To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Młody pijak

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 19:43
Temat postu: Młody pijak
Witam wszystkich.

Mam 21 lat, alkoholu spróbowałem około 5 lat temu, od około 3-4 piję dosyć regularnie. Szybko się z nim zaprzyjaźniłem.

Studiuję z bardzo dobrymi wynikami. Nie upijam się. Pochodzę z rodziny, w której problemy tego typu nie istnieją. Piłem najczęściej z kumplami, choć czasem lubiłem sobie walnąć 2-3 piwka w domu. Spotykałem się zawsze wieczorami, co drugi dzień - średnio. Często czułem ochotę na piwko, która przechodziła jeśli stwierdziłem, że dziś nie mogę. W dzień kompletnie alkohol mi nie zajmował głowy.

4 dni temu postanowiłem, że jakiś czas nie będę pił. Byłem z kolegą, który mocno mnie przekonywał (kolega stracił wg. mnie kontrolę nad alkoholem, często go "zbierałem"). Nie wypiłem, odmówiłem. Wróciłem do domu, zacząłem zgłębiać wiedzę z zakresu choroby alkoholowej. To, co przeczytałem przeraziło mnie. Nawet jeśli nie piłem te kilka dni - spałem normalnie, budziłem się normalnie. Odkąd przeczytałem dokładnie czym jest zespół odstawienia, głód alkoholowy - praktycznie natychmiast odczułem wszystkie te objawy.

Bardzo często wkręcam sobie różne dolegliwości. Miałem już raka (dzięki błahym objawom, które są na wikipedii [wyimaginowane]), stwardnienie zanikowe leczyłem się także z depresji, chodziłem do psychologa po utracie dziewczyny.

Od tych 4 dni chodzę w pół przytomny. Źle śpię, odczuwam cały czas głód alkoholowy. Choć nigdy nie drżały mi ręce, nigdy nie piłem z rana, nigdy wcześniej nie odczuwałem takiej potrzeby (z reguły alkohol mnie odrzuca rano), właśnie od tych 4 dni wydaje mi się, że chciałbym się napić. Mam tak nawet teraz, choć jeśli ktoś by mi podstawił piwo pod nos tym razem bym odmówił.

Z uwagi na to, jak bardzo mam dziwnie w głowie nie potrafię racjonalnie ocenić sytuacji. Z jednej strony działa w tej chorobie system iluzji i zaprzeczeń , a z drugiej tak nasilone dolegliwości pojawiły się kiedy zacząłem o tym czytać. Upośledzona zdolność kontrolowania picia alkoholu? Nie wiem. Chodząc na imprezy czuję często, ze mam dość, że wystarczy. Znajomi kontynuują picie, ja przestaję bez większego problemu. Trudno mi jest natomiast odmówić drugiego piwa po pierwszym. To na pewno jest jakiś problem.

Zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu. Nie sądzę. Wydaje mi się, że cały czas tak samo działa na mnie określona dawka. Wiem, ile mogę wypić, jeśli muszę rano wstać i być gotowym do działań.


Proszę nie traktować tego jako jakąkolwiek wymówkę, usprawiedliwienie. Piszę jak jest. To co przeczytałem jednak w ciągu tych 4 dni utwierdza mnie w tym, że choroba alkoholowa dotyczy mnie. Nie spodziewałem się, że tak błahe z dotychczasowego mojego punktu widzenia mogą świadczyć naprawdę o uzależnieniu.

Domyślałem się, że piję za dużo. Nie ponosiłem z tego powodu żadnych przykrych konsekwencji więc to kontynuowałem. Problem się pojawił kiedy postanowiłem tak o, po prostu nie pić kilka dni bez żadnego powodu i po zapoznaniu się z literaturą internetu.

Podstawowe pytanie czy to hipochondria czy choroba alkoholowa?
Idę do sprawdzić do terapeuty uzależnień. Sam jestem ciekaw co powie.

Jeżeli dowiem się, że mam poważny problem - najbardziej przeraża mnie to czy te przykre odczucia, które czuję teraz kiedyś miną? Jak to przyjmie moja dziewczyna, moi rodzice, dla których ktoś z problemem alkoholowym to człowiek zataczający się po ulicy (mają małą wiedzę na ten temat, ja zresztą też miałem).

Jestem w razie czego podjąć terapię i pokornie stosować się do zaleceń byle nie przegrać w życie. Jeżeli jednak mój obniżony, depresyjny nastrój się utrzyma, mogę nie dać rady na studiach i stracić dziewczynę. Kolejna sprawa jakiej się boję to terapia grupowa (nie chciałbym mieć grupy samych osób 2x starszych ode mnie. Ja też nie wiem co miałbym opowiadać. Piłem, bo się nudziłem. Nic nadzwyczajnego. Żadnych problemów z prawem, z rodziną. Podchmielałem się.)

Po utracie pierwszej dziewczyny przeżyłem to mocno, prawie zawaliłem szkołę. Pomogła mi psychoterapia.

To byłoby tyle na początek. Rozpisałem się, ale czuję się lepiej, że wyrzuciłem wszystko z siebie. Wszelkie Wasze doświadczenia i jakiekolwiek odpowiedzi w moim temacie z pewnością poprawią mi nastrój.

Pozdrawiam wszystkich!

smokooka - Śro 19 Gru, 2012 19:51

cześć Tu i Teraz (jakby Was było dwóch? - co jest charakterystyczne w tej chorobie też w pewnej fazie). Biorąc pod uwagę Twój bardzo młody wiek - bardzo mi się podoba to, jaki tok myślenia przyjąłeś. Może nie zmarnujesz sobie najfajniejszych lat życia. :okok:

pozdrawia Cię Agnieszka - alkoholiczka, współuzależniona, dda. Niewiele później niż Ty pierwszy raz odstawiłam alkohol, miałam 23 lata. A później znowu piłam i tak jeszcze rok temu... mogłam przestać gdyby.... , ale nie szukałam dla siebie żadnej pomocy i żałuję tych przepitych lat.

szymon - Śro 19 Gru, 2012 19:55

cześć,
jak zobaczyłem Twój nick, to bardzo mi się spodobał :)
to przemyślany wybór czy przypadek?

jesteś młodym, bardzo mądrym chłopakiem-mężczyzną, który wie co trzeba zrobić - biegnij do speca od uzależnień i poproś o radę, opinię, diagnozę :]

witaj na forum :)

yuraa - Śro 19 Gru, 2012 19:56

hej

z doboru slownictwa i treści postu widzę że znasz temat,
a mi coś nie pasuje
albo za stary jestem by to zrozumieć albo nas wkręcasz.

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 19:59

Chcialbym usłyszeć od terapeuty, że to bliskie uzależnieniu, ale póki co piję szkodliwie. To chyba normalne, że chciałbym właśnie to usłyszeć, choć doskonale wiem, że raczej to nieprawdopodobne.

Cokolwiek nie usłyszę. Czy będą to wskazówki jak uniknąć wpadnięcia we większe bagno czy diagnoza choroby - zrobię wszystko by skończyc z tym gó***m. To, co poczytałem w Internecie, również historie na tym forum - jestem przerażony. Przecież alkohol powinien być zakazany w takiej sytuacji.

Cieszę się, że mam coś takiego jak Internet i mogę działać w miarę szybko i uczyć się na błędach starszych, niż popełniać w przyszłości je sam. Bardzo w to wierzę, że mi się uda. Przeczytałem, że nie jeden próbował sam i poległ. Tak więc jeżeli rzeczywiście mam tak poważny problem jak teraz mi się wydaje (choć wolałbym żebym troche to przekoloryzował) to pokornie poddam się leczeniu.

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 20:00

Hej, proszę o wyjaśnienie dot. wkręcania, nie bardzo rozumiem.

Swoją drogą proszę o zamianę nicku na tuiteraz, droba literówka. Z góry dziękuję.

Co do nicku - kliknąłem zarejestruj i to pierwsze co mi przyszło na myśl w nicku, wpisałem

staaw - Śro 19 Gru, 2012 20:10

Witaj tiuteraz.

Z tego co napisałeś to istotnie, jakaś pomoc psychologiczna Ci się przyda, jednak myślę o czymś więcej niż terapia uzależnień...

Można wiedzieć co studiujesz?

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 20:11

Co masz na myśli o czymś więcej niż terapia uzależnień?

Odnośnie kierunku napiszę na pw.

leon - Śro 19 Gru, 2012 20:15

Czesc
yuraa - Śro 19 Gru, 2012 20:15

tiuteraz napisał/a:
proszę o wyjaśnienie dot. wkręcania, nie bardzo rozumiem.

no cóż, nie mam zamiaru Cie obrażać na dzień dobry
ale twoja historia wydaje sie nieprawdopodobna, pomyślałem żeś dużo starszy i juz
gdzieś na forum alkoholowym pisałeś, przelotnie ale pomyslałem.

zwykle młody człowiek mysli ; jaki alkoholizm? to mnie nie dotyczy,
raady ludzi dwa razy starszych spływaja po nim jak woda po kaczce.
a przed leczeniem broni się jak przed Maleńczuk przed wcieleniem do armii.

a Ty poczytaleś i od razu problem dostrzegłeś - to jeszcze łykam
ale że leczyć się chcesz z własnej nieprzymuszonej woli to już mi sie w głowie nie mieści

staaw - Śro 19 Gru, 2012 20:15

tiuteraz napisał/a:
Co masz na myśli o czymś więcej niż terapia uzależnień?

Wiesz... Nie twierdzę że NA PEWNO nie masz problemu alkoholowego, jesdnak ja widzę większe zagrożenie.
Depresja i wymyślanie sobie chorób. Pomoc możesz dostać tylko w poradni zdrowia psychicznego...

Co do kierunku studiów, przez chwilę myślałem że studiujesz medycynę, to dość powszechne zjawisko u młodych medyków... :rotfl:

Jo-asia - Śro 19 Gru, 2012 20:16

Witaj tiuteraz, :)
Dominik - Śro 19 Gru, 2012 20:18

Cześć mam na imię Dominik i jestem alkoholikiem. Wkońcu najmłodszy tu nie jestem:D:D:D oczywiście żartuje. Ciesz się, że wcześnie zauważyłeś swój problem.
KICAJKA - Śro 19 Gru, 2012 20:19

Witaj :)
tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 20:20

Yuraa - a co mogę zrobić innego? Kurcze, to TAKŻE mnie przeraża co piszecie. Czytając wszystkie historie - każdy zaczynał tak samo jak ja. Nie obrażając Was - większość musiała porządnie upaść, by wziąć się za siebie. Nie wiem jak to opisać, ale to głupie. Wydaje mi się, że są osoby, które najchętniej chciałby mi napisać "fajnie, że widzisz problem, ale powiem ci coś. Dopiero zaczynasz, sukcesywnie bedziesz staczał się w dół i dopiero jak go dotkniesz masz szansę się odbić, ale w chwili obecnej tego nie zatrzymasz".

Czytałem też, opinie na różnych forach, że alkoholizm jest wtedy, gdy ponosi się jakieś przykre konsekwencje. Mi za to ciężko zrozumieć co dziwnego w tym, że bardzo bym chciał tego wszystkiego uniknąć... ;/

staaw - Śro 19 Gru, 2012 20:26

tiuteraz napisał/a:
Mi za to ciężko zrozumieć co dziwnego w tym, że bardzo bym chciał tego wszystkiego uniknąć...

Aby uniknąć wypadku, należało by nie wychodzić z domu. Ty, według mnie, nie chcesz pić alkoholu aby się nie uzależnić. Uważam że to chore jest...

Możesz zaprzestać picia z tysiąca innych powodów, ale jeżeli ze strachu przed chorobą... to wydaje mi się niebezpieczne...

Ot delikatnej konstrukcji jesteś i podatny na sugestie...

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 20:29

staaw napisał/a:
tiuteraz napisał/a:
Mi za to ciężko zrozumieć co dziwnego w tym, że bardzo bym chciał tego wszystkiego uniknąć...

Aby uniknąć wypadku, należało by nie wychodzić z domu. Ty, według mnie, nie chcesz pić alkoholu aby się nie uzależnić. Uważam że to chore jest...

Możesz zaprzestać picia z tysiąca innych powodów, ale jeżeli ze strachu przed chorobą... to wydaje mi się niebezpieczne...

Ot delikatnej konstrukcji jesteś i podatny na sugestie...

Wciąż nie bardzo rozumiem, ale dziękuję za odpowiedzi.

W moim piciu widać jest coś niebezpiecznego.
Samopoczucie od 4 dni fatalnie, cały czas mam wrażenie, że chcę się napić, choć sam już nie wiem. To nie jest normalne jak się zachowywałem i piłem prawie codziennie piwka. Co więcej podobało mi się to i miałem często wieczorem ochotę żeby się rozluźnić trochę.

Wiedźma - Śro 19 Gru, 2012 20:32

tiuteraz napisał/a:
proszę o zamianę nicku na tuiteraz, droba literówka. Z góry dziękuję.

Załatwione.
Witaj na forum :)

staaw - Śro 19 Gru, 2012 20:33

tiuteraz napisał/a:

W moim piciu widać jest coś niebezpiecznego.
Samopoczucie od 4 dni fatalnie, cały czas mam wrażenie, że chcę się napić, choć sam już nie wiem. To nie jest normalne jak się zachowywałem i piłem prawie codziennie piwka. Co więcej podobało mi się to i miałem często wieczorem ochotę żeby się rozluźnić trochę.

I dla tego szoruj Przyjacielu do najbliższej poradni zdrowia psychicznego, oprócz alkoholu opowiedz także o tym raku któregoś sobie wymyślił i o kłopotach po rozstaniu z dziewczyną...

Wiem że tam pomagają, bo sam byłem z innymi problemami niż alkoholizm...

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 20:37

Wiedźma - dziękuję.

Staaw - byłem w takiej poradni właśnie jak miałem podobnie jak teraz, czułem się warzywem przez kilka miesięcy. Byłem u psychiatry dał mi tabletki, które z mojego punktu widzenia niewiele dały i skierowanie do psychologa, z którym rozmawiałem prawie rok tydzień w tydzień i jakoś się ogarnąłem. Swoją drogą nie kryłem przed nią, że lubię sobie wypić troszkę wieczorami, ale nie specjalnie się tym przejmowała.

Poznałem nową, wspaniałą dziewczynę. Wszystko było super, na studiach idzie mi wręcz rewelacyjnie (nie żebym sie jakos chwalił...), miałem czas dla dziewczyny, na piwko, na wszystko. Zabrakło piwka, trochę internetu i masakra się zaczęła. No już nie wiem jak to opisać. Leżę czuję jakby mi się chciało pić, wierce sie nie mogę znaleźć dla siebie miejsca, czuje niepokój, lęk wszystko po trochu. Teraz akurat mi to minęło. Wczoraj na wieczór też tak miałem, że mi przeszło. Rano obudziłem się w fatalnym nastroju, dokładniw takim samym jak leczyłem depresję, z tym że teraz z powodu alkoholu.

Może ja zwariowałem?

smokooka - Śro 19 Gru, 2012 20:39

Tuiteraz, a czy Ty jesteś z alkoholowego lub dysfunkcyjnego domu?
Klara - Śro 19 Gru, 2012 20:39

Witaj Tuiteraz :)

Piszesz, że piłeś codziennie. Jak długo trwało to codzienne picie?

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 20:41

smokooka napisał/a:
Tuiteraz, a czy Ty jesteś z alkoholowego lub dysfunkcyjnego domu?

Dziadek, który pił lata temu, nie widziałem go nigdy nietrzeźwego. Nie sięga po alkohol, mało znam jego historie. Wiem tylko, że dawno dawno temu pił. Aktualnie nie pije i nie widziałem nigdy by go jakoś ciągnęło jak przy stole wszyscy siedzieli i pili.

Rodzice piją mega okazyjnie, rzadko. W weekend czasem mini drink. Reszta rodziny także nie ma problemu, nie ma rozwodów nic. Sielanka, tylko ja patologiczny.

yuraa - Śro 19 Gru, 2012 20:41

widzisz ja w młodym wieku poczytałem w encyklopedii medycznej
hasło alkoholizm i pomyslałem że może mnie kiedyś dotyczyć
i tyle, tylko pomyslałem.
Ty chcesz działać, więc działaj.
i od obranej drogi nie mam zamiaru Cie odwodzić
ale jako student musisz wziąć pod uwagę uznanie za dziwaka , ostracyzm nawet, towarzyski.
jesteś na to gotowy ?

Krzysztof 41 - Śro 19 Gru, 2012 20:41

Cześć Tu :) i witaj Teraz ;)
staaw - Śro 19 Gru, 2012 20:43

tuiteraz napisał/a:
Może ja zwariowałem?

Nie przejmuj się, byłem w psychiatryku, nie jest tak źle... :lol2:

Ja widzę problem w Twoich stanach psychicznych, ja miałem depresję od dziecka, właściwie myślę że dwubiegunówkę, tylko kiedy ja zaczynałem chorować, do psychiatry chodzić był większy obciach niż pić. I tak skończyłem jako alkoholik.
Ot uboczne działanie "lekarstwa"...

Mogę Ci jeszcze "wytknąć" brak zaufania do lekarzy, cholernie przeszkadza to w leczeniu...

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 20:51

Klara - codziennie tak w dzień w dzień to nie piłem. 3-4 razy w tygodniu czasem 5. Jedno picie to około 2-3 piwa, rzadko 4 (moze w weekend). Tak z 3 lata moze. Cieżko mi sobie przypomnieć kiedy dokladnie zacząłem częściej pić. Swoja droga nie pamietam bym wypil wiecej niz 6 piw, to chyba mój rekord i tak rano czułem się fatalnie, że na sama myśl o alkoholu źle mi się robiło.

Filmy też mi się nie urywały. No może czasem musiałem sobie przypomnieć smsy, ale na trzeźwo też tak mam.

Yuraa - Biorę to pod uwagę bardzo poważnie. Bardziej od tego, że będą mieli mnie za dziwaka boje się, że to co mam teraz nigdy mi nie minie i nie będę mógł patrzeć na alkohol swobodnie mówiąc, że nie chce i już. Będę potrafił odmówić, ale będę jak zombie, tego się boję.

Klara - Śro 19 Gru, 2012 21:01

tuiteraz napisał/a:
Jedno picie to około 2-3 piwa, rzadko 4 (moze w weekend). Tak z 3 lata moze. Cieżko mi sobie przypomnieć kiedy dokladnie zacząłem częściej pić.

Drodzy Koledzy Trzeźwi Alkoholicy!
Przecież Młody był w klasycznym ciągu, a tu i teraz pewnie ma ZA.
Co o tym myślicie? Czy On jest AŻ TAKIM DZIWAKIEM i wydaje Mu się?

Przepraszam Tuiteraz, że tak o Tobie w osobie trzeciej napisałam, ale zdaje mi się, że masz się czym martwić.

staaw - Śro 19 Gru, 2012 21:05

Klara napisał/a:
Co o tym myślicie? Czy On jest AŻ TAKIM DZIWAKIEM i wydaje Mu się?

AŻ TAKIM to nie, ale myślę że problem jest poważniejszy niż "tylko" alkoholizm.
ZA dostał kiedy przeczytał o tym w książce, podobnie jak raka...
Nie odważył bym się zostać Jego sponsorem, za cienki jestem... :bezradny:

leon - Śro 19 Gru, 2012 21:07

Klara napisał/a:
Przecież Młody był w klasycznym ciągu, a tu i teraz pewnie ma ZA.

Jezeli przy takich ilosciach mowimy o ciagu to cala Francja pijaca codziennie wino do obiadu jest w ciagu i Niemcy tez pijacy piwo do posilkow...Nie przesadzal bym z tym ciagiem.

smokooka - Śro 19 Gru, 2012 21:09

A myślisz, że Francja, Włochy, Niemcy nie mają problemu z odstawieniem swoich "narodowych" trunków pitych do obiadu od wczesnego małolata?
Dominik - Śro 19 Gru, 2012 21:12

leon, ja zaczynałem podobnie, tylko później już nauczyłem się zapijać bo miałem takie kace, że nie mogłem wytrzymać. A poźniej to już pooooooooopłynąłem... Myśle, że klara ma trochę racji z tym, że według mnie "ciąg" to jest raczej nie trzeźwienie i picie by jakoś "normalnie" funkcjonować.
leon - Śro 19 Gru, 2012 21:13

smokooka napisał/a:
A myślisz, że Francja, Włochy, Niemcy nie mają problemu z odstawieniem swoich "narodowych" trunków pitych do obiadu od wczesnego małolata?

Maja,ale w przypadku tuiteraz,nie mozna mowic o zadnym ciagu,wiec tez nie o ZA.Jest na dobrej drodze do uzaleznienia sie i dobrze,ze to zauwazyl.Taka moja opinia.

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 21:14

W piątek idę do poradni uzależnień porozmawiać z kimś, kto się zna.
leon - Śro 19 Gru, 2012 21:15

tuiteraz napisał/a:
W piątek idę do poradni uzależnień porozmawiać z kimś, kto się zna.

I to jest wlasciwa decyzja uwazam.Tam sie dowiesz w jakim punkcie jestes i co dalej.
Powodzenia :)

Dominik - Śro 19 Gru, 2012 21:15

Najlepsi terapeuci to alkoholicy z wieloletnim stażem.
smokooka - Śro 19 Gru, 2012 21:16

tuiteraz napisał/a:
W piątek idę do poradni uzależnień porozmawiać z kimś, kto się zna.


No i bardzo dobrze. Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie w poradni uzależnień jest też lekarz psychiatra i wizyta u niego jest w standardzie leczenia, poza psychoterapią.

Czarny - Śro 19 Gru, 2012 21:16

tuiteraz napisał/a:
Kolejna sprawa jakiej się boję to terapia grupowa (nie chciałbym mieć grupy samych osób 2x starszych ode mnie.
Jak byłem na terapii stacjonarnej to u mnie w grupie był chłopak 19 letni, z osiemnastolatkiem mieszkałem w pokoju.A mieszkał z nami kolega o kilkanaście lat starszy ode mnie. Dogadywaliśmy się bez większych problemów. W ogóle to ...Cześć! :D Mam na imię Krzysiek i na pewno jestem alkoholikiem.
Janioł - Śro 19 Gru, 2012 21:16

Dominik napisał/a:
Najlepsi terapeuci to alkoholicy z wieloletnim stażem.
i młode ładne terapeutki - sprawdzałem
Dominik - Śro 19 Gru, 2012 21:18

Janioł, oooo ooo a Ty z łodzi po sądziedzku.. kopsnij mi adres poradni :cwaniak:
tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 21:19

Jeszcze jedno mnie zastanawia o czym tu nie wspomniałem. Czy taki terapeuta rzeczywiście słucha, podchodzi indywidualnie analizuje czy tylko przybija pieczątkę alkoholik, na terapię i odklepać zaplanowany program.
leon - Śro 19 Gru, 2012 21:19

Janioł napisał/a:
i młode ładne terapeutki - sprawdzałem

To mam pecha,moja jest o dyche starsza :nerwus:

Jacek - Śro 19 Gru, 2012 21:21

witaj młody przyjacielu :)

tuiteraz napisał/a:
Znajomi kontynuują picie, ja przestaję bez większego problemu. Trudno mi jest natomiast odmówić drugiego piwa po pierwszym.

czy Ty aby nie chciałeś się z czegoś wytłumaczyć ???
mnie nie interesują inni
nie ważne dla mnie co i ile piją
"ja" piję ,albo nie piję
jeśli mam problem to rozwiązuję go
porównując się z innymi - umniejszam go ,,w ten sposób
jak gdybym zostawiał sobie uchyloną furtkę do dalszego pijaństwa

Janioł - Śro 19 Gru, 2012 21:21

Dominik napisał/a:
kopsnij mi adres poradni
niet probliema , tylko doświadczoenego terapeuty alkholika czy młodej terapeutki ?
smokooka - Śro 19 Gru, 2012 21:22

tuiteraz napisał/a:
Jeszcze jedno mnie zastanawia o czym tu nie wspomniałem. Czy taki terapeuta rzeczywiście słucha, podchodzi indywidualnie analizuje czy tylko przybija pieczątkę alkoholik, na terapię i odklepać zaplanowany program.


To by było zbyt piękne mój drogi - takie traktowanie alkoholików jak towaru na półce. :wysmiewacz: Ja to mam czasem ciężkie przejścia ze swoją terapeutką, która jest dla mnie najważniejszym przewodnikiem w życiu. Doskonale skubana pamięta każde moje słowo od samego początku :hura: nareszcie ktoś mnie słucha :lol2:

leon - Śro 19 Gru, 2012 21:27

staaw napisał/a:
Sam się zapisywałeś, czy żona Cię zapisała?

Przydzielili mi z urzedu.Ja sie nie zapisywalem,poszedlem do GP(odpowiednik ogolnego),pogadalem o problemie,on wystosowal list,a terapka zadzwonila i uwowilismy spotkanie.Cala historia.

Dominik - Śro 19 Gru, 2012 21:28

Janioł napisał/a:
niet probliema , tylko doświadczoenego terapeuty alkholika czy młodej terapeutki ?


Doswiadczonych alkoholików to mam na pęczki:P Wolał bym raczej młodej terapeutki, żeby jej doświadczyć :rotfl:

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 21:29

Jacku - to prawda, próbuję porównać do innych. Tylko po to, by mniej więcej zobrazować jak wygląda moja sytuacja. Trzeba się do czegoś, do kogoś porównywać. Z tego co przeczytałem to alkoholizm jest przecież chorobą, a więc ma swoje konkretne objawy. Tylko kurcze, to wszystko jest moim zdaniem tak opisane, przedstawione, że połowa osób miałaby plakietkę alkoholik. Takie testy i te pytania "Czy KIEDYKOLWIEK...." Nie chcę się usprawiedliwiać ani nic. Nie wiem czy jestem uzależniony, podejrzewam to. Przekonany natomiast jestem o tym, że mam problem. Jeszcze nie wiem jak duży. Boję się, że się to pogłębi stąd szukam pomocy, zgłębiam wiedzę.

Najzwyczajniej w świecie zainteresowałem się tematem, przestraszyłem, szukam jakiegoś punktu odniesienia.

Z ust wielu osób słyszałem "więcej nie piję". Ja jak postanowiłem sobie zrobić 4 dni temu przerwę na czas nieokreślony od alkohlu, poczytałem na necie o uzależnieniu to zbladłem. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to to, że osoba chora robi sobie przerwy po czym wraca do chlania. Dalej zespół odstawienny. Od razu zaczeło mną telepać ;/ Wcześniej tak nie miałem, jedynie uczucie, ochota na piwo wieczorem. Czasem mocniejsza, czasem słabsza. Jak nie mogłem to nie piłem. Ewentualnie mniej. Raz na jakiś czas przesadziłem, ale cholera... nie chcę popadać w paranoję, a mam do tego tendencję. Z jednej strony mogę wyolbrzymiać swój problem, z drugiej można to przypisać, że włąśnie tak działa choroba, że tłumaczę się...

Jest mi źle, bo chciałbym wiedzieć na czym stoję.

Czarny - Śro 19 Gru, 2012 21:36

tuiteraz napisał/a:
Jest mi źle, bo chciałbym wiedzieć na czym stoję.
To idź do poradni lub ośrodka, porozmawiaj ze specjalistą i będziesz miał jasną sprawę.Po co żyć w niepewności? :okok:
tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 21:37

Czarny - idę pojutrze.

Na razie czymś zajmuje palce i piszę tutaj z Wami i cieszę się, że tak licznie mi odpisujecie.

staaw - Śro 19 Gru, 2012 21:38

tuiteraz napisał/a:
Z tego co przeczytałem to alkoholizm jest przecież chorobą, a więc ma swoje konkretne objawy.

Właśnie piszesz jak przeciętny czytelnik encyklopedii medycznej. Podczas gdy postawienie diagnozy polega na wybraniu KILKU chorób które mają podobne objawy i stopniowe wykluczanie ich aż zostanie ta jedna. Ty natomiast od razu postawiłeś sobie diagnozę...
Proponuję byś diagnozy pozostawił fachowcom...

Czarny - Śro 19 Gru, 2012 21:39

tuiteraz napisał/a:
Czarny - idę pojutrze.

Na razie czymś zajmuje palce i piszę tutaj z Wami i cieszę się, że tak licznie mi odpisujecie.
Słusznie. Pewnie że pisz, zawsze raźniej jak wiesz że nie Jesteś sam! :okok:
Czarny - Śro 19 Gru, 2012 21:47

staaw napisał/a:
Proponuję byś diagnozy pozostawił fachowcom...
Podobnie przed pierwszą wizytą u terapeuty doradzała mi żona. Tyle że w moim przypadku diagnoza nie mogła być w żadnej mierze dla mnie zaskoczeniem.
leon - Śro 19 Gru, 2012 21:49

Czarny napisał/a:
staaw napisał/a:
Proponuję byś diagnozy pozostawił fachowcom...
Podobnie przed pierwszą wizytą u terapeuty doradzała mi żona. Tyle że w moim przypadku diagnoza nie mogła być w żadnej mierze dla mnie zaskoczeniem.

Ja po diagnoze nie szedlem,znalem ja,porady chcialem,CO dalej :lol2:

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 21:54

Jak to było z tym testem? Kupić 30 piw i codziennie pić tylko jedno czy jakoś tak.........

Witam :)

leon - Śro 19 Gru, 2012 21:56

pterodaktyll napisał/a:
Jak to było z tym testem? Kupić 30 piw i codziennie pić tylko jedno czy jakoś tak.........

Witam :)

35 piw"Test Pastela" codziennie jedno :P

Czarny - Śro 19 Gru, 2012 21:56

leon napisał/a:
Ja po diagnoze nie szedlem,znalem ja,porady chcialem,CO dalej
Podobnie ja, ale wszystko przebiegło zgodnie z moimi wyobrażeniami jak powinno być,Czyli, rozmowa, diagnoza i zalecenia co do dalszych działań.
staaw - Śro 19 Gru, 2012 21:56

pterodaktyll napisał/a:
Jak to było z tym testem? Kupić 30 piw i codziennie pić tylko jedno czy jakoś tak.........

Tylko według mnie w TYM przypadku test dałby wynik ujemny, a człowiek nadal byłby chory.

Dominik - Śro 19 Gru, 2012 21:57

Ja wiem jakby się u mnie taki test zakończył.... 1 kieliszek za dużo, a skrzynka za mało...
rufio - Śro 19 Gru, 2012 21:57

meteor - kometa :mysli:
tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:03

Nie wiem o co chodzi z tymi 35 piwami czy to jakiś żart, ale w 99% jestem przekonany, ze jakbym miał pić codziennie po jednym to bym tak pił, szczególnie teraz kiedy mam stracha o samego siebie.
pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 22:05

tuiteraz napisał/a:
w 99% jestem przekonany, ze jakbym miał pić codziennie po jednym to bym tak pił, szczególnie teraz kiedy mam stracha o samego siebie

Zastanów się i sam sobie odpowiedz, jakby to wyglądało gdybyś się o siebie nie bał

rybenka1 - Śro 19 Gru, 2012 22:06

Witaj :)
leon - Śro 19 Gru, 2012 22:07

tuiteraz napisał/a:
Nie wiem o co chodzi z tymi 35 piwami czy to jakiś żart, ale w 99% jestem przekonany, ze jakbym miał pić codziennie po jednym to bym tak pił, szczególnie teraz kiedy mam stracha o samego siebie.

Jakbys przeszedl "Test Pastela"to nie jest z Toba tak zle,ja po pierwszym piwie po litra lece :wysmiewacz:

smokooka - Śro 19 Gru, 2012 22:08

ja jednego to bym nawet nie kupowała hehe
tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:08

pterodaktyll napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
w 99% jestem przekonany, ze jakbym miał pić codziennie po jednym to bym tak pił, szczególnie teraz kiedy mam stracha o samego siebie

Zastanów się i sam sobie odpowiedz, jakby to wyglądało gdybyś się o siebie nie bał

Zastanowiłem i stwierdziłem, że jakbym sobie coś takiego założył lub bym się z kimś o to założył to tak samo dałbym radę. W przeciwnym wypadku myślę, że około 18-25 dni by mi zajęło opracowanie takiej skrzynki

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 22:12

tuiteraz napisał/a:
myślę, że około 18-25 dni by mi zajęło opracowanie takiej skrzynki

Myślę, że "rozprawiłbyś" się z nią szybciej i masz swoją odpowiedź na to czy masz już problem czy jeszcze nie, a jeśli piłbyś na tzw. "poprawę humoru" czy na rozładowanie "stresa" to znaczy, że problem już masz

NANA - Śro 19 Gru, 2012 22:14

Witaj TuiTeraz ... :)
tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:14

ale ja średnio tyle pije normalnie nie rozumiem czemu miałbym nagle wydoić całą skrzynkę w np tydzień?

tzn rozumiem czemu , ale nie stałoby się tak. Takiej ilości nie pochłonę w tak krótkim czasie...

poza tym! Naczytałem się, że wcale nie trzeba dużo pić by być alkoholikiem.

leon - Śro 19 Gru, 2012 22:17

tuiteraz napisał/a:
ale ja średnio tyle pije normalnie nie rozumiem czemu miałbym nagle wydoić całą skrzynkę w np tydzień?

tzn rozumiem czemu , ale nie stałoby się tak. Takiej ilości nie pochłonę w tak krótkim czasie...

Moze i jeszcze pijesz normalnie,ale nie bez powodu zawitales na to forum...

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:20

leon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
ale ja średnio tyle pije normalnie nie rozumiem czemu miałbym nagle wydoić całą skrzynkę w np tydzień?

tzn rozumiem czemu , ale nie stałoby się tak. Takiej ilości nie pochłonę w tak krótkim czasie...

Moze i jeszcze pijesz normalnie,ale nie bez powodu zawitales na to forum...

Normalnie bym tego nie nazwał. Łudzę się, że mimo iż nadużywałem alkoholu przez dłuższy okres czasu nie zastanawiając się nad konsekwencjami uda mi się przestać pić i minie mi ta faza, którą mam od 4 dni aktualnie jest mi spoko, rano i po południu było ciężko taka apatia i depresyjny nastrój, że masakra.

Na pewno nie jestem na etapie, że jedno piwo = od razu za wszelką cenę do sklepu po jeszcze.

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 22:21

tuiteraz napisał/a:
Podstawowe pytanie czy to hipochondria czy choroba alkoholowa?

Moim zdaniem bardziej hipochondria........
staaw napisał/a:

Wiesz... Nie twierdzę że NA PEWNO nie masz problemu alkoholowego, jesdnak ja widzę większe zagrożenie.
Depresja i wymyślanie sobie chorób.

Staaw, chylę czoła przed Twoją przenikliwością. Mam podobne podejrzenia.
Młody człowieku chyba najlepiej będzie jak udasz się do jakiegoś psychoterapeuty lub wręcz psychiatry (nie obrażaj się, to też lekarz, tyle, że "duszy") i rozwiejesz swoje wątpliwości przy pomocy fachowca. Spekulacjami na temat niczego nie osiągniesz poza coraz większą traumą........

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:24

Chodziłem do psychiatry, dostawałem tylko tabletki na depresje.

Wolałbym jednak iść do terapeuty od uzależnień i nawet jeśli wymyślam to żeby mi on to powiedział. Swoją drogą czy mógłbyś mi chociaż przybliżyć co skłania Cię ku tezie, ze sobie ubzdurałem?

leon - Śro 19 Gru, 2012 22:24

tuiteraz napisał/a:
Na pewno nie jestem na etapie, że jedno piwo = od razu za wszelką cenę do sklepu po jeszcze.

I lepiej do tego etapu nie dochodz,zadna przyjemnosc,Uwierz mi.

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:32

leon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Na pewno nie jestem na etapie, że jedno piwo = od razu za wszelką cenę do sklepu po jeszcze.

I lepiej do tego etapu nie dochodz,zadna przyjemnosc,Uwierz mi.

Dlatego też tu jestem, bo chciałbym tego uniknąć i zastanawiam się czy już uzaleznienie mnie dotyczy czy jestem bardzo blisko.


Z tym piwem to jest tak, że jak wiem, że nie mogę to po prostu nie idę chociaż bardzo rzadko mi się zdarza, że piję jedno piwo. Z reguły są to dwa lub 3, bardzo rzadko więcej. Po tym normalnie idę do domu, śpię, wstaję rano bez kaca i normalnie funkcjonuje, nie myślę o piciu, ale teraz od tych 4 dni nie daje mi to spokoju.

leon - Śro 19 Gru, 2012 22:34

tuiteraz napisał/a:
leon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Na pewno nie jestem na etapie, że jedno piwo = od razu za wszelką cenę do sklepu po jeszcze.

I lepiej do tego etapu nie dochodz,zadna przyjemnosc,Uwierz mi.

Dlatego też tu jestem, bo chciałbym tego uniknąć i zastanawiam się czy już uzaleznienie mnie dotyczy czy jestem bardzo blisko.


Z tym piwem to jest tak, że jak wiem, że nie mogę to po prostu nie idę chociaż bardzo rzadko mi się zdarza, że piję jedno piwo. Z reguły są to dwa lub 3, bardzo rzadko więcej. Po tym normalnie idę do domu, śpię, wstaję rano bez kaca i normalnie funkcjonuje, nie myślę o piciu, ale teraz od tych 4 dni nie daje mi to spokoju.

Tak,jak Ci tu juz radzono,spotkanie ze specjalista od alkoholizmu rozwieje Twoje watpliwosci.

Dominik - Śro 19 Gru, 2012 22:35

W sumie to mógłbym sobie powiedzieć, że ja jeszcze alkoholikiem nie jestem bo po śmietnikach nie grzebałem... Zawsze moje zapicie zaczynało się od"MOŻE JA NIE JESTEM ALKOHOLIKIEM", lub "INNI PIJĄ WIECEJ I NIC IM NIE JEST".
tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:35

Pójdę i się dowiem. Domyślam się, że powoli staję się irytujący, ale i tak dzięki za wszystkie odpowiedzi. Nie spodziewałem się, że będzie taka aktywność w moim temacie :P
leon - Śro 19 Gru, 2012 22:38

tuiteraz napisał/a:
Pójdę i się dowiem. Domyślam się, że powoli staję się irytujący, ale i tak dzięki za wszystkie odpowiedzi. Nie spodziewałem się, że będzie taka aktywność w moim temacie :P

Mnie nie irytujesz,jest ok.
Mysle,ze otrzymales kilka odpowiedzi na nurtujace Cie niejasnosci.
Reszte specjalista Ci powie.
Powodzenia ;)

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 22:38

tuiteraz napisał/a:
Swoją drogą czy mógłbyś mi chociaż przybliżyć co skłania Cię ku tezie, ze sobie ubzdurałem

tuiteraz napisał/a:
są to dwa lub 3, bardzo rzadko więcej. Po tym normalnie idę do domu, śpię, wstaję rano bez kaca i normalnie funkcjonuje, nie myślę o piciu

Chyba sam sobie właśnie odpowiedziałeś na to pytanie
tuiteraz napisał/a:
teraz od tych 4 dni nie daje mi to spokoju

co takiego wydarzyło sie w ciągu tych ostatnich dni, że zacząłeś nagle myśleć inaczej?

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 22:39

tuiteraz napisał/a:
Domyślam się, że powoli staję się irytujący,

Raczej błądzisz i usiłujesz zdaje sie sam siebie o czymś przekonać :)

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:44

Co się wydarzyło, że myslę inaczej? Bardzo się przestraszyłem, bo postanowiłem zrobić sobie przerwę, poczytałem na internecie, zrobiłem sobie test i wyszło, że jestem uzależniony i większość objawów do mnie pasuje. Nie wiem co to jest czy głód czy co, ale od 4 dni czuje to coś. Jestem niespokojny, mam jakieś lęki, nie mogłem pierwszej nocy zasnąć, myśl o tym, że mam problem nie daje mi spokoju.

Nie straciłem kontroli, że jak pije to się upijam, ale też w wielu miejscach jest napisane, że nie każdy alkoholik tak ma.

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 22:50

tuiteraz napisał/a:
myśl o tym, że mam problem nie daje mi spokoju.

Są tylko dwie możliwości, takie "tertium non datur" tzn. albo masz problem albo go sobie wymyślasz.
tuiteraz napisał/a:
poczytałem na internecie,

Lepiej byłoby gdyby jakiś fachowiec pomógł Ci przeczytać to ze zrozumieniem. Zrozum, bez wizyty u terapeuty czy lekarza się nie obejdzie
tuiteraz napisał/a:
zrobiłem sobie test i wyszło, że jestem uzależniony i większość objawów do mnie pasuje.


tuiteraz napisał/a:
Nie straciłem kontroli, że jak pije to się upijam, ale też w wielu miejscach jest napisane, że nie każdy alkoholik tak ma.

Czy Ty w ogóle rozumiesz co znaczy stracić kontrolę nad piciem, nad życiem? :bezradny:

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 22:53

Rozumiem, to już jest zaawansowane stadium, a są wcześniejsze. Chodzi mi o to, że przestraszyłem się, że mogę do tego doprowadzić i już mam nieźle, bo 4 dni nie piję i bardzo źle się czuję psychicznie.
pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 22:57

tuiteraz napisał/a:
4 dni nie piję i bardzo źle się czuję psychicznie.

No to zasuwaj Kolego do tego terapeuty od uzależnień, bo wygląda na to, że inaczej nie osiągniesz spokoju i pewności siebie. Powodzenia :)

Jacek - Śro 19 Gru, 2012 22:57

tuiteraz napisał/a:
Jest mi źle, bo chciałbym wiedzieć na czym stoję.

z tego co opisujesz ,przeszedłeś fazę tak zwadą "picie towarzyskie"
no i wkraczasz w czas ku uzależnieniu (w porę to zauważyłeś i tu jest dobry okres aby to powstrzymać)
tuiteraz napisał/a:
to prawda, próbuję porównać do innych. Tylko po to, by mniej więcej zobrazować jak wygląda moja sytuacja.

zamiast tego,,porównaj się do jakiego gatunkowo picia możesz się zaliczyć
a więc
- alkoholik pijący ciągiem (co dzienne upijanie)
- alkoholik drinkujący (lekki rausz,lecz przez cały dzień i codziennie)
- alkoholik pijący ciągiem,przez pewien okres - po czym pewien okres przerwy po której wraca do picia
w żadnym z tych przypadków nie przeszkadza aby o sobie powiedzieć ze z tym przesadza
dla porównania ,ktoś nie mający problemu alkoholowego pija raz w roku lub jeszcze rzadziej

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 23:02

Dzięki za Waszą cierpliwość i wszystkie informacje.
Udam się, bo już sobie to postanowiłem i obiecałem dziewczynie, której zresztą napędzam też niezłego stracha, bo ona kwituje "po prostu pij rzadziej i tyle, nie upijasz, ale za często sięgasz" na co ja , że prawdopodobnie jestem uzalezniony i blablabla.

No nie wiem, pójdę i się dowiem. Chyba, że coś by sprawiło, że mi się odwidzi, ale myślę, że dla świętego spokoju porozmawiam.

Już tyle osób się zaangażowało w mój temat, że czuje się zobowiązany przedstawić wnioski po wizycie.

pterodaktyll - Śro 19 Gru, 2012 23:05

tuiteraz napisał/a:
czuje się zobowiązany przedstawić wnioski po wizycie.

Bardzo jestem ich ciekawy, daj znać. Powodzenia :)

yuraa - Śro 19 Gru, 2012 23:06

tuiteraz napisał/a:
bo ona kwituje "po prostu pij rzadziej i tyle, nie upijasz, ale za często sięgasz"

i co czujesz słysząc taki tekst ?
dla kogoś bez problemu to jest:po prostu
a dla Ciebie ?

tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 23:09

Nigdy nie czułem jakieś specjalnej potrzeby ograniczenia picia, bo wydawało mi się, że nie przeginam choć piję ryzykownie. Teraz jest dla mnie problemem, bo sobie postanowiłem odpuścić, dowiedzieć się czegoś więcej i pojawił się strach, dziwne myśli ,dziwne odczucia. Stąd uznałem, że jest źle.
leon - Śro 19 Gru, 2012 23:11

tuiteraz napisał/a:
Już tyle osób się zaangażowało w mój temat, że czuje się zobowiązany przedstawić wnioski po wizycie.

Daj znac,jak Ci poszlo

szymon - Śro 19 Gru, 2012 23:25

no dobra... pogadałeś itd... a walnąłbyś jedno piweczko z wieczora? tu i teraz? :roll:
tuiteraz - Śro 19 Gru, 2012 23:32

Aktualnie nie odczuwam najmniejszej ochoty na piwo. Obecnie mój nastrój się trochę poprawił i zamierzam elegancko zasnąć. Najbardziej boje się porankow, jak jeszcze miałem depresję to wstanie z łóżka było największym wyczynem w ciągu całej doby. Ostatnio wróciło mi to. Dobranoc wszystkim
Czarny - Śro 19 Gru, 2012 23:32

leon napisał/a:
Daj znac,jak Ci poszlo
Też będę czekał na relacje, nie wycofaj się, choćby dla własnego spokoju :nono:
leon - Śro 19 Gru, 2012 23:33

tuiteraz napisał/a:
Aktualnie nie odczuwam najmniejszej ochoty na piwo. Obecnie mój nastrój się trochę poprawił i zamierzam elegancko zasnąć. Najbardziej boje się porankow, jak jeszcze miałem depresję to wstanie z łóżka było największym wyczynem w ciągu całej doby. Ostatnio wróciło mi to. Dobranoc wszystkim

Milych snow Kolego ;)

Borus - Czw 20 Gru, 2012 06:54

Cześć Tuiteraz... :)
piotr7 - Czw 20 Gru, 2012 07:24

Aż strach pomyśleć co by się działo gdyby przytrafił Ci się krótki sex z nieznajomą.

Piotr alkoholik zdiagnozowany.

Jacek - Czw 20 Gru, 2012 08:35

tuiteraz napisał/a:
Udam się, bo już sobie to postanowiłem i obiecałem dziewczynie

łaaał :) no suuuuper
tylko jak długo tak pociągniesz???
motywacja jest dobra,lecz postanowienie powinno być zrobione dla siebie
bo co zrobisz gdy jej nagle przestanie zależeć
masz jak w banku to
tuiteraz napisał/a:
że coś by sprawiło, że mi się odwidzi,

motywacja zewnętrzna dla alkoholika jest wskazana,a nawet bardzo pomocna (często w takich sytuacjach dla alkoholika jest zauważalne własne "dno")
lecz cała motywacja ma wypłynąć z samego siebie i dla siebie
bo tylko wtenczas jest skutkiem i wiesz że robiąc to dla siebie,wiesz na ile tobie zależy na tym co robisz
no i w takim momencie zauważysz ile siebie oszukujesz - a jeśli to zauważysz
no to wiedz jaka siła tobą kieruje - uczciwość wobec samego siebie,,czy też iluzja zaprzeczeń ,,również oszukując samego siebie
i to właśnie cała filozofia tej choroby - uczciwość,czy manipulacja

Jonesy - Czw 20 Gru, 2012 08:56

tuiteraz napisał/a:
ale ja średnio tyle pije normalnie nie rozumiem czemu miałbym nagle wydoić całą skrzynkę w np tydzień?

tzn rozumiem czemu , ale nie stałoby się tak. Takiej ilości nie pochłonę w tak krótkim czasie...

poza tym! Naczytałem się, że wcale nie trzeba dużo pić by być alkoholikiem.


30 piw - akurat na piątek-sobotę-niedzielę. I mega kac na poranek wigilijny :bezradny:

Wolę nawet sobie tego nie wyobrażać...

Młody, normalni alkoholicy robią przerwy w piciu, żeby udowodnić sobie oraz innym, że nie mają problemu z alkoholem. Ty zaś zrobiłeś sobie przerwę, żeby udowodnić sobie żeś alkoholik... Dla mnie to jest trochę nienormalne, ale ok, czemu nie. Choroba alkoholowa ma ten plus, że nawet nie mając jej, możesz się z niej leczyć :mgreen: Idź do tego terapeuty, przejdź się na miting albo dwa. Zobaczysz co i jak. Skoro Tobie coś dzwoni, to po co to bagatelizować...

Jędrek - Czw 20 Gru, 2012 10:09

Witam
Mam na imię Andrzej i jestem alkoholikiem.
Piłem 19 lat i jedyne co robiłem to dzień po dniu zmieniałem knajpę, żeby nikt nie plotkował, że codziennie do kanjpy chodzę. Poza tym nie przeszło mi przez myśl, że jestem alkoholikiem... aż do momentu jak sie znalazłem na detoksie i usłyszałem conieco o alkoholizmie.... zidentyfikowałem się ..... chociaż nie do końca :) wtedy.

Pastel - Czw 20 Gru, 2012 10:58

pterodaktyll napisał/a:
Jak to było z tym testem? Kupić 30 piw i codziennie pić tylko jedno czy jakoś tak.........

Zaraz, zaraz...
leon napisał/a:
35 piw"Test Pastela" codziennie jedno

Teraz to już jest 'Test Pterodaktylla. :rotfl:

Ale skoro już mnie wywołano do tablicy to witaj Tuiteraz.

tuiteraz napisał/a:
zacząłem zgłębiać wiedzę z zakresu choroby alkoholowej. To, co przeczytałem przeraziło mnie. Nawet jeśli nie piłem te kilka dni - spałem normalnie, budziłem się normalnie. Odkąd przeczytałem dokładnie czym jest zespół odstawienia, głód alkoholowy - praktycznie natychmiast odczułem wszystkie te objawy.

:zemdlal:
To tak samo będziesz miał z głodami, nawrotami, zapiciami etc. - jesteś idealnym kandydatem na klasyczną terapię: pójdziesz, posłuchasz i będziesz 'trzeźwiał' do samej śmierci wynajdując sobie problemy w miejscach gdzie ich nie ma, zamiast po prostu wytrzeźwieć, przestać pić i normalnie żyć. :bezradny:
Zaczniesz każdemu szczegółowi w życiu przypisywać problem alkoholizmu i te problemy będziesz z różnym skutkiem rozwiązywał. Przerodzisz się w 'psychologicznego zombie', który się różni tym od zwykłego, że zamiast obsesyjnie powtarzać "mózg, móóóózg..." powtarza 'trzeźwość, trzeeeeźwość...' i świata poza tym nie widzi.

Ale spoko, nie musisz być pesymistą - jak już się 'poterapeutyzujesz' to i tak nie będziesz tego wszystkiego dostrzegał, dojdziesz do wniosku, że Twoja 'choroba' to błogosławieństwo, które pozwoliło Ci się rozwijać duchowo i zaczniesz do tej 'jedynie słusznej drogi' przekonywać innych. :evil2"
No i zastanawiać się nad tak istotnymi :/ sprawami jak to czy masz chorą duszę, czy ducha (a może jeszcze coś innego?), czy 'czujesz', czy też może 'odczuwasz' itp.
Cóż... jak ktoś lubi...

tuiteraz napisał/a:
to wszystko jest moim zdaniem tak opisane, przedstawione, że połowa osób miałaby plakietkę alkoholik.

Zdecydowanie więcej niż połowa.
"Nie ma ludzi zdrowych - są tylko źle zdiagnozowani." :wysmiewacz:
Jonesy napisał/a:
Choroba alkoholowa ma ten plus, że nawet nie mając jej, możesz się z niej leczyć

I w dodatku podobno takie 'leczenie' - 'nie zaszkodzi, a może pomóc'. Więc... Idźmy wszyscy na terapię! :dokuczacz:
To jest fucha ten terapeuta! Bezrobocie nie grozi.
:evil:

Nie bierz sobie Tuiteraz moich słów do serca - ja jestem tylko tutejszym heretykiem, co to w dodatku nie 'trzeźwieje' tylko 'zrobił sobie przerwę w piciu', a to powyżej to tylko moja prywatna opinia. ;)
Zatem się czasem tym co napisałem nie sugeruj, bo ja z punktu widzenia klasycznej terapii... po prostu nie istnieję. :rotfl:

Pede.

iksigregzet - Czw 20 Gru, 2012 12:02

tuiteraz napisał/a:
Trudno mi jest natomiast odmówić drugiego piwa po pierwszym

... to bezsilność wobec alkoholu.
tuiteraz napisał/a:
Wydaje mi się, że są osoby, które najchętniej chciałby mi napisać "fajnie, że widzisz problem, ale powiem ci coś. Dopiero zaczynasz, sukcesywnie bedziesz staczał się w dół i dopiero jak go dotkniesz masz szansę się odbić, ale w chwili obecnej tego nie zatrzymasz".

... idź do specjalisty. Pogadaj, o tym. Aha choroba nie wybira młody czy starszy. Posłuchasz starszych, usłyszysz co może Cię ominąć. Powodzenia i witaj Młody może kiedyś będziesz stary ? ? :mgreen: ( żart ) :shock:

yuraa - Czw 20 Gru, 2012 14:20

panowie panowie spokojnie , temat nowego usera
a Wy tu stare kwestie
kawałek pt: Pastel!!!! Nie zawiodłem się na Tobie
przenoszę do HP
a cały temat myślę że powinien w dziale alkoholizm sie znależć
a jak myślę tak też zrobię

tuiteraz - Pią 21 Gru, 2012 14:38

Witajcie ponownie. Właśnie wyszedłem z ośrodka. Pani terapeutka nie stwierdziła żadnego uzależnienia. Zrobilem z siebie pawiana, wydaje mi się że trochę się ze mnie śmiała, ale czuje się lepiej. Zalecila psychologa. Pić i tak się boję już. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Życzę Wam pogodnych, trzezwych Świąt.
staaw - Pią 21 Gru, 2012 14:47

tuiteraz napisał/a:
Zrobilem z siebie pawiana

Nie przesadzaj, poprostu wykluczyłeś błędną diagnozę, jednak szukaj dalej bo żyjąc w strachu przed chorobami, masz duże szanse w końcu na którąś zachorować.
Potęga podświadomości jest niezmierzona...

yuraa - Pią 21 Gru, 2012 14:50

tuiteraz napisał/a:
Pani terapeutka nie stwierdziła żadnego uzależnienia.

nie będe wnikał jaki kit jej ożeniłeś :wysmiewacz:
tuiteraz napisał/a:
Pić i tak się boję już

w AA to Ty decydujesz czy masz problem z alkoholem i czzy uważasz że przebywanie w grupie alkoholików ma dla Ciebie sens

Czarny - Pią 21 Gru, 2012 14:52

tuiteraz napisał/a:
Zalecila psychologa.
Słusznie. Widzisz poszedłeś, zostałeś zdiagnozowany i teraz możesz spokojnie przeżyć Święta, czego Ci życzę. :brawo:
staaw - Pią 21 Gru, 2012 14:52

yuraa napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Pani terapeutka nie stwierdziła żadnego uzależnienia.

nie będe wnikał jaki kit jej ożeniłeś

:buahaha:

Nie prowokuj, myślisz że wszyscy są tacy jak myślisz? :wysmiewacz:

Pastel - Pią 21 Gru, 2012 14:54

tuiteraz napisał/a:
Pani terapeutka nie stwierdziła żadnego uzależnienia.

No i git! :radocha:
Trzym się!

leon - Pią 21 Gru, 2012 15:14

Cytat:

Witajcie ponownie. Właśnie wyszedłem z ośrodka. Pani terapeutka nie stwierdziła żadnego uzależnienia. Zrobilem z siebie pawiana, wydaje mi się że trochę się ze mnie śmiała, ale czuje się lepiej. Zalecila psychologa. Pić i tak się boję już. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Życzę Wam pogodnych, trzezwych Świąt

E tam od razu pawiana,miales watpliwosci zostaly wyjasnione mozesz spac spokojnie,mozesz z czystym sumieniem napic sie na swieta,czy sylwka :p
Wesolych swiat Kolego :)

Dominik - Pią 21 Gru, 2012 15:47

Ja pierwszy raz poszedlem do terapeutki(nieuzależnionej). Powiedziałem jak pije i ile(miałem wtedy 18 lat) i spytałem czy mogę pić kontrolowanie. Powiedziała żebym pił rzadziej i jedynie w weekend:] i moja brama się otwarła:) Zacząłem pić w weekendy, oczywiście całe a pożniej leciał np jeden tydzień w ciągu miesiąca itd...dopiero jak wyszedlem z drugiego detoksu coś do mnie dotarło tyle że jeszcze przez dwa lata regularnie zapijałem i dopiero po czwartym detoksie tak naprawde zrozumiałem, że niedługo może być mój koniec...
Czarny - Pią 21 Gru, 2012 16:16

Dominik napisał/a:
Zacząłem pić w weekendy, oczywiście całe a pożniej leciał np jeden tydzień w ciągu miesiąca itd..
Że się głupio zapytam. Czyżby to były zalecenia terapeutki??? :szok:
Dominik - Pią 21 Gru, 2012 16:21

Czarny napisał/a:
Dominik napisał/a:
Zacząłem pić w weekendy, oczywiście całe a pożniej leciał np jeden tydzień w ciągu miesiąca itd..
Że się głupio zapytam. Czyżby to były zalecenia terapeutki??? :szok:

Tak. Piowiedziała mi, żebym ograniczył picie i napił sie w weekendy. Tyle że jak ja zacząłem pić w piątek po południu to konczyłem w niedziele wieczorem... Ja zacząłem popijać w wieku 13 lat. młodzi ludzie uzależniają się dużo szybciej niż dorośli. można powiedzieć że mając ciągi kilkudniowe w wieku lat 18 już byłem bardzo uzależniony. Ale to są własnie terapeuci uzależnień którzy problem bagatelizują bo go tak naprawde nie znają. Odwalą 8 godzin, wezmą kase i mają w du*** co dalej z tym człowiekiem stanie.

tuiteraz - Pią 21 Gru, 2012 16:47

Ja powiedziałem jak pije, co myślę, co czytałem. Porozmawiała ze mną, trochę powyciągała informacji i stwierdziła, że nie jestem uzależniony. Usłyszałem natomiast, że za bardzo skupiam się na sobie w sensie, że doszukuję się problemu w sobie tam gdzie go nie ma i powinienem poszukać bardziej pomocy psychologa. 3x mi powiedziała, że nie widzi we mnie oznak uzależnienia, bo to co mówię nie świadczy o uzależnieniu i mam cieszyć się życiem, a nie zamęczać samego siebie. Dodała jeszcze, że te testy w internecie są przestarzałe i że mają trochę straszyć, bo większość osób, która nie ma większych problemów alkoholowych dostanie wynik bardzo zbliżony do tego jaki otrzyma człowiek naprawdę uzależniony.

Coś w tym też jest, bo kiedyś kilka razy obstawiałem meczę, trochę się w to wkręciłem, potem przestałem. Tak przypadkowo znalazłem test dla hazardzistów i oczywiście też wyszło, że mam poważny problem. Wystarczy, że chociaż raz zawaliło się jakiś obowiązek z powodu grania (picia) i już na pytanie CZY KIEDYKOLWIEK... trzeba odpowiedzieć "tak"

W każdym razie podsumowując. Zostałem zdiagnozowany, jest mi lepiej i to w żaden sposób nie równa się, że powrócę do starego stylu chlania. Przeczytałem trochę historii na tym forum, są bardzo pouczające. Wolę odstawić alkohol i wiedzieć, że w razie czego jak trafi się jakaś okazja, cokolwiek to "nie popłynę" - jak to określa spora liczba osób na forum.

Rozmowa z Wami też mi dużo dała i po raz X dziękuję za wszystkie wypowiedzi, a jest ich naprawdę dużo. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku dla Was wszystkich. Pewnie przez jakiś będę tu jeszcze zaglądał. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał tu wracać i pisać, że jedno piwo powoduje wypicie 12 :evil2"

leon - Pią 21 Gru, 2012 16:52

Dominik napisał/a:
Ja pierwszy raz poszedlem do terapeutki(nieuzależnionej). Powiedziałem jak pije i ile(miałem wtedy 18 lat) i spytałem czy mogę pić kontrolowanie. Powiedziała żebym pił rzadziej i jedynie w weekend:] i moja brama się otwarła:) Zacząłem pić w weekendy, oczywiście całe a pożniej leciał np jeden tydzień w ciągu miesiąca itd...dopiero jak wyszedlem z drugiego detoksu coś do mnie dotarło tyle że jeszcze przez dwa lata regularnie zapijałem i dopiero po czwartym detoksie tak naprawde zrozumiałem, że niedługo może być mój koniec...

Nie szukalbym alkoholizmu tam,gdzie go nie ma,nasz mlody Kolega jest na dobrej drodze do uzaleznienia,zauwazyl,ze za duzo pije,pewnie wyciagnie z tego wnioski...
Ja zaczalem walic belty w parku w 7-mej klasie,olewalem wszelkie znaki ostrzegawcze,az do 50-ki,wiec jestem kim jestem..Proste nie...
Brawa za szybka reakcje dla tuiteraz :brawo:

pterodaktyll - Pią 21 Gru, 2012 17:00

tuiteraz napisał/a:
Usłyszałem natomiast, że za bardzo skupiam się na sobie w sensie, że doszukuję się problemu w sobie tam gdzie go nie ma i powinienem poszukać bardziej pomocy psychologa
:tak:
tuiteraz - Nie 23 Gru, 2012 13:43

Powiem Wam, że przeszło mi na chwilę. Dalej mi jest źle, dziwnie, tak samo jak przedtem. Dalej mi się wydaje, że mam problem. Co prawda nic nie piję, ale cały czas o tym myślę. Nie wiem tylko dokładnie o czym. Czy o tym, że chce mi się napić czy o tym, że mam problem i się tego boję. Zaczyna mi się wydawać, że ta terapeutka stwierdziła, że skoro nie mam problemów na uczelni nie upijam się nikogo nie krzywdzę to nie ma problemu. Raz mnie to przekonuje, raz ani trochę, bo przecież nie trzeba być kloszardem by mieć z tym problem.

Nie wiem sam co odczuwam. Tyle się tego naczytałem, że cały czas mam wrażenie, że mam głód alkoholowy albo zespół odstawienia albo cokolwiek innego.

Skoro mi terapeutka powiedziała, że problem nie istnieje, a ja wciąż się tak czuję to co mi jest :/ Nie mam chęci na nic. Apetytu, ochoty na rozmowę z kimkolwiek.

Coraz bardziej zaczynam myśleć, że po prostu wariuję. Skoro terapeutka mi powiedziała, że problemu nie mam, a ja wciąż myślę inaczej to jak mam te myśli ogarnąć i przestać się nad tym zastanawiać? Praktycznie nie myślę o niczym innym niż o tym, że jestem alkoholikiem i non stop coś czytam, analizuję swoją przesłość i się w tym utwierdzam.

To jak się czuje pasuje do alkoholizmu, do depresji do nerwicy do obsesji. Do wszystkiego, a mi wciąż źle.

Chcialem się wygadać.

Borus - Nie 23 Gru, 2012 14:17

Jesteś pewien, że nie masz ciekawszego zajęcia? :mysli:
staaw - Nie 23 Gru, 2012 14:34

tuiteraz napisał/a:
To jak się czuje pasuje do alkoholizmu, do depresji do nerwicy do obsesji. Do wszystkiego, a mi wciąż źle.

I jeszcze do kilkudziesięciu innych chorób i dysfunkcji, nawet zwykłe lenistwo ma dzisiaj naukową nazwę...
Dla tego namawiam Ciebie na wizytę w poradni zdrowia psychicznego...

MOIM PRYWATNYM ZDANIEM psychiatra to ostateczność, jeżeli NA PRAWDĘ będziesz potrzebował leków, ale TAK BARDZO NA PRAWDĘ...
Raczej wybrał bym psychologa, koniecznie kobiety u której byś się mógł wygadać a ona będzie obalała Twoje teorie.
Jeżeli dostatecznie długo (tylko nie na raz, tego nawet kobieta nie wytrzyma) będziesz jej opowiadał o tym co w mózgu Ci się roi, wypowiez wreszcie zdanie po którym sam zauważysz że TO JEST WŁAŚNIE TEN PROBLEM...

tuiteraz - Nie 23 Gru, 2012 14:59

Mam ciekawsze zajęcia, ale nie potrafię się za nie zabrać, a jak biorę się na siłę to i tak odpuszczam. Za bardzo mnie mysli męczą.

staaw - po świętach pewnie odezwę się do psychologa, do którego kiedyś chodziłem.

Ona wiedziała, że lubię sobie wypić, piję często, ale nie specjalnie zwracała na to uwagę.

Po tym jak sobie myślę, jak często piłem i praktycznie każde wyjście z kolegami to było na te 2-3 piwka to coraz bardziej utwierdzam się w tym, że to już grubo. Wieczorami mnie łapała ochota na piwko, ale jak nie piłem bo nie mogłem to zapominałem i mi przechodziło, jednak zawsze miałem czas by napić się te 2-3x w tygodniu. Jednak tydzień temu zacząłem więcej czytać i od razu dostałem dziwnych stanów, których wcześniej nie odczuwałem i trwa to do dziś. Nie wiem jak na to patrzeć, z drugiej strony też nie pamiętam kiedy miałem tygodniową przerwę od piwa. Nie zastanawiałem się nad tym specjalnie żeby taką przerwę sobie zrobić, bo skoro normalnie rano wstaję bez żadnych dolegliwości itp. a wieczorkiem piję piwko to po prostu wszystko gra.

To jednak już wygląda na uzależnienie z tego co jest w internecie. Terapeutka na moje "pije za często", zapytała "za często w stosunku do czego?". I na to pytanie nie potrafiłem już odpowiedzieć. Na pytanie czy się upijam odpowiedziałem "nie". Nauki nie zaniedbuje więc jest niby wszystko ok. Kiedy stwierdziłem, że nie piję jak wszyscy to usłyszałem "a skąd pan wie jak piją inni? Skąd pan wie, że oni gdzieś nie wychodzą, nie popijają sobie. Nie wszyscy o tym mówią". Stwierdziłem, że nie wiem.

Bez urazy dla Was, ale zaczynam po prostu mysleć, że w takim ośrodku spotykają się z ludźmi, którzy już naprawdę mają porządnie, a taki ja to co to jest w porównaniu do tych, co się zgłaszają.

staaw - Nie 23 Gru, 2012 15:09

tuiteraz napisał/a:
To jednak już wygląda na uzależnienie z tego co jest w internecie. Terapeutka na moje "pije za często", zapytała "za często w stosunku do czego?". I na to pytanie nie potrafiłem już odpowiedzieć. Na pytanie czy się upijam odpowiedziałem "nie". Nauki nie zaniedbuje więc jest niby wszystko ok.

Umiesz odpowiedzieć na pytanie: "Po co pijesz?"
tuiteraz napisał/a:

Bez urazy dla Was, ale zaczynam po prostu mysleć, że w takim ośrodku spotykają się z ludźmi, którzy już naprawdę mają porządnie, a taki ja to co to jest w porównaniu do tych, co się zgłaszają.

Ja nie znam żadnego alkoholika który bez olbrzymich (pojęcie względne co to znaczy olbrzymi) strat nie minimalizował by ilości wypitego alkoholu.
Nie zwalał by swojego upicia na wrednych kolegów, fazę księżyca czy kształt kieliszka.
Może tu Cię złapała? Nie byłeś wiarygodny... :lol2:

tuiteraz - Nie 23 Gru, 2012 15:14

Po co piję? Hmm.. z nudy, dla rozrywki, dla towarzystwa, dla rozluźnienia. Po prostu jak się wychodzi z kumplami, jakieś inne spotkania czy coś to zawsze idzie się na piwko. No i.. lubię piwo.

Tej Twojej drugiej części nie zrozumiałem, jakbyś mógł to trochę jaśniej w innych słowach opisać :P

staaw - Nie 23 Gru, 2012 15:22

tuiteraz napisał/a:
Po co piję? Hmm.. z nudy, dla rozrywki, dla towarzystwa, dla rozluźnienia. Po prostu jak się wychodzi z kumplami, jakieś inne spotkania czy coś to zawsze idzie się na piwko. No i.. lubię piwo.

No to znalazłem JEDEN powód dla którego możesz zostać alkoholikiem jak nad sobą nie popracujesz...
Ja jeszcze piłem dla zdobycia pewności siebie (którą miałem zerową na trzeźwo), pozycji towarzyskiej, szybko zacząłem pić sam (przed 20 rokiem życia) znajdując w alkoholu lekarstwo na depresję...
Nigdy piwo mi nie smakowało, inne alkohole też, najlepiej łykałbym alkohol w tabletkach, mi potrzebne było działanie alkoholu a nie jego smak...
tuiteraz napisał/a:

Tej Twojej drugiej części nie zrozumiałem, jakbyś mógł to trochę jaśniej w innych słowach opisać

Krótko mówiąc: mówiłeś dokładnie odwrotnie niż porządny alkoholik mówić powinien.
Oskarżałeś się zamiast migać... :lol2:

tuiteraz - Nie 23 Gru, 2012 15:36

No cóż, mam nadzieję, że nie jest ze mną tak źle jak mi się to teraz wydaje. Może rzeczywiście nie jestem alkoholikiem, a może jestem nietypowym alkoholikiem.

Chciałbym się jakoś pozbyć tych obsesji. Podejrzewam, że teraz nawet będę je miał wypijając pół piwa będzie mi się wydawało, że nie umiem się powstrzymać by nie napić się jeszcze. Of kors nie napiję się więcej jeśli sobie to założę, jednak w głowie i tak będzie mi siedziało, że chcę jeszcze.

Ktoś kto ma tak nasrane w głowie jak ja w ogóle nie powinien pić bez względu na to czy jest pije normalnie czy jest już nad przepaścią...

staaw - Nie 23 Gru, 2012 15:54

tuiteraz napisał/a:
No cóż, mam nadzieję, że nie jest ze mną tak źle jak mi się to teraz wydaje.
Właśnie problem jest w tym że już jest źle, nie umiesz sobie radzić z emocjami, psychiką... czy jak to zwać...
Jedynie w niewłaściwym miejscu szukasz przyczyny swoich stanów.
Ja miałem podobnie, zamiast do lekarza poszedłem do sklepu z piwem i dopiero wtedy zostałem alkoholikiem...
Łapiesz o co chodzi?
tuiteraz napisał/a:

Ktoś kto ma tak nasrane w głowie jak ja w ogóle nie powinien pić bez względu na to czy jest pije normalnie czy jest już nad przepaścią...

Znowu pytanie: po co masz nie pić?
Jeżeli ze strachu że się uzależnisz, będziesz coraz bardziej nieszczęśliwym człowiekiem i w końcu zaczniesz pić i się uzależnisz.
Jeżeli wymyślisz sobie jakiś ROZSĄDNY, nie oparty na STRACHU powód, to czemu nie.
Sporo ludzi składa śluby abstynencji w ramach ćwiczeń duchowych czy praktyk religijnych...


(Mam małą prośbę: pamiętaj że ja nie jestem psychologiem ani terapeutą i wszystko co piszę, piszę na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji)

wampirzyca - Nie 23 Gru, 2012 16:02

tuiteraz napisał/a:
Powiem Wam, że przeszło mi na chwilę. Dalej mi jest źle, dziwnie, tak samo jak przedtem. Dalej mi się wydaje, że mam problem. Co prawda nic nie piję, ale cały czas o tym myślę. Nie wiem tylko dokładnie o czym. Czy o tym, że chce mi się napić czy o tym, że mam problem i się tego boję. Zaczyna mi się wydawać, że ta terapeutka stwierdziła, że skoro nie mam problemów na uczelni nie upijam się nikogo nie krzywdzę to nie ma problemu. Raz mnie to przekonuje, raz ani trochę, bo przecież nie trzeba być kloszardem by mieć z tym problem.

Nie wiem sam co odczuwam. Tyle się tego naczytałem, że cały czas mam wrażenie, że mam głód alkoholowy albo zespół odstawienia albo cokolwiek innego.

Skoro mi terapeutka powiedziała, że problem nie istnieje, a ja wciąż się tak czuję to co mi jest Nie mam chęci na nic. Apetytu, ochoty na rozmowę z kimkolwiek.

Coraz bardziej zaczynam myśleć, że po prostu wariuję. Skoro terapeutka mi powiedziała, że problemu nie mam, a ja wciąż myślę inaczej to jak mam te myśli ogarnąć i przestać się nad tym zastanawiać? Praktycznie nie myślę o niczym innym niż o tym, że jestem alkoholikiem i non stop coś czytam, analizuję swoją przesłość i się w tym utwierdzam.

To jak się czuje pasuje do alkoholizmu, do depresji do nerwicy do obsesji. Do wszystkiego, a mi wciąż źle.

Chcialem się wygadać.



przepraszam cię ale się usmiałam..... :) przypomniało mi się jak wmówiłam sobie że dostanę zawału....tak się strasznie go bałam że dostanę że wariowałam zrobiłam sobie wszystkie badania łącznie z echem serca

potem przeszło mi i wynalazłam sobie ciśnienie...kupiłam ciśnieniomierz i rano codzień mierzyłam jak babcia 60 letnia....

potem wmówiłam sobie parę różnych chorób.......które mi przeszły.....jak przestałam się na nich skupiać....jak będziesz sobie tak wmawiał i wymyślał to w końcu zwariujesz....idż do psychoterapeuty nie od uzależnień tylko od nerwic ...... :buzki:

wampirzyca - Nie 23 Gru, 2012 16:06

tuiteraz napisał/a:
Ktoś kto ma tak nasrane w głowie jak ja w ogóle nie powinien pić bez względu na to czy jest pije normalnie czy jest już nad przepaścią...


no wiesz że to dobry pomysł ...bo widzę że ty się tak nakręciłeś że szok... :szok:

tuiteraz - Nie 23 Gru, 2012 16:15

Zdaję sobię sprawę, że nie umiem sobie radzić z emocjami. W sumie mam tak od dawna. Chodziłem do psychologa jak już wspominałem, ale to była taka pomoc w "postawieniu" mnie na nogi. Udało się, był spokój jakiś czas i znów mi wróciło. Psycholog sama stwierdziła, że nie mam już po co przychodzić, bo już nie mieliśmy nawet o czym specjalnie gadać, ponieważ u mnie wszystko się wyrównało. Oczywiście mogę wrócić tam, tylko nie chciałbym całe życie korzystać z takiej pomocy i żeby dziewczyna miała mnie za jakąś ciotę życiową.

Jeśli chodzi o ten strach przed uzależnieniem to myślę, że to jest wystarczający powód. Skoro mam problemy z emocjami, piłem tak często, polubiłem piwo to chyba wystarczy by uznać, że alkohol nie jest dla takiej osoby jak ja.

Piszesz, że zamiast do lekarza poszedłeś do sklepu z piwem. Widzisz, ja poszedłem i do lekarza i z kumplami do sklepu z piwem. Lekarz pytał czy pije, normalnie mówiłem, że tak, że lubie sobie wypić wieczorem z kumplami i tyle. Dał jakieś tableteczki i skierowanie do psychologa.

O moim piciu, częstotliwości wiedział mój lekarz, psycholog, rodzice, dziewczyna. Nikt jakoś nigdy specjalnie nie interesował się tym jak pije, nie zwracał uwagi. Może czasem tam mama coś powiedziała jak to mama... Nic szczególnego. Lekarz powiedział, że biorąc te tabletki nie powinno się dużo pić i tyle. Nic poza tym, wiedział jak pije. Nic nie ukrywałem. Nie rozumiem jak to wszystko działa. Połowa tego co jest w internecie dostępne o alkoholizmie wydaje się być o przynajmniej 1/3 osób pijącej alkohol. Zresztą podobnie odniosła się kobieta do tych testów (CAGE, MASTY SRASTY itp.), u której byłem w piątek. Mnie to stresuje i utwierdza w przekonaniu, że mam poważny problem.

Co do Ciebie staaw to tak z samej ciekawości zastanawiam się kiedy stwierdziłeś, że masz jednak problem. To nie temat o mnie Tobie oczywiście, ale tak jakoś mnie to zaciekawiło.

Dominik - Nie 23 Gru, 2012 16:17

Jeżeli nie odczuwasz potrzeby picia i potrafisz żyć i bawić się bez tego to poprostu nie pij. I masz problem z głowy.
staaw - Nie 23 Gru, 2012 16:22

tuiteraz napisał/a:
Co do Ciebie staaw to tak z samej ciekawości zastanawiam się kiedy stwierdziłeś, że masz jednak problem. To nie temat o mnie Tobie oczywiście, ale tak jakoś mnie to zaciekawiło.
Piłem od 15 roku życia, około 20 zacząłem się zastanawiać dla czego nie umiem przestać pić. Piłem do zgonu, znajomi bali się ze mną pić. Aby temu zapobiec zacząłem pić w samotności...
37 lat mi było kiedy zwróciłem się po pomoc a i wtedy twierdziłem że alkoholikiem jeszcze nie jestem...

Dominik - Nie 23 Gru, 2012 16:22

A może Ty poprostu stale próbujesz doszukać w sobie czegoś ,że coś jest nie tak, może zadużo myślisz co sądzą o Tobie inni ALBO POPROSTU MASZ DOBRZE W ŻYCIU I SAM SOBIE SZUKASZ PROBLEMÓW..
leon - Nie 23 Gru, 2012 16:23

tuiteraz napisał/a:
Zdaję sobię sprawę, że nie umiem sobie radzić z emocjami. W sumie mam tak od dawna. Chodziłem do psychologa jak już wspominałem, ale to była taka pomoc w "postawieniu" mnie na nogi. Udało się, był spokój jakiś czas i znów mi wróciło. Psycholog sama stwierdziła, że nie mam już po co przychodzić, bo już nie mieliśmy nawet o czym specjalnie gadać, ponieważ u mnie wszystko się wyrównało. Oczywiście mogę wrócić tam, tylko nie chciałbym całe życie korzystać z takiej pomocy i żeby dziewczyna miała mnie za jakąś ciotę życiową.

Jezeli cos sie zmienilo w zlym kierunku od ostatniej wizyty u psychologa,to on nie jest od tego,zeby sie z Ciebie nabijac,ale zeby Ci pomoc,wies idz do psychologa bez zachamowan..,jesli nie ufasz powyzszemu idz do innego,tak mysle.

tuiteraz - Nie 23 Gru, 2012 16:31

Dominik napisał/a:
Jeżeli nie odczuwasz potrzeby picia i potrafisz żyć i bawić się bez tego to poprostu nie pij. I masz problem z głowy.

Nie wiem co to jest potrzeba picia. Nie znalazłem jakiegoś dobrego opisu. Zanim zacząłem sobie wkręcać (od tygodnia) to moja potrzeba picia ograniczała się do ochoty na piwko wieczorem. Piłem - fajnie. Nie piłem - trochę potrwała, przechodziło. Nigdy nie miałem jakiś drgawek, schizów czy czegoś tam jeszcze.

Dominik napisał/a:
A może Ty poprostu stale próbujesz doszukać w sobie czegoś ,że coś jest nie tak, może zadużo myślisz co sądzą o Tobie inni ALBO POPROSTU MASZ DOBRZE W ŻYCIU I SAM SOBIE SZUKASZ PROBLEMÓW..

Mam dobrze w sensie, że nie brakuje mi rzeczy materialnych, z rodzicami mi się dobrze układa. Kiedyś się męczyłem, bo nie miałem kumpli. W sumie od kiedy zdecydowałem się spróbować piwa i wychodzić na piwko bardzo szybko ich zyskałem, choć nigdy mi się to nie podobało.

staaw napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Co do Ciebie staaw to tak z samej ciekawości zastanawiam się kiedy stwierdziłeś, że masz jednak problem. To nie temat o mnie Tobie oczywiście, ale tak jakoś mnie to zaciekawiło.
Piłem od 15 roku życia, około 20 zacząłem się zastanawiać dla czego nie umiem przestać pić. Piłem do zgonu, znajomi bali się ze mną pić. Aby temu zapobiec zacząłem pić w samotności...
37 lat mi było kiedy zwróciłem się po pomoc a i wtedy twierdziłem że alkoholikiem jeszcze nie jestem...

Szczerze mówiąc z tego opisu bardzo mi przypominasz mojego dobrego kumpla z gimnazjum, który też się ostro rozpił pije sam na chacie i także ja i moi znajomi boimy się z nim pić, bo koleś przesadza praktycznie za każdym razem do tego zupełnie głupieje szuka awantur i bardzo często źle się to kończy. Na trzeźwo smutny spokojny chłopak po pijaku zupełnie nie on. To nie temat o nim, ale tak mi się skojarzyło. Strasznie mi go szkoda, bo zawsze go lubiłem nawet próbowałem mu powiedzieć, żeby coś z tym zrobił i ogarnął temat, ale zupełnie nic nie dociera, nic a nic. Wszystko obraca w żart.
Oczywiście bez urazy - tak tylko mi się skojarzyło to co napisałeś do mojego kumpla od razu, nie żebym twierdził coś o Tobie - jakbyco


I tak się ciesze, że mam tu z kim pogadać, bo dziewczyna jest już zmęczona i poirytowana moim problemem, a nikogo innego nie mam kto by w spokoju mnie wysłuchał i bez emocji coś odpowiedział. Dzięki

Dominik - Nie 23 Gru, 2012 16:44

Widzisz. Ja jak wyszedłem drugi raz z detoxu to zrozumiałem, że naprawde jest źle . Powiedziałem o tym wujkowi(pije). Powiedziałem, że jestem alkoholikiem. Wyśmiał mnie i powiedział,żebym poprostu wypił se 3 ,4 kieliszki i powiedział dość. Ale ja tak nie umiem! To samo gdy poszedlem do znajomych którzy piją to powiedzieli co Ty pier..... dawaj na browarek. Pamiętaj, że ktoś kto nie ma problemu z alko nie zrozumie tego który go ma. Nie twierdze, że jesteś alkoholikiem, ale proponowałbym Ci iśc do terapeuty uzależnionego. Tacy najlepiej znają temat.
Dominik - Nie 23 Gru, 2012 16:49

Ja byłem zawsze we wszystkim najsłabszy, nie lubiany, naśmiewali się ze mnie. A gdy tylko zacząłem ćpać i chlać to koleszków miałem na pęczki. Wtedy sie nie wstydziłem, byłem rozmowny, miałem mase d*** i było luks. Tylko, że kiedy się nie napiłem to nie miałem odwagi iść między ludzi, nie umialem się bawić itd. I ja na trzeźwo to przestałem z domu wychodzić. Nie wyobrażałem sobie normalnego funkcjonowania bez alkoholu....
tuiteraz - Nie 23 Gru, 2012 17:03

Tzn. ja w szkole byłem ogólnie zawsze lubiany, po prostu nie miałem kumpli do wyjścia gdzieś na dwór, po szkole. Jedni siedzieli w domu, było im super - tylko komputer, inni sportowcy, a inni testowali używki. Do żadnej z tych grup się nie zaliczałem i siedziałem na chacie choć komputerem rzygałem.

Na trzeźwo potrafię się normalnie dogadać, nie jestem jakiś zamknięty w sobie. Po prostu z tym piwkiem to wpadłem w taką rutynę, że wychodzimy na dwór idziemy na piwko i na ławkę. I dosyć długo to trwało, tak mi się przynajmniej wydaje.

pterodaktyll - Nie 23 Gru, 2012 18:22

wiesz co tuiteraz? Jesteś dla mnie wyjątkiem potwierdzającym regułę, a mówiąc inaczej jak czytam co piszesz, to mam wrażenie, że profilaktyka nie zawsze jest taka dobra.................



u Ciebie na pewno.......

Jędrek - Nie 23 Gru, 2012 20:18

tuiteraz napisał/a:
Po prostu z tym piwkiem to wpadłem w taką rutynę, że wychodzimy na dwór idziemy na piwko i na ławkę. I dosyć długo to trwało, tak mi się przynajmniej wydaje.

ech jak ja lubiłem tę rutynę... ta spływająca błogość.... dopóki picie nie stało się koniecznością... po 19 latach poszedłem po bandzie i oto jestem tu :)
Andrzej, który wie, że jest alkoholikiem

Pastel - Pon 24 Gru, 2012 13:04

pterodaktyll napisał/a:
mam wrażenie, że profilaktyka nie zawsze jest taka dobra.


:brawo:
Widzę, że z uwagą czytasz pastelowe posty. :P

Idziesz dobrym torem - następnym etapem jest dojście do wniosku, że zdecydowana większość objawów wszelkich głodów, nawrotów, wystrzeganie się za wszelką cenę 'wywoływaczy' ;) , doszukiwanie się 'faz' we własnym 'trzeźwieniu' etc., a dodatkowo zajmowanie się w tym wszystkim (dniami, miesiącami, latami!!!) i analiza niemal każdej sytuacji życiowej pod kątem własnego alkoholizmu to zachowania... napiszę łagodnie: ocierające się o hipochondrię.
Jeśli komuś nie szkoda na to czasu to oczywiście - proszę bardzo. Mnie szkoda - życie stygnie. :skromny:

I jak już dojdziesz do powyższego wniosku (podejrzewam, że jeszcze kilkaset pastelowych postów będziesz musiał przeczytać) :wysmiewacz: i dołożysz genialne 'chcieć to móc' to zdasz sobie sprawę, że można wytrzeźwieć, a cały 'proces' nie musi być ani długi, ani skomplikowany, ani pełen cierpień, obaw, lęku, 'ciężkiej pracy' itp.

:mgreen:

Pede.

pterodaktyll - Pon 24 Gru, 2012 13:45

pastel napisał/a:
Widzę, że z uwagą czytasz pastelowe posty.

Oczywiście, że tak. Jak tylko chcę sobie humor poprawić :mgreen:
pastel napisał/a:
życie stygnie.

Życie to nie zupa... :p
pastel napisał/a:
zdasz sobie sprawę, że można wytrzeźwieć, a cały 'proces' nie musi być ani długi, ani skomplikowany, ani pełen cierpień, obaw, lęku, 'ciężkiej pracy'

Znasz oczywiście to powiedzenie, "łatwo przyszło, łatwo poszło" :wysmiewacz:

Wesołych Świąt :buzki:

szymon - Pon 24 Gru, 2012 14:24

pastel napisał/a:
zajmowanie się w tym wszystkim (dniami, miesiącami, latami!!!) i analiza niemal każdej sytuacji życiowej pod kątem własnego alkoholizmu to zachowania... napiszę łagodnie: ocierające się o hipochondrię.


albo o coś innego zaczynającego się na hippo :p


tuiteraz - Sob 29 Gru, 2012 18:36

Witajcie ponownie. Pewnie już mnie macie dość, ale chciałbym napisać co siedzi mi w głowie, poprawia mi się wtedy. Dalej nie piję, stykam się z alkoholem dosyć często w ostatnim czasie jednak zawsze stanowczo odmawiam. Często myślę o alkoholu. Co myślę? No właśnie ciężko mi to określić. Czuję jakiś dziwny strach przed nim. Mimo, że nie upijałem się nigdy to boję się po niego sięgać. Nie to mnie jednak męczy. Momentami zaczyna mi narastać niepokój, lęk. Jest bardzo silny czasami. Kiedy tak mam to dalej dużo czytam dalej, chyba przerobiłem już wszystkie możliwe strony w języku polskim. Rozwiązuję te same testy setki razy. Może odczuwam głód alkoholowy, nie wiem. Wiem, że się boję tego wszystkiego co mi siedzi w głowie. Przychodzi taki stan i odchodzi. Często sobie myślę, że ktoś kto pił tak do tej pory musi być alkoholikiem, nie ma bata. Z jednej strony dostrzegam w sobie objawy tej choroby, z drugiej specjalista nie stwierdził uzależnienia. Wydaje mi się, że postawił zbyt pochopną diagnozę, gdyż dużo jest materiałów, że nie trzeba się upijać i mieć problemów w rodzinie i w pracy/szkole by być uzależnionym.

Ogólnie jestem bardzo nietypowym przypadkiem. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Źle się czuję, ciężko mi się zabrać za cokolwiek kiedy moją głowę zajmują takie myśli. Do psychologa pójdę dopiero pewnie gdzieś w środku stycznia, gdyż ciężko o jakieś terminy teraz. Zresztą nie sądzę, że mi to cokolwiek da.

Pojawia mi się jakiś lęk, od razu czytam na necie te same materiały, nakręcam się jeszcze bardziej, niepokój narasta i mam mega depresyjny nastrój. Kończy się na tym, że dochodzę do wniosku, że nigdy mi to nie minie, zawsze będzie wracało. Mogę z tym żyć, może być gorzej, ale na pewno nic nie cofnę.

Czuję się poje.... nikt ze mną na dłuższa metę nie wytrzyma, bo kto by chciał kogoś z takimi jazdami i wahaniami nastroju. To tyle, miłego wieczoru.

Eila - Sob 29 Gru, 2012 19:09

tuiteraz napisał/a:
Pojawia mi się jakiś lęk, od razu czytam na necie te same materiały


A po co????? skoro pożniej...
tuiteraz napisał/a:
nakręcam się jeszcze bardziej, niepokój narasta i mam mega depresyjny nastrój.


Kiedy poszłam na terapię na początku wręcz zabroniono mi cokolwiek czytać w necie....
własnie po to aby się nie nakręcać i nie dołować.
Kiedy pojawiają się lęki unikaj czytania w necie o alkoholizmie ,zajmij głowę czymś przyjemnym,zrób coś co sprawi Ci przyjemność....może pójdż na basen ,poczytaj książkę...

Jeżeli coś musisz czytać to może rób to kiedy czujesz się dobrze...a w momencie kiedy pojawia się lęk..wyłącz kompa.

tuiteraz - Sob 29 Gru, 2012 19:25

No właśnie wpadam w błędne koło. Niestety, ale miałem już takie sytuacje czytania o czymś obsesyjnie w przypadku innych rzeczy. Nie chcę już rozpisywać się czego to dotyczyło, ale schemat był dosyć podobny.

Po co? No właśnie sam nie wiem. Wydaje mi się, że się uspokoję, jeśli poczytam. Czasem mi to pomaga, przeczytam cechy fazy krytycznej, chronicznej (choć chyba znam już to wszystko na pamięć) i stwierdzę, że 90% do mnie nie pasuje. Potem przeczytam kryteria uzależnienia i już twierdzę, że bez znaczenia, że nie upijam się do stanu aż szczam pod siebie skoro te ogólne cechy spełniam. To przecież bez znaczenia, wiele było historii, że ludzie nie upijają się, a są alkoholikami.

Nie piję 2 tygodnie. Jestem już alkoholikiem, ponieważ liczę ile nie piję. Mam jakieś lęki, źle się czuje. Czy to głód czy znów jakieś moje wymysły nie wiem.
Boję się pić, ale chciałbym sobie jakoś udowodnić, że nie mam problemu. Myślę sobie, że wypiję jedno piwo, kieliszek wódki. Być może będę miał ochotę na jeszcze jeden, być może sobie to wmówię jeszcze bardziej. Jeden to jeden, wiem, że będę umiał bez wiązania do kaloryfera powstrzymać się od następnego. Tylko to bez znaczenia, bo czy wypiję czy nie czy będzie mnie dusiło na jeszcze jedno czy nie - i tak mi z tym wszystkim jest źle, a pewnie miałbym jeszcze większe wyrzuty.

Co do rad żeby czymś się zająć. Rzeczywiście spróbuję następnym razem jakoś na siłę zająć się czymś innym, choć to nie takie proste kiedy myśli są tak natrętne, że trudno je od siebie odpędzić.

Jestem trudnym przypadkiem, wiem o tym, ale mi z tym źle. Nie chcę się tak czuć, ale nie bardzo wiem jak mam sobie pomóc. Chcę normalnie żyć.

Eila - Sob 29 Gru, 2012 19:39

tuiteraz napisał/a:
Nie chcę się tak czuć
tuiteraz napisał/a:
Chcę normalnie żyć.


Możesz normalnie żyć i czuć się dobrze tylko sobie na to pozwól :luzik:
Co by się stało gdybyś odstawił kompa na tydzień???
Pojawił by się ''głód komputerowy''??? :mysli:

Dominik - Sob 29 Gru, 2012 19:49

RZecz polega na tym ,że do konca nie wiesz czy masz problem czy nie. przechodzilem przez to juz. ja caly czas myslalem ze kurde jestem za mlody by byc alkoholikiem do poki nie *j**** rodziny i nie zaczalem lądowac na detoksach. Jesli mozesz to poprostu nie pij. Z tego co widze to jestes wartosciowym czlowiekiem. Poswiec czas dziewczynie i rodzinie. i nie zaprzataj sobie glowy mysleniem. Poprostu jesli mozesz to nie pij i juz.
Dominik - Sob 29 Gru, 2012 19:51

A co do Twojego iczenia to wiesz... ludzie po 10-ciu, 20-stu latach zapijają;)
tuiteraz - Sob 29 Gru, 2012 19:51

Eila napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Nie chcę się tak czuć
tuiteraz napisał/a:
Chcę normalnie żyć.


Możesz normalnie żyć i czuć się dobrze tylko sobie na to pozwól :luzik:
Co by się stało gdybyś odstawił kompa na tydzień???
Pojawił by się ''głód komputerowy''??? :mysli:

Próbuję sobie pozwolić, naprawdę. Jednak te myśli są czasem tak męczące , że w żaden sposób nie umiem ich od siebie odpędzić.

To zależy co bym robił, jeśli wszystko byłoby tak jak teraz i po prostu zabrano by mi kompa na tydzień pewnie bym miał spory problem ze znalezieniem sobie zajęcia. Nad tym jakoś specjalnie się nie zastanawiam. Zdarza sie ,że nie mam dostępu do kompa przez tydzień, ale wtedy po prostu robię coś innego, gdzieś wyjeżdżam czy coś i nie odczuwam przykrych dolegliwości z tego powodu. Teraz jednak to najlepsze zajęcie dla mnie.

Eila - Sob 29 Gru, 2012 20:01

tuiteraz napisał/a:
Teraz jednak to najlepsze zajęcie dla mnie.


A więc czytaj forum ile wlezie :tak:
To prawdziwe historie nas alkoholików.Jesteś bardzo młody ,dopiero zaczynasz życie ,nie pozwól aby alkohol Ci je zniszczył.
Ale daj sobie spokój z robieniem testów w której to już fazie jesteś ....ja do tej pory nie wiem w której ci to ja fazie byłam ..czy coś tam :blee:
Zajmij się swoim życiem a będzie dobrze :tak:
Tylko nie pij :nono:

tuiteraz - Sob 29 Gru, 2012 20:23

Oby jakoś to było, dzięki.
Dobrze, że jest takie forum, można napisać i zawsze ktoś odpisze.

endriu - Sob 29 Gru, 2012 20:42

tuiteraz, myślę, że dla rozluźnienia powinieneś jednak się napić...
Dziubas - Sob 29 Gru, 2012 20:45

endriu napisał/a:
myślę, że dla rozluźnienia powinieneś jednak się napić...

wujek "dobra rada" się znalazł :szok:
A może "głodnemu chleb namyśli" :wysmiewacz:

tuiteraz - Sob 29 Gru, 2012 20:50

endriu napisał/a:
tuiteraz, myślę, że dla rozluźnienia powinieneś jednak się napić...

Ja już swoje dla rozluźnienia piłem wcześniej. Teraz się boję alkoholu.

Halibut - Sob 29 Gru, 2012 20:58

endriu napisał/a:
tuiteraz, myślę, że dla rozluźnienia powinieneś jednak się napić...


Skąd w tobie tyle jadu bracie. Nie naoglądałeś się za dużo filmów o „prawdziwych i twardych” facetach. :|

leon - Sob 29 Gru, 2012 21:10

endriu napisał/a:
tuiteraz, myślę, że dla rozluźnienia powinieneś jednak się napić...

Endriu to nie po katolicku,tak dokuczac blizniemu :nono:

piekna lasiczka - Nie 30 Gru, 2012 09:26

hej tuiteraz :) ja tez jestem nowym userem na tym forum. mam prawie zerowe doswiadczenie w tym temacie poza faktem swojego uzaleznienia. napewno inne osoby ktore wiedza wiecej potrafia ci duuuuzoooo lepiej doradzic ale moze napisze swoje przemyslenia.

wydaje mi sie ze robisz wszystko zeby tylko znalesc potwierdzenie ze nie jestes uzalezniony. piszesz o swoich chipochondriach, paranojach, obsesjach zeby tylko uslyszec to ze nie jestes alkoholikiem. terapeucie tez pewnie opisales dokladnie swoj problem ale w taki sposob zeby uslyszec ze uzaleznionym nie jestes. da sie tak zrobic. pisales ze piles co drugi dzien... ktora osoba bez problemu pije co drugi dzien? lub kto lubi sobie czesto walnac 2 lub 3 piwa? osoby nieuzaleznione maja milion innych rzeczy ktore im daja radosc i ktore chca robic niz tak czeste picie.

ale tak jak pisalam jestem tu nowa i to tylko moje zdanie ktore niekoniecznie musi byc prawda. poprostu takie mam odczucie po tym co napisales.

I boisz sie alkoholu ale mine troche czasu, spotkasz kumpli i po strachu nie bedzie ani sladu... a potem juz bedzie tylko gorzej.

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 10:31

piekna lasiczka, ja mówiłem jak pije i ile pije. Nie ukrywałem tej informacji. Uważałem, że to za dużo. Terapeutka zapytała "co to znaczy dużo, dużo w stosunku do czego?" Nie umiałem już odpowiedzieć.

Dzisiejszy poranek jest już chyba dla mnie w jakimś sensie momentem kulminacyjnym. Chyba mam już 100% potwierdzenie, że mam niezłe kłopoty. Zasnąłem normalnie, ale obudziłem się przestraszony, rozdygotany z kołataniem serca. Miałem jakieś dziwne, koszmarne sny. Jest mi cholernie smutno, źle. Nie chce mi się żyć. Jak żyć skoro całe życie będę odczuwał takie przykre stany?

Pójdę pewnie w nowym roku zamiast do psychologa do innego ośrodka, spotkam się jeszcze raz z jakims specjalistą i może zmienię sposób przedstawienia sprawy. Zamiast opowiadać jak piłem i że było wszystko spoko opowiem jak jest kiedy nie piję i jak się czuję i co mi we łbie siedzi.

Nie wiem jak o tym mam powiedzieć rodzicom, oni tego nie zrozumieją, bo problemu nie znają. Alkoholik to ten co zatacza się pod budą pod sklepem.
Nie wiem jak skończę studia. Jest mi fatalnie nie mam siły ani ochoty otworzyć zeszytu.
Nie wiem jak wytrzyma ze mną dziewczyna. Mieszkamy kilka miast obok, jadę na sylwestra jutro. Kiepsko witać Nowy Rok z kimś, kto jest praktycznie nie do życia.

Ogólnie wydaje mi się, że życie nie jest dla mnie. Jestem już tym zmęczony. Nie wyobrażam sobie dalszego życia z takimi nastrojami i emocjami. To jakaś męczarnia.

pterodaktyll - Nie 30 Gru, 2012 10:40

tuiteraz napisał/a:

Ogólnie wydaje mi się, że życie nie jest dla mnie. Jestem już tym zmęczony. Nie wyobrażam sobie dalszego życia z takimi nastrojami i emocjami. To jakaś męczarnia.

Jest takie powiedzenie, dość słuszne zresztą.........."jak sobie wymyślisz, tak będziesz miał". Sprawdza się jak cholera.................zawsze. Dobrych wyborów Ci życzę w nowym roku

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 10:52

pterodaktyll napisał/a:
tuiteraz napisał/a:

Ogólnie wydaje mi się, że życie nie jest dla mnie. Jestem już tym zmęczony. Nie wyobrażam sobie dalszego życia z takimi nastrojami i emocjami. To jakaś męczarnia.

Jest takie powiedzenie, dość słuszne zresztą.........."jak sobie wymyślisz, tak będziesz miał". Sprawdza się jak cholera.................zawsze. Dobrych wyborów Ci życzę w nowym roku

Dzięki. Nie bardzo rozumiem to powiedzenie, nie wiem jak mam je interpretować.
Przeraża mnie to wszystko. Czuje, ze mi to nie minie, ze nikt mi nie jest w stanie pomóc.
Tylko się użalam nad sobą cały czas :/ Jest mi fatalnie, nie chce mi się żyć.

pterodaktyll - Nie 30 Gru, 2012 10:55

tuiteraz napisał/a:
. Nie bardzo rozumiem to powiedzenie, nie wiem jak mam je interpretować.

W sposób oczywisty. Jeżeli będziesz sam się dołował i przekonywał sam siebie o czymś, to w konsekwencji Twój nastrój i stan psychiczny będzie zdeterminowany przez Twoje myślenie i adekwatnie do tego będziesz się czuł czyli, jak sam piszesz:

tuiteraz napisał/a:
użalam nad sobą cały czas :/ Jest mi fatalnie, nie chce mi się żyć.

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 10:57

tuiteraz napisał/a:
Tylko się użalam nad sobą cały czas :/

to przestań :)
jedź do dziewczyny i żyj tą chwilą..nie rozpamiętując co było..co będzie..
tak jak siebie nazwałeś Tu i Teraz ;)
przestań się użalać, w tej chwili możesz zmienić to..
inne sprawy..zostaw na później..
:) uśmiechnij się, życie jest piękne

szymon - Nie 30 Gru, 2012 10:58

tuiteraz napisał/a:
Nie wiem jak o tym mam powiedzieć rodzicom, oni tego nie zrozumieją


a po co chcesz mówić o tym rodzicom? przyjdzie odpowiedni czas, to im powiesz, jak będziesz chciał

tuiteraz napisał/a:
Nie wiem jak skończę studia. Jest mi fatalnie nie mam siły ani ochoty otworzyć zeszytu.


a to dzisiaj kończysz czy za rok czy dwa? :roll:
jak nie masz ochoty otwierać zeszytu, to poczytaj e-booka w kompie ;)

tuiteraz napisał/a:
Nie wiem jak wytrzyma ze mną dziewczyna


umyj się dobrze i powinna wytrzymać dłużej :p

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 11:01

pterodaktyll napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
. Nie bardzo rozumiem to powiedzenie, nie wiem jak mam je interpretować.

W sposób oczywisty. Jeżeli będziesz sam się dołował i przekonywał sam siebie o czymś, to w konsekwencji Twój nastrój i stan psychiczny będzie zdeterminowany przez Twoje myślenie i adekwatnie do tego będziesz się czuł czyli, jak sam piszesz:

tuiteraz napisał/a:
użalam nad sobą cały czas :/ Jest mi fatalnie, nie chce mi się żyć.

Tylko widzisz, o to chodzi, że to nie jest takie proste - przynajmniej dla mnie. Gdybym mógł bardziej panować nad swoim myśleniem nie byłoby problemu. Chodzi o to, że nie potrafię go zmienić w tej chwili. To zapewne minie, potem znowu wróci.

Jak sobie wymyślisz, tak będziesz miał.
Wymyślam więc sobie, że jest wszystko fajnie, miałem chwilowe załamanie, a życie jest piękne i cudowne, a pić nie będę, bo po co mam ryzykować możliwość otrzymania jeszcze gorszego stanu.

Naprawdę bardzo chce się ogarnąć.

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 11:08

szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Nie wiem jak o tym mam powiedzieć rodzicom, oni tego nie zrozumieją


a po co chcesz mówić o tym rodzicom? przyjdzie odpowiedni czas, to im powiesz, jak będziesz chciał

tuiteraz napisał/a:
Nie wiem jak skończę studia. Jest mi fatalnie nie mam siły ani ochoty otworzyć zeszytu.


a to dzisiaj kończysz czy za rok czy dwa? :roll:
jak nie masz ochoty otwierać zeszytu, to poczytaj e-booka w kompie ;)

tuiteraz napisał/a:
Nie wiem jak wytrzyma ze mną dziewczyna


umyj się dobrze i powinna wytrzymać dłużej :p

Rodzice powinni chyba wiedzieć czemu nie mogę pić alkoholu, tak myślę...

Dwa lata jeszcze mi zostało studiów. Problem w tym, że na niczym innym nie mogę się skupić teraz. Paradoksalnie mam jedne z lepszych wyników na roku, do tej pory zaliczałem wszystko bez problemu jak sobie tak często popijałem. Oczywiście muszę tutaj zaznaczyć - żebyście sobie nie pomyśleli, że wnioskuję, że pijąc żyje się lepiej. Po prostu zaznaczam ten durny fakt, że popijając szło lepiej, choć pewnie nie trwałoby to za długo.

Co do dziewczyny - ona nie wytrzyma z moimi nastrojami, depresjami. Jaka by chciała chłopa, który jest życiową ciotą i nie radzi sobie wiecznie ze swoimi emocjami.

pterodaktyll - Nie 30 Gru, 2012 11:08

tuiteraz napisał/a:
Naprawdę bardzo chce się ogarnąć.

Na ten temat jest jeszcze jedno powiedzenie: "chcieć, to móc" :)

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 11:14

tuiteraz napisał/a:
Chodzi o to, że nie potrafię go zmienić w tej chwili.

co lubisz robić..może biegasz?
rusz się..zrób coś innego niż do tej pory..coś co lubisz
zobaczysz..jak myślenie się zmienia..gdy na chwilę przestaje się myśleć :P

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 11:26

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Chodzi o to, że nie potrafię go zmienić w tej chwili.

co lubisz robić..może biegasz?
rusz się..zrób coś innego niż do tej pory..coś co lubisz
zobaczysz..jak myślenie się zmienia..gdy na chwilę przestaje się myśleć :P

Na rowerze jeżdżę jak jest pogoda, to mi sprawia przyjemność.

Ja już kiedyś tak miałem takie depresyjne nastroje. Trwało to kilka miesięcy, byłem nie do życia. Nie pomagało mi wtedy dosłownie nic. Brałem tabletki przeciw depresji i kilka miesięcy tydzień w tydzień chodziłem do psychologa. Przyniosło to wszystko efekty i przez następne miesiące czułem się super. Teraz wszystko wróciło jeszcze to zasrane piwsko.

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 11:32

tuiteraz napisał/a:
Na rowerze jeżdżę jak jest pogoda, to mi sprawia przyjemność.

a pogoda dzisiaj u Ciebie jaka?
u mnie słonecznie :)
idealna na rower..
wiesz co ja robiłam..
brałam telefon..słuchawki..włączałam muzę na fola..wychodziłam
łaziłam tak długo, aż się zmęczyłam..
przy okazji zauważyłam, że muzyka ma słowa..tekst.. :lol2: :lol2: :lol2:
na czas spaceru..myślenie ustawało..
gdy wracałam..było mi o niebo lepiej :)
to co? rowerek? :lol2:

szymon - Nie 30 Gru, 2012 11:32

tuiteraz napisał/a:

Rodzice powinni chyba wiedzieć czemu nie mogę pić alkoholu, tak myślę...


powinni, nie powinni - głupota
zadręczasz sie myślami, co będzie za zakrętem, a jeszcze do zakrętu nie dojechałeś
zadręczasz sie myślami, co będzie za miesiąc, czyli martwisz się tym, co jeszcze nie nastąpiło, czyli tego NIE MA - nie sądzisz, ze to głupota? (przejmować się czymś co nie istnieje?)

nawet na sylwestrze, jak będziesz miał ochotę napić sie alkoholu, to to zrobisz
nikt Ci nie będzie wlewał przytrzymując :mgreen:
odebrałeś sobie alkohol, coś co powodowało, ze byłes rozluźniony, nagrodę w pewnym sensie za zdane kolokwium czy wypad z ulubionymi kolegami w piątek do baru :uoee:

odstawiłeś coś, co Twoja głowa odbiera jako wielką PUSTKĘ - o jessuuuu, mam dziurę, pustkę... koniecznie czymś trzema ją zapełnić (najlepiej piwem albo wódką)
a Ty się z tym paradoksalne pogódź fsdf43t
ale zamiast alkoholu, możesz użyć wielkiego daru, jaki każdy z nas ma w sobie - świadomość i obserwacja siebie
zaobserwuj to, że to nie TY, ale coś w Tobie dyma cię od środka, bez Twojej zgody :uoee:
masz hobby? lubisz coś robić wyjątkowo? gitara, gra komputerowa, siłownia, książki o rozwoju osobistym, coś w ten deseń :roll:
ja swego czasu CHCIAŁEM zapełnić pustkę czymkolwiek, pomogły mi książki

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 11:36

szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:

Rodzice powinni chyba wiedzieć czemu nie mogę pić alkoholu, tak myślę...


powinni, nie powinni - głupota
zadręczasz sie myślami, co będzie za zakrętem, a jeszcze do zakrętu nie dojechałeś
zadręczasz sie myślami, co będzie za miesiąc, czyli martwisz się tym, co jeszcze nie nastąpiło, czyli tego NIE MA - nie sądzisz, ze to głupota? (przejmować się czymś co nie istnieje?)

nawet na sylwestrze, jak będziesz miał ochotę napić sie alkoholu, to to zrobisz
nikt Ci nie będzie wlewał przytrzymując :mgreen:
odebrałeś sobie alkohol, coś co powodowało, ze byłes rozluźniony, nagrodę w pewnym sensie za zdane kolokwium czy wypad z ulubionymi kolegami w piątek do baru :uoee:

odstawiłeś coś, co Twoja głowa odbiera jako wielką PUSTKĘ - o jessuuuu, mam dziurę, pustkę... koniecznie czymś trzema ją zapełnić (najlepiej piwem albo wódką)
a Ty się z tym paradoksalne pogódź fsdf43t
ale zamiast alkoholu, możesz użyć wielkiego daru, jaki każdy z nas ma w sobie - świadomość i obserwacja siebie
zaobserwuj to, że to nie TY, ale coś w Tobie dyma cię od środka, bez Twojej zgody :uoee:
masz hobby? lubisz coś robić wyjątkowo? gitara, gra komputerowa, siłownia, książki o rozwoju osobistym, coś w ten deseń :roll:
ja swego czasu CHCIAŁEM zapełnić pustkę czymkolwiek, pomogły mi książki

To jest głupota przejmować się czymś co nie istnieje. Tylko nie do końca jestem przekonany, że to nie istnieje.

Lubię pograć w jakąś grę, książek nie bardzo. Ogólnie to mam ochotę tylko leżeć gapić się w telewizor i wegetować.

Korzystam z daru obserwacji siebie i wydaje mi się, że wariuję.
Widzę, że dziewczyna ma mnie już dość. Obawiam się, że wkrótce może mi powiedzieć, że dłużej nie da rady być z człowiekiem warzywem. Nie chce mi się w ogóle jeść. Jem, bo mama daje i bo trzeba żyć.

Przechodziłem już przez to kiedyś, jednak teraz jest inny powód, a objawy choć nie do końca takie same to bardzo zbliżone.

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 11:37

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Na rowerze jeżdżę jak jest pogoda, to mi sprawia przyjemność.

a pogoda dzisiaj u Ciebie jaka?
u mnie słonecznie :)
idealna na rower..
wiesz co ja robiłam..
brałam telefon..słuchawki..włączałam muzę na fola..wychodziłam
łaziłam tak długo, aż się zmęczyłam..
przy okazji zauważyłam, że muzyka ma słowa..tekst.. :lol2: :lol2: :lol2:
na czas spaceru..myślenie ustawało..
gdy wracałam..było mi o niebo lepiej :)
to co? rowerek? :lol2:

U mnie nie specjalnie na rower. Zimno, trochę pada. Ja naprawdę nie mam na nic ochoty. Nie pojeździłym długo nawet jakby była pogoda.

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 11:42

tuiteraz napisał/a:

Przechodziłem już przez to kiedyś, jednak teraz jest inny powód, a objawy choć nie do końca takie same to bardzo zbliżone.

wiesz co..ja też :)
i tabletki mi nie były potrzebne..
nie mówię, że łatwo i szybko mi przeszło..jednak przeszło
tyle, że ja ruszyłam cztery litery..też nie od razu..bo przecież nikt nie ma..miał tak ciężko jak ja..
co oni wiedzą..to ja jestem taka biedna..nieszczęśliwa..
mimo wszystko posłuchałam rad..gdy czułam się tak źle, że nie chciało mi się żyć..robiłam to co mi się nie chciało..
nie leżałam..a wyłaziłam
nie myślałam a słuchałam
tylko Ty, możesz sobie pomóc..masz wybór..leżeć dalej..lub zrobić coś :)
dobrych wyborów życzę :)

piekna lasiczka - Nie 30 Gru, 2012 11:47

tuiteraz napisał/a:

Paradoksalnie mam jedne z lepszych wyników na roku, do tej pory zaliczałem wszystko bez problemu jak sobie tak często popijałem............. Po prostu zaznaczam ten durny fakt, że popijając szło lepiej, choć pewnie nie trwałoby to za długo.


pozniej przychodzi taki czas ze nie bedziesz w stanie wyjsc na zajecia, napisac kolosa ani sie uczyc dopuki sie nie napijesz. nie bedziesz w stanie nic zrobic dopuki sie nie napijesz. wez to pod uwage na przyszlosc. ja tak mialam.

piekna lasiczka - Nie 30 Gru, 2012 11:53

tuiteraz napisał/a:
Jestem już tym zmęczony. Nie wyobrażam sobie dalszego życia z takimi nastrojami i emocjami. To jakaś męczarnia.


pomysl ze to dopiero poczatek. pozniej jak sie pije dalej i wiecej to jest taka pora ze nawet jak swoje obecne odczucia pomnozysz przez 100 to i tak za malo zeby oddac koszmar jaki nadejdzie.

ratuj sie puki mozesz bo zycie jest tylko jedno

wampirzyca - Nie 30 Gru, 2012 11:55

Łasiczko póki, dopóki pisze się przez o z kreską....bo mnie aż boli jak to czytam :prosi: nie gniewaj się :buzki:
piekna lasiczka - Nie 30 Gru, 2012 11:56

wampirzyca napisał/a:
łasiczko póki się pisze przez o z kreską....bo mnie aż boli jak to czytam :prosi:


niestety daleko mi do humanisty i poprawnej ortografi ale bede sie starac na przyszlosc :oops:

nie gniewam sie :) juz sie przyzwyczailam ze wszyscy mi to wytykaja :)

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 12:05

piekna lasiczka napisał/a:
tuiteraz napisał/a:

Paradoksalnie mam jedne z lepszych wyników na roku, do tej pory zaliczałem wszystko bez problemu jak sobie tak często popijałem............. Po prostu zaznaczam ten durny fakt, że popijając szło lepiej, choć pewnie nie trwałoby to za długo.


pozniej przychodzi taki czas ze nie bedziesz w stanie wyjsc na zajecia, napisac kolosa ani sie uczyc dopuki sie nie napijesz. nie bedziesz w stanie nic zrobic dopuki sie nie napijesz. wez to pod uwage na przyszlosc. ja tak mialam.

Zdaję sobie z tego sprawę. Nawet nie wiesz jak bardzo. Miałem na 1 roku dwóch alkoholików, takich u których uzależnienie jest widoczne jednoznacznie, bez żadnych wątpliwości. Oboje zawalili. Nie chcę podzielić ich losu. Ja naprawdę jestem tego świadomy.

W tym wszystkim najgorsza jest depresja. Lekarz mnie uświadamiał, że prawdopodobnie mi to prędzej czy później wróci. Nie spodziewałem się, że teraz. Teraz, kiedy praktycznie wszystko miałem poukładane, wszystko szło super, wszystko po mojej mysli. Do czasu aż nie stwierdziłem w niedziele 16 grudnia, że w sumie za często piję. Takie olśnienie. Poczytałem na necie i zaczęła się masakra. Od 2 tygodni nie jest mi lepiej ani trochę.

W swoim dotychczasowym życiu zdążyłem już odwiedzić wiele razy psychologa, psychiatrę, a ostatnio doszedł terapeuta uzależnień.

Teraz odczuwam, że moje możliwości się wyczerpały. Ja czuję się fatalnie, ciężko mi się zabrać za cokolwiek normalnego. Nie wiem już kogo mam odwiedzić, do kogo udać się po pomoc, bo nie wiem co mi jest. Nie jestem normalny, ale jak mnie wyleczyć? Przecież ja oszaleję

pterodaktyll - Nie 30 Gru, 2012 12:11

piekna lasiczka napisał/a:
daleko mi do humanisty i poprawnej ortografi ale bede sie starac na przyszlosc :oops:

Wystarczy jak sobie włączysz edytora tekstu czy jak tam sie to to nazywa :)

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 12:29

tuiteraz napisał/a:
Teraz odczuwam, że moje możliwości się wyczerpały. Ja czuję się fatalnie, ciężko mi się zabrać za cokolwiek normalnego. Nie wiem już kogo mam odwiedzić, do kogo udać się po pomoc, bo nie wiem co mi jest.

powtórzę raz jeszcze..obiecuję ostatni
"jak będziesz myślał, tak będziesz miał"

tuiteraz napisał/a:
Lekarz mnie uświadamiał, że prawdopodobnie mi to prędzej czy później wróci. Nie spodziewałem się, że teraz. Teraz, kiedy praktycznie wszystko miałem poukładane, wszystko szło super, wszystko po mojej mysli. Do czasu aż nie stwierdziłem w niedziele 16 grudnia, że w sumie za często piję.

dosłownie..bez podtekstów
to zdanie towarzyszyło mi, jako mój podpis na tym Forum..do przed wczoraj :skromny:
i bardzo często, zapominałam o jego sensie..
dzisiaj już nie muszę o nim pamiętać, bo wiem, że jest tak jak sama chcę żeby było..

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 13:28

Chyba faktycznie ruszę d**ę i zamiast jutro pojadę do dziewczyny dzisiaj.
Jutro też może być gorzej, z samego rana czuję się z reguły fatalnie, a w ciągu dnia mi przechodzi.

To będzie mój pierwszy sylwester od kilku lat bez kropli alkoholu. Choć nie piłem go jakoś dużo i zazwyczaj to ja musiałem ogarniać osoby, które przesadzały to i tak bardzo się cieszę, że Nowy Rok przywitam w stanie absolutnej trzeźwości.

Oby tylko poprawił się mój stan psychiczny i przeszła ta obsesja...

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 13:31

tuiteraz napisał/a:

To będzie mój pierwszy sylwester od kilku lat bez kropli alkoholu

to tak jak mój :)
witaj w klubie ;)
tuiteraz napisał/a:
zamiast jutro pojadę do dziewczyny dzisiaj.

dobry pomysł :brawo:
o reszcie zapomnij.. zapamiętaj to..
szymon napisał/a:
zaobserwuj to, że to nie TY, ale coś w Tobie dyma cię od środka, bez Twojej zgody :uoee:

Dziubas - Nie 30 Gru, 2012 13:35

tuiteraz napisał/a:
To jest głupota przejmować się czymś co nie istnieje. Tylko nie do końca jestem przekonany, że to nie istnieje.

myśli,myśli i jeszcze raz myśli :szok:
a przecież ....
szymon napisał/a:
to nie TY, ale coś w Tobie dyma cię od środka


tuiteraz napisał/a:
Korzystam z daru obserwacji siebie i wydaje mi się, że wariuję.

a może to ten sam,który Cię "dyma" wszedł w rolę obserwatora?

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 13:35

Jo-asia napisał/a:

o reszcie zapomnij.. zapamiętaj to..
szymon napisał/a:
zaobserwuj to, że to nie TY, ale coś w Tobie dyma cię od środka, bez Twojej zgody :uoee:

Kurczę, czytam, pamiętam, ale nie do końca rozumiem co szymon miał na myśli

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 13:36

tuiteraz napisał/a:

Kurczę, czytam, pamiętam, ale nie do końca rozumiem co szymon miał na myśli

to rozwiń..z czym Tobie się kojarzy..

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 13:38

Rozumiem to tak jakbym sam sobie szukał problemu na siłę
Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 13:48

tuiteraz napisał/a:
Rozumiem to tak jakbym sam sobie szukał problemu na siłę

dobrze..rozumiesz
..nie mam za co kupić chleba..brak kasy..
w mojej głowie pojawia się myśl..no to klapa..jesteś beznadziejna, nawet na chleb cię nie stać..co z ciebie za żona..matka..nie można na ciebie liczyć..nieodpowiedzialna..itp, itd

teraz wiem, że czasem brakuje i wiem, że to nie moja wina, po prostu zarabiam za mało, trzeba się spiąć i tak gospodarzyć aby starczyło na chleb..

mogę się użalać i płakać - tu to dymanie ;) co mi to da, chleba na pewno nie..
spinam pośladki i do roboty..zarabiać trzeba na chleb

nie wiem czy dość obrazowo..czy kumasz?

szymon..może lepiej by to wyjaśnił :skromny:

szymon - Nie 30 Gru, 2012 13:51

tuiteraz napisał/a:
nie do końca rozumiem co szymon miał na myśli


koleżanka na swoim blogu przetłumaczyła pewną przypowiastkę :)
przeczytaj ją, mi się bardzo podoba :)
http://flandra.wordpress....cy-gniew-demon/

Dziubas - Nie 30 Gru, 2012 13:52

tuiteraz napisał/a:
Kurczę, czytam, pamiętam, ale nie do końca rozumiem co szymon miał na myśli

tuiteraz napisał/a:
Rozumiem to tak jakbym sam sobie szukał problemu

Poszukaj TEGO kto Cię "dyma": "kto mnie dyma :mysli: , eureka :radocha: : moje myśli!.
Dla czego mnie "dymają" :mysli: , bo myślę o "dymaniu" :radocha: "

Co z tym zrobisz zależy od Ciebie

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 13:57

szymon napisał/a:
przeczytaj ją, mi się bardzo podoba :)

dziękuję..mnie się podobała :)

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 14:12

Dzięki za odpowiedzi. Przeczytałem przypowiastkę, rzeczywiście fajna, pouczająca i pasująca do wielu różnych sytuacji.

Jeżeli wszystko dobrze rozumiem to próbujecie zwrócić mi uwagę na to, że sam siebie nakręcam.
2 tyg temu coś sobie postanowiłem, zacząłem czytać masę tekstów na necie, nakręciłem się i przestraszyłem jeszcze bardziej. Przestraszyłem się na tyle, że wylądowałem u terapeuty uzależnień w celu potwierdzenia i ew dalszej pomocy lub odrzucenia tezy uzależnienia. Ponieważ tezę tę odrzucono, przez cały dzień czułem się dobrze. Jednak pomimo tego wciąż obsesyjnie czytałem na necie wszystkie możliwe i dostępne teksty o chorobie alkoholowej niekiedy po X razy to samo. Czytając nakręcałem się jeszcze bardziej dostrzegając coraz więcej dziwnych objawów u siebie. Karmiłem demona z przypowiastki, który urósł do ogromnych rozmiarów powodując u mnie różne paranoje i stany od których w żaden sposób nie mogę się odpędzić. Wynika to głównie z tego, że 3/4 swojego czasu spędzam na czytaniu non stop tych samych tekstów.
Zamiast tego powinienem zająć się czymś konstruktywnym, zająć myśli i zacząć coś robić niż tylko obsesyjnie czytać i doszukiwać się u siebie objawów, a problem sam się zminimalizuje.
Oprócz tego powinienem pożegnać się z alkoholem nawet jeśli moje objawy i te "głody", dzisiejszy sen i lęki wynikają wyłącznie z powodu, że sam sobie to wmówiłem, a nie z faktycznego uzależnienia (oczywiście tutaj nie jestem przekonany, że tak właśnie jest).

Czy właśnie to próbujecie mi uświadomić? Bo tak właśnie odczytuję powyższe posty.

Jo-asia - Nie 30 Gru, 2012 14:18

tuiteraz napisał/a:
Czy właśnie to próbujecie mi uświadomić? Bo tak właśnie odczytuję powyższe posty.

:brawo:
lepiej bym tego nie ujęła tuiteraz, :)
:buziak:

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 14:26

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Czy właśnie to próbujecie mi uświadomić? Bo tak właśnie odczytuję powyższe posty.

:brawo:
lepiej bym tego nie ujęła tuiteraz, :)
:buziak:

Fajnie gdyby tak było i rzeczywiście dałbym sobie z tym wszystkim spokój.
Jadę dziś do dziewczyny , oby powitanie Nowego Roku było udane!

Dzięki za wszystkie odpowiedzi

szymon - Nie 30 Gru, 2012 14:27

tuiteraz napisał/a:
oczywiście tutaj nie jestem przekonany, że tak właśnie jest


tym bardziej ja :roll:
kto ma lepiej wiedzieć, niż TY, że masz problem... nazwijmy go alkoholowy? he? :tupie:

choćby największej sławy terapeuta, jakaś pseudo sława osikański czy jakoś tak,
stwierdziłby, ze masz problem z alkoholem, a TY temu zaprzeczysz,
to czym jest moje zdanie na ten temat, jeżeli Ty nie czujesz swojego problemu?

sprawa jest prosta:
jeżeli coś Ci przeszkadza - zrezygnuj z tego
jeżeli nie - to nie 8)

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 14:36

szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
oczywiście tutaj nie jestem przekonany, że tak właśnie jest


tym bardziej ja :roll:
kto ma lepiej wiedzieć, niż TY, że masz problem... nazwijmy go alkoholowy? he? :tupie:

choćby największej sławy terapeuta, jakaś pseudo sława osikański czy jakoś tak,
stwierdziłby, ze masz problem z alkoholem, a TY temu zaprzeczysz,
to czym jest moje zdanie na ten temat, jeżeli Ty nie czujesz swojego problemu?

sprawa jest prosta:
jeżeli coś Ci przeszkadza - zrezygnuj z tego
jeżeli nie - to nie 8)

szymon, właśnie chodzi o to, że ja często miałem wiele "problemów", które z czasem okazywały się nieprawdziwe. Były też takie, że moje obawy się potwierdzały.
Ja raz czuję swój problem raz nie. Wszystkie moje objawy wynikają z mojej głowy. Mogą być wynikiem nakręcania się jak i wynikiem uzależnienia. Stąd też mnie to tak męczy, gdyż nie potrafię tego racjonalnie ocenić. Stąd też zastanawiam się jak się z tym uporać. Tak jak już pisałem, alkohol nie powodował u mnie żadnych zaniedbywań, upajania się jakoś mocno itp. Piłem go jednak bardzo często i właśnie nie wiem czy wpadłem w niebezpieczną rutynę stojąc na krawędzi czy w nieodwracalne uzależnienie. Nie robiłem sobie nigdy jakiś przerw tak jak teraz. Kiedy taką zrobiłem czuję się źle. Nie myślę raczej w kategoriach "jak się nie napiję to zgłupieję" choć czasem wydaje mi się, że mam ochotę na piwko. Bardziej myślę, że już mam gruby nieodwracalny problem i mam straszne lęki.

Chodzi o to, że ja nie umiem sam ocenić, sam sobie ufać i dostrzegać sygnałów wysyłanych przez mój mózg gdyż one są tak różne, że ciężko ocenić.

endriu - Nie 30 Gru, 2012 16:13

tuiteraz napisał/a:
Nie chce mi się żyć. Jak żyć skoro całe życie będę odczuwał takie przykre stany?

a myślałeś o tym żeby się napić piwa i skoczyć z 13 piętra akademika?
jak tak myślałeś to jesteś na 100% alkoholikiem...

P.S. i nie piwkuj mi tu (to jest piwo a ie piwko)

tuiteraz - Nie 30 Gru, 2012 16:33

endriu napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Nie chce mi się żyć. Jak żyć skoro całe życie będę odczuwał takie przykre stany?

a myślałeś o tym żeby się napić piwa i skoczyć z 13 piętra akademika?
jak tak myślałeś to jesteś na 100% alkoholikiem...

P.S. i nie piwkuj mi tu (to jest piwo a ie piwko)

Nie wiem czy Twoje posty w moim temacie to ironia czy co, ale odpowiadając na pytanie: nigdy takich ani podobnych myśli nie miałem.

Halibut - Nie 30 Gru, 2012 17:57

Nie zwracaj uwagi na tego faceta, wódka odebrała mu rozum a trzeźwość resztki przyzwoitości. Te problemy, o których piszesz to prawdopodobnie nerwica lękowa, skontaktuj się z psychologiem, to nic poważnego, ale wymaga konsultacji i być może psychoterapii. Uszy do góry.
endriu - Nie 30 Gru, 2012 18:27

tuiteraz napisał/a:
nigdy takich ani podobnych myśli nie miałem.

eeee, to możesz pić spokojnie dalej
za 20 lat spotkamy się w AA (jak dożyjemy)

Jonesy - Nie 30 Gru, 2012 19:20

tuiteraz napisał/a:

szymon, właśnie chodzi o to, że ja często miałem wiele "problemów", które z czasem okazywały się nieprawdziwe. Były też takie, że moje obawy się potwierdzały.
Ja raz czuję swój problem raz nie.


Cóż, zepsuty zegar też dwa razy w ciągu dnia pokazuje dobrą godzinę...

tuiteraz - Śro 02 Sty, 2013 22:45

Witajcie w Nowym Roku. Kontynuując mój temat... sylwester oczywiście spędziłem na trzeźwo z dziewczyną z czego bardzo się cieszę.

Niestety wciąż odczuwam niepokój i strach. Najgorzej jest rano, budzę się bez jakichkolwiek chęci do życia. Bardzo depresyjnie. Z czasem zaczyna przechodzić w ciągu dnia. Znam dokładnie te stany. Miałem bardzo podobnie kilka miesięcy temu. Myśli były również intensywne jak teraz, z tym że dotyczyły zupełnie innego tematu.

W zasadzie jest to jedyna sprawa, która mi dokucza. Strach, obniżony nastrój i brak chęci do czegokolwiek. Przypomina mi się wszystko to, co miałem kiedyś. Myśl, przeświadczenie, że nigdy mi ten stan już nie minie.

Ciągle myślę o tym alkoholu. Ciężko mi przestać. Co prawda nie myślę w kategoriach, że muszę się napić. Bardziej myślę, że jestem uzależniony, że wszystko na to wskazuje i że do końca życia będę musiał uważać by nic nie wypić, a oprócz tego przejść terapię, na której prawdopodobnie (wiem, wiem nie mam pewności) będą osoby co najmniej 10 lat starsze... Strasznie się tego boję.

Wydaje mi się, że zostanę z tym wszystkim sam, bo przecież byłem u terapeutki, nie stwierdziła uzależnienia, a ja przecież czuję się z tym wszystkim źle cały czas. Może coś źle jej powiedziałem? Nie wiem sam. Wciąż to wszystko analizuję i chyba za dużo.

Wciąż zadaję sobie jedno pytanie, które utwierdza mnie w tym, że mam problem. Mianowicie kto nieuzależniony jest w stanie tyle myśleć o alkoholu i zastanawiać się czy jest z nim wszystko ok?

Czarny - Śro 02 Sty, 2013 23:21

tuiteraz napisał/a:
Wydaje mi się, że zostanę z tym wszystkim sam, bo przecież byłem u terapeutki, nie stwierdziła uzależnienia, a ja przecież czuję się z tym wszystkim źle cały czas.
Zajmij się swoją nerwicą.W tym wypadku również nie będziesz sam.Psycholog i psychoterapia, nie dotycząca uzależnień, pomoże.Jest jeszcze psychiatra, ale zazwyczaj wiąże się to z lekami.Pozdrawiam :okok:
tuiteraz - Śro 02 Sty, 2013 23:32

Czarny napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Wydaje mi się, że zostanę z tym wszystkim sam, bo przecież byłem u terapeutki, nie stwierdziła uzależnienia, a ja przecież czuję się z tym wszystkim źle cały czas.
Zajmij się swoją nerwicą.W tym wypadku również nie będziesz sam.Psycholog i psychoterapia, nie dotycząca uzależnień, pomoże.Jest jeszcze psychiatra, ale zazwyczaj wiąże się to z lekami.Pozdrawiam :okok:

Dzięki za odpowiedź. Jutro będę dzwonił do psychologa, do którego kiedyś chodziłem, choć nie wiążę z tym dużych nadziei poprawy. Leki brałem też, wydaje mi się, że pomogły, ale miały sporo skutków ubocznych... :( W każdym razie... fajnie, gdyby to była jednak nerwica. Co prawda tak czy siak nie planuję powrotu do starego modelu picia, ale zawsze dobrze mieć świadomość, że nie cierpi się na chorobę alkoholową.

szymon - Śro 02 Sty, 2013 23:32

a jakbyś tak wypisał 5 Twoich problemów... :roll:
od najważniejszego... np.:
1. nie potrafię się samodzielnie poruszać
....
....
...
...
5. nie umiem czytać po hebrajsku

i zajmij się tym najważniejszym a nie jednocześnie pięcioma na raz :D

PS
60pln

Jo-asia - Śro 02 Sty, 2013 23:33

tuiteraz napisał/a:
Leki brałem też, wydaje mi się, że pomogły, ale miały sporo skutków ubocznych... W każdym razie... fajnie, gdyby to była jednak nerwica.

a leczyłeś nerwicę...terapią grupową?

Czarny - Śro 02 Sty, 2013 23:41

tuiteraz napisał/a:
Jutro będę dzwonił do psychologa, do którego kiedyś chodziłem, choć nie wiążę z tym dużych nadziei poprawy.
Jeżeli po psychoterapii oczekujesz natychmiastowej ulgi, tak jak np po lekach...to cierpliwości. Na marginesie nie leczona nerwica może choć nie musi przybrać wcale nie fajne formy.
tuiteraz - Śro 02 Sty, 2013 23:59

Nie leczyłem wcześniej nerwicy. Leczyłem depresję, która trwała kilka miesięcy. Udało się ją zaleczyć jednak teraz czuję się bardzo podobnie jak wtedy z tym że moją poprzednią "obsesję" zastąpił alkohol w podobnym nasileniu.

Szymon, najważniejszym problemem jest dla mnie teraz mocne przeświadczenie o istnieniu uzależnienia. Ciągle dostrzegam w sobie jakieś dziwne objawy. Nie umiem nic racjonalnie ocenić.

Swoją drogą jak tak patrzę na kryteria uzależnienia na Wikipedii to chyba nie powinno się mieć wątpliwości czy jest się uzależnionym czy nie. Nie do końca wiem jak to interpretować, ale wydaje mi się, że prawie wszystko do mnie pasuje.

Niepokój, lęk i strach, który przeżywam może się wiązać z głodem alkoholowym i zespołem abstynencyjnym.
Upośledzona zdolność kontrolowania picia alkoholu - często miewałem ochotę na piwo i po prostu na nie szedłem. Czasami wyszedłem na dwa, a wypiłem jeszcze jedno. To już jest przecież upośledzona zdolność. Bywało, że nie piłem lub piłem mało ze względu na to, że musiałem rano normalnie wstać, ale to bez znaczenia przecież, bo nie chodzi tu o skrajną utratę kontroli, poza tym można już mi zarzucić, że działa jakiś system iluzji i sam siebie próbuję tłumaczyć, ale właśnie takie myśli mam w głowie.
Zmieniona tolerancja - choć nie spotkałem w ostatnim czasie nikogo, kto mógłby ledwo stać na nogach po dwóch piwach to jednak ja na początku właśnie taką tolerancję miałem.
Postępujące zaniedbywanie alternatywnych do picia przyjemności, zachowań i zainteresowań - od ponad dwóch tygodni kiedy zacząłem się nakręcać i stwierdziłem, że nie mogę tak pić, nagle zrobiło mi się źle i nie mam na nic ochoty.

Picie alkoholu mimo oczywistej wiedzy o jego szczególnej szkodliwości dla zdrowia pijącego - nie czaję tego punktu, bo dla każdego jest oczywiste chyba, że alkohol nie jest zbyt zdrowy.

Do tego uznałem, że za dużo piłem i zrobiłem sobie przerwę na czas nieokreślony.

To chyba wyraźnie o czymś mówi, skoro ja to tak wyolbrzymiam i przesadzam i Wy mi to piszecie i terapeutka mi to mówiła to co to mają być za kryteria.

Czarny - Czw 03 Sty, 2013 00:25

tuiteraz napisał/a:
To chyba wyraźnie o czymś mówi, skoro ja to tak wyolbrzymiam i przesadzam i Wy mi to piszecie i terapeutka mi to mówiła to co to mają być za kryteria.
Jeżeli uważasz że Twoje picie Cię niepokoi, to po prostu możesz przecież nie pić.Znam kilkoro abstynentów którzy nie piją ze sobie znanych i dla nich ważnych pobudek, nigdy nie pijąc wcześniej w sposób niepokojący...przynajmniej.
losowynick - Czw 03 Sty, 2013 04:07

Chłopie, po prostu wyluzuj. Bo będziesz tak analizował analizował a zagrożenie może przyjść z innej strony. Więc zupełnie niepotrzebnie się nakręcasz. Myślę ze to coś z nerwicą związanego ona powoduje takie stany. To ona jest powodem twego dyskomfortu. Do życia staraj się podchodzić mniej poważnie, bez spinania się, pomyśl co ma być to będzie a nie wkręcaj sobie problemów tam gdzie ich nie ma. Jak będziesz miał takie myśli odnośnie tego twojego alkoholizmu to powiedz sobie w głowie - ej stop. Jestem zdrowy ! Tak jest na pewno! Staraj się to wziąść na humor mając świadomość że to jest efekt właśnie prawdopodobnie jakiejś tam nerwicy. Być może wizyta u psychologa była by wskazana. Wiesz nie można tak wszystkie analizować bo człowiek by serio oszalał :) Tym bardziej że jest tyle absurdów w otaczającym nas świecie, jak by tak je wszystkie wziąć na CEL ROZWAŻAŃ no to faktycznie, głowa mała.

A co do alkoholizmu - nie pij, po prostu nie pij i tyle. Jeszcze niepicie nikomu nie zaszkodziło. Alkohol też w pewnym stadium popijania rodzi takie tam różne depresyjne myśli, ale nie jest to u ciebie moim zdaniem przyczyna, aczkolwiek na cholerę masz pić, po co z nim masz eksperymentować. I po co pić? Będzie dobrze stary ja tam w ciebie wierze :mgreen:

endriu - Czw 03 Sty, 2013 09:13

tuiteraz napisał/a:
Picie alkoholu mimo oczywistej wiedzy o jego szczególnej szkodliwości dla zdrowia pijącego - nie czaję tego punktu

to tzw. picie pomimo szkód

ja miałem wypadek samochodem po pijaku - udało się, że nie wzięli prawka
za kilka miesięcy miałem drugi i wzięli na 2 lata, grzywna i inne konsekwencje aja dalej piłem,
albo dokumenty zgubiłem chyba 3 razy i dalej piłem,
pobity byłem 2 razy i dalej piłem,
nogę złamałem, głowę rozwaliłem, i dalej piłem pomimo tylu szkód...

kj100pn - Czw 03 Sty, 2013 09:56

tuiteraz napisał/a:




tuiteraz napisał/a:
Upośledzona zdolność kontrolowania picia alkoholu - często miewałem ochotę na piwo i po prostu na nie szedłem. Czasami wyszedłem na dwa, a wypiłem jeszcze jedno. To już jest przecież upośledzona zdolność. Bywało, że nie piłem lub piłem mało ze względu na to, że musiałem rano normalnie wstać, ale to bez znaczenia przecież, bo nie chodzi tu o skrajną utratę kontroli, poza tym można już mi zarzucić, że działa jakiś system iluzji i sam siebie próbuję tłumaczyć, ale właśnie takie myśli mam w głowie.


Upośledzona zdolność kontroli oznacza że pijesz do końca, przynajmniej moim zdaniem, o jedno piwo za dużo zdarza się wypić każdemu nawet niealkoholikowi. Po prostu pijesz aż zaświeci ci się czerwona lamka z napisem "FULL" i wtedy idziesz spać. Nie reagujesz równiez na sugestie z towarzystwa że powinieneś skończyć tylko pijesz dalej.

tuiteraz napisał/a:

Zmieniona tolerancja - choć nie spotkałem w ostatnim czasie nikogo, kto mógłby ledwo stać na nogach po dwóch piwach to jednak ja na początku właśnie taką tolerancję miałem.


Jak wypiłem pierwsze piwo jak miałem 18 lat też tak miałem, ledwo stałem na nogach a do chaty wróciłem wesolutki jakbym trafił 6 w totka. Tolerancja na alkohol raz rośnie raz spada, jak nie piłem 3 miesiące i wypiłem piwo też czułem się jakbym wypił co najmniej 3

tuiteraz napisał/a:

Postępujące zaniedbywanie alternatywnych do picia przyjemności, zachowań i zainteresowań - od ponad dwóch tygodni kiedy zacząłem się nakręcać i stwierdziłem, że nie mogę tak pić, nagle zrobiło mi się źle i nie mam na nic ochoty


Mówiąc w skrócie jakbyś miał do wyboru iść do kina, siłownie ze znajomymi, na randke z kobietą a Ty wolałbys zalać robala i zostać w domu/barze

tuiteraz napisał/a:

Picie alkoholu mimo oczywistej wiedzy o jego szczególnej szkodliwości dla zdrowia pijącego - nie czaję tego punktu, bo dla każdego jest oczywiste chyba, że alkohol nie jest zbyt zdrowy.


Tak jak ci napisał endriu o sytuacjach w których pił, alkohol nikomu nie służy, ale w tym przypadku interpretacja jest taka że osoba pije pomimo tego że zabronił tego np lekarz(chora wątroba, serducho, alkoholowy zanik mózgu/ móżdżku)
tuiteraz napisał/a:

Do tego uznałem, że za dużo piłem i zrobiłem sobie przerwę na czas nieokreślony.

To nikomu jeszcze nie zaszkodziło.

tuiteraz - Czw 03 Sty, 2013 09:59

Dzisiaj idę do psychologa, na moje szczęście udało mi się tak szybko to załatwić.

Czarny, co do tego nie picia. Tutaj też w mojej głowie zamyka się błędne koło, bo przecież według wielu opinii m.in. również na tym forum - jak ktoś już tak mówi, że więcej nie pije to ma problem. Ja mogę sobie powiedzieć, że nie będę pił. Tak jak teraz, po prostu nie piję. Jednak wiele osób twardo i jasno pisze w podobnych sytuacjach "SAM SOBIE NIE PORADZISZ". To już mi się wydaje, że skoro tyle osób tak pisze to niewykonalnym jest żebym po prostu nie pił, bo i tak prędzej czy później znowu wrócę do starych nawyków. Oczywiście nie mam pewności jak będzie, jednak czytając to wszystko tylko to mi przychodzi do głowy, bo przecież każdy próbował.

Endriu, dzięki za wyjaśnienie.

piotr7 - Czw 03 Sty, 2013 10:12

Znam ludzi , którzy nie są alkoholikami a nie piją alkoholu programowo.

W mojej rodzinie kilku.

tuiteraz - Czw 03 Sty, 2013 12:58

Byłem u psychologa. Czuję się trochę lepiej, choć i tak standardowo nie czuję się na tyle zaspokojony, by uznać, że problem sobie wymyśliłem, ale domyślałem się, że tak będzie. Pani psycholog na szczęście jest cierpliwa i wyrozumiała.

Dowiedziałem się, że alkoholikiem na pewno nie jestem, mam zaburzenia nerwicowe, które muszę leczyć.

Mam zakończyć jakiekolwiek czytanie w necie o chorobie alkoholowej, a poczytać o fobiach.

Tutaj będę zaglądał, bo po dwóch tygodniach trochę się tu zadomowiłem :p Dziękuję Wam za Waszą cierpliwość, życzliwość, wyrozumiałość i wszystkie odpowiedzi w moim temacie. Jesteście specyficzną grupą, bo podejrzewam, że wszędzie indziej dostałbym odpowiedź "weź nie pier...." i temat zamknięty do kosza.

Jo-asia - Czw 03 Sty, 2013 13:12

tuiteraz, zaglądaj..i opowiadaj jak sobie radzisz :)
:buzki:

leon - Czw 03 Sty, 2013 19:34

tuiteraz napisał/a:
Dowiedziałem się, że alkoholikiem na pewno nie jestem, mam zaburzenia nerwicowe, które muszę leczyć.

To chyba Masz powod do czesciowego zadowolenie...,alkoholizm wykluczony poraz drugi,wiec tylko nerwica zajac sie trzeba...Pisz jak Ci idzie ;)

tuiteraz - Pią 11 Sty, 2013 23:16

Cześć! Od tygodnia po wizycie u psychologa w sumie zacząłem się czuć coraz lepiej. Przynajmniej w tej kwestii. W krótkim okresie czasu pojawiło się kilka niespodziewanych problemów niestety dosyć uciążliwych i nieprzyjemnych... :(

O alkoholu myślę mniej, "mania" szukania i czytania w kółko tego samego minęła, choć na to forum zaglądam dosyć często, a takie "napady" paniki miewam, ale krótko i rzadko. Wciąż pojawiają mi się myśli, że jestem uzależniony i w sumie czytając te wszystkie teksty mogę twierdzić, że mam fazę "miesiąca miodowego". Wiem, że często wyolbrzymiam, czasem mnie to przekonuje, że sam się nakręcam czasem nie. Nikt mi nie da odpowiedzi czy jestem alkoholikiem czy nie, a ja sam siebie zamęczam.

Nie piję nadal. Choć ostatnio miałem okazję do świętowania, pomyślałem sobie, że fajnie byłoby sobie wypić coś z tej okazji. Szybko zszedłem na ziemię i uzmysłowiłem sobie, ze nie powinienem, że to nie dla mnie i wcale tego nie potrzebuję. Wszystko ok, tak jak szybko myśl się pojawiła, tak równie szybko, choć trochę później minęła. Miałem jednak potem straszną obawę, że w ogóle tak pomyślałem i znów zacząłem twierdzić, że myślę jak alkoholik. Miałem sam do siebie żal, jakąś pretensję, że właśnie o tym pomyślałem.

Ogólnie podsumowując miniony tydzień to poprawiło mi się znacznie i w sumie funkcjonuję tak jak wtedy pijąc kilka razy w tygodniu. Nie zmieniło się nic oprócz tego, że po prostu nie piję.

leon - Pią 11 Sty, 2013 23:21

tuiteraz napisał/a:
O alkoholu myślę mniej, "mania" szukania i czytania w kółko tego samego minęła, choć na to forum zaglądam dosyć często, a takie "napady" paniki miewam, ale krótko i rzadko. Wciąż pojawiają mi się myśli, że jestem uzależniony i w sumie czytając te wszystkie teksty mogę twierdzić, że mam fazę "miesiąca miodowego". Wiem, że często wyolbrzymiam, czasem mnie to przekonuje, że sam się nakręcam czasem nie. Nikt mi nie da odpowiedzi czy jestem alkoholikiem czy nie, a ja sam siebie zamęczam.

Przeciez uzaleznienie od alkoholu zostalo wykluczone w Twoim przypadku,ale jak sie czujesz niekomfortowo pijac to mozesz zawsze zostac niepijacym niealkoholikiem ;)

tuiteraz - Pią 11 Sty, 2013 23:25

leon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
O alkoholu myślę mniej, "mania" szukania i czytania w kółko tego samego minęła, choć na to forum zaglądam dosyć często, a takie "napady" paniki miewam, ale krótko i rzadko. Wciąż pojawiają mi się myśli, że jestem uzależniony i w sumie czytając te wszystkie teksty mogę twierdzić, że mam fazę "miesiąca miodowego". Wiem, że często wyolbrzymiam, czasem mnie to przekonuje, że sam się nakręcam czasem nie. Nikt mi nie da odpowiedzi czy jestem alkoholikiem czy nie, a ja sam siebie zamęczam.

Przeciez uzaleznienie od alkoholu zostalo wykluczone w Twoim przypadku,ale jak sie czujesz niekomfortowo pijac to mozesz zawsze zostac niepijacym niealkoholikiem ;)

Leon, niby tak, ale wciąż mnie to do końca nie przekonuje ponieważ tłumaczę sobie to tak, że te osoby miały styczność tylko z alkoholikami, którzy mieli już poważne kłopoty, a nie z takimi, którzy pomimo tego, że są już w nałogu nie wpadły jeszcze w tarapaty. Na pewno mam coś z banią, alkoholizm, nerwica - nie wiem. Na pewno nie jestem normalny :lol2:

Chciałem ogólnie napisać co u mnie słychać, polubiłem już to miejsce :P

leon - Pią 11 Sty, 2013 23:28

tuiteraz napisał/a:
leon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
O alkoholu myślę mniej, "mania" szukania i czytania w kółko tego samego minęła, choć na to forum zaglądam dosyć często, a takie "napady" paniki miewam, ale krótko i rzadko. Wciąż pojawiają mi się myśli, że jestem uzależniony i w sumie czytając te wszystkie teksty mogę twierdzić, że mam fazę "miesiąca miodowego". Wiem, że często wyolbrzymiam, czasem mnie to przekonuje, że sam się nakręcam czasem nie. Nikt mi nie da odpowiedzi czy jestem alkoholikiem czy nie, a ja sam siebie zamęczam.

Przeciez uzaleznienie od alkoholu zostalo wykluczone w Twoim przypadku,ale jak sie czujesz niekomfortowo pijac to mozesz zawsze zostac niepijacym niealkoholikiem ;)

Leon, niby tak, ale wciąż mnie to do końca nie przekonuje ponieważ tłumaczę sobie to tak, że te osoby miały styczność tylko z alkoholikami, którzy mieli już poważne kłopoty, a nie z takimi, którzy pomimo tego, że są już w nałogu nie wpadły jeszcze w tarapaty. Na pewno mam coś z banią, alkoholizm, nerwica - nie wiem. Na pewno nie jestem normalny :lol2:

Chciałem ogólnie napisać co u mnie słychać, polubiłem już to miejsce :P

jak powyzej napisalem zostan niepijacym niealkoholikiem,lub jak Wolisz,niepijacym prawie alkoholikiem i bedziesz mial z alko spokoj :>

tuiteraz - Sob 12 Sty, 2013 11:21

leon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
leon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
O alkoholu myślę mniej, "mania" szukania i czytania w kółko tego samego minęła, choć na to forum zaglądam dosyć często, a takie "napady" paniki miewam, ale krótko i rzadko. Wciąż pojawiają mi się myśli, że jestem uzależniony i w sumie czytając te wszystkie teksty mogę twierdzić, że mam fazę "miesiąca miodowego". Wiem, że często wyolbrzymiam, czasem mnie to przekonuje, że sam się nakręcam czasem nie. Nikt mi nie da odpowiedzi czy jestem alkoholikiem czy nie, a ja sam siebie zamęczam.

Przeciez uzaleznienie od alkoholu zostalo wykluczone w Twoim przypadku,ale jak sie czujesz niekomfortowo pijac to mozesz zawsze zostac niepijacym niealkoholikiem ;)

Leon, niby tak, ale wciąż mnie to do końca nie przekonuje ponieważ tłumaczę sobie to tak, że te osoby miały styczność tylko z alkoholikami, którzy mieli już poważne kłopoty, a nie z takimi, którzy pomimo tego, że są już w nałogu nie wpadły jeszcze w tarapaty. Na pewno mam coś z banią, alkoholizm, nerwica - nie wiem. Na pewno nie jestem normalny :lol2:

Chciałem ogólnie napisać co u mnie słychać, polubiłem już to miejsce :P

jak powyzej napisalem zostan niepijacym niealkoholikiem,lub jak Wolisz,niepijacym prawie alkoholikiem i bedziesz mial z alko spokoj :>

Pewnie tak będzie, jednak w sumie nie o to mi się rozchodzi. Pewnie do końca swojego życia prędzej czy później znowu coś wypiję. Chcę jeszcze trochę pożyć i będąc w takim wieku statystycznie prawdopodobieństwo, że prędzej czy później coś wypiję jest bardzo wysokie, nawet jak nie chcę. Przecież tu wystarczy tylko chwila. Nigdy się nie upijałem nie wiadomo jak, ale mam taką dziwną obawę, nie wiem czy uzasadnioną czy nie, ale jak czytam o zapiciach osób po kilku latach abstynencji to boję się, że po takim czasie mogę się porządnie przyssać do butelki. Nigdy mi się nic takiego nie zdarzyło, ale boję się, że może tak być.

Rozchodzi się o to, że na razie nie piję i jest dobrze. Najgorsze jest natomiast to kontrolowanie się ciągłe, jak się idzie ze znajomymi czy coś, wszyscy piją. Pierwsza myśl jest taka, że piwo - czemu nie. Dopiero druga to przypomnienie sobie moich faz w głowie i dojście do wniosku, że mi to nie potrzebne i nie warto ryzykować. Ponadto jestem pewien, że nawet jakbym wypił jedno piwo to i tak miałbym wyrzuty sumienia, że tyle żyłem bez niego i wyzerowałem licznik przez głupie spotkanie czy głupią okazję.

Najgorsze jest właśnie to, że polubiłem piwo. Towarzyszyło mi kiedy było źle, dobrze, normalnie. 2-3 piwa to było dla mnie coś normalnego, nic groźnego, nic dziwnego. Zszedłem na ziemię, podobno w porę, ale mnie to i tak nie przekonuje. Już sam fakt, że po jednym piwie miałem większą ochotę na następne i bardzo rzadko się zdarzało, że kończyłem na jednym. Kończyłem na 2-3. Nie są to jakieś kosmiczne ilości, ale chodzi już o sam fakt, że lubiłem trochę bardziej się wyluzować. Według lektury w internecie to już jest przecież upośledzona kontrola, a według specjalistów, którzy ze mną rozmawiali to nie jest na pewno uzależnienie.

Męczę bułę od miesiąca tym samym głupio mi już z tym. Co prawda nie piję od miesiąca, od tygodnia zacząłem funkcjonować normalnie czyli tak jak ponad miesiąc temu pijąc z tym że teraz zamiast piwa piję colę, herbatę lub wodę. Nic poza tym nie uległo zmianie. No może jeszcze trochę się odciąłem od pijącego towarzystwa. Mam jednak wyrzuty sumienia sam do siebie, że byłem taki głupi i przez kilka lat regularnie wlewałem sobie browar. Jak sobie myślę ile czasu i pieniędzy straciłem na to to aż mi źle. Nie mówiąc już o tym, że zdiagnozowałem lub wmówiłem sobie uzależnienie. Nieistotne, bo i tak mi z tym źle.

Eila - Sob 12 Sty, 2013 12:53

tuiteraz napisał/a:
Nieistotne, bo i tak mi z tym źle.



Moim zdaniem......za dużo myślisz :wysmiewacz:

Nie myśl tyle ...bo Cię zjedzą motyle albo....pterodaktylle :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Ale żart mi się udał :lol2:

Pastel - Sob 12 Sty, 2013 14:07

tuiteraz napisał/a:
Pewnie do końca swojego życia prędzej czy później znowu coś wypiję. Chcę jeszcze trochę pożyć

Ja też chcę pożyć - i dlatego nie piję. Przestałem wyznawać zasadę "Robota to gupota, picie to jest życie". ;)
tuiteraz napisał/a:
jak czytam o zapiciach osób po kilku latach abstynencji to boję się, że po takim czasie mogę się porządnie przyssać do butelki. Nigdy mi się nic takiego nie zdarzyło, ale boję się, że może tak być.

Jeśli tak będziesz myślał to większe prawdopodobieństwo, że tak właśnie będzie.

tuiteraz napisał/a:
Już sam fakt, że po jednym piwie miałem większą ochotę na następne i bardzo rzadko się zdarzało, że kończyłem na jednym. Kończyłem na 2-3.

Ja na 12-13. :oops: Gdybym kończył na 2-3 nawet nie wszedłbym na to forum. Po co?

tuiteraz napisał/a:
Nie są to jakieś kosmiczne ilości, ale chodzi już o sam fakt, że lubiłem trochę bardziej się wyluzować. Według lektury w internecie to już jest przecież upośledzona kontrola, a według specjalistów, którzy ze mną rozmawiali to nie jest na pewno uzależnienie.

Ile czasu jeszcze masz zamiar zadręczać się tym co wyczytasz w necie? To, że lubisz się wyluzować nie robi z Ciebie alkoholika. A skoro lubisz się wyluzować to w końcu naprawdę wyluzuj i przestań sobie 'robić głowę' - nie jesteś alkoholikiem, a wygląda to tak jakbyś chciał nim być. :bezradny:

tuiteraz napisał/a:
Męczę bułę

Fakt - męczysz. :p Ale wcale się tym nie przejmuj - jak ktoś nie chce - niech nie czyta. ;)
tuiteraz napisał/a:
Mam jednak wyrzuty sumienia sam do siebie, że byłem taki głupi i przez kilka lat regularnie wlewałem sobie browar. Jak sobie myślę ile czasu i pieniędzy straciłem na to to aż mi źle.

Echhh jak Ty lubisz stwarzać sobie problemy. Ja wlewałem w siebie kilkanaście lat wszystko, co miało alkohol etylowy i to w ilościach hurtowych. Ale było minęło - po co mam to roztrząsać. Wyciągnąłem wnioski i z optymizmem patrzę w przyszłość. Zajmuję się tym co jest i ewentualnie będzie; nie samobiczuję się tym, że kiedyś chlałem. Było - minęło i oby nie wróciło.

Pede.

leon - Sob 12 Sty, 2013 14:20

pastel napisał/a:
Ja na 12-13. :oops: Gdybym kończył na 2-3 nawet nie wszedłbym na to forum. Po co?

Zrobilbym dokladnie to co mowi Pastel..,nie szukalbym dziury w calym :p

szymon - Sob 12 Sty, 2013 14:23

pastel napisał/a:

Ja na 12-13. :oops: Gdybym kończył na 2-3 nawet nie wszedłbym na to forum. Po co?


ja piłem 5-6 piw, a pod sam koniec, żeby stracić świadomość wystarczyło 3-4
każdy ma inaczej i ciesze się, ze akurat na to forum wszedłem

leon - Sob 12 Sty, 2013 14:28

szymon napisał/a:
żeby stracić świadomość wystarczyło 3-4

Nasz mlody kolega pisze,ze pil 2-3 piwa,lecz to nie byla dawka ktora sie upijal,nie tracil swiadomosci,wiec nie widze analogii

Pastel - Sob 12 Sty, 2013 14:35

leon napisał/a:
wiec nie widze analogii

Ja też nie. :bezradny:
12-13 piw to było w porywach, to były 'rekordy'. Pod koniec wypijałem 4-5 i jak moja 'churri' szła spać wypijałem butelkę wina duszkiem i byłem ugotowany. Nieważne są aż tak bardzo ilości, a sposób picia. Autor tematu pił towarzysko - żaden z niego alkoholik. Nie zmienia to faktu, że lepiej nie pić wcale - nawet towarzysko - przecież to trucizna jest! :blee:
I w dodatku uzależnia. :evil:

leon - Sob 12 Sty, 2013 14:39

U szymona spadla odpornosc na alkohol ze wzgledu na przepicie organizmu a u tuiteraz nawet nie wiemy czy zdazyla wzrosnac odpornosc na spozycie,gdyz On sie nawet nie upijal...
szymon - Sob 12 Sty, 2013 14:42

jak najbardziej jest analogia, bo nie trzeba tracić przytomności i być obejszczanym, zarzyganym, śmierdzącym, popuchniętym i filetowym żeby ją zauważyć :mysli:

nasz młody kolega pije alkohol, który mu przeszkadza w życiu
ma (tylko) 21 lat i potworne dylematy, których tak naprawdę mu zazdroszczę...
ze ja w tym wieku nie miałem podobnych, no... mam za to inne teraz :D
podziwiam go, ze pomimo tak niewielkich... nazwijmy to strat, próbuje wyszukać informacji w internecie, chodzi do psychologa czy psychiatry, konfrontuje swoje doświadczenia z innymi

mlody tuiteraz TERAZ ja wiem, ze jak coś mi przeszkadza, to tego nie robię wbrew sobie, wcześniej tego nie wiedziałem, bo chcialem "pożyć" jak większość moich kolegów pod sklepem

leon - Sob 12 Sty, 2013 14:48

szymon napisał/a:
jak najbardziej jest analogia,

Jednak pozostane przy swoim zdaniu,trzeba bardzo naciagnac,aby w rozpatrywanych przypadkach doszukac sie analogi

wampirzyca - Sob 12 Sty, 2013 15:16

No nie wiem czytam co napisałeś i powiem ci że ja kiedys dawno temu....coś czułam tak przez skórkę.....i parę razy zajrzałam na jakieś forum...coś tam przeczytałam...potem machnęłam ręką... kilka lat potem ...już wiedziałam....


myślę że skoro ktoś zaczyna się już zastanawiać i coś mu nie pasuje...to może ma rację....

wiem też że ludzie z nerwicami raczej nie wmawiają sobie alkoholizmu...tylko wchodzą na forum z fobiami..zaburzeniami lękowymi....

z jednej jeszcze strony tak sobie pomyślałam bo wróciłam niedawno z zakupów...zrobiłam obiad...posprzatałam....i nie miałam czasu leżeć i dumać.....że może i Tobie zrobiłby dobrze jakis wysiłek fizyczny...jakieś zajęcie....bo chyba za dużo czasu masz wolnego...może komuś byś pomógł...posprzatał w domu....bo wiesz od siedzenia takiego...to rózne mysli do głowy przychodzą

a jak mnie nie się nic nie chce to zmuszam się i tym bardziej cos robię...i wtedy mi jest lepiej ......

nie napiszę brutalnie rusz du**sko ....i coś zrób ze sobą/....ale tak sobie pomyslałam...sorrry

piekna lasiczka - Sob 12 Sty, 2013 15:20

Normalni ludzie pija 2 lub 3 piwa raz na tydzien albo na dwa i juz im szumi w glowie... Moim zdaniem kazdy kto podjrzewa ze ma problem z alkoholem juz go ma, tylko moze to dopiero wstep i jeszcze mozna uniknac najgorszego. Nikt kto nie ma podstaw nie potrzebuje konsutlacji ani potwierdzenia u innych tego ze nie jest alkoholikiem. Tak ja mysle.
tuiteraz - Sob 12 Sty, 2013 16:27

No cóż, jak widać i Wasze opinie są podzielone co do mojego przypadku. Nic więc chyba dziwnego, że sam mam mętlik w głowie.

Wampirzyca, ja się zastanawiałem, ręką nie machnąłem. Byłem u terapeuty, psychologa nikt uzależnienia u mnie się nie dopatrzył. Nawet jak mam rację i sam sobie poprawnie zdiagnozowałem chorobę, której nie potwierdził specjalista to i tak nic mi to nie daje, bo do żadnego leczenia mnie to nie kwalifikuje.

Co do tego czy mam problem z alkoholem czy nie...
piekna lasiczka napisał/a:
Moim zdaniem kazdy kto podjrzewa ze ma problem z alkoholem juz go ma

Kurcze, to jest dla mnie tak oczywiste, że nie wiem czemu to jest tak często pisane.
Napiszę może głupi przykład, ale wydaje mi się, że dobrze to obrazuje. Jak kogoś boli noga to oczywistym jest, że ma problem z nogą. NIE JEST to równoznaczne, że ma ją nieuleczalnie chorą.

Ja się zastanawiam, męczy mnie to czy jestem UZALEŻNIONY od alkoholu. To, że stwarza to jakiś problem jest oczywiste, inaczej bym się nad tym nie zastanawiał ani z nikim tego nie konsultował. Przecież ja zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że chlałem za często z byle powodu z byle okazji. Kiedy mnie olśniło, przestraszyłem się i skonsultowałem się ze specjalistą. Łoiłem często. Może jestem już uzależniony, może jestem na dobrej drodze, ale w porę się ogarnąłem. Tego nie wiem i to mnie najbardziej męczy. Nie to, że mam problem, bo mam i przecież to jest okropnie oczywiste. To, że nie piję od miesiąca to jedno. Drugie, że dręczy mnie sam fakt braku pewności, której zapewne nie zdobędę po której stronie granicy jestem. Nie męczy mnie sam fakt niepicia. Męczy mnie brak pewności czy jestem już chory na coś czego nie da się wyleczyć. Tyle.

Wamiprzyca, do tego co napisałaś na koniec. Nie dziwię się, że tak napisałaś, pomyślałaś. Ja sam często tak o sobie myślę! Rusz d**ę, weź się za coś. Wbrew pozorom mam bardzo dużo do roboty, ale nie zawsze jestem w stanie ją wykonywać. W tygodniu szło dobrze, natłok zajęć nie miałem możliwości o niczym innym myśleć. Ale kiedy nakręcę się tak jak np. teraz to nie ma szans wziąć się za obowiązki, które wymagają intensywnego myslenia i skupienia, a ja bujam w obłokach. Odpuszczam, bo zmuszanie siebie w takiej sytuacji i tak nie ma sensu. Musi minąć i tyle, innego lekarstwa sobie na to nie znalazłem niż po prostu to przeczekać.

Pastel - Sob 12 Sty, 2013 16:54

szymon napisał/a:
nasz młody kolega pije alkohol, który mu przeszkadza w życiu


Moim zdaniem Jemu nie alkohol przeszkadza w życiu tylko Jego hipochondryczne skłonności. :bezradny:

piekna lasiczka napisał/a:
Moim zdaniem kazdy kto podjrzewa ze ma problem z alkoholem juz go ma


To jest nadinterpretacja. Zauważ, że:

tuiteraz napisał/a:
Byłem u terapeuty, psychologa nikt uzależnienia u mnie się nie dopatrzył.


tuiteraz napisał/a:
Ja się zastanawiam, męczy mnie to czy jestem UZALEŻNIONY od alkoholu.


Nie jesteś.

piekna lasiczka - Sob 12 Sty, 2013 17:49

piekna lasiczka napisał/a:
Moim zdaniem kazdy kto podjrzewa ze ma problem z alkoholem juz go ma


To jest nadinterpretacja. Zauważ, że:

tuiteraz napisał/a:
Byłem u terapeuty, psychologa nikt uzależnienia u mnie się nie dopatrzył.


Ja tez moge isc do terapeut i opisac mu moje picie w taki sposob ze mimo iz jestem uzalezniona to dostane potwierdzenie ze nie jestem i moge smialo pic dalej. To nie jest trudne. Jezeli chcesz uslyszec ze nie jestes uzalezniony to mozna to tak opisac ze taka odpowiedz dostaniesz.

Pastel - Sob 12 Sty, 2013 18:36

piekna lasiczka napisał/a:
Ja tez moge isc do terapeut i opisac mu moje picie w taki sposob ze mimo iz jestem uzalezniona to dostane potwierdzenie ze nie jestem i moge smialo pic dalej. To nie jest trudne.

Ale ja tutaj zakładam szczerość autora wątku! Jeśli załóżę, że tuiteraz ściemnia to przestanę czytać jego posty - co za sens? Równie dobrze mógłbym podejrzewać, że nigdy nic nie pił i przychodzi tutaj pomarudzić. :wysmiewacz:

tuiteraz - Sob 12 Sty, 2013 18:53

piekna lasiczka napisał/a:
piekna lasiczka napisał/a:
Moim zdaniem kazdy kto podjrzewa ze ma problem z alkoholem juz go ma


To jest nadinterpretacja. Zauważ, że:

tuiteraz napisał/a:
Byłem u terapeuty, psychologa nikt uzależnienia u mnie się nie dopatrzył.


Ja tez moge isc do terapeut i opisac mu moje picie w taki sposob ze mimo iz jestem uzalezniona to dostane potwierdzenie ze nie jestem i moge smialo pic dalej. To nie jest trudne. Jezeli chcesz uslyszec ze nie jestes uzalezniony to mozna to tak opisac ze taka odpowiedz dostaniesz.

No tak, mógłbym wciskać kit, męczyć tutaj wszystkich w okół tracić swój czas na co co dla mnie jest jasne, tylko po co? Co by mi to dało jeżeli doskonale bym sobie zdawał sprawę, że bajeruję? Nie widzę tu logiki.
Taka sytuacja mogłaby mieć miejsce gdybym chlał i ktoś na siłę zaciągnąłby mnie do takiego terapeuty i raczej jemu chciałbym pokazać, że wszystko jest ok. Ja poszedłem dla własnej informacji, nawet dziewczynie niespecjalnie ten pomysł się podobał, ale mniejsza z tym.

Zresztą ja wcale nie szukam potwierdzenia by pić dalej w taki sam sposób jaki piłem, nawet przez myśl mi to nie przechodzi.

Jo-asia - Sob 12 Sty, 2013 22:07

tuiteraz, tak się zastanawiam..cierpisz na nerwicę..czy w trakcie jej leczenia nie zabroniono Ci pić alkoholu?
tuiteraz - Sob 12 Sty, 2013 22:43

O nerwicy wiem od tygodnia, choć psycholog u której byłem podejrzewała już wcześniej, że to jest właśnie przyczyną moich często obniżonych nastrojów. Oficjalnie wcześniej leczyłem się na depresję i zażegnałem ją na kilka miesięcy, a chodziłem do tej kobiety około roku czasu.

Dużo o mnie wie, zawsze zaczynałem od tego jak minął mi tydzień co się działo. Wiedziała ile piję i jak i nigdy jakoś specjalnie nie przywiązywała do tego wagi ani nie wiązała tego z moim problemem.

Ogólnie to była bardzo zdziwiona powodem, z którym przyszedłem. Ja próbowałem jej powiedzieć dlaczego jestem alkoholikiem, a ona mi kontrargumentowała dlaczego się mylę. I głównie wyszło na to, że moje natrętne myśli dot. alkoholu nie są myślami, jakie ma osoba rzeczywiście chora. Ja nie skupiam się na tym żeby się napić. Skupiam się na wyszukiwaniu sobie objawów, które nasilają się proporcjonalnie do zgłębiania wiedzy i czytania w kółko tego samego.

Potem analizowała mi problem, z którym sobie poradziłem i z którym do niej przyszedłem. Potem kilka innych przykładów z mojego życia i w sumie wyszło, że mój "alkoholizm", wymyślone wcześniej choroby i depresja cechują się tymi samymi dolegliwościami, stąd stwierdziła, że mam nerwicę, która się co jakiś czas uaktywnia i trzeba ją w końcu ogarnąć porządniej.

Nie powiedziała, że nie mogę pić alkoholu. Nigdy mi nic takiego nie mówiła, choć przez rok wiedziała, że sobie popijam wieczorami piwo.

Jo-asia - Sob 12 Sty, 2013 22:51

tuiteraz napisał/a:
Oficjalnie wcześniej leczyłem się na depresję i zażegnałem ją na kilka miesięcy, a chodziłem do tej kobiety około roku czasu.

przy depresji bierze się leki... jeśli tak to alkohol, pewno jest nie wskazany
Dlaczego pytam..nie jestem specjalistą..jeśli jednak masz depresję a teraz wygląda na to, że może nerwicę, to alkohol może pogłębiać..wpływać na nawrót objawów.
Moim zdaniem, w Twoim przypadku, bez względu na to, czy jesteś uzależniony, pić nie powinieneś, bo pogłębia to chorobę, na którą cierpisz.

piekna lasiczka - Sob 12 Sty, 2013 23:01

tuiteraz napisał/a:

No tak, mógłbym wciskać kit, męczyć tutaj wszystkich w okół tracić swój czas na co co dla mnie jest jasne, tylko po co? Co by mi to dało jeżeli doskonale bym sobie zdawał sprawę, że bajeruję? Nie widzę tu logiki.


Zeby miec potwierdzenie ze nie jestes alkoholikiem bo jak ci to powie terapeuta i polowa forum to juz mozna w to uwierzyc. I czemu odrazu bajerowac? Mozna mowic jakie sa fakty tylko w odpowiedni sposob, wtedy niekogo nie bajerujesz i masz swoja odpowiedz, swoje potwierdzenie i wszystko jest pieknie i ladnie. Ale nie znam cie i nie chce cie zle osodzic wiec nie miej mi za zle :)

tuiteraz - Sob 12 Sty, 2013 23:11

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Oficjalnie wcześniej leczyłem się na depresję i zażegnałem ją na kilka miesięcy, a chodziłem do tej kobiety około roku czasu.

przy depresji bierze się leki... jeśli tak to alkohol, pewno jest nie wskazany
Dlaczego pytam..nie jestem specjalistą..jeśli jednak masz depresję a teraz wygląda na to, że może nerwicę, to alkohol może pogłębiać..wpływać na nawrót objawów.
Moim zdaniem, w Twoim przypadku, bez względu na to, czy jesteś uzależniony, pić nie powinieneś, bo pogłębia to chorobę, na którą cierpisz.

Tak, brałem leki i lekarz pytał czy piję. Nie skłamałem, powiedziałem prawdę. Dodał, że nie powinno się pić za często i tyle. Czy pogłębia to moje dolegliwości to nie wiem, ciężko mi powiedzieć. Ja raczej nie dostrzegłem związku, ale zgodzę się z tym, że tak czy siak pić nie powinienem jeżeli mam takie problemy.

piekna lasiczka napisał/a:
tuiteraz napisał/a:

No tak, mógłbym wciskać kit, męczyć tutaj wszystkich w okół tracić swój czas na co co dla mnie jest jasne, tylko po co? Co by mi to dało jeżeli doskonale bym sobie zdawał sprawę, że bajeruję? Nie widzę tu logiki.


Zeby miec potwierdzenie ze nie jestes alkoholikiem bo jak ci to powie terapeuta i polowa forum to juz mozna w to uwierzyc. I czemu odrazu bajerowac? Mozna mowic jakie sa fakty tylko w odpowiedni sposob, wtedy niekogo nie bajerujesz i masz swoja odpowiedz, swoje potwierdzenie i wszystko jest pieknie i ladnie. Ale nie znam cie i nie chce cie zle osodzic wiec nie miej mi za zle :)

Odniosłem po prostu wrażenie, że sugerujesz jakbym nie był tutaj szczery :>

piekna lasiczka - Nie 13 Sty, 2013 00:14

tuiteraz napisał/a:
Odniosłem po prostu wrażenie, że sugerujesz jakbym nie był tutaj szczery :>


Niebycie szczerym to bardzo popularna cecha alkoholikow ;)

Dziubas - Nie 13 Sty, 2013 00:28

tuiteraz napisał/a:
Odniosłem po prostu wrażenie,

Ach ten odbiór :mgreen:

tuiteraz - Pon 14 Sty, 2013 11:00

Kolejna wizyta u psychologa za mną. Zaczynam się utwierdzać w tym, że mi po prostu nikt nie pomoże.

Powiedziała, że biorąc pod uwagę całokształt i ponad roczną "znajomość", nie dociera do niej to, z czym przyszedłem. Nie mogła uwierzyć, że aż tak sobie to wmówiłem i stwierdziła, że chyba dotrze to do niej jak będę podtrzymywał dalej to samo na następnej wizycie za dwa tygodnie...

Stwierdziła, że z internetowych testów i pierwszych objawów wyjdzie, że uzależniona jest przynajmniej połowa polski, a to co piszą ogólnie w sieci to jest niewielka część wiedzy, którą posiadają terapeuci i jest niewystarczająca do stwierdzenia uzależnienia.

Cały czas podkreślała, że nie dociera to jeszcze do niej jaki mam problem. Zna mnie od ponad roku i problem już dawno by wyszedł w teście osobowości czy podczas spotkań.

Z jednej strony fajnie, troche mnie to uspokaja, ale w żaden sposób nie rozwiązuje mojego problemu. Mnie dalej będą łapać moje fazy i dziwne stany i najgorsza jest ta bezradność, że kompletnie nie wiem jak to ogarnąć. Łatwo mówić, pisać, daj sobie spokój, weź się za coś normalnego. Wszystko super fajnie, ale gdybym mógł to "coś" robić, a mój mózg by mnie słuchał to przecież nie miałbym żadnego problemu, to przecież jasne.

To na pewno jest bzdura, ale zaczynają mi się pojawiać myśli, że prościej może by było gdybym był w ostatniej fazie alkoholizmu, wtedy nie byłoby wątpliwości i otrzymałbym pełen plan leczenia mojego problemu, a tak... ani w jedną ani w drugą, bo i tak źle i tak nie dobrze.

Jo-asia - Pon 14 Sty, 2013 11:07

tuiteraz napisał/a:
gdybym był w ostatniej fazie alkoholizmu

to co byś zrobił?

Dominik - Pon 14 Sty, 2013 11:12

Nie no nie mogę tego czytać już. Ziomuś Ty gadasz tak jakbyś chciał być alkoholikiem. Że w ten sposob wiedziałbyś przynajmniej na czym stoisz... Tyle osób Ci już pisało, że jak masz obawy to po prostu nie pij. Pisałeś, że umiesz żyć bez alkoholu to żyj. Co się obawiasz, że ktoś Ci powie ,że ciota jestes bo nie pijesz? Mi tez tak mówili a ja brnąłem w to g***o coraz bardziej. Wmawiasz sobie, albo i nie wmawiasz. Przecież masz na wyciagnięcie ręki swoje szczeście. Nie pij i już. A jak umiesz pić to pij bo ja nigdy nie umiałem,nie umiem i się tego nie naucze. Ty jesteś taki sam jak ja. Ja też wyszukiwałem sobie kiedyś problemów jak ich nie miałem i poźniej się nauczyłem jak się ich pozbywać. Absurdalne nie?
tuiteraz - Pon 14 Sty, 2013 11:20

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
gdybym był w ostatniej fazie alkoholizmu

to co byś zrobił?

To by wiedzieli już jak z takimi postępować, nie byłoby wątpliwości i ogarniałbym się jakoś. Ja wiem, że to głupie i takie leczenie z pewnością jest żmudne i trudne, ale chodzi mi o sam fakt, że schemat leczenia takiej osoby jest określony, jest algorytm pewnego postępowania.
A tak to tylko "nie jesteś uzależniony, weź nie pier..." a ja dalej źle się czuję tak jak się czułem i nie umiem sobie pomóc by normalnie sobie żyć nie zawracając sobie takimi rzeczami głowy i nie dołując się i dobijając.

Po prostu nie wiem co zrobić. Czuję się alkoholikiem, potem się czuję paranoikiem, ale cały czas jakoś się czuję i jakkolwiek to nie jest - jest źle.

Dominik napisał/a:
Nie no nie mogę tego czytać już. Ziomuś Ty gadasz tak jakbyś chciał być alkoholikiem. Że w ten sposob wiedziałbyś przynajmniej na czym stoisz... Tyle osób Ci już pisało, że jak masz obawy to po prostu nie pij. Pisałeś, że umiesz żyć bez alkoholu to żyj. Co się obawiasz, że ktoś Ci powie ,że ciota jestes bo nie pijesz? Mi tez tak mówili a ja brnąłem w to g***o coraz bardziej. Wmawiasz sobie, albo i nie wmawiasz. Przecież masz na wyciagnięcie ręki swoje szczeście. Nie pij i już. A jak umiesz pić to pij bo ja nigdy nie umiałem,nie umiem i się tego nie naucze. Ty jesteś taki sam jak ja. Ja też wyszukiwałem sobie kiedyś problemów jak ich nie miałem i poźniej się nauczyłem jak się ich pozbywać. Absurdalne nie?

Nie wiem jak mam Ci to wytłumaczyć, starałem się jak mogłem. Mam obawy i nie piję. Będę pił, będę miał obawy. Chodzi o to, że jakkolwiek nie jest, jest mi źle - rozumiesz to?

Jo-asia - Pon 14 Sty, 2013 11:32

tuiteraz napisał/a:
To by wiedzieli już jak z takimi postępować

są różne możliwości..wybór też należałaby do Ciebie..
pamiętasz bajkę..tę co szymon linka do niej wkleił?
dlaczego o niej wspominam?
myślę, że jeśli chodzisz na terapię..do psychologa, nie pijesz..to też w kierunku leczenia alkoholizmu coś robisz
moje rozmowy indywidualne z terapeutą, to nie mówienie w kółko o piciu..a o radzeniu sobie z codziennością
przestrzegam zaleceń, które Ty też znasz..
zastanawianie się czy już jesteś alkoholikiem czy jeszcze nie..a może w ogóle..prowadzi Cię do donikąd..odpuść to myślenie
zajmij się dniem codziennym.. :)
a terapia..Twoje nie picie..zrobi swoje
tylko daj czas czasowi :)

Dominik - Pon 14 Sty, 2013 11:41

A jak nie pijesz to też Ci źle bo nie wiesz czy jesteś alko czy nie? Hmmm o kurde:P nie wiem ziomuś jak Ci pomóc bo z jednej strony wkurzam się a z drugiej chce mi się śmiac ;) Ale to przez to, że nie jestem normalny :P Jak Ci napisze, żebyś pił to bedę miał wyrzuty sumienia. Jak Ci napisze, żebyś nie pił to bedziesz nadal rozmyślał nad tym czy jesteś alko czy nie. Alkoholik to człowiek który nie potrafi powiedzieć ile i kiedy sie napije i co najwazniejsze kiedy przestanie. mnie pewna "mądra terapeutka" powiedziała, zebym ograniczył picie al;e ,że alkoholikiem nie jestem. I otworzyła mi wrota do przyzwolenia bym pił. Jeżeli wiesz kiedy się napijesz, ile wypijesz to wydaje mi się, że nie bedziesz miał problemu. Mówią, że wszystko jest dla ludzi. Ja ćpałem jak wieprz, zacząłem od ganji, poźniej feta, grzyby, piguły, kwasa nawet raz sobie zeziarłem , klej sobie wąchałem, rozpuszczalnik też próbowałem. pewnego dnia stwierdziłem, że pierdzieli mi się w głowie i przestałem. I nawet nie ciągnie mnie do tego. Juz 6 rok w grudniu minął. Może nie byłem uzależniony ale przeszkadzało mi to pomimo ,że bawiło. Niestety uciekłem w gorzałem bo chciałem czymś sobie zastąpić brak drugów. Jak ja bym Ci napisał co ja odstawiałem to byś nie uwierzył. Teraz się tego wstydze. W ubiegłym roku poszedłem do skarbówki i najszczałem na głównego holu. :hura:
kj100pn - Pon 14 Sty, 2013 14:12

Masz po prostu nerwice, tą samą odmianę co ja:(

Idź do dobrego psychiatry bo psycholog ci niestety nie pomoże, przerabiałem to na sobie, posłucha, pokiwa głową i na tym koniec.

Pastel - Pon 14 Sty, 2013 14:28

tuiteraz napisał/a:
Kolejna wizyta u psychologa za mną. Zaczynam się utwierdzać w tym, że mi po prostu nikt nie pomoże.

Ja o tym wiedziałem już po lekturze pierwszych Twoich postów ;) - pomóc możesz sobie sam, ale wygląda na to, że nie chcesz. :bezradny: :roll:

tuiteraz napisał/a:
Stwierdziła, że z internetowych testów i pierwszych objawów wyjdzie, że uzależniona jest przynajmniej połowa polski


Zdecydowanie więcej niż połowa. :evil2" Pamiętam jak czytałem o nawrotach - doszedłem do wniosku, że w nawrocie są wszyscy, których znam, bo to pasuje do każdego. :milczek:

tuiteraz napisał/a:
a to co piszą ogólnie w sieci to jest niewielka część wiedzy, którą posiadają terapeuci i jest niewystarczająca do stwierdzenia uzależnienia.


Ciekawe jaką to magiczną wiedzę posiadają terapeuci? Chciałbym tę panią poprosić, by podała mi choć jedną informację, którą to posiadają terapeuci, a której nie znajdę w wujku góglu. :lol:

tuiteraz napisał/a:
To na pewno jest bzdura, ale zaczynają mi się pojawiać myśli, że prościej może by było gdybym był w ostatniej fazie alkoholizmu, wtedy nie byłoby wątpliwości i otrzymałbym pełen plan leczenia mojego problemu, a tak... ani w jedną ani w drugą, bo i tak źle i tak nie dobrze.


Owszem - możesz iść na terapię, mityng AA i 'trzeźwieć' do końca życia. Z Twoim podejściem całkiem możliwe, że zaraz pojawią Ci się symptomy, dostaniesz głodów, nawrotów, będziesz przechodził 'fazy trzeźwienia' itd. Istnieją (również na tym forum) osoby, które nie są i nigdy nie były alkoholikami, ale się 'leczą', zaliczają kolejne terapie, chodzą na mityngi, stosują się do 'zaleceń' by 'dbać o swoją trzeźwość' i walczą z wyimaginowanymi problemami, które sami sobie w głowie stworzyli. A najlepsze jest to, że czasem udaje się im te problemy rozwiązywać! :wysmiewacz:
Jak napisałeś w zdaniu, które zacytowałem - "to na pewno jest bzdura" - jest, ale widać niektórym to do życia potrzebne.
Nie jesteś alkoholikiem, ale chcesz nim być - nawet żałujesz, że nie jesteś w ostatniej fazie alkoholizmu. :szok: Może tym się zajmij - dlaczego lubisz 'mieć problem'? Może to hipochondria, może nerwica, a może coś jeszcze innego - nie wiem, nie jestem lekarzem. Ale moim zdanie na pewno nie jest to alkoholizm. :nerwus:

U psychiatry byłeś? Może warto by się wybrać?

Pede.

smokooka - Pon 14 Sty, 2013 14:44

Tuiteraz, masz problem z wystawieniem diagnozy, czy jesteś alkoholikiem, czy nie, żaden specjalista nie pomaga Ci w tym, co podświadomie czujesz. Właśnie sobie pomyślałam, że KJ100 ma rację, idź do psychiatry, porozmawiaj szczerze, może dostaniesz wsparcie farmakologiczne. Poza tym, dla swojej duchowości i możesz iść do AA na miting otwarty na początek, zorientujesz się, czy Ciebie dotyczą sprawy tam poruszane. Jeśli uznasz, że chcesz należeć do wspólnoty anonimowych alkoholików to możesz się przyłączyć, jedynym warunkiem przynależności jest chęć zaprzestania picia. Wtedy możesz chodzić na wszystkie mitingi, zarówno te otwarte jaki i te zamknięte (tylko dla członków AA, czyli dla osób, które w ten prosty sposób, że odpowiedziały na jedno pytanie, dołączyły do grona) Sam spokojnie podejmiesz decyzje, nikt nie będzie wyprowadzał Cię z błędu, nie będzie niczego udowadniał, nie będziesz się czuł jak u psychologa, który unika wejścia w głąb Twojego problemu. Te spotkania mogą pomóc Ci w odkryciu swojej sfery duchowej, w odnalezieniu się.
kj100pn - Pon 14 Sty, 2013 15:25

Dobrze napisał Pastel
Alkoholizm to choroba na którą można się leczyć będąc zdrowym, podobnie jak każda choroba która tkwi w naszym umysle.

W myśl zasady wiara czyni cuda jak uwierzysz że jesteś chory i sobie to wmówisz to będziesz chory.

Mi się wydaje że tak jak ja masz problem z samym sobą. Masz nerwice, zaczynasz tak jak ja doszukiwać się u siebie problemów, studiujesz net i znajdujesz sobie coraz to nowsze choroby, zupełnie tak jak ja :(

Jak sprawia ci problem picie alkoholu to po prostu go nie pij, nikt ci nie będzie rurką go do gardła wlewał.

Idź do psychiatry, powiedz mu z czym masz problem innaczej się wykończysz szukając w googlach coraz to nowszych chorób
Za chwile znajdziesz u siebie marskość wątroby, polineuropatie, psychoze korsakova, zanik móżdżku i cholera wie co jeszcze a uwierz mi że nerwica to wredne g...no które niejednego lekarza potrafi zwieść bo powoduje identyczne objawy somatyczne jak większość chorób.

Pastel dobrze napisał, jakby rygorystycznie podejść do wszystkich testów połowa najjaśniejszej jest uzależniona od %%

Może byc tak jak u mnie że nerwica ujawnia się u Ciebie po długotrwałym stresie który ja do tego zapijałem alkoholem jako lekarstwo.

A jak mówią alkoholik o tym że jest alkoholikiem dowiaduje się ostatni, więc marsz do psychiatry.

Leczenie farmakologiczne to ostateczność i spróbuj najpierw psychoterapii, powinno ci to pomóc

Pastel - Pon 14 Sty, 2013 15:41

kj100pn napisał/a:
Dobrze napisał Pastel
Alkoholizm to choroba

Pastel prędzej sczeźnie niż napisze, że alkoholizm to choroba. :wysmiewacz:
Co do całej reszty to się zgadzam. :okok:

Czarny - Pon 14 Sty, 2013 15:47

tuiteraz napisał/a:
Po prostu nie wiem co zrobić. Czuję się alkoholikiem, potem się czuję paranoikiem, ale cały czas jakoś się czuję i jakkolwiek to nie jest - jest źle.
Wiesz co??? masz zdiagnozowaną nerwicę to ją olewasz i wyszukujesz sobie alkoholizmu. Chyba że twierdzisz że bycie alkoholikiem to ogromna nobilitacja...to się za alkoholika uważaj, tylko po co??? :bezradny:
rufio - Pon 14 Sty, 2013 15:51

Młody weź Ty nudel kule i pizgnij se w łeb .Kurde jak Tobie musi się nudzić - siedzisz i wymyślasz .
No dobra jak pewne symptomy utwierdza Cię , ze masz objawy podprogowej , przy obrzeżowej gorączki powodującej zwrotne ciśnienie podczaszkowe które zakłocają prawidłowa prace synapsów łączących tzw . górkę Magistrafa odpowiadająca za odczucia wyższego rzędu np . łaknienia , uczucie sytości to wtedy wróć i zaczniemy poważnie zastanawiać się nad poziomem pomocy .

tuiteraz - Pon 14 Sty, 2013 16:03

Dzięki za wszystkie odpowiedzi.
Teraz wierzę, że sobie wmówiłem alkoholizm i wydaje mi się, że to co czasami myślę to bzdury. Krótko mówiąc to co piszecie - przekonuje mnie. Tylko to nie trwa zbyt długo i potem wraca. Tak samo miałem przez pierwszy dzień kiedy wyszedłem od tej terapeutki, u której byłem pierwszy raz. Wszystko było super fajnie, a potem znowu to samo i tak jak teraz jestem przekonany, że to bzdury tak potem jestem przekonany, że tak działa ta choroba i sam siebie tłumaczę.

Co do tej nerwicy, która olewam... Równie dobrze moje nerwice, depresje mogą być skutkiem alkoholu...

Jeżeli chodzi o psychiatrę to już na poprzedniej wizycie u psychologa ten temat był poruszany i pani psycholog stwierdziła, że obecnie nie są mi potrzebne żadne leki i niepotrzebne trucie organizmu, gdyż wg niej wbrew mojej opinii uważa, że dobrze sobie i tak z tym radzę i podstawą będzie psychoterapia, a jak moje stany będą się utrzymywać lub nasilać dłuższy czas to dopiero wtedy można pomyśleć o lekach, bo to i tak problemu na zawsze nie rozwiąże i to nie jest wyjście z sytuacji na dłuższą metę.

Staram się zajmować obowiązkami, ogólnie sobie radzę, ale problemem są myśli i lęki od których ciężko mi się uwolnić.

Powoli dostrzegam, że Wasza cierpliwość do mnie powoli się kończy, co mnie specjalnie nie dziwi, bo potrafię spojrzeć na siebie z boku i widzę, że w kółko męczę i wałkuję ten sam temat przez 17 stron tematu i niewiele do mnie dociera.
Tego też nie potrafię wyjaśnić logicznie, bo dostrzegam w tej całej sytuacji irracjonalność, paranoje, ale mimo tego wszystkiego mam myślenie jakie mam i nie potrafię go w obecnej chwili zmienić na długo :(

rufio - Pon 14 Sty, 2013 16:10

No zaczynasz pisac z sensem - oprócz cierpliwości - tu jeszcze jest jej sporo -
Zapisz się na kurs tańca , idź na sanki , kup se łyżwy , poznaj dziewczynę a może dwie - zajrzyj na uczelnie . Zacznij żyć jak na osobnika swej płci pełnego ' plemników " przystały i nie szmędź . :nerwus: :plask:


prsk :shock:

Dziubas - Pon 14 Sty, 2013 16:11

tuiteraz napisał/a:
wierzę, że sobie wmówiłem alkoholizm i wydaje mi się, że to co czasami myślę to bzdury.

To zdanie jest genialne :p

Wiedźma - Pon 14 Sty, 2013 16:22

pastel napisał/a:
Istnieją (również na tym forum) osoby, które nie są i nigdy nie były alkoholikami, ale się 'leczą', zaliczają kolejne terapie, chodzą na mityngi, stosują się do 'zaleceń' by 'dbać o swoją trzeźwość' i walczą z wyimaginowanymi problemami, które sami sobie w głowie stworzyli. A najlepsze jest to, że czasem udaje się im te problemy rozwiązywać!

No proszę - diagnoza przez internet.
Żaden (rozsądny) terapeuta by się czegoś takiego nie podjął,
a Pastel - szast prast - jak z rękawa. Brawo :aha:

tuiteraz - Pon 14 Sty, 2013 16:24

rufio napisał/a:
No zaczynasz pisac z sensem - oprócz cierpliwości - tu jeszcze jest jej sporo -
Zapisz się na kurs tańca , idź na sanki , kup se łyżwy , poznaj dziewczynę a może dwie - zajrzyj na uczelnie . Zacznij żyć jak na osobnika swej płci pełnego ' plemników " przystały i nie szmędź . :nerwus: :plask:


prsk :shock:

Mam dziewczynę, na uczelni wszystko w porządku, idzie mi dobrze i zaskoczę Cię - na sankach też już byłem!

Gdyby tak przeprowadzić ankietę wśród moich znajomych, rodziny, otoczenia odnośnie tego jaki jestem, jak się zachowuję, a potem im powiedzieć jakie mam problemy, do jakich specjalistów chodzę i na jakich forach siedzę, jestem przekonany, że zdecydowana większość nie uwierzyłaby w coś takiego.

W społeczeństwie funkcjonuję zupełnie normalnie, żyję jak przeciętna osoba w moim wieku, raczej nie widać po mnie, że potrafi mnie coś takiego tyle męczyć. Potrafię się śmiać, normalnie rozmawiać, a jednocześnie rozkminiać swoje problemy. Potrafię rozmawiać z kimś i jednocześnie sam ze sobą. Po takim fajnym dniu często jest też tak, że po prostu wracam do domu, kładę się i żyć mi się nie chcę. Rano zdarza się, że jest jeszcze gorzej. Budzę się kompletnie nie do życia, nic mi się nie chce, mam ochotę umrzeć, wydaje mi się, że odczuwam jakieś głody alkoholowe, lęki i stwierdzam, że życie nie ma sensu. Jak już się zmuszę, spojrzę na zegar i ogarnę się to bywa, że mi to po prostu szybko mija, choć kiedy zaczęła się moja jazda odnośnie alkoholu taki stan miałem ponad 2 tygodnie.

Tak samo jak to się określa - sny alkoholika. Na to też nie mogę spojrzeć w miarę rozsądnie. Kiedy zacząłem tak martwić się tym alkoholem to parę razy mi się jakieś browary tam przyśniły. To przecież też mocny argument, że ktoś jest uzalezniony, co nie? Ale z drugiej strony jak coś mi się innego wkręci i męczy minimum jeden dzień to też zaczyna mi się to śnić przez co nie potrafię ocenić co jest skutkiem, a co przyczyną.

rufio - Pon 14 Sty, 2013 16:25

Bo Pastel to... Pastel i wszystko jasne :wysmiewacz: Indywidualista - jest jak płatek śniegu - niepowtarzalny Zdarzają mu się perełki .

prsk :mgreen:

rufio - Pon 14 Sty, 2013 16:31

Młody ale na łyżwach nie byłeś ;) Jesteś jaki jesteś i powinieneś przyjąć Siebie z cały dobrodziejstwem inwentarza . Jak będziesz myślał całe zajęcia intensywnie o seksie to w nicy przyśni Ci się harem albo uczta u Kaliguli . Zacznij pisać myśli i uczucia przelej na papier a potem przeczytaj i podrzyj .Jak przeczytasz co masz w głowie to zauważysz , że chyba nie tędy droga .
Pastel - Pon 14 Sty, 2013 16:49

Wiedźma napisał/a:
pastel napisał/a:
Istnieją (również na tym forum) osoby, które nie są i nigdy nie były alkoholikami, ale się 'leczą', zaliczają kolejne terapie, chodzą na mityngi, stosują się do 'zaleceń' by 'dbać o swoją trzeźwość' i walczą z wyimaginowanymi problemami, które sami sobie w głowie stworzyli. A najlepsze jest to, że czasem udaje się im te problemy rozwiązywać!

No proszę - diagnoza przez internet.
Żaden (rozsądny) terapeuta by się czegoś takiego nie podjął,
a Pastel - szast prast - jak z rękawa. Brawo :aha:


To nie jest diagnoza, a moje zdanie.
Ty masz inne? Chcesz powiedzieć, że nie istnieją osoby, które nie są alkoholikami, a mimo to się leczą? :shock:

rufio napisał/a:
niepowtarzalny

NIepowtarzalny jak każdy. :p

Wiedźma - Pon 14 Sty, 2013 17:02

pastel napisał/a:
Chcesz powiedzieć, że nie istnieją osoby, które nie są alkoholikami, a mimo to się leczą? :shock:

Nie wiem, być może takie są, ale nie mnie to oceniać. Ani Tobie.
Tym bardziej za pośrednictwem internetu.

szymon - Pon 14 Sty, 2013 17:03

jeszcze trochę i powstanie nowy temat o pastelowym trzeźwieniu (kolejny)
jesteś oczytany, co drugi post piszesz bardzo fajnie, posiadasz wiedzę i takie tam... :)

ale za cholerę nie pasujesz, do ogólnie przyjętego przez społeczeństwo alkoholików w polsce, standardu trzeźwienia (bez terapii, mitingów, grup samopomocowych albo nie samo)
jakbyś przynajmniej Bogu Katolickim coś napisał, to jakaś dyspensa by była, a tak ... :bezradny:
jakbyś powtarzał w kółko ustalone od 20 lat trzeźwościowe schematy.... a tak... :bezradny:
jesteś nie dobry, bo inny :p

staaw - Pon 14 Sty, 2013 17:08

szymon napisał/a:

jesteś nie dobry, bo inny

I do tego cały czas nie pije skubaniec, a dawno powinny zwieracze puścić :rotfl:

Pastel - Pon 14 Sty, 2013 17:43

szymon napisał/a:
ale za cholerę nie pasujesz, do ogólnie przyjętego przez społeczeństwo alkoholików w polsce, standardu trzeźwienia (bez terapii, mitingów, grup samopomocowych albo nie samo)


No. I dlatego tam nie chodzę. :) A może dlatego że tam nie chodzę :wysmiewacz:
A tak bardziej poważnie to dziwi mnie to, że alkoholicy często nieszczęśliwi z powodu swojej inności tak bardzo nie tolerują inności pośród siebie. :mysli:

I przestać mi się tu zajmować Pastelem, bo ten jest szczęśliwy, uśmiechnięty, zdrowy, jurny :mgreen: i wsio u niego gra - Tuiteraz pomocy potrzebuje. :skromny:

Pede.

Wiedźma - Pon 14 Sty, 2013 18:21

staaw napisał/a:
I do tego cały czas nie pije skubaniec

To kiedy ta rocznica? Bo chciałam se do kapownika wpisać, żeby z tortem nie przegapić.

wampirzyca - Pon 14 Sty, 2013 18:29

a może ty masz nerwicę natręctw....
wampirzyca - Pon 14 Sty, 2013 18:45

szymon napisał/a:
za cholerę nie pasujesz, do ogólnie przyjętego przez społeczeństwo alkoholików w polsce, standardu trzeźwienia (bez terapii, mitingów, grup samopomocowych albo nie samo)
.


nie on jeden pewnie ....tylko nie każdy się przyzna ....

a nie jeden nie powie jak nie pytają.....

wolę jego szczerego....niż takiego co bajki wypisuje....byleby się przypodobać ...lub byle sie nie czepiali...

pterodaktyll - Pon 14 Sty, 2013 21:42

pastel napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Kolejna wizyta u psychologa za mną. Zaczynam się utwierdzać w tym, że mi po prostu nikt nie pomoże.

Ja o tym wiedziałem już po lekturze pierwszych Twoich postów ;) - pomóc możesz sobie sam, ale wygląda na to, że nie chcesz.

Święta racja doktorze Pastel, święta racja :tak:

pastel napisał/a:
Pastel prędzej sczeźnie niż napisze, że alkoholizm to choroba.

:buahaha: ....... :okok:

tuiteraz - Pią 18 Sty, 2013 22:58

Zakładam, że część z Was jest już znudzona moim tematem i moimi problemami, ale pozwolę sobie trochę napisać. Sam dla siebie, zająć czymś palce i zapisać to co odczuwam. Mógłbym założyć bloga w sumie, ale nikt by nie znał adresu, a tu wystarczy mi świadomość, że jednak jest chociaż jedna osoba, która to przeczyta.

Złapał mnie dziwny stan i trwa od kilku godzin, a przez ostatnie kilkadziesiąt minut się nasilił. Czuję dziwny lęk, strach, momentami wali mi serce i wydaje mi się, że zaraz padnę. Odczuwam dziwne "prądy" w klatce piersiowej i są chwile kiedy mam wrażenie, że zapominam jak się oddycha. Do tego cały czas mokre dłonie i stopy. Pojawiają się myśli, że to głód alkoholowy. Czym bardziej o tym myślę tym objawy lęku narastają i pojawia się panika.

Dokopałem się do leku, który kiedyś miałem od psychiatry kiedyś tam - na lęki i uspokojenie serca. Zostawiłem sobie "na czarną godzinę", która wydaje się, że wybiła. Oby szybko przeszło.

smokooka - Pią 18 Sty, 2013 23:03

tuiteraz napisał/a:
Czuję dziwny lęk, strach, momentami wali mi serce i wydaje mi się, że zaraz padnę. Odczuwam dziwne "prądy" w klatce piersiowej i są chwile kiedy mam wrażenie, że zapominam jak się oddycha. Do tego cały czas mokre dłonie i stopy


Ja tak mam w silnym stresie, niekoniecznie uświadomionym. Nerwicowe.

Czarny - Pią 18 Sty, 2013 23:15

tuiteraz napisał/a:
zuję dziwny lęk, strach, momentami wali mi serce i wydaje mi się, że zaraz padnę. Odczuwam dziwne "prądy" w klatce piersiowej i są chwile kiedy mam wrażenie, że zapominam jak się oddycha. Do tego cały czas mokre dłonie i stopy. Pojawiają się myśli, że to głód alkoholowy. Czym bardziej o tym myślę tym objawy lęku narastają i pojawia się panika.
Objawy mi są dobrze znane, miałem zdiagnozowaną nerwice lękową, wszystko to mi towarzyszyło, z różnym nasileniem oczywiście. Jest to do wyleczenia, nie przejmuj się. Jak Cię to uspokaja to pisz, coś trzeba robić aby uniknąć paniki i nie nakręcaj się...to minie!!! :okok:
Czarny - Pią 18 Sty, 2013 23:20

tuiteraz napisał/a:
Dokopałem się do leku, który kiedyś miałem od psychiatry kiedyś tam - na lęki i uspokojenie serca. Zostawiłem sobie "na czarną godzinę", która wydaje się, że wybiła. Oby szybko przeszło.
No ale z samowolką w tej dziedzinie to uważaj!!! Od "tych" leków bez sensownej zamiany robionej przez lekarza można się bardzo szybko uzależnić. Jak myślisz.. skąd to wiem!? :nono: .
pterodaktyll - Pią 18 Sty, 2013 23:23

„Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu".
tuiteraz - Pią 18 Sty, 2013 23:31

Według pani psycholog do której chodzę wyłącznie nerwica jest właściwą nazwą łączącą wszystkie moje dolegliwości ujawniające się co kilka miesięcy i kiedyś wg niej błędnie byłem leczony z depresji...

Z lekami oczywiście uważam, ten, który wziąłem jest wyłącznie doraźnie. Pamiętam po prostu, że kiedyś skłamałem po prostu lekarza mówiąc, że mi się skończyły. Tak naprawdę schowałem sobie na wszelki wypadek kilka sztuk.

Na szczęście jest już lepiej. Nie wiem czy to działanie leku czy wmówienie sobie jego działanie, ale to w sumie nieistotne.

Dawno nie miałem takiego silnego napadu paniki, choć ostatnio mi się zdarzają coraz częściej takie mniejsze, pojedyncze. Objawiają się tym, że zaczyna mi się kręcić w głowie i to charakterystyczne "zapominanie" jak się oddycha, ale jakoś sobie z tym radzę, bo wypracowałem sobie technikę jak się szybko tego pozbyć.

Niemniej jednak biorąc całokształt tego jak się często czuję, co myślę dochodzę do wniosku, że jestem niepełnosprawny... tyle, że psychicznie.

Czarny - Pią 18 Sty, 2013 23:36

Cytat:
że jestem niepełnosprawny... tyle, że psychicznie.
Nie przesadzaj :nono:
tuiteraz - Sob 19 Sty, 2013 11:54

Cały czas czuje się dziwnie, nie mam apetytu mam mokre dłonie, dziwny strach. Wydaje mi się że to jakiś głód. Kurde musze iść do lekarza jakiegoś bo zwariuje prędzej czy później jak nic się nie zmieni. Psychika odmawia posuszenstwa, ciągle jakieś doly, od dzieciństwa. Zmienia się tylko powód. Teraz od ponad miesiąca nieustannie alkoholizm. Utwierdzaja mnie te stany które chyba właśnie nazywają się głodem alkoholowym. Nie pije od ponad miesiąca. To nie jest jakiś szczególny wyczyn, gorzej ogarnąć własną psychikę.
Czarny - Sob 19 Sty, 2013 13:17

tuiteraz napisał/a:
Psychika odmawia posuszenstwa, ciągle jakieś doly, od dzieciństwa. Zmienia się tylko powód.
No to wiesz co powinieneś leczyć, zamiast szukać chorób (np. alkoholizm) których nie masz.
tuiteraz napisał/a:
Teraz od ponad miesiąca nieustannie alkoholizm
Lub w nasilaniu się stanów nerwicowych, doszukiwanie się głodów alkoholowych
tuiteraz napisał/a:
stany które chyba właśnie nazywają się głodem alkoholowym.
Pozdrawiam :D
tuiteraz - Sob 19 Sty, 2013 14:03

Niby wiem ale cały czas meczy mnie na jakiej podstawie wykluczyli jedno a stwierdzili drugie. Ja uważam że do alkoholizmu więcej pasuje niż do nerwicy. Może dlatego olali sprawę, bo jestem młody i sam się bez musu zglosilem, a z tego co wiem to nie zdarza się za często. Czuje się fatalnie psychicznie.
Pastel - Sob 19 Sty, 2013 14:07

:krzyk: :beczy:
tuiteraz - Sob 19 Sty, 2013 14:12

A może mam jedno i drugie? Dziwne, że można sobie wmówić takie dolegliwości. Nie ogarniam sam siebie. Czuje się okropnie. Na pewno sobie nie wmawiam tego jak się czuje teraz. Ledwo zdusilem obiad, aż mi się rzygac chce.
Enja - Sob 19 Sty, 2013 14:16

tuiteraz napisał/a:
olali sprawę, bo jestem młody i sam się bez musu zglosilem,


ja też byłam młoda, sama się zgłosiłam i alkoholizm miałam zdiagnozowany od razu

tuiteraz napisał/a:
bez musu zglosilem, a z tego co wiem to nie zdarza się za często


wydaje Ci się, że większość z nas była doprowadzana na terapię?
Jedyny "przymus" jaki czułam, to wewnętrzną potrzebę zmiany swojego pijanego życia, a już wiedziałam, że sama nie dam rady i potrzebuję pomocy specjalistów.
Jeśli nie czujesz takiego "musu" to nie zawracaj sobie głowy alkoholizmem.

tuiteraz - Sob 19 Sty, 2013 14:24

Nie wiem co to "mus" czy to co czuje jest musem. Psycholog mówiła, że ja nie wiem co to jest głód alkoholowy ponieważ nigdy go nie miałem. Ale jak tak czytam objawy to mam kilka z nich. Dużo myślę o tym wszystkim momentami wydaje mi się że czuje ten mus i właśnie powodem tego ze się tak czuje jest to ze nie pije i nie wiem czy pojawia mi się ochota i potrzeba czy co. Na pewno myśli, ale nigdy jak to jest w definicji "... Z tendencja do natychmiastowego wypicia"
wampirzyca - Sob 19 Sty, 2013 15:05

Powiem ci że te objawy to nerwica .....a nie głody alkoholowe....

chociaż mnie towarzyszyły podobne po odstawieniu alkoholu to było ZA i minęło......


i mnie bynajmniej nie nudzi twój temat ani ty....każdy jest innym człowiekiem ...myślę że ty jesteś bardzo wartościowy chłopak tylko może za bardzo wrażliwy....ale i nerwicę można wyleczyć......ale nie prochami silnymi psychotropami tylko trzeba znależć przyczynę. tej nerwicy....pozdrawiam cię :pocieszacz:

dam ci radę...kiedyś przez przypadek słuchałam w telwizji wypowiadał się psycholog.na temat nerwic....żeby nie wchodzić za bardzo i nie czytac na forach o nerwicach i objawach innych ludzi nią dotknietych bo wtedy bardziej będziesz się nakręcał i wmawiał sobie kolejne objawy które potem będą u Ciebie wystepować ...

piekna lasiczka - Sob 19 Sty, 2013 15:06

Jrezeli nie wierzysz terapeucie a jestes przekonany ze jestes alkoholikiem to idz na terapie. Nie zaszkodzi ci to. Jak sobie tam pochodzisz to moze wmowisz sobie ze "wyzdrowiales" i problem zniknie?

Glodu alkoholowego nie mozna z niczym pomylic. Jezeli masz watpliwosci to jeszcze go nie czules, ale wszystko przed toba... bardzo mozliwe ze juz bardzo bardzo bardzo niedaleko.

tuiteraz - Sob 19 Sty, 2013 18:22

wampirzyca napisał/a:
Powiem ci że te objawy to nerwica .....a nie głody alkoholowe....

chociaż mnie towarzyszyły podobne po odstawieniu alkoholu to było ZA i minęło......

dam ci radę...kiedyś przez przypadek słuchałam w telwizji wypowiadał się psycholog.na temat nerwic....żeby nie wchodzić za bardzo i nie czytac na forach o nerwicach i objawach innych ludzi nią dotknietych bo wtedy bardziej będziesz się nakręcał i wmawiał sobie kolejne objawy które potem będą u Ciebie wystepować ...

Dlatego więc zastanawiam się na jakiej podstawie można wywnioskować, że to u mnie jest nerwica, a nie też po odstawieniu alkoholu? :(

Co do czytania objawów to rzeczywiście czym więcej czytam tym jest gorzej, biorąc pod uwagę całokształt, bo czasami na trochę mi pomaga jak coś przeczytam.

Jak na ironię to dla mnie NIE CZYTANIE w kółko tego samego i doszukiwania się objawów u siebie jest trudniejsze niż abstynencja. I zaczyna się błędne koło.

piekna lasiczka napisał/a:
Jrezeli nie wierzysz terapeucie a jestes przekonany ze jestes alkoholikiem to idz na terapie. Nie zaszkodzi ci to. Jak sobie tam pochodzisz to moze wmowisz sobie ze "wyzdrowiales" i problem zniknie?

Glodu alkoholowego nie mozna z niczym pomylic. Jezeli masz watpliwosci to jeszcze go nie czules, ale wszystko przed toba... bardzo mozliwe ze juz bardzo bardzo bardzo niedaleko.

Z alkoholizmu nie da sie "wyzdrowieć", więc mam tą świadomość.
Bez urazy dla wszystkich, ale z tego co mi wiadomo to na takich terapiach ludzie mówią o sobie, co przez alkohol stracili ile krzywd wyrządzili itp. itd. Ja to co najwyżej mógłbym powiedzieć, że przez alkohol straciłem czas, pieniądze i pewnie też w jakimś stopniu zdrowie.

Nigdzie się nie doczytałem na stronach ośrodków w moim mieście, że są jakieś terapie dla młodszych, co niedawno weszli w uzależnienie i chcą zatrzymać dalszy rozwój choroby. Takich ludzi chyba jest niewiele, a przecież każdy, kto ma pewność, że jest alkoholikiem był w którymś momencie życia na tym etapie co ja.

Co do głodu, którego podobno nie mam i wg terapeutki nigdy nie odczułem... Wiele cech z opisu jednak pasuje do mnie.
Uczucie braku czegoś, Pogorszenie koncentracji, Trudności w abstrakcyjnym myśleniu, Natrętne myślenie o alkoholu, Apatia, zobojętnienie , Zaburzenie snu, Skoki napięcia , pogorszenie samopoczucia fizycznego, niepokój, drażliwość, trudności z zasypianiem, utrata apetytu, niepokój, nieokreślony lęk
Ja tego wszystkiego doświadczam, zobaczcie ile tego jest! Doświadczam tego wszystkiego przez dwie-trzy piąte całego czasu.

Wiele zajęć, które robiłem jeszcze nie tak dawno, sprawiały mi przyjemność, a teraz jak coś robię to tylko dlatego, że muszę.

Z jednej strony wydaje mi się, że jestem alkoholikiem, jak niektórzy mówią próbuję wręcz to sobie wmówić. Nawet jeśli rzeczywiście jest to tylko, albo aż wmawianie sobie choroby to naprawdę zapewniam Was, że ja wcale nim nie chcę być. Nie piję i tak czy nim jestem czy nie. Nie jest mi smutno dlatego, bo nie mogę się napić. Jest mi smutno dlatego bo się fatalnie czuję psychicznie i wydaje mi się, że jedynym powodem takiego stanu jest moje wcześniejsze picie.

tuiteraz - Sob 19 Sty, 2013 18:41

Najbardziej się cieszę, że wciąż udzielacie się w moim temacie i odnosicie się do tego, co napiszę. Minął równo miesiąc odkąd tu trafiłem i pomimo tego, że wałkuję ciągle to samo to jesteście tutaj. Dużo mi daje sam fakt jak ktoś przeczyta i odpisze :P W realnym świecie nie mam z kim pogadać oprócz pani psycholog, z którą mogę się spotkać raz w tygodniu. Dziewczyna choć stara się pomóc to i tak mówię do niej jak do ściany. Ona nie rozumie nawet części tego jak się czuję, ale nie mam o to do niej pretensji, bo ciężko coś zrozumieć jeśli się tak nie miało.

Gdybym mógł to wszystkich bym zaprosił na pizze, lody czy co tam byście chcieli na co mnie stać :D

staaw - Sob 19 Sty, 2013 19:53

tuiteraz napisał/a:

Gdybym mógł to wszystkich bym zaprosił na pizze, lody czy co tam byście chcieli na co mnie stać

Rozumiem że jesteśmy umówieni w ostatni weekend lipca w Licheniu...

piekna lasiczka - Sob 19 Sty, 2013 21:50

Obojetne gdzie byle by bylo duzo pizzy z salami :D DUUUUUZZZOOOOOOOOOOO!!!! :D
Czarny - Nie 20 Sty, 2013 01:06

tuiteraz napisał/a:
Najbardziej się cieszę, że wciąż udzielacie się w moim temacie
Wszystko jest fajnie, tylko ten temat taki troszkę nieadekwatny...co powiesz na Młody hipochondryk ??? Ps. Nie miało to zabrzmieć uszczypliwie...tylko taka moja refleksja :mysli:
nena - Nie 20 Sty, 2013 02:11

tak czy owak ma problem, Boszszsze, po kiego sprzedaja alkohol...
nena - Nie 20 Sty, 2013 02:31

Czarny napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Najbardziej się cieszę, że wciąż udzielacie się w moim temacie
Wszystko jest fajnie, tylko ten temat taki troszkę nieadekwatny...co powiesz na Młody hipochondryk ??? Ps. Nie miało to zabrzmieć uszczypliwie...tylko taka moja refleksja :mysli:

a moze to czesto idzie w parze? moze sie myle..

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 11:20

Czarny napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Najbardziej się cieszę, że wciąż udzielacie się w moim temacie
co powiesz na Młody hipochondryk ??? Ps. Nie miało to zabrzmieć uszczypliwie...tylko taka moja refleksja :mysli:

W żadnym wypadku nie brzmi uszczypliwie. Na pewno w całym moim 20 letnim życiu przypisywałem sobie już kilka chorób, przez które nieźle panikowałem. Zazwyczaj mijało mi samo, charakterystyczny "objaw" często po prostu przechodził lub dla własnego spokoju zrobilem jakieś badania i na tym się temat kończył.
W tym przypadku tak nie ma, nie potrafię się przekonać ani w jedną ani w drugą stronę. Objawy, które mam jak mijają to nie na długo.

Jo-asia - Nie 20 Sty, 2013 11:26

tuiteraz napisał/a:
Na pewno w całym moim 20 letnim życiu przypisywałem sobie już kilka chorób, przez które nieźle panikowałem.

tak z ciekawości..możesz wymienić, co to były za choroby?

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 11:33

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Na pewno w całym moim 20 letnim życiu przypisywałem sobie już kilka chorób, przez które nieźle panikowałem.

tak z ciekawości..możesz wymienić, co to były za choroby?

Przypisywałem sobie raka skóry, stwardnienie, chorobe tarczycy, przewlekłą chorobę płuc.

Tyle tak teraz z głowy, pewnie było tego więcej. To takie główne, z ktorymi latałem po lekarzach. Wszystko okazało się być nieprawdą.

Jo-asia - Nie 20 Sty, 2013 11:38

tuiteraz napisał/a:

Przypisywałem sobie raka skóry, stwardnienie, chorobe tarczycy, przewlekłą chorobę płuc.

to było przed depresją? czy po?

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 11:50

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz napisał/a:

Przypisywałem sobie raka skóry, stwardnienie, chorobe tarczycy, przewlekłą chorobę płuc.

to było przed depresją? czy po?

Przed. Przed takim dużym epizodem, z którym już sobie sam nie radziłem w żaden sposób.
Choć odkąd pamiętam to miałem już różne stany depresyjne, nerwicowe. Często się bałem różnych głupich sytuacji lub dołowałem się mocno *p****.

W moim otoczeniu już tak w połowie gimnazjum zaczynały się zabawy z alkoholem, papierosami. Nigdy jakoś mnie to nie kręciło i jak na ironię też dołowało mocno, bo nie miałem zbyt wielu kumpli. Nie miałem z kim wyjść, normalnie pogadać. Albo maniacy komputerowi, którzy wychodzili z domu tylko w drodze do szkoły, albo eksperymentujące z używkami towarzystwo i ew. sportowcy, którzy cały dzień na boisku. I tak sobie dzieliłem ludzi na te trzy kategorie i do żadnej nie potrafiłem się przypisać. W końcu nastał taki czas, że spróbowałem tego alkoholu, wiadomo, na początku nie było super, ale z czasem się zaczynałem utwierdzać, że to nie jest takie złe, a ci ludzie to wcale nie są tak zdegenerowani jak przypuszczałem. I tak się to wszystko zaczęło... Zszedłem w sumie trochę z tematu.

staaw - Nie 20 Sty, 2013 11:53

Wiesz co młody JESZENIEpijaku? Na mojego nosa jeżeli nie weźmiesz się poważnie za swoją nerwicę/urojenia to masz spore szanse by się uzależnić...
szymon - Nie 20 Sty, 2013 11:57

masz kolegów, przyjaciół? jakieś zajęcia, to co lubisz robić najbardziej?

Ty z nudów wymyślasz coraz to nowsze choroby, w tym alkoholizm?
ile dni nie pijesz?

może Twoja choroba nazywa się "wynajdowanie sobie chorób" ? :skromny:

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 12:03

staaw napisał/a:
Wiesz co młody JESZENIEpijaku? Na mojego nosa jeżeli nie weźmiesz się poważnie za swoją nerwicę/urojenia to masz spore szanse by się uzależnić...

Pijaku na pewno, BYĆ MOŻE jeszczeNIEalkoholiku. Być może "na Twojego nosa" to trafne spostrzeżenie, ale aktualne około 2-3 lata temu?

szymon napisał/a:
masz kolegów, przyjaciół? jakieś zajęcia, to co lubisz robić najbardziej?

Ty z nudów wymyślasz coraz to nowsze choroby, w tym alkoholizm?
ile dni nie pijesz?

może Twoja choroba nazywa się "wynajdowanie sobie chorób" ? :skromny:

Kolegów jakiś tam mam, ale niestety już nie na osiedlu. Każde wyjscie na osiedlu z kolegami było równoznaczne z piciem piwa. Przyjaciół nie mam, mam dziewczynę. Zajęć trochę mam, choć w takich stanach kompletnie mnie one nie interesują.

Nie wiem czy to jest takie 100% wymyślanie chorób. Tak znikąd mi się to nie bierze, pewne objawy mam, które pasują do danej choroby.

Policzyłem. Nie piję 36 dni

Jo-asia - Nie 20 Sty, 2013 12:05

szymon napisał/a:
może Twoja choroba nazywa się "wynajdowanie sobie chorób" ? :skromny:

i to, że przed depresją..znajdowałeś choroby, które dało się bezwzględnie wykluczyć..choroby umysłu już do nich nie należą

co ja bym zrobiła?
poszłabym nie do psychologa a terapeuty..
tuiteraz napisał/a:
bo nie miałem zbyt wielu kumpli

podobnie jak ja, a wynika to z wielu problemów emocjonalnych..a pracując nad sobą, je odnajduję i siebie prostuję..rozumiem..akceptuję

szymon - Nie 20 Sty, 2013 12:07

i jak się czujesz z tymi 36 dniami? lepiej? :D
jozef1405 - Nie 20 Sty, 2013 12:12

tak na moje to ty byś chciał byc inny, lepszy od tych wszystkich zwykłych -sportowców, komputreowców i tym sobie głowe zapieprzasz.
Najłatwiej wbic sie w towarzystwo alkoholu ale najtrudniej z niego wyjśc.
Chciał bym byc w twoim wieku i zauwarzyc problem, co kolwiek tobie jest to nie lekcewaz tego :okok:

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 12:15

Jo-asia napisał/a:
szymon napisał/a:
może Twoja choroba nazywa się "wynajdowanie sobie chorób" ? :skromny:

i to, że przed depresją..znajdowałeś choroby, które dało się bezwzględnie wykluczyć..choroby umysłu już do nich nie należą

co ja bym zrobiła?
poszłabym nie do psychologa a terapeuty..

Nie bardzo wiem czym to się różni, ale psycholog, do której chodze stwierdziła, że przeprowadzi ze mną tę terapię i skupimy się na tym problemie i będziemy się regularnie spotykać. Zamierzam jeszcze iść do psychiatry, który jest gabinet obok po coś co mam nadzieję zniweluje mi te stany, bo strasznie mnie to już męczy. Psycholog co prawda powiedziała, że czy będę coś brał czy nie to zależy wyłącznie ode mnie, bo powiem lekarzowi jak się czuję i na pewno coś zapisze, ale że to musi iść w parze z psychoterapią, bo samymi lekami tego nie wyleczę.

szymon napisał/a:
i jak się czujesz z tymi 36 dniami? lepiej? :D

Czuję się dobrze tylko z tego powodu, że nie piję tyle dni i sobie z tym radzę. A biorąc pod uwagę całokształt to czuję się dosyć kiepsko przez to co mam w głowie i ciężko mi się cieszyć życiem.

jozef1405 napisał/a:
tak na moje to ty byś chciał byc inny, lepszy od tych wszystkich zwykłych -sportowców, komputreowców i tym sobie głowe zapieprzasz.
Najłatwiej wbic sie w towarzystwo alkoholu ale najtrudniej z niego wyjśc.
Chciał bym byc w twoim wieku i zauwarzyc problem, co kolwiek tobie jest to nie lekcewaz tego :okok:

Właśnie jest na odwrót. Chciałem być tacy jak oni, biegać sobie cały dzień po boisku i fajnie. Tylko mnie to nie kręciło. Nie uważałem siebie nigdy za kogoś lepszego. Bardziej za innego, który nie pasuje do ludzi.

szymon - Nie 20 Sty, 2013 12:21

poczytaj sobie jakąś książkę o rozwoju osobistym, jest ich dużo
jozef1405 - Nie 20 Sty, 2013 12:35

to masz sytuace odwotną chcecz byc na siłe taki jak inni, a tak sie nieda tak jest do d..y,
bez ironi, ale czy tobie kiedyś ktoś nie zakazywał spedzac czasu z tymi innymi ludzmi co robią zwykłe rzeczy

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 12:55

szymon napisał/a:
poczytaj sobie jakąś książkę o rozwoju osobistym, jest ich dużo

szczerze mówiąc jestem bardzo sceptycznie nastawiony do takich rzeczy. Miałem coś takiego na uczelni i dla mnie to było zwyczajne lanie wody. Jakieś wynajdowanie w sobie motywacji, kreatywności itp. Mi zależy na tym, by normalnie żyć, mieć normalnie w głowie nie zadręczać się i nie zamęczać wieloma rzeczami i przede wszystkim najzwyczajniej cieszyć się z życia.

jozef1405 napisał/a:
to masz sytuace odwotną chcecz byc na siłe taki jak inni, a tak sie nieda tak jest do d..y,
bez ironi, ale czy tobie kiedyś ktoś nie zakazywał spedzac czasu z tymi innymi ludzmi co robią zwykłe rzeczy

Wybacz, ale nie bardzo zrozumiałem co masz na myśli :(
Nikt mi nic nie zakazywał

szymon - Nie 20 Sty, 2013 13:01

a do czego jesteś niesceptycznie nastawiony? :D
piekna lasiczka - Nie 20 Sty, 2013 13:01

tuiteraz napisał/a:

Przypisywałem sobie raka skóry, stwardnienie, chorobe tarczycy, przewlekłą chorobę płuc.


I jak sie "wyleczyles" z tych urojonych chorob? Moze zastosuj ta sama metode do alkoholizmu?

staaw - Nie 20 Sty, 2013 13:06

tuiteraz napisał/a:
szymon napisał/a:
poczytaj sobie jakąś książkę o rozwoju osobistym, jest ich dużo

szczerze mówiąc jestem bardzo sceptycznie nastawiony do takich rzeczy. Miałem coś takiego na uczelni i dla mnie to było zwyczajne lanie wody. Jakieś wynajdowanie w sobie motywacji, kreatywności itp.

Moim zdaniem ten "rozwój" który wykładano Ci na uczelni to zwykłe pranie mózgu mające na celu zrobienie z Ciebie posłusznego trybika w korporacyjnej maszynie.
Ja pod pojęciem "rozwój osobisty" rozumiem życie w zgodzie ze sobą poprzez wzbogacanie życia duchowego.
Od oglądania wartościowych filmów, poprzez czytanie książek do modlitwy i medytacji...

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 13:11

szymon napisał/a:
a do czego jesteś niesceptycznie nastawiony? :D

w sumie... dobre pytanie :P Chyba do wszystkiego tak podchodzę

piekna lasiczka napisał/a:
tuiteraz napisał/a:

Przypisywałem sobie raka skóry, stwardnienie, chorobe tarczycy, przewlekłą chorobę płuc.


I jak sie "wyleczyles" z tych urojonych chorob? Moze zastosuj ta sama metode do alkoholizmu?

Łasiczko, napisałem jedno zdanie niżej :)
Cytat:
To takie główne, z ktorymi latałem po lekarzach. Wszystko okazało się być nieprawdą.

Tutaj też się diagnozowałem przecież, ale cały czas odnoszę wrażenie, że po prostu nikt nie podszedł do mnie poważnie. Zobaczyli młodego gościa i od razu stwierdzili, że to nie może być to, nawet się nie upija...

Jo-asia - Nie 20 Sty, 2013 13:15

tuiteraz napisał/a:
cały czas odnoszę wrażenie, że po prostu nikt nie podszedł do mnie poważnie.

Ty, odnosisz takie wrażenie
ja, podchodzę do tego..Ciebie poważnie

szymon - Nie 20 Sty, 2013 13:16

tuiteraz napisał/a:
szymon napisał/a:
a do czego jesteś niesceptycznie nastawiony? :D

w sumie... dobre pytanie :P Chyba do wszystkiego tak podchodzę


to moze solidny wpiedol by Ci pomógł :)
reflektujesz?

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 13:16

staaw napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
szymon napisał/a:
poczytaj sobie jakąś książkę o rozwoju osobistym, jest ich dużo

szczerze mówiąc jestem bardzo sceptycznie nastawiony do takich rzeczy. Miałem coś takiego na uczelni i dla mnie to było zwyczajne lanie wody. Jakieś wynajdowanie w sobie motywacji, kreatywności itp.

Moim zdaniem ten "rozwój" który wykładano Ci na uczelni to zwykłe pranie mózgu mające na celu zrobienie z Ciebie posłusznego trybika w korporacyjnej maszynie.
Ja pod pojęciem "rozwój osobisty" rozumiem życie w zgodzie ze sobą poprzez wzbogacanie życia duchowego.
Od oglądania wartościowych filmów, poprzez czytanie książek do modlitwy i medytacji...

Rozwój duchowy, modlitwa, medytacja. Ja do takich rzeczy chyba nie dorosłem, nie wiem, ale nie odczuwam nawet najmniejszej potrzebny zagłębiać się w takie rzeczy. Nie chciałbym ciągnąć tego tematu, bo dla mnie jest on tak odległy i abstrakcyjny, że naprawdę w żaden sposób mnie to nie interesuje. Nie żebym myślał ogólnie, że to głupie, zbędne i to jedna wielka bzdura, ale po prostu w moim przypadku na 100% nie jest to droga do poprawy mojego ogólnego stanu psychicznego

szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
szymon napisał/a:
a do czego jesteś niesceptycznie nastawiony? :D

w sumie... dobre pytanie :P Chyba do wszystkiego tak podchodzę


to moze solidny wpiedol by Ci pomógł :)
reflektujesz?

Myślę, że podziękuję :P
Ja do wszystkiego podchodzę neutralnie. Dla mnie szklanka nie jest ani do połowy pełna, ani do połowy pusta. Dla mnie jest napełniona do połowy.

piekna lasiczka - Nie 20 Sty, 2013 13:20

tuiteraz napisał/a:

Łasiczko, napisałem jedno zdanie niżej :)
Cytat:
To takie główne, z ktorymi latałem po lekarzach. Wszystko okazało się być nieprawdą.

Tutaj też się diagnozowałem przecież, ale cały czas odnoszę wrażenie, że po prostu nikt nie podszedł do mnie poważnie. Zobaczyli młodego gościa i od razu stwierdzili, że to nie może być to, nawet się nie upija...


Jezeli w innych przypadkach wystarczyla tylko diagnoza i choroba minela to moze przy alkoholizmie znajdz sobie jakiegos lekarza z bardzo bardzo duzym autorytetem, jakiegos takiego mistrza w branzy, najlepszego itp i moze jak on ci postawi diagnoze to uwierzysz? Albo idz do 20 roznych psychiatrow. Jezeli kazdy jeden powie ze nie masz problemu to moze to ci pomoze? A potem jak juz pozbedziesz sie iluzji to zajmiesz sie nerwica i innymi rzeczami ktore sa prawdzia przyczyna problemu.

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 13:24

piekna lasiczka napisał/a:
tuiteraz napisał/a:

Łasiczko, napisałem jedno zdanie niżej :)
Cytat:
To takie główne, z ktorymi latałem po lekarzach. Wszystko okazało się być nieprawdą.

Tutaj też się diagnozowałem przecież, ale cały czas odnoszę wrażenie, że po prostu nikt nie podszedł do mnie poważnie. Zobaczyli młodego gościa i od razu stwierdzili, że to nie może być to, nawet się nie upija...


Jezeli w innych przypadkach wystarczyla tylko diagnoza i choroba minela to moze przy alkoholizmie znajdz sobie jakiegos lekarza z bardzo bardzo duzym autorytetem, jakiegos takiego mistrza w branzy, najlepszego itp i moze jak on ci postawi diagnoze to uwierzysz? Albo idz do 20 roznych psychiatrow. Jezeli kazdy jeden powie ze nie masz problemu to moze to ci pomoze? A potem jak juz pozbedziesz sie iluzji to zajmiesz sie nerwica i innymi rzeczami ktore sa prawdzia przyczyna problemu.

Nie wiem czy uwierzę. Niemniej jednak wydaje mi się, że znalazłby się ktoś kto mój alkoholizm by potwierdził. Jestem na takim etapie, że właśnie ciężko stwierdzić po której stronie jestem. Przecież i tutaj, w moim temacie opinie były podzielone.

Jo-asia - Nie 20 Sty, 2013 13:25

tuiteraz napisał/a:
Nie żebym myślał ogólnie, że to głupie, zbędne i to jedna wielka bzdura, ale po prostu w moim przypadku na 100% nie jest to droga do poprawy mojego ogólnego stanu psychicznego

wiesz, ja akurat jestem na etapie zauważania, jak mój umysł próbuje na wszelkie sposoby ukrywać przede mną prawdę..o mnie..moich uczuciach
czytając to Twoje zdanie, dokładnie to samo pomyślałam o Tobie
w 100%..coś kryje się za Twoją, tego negacją ;)

wampirzyca - Nie 20 Sty, 2013 13:27

tuiteraz napisał/a:
Dlatego więc zastanawiam się na jakiej podstawie można wywnioskować, że to u mnie jest nerwica, a nie też po odstawieniu alkoholu?


ha...wiedziałam że tak pomyslisz :) mogłam to inaczej sprecyzować....

jeśli to co czytałam w twoim wątku jest napisane szczerze ..a tak mniemam....to dałabym sobie rękę uciąć i co tam jeszcze że to objawy nerwicy.....znam w moim otoczeniu jedną taką osobę i wyszła z tego dziadostwa bo ja wiem i ci wierzę że to bardzo męczące jest....i wykańczające....

ale musisz znalezc przyczynę....i współpracować z psychoterapetą....

staaw - Nie 20 Sty, 2013 13:31

piekna lasiczka napisał/a:

Albo idz do 20 roznych psychiatrow. Jezeli kazdy jeden powie ze nie masz prob
wlemu to moze to ci pomoze? A potem jak juz pozbedziesz sie iluzji to zajmiesz sie nerwica i innymi rzeczami ktore sa prawdzia przyczyna problemu.

Dokładni tak. Ja dzisiaj WIEM że gdybym leczył depresję w wieku 14 lat, najprawdopodobniej oszczędził bym wiele bólu najliższym...
Oczywiście nie mam gwarancji czy w inne g***o bym nie wdepnął więc żadnego z minionych dni nie żałuję. Doświadczenia te pomogły mi stać się tym kim dzisiaj jestem...

piekna lasiczka - Nie 20 Sty, 2013 13:32

tuiteraz napisał/a:
Niemniej jednak wydaje mi się, że znalazłby się ktoś kto mój alkoholizm by potwierdził. Jestem na takim etapie, że właśnie ciężko stwierdzić po której stronie jestem. Przecież i tutaj, w moim temacie opinie były podzielone.


Czyli jezeli ktos nie potwierdza alkoholizmu to nie wierzysz a jak ktos potwierdzi to tez nie uwierzysz? Wtedy nigdy nie znajdziesz odpowiedzi. Musisz znalesc sobie wyznacznik ktorym dla wiekszosci ludzi jest poprostu lekarz. Nie mam pojecia co moze byc twoim. Mysle tez ze zyje ci sie poprostu za dobrze. Jakby mial jakies wielkie problemy to bys sie nie zastanawial nad czyms takim.

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 13:47

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Nie żebym myślał ogólnie, że to głupie, zbędne i to jedna wielka bzdura, ale po prostu w moim przypadku na 100% nie jest to droga do poprawy mojego ogólnego stanu psychicznego

wiesz, ja akurat jestem na etapie zauważania, jak mój umysł próbuje na wszelkie sposoby ukrywać przede mną prawdę..o mnie..moich uczuciach
czytając to Twoje zdanie, dokładnie to samo pomyślałam o Tobie
w 100%..coś kryje się za Twoją, tego negacją ;)

Nie wiem co się może kryć, ale modlitwa i medytacja to dla mnie po prostu zupełnie abstrakcyjne tematy, w ogóle nie odczuwam potrzeby zagłębiania się w nie. Tak zwyczajnie.

wampirzyca napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Dlatego więc zastanawiam się na jakiej podstawie można wywnioskować, że to u mnie jest nerwica, a nie też po odstawieniu alkoholu?


ha...wiedziałam że tak pomyslisz :) mogłam to inaczej sprecyzować....

jeśli to co czytałam w twoim wątku jest napisane szczerze ..a tak mniemam....to dałabym sobie rękę uciąć i co tam jeszcze że to objawy nerwicy.

Napisałem szczerze. Z tą ręką to tak samo powiedziała psycholog. Ale wiesz, znów nachodzą mnie skrajne mysli typu, że np. czegoś nie powiedziałem, że coś co dla mnie jest niezwiązane z tematem może rozwiać wątpliwości. Przecież w tej chorobie też występuje objaw, że się wiele rzeczom zaprzecza, wydaje się, że są nieistotne, a okazują się ważne.

piekna lasiczka napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Niemniej jednak wydaje mi się, że znalazłby się ktoś kto mój alkoholizm by potwierdził. Jestem na takim etapie, że właśnie ciężko stwierdzić po której stronie jestem. Przecież i tutaj, w moim temacie opinie były podzielone.

Czyli jezeli ktos nie potwierdza alkoholizmu to nie wierzysz a jak ktos potwierdzi to tez nie uwierzysz? Wtedy nigdy nie znajdziesz odpowiedzi. Musisz znalesc sobie wyznacznik ktorym dla wiekszosci ludzi jest poprostu lekarz. Nie mam pojecia co moze byc twoim. Mysle tez ze zyje ci sie poprostu za dobrze. Jakby mial jakies wielkie problemy to bys sie nie zastanawial nad czyms takim.

Możliwe, że też nie uwierzę, bo przecież inni to wykluczyli. I znowu błędne koło, a wyznacznika znaleźć nie umiem. Jeśli chodzi o większe problemy, to miałem już wcześniej takie mysli, że jeżeli *p**** tak mi potrafią zaprzątać głowę i mogę tak fatalnie się czuć momentami (to nie jest związane z tematyką alkoholizmu) to co będzie jak już będę musiał sam żyć na własny rachunek, zaczną się prawdziwe kłopoty i jak z tym sobie będę radził, czy w ogóle sobie będe radził czy strzele se w łeb.

wampirzyca - Nie 20 Sty, 2013 13:57

piekna lasiczka napisał/a:
Mysle tez ze zyje ci sie poprostu za dobrze. Jakby mial jakies wielkie problemy to bys sie nie zastanawial nad czyms takim.


i z tym sie nie zgodzę..............bo dla niego to są wielkie problemy..

dla mnie nie ma większych lub mniejszych problemów....jeśli coś zaczyna chłopakowi przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu...w normalnym życiu to jest to duży problem i nie wolno tego bagatelizować...

staaw - Nie 20 Sty, 2013 13:58

tuiteraz napisał/a:


Nie wiem co się może kryć, ale modlitwa i medytacja to dla mnie po prostu zupełnie abstrakcyjne tematy, w ogóle nie odczuwam potrzeby zagłębiania się w nie. Tak zwyczajnie.

A wierzysz w cokolwiek?
Nie musi to być Bóg. Może być idea, nauka, pasja...

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 14:14

staaw napisał/a:
tuiteraz napisał/a:


Nie wiem co się może kryć, ale modlitwa i medytacja to dla mnie po prostu zupełnie abstrakcyjne tematy, w ogóle nie odczuwam potrzeby zagłębiania się w nie. Tak zwyczajnie.

A wierzysz w cokolwiek?
Nie musi to być Bóg. Może być idea, nauka, pasja...

Ja w Boga wierzę. Wierzę, że ktoś za tym "wszystkim" stoi jednak nie ingeruje w żaden sposób. Nie wierzę w to, że modlitwa może cokolwiek zmienić w mojej sytuacji i nagle doznam olśnienia, zdarzy się cud, ze zacznę funkcjonować w pełni normalnie i zawdzięczać to będę modlitwie.

Nie bardzo natomiast rozumiem pojęcie wiary w pasję, naukę.

szymon - Nie 20 Sty, 2013 14:19

tuiteraz napisał/a:
Dla mnie szklanka nie jest ani do połowy pełna, ani do połowy pusta. Dla mnie jest napełniona do połowy.


1. Twoja szklanka jest brudna i wyszczerbiona
2. wodę masz w niej brudną i jest lodowata
3. ogólnie wszystko jest do du**, bo sam nie wiem czego chcę, a chcę to natychmiast!!! :glupek:

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 14:26

szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Dla mnie szklanka nie jest ani do połowy pełna, ani do połowy pusta. Dla mnie jest napełniona do połowy.


3. ogólnie wszystko jest do du**, bo sam nie wiem czego chcę, a chcę to natychmiast!!! :glupek:

Wiem czego chcę, ale nie wiem jak to osiągnąć :(

szymon - Nie 20 Sty, 2013 14:28

najlepiej zadaj sobie szczere pytanie i szczerze sobie na nie odpowiedz fsdf43t
staaw - Nie 20 Sty, 2013 14:58

tuiteraz napisał/a:

Ja w Boga wierzę. Wierzę, że ktoś za tym "wszystkim" stoi jednak nie ingeruje w żaden sposób.

Pewnie że nie ingeruje, strzelił sobie w kolano dając wolną wolę człowiekowi. Teraz chcesz być chory to cierp...
tuiteraz napisał/a:

Nie wierzę w to, że modlitwa może cokolwiek zmienić w mojej sytuacji i nagle doznam olśnienia, zdarzy się cud, ze zacznę funkcjonować w pełni normalnie i zawdzięczać to będę modlitwie.

Jaka modlitwa? Koncert życzeń do Boga połączony z ofiarą odklepania formułek?
Z pewnością nie pomoże...
Modlitwa jest potrzebna Tobie byś się wyciszył, zastanowił czy to czego chcesz to zachcianka czy cel do którego chcesz dążyć nie zważając na trudy...
tuiteraz napisał/a:


Nie bardzo natomiast rozumiem pojęcie wiary w pasję, naukę.

Ja też... Są jednak ludzie którzy poświęcają swoje życie zgłębianiu nauki i zdają się być szczęśliwi, niektórzy nawet odkrywają że przez przypadek to wszystko nie mogło powstać...

Bardziej chodziło mi o to czy jesteś zdolny uwierzyć w coś bez zastrzeżeń w świecie gdzie większość uważa że to kim jesteś zależy od tego ile masz?

estella - Nie 20 Sty, 2013 15:18

a mi przez te parę dni modlitwa dała dużo, za każdym razem jak się źle czuję, proszę o siłę i wytrwanie. Mam swojego ulubionego świętego i wszystko jakoś jest lżejsze. Modlitwa uspokaja-pomaga-i daje nadzieję, że wyjdziemy z tego g***a.
tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 15:42

staaw napisał/a:

Bardziej chodziło mi o to czy jesteś zdolny uwierzyć w coś bez zastrzeżeń w świecie gdzie większość uważa że to kim jesteś zależy od tego ile masz?

Jestem zdolny uwierzyć. W sumie jakoś specjalnie nie dostrzegłem, jak to określiłeś, że większość uważa to kim jesteś zależy od tego ile masz.

staaw - Nie 20 Sty, 2013 15:47

tuiteraz napisał/a:
W sumie jakoś specjalnie nie dostrzegłem, jak to określiłeś, że większość uważa to kim jesteś zależy od tego ile masz.

Może to kolejny dowód że nie jesteś alkoholikiem?
Ja pół życia czułem się gorszy.... bo nie miałem kasy....

estella - Nie 20 Sty, 2013 15:55

pieniądze nie są wszystkim-ceni się to co jest w człowieku. Każdy potrafi wydobyć z siebie piękno!
tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 15:56

staaw napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
W sumie jakoś specjalnie nie dostrzegłem, jak to określiłeś, że większość uważa to kim jesteś zależy od tego ile masz.

Może to kolejny dowód że nie jesteś alkoholikiem?
Ja pół życia czułem się gorszy.... bo nie miałem kasy....

Kurcze, nie widze związku. Nigdy nie uważałem, że grubość portfela świadczy o tym kto jaki jest ani też specjalnie nie zastanawiałem się ile kto ma. Sam na finanse nie narzekam. Wiadomo, nie ma rewelacji ale też nie mogę napisać, że mi czegoś brakuje w tej kwestii. Alkoholikami są przecież zarówno bezdomni jak i osoby, które gotówką się podcierają po wypróżnieniu...

staaw - Nie 20 Sty, 2013 15:59

Ja pisałem o swoim poczuciu niższości kiedy piłem...
Tak widziałem świat...

estella - Nie 20 Sty, 2013 16:17

ja tam tylko myślę że jak chlam to jestem wstrętna i nigdy męża nie znajdę:) he he he
staaw - Nie 20 Sty, 2013 16:21

Fakt... Po pijaku łatwiej o kochanka... :p
estella - Nie 20 Sty, 2013 16:34

głupi czy co? ja nie chcę kochanka ja o mężu mażę :) i o dzieciach:) ale to nie taki post Szymonie
staaw - Nie 20 Sty, 2013 16:42

Jak nie będziesz piła to pewnie i o męża łatwiej będzie...
estella - Nie 20 Sty, 2013 16:50

pewnie tak... masz rację
piekna lasiczka - Nie 20 Sty, 2013 17:08

wampirzyca napisał/a:

i z tym sie nie zgodzę..............bo dla niego to są wielkie problemy..


Chodziło mi o to ze jakby mial jakies prawdziwe problem to by nie mial czasy ani sily sie zastanawiac czy jest alkoholikiem czy nie. Obojetne co np jakby polamal sobie rece i by go wlozyli do gipu to by raczej myslal jak sobie otworzyc drzwi do mieszkania albo zrobic kanapke a nie jakies urojone chorobry. Moze to drastyczny przyklad ale cokolwiek, jakby mu brakowalo kasy, mial kilka kochanek i musial sie ukrywac, probowal sie odchudzac a by nie szlo, na studiach by nie szlo. Masz jakies inne problemy tuiteraz czy tylko te urojone choroby?

piekna lasiczka - Nie 20 Sty, 2013 17:14

tuiteraz napisał/a:
a wyznacznika znaleźć nie umiem.


To moze najpierw poszukaj wyznacznika, czegos lub kogos kogo zdanie lub opinia jest dla ciebie na tyle wiarygodna ze uwierzysz w to co ta osoba do ciebie mowi. Jezeli uwarzasz ze lekarze cie lekcewarza to poszukaj takiego przy ktorym poczujesz sie wazny, nielekcewazony i przy ktorym bedziesz mial wrazenie ze tak doglebnie przeanalizowal twoj problem ze nie mozna miec juz zadnych watpliwosci? Moze umow sie na kilka wizyt pod rzad, a noz cos innego niz alkoholizm wyjdzie po drodze?

tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 18:13

staaw napisał/a:
Ja pisałem o swoim poczuciu niższości kiedy piłem...
Tak widziałem świat...

Ok, teraz już rozumiem, co chciałeś mi przekazać. Ja tak nie miałem.

piekna lasiczka napisał/a:
wampirzyca napisał/a:

i z tym sie nie zgodzę..............bo dla niego to są wielkie problemy..


Chodziło mi o to ze jakby mial jakies prawdziwe problem to by nie mial czasy ani sily sie zastanawiac czy jest alkoholikiem czy nie. Obojetne co np jakby polamal sobie rece i by go wlozyli do gipu to by raczej myslal jak sobie otworzyc drzwi do mieszkania albo zrobic kanapke a nie jakies urojone chorobry. Moze to drastyczny przyklad ale cokolwiek, jakby mu brakowalo kasy, mial kilka kochanek i musial sie ukrywac, probowal sie odchudzac a by nie szlo, na studiach by nie szlo. Masz jakies inne problemy tuiteraz czy tylko te urojone choroby?

Ja rozumiem co miałaś na mysli z tymi większymi problemami. Jakieś tam mam, jak każdy, większe i mniejsze. Nic mi jednak tak nie zaprząta głowy i problemem nie jest wyłącznie wynajdywanie sobie chorób. Ja już takie myśli, które nie dają mi spokoju nawet na moment miałem. Właśnie wtedy jak leczyłem depresję. Tyczyło się to zupełnie innego problemu, ale czułem się bardzo podobnie jak teraz. Brak chęci do czegokolwiek i wieczny niepokój, lęk i poddenerwowanie. Warzywo. Co prawda teraz nie trwa to non stop i nie ma takiego nasilenia jak wtedy. Obecnie jakoś funkcjonuję i sobie radzę, wtedy nie było na to szansy.

Ogólnie moje dolegliwości i stany psychiczne nigdy nie były proporcjonalne do wagi problemu. To taka skrajna fala, raz jest super dobrze, a raz mega tragicznie, rzadko jest mi tak zwyczajnie. Ale i tak... to wszystko nerwice, depresje nie wykluczają alkoholizmu, który może być przecież głównym powodem całej reszty

wampirzyca - Nie 20 Sty, 2013 19:49

piekna lasiczka napisał/a:
jakies prawdziwe problem to by nie mial czasy ani sily sie zastanawiac czy jest alkoholikiem czy nie. Obojetne co np jakby polamal sobie rece i by go wlozyli do gipu to by raczej myslal jak sobie otworzyc drzwi do mieszkania albo zrobic kanapke a nie jakies urojone chorobry. Moze to drastyczny przyklad ale cokolwiek, jakby mu brakowalo kasy, mial kilka kochanek i musial sie ukrywac, probowal sie odchudzac a by nie szlo, na studiach by nie szlo


powiem że wątpię żeby wtedy nie myślał zwłaszcza jakby złamał rękę i miał jeszcze wiecej czasu bo był na zwolnieniu........

reszte przykładów uważam za wręcz głupie.... :mysli:

a po za tym uważam że nie za bardzo zrozumiałaś co napisałam :bezradny:

a po za tym Łasica ilośc błędów jakie robisz pisząc jest porażająca....wrrr

Czarny - Nie 20 Sty, 2013 21:34

Cytat:
alkoholizmu, który może być przecież głównym powodem całej reszty
Nie !!! Ta cała reszta i potrzeba doznania ulgi, może Cię w końcu rzeczywiście doprowadzić do jakiegoś uzależnienia. Skup się na swoim istotnym problemie z nerwicą, nie bagatelizuj go szukając innych.Pozdrawiam :luzik:
tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 22:16

Czarny napisał/a:
Cytat:
alkoholizmu, który może być przecież głównym powodem całej reszty
Skup się na swoim istotnym problemie z nerwicą, nie bagatelizuj go szukając innych.Pozdrawiam :luzik:

Do psychologa chodzę raz w tygodniu, ale odnoszę wrażenie, że jakoś stoję w miejscu i takie 50 min rozmowy w gabinecie wydaje się rozmową o wszystkim i o niczym prowadzącą donikąd.

W zależności jak się będę czuł rankiem zdecyduję czy nie umówić się na wizytę z lekarzem po jakieś środki łagodzące moje stany, bo ciężko tak funkcjonować, a trwa to już długo i nie przechodzi.

Wiem, że powinienem skończyć z tym kompulsywnym czytaniem, ale... ale poczytałem sobie inne forum dot. tego samego problemu (trafiłem nawet na Twoje posty Czarny :) ) i zobaczyłem tam więcej wątków osób w zbliżonym wieku do mojego i kolejny raz utwierdziłem się w tym, że moim problemem jest właśnie alkohol, wiele podobieństw dostrzegłem.

Swoją drogą gdy robię test na uzależnienie wychodzi mi, że jestem alkoholikiem.
Kiedy sprawdzam czy AA jest dla mnie (http://www.aa.org.pl/aa5.htm) wychodzi mi, że nie :D

nena - Nie 20 Sty, 2013 23:15

to wlasnie medytacja, czy modlitwa, czy rozwoj osobisty i duchowy, moze ci pomoc, bo w umysle jest sila. jak juz wszystko zawiedzie to wlasnie to ci moze pomoc. Mnie w wychodzeniu z depresji pomoglo wlasnie bieganie do kosciola, czego nigdy wczesniej nie robilam. Poswiecenie sie pasji, nauce, ? jak najbardziej, bo pasja nada twojemu zyciu sens.nie da sie byc szczesliwym i miec pustke w sobie. Znam pare osob ktore odnajduja sens zycie pomagajac innym.Psychiatra? zapisze ci tableteczki co cie wepchnie w nalog.
Ciezko sie wychodzi z lekow przeciwdepersyjnych, uzalezniaja, dosyc szybko, cale zycie biore prochy, z przerwami, i zaluje ze 20 lat temu mi je przepisano, zamiast zaproponowac terapie.
Terapia- jak najbardziej, z dobrym psychologiem, a nie takim , ktory ci mowi ze jak chcesz to bierz tabletki a jak nie to nie.
jesli on uzna ze potrzebujesz pomocy psychiatry , to sam cie tam wysle.ale nie pchaj sie na sile do psychiatry, bo oni szybciutko wpakuja ci leki.

nie wiem czy masz problem z alkoholem, ale jak bedziesz sie tak czul nadal, to byc moze ten problem sie pojawi .

Czarny - Nie 20 Sty, 2013 23:19

tuiteraz napisał/a:


W zależności jak się będę czuł rankiem zdecyduję czy nie umówić się na wizytę z lekarzem po jakieś środki łagodzące moje stany, bo ciężko tak funkcjonować, a trwa to już długo i nie przechodzi.

:D
To miałem na myśli w swoim poście. Znajdź jakąś psychoterapię grupową, lub innego psychologa.Chodzi mi o to żebyś nauczył się żyć z problemem, a nie szukał ulgi w jakichkolwiek wspomagaczach chemicznych-leki,alkohol, itp. Mając świadomość, co jest Twoim problemem idź we właściwym kierunku. Czy Ty słuchasz co Ci mówi psycholog, czy jedynie prowadzisz monolog a w głowie tworzysz własną "diagnozę". Bo Twoja reakcja na wiele napisanych tu wypowiedzi skłania mnie do takich wniosków. Trzymaj Się :D
nena - Nie 20 Sty, 2013 23:19

a z testami jest tak, wiesz jak z podrecznikiem chorob psychicznych i zaburzen osobowosciowych, jak zaczniesz czytac, to wychodzi na to ze zawsze cos mozemy znalezc i przypisac sobie, czyli ze co? ze wszyscy jestesmy swirami? :lol:
pterodaktyll - Nie 20 Sty, 2013 23:21

nena napisał/a:
zawsze cos mozemy znalezc i przypisac sobie, czyli ze co? ze wszyscy jestesmy swirami?

Nie ma ludzi zdrowych, są jeszcze tylko niezdiagnozowani :mgreen:

rybenka1 - Nie 20 Sty, 2013 23:30

pterodaktyll napisał/a:
nena napisał/a:
zawsze cos mozemy znalezc i przypisac sobie, czyli ze co? ze wszyscy jestesmy swirami?

Nie ma ludzi zdrowych, są jeszcze tylko niezdiagnozowani :mgreen:
Pterus :okok: :smieje:
tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 23:41

nena napisał/a:
Psychiatra? zapisze ci tableteczki co cie wepchnie w nalog.
Ciezko sie wychodzi z lekow przeciwdepersyjnych, uzalezniaja, dosyc szybko, cale zycie biore prochy, z przerwami, i zaluje ze 20 lat temu mi je przepisano, zamiast zaproponowac terapie.
Terapia- jak najbardziej, z dobrym psychologiem, a nie takim , ktory ci mowi ze jak chcesz to bierz tabletki a jak nie to nie.
jesli on uzna ze potrzebujesz pomocy psychiatry , to sam cie tam wysle.ale nie pchaj sie na sile do psychiatry, bo oni szybciutko wpakuja ci leki.

nie wiem czy masz problem z alkoholem, ale jak bedziesz sie tak czul nadal, to byc moze ten problem sie pojawi .

Przekonałem się już kiedyś jak ciężko odstawić leki przeciwdepresyjne. Psycholog mi powiedziała, że wg niej dobrze radze sobie obecnie bez nich i terapia ma być podstawą, a jeżeli cały czas będę czuł się kiepsko to mogę iść do lekarza pogadać. Wiem, że te leki uzależniają, ale z jedną różnicą. Uzależniają tylko fizycznie. Ciężko je odstawić, ale jak się przemęczy te kilka tygodni zapomina się o tym. Tak przynajmniej było w moim przypadku.

Zdaję sobie sprawę, że leki nie rozwiążą problemu w żaden sposób, ale pozwalają normalnie funkcjonować. Wydaje mi się, że czasem trzeba wybrać po prostu mniejsze zło. Mając siłę do działania można chyba lepiej i skuteczniej stawić czoła problemowi.

Czarny napisał/a:
Czy Ty słuchasz co Ci mówi psycholog, czy jedynie prowadzisz monolog a w głowie tworzysz własną "diagnozę". Bo Twoja reakcja na wiele napisanych tu wypowiedzi skłania mnie do takich wniosków. Trzymaj Się :D

Po części tak jest, mało mnie przekonuje w tym wszystkim. A jeżeli już to na krótko. Może to mechanizm uzależnienia tak działa, że przedstawiam problem inaczej niż jest naprawdę przez co oszukuję innych. Jednak z drugiej strony nie mam pomysłu jak mógłbym to przedstawić inaczej.

I jeszcze jedno - teraz prawie każdy z moich znajomych jest alkoholikiem. Wyłapuję dosłownie wszystko co związane z alkoholem. Choć znam przynajmniej 2 osoby, które mają na 100% poważny problem, tak w pozostałych przypadkach mam wątpliwości, ale widzę wyraźnie pewne cechy uzależnienia.
Jak kolega elegancko zda kolokwium i mówi "ale się dziś naje**ę" mam ochotę mu powiedzieć - stary, też tak mam, oboje jesteśmy alkoholikami, to koncentracja w okół picia.
Tak samo kiedy sobie teraz przypominam wyjścia we większym gronie. 2-3 piwa, pada hasło: może jeszcze jedno? Wszyscy: no pewnie! I już pojawia mi się myśl, że przynajmniej połowa odczuła głód alkoholowy i ma trudności w zakończeniu picia. Przecież w moim przypadku było tak samo.
Ktoś na facebooku wrzuca jakieś *p**** typu "piątek, film i piwko" to też widzę w nim alkoholika. Mi też jak się nie chciało to sobie browar łoiłem przed telewizorem, a to picie w samotności. Tak samo wpisy typu "jakieś piwko by się wypiło, kto idzie?" To też dla mnie głód i chęć picia o stałych porach (czyt. wieczorami). Tak również miałem.
Wszystko co tu wypisałem to przecież objawy alkoholizmu wg literatury.
Mam to szczęście, że ogarnąłem się zanim poniosłem wiele szkód lub nieszczęście, że za bardzo skupiam się na sobie i nie potrafię uwolnić się od pewnych myśli w żaden sposób.

I znowu się rozpisałem, że chce się Wam to czytać to jestem naprawdę pełen podziwu i uznania :D

Pozdrawiam Was i życzę udanego tygodnia, który już za kilka minut :)

kozlowski - Nie 20 Sty, 2013 23:43

Tui tam ja mam tak jaak ty ale mi nie powiedzieli ze mam nerwice. Chopie ty ladnie oszukujesz sam siebie. Sam wybierasz takich psychologow coo nide stwierdza problemu alkjo. Jak ja bym poszedl na poczatku do zwyklego psychologa to dam se leb uciac ze nie zakwalifikowal mnie jako alkoholik. Ja poszlem od razu do osrodka uza i tam mj z mety uznano mnie za alko choc nawet psyhiatra sie z tym nie zgadzal.
tuiteraz - Nie 20 Sty, 2013 23:48

kozlowski napisał/a:
Tui tam ja mam tak jaak ty ale mi nie powiedzieli ze mam nerwice. Chopie ty ladnie oszukujesz sam siebie. Sam wybierasz takich psychologow coo nide stwierdza problemu alkjo. Jak ja bym poszedl na poczatku do zwyklego psychologa to dam se leb uciac ze nie zakwalifikowal mnie jako alkoholik. Ja poszlem od razu do osrodka uza i tam mj z mety uznano mnie za alko choc nawet psyhiatra sie z tym nie zgadzal.

Możliwe, że oszukuję.
Domyślam się, że nie przeczytałeś mojego tematu w całości tak więc czuję się w obowiązku przypomnieć, że byłem również u terapeuty uzależnień i tak jak Ciebie "z mety" uznano za alkoholika ,tak mnie z mety uznano za nerwicowca. Uważam, że było to złe i w Twoim jak i moim przypadku. Powinni szerzej się przyjrzeć, zaprosić na spotkanie przynajmniej 2-3 razy i dokładnie przeanalizować wszystko. Ja usłyszałem tylko, że skoro się nie upijam i nie zaniedbuję obowiązków to nie jestem alkoholikiem. Na stwierdzenie, że piję za często usłyszałem pytanie "za często w stosunku do czego?". Na stwierdzenie, że z internetowego testu wyszedł mi alkoholizm uslyszałem, że wynik pozytywny otrzyma przynajmniej połowa Polski. To tylko tak w ramach przypomnienia i streszczenia diagnozowania mojej osoby przez specjalistów.

Ale dzięki za wpis, bo widzę, że klepiesz z urządzenia mobilnego, a to nie jest wygodne :D

kozlowski - Pon 21 Sty, 2013 09:56

no widzisz, ja mam kumpla, ktory nie wiem czy swiadomie czy podswiadomie, ale zawsze chodzil do psyhiatrow narkomanow, ktorzy z mety zapisywali mu benzodiazepiny bo sami je walili non stop. Koles mial komfort przez to, bo chodzil non stop nacpany, ale wg zalecen lekarzy. Wiec ja nie rozumiem troche twoich psychologow i lekarzy o twojego osrodka uza. Mi lekarz jak opowiedzialem o swoim piciu to powiedzial, ze to nawet nie jest dla mnie ostatni dzwonek, ale jak tak dalej bede robil to dojde tam gdzie mam zapisane. Wiec poradzil mi, ze lepiej zebym szedl na terapie bo na pewno mi to nie zaszkodzi. Do tego jestem 100 proc DDA wiec chyba lepiej cos robic ze sobą. To co ty zamierzasz robic bo piszesz juz 24 strony a nie ruszyles sie z miejsca.
kj100pn - Pon 21 Sty, 2013 11:16

tuiteraz napisał/a:
kozlowski napisał/a:
Tui tam ja mam tak jaak ty ale mi nie powiedzieli ze mam nerwice. Chopie ty ladnie oszukujesz sam siebie. Sam wybierasz takich psychologow coo nide stwierdza problemu alkjo. Jak ja bym poszedl na poczatku do zwyklego psychologa to dam se leb uciac ze nie zakwalifikowal mnie jako alkoholik. Ja poszlem od razu do osrodka uza i tam mj z mety uznano mnie za alko choc nawet psyhiatra sie z tym nie zgadzal.

Możliwe, że oszukuję.
Domyślam się, że nie przeczytałeś mojego tematu w całości tak więc czuję się w obowiązku przypomnieć, że byłem również u terapeuty uzależnień i tak jak Ciebie "z mety" uznano za alkoholika ,tak mnie z mety uznano za nerwicowca. Uważam, że było to złe i w Twoim jak i moim przypadku. Powinni szerzej się przyjrzeć, zaprosić na spotkanie przynajmniej 2-3 razy i dokładnie przeanalizować wszystko. Ja usłyszałem tylko, że skoro się nie upijam i nie zaniedbuję obowiązków to nie jestem alkoholikiem. Na stwierdzenie, że piję za często usłyszałem pytanie "za często w stosunku do czego?". Na stwierdzenie, że z internetowego testu wyszedł mi alkoholizm uslyszałem, że wynik pozytywny otrzyma przynajmniej połowa Polski. To tylko tak w ramach przypomnienia i streszczenia diagnozowania mojej osoby przez specjalistów.

Ale dzięki za wpis, bo widzę, że klepiesz z urządzenia mobilnego, a to nie jest wygodne :D


Powiem tak
Byłem ostatnio u mądrej, doświadczonej Pani psycholog.
Opowiedziałem jej swoją historię, ile piłem, ile czasu, w jaki sposób, praktycznie codziennie.
Wg testu wychodzi że jestem uzależniony(3 objawy na 3 wymagane) ale powiedziała mi że po pierwsze nie pasuje jej to że sam do niej przyszedłem, po drugie że z bardzo ryzykownego poziomu udało mi się samemu zejść do bezpiecznego pułapu i udaje mi się to kontrolować tak długi czas.
Poradziła mi żebym poszedł sobie na meeting AA, zrobił sobie pierwszy stopień(10 spotkań) i wtedy mam się sam zdiagnozować :szok:

smokooka - Pon 21 Sty, 2013 11:50

Pierwszy krok - 10 spotkań, skąd ci mądrzy terapeuci się biorą? Czyli 120 spotkań i będziesz uzdrowiony? :luzik:
Czarny - Pon 21 Sty, 2013 12:54

kj100pn napisał/a:
, zrobił sobie pierwszy stopień(10 spotkań) i wtedy mam się sam zdiagnozować
Ciekawe po ilu spotkaniach jest drugi...trzeci i kolejny stopień, bo przez prawie trzy lata tych spotkań mi się trochę uzbierało a dalej nie wiem na który wlazłem. Istotnie wiedza poniektórych terapeutów o AA jest powalająca . :beczy:
pterodaktyll - Pon 21 Sty, 2013 13:03

kj100pn napisał/a:
Poradziła mi żebym poszedł sobie na meeting AA, zrobił sobie pierwszy stopień(10 spotkań)

Będziesz się habilitował z tego zagadnienia czy piszesz magisterkę......? :glupek:

tuiteraz - Pon 21 Sty, 2013 13:44

kj100pn napisał/a:

Powiem tak
Byłem ostatnio u mądrej, doświadczonej Pani psycholog.
Opowiedziałem jej swoją historię, ile piłem, ile czasu, w jaki sposób, praktycznie codziennie.
Wg testu wychodzi że jestem uzależniony(3 objawy na 3 wymagane) ale powiedziała mi że po pierwsze nie pasuje jej to że sam do niej przyszedłem, po drugie że z bardzo ryzykownego poziomu udało mi się samemu zejść do bezpiecznego pułapu i udaje mi się to kontrolować tak długi czas.
Poradziła mi żebym poszedł sobie na meeting AA, zrobił sobie pierwszy stopień(10 spotkań) i wtedy mam się sam zdiagnozować :szok:

Pewnie chodziło jej o to, że przyszedł gość, który dużo pił, w sumie sam to ograniczył, ogarnął i wciąż zastanawia się czy ma problem :P Z tym AA to wydaje mi się, że najzwyczajniej w świecie chciała żebyś poznał tych ludzi i sam ocenił czy pasujesz swoim schematem picia i postępowania do nich, bo wg niej nie kwalifikujesz się do takiej standardowej terapii uzależnień. Tak mi się wydaje, na chłopski rozum. Nie wiem z czego się śmiejecie, czy z tego pierwszego stopnia czy z tego, że sam ma się zdiagnozować :P

Ja na spotkaniu AA nigdy nie byłem, więc nie mogę się na ten temat szczególnie wypowiadać, ale tak z ciekawości posłuchałem sobie audycji z tych mitingów i doszedłem do wniosku, że ja raczej bym tam nic szczególnego nie mógł powiedzieć, bo jak tak słuchałem to wszystko kręciło się w okół tego ile strat z powodu picia poniosły osoby mówiące, ile straciły itp. itd. Same negatywne skutki picia. U mnie wręcz przeciwnie. Mi alkohol pomagał. Lubiłem się rozluźnić wlewając sobie kilka piwek. Nie ponosiłem praktycznie żadnych strat z powodu picia oprócz czasowych, finansowych i zdrowotnych, bo te są zawsze. Piłem jednak za dużo i za często i przekroczyłem granicę poczucia tego, że alkohol pomaga i ogólnie jest to fajna sprawa.

Przeczytałem takie mądre słowa
Cytat:
Tragedią młodego człowieka w początkach alkoholizmu jest to, że wie o nim tak mało. Tragedią starego człowieka w nałogu jest to, że wie o nim tak dużo i tak późno...

Wydaje mi się, że na AA chodzą przede wszystkim osoby, których tyczy się druga część powyższego cytatu.
Ja mam narzędzie, które się nazywa Internetem i pewnie gdybym nie poczytał tego wszystkiego, nie zagłębił się w temat nie poznał niektórych historii to zapewne piłbym dalej tak samo. I akurat to, że nie odczuwam obecnie większych negatywnych skutków picia nie oznacza to, że one by nie nadeszły. Każdy przecież z tych "starych ludzi" w nałogu był w pewnym momencie życia na tym samym etapie co ja jestem teraz.

Za bardzo polubiłem piwo, piłem je za często i za dużo. Tego już nie cofnę. Chciałbym wierzyć, że wyhamowałem w porę i znając historię starszych kolegów będę pamiętał do czego to prowadzi. Nie mam najmniejszych podstaw by negować, że kontynuacja mojego picia w taki sam sposób skończyła by się dla mnie nieciekawie.

Mam 21 lat, chciałbym jeszcze trochę pożyć, ale patrząc na całą tą sytuację realnie i krytycznie to prawdopodobieństwo, że już nigdy w życiu nie napiję się alkoholu jest znikome. Czy jestem uzależniony czy znerwicowany czy to i to - wiem, że nawet pół szklanki piwa spowodowałyby u mnie mega wyrzuty sumienia, doły i okropne samopoczucie bo przecież tyle już nie piłem i znowu wszystko od nowa.

Ja bym chętnie chodził na jakąś terapie, rozmawiał o tym itp. ale chętnie z osobami, których styl picia był podobny do mojego, w podobnym wieku. A czegoś takiego po prostu nie ma.

Nie piję ponad miesiąc a cały czas mam te same wątpliwości, lęki.
Nie potrafię ocenić czy moja wcześniejsza ochota na drugie czy trzecie piwo to była zwyczajna ochota jaką mają zdrowi ludzie czy już głód alkoholowy i upośledzenie kontroli. To samo tyczy się wieczorów. Czy miałem ochotę na piwo tak jak zdrowy człowiek czy to głód. Ta granica jest bardzo cienka, wielu moich znajomych zachowuje się podobnie do mnie w tej kwestii, a nikt nie ma takich dylematów.

Tak samo w ostatnim miesiącu nie wiem czy to czego doświadczam to nerwica czy głód alkoholowy. Tego przecież nie da się w żaden sposób zdiagnozować, udowodnić. Dlatego wciąż mi jest ch*****, bo nie wiem co mi jest i nie potrafię się przekonać w ani jedną ani w drugą stronę.

kj100pn - Pon 21 Sty, 2013 14:51

tuiteraz napisał/a:
kj100pn napisał/a:

Powiem tak
Byłem ostatnio u mądrej, doświadczonej Pani psycholog.
Opowiedziałem jej swoją historię, ile piłem, ile czasu, w jaki sposób, praktycznie codziennie.
Wg testu wychodzi że jestem uzależniony(3 objawy na 3 wymagane) ale powiedziała mi że po pierwsze nie pasuje jej to że sam do niej przyszedłem, po drugie że z bardzo ryzykownego poziomu udało mi się samemu zejść do bezpiecznego pułapu i udaje mi się to kontrolować tak długi czas.
Poradziła mi żebym poszedł sobie na meeting AA, zrobił sobie pierwszy stopień(10 spotkań) i wtedy mam się sam zdiagnozować :szok:

Pewnie chodziło jej o to, że przyszedł gość, który dużo pił, w sumie sam to ograniczył, ogarnął i wciąż zastanawia się czy ma problem :P Z tym AA to wydaje mi się, że najzwyczajniej w świecie chciała żebyś poznał tych ludzi i sam ocenił czy pasujesz swoim schematem picia i postępowania do nich, bo wg niej nie kwalifikujesz się do takiej standardowej terapii uzależnień. Tak mi się wydaje, na chłopski rozum. Nie wiem z czego się śmiejecie, czy z tego pierwszego stopnia czy z tego, że sam ma się zdiagnozować :P


Pewnie właśnie o to jej chodziło.
W sumie kiepski ze mnie alkoholik, nawet zespołu abstynencyjnego nie miałem jak przestałem pić :beczy: :beczy:

Tak przy okazji też mam nerwice i próbuje ją leczyć

Alkoholik72 - Pon 21 Sty, 2013 15:32

[quote="tuiteraz"]
kj100pn napisał/a:


Wydaje mi się, że na AA chodzą przede wszystkim osoby, których tyczy się druga część powyższego cytatu.
.

Jest takie stare porzekadło.. kto chce szuka sposobów, a kto nie chce - szuka powodów...
Przyjacielu - na spotkania mojej grupy AA przychodzi 22 letnia dziewczyna, mój najmłodszy podopieczny na 24 lata. Czasami kilka lat doświadczeń wystarczy żeby coś z tym zrobić.
A co? To już twój wybór. Wiesz co możesz robić, wiesz gdzie szukać. Możesz też jak się to czasami zdarza wymyślić swoją własną nową drogę...
Wiek nie jest przeszkodą ( aczkolwiek wielki szacun dla tych którzy próbują zmienić życie bez "pełnego plecaka" doświadczeń... ).
Ale się da. Tylko czy ty już masz dość ? Czy jesteś gotowy się zmienić?
Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam. Możesz zaoszczędzić sobie i swoim bliskim wielu lat cierpień. Decyzja należy do ciebie

tuiteraz - Pon 21 Sty, 2013 16:20

kj100pn napisał/a:

Pewnie właśnie o to jej chodziło.
W sumie kiepski ze mnie alkoholik, nawet zespołu abstynencyjnego nie miałem jak przestałem pić :beczy: :beczy:

Tak przy okazji też mam nerwice i próbuje ją leczyć

Więc masz podobnie do mnie. Nie masz 100% pewności, ale pewien problem dostrzegasz, próbowałeś coś z tym zrobić zasięgnąć porady specjalisty i w sumie nie otrzymałeś żadnej szczególnej odpowiedzi... Może otwórzmy własną grupę wsparcia dla osób niepewnych :D

Alkoholik72 napisał/a:

Jest takie stare porzekadło.. kto chce szuka sposobów, a kto nie chce - szuka powodów...
Przyjacielu - na spotkania mojej grupy AA przychodzi 22 letnia dziewczyna, mój najmłodszy podopieczny na 24 lata. Czasami kilka lat doświadczeń wystarczy żeby coś z tym zrobić.
A co? To już twój wybór. Wiesz co możesz robić, wiesz gdzie szukać. Możesz też jak się to czasami zdarza wymyślić swoją własną nową drogę...
Wiek nie jest przeszkodą ( aczkolwiek wielki szacun dla tych którzy próbują zmienić życie bez "pełnego plecaka" doświadczeń... ).
Ale się da. Tylko czy ty już masz dość ? Czy jesteś gotowy się zmienić?
Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam. Możesz zaoszczędzić sobie i swoim bliskim wielu lat cierpień. Decyzja należy do ciebie

Mądre słowa. Czy ja mam już dość? Mam dość. Tylko widzisz, ja dostrzegłem, że piję za często, za dużo i piwo w moim życiu pojawiało się zdecydowanie za często. Nie potrafiłbym powiedzieć co zniszczył w moim życiu alkohol, bo w sumie nie zniszczył nic. Dawał mi wiele korzyści jak pewnie każdemu z Was kiedyś. Mam jednak tą świadomość, że w przypadku alkoholu taki stan jest do czasu i w pewnym momencie role się zamieniają i nie ja sięgam po alkohol, a alkohol po mnie. Wydaje mi się, że do tego stopnia nie doszedłem. Mam już tę świadomość i wiedzę co będzie się działo dalej jeśli moje picie będzie kontynuowane. Nigdy już nie będę mógł powiedzieć, że nie wiedziałem.

Teraz choćbym nawet odwiedził 100 specjalistów i każdy by mi powiedział, że alkoholikiem nie jestem wiem jedno. Po tym wszystkim co się naczytałem itp. prawdopodobnie alkohol nigdy mi już nie będzie dawał takiej przyjemności jak wcześniej. Boję się tej substancji i wolę z nią nie igrać, ale z drugiej strony czytając różne historie obawiam się, że ta substancja sięgnie po mnie w najmniej oczekiwanym momencie.

Najgorsza jest teraz ta obsesja. To na co zwróciła uwagę moja psycholog. Kiedy jestem w stanie logicznie myśleć (a to rzadko się ostatnio zdarza w tym temacie) jest to jedyna rzecz, która w miarę przekonuje mnie, że rzeczywiście ja mam nerwice, a nie alkoholizm. Mianowicie zwróciła uwagę na to, że ja nie myślę obsesyjnie o tym gdzie i w jaki sposób się tu napić tylko myślę cały czas o tym, że jestem uzależniony i nie da się tego wyleczyć. Podobno to zasadnicza różnica...

I jeszcze jedna rzecz. Ważna. Nie to, ze ja się wypieram czegoś czy co. Gdyby mi terapeutka czy psycholog zaproponowała terapię uzależnień, stwierdziła że się kwalifikuję ja bez żadnych oporów, bicia skorzystałbym z niej!
To samo tyczy się spotkania AA. Choć coraz częściej się zastanawiam czy nie pójść posłuchać zobaczyć jak jest, jak to wszystko wygląda. Boję się tylko dwóch rzeczy. Pierwsza to taka, że stwierdzę, że te osoby miały "grubo" za czasów picia ja sam nie będę miał co powiedzieć, a ich przeżycia będą zupełnie odmienne niż moje. Krótko mówiąc mogę się poczuć jak kretyn, który znów sobie coś ubzdurał i będzie mi jeszcze gorzej.
A druga obawa, najbardziej głupia to taka, że spotkam ojców moich kumpli :D

endriu - Pon 21 Sty, 2013 16:23

tuiteraz, u nas w ośrodku dla uzależnionych jest grupa dla szkodliwie pijących i uczą kontrolowanego picia tuiteraz,
tuiteraz - Pon 21 Sty, 2013 16:38

endriu napisał/a:
tuiteraz, u nas w ośrodku dla uzależnionych jest grupa dla szkodliwie pijących i uczą kontrolowanego picia tuiteraz,

To u Ciebie jest fajnie, u mnie chyba nic takiego nie ma, przynajmniej nie znalazłem czegoś podobnego, a trochę internet przetrzepałem. Ani terapeutka uzaleznien ani psycholog nie wspomniały o czymś takim u mnie.

Poza tym ja nie utraciłem kontroli, tak mi się przynajmniej wydaje, bo nie wiem czy 3 rzadko 4 piwa można uznać za utratę kontroli, choć wiadomo - różnie bywa.

I ostatnia kwestia - ja nie chcę uczyć się pić kontrolowanie. Ja chcę się czuć dobrze bez alkoholu, nie mieć lęków obaw i dziwnych stanów z tym związanych. Jak zdarzy mi się kiedyś tam jeszcze napić, wypić piwo to uznać, że dobra. Wypiłem, stało się. Jedno piwo, żadna tragedia. A ja już widzę scenariusz kiedy gaśnie mi moja kontrolka, która się teraz świeci non stop i wypiję to piwo. Potem się orientuję, ku**a, chłopie co ty narobiłeś, nie piłeś x miesięcy i tera się napiłeś. Zaraz zacznie tobą telepać, wpadniesz w ciąg odczujesz głód i padniesz w rowie, leć na detoks.
To absurdalne, bo nie miałem nigdy w życiu takiej sytuacji, że nachlałem się w 3 du**, że nie wiedziałem gdzie i jak skończyłem, że mnie telepało itp. itd. etc. Mimo tego z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że właśnie w ten sposób zacznę panikować, wrócę tu na forum, stwierdzę, że zapiłem już po mnie i powinienem znaleźć oddział zamknięty.

Kiedy teraz wydaje mi się to absurdalne tak jutro może mi się wydawać bardzo realne i prawdopodobne. Tak samo za 2 godziny może mi znów zacząć walić serce, poczuję silny lęk, dopadnie mnie dół, uznam, że to głód alkoholowy, przeczytam jeszcze raz objawy, które i tak znam już na pamięc, poczuję to samo ze zdwojoną siłą i tak będę nakręcony siedział i się bujał na krześle. I tu jest ten problem, że to faktycznie może być głód alkoholowy, który przez moje nerwice jest jeszcze większy lub sama nerwica.

I dzisiaj sobie jeszcze jedno pomyślałem. Może to moja nerwica uratowała mnie przed wpadnięciem w taki pełnoobjawowy alkoholizm czyt. taki, że po objawach nikt tutaj nie miałby wątpliwości co do mnie. Gdybym tak nie srał i nie czytał tego wszystkiego, nie zgłębiał tematu to prawdopodobnie nieświadomy zagrożenia dalej rozluźniałbym się wieczorami browarami.

kj100pn - Pon 21 Sty, 2013 16:56

endriu napisał/a:
tuiteraz, u nas w ośrodku dla uzależnionych jest grupa dla szkodliwie pijących i uczą kontrolowanego picia tuiteraz,


To fajnie, u nas w Pyrlandii nie znalazłem czegoś takiego a trochę się naszukałem.

U mnie też najgorsza jest obsesja. Moge sie napić jednego piwa, wypić kieliszek wódki czy wina i na tym poprzestać ale za każdym razem towarzyszy temu strach w rodzaju po ch... znowu pijesz pomimo że jedno piwo na tydzień jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Możemy założyć grupe wsparcia

szymon - Pon 21 Sty, 2013 17:00

tuiteraz napisał/a:
To u Ciebie jest fajnie
kj100pn napisał/a:
To fajnie


rewelacyjnie i doskonale :p pewnie sa zapisy i czas oczekiwania z rok, a chętnych :mniam: 100 na jedno miejsce :D

tuiteraz - Pon 21 Sty, 2013 17:17

kj100pn napisał/a:
endriu napisał/a:
tuiteraz, u nas w ośrodku dla uzależnionych jest grupa dla szkodliwie pijących i uczą kontrolowanego picia tuiteraz,

U mnie też najgorsza jest obsesja. Moge sie napić jednego piwa, wypić kieliszek wódki czy wina i na tym poprzestać ale za każdym razem towarzyszy temu strach w rodzaju po ch... znowu pijesz pomimo że jedno piwo na tydzień jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Możemy założyć grupe wsparcia

Już myślałem, że tylko ja jestem takim przypadkiem dziwnym, któremu nie blisko ani w jedną ani w drugą stronę.

Taka grupa wsparcia to wydaje mi się teoretycznie powinna mieć więcej członków niż AA, bo przecież osób pijących ryzykownie/szkodliwie/w początkach uzależnienia jest więcej niż tych, u których postawienie diagnozy nie pozostawia cienia wątpliwości.

Tak na marginesie dziś dałem babci cukierki z alkoholem. Najlepsze jest to, że leżały u mnie na biurku kilka dni i nawet nie zwróciłem uwagi na to, ze mają alkohol. Dopiero jak babcia zaczęła tym częstować to przeczytałem na pudełku, że z alkoholem. Grzecznie odmówiłem, ale kiedy mocno nalegała nie wiedziałem co zrobić i jak tylko wyszła na chwilę zajumałem dwa cukierki do kieszeni :D Jutro je komuś oddam, ale trochę się wystraszyłem, bo nie wiedziałem co mam zrobić :rotfl: Cała moja abstynencja poszła by się bujać

Czarny - Pon 21 Sty, 2013 17:51

tuiteraz napisał/a:

Cała moja abstynencja poszła by się bujać
:beczy: :nono: :nono:
kj100pn - Pon 21 Sty, 2013 18:36

szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
To u Ciebie jest fajnie
kj100pn napisał/a:
To fajnie


rewelacyjnie i doskonale :p pewnie sa zapisy i czas oczekiwania z rok, a chętnych :mniam: 100 na jedno miejsce :D


A z czego tu się śmiejesz? Z tego że są na świecie osoby które mogą uniknąć uzależnienia i wystarczy komuś pokazać jak pić bezpiecznie?

kj100pn - Pon 21 Sty, 2013 18:39

tuiteraz napisał/a:

Już myślałem, że tylko ja jestem takim przypadkiem dziwnym, któremu nie blisko ani w jedną ani w drugą stronę.

Jak widać nie jesteś dziwnym przypadkiem tylko osób którym zapaliła się kontrolka jest więcej. Może nerwica i hipohondria jest czynnikiem który powoduje że zapala się wcześniej niż innym. Może to i dobrze?

tuiteraz - Pon 21 Sty, 2013 18:48

kj100pn napisał/a:
szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
To u Ciebie jest fajnie
kj100pn napisał/a:
To fajnie


rewelacyjnie i doskonale :p pewnie sa zapisy i czas oczekiwania z rok, a chętnych :mniam: 100 na jedno miejsce :D


A z czego tu się śmiejesz? Z tego że są na świecie osoby które mogą uniknąć uzależnienia i wystarczy komuś pokazać jak pić bezpiecznie?

Ja to odebrałem tak, że Szymon miał na myśli, że taka grupa istnieje w teorii, a w praktyce chętnych brak :P

kj100pn napisał/a:
tuiteraz napisał/a:

Już myślałem, że tylko ja jestem takim przypadkiem dziwnym, któremu nie blisko ani w jedną ani w drugą stronę.

Jak widać nie jesteś dziwnym przypadkiem tylko osób którym zapaliła się kontrolka jest więcej. Może nerwica i hipohondria jest czynnikiem który powoduje że zapala się wcześniej niż innym. Może to i dobrze?

To na pewno dobrze. Zdecydowanie wolę mieć nerwicę i hipochondrię niż każde spożycie alkoholu przerywać w szpitalu.

Niemniej jednak mam wątpliwości czy ta kontrolka nie zapaliła się już za późno.

Czarny - Pon 21 Sty, 2013 19:41

tuiteraz napisał/a:
Niemniej jednak mam wątpliwości czy ta kontrolka nie zapaliła się już za późno.
A czy Ty jeszcze pamiętasz, co na to specjaliści ? Wspieram :okok:
tuiteraz - Pon 21 Sty, 2013 21:28

Czarny napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Niemniej jednak mam wątpliwości czy ta kontrolka nie zapaliła się już za późno.
A czy Ty jeszcze pamiętasz, co na to specjaliści ? Wspieram :okok:

Dzięki dzięki :) Pamiętam :) Dziś na szczęście czuję się w miarę dobrze :)

nena - Pon 21 Sty, 2013 22:57

pterodaktyll napisał/a:
nena napisał/a:
zawsze cos mozemy znalezc i przypisac sobie, czyli ze co? ze wszyscy jestesmy swirami?

Nie ma ludzi zdrowych, są jeszcze tylko niezdiagnozowani :mgreen:


dobre :lol2: wiec jednak swiry...

nena - Pon 21 Sty, 2013 23:14

tuiteraz napisał/a:
Czarny napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Niemniej jednak mam wątpliwości czy ta kontrolka nie zapaliła się już za późno.
A czy Ty jeszcze pamiętasz, co na to specjaliści ? Wspieram :okok:

Dzięki dzięki :) Pamiętam :) Dziś na szczęście czuję się w miarę dobrze :)

i tak trzymac!, wszystko jeszcze przed toba, i baaardzo duzo zalezy do ciebie, trzymaj sie :okok:

szymon - Wto 22 Sty, 2013 00:15

kj100pn napisał/a:
szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
To u Ciebie jest fajnie
kj100pn napisał/a:
To fajnie


rewelacyjnie i doskonale :p pewnie sa zapisy i czas oczekiwania z rok, a chętnych :mniam: 100 na jedno miejsce :D


A z czego tu się śmiejesz? Z tego że są na świecie osoby które mogą uniknąć uzależnienia i wystarczy komuś pokazać jak pić bezpiecznie?


daj Ci Panie Boże, czy jakoś tak to się pisze...


kj100pn napisał/a:
Picie kontrolowane dla mnie jeszcze istnieje ale nie bawi mnie jak kiedyś. Każdy kontakt z alkoholem to stres w rodzaju czy się upije, czy jestem alkoholikiem, czy mogę pić....

Jedno jest pewne, alkohol już nie jest dla mnie i nie sprawia mi tyle przyjemności co kiedyś.

Do tego nerwica związana z moim życiem przez ostatni rok, kłótnie, relaks po piwku, potem wódce...

(...)

Wpadłem w jakiegoś doła z którego nie mogę się sam wygrzebać.

Niby funkcjonuję normalnie ale w środku jestem wyniszczony i znerwicowany.

kozlowski - Wto 22 Sty, 2013 03:26

Tak, jasne wpadles w dola. Nawet wiem jak ten dół sie nazwya. HAHA.

Ja tez mam takiego samego doła jak ty. Picie kontrolowane dla ciebie istnieje? Chopie w nastepnym zdaniu zaprzeczasz temu. Sam piszesz, ze nie wiesz czy sie upijesz czy nie. To jest kontrola? Rozbawiles mnie.

Boze czy wam sie chce tu i tamowi i kjpnowi? Ile juz miesiecy straciliscie na dywagacje czy jestescie czy nie? Chlopcy czy nie macie juz tego dosc?

tuiteraz - Wto 22 Sty, 2013 13:25

kozlowski napisał/a:
Boze czy wam sie chce tu i tamowi i kjpnowi? Ile juz miesiecy straciliscie na dywagacje czy jestescie czy nie? Chlopcy czy nie macie juz tego dosc?

Oprócz dywagacji rozmawiałem z terapeutą z ośrodka uzaleznień i psychologiem.

Bez urazy, ale czytając Twoje posty (również te w innych wątkach), nachodzą mnie myśli, że przynajmniej połowa Twoich wpisów została spłodzona pod wpływem jakiejś substancji...

staaw - Wto 22 Sty, 2013 13:29

Przyznał się do THC...
Alkoholik72 - Wto 22 Sty, 2013 14:19

Tak czytam i czytam i czytam.. o co tutaj tak naprawdę chodzi?
Przecież to jest proste : Jeśli picie alkoholu naraża Cię na problemy, masz wyrzuty sumienia, czujesz się z tym źle, widzisz że jest z tym coś nie tak - to przestań pić. Po prostu nie pij więcej. Jeśli jednak nie potrafisz przestać pić, to najwidoczniej masz problem i czas poddać się leczeniu w poradni uzależnień albo zacząć uczęszczać na mitingi AA.

Za każdym razem zachwycam się nad inwencją twórczą dotyczącą tej choroby. Miałem grypę, ospę, zapalenie płuc, problemy z tarczycą? itd itd - szedłem do lekarza, chodziłem na zabiegi, badania, przyjmowałem lekarstwa i nie marudziłem.
A jak przychodzi do alkoholizmu to nagle staję się mądrzejszy i lepszy od całego świata medycznego - nagle okazuje się że w tej dziedzinie nie ma dla mnie autorytetów, wiem lepiej i już. A to jestem za młody, a to za stary, a to zbyt zajęty, a to mądrzejszy, a to tam jest bez sensu, a to mi nie pomoże, a tamto to to już całkiem idiotyzm, itd itd itd...
Czemu - bo sobą manipulowałem, bo siebie okłamywałem, bo nie potrafiłem być uczciwy wobec samego siebie, bo dzięki temu mogłem nadal żyć jak wcześniej i pić, bo kierowały mnie mechanizmy uzależnień opisane w tysiącu książek. Tyle że nie było chyba o mnie cheche...
A to takie proste. Tylko... tak widzę to dzisiaj. Wcześniej .. łapałem się każdego bardziej lub mniej bzdurnego argumentu by nic nie musieć zmieniać.
Czemu? Bo byłem i jestem alkoholikiem.
Pozdrawiam
Jerzy

staaw - Wto 22 Sty, 2013 14:29

Alkoholik72 napisał/a:

Za każdym razem zachwycam się nad inwencją twórczą dotyczącą tej choroby. Miałem grypę, ospę, zapalenie płuc, problemy z tarczycą? itd itd - szedłem do lekarza, chodziłem na zabiegi, badania, przyjmowałem lekarstwa i nie marudziłem.
A jak przychodzi do alkoholizmu to nagle staję się mądrzejszy i lepszy od całego świata medycznego - nagle okazuje się że w tej dziedzinie nie ma dla mnie autorytetów, wiem lepiej i już.

Widziałeś kiedyś alkoholika który udowadniał by światu medycznemu bład w sztuce, bo alkoholizmu NIEZDIAGNOZOWAŁ?

Alkoholik72 - Wto 22 Sty, 2013 14:46

To że przekonałem psychiatrę do tego że piję bo mam depresję i przekazując mu częściowe, wyselekcjonowane dla niego okrojone fakty z życia wmanipulowałem go w rozpoczęcie leczenia właśnie na tą chorobę nie uczyniło ze mnie pijącego normalnie.
Ale nie było to raczej wina tego lekarza - tylko problem z moją uczciwością manipulowaniem przede wszystkim samym sobą.
To mi z tym było źle, to mnie dopadały kolejne konsekwencje, to moje życie prywatne, rodzinne i zawodowe rozpadało się .. To ja musiałem dostrzec związek z alkoholem.
Dlatego powtarzam - jak picie przeszkadza, powoduje konsekwencje czy wyrzuty sumienia itd itd.. to po prostu nie pić :) :) A jak nie umiem - i wiedząc że nie jest mi z tym dobrze - nadal sięgam po kieliszek czy puszkę...
To chyba tak już jest, że diagnozę każdy musi wystawić sobie sam.

tuiteraz - Wto 22 Sty, 2013 15:13

Dziękuję za odpowiedź.
Alkoholik72 napisał/a:
Tak czytam i czytam i czytam.. o co tutaj tak naprawdę chodzi?

No właśnie o to chodzi, że sam nie wiem o co chodzi.

Alkoholik72 napisał/a:
Przecież to jest proste : Jeśli picie alkoholu naraża Cię na problemy, masz wyrzuty sumienia, czujesz się z tym źle, widzisz że jest z tym coś nie tak - to przestań pić. Po prostu nie pij więcej.

Czuję się z tym źle i po prostu od ponad miesiąca nie piję. Kłopot w tym, że to w żaden sposób nie rozwiązuje mojego problemu i dalej dostrzegam w sobie główne osiowe cechy uzależnienia.

Alkoholik72 napisał/a:
Jeśli jednak nie potrafisz przestać pić, to najwidoczniej masz problem i czas poddać się leczeniu w poradni uzależnień albo zacząć uczęszczać na mitingi AA.

Byłem w poradni uzależnień, rozmawiałem z certyfikowanym specjalistą uzależnień i psychoterapeutą w jednym (sprawdziłem kwalifikacje). Dosyć szybko zostałem spławiony i odesłany z kwitkiem, że wymyślam sobie chorobę.

Alkoholik72 napisał/a:
Za każdym razem zachwycam się nad inwencją twórczą dotyczącą tej choroby.

Kiedy dogłębniej zainteresowałem się tematem też mnie to "zachwyciło". Pomimo wątpliwości dot. mojego uzależnienia, miałem przeczytane już trochę materiału i wiedziałem jak to może działać i cały czas swoimi wątpliwościami mogę oszukiwać sam siebie. Stąd dosyć szybka decyzja o konsultacji w ośrodku leczenia uzależnień. Wspomniałem jak to się skończyło. Nic to nie dało.

Pomimo tego, że:
- terapeuta uzależnień stwierdził, że wymyśliłem problem,
- psycholog zdiagnozowała nerwicę
- brak "oficjalnej" diagnozy uzależnienia, nie piję dalej nic, choć wg specjalistów nie jestem alkoholikiem

Pomimo powyższego, myśląc o swoim wcześniejszym piciu, znając objawy uzależnienia opisane na dziesiątkach serwisów dostrzegam wyraźnie je u siebie, a patrzę BARDZO OBIEKTYWNIE.

Po wypiciu piwa jest ochota na następne i jest pite następne. Standardowo podczas picia 2-3 czasem 4 piwa. Nie widziałem sensu picia tylko jednego. Zgodnie z tym co czytam - występuje tu głód alkoholowy ponieważ ciągnie mnie do następnego oraz trudność w powstrzymywaniu się od dalszego picia. Mogę wypić jedno, ale myślę, że chlapnięcie kolejnego nie zaszkodzi. Zaczynam wnioskować, na którą jutro mam czy taka ilość wypić oraz jak będę się czuł dnia następnego. Kiedy dochodzę do wniosku, że więcej nie mogę - nie piję.

Wg p. psycholog
Cytat:
jest to picie szkodliwe. Wiele osób w moim wieku pije podobnie. Rada - chlaj mniej i rzadziej. Nie jesteś alkoholikiem, jesteś osobą nadużywającą alkoholu.
Widzisz problem, zmień to. Alkoholik nie widzi i nie potrafi.
Tu już pojawia mi się pierwszy problem, bo nie piję i nie mam ochoty próbować nawet tego zmieniać i ograniczać, gdyż mam obawę, że mógłbym pić tak samo i wolę zwyczajnie nie pić. Nie picie jest równoznaczne z dalszą niepewnością dot. uzależnienia. Picie - zapewne nawrotem różnych lęków i paniki nawet jeśli będzie to pół szklanki piwa.

Szukałem okazji do picia. Wracając z uczelni myślałem, że wypiję sobie browary. Nie było to codziennie, bo nie zawsze mogłem, ale często. Kupowałem, umawiałem się z kolegami ewentualnie włączałem sobie film i siedziałem jak F. Kiepski. To objaw głodu, bo zaczyna narastać podniecenie rozluźnienia się itp. oraz koncentracja życia w okół picia.

Wg p. psycholog
Cytat:
jest to picie szkodliwe. Wiele osób w moim wieku pije podobnie. Rada - chlaj mniej i rzadziej. Nie jesteś alkoholikiem, jesteś osobą nadużywającą alkoholu.
Widzisz problem, zmień to. Alkoholik nie widzi i nie potrafi.

Wg p. psycholog picie nawet tak często takich ilości to nie alkoholizm. Moje poddenerwowanie, lęki, doły i dziwne napięcia to nerwica. Wg mnie i tego co czytam - głód alkoholowy.
Wg p. psycholog nie mam pojęcia co to głód alkoholowy i nigdy go nie doświadczyłem. Na pytania czy ciągnęło mnie kiedyś samo do sklepu, czy miałem trudności by odejść od półki sklepowej z alkoholem, uczucie jakbym był do niej przyklejony, czy odczuwałem taką suchość w japie, że aż skorupa w gardle, czy odczuwałem takie ssanie w żołądku, że aż boli - odpowiedziałem - NIGDY. To podobno objawy głodu. Stwierdziłem, że to skrajne przypadki w zaawansowanej chorobie. Riposta: to nie są najgorsze, może być jeszcze gorzej.

Do tego zwiększona tolerancja na alkohol, ale to akurat widzę wszędzie i u każdego. Nigdy nie wypiłem 8-9 piw, ale podczas jednego spotkania moi koledzy, którzy rzadko piją w sumie bez problemu pochłaniają takie ilości alkoholu. Dla mnie 4 piwa to już dużo i wystarczająco, ale przecież po 2 piwach kiedyś jak się zaczynało było "mocno". To chyba wystarczy.

Znowu się rozpisałem, naspamowałem. Ale zawsze mi lepiej jak to zrobię. Jak widzisz obecnie moim problemem NIE JEST JUŻ TO, że nie piję czy piję, a to, że dalej nic nie wiem i najzwyczajniej nie umiem się przekonać, że jestem chory lub nie. To jest mój problem i to jest problem, który nie daje mi spokoju i jest to dla mnie b. duży problem, bo bardzo mnie męczy, a tego nie chcę. Naprawdę.

staaw - Wto 22 Sty, 2013 15:24

Wymyśl więc sobie jakiś dobry i nienakręcający powód by nie pić.
Np ślub trzeźwości w KWC...

pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 15:34

tuiteraz napisał/a:
Alkoholik72 napisał/a:
Tak czytam i czytam i czytam.. o co tutaj tak naprawdę chodzi?

No właśnie o to chodzi, że sam nie wiem o co chodzi.

Nieźle, po 26 stronach tematu..................

Alkoholik72 - Wto 22 Sty, 2013 16:35

A może pozwolisz na jedno pytanie... Czemu tak bardzo zależy ci by to nazwać?
Chcesz być alkoholikiem czy nie?
Jeżeli widzisz sam że przesadzasz to nie pij i problem z głowy. Jeżeli uważasz że masz problem - zawsze możesz wpaść na każdy miting AA - nikt cie nie będzie diagnozował . Jeżeli masz z tym problem ( a jak sam stwierdzasz ...) - to go rozwiąż.
Więc jest nas dwoje którzy nie widzą o co chodzi. :) :)
Faktycznie - jeżeli potrzebujesz motywacji - może KWC być dobrym rozwiązaniem ( o ile jesteś wierzący). Jeżeli potrzebujesz wsparcia - bez jakichkolwiek problemów znajdziesz je we wspólnocie AA, ( jeżeli taką wolę będziesz posiadał...) jeżeli będziesz chciał pogadać - zawsze możesz zadzwonić do mnie.
Poza tym - bez względu na to czy jesteś alko czy nie : możesz zmieniać siebie, zmieniać życie, itd itd..
Jedni są nieszczęśliwi bo ktoś ich alko zwie... inni są nieszczęśliwi bo ktoś nie chce ich alko nazwać...
CO za życie :) :)
W tej chorobie diagnozę i tak musisz wystawić sobie sam.

tuiteraz - Wto 22 Sty, 2013 17:35

Alkoholik72 napisał/a:
A może pozwolisz na jedno pytanie... Czemu tak bardzo zależy ci by to nazwać?
Chcesz być alkoholikiem czy nie?

Zawsze jak mi coś było dziwnego, dziwnie się czułem miałem jakieś dolegliwości chciałem wiedzieć co mi jest, jak to się nazywa. Ogólnie staram się wszystko nazywać po imieniu.

Alkoholik72 napisał/a:
Jeżeli widzisz sam że przesadzasz to nie pij i problem z głowy. Jeżeli uważasz że masz problem - zawsze możesz wpaść na każdy miting AA - nikt cie nie będzie diagnozował . Jeżeli masz z tym problem ( a jak sam stwierdzasz ...) - to go rozwiąż.
Więc jest nas dwoje którzy nie widzą o co chodzi. :) :)
Faktycznie - jeżeli potrzebujesz motywacji - może KWC być dobrym rozwiązaniem ( o ile jesteś wierzący). Jeżeli potrzebujesz wsparcia - bez jakichkolwiek problemów znajdziesz je we wspólnocie AA, ( jeżeli taką wolę będziesz posiadał...)

Musiałem poszukać w internecie co to jest to KWC, bo nie wiedziałem. Nie sądzę, że cokolwiek by to zmieniło. Jeżeli chodzi o mnie to nie miałoby to dla mnie szczególnej wartości.

Alkoholik72 napisał/a:
jeżeli będziesz chciał pogadać - zawsze możesz zadzwonić do mnie.

dzięki

Alkoholik72 napisał/a:
Poza tym - bez względu na to czy jesteś alko czy nie : możesz zmieniać siebie, zmieniać życie, itd itd..
Jedni są nieszczęśliwi bo ktoś ich alko zwie... inni są nieszczęśliwi bo ktoś nie chce ich alko nazwać...
CO za życie :) :)
W tej chorobie diagnozę i tak musisz wystawić sobie sam.

Nie jestem nieszczęśliwy, bo nie chcą mnie nazwać alkoholikiem. Z jednej strony się z tego ciesze, a z drugiej martwię się tym, że często dziwnie się czuję i nie wiem co to jest.

Np. teraz, już mi się znowu wkręca dziwny stan. Znam już to uczucie, ale nie wiem co to jest. Zaczyna się od tego, że poci mi się wewnętrzna część dłoni, po jakimś czasie dochodzi strach, nieokreślony niepokój, lęk, poddenerwowanie. Serce przyspiesza, bije mocno. Trudno się skupić na czymkolwiek. Przechodzą mnie dziwne prądy w klatce piersiowej, takie sekundowe. Pisząc tę wiadomość właśnie tak mam! Kiedy pomyślę, że to może być głód alkoholowy to nakręcam się jeszcze bardziej do stopnia, którego wcześniej nie osiągałem, a serce wali jak dzwon. Kiedy tak miałem wcześniej to albo przeczekiwałem, brałem się za jakieś zajęcie albo wychodziłem na browara. Zarówno po jednym jak i po drugim mijało. Boję się, bo nie wiem czy to głód, czy nerwica czy jeszcze co innego.

Alkoholik72, piszesz, że zawsze mogę iść do AA. Widzisz, chodzi o to, że mi ciężko ogarnąć co mi jest stąd zależy mi na tym, by nazywać po imieniu. Czasem sobie myślę, że mogę wpaść w taką jazdę, że zacznę chodzić codziennie na AA, do psychiatry do psychologa do onkologa i do innych lekarzy. Ja tak mam. Mam tendencję do wyolbrzymiania. Tylko jest jedna jeszcze ważna kwestia. Przez tę tendencję trudniej ocenić i zdiagnozować co mi jest już nie mówiąc o tym jak to leczyć, bo mogę się leczyć ze wszystkich chorób, które dają takie objawy, a to przecież paranoja!

Alkoholik72 - Wto 22 Sty, 2013 17:53

Przypomniał mi się taki stary kawał...
"Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze; nie wiem co mi jest, jak tu się dotknę to mnie boli, tu jak się dotknę mnie, boli, tu mnie boli i tu też jak się dotknę to mnie boli (i tak się facet podotykał w różne miejsca).
Lekarz obadał, obejrzał i mówi:
- Wiem co , Pan ma palec po prostu złamany..."

Pomyśl czy nie jest podobnie...

tuiteraz - Wto 22 Sty, 2013 18:02

Niestety nie rozumiem jak to interpretować na mój przypadek :(
Alkoholik72 - Wto 22 Sty, 2013 18:16

Nie odpowiem ci czym są opisane przez ciebie objawy - to raczej pytanie do neurologa czy psychiatry ( zależy od podłoża...) - przynajmniej tak mi się wydaje.
Co do tego czy jesteś alkoholikiem - nikt ci nie powie czy jesteś czy nie. Jak jest ci źle z alkoholem, jak o tym myślisz - to nie pij więcej. I problem znika.
Jak nie dasz rady sam nie pić - podejmij działanie - terapia czy mitingi AA.
Zastanów się czego tak naprawdę oczekujesz po tym forum. Pisałeś że dużo czytałeś o chorobie, więc znasz jej symptomy, reakcje, sposoby...
Sam musisz określić swój stan. I podjąć działanie.
Nikt za ciebie nie przestanie pić, nikt nie powie że jesteś lub nie . Zresztą przepraszam, wypowiadam się za wszystkich a nie powinienem.
Ode mnie tego nie usłyszysz. Bo nie jestem specjalistą , lekarzem. Jestem alkoholikiem.
Po prostu nie pij więcej.

tuiteraz - Wto 22 Sty, 2013 18:43

Po lekarzach już chodziłem :( nerwica i lekarstwem jest psychoterapia, która dla mnie jest picem na wode, bo nic nie daje.

Nie piję sam, a skoro terapeutka mnie odesłała do domu to na terapię pewnie się nie kwalifikuję.

Nie piję jest mi dobrze, a objawy, które opisałem we wcześniejszym poscie już ustąpiły. Cieszę się, że jest to forum. Oby było dobrze!

tuiteraz - Śro 23 Sty, 2013 19:39

Dzisiaj tak sobie pomyślałem, patrząc na mój temat, że pierwszy raz napisałem tu ponad miesiąc temu i jest już prawie 30 stron. To dużo, zacząłem się zastanawiać ile tu będzie stron jak utrzymam "formę" po roku w styczniu 2014 :P

Chciałbym się też pochwalić! Dostałem dziś wyniki z pewnego kolokwium i zaliczyłem z bardzo dobrym wynikiem :radocha: :hura: , mam nawet szanse na stypendium z czego się bardzo cieszę, bo dodatkowa kasa się przyda :)

Oprócz chwalenia chciałbym napisać pewne przemyślenia. Wczoraj ściągnąłem sobie audiobooka AA. Z uwagą słuchałem pierwszych trzech rozdziałów. Włączyłem czwarty o wierze, ale w połowie zacząłem się zamyślać i odpływać, ciężko było mi się skupić, więc wyłączyłem. Jakie refleksje? Tego się nie spodziewałem w sumie. Ale czym dłużej słuchałem tym bardziej przekonywało mnie to, że to póki co mnie nie dotyczy. Przedstawione historie i ogólny zarys choroby tak jak rozumie to AA niezbyt pasuje do mojej osoby. Krótko mówiąc mało odnajdywałem cech wspólnych. 2 godziny słuchania bardzo mnie wyciszyły, odprężyły i pozwoliły spokojnie zasnąć.

Dzisiaj znów miałem "atak" paniki. Standardowo zaczęły mi się pocić dłonie, serce zaczęło walić jak oszalałe. Natychmiast depresyjny nastrój, lęk, że to będzie już zawsze i nigdy nie przejdzie. Strach i niepokój. Myślałem, że serce wyskoczy mi z klaty. Leżałem na plecach, telefon na klacie i dosłownie widziałem jak skacze. Od razu pomyślałem - głód. Chce mi się pić piwska, to na pewno dlatego. Myśli, że nigdy się od tego nie uwolnię, że w wieku 20 lat spieprzyłem sobie zdrowie alkoholem i już zawsze będę musiał być *j**** czujny i muszę się pogodzić, że takie stany będę miał praktycznie codziennie, a obsesja na punkcie alkoholu i alkoholizmu nie minie nigdy pomimo tego, że to nie jest obsesja typu "jak tu się napić". Ten stan trochę trwa, ale mija. Raz szybciej raz później. Chcę jednak napisać jedno... nie wiem jak długo z tym wytrzymam. Kiedy się tak czuję to tylko leżę z głową w poduszce z nikim nie mam ochoty rozmawiać i najchętniej kula w łeb. Raz jest dobrze, a raz jest źle. Bardzo się to zmienia. Kiedyś jak miałem taką mega depresje było podobnie. Było jednak tak praktycznie cały czas, czasami na wieczór się poprawiało. Wtedy tylko jak z tego wychodziłem to było widać efekty z tygodnia na tydzień. Szło to pomału, teraz nie jestem w stanie stwierdzić kiedy i w jakiej sytuacji mnie to dopadnie. Najkrócej mówiąc nie chce mi się żyć, tak zwyczajnie.

W poniedziałek idę do psychologa. Szkoda, że dopiero wtedy, bo chciałbym wcześniej z kimś pogadać. Z kimś kto chociaż w teorii powinien się na tym znać i wiedzieć jak mi pomóc. Powiem jak jest i znowu usłyszę, że nerwica i nic z tego nie wyniknie. I tak co tydzień. Ehhh....

jal - Śro 23 Sty, 2013 20:05

tuiteraz napisał/a:
Po lekarzach już chodziłem :( nerwica i lekarstwem jest psychoterapia, która dla mnie jest picem na wode, bo nic nie daje.

Nie piję sam, a skoro terapeutka mnie odesłała do domu to na terapię pewnie się nie kwalifikuję.

Nie piję jest mi dobrze, a objawy, które opisałem we wcześniejszym poscie już ustąpiły. Cieszę się, że jest to forum. Oby było dobrze!


Więc nie pij i nie doszukuj się choroby...

szymon - Śro 23 Sty, 2013 20:10

tuiteraz napisał/a:
Dzisiaj tak sobie pomyślałem, patrząc na mój temat, że pierwszy raz napisałem tu ponad miesiąc temu i jest już prawie 30 stron.


a pisz jak najwięcej, ja też tak robiłem jak tu wszedłem, pisałem o głupotach (do tej pory tak robię) o sprawach poważnych, o mojej drodze jaką przebyłem....
dzisiaj mija dwa lata jak tu "siedzę" i nie żałuję tego mojego początku, a był równie intensywny, moze nawet bardziej ;)

fajnie że jesteś :)

tuiteraz - Śro 23 Sty, 2013 20:18

jal napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Po lekarzach już chodziłem :( nerwica i lekarstwem jest psychoterapia, która dla mnie jest picem na wode, bo nic nie daje.

Nie piję sam, a skoro terapeutka mnie odesłała do domu to na terapię pewnie się nie kwalifikuję.

Nie piję jest mi dobrze, a objawy, które opisałem we wcześniejszym poscie już ustąpiły. Cieszę się, że jest to forum. Oby było dobrze!


Więc nie pij i nie doszukuj się choroby...

Kurcze, tak jak sobie powiedziałem NIE PIJĘ. Tak nie piję.
Tak jak psycholog powiedziała zakaz czytania o alkoholizmie w necie tak nie da rady. Naprawdę. Jest mi łatwiej nie sięgać po alkohol niż nie robić przynajmniej 2x dziennie testu AUDIT lub nie czytać po raz setny tych samych objawów uzależnienia POMIMO TEGO, że po takim czasie znam już je na pamięć słowo w słowo. :shock: Jestem w pełni świadomy, że to nie jest normalne. Tak samo nie było normalne moje picie, a moje paranoje i nerwice nie wykluczają alkoholizmu. Mogę być niezłym świrem.

szymon napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Dzisiaj tak sobie pomyślałem, patrząc na mój temat, że pierwszy raz napisałem tu ponad miesiąc temu i jest już prawie 30 stron.


a pisz jak najwięcej, ja też tak robiłem jak tu wszedłem, pisałem o głupotach (do tej pory tak robię) o sprawach poważnych, o mojej drodze jaką przebyłem....
dzisiaj mija dwa lata jak tu "siedzę" i nie żałuję tego mojego początku, a był równie intensywny, moze nawet bardziej ;)

fajnie że jesteś :)

Dzięki, ciesze się, że nikt nie ma nic przeciwko (przynajmniej nic o tym nie wiem), że tyle tu piszę i wciąż ktoś mi odpisuje i nie piszę sam do siebie. Jak przypadkiem zapełnię bazę danych Wiedźmo to w razie czego dorzucę się do większego serwera :mgreen:

kj100pn - Śro 23 Sty, 2013 20:21

Ty idż do psychiatry jak najszybciej. Nie do psychologa tylko do psychiatry!!!!
tuiteraz - Śro 23 Sty, 2013 20:27

kj100pn napisał/a:
Ty idż do psychiatry jak najszybciej. Nie do psychologa tylko do psychiatry!!!!

Pewnie pójdę, bo za długo to już się utrzymuje. Ponad tydzień temu psycholog powiedziała, że dla niej mój problem jest tak niemożliwy w moim przypadku, że nie dociera to do niej z czym przyszedłem i chyba dotrze to do niej, jak na następnej wizycie (w najbliższy poniedziałek) wciąż będzie u mnie tak samo. A będzie. O lekarzu też rozmawialiśmy, ale widać nie była przekonana, że są mi potrzebne leki, bo przecież wtedy te paranoje miałem dopiero 2 tygodnie. A niedługo styknie miesiąc... i dwa tygodnie.

Trochę dziwne uczucie wiedząc, że jest się świrem i nie mieć nad sobą panowania.

szymon - Czw 24 Sty, 2013 09:57


tuiteraz - Czw 24 Sty, 2013 12:17

Tragedia, czuję się coraz gorzej psychicznie. Jest mi fatalnie. Ten niepokój w ogóle nie mija, smutek depresja wszystko w jednym brak jakichkolwiek chęci do życia. Nie mogę się jeszcze dodzwonić do psychiatry. Jednym słowem ma-sa-kra. Od dzieciństwa mam problemy z emocjami do tego doszedł ten zasrany alkohol. Ja nie mam wątpliwości już, że to uzależnienie. Normalny człowiek nawet z nerwicą raczej nie myśli o tym po kilka godzin dziennie i nie potrafi normalnie funkcjonować ani na niczym się skupić.

Naprawdę, nie chce mi się żyć. Dziewczynie nawet nic nie mówię, jest daleko i tak nie zrozumie tego, będzie tylko się denerwowała, że jestem nie do życia. Poza tym zaczynam odczuwać, że oddalamy się od siebie. Rodzicom jak mam powiedzieć, że jestem alkoholikiem. W rodzinie nie ma takich kłopotów to temat abstrakcja, tylko ja tyle piłem. Bardzo bym chciał by to rozumieli i w ogóle, ale obawiam się, że to będzie niemożliwe. Mam tylko to forum. Nic poza tym. Nie mam z kim pogadać, nie mam przyjaciół, a kumple to tylko od piwa.

Nie wiem jak długo tak wytrzymam. Naprawdę nie wiem. Teraz będę miał miesiąc wolnego, chciałbym się jakoś ogarnąć, pozbierać do kupy, ale nie wiem jak. Od dzieciństwa miałem często mega doły, podobne do tych, ale jakoś mijały. Jednego zaleczyłem terapią, ale to wszystko wraca z równie mocną siłą, a teraz jeszcze ten pier***** alkohol. W takim wieku doprowadzić się do takiego stanu, ja pie****!

Koszmar. Jak sobie przypominam jakie sytuacje powodowały u mnie kompletne załamanie to zaczynam się bać jak sobie poradzę jak będę musiał żyć na własną rękę? Dopiero teraz mam poważny problem, alkohol. I tego się boję niesamowicie. Nie chcę się tak czuć. Mam już dość tego.

Nie wiem co robić, nie wiedziałem, że to wszystko wróci tak nagle :beczy: i do tego powodem takiego stanu będzie piwsko :( Nie widzę dla siebie przyszłości, ani mi się żyć nie chce, ani nie strzele se w łeb. Do du** z takim życiem. Sorry, że tak jęcze tu ciągle, ale to jedyne miejsce gdzie mogę to zrobić :(

losowynick - Czw 24 Sty, 2013 12:54

Tu powodem nie jest piwsko jak to nazwałeś a Twoja głowa która psoci ci figle. Po prostu idź do psychiatry. A zanim pójdziesz weź sobie nie wkręcaj bo na prawdę sam sobie się nakręcasz. Musisz się ogarnąć i spojrzeć na życie z większym optymizmem! Wiem że to jest trudne !!! Sam prawdopodobnie chwilowo (mam nadzieję że chwilowo) zostanę bez pracy jednak nie poddaje się i staram się pozytywnie myśleć! Pomyśl że wielu ludziom jest ciężko al ejednak idą do przodu. I pamiętaj zawsze życie ci się odwdzięczy czymś miłym, nie ma tak że są zawsze chmury, każda nasza niedokonałość a nawet niepowodzenie czy też tak jak u ciebie stany depresyjne emocjonalne to wszystko kiedy cierpimy skończy się i w końcu wyjdzie słońce a my będziemy tylko mądrzejsi i bogatsi o te doświadczenia. Z tym bagażem będziemy wiedzieć czego unikać żeby nie wpadać w dołki, jakie myślenie stosować, jak myśleć pozytywnie. Pamiętaj pozytywne myślenie i nadzieja przyciąga pozytywną energię.

I nie soruj że jęczysz :p Po prostu spójrz na wszystko, na nasze życie od trochę innej strony. Mózg płata ci filga w postaci dołków to ty zazkocz go od drugiej strony i powiedz o nie nie dziadu ty mnie tu nie będziesz niszczył ja będę myślał pozytywnie i tak będzie ! Będzie mi coraz lepiej aż w końcu będę szczęśliwy! I nie rozmyślać nad jakimś nałogiem itp itd.. . To przypomina taktykę myślał kurczak o niedzieli a w sobotę łeb ucieli :) Spójrz na to świeżym spojżeniem. Jak to zobaczysz sam będziesz się z tego wszystkiego śmiał! Trzymam kciuki ! Będzie dobrze! Uczyć się języków robić dobre studia inżynierskie najlepiej techniczne i żyć żyć zarabiać kasiorę i czerpać z życia co najlepsze anie rozkminiać !!!

losowynick - Czw 24 Sty, 2013 12:57

Ja też nie mam przyjaciół wszyscy moi przyjaciele okazali się fałszywymi gnojkami lecącymi do kogoś jak ktoś ma kasę a jak się kasa skończyła to nie ma koleżków. Nie przejmuj się tacy są ludzie i co - ciul z nimi :) . Lepiej tak niżmiałbym żyć w świadomości że mam nadal "świetnych" przyjaciół wokół siebie. A co najlepsze jak widzą że się podnoszę to im dziwnie bo już mnie spisali na straty (tak odczuwam). Ale w du*** ich mam, ale też miałem okresy że mi było z tym źle. Trzeba po prostu lepiej dobierać ludzi i wiedzieć że ludzie tacy są i nie pokładać w nich zbytniej nadziei a jeżeli ktoś się okaże serio fajnym cżłowiekiem to nic tylko się cieszyć :) Ahoj !!!
szymon - Czw 24 Sty, 2013 15:30

walisz długie posty, to ja tez :wysmiewacz:

tuiteraz napisał/a:
Sorry, że tak jęcze tu ciągle, ale to jedyne miejsce gdzie mogę to zrobić
:(


internet nie jest najlepszym miejscem do takich zali
u mnie sie poprawiło w główce, jak zacząłem opowiadać o swoim problemie (alkoholizm to nie problem) bliskim, kolegom, koleżankom itd na księdzu kończąc ( :szok: )

takie żale w necie, za dużo mi nie dawały, trochę opuściłem żółci, trochę poklepali, trochę skopali ale i tak nie bylem w stanie oddać im tego, co czułem, jaki bylem zatroskany, smutny czy wesoły... to tylko litery na monitorze - tylko "face to face and true" - to mi pomogło.

tuiteraz napisał/a:
Mam tylko to forum

masz dużo więcej, niż myślisz! choć i ja tez tak myślałem kiedyś ...
mysle, ze straciłeś kontrole nad soba, w sensie Twoje EGO dyma Cie od tylu :skromny:
jak moze byc wszystko do du**, wyjrzyj teraz przez okno i podaj jakis przykład, czy "to wszystko" tez jest do du**? chyba nie :p
pomyśl nad tym: czy ja jestem WDZIĘCZNY za cokolwiek?
wypisz sobie na kartce (takie ćwiczenie) za co jesteś wdzięczny, sobie, rodzicom, kolegom, innym, zyciu itd..
tutaj jest rozwiązanie, tutaj było rozwiązanie u mnie i wcale nie chodzi o jakieś pojecie "szklanka do polowy pełna" a o coś głębszego

wspominałeś, ze jesteś sceptycznie nastawiony do książek typu "rozwój osobisty" "rozwój duchowy" itp
ja bym Cie namawiał dalej, byś spróbował, jak Ci się nie spodoba jakaś, to sprawdź inna
tonacy brzytwy sie chwyta, próbuj wszystkiego co moze Ci pomoc, niekoniecznie zamykaj sie na oddziale dla psychicznie chorych, bo takie kroki walisz w tamtym kierunku, ze az współczucie mi sie przez ułamek sekundy włączyło :p
pamiętaj tez o tym, ze większość psychologów i terapeutów "leci" wg wyuczonych schematów, nie podchodząc indywidualnie do każdego przypadku ;)
niekiedy moga zrobić większe bagno, np "rozdrapując" w dzieciństwo niz przynieść pożytku, sprawdź moze inna panią psycholog

wybiegasz w przyszłość, zastanawiasz się co będzie za zakrętem, a jeszcze nie jesteś na zakręcie, mi pomaga zajmowanie sie teraźniejszością, bo tylko na nia mam wpływ :p

Czarny - Czw 24 Sty, 2013 16:47

tuiteraz napisał/a:
a teraz jeszcze ten pier***** alkohol. W takim wieku doprowadzić się do takiego stanu, ja pie****!
Co Ty chcesz od tego alkoholu??? Daj mu wreszcie święty spokój i zacznij żyć. Skorzystaj z tego wolnego, wyjedź, zrelaksuj się i przestań myśleć o tym "swoim alkoholizmie",nie nakręcaj się...nic to nie pomoże. Zapewniam jest to do zrobienia...borykałem się z nerwicą. Powodzenia :okok:
tuiteraz - Czw 24 Sty, 2013 16:57

losowynick napisał/a:
a nawet niepowodzenie czy też tak jak u ciebie stany depresyjne emocjonalne to wszystko kiedy cierpimy skończy się i w końcu wyjdzie słońce a my będziemy tylko mądrzejsi i bogatsi o te doświadczenia. Z tym bagażem będziemy wiedzieć czego unikać żeby nie wpadać w dołki, jakie myślenie stosować, jak myśleć pozytywnie. Pamiętaj pozytywne myślenie i nadzieja przyciąga pozytywną energię.

Tak wiem, to po jakimś czasie mija tylko z reguły jak mnie dopada to trzyma. Poprzednio pół roku byłem w podobnym stanie. Cos okropnego, ale minęło. Długo jednak się nie nacieszyłem dobrym nastrojem, około roku. I znów wszystko od nowa, zmienia się tylko powód i delikatnie objawy moich dołów. I tak sobie myślę, że piwo towarzyszy mi cały czas. I wtedy i do teraz.

Staram się znaleźć zawsze coś pozytywnego, myśleć tak, ale to nie wychodzi. A jak się zdarza to trwa to stosunkowo krótko. I wraca. I tak w nieskończoność może się to ciągnąć, aż minie samo.

szymon napisał/a:

internet nie jest najlepszym miejscem do takich zali
u mnie sie poprawiło w główce, jak zacząłem opowiadać o swoim problemie (alkoholizm to nie problem) bliskim, kolegom, koleżankom itd na księdzu kończąc ( :szok: )

takie żale w necie, za dużo mi nie dawały, trochę opuściłem żółci, trochę poklepali, trochę skopali ale i tak nie bylem w stanie oddać im tego, co czułem, jaki bylem zatroskany, smutny czy wesoły... to tylko litery na monitorze - tylko "face to face and true" - to mi pomogło.

Ja naprawdę nie mam komu opowiadać o tym co czuję. Z nikim nie łączą mnie relacje przyjacielskie czyli takie, że mógłbym o tym co czuję i jak się czuję mówić. Serio, nie mam nikogo takiego...

Ćwiczenie za co jestem wdzięczny mogę zrobić, na pewno coś by się znalazło. Pewnie w przypadku psychologów jest tak jak piszesz, ale właśnie to jest moja brzytwa, której się chwytam. Nie radzę sobie. Chcę, naprawdę chcę, próbuję myśleć pozytywnie, że będzie dobrze, że nie jest ze mną tak źle jak mi się wydaje, ale to nie działa. A jak tak to na krótko.

Dzięki za wszystkie rady i odpowiedzi. Internet nie jest na pewno najlepszym miejscem na właśnie takie żale, ale jak wyjdę z domu to nie mam do kogo pójść by o tym powiedzieć.

pterodaktyll - Czw 24 Sty, 2013 17:01

tuiteraz napisał/a:
. Internet nie jest na pewno najlepszym miejscem na właśnie takie żale, ale jak wyjdę z domu to nie mam do kogo pójść by o tym powiedzieć.

Jak masz zrobić coś głupiego, to lepiej siedź tu i gadaj........ :)

tuiteraz - Czw 24 Sty, 2013 17:06

Czarny napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
a teraz jeszcze ten pier***** alkohol. W takim wieku doprowadzić się do takiego stanu, ja pie****!
Co Ty chcesz od tego alkoholu??? Daj mu wreszcie święty spokój i zacznij żyć. Skorzystaj z tego wolnego, wyjedź, zrelaksuj się i przestań myśleć o tym "swoim alkoholizmie",nie nakręcaj się...nic to nie pomoże. Zapewniam jest to do zrobienia...borykałem się z nerwicą. Powodzenia :okok:

Wydaję do dziewczyny pewnie, jeśli wciąż mnie będzie chciała... Nie pokłóciliśmy się ani nic, ale bardzo mało ostatnio rozmawiamy. Podobno przez dużą ilość nauki, ale jakoś nie przekonuje mnie to za bardzo. Czas pokaże.

Od alkoholu nie chcę nic, chcą od siebie i mam do siebie ogromne pretensje, że tak często wlewałem w siebie ten browar. Kiedy myślę o tym ile to już czasu było i w weekendy i często w tygodniu. Nie upijałem się - choć nie znam definicji upicia, ale traktuje upicie jako stan kiedy człowiek się zatacza i nie może trafić kluczem do zamka. Ale to przecież nie ważne, bo nie trzeba się upijać. Po 1 piwie miałem ochotę na następne i tak te 2-3 do 4 wypijałem. Za często. Ktoś kto tyle pije i polubił piwo przecież musi już być uzależniony. Choć wg wielu osób w takiej sytuacji to spora część polaków byłaby w nałogu, ale może tak właśnie jest. Z tym, że jeden potrafi pić tyle 30 lat a inny po jakimś czasie zacznie łoić 6 potem 12 a potem 14 i tak przez cały dzień. Ja tego sprawdzać nie chcę, ale granicę bezpieczeństwa z pewnością już przekroczyłem. Kiedy smutno - cho na piwo, wesoło - cho na piwo.

jal - Czw 24 Sty, 2013 17:13

Skoro pijesz kontrolowanie... to tak trzymaj - poczekaj na konsekwencja !
tuiteraz - Czw 24 Sty, 2013 17:24

jal napisał/a:
Skoro pijesz kontrolowanie... to tak trzymaj - poczekaj na konsekwencja !

Nie wiem czy to kontrolowanie czy nie. Poza tym chyba źle to odebrałeś, bo "do teraz" znaczyło do połowy stycznia. Odkąd jestem tutaj na forum nic nie wypiłem.

Jo-asia - Czw 24 Sty, 2013 19:18

tuiteraz napisał/a:

Od alkoholu nie chcę nic, chcą od siebie i mam do siebie ogromne pretensje, że tak często wlewałem w siebie ten browar.

przestań się obwiniać, dzisiaj i tak to niczego nie zmieni..więc po co?
wiesz, dlaczego ja tu wylewam swoje żale, bo nie mam nikogo w realu (no prawie, jest terapeutka i grupa terapeutyczna)..wiem jednak dlaczego..bo sama tworzę ten dystans, sama siebie na to skazuję i wiem jak to zmienić..i to dotyczy w moim życiu wszystkich (może oprócz dzieci) a internet jest do tego idealny a z drugiej strony zaspokajając moje potrzeby odsuwa mnie od zmian..pójścia między ludzi i zmierzenia się z tym problemem
nie użalam się nad sobą..wiem jak to zmienić i zmienię..z czasem

tuiteraz - Czw 24 Sty, 2013 19:57

Joasiu, ja mam trochę kolegów, do pogadania o du*** marynie o *p****. Nie mam nikogo komu mogę się wygadać szczerze, jedynie psycholog. Tak jak Ty, ja też tworzę pewien dystans, ale to chyba normalne, nie każdemu można się wygadać a tym bardziej znaleźć bratnią duszę. Kiedyś miałem, ale tylko przy piwie. Doskonale wiem, że nie można tak mówić i to nie prawda, ale muszę to napisać. Piją wszyscy. W moim otoczeniu piją wszyscy. W moim wieku. Wyścig szczurów, każde wyjście z uczelni to piwo, z osiedla piwo, ze starymi znajomymi z poprzednich szkół piwo. I tak wyszło. Piwo i nawyk picia piwa.

Wiecie, tak patrzę tu na forum fazy alkoholizmu i tak sobie myślę... ja odnajduję się w fazie ostrzegawczej, a przecież to już jawny alkoholizm. Z drugiej strony p. psycholog twierdzi, że w tej fazie jest masa polaków i znaczna większość potrafi w tej fazie pozostać do końca, a uzależni się tylko część.

Ja u siebie widzę następujące cechy, choć nie jestem pewien czy wszystko dobrze rozumiem, trochę tego jest :/
Cytat:

- picie towarzyskie przy okazji przyjęć i uroczystości
- picie dla przyjemności
- picie dla poprawy nastroju
- szukanie i tworzenie okazji do picia (traktuję to, że wieczorem piszę do jakiegoś kumpla czy nie wyjdzie na piwo, czy nie ma ochoty itp.)
- początki regularnego picia (traktuję to jako picie min. 3x w tygodniu)
- wzrost tolerancji na alkohol (nie jestem pewien ale 3-4 piwa wypic to chyba jest duża tolerancja)
- picie w ukryciu, w samotności (zdarza się kupić i wypić piwo w domu)
- wyrzuty sumienia, poczucie winy (mam teraz właśnie , to co tu piszę to wyrzuty sumienia, że w ogóle piłem tyle, ale nie jest to poczucie winy, że zrobiłem coś po pijaku czego bardzo się wstydzę)
- stany lękowe i obsesyjne picie (obsesyjne picie to nie ale teraz mam lęki)


Tak się zastanawiam czy nawet jak mi terapeutka powiedziala od razu, że nie jestem alkoholikiem i psycholog to samo to tak myślę, może lepiej sam dla własnego dobra i zdrowia powinienem zapisać się na taką terapię uzależnień i naciskać, że chcę ją odbyć.
Ja chętnie bym taką odbył i dowiedział się o tym wszystkim więcej i nauczył może lepiej sobie radzić z odmawianiem itp. ale boję się tak siedzieć w grupie osób, które są min. 10 lat starsze ode mnie i mają dużo większe doświadczenia związane z piciem niż ja.

tuiteraz - Czw 24 Sty, 2013 20:02

Jeszcze ojciec daje mi piwo, ja odmawiam i słyszę... co ty taki abstynent?! Ani w święta ani w sylwestra ani w weekend...

mówię, że nie chcę, że nie mam ochoty, że nie piję. Nie powiem przecież, żem alkoholik :/

Jo-asia - Czw 24 Sty, 2013 20:09

tuiteraz napisał/a:
Tak się zastanawiam czy nawet jak mi terapeutka powiedziala od razu, że nie jestem alkoholikiem i psycholog to samo to tak myślę, może lepiej sam dla własnego dobra i zdrowia powinienem zapisać się na taką terapię uzależnień i naciskać, że chcę ją odbyć.
Ja chętnie bym taką odbył i dowiedział się o tym wszystkim więcej i nauczył może lepiej sobie radzić z odmawianiem itp. ale boję się tak siedzieć w grupie osób, które są min. 10 lat starsze ode mnie i mają dużo większe doświadczenia związane z piciem niż ja.

czy TY widzisz to co ja?
trafiasz na terapię i znowu masz problem...
ja nie byłam w izbie wytrzeźwień, nie byłam karana, nie robiłam awantur..nie miałam ekscesów..mnie też mówili bliscy, że nie jestem alkoholiczką..jedynie wiekiem się nie wyróżniałam
chcesz się leczyć..to się lecz i nie szukaj w tym kolejnych problemów :prosi:

endriu - Czw 24 Sty, 2013 20:13

tuiteraz napisał/a:
Jeszcze ojciec daje mi piwo, ja odmawiam i słyszę... co ty taki abstynent?! Ani w święta ani w sylwestra ani w weekend...

mówię, że nie chcę, że nie mam ochoty, że nie piję. Nie powiem przecież, żem alkoholik :/

jak się będziesz wstydził to nic z tego nie będzie

tuiteraz - Czw 24 Sty, 2013 20:14

A ciekawe czy mnie przyjmą na taką terapię. Bo przecież terapeutka uzależnień stwierdziła, że problem se wymyśliłem odesłała do psychologa, a psycholog to potwierdziła i nerwica. A mi dalej źle! I zastanawiam się co jak pójdę jeszcze raz i mi powie, że jeszcze nie pije tak mocno żeby na terapię chodzić :/
Jo-asia - Czw 24 Sty, 2013 20:56

tuiteraz napisał/a:
I zastanawiam się co jak pójdę jeszcze raz i mi powie, że jeszcze nie pije tak mocno żeby na terapię chodzić :/

nie zastanawiaj się a zrób to ;)

tuiteraz - Czw 24 Sty, 2013 22:06

W poniedziałek idę do psychologa, pogadam o tym wszystkim jeszcze raz. Nawet nie wiedziałem, ale w tym samym budynku (a jest spoory) gdzie chodzę okazało się, że jest też ośrodek leczenia uzależnień, więc powinna mieć rozeznanie co i jak. Z tego co wyczytałem oferują także pomoc osobom pijącym szkodliwie, więc nawet jeśli nie jestem jeszcze uzależniony to może akurat będzie to coś dla mnie, choć jeśli miałoby to polegać na naukach jak pić bezpiecznie to już wolałbym taką na której mnie umocnią w myśleniu jak nie pić w ogóle :blee:

Przy okazji. Z ciekawości przejrzałem dział współuzależnienia i zapoznałem się z cechami... Nigdy nie miałem w domu osoby uzależnionej ani nawet nadużywającej alkoholu od czasu do czasu, a spełniam więcej cech osoby współuzależnionej niż uzaleznionej :wysmiewacz: Ja już może pójdę spać i na dzisiaj skończę to kompulsywne czytanie

pterodaktyll - Czw 24 Sty, 2013 22:19

tuiteraz napisał/a:
Z ciekawości przejrzałem dział współuzależnienia i zapoznałem się z cechami... Nigdy nie miałem w domu osoby uzależnionej ani nawet nadużywającej alkoholu od czasu do czasu, a spełniam więcej cech osoby współuzależnionej niż uzaleznionej
:buahaha:
tuiteraz napisał/a:
a już może pójdę spać i na dzisiaj skończę to kompulsywne czytanie

Lepiej idź bo zaraz coś "paskudnego" sie do ciebie przyczepi :rotfl:


Ja nie mogę normalnie.............. g45g21

Dziubas - Czw 24 Sty, 2013 22:27

pterodaktyll napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Z ciekawości przejrzałem dział współuzależnienia i zapoznałem się z cechami... Nigdy nie miałem w domu osoby uzależnionej ani nawet nadużywającej alkoholu od czasu do czasu, a spełniam więcej cech osoby współuzależnionej niż uzaleznionej
:buahaha:
tuiteraz napisał/a:
a już może pójdę spać i na dzisiaj skończę to kompulsywne czytanie

Lepiej idź bo zaraz coś "paskudnego" sie do ciebie przyczepi :rotfl:


Ja nie mogę normalnie.............. g45g21


Ciekawe co "załapiesz" po przeczytaniu hydeparku i śmietnika :rotfl:

Mariola26 - Czw 24 Sty, 2013 23:37

tuiteraz napisał/a:
Przy okazji. Z ciekawości przejrzałem dział współuzależnienia i zapoznałem się z cechami... Nigdy nie miałem w domu osoby uzależnionej ani nawet nadużywającej alkoholu od czasu do czasu, a spełniam więcej cech osoby współuzależnionej niż uzaleznionej

Może dostanę opieprz od starszyzny że Świeżak jestem i się wypowiadam,ale muszę.
Śledzę Twoje posty i nie dowierzam-chłopię ogarnij się co ty jeszcze wymyślisz,co nie
przeczytasz objawów to wszystkie do Ciebie pasują przecież to PARANOJA
Jakby tak każdy stawiał sobie diagnozy w zależności od nastroju to wszyscy
byliby czubkami,uzależnionymi,współuzależnionymi,DDA,DDD- sprawdzałeś nie jesteś może?
Może nie jestem miła ale Ty chyba potrzebujesz jakiegoś porządnego kopa
na ogarniecie się.Zajmij się życiem,nie masz żadnych obowiązków?
Chłopczyk z porządnej,bogatej rodziny-wychuchany,w złotej klatce.
Zderzyłeś się z rzeczywistością, z prawdziwym życiem i nie umiesz się odnaleźć.
Masz za dużo wolnego czasu,za nic i nikogo nie jesteś odpowiedzialny i po prostu
Ci się nudzi...Dlatego na siłę szukasz sobie coraz ciekawszych problemów.
P.S nie bądź zły tylko weź to przeanalizuj,jest mi lżej jak to napisałam,bo ludzie mają większe problemy i muszą sobie jakoś radzić-zajmują się normalnym życiem...

Czarny - Czw 24 Sty, 2013 23:39

Dziubas napisał/a:
Ciekawe co "załapiesz" po przeczytaniu hydeparku i śmietnika
Jest szansa, może nie taka duża, że "wyluzuje" nieco??? :bezradny: Myślę, może naiwnie, że te działy mogą okazać się pomocne, by nieco złagodzić "powagę problemu"...Oby!!! :prosi:
tuiteraz - Pią 25 Sty, 2013 11:52

Mariola26 napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Przy okazji. Z ciekawości przejrzałem dział współuzależnienia i zapoznałem się z cechami... Nigdy nie miałem w domu osoby uzależnionej ani nawet nadużywającej alkoholu od czasu do czasu, a spełniam więcej cech osoby współuzależnionej niż uzaleznionej

P.S nie bądź zły tylko weź to przeanalizuj,jest mi lżej jak to napisałam,bo ludzie mają większe problemy i muszą sobie jakoś radzić-zajmują się normalnym życiem...

Nie jestem zły, spoko. Nie zgadzam się jednak z większością, tego co napisałaś. Gdybym tak prosto mógł zająć się normalnym życiem i nie zawracać sobie tym du** to ogarnąłbym się sam. Pomyśl trochę. Rok normalnie funkcjonowałem wszystko fajnie cacy popijałem sobie browar studia rewelacja z dziewczyną rewelacja ogólnie żyć nie umierać.
Nagle mnie coś chwyciło i nie chce puścić od ponad półtora miesiąca. Najgorsze co mogę usłyszeć to właśnie weź się w garść, zajmij się czymś. Gdybym potrafił tego tak prosto dokonać nie miałbym problemu!!!

Każdy ma swoje problemy, ja mam takie i jest mi z tym ciężko. Nie wiem jak mam ogarnąć to, że:
obudziłem się o 6, serce wali jak dzwon, lęk, przerażenie, nerwowość, nastrój *j**** depresyjny. Wczoraj to samo, mam tak często. W dzień też mnie łapie. TO NIE JEST FAJNE, a ja na to nie mam wpływu nie umiem tego kontrolować. I co ja mam zrobić? Pójdę do psychologa, psychiatry i pewnie du**. To może być wszystko, nerwica, depresja, suchy kac, jakaś fobia.

Mariola26 - Pią 25 Sty, 2013 11:59

tuiteraz,
Wiesz może mnie poniosło,na pewno nie znam się na tych stanach które czujesz
i może po prostu ich też nie rozumiem.
Śmigaj do fachowców i bierz się za leczenie ,nie warto marnować czasu na
marudzenie (co się tyczy i mnie) za młodzi jesteśmy.Pozdrawiam

tuiteraz - Pią 25 Sty, 2013 12:19

Mariola26 napisał/a:
tuiteraz,
Wiesz może mnie poniosło,na pewno nie znam się na tych stanach które czujesz
i może po prostu ich też nie rozumiem.
Śmigaj do fachowców i bierz się za leczenie ,nie warto marnować czasu na
marudzenie (co się tyczy i mnie) za młodzi jesteśmy.Pozdrawiam

Mariola, ja biorę się za leczenie. Tak naprawdę leczę się od dwóch lat z przerwami. U psychiatry i psychologów. Zaliczyłem już trzech. Do kolekcji doszedł terapeuta uzależnień. Chcę się leczyć i wyleczyć. Robię w tym kierunku coś przecież.
A co do marudzenia na tym forum... pomaga mi to trochę. Wiadomo, że lepiej byłoby komuś pomarudzić na ławce w parku, komuś kto zrozumie. Ale nikogo takiego nie mam i lepsze forum niż nic.
Nie wiem czy to tylko moje złudzenie, ale mimo wszystko odnoszę wrażenie, że spora część osób na tym forum w jakimś stopniu mnie rozumie. Nawet jeśli rzeczywiście to nie alkohol jest moim problemem to i tak wydaje mi się, że dobrze trafiłem no i czuję się tu dobrze.

nena - Pią 25 Sty, 2013 19:16

pewnie ze cie rozumie.wszystkie objawy jakie masz znam doskonale. paniczny lek, walenie serca, mrowienie, dusznosci, strach ze swiat sie konczy. dretwienie miesni twarzy, szum w uszach, tzw. odplywanie krwi od glowy, zacisneita klatka piersiowa...itd, pan psycholog , chodzilam do niego 4 miesiace, mowil ze to reakcja organizmu na zagrozenie, jest to normalne, gdy zagrozenie istnieje, lecz gdy zagrozenie nie istenieje i objawy przychodza nagle, no to juz trzeba cos z tym fantem zrobic. leki tak jak wspomnialam uzalezniaja, i to juz ostatecznosc , jak inaczej nie da rady. kiedys to mialam wyleczylam sie, kosciol, relax, joga itd, to bylo jakies 7 lat temu. teraz wrocilo po smierci mojej mamy. jestem na lekach przeciwdepresyjnych, i uspokajajacych. wiem ze znow mnie czeka droga wychodzenia z lekow.
twoja psycholog jest przepraszam glupia...
i pozwole sobie wypowiedziec swoja opinie. chyba nie alkohol, jest problemem.
a co twoi bliscy na to? nie widza ze cos nie gra? ze sie zle czujesz? no bo wyobrazam sobie ze nie da sie ukryc jak sie ktos do du** czuje....

tuiteraz - Pią 25 Sty, 2013 19:37

nena napisał/a:
twoja psycholog jest przepraszam glupia...

a czemu głupia? Pytam, bo nie wiem do której części mojej wypowiedzi to się odnosi, tzn. po czym tak twierdzisz?

nena napisał/a:
leki tak jak wspomnialam uzalezniaja, i to juz ostatecznosc , jak inaczej nie da rady.

Ja wiem, że uzalezniają, brałem wcześniej na depresję, pamiętam, że ciężko było to odstawić. Jeśli chodzi o moją psycholog to ona mnie na leki nie namawia ani nic z tych rzeczy. Twierdzi, że w takich problemach podstawą jest terapia, a jeżeli uznaję, że jest kiepsko to może mnie umówić z psychiatrą i pogadam z nim odnośnie tego czy można jakoś mi "ulżyć", ale jeżeli już wejdę w leki to muszą one iść w parze z terapią, bo same tabletki mnie nie wyleczą.

nena napisał/a:

a co twoi bliscy na to? nie widza ze cos nie gra? ze sie zle czujesz? no bo wyobrazam sobie ze nie da sie ukryc jak sie ktos do du** czuje....

No cóż, mama widzi, że z wesołego gościa całymi dniami siedzę w pokoju zamknięty... W dodatku prawie nic nie jem, nie mam ochoty. Ale ściemniam, że mam naukę, a coś sobie podjadam w przerwach... w dodatku w hurtowych ilościach schodzi melisa, co tłumaczę stresem związanym z egzaminami. Dużo to nie daje, ale zawsze coś. Piję kiedy czuję, że za moment mi wyskoczy serce z klatki. A prawda jest taka, że nauka nie ma tu nic do rzeczy. CAŁE SZCZĘŚCIE! Zanim mnie to wszystko chwyciło uczyłem się bardzo regularnie więc teraz od miesiąca sobie bimbam i leżę w łóżku nie mając na nich ochoty. Do tego teraz będzie miesiąc wolnego na ogarnięcie się przed nowym semestrem. Oby się udało... W szkole średniej przez podobne problemy z głową o mało nie zawaliłem semestru, prawie w ogóle nie chodziłem. Udawałem chorobę, choć chorą miałem głowę i w ogóle nie byłem w stanie zwalić się z łóżka. Wtedy właśnie pomogły mi leki i terapia.

nena napisał/a:
teraz wrocilo po smierci mojej mamy. jestem na lekach przeciwdepresyjnych, i uspokajajacych. wiem ze znow mnie czeka droga wychodzenia z lekow.

Przykro mi z powodu śmierci Twojej Mamy. Lepsze leki niż męczenie się w nieskończoność. Niby żałoba itp. to normalna sprawa, każdemu jest źle, ale jak człowiek kompletnie nie ma sił ruszyć się z łóżka i nie chce mu się żyć to chyba nie ma wyjścia. Zresztą mamy XXI wiek wszystko jest w takim biegu, że nie ma nawet czasu na odetchnięcie. Ja gdybym miał tak jak wtedy to bez wahania wybrałbym jeszcze raz leki. Wolę męczyć się z odstawieniem ich niż męczyć się z myślami, że fajnie byłoby nie żyć.

estella - Sob 26 Sty, 2013 17:17

ejj jakbyśmy chcieli nie żyć-to po cóż sens istnienia! Nikt nam drugie życia nie da w prezencie-jak na razie to wszyscy tu spapraliśmy go alkoholem-ale trzeba ujrzeć to co w nas siedzi złego, albo ten żal- wylać to i zacząć jakoś iść do przodu. Nie wiem sama jak, bo jestem na początku tej drogi-ale jak chcesz to możemy iśc razem....
tuiteraz - Sob 26 Sty, 2013 20:52

estella napisał/a:
ejj jakbyśmy chcieli nie żyć-to po cóż sens istnienia! Nikt nam drugie życia nie da w prezencie-jak na razie to wszyscy tu spapraliśmy go alkoholem-ale trzeba ujrzeć to co w nas siedzi złego, albo ten żal- wylać to i zacząć jakoś iść do przodu. Nie wiem sama jak, bo jestem na początku tej drogi-ale jak chcesz to możemy iśc razem....

Niestety czasem bywa tak, że głowa płata takie figle, że żyć się kompletnie nie chce i jest się o krok by skończyć :> Ale to dość skomplikowane do opisania, trzeba po prostu coś takiego poczuć. Ale poczuć, a wprowadzić w czyn to i tak dwie różne skrajne czynności, na szczęście tego drugiego nie miałem okazji zaznać.

Życzę Ci powodzenia na Twojej drodze. Czytałem Twój temat, ale czuję się za mały w uszach żeby wypowiadać się w innych tematach i pisać co myślę.

Znów powoli zbliża się noc, co oznacza sen i poranek. Poranek, który jest najgorszą częścią dnia jeśli chodzi o moje samopoczucie. Masakra.
W poniedziałek psycholog i spróbuję też dobić się do lekarza. W moim samopoczuciu nic się nie zmienia. Od półtora miesiąca praktycznie każdego dnia czuję się równie beznadziejnie, a nawet zaczyna mi się wydawać, że jest coraz gorzej.

Obsesja trwa, dalej codziennie czytam o objawach alkoholizmu ciągle zastanawiam się czy rzeczywiście one występują u mnie spędzając znaczną część czasu na analizę moich kilku ostatnich lat życia. To nienormalne, to chore robić takie coś. Nie umiem z tym skończyć, naprawdę nie potrafię zająć się czymś innym. Jak się zajmę czymś to i tak przerywam to i wracam z powrotem do czytania tego samego. Wprost proporcjonalnie wzrasta mój lęk i niepokój. Z perspektywy poprzednich lat dostrzegam wiele podobieństw innych sytuacji. Obsesji na punkcie czegoś i podobnego samopoczucia do obecnego. To się powtarza. Powód się zmienił. Tylko ten powód jest bardzo niebezpieczny co pewnie nasila moje lęki. Pytanie tylko czy lęki z powodu samonakręcania się czy lęki z powodu alkoholizmu.

Nie piję nadal, półtora miesiąca mija, ja się czuję dokładnie tak samo rozbity psychicznie. Będę się leczył w kierunku nerwicy, zobaczymy co przyniesie czas. To u mnie zdiagnozowano i chyba właśnie w tym kierunku powinienem iść, choć nie jestem co do tego przekonany. Może wizyta w poniedziałek coś więcej wyjaśni. Staram się zachować resztki rozumu, bo tak naprawdę mógłbym się leczyć jednocześnie z nerwicy, alkoholizmu, depresji i pewnie znalazłoby się coś jeszcze. Nie chcę popaść już w kompletną paranoję. Pozostaje mi wierzyć, że ogarnę się, a alkohol wcale nie jest faktycznym problemem (w co nie bardzo chyba wierzę), choć nie ulega wątpliwości, że bez względu na to powinienem go unikać. I unikam.

yuraa - Sob 26 Sty, 2013 21:46

młody pijaku chciałem powiedziec że czytam ten temat tylko dlatego ze znajduje sie on w dziale który moderuję.
inaczej odfajkowalbym go jako przeczytany.
mielisz w kólko te same kwestie i drepcesz w miejscu wciąz się uzalając

szymon - Sob 26 Sty, 2013 23:06

yuraa napisał/a:
drepcesz w miejscu wciąz się uzalając


moze potrzebuje tego "czegos" fsdf43t

nena - Sob 26 Sty, 2013 23:25

a czemu głupia? Pytam, bo nie wiem do której części mojej wypowiedzi to się odnosi, tzn. po czym tak twierdzisz?
bo po kazdym spotkaniu z nia powinienes sie czuc lepiej, ona chyba nie rozumie co ci jest , lub nie jest wstanie ci pomoc.( przeszlam paru terapeutow, i zawsze po spotkaniu z nimi bylam sporo silniejsza , i wiadomo bylo ze w jakims kierunku zmierzamy,


Ja wiem, że uzalezniają, brałem wcześniej na depresję, pamiętam, że ciężko było to odstawić. Jeśli chodzi o moją psycholog to ona mnie na leki nie namawia ani nic z tych rzeczy. Twierdzi, że w takich problemach podstawą jest terapia, a jeżeli uznaję, że jest kiepsko to może mnie umówić z psychiatrą i pogadam z nim odnośnie tego czy można jakoś mi "ulżyć", ale jeżeli już wejdę w leki to muszą one iść w parze z terapią, bo same tabletki mnie nie wyleczą.
oczywiscie ze same prochy sa na nic. usmierza i przycmia tylko troche twoje zle samopoczucie.ale ja bym zmienila psychologa. nie wiem, tak czytam i czytam, i jakos nie jestem przekonana, ze on jest w stanie ci pomoc, nie kazdy psycholog jest dobry dla wszytskich

No cóż, mama widzi, że z wesołego gościa całymi dniami siedzę w pokoju zamknięty... W dodatku prawie nic nie jem, nie mam ochoty. Ale ściemniam, że mam naukę, a coś sobie podjadam w przerwach... w dodatku w hurtowych ilościach schodzi melisa, co tłumaczę stresem związanym z egzaminami. Dużo to nie daje, ale zawsze coś. Piję kiedy czuję, że za moment mi wyskoczy serce z klatki.

a sproboj w takim momencie przez 20 minut bardzo gleboko oddychac, tak jaksie oddycha na jodze( gleboki wdech i baaaaardzo woly i dlugi wydech- przez nos, zapewniam cie ze pomaga w takich napadach)
A prawda jest taka, że nauka nie ma tu nic do rzeczy. CAŁE SZCZĘŚCIE! Zanim mnie to wszystko chwyciło uczyłem się bardzo regularnie więc teraz od miesiąca sobie bimbam i leżę w łóżku nie mając na nich ochoty. Do tego teraz będzie miesiąc wolnego na ogarnięcie się przed nowym semestrem. Oby się udało... W szkole średniej przez podobne problemy z głową o mało nie zawaliłem semestru, prawie w ogóle nie chodziłem. Udawałem chorobę, choć chorą miałem głowę i w ogóle nie byłem w stanie zwalić się z łóżka. Wtedy właśnie pomogły mi leki i terapia.
jakos dziwne mi sie wydaje , ze rodzice nie widza problemu, nie da sie sciemniac caly czas,


Przykro mi z powodu śmierci Twojej Mamy.
dzieki.
Lepsze leki niż męczenie się w nieskończoność. Niby żałoba itp. to normalna sprawa,

nie, to nie jest normalna sprawa- to jest naprawde koszmar.nie da sie tego opisac, :( każdemu jest źle, ale jak człowiek kompletnie nie ma sił ruszyć się z łóżka i nie chce mu się żyć to chyba nie ma wyjścia. Zresztą mamy XXI wiek wszystko jest w takim biegu, że nie ma nawet czasu na odetchnięcie. Ja gdybym miał tak jak wtedy to bez wahania wybrałbym jeszcze raz leki. Wolę męczyć się z odstawieniem ich niż męczyć się z myślami, że fajnie byłoby nie żyć.[/quote]
ja mysle ze kazdy chce zyc, w obliczu smierci nawet ci co olewali swoje zdrowie, i swoje zycie, nagle pragna jednak zyc,
przeczytaj sobie mala ksiazeczke, jak znajdziesz dobry moment, a mysle ze teraz jest dobry Paulo Coehlo "Weronika postanawia umrzec"
.Interesujace.

nena - Sob 26 Sty, 2013 23:40

Znów powoli zbliża się noc, co oznacza sen i poranek. Poranek, który jest najgorszą częścią dnia jeśli chodzi o moje samopoczucie. Masakra.

Wiem poranki sa okropne, tez mialam tak ze zawsze zalowalam ze sie obudzilam, i znow kurde nastepny dzien - mialam w glowie.. To byla depresja. i wyszlamz tego,
W poniedziałek psycholog i spróbuję też dobić się do lekarza. W moim samopoczuciu nic się nie zmienia. Od półtora miesiąca praktycznie każdego dnia czuję się równie beznadziejnie, a nawet zaczyna mi się wydawać, że jest coraz gorzej. Moze sprobuj rzeczywiscie isc do lekarza.

Obsesja trwa, dalej codziennie czytam o objawach alkoholizmu ciągle zastanawiam się czy rzeczywiście one występują u mnie spędzając znaczną część czasu na analizę moich kilku ostatnich lat życia. To nienormalne, to chore robić takie coś. Nie umiem z tym skończyć, naprawdę nie potrafię zająć się czymś innym. Jak się zajmę czymś to i tak przerywam to i wracam z powrotem do czytania tego samego. Wprost proporcjonalnie wzrasta mój lęk i niepokój. Z perspektywy poprzednich lat dostrzegam wiele podobieństw innych sytuacji. Obsesji na punkcie czegoś i podobnego samopoczucia do obecnego. To się powtarza. Powód się zmienił. Tylko ten powód jest bardzo niebezpieczny co pewnie nasila moje lęki. Pytanie tylko czy lęki z powodu samonakręcania się czy lęki z powodu alkoholizmu.

Nie piję nadal, półtora miesiąca mija, ja się czuję dokładnie tak samo rozbity psychicznie. Będę się leczył w kierunku nerwicy, zobaczymy co przyniesie czas. To u mnie zdiagnozowano i chyba właśnie w tym kierunku powinienem iść, choć nie jestem co do tego przekonany. Może wizyta w poniedziałek coś więcej wyjaśni. Staram się zachować resztki rozumu, bo tak naprawdę mógłbym się leczyć jednocześnie z nerwicy, alkoholizmu, depresji i pewnie znalazłoby się coś jeszcze. Nie chcę popaść już w kompletną paranoję. Pozostaje mi wierzyć, że ogarnę się, a alkohol wcale nie jest faktycznym problemem (w co nie bardzo chyba wierzę), choć nie ulega wątpliwości, że bez względu na to powinienem go unikać. I unikam.[/quote] wiec unikaj, ale tak jak ci pisalam wczesniej ,chyba nie to jest problemem.

nena - Sob 26 Sty, 2013 23:42

chyba cos zle zacytowalam, bo wyszlo jakby to moj caly tekst, eh, troche techniki i czlowiek sie gubi :mysli:
yuraa - Nie 27 Sty, 2013 09:43

nena napisał/a:
chyba cos zle zacytowalam

nena , zaznacz myszką stosowny fragment
a potem kliknij

tuiteraz - Nie 27 Sty, 2013 12:55

yuraa napisał/a:
młody pijaku chciałem powiedziec że czytam ten temat tylko dlatego ze znajduje sie on w dziale który moderuję.
inaczej odfajkowalbym go jako przeczytany.
mielisz w kólko te same kwestie i drepcesz w miejscu wciąz się uzalając

szymon napisał/a:
yuraa napisał/a:
drepcesz w miejscu wciąz się uzalając

moze potrzebuje tego "czegos" fsdf43t

Pisanie mi pomaga :/

nena napisał/a:
bo po kazdym spotkaniu z nia powinienes sie czuc lepiej, ona chyba nie rozumie co ci jest , lub nie jest wstanie ci pomoc.( przeszlam paru terapeutow, i zawsze po spotkaniu z nimi bylam sporo silniejsza , i wiadomo bylo ze w jakims kierunku zmierzamy,

Wydaje mi się, że poprzednio m.in. dzięki niej się ogarnąłem, teraz problem się zmienił. Na razie były 2 spotkania więc to też trochę mało by mogła lepiej zrozumieć. Czas pokaże, jutro wizyta.

nena napisał/a:
a sproboj w takim momencie przez 20 minut bardzo gleboko oddychac, tak jaksie oddycha na jodze( gleboki wdech i baaaaardzo woly i dlugi wydech- przez nos, zapewniam cie ze pomaga w takich napadach)

Właśnie tak robie kiedy mnie to bierze, ale nie pomaga na długo :/
nena napisał/a:
wiec unikaj, ale tak jak ci pisalam wczesniej ,chyba nie to jest problemem.

Unikam, w dodatku jeszcze żeby mi dopier***ć to przestało mi się układać z dziewczyną... Normalnie bym poszedł z kumplem na browary i mu się wygadał. Ale to też już przechodziłem, było minęło, problemu nie rozwiązywało. Pomagało na chwilę, a to niebezpieczne. Za długo było mi dobrze, to było aż dziwne, że tak długo nic nie dolegało mojej głowie. Musiało coś się zrypać. W dodatku jak coś się dzieje to od razu wszystko naraz.

staaw - Nie 27 Sty, 2013 13:01

Odstawiłeś alkohol to zmieniło się Twoje zachowanie.
Dziewczyna lekko w szoku bo takiego Cię nie znała...

Jo-asia - Nie 27 Sty, 2013 13:05

tuiteraz,
spróbuj pomyśleć może nad tym..mnie to wiele wyjaśniło, wyprostowało ;)
http://www.astro.eco.pl/astro2/przebudzenie.html

tuiteraz - Nie 27 Sty, 2013 13:08

staaw napisał/a:
Odstawiłeś alkohol to zmieniło się Twoje zachowanie.
Dziewczyna lekko w szoku bo takiego Cię nie znała...

Staaw, nie w tym rzecz. Obecnie mieszkamy trochę dalej od siebie i się rzadziej widujemy więc nie jest nawet świadoma tego, że całymi dniami leżę w łóżku. Tzn. wie mniej więcej co się ze mną dzieje i jak się czuję, ale nie to jest powodem. W sumie się z tego cieszę po części, bo nie chciałbym żeby patrzyła na mnie takiego bez życia.

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz,
spróbuj pomyśleć może nad tym..mnie to wiele wyjaśniło, wyprostowało ;)
http://www.astro.eco.pl/astro2/przebudzenie.html

Dzięki Joasiu, będę miał co poczytać.

nena - Nie 27 Sty, 2013 19:25

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz,
spróbuj pomyśleć może nad tym..mnie to wiele wyjaśniło, wyprostowało ;)
http://www.astro.eco.pl/astro2/przebudzenie.html
ja juz zaczynam czytac, tak na marginesie akurat tego ostatnio szukalam. Bo 'na poczatku lutego jade na warsztaty poswiecone podobnym sprawom
Skorzystam wiec i ja. :] dzieki serdeczne

tuiteraz - Pon 28 Sty, 2013 14:40

Jestem po kolejnej wizycie u p. psycholog. Dalej twierdzi, że wszystkie moje objawy dolegliwości wynikają wyłącznie z mojej głowy jakies psychosomatyki. Twardo podkreślała, że uzależniony nie jestem choć nie da się ukryć, że piłem za dużo. Twierdzi, że zafiksowałem na punkcie alkoholizmu i gdybym był uzależniony moje picie wyglądałoby inaczej, sam bym nie dostrzegał problemu i pojawiałyby się szkody, a że takich brak to nie można tu mówić o uzależnieniu gdyż nie zachowuje się jak osoba z chorobą alkoholową.

Nawet wszedłem z komórki na to forum żeby przeczytać objawy głodu alkoholowego i pokazać jak dużo do mnie pasuje. Chłodno stwierdzała, że wciąż sobie wmawiam. Nawet to, że śni mi się czasem alkohol to stwierdziła, że w moim przypadku to nie jest żaden dowód na występowanie głodu gdyż ciężko żeby śniło się co innego jak kilka godzin dziennie czyta się, a jeszcze więcej myśli o tym, że jest się uzależnionym.

Dostałem skierowanie do poradni leczenia nerwic. W środę mam spotkanie z lekarzem. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Pozdrawiam wszystkich

Czarny - Pon 28 Sty, 2013 20:02

tuiteraz napisał/a:
Dostałem skierowanie do poradni leczenia nerwic. W środę mam spotkanie z lekarzem. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Pozdrawiam wszystkic
Cytat:
No wreszcie "coś" konstruktywnego, trzymaj się tego i nic nie kombinuj z wszelkimi izmami :okok: Również pozdrawiam :D Krzysiek
nena - Pon 28 Sty, 2013 22:15

tuiteraz napisał/a:
Jestem po kolejnej wizycie u p. psycholog. Dalej twierdzi, że wszystkie moje objawy dolegliwości wynikają wyłącznie z mojej głowy jakies psychosomatyki. Twardo podkreślała, że uzależniony nie jestem choć nie da się ukryć, że piłem za dużo. Twierdzi, że zafiksowałem na punkcie alkoholizmu i gdybym był uzależniony moje picie wyglądałoby inaczej, sam bym nie dostrzegał problemu i pojawiałyby się szkody, a że takich brak to nie można tu mówić o uzależnieniu gdyż nie zachowuje się jak osoba z chorobą alkoholową.

Nawet wszedłem z komórki na to forum żeby przeczytać objawy głodu alkoholowego i pokazać jak dużo do mnie pasuje. Chłodno stwierdzała, że wciąż sobie wmawiam. Nawet to, że śni mi się czasem alkohol to stwierdziła, że w moim przypadku to nie jest żaden dowód na występowanie głodu gdyż ciężko żeby śniło się co innego jak kilka godzin dziennie czyta się, a jeszcze więcej myśli o tym, że jest się uzależnionym.

Dostałem skierowanie do poradni leczenia nerwic. W środę mam spotkanie z lekarzem. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Pozdrawiam wszystkich




hej, dobrze ze masz skierowanie do lekarza, , bo jak narazie to ona ci mowila ze nie jestes uzalezniony, ty twierdziles ze jestes, ( a po raz setny powtarzaam ,ze nie jestes:, niech ktos nie mysli ze sie wymadrzam,problemow z alkocholem, jeszcze nie mialam, natomiast mialam problem z depresja,-latami:) i troszke znam objawy) i tak sie ciagnelo w te i wewte.Objawy psychosomatyczne jak ona ci mowi tez mialam jak mnie przyjmowano do szitala bo : nie nie moglam jesc od .... nie wiem 2,3 tygodni, nie moglam mowic do godziny mniej wiecj 12, w poludnie, no moze 11, wejscie po schodach wysokich graniczylo z cudem, kraweznik na ulicy to byla przeszkoda prawie nie do pokonania. przychodzilam z pracy , kladlam sie do lozka i tak lezalam do nastepnego dnia , kiedy znow musialam wstac. umyc sie, i isc do pracy. Nadszedl moment ze rozmawiajac z ludzmi musialam patrzec w podloge lub na sciane, bo nie bylam wstanie spojrzec im w oczy. dlaczego?bo SIE BALAM, , czego , NIE WIEM. Ciezko mi bylo zyc, kazdy moment myslalam : skoncze z tym, to szybko i nie boli. .. :zalamka: ,dlatego rozumiem twoje samopoczucie, ale walcz, walcz, bo jestes mlody, nie daj sobie zmarnowac mlodosci przez te twoje sprawy psychosomatyczne, jesli nie czujesz twojeo psychoterapeuty, zmien go, nie wszyscy sa dobrzy dla wszytskich, i zacznij tez czytac ta strone ( link) , ktory ci wyslala Joasia. Jest bardzo dobra. Wszystko jest w twojej glowie. A ojciec Twoj co mowi na to?

Jonesy - Pon 28 Sty, 2013 23:30

tuiteraz napisał/a:
Jestem po kolejnej wizycie u p. psycholog. Dalej twierdzi, że wszystkie moje objawy dolegliwości wynikają wyłącznie z mojej głowy jakies psychosomatyki. Twardo podkreślała, że uzależniony nie jestem choć nie da się ukryć, że piłem za dużo. Twierdzi, że zafiksowałem na punkcie alkoholizmu i gdybym był uzależniony moje picie wyglądałoby inaczej, sam bym nie dostrzegał problemu i pojawiałyby się szkody, a że takich brak to nie można tu mówić o uzależnieniu gdyż nie zachowuje się jak osoba z chorobą alkoholową.

Nawet wszedłem z komórki na to forum żeby przeczytać objawy głodu alkoholowego i pokazać jak dużo do mnie pasuje. Chłodno stwierdzała, że wciąż sobie wmawiam. Nawet to, że śni mi się czasem alkohol to stwierdziła, że w moim przypadku to nie jest żaden dowód na występowanie głodu gdyż ciężko żeby śniło się co innego jak kilka godzin dziennie czyta się, a jeszcze więcej myśli o tym, że jest się uzależnionym.

Dostałem skierowanie do poradni leczenia nerwic. W środę mam spotkanie z lekarzem. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Pozdrawiam wszystkich


Weż jeszcze może pogadaj z tą psycholożką, czy czasem nie jesteś aby też uzależniony od internetu. Bo to przecież wujek google podsuwa Ci wszystkie te destrukcyjne diagnozy, co?

nena - Wto 29 Sty, 2013 00:03

ja mysle ze od internetu uzaleznione jest baaaaardzo duzo ludzi, juz nie wspomne o uzaleznieniu od whatsapa, czy jak sie to pisze,.... siedze ostatnio na przystanku i wszyscy siedza razem ale osobno i pisza na whasapie.....to choroba 21 wieku.
yuraa - Wto 29 Sty, 2013 00:05

nena napisał/a:
whatsapa,

a to jakaś nowość dla mnie

Jonesy - Wto 29 Sty, 2013 00:17

yuraa napisał/a:
nena napisał/a:
whatsapa,

a to jakaś nowość dla mnie


Taka Ci Jurek smsowa, komórkowa alternatywa dla Skypa. Piszesz, wysyłasz zdjęcia i filmy, a wszystko za bezdurno :)
Ino smartafona musisz mieć. I znajomych co tez mają.

estella - Wto 29 Sty, 2013 08:51

Cześć tuiteraz, a myślałeś o coachingu? Może taki coaching poprowadziłby Cię do przodu?
tuiteraz - Wto 29 Sty, 2013 11:46

nena napisał/a:
dlatego rozumiem twoje samopoczucie, ale walcz, walcz, bo jestes mlody, nie daj sobie zmarnowac mlodosci przez te twoje sprawy psychosomatyczne, jesli nie czujesz twojeo psychoterapeuty, zmien go

Mam nadzieje, ze coś mi ten lekarz pomoże. Co do terapeutki to wydaje mi się, że jest ok. Widać, że jej zależy i chce mi pomóc, ale jak sama to określiła - nie można tego dokonać na jednej wizycie, a obecnie wg niej wprowadzenie leków jest konieczne, bo w takim stanie ciężko prowadzić "proces terapeutyczny" i muszę najpierw się wyciszyć i uspokoić, bo cały czas jestem w stanie dużego lęku.

nena napisał/a:
A ojciec Twoj co mowi na to?

Rodzicom się nie zwierzam, udaję, nie chcę ich martwić. Choć widzą, że zacząłem się dziwnie zachowywać to tłumaczę to zmęczeniem itp. itd.

Jonesy napisał/a:
Weż jeszcze może pogadaj z tą psycholożką, czy czasem nie jesteś aby też uzależniony od internetu. Bo to przecież wujek google podsuwa Ci wszystkie te destrukcyjne diagnozy, co?

Na punkcie internetu nie mam obsesji i umiem bez niego żyć. A to, że Google mi podsuwa diagnozy to można to różnie interpretować. Pewnie gdybym się bardziej tym nie zainteresował to pewnie nie wiedziałbym do czego to wszystko prowadzi.

estella napisał/a:
Cześć tuiteraz, a myślałeś o coachingu? Może taki coaching poprowadziłby Cię do przodu?

Miałem o tym na studiach, ale takie rzeczy to dotyczą jakis sfer biznesowych, zresztą takie coś na pewno dużo kosztuje, szczególnie indywidualnie. Psychologa i te poradnie nerwic mam za darmo, na NFZ.

staaw - Wto 29 Sty, 2013 11:55

tuiteraz napisał/a:

estella napisał/a:
Cześć tuiteraz, a myślałeś o coachingu? Może taki coaching poprowadziłby Cię do przodu?

Miałem o tym na studiach, ale takie rzeczy to dotyczą jakis sfer biznesowych, zresztą takie coś na pewno dużo kosztuje, szczególnie indywidualnie. Psychologa i te poradnie nerwic mam za darmo, na NFZ.

A jakbyś najpierw spytał wujka? Może być Google...
Jest wiele fundacji wspierających działania rozwojowe czy aktywizujące młodzież...

staaw - Wto 29 Sty, 2013 12:12

Np to znalazłem po jednym zapytaniu...
http://www.fundacjafarma.pl/aktualnosci/3po3

tuiteraz - Wto 29 Sty, 2013 12:27

Cytat:
A jakbyś najpierw spytał wujka? Może być Google...
Jest wiele fundacji wspierających działania rozwojowe czy aktywizujące młodzież...

Poszukałem tak z ciekawości, ale na nic nie natrafiłem w mojej okolicy.

Zresztą nie wiem czy w obecnej sytuacji jest to dobry pomysł. Na razie chciałbym przejść tę terapię i jakoś się ogarnąć by wrócić do funkcjonowania w społeczeństwie. Mam też uczelnie i tam też nie jest łatwo, ale daję radę. Nie chcę po prostu rozpoczynać kilku rzeczy na raz, choć na takie coś co pokazałeś staaw to mógłbym iść. 3 dni na coś takiego to choćby po to by ruszyć się z domu.

Jo-asia - Wto 29 Sty, 2013 15:32

tuiteraz napisał/a:
na takie coś co pokazałeś staaw to mógłbym iść. 3 dni na coś takiego to choćby po to by ruszyć się z domu.

popieram :okok:

tuiteraz - Śro 30 Sty, 2013 16:38

Cześć!

Byłem w Poradni Leczenia Nerwic, rozmawiałem z lekarzem.
Tę wizytę umówiła mi psycholog, do której chodzę. Lekarz okazał się super, w miarę młody pracujący również z osobami uzależnionymi więc ma rozeznanie.

Również stwierdził, że uzależnienie w moim przypadku nie występuje. Sam fakt jakie mam objawy i dolegliwości i fazy, które ja nazywałem głodami alkoholowymi nie zdziwiły go. Był jednak widać bardzo zdziwiony powodem przez który sfiksowałem. Ludzie sobie różne rzeczy wkręcają, ale żeby wmówić sobie uzależnienie to z tym jeszcze się nie spotkał. Nie mógł powstrzymać śmiechu momentami, ale nie specjalnie mi to przeszkadzało. Nawet pomogło, bo jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym, że se wmawiam.

Nie wiem na jak długo mi to pomogło, sama rozmowa, bo jak wychodziłem od terapeuty uzależnień czułem się równie spokojnie, a następnego dnia wszystko od nowa i znowu "głody"

Dostałem jakieś psychotropy, które wg lekarza są w moim przypadku koniecznością i mam uzbroić się w cierpliwość, gdyż na pełne działanie trzeba czekać ok. 2-3 tyg. Prawdopodobnie jeśli efekt bedzie pozytywny to będę musiał brać to kilka miesięcy.

Pozdrawiam

PS. Tak czytam ulotkę o tym leku i ma sporo skutków ubocznych :/
Cytat:
Częściej niż 1 na 10 pacjentów:
Bezsenność, zawroty głowy, senność, bóle głowy, biegunka, nudności, suchość w jamie ustnej, zaburzenia wytrysku, zmęczenie.


Kurde jak nie głowa to impotent :szok:

yuraa - Śro 30 Sty, 2013 18:10

jest zima, nie wiem czy do Odry czy Wisły masz bliżej choc osobiście polecałbym Bałtyk.
codziennie pietnaście minut zanurzenie po szyję, co trzy minuty pełne zanurzenie na minutę
tuiteraz napisał/a:
mam uzbroić się w cierpliwość

tuiteraz napisał/a:
Prawdopodobnie jeśli efekt bedzie pozytywny

za kilka miesięcy bedziesz mógł ograniczyć się do pięciu minut bez pełnego zanurzenia,
ale prawdopodobnie juz w kwietniu to polubisz.

a ten lekarz to najpierw sie uśmiał a potem uznał że on nie ma pojecia co z takim przypadkiem począć. no to dał ci na wszelki wypadek receptę i kazał cierpliwwie czekać.
jak nie trafił z receptą to nic nie ryzykuje da ci inną

tuiteraz - Śro 30 Sty, 2013 18:29

Nie wiem czemu to porównanie z hartowaniem się miało służyć i co dokładnie miałeś na myśli...

yuraa napisał/a:
a ten lekarz to najpierw sie uśmiał a potem uznał że on nie ma pojecia co z takim przypadkiem począć. no to dał ci na wszelki wypadek receptę i kazał cierpliwwie czekać.
jak nie trafił z receptą to nic nie ryzykuje da ci inną

Aż tak sceptycznie nie podchodzę, to jest w końcu lekarz, a mój problem dotyczy jego specjalności. Sam mówił,że ludzie mają obsesje i kompulsje na różnym punkcie. Objawy mam bardzo typowe jednak powód jest niecodzienny. Jak sam mówił jedni w kółko myślą czy zamkneli dom potrafią 100x sprawdzać inni myją ręce co 2 minuty, a ja wmówilem sobie alkoholizm i siłą swojego umysłu nie mogę tych myśli się wyzbyć, a objawy są typowo nerwicowe.

Co do trafiania z receptą - po części masz racje. Praktycznie w każdym przypadku np. depresji dobór leków na początku jest trochę trudną sprawą, bo na każdego może działać inaczej. Trzeba trafić. Co do czekania to podobno normą jest, że leki tego typu zaczynają działać po jakimś czasie.

Swoją drogą nie rozumiem czemu tak podchodzisz do mojego problemu. Najpierw:

yuraa napisał/a:

mielisz w kólko te same kwestie i drepcesz w miejscu wciąz się uzalając

Potem:
yuraa napisał/a:
a ten lekarz to najpierw sie uśmiał a potem uznał że on nie ma pojecia co z takim przypadkiem począć.

To co ja mam zrobić? Przecież nie drepcze w miejscu tylko próbuję jakoś to ogarnąć. Pisze na forum źle, psycholog źle, lekarz źle. To co wg Ciebie jest najlepszym rozwiązaniem problemu?

yuraa - Śro 30 Sty, 2013 18:52

tu nie szlo mi o hartowanie ciała, chciałem ci pokazać że w Twoim przypadku można zapodac dowolny sposób leczenia Twoich dolegliwości a i tak bedziesz szukał panaceum, złotego srodka.
Ty Młody pijaku chcesz by ktoś albo wykluczyl albo na 100% powiedział
tak/nie jest pan alkoholikiem.
ktos ma podjąć za Ciebie decyzję, ale Ty i tak będziesz mial wątpliwości.
Nikt za Ciebie nie zdecyduje czy masz problem z alkoholem.
w AA sie mówi że to Ty sam wiesz najlepiej i Ty decydujesz
wkleje tutaj fragment z książki 12 Kroków 12 Tradycji
"To ty sam decydujesz czy należysz do AA. Ty sam możesz zgłosić się do
nas i nikt nie ma prawa cię odrzucić. Nieważne kim jesteś i jak nisko
upadłeś. Nie jest istotne, jak bardzo pogmatwane jest twoje życie
wewnętrzne; nawet jeśli popełniłeś przestępstwo także cię nie
odrzucimy. Nie chcemy zakazywać ci wstępu. Nic a nic nie obawiamy się
ciebie i to bez względu na twoje dewiacje czy gwałtowność
usposobienia. Chcemy po prostu, byś miał tę samą wspaniałą szansę
osiągnięcia trzeźwości, z jakiej i my już skorzystaliśmy. Tak więc
stajesz się członkiem AA dokładnie w tej chwili, gdy zadeklarujesz
chęć przynależności."
12x12 str 139.

tuiteraz - Śro 30 Sty, 2013 19:32

yuraa napisał/a:
Nikt za Ciebie nie zdecyduje czy masz problem z alkoholem.
w AA sie mówi że to Ty sam wiesz najlepiej i Ty decydujesz

Słuchałem audiobooka AA, nie całego, ale np. w całości przesłuchałem "Więcej na temat alkoholizmu". Odpowiadałem sobie też na pytania: http://www.aa.org.pl/aa5.htm i nie szczególnie pasuje do tego. Za to z typowych testów alkoholowych dostępnych w necie widać wyraźnie, że mam problem. Lekarz powiedział to samo co terapeutka uzaleznien u której byłem miesiąc temu, że te testy to zaden wyznacznik, bo połowa Polski jest uzależniona.

Cytat:
Ty Młody pijaku chcesz by ktoś albo wykluczyl albo na 100% powiedział
tak/nie jest pan alkoholikiem.
ktos ma podjąć za Ciebie decyzję, ale Ty i tak będziesz mial wątpliwości.

No właśnie na tym polega mój problem i właśnie to jak się dowiedziałem jest głównym objawem nerwicy.

Ja sam nie wiem co mi jest jak widzisz. Męczy mnie to. Mogę zapisać się do AA, jeździć na wszystkie spotkania, mogę chodzić do psychologa kilka razy w tygodniu, psychiatry przyjmować leki i jeszcze profilaktycznie zapisać się na terapie uzależnień - najlepiej na dzienny oddział, bo tak bezpieczniej, a jak się uda to na zamknięty, a full wypas jak będzie kasa na prywatny ośrodek w malowniczej krainie. Może być tak, że i to nie rozwiąże mojego problemu.

Nie neguję ani nie wątpię w skuteczność i siłę AA, ale póki co zdaję się na lekarza i psychologa. Co do mojego uzależnienia to masz rację wciąż mnie niewiele przekonuje, ale rozmawiałem z dwoma osobami, które pracują/pracowały z osobami uzależnionymi. Doszedł jeszcze lekarz. Coś na rzeczy więc powinno być. Zaufałem na razie lekarzowi, że leki w połączeniu z terapią uwolnią mnie od tych natrętnych myśli, obsesji i odczuć. Zobaczymy co będzie dalej... Jak to nie pomoże to pewnie wybiorę się na spotkanie AA. Jadę po kolei. Będę próbował wszystkiego, ale nie chcę wszystkiego na raz.

losowynick - Śro 30 Sty, 2013 19:51

Proponuję naukę angielskiego.
Janioł - Śro 30 Sty, 2013 19:53

losowynick napisał/a:
Proponuję naukę angielskiego.
w przeręblu ? ;)
endriu - Śro 30 Sty, 2013 20:11

ja byłem na dnie i żadnych leków nie potrzebowałem, od leków to się można uzależnić tylko...

terapia + AA wystarczy

tuiteraz - Śro 30 Sty, 2013 20:33

endriu napisał/a:
ja byłem na dnie i żadnych leków nie potrzebowałem, od leków to się można uzależnić tylko...

terapia + AA wystarczy

Być może w Twoim przypadku choroba alkoholowa była w pełni widoczna, co strzelam, że przede wszystkim objawiało się, że sięgnięcie po pierwszy kieliszek powoduje utratę kontroli. U mnie coś takiego nie występuje. U mnie po pierwszym browarze wzrasta ochota na następny, po który najczęściej sięgam, ale stopowanie nie sprawia mi jakiegoś mega trudu, grzecznie się zachowuję i grzecznie wracam do domu. Natomiast twierdzę, że piłem stanowczo za często, pewnie też za dużo i kiedy przestałem - sfiksowałem. I tu się zaczęło moje cierpienie, bo nie wiem czy przez to, że jestem uzależniony czy przez to, że włączyła mi się nerwica. Wg lekarza zdecydowanie to drugie...

piotr7 - Śro 30 Sty, 2013 20:59

Ja też po pierwszym miałem ochotę na następny...następny....
a pózniej wra...wra...wracałem spokojnie do domu

tuiteraz - Śro 30 Sty, 2013 21:08

piotr7 napisał/a:
Ja też po pierwszym miałem ochotę na następny...następny....
a pózniej wra...wra...wracałem spokojnie do domu

ja nigdy nie wra...wra...wracałem.
Ogólnie to nigdy się nie upijałem (może było kilka razy, że się zrzygałem), nie wiem co to jest stracić przytomność, co to nie znaczy nie wiedzieć w jaki sposób znalazłem się w łóżku, nawet co to znaczy się zataczać i nie móc trafić kluczem do zamka.

Wiem natomiast jak to jest kilka razy w tygodniu czilować się piwkami wieczorem.

Ogólnie to wiecie, sam już siebie zaczynam mieć dość. Jak ktoś mi pisze, że mogę być uzależniony zaczynam kontrargumentować dlaczego nie. Jak ktoś mi pisze, że nie jestem uzależniony, zaczynam kontrargumentować dlaczego sądzę, że mogę być.

Może to i dobrze, że trafiłem do psychiatry :?

staaw - Śro 30 Sty, 2013 21:15

Tuiteraz, może tę książkę przeczytaj...
http://www.allen-carr.pl/...rolowac-alkohol

tuiteraz - Śro 30 Sty, 2013 22:22

staaw napisał/a:
Tuiteraz, może tę książkę przeczytaj...
http://www.allen-carr.pl/...rolowac-alkohol

Przejdę się do empiku jutro i obczaję :)

Choć ja chcę tylko jednego na razie. Chcę zwyczajnie żeby skończyły się moje paranoje, lęki, dziwne myśli i dolegliwości fizyczne. Nie chodzi mi o panowanie nad alkoholem, bo wydaje mi się, że tego nie utraciłem. Tak czytam i czytam i nawet zatwardziały alkoholik pijący do dna, ciągiem czy coś często bez większego problemu potrafi odstawić alkohol nawet na dłuższy czas. Pomijam fakt, że sięgnięcie po niego po dłuższym czasie powoduje dalej, że łoi do końca. Chodzi o sam fakt, że nawet w takim okresie może funkcjonować normalnie jak gdyby nic. Ja ani się nie upijałem, ani nie piłem dzień po dniu, a już od prawie dwóch miesięcy czuję się psychicznie rozbity i doświadczam dziwnych stanów również fizycznie.

Mam nadzieję, że mimo wszystko leki pomogą.

A co do tego, co mam
Cytat:
Nie wykazano działania uzależniającego ani niebezpieczeństwa nadużywania leku.

endriu - Czw 31 Sty, 2013 15:27

tuiteraz napisał/a:
nie wiem co to jest stracić przytomność, co to nie znaczy nie wiedzieć w jaki sposób znalazłem się w łóżku, nawet co to znaczy się zataczać i nie móc trafić kluczem do zamka.

wszystko przed Tobą

tuiteraz napisał/a:
nawet zatwardziały alkoholik pijący do dna, ciągiem czy coś często bez większego problemu potrafi odstawić alkohol nawet na dłuższy czas.


bo wie, że się po tym czasie napije

a Ty bidoku uroiłeś sobie, że do końca życia nie możesz się napić i masz lęki z tego powodu, masz teraz głody jak cholera...

tuiteraz - Nie 03 Lut, 2013 22:04

Początek brania leków czyli najgorsze za mną. Rzyganie, ziewanie i chodzenie po ścianach minęło. Domyślałem się, że tak będzie. Poszedłem w porę do lekarza. Od kilku dni wróciła mi mega depresja, którą miałem kilka miesięcy wcześniej. Czuję się tak potwornie, że to niedoopisania. W dodatku zakończył się mój związek z dziewczyną. Dzisiaj. Nie wyobrażam sobie jutrzejszego poranka. Akurat w takim momencie kiedy juz wystarczająco źle z głową miałem. Dobiło mnie to. Znowu odczuwam to, że nie chce mi się żyć, kompletnie. Ale jestem zbytnim tchórzem by coś sobie zrobić.

Przez myśl przeszło kilka razy iść po kumpla i trochę się spić. Wcześniej się tym ratowałem. Zawsze można było się odciąć choć na chwilę. Teraz zbyt dużo wiem. Nie rozwiąże to mojego problemu, a jeszcze bardziej nasili. Doraźny produkt przestał być dla mnie bezpieczny i atrakcyjny. Nigdy nie był, ale nie zdawałem sobie też do końca z tego sprawy. Teraz już nie ma nic. Dziewczyny, przyjaciół, piwa. Zostałem sam ze swoją popier****ą głową.

Wiem, że to pewnie nie miejsce na takie rzeczy. Nie mam z kim pogadać nie mam gdzie napisać ani do kogo się w tej chwili zwrócić, więc pisze tutaj. Zawsze czymś sie zajme, chociaz na chwile. Domyślam się, że Yuraa zaraz może napisać, że znów się użalam stoje w miejscu. Jak faktycznie ten temat zaniża tak poziom merytoryczny tego forum to możecie go wy*****c, w obecnej chwili jest mi juz wszystko jedno, zyc mi sie nie chce. Strzała.

smokooka - Nie 03 Lut, 2013 22:07

tuiteraz napisał/a:
Nie mam z kim pogadać nie mam gdzie napisać ani do kogo się w tej chwili zwrócić, więc pisze tutaj.


I piszesz to w co drugim poście, niepotrzebnie wbijając się w poczucie winy. Pisz i ulżyj sobie, przecież jesteś tu jak najbardziej akceptowany. :lol:

wampirzyca - Nie 03 Lut, 2013 22:10

nie radzę ci mieszać alkoholu z antydepresantami.......bo wiesz czym to grozi?

na pocieszenie ci powiem że kiedys też tak się czułam jak ty.....ale to minęło.... :pocieszacz:

ant69 - Nie 03 Lut, 2013 22:10

Powiem nawet, Ze jesteś tu u siebie... fsdf43t
ant69 - Nie 03 Lut, 2013 22:11

wampirzyca napisał/a:
bo wiesz czym to grozi

To teraz ja mam pytanie: Czym?
naprawdę z czystej ciekawości pytam

Marc-elus - Nie 03 Lut, 2013 22:14

ant69 napisał/a:
wampirzyca napisał/a:
bo wiesz czym to grozi

To teraz ja mam pytanie: Czym?
naprawdę z czystej ciekawości pytam

Np można na jakieś czas się przenieść do szpitala psychiatrycznego....

ant69 - Nie 03 Lut, 2013 22:15

znam, znam...
tuiteraz - Nie 03 Lut, 2013 22:16

smokooka napisał/a:
Pisz i ulżyj sobie, przecież jesteś tu jak najbardziej akceptowany. :lol:

Cytat:
Powiem nawet, Ze jesteś tu u siebie... fsdf43t

dzięki

wampirzyca napisał/a:
nie radzę ci mieszać alkoholu z antydepresantami.......bo wiesz czym to grozi?

Niczym to nie grozi, testowałem w przeszłości. To jest mit. W ulotce jest napisane, że nie należy pić alkoholu, ale te leki, a przynajmniej z dwóch grup leków w żaden sposób nie wchodzą z nim w interakcje. Zresztą poprzednio lekarz pytał czy piję powiedziałem, że tak i oprócz informacji żeby nie przesadzać nic więcej nie mówił. Szału żadnego również nie było. Tak czy siak nie mam zamiaru pić, ale obalam mit o tym, że powoduje to katastrofę.

zimna - Nie 03 Lut, 2013 22:18

tuiteraz napisał/a:
że znów się użalam

Mi mówiono, że można się użalać piętnaście minut i na tle, sobie czasem pozwalam ale jakoś już co raz rzadziej. :tak:

staaw - Nie 03 Lut, 2013 22:19

tuiteraz napisał/a:

wampirzyca napisał/a:
nie radzę ci mieszać alkoholu z antydepresantami.......bo wiesz czym to grozi?

Niczym to nie grozi, testowałem w przeszłości. To jest mit.

No mnie podczas obalania tego mitu 2 policjantów nie mogło utrzymać, a atletą nie jestem...

ant69 - Nie 03 Lut, 2013 22:19

każdy ma swoją "katastrofę"
smokooka - Nie 03 Lut, 2013 22:19

tuiteraz napisał/a:
Niczym to nie grozi, testowałem w przeszłości.


Weź przestań, bo się zdenerwuję. :evil:

wampirzyca - Nie 03 Lut, 2013 22:21

tuiteraz napisał/a:
Niczym to nie grozi, testowałem w przeszłości. To jest mit.


no właśnie....100 razy się uda a 101 do grobu........niestety.... :bezradny:

pterodaktyll - Nie 03 Lut, 2013 22:29

tuiteraz napisał/a:
obalam mit o tym, że powoduje to katastrofę

Lomatko Bosko. .........

tuiteraz - Nie 03 Lut, 2013 22:29

staaw napisał/a:
No mnie podczas obalania tego mitu 2 policjantów nie mogło utrzymać, a atletą nie jestem...

To może dostawałeś coś zupełnie innego, a nie leki przeciwdepresyjne. Może jedno i drugie. Same leki, a przynajmniej te najpopularniejsze nie nasilają działania alkoholu i odwrotnie. Nie chcę się spierać o to, nie zamierzam pić.

W tym wszystkim najgorsze jest to, że ja takie różne stany mam od wczesnych lat. Ciągle coś, kilka mieisęcy jest dobrze, znów się coś zaczyna i ścina mnie z nóg kompletnie. Nie chcę całe życie łykać tabletek na szczęście, ale kompletnie sobie nie radzę. Budzę się kilka godzin wcześniej z lękami, wszystkiego się boję, nie mogę spać a wstanie z łóżka i ogarnięcie się to największy wysiłek jaki jest w całym dniu. Jak ktoś tak ma raz na jakiś czas, cokolwiek. Ja tak mam co kilka miesięcy i trzyma mnie kilka tygodni. Tu dziewczyna, tu alkoholizm. Wiecznie problem. Kiedyś mucha mi padnie na kolanach i wpadnę w depresję. Ku*** to aż żenujące jest, ale nie umiem tego ogarnąć. Za nic. Nigdy nie potrafiłem. Masakra...

zimna - Nie 03 Lut, 2013 22:32

tuiteraz napisał/a:
to aż żenujące jest, ale nie umiem tego ogarnąć. Za nic. Nigdy nie potrafiłem.
A chcesz, tak naprawdę chcesz ?
staaw - Nie 03 Lut, 2013 22:33

Ja po alkoholu nigdy nie byłem agresywny, dla tego zaskoczyła mnie reakcja po lekach. Brałem popularny lek...
tuiteraz - Nie 03 Lut, 2013 22:39

zimna napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
to aż żenujące jest, ale nie umiem tego ogarnąć. Za nic. Nigdy nie potrafiłem.
A chcesz, tak naprawdę chcesz ?

Chcę, nawet bardzo. Chce cieszyć się z życia tak po prostu...

zimna napisał/a:
Ja po alkoholu nigdy nie byłem agresywny, dla tego zaskoczyła mnie reakcja po lekach. Brałem popularny lek...

No to nie wiem. Lekarzem nie jestem więc nie będę się wymądrzał. Przy tym co mam można normalnie pić, ale to bez znaczenia.

ant69 - Nie 03 Lut, 2013 22:44

tuiteraz napisał/a:
Przy tym co mam można normalnie pić,

i...?

Zagubiona - Nie 03 Lut, 2013 22:44

tuiteraz napisał/a:
to aż żenujące jest, ale nie umiem tego ogarnąć.

tuiteraz napisał/a:

wampirzyca napisał/a:
nie radzę ci mieszać alkoholu z antydepresantami.......bo wiesz czym to grozi?

Niczym to nie grozi, testowałem w przeszłości. To jest mit.

Podlewaj jeszcze antydepresanty alkoholem, to na pewno wszystko ogarniesz :nono:
Znałam takiego kozaka, który twierdził, że alko w połączeniu z antydepresentami to nic złego, aż mu się pomyślało, że jest niezniszczalny- w wieku 26 lat zakończył żywot zatrzymując auto na drzewie "bo przecież nic mu nie będzie" :zalamka:

No ale to Twoje życie i Twoje wybory :bezradny:

tuiteraz - Nie 03 Lut, 2013 22:48

ant69 napisał/a:

i...?

Nie.anioł napisał/a:
Podlewaj jeszcze antydepresanty alkoholem, to na pewno wszystko ogarniesz :nono:

ehhh... i nic! Przecież napisałem wyraźnie, że nie zamierzam pić. Nie doszukujcie się w tym nie wiadomo czego. Po prostu Wampirzyca napisała, że to "czymś" grozi, a ja wiem, że to co mam niczym nie grozi. Tylko tyle.

Przepraszam za to, ale czasami wydaje mi się, że jesteście niewidomi na niektóre słowa. Któryś raz piszę, że nie zamierzam pić, a zachowujecie się tak jakbym przechylał już butelkę. Odniosłem się tylko do jednej wypowiedzi. To wszystko...

smokooka - Nie 03 Lut, 2013 22:52

przed chwilą napisałeś że chciałeś iść do kumpla "trochę się spić"
tuiteraz - Nie 03 Lut, 2013 22:59

Cytat:
przed chwilą napisałeś że chciałeś iść do kumpla "trochę się spić"

Od chcieć, a wykonać to dzielą mnie dziesiątki czynności. Począwszy od założenia koszulki przez zakup trunku na konsumpcji kończąc.

W sumie to miłe, że się martwicie (chyba to jest zmartwienie, ale nie wiem). W każdym razie nie ma takiej potrzeby, bo panuję nad sobą.

smokooka - Nie 03 Lut, 2013 23:03

Mam ochotę skoczyć do nocnego po browar i pić do rana.
pterodaktyll - Nie 03 Lut, 2013 23:04

smokooka napisał/a:
Mam ochotę skoczyć do nocnego po browar i pić do rana.

Nie masz nic lepszego do roboty? :glupek:

smokooka - Nie 03 Lut, 2013 23:08

Na razie panuję nad sobą :mgreen:
Dziubas - Nie 03 Lut, 2013 23:08

smokooka, wieź koło i ..... siem nie wygłupiaj :mgreen:
staaw - Nie 03 Lut, 2013 23:10

tuiteraz napisał/a:

Przepraszam za to, ale czasami wydaje mi się, że jesteście niewidomi na niektóre słowa. Któryś raz piszę, że nie zamierzam pić, a zachowujecie się tak jakbym przechylał już butelkę. Odniosłem się tylko do jednej wypowiedzi. To wszystko...

Jeżeli chodzi o mnie to jestem nadwrażliwy na niektóre słowa, co niewątpliwie rzutuje na zrozumienie całości przekazu.
Nie masz za co przepraszać...

smokooka - Nie 03 Lut, 2013 23:10

no już dobra, dobra :skromny: :wstyd2: fny
leon - Nie 03 Lut, 2013 23:10

smokooka napisał/a:
Na razie panuję nad sobą :mgreen:

Czyli kontrolujesz... :>

smokooka - Nie 03 Lut, 2013 23:12

leon napisał/a:
Czyli kontrolujesz...
bilety chyba :P
leon - Nie 03 Lut, 2013 23:13

smokooka napisał/a:
leon napisał/a:
Czyli kontrolujesz...
bilety chyba :P

sytuacje :evil2"

tuiteraz - Nie 10 Lut, 2013 13:00

Ochłonąłem. Trochę mi przeszło. Wydaje mi się, że leki zaczynają działać. Obsesja myślenia i te dziwne dolegliwości, które nazywałem głodami praktycznie ustąpiły. Przestałem czytać w kółko o tym samym i setki razy rozwiązywać ten sam test. Znacznie się uspokoiłem i wyciszyłem. Mam mega problemy ze snem i wybudzaniem się rano, przez pierwsze 2-3 godziny czuję się fatalnie, ale potem w ciągu dnia wszystko praktycznie ustępuje.

Od połowy grudnia nie miałem alkoholu w ustach. Dla własnego spokoju nie zamierzam pić. Przebywam z osobami pijącymi, sam stanowczo odmawiam i czuję się ok. Najważniejsze, że minęły mi te obsesje. Były bardzo uciążliwe, na szczęście zaczęło się to wyrównywać. Jak widzę czy myślę o alkoholu przestałem wpadać w panikę, nie wali mi już tak serce i nie odczuwam takiego lęku. Powoli wracam do funkcjonowania.

Jo-asia - Nie 10 Lut, 2013 13:03

tuiteraz, cieszę się, że Ci przeszło
miałam nadzieję, że się dzisiaj odezwiesz :)
pozdrawiam :buziak:

smokooka - Nie 10 Lut, 2013 15:25

tuiteraz napisał/a:
Ochłonąłem. Trochę mi przeszło.

tuiteraz napisał/a:
Powoli wracam do funkcjonowania.


I tak trzymaj :okok: :)

leon - Nie 10 Lut, 2013 15:36

tuiteraz napisał/a:
Od połowy grudnia nie miałem alkoholu w ustach. Dla własnego spokoju nie zamierzam pić. Przebywam z osobami pijącymi, sam stanowczo odmawiam i czuję się ok. Najważniejsze, że minęły mi te obsesje. Były bardzo uciążliwe, na szczęście zaczęło się to wyrównywać. Jak widzę czy myślę o alkoholu przestałem wpadać w panikę, nie wali mi już tak serce i nie odczuwam takiego lęku. Powoli wracam do funkcjonowania.

Ciesze sie,ze sie Cieszysz,wiec jak rozumiem zostales abstynentem z wyboru,bo alkoholikiem oczywiscie nie jestes :>

nena - Pon 11 Lut, 2013 23:01

[ Mam mega problemy ze snem i wybudzaniem się rano, przez pierwsze 2-3 godziny czuję się fatalnie, ale potem w ciągu dnia wszystko praktycznie ustępuje.


hej, tuiteraz,, fajnie ze czujesz sie lepiej, jesli moge cos wtrácic: leki na noc nie bierz bardzo pozno, ( bo zapewne masz jakies na noc), bo wtedy jeszcze rano dzialajá i dlatego potrzebujesz wiecej czasu zeby dojsc do siebie. Nie wiem o ktorej chodzisz spac, ale jak wezmiesz o 11, czy 12 w nocy, to jest bardziej niz pewne ze potrzebujesz 12 godzin zeby przestaly dzialac, i dlatego rano czujesz sie jak flak ( znam to uczucie). Ja leki nocne bralam okolo 7, 8 wieczorem, i wtedy juz od momentu wybudzenia funkcjonowlam normalnie i nie wygládalam juz jak zombi :)

tuiteraz - Śro 13 Lut, 2013 20:06

Jo-asia napisał/a:
tuiteraz, cieszę się, że Ci przeszło

leon napisał/a:
Ciesze sie,ze sie Cieszysz,wiec jak rozumiem zostales abstynentem z wyboru,bo alkoholikiem oczywiscie nie jestes :>
Cytat:
I tak trzymaj :okok: :)

Dzięki dzięki :) Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej :) Oby to nie było chwilowe tylko trwało zdecydowanie dłużej :)

nena napisał/a:
hej, tuiteraz,, fajnie ze czujesz sie lepiej, jesli moge cos wtrácic: leki na noc nie bierz bardzo pozno, ( bo zapewne masz jakies na noc)

Właśnie dzisiaj po dwóch tygodniach byłem na wizycie kontrolnej u lekarza. Do tej pory brałem tylko rano, ale dzisiaj mi zapisał jeszcze coś na noc. Nazwy nie będę podawał, bo to wbrew regulaminowi, ale trochę się przestraszyłem jak powiedział, że to lek przeciwpsychotyczny :D Jak przeczytałem ulotkę to zacząłem wątpić czy właściwie robię lecząc się czymś takim. Lek ten nawet jest stosowany w leczeniu psychoz alkoholowych :mgreen: Aż mnie ciary przechodzą, ale mam brać najmniejszą możliwą dawkę i tylko w celach uspokojenia. Zobaczę jak będzie. Najważniejsze, że nie mam obsesyjnych myśli i częściej się uśmiecham. Mam nadzieję, że nie będę musiał łykać czegoś takiego cały czas. W każdym razie zaczynam funkcjonować tak jak wcześniej tyle że bez alkoholu.

tuiteraz - Śro 27 Lut, 2013 18:27

Cały czas nie piję. Z dziewczyną lipa, załamuje mnie to. Przez chwilę wydawało mi się, że jest lepiej, ale nie jest. Nic już z tego nie będzie. Piszę, bo dzisiaj czuję taką bezradność, że mam ochotę iść kupić 3 piwa i się trochę odciąć. Cały czas mi po głowie chodzą takie myśli, dlatego piszę i trochę sobie poczytam, ale nie wiem czy to coś da... Chciałbym choć trochę wyluzować dzisiaj.
pterodaktyll - Śro 27 Lut, 2013 18:51

tuiteraz napisał/a:
Chciałbym choć trochę wyluzować dzisiaj.

Chcieć to móc ;)

tuiteraz - Śro 27 Lut, 2013 20:53

pterodaktyll napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Chciałbym choć trochę wyluzować dzisiaj.

Chcieć to móc ;)

74 dni abstynencji to już przeszłość. Wyszedłem, wypiłem dwa browary, wróciłem. Nic dobrego nie zrobiłem, ale świadomie się skusiłem. Nawet się zrymowało.

Czarny - Śro 27 Lut, 2013 21:18

tuiteraz napisał/a:
Wyszedłem, wypiłem dwa browary, wróciłem. Nic dobrego nie zrobiłem, ale świadomie się skusiłem. Nawet się zrymowało.
No i co się stało??? Jakie to ma znaczenie dla Ciebie, osoby nieuzależnionej??? a ja np. wypiłem dwie mocne kawy...również używka. :bezradny:
tuiteraz - Śro 27 Lut, 2013 21:28

Czarny napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Wyszedłem, wypiłem dwa browary, wróciłem. Nic dobrego nie zrobiłem, ale świadomie się skusiłem. Nawet się zrymowało.
No i co się stało??? Jakie to ma znaczenie dla Ciebie, osoby nieuzależnionej??? a ja np. wypiłem dwie mocne kawy...również używka. :bezradny:

Na chwilę obecną jedyne wyrzuty sumienia jakie mam to związane wyłącznie z Wami - osobami, które mnie tutaj wspierały i w dużym stopniu mnie motywowały. Tak jakby 34 strony tematu poszły w piach. Aktualnie (wyłącznie w tej chwili!) nie odczuwam wyrzutów w stosunku do siebie, że przeklinam to itp. Jest mi zwyczajnie wstyd. I nie poszedłem na piwo dlatego, bo była jakaś okazja, święto. Poszedłem, bo jest mi źle i chciałem sobie wypić. Podsumowując w zasadzie nic mi to nie dało oprócz tego, że wypiłem. Dalej się czuję fatalnie i tak. Nie wiem na ile obchodzi Was mój los. Pewnie niespecjalnie, bo nawet się z nikim nie widziałem, ale doceniam dosłownie każde słowo, które tutaj zostało napisane. Pozytywne i negatywne dla mnie. Najzwyczajniej czuję, że zawiodłem. Tylko tyle.

staaw - Śro 27 Lut, 2013 21:36

tuiteraz napisał/a:
Poszedłem, bo jest mi źle i chciałem sobie wypić. Podsumowując w zasadzie nic mi to nie dało oprócz tego, że wypiłem. Dalej się czuję fatalnie i tak.

Czyli równie dobrze mogłeś napić się coli, zadziałałaby tak samo...
Kiedy będziesz czuł się fatalnie a po piwie zaczniesz czuć się lepiej, będzie to znak ostrzegawczy...
Na razie skup się na prawdziwych problemach :pocieszacz:

Czarny - Śro 27 Lut, 2013 21:47

tuiteraz napisał/a:
Nie wiem na ile obchodzi Was mój los. Pewnie niespecjalnie,
Mysłe że gdyby tak było to Twój wątek nie liczył by 34 strony. :mysli: Trzymaj Się :okok:
dammek - Czw 28 Lut, 2013 09:32

http:// (***)
feeblesoldier - Pon 04 Mar, 2013 13:10

muszę sobie jeszcze ten temat w całości przeczytać, na razie przejrzałam tylko kilka stron. jestem pod nieziemskim wrażeniem jakiejś takiej siły i chęci do działania, zapobiegania złym nawykom, oczu otwartych szeroko i takiego racjonalnego oglądu na rzeczywistość. nie czytałam jeszcze środkowych postów, więc z góry przepraszam, niemniej, nie mogę się nadziwić, że znalazłam takie miejsce, w którym można sobie porozmawiać, rozwiewać wątpliwości dotyczące alkoholu, wspierać nawzajem..

co do początku tematu, czyli odkrywania u siebie zespołu abstynencyjnego, czy też rozwiązywania sto razy testów, muszę przyznać, że miewam podobnie.. setki razy rozwiązywałam testy na depresję, być może dlatego, że chciałam ją podświadomie mieć - żeby ktoś zwrócił uwagę i się zaopiekował. ostatecznie za najmądrzejsze uważam zgłoszenie się do terapeuty do uzależnień właśnie, jaki to pomysł podsunął mi któryś z forumowiczów... łatwiej będzie, jeśli podzielę się jakimikolwiek obawami z kimś, kto się na takich rzeczach zna, a nie sama będę dochodzić do wniosków, bo to trochę zgubne..

w każdym razie, pozdrawiam z całych sił

Pastel - Pon 04 Mar, 2013 16:22

feeblesoldier napisał/a:
rozwiązywania sto razy testów, muszę przyznać, że miewam podobnie.. setki razy rozwiązywałam testy na depresję, być może dlatego, że chciałam ją podświadomie mieć - żeby ktoś zwrócił uwagę i się zaopiekował.

:okok:
Myślę, że często jest to jeden z 'powodów' tej niewytłumaczalnej nieuleczalności alkoholizmu. :bezradny:

endriu - Pon 04 Mar, 2013 16:41

alkoholizm jest nieuleczalny, na każdej terapii to mówią
ale da się z tym żyć, spoko...

Pastel - Pon 04 Mar, 2013 16:46

endriu napisał/a:
alkoholizm jest nieuleczalny, na każdej terapii to mówią

Eee tam, te Wasze fakultety. :wysmiewacz:

ricoJG - Pon 04 Mar, 2013 16:51

Rak też był długi czas nieuleczalny i już zaczyna być. Też potrafi nawracać lub nie. Tak jak HIV, schizofrenia (patrz inne schorzenia psychiatryczne). Jak wynajdą pigułkę na alkoholizm to przez to spożycie w narodzie wcale nie zmaleje.....nawet raczej wprost przeciwnie 8|
endriu - Pon 04 Mar, 2013 17:41

ricoJG napisał/a:
Jak wynajdą pigułkę na alkoholizm

co poniektórzy już się leczą takimi :lol: http://komudzwonia.pl/vie...?t=7650&start=0

yuraa - Pon 04 Mar, 2013 19:51

ricoJG napisał/a:
Jak wynajdą pigułkę na alkoholizm

nikomu sie nie oplaca
nie wynajdą, od czasu do czasu będą pierdy o cudownym środku.
ktos kase zbierze , srodek pomoze jednemu na tysiąć

Whiplash - Pon 04 Mar, 2013 19:57

szymon napisał/a:

Eee...! bordowy!
co żeś se to napisoł pod trajkotka? :lol:


To Ty nie wiesz? To jest skrót:
mgr inż. - można g... robić i nieźle żyć
:mgreen:

ricoJG - Wto 05 Mar, 2013 07:44

Co do cudownej pigułki....znam takich co biorą psychotropy, antydepresanty i inne ustrojstwa właśnie po to żeby nie pić a potem przyłażą i mówią że rzucają te leki bo to świństwo i oni nie chcą już tego ćpać i dlatego trzeba sobie trzasnąć wtedy kielicha bo bez tego się nie da....a więc cudowna pigułka to tylko mit, substytut pozornego szczęścia......
Endriu przeczytałem wskazany temat ....fakt jest faktem ręce opadły i to dwa razy bo jak pomyślałem sobie że jeszcze kilka dni temu też w to wierzyłem :szok:

szymon - Wto 05 Mar, 2013 10:23

Whiplash napisał/a:
można g... robić i nieźle żyć


u mnie się nic nie zgadza :rozpacz:

ricoJG - Wto 05 Mar, 2013 10:49

O bulwa u mnie też ... Taki sam ze mnie magister jak i inżynier zxczxc
Whiplash - Wto 05 Mar, 2013 11:18

szymon napisał/a:
u mnie się nic nie zgadza

bo to dowcip z czasów jak mgrinż coś znaczyło (przed '89)

Czarny - Wto 05 Mar, 2013 11:23

ricoJG napisał/a:
Co do cudownej pigułki....znam takich co biorą psychotropy, antydepresanty i inne ustrojstwa właśnie po to żeby nie pić a potem przyłażą i mówią że rzucają te leki bo to świństwo i oni nie chcą już tego ćpa
Dokładnie w ten sposób postępowałem a żeby przestać w końcu pić, zgłosiłem się na odwyk i pomogło.
szymon - Wto 05 Mar, 2013 15:13

Whiplash napisał/a:
szymon napisał/a:
u mnie się nic nie zgadza

bo to dowcip z czasów jak mgrinż coś znaczyło (przed '89)


no to cofam :P nie liczy sie :mgreen:

tuiteraz - Śro 06 Mar, 2013 19:50

ricoJG napisał/a:
Co do cudownej pigułki....znam takich co biorą psychotropy, antydepresanty i inne ustrojstwa właśnie po to żeby nie pić a potem przyłażą i mówią że rzucają te leki bo to świństwo i oni nie chcą już tego ćpać i dlatego trzeba sobie trzasnąć wtedy kielicha bo bez tego się nie da....a więc cudowna pigułka to tylko mit, substytut pozornego szczęścia......

Antydepresanty to psychotropy, którymi raczej ciężko się tym naćpać, przynajmniej nie słyszałem o takim przypadku by ktoś to zażywał w celach rekreacyjnych. Ogólnie nie ma po tym żadnych wspaniałych doznań. Nie ma żadnych. Nudności na początku brania lub przy przedawkowaniu... W ciągu kilku tygodni się poprawia nastrój. To wszystko. Pytanie czy to wynik czasu czy leku pozostaje otwartym, ciężko to stwierdzić.

Jeśli chodzi o mnie - od ponad miesiąca biorę leki przeciwdepresyjne. Te miały zniwelować u mnie fiksacje i wmówienie sobie alkoholizmu. Po tygodniu już była różnica. Czy to wynik leku, czasu - nie mam pojęcia. Na pewno to mi już minęło.

Odkąd napisałem, że się napiłem to jeszcze kilka razy zdarzyło się wypić piwo, dwa. Na pewno zmniejszyłem częstotliwość i ilość. W każdym razie na pewno nie doświadczam obsesyjnych myśli i tych dziwnych doznań jak wcześniej, które nazywałem głodami. O alkoholu prawie w ogóle nie myślę, bo mam mega depreche, która skutecznie mnie zwala z nóg powodując, że całymi dniami siedzę w domu, żyć mi się nie chce, studia opuszczam i nawet do wanny wejść mi się nie chce. Jak już ktoś na siłę mnie wyciągnie to wypiję to piwo choć ostatnio to mam tak, że nawet jednego nie mogę skończyć, bo mi się niedobrze zaraz robi. Ogólnie wszystko mi jedno. Żyję z dnia na dzień. Tak więc lek przeciwdepresyjny brany na jedno wcale nie zapobiegł nawrotowi depresji, którą leczyłem kiedyś. Straciłem nadzieję, że kiedykolwiek będę normalny i pozbędę się tych stanów, które sprawiają, że nie mogę się ogarnąć.

Chyba 36 stron w piach nie poszło. Dużo się dowiedziałem dzięki temu forum, otrzymałem super wsparcie i poznałem wspaniałe osoby, którym kiedyś chciałbym podziękować za pomoc i wszystkie odpowiedzi jakie otrzymałem kiedy wkręcałem sobie chorobę. Choć paradoksalnie wolałem już swoje lęki dotyczące alkoholizmu niż całkowitą niechęć do życia, samego siebie i całego otoczenia... Pozdrawiam Was

feeblesoldier - Śro 06 Mar, 2013 21:11

zastanawiałeś się może, czy to tak naprawdę leki nie czynią Cię trochę sennym i zmulonym...? nie wiem, nie chcę się wypowiadać na temat, który mnie bezpośrednio nie dotyczy, tylko ewentualnie moich przyjaciół... po prostu czasem widzę, że leki, okej, pomagają na niektóre stany, ale zawsze dzieje się coś obok, coś, co martwi...
kurczę, nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, w każdym razie wydaje mi się, że też jakoś, mimo różnych lęków walczysz i to mnie strasznie ujmuje...

tuiteraz - Śro 06 Mar, 2013 21:37

feeblesoldier napisał/a:
zastanawiałeś się może, czy to tak naprawdę leki nie czynią Cię trochę sennym i zmulonym...?

Jeden rzeczywiście tak działał, ale przestałem to brać. W każdym razie już kiedyś leczyłem się z depresji więc można powiedzieć, że wiem co jest grane. Chciałbym tylko to ogarnąć raz a dobrze, ale chyba nie jest mi to dane

Czarny - Śro 06 Mar, 2013 21:41

tuiteraz napisał/a:
Tak więc lek przeciwdepresyjny brany na jedno wcale nie zapobiegł nawrotowi depresji, którą leczyłem kiedyś.
Swego czasu gdy brałem antydepresanty, pewna pani psycholog,(którą polecił mi psychiatra)zaproponowała terapię mieszaną . ńa początku psychoterapia jako terapia wspomagająca farmakologiczną, po czasie miało być na odwrót, potem tylko psychoterapia i mniej intensywna, na koniec jedynie sporadycznie , w razie potrzeby, Miało mnie to uchronić od stałego zażywania leków. Może skonsultuj to z lekarzem??? Mnie psychoterapia, również w kwestii radzenia sobie z emocjami, pomogła dopiero na odwyku. (ale to inny temat.) Pozdrawiam :okok:
tuiteraz - Śro 06 Mar, 2013 21:50

Nie jestem pewien czy to jest skierowane do mnie czy do koleżanki, ale jeśli chodzi o mnie to regularnie spotykam się z lekarzem. Coś działam, choć często mam wątpliwości czy to ma sens.
Czarny - Śro 06 Mar, 2013 22:06

tuiteraz napisał/a:
Nie jestem pewien czy to jest skierowane do mnie czy do koleżanki, ale jeśli chodzi o mnie to regularnie spotykam się z lekarzem. Coś działam, choć często mam wątpliwości czy to ma sens.
Tak do Ciebie. Niestety nie potrafię powiedzieć czy przyniosło by to efekty, bo wybrałem niestety inne "szybsze" rozwiązanie....dodatkowa ja już wtedy byłem uzależniony. W moim przypadku to powinienem od razu iść do terapeuty uzależnień. Natomiast z depresją boryka się moja dobra znajoma, na efekty musisz jednak troszkę poczekać. życzę cierpliwości i optymizmu. :D
tuiteraz - Śro 06 Mar, 2013 22:40

Czarny napisał/a:
Natomiast z depresją boryka się moja dobra znajoma, na efekty musisz jednak troszkę poczekać. życzę cierpliwości i optymizmu. :D

Już raz z tego wyszedłem, a walczyłem z tym kilka miesięcy.

Za wikipedią:
Cytat:
Depresja ma skłonność do nawrotów. 75% chorych zachoruje ponownie w ciągu 2 lat od wyleczenia poprzedniego epizodu.

Nie pocieszyło mnie to :/

staaw - Śro 06 Mar, 2013 22:47

tuiteraz napisał/a:
Nie pocieszyło mnie to

Mi niedługo minie 4 lata od epizodu depresyjnego z myślami samobójczymi, miesiąc w szpitalu byłem...
Wystarczyło nie pić, pogłębić życie duchowe i nauczyć się myśleć pozytywnie, choć nie magicznie...

Pastel - Śro 06 Mar, 2013 22:49

tuiteraz napisał/a:
Za wikipedią:

Znów za dużo czytasz. :p
Wkręciłeś się w alkoholizm - może i ta depresja nie jest tak głęboka jak Ci się wydaje?
No i w sumie to dlaczego nie miałbyś być w tych 25%?
tuiteraz napisał/a:
Chciałbym tylko to ogarnąć raz a dobrze

Chcesz to zrobić wyszukiwaniem sobie problemów?
tuiteraz napisał/a:
Chyba 36 stron w piach nie poszło.

Pewnie, że nie. 36 stron wyleczyło Cię ;) z alkoholizmu. Napisz kolejne 36, może i depresja okaże się dla Ciebie łaskawsza? :mysli:
Trzym się! 8)

staaw - Śro 06 Mar, 2013 22:52

pastel napisał/a:
No i w sumie to dlaczego nie miałbyś być w tych 25%?

Dokładnie TAK. Nieważne że terapia ma 25% skuteczności, ważne jest by znaleźć się w tych 25%...

pterodaktyll - Śro 06 Mar, 2013 22:59

pastel napisał/a:
. 36 stron wyleczyło Cię ;) z alkoholizmu. Napisz kolejne 36, może i depresja okaże się dla Ciebie łaskawsza? :mysli:
Trzym się!
:okok:
tuiteraz - Śro 06 Mar, 2013 23:02

W sumie to dużo nie czytam na temat depresji teraz, bo wszystko o niej wiem, naczytałem się kiedyś. Ogólnie to jest tak, że ja nad tym nie panuję w żaden sposób. Na wieczór mi się poprawia, a rano czuję się fatalnie. Budzę się 2-3 godziny wcześniej, przerażony, mokry z myślami s... W ciągu dnia to maleje, czasami wieczorami czuję się ogólnie dobrze, a czasami mam silne napady lęku.

Nie wkręcam sobie, tego jestem pewien, ponieważ już tak miałem i te stany są mi znane. Pojawia się i już, ja o tym nie myślałem przed tym wszystkim. Może faza z alkoholizmem była jakimś zwiastunem tego, co mam teraz. Myślałem tylko, że jak raz się z tego wyleczyłem to już nie będzie mi to wracało, ale myliłem się. Jedyne co to fakt, że mam cały czas w głowie, że raz już z tego się ogarnąłem to i drugi raz dam radę. Ogólnie to mija to samo po kilku miesiącach, ale skutecznie zwala człowieka z nóg.

endriu - Czw 07 Mar, 2013 16:23

tuiteraz napisał/a:
od ponad miesiąca biorę leki przeciwdepresyjne


tuiteraz napisał/a:
kilka razy zdarzyło się wypić piwo, dwa


czyli tabletki popijasz piwem? brawo...

feeblesoldier - Czw 07 Mar, 2013 16:35

tuiteraz napisał/a:
Chciałbym tylko to ogarnąć raz a dobrze, ale chyba nie jest mi to dane


nie chcę znów używać banalnych sformułowań i frazesów, ale nie łam się, serio... niektóre rzeczy wymagają czasu, głębszej analizy, wnikliwszej pomocy... wydaje mi się, że Ci się należy.

tuiteraz - Czw 07 Mar, 2013 17:52

endriu napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
od ponad miesiąca biorę leki przeciwdepresyjne

tuiteraz napisał/a:
kilka razy zdarzyło się wypić piwo, dwa

czyli tabletki popijasz piwem? brawo...

Już o tym wcześniej pisałem. Można popijać przy tym zresztą obecnie to nawet ochoty nie mam, jak piję to mało

pterodaktyll - Pią 15 Mar, 2013 23:32


tuiteraz - Sob 16 Mar, 2013 19:44

:okok:
tuiteraz - Sob 29 Sie, 2020 21:35

Dzień dobry/dobry wieczór po 7 latach.
Przypomniało mi się, że tu pisałem. Co u mnie? Pracuję, mam bardzo dobrą robotę, nieźle zarabiam. Czy piję? Tak... Tak jak wcześniej, regularnie, w ponadprzeciętnych ilościach. Co z tym zrobiłem? Właściwie nic. Nie mam żony, dzieci. Pracuję z domu przez pandemię. Piję tyle, żeby rano wstać w miarę normalnie. Do tego lubię pograć w kasynie online. Dużo wygrałem. Dużo! Chęć dalszej gry sprawiła, że wyszedłem na zero albo troszkę na minus. Nie liczę, ale nie przewaliłem ponadto, co na to przeznaczyłem. Bardziej bolało (i boli wciąż), że tyle wygrałem i zamiast to wyciągnąć, grałem dalej - tracąc to. Cóż. Hazard. Zablokowałem sobie wszystkie konta w grach hazardowych.
Widzę, że forum nieco zamarło. Ja sobie o nim przypomniałem, bo dostałem tutaj dużo wsparcia. Alkohol był, jest i pewnie przez jakiś czas będzie w moim życiu. Co przez niego straciłem? W sumie niewiele. A czego nie doświadczyłem? Myślę, że bardzo wielu rzeczy. Jak się czuję? Całkiem dobrze.
Pozdrawiam Was wszystkich!
Przepraszam za chaos, przelałem myśli na ten post.

jal - Nie 30 Sie, 2020 05:49

tuiteraz napisał/a:
Alkohol był, jest i pewnie przez jakiś czas będzie w moim życiu. Co przez niego straciłem? W sumie niewiele. A czego nie doświadczyłem? Myślę, że bardzo wielu rzeczy. Jak się czuję? Całkiem dobrze.


Skoro Cię taki stan zadowala to wszystkiego dobrego... pozdrawiam :)

Borus - Nie 30 Sie, 2020 07:26

Zawsze tak nie będzie... :mysli:
Wiedźma - Nie 30 Sie, 2020 10:17

tuiteraz napisał/a:
Co przez niego straciłem? W sumie niewiele.

A czego nie zyskałeś?
tuiteraz napisał/a:
Nie mam żony, dzieci.


...przecież mógłbyś żyć pełnią życia zamiast wegetować przed monitorem ze szklaneczką w ręce...

tuiteraz - Pon 31 Sie, 2020 20:35

Cześć,

dziękuję za odpowiedzi.
jal napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Alkohol był, jest i pewnie przez jakiś czas będzie w moim życiu. Co przez niego straciłem? W sumie niewiele. A czego nie doświadczyłem? Myślę, że bardzo wielu rzeczy. Jak się czuję? Całkiem dobrze.


Skoro Cię taki stan zadowala to wszystkiego dobrego... pozdrawiam :)

Dziękuję za pozdrowienia, na ten moment rzeczywiście odpowiada mi taki "stan". Żyję jak żyłem, trudno mi znaleźć powody do narzekania. Pozdrawiam również!

Borus napisał/a:
Zawsze tak nie będzie... :mysli:

Mój sposób życia, bycia, nie zmienił się szczególnie od czasu, kiedy napisałem tutaj pierwszy wpis (zmieniły pewne elementy wynikające z wieku, mieszkanie, auto i inne *p**** materialne). Bardzo trudno mi określić co będzie za 3,5,10 lat. Obecnie nie zauważyłem progresu w swoim "pijactwie". Zdaję sobie sprawę, że to forum dla osób, które wychodzą wychodzą/wyszły z uzależnienia. Znam wszystkie etapy sideł alkoholu i nie chcę z tym w żaden sposób polemizować. Ten temat ma dużo odpowiedzi. Po kilku latach, chcę podzielić się tym, jak wygląda sytuacja u mnie.

Wiedźma napisał/a:
tuiteraz napisał/a:
Co przez niego straciłem? W sumie niewiele.

A czego nie zyskałeś?
tuiteraz napisał/a:
Nie mam żony, dzieci.


...przecież mógłbyś żyć pełnią życia zamiast wegetować przed monitorem ze szklaneczką w ręce...

Dziękuję za ten komentarz. Długo o tym myślałem. Wielokrotnie. Uznałem, że założenie rodziny nie jest po prostu dla mnie. Jak na ironię, gdy miałem pierwszą, drugą dziewczynę lata temu - traktowałem to jako jeden z priorytetów. Z czasem coraz mniej chodziło mi to po głowie. Na ten moment nie chcę zakładać rodziny ani mieć potomstwa. Zaburzyłoby to moją niezależność i spokój...

Odnosząc się do szklanki i monitora. Rzeczywiście tak jest. Tak wygląda mój wieczór. Rano wstanę i rześko zacznę pracę.
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem i nikt nie ma mi nic za złe. Założyłem ten temat lata temu i zdaję status.

Zdrowia dla wszystkich!

Wiedźma - Wto 01 Wrz, 2020 08:12

tuiteraz napisał/a:
Na ten moment nie chcę zakładać rodziny ani mieć potomstwa. Zaburzyłoby to moją niezależność i spokój...

Na ten moment byłoby to bardzo nieodpowiedzialne z Twojej strony -
czynny alkoholik jako mąż i ojciec to prawdziwa tragedia :/

Ale kiedyś, gdy już dojrzejesz do trzeźwości... :aha:
...gorąco Ci tego życzę :)

tomcio. - Pon 21 Wrz, 2020 08:49

tuiteraz napisał/a:
użo wsparcia. Alkohol był, jest i pewnie przez jakiś czas będzie w moim życiu

tuiteraz napisał/a:
Alkohol był, jest i pewnie przez jakiś czas będzie w moim życiu. Co przez niego straciłem? W sumie niewiele.

Cześć,
moja historia jest trochę podobna o twojej - około 9 lat temu próbowałem się ogarnąć szukając pomocy tutaj. Przez jakiś czas nie piłem - nie wchodząc teraz w szczegóły - stwierdziłem, że alko jest i będzie bo mi z nim lepiej i łatwiej. W końcu łatwiej "z prądem niż pod prąd".... a wiesz co z prądem płynie? g...no :roll: ".....
Osiem lat piłem, codziennie, za dużo - też miałem dobrą pracę, do tego rodzinę. Wydawało mi się, że jest mi z tym dobrze i ogarniam na tyle "życie", że nie warto tego zmieniać.... ot taka wygoda i wymyślona strefa komfortu.

Dokładnie 1 września tego roku minął mi rok trzeźwości.
Co myślę o tej decyzji podjętej około 8 lat temu? :oops:

Nie żałuję żadnego trzeźwego dnia, czego nie mogę powiedzieć o tych latach. Ale to jest przeszłość. Zgodnie z twoim nickiem liczy się: Tu i teraz... tuiteraz,
Jak dopijesz ostatniego drinka stań przed lustrem, uśmiechnij się do siebie i powiedz na głos, do swojego odbicia w lustrze: "kocham cię". Szczerze spójrz sobie w oczy i podejmij decyzję co dalej.
Również pozdrawiam i zdrowia życzę.

tuiteraz - Czw 22 Wrz, 2022 01:28

Przed spaniem przypomniało mi się o tym wpisie. Widzę, że mało regularnych postów się pojawia już na forum, ale może ktoś na to trafi. Szczególnie, że od wstawienia tego tematu minęło prawie 10 lat!(!!!)

Nie będę się rozpisywać tak jak kiedyś, byłem młodszy, głupszy. Każdy rok mnie czegoś uczył, ale do rzeczy.

Praktycznie wszyscy tutaj mieliście rację.

Pijaństwo się nasilało, ciężko było to dostrzec, a tym bardziej przerwać.

Aktualnie nie pije od roku czasu. Było ciężko na początku, pomogła mi inna uzależniona osoba by to wszystko zrozumieć i przerwać to błędne koło chlania. Teraz jest zdecydowanie lepiej, pod każdym względem.

Może ktoś, kto teraz ma 21 lat trafi na ten wątek i go przeczyta. Ja szczerze mówiąc nie pamiętam wszystkiego co pisałem, ale zapewne nic mądrego.

Pozdrowienia dla wszystkich, może za kolejne 10 lat się odezwę :)

jal - Czw 22 Wrz, 2022 07:27

[quote="tuiteraz"
Aktualnie nie pije od roku czasu. Było ciężko na początku, pomogła mi inna uzależniona osoba by to wszystko zrozumieć i przerwać to błędne koło chlania. Teraz jest zdecydowanie lepiej, pod każdym względem.
[/quote]

Witaj,trochę Ci czasu to zajęło aby zaprzestać... wszystkiego dobrego i zaglądaj częściej. :)

Wiedźma - Czw 22 Wrz, 2022 15:28

tuiteraz napisał/a:
może za kolejne 10 lat się odezwę

Po co czekać 10 lat? Nie lepiej zostać teraz z nami? :roll:

Gratuluję roczku!

esaneta - Czw 22 Wrz, 2022 20:21

I ja gratuluję pierwszej rocznicy! :roza:
kiwi - Wto 27 Wrz, 2022 13:34

I ja sie dolaczam ....i gratuluje pierwszej rocznicy !

I mysle i zycze Tobie ....aby po pierwszej byla druga .....i.t.d.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group