ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Wyprany z uczuć
Maksy - Śro 07 Maj, 2014 09:22 Temat postu: Wyprany z uczuć Właśnie umiera bardzo bliska mi i młoda osoba,
nawet łezki nie uroniłem, co się ze mną dzieje?
Czy to skutek alkoholizmu?
Przeżyłem też 2 lata temu śmierć brata i nawet nie zapłakałem, chociaż bardzo go kochałem
kompletnie nie mam uczuć
terapia dała mi tylko to, że nie piję, reszta
Jo-asia - Śro 07 Maj, 2014 09:25
Maksy napisał/a: | nawet łezki nie uroniłem, co się ze mną dzieje? |
opisz, co czujesz.. nazwij to
Maksy - Śro 07 Maj, 2014 09:30
złość
Jo-asia - Śro 07 Maj, 2014 09:42
na siebie?
co myślisz o śmierci? tak.. wogóle
Wiedźma - Śro 07 Maj, 2014 10:02
Złość to też emocja, uczucie. I to bardzo silne.
Wbrew pozorom niekoniecznie destrukcyjne - bywa, że motywujące.
Nie jesteś pozbawiony uczuć, tylko pewnie doznajesz innych, niż Ci się wydaje, że powinieneś.
Spodziewałeś się zapewne żalu czy współczucia, bo to bardziej adekwatne do sytuacji...
Moim zdaniem złość jest także jak najbardziej na miejscu.
dziadziunio - Śro 07 Maj, 2014 10:24
Kiedyś na mitingu pośrodku takich jak i ja, opwiadałem o swoim zapiciu. Był na nim mój kolega z terapii któremu stukneło pięć lat abstynencji. Ja miałem dwa dni. Mówiłem i czułem łzy cieknące mi po twarzy, było mi potwornie wstyd. Wstyd nie z powodu zapicia a łez których nie potrafiłem zatrzymać i ludzi na oczach których łzy te moje z oczu moich wciąż mi pokapywały. Pierwszy raz w tamten czas było mi głupio, że nie potrafiłem budzącego sie wewnatrz mnie człowieka w ryzach przyzwyczajeń swoich utrzymać...
Złość to nic złego, przyjdzie czas i na łzy, współczucie i inne ciekawe emocje...uczucia o których zawsze potrafiłem tylko wynośnie gadać...
pozdrawiam ciepło dziadziunio
pannaJot - Śro 07 Maj, 2014 10:26
Poza tym pod złością " są schowane" inne uczucia. Możesz tak naprawdę czuć ból a żeby go zagłuszyć "zmieniasz" ból na złość. Złość to skomplikowane uczucie i czasem trzeba dobrze mu się przyjrzeć żeby znaleźć drugie dno. Ja np często się złościłam kiedy czułam się niepewnie, zagubiona, nie wiedziałam co robić. Wściekałam się wtedy. Byłam zła, ale tak naprawdę to ta złość mówiła o czymś zupełnie innym.
Jo-asia - Śro 07 Maj, 2014 10:55
Moja mam umarła, 16 lat temu. Ja, wtedy nie byłam uzależniona.
Na pogrzebie, nie płakałam. Nie płakałam w dniu gdy dowiedziałam się, że umarła.
Czułam ulgę.
Obwiniałam się za to, kilka kolejnych lat.
Gdy u mamy rozpoznano raka, dawano jej miesiąc życia. Umierała rok. Gdy w niej umarła nadzieja, prosiła abym przestała się modlić aby żyła. Jej śmierć była dla niej, wybawieniem, końcem cierpienia. Nie potrafiłam jej, życzyć takiego życia.
A opłakałam jej śmierć w dniu, w którym powiedziałam o tym głośno. O tym, że "życzyłam" jej śmierci, gdy przestałam się za to obwiniać.
szika - Śro 07 Maj, 2014 11:22
Maksy, powiem Ci od siebie...
to że potrafisz nazwac swoja emocję - złość, że ją widzisz i głosno potrafisz to wyrazic to juz jest Twój sukces...
na codzien mam do czynienia z partnerem, który nawet tej emocji nie potrafi u siebie rozpoznać za bardzo...
poza tym podpisuję sie pod wypowiedziami przedmówców... pod złością kryją się inne uczucia... jakie? to rzeczywiście nie jest łatwe ponazywać..
Jacek - Śro 07 Maj, 2014 13:02
Maksy napisał/a: | nawet łezki nie uroniłem, co się ze mną dzieje? |
Maksy napisał/a: | kompletnie nie mam uczuć |
a potrafisz stanąć przed lustrem i spoglądając se w oczy powiedzieć - "ja siebie kocham"
pewnie odpowiesz - "nie",,albo "jak mogę siebie,czy ja egoista jestem"
no to uwierz - "można" takiego uczucia doznać
i tu nie chodzi o taką miłość,bara,bara
lecz o akceptację samego siebie,,o takiego jaki jestem ,, - też jestem ważny
bo inaczej będziesz obwiniał wszystko i wszystkich w okuł
od tu przykładzik
Maksy napisał/a: | Czy to skutek alkoholizmu? |
alkohol pewnie jakie tam przyczynki ma
ale ten alkohol (w tobie ) to również - "Ty"
może właśnie ci czegoś brakowało,,nie dawałeś se z czymś rady,,więc zastąpiłeś to alkoholem
a potem już poszło gładko - alkohol pomagał na wszystko,,,był taki wyjątkowy
że zapomniałeś o uczuciach
ja wiem jak było,bo ja to przechodziłem
byłem nieśmiały,i tu po użyciu alkoholu,zauważyłem ze pomaga
gdzieś tam po drodze dorastania,,wmawiano mnie że facet musi być twardy,a nie jaki beksa oryczały
nie wolno jemu płakać
i te uczucia gdzieś zaginęły
dziś ,,nie tyle abym się uczył płakać
ale nie duszę łez,gdy same się naciskają
uczę się również wyłaniać najmniej zauważalne odczucie - jednym z takich jest "strach"
i wielu do niego ma wstręt się przyznać - a już w takim odczuciu wstrętu,,jest odczuwalny strach
i to jest mało zauważalne,a tak właściwie trudne do przyznania się do tego
podobnie jak z tym "ja siebie kocham" (przed lustrem)
pozdrawiam
zołza - Śro 07 Maj, 2014 17:18
Maksy napisał/a: | kompletnie nie mam uczuć |
Dokładnie znam to uczucie. Po terapii nie piłam długo ( jak dla mnie bardzo długo bo ponad 3 lata). Niby wszystko było ok ale nie było. Byłam wyprana ze wszelkich uczuć , pusta. Zachowywałam sie jak nakrecony mechanizm -rano , pobudka , praca , terapia , obiad , rodzina , spanie ,sranie w banie itp Nic mnie nie ruszało , kompletnie nic. Wtedy sie przestraszyłam nie na żarty - ktoś jest chory ( a co mnie to) ,ktoś umiera ( siostra- a ja załatwiam wszystko i mówie do rodziny - Dzięki Bogu , że ta choroba tak krótko trwała i , że to dobrze ,że juz ma to za sobą) życie i tak jest przecież do du**.
Później zaczęłam inaczej...szukałam uczuć ,doznań . Podjęłam sie funkcji i obowiazków ,ktorych normalnie nigdy bym na siebie nie wzięła - zero uczuć . Poznawałam nowych ludzi - zero uczuć. Kłopoty w domu - totalne zobojętnienie. Konflikt z mężem - jak ci sie nie podoba - możemy sie rozejść.
Nadal szukałam ...i znalazłam. Wróciłam do picia . I co ? - nadal nic sie nie zmienilo. To nie alkoholu potrzebowałam by czuć . Potrzebowałam zmiany swojego myślenia. Dopiero koszmar z powrotu do picia dal mi kopa do życia... Paradoks ...ale u mnie zadziałał
Uważaj na siebie Maksy
Maksy - Śro 07 Maj, 2014 17:31
byłem w szpitalu,
tętniak pękł, śmierć mózgu, pytali już o narządy, ale jeszcze jest pod respiratorem,
chłopak 30 lat, jak miał naście lat zabierałem go na wycieczki, pomagałem w nauce,
bo nie miał ojca
potem już rzadziej spotykaliśmy się
w szpitalu wszyscy zapłakani, kumple łyse karki nawet, a ja nic...
nie wiem, może mam nadzieje jeszcze
ale lekarze nie dają szans
tak chciałbym sobie popłakać a nie mogę, nie potrafię
nie pamiętam kiedy płakałem, chyba ostatnio jak byłem pijany...
na trzeźwo to chyba w dzieciństwie
zołza - Śro 07 Maj, 2014 17:43
Maksy napisał/a: | tak chciałbym sobie popłakać a nie mogę, nie potrafię |
Więc może nie płacz a wykrzycz swoją złość. Przelkinaj , bluzgaj ,złorzecz ... Kopnij w ścianę lub uderz reką w mur. Ja w takich sytuacjach wchodziłam pod most ( po którym jeździły pociągi - huk straszny ,nie słychać własnych myśli ,wszystko dudni i się trzęsie) i krzyczałam. Krzyczalam z całych sił.
smokooka - Śro 07 Maj, 2014 19:16
Maksy.... przykro mi z powodu chłopaka... za młodo, za głupio, bez sensu.
A sobie przede wszystkim POZWÓL przeżywać to po swojemu, myślę, że jak dopuścisz możliwość uwolnienia choćby złości to i na łzę przyjdzie czas. Nie krytykuj siebie za "brak uczuć" bo to jest stan niemożliwy.
dziadziunio - Czw 08 Maj, 2014 08:04
zołza napisał/a: | Dopiero koszmar z powrotu do picia dal mi kopa do życia... Paradoks ...ale u mnie zadziałał |
Nie zawsze to co wygląda na tragedię, tragicznie się kończy...Nawet kwiaty potrzebują zwykłego g***a, aby piękniej kwitnąć..
zołza napisał/a: | życie i tak jest przecież do du**. |
I być może tak by już Tobie pozostało..?
Pozdrawiam dziadziunio
MILA50 - Czw 08 Maj, 2014 13:02
smokooka napisał/a: | POZWÓL przeżywać to po swojemu, |
miałam podobnie
nie umiałam płakać w chwilach straty i bólu
u mnie to był wynik mojej nad-kontroli siebie samej,żeby tylko nie ujawnić co tam w środku
....przyszedł jednak czas na uwolnienie uczuć...okazywanie tego co czuję....
wielka to ulga.......samo do Ciebie przyjdzie Maksy
eremita - Czw 08 Maj, 2014 13:53
Maksy, nie będę Cię pocieszał, ani żalił się nad Tobą.
Nie jesteś jakimś szczególnym indywiduum. Często się zastanawiamy, czy odczuwamy tak samo jak inni - i zawsze dochodzimy do wniosku, że nie.
Ja też nigdy nie płakałem, przy śmierci bliskich (przy lekturze "Lessie wróć" i owszem), co nie zmienia faktu, że każdy to na swój sposób przeżywa.I nie chodzi o to, by nami targały emocje. To nie nasze życie składa się z emocji, a emocje są skutkiem życia.
Ktoś tam napisał, kołowrót, nic mnie nie cieszyło (wywoływało emocji) - niektórzy ku temu dążą całe życie, bo mają dość emocji.
Ann - Pią 09 Maj, 2014 08:00
Maksy napisał/a: | w szpitalu wszyscy zapłakani, kumple łyse karki nawet, a ja nic... | wiesz.. jak umierał mój dziadek, jedyny człowiek, wobec, którego z pełnym 100% przekonaniem mogę powiedzieć, że go KOCHAŁAM.. też nie płakałam. Siedziałam przy nim prawie dwie doby bez przerwy.. słuchałam jego wycia, bo umierał w okropnych boleściach, na które nie pomagała nawet mor**na. A ja siedziałam tam, patrzyłam na jego zapłakane córki.. patrzyłam na niego i NIC, byłam jak skała.. bo chciałam pokazać jaka jestem silna, bo chciałam pokazać, że mnie nic nie ruszy.. dziś tak to widzę, a na tamtą chwilę po prostu bałam się swoich emocji i nie chciałam ich zaakceptować.
Dopiero jak umarł z głową na mojej ręce.. dopiero jak ostatni raz go ucałowałam, zamknęłam oczy i usta, szepnęłam do ucha, że go kocham.. zabrałam jego rzeczy i wyszłam przed szpital.. dopiero wtedy buchnęłam płaczem, że aż echo lasu mi odpowiedziało.. dopiero gdy nikt nie patrzył.. i po tej sytuacji długo, długo nie płakałam.. aż do niedawna.. kiedy poczułam, że bycie skałą nic nie daje.. a ja tylko bardziej się obwarowuję przed samą sobą.
Jestem człowiekiem, mam prawo czuć i uczę się nazywać swoje emocje.. to trudne.. a jeszcze trudniejsze je zaakceptować.
Jak sam powiedziałeś.. płaczesz w środku.. czyli nie jesteś z kamienia.. poczuj to.. przyznaj się do tego.. zaakceptuj..
Maksy - Pią 09 Maj, 2014 18:33
w poniedziałek pogrzeb, może mnie puści,
chociaż nie sądzę, na żadnym pogrzebie nie płakałem jeszcze
pozostaje mi wewnętrzne przeżywanie tego
cieszyć też się nie potrafię, mam super zdolne dzieci
i nie potrafię okazać radości z ich sukcesów,
jak im gratuluję i mówię że się cieszę to wydaje mi się to takie sztuczne
Jacek - Pią 09 Maj, 2014 19:23
Maksy napisał/a: | cieszyć też się nie potrafię, mam super zdolne dzieci
i nie potrafię okazać radości z ich sukcesów, |
a może ty gdzieś w głębi siebie ,,rywalizujesz z nimi
a to by wtenczas hamowało uczucie radości z uciechy z sukcesów dzieci
JaKaJA - Pią 09 Maj, 2014 21:24
ja nie płakałam pare lat ,mało tego irytowało mnie jak ktoś płakał przy mnie w sytuacjach kryzysowych natychmiast przełączałam się na "lód" i działałam jak automat-to był mój sposób na przetrwanie ,dopiero po długim czasie odkryłam,że złością przykrywałam tak wiele emocji to,że nie płakałam nie znaczyło,że nie czułam ale nie potrafiłam rozpoznać swoich uczuć bo tak były pochowane dopiero wiedza o samej sobie pozwoliła mi na odrywanie krok po kroku tego co naprawdę we mnie jest i okazało się,że ja wszystko czuję Powodzenia
Mar123 - Sob 10 Maj, 2014 13:24
Maksy, miałem tak samo i ze smutkiem, i z radością, zdawało mi się, że nie potrafię nic poczuć. Dopiero od niedawna zaczyna się to zmieniać. Uczyłem siętego stopniowo, najpierw starałem sięokazywać radość, gdy wiedziałem, że powinienem ją czuć. To było sztuczne, ale teraz jest jużinaczej, często okazuję ją jużinstynktownie, i nie odrzuca mnie serdeczność innych.
Maksy - Nie 11 Maj, 2014 18:50
kiedyś, dziewczyna która sprząta biura obok moich zaproponowała, że jeśli chcę to mi wysprząta na błysk (oczywiście odpłatnie) moje razem z oknami, zwykle to robiłem sam ale dość dawno już nie sprzątałem i pewnie zauważyła ten syf...
przed świętami zadzwoniłem do niej i przyszła wysprzątała,
bardzo miła i wesoła,
nie wiedziała (nie chciała) powiedzieć ile, to zapłaciłem ile uważałem, chyba sporo więcej niż się spodziewała bo się rzuciła mi na szyję i mnie uściskała, widać było, że się bardzo cieszy z tego zarobku,
...a ja byłem w szoku, obca kobieta rzuca mi się na szyję i dziękuje, nie wiedziałem co zrobić i powiedzieć, stałem jak słup , zaniemówiłem...
po chwili podziękowałem i się uśmiechnąłem ale długo nie mogłem się otrząsnąć...
nie wiedziałem jak zareagować.
jolkajolka - Nie 11 Maj, 2014 20:36
Czasu trzeba. Nauczysz się. Przywykniesz
Maksy - Wto 13 Maj, 2014 20:30
chyba się zapiszę na jeszcze jedną terapię
jakąś taką rozwojową...
nie związaną z uzależnieniem bo to już ogarnąłem
zołza - Wto 13 Maj, 2014 20:38
Maksy napisał/a: | jakąś taką rozwojową...
nie związaną z uzależnieniem bo to już ogarnąłem |
To już wyższa szkoła jazdy
Ja zapisałam się teraz na "Emocje i uczucia" i TKZ .
Jędrek - Wto 13 Maj, 2014 20:44
Maksy napisał/a: | .........nie związaną z uzależnieniem bo to już ogarnąłem |
szybcior
Moje życie związane jest z uzależnieniem i muszę ciągle poznawać siebie i dochodzić dlaczego uciekłem w ono...
i ciągle mnie zaskakuje jak bardzo mnie ciągnie, żeby sobie dogadzać.... jak nie alkoholem to innymi... "przyjemnościami"
Maksy - Śro 14 Maj, 2014 19:08
Jędrek, możesz wymienić te "przyjemności"?
Jędrek - Śro 14 Maj, 2014 19:18
Maksy napisał/a: | Jędrek, możesz wymienić te "przyjemności"? |
Ha ha.... ale ciekawski.
Najpierw dowalałem sobie paleniem fajek... to była przyjemność.... kurde przerwa na faję to było coś
Potem rzuciłem palenie i zacząłem żreć... aż do ukojenia atakuje mnie to do dziś- i "Jak widzę słodycze to kwiczę"
W międzyczasie miałem przyjemność z siedzenia godzinami przy kompie... uciekając od siebie....
Jak sobie czegoś nie kupię fajnego raz na jakiś czas to mnie smutki opadają... a jak sobie kupię to mnie szybko nudzi .....
Całe lata pornografia mnie wciągała jak bagno..... od niedawna staram się od tego uwolnić....
A żeby coś dla kogoś bezinteresownie zrobić to .... licho... lenistwo
Egoizm w czystym wydaniu na każdym kroku he he
Maksy - Czw 15 Maj, 2014 19:48
wszystko jest dla ludzi tylko z umiarem,
ja akurat nie paliłem nigdy ale zakupy, komp, słodycze owszem... po zaprzestaniu picia często się na tym łapałem,
ostatnio jednak zakupu zastąpiłem czymś innym, założyłem dzieciom lokaty i jak mnie bierze na zakupy to pozbywam się kasy robiąc im przelew..., jeśli chodzi o słodycze to wystarczyło, że pani doktor przy ostatniej wizycie mnie lekko postraszyła czym to grozi i sobie odpuściłem z dnia na dzień niczym z alkoholem,
na kompie też ostatnio mniej siedzę, szczególnie jak jest ładna pogoda to wolę się zająć pracami okołodomowymi...
Lenistwo, egoizm - sąsiad mnie prosił rok temu o przycięcie krzewów bo mam takie fajne nożyce elektryczne, no i czekał rok ale się doczekał... Jaką frajdę z tego miałem potem, nie myślałem, że tak pozytywnie na mnie taka pomoc sąsiedzka może wpłynąć, no i korzyści, dostałem kopę jaj i pomoc przy moim trawniku...
Jacek - Czw 15 Maj, 2014 20:06
Maksy napisał/a: | Jaką frajdę z tego miałem potem, |
a więc,nie możesz być wyprany z uczuć
Jędrek - Pią 16 Maj, 2014 06:01
Maksy napisał/a: | wszystko jest dla ludzi tylko z umiarem.......... |
.........Kradzieże, morderstwa, gwałty.... jakoś nie lubię generalizowania typu "wszystko", "wszędzie", "zawsze", "nigdy"...... bo np. "wszyscy piją" żyłem takim podsumowaniem wieeeele lat.
|
|