardziej skuteczna i zrozumiana
przez człowieka nadużywającegoevita - Wto 22 Cze, 2010 07:03 mie jestem znawcą tematu ale wydaje mi się, że pomiedzy trzeźwym w wyniku zaszycia a trzeźwym po terapii jest ogromna przepaść
zaszyty liczy miesiące, dni, godziny kiedy to znowu będzie mógł popłynąć a ten drugi ? również liczy , tyle że w odwrotnym kierunku
Gdyby twój syn Jolu spędził ten czas wolny od alkoholu jakoś tak, żeby zaczął zauważać, że życie na trzeźwo jest piękne, zapominając o odliczaniu to może zrozumie, że jednak warto walczyć o siebie ? Czego z całego serca mu życzę Jacek - Wto 22 Cze, 2010 07:40
evita napisał/a:
Gdyby twój syn Jolu spędził ten czas wolny od alkoholu jakoś tak, żeby zaczął zauważać, że życie na trzeźwo jest piękne,
evita napisał/a:
zaszyty liczy miesiące, dni, godziny kiedy to znowu będzie mógł popłynąć a ten drugi ? również liczy , tyle że w odwrotnym kierunku
Ewka zwróć jednak uwagę na to że ze słów Jolki wynika że to jej syn wyraża liczenie obu tych w jednym kierunku
jolkajolka napisał/a:
Otóż mój syn poprosił mnie o pomoc w sfinansowaniu zaszycia Esperalem
jolkajolka - Wto 22 Cze, 2010 20:33 Wiem,że on na razie będzie odliczał. I chyba niewiele mogę z tym zrobić. Ale może coś w jego życiu zmieni sie na lepsze. Dziś podczas rozmowy telefonicznej powiedział,że już parę spraw popsutych udało mu się naprawić. Więc może troche wylezie z tej depresji...jolkajolka - Nie 12 Cze, 2011 20:15 Ja znowu tutaj! Rok minął i zaczęło się to,czego się spodziewałam. Powoli,od piwka,potem jasio wędrowniczek,aż wreszcie czysta gorzała. I synuś wrócił do punktu wyjścia. Już w zeszłym tygodniu zaczął i nieźle nawywijał. Narobił sobie manka,a ja,durna mamisia,wyrównałam. Bo kajał się i planował ponowne zaszycie. A tu przyszedł następny weekend i poszło już z grubej rury. Dziś miałam spieprzony cały dzień,bo babcia skarżyła sie,że jest wulgarny,sprowadza diabli wiedzą kogo i balanguje. Teraz trochę się uspokoił,bo babka zagroziła policją.Ale pewnie jeszcze trochę to potrwa,zanim wytrzeźwieje. Ciekawa jestem,jaką decyzję teraz podejmie,czy dalej będzie balował,czy będzie chciał coś ze sobą zrobić. Gdzie sie nie obejrzę,tam alkoholik. Takiego juz mam farta w życiu,ehhh...pterodaktyll - Nie 12 Cze, 2011 20:19
jolkajolka napisał/a:
Gdzie sie nie obejrzę,tam alkoholik. Takiego juz mam farta w życiu,ehhh.
Flandria - Nie 12 Cze, 2011 22:33 rybenka1 - Nie 12 Cze, 2011 22:36 Pogody duszka kochana . bunia - Nie 12 Cze, 2011 22:38 Wiedźma - Nie 12 Cze, 2011 22:44
jolkajolka napisał/a:
Narobił sobie manka,a ja,durna mamisia,wyrównałam.
Oj, Jolka, Jolka...
Przecież wiesz, że dopóki będzie spadał na cztery łapy - nie zmieni trybu życia.
Wygodnie mu się żyje - babcia da dach nad głową, pewnie jeszcze wikt i opierunek,
mama wyciągnie z kłopotów - pić, nie umierać!stiff - Nie 12 Cze, 2011 22:47
jolkajolka napisał/a:
Ciekawa jestem,jaką decyzję teraz podejmie,
Na to nie masz wpływu, ale życzę Ci, aby właściwego wyboru dokonał...szymon - Nie 12 Cze, 2011 22:51
jolkajolka napisał/a:
Gdzie sie nie obejrzę,tam alkoholik. Takiego juz mam farta w życiu,ehhh...
to nie jest tak, ale podobnie mam też ja.
czy jak kupisz bluzkę to nie rozglądasz się czy ktoś takiej samej nie kupił, czy jak kupisz samochód to na drodze jest wiecej takich samych ja ty masz?
Wiedźma napisał/a:
mama wyciągnie z kłopotów - pić, nie umierać!
sentencja dnia, pomyśl o tym, przecież mamusia dla dziecka zrobi wszystko, nawet zapłaci mankojolkajolka - Pon 13 Cze, 2011 16:23 [quote="szymon
to nie jest tak, ale podobnie mam też ja.
czy jak kupisz bluzkę to nie rozglądasz się czy ktoś takiej samej nie kupił, czy jak kupisz samochód to na drodze jest wiecej takich samych ja ty masz?[/quote]
To nie tak,Szymon. Ja to napisałam dosłownie. Ojciec,mąż,obecny facet,syn,stryj i ja. Właściwie to cała moja rodzina. Mama też w młodości sobie nie żałowała,ale teraz właściwie nie pije. Dletego piszę,że gdzie się nie obejrzę,tam alkoholik. Co prawda część już poumierała, ale i tak wszyscy wkoło mnie to alko.mafio - Nie 07 Sie, 2011 07:38
evita napisał/a:
Halibut napisał/a:
.
Penie to co paliłaś to było malboro... Akbo coś podobnego...
Sory za szczerość, nie jestem złośliwy...
Hali nie wiem co paliłam ! samo załatwienie tego było dla mnie czymś nie do załatwienia może dostałam coś nie takiego i może to rzeczywiście było malboro - nie wiem ! chciałam sprawdzić i nic mi to nie dało w sensie tym , że żadnej reakcji ! czy ja mam rozumieć, że ty uważasz, że marihuana jest cacy ? i też sorki za szczerość , piszę bez złośliwości
palenie marychy nie jest nałogiem w każdej chwili można przestać nie trzeba tu detoksu marihuana wprowadza w stan euforii czyli jest wesoło można się nieźle pośmiać mimo to że nie ma z czego ale uważaj żeby nie sięgnął po narkotyki twarde te na bazie opiatów bo z tego mało kto wychodzi mój Brat nie przezyłstaaw - Nie 07 Sie, 2011 07:50
mafio napisał/a:
palenie marychy nie jest nałogiem w każdej chwili można przestać nie trzeba tu detoksu marihuana wprowadza w stan euforii czyli jest wesoło można się nieźle pośmiać mimo to że nie ma z czego ale uważaj żeby nie sięgnął po narkotyki twarde te na bazie opiatów bo z tego mało kto wychodzi mój Brat nie przezył
Wiesz? Znam takiego którego żona błaga by zamiast marychy kupił coś dla dzieci (trójki się dorobił)... Za bogato nie mają, jednak przestaje kiedy nie mają pieniędzy, zaczyna w dniu wypłaty...
Po maryśce może nie telepie, ale w głowie ona siedzi równie mocno Wiedźma - Nie 07 Sie, 2011 08:03
staaw napisał/a:
w głowie ona siedzi równie mocno
I bardzo, bardzo długo - można ją wykryć nawet po 3 tygodniach od zażycia.
mafio napisał/a:
palenie marychy nie jest nałogiem w każdej chwili można przestać
Hehe, o ile pozwoli na to spowodowany maryhą zespół amotywacyjny
Popalasz, Mafio? Flandria - Nie 07 Sie, 2011 08:40
mafio napisał/a:
palenie marychy nie jest nałogiem w każdej chwili można przestać
można też wylądować w psychiatryku
Podobno jeśli ktoś ma predyspozycje mogą się uaktywnić poważne choroby psychiczne.Marc-elus - Nie 07 Sie, 2011 09:37
mafio napisał/a:
palenie marychy nie jest nałogiem
Nieprawda , znam osoby które się uzależniły, fizycznie nie odczuwają dolegliwości, ale psychicznie tak.
Wiedźma napisał/a:
można ją wykryć nawet po 3 tygodniach od zażycia.
Nieprawda, o wiele, wiele dłużej, jeżeli ktoś zażywał np parę razy w tyg.
mafio napisał/a:
marihuana wprowadza w stan euforii czyli jest wesoło można się nieźle pośmiać
Nie pali, bo by wiedział że to nie tak, można też np paranoiki złapać, ale takie lekkie, typu "wszyscy wiedzą że pale".
Chyba że mówił o haszu ...... (autocenzura), tam to tak, jak za młodu paliłem to nie musiałem ćwiczyć mięśni brzucha, od śmiechu aż bolały...yuraa - Nie 07 Sie, 2011 09:39
mafio napisał/a:
palenie marychy nie jest nałogiem
jasne, a piwo to nie alkoholWiedźma - Nie 07 Sie, 2011 10:41
Marc-elus napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
można ją wykryć nawet po 3 tygodniach od zażycia.
Nieprawda, o wiele, wiele dłużej, jeżeli ktoś zażywał np parę razy w tyg.
No w mózgu ślady pozostają na bardzo długo.
Ja mówiłam o wykrywalności zwykłym testem z próbki moczu.
Flandra napisał/a:
Podobno jeśli ktoś ma predyspozycje mogą się uaktywnić poważne choroby psychiczne.
A nawet nie trzeba mieć predyspozycji, żeby doznać omamów czy nawet psychoz.
Wredność maryhy polega na tym, że jest traktowana lajtowo Marc-elus - Nie 07 Sie, 2011 10:46
Cytat:
Ja mówiłam o wykrywalności zwykłym testem z próbki moczu.
A ja o testach przeprowadzanych w labolatorium, badają np włosy. Nawet po pół roku THC wychodzi.
Cytat:
A nawet nie trzeba mieć predyspozycji, żeby doznać omamów czy nawet psychoz.
Dobra paranoika nie jest zła..... Tomoe - Nie 07 Sie, 2011 10:47 W moczu to nie wiem jak długo można wykryć.
Ale we włosach utrzymuje się kilka miesięcy.
W piątek wieczorem byłam na wykładzie jednej pani z zakładu toksykologii na temat różnych substancji psychoaktywnych, w tym marihuany. ta pani się zajmuje zawodowo właśnie ich wykrywaniem. Dowiedziałam się, że wszystkie narkotyki i substancje psychoaktywne nie uznawane za narkotyki (oprócz etanolu i metanolu) można wykryć we włosach przez kilka miesięcy od zażycia.Wiedźma - Nie 07 Sie, 2011 10:51
Marc-elus napisał/a:
Nawet po pół roku THC wychodzi
No. Gromadzi się w komórkach tłuszczowych w mózgu. Brrr....Borus - Nie 07 Sie, 2011 12:15
Wiedźma napisał/a:
Gromadzi się w komórkach tłuszczowych w mózgu.
...jak ktoś ma chudy mózg, to za wiele nie zgromadzi... Wiedźma - Nie 07 Sie, 2011 12:25
Borus napisał/a:
...jak ktoś ma chudy mózg
Ale to dopiero później... jolkajolka - Pon 08 Sie, 2011 20:12 Może troche jednostronnie,ale ciekawa strona
http://narkotyki.esculap.pl/marihuana.htmesaneta - Śro 07 Wrz, 2011 12:09 Jolka, co z Twoim synem? Jak mają się sprawy?
Mam podobny problem jolkajolka - Śro 07 Wrz, 2011 20:13 W zasadzie bez zmian. Co prawda "wszywka" już mu się skończyła, a on nie nadużywa obecnie alkoholu, ale zdaję sobie sprawę, że to zapewne tylko kwestia czasu. Ma dni lepsze i gorsze, jak to zawsze u niego bywało. Natomiast w piątek,kolega załatwił mu jakieś szkolenie do pracy i jestem ciekawa, czy odważy się pójść. Bo to przecież trzeba zagłębić się między ludzi...
Ja już wrzuciłam na luz. Przeczytałam ostatnoi książkę Ewy Wojdyło "My, rodzice dorosłych dzieci" (chyba) i troszkę wycofałam się z jego drogi życiowej. Cóż, ponoć dzieci maja prawo zmarnować sobie życie, jeśli tego chcą... stiff - Śro 07 Wrz, 2011 20:18
jolkajolka napisał/a:
Cóż, ponoć dzieci maja prawo zmarnować sobie życie, jeśli tego chcą...
To niby prawda, ale to cholernie boli... jolkajolka - Śro 07 Wrz, 2011 20:28
stiff napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Cóż, ponoć dzieci maja prawo zmarnować sobie życie, jeśli tego chcą...
To niby prawda, ale to cholernie boli...
Ano boli...esaneta - Pon 12 Wrz, 2011 12:45
jolkajolka napisał/a:
Ano boli...
Oj boli, boli
Mojemu synowi do dorosłości brakuje jeszcze pół roku i mam wrażenie, że dokładnie 6 mcy zostało mi na "naprostowanie" go.
On ma problem z prochami
Jakoś łatwiej pozwolic zmarnowac sobie życie partnerowi alko, niż dziecku.
Nie łatwo jest przeciąć pępowinę.Krzysztof 41 - Pon 12 Wrz, 2011 13:20 Niestety serce boli jak dziecko sobie marnuje życie i przeważnie popełnia takie same błędy jakie popełniliśmy my i na silę niczego nie zmienimy.
Możemy tylko stać z boku i patrzyć jak...........staaw - Pon 12 Wrz, 2011 13:24 Dojrzewa? Ja zacząłem kiedy mama umarła, wtedy pępowina pękła...esaneta - Pon 12 Wrz, 2011 13:33
staaw napisał/a:
Ja zacząłem kiedy mama umarła
Chyba tego nie chcę, muszę spróbować z konsekwencją jak w przypadku męża.
Moi panowie różnią się tylko środkiem uzależniającym i stażem uzależnienia.Żeglarz - Pon 12 Wrz, 2011 21:14
esaneta napisał/a:
Moi panowie różnią się tylko środkiem uzależniającym i stażem uzależnienia.
jolkajolka napisał/a:
Ano boli...
esaneta napisał/a:
Oj boli, boli
Współczuję esaneta - Wto 13 Wrz, 2011 06:48
Żeglarz napisał/a:
Współczuję
Jako współuzależniona powinnam chyba dumnie wypiąć pierś i powiedzieć: "Ok, ogarniam to, daję radę", ale nie chcę tak powiedzieć.
Dziękuję Żeglarzu, wsparcie jest bardzo potrzebne.Klara - Wto 13 Wrz, 2011 07:02 Esaneto, nie wiem, czy widziałaś: http://bez-dymka.fm.interia.pl/popup.html
Interwencję zaleca Dromax - użytkownik naszego forum, który ostatnio rzadko tu bywa.
Wiem, że działa w jakiejś organizacji przeciwdziałającej narkomanii.
Sądzę, że gdybyś do niego napisała pw, podpowiedziałby Ci, jak postępować z synem.esaneta - Wto 13 Wrz, 2011 09:19
Klara napisał/a:
Esaneto, nie wiem, czy widziałaś: http://bez-dymka.fm.interia.pl/popup.html
Interwencję zaleca Dromax - użytkownik naszego forum, który ostatnio rzadko tu bywa.
Wiem, że działa w jakiejś organizacji przeciwdziałającej narkomanii.
Sądzę, że gdybyś do niego napisała pw, podpowiedziałby Ci, jak postępować z synem.
Klaro, dziękuję za troskę.
Od marca jestem na grupie rodzin uzaleznionych dzieciaków, zdobywam wiedzę.
Tylko zdecydowanie trudniej o konsekwencję w stosunku do dziecka niz męża.
Ale uczę się
Póki co jeszcze dramatu nie było.Klara - Wto 13 Wrz, 2011 09:26
esaneta napisał/a:
jestem na grupie rodzin uzaleznionych dzieciaków, zdobywam wiedzę.
Aha, no to dobrze... jolkajolka - Śro 14 Wrz, 2011 17:10 Mój syn dwa dni temu przeżył osobistą tragedię. Jego przyjaciel,równolatek,też jedynak,powiesił się. I w zasadzie niikt nie wie,dlaczego. Syn bardzo to przeżył,bo oni obaj byli bardzo do siebie podobni z charakteru. Ja też go znałam...bardzo to smutne.
A z optymistyczniejszych wieści,to dziś miał pierwszy dzień w pracy. Nie będę na razie zapeszać, ale może wreszcie coś się ruszy...Wiedźma - Śro 14 Wrz, 2011 21:12 A może jest szansa, żeby śmierć przyjaciela dała synowi do myślenia nad swoim życiem...?jolkajolka - Czw 15 Wrz, 2011 16:37 A diabli wiedzą! Na razie rozpacza. Mówi,że teraz jest podwójnie samotny. I ja cierpię razem z nim.KICAJKA - Czw 15 Wrz, 2011 17:39
jolkajolka napisał/a:
I ja cierpię razem z nim.
Bo wszystko jeszcze "świeże" jolkajolka - Czw 15 Wrz, 2011 20:05
KICAJKA napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
I ja cierpię razem z nim.
Bo wszystko jeszcze "świeże"
Oj tak! Tylko teraz jeszcze czuję złość,że takie spustoszenie po sobie ten chłopiec zostawił. On juz nie cierpi, teraz cierpią ludzie, których opuścił. A ja już kolejna noc pewnie sie będę bezsennie tłukła. jolkajolka - Wto 20 Wrz, 2011 21:46 Minęło kilka dni,ból po stracie trochę minął, myślę,że po pogrzebie będzie jeszcze lepiej.
Jestem pełna nadziei,syn pracuję,zadowolony z tej roboty,może wreszcie zacznie zachowywać sie jak dorosły facet, którym przecież od dawna jest. Aż sie boję, że to nie potrwa długo i moje zgryzoty znów wrócą. Ale cóż,póki co, jestem nieco spokojniejsza Wiedźma - Śro 21 Wrz, 2011 06:02 No daj Boże, żeby wreszcie coś do niego dotarło...
Trzymam mocno kciuki i serdecznie Ci kibicuję.jolkajolka - Śro 21 Wrz, 2011 08:36 Dzieki za miłe słowa baca - Wto 27 Wrz, 2011 20:39 Witajcie Stare Gąbki! I młode też!
Same nowe Blade Twarze.
Jolka , a czy pogadałaś z nim po ludzku?? Czy go rozumiesz?? H.stiff - Wto 27 Wrz, 2011 21:29
baca napisał/a:
Witajcie Stare Gąbki! I młode też!
Same nowe Blade Twarze.
Milo ze się pojawiłeś, bo już myślałem, ze gdzieś walczysz... jolkajolka - Śro 28 Wrz, 2011 19:37
baca napisał/a:
Witajcie Stare Gąbki! I młode też!
Same nowe Blade Twarze.
Jolka , a czy pogadałaś z nim po ludzku?? Czy go rozumiesz?? H.
My zawsze mieliśmy dobry kontakt, dużo ze sobą rozmawiamy. A czy go rozumiem? Cóż , myślę, że tak, ale zapewne nie do końca.
Dziś był pogrzeb przyjaciela, mam nadzieję, że teraz już będzie lepiej z nastrojem...jolkajolka - Sob 15 Paź, 2011 20:48 W czwartek mój syn zdecydował sie na pierwszą wizytę u terapeuty. Jednak ze względu na palenie trawki skierowano go do innej poradni,która się specjalizuje w takich uzależnieniach. O dziwo od razu zadzwonił i się zapisał na wizytę w poniedziałek. Ciekawa jestem, czy pójdzie. W czwartek twierdził, że jest zdecydowany,ale przy jego wahaniach nastroju,to nic pewnego. Taką cichutką mam nadzieję, że może coś wreszcie ruszy z jego terapią...Wiedźma - Sob 15 Paź, 2011 21:17 O kurcze!
A co go do tego skłoniło? Odwali coś dramatycznego?jolkajolka - Sob 15 Paź, 2011 21:26
Wiedźma napisał/a:
O kurcze!
A co go do tego skłoniło? Odwali coś dramatycznego?
Nawet nie. Tylko cały czas był, a w zasadzie jest w depresji po stracie przyjaciela,prawie wcale nie sypia, nie wychodzi z domu. I chyba ma juz trochę dość takiej egzystencji. Jeszcze ja trochę naciskałam i, o dziwo, bardzo szybko się zgodził. A co będzie dalej,to czas pokaże. Długo rozmawialiśmy po tej wizycie w czwartek, on nie bardzo wierzy,że mu ktoś może pomóc, ale postanowił spróbować.Wiedźma - Sob 15 Paź, 2011 21:55 No to ja mu kibicuję!
A Ty opowiadaj jak mu idzie.beata - Sob 15 Paź, 2011 22:36
Wiedźma napisał/a:
No to ja mu kibicuję!
Ja też.Zaciskam kciuki,aby Mu się udało. KICAJKA - Nie 16 Paź, 2011 12:25 No to ja również trzymam jolkajolka - Nie 16 Paź, 2011 20:44 Dziękuję Wam za wsparcie. Dzwoniłam dziś do niego i nadal jest zdecydowany.
Jutro dam znak, jak "nam" poszło rybenka1 - Nie 16 Paź, 2011 20:49 esaneta - Pon 17 Paź, 2011 06:44 Ja również bardzo mocno trzymam kciuki.
Pisz na bieząco jak idzie.jolkajolka - Wto 18 Paź, 2011 18:09 No i skończyło się terapeutyzowanie.
Był na pierwszej wizycie u terapeuty, a dziś miał pójść na grupę. No i tu zaczęły się schody. Nie ma odwagi pójść między ludzi. I z terapii nici. Ja natomiast zapisałam się na wizytę za tydzień, do terapeuty od współuzależnień. I muszę wrzucić na luz na tydzień,bo już wystarczająco sie dziś zryczałam. Może on mi podpowie co dalej bo brak mi sił...pterodaktyll - Wto 18 Paź, 2011 18:11
jolkajolka napisał/a:
już wystarczająco sie dziś zryczałam. Może on mi podpowie co dalej bo brak mi sił...
KICAJKA - Wto 18 Paź, 2011 18:40
jolkajolka napisał/a:
Ja natomiast zapisałam się na wizytę za tydzień, do terapeuty od współuzależnień
I dobrze dla Ciebie,przy okazji dasz dobry przykład
jolkajolka napisał/a:
bo już wystarczająco sie dziś zryczałam
Bidulka-ech,to matczyne serce.... Wiedźma - Wto 18 Paź, 2011 23:52 Współczuję Ci, Jolka
A już miałam nadzieję, że coś do niego dotarło...esaneta - Śro 19 Paź, 2011 07:02
jolkajolka napisał/a:
No i skończyło się terapeutyzowanie.
mój syn tez szybko odpuścił sobie terapię. Dopóki go tam przywoziłam a potem odwoziłam, to był łaskaw tam być - trwało to jakieś 1,5 m-ca. Na mojej terapii uświadomiono mi, że w ten sposób znowu odbieram mu jego odpowiedzialność, podobnie jak to miało niegdys miejsce w przypadku jego ojca.
Przestłam więc słuzyć mu za taksówkę i skupiłam na swojej terapii a w stosunku do syna, zaczęłam próbować "twardej miłości".
Po pół roku zauważyłam zmiany w jego zachowaniu - mam wrażenie, że wraca "na właściwe tory". Spędza więcej czasu w domu i to dosłownie, zaczyna na nowo uczestniczyc w życiu rodzinnym. Są jeszcze różne konfliktowe sytuacje - syn ma 17 lat, to nienajłatwiejszy wiek ani dla rodziców ani dla nastolatków.
Odpuściłam i zajęłam sie sobą, myslę, że zmiana moich zachowań wpływa na to co się dzieje w domu. Odpuść, zajmij się sobą......tak myślę, Kochana
W dalszym ciągu trzymam kciuki jolkajolka - Śro 19 Paź, 2011 20:44 Dziś z nim rozmawiałam przez telefon. Znów inny człowiek. Przemyślał sprawę i chetnie by jeszcze raz spróbował. Powiedziałam,że ma umówioną wizytę indywidualną za tydzien,tramwaje i autobusy jeżdżą, może się wybrać. Zapewne jeszcze go nie pogonią,może zacząć za tydzien. Nie bardzo wierzę, że tam dotrze,ale nic więcej już zrobić nie mogę.
Wiem, ze muszę dać sobie trochę luzu,ale to takie trudne.pterodaktyll - Śro 19 Paź, 2011 20:46
jolkajolka napisał/a:
Wiem, ze muszę dać sobie trochę luzu,ale to takie trudne.
nie masz chyba innego wyjścia, syn Ci go nie zostawia....... esaneta - Czw 20 Paź, 2011 07:05
jolkajolka napisał/a:
ale to takie trudne.
Wiem, ta więź biologiczna to inna bajka niż więź kobieta/żona - mężczyzna/mąż Babeta35 - Czw 20 Paź, 2011 07:16 jolkajolka, to możemy sobie ręce podać, żeby tak móc zamrozić serce.
Trzymam kciuki za Ciebie bow wiem że nic tak nie boli.NICpterodaktyll - Czw 20 Paź, 2011 07:24
Babeta35 napisał/a:
żeby tak móc zamrozić serce.
do zamrażarki se włóż... Borus - Czw 20 Paź, 2011 10:27
Babeta35 napisał/a:
żeby tak móc zamrozić serce.
Nie polecam...
Zamrozić jest w miarę łatwo, ale proces odmrażania jest baaardzo trudny, o ile w ogóle możliwy... jolkajolka - Czw 20 Paź, 2011 20:11 Po konsultacji z psychiatrą okazuje się,że to chyba przede wszystkim agorafobia. Ale oficjalną wizytę zaklepałam mu dopiero na koniec listopada, więc trzeba jeszcze troche poczekac. Tymczasem powiedział,że pójdzie na kolejna wizytę u terapeuty, ale to dopiero we wtorek,to kto wie, co się wydarzy. Ale trochę się uspokoiłam,znów potrafimy ze sobą rozmawiać. Ale trzeba cieszyć się tym,co sie ma, zawsze może być gorzej esaneta - Pią 21 Paź, 2011 08:26
jolkajolka napisał/a:
Ale trochę się uspokoiłam,znów potrafimy ze sobą rozmawiać.
Tego sie trzymaj Jolu jolkajolka - Wto 25 Paź, 2011 21:11 Dziś byłam na pierwszym spotkaniu z terapeutą dla współuzależninych. Zdecydowałam się na terapię. Opowiem jutro,bo padnięta jestem i uciekam spać Wiedźma - Wto 25 Paź, 2011 21:39
jolkajolka napisał/a:
Zdecydowałam się na terapię
beata - Wto 25 Paź, 2011 23:33
jolkajolka napisał/a:
Zdecydowałam się na terapię.
Gratuluję i cieszę się razem z Tobą. esaneta - Śro 26 Paź, 2011 06:58 Bardzo się cieszę Jolu.
Terapia ma ogromna moc sprawczą. Myslę, ze to własnie dzięki mojej terapii i zmianom, jakie pod jej wpływem wprowadzam w swoim życiu mój syn zaczyna byc ponownie tym moim synem sprzed kilku lat.
Pomalutku, cierpliwie, ale konsekwentnie.KICAJKA - Śro 26 Paź, 2011 08:48
jolkajolka napisał/a:
Zdecydowałam się na terapię.
Super Jolka- pomożesz sobie a także w lepszych kontaktach z synem ale też Twoim "wszywkowcem" jolkajolka - Śro 26 Paź, 2011 20:53 Taką mam nadzieję,że to pomoże mi jakoś ogarnąć moich obydwu uzależnionych. Na cuda nie liczę, jedynie na lepszy osąd sytuacji. Posłucham, co mówią inni z podobnym problemem, może cos dla siebie uszczknę. Terapeuta nieco mnie pocieszył,że tam zawsze droga otwarta dla syna,że to normalne i lepszy maleńki krok do terapii,niż żaden. Kazał zdiagnozować w kierunku agorafobii u psychiatry i zobaczymy co dalej będzie.
Dziękuję wszystkim za wsparcie i miłe słowa jolkajolka - Pią 04 Lis, 2011 21:31 Byłam wczoraj u psychiatry,to rutynowa wizyta w OTU, przed podjęciem leczenia. W poniedziałek idę na następne spotkanie z terapeutą i chyba zacznę chodzić na grupę od środy. Mam nadzieję usłyszeć coś od tych matek i ojców, co mi pomoże spojrzeć na problem z dystansu. Syn,jak na razie, nieco się uspokoił, ale nadal prawie nie wychodzi z domu. Pocieszam sie tym,że z niecierpliwością czeka na wizytę u "swojego" psychiatry.esaneta - Pią 04 Lis, 2011 21:35 Jolu, gorąco polecam - sama jestem na takiej grupie od wiosny.
Trzymam kciuki nadal. jolkajolka - Pią 04 Lis, 2011 21:37
esaneta napisał/a:
Jolu, gorąco polecam - sama jestem na takiej grupie od wiosny.
Trzymam kciuki nadal.
Dzieki jolkajolka - Czw 10 Lis, 2011 18:26 Terapeutyzuję się na całego. Byłam wczoraj na grupie wsparcia i doszłam do wniosku,że mój problem to pikuś. Jeeej, ile tam nieszczęść!!! I spotkało mnie cos pozytywnego,bo lekarz psychiatra,kierownik poradni zainteresował się przypadniem mojego syna. Zaoferował pomoc i konsultację. Syn sie zgodził i wybieramy się tam w poniedziałek. Szczerze mówiąc, nie wiem,czego oczekuję,ale nie mogę bezczynnie siedzieć,więc i tak się cieszę. Może coś dobrego z tego wyniknie...esaneta - Czw 10 Lis, 2011 18:35
jolkajolka napisał/a:
Może coś dobrego z tego wyniknie...
Na pewno, wiem to po sobie. KICAJKA - Czw 10 Lis, 2011 21:08
Może.... napewno to zadbaj o siebie,a co dobrego wyniknie przy okazji.... rybenka1 - Sob 12 Lis, 2011 00:41 jolkajolka - Pon 14 Lis, 2011 21:21 Że mnie jeszcze szlag nie trafił,to sama sobie się dziwię. Jak pech,to na całej linii. Nie dość,że musiałam od rana się nagimnastykować,żeby bachora przekonać,że cudownie nie ozdrowiał i powinien pójść do psychiatry,to jak już go zapakowałam do samochodu i dowiozłam na miejsce,okazało się,że doktor poszedł do domu. Albo jakieś niedopatrzenie w rejestracji,albo zapomniał,diabli wiedzą. Szczęśliwie przepisali go na jutro,ale czy mi się uda jutro go dowieżć?? Nie mam pojęcia na jak długo wystarczy mi tej pogody ducha... Wiedźma - Pon 14 Lis, 2011 21:28 pterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 21:54
jolkajolka napisał/a:
Nie mam pojęcia na jak długo wystarczy mi tej pogody ducha...
Mam wrażenie, że to głównie od Ciebie samej zależy Marc-elus - Wto 15 Lis, 2011 07:27
jolkajolka napisał/a:
czy mi się uda jutro go dowieżć??
Jolu, jak zechcesz - tak zrobisz. "Pary" starczy Ci na tyle ile będziesz chcieć. Więcej nie... KICAJKA - Wto 15 Lis, 2011 10:50 Jolka życzę Ci tej Pogody Ducha jak najwięcej ale pamiętaj.....
zmieniaj to co możesz zmienić..... esaneta - Wto 15 Lis, 2011 11:00
jolkajolka napisał/a:
jak już go zapakowałam do samochodu i dowiozłam na miejsce
Jolu u mnie było podobnie. Ja po zdiagnozowaniu syna i wytyczeniu terminów jego terapii przywoziłam go do terapki, potem siedziałam grzecznie w samochodzie i czekałam. Raz się wyłamałam i pojechałam na szybkie zakupy, które sie niestety przeciągnęły i mój syn musiał 5-10 minut na mnie poczekać. Był wściekły i powiedział, że jak ma tam tkwic i czekać na mnie az po niego przyjade, to on nie będzie w ogóle tu chodził. OK powiedziałam i przestałam go wozić. On oczywiście dotrzymał słowa i przerwał terapię, ale ja tez dotrzymałam słowa i pozwalalam ponosić mu konsekwencje jego decyzji. A sama w dalszym ciągu uczestnicze w terapii.
Jolu, ta własnie taktyka przyniosła (a właściwie wciąż przynosi) zmiany na lepsze.
To jego choroba, oddaj mu jego odpowiedzialność za nią. jolkajolka - Wto 15 Lis, 2011 21:54 Pojechaliśmy i dziś sie udało dotrzeć do psychiatry. Jest diagnoza: dwa rodzaje depresji i początki psychozy. Może to dziwnie zabrzmi,ale sie ucieszyłam. Przynajmniej jest jakis poczatek. Dostał leki i jak na razie jest zadowolony,że przynajmniej już wie, co mu dolega. Nie kwalifikuje sie do terapii grupowej(narazie),więc będzie uczestniczył w spotkaniach indywidualnych. Bardzo mi dziekował,że byłam konsekwentna i uparłam sie go tam dowieźć. Jestem pełna nadziei,ale staram się nie popadać w euforię. Czas,czas i jeszcze raz czas pokaże...Wiedźma - Wto 15 Lis, 2011 22:00 No to może wreszcie coś mu pomoże? Może te leki coś mu odmienią?
Kurde, ale jeżeli to początek psychozy, to pewnie w samą porę go tam zawiozłaś...
Miałaś nosa.jolkajolka - Wto 15 Lis, 2011 22:07
Wiedźma napisał/a:
Miałaś nosa.
Raczej cierpliwość
Ja przecież już długo próbowałam go namówić na jakiekolwiek leczenie,tylko nie chciał.
Nic to,ważne,że poczatek za nami Wiedźma - Wto 15 Lis, 2011 22:29 Tylko teraz żeby nie popił tych prochów, albo nie zaćpał ich KICAJKA - Śro 16 Lis, 2011 10:43 Serce matki czasem dużo może
Będziemy trzymać coby się powiodło
Może akurat tym razem jolkajolka - Śro 16 Lis, 2011 21:47
Wiedźma napisał/a:
Tylko teraz żeby nie popił tych prochów, albo nie zaćpał ich
Zawsze istnieje ryzyko. Ale cos robić trzeba... jolkajolka - Pon 21 Lis, 2011 19:12
Wiedźma napisał/a:
Tylko teraz żeby nie popił tych prochów, albo nie zaćpał ich
No i stało się,Wiedźmo,jak przepowiedziałaś.
Zaimprezował w sobotę,przeciągnęło się do niedzieli i dzisiejszą wizytę u terapeuty diabli wzięli. Dobrze,że chociaż odstawił leki. Dzis juz nie pije,ale moralniak jak stodoła. Cóż,nikt nie obiecywał,że będzie łatwo...esaneta - Pon 21 Lis, 2011 19:15 Wiedźma - Pon 21 Lis, 2011 19:34
jolkajolka napisał/a:
No i stało się,Wiedźmo,jak przepowiedziałaś.
kas25 - Pon 21 Lis, 2011 19:38 jolkajolka, dobrze że twój syn ma w Tobie wsparcie. nie poddawaj się walczcie razemKICAJKA - Pon 21 Lis, 2011 20:15
jolkajolka napisał/a:
. Dzis juz nie pije,ale moralniak jak stodoła. Cóż,nikt nie obiecywał,że będzie łatwo...
No to jego moralniak nie Twój jolkajolka - Pon 21 Lis, 2011 21:36 Dzieki za wsparcie,dziewczyny pterodaktyll - Pon 21 Lis, 2011 21:38
jolkajolka napisał/a:
Dzieki za wsparcie,dziewczyny
Sie też dołączę........... jolkajolka - Pon 21 Lis, 2011 21:42
pterodaktyll napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Dzieki za wsparcie,dziewczyny
Sie też dołączę...........
jolkajolka - Śro 30 Lis, 2011 21:44 Cóż,kontynuujemy leczenie. To znaczy syn się leczy,a ja terapeutyzuję. Powiedział psychiatrze o swoim zapiciu i zapisał się po raz trzeci do terapeuty. Ja byłam u swojego,ale mam trochę mniej entuzjazmu. W odróżnieniu od syna,bo on teraz dostał popędu do leczenia. Podobno powoli leki zaczynaja działać...KICAJKA - Śro 30 Lis, 2011 22:01 A może tym razem - wspólna mobilizacja Wiedźma - Śro 30 Lis, 2011 22:09
jolkajolka napisał/a:
dostał popędu do leczenia
A to jest bardzo dobra wiadomość!
Ja zwykle najwięcej potrafiłam zdziałać, właśnie wtedy, gdy doznawałam wewnętrznego kopa,
a czasem mi się to - o dziwo - zdarzało. Jak robię coś z pasją, to wkładam w to serce i wtedy to coś przynosi efekty.
Inna sprawa, że jako ten Baran jestem słomiany ogień i tego zapału często na niezbyt długo mi wystarcza.
Ale co dzięki niemu wyszarpnę to moje!
Trzymam kciuki za Twojego synusia!
Pozdrów go od takiej jednej starej wiedźmy jolkajolka - Śro 30 Lis, 2011 22:18
Wiedźma napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
dostał popędu do leczenia
A to jest bardzo dobra wiadomość!
Ja zwykle najwięcej potrafiłam zdziałać, właśnie wtedy, gdy doznawałam wewnętrznego kopa,
a czasem mi się to - o dziwo - zdarzało. Jak robię coś z pasją, to wkładam w to serce i wtedy to coś przynosi efekty.
Inna sprawa, że jako ten Baran jestem słomiany ogień i tego zapału często na niezbyt długo mi wystarcza.
Ale co dzięki niemu wyszarpnę to moje!
Trzymam kciuki za Twojego synusia!
Pozdrów go od takiej jednej starej wiedźmy
Dzięki,Wiedźmo!
A swoją drogą, mój syn też Baran... Wiedźma - Śro 30 Lis, 2011 22:24
jolkajolka napisał/a:
mój syn też Baran.
Noooo......
To tym bardziej go pozdrów!Wiedźma - Śro 30 Lis, 2011 22:28 Podsycaj ten jego zapał, rozmawiaj z nim dużo o leczeniu (o ile będziesz widziała, że go to nie irytuje),
wykazuj zainteresowanie, chwal za nawet najmniejsze sukcesy.
Mnie takie zachowanie bliskich zwykle motywują do działania - może on jako Baran ma podobnie?
Tylko delikatnie, żeby nie przedobrzyć, bo pewnie wybuchowy takoż jest Borus - Śro 30 Lis, 2011 22:37
Inna sprawa, że jako ten Baran jestem słomiany ogień i tego zapału często na niezbyt długo mi wystarcza.
Baran to ja jestem ... owieczko ....
(z tą słomą to masz rację )Wiedźma - Śro 30 Lis, 2011 23:21
staaw napisał/a:
owieczko
pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 23:21
staaw napisał/a:
Baran to ja jestem
Nie da się ukryć......... staaw - Śro 30 Lis, 2011 23:23
pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Baran to ja jestem
Nie da się ukryć.........
Tym razem jesteś drugi.... Leć sobie gdzie indziej na owieczki polować pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 23:33
staaw napisał/a:
Leć sobie gdzie indziej na o?wieczki polować
A to ja tu poluję? A na co jesli moge wiedzieć? staaw - Śro 30 Lis, 2011 23:36
pterodaktyll napisał/a:
A to ja tu poluję?
To czego mi zwierzynę płoszysz? Mysza - Śro 30 Lis, 2011 23:42
Wiedźma napisał/a:
jako ten Baran jestem słomiany ogień
staaw napisał/a:
(z tą słomą to masz rację )
oj....masz...masz...
też taki "słomiany baran "jestem staaw - Śro 30 Lis, 2011 23:44 Witaj Myszko....pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 23:45
staaw napisał/a:
czego mi zwierzynę płoszysz?
Przecież tu nie ma Wypłosza........... pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 23:47
Wiedźma napisał/a:
jako ten Baran jestem słomiany ogień
myszaczek napisał/a:
taki "słomiany baran "jestem
A wiecie, że moja "była" też taki "słomiany" baran? Normalnie jak to piszecie, to mi się tak skojarzyło.......... staaw - Śro 30 Lis, 2011 23:50
pterodaktyll napisał/a:
mi się tak skojarzyło.
żaden baran nie będzie orłem (pterodaktyllem?) dyrygował...Mysza - Śro 30 Lis, 2011 23:51
staaw napisał/a:
żaden baran nie będzie orłem (pterodaktyllem?) dyrygował...
a zwłaszcza słomiany.... pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 23:52
staaw napisał/a:
żaden baran nie będzie orłem (pterodaktyllem?) dyrygował...
Oj nie mylisz się......................staaw - Śro 30 Lis, 2011 23:56
myszaczek napisał/a:
a zwłaszcza słomiany....
Orzeł jest słomiany? Mysza - Śro 30 Lis, 2011 23:58
staaw napisał/a:
myszaczek napisał/a:
a zwłaszcza słomiany....
Orzeł jest słomiany?
baran jest słomiany, a raczej .... jego zapał staaw - Czw 01 Gru, 2011 00:00
myszaczek napisał/a:
baran jest słomiany, a raczej .... jego zapał
A orzeł to wierny po grobową deskę?pterodaktyll - Czw 01 Gru, 2011 00:02
staaw napisał/a:
A orzeł to wierny po grobową deskę?
Co za głupoty Ci do głowy przychodzą? Chybaś już zmęczony nieco mój panie Mysza - Czw 01 Gru, 2011 00:03
staaw napisał/a:
A orzeł to wierny po grobową deskę?
nie wiem...nie znam żadnego orła... staaw - Czw 01 Gru, 2011 00:09 Ptero chyba zna... coś się wypowiada o orełach... Wiedźma - Czw 01 Gru, 2011 00:15 Ale piękny offtop!
Yura nam jutro pokaże! staaw - Czw 01 Gru, 2011 00:28
Wiedźma napisał/a:
Ale piękny offtop!
Prawda? esaneta - Czw 01 Gru, 2011 07:59
jolkajolka napisał/a:
A swoją drogą, mój syn też Baran...
Mój też baran
W moim przypadku Jolu jest odwrotnie - ja sie terapeutyzuję (chętnie), syn w dalszym ciągu nie.
Trzymam kciuki jolkajolka - Czw 01 Gru, 2011 21:06
esaneta napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
A swoją drogą, mój syn też Baran...
Mój też baran
W moim przypadku Jolu jest odwrotnie - ja sie terapeutyzuję (chętnie), syn w dalszym ciągu nie.
Trzymam kciuki
Przyjdzie i dla niego czas
Ileż to u nas trwało!!! A przecież nie wiadomo czy z tego coś będzie. Ale trzeba mieć nadzieję jolkajolka - Wto 06 Gru, 2011 19:10 Dzis zawiozłam "moje maleństwo" na terapię indywidualną. I wrócił sam do domku,tramwajami. Nie do wiary,nikt go nie zeżarł po drodze. I,o dziwo, wyraził chęć spróbowania terapii grupowej w przyszły wtorek. Aż się boję tej nadziei,bo potem jak gruchnę o beton,to ciężko mi będzie się dźwignąć.KICAJKA - Wto 06 Gru, 2011 21:34
jolkajolka napisał/a:
Aż się boję tej nadziei,bo potem jak gruchnę o beton,to ciężko mi będzie się dźwignąć.
No to się nie "nadziejaj" ino spokojnie,jak zechce to pojedzie a jak nie to i tak nic nie poradzisz esaneta - Czw 08 Gru, 2011 09:13 Jolu a co z jego abstynencją, utrzymuje?jolkajolka - Czw 08 Gru, 2011 21:01 Alkoholu nie pije,a co do trawki,to niestety popala,ale znacznie mniej. Przynajmniej tak twierdzi,zresztą dużo lepiej teraz wygląda. Lekarz i terapeuta o tym wiedzą,tam jest nieco inny system,nie wymagaja natychmiastowego odstawienia. Tylko na wizytę trzeba przychodzić "czystym" i jak dotychczas tak było.Wiedźma - Czw 08 Gru, 2011 22:42 Aha. Znaczy - kontroluje esaneta - Pią 09 Gru, 2011 08:28
jolkajolka napisał/a:
Tylko na wizytę trzeba przychodzić "czystym" i jak dotychczas tak było.
jak tu tę czystość utzrymywać, skoro to cholerstwo tak długo trzyma
a robią mu testy, kiedy przychodzi?Marc-elus - Pią 09 Gru, 2011 08:48
esaneta napisał/a:
skoro to cholerstwo tak długo trzyma
Jesteś pewna że wiesz o czym piszesz? Jeżeli ktoś palił trawę poprzedniego dnia, to następnego nic po nim nie widać... a jeżeli widać, to być może kłamię(i palił tego samego dnia) lub po prostu "stopień przepalenia" jest bardzo duży...
Jak paliłem za młodu, to dopiero po paru latach powiedziałem rodzicom, sami nic nie zauważyli, choć do jakiś mało spostrzegawczych nie należą....esaneta - Pią 09 Gru, 2011 08:54
Marc-elus napisał/a:
Jesteś pewna że wiesz o czym piszesz?
tak, pisze o wynikach testów....trawa długo się utrzymuje. Dlatego też zapytałam dodatkowo o testy.Marc-elus - Pią 09 Gru, 2011 09:05
esaneta napisał/a:
pisze o wynikach testów
No tak, utrzymuje się, podobno we włosach nawet do 6mieś...
Wiadomo że testy wyjdą pozytywne, jak pacjent popala między dniami w których jest u terapeuty... Z tym że nie sądzę żeby ktoś je przeprowadzał, gdy i tak wiedzą o tym fakcie, tym bardziej żeby robili coś bardziej skomplikowanego, jak analiza włosów.
Bo i po co? Popala? Popala.
btw, wg prawa w naszej kochanej Rzeczpospolitej, można go do więzienia wtrącić. Pokręcony kraj....esaneta - Pią 09 Gru, 2011 09:27
Marc-elus napisał/a:
btw, wg prawa w naszej kochanej Rzeczpospolitej, można go do więzienia wtrącić. Pokręcony kraj....
może to niepoprawne, co powiem zwłaszcza jako matka trzeźwiejącego narkomana, ale jestem zdania, by uporządkowac sprawę legalizacji (gdyby to usłyszała moja terapka, to by mi głowę zmyła ). Ponadto twierdzę, że to kwestia niedalekiej przyszłości.Marc-elus - Pią 09 Gru, 2011 09:52
esaneta napisał/a:
może to niepoprawne, co powiem zwłaszcza jako matka trzeźwiejącego narkomana, ale jestem zdania, by uporządkowac sprawę legalizacji
Legalizacja, a depenalizacja użytkowników, to dwie różne sprawy.
Nad legalizacji można dyskutować, sam mam wątpliwości czy byłby to dobry krok, chyba nie.
Natomiast niekaranie użytkownika, czasem uzależnionego, to dla mnie powinni przeforsować natychmiast. Nie może być tak żeby nastolatek, uzależniony, został wtrącony do więzienia, jego papiery zababrane na wiele lat, tylko dlatego że jest użytkownikiem substancji której posiadanie w wielu krajach jest całkowicie legalne, a szkodliwość społeczna mniejsza niż alkoholu.esaneta - Pią 09 Gru, 2011 10:14 Z tego własnie i wielu innych powodów sprawa winna być wyklarowana raz i porządnie i wpisana w odpowiednie ustawy.
Mam wrażenie, że wiele rządów zacznie właśnie w legalizacji dodatkowej kasy na łatanie budżetów szukać i jest to całkiem niedaleka perspektywa. Sądzę, że dożyje tych czasów.
I nie uwazam tak by zaspokoić swój komfort bezpiecznego jarania (zadowalam się wciąż papierosami ), ale myślę, że gdyby zrobiono rachunek zysków i strat legalizacji, to bilans wyszedłby in plus.
Kończe temat, bo mnie jeszcze jakieś ABW, CBŚ dorwie
P.s. Mój syn nie zna mojego zdania na ten temat - mysli, że go w ogóle w tym temacie nie mam, Wiedźma - Pią 09 Gru, 2011 12:27
Marc-elus napisał/a:
utrzymuje się, podobno we włosach nawet do 6mieś...
Włosy można zgolić.
Ale w mózgu też się utrzymuje miesiącami, jeśli ktoś go mimo wszystko nadal ma - wykryją.
esaneta napisał/a:
Kończe temat, bo mnie jeszcze jakieś ABW, CBŚ dorwie
Nie tylko! Borus - Pią 09 Gru, 2011 16:19
esaneta napisał/a:
ABW
Absolutnie Bezwzględna Wiedźma jolkajolka - Pią 09 Gru, 2011 21:40 W tej poradni chodzi tylko o to,żeby na wizytę,bądź zajęcia nie przychodził pijany bądź naćpany. Nikt tam testów nie robi,bo tam dopuszczają taką sytuację,że ci palący marihuanę nie rzucają jej natychmiat. Ci, którzy są uzależnieni od twardych narkotyków mają wydawane substytuty. To trochę inaczej niż w alkoholiźmie,nikt tam nie spodziewa się natychmiastowych efektów. Nie wiem,czy to dobre czy nie,nie mnie to oceniać. Na razie cieszę się,że chce tam chodzić, a co dalej będzie...zobaczymy.jolkajolka - Wto 27 Gru, 2011 21:56 Ehh,porobiło się. Znów zapił w zeszły weekend. A dziś był u psychiatry i ten powiedział,że nie będzie go leczył dopóki sie nie zaszyje. Musi pokazać zaświadczenie i zaszyty tyłek. Ma czas dwa tygodnie. I teraz ma dylemat,czy zaszyć się przed,czy po sylwestrze. Tłumaczyłam,że jak wypije w sylwestra nawet piwo,to znów popłynie. Ale on uważa inaczej. Żal mi patrzeć jak się szarpie...pterodaktyll - Wto 27 Gru, 2011 22:03
jolkajolka napisał/a:
Ehh,porobiło się.
jolkajolka napisał/a:
Żal mi patrzeć jak się szarpie...
Żal mi Ciebie......... esaneta - Wto 27 Gru, 2011 22:10 Dbaj o siebie Jolu Marc-elus - Wto 27 Gru, 2011 22:14
jolkajolka napisał/a:
Żal mi patrzeć jak się szarpie...
Ano żal.... cóż, kiedyś to się skończy, bo z tego co mówisz, coś mu tam prześwituje do łepetyny....
Z drugiej strony, czym prędzej się zmęczy tym szarpaniem, tym lepiej, ale serce Matki tego nie uwzględnia.... bunia - Wto 27 Gru, 2011 22:22 ...trzymaj się Jolu rybenka1 - Wto 27 Gru, 2011 22:41 Jolus beata - Wto 27 Gru, 2011 23:16 jolkajolka - Śro 28 Gru, 2011 19:26 Dziękuję wszystkm za wsparcie. Ja,o dziwo, tym razem jakoś lżej do tego podeszłam. Jestem pogodzona z tym,że jest to proces i trwać musi. Trzymam się, bo mam nadzieję na dobre zakończenie. Staram się myśleć pozytywnie,nie roztrząsam sytuacji,co będzie jeżeli zrezygnuje z leczenia i pójdzie pić i ćpać. Na razie czarny scenariusz trzymam na dystans. beata - Śro 28 Gru, 2011 23:42 Fajnie się czyta to co piszesz. evita - Czw 29 Gru, 2011 10:12
jolkajolka napisał/a:
był u psychiatry i ten powiedział,że nie będzie go leczył dopóki sie nie zaszyje
to psychiatra namawia do zaszycia ? a niby czym ma się zaszyć skoro legalnie już nie mozna wszywek nabyć ? od ruskich na targu ma kupić ? dziwne to trochę KICAJKA - Czw 29 Gru, 2011 10:13
jolkajolka napisał/a:
Staram się myśleć pozytywnie,nie roztrząsam sytuacji,co będzie jeżeli zrezygnuje z leczenia i pójdzie pić i ćpać. Na razie czarny scenariusz trzymam na dystans.
No i tak powinno być Jolu- po co martwic się na zapas- a i tak wpływu mieć nie będziesz jolkajolka - Czw 29 Gru, 2011 17:33
evita napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
był u psychiatry i ten powiedział,że nie będzie go leczył dopóki sie nie zaszyje
to psychiatra namawia do zaszycia ? a niby czym ma się zaszyć skoro legalnie już nie mozna wszywek nabyć ? od ruskich na targu ma kupić ? dziwne to trochę
Wszywki są jak najbardziej legalne,Polfa wznowiła linię produkcyjną,tylko w mniejszym "nakładzie". I dzięki temu sam zabieg staniał na rynku. A psychiatra jest od uzależnień krzyżowych,ta poradnia ma stosunkowo wysoką skuteczność,więc na razie nie kwestionuję lekarskich kompetencji Kulfon - Czw 29 Gru, 2011 17:45 http://www.polfawar.com.p...-produkcji.htmljolkajolka - Pon 02 Sty, 2012 20:35 No cóż, doktor umówiony na środę,mam nadzieję,że mi się dziecko nie zbiesi i nie rozmyśli. Ale chyba nie , bo sam chce. A ja w zadziwiająco optymistycznym nastroju. Może wreszcie idzie ku lepszemu? Poczekam,czas pokaże jolkajolka - Pią 06 Sty, 2012 17:12 No i po zabiegu. Syn dziś zadowolony, bo zrobił się spokojniejszy, nie nosi go, pomimo weekendu. W poniedziałek idzie z powrotem do psychiatry, z zaświadczeniem o wszywce i pewnie będzie mógł kontynuować leczenie. Chce się do tego bardziej teraz przyłożyć,żeby wykorzystać ten rok i poprawić swoje zdrowie psychiczne. Przynajmniej tak mówi. A ja, szczerze mówiąc, mam nadzieję, że trochę ten rok zmian na lepsze przyniesie...KICAJKA - Pią 06 Sty, 2012 19:03 Czyli jeden mały kroczek zrobiony esaneta - Pon 09 Sty, 2012 07:40
jolkajolka napisał/a:
A ja, szczerze mówiąc, mam nadzieję, że trochę ten rok zmian na lepsze przyniesie...
Tego Ci życzę, Jolu - niezaleznie od tego, co zrobi Twój syn. Dobrze by było, gdyby teraz podjał jakąś terapię - im wczesniej tym lepiej.jolkajolka - Pon 09 Sty, 2012 10:06
esaneta napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
A ja, szczerze mówiąc, mam nadzieję, że trochę ten rok zmian na lepsze przyniesie...
Tego Ci życzę, Jolu - niezaleznie od tego, co zrobi Twój syn. Dobrze by było, gdyby teraz podjał jakąś terapię - im wczesniej tym lepiej.
Dzisiaj idziemy do psychiatry i sądzę,że będzie musiał zdecydować sie na terapię, bo pewnie inaczej nie będzie mógł leczyć się w tej poradni. W końcu to poradnia dla uzależnionych.
Dzięki za słowa otuchy Wiedźma - Pon 09 Sty, 2012 17:13
jolkajolka napisał/a:
Dzisiaj idziemy do psychiatry
Daj znać jak poszło.jolkajolka - Pon 09 Sty, 2012 21:54 No cóż,dostał jeszcze jeden lek, zmienił mu dawki poprzednich i kazał zgłosić się do terapeuty. Z tym, że musi na terapeutę czatować,jako,że nawalił 3 razy więc już nie może się zapisać. Powiedział, że juz sam to załatwi, poczekam, zobaczę. Teraz jak będzie miał trzeźwą głowę może trochę samodzielności złapie. Będę mu tylko co jakiś czas przypominać, że musi pójść przed następną wizytą u psychiatry. A wizyta za dwa tygodnie.
Dla mnie ważne jest to,że sama mam lepsze samopoczucie, trochę nadziei we mnie wstapiło Wiedźma - Wto 10 Sty, 2012 00:33
jolkajolka napisał/a:
nawalił 3 razy więc już nie może się zapisać.
Łoj, to nie za fajnie Żeby tylko nie olał.
Bo wiesz - jakiś czas nie będzie pił, poczuje się lepiej
to może stwierdzić, że nic mu nie jest i terapeuta niepotrzebny...esaneta - Wto 10 Sty, 2012 10:48
Wiedźma napisał/a:
Bo wiesz - jakiś czas nie będzie pił, poczuje się lepiej
to może stwierdzić, że nic mu nie jest i terapeuta niepotrzebny...
Warto mieć taką swiadomość w głowie. Mnie było to bardzo pomocne, gdy syn kolejny raz "nawalał" Każda kolejna jego wpadka mniej bolała, aż przestało w ogóle boleć.jolkajolka - Śro 11 Sty, 2012 21:02 Faktycznie, może się zdarzyć,że zrezygnuje z leczenia. Ale jak na razie zależy mu na tych proszkach, które łyka,bo po nich czuje się lepiej. A bez terapii proszków niw dostanie. Cóż, zobaczymy. Dla mnie to już przynajmniej lepiej,że nie będzie pił alkoholu. Przynajmniej jedno odpadnie i może trochę odżyje bo już wygląda jak szczurzy ogon. Od śmierci przyjaciela nie był na siłowni, a teraz jeszcze te ostatnie ciągi i brak apetytu zrobiły swoje.
Dziś byłam na grupie dla współuzależnionych i poradziła mi psycholog,żeby dać mu się wykazać i nie wozić go do przychodni. Chyba się posłucham i wrzucę trochę na luz.Poczekam co się wydarzy...Wiedźma - Śro 11 Sty, 2012 22:56
jolkajolka napisał/a:
zależy mu na tych proszkach, które łyka,bo po nich czuje się lepiej. A bez terapii proszków niw dostanie.
Taki mały szantażyk?
No cóż - cel uświęca środki, zawsze to daje jakąś nadzieję, że jednak zaskoczy.esaneta - Czw 12 Sty, 2012 07:49
jolkajolka napisał/a:
poradziła mi psycholog,żeby dać mu się wykazać i nie wozić go do przychodni
Identyczną rade dostałam i ja na swojej terapii.
Najpierw obawiałam się, że jak go nie zawiozę, to nie będzie chodził, ale odpuściłam.
Syn faktycznie przerwał terapię, ale ja nie. I to była dla mnie bardzo dobra decyzja.jolkajolka - Nie 22 Sty, 2012 17:31 Dzisiaj już "chodzę po suficie" bo jutro syn ma załatwić sam dwie sprawy. Pojechać do urzędu po papier ubezpieczenia , a potem na wizytę do psychiatry. Ja mu nie pomogę, bo pracuję. I muszę to tak zostawić. Obawiam się,że noc będę mieć do d..y Klara - Nie 22 Sty, 2012 17:48 Jolu, czytałaś ten wątek? http://www.komudzwonia.pl...?t=5002&start=0
Jeśli nie, to polecam.jolkajolka - Nie 22 Sty, 2012 17:55
Dzięki,przejrzę go później, bo to ponad 130 stron. Ale ja nie byłam nadopiekuńczą matką. Ja byłam pijaną matką, która zaniedbywała dziecko,zostawiała samemu sobie. Teraz dopiero jestem nadopiekuńcza,chciałabym mu wszystko wynagrodzić. A tak się nie da. Ja to już wiem,chodzę na terapię. Ale na uczucia nie mam wpływu Klara - Nie 22 Sty, 2012 17:58
jolkajolka napisał/a:
Ale na uczucia nie mam wpływu
Oczywiście, że Cię rozumiem, ale gdybyś nie była w tym czasie w pracy, to prowadziłabyś go za rączkę.
Prawda???jolkajolka - Nie 22 Sty, 2012 18:02
Klara napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Ale na uczucia nie mam wpływu
Oczywiście, że Cię rozumiem, ale gdybyś nie była w tym czasie w pracy, to prowadziłabyś go za rączkę.
Prawda???
Masz mnie! Tak,to prawda. Dużo mnie kosztowało,żeby nie wziąć wolnego dnia. I ciut żałuję...
Ale najwyższy czas dać mu szansę się wykazać. Już mu się trochę myślenie zmieniło,leki bierze,może sobie poradzi...
Jutro się okaże...Klara - Nie 22 Sty, 2012 18:15
Nie znałam tego. Ciekawe.Dziękiesaneta - Nie 22 Sty, 2012 21:56
jolkajolka napisał/a:
Nie znałam tego. Ciekawe.Dzięki
Jolu, to klasyka, Piekna klasyka. Często to czytam.
Pomaga mi bardzo.
Wiesz ja myślę, że ustalaniem granic, konsekwencją, wieloma godzinami rozmów z synem
(ale nie głównie o tym problemie, tylko takich zwyczajnych jak matka i dziecko) i własnym odpowiednim przykładem nakreslisz mu właściwą drogę.
Do tego trochę cierpliwości, zdrowego egoizmu i będzie dobrze.
jolkajolka - Pon 23 Sty, 2012 21:08 No cóż, sukces połowiczny. Do lekarza dotarł, ale do urzędu po zaświadczenie już nie. Jak spytałam dlaczego, powiedział,że nie miał z kim pojechac,a sam nie pamięta jak tam dotrzeć. A parę dni temu sam oglądał w necie sposób dojazu (prosty jak konstrukcja cepa) i twierdził,że da radę. Chociaż tyle dobrego,że lekarz zaliczony. Teraz ma kolejne dwa tygodnie czasu na załatwienie tego.Wiedźma - Pon 23 Sty, 2012 21:09 Jak dziecko... KICAJKA - Pon 23 Sty, 2012 21:11 Ech "dzieci" jolkajolka - Pon 23 Sty, 2012 21:15 Właśnie... Klara - Pon 23 Sty, 2012 21:36
jolkajolka napisał/a:
powiedział,że nie miał z kim pojechac
grzesiek - Śro 25 Sty, 2012 12:06
esaneta napisał/a:
Wiesz ja myślę, że ustalaniem granic, konsekwencją, wieloma godzinami rozmów z synem
(ale nie głównie o tym problemie, tylko takich zwyczajnych jak matka i dziecko) i własnym odpowiednim przykładem nakreslisz mu właściwą drogę.
... co pomorze odciąć pępowinę, tak Jolu, swoją nad opiekuńczością tylko mu szkodziśz,
on musi dorosnąć , bo choć ma swoje lata ,to dorosły jeszcze nie jest.jolkajolka - Śro 25 Sty, 2012 21:09 Ha! Okazało się ,że i u lekarza też nie był. Szłam dziś na grupę dla współuzależninych i tak mnie tknęło, żeby wcześniej zadzwonić do syna i jeszcze raz zapytać, coby wobec lekarza nie wyjść na kretyna. No i się przyznał,że tam też nie był. Poruszyłam to na grupie i pan doktor ciut mnie objechał, powiedział,że to jest za wcześnie,żeby syna zostawiać samego,że mogę go stracić, że to za poważne jednostki chorobowe. Wyraził się,że na razie powinnam go traktować jak paczkę i dostarczać pod drzwi, bo jesli on na tym etapie zrezygnuje, to może już na terapię nigdy nie wrócic. Powiedział,że jeśli chce się leczyć, to powinnam mu w tym pomagać tak długo, jak będzie trzeba - miesiąc, dwa, rok...nie wiadomo. Terapeutka,która mi radziła ,żebym go przestała wozić nic się nie odzywała...Wiedźma - Śro 25 Sty, 2012 21:44 A więc jednak nic do niego ie dotarło...
jolkajolka napisał/a:
Powiedział,że jeśli chce się leczyć, to powinnam mu w tym pomagać tak długo, jak będzie trzeba - miesiąc, dwa, rok...nie wiadomo. Terapeutka,która mi radziła ,żebym go przestała wozić nic się nie odzywała...
Widocznie są różne szkoły. Tym bardziej, że chłopak jest narkomanem, może z nimi trzeba inaczej.
A z resztą żadne postępowanie nie daje gwarancji powodzenia
Bardzo Ci współczuję, Jolka tej huśtawki nadziei i zawodu... Klara - Śro 25 Sty, 2012 21:45
jolkajolka napisał/a:
powinnam go traktować jak paczkę i dostarczać pod drzwi
jolkajolka napisał/a:
Terapeutka,która mi radziła ,żebym go przestała wozić nic się nie odzywała...
Nie chciała dyskutować przy pacjentce jolkajolka - Śro 25 Sty, 2012 22:06
Wiedźma napisał/a:
Bardzo Ci współczuję, Jolka tej huśtawki nadziei i zawodu...
Dzieki
Nie wiem czy dobrze, ale coś sobie wymysliłam. Planuję nie wozić go samochodem, tylko komunikacją miejską. Może to będzie taki trening bycia trochę między ludźmi. Sama nie wiem czy to dobry pomysł, ale chyba spróbuję Wiedźma - Śro 25 Sty, 2012 22:18
jolkajolka napisał/a:
Może to będzie taki trening bycia trochę między ludźmi.
A poza tym może przyda mu się trochę podjętego trudu...?
Tak w ramach ponoszenia konsekwencji chociażby.jolkajolka - Czw 26 Sty, 2012 20:54 Zmusiłam go dziś do zatelefonowania i umówienia się na następną wizytę do doktora. Upierał się,że tym razem da radę sam pojechać,że mam się nie martwić. Ale powiedziałam,że mu nie wierzę i pojedziemy razem. Tramwajem. Ehhh, tak po cichu liczyłam,że trochę szybciej mu się polepszy. Ale przynajmniej babcia opowiada,że jest zdecydowanie bardziej kontaktowy, sam przchodzi pogadać, co kilka miesięcy temu było nie do pomyślenia...jolkajolka - Śro 01 Lut, 2012 11:31 Kurcze, lecę po moje "dziecko" i śmigamy do doktora, bez samochodu. Cały czas się niepokoję, czy on wylezie ze mną z chałupy. I myślę, co zrobić, jak mi się nie uda go wyciągnąć. Jasny piorun, jak ja się denerwuję! No ale nie mam wyjścia, z premedytacją ustaliliśmy z moim panciem, że on zabierze samochód. Żeby mnie nie korciło. I dobrze, bo na bank bym pojechała autem. No dobra, lecę, co będzie, to będzie... jolkajolka - Śro 01 Lut, 2012 16:50 Uff,udało się. Co prawda sporo mnie to kosztowało emocjonalnie, ale jakoś przebrnęłam. I, jak zwykle, na końcu był bardzo zadowolony. I przepraszał,że tak marnuje mi zycie tą swoją nieporadnością. Nie będę tu zanudzać opowieściami o naszym dialogu, ale chyba na razie jest ok. Chce się leczyć i prosi o pomoc, bo sam widzi,że największy ma problem z wyjściem z domu. A nie chce tego zaprzepaścić. Więc może to taka moja pokuta za zmarnowanie mu życia? Wiedźma - Śro 01 Lut, 2012 17:00
jolkajolka napisał/a:
może to taka moja pokuta za zmarnowanie mu życia?
No już nie przesadzaj z taką grubą rurą
Jadąc na poczuciu winy dajesz chłopakowi możliwość manipulowania sobą,
nie zapominaj o tym...jolkajolka - Śro 01 Lut, 2012 19:13
Wiedźma napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
może to taka moja pokuta za zmarnowanie mu życia?
No już nie przesadzaj z taką grubą rurą
Jadąc na poczuciu winy dajesz chłopakowi możliwość manipulowania sobą,
nie zapominaj o tym...
Taaa, weź i nie zapominaj...
Jak patrzę na tego kaleczniaka i wiem,że gros tego jest moją zasługą, to ciężko pozbyć się poczucia winy. Ale wiem,że masz rację, Wiedźmo. Na rozum to ja to wiem, tylko serce matki nie daje za wygraną
Jednak, pomimo tego, jestem na razie pełna nadziei,że może choć trochę z tej terapii wyniesie,nawet gdyby ją przerwał. W końcu i mnie się nie za pierwszym razem udało jolkajolka - Śro 08 Lut, 2012 21:06 Nie jest żle. Przynajmniej w tej dziedzinie mojego życia widać poprawę. Niewielką,ale zawsze. Dziś trafił do terapeuty. Od wtorku ma wejść na grupę. Czy ją zacznie, nie wiem, ale na razie chce.
Ja natomiast zaczęłam warsztaty komunikacji i rozwiązywania problemów dla osób współuzależnionych. Zapowiadają się ciekawie, tyle,że trwają pięć miesięcy. Ale dam radę KICAJKA - Pią 10 Lut, 2012 09:48
jolkajolka napisał/a:
Ja natomiast zaczęłam warsztaty komunikacji i rozwiązywania problemów dla osób współuzależnionych.
No to fajnie,na pewno wyniesiesz sporo dla siebie,
tylko nie odpuszczaj jolkajolka - Pią 10 Lut, 2012 22:13
KICAJKA napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Ja natomiast zaczęłam warsztaty komunikacji i rozwiązywania problemów dla osób współuzależnionych.
No to fajnie,na pewno wyniesiesz sporo dla siebie,
tylko nie odpuszczaj
Nie odpuszczę. Zależy mi na tym. Poza tym dwie kolejne nieobecności wykluczają z warsztatów, więc muszę się starać. jolkajolka - Czw 16 Lut, 2012 21:33 Chodzę na warsztaty, na spotkania terapeutyczne,na sesje indywidualne... Będzie ze mnie fachman od uzależnień,że hej! Tymczasem syn pierwszy raz dotarł na grupę, co prawda było ich tylko czterech, ale i tak uważam,że to sukces. Ponoć nawet fajnie było. Niestety uświadomiono mnie na grupie,że moje samopoczucie poprawia się wtedy, gdy synowi lepiej. I teraz mam pracować nad tym,żeby się od niego trochę "odczepić", cieszyć się sobą przede wszystkim, a nie nim. Cóż, trudno będzie... Krzysztof 41 - Czw 16 Lut, 2012 21:52
jolkajolka napisał/a:
cieszyć się sobą przede wszystkim
Właśnie tego potrzebujemy bo człowiek stara się za wszelką cenę pomóc innym jednocześnie zapomina o sobie i swoich potrzebach,niestety tak życie nami kieruje że wszystko poswięcimy dla naszych dzieci nawet własne dobro. Klara - Czw 16 Lut, 2012 22:10
Krzysztof 41 napisał/a:
człowiek stara się za wszelką cenę pomóc innym jednocześnie zapomina o sobie i swoich potrzebach
To się właśnie nazywa WSPÓŁUZALEŻNIENIEM jolkajolka - Czw 16 Lut, 2012 22:16 I właśnie to współuzależnienie zamierzam leczyć. A z jakim skutkiem, to się okaże KICAJKA - Pią 17 Lut, 2012 14:21
Cytat:
I właśnie to współuzależnienie zamierzam leczyć. A z jakim skutkiem, to się okaże
I oczywiście wiesz,że zależy to tylko i wyłącznie od Ciebie,
jaki bedzie skutek jolkajolka - Pią 17 Lut, 2012 22:19
KICAJKA napisał/a:
Cytat:
I właśnie to współuzależnienie zamierzam leczyć. A z jakim skutkiem, to się okaże
I oczywiście wiesz,że zależy to tylko i wyłącznie od Ciebie,
jaki bedzie skutek
Oj wiem, Kicajko, i to mnie ciut przeraża...Krzysztof 41 - Pią 17 Lut, 2012 23:08
jolkajolka napisał/a:
to mnie ciut przeraża
No to niech Cię nie przeraża nie będzie tak źle jak Ci się wydaje jesteś silna i dasz sobie radę wystarczy że uwierzysz w siebie i swoje możliwości jolkajolka - Czw 23 Lut, 2012 21:29 Powoli pozwalam sobie na myślenie,że będzie dobrze. Syn zdecydowanie chce się leczyć, co prawda jest teraz w fazie takiej,że myśli, że to niemożliwe, że mu się uda. Ale poznał już tam kilka osób, porównuje swoje doświadczenia z innymi. Lekadz mu powiedział,że leczenie jego stanu jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe, więc postanowił zacisnąć zęby i chodzić tam, aż zobaczy jakiś skutek. Chociaż już sam przyznaje,że niewielkie zmiany w swoim postrzeganiu świata zauważył.
Staram się nie uzależniać swojego nastroju od jego postępów, ale, cholera, trudne to... esaneta - Pią 24 Lut, 2012 09:45
jolkajolka napisał/a:
Staram się nie uzależniać swojego nastroju od jego postępów, ale, cholera, trudne to...
Trudne, ale nie niemozliwe
Przechodzę teraz podobny okres.jolkajolka - Pią 24 Lut, 2012 22:15
esaneta napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Staram się nie uzależniać swojego nastroju od jego postępów, ale, cholera, trudne to...
Trudne, ale nie niemozliwe
Przechodzę teraz podobny okres.
Nie powiem,że się cieszę, ale jakoś lżej mi, jak wiem, że nie jestem sama z takim problemem. Dzięki za wsparcie esaneta - Pią 24 Lut, 2012 22:17
jolkajolka napisał/a:
Nie powiem,że się cieszę, ale jakoś lżej mi, jak wiem, że nie jestem sama z takim problemem
Ano nie, więcej nas takich
Ja mam podobnie z tym uczuciem ulgijolkajolka - Pon 05 Mar, 2012 22:25 Terapia trwa, jutro trzecie grupowe spotkanie(mam nadzieję). Pierwszy raz widziałam, co może zdziałać grupa. Tydzień temu na siłę,szntażem, zmusiłam syna,żeby pojechał na grupę. Bałam się,że jak go zostawię, zrobi sobie coś złego. Ile mnie to nerwów kosztowało,nie wspomnę. Ale był w totalnej czarnej dziurze. Prawie na siłe go tam wepchnęłam, po póltorej godzinie wyszedł zupełnie inny człowiek. Aż mi się płakć chciało.Nigdy nie widziałm takiej totalnej zmiany. Dla mnie to był dowód na to, że siła w grupie. Wierzę w to,że taka siła wyższa jest niezbędna do wychodzenia z jakiegokolwiek nałogu. I to są właśnie cuda, które sprawiają ludzie... Wiedźma - Pon 05 Mar, 2012 22:38 No proszę!
Jak to dobrze nie tracić nadziei!KICAJKA - Wto 06 Mar, 2012 13:53
jolkajolka napisał/a:
Wierzę w to,że taka siła wyższa jest niezbędna do wychodzenia z jakiegokolwiek nałogu. I to są właśnie cuda, które sprawiają ludzie...
No i fajnie
Teraz wiesz,że "siła w kupie" bedzie dobra dla syna
ale również i dla Ciebie esaneta - Czw 08 Mar, 2012 10:12 Wiesz Jolu, mój syn bardzo szybko odstawił prochy od momentu podjęcia terapii.
Niestety, kiedy przestał ćpać sądził, ze już "po sprawie" (ja też tak sądziłam )a teraz niedopracowane emocje spowodowały jego fatalny stan psychiczny.
Tobie i sobie duzo cierpliwosci i ciepełka zyczę.jolkajolka - Czw 08 Mar, 2012 16:11 Dzięki, dziewczyny, za słowa otuchy. Czasem dopada mnie taka myśl,że nie uda się, nic z tego nie będzie... Ale przynajmniej pocieszam się tym, że teraz robię wszystko, co mogę, aby mu pomóc. Ja się nie poddam, a co on z tym zrobi, okaże się z czasem.jolkajolka - Pon 12 Mar, 2012 21:00 Jutro ma pójść sam na spotkanie z terapeutą. Denerwuję się, że nie da rady. Cóż,nie mam wyjścia, jutro nie mogę wziąć wolnego, a terapeuta o 13-tej...Wiedźma - Pon 12 Mar, 2012 21:02 Eeee, ale przecież teraz to już chyba trochę inaczej myśli
Da radę...jolkajolka - Wto 13 Mar, 2012 16:48 "Wielka radość w domu Gucia"...
Udało się, sam poszedł i był naprawdę szczęśliwy,że mu sie udało. Co prawda trochę się wstydził tej radości, bo, jak twierdzi, to taki drobiazg, ale ja przekonałam go,że to jednak sukces. Trzeba zaczynać od małych kroków. Jak tak się zastanowić, to jego pierwsze samodzielne wyjście od około roku.Mam na myśli taki dalszy wypad, z jeżdżeniem tramwajami,z kilkoma przesiadkami. I nikt go, w tych tramwajach, nie zeżarł Marc-elus - Wto 13 Mar, 2012 17:03
jolkajolka napisał/a:
I nikt go, w tych tramwajach, nie zeżarł
Dawno nie jeździłem ale widać poziom bezpieczeństwa się podniósł...
Gratulacje... Wiedźma - Wto 13 Mar, 2012 18:15 evita - Wto 13 Mar, 2012 19:27 to świetna wiadomość olka - Wto 13 Mar, 2012 20:07 Bardzo się cieszę!!!Oby tak dalej!!!Chłopak chce z tego wyjść i ma charakter!!!BRAWO!!! esaneta - Śro 14 Mar, 2012 09:04
jolkajolka napisał/a:
to jego pierwsze samodzielne wyjście od około roku
pięknie
Jolu, czy Twój syn został jakoś zdiagnozowany? A co z abstynencją?jolkajolka - Czw 15 Mar, 2012 21:49 Na razie diagnoza brzmi dwa rodzaje depresji i początki psychozy. Podłożem jest trauma z dzieciństwa spowodowana samobójstwem ojca i uzależnienie od marihuany. Potem doszło jeszcze uzależnienie od alkoholu. Teraz ma wszyty esperal,bierze leki,a co do palenia, jeszcze mu się zdarza. Jednak to nie wyklucza go z dalszego leczenia, bo terapia narko różni się znacznie od alkoholowej. Doktor mówi,że jego leczenie jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Na razie jest lepiej, widziałam go dzisiaj,jest w zdecydowanie lepszej formie. I tym sposobem, ja też Wiedźma - Czw 15 Mar, 2012 23:46 Cieszę się, Jolka Bardzo się cieszę, że wreszcie coś drgnęło, zaskoczyło, że jest nadzieja...KICAJKA - Pią 16 Mar, 2012 13:30
jolkajolka napisał/a:
Doktor mówi,że jego leczenie jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Na razie jest lepiej, widziałam go dzisiaj,jest w zdecydowanie lepszej formie. I tym sposobem, ja też
I to jest optymistyczne
Wie,że jest dla niego nadzieja a Ty idąc "swoją nową ścieżką"
masz szansę pociągnąć go za sobą,
obydwoje na tym skorzystacie jolkajolka - Pon 26 Mar, 2012 19:36 Tak się zastanawiam, na ile mi energii starczy. Dziś znów był w dole,twierdził,że nigdy nie uda mu się z tego wygrzebać,że leczenie nie ma sensu. Dopiero po sesji z terapeutą zdecydował,że będzie próbował dalej. Okazało się,że tak zadziałały na niego pierwsze słoneczne dni, bo przypomniał sobie jak spędzali czas w zeszłym roku z tym kolegą, który popełnił samobójstwo. A ja myslałam,że jak słońce zaczęło świecić to będzie lepiej. Na depresję dwubiegunową podobno nie ma reguły...
Ale cóż, zawsze mogłoby być gorzej. Póki co, leczymy się dalej... esaneta - Wto 27 Mar, 2012 07:20
jolkajolka napisał/a:
Póki co, leczymy się dalej...
trzeba czasu Jolu
My tez "się leczymy" ..... bywa ciężko niekiedy jolkajolka - Śro 04 Kwi, 2012 20:50 Chyba nie dam rady tego ciągnąc. Wystarczy,że przestaję naciskać, a on biernie siedzi na tyłku. Co prawda w poniedziałaek sam pojechał do psychiatry, ale już we wtorek na grupę nie poszedł, bo nie chciało mu się. Ja trochę odpuściłam, bo złapałam się na tym, że mnie takie napięcie wykańcza. W piątek idę do mojej nowej terapeutki,zobaczę co mi powie. Tymczasem spotkamy się w święta i może zaplanujemy, co dalej. Najgorsze jest to,że cała inicjatywa wychodzi ode mnie. On tylko się dostosowuje,nic sam nie potrafi zaplanować.
Ehhh,życie...Flandria - Śro 04 Kwi, 2012 21:38
jolkajolka napisał/a:
Najgorsze jest to,że cała inicjatywa wychodzi ode mnie. On tylko się dostosowuje,nic sam nie potrafi zaplanować.
Czytam Twój wątek i cały czas się zastanawiam, czy Twoje zaangażowanie to coś dobrego, czy nie ...
Osobie uzależnionej czy chorej w inny sposób nie można pomóc, jeśli sam/a nie będzie mieć w sobie determinacji do zmiany.
Od swoich bliskich oczekuję raczej postawy typu "kocham Cię, wierzę, że, poradzisz sobie, pamiętaj, że w trudnych chwilach możesz na mnie liczyć" a nie ciągnięcia za rączkę, pilnowania itp.Wiedźma - Śro 04 Kwi, 2012 22:19
jolkajolka napisał/a:
na grupę nie poszedł, bo nie chciało mu się
(...)
On tylko się dostosowuje,nic sam nie potrafi zaplanować.
On ma pewnie zespół amotywacyjny po marihuanie...Flandria - Śro 04 Kwi, 2012 22:50
jolkajolka napisał/a:
bo terapia narko różni się znacznie od alkoholowej.
a myśleliście o Monarze czy czymś takim? Byłby non stop w ośrodku, wśród ludzi, więc miałby tzw. "socjoterapię" 24h/dobę.
Byłby pod opieką, a Ty mogłabyś odetchnąć ...jolkajolka - Czw 05 Kwi, 2012 08:37
Flandria napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
bo terapia narko różni się znacznie od alkoholowej.
a myśleliście o Monarze czy czymś takim? Byłby non stop w ośrodku, wśród ludzi, więc miałby tzw. "socjoterapię" 24h/dobę.
Byłby pod opieką, a Ty mogłabyś odetchnąć ...
On się nie nadaje do Monaru, bo ma rozpoznanie psychiatryczne, a tam przyjmują tylko z pojedyńczą diagnozą. Są trzy ośrodki w Polsce, które się specjalizują w takich podwójnych diagnozach, ale on nie chce, a jak sama zauważyłaś, chory musi chcieć. Ja bym bardzo chciała ,żeby dał sie na to namówić i cały czas pracuję nad tym. Na razie bezskutecznie esaneta - Czw 05 Kwi, 2012 08:56 Jolu, jak wiesz mój syn przestał ćpać.
Ale od niedawna boryka się z fobią społeczną, psychozą lękową.
Na początku nie chciał słyszec o terapii, leczeniu. Siedział u siebie w pokoju i wychodził z niego tylko po to, żeby wziąć z kuchni cos do jedzenia (jadł tez u siebie sam) lub do toalety.
Przerwał naukę, zerwał kontakt z kolegami, znajomymi - nie tylko osobisty, ale i telefoniczny i wirtualny za pośrednictwem różnych portali społecznościowych.
Po chwilowym przerazeniu jakie mnie ogarnęło, zaczęłam działać.
Na początku duzo ciepłych rozmów z nim, czułych gestów.
Potem zaczęłam mu pomagać w "oswajaniu" jego stanu (sobie również), zdobyłam wiedzę uświadamiając sobie, że jego stan nie jest niczym nienormalnym, że to dosyć typowe w takich rodzinach jak nasza. Podałam przykład pewnej znajomej, która tez to przerabiała, powiedziałam, ze jej syn wyszedł z tego, że jest to do przeskoczenia, nie trwa wiecznie.
Że potrzebna tu jest spora praca, wytłumaczyłam jaka w tym rola terapii, psychiatry i powiedziałam, że trzeba czasu, cierpliwości.
Na razie jeszcze go zawożę na wizyty u specjalistów, bo on boi sie wciąż kontaktu z obcymi ludźmi, ale zauważam u niego stopniowe maleńkie zmiany w dobrym kierunku.
Udało mu się samodzielnie pójść do fryzjera - choć to tylko 200 m. Częściej wychodzi ze swojego pokoju, ostatnio zaczął wchodzić na Facebooka itp.
To takie moje 3xC, tzn. Czas, Ciepło, Cierpliwość.
Wszystkiego dobrego Jolu Flandria - Czw 05 Kwi, 2012 16:09
jolkajolka napisał/a:
Na razie bezskutecznie
jolkajolka - Czw 05 Kwi, 2012 19:59
esaneta napisał/a:
To takie moje 3xC, tzn. Czas, Ciepło, Cierpliwość.
Bardzo podoba mi się to 3xC
U nas też już widać niewielkie postępy. Ja chyba wczoraj miałam doła i trochę mi animuszu zabrakło. Dziś już chyba ciut lepiej, będę go wozić,ile będzie trzeba. Chyba oboje tego potrzebujeny... jolkajolka - Pon 09 Kwi, 2012 20:44 Dziś moja cała rodzina, czyli mama i syn, przyjechali do nas na obiad świątecznourodzinowy. Przyjrzałam się synowi tak dokładniej, bo posiedzieliśmy przy stole kilka godzin i zdałam sobie sprawę,że wygląda fatalnie. Jest blady,chudy i smętny. Ciężko było z nim nawiązać kontakt, zwykle ma poczucie humoru i lubi rozmawiać z moim partnerem. A dziś ciężko było wciągnąć go w jakąkolwiek dyskusję. Namówiliśmy sie co prawda,na kolejną wizytę u terapeuty, ale entuzjazmu w nim to niestety nie wzbudza. Obawiam się,że będzie chciał zrezygnować z leczenia. A może to tylko moje przewrażliwienie jolkajolka - Sob 14 Kwi, 2012 20:10 Na razie leczenie trwa, ale właściwie to tylko mój upór powoduje,że chodzi na indywidualną terapię. Bo o grupie nie ma co gadać. Zastosowałam szantaż i obiecał wytrzymać jeszcze miesiąc. Wiem jedno, jesli on teraz zrezygnuje, to raczej już leczyć się nie będzie. Następna wizyta we wtorek, mam nadzieję...jolkajolka - Wto 17 Kwi, 2012 21:01 Wizyta się odbyła, na razie jest ciut lepiej. Ale chudy jest jak kij od szczotki
Zaczął znów chodzić na siłownię, ale efektów jeszcze nie widać. Zresztą nie to jest teraz najważniesze...evita - Wto 17 Kwi, 2012 21:04 oj jolkajolka ... jak ja ciebie rozumiem trzymaj się jolkajolka - Pon 30 Kwi, 2012 21:29 Mam wrażenie,że entuzjazm do leczenia zdechł. Może się mylę, ale chyba nie pójdzie na kolejną wizytę, bo jak o to pytałam, to wykręcał się od odpowiedzi. Powiedział, że ma czas i woli o wizycie nie myśleć. Postanowiłam jednakowoż tym razem nie stawać na głowie i nie ciągnąć go na siłę,tak jak w zeszłym tygodniu. Bo za wiele nerwów mnie to kosztuje. Spróbuję może jakimś podstępem,ale na razie nie mam pomysłów. Cóż, wizyta w następny poniedziałek, zobaczymy...Flandria - Wto 01 Maj, 2012 12:43
jolkajolka napisał/a:
Spróbuję może jakimś podstępem,ale na razie nie mam pomysłów.
techniki perswazji zastosuj
nie gwarantują sukcesu, ale zwiększają skutecznośćjolkajolka - Wto 01 Maj, 2012 16:07
Flandria napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Spróbuję może jakimś podstępem,ale na razie nie mam pomysłów.
techniki perswazji zastosuj
nie gwarantują sukcesu, ale zwiększają skuteczność
Żebyś wiedziała ile ja już się naperswadowałam A on teraz jest na etapie: nie pomaga mi nie będę tracił czasu na *p****. Ostatnio przekupiłam go kasą,ale jak tak dalej pójdzie, to pójdę z torbami...Klara - Wto 01 Maj, 2012 16:10 Jolka!
Ty nie pozwalasz swojemu synowi dorosnąć Flandria - Wto 01 Maj, 2012 16:10
jolkajolka napisał/a:
naperswadowałam
??
brzmi jak "torpedowałam swoje racje"
czytałaś coś o technikach perswazji kiedyś?pterodaktyll - Wto 01 Maj, 2012 16:12
jolkajolka napisał/a:
on teraz jest na etapie: nie pomaga mi nie będę tracił czasu na *p****. Ostatnio przekupiłam go kasą
Dałaś kasę zamiast powiedzieć, nie to nie.Twoje zdrowie. jolkajolka - Wto 01 Maj, 2012 16:19 Toż przecież nie ja to wymyśliłam. Tak kazali na terapii. To jeden ze sposobów motywacyjnych. Ja nie taka skora do wywalania kasy...pterodaktyll - Wto 01 Maj, 2012 16:21 No to się chyba podłamałem jak to są metody terapeutyczne. toż to najzwyklejsze przekupstwo jest............. Marc-elus - Wto 01 Maj, 2012 17:08
jolkajolka napisał/a:
Tak kazali na terapii.
Ja to chyba zażyczę sobie obiadków pod nos, śniadań do łóżka i kolacji jakiś perwersyjnych, bo inaczej zrezygnuje z terapii..... Klara - Wto 01 Maj, 2012 18:36
jolkajolka napisał/a:
Tak kazali na terapii.
Może mówili to z przekąsem, a Ty nie zrozumiałaś intencji? esaneta - Wto 01 Maj, 2012 19:07
jolkajolka napisał/a:
on teraz jest na etapie: nie pomaga mi nie będę tracił czasu na *p****
Jolka, mój syn tez jest aktualnie w trakcie terapii.
Początki były prawie identyczne jak w przypadku Twojego.
Moje dziecko bywało wręcz agresywne; gdy mówiłam, że ma się zbierac na terapię,
to krzyczał na mnie, że "wymyslam mu jakies bzdury, po co mu to wszystko, nie bedzie
z obcymi o sobie gadał" itp
Zaciskałam zęby i cierpliwie tłumaczyłam, przede wszystkim klarowałam mu skąd wziął sie jego stan, że nie ma w tym nic nienormalnego, wstydliwego - pomagałam mu się z tym oswoić. Potem opowiadałam mu o postępach, które u niego zauważam (niby nic nie znaczące detale dla innych ale dla mnie OGROMNE) i jaka jestem z tego powodu dumna i szczęśliwa.
Zauważyłam, że z czasem zaczął łagodnieć i bez oporów chodzi na terapię i kiedy miałam zepsuty samochód, to szczerze się zmartwił, jak dotrze do ośrodka.
A dzisiaj usłyszałam jego rozmowę z ojcem (mąż nie podjął terapii i nie zamierza):
Syn: Dlaczego nie zgłosisz się na terapię?
Mąż: nieważne co odpowiedział
Syn: Ja jestem w terapii
Zabrzmiało to dla mnie jak zachęcenie ojca do terapii i uswiadomienie mu, że to nic złego a wręcz przeciwnie.
Bywają gorsze dni również, ale nie przerywa terapii, zrozumiał chyba, że to mu pomaga.
Cierpliwości Jolu jolkajolka - Wto 01 Maj, 2012 19:54
Klara napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Tak kazali na terapii.
Może mówili to z przekąsem, a Ty nie zrozumiałaś intencji?
Nie,na pewno nie. Rozmawiałam z terapeutą syna i on sam zaproponował,że jakby nic innego nie działało to oferować drobne sumy pieniędzy,albo jakieś rzeczy,które mu są potrzebne,np.papierosy, cos do komputera,żeby za wszelką cenę utrzymać go w terapii. Nie zapominajcie,że on ma jeszcze rozpoznanie kliniczne,nie tylko uzależnienie. Jeśli zarzuci terapię, może już nie zdażyć na nią wrócić. W najlepszym wypadku wyląduje w psychiatryku.jolkajolka - Wto 01 Maj, 2012 19:55 Dzięki,Esaneta, trochę optymizmu zaszczepiłaś mi swoim postem jolkajolka - Pon 07 Maj, 2012 19:47 No i po optymizmie Wygląda na to,że już po leczeniu. Dzis miał mieć wizytę u psychiatry i wydaje się,że nie był, bo nie odbiera ode mnie telefonów. W zasadzie to jestem tego pewna, bo gdyby poszedł, to by sam zadzwonił sie pochwalić. Ale on ostatnio doszedł do wniosku,że juz mu lecznie nie potrzebne,więc chyba skończył na ten raz. Ja juz mam zdecydowanie dość ciągnięcia starego chłopa za uszy. W końcu to jego życie i jak zamierza go sobie zmarnować, to ja niewiele mogę na to poradzić. Chyba trochę moja terapia działa, bo nawet spokojnie to przyjęłam...KICAJKA - Wto 08 Maj, 2012 12:21
jolkajolka napisał/a:
Ja juz mam zdecydowanie dość ciągnięcia starego chłopa za uszy. W końcu to jego życie i jak zamierza go sobie zmarnować, to ja niewiele mogę na to poradzić. Chyba trochę moja terapia działa, bo nawet spokojnie to przyjęłam...
To dobrze bo nie można całe życie niańczyć a skutek może być odwrotny
Życia za nikogo nie przeżyjesz,świata nie zbawisz...
Dbaj o siebie a inni niech radzą sobie sami..
Najważniejsze ... drogę pokazałaś Żeglarz - Wto 08 Maj, 2012 17:59 Witaj Jolka
Czy czytałaś zaczarowane koło zaprzeczeń? http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
Jeżeli nie to przeczytaj, uwierz i zastosuj.
To chyba jest jedyny sposób.
Twoja pomoc odnosi odwrotne skutki do zamierzonych.
Życzę Ci wytrwałości, spokoju i pogody ducha jolkajolka - Wto 08 Maj, 2012 18:27
KICAJKA napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Ja juz mam zdecydowanie dość ciągnięcia starego chłopa za uszy. W końcu to jego życie i jak zamierza go sobie zmarnować, to ja niewiele mogę na to poradzić. Chyba trochę moja terapia działa, bo nawet spokojnie to przyjęłam...
To dobrze bo nie można całe życie niańczyć a skutek może być odwrotny
Życia za nikogo nie przeżyjesz,świata nie zbawisz...
Dbaj o siebie a inni niech radzą sobie sami..
Najważniejsze ... drogę pokazałaś
Dzięki za dobre słowo
Musze tylko zapisać się na wizytę do jego psychiatry,żeby dowiedzieć się jakie mogą być ewentualne konsekwencje zaprzestania leczenia i odstawienia leków. Bo raczej choroba nie zniknie, tylko zacznie się pogłębiać. Ehh, znów siedzę i myślę... Wiedźma - Wto 08 Maj, 2012 18:56 Masz Ty los z tymi swoimi chłopami, Jolka... jolkajolka - Śro 09 Maj, 2012 16:29
Wiedźma napisał/a:
Masz Ty los z tymi swoimi chłopami, Jolka...
Oj mam...
Ale zawsze może być gorzej, więc staram się na codzień nie narzekać. Jedynie tu przyłażę i wylewam swoje żale. No i trochę na tej terapii. Właśnie za chwilę lecę na grupę, to się trochę wyżalę "na żywo". Chociaż łatwiej mi wirtualnie, ale skoro juz się terapeutyzuję, muszę i trochę pogadać.
Aha, przynajmniej z psem na razie lepiej. Jest szansa,że to nie nowotwór. Biopsji nie było, bo na razie zmalało. Doktor kazał obserwować, ale jest dobrej myśli. Ja ośmielam się też być... jolkajolka - Nie 13 Maj, 2012 21:06 Mija już kilka dni odkąd ostatni raz rozmawiałam z synem,przez telefon zresztą. Powiedziałam mu wtedy,że nie będę komentować jego decyzji zaprzestania terapii i jak będzie miał ochotę to niech do mnie zadzwoni, bo ja juz więcej nie mam mu nic do powiedzenia. I teraz on sie nie odzywa, a mnie cały czas chodzi po głowie, żeby zadzwonić. Tylko ambicja mi nie pozwala. Ale za to cały czas mam tym zaprzatnietą głowę. Wiem,że u niego na razie wszystko jakoś leci, bo gadam z mamą,ięc najświeższe wiadomości mam, ale tak jakoś mi przykto,że się nie odzywa. Idę jutro na spotkanie indywidualne z terapeutką, może ona mi podsunie, jak mam się zachować. Do tej pory mieliśmy taki dobry kontakt, a teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam demonstrując taką urażoną dumę??? kas25 - Nie 13 Maj, 2012 21:12
jolkajolka napisał/a:
Mija już kilka dni odkąd ostatni raz rozmawiałam z synem,przez telefon zresztą.
Odezwie się. Cierpliwości.jolkajolka - Śro 16 Maj, 2012 18:33 Nie odzywa się. A mnie krew zalewa. Ze złości. Terapeutka kazała mi być konsekwentną i nie dzwonić. Staram się. Jeszcze wytrzymuję. Ale mam cholerną ochotę urwać mu łeb. JaKaJA - Śro 16 Maj, 2012 19:33 Joluś wiesz,że tylko konsekwencja odniesie skutek -wytrzymasz
Ja przytulam cię mocno ))Marc-elus - Śro 16 Maj, 2012 19:34 Dora - Śro 16 Maj, 2012 19:35 pterodaktyll - Śro 16 Maj, 2012 21:15
jolkajolka napisał/a:
Nie odzywa się. A mnie krew zalewa.
Zaraz zaraz. W innym wątku piszesz, że chciałabyś pobyć sama ze sobą. To jak to jest? milutka - Czw 17 Maj, 2012 07:00 Jolu ...czytam ten Twój wątek i tak mam wrażenie ,że cały czas się kręcisz wokół tego swojego syna -rozumiem Twoje dylematy ale tutaj wyraźnie widać ,że Ty również masz problem sama ze sobą -przykro mi ,że tak dobitnie ale takie właśnie mam odczucia Nie dzwoni to nie dzwoni -daj mu trochę czasu ,niech nabierze dystansu do tego a Ty zajmij się troszkę sobą i przestań na Boga cały czas o nim myśleć pozdrawiam esaneta - Czw 17 Maj, 2012 11:55 Jolka tak coś sobie pomyslałam podczytując Cię regularnie, napiszę Ci.
Jak rozumiem, syn nie mieszka z Tobą, tylko z babcią. Macie więc mało kontaktu ze sobą.
Może warto odłozyc jego zdrowie na razie na bok i zająć się wzajemnymi relacjami, pracą nad nimi.
Spotkać się, rozmawiać, pobyc ze sobą po prostu - tak, jakby jego choroba nie istniała,
może z czasem on dojrzeje do tej decyzji, albo Tobie będzie łatwiej do niego dotrzeć.
To tyle mi się pomyślało
Trzymam kciuki i przytulam jolkajolka - Czw 17 Maj, 2012 16:39
pterodaktyll napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Nie odzywa się. A mnie krew zalewa.
Zaraz zaraz. W innym wątku piszesz, że chciałabyś pobyć sama ze sobą. To jak to jest?
Miałam na myśli telefon... pterodaktyll - Czw 17 Maj, 2012 16:55
jolkajolka napisał/a:
Miałam na myśli telefon..
Jak moje dzieci do mnie przez parę dni nie dzwonią, to najczęściej sobie tłumaczę, że widać nic się specjalnego nie dzieje i rzeczywiście najczęściej tak jest. Jak mam ochotę pogadać z którymś, to po prostu dzwonię i pytam co słychać. Po co Ty sobie sama komplikujesz te relacje z synem. Tak przynajmniej odczytuję Twoje posty..............rybenka1 - Czw 17 Maj, 2012 20:36 Joluś jolkajolka - Czw 17 Maj, 2012 20:51
esaneta napisał/a:
Jolka tak coś sobie pomyslałam podczytując Cię regularnie, napiszę Ci.
Jak rozumiem, syn nie mieszka z Tobą, tylko z babcią. Macie więc mało kontaktu ze sobą.
Może warto odłozyc jego zdrowie na razie na bok i zająć się wzajemnymi relacjami, pracą nad nimi.
Spotkać się, rozmawiać, pobyc ze sobą po prostu - tak, jakby jego choroba nie istniała,
może z czasem on dojrzeje do tej decyzji, albo Tobie będzie łatwiej do niego dotrzeć.
To tyle mi się pomyślało
Trzymam kciuki i przytulam
My mieliśmy bardzo dobry kontakt ze sobą. Jeszcze miesiąc temu. Wszystko popsuło się jak zrezygnował z terapii. Ale może faktycznie dam sobie na luz. W końcu to jego zycie i jego leczenie. Dzięki, chyba zastosuję się do Twojej rady jolkajolka - Czw 17 Maj, 2012 20:55
pterodaktyll napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Miałam na myśli telefon..
Jak moje dzieci do mnie przez parę dni nie dzwonią, to najczęściej sobie tłumaczę, że widać nic się specjalnego nie dzieje i rzeczywiście najczęściej tak jest. Jak mam ochotę pogadać z którymś, to po prostu dzwonię i pytam co słychać. Po co Ty sobie sama komplikujesz te relacje z synem. Tak przynajmniej odczytuję Twoje posty..............
No ale ja nie mogę zadzwonić, bo jestem urażona
Chodzi o to,że jak wszysko było ok, to dzwoniliśmy do siebie jak na przysłowiową sraczkę. A teraz jak powiedziałam mu,że nie zadzwonię,że jak on będzie ode mnie coś chciał, to niech zadzwoni i teraz mi przykro,że 10 dni cisza... Ale cóż, on ma swoje życie,a ja swoje. Muszę przywyknąć pterodaktyll - Czw 17 Maj, 2012 21:19
jolkajolka napisał/a:
ja nie mogę zadzwonić, bo jestem urażona
To esemesa wyślij z pytaniem co słychac..........pterodaktyll - Czw 17 Maj, 2012 21:20
jolkajolka napisał/a:
on ma swoje życie,a ja swoje. Muszę przywyknąć
a to na pewno...........
jolkajolka - Czw 24 Maj, 2012 17:56 Jakoś napięcie mnie opuściło. Nie wiem, czy to zasługa terapii, ale pewnie tak. Pogodziłam się z tym,że jego leczenie jest jego sprawą. Jak się widzieliśmy w poniedziałek, nawet nie rozmawialiśmy o tym. Tak na dobrą sprawę,była to pierwsza rozmowa o niczym od lat. Trochę mi smutno, bo mam poczucie,że juz nie jesteśmy ze sobą tak blisko, jak kiedyś.Ale to chyba cena za pozwolenie na to, by wreszcie dorósł i zaczął podejmować swoje decyzje. Już teraz wiem,że moje dziecko to już nie dziecko. To dorosły facet, któremu ja nie pozwalałam dorosnąć.staaw - Czw 24 Maj, 2012 18:04
jolkajolka napisał/a:
To dorosły facet, któremu ja nie pozwalałam dorosnąć.
Ja zacząłem kiedy moja mama umarła... jolkajolka - Czw 14 Cze, 2012 20:33 Prawie 4 tyg nie widziałam syna i aż bałam sie tam pojechać,żeby sie nie przerazić. A tu niespodzianka. Wygląda bardzo ładnie zaczął chodzić na siłownię,nabrał masy,juz nie jest chudy. Pogadaliśmy troszkę o jego samopoczuciu i okazało się ,że miał wielkiego doła kilka dni temu i znów trzy doby przesiedział w chałupie. Co prawda jeszcze nie decyduje się na powtórne leczenie, ale stwierdził,że jeżeli sytuacja się powtórzy, to chyba będzie musiał tam wrócić. A sytuacja powtórzy się na pewno, bo ta jego choroba sama nie zniknie...Cóż, powiedziałam mu,że telefon ma,w każdej chwili może zadzwonić do poradni i się zapisać. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję,że to zrobi, ale ja juz nie będę stawać na głowie i tego za niego załatwiać.esaneta - Czw 14 Cze, 2012 20:41 Jolka, no jestem pod wrazeniem! Gratuluję! O to własnie chodzi. Wiedźma - Czw 14 Cze, 2012 21:05 No może się chłopak jakoś pozbiera KICAJKA - Sob 16 Cze, 2012 15:16
jolkajolka napisał/a:
ja juz nie będę stawać na głowie i tego za niego załatwiać.
I to są skutki nabywania wiedzy o współuzależnieniu jolkajolka - Sob 16 Cze, 2012 16:28 Dzięki,dziewczyny jolkajolka - Nie 01 Lip, 2012 20:47 Moje stosunki z synem zdecydowanie uległy ochłodzeniu. Zastanawiam się,czy to skutek tego,że go przymuszałam do leczenia,czy też może mojej wiedzy na temat wspóluzależnienia. Relacje są jakby zdystansowane,brak im takiego ciepła jak kiedyś. Ale myslę,że to cena za to,że musiałam go odciąć od pępowiny i zacząc traktować jak dorosłego. Cóż,trafiło mi się jeszcze kilka dni wolnego,więc sobie wyjeżdżamy na działkę,będę miała czas trochę nad tym podumać.jolkajolka - Nie 22 Lip, 2012 16:28 Już całkiem zdurniałam. Przecież to niemozliwe,żeby mój syn cudownie ozdrowiał, zważywszy na diagnozę postawioną przez psychiatrę. A teraz wygląda tak,jakby nic mu nie dolegało. Zadowolony z siebie, przytył, opalił się, nabrał mięśni. I twierdzi,że juz nie ma kłopotów ze snem. Nie wiem co o tym sądzić. Babcia twierdzi,że pali bardzo mało (trawki).Z reszta kilka razy byłam u nich z nienacka i faktycznie nie udało mi się go przyłapać. Jednak martwię się,że to nie może być tak słodko, i że upadek będzie bolesny. Tak sobie myślę, czy dożyję dnia,żeby przestać się tym wszystkim zadręczać? Już widzę różnice w swoim zachowaniu, ale to wszystko jeszcze w powijakach...jal - Nie 22 Lip, 2012 17:58 jolka... wspieram ciepło. wampirzyca - Nie 22 Lip, 2012 18:02 a może poprostu ciesz się tym a nie martw się na zapas......pozdrawiam cię cieplutko staaw - Nie 22 Lip, 2012 19:28
jolkajolka napisał/a:
mój syn cudownie ozdrowiał
Jakoś zbiegło się to w czasie kiedy odpuściłaś (troszeczkę) sobie kontrolę nad życiem syna...jolkajolka - Nie 22 Lip, 2012 20:30
staaw napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
mój syn cudownie ozdrowiał
Jakoś zbiegło się to w czasie kiedy odpuściłaś (troszeczkę) sobie kontrolę nad życiem syna...
Wiesz,Stasiu,coś w tym jest... staaw - Nie 22 Lip, 2012 20:31
jolkajolka napisał/a:
staaw napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
mój syn cudownie ozdrowiał
Jakoś zbiegło się to w czasie kiedy odpuściłaś (troszeczkę) sobie kontrolę nad życiem syna...
Wiesz,Stasiu,coś w tym jest...
To daj mu dalej spokojnie żyć... dromax - Wto 21 Sie, 2012 22:30
jolkajolka napisał/a:
Jakoś napięcie mnie opuściło. Nie wiem, czy to zasługa terapii, ale pewnie tak. Pogodziłam się z tym,że jego leczenie jest jego sprawą. Jak się widzieliśmy w poniedziałek, nawet nie rozmawialiśmy o tym. Tak na dobrą sprawę,była to pierwsza rozmowa o niczym od lat. Trochę mi smutno, bo mam poczucie,że juz nie jesteśmy ze sobą tak blisko, jak kiedyś.Ale to chyba cena za pozwolenie na to, by wreszcie dorósł i zaczął podejmować swoje decyzje. Już teraz wiem,że moje dziecko to już nie dziecko. To dorosły facet, któremu ja nie pozwalałam dorosnąć.
To nie ty nie pozwalasz mu dorosnąć. to on sam sobie nie pozwala. trudno mówić o dorosłości gdy się popala marychę i popija. On może nigdy nie dorosnąć jesli nie wejdzie w całkowitą abstynencję. Przecież on ma uzależnienie krzyżowe. A dziadkowie robią bardzo złą robotę. Nie można temu zaradzić? Ustawić ich, postawić im ULTIMATUM/jolkajolka - Śro 22 Sie, 2012 16:48
dromax napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Jakoś napięcie mnie opuściło. Nie wiem, czy to zasługa terapii, ale pewnie tak. Pogodziłam się z tym,że jego leczenie jest jego sprawą. Jak się widzieliśmy w poniedziałek, nawet nie rozmawialiśmy o tym. Tak na dobrą sprawę,była to pierwsza rozmowa o niczym od lat. Trochę mi smutno, bo mam poczucie,że juz nie jesteśmy ze sobą tak blisko, jak kiedyś.Ale to chyba cena za pozwolenie na to, by wreszcie dorósł i zaczął podejmować swoje decyzje. Już teraz wiem,że moje dziecko to już nie dziecko. To dorosły facet, któremu ja nie pozwalałam dorosnąć.
To nie ty nie pozwalasz mu dorosnąć. to on sam sobie nie pozwala. trudno mówić o dorosłości gdy się popala marychę i popija. On może nigdy nie dorosnąć jesli nie wejdzie w całkowitą abstynencję. Przecież on ma uzależnienie krzyżowe. A dziadkowie robią bardzo złą robotę. Nie można temu zaradzić? Ustawić ich, postawić im ULTIMATUM/
Rozmawiałam wczoraj z jego terapeutą i stwierdził,że koniecznie muszę babcię namówić na terapię u nich, w przeciwnym razie czarno widzi jego szanse na życie. Mam nadzieję,że się zgodzi,ale muszę chwilę z tym zaczekać bo obecnie leży w szpitalu. Jak tylko wróci do zdrowia spróbuję ją namówić na terapię.jolkajolka - Sob 22 Wrz, 2012 20:28 Babci chyba dam na razie spokój z terapią, bo nie najlepiej jej wyszły wyniki badań, Trzeba operację powtórzyć, więc znów kładzie sie do szpitala Z synem dziś rozmawiałam i myślę,że zaczyna się nawrót choroby, bo smutek już mu zaczyna doskwierać. Napomnęłam o powrocie do poradni i najpierw zaprotestował, a za chwilę powiedział,że przecież nie ma ubezpieczenia. Na koniec mojej wizyty stwierdził,że pojedzie sie zarejestrować w UP. No, zobaczę. Widać,że martwi się babcią, ale sądzę,że jest w tym też spora dawka egoizmu, bo przecież on jest ściśle uzależniony od babci.jolkajolka - Pią 05 Paź, 2012 22:05 Był dziś mój syn, bo pomagał przy rozładowaniu nowych mebli. Cud sie stał,że sam przyjachał taki kawał drogi i to z przesiadką. Ale niestety okazuje się,że jest coraz gorzej. Prawie nie sypia,nie ma apetytu. Zbiera się do powrotu na terapię,ale kiedy to będzie? U niego tak trudno o decyzję. Ja natomiast, przez ten rok terapii dla współ...sporo się nauczyłam. Nie wychodzę przed orkiestrę,tym razem poczekam,aż decyzja wyjdzie od niego. Trochę mi trudno,ale myslałam,że będzie gorzej. Tak,że czekam...JaKaJA - Pią 05 Paź, 2012 22:07 esaneta - Sob 06 Paź, 2012 09:58 doskonale Cię rozumiem Jolka, wiem jaki ból przezywa serce matki, gdy dziecko cierpi, nawet, jesli to dziecko jest juz dorosłe. Mnie się udało syna wyciągnąc siłą na terapię tuz przed jego osiemnastką. Na początku było strasznie, bardzo się opierał, wymyslal rozne preteksty, by nie isc, czasami bywał agresywny i krzyczal na mnie, ale ja byłam nieugięta. Dziś natomiast traktuje swoją terapię jako cos naturalnego i nie opuszcza spotkań z terapką. Powoli widac efekty jego pracy, ale to bardzo długa droga. Wspieram Was gorąco i trzymam kciuki.jolkajolka - Sob 06 Paź, 2012 21:01 Dzieki dziewczyny.
Ja po cichu właśnie licze na to,że może u niego coś "zaskoczy". W końcu ma połowę moich genów,a mnie się udało... jolkajolka - Czw 01 Lis, 2012 20:52 Wczoraj byłam na swojej grupie wsparcia w poradni dla współ...
No i miałam okazję podzielić się swoim doświadczeniem z trzeźwego życia. Okazało się,że jest między nami alkoholiczka,która obecnie ma miesiąc trzeźwości. Podjęłam się wspierać ją, dałam do siebie telefon,obiecałam przy kolejnych spotkaniach trochę poopowiadać jej o sobie. I tak się w życiu plecie,że mój syn zrezygnował z terapii,a ja, w tym samym ośrodku, trafiłam na "mini mityng". Tylko nie wiem,czy jestem z tego zadowolona
Ja się chyba nie bardzo do tego nadaję, nie lubię gadać o sobie...Boję się,że przez to będę unikać tych spotkań,psiakrew! jolkajolka - Sob 08 Gru, 2012 16:42 Jestem pełna nadziei,a jednocześnie obaw. Po prostu u syna jest tak ok,że aż się boje,że sie popsuje. Widzę u niego totalną zmianę,myslę sobie,że może trzeba było czasu,żeby ogarnął się po śmierci przyjaciela. Co prawda do ideału daleko,bo pracuje w domu i do ludzi za specjalnie nie wyszedł,ale jest znacznie odpowiedzialniejszy,płaci za swoje utrzymanie. Mało tego,zaczął u mnie odkładac kasę,bo potrzebny mu nowy komputer,a boi się,że mu się rozlezie zanim uzbiera ile trzeba. Depresja na razie nie wraca, pali bardzo niewiele (mam na myśli trawę) i w sumie wiele rzeczy układa się pozytywnie. Dlatego też postanowiłam cieszyć się każdym dniem, jeśli sie pogorszy przyjdzie czas i na zamartwianie się. Trzeba myśleć pozytywnie Wiedźma - Sob 08 Gru, 2012 17:52 No to - trzymamy kciuki od nowa