czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
HydePark - zwierzoterapia
KICAJKA - Pon 14 Cze, 2010 20:50
Uleczko,życzę Ci wielu takich delfinów. Cieszę się,że odważyłaś się na mityng (z duszą na ramieniu ale byłaś) Pierwszy krok zrobiony,wierzę,że dal;ej pójdzie łatwiej. Ja pochodzę z rodziny bez problemów a współuzależniłam się bo nauczono mnie"ludziom trzeba pomagać,biednym,chorym,nieszczęśliwym" i tak pomagam jednemu od 27 lat(choć od 16 warto bo i on mnie pomaga) Będzie dobrze Urszula - Pon 14 Cze, 2010 21:33
KICAJKA napisał/a:
Uleczko,życzę Ci wielu takich delfinów.
Dziękuję, Kicajko!!!
Nie wiem, dlaczego akurat delfin ma być antidotum na moje smutki, ale skoro i Ty, i moja wnuczka uważacie, że delfin, to dlaczego nie?
Nie mam nic przeciw delfinom, a prywatnie bardzo je lubię!
I sama sobie też życzę mnóstwa delfinów w moim trzeźwieniu.
Pozdrowienia!
P.S. Fotka przepiękna, aż chciałoby się dać nura obok tego delfina.KICAJKA - Wto 15 Cze, 2010 10:03
Urszula napisał/a:
Nie wiem, dlaczego akurat delfin ma być antidotum na moje smutki, ale skoro i Ty, i moja wnuczka uważacie, że delfin, to dlaczego nie?
Wiele zwierząt jest używanych do terapii nie tylko dla dzieci i niepełnosprawnych. Akurat ja i moja córka jesteśmy nimi zafascynowane-w domu pełno ich na każdym kroku,figurki,zdjęcia,tapety w łazience, filmy o delfinach,ich odgłosy Akurat przydaje się to córci w pracy do terapii. A najlepszym terapeutą dla mnie osobiście jest nasz królik,który przed chwilą wylądował skokiem w mojej misce pełnej musli z mlekiem, zamiast na kolanach. I jak tu być zestresowaną?? Tylko wulkan śmiechu Urszula - Wto 15 Cze, 2010 18:05
KICAJKA napisał/a:
A najlepszym terapeutą dla mnie osobiście jest nasz królik,
Dla mnie była nasza sunia, która dożywszy lat 15-tu zeszła z tego świata. Nie było innego wyjścia jak tylko ją uśpić, bo bardzo już cierpiała z powodu bólów reumatycznych i na koniec sparaliżowało jej obie tylne łapy.
Dokąd mogłam - ratowałam nie licząc się z kosztami leczenia! Ale chicagowski klimat jest zabójczy nie tylko dla ludzi. Dla zwierząt również.
Do dziś brakuje mi psiego, kosmatego ucha, w które mogłabym się wypłakać... Kot, to jednak nie to samo co pies, choć nasz kot zachowuje się bardzo "po psiemu": czeka na mnie przy drzwiach, śpi ze mną w jednym wyrku i odmawia przyjmowania jedzenia, kiedy nie ma mnie w chałupie. Ale tęsknię do psiego ucha!
Niestety, na kolejnego psa nie mogę sobie pozwolić, bo liczę na to, że w końcu załapię jakąś robotę. Przyjmę każdą (oczywiście na rozsądnych warunkach) i nie mam pojęcia, czy będzie to praca na zmiany, jakaś "rotacyjna", ile godzin w tygodniu, itd.
Nie chcę skazywać psiska na samotne oczekiwanie w domu na powrót właścicieli.evita - Wto 15 Cze, 2010 19:09
Urszula napisał/a:
Nie było innego wyjścia jak tylko ją uśpić, bo bardzo już cierpiała z powodu bólów reumatycznych i na koniec sparaliżowało jej obie tylne łapy.
Identyczna historia jak z moją dalmatynką Sonią Urszula - Wto 15 Cze, 2010 19:17
evita napisał/a:
Identyczna historia jak z moją dalmatynką Sonią
I pewnie równie mocno to przeżyłaś jak ja.
Ale cóż, takie jest życie... Nikt nie jest wieczny.evita - Wto 15 Cze, 2010 19:27
Urszula napisał/a:
I pewnie równie mocno to przeżyłaś jak ja.
minęło już 5 lat a nic lepiej nie jest ... to tak jakbym straciła dziecko i zrozumie to tylko ten kto ma psiaka bądź inne zwierzątko w domu .jolkajolka - Wto 15 Cze, 2010 20:25 Oj,bardzo bardzo rozumiem...
Już trzy razy to przeżyłam...Urszula - Wto 15 Cze, 2010 20:52
evita napisał/a:
minęło już 5 lat a nic lepiej nie jest ... to tak jakbym straciła dziecko i zrozumie to tylko ten kto ma psiaka bądź inne zwierzątko w domu .
Dokładnie!
Co prawda, u mnie jest już lepiej (nie jednego psa musiałam odprawić w "Krainę Wiecznych Łowów", więc zdążyłam się niejako przyzwyczaić do takich sytuacji), ale czasem nocą słyszę stukot pazurków po podłodze w kuchni, jak wtedy, gdy nasza sunia szła do michy napić się wody...
Przez pierwsze pół roku płakałam za nią, jak po utracie człowieka. Wszyscy uważali, że histeryzuję, bo "to tylko zwierzę"!
Tylko?! A w czym zwierzęta gorsze są od ludzi? Nie intrygują, nie rozsiewają plotek, nie kłócą się, nie pyskują, nie atakują bez istotnego powodu, nie gryzą ręki, która je karmi i przede wszystkim są lojalne.
Ponoć nie myślą (z czym się nie zgadzam!!!) i kierują się jedynie instynktem samozachowawczym. No, to ja bym chciała, żeby każdy człowiek kierował się tym instynktem. Mniej byłoby nieszczęść i tragedii.Tomoe - Śro 16 Cze, 2010 08:10 Ja miałam kiedyś sunię. Bliską przyjaciółkę. Niestety, trzeba było ją uśpić, żeby skrócić jej cierpienie.
Bardzo to przeżywałam. A wtedy moja internetowa koleżanka doradziła mi, żebym nie wpadała w długotrwałą żałobę, tylko wzięła sobie do domu jakieś zwierzątko.
No i wzięłam dwa młodziutkie kociaki ze schroniska.
Trudno mi się było przyzwyczaić do kocich zachowań i obyczajów po kilkunastu latach obcowania z psinką - ale teraz jestem obydwoma kotami zachwycona. Są przecudne.
A poza tym mam w domu żółwia - znajdę. Został znaleziony przy torach kolejowych, w reklamówce. Ktoś go tam zostawił. Myśmy go znaleźli i przygarnęli. I mieszka z nami. KICAJKA - Śro 16 Cze, 2010 14:50 Ja w swoim życiu(zawsze miałam bzika na punkcie żyjątek) przeszłam wiele zwierząt np. szczygły ratowane przez ojca po zderzeniu z szybowcem,żaby,ślimaki,siedem psów,żółwie,rybki,kanarka-najdłużej 8 lat śpiewał cudnie Jednak przyznaję,żadnego zwierzaka nie pokochałam tak jak tego królika obecnie Nawet bardziej martwię się będąc w szpitalu o królika niż o rodzinkę A tak poza tym czemu mnie przypisano "zwierzoterapię" ?????? Wprawdzie moja córcia jest terapeutą od tych dogo,hipo,hydro,manualnych i innych I co mam z tym fantem zrobić?? Tomoe - Śro 16 Cze, 2010 14:57 Wygląda na to, że podobnie jak Ptero, masz teraz na forum własną klinikę.
Na początek możesz leczyć pacjentów opowiadająć o swoim króliku. A potem temat się sam rozwinie. beata - Śro 16 Cze, 2010 15:04
Tomoe napisał/a:
Wygląda na to, że podobnie jak Ptero, masz teraz na forum własną klinikę.
Ptero Ty się gdzieś szwendasz,a tu konkurencja klinikę otwiera. yuraa - Śro 16 Cze, 2010 16:10 Kicajko przecież na pewno przyda ci się nowy fakultet evita - Śro 16 Cze, 2010 16:24
KICAJKA napisał/a:
w swoim życiu(zawsze miałam bzika na punkcie żyjątek) przeszłam wiele zwierząt
i u mnie było podobnie w dzieciństwie mogłam mieć tylko rybki niestety bo mój tato uważał, że pies to powinien wisieć na łańcuchu przy budzie a nie w domu się pałętać za to w dorosłym życiu nadrabiałam zaległości i tak była rodzinka chomików, świnki morskie, profesjonalne akwarium morskie, kicia "Kicia" i kot "Franek", podwórkowe kundelki Mika i Nuka, żółw wodny, dalmatynka Sonia, teraz jest znajda Dexter no i był też królik miniatura ten to mi dał popalić miała to być ona jak mnie pan w sklepie zoologicznym zapewniał więc była Tosia tylko, że Tosia podrosła i okazało się, że strasznie rozrabia, załatwia się w każdym kącie, pierze z poduszek mi fruwało, wszystkie możliwe kable pogryzione, dywan na śmietnik poszedł a z czasem i wypoczynek tj tapczan i dwa fotele okazało się że Tosia to Toś więc go zawiozłam do kastracji ale niestety samczy instynkt do znaczenia terenu pozostał Toś poszedł do innej rodziny gdzie były już dwa króliki i tam dożył sędziwego wieku oszczędzając moich nerwów Klara - Śro 16 Cze, 2010 16:55 Przez prawie dziesięć lat miałam żółwia, którego przywiozła córka ze szkoły (tam przyniosła go jedna z koleżanek, której po prostu się znudził).
Żółw (Kuba) chodził po domu, sypiał pod kaloryferem, a zimą robił w tynku dziury (chciał się zagrzebać do snu zimowego). Początkowo objadał mi wszystkie kwiaty (niektóre stały wtedy na podłodze), a najbardziej lubił paprotki - ich liście zwisające nisko też miał w zasięgu pyszczka. Nie lubił żółwiej karmy, a uwielbiał gotowany makaron i ser twarogowy, oraz surowe mięso. Przez jakiś czas jadał jarmuż i sałatę, ale mu to zbrzydło.
Urósł u nas kilka centymetrów i już nie mieścił się pod szafą pod którą początkowo lubił się chować.
Gdy robiło się ciepło na dworze, wędrował do drzwi wyjściowych i stał na brzegu schodów czekając na zniesienie. Wieczorami "wracał" do domu znów próbując się wdrapać do góry, co mu się oczywiście nie udawało.
Trwało to kilka lat, do czasu, aż się zorientował, że może się zagrzebać w ziemi. Miał stałe miejsce, w którym "mieszkał" i z którego wychodził żeby sobie pojeść. Nosiłam mu tam jedzenie przez całe lato. Którejś jesieni nie mogłam go odszukać, w końcu stwierdziłam z żalem, że pewnie zginął.
Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, wiosną odnalazł się obok swojej norki.
Znów mieszkał na dworze, dostawał jedzenie, ale jesienią nie szukałam go żeby przezimował w domu, bo stwierdziłam, że on prawdopodobnie woli zimowy sen pod ziemią, a skoro przeżył jedną zimę, przeżyje też następną.
Niestety, wiosną nie wyszedł i od tej pory nikt z nas go już nie widział evita - Śro 16 Cze, 2010 17:15
Klara napisał/a:
Niestety, wiosną nie wyszedł i od tej pory nikt z nas go już nie widział
po dziesięciu latach to tak jak z tymi naszymi psinkami pewnie przeżywałaś Klaro KICAJKA - Śro 16 Cze, 2010 17:26
Urszula napisał/a:
Ponoć nie myślą (z czym się nie zgadzam!!!) i kierują się jedynie instynktem samozachowawczym. No, to ja bym chciała, żeby każdy człowiek kierował się tym instynktem.
Wierzę,że myślą i czują.Nie pisałam o papugach,miałam też ich wiele,różnych gatunków.Niestety przy pijącym menie,który albo otwierał okna i wypuszczał z klatki,albo.....To jedno,co trudno mnie i córce przeboleć,choć minęło wiele lat.Kupił 4 piękne papużki faliste,jedną najbardziej kolorową ciągle męczył po pijaku.Wyciągał z klatki będąc w zapinanej na zamek skórzanej kurtce,wkładał papużkę do kurtki i zasuwał zamek.Tak długo musiała się pod tą skórą męczyć,aż znajdowała drogę wyjścia rękawem albo przez głowę. Jak wyszła,łapał z powrotem,wyrywając piórka,bo uciekała i wkładał znowu.Po tygodniu tych męczarni papużka wsadziła głowę do pojemnika z wodą i się utopiła. To było czyste samobójstwo Więc zwierzęta myślą i czują - nigdy nie zmienię zdania.Na drugi dzień odniosłam papugi do sklepu zoologicznego razem z klatką. Dziecko zabrałam i wyjechałam na miesiąc,to było jego przedostatnie zapicie. Sam ma dziś wyrzuty sumienia,psy za nim nie przepadają a nasz Scofield go olewa (dosłownie i w przenośni).Do swojego pokoju(czyli córki)go nie wpuszcza a do mena idzie nalać mu na łóżko I nic sobie z niego nie robi jak chce go wygonić. Klara - Śro 16 Cze, 2010 17:29 No tak, przykro mi było, bo w końcu był już członkiem rodziny.
Zawsze byłam zdziwiona tym, że on wie czego chce i że to umie w jakiś sposób wyrazić. Na przykład zdarzało się, że nie wiadomo czemu "taranował" nogi obcego człowieka, chociaż nas zawsze omijał, albo siedział obok.
Bardzo lubił sypiać pod kaloryferem obok naszej czarnej kotki.
Gdy zabrakło żółwia i kotka zdechła ze starości, nie chciałam mieć już więcej żadnych zwierząt.
Dwa lata temu wczesną wiosną, gdy byłam z wnuczką w ogródku, skądś nagle przybiegły dwa małe pieski. Najwidoczniej lubiły dzieci, bo stanęły przy płocie machając ogonkami.... ale to już gdzieś tu opisywałam evita - Śro 16 Cze, 2010 17:33
Klara napisał/a:
ale to już gdzieś tu opisywałam
i gdzie ja to teraz znajdę możesz się powtórzyć Klaro zostały pieski u ciebie ?Klara - Śro 16 Cze, 2010 17:44
evita napisał/a:
zostały pieski u ciebie ?
Wypraszałam je z ogródka, to albo mieszkały obok (na drodze), albo w jakiś sposób wchodziły z powrotem i nie chciały znaleźć innego właściciela.
Gdy przyjechała straż miejska, żeby je zabrać do schroniska, zdematerializowały się. Zawsze były, a tym razem zniknęły - zero psów.
Po jakimś czasie znów się pojawiły i przesiadywały na dróżce. W końcu gdy jednego z nich potrącił samochód, stwierdziłam że już nie będę na to patrzeć spokojnie i muszę się w końcu nimi zaopiekować. Okazało się, że są to dwie suczki.
Najpierw trafiły do sterylizacji, później zięć im zbudował budę z korytarzem. Na jego końcu jest drugie wejście do "pokoju". Buda jest ocieplana styropianem.
Ogródka nie ma - jest zdeptana przez pieski trawa, a w tym roku odrastają poogryzane w ubiegłym roku krzewy.
Obydwa są brzydkie. Na pewno są kundelkami, ale na pierwszy rzut oka przypominają te: http://pies.onet.pl/810,8...ce,galeria.htmlKICAJKA - Śro 16 Cze, 2010 17:56
Klara napisał/a:
Nie lubił żółwiej karmy, a uwielbiał gotowany makaron i ser twarogowy, oraz surowe mięso. Przez jakiś czas jadał jarmuż i sałatę, ale mu to zbrzydło.
Nasz był dosyć duży ok.5 kg,lubił wszelką zieleninę,ser biały i wątróbkę,której nie chciała jeść córcia(duszoną i nic mu nie było).Tuptuś bo przeważnie tuptał od wieczora do rana a dnie przesypiał. Akrobata co ciągle gdzieś się wspinał.Często bardzo późnym wieczorem lądował u mnie w łóżku domagając się drapania po głowie,albo wchodził na fotel gdy czytałam książkę. Niestety poszłam do szpitala znajomi wzięli do siebie i po 2 tygodniach zdechł. evita - Śro 16 Cze, 2010 18:01
Klara napisał/a:
Na pewno są kundelkami, ale na pierwszy rzut oka przypominają te
śliczne no i niesamowita historia KICAJKA - Śro 16 Cze, 2010 18:05
Klara napisał/a:
Obydwa są brzydkie. Na pewno są kundelkami, ale na pierwszy rzut oka przypominają te
One wcale nie są brzydkie wręcz odwrotnie. Nieważne z resztą jak wyglądają,ważne,że widać do Was się przywiązały(taki los) Halibut - Śro 16 Cze, 2010 19:00 Ja Hali wszak rybą jestem nie ssakiem, jednak zwierzęciem terapeutycznym mogę dla was zostać. Wiadomo, że jedną z form terapii jest praca. A mnie właśnie głodzio dopadł i zastanawiam się, kto mi zrobi kolacyjkę. Więc może interesuje was mała terapia dla zwierza przez pracę w kuchni, czy są chętni? Jak nie to sam się poddam takiej terapii.
Hali głodna rypkaKlara - Śro 16 Cze, 2010 19:02
evita napisał/a:
śliczne
Napisałam, że przypominają, bo są podobnej postury, ale oczywiście można znaleźć wiele różnic. Przede wszystkim nie mają łatek i tych długich uszu. Jeden jest rudy, drugi ciemny.
KICAJKA napisał/a:
ciągle gdzieś się wspinał.
Dziwne. Mój żółw nigdzie by się nie wspiął. Męczył się zawsze z pierwszym stopniem gdy miał ochotę wejść do domu, ale nigdy mu się to nie udało. Głowę też zawsze chował. Nie pozwalał dotknąć, za to zawsze kręcił się gdzieś w pobliżu domowników.
Oczywiście do czasu, gdy się zorientował, że w norce, na "wolności" jest najlepiej KICAJKA - Śro 16 Cze, 2010 20:22
Klara napisał/a:
Dziwne. Mój żółw nigdzie by się nie wspiął. Męczył się zawsze z pierwszym stopniem
Nasz był dosyć spory a poza tym w malutkim 30 m mieszkaniu pełno rożnych rzeczy było na różnych poziomach a ten cwaniak z jednego na drugi się wspinał Klara - Śro 16 Cze, 2010 20:28
KICAJKA napisał/a:
ten cwaniak z jednego na drugi się wspinał
teraz rozumiem.Mysza - Śro 16 Cze, 2010 20:49 Miałam kiedyś małego żółwika , śliczny był i bardzo pocieszny. Kiedy zajadał gotowaną marchewkę zaśmiewaliśmy się do łez obserwując go....mieszkał sobie z nami, zimą nocował w wysuniętej szufladzie szafki nocnej, a latem na tarasie. Któregoś razu wróciłam z pracy i znalazłam go przewróconego do góry łapkami i wyschniętego znajomy grek powiedział, że to pewnie mewa przelatywała (mieszkaliśmy przy porcie) i go przewróciła, a kreteńskie gorące słońce dokonało reszty.... pterodaktyll - Śro 16 Cze, 2010 20:53
beata napisał/a:
Ptero Ty się gdzieś szwendasz,a tu konkurencja klinikę otwiera.
To jest własnie wolny rynek. Jak napiszą kilka tysięcy postów to siem zacznę martwić konkurencją, a poza tym Kicka leczy zwierzaki a my nie. czarna róża - Śro 16 Cze, 2010 21:49 Ja teraz mam żółwia,już 12 lat..jest wodno-lądowy,też nie lubi karmy dla żółwi tylko najbardziej żółty ser i chude mięso,też lubi przebywac w pobliżu ludzi,lubi sie na słońcu wygrzewac wtedy tak śmiesznie łapki wyciąga..i oczywiście też akrobata..chyba żółwie lubią się wspinac gdziekolwiek..
Widzę że na forum to większośc psiar i kociar,ja moją ukochaną kudłatą pożegnałam prawie rok temu..na razie nie chcę i nie mogę miec psa,muszę najpierw swoje zycie uporządkowac ale jeszcze będę miec psa,tylko obiecałam sobie, że wezmę jakąś sunie ze schroniska.
Pozdrawiam wszystkich dla których zwierzaki są ważne..)))Urszula - Śro 16 Cze, 2010 23:41 Czytam o tych Waszych przejściach ze zwierzakami i dochodzę do wniosku, że nie ja jedna jestem "powalona" na punkcie zwierząt!
Po prostu je kocham i już!!!
I wierzę, że myślą, a już przynajmniej zdolne są do odczuwania emocji podobnie jak ludzie.
A co do urody? De gustibus... Kiedyś moja młodsza córka, kiedy była jeszcze dziecięciem nieletnim, wykrzyknęła na widok starego kundla przygarniętego z litości przez sąsiadkę: "-Mamo, on jest tak potwornie brzydki, że aż piękny!!!".jolkajolka - Czw 17 Cze, 2010 07:25 Ja teraz mam to,co widać na moim avatarze. Niby husky,ale uszy za duże . Ale to moja kochana sunia,tylko nieco durnowata jeszcze. Całe życie przez moje domy przewijały się różne zwierzęta i nie wyobrażam sobie domu bez nich. Szczególnie bez psa,który jeszcze działa "terapeutycznie" bo zmusza mnie do długich spacerów. Bez tego zarosłabym pajęczyną Halibut - Czw 17 Cze, 2010 10:41
Urszula napisał/a:
a już przynajmniej zdolne są do odczuwania emocji podobnie jak ludzie.
Co do emocji u psów to sprawa od lat budzi kontrowersje, do dnia dzisiejszego są zwolennicy teorii dowodzących, że zwierzęta nie przeżywają emocji podobnych do ludzkich a ich zachowania są wynikiem działania instynktu. Jednak badania naukowe dowodzą, że cześć struktury mózgu odpowiedzialnego za emocje jak również i hormony odgrywają w organizmie i mózgu psa taką samą role jak u człowieka i sposób ich działania jest identyczny. Zresztą wystarczy spojrzeć na zachowanie psa, który na każdym kroku okazuje swoje emocje mimiką, mową ciała w sposób bardzo podobny do naszego, ludzkiego. Każdy z uważnych właścicieli potrafi bezbłędnie odczytać nastrój swojego pupila, smutek, radość, lęk, niepewność, tak samo jak pies potrafi odczytać nasze emocje. Psia mimika, zachowanie, mowa ciała komunikuje jego stan emocjonalny. Zresztą miedzy psami a ich właścicielami funkcjonuje nieprzerwana interakcja, ciągłe wzajemne oddziaływanie emocjonalne. Dlatego właściciel niestabilny emocjonalnie, niekontrolujący swoich emocji nie będzie w stanie zapanować nad emocjami psa. Nasza emocjonalność jest tak podobna do siebie, że nie tylko potrafimy się komunikować, ale również wzajemnie na siebie oddziałujemy. A takie oddziaływanie zaprawione sosem wzajemnej miłości eliminuje poziom negatywnych emocji, daje wsparcie i poczucie dystansu do świata i jego problemów.
Jednym słowem podlegamy ciągłej nieprzerwanej dogoterapi. I za kilka tysięcy lat, we wzajemnych kontaktach, albo psy nauczą się ludzkiej mowy albo my zaczniemy szczekać. evita - Czw 17 Cze, 2010 11:08
Halibut napisał/a:
wystarczy spojrzeć na zachowanie psa, który na każdym kroku okazuje swoje emocje mimiką
moja dalmatynka cudownie się uśmiechała pełną gębą a gdy cieszyła się z czegoś szczególnie to kłapała zębiskami i brzmiało to jak klekot boćka
jej smutek w ostatnich dniach życia był niewyobrażalny co w jej oczach można było wyczytać KICAJKA - Czw 17 Cze, 2010 12:06
pterodaktyll napisał/a:
a poza tym Kicka leczy zwierzaki a my nie.
Ja nie leczę zwierzaków tylko uważam,że one swoją obecnością i zachowaniem mogą każdemu w życiu pomóc. A najważniejsza moja obserwacja to,że nie tylko psy czy koty ale mój królik również instynktownie najczęściej mnie liże w miejscach,które są dla mnie uciążliwe,jakby wiedział,że tam jest coś nie tak. Flandria - Czw 17 Cze, 2010 12:11
KICAJKA napisał/a:
uważam,że one swoją obecnością i zachowaniem mogą każdemu w życiu pomóc
to chyba zależy ....
siedzę sobie spokojnie, czytam książkę, a tu nagle rozlega się wściekłe szczekanie, bo akurat sąsiad 2 piętra niżej otworzył drzwi
zawału można dostać pietruszka - Czw 17 Cze, 2010 12:33 Właśnie odbywam "zwierzoterapię". Opiekuję się psiakiem moich rodziców, którzy wyjechali na kilka dni. A że psina jest DUŻA, to musiałam się do niego przeprowadzić, bo u mnie to bieduś miałby kłopot z zawracaniem Smutne oczy ma, bo tęskni okrutnie.
Wychowałam się z psami w domu rodzinnym, teraz nie mam psiaka, choć od czasu do czasu, wraca ta myśl: "a może by". Wszystko zależy, jak sobie w najbliższym czasie ułożę sprawy zawodowe, bo psina jednak wymaga w miarę częstej obecności człowieka w domu.
A marzy mi się...
Z kotami mi raczej nie po drodze... Miałam z jedną do czynienia... A nawet w połowie byłam jej właścicielką... Taki "prezent" dostałyśmy kiedyś z koleżanką, z którą kiedyś wspólnie wynajmowałyśmy mieszkanie. Kotka była urocza, tylko miała coraz bardziej przedłużające się ruje. Weterynarz po wielu różnych błędnych diagnozach, wpisał w "Książeczkę zdrowia kota" powalającą diagnozę: "nimfomania"
Nasza nimfomanka drapała, gryzła, a że była tzw. "kotem z łapanki", czyli już dorosłym kotem wychowanym na ulicy, jakoś niechętnie chciała się przystosować do warunków życia w mieszkaniu. Często dostawała amoku i wtedy robiła szaleńskie loty po firankach, szafach, drzwiach, regałach z książkami, im wyżej tym lepiej
Może dlatego wolę psy - są bardziej przewidywalne. Kiedy rozstawałam się ze współlokatorką (mama jej kupiła mieszkanie) bez większego żalu oddałam jej "moją" połówkę kota.
Ciekawe, bo moi znajomi mają koty i one są jakieś takie bardziej normalne... Ale jakoś do końca im nie ufam... tym kotom oczywiście... znajomym zresztą też nie tak do końca... a wiadomo, co tam się dzieje po moim wyjściu?
Twierdzą, ze ich koty nie fruwają... Przecież to niemożliwe, żebym tylko ja miała do czynienia z latającą nimfomanką... KICAJKA - Czw 17 Cze, 2010 12:33
Flandra napisał/a:
siedzę sobie spokojnie, czytam książkę, a tu nagle rozlega się wściekłe szczekanie, bo akurat sąsiad 2 piętra niżej otworzył drzwi
zawału można dostać
Bo nie każdy człowiek nadaje się do tego aby mieć zwierzaka. Prędzej można wychować i oswoić zwierzaka niż dobrze wychować człowieka,choćby robili to najlepsi.Są tacy,co nigdy nie będą się dobrze zachowywać bo jakieś dzikie zwierzęce instynkty w nich drzemią. A są zwierzęta bardzo groźne,które odpowiednio traktowane mogą być jak przysłowiowe łagodne baranki. I niesprawiedliwe jest powiedzenie "uparty jak baran" lub "uparty osioł"-to tylko utarte slogany Flandria - Czw 17 Cze, 2010 12:38
KICAJKA napisał/a:
Bo nie każdy człowiek nadaje się do tego aby mieć zwierzaka.
KICAJKA napisał/a:
są zwierzęta bardzo groźne,które odpowiednio traktowane mogą być jak przysłowiowe łagodne baranki.
chcesz przez to powiedzieć, że każdego psa, można tak wychować, żeby nie reagował na odgłosy z zewnątrz ?
bo mnie osobiście wydaje się, że sporo zależy np. od samej rasy psów, duży pies na taką sytuację nie zareaguje wcale, mały - najprawdopobniej będzie jak najgłośniej szczekał Flandria - Czw 17 Cze, 2010 13:00 dodam tylko, że pisząc "wściekłe szczekanie" nie miałam na myśli tego, że ten pies jest w takiej chwili wściekły ... raczej to ja się wtedy wściekam
może użyłam złego określenia, ale "głośne szczekanie" to za mało, żeby oddać mój stan przedzawałowy jolkajolka - Czw 17 Cze, 2010 13:44
Flandra napisał/a:
KICAJKA napisał/a:
Bo nie każdy człowiek nadaje się do tego aby mieć zwierzaka.
KICAJKA napisał/a:
są zwierzęta bardzo groźne,które odpowiednio traktowane mogą być jak przysłowiowe łagodne baranki.
chcesz przez to powiedzieć, że każdego psa, można tak wychować, żeby nie reagował na odgłosy z zewnątrz ?
bo mnie osobiście wydaje się, że sporo zależy np. od samej rasy psów, duży pies na taką sytuację nie zareaguje wcale, mały - najprawdopobniej będzie jak najgłośniej szczekał
Moja suka nie szczeka wcale.Ma prawie 2 lata i jeszcze nie słyszałam jej szczekania. Ale to podobna taka rasa.Moje poprzednie 3 suki były przeze mnie tak nauczone,że nie szczekały przy domownikach. Natomiast gdy były same w domu odrabiały straty z nawiązką. Tak przynajmniej twierdzili sąsiedzi. evita - Czw 17 Cze, 2010 14:30 Moja poprzednia psinka jak się jej już zdarzyło zaszczekać to nieomalże zawału wszyscy w domu dostawaliśmy tak rzadko dawała głos natomiast ta moja mała znajda nadaje non stop ! ptaszek za oknem przefrunie i już szczekaczka się nie zamyka nie byłam do tego nauczona i właściwie do tej pory drażni mnie ten nadmiar szczekania byle kiedy i na byle co więc rozumiem cię Flandro !
Kiedyś jeździłam na szkolenie z dalmatynką do małżeństwa, które oprócz tresury również miało hodowlę owczarków szetlandzkich. Jakież było moje zdziwienie jak zobaczyłam, że biegnie do mnie zgraja , kłapie mordkami a nic nie słychać okazało się, że wszystkie miały podcięte struny głosowe ponoć to zwyczajne u tych psów ale mnie osobiście nie bardzo to przypadło do gustu Flandria - Czw 17 Cze, 2010 14:47
evita napisał/a:
okazało się, że wszystkie miały podcięte struny głosowe
czytałam o tym
na szczęście mamy wyrozumiałych sąsiadów, bo podobno najczęściej ludzie decydują się na coś takiego w sytuacji, gdy mają w rękach pozew do sądu za zakłócanie spokoju ...beata - Czw 17 Cze, 2010 15:36 Ja uwielbiam mojego psa.Ileż on zna moich sekretów.
Czasami gdy było mi bardzo smutno i,to mu się wypłakałam,wyżaliłam,a on kładł mi łepek na kolanach,albo lizał po buzi.I parzył takimi mądrymi ślepkami,jakby chciał mi coś powiedzieć.
Powinien ugryźć mnie w tyłek,żebym ruszyła się po pomoc
Teraz też lubię przytulać się do niego.KICAJKA - Czw 17 Cze, 2010 20:14
Flandra napisał/a:
chcesz przez to powiedzieć, że każdego psa, można tak wychować, żeby nie reagował na odgłosy z zewnątrz ?
Miałam przez kilka lat sąsiada piętro wyżej nad moim mieszkaniem Wiedziałam,że tresuje psy..Jakież było moje zdziwienie jak spotkałam go po ok.2 latach z psem-myślałam kupił psa (będzie biedak całymi dniami w domu sam i zacznie hałasować).Okazało się,że on tego psa miał od wielu lat i pies nad moją głową sam bywał w mieszkaniu a ja nic nie słyszałam.Potem na ulicy już usłyszałam jak potrafi szczeknąć na pijanego,bo go zaczepił. Jak widać można. Flandria - Czw 17 Cze, 2010 20:21
KICAJKA napisał/a:
psa miał od wielu lat i pies nad moją głową sam bywał w mieszkaniu a ja nic nie słyszałam.Potem na ulicy już usłyszałam jak potrafi szczeknąć na pijanego,bo go zaczepił.
też miałam takiego psa
w domu cichutki i spokojny, był z nami przez kilkanaście lat, nigdy nie wył, a szczekał w wyjątkowych okolicznościach
ale nie każdy pies taki jestMałgoś - Czw 17 Cze, 2010 21:09
evita napisał/a:
Moja poprzednia psinka jak się jej już zdarzyło zaszczekać to nieomalże zawału wszyscy w domu dostawaliśmy tak rzadko dawała głos
I ja miałam taką psinkę, trzeba ją było długo prowokować by zaszczekała , a jak już jej się udało to sama miała pysio zmieszany... Kochana psinka była, żyła 15 lat, taki jakby mały, biały PONik z niej był (oczywiście kundelek). Znajomi z osiedla prosili o szczeniaki bo taka słodka była, ale ona podejść psu nie pozwoliła a gdy jej się zachciało to miała już ponad 10 lat, więc trochę za późno na macierzyństwo...
Umarła w domu (lekarz ją uśpił by dłużej się nie męczyła bo dostała ostrej padaczki) Ale nigdy nie zapomnę reakcji mojego rudego kocura na jej odchodzenie, bo psina ewidentnie czuła swój koniec. Kot ocierał się, barankował, nigdy wcześniej tak się nie zachowywał choć bardzo ją lubił... Uwielbiałam ją, choć w głębi serca jestem zagorzałą kociarą i bez kotów życia sobie nie wyobrażam... Urszula - Sob 19 Cze, 2010 20:45
KICAJKA napisał/a:
I co mam z tym fantem zrobić??
Jak to co, Kicajko?! Właśnie dzielić się z nami opowieściami o króliku!!! O innych zwierzakach też.
Osobiście takich opowieści mogłabym słuchać (i czytać) całymi godzinami!!!
yuraa napisał/a:
Kicajko przecież na pewno przyda ci się nowy fakultet
Kicajko, jeśli nawet nowy fakultet na nic Ci się nie przyda, to niektórym na forum z całą pewnością przydadzą się Twoje pełne humoru opowieści. A już mnie z całą pewnością!
P.S.
Jak jest długość życia królika? Na królikach się nie znam i nie chce mi się grzebać w tej chwili w necie w poszukiwaniu wiadomości o nich, a moja znajoma chce kupić wnuczkowi jakieś zwierzątko do głaskania, więc żółw i rybki odpadają, musi być futerkowiec.
Pies i kot nie wchodzą w rachubę. Chomik? Świnka morska? Szczurek? Białe myszki? Nie chcemy, by zwierzaczek zbyt wcześnie zakończył żywot, bo to raczej nie wpłynie zbyt dobrze na psychikę bardzo wrażliwego chłopięcia...Urszula - Sob 19 Cze, 2010 21:17
Flandra napisał/a:
też miałam takiego psa
w domu cichutki i spokojny, był z nami przez kilkanaście lat, nigdy nie wył, a szczekał w wyjątkowych okolicznościach
A duży był ten Twój piesio, Flandro?
Nie jestem kynologiem, zauważyłam jednak pewną prawidłowość: małe pieski zachowują się bardziej hałaśliwie, duże są powściągliwe (jeśli chodzi o głos, rzecz jasna).
Ale wszystkie potrafią się smucić, cieszyć, szaleć z radości, tęsknić i... obrażać.
Koty, zresztą też.
Kiedyś do naszego (już amerykańskiego domu) trafił kolejny kociak i wtedy stary, zadomowiony kocur miał o to wyraźne pretensje do mnie! Nie pozwalał się głaskać, brać na ręce, na małego brzydko fuczał, a mnie nie raz bez powodu ugryzł boleśnie w kostkę.
Po kilku dniach tropnęłam się, że kiciuś może być zazrosny. Bo małego wpuszczałam do sypialni, przed starym zamykałam drzwi, w trosce, by małemu w nocy nie zrobił krzywdy... Odwóciłam sytuację: małego zostawiłam za drzwiami, staremu pozwoliłam się rozciągnąć na całą długość na naszym wyrku. I? I była to cała noc wielkiego kociego szczęścia! Mruczał, wtulał się we mnie, lizał mnie po rękach (po twarzy też usiłował).
Po kilku takich nocach zaakceptował "braciszka" i nawet znosił mu "łupy". Jedli z jednej michy, baraszkowali po całej chałupie (ach!, te powywracane doniczki, pościągane obrusy i postrzępione firanki!).
Mój mąż patrzył na to z niedowierzaniem: - Nigdy nie przypuszczałem, że zwierzę może być zazdrosne i że tak łatwo pogodzić w jednym domu psa, kotkę i dwa nie lubiące się kocury...
Przecież mówi się, że "żyje jak pies z kotem".Urszula - Sob 19 Cze, 2010 21:30
Małgoś napisał/a:
ja miałam taką psinkę, trzeba ją było długo prowokować by zaszczekała
Nasza ostatnia sunia (angielski cocker spaniel) w ogóle przez pierwsze pół roku myślała, że mordka służy jedynie do jedzenia. Kiedy po raz pierwszy zaszczekała (ze strachu!), przeraziła się i zaczeła uciekać. Później szczekała praktycznie jedynie w trakcie zabawy (uwielbiała biegać za piłką lub patykiem), nawet na dzwonek do drzwi, albo ruch na korytarzu reagowała tylko krótkim ostrzegawczym warknięciem. A jak już ktoś te nasze drzwi przekroczył, to znaczy, że swój, przyjaciel i trzeba go przywitać machaniem kikutka ogonka!
Nie było to fajne, bo złodziej mógł nas wszystkich razem z dobytkiem z domu wynieść, a sunia jeszcze by go po gębie wylizała. Czasem bywa dobrze, gdy pies zaczczeka...Flandria - Sob 19 Cze, 2010 21:47
Urszula napisał/a:
A duży był ten Twój piesio, Flandro?
średni - 26 kilo żywej wagi Urszula - Nie 20 Cze, 2010 00:25
Flandra napisał/a:
Urszula napisał/a:
A duży był ten Twój piesio, Flandro?
Flandra napisał/a:
średni - 26 kilo żywej wagi
No to nie taki maleńki, żeby musiał ciągłym jazgotem przypominać o swojej obecności.
Miałam doga niemieckiego i on odzywał się zwykle jednym, lub dwoma szczeknięciami (ale za to jakimi!!!). W sumie tchórzliwy histeryk, bał się nie tylko burzy (co u psów jest normalnym zjawiskiem), ale każdego głośniejszego odgłosu i obcych ludzi też.
Chociaż... Chociaż raz miałam taką sytuację, że rzucił się bez ostrzeżenia na listonosza, gdy ten wyciągnął do mnie rękę z przesyłką na klatce schodowej. Nic listonoszowi nie zrobił, nie ugryzł, po prostu przyparł go do ściany i przytrzymał. Widocznie uznał, że wyciągnięta w moim kierunku ręka stanowi jakieś zagrożenie i chciał mnie obronić...
Szczekać, nie szczekał prawie nigdy! Warczał, gdy ktoś się do mnie zbliżał i to wystarczało.czarna róża - Nie 20 Cze, 2010 07:34 Moja ostatnia psina,wielka,przywieziona z gór,nie szczekała prawie wcale,typowy duży,przespokojny misiu,ale bywały chwile że jak zaszczekała to takim basem że śmiac się chciało..a poprzednie psy to tylko reagowały na dzwonek u drzwi..jakoś nigdy nie miałam głośnych psów i w związku z tym jakichś problemów.pterodaktyll - Nie 20 Cze, 2010 12:29 Jak się bawić, to się bawić. Ostatnio w modzie jest porównywanie kandydatów na prezydenta, do zwierząt. Idąc tym tropem postanowiłem sobie wyobrazić niektórych z Was jako zwierzątka i mam nadzieję, że przyj;miecie to z przymrużeniem oka, jako, że znajdujemy się w Hyde Parku. I tak:
Wiedźma to surowa czapla (taka z bajki J. Brzechwy)
Youra wielki niedźwiedź grizzly
Klara z kolei przypomina mi takiego ruchliwego mysikrólika
Stiff to łasica........
Masakra robi na mnie wrażenie zajadłego buldoga, takiego co to jak złapie to tarmosi do upadu....
Urszula....to taki leniwiec
Myszaczek to taki koteczek ale pazurki ma w pogotowiu do natychmiastowego użycia
Jacek z kolei, to taki trochę kreto-borsuk
Kicajka jak sama nazwa wskazuje, to zajączek
Macie jeszcze jakieś pomysły???? Kulfon - Nie 20 Cze, 2010 12:55 dobrze ze przynajmniej mnie postrzegasz jako czlowieka Flandria - Nie 20 Cze, 2010 13:01
pterodaktyll napisał/a:
Macie jeszcze jakieś pomysły????
Ptero - wróbelek elemelek - tu poćwierka, tam poćwierka, wszędzie go pełno Wiedźma - Nie 20 Cze, 2010 13:20
pterodaktyll napisał/a:
Wiedźma to surowa czapla
sabatka - Nie 20 Cze, 2010 13:24 a ja jestem znerwicowanym rozhisteryzowanym kotem KICAJKA - Nie 20 Cze, 2010 14:09
Urszula napisał/a:
Jak jest długość życia królika? Na królikach się nie znam i nie chce mi się grzebać w tej chwili w necie w poszukiwaniu wiadomości o nich, a moja znajoma chce kupić wnuczkowi jakieś zwierzątko do głaskania,
Ulka,nie każdy królik,świnka czy chomik będzie taki sam. Króliki miniaturki(mój jest średnią miniaturką ok.2 kg) żyją przeważnie od 8 do 10 lat. W zależności jak się nimi opiekuje,co daje do jedzenia,jak ma dużo ruchu. Wbrew powszechnemu mniemaniu królik jeśli ma za dużo marchewki dostaje rozwolnienia (mój zjada tylko talarek wielkości 5 zł i grubości ok. pół cm),inaczej trzeba my cały kuper myć i wyczesywać((ma spódniczkę długowłosą na zadzie i kryzę wokół szyi),a królików się nie kąpie. Sucha karma też nie każda się nadaje. A co do głaskania to królik pozwala lub sam się domaga,nie można na siłę bo to są przekorne charakterki. Tak jak pies jednych toleruje,innych olewa(dosłownie),na niektórych tupie bardzo głośno tylnymi łapkami a wybiera sobie takich co by ich zalizał i pozwala na wszystko(potrafi mieć maślane oczy jak zahipnotyzowany) Uważam,że dziecko powinno być przygotowane i pouczone jak z danym zwierzakiem się postępuje,bo to przecież nie tylko zabawka ale i obowiązek,jak z każdym zwierzakiem KICAJKA - Nie 20 Cze, 2010 14:11
pterodaktyll napisał/a:
Kicajka jak sama nazwa wskazuje, to zajączek
Moja córcia od zawsze nazywa mnie sową puchaczem (takim białym z ciemnymi wielkimi plamami wokół oczu). Mysza - Nie 20 Cze, 2010 20:51
pterodaktyll napisał/a:
Myszaczek to taki koteczek ale pazurki ma w pogotowiu do natychmiastowego użycia
ostre te pazurki mam milutka - Pon 21 Cze, 2010 07:15
pterodaktyll napisał/a:
Idąc tym tropem postanowiłem sobie wyobrazić niektórych z Was jako zwierzątka i mam nadzieję, że przyj;miecie to z przymrużeniem oka, jako, że znajdujemy się w Hyde Parku. I tak:
Uważam,że dziecko powinno być przygotowane i pouczone jak z danym zwierzakiem się postępuje,bo to przecież nie tylko zabawka ale i obowiązek,jak z każdym zwierzakiem
Dzięki, Kicajko!
Też jestem zdania, że dziecko o swoim pupilu powinno wiedzieć jak najwięcej. Dlatego zapytałam. Wnuczek znajomej marzy o "futrzaku", ale wiadomości zawarte w różnych poradnikach ograniczają się do ras, chorób i karmienia (zalecane diety są raczej ze sobą sprzeczne).
Wolę więc zasięgnąć języka u kogoś, kto ma doświadczenie z danym zwierzakiem i obcuje z nim na codzień.
Poza tym, wśród ludzi funkcjonują tak dziwne poglądy co do zwierząt, że łeb mały!
Np. ja do tej pory byłam przekonana, że królika niczym innym nie można uszczęśliwić jak tylko marchewką i mleczem. Z kolei znajomi dziwią się, że moje koty mleko piły jedynie we wczesnym dzieciństwie, psy nie jadły surowego mięsa, a podstawą zawsze była sucha karma.pterodaktyll - Wto 22 Cze, 2010 10:27
evita - Wto 22 Cze, 2010 11:02 Ptero jak już zacząłeś te swoje porównania to dokończ ja też chcę wiedzieć czy ze mnie zwierzę naziemne czy raczej nadrzewne a może lotne ? pterodaktyll - Wto 22 Cze, 2010 11:13
evita napisał/a:
ja też chcę wiedzieć czy ze mnie zwierzę naziemne czy raczej nadrzewne a może lotne ?
Przypominasz mi taką pszczółkę, która bez przerwy lata, krząta się żeby ten miodek był a wszyscy naokoło tylko go spijają i ciągle go brakuje dla Ciebie.... evita - Wto 22 Cze, 2010 11:26 aleś to sobie zgrabnie wykombinował evita - Pon 28 Cze, 2010 15:09
pterodaktyll napisał/a:
Przypominasz mi taką pszczółkę
wczoraj dobrą godzinę obserwowałam życie pszczółek odnalazłam w tym tłumie trutnia i podziwiałam wszystkie pszczółki robotnice, ale największą frajdę sprawiło mi jak odnalazłam samą królową na zdjęciu to jest ta naznaczona niebieską kropką. Pomimo tego naznaczenia wcale nie tak łatwo było ją odnaleźć w tym tłumie
milutka - Pon 28 Cze, 2010 15:14
evita napisał/a:
wczoraj dobrą godzinę obserwowałam życie pszczółek
....i pewnie myślałaś o słowach Ptera ?.....nasunęła mi się z tym myśl ....gdzie ja teraz misia koala znajdę coby mu się poprzyglądać evita - Pon 28 Cze, 2010 15:16
milutka napisał/a:
...i pewnie myślałaś o słowach Ptera
zapomniałam o nich dopiero teraz jak tu weszłam to mi się przypomniało
milutka napisał/a:
gdzie ja teraz misia koala znajdę
szukaj może w eukaliptusach beata - Pon 28 Cze, 2010 15:19 Albo w zoo milutka - Pon 28 Cze, 2010 15:21
Cytat:
szukaj może w eukaliptusach
Cytat:
Albo w zoo
....chyba spytam Ptera co miał na myśli -będzie prościej .beata - Pon 28 Cze, 2010 15:24
milutka napisał/a:
będzie prościej .
Taa....jasne Już prędzej w te eukaliptusy zajrzyj milutka - Pon 28 Cze, 2010 15:28
beata napisał/a:
Taa....jasne Już prędzej w te eukaliptusy zajrzyj
beata - Pon 28 Cze, 2010 15:30 Chodzi mi o to,ze z Pterem ciężko się dogadać milutka - Pon 28 Cze, 2010 15:32
beata napisał/a:
Chodzi mi o to,ze z Pterem ciężko się dogadać
ja nie mam z tym problemu .....tak myślałam ,że o to Ci chodziło beata - Pon 28 Cze, 2010 15:34
milutka napisał/a:
ja nie mam z tym problemu
Ty nie,ale Ptero ma pterodaktyll - Pon 28 Cze, 2010 18:27
beata napisał/a:
Chodzi mi o to,ze z Pterem ciężko się dogadać
Pierwsze słyszę........... ze mną ciężko się dogadać???? beata - Pon 28 Cze, 2010 21:49
pterodaktyll napisał/a:
Pierwsze słyszę..
Jeszcze wiele rzeczy pierwszy raz usłyszysz evita - Pon 28 Cze, 2010 21:50
pterodaktyll napisał/a:
ze mną ciężko się dogadać????
ja się super dogaduję z Pterusiem Kulfon - Pon 28 Cze, 2010 21:52
evita napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
ze mną ciężko się dogadać????
ja się super dogaduję z Pterusiem
co wspolmalzonek na to ?? nie doprowadzi go to do nawrotu beata - Pon 28 Cze, 2010 21:53
Pamiętam ten film,widziałyśmy z córcią cały w telewizji to było na prawdę super Fajnie,że przypomniałaś. Szkoda,że mam schrzanionego kompa i nie mogę nic ściągać,a przydał by się do mojej kolekcji ten filmik milutka - Wto 06 Lip, 2010 11:51
pterodaktyll napisał/a:
beata napisał/a:
Czy ja już Ci mówiłam,że Cię koffam?
Nie pamiętam. Tyle dziewczyn mi to już mówiło.......
ale cyrki Małgoś - Wto 06 Lip, 2010 11:56
KICAJKA napisał/a:
Szkoda,że mam schrzanionego kompa i nie mogę nic ściągać,a przydał by się do mojej kolekcji ten filmik
Możesz zalogować się na Youtubie i dodać sobie tam do ulubionych. A jak naprawisz kompa to sobie ściągniesz... KICAJKA - Wto 06 Lip, 2010 12:23
Małgoś napisał/a:
Możesz zalogować się na Youtubie i dodać sobie tam do ulubionych.
Niestety mój komp nie zapamiętuje i każde wyłączenie powoduje,że wszystko muszę od nowa robić. Nawet mam problem z czytaniem postów,bo nie przewija strony tylko muszę klikać i połowy nie odczytuję(np.widzę pół obrazka albo górę albo dół) Kulfon - Wto 06 Lip, 2010 12:54 a ja na youtube w popierniczonym göbbelsowie nie moge polowy ogladac
kapitalistyczna cenzura k.... m.. - prawa autorskie, ktore posiadaja firmy komercyjne
dobrze ze w przegladarkach, jeszcze proxy jest Małgoś - Wto 06 Lip, 2010 12:56
KICAJKA napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Możesz zalogować się na Youtubie i dodać sobie tam do ulubionych.
Niestety mój komp nie zapamiętuje i każde wyłączenie powoduje,że wszystko muszę od nowa robić. Nawet mam problem z czytaniem postów,bo nie przewija strony tylko muszę klikać i połowy nie odczytuję(np.widzę pół obrazka albo górę albo dół)
O kurcze, to jakiś większy problem... Kulfon - Wto 06 Lip, 2010 13:24 KICAJKO a moze by tak jakims WinCleanerem, czy winOptymizerem kompa posprzatac, a moze tylko wystarczy wyczyscic Cache czy cookis w przegladarce i zrobic restartaKICAJKA - Śro 07 Lip, 2010 16:29
Kulfon napisał/a:
WinCleanerem, czy winOptymizerem kompa posprzatac, a moze tylko wystarczy wyczyscic Cache czy cookis w przegladarce i zrobic restarta
Adasiu,żebym ja wiedziała o czym Ty do mnie piszesz Wiem tylko,że co jakiś czas muszę używać defragmentatora dysku i sprzątać to co zapisuje komp w pamięci np.wszystkie moje posty,pobrane zdjęcia,itp. itd.Zapisuje w dwóch miejscach i obciąża pamięć mojego staruszka(na szczęście wiem gdzie i co mam zrobić) Myszka co chwilę się wyłącza to muszę grzebać w jednostce i przekładać do innego wejścia,ha,ha Drukarka wyłączona a ciągle się włącza i wyrównuje kasety,tuszem napełniona a pisze,ze brak tuszu milutka - Czw 08 Lip, 2010 11:16 Kurcze nie wiem w którym temacie mam to napisać ale chyba ten jest najodpowiedniejszy .Dziś w nocy zdechł mój pies który służył mi na podwórzu odkąd tutaj zamieszkałam czyli 13lat ....kurcze smutno mi,niby miałam świadomość ,że na dniach to sie stanie ale tak jakoś ....nie wiem jak Był już ślepy i głuchy ....w ostatnich dniach a szczególnie teraz w te upały bardzo się męczył .....radziłam sie wcześniej weterynarza co z nim robić ale odradził mi uśpienie bo to był zdrowy pies .....,że jest taki ze starości a nic więcej mu nie dolega .Od tego czasu minęły trzy miesiące ....dziś rano poszłam dać mu wody bo od dwóch dni już nie jadł a on martwy .Mam świadomość ,że sobie ulżył i sie nie męczy ale tak jakoś ....Mysza - Czw 08 Lip, 2010 11:32
Basiu każdy zwierzak w naszym domu jest przyjacielem, a przeważnie traktujemy go jak "członka rodziny", dlatego tak trudno nam jest się z nimi rozstawać ZbOlo - Czw 08 Lip, 2010 11:46
myszaczek napisał/a:
Basiu każdy zwierzak w naszym domu jest przyjacielem
...napiszę o swojej - "specyficznej" - zwierzoterapii. Koty w naszym domu są "od zawsze", gdy urodziła się nam starsza córka (ponad 3,5 roku temu), ja jeszcze piłem. Mój alkoholiczny umysł uknuł intrygę, że musimy chronić nasze dziecko przed kotem, który może je udusić, podrapać, pogryźć. Efektem moich konfabulacji było to, że moja żona spała zamknięta w pokoju wraz z dzieckiem. A ja - z kotem - w pokoju gościnnym mogłem spokojnie upijać się na umór. Trwało to ponad trzy miesiące. Taka to była zwierzoterapia...milutka - Czw 08 Lip, 2010 12:12
ZbOlo napisał/a:
Mój alkoholiczny umysł uknuł intrygę, że musimy chronić nasze dziecko przed kotem, który może je udusić, podrapać, pogryźć.
koty w moim domu sa od zawsze ale na noc sa wyganiane na klatkę schodowa ....zaczęłam stosować taka zasadę gdy urodził sie pierwszy syn i tak sie przyjęło ....ja tez bałam sie o dzieciaki bo gdzieś tam słyszałam taki mit ,że koty sa zazdrosne o małe dzieci i mogły by krzywdę im zrobić ...nie wiem czy to prawda ale wolałam" dmuchać na zimne "....teraz się zdarza czasami ,że jak rano wpuszcze go do domu a syn najmłodszy jeszcze śpi to nasza kicia kładzie sie obok niego i czeka aż wstanie
ZbOlo napisał/a:
Efektem moich konfabulacji było to, że moja żona spała zamknięta w pokoju wraz z dzieckiem. A ja - z kotem - w pokoju gościnnym
....ja wybrałam to odwrotne rozwiązanie ....kot na klatkę a ja z mężem ZbOlo - Czw 08 Lip, 2010 12:28
milutka napisał/a:
koty sa zazdrosne o małe dzieci i mogły by krzywdę im zrobić
...ten sam kot - po urodzeniu naszej młodszej córci - sypia już ze stadem. Nigdy żadnym gestem nie pokazał żadnej agresji wobec dzieci, a wręcz przeciwnie. Gdy dzieci są chore i płaczą w nocy, kot potrafi nas "poganiać" i okazywać zmartwienie niedyspozycją - bądź co bądź - członka także i jego stada. Jest po prostu opiekuńczy.ZbOlo - Czw 08 Lip, 2010 12:29
milutka napisał/a:
....ja wybrałam to odwrotne rozwiązanie ....kot na klatkę a ja z mężem
...ja wybrałem "spanie z kotem", bo on nie truł, że znów śmierdzę gorzałą albo rzygami... potulnie kładł się spać obok na krześle...Borus - Czw 08 Lip, 2010 12:50 Mój zwierz, marki labrador, znalazł sobie dziś podczas pracy w terenie "aromat", który bardzo mu się spodobał. Na tyle bardzo, że się w nim wytarzał. Śmierdział tak okrutnie , że natychmiast po powrocie do domu powędrował do wanny celem wyprania...początkowo miał pewne opory, ale potem mu się spodobało...teraz śpi, jak zabity KICAJKA - Czw 08 Lip, 2010 17:11
milutka napisał/a:
Mam świadomość ,że sobie ulżył i sie nie męczy ale tak jakoś ....
...smutno...Jak za wszystkim co odchodzi ale wszystko ma swój kres KICAJKA - Czw 08 Lip, 2010 17:16
Borus napisał/a:
Mój zwierz, marki labrador,
Najlepszy do terapii...
Borus napisał/a:
podczas pracy w terenie "aromat", który bardzo mu się spodobał. Na tyle bardzo, że się w nim wytarzał.
Znam to doskonale Ale to znaczy,że na terapeutę się nie nadaje Borus - Czw 08 Lip, 2010 19:07
KICAJKA napisał/a:
na terapeutę się nie nadaje
...to jeszcze szczeniak...ma niecałe 7 miesięcy KICAJKA - Czw 08 Lip, 2010 20:18
Borus napisał/a:
..to jeszcze szczeniak...
To fajny,ale sporo nauki przed Wami yuraa - Czw 08 Lip, 2010 21:40
milutka napisał/a:
Dziś w nocy zdechł mój pies który służył mi na podwórzu odkąd tutaj zamieszkałam czyli 13lat .
tak to juz z pieskami jest, naście lat to ich starość.
mój poprzedni, który niejednokrotnie towarzyszem moich pijackich wędrówek był dożył 12.
czasem myslę że dobrze ze nie gadał po naszemu.
ale w wigilie stracha miałem, ze zagadamilutka - Pią 09 Lip, 2010 05:39 Dziękuje Wam za miłe słowa wsparcia ....wczoraj martwiłam sie jak starszym chłopcom powiedzieć ,że nie ma ich psa-jak na to zareagują ?....a u nich był smutek 5min. i jeden przez drugiego ...no to teraz będziesz nam mogła kupić Haskiego .....i teraz mam dylemat co robić zgodzić się ?czy nie?niby mam duże podwórko i miałby gdzie biegać ale nie wiem czy to jest odpowiedni pies dla dzieci ?...może ktoś z Was miał taką rasę to proszę o jakieś wskazówki evita - Pią 09 Lip, 2010 06:16
milutka napisał/a:
...no to teraz będziesz nam mogła kupić Haskiego
tylko nie to milutka to są bardzo wdzięczne pieski i kochane ale jak raz poczują swój instynkt łowiecki to szukaj wiatru w polu no i wszelaki drób w okolicy marny ma żywot a właściwie to tak jakbyś na niego już wyrok śmierci wydała proponuję labradora albo goldena ale broń Boże haski milutka - Pią 09 Lip, 2010 06:27
evita napisał/a:
proponuję labradora albo goldena ale broń Boże haski
dzięki Evito ,poczytam trochę w internecie o tych rasach ....ja kury co prawda mam ogrodzone ale u sasiadów chodza w samopas ... beata - Pią 09 Lip, 2010 09:00
milutka napisał/a:
.Dziś w nocy zdechł mój pies który służył mi na podwórzu odkąd tutaj zamieszkałam czyli 13lat
A ja bym proponowała Owczarka Niemieckiego.Psy są niezwykle mądre,łatwe w ułożeniu,bardzo posłuszne i dobrze znoszą mieszkanie w budzie.
milutka napisał/a:
Dziś w nocy zdechł mój pies który służył mi na podwórzu odkąd tutaj zamieszkałam czyli 13lat
Bardzo mi przykro z tego powodu.Moje psy mają po 6 lat i juz teraz nie wyobrażam sobie aby mogły odejść.
Ale kota mi gdzieś wcięło.Nie ma go już ponad tydzień.Jeszcze na tak długo nie znikał. Albo gdzieś się szlaja,albo beata - Pią 09 Lip, 2010 09:02
evita napisał/a:
proponuję labradora
Te psy dobrze znoszą mieszkanie w budzie? Tomoe - Pią 09 Lip, 2010 09:07 Jako towarzysze dla dzieci świetne są goldeny, ale one się absolutnie nie nadają do życia przy budzie, a już tym bardziej nie na łańcuchu. milutka - Pią 09 Lip, 2010 09:19
beata napisał/a:
Te psy dobrze znoszą mieszkanie w budzie?
..z tego co wyczytałam to nie ale niekoniecznie to musi być pies do budy ...jak mi sie uda przekabacić męża i chłopców to kupię jednak goldena ...mam duże mieszkanie tak wiec nie powinno być problemu by był w domu ....ale żeby to ode mnie zależało ...jak na razie analizuję każda podpowiedz sabatka - Pią 09 Lip, 2010 09:33 ja chyba będe musiała moją sukę uspać. robi się coraz bardziej agresywna na dzieci warczy. poza podwórko z nią nie wychodzę już bo do ludzi się rzuca. no i ja czasem nawet się boję do śmietnika podejść raz warknęła na mnie.evita - Pią 09 Lip, 2010 09:35 Do budy i na łańcuch to ja zdecydowanie nie polecam żadnego psa
kiedyś miałam fioła na tle hovawartów śliczne psiska ! ale już mi ktoś skutecznie wybił z głowy tą rasę gdyż psy te są bardzo wymagające i trzeba mieć dobrą rękę, żeby ułożyć odpowiednio takiego. Ale są naprawdę piekne milutka - Pią 09 Lip, 2010 10:09
evita napisał/a:
kiedyś miałam fioła na tle hovawartów śliczne psiska ! ale już mi ktoś skutecznie wybił z głowy tą rasę gdyż psy te są bardzo wymagające i trzeba mieć dobrą rękę, żeby ułożyć odpowiednio takiego. Ale są naprawdę piekne
Tak ta rasa jest piękna ....ale nie dla mnie ...ja bym nie umiała im pokazać kto tu rządzi a z tego co wiem to opiekun nie może pozwolić by nim zawładnął taki piesek bo już po nim KICAJKA - Pią 09 Lip, 2010 13:11
milutka napisał/a:
ja bym nie umiała im pokazać kto tu rządzi a z tego co wiem to opiekun nie może pozwolić by nim zawładnął taki piesek bo już po nim
Każdy pies wymaga ułożenia -dobrego wychowania(niestety jak właściciel sam nie wychowany to klapa).Jednak czasem łatwiej z psem niż z dzieckiem Doświadczenia trochę masz Zależy czemu ma pies służyć,do obrony(postrachu),harców i swawoli czy też do przytulania Pod tym względem trzeba rozważyć,bo pies nie zabawka ani przedmiot,zwłaszcza rasowy Czasem kundel bywa lepszy od wszystkich rasowców A mnie najbardziej żal mojego najspokojniejszego na świecie bassetaevita - Czw 05 Sie, 2010 15:37 zerknijcie TUTAJ na filmik ... ja nie dałam rady obejrzeć do końca ale pod petycją się podpisałam ... może i wy to zrobicie ?Flandria - Czw 05 Sie, 2010 15:52 wstrząsające
ale pod petycją się nie podpisuję
nie wierzę w jej sens
ludzie sami siebie trują, dla kasy, zysku itd
te zwierzęta z tego samego powodu są tak traktowane, bo tak taniej, szybciej itd
echsabatka - Pią 06 Sie, 2010 08:25 podpisałam
10 sekund mi wystarczyłoFlandria - Pią 06 Sie, 2010 09:06 powiem Wam, że mam non stop przed oczami tego psa
masakra jakaś Tomek - Pią 06 Sie, 2010 09:32 tak samo traktowane sa zwierzęta, których mięso kupujemy i jemy codziennie, tak są traktowane konie, krowy, świnie, gęsi, indyki, dróbFlandria - Pią 06 Sie, 2010 09:37 no ja się od wczoraj - od zobaczenia tego filmiku - zastanawiam nad wegetarianizmem
kupujemy w sklepach zapakowane ładnie mięsko, albo po prostu dostajemy je na talerzu i wydaje nam się, że jesteśmy tacy pełni miłości do zwierząt evita - Pią 06 Sie, 2010 10:05
Tomek napisał/a:
tak są traktowane konie, krowy, świnie, gęsi, indyki, drób
to samo mówiłam po obejrzeniu tego filmiku. Nasz drób jest transportowany w takich samych warunkach jak tam koty i być może chińczyki oglądając filmik w polskiej wersji byliby podobnie zbulwersowani jak my.
Flandra napisał/a:
mam non stop przed oczami tego psa
ja niestety też wstrząsnęło to mną niesamowicie a moja psina wczoraj ode mnie otrzymał nadmiar czułości jak nigdy i tuląc go czy głaszcząc chciałam jakby poprzez niego przekzać swoje współczucie tym pokrzywdzonym ...
Flandra napisał/a:
zastanawiam nad wegetarianizmem
i ja mam takie plany ... muszę się zorientować w menu jakie mogłabym zaserwować zamiennie.Flandria - Pią 06 Sie, 2010 10:06
evita napisał/a:
a moja psina wczoraj ode mnie otrzymał nadmiar czułości jak nigdy
tak samo zareagowałam evita - Pią 06 Sie, 2010 10:07
przynajmniej w tej kwestii Małgoś - Nie 26 Wrz, 2010 00:52 Mam coś dla kotomaniaków.... takich jak ja
Nic dodać - nic ująć KICAJKA - Nie 26 Wrz, 2010 13:25
Nie wiem czy uda się,aby pozostało to nagranie.
Dla wszystkich zwierzomaniaków Bebetka - Nie 26 Wrz, 2010 13:34 To jest super króliczek ....... w biurze mógłby pracować Klara - Nie 26 Wrz, 2010 13:48 I jaki przydatny!
Otwierałby koperty, a później zjadałby śmieci Bebetka - Nie 26 Wrz, 2010 13:52
Klara napisał/a:
Otwierałby koperty, a później zjadałby śmieci
dobre.....o króliczku jako niszczarce nie pomyslałam KICAJKA - Nie 26 Wrz, 2010 14:51 Nasz maluch zachowuje się podobnie,czasem jak mały odkurzacz do różnych śmieci i trzeba uważać,żeby mu coś nie zaszkodziło Małgoś - Sob 02 Paź, 2010 18:22 Zachorowałam na..... rybki
Będąc w sklepie zoologicznym zobaczyłam te cuda i postanowiłam, że zacznę organizować sprzęt co by nabyć takie stadko i móc je podziwiać w domowym zaciszu... Moim kotom pomysł pewnikiem też się spodoba... Ale nie zrażam się, mam znajomych posiadaczy jednego i drugiego, i jakoś wszystkie rybki mają się dobrze, a koty czasem śpią na akwarium
Jedno co mi się w tych rybkach nei podoba to ich cena, bo w sklepie 40 PLN za sztukę... A by to dobrze się czuło musi żyć w grupie kilkunastu sztuk
Te rybki rozmnażają się oralnie Dosłownie! Cały proces tarła jest oralny, łacznie z zapłodnieniem ikry do którego dochodzi w pyszczku samiczki
Wkleję filmik, na którym widać jak młode osobniki śmigają sobie po akwarium całą ławicą...
yuraa - Sob 02 Paź, 2010 18:51 to podgatunek pielęgnicowatych, miałem kiedyś dwa gatunki w jednym akwarium i nastapila krzyzówka: pasiasty ojciec i matka koloru rózowej świnki potomstwa było 150 wszystkie pasiaste. rozdalem znajomym a około 100 sztuk wpusciłem do wielkiego akwarium w pracy.
40 zeta za sztukę
tego chwastu odemnie w zadnym sklepie zoologicznym nie chcieliMałgoś - Sob 02 Paź, 2010 19:07
yuraa napisał/a:
to podgatunek pielęgnicowatych,
też kiedyś miałam takie pielęgnice... żyło im się dobrze, rozmażały mi się... ale teraz chciałabym mieć takie rasowe, czystej krwi
można takie kupić od hodowców na giełdach, na allegro też jest sporo, ale trzeba się dobrze znać co by nie kupić jakiś zmutowanych, lub chorych...
a co do ceny to niestety są wysokie, tu znalazłam po 20 zeta za sztukę
http://allegro.pl/tropheu...1245751344.html
ale często można kupić całe stadko od likwidujących, albo zmieniających hodowlę
dziś cena jest 105 za 15 rybek, ale aukcja trwa jeszcze 7 dni... ciekawe za ile pójdą Borus - Sob 02 Paź, 2010 19:50
Małgoś napisał/a:
teraz chciałabym mieć takie rasowe, czystej krwi
...rybki z rodowodem? Małgoś - Sob 02 Paź, 2010 20:07
Borus napisał/a:
...rybki z rodowodem?
wariactwo, wiem... pterodaktyll - Sob 02 Paź, 2010 21:17
Małgoś napisał/a:
teraz chciałabym mieć takie rasowe, czystej krwi
To se konie morskie kup.........takie z rodowodem.... pterodaktyll - Sob 02 Paź, 2010 21:19
Cytat:
dziś cena jest 105 za 15 rybek, ale aukcja trwa jeszcze 7 dni... ciekawe za ile pójdą
Poporcjowane czy w całości??? Małgoś - Sob 02 Paź, 2010 22:35
pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
dziś cena jest 105 za 15 rybek, ale aukcja trwa jeszcze 7 dni... ciekawe za ile pójdą
Poporcjowane czy w całości???
Ty to byś pewnie jeszcze usmażone na rumiano chciał...
Ale co mi po takich
Ja chcę sobie na ich tarło popatrzeć... pterodaktyll - Sob 02 Paź, 2010 22:38
Małgoś napisał/a:
chcę sobie na ich tarło popatrzeć
Jak to mówią.........różne zboczenia chodzą po ludziach............... Małgoś - Sob 02 Paź, 2010 22:54
pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
chcę sobie na ich tarło popatrzeć
Jak to mówią.........różne zboczenia chodzą po ludziach...............
i że głodnemu chleb na myśli...
a tak całkiem serio, to widziałam te ich tańce tarłowe na filmikach i jest na co popatrzeć pterodaktyll - Sob 02 Paź, 2010 23:01
Małgoś napisał/a:
całkiem serio, to widziałam te ich tańce tarłowe na filmikach
A nie ma gdzieś filmu o tym jak kopulują wieloryby?... Małgoś - Sob 02 Paź, 2010 23:10
pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
całkiem serio, to widziałam te ich tańce tarłowe na filmikach
A nie ma gdzieś filmu o tym jak kopulują wieloryby?...
hmmm... nic mi na ten temat nie wiadomo...
Ty się ze mnie nabijasz, Ptero Borus - Nie 03 Paź, 2010 05:49
pterodaktyll napisał/a:
różne zboczenia chodzą po ludziach
...jeden woli blondynki, inny lewatywę... pterodaktyll - Nie 03 Paź, 2010 09:40
Małgoś napisał/a:
się ze mnie nabijasz, Ptero
Nic podobnego......pomyślałem, że skoro tak się interesujesz życiem godowym ryb, to wieloryby będą atrakcyjniejsze bo będziesz wszystko widziała jakoby w powiększeniu..... Małgoś - Pon 04 Paź, 2010 10:15
pterodaktyll napisał/a:
wieloryby będą atrakcyjniejsze bo będziesz wszystko widziała jakoby w powiększeniu.....
phi...
wieloryby nie są pielęgnicami i nie zapładniają się oralnie ZbOlo - Pon 04 Paź, 2010 11:31
Małgoś napisał/a:
wieloryby nie są pielęgnicami i nie zapładniają się oralnie
...a jak się sprawa ma z pielęgniarkami...???Flandria - Pon 04 Paź, 2010 11:40
ZbOlo napisał/a:
...a jak się sprawa ma z pielęgniarkami...???
też się nie zapładniają oralnie ZbOlo - Pon 04 Paź, 2010 11:43
Flandra napisał/a:
też się nie zapładniają oralnie
...no to dobrze! Często odwiedzam tatę w szpitalu..... Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 19:40 koty jak to koty, mają swoje odloty
ten pokraka leżący na grzbiecie to zupełnie jak mój rudzielec... ysae - Sob 13 Paź, 2012 17:26 ysae - Sob 13 Paź, 2012 18:28 ysae - Pon 15 Paź, 2012 10:43 ysae - Wto 16 Paź, 2012 09:37 ysae - Śro 17 Paź, 2012 15:43 Temat postu: moje psycho--tropyMałgoś - Pią 19 Paź, 2012 19:24 koty nadają sztuce inny wymiar
Małgoś - Sob 20 Paź, 2012 18:17 Dora - Sob 20 Paź, 2012 18:19 Super fotka Małgoś - Sob 20 Paź, 2012 18:21
Dora napisał/a:
Super fotka
Facebooka przeglądam Dora - Sob 20 Paź, 2012 18:23 O, a jaka to stronka ?Małgoś - Sob 20 Paź, 2012 18:35
Dora napisał/a:
O, a jaka to stronka ?
U siebie na głownej sobie oglądam
Bo większość znajomych na fb to kociary i podobne wariatki Tajga - Sob 20 Paź, 2012 18:38
Małgoś napisał/a:
to kociary i podobne wariatki
To o mnie Małgoś - Sob 20 Paź, 2012 18:50
Tajga napisał/a:
Małgoś napisał/a:
to kociary i podobne wariatki
To o mnie
Bośmy som w jednym klubie piotrAA82 - Sob 20 Paź, 2012 19:57
A ja ostatnio kupiłem dwa karmniki dla sikorek, takie na ziarno i oczywiście wywiesiłem za oknami. Teraz mam niezłą radochę jak przychodzą. Jeden karmnik jest w moim pokoju, a drugi w pokoju mamy. Obydwoje mamy frajdę z obserwacji. Nie ukrywam że koty w ostatnim czasie mocno się przyczyniają do zmniejszenia liczby ptactwa na moim osiedlu , ale koty też lubię.Małgoś - Sob 20 Paź, 2012 20:01
piotrAA82 napisał/a:
;)
A ja ostatnio kupiłem dwa karmniki dla sikorek, takie na ziarno i oczywiście wywiesiłem za oknami. Teraz mam niezłą radochę jak przychodzą. Jeden karmnik jest w moim pokoju, a drugi w pokoju mamy. Obydwoje mamy frajdę z obserwacji. Nie ukrywam że koty w ostatnim czasie mocno się przyczyniają do zmniejszenia liczby ptactwa na moim osiedlu , ale koty też lubię.
Moje koty miały taką radochę a kocica mimo siatki zabezpieczającej na balkonie upolowała sikorkę Nie wiem jakim cudem to zrobiła, ale złapała i trzymała w pysku sikorkę, która była za siatką Halloween - Sob 20 Paź, 2012 20:14 to też jest kotek.
Czarny - Sob 20 Paź, 2012 21:43
Halloween napisał/a:
to też jest kotek.
Super!!! Taki kot to jest to!!!(Co prawda to chyba ona) ysae - Sob 27 Paź, 2012 10:04 Małgoś - Nie 28 Paź, 2012 20:48
Mam w domu bardzo podobne dwa egzemplarze tylko ciut starsze wlod - Pon 29 Paź, 2012 13:59 Temat postu: ZwierzoterapiaWlasnie wczoraj przywjozlem do mojego domu malego kotka nazwalem go kropek gdyz jest dwukolorowy lewa strona jest czarna prawa jesst biala a na lewej stronie nosa ma kropke.Kiedys do kotów mialem jakis uraz, jednak poprzedniej zimy mieszkając w Wloclawku na ogrod pojawjało sie czasami 10 kotów i wszystkie dokarmialismy i tu nagle pojawily sie trzy kilku miesieczne kotki.Iwtedy zrozumialem jak ludzie potrafią byc okrutni gdyz te male kotki biegly na daszek po pokarm.Oczywiscie karmilismy je jednakich stan ssie pogarszal gdyz mrozy w tamtym byly poządne.W koncu stwierdziłem ze musze je sprowadzic do domu gdyz inaczej zamarzną .I sądzicie ze bylo je latwo zlapać naprawdę trudnojednak po miesiacu byly juz w domu.I wlasnie czarno- bialy przybył do domu ostatni.Dwa dni przesiedzal przy kaloryferze dopiero po tygodniu juz chasal po domu .To doswiadczenie zmienilo moje nastawienie do kotów.Mialem rowniez wspanialego mieszanca Dianę jednak o tej histori napisze innym razemMałgoś - Pon 29 Paź, 2012 21:10 wlod, Ja też mam w domu koty, które przygarnęłam z ulicy. Niestety nie miałam przyjemności poznać ich kociego dzieciństwa bo do mnie trafiły już będąc dorosłymi. Ale i tak je uwielbiam. Moje nie przepadają za sobą zbytnio, kocica prycha na chłopaka non-stop, tłuką się albo omijają szerokim łukiem. Ale jest już dużo lepiej niż było na samym początku, gdy kocica całymi dniami przesiadywała na szafie w pokoju dzieci. Ano takie ryzyko istnieje, że nie zaiskrzy Najbezpieczniej jest brać dwa małe kociaki a nie jak u mnie dwa dorosłe.
Wcześniej miałam też sunię i jak znajdę fotki to wkleję tutaj, Rudy kocur bardzo lubi psy, garnie się do psów, reaguje na gwizdanie, ewidentnie musiał dorastać z psami. Mam gdzieś fotki jak śpią sobie razem z sunią. yuraa - Pon 29 Paź, 2012 23:05 Halloween - Pon 12 Lis, 2012 22:44 Pełno tu miłośników kotów, to mam coś.
olga - Pon 12 Lis, 2012 22:55 z dwojga "złego" wole psy
Halloween - Pon 12 Lis, 2012 23:48 wilki są przepiękne
Dora - Wto 13 Lis, 2012 12:54
Moje maleństwo.
Wzięłam ją ze schroniska, choć mam już jedną sunię w domu. Kocham zwierzęta bardziej niż ludzi i lubię się nimi otaczać. Ta mała chociaż ma dopiero rok jest po bardzo ciężkich przejściach, uciekła od ludzi którzy się nad nią znęcali. Ma poprzetrącane łapki, pokaleczone uszy, była bita i głodzona, ma blizny po przypaleniach papierosem. Jest bardzo przerażona, boi się wszystkiego, natomiast za mną chodzi jak cień, nie odstepuje mnie na krok, choć jest u mnie dopiero od soboty. Także jestem szczęsliwa że mogłam jej stworzyc dom...NANA - Wto 13 Lis, 2012 18:59 ... ale słodka ... Halloween - Wto 13 Lis, 2012 20:10
NANA napisał/a:
... ale słodka ...
E... wygląda jakby czaiła się do skoku i zadania śmiertelnych ran.
A tak naprawdę , to nie tylko my, posiadamy zdolność wyrażania uczuć poprzez twarz i oczy.
naprz.
Dora - Wto 13 Lis, 2012 21:42
Halloween napisał/a:
E... wygląda jakby czaiła się do skoku i zadania śmiertelnych ran.
Co Ty bredzisz ? Ona kuli się w sobie, boi każdego gwałtowniejszego ruchu, podniesionego głosu... Wygląda jak kupka nieszczęścia Halloween - Wto 13 Lis, 2012 22:56
Dora napisał/a:
Halloween napisał/a:
E... wygląda jakby czaiła się do skoku i zadania śmiertelnych ran.
Co Ty bredzisz ? Ona kuli się w sobie, boi każdego gwałtowniejszego ruchu, podniesionego głosu... Wygląda jak kupka nieszczęścia
Moje drugie zdanko, o tym właśnie mówi, ona ma swoje uczucia wypisane na tej psiej twarzy. to pierwsze zdanie to był tylko żart.
Naprawdę nie uważam aby ta mala istota miała by być psim zabójcą. Halloween - Wto 13 Lis, 2012 22:59 I mały drobiazg dla rozładowania napiętej atmosfery.
Dora - Wto 13 Lis, 2012 23:02 Aaaa, to żart był, uff Halloween - Wto 13 Lis, 2012 23:47
Dora napisał/a:
Aaaa, to żart był, uff
Wyluzuj, to naprawdę fajny psiak i dobrze ze mu się jego zły czas skończył.
Dora - Wto 13 Lis, 2012 23:52 Właśnie śpi mi na głowie Przylgnął do mnie z całych sił, łazi za mną jak cień, stara się trzymać blisko, płacze jak wychodzę do pracy. Chyba pierwszy raz poczuł miłość, a może wdzięczność ?Halloween - Wto 13 Lis, 2012 23:58
Dora napisał/a:
Właśnie śpi mi na głowie Przylgnął do mnie z całych sił, łazi za mną jak cień, stara się trzymać blisko, płacze jak wychodzę do pracy. Chyba pierwszy raz poczuł miłość, a może wdzięczność ?
Mialem w życiu pełno kotów i dwa psy, jeden , mały fox terier, to był dzikus, robił co chciał aż w końcu nam zwiał. Ktoś ze znajomych widział go w lesie kolo stadionu w Gdyni.
Drugi pies, to była wilczyca, była wspaniała, ale żyła tylko 8 miesięcy, zabił ją samochód, było to na wakacjach . Dla mnie wtedy wakacje się skończyły.Małgoś - Pią 23 Lis, 2012 21:19 Halloween - Pią 23 Lis, 2012 23:54
Nie ma to jak emancypacja. Ate - Śro 28 Lis, 2012 08:24 LadyAte - Śro 28 Lis, 2012 08:25 ObstawaDora - Pią 30 Lis, 2012 21:57 Ja to mam szczęście, ech... Przybłąkała się do mnie kociczka, mała, biedna, wystraszona. Płakała żałośnie pod klatką jak wracałam z psami, pogłaskałam nieopatrznie i poszła za mną do domu. No i jest problem - 2 psy i mama jutro wraca, a ona nie znosi kotów ! Dałam ogłoszenia na fejsie i gdzie tylko mogłam, ale coś czuję że będzie awantura w domu. Dziewczynki chcą ją zatrzymać, a kocinka jest przemiła, nauczona czystości i bardzo przytulaśna, malutka jeszcze.. I powiedzcie czemu zawsze do mnie się te zwierzęta przybłąkują A może tylko ja biorę do domu, reszta przechodzi obojętnie pewnie, ech Czarny - Pią 30 Lis, 2012 22:09
Cytat:
I powiedzcie czemu zawsze do mnie się te zwierzęta przybłąkują A może tylko ja biorę do domu, reszta przechodzi obojętnie pewnie, ech
Ja mam podobną sytuację z psami. Podobno takiemu "przybłędzie" nie powinno się dawać jeść, bo zostanie.A ja nie potrafię nie dać Halloween - Pią 30 Lis, 2012 23:34
Czarny napisał/a:
Cytat:
I powiedzcie czemu zawsze do mnie się te zwierzęta przybłąkują A może tylko ja biorę do domu, reszta przechodzi obojętnie pewnie, ech
Ja mam podobną sytuację z psami. Podobno takiemu "przybłędzie" nie powinno się dawać jeść, bo zostanie.A ja nie potrafię nie dać
Z kotem mały kłopot, są czyste, zajmują się sobą. Zatrzymaj kociaka.Dora - Pią 30 Lis, 2012 23:43 Niestety, nie mieszkam u siebie Halloween - Pią 30 Lis, 2012 23:51
Dora napisał/a:
Niestety, nie mieszkam u siebie
Ale na dworze zimno, kociak nie przeżyje, chyba że dachowiec, ale sądząc po tym co napisałaś, to raczej nie. Ufam ze znajdziesz jakieś rozwiązanie, szkoda malucha.
A poza tym to witam z powrotem
Dobra decyzja.Dora - Pią 30 Lis, 2012 23:53 Coś znajdę na pewno No i witaj ponownie Halloween - Pią 30 Lis, 2012 23:59
Dora napisał/a:
Coś znajdę na pewno No i witaj ponownie
kto szuka ten znajdzie, a co Cie nie zabije to Cie wzmocni.
Dobrze jest czasami wyrzucić z siebie emocje, nawet gdy dzieje się to hałaśliwie. Małgoś - Czw 06 Gru, 2012 20:12 Nie wiem ile w tym prawdy, ale kto wie...
Ponoć ta małpa przygarnęła tego kociaka
Halloween - Pią 07 Gru, 2012 20:40
Małgoś napisał/a:
Nie wiem ile w tym prawdy, ale kto wie...
Ponoć ta małpa przygarnęła tego kociaka
Ale popatrz na minę kota, szczęśliwy nie Małgoś - Pią 07 Gru, 2012 21:29
Halloween napisał/a:
Ale popatrz na minę kota, szczęśliwy nie
Skoro tak mówisz...
Halloween - Pią 07 Gru, 2012 22:43
Małgoś napisał/a:
Halloween napisał/a:
Ale popatrz na minę kota, szczęśliwy nie
Skoro tak mówisz...
ja tylko widzę jego facjatę Enja - Pią 14 Gru, 2012 21:06 Enja - Sob 15 Gru, 2012 11:46 esaneta - Sob 15 Gru, 2012 11:47 co mi zrobisz jak mnie złapiesz? pterodaktyll - Sob 15 Gru, 2012 18:41
esaneta napisał/a:
co mi zrobisz jak mnie złapiesz?
A na co masz ochotę? Enja - Nie 16 Gru, 2012 11:57 esaneta - Nie 16 Gru, 2012 14:07 to nie było do Ciebie Pterek, taki komentarz mi się po prostu do tego zdjecia nasunął Halloween - Nie 16 Gru, 2012 17:14
esaneta napisał/a:
co mi zrobisz jak mnie złapiesz?
Jeżeli komentarz do zdjęcia...
Ok... sekcję.
olga - Nie 16 Gru, 2012 17:26 Enja, zrobiłaś zdjęcie mojemu Kacprowi? Enja - Nie 16 Gru, 2012 17:29 olga, masz na myśli ozdobę choinkową?
Jeśli to Kacper, to jest bossssski olga - Nie 16 Gru, 2012 17:37 nie, myślę o tym psie co zza szyby przygląda sie kotu
identyczny jak mój spanielEnja - Nie 16 Gru, 2012 18:36 Kacper - spaniel cudny.
Ja kocham wszystkie czworonogi Janioł - Nie 16 Gru, 2012 18:41
Enja napisał/a:
Ja kocham wszystkie czworonogi
ja też.......zwłaszcza w dobrym sosie Enja - Nie 16 Gru, 2012 18:42
Janioł napisał/a:
ja też.......zwłaszcza w dobrym sosie
ulena - Nie 16 Gru, 2012 20:19 to są moje zwierzoterapeuci, obydwa psy to wyrzutki społeczeństwa, ten szary to wyrzucony jako 3miesieczne szczenię tak wychudzony, tak pobity, że trzy dni walczyliśmy o jego życie , kroplówki przez trzy doby u mnie w domu, bo kliniki dla zwierząt tutaj nie ma, dobrze że mamy dobrego weterynarza to przyjażdżał co parę godzin by sprawdzić czy pies jeszcze żyje , dawał mu 50% szansy na przeżycie, ale wyratowaliśmy z mężem i jest to teraz cudowny zwierz, a czarny to moja ukochana suńka, którą tez ktoś wyrzucił z samochodu. Kocham te swoje "wyrzutki"
'Enja - Sob 22 Gru, 2012 09:39
A ja przyszłam wkleić linka do filmiku który jakiś czas temu sama montowałam
Uprzedzam, że jest cholernie nudny i monotematyczny bo same rude sierściuchy były mi inspiracją
Ale na innych niż moje filmikach stary kod misię pojawia, więc nie wiem o co chodzi
Ja też miałam problem i... doszłam...
Udostępnij
Umieść
a pod spodem kodu masz do zaznaczenia ptaszkiem:
- Po zakończeniu odtwarzania pokaż proponowane filmy
- Użyj protokołu HTTPS [?]
- Włącz rozszerzony tryb prywatności [?]
- Użyj starego kodu umieszczanego na stronie [?]
Zaznacz ptaszkiem - Użyj starego kodu umieszczanego na stronie
i pojawi się stary kod wyżej, skopiuj i wklej tutaj i gotowe
p.s. Takim pieskiem opiekowałam się 14 latek W październiku minął roczek od mojej suni pogrzebu Romuald - Pią 28 Gru, 2012 10:20 Pozdrawiam Ulena. Czuć zwierzaki to dobrze, one udomowione są biedne, szukają naszej pomocy. Pamiętaj długi spacer aby biegać. Fajno.Romuald - Pią 28 Gru, 2012 10:24 No uważaj na sunię, pilnuj jej, Bo szczeniaki... ale nie ma sprawy jeden zastrzyk na 0,5 roku, a jestem ciekaw jak sobie radzisz, bo ja psiarz , nawet szkoliłem zwierzaki.Małgoś - Nie 13 Sty, 2013 21:25 I jak ich nie kochać
Nr 3 wymiata Czarny - Nie 13 Sty, 2013 21:58
Małgoś napisał/a:
Wysłany: Dzisiaj 21:25
I jak ich nie kochać
I jak tu na nie nakrzyczeć???...kiedy im jest tak przykro yuraa - Nie 13 Sty, 2013 22:21 no niestety bywa i tak
http://szczecin.gazeta.pl....html#LokSznTxtMałgoś - Nie 13 Sty, 2013 22:35
To są wymagające psy. One potrzebują nie tylko szkolenia od małego, ale także długich spacerów i zabawy. I muszą żyć z człowiekiem, a nie obok niego. Od szczeniaka pies musi być uczony przebywania z ludźmi, z dziećmi. To są psy rodzinne. A nie mordercy do walk.
esaneta - Śro 06 Lut, 2013 14:16 ale akrobata!!!! smokooka - Śro 06 Lut, 2013 16:29 Ja to się wciąż, od wczoraj, zastanawiam, czy na tym fotelu przecudnej urody pozawijali jednego psa czy jest ich tam więcej? Małgoś - Śro 06 Lut, 2013 19:33
smokooka napisał/a:
Ja to się wciąż, od wczoraj, zastanawiam, czy na tym fotelu przecudnej urody pozawijali jednego psa czy jest ich tam więcej?
Długaśne ma kończyny i pewnie dlatego tak się poskładał...
Ale ja intensywnie doszukiwałam się jego głowy... i pojecia nie mam co on z nią zrobił Janioł - Śro 06 Lut, 2013 19:39 ale możesz być pewna - fotel jest jedensmokooka - Śro 06 Lut, 2013 19:44
Małgoś napisał/a:
co on z nią zrobił
pewnie się z ch na łby pozamieniał sądząc po pierwszym planie Małgoś - Śro 06 Lut, 2013 19:48 wampirzyca - Śro 06 Lut, 2013 22:06 Małgoś - Śro 06 Lut, 2013 23:07 też potrafi
Klara - Nie 03 Mar, 2013 21:19 Whiplash - Pon 04 Mar, 2013 10:51 Autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum, musiałem się tym podzielić. Andrzej jesteś naszym idolem.
(Uwaga! Pisownia oryginalna bez cenzury.)
Czy ta historia może być prawdziwa?
Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.
Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp****ć więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę *pie**al* - a wtedy wiadomo - wąż.
Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk***iel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja p***ę. Nie ni ch** to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest ku*** za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pi*** - oż ku***, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. ku***, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot ku*** popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.
Lecę ku*** na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego sk***iela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch**, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, ku***, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch**, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch** trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.
Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch**, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten ku*** głąb zamiast przyjść do mnie to ku*** chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No poj***ło i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch**, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem.
Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i ku*** koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w ch** i kota też nie słychać już. Ja p***ę. ku***, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.
Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w du***, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. ku***, mam w aucie, ch**, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja p***ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.
Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pi***. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wp****lił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, ku***, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch** złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu ku*** powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w ch**, pacanie.
Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.
Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. ku***, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - ku***, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch**, to go musi wygonić albo utopić.
Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego sk***iela dalej nie wylało z kąpielą. ku*** mać, urwało się wszystko w pi*** i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w ch** - jak się to gdzieś przytka, to będę miał pr***ebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pi***olony dekiel. Wchodzę - a ten sk***iel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja p***ę! Jak on ku*** wyszedł, którędy? Ano ku*** wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja ku*** stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. *j****. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. ku*** mać. Przynajmniej kuleje.
Straty: za***ane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, za***ana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do *j****, brezent z reklamą firmy - poszedł w ch**, latarka - w ch**, pogrzebacz w ch**. Afera na ulicy jak ch**.esaneta - Pon 04 Mar, 2013 14:31
Whiplash napisał/a:
historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum
Whiplash napisał/a:
ona ma już w biosie zaprogramowane
chyba juz wiem co to za forum Franc - Pon 04 Mar, 2013 21:19 KICAJKA - Wto 05 Mar, 2013 16:21
Whiplash napisał/a:
Autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum, musiałem się tym podzielić.
Dzięki za poprawę nastroju Janiołku,
setnie się ubawiłyśmy z córcią czytając
Nie na darmo mówią,że "koty mają 7 żyć" Whiplash - Śro 06 Mar, 2013 09:04
Przepraszam Wiplash'ku
Stara,chora,niedowidzi,jednym okiem czyta w gorączce staaw - Śro 06 Mar, 2013 18:28
KICAJKA napisał/a:
Stara
Bez przesady...
KICAJKA napisał/a:
chora
KICAJKA napisał/a:
niedowidzi
Znam kogoś komu szklane oczy wszczepili, jak nówki... pterodaktyll - Śro 06 Mar, 2013 19:23
staaw napisał/a:
Znam kogoś komu szklane oczy wszczepili, jak nówki...
Ciekawe kto to może być..... staaw - Śro 06 Mar, 2013 19:28 Witaj Ptero, spodziewałem się że Cię tu zastanę...pterodaktyll - Pią 15 Mar, 2013 22:12 rufio - Pią 15 Mar, 2013 22:17 http://strefatajemnic.one...07,artykul.htmlpterodaktyll - Pią 15 Mar, 2013 22:45
leon - Pon 18 Mar, 2013 18:44 https://www.facebook.com/...151333049112055Franc - Wto 19 Mar, 2013 20:33 Halloween - Wto 19 Mar, 2013 20:50 zawsze mi się podobały te zwierzaki
esaneta - Sob 23 Mar, 2013 09:59 wolny - Sob 23 Mar, 2013 10:59 esaneta, yuraa - Nie 12 Maj, 2013 22:26 czy ktokolwiek zna człowieka który tak sie cieszy na jego widok ?
no przesympatyczne
pterodaktyll - Nie 12 Maj, 2013 22:29
yuraa napisał/a:
przesympatyczne
Rzeczywiście, gęba sama się śmieje na taki widoczek Halloween - Pon 13 Maj, 2013 01:35 To jest ciekawe, skrzyżowanie tygrysa z lwem... i co wyszło.
smokooka - Pon 13 Maj, 2013 07:06
Halloween napisał/a:
i co wyszło.
Lygrys, tygrysolew, tyglew, tak są nazywane te wielkie bydlaczki Halloween - Pon 13 Maj, 2013 11:56
smokooka napisał/a:
Halloween napisał/a:
i co wyszło.
Lygrys, tygrysolew, tyglew, tak są nazywane te wielkie bydlaczki
leon - Czw 30 Maj, 2013 22:33 Wiedźma - Pią 31 Maj, 2013 07:24 leon, nie ciesz michy bo to fotomontaż debilny w dodatku.wolny - Pią 31 Maj, 2013 07:31 No mnie na wymioty zbiera jakby co !! smokooka - Pią 31 Maj, 2013 08:06
Wiedźma napisał/a:
leon, nie ciesz michy bo to fotomontaż debilny w dodatku.
pterodaktyll - Pią 31 Maj, 2013 08:12
wolny napisał/a:
No mnie na wymioty zbiera jakby co !!
No to nie jedź przypadkiem na planetę Melmak leon - Pią 31 Maj, 2013 08:22
Wiedźma napisał/a:
leon, nie ciesz michy bo to fotomontaż debilny w dodatku.
A juz myslalem,ze to nowa oferta McDonald`s pterodaktyll - Pią 31 Maj, 2013 08:42
leon napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
leon, nie ciesz michy bo to fotomontaż debilny w dodatku.
A juz myslalem,ze to nowa oferta McDonald`s
szymon - Pią 31 Maj, 2013 08:53 olga - Pią 31 Maj, 2013 09:04 a co on taki grzeczny?....... Wiedźma - Pią 31 Maj, 2013 12:21
olga napisał/a:
a co on taki grzeczny?.......
Bo nie ma na imię Olga olga - Pią 31 Maj, 2013 12:23
Wiedźma napisał/a:
Bo nie ma na imię Olga
to tylko moje image szymon - Pią 31 Maj, 2013 17:11
Cytat:
a co on taki grzeczny?.......
jakbyś była jedynym reproduktorem na wsi, to tez byś taka grzeczna leżała po robocieendriu - Pią 31 Maj, 2013 19:00 nie "cztery łapy - pies kudłaty"
tylko "nie chce mi się z Tobą gadać"esaneta - Sob 22 Cze, 2013 11:09 smokooka - Sob 22 Cze, 2013 20:42 smokooka - Sob 22 Cze, 2013 20:42 smokooka - Wto 09 Lip, 2013 10:43
smokooka - Pią 02 Sie, 2013 10:03 esaneta - Sob 22 Kwi, 2017 20:35 olga - Sob 22 Kwi, 2017 20:47 Ładna kocinka w klatce go trzymasz?Klara - Sob 22 Kwi, 2017 20:51 Śliczna
Trochę się przewróciła, ale dojdzie do siebie jak się przyzwyczai olga - Sob 22 Kwi, 2017 20:52 Aaa to dziewczynkaesaneta - Sob 22 Kwi, 2017 21:01 Dziewczynka smokooka - Sob 22 Kwi, 2017 21:11 Ale przepiękna jest! Obłędna jak ma na imię?esaneta - Sob 22 Kwi, 2017 21:15 Popiołek
Ma srebrzysto-popielatą sierść i obłędne akwamarynowe oczka smokooka - Sob 22 Kwi, 2017 21:29 Nasza jest Majones, czarna więc i Popiołek pięknie Tosia - Sob 22 Kwi, 2017 22:09 śliczna, super imię Wiedźma - Sob 22 Kwi, 2017 22:48 Śliczna kotka, chyba ją pokażę mojej córce - ona ma kota na punkcie kotów,
w domu ma dwa dachowce, rodzeństwo, nazywają się Zoltan i Vesemir esaneta - Sob 22 Kwi, 2017 22:56 To tez podobno dachowiec, choć łudząco podobny do tej rasy
http://www.kotydomowe.com/kot-burmilla
Ja tez mam kota na punkcie kotów
....i piesków Wiedźma - Sob 22 Kwi, 2017 23:02
esaneta napisał/a:
łudząco podobny do tej rasy
To może jednak rasowa kotka? Albo przynajmniej półkrwi? smokooka - Sob 22 Kwi, 2017 23:22 rasowa czy nie - często skundlenie rasy wychodzi na zdrowie zwierzakowi zupełnie jak w przypadku naszej Lalki ma dłuższą mordkę i dzięki temu może normalnie oddychać i nie chrumi jak świnka