DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - Jaki najstarszy epizod pamiętasz?
staaw - Nie 21 Paź, 2012 17:13 Temat postu: Jaki najstarszy epizod pamiętasz? Jaki najstarszy epizod pijącego rodzica pamięta dziecko?
Ile mieliście lat kiedy zapamiętaliście pierwszy pijacki wybryk rodzica?
JaKaJA - Nie 21 Paź, 2012 18:04
moje pierwsze wspomnienie jest z okresu gdy miałam ok.3 lat, bawiłam sie na podwórku gdy podeszła do mnie obca Pani z milicjantami i zabrali mnie do Pogotowia opiekuńczego. Pamiętam każdy zapach,kolor nieba i sukienki,paralżujący strach....wszystko jakby to było wczoraj od tamtej pory pamiętam wszystko niemalże z fotograficzną dokładnością,choć wolałabym nie pamiętać. Nie mam fajnych wspomnień i naprawdę mocno muszę szukać tych dobrych
endriu - Nie 21 Paź, 2012 18:29
musiałem sie nieźle pogłowić, żeby sobie przypomnieć
mój tata nieźle się umiał maskować jak byłem małym dzieckiem
chyba dopiero jako 8-9 latek zajarzyłem
była afera ze zgubieniem całej walizki bilonu przez tate (pracowal na stacji benzynowej)
a potem spanie w nocy u sąsiadów/kuzynów jak przychodził pijany w nocy
może wcześniej pił kontrolowanie
Klara - Nie 21 Paź, 2012 18:57
Pierwszą sytuacją której nie rozumiałam pamiętam jak przez mgłę.
Ojciec chyba z tydzień nie wracał z pracy do domu. Gdy dorastałam, mama mi powiedziała, że w tamtym czasie zaczął popijać i mama mu się postawiła (rzadko jej się to zdarzało). Przez jakiś czas więc "mieszkał" w pociągu (pracował na kolei) jeżdżąc między stacjami końcowymi i mijając tę, na której powinien wysiąść, aż wreszcie wrócił do domu i zaczął unikać alkoholu.
Po raz drugi - miałam chyba z 5 lat - sąsiedzi wyprawiali wesele swojej córce i u nas była "sala balowa". Większość mebli wyjechała, ale pozostała szafa biblioteczna z wielką szybą. Ojciec tańcząc zatoczył się na tę szafę i stłukł szybę.
Trzecia sytuacja - byłam dwunastolatką - wyjechaliśmy do siostry ojca na srebrne gody. Ojciec przy stole pełnym gości wychwalał zalety mojej mamy i wyznawał, jak bardzo ją kocha.
Było mi wstyd, bo w domu o byle co wybuchał gniewem i nic nie wskazywało na tę wielką miłość.
Później powiedziałam mamie, jak się wstydziłam, a mama na to odpowiedziała, że jej to nie przeszkadzało, bo człowiek po pijanemu mówi to, co myśli jako trzeźwy.
Nie rozumiałam mamy
Nigdy więcej nie widziałam ojca pijanego.
Jonesy - Nie 21 Paź, 2012 20:17
Jap miałem 7-8 lat ojciec spruł się jak wieprz na weselu u wuja i ciotki i poszedł zarzygany spać do samochodu w okolicach 22:00.
20 lat później udało mi się powtórzyć jego wyczyn
Jo-asia - Nie 21 Paź, 2012 21:09
Nie wiem, czy to pamiętam, czy znam to z opowiadań mamy. Tata wrócił pijany, pokłócili się, tata ją uderzył, wybił zęby. Działo się to w nocy, miałam może 4 lata. Spakowała nas i poszłyśmy do babci, płakała cała drogę. Pamiętam strach, nie rozumiałam co się dzieje.
Miałam około 6 lat, bawiłam się z koleżankami na dworze, tata wołał mnie do domu. Ja nie reagowałam. Zszedł na dół i przy wszystkich mnie zlał. Pamiętam wstyd.
Bawiąc się na dworze usłyszałam śmiech dzieci "hahaha, zaś tata Aśki idzie nawalony". Pamiętam wstyd.
Najgorsze jest to, że do dzisiaj, dopóki nie zastanowiłam się nad tym tematem, nie wspominałam tego. Widziałam tylko to co chciałam, to co mile wspominam - mimo, że nie jest tego wiele.
nie chciałam tego pamiętać...
smokooka - Nie 21 Paź, 2012 22:21
Miałam jakieś 4-5 lat, nie chodziłam do przedszkola. Nie wiem co to był za absurdalny pomysł, ale zostawałam sama w domu na jakieś 5 godzin, a matka chodziła na pół etatu do pracy, ojciec pracował na cały i dorabiał fuchami. Wtedy oboje byli rozrywkowi, ojciec chlał, a matka mu często towarzyszyła. Prowadzili "towarzyskie" życie.
Wyjechaliśmy na wakacje w góry, a tam rodzice zapoznali dwóch "wujków". Z nimi imprezowali i kłapali ozorami co popadło. Jakiś czas po powrocie, jeden z tych "wujków" w towarzystwie drugiego obcego faceta, przeleźli do naszego domu. Zobaczyłam ich, jak byli na tarasie, wpuściłam do domu przez lufcik, bo nie umiałam otworzyć drzwi tarasowych, jeden wlazł, otworzył drugiemu. Opowiadali mi, że wysłał ich mój ojciec, bo jestem chora i muszą zrobić mi zastrzyk.
Nie wiem, jakie były ich intencje, w każdym razie w poszukiwaniu strzykawki splądrowali dom, ja szukałam jej dla nich, a oni osobno, ukradli z domu co cenniejsze drobiazgi, uciekli...
Z tego co pamiętam jeszcze to milicjantom robiłam udawane herbatki i kawki w dziecięcym serwisie. A i tłucze mi się po głowie jakaś pretensja do sąsiadki, że doniosła milicji. I to, że matka miała do mnie pretensje jak mogłam wpuścić złodziei i że się szwendam po domu, a mam siedzieć w swoim pokoju.
Do dziś nie znam tych "dorosłych" szczegółów, mimo, że pytałam. Mimo upływu kilkudziesięciu lat, ojciec, a za życia jeszcze matka ukrywali to przede mną jako błahostkę, przywidzenie, plątali się w zeznaniach. Raz podawali jakieś nieistotne fakty, raz robili ze mnie histeryczkę i fantastkę. Do dziś nie wiem, jak to się skończyło, czy to faktycznie był akurat ten "wujek" czy ktoś podobny.
Tak w każdym razie pamiętam to zdarzenie, miałam z pewnością ogromne szczęście, że nic mi nie zrobili.
Jako wybryk traktuję pozostawianie malutkiej dziewczynki bez opieki w zamkniętym na gumkę recepturkę pokoju, pijackie znajomości w przygodnych miejscach i klepanie jęzorem informacji o miejscu zamieszkania. A że nie byłam i nie będę nigdy pewna czy to ten "wujek" czy inny złodziej to nie ma dla mnie malutkiej Agnieszki znaczenia w obliczu beztroski z jaką byłam "wychowywana" i oskarżana o kuriozalne rzeczy.
Pastel - Nie 21 Paź, 2012 23:50
Ja pamiętam jak ojciec spał nawalony na schodach przed drzwiami, bo go matka w takim stanie do domu wpuścić nie chciała. Tłukł w drzwi, ale go nie wpuściła. Miałem wtedy ze 4, może 6 lat. I jeszcze kilka drobnych szczegółów z alkoholem w tle (mniej lub bardziej 'mocnych'), ale to już byłem starszy.
Pede.
Małgoś - Pon 22 Paź, 2012 12:18
Jo-asia napisał/a: | Pamiętam strach, nie rozumiałam co się dzieje. |
Jo-asia napisał/a: | Zszedł na dół i przy wszystkich mnie zlał. Pamiętam wstyd. |
straszne
Ja pamiętam tylko wstyd za wstawionego ojca, ten zapach piwa... Wstydziłam się gdy wracał do domu zygzakiem.
Nigdy nie bałam się ojca pijanego bo był wtedy łagodny i potulny jak baranek... Ale nienawidziłam go gdy był trzeźwy. Był wtedy nie do zniesienia, wybuchowy, warczący...
Pamiętam go takiego od zawsze
MILA50 - Wto 23 Paź, 2012 13:06
Czasami powraca w mojej głowie ta "straszna"piosenka...o Maryjanno,gdybyś była...
wtedy znowu kulę się w łóżku i mam dopiero 6 lat,jednego tylko wtedy pragnę-żeby się już wszyscy wynieśli i przestali "bawić"się przy stole,żeby mama tak nie zawodziła pijana....
Skąd te łzy dzisiaj?
endriu - Wto 23 Paź, 2012 14:33
ja się tak kulę jak ktoś mocniej drzwi trzaśnie...
olga - Wto 23 Paź, 2012 14:49
we mnie budzi lęk czyjś krzyk
nie musi na mnie krzyczeć, zresztą, teraz nikt na mnie nie krzyczy, wystarczy, ze słyszę awanturę za ścianą albo w sąsiednim bloku....
smokooka - Wto 23 Paź, 2012 14:52
A ja cały czas "sztywnieję" jak ojciec coś sobie dziamdzia pod nosem (mieszkamy w jednym domu), używając oczywiście soczystych słów. Oboje tak sobie warczeli. To dla mnie nieodmiennie duży stres, tym bardziej, że nie słychać wyraźnie słów, tylko ten ton, nastrój. Mało mi pomagają tłumaczenia sobie, że to g..o i nie ma się czym przejmować.
pannaJot - Wto 23 Paź, 2012 14:56
Ja pamiętam jak rodzice pijani wychodzili na imprezy. Zostawałam wtedy z młodszym bratem. On miał 3 lata ja 7. Chowałam sie pod kołdrą. I zawsze pytałam tylko o jedno: czy ja mogę jeszcze poczytać jak wy idziecie?
olga - Wto 23 Paź, 2012 15:14
Smutne to wszystko co piszecie. U mnie w domu nikt nie był uzależniony. Nie znaczy to, że nie było alkoholu. Rodzice lubili imprezować, zapraszali gości. Mieszkanie mieliśmy malutkie, duży pokój był przechodni. Między małym pokoikiem a dużym nie było drzwi tylko zasłona. Odgłosy imprezy dochodziły długo w nocy. Nie mogliśmy z bratem spać. Niemile to wspominam.
Moja mama po alkoholu zawsze była agresywna. Wściekała sie na mnie pod byle pretekstem, ja "pyskowałam" więc ona z tej bezradności niszczyła moje rzeczy: ubrania, kasety magnetofonowe...
Klara - Wto 23 Paź, 2012 16:27
olga411 napisał/a: | U mnie w domu nikt nie był uzależniony. |
U mnie oprócz wymienionych trzech razy, gdy ojciec się upił, alkohol bywał tylko na święta, po 1-2 kieliszki.
Podejrzewam jednak, że mój ojciec mógł być suchym alkoholikiem, a na pewno był DDA - te wybuchy złości z byle powodu, oschłość, apodyktyczność...
...i te rozmowy:
Mama: - Zobacz jak ci XX się dorobili...
Ojciec: - No tak, ale oni nie mają dzieci (lub: - Oni mają tylko jedno dziecko.)
olga - Wto 23 Paź, 2012 16:37
U mnie ojciec był typem nieobecnym, matka zaś apodyktyczne, wymagająca, surowa, zimna, wiecznie ze wszystkiego niezadowolona. Ojciec co dzień "chodził na kopiec Kościuszki", od czasu do czasu wybuchał i spuszczał jej "manto". To było straszne
Dora - Wto 23 Paź, 2012 17:10
Nawet mi się nie chce pisac o moich rodzicach, oboje byli straszni
JaKaJA - Śro 24 Paź, 2012 15:54
a ja niedawno usłyszałam od Matki-Ty to od zawsze histeryczka byłaś!nawet nie chciałaś z nikim zostać! zapytałam Ją czy to dziwne skoro w wieku 3 lat wyrwali mnie znienacka z podwórka zabierając do pogotowia opiekuńczego,że po ponad pół rocznym pobycie tam,jak wróciłam do domu bałam się wszystkiego i wszystkich a Ona dalej chlała i zostawiała mnie w nocy samą,a w domu wieczne libacje? odpowiedziała,ze to nie ma nic do rzeczy,histeryczka byłam zawsze i już! zadziwia mnie jak obie z siostrą starają się wmówić mnie i mojej córce jakie to święte sa
pietruszka - Śro 24 Paź, 2012 15:57
JaKaJA napisał/a: | zadziwia mnie jak obie z siostrą starają się wmówić mnie i mojej córce jakie to święte sa |
prawdopodobnie same w to wierzą, to ten system iluzji i zaprzeczeń. Czasem się zastanawiam jak to działa: tam gdzie rzeczywiście jest się winnym się nie zagląda, jednocześnie często samobiczując się w duszy za winy, których nie ma. Dziwny paradoks.
JaKaJA - Śro 24 Paź, 2012 18:11
Pietruszko paradoks fakt Mnie zadziwia to,ze moja Mama dla mojej córki jest najkochańszą babcią,Młoda ją uwielbia a ja choć serce mnie boli (zazdrosna jestem-mnie nie przytulała,nie całowała nie rozpływała się w zachwytach itd. ) nie mówię nic tylko czasem jak babcie poniesie fantazja, delikatnie mówie Młodej jak ja to widziałam.
Małgoś - Czw 25 Paź, 2012 14:13
JaKaJA napisał/a: | odpowiedziała,ze to nie ma nic do rzeczy,histeryczka byłam zawsze i już! |
Wybaczenie sobie i osobom którym wyrządzało się krzywdę jest o tyle trudne, że trzeba przyznać się z ogromu zła jakie się wyrządzało. A mamie pewnie trudno jest przełknąć pigułę pt raniłam moje dziecko tak bardzo, że do dzisiejszego dnia ma głębokie blizny.
Dora - Czw 25 Paź, 2012 14:22
Coś w tym jest.. Moja do dziś zwala winę na mnie, że to ja byłam tak krnąbrnym i nieobliczalnym dzieckiem, że musiała mnie pilnować dla mojego własnego dobra ! Zwłaszcza szpiegować i grzebać w rzeczach osobistych, bo pełno było narkomanii i zła, i ona musiała mieć kontrolę ! Większej bzdury nie słyszałam
endriu - Czw 25 Paź, 2012 15:03
Dora, ale Ty się użalasz nad sobą
smokooka - Czw 25 Paź, 2012 15:06
endriu napisał/a: | Dora, ale Ty się użalasz nad sobą |
Ja się użalam identycznie w kwestii rodziców. Tylko dlatego, że sięgam najdalej jak potrafię.
Dora - Czw 25 Paź, 2012 16:09
endriu napisał/a: | Dora, ale Ty się użalasz nad sobą | Idz Endriu na terapię, bo Cię nosi cholera dziś po forum, już dwie osoby uważają że je nękasz ! Hodujesz sobie głoda, albo masz nawrót ?
Małgoś - Czw 25 Paź, 2012 18:17
Dora napisał/a: | do dziś zwala winę na mnie, że to ja byłam tak krnąbrnym i nieobliczalnym dzieckiem, że musiała mnie pilnować dla mojego własnego dobra |
Wiecie co?
Ja myślę sobie, że najgorsze co dziecko może czuć, to że jest niekochane, że przeszkadza, że trzeba się dla niego poświęcać. Ja tak czułam od zawsze.
Wiem, że nie planowali mnie, że urodziłam się jako efekt uboczny nocy poślubnej, całe życie to czułam. Zabrałam im młodość, beztroskę, zabawę. Musieli ekspresowo dorosnąć
olga - Czw 25 Paź, 2012 21:53
Dora napisał/a: | Moja do dziś zwala winę na mnie, że to ja byłam tak krnąbrnym i nieobliczalnym dzieckiem, |
Moja matka już nie żyje. Od ojca słyszałam nieraz i to całkiem niedawno: "...bo ty taka byłaś....". Jaka? nie chciałam słuchać czyli "nieusłuchana", krnąbrna, zła. Ale nigdy nie przyszło mu do głowy zastanowić się dlaczego taka byłam, dlaczego "uciekałam" z domu, dlaczego nie lubiłam do niego wracać...
Enja - Pon 26 Lis, 2012 19:54
staaw napisał/a: | Jaki najstarszy epizod pijącego rodzica pamięta dziecko? |
to ja się poterapeutuję w tym temacie.
Miałam 9-10 lat. Ojciec wrócił po pracy kompletnie pijany i trochę poobijany (pewnie się parę razy przewrócił). Zaraz się położył. Mama mi powiedziała, że tata jest chory. Chciałam uwierzyć to uwierzyłam. Potem gdzieś na podwórku od dzieci usłyszałam, że mój tata wrócił pijany. Poczułam się jakbym dostała w twarz i oczywiście natychmiast zaprzeczyłam.
W naszym bloku wielu ojców chodziło pijanych, ale przecież mój nie, mój był "chory".
Jak przez mgłę pamiętam, że wcześniej - musiałam mieć 3-4 lata, też zdarzyła się jakaś tego typu sytuacja. Szczegółów nie pomnę, pamiętam tylko poczucie lęku i potrzebę schowania się.
Agulka76 - Śro 28 Lis, 2012 14:32
Ja pamiętam epizod z choroby mamy...
Miałam około 4 lat. Moja mama chorowała na schizofremię. Pamiętam ze była najpierw nieobecna, siedziała w fotelu, paliła papierosa za papierosem, pamiętam, że chciałam żeby cos do mnie powiedziała, żeby zwróciła na mnie uwagę... potem zostałam wysłana do drugiego pokoju i przyszli panowie w białych fartuchach i zaczęli się szarpać z moją mamą a ojciec im w tym pomagał. Związali ją w kaftan bezpieczeństwa i zabrali... A ja to wszystko widziałam, byłam przerażona, samotna, nikt mi nic nie wytłumaczył.Teraz zdałam sobie sprawę, że od tamtej pory mam poczucie winy, że mama przeze mnie była chora, bo byłam niewystarczająco grzeczna... a paradoksalnie zawsze słyszałam że byłam najgrzeczniejszym dzieckiem.
ja - Śro 28 Lis, 2012 14:49
Nie wiem ile mogłam mieć lat ale tak około 6-7. Przyjechała do mnie siostra cioteczna. Taka co w domu ma wszystko cacy. Staruszek wpadł do domu pijany. Jakaś typowa awantura. I ta moja kuzynka strasznie się wystraszyła a starsza była o 3 lata. Pamiętam że było mi jej szkoda. Bo ona takiego czegoś nie znała. Czułam się taka mądrzejsza. Bo, "co ty wiesz o prawdziwym życiu"- tak sobie myślałam o niej. Jakoś dla mnie to było normalne.
Pamiętam też jak wpadłam raz do pokoju rodziców, żeby się uspokoili i powiedziałam ojcu, żeby szedł spać bo jest pijany. Strasznie mi to później wypominał. Że mu to powiedziałam. W sumie nie wiem czemu go to tak dotknęło? Stwierdziłam tylko fakt.
Agulka76 - Śro 28 Lis, 2012 14:55
ja napisał/a: | Pamiętam też jak wpadłam raz do pokoju rodziców, żeby się uspokoili i powiedziałam ojcu, żeby szedł spać bo jest pijany. Strasznie mi to później wypominał. Że mu to powiedziałam. W sumie nie wiem czemu go to tak dotknęło? Stwierdziłam tylko fakt. |
Też coś takiego pamiętam, byłam mała miałam spać a rodzice strasznie się kłócili w drugim pokoju wpadłam tam z histerią i krzyczałąm, że natychmiast mają przestać się kłócić.
żelka - Śro 28 Lis, 2012 22:14
4 może 5 lat, ojciec wraca w nocy, a właściwie wnoszą go 'koledzy', jego zakrwawiona głowa, wymiociny, bełkot, matka ratująca sytuację wygania mnie do pokoju, ja zamazująca kredkami pod kołdrą wszystkie kontakty do jego kolegów z domowej książki telefonicznej
Słoneczko - Czw 13 Gru, 2012 23:48
Odwagi i dopiszę swój epizod.
Mam 4 latka. Godz. 22-ga jestem sama w domu. Budzę się - mamy nie ma. Wychodzę z domu, żeby jej poszukać. Ide na skróty zapamiętane, gdy chodziłam tamtędy z mamą do niby cioci. Idę śpiewając sobie pod nosem. Wyśpiewane trzy piosenki chyba i jestem pod domem niby cioci. Słyszę gwar i śmiech dorosłych, drzwi otwarte. Dym, i smród wódki, juz mi znanej. Mama siedzi zupełnie pijana na łóżku, jakieś inne panie i panowie (teraz to wiem libacja alkoholowa). Mama nie zdziwiła się, ze ja jestem, przedstawiła mnie, że to jej córka, tylko za mała żeby mnie ruszyć - wybucha śmiech... (teraz wiem co mieli na myśli). Zaczynam płakać, prosić, mamusiu chodź już do domu, mamusiu nie pij więcej. Mama wychodzi ze mną, zatacza sie, podtrzymuje ciężar 100 kilowej kobiety ja chucherko, przewraca się ze trzy razy, krzyczy ze źle ja prowadzę, wracamy ta sama drogą. Teraz tez śpiewam ale płaczliwym, wielkim chlipaniem. Mama zła, że idę zasmarkana. Wracamy do domu, mama legnie na łóżko i nieprzytomnie zasypia. Ja czuwam do rana. Rano mama się nie szykuje do pracy, ja do przedszkola tak. Mama chora, wymiotuje, spóźniam się
Drugi epizod. Miałam 5 latek... mama pijana wraca do domu, ok. 21ej, awantura... Godz. 23.00 każe mi iść na korytarz, daje mi malutki taborecik, sadza na nim a w rękę gromnicę, mam tak siedzieć dopóki świeczka nie zgaśnie. Ja płaczę ale sie nie skarżę... Sąsiadka wychodzi na korytarz podaje mi jabłko... mama to słyszy, jest godz. koło 2-ej w nocy i krzyczy na nią, żeby się nie wracała, wyzywa ją od najróżniejszych, te bluźnierstwa rzadko pojawiają się w moich ustach do tej pory (nienawidzę bluźnić). Sąsiadka straszy policją, mama nie reaguje, rzuca się na sąsiadkę rękoma, ta chowa sie w swoim mieszkaniu. Mama wywarza jej drzwi i woła ty stara... taka i owaka jeszcze mnie popamiętasz... łaskawie pozwala mi wejść do domu. Zapłakana i wystraszona nie mogę zasnąć, boje się. Nad ranem mama wymiotuje, a ja usłużnie wiem co robić, miska, woda ręczniki i sprzątam, zmieniam koszule na czystą. Nasłuchuję, czy zasnęła, tak, zasnęła, mogę i ja zasnąć, 6-ta rano czas wstać, muszę pomóc mamie w szykowaniu sie do pracy
Bolesne...
Trzeci epizod. Niespełna 7 latek, wyrzucona z domu - nie wiem za co? - śpię w wysokiej trawie po drugiej stronie ulicy pod murem, ale tak, że może mama mnie zobaczy z okna i poprosi do domu... Nie poprosiła. Zmarznięta i wypłoszona wracam do domu, gdy mama ma wyjść do pracy, fuka na mnie ale mnie wpuszcza, ja się szykuje do przedszkola. Omija mnie sprzątanie po mamie - sama to zrobiła - uff.
Dorosłam w jej świecie do 17 lat - mama zmarła na raka - ULGA!!!
Nie powielam jej życia.
Dziś juz jej wybaczyłam, choć nie zasłużyła na to, dbam o grób i pamiętam o każdej rocznicy.
Enja - Pią 14 Gru, 2012 00:02
Słoneczko73, straszne to co piszesz
toś Ty nie tylko współuzależniona, ale i DDA jak się patrzy
Słoneczko - Pią 14 Gru, 2012 00:26
Enja, o tym, ze jestem DDA uswiadomił mi fakt bycie z partnerem alkoholikiem. Do tego czasu wspomnienia były zamazane, nie wywoływane do tablicy przez tyleee latek.
Co nas nie zabije to nas wzmocni.
Odważyłam się i mojej córce powiedziałam kim była jej babcia i jak ja się wychowywałam, uświadomiłam jej, jak może alkohol zniszczyć osobowość. Przeprosiłam córkę za różności, to stało sie niedawno. Zmieniły się nam relacje, na bardziej ciepłe. Jest więcej wyrozumiałości między nami. Córka poprawiła się w nauce, jest bardziej szczęśliwsza i jest zakochana - myślę, że wybierze rozsądnie swojego partnera życiowego. Jednakże nie mam wpływu i nie bede z tym nic robić. Jest mądra i rozsądna, każdy popełnia błędy, zatem suma sumarą uczymy się całe życie.
Agulka76 - Sob 15 Gru, 2012 08:07
JaKaJA napisał/a: | nawet nie chciałaś z nikim zostać! |
Też nie chciałam, bo bałam się że mama wyjdzie i nie wróci olga napisał/a: | U mnie ojciec był typem nieobecnym, | u mnie też. Nic nie robił, nie interesował się dziećmi ( no chyba że dzieci miały coś zrobić dla niego, to wtedy nas szantażował, że jak tego nie zrobimy to mamy nie liczyć na niego w potrzebie)
JaKaJA napisał/a: | Mnie zadziwia to,ze moja Mama dla mojej córki jest najkochańszą babcią, |
Mój ojciec dla mojej córki jest najukochańszym dziadkiem Potrafi się nią zająć, choćby poukładać puzzle. Co nie znaczy, że nie stosuje wgl niej szantażu emocjonalnego jak to słyszę to nareszcie zaczęłam mu zwracac uwagę, przed terapią nie potrafiłam reagować Enja napisał/a: | Mama mi powiedziała, że tata jest chory | taaa skąd ja to znam.... mój tata też często po pracy ,,źle się czuł,,
lilka80 - Czw 10 Sty, 2013 20:57
Pierwsze, które utkwiło w pamięci, to jak miałam jakieś 5-6 lat... Byłam ze swoim ojcem u dziadków. Zaczął pić od popołudnia a wieczorem wymyślił, że pojedzie odwiedzić jakąś dalszą rodzinę... Wsiadł w samochód i nie bacząc na moje błagania po prostu odjechał. Przepłakałam całą noc- nigdy nie zapomnę tego przerażenia i lęku o to, że on już nigdy do mnie nie wróci... Wrócił po dwóch dniach,całkiem z siebie zadowolony. Późniejsze lata to wszechobecne i ciągłe poczucie wstydu...
Pati - Pon 14 Sty, 2013 14:07
Miałam może z 5-6 latek moja mama napruta wstaje w nocy i odkręca kurek od gazu nie podpala go.....
Nachyla sie nad kuchenką i zaczyna wdychać ten gaz ja leże w łóżku i nasłuchuję.
Strach tak mnie sparaliżował,że nie mogę się ruszyć,a przecież muszę coś zrobić.
Następnie otwiera piekarnik odkręca gaz i wkłada tam głowę.
Wstałam położyłam ją spać zakręciłam główny zawór,rece mi sie trzęsą (skąd ja wiedziałam,że tak trzeba? )
Nie śpię,ona sie kręci ja nasłuchuję i pilnuję jej
nena - Pią 18 Sty, 2013 14:47
mysle ze mialam wtedy ze 4 lata, moze 5, byla impreza w domu, jak zwykle, rodzice sie kloca , jak zwykle, my z bratem sie boimy, nie spimy , matka wola : dzieciiiii! na pomoc!...
moj brat wyskakuje z lozka i biegnie ich rozdzielac, a ja sparalizowana strachem nie ruszam sie i wrzeszcze ile sil w plucach, i tak wrzezscze ze wszystko widze na bialo, miliony bialych kropeczkek, i nic wiecej, i oczywiscie zostawiali nas samych i szli w nocy gdzies tam. a moze i mnie sama tez zostawiali? nie pamietam, brat byl starszy, i czasem zostawal u babci, ,
wiecie co? to jest straszne, ja mam teraz corke, juz dorosla , i tak sobie mysle jak mozna wlasnemu dziecku zgotowac takie dziecinstwo....
Anonymous - Pią 22 Mar, 2013 18:50
Dużo tego, ale co najbardziej zapamiętałem?
Ojciec skądś wrócił, schowaliśmy się w pokoju, ja brat i matka. Ona krzyczała, żebyśmy pomogli jej trzymać drzwi, bo ona nie utrzyma. Potem była chwila ciszy bo poszedł po siekierę. Starszy brat wychylał się z okna i krzyczał "Pomocy, ratunku!", matka całym ciałem zapierała drzwi jak ostrze siekiery przechodziło przez nie, ja w kącie skulony płakałem... Nie pamiętam jak to się skończyło. Te drzwi mam do dzisiaj, wiem że jacyś jego koledzy potem składali je do kupy...
Maciejka - Nie 17 Lis, 2013 18:36
Miałam 3-4 latka i rodzice sie kłocili w kuchni a ja wzięłam z okapu u nas nazywali na to kapa zapałki i poszłysmy z dwoma siostrami na strych nazbierałyśmy papierów i powsadzałysmy do takiego zelaznego piecyka i ja podpaliłam potem grzałyśmy ręće i wtedy ojciec poczuła dym i wpada na strych z wrzaskiem; wy cholery nowy dom chceta spalić , my się zerwałyśmy i w nogi . Ojciec zgasil w piecyku i mówi kogo łapać najstrsza pamiętam , ze uciekałąm wokoło ogródka ale o szybko mnie dognał złapał za karki i uderzył w siedzenie zasłaniałam ręka pupę i strasznie mnie bolal kciuk. To byl jedyny raz jak ojciec mnie uderzył.
|
|