To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Cześć

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 13:04
Temat postu: Cześć
Przepraszam, że zawracam Wam głowę, ale nie mogę sobie poradzić. Nie sypiam w nocy i coraz bardziej wpadam w paranoję. Jest ktoś w moim życiu, kogo bardzo kocham. Taki wprost wymarzony, aż nierealny, nikt nigdy o mnie tak nie dbał, nie starał się. A ja widzę tylko jedno. Drinki rano. Wino wieczorem.Cała butelka do kolacji albo dwie. Nigdy się nie upija. Nie widziałam go pijanego. Jest zawsze zadbany, ma świetną pracę i jeździ cały czas samochodem. Budujemy dom. Nadchodzi moment mojej życiowej decyzji. Kiedy zapytałam wprost o swoje obawy, potraktował to ze śmiechem jak najlepszy żart. Aż zrobiło mi się głupio i wstyd za to pytanie. Drinki są codziennie. Alkohol zawsze obecny w rozmowie - wino do kolacji, nareszcie po pracy, można odpocząć i wypić kieliszek tego lub tego itp, itd.
Proszę o jakieś sugestie - czy mam się czego obawiać, czy to tylko moja chora wyobraźnia ? Bo jeśli mam ... wolę być świadoma przed podjęciem decyzji ... Pozdrawiam,
Julia

ZbOlo - Czw 03 Lut, 2011 13:17

Julka1980 napisał/a:
Pozdrawiam,

...witam Jula, ZbOlo alkoholik. Wszechobecny alkohol, to nie wróży nic dobrego. Myślę, że powinnaś powiedzieć mu o swoich obawach - jest to przecież ważna decyzja... powodzenia.

Kulfon - Czw 03 Lut, 2011 13:51

Witaj 433

Julka1980 napisał/a:
czy mam się czego obawiać,

:tak:
Julka1980 napisał/a:
czy to tylko moja chora wyobraźnia ?

:nie: to raczej noramlne jezeli jest tak jak opisalas to powyzej


Adam, alkoholik


zanim powiesz kocham

Wiedźma - Czw 03 Lut, 2011 13:57

Cześć Julka.
Uważam, że słusznie się niepokoisz.
Codzienne picie nie jest czymś normalnym, a już te poranne drinki dają do myślenia.
A co się z nim dzieje gdy któregoś dnia się nie napije?

gnacik - Czw 03 Lut, 2011 14:00

Witaj, żaden kto ma problem a sam tego nie zauważy i nie przyzna się do tego, to reaguje tak jak to opisałaś, oczywiście nie mogę stwierdzić czy "ON" jest już uzależniony może po prostu lubi alkohol bo jest to zupełnie co innego niż uzależnienie,
myślę że możesz poczytać trochę forum znajdziesz tu sporo informacji na temat choroby alkoholowej, bo to jest choroba, i porównaj to, może znajdziesz sama odpowiedź.Pozdrawiam.

jerzy 1 - Czw 03 Lut, 2011 14:09

witam,jedynym doświadczeniem którym moge sie podzielić jest moje własne.mam porównanie kiedyś też w moim życiu był dużo alko teraz nie ma go wcale. nie jest normalne dla normalnych ludzi tak wiele alko.poza tym jak on jeżdzi?przecież to przestępstwo, a i wtwojej głowie zapaliła się czerwona lampka,więc NIE JEST TO NORMALNE!!!
jal - Czw 03 Lut, 2011 14:13

Julka - fajnie że jesteś...

Twoje obawy są uzasadnione i dobrze że o tym piszesz... nie ma nic za darmo większość z nas zaczynała podobnie i widziała tylko profity z wypicia winka czy piwa a potem nie wiadomo jak i jest już za późno.

Jedna z definicji choroby alkoholowej mówi że jest to choroba emocji - nie adekwatne odreagowywanie sytuacji życiowych.
Uzależniony nie zauważa swojego problemu mimo że otoczenie mu o tym mówi... warto byś poszła po poradę do przychodni leczącej uzależnienia lub grupy rodzinnej Al-anon.

Pozdrawiam. PD - janusz

morfeusz - Czw 03 Lut, 2011 14:14

Julka,moja sytuacja jest odwrotna.Jest ktoś dużo młodszy,dba o mnie,namówiła mnie na leczenie w ośrodku zamkniętym.Była cały czas ze mną w chwili gdy zostawiłem za sobą całe poprzednie życie.Zonę,mieszkanie,samochód.Ciężko pracuje na dwa etaty.Wraca wieczorem i piwo,drink.Wie,że są to dla mnie zagrożenia.Dwie rozmowy już na ten temat były.Trzeciej nie będzie.Nie złożę na ołtarzu lojalności,wdzięcznośći swojej 1,5 rocznej abstynencji.Dam dyla!!Twój wymarzony , wedle tego co piszesz a mojej wiedzy to faza ostrzegawcza.Bez terapii będzie lipa.Pozdrawiam
Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 14:14
Temat postu: I chyba już wiem
Czułam coś przez skórę i już wiem. Trafiłam na to forum. Poczytałam, zrobiłam wszystkie testy, a kiedy nie znałam odpowiedzi na pytanie, rozstrzygałam na korzyść. I wygląda na to, że od lat jestem z alkoholikiem, o czym nie miałam pojęcia. Nie do końca pasuje mi do tych schematów, chyba że jest wiele rzeczy o których nie wiem - nie widziałam go pijanego, tylko mocno zasypia wieczorem - jak kamień. Czy to możliwe, nie wiedzieć, że się jest z alkoholikiem ? Nie mogę pojąć. I co teraz ?
Najbardziej przerażająca jest świadomość, że trzeźwy może mnie wcale nie kochać ... Że tak naprawdę mnie nie zna, bo całą rzeczywistość fałszuje mu alkohol i leki antydepresyjne (bo bardzo stresująca praca) Wiem, że jestem bardzo silna, wiem, że odejdę. Dzisiaj. Bez względu na prawie wykończony dom i marzenia. Z niczym. Ale muszę mu pomóc, bo tylko jednego nie zniosę - że codziennie się zabija, że niedługo może umrzeć. Jeszcze rano byłam bardzo szczęśliwa ... A teraz szukam jak zacząć go ratować ... Głupie to życie.

Janioł - Czw 03 Lut, 2011 14:16

Julka1980 napisał/a:
teraz szukam jak zacząć go ratować .
po za próbami uświadomienia mu jego problemu o ile go ma, tak naprawdę niewiele możesz zrobić cf2423f
ZbOlo - Czw 03 Lut, 2011 14:18

Julka1980 napisał/a:
alkohol i leki antydepresyjne

...to mieszanka wybuchowa...
Julka1980 napisał/a:
Ale muszę mu pomóc, bo tylko jednego nie zniosę - że codziennie się zabija, że niedługo może umrzeć. Jeszcze rano byłam bardzo szczęśliwa ... A teraz szukam jak zacząć go ratować ... Głupie to życie.

...przede wszystkim zadbaj o siebie... a ratować to on musi się sam, nikt za niego tego nie zrobi... powiedz mu o swoich podejrzeniach i podejmijcie decyzję o leczeniu...

jerzy 1 - Czw 03 Lut, 2011 14:23

zaraz odejść?tak bez trudu,wysiłku?to się leczy wiem coś o tym-siudmy rok nie pije.jest to trudne ale udaje się to wielu nawet nie wiesz jak wielu
Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 14:31

jerzy napisał/a:
zaraz odejść?tak bez trudu,wysiłku?to się leczy wiem coś o tym-siudmy rok nie pije.jest to trudne ale udaje się to wielu nawet nie wiesz jak wielu


A co mam zrobić ??? Patrzeć jak się zabija ? Niech to robi sam, bez mojego udziału. Kiedy probowałam z nim rozmawiać, potraktował mnie jak idiotkę, mohera niemalże. Co to za bliskość skoro nie można rozmawiać o tak ważnym problemie.
I jeszcze a propos samochodu. Tak jeździ wypasioną bryką. Nie miał nigdy wypadku. I zawsze jest po czymś do lunchu, kolacji (jedzenie ponoć wchłania, zresztą ma mocną głowę - to oczywiście nie moje słowa)
Przecież nie mogę nic nie zrobić. Szukam w forum co na początek ...

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 14:38

Wiedźma napisał/a:
Cześć Julka.
Uważam, że słusznie się niepokoisz.
Codzienne picie nie jest czymś normalnym, a już te poranne drinki dają do myślenia.
A co się z nim dzieje gdy któregoś dnia się nie napije?


Wiesz co ? Teraz dopiero do mnie dociera, że rano zwykle bywa rozdrażniony, ale mocno się kontroluje. I raz kiedy pokłociliśmy się mocno i spotkaliśmy się dopiero po tygodniu - rano, w parku - on cały dygotał. Bardzo mnie to wzruszyło, a teraz aż tchu nie mogę złapać. Nie, to niemożliwe ...

jerzy 1 - Czw 03 Lut, 2011 14:40

a gdyby miał raka,to też byś prysła?TO się łatwiej leczy ,trudniej tylko zacząć
Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 14:41

[quote="ZbOlo"]
Julka1980 napisał/a:
alkohol i leki antydepresyjne

...to mieszanka wybuchowa...[quote="Julka1980"]
Tak, leki depresyjne. Ponoć bardzo słabe i kieliszek wina nie zaszkodzi. Tylko, że to nigdy nie byl jeden kieliszek.
Fajnie. Ale chce mi się żyć ...

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 14:45

jerzy napisał/a:
a gdyby miał raka,to też byś prysła?TO się łatwiej leczy ,trudniej tylko zacząć


Jak mam zacząć ? Przecież znowu mnie wyśmieje. To nie jest jakiś tam szczyl, tylko mądry facet przy którym czuję się intelektualnie mniejsza, jeśli można to tak ująć. A z tym rakiem to taki idiotyczny przykład ...

anakonda - Czw 03 Lut, 2011 14:46

jerzy napisał/a:
a gdyby miał raka,to też byś prysła?


A co ma rak wspolnego z nalogami zastanow sie zanim znowu cos napiszesz....Julka rob tak jak nakazuje ci sumienie serce itp..Jezeli jest osoba uzalezniona latwo moze nie byc...

ZbOlo - Czw 03 Lut, 2011 14:48

anakonda napisał/a:
A co ma rak wspolnego z nalogami zastanow sie zanim

...Jerzemu pewnie chodziło o to, że i nowotwór, i alkoholizm to choroby śmiertelne i nieuleczalne...

anakonda - Czw 03 Lut, 2011 14:49

ZbOlo napisał/a:
Jerzemu pewnie chodziło o to, że i nowotwór, i alkoholizm to choroby śmiertelne i nieuleczalne...



ale porownanie chorob idiotyczne......to tak jakby napisac "przepraszam zabilem ale jestem alkoholikiem"

Nawet w lokalnej gazecie czytalem ze gosc sie tlumaczyl z brutalnego gwaltu na zonie tym ze jest chory na alkoholizm...

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 14:52
Temat postu: Jerzy
Nie jestem żadnym pyłkiem. Jestem kobietą - 57 kg + 21 gramów.
Wiedźma - Czw 03 Lut, 2011 14:55

Julka1980 napisał/a:
rano zwykle bywa rozdrażniony, ale mocno się kontroluje.

A po drinku rozdrażnienie mija, prawda?
No to już masz odpowiedź - on po prostu robi klina na kaca.
Nie upija się? A ten sen kamienny po wieczornym piciu to taki sam z siebie?

Popatrz - wieczorem pije do uśpienia, rano robi klina,
i przez cały dzień utrzymuje stały poziom alkoholu w organizmie, żeby nie dopuścić do telepania.
Wg mnie to on powinien udać się do specjalisty od uzależnień po fachową diagnozę,
bo wygląda to wszystko bardzo jednoznacznie.

Wiedźma - Czw 03 Lut, 2011 14:57

Julka1980 napisał/a:
Nie jestem żadnym pyłkiem

Nie przejmuj się tym wpisem, to taki trick z kodami - każdy widzi tam swój nick :)

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 14:58

Opuszczam Was na jakiś czas. Mam dzisiaj sporo do zrobienia. Najpierw muszę jeszcze szerzej otworzyć oczy, potem porozmawiać. Potem zapakować rzeczy i wrócić do swojego nielubianego mieszkania. Zajrzę wieczorem.
Dziękuję, chociaż chyba nie mam za co ... Ale dziękuję za odpowiedzi - one nazwały moj nieokreślony, irracjonalny strach.

Mario - Czw 03 Lut, 2011 14:58

Julka1980 napisał/a:
Wiem, że jestem bardzo silna, wiem, że odejdę. Dzisia

Jaja sobie robisz ?
Po przeczytaniu kilkudziesięciu postów. Po wypełnieniu za kogoś paru testów ? Po wysłuchaniu kilku osób, które wprawdzie znają problem, ale w gruncie rzeczy nie są specjalistami ?
No i porzednim napisaniu czegoś takiego :
Julka1980 napisał/a:
Jest ktoś w moim życiu, kogo bardzo kocham. Taki wprost wymarzony, aż nierealny, nikt nigdy o mnie tak nie dbał, nie starał się


Dziwna jesteś !

jerzy 1 - Czw 03 Lut, 2011 15:00

widzę że bez gruntownej pomocy nie dasz sobie rady,też byłem w szoku jak się dowiedziałem prawdy o sobie a pomogli mi fachowcy i MĄDRZY LUDZIE
anakonda - Czw 03 Lut, 2011 15:02

Mario napisał/a:
Dziwna jesteś !



Czy ja wiem czy dziwna jest w wielu publikacjach psychologowie terapeuci sami alkoholicy radza ze jezeli widzi sie ze partner/ka naduzywa alkohol to jak najszybciej odejsc niz ciagnac to...Wiec co w tym dziwnego?

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 15:09

Mario napisał/a:
Julka1980 napisał/a:
Wiem, że jestem bardzo silna, wiem, że odejdę. Dzisia

Jaja sobie robisz ?
Po przeczytaniu kilkudziesięciu postów. Po wypełnieniu za kogoś paru testów ? Po wysłuchaniu kilku osób, które wprawdzie znają problem, ale w gruncie rzeczy nie są specjalistami ?
No i porzednim napisaniu czegoś takiego :
Julka1980 napisał/a:
Jest ktoś w moim życiu, kogo bardzo kocham. Taki wprost wymarzony, aż nierealny, nikt nigdy o mnie tak nie dbał, nie starał się


Dziwna jesteś !


Po chamsku odpowiem: Jestem trzeźwa. A teraz jeszcze bardzo zraniona. Głownie przez siebie. Chcę w samotności o tym pomyśleć, zrozumieć, wybaczyć. Najgorsze jest to, że nie przestanę go kochać. Bo to ułatwiłoby mi sprawę. Jeśli odmówi szczerej rozmowy i tak będę z nim i na każde jego kiwnięcie. Ale osobno i na własny rachunek, a czas pokaże. Teraz jaśniej ? I lecę już nareszcie.

Mario - Czw 03 Lut, 2011 15:21

anakonda napisał/a:
ze jezeli widzi sie ze partner/ka naduzywa alkohol to jak najszybciej odejsc niz ciagnac to...Wiec co w tym dziwnego?

A pewnie, że nic dziwnego.To akurat nie.
Mnie tylko dziwi to, że kobieta wchodzi na forum z wątpliwościami co do swojego partnera , o godzinie 12.47 , a o godzinie 14.14 juz tych watpliwości nie ma.
Już wszystko wie. Wie, że on alkoholikiem jest, niedługo umrze, że jeszcze rano była z nim szczęśliwa a teraz już nie jest.
No i odchodzi. Nie sądzisz, że 87 minut to trochę za mało, żeby dojsc do takich wniosków ?
Nawet diagnoza certyfikowanego terapeuty na każdym Odwyku, trwałaby trochę dłużej fsdf43t

emigrantka - Czw 03 Lut, 2011 15:32

Mario, czasem wystarczy opisac co nas dreczy, przelac mysli na papier, poczym przeczytac aby pozbawic sie zludzen ,bo wazne jest aby nazwac problem, niejako zweryfikowac to ulatwi znalesc wyjscie z sytuacji .
Julka1980, mysle ze chyba masz klopoty ;-(
pozdrawiam

Jacek - Czw 03 Lut, 2011 15:37

witaj Julka :)
Julka1980 napisał/a:
Aż zrobiło mi się głupio i wstyd za to pytanie.

wręcz przeciwnie,masz prawo w partnerstwie okazać co cię boli i nie podoba
Julka1980 napisał/a:
Czy to możliwe, nie wiedzieć, że się jest z alkoholikiem ?

tak
gdyż najczęściej jedna z takich wstrzymujących informacji tkwi w nas
w postaci podświadomej i okazuje bardziej że w ukochanej osobie widzimy
lub co gorsza wolimy widzieć to co chcemy widzieć
jednak to co zauważasz i jest obawą dla ciebie
również przychodzi z podświadomości lecz ta obawa dała na tyle nie pokoju w tobi że
postanowiłaś nabyć informacji aby się upewnić
pewnie podświadomie oczekiwałaś odpowiedzi pozytywnej
nie jestem specjalistą,ale tak to widzę

pietruszka - Czw 03 Lut, 2011 16:02

Długo nie chciałam przyjąć do wiadomości, że Pietruszkowy jest alkoholikiem, "bo przecież wszyscy piją", "bo nie jest agresywny", "bo nie pije wódki" :lol2: :lol2: :lol2: I inne takie tam różne unikanie prawdy. Przecież on jest piwosz a nie alkoholik, bo co? mnie to miało spotkać? co ja taka głupia, żeby wiązać sie z alkoholikiem? przecież mi się takie rzeczy nie zdarzają :wysmiewacz:
No dzisiaj się z tego śmieję, ale wtedy nie było mi do śmiechu, raczej czarna rozpacz mnie ogarnęła. Dzisiaj wiem, że lepsza gorzka prawda niż najsłodsze kłamstwo.
a swoją drogą wiesz, że współuzaleznione mają niespotykaną wręcz skłonność do tzw. trudnych przypadków? Od tzw. normalnych uciekają, bo życie jest z nimi wydaje się przeraźliwie nudne.

Mario - Czw 03 Lut, 2011 16:08

emigrantka napisał/a:
Mario

Słucham :roll:
No dobrze, dobrze .......przekonaliście mnie. Macie rację i Julka również ją ma. Postepuje słusznie. Wzorcowo wręcz.
Generalnie, coż to mnie może obchodzić. Jeden alkohollik wte czy wewte. Jedna współuzależniona w tą czy w drugą.Może to i lepiej. W kupie zawsze rażniej :roll:

incognito - Czw 03 Lut, 2011 16:11

Witaj Julciu.

Inca alkoholiczka

Borus - Czw 03 Lut, 2011 17:34

Julka1980 napisał/a:
Nie miał nigdy wypadku.
...ja też kilka lat jeździłem "na lekkiej bani" do czasu, aż raptem na drodze stanęło mi drzewo... 8|

Cześć Julka... :)

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 19:53
Temat postu: Mario
Znalazłam to forum z jakiegoś powodu, nie dlatego że przestraszyłam się butelki wina wypitego do kolacji. Przez te osiemdziesiąt parę minut trzeźwiałam pod zimnym prysznicem Waszych odpowiedzi, które jedynie potwierdzały moje obawy i pozwoliły zrozumieć często niejasne sytuacje. Alkoholizm to dla mnie abstrakcja. Nigdy się nie upijałam - lekkie samoloty powodowały moją niechęć - po prostu źle się z tym czułam. Moja wiedza to jakiś skrawek z literatury, jakiś film. Nie mam o tym pojęcia. Tylko to może usprawiedliwić moje zaślepienie. Czuję się trochę oszukana - nigdy z nikim nie przeżyłam tak pięknych chwil i przy nikim tak dobrze się nie czułam. Dochodzi do tego kompletna beztroska finansowa, żadnych zmartwień, braków w tej dziedzinie - ale jakoś teraz to wygląda na nieprawdziwe. Siedzę skulona w kółko i jestem takim alkoholikiem na odwyku (chyba) - brakuje mi przytulenia i tego zachwytu w oczach mężczyzny, który dzisiaj wpadł w szał, kiedy zaczęłam zadawać konkretne pytania. Zostałam obwiniona o szukanie pretekstu, o to że kto[/list]
Janioł - Czw 03 Lut, 2011 19:59

Julka1980 napisał/a:
który dzisiaj wpadł w szał, kiedy zaczęłam zadawać konkretne pytania.
i to jest prawdopodobnie dowód na uzależnienie, próbujesz mu udowodnić że ma kochankę (alkohol) a on sie tego wypiera i wie już że będzie mu trudno żyć z wami dwiema, alkohol jest o tyle lepszy że nie zadaje pytań i nie wierci dziury w brzuchu a daje ukojenie w kacu i złości ale uwierz że im więcej pytań drażniących z Twojej strony tym mniejszy komfort jego picia i większa szansa że przyjrzy sie problemowi którego u siebie nie widzi
incognito - Czw 03 Lut, 2011 20:01

Julka1980 napisał/a:
Alkoholizm to dla mnie abstrakcja.
Julka1980 napisał/a:

dla mnie równiez ! poważnie tez tak myslałam no ie tak wiele miesięcy temu.. mimo, ze doskonale zdawałam sobie sprawe z racji.. no nie wazne..
Nie mam o tym pojęcia.
Julka1980 napisał/a:

dobrze ,ze tu przybyłas...!!

brakuje mi przytulenia i tego zachwytu w oczach mężczyzny,


ty potrzebujesz miłosci czy alkoholu.. no tak moze jednego i drugiego ..przytuli i powie jaka Ty Julcia kochana i odwazna.. powiedz tak szczerze czego oczekujesz od tych oczu..? wspólczucia? :szok:

Mario - Czw 03 Lut, 2011 20:05

Julka1980 napisał/a:
który dzisiaj wpadł w szał, kiedy zaczęłam zadawać konkretne pytania.

Wszystko zależy od tego o co pytałaś . Zaprzeczanie i negacja - jeśli chodzi o picie - to typowe zachowanie u osoby uzależnionej, ale tez i u faceta, który daje Ci w swoim mniemaniu wszystko a Ty mu wciskasz dziecko w brzuch.
Jak się sprawa ma wiesz tylko Ty i on.
Julka1980 napisał/a:
Dochodzi do tego kompletna beztroska finansowa, żadnych zmartwień, braków w tej dziedzinie - ale jakoś teraz to wygląda na nieprawdziwe

A tak przy okazji. Odrobinę taka jakaś egzaltowana mi się Julio wydajesz .

Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 20:09
Temat postu: Re: Cześć
Julka1980 napisał/a:
wolę być świadoma przed podjęciem decyzji


Zatem, coż, zrób sobie uczciwy bilans.
Podziel kartkę papieru pionową kreską na pół. Po lewej stronie wypisz swoje korzyści z tego związku, a po prawej straty jakie ponosisz w tym związku.
I wtedy zdecyduj uczciwie, czy jesteś gotowa na rezygnację ze swoich zysków. :)

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 20:11
Temat postu: Mario
Znalazłam to forum z jakiegoś powodu, nie dlatego że przestraszyłam się butelki wina wypitego do kolacji. Przez te osiemdziesiąt parę minut trzeźwiałam pod zimnym prysznicem Waszych odpowiedzi, które jedynie potwierdzały moje obawy i pozwoliły zrozumieć często niejasne sytuacje. Alkoholizm to dla mnie abstrakcja. Nigdy się nie upijałam - lekkie samoloty powodowały moją niechęć - po prostu źle się z tym czułam. Moja wiedza to jakiś skrawek z literatury, jakiś film. Nie mam o tym pojęcia. Tylko to może usprawiedliwić moje zaślepienie. Czuję się trochę oszukana - nigdy z nikim nie przeżyłam tak pięknych chwil i przy nikim tak dobrze się nie czułam. Dochodzi do tego kompletna beztroska finansowa, żadnych zmartwień, braków w tej dziedzinie - ale jakoś teraz to wygląda na nieprawdziwe. Siedzę skulona i jestem takim alkoholikiem na odwyku (chyba) - brakuje mi przytulenia i zachwytu w oczach mężczyzny, który dzisiaj wpadł w szał, kiedy zaczęłam zadawać konkretne pytania. Zostałam obwiniona o szukanie pretekstu, o to że ktoś nakładł mi do głowy bzdur i że robię z niego alkoholika a przecież stara się jak może, żeby mi było dobrze. Padły w Waszych odpowiedziach druzgocące słowa, między innymi, że to nieuleczalna i śmiertelna choroba. Mario, powiedz mi co mogę zrobić, żeby przynajmniej żył i nie wlewał w siebie alkoholu, a zrobię wszystko. I to nie jest kwestia czy słusznie postępuję czy nie - robię to intuicyjnie, tylko intuicyjnie. Ale przecież nie mogłam dzisiaj patrzeć na kolejną butelkę, po tym wszystkim, to tak jakbym się godziła na jego śmierć. Na to drzewo, które nagle może wyrosnąć na prostej drodze, na udar, marskośc czy cholera jeszcze wie co. NIE CHCĘ BRAĆ W TYM UDZIAŁU. Moje życie zmieniło się w ciągu osiemdziesięciu paru minut ... Tak, Mario - zmieniło się diametralnie. Jeszcze w to nie wierzę. Jestem na odwyku...[/code]
Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 20:14

Przeczytaj to co ci napisałam powyżej, Julko. :)
Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 20:14
Temat postu: Sorry
Nawet nie wiem kiedy się to pierwsze wysłało to niedokończone
Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 20:17

Chyba jesteś mocno rozemocjonowana, prawda? :pocieszacz:
Wycisz sobie odrobinkę tę burzę emocji.

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 20:22

Tomoe napisał/a:
Chyba jesteś mocno rozemocjonowana, prawda? :pocieszacz:
Wycisz sobie odrobinkę tę burzę emocji.


Wiesz co ? Mam wrażenie, że zwariowałam.
Mario, egzaltacja ? Za delikatny jesteś - nawiedzona kretynka.

Janioł - Czw 03 Lut, 2011 20:26

Jak to było w tej bajce ? Miłość jest ślepa dlatego zawsze występuje w parze z szaleństwem ?
Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 20:28

Nie widzę powodów żeby cię nazywać kretynką.
Alkoholik zrobił ci dziś awanturę, pogubiłaś się w tym wszystkim, dopiero zaczynasz otwierać oczy - to zrozumiałe, że czujesz się oszołomiona. :)

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 20:44

Tomoe napisał/a:
Nie widzę powodów żeby cię nazywać kretynką.
Alkoholik zrobił ci dziś awanturę, pogubiłaś się w tym wszystkim, dopiero zaczynasz otwierać oczy - to zrozumiałe, że czujesz się oszołomiona. :)


Ale jak to możliwe ? Po 5 latach dopiero otwieram oczy? Czy na pewno mam rację ? Stan jest taki sam, nic się nie zmieniło. Dzisiaj i to z mojego powodu - awantura. Można je policzyć na palcach. A może przesadzam i po prostu on jest w stanie sporo pić bez żadnych następstw ? Jest jakaś fachowa (przystępna) literatura, którą możesz polecić ?

Janioł - Czw 03 Lut, 2011 20:47

Julka1980 napisał/a:

Ale jak to możliwe ?
Jak to było w tej bajce ? Miłość jest ślepa dlatego zawsze występuje w parze z szaleństwem ? możliwe
Julka1980 napisał/a:
po prostu on jest w stanie sporo pić bez żadnych następstw
i kierować autem ? a jak na drodze nie stanie drzewo tylko wycieczka szkolna ?
Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 20:50

Jeżeli żyjesz z nim pięć lat i akurat teraz otwierasz oczy, to polecam ci "Koniec współuzależnienia". Autorka nazywa się Melody Beattie.

Wiesz co?
W rozwoju choroby alkoholowej pięć lat to dość dużo czasu.
Mogę się tylko domyślać, że pięć lat temu nie pił tak samo jak teraz.
A może tobie to przez długi czas tak nie przeszkadzało jak teraz.
Tak czy siak - książka jest świetna.
Znajdziesz ją w internecie, możesz zamówić i przeczytać, zanim zaczniesz stosować te wszystkie sztuczki, które stosują współuzależnione kobiety po to "żeby go ratować", "żeby on przestał pić", "żeby mu pomóc" i "żeby on się zmienił". :)

Borus - Czw 03 Lut, 2011 20:54

Julka1980 napisał/a:
po prostu on jest w stanie sporo pić bez żadnych następstw
...nie wiem, ile on ma lat, ale ja bez żadnych przykrych następstw piłem do ok 40 roku życia... potem poszło już bardzo szybko... 8|

a żeby nie było żadnych wątpliwści, to pić w znaczniejszych ilościach zacząłem w wieku ok. 20- tki :skromny:

Klara - Czw 03 Lut, 2011 20:58

Julko witaj :)
Julka1980 napisał/a:
Dzisiaj i to z mojego powodu - awantura. Można je policzyć na palcach. A może przesadzam i po prostu on jest w stanie sporo pić bez żadnych następstw ? Jest jakaś fachowa (przystępna) literatura, którą możesz polecić ?

Powolutku wkręcasz się w dysfunkcje zwaną współuzależnieniem.
Jeszcze trochę, a Twoją winą będzie brzydka pogoda i wojna w Afganistanie i głupi politycy i zdenerwowanie Twojego mężczyzny.
Nie bardzo chciałam się tu wypowiadać, bo niektórzy twierdzą, że jestem zgorzkniała i z tego powodu czarno widzę związki z alkoholikami, a szczególnie z tymi czynnymi.
Twój związek też czarno widzę.
Jeśli zaakceptujesz obecny stan i zdecydujesz się na trwanie przy tym człowieku, a on nie zechce przestać pić, to może się kiedyś zdarzyć, że kiedyś usłyszysz, że przecież wiedziałaś z kim się wiążesz.
Nie łudź się, że obecny stan - jak to określasz - picia bez żadnych następstw będzie trwał zawsze.
Nie będzie.
Będzie coraz gorzej. Coraz więcej alkoholu, coraz więcej złych słów i coraz mniej czasu dla Ciebie.
To Ty będziesz regulowała swój czas według tego, czy Twój mężczyzna będzie w stanie Ci towarzyszyć, czy też nie.
To on stanie się pępkiem Twojego świata i to Twoje myśli będą krążyły wokół jego picia lub niepicia i to Ty będziesz wesoła gdy on będzie wesoły, a zła wówczas gdy on zrobi awanturę "z Twojego powodu".
Chcesz tego Julio? Godzisz się na takie życie???? 8|

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 20:58

[quote="Tomoe"]Jeżeli żyjesz z nim pięć lat i akurat teraz otwierasz oczy, to polecam ci "Koniec współuzależnienia". Autorka nazywa się Melody Beattie.

Wiesz co?
W rozwoju choroby alkoholowej pięć lat to dość dużo czasu.
Mogę się tylko domyślać, że pięć lat temu nie pił tak samo jak teraz.
A może tobie to przez długi czas tak nie przeszkadzało jak teraz.

Wydaje mi się, że nic się nie zmieniło. I wcale więcej nie pije. Tyle samo. Nie przeszkadzało mi to, czasami martwiłam się lekami plus alkohol, ale kiedy mówił, że wszystko jest pod kontrolą, po prostu w to wierzyłam. Bo co miało mi przeszkadzać ? Że chodzi wcześniej spać ? Że jest taką fajną przylepą ? Poranki bywały trudne, ale dla mnie też są kiedy się za wcześnie budzę ... No co miało mi przeszkadzać ? I nie mam pojęcia kiedy zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak ? Może te ranne drinki zaraz po śniadaniu ? Nie wiem ... Dzięki, przeczytam.

[/list]

Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 21:02

Julka1980 napisał/a:
No co miało mi przeszkadzać?


A co ci przeszkadza teraz? Potrafisz to nazwać?

Janioł - Czw 03 Lut, 2011 21:02

Julka1980 napisał/a:
że wszystko jest pod kontrolą
standard wypowiadany najczęściej kiedy z tą kontrolą występują problemy , życzę Tobie obym nie miał racji ale kto zdrowy na umyśle popija leki alkoholem ?
Wiedźma - Czw 03 Lut, 2011 21:05

Cytat:
Wydaje mi się, że nic się nie zmieniło. I wcale więcej nie pije. Tyle samo.

I dlatego uważam, że powinien mieś postawioną fachową diagnozę, bo może się okazać,
że nie uzależnił się, a jedynie pije w sposób szkodliwy i ryzykowny. Nie każdy pijak jest alkoholikiem.
Chociaż - z tego co opisujesz - nie robiłabym Ci większej nadziei... :|

Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 21:06

Ja popijałam antydepresanty alkoholem.
Antydepresanty dostałam od pani doktor psychiatry, która mi zdiagnozowała (błędnie) depresję.
A zapijałam je alkoholem, bo już wtedy byłam uzależniona od alkoholu, choć uparcie twierdziłam że "piję tak jak wszyscy".
Na szczęście antydepresanty szybko odstawiłam, ale niestety piłam nadal.

Przestałam pić dopiero sześć lat później.

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 21:10

[quote="Borus"]
Julka1980 napisał/a:
po prostu on jest w stanie sporo pić bez żadnych następstw
...nie wiem, ile on ma lat,

42

Wiedźma - Czw 03 Lut, 2011 21:11

Tomoe napisał/a:
Ja popijałam antydepresanty alkoholem.
Antydepresanty dostałam od pani doktor psychiatry, która mi zdiagnozowała (błędnie) depresję.

Miałam podobnie, robiłam podobnie.
Tylko dla mnie skończyło się to gorzej, bo nie odstawiłam prochów, ale uzależniłam sie od nich.

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 21:12

[quote="andrzej"]
Julka1980 napisał/a:

a jak na drodze nie stanie drzewo tylko wycieczka szkolna ?


Ta wycieczka szkolna mnie dobiła...

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 21:19

Tomoe napisał/a:
Ja popijałam antydepresanty alkoholem.
Antydepresanty dostałam od pani doktor psychiatry, która mi zdiagnozowała (błędnie) depresję.
A zapijałam je alkoholem, bo już wtedy byłam uzależniona od alkoholu, choć uparcie twierdziłam że "piję tak jak wszyscy".
Na szczęście antydepresanty szybko odstawiłam, ale niestety piłam nadal.

Przestałam pić dopiero sześć lat później.


To jest mi bardzo znajome. Depresja. I tylko przy mnie nie musiał brać prochów (kretynka)powodem jest stres w pracy, wysokie stanowisko, częste podróże lotnicze i lęk że mogę odejść ( idiotka, podobał mi się ten lęk ) Może powiedzieć jego lekarzowi, że to nie depresja, tylko alkohol ? To jest dopuszczalne, żeby poza plecami coś takiego powiedzieć ?
I jeśli tylu z Was jest świadomym tej choroby i z nią walczy, to może jest szansa ? Nie chodzi już o mnie i związek, niech się rozwali jeśli to ma mu pomóc. Jakoś zniosę.

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 21:22

Tomoe napisał/a:
Julka1980 napisał/a:
No co miało mi przeszkadzać?


A co ci przeszkadza teraz? Potrafisz to nazwać?


Chyba jeszcze nie potrafię ... To tak jakbyś coś miała na skórze i nie mogła tego strzepnąć. No nie wiem ....[/list]

rejek - Czw 03 Lut, 2011 21:23

Cytat:
Mnie tylko dziwi to, że kobieta wchodzi na forum z wątpliwościami co do swojego partnera , o godzinie 12.47 , a o godzinie 14.14 juz tych watpliwości nie ma.
Już wszystko wie. Wie, że on alkoholikiem jest, niedługo umrze, że jeszcze rano była z nim szczęśliwa a teraz już nie jest.
No i odchodzi. Nie sądzisz, że 87 minut to trochę za mało, żeby dojsc do takich wniosków ?


:D Mario jesteś świetny!!! :D
Kocham to forum :D

Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 21:25

Ojejku, gdyby on był dzidziusiem, to byś mogła z nim pójść do pediatry i opowiadać za niego na co on jest chory... :smieje:

Ale Juleczko, na Boga żywego, to jest dorosły facet i nie chodzi do pediatry, tylko do psychiatry. :glupek:

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 21:28

Tomoe napisał/a:
Ojejku, gdyby on był dzidziusiem, to byś mogła z nim pójść do pediatry i opowiadać za niego na co on jest chory... :smieje:

Ale Juleczko, na Boga żywego, to jest dorosły facet i nie chodzi do pediatry, tylko do psychiatry. :glupek:


A Ty ? Jak do tego doszłaś ? Sama ? Kiedy ?

Janioł - Czw 03 Lut, 2011 21:30

Cytat:
A Ty ? Jak do tego doszłaś ? Sama ? Kiedy ?
w każdym przypadku za póżno ale i wystarczająco wcześnie by mieć szansę na godne życie
Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 21:32

Do leczenia jak doszłam?
Poszłam się leczyć, jak już miałam serdecznie dość picia i jego skutków!!!
Mądrość do głowy przyszła przez d**ę, bardzo boleśnie.
Tak to mogę określić w największym skrócie.
Nikt mnie nigdy w zyciu nie namawiał żebym przestała pić! Przeciwnie, ja miałam idealne warunki do picia... Tylko żyć się z tym piciem już nie dało. :nie:

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 21:37

Tomoe napisał/a:
Do leczenia jak doszłam?
Poszłam się leczyć, jak już miałam serdecznie dość picia i jego skutków!!!
Mądrość do głowy przyszła przez d**ę, bardzo boleśnie.
Tak to mogę określić w największym skrócie.
Nikt mnie nigdy w zyciu nie namawiał żebym przestała pić! Przeciwnie, ja miałam idealne warunki do picia... Tylko żyć się z tym piciem już nie dało. :nie:


Przepraszam, że Cię dręczę, ale po prostu staram się zrozumieć. Głosiłaś, że "pijesz tyle co wszyscy" czy naprawdę tak myślałaś, czy wiedziałaś że to nieprawda ? Jeśli tak naprawdę myślałaś to jak to się stało, że się jednak przekonałaś, że nie tyle co wszyscy a o wiele za dużo ?

Tomoe - Czw 03 Lut, 2011 21:48

Julka1980 napisał/a:

Przepraszam, że Cię dręczę, ale po prostu staram się zrozumieć. Głosiłaś, że "pijesz tyle co wszyscy" czy naprawdę tak myślałaś, czy wiedziałaś że to nieprawda ? Jeśli tak naprawdę myślałaś to jak to się stało, że się jednak przekonałaś, że nie tyle co wszyscy a o wiele za dużo ?


Kurczę, dużo by gadać.... No ale spróbuję. W 1998 roku dostałam od pani doktor tę diagnozę psychiatryczną. Że niby mam depresję. Ona mi zapisała leki, ale zapytała oczywiście czy ja piję. A ja z pełnym przekonaniem odparłam "tak jak wszyscy".
I teraz widzisz - gdyby na jej miejscu siedział terapeuta uzależnień, czyli ktoś kto się na tym zna, to on by od razu - i po moich opisach mojego samopoczucia i po tym tekście "tak jak wszyscy" wyłapał, że z moim piciem jest mocno coś nie teges.
Bo to jest tekst typowy dla alkoholików.
Ale pani psychiatra się na uzależnieniach nie znała, więc nic nie wyłapała. Oprócz rzekomej depresji, której nie było.

Potem minęło jeszcze pięć lat, co w rozwoju uzależnienia jest długim okresem. Ja wtedy byłam związana z pijącym partnerem i nagle się zorientowałam, że... on prawdopodobnie jest alkoholikiem.
I zaczęłam szukać książek, artykułów, informacji w internecie o alkoholizmie - oczywiście nie dla siebie, tylko dla niego, żeby mu otworzyć oczy i go ratować.
Tylko się tak jakoś porobiło, że im więcej na temat tego alkoholizmu czytałam, tym więcej pasowało.... do mnie.
Oczywiście mój uzależniony mózg bardzo się przed tym bronił.
W lipcu 2003 przeczytałam w "Polityce" artykuł o kobietach - alkoholiczkach. I zobaczyłam tam siebie.
Ale i tak się jeszcze potem przez cały rok szarpałam czy ja już ta alkoholiczka jestem, czy jeszcze nie. Bo jednak nie wszystkie objawy do mnie pasowały, a przynajmniej tak mi się wydawało. I piłam.
Poszłam się leczyć pd koniec czerwca 2004 roku.

Jacek - Czw 03 Lut, 2011 21:48

Julka1980 napisał/a:
Zostałam obwiniona o szukanie pretekstu, o to że ktoś nakładł mi do głowy bzdur i że robię z niego alkoholika a przecież stara się jak może, żeby mi było dobrze.

no jak bym siebie widział
a do tego jeszcze dokładałem
"co ja alkoholik? ,a co czy ja wynoszę coś z domu aby mieć na chlanie???"
kiedy jednak uczciwie,dla siebie opracowałem aa owski program 12 kroków
zrozumiałem że również do tego domu nic nie wnosiłem
nie mówiąc o marnej kasie.która zazwyczaj wyrównywała długi po chlaniu
ale głównie chodzi mnie o miłość
o ciepło płynące z miłości ,o mnie samego
wtenczas jej nie dawałem,wypierając się że jestem alkoholikiem
dziś jestem porostu trzeźwy i wiem co to jest miłość
to jest być całym sobą - ojcem,mężem
a do tego nie tylko pozwalam się nazywać alkoholikiem,ale sam tak uważam

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 21:55

Jacek napisał/a:
Julka1980 napisał/a:
Zostałam obwiniona o szukanie pretekstu, o to że ktoś nakładł mi do głowy bzdur i że robię z niego alkoholika a przecież stara się jak może, żeby mi było dobrze.

no jak bym siebie widział
a do tego jeszcze dokładałem
"co ja alkoholik? ,a co czy ja wynoszę coś z domu aby mieć na chlanie???"
kiedy jednak uczciwie,dla siebie opracowałem aa owski program 12 kroków
zrozumiałem że również do tego domu nic nie wnosiłem
nie mówiąc o marnej kasie.która zazwyczaj wyrównywała długi po chlaniu
ale głównie chodzi mnie o miłość
o ciepło płynące z miłości ,o mnie samego
wtenczas jej nie dawałem,wypierając się że jestem alkoholikiem
dziś jestem porostu trzeźwy i wiem co to jest miłość
to jest być całym sobą - ojcem,mężem
a do tego nie tylko pozwalam się nazywać alkoholikiem,ale sam tak uważam


A czy Twoja żona jest w Twoich oczach taka sama ? To znaczy, czy inaczej ją widzisz ? Może kochasz, bo tyle zniosła i nie wypada inaczej ?

Julka1980 - Czw 03 Lut, 2011 22:03

konczę : samotnosci i chyba szczęściu.
Jacek - Czw 03 Lut, 2011 22:12

Julka1980 napisał/a:
A czy Twoja żona jest w Twoich oczach taka sama ? To znaczy, czy inaczej ją widzisz ?

tak :tak:
to ja się musiałem zmienić
i to ja musiałem ją zaakceptować taką jaką jest
Julka1980 napisał/a:
Może kochasz, bo tyle zniosła i nie wypada inaczej ?

nie :nie: nie zniosła
odeszła z dziećmi
i za to ją kocham
bo tym mnie otwarła zapijaczone ślepia
nie będe się rozpisywał znajdziesz gdzieś tu na forum ten mój temat
napiszę tylko że po 2 latach zgodziła się wrócić z dziećmi
i teraz wiem jaki mam skarb
brękot jeden wciąsz na kase nażeka
ale kochom tego brękota
a czy mugł bym kochać kogoś jak to w temacie pytania zadałaś
kogoś kto by przy mnie został i pozwolił chlać dalej - to by był tylko pozór miłości
po przez pryzmat szkła (butelki)

malutka - Pią 04 Lut, 2011 14:46

czytałam to wszystko co pisałas i zaraz pomyslałam sobie o swojej sytuacji 'jestem alkoholiczka nie pije juz 2lata nie miałam wypasionej fury domu alkohol odebrał mi wszystko byłam zerem i wtedy spotkałam prawdziwa milosc na swojej drodze która nie piła juz dosyc długo i która zaakceptowała mnie i moj alkoholizm chociaz byłam dla mojego partnera duzym zagrożeniem zaczelismy razem byc i przy nim uczyłam sie dosłownie wszystkiego a byłam juz dorosła kobieta TO MOJ PARTNER NAUCZYŁ MNIE CO ZNACZY SŁOWO KOCHAM i teraz wiem ze on mnie kocha bo był ze mna nie tylko wtedy kiedy byłam zadowolona z zycia ALE ROZWIĄZYWAŁ ZE MNA WSZYSTKIE PROBLEMY i nigdy nie prysnał tylko próbował wszystkich sposobów i w koncu przestałam pic DZISIAJ WIEM ZE KOCHAŁ MNIE NAPRAWDE ALE MADRA I ODPOWIEDZIALNA MILOSCIA NIE ZA TO CO MAM ALE ZA TO ZE JESTEM JAKA JESTEM A MAM TO SZCZESCIE ZE JESTEM NIE PIJACA ALKOHOLICZKA
incognito - Pią 04 Lut, 2011 14:52

jerzy napisał/a:
a gdyby miał raka,to też byś prysła?TO się łatwiej leczy ,trudniej tylko zacząć


nie wtedy zapewne walczył by z całych siła tak jak teraz walczy o jej zycie... Jerzy ja potrzebowałam tez kopa mimo ,ze wiedziałam, ze jestem . było cos ze mna nie tak... ale nie potrafiłam przebrnąc przez 1 krok- uznac swej bezsilności wobec alkoholu tym bardziej, ze dzis juz ex jest uzalezniony... mi kopa dały córcie... nie chcę opowiadac .. bo gzdies juz o tym pisałam... :bezradny: :skromny: :buziak:

incognito - Pią 04 Lut, 2011 14:55

malutka napisał/a:
MNIE NAPRAWDE ALE MADRA I ODPOWIEDZIALNA MILOSCIA NIE ZA TO CO MAM ALE ZA TO ZE JESTEM JAKA JESTEM A MAM TO SZCZESCIE ZE JESTEM NIE PIJACA ALKOHOLICZKA


piękne... :)

Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 15:11

Jestem na chwilę. Przede mną bardzo ciężki weekend. Znalazłam 2 ciekawe linki a propos alkoholizmu, wklejam może komuś pomoże

http://www.ipin.edu.pl/ai...1-2/t20n2_6.pdf

http://www.ipin.edu.pl/ai...1-1/t20n1_3.pdf

Mario pewnie by się zdziwił jak bardzo może zmienić się życie w ciągu 24 godzin :) Oj może, może ... Pisząc na początku, że jestem silna nie było to wcale jakąś głupotą. To jest poparte doświadczeniami. Nie twierdzę, że potrafię znieśc więcej niż inni - nie, mam tylko świadomość, że mogę bardzo dużo, że człowiek może bardzo dużo jeśli musi, co cię nie zabije, to cię wzmocni - to wcale nie jest takie głupie i daje trochę siły. Że życie boli, przekonałam się już dawno. Boli i kropka. Od pewnego czasu nie spałam po nocach, myślałam, że wczoraj tym bardziej nie zmrużę oka. Przespałam całą noc. Powoli wracam do starego życia. Chyba nie było wcale takie złe jak myślałam. Ślubu nie będzie. Głupio trochę. Jeśli ta bajka powróci do mnie na trzeźwo, uwierzę w cuda. Póki co dowiedziałam się, że 8 lat temu mój idealny mężczyzna, wylądował w psychiatryku z powodu alkoholu. Próbował popełnić samobójstwo. Nie zobaczę się z nim, dopóki nie pójdzie na pierwszą wizytę do lekarza. I najbardziej mnie zdumiewa, że nie wiedziałam ... Zajrzę po weekendzie ... Miłego Wam życzę ![/list]

KICAJKA - Pią 04 Lut, 2011 16:18

Julka1980 napisał/a:
dowiedziałam się, że 8 lat temu mój idealny mężczyzna, wylądował w psychiatryku z powodu alkoholu. Próbował popełnić samobójstwo.
I wszystko wiadomo 8| Julko trzymaj się postanowień,życzę Ci cierpliwości do SIEBIE i wytrwałości :pocieszacz: :buziak:
Mario - Pią 04 Lut, 2011 16:38

malutka napisał/a:
i wtedy spotkałam prawdziwa milosc na swojej drodze która nie piła juz dosyc długo i która zaakceptowała mnie i moj alkoholizm chociaz byłam dla mojego partnera duzym zagrożeniem

:brawo: :brawo: :brawo: :brawo: Lubie takie historie :)

Klara - Pią 04 Lut, 2011 16:54

Julka1980 napisał/a:
Nie zobaczę się z nim, dopóki nie pójdzie na pierwszą wizytę do lekarza.

Dobre postanowienie! :okok:

Mario - Pią 04 Lut, 2011 17:27

Julka1980 napisał/a:
. Póki co dowiedziałam się, że 8 lat temu mój idealny mężczyzna, wylądował w psychiatryku z powodu alkoholu. Próbował popełnić samobójstwo

Nie z powodu alkoholu , tylko próby samobójczej. Coś takiego zglasza się z urzędu ponoć i delikwent laduje wtedy w specjalistycznym szpitalu.
Gdyby się targał po wypiciu wiadra coca coli, też by tam trafił.
Ale mniejsza z tym.
Jeśli faktycznie jest alkoholikiem, to Twoja decyzja jest jedyną z możliwych i jednocześnie najlepszą .... tu się zgodzę.I nawet jak się z tego powodu rozstaniecie, to też dla Ciebie najlepsze rozwiązanie.
A jak nie jest ?
Puścmy więc wodze wyobrazni :roll:
Piękny letni dzien za jakieś półtora roku. Chmurki niebieskie i słoneczko złote. Ćwierkające ptaszki i takie tam.Siedzisz sobie samotnie w parku czytająć " Koniec współuzależnienia" i myśląc jak to fajnie ci się ułożyło życie.
Nagle !! Pobliską alejką, widzisz, idzie on.Laska przy boku jego, w belgijskim wózeczku owoc ich milośc, na parkingu za nimi wypasiona BeMka a wokół nich aura milości i szczęscia.
Jak widać ani nie umarł, ani wątroby wywalonej na wierzch nie ma, ani na mającego się wieczorem wieszać też nie wygląda.

Morał z tej bajki taki : zanim podejmiesz decyzję, która w znaczący sposób może na Twoim życiu zaważyć, może warto poczekać dłużej niż dobę .
Tak myślę 8)

anakonda - Pią 04 Lut, 2011 17:33

Mario, widze jeszcze w bajki wierzeszysz :wysmiewacz: wroc na ziemie
Klara - Pią 04 Lut, 2011 17:36

Mario napisał/a:
zanim podejmiesz decyzję, która w znaczący sposób może na Twoim życiu zaważyć, może warto poczekać dłużej niż dobę .

Mario, jak długo Twoja żona czekała z decyzją?

Mario - Pią 04 Lut, 2011 17:39

Cytat:
Mario, jak długo Twoja żona czekała z decyzją?

Z decyzją na co ?

Klara - Pią 04 Lut, 2011 18:04

Cytat:
Z decyzją na co ?

Z decyzją odejścia?
Jak długo zastanawiała się, czy jesteś jeszcze zwykłym pijakiem, czy już alkoholikiem?
Jak długo próbowała "oddzielać" człowieka od choroby?

Mario - Pią 04 Lut, 2011 18:24

Cytat:
Z decyzją odejścia?
Jak długo zastanawiała się, czy jesteś jeszcze zwykłym pijakiem, czy już alkoholikiem?
Jak długo próbowała "oddzielać" człowieka od choroby?


To zależy od kiedy liczyć ? Czy od chwili, gdy: po raz pierwszy się uchlałem w trupa,nie wróciłem na na noc, wpadłem w dłuższy ciąg, zawaliłem coś bardzo ważnego, wyleciałem z pracy, wsiadłem po pijaku do auta, spałem spocony jak mysz, trzęsły mi się ręce, popijałem prochy wódą, nie odebrałem dziecka ze szkoły, mało nie spaliłem domu, pierwszej samobójczej próby, wypadku, wyczyszczenia konta............. i jeszcze wiele innych " po raz pierwszy" by się znalazło.
W każdym bądz razie ..... pomiędzy dwadziescia a osiem lat temu.Tyle mniej więcej czasu jej to zajęło.

A czemu pytasz ?

Klara - Pią 04 Lut, 2011 18:29

Cytat:
A czemu pytasz ?

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że namawiasz dziewczynę na to, żeby przerobiła to samo i po kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu (niepotrzebne skreślić) latach przyznała, że przegrała życie 8|

Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 18:33

Mario,
Jeśliby chciał mieć dziecko z kim innym to jest to jeszcze lepszy powód do odejścia. Wła

Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 18:40

konczę : właściwie nie ma lepszego. Jestem teraz po rozmowie z moją niedoszłą teściową. Pił już na studiach dużo. Szpital był przełomem. Leczył się. I do teraz wszyscy uważają, że jest wyleczony. Nie pije wódki tylko wysokogatunkowe alkohole i bardzo mało. Tego się właśnie dowiedziałam. Tylko dlaczego nikt mi nie powiedział o tym wcześniej ? Bo ? Masz jakiś pomysł Mario ? Ktoś mi kiedyś powiedział, że życie to nie próba generalna - drugiego przedstawienia nie będzie. On jest chory. Potrzebuje pomocy. A ja ? A moje marzenia ? Teraz cała rodzina na mnie napada. Może masz rację, nie wiem. To się okaże. Póki co chcę zmienić pracę, wszystko chcę zmienić. Nawet kolor włosów. Amen.[/list]
Mario - Pią 04 Lut, 2011 18:43

Klara napisał/a:
namawiasz

To złe słowo. Do niczego nie namawiam. Przedstawiam po prostu skrajne konsekwencje zerwania z kimś, kogo Julia ponoć kocha.
Możliwośc A to taka , że nie wplącze się w toksyczny i trwały związek. Możliwosc Z taka , że wyleje dziecko z kąpielą.
Pomiędzy A a Z, jest jeszcze kilka ewentualnych rozwiązań.

No i żeby być wobec siebie w porządku, powiem jeszcze , że naprawdę ale to naprawdę nie życzyłbym żadnej kobiecie, aby przechodziła to co przeszła moja żona.

Klara - Pią 04 Lut, 2011 18:56

Mario napisał/a:
No i żeby być wobec siebie w porządku, powiem jeszcze , że naprawdę ale to naprawdę nie życzyłbym żadnej kobiecie, aby przechodziła to co przeszła moja żona.

...i przez co przechodzi każda żona/partnerka czynnego alkoholika :(

Flandria - Pią 04 Lut, 2011 19:05

malutka napisał/a:
byłam zerem i wtedy spotkałam prawdziwa milosc na swojej drodze
malutka napisał/a:
TO MOJ PARTNER NAUCZYŁ MNIE CO ZNACZY SŁOWO KOCHAM i teraz wiem ze on mnie kocha bo był ze mna nie tylko wtedy kiedy byłam zadowolona z zycia ALE ROZWIĄZYWAŁ ZE MNA WSZYSTKIE PROBLEMY
malutka napisał/a:
DZISIAJ WIEM ZE KOCHAŁ MNIE NAPRAWDE


jak to czytam to mam wrażenie, że to nie była prawdziwa miłość tylko najprawdziwsze współuzależnienie ...

dlaczego napisałaś "KOCHAŁ" w czasie przeszłym ? już nie jesteście razem ?

Marc-elus - Pią 04 Lut, 2011 19:23

A ja to widzę inaczej, trochę się dziwie jak Mario: jest sobie związek, on popija, jest dla niej dobry, jej jest wygodnie(w paru postach padły słowa o dostatku materialnym, nie wiem dlaczego na forum o alko pisać że facet jeździ dobrą furą), nagle zwrot akcji: On jest alkoholikiem!!! Ona odchodzi....

Coś tu chyba nie tak, wybacz Julko ale tak to wygląda, jeżeli się mylę to bez urazy proszę....

Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 19:30

Nie wiem czy się mylisz. Niczego nie rozumiem. Boję się. Co byś zrobił na moim miejscu ? Mogę wrócić i patrzeć na białe wino wlewane teraz do kieliszka, do kolacji. Nie mogę nic powiedzieć, bo i tak wypije. Mam wylać wszytko do zlewu ? Rano mam pilnować, żeby nie pił coli po
Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 19:31

śniadaniu ? Będzie wściekły. I co mam zrobić ? Wkurzać go jeszcze bardziej czy po prostu się z nim napić ?
Mario - Pią 04 Lut, 2011 19:34

Cytat:
Coś tu chyba nie tak

Nie chciałem być pierwszy :roll: Kiedyś na HBO leciał taki jankeski serial " 24 godziny". Tam w ciągu doby działy się cuda. Zmieniało się ludzkie zycie, dramaty, historie nie z tej ziemi.
Ale to była telewizja tylko. Tam możliwe jest wszystko.

W Julczynej dobie podobnie. Co ja mówię dobie ! Odliczając czas na sen i pisanie tutaj to raptem kilkanascie godzin.
Tyle zdarzeń, nowych wiesci,ważkich decyzji, rozmów !! Czy to możliwe ?

Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 19:39

leciał tez serial o anatomopatologii - dziadek przez lata uprawiał sex z trupem młodej dziewczyny, którą konserwował na różne sposoby. Jestem wielbłądem.
czarna róża - Pią 04 Lut, 2011 19:40

Tak Mario..możliwe..Julia pisze że od dawna miała obawy,od dawna już było coś nie tak..tylko nie umiała tego zdefiniowac...a że jest na takim etapie związku kiedy jest w jedną lub w drugą strone..(dom,ślub) ma prawo do wątpliwości..związac się oficjalnie z alkoholikiem na dobre i na złe..czy nie.
jolkajolka - Pią 04 Lut, 2011 19:41

Julka1980 napisał/a:
śniadaniu ? Będzie wściekły. I co mam zrobić ? Wkurzać go jeszcze bardziej czy po prostu się z nim napić ?


Ja piłam z moim mężem. Obecnie on nie żyje,a ja jestem alkoholiczką. A to,że nie piję już ponad 5 lat,to już inna historia. Przemyśl swoje życie,Julka,młoda jesteś...

Marc-elus - Pią 04 Lut, 2011 19:46

czarna róża napisał/a:
związac się oficjalnie z alkoholikiem na dobre i na złe..czy nie.


Z tym że ona jeszcze nie próbowała zawalczyć... Nikt nie oczekuje cudu, ale tak po prostu odchodzić bo ją uświadomiono na forum? Jeżeli tak się sprawy mają to raczej nie można tego nazwać prawdziwą miłością(jezzzzuuu ale jestem pompatyczny), to i może racja, niech się rozejdą, ale wtedy to nie alkohol będzie powodem....

Marcin71 - Pią 04 Lut, 2011 19:47

Wiesz co Julko,
przeczytalem chyba z milion wpisow kobiet ktorych faceci chleja, bija, dra sie, oszukuja itp itd ale ty jestes wyjatkiem.
Przewrotnie do Mario uwazam masz szczescie, po prostu uciekasz od gada, ktory cie oszukiwal ze jest czysty i rodzinnego ukladu, ktory mu pomagierowal - kryjac wiedze o nim przed toba. I dobrze robisz; moim zdaniem madra decyzja. Powiem ci co jeszcze mysle:
1. jestes pierwsza znana mi osoba ktora decyduje sie odejsc od alkoholika tak szybko po uswiadomieniu jego gigantycznego problemu.
2. odeszlabys od niego (moim zdanie) rownie szybko rowniez wowczas gdyby powaznie noga mu sie potknela z zupelnie innych niezwiazanych powodow. Sorry za szczerosc.
za duzo tam bylo walkowania o wygodach a za malo zawiedzinych uczuc.

czarna róża - Pią 04 Lut, 2011 19:50

Poza tym wychodzi że przez tyle lat nic nie wiedziała o przeszłości ukochanego,z jego rodziny też nikt jej nie ostrzegł..to nie fair..to tak jakbyś Go nie znała..zresztą z alkoholikiem jest tak że wszystko jest ok dopóki nie ma problemów..Julio..życzę mądrych wyborów...mój znajomy był czynnym alkoholikiem,jego dziewczyna walczyła o niego,kochała go bardzo,poszedł na terapię,po terapii byli ze sobą jeszcze dwa lata,razem 8,zaręczyny...a pach..nie wyszło..bo jak zaczął trzeżwiec to i miłośc się skończyła..taa..ale wdzięczny jest jej do dzis,bo jak twierdzi dzięki niej przestał pic...dziś ma nową wielką miłośc,w innym mieście,bo na starych śmieciach nie był w stanie ułożyc sobie życia..
Nie ma co myślec o scenariuszach..czytaj,dowiaduj się o alkoholizmie jak najwięcej,bo im więcej będziesz wiedziec o jej mechanizmach,tym mniej dasz sobą manipulowac.

Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 19:57

Marcin,
To może jednak niech będzie ten ślub. Sama będę mu dolewać, żeby jak najszybciej zostać z jego kasą sam na sam. Przecież odchodzę tylko po to, zeby poszedł do lekarza. Jeśli nie pójdzie, będzie to dla mnie jednoznaczne. I tak jestem szczęściarą - nie mamy dzieci, ślubu i mam dokąd odejść.

czarna róża - Pią 04 Lut, 2011 19:57

Kurcze..wy faceci wyżej..widzę że jak jest jedna rozsądniej myśląca..która stosuje metodę cięc,czyli zachowuje się jak facet..to już jest..dziwna,nie kocha szczerze itd..z alkoholikami trzeba krótko,jeśli kochał to przemyśli,coś zrobi..a jak alkoholik nie kochał to się obrazi i powie że to Ona jest ta zła i nieczuła..tak jak wy teraz piszecie.
To jest jej życie a że bardziej się wczuwacie z skórę tego popi..rzonego faceta..to wasz problem a nie jej.

Mario - Pią 04 Lut, 2011 20:01

czarna róża napisał/a:
a że bardziej się wczuwacie z skórę tego popi..rzonego faceta..to wasz problem

Ktoś Cię chyba bardzo skrzywdził :|

czarna róża - Pią 04 Lut, 2011 20:03

Oj Mario..nie baw się domoroslego psychologa..poza tym,czy nie widzicie że nawet jeśli Julia odejdzie od niego..to tylko fizycznie? ..bo znając życie współuzależnionych i zakochanych,to w głowie jej będzie siedziec przez co najmniej 3 lata..tak czy siak..przerąbane..
Marcin71 - Pią 04 Lut, 2011 20:08

Julka1980 napisał/a:
Marcin,
To może jednak niech będzie ten ślub. Sama będę mu dolewać, żeby jak najszybciej zostać z jego kasą sam na sam. Przecież odchodzę tylko po to, zeby poszedł do lekarza. Jeśli nie pójdzie, będzie to dla mnie jednoznaczne. I tak jestem szczęściarą - nie mamy dzieci, ślubu i mam dokąd odejść.


Nie, nie ja nie uwazam ze jestes wyrachowana zdzira. Tak to nie jest jakkolwiek jestem pelen podziwu twojej wewnetrznej dyscyplinie i trzezwosci myslenia - wspoluzaleniona nie jestes i w sumie to dobrze..... Z drugiej strony moze za bardzo przyzwyczilem sie do faktu ze kobiety alko sa na tym forum otwarte do granic szczerosci.
A ty masz prawo byc inna; przepraszam za insynuacje w gruncie rzeczy jestem tolerancyjny i rozumiem roznorodnosc tego swiata.

Mario - Pią 04 Lut, 2011 20:09

czarna róża napisał/a:
domoroslego psychologa

Psychologa ? Nie trzeba nim być,żeby widzieć że ocenę tego konkretnego człowieka- którego przecież nie znasz- opierasz na swoich doświadczeniach.
Być może nieadekwatnych do tej historii. Popieprzonego ? !

Marcin71 - Pią 04 Lut, 2011 20:10

czarna róża napisał/a:
Kurcze..wy faceci wyżej..widzę że jak jest jedna rozsądniej myśląca..która stosuje metodę cięc,czyli zachowuje się jak facet..to już jest..dziwna,nie kocha szczerze itd..z alkoholikami trzeba krótko,jeśli kochał to przemyśli,coś zrobi..a jak alkoholik nie kochał to się obrazi i powie że to Ona jest ta zła i nieczuła..tak jak wy teraz piszecie.
To jest jej życie a że bardziej się wczuwacie z skórę tego popi..rzonego faceta..to wasz problem a nie jej.


Ja osobiscie jestem pod wrazeniem ze tak szybko Julka dziala - pare godzin zaledwie a nie nawet dni czy tygodni. Nie no super, tak powinno byc.

stiff - Pią 04 Lut, 2011 20:11

czarna róża napisał/a:
to w głowie jej będzie siedziec przez co najmniej 3 lata..

Cholera to szmat czasu, tylko skąd te wyliczenia... :D

Mario - Pią 04 Lut, 2011 20:15

Cytat:
Cholera to szmat czasu, tylko skąd te wyliczenia.

Na to jest sposób. Klin, klinem :D

Jacek - Pią 04 Lut, 2011 20:20

Julka1980 napisał/a:
Przecież odchodzę tylko po to, zeby poszedł do lekarza. Jeśli nie pójdzie, będzie to dla mnie jednoznaczne.

mądra dziewczynka,mądra decyzja
i tylko pamiętaj że to twoja decyzja,twoje życie - cokolwiek zrobisz z tym
bo reszta to podpowiedzi i sugestie

malutka - Pią 04 Lut, 2011 20:21

Moje zdanie na ten temat jest takie że gdyby kazdy partner brał nogi za pas to jaka to miłosc. Ja nie rozumie albo odchodze albo walcze o mojego męzczyzne A gdyby twój facet stracil zdrowie i wszystkie dobra materialne tez bys zwiała. Zwiac zawsze mozna ale zawalczyc o zwiazek to sztuka i ciezka praca
Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 20:22

Czarna Róża ma rację. Cokolwiek się stanie - moje życie już będzie inne. Pewnych rzeczy nie da się wcale wymazać z pamięci. Jakoś nie dociera do Panów taka oczywista oczywistość ... Jeśli teraz wrócę ... to co dalej ? To samo ? Mam zrzędzić ? Co mam robić ? Pytam i pytam i nikt z Was Panowie nie odpowiada. A jeśli chodzi o wewnętrzną dyscyplinę - tak - mam ją, to jest ta siła o której pisałam, ale w tym akurat wypadku - nie mam żadnego wyboru !!! Jestem bezsilna i jedyne co mogę zrobić to odejść. Chyba, że macie inne propozycje. Słucham, jakie ?
Mam się cieszyć tak jak mamusia, że pije wysokogatunkowe trunki i nie wódkę ?[/list]

Klara - Pią 04 Lut, 2011 20:31

Mario napisał/a:
Ktoś Cię chyba bardzo skrzywdził :|

To jest Twoja śpiewka ułożona po to, żeby zamknąć usta, a przecież powinieneś wiedzieć, że na tym forum nie ma innych osób niż te skrzywdzone przez alkohol i inne - skrzywdzone przez alkoholika.
Nikt tak jak osoba żyjąca/wychowująca się przy alkoholiku nie umie zauważyć w opisie znanych jej, pijanych zachowań.
Może więc na przyszłość oszczędź sobie tego typu uwag, co?

KICAJKA - Pią 04 Lut, 2011 20:38

Julka1980 napisał/a:
Jestem bezsilna i jedyne co mogę zrobić to odejść. Chyba, że macie inne propozycje. Słucham, jakie ?
Jeżeli nie dopadło Cię całkowite współuzależnienie(na to wygląda) -postępowanie jest całkiem racjonalne. A panowie niektórzy może zaproponowali by dla Ciebie terapię dla wspól.nauczenie jak żyć z takim osobnikiem.Mogła byś poczekać kilkanaście lat jak choroba bardziej lub mniej się rozwinie.Może doczekasz leczenia,może upadnie całkiem na dno,a może już zniknie z tego padołu i zostaniesz nie wiadomo co_wdowa - nie wdowa. Ja po 4 latach miałam dość,on jeszcze walczył 7lat.Gdybym mogła cofnąć czas wiedząc wszystko na temat tej choroby zwiała bym od razu gdzie" pieprz rośnie".
czarna róża - Pią 04 Lut, 2011 20:46

Julia,to jest tak zwana twarda miłośc...odchodzę bo chcę żeby przestał pic,bo kocham..zamykam mu drzwi przed nosem,bo chcę żeby przestal pic..nie daję mu komfortu picia..nie zamykam oczu na problem..jego rodzina będzie ci mówic,że jesteś ta zła..że szukasz problemów tam gdzie ich nie ma,bo przecież pijak to ten zachlany sprzed sklepu,który śmierdzi i pije denaturat..niestety alkoholizm ma różne oblicza i może też byc czysty i pachnący w garniturze na dobrej posadzie...
Julio,to musi byc twoja decyzja,przemyślana,nie pochopna..daj sobie troszkę czasu,dowiedz się więcej,czy jesteś gotowa na twarde postępowanie i walkę w której to Ty będziesz ta zła...i nie masz gwarancji na happy end..

Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 20:49

Dzięki Róża. Tego potrzebowałam. Teraz mogę iść spać. Wziąć zimny prysznic, zacisnąć zęby, wyłączyć telefon i zasnąć.
Marcin71 - Pią 04 Lut, 2011 20:50

Julka1980 napisał/a:
Czarna Róża ma rację. Cokolwiek się stanie - moje życie już będzie inne. Pewnych rzeczy nie da się wcale wymazać z pamięci. Jakoś nie dociera do Panów taka oczywista oczywistość ... Jeśli teraz wrócę ... to co dalej ? To samo ? Mam zrzędzić ? Co mam robić ? Pytam i pytam i nikt z Was Panowie nie odpowiada. A jeśli chodzi o wewnętrzną dyscyplinę - tak - mam ją, to jest ta siła o której pisałam, ale w tym akurat wypadku - nie mam żadnego wyboru !!! Jestem bezsilna i jedyne co mogę zrobić to odejść. Chyba, że macie inne propozycje. Słucham, jakie ?
Mam się cieszyć tak jak mamusia, że pije wysokogatunkowe trunki i nie wódkę ?[/list]


Oczywiscie nie ma - postawienie ultimatow a potem wyprowadzka to wzorcowe dzialanie kobiety alkoholika tak powinnas zrobic.
Natomiast tak samo jak jestes gotowa na wyprowadzke badz rowniez gotowa ze on wybierze chlanie zamiast ciebie. Tak niestety moze byc czyli bedzie to oznaczac absolutny koniec milosci i licz sie z tym.
Byloby tragedia gdybys skruszona miala do niego potem leciec zeby ze lzami nawet go potem podcierac po pijaku.
Moja krytyka tak szybkiej i stanowczej decyzji oznacza
albo troske ze do konca nie przemyslalas strategii i nie jestes swiadoma ze alkoholik czesto wybiera alkohol albo stwietrdzi ze znajdzie sobie bardziej tolerancyjna (i niech se szuka ale ty badz na to gotowa)
albo opinie ze po prostu go nie kochasz choc sama o tym nie wiesz i traktujesz sprawe tego zwiazku w kategoriach alternatywnych
ale tego nie wiem i to nie moja sprawa.
Zwroc uwage na to pierwsze czy oby na pewno sie znasz i jestes pewna swoich mysli, ktore pojawia sie za dwa miechy od wyprowadzki.
Po prostu badz w pelni swiadoma, bo moze za malo jeszcze wiesz a za duzo chesz osiagnac od razu nie bedac przygotowana na rezultat.

Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 21:23

Marcin, nie jestem w pełni świadoma. Działam pod wpływem silnych emocji. Czuję się wyjątkowo podle. Odwróćmy sytuację - on mnie kocha, ale po pijaku. Po pijaku słyszę tylko, że jestem piękna, dobra i mądra. Fajnie ? Dobrze mam się czuć ? Przy najmniejszej wzmiance o alkoholu robię się od razu brzydka, zła i głupia. Fajnie ? Umieram na myśl, że wybierze alkohol. Ale powtarzam kocham go na tyle, że wolę żeby miał inną kobietę, ale żeby się nie zabijał. Czy ktoś może mi wytłumaczyć, dlaczego mądry, dojrzały mężczyzna codziennie się zabija ? Ma wszystko. Wychodzi na to, że brakuje mu czegoś. Czego ? Miło
Julka1980 - Pią 04 Lut, 2011 21:24

Miłości może ? Czyli jestem niepotrzebna, bo to najwyraźniej nie ja. Już idę, bo się sama uzależnię od tego forum. Ale pomaga. Forum pomaga.
Marcin71 - Pią 04 Lut, 2011 21:55

Julka1980 napisał/a:
Miłości może ? Czyli jestem niepotrzebna, bo to najwyraźniej nie ja. Już idę, bo się sama uzależnię od tego forum. Ale pomaga. Forum pomaga.


Nie ma obaw, wskoczylas przed chwila to sie od razu nie uzaleznisz.
Ja na twoim miejscu osoby kochajacej poinformowalbym ze ma czas 2 tygodnie na rozpoczecie terapii i zaczal totalnie ignorowac go jako pijacego tzn traktowal jak powietrze. Po 2 tygodniach przy braku efektow bym sie wyprowadzil.
wygladaloby ze naprawde ci zalezy i dajesz szanse a
tymczasem wyglada to jakbys szukala pretekstu zeby sie wyniesc.
Przepraszam ze sie tak mieszam ale sory przez lata tolerowalas ze se popija a teraz w dwie godziny pakujesz manatki bo z tym piciem juz dalej nie mozna bo forum poczytalas i juz wiesz... Nie wydaje sie to powazne.
Z drugiej strony radze ci byc konsekwentna bo gosciu moze cie niezle podchodzic i mozesz zmieknac.
Takie tylko obawy z mojej strony
trzymaj sie

Tomoe - Pią 04 Lut, 2011 22:03

Julka1980 napisał/a:
Ma wszystko. Wychodzi na to, że brakuje mu czegoś. Czego ?


Hamulca mu brakuje.
Ma zepsuty organizm. Nieodwracalnie.
Nie ma co dorabiać do tego filozofii, skoro chodzi po prostu o metabolizm, fizjologię i biochemię mózgu.

Tomoe - Pią 04 Lut, 2011 22:04

Julka, ja mam pytanie - ty się już wyprowadziłaś, czy na razie tylko "podjęłaś decyzję"?
pterodaktyll - Pią 04 Lut, 2011 22:31

Julka1980 napisał/a:
I tak jestem szczęściarą - nie mamy dzieci, ślubu i mam dokąd odejść.

nawet sobie nie wyobrażasz jaki masz cholerne szczęście w tym nieszczęściu
Witaj :)

pterodaktyll - Pią 04 Lut, 2011 22:34

Julka1980 napisał/a:
Mam się cieszyć tak jak mamusia, że pije wysokogatunkowe trunki i nie wódkę ?

Najlepiej poradź jej, żeby udała się do psychiatry. Niemożliwe....żeby dorosła osoba?

szymon - Pią 04 Lut, 2011 22:37

Marcin71 napisał/a:
Po 2 tygodniach przy braku efektow bym sie wyprowadzil.


Julka cześć,
Mi żona dała cały rok a nie dwa tygodnie. Nawet to niewystarczyło. Odeszła we wrześniu i bardzo dobrze zrobiła bo pewnie jakby była dalej to straciłbym pracę, później dom a na końcu siebie - nie piję od 20 listopada...

jolkajolka - Sob 05 Lut, 2011 09:25

czarna róża napisał/a:
Julia,to jest tak zwana twarda miłośc...odchodzę bo chcę żeby przestał pic,bo kocham..zamykam mu drzwi przed nosem,bo chcę żeby przestal pic..nie daję mu komfortu picia..nie zamykam oczu na problem..jego rodzina będzie ci mówic,że jesteś ta zła..że szukasz problemów tam gdzie ich nie ma,bo przecież pijak to ten zachlany sprzed sklepu,który śmierdzi i pije denaturat..niestety alkoholizm ma różne oblicza i może też byc czysty i pachnący w garniturze na dobrej posadzie...
Julio,to musi byc twoja decyzja,przemyślana,nie pochopna..daj sobie troszkę czasu,dowiedz się więcej,czy jesteś gotowa na twarde postępowanie i walkę w której to Ty będziesz ta zła...i nie masz gwarancji na happy end..


Podpisuję się obiema rękami...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group