czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - czy ten pan i pani...?
Hania - Pią 29 Sty, 2010 11:52 Temat postu: czy ten pan i pani...?mam pytanie, które nurtuje mnie od dawna mianowicie czy dwie uzależnione osoby mają szanse iść razem przez życie? wspominałam już o tym kiedyś ale tylko tak pobieżnie, chodzi mi dokładnie o to czy dwoje trzeźwiejących alkoholików będzie dla siebie wsparciem czy raczej przeszkodą w trzeźwieniu, wiem, że nie ma reguł w życiu i może być różnie ale jak uważacie? tak z własnych doświadczeń i obserwacji? mam powód, że o to pytam i dla mnie to ważne, szczególnie teraz kiedy już wiem czego chcę od życiastiff - Pią 29 Sty, 2010 13:38
Hania napisał/a:
czy dwie uzależnione osoby mają szanse iść razem przez życie?
Szansa jest zawsze...
Ale uważam, ze zanim każde z osobna nie upora sie ze swoim problem
na tyle, aby już nie cierpieć, ze nie pije, to prawdopodobieństwo,
ze dla obojga może sie to źle skończyć jest duże...Tomoe - Pią 29 Sty, 2010 13:43 Ja jestem w związku typu A plus A.
To ma zarówno swoje dobre jak i złe strony.
Ale tych dobrych jest zdecydowanie więcej!!!
Przy czym ja muszę zaznaczyć, że myśmy się zdecydowali na zamieszkanie razem i bycie parą, kiedy już ponad dwa lata się znaliśmy z mityngów AA.
Kiedy zaczęliśmy wspólne życie, ja byłam trzeźwa ponad trzy lata, a mój partner prawie 17 lat. Uznałam, że u alkoholika 17 lat to jest już "ustabilizowana trzeźwość" i podjęłam ryzyko. Z drugiej strony, on też podjął ryzyko, bo ja dla niego byłam "świeży trzeźwik".
Zresztą mój facet, zanim zaczęliśmy być razem, słynął z takiego swojego powiedzenia, że "Lepiej sobie jaja obciąć niż się zakochać w alkoholiczce".
Ale jak go "wzięło", to niczego sobie nie obciął. beata - Pią 29 Sty, 2010 13:46
Tomoe napisał/a:
Ale jak go "wzięło", to niczego sobie nie obciął.
Na całe szczęście dla Ciebie stanisław - Pią 29 Sty, 2010 13:47 Haniu mam przyjaciuł którzy poznal isię na terapi są razem kilka lat . Stiff ma racje zdaje się mi że on miał 4 lata trzeżwiści kiedy razem zamieszkaliTomoe - Pią 29 Sty, 2010 13:49
beata napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Ale jak go "wzięło", to niczego sobie nie obciął.
Na całe szczęście dla Ciebie
No moment, tylko dla mnie?
Chyba dla niego też! beata - Pią 29 Sty, 2010 13:51
Tomoe napisał/a:
No moment, tylko dla mnie?
No tak...ale dla Ciebie bardziej...On bez tego jakoś tam by żył...ale Ty? Tomoe - Pią 29 Sty, 2010 13:54 Ja bym stworzyła "biały związek" czyli celibat na podbudowie duchowości. stiff - Pią 29 Sty, 2010 13:56
stanisław napisał/a:
Stiff ma racje zdaje się mi że on miał 4 lata trzeżwiści kiedy razem zamieszkali
Brak przecinków sugeruje, ze to o mnie piszesz... beata - Pią 29 Sty, 2010 13:57
Tomoe napisał/a:
Ja bym stworzyła "biały związek" czyli celibat na podbudowie duchowości.
Ta jasne...a ja jutro do zakonu pójdę stiff - Pią 29 Sty, 2010 13:58
beata napisał/a:
Ta jasne...a ja jutro do zakonu pójdę
Będziesz matka wielokrotnie przełożoną wtedy... beata - Pią 29 Sty, 2010 14:00
stiff napisał/a:
Będziesz matka wielokrotnie przełożoną wtedy.
I o to chodzi Tomoe - Pią 29 Sty, 2010 14:00 - Matko przełożona, mateczka dzisiaj wstała z drugiej strony łóżka.
- A skąd wiesz, siostro?
- Bo matka ma dzisiaj na nogach buty ojca prowincjała...
stiff - Pią 29 Sty, 2010 14:03
beata napisał/a:
I o to chodzi
Będziesz mogla dzielić sie z tymi młodymi, zawiedzionymi
siostrzyczkami, doświadczeniem, ze swojego burzliwego życia małżeńskiego,
a nawet poza, co może skłonić je do opuszczenia murów klasztornych... ZbOlo - Pią 29 Sty, 2010 14:23
Hania napisał/a:
dwie uzależnione osoby
...znam taki przykład... Wspierają się i z relacji kobitki jest bardzo dobrze.stiff - Pią 29 Sty, 2010 14:31
ZbOlo napisał/a:
Wspierają się i z relacji kobitki jest bardzo dobrze.
A co na ten temat ma do powiedzenia zainteresowany... Tomoe - Pią 29 Sty, 2010 14:36 On jest od wspierania a nie od gadania. Hania - Pią 29 Sty, 2010 20:43
Tomoe napisał/a:
"Lepiej sobie jaja obciąć niż się zakochać w alkoholiczce".
a to fajne powiedzenie, czyli analogicznie lepiej sobie coś tam zaszyć niż zakochać się w alkoholiku? Bebetka - Sob 30 Sty, 2010 13:47
Tomoe napisał/a:
"Lepiej sobie jaja obciąć niż się zakochać w alkoholiczce".
Ale jak go "wzięło", to niczego sobie nie obciął.
Czyli zarzekała się żaba błota ..... Hania - Sob 30 Sty, 2010 15:25 a mnie to nadal nurtuje KICAJKA - Sob 30 Sty, 2010 15:59
Hania napisał/a:
a mnie to nadal nurtuje
Haniu z tego co przez lata zaobserwowałam,nie ma reguły na to czy taki związek się utrzyma czy nie.Są tacy co będą przez lata zmieniać obiekty ( z kwiatka na kwiatek),są tacy co sobie nie radzą i zapijają,czasem ciągną tą drugą osobę za sobą.Ale znam też związki gdzie po paru latach pracy nad soba-obydwoje -potrafią świetnie się dogadać i stworzyć udany związek. Hania - Sob 30 Sty, 2010 19:15 a może są jakieś zalecenia? tak jak "zalecenia dla trzeźwiejących alkoholików"? jest coś w rodzaju "zalecenia dla trzeźwiejących par"? albo "przeciwskazania do łączenia się w pary"?...pterodaktyll - Sob 30 Sty, 2010 19:57
Cytat:
a może są jakieś zalecenia?
Tak. Proszę zgłosić się do mojego gabinetu na terapię Hania - Sob 30 Sty, 2010 20:32
pterodaktyll napisał/a:
Proszę zgłosić się do mojego gabinetu na terapię
a gdzie? gdzie?pterodaktyll - Sob 30 Sty, 2010 20:47
Hania napisał/a:
a gdzie? gdzie?
Do kliniki rzecz jasnaHania - Sob 30 Sty, 2010 20:50
pterodaktyll napisał/a:
Do kliniki rzecz jasna
adres poproszę dokładny pterodaktyll - Sob 30 Sty, 2010 20:58
Hania napisał/a:
adres poproszę dokładny
Na prive Wiedźma - Nie 31 Sty, 2010 19:02
Hania napisał/a:
czy dwie uzależnione osoby mają szanse iść razem przez życie? (...)
czy dwoje trzeźwiejących alkoholików będzie dla siebie wsparciem czy raczej przeszkodą w trzeźwieniu
Związek dwojga trzeźwych alkoholików może być bardzo fajny -
oboje znają problem, jedno przed drugim nie musi się tego problemu wstydzić,
ani czuć się z jego powodu kimś gorszym, jakby to mogło być w przypadku związku,
w którym tylko jedna osoba jest uzależniona. Mogą sobie iść przez życie wspierając się wzajemnie,
wychwytując jedno u drugiego sygnały alarmowe, pomagając rozpoznawać błędy i zagrożenia,
nie dopuszczając do zapicia podczas nawrotu itd...
I tak sobie może trwać sielanka do czasu, gdy zbiegną się u nich dwa nawroty
Bo jak może się nawzajem wesprzeć dwoje alkoholików w nawrocie,
gdy oboje mają zmienione chorobą myślenie? Co może zrobić dla Ciebie partner
mający właśnie flaszkę zamiast mózgu? Ano skoczyć do monopolowego!
Albo wyobraź sobie sytuację, że nagle wydarza się coś strasznego -
zapadasz na jakąś groźną chorobę, tracisz kogoś bliskiego itp i nagle świat wali Ci się na głowę.
Twój partner-alkoholik pomaga Ci dzielnie do czasu, aż sytuacja zacznie go przerastać
i musi szybko zmienić klimat i zając się sobą, aby nie wpakować się w nawrót -
bardzo słusznie z resztą, i dla Ciebie dobrze, bo po cóż Ci wobec własnego dramatu czy tragedii
dodatkowy problem z pijącym partnerem?
No i wtedy zostajesz sama ze światem zawalonym na głowę i z ewentualnym własnym nawrotem w perspektywie.
Jeśli byłaś na terapii, to powinnaś wiedzieć jak o siebie zadbać, więc rób to, podobnie jak Twój alkoholik.
Uczyli na terapii zdrowego egoizmu? Uczyli. Więc nie miej pretensji do swojego partnera, tylko bierz z niego przykład.
No ale powiedzmy, że partner się zaweźmie i zostanie przy Tobie służąc Ci wszelką pomocą nie bacząc na swoją chorobę
i w rezultacie powróci do picia. No tak - okazuje się wspaniałym człowiekiem, na którego można liczyć,
przyjacielem, którego poznaje się w potrzebie, ale... tylko do czasu pierwszego kieliszka,
po który nieuchronnie sięgnie nie wytrzymując napięcia...
A weź sytuację odwrotną -
to Ty jesteś zmuszona przez swoją chorobę alkoholową zostawić swojego partnera w trudnej dla niego sytuacji.
Wykazujesz zdrowy egoizm, eliminujesz ze swojego życia czynnik stresogenny, zmieniasz klimat,
robisz dla siebie wszystko czego nauczyłaś się na terapii i szczęśliwie unikasz powrotu do picia.
Tymczasem Twój partner nie zdołał tego dokonać, bo w jego sytuacji nie było możliwe
usunięcie tego czynnika stresogennego (na przykład własnego kalectwa).
Jak sobie wtedy poradzisz z poczuciem winy, że zawiodłaś osobę, którą kochasz i która Ci ufała?
Ładujesz się zatem w kolejny dół, bo poczucie winy jest bardzo silnym wyzwalaczem wewnętrznym
i być może dopiero wtedy pękniesz. A partner Ci nie pomoże, bo sam ciągle potrzebuje pomocy.
Jak nie spojrzeć, du** z tyłu, Panie i Panowie...
Zupełnie jak w greckiej tragedii, gdzie każde rozwiązanie jest złe Hania - Nie 31 Sty, 2010 20:29 oj Wiedźmo mam klina a chciałam komuś doradzić evita - Nie 31 Sty, 2010 20:40
Wiedźma napisał/a:
Jak nie spojrzeć, du** z tyłu, Panie i Panowie...
to był cały elaborat a nie post ! i muszę przyznać, że starałam się sobie wyobrazić taki związek ale na myśl mi nie przyszło, żeby ewentualne zagrożenia były aż tak skomplikowane faktycznie du** jak by na to nie spojrzeć pterodaktyll - Nie 31 Sty, 2010 20:41
evita napisał/a:
faktycznie du** jak by na to nie spojrzeć
Cóż chcesz. Przecież na niej cały świat się opiera evita - Nie 31 Sty, 2010 20:45
pterodaktyll napisał/a:
Przecież na niej cały świat się opiera
a ja myślałam, że na nogach pterodaktyll - Nie 31 Sty, 2010 22:34
evita napisał/a:
a ja myślałam, że na nogach
Eee tam........... jacek1954 - Nie 31 Sty, 2010 22:59 tak sobie czytam o tych związkach kiedy dwoje jest uzależnionych'. Wiedźma opisała rzeczywiście tragedię wszystko źle każda zła sytuacja musi kończyć się zapiciem. Znałemalkoholika(niestety już go nie ma na tym świecie) to był mój wielki przyjaciel pomagał mi stawiac pierwsze trzeźwe kroki. Po 5 latach trzeźwości dowiedział się że ma bardzo złośliwego raka. Nie poszedł pić, pomagał jeszcze innym, w tym mnie. Chemia i po 5 latach lekarz mu powiedział że nie umrze na raka bo się cofnęło wszystko. Wielka radośc . Byłem przy nim kiedy po następnym roku dowiedział się że choroba się odnowiła. Pamiętam powiedział tylko ku... Nie poszedł pić Pamiętacie pisałem o tym jak w zeszłym roku dowiedzieliśmy się że moja żona ma raka piersi. Czy poszedłem pić -- a okazja była wspaniała. Jeszcze troche i będzie 12 lat , bo nie zapiłem. Znam osobiście super związki dwojga uzależnionych. Jest jeden warunek -- oboje muszą wkładać w to wszystko dużo pracy. Terapia psycholog, a szczególnie mityngi AA. Życzę powodzeniaWiedźma - Nie 31 Sty, 2010 23:26
jacek1954 napisał/a:
Wiedźma opisała rzeczywiście tragedię wszystko źle każda zła sytuacja musi kończyć się zapiciem.
Jacku, ależ oczywiście, że nie wszystko musi kończyć się zapiciem!
Pragnęłam jedynie wskazać na realne zagrożenia w sytuacji,
gdy dwoje alkoholików ze względu na własną chorobę nie jest w stanie wspierać się wzajemnie.
Przedstawiłam najczarniejszy scenariusz, bo... takie właśnie ostatnio miałam przemyślenia pterodaktyll - Nie 31 Sty, 2010 23:27
Cytat:
Przedstawiłam najczarniejszy scenariusz, bo... takie właśnie ostatnio miałam przemyślenia
Co ja Ci zaleciłem?????? beata - Nie 31 Sty, 2010 23:28
Wiedźma napisał/a:
bo... takie właśnie ostatnio miałam przemyślenia
A czemu własnie takie? Wiedźma - Nie 31 Sty, 2010 23:30
beata napisał/a:
A czemu własnie takie?
No bo ostatnio jestem nastrojona do najczarniejszych scenariuszy -
życie mnie uczy, że i takie się realizują beata - Nie 31 Sty, 2010 23:33
Wiedźma napisał/a:
No bo ostatnio jestem nastrojona do najczarniejszych scenariuszy -
Tak nie można Ewuś.Słoneczko także świeci jacek1954 - Nie 31 Sty, 2010 23:38 Myśle że powinno się pokazywać też te dobre strony. Czytając te czarne scenariusze ktos nowy może sie przerazić. A zycie mamy dane po to aby się nim cieszyc. Wczoraj nasi dobrzy znajomi mieli 35 rocznice ślubu. Było przyjęcie tańce itp. Moja żona bardzo lubi się bawić, tańczyć Właśnie tańczyliśmy mojamałżonka cała uśmiechnięta a pewien alkoholik(znany rzeźbiarz) odzywa sie "Marysiu ty jesteś szczęśliwa" moja żona odpowiada tak jestem . Naprawdę nie znalibyśmy takiego życia jak teraz nie widzielibyśmy tylu pięknych miejsc gdybym nie był w AA Nieraz myślę że uzależnienie stało się dla mnie lekarstwem na życie. Naprawde ja jestem szczęśliwym alkoholikiembeata - Nie 31 Sty, 2010 23:59
Wiedźma napisał/a:
Albo wyobraź sobie sytuację, że nagle wydarza się coś strasznego -
zapadasz na jakąś groźną chorobę, tracisz kogoś bliskiego itp i nagle świat wali Ci się na głowę.
Twój partner-alkoholik pomaga Ci dzielnie do czasu, aż sytuacja zacznie go przerastać
i musi szybko zmienić klimat i zając się sobą, aby nie wpakować się w nawrót -
bardzo słusznie z resztą, i dla Ciebie dobrze, bo po cóż Ci wobec własnego dramatu czy tragedii
dodatkowy problem z pijącym partnerem?
No i wtedy zostajesz sama ze światem zawalonym na głowę i z ewentualnym własnym nawrotem w perspektywie.
Jeśli byłaś na terapii, to powinnaś wiedzieć jak o siebie zadbać, więc rób to, podobnie jak Twój alkoholik.
Uczyli na terapii zdrowego egoizmu? Uczyli. Więc nie miej pretensji do swojego partnera, tylko bierz z niego przykład.
No ale powiedzmy, że partner się zaweźmie i zostanie przy Tobie służąc Ci wszelką pomocą nie bacząc na swoją chorobę
i w rezultacie powróci do picia. No tak - okazuje się wspaniałym człowiekiem, na którego można liczyć,
przyjacielem, którego poznaje się w potrzebie, ale... tylko do czasu pierwszego kieliszka,
po który nieuchronnie sięgnie nie wytrzymując napięcia...
Mam wrażenie Ewo,że mówisz tu o sobie. Klara - Pon 01 Lut, 2010 07:44
Przytulam
Mocno Bebetka - Pon 01 Lut, 2010 08:06 Ewo....mi tez jakoś wczoraj po przeczytaniu Twojego postu, zrobiło się nijak Takim pesymizmem i beznadzieją zaleciało.... Tomoe - Pon 01 Lut, 2010 11:00 Hmmm... faktycznie, czarny scenariusz napisałaś, Ewa.
Myślę sobie tak - jeśli każde z dwojga tworzących parę alkoholików ma swój system wsparcia, swoją własną"siatkę bezpieczeństwa" (oczywiście oprócz tego wsparcia, jakie każde z nich otrzymuje od partnera) - mam tu na myśli kontakty z terapeutą, czy też uczestniczenie w grupie terapeutycznej lub w grupie AA - to niebezpieczeństwo "wspólnego nawrotu" jest minimalne.
Nie ma czego demonizować.
Co innego, jeśli taka para liczy tylko na siebie.ZbOlo - Pon 01 Lut, 2010 11:03
Tomoe napisał/a:
jeśli taka para liczy tylko na siebie
...to za bardzo nie ma szans na "suche-bezpieczne" życie.beata - Pon 01 Lut, 2010 11:16
Wiedźma napisał/a:
Kurde, może wyłażą ze mnie jakieś podświadome lęki...?
Kurde, może wyłażą ze mnie jakieś podświadome lęki...?
Stres zawsze coś w człowieku uwalnia,to i Ciebie dopadły czarne myśli. Myśl pozytywnie - choć wiem,że to trudne.Jesteśmy z Tobą. kkk - Pią 08 Cze, 2012 20:38 Kurcze ale się naszukałam "tej tematyki" ale mam...
Potrzebuję Waszych doświadczeń, jeśli ktoś za Was jest w takiej sytuacji, stanął przed takim dylematem to proszę - podzielcie się tym...
Więc: ja alkoholiczka (prawie 4 lata trzeźwiejąca:-)), on alkoholik (rok trzeźwienia)... od 2 miesięcy zwrócił swoją osobą moją uwagę... bronie się przed tym"co mi w sercu gra" - ale już chyba słabo mi to wychodzi... bo na jego obecność śmieją mi się oczy i dusza... czasem już tęsknie...
Nie wiem co robić (jak nastolatka ) .... Pewien mądrzejszy ode mnie mawia: "że jeden alkoholik to jeden wariat a dwóch to już dom wariatów"...staaw - Pią 08 Cze, 2012 20:41
kkk napisał/a:
"że jeden alkoholik to jeden wariat a dwóch to już dom wariatów"...
I tego JA bym się trzymał.
Z drugiej strony znam pary (jedną z tego foruma) gdzie dziewczynie kazali uciekać gdzie pieprz rośnie, a są szczęśliwą parą...Dora - Pią 08 Cze, 2012 20:42 Dopiero przerabiałam, tylko zburzyłam swój ciężko wypracowany spokój i musiałam zmienić grupę pterodaktyll - Pią 08 Cze, 2012 20:46 Ja już jakiś czas temu zakończyłem taki związek, bo zaczął się robić cokolwiek niebezpieczny dla mnie i mojego trzeźwienia (wiesz zapewne o czym mówię) ale myslę, że na uczucia nie ma reguły................ Janioł - Pią 08 Cze, 2012 20:46
kkk napisał/a:
Pewien mądrzejszy ode mnie mawia: "że jeden alkoholik to jeden wariat a dwóch to już dom wariatów"...
a kto powiedział że dom wariatów nie jest czymś intrygującym, pociągającym i tym co nam pasuje a byc oże będzie tak że to nie będzie dom wariatów , wiesz że to zależy od was i waszej determinacji i miłości choć pewnie łatwo nie będzieszymon - Pią 08 Cze, 2012 20:48
kkk napisał/a:
ja alkoholiczka (prawie 4 lata trzeźwiejąca:-)), on alkoholik (rok trzeźwienia)...
a to nie ja?
powiem tak: to też człowiek, będziecie se razem na mitingi jeździć
zakochałaś się kkk - Pią 08 Cze, 2012 20:50 Nie wiem czy odciąc sie od tej relacji czy pozwolić sie jej rozwijać. Przez 4 lata starałam się unikać tego typu sytuacji, ucinałam bardzo wcześnie... teraz... teraz mnie wzieło... ON w zasadzie chyba nie wie o tym co mi w "duszy gra"...kkk - Pią 08 Cze, 2012 20:51
szymon napisał/a:
a to nie ja?
Wiek by się zgadzał....:-)Dora - Pią 08 Cze, 2012 20:52 Mnie też nie przekonali, musiałam się sama sparzyć staaw - Pią 08 Cze, 2012 20:53
kkk napisał/a:
ON w zasadzie chyba nie wie o tym co mi w "duszy gra"...
Dla jego dobra starałbym się by się nie dowiedział.
A co z Tobą, jeżeli okaże się że z jego strony niema uczucia?kkk - Pią 08 Cze, 2012 20:56
staaw napisał/a:
A co z Tobą, jeżeli okaże się że z jego strony niema uczucia?
Mam to na uwadze... nie żyje na tym świecie od wczoraj... wiem również czym są oczekiwania i z czym się wiążą. Poznaje program 12 kroków (zyje nim na tyle na ile dziś umiem), mam sponsorkę... wiem że mam w niej wsparcie...
Temat ten omijany jest na mitingach, dlatego "tutaj" prosze o doświadczenia... a dziekuje tym którzy gdybają... potrzebuje doświadczeń....:-)staaw - Pią 08 Cze, 2012 21:01 Mam dwa doświadczenia, dobrze znam tych ludzi...
Alkoholik i DDA, szczęśliwi...
Alkoholiczka+alkoholik, on zapija, a ona na terapii płacze że mało się nie napiła, nie wypędza go jednak z domu pakujac się dodatkowo we współuzależnienie i lekomanię...szymon - Pią 08 Cze, 2012 21:04
kkk napisał/a:
szymon napisał/a:
a to nie ja?
Wiek by się zgadzał....:-)
powiedziałbym Ci, nie lekceważ pokusy, ale znam troszkę tą chorobę... Klara - Pią 08 Cze, 2012 21:05 Kamilko!
Utopię pamiętasz, prawda?
Wyszła za mąż za trzeźwego alkoholika, obydwoje mieli już za sobą jakiś czas trzeźwienia. Dość szybko się rozwiedli - chyba po roku.
Mówiła, że popełniła błąd i że ci, którzy ją przed tym przestrzegali, mieli rację kkk - Pią 08 Cze, 2012 21:08 Klaro:-) Witaj :-)
Dziękuje Ci... tak trudno mi zapanować nad tą sytuacją... ech...Dora - Pią 08 Cze, 2012 21:10 Alkoholicy to ludzie niestabilni emocjonalnie, nie stworzą raczej spokojnego, ciepłego i udanego związku kkk - Pią 08 Cze, 2012 21:16 To co mnie na "dziś" cieszy to to że poddaje pod wątpliwość swoje myślenie, kiedy tego nie robiłam i ufałam tylko sobie ponosiłam porażkę za porażką ( mówię tu o stanie mojego ducha)... dziś zalezy mi na tym i staram się dbać o to aby czuc się dobrze...tak po ludzku,,,, zwyczajnie dobrze... dlatego pytamKlara - Pią 08 Cze, 2012 21:16
kkk napisał/a:
tak trudno mi zapanować nad tą sytuacją... ech...
Dobrze to rozumiem, ale może spróbuj chociaż poczekać, aż on nieco okrzepnie w trzeźwości, bo rok to chyba dość krótki czas.Wiedźma - Pią 08 Cze, 2012 21:16
kkk napisał/a:
prosze o doświadczenia
Ja, alkoholiczka, jestem od 5 lat w związku z alkoholikiem,
jak dotąd - odpukać - nie narzekam. Nawet ostatnio ślub wzięliśmy
Tyle, że mieszkamy bardzo daleko od siebie i rzadko się widujemy -
pewnie dlatego sielanka trwa...Tajga - Pią 08 Cze, 2012 21:17 Nie miałam takich co prawda doświadczeń , jak wstępowałam do Wspólnoty
postanowiłam sobie nie wchodzić w jakiekolwiek układy.
Nie złamię chyba tajemnicy mitingów gdy napiszę, że widziałam sporo takich połamanych życiorysów.
Dosyć długo jestem w Ruchu i widziałam mnóstwo "miłości", ochów i achów.
Prowadzania się za rączkę, przyprowadzania, odprowadzania, dumnego wkraczania razem na miting.
Wodzenia oczami które mówiły "popatrzcie JA mam jego / ją, a nie Wy.
W większości byli to panowie którzy chcieli mieć nocleg, wikt i opierunek.
Takie trzy w jednym.
Panie lecące na kasę i dobry samochód też się trafiały
Była też para która zwiedzała razem ciepłe kraje.
W tej chwili nienawidzą się tak, że My uciekamy na ich widok, by nie wysłuchiwać wzajemnych oskarżeń.
Inni robią sobie nawzajem świństwa, oczerniają siebie do wszystkich, kto chce, i nie chce tego słuchać.
I tworzy się taka sytuacja, wchodzi pani, widzi pana na mitingu, i wychodzi.
Pan, lub pani ma już inna panią, lub pani pana.
Nie jest to chyba fajne?
Jak ktoś mając zranioną duszę może cokolwiek dobrego wynieść z mitingu, terapii?
O pożyczonych, nie oddanych pieniądzach nie wspomnę.
Uważam że każdy kto chce sobie uratować życie nie powinien dobierać sobie pary do tego.
W pojedynkę, z wolna głową lepiej to wychodzi...i zdrowiej.
Może są wyjątki od reguły, ale ja osobiście nie znam takich przypadków. kkk - Pią 08 Cze, 2012 21:22 Ja nie znam żadnego przypadku trzeźwiejącej alkoholiczki, która by ułożyła sobie życie osobiste.... (nie mam tu na mysli tych, które trafiły do Wspólnoty będąc mężatkami).... czy to z alkoholikiem czy nie...
Pewnie i mój przypadek nie będzie "wyjątkiem".....Jacek - Pią 08 Cze, 2012 21:25
kkk napisał/a:
a dziekuje tym którzy gdybają..
mnie jednak w tym kierunku pcha ,no bo se tak gdybam
no to że tracę pilota
to było poważnie ,a to poniżej też poważne gdybanie
a więc Kamiluś ,,,ja uważam że wciągnięcie w zapicie zależy od nas samych
i nie jest wcale do tego potrzebny nam drugi alkoholik
jednak obecność drugiego alkoholika (wpadka - nawrót) potęguje
jednak nie ma takiej reguły że to musi być akurat wpadką moją
bo jeśli ja stawiam trzeźwość na pierwszym miejscu i mam tam jakiś program za sobą w praktyce - to zawsze na pierwszym miejscu będe dbał o siebie,o swoją trzeźwość
tak więc w moim gdybaniu,gdy bym widział że moja partnerka zapija
w tym momencie włącza mnie się czerwone światełko i nie patrze podążać za nią
lecz korzystam z wszelkich doświadczeń aby zadbać o siebie o swoją trzeźwość
nawet kosztem rozłąki
jeśli masz takie myślenie i takie postanowiony plan dla swej trzeźwości ,to możesz uznać że panujesz nad programem swej trzeźwości
ja takiego doświadczenia nie miałem,za to miałem inne
chodziłem z żoną tam gdzie się wóda lała - wesela, osiemnastki
i co ???nie miał bym pójść??? czy żonę samą puścić???
a od czego jestem mężem ??? czy nie na dobre i złe???
a z alkoholem już skończyłem - tak przynajmniej se to w łepetynę wbijam
jednak decyzja musi być twoja i dobrze przemyślana - takiej decyzji to ty musisz być pewna
tu niech rolę zagra rozum,a serce potem będzie się radowałorybenka1 - Pią 08 Cze, 2012 21:26 Witaj ,ja znam osobiście małżenstwo alkoholików ,często śie z nimi spotykam .Wspaniali ,radośni ludzie . szymon - Pią 08 Cze, 2012 21:27
kkk napisał/a:
mój przypadek nie będzie "wyjątkiem".....
Ty już jesteś wyjątkowa
tylko coś mi się wydaje, że jeżeli tamta "wyjątkowa" osoba
nie wie o Tobie, to sama TERAZ robisz sobie kuku,
a co dopiero, gdy przyjdzie do konfrontacji,
do poznania, do życia wspólnego, dzieci, wnuki, prawnuki kkk - Pią 08 Cze, 2012 21:29 Jacuś jestes jak zwykle Kochany... ile Ty masz w sobie ciepła... już za nie długo jak GÓRA pozwoli Cię uściskamTajga - Pią 08 Cze, 2012 21:31
kkk napisał/a:
Ja nie znam żadnego przypadku trzeźwiejącej alkoholiczki, która by ułożyła sobie życie osobiste....
JA znam taki przypadek.
To JA.
Rozwiodłam się dwa lata temu.
Mieszkam z panem który nie jest alkoholikiem.
I uważam , że całkiem nieźle sobie żyję.
On wie od początku o moim problemie, wspiera mnie, pomaga.
Tylko, że ja zanim zdecydowałam się na to aby u mnie zamieszkał, przez 9 lat go obserwowałam. On mnie pewnie też.
Półtora roku po rozwodzie pozwoliłam na to żeby się do mnie wprowadził.
W jednym jesteśmy bardzo zgodni, żadnego ślubu. Jacek - Pią 08 Cze, 2012 21:33
kkk napisał/a:
już za nie długo jak GÓRA pozwoli Cię uściskam
juuuchuuu Jacek - Pią 08 Cze, 2012 21:34
kkk napisał/a:
Ja nie znam żadnego przypadku trzeźwiejącej alkoholiczki,
a tak przy okazji,czy ktoś wie co u Jagny i Pawła???kkk - Pią 08 Cze, 2012 21:35
Tajga napisał/a:
W jednym jesteśmy bardzo zgodni, żadnego ślubu.
Ta kwestia nie jest moim celem... celem moim jest "droga" jakkolwiek niezrozumiale to brzmi... bardzo bym chciała aby ta droga nie była pokonywana w pojedynkę... Tajga - Pią 08 Cze, 2012 21:38 I tego Ci szczerze życzę, ale może jeszcze nie teraz? Może jeszcze nie pora na związek?
Jak ma być Twój, ten On, to będzie. Dora - Pią 08 Cze, 2012 21:40
Tajga napisał/a:
Jak ma być Twój, ten On, to będzie.
kkk - Pią 08 Cze, 2012 21:40
Tajga napisał/a:
I tego Ci szczerze życzę, ale może jeszcze nie teraz? Może jeszcze nie pora na związek?
Słysze to od 4 lat.... może za kolejne 10 przyjdzie pora... będę kwitnącą 45letnią starą panną... ciekawa perspektywa... wymarzona ....:-)Gonzo.pl - Pią 08 Cze, 2012 21:42
kkk napisał/a:
Temat ten omijany jest na mitingach,
Przecież nie ma żadnych przeszkód, żebyś Ty go poruszyła. Może pomoc i komuś innemu.Tajga - Pią 08 Cze, 2012 21:43
To są Twoje wybory.
I zrobisz jak zechcesz.
Pytałaś więc się włączyłam w wątekkkk - Pią 08 Cze, 2012 21:47 Tajgo:-) przepraszam, nie chciałam Cię urazcic... wybacz
Mam prawie 30 lat, od 4 jestem sama... to ludzkie że mam pragnienia, potrzeby...marzenia...ze nie chcę byc sama.... słysze dookoła: poukłada się ... daj czas czasowi... itp.... mój problem to pewnie to że "jade" na resztkach mojej wiary w to że nie będę sama.....Tajga - Pią 08 Cze, 2012 21:55 Przecież ja się nie obraziłam!!!!
Teraz patrzę na Twój wiek, jesteś starsza od mojej córki o trzy lata.
Ona tez nie ma męża ( nie mogę się już doczekać), i nie ma zamiaru póki co wychodzić za mąż.
Jesteś młoda, ułożysz sobie życie
Nie dramatyzuj.
Alkoholiczka + alkoholik = taniec na kruchym lodzie.
Mało to nie uzależnionych? kkk - Pią 08 Cze, 2012 21:57 Tajgo... pisałam już że nie mam parcia na ceremonię w postaci ślubu...
Nie chcę isc drogą życia SAMA...rybenka1 - Pią 08 Cze, 2012 21:59 Kkk ,ja myślę tak ,że jeśli nie spróbujesz to skąd masz wiedzieć ,że śie nie uda .Gdybac możemy i tyle ,ja Ci zyczę tego co najbardziej pragniesz .Powodzenia i do dzieła ,działaj . to jest moje zdanie ,a Ty sama zadecydujsz . kkk - Pią 08 Cze, 2012 22:07 Dziękuje wszystkim i każdemu z osobna... będę zaglądać i informować o przebiegu sytuacji...szymon - Pią 08 Cze, 2012 22:10
kkk napisał/a:
będę zaglądać i informować o przebiegu sytuacji...
a ja pozwolę sobie podglądać kkk - Pią 08 Cze, 2012 22:12
szymon napisał/a:
a ja pozwolę sobie podglądać
Obyś nie był podglądaczem łez...Tajga - Pią 08 Cze, 2012 22:16
w jednej kieszeni mam lizaka i chusteczki
w drugiej mam ciastko i coś z innej beczki Jonesy - Pią 08 Cze, 2012 22:17 słuchaj, jeżeli to jest to o czym marzysz, to nie bój się i nie wahaj ani przez sekundę.
Nawet gdyby coś miałoby iść nie tak, nie skazuj się na gdybanie co by było - jeżeli czujesz, że to jest miłość i czujesz to w sercu, jeżeli obaj to czujecie - cóż więcej chcieć?
Miłość nie czeka - to na nią się czeka, a gdy się pojawia - odmienia całe życie!
ale z drugiej strony piszę to od siebie i z serca i doświadczenia. Nie mam pojęcia co na ten temat mówią na terapii Masakra - Pią 08 Cze, 2012 22:48
kkk napisał/a:
ja alkoholiczka (prawie 4 lata trzeźwiejąca:-)), on alkoholik (rok trzeźwienia)... od 2 miesięcy zwrócił swoją osobą moją uwagę... bronie się przed tym"co mi w sercu gra"
Lezysz. Z sercem nie wygrasz:)
Pozdrawiamkkk - Sob 09 Cze, 2012 08:04
I wzajemnie
Co tu sie rozwodzic? tak juz jest w zyciu Zycze Ci zebys byla szczesliwa, cokolwiek to dla Ciebie oznacza kkk - Wto 21 Sie, 2012 21:45 będę zaglądać i informować o przebiegu sytuacji...
Wiec uprzejmie donoszę iż: "relacja" o której była mowa jest już czasem przeszłym a oto kilka doświadczeń:
1)moje pragnienie kochania i bycia kochaną spowodowało iż poszłam w wyobrażenia, perfekcyjnie jak na alkoholiczkę przystało zakłamałam rzeczywistość
2)jak juz w coś wchodzę to po całości i bez opamiętania: cierpię na tym ja, moje zdrowienie i moja służba we wspólnocie
3)i będę się broniła rękoma i nogami przed związkiem z alkoholikiem...
Kolejna cenna lekcja życia szymon - Śro 22 Sie, 2012 05:10 ach te oczekiwania
PS
proszę mnie nie wrzucaj do jednego wora z pozostałymi alkoholikami kkk - Śro 22 Sie, 2012 06:17
szymon napisał/a:
ach te oczekiwania
PS
proszę mnie nie wrzucaj do jednego wora z pozostałymi alkoholikami
Szymon przecież ja nie powiedziałam złego słowa w kierunku alkoholików... wyraziłam tylko swoją postawę która zamierzam wcielić w życie. :-)szymon - Śro 22 Sie, 2012 06:43 przeciez się draznie tylko Marc-elus - Śro 22 Sie, 2012 06:56 kkk, czyli rozumiem że pewne "cechy" alkoholika, wynikające z choroby, są nie do przyjęcia....
Z tym że właśnie tych cech staramy się wyzbyć trzeźwiejąc, podobno niektórym to się udaje..... Tomoe - Śro 22 Sie, 2012 07:59 Kamilko, przytulam.
Ale proszę cię, nie dokopuj sobie. sabatka - Śro 22 Sie, 2012 08:01 Każdy ma prawo do błędów.
ktoś kiedyś tu pisał że jeśli upadniesz to nie wstawaj z pustymi rękami czy jakoś tak
kkk - Śro 22 Sie, 2012 08:23 Dziękuje Wam za wsparcie.
Prawdę mówiac nie czuje abym poniosła jakąś porażkę, i nie dołuje się.
Uważam że dałam z siebie to co najlepszego dać mogłam... jedyny żal jaki gdzies się w sercu pojawia to to że potrafię jeszcze tak bardzo samą siebie oszukiwać.
Tak jak napisałam traktuje to jak kolejną cenną lekcję :-)Tomoe - Śro 22 Sie, 2012 09:02
kkk napisał/a:
dałam z siebie to co najlepszego dać mogłam...
O tym jestem w stu procentach przekonana.
Każde rozstanie i każde rozczarowanie boli - i to się zdarza nie tylko alkoholikom i alkoholiczkom. JaKaJA - Śro 22 Sie, 2012 09:10 Małgoś - Śro 22 Sie, 2012 11:33
Jonesy napisał/a:
Miłość nie czeka - to na nią się czeka, a gdy się pojawia - odmienia całe życie!
Też tak kiedyś myślałam.... ale doszczegółowiłam ciut
Pojawiająca się miłość daje impuls i skrzydła ale w czasie lotu przysłania oczy... Dlatego nie do końca wiadomo gdzie się leci...
Ja należę do tych może nielicznych szczęściar mających za partnera alkoholika. Oboje jesteśmy też DDA... i bardzo zależy nam na tym związku... dlatego oboje staramy się bardzo dbać o to co nas łączy.
Mogłabym długo wymieniać jego zalety i to co wciąż mnie w nim zachwyca.... bo wciąż tak właśnie jest. Jest wspaniałym partnerem, opiekunem mojego syna, przyjacielem mojej córki.
KICAJKA - Czw 23 Sie, 2012 10:38 "Niecierpliwość serca jest złym doradcą..." kkk - Czw 23 Sie, 2012 10:41 [quote="KICAJKA"]"Niecierpliwość serca jest złym doradcą..."
Własnie to odczuwam... :-)piotrAA82 - Sob 25 Sie, 2012 20:28 Jestem kawalerem i czasami się zastanawiałem jakby to było gdybym zaczął spotykać się z kobietą która jest alkoholiczką i już jakiś czas utrzymuje abstynencję . Przecież na mityngi uczęszcza dużo fajnych kobitek, młodych, ładnych, inteligentnych, i dużo samotnych i przeważnie są bardzo miłe. Na dyskotekach już podrywać nie mogę, bo tam nie chodzę, na festyny i inne tego typu imprezy również, więc zostaje tylko terapia i mityngii Dora - Sob 25 Sie, 2012 20:35 Właśnie jestem po takim związku.. Po jakimś okresie trzezwości wrócił do żony Kolega z terapii Jo-asia - Sob 25 Sie, 2012 20:35
piotrAA82 napisał/a:
jakby to było gdybym zaczął spotykać się z kobietą która jest alkoholiczką i już jakiś czas utrzymuje abstynencję
ostrożnie, słyszałam już takie historie - niestety bez happy end-u dla obu stron piotrAA82 - Sob 25 Sie, 2012 20:50
Dora napisał/a:
Właśnie jestem po takim związku.. Po jakimś okresie trzezwości wrócił do żony Kolega z terapii
Ja bym tak na pewno nie postąpił, i nie wrócił do żony, -jestem kawalerem szymon - Sob 25 Sie, 2012 20:50
Jo-asia napisał/a:
słyszałam już takie historie
toksyczny związek, zwłaszcza na początku drugi jest nie wskazany.. takie moje zdaniepiotrAA82 - Sob 25 Sie, 2012 20:59
szymon napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
słyszałam już takie historie
toksyczny związek, zwłaszcza na początku drugi jest nie wskazany.. takie moje zdanie
Ja też sobie żartuję a temat jest poważny
Miałbym obawy co do takiego związku, też słyszałem o kobiecie i mężczyźnie którzy poznali się na terapii, pobrali się razem, abstynencję utrzymywali razem, pili też razem, a teraz razem wystąpili z wnioskami do sądu o rozwód z winy partnera Jras4 - Sob 25 Sie, 2012 21:06
piotrAA82 napisał/a:
też słyszałem o kobiecie i mężczyźnie
Tez to słyszałem tylko zakąszenie było inne ...ona pszebiła go bagnetem bo pewnej letniej nocy zrozumiała że On jest szpiegiem Moskiewskim gdzieś z pod Sewastopola .... i w porywie gniewu zaciukała go na spiący ..lecz to nie koniec opowieści ..potem powiesiła sie na gałężi i wisiała asz łeb jej obleciałmilutka - Sob 25 Sie, 2012 21:06
Cytat:
:mysli: Miałbym obawy co do takiego związku, też słyszałem o kobiecie i mężczyźnie którzy poznali się na terapii, pobrali się razem, abstynencję utrzymywali razem, pili też razem, a teraz razem wystąpili z wnioskami do sądu o rozwód z winy partnera
...patologia ...ale ...w życiu piękne sa tylko chwile Jras4 - Sob 25 Sie, 2012 21:08
milutka napisał/a:
...w życiu piękne sa tylko chwile
Tak miałem takie chwilę ..straszno wspomnieć ...leon - Sob 25 Sie, 2012 21:08
Jras4 napisał/a:
piotrAA82 napisał/a:
też słyszałem o kobiecie i mężczyźnie
Tez to słyszałem tylko zakąszenie było inne ...ona pszebiła go bagnetem bo pewnej letniej nocy zrozumiała że On jest szpiegiem Moskiewskim gdzieś z pod Sewastopola .... i w porywie gniewu zaciukała go na spiący ..lecz to nie koniec opowieści ..potem powiesiła sie na gałężi i wisiała asz łeb jej obleciał