To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - moze jakas rada?

martolinda - Pon 29 Sie, 2011 13:25
Temat postu: moze jakas rada?
Witam! dzis sie zarejestrowalam. nie wiem, szukam chyba jakiejs pomocy. nie wiem juz co mam robic. od 3 lat jestem mezatka, ma 3,5 letnia cudowna coreczke i meza. no i wlasnie tu zaczynaja sie schody. moj maz pije, pali trawe i wciaga amfetamine. byly prosby i grozby i nic. w zeszlym tygodniu bylam u jego rodzicow i wszystko im powiedzialm jak u nas jest. nie sama byl tam tez moj maz i wszyscy mu mowilismy, chociaz ciezko tu powiedziec o spokojnej rozmowie, ze ma z tym skonczyc, bo juz wszysvcy mamy dosyc. juz drugi raz zabrali mu prawo jazdy za jazde pod wplywem alkoholu, mial juz tez kiedys wyrok za posiadanie, na razie jakos ze wszystkiego sie wywija,a le boje sie ze kiedys dojdzie do tragedii. ciagle znika, nie ma go w domu, przychodzi pijany albo co najmniej wypity. ostatnio pedzil bimber, teraz trzyma go w piwnicy i w kazdej nadarzajacej sie okazji popija. wczoraj zniknal, choc mial na nas-mnie i corke, czekac w domu, bo wyszlysmy tylko do sklepu, a tu oczywiscie go nie ma. wrocil o 22 pijany i od razu awantura, ale nawet nie wiem o co. powiedzialam ze darujmy sobie rozmowy, bo jest pijany i to nie ma sensu, a on na to ze wie ze jest pijany, ale chce rozmawiac. byly zale o to ze powiedzialam wszystko rodzicom. powiedzial ze jak jeszcze raz to zrobie to albo mnie zabije albo zabierze zuzie i ucieknie. byly zale ze sie rzadko kochamy, ze chce wybudowac dla nas dom, ale nie wie jak to zrobic, zale i krzyki i strach, bo czasem mnie szarpal. corka spala. nigdy nic jej nie zrobil. ja sie boje. ostatnio powiedzialam, ze jak znowu sie to powtorzy to bedzie musial sie wyprowadzic. i nic. naprawde nic nie pomaga ni prosby ni grozby. skomentujecie-nie uzalaj sie nad soba tylko zmykaj albo sama nie wiem, tylko ja sie po prostu boje. jak jest wypity, a do tego pod wplywem nie wiadomo czego, to jest bardzo agresywny. moze cos mi poradzicie?
Jacek - Pon 29 Sie, 2011 13:32

cześć martolinda :)
martolinda napisał/a:
w zeszlym tygodniu bylam u jego rodzicow i wszystko im powiedzialm jak u nas jest. nie sama byl tam tez moj maz i wszyscy mu mowilismy, chociaz ciezko tu powiedziec o spokojnej rozmowie

na takie rodzinne rozmowy trza się przygotować
wiem że Dromax ma sposób na te rozmowy ,ostatnio tu zagląda może się wypowie

Flandria - Pon 29 Sie, 2011 13:34

martolinda napisał/a:
czasem mnie szarpal.
martolinda napisał/a:
powiedzial ze jak jeszcze raz to zrobie to albo mnie zabije albo zabierze zuzie i ucieknie


a masz dokąd się wyprowadzić?
Gdyby mnie ktoś coś takiego powiedział - wyprowadziłabym się, wniosła pozew o rozwód, oskarżyła go o nękanie ...
jako, że facet jest agresywny - najlepiej zrobić coś takiego nie mieszkając już z nim ...

cokolwiek postanowisz życzę powodzenia

Jacek - Pon 29 Sie, 2011 13:34

martolinda napisał/a:
nie uzalaj sie nad soba tylko zmykaj

noo :tak:

Ate - Pon 29 Sie, 2011 13:35

Uciekaj
Klara - Pon 29 Sie, 2011 13:48

Witaj Marto :)
Tu jest opis INTERWENCJI o której pisał Jacek, a którą jako bardzo skuteczną poleca Dromax: http://bez-dymka.fm.interia.pl/popup.html
Interwencja musi być jednak dokładnie przygotowana i nie wiadomo, czy przyniesie skutek, a Ty i Twoja córeczka jesteście zagrożone.
Na nic nie czekaj i uciekaj od tego gościa.
Zgłoś też policji, że czujesz zagrożenie i zwróć się o założenie Niebieskiej Karty. Wówczas gdybyś musiała wzywać policję, będzie szansa, że nie zlekceważą Twojego wezwania.

Edit:
No i jeszcze zapoznaj się z tym: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

martolinda - Pon 29 Sie, 2011 13:53
Temat postu: dalej
uciekaj, no tak. tylko ze nie chce do rodzicow, bo nie umiem przyznac ze mieli racje, bo juz po pierwszej jego wpadce mowili, zmykaj zanim obudzisz sie z reka w nocniku, no i juz za pozno. jego chetnie bym spakowala, ale to nie takie proste, bo on nie bedzie ccial sie wyprowadzic. a czy myslicie, ze w ogole on sie da "nawrocic"?
Klara - Pon 29 Sie, 2011 14:00

martolinda napisał/a:
a czy myslicie, ze w ogole on sie da "nawrocic"?

Wybij to sobie z głowy. Ty nie masz takiej mocy :nie:
Ty możesz zmienić tylko SIEBIE!
Drugi człowiek też może zmienić tylko siebie, jeśli tego zechce.

Twoi rodzice i tak się dowiedzą co się u Was dzieje, oby wtedy nie było za późno na ratunek.
Jeśli podpowiadali Ci ucieczkę, być może jednak Ci pomogą.
Schowaj wstyd do kieszeni i UCIEKAJ!!!

Babeta35 - Pon 29 Sie, 2011 14:00

Jak masz gdzie to uciekaj dziewczyno, Ty jesteś dorosła a mimo wszystko zostawi to duży ślad w Twojej psychice, ale córka wejdzie w dorosłe życie z ogromnym bagażem bardzo złych doświadczeń.Pomyśl o tym cf2423f .
Flandria - Pon 29 Sie, 2011 14:04

martolinda napisał/a:
bo nie umiem przyznac ze mieli racje, bo juz po pierwszej jego wpadce mowili, zmykaj zanim obudzisz sie z reka w nocniku,


oj, na pewno to będziecie takie straszne powiedzieć im "mieliscie rację"?

Jacek - Pon 29 Sie, 2011 14:05

martolinda napisał/a:
a czy myslicie, ze w ogole on sie da "nawrocic"?

tak :tak: ,tylko cały szkopuł tkwi w dwóch rzeczach
po pierwsze nie daje 100% rezultatu
po drugie to właśnie ta ucieczka od niego,może nim wstrząsnąć
mnie właśnie to zmobilizowało
martolinda napisał/a:
bo nie umiem przyznac ze mieli racje

na to akurat nie zwracaj uwagi wręcz przyznaj się do tego ,aby ratować swoje i dziecku życie
a jak masz jakieś wątpliwości to spójż na mnie Jacka ,alkoholika
dziś do tego się przyznaję i zobacz jakie mam życie a żona ma męża a córki trzeźwego ojca
a kiedyś mnie też było głupio i wstyd przyznać,że to oni mają rację

ZbOlo - Pon 29 Sie, 2011 14:05

Zbolo alkoholik wita.... myślę, że nie ma innego wyjścia - opuść Buca i już... on decyzję o leczeniu może podjąć tylko sam, a pokazanie mu swojej determinacji, tylko pomoże mu w podjęciu decyzji... bądź dzielna... życzę mądrych decyzji...
Babeta35 - Pon 29 Sie, 2011 14:09

Klara napisał/a:
Drugi człowiek też może zmienić tylko siebie, jeśli tego zechce
a z tego co piszesz Twojemu mężowi jest tak dobrze żyć pijąc i ćpając, nic go nie zmusi do zmiany zachowań a na pewno nie Ty.Jedynie on sam jeżeli zechce.
martolinda - Pon 29 Sie, 2011 14:30
Temat postu: i dalej
On wiecznie mówi, że oczekuje ode mnie miłości, żebym się z nim często kochała, ale ja patrzeć na niego nie mogę. jestem też zmęczona-do 17 w pracy, później dziecko, dom.On się tłumaczy, że nie ma po co wracać do domu, bo ja ciągle mam jakieś wyrzuty, że on pijany, że go nie ma, a on już nie chce tego słuchać. mam dwie dobre przyjaciółki i one też mówią to samo co Wy, wielkie dzięki. fajnie, że tu trafiłam. będę się odzywać, pewnie często, bo potrzebuję wsparcia :)
Jacek - Pon 29 Sie, 2011 14:32

martolinda napisał/a:
On wiecznie mówi, że oczekuje ode mnie miłości, żebym się z nim często kochała,

to jemu powiedz że nie masz zamiaru tego robić z gąbką nasączoną śmierdzącym alkoholem

Jacek - Pon 29 Sie, 2011 14:34

aaa teraz zauważyłem - Martusia - śliczne :skromny:
ZbOlo - Pon 29 Sie, 2011 14:44

martolinda napisał/a:
fajnie, że tu trafiłam. będę się odzywać, pewnie często, bo potrzebuję wsparcia

...i rób to często, wsparcie jest potrzebne...

Krzysztof 41 - Pon 29 Sie, 2011 15:12

Witaj Marto :)
Uciekaj od niego póki jeszcze możesz!
A potem zastanawiaj się co dalej i odrzuć wstyd.

Borus - Pon 29 Sie, 2011 15:14

Cześć Marto... :)
pterodaktyll - Pon 29 Sie, 2011 15:22

martolinda napisał/a:
szukam chyba jakiejs pomocy. nie wiem juz co mam robic.

Droga Martolindo. Odpowiadam na Twoją prośbę o pomoc w sprawie Twojego związku. Ten związek istnieje jeszcze tylko na papierze i niestety głównie w Twojej głowie. Poza tym już go nie ma, a do tego masz dużą szansę zostać ofiarą przemocy nie tylko psychicznej ale i fizycznej, jeśli natychmiast stamtąd nie znikniesz. Swoimi działaniami (rozmowa z jego rodzicami) obudziłaś "gniazdo os" i możesz spodziewać się szybkiej reakcji ze strony rozdrażnionego alkoholika a zapewniam Cię, że to bardzo niebezpieczne dla Ciebie a poza tym nie masz żadnej gwarancji, że w decydującym momencie jego rodzice staną murem za Tobą a nie np. za własnym synem. Jedyna rzecz jaka możesz w tej sytuacji zrobić, to natychmiast zniknąć do swoich rodziców, nie przejmując sie zbytnio swoim wstydem, że itd.... Mam wrażenie, że taki wstyd o wiele mniej boli niż to co Cię najprawdopodobniej już niedługo czeka z "karzącej ręki" alkoholika, któremu próbujesz odebrać komfort picia. Zapewniam Cię, że oni potrafią wtedy być cholernie agresywni a jeszcze jak sobie jakiejś amfy czy czegoś podobnego "wciągną" to może z tego być normalny "sajgon". Biorąc pod uwagę to co Ci powiedziałem, to NATYCHMIAST znikaj do rodziców zanim dojdzie do sytuacji drastycznych, bo, że dojdzie, to ja po przeczytaniu Twoich postów jakoś nie mam wątpliwości. A poza tym witaj :)

KICAJKA - Pon 29 Sie, 2011 15:27

Wiaj :) Trzeba ratować siebie i dziecko,co powinno być Toim ostatecznym celem,męża nie zmienisz a sobie i dziecku życie możesz zmarnować. :( Potrzebna jest wiedza o współuzależnieniu i ewent. uzależnieniach i konsekwentne postępowanie. Wstyd chowa się do kieszeni i szuka pomocy w realu - tu możesz dostać wskazówki. :)
dromax - Pon 29 Sie, 2011 17:14
Temat postu: Re: moze jakas rada?
martolinda napisał/a:
Witam! dzis sie zarejestrowalam. nie wiem, szukam chyba jakiejs pomocy. nie wiem juz co mam robic. od 3 lat jestem mezatka, ma 3,5 letnia cudowna coreczke i meza. no i wlasnie tu zaczynaja sie schody. moj maz pije, pali trawe i wciaga amfetamine. byly prosby i grozby i nic. w zeszlym tygodniu bylam u jego rodzicow i wszystko im powiedzialm jak u nas jest. nie sama byl tam tez moj maz i wszyscy mu mowilismy, chociaz ciezko tu powiedziec o spokojnej rozmowie, ze ma z tym skonczyc, ?

cf2423f A od kiedy to osobie uzależnionej i to jeszcze krzyżowo się cokolwiek mówi? Cokolwiek tłumaczy?
To nie takie ma być DZIAŁANIE.
tO MA BYĆ PRZYGOTOWANA, PRZEĆWICZONA PRAKTYCZNIE I ZREALIZOWANA Z DETERMINACJĄ interwencja.
pOSTAWIENIE KONKRETNEGO ultimatum I REALIZACJA "PO TRUPACH".
cf2423f Nie ma na co czekać. Chcesz żyć w tym piekiełku?

małami - Pon 29 Sie, 2011 19:33

martolinda napisał/a:
uciekaj, no tak. tylko ze nie chce do rodzicow, bo nie umiem przyznac ze mieli racje, bo juz po pierwszej jego wpadce mowili, zmykaj zanim obudzisz sie z reka w nocniku, no i juz za pozno

Mojej mamie już przed ślubem nie pasował mój wybranek, ostrzegała mnie, ale cóż miała do gadania. Jednak gdy pojawiły się poważne problemy zawsze mogłam na nią liczyć. Owszem nieraz usłyszałam te drażliwe słowa "A nie mówiłam!!" Ale wiem, że ona chce tylko mojego dobra, zawsze będzie po mojej stronie i zrobi wszystko żeby mi pomóc. Gdy mąż mi groził zawsze szłam do mamy, nie mogłabym żyć w lęku o siebie i o dzieci. Głupotą było tylko to, ze jak przetrzeźwiał to wracałam. No i że nie zgłaszałam gróźb na policję. Ty jeśli odejdziesz NIE WRACAJ!!!

szymon - Pon 29 Sie, 2011 19:52

Cytat:
moze jakas rada?
:pocieszacz:


spierpapier jak najdalej od niego.
będzie coraz gorzej, naprawdę...

Pati - Pon 29 Sie, 2011 21:50

Witam Cię Marto :)
Po przeczytaniu Twoich postów uważam,że skoro masz oparcie w rodzicach to lepiej by było iść do nich mieszkać.
Myślę,że niechcieliby Ciebie i córki znaleźć baaardzo skrzywdzonej,bardziej niż do tej pory.
Odpowiedz sobie na pytanie czy podoba Ci się takie życie jak teraz?

beata - Pon 29 Sie, 2011 23:15

Witaj Marto.
Moim zdaniem...nie....
Ja schowałabym dumę głęboko do kieszeni i przeprowadziła się do rodziców.Pogderają?Cóż....starzy tak mają. :p
Trzymam za Ciebie kciuki. :kciuki:

wampirzyca - Wto 30 Sie, 2011 07:07

Witaj po przeczytaniu twojej historii jedno nasuwa mi się tylko wiej od niego jak najdalej jak masz dokąd moja siostra miała takiego mężusia i najlepsze co zrobiła to uciekła teraz już kilkanascie lat zyje szczęśliwie

Uwierz mi wiem co mówię bo przeprowadziła się do nas czyli do domu rodziców ale ja też wtedy byłam panienką i ja jej poradziłam co ma zrobić mieszkałysmy razem w jednym pokoju z małym jej dzieckiem wtedy i nie narzekałam cieszyłam się ze wyszła z tego piekła

Ratuj siebie i dziecko jak myslisz ze nie dasz rady to sie mylisz nawet nie wiesz jakiego kopa nieraz kobieta dostaje do działania gdyby siostra została z nim zmarnowała by sobie zycie i mojej siostrzenicy zaczynała od zera a jak odeszła od niego to zdała maturę skończyła studia znalazła pracę a takto tylko jej mężulek twierdził ze jest nikim i do niczego się nie nadaje

Babeta35 - Wto 30 Sie, 2011 07:17

małami napisał/a:
ona chce tylko mojego dobra
tak to już z mamamy jest, zawsze chcą naszego dobra.
Ty też jesteś mamą więc pomyśl o swoich dzieciach, szkoda Ciebie i ich.
Marta ja jestem współuzależniona i wiem że w związku z czynnym alko z dnia na dzień jest coraz gorzej dla Ciebie, rujnuje taki związek Twoją psychikę, Twoje poczucie własnej wartości, odbiera pewność siebie.W pewnym momencie swojego życia nie będziesz już wiedziała kim tak naprawdę jesteś.Jeśli się zdecydujesz i pójdziesz na terapię spotkoasz wiele podobnych do Ciebie kobiet, to daje duże wsparcie.
Mąż się może obudzi albo nie, Ty na to nie masz wpływu.Pewnie nie umiesz sobie wyobrazić życia bez niego, tak to się dzieje, ale wierz mi że obudzisz się któregoś dnia rano i pomyślisz sobie...nie ma go w moim życiu i już nie będzie?...hura, hura, hura.
Tak się naprawdę dzieje tylko trzeba tego chcieć.
Jestem jak i wiele dziewczyn tutaj tego przykładem.Dasz radę głowa do góry, :) :)

wampirzyca - Wto 30 Sie, 2011 08:04

Ale dosłownie jak czytam twoją historię to jakbym siostry czytała tylko tamten nie ćpał a chlał i prochy łykał na okrągło garsciami coby mu się łapy nie trzęsły

A rodzice pomarudzą ale ciebie kochaja i twoje dzieci myslę ze dostaniesz od nich wsparcie pomyslisz też dzieci bez ojca sie wychowywać będą no i co z tego bedą miec spokojne życie........

emocjonalnie podeszłam do twojego tematu bo mi sie przypomina wszystko co przeszłysmy razem z siostrą bo w sumie ja z nia to wszystko przechodziłam nawet na rozwód z nia poszłam

martolinda - Wto 30 Sie, 2011 09:45

dzieki wam wszystkim, od wczoraj co prawda glowa mi peka, a moj maz wczoraj znowu tsiac zapewnien mi poslal, ale co z tego wyniknie? ja juz nie moge sluchac tych ciaglych przepraszam, bo to nie ma zadnego znaczenia
Ate - Wto 30 Sie, 2011 09:49

martolinda napisał/a:
ale co z tego wyniknie? j
to co zwykle, czyli nic
pterodaktyll - Wto 30 Sie, 2011 09:51

martolinda napisał/a:
ale co z tego wyniknie?

jak to co. Przecież on już sobie szykuje w ten sposób grunt pod następne picie, żeby nie było wątpliwości, sam tak robiłem..........

martolinda - Śro 31 Sie, 2011 13:50

odkad sie zarejestrowalam mam metlik w glowie. wiem ze wy wszyscy macie zupelna racje, tym bardziej ze co dzien sie o tym pprzekonuje. maz robi nadal to, co robil i patrzac mi w oczy wymysla kolejne bajeczki. nie wiem co mnie jeszcze trzyma. chcialabym spokowac mu rzeczy i wystawic za drzwi, niestety wiem jaka to agresje by to w nim obudzilo i pozniej moglabym to bardzo odczuc. patrzec juz na niego nie moge i na siebie ze ciagle mu na to wszystko pozwalam
Pati - Śro 31 Sie, 2011 14:09

martolinda napisał/a:
niestety wiem jaka to agresje by to w nim obudzilo i pozniej moglabym to bardzo odczuc.

Jeśli chodzi o mnie to w takiej sytuacji wzywałam policję najgorzej mi było pierwszy raz zadzwonić.
Najważniejsze jest to,że masz do tego P R A W O!
Phi :beba: później dzwoniłam do nich jak do babci :smieje:
Wiedział od tego czasu,że to nie przelewki. ;)

martolinda - Czw 01 Wrz, 2011 08:58

troche sie od dzis biore za siebie. zaczal sie rok szkolny, a ja zaczynam kurs na prawo jazdy. nie mam co liczyc na meza, bo zabrali mu juz drugi raz prawko za jazde pod wplywem, wiec biore sie za siebie. umiesz liczyc-licz na siebie. w ogole troszke wiecej optymizmu dzis we mnie, ale czy to nie zludne?
Klara - Czw 01 Wrz, 2011 09:19

martolinda napisał/a:
umiesz liczyc-licz na siebie

Obierasz Marto najlepszy kierunek :D
Tak trzymaj, a będzie dobrze :tak:

KICAJKA - Czw 01 Wrz, 2011 16:14

Licz na siebie i dbaj o siebie Marto :) Powodzenia z prawkiem :)
martolinda - Czw 08 Wrz, 2011 08:50

witam! codzien czytam wasze rozne posty i tematy, jesli chodzi o wspoluzaleznienie i troche sie doluje, tzn. dochodzi do mnie ze tkwie w tym wszytskim po uszy. nie umiem sie wyzwolic z mojego toksycznego zwiazku. dlaczego? wczoraj mialam bqardzo intensywny dzien: najpierw w pracy, pozniej na zebranie do przedszkola a pozniej jeszcze na kurs na prawko. z corka byl maz, ja oczywiscie sie martwilam ,ale na szczescie byli u tesciow, bo on ojcu samochod naprawial. wrocili, oczywiscie czuje od niego won, ale nic. gadamy co na zebraniu a on nagle sie wkurza, ze go nie slucham. mowie ze slucham, przeciez odpowiadam i rozmawiamy, a on ze nie i klotnia gotowa. o co mu chodzilo? naprawde nie wiem. naprawde normalnie rozmawioalismy. a pozniej rozmawial z kolega przez okno-bo mieszkamy na parterze, przychodzi po dluzszej chwili do pokoju i czuje jak smierdzi alkoholem i mowie, a co ty przed chwila piles, bo bardzo smierdzi, a tu oczywiscie ze znowu sobie cos wymyslam itd...ile jeszcze ja zniose? to malzenstwo to juz tylko fikcja, po co tego nie skoncze? ja go nienawidze...
w sobote mamy isc do jego brata na imieniny. picia sie nie boje, choc nie wiem jak bedzie, ale beda tescioe wiec wiem ze sa po mojej stronie
ja sie boje kazdego kolejnego dnia
co mnie zmobilizuje do podjecia radykalnych krokow?

ZbOlo - Czw 08 Wrz, 2011 09:21

martolinda napisał/a:
co mnie zmobilizuje do podjecia radykalnych krokow?

...możesz to zrobić tylko sama... mam nadzieję, że nie będziesz czekać na najgorsze.... a "mąż" pokłócił się, żeby móc wypić... tak samo robiłem... życzę mądrych i szybkich decyzji...

Żeglarz - Czw 08 Wrz, 2011 10:36

martolinda napisał/a:
co mnie zmobilizuje do podjecia radykalnych krokow?

Jesteś Marto na etapie dojrzewania do decyzji. Musi się przelać czara goryczy. U jednych to szybciej następuje, u innych wolniej. Pewnego dnia się obudzisz i powiesz koniec. Jestem gotowa do zmiany.
No właśnie, a jak się przygotowujesz do tego co niechybnie nastąpi? Czy oprócz czytania forum jeszcze coś robisz?

martolinda - Czw 08 Wrz, 2011 11:02

nie bardzo, a co powinnam zrobić?
ZbOlo - Czw 08 Wrz, 2011 11:43

martolinda napisał/a:
a co powinnam zrobić?

...AlAnon....

Jędrek - Czw 08 Wrz, 2011 13:29

martolinda napisał/a:
nie bardzo, a co powinnam zrobić?


AlAnon.
Moja żona dała mi do myślenia po wskazówkach jakie tam dostała...
No i nie piję 2,5 roku
Ale lekko jej nie było żeby mnie naprowadzić na te tory :(

Klara - Czw 08 Wrz, 2011 14:43

Cytat:

nie bardzo, a co powinnam zrobić?

http://www.al-anon.org.pl/spis.html

kahape - Czw 08 Wrz, 2011 16:11

martolinda napisał/a:
tylko ja sie po prostu boje. jak jest wypity, a do tego pod wplywem nie wiadomo czego, to jest bardzo agresywny.
martolinda napisał/a:
chcialabym spokowac mu rzeczy i wystawic za drzwi, niestety wiem jaka to agresje by to w nim obudzilo i pozniej moglabym to bardzo odczuc.
martolinda napisał/a:
co mnie zmobilizuje do podjecia radykalnych krokow?
może jak wybije ci zęby, albo znajdziesz sie pobita w szpitalu.... To chyba logiczne rozumowanie, prawda?
Narażasz siebie i dziecko, zdajesz sobie z tego sprawę? :evil:
pozdr i życzę mądrych decyzji.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group