Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jaki najstarszy epizod pamiętasz?
Autor Wiadomość
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 51
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9024
Wysłany: Nie 21 Paź, 2012 18:13   Jaki najstarszy epizod pamiętasz?

Jaki najstarszy epizod pijącego rodzica pamięta dziecko?
Ile mieliście lat kiedy zapamiętaliście pierwszy pijacki wybryk rodzica?
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
JaKaJA 
Trajkotka
Niespodzianka!-ja czuję!! ;)



Pomogła: 53 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 18 Wrz 2010
Posty: 1650
Skąd: Moje miasto
Wysłany: Nie 21 Paź, 2012 19:04   

moje pierwsze wspomnienie jest z okresu gdy miałam ok.3 lat, bawiłam sie na podwórku gdy podeszła do mnie obca Pani z milicjantami i zabrali mnie do Pogotowia opiekuńczego. Pamiętam każdy zapach,kolor nieba i sukienki,paralżujący strach....wszystko jakby to było wczoraj 8| od tamtej pory pamiętam wszystko niemalże z fotograficzną dokładnością,choć wolałabym nie pamiętać. Nie mam fajnych wspomnień i naprawdę mocno muszę szukać tych dobrych :/
_________________
Cała jestem z miłości :)
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 54
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Nie 21 Paź, 2012 19:29   

musiałem sie nieźle pogłowić, żeby sobie przypomnieć
mój tata nieźle się umiał maskować jak byłem małym dzieckiem
chyba dopiero jako 8-9 latek zajarzyłem
była afera ze zgubieniem całej walizki bilonu przez tate (pracowal na stacji benzynowej)
a potem spanie w nocy u sąsiadów/kuzynów jak przychodził pijany w nocy
może wcześniej pił kontrolowanie :mgreen:
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7857
Wysłany: Nie 21 Paź, 2012 19:57   

Pierwszą sytuacją której nie rozumiałam pamiętam jak przez mgłę.
Ojciec chyba z tydzień nie wracał z pracy do domu. Gdy dorastałam, mama mi powiedziała, że w tamtym czasie zaczął popijać i mama mu się postawiła (rzadko jej się to zdarzało). Przez jakiś czas więc "mieszkał" w pociągu (pracował na kolei) jeżdżąc między stacjami końcowymi i mijając tę, na której powinien wysiąść, aż wreszcie wrócił do domu i zaczął unikać alkoholu.
Po raz drugi - miałam chyba z 5 lat - sąsiedzi wyprawiali wesele swojej córce i u nas była "sala balowa". Większość mebli wyjechała, ale pozostała szafa biblioteczna z wielką szybą. Ojciec tańcząc zatoczył się na tę szafę i stłukł szybę.
Trzecia sytuacja - byłam dwunastolatką - wyjechaliśmy do siostry ojca na srebrne gody. Ojciec przy stole pełnym gości wychwalał zalety mojej mamy i wyznawał, jak bardzo ją kocha.
Było mi wstyd, bo w domu o byle co wybuchał gniewem i nic nie wskazywało na tę wielką miłość.
Później powiedziałam mamie, jak się wstydziłam, a mama na to odpowiedziała, że jej to nie przeszkadzało, bo człowiek po pijanemu mówi to, co myśli jako trzeźwy.
Nie rozumiałam mamy :(
Nigdy więcej nie widziałam ojca pijanego.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Ostatnio zmieniony przez Klara Nie 21 Paź, 2012 19:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 42
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2401
Wysłany: Nie 21 Paź, 2012 21:17   

Jap miałem 7-8 lat ojciec spruł się jak wieprz na weselu u wuja i ciotki i poszedł zarzygany spać do samochodu w okolicach 22:00.
20 lat później udało mi się powtórzyć jego wyczyn :bezradny:
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie 21 Paź, 2012 22:09   

Nie wiem, czy to pamiętam, czy znam to z opowiadań mamy. Tata wrócił pijany, pokłócili się, tata ją uderzył, wybił zęby. Działo się to w nocy, miałam może 4 lata. Spakowała nas i poszłyśmy do babci, płakała cała drogę. Pamiętam strach, nie rozumiałam co się dzieje.

Miałam około 6 lat, bawiłam się z koleżankami na dworze, tata wołał mnie do domu. Ja nie reagowałam. Zszedł na dół i przy wszystkich mnie zlał. Pamiętam wstyd.

Bawiąc się na dworze usłyszałam śmiech dzieci "hahaha, zaś tata Aśki idzie nawalony". Pamiętam wstyd.

Najgorsze jest to, że do dzisiaj, dopóki nie zastanowiłam się nad tym tematem, nie wspominałam tego. Widziałam tylko to co chciałam, to co mile wspominam - mimo, że nie jest tego wiele.
:( nie chciałam tego pamiętać...
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Nie 21 Paź, 2012 23:21   

Miałam jakieś 4-5 lat, nie chodziłam do przedszkola. Nie wiem co to był za absurdalny pomysł, ale zostawałam sama w domu na jakieś 5 godzin, a matka chodziła na pół etatu do pracy, ojciec pracował na cały i dorabiał fuchami. Wtedy oboje byli rozrywkowi, ojciec chlał, a matka mu często towarzyszyła. Prowadzili "towarzyskie" życie.
Wyjechaliśmy na wakacje w góry, a tam rodzice zapoznali dwóch "wujków". Z nimi imprezowali i kłapali ozorami co popadło. Jakiś czas po powrocie, jeden z tych "wujków" w towarzystwie drugiego obcego faceta, przeleźli do naszego domu. Zobaczyłam ich, jak byli na tarasie, wpuściłam do domu przez lufcik, bo nie umiałam otworzyć drzwi tarasowych, jeden wlazł, otworzył drugiemu. Opowiadali mi, że wysłał ich mój ojciec, bo jestem chora i muszą zrobić mi zastrzyk.
Nie wiem, jakie były ich intencje, w każdym razie w poszukiwaniu strzykawki splądrowali dom, ja szukałam jej dla nich, a oni osobno, ukradli z domu co cenniejsze drobiazgi, uciekli...
Z tego co pamiętam jeszcze to milicjantom robiłam udawane herbatki i kawki w dziecięcym serwisie. A i tłucze mi się po głowie jakaś pretensja do sąsiadki, że doniosła milicji. I to, że matka miała do mnie pretensje jak mogłam wpuścić złodziei i że się szwendam po domu, a mam siedzieć w swoim pokoju.
Do dziś nie znam tych "dorosłych" szczegółów, mimo, że pytałam. Mimo upływu kilkudziesięciu lat, ojciec, a za życia jeszcze matka ukrywali to przede mną jako błahostkę, przywidzenie, plątali się w zeznaniach. Raz podawali jakieś nieistotne fakty, raz robili ze mnie histeryczkę i fantastkę. Do dziś nie wiem, jak to się skończyło, czy to faktycznie był akurat ten "wujek" czy ktoś podobny.
Tak w każdym razie pamiętam to zdarzenie, miałam z pewnością ogromne szczęście, że nic mi nie zrobili.
Jako wybryk traktuję pozostawianie malutkiej dziewczynki bez opieki w zamkniętym na gumkę recepturkę pokoju, pijackie znajomości w przygodnych miejscach i klepanie jęzorem informacji o miejscu zamieszkania. A że nie byłam i nie będę nigdy pewna czy to ten "wujek" czy inny złodziej to nie ma dla mnie malutkiej Agnieszki znaczenia w obliczu beztroski z jaką byłam "wychowywana" i oskarżana o kuriozalne rzeczy.
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
Pastel 
Gaduła



Wiek: 45
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 750
Wysłany: Pon 22 Paź, 2012 00:50   

Ja pamiętam jak ojciec spał nawalony na schodach przed drzwiami, bo go matka w takim stanie do domu wpuścić nie chciała. Tłukł w drzwi, ale go nie wpuściła. Miałem wtedy ze 4, może 6 lat. I jeszcze kilka drobnych szczegółów z alkoholem w tle (mniej lub bardziej 'mocnych'), ale to już byłem starszy.

Pede.
_________________
Adhibe rationem difficultatibus.
Seneka
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 57
Dołączyła: 01 Maj 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Pon 22 Paź, 2012 13:18   

Jo-asia napisał/a:
Pamiętam strach, nie rozumiałam co się dzieje.


Jo-asia napisał/a:
Zszedł na dół i przy wszystkich mnie zlał. Pamiętam wstyd.


straszne :zalamka:

:pocieszacz:

Ja pamiętam tylko wstyd za wstawionego ojca, ten zapach piwa... Wstydziłam się gdy wracał do domu zygzakiem.
Nigdy nie bałam się ojca pijanego bo był wtedy łagodny i potulny jak baranek... Ale nienawidziłam go gdy był trzeźwy. Był wtedy nie do zniesienia, wybuchowy, warczący...
Pamiętam go takiego od zawsze 8|
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
MILA50 
Towarzyski
nadzieja



Pomogła: 5 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 454
Wysłany: Wto 23 Paź, 2012 14:06   

Czasami powraca w mojej głowie ta "straszna"piosenka...o Maryjanno,gdybyś była...
wtedy znowu kulę się w łóżku i mam dopiero 6 lat,jednego tylko wtedy pragnę-żeby się już wszyscy wynieśli i przestali "bawić"się przy stole,żeby mama tak nie zawodziła pijana....
Skąd te łzy dzisiaj?
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 54
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Wto 23 Paź, 2012 15:33   

ja się tak kulę jak ktoś mocniej drzwi trzaśnie...
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Wto 23 Paź, 2012 15:49   

we mnie budzi lęk czyjś krzyk 8|

nie musi na mnie krzyczeć, zresztą, teraz nikt na mnie nie krzyczy, wystarczy, ze słyszę awanturę za ścianą albo w sąsiednim bloku....
Ostatnio zmieniony przez olga Wto 23 Paź, 2012 15:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Wto 23 Paź, 2012 15:52   

A ja cały czas "sztywnieję" jak ojciec coś sobie dziamdzia pod nosem (mieszkamy w jednym domu), używając oczywiście soczystych słów. Oboje tak sobie warczeli. To dla mnie nieodmiennie duży stres, tym bardziej, że nie słychać wyraźnie słów, tylko ten ton, nastrój. Mało mi pomagają tłumaczenia sobie, że to g..o i nie ma się czym przejmować.
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
pannaJot 
Trajkotka
alkoholiczka,bulimiczka, DDA



Pomogła: 14 razy
Wiek: 42
Dołączyła: 08 Mar 2012
Posty: 1153
Wysłany: Wto 23 Paź, 2012 15:56   

Ja pamiętam jak rodzice pijani wychodzili na imprezy. Zostawałam wtedy z młodszym bratem. On miał 3 lata ja 7. Chowałam sie pod kołdrą. I zawsze pytałam tylko o jedno: czy ja mogę jeszcze poczytać jak wy idziecie?
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Wto 23 Paź, 2012 16:14   

Smutne to wszystko co piszecie. U mnie w domu nikt nie był uzależniony. Nie znaczy to, że nie było alkoholu. Rodzice lubili imprezować, zapraszali gości. Mieszkanie mieliśmy malutkie, duży pokój był przechodni. Między małym pokoikiem a dużym nie było drzwi tylko zasłona. Odgłosy imprezy dochodziły długo w nocy. Nie mogliśmy z bratem spać. Niemile to wspominam.
Moja mama po alkoholu zawsze była agresywna. Wściekała sie na mnie pod byle pretekstem, ja "pyskowałam" więc ona z tej bezradności niszczyła moje rzeczy: ubrania, kasety magnetofonowe... 8|
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 11