To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Współuzależniona

margo - Pon 12 Sie, 2013 21:33
Temat postu: Współuzależniona
Witam ponownie. To może ja teraz opowiem moją historię.

Jestem bardzo młoda, mam trochę ponad 22 lata. Mój partner 33. Jesteśmy ze sobą od 2 lat - niewiele, ale wiele już się wycierpiałam. On pije od lat 6, pierwszy alkohol wypił 18 lat temu. To straszne, ale świadomie związałam się z alkoholikiem. Młodość to straszna głupota, takie podlotki powinno się w klatkach trzymać ;) Jak się poznaliśmy miał jakiś przestój... pił, ale nie tak często jak zaczął pić później. Zaczęło być coraz gorzej... codziennie kłótnie, wyzwiska, szarpaniny. Zaczęłam się bać, próbowałam nieraz odejść - nie potrafiłam. Jakieś pół roku od naszego poznania się poszłam do poradni - chciałam iść na terapię, uwolnić się od niego. Wtedy nie było jeszcze tak źle. Niestety w poradni po rozmowie z psychologiem uznali, że terapii nie potrzebuję. Odesłali z kwitkiem... a ja dalej brnęłam w bagno. To niesamowite, że w tak krótkim czasie człowiek potrafi wsiąknąć w coś takiego. Ale pomyślałam wtedy - ok, nie potrzebuję terapii, czyli wszystko jest w porządku, w każdej chwili będę mogła powiedzieć basta. Ale już wtedy nie potrafiłam. Przez 2 lata stałam się kłębkiem nerwów... na każde jego złe słowo reagowałam krzykiem, agresją - on również odpowiadał agresją. Dochodziło do rękoczynów - nigdy mnie nie pobił, ale zdarzały się popchnięcia, czy wyginanie rąk - w obronie własnej. To ja na niego rzucałam się z pięściami... Ja już tak bardzo nie mogłam, już tak bardzo nie wytrzymywałam tej chorej sytuacji, a mimo to nie potrafiłam odejść. Na początku związku byłam bardzo zawzięta - czytałam różne fora, strony internetowe, porady - jak zachowywać się aby pomóc alkoholikowi. Pod żadnym pozorem nie ułatwiałam mu picia - gdy nie miał na jedzenie, nie pożyczałam mu pieniędzy - chodził więc głodny... ale na wódkę zawsze znalazł. Na prawdę nie ułatwiałam mu picia... a i tak pił. Popadłam w jakiś marazm... przestało mnie to interesować. Z zawzięcia przeszło na wspomnianą już agresję. Do tego było wykorzystywanie - jestem osobą, która uwielbia z siebie dawać - pomagam wielu osobom, jeśli tylko przyjdą i poproszą o pomoc. On ewidentnie mnie wykorzystywał w każdej kategorii - przede wszystkim zawodowej - wiele papierków za niego wypełniałam - bo on nie potrafił. Teraz już wiem, że ta "pomoc" była komfortem dla jego picia. Ale już przestało mi zależeć, przestałam tak bardzo pomagać, choć nadal pomagam. Przestałam na cokolwiek naciskać... postanowiłam po 2 latach znów wybrać się na terapię z myślą, żeby w końcu od niego odejść. Zapisałam się i czekam na telefon aż zaproszą mnie i przyjmą... Dwa dni później "mój alkoholik" zadzwonił do mnie i oświadczył, że jedzie na odwyk - że już ma dosyć. Poprosił, żebym pojechała z nim, żeby po drodze nie zdezerterował. Teraz siedzi na 2 tygodniowym odwyku - telefonicznie podziękował, że pojechałam z nim, bo sam by chyba zwiał. Chce w najbliższym czasie zapisać się na 6 tygodniową terapię, potem podjąć dzienną... tak mówił wczoraj - na odwiedzinach, gdy u niego byłam. Nie wierzę mu i nie chcę wierzyć dopóki nie zobaczę. Widzę jego chęć - widzę, że na prawdę chce, ale chcieć to jeszcze nie móc. Ze strachem czekam na piątek - na jego powrót.

pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 21:44

Cytat:
a może by tak rzucić wszystko i pojechać do Kisłowodska...?"


Mam wrażenie, ze to najlepsze i jedyne wyjście dla Ciebie. Klasyka gatunku chciałoby się rzec, czytając Twojego posta......

margo - Pon 12 Sie, 2013 21:52

Jestem trochę w kropce... chciałabym poczekać na rozwój sytuacji. On jednak sam podjął tą decyzję, żeby się leczyć. Nikt go nie namawiał, nie zmuszał. Ba! Ostatnią rzeczą, jaką by zrobił to chyba pójść tam, żeby mnie zadowolić. Nie wiem co robić...
pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 21:55

margo napisał/a:
chciałabym poczekać na rozwój sytuacji.

Oczywiście, co jednak wcale nie musi oznaczać, że masz tam siedzieć i czekać. Równie dobrze a nawet lepiej obserwuje się z dystansu a nie siedząc w samym środku .......
margo napisał/a:
Ostatnią rzeczą, jaką by zrobił to chyba pójść tam, żeby mnie zadowolić.

Tego z kolei nie byłbym taki pewny, pamiętając co sam wyprawiałem. Nasze możliwości manipulacji bliskimi są praktycznie nieograniczone a inwencji mógłby nam pozazdrościć niejeden autor scenariuszy......

margo - Pon 12 Sie, 2013 21:59

pterodaktyll napisał/a:

Tego z kolei nie byłbym taki pewny, pamiętając co sam wyprawiałem. Nasze możliwości manipulacji bliskimi są praktycznie nieograniczone a inwencji mógłby nam pozazdrościć niejeden autor scenariuszy......


On już nieraz biegał na AA i inne terapie... wtedy widziałam, że to była ściema. Ta decyzja teraz była bardzo gwałtowna, aż sama się zdziwiłam! Oczywiście nie zamierzam czekać z założonymi rekami. Będę się zbroić - terapia i Al-Anon na pewno. Gdyby się okazało, że ta jego trzeźwość to na chwilę tylko to mam nadzieję, że na terapii nauczę się w końcu powiedzieć słowa "żegnaj kochanie". I mam nadzieję, że kolejny raz nikt nie odeśle mnie z kwitkiem z terapii... bo wtedy to już nie wiem co zrobię :/

szymon - Pon 12 Sie, 2013 22:03

margo napisał/a:
Jestem bardzo młoda, mam trochę ponad 22 lata


ej młoda!
poznasz młodego, wykształconego, bez nałogów, bardzo dobrego dla Ciebie mena, który będzie Cię szanował, który będzie partnerem, przyjacielem, kolegą
nie trać czasu na faceta, który Cię bije i wykorzystuje na wszystkie sposoby - chyba, że to lubisz
przebudzeń i cudów Bozia nie przewidziała w tej branży ;)

margo napisał/a:
Dwa dni później "mój alkoholik" zadzwonił do mnie i oświadczył, że jedzie na odwyk - że już ma dosyć


a niech se idzie nawet na pielgrzymkę pocałować Franciszka w sygnet

po cichu Ci powiem, że większość alkoholików tak robi, jak widzi, ze mu się grunt pod nogami pali...
płaczą, zapisują się na terapie, latają po mitingach, czytają fora internetowe, zaczynają nawet prać skarpetki i robić kawę bobom
niestety tylko przez jakiś czas... jak już "bab" jest "udobruchana" to jedno piwko nie zaszkodzi i cała machina zatacza wielki krąg... a później te "baby" rejestrują sie na podobnych forach lub szukają jednocześnie pomocy u specjalistów, bo nie wytrzymują same ze sobą :?

PS
fajnie, ze w tym wieku zaobserwowałaś ten syf...
są tu panie, które są 2x starsze i bujają się z alkoholikami do tej pory

Mysza - Pon 12 Sie, 2013 22:11

pterodaktyll napisał/a:
Nasze możliwości manipulacji bliskimi są praktycznie nieograniczone

tylko w przypadku naszego, czyli owych bliskich, usilnego wsparcia :p (znaczy się wtedy, kiedy my same/mi sobą manipulujemy)

kiedy przestajemy być podatne/ni na manipulacje, Wasze "nieograniczone próby" się szybciutko kończą :evil2"

margo - Pon 12 Sie, 2013 22:17

szymon napisał/a:

ej młoda!
poznasz młodego, wykształconego, bez nałogów, bardzo dobrego dla Ciebie mena, który będzie Cię szanował, który będzie partnerem, przyjacielem, kolegą


Słyszałam już to milion razy... sama powtarzam sobie codziennie "dziewczyno, możesz mieć takie piękne życie a gnijesz z jakimś pijaczyną" ... i nic :( :( a to, że próbuję się zapisać na terapię, a później nie słyszę odzewu jeszcze bardziej mnie zniechęca...

pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 22:17

Mysza napisał/a:
kiedy przestajemy być podatne/ni na manipulacje, Wasze "nieograniczone próby" się szybciutko kończą

Zdaje się, że zapomniałaś dodać, że ten proces uwalniania się spod tych manipulacji trwa przeważnie latami..........

szymon - Pon 12 Sie, 2013 22:20

margo napisał/a:
Słyszałam już to milion razy...


a ile razy słyszałas to: zostań z śmierdzącym alkoholikiem, pierz mu obesrane pory, bądź jego niewolnikiem, daj się terroryzować o każdej porze dnia i nocy, urodź mu troje dzieci, wróć tutaj jak będziesz miała 45 lat

margo - Pon 12 Sie, 2013 22:31

szymon napisał/a:
margo napisał/a:
Słyszałam już to milion razy...


a ile razy słyszałas to: zostań z śmierdzącym alkoholikiem, pierz mu obesrane pory, bądź jego niewolnikiem, daj się terroryzować o każdej porze dnia i nocy, urodź mu troje dzieci, wróć tutaj jak będziesz miała 45 lat


to też słyszałam, ale tylko od siebie samej. Wiele razy... nie wyobrażam sobie życia z nim, dzieci, czegokolwiek. Mam już powoli dość. Ja już chciałam powiedzieć dość te paręnaście dni temu, zanim poszedł na odwyk. On o tym nie wiedział, a jego decyzja sprawiła, że przez chwilę się zawahałam. Nie wiem, czy w ogóle darzę go jeszcze jakimś uczuciem, czy to w ogóle ma znaczenie w momencie uzależnienia emocjonalnego od drugiej osoby... Jestem ogłupiona i nie wiem co robić... Nie chcę uciekać w momencie, kiedy może on rzeczywiście chce przestać pić i może potrzebować wsparcia kogoś bliskiego? Wiem, bredzę głupoty, bo nie myślę o sobie, tylko znów o wspomaganiu jego... Nic nie wiem :(

pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 22:34

margo napisał/a:
Nie chcę uciekać w momencie, kiedy może on rzeczywiście chce przestać pić i może potrzebować wsparcia kogoś bliskiego? Wiem, bredzę głupoty,

To pocieszające, że zdajesz sobie sprawę z tego, że rzeczywiście to głupota, ale czy coś poza tym z tego wynika?

margo - Pon 12 Sie, 2013 22:43

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
Nie chcę uciekać w momencie, kiedy może on rzeczywiście chce przestać pić i może potrzebować wsparcia kogoś bliskiego? Wiem, bredzę głupoty,

To pocieszające, że zdajesz sobie sprawę z tego, że rzeczywiście to głupota, ale czy coś poza tym z tego wynika?


Oczywiście, że nic. Ja sobie od początku zdaję sprawę ze wszystkiego. Tak w teorii. Naczytałam się o wszystkim na prawdę wiele.. I co? I nic z tego... coś sprawia - pewnie emocje - że przyczepiłam się tego człowieka i nie potrafię się od niego oderwać. Że mam nieodpartą chęć pomocy i wsparcia, że być może go kocham, albo to już jakiś inny poziom relacji - uzależnienie od niego na pewno. Na to składa się na pewno wiele czynników... nie miałam w domu rodziców alkoholików. Ale jestem bardzo zakompleksioną dziewczyną - od dziecka przez matkę despotkę wpychaną w coraz większe kompleksy... Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale mam bardzo niską samoocenę. Mam wrażenie, że to może mieć jakiś wpływ na to, że związałam się z takim człowiekiem...

pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 22:46

margo napisał/a:
. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale mam bardzo niską samoocenę. Mam wrażenie, że to może mieć jakiś wpływ na to, że związałam się z takim człowiekiem..

Myślę, że to jedna z głównych przyczyn. Zaspakajasz w ten sposób swoje deficyty emocjonalne......mam wrażenie, że bez solidnej terapii się nie obędzie. Szkoda życia na taki popaprany układ jaki masz w tej chwili........

Janioł - Pon 12 Sie, 2013 22:46

margo napisał/a:
Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale mam bardzo niską samoocenę. Mam wrażenie, że to może mieć jakiś wpływ na to, że związałam się z takim człowiekiem...
DDA?
margo - Pon 12 Sie, 2013 22:47

Janioł napisał/a:
margo napisał/a:
Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale mam bardzo niską samoocenę. Mam wrażenie, że to może mieć jakiś wpływ na to, że związałam się z takim człowiekiem...
DDA?


nie - nie miałam w domu alkoholików - nie jestem DDA - chyba, że nie trzeba mieć w rodzinie alkoholików, żeby być DDA?

pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 22:49

margo napisał/a:
nie jestem DDA -

Za to DDD to na pewno.......... :bezradny:

margo - Pon 12 Sie, 2013 22:51

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
nie jestem DDA -

Za to DDD to na pewno.......... :bezradny:


DDD? co to jest?

Janioł - Pon 12 Sie, 2013 22:52

dysfukcje w rodzinach bywają różne u mnie niestety alkoholizm ojca i funkcjonowanie tejże miało wpływ na moją samoceną niestety niską
pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 22:54

margo napisał/a:
DDD? co to jest?

Dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych

margo - Pon 12 Sie, 2013 22:57

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
DDD? co to jest?

Dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych


można to leczyć jakoś powszechnie, tak jak DDA? jak wpisuje DDD w google to niewiele się pojawia, a jak wpisuję rozwinięcie skrótu to tylko artykuły, nie mogę znaleźć nic o rozpoznaniu czy leczeniu... pierwszy raz o czymś takim słyszę :shock:

pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 23:00

margo napisał/a:
można to leczyć jakoś powszechnie, tak jak DDA?

Wklikaj sobie dda to powinno i ddd "wyskoczyć". Oczywiście, że sie to leczy na podobnych zasadach co dda itd.

http://www.google.pl/#bav...ny+dysfunkcyjne

margo - Pon 12 Sie, 2013 23:06

Dziękuję za podpowiedź, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje... Pójdę chyba spać... przemyślę to wszystko dokładnie, poczytam sobie o tym ddd i napiszę jutro. Dziękuję wszystkim za rozmowę, dobranoc :papa: do jutra!


PS. czy jest szansa, że "mój a." jest też DDD i dlatego popadł w nałóg? jak czytam artykuły dotyczące ddd odnoszę wrażenie, że dotyczą się nie tylko mnie - a wiele rzeczywiście (o zgrozo :( ) się tyczy - ale i jego... To taka moja luźna myśl - ale czy wiele jest alkoholików, którzy są nie DDA, lecz DDD?

pterodaktyll - Pon 12 Sie, 2013 23:17

margo napisał/a:
czy jest szansa, że "mój a." jest też DDD i dlatego popadł w nałóg?

Lepiej daj sobie szanse i łodcep się od tego.."a" ;)

margo - Pon 12 Sie, 2013 23:24

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
czy jest szansa, że "mój a." jest też DDD i dlatego popadł w nałóg?

Lepiej daj sobie szanse i łodcep się od tego.."a" ;)


yhym... to może ja się zajmę sobą, on sobą... a czas pokaże? odezwę się jutro... mam mętlik w głowie, mieszane uczucia... do jutra, dobranoc, jeszcze raz dzięki wszystkim za rozmowę

Janioł - Pon 12 Sie, 2013 23:53

margo napisał/a:
czy jest szansa, że "mój a." jest też DDD i dlatego popadł w nałóg?
nie dlatego na popadnięcie w nałóg składa się wiele czynników i żaden z nich nie jest jednoznaczny
Klara - Wto 13 Sie, 2013 06:48

margo napisał/a:
poczytam sobie o tym ddd

Tu masz trochę wiedzy o DDA/DDD z naszego forum.
http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=6996

Zajmij się teraz tylko sobą i swoimi dysfunkcjami po to, żebyś już więcej nie wplątywała się w podobne związki jak ten w którym obecnie jesteś.
Zakładam oczywiście, że z tego obecnego wreszcie się wywiniesz, bo to dla Ciebie jedyny ratunek.

Anonymous - Wto 13 Sie, 2013 08:27

Hej margo. Odpowiedz sobie na pytanie, czy jego heroiczna decyzja o podjęciu odwyku była już po tym jak oznajmiłaś mu, że idziesz się leczyć i odchodzisz? Jeśli tak to jest to tylko manipulacja. Zresztą, to że prosił, ba wymagał od Ciebie tego, abyś mu towarzyszyła już jest manipulacją, robieniem czegoś na pokaz. On chciał, żebyś Ty brała w tym udział, żebyś widziała jak on się stara tym razem. I jak widać udało mu się to, bo zawahałaś się.

Możesz przeprowadzić mały test. Zostaw go i jeśli on zacznie dalej pić (bo ma powód przecież tak? zostawiłaś go a on się leczył!), to znaczy, że nic z terapii nie wyniósł.

Sądzę, że najlepszym wyjściem będzie dla Ciebie mimo wszystko zostawienie go, zbyt wiele babrania się. Tak jak poprzednicy pisali, jest mnóstwo wartościowych, młodych, ciekawych mężczyzn. Czy nie lepiej związać się z kimś takim, z kim będziesz mogła planować przyszłość, założyć rodzinę? Wiadomo, że w życiu różnie bywa, gdy Twojemu facetowi podwinie się noga w jakimś aspekcie życia, Ty mu pomożesz i on będzie Ci za to wdzięczny, bo znów stanie na nogi. Nie chcesz doznać tej wdzięczności a nie wiecznych wyzwisk, bicia (narazie to tylko przepychanki i wykręcanie rąk, ale spokojnie się jeszcze rozkręci). Ale musisz zacząć terapię, współ, DDA/DDD, to co uważasz za stosowne. Bo do zdrowego związku potrzeba dwóch zdrowych ludzi ; )

Pozdrawiam

margo - Wto 13 Sie, 2013 09:20

PSG-1 napisał/a:
czy jego heroiczna decyzja o podjęciu odwyku była już po tym jak oznajmiłaś mu, że idziesz się leczyć i odchodzisz?


Nie, nie - on o niczym tak na prawdę jeszcze nie wiedział. Nie powiedziałam mu, że odchodzę i idę na terapię. Tak na prawdę od paru tygodni miałam wrażenie, że jest coraz gorzej i gorzej... on ciągle narzekał, że rzeczywiście jest już bardzo źle. Aż w końcu pewnego dnia w drodze na dworzec, gdy miał jechać odwiedzić rodziców zadzwonił do mnie o 5 rano, że nigdzie nie jedzie, że jedzie na odwyk... To nie jest tak, że ja cała latam w skowronkach bo on poszedł na odwyk, tym bardziej, że to nawet nie terapia, bo tylko 2 tyg - co najwyżej odtrucie.

PSG-1 napisał/a:
ba wymagał od Ciebie tego, abyś mu towarzyszyła już jest manipulacją


Nie wymagał, to bardziej ja nalegałam. On raczej się wahał, nie chciał mnie wyciągać na siłę, pytał - po co ja tam, nie jestem tam potrzebna. A później tylko podziękował, że jednak byłam, bo sam mógłby zdezerterować. Zresztą znając jego charakter wcale bym się nie zdziwiła, gdyby rzeczywiście poprosił... w momencie, kiedy facet chce, żeby go prowadzać za rączkę do sklepu, banku czy Bóg wie jeszcze gdzie ;)

Klara napisał/a:
Zajmij się teraz tylko sobą i swoimi dysfunkcjami po to, żebyś już więcej nie wplątywała się w podobne związki jak ten w którym obecnie jesteś.
Zakładam oczywiście, że z tego obecnego wreszcie się wywiniesz, bo to dla Ciebie jedyny ratunek.

a co jeśli on jest przypadkiem, który rzeczywiście chce przestać dla siebie? a ja zacznę się leczyć, jest jakaś szansa, żeby razem żyć...? Ehh - Oczywiście, muszę zająć się sobą definitywnie. Wiele razy zauważałam, że coś mi w życiu przeszkadza, że chciałabym być inna, ale nie wiedziałam, że to ma nawet swoją nazwę i konkretne objawy chorobowe...

pterodaktyll - Wto 13 Sie, 2013 09:23

Cytat:
a może by tak rzucić wszystko i pojechać do Kisłowodska...?"

Jeśli to nadal aktualne, to zrób to jak najprędzej :)

.....a gdzie właściwie jest ten Kisłowodsk? :mysli:

margo - Wto 13 Sie, 2013 09:26

pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
a może by tak rzucić wszystko i pojechać do Kisłowodska...?"

Jeśli to nadal aktualne, to zrób to jak najprędzej :)

.....a gdzie właściwie jest ten Kisłowodsk? :mysli:


To cytat z Mistrza i Małgorzaty M. Bułhakowa :D Myślę, że jeśli Kisłowodsk gdzieś istnieje, to na pewno w głębokiej Rosji ;)


edit: jak się okazuje to chyba nie tak głębokiej... gdzieś przygranicznej chyba ;)

pterodaktyll - Wto 13 Sie, 2013 09:40

margo napisał/a:
gdzieś przygranicznej chyba ;)
:nie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kis%C5%82owodzk

olga - Wto 13 Sie, 2013 09:42

Dziewczyno rzuc to wszystko i "jedz" czy do Kislowodska czy gdziekolwiek ale sama, bez niego. Szkoda Twojego mlodziutkiego zycia. Jeszcze wszystko przed Toba, wiele jeszcze mozesz zmienic, wiele osiagnac ale pod warunkiem, ze skoncentrujesz sie na sobie a nie na alkoholiku. Nie potrzebne Ci sa obserwacie i domysly czy on naprawde, czy on chce czy tylko manipuluje.......szkoda czasu i energii. Zacznij ja poswiecac sobie, nigdzie nie jest powiedziane, ze masz byc pi***olona siostra milosierdzia...
margo - Wto 13 Sie, 2013 09:52

olga napisał/a:
nigdzie nie jest powiedziane, ze masz byc pi***olona siostra milosierdzia...


rzeczywiście, nie jest... ale ja już w pewien sposób przez ten krótki czas wsiąknęłam w tą rolę chyba... trudno mi jest się z tego wykaraskać...

szymon - Wto 13 Sie, 2013 09:57

margo napisał/a:
ale ja już w pewien sposób przez ten krótki czas wsiąknęłam w tą rolę chyba...


posiedź troszke na forum, to z nasiąkniętej gąbki przepoczwarzysz sie w pumeksik ;)

olga - Wto 13 Sie, 2013 10:02

margo napisał/a:
trudno mi jest się z tego wykaraskać...

Wierz mi, ze mozna wykaraskac sie z tego. Jestes mlodziutka, nie lacza Cie z nim dzieci, malzenstwo, finanse, wspolny dom...... i dzieki Bogu...... nawet "zegnam" nie musisz mu mowic.
Ja odchodzilam powoli, najpierw zaczelam oddzielac sie materialnie, musialam zaczac liczyc tylko na siebie czyli sama sie utrzymywac - siebie i dzieci czyli praca, pozniej wnioslam sprawe o alimenty, rozdzielnosc majatkowa, pozniej o rozwod a na koniec wyrzucilam z domu. Cierpialam nie tylko ja ale tez moje dzieci. Dlugo to trwalo. Terapia, czas dla siebie........ Teraz juz nie mieszkam w Polsce, mam zdrowego partnera i zaczynam zyc........
Naprawde da sie ale trzeba sie oddzielic fizycznie, emocjonalnie i dac sobie szanse. Jestes warta tego, Twoje zycie jest najwyzsza wartoscia dla siebie samej.

pannamigotka - Wto 13 Sie, 2013 13:29

szymon napisał/a:
ej młoda!
poznasz młodego, wykształconego, bez nałogów, bardzo dobrego dla Ciebie mena, który będzie Cię szanował, który będzie partnerem, przyjacielem, kolegą

taaaaaa

Takie rzeczy tylko w erze
tzn nie u współuzależnionej DDD

Na miejsce jednego dziada znajdzie trzech jeszcze gorszych

Ci nie znaczy, że masz się trzymać akurat tego. Tego olej, choćby troszkę. Nie czekaj na jego powrót, nie zastanawiaj się, jak będzie jak wróci. Zajmij się sobą. Pracą, domem, hobby, znajomymi (masz jeszcze jakiś, czy przez te 2 lata straciłaś wszystkich). Dla Ciebie jest terapia i grupa Al-anon. Jedno i drugie darmowe i konieczne do odzyskania spokoju, zdrowia, pewności siebie. Potem będziesz szukać kolejnych amantów, na razie skup się na sobie.

margo - Wto 13 Sie, 2013 17:25

pannamigotka napisał/a:
masz jeszcze jakiś, czy przez te 2 lata straciłaś wszystkich


tak na prawdę to nigdy nie miałam wielu znajomych... zazwyczaj moimi znajomymi byli znajomi mojego partnera... gdy związek się rozpadał - znajomi też, z poprzedniego związku został mi jeden kolega, który w dzisiejszej rozmowie wyśmiał moją chęć pójścia na terapię :(


edit: czy spotkania DDA będą również odpowiednie dla osoby DDD? Bo są to chyba podobne problemy... nie wiem, czy w mojej okolicy są jakieś grupy DDD, a DDA na pewno...

pannamigotka - Wto 13 Sie, 2013 21:12

margo napisał/a:
czy spotkania DDA będą również odpowiednie dla osoby DDD?

Chyba tak, problemy sa identyczne w 1 i 2.
http://www.dda.vaax.pl/in...a_ddaddd_polska

margo - Wto 13 Sie, 2013 21:20

pannamigotka napisał/a:
margo napisał/a:
czy spotkania DDA będą również odpowiednie dla osoby DDD?

Chyba tak, problemy sa identyczne w 1 i 2.
http://www.dda.vaax.pl/in...a_ddaddd_polska


ok, już zdążyłam się wywiedzieć :) jutro zadzwonię znów do tej przychodni, do której się zapisywałam i czekam nadal na odzew, co by się przypomnieć. Porozmawiałam ze znajomym trzeźwiejącym alko, który mówi, że przychodnia całkiem ok i na pewno mi pomogą i ze współ i z ddd. Jutro dzwonie, trzymajcie kciuki żebym nie zdezerterowała :) :) jestem dobrem myśli... będę walczyć o siebie :hura:

margo - Wto 13 Sie, 2013 21:21

pannamigotka napisał/a:
szymon napisał/a:
ej młoda!
poznasz młodego, wykształconego, bez nałogów, bardzo dobrego dla Ciebie mena, który będzie Cię szanował, który będzie partnerem, przyjacielem, kolegą

taaaaaa

Takie rzeczy tylko w erze
tzn nie u współuzależnionej DDD

Na miejsce jednego dziada znajdzie trzech jeszcze gorszych


a no w sumie tak było... miałam takiego miłego, co szanował, kochał i chciał... ale miałam wrażenie, że za bardzo chce, że za bardzo kocha, że za bardzo się przymila... było nudno i to wszystko coraz bardziej mnie odpychało... teraz już wiem dlaczego...

pterodaktyll - Wto 13 Sie, 2013 21:22

margo napisał/a:
trzymajcie kciuki żebym nie zdezerterowała

margo napisał/a:
. będę walczyć o siebie

Nie widzisz tu jakiejś sprzeczności? :mysli:

margo - Wto 13 Sie, 2013 21:29

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
trzymajcie kciuki żebym nie zdezerterowała

margo napisał/a:
. będę walczyć o siebie

Nie widzisz tu jakiejś sprzeczności? :mysli:


jest jest :) ale to nic, o dezercję można mnie będzie posądzić tylko w momencie, kiedy ktoś mnie znów z kwitkiem odeśle, bo znów z uśmiechem na ustach będę opowiadać o uzależnieniu mojego partnera, przez którego wylałam więcej łez niż w całym moim życiu... ale ponoć to dobra poradnia jest, więc mam nadzieję, że jak się przypomnę, to już mnie nie oleją, a ja tak na prawdę dziś wiele myślałam - były łzy, pewien niepokój. Ale teraz myślę, że warto podjąć walkę o to, żeby w końcu być normalnym, żeby nie przepraszać, że się żyje - co robiłam nagminnie. Nie zdezerteruję :) Jakiś po prostu dziwny optymizm we mnie się wczepił na samą myśl i chciałam się z Wami podzielić...

pterodaktyll - Wto 13 Sie, 2013 21:33

margo napisał/a:
o dezercję można mnie będzie posądzić tylko w momencie, kiedy ktoś mnie znów z kwitkiem odeśle,

Wiesz co? Jak naprawdę chciałem podjąć leczenie, to prawie na klęczkach błagałem żeby mnie na odwyk przyjęto...........
margo napisał/a:
z uśmiechem na ustach będę opowiadać o uzależnieniu mojego partnera

Daruj, ale z uśmiechem na ustach, to możesz anegdotki opowiadać :p

margo - Wto 13 Sie, 2013 21:40

margo napisał/a:
z uśmiechem na ustach będę opowiadać o uzależnieniu mojego partnera

Daruj, ale z uśmiechem na ustach, to możesz anegdotki opowiadać :p [/quote]

ha ha ha, ale tak to wyglądało za pierwszym razem jak poszłam na terapię! Przychodzi taka schludnie ubrana panienka, z uśmiechem na ustach wita panią psycholog, rozmowa toczy się właściwie bez żadnych emocji, jakbym opowiadała jej dopiero co obejrzany film. Trudno się dziwić, że odesłała mnie z kwitkiem... A ja po prostu grałam dobrego pacjenta... Ja jestem na etapie świadomości pod tytułem "lepiej zapobiegać niż leczyć" - czyli po prostu chyba chcę uniknąć tych klęczków... ale cieszę się, że od dwóch dni jestem trochę bardziej świadoma mojego problemu niż dwa dni temu i to bardziej skłania mnie do podjęcia jakichś kroków :)

Mała - Wto 13 Sie, 2013 21:40

margo napisał/a:
Nie zdezerteruję Jakiś po prostu dziwny optymizm we mnie się wczepił na samą myśl i chciałam się z Wami podzielić...

I tak trzymaj :okok:

pterodaktyll - Wto 13 Sie, 2013 21:43

margo napisał/a:
Ja jestem na etapie świadomości pod tytułem "lepiej zapobiegać niż leczyć

Na to już chyba ociupinkę za późno, nie sądzisz?
margo napisał/a:
chyba chcę uniknąć tych klęczków..

Masz jakiś interes w tym, żeby oszukać po raz kolejny psychologa? Po co? :mysli:

szymon - Wto 13 Sie, 2013 21:47

margo napisał/a:
rozmowa toczy się właściwie bez żadnych emocji, jakbym opowiadała jej dopiero co obejrzany film.


często takie pierwsze rozmowy są koloryzowane przez alko i współ...
terapeuci nie są jasnowidzami i nie potrafią prześwietlić Twojej głowy ;)
kawa na ławę i po sprawie

margo - Wto 13 Sie, 2013 21:51

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
Ja jestem na etapie świadomości pod tytułem "lepiej zapobiegać niż leczyć

Na to już chyba ociupinkę za późno, nie sądzisz?
margo napisał/a:
chyba chcę uniknąć tych klęczków..

Masz jakiś interes w tym, żeby oszukać po raz kolejny psychologa? Po co? :mysli:


Oszukać psychologa? Nie oszukałam go w żaden sposób. Ja się boję, że znów tak będzie wyglądała wizyta kolejna. Ja nie pójdę i nie będę płakać przed psychologiem i nie wyciągnę z siebie wszystkiego na pierwej wizycie bo... bo nie potrafię. Ja nie oszukuję - na pewno nie świadomie! Dlaczego coś takiego sugerujesz? W życiu by mi nie przyszło do głowy, że idę do psychologa, żeby go oszukać. Mam problemy z wyrażaniem emocji, to fakt, jestem albo wyłączona albo popadam czasami w skrajne napady złości ale żeby oszukiwać? ... no to się trochę niesprawiedliwie osądzona poczułam...

margo - Wto 13 Sie, 2013 21:53

szymon napisał/a:
margo napisał/a:
rozmowa toczy się właściwie bez żadnych emocji, jakbym opowiadała jej dopiero co obejrzany film.


często takie pierwsze rozmowy są koloryzowane przez alko i współ...
terapeuci nie są jasnowidzami i nie potrafią prześwietlić Twojej głowy ;)
kawa na ławę i po sprawie


Pewnie tak, więc postaram się wyciągnać z siebie więcej, choć nie będzie to łatwe. Nie trudno jest wylać wszystkie swoje żale przez wstukiwanie literek na klawiaturze, gorzej komuś prosto w oczy. W kontaktach z innymi ludźmi staram się być po prostu miła i grzeczna... dopiero przy bliższym kontakcie zaczynam się zwierzać... muszę się przełamać...

szymon - Wto 13 Sie, 2013 21:56

to tak jak ksiedzu... opowiadasz wszystko co najgorsze i potem już dostajesz tylko rady ;)
pannamigotka - Wto 13 Sie, 2013 21:56

margo napisał/a:
Mam problemy z wyrażaniem emocji, to fakt, jestem albo wyłączon

Spokojnie, terapeuta (dobry) o tym doskonale wie. To NIE JEST żadne oszukiwanie. Upośledzone jest wyrażanie zarówno emocji przyjemnych (stąd trudność w byciu spontanicznym na przykład, w głośnym śmiechu itp) jak i nieprzyjemnych. Tłumiąc jedne emocje tłumimy też, nieświadomie, wszystkie inne. Nie bierz wszystkiego do siebie, co tu czytasz, ważniejsze, co ustalisz z terapeutą, tu każdy tylko wyraża swoje zdanie, a bywają bardzo... różne ;)

pterodaktyll - Wto 13 Sie, 2013 21:59

margo napisał/a:
no to się trochę niesprawiedliwie osądzona poczułam...

Nie miałem zamiaru Cię osądzać. Zadaj sobie pytanie po co idziesz do specjalisty, po pomoc czy pogadać o swoich problemach? Ja wiem, ze na początku trudno otworzyć sie przed kimś obcym ale spróbuj potraktować to jak wizytę u dentysty. Nikt nie lubi, ale każdy idzie jak go ząb boli i nie buja, że go nie boli...... ;)

margo - Wto 13 Sie, 2013 21:59

pannamigotka napisał/a:
margo napisał/a:
Mam problemy z wyrażaniem emocji, to fakt, jestem albo wyłączon

Spokojnie, terapeuta (dobry) o tym doskonale wie. To NIE JEST żadne oszukiwanie. Upośledzone jest wyrażanie zarówno emocji przyjemnych (stąd trudność w byciu spontanicznym na przykład, w głośnym śmiechu itp) jak i nieprzyjemnych. Tłumiąc jedne emocje tłumimy też, nieświadomie, wszystkie inne. Nie bierz wszystkiego do siebie, co tu czytasz, ważniejsze, co ustalisz z terapeutą, tu każdy tylko wyraża swoje zdanie, a bywają bardzo... różne ;)


przepraszam, może trochę za ostro zareagowałam... ale w żaden sposób nie miałam nigdy na celu oszukać żadnego terapeuty... Po prostu chciałam się z Wami - mimo tego, że krótko Was znam - podzielić tym, że podjęłam jednak mocną decyzję o tym, że znów wybiorę się na terapię... to wszystko... :|

szymon - Wto 13 Sie, 2013 22:01

margo napisał/a:
to wszystko... :|
:cacy2:
margo - Wto 13 Sie, 2013 22:02

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
no to się trochę niesprawiedliwie osądzona poczułam...

Nie miałem zamiaru Cię osądzać. Zadaj sobie pytanie po co idziesz do specjalisty, po pomoc czy pogadać o swoich problemach? Ja wiem, ze na początku trudno otworzyć sie przed kimś obcym ale spróbuj potraktować to jak wizytę u dentysty. Nikt nie lubi, ale każdy idzie jak go ząb boli i nie buja, że go nie boli...... ;)


nie pogadać o swoich problemach... jak bym chciała tylko pogadać to zawsze znajdzie się jakiś wolny słuchacz... chcę rzeczywiście coś zmienić. Uświadomiłam sobie, że przez całe życie coś mi we mnie przeszkadzało, nie wiedziałam, co to było, myślałam, że tak po prostu mam, że taka jestem. Ale dowiedziałam się, że jest coś takiego jak ddd, że to można leczyć i że można pozbyć się wielu negatywnych rzeczy, które przeszkadzają w cieszeniu się życiem... i chce się ich pozbyć, zamienić na lepsze, po prostu.

margo - Wto 13 Sie, 2013 22:14

szymon napisał/a:
margo napisał/a:
to wszystko... :|
:cacy2:


:]

pterodaktyll - Wto 13 Sie, 2013 22:18

margo napisał/a:
dowiedziałam się, że jest coś takiego jak ddd, że to można leczyć i że można pozbyć się wielu negatywnych rzeczy, które przeszkadzają w cieszeniu się życiem... i chce się ich pozbyć, zamienić na lepsze, po prostu.

Teraz już wiem, że dasz radę............ :buziak: ..... ;)

margo - Wto 13 Sie, 2013 22:33

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
dowiedziałam się, że jest coś takiego jak ddd, że to można leczyć i że można pozbyć się wielu negatywnych rzeczy, które przeszkadzają w cieszeniu się życiem... i chce się ich pozbyć, zamienić na lepsze, po prostu.

Teraz już wiem, że dasz radę............ :buziak: ..... ;)


dzięki :lol2: :buziak:

margo - Śro 14 Sie, 2013 09:35

W poradni jest okres urlopowy. Muszę czekać. Mam nadzieję, że nie zbyt długo... :bezradny:
Klara - Śro 14 Sie, 2013 12:42

margo napisał/a:
Muszę czekać. Mam nadzieję, że nie zbyt długo... :bezradny:

Pewnie do końca sierpnia :)

margo - Śro 14 Sie, 2013 21:13

A. dzwonił z ośrodka. Niby ładna rozmowa, opowiadał coś tam... a później stwierdził, że jemu i tak w życiu nic nie wychodzi, w pracy mu nie idzie, do niczego się nie nadaje i że tylko picie mu wychodzi. Aż się we mnie zagotowało! :[ ale uspokoiłam się, powiedziałam mu - twój problem, skoro tak uważasz rób co chcesz i zakończyłam rozmowę. Normalnie pewnie bym prosiła, żeby został, żeby się leczył, głaskała po główce i mówiła, że przecież na pewno tak nie jest, że będzie wszystko ok i że da sobie radę i że mu pomogę. Sra ta ta ta. Ale nie można być miętkim :) Mam nadzieję, że na tej terapii mi pomogą. Bo owinięta wokół jego paluszka już jestem... ale jak zacznę robić supełki to się nie wyplącze... :(

Tak tylko się chciałam podzielić, ot co. Och ta terapia jest mi na prawdę potrzebna - za chwilę będę przepraszać, że piszę komentarze na forum... a później to chyba przepraszać, że żyje mi pozostanie :?

pterodaktyll - Śro 14 Sie, 2013 21:19

margo napisał/a:
Aż się we mnie zagotowało! :[ ale uspokoiłam się, powiedziałam mu - twój problem, skoro tak uważasz rób co chcesz i zakończyłam rozmowę.

Obrałaś właściwy kierunek.......... :okok:

Mała - Śro 14 Sie, 2013 21:52

Margo jesteś inteligentną dziewczyną, tylkol Cię przypadki losowe do puszki z kompleksami "wprasowały"... Kiedyś ze mną było podobnie. Teraz mam swoje kompleksy gdzieś :radocha:
Słuchaj SWOJEJ intuicji. Korzystaj z mądrości innych.
Ty sama wiesz co jest Ci naprawdę potrzebne. I wiesz już, jak to znaleźć :okok:
;) ...w ostateczności przywiąż się do kompa łańcuchem i pisz, pytaj tu na forum ile wlezie;) DASZ SOBIE RADĘ :okok:

margo - Śro 14 Sie, 2013 22:14

mala3440 napisał/a:
w ostateczności przywiąż się do kompa łańcuchem i pisz, pytaj tu na forum ile wlezie;) DASZ SOBIE RADĘ


Od ostatnich trzech dni jestem prawie że przywiązana do forum i tylko czytam i czytam... i czytam i wyciągam wnioski dla siebie. I coraz więcej dociera :)

Mała - Czw 15 Sie, 2013 09:20

;) Tylko nie zapomnij jeść i pić :lol2:
...ja też spędziłam tu na początku SPORO czasu. Potem przyszła pora wyjść do ludzi - w realu :> Życzę Ci tego jak najszybciej c4fscs

pietruszka - Czw 15 Sie, 2013 11:33

A masz w pobliżu tylko jedną poradnię? U nas zapisać się da nawet w wakacje, bo nie ma poradni zamkniętej w sezonie urlopowym, choć z pewnością przedłużają się terminy przyjęć. A może jednak warto wykorzystać czas i pójść na miting Al-anon, otwarty AA. Wykorzystaj to, że masz teraz w sobie dużo energii i chęci do zmian?
margo - Czw 15 Sie, 2013 20:34

pietruszka napisał/a:
A masz w pobliżu tylko jedną poradnię? U nas zapisać się da nawet w wakacje, bo nie ma poradni zamkniętej w sezonie urlopowym, choć z pewnością przedłużają się terminy przyjęć. A może jednak warto wykorzystać czas i pójść na miting Al-anon, otwarty AA. Wykorzystaj to, że masz teraz w sobie dużo energii i chęci do zmian?


Pewnie tak zrobię. Mieszkam w okolicy dość dużego miasta, ale poradni znam tylko dwie. Wybrałam tą "drugą" z dwóch przyczyn: do tej pierwszej mam uprzedzenie, bo jak byłam to nie przyjęli mnie na terapię, a dwa - mój a. tam chodzi/będzie chodził. Al-anony oczywiście też są, choć niewiele :( w mojej okolicy najbliższy we wtorek. Poradnia oczywiście jest otwarta, terapie się odbywają... ale taką informację dostałam - muszę czekać, bo okres urlopowy. Więc czekam.

ulena - Czw 15 Sie, 2013 22:28

margo napisał/a:
Wiele razy zauważałam, że coś mi w życiu przeszkadza, że chciałabym być inna,


witaj Margo!!! Polecam ci ksiązkę "kobiety, które kochają za bardzo" wiele zrozumiesz dlaczego związałaś się z takim typem człowieka , a nie innym. Twóej przypadek opisany jest tam bardzo szcegółowo :buzki:

margo - Pią 16 Sie, 2013 08:38

ulena napisał/a:
margo napisał/a:
Wiele razy zauważałam, że coś mi w życiu przeszkadza, że chciałabym być inna,


witaj Margo!!! Polecam ci ksiązkę "kobiety, które kochają za bardzo" wiele zrozumiesz dlaczego związałaś się z takim typem człowieka , a nie innym. Twóej przypadek opisany jest tam bardzo szcegółowo :buzki:


Dziękuję, zapiszę sobie na moją listę książek, które muszę przeczytać :D Jak na razie czytam "Język wyzwolenia Jak sobie radzić w trudnych związkach" i "Trzeźwieć razem". Ale za chwilę znajdę i tamtą :buziak:

Klara - Pią 16 Sie, 2013 08:41

Margo, czy ten nasz "elementarz" masz już zaliczony?:


margo - Pią 16 Sie, 2013 08:46

Klara napisał/a:
Margo, czy ten nasz "elementarz" masz już zaliczony?:

Obrazek


Och nie, jejku, jeszcze nie dotarłam do tego! Ale już szukam :D Dobrze, że lubię czytać, bo zaraz uzbieram biblioteczkę :roll:

Maciejka - Pią 16 Sie, 2013 10:51

to ja podrzucę; Trudna nadzieja, Małżeństwo na lodzie, Rodzina z problemem alkoholowym, Pułapka współuzależnienia, W Al- anon dzień po dniu - dośc na razie przyjemnej lektury :)
pterodaktyll - Pią 16 Sie, 2013 11:35

W wolnej chwili (jak ją znajdziesz) poczytaj sobie jakiś dobry kryminał, tak na wypadek gdybyś musiała użyć nieco "mocniejszych" argumentów w stosunku do "swojego" :rotfl:
margo - Pią 16 Sie, 2013 18:57

Klara napisał/a:
czy ten nasz "elementarz" masz już zaliczony?:


Klaro, dziś w empiku znalazłam książkę tej samej autorki, ale takie jakby wznowienie "Współuzależnienie". Od razu kupiłam i zaczęłam czytać Baardzo fajna książka!

pterodaktyll napisał/a:
W wolnej chwili (jak ją znajdziesz) poczytaj sobie jakiś dobry kryminał, tak na wypadek gdybyś musiała użyć nieco "mocniejszych" argumentów w stosunku do "swojego"


A kryminały to ja lubię... 8)

Mała - Pią 16 Sie, 2013 19:11

Jak sobie radzisz margo :kwiatek: ?
Jak samopoczucie ? :>

Klara - Pią 16 Sie, 2013 19:14

margo napisał/a:
takie jakby wznowienie

Podtytuł: "Przewodnik dla nowego pokolenia" (?)
Słyszałam o tej książce, ale jej nie czytałam.
Krótki opis tej, którą Ci zaproponowałam jest taki:
Książka jest poradnikiem skierowanym do osób, które żyją w bliskim związku z osobą uzależnioną. Autor zwraca uwagę na konieczność koncentracji na sobie, traktuje o tym, jak nauczyć się kontrolować swoje życie, unikać bólu i poczuć się lepiej.

Ta, którą kupiłaś, jest jakby kontynuacją.
Opis:
To książka dla tych wszystkich, którzy nie mogą pogodzić się z uzależnieniem swoich bliskich i cierpią z tego powodu. W pierwszej książce Melody Beattie, Koniec współuzależnienia, wiele takich osób odnalazło własne problemy i wskazówki, jak je rozwiązać. Teraz, po latach, mogą się przekonać, w jakim miejscu się znajdują i czy współuzależnienie nadal jest ich zmorą. Przede wszystkim jednak jest to książka „dla nowego pokolenia” – tych, którzy w momencie publikacji Końca współuzależnienia byli jeszcze dziećmi.

Źródło: http://www.empik.com/szuk...+Beattle+Melody

Być może więc byłoby nieźle, gdybyś jednak kiedyś tę pierwszą też sobie zafundowała :)

margo - Pią 16 Sie, 2013 19:44

mala3440 napisał/a:
Jak sobie radzisz margo ?
Jak samopoczucie ?


Radzę sobie dobrze. Mój wrócił z dwutygodniowego odwyku. Trzeźwy jak na razie - zobaczymy, jak dalej. Wyznaczyłam mu już jak teraz będzie wyglądała sytuacja: idę na terapię, zajmuję się od teraz sobą. Związek w pewnym sensie zawieszony - co będzie to będzie, on niech się sobą zajmie, ja sobą. Już w dniu dzisiejszym próbował wykorzystywać moją dobroć, ale się nie dałam :D Nie będę za rączkę już jak dzieciątka trzymała! :nerwus:

Ja osobiście czuje się dobrze. Nakręca mnie myśl, że w końcu zacznę coś ze sobą robić, że nie będę już przepraszać, że żyję. Że nauczę się dbać o siebie i tak dalej. Cieszę się, że już wiem, co mi doskwierało przez ten cały czas. Bolało mnie coś, czego nie potrafiłam określić. Jestem na prawdę dobrej myśli :) Dzięki, że pytasz :buziak:

Klara napisał/a:
Być może więc byłoby nieźle, gdybyś jednak kiedyś tę pierwszą też sobie zafundowała


Klaro, na początku tego poradnika (bo to też poradnik), że można czytać go razem z tą poprzednią książką, albo też osobno. Że to nie ma znaczenia, jest to jakby wznowienie ze stanem wiedzy, jaki mamy na dziś. Że dzisiejsze pokolenie jest jednak trochę inne od wczorajszego, że te problem wyglądają trochę inaczej. Kiedyś współuzależnieni na przykład nie wychodzili z domów, bo czekali na telefon od niego/niej. Teraz każdy zabiera swój problem ze sobą - w postaci telefonu komórkowego. Ale nic się nie martw, tamtą książkę mam też - w postaci pdfa. Nie omieszkam przeczytać :) Autorka bardzo przystępnym językiem pisze, na prawdę nieźle się to czyta. Dziękuję :buzki:

margo - Pią 16 Sie, 2013 22:49

Wiecie co... tak się zastanawiam. Martwi mnie trochę to wszystko. Ten mój mega entuzjazm do tego i nagła chęć do zmian. W sensie to dobrze, super. Ale boję się, że popadnę ze skrajności w skrajność. Że zacznę przeginać w drugą stronę. Chciałabym wprowadzić wszystko to, co czytam, w jednym dniu. Wszystko na raz. Z drugiej jednak strony trochę się boję, że to taki mój słomiany zapał. Czasami tak mam, że do czegoś się zapalę, a jak długo nie widzę efektów to się zniechęcam i porzucam...
rufio - Sob 17 Sie, 2013 06:18

Kup puzzle min 1000 części i codziennie układaj 40 kawałków a jak je ułożysz to realizuj kolejne etap planu w takim samym tempie jak układasz puzzle .


prsk. :okok:

margo - Sob 17 Sie, 2013 07:14

rufio napisał/a:
Kup puzzle min 1000 części i codziennie układaj 40 kawałków a jak je ułożysz to realizuj kolejne etap planu w takim samym tempie jak układasz puzzle .


Nigdy nie miałam do nich cierpliwości... :mgreen:

Klara - Sob 17 Sie, 2013 07:14

margo napisał/a:
jak długo nie widzę efektów to się zniechęcam i porzucam...

Od razu nastaw się na to, że efekty mogą napływać falami i jak fale się cofać.
Raz zrobisz dwa kroki do przodu, innym razem jeden do tyłu, ale jeśli będziesz konsekwentna to zawsze ten jeden będzie na plusie.
W Al-Anon i w AA jest powiedzenie: "...powoli, lecz pewnie...".
Nie spiesz się, każde posunięcie przemyśl i NIE RZUCAJ SŁÓW NA WIATR. Nie obiecuj jeśli tego nie będziesz w stanie dotrzymać.

ja - Sob 17 Sie, 2013 07:57

margo napisał/a:
Chciałabym wprowadzić wszystko to, co czytam, w jednym dniu.

Też tak chciałam. :) Odkrycie, których dokonałam na początku terapii (że da się to wszystko zmienić i bynajmniej nie chodziło o alko M.) sprawiło, że chciałam już i natychmiast. Ale tak dobrze nie ma. Bywa, że już jest dobrze i nagle coś znowu się psuje. Ale zaręczam, że będzie dobrze. :tak: Daj sobie czas. Nic nie przyspieszaj. :buzki:

Mała - Sob 17 Sie, 2013 09:26

margo napisał/a:
boję się, że popadnę ze skrajności w skrajność. Że zacznę przeginać w drugą stronę.

:) Chyba każdy "współ-" to miał ( a ja napewno :radocha: ), ale teraz już wiem, że był to bezpodstawny strach. Pewna mądra osóbka, tutaj na forum napisała mi:
Cytat:
z reguły żadnej współuzależnionej egocentryzm nie grozi... Zwykle całkowicie zapominamy o sobie, myśląc i kręcąc się wokół czynnego alkoholika.

Ty po prostu dążysz do tego, by odzyskać na nowo swoje życie
Takie zachowanie nie zaszkodzi - wręcz przeciwnie!
"słomiany zapał" - nie bój się go - przecież na zmianę swojego życia masz całe życie :radocha:

margo - Sob 17 Sie, 2013 20:45

ja napisał/a:
Bywa, że już jest dobrze i nagle coś znowu się psuje.


Już dziś zdążyłam tego doświadczyć i trochę mnie to sprowadziło na ziemię :) Ale nadal jestem dobrej myśli, przecież, tak jak powiedziała mala

mala3440 napisał/a:
przecież na zmianę swojego życia masz całe życie


Więc chyba jeszcze zdążę... :mgreen:

Żeglarz - Nie 18 Sie, 2013 12:23

pterodaktyll napisał/a:
W wolnej chwili (jak ją znajdziesz) poczytaj sobie jakiś dobry kryminał,

Najlepiej o wampirach :mgreen: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3213

margo - Nie 18 Sie, 2013 12:54

Żeglarz napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
W wolnej chwili (jak ją znajdziesz) poczytaj sobie jakiś dobry kryminał,

Najlepiej o wampirach :mgreen: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3213


Podejrzewam, że ten kryminał jest straszniejszy niż większość utworów mistrzów w tej tematyce :) Zajrzę na pewno, dzięki :okok:

margo - Nie 18 Sie, 2013 20:00

Mój a. tylko pozornie dobrze przyjął moją decyzję o pójściu na terapię. Dziś, mimo, że jak na razie od powrotu do domu nic nie pije, próbował na mnie znów coś wymusić. Niestety współpracujemy razem - wspólnie wykonujemy pewne zlecenia. On ma znajomości i te zlecenia pozyskuje, więc czuje się w roli pana i władcy, ja jestem szarym podwładnym. Podwładnym, którego się wykorzystuje. Dziś mi oznajmił, że mam wziąć jego komputer do mojego brata i przeinstalować system (o tym już rozmawialiśmy, więc ok) i zainstalować pewien program (o którym mówi od dawna, a ja od dawna mu mówię, że nie mam tego programu). Gdy mu powiedziałam, że nie mam instalacji do tego programu wściekł się i rzucił "świetnie, teraz nie zrobię projektu". Na moją odpowiedź, że to przecież nie moja wina i że prosiłabym, żeby następnym razem prosił, a nie wymagał, bo nie toleruję takiego traktowania (postawiłam granicę! :hura: ) wściekł się jeszcze bardziej. Wykrzyczał, że przecież to on (pan i władca) załatwia mi jakąś pracę, a ja coś tam, że sobie wmawiam jakieś rzeczy, terapie i współuzależnienia, i że on mnie prosi od dawna o ten program, a to ja taka zła i niedobra, że on tak długo musi prosić. Gdy dałam mu jeszcze jedną szansę, aby mógł poprosić - nawet mu powiedziałam, że jeśli poprosi, to zrobię to dla niego - powiedział, że pójdzie sobie do kogoś innego z tym i skończył rozmowę... Oj nie podoba się ptaszynce, że nie dam się już wykorzystywać... :D
margo - Nie 18 Sie, 2013 20:52

Och, mam jakieś głupie wyrzuty sumienia... że mu nie pomagam! :szok: :shock: Głupie to... dobrze, że jutro idę na Al-Anon - pierwsze spotkanie. Troszkę się denerwuję :mysli: doszła do mnie taka myśl "a może rzeczywiście sobie wmawia?"... eh :(
Klara - Nie 18 Sie, 2013 20:58

margo napisał/a:
mam jakieś głupie wyrzuty sumienia... że mu nie pomagam!

:nono:

Margo, czy jest jakaś możliwość, żebyś się usamodzielniła - wyzwoliła od tej, pożal się Boże, "współpracy"?

margo - Nie 18 Sie, 2013 21:13

Klara napisał/a:
żebyś się usamodzielniła - wyzwoliła od tej, pożal się Boże, "współpracy"?


Tak, jest taka możliwość. Tylko, że odciąć się od tej "pożalsięboże" współpracy to odciąć się tym samym od źródła pieniędzy. Tym samym znów być na utrzymaniu rodziny - czego absolutnie nie chciałabym robić*. Z kolei szukam ciągle innej pracy, bardziej stałej, niż zlecenia, które raz są, a raz nie... niestety do dyspozycji mam sprzedawanie kebabów albo rozdawanie ulotek... Nie mogę znaleźć pracy po prostu jakiejś bliżej mojego zawodu... a najgorsze jest to, że zlecenia, które wykonuję z moim a. to właściwie praca moich marzeń. Uwielbiam tą pracę i mogłabym to robić do końca życia i trudno mi jest rozstawać się z pracą, która daje mi doświadczenie zawodowe i pogłębia kontakty. Jednak cały czas szukam jakiejś innej, która dałaby mi większą stabilność i niezależność.

* ps. chciałabym napisać tu coś o moich kontaktach rodzinnych, mam pisać w tym wątku czy mogę założyć nowy w kategorii DDA i DDD?

szymon - Nie 18 Sie, 2013 21:32

** chyba lepiej w jednym wątku, będzie spójnie ;)
margo - Nie 18 Sie, 2013 21:41

szymon napisał/a:
** chyba lepiej w jednym wątku, będzie spójnie ;)


Ok, dzięki za odpowiedź :) Ale jeszcze nie teraz... trudno mi to ubrać w zdania. O ile opisanie ostatnich 2 lat życia nie jest problemem, o tyle moje relacje przede wszystkim z mamą nie są łatwą sprawą... ale już niedługo coś napiszę... tak dla spójności :)

ulena - Nie 18 Sie, 2013 21:45

margo napisał/a:
. O ile opisanie ostatnich 2 lat życia nie jest problemem, o tyle moje relacje przede wszystkim z mamą nie są łatwą sprawą... ale już niedługo coś napiszę... tak dla spójności :)

Spokojnie Margo - nie wszystko naraz , bo się zagmatwasz , a teraz jest to niewskazane , pamiętaj porządkuj swoje życie jak swoje mieszkanie, zacznij od najważniejszego pomieszczenia i po postrzątaniu bałaganu w jenym pokoju przejdź do następnego . Tak samo jest z porządkowaniem wnętrza. Znam to bo jestem DDA, AA i Alanon ale na to trzeba czasu . Ja swoje porządki zaczęłam od teraźniejszości i ciągle sprzątam , a może kiedys przejdę do przeszłości. Trzeba czasu. Życzę ci cierpliwości :buziak:

szymon - Nie 18 Sie, 2013 21:48

margo napisał/a:
opisanie ostatnich 2 lat życia


cofam, cofam, cofam... jak chcesz dwa lata opisywać to koniecznie nowy temacior fsdf43t

margo napisał/a:
odciąć się od tej "pożalsięboże" współpracy to odciąć się tym samym od źródła pieniędzy


jak men organizuje Ci pracę, wykonujesz prawdopodobnie jakieś projekciki dla niego, lub coś podobnego... to nie możesz dla kogoś innego pracować?
od jutra rozglądamy się za nowym pracodawcą... intensywnie :skromny:

margo - Nie 18 Sie, 2013 21:54

szymon napisał/a:
od jutra rozglądamy się za nowym pracodawcą... intensywnie


to nie takie łatwe... skończyłam studia pod tytułem "pewne bezrobocie"... artystą się zachciało być... phi ;)

szymon - Nie 18 Sie, 2013 21:56

margo napisał/a:
artystą się zachciało być


koniecznie pochwal się arcydziełami :mgreen:

margo napisał/a:
to nie takie łatwe


masz milion możliwości :]
od dojenia krów u chłopa
poprzez wykonywanie pracy w swoim zawodzie
po znalezienie czegoś co umiesz i lubisz, bo jak nie zaczniesz czegoś szukac, to wtedy rzeczywiście jest trudno :mgreen:

margo - Nie 18 Sie, 2013 21:57

ulena napisał/a:
zacznij od najważniejszego pomieszczenia


To jest to, o czym już pisałam - niesamowity entuzjazm i chęć wprowadzenia wszystkiego na raz, a z drugiej strach przed słomianym zapałem. Błądzę teraz trochę w ciemności, czekam cały czas na telefon z poradni, aż mi powiedzą, że mają dla mnie już wolny termin na pierwszą wizytę - mam nadzieję, że terapeuta pomoże mi jakoś z tym, żeby nie poganiać wszystkiego, a czekać i działać powoli lecz pewnie :)

margo - Nie 18 Sie, 2013 22:01

szymon napisał/a:
od dojenia krów u chłopa


dojenie krów byłoby bardzo miłe :) zważywszy na moje lgnięcie do wszelkich żywych istot - rozesłałam już ze sto CV w ostatnim czasie i nikt mi nie odpisał... :( Ale szukam dalej. Nie ukrywam, że potrzebuję znaleźć stałej pracy, żeby w końcu wynieść się z rodzinnego domu i przestać być marionetką mojej mamy.

szymon napisał/a:
koniecznie pochwal się arcydziełami


Oj tam, wstydzęm sięm :oops: :mgreen: Może kiedyś coś wrzucę na Hyde Parku ;)

Klara - Pon 19 Sie, 2013 07:17

margo napisał/a:
Może kiedyś coś wrzucę na Hyde Parku ;)

Jak tu trochę pobędziesz, "otworzą się" przed Tobą szanse na wstąpienie do grupy Galerników i Pamiętnikarzy http://komudzwonia.pl/groupcp.php
Wówczas bez problemu będziesz mogła prezentować Twoje dokonania.

Wracając do Twojej pracy powiem, że współpraca z czynnym alkoholikiem zwykle przynosi opłakane skutki, bo w końcu i tak coś się rypnie i zostaniesz na lodzie.
Jeśli umiesz robić to, co robisz i masz efekty, to zorientuj się jak to jest z szukaniem zamówień na własną rękę, czy też z samodzielnym nawiązaniem współpracy ze zleceniodawcami.
Jeśli w tym pracujesz, to wiesz, jak to robi Twój partner...
Pewnie też wiesz, że są portale dla freelancerów?
Nie bój się samodzielności :pocieszacz:

margo - Pon 19 Sie, 2013 07:25

Klara napisał/a:
Nie bój się samodzielności


Tylko, że ja tak na prawdę trochę się jeszcze tego uczę. Ale pewnie, robiłam już kilka rzeczy na własną rękę. I całkiem nieźle to szło, tylko, że nie mam takich znajomości jak on. To, że z czynnym jak się pracuje to wszystko się j.... to wiem od dawna - wiele zleceń jakimś cudem bożym chyba zostało oddanych w terminie. Natomiast na chwilę obecną on (twierdzi, że) nie pije. Był na terapii, biega na mitingi, terapię na miejscu. Czekam na rozwój sytuacji w sumie. Dziś idę na Al-anon :)

Klara - Pon 19 Sie, 2013 07:29

margo napisał/a:
Dziś idę na Al-anon :)

To doskonały pomysł :tak: :okok:
margo napisał/a:
robiłam już kilka rzeczy na własną rękę

A widzisz.....!
margo napisał/a:
nie mam takich znajomości jak on.

Znajomości mają to do siebie, że się je nawiązuje. Zakręć się w środowisku, wyjdź z domu bez "kuli u nogi", a zobaczysz...
margo napisał/a:
Czekam na rozwój sytuacji w sumie.

Na Twoim miejscu robiłabym to aktywnie :D

margo - Pon 19 Sie, 2013 21:48

Klara napisał/a:
margo napisał/a:
Dziś idę na Al-anon

To doskonały pomysł


Byłam! Strasznie się bałam, ale poszłam i... bardzo ciepło zostałam przywitana i będę tam zaglądać częściej. Już nawet dziś się czegoś nauczyłam. A po powrocie... ryczałam jak bóbr. Musiałam wyrzucić z siebie skumulowaną energię, którą tłumiłam przez parę dni. Na szczęście były to łzy wzruszenia, że wreszcie znalazłam... Ulga. Ale to dopiero początek - długa droga przede mną.

Klara napisał/a:
margo napisał/a:
Czekam na rozwój sytuacji w sumie.

Na Twoim miejscu robiłabym to aktywnie


Aktywnie, aktywnie :) Al-anon jest, teraz czekam na terapię. Dziś zadzwoniła do mnie pani z poradni, że zwolniło się miejsce na rozmowę z psychologiem. Ucieszyłam się najpierw, ale... zadzwoniła o godzinie 13.00, że zwolniło się miejsce na... 14.00 :( :( Absolutnie nie dałabym rady dojechać z jednego końca miasta na drugi... żałowałam, że nie wymyślono jeszcze teleportacji. Nadal czekam.


A dziś? Nauczyłam się, że źle zrozumiałam to, co do tej pory przeczytałam. Próbowałam wyznaczać granice i nie dać się manipulować, a... robiłam to z niesamowitym uporem i zaciśniętymi zębami. Dowiedziałam się, że najważniejsze jest, aby poczuć pokorę...

Estera - Pon 19 Sie, 2013 22:36

margo napisał/a:
A po powrocie... ryczałam jak bóbr.


:pocieszacz:
ja pierwszy raz na Al-Anon poszłam za rączkę z Pietruchą i Szefową AlKaidy w Licheniu. Jak wyszłyśmy to dopiero był ryk bobra!!! nie mogłam się uspokoić przez dłuuuugi czas. Całe szczęście, że Dekadenci byli obok, bo czułam się jak głupek, a w żaden sposób nie mogłam przestać. Pocieszali, trzymali za rączkę, przytulali, przynosili herbatkę, a potem.... dali spokój :) a ja tak sobie ryczałam i ryczałam i puchłam i ryczałam... aż w końcu te wszystkie lata wylałam ze łzami i mogłam zacząć pracować nad sobą :)
powodzenia! :okok: :buzki:




p.s. ojej, a gdzie lentilki???

margo - Pon 19 Sie, 2013 22:44

Estera napisał/a:
p.s. ojej, a gdzie lentilki???


zmieniłam na owieczkę, pomyślałam, że te lentilki mogły się źle kojarzyć, coraz bardziej jakieś talbetki zaczęły mi podejrzanie przypominać :shock: . Owieczka muffinek za to jest ręcznej roboty! :D

Klara - Wto 20 Sie, 2013 07:08

margo napisał/a:
Aktywnie, aktywnie :) Al-anon jest, teraz czekam na terapię.

To jest oczywiste i nie podlega dyskusji :buziak:
Tym razem myślałam także o aktywności w kombinowaniu, jak tu się materialnie i zawodowo uniezależnić od alkoholika.
Nie masz pojęcia, jakie to jest ważne przede wszystkim dla Ciebie, ale również dla niego jako informacja, że traci nad Tobą kontrolę.

szymon - Wto 20 Sie, 2013 11:17

pochwal, że się tymi arcydziełami, bo mnie rozerwie z ciekawości :mgreen:
margo - Wto 20 Sie, 2013 20:41

Oj, jakie tam arcydzieła ;) radosna twórczość, ha ha ha! Większość osób patrząc na moje prace pewnie myśli "a więc to jest ta sztuka? ciekawe... :mysli: " Jak zrobię coś nowego ładnego to wrzucę :D

ps. w awatarze owieczka ciasteczko mojej roboty ;) tylko pomysł z internetu był...

szymon - Wto 20 Sie, 2013 20:52

owieczki są *j**** :)
margo - Wto 20 Sie, 2013 20:59

dziekuję :oops:

jak już będę mogła zrobić album ze zdjęciami to na pewno coś wrzucę ;)

Jacek - Wto 20 Sie, 2013 21:15

margo napisał/a:
ps. w awatarze owieczka ciasteczko mojej roboty

to tocoś jest jadalne i do tego słodkie??? :shock:

margo - Wto 20 Sie, 2013 21:21

Klara napisał/a:
Nie masz pojęcia, jakie to jest ważne przede wszystkim dla Ciebie


Wiem, wiem - staram się szukać, choć ciężko znaleźć zamiennik do pracy, którą się na prawdę lubi. Ale cały czas mam tą świadomość, że tym samym jestem trochę u niego w garści, a on manipuluje mną słowami "przecież ja ci załatwiłem, dałem ci pracę, dałem ci zarobić, co ty byś beze tego zrobiła, z czego byś żyła?". Burzę się od razu, bo przecież z choinki nie spadłam i zanim go poznałam też pracowałam w różnych miejscach i dawałam sobie radę! Spełniam się w tej pracy i boję się tego, że trudno mi będzie zająć się tym samym na własną rękę... :(


Dziubas napisał/a:
ale na owieczki :mysli:


to nowa, bezstresowa metoda - misie bywają kojarzone z niedźwiedziami :mgreen: nie słyszałeś? ;)

margo - Wto 20 Sie, 2013 21:29

Jacek napisał/a:
jest jadalne i do tego słodkie???


yuraa napisał/a:
no nie wpadł bym na to że to owieczka




Słodkie, jadalne :D Widać teraz?

margo - Śro 21 Sie, 2013 20:42

Ponoć tak samo jak alkoholicy, tak i współuzależnieni muszą spaść na dno, żeby się odbić. Dziś chyba sięgnęłam tego dna całkowitego upokorzenia z powodu współuzależnienia. Chociaż nieraz te myśli już przechodziły mi przez głowę i plułam się w brodę, że nic z tym nie zrobiłam. Mam nadzieję, że tym razem to już to. Mój a. (nie pijący już od 3 tygodni prawie) po 2 latach bycia w związku nie wie, czy mnie kocha. Ta sytuacja trwa od roku. Ale dla mnie to było nic. Rok temu odkryłam przez przypadek, że ma portal randkowy i spotyka się z innymi kobietami. Myślałam, że to już będzie koniec - ale nie. Dochodziło między nami do szarpanin, ale to nie dało mi do myślenia. Manipulował mną jak marionetką, a ja biegałam za nim jak piesek. Dziś dowiedziałam się, że to, że przejęłam wszystkie jego interesy zawodowe jak był na odwyku 2tyg to właściwie nic, że przecież gó*** tak na prawdę zrobiłam.

Ale dziś też poczułam się tak żałośnie źle jak dawno temu się nie czułam. On zaczął chodzić na prostytutki (albo dopiero się rozgląda na stronach internetowych za jakąś w jego okolicy. Wiem, że zanim mnie poznał też często chodził - dowiedziałam się dziś od jego kolegi). Poczułam, że jestem tak żałosna, że mój własny facet musi chodzić na prostytutki. A ja głupia go na odwyk odwoziłam prawie 100km autobusem, przyjechałam w odwiedziny jednego dnia, rzeczy mu przywoziłam. Ja tak bardzo się starałam... Ja tak bardzo chciałam. Za bardzo... Za bardzo chciałam być kochana przez kogokolwiek, choćby miał być to jakiś "obchlej", nie ważne, byle, by kochał.

Ochłonęłam trochę i widzę to z innej perspektywy - jak mogłam pozwolić tak siebie traktować przez tak długi czas. Zdradzać, okłamywać, manipulować. Czuję żal, smutek. Nie potrafię tego opisać ile energii włożyłam w ten związek, a on mimo tego, że jest ponoć trzeźwy nadal traktuje mnie jak szmatę do podłogi. Tak się teraz czuję. A najgorsze jest to, że jest szansa, że on mnie znów omami, nakłamie, a ja mu uwierzę za jakiś czas. Czuję, że nie mogę uciec... Do tej pory nie mam terminu na terapię... nie wiem co robić, kolejne Al-anon dopiero w poniedziałek :( :(

Klara - Śro 21 Sie, 2013 20:55

margo napisał/a:
Czuję, że nie mogę uciec...

Czemu? Masz betonowe buciki? :(

Estera - Śro 21 Sie, 2013 20:57

a nie dostrzegasz, margo kochana, jak bardzo ON jest żałosny? że kłamie, manipuluje, wykorzystuje, zdradza itd?
spróbuj popatrzeć na to wszystko z boku, wyobraź sobie, że Twoja bliska koleżanka jest w takiej sytuacji jak Ty. Co byś jej powiedziała, poradziła?

:pocieszacz:

szymon - Śro 21 Sie, 2013 21:01

margo napisał/a:
nie wie, czy mnie kocha
margo napisał/a:
ma portal randkowy
margo napisał/a:
spotyka się z innymi kobietami
margo napisał/a:
Dochodziło między nami do szarpanin
margo napisał/a:
gó*** tak na prawdę zrobiłam
margo napisał/a:
mój własny facet musi chodzić na prostytutki


chcesz z tym typem spędzić resztę życia? prosze Cię :(
czynny alkoholik, buhaj, damski bokser :/

margo napisał/a:
nie wiem co robić


zadbaj o siebie, tak najmocniej jak tylko potrafisz, o siebie...

margo - Śro 21 Sie, 2013 21:01

Klara napisał/a:
Czemu? Masz betonowe buciki?


tak czuję już od dawna... ma wrażenie, że jakby to o kogokolwiek innego chodziło, to dawno przywaliłabym prosto w nos i uciekła gdzie pieprz rośnie... już nieraz od niego odchodziłam, powtarzałam sobie, że nie, że to koniec... i wracałam :(

Estera napisał/a:
jak bardzo ON jest żałosny?


To też widzę, że on jest żałosny, a ja go w tej żałości podtrzymuje będąc sama żałosna pozwalając mu na to, co ze mną robi :(

margo - Śro 21 Sie, 2013 21:04

szymon napisał/a:
chcesz z tym typem spędzić resztę życia?


nie chcę, tak bardzo nie chcę i wizja tego mnie przeraża już od dobrego roku... ale chce już uciec. Już podejmuję kroki, już się zbroję... mam nadzieję tylko, że szybko trafię na terapię i że do poniedziałku dni zlecą szybko i znów pójdę na Al-anon...

Żeglarz - Śro 21 Sie, 2013 21:05

:pocieszacz:
Droga Margo,
jak już masz taką wiedzę o poczynaniach swojego partnera i jesteś jej pewna, to jedyne co możesz zrobić, żeby nie być dalej poniżana to rozstać się z nim.
Jak już przeczytasz ten horror o wampirach to dowiesz się, że one się nie zmianiają. Można być pewnym, że to co robiły wcześniej będą robić później, niezależnie od tego co mówią aktualnie. Ten typ tak ma.
I tak naprawdę to od tej chwili jeżeli sprawi Ci przykrość, nie powinnaś mieć do niego pretensji, tylko do siebie. Bo On inaczej nie potrafii, a Ty nic z tym nie robiąc sama narażasz się na to. To tak jak byś miała pretensje do padającego deszczu, że Ciebie zmoczył, mimo że mogłaś wziąć parasol.
Zajmij się sobą i szukaj swego szczęścia gdzie indziej, bo w tym związku go nie znajdziesz.

Życzę Ci dobrych wyborów.
:kwiatek:

szymon - Śro 21 Sie, 2013 21:06

a ja chcę wygrać milion 8|
Żeglarz - Śro 21 Sie, 2013 21:07

szymon napisał/a:
a ja chcę wygrać milion

To zagraj chociaż raz :mgreen:

Klara - Śro 21 Sie, 2013 21:10

margo napisał/a:
kolejne Al-anon dopiero w poniedziałek :( :(

Dopiero teraz zauważyłam skąd jesteś :oops:
Kochana! W Poznaniu masz grupy Al-Anon codziennie!
Nikt nie powiedział, że musisz chodzić zawsze na tę samą!
Proszę:

Poznań, grupa "Ariadna", PIK ( Punkt Informacyjno Kontaktowy AA)
ul. Dąbrowskiego 28a
60-841 Poznań,
poniedziałek - 1830 (1)

Poznań, grupa "Okna", Al-Anon Dorosłe Dzieci, Stowarzyszenie "Dom Trzeźwości",
al. Marcinkowskiego 24, 61-827 Poznań
środa - 1830 (ost)

Poznań, grupa "Dorota", Kościół p.w. św. Marcina,
ul. Św. Marcin 13, 66-446 Poznań
poniedziałek - 900 (ost)

Poznań, grupa Jutrzenka", parafia Św. Trójcy
ul. 28 Czerwca 1956r nr 228, 61-195 Poznań
środa - 1800

Poznań, grupa "Maria-Teresa", Salka Katechetyczna nr 13 przy kościele św. Rocha, Centrum Jana Pawła II
ul. św. Rocha 10
61-142 Poznań
czwartek - 1900 (1)

Poznań, grupa "Promyk", Klub Abstynenta "Zwycięstwo",
ul. Litewska 8, 60-605 Poznań
środa - 1800 (1)

Poznań, grupa "Radość", Poradnia Odwykowa,
ul. Małeckiego 11, 60-706 Poznań
środa - 1745 (1)

Poznań, grupa "Ratajanka", Osiedlowy Dom Kultury "Na Skarpie",
os. Piastowskie 104, 61-164 Poznań
wtorek - 1800 (1) (z wyjątkiem lipca i sierpnia)


Poznań, grupa "Sofia", Salka Katechetyczna przy kościele św. Wojciecha,
Wzg. Św. Wojciecha 5 (piwnica), 61-748 Poznań
środa - 1900 (1)

Poznań, grupa "Stefania", Salka Katechetyczna B przy parafii Opatrzności Bożej,
ul. Gieburowskiego 6, 60-681 Poznań
piątek - 1900 (1)

Poznań, grupa "Uśmiech", Ośrodek Terapii Uzależnień,
Pl. Kolegiacki 12a, 61-841 Poznań
środa - 1900 (1)

Poznań, grupa "Iskierka Nadziei", Dom Salezjański Sala Jana Pawła II
ul. Pszczelna 20, 61-658 Poznań
piątek - 1100 (1)

Poznań, grupa "Zmartwychwstanie", salka przy kościele Zmartwychwstańców,
ul. Dąbrówki 4 , 61-501 Poznań
wtorek - 1930 (1)

margo - Śro 21 Sie, 2013 21:18

Żeglarz napisał/a:
Życzę Ci dobrych wyborów.


najgorsze jest to, że popadam łatwo w związki bo... mam wrażenie, że jak już ktoś zwróci na mnie uwagę to jest super, bo na pewno nikt inny nie zwróci... Dziękuję za odpowiedź, przeczytałam cały wątek a propos wampirów i zapewne sięgnę po książkę, gdy tylko skończę "współuzależnienie" B. Melody. Masz rację, że jest on wampirem wysysającym całą moją energię...

szymon napisał/a:
a ja chcę wygrać milion


wiem, o czym mówisz... ale to jest chyba ten jeden krok w tył, o którym mówiły dziewczyny. Dwa kroki w przód jeden w tył a i tak wychodzę na plus. Mam już większą wiedzę niż na przykład miesiąc temu i wiem, gdzie szukać pomocy. Wiem, to brzmi jak usprawiedliwianie się... ale ja już podjęłam pierwsze raczkujące kroki po pomoc i na pewno na nich nie skończę.

To może też brzmi, jak użalanie się, ale jak to z siebie w końcu wyrzuciłam to poczułam pewien rodzaj spokoju, tak jakby już klamka zapadła, a teraz trzeba już tylko działać...

margo - Śro 21 Sie, 2013 21:25

Klara napisał/a:
Dopiero teraz zauważyłam skąd jesteś


Tak właściwie, to nie mieszkam w poznaniu, ale studiuję i pracuję. Wiem, że mogę chodzić na inne ale tak jakoś mi głupio znów przechodzić przez ten rytuał przejścia, który już raz przechodziłam. Ale nic, pójdę jutro. Tam na prawdę czuje się niesamowite ciepło i chce się tam przychodzić już po 1 razie :) cieszę się, że tam trafiłam... a mogłam już 1,5 roku temu, kiedy odmówiono mi terapii pani powiedziała, że mogę chodzić na al-anon. Ale ja się wtedy poddałam, stwierdziłam, że wszystko ok, więc po co? dobrze, że jednak tam dotarłam. Myślę jednak, że to najodpowiedniejszy czas.

Klara - Śro 21 Sie, 2013 21:28

margo napisał/a:
ale tak jakoś mi głupio znów przechodzić przez ten rytuał przejścia, który już raz przechodziłam.

Nie musi to być aż tak wielki rytuał. Po prostu tym razem już nie powiesz, że jesteś na Al-Anon pierwszy raz. Ty już jesteś swoja :D

margo - Śro 21 Sie, 2013 21:41

Klara napisał/a:
Po prostu tym razem już nie powiesz, że jesteś na Al-Anon pierwszy raz. Ty już jesteś swoja


jeszcze nie wiem jakie są mechanizmy... :oops: ale wiem, że bardzo mi się spodobało :)

pannamigotka - Czw 22 Sie, 2013 18:14

Bardzo mi przykro. :?
Co robic wiesz, ale te betonowe buciki (czyt. LĘK) nie pozwalają Ci odejść... Gniew, złość, musiałyby teraz wziąć górę, dałoby Ci to motor do działania, przeczytaj wątej Scarlet- ona na tym gniewie i złości zrobiła niezły interes!

A z drugiej strony... Spokojnie, nie musisz nic, nie musisz od niego odchodzić, możesz wszystko. Wzmacniaj się na Al-anon, możesz chodzić nawet codziennie. Mów sobie codziennie do lustra, że jesteś piękkna, mądra, jesteś najlepszym pracownikiem itd. Daj czas czasowi, nie wszystko na raz.

To niby 2 sprzeczne komnikaty, ale tak naprawdę zrobisz tyle, ile dziś możesz zrobić, nie musisz brac na swoje baki czegoś, na co nie jestes gotowa.

margo - Pon 02 Wrz, 2013 21:59

Hej, dawno w sumie nie pisałam, więc może coś skrobnę.

Zaczęłam chodzić na Al-anon. Bardzo dużo mi to daje, choć sama jak na razie się nie odzywam. Uważnie słucham i się uczę, choć myślę, że już niedługo się odezwę. Byłam jednak dziś na "rozmowie wstępnej" w poradni (w końcu!). Właściwie pani psycholog zdefiniowała u mnie rzeczywiście współuzależnienie, nie rozpozna jednak syndromu DDD lub DDA. Ale to chyba moja wina - powiedziałam o relacjach z moją matką tylko jedno zdanie - o wiele trudniej mi mówić o tym niż o relacjach z moim alko. Ale nic straconego, na następnym spotkaniu spróbuję powiedzieć więcej - wiem na pewno, że relacja ja-moja mama miała na mnie ogromny wpływ, a to, że jestem w związku z alkoholikiem to tylko pokłosie. Czuję to po prostu. Na spotkaniu również wydarzyło się coś niespodziewanego. Miałam wypełnić jakąś ankietę i tam było też o moim stosunku do alkoholu. Przez cały 2012 nie piłam, co by tego mojego alko wesprzeć... później trochę podupadłam na duchu w tej całej "walce"(czyt. szarpaninie) i stwierdziłam, że to i tak nic nie daje, a ja nie jestem uzależniona - alkohol dla ludzi, tylko w rozsądnych ilościach, więc czasem spiłam jakieś piwko... Ale później znowu przestałam. Po głębszej analizie problemu (w momencie kiedy jeszcze nie postanowiłam nie pić w ogóle) pani psycholog stwierdziła u mnie 5 na 6 objawów uzależnienia! :shock: Głód (czasami chęć napicia się, myśli o alkoholu), próba ograniczeń wypijanego alkoholu, wyrzuty sumienia po wypiciu zbyt dużej ilości i, że gdy zaplanuje sobie, że wypiję tyle i tyle to czasem tego nie kontroluje i wypijam za dużo. Przyznam się szczerze, że już wcześniej chodziło mi to po głowie i chciałam nawet założyć wątek z zapytaniem, jak często zdarza się, że osoby współuzależnione popadają także w uzależnienia...

Klara - Wto 03 Wrz, 2013 07:08

margo napisał/a:
jak często zdarza się, że osoby współuzależnione popadają także w uzależnienia...

Zdarza się, że popadają we współuzależnienie początkowo pijąc razem z partnerem po to, żeby dla niego było mniej i żeby się tak mocno nie upił.
Bywa też, że wchodzą na forum jako współuzależnione, a po jakimś czasie odkrywają, że są też uzależnione i DDA/DDD.

Za pójście na Al-Anon i na terapię duże brawa dla Ciebie Margo :brawo:

smokooka - Wto 03 Wrz, 2013 07:51

margo napisał/a:
jak często zdarza się, że osoby współuzależnione popadają także w uzależnienia...
ja tak mam, poplątanie z pomieszaniem ;) jestem współuzależnioną alkoholiczką i palaczką. W końcu jakoś "musiałam" odreagowywać swoje straszne życie :glupek:
margo - Wto 03 Wrz, 2013 19:43

Klara napisał/a:
początkowo pijąc razem z partnerem po to, żeby dla niego było mniej i żeby się tak mocno nie upił.


Czegoś takiego u mnie absolutnie nie było! Nawet nigdy mu alkoholu żadnego nie kupiłam..

Klara napisał/a:
Za pójście na Al-Anon i na terapię duże brawa dla Ciebie Margo


Dzięki :) ja już rejestrując się na tym forum chyba podjęłam tą decyzję..

smokooka napisał/a:
W końcu jakoś "musiałam" odreagowywać swoje straszne życie


a ja nie miałam takich myśli... po prostu jak coś piłam to dobrze się bawiłam... a że nieraz wypiłam więcej, niż planowałam (dużo) a później miałam wyrzuty sumienia... ciekawe. Będę sie obserwować teraz ;)

smokooka - Wto 03 Wrz, 2013 19:54

Margo, brawo za odwagę do mówienia głośno o tym, że współuzależniona też pija alkohol, brawo za to że starasz się odzierać ze złudzeń, to przyglądanie się sobie jednak może być pułapką. Nie rób tego za długo tylko idź do terapeuty współuzależnienia, z którym pogadasz też o możliwym uzależnieniu.
Ja tak miałam i mam spokój już jakiś czas. Już wiem i wiem co zrobić żeby tego nie robić :)

Juliszka - Wto 03 Wrz, 2013 21:38

margo napisał/a:


jak często zdarza się, że osoby współuzależnione popadają także w uzależnienia...

właśnie, od którego momentu jest się już uzależnionym? czy 2-3 drinki wypijane co sobotę to już początek alkoholizmu?

yuraa - Wto 03 Wrz, 2013 21:47

tu nie chodzi o ilość ani częstotliwość.
tu chodzi o to jak ten alkohol działa na Ciebie, czy po wypiciu robisz cos na co nie zdecydowała bys sie na trzeźwo.
czy pijesz by " zapomnieć " choc na chwilę o tym co w duszy boli
czy też żeby wreszcie wywalić drugiej osobie co naprawdę myslisz.

wg mnie problem pojawia sie gdy masz z powodu picia problemy czy straty
a mimo to pijesz dalej

margo - Wto 03 Wrz, 2013 22:04

smokooka napisał/a:
Margo, brawo za odwagę do mówienia głośno o tym, że współuzależniona też pija alkohol, brawo za to że starasz się odzierać ze złudzeń, to przyglądanie się sobie jednak może być pułapką. Nie rób tego za długo tylko idź do terapeuty współuzależnienia, z którym pogadasz też o możliwym uzależnieniu.


Oj, jaką tam odwagę... Mówię szczerze co u mnie - gdzie mam to powiedzieć, jak nie tu ;) Jeśli chodzi o tą "pułapkę", o której mówisz... chodzi mi nie tyle o ciągłą próbę "nie myślenia o alkoholu za wszelką cenę", a być może o obserwację odczuć towarzyszących sytuacjom takich jak: odmowa wypicia ze znajomymi, unikanie miejsc gdzie się pije, chęć napicia się, która czasami się u mnie pojawia i trwa przez na przykład pół dnia. Zawarłam z panią psycholog umowę na zupełną abstynencję, będziemy o tym rozmawiać na następnym spotkaniu, czyli pod koniec miesiąca. Myślę, że chodzi tu przede wszystkim o odpowiedź na pytanie, czy to już ta cienka granica czy jeszcze nie.

yuraa napisał/a:
wg mnie problem pojawia sie gdy masz z powodu picia problemy czy straty


I tu moją panią psycholog zaniepokoiło to, że miałam kilka (albo nawet i więcej niż kilka) sytuacji, gdzie wypiłam dużo więcej niż zamierzałam. Następnie robiłam po alkoholu dość głupie rzeczy, których żałowałam. Miałam pewnie poczucie winy, obiecywałam sobie, że następnym razem gdy spotkam się ze znajomymi wypiję mniej, a kończyło się często podobnie. Choć nie zawsze... To nie był nagminny problem, szczególnie, że nie piję często. Za to mam problem z kontrolą. Przyznam się szczerze, że rok abstynencji w 2012 roku nie był dla mnie żadnym problemem... Przestałam pić ze względu na mojego alko, ale też miałam ważniejszy powód. Jakoś kilka dni przed końcem roku 2011 nałożyło się kilka imprez alkoholowych dzień po dniu. Codziennie przesadzałam, rano mówiłam, że dziś wypiję mniej. Nie było tak. Po skończeniu tych paru dni "imprezowych" pomyślałam sobie "napiłabym się jeszcze". Bardzo mnie to wystraszyło. Później, już w 2013 z jakiegoś tam powodu zaczęłam znów pić - no bo przecież nie jestem uzależniona. Ale tutaj już zdarzały się momenty, gdzie potrafiłam przez pół dnia na przykład myśleć o tym, żeby coś wypić... Tolerancja wypijanego alkoholu też się u mnie trochę zwiększyła. Objawy zatem są dość niepokojące... :(

Ale cieszę się, że trafiłam na terapię dla współ, jestem dobrej myśli :)

yuraa - Wto 03 Wrz, 2013 22:14

margo napisał/a:
potrafiłam przez pół dnia na przykład myśleć o tym, żeby coś wypić..

no to glowa robi Ci kuku
miałem podobnie ale nie mialem tej wiedzy z ktorej dzis mozesz skorzystać

margo - Wto 03 Wrz, 2013 22:21

yuraa napisał/a:
margo napisał/a:
potrafiłam przez pół dnia na przykład myśleć o tym, żeby coś wypić..

no to glowa robi Ci kuku
miałem podobnie ale nie mialem tej wiedzy z ktorej dzis mozesz skorzystać


Czyli jest coś nie tak i powinnam z tym natychmiast coś zrobić? No nic, trudno. Na chwilę obecną nie przeraża mnie w ogóle myśl całkowitej abstynencji bądź nauki picia kontrolowanego. Zdam się może na moją terapeutkę i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

smokooka - Śro 04 Wrz, 2013 07:06

Margo, nie zapominaj, że masz własny mózg, który może Cię zwodzić, ale i Ty masz siłę żeby go przechytrzyć. To nie katar więc nie bagatelizuj tego co wewnętrznie czujesz. Ja czułam że jest nieciekawie ale jednak poddawałam się chorobie. Wiele razy robiłam rzeczy niezaplanowane, nierozsądne, niezgodne z wnętrzem. Co gorsza kolejna dawka alkoholu uspokajała poruszone sumienie a już niebawem udawało się "zapomnieć" co sobie robiłam. Nie tędy droga do wychodzenia ze współuzależnienia i do nie wkopywania się w kolejne problemy. Nie da się zdrowieć z ominięciem rozwoju osobistego, pogodzeniem się z duchową częścią życia, nie da się zdrowieć bez chęci odzyskania świadomego życia.
Podoba mi się Twoja szczerość, ale przyszła mi do głowy taka niepokojąca myśl, że pisząc o tym, że pijesz Twój mózg używa takiego mechanizmu, że jemu się "wydaje" że opowiadasz o kimś, bez osobistego stosunku do sprawy. Jesteś współuzależniona, a to wiąże się między innymi z tym, że samej siebie się nie widzi w sposób realny, nie dostrzega się siebie, swoich potrzeb, swojego istnienia. Możliwe że na tej dysfunkcji "robi Ci się" takie coś że opowiadasz o alkoholizmie jakby Ciebie nie dotyczył. Pomyśl o tym. Ja to znam z własnego doświadczenia.
Wszystko realne co o sobie mogłam powiedzieć było kiedyś zakryte moim pokrętnym myśleniem o tym na co zasługuję. Błędne koło zafundowałam sobie sama ulegając mechanizmom alkoholizmu i współuzależnienia. Ale jest już nieźle, żeby nie powiedzieć całkiem dobrze :)

margo - Śro 04 Wrz, 2013 20:21

Smokooka przyznam się szczerze, że sama też nie wiem, co o tym myśleć. Przyznam, że zdarza mi się często mówić o sobie w taki sposób, jakbym mówiła o kimś zupełnie innym, bez żadnych emocji. Przez to właśnie chyba nie dostałam się na terapię, gdy próbowałam pierwszy raz, 1,5 roku temu. Opowiadałam o sobie tak, jak bym mówiła o sąsiadce z naprzeciwka... Postaram się jednak zaufać mojej terapeutce jako osobie, która zna te wszystkie mechanizmy i zobaczymy, jak to będzie wyglądało dalej. Komuś w końcu muszę zaufać, skoro moje zachowania i myślenie są w pewien sposób niezdrowe. Podjęłam decyzję, że chcę w końcu zmienić moje życie, to jaka jestem i w jakie sytuacje ciągle wpadam. Chcę również zmienić ten "powtarzany schemat", który widzę w mojej rodzinie co najmniej od dwóch pokoleń, nie wiem jak dalej. Jeśli okaże się, że moje spożywanie alkoholu ma charakter uzależnienia to oczywiście zacznę coś z tym robić. Na chwilę obecną w pewnym stopniu przeraża mnie ta myśl, z drugiej czuję pewien rodzaj... ulgi? Być może to właśnie ulga - że jeśli to są złe początki, to że trafiłam w dobre miejsce. Ale pojawiają się też myśli "nie, to na pewno nie ja, mi się to nie zdarzy". Mam trochę mętlik w głowie, myślę o tym ciągle...
smokooka - Śro 04 Wrz, 2013 20:31

margo napisał/a:
czuję pewien rodzaj... ulgi?
ja też poczułam ulgę w chwili zdiagnozowania. Już kilka miesięcy robiłam współuzależnienie, od wtedy też nie piłam, kiedy dopiero rozmawiałam o tym z terapeutką. Ulżyło mi. Ulżyło mi że już nie piję a na dodatek jestem pod opieką najznakomitszej osoby jaka w tej sytuacji mogła pojawić się na mojej drodze - pod opieką znanej już mi terapeutki. Ulżyło mi że nie będę sobie już tak beztrosko pić udając że nic złego sobie nie czynię, bo już to zrobiłam. Ukarałam się wystarczająco i teraz mogę wreszcie pokochać siebie. Absurdalne ale tak to u mnie jakoś mniej więcej było. No i pokochałam siebie :radocha: i już nie testuję na sobie żadnych "subtelnych" metod samozagłady.
smokooka - Śro 04 Wrz, 2013 20:32

Margo, jeśli to nie tajemnica - ile masz lat?
margo - Śro 04 Wrz, 2013 20:36

smokooka napisał/a:
i teraz mogę wreszcie pokochać siebie.


Miałam tą myśl w momencie, kiedy podjęłam decyzję o terapii, zanim nawet tam trafiłam, zanim trafiłam na Al-anon. Wybuch niesamowitego optymizmu, wreszcie uwierzyłam, że może być inaczej! :)

smokooka napisał/a:
Margo, jeśli to nie tajemnica - ile masz lat?


Małolata jeszcze ze mnie... 22 w tym roku kończę

smokooka - Śro 04 Wrz, 2013 20:38

Wspaniała Małolata!!!! Już Ci zazdroszczę tych 20 lat które Ty możesz odzyskać, a mi bezpowrotnie minęły. Uwielbiam mądre Małolaty!
margo - Śro 04 Wrz, 2013 20:40

smokooka napisał/a:
Wspaniała Małolata!!!! Już Ci zazdroszczę tych 20 lat które Ty możesz odzyskać, a mi bezpowrotnie minęły. Uwielbiam mądre Małolaty!


czerwienie się przed monitorem... :oops:

smokooka - Śro 04 Wrz, 2013 20:41

się nie ma co czerwienić tylko nie powtarzać błędów dwa razy starszej koleżanki po fachu :rotfl:
margo - Śro 04 Wrz, 2013 20:54

Przyznam się szczerze, że nawet cieszę się, że spotkałam tego mojego alko, bo dzięki temu zauważyłam w jakim chorym schemacie myślenia żyłam do tej pory. Przed nim byłam 4 lata w związku, w którym właściwie wcale nie chciałam być... schemat był podobny - ja ciągle dawałam, on ciągle brał. Dopiero teraz widzę, jak duży wpływ na mnie miał mój dom, moja mama. Dopiero teraz zaczynam rozumieć, dlaczego w danych sytuacjach zachowuje się tak, a nie inaczej. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że w końcu mogę zrobić coś dla siebie i nie żyć tak, jak moja mama żyje i jej mama żyła... na prawdę się cieszę... :)
smokooka - Śro 04 Wrz, 2013 21:05

Masz wielką szansę przerwać pokoleniową tradycję. Życzę Ci tego :buziak:
margo - Śro 04 Wrz, 2013 21:09

smokooka napisał/a:
Masz wielką szansę przerwać pokoleniową tradycję. Życzę Ci tego :buziak:


Dziękuję... :oops: :buziak: ja też nieskromnie sobie sama tego życzę :mgreen:

margo - Nie 22 Wrz, 2013 22:05

Hej!
Dawno mnie nie było, więc może skrobnę co tam u mnie, mimo, ze nikt nie pyta ;) Pomimo tego, że mój początkowy ogromny zapał trochę spowszedniał nadal chodzę na Al-anon (bez którego już nie wyobrażam sobie chyba poniedziałku ;) ) i na terapię. Na terapię raczej w kratkę - chodzę na wykłady psychoedukacyjne na których dowiaduje się dokładnie tego samego co zdążyłam już pochłonąć w literaturze przez ten krótki czas... a ludzie są gburowaci i nawet się do siebie nie uśmiechają. Czekam natomiast na następną rozmowę z panią psycholog 30 wrz. W tym czasie postanowiłam bardziej się skupić na sobie - zaczynam dbać o siebie i staram się nie mieć wyrzutów sumienia, że wydaje na to parę groszy, chociaż nadal bywają... I zaczęłam stosować treningi relaksacyjne Jacobsona i autogenne Schultza! Polecam :D Ogólnie rzecz biorąc pozytywnie :) mój a. nie pije od 50 dni a ja w ogóle o tym nie myślę, nie staram się go kontrolować ani zastanawiać się kiedy i czy w ogóle zapije. Nasze relacje też się bardzo poprawiły... wiele jego zachowań chyba wynikało z obchlejstwa. Pracujemy razem ale oprócz pracy tak jakby żyjemy obok trochę... przynajmniej ja tak się staram. I dobrze mi z tym :) przepraszam, że tak bez ładu i składu napisany ten post, ale już trochę późno... nie mam siły myśleć ;) pozdrawiam, buziaki! :)

szymon - Nie 22 Wrz, 2013 22:42

margo napisał/a:
mój a. nie pije od 50 dni a ja w ogóle o tym nie myślę


eeee, troche tam mu liczysz te dni, bo byś o tym nie pisała ;)

margo - Nie 22 Wrz, 2013 23:34

Sam sobie liczy i trąbi na prawo i lewo każdemu kogo spotka :roll: :)
Klara - Pon 23 Wrz, 2013 07:12

margo napisał/a:
Na terapię raczej w kratkę - chodzę na wykłady psychoedukacyjne na których dowiaduje się dokładnie tego samego co zdążyłam już pochłonąć w literaturze przez ten krótki czas.

Troszkę nie rozumiem - czy terapia i te wykłady, to jest to samo, czy zupełnie oddzielne formy?
margo napisał/a:
a ludzie są gburowaci i nawet się do siebie nie uśmiechają.

Ludzie na terapii grupowej są tak gburowaci? :shock:

margo - Pon 23 Wrz, 2013 09:19

Klara napisał/a:
margo napisał/a:
Na terapię raczej w kratkę - chodzę na wykłady psychoedukacyjne na których dowiaduje się dokładnie tego samego co zdążyłam już pochłonąć w literaturze przez ten krótki czas.

Troszkę nie rozumiem - czy terapia i te wykłady, to jest to samo, czy zupełnie oddzielne formy?
margo napisał/a:
a ludzie są gburowaci i nawet się do siebie nie uśmiechają.

Ludzie na terapii grupowej są tak gburowaci? :shock:


Klaro, byłam na rozmowie z psychologiem, po czym odesłała mnie ona na coś w rodzaju wykładów psycho-edukacyjnych. Czuje się prawie jak na uczelni - sucha teoria, ludzie siedzą i zapisują. Z tego co się zdążyłam zorientować być może część to nawet studenci na praktykach - jedna z dziewczyn zwracała się do prowadzącej per pani profesor. Przychodzi się na taki wykład, słucha przez godzinę tego, co ma do powiedzenia pani profesor, przez drugą godzinę ogląda się jakieś filmy sprzed epoki ilustrujące to, co powiedziała prowadząca. Nie ma miejsca na żadne rozmowy, bo jak twierdzi: każdy ma trochę inny problem i gdybyśmy zaczęli dyskutować to nigdy byśmy nie skończyli. Jakoś dziwnie się tam czuję, wcale nie mam ochoty tam chodzić, szczególnie, że tą samą wiedzę w przyjemniejszej formie mogę posiąść z książek i z filmów znalezionych choćby na youtubie. Nie wiem właściwie, czy to jest terapia, czy nie. Spotkań jest 13, są cykliczne, także w każdej chwili można dołączyć. Następne spotkanie z panią psycholog mam 30.09. Czy tak powinna wyglądać terapia, czy ktoś tutaj znów mi za przeproszeniem coś wciska? :( bo już zwątpiłam...

Klara - Pon 23 Wrz, 2013 09:32

Nooo ceewd
Może się coś zmieniło, bo w moim przypadku (i z tego co piszą dziewczyny, wnioskuję) zaczyna się od wizyty indywidualnej i jeśli już jest grupa, to się do niej dołącza, a jeśli jeszcze nie ma odpowiedniej liczby osób to się czeka, ale terapia indywidualna już trwa.

Tak dla pewności dopytam Cię - czy zgłosiłaś się do któregoś z ośrodków umieszczonych na tej liście?: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

pterodaktyll - Pon 23 Wrz, 2013 10:20

margo napisał/a:
Sam sobie liczy i trąbi na prawo i lewo każdemu kogo spotka

To masz jak w banku, że juz niedługo nastąpi "powtórka z rozrywki"...........

pietruszka - Pon 23 Wrz, 2013 11:07

U nas tzw. grupa wstępna, zwana była edukacyjną i miała charakter rotacyjny. Były wykłady o alkoholizmie, współuzależnieniu, dzieciach alkoholików. Były też i filmy. Dopiero po ukończeniu tej części można było zacząć grupę zaawansowaną, gdzie pracowało się nad własnym współuzależnieniem, asertywnością, itp. Potem była grupa "Uczucia". No i warsztaty, maratony weekendowe, potem grupa wsparcia dla osób, które zakończyły terapię. Na Al-anon chodziłam równocześnie i bardzo sobie cenie takie połączenie.
Klara - Pon 23 Wrz, 2013 12:24

Margo, prawdopodobnie trafiłaś do tego samego ośrodka, w którym edukowała się Pietruszka!
W takim razie nie zrażaj się, przeczekaj "najgorsze", a po całym kursie wyjdziesz równie świetnie wyedukowana jak Ona.
Wcale, a wcale nie żartuję. Piszę serio! :tak:
Gdy ja porównam to, co było u mnie (w tym samym mieście, lecz w innej dzielnicy), to stwierdzam, że nie otrzymałam ani ułamka tej wiedzy, co Pietruszka w swoim.

margo - Pon 23 Wrz, 2013 20:25

Klara napisał/a:
czy zgłosiłaś się do któregoś z ośrodków umieszczonych na tej liście?


Tak tak, jest na tej liście ten ośrodek.

pterodaktyll napisał/a:
To masz jak w banku, że juz niedługo nastąpi "powtórka z rozrywki"...........


To mnie akurat nie zdziwi biorąc pod uwagę fakt, że nie chodzi ani na terapię ani na AA

Klara napisał/a:
Margo, prawdopodobnie trafiłaś do tego samego ośrodka, w którym edukowała się Pietruszka!


Jeśli Pietruszka jest z Poznania to pewnie tak :D No nie wiem, chodzić będę nadal oczywiście, choć ta grupa wykładowa nie jest do końca przyjazna... ;)

pietruszka napisał/a:
Na Al-anon chodziłam równocześnie i bardzo sobie cenie takie połączenie.


Ja pierwsze gdzie poszłam to na Al-anon ;) Zobaczymy, jak to się wszystko rozkręci. Mam nadzieję, że moje zajęcia na uczelni/praca nie będą kolidowały, bo będę musiała się szwędać po kilku ośrodkach i dostosowywać terminy do miejsc... ehh :(

pietruszka - Pon 23 Wrz, 2013 22:28

margo napisał/a:
choć ta grupa wykładowa nie jest do końca przyjazna... ;)

na początku to wszyscy trochę patrzą na siebie bykiem, boją się, przyczajają, wstydzą... Czasem to, co bierzesz za nieprzystępność - może okazać się strachem...

margo napisał/a:
Jeśli Pietruszka jest z Poznania to pewnie tak :D

ano z Poznania :tak: cześć ziomalka :)

margo - Wto 24 Wrz, 2013 08:40

pietruszka napisał/a:
cześć ziomalka


cześć Pyrko ;) :buzki:

margo - Czw 26 Wrz, 2013 22:58

Mam jakieś dziwne, beznadziejne myśli :( W jakiś dołek wpadłam... jak do tej pory było pozytywnie, ale naszła mnie teraz jakaś negatywna myśl. Pomyślałam sobie, że może jak z siebie to wyrzucę, to będzie lepiej. Mam jakieś absurdalne myśli, że jak już w końcu na dobre rozejdę się z tym moim a. - a wygląda na to, że będzie raczej coraz gorzej niż lepiej - to i tak nie znajdę nikogo, kto mnie pokocha - pomimo absurdu, że teraz także nie jestem kochana... :( echh... tak sobie tylko smucę, jutro pewnie będzie lepiej... :( przepraszam, że przymulam... po prostu chciałam to wyrzucić...
Linka - Czw 26 Wrz, 2013 23:09

margo napisał/a:
to i tak nie znajdę nikogo, kto mnie pokocha - pomimo absurdu, że teraz także nie jestem kochana...

ja też tak czasami mam....ale masz rację: jutro będzie lepiej

Klara - Pią 27 Wrz, 2013 07:15

margo napisał/a:
jak już w końcu na dobre rozejdę się z tym moim a. - a wygląda na to, że będzie raczej coraz gorzej niż lepiej - to i tak nie znajdę nikogo, kto mnie pokocha

Miałam tak od zawsze, lecz gdy przyszedł czas na to, żeby podsumować swoje życie, gdy już nawet myśl o drugiej osobie plączącej się po domu jest niemiłą, przyszedł taki wniosek, że nawet całe życie w pojedynkę byłoby bardziej komfortowe niż udręka z garbem w postaci czynnego alkoholika.

olga - Pią 27 Wrz, 2013 07:26

margo napisał/a:
to i tak nie znajdę nikogo, kto mnie pokocha

a dlaczego tak myślisz?.......nikt Ci nie da gwarancji, że znajdziesz ale też nie jest powiedziane, że nie znajdziesz......tak będziesz miala jak będziesz chciała :buzki:

smokooka - Pią 27 Wrz, 2013 08:33

Też myślałam, że już mnie nikt nie pokocha. Po (wydawałoby się niekończącym się, trzyletnim) okresie samotności przyszła jednak miłość. Na początku nie mądra, nie fajna, nie rozsądna, ale zmieniła się, dorosła, dojrzała i trwa mimo ogromnych trudności, wielkich problemów, mimo wszystko. Już 5 lat :)
Estera - Pią 27 Wrz, 2013 08:41

margo, a ważniejsze jest to czy ktoś nas kocha czy to, że sami siebie kochamy? :mysli:

ja już sobie odpowiedziałam na to pytanie, a Ty?

wrzuć w końcu jakieś fotki swoich cudów :prosi: zrób se owieczke, zjedz, a potem zrób pieska i... też zjedz :mgreen:
:buzki:

margo - Pią 27 Wrz, 2013 18:36

Oj, to takie moje smęty były... Dziś rzeczywiście jest już lepiej. Dziękuję za słowa otuchy :)

Estera napisał/a:
zrób se owieczke, zjedz


Masz racje Estero, dopóki ja nie pokocham siebie, dopóty nie będę mogła prawdziwie pokochać kogoś innego i brać prawdziwie tej miłości drugiej osoby. Chyba muszę zrobić owieczkę i zjeść co by mi się cukier we krwi podniósł :D

margo - Nie 29 Wrz, 2013 12:42

No i cóż. Mój a. jest typowym przedstawicielem wampira emocjonalnego aspołecznego żądnego przygód z domieszką aspołecznego tyrana. Sex, drugs & rock&roll to właśnie mój cały a. Co więcej ma pewne (bardzo niewiele) cechy wampira histrionicznego i bardzo dużo cech narcystycznego. Jeszcze nie przeczytałam opisów do paranoicznego ani obsesyjno-kompulsywnego, więc nie wiem, czy ma takie cechy. W każdym bądź razie proszę Was, trzymajcie kciuki, żeby mnie znów nie omotał. Ja będę się też trzymać ziemi z całych sił. Okazało się, że mój "kochany" owszem, nie pije alkoholu, ale w zamian za to "co jakiś czas", jak twierdzi, przyjmuje różne białe środki sposobem wciągania. Co jakiś czas mam na myśli co drugi dzień. Czasem razem z innym kolegą alkoholikiem, co to się chwali, że już od 2 lat nie pije i udziela mu rad niczym najlepszy sponsor. To że czasem coś po przyjacielsku wciągną to w sumie tak wiecie... polepsza przyjaźń ironicznie mówiąc. Ponadto już wcześniej wspominałam o moich podejrzeniach a propos korzystania z usług płatnego "umilania czasu" przez pewne panie. Przed wczoraj znów w przeglądarce jego wyświetliły mi się strony z anonsami towarzyskimi, a numery telefonów, które tam widniały odpowiadały idealnie numerem wybieranym w jego telefonie w tych godzinach... Zapytałam tylko "co to jest?". Mój luby... ekhm... zaczął się tłumaczyć, że to na pewno pomyłka (taa, o 1 w nocy ktoś dzwonił z jego telefonu po dzi***). Po czym zapytał "a co? pornosów już nie można oglądać?". Piszę to z o wiele większym spokojem niż poprzedni post na ten sam temat bo w sumie na to czekałam. Spodziewałam się tego. Tym razem nie płakałam, nie krzyczałam, ze spokojem powiedziałam, że mam już tego dosyć. Ubrałam się, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Książka "Emocjonalne wampiry" bardzo mi pomogła w zrozumieniu, że on taki jest i inny już nie będzie. A ja jeśli chce spokojnie żyć i szanować siebie to muszę odejść... po prostu.
zołza - Nie 29 Wrz, 2013 12:47

margo napisał/a:
A ja jeśli chce spokojnie żyć i szanować siebie to muszę odejść... po prostu.


Z całego serca Ci gratuluję podjetej decyzji . Jesteś świadomą i mądrą kobietą :okok:

Dziubas - Nie 29 Wrz, 2013 12:50

margo napisał/a:
. Przed wczoraj znów w przeglądarce jego wyświetliły mi się strony z anonsami towarzyskimi, a numery telefonów, które tam widniały odpowiadały idealnie numerem wybieranym w jego telefonie w tych godzinach..

Pewno przypadkowo zajrzałaś do jego przeglądarki i do jego telefonu ?
Próbujesz go kontrolować? Nic z tego dobrego dla Ciebie nie wyniknie,odpuść sobie.

margo - Nie 29 Wrz, 2013 12:52

Dziubas napisał/a:
margo napisał/a:
. Przed wczoraj znów w przeglądarce jego wyświetliły mi się strony z anonsami towarzyskimi, a numery telefonów, które tam widniały odpowiadały idealnie numerem wybieranym w jego telefonie w tych godzinach..

Pewno przypadkowo zajrzałaś do jego przeglądarki i do jego telefonu ?
Próbujesz go kontrolować? Nic z tego dobrego dla Ciebie nie wyniknie,odpuść sobie.


Nie. Nie przypadkiem. Zaglądałam tam, bo wiedziałam, co się święci. Dotarłam do tego i wiem, że decyzja o odejściu była słuszna. Nie mam nic na swoją obronę a propo kontroli, ale bronić się też nie zamierzam. Odchodzę i zostawiam to, co za mną. Również kontrolowanie.

Dziubas - Nie 29 Wrz, 2013 12:56

margo napisał/a:
Nie. Nie przypadkiem.

Więc poco Ci to było potrzebne, do argumentacji swojej decyzji?

margo - Nie 29 Wrz, 2013 12:59

Dziubas napisał/a:
margo napisał/a:
Nie. Nie przypadkiem.

Więc poco Ci to było potrzebne, do argumentacji swojej decyzji?


Tak, właśnie po to. Dla argumentacji DLA MNIE, nie dla niego. Chodzi o to, że miałam na prawdę wiele argumentów, by odejść, począwszy od alkoholu, narkotyków, braku szacunku, szarpanin, kłamstwa... wymieniać można by wiele. To przelało szalę. To było tylko dla mnie bo wiem, że on - on w tym wszystkim nie widzi niczego złego. To było tylko dla mnie. Tylko.

Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 13:05

A ja z innej beczki nie pochwalam kontroli ale.... czasem warto zajrzeć tu i tam po to żeby dostać tak mocno po łepie albo po du*** że to zmotywuje do podjęcia koniecznych ale trudnych kroków.
margo - Nie 29 Wrz, 2013 13:07

perełka napisał/a:
A ja z innej beczki nie pochwalam kontroli ale.... czasem warto zajrzeć tu i tam po to żeby dostać tak mocno po łepie albo po du*** że to zmotywuje do podjęcia koniecznych ale trudnych kroków.


Perełko, o tym właśnie mówię....

pterodaktyll - Nie 29 Wrz, 2013 13:09

perełka napisał/a:
nie pochwalam kontroli ale.... czasem warto zajrzeć tu i tam


Przeczytaj sobie jeszcze raz co napisałaś..........

I jeszcze to:

perełka napisał/a:
żeby dostać tak mocno po łepie albo po du*** że to zmotywuje do podjęcia koniecznych ale trudnych kroków.


...........żenada..........


Moderator!! :krzyk: Kartkę dla mnie.

Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 13:09

wiem stanęłam po twojej stronie :buzki: :pocieszacz:
szymon - Nie 29 Wrz, 2013 13:11

Dziubas napisał/a:
margo napisał/a:
Nie. Nie przypadkiem.

Więc poco Ci to było potrzebne, do argumentacji swojej decyzji?


u mnie tak było :]
włamałem się na skrzynkę swojej ex - przeczytałem, dziękuję, aha...
czy to było dobre czy złe?
zarówno w tamtym czasie jak i teraz myślę, że tak.
prawda jest ważna dla mnie, ja jej pomogłem wyjść na światło dzienne :mgreen:
inaczej pewnie żyłbym dalej w jakimś wirtualnym świecie stworzonym przez własną głowę
takze tego sdfgdrg

Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 13:12

Wiesz co Pterek ...gdyby nie ta kontrola w pewnych momentech i potem jej skutki bolesne dla mnie to bym pewnych rzeczy nie zmienieła a tak zaspokoiłam swoją ciekawość dostałam po du*** mocno i powiedziałam stop , dośc dalej tak nie chcę.

Wiem co napisałam a ty nie zrozumiałeś o co mi chodziło i dlaczego tak napisałam.

margo - Nie 29 Wrz, 2013 13:15

Ptero - uważasz, że lepiej, że odkryłam, że zamiast chlać bierze narkotyki i na dzi*** sobie chadza i odeszłam, niż miałam czekać cierpliwie, aż sam łaskawie mi o tym powie i głaskać go przy tym po główce mając jedynie pewnie "podejrzenia"? Ja też nie pochwalam kontrolowania, uczę się, jak tego nie robić. Jeszcze do końca nie potrafię tego powstrzymywać, ale mimo to ciesze się, że znalazłam w końcu coś, co pozwoliło mi podjąć decyzję. Nie mam zamiaru się czuć z tego powodu winna. Zanim jeszcze byłam na tym forum, zanim podjęłam terapię też odkryłam raz, że korzysta z portali randkowych i za moimi plecami spotyka się z innymi dziewczynami - okręcił to tak, że to ja jestem ta zła, że zaglądam mu w jego rzeczy, a on ma prawo się spotykać z kim chce. Miałam wyrzuty sumienia i świecie w to wierzyłam, że to rzeczywiście moja wina. ŻE MNIE ZDRADZA! Nie mam teraz żadnego poczucia winy. Odcinam się i już. Każdy może widzieć to jak chce...
Klara - Nie 29 Wrz, 2013 13:22

pterodaktyll napisał/a:
perełka napisał/a:
żeby dostać tak mocno po łepie albo po du*** że to zmotywuje do podjęcia koniecznych ale trudnych kroków.


...........żenada.....

dfgth6
Proszę bardzo!

Nie masz racji Ptero. Coś ostatnio przestałeś rozumieć problem :(
Gdyby Margo zdecydowała się zostać z tym swoim ancymonkiem, to też bym krytykowała to, że go kontroluje.
W tym wypadku po prostu znalazła argumenty na przerwanie tego związku i to Ją całkowicie rozgrzesza.
Takie jest moje zdanie i w "całej rozciągłości" się z nim zgadzam ;)

szymon - Nie 29 Wrz, 2013 13:27

Klara napisał/a:
Nie masz racji Ptero


winno się pisac: nie zgadzam się z Toba, mam inne zdanie, masz swoją rację

Klara napisał/a:
Coś ostatnio przestałeś rozumieć problem


ozdrowioł :p

margo - Nie 29 Wrz, 2013 13:56

Jacek napisał/a:
kiedyś na nie do Poznania siem wybiorę


zapraszam ;)
Klara napisał/a:
na przerwanie tego związku i to Ją całkowicie rozgrzesza.


jeśli mowa o rozgrzeszaniu to może i o modlitwie... teraz to ja się muszę modlić żeby mi znów w głowie nie natruł :(

Klara - Nie 29 Wrz, 2013 14:05

margo napisał/a:
teraz to ja się muszę modlić żeby mi znów w głowie nie natruł :(

Oprócz tego wydrukuj sobie swoje dzisiejsze posty, powieś nad łóżkiem i czytaj po przebudzeniu i przed snem do czasu, aż przestanie Ci mieszać w głowie :)

margo - Nie 29 Wrz, 2013 14:08

Klara napisał/a:
margo napisał/a:
teraz to ja się muszę modlić żeby mi znów w głowie nie natruł :(

Oprócz tego wydrukuj sobie swoje dzisiejsze posty, powieś nad łóżkiem i czytaj po przebudzeniu i przed snem do czasu, aż przestanie Ci mieszać w głowie :)


:)

muszę się od niego odciąć... innej szansy chyba już nie ma. Zrobiłam, co mogłam...

Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 14:12

Margo a co jeszcze musisz? Ja muszę jedynie umrzeć kiedyś tam reszta jest sprawą decyzji i wyborów. Robię tak jak uważam , ze jest to dla mnie słuszne i dobre , podejmuję decyzję i dokonuję wyboru , brak działania też jest decyzją i wyborem i ma swoje konsekwencje.
pterodaktyll - Nie 29 Wrz, 2013 14:13

Klara napisał/a:
Nie masz racji Ptero. Coś ostatnio przestałeś rozumieć problem

Jak by to powiedział kolega wolny, to Twoje postrzeganie mojej osoby, a że nie "trawię" takiego postępowania i jest dla mnie po prostu dalszym pogrążaniem siebie samego, tego kto postępuje w ten sposób, to i napisałem co o tym myślę i tyle. Jak to mówią? Kto chce, szuka sposobu a kto nie chce, powodu czy jakoś tak. Wertowanie cudzej korespondencji, telefonu itd. wg. mnie sposobem nie jest............

Mam zaszczyt pożegnać Panie... :buzki:

Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 14:23

Margo przypomniało mi się hasło; Jak nie teraz to kiedy ?
Jak nie ty to kto?

margo - Nie 29 Wrz, 2013 14:24

perełka napisał/a:
Margo a co jeszcze musisz?


Może źle dobrałam słowo. Chcę - chcę to skończyć. Podjęłam decyzję.

pterodaktyll napisał/a:
Wertowanie cudzej korespondencji, telefonu itd. wg. mnie sposobem nie jest


Zgadzam się z Tobą Ptero. Przyznam nawet szczerze, że dopóki pierwszy raz przypadkiem (na prawdę przypadkiem) nie wpadłam na taką korespondencję, to święcie mu wierzyłam i ufałam. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której w związku się nie ufa. Ja przestałam ufać jemu - on przestał ufać mi - no bo jak ufać komuś, kto przegląda czyjąś korespondencję? Mimo wszystko gdybym do tego nie dotarła kto wie, kiedy to by się skończyło? W momencie, kiedy byłabym z nim po ślubie z trojką dzieci, a on nagle by mi powiedział, że ma jeszcze dwójkę gdzieś tam? Nie chcę nawet o tym myśleć. Kończę to, bo chcę znów spotkać kogoś, komu mogę zaufać. Kropka.

margo - Nie 29 Wrz, 2013 14:25

perełka napisał/a:
Margo przypomniało mi się hasło; Jak nie teraz to kiedy ?
Jak nie ty to kto?


Perełko - jak ja o siebie nie zadbam, to nikt o mnie nie zadba. To już wiem...

Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 14:27

Masz rację ale w chwilach zwątpienia albo tzw; " głupich myśli" to haslo sie przydaje i do motywacji też można zastosować lepiej jak nadkontrolę :buziak:
margo - Nie 29 Wrz, 2013 14:30

perełka napisał/a:
Masz rację ale w chwilach zwątpienia albo tzw; " głupich myśli" to haslo sie przydaje i do motywacji też można zastosować lepiej jak nadkontrolę :buziak:


Dopiero się uczę... :oops: dziękuję

ulena - Nie 29 Wrz, 2013 14:42

margo napisał/a:
Następnie robiłam po alkoholu dość głupie rzeczy,

Margo , a co z tym ??? zostawiłas w spokoju? Bo ja tak kiedys zrobiłam mimo podejrzeń , ze jestem uzalezniona nic z tym nie zrobiłam ot przestałam pić (prawie 5 lat temu) , a po dwóch latach abstynencji okazało sie, ze jestem alkoholiczka, a gdy poszłam na terapie indywidualną (ze współuzaleznieniem ) rozpoczęłam swoje prawdziwe trzeźwienie, ale Alanon nadal chodziłam na mityngi , az do teraz gdzie wiem to co czytałam - naprzód uzaleznienie, później współuzależnienie, a na samym końcu DDA.

margo - Nie 29 Wrz, 2013 14:47

ulena napisał/a:
margo napisał/a:
Następnie robiłam po alkoholu dość głupie rzeczy,

Margo , a co z tym ??? zostawiłas w spokoju? Bo ja tak kiedys zrobiłam mimo podejrzeń , ze jestem uzalezniona nic z tym nie zrobiłam ot przestałam pić (prawie 5 lat temu) , a po dwóch latach abstynencji okazało sie, ze jestem alkoholiczka, a gdy poszłam na terapie indywidualną (ze współuzaleznieniem ) rozpoczęłam swoje prawdziwe trzeźwienie, ale Alanon nadal chodziłam na mityngi , az do teraz gdzie wiem to co czytałam - naprzód uzaleznienie, później współuzależnienie, a na samym końcu DDA.


Ulenko, jak na razie umówiłam się z moją panią psycholog na abstynencję i obserwację zachowań. Od tego czasu się z nią nie widziałam, mam umówioną wizytę na jutro. Jeśli chodzi o DDA (w moim przypadku DDD) to najpierw muszę się z tym przebić. Moja terapeutka uznała, że nie jestem DDD, po tym, jak powiedziałam jej raptem jedno zdanie o mojej rodzinie... Dużo trudniej mi o tym mówić niż o relacjach z a. Ale muszę jutro wyrzucić z siebie więcej. Także spokojnie, proces trwa :) Jutro kolejna wizyta.

pterodaktyll - Nie 29 Wrz, 2013 14:51

margo napisał/a:
Kończę to, bo chcę znów spotkać kogoś, komu mogę zaufać.

Najpierw musisz nabrać zaufania do samej siebie zanim wpakujesz się na kolejną "minę". Jak to było? "Skrzywiony celownik" czy jakoś tak............

margo - Nie 29 Wrz, 2013 14:54

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
Kończę to, bo chcę znów spotkać kogoś, komu mogę zaufać.

Najpierw musisz nabrać zaufania do samej siebie zanim wpakujesz się na kolejną "minę". Jak to było? "Skrzywiony celownik" czy jakoś tak............


Masz rację Ptero, sobie także nie ufam. Myślę, że wiele czasu upłynie zanim do tego dojrzeję.

margo - Nie 29 Wrz, 2013 14:58

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
Masz rację Ptero

Myślisz..........? ;)


A no :)

ulena - Nie 29 Wrz, 2013 14:59

margo napisał/a:
Dużo trudniej mi o tym mówić niż o relacjach z a. Ale muszę jutro wyrzucić z siebie więcej.

alez oczywiście, bo i ból jest zdecydowanie większy . A jak juz zuwazyła Perełka i ja to tez dostrzegłam bardzo często używasz słowa "muszę" i to tez było moje częste słowo dawniej, a teraz juz nic nie MUSZĘ - teraz CHCĘ lub POWINNAM , jakże inaczej brzmią- prawda? Margo wobec tego, ze jutro jestes umówiona to życzę, by podejrzenia okazały sie tylko podejrzeniami (bo jest to straszna choroba , choć do zatrzymania) , a jeżeli wyjdzie, że jestes uzalezniona to nie panikuj - z ta chorobą naprawdę mozna zyć i cieszyć sie i radować :buziak:

margo - Nie 29 Wrz, 2013 15:04

ulena napisał/a:
margo napisał/a:
Dużo trudniej mi o tym mówić niż o relacjach z a. Ale muszę jutro wyrzucić z siebie więcej.

alez oczywiście, bo i ból jest zdecydowanie większy . A jak juz zuwazyła Perełka i ja to tez dostrzegłam bardzo często używasz słowa "muszę" i to tez było moje częste słowo dawniej, a teraz juz nic nie MUSZĘ - teraz CHCĘ lub POWINNAM , jakże inaczej brzmią- prawda? Margo wobec tego, ze jutro jestes umówiona to życzę, by podejrzenia okazały sie tylko podejrzeniami (bo jest to straszna choroba , choć do zatrzymania) , a jeżeli wyjdzie, że jestes uzalezniona to nie panikuj - z ta chorobą naprawdę mozna zyć i cieszyć sie i radować :buziak:


Ulenko, ja się jak na razie cieszę, że tak wcześnie w ogóle odkryłam to wszystko - że może być inaczej, że mogę się zmienić ja i moje postrzeganie... nie myślę jeszcze o tym, czy to rzeczywiście będzie "to", czy jeszcze nie... Postaram się zaufać terapii i zrobić to, co uważam że dla mnie będzie najlepsze. Dziękuje za dobre słowa :) :buzki:

Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 15:05

ulena napisał/a:
teraz CHCĘ lub POWINNAM


Chce oznacza wybór , powinnam - przymus .

Zastanawiam się co aj powinnam i .....pusto nic nie powinnam wybieram takie lub inne zachowanie , podejmuje taką lub inną decyzje ale nic nie powinnam to słowo prowadzi do poczucia winy. Powinnam lepiej się postarać bo coś mi nie wychodzi, powinnam inaczej się ubrać bo cos coś tam , powinnam to i tamto bo to i tamto zamiast powinnam używam słowa; mam wybór , decyduje się na to , wybieram to itp jak przyjdzie mi na myśl inne słowa to skrobne :skromny:

ulena - Nie 29 Wrz, 2013 15:09

perełka napisał/a:
powinnam - przymus .

dla mnie powinnam oznacza ODPOWIEDZIALNOŚĆ , bo np nie chce sprzatać to co??? mam nie sprzatac ??? a że przymus - oczywiście przeciez robimy w zyciu rzeczy, których nie lubimy , a tzreba zrobic. Ja kocham gotowac ale sprzatać :blee: więc chcę gotować ale POWINNAM później posprzatać. A jeżeli bym robiła tylko to co CHCĘ łoj to wtedy powinnam zatrudnic stado pracowników.

Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 15:15

Jak to ujęłaś Powinnam - odpowiedzialność a ja bym to ujęła tak chcę posprzątać mimo że tego nie lubię bo nie będzie bałaganu i będzie przyjemniej, chcę coś ugotować bo mam na to ochotę lub sprawia mi to przyjemność.

Słowo powinnaś kojarzy mi się z wbijaniem sobie lub innym niepotrzebnego poczucia winy , wymagań , spełniania jakichś oczekiwań.
Powiedzmy powinnaśś się zmienić bo mi to nie pasuje, jest mi nie na rękę , powinnam chodzić do Kościoła bo co ze mnie za katolik , powinnam robić to i tamto bo co ludzie poweiedzą , jak to będzie wyglądać , muszę się dostosować do jakiejś sytuacji, sprostać oczekiwaniom , wymaganiom.

margo - Nie 29 Wrz, 2013 15:16

Nad łóżkiem powieszę sobie chyba jeszcze "CHCĘ, MOGĘ, MAM WYBÓR" ... ;)
Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 15:21

Dziewczynki ruszyłam literki i mam tekst z warsztatów to jest coś
:skromny:

zamiast nie mogę- nie chcę
powinnam - mogłabym
to jest problem- to jest szansa
życie to walka - życie to przygoda
nie wiem co zrobię - znajdę sposób
to jest straszne - wyciągnę z tego wnioski

margo - Nie 29 Wrz, 2013 15:24

Perełko ładne to, spiszę sobie ale nie nad łóżkiem tylko gdzieś, gdzie zawsze mogę zajrzeć :)
Maciejka - Nie 29 Wrz, 2013 15:25

Margo i działa najlepiej zapisz sobie na karteczkach żeby miec pod reka , przypnij na lodówce, włóż do przegródki w portfelu itp :buzki:
zołza - Nie 29 Wrz, 2013 15:29

pterodaktyll napisał/a:
Najlepiej przyklej sobie na czole...........



:nono:

margo - Nie 29 Wrz, 2013 15:30

pterodaktyll napisał/a:
Najlepiej przyklej sobie na czole...........


Bardzo zabawne Ptero ;)

ulena - Nie 29 Wrz, 2013 21:02

Ech a gdziez prawdziwe życie???? Przypominam siebie jak sypałam na prawo i lewo madrościami z terapii , z grup , a teraz.... wolę po prostu z tego korzystać ot co :papa2:
margo - Nie 29 Wrz, 2013 21:06

ulena napisał/a:
Ech a gdziez prawdziwe życie???? Przypominam siebie jak sypałam na prawo i lewo madrościami z terapii , z grup , a teraz.... wolę po prostu z tego korzystać ot co :papa2:


Myślę, że do tego trzeba dojrzeć... ;) Dużo pracy przede mną jeszcze :)

pannamigotka - Nie 29 Wrz, 2013 21:26

czy decyzja słuszna- tak

ale nie wymagająca odwagi, zadziałałaś na emocjach, to się jakby nie liczy :P

teraz pytanie co będzie z ta decyzją jutro, za tydzień, za pół roku. Czyli pytanie o konsekwencje.

Ja miałam odwagę na rozstania, pakowanie, żegnanie itp

a potem jak dostałam GŁODA to cała chodziłam i zamartwiałam się, czy aby biedaczkowi zimno nie jest i czy nie jest smutny


:lol:

margo - Nie 29 Wrz, 2013 21:40

pannamigotka napisał/a:
zadziałałaś na emocjach,


Nie do końca się z Tobą zgodzę. Działałam na emocjach nie raz i nie dwa w takich sytuacjach. Były krzyki, płacz i awantury. A tutaj? Ja właściwie się tego spodziewałam. Aż sama sobie się dziwie, jaki do tej pory zachowuję spokój, normalnie bym już szalała.

pannamigotka napisał/a:
teraz pytanie co będzie z ta decyzją jutro, za tydzień, za pół roku. Czyli pytanie o konsekwencje.


Masz racje, tutaj jest problem. Odchodziłam już nie raz i wracałam już nie raz. W moim przypadku to nie były myśli "co on biedak beze mnie zrobi" - bo on chyba w takich momentach cieszył się wolnością, że zaszaleć sobie może. To ja myślałam "co ja bez niego zrobię". Jak na razie nie mam takich myśli i mam nadzieję, że to już ostatnie moje odejście. Jak już pisałam - szala się przelała. Jakby mnie jakieś głupie myśli naszły zawsze mam Was, Al-anon i terapię :) Chcę w końcu zacząć szanować siebie, zaufać sobie (jak słusznie zauważył Ptero) i pokochać siebie. Jeszcze w to do końca nie wierze, że się da ale im częściej to powtarzam, tym bardziej wierzę :)

pannamigotka - Nie 29 Wrz, 2013 21:54

Pisząc o emocjach nie miałam na myśli, że krzyczałaś i płakałaś, ale że była to nieprzemyślana decyzja, niezaplanowana, pod wpływem emocji, które w Tobie się pojawiły po okazaniu się, że chłop chodzi na dziwki.
Decyzja dobra, ale właśnie teraz pytanie o konsekwencję.

Czasem lepiej się 100 razy zastanowić, ale nie zmieniać zdania co 5 minut, a z drugiej strony bardzo ważne jest to co piszesz o intuicji i zaufaniu sobie- nie wiem, czy myślisz już na tyle trzeźwo, by to zrobić
(w takiego głoda też się można zarąbiście wsłuchać :P ), ale sam fakt, że wsłuchujesz się w siebie jest bardzo ważny, bo kto się ma w Ciebie wsłuchać, jak nie Ty sama, masz tylko siebie tak naprawdę :)

margo - Nie 29 Wrz, 2013 21:59

pannamigotka napisał/a:
nieprzemyślana decyzja, niezaplanowana, pod wpływem emocji


Ja myślę, że ta myśl kiełkowała we mnie już od pierwszego momentu, kiedy przypuszczałam, że mnie zdradza. Myślę, że rok czasu to dość dużo na przemyślenia. Okłamywałam siebie, że jest wszystko ok, a tak na prawdę cały czas szukałam silnego argumentu - poparcia podejrzeń. I znalazłam. I tak jak przedtem, gdy znajdowałam tylko poszlaki byłam bardzo naładowana emocjami, tak teraz poczułam spokój. Że "w końcu"...

pannamigotka napisał/a:
nie wiem, czy myślisz już na tyle trzeźwo, by to zrobić


Na pewno jeszcze nie, długa droga przede mną. Na szczęście mam na to całe życie... :)

JaKaJA - Nie 29 Wrz, 2013 23:59

Bardzo bliskie mi to co piszesz,znam te emocje,scenariusze i manipulacje jakich sie JA chwytałam by zmusić JEGO do zmianu zachowań :glupek: tak sobie myśle dziś,że TO JA karmiłam się tymi emocjami i jazdami-nie On,bo M. miał serdecznie w d**** co się właściwie ze mną dzieje :bezradny: to ja potrzebowałam HAJU wiec kontrolowałam,sprawdzałam,lustrowałam itd. i podobnie jak Ty "szukałam dowodow" :wysmiewacz: miałam setki dowodów na to,że to nie jest facet dla mnie i NIC z tego nie wynikało :bezradny: wiesz dlaczego? Bo w mojej głowie,gdzieś tam z tyłu,głeboko schowana była mysl : to ja jestem odpowiedzialna za ratownie tego związku-jak nie będzie związku to umrę i okaże się,że znowu do niczego się nie nadaję itd. :glupek: współuzależnienie to taki twór co niszczy jeszcze bardziej niż alkoholizm alkoholika z prostej przyczyny-współuzaleznione biorą na siebie odpowiedzialność za związek w imię ogólnie przyjętego dobra i pozbycie się takiej odpowiedzialności to nie jest zakrecenie flaszki i posprzatanie kipów z popielniczki ale przeciwstawienie się głeboko zakorzenionym w społeczeństwie przekonaniom a co za tym idzie-samej sobie :bezradny: alkoholik sobie radosnie trzeźwieje (jeśli to nastapi) skupiony na sobie tak,ze się rzygać chce a współ zostaje nadal z tym syfem wokoło z jakiego jeszcze się nie zdołała otrzasnąć (bo wciąż nie wierzy ( i słusznie!!!) że koszmar mija) i każą jej wspierać,rozumieć,ułatwiać choć Ona by go zabiła gołymi rekami-własnie teraz,bo dopiero teraz ma szansę zemscić się za lata cierpień bo jest trzeźwy :evil2" to dzieje się "poza" i jakby samo ale to powoduje,że imamy się takich numerów,ze wierzyć się nie chce -wyprowadzki "na zimno" są jednym z nich i trzeba duzo czasu by ocenic czy wyprowadziłam się bo NAPRAWDĘ miałam dość i kończę ten związek i zaczynam nowe życie czy wyprowadziłam się by mu udowodnic,pokazać,odpoczać,dać nauczkę itd. Kiedy ja dostrzegłam co moja podświadomość kombinuje i dokąd zmierza spadłam z krzesła :shock: jestem alkoholiczką,współuzaleznioną i dda zatem przegląd mechanizmów jakimi rządzi się moja głowa czasami mam spory :uoee: i uwierz mi na słowo,że nawet jak jestem przekonana o tym ,że czarne jest czarne :nerwus: to dopiero jak nabiorę dystansu,poogladam wszystko z kazdej strony to często okazuje się,ze jednak K**** było szare z białym rzucikiem :wysmiewacz: :shock: dlatego,że moja(i wszystkich ludzi) podświadomość widzi wszystko tak- jak powinna widzieć bym czuła się bezpiecznie -nawet jeśli miałabym wrócić do picia by utrzymac związek i przez chwilę poczuc się kochna moja podświadomość tak mną zmanipuluje bym to zrobiła :bezradny: Mam nadzieję,że nie zamotałam zbyt mocno i zrozumiałaś co chcę powiedzieć ? :mysli: fsdf43t Powodzenia zyczę :buziak:
Maciejka - Pon 30 Wrz, 2013 06:58

Ja zanim podjęłam skuteczną decyzję o wyprowadzce , uciekałam od męża kilkakrotnie z tą różnicą, ze miałamk maleńkie dzieci i żadnych perspektyw na przyszłość. Uciekałam do rodziców wierząc naiwnie , ze tato mi pomoże i nie zostawi na pastwę losu bo kiedyś ja mu pomagałam kosztem rezygnacji z siebie. Uważałam, że jak ty komu tak on tobie ale prawda okazała sie inna tato dbał o swoje wygodnictwo i nie chciał się mieszać uważał, że po co będzie kłaśc zdrową głowę w chore łóżko czyli mam wrócić do męża chociaż było realne zagrożenie życia i faktycznie mogłam wylądować w szpitalu z obrażeniami ale jego to guzik obchodziło. liczyło się to , ze on nie będzie mi pomagał bo ma swoją rodzinę i faktycznie było jeszcze kilkoro mojego młodszego rodzeństwa. On miał dla mnie plan na życie mam byc z chłopem bo baba sama sobie nie da rady. Po kilku tygodniach musiałam wrócić do swojego piekiełka. Gdyby wtedy rodzice mi pomogli to pewnie moje małżeństwo trwało by 2 lata nie 18 .

Ty jesteś w innej sytuacji nie masz dzieci, odpowiadasz tylko za swoje życie, czasy są inne i masz pracę . Odchodzimy czasem kilka razy aż w końcu decyzja jest nieodwołalna i nie wracamy do partnera układając sobie życie od nowa. Czy facet, który kocha kobietę będzie chodził na dziwki , czy chcesz życ z takim człowiekiem i czy jestes gotowa na taka huśtawkę emocjonalna i jak długo cos takiego uniesiesz, czy warto poświęcić swoje życie dla takiej osoby? Warto sobie odpowiedzieć na spokojnie na te pytania i przystąpic do działania a w chwilach zwątpienia wrócić do tych pytań i odpowiedzi. :buziak:

margo - Pon 30 Wrz, 2013 08:35

JaKaJA napisał/a:
Mam nadzieję,że nie zamotałam zbyt mocno i zrozumiałaś co chcę powiedzieć ?


Tak, dziękuję Ci bardzo za to, co napisałaś. Rzeczywiście, to jest tak jak mówisz i to, o czym wspomniałam wcześniej - to ja go potrzebuje, a nie on mnie. To on jest tą moją używką, którą się karmię :( Z tym "ratowaniem związku" też - teraz, gdy go zostawiłam (znowu, mam nadzieję, że ostatni raz), to mam myśli typu: a co inni pomyślą? Przecież zawsze mu pomagałam, dbałam, a teraz jak (niby) przestał pić, to go zostawiam? Trudno się oderwać od tej pożywki jaką są ciągłe pochwały otoczenia "ale ty jesteś dobra", "ale ty mu pomagasz niesamowicie", "jesteś aniołem", "świetny materiał na żonę", nawet teksty typu "ty ale masz z nim Golgotę" mnie nakręcały! ...

perełka napisał/a:
liczyło się to , ze on nie będzie mi pomagał bo ma swoją rodzinę


Przykro mi :( To chyba niestety taka wspólna wada współuzależnionych - pomagamy licząc na wdzięczność... przynajmniej ja.

perełka napisał/a:
masz pracę


Pracy pozbyłam się z facetem ;) Współpracowałam z nim, a teraz lipa. Ale to nic, jakiś grosz dostaję jeszcze z uczelni w ramach stypendium socjalnego. To chyba wystarczy, żeby znaleźć jakąś inną pracę.

perełka napisał/a:
czy chcesz życ z takim człowiekiem


Ja nie chcę żyć z takim człowiekiem. Ale głowa swoje, emocje swoje... Rzeczywiście, powtarzanie sobie tych pytań/sytuacji w chwilach zwątpienia może przynieść jakiś efekt. Będę się starać to robić.

Maciejka - Pon 30 Wrz, 2013 13:01

margo napisał/a:
Trudno się oderwać od tej pożywki jaką są ciągłe pochwały otoczenia "ale ty jesteś dobra", "ale ty mu pomagasz niesamowicie", "jesteś aniołem", "świetny materiał na żonę", nawet teksty typu "ty ale masz z nim Golgotę" mnie nakręcały! ...


to jest kolejna cecha współuzależnienia - poszukiwanie a raczej uzaleznienie swojej wartości od opinii innych ludzi a przekaz brzmi; co ludzie powiedza , co oni o mnie pomyślą tylko CO CIĘ TO OBCHODZI ! tylko ty sama wiesz co jest dobre dla ciebie i nikt inny.

Mysza - Pon 30 Wrz, 2013 19:36

perełka napisał/a:
co ludzie powiedza , co oni o mnie pomyślą tylko CO CIĘ TO OBCHODZI

obchodzi, bo siebie nie cenię, nie kocham, nie szanuję, nie mam zaufania do własnych opinii, uczuć, nie potrafię zajrzeć głębiej w siebie i dostrzec tam całego moje piękna, bogactwa, wyjątkowości i niepowtarzalności, nie daję sobie szansy wyborów, nie traktuję z szacunkiem, z wyrozumiałością, nie daję sobie prawa do błędów, do pomyłek i wciąż samobiczuję się, za swoje porażki... i dlatego ważne jest co inni powiedzą, bo ja sama dobrego zdania o sobie nie mam...ale jak już nauczę się je mieć, kiedy prawdziwie pokocham siebie, z całym dobytkiem zalet i wad, to tych "onych" będę miała w serdecznym poważaniu...

tak kiedyś odpowiedziałam sobie na podobne pytanie

margo - Pon 30 Wrz, 2013 21:15

Mysza, jest bardzo podobnie do tego, co mówisz niestety... mam nadzieję jednak, że uda mi się zmienić mój pogląd na samoocenę, i przestanę ją uzależniać od uznania (bądź jego braku) innych ludzi. Dziś rozmawiałam o tym z moją terapeutką. Doszłyśmy, że to ma korzenie w dzieciństwie - wydusiłam trochę z siebie w końcu, uff - i mam teraz zadanie zastanowić się dokładnie nad tymi "korzeniami" i jaki to ma wpływ na moje obecne życie i jaki będzie miało na przyszłe, jeśli tego nie zmienię.
margo - Pią 04 Paź, 2013 20:30

Zastanawiam się ostatnio, jak długo potrwa pozbycie się z mojej głowy myśli, aby wszyscy zawsze postrzegali mnie dobrze. Ostatnio rozmawiałam o tym z moją terapeutką, ale nadal nie potrafię do tego dotrzeć dlaczego tak jest, że mam wyrzuty sumienia, że opowiedziałam się w jakimś sporze po czyjejś stronie. Mówię tutaj o wczorajszym przykładzie dysputy na temat przywrócenia Irasa na forum. Przez chwilę gryzłam się w język, aż w końcu wyraziłam swoją opinię. Przecież nawet pomimo krótkiego stażu chyba miałam do tego prawo? Teraz mam wyrzuty sumienia, że ktoś może o mnie źle pomyśleć, bo opowiedział się na przykład przeciwko. Ostatnio nawet Jacek próbował mi przetłumaczyć, że wszystkim dogodzić się nie da i że nie warto się nad tym zastanawiać ale ja... jakoś nie potrafię. To dla mnie straszny dyskomfort kiedy wiem, że ktoś o mnie źle myśli (nawet, jak to tylko moje przypuszczenia)... Bardzo często tak mam, gdy wyrażam swoje zdanie i mój punkt widzenia, a ktoś (szczególnie jeśli na kimś mi zależy, a na Was mi bardzo zależy ;) ) przyjmuje opozycyjny. Niby z racjonalnego punktu widzenia tłumaczę sobie setki razy, że własne zdanie to nic złego - wręcz przeciwnie, należy je mieć... ale mimo wszystko :(

A tak poza tym powyższym rozważaniem to u mnie bardzo dobrze - trzymam się twardo tego, co postanowiłam pomimo ubolewań mojego eks i jego natarczywych prób powrotu do dawnej relacji typu: pan - podwładna. Zaczęłam zajęcia na uczelni i staram się zapełnić puste miejsca moimi ważnymi sprawami. Poza tym idę na rozmowę o pracę, jutro telefonicznie się na nią umawiam - trzymajcie kciuki :)

olga - Pią 04 Paź, 2013 20:37

:luzik: czytalam, widzialam, ze sie wypowiedzialas i nic sobie nie pomyslalam. Nie wiem jak reszta, sadze, ze podobnie. Kciuki trzymam :kciuki:
Klara - Pią 04 Paź, 2013 20:40

margo napisał/a:
idę na rozmowę o pracę, jutro telefonicznie się na nią umawiam - trzymajcie kciuki :)

Na to zawsze możesz liczyć. Będę trzymała: :kciuki: :kciuki: :kciuki:

margo napisał/a:
Teraz mam wyrzuty sumienia, że ktoś może o mnie źle pomyśleć, bo opowiedział się na przykład przeciwko.

Po pierwsze - to, co sobie pomyśli, to jego sprawa i jego problem, a nie Twój.
Po drugie - wyrażałaś się bardzo taktownie i nikogo nie uraziłaś, a rozmowy na forum bardzo często na tym polegają, że wyraża się odmienne zdania.
Sztuka polega na tym, żeby spór nie przerodził się w pyskówkę, a tak się przecież nie stało.

margo - Pią 04 Paź, 2013 20:46

Klaro, rozumiem, ale ja tylko ten przykład forumowej wymiany zdań podałam, bo był najbliższy czasowo. Chodzi mi tutaj o ogólny problem, który mam - nie mogę znieść myśli, że ktoś by mógł coś o mnie źle pomyśleć, że nie daj Bój komuś coś złośliwie czy coś... Nie wiem nawet jak to określić. Zadręczam się czasem całymi dniami tylko przypuszczeniami, że ktoś źle o mnie myśli... To głupie jest strasznie, nie chcę tego. Nie wiem, jak się tego pozbyć. Dlatego opisałam najbliższy przypadek, ale zdarza mi się to nad wyraz często :(
staaw - Pią 04 Paź, 2013 20:53

margo napisał/a:
Zadręczam się czasem całymi dniami tylko przypuszczeniami, że ktoś źle o mnie myśli... To głupie jest strasznie, nie chcę tego. Nie wiem, jak się tego pozbyć.

Pisz...
Po 4-5 tysiącach postów powinno się poprawić... :pocieszacz:

Klara - Pią 04 Paź, 2013 21:01

margo napisał/a:
Chodzi mi tutaj o ogólny problem, który mam - nie mogę znieść myśli, że ktoś by mógł coś o mnie źle pomyśleć

Rozumiem Twój kłopot, bo zdarza się, że mam podobnie.
Jeśli jednak potrafisz wyrażać sprzeciw w taki fajny sposób jak to zrobiłaś w podanym przykładzie, to z Twojej wyobraźni możesz wyrzucić co najmniej połowę z tych hipotetycznych "źle myślących" ;)
Tak naprawdę te problemy powinny mijać wraz z wychodzeniem ze współuzależnienia i nabieraniem pewności siebie.
Tak więc poczekaj jeszcze troszeczkę, a poczujesz zmianę.

margo - Pią 04 Paź, 2013 21:09

staaw napisał/a:
Po 4-5 tysiącach postów powinno się poprawić...


To mamy problem, bo to pewnie potrwa 100 lat ;)

Klara napisał/a:
te problemy powinny mijać wraz z wychodzeniem ze współuzależnienia


Też tak myślę, mimo to jest to chyba cecha którą najbardziej w sobie nie lubię - niepotrzebne wyrzuty sumienia :(

JaKaJA - Pią 04 Paź, 2013 21:25

margo a dlaczego umiejszasz swoją wartość sama przed sobą ? :mysli: jesteś dość mądra, ważna i wyjątkowa by móc w sposób swobodny wyrażać swoje zdanie-nawet jeśli nie spodoba sie ono komuś :bezradny: nie musisz zasługiwac na akceptacje dobierając słowa wbrew sobie-to ich problem co myślą-TY MASZ PRAWO WYRAŻAĆ SIEBIE I SWOJE ZDANIE W SPOSÓB ASERTYWNY -zawsze!!!! :pocieszacz: :buzki:
pannamigotka - Pią 04 Paź, 2013 21:26

margo napisał/a:
To głupie jest strasznie, nie chcę tego. Nie wiem, jak się tego pozbyć.

Nie, to nie jest głupie, jest wpisane we współuzależnienie po prostu. Wynika z zaniżonego poczucia własnej wartości, z tego, że wszystko kręci się wokół alkoholika czy chorych zachowań czy alkoholu. Nie wokół Ciebie. Nie jestes dla siebie Ty ważna, ale cały świat.

Powiem, jak było u mnie- kiedyś bolała mnie krytyka, z czasem, jak zaczęłam siebie stawiać na 1 miejscu i sama zaczynałam wiedzieć, co dla mnie dobre a co nie, ta krytyka już nie boli- jestem ważna, ma prawo być tutaj, mam prawo mieć swoje zdanie, mam prawo je wypowiadać, mam prawo robić i mówić coś, co się komuś nie podoba. Przykład pierwszy z brzegu- sąsiedzi balowali cała noc, a ja nie mogłam spać. Zanim podjęłam terapię, wychodziłam z sypialni i spałam w dużym pokoju, często nie spałam całe noce. Terapia tak fajnie zadziałała, że w pewnym momencie powiedziałam STOP, poszłam w piżamie do nich, zaczęłam zgłaszać problem, rozmawiać z sąsiadami, wzywałam policję, podpisałam się pod pismem i po 2 dniach od moich interwencji sąsiadów już nie było. A stres był wielki- no jak to tak robić komuś NA ZŁOŚĆ, przecież komuś może się to nie podobać! Oj nie- ja i mój sen jestem najważniejsza, mam prawo mieć spokój, mam prawo się wysypiać i zawalczyłam o to. I tak robię w każdej dziedzinie życia- boję się i robię :)

smokooka - Pią 04 Paź, 2013 21:33

Margotko, ja nic sobie nie myślałam jak napisałaś, a teraz sobie myślę, że jesteś osobą, która ma własne zdanie i umie je asertywnie przekazać. Bardzo dobrze, że się udzielasz, jesteś taką samą współtwórczynią Forum jak każdy tu aktywny user. Absolutnie nic złego o Tobie nie przyszło mi do głowy. Cieszę się, że się angażujesz, bo to dobrze rokuje Tobie :)
margo - Pią 04 Paź, 2013 21:49

pannamigotka napisał/a:
ma prawo być tutaj


w tym problem, że często czuję się jak piąte koło u wozu... :/ chciałabym przynależeć do jakiejś grupy, społeczności... a nigdzie nie czuje się "jak u siebie". Nawet we własnym domu...

margo - Pią 04 Paź, 2013 21:52

smokooka napisał/a:
Margotko, ja nic sobie nie myślałam jak napisałaś, a teraz sobie myślę, że jesteś osobą, która ma własne zdanie i umie je asertywnie przekazać. Bardzo dobrze, że się udzielasz, jesteś taką samą współtwórczynią Forum jak każdy tu aktywny user. Absolutnie nic złego o Tobie nie przyszło mi do głowy. Cieszę się, że się angażujesz, bo to dobrze rokuje Tobie :)


Bo ja tak bardzo bym chciała w końcu poczuć się częścią czegoś. A nawet tu na forum, gdzie znajdują się przecież osoby z takim samym problemem jak ja mam myśli typu "na pewno wszyscy myślą, że jestem jakaś głupia małolata", albo "na pewno nigdy nie stanę się taką ważną częścią tej społeczności jak userzy tego forum mający po kilka tysięcy wypowiedzi" i takie tam inne... bzdury kłębią mi się w głowie :( :(

szika - Pią 04 Paź, 2013 22:20

margo, kochana ja mam bardzo podobnie jak Ty, staram się stawiac temu czoła, ale zawsze gdzieś jakby z tyłu mam to, że kwestia tego, że zostanę jakoś wykluczona z tego forum to kwestia czasu... :(
margo - Pią 04 Paź, 2013 22:24

szika napisał/a:
że zostanę jakoś wykluczona


Ale jak wykluczona? Że niby za co? Przecież nikogo nie obrażasz, piszesz o sobie, dla Ciebie też jest to forum. Jeśli o mnie chodzi, to ja na przykład boje się jedynie, że sama się wykluczę. Tak jak bywa w większości moich relacji z ludźmi... wszyscy mnie niby lubią, ale nikt nie chce być bardzo blisko, na przykład się przyjaźnić.... :/

smokooka - Pią 04 Paź, 2013 22:24

margo napisał/a:
bzdury kłębią mi się
a kolejne bzdury rodzą następne i tak dalej, a myślisz, że ja tego nie znam? Zerowe, ba! ujemne poczucie własnej wartości, wieczna krytyka w moją stronę, brak własnego miejsca i celu w życiu - tak samo mi się kłębiło o w Twoim wieku i jeszcze prawie 20 lat dłużej. Margo - ja jestem szczęśliwa, że młode dziewczyny są mądrzejsze niż ja byłam, to jest cudowne, to jest nadzieja że będzie lepiej, że to wszystko ma sens :) Ty Margotko jesteś częścią czegoś, już jesteś i będziesz tak długo jak zechcesz :)
margo - Pią 04 Paź, 2013 22:26

smokooka napisał/a:
Ty Margotko jesteś częścią czegoś


dziękuję Smoczku :buziak: to bardzo miłe :)

szika - Pią 04 Paź, 2013 22:27

margo napisał/a:
Ale jak wykluczona? Że niby za co? Przecież nikogo nie obrażasz, piszesz o sobie, dla Ciebie też jest to forum. Jeśli o mnie chodzi, to ja na przykład boje się jedynie, że sama się wykluczę. Tak jak bywa w większości moich relacji z ludźmi... wszyscy mnie niby lubią, ale nikt nie chce być bardzo blisko, na przykład się przyjaźnić...


widzisz jak ja to piszę to jesteś zdziwiona... podobnie mam ja jak czytam Ciebie... również pytam "rany czemu ta dziewczyna tak mysli?"
to chyba jakos tak działa...

margo - Pią 04 Paź, 2013 22:33

szika napisał/a:
podobnie mam ja jak czytam Ciebie


:pocieszacz:

Jednym słowem chyba powiem, że kiepska sprawa to współuzależnienie :( Trzeba działać :)

szika - Pią 04 Paź, 2013 22:39

"pochwalę się", że mam jeszcze coś takiego... gdy smokooka napisała, że jest ze mnie dumna, poczułam się zmieszana i nieswoja, pomyslałam "na pewno wszyscy teraz pomyslą, że chcę błyszczeć, że chcę gwiazdorzyc... to tak skoro już szczerze piszemy o tym braku poczucia przynalezności... ja sobie tłumacze oczywiście, że to nieprawda, że to moje wymysły, ale jak by było mnie dwie, jedna świadoma i mądra i druga ta stale podkopująca pode mna dołki...
margo - Pią 04 Paź, 2013 22:42

szika napisał/a:
że chcę gwiazdorzyc


ha, ha ha! Też tak mam. Myśli typu "piszę tak dużo komentarzy, że pewnie wszyscy myślą, że chcę zwrócić na siebie uwagę" ;) I to rozdwojenie pomiędzy kotłującymi się we mnie emocjami a zdroworozsądkowym myśleniem też mam...

smokooka - Pią 04 Paź, 2013 22:46

No widzisz Szika, a ja jestem dumna z Ciebie, z Margo i wielu innych. Dumna że są na świecie takie dziewczyny, które mają i odwagę i szczerość i siłę robić maleńkie kroczki tylko po to, by być szczęśliwe, a jak się kiedyś odwrócą to zobaczą jaki kawał roboty ze sobą zrobiły. Mimo parszywego losu, mimo uwikłań w bardzo trudne sprawy, mimo zakręcenia emocjonalnego, mimo braku poczucia wartości idą pod prąd własnych przekonań, ufając że jednak się uda. Mnie to uszczęśliwia i przywraca wiarę w ludzi :)
margo - Pią 04 Paź, 2013 22:49

smokooka napisał/a:
jestem dumna


:hura: :buzki: ja z Ciebie też :mgreen: i z Sziki i w ogóle. Pomimo tak krótkiego tutaj pobytu bardzo się z Wami wszystkimi zżyłam już no... :buziak:

szika - Pią 04 Paź, 2013 22:51

margo napisał/a:
ha, ha ha! Też tak mam. Myśli typu "piszę tak dużo komentarzy, że pewnie wszyscy myślą, że chcę zwrócić na siebie uwagę" I to rozdwojenie pomiędzy kotłującymi się we mnie emocjami a zdroworozsądkowym myśleniem też mam...


Dokładnie... i jakoś tak trudno znaleźc ten środek, to scalenie obu mnie, tego mojego rozdwojonego ja... właściwie do żadnej nie mam zaufania, jedna oceniam jako rozhisteryzowaną i niezrównowazoną szikę, a druga to nadęta, przeintelektualizowana mądrala... od dowalac sobie to ja potrafię ... :(
mam nadzieję, że kiedyś znajde tą "prawdziwą" siebie, choc czasami godze się z tym jakoby, że zostanę taka na zawsze ... jak bym bała sie odkryć te prawdziwą, że mogę być znów mocno rozczarowana...

smokooka pewnie na Twoim miejscu tez bym tak miała haha :)

smokooka - Pią 04 Paź, 2013 22:51

:radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: A ja nigdy nie miałam kobiecego wsparcia, a odkąd tu jestem to baaardzo zmieniły się na lepsze moje relacje z kobietami :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha:
margo - Pią 04 Paź, 2013 22:56

smokooka napisał/a:
nigdy nie miałam kobiecego wsparcia


Ja jakoś nigdy nie przywiązywałam do tego wagi. Jako, że wychowałam się ze starszym bratem i jego kolegami to do tej pory wolę przebywać w męskim towarzystwie, choć to nie znaczy, że dyskryminuje damskie ;) Niedawno jednak moja własna matka mi telefonicznie zasugerowała, że skoro większość moich znajomych to koledzy, to "ludzie mogą sobie różne rzeczy myśleć"... :( wkurzona zapytałam "że niby co? że daję na prawo i lewo?", a ona "no nie wiem, nie wiem". Zatkało mnie. Rozłączyłam się... :(

Dora - Sob 05 Paź, 2013 10:28

smokooka napisał/a:
:radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: A ja nigdy nie miałam kobiecego wsparcia, a odkąd tu jestem to baaardzo zmieniły się na lepsze moje relacje z kobietami :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha:
Czyżby :shock:
smokooka - Sob 05 Paź, 2013 12:01

A owszem Dorotko, owszem. Już umiem zachować się i asertywnie i z czułością, i pbronić siebie i kochać inną kobietę, w zależności od własnych potrzeb :radocha:
pannamigotka - Nie 06 Paź, 2013 17:02

No i jak tam po ok tygodniu od odstawienia 'narkotyku'?
Jakiś głodzik czy cuś?
fsdf43t

margo - Nie 06 Paź, 2013 18:04

pannamigotka napisał/a:
No i jak tam po ok tygodniu od odstawienia 'narkotyku'?
Jakiś głodzik czy cuś?
fsdf43t


Jakiś głodzik tam pewnie jest... ale trzymam się twardo :) Chociaż głupie myśli nadal są :[ Ale każdy zalążek myśli "a może by..." staram się od razu kasować w myślach i przywołuję sobie wszystkie możliwe argumenty przeciw. Z moją terapeutką też już sprawę pokrótce omówiłam, i to całkiem na świeżo, bo dwa dni później. Chcę tą furtkę zamknąć jak najszybciej... te myśli jeszcze mi w tym przeszkadzają... Ale prognozy optymistyczne :) Dziękuję, że pytasz :buziak:

margo - Pon 07 Paź, 2013 21:25

Jestem ostatnio w sumie trochę w rozsypce. Dziś spotkałam mojego byłego i rzucał we mnie głupimi komentarzami typu: widzę, że tobie dobrze beze mnie, znalazłaś już sobie kogoś?, masz już kogoś na oku? ... I to takie złośliwe strasznie... a mi wcale nie jest łatwo. Z trudem powstrzymywałam się, żeby się nie rozryczeć. Nie odpowiedziałam nic... Cały dzień mi to rozwaliło :( Aż się zastanawiałam, czy iść na Al-anon, czy nie (bo chodzę w poniedziałki). Ale w końcu się zmusiłam i poszłam. Całe spotkanie walczyłam ze sobą w myślach, czy coś powiedzieć dziś, czy nie. Ale w końcu powiedziałam - że podjęłam tą decyzję i odeszłam. Powiedziałam dlaczego... i w ryk. Po spotkaniu wszyscy do mnie podchodzili i gratulowali decyzji oraz pocieszali... Bardzo mnie to podniosło na duchu i utwierdziło w decyzji. Cieszę się, że tam poszłam.

ps. a w ogóle to wśród tych pocieszeń często padało "bo ty taka ładna dziewczyna jesteś"... czy ja taka znowu ładna? :roll: :mgreen:

pannamigotka - Pon 07 Paź, 2013 21:56

margo napisał/a:
czy ja taka znowu ładna?

A CZY TY NIE WIESZ? :shock:

A tak w ogóle to powiem Ci, że masz jakiś taki niesamowity instynkt, chronisz siebie, mając ciężki dzień nie wymyślasz powodów, żeby nie iść na mityng, żeby wejść pod kołdrę, a powodów, żeby iść, pozwalasz sobie na emocje. Naprawdę fajnie. Dobrze rokujesz :rotfl:

margo - Pon 07 Paź, 2013 22:05

pannamigotka napisał/a:
Naprawdę fajnie. Dobrze rokujesz


dziękuję, bo się zawstydzam... :oops: ;)

staaw - Wto 08 Paź, 2013 04:36

margo napisał/a:
czy ja taka znowu ładna?

Nie wiem czy mówisz serio czy kokietujesz... ale co mi tam :beba:

Uważam że jesteś śliczna i wyjątkowa. Jak... śnieżynka...

Klara - Wto 08 Paź, 2013 07:09

margo napisał/a:
widzę, że tobie dobrze beze mnie

Wyjątkowy cham, w dodatku kiepsko myślący. - Skoro odeszłaś, to było Ci z nim źle i siłą rzeczy teraz MUSI być lepiej.
margo napisał/a:
masz już kogoś na oku?

A co? Jesteś do niego przywiązana? Jesteś jego własnością? - Niech się buja!

Margo, przygotuj sobie kilka odpowiedzi na wypadek kolejnego ewentualnego spotkania i nie daj sobą pomiatać.
Jesteś wartościową dziewczyną, a taki typ nie zasłużył nawet na przebywanie w Twoim towarzystwie.
Wrrrr..... :[

staaw - Wto 08 Paź, 2013 07:34

Nie jestem pewien czy przystoi Moderatorowi od chamów wyzywać ludzi... :blee:
pannamigotka - Wto 08 Paź, 2013 08:07

Klara napisał/a:
Wyjątkowy cham, w dodatku kiepsko myślący.

Klaro, ja uważam inaczej- ani cham ani kiepsko myślący. Po prostu alkoholik.
Ja słyszałam podobne rzeczy, np jak wychodził chlać, to pisał, że mogę się już umówić z kochankiem, że tylko na to czekałam i że życzy nam szczęścia. A ja stałam w oknie i płakałam.
A potem okazało się, że to chory mózg kazał mu mówić takie głupoty, że na trzeźwo nie jest ani chamem i z myśleniem nie ma problemów ;)
Tu jest lekcja oddzielenie człowieka od choroby- ja to potem nawet mu współczułam, jak on się musi męczyć żyjąc w taki sposób i cieszyłam się, że ja myślę trzeźwo i nie muszę ranić bliskich.
Oddzielenie człowieka od choroby jest bardzo trudne, szczególnie jeśli w grę wchodzi przemoc, ale daje ogromną ulgę osobie współuzależnionej. I oczywiście oddzielenie nie oznacza, że na to wszystko trzeba się zgadzać, bo biedny misio jest chory :mgreen: o nie, ma dać to, że się nie zadręczam jego wywodami, wręcz je ignoruję i ich nie słyszę, nie są warte mojej najmniejszej reakcji, najmniejszego smutku. To się potem przydaje, jak już alkoholika nie ma lub zaczął trzeźwieć- w codziennym życiu, nawet na forum :P

staaw - Wto 08 Paź, 2013 08:12

Normalnie widzę żeś za zakrętem Migota... :okok:
Klara - Wto 08 Paź, 2013 08:23

pannamigotka napisał/a:
Tu jest lekcja oddzielenie człowieka od choroby- ja to potem nawet mu współczułam,

Owszem, wszystko to, co piszesz jest piękne, moralne i zgodne z przesłaniem nauk okołoalkoholowych ale ten niedobry pan (nie nazwę go już chamem, żeby Staaw się nie oburzał), jest (był) partnerem Margo i z tego, co Ona dotąd pisała nie wynika, żeby było wskazane namawianie Jej do wyszukiwania w nim dobrych cech.
Szkoda Jej młodego życia na oczekiwanie w nadziei, że on przestanie pić i zdradzać i zacznie trzeźwo myśleć.

margo - Wto 08 Paź, 2013 08:49

staaw napisał/a:
śliczna i wyjątkowa. Jak... śnieżynka...


:oops: :oops: :oops: :oops:

Migotko, zgadzam się z Tobą, że powinno się oddzielić od tej choroby, nawet jeśli już z nim nie jestem. Tak dla siebie i dla mojego spokoju. Żeby nie zadręczać sobie nim sumienia. Ale trudno mi też nie zgodzić się z Klarą. Ponieważ okazuje się, że on po prostu taki jest - czy pije, czy nie pije. Taki również ponoć był zanim zaczął pić (z relacji jego znajomych tak wynika). Eksperymenty narkotykowe robił już w szkole średniej, a żeby zdobywać kobiety namiętnie studiował książki psychologii perswazji i raz był nawet na kursie uwodzenia. Ponoć przez "brak śmiałości" (ta, jasne...) zaczął pić. Pięć lat temu miał ślub brać z jakąś dziewczyną i zostawił ją na 3 miesiące przed ślubem. Jedynie praca nad sobą i pewnie 12 kroków by mu mogło jakoś pomóc... ale jak się nie chodzi na AA ani na terapię to się nie trzeźwieje. Tylko procentów we krwi już nie ma od 3 sierpia. Co z tego, jak co drugi dzień jakimiś proszkami się szprycuje :bezradny: Ja bym chyba wolała już zostawić to tak jak jest, niech on sobie radzi sam, a ja sobie u siebie na terapii i na Al-anon pozałatwiam swoje sprawy i tak chyba będzie najlepiej dla nas obojga. Ja mu przeszkadzać nie będę, ani on mi.

ps. Staaw, a czy śnieżynki nie kojarzą się z puszystością? Bo ja do puszystych nie nalezę... :mysli: Mam nadzieję, że Tobie to z tym puchem marnym chodziło ... :mysli:
Kobieto! Puchu marny! Ty wietrzna istoto!

pannamigotka - Wto 08 Paź, 2013 08:57

Klara napisał/a:
namawianie Jej do wyszukiwania w nim dobrych cech.

Rzeczywiście- do tego jej nie namawiam. :P Oddzielenie człowieka od choroby ma pomóc współuzależnionej osobie w zdrowieniu, a nie alkoholikowi, nie ma na celu litowanie się nad nim i pomoc w chorych zachowaniach, ani- broń boże- powrót do niego w przypadku Margo. Ma jej pomóc w zrozumieniu choroby i zyskanie spokoju wewnętrznego. Mnie to bardzo pomogło i dlatego o tym piszę.

margo napisał/a:
Ja bym chyba wolała już zostawić to tak jak jest, niech on sobie radzi sam, a ja sobie u siebie na terapii i na Al-anon pozałatwiam swoje sprawy i tak chyba będzie najlepiej dla nas obojga. Ja mu przeszkadzać nie będę, ani on mi.

Alez oczywiście, że tak, z tymże częścią terapii i zdrowienia w Al-anon jest właśnie oddzielanie się od alkoholika i oddzielanie człowieka od choroby.
Z tymże- ja miałam chyba inną sytuację, bo wiedziałam, że to co mówi (oczywiście dopiero po rozpoczęciu pracy nad sobą, bo wcześniej kupowałam wszystko co mówił) jest efektem CHOROBY, a nie wredoty jego charakteru, a Ty piszesz, że taki był również przed rozpoczęciem picia- więc to mogą być jego cechy charakteru, choć z tego co wiem, są to typowe manipulacje alkoholika wynikające z zaniżonego poczucia własnej wartości, ale całkiem możliwe, że w przypadku Twojego byłego jest inaczej.

Dziubas - Wto 08 Paź, 2013 09:08

[quote="Klara"]
margo napisał/a:
widzę, że tobie dobrze beze mnie

Wyjątkowy cham, w dodatku kiepsko myślący. - Skoro odeszłaś, to było Ci z nim źle i siłą rzeczy teraz MUSI być lepiej.
margo napisał/a:
masz już kogoś na oku?


On się broni tylko.
Broni się przed odpowiedzialnością za rozpad tego związku.
No bo jak? "Ja taki dobry, to niemożliwe żeby zerwała ze mną tak bez przyczyny,
na pewno kogoś ma".
Tak usprawiedliwia się EGO .

margo - Wto 08 Paź, 2013 09:28

Dziubas, bardzo możliwe, że masz rację. Ja tak to trochę inaczej widzę: on pokazuje, że jest zły na mnie, bo ja odeszłam, a on mnie potrzebuje do różnych swoich potrzeb większych i mniejszych. Teraz jakby złośliwie daje mi znać, że przecież nie miałam dla niego znaczenia, nie byłam nic warta. Że on sobie beze mnie świetnie radzi i pyta mi się, czy ja bez niego też. Tak to chyba wygląda...
Dziubas - Wto 08 Paź, 2013 09:47

margo napisał/a:
przecież nie miałam dla niego znaczenia, nie byłam nic warta. Że on sobie beze mnie świetnie radzi i pyta mi się, czy ja bez niego też. Tak to chyba wygląda...

Tak to wygląda z Twojej perspektywy.
A dla czego?
Ponieważ poczucie Mojej wartości... (resztę sama sobie dopowiedz)

To wszystko nie powinno mieć dla Ciebie znaczenia...
" Wszystko co On sobie o mnie myśli i wygaduje,to jego wyobrażenie rzeczywistości.
Ja mam inne zdanie o sobie..." (i tu wymieniasz swoje zalety ;) )

margo - Wto 08 Paź, 2013 09:54

Dziubas napisał/a:
Ponieważ poczucie Mojej wartości...


a no właśnie... :(

Dziubas - Wto 08 Paź, 2013 10:00

margo napisał/a:
a no właśnie...

Da się to zmienić :pocieszacz:

Jacek - Wto 08 Paź, 2013 10:40

margo napisał/a:
czy ja taka znowu ładna?

noo :tak:

szika - Wto 08 Paź, 2013 10:41

Sorki, że się wtrące i napisze jak ja to widzę. Zastanawiając się co on myśli, jakie ma motywacje, jak ocenia związek i Ciebie Margo nadal wypełniasz schemat współuzaleznienia. Dobrze Ci Dziubas napisał, to wszystko co po jego stronie nie powinno miec dla Ciebie najmniejszego znaczenia, bo Ty decyzję podjęłaś. Teraz najważniejsze jest przetrwanie bardzo trudnego okresu jakim jest proces rozstania.
Ja wiem doskonale, że to tak łatwo mówić jak się stoi z boku, sama przeszłam przez bardzo cięzkie rozstanie z mężem, którego bardzo kochałam. Minęło juz 7 lat, więc dziś mam to za sobą, ale prawie trzy lata męczyłam się z rozstaniem... rozumiem wszystkie Twoje rozterki, żale, płacz... podziwiam Cię, że miałas na tyle siły, żeby odejść, mnie to przyszło bardzo trudno...

Estera - Wto 08 Paź, 2013 10:44

Margo, Ty utalentowana istoto,
1. niech se chłopina myśli co chce. wolno mu :evil2" tyle tylko, że to nie jest Twoja sprawa, tak jak jego sprawą nie jest to, co ty myślisz i robisz. Miał szansę, spierniczył i koniec. kropka. Możesz mieć teraz piętnastu adoratorów albo żadnego, możesz się czuć dobrze albo źle. TO JUŻ NIE JEST JEGO SPRAWA!!!

2. jeszcze jakiś czas temu ja byłam wyjątkowa jak śnieżynka :rozpacz: widać zmiana pokoleniowa nastąpiła :beczy:

Dobra, zrobimy tak: Ty jesteś Śnieżynką, a ja Chmurą :mgreen:

Jacek - Wto 08 Paź, 2013 10:46

margo napisał/a:
Że on sobie beze mnie świetnie radzi i pyta mi się, czy ja bez niego też.

skoro pyta,,to znaczy że ma wątpliwości,ze go cos w srodku wierci,,jego spokój zakłóca
a po za tym,nie masz pojęcia,jak zakłóciłaś jego spokój,tym że na jego odzywki Ty nie zareagowałaś
jestem pewien,ze w nim aż się zagotowało,zakłóciłaś tym w nim jego niepokój

margo - Wto 08 Paź, 2013 10:47

szika napisał/a:
wypełniasz schemat współuzaleznienia


Jasne że tak. To przecież nie pryśnie jak bańka po rozstaniu i nie stanę się w swoich oczach księżniczką z bajki :roll: Masz rację, siedzę w tym po uszy nadal. Ale ufam terapii, Al-anon i Waszemu doświadczeniu i będę robiła małe kroczki do przodu :) I nie wtrącasz się! Wręcz przeciwnie, dzięki, że napisałaś :buziak: :)

Jacek napisał/a:
noo :tak:


oj tam... :oops:

margo - Wto 08 Paź, 2013 10:50

Estera napisał/a:
Chmurą


Obłoczkiem :) :)

Jacek napisał/a:
jestem pewien,ze w nim aż się zagotowało,zakłóciłaś tym w nim jego niepokój


Jacuniu, ja już nie mam ochoty nawet się zastanawiać, czy się zagotowało, czy nie. Ważne, żeby mi się w tych sytuacjach nie zagotowało... bo później cały dzień mam :blee:

Dziubas - Wto 08 Paź, 2013 10:51

margo napisał/a:
oj tam...

Powinnaś napisać : WIEM :]


;)

margo - Wto 08 Paź, 2013 10:53

wolny napisał/a:
że nic nie WIEM!!!!


to że nic nie wiem to wiem dopiero od niedawna :okok:

Jacek - Wto 08 Paź, 2013 10:53

margo napisał/a:
oj tam... :oops:

margo napisał/a:
żeby mi się w tych sytuacjach nie zagotowało... bo później cały dzień mam :blee:

co ja widzę :szok:
za mało wiary w siebie
i tu się będziemy musieli troszku pouczyć

margo - Wto 08 Paź, 2013 10:55

Jacek napisał/a:
za mało wiary w siebie


oj za mało :/

szika - Wto 08 Paź, 2013 10:56

margo napisał/a:
ja już nie mam ochoty nawet się zastanawiać, czy się zagotowało, czy nie. Ważne, żeby mi się w tych sytuacjach nie zagotowało... bo później cały dzień mam

i o to chodzi :) brawo! :okok:

Zagubiona - Wto 08 Paź, 2013 11:11

margo, jesteś w terapii, masz Al-anon więc jeśli poddasz się temu i będziesz pracowała nad sobą to napewno jakość Twojego życia i poczucie własnej wartości też wzrośnie i się umocni.

Uwierz mi, wiem co mówię- jeszcze w maju myślałam że nie zasługuję nawet na to by żyć, a teraz już znam swoją wartość.

staaw - Wto 08 Paź, 2013 18:33

margo napisał/a:
Staaw, a czy śnieżynki nie kojarzą się z puszystością? Bo ja do puszystych nie nalezę... :mysli: Mam nadzieję, że Tobie to z tym puchem marnym chodziło ...
Kobieto! Puchu marny! Ty wietrzna istoto!

Różne są śnieżynki. Puszyste i eteryczne, jak igiełki czy gwiazdki.
Każda z nich jest jedyna i wyjątkowa.
Tak jak Ty...

Estera napisał/a:

2. jeszcze jakiś czas temu ja byłam wyjątkowa jak śnieżynka :rozpacz: widać zmiana pokoleniowa nastąpiła :beczy:

Nadal jesteś WYJĄTKOWĄ śnieżynką, teraz już nie muszę Cię przekonywać...

(a może muszę?)

margo - Wto 08 Paź, 2013 21:19

Ten mój eks to się stęsknił chyba. Dziś ja nie on... dzwonił do mnie pytał, jak rozmowa o pracę. Przyszedł do pracowni na uczelni (pracuje tam, gdzie ja studiuję...), koniecznie uparł się że chce mnie na pociąg odprowadzić, pomimo moich licznych protestów lazł za mną... Coś mu się dziś odmieniło. Ciekawe na jak długo :roll: ehh... Nie dało rady, żeby mnie przyciągnąć głupi tekstami, to teraz próbuje być miły dla odmiany. Ciekawe :mysli:

Staaw, no teraz to ja już nie wiem, czy mam się czuć wyjątkowo czy nie... :mysli:

pannamigotka - Wto 08 Paź, 2013 21:28

margo napisał/a:
Ciekawe

Próbuje różnych metod manipulacji, pamiętaj, że tak jak Ty potrzebujesz alkoholika tak i on potrzebuje Ciebie, tak to działa... 'Potrzebujesz' oczywiście w negatywny sposób, do zaspokakajania chorych potrzeb, chorych emocji itd

margo - Wto 08 Paź, 2013 21:42

pannamigotka napisał/a:
Ty potrzebujesz alkoholika tak i on potrzebuje Ciebie, tak to działa..


Tak, wiem... dlatego staram się jakby patrzeć na to wszystko z boku. Czujnie obserwować. Z własnego doświadczenia już wiem, że tak czy siak będziemy się widywać u mnie na uczelni. Jak zerwę zupełnie kontakt on będzie bardziej nacierał, a ja w końcu zmięknę. Jak będę udawać, że nic się nie stało, też w końcu wymięknę. Teraz zachowuję zdrowy dystans i jestem czujna. Myślę, że to taki złoty środek... mam nadzieję, że poskutkuje. Żeby go nie spotykać musiałabym chyba na rok przed magisterką zmieniać uczelnie, co mi jest zupełnie nie po drodze :( musiałabym się przeprowadzić do innego miasta :(

Zagubiona - Wto 08 Paź, 2013 21:45

margo napisał/a:
Jak zerwę zupełnie kontakt on będzie bardziej nacierał, a ja w końcu zmięknę. Jak będę udawać, że nic się nie stało, też w końcu wymięknę.

Konsekwencja kochana, konsekwencja. Naucz się jej i wtedy może nawet czołgiem nacierać, a Ty zdania nie zmienisz :tak:

margo - Wto 08 Paź, 2013 21:51

Nie.anioł napisał/a:
Naucz się jej


Ale zanim się nauczę, to jeszcze chwilę potrwa. Muszę sobie warunki stworzyć, żeby nie ulec presji :) wykorzystuje to, co już zdążyłam zauważyć i widzę, że skutkuje. Czemu bym miała tego nie użyć? :) małymi kroczkami do celu...

JaKaJA - Wto 08 Paź, 2013 22:30

oj będziesz miała kabarecik :luzik: ale tylko w momencie gdy TY będiesz wiedziała czego chcesz,nie wzruszą Cię te popisy ;) moja konsekwencja doprowadziła do tego,że mój były na wieść że składam pozew od 2 tygodni "umiera" na tajemniczą chorobę :wysmiewacz: dzielimy się opieką nad psem i przyprowadza lub odbiera go spóźniony (klasyka-2 godziny ;) ) słaniając się na nogach mówi( nie wiedzieć po co )-wybacz,nie mam sił dziś na nic,słabo mi :beba: kiedy nie reaguję opowiada o wszystkim przez pół godziny -a gdy mówie,o widzę,że Ci lepiej-może pogadamy o rozwodzie-słabnie natychmiast :beba: :wysmiewacz: :wysmiewacz: :wysmiewacz: bekę mam niezłą bo pozew i tak składam ale obserwować ten teatrzyk bywa lepsze niż tv ;) :lol2: trzymaj się :) :buziak:
margo - Wto 08 Paź, 2013 22:45

JaKaJA napisał/a:
oj będziesz miała kabarecik


O tym mówię, pisząc, że patrzę na to jakby z boku. Świadomie :)

Mysza - Śro 09 Paź, 2013 08:49

margo napisał/a:
Staaw, no teraz to ja już nie wiem, czy mam się czuć wyjątkowo czy nie...

Ja nie Staaw, ale odpowiem :mgreen:
Masz się czuć wyjątkowa zawsze i w każdym calu, bo taka właśnie jesteś 98l9i
poszukaj tam w środeczku u siebie, zobaczysz ile pochowanych, wyjątkowych i niepowtarzalnych Margo znajdziesz ;)

rufio - Śro 09 Paź, 2013 09:19

SAMOCHWAŁA

Samochwała w kącie stała
I wciąż tak opowiadała:


"Zdolna jestem niesłychanie,
Najpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie,
Śpiewam lepiej niż w operze,
Świetnie jeżdżę na rowerze,
Znakomicie muchy łapię,
Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,
Jestem mądra, jestem zgrabna,
Wiotka, słodka i powadna,
A w dodatku, daję słowo,
Mam rodzinę wyjątkową:
Tato mój do pieca sięga,
Moja mama - taka tęga
Moja siostra - taka mała,
A ja jestem - samochwała!" http://janbrzechwa.w.inte...samochwala.html

Wybierz z tego co Ci pasuje i bedziesz .... usmiechnięta


prsk :okok:

margo - Czw 10 Paź, 2013 13:29

Dzięki wielkie :) Ale dziś jestem nie w sosie :( Jestem chora, a poza tym nie dostałam pracy, własnie babka dzwoniła, że wybrała kogoś innego... :( :( 8|
Klara - Czw 10 Paź, 2013 13:33

margo napisał/a:
Jestem chora,

Współczuję Ci Margo i życzę powrotu do zdrowia :pocieszacz:
margo napisał/a:
nie dostałam pracy

To by mogło oznaczać, że w innym miejscu czeka na Ciebie LEPSZA praca.
Szukaj dalej i się nie załamuj, bo niedługo coś znajdziesz :)

margo - Czw 10 Paź, 2013 13:58

Klara napisał/a:
To by mogło oznaczać, że w innym miejscu czeka na Ciebie LEPSZA praca.


Klaro, Ty czytasz w moich myślach. Wiesz, ja wierzę w przyczynowość rzeczy - że nic nie dzieje się bez przyczyny. I taka myśl też mi przez głowę przeszła :lol2: szukam dalej.

Klara napisał/a:
życzę powrotu do zdrowia


dziękuję :* od razu mi lepiej :)

Klara - Czw 10 Paź, 2013 14:06

margo napisał/a:
szukam dalej

:okok:

P.S.
Tak na przyszłość, gdy będziesz czuła rozpoczynającą się infekcję, to polecam miksturę Wiedźmy: http://komudzwonia.pl/vie...?t=3981&start=0
W moim wypadku okazuje się bardzo skuteczna.

margo - Czw 10 Paź, 2013 14:18

Klaro, tylko że tutaj akurat tak dziwnie się rozchorowałam. Mam tylko gorączkę 38 - od wczoraj, tak nagle w ciągu dnia źle się poczułam... dziś lekarka stwierdziła, że to jakieś wirusowe... :mysli: nie miałam szans na szybką reakcję :D Ale skorzystam na pewno następnym razem, dziękuję :buziak:
Klara - Czw 10 Paź, 2013 14:28

Tak sobie przeczytałam i przypomniało mi się, że w ten sposób często leczyła mnie moja mama, a i z moją córką postępowałam podobnie. Lekarz był wzywany, gdy to zawiodło:

Kąpiel i okłady

Co zrobić, jeśli nie mamy pod ręką żadnych środków przeciwgorączkowych, a sytuacja wymaga w naszej ocenie zbijania temperatury? Trzeba w inny sposób schłodzić chorego. Wbrew powszechnym opiniom najlepszym, a nawet jedynym rozwiązaniem nie jest kąpiel w zimnej wodzie, bo przy gorączce sięgającej 39 st. C zanurzenie w wodzie o temperaturze 36 st. C, a więc wcale nie chłodnej, także przyniesie pożądany efekt. A chory nie zostanie narażony na szok termiczny i przy kolejnej infekcji nie będzie się wzbraniał przed takim rozwiązaniem.

Kąpiel i dlatego jest świetnym rozwiązaniem, że wielu chorych źle znosi okłady, obmywanie ciała, wszelkie zabiegi wymagające przekładania ciała i wiążące się z jego dotykaniem. Chorym czasem po prostu trudno je znieść, drażnią ich, stanowią dodatkowe źródło cierpienia. Ale jeśli chory potrafi wytrzymać trochę z zimnym okładem na czole lub stopach, i taka pomoc może być właściwa, pamiętać jednak trzeba, że powierzchnia ochładzanego ciała jest wówczas niewielka, a więc efekty nie mogą być zbyt szybkie.

Żródło: http://www.pfm.pl/artykuly/zbawienna-goraczka/78

margo - Czw 10 Paź, 2013 14:33

Dzięki Klaro. Dziś rano podczas kąpieli wzięłam sobie troszkę chłodniejszy prysznic niż zwykle i trochę pomogło :) Ale robiłam to bardziej intuicyjnie, bo byłam tak gorąca, że musiałam się jakoś schłodzić... A tu piszesz, że to stosowana metoda... :mysli: Dzięki, wieczorkiem jak tabletki nic nie dadzą chyba zrobię to samo :) :buzki:
margo - Czw 10 Paź, 2013 15:38

Znalazłam coś ładnego :)


smokooka - Czw 10 Paź, 2013 15:39

Same święte prawdy :okok: :)
JaKaJA - Czw 10 Paź, 2013 19:59

:buziak: :buziak: :buziak: Klara z tą pracą kiedyś mi też tak pisała i miała 100% racji ;) :buzki:
margo - Czw 10 Paź, 2013 20:02

JaKaJA napisał/a:
Klara z tą pracą kiedyś mi też tak pisała i miała 100% racji


Też tak czuję, że mądrze pisze :lol2:

pannamigotka - Pią 11 Paź, 2013 13:39

margo napisał/a:
a poza tym nie dostałam pracy,

Twoje Siła Wyższa dobrze wie, jaka praca jest dla Ciebie i tak jak pisze Klara, gdzieś czeka na Ciebie lepsza praca.

margo - Pią 11 Paź, 2013 13:47

No ba! :lol2: tylko ja żem niecierpliwa :(
margo - Pią 11 Paź, 2013 19:57

Ale tu to się na cały dom roznosi kurz przy kuciu posadzki... :( a i okno będą wymieniać, więc znowu kucie i kurz... Niby sprzątają z grubsza po sobie, ale i tak trzeba po nich jeszcze 3 razy :bezradny:
margo - Pią 11 Paź, 2013 22:52

O, następną ładną i przydatną rzecz znalazłam :)

margo - Śro 16 Paź, 2013 21:41

Jakieś dziwne myśli mi się znów włączyły... Niby nie jestem już z moim byłym, ale przeraża mnie myśl, że mógłby znaleźć sobie kogoś innego. Wierci mi to dziurę w brzuchu... tym bardziej, ze kotłuje się we mnie jakaś zazdrość - ta sama, która pojawiała się w momencie odkrywania, że spotykał się on z innymi dziewczynami z portali randkowych. Teraz jestem tak samo pewna, że on nadal z nich korzysta, a skoro ja go zostawiłam, to może sobie bezkarnie szukać dalej. No tak, pewnie, że MOŻE, przecież go ZOSTAWIŁAM. A jednak cała gotuję się w środku na samą myśl, że on może już spotyka się z kimś innym. Tym bardziej, że po naszym rozstaniu jakoś nie zauważyłam, że bardzo tęsknił albo chociaż próbował zrobić coś, abym wróciła. Po prostu przyjął to do wiadomości i żyje dalej jakby nigdy nic, co mnie jeszcze bardziej denerwuje... Głupia jestem :[
Estera - Śro 16 Paź, 2013 21:49

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
.. Głupia jestem

Jesteś.........


:nono: oj nieładnie Pterusie, nieładnie....

pietruszka - Śro 16 Paź, 2013 21:52

Estera napisał/a:
:nono: oj nieładnie Pterusie, nieładnie....

A Ty to byłeś mega mądry, jak piłeś? :p
Zapomniał wół, jak cielęciem był :uoee:

Estera - Śro 16 Paź, 2013 21:53

margo napisał/a:
Po prostu przyjął to do wiadomości i żyje dalej jakby nigdy nic


i chwała sile wyższej!!!!! gdyby u mnie tak było, to miałabym rok więcej spokoju 8| wierz mi, margo, tak jest lepiej, możesz iść do przodu. jeszcze mu za to kiedyś w duchu podziękujesz. nie myśl czego nie masz - skup się na tym co masz i co przed Tobą :)

margo - Śro 16 Paź, 2013 21:55

Tylko, że to ciągle wraca w mojej głowie... :(
Estera - Śro 16 Paź, 2013 21:58

ile czasu "pracowałaś" na to, żeby siedziało w głowie? to teraz cierpliwie czekaj i pracuj. zobaczysz efekty. jak sprzątasz mieszkanie i jak umyjesz wannę, to pokój nadal jest nieodkurzony, prawda? bądź dla siebie wyrozumiała i cierpliwa. idziesz w dobrym kierunku :buziak:
margo - Śro 16 Paź, 2013 22:03

mam nadzieję... jak na razie mam w głowie strasznie nakurzone ;)
pannamigotka - Czw 17 Paź, 2013 09:47

Nie wolno Ci myśleć, że jesteś głupia. jesteś inteligentna, piękna, dobra i to powtarzaj sobie CODZIENNIE!
Masz po prostu prawo do takich odczuć, byłaś z nim bardzo silnie związana, teraz masz prawo czuć lęk, niepewność, zazdrość itp. Te uczucia kiedyś miną, a pracujesz na terapii, masz wsparcie w al-anon, więc jestem przekonana, że uporasz się z tymi emocjami. Nie karz się za to, że czujesz to, co czujesz. To naturalny proces, nie jesteś robotem.

margo - Czw 17 Paź, 2013 19:10

pannamigotka napisał/a:
Te uczucia kiedyś miną


czasami chciałabym, żeby to się stało nagle jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki...

rufio - Czw 17 Paź, 2013 20:18

HI hihi Margo Twa miłość własna została zdruzgotana jego obojętnością lub po prostu stwierdzeniem faktu -nie ma to nie ma .Nie zostałaś połechtana, nie zostałaś. Pogódź się z myślą , że jednak nie byłaś środkiem świata dla niego . Będzie lżej .

prsk. 8|

margo - Czw 17 Paź, 2013 20:38

rufio napisał/a:
Pogódź się z myślą , że jednak nie byłaś środkiem świata dla niego


Trafiłeś w dziesiątkę. To mnie chyba najbardziej boli. Teraz będę nad tym pracować... no i czas. Im więcej go upłynie, tym będzie lepiej - mam nadzieję.

rufio - Czw 17 Paź, 2013 20:43

Potrzeba kamień dziurawi a czas pomaga . :(
pietruszka - Czw 17 Paź, 2013 21:08

margo napisał/a:
Teraz będę nad tym pracować...

małe pocieszenie - może to oznaczać, że nie tracisz na niego czasu, a mogłabyś przegapić kogoś, dla kogo będziesz (no może nie całym, ale jego znaczną częścią) ważnym kawałkiem świata :tak:

margo - Czw 17 Paź, 2013 21:12

pietruszka napisał/a:
a mogłabyś przegapić kogoś, dla kogo będziesz (no może nie całym, ale jego znaczną częścią) ważnym kawałkiem świata


:buziak:

Po prostu na chwilę obecną nawet o tym nie myślę. A jeśli już, to mam myśli typu, że dla kogoś mogę być ważna, a ja jego nie pokocham i nie dam mu siebie tak bardzo, jak dałam mojemu byłemu... :(

staaw - Czw 17 Paź, 2013 21:15

margo napisał/a:
mam myśli typu, że dla kogoś mogę być ważna, a ja jego nie pokocham

Dla mnie jesteś ważna, mimo że cię tylko lubię...

Spójrzmy z drugiej strony:
Co załatwiał Ci, jakie potrzeby zaspokajał Twój były?...

margo - Czw 17 Paź, 2013 21:21

staaw napisał/a:
Co załatwiał Ci, jakie potrzeby zaspokajał Twój były?...


Dawał mi iluzję, że jestem komuś potrzebna i mogę tego kogoś kochać... a teraz boje się, że jak spotkam kogoś innego, to go nie pokocham. A miałam już taki przypadek - przed nim byłam 4 lata w związku, który zakończyłam, bo nagle sobie uświadomiłam, że nie kocham... boję się tego bardzo - że spotkam znów kogoś, kto tym razem pokocha mnie, a ja jego nie. Pytanie tylko na ile ta miłość to współuzależnienie, a na ile brak miłości to brak wrażeń i ciągłego podkręcania napięcia... bo nad tym też się zastanawiałam nieraz. Czy może jak przejdę terapię, to nie będę potrzebowała adrenaliny do tego, żeby z kimś być...

staaw napisał/a:
la mnie jesteś ważna, mimo że cię tylko lubię...


:oops: :buziak:

staaw - Czw 17 Paź, 2013 21:26

Słyszałem o jednej miłości.
Facet życzył dziewczynie szczęścia z innym.
Ja bym chyba tak nie umiał...

margo - Czw 17 Paź, 2013 21:29

staaw napisał/a:
Facet życzył dziewczynie szczęścia z innym.


Są i tacy...

staaw - Czw 17 Paź, 2013 21:30

Dla mnie teoria, ale może coś z tego weźmiesz:
Jeżeli coś kochasz, wypuść to, jeżeli nie wróci to znaczy że nigdy nie było Twoje...

margo - Czw 17 Paź, 2013 21:38

staaw napisał/a:
Jeżeli coś kochasz, wypuść to, jeżeli nie wróci to znaczy że nigdy nie było Twoje...


To taka ładna wizja, wszyscy to powtarzają, ale gdy znajdujesz się wewnątrz sytuacji to wcale nie jest takie proste. Ale powoli do mnie to dociera. Na pewno bardziej niż w momencie, kiedy "wojowałam" na własną rękę. Wtedy było "zła informacja - obiecywanie sobie, że już nigdy więcej - naiwność - powrót" i tak w kółko. Teraz mam wrażenie, że dociera do mnie więcej, ale chyba jeszcze nie aż tak dużo, jak bym chciała... :/

JaKaJA - Pią 18 Paź, 2013 21:12

:pocieszacz: :pocieszacz: jeśli wiesz,że tęsknisz za tamta iluzją to wbij sobie do głowy,że to była TYLKO ILUZJA ,że to Twoja głowa chciała wierzyc,że jest tak cudownie po to byś przez jeden mały moment poczuła się bezpieczna i kochana :bezradny: a tego nie da Ci NIKT I NIC jesli nie odnajdziesz tego w sobie, mówiąc :"jestem głupia" nie ułatwiasz sprawy -ba! nawet potwierdzasz te wszystkie błędne przekonania "jestem głupia!!!! no tak-co się dziwić,że umawiał się z innymi skoro jestem głupia" itd. jesteś wystarczająco mądra,piękna i kochana i zasługujesz w pełni na to by być szcześliwą -wystarczy zmienić myślenie :buziak: ale tylko TY możesz to zrobić,nikt inny ;) :buzki:
margo - Pią 18 Paź, 2013 21:23

JaKaJA napisał/a:
ale tylko TY możesz to zrobić,nikt inny


Wiem, wiem. To trudne, ale jakoś powoli... powoli... do mnie dociera. Na pewno bardziej niż przedtem, kiedy nie miałam Was, terapii i Al-anon. Teraz jest dużo lepiej. Dzięki JaKaJA za miłe słowa :buziak:

margo - Sob 19 Paź, 2013 12:00

Wczoraj rozmawiałam w Piwnicy a propo's Ego. Znalazłam ładną ilustrację do tego... Więc wrzucam tu, żeby pamiętać...


Maciejka - Sob 19 Paź, 2013 12:06

Wiesz margo we mnie kiedyś też trwała walka i w końcu przestałam walczyć a zaczęłam przyglądać się tym niewygodnym uczuciom, problemom , zacząłam je rozwiązywac i efekt jest taki, że na dzis rzadko dochodzi we mnie do walki a jesli juz i nie wiem , ze walcze ze soba to zazwyczaj śni mi , ze gdzieś uciekam lub sni mi się wojna po zastanowieniu sie , pochodzeniu z tym dochodzę o co w tej walce chodzi i rozwiazuje swoje problemy i problemiki i w sercu i w umysle często gości i zostaje spokój.
margo - Sob 19 Paź, 2013 12:11

A ja czekam ciągle na ten spokój... dobrze, że w poniedziałek idę na Al-anon, bo ostatnio coś za bardzo szaleję i znów głupie myśli w głowie... A spotkania z terapeutką mam w terminach co 2 miesiące... to strasznie długo...
Maciejka - Sob 19 Paź, 2013 12:13

Walka to konflikt, rozwiazesz konflikt, zrozumiesz na czym polega nie będzie walki , bedzie spokój. :pocieszacz: :buziak:
Mysza - Sob 19 Paź, 2013 12:26

margo napisał/a:
wrzucam tu, żeby pamiętać...

dorzucę jeszcze do posłuchania :)


margo napisał/a:
A ja czekam ciągle na ten spokój.

niepotrzebnie czekasz, on w Tobie jest, poszukaj go sobie, skup się na TU, na TERAZ, na tej chwili, która trwa i ... poczuj jaki w niej spokój, jaki w Tobie jest spokój
kiedy wyciszysz krzyczący umysł, usłyszysz, poczujesz prawdziwą siebie :)

*poszukaj go w sobie - miało być

margo - Sob 19 Paź, 2013 12:32

Mysza napisał/a:
kiedy wyciszysz krzyczący umysł, usłyszysz, poczujesz prawdziwą siebie


Dzięki za piosenkę :) Macie rację, pewnie gdy zajrzę w głąb siebie, to poczuję. Na razie jeszcze chyba nie potrafię. Musiałabym zamknąć mój wewnętrzny głos krytyczno - usprawiedliwiający.

Maciejka - Sob 19 Paź, 2013 12:33

Margo jest taka książka'; Wewnętrzny krytyk może poczytaj albo Nie bój się bać tam też jest o tym.
margo - Sob 19 Paź, 2013 12:39

perełka napisał/a:
Margo jest taka książka


Pewnie jak wejdę do empiku to sama mi w ręce wpadnie :D Za każdym razem jak wchodzę do empiku, to pierwsza ksiązka, jaka mi wpadnie w ręce to jakaś na temat :) Poszukam tej książki i pewnie nabędę - wiele książek podawanych przez Was dużo mi uświadomiło, więc wierzę, że polecasz bardzo dobrą :) :)

Maciejka - Sob 19 Paź, 2013 12:42

Nie bój się bac można ściągnąć i tej drugiej poszukaj może jest bez wywalania kasy.
https://www.google.pl/sea..._sm=93&ie=UTF-8

margo - Sob 19 Paź, 2013 12:51

Perełko, mam całe mnóstwo książek w pdfach, których nie czytam... bo nie lubię. Wolę mieć książkę pod ręką, wtedy zawsze mogę ją czytać, nawet jak jadę na uczelnie pociągiem czy autobusem. Także pdf mnie nie ratuje...
endriu - Sob 19 Paź, 2013 16:13

:brawo: margo,
perełka, nie pirać :nono:

margo - Pią 01 Lis, 2013 11:04

Właściwie to przez dłuższy czas zbierałam się, żeby to napisać. Czekałam, aż opadną mi emocje. Kontakt z moim eks ostatnio mam bardzo dziwny. Jako, że nadal studiuję na tej samej uczelni, co on pracuje, to spotykamy się dość często. Są to jednak maksymalnie 5 minutowe spotkania, bo od razu oboje chwytamy za noże. Kłócimy się właściwie o wszystko, o byle głupotę. Albo on zaczyna, albo ja coś mruknę, że mi coś nie pasuje - i już konflikt. W ostatni poniedziałek dostałam z rana telefon od mojego byłego z informacją, że jest w szpitalu, bo przedawkował narkotyki. Leżał całą noc pod kroplówką, zabierała go z domu chyba karetka. Lekarz mu powiedział, że prawie zszedł z tego świata. Mi po tej informacji ugięły się aż nogi. W myślach cała wiązanka przekleństw. Dla uspokojenia emocji obeszłam Stary Rynek dookoła chyba 2 razy szybkim marszem. Tego samego dnia jeszcze się z nim spotkałam w szkole, ale z jego gadki wynikało, że on przestać nie zamierza. Po prostu jego dealer dał mu złe prochy. No tak, normalka. Człowiek prawie schodzi z tego świata, bo dostał nie te prochy... Bo on wolałby umierać przy prochach wywołujących bardziej euforię... I tu zrobiłam błąd. Zdenerwowałam się o to, ale wiedząc, że nie powinnam mu tego wypominać, bo to jego życie i jego sprawa zaczęłam mu wypominać jakieś swoje rzeczy. Takie bardzo współuzależnione, że ja tego dnia coś załatwiłam do tej pracowni ceramicznej, w której jestem (a on pracuje), a on mi nawet nie podziękował... a później to już polecała bajka :| Ukróciłam to jednak szybko, wyszłam, ochłonęłam z emocji i zadzwoniłam przepraszając za moje zachowanie - w końcu to ja mu po raz setny wypomniałam to samo - mi było z tym lepiej, że go przeprosiłam. On natomiast jak wróciłam sam rozpoczął kolejną kłótnię... Wykrzyczał mi w niej, że on sobie będzie wciągał co chce, bo to lubi i sprawia mu to przyjejmność. Mam wrażenie, że to tak w kółko macieju... kłótnia za kłótnią. Postanowiłam ograniczyć rozmowę do minimum. Do relacji student - asystent i nic więcej. Jakiekolwiek prywatne uwagi z jego strony są ignorowane przeze mnie. Mam nadzieję, że to trochę ułatwi nam życie.
Jacek - Pią 01 Lis, 2013 11:58

moja droga,,tak jak jemu tak Tobie ,macie takie w sobie coś gdzie lubicie przeżywać ciut silniejsze emocje
dlatego przy tym trwasz,,dlatego ten post

margo - Pią 01 Lis, 2013 12:20

Jacek napisał/a:
macie takie w sobie coś gdzie lubicie przeżywać ciut silniejsze emocje


Jacku, jak zwykle masz rację. Liczę na to jednak, że terapia mi pomoże i nie będę już uzależniona od "mocnych wrażeń" w związku...

Jacek - Pią 01 Lis, 2013 12:29

margo napisał/a:
Liczę na to jednak, że terapia mi pomoże i nie będę już uzależniona od "mocnych wrażeń" w związku...

no nie wiem ...
one nie są w związku,one są w Tobie

margo - Pią 01 Lis, 2013 12:31

Jacek napisał/a:
no nie wiem ...


To czas pokaże... a ja czekam i jak na razie staram się poddawać temu, co mówią ludzie mądrzejsi ode mnie :okok:

Jacek - Pią 01 Lis, 2013 12:41

margo napisał/a:
To czas pokaże... a ja czekam i jak na razie staram się poddawać temu, co mówią ludzie mądrzejsi ode mnie

ja akurat nie jestem mądry w tym temacie
rozmawialiśmy pamiętasz??? zawsze się wpakuję w coś emocjonalnie
zaś dostaje po czuprynie
i zamiast się odsunąć,zawsze czeka na mnie inna sprawa inne emocje w które ja znowuż się pakuje
niby to znam,niby się wystrzegam ,,, ale przyjdzie czas emocji,które ja uważam za bubt który mnie się nie podoba
i musze wtrącić moje trzy grosze ... i znowóż obuchem po łbie i znowóż zaprzeczenia,wystrzegania i i i

pannamigotka - Pią 01 Lis, 2013 12:49

Jacek napisał/a:
zamiast się odsunąć,zawsze czeka na mnie inna sprawa inne emocje w które ja znowuż się pakuje
niby to znam,niby się wystrzegam ,,, ale przyjdzie czas emocji,które ja uważam za bubt który mnie się nie podoba
i musze wtrącić moje trzy grosze ... i znowóż obuchem po łbie i znowóż zaprzeczenia,wystrzegania


:roza: za ten post

margo - Pią 01 Lis, 2013 12:55

Jacuniu, zgadza się, rozmawialiśmy na ten temat. Ja na razie jestem strasznie zagubiona. Faktycznie jest tak samo jak mówisz - z jednego w drugie. Nie rozumiem jeszcze tego wszystkiego, nie potrafię zatrzymać czasami...
szika - Pią 01 Lis, 2013 13:05

margo napisał/a:
nie potrafię zatrzymać czasami

Margo daj sobie prawo do potknięć, na Twoje współ trochę czynników przez trochę czasu pracowało, teraz na pełną świadomość tez trochę trzeba popracować i poczekać :)

margo - Pią 01 Lis, 2013 13:40

szika napisał/a:
Margo daj sobie prawo do potknięć


Tu chyba mam problem - za każdym razem, jak zrobię coś nie tak, jak powinnam - na przykład rozmawiam z moim byłym czy coś... mam wyrzuty sumienia, że nie powinnam, a później pewnie dlatego się denerwuję i wywołuję kłótnie 8|

szika - Pią 01 Lis, 2013 13:47

w rozmawianiu nie ma nic złego, przecież niejako musicie rozmawiać z racji potrzeb "służbowych", czy nie jest tak, że winisz się za "nieodpowiednie" tematy, na które te rozmowy schodzą?
Jacek - Pią 01 Lis, 2013 14:20

margo napisał/a:
Jacuniu, zgadza się, rozmawialiśmy na ten temat. Ja na razie jestem strasznie zagubiona. Faktycznie jest tak samo jak mówisz - z jednego w drugie. Nie rozumiem jeszcze tego wszystkiego, nie potrafię zatrzymać czasami...

a ja Tobie powiem jak to dokładnie działa
i nie jest to na pewno z jednego w drugie :nie:
to jest na pewno w nas - powiem tu o sobie,tak jak ja to czuję,jak przeżywam
to jest we mnie,jest cząstką mnie
trudno jest to przyuważyć,szczególnie gdy się temu nie przypatrzę
poznałem i nauczyłem się poznawać swoje emocje i odczucia,,jeszcze nabyte nauką z terapii
ale to nie wystarcza aby zauważyć je gdy napłyną
o tych odczuciach zazwyczaj się nie rozmyśla,a jak już to w momentach ,gdy już dawne się odbyły
trudno przyuważyć w momencie gdy akurat się one pojawiają,,gdyż to moment przeżywanych emocji
a w takim momencie skupiam się na wydarzeniu,a nie na odczuciu emocji jakie mną kieruje w tym momencie
nie zastanawiam się czy wogle idą w dobrym kierunku,czy przyniosą zysk,a może straty
raczej w głowie rodzi się obawa i czas na jej obronę
i tu przykład z książki "Emocjonalne wampiry" (mówiłaś że czytałaś)
autor opisuje jeden z rodzai wampirów ,które potrafią tak człeka sparaliżować
ze w danym momencie sparaliżowani odłączamy się od rozumu
i w panice z nim nie połączeni,,trudno zareagować swobodnie na jaką kol wiek dobrą myśl
(opisałem przykład z głowy,niektórych słów użyłem ciut inaczej celowo)
gdyż to są jeno porównania,ale dość podobna sytuacja
podobna bo tu w emocjach również szukam obrony zamiast zastanowić się czy w ogóle warto mnie się wciągać w konflikt
podobni już tu nieraz opisałem jak sam ze sobą,wdałem się w taki konflikt
(napływające myśli o napiciu,w zacisznym kącie przy śniadaniu)
zamiast przyuważyć te myśli,,odstawiłem je na później
gdy przyszły innym razem,,,zauważyłem je i wtenczas zdałem sobie sprawe ze ja ich nie chcę ze są mnie niepotrzebne
aby ich się pozbyć,zrozumiałem ze muszę całe te myśli odstawić tam gdzie ich miejsce
a jedyną skuteczną ich było przyznanie i zrozumienie swego pijackiego problemu
i se wtenczas powiedziałem - Jacek ty masz problem do końca swych dni
takie zrozumienie pozwoliło na ustępstwo napływu myśli o napiciu
zrozumiałem ze mam problem i nie mogę se tak po kryjomu dać zezwolenia na takie myśli
tak one są zazwyczaj ukryte ,nie dopatrzone,może i niewygodne,gdyż opisują mnie jakiego bym nie oczekiwał abym był
ale to co nas nie zabije to nas wzmocni
więc to co ze mnie robi w moich oczach kogoś słabego ,,nie mósi takim być w rzeczywistości
zamiast w tym szukać obrony i wyjaśniać się przed drugim i strzelać fochy
lepiej dać se spokój i poddać - jest lepszym wyjściem

margo - Pią 01 Lis, 2013 18:10

szika napisał/a:
winisz się za "nieodpowiednie" tematy


Raczej winie się za to, że sobie obiecałam, że nie będę z nim rozmawiać w ogóle, a mimo to robię to. Rozmawiamy tak, jakby nigdy nic. On to traktuje, jakby nic się nie stało, dzwoni sobie z pogaduszkami, a na końcu rozmowy on się rozłącza zadowolony, bo przerzucił na mnie swoje wszystkie problemy, a ja później chodzę wkurzona, bo on mi o jakichś dziwnych rzeczach opowiada...


Jacku, to nie tak łatwo się poddać, gdy tak długo się walczyło... a przynajmniej tak się wydawało, że się walczyło. Okazuje się, że... z wiatrakami.

Estera - Pią 01 Lis, 2013 18:27

margo napisał/a:
W ostatni poniedziałek dostałam z rana telefon od mojego byłego z informacją, że jest w szpitalu, bo przedawkował narkotyki. Leżał całą noc pod kroplówką, zabierała go z domu chyba karetka. Lekarz mu powiedział, że prawie zszedł z tego świata. Mi po tej informacji ugięły się aż nogi. W myślach cała wiązanka przekleństw. Dla uspokojenia emocji obeszłam Stary Rynek dookoła chyba 2 razy szybkim marszem. Tego samego dnia jeszcze się z nim spotkałam w szkole, ale z jego gadki wynikało, że on przestać nie zamierza.


margo, a nie wydaje Ci się, że to pachnie jakąś ściemą i manipulacją? ledwo uszedł z życiem i następnego dnia był w pracy? :shock: czy ja coś źle zrozumiałam? :mysli:

tak mi przyszło do głowy, bo jak ja zakończyłam związek z alko, to w niedługim czasie potem usłyszałam, że ma raka :evil: oczywiście g***o prawda.

margo - Pią 01 Lis, 2013 19:02

Estera napisał/a:
ledwo uszedł z życiem i następnego dnia był w pracy?


Nie nie, mam potwierdzenie od jego współlokatora niestety. O 2 w nocy dzwonili po karetkę, ale nie przyjechała, więc on go zawiózł do tego szpitala. Do 10 leżał pod kroplówką i go później wypuścili... Wiem, to wydaje się nieprawdopodobne. Nie wiem, czy on to koloryzuje, że ledwo uszedł z życiem, czy lekarz mu tak powiedział, żeby go nastraszyć. Znam jego tok myślenia i wiem, że to raczej z jego strony "przechwałki". On lubi i zawsze lubił się chwalić wszystkim dookoła, jak to był już "na krawędzi". Albo jakie to "cudowne" alkoprzygody go spotykały. Na przykład rozwalił sobie głowę na basenie skacząc na główkę, albo obudził się u kogoś na ogrodzie w Gdyni bez jednego buta i szedł przez pół Gdyni tak. On tym wszystkim uwielbia się chwalić - ja nie jestem wyjątkiem w tym przypadku. Jego to kręci, że ludzie o nim gadają - mimo tego, że zaprzecza. Więc raczej to nie jest to, że on chce przez ten sposób jakoś mnie "zmiękczyć". To chyba nie w jego stylu, tym bardziej, że jak się okazuje on na brak kobiecego towarzystwa nie narzeka - jak nie portale randkowe, to inne usługi... Ale tak na prawdę to cholera wie :bezradny:

szika - Pią 01 Lis, 2013 19:45

margo napisał/a:
Do 10 leżał pod kroplówką i go później wypuścili...

margo napisał/a:
Znam jego tok myślenia

margo napisał/a:
na brak kobiecego towarzystwa nie narzeka - jak nie portale randkowe, to inne usługi...

reszty nie wklejam...
Margo, bardzo duzo o nim wiesz... czy Wy się rozstaliście? czy tylko nie mieszkacie razem i nie sypiacie ze sobą? gdybym nie czytała wcześniej Twojego wątku to bym pomyślała, że nadal z nim jesteś :(

margo - Pią 01 Lis, 2013 19:52

szika napisał/a:
Margo, bardzo duzo o nim wiesz


Szika, o tym właśnie mówię. On traktuje sprawę jakby nigdy nic - dzwoni do mnie dzień w dzień, rozmawia jakby nigdy nic, opowiada mi o wszystkim. A ja mam wyrzuty sumienia, że odebrałam telefon. Stąd wiem co się w jego życiu dzieje - sam mi o tym opowiada. Tak jakby nic się nie stało. Oprócz tego, że się nie spotykamy, nie mieszkamy (nigdy nie mieszkaliśmy...) to tak jakby w rozmowach nic się nie zmieniło. Mam wrażenie, że jemu to na rękę. Ma osobę, do której może zawsze zadzwonić i sobie pogadać jak mu brak towarzystwa, a z drugiej strony ma tą swoją ukochaną wolność i może się spotykać z kim chce i robić co mu się żywnie podoba.... A z drugiej strony ja nie chcę, żeby tak było, bo to ciągle mnie podburza, nie pozwala zapomnieć, próbuję nie odbierać, nie kontaktować się... po czym to się kumuluje i z każdą rozmową wynika wielka kłótnia i konflikt 8|

szika - Pią 01 Lis, 2013 20:06

no to sama teraz napisałaś - stworzyłaś mu szalenie wygodne życie :( , jeszcze większy komfort picia/brania...
co stoi na przeszkodzie abyś nie odbierała od niego tych telefonów?

margo - Pią 01 Lis, 2013 20:10

szika napisał/a:
co stoi na przeszkodzie abyś nie odbierała od niego tych telefonów?


ja 8|

...

To znaczy ja bardzo często tego nie robię. Jak się rozeszliśmy w ogóle nie mieliśmy ze sobą kontaktu, ostatnio znów przez parę dni nic. Zazwyczaj bardzo szybko urywam tą rozmowę - pytam się, czy chciał coś ważnego ode mnie, bo jeśli nie, to do widzenia i się rozłączam. Natomiast bywa tak, że... nie wiem. Może sama też mam ochotę z nim pogadać? Nie wiem sama. W sumie, to przez ten czas od kiedy nie jesteśmy razem tak normalnie rozmawialiśmy może 3 razy, tak bez kłótni. Ale te 3 razy wystarczyło, żeby on mi zdał relację z całości swojego życia :evil:

szika - Pią 01 Lis, 2013 20:15

A co by się stało gdybyś poprostu w ogóle nie odebrała? Byłabyś w stanie podjąć taką decyzję? nie odbieram w ogóle od niego telefonów... dałabyś radę? co ryzykujesz podejmując taka decyzję?
margo - Pią 01 Lis, 2013 20:22

szika napisał/a:
nie odbieram w ogóle od niego telefonów


Niczego nie ryzykuje. Ba! Już nieraz tak było, że nie odbierałam w ogóle przez długi czas. Raz nawet żeby się natręta pozbyć zmieniłam numer telefonu. Mam wrażenie, że u mnie tak radykalne środki na dłuższą metę się nie sprawdzają. Cieszę się jednak, że podjęłam decyzję o zakończeniu współpracy z nim. Bywało tak, że nie byliśmy razem, a współpracowaliśmy. To był koszmar. Teraz jestem niestety bez pracy :( ale nie muszę się z nim widywać. I tak jestem zadowolona, bo bardzo mocno ograniczyłam już ten kontakt. Z widywania się ze sobą przez niemal 24h na dobę to 2-3 telefonów w ciągu tygodnia. Które z resztą są coraz rzadsze... Więc i tak jestem zadowolona. Od kiedy się rozstaliśmy nie kontroluję go - jak mam jakieś myśli tego typu tu od razu piszę na forum w Piwnicy żeby się czymś zająć. Jest na prawdę coraz lepiej. Myślę, że do całkowitego zerwania kontaktu już niedługo. Ale być może jeszcze nie w tej chwili...

szika - Pią 01 Lis, 2013 20:36

jako alkoholiczka teraz Ci powiem, że nie da się odstawiać alkoholu pijąc codziennie o pół szklanki mniej, ze zgrzewki piwa dziennie przejść do dwóch trzech tygodniowo... wyleciałabym z grupy, odesłali by mnie do zamkniętego ośrodka, że tak to oni mi nie pomogą, byłaby diagnoza "nie rokuje na abstynencję w trybie stacjonarnym" czy coś takiego...
trochę przypominasz mi mnie, gdy próbowałam kontrolować picie "nie piłam dwa dni więc jest poprawa"
zawsze uważałam, że alkoholikowi w tej całej zawierusze choroby jest najłatwiej, osoby wokół mają znacznie trudniej, często już do końca życia są współ, nawet gdy alkoholika już nie ma bo przykładowo umarł...

margo - Pią 01 Lis, 2013 20:42

Wiedziałam, że to napiszesz :) Mimo wszystko staram się teraz działać w myśl zasady Powoli lecz pewnie. Poprzednio "wojowałam" po swojemu, urywałam kontakt i znów wracałam. To było chaotyczne, niepewne działanie w emocjach. Teraz zanim podejmę decyzję uspokajam emocje. Myślę, że jeśli nie jestem jeszcze gotowa na ten krok, to nie ma sensu, żebym go robiła, bo za chwilę się cofnę o kilka z powrotem... Ale faktycznie masz rację - rzucanie nałogu wiąże się z tym, że albo rzuca się raz a dobrze, albo się za to nie zabiera. Współ to też taki jakby nałóg. Mimo wszystko cieszę się, że z dużą pewnością poczyniłam takie kroki jak odejście, zrezygnowanie z pracy z nim oraz to, że go już nie kontroluję. Staram się bardzo :)
Jacek - Pią 01 Lis, 2013 20:44

margo napisał/a:
Jacku, to nie tak łatwo się poddać, gdy tak długo się walczyło... a przynajmniej tak się wydawało, że się walczyło. Okazuje się, że... z wiatrakami.

a w czym problem ???
ja też tak miałem ... aż stanąłem przed wyborem - zostawiłem ukochaną flaszkę
zostawiłem dla lepszego życia ,,, potem te potajemne myśli o napiciu ,, nie było to nic innego jak żal po stracie
ale i tu musiałem wybrać ,, wtęczas ten wybór wydawał mnie się bardzo trudny
bo gdzieś tam podświadomość jeno podpowiadała (fałszem) że zostawiam coś z wspaniałych wspomnień (przeżyć)
dziś bym już nie miał problemu z wyborem
nie zastanawiał bym się nad czymś co złudnie prowadziło w duł a nie na wierchy

margo - Pią 01 Lis, 2013 20:47

Jacuniu, mogłabym Ci teraz odpowiedzieć tym samym, co przed chwilą Szice, post wyżej. To nie jest tak, że ja nie chcę. Ale staram się teraz wyciągać wnioski z wcześniejszych doświadczeń i postępować bardziej rozważnie i mniej emocjonalnie. Daję czas czasowi... Mam nadzieję, że nie okłamuję przy tym samej siebie. Bo wracać do tego co było nie chcę i nie zamierzam. Powoli jednak brnę do przodu. Lecz pewnie.
Jacek - Pią 01 Lis, 2013 20:49

szika napisał/a:
jako alkoholiczka teraz Ci powiem, że nie da się odstawiać alkoholu pijąc codziennie o pół szklanki mniej, ze zgrzewki piwa dziennie przejść do dwóch trzech tygodniowo...

Ciebie to w lipcu widze na zlocie wew Licheniu
i nie abyś mnie to łobiaśniała :nie:
ale i jako jo alkoholik to bedziemy mieli wiele wspólnych tematów :skromny:

szika - Pią 01 Lis, 2013 20:52

margo napisał/a:
Wiedziałam, że to napiszesz

bo Ty Mądra Dziewczynka jesteś :) :buziak:
ja doskonale rozumiem, że to co na rozum to to jeszcze mogą być lata świetlne od tego co tak w środku, w środeczku, w samej głębi nas... chcielibyśmy inaczej a robimy co innego... spraktykowałam na własnej skórze :)
moralnie to ja nie powinnam Cię tu prostować, bo sama mam z tym jeszcze bałagan... pisze o swoich odczuciach, o tym co mi się pojawia gdy Cię czytam, ja patrze z boku... ale wiem jak to trudno tkwić w tym...

Jacek - Pią 01 Lis, 2013 20:53

margo napisał/a:
Jacuniu, mogłabym Ci teraz odpowiedzieć tym samym, co przed chwilą Szice, post wyżej. To nie jest tak, że ja nie chcę.

Ewuniu,ja nie czytałem więc nie wiem co tam odpisałaś
za to wybacz za me odważne stwierdzenie
nie chce się Tobie - krąży takie powiedzenie chcę chcieć i jesteś moja droga na tym etapie

szika - Pią 01 Lis, 2013 20:55

Jacek napisał/a:
Ciebie to w lipcu widze na zlocie wew Licheniu
i nie abyś mnie to łobiaśniała
ale i jako jo alkoholik to bedziemy mieli wiele wspólnych tematów


Jacku czuję się zaproszona :) Nawet nie wiesz jak mi się miło zrobiło :) Dziękuję :)

margo - Pią 01 Lis, 2013 20:57

szika napisał/a:
moralnie to ja nie powinnam Cię tu prostować


nie przesadzaj :roll: po to tu jestem żeby słuchać innych :)

Jacek napisał/a:
chcę chcieć


Nie wiem, trudno mi to ocenić. Ja już podjęłam duże kroki - terapia, al-anon, forum, rozstanie, odejście z pracy... to dopiero początek, ale dla mnie to wkroczenie jedną już stopą na właściwą ścieżkę. Czuję teraz, jakby podcinano mi skrzydła... :?

szika napisał/a:
Jacku czuję się zaproszona


Też będę :lol2: (jak Bóg da)

Jacek - Pią 01 Lis, 2013 20:59

szika napisał/a:
Jacku czuję się zaproszona :) Nawet nie wiesz jak mi się miło zrobiło :) Dziękuję :)

a cha i obyś się mnie nie obstrachała bo ja mam taką wade
a to już ci Jurek (Yuraa) wyjaśni
albo co tam bedziem na niego czekać ,,no bo jo lubie koty i placki :skromny:

Jacek - Pią 01 Lis, 2013 21:01

margo napisał/a:
Też będę

no to spróbuję tych słynnych łowiecek :cwaniak:

Klara - Pią 01 Lis, 2013 21:03

margo napisał/a:
Czuję teraz, jakby podcinano mi skrzydła... :?

To mi tak zabrzmiało, jakby ten naćpany gość, ten narcyz gadający wyłącznie o sobie był dla Ciebie jako te anioły unoszące Cię ponad poziomy?
Nie żebym tu weszła, żeby Cię dołować Margo, ale spójrz na to z tej strony :pocieszacz:

margo - Pią 01 Lis, 2013 21:04

Jacek napisał/a:
łowiecek


Tylko czy ja mam targać te łowiecki do Lichenia...? :mysli:

ej! bo offtop się w moim temacie robi! bez plotek mi tu :D

szika - Pią 01 Lis, 2013 21:07

margo napisał/a:
Czuję teraz, jakby podcinano mi skrzydła..

Margo, powiem uczciwie - nie znam sie na terapii współuzaleznienia, nie wiem jak się odbywa "odwyk", ja mówię z pozycji osoby uzaleznionej i podkreslam - mi było łatwiej z alkoholem, musiało byc ciach i koniec, ani kropli, bolało, płakałam, zwijałam się na podłodze, trzęsłam, wrzeszczałam, ale potem już było coraz lepiej...
to tylko dowód na to jak bardzo alkoholizm sieje spustoszenie :( bardzo smutna refleksja :(

margo - Pią 01 Lis, 2013 21:07

Klara napisał/a:
jakby ten naćpany gość, ten narcyz gadający wyłącznie o sobie był dla Ciebie jako te anioły unoszące Cię ponad poziomy


Nie o to mi chodzi. Po prostu czuję, że w końcu zaczynam coś robić. Działać tak, żeby to miało sens i jakiś skutek. Nie chodzi mi tutaj o to, żeby ktoś mnie pogłaskał po głowie i powiedział: jest super. No bo nie jest. Ale czuję, że już weszłam na tą właściwą drogę, po czym dostaje sygnał, że to nie tak. A zatem jak? Bo już w ogóle nie rozumiem cf2423f

Jacek - Pią 01 Lis, 2013 21:09

margo napisał/a:
bo offtop się w moim temacie robi!

jeżeli się robi ,to los tak chciał - pamiętasz :skromny:

Klara - Pią 01 Lis, 2013 21:11

margo napisał/a:
A zatem jak?

To może się wydawać nieludzkie, ale Szika ma rację. Tak:
szika napisał/a:
musiało byc ciach i koniec

szika - Pią 01 Lis, 2013 21:15

margo napisał/a:
dostaje sygnał, że to nie tak

przeze mnie akurat przemawia troska i współczucie, odbierając te telefony tak naprawdę nie masz z tego przecież nic dobrego, bo jakie masz korzyści? sama piszesz, że same straty, bo pojawia się złość i poczucie bycia wykorzystywaną... ja tylko parafrazuję to co sama napisałaś...

tak serio, spróbuj teraz sobie sama odpowiedziec jakie masz korzyści rozmawiając z nim? co Ci to daje?

ja rozmawiając z ludźmi przez telefon mam takie korzyści, że mogę sobie poplotkować, pośmiac się, czasem popłakać, podyskutowac, opowiedziec co u mnie, dowiedziec się co u kogoś się dzieje, umówić sie na spotkanie, załatwić sprawę i.... odkładam słuchawkę i nie czuję w związku z tym przykrych emocji, że rozmawiałam...

margo - Pią 01 Lis, 2013 21:20

Klara napisał/a:
musiało byc ciach i koniec


To trudne... cf2423f

szika napisał/a:
jakie masz korzyści rozmawiając z nim?


Moje korzyści są chyba typowe dla współ: wiem, co się dzieje u niego. Koniec. Trudno mi nawet powiedzieć mu coś o mnie, bo on nie chce tego słuchać. Za bardzo skupiony jest na sobie... Przyzwyczaiłam się przez ten cały czas będąc z nim, że rozmawiamy tylko o nim, skupiamy się tylko na nim... Rozwiązujemy tylko jego problemy... Ja ze swoimi problemami musiałam sobie radzić sama. Sama ze swoimi i jego. :|

Jacek - Pią 01 Lis, 2013 21:20

margo napisał/a:
Ale czuję, że już weszłam na tą właściwą drogę, po czym dostaje sygnał, że to nie tak. A zatem jak? Bo już w ogóle nie rozumiem cf2423f

bo to jest tak
- jeśli czegoś nie chcę,,to to odtrącam wyrzucam,pozbywam się
- a jeśli się waham,z odtrąceniem, to oznacza ze mnie żal to stracić
i tu wahanie można tłumaczyć na różne czynniki
- a może coś by z tego było
- a może lepiej zostawić bo to jednak złe
- a może,może morze
- a po co ja o tym jeszcze gadam
- no bo jeszcze mnie ten żal po stracie
bo gdy by go nie było (tego żalu) to już by nie było tematu
a jeśli jeszcze mam z tym trudności - to nie oznacza ze moja terapeutka jest zła
jeno ze mnie kiepski słuchacz

szika - Pią 01 Lis, 2013 21:23

Cytat:
wiem, co się dzieje u niego. Koniec. Trudno mi nawet powiedzieć mu coś o mnie, bo on nie chce tego słuchać. Za bardzo skupiony jest na sobie... Przyzwyczaiłam się przez ten cały czas będąc z nim, że rozmawiamy tylko o nim, skupiamy się tylko na nim... Rozwiązujemy tylko jego problemy... Ja ze swoimi problemami musiałam sobie radzić sama. Sama ze swoimi i jego.


a teraz Margo spróbuj pofantazjować, wyobraź sobie, że Twoja koleżanka chce się Ciebie poradzić, zwierza Ci się i pisze to co powyżej ... po prostu posłuchaj tego z boku...

margo - Pią 01 Lis, 2013 21:24

Jacek napisał/a:
to nie oznacza ze moja terapeutka jest zła


Ja jeszcze nie rozpoczęłam terapii - na razie chodzę na cykl 13 wykładów psychoedukacyjnych, dopiero po tym zacznie się właściwa terapia... Jacku, wiem. Rozmawialiśmy już o tym. Nie będę całkowicie wolna, dopóki mam w sobie żal po stracie. Żal po stracie powoduje wątpliwości, lub jest spowodowany wątpliwościami. Ten żal ciągle we mnie jest i dopóki sobie nie uświadomię, że to wszystko prowadziło do autodestrukcji, on nadal będzie. :?

margo - Pią 01 Lis, 2013 21:25

szika napisał/a:
po prostu posłuchaj tego z boku


Rozum z jednej emocje z drugiej. Ja to wszystko widzę, rozumiem. Ale nie dociera głębiej. Ja to odbieram za płytko. Ja wiem, ze coś trzeba z tym zrobić, rozumiem te słowa i ich sens. Widzę to w sobie. A jednak... :[

szika - Pią 01 Lis, 2013 21:29

margo napisał/a:
Ja jeszcze nie rozpoczęłam terapii

rozumiem... :(

nie martw się :) forum poczeka na Ciebie :) :pocieszacz:

Klara - Pią 01 Lis, 2013 21:34

margo napisał/a:
To trudne... cf2423f

Wiem 8| :pocieszacz:

margo - Pią 01 Lis, 2013 21:34

szika napisał/a:
rozumiem...


Ostatnią rozmowę z terapeutką miałam miesiąc temu... następną mam 29 listopada chyba. Nie pamiętam dokładnie, gdzieś mam zapisane. 2 miesiące między jedną a drugą rozmową. Czyli jak na razie kiepsko. Czekam z niecierpliwością, aż te wykłady (1 raz w tygodniu) się skończą i zacznę właściwą terapię.

margo - Pią 01 Lis, 2013 21:36

Dziękuję Wam za rozmowę, potrzebowałam jej... :buziak:
Jacek - Pią 01 Lis, 2013 21:38

margo napisał/a:
Ja jeszcze nie rozpoczęłam terapii

moja droga,ja sobie zupełnie zdaję sprawę ze jestem trudny w rozmowie
przez co trudno mnie zrozumieć co ja przekazuję
a nie koniecznie przekazuję ze masz być na terapii aby być dobrą słuchaczką
masz sumienie,masz swoje życie,niech ono będzie dla ciebie terapią
a ty się temu wsłuchuj ,,i nie wieżę abyś nie znała dobrych wyborów
czasem jeno uczepi się ten żal po stracie
i teraz tylko on jest twoją kulą u nogi

szika - Pią 01 Lis, 2013 21:43

Bedzie dobrze :) najważniejsze, że JESTEŚ na dobrej drodze, a że ona długa i kręta ...
Mówią, że w zdobywaniu celu fascynujące jest - zdobywanie celu :)

margo - Pią 01 Lis, 2013 21:45

szika napisał/a:
zdobywaniu celu fascynujące jest - zdobywanie celu


TAAAK! :mgreen:

Maciejka - Sob 02 Lis, 2013 07:01

Kiedyś ja jeździąłm do rodziców to potem przez 2 tygodnie chorowałam, dosśłownie, byłam wyczerpana, wyssana z energii. Powiedziałąm w domu , ze tam jest taka atmosfera , ze mozna siekiere powiesic , nie ma czym oddychac a matka na to; to wyjdx na pdwórko tam jest dużo powietrza. Posłuchałam przestałam tam jeździć i powiedziałąm ojcu , że nie chcę wysłuchiwać jego zalów i nie jestem koszem na jego śmieci. Po kilku latach po terapii jego telefony nie robiły na mnie wrażenia , szybko kończyłam rozmowe albo mówiłam , że teraz nie moge rozmawiać , zadzwonię później i doszłam do takiego etapu gdzie to co mówił jednym uchem wpadało innym wypadało. Daj czas czasowi i jak ci nie pasują takie rozmowy albo je ucinaj albo zmieniaj temat albo zwyczajnie powiedz nie teraz , póxniej.
olga - Sob 02 Lis, 2013 07:13

A po co te manipulacje? Po prostu nie odbierac i juz. Pewnie, ze moze bolec na poczatku ale poboli i przestanie.
Maciejka - Sob 02 Lis, 2013 07:23

łatwo powiedzieć trudniej wykonac. Na początek można odebrać i teks rzucic; teraz nie moge później zadzwonię i nie dzwonić. Zobaczyć jak się poczuję , nastepnym razem będzie łatwiej , potem dzwoni telefon , a to znowu on i odrzucę połaczenie , małymi kroczkami ale do przodu.
olga - Sob 02 Lis, 2013 07:36

Perelko w takiej samej sytuacji bylam i wiem jak to sie odbywalo....na kazdy odebrany esemes musialam odpisac - przestalam czytac esemesy (wiadomo, ze to byl proces, troche to trwalo), przestalam odbierac telefony. Po pewnym czasie przestal dzwonic.
reni - Sob 02 Lis, 2013 07:37

Perełko, jak czytałam tutaj Twojego ostatniego posta, to jakbym słyszała siebie. Ja też widzę, że regularne wizyty w domu rodzinnym powodowały totalne wyssanie z energii. Na początku, jak widziałam co się dzieje ( a trwa to od kilkunastu lat), nie potrafiłam tego nazwać. Ładowałam w siebie tabletki przeciwbólowe, bo każda, dosłownie każda wizyta tam kończyła się potwornym bólem głowy i wymiotami. Od pół roku nie byłam u rodziców. To jest sprawa bardziej złożona, ale efekt jest taki, że ucięłam to. Czuję się dużo lepiej...Wcześniej byłam zlewem i koszem na śmieci, pozwalałam na przysrywanie, na komentarze, na negowanie dosłownie wszystkiego. Czułam się jak śmieć, ale coś mnie do tego stopnia blokowało, że słuchałam tego a w środku albo wyłam, albo się gotowałam.

Teraz powolutku, powolutku jest inaczej. Są pierwsze malusieńkie skutki terapii. Wczoraj napisała do mnie esemesa siostra, która wyraźnie szukała zaczepki i próbowała uskutecznić swoją taktykę. Nie dałam się ani rozwścieczyć, ani wyprowadzić w równowagi. Ze spokojem odpisałąm, że nie życzę sobie, aby mówiła do mnie w taki sposób, że od jakiegoś czasu staram się wyznaczać granice i proszę o ich respektowanie, że okres bycia workiem treningowym skończył się i że czuję manipulację z jej strony, więc ucinam wymianę esemesów.
Nie zrozumiała kompletnie o co chodzi...jechała dalej swoim tonem, ale ja zachowałam spokój, godność i po raz pierwszy w życiu chyba zachowałam się asertywnie. Jestem z siebie dumna. Pewnie to śmiesznie brzmi, że baba prawie 40 letnia cieszy się, że nie dała sobie wejść na głowę przez młodszą siostrę...Ale cieszę się!!!!

Maciejka - Sob 02 Lis, 2013 08:10

Ola tak masz rację najlepiej uciąć kontakt ale kazdy z ans ma inną wrażliwowść i czasem powolutku lepiej ucinac ten kontakt chodzi mi o to ze każdy może znieśc naraz iles tam bólu , sama potwornie bałąm się bólu i go unikałąm a potem zaczęąłm go do siebie dopuszczac powoli i zobaczyłam , ze mnie nie zabija, że po kontakcie z nim czuje się obolała ale psychicznie lżejsza no i wiadomo inni tak nas traktują jak na to pozwalamy. Pytanie jak chcemy żeby nas traktowali inni , jak traktujemy samych siebie.


Reni to twój sukces i masz z czego się cieszyc :brawo:
Wizyty i kontakty z moimi rodzicami kosztowały mnie nie tylko wyssaniem energii ale i przytłoczeniem i to chyba jest właściwe okreslenie mojego ówczesnego stanu nie tyle czułam się wyssana co przytłoczona uczuciami głównie ojca pewnie dlatego balam się bliskości z druga osobą bo to oznaczało przytłoczenie , wbicie mnie w ziemię. Nie miaąłm granic, Asertywność pozwala tworzyc granice to jest moje ale tamto jest twoje ty nie możesz przekraczać moich granic a ja twoich jak wleżiesz na mój teren to poniesiesz tego konsekwencje np; odczujesz dyskomfort, mój sprzeciw itp.

szika - Sob 02 Lis, 2013 08:16

Witam :buzki:
wydaje mi się, że Margo jest w troche innej sytuacji, z rodzicami nie rozstaniemy sie na zawsze, zawsze naszymi rodzicami pozostaną....
Margo boryka się z kontaktami z uzależnionym, u którego nałóg hula jak halny, nawet nie ma bladej nadziei, że to się zmieni... Margo walczy z wiatrakami...

reni - Sob 02 Lis, 2013 08:21

Tak, Szika, z rodzicami nie rozstaniemy się na zawsze. Ale zdałam sobie sprawę, że jeśli jestem już "dużą dziewczynką" i przez całe moje dorosłe życie kierowałam się głównie tym, co oni na to powiedzą i jaka będzie ich opinia, nie zdając sobie zupełnie z tego sprawy i w ogóle nie wiedząc, że można postępować inaczej, to jedynym wyjściem było uciąć to. Boli...tęsknię za domem rodzinnym. Ale jednocześnie wiem, że wracając, spotykając się, dalej stałabym w miejscu, czuła pogardę dla samej siebie, niechęć do nich, wściekłość, żal, gniew, bezsilność...
szika - Sob 02 Lis, 2013 08:23

sorki, nie nazwałam dość precyzyjnie - walczy z kontaktami z BYŁYM chłopakiem uzaleznionym...
olga - Sob 02 Lis, 2013 08:32

perełka napisał/a:
Ola tak masz rację najlepiej uciąć kontakt

Jakikolwiek kontakt z nim wprowadzal mnie w niepokoj, burzyl moj wewnetrzny, z trudem osiagany spokoj wewnetrzny. Odebranie telefonu czy esemesa odbywalo sie pod wplywem impulsu nad ktorym nalezalo zapanowac. Oczywiscie to nie bylo latwe ale nalezalo sie tego nauczyc. Po ktoryms tam odebranym telefonie powiedzialam sobie, ze nie bede tego robic od razu, dam sobie czas na zastanowienie czy chce z nim rozmawiac i ewentualnie oddzwonie (lub nie). Tak samo z esemesami. Po kilku minutach jakos odchodzila mi chec na rozmowe......

Jacek - Sob 02 Lis, 2013 11:14

olga napisał/a:
A po co te manipulacje? Po prostu nie odbierac

perełka napisał/a:
Na początek można odebrać

hmm :mysli: to jak to jest z tą nowoczesnością
bo niby się rozwija i idziemy do przodu
za moich czasów to nie było tak nowocześnie ,musiałem z buta zapiepszać ,gdy coś chciałem przekazać
ech to były czasy ,i można było w oczy popatrzeć 23r

Maciejka - Sob 02 Lis, 2013 11:19

Jacuś ja tylko chciałąm powiedzieć, ze nie od razu Kraków zbudowano, ż epraktyka czyni mistrza. można nie odbierac telefonu a potem nagle wpada się w stary schemat i robi to samo ale spokojnie jak się am porównanie jak się czuje jak mam kontakt z ta osobą a jak nie mam tego kontaktu to staram się wybrac opcję dla ,mnie korzystn a a , ze czasem popełnie bład no cóz, jestem tylko człowiekiem .
Jacek - Sob 02 Lis, 2013 11:53

perełka napisał/a:
Jacuś ja tylko chciałąm powiedzieć,

ależ perełeczko,ja tam nie mam nic przeciwko co tam chciałaś powiedzieć :skromny:
se jeno wspominam czaszy w których to jeszcze owej techniki nie było
lub wchodziła,ale nie każdy był w jej posiadaniu
dziś nie wiele się odróżniam od innych ,bo mam w posiadaniu :]
ale niewiele z niej korzystam,a impulsy i tak znikają
no mam troszkę w domu takich co lubią z tej techniki korzystać i wiedzą jak mnie podejść
ze uśmiech wiele może zdziałać
a te esymesy co to do mnie przychodzą ,to wpadają po tygodniu czasem w moje oko
dryndałki tyż nie zawsze słysze,,no bo jak,skoro ta technika gdzieś nie przymnie akurat :skromny:

Jacek - Sob 02 Lis, 2013 11:54

zaraz przyjdzie Ewka i znowuż padnie na mnie że jej łoftopuje
:kwiatek: :buzki:

margo - Sob 02 Lis, 2013 12:46

Już jestem :) Perełko i Olgo - to dziwne, ale jesteście głosami w mojej głowie, które od jakiegoś czasu mi się kotłują. Próbować nagle, emocjonalnie bardzo, zerwać kontakt całkowicie, czy powoli kroczek po kroczu, lecz pewnie, stawiać dalej granice. Otóż zdecydowałam się mimo wszystko na tą drugą opcję, mimo tego, że każdy kolejny telefon i każdy kolejny kontakt wysysa ze mnie tą energię. Podjęłam tą decyzję, ponieważ już nie raz próbowałam ucinać to wszystko nagle. Nie dawało to rezultatów na zbyt długi okres. Teraz mam wrażenie, że pewniej stawiam te granice, ale już się nie cofam, tak jak było kiedyś. Kiedyś tak samo porywczo zrywałam kontakt jak i po chwili znów wracałam. Teraz działam dużo spokojniej. Ale macie racje - to trzeba uciąć albo wypracować taką metodę, żeby dana osoba nie wpływała na nasze samopoczucie. Szika masz rację, walczę na chwilę obecną z moim byłym wiatrakiem ;) ale jak już skończę to przyjdzie czas na mój dom i moich rodziców, z którymi niestety mieszkam. Jak na razie wypracowałam sobie taką taktykę, że do domu właściwie wracam tylko na noc... wychodzę rano, wracam późno wieczorem... Nie lubię przebywać w swoim domu. Mimo to każdy jeden telefon od mojej mamy powoduje, że mam rozwalony cały dzień... :? Jacuniu, jak nie było tej technologii to było jeszcze gorzej. Teraz teoretycznie można wyłączyć telefon, nie odebrać, odrzucić połączenie, zmienić numer. A kiedyś? Co zrobić z takim delikwentem co pod oknem stoi i czeka? :mgreen: Reni gratulacje, tak trzymaj :)
reni - Sob 02 Lis, 2013 13:36

Margo, jakbym siebie słyszała:" to trzeba uciąć albo wypracować taką metodę, żeby dana osoba nie wpływała na nasze samopoczucie". (nie wiem jak się pogrubia tekst a ostatnie wyrazy chciałam pogrubić).
Właśnie, chciałabym też taką metodę umieć w sobie wypracować. Baaaaardzo!

margo - Sob 02 Lis, 2013 13:41

Reni, musisz zaznaczyć tekst, który chcesz pogrubić i kliknąć przycisk B :mgreen:

No właśnie, bo to strasznie trudne jest. I o ile rzeczywiście tak jak tu dziewczyny pisały - od faceta można się odciąć na zawsze, o tyle rodzice zawsze pozostaną rodzicami. Można z nimi kontakt również urwać, pytanie, czy to będzie zgodne z moim sumieniem. Tylko jak wypracować taką metodę, żeby dana osoba nie wysysała z nas tej energii :bezradny: mam nadzieję, że terapia mi pomoże do tego dotrzeć... :)

olga - Sob 02 Lis, 2013 13:45

Kobitki!!! :p nie dzielcie wlosa na czworo. Tu nie ma nad czym dywagowac. Margo Ty nie musisz miec z nim kontaktu z racji posiadania wspolnego mieszkania, dzieci czy wspolnej pracy. Po prostu zamknij na klucz ten rozdzial swojego zycia a klucz wyrzuc przez okno.
margo - Sob 02 Lis, 2013 13:48

Olga o tym mówię :roll: o rodzinie właśnie przed chwilą pisałam. Że od faceta to łatwiej niż od rodziny... :P
pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 13:52

margo napisał/a:
Podjęłam tą decyzję, ponieważ już nie raz próbowałam ucinać to wszystko nagle. Nie dawało to rezultatów na zbyt długi okres. Teraz mam wrażenie, że pewniej stawiam te granice, ale już się nie cofam, tak jak było kiedyś. Kiedyś tak samo porywczo zrywałam kontakt jak i po chwili znów wracałam.

Brawo Margo o to własnie chodzi. Robisz tylko to na co jestes absolutnie gotowa, czego jesteś w 100% pewna, gdzie jest możliwa konsekwencja.
margo napisał/a:
to trzeba uciąć

Nie kochana- to Ty jesteś ekspertką od własnej sytuacji, od swojego życia,nic nie musisz, niczego nie powinnaś. żyj w zgodzie ze sobą, zaufaj sobie i swojej intuicji.

pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 13:56

szika napisał/a:
przeze mnie akurat przemawia troska i współczucie,

Spokojnie- ten żal jest jej po coś potrzebny. To minie o ile nie rzuci mu się w ramiona. Nie wszystko na raz.

margo - Sob 02 Lis, 2013 14:00

pannamigotka napisał/a:
Nie kochana- to Ty jesteś ekspertką


No właśnie! Bo ja zaczynam mieć powoli mętlik w głowie. Jedni mi mówią: utnij od razu, inni: daj sobie czas. A ja czuje, że robiąc to stopniowo zyskuje lepsze rezultaty. :)

olga - Sob 02 Lis, 2013 14:01

No to ja juz nie wiem czy Ty piszesz o swojej rodzinie czy o tym facecie.... :szok:
margo - Sob 02 Lis, 2013 14:03

olga napisał/a:
No to ja juz nie wiem czy Ty piszesz o swojej rodzinie czy o tym facecie...


Równocześnie :roll: Pisałam po prostu porównanie, że faceta łatwiej zostawić niż rodzinę w kontekście Waszych wywodów. To nie ja zaczęłam o rodzinie :roll: Wyraziłam nadzieję, że ze współ będzie mi łatwiej niż z ddd. O.

olga - Sob 02 Lis, 2013 14:09

margo napisał/a:
Równocześnie

aaaha no i pomieszalo mi sie wszystko :mgreen:
u mnie to bylo tak, ze moja mama zmarla uwalniajac mnie od siebie 15 lat temu, ojciec drugi raz sie ozenil z gorsza zolza (sorry zolza) niz moja mama i chcac niechcac zerwalam kontakt (utrzymywalismy tylko kontakt telefoniczny)

margo - Sob 02 Lis, 2013 14:12

Olga, :bezradny: nikt nie wie jaki ma scenariusz napisany na przyszłość... Ale chyba nie będę myśleć co będzie jutro. Zajmę się dniem dzisiejszym :)
pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 14:12

margo napisał/a:
Bo ja zaczynam mieć powoli mętlik w głowie.

Wyłacz forum, weź kąpiel, idź na masaż. Wsłuchaj się w siebie. Doradców będziesz miała wielu, jednych mądrych, drugich mniej. Najważniejsze jest to, co Ty czujesz, bo jesteś MĄDRA i tak naprawdę wiesz najlepiej, czego Ci trzeba. To, że ktoś wykopał alko za drzwi i jest szczęśliwy, a ktoś drugi żyje z czynnym alko pod jednym dachem i jest szczęśliwy- co Ci to właściwie da oprócz poznania doświadczeń innych?

Powiem Ci, że u mnie był to proces- od całkowitego przerażenia na samą myśl o ewentualnym rozstaniu (wtedy był czynnym alko!), STOPNIOWO, POWOLI, aż do zupełnego spokoju, gdy zniknął, do zupełnego spokoju, gdy jest i ma gorszy nastrój, do zupełnego zadowoloenia ze swojego życia, pomimo trudności. Każdy ma swoją drogę.

olga - Sob 02 Lis, 2013 14:14

margo napisał/a:
nikt nie wie jaki ma scenariusz napisany na przyszłość..

Margo taki ma scenariusz jaki sobie napisze......jasne, ze sa czynniki niezalezne od nas, ktore wplywaja na ten scenariusz ale my mozemy w pewnym zakresie wplywac na te czynniki.

margo - Sob 02 Lis, 2013 14:17

pannamigotka napisał/a:
STOPNIOWO, POWOLI,


To u mnie najlepiej działa. Dzięki Migotko :* Masz rację, nikt nie wie lepiej ode mnie samej....

olga napisał/a:
Margo taki ma scenariusz jaki sobie napisze.


Oczywiście. Na wiele jednak nie mamy wpływu. Nie ma co sobie tym chyba zawracać głowy...

olga - Sob 02 Lis, 2013 14:21

Migotko Twoj alko nie pije......a to jest juz insza inszosc. Kazdy dzieli sie swoim doswiadczeniem, ja Tylko i wylacznie swoim i wypowiadajc sie na nim sie opieram. Gdybym nie podjela takich wlasnie decyzji i nie obrocila je w czyn mje zycie byloby totalna katastrofa. To byla jedyna mozliwosc dajaca szanse na zycie. Dlatego tez tak radze innym dziewczynom. Ktos ostatnio na forum wrzucil zapowiedz reportarzy "Ja alkoholik", kliknelam na to i :szok: serducho zaczelo mi walic jak oszalale, nie moglam na to patrzec, wspomnienia przelecialy mi przed oczami. Najkoszmarniejszy okres w moim zyciu. Nigdy nie chcialabym do tego wrocic i zycze wszystkim dziewczynom zyjacym z czynnymi alko aby jak najszybciej wyrwaly sie z tego szalenstwa.
margo - Sob 02 Lis, 2013 14:24

Olga, ja nikomu niczego nie zarzucam. Każdy dzieli się swoimi przeżyciami. To ja po prostu źle to odebrałam. Trochę traktuje te wszystkie przeżycia innych jako złote rady, a jak pojawiają się sprzeczności to mam mętlik. Powinnam zachować dystans, bo każdy jest inny. Spokojnie :) Uczę się dopiero :)
olga - Sob 02 Lis, 2013 14:29

Margo to Ty podejmujesz decyzje i Ty ponosisz ich konsekwencje. Kazda z nas dejrzewala do tego, czasem trwa to dluzej, czasem krocej. U mnie tez to trwalo. Tez myslalam - moglam to zrobic wczesniej bo dzieci.....to one zostaly skrzywdzone najbardziej. Nieeee, zrobilam to wtedy kiedy przyszedl odpowiedni czas.
pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 14:30

olga napisał/a:
Migotko Twoj alko nie pije......a to jest juz insza inszosc.

Oj Olga :)
w sensie- byyyyyyłby OT w wątku Margo ale nei chce mi sie :P

margo - Sob 02 Lis, 2013 14:32

olga napisał/a:
Kazda z nas dejrzewala do tego, czasem trwa to dluzej, czasem krocej


Tak też uważam i to próbuję powiedzieć już od wczoraj - że będę działać stopniowo i powoli... fsdf43t Bo tak uważam za słuszne :)

szika - Sob 02 Lis, 2013 14:53

margo napisał/a:
olga napisał/a:
Kazda z nas dejrzewala do tego, czasem trwa to dluzej, czasem krocej


Tak też uważam i to próbuję powiedzieć już od wczoraj


Margo - masz jak widać dwie drogi:

-ciach i koniec - bardzo boli na początku, koszmarnie boli, ale potem jest już tylko coraz lepiej..
- powolutku i stopniowo - mniej boli ale trwa dłużej, zaryzykuję twierdzenie, że może kosztować więcej bólu..

W obu przypadkach rezultat ten sam - wyzwolenie się.
Wybrałas drugi sposób i ok, jak Dziewczyny pisały, najważniejsze, że to w zgodzie z Tobą.
Wszak każdy ma inny poziom odporności na ból, to co dla jednego jest do wytrzymania, dla drugiego może być barierą nie do pokonania.
Doświadczenia innych mogą byc dla Ciebie przymiarką (jak w sklepie z ciuchami) czy tak mi dobrze? pasuje? czy nie? Siebie słuchaj przede wszystkim.

Jacek - Sob 02 Lis, 2013 16:31

pannamigotka napisał/a:
Spokojnie- ten żal jest jej po coś potrzebny. To minie o ile nie rzuci mu się w ramiona. Nie wszystko na raz.

pannomigotko,możesz mnie to objaśnić
czy pannamigotka zdaje sobie sprawę jaką podświadomość ma siłę czynienia z żalem???
myślę ze jednak pannamigotka zdaje se sprawę ,bo już jej coś podpowiedziało to
pannamigotka napisał/a:
o ile nie rzuci mu się w ramiona

a to z kolei jest oznaką wahadełka prawda???
no więc gdzie ten spokój ???
pannamigotka napisał/a:
Spokojnie

pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 17:10

Jacku pozwól Margo czuć żal, przejść tzw żałobę. Współuzależnienie nie jest chorobą, nie jest konieczne odstawienie alkoholika, a już na pewno nie jednym cięciem. Porządek należy zrobić w sobie, a to nie jest kwestia 3 dni. Często są to bardzo skomplikowane procesy, których początek był już w dzieciństwie. Alkoholik nie ma tu nic do rzeczy, choć niektórym cięzko w to uwierzyć. Margo i tak działa błyskawicznie- większość współuzależnionych tkwi w bagienku latami, co chwilę DEFINITYWNIE rzucając alkoholików (hustawa w dole) po czym wracają do niego i tkwią na różowej chmurce, z której bardzo łatwo zlecieć (hustawa w gorze) i tak w kółko, przy okazji robiąc sobie dzieci z alkoholikiem (przecież jak zobaczy takie słodkie dzieciątko to NA PEWNO RZUCI WÓDĘ), gmatwając się w kolejne zadłużenia, wożenie na terapie, nie spanie w nocy itd. Margo wybrała inne życie i chwała jej za to.

Jacku, pozwól przezywać Margo swój proces zdrowienia po swojemu, nie jest osamotniona ma terapię, ma al-anon, jest na bardzo dobrej drodze.

Dodam jeszcze od siebie- ja działając tak DEFINITYWNIE bardzo cierpiałam, to odnośnie bólu. Robiłam to, na co nie byłam gotowa. Mając wsparcie ze wszystkich stron udało mi się odciąć od alkoholika- dlatego powtórzę po wcześniejszych wypowiedziach dziewczyn- każdy ma swoje tempo. To co mnie wydaje się wolno, to moja terapeutka powiedziała, że wyjątkowo szybko uporałam się ze współuzależnieniem, także S P O K O J N I E fsdf43t

margo - Sob 02 Lis, 2013 17:18

pannamigotka napisał/a:
działając tak DEFINITYWNIE bardzo cierpiałam, to odnośnie bólu. Robiłam to, na co nie byłam gotowa.


Dlatego właśnie już tak nie działam. Nie widziałam w tym rezultatów. Odchodziłam i wracałam. Kłóciłam się i godziłam. Mam wrażenie, że teraz jest lepiej. Pomimo tego, że nie odcięłam się od niego totalnie. Wysysa ze mnie nadal moją energię, ale to też pozwala mi podejmować dalsze kroki. Z każdym krokiem od niego w tył widzę, że to było nie tak, jak powinno być. I już nie robię z powrotem kroku w przód w jego stronę. Teraz chyba stoję w miejscu chwilowo... Potrzebuję chwili czasu. Byle by się nie cofnąć...

Jacek - Sob 02 Lis, 2013 17:19

pannamigotka napisał/a:
Jacku, pozwól przezywać Margo swój proces zdrowienia po swojemu

czy to odpowiedź na moje pytanie???
bo jeśli tak to nic mnie nie wyjaśnia
a zapewniam koleżankę pannemigotkę ze ja przechodziłem po swojemu swój własny proces
i był w stylu żal po stracie
i gdy bym nie dostał kopa w du**sko to nigdy bym się od tego żalu nie odczepił

pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 17:24

Jacek napisał/a:
gdy bym nie dostał kopa w du**sko to nigdy bym się od tego żalu nie odczepił

Ale Ty jesteś uzależniony, a nie współuzależniony, a współuzależnienie, pomimo wielu wspólnych cech ma jednak inną ścieżkę zdrowienia, stąd Twoje- tak myślę- niezrozumienie tego o czym piszę. żal po stracie 'u was' jest czymś jak najbardziej niepokojącym.

margo napisał/a:
Potrzebuję chwili czasu. Byle by się nie cofnąć...

Kochana wychodzenie ze współuzaleznienia to JEST sinusoida. Niestety (stety?). Ważne, żeby nie spaść zupełnie na dół, żeby mieć wokół siebie al-anonki, przyjaciół, terapeutę, żeby nie być samą.
Ja moje 'doły' przeżywałam strasznie- zazwyczaj terapeutka kwitowała to uśmiechem i uspakajaniem. I miała rację. Te doły też są do czegoś potrzebne. Przypominają Ci, gdzie byłaś, gdzie jesteś teraz itd

margo - Sob 02 Lis, 2013 17:30

pannamigotka napisał/a:
Te doły też są do czegoś potrzebne. Przypominają Ci, gdzie byłaś, gdzie jesteś teraz itd


Do tego wniosku doszłam też ostatnio sama. Gdy siedzę w gotującej się zupie, to nie czuję, że się gotuję. Gdy wyjdę z tej zupy, poczuję coś innego, szok ale i ulgę. Gdy zatęsknię za zupą i wsadzę palec to się sparzę ;) Jeszcze kilka razy ten paluch wsadzę, żeby się upewnić, że zupa na pewno parzy... Ale kulinarne porównanie :roll:

pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 17:33

Margo, jestem Twoją fanką, mówię zupełnie poważnie (bo już dziś mnie posądzono o to, że kpię z ludzi :p ).
Na tym forum jest mnóstwo bardzo młodych dziewczyn, które idą jak burza. Jest się od kogo uczyć. Dziękuję.

margo - Sob 02 Lis, 2013 17:35

pannamigotka napisał/a:
Margo, jestem Twoją fanką


Oj tam, oj tam :oops: :oops: bez przesady. Przecie ja jeszcze pewnie jedną nogą w tej zupie... :bezradny:

Jacek - Sob 02 Lis, 2013 17:38

pannamigotka napisał/a:
Ale Ty jesteś uzależniony, a nie współuzależniony,

zadałem pytanie,Ty nadal omijająco na nie się wypowiadasz

pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 17:47

Jacek, ale żeś się uczepił. Tak, wiem, jaką siłe ma podświadomość,, dlatego odbycie tzw żałoby w przypadku osoby współuzależnionej jest MOIM ZDANIEM bardzo ważne. Jeżeli dana osoba nie przejdzie należycie tego etapu nie ma co liczyć na kolejny. Tak jest U NAS fsdf43t Wiem również czym jest żal po stracie w przypadku osoby uzależnionej, to chyba dość jasne. Czy moja odpowiedź Cię satysfakcjonuje?
Zagubiona - Sob 02 Lis, 2013 17:47

Margo, powoli i spokojnie, krok po kroku pewnie i bez pośpiechu :)
margo - Sob 02 Lis, 2013 17:49

Nie.anioł napisał/a:
Margo, powoli i spokojnie, krok po kroku pewnie i bez pośpiechu


:buziak:

Jacek - Sob 02 Lis, 2013 18:07

pannamigotka napisał/a:
dlatego odbycie tzw żałoby w przypadku osoby współuzależnionej jest MOIM ZDANIEM bardzo ważne. Jeżeli dana osoba nie przejdzie należycie tego etapu nie ma co liczyć na kolejny. Tak jest U NAS fsdf43t Wiem również czym jest żal po stracie w przypadku osoby uzależnionej,

moja droga uważasz że ja ,jako uzależniony od alkoholu
nie mam zielonego pojęcia o zawiedzionej miłości
którą zapewniam cię przechodziłem i na pewno mnie w tym nie pomagała tak zwana żałoba
poza tym przy moim pytaniu postawiłem tę niepewność tak zwanej żałoby
Jacek napisał/a:
pannamigotka napisał/a:
o ile nie rzuci mu się w ramiona

a to z kolei jest oznaką wahadełka prawda???

no więc teraz poprawiam pytanie
dlaczego nie zastosować odrzucając żalu,gdyż takowe działanie do czegoś prowadzi???

pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 18:23

Jacek napisał/a:
dlaczego nie zastosować odrzucając żalu,gdyż takowe działanie do czegoś prowadzi???

Nie rozumiem, możesz jaśniej?

edit Jacku- Ty nie uznajesz żałoby- ale to chyba nie oznacza, że nikt nie mam jej przechodzić :evil2" :p

Jacek - Sob 02 Lis, 2013 18:32

pannamigotka napisał/a:
edit Jacku- Ty nie uznajesz żałoby- ale to chyba nie oznacza, że nikt nie mam jej przechodzić :evil2" :p

ależ twoja żałoba to nie konieczność a wybór
a to zkolei nie pewny
bo skoro w tym czasie przewidujesz ze może się zucić w jego ramiona
------------------------
dobra pannomigotuś
dziękuję za poświęcony mnie czas ,miło mnie z Tobą się gawędziło
choć po raz pierwszy po różnych stronach
poddaję się wygrałaś :skromny:

pannamigotka - Sob 02 Lis, 2013 21:34

Jacek napisał/a:
twoja żałoba to nie konieczność a wybór

Czasem to jest to po prostu coś na co nie mamy większego wpływu, ot przychodzi taki etap,potem mija, przychodzi kolejny lub wracamy do punktu wyjścia. Czasem jest to wybór, a czasem nie. Dla mnie żałoba to była żałoba za... uwaga- pijackim życiem! Tez musiałam to przejść- że nie będzie spotkań przy winku, że 'trzeba' się tłumaczyć przed rodziną, a emocji na podwyższonych tonach brakował w tym trzeźwym życiu, oj brakowało, to był mój problem i kwestia pogodzenia się z tym. Margo inaczej przechodzi żałobę, bo ona rozstała się z partnerem.
Jacek napisał/a:
ze może się zucić w jego ramiona

może, może, niejedna się rzucała w ramiona i źle na tym wychodziła albo i dobrze jeśli tego właśnie potrzebuje

Jacek napisał/a:
poddaję się wygrałaś

Nie Jacku- prawda leży gdzies pośrodku, dzielimy się doświadczeniem, Ty masz inne, ja inne, ale ponieważ jesteś super człowiekiem, to nie obrażasz się, gdy ktoś nie zgadza się z Twoim zdaniem, pokazałeś klasę, jak zawsze zresztą, w ogóle mnie to nie dziwi.

szika - Sob 02 Lis, 2013 22:52

To wszystko rozumiem i szanuję - sinusoida, etapy, zupę, powolutku i te wszystkie mądre rzeczy ... ale sorry, to co robi Margo w żaden sposób nie przypomina żałoby... próbowałam to pojąć ale nie potrafię...
szika - Nie 03 Lis, 2013 07:36

W tym miejscu rozumiem intencje Olgi, która nazwała rzecz po imieniu, pytając po co te manipulacje. Z tego co pisze Margo, związek ten nie umarł, ten związek żyje pełna gębą, tylko w innej postaci, postaci z pewnością super wygodnej dla alkoholika/narkomana.
Może będę brutalna, ale zapytam jaka będzie różnica gdy się Margo z nim prześpisz? Z tego co ja widzę to odebrałaś sobie od ust jakiekolwiek ochłapy przyjemności, a zostawiłaś wszystkie przykrości.
Ja rozumiem, że jeszcze nie potrafisz, ale proszę - nazywajmy rzeczy po imieniu takimi jakimi są:(

Maciejka - Nie 03 Lis, 2013 07:40

Szika zapominasz, że na początku drogi my jako osoby niedojrzałe emocjonalnie nie potrafimy nazywac rzeczy po imieniu , uczymy się tego i żyjemy w iluzji, kłamstwie.

Czasem trzeba długo jeszcze dostawac po łapkach żeby odpowiednio mocno zabolało i zeby sobie nie fundowac takich emocji , że to skórka nie jest warta wyprawki.

szika - Nie 03 Lis, 2013 07:48

Ależ Perełko Kochana, ja to doskonale rozumiem i wiem! I nie zapominam. Tylko skoro Margo tu trafiła to dlaczego kłamać i nie nazywać? A może właśnie niech będzie to pierwsza lekcja nazywania po imieniu, mówienia prawdy, przecież to nic nie zmieni, bo Autorka wątku i tak na razie nie odejdzie od uzależnionego?
Może ja się mylę, ale w moim odczuciu, to nieuczciwe byłoby z mojej strony widzieć, że ktoś sam siebie oszukuje i jeszcze tę osobę w tym utwierdzać :(

Mysza - Nie 03 Lis, 2013 09:20

szika napisał/a:
To wszystko rozumiem i szanuję -

czy aby na pewno???
szika napisał/a:
Może będę brutalna, ale zapytam jaka będzie różnica gdy się Margo z nim prześpisz?

pytałam już raz (o Twoją zgryźliwość), zapytam jeszcze raz: PO CO
mnie nie odpowiadaj, sobie odpowiedz...
w jakim celu, pisząc na forum, bywasz zgryźliwa i brutalna w stosunku do swoich rozmówców

szika - Nie 03 Lis, 2013 09:54

Mysza, wystarczy odpowiedź, że kłamstwo jest czasami uzasadnione dla dobra pokrzywdzonego... na przykład
stawiam sprawę uczciwie, że mogą być moje słowa odebrane jako takie czy inne, że zdaję sobie z tego sprawę
po co? w następnym zdaniu po tym pytaniu, które zacytowałaś jest odpowiedź...
czy nie lepiej byłoby powiedzieć sobie wprost:

"na ten moment pozostaję w tym związku ze wszystkimi konsekwencjami, bardzo chce odejść, ale nie potrafię, jeszcze nie potrafię, chcę przejść terapię aby min. to zrobić"

szika - Nie 03 Lis, 2013 10:10

Mysza napisał/a:
szika napisał/a:
To wszystko rozumiem i szanuję -

czy aby na pewno???


na pewno :( bo mam dokładnie identycznie tak samo jak Margo :( niestety :(
ale przestałam sie oszukiwać, że zerwałam gdy nie zerwałam, zaakceptowałam swoją niemożność, nieumiejętność... ja doskonale rozumie Margo i nie posądzam o brak dobrej woli i wierzę jak mówi, że bardzo by chciała inaczej :( mówię to z głębokim smutkiem :(

Mysza - Nie 03 Lis, 2013 10:18

szika napisał/a:
czy nie lepiej byłoby powiedzieć sobie wprost:

być może Tobie byłoby lepiej :tak:
Margo jest w takim punkcie w jakim obecnie jest gotowa być i podejmuje swoje decyzje, takie na jakie obecnie ją stać
nie możemy wiedzieć jak dla niej byłoby obecnie lepiej
Myślę, że najważniejszym jest aby być pewnym tego co się robi, co się chce zrobić i w którą stronę chce się iść
a najczęściej jest tak, że trzeba czasu aby nabrać pewności, nie pomaga pewność innych... trzeba nabrać swojej i to jest wtedy najsolidniejszy fundament.
Podjęła już swoje decyzje co do związku, pewnie kiedy będzie gotowa, podejmie kolejne, świadome.

szika - Nie 03 Lis, 2013 10:20

masz rację, sorry, wycofuję się wobec tego ... przepraszam Margo...
Jacek - Nie 03 Lis, 2013 10:45

pannamigotka napisał/a:
Nie Jacku- prawda leży gdzies pośrodku, dzielimy się doświadczeniem, Ty masz inne, ja inne, ale ponieważ jesteś super człowiekiem, to nie obrażasz się, gdy ktoś nie zgadza się z Twoim zdaniem, pokazałeś klasę, jak zawsze zresztą, w ogóle mnie to nie dziwi.

no moja panno migotuś ,nie zawstydzaj i nie onieśmielaj Jacka :skromny:
bardziej gdzieś tam mam swoje poczucie swej niedoskonałości,a niżeli żem super
ale masz rację,nie miałem jakiejś obrazy w sobie,a raczej nie jasną wypowiedź
kobiety (rozmówczyni) z którą ,wypowiedziami się już nieraz zgadzałem i szanowałem
nawet w tych nie w dyskusji ze mną
a klasa jak to stwierdziłaś,polegała na zrozumieniu tym,jak znowuż pannomigotko określiłaś - było wymianą doświadczeń
a dalsze rozciąganie tematu by nie miało sensu ,,a raczej gburowate zachowanie i udowadnianie swej racji,z mojej strony
wiesz pannomigotuś ,swoją wypowiedzią dałaś mnie taki punkt do przemyślenia
jakieś nowe doświadczenie - niby człek się zna,,,a musi zaczerpnąć wiadomości od znajomych o sobie :skromny:
pozostało mnie jeszcze grzecznie Cię poinformować ze mamy takie zloty w lipcu
było by miło Cię spotkać :skromny:
no i Ewunie przepraszam za offtopa :skromny:
dla obu dziewczyn :buzki: :buzki: :mgreen:

pannamigotka - Nie 03 Lis, 2013 12:43

Jacek napisał/a:
było by miło Cię spotkać
:sztama:
margo - Nie 03 Lis, 2013 12:46

Dzięki Mysza :*

Szika, ja rozumiem Twoje intencje, wierzę, że nie mówisz tego złośliwie, a z myślą przede wszystkim o moim dobru, ale oskarżając mnie o kłamstwo wydaje mi się, że trochę się zagalopowałaś. Wiesz, tak na prawdę trochę nie znasz mojej sytuacji, więc na pewno trudno Ci ocenić jak wyglądał mój związek z nim przed ostatnim rozstaniem i po. Może pokrótce przedstawię Ci sytuacje, może łatwiej Ci będzie zrozumieć, że w moich oczach już zrobiłam bardzo dużo, pomimo tego, że małymi kroczkami do przodu. Otóż kłamstwo można by mi było zarzucać, gdy przedtem rozstawałam się z moim byłym. Pewnie zrobiłam to co najmniej paręnaście razy, albo i więcej, w okresie tych 2 lat razem. Wtedy rzeczywiście to było tylko słowne, bez pokrycia w rzeczywistości. Nasz związek wyglądał tak, że właściwie spędzaliśmy ze sobą niemal 24h na dobę. Kiedy nie byliśmy obok siebie, to wisieliśmy na telefonie. Dawałam się strasznie wykorzystywać - robiłam właściwie wszystko za niego. On mną manipulował jak niteczką wokół palca, a ja biegałam za nim jak piesek, bo jaśniepan skinął palcem. Działało to oczywiście tylko w jedną stronę - jak ja potrzebowałam pomocy zawsze musiałam sobie radzić sama. On nawet miał problem, żeby samemu iść do bankomatu, czy do sklepu buty kupić - ciągał mnie wszędzie za sobą. Strach pomyśleć jaką kłótnie bym wywołała, gdybym mu powiedziała, żeby poszedł tym razem ze mną kupić te buty, czy co tam... nie ważne. Współpracowaliśmy również ze sobą - nawet w momencie, kiedy rzekomo nie byliśmy razem. On w pracy non stop nawalony traktował mnie dosłownie jak szmatę do wycierania podłogi. Byłam najgorszą... nie powiem co... która nic nie potrafi i do niczego się nie nadaje. Na chwile obecną jest inaczej. Zrezygnowałam ze współpracy z nim, nie pomagam już mu właściwie w niczym, rozmowy telefoniczne raptem 3 razy w tygodniu. Widzimy się na uczelni co prawda dość często, ale albo nie rozmawiamy wcale, albo na tematy stricto zawodowe. Jeśli wchodzimy na inne tematy w mojej głowie od razu włączają się wyrzuty sumienia, które powodują, że po 5 minutach rozmowy wywołuję kłótnię z krzykami i trzaskaniem drzwiami. Tak, nad tym muszę jeszcze popracować. Ale ja nie obwieszczam wszystkim w koło, że zerwałam z nim całkowicie kontakt, bo wcale tak nie jest. Nie mówię naookoło, że nie tęsknie, że nie mam żalu, że nie mam dziwnych myśli, bo tak nie jest... Więc nie wiem, na ile można nazywać to, robię kłamstwem. Mam nadzieję, że teraz już bliżej znasz moją historię i trochę inaczej na nią spojrzysz ;) Nie mam Ci nic za złe jakby co :)

margo - Nie 03 Lis, 2013 12:47

Jacek napisał/a:
Ewunie przepraszam za offtopa


:okok:

Jacek napisał/a:
było by miło Cię spotkać


mnie też miło by było Cię spotkać Migotko :)

pannamigotka - Nie 03 Lis, 2013 13:00

margo napisał/a:
mnie też miło by było Cię spotkać Migotko

Dziękuję, z wzajemnością, może się uda kiedyś?

margo - Nie 03 Lis, 2013 13:01

pannamigotka napisał/a:
może się uda kiedyś?


Może na zlocie Dekadencji w lipcu :>

szika - Nie 03 Lis, 2013 18:57

Margo cieszę się, że tak dzielnie zniosłaś moja krytykę, w pewnym momencie na prawdę głupio mi się zrobiło i pojawiło mi się poczucie winy, że mogłam Cię moja otwartością zranić... buziak :)
margo - Nie 03 Lis, 2013 19:00

szika napisał/a:
Margo cieszę się, że tak dzielnie zniosłaś moja krytykę


spoko :okok:

Lawenda - Sob 09 Lis, 2013 12:44

Witaj Margo :) Widzę z jestesmy w podobnym wieku i mamy podobne problemy, malo tego, tak samo sie nazywamy ;) Powiem Ci tak szczerze,ze ja coraz częsciej mysle nad rozwodem, choć wiem że to nie będzie łatwe.
Życze Ci z calego serducha abyś podejowala decyzje w swoim zyciu, których pózniej nie bedziesz załowac.
Pozdrawiam

margo - Sob 09 Lis, 2013 14:47

Ewuniu, życzę Ci tego samego :buziak:
margo - Czw 21 Lis, 2013 22:48

Dawno nic nie pisałam, więc może coś skrobnę :) Cały czas czekam na właściwą terapię, pochłaniam tysiące stronic książek i dowiaduje się wielu rzeczy na wykładach psychoedukacyjnych w przychodni. Chodzę na al-anon (ostatnio 3 opuściłam z przyczyn niezależnych ode mnie :oops: ). Jest dobrze. Właściwie jest już na chwilę obecną dużo lepiej, niż było jeszcze całkiem niedawno. Wiele już wiem, niektóre rzeczy wchodzą mi od razu w nawyk w momencie, kiedy się dowiaduje jak dane zachowania zmienić, inne zajmują mi więcej czasu. Nie mogę się doczekać już takiej prawdziwej pracy nad sobą.

Pomimo tego, że swoją wiedzę czerpię jak na razie tylko z książek/forum/al-anon, to odczułam już pewien dyskomfort. Starając się ograniczyć mówienie "o nim" i o sprawach z nim związanych wszystkim dookoła, starając się rozmawiać z ludźmi normalnie dochodzę do tego, że... ja nie wiem o czym rozmawiać. Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Do tej pory temat mojego byłego był właściwie idealnym tematem - rzeką, na który mogłam z każdym porozmawiać. Teraz zdarza się, że ja nie wiem o czym mówić! Nie umiem rozmawiać, czuję na prawdę duży dyskomfort (i to nie jest ten rodzaj dyskomfortu, gdy po prostu rozmówca nam "nie podpasuje", czasem się tak zdarza...). Osoby, z którymi do tej pory gadka układała mi się całkiem dobrze (nie tylko oczywiście rozmawiając o moim eks) nagle okazują się osobami, z którymi nie potrafię rozmawiać. Nie wiem o co chodzi :(

Oprócz tego to właściwie na chwilę obecną rzucam się w wir różnych moich pasji i zainteresowań... mam wrażenie, że popadam w skrajności. Z drugiej strony mogę się założyć, że po jakimś czasie się to unormuje :mgreen: (już raz coś takiego przechodziłam :) po rozstaniu z moim poprzednim byłym po 4 latach związku... )

pietruszka - Pią 22 Lis, 2013 01:08

margo napisał/a:
Osoby, z którymi do tej pory gadka układała mi się całkiem dobrze (nie tylko oczywiście rozmawiając o moim eks) nagle okazują się osobami, z którymi nie potrafię rozmawiać. Nie wiem o co chodzi :(


Przechodziłam coś podobnego... Potem... poznałam wielu nowych znajomych, z którymi było mi bardziej po drodze, do niektórych dawnych znajomych wróciłam po jakimś czasie, do innych już nie... ot... skończyły się wspólne tematy... Może to taki etap... rozwojowy...

BARBARA - Pią 22 Lis, 2013 19:46

margo napisał/a:
Starając się ograniczyć mówienie "o nim" i o sprawach z nim związanych wszystkim dookoła, starając się rozmawiać z ludźmi normalnie dochodzę do tego, że... ja nie wiem o czym rozmawiać. Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Do tej pory temat mojego byłego był właściwie idealnym tematem - rzeką, na który mogłam z każdym porozmawiać. Teraz zdarza się, że ja nie wiem o czym mówić! Nie umiem rozmawiać, czuję na prawdę duży dyskomfort (i to nie jest ten rodzaj dyskomfortu, gdy po prostu rozmówca nam "nie podpasuje", czasem się tak zdarza...). Osoby, z którymi do tej pory gadka układała mi się całkiem dobrze (nie tylko oczywiście rozmawiając o moim eks) nagle okazują się osobami, z którymi nie potrafię rozmawiać. Nie wiem o co chodzi

Witaj Margo do mnie dopiero po 3 latach derapii do tarło że za dużo o nim mówię. Miałam tak samo jak ty, wszędzie i z każdym jeden temat, a jak przestałam to do dziś nie mam z kim i o czym rozmawiac, jedna koleżanka z grupy i jedna siostra bo z kolei druga siostra kompletnie nie rozumie mie jak bym mówiła innym językiem. Jesteś na dobrej drodze :buziak:

margo - Pią 22 Lis, 2013 22:24

BARBARA napisał/a:
Jesteś na dobrej drodze


uff... :) dzięki dziewczyny :*

margo - Wto 26 Lis, 2013 22:24

Już niedługo kończę cykl wykładów psychoedukacyjnych! :D Gdyby nie to, że 3 na początku opuściła, to dziś bym była na ostatnim :uoee: A tak to jeszcze muszę nadrobić. Byłam dziś też na spotkaniu z moją panią psycholog. Po prawie 2 miesięcznej przerwie (myślałam, że to taki wyjątek, ale następną wizytę dziś ustaliłyśmy na 10 stycznia :szok: ). Rozmawiałyśmy ogólnie trochę o mojej rodzinie o schematach moich i mojego rodzeństwa, a później o moim eks. Powiedziałam, jak u mnie to wygląda, że dużo czytam książek, że Al-anon. Pochwaliłam się moimi małymi kroczkami do przodu, tym, że cieszę się z tego, że od sierpnia do listopada poczyniłam takie postępy (jakby na to nie patrzeć nie zaczynając jeszcze terapii). A co mnie bardzo zdziwiło? Otóż pani psycholog zasugerowała, że pokonałam już wielką drogę, że właściwie już sobie z tym poradziałam ( :shock: :shock: :shock: ) i że ona by bardziej chciała się skupić na mojej relacji z matką i w ogóle rodzinną, niż na tym związku i współuzależnieniu ( :shock: ). Tak mnie to zszokowało, że ja nie wiedziałam, co powiedzieć. I teraz nie wiem, zacznę terapię od razu od DDD, bez Współ? Bo niby w ciągu 3 miesięcy po przeczytaniu 5 książek, siedzeniu codziennym na forum i chodzeniu czasem na Al-anon sobie już sama poradziłam? I już? :shock: Nie rozumiem... 8| Wychodzi na to, że wychodzenie ze współuzależnienia to jest pstryknięcie palcem. Że jeszcze w sierpniu rzucałam się na mojego byłego z pięściami z braku już innych argumentów, a teraz już "łozdrowiałam"?" :szok:
pietruszka - Wto 26 Lis, 2013 22:41

margo napisał/a:
e ona by bardziej chciała się skupić na mojej relacji z matką i w ogóle rodzinną, niż na tym związku i współuzależnieniu ( :shock: ).

a ja w tym widzę - jesteś gotowa do intensywniejszej pracy :brawo: jeśli Twoje współuzależnienie ma podstawy w dzieciństwie - to (moim zdaniem) im szybciej się dobierzesz do korzeni, tym szybciej wyjdziesz na prostą i szybciej będziesz gotowa na kolejne zmiany, nową miłość, nowy związek. Mnie też psycholożka szybciutko dobrała się do ****. Na grupowej robiłam współuzależnienie, na indywidualnej skupiłam się na dzieciństwie. Przynajmniej Pietruch mógł sobie spokojnie zdrowieć, bo miałam tak głowę zajętą, że prawie zapomniałam, że on leczący się alkoholik. Pamiętam, koleżanki z terapii mi wręcz zazdrościły, i moim zdaniem miało to sens. Tam gdzie dobrałam się tak od podszewki, tak głęboko - tam zmiany w myśleniu, a co za tym idzie - w emocjach i nowych zachowaniach - były najgłębsze. Choć lekko nie było :nie:

margo - Wto 26 Lis, 2013 22:44

pietruszka napisał/a:
a ja w tym widzę - jesteś gotowa do intensywniejszej pracy


Uf... to mnie uspokoiłaś, bo myślałam, że nie będę nad tym w ogóle pracować... :glupek:

smokooka - Wto 26 Lis, 2013 22:44

Ja jeszcze w terapii ale już długo i potwierdzam w 100% to co mówi Pietruszka :skromny:
margo - Wto 26 Lis, 2013 22:50

smokooka napisał/a:
Ja jeszcze w terapii ale już długo i potwierdzam w 100% to co mówi Pietruszka :skromny:


Dzięki za uspokojenie Dziewczyny :* Teraz to zaczęłam się trochę bać... o ile praca nad współ jeszcze nie jest taka ciężka... tak nie wiem, czy jestem gotowa na pracę nad relacją z moją rodziną. To trudne strasznie... :mysli:


edit: Panikara ze mnie :mgreen:

smokooka - Wto 26 Lis, 2013 22:51

Jak to mawia Szymon "Prawda Cię wyzwoli" i to naprawdę tak działa :buziak:
margo - Wto 26 Lis, 2013 22:53

smokooka napisał/a:
Jak to mawia Szymon "Prawda Cię wyzwoli" i to naprawdę tak działa :buziak:


Patrz, czyli oprócz machania gaciami w piwnicy zdarzy mu się mądrze prawić? :mgreen: No nic, mam nadzieję, że jakoś to pójdzie... Trochę zaczęłam się bać...

smokooka - Wto 26 Lis, 2013 22:55

Nie ma się co bać, bo to Ty decydujesz o każdym słowie czy je powiesz czy nie, więc będzie to trwało dokładnie tyle ile będzie Ci potrzeba :) bez pośpiechu i tylko to na co będziesz gotowa w danym momencie, a i cofać się być może będziesz czasem i nagle pognasz do przodu - to wszystko normalne i terapeutka jest na to przygotowana :)
margo - Wto 26 Lis, 2013 22:58

smokooka napisał/a:
a i cofać się być może będziesz czasem i nagle pognasz do przodu - to wszystko normalne i terapeutka jest na to przygotowana


Mam nadzieję... Następne spotkanie i tak 10 stycznia, jeszcze wiele może się zdarzyć :okok:

margo - Wto 26 Lis, 2013 23:20

PS. Nie wiem gdzie to napisać, więc piszę tu :D Czułam, że mnie dziś coś łapie, więc zrobiłam sobie Miksturę Wiedźmy, żeby tylko się nie rozchorować. Goździków nienawidzę, miodu nie lubię, cynamon tylko w małych ilościach, gałka muszkatołowa to dla mnie nowość, też już jej nie lubię. Ogólnie rzecz biorąc jak dla mnie całkiem niezłe ohydztwo :blee: Mam nadzieję, że pomoże tak bardzo, jak bardzo jest niedobre 8| Na dowód zdjęcie: mikstura w słoiczku po miodzie :D (ma śliczną etykietkę, zakochałam się w niej :mgreen: )


Klara - Śro 27 Lis, 2013 08:40

margo napisał/a:
Mam nadzieję, że pomoże tak bardzo, jak bardzo jest niedobre 8|

Współczuję Ci tego "nielubienia" :pocieszacz: ale trochę nie rozumiem, bo mnie ona bardzo smakuje i spożywałabym ją na okrągło gdyby nie to nabyte zdyscyplinowanie...

margo - Śro 27 Lis, 2013 09:49

Klara napisał/a:
Współczuję Ci tego "nielubienia"


No akurat tak wyszło, że tych składników nie lubię 8| Wczoraj zjadłam te 3 łyżki w ciągu dnia, a dziś rano wstałam z kaszlem i bólem gardła :( buu...

Klara - Śro 27 Lis, 2013 09:55

margo napisał/a:
3 łyżki

Mają być łyżeczki - po jednej przed każdym jedzeniem :pocieszacz:
margo napisał/a:
a dziś rano wstałam z kaszlem i bólem gardła :(

Nie powiem Ci - "spożywaj nadal" - skoro nie lubisz, ale ja stosowałam przez kilka dni i przechodziło.
Może akurat Twój organizm odrzuca tę formę pomocy. Szkoda! :pocieszacz:

Maciejka - Śro 27 Lis, 2013 09:57

A czosnku próbowałaś ? Mnie szybko postawił na nogi a jak jadłam kupiony taki w biedronce to aż łzy mi leciały jakiś taki mocny się trafił i cen ajak na biedronkę to dość wysoka.
Mysza - Śro 27 Lis, 2013 10:53

margo napisał/a:
Otóż pani psycholog zasugerowała, że pokonałam już wielką drogę, że właściwie już sobie z tym poradziałam ( ) i że ona by bardziej chciała się skupić na mojej relacji z matką i w ogóle rodzinną, niż na tym związku i współuzależnieniu

Współuzaleznienie i ten związek, to wynik...a leczyć/poprawiać/pracować trzeba powody, które dały ten wynik.
Żebym ja mogła iśc do przodu, musiałam się troszkę cofnąc, nie dużo...tylko tyle ile było mi potrzebne do zauważenia pewnych rzeczy i zaakceptowania... bo rozumieć nie zawsze muszę ;)
powodzenia Margo, idziesz jak burza, miło Cie czytać :kwiatek:

margo - Śro 27 Lis, 2013 12:52

Mysza napisał/a:
powodzenia Margo, idziesz jak burza, miło Cie czytać


:skromny: :skromny:

mam nadzieję, że idę do przodu :mgreen: Dzięki Myszko :buziak:


Perełko, może rzeczywiście ten czosnek. Ja przez całe dzieciństwo byłam faszerowana antybiotykami... cf2423f Odporność poziom zero... 8|


Klara, spoko, nie jestem małym dzieckiem, jak trzeba, to trzeba. To lekarstwo a nie smakołyki :okok: Tylko, że nie wiem, czy mi to pomaga... :szok:

margo - Śro 11 Gru, 2013 18:41

:szok:

Mam jakiś chyba nawrót czy coś :? Wszystko szło gładko dopóty, dopóki mój eks trzymał się ode mnie z daleka i niczego ode mnie nie chciał. Mało mnie obchodziło to, czy pije, bierze, z kim się spotyka itd. Ostatnio jednak chyba mu się zatęskniło i zaczął się do mnie przymilać :[ Miłe słówka, a to przypadkiem dotknął, a to jakieś maślane oczka :blee: I znów zaczął się zachowywać jak dawniej. Raz jest milutki do porzygania, a po chwili warczy jak pies. Oczywiście to warczenie bardzo dobrze znam - od kiedy się rozstaliśmy to było tylko warczenie. Ale w momencie kiedy on znów do mnie zaczął się przymilać, a później warczeć... to nabrało znów tamtego znaczenia, kiedy byliśmy razem :[ Znów zaczęłam sie strasznie tym irytować i mieć pretensje o to, że on nie poświęca mi uwagi. Chore :blee: Naszły mnie jakieś myśli o charakterze kontrolowania... grrrr! :evil: Muszę się pozbierać, bo to do niczego dobrego nie prowadzi ;(

Maciejka - Śro 11 Gru, 2013 18:52

:pocieszacz: :buziak:
pietruszka - Śro 11 Gru, 2013 19:17

margo napisał/a:
Muszę się pozbierać, b

Margo... nic nie musisz... Pytanie czego chcesz... świadomie i podświadomie... I nie zwalaj na niego, dobra? :p

margo - Śro 11 Gru, 2013 19:22

pietruszka napisał/a:
I nie zwalaj na niego, dobra?


:skromny: :skromny:

Chcę, chcę! pewnie, że chcę - bardzo dobrze mi było przez tę parę chwil bez niego :lol2:

pietruszka - Śro 11 Gru, 2013 19:33

margo napisał/a:
było

było czy jest? :mysli:

Halloween - Śro 11 Gru, 2013 19:34

margo napisał/a:
pietruszka napisał/a:
I nie zwalaj na niego, dobra?


:skromny: :skromny:

Chcę, chcę! pewnie, że chcę - bardzo dobrze mi było przez tę parę chwil bez niego :lol2:


jo... margo, i ja życzę Ci abyś była twarda jak granit. Ale i najtwardszy materiał nic Ci nie pomoże, jeżeli problem w Tobie samej tkwi... może ?

margo - Śro 11 Gru, 2013 19:40

pietruszka napisał/a:
było czy jest?


Chwilowo wdarł się jakiś nieład, ale spróbuję powrócić do tamtej sytuacji - oczywiście, że bez niego jest mi lepiej. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Po prostu zasiałam sobie ziarnko wątpliwości... ale grunt na szczęście już tak nie podatny :okok:

Halloween napisał/a:
ja życzę Ci abyś była twarda jak granit


dzięki Hall :buzki: będę jak ... http://www.youtube.com/watch?v=_6Ng2_eqes4 :mgreen:

Halloween - Śro 11 Gru, 2013 19:47

margo napisał/a:


dzięki Hall :buzki: będę jak ... http://www.youtube.com/watch?v=_6Ng2_eqes4 :mgreen:



no.. on:



budzi strach, ale i respekt.

wiem... bajka, ale w ciebie wierze.

Estera - Śro 11 Gru, 2013 19:49

margo, Ty się nie rozczulaj nad sobą i nie myśl o *p****, tylko się za skarbonki bierz :nono:
margo - Śro 11 Gru, 2013 20:43

Estera napisał/a:
się za skarbonki bierz


w weekend coś pokombinuje :rotfl:

Borus - Śro 11 Gru, 2013 20:50

Estera napisał/a:
margo, Ty się nie rozczulaj nad sobą i nie myśl o *p****łach,


Ty zrób se lepiej owieczkę... :mgreen:




i zjedz :rotfl:

Linka - Śro 11 Gru, 2013 21:03

margo napisał/a:
Chwilowo wdarł się jakiś nieład,

dobrze, że już to wiesz...
i wiesz, że nie chcesz już tego co było :pocieszacz:

Zagubiona - Śro 11 Gru, 2013 22:06

Margo, Ty się nie wygłupiaj, Ty bądź konsekwentna ;)
Sama stwierdziłaś, że było Ci dobrze bez niego, więc się nie próbuj z powrotem pakować w tą kabałę :buzki:

margo - Śro 11 Gru, 2013 22:29

Aniołku, nie próbuję - po prostu miałam chwilowe zaćmienie mózgu chyba :szok: Fajnie, że jesteście. Dużo mi pomagacie - samo to, że tu napisałam i usłyszałam od Was odpowiedzi bardzo dużo mi daje. Dziękuję :buzki: Chcę teraz zadbać o siebie. To ja jestem teraz najważniejsza - powinnam sobie chyba do czoła to przykleić :szok: :wysmiewacz: Zapisać, zapamiętać NIE zapomnieć :)
Zagubiona - Śro 11 Gru, 2013 22:42

Margo, ale jak na czole przykleisz to nie będziesz tego widziała. Może lepiej taką kartkę kilkanaście centymetrów przed oczami :mgreen:
szika - Śro 11 Gru, 2013 22:42

Margo Ty nawet nie wiesz jak jestes mi bliska :) :buziak: :buzki:
margo - Śro 11 Gru, 2013 22:44

Szika :pocieszacz: może kiedyś będzie nam dane się poznać bliżej :skromny:
margo - Śro 11 Gru, 2013 22:45

Nie.anioł napisał/a:
kartkę kilkanaście centymetrów przed oczami


a kto będzie rzeźby robił? :roll: :mgreen:

Zagubiona - Śro 11 Gru, 2013 22:48

margo napisał/a:
Nie.anioł napisał/a:
kartkę kilkanaście centymetrów przed oczami


a kto będzie rzeźby robił? :roll: :mgreen:

Będziesz robiła bez patrzenia- taki nowy rodzaj sztuki :luzik:

pietruszka - Śro 11 Gru, 2013 22:49

margo napisał/a:
a kto będzie rzeźby robił? :roll: :mgreen:

to może wyrzeźb sobie :p ten napis

margo - Śro 11 Gru, 2013 23:29

pietruszka napisał/a:
wyrzeźb sobie


i z takim ciężkim będę chodzić? :mysli: i tak noszę ciężkie rzeczy na uczelnie :D to już wolę wersję papierową :lol2:

margo - Sob 21 Gru, 2013 13:58

Wczoraj miałam dziwną sytuację. Podeszła do mnie szefowa mojego byłego i zapytała mnie, czy mój eks-luby znów pije, bo zauważyła, że dziwnie się zachowuje. Właściwie przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy jej powiedzieć, czy nie. Na ile to będzie kapusiostwo a na ile poinformowanie pracodawcy o zaistniałej sytuacji, o której powinien to wiedzieć. Zdecydowałam się jednak poinformować ją, że zamienił sobie procenty na inne środki wyskokowe. Przez chwilę miałam wyrzuty sumienia, a później sobie pomyślałam, że na pewno robię dobrze, bo zmniejszam jego komfort zażywania narkotyków. Jest jaki jest, zrobił mi krzywdy ile zrobił. Ale mimo wszystko jest uwikłany w jakieś zakręty i to, że jego szefowa o tym wie i mu powie, że wie (z tego co wiem już mu powiedziała), wyjdzie tylko na dobre. Przestał pić właściwie dlatego, że ludzie gadali. Może ćpać też przestanie. Ciągle się jednak zastanawiam, czy dobrze robię... ale niech to będzie mój prezent na święta dla niego. Bynajmniej nie złośliwy, tylko z troski. Jak to się nazywa? Podwyższanie dna? Tak chyba nazwali do u mnie na terapii. Zabieranie komfortu...

Druga sprawa - ostatnio rzadko chodzę na al-anon. Właściwie, to mam strasznie mało czasu, uczelnia, dojazdy. Ale to właściwie tylko wymówki bo ostatnio... czuje się tam jakoś obco. Na początku było super, to bardzo zdyscyplinowana, poważna grupa. Czułam się tam dobrze. Ale chodzę tam od sierpnia i właściwie z nikim nawet nie zawarłam żadnej bliższej znajomości. Przychodzę często przed czasem i z nikim nie rozmawiam. Każdy ma jakąś tam swoją grupkę, a ja siedzę i się gapię. O ile na początku nie miałam w ogóle takich myśli, o tyle teraz znów zaczęłam banalizować znaczenie moich słów i doświadczeń. Mówię coś i myślę sobie "to przecież banały, bzdury, ci wszyscy ludzie są ode mnie dwa, trzy razy starsi i opowiadają o prawdziwych problemach, a ja smarkata właściwie nie mam tam nic do gadania". Po prostu źle zaczęłam się czuć w mojej grupie... może się przenieść do innej? Myślicie, że to coś da? 8|

Linka - Sob 21 Gru, 2013 14:04

margo napisał/a:
może się przenieść do innej?

możesz przecież chodzić na każdą, kiedy Ci tylko pasuje , nikt listy nie sprawdza przecież.
a jak juz poznasz trochę dziewczyny to na pewno z niektórymi będzie Ci bardziej "po drodze"
Ja pomimo, że mam swoją macierzystą grupę, bardzo chętnie , o ile czas mi pozwala, jeżdże na inną.

margo - Sob 21 Gru, 2013 14:19

Linka napisał/a:
możesz przecież chodzić na każdą


Oczywiście wiem, że mogę chodzić na każdą. Ale nie jestem pewna, czy to coś da. Do tego doszła jakaś dziwna sytuacja u mnie na terapii. Otóż od niedawna chodzi tam jedna pani, która też jest ze mną w grupie na al-anon. Ja rozumiem, że ona ma takie same problemy jak i ja albo i gorsze, ale ona mi wypomniała, że ja rzadko przychodzę zaznaczając przy tym bardzo dosadnym tonem, że ONA chodzi regularnie. Poczułam się dziwnie, bo przychodzę wtedy, kiedy mogę i wtedy, kiedy chcę... 8| Porównywanie mnie do siebie postawiło ją rzeczywiście w lepszym świetle. Może dzięki temu poczuła się lepiej... 8|

Linka - Sob 21 Gru, 2013 14:28

margo napisał/a:
ale ona mi wypomniała, że ja rzadko przychodzę zaznaczając przy tym bardzo dosadnym tonem, że ONA chodzi regularnie.

to znaczy, że ta pani być może i chodzi regularnie na mitingi,
ale niewiele z nich wynosi.
Margo , zapytam , czy ważna dla Ciebie jest jej ocena?

margo - Sob 21 Gru, 2013 14:32

Linka napisał/a:
czy ważna dla Ciebie jest jej ocena?


Nie jest. Właściwie w ogóle jej nie znam, ale samo to sprawiło, że poczułam się źle. Zirytowałam się trochę, jak ona może tak mówić... Być może w jakimś stopniu wmawiam sobie, że mnie jej ocena nie obchodzi, sama nie wiem. Nie lubię takich sytuacji... :blee:

Jacek - Sob 21 Gru, 2013 14:41

margo napisał/a:
Każdy ma jakąś tam swoją grupkę, a ja siedzę i się gapię. ( ...,... ) może się przenieść do innej? Myślicie, że to coś da? 8|

:blee: coś tam może i da
ale i tak nie zależy to od grupki :nie:
a od zainteresowanej ,, czyli od Cie samej :tak:
ja na mojej grupie zaczynałem identycznie
byłem najmłodszym tam uczestnikiem
moją uwagę skupiało bycie trzeźwym
mnie nawet pasowało żem młodszy a oni starsi,więcej mieli doświadczeń

pietruszka - Sob 21 Gru, 2013 14:42

margo napisał/a:
że ONA chodzi regularnie

no ludziska są różne, może nie miała nic złego na myśli... a Ty tak odebrałaś? a zresztą... jej chodzenie, na grupę to jej chodzenie, a Twoje chodzenie to Twoje... Są różne grupy: surowe, zasadnicze, ściśle trzymające się zasad co do joty, są trochę mniej sztywne, bardziej otwarte, przyjacielskie. Akurat margo mamy tak dobrze, że wybór jest w okolicy... nic tylko chodzić, sprawdzać... miałam takie szczęście, ze od razu przypadła mi do gustu moja grupa, więc już więcej nie zwiedzałam, ale też się w ten sposób ograniczyłam niejako do mojej grupy, chociaż gdybym miała silną potrzebę, to uderzałabym na jakąkolwiek, byleby najbliżej, najszybciej. A jak coś mi na grupie mniej pasowało (bo przecież bywają mitingi, które jakby mniej pasują), to sobie powtarzałam - chodzę by pracować na programie, chodzę, by sama zdrowieć i brać to co mi potrzebne...
Dla siebie... dla własnego rozwoju... czasem coś do mnie nie trafiało od razu, a po latach sobie przypomniałam...

margo - Sob 21 Gru, 2013 14:46

Po prostu naszła mnie taka myśl, bo widzę i obserwuje ludzi i ich reakcje na grupie. Czasami ktoś coś mówi a inny na to przewraca oczami, albo jakieś podśmiewanie się z jednej pani, takiej starszej co to drugi raz była i coś mówiła, a jakieś dwie kobitki uśmieszki na ustach. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja też w takim razie jestem tak oceniania. Bo przecież w takim gronie nie powinnam?
pietruszka - Sob 21 Gru, 2013 14:47

dla mnie podstawą było, że czułam się na grupie bezpiecznie...
margo - Sob 21 Gru, 2013 14:50

Cytat:
dla mnie podstawą było, że czułam się na grupie bezpiecznie...


a ja się chyba tak tam nie czuję... :mysli: no nic, mam teraz parę świątecznych dni na przemyślenie sytuacji...

pietruszka - Sob 21 Gru, 2013 15:01

margo napisał/a:
a ja się chyba tak tam nie czuję... :mysli: no nic, mam teraz parę świątecznych dni na przemyślenie sytuacji...

Może w Nowym Roku wybierzesz się ze mną na moją grupę, też dawno nie byłam... :wstyd:

olga - Sob 21 Gru, 2013 15:03

margo napisał/a:
albo jakieś podśmiewanie się z jednej pani, takiej starszej co to drugi raz była i coś mówiła, a jakieś dwie kobitki uśmieszki na ustach. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja też w takim razie jestem tak oceniania


dziwne to bardzo..............ja co prawda na Al anon nie chodzilam ale na grupe terapeutyczna tak, było nas tam kilkanascie kobitek, czuło się taką jedność, wspólnotę, nikt nikogo nie oceniał, pewnie, że jak jakaś za bardzo się rozgadała i dla innych miało braknąć z tego powodu czasu to niektóre troche sie irytowały, no ale to było uzasadnione.

margo - Sob 21 Gru, 2013 15:05

olga napisał/a:
dziwne to bardzo


tak to właśnie widzę... tak mi się na początku wydawało, że grupa z tradycjami, każdy siebie szanuje... Wiadomo, jesteśmy tylko ludźmi, ale zaczęłam się tam czuć źle... :|

olga - Sob 21 Gru, 2013 15:08

margo napisał/a:
zaczęłam się tam czuć źle.

jeśli tak jest jak piszesz to faktycznie bez sensu żebyś tam chodziła, poszukaj innej grupy

margo - Nie 22 Gru, 2013 15:40

Źle się dzieje... :( Wczoraj byłam w pracowni i był tam mój eks i paru studentów... Robiłam coś do pracowni i zadawałam mu różne pytania a propos rzeczy stricte zawodowych. On mnie zupełnie ignorował, miał mnie gdzieś. W pewnym momencie nawet powiedział mi przy studentach, że mam "spier...". Ja od paru dni już chodziłam spięta aż w końcu nie wytrzymałam i zrobiłam pewnie małą szopkę mówiąc mu, że nie życzę sobie takiego traktowania, że domagam się szacunku i chcę, żeby mnie traktował jak innych studentów. A on nadal nic. Ze mam mu du*y nie zawracać i że mam się zamknąć. W końcu się wkurzyłam, bo siedzę w tej pracowni, sprzątam, pomagam innym studentom jak jego nie ma - na prawdę dużo robię, dużo pomagam - bo dużo na ten temat wiem - a on w ten sposób znów mnie traktuje. Wyszłam za nim na korytarz i trochę się posprzeczaliśmy, doszło nawet do jakiejś małej szarpaninki :? Po czym pojechałam do domu. On teraz mnie oskarża o to, że to ja po całej szkole roznoszę ploty, że on ćpa (sama dowiedziałam się, że cała szkoła huczy od kogoś, kto też dowiedział się od kogoś innego.. jednym słowem dowiedziałam się, że pół szkoły wie, gdy już prawie cała szkoła wiedziała). Przysyła mi wiadomości typu "tak powinno sie traktować kapusi" i przesyła mi krwawe filmiki z Los Zetas, meksykańskiej mafii narkotykowej. Pisze mi, że inni studenci mają mnie za wariatkę, że wszyscy gadają, że gdyby nie on, to nie bylo by mnie w tej pracowni, że to on wyprosił profesorkę... pisze, że mi "łeb roztrzaska", że zmarnował ze mną 2 lata życia... Boże, a ja mu tak pomagałam... tyle dla niego zrobiłam a ten skr**syn się tak odwdzięcza... teraz nie wiem co robić... on przeciwko mnie, studeci przeciwko mnie bo myślą, że jestem nienormalna... ryczeć się chce... nie wiem co robić...
szika - Nie 22 Gru, 2013 15:53

z smsami i filmikami iść na policję, to sa groźby karalne... nie żartuję, pisze to zupełnie serio... nawet dzisiaj iść i zgłosić że obawiasz sie o życie... jesli rzeczywiście sa takie słowa, że Ci łeb rozstrzaska to jest to już przestepstwo...
reszta to Marguś przeciez ludzie nie są ślepi, chyba nie myślisz serio, że tak myślą jak on to mówi? zresztą co Cie ludzie obchodzą? wyprostujesz całemu światu w głowach? no przeciez nie...
Kochana weź się w garść :pocieszacz:

margo - Nie 22 Gru, 2013 15:56

szika napisał/a:
ludzie nie są ślepi, chyba nie myślisz serio, że tak myślą jak on to mówi? zresztą co Cie ludzie obchodzą? wyprostujesz całemu światu w głowach? no przeciez nie...


wiem, ale... grrr... :/ .... jak ktos przyjdzie do mnie to staram się jak najlepiej podpowiedzieć, pomóc... a oni na mnie nakapowali, że ja niby plotki roznoszę... :(

szika napisał/a:
z smsami i filmikami iść na policję, to sa groźby karalne


nie mogę teraz iść, bo jestem z malutkiej miejscowości gdzie wszyscy się znają... jeszcze większe ploty na całe miasto... pójdę może na komisariat, który jest obok uczelni po świętach - oni tam go już dobrze znają... - tyle, że nie wiem, czy pójdę...... :blee:

szika - Nie 22 Gru, 2013 16:03

margo napisał/a:
malutkiej miejscowości gdzie wszyscy się znają.

Margo jesli składasz zawiadomienie jakiekolwiek na policji to policjanta obowiązuje przeciez tajemnica służbowa i on nie ma prawa puścić pary z ust pod groźba utraty pracy, to jak maja się ludzie w Twojej miejscowości dowiedzieć?

szymon - Nie 22 Gru, 2013 16:23

dajże se dziołcha spokój z PSYCHOPATĄ i wszystkie SMSy pokaż policji
zołza - Nie 22 Gru, 2013 16:23

margo napisał/a:
Robiłam coś do pracowni i zadawałam mu różne pytania a propos rzeczy stricte zawodowych. On mnie zupełnie ignorował, miał mnie gdzieś.


I Ty też powinnaś według mnie go zupełnie zignorować....

margo napisał/a:
W końcu się wkurzyłam, bo siedzę w tej pracowni, sprzątam, pomagam innym studentom jak jego nie ma - na prawdę dużo robię, dużo pomagam - bo dużo na ten temat wiem - a on w ten sposób znów mnie traktuje.


I po cóż to robisz ? Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane ...Nie usiłuj za wszelka cenę zadowolić wszystkich. To sie nie sprawdza :P Co Cię nie dotyczy to Cię nie dotyka ;)

margo - Nie 22 Gru, 2013 16:39

ehh cf2423f
Estera - Nie 22 Gru, 2013 16:40

margo napisał/a:
Źle się dzieje... Wczoraj byłam w pracowni i był tam mój eks i paru studentów... Robiłam coś do pracowni i zadawałam mu różne pytania a propos rzeczy stricte zawodowych. On mnie zupełnie ignorował, miał mnie gdzieś. W pewnym momencie nawet powiedział mi przy studentach, że mam "spier...". Ja od paru dni już chodziłam spięta aż w końcu nie wytrzymałam i zrobiłam pewnie małą szopkę mówiąc mu, że nie życzę sobie takiego traktowania, że domagam się szacunku i chcę, żeby mnie traktował jak innych studentów. A on nadal nic. Ze mam mu du*y nie zawracać i że mam się zamknąć. W końcu się wkurzyłam, bo siedzę w tej pracowni, sprzątam, pomagam innym studentom jak jego nie ma - na prawdę dużo robię, dużo pomagam - bo dużo na ten temat wiem - a on w ten sposób znów mnie traktuje. Wyszłam za nim na korytarz i trochę się posprzeczaliśmy, doszło nawet do jakiejś małej szarpaninki Po czym pojechałam do domu. On teraz mnie oskarża o to, że to ja po całej szkole roznoszę ploty, że on ćpa (sama dowiedziałam się, że cała szkoła huczy od kogoś, kto też dowiedział się od kogoś innego.. jednym słowem dowiedziałam się, że pół szkoły wie, gdy już prawie cała szkoła wiedziała). Przysyła mi wiadomości typu "tak powinno sie traktować kapusi" i przesyła mi krwawe filmiki z Los Zetas, meksykańskiej mafii narkotykowej. Pisze mi, że inni studenci mają mnie za wariatkę, że wszyscy gadają, że gdyby nie on, to nie bylo by mnie w tej pracowni, że to on wyprosił profesorkę... pisze, że mi "łeb roztrzaska", że zmarnował ze mną 2 lata życia... Boże, a ja mu tak pomagałam... tyle dla niego zrobiłam a ten skr**syn się tak odwdzięcza... teraz nie wiem co robić... on przeciwko mnie, studeci przeciwko mnie bo myślą, że jestem nienormalna... ryczeć się chce... nie wiem co robić...


Margolcia, przeczytaj jeszcze raz to, co napisałaś, a teraz migusiem przerzuć się do wątku Iwonki1000 i zobacz jak analogiczne rzeczy przechodzicie, tyle, że ona z mężem, z którym mieszka, a Ty z byłym facetem. Zwróć uwagę na analogie w zachowaniu tych "waszych" pijusów, widzisz? manipulują w identyczny niemal sposób, w niemal identyczny sposób rozpaczliwie Was atakują, żeby się obronić itd. itp. Poczytaj kochana, co tam napisane i spójrz na swoją sytuację i na tego szanownego ex-głąba z odpowiednim dystansem :]

margo - Nie 22 Gru, 2013 16:41

Estera napisał/a:
Poczytaj kochana, co tam napisane


ok, przeczytam... 8|

zołza - Nie 22 Gru, 2013 16:44

Margo Skarbie :) uwierz w siebie poprostu. ;) Jesteś świetna ,mądra i śliczną dziewczyną . Wystarczy ,ze jesteś -świat i tak przez to jest piękniejszy i pełniejszy. Nie rób nic by sie komuś przypodobać -poprostu bądź . Ludzie to wcześniej czy później zauważą :pocieszacz:
Jacek - Nie 22 Gru, 2013 16:45

margo napisał/a:
nie mogę teraz iść, bo jestem z malutkiej miejscowości gdzie wszyscy się znają...

słuchaj dobrze,bo spytam tylko raz i to poważnie
czy mam to zrobić za ciebie???
i wiedz że od tego momentu,jego pobyt na tej uczelni wisi na włosku

Estera - Nie 22 Gru, 2013 16:46

zołza napisał/a:
Ludzie to wcześniej czy później zauważą

:tak: zobacz ile ludzi tutaj zauważa :buzki:

margo - Nie 22 Gru, 2013 16:53

Jacek napisał/a:
czy mam to zrobić za ciebie???
i wiedz że od tego momentu,jego pobyt na tej uczelni wisi na włosku


nie no bez przesady... tak czy siak jego praca na tej uczelni i tak wisi na włosku... nie chcę się przyczyniać do tego, żeby go wywalili, lepiej, niech znajdą inny powód...

zołza napisał/a:
uwierz w siebie poprostu.


no i to jest problem :(

Estera napisał/a:
zobacz ile ludzi tutaj zauważa


:buziak:

Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 16:59

margo napisał/a:
. nie chcę się przyczyniać do tego, żeby go wywalili, lepiej, niech znajdą inny powód...


A jemu dajesz prawo do prześladowania ciebie i nękania . To wdl ciebie kto jest ważniejszy w twoim życiu on czy może jednak Ty?

szika - Nie 22 Gru, 2013 16:59

Margo wiem, że się boisz... rozumiem... kochana to nie sa żarty te filmiki i smsy, ten człowiek ma zmienioną świadomość przez różne świństwa i kto wie do czego jest zdolny.. z tego co piszesz to niezły gagatek :( zlekceważenie tego jest wielce ryzykowne i nierozważne zwyczajnie...
Wchodzisz na komisariat i prosisz o rozmowe z oficerem kryminalnym, nic nie musisz przy wszystkich mówić w przedsionku... zazycz sobie rozmowy na osobności wyłacznie z kimś z kryminalnego... wydrukuj te maile i weź telefon... skladasz zawiadomienie czyli gościu pyta, Ty opowiadasz, potem wypełniacie razem druki... nic nie może wyjśc poza pokój, rozumiesz? nic nie wyjdzie... policja ma obowiązek przesłać to droga służbowa do miejsca zamieszkania delikwenta a tam oni już się tym będa martwić co dalej, wezwa pewnie na przesłuchanie, zreszta policjant Cie poinformuje jakie sa procedury... jesli tego nie zrobisz to ja bym się na Twoim miejscu bała...
kiedys mój przegiął w jednej sprawie, zastraszył mnie i dzieci, najbardziej córkę, nie bede sie teraz wdawać w szczegóły, ale do mnie policja przyjechała najszybciej jak to było mozliwe a za nim ganiali po całym osiedlu... to jest ich obowiązek, policja jest od tego...

Jacek - Nie 22 Gru, 2013 17:10

margo napisał/a:
nie no bez przesady...

nie ma w tym przesady - ja właśnie otrzeźwiałem gdy dostałem kopa
ale ok ,jeśli nie chcesz ,zamykamy jego sprawę
zostajesz Ty
i tu nie chcę już słyszeć wypisków typu - on to,,on tamto,bo on itede
czy ty aby nie jesteś w fazie muru,czy tam nudy
on jakoś się zaczyna w momencie,gdy się wydaje ze już wszystko się zrobiło

margo - Nie 22 Gru, 2013 17:22

Jacek napisał/a:
i tu nie chcę już słyszeć wypisków typu - on to,,on tamto,bo on itede


Jacku, bo ON mi grozi, a ja nie wiem, co robić. Jak mam to inaczej napisać? Mam nie pisać w ogóle w takim razie? Wiem, że powinnam mówić o sobie.

szika napisał/a:
Margo wiem, że się boisz... rozumiem...


Boje się, że się będzie na mnie mścił i że obróci innych przeciwko nie... cf2423f

olga - Nie 22 Gru, 2013 17:25

Margus kochanie, Ty przeciez jstes w wieku moich dzieciakow i napisze Ci dokladnie to co im mowie........nikt, nigdy o Ciebie nie zadba, to Ty sama masz obowiazek dbac o siebie......to co zrobisz ze swoim zyciem zalezy tylko od Ciebie samej.
Dziubas - Nie 22 Gru, 2013 17:28

margo napisał/a:
Przysyła mi wiadomości typu "tak powinno sie traktować kapusi" i przesyła mi krwawe filmiki z Los Zetas, meksykańskiej mafii narkotykowej. Pisze mi, że inni studenci mają mnie za wariatkę, że wszyscy gadają, że gdyby nie on, to nie bylo by mnie w tej pracowni, że to on wyprosił profesorkę... pisze, że mi "łeb roztrzaska", że zmarnował ze mną 2 lata życia..

Ohhh... dziewczyno...on Ci grozi, a tY co robisz?
margo napisał/a:
nie chcę się przyczyniać do tego, żeby go wywalili,

Widzisz jak działają te mechanizmy?

margo - Nie 22 Gru, 2013 17:29

olga napisał/a:
.nikt, nigdy o Ciebie nie zadba, to Ty sama masz obowiazek dbac o siebie


Tak, masz rację... ale boje się iść na tą policję... A jak uznają, że zawracam im głowę głupotami? Że to żadne groźby? I co taka policja z tym może dalej zrobić nawet jeśli ja im to zgłoszę?

Jacek - Nie 22 Gru, 2013 17:29

margo napisał/a:
Jacku, bo ON mi grozi, a ja nie wiem, co robić. Jak mam to inaczej napisać?

a kto kogo zaczepiał ???
bo tak zaczynasz swój opis
margo napisał/a:
Robiłam coś do pracowni i zadawałam mu różne pytania a propos rzeczy stricte zawodowych. On mnie zupełnie ignorował,

czy naprawde zawodowo jesteś zależna właśnie od niego???

margo - Nie 22 Gru, 2013 17:33

Dziubas napisał/a:
on Ci grozi, a tY co robisz?


źle robię... :( odetnę się od niego jak najprędzej całkowicie - jak mu tak bardzo nie pasuje, że jestem u niego w pracowni to się po prostu wypiszę... Choć to jedyna pracownia tego typu na uczelni. Źle mi jest rezygnować z tych udogodnień. Trudno, to chyba już najwyższy czas...

olga - Nie 22 Gru, 2013 17:34

margo napisał/a:
ale boje się iść na tą policję..

jestes w stanie stwierdzic na ile to jest poszczekiwanie przestraszonego kundelka a na ile rzeczywiste grozby, ktore on moze przeobrazic w czyn?....

margo - Nie 22 Gru, 2013 17:35

Jacek napisał/a:
czy naprawde zawodowo jesteś zależna właśnie od niego???


Jacku, zadałam jak najbardziej normalne pytanie podczas gdy urabiałam izolator do gipsu, czy powinnam go przesiać przez sito, czy nie. A on mnie zignorował. Gdy zadałam mu drugi raz to pytanie, powiedział, ze mam mu du*y w sobotę nie zawracać, w momencie, kiedy innym studentom normalnie pomagał, bo było kilku w pracowni. On to powiedział przy wszystkich studentach. To uważasz, że ja zaczęłam?... 8|

margo - Nie 22 Gru, 2013 17:36

olga napisał/a:
margo napisał/a:
ale boje się iść na tą policję..

jestes w stanie stwierdzic na ile to jest poszczekiwanie przestraszonego kundelka a na ile rzeczywiste grozby, ktore on moze przeobrazic w czyn?....


Olga, on już mi nieraz groził, że mi zrobi krzywdę, ale nie przesyłał mi nigdy takich krwawych rzeczy. Może po prostu się naćpał i nie wie co robi, nie wiem. To tak na prawdę tchórz, ale jest fakt faktem nieobliczalny...

Dziubas - Nie 22 Gru, 2013 17:40

margo napisał/a:
się po prostu wypiszę... Choć to jedyna pracownia tego typu na uczelni. Źle mi jest rezygnować z tych udogodnień

Ja pierdziu... byle JEMU nic nie było? :bezradny:

margo - Nie 22 Gru, 2013 17:42

Dziubas napisał/a:
margo napisał/a:
się po prostu wypiszę... Choć to jedyna pracownia tego typu na uczelni. Źle mi jest rezygnować z tych udogodnień

Ja pierdziu... byle JEMU nic nie było? :bezradny:


nie, po prostu zrezygnuję z tej pracowni żeby się z nim nie spotykać, nie widywać, nie rozmawiać... jak się nie da inaczej to chyba lepsza opcja dla mnie...

Jacek - Nie 22 Gru, 2013 17:42

margo napisał/a:
To uważasz, że ja zaczęłam?... 8|

za nim odpowiem ci na to pytanie
zadaj sobie ,po co ja tam w te wolną sobote polazła

Dziubas - Nie 22 Gru, 2013 17:48

margo napisał/a:
Dziubas napisał/a:
margo napisał/a:
się po prostu wypiszę... Choć to jedyna pracownia tego typu na uczelni. Źle mi jest rezygnować z tych udogodnień

Ja pierdziu... byle JEMU nic nie było? :bezradny:


nie, po prostu zrezygnuję z tej pracowni żeby się z nim nie spotykać, nie widywać, nie rozmawiać... jak się nie da inaczej to chyba lepsza opcja dla mnie...

Po prostu rezygnujesz z czegoś co dla Ciebie ważne. Tylko czemu to Ty masz rezygnować? :bezradny:

margo - Nie 22 Gru, 2013 18:57

Jacek napisał/a:
zadaj sobie ,po co ja tam w te wolną sobote polazła


Polazła odebrać z pieca prezenty na święta, bo był wypał włączony w czwartek popołudniu, w sobotę dopiero można było wyjąć. Dlatego...

Dziubas napisał/a:
Tylko czemu to Ty masz rezygnować?


Zrezygnowałam już z pracy, którą lubiłam... to już mi chyba nie zrobi różnicy, a może po prostu da mi "święty spokój"... :|

Linka - Nie 22 Gru, 2013 19:10

Cytat:
ale boje się iść na tą policję... A jak uznają, że zawracam im głowę głupotami? Że to żadne groźby? I co taka policja z tym może dalej zrobić nawet jeśli ja im to zgłoszę?

nigdy się nie dowiesz jak tam nie pójdziesz
Margo, wierzę , ze wystarczy Ci odwagi , by zgłosić te groźby na policji.
zrezygnowałaś już z pracy, teraz chcesz z pracowni, a niby dlaczego , w imię czego?

margo - Nie 22 Gru, 2013 19:11

Linka napisał/a:
a niby dlaczego , w imię czego?


nie wiem... chciałabym najchętniej uciec na drugi koniec świata, gdzieś, gdzie mnie nikt nie zna i zacząć od zera wszelkie moje znajomości... tak się teraz czuję

Linka - Nie 22 Gru, 2013 19:14

margo napisał/a:
chciałabym najchętniej uciec na drugi koniec świata,

oj wiele razy chciałam to zrobić,
mówiłam, że jakby nie dzieci to by mnie tu nie było
nie wiedziałam jednak, że zabrałabym cały bagaż swoich dysfunkcji ze sobą.
to we mnie był problem :bezradny:

Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 19:15

:pocieszacz: :buziak:
margo - Nie 22 Gru, 2013 19:16

Już sama nie wiem, co robić. Cały dzień mi to zaprząta myśli. Chciałabym się po prostu od tego odciąć, od tych ludzi. Ale nie mogę...
Dziubas - Nie 22 Gru, 2013 19:19

margo napisał/a:
chciałabym najchętniej uciec

Przed sobą nie uciekniesz :bezradny:
margo napisał/a:
... tak się teraz czuję

A zdajesz sobie sprawę dla czego ?

Linka - Nie 22 Gru, 2013 19:21

Margo, jeszcze raz, na spokojnie, przeczytaj wszystko co dzisiaj Ci napisaliśmy
nie wiem co jeszcze można do tego dodać,
może tylko to, że jutro możesz obudzić się z zupełnie innym nastawieniem, a nawet z gotowym rozwiązaniem, ja czasem tak mam :pocieszacz:

margo - Nie 22 Gru, 2013 19:23

Dziubas napisał/a:
A zdajesz sobie sprawę dla czego ?


Nie wiem Sławku... :( Tak po prostu czuję...

Linka napisał/a:
z zupełnie innym nastawieniem


może niepotrzebnie tutaj podniosłam jakiś raban... może rzeczywiście inaczej jutro na to spojrzę... ehh

Dziubas - Nie 22 Gru, 2013 19:26

margo napisał/a:
Nie wiem Sławku...

A nie dla tego,że wzięłaś do siebie jego słowa/ oskarżenia ?

Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 19:26

Margo boisz się żeby nie narobic profesorkowi kolo pióra i jego zemsty a napisałaś potrzebnie , Podobna sytuacja jak u Iwony ona tez boi sie swego faceta a jednak dziąła weź z niej przykąłd i tez działaj on nie powinien byc na tej uczelni.
szika - Nie 22 Gru, 2013 19:28

Margo piszesz, że nie wiesz czy to groźby karalne czy nie.
Ok, rozumiem, jakas tak szika sobie cos tam pisze w necie...
nie mam jak Cie przekonać, że wiem co piszę, to tylko od Ciebie zalezy czy dasz temu wiarę czy nie..
osobiście byłam w sprawie gróźb na policji w wydziale kryminalnym i rozmawiałam z policja jak to jest, dostałam wyraźną informacje, że dopóki w wypowiedziach nie ma konkretnie napisanych gróźb, że COŚ konkretnie sprawca przemocy zrobi to nie ma przestepstwa, a więc żadne niedokonczone zdania, pozostawione do domysłów niedomówienia, ma być konkretnie "zrobie ci to ... i to... albo tamto..." przy czym ma to byc zapowiedź uszkodzenia ciała lub narażenia zycia...
mam podobnie jak Jacek, napisałam raz, czy dwa, ale skoro Ty dalej "nie wiesz" to kończy się tu moja rola, ogłaszam bezsilność i nie będe więcej Cie do niczego przekonywać...

margo - Nie 22 Gru, 2013 19:29

Dziubas napisał/a:
A nie dla tego,że wzięłaś do siebie jego słowa/ oskarżenia ?


Ta, chyba powinnam wrócić do Czterech Umów... leżą sobie na półeczce... chyba mam lekturę na święta znów...

perełka napisał/a:
on nie powinien byc na tej uczelni.


To wiedzą wszyscy, że nie powinien. Ale u nas jest wielu takich, co nie powinno. Niestety, ale u nas jest dość liberalnie... Zbyt liberalnie. Skoro rektor na dywaniku dorosłego faceta po główce głaszcze i prosi się, żeby nie pił, bo jak kontrola wpadnie, to będzie musiał go wyrzucić? ... 8|

margo - Nie 22 Gru, 2013 19:30

Szika, ja wiem, o co Ci chodzi, ale to trudna decyzja. On napisał, że "tak powinni kończyć kapusie" a nie, że coś takiego mi zrobi. Filmy jednak są przerażające....
Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 19:32

To wy cos z tym zróbcie idź w koncu na policje a najlepiej prześpij sie i poczytaj to jeszcze raz i zapytaj albo zadzwoń na policje i przczytaj te wiadomości i zapytaj co masz z tym zrobić i czy oni zagwarantują ci bezpieczeństwo. Jak nic nie zrobisz to wszystko zostanie po staremu , chcesz tego , naprawdę?
Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 19:35

JA ajk aczłam dzwonić na p[olicje to zostałam ' policyjna suką" i tez były groxby podobne ale ja nic z tym nie zrobilam a gdybym to powiedziął na rozprawie w sądzie albo zeznaął na policji to pewnie więcej by dostał w wyroku. Ty masz dowód , filmik , to nie są żarty. a ten tekst to jest groźba czarno na białym , kobieto, studentko na co czekasz?
margo - Nie 22 Gru, 2013 19:37

perełka napisał/a:
kobieto, studentko na co czekasz?


prześpię się z tym... dziękuję za rozmowę Wam wszystkim. Wiem, ze Wam wszystkim zależy na moim dobru ale... muszę się z tym przespać i tyle... Zobaczymy, co jutro 8|

szika - Nie 22 Gru, 2013 19:40

margo napisał/a:
pisze, że mi "łeb roztrzaska"

tak szczerze: to prawda czy zmysliłas?
w połączeniu z całą resztą, filmikami zapewniam Cię, że wystarczy...

Ty dalej myslisz co on, a żeby jemu, a co jemu zrobią, prawda?
jeśli bym Ci napisała, że pokiwaja mu palcem tylko to byś uwierzyła?
to niech tak będzie, pokiwają palcem i nadal bedzie sobie spokojnie pił, ćpał itd...

Margo Ty sie rzeczywiście chyba za duzo filmów naoglądałaś.. nie chce Cie urazić, ale to jak z szantażem, dopóki bedziesz płacić dopóty szantazysta bedzie chciał coraz więcej... to tez powinnaś znac z filmów...

Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 19:40

Pomyśl co jak będziesz się czuła jak ci przysle krzeslo elektryczne i jak nic nie zrobisz co będzie wyprawiał jak uda mu się ciebie zastraszyć a ty wrócisz na uczelnie , czy watro tak ryzykowac swoim zdrowiem , życiem , soba? :pocieszacz: :buziak:
margo - Nie 22 Gru, 2013 19:43

szika napisał/a:
tak szczerze: to prawda czy zmysliłas?


"za tą nogę to ci powinienem ten głupi łeb rozwalić?"

w trakcie szarpaniny na korytarzu coś mu się w nogę stało...

tylko proszę wchodzić jedynie na własną odpowiedzialność, bo to krwawe rzeczy...
a link taki mi wysłał: XXXXXXXX

z tekstem "tak własnie powinny kapusie kończyć"

----------------------
Margo wyedytowałam link, pokaż go raczej policji, jeśli zdecydujesz się zgłosić, a oszczędźmy forumowiczom oglądania takich scen... - pietruszka

pietruszka - Nie 22 Gru, 2013 19:50

Margo :tupie: boisz się?
Czy wkręcił Ci poczucie winy?
Czy on zrobił Ci kiedyś fizyczną krzywdę?

margo - Nie 22 Gru, 2013 19:54

pietruszka napisał/a:
Czy on zrobił Ci kiedyś fizyczną krzywdę?


No właśnie nie, więc dlatego się zastanawiam nad tą policją. Raz mu się tylko zdarzyło odmachnąć jak mu sama przywaliłam o coś, ale się odsunęłam i tylko mnie drasnął. A że akurat w ręce miał metalową piłę do drewna... mogło się źle skończyć, ale się nie skończyło. To nie było jednak jakoś zaplanowane czy nagłe. Sama go sprowokowałam, zaczęłam pierwsza.... a tak to tylko jedynie co, to mi nieraz groził, że mnie strzaska tak, że mnie własna rodzina nie pozna. Ale przestałam się bać, bo nic się nie działo. Po prostu te filmiki mnie wystraszyły...

margo - Nie 22 Gru, 2013 19:55

Jak zwykle sieję panikę... :|
Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 19:58

Alęz ty jestes współuzalezniona :bezradny: on mi tylko raz przywalił panie doktorze, ale on nie chciał , to taki dobry człowiek, to wszystko moja wina, żebym go nie sprowokowala , mniej soli do zupy wsypała, ugotowala coś na co za chwil parę będzie miał chęć, zasłużylam sobie , za malo się staram ,w porę sie nie usunęłam następnym razem będe bardziej uważac , może na paluszkach pochodze nie lepiej nałożę grube skarptu]y i pochodze an paluszkach , podam flache prędzej się nadoi i pójdzie spać , będe maiął chwilę wytchnienia ...pisac dalej?
margo - Nie 22 Gru, 2013 20:01

perełka, wiem wiem. On jest po prostu agresywny po używkach, wiele razy groził, a to zazwyczaj ja rzucałam się z braku już sił i argumentów z pięściami zamiast odejść spokojnie...
zołza - Nie 22 Gru, 2013 20:04

margo napisał/a:
Jak zwykle sieję panikę...


Margo nie gniewaj sie,ze to napisze ale nie wytrzymam... :nerwus: Weszłam w ten link i o mało nie narzygałam na ekran komputera. Jakie Ty masz opory ? Jakim prawem pozwalasz sie tak traktowac. ? Nic nie tłumaczy tego, że nic z tym nie robisz. Nic. Ani wspołuzależnienie ani żadna inna dysunkcja. Twoim obowiązkiem jest zgłosić ten link na policję.Jeżeli nie zależy Ci na samej sobie to zrób to po to by nie narażać innych kobiet na znajomośc z tym zboczeńcem. Takie ścierwo nie powinno chodzić po ziemi(nie mówiąc już o tym,że jest wykładowcą na uczelni).

Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 20:04

Margo agresja to przemoc a temu mowimy STOP usprawiedliwiasz jego, wybielasz, zaprzeczasz faktom , usprawiedliwiasz karygodne postępowanie i bierzesz na siebie winę za JEGO postępki. mRGO BUDZIMY SIE , DZIAŁAJ PÓKI JESZCZE MOŻESZ. :krzyk:
Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 20:05

Jest takie powiedzenie; To nie kolejny raz uderzył za duzo ale pierwszy.
margo - Nie 22 Gru, 2013 20:07

cf2423f
Halloween - Nie 22 Gru, 2013 20:11

margo napisał/a:
pietruszka napisał/a:
Czy on zrobił Ci kiedyś fizyczną krzywdę?


No właśnie nie, więc dlatego się zastanawiam nad tą policją. Raz mu się tylko zdarzyło odmachnąć jak mu sama przywaliłam o coś, ale się odsunęłam i tylko mnie drasnął. A że akurat w ręce miał metalową piłę do drewna... mogło się źle skończyć, ale się nie skończyło. To nie było jednak jakoś zaplanowane czy nagłe. Sama go sprowokowałam, zaczęłam pierwsza.... a tak to tylko jedynie co, to mi nieraz groził, że mnie strzaska tak, że mnie własna rodzina nie pozna. Ale przestałam się bać, bo nic się nie działo. Po prostu te filmiki mnie wystraszyły...



grozi Ci , wkleił coś tak odrażającego zrobił to co opisałaś powyżej i ty się jeszcze czymś obwiniasz i wahasz się z wizyta na policji?
musisz zacząć się bronic, od tego jest policja, nie daj się zastraszyć , a za samo wysłanie takiej stronki i koment już mogą mu dowalić.
sorry margo że się tu wcinam , ale to co czytam i widzę ....

margo - Nie 22 Gru, 2013 20:12

Boje się, że ja pójdę z tym na policję, oni do niego przyjdą, a on to rozgada wszystko na uczelni, ustawi tak, żeby było przeciwko mnie i będę miała na uczelni przerąbane... U nas uczelnia jest kameralna, każdy każdego zna. To nie jest tak, że jest 150 osób na roku. Na roku jest 10 osób... 8| A nie mam innej uczelni w mieście, musiałabym się wyprowadzić, a skąd brać na to pieniądze? Nie ma zaocznych studiów artystycznych, a jak są, to mają strasznie niski poziom... 8|
Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 20:14

a co by się stało jakbys najpierw poszla z tym do dziekana i pokazala to ?
Jacek - Nie 22 Gru, 2013 20:14

margo napisał/a:
Jacek napisał/a:
zadaj sobie ,po co ja tam w te wolną sobote polazła


Polazła odebrać z pieca prezenty na święta, bo był wypał włączony w czwartek popołudniu, w sobotę dopiero można było wyjąć. Dlatego...

dobra :luzik: światu,odpowiedziałaś
a teraz sobie

margo - Nie 22 Gru, 2013 20:22

perełka napisał/a:
dziekana i pokazala to ?


dziekan jego wydziału to właściwie prawie że jego kumpel - razem sobie wystawy urządzają. Jak jeszcze mój eks chlał, to ten udzielał mu rad jak chlać, żeby nie było widać... :shock:

Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 20:23

Skoro takie akcje sie dzieją to jak zamierzasz dalej tam studiowac, zdawac egzaminy, kolokwia?
margo - Nie 22 Gru, 2013 20:25

perełka napisał/a:
Skoro takie akcje sie dzieją to jak zamierzasz dalej tam studiowac, zdawac egzaminy, kolokwia?


ja jestem na innym wydziale - chyba najbardziej zdyscyplinowanym i bez wewnętrznych kłótni i rywalizacji...

Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 20:27

To po co ci kontakt z byłym?
pterodaktyll - Nie 22 Gru, 2013 20:28

margo napisał/a:
dziekan jego wydziału to właściwie prawie że jego kumpel

To idź do rektora tej uczelni i najlepiej powiedz że jak nic z tym nie zrobi to mu całą prasę i tv na łeb ściągniesz.........pomysł z zawiadomieniem władz uczelni nie jest zły.

Maciejka - Nie 22 Gru, 2013 20:36

I zrobić kopię tych pogrózek jeszcze i powiedzieć , ze je masz .
Jo-asia - Nie 22 Gru, 2013 20:46

margo napisał/a:
on przeciwko mnie, studeci przeciwko mnie bo myślą, że jestem nienormalna... ryczeć się chce... nie wiem co robić...

posłuchaj siebie

czy, czujesz się nienormalna?
czy, czujesz się nie w porządku?
zrobiłaś coś złego?

on się boi i dotyka Cię w te miejsca, które są najbardziej czułe u Ciebie
do tego pokazałaś mu, że umiesz się postawić
więc "zatrudnił".. studentów
wzmocnij te miejsca.. a nie będzie miał władzy nad Tobą :)
i zrób.. jak Ci tutaj radzą :)

ja trzymam za Ciebie kciuki :)

Halloween - Nie 22 Gru, 2013 20:48

zołza napisał/a:
margo napisał/a:
Jak zwykle sieję panikę...


Margo nie gniewaj sie,ze to napisze ale nie wytrzymam... :nerwus: Weszłam w ten link i o mało nie narzygałam na ekran komputera. Jakie Ty masz opory ? Jakim prawem pozwalasz sie tak traktowac. ? Nic nie tłumaczy tego, że nic z tym nie robisz. Nic. Ani wspołuzależnienie ani żadna inna dysunkcja. Twoim obowiązkiem jest zgłosić ten link na policję.Jeżeli nie zależy Ci na samej sobie to zrób to po to by nie narażać innych kobiet na znajomośc z tym zboczeńcem. Takie ścierwo nie powinno chodzić po ziemi(nie mówiąc już o tym,że jest wykładowcą na uczelni).



:okok: to sie nazywa Dama, brawo Zołza, tak trzeba.


margo napisał/a:
Boje się, że ja pójdę z tym na policję, oni do niego przyjdą, a on to rozgada wszystko na uczelni, ustawi tak, żeby było przeciwko mnie i będę miała na uczelni przerąbane... U nas uczelnia jest kameralna, każdy każdego zna. To nie jest tak, że jest 150 osób na roku. Na roku jest 10 osób... 8| A nie mam innej uczelni w mieście, musiałabym się wyprowadzić, a skąd brać na to pieniądze? Nie ma zaocznych studiów artystycznych, a jak są, to mają strasznie niski poziom... 8|


margo to mu się nie uda , to on tu małpa a nie ty.
to pewnie jego już tam nikt nie będzie chciał widzieć.
nie ma takich argumentów by pozwolić się tak tyranizować.
zakładam że to co napisalas to prawda, więc on już przekroczył wszelkie dopuszczalne granice.
zacznij się bronic, uległość,niezdecydowanie da mu tylko chęci by działać dalej, przez swoja bezczynność aniołka z niego nie uczynisz.
Ja trzymam kciuki. prześpij się i zastanów spokojnie , rozejrzyj się w około siebie , może jednak znajdzie się ktoś kto zaofiaruje Ci pomoc, wystarczy żeby był blisko wtedy gdy potrzeba.

margo - Nie 22 Gru, 2013 20:55

perełka napisał/a:
To po co ci kontakt z byłym?


jakby była inna pracownia ceramiczna na uczelni, to chętnie bym tam poszła...


Właściwie to podejrzewam, że do władz już dawno to dotarło. To nie jedyna owieczka, która pije i wciąga albo nawet i robi gorsze rzeczy... u nas się niestety przymyka na to oko. Właśnie rozmawiałam z przyjaciółką przez telefon, która zna i mnie i jego. Poradziła mi zachować te wiadomości i poczekać. Że to jest pies który szczeka, a nie gryzie... I że jeśli znów mi czymś zagrozi to wtedy pójść. Mam też kolegę, który ma nagranie, jak on mu grozi po pijaku, że skręci mu kark... Skontaktuje się z nim jutro jeszcze, obgadam sytuacje. To jego współlokator, zna go od czasów studenckich... Też z nim łatwego życia nie ma 8| Pogadam jeszcze z asystentem z mojej pracowni dyplomowej, też jego kolega z czasów studenckich. Mam nadzieję, ze mi jakoś pomogą... Wesprą, może pójdą razem ze mną na ten cholerny komisariat... :|

Jo-asia napisał/a:
on się boi i dotyka Cię w te miejsca, które są najbardziej czułe u Ciebie


Joasiu, uwierz mi, on jest w tym arcymistrzem - dotykać w idealny środeczek najczulszego miejsca... :/

szika - Nie 22 Gru, 2013 21:00

z tej pracowni nie musisz rezygnować... jesli to dla Ciebie ważne szkoda zostawić coś co zaczęłaś... ja to sobie tak mysle, że może warto by było abys sama sobie zadała pytanie i odpowiedziała: na ile chodziłaś na te pracownie aby widzieć jego a na ile ta pracownia rzeczywiscie daje Ci satysfakcję i jest Ci potrzebna...
ja w swoich racjonalizacjach dlaczego MUSZĘ coś robić byłam mistrzem, potrafiłam wymyslać niezbite dowody tego, że ja koniecznie MUSZĘ w jakis sposób zrobic coś aby mieć kontakt z moim eks... dziś wiem, że to były manipulacje samą sobą, ale wtedy wiem, że wierzyłam bardzo mocno w te samokłamstwa...

margo - Nie 22 Gru, 2013 21:04

Szika, ja dzięki temu mam dostęp do darmowych materiałów... a mi się raczej nie przelewa :/ Bardzo to lubię, na prawdę. Ale może rzeczywiście powinnam się od tego odciąć i znaleźć inne miejsce i wysupłać jakąś kasę na materiały... Nie wiem, na ile to samookłamywanie się. Ostatnimi czasy bardzo często go w tej pracowni nie było, bo pracował. Było mi bardzo dobrze, nieźle mi się pracowało samej. Nie musiałam go oglądać. Teraz skończył fuchę i siedzi tam codziennie... Pomagając wszystkim innym a mnie skutecznie ignorując, nawet moje pytania, a na końcu publicznie znieważając... :| czyli kiepsko. Wolałam, jak go nie było. Tyle, że teraz, to on tam codziennie siedzi od rana do wieczora. Wtedy jak przychodził, pomimo tej fuchy to ja zbierałam się i wychodziłam... Teraz nie ma opcji... :/
szika - Nie 22 Gru, 2013 21:12

a musisz go o cokolwiek pytać? potrzebna Ci jego pomoc? iść robić swoje a jego ignorowac jak Ci ktoś tu już pisał... czy tak by się dało?
spójrz dzisiaj... Ty zapytałaś i dałas pretekst (sobie i jemu) do wymiany zdań, która skończyła sie szarpaniem... przecież gdy on Cie znieważa publicznie to sobie wystwia świadectwo a nie Tobie... spróbuj sie wczuć w tych widzów: słuchaja jak sie facet po chamsku zachowuje... wydaje mi się, że przypisujesz innym taką ocenę Ciebie jak Ty sama siebie oceniasz, czyli masz siebie za nic... stąd myśl że inni tez tak...
mnie by do głowy nie przyszło pomysleć, będac świadkiem takich chamskich wystapień faceta wobec kobiety, że ona w czymkolwiek zawiniła, albo że rzeczywiście na to zasługuje... Margo nie jest tak, że wszyscy są pozaburzani, ludzie patrza i widzą, porozmawiaj, zapytaj, sami Ci powiedzą...

Klara - Nie 22 Gru, 2013 21:13

Margotko, w Zamku też jest pracownia ceramiki. Czy tam trzeba płacić za korzystanie z materiałów i z pieca?
margo - Nie 22 Gru, 2013 21:13

Poza tym jak asystent wyleci, to profesorka mnie wyrzuci... oni mają układy, a ona tak na prawdę stoi po jego stronie, bo to jej służący prawie. Więc szach mat...


szika napisał/a:
a musisz go o cokolwiek pytać?


Sziko, akurat wtedy musiałam. Nie wiedziałam jak coś zrobić, zadałam proste pytanie na które wystarczyło odpowiedzieć tak lub nie. Nic więcej. Zero zaangażowania, zero tłumaczenia. Więcej mu zajęło gadanie, że mam mu du*y nie zawracać...

margo - Nie 22 Gru, 2013 21:16

Klara napisał/a:
Margotko, w Zamku też jest pracownia ceramiki. Czy tam trzeba płacić za korzystanie z materiałów i z pieca?


Tak, płaci się 100zł za miesiąc... to już wolę na własną rękę kupować sobie materiały i przykolegować się do pieców z wydziału rzeźby... tyle, że tam za wypał swój własny muszę płacić 80zł, chyba, że oni coś wypalają i akurat mają miejsce w piecu... Ale to zazwyczaj mieszczą się 3-4 rzeczy...

Klara - Nie 22 Gru, 2013 21:18

...a gdybyś tak zatrudniła się w którejś z pracowni gdziekolwiek? : https://www.google.pl/sea...1J86A7QbDwIGICg
margo - Nie 22 Gru, 2013 21:21

Klara napisał/a:
...a gdybyś tak zatrudniła się w którejś z pracowni gdziekolwiek? : https://www.google.pl/sea...1J86A7QbDwIGICg


Ahh, byłam nawet na rozmowie kwalifikacyjnej... ale u pani, która nie miała o ceramice zbyt wiele do powiedzenia... Trochę się zagalopowałam z ujawnianiem swojej wiedzy... ehh. Ja zamierzam swoją pracownie otworzyć po studiach/w trakcie ostatniego roku, więc nie wiem, czy jest sens. Szczególnie, że w takie miejsca wysyłałam CV bez odzewu... :(

Klara - Nie 22 Gru, 2013 21:23

:bezradny:
Nie mam pojęcia na ten temat, więc muszę uznać, że rzeczywiście nie masz wyjścia... :pocieszacz:

szika - Nie 22 Gru, 2013 21:26

margo napisał/a:
szika napisał/a:
a musisz go o cokolwiek pytać?


Sziko, akurat wtedy musiałam.


Marguś a gdyby go nie było bo byłby na fuchach to kogo bys zapytała?
wiercę Ci dziurę w brzuchu, sorki że przyciskam, ale może to sie da rozwiązać abys nie musiała rezygnowac a nauczyła sie radzić bez niego... i daleko od niego...

margo - Nie 22 Gru, 2013 21:27

Klara napisał/a:
:bezradny:
Nie mam pojęcia na ten temat, więc muszę uznać, że rzeczywiście nie masz wyjścia... :pocieszacz:


Już niedługo założę swoją pracownię i będę sobie tam rządzić fsdf43t A jak na razie może rzeczywiście dam sobie spokój i dogadam się z zarządzającym piecami z rzeźby, żeby mi dawał znać jak ma miejsce... tylko, że co z tymi pracami, które już zrobiłam? ... Są mega duże i ciężkie... nie przewiozę ich na drugi koniec miasta, bo się rozpadną niewypalone :(

margo - Nie 22 Gru, 2013 21:28

szika napisał/a:
Marguś a gdyby go nie było bo byłby na fuchach to kogo bys zapytała?


zrobiłabym intuicyjnie... i albo bym spieprzyła albo by wyszło fsdf43t Jako, że był obok i nie chciałam wydawać pieniędzy na kolejnych kilka kostek mydła to wolałam zapytać...

szika - Nie 22 Gru, 2013 21:31

margo napisał/a:
zrobiłabym intuicyjnie... i albo bym spieprzyła albo by wyszło Jako, że był obok i nie chciałam wydawać pieniędzy na kolejnych kilka kostek mydła to wolałam zapytać...

kochanie coś czuje w kościach, że kombinujesz jak koń pod górę... :)
rany jakas Ty do mnie podobna :) :buziak:

OSSA - Nie 22 Gru, 2013 21:34

margo, grasz z nami w zabawę tak ale, powiedziałaś o problemie, wiele osób stara się ciebie zrozumieć proponuje różne możliwe wyjścia z tej sytuacji i ty odpowiadasz tak, ale nie mogę iść na policję, nie mogę iść do dziekana, nie mogę iść z tym do pani profesor.

To spokojnie zastanów się co możesz, co chcesz zrobić, na co jesteś gotowa.
Nie odpowiadaj na forum tylko zastanów się i odpowiedz sobie samej, kim dla mnie jest ten facet , co do niego czuje i dlaczego pozwalam mu się traktować w taki sposób.

Jeśli sama będziesz wiedziała to reszta pójdzie łatwiej.

BARBARA - Nie 22 Gru, 2013 21:39

szika napisał/a:
margo napisał/a:
zrobiłabym intuicyjnie... i albo bym spieprzyła albo by wyszło Jako, że był obok i nie chciałam wydawać pieniędzy na kolejnych kilka kostek mydła to wolałam zapytać...

kochanie coś czuje w kościach, że kombinujesz jak koń pod górę... :)
rany jakas Ty do mnie podobna :) :buziak:


Czytam to wszystko i czuje jak bym czytała o sobie, kropka w kropke tak samo sie broniła, :szok:

szika - Nie 22 Gru, 2013 21:40

BARBARA napisał/a:
Czytam to wszystko i czuje jak bym czytała o sobie, kropka w kropke tak samo sie broniła,
98l9i
BARBARA - Nie 22 Gru, 2013 21:45

Sziko :buziak:
margo - Nie 22 Gru, 2013 21:46

Dobrze, już przestaję Was męczyć... dziękuję za rozmowę Wam wszystkim i prześpię się z tym. Najchętniej to bym zwiała, dała spokój, wypisała się z tej durnej pracowni i niech on sobie tam rządzi w swoim królestwie razem... Prędzej czy później sprawa się i tak rypnie, a ja nie będę oskarżana o kapusi, którym się powinno ponoć podrzynać gardła. Według mojego eks. Koniec rozmowy... bo będzie, że Was wpuszczam w jakieś maliny. A muszę to przemyśleć.
szika - Nie 22 Gru, 2013 21:52

Marguś nie nas :buziak: siebie samą :buzki:
przespij sie i odpocznij buziaczki :)

OSSA - Nie 22 Gru, 2013 21:57

margo napisał/a:
Dobrze, już przestaję Was męczyć... dziękuję za rozmowę Wam wszystkim i prześpię się z tym


Margo ty nas nie męczysz, każda z osób współuzależnionych przeżywała takie wątpliwości, tobie jest o tyle trudniej, że łączą cie z tym panem relacje zawodowe. Student .... wykładowca i nie jest wcale tak prosto wymiksować się z takiego związku zwłaszcza, że facet nie ma klasy i teraz na każdym kroku udowadnia ci, że jest góra. Pomyśl trudno stało się, przeszłości nie zmienisz. Nie przeniesiesz się na inną uczelnie, bo nie ma takiej w mieście. Dziewczyno po prostu rób swoje, zalicz ten semestr na celująco, w następnym może zmień grupę , może nie będziesz miała z nim zajęć. Po co zamartwiasz się na zapas. :mysli:

Zagubiona - Nie 22 Gru, 2013 22:06

Margo, dopiero teraz na spokojnie przeczytałam co się dzieje- idź na policję, i zgłoś to władzą uczelni- zadbaj o siebie nie o niego
:pocieszacz: :buziak:

yuraa - Nie 22 Gru, 2013 22:25

Margo a czy zdajesz sobie sprawę że poinformowałaś publicznie o popelnieniu przestepstwa.
obarczyłas ta wiedzą wszystkich czytających ten temat.

w RP obowiązuje takie prawo:
Zgodnie z art. 304 § 1 k.p.k. każdy, kto dowiedział się o popełnieniu przestępstwa
ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym fakcie prokuratora lub Policję

szika - Nie 22 Gru, 2013 22:35

groźby karalne są ścigane z urzędu na wniosek ... nie strasz Dziewczyny bo zawału dostanie :)

Czyny ścigane z oskarżenia publicznego – na wniosek
min.
190 k.k. groźba karalna

http://www.podlaska.polic...ofiar/doc/4.pdf

margo - Śro 15 Sty, 2014 21:31

Kiepsko ze mną ostatnio... A dopiero co wczoraj obiecałam sobie, że nie będę narzekać. Gubię się w tym wszystkim. Przeczytałam mnóstwo książek, chodzę na terapię (wczoraj byłam na ostatnim spotkaniu wstępu do terapii! mam nadzieję, że już niedługo dostanę grupę....). Mimo to mam ostatnio straszny mętlik w głowie. Próbuję działać. Pracuję nad asertywnością, nad wyrażaniem swojego zdania, nad emocjami, nad sobą po prostu. Wielu osobom się to nie podoba, ale nie zważam na to - robię to dla siebie! Mimo wszystko dziś doszłam do wniosku, że w głowie chyba już wszystko mi się miesza. Reaguję ostatnio na różne rzeczy bardzo dziwnie, jak nigdy dotąd. Wybucham czasem zbyt agresywnie, czasem wychodzę w trakcie rozmowy, wdaje się w dyskusję broniąc swojej prywatności i godności... czasami sobie myślę, że może lepiej, jak byłam starą szarą Ewą, która przynajmniej miała iluzję, że wszyscy ją lubią, pomagała sobie innym i żyła w tym cudnym świecie... eh. Bzdury.

Dziś dowiedziałam się, że ludzie, z którymi chcę przebywać za wszelką cenę, którym nadałam być może nawet miano "przyjaciół" raczej nimi nie są. To po prostu garstka ludzi, do których mi najbliżej, bo innych nie mam... 8| okazuje się, że tacy "przyjaciele" potrafią mi powiedzieć kilkakrotnie, że oni sobie świetnie radzą bez terapii, więc i ja powinnam, że terapia to bzdura, potrafią też nagle obrażać się byle o co i jednego dnia żartować i uśmiechać się a drugiego udawać, że się nie znamy ( :shock: ). Ponadto ci "przyjaciele" nawet nie są ze mną szczerzy i gdy o coś ich proszę (zdarza się to nadzwyczaj rzadko) to odkładają to w czasie tak długo, aż im się wydaje, że zapomnę. Można by sobie teraz pomyśleć, że powinnam zająć się sobą, a nie innymi. Ale ja właśnie o sobie... bo ja tak bardzo chciałam mieć kogoś obok siebie, że nie widziałam tego, że ludzie, którymi się otaczam mają mnie w poważaniu... że jak byłam z moim eks i potrzebowałam kogoś do rozmowy to mówili mi: idź gdzieś indziej, albo wręcz pchali mnie w jego ręce... :/ Ostatnio tracę tychże znajomych, bo zaczęłam działać bardziej asertywnie... widzę to wszystko... a jednak mi żal. Zostaję sama... nie mam ani przyjaciół, ani partnera... ani wsparcia w rodzinie 8| Zostaję ja i moje wybuchy wściekłości na wszystkich, którzy choć delikatnie naruszą moją godność... źle się z tym czuję cf2423f

olga - Śro 15 Sty, 2014 21:39

margo napisał/a:
Zostaję ja i moje wybuchy wściekłości na wszystkich, którzy choć delikatnie naruszą moją godność... źle się z tym czuję

uczysz sie korzystac z nowego narzedzia jakim jest asertywnosc
pamietam jak ja tez przeginalam, jak male dziecko, wszystko bylo na NIE

margo - Śro 15 Sty, 2014 21:43

olga napisał/a:
margo napisał/a:
Zostaję ja i moje wybuchy wściekłości na wszystkich, którzy choć delikatnie naruszą moją godność... źle się z tym czuję

uczysz sie korzystac z nowego narzedzia jakim jest asertywnosc
pamietam jak ja tez przeginalam, jak male dziecko, wszystko bylo na NIE


Czyli mam te "turbulencje" uznać jako normalne? Tylko, że ja ludzi do siebie zrażam... cf2423f za chwilę nikt nie będzie chciał ze mną gadać... 8|

pietruszka - Śro 15 Sty, 2014 21:55

margo napisał/a:
Ostatnio tracę tychże znajomych,

A czy oni rzeczywiście byli tymi, których chciałaś mieć wokół siebie? Czy patrzyłaś na nich przez pryzmat swoich iluzji i namiastek zaspokajania potrzeb bliskości? Niestety - u mnie część znajomych też się wykruszyła - po prostu... nie było nam po drodze... inne aspiracje, inne dążenia, inne wartości...

Klara - Śro 15 Sty, 2014 21:58

Wiesz Margo?
Dziękuję Ci, za dzisiejszy wpis, bo mam z asertywnością spory kłopot.
Wiem, że to wynika z niedouczenia, ale też miałam wielokrotnie problem z wewnętrzną akceptacją innych zachowań asertywnych, które wydawały mi się skrajnie egoistyczne.
Piszę, że mi się wydawały, bo to były tylko moje odczucia.
Boleśnie mnie raniły, przy czym wiedziałam, że gdybym ja się podobnie zachowała, to byłoby źle dla wszystkich.
Tu myślę akurat o pewnych zadaniach w pracy, które należało wykonywać zespołowo.

Może Twoje ostatnie problemy wynikają z tego, że jeszcze jest Ci trudno wypośrodkować i rzeczywiście nie zawsze jesteś tylko asertywna?
Abstrahuję tu od rzekomych przyjaciół. Tych należy się po prostu wystrzegać i tyle.
Zajrzałam do netu i znalazłam taką fajną stronkę z tematem akurat na dzisiaj: http://zawirowania2010.bl...14/asertywnosc/ :D

margo - Śro 15 Sty, 2014 22:02

pietruszka napisał/a:
Niestety - u mnie część znajomych też się wykruszyła - po prostu... nie było nam po drodze... inne aspiracje, inne dążenia, inne wartości...


Być może rzeczywiście tak jest...

Klara napisał/a:
jeszcze jest Ci trudno wypośrodkować i rzeczywiście nie zawsze jesteś tylko asertywna


Mam z tym ogromny problem... nie wiem, kiedy już przesadzam, a kiedy po prostu się zmieniam i jestem inna, więc ludzie źle na to reagują, bo byli do czegoś innego przyzwyczajeni... Dziękuję za ten blog, zaraz poczytam :buziak:

pietruszka - Śro 15 Sty, 2014 22:05

Klara napisał/a:
Może Twoje ostatnie problemy wynikają z tego, że jeszcze jest Ci trudno wypośrodkować i rzeczywiście nie zawsze jesteś tylko asertywna?


Do mnie dopiero na grupowych z asertywności zajęciach dotarło, jak wiele w kwestii asertywność dzieje się... w mowie ciała. W sumie to, co co mówimy jest chyba mniej ważne, niż to, co przekazuje nasze ciało. Najlepiej wyćwiczona formułka nie zastąpi tego, co naprawdę dzieje się naszej głowie, a to przekłada się na grymas na twarzy, postawę ciała, nachylenie, gesty rąk.

Inna sprawa, że zmiany we mnie nie były dla wielu znajomych i rodziny pożądane... No ale na to nie miałam już wpływu...Z czasem... niektórzy się przyzwyczaili. Na przykład ojciec mnie teraz prosi o przysługę, a nie żąda...

margo - Śro 15 Sty, 2014 22:09

pietruszka napisał/a:
Najlepiej wyćwiczona formułka nie zastąpi tego, co naprawdę dzieje się naszej głowie


Ja gdy się denerwuję to baaardzo mocno gestykuluję... :szok:

pietruszka napisał/a:
Do mnie dopiero na grupowych z asertywności zajęciach dotarło


Już nie mogę się ich doczekać... jejku, czemu to tak długo trwa cf2423f

pietruszka napisał/a:
Inna sprawa, że zmiany we mnie nie były dla wielu znajomych i rodziny pożądane


Wydaje mi się, że wiele osób przyzwyczaja się do uległości innych, a później robią wielkie oczy, że ten ktoś nagle się postawił i postanowił się bronić...

Zagubiona - Śro 15 Sty, 2014 22:30

margo, wiesz lubię Ciebie czytać, bo nieraz jakbym czytała o sobie. Tak jest i tym razem. Myślę, że dziewczyny mają rację- uczysz się agresywności i trudno trafić w punkt optymalny. Ale zdolna kobieta z Ciebie to niebawem to opanujesz :)
margo - Śro 15 Sty, 2014 22:32

Nie.anioł napisał/a:
Ale zdolna kobieta z Ciebie to niebawem to opanujesz


mam nadzieję... :skromny: dzięki Aniołku :pocieszacz:

Zagubiona - Śro 15 Sty, 2014 22:36

margo napisał/a:
Nie.anioł napisał/a:
Ale zdolna kobieta z Ciebie to niebawem to opanujesz


mam nadzieję... :skromny: dzięki Aniołku :pocieszacz:

:buzki:

pietruszka - Śro 15 Sty, 2014 22:44

margo napisał/a:
Już nie mogę się ich doczekać... jejku, czemu to tak długo trwa cf2423f

ponoć wszystko trwa tyle ile ma trwać...

mi bardzo dużo dały książki, jak sama to nazywam "asertywności plus", czyli o metodzie Rosenberga -"porozumienia bez przemocy". Może dlatego, że często moje zachowania asertywne jednak nie do końca są asertywne? Mam skłonność do zachowań agresywnych :bezradny:
Tak w skrócie: http://pl.wikipedia.org/w...ie_Bez_Przemocy

rybenka1 - Śro 15 Sty, 2014 22:50

Margos :buziak: to tak jakbym o sobie czytała ,nadal mam broblemy z asertywnoacią .Najbardziej to odczułam z relacją z mamą ,zawsze byłam usłużna i leciałam do usług .Teraz jak mówię Nie ,to Nie .Oczywiscie ma pretensje do mnie ,ale ja stanowczo odpowiadam .Na poczatku mojej trzezwosci ,to była masakra , kto mi co powiedział ,robiłam ,a było to sprzeczne z tym co myślałąm ,bo oczywiscie odzywało się we mnie poczucie winy.Teraz jest inaczej ,odmawiam ,choć czasem coś zrobię dla świetego spokoju ,tylko czyjego spokoju ,bo napewno mojego nie . :buziak: Uczę się codziennie nadal i wciąż. :buziak:
margo - Śro 15 Sty, 2014 22:56

pietruszka napisał/a:
Mam skłonność do zachowań agresywnych


To chyba ja tez tak mam... przejęłam to po mojej mamie choleryczce, która wszystko załatwia krzykiem... 8|

rybenka1 napisał/a:
bo oczywiscie odzywało się we mnie poczucie winy.


O dokładnie tak mam... :/ czuje się winna i myślę, że zrażam do siebie ludzi... :shock:

Chciałabym osiągnąć spokój... swój własny...

rybenka1 - Śro 15 Sty, 2014 23:04

Margoś ,kochana nawet sobie nie wyobrazasz ile ludzi z tym do siebie zraziłam . :wysmiewacz: Teraz sie z tego smieje ,bo wiem ,że słusznie odmawiałam ,odmawiam .Teraz jak ktoś chce to prosi mnie o załatwienie ,czy zrobienie czegoś .Odpowiadam jeśli bedę mogła to oky czemu nie .Na ten czas przyzwyczailisię ,zakceptowali mnie ,że ja się zmieniłam.Choć szczera jestem ,jak coś palnę ,to palnę i tu się dopiero zaczyna ,częśc dalsza.Margoś nie przejmuj sie ,z czasem wyuczysz sobie ten nawyk odmawiać ,powolutku ,małymi kroczkami . :buziak:
margo - Śro 15 Sty, 2014 23:09

rybenka1 napisał/a:
Choć szczera jestem ,jak coś palnę ,to palnę i tu się dopiero zaczyna ,częśc dalsza.Margoś nie przejmuj sie ,z czasem wyuczysz sobie ten nawyk odmawiać ,powolutku ,małymi kroczkami


Właśnie, bardzo cenię sobie szczerość, sama staram się być bardzo szczera i prawdomówna i nie lubię, gdy ktoś ze mną jest nieszczery... niektórzy jednak tego nie rozumieją i nie doceniają :bezradny:

Halloween - Czw 16 Sty, 2014 00:05

margo napisał/a:


Właśnie, bardzo cenię sobie szczerość, sama staram się być bardzo szczera i prawdomówna i nie lubię, gdy ktoś ze mną jest nieszczery... niektórzy jednak tego nie rozumieją i nie doceniają :bezradny:



Nie oczekuj zbyt wiele od ludzi, bierz ich takimi jakimi oni są. (zacznij ode mnie :luzik: )
Nie każdy potrafi/chce być szczery, nie każdy innym dobrze życzy...
Im mniejsze oczekiwania tym mniejsze rozczarowania.
Traktuj nas (innych ludzi ) tak jak na to zasługujemy, bo różni są wśród nas.
Nie doszukuj się w naszych niedoskonałościach własnej winy.
Ot życie.

szika - Czw 16 Sty, 2014 07:50

Margo z mojego podwórka, z mojego doświadczenia...
Asertywność to narzędzie, umiejętność przydatna do tego aby w relacjach z otoczeniem nie być ani uległą ani agresywna... ja sie asertywnością bardzo ucieszyłam w terapii, wręcz zachłysnęłam i uczyłam z wielką determinacją i radością...
Nareszcie ktos mi pokazał jak moge się zachowywać w myśl mojego wewnetrznego pragnienia "traktować innych tak jak sama bym chciała być traktowana".
Świeżak byłam i naiwnie wpadłam w pułapkę, gdyż wydawało mi się, że skoro ja jestem dla innych ok to inni tez tacy będą dla mnie... nic bardziej mylnego :)
Rozbiłam się w wielu momentach boleśnie o to przekonanie...
Asertywność to w moim przypadku był dopiero początek, a sedno moich kłopotów było w tym abym osiągała coraz lepszy kontakt ze sobą samą, jedność wewnętrzną..
i jeszcze... ta asertywność przydała mi sie nie tyle abym była lepszą dla innych, co abym bardziej szanowała samą siebie...
Celowo używam "bardziej" bo to nie przychodzi tak "pstryk i jest" :) u mnie to była jeszcze dość długa droga...

margo - Czw 16 Sty, 2014 12:01

szika napisał/a:
bo to nie przychodzi tak "pstryk i jest"


a już miałam taką nadzieję... haha, żartuję. Ale podświadomie chyba trochę tak myślę, że wystarczy wiedzieć co robić i to wprowadzić w życie i będzie już super...

szika napisał/a:
że skoro ja jestem dla innych ok to inni tez tacy będą dla mnie... nic bardziej mylnego


chyba też miałam takie złudzenie...

margo - Wto 21 Sty, 2014 21:40

Dziś miałam spotkanie z terapeutką, kolejne już za miesiąc! Tylko miesiąc :radocha: a nie dwa jak dotychczas... mam nadzieję, że szybko dostanę grupę, bo cykl wykładów psychoedukacyjnych już skończyłam :rotfl: No i udało mi się załatwić, że nie muszę iść do lekarza rodzinnego po skierowanie, tylko dostane je od lekarza psychiatry, który pracuje w tymże ośrodku :lol2: Cieszę się :mgreen:
Klara - Wto 21 Sty, 2014 21:43

margo napisał/a:
mam nadzieję, że szybko dostanę grupę

Wówczas będziesz miała cotygodniowe spotkania i brak kontaktu z terapeutką nie będzie Ci tak dokuczał.

margo - Wto 21 Sty, 2014 21:45

Klara napisał/a:
brak kontaktu z terapeutką nie będzie Ci tak dokuczał.


Dokładnie tak! Dziś spóźniła się 15 minut, ale wcale tego nie nadrobiłyśmy, bo rozmawiałyśmy tylko 45, a nie 60 minut jak zawsze... nie zdążyłam nawet powiedzieć o dwóch najważniejszych wydarzeniach, które miały miejsce w ciągu tych 2 miesięcy :zalamka:

margo - Pią 31 Sty, 2014 14:43

Dziś (a może już wcześniej nawet?) uświadomiłam sobie, że przejęłam od mojego byłego dość brzydki nawyk. A mianowicie - zanim go poznałam nigdy do tej pory nie denerwowali mnie obcy ludzie. Byli sobie, chodzili własnymi ścieżkami, czasami weszli mi w drogę. Nie zwracałam na to zbyt wielkiej uwagi. Mojego eks faceta jednak ludzie doprowadzali do szewskiej pasji. Wszyscy. A to, że ktoś się nagle na środku drogi zatrzymał, a to, że na środku chodnika stoją i rozmawiają, a to, ze za głośno ktoś mówi, a to, że kolejka długa, że ludzie się przepychają, że źle ubrani, że źle wyglądają. Wszystko kwitował jakąś wiązanką pod nosem, głośniej lub ciszej wypowiedzianą. Strasznie mnie to w nim denerwowało, ale zauważyłam, ze sama to przejęłam :shock: Gdy ktoś nagle wejdzie mi w drogę, gdy wepchnie się w kolejkę, gdy przepycha się łokciami bądź robi inne rzeczy, które właściwie są takimi błahostkami, że nie warto sobie nimi zawracać głowy (czego wcześniej właśnie nie robiłam), tak teraz w myślach przelatuje mi kilka ostrzejszych zdań :evil: Denerwuje mnie to strasznie i nie wiem jak się tego pozbyć :[ :boisie: No bo po co mam się tym wszystkim denerwować, jak to jakie głupoty są? :nerwus: cf2423f
wampirkowa - Pią 31 Sty, 2014 15:16

chciałam coś napisać ale wydało mi się to gupie więc nie napiszę,
margo - Pią 31 Sty, 2014 15:21

wampirkowa napisał/a:
chciałam coś napisać ale wydało mi się to gupie więc nie napiszę,


Bez przesady :) Każdy ma prawo do swojego zdania, a swoje zdanie nigdy nie jest głupie :) A ja napisałam po to, żeby ktoś przeczytał i może skomentował :bezradny: gdyby każdy uznał, ze jego zdanie jest głupie, forum nie miałoby sensu. Nikt by nie pisał :| Także spokojnie, możesz pisać :okok:

wampirkowa - Pią 31 Sty, 2014 15:23

a juz wiem
mnie takie coś denerwuje jak mi coś nie wyjdzie, jak coś zawalę, albo jak czuję się jak słoń w składzie porcelany albo wtedy jak se myślę dlaczego taka sama nie jestem, że się nie rozpycham łokciami, albo czuję się nie tak super ubrana, no cóż. kiedyś psycholoszka mi powiedziała, że jeśłi mnie takie coś łapie, to mam w tej kolejce kogoś zaczepić i zacząć gadać nawet o pogodzie, myśli złe uciekają a i ta osoba będąca przede mną wydaje się człowiekiem który też czeka na załatwienie tej sprawy co ja.
tak sztuczka, skutkuje, choć jak ktos ten drugi się wciągnie to okazuje się ze zanim dojdzie do okienka to znam jej cał historię życia, a to dzieci a to wnuki a to żieć a to teściowa, no taki świat,


Reaguję na zachowania rodziców wobec dzieci w sklepie, na ulicy, sle się juz nauczułam, nie podchodze i nie krzycze co Pan,Pani robi to jest karalne, tylko pod chodze i pytam czy coś się stało, czy w czymś pomóc by odwrócić od dziecka agresywne zachowania.

ech kurcze nie na temat pisze

margo - Pią 31 Sty, 2014 15:29

wampirkowa napisał/a:
tej kolejce kogoś zaczepić i zacząć gadać nawet o pogodzie, myśli złe uciekają


Ja mam ten problem, że nie umiem zaczepiać obcych ludzi i zagadywać o pogodzie :bezradny: Za to inni ludzie chyba upodobali sobie mnie na takie rozmowy :lol2: Bardzo często obcy ludzie, najczęściej starsi, zagadują do mnie :) Ale to chyba nie o to mi chodziło, że ja tak nie potrafię. Ja jak się uprę, to też łokciami się przepchnę a i o swoje się wykłócę :luzik: Tylko ludzie zaczęli mnie irytować tylko dlatego, że są i wchodzą mi w drogę :bezradny: nie podoba mi się to :/

wampirkowa - Pią 31 Sty, 2014 15:35

no coż jechałam ostatnio do lekarza no kawałek miłam, chciłąm się przespać a tu normalka Kobieta uznała, ze jestem chyba dobrym psychologiem, bo zaczęła sie zwierzać, no cóż i to jest czeste takie, jakby wyczuwali, że wysłucham, nie wiem
Zapewne Margo nie jedna z osób ma podobnie,
hm
ale tak naprawdę Margo ta irytacja to tylko ty wiesz o niej ona Cibie tylko męczy a inni mają to gdzieś, ni chyba że dajesz temy wyraz w werbalny lub nie sposób.

margo - Pią 31 Sty, 2014 15:40

wampirkowa napisał/a:
ze jestem chyba dobrym psychologiem


Akurat ludzie mi się z problemów nie zwierzają, ale tak sobie o, pogadać. Z jednym panem raz w tramwaju rozmawiałam o architekturze, o sztuce, o zainteresowaniach, o sporcie i o szachach :shock: to wszystko w ciągu 10 minut :D Na koniec pan uprzejmie stwierdził, że kobiety mają mniej zainteresowań niż mężczyźni :roll:

wampirkowa napisał/a:
ni chyba że dajesz temy wyraz w werbalny lub nie sposób


To nie ma znaczenia, czy oni o tym wiedzą, czy nie :bezradny: mnie to po prostu denerwuje, że ja się tym denerwuję :uoee: próbuję z tym walczyć, ale czasem się nie da. Tęsknie do czasu, kiedy gdzieś miałam, czy ktoś na mnie wpadł na ulicy albo wepchnął się w kolejkę czy nie :bezradny:

wampirkowa - Pią 31 Sty, 2014 15:51

e a mnie się teraz zdaje, że boisz się swego zdrowego egoizmu co ???

ja bym niechciął być wpychana w inne kolejki , albo być wciskam w jakieś ramy ech



masz prawo do nerwów, do tego, ze ktoś sie wpycha w kolejke, ja siedząc u lekarza, miałam przed sobą 5 osób i przyszedł ten od lekarstw no jakiś z teczką w garniturze, i on mówi kto jest nastepny a Tu się głosi starszy pan, A on do niego no przepuści mnie pan, staruszek ależ oczywiście, a ja wstałam wziełam oddech i pytam się czy to jakś sprawa niezwłoczna czyli czy ktoś umiera żeby pan szedł bez kolejki
on nie wiec każdy z nas tu czeka, wiec pan tez poczeka, grzecznie pan poszedł na koniec kolejki.
chyba że ja nie rozumiem co cię tak bardzo męczy??

szika - Pią 31 Sty, 2014 16:01

jak ktoś pcha się do kolejki, albo staje na środku drogi prosto pod nogami, na przejściu, to owszem, nie warto się takimi drobiazgami denerwować, ale trzeba wiedzieć, że to brak szacunku dla innych...
Margo wydaje mi się, że to nie o denerwowanie się chodzi i o obcych ludzi... jak tak poczytałam co pisałyście to "usłyszałam" że zaczynasz dostrzegać, że ktoś inny przekracza Twoje granice albo Cie nie szanuje... być może kiedyś "inwazje" innych ludzi były dla Ciebie naturalne i normalne i stąd nie reagowałaś w ogóle na takie zachowania...
być może wcale to nie ma związku z eksem, no chyba, że wkurzają Cie równiez ludzie źle ubrani lub hałasliwi tak jak jego?

wampirkowa - Pią 31 Sty, 2014 16:09

Margo zaczyna walczyć o swe prawa i to jest dla niej nowe czy to miałaś na myśli Szika???
szika - Pią 31 Sty, 2014 16:21

wampirkowa napisał/a:
Margo zaczyna walczyć o swe prawa i to jest dla niej nowe czy to miałaś na myśli Szika???

dokładnie to miałam na myśli Marysiu :)

chociaż może nie o walkę chodziło mi, a o dostrzeganie w ogóle, że ktoś przekracza granice... może nawet nie do końca tez dostrzeganie, bardziej poczatek odczuwania, że coś jest nie tak w zachowaniu innych ludzi...

czy tak jest Margo? jak Ty to czujesz? w dobrym kierunku poszła moja empatia?

margo - Pią 31 Sty, 2014 16:23

szika napisał/a:
źle ubrani lub hałasliwi tak jak jego


Nie, to mi nie przeszkadza. Jak również to, że ludzie są na przykład grubi :shock: co mojemu byłemu bardzo przeszkadzało, a ja ciągle go o to karciłam, że co go to obchodzi :shock: a on potrafił stać w kolejce za jakąś panią okrąglejszą i przywalić tekstem "trzeba było więcej żreć" :[ pacan! Po prostu denerwuje się, jak ktoś mi włazi pod nogi, staje na środku jak krowa tak, że się przejść nie da, albo inaczej utrudnia mi życie :roll: Może masz rację... nie pomyślałam o tym... :mysli:

anuszka - Pią 31 Sty, 2014 16:40

alko to ogolnie wszystko wprowadza w zlosc , oprocz ludzi i okazji do wypicia c44vc
a zyjac ze zlosliwcem niestety my tez takie sie stajemy
sdgwz
Ile razy wykrzyczalam memu mezowi , ze zrobil ze mnie zlosliwa jedze anigdy taka nie bylam wczesniej

margo - Pią 31 Sty, 2014 16:43

anuszka napisał/a:
ze zrobil ze mnie zlosliwa jedze anigdy taka nie bylam wczesniej


A później delikwent trzeźwieje i otwiera szeroko oczy, że ma żonę jędzę :wysmiewacz: eh. 8|

anuszka - Pią 31 Sty, 2014 16:56

dokladnie , czesto nawet jak ma przerwy w piciu mowi do mnie , ze mam w sobie tyle zlosci ale siebie nistety nie widzi gdy krytykuje wszystko i wszystkich :nunu2:
wampirkowa - Pią 31 Sty, 2014 16:57

Wiesz jakby twój facet stal za mną a ja nie tylko jestem okrąglejsza ale taki marychon pierwiastek ciężki to bym mu przygadała sama. Normalnie, tak bym mu przygadała że hej poszło by mu w pięty.

no Margo trzeźwieje i mu szczena opada, hi hi hi hi hi.
wiesz kedyś taki podobny facet do twego męża mi powiedział gdzie krowo leziesz a ja do niego no kurcze podstawiam się pod niezłego buhaja, jeszcze coś odburknoł, ale mnie było lżej. zresztą puźniej stwierdziłam ,że ta osoba jest ...... m, i to tylko o nim świadczy

margo - Pią 31 Sty, 2014 17:04

wampirkowa napisał/a:
twego męża


na szczęście nie męża... uff... :lol2: bez dzieci, bez zobowiązań... na szczęście...

anuszka - Pią 31 Sty, 2014 17:10

no i sie ciesz Maargo bo duzo bardziej jest skomplikownie gdy sie to wszystko ma zvx54gs
wampirkowa - Pią 31 Sty, 2014 17:13

no to uf
margo - Pią 31 Sty, 2014 17:16

Dwa lata na szczęście mi tylko zajęło dotarcie do faktu, że jednak żyję w jakiejś chorej iluzji :blee: tylko albo aż... :?
Estera - Pią 31 Sty, 2014 18:03

margo, weź jeszcze pod uwagę, że człowiek ma w swoim życiu różne okresy i w zależności od poziomu stresu i ilości kłopotów w określony sposób reaguje na świat dookoła. zmieniasz teraz swoje życie, dostrzegasz coraz więcej spraw, które wymagają Twojej pracy, kłopoty z Mamą... itd itp. Masz prawo do irytacji światem i ludźmi. też przechodziłam taki czas. to mija, potem znów wraca i znów mija. rób swoje kochana :)
margo - Pią 31 Sty, 2014 18:28

Estera napisał/a:
rób swoje kochana


robię! staram się :skromny: :skromny:

och, tylko zapomniałam o skarbonach... :skromny:

Estera - Pią 31 Sty, 2014 18:34

margo napisał/a:
och, tylko zapomniałam o skarbonach


:foch1:

margo - Sob 08 Lut, 2014 17:26

Chyba w przyszłym roku nie zapiszę się już do tej pracowni gdzie jest mój eks... i już mnie mało interesuje to, czy będę miała dostęp do materiałów czy nie... ale ja się psychicznie wykończę :[ nie dość, że co chwilę słyszę docinki i są kłótnie, to jeszcze muszę patrzeć jak dostawia się do studentek :[ cholera mnie bierze i jest mi tak strasznie źle... cf2423f cf2423f
olga - Sob 08 Lut, 2014 17:48

zrob bilans zyskow i strat, jesli faktycznie wiecej tracisz to nie ma za czym plakac
margo napisał/a:
dostawia się do studentek :[

zazdrosna jestes?

margo - Sob 08 Lut, 2014 17:57

olga napisał/a:
jesli faktycznie wiecej tracisz


mam już dość ciągłego napięcia - ciągłej czujności, czy nagle nie usłyszę przy ludziach czegoś dziwnego kierowanego w moim kierunku... bo nie przy ludziach to już jakby norma... :bezradny:

olga napisał/a:
zazdrosna jestes?


wychodzi na to, że tak :bezradny: :[

Duszek - Sob 08 Lut, 2014 18:02

margo napisał/a:
to jeszcze muszę patrzeć jak dostawia się do studentek :[ cholera mnie bierze i jest mi tak strasznie źle...

Czyżby pozostały jakieś oczekiwania i nadzieje w stosunku do jego osoby?
A może liczyłaś, że on coś zrozumie, że się zmieni ? A może chciałaś go ukarać, chciałaś żeby tak bardzo cierpiał po stracie Ciebie, a on tymczasem doskonale sobie radzi... :mysli:

margo napisał/a:
jest mi tak strasznie źle...

:pocieszacz:
za czym tęsknisz? czego Ci brakuje z tamtego związku?

Ps. pytania i doświadczenia z autopsji ;)

olga - Sob 08 Lut, 2014 18:05

a Ty musisz korzystac z tej pracowni?
studia skonczyc chcesz, fachowcem w swojej dziedzinie tez chcesz byc, zastanow sie co bedzie lepsze - zrezygnowac z tych zajec w ogole, korzystac z innej innej pracowni czy przerobic ten problem tak aby nie sprawialo Ci przykrosci jego zachowanie

margo - Sob 08 Lut, 2014 18:13

Duszek napisał/a:
jakieś oczekiwania i nadzieje


Nie nie, to raczej myśli, że ja też tak kiedyś miałam... on na początku był super - teraz wiem, że to była ściema, chęć pokazania się z dobrej strony. I słyszę teraz takie same rozmowy jak ze mną, z jakąś inną dziewczyną... te same uśmieszki, żarty.. Ja wiem, że to straciłam dawno temu. A może inaczej - ja tego nigdy nie miałam, to była iluzja... Ale sam fakt, że on potrafi taki być... ja ciągle może wierzę, że on taki jest? Nie wiem... :/

Duszek napisał/a:
czego Ci brakuje z tamtego związku?


Brakuje mi w ogóle kogoś :bezradny: moja terapeutka mówiła, że to normalne i przez jakiś czas tak będzie, że będą się we mnie budziły tego typu emocje... :bezradny: ale ja chyba nie dam rady...

olga napisał/a:
a Ty musisz korzystac z tej pracowni?


To jedyna pracownia z tej dziedziny na całej uczelni... ja po prostu chcę (albo chciałam) z niej korzystać. Ale teraz chyba już mam dość... cf2423f

olga - Sob 08 Lut, 2014 18:16

margo napisał/a:
To jedyna pracownia z tej dziedziny na całej uczelni...


no to co ze studiami? :mysli:

Estera - Sob 08 Lut, 2014 18:18

margo napisał/a:
ja tego nigdy nie miałam, to była iluzja... Ale sam fakt, że on potrafi taki być... ja ciągle może wierzę, że on taki jest? Nie wiem...


czekaj, bo czegoś nie rozumiem. skoro wiesz, że to była iluzja, to czemu piszesz w następnym zdaniu: potrafi być, wierzę, że taki jest? TO JEST ILUZJA, czaruje kolejną kobitkę. Spójrz na to z innej strony: ależ ona daje sobą manipulować. ja już jestem mądrzejsza, bo potrafię rozpoznać jego ściemę i nie dam się zrobić w bambuko drggb

:)

margo - Sob 08 Lut, 2014 18:29

olga napisał/a:
no to co ze studiami?


nie rozumiem pytania? Ja studiuję na uczelni artystycznej :mgreen: na specjalności rzeźbiarskiej. No i tam jest ta pracownia, którą mogę wybrać lub nie - żeby w niej się uczyć. Ale to jedyna pracownia ceramiczna...

Estera napisał/a:
ależ ona daje sobą manipulować


No tak, na zdrowy rozum wmawiam sobie to bez przerwy. Ale jak laska przychodzi w różowej mini, z wielkim dekoltem, czarne kozaczki i opalone rajstopy (no jak z pod lampy po prostu dziewczyna wygląda) i on mi mówi, że on lubi takie... to ja zaczynam wątpić w cokolwiek. To co on we mnie widział, że 2 lata ze mną był? :shock: I tym bardziej mnie to denerwuje, że leci na jakiś plastik... choć w ogóle nie powinno mnie to interesować i powinnam powiedzieć "trafił swój na swego" i pójść dalej... ale nie umiem :[ Głupie to.

Estera - Sob 08 Lut, 2014 18:34

margo napisał/a:
on mi mówi, że on lubi takie... to ja zaczynam wątpić w cokolwiek


a od kiedy to on jest dla Ciebie autorytetem, hę? ciesz się, że nie jesteś takim plastikiem ;) a poza tym może nie chodzi o wygląd tylko intensywność adoracji? byłaś dla niego atrakcyjna dopóki wypełniał Ci cały Twój świat. Może teraz atrakcyjna jest studentka, która odpowiednio dokarmia jego ego. A poza wszystkim: jakie to ma znaczenie kto i dlaczego jest dla niego atrakcyjny? niech se chłopina żyje jak chce :beba:

margo - Sob 08 Lut, 2014 18:45

Estera napisał/a:
niech se chłopina żyje jak chce


Wiem, wiem! Ja to sobie codziennie przecież mówię... Wszystkich racjonalnych argumentów świata używam, począwszy od tego, że wcale nie chciałabym znów z nim być, przez to, że się go brzydzę wręcz i nie chcę powtórki z rozrywki, że jest wolny tak samo jak i ja i może się spotykać z kim chce i robić co chce... I niech się spotyka, ale może lepiej dla mnie by było, żebym nie była tego świadkiem, bo się niepotrzebnie tym denerwuję... :(

Mała - Sob 08 Lut, 2014 19:09

Chyba za długo mnie tu nie było i jestem za bardzo zagubiona :( w temacie
Wiem jedno - Twój eks nie może darować sobie, że stracił taką fajną dziewczynę i chyba nieświadomie próbuje wywołać w Tobie taki sam ból. Oj kochana kobietko chyba uraziłaś jego ego!
Skarbie, po co słuchasz jego tekstów: "lubię takie!"??? Zignoruj go w takiej chwili. Niech szuka sobie innego wolnego słuchacza! Nie masz obowiązku go słuchać. I to TY jesteś płeć piekna :roza: , a on?...Może o Tobie już tylko pomarzyć... :tarara:

olga - Sob 08 Lut, 2014 19:11

margo napisał/a:
ale może lepiej dla mnie by było, żebym nie była tego świadkiem, bo się niepotrzebnie tym denerwuję... :(

jesli mozesz sobie na to pozwolic to zrezygnuj z tej pracowni

Duszek - Sob 08 Lut, 2014 19:28

Mi pomogło myślenie o wszystkich złych sprawach, które mnie w związku z nim spotkały. No i tak czasami ;) sobie myślałam, że dla niej będzie taki sam, bo przecież jest czynnym alkoholikiem. To początek więc musi ją oczarować, zdobyć a później....brr...mi to pomagało :oops: :oops: :oops:
margo - Sob 08 Lut, 2014 23:22

No tak... macie rację. Będę sobie ciągle racjonalizować, może w końcu dotrze to do moich emocji? :mysli: bo jak na razie w takich sytuacjach kotłuje się we mnie milion różnych odczuć, a najbardziej wybija się złość, którą z kolei staram się tłumić. Nie chcę robić scen, ale mam ochotę rzucać rzeczami... Dlatego chyba będzie lepiej, jak zrezygnuję z tej pracowni. Przecierpię jeszcze ten semestr, bo teraz już nie mogę zmienić. Ale na ostatnim roku postaram się jakoś inaczej to rozwiązać... najwyżej będę sobie kupowała materiały :bezradny:

mala3440 napisał/a:
chyba nieświadomie próbuje wywołać w Tobie taki sam ból


Mhmm... nie wiem. Ja po prostu chyba uzależniłam się od tej emocji, od tej wściekłości i poczucia zawodu. On mnie zdradzał przez cały czas, a ja z nim pomimo to byłam. Wściekałam się, próbowałam go kontrolować. Wkręciłam się w to strasznie, to stało się w pewnym momencie prawie całym życiem moim - kontrolować, czy mnie przypadkiem nie zdradza... Portale randkowe, a nawet i burdele :bezradny: myślę, że gdyby nie to, że w to się tak wkręciłam, to teraz nie odczuwałabym aż takich emocji. Ja po prostu odczuwam to tak, jakby mnie zdradzał :szok: :blee: nie mogę dotrzeć z racjonalnością do emocji. Jakaś mega rozbieżność tu jest u mnie.

Duszek napisał/a:
musi ją oczarować, zdobyć a później


Może po prostu jestem rzeczywiście zazdrosna, że teraz następną "czaruje" ... nie wiem :blee:

Mała - Nie 09 Lut, 2014 10:48

margo napisał/a:
myślę, że gdyby nie to, że w to się tak wkręciłam, to teraz nie odczuwałabym aż takich emocji.

Może właśnie tutaj jest sedno problemu? Może potrzeba Ci więcej czasu (a do tego jest Ci trudniej - bo ciągle go widujesz), żeby to wygasło?
Rozum swoje, a serce swoje?...Wiesz margo, to głupie, ale jest jeden mój były, którego nie widziałam już od ładnych kilku lat. Wiem, że się zmienił o 180stopni (miałam okazję się z nim spotkać :blee: ), że ma żonę itd. , ale głupie uczucie zazdrości o niego zostało :blee: . A miłość dawno minęła - i dobrze!
Na wspomnienie o nim robi otwiera mi się jakaś dawno zamknięta szufladka i znów czuję się źle.
A przecież teraz jestem szczęśliwa! Chyba dobrze byłoby o tym pogadać z terapeutą. A może napiszę list do mojego eks, wywalę to z siebie i spalę, żeby pożegnać te paskudne emocje?... :bezradny:
A ode mnie masz to: :pocieszacz: ergr

margo - Nie 09 Lut, 2014 12:47

mala3440 napisał/a:
Chyba dobrze byłoby o tym pogadać z terapeutą


Już o tym rozmawiałam :bezradny: powiedziała, że to minie, że to normalne i potrzeba trochę czasu...

Dzięki mala :buzki:

Duszek - Nie 09 Lut, 2014 17:35

margo, czytając Twój post wyżej to tak jakby był o mnie.
margo napisał/a:
Wściekałam się, próbowałam go kontrolować. Wkręciłam się w to strasznie

Ja wściekałam się nie na niego tylko na siebie...na siebie bo żyłam niezgodnie ze swoim sumieniem, bo on zrobił coś co ja przez wiele lat negowałam, co nie było zgodne z moimi zasadami, a jednak nie potrafiłam odejść. I tak tkwiłam w tej swojej pułapce jakiś kilka lat...ale to nie był już normalny związek. Długo motałam się w swoim bólu, było nawet tak , że chciałam odejść ale nie od niego, a z tego świata i nawet wszystko dograłam...
Na szczęście moja droga była inna...Był nawet taki etap, że byłam w stanie akceptować jego alkoholizm byle tylko był ON i tylko mój. Później nie mieszkaliśmy ze sobą a oboje dalej czuliśmy do siebie jakieś dziwne poczucie własności i kontroli.
Oj mogłabym Ci wiele na ten temat pisać, ale długa ta historia ;)
margo, jesteś kilkanaście lat ode mnie młodsza, dbaj o siebie i swoje szczęście.
Ja przez kilkunastoletnie kręcenie się wokół straciłam jedno ważne, bezpowrotne marzenie i już czas mi tego nie zwróci.

Ps. sorry za małą prywatę ;) ale przeżyłam podobne chwilę i nawet nie wiesz jaką szczęściarą jesteś

margo - Nie 09 Lut, 2014 18:55

Duszek napisał/a:
sorry za małą prywatę


Nie masz za co przepraszać. Dziękuję, że mi to napisałaś. To wszystko tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że lepiej na pewno nie będzie, a mogło być tylko gorzej, i że to była dobra decyzja. Teraz tylko chcę to sobie poukładać w głowie i nie popełnić tego samego błędu. Czuję jednak, że to nie będzie taka łatwa droga... :bezradny:

pietruszka - Nie 09 Lut, 2014 20:54

mala3440 napisał/a:
żeby pożegnać

i o to chodzi... :okok:

żegnanie się to proces przezywania straty - po prostu to rodzaj żałoby - nie da się tego przyspieszyć, trwa zwykle tyle i ma trwać... ma swoje etapy złości, targowania się, smutku... dlatego często nie pomaga na złamane serce okład z nowej miłości... może złagodzić ból, ale nie pomaga w pełni przeżyć straty...

Gdzieś czytałam, że dobrze pożegnać się ostatecznie jakimś symbolicznym pogrzebem: zebrać wspólne zdjęcia, rzeczy, prezenty i pochować,wrzucić do rzeki, spalić... Byłabyś już na to gotowa Margo? Ale wpierw trzeba przeżyć te wszystkie żałobne uczucia... dac sobie prawo do ich przeżywania...wiem, że to nie łatwe... tym bardziej, ze narażasz się na to, ze go widzisz...

:pocieszacz:

margo - Nie 09 Lut, 2014 21:13

pietruszka napisał/a:
Byłabyś już na to gotowa Margo?


Prezentów żadnych nie mam, a nawet jeśli coś mam, to nie przywiązuję do tego żadnej wagi. Kilka jego prac ceramicznych chyba, ozdoby zwykłe, szkoda tego wyrzucać, nie personalizuję ich, stoją bo stoją, kurz zbierają :bezradny: Wspólnych zdjęć właściwie nie mamy... musiałabym pokasować jego zdjęcia z komputera. Jeszcze tego nie zrobiłam... nadal chyba mam jakiś żal :bezradny:

pietruszka napisał/a:
na złamane serce okład z nowej miłości


Najlepsze jest to, że on sam był "klinem" na poprzedni związek, przed nim jeszcze, kiedy to rozstałam się po 4 latach z chłopakiem... 8|

margo - Pon 10 Lut, 2014 20:32

Mam już tego na prawdę dosyć! Dziś podjęłam ostateczną decyzję, że przetrzymam jeszcze ten semestr i koniec, wynoszę się z tej pracowni :[ Ten #%@#$@ przeciwstawia przeciwko mnie ludzi z pracowni! Ostatnio, gdy zjawiła się jego nowa "ulubienica" w tej mini i wyglądała jak wyglądała... to jedna dziewczyna z pracowni to skomentowała dość głośno jak już tamta poszła... ja w sumie jej przytaknęłam. Na moje nieszczęście eks to słyszał i jej wszystko wypaplał! Że ją niby nie wiadomo jak obgadujemy, i że on sobie nie życzy, żeby ją obgadywać, bo to go "zabolało osobiście". Tak, a jak mnie wyzywał od kur*w i dzi*ek po pijaku to jakoś go to osobiście do dotykało... :[ To już 3 osoby do kolekcji, które przekabacił na swoją stronę. Jeszcze mi powiedział, że ta dziewczyna, która skomentowała wygląd tamtej, to nie powinna być żadna moja koleżanka, że nie powinnam się z nią zadawać i z nią rozmawiać. Dobre sobie, jeszcze @&%^#!@ mi będzie mówił z kim mam rozmawiać a z kim nie! :[ :[ :[ :[ :[ Tak się wkurzyłam, że na niego nawrzeszczałam, że jest nienormalny, wybiegłam... a później w ryk... Okazuje się, że chyba to, co do tej pory nazywałam - asertywnością i radzeniem sobie w trudnych sytuacjach okazało się tłumieniem emocji, że przy takiej głupocie tak silnie wybuchłam... :oops: :oops: Mam już dość... cf2423f
Maciejka - Pon 10 Lut, 2014 20:34

:pocieszacz:
Estera - Pon 10 Lut, 2014 20:39

margo, ulituj się dziołcha nad sobą i nie wkręcaj się w to przedszkole :plask:

ta w mini, tamta skomentowała, ten stanął w obronie, ona powiedziała na nią, on na mnie .... itd itp.
kochana margo, toż to klimat rodem ze straganu z przekupami albo podstawówki. im szybciej zdasz sobie z tego sprawę i uruchomisz opcję: jestem obok, tym lepiej dla Ciebie :pocieszacz: :buziak:

margo - Pon 10 Lut, 2014 20:41

Estera napisał/a:
toż to klimat rodem ze straganu z przekupami albo podstawówki


Ja wiem, ale ja już dzisiaj nie wytrzymałam.. codziennie słucham jakichś docinków... dziś już nie dałam rady cf2423f cf2423f

Estera - Pon 10 Lut, 2014 20:45

:cacy1: :sztama:
margo - Pon 10 Lut, 2014 20:51

cf2423f cf2423f cf2423f
zołza - Pon 10 Lut, 2014 20:56

margo napisał/a:
codziennie słucham jakichś docinków...


A wiesz dlaczego ? Bo on widzi ,ze to na Ciebie działa...Margo bądź ponad to . Nie daj sie prowokować. Ciebie to juz nie dotyczy -ani jego nowa panna ,ani jego złosliwe teksty ani próby dyktowania Ci z kim masz sie zadawać...

margo - Pon 10 Lut, 2014 21:01

zołza napisał/a:
.Margo bądź ponad to


Staram się. Nic nie mówię, nic nie komentuję. Jeśli coś mnie bardziej zaboli staram się asertywnie zwrócić mu uwagę, że tego sobie nie życzę. Ale on dalej swoje... Wie gdzie wbijać igły żeby najbardziej bolało... Właściwie to brak mu finezji na igiełki, to raczej widły są... :bezradny: na prawdę staram się być ponad to.. ale okazuje się, że zamiast tego duszę wszystko w sobie... cf2423f

zołza - Pon 10 Lut, 2014 21:12

Margo - nie umiem zrozumieć kogoś (pewnie dlatego,ze nigdy nie bylam wpołuzależniona) jak można tęsknic za kimś kto poniżał, ubliżał ,straszył ,szantażowal,nazywał ku*** czy dziwką. Więc w tym temacie nie moge Ci pomóc. Wiem tylko jedno :skromny: ( metoda sprawdzona na 100 %) Najlepszym sposobem na takich ludzi jest całkowite ignorowanie ich . To działa - wczesniej czy poźniej odpuszczą bo nie mają odbiorcy. ;)
margo - Pon 10 Lut, 2014 21:16

zołza napisał/a:
całkowite ignorowanie ich


To też już przerabiałam... ale mogę spróbować jeszcze raz. Kupię sobie mp3 i w pracowni będę ciągle w słuchawkach na uszach... Może to coś pomoże... 8|

zołza napisał/a:
jak można tęsknic za kimś


Ja już nie tęsknie... ja już mam go dość... ja tam jestem, bo zapisałam się na początku roku, nie mogę się teraz wypisać... 8| On ciągle mi dowala, a ja ciągle próbuje zrobić coś, żeby on sobie na coś takiego nie pozwalał... bo mnie to bardzo często obraża... :blee: On tego nie widzi nawet. Myśli, że wszystko jest ok, że on jak do mnie mówi w ten sposób, to wcale mnie nie obraża... :shock: mam tego dość po prostu już... :(

Borus - Pon 10 Lut, 2014 21:16

margo napisał/a:
codziennie słucham jakichś docinków...


No to świstakiem go! ;)

szika - Pon 10 Lut, 2014 21:17

to wywal mu raz a dobrze, ale bez wrzasków:
ODWAL SIĘ ODE MNIE, WAL SIĘ NA RYJ ...

podstawowe prawo asertywności mówi, że masz prawo być nieasertywna :)

nagraj sobie taką płytę, krótko, parę słów, i wal mu w twarz gdy on tymi widłami macha... widocznie on inaczej nie rozumie ...
to zadziała ale pod warunkiem, że nie dasz się wciągać w pyskówki..
pprostu zbuduj sobie mur z takiego jakiegos zdania i powtarzaj gdy się do Ciebie bedzie czepiał jak mantrę...
gdy będzie mówił Ty głośno albo w myślach cały czas te same słowa, zagłusz bzdety, którymi Cię nęka, zagłusz we własnym umysle...
może to być oczywiście coś mniej ordynarnego, np ZOSTAW MNIE W SPOKOJU, NIE ROZMAWIAM Z TOBĄ... sama wybierz co Ci bardziej pasuje...
ja bym tak zrobiła

Estera - Pon 10 Lut, 2014 21:19

margo napisał/a:

Ja już nie tęsknie... ja już mam go dość... ja tam jestem, bo zapisałam się na początku roku, nie mogę się teraz wypisać... 8| On ciągle mi dowala, a ja ciągle próbuje zrobić coś, żeby on sobie na coś takiego nie pozwalał... bo mnie to bardzo często obraża... :blee: On tego nie widzi nawet. Myśli, że wszystko jest ok, że on jak do mnie mówi w ten sposób, to wcale mnie nie obraża... :shock: mam tego dość po prostu już... :(


margo, a weź dyktafon, na zajęciach włącz sobie muzyczkę na mp3, a włącz dyktafon i jeśli nagrają się docinki i wyzwiska pod Twoim adresem, to po prostu powiedz mu, że jeśli się nie uspokoi, to przekażesz to władzom uczelni albo wręcz policji, bo to jest mobbing w miejscu pracy.

margo - Pon 10 Lut, 2014 21:21

szika napisał/a:
widocznie on inaczej nie rozumie


on w ogóle nie rozumie! Ja mu już nieraz wykrzyczałam, ze sobie nie życzę. To socjopata!

Cytat:
Socjopatia (inaczej osobowość antyspołeczna) - zaburzenie osobowości, przejawiające się nierespektowaniem podstawowych norm etycznych oraz wzorców zachowań w społeczeństwie, uwidaczniające się w wyraźnym braku przystosowania do życia w społeczeństwie[1].
Socjopaci mimo normalnego (lub nawet większego) poziomu inteligencji nie potrafią podporządkować się zasadom współżycia społecznego. Wczesne przejawy tego zaburzenia obejmują m.in. kłamanie, kradzieże, bójki i inne konflikty z normami prawnymi[1].
W potocznym rozumieniu socjopata to osoba, która nie liczy się z cudzymi opiniami i łatwo popada w konflikty z innymi[2].
Cechy charakterystyczne[edytuj | edytuj kod]
brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych,
brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka,
kontakty międzyludzkie są u socjopatów znikome, nastawione na eksploatację drugiej osoby (około 80% przypadków[potrzebne źródło]),
manipulowanie jednostką, wykorzystywanie do własnych celów,
nieprzywiązywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość; socjopata nie odbiera sygnałów z otoczenia, nie reaguje na przykłady innych, na to co jest normą, a co nie[3].


wypisz wymaluj mój były... :/

Nieraz mu powtarzałam - daj mi spokój, nie mów do mnie, nie odzywaj się do mnie, nie chcę cię słuchać, odwal się ode mnie, nie chcę z tobą rozmawiać... w jego przypadku to jak grochem o ścianę. Tak samo jak "nie życzę sobie, żebyś tak do mnie mówił, tak do mnie się zwracał". To nic nie daje, on jeszcze to tak obróci, że wychodzi, że to moja wina... :blee:

margo - Pon 10 Lut, 2014 21:25

Estera napisał/a:
że jeśli się nie uspokoi, to przekażesz to władzom uczelni albo wręcz policji, bo to jest mobbing w miejscu pracy


nie mam dyktafonu... może pożyczę od koleżanki... :mysli: Jeśli się nie uspokoi to w pierwszym rzucie pójdę do profesorki...

Estera - Pon 10 Lut, 2014 21:32

margo napisał/a:
Estera napisał/a:
że jeśli się nie uspokoi, to przekażesz to władzom uczelni albo wręcz policji, bo to jest mobbing w miejscu pracy


nie mam dyktafonu... może pożyczę od koleżanki... :mysli: Jeśli się nie uspokoi to w pierwszym rzucie pójdę do profesorki...


widzisz? może to jest pomysł :okok: a dyktafon jak popytasz, to na pewno będzie miał kto pożyczyć. prawdopodobnie mając "twarde dowody" w ręku, też poczujesz się silniejsza :)

margo - Pon 10 Lut, 2014 21:36

Estera napisał/a:
mając "twarde dowody" w ręku


mam też nagranie jak po pijaku jeszcze mi i swojemu współlokatorowi groził, że nam poskręca karki... to znaczy ten współlokator ma... no i te wiadomości co mi wysyłał pogróżki... później się wyparł - powiedział, że nie o to mu chodziło 8| jaaasne...

zołza - Pon 10 Lut, 2014 21:37

margo napisał/a:
Nieraz mu powtarzałam - daj mi spokój, nie mów do mnie, nie odzywaj się do mnie, nie chcę cię słuchać, odwal się ode mnie, nie chcę z tobą rozmawiać... w jego przypadku to jak grochem o ścianę. Tak samo jak "nie życzę sobie, żebyś tak do mnie mówił, tak do mnie się zwracał". To nic nie daje, on jeszcze to tak obróci, że wychodzi, że to moja wina...


Więc - ignorowanie :P To do niego dotrze ( jak do każdego faceta ,któremu sie wydaje ,że może wszystko) ;) a tu naraz jakas kobieta go nie zauwaza)

margo - Pon 10 Lut, 2014 21:40

zołza napisał/a:
jak do każdego faceta ,któremu sie wydaje ,że może wszystko


:bezradny: kupię sobie mp3, nagram jakąś muzykę... słuchawki mam... i będę z muzyką w uszach, nie będę nawet słyszeć co tam pierniczy... 8|

zołza - Pon 10 Lut, 2014 21:48

margo napisał/a:
nie będę nawet słyszeć co tam pierniczy...


Uśmiech na twarz i ciesz sie tym co w danej chwili robisz bo przecież jestes w tej pracowni bo chcesz robić to co lubisz ...On jest jak wystrój wnętrza - nie wpływa na Ciebie - może Ci tylko pasować lub nie , nic nieznaczącym wyposażeniem pracowni . ;)
Trzymaj sie dziewczyno :buziak:

margo - Pon 10 Lut, 2014 21:51

zołza napisał/a:
nic nieznaczącym wyposażeniem pracowni


to by się zgadzało... za wiele pożytku to z niego nie ma... :evil:

zołza napisał/a:
Trzymaj sie dziewczyno


:buzki:

Jonesy - Wto 11 Lut, 2014 11:41

No jak tak czytam to wszystko, to mi się ten koleś jawi jako taki wychudzony frustrat inteligent. Taki co to jak w papę raz dostanie to ucieka, ale szczeka jeszcze głośniej.

Mały żałosny człowieczek.

margo - Wto 11 Lut, 2014 13:44

Jonesy, trafiłeś w dychę.. 8| szczególnie z tym wychudzonym, hehe. Ale inteligent to tylko z pozoru niestety.. :bezradny: dałam się nabrać...
szika - Wto 11 Lut, 2014 14:50

artysta :P
margo - Wto 11 Lut, 2014 16:34

szika napisał/a:
artysta


:evil2" :evil2"

Dziś się cwaniak wypierał, że nic tej dziewczynie o mnie nie powiedział. Taaa... :luzik: A ja kupiłam sobie dziś mp4 i pożyczyłam dyktafon od znajomego :lol2: Bardzo dobry sprzęt, nawet jak w torebce będzie wszystko wychwyci :skromny: :skromny: Zobaczymy :cwaniak:

pietruszka - Wto 11 Lut, 2014 19:36

margo napisał/a:
mp4

ja słucham nie tylko muzyki, ale i i słuchowisk polskiego Radia, audiobooków - bardziej angażują umysł, no przynajmniej u mnie... (aaaa... na marginesie audiobooki są świetne do jazdy po mieście w korkach :) samochodem rzecz jasna - korki tak nie irytują - kiedyś to odkryłam)

margo - Wto 11 Lut, 2014 19:54

Pietruszko ja wolę czytać, jestem wzrokowcem. Szybko się wyłączam podczas czytania audiobooków, często lektor mi nie odpowiada :bezradny: ale słuchowisk to lubię słuchać w radiu :)
pietruszka - Wto 11 Lut, 2014 20:11

margo napisał/a:
Pietruszko ja wolę czytać

ja też, ale w pewnych sytuacjach, nie da się czytać :D w aucie na przykład...

margo - Wto 11 Lut, 2014 20:12

pietruszka napisał/a:
w aucie na przykład...


ja mam pociąg :radocha: całe 40 minut dziennie na czytanie :lol2:

pietruszka - Wto 11 Lut, 2014 20:14

margo napisał/a:
ja mam pociąg :radocha: całe 40 minut dziennie na czytanie :lol2:

no i po co mieć auto ...

Jonesy - Śro 12 Lut, 2014 09:16

margo napisał/a:
pietruszka napisał/a:
w aucie na przykład...


ja mam pociąg :radocha: całe 40 minut dziennie na czytanie :lol2:


No ja 2 x po 40 minut jak w obie strony :)
Bezcenny czas według mnie, poświęcony na lekturę!

margo - Śro 12 Lut, 2014 09:32

Jonesy napisał/a:
Bezcenny czas według mnie, poświęcony na lekturę!


No ba! :lol2: :lol2:

margo - Czw 20 Lut, 2014 17:03

Dziś rozmawiałam z profesorką, u której pracuje mój eks. Właściwie to wyszło to dość spontanicznie... Ona, bardzo dobrze wiedząc, że nie jesteśmy już razem, a kontakty między nami nie są najlepsze, zaczęła mi opowiadać, że mu się polepszyło i że lepiej się zachowuje. Co właściwie prawdą nie jest. Bo o ile rzeczywiście nadal nie pije, ale nie przeszkadza mu to w zachowaniach, które nie powinny mieć miejsca. Powiedziałam jej, dość grzecznie i bardzo spokojnym tonem, że nie obchodzi mnie to, czy mu lepiej czy nie. Że moim zdaniem wcale nie jest lepiej, że bardzo źle się czuję w pracowni, bo mój eks zachowuje się w stosunku do mnie całkiem niegrzecznie. Ona na to, że "szkoda człowieka" i że trzeba mu pomóc :shock: Trochę mi się krew wzburzyła, ale nadal spokojnie odpowiedziałam, że wyciągałam do niego rękę wiele razy, a w zamian za to otrzymałam absolutny brak szacunku z jego strony i że nie mogę sobie na coś takiego pozwolić. Ona nadal coś o "szkoda człowieka, trzeba pomóc", ale oczywiście niby mi przytaknęła, że rzeczywiście nie można sobie na coś takiego pozwolić. Po czym postanowiłam uciąć temat. Zwinęłam manatki pod pretekstem wykładu i sobie poszłam... Czyli to, czego się obawiałam. Nie mogę liczyć na jej jakiekolwiek interwencje na moją korzyć... :bezradny: Ale jak na razie jest ok. Gdy mój eks luby wchodzi, ja zakładam słuchawki na uszy i se może gadać co tam chce :wysmiewacz: Na ulicy odwracam wzrok. Mina mu trochę zrzedła... fsdf43t
Estera - Czw 20 Lut, 2014 19:06

margo napisał/a:
Mina mu trochę zrzedła...

a co za różnica co mu się z twarzą dzieje? przeca dla siebie to robisz, a nie, żeby osiągnąć jego określoną reakcję. chyba :drapie:

:)

margo - Czw 20 Lut, 2014 22:46

Estera napisał/a:
a nie, żeby osiągnąć jego określoną reakcję


Jasne, że dla siebie. Jak pierwszy raz włączyłam sobie muzykę, jak wszedł do pracowni i nie musiałam słuchać tego, co gada to prawie śpiewałam w tej pracowni do tej muzyki, hahaha :lol2: O wiele lepiej :mgreen: Przebywanie w pracowni bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym jest znów możliwe :lol2: :lol2:

margo - Pią 21 Lut, 2014 21:36

cf2423f


Jak to zrobić, żeby przestać to czuć?
Dziś jak zwykle burza emocji przeze mnie przeszła, gdy przyszedł mój były i coś tam do mnie nie tak gadał. Ja szybko muzyczka w uszy i robię swoje... ale po chwili przyszła ta jego nowa koleżanka, ta od krótkiej różowej mini. Powiedziałam jej tylko cześć i włożyłam znów słuchawki. Starałam się być spokojna i zupełnie zignorować to, że było to oczywiste, że się tam po prostu umówili (pracować o 19.30 na pewno nie przyszła, skoro o 20 trzeba wychodzić z pracowni). Ale nie mogłam. Na dodatek już wcześniej planowałam, że pójdę coś zjeść, czułam się trochę słabo bo nie zjadłam porządnego obiadu. Z tych emocji, których starałam się im nie pokazać (tylko ze stoickim spokojem szybko pozbierać manatki i się wynieść) spadł mi trochę cukier we krwi. Ręce mi się trzęsły tak, że nie mogłam włożyć nożyka do pudełka :? uspokoiłam się dopiero jak byłam na przystanku autobusowym, a najbardziej, jak już coś zjadłam na dworcu. Zastanawiam się, czy gdyby nie głód i niski cukier to bym była w stanie bardziej się opanować... :mysli:

Czy HALT dotyczy też współuzależnionych? :mysli:
hmm

Klara - Pią 21 Lut, 2014 21:39

margo napisał/a:
Czy HALT dotyczy też współuzależnionych? :mysli:

Chyba niekoniecznie, ale unikanie WYZWALACZA już tak.

margo - Pią 21 Lut, 2014 21:41

W sensie, że co? Wyzwalaczem jest mój eks, jego nowa wybranka czy co? :|
Klara - Pią 21 Lut, 2014 21:50

Eks i cała ta sytuacja z dziewczyną.
Nie wiem, co powinnaś zrobić w sytuacji w której się znalazłaś, ale to, że go ciągle widujesz, jest dla Ciebie niedobre, bo najwidoczniej ciągle nie jest Ci obojętny :(

margo - Pią 21 Lut, 2014 21:52

Klara napisał/a:
bo najwidoczniej ciągle nie jest Ci obojętny


A chciałabym bardzo, żeby był. Ale nie chcę rezygnować z tej pracowni. Już sobie wypracowałam, że jak on jest, to wkładam muzykę w uszy i jest ok. Ale jak ona przychodzi, lub jak widzę, że się dostawia do innych studentek to się we mnie gotuje. Zaczynam być mimo woli strasznie szorstka w zachowaniu...

Klara - Pią 21 Lut, 2014 21:57

margo napisał/a:
że się dostawia do innych studentek to się we mnie gotuje.

Powinnaś im po prostu współczuć, bo wiesz jak to się skończy dla tej, która da się złapać.
No i mogłabyś odetchnąć z ulgą, gdyż Ciebie to już nie dotyczy.
Potrzebne Ci kolejne jazdy z takim.... kimś?

margo - Pią 21 Lut, 2014 22:02

Klara napisał/a:
Potrzebne Ci kolejne jazdy z takim.... kimś?


Najgorsze jest to, że ja to wszystko wiem. Jestem tego zupełnie świadoma. Że nie chcę z nim być, że mnie skrzywdził, brzydzę się go wręcz. Dlatego tym bardziej nie rozumiem, że rozum swoje a emocje swoje 8| Nie chcę tego czuć, a czuję... :uoee:

Klara - Pią 21 Lut, 2014 22:05

:pocieszacz:
pterodaktyll - Pią 21 Lut, 2014 22:06

margo napisał/a:
Nie chcę tego czuć, a czuję...

I będziesz dalej czuła dopóki nie "odetniesz na dobre" tego "ogona" czyli nie zmienisz pracowni i przestaniesz go w ogóle widywać. Czy przebywanie w jego obecności jest warte Twojego zdrowia psychicznego? Odpowiedz sobie na to pytanie......

pietruszka - Pią 21 Lut, 2014 22:08

Może Margo przeczytaj książkę "Nie zależy mu na tobie" aut. Greg Behrendt i Liz Tuccillo ?
Widziałam ją gdzieś w sieci? Może podziała na Ciebie terapeutycznie?
Inna sprawa, że on, a szczególnie on w towarzystwie inne kobiety wyzwala u Ciebie nieprzyjemne emocje...

margo - Pią 21 Lut, 2014 22:12

pterodaktyll napisał/a:
Odpowiedz sobie na to pytanie......


Próbuję krok po kroku się oddalać. Teraz nie mogę jej zmienić. Dopiero jak się skończy rok. Najpierw próbowałam normalnie rozmawiać - nie dało rady. Próbowałam ignorować - nic nie dało. Teraz wkładam słuchawki na uszy - trochę lepiej. Ale masz rację, ja już wcześniej wspominałam, że chyba się stamtąd wyniosę, bo nie mogę tego wytrzymać... 8|

pietruszka napisał/a:
Może Margo przeczytaj książkę "Nie zależy mu na tobie"


Ok, poszukam jej, dzięki Pietruszko :buzki:

margo - Pon 24 Lut, 2014 15:32

Mam pytanie - wie ktoś może jak długo trzeba czekać na terapię grupową? Ja chodzę od września - ukończyłam pierwszą część, czyli wykłady psychoedukacyjne. W międzyczasie chodziłam cały czas na indywidualne... nadal chodzę. I nic. Teraz tylko indywidualne, a później grupowe, czy jak? Nie rozumiem, a zapomniałam zapytać...
Klara - Pon 24 Lut, 2014 15:44

W moim wypadku (kilka lat już temu) było tak, że gdy się zgłosiłam, to akurat tworzyła się grupa i terapeutka podała mi dzień i godzinę pierwszego spotkania.
Początkowo przez jakiś miesiąc były to tylko luźne informacje, gdyż trwała rotacja - ktoś odpadał, ktoś nowy dochodził, aż w końcu, gdy było widać, że grupa jest już stała, zaczęła się regularna praca.

Myślę, że powinnaś się dowiadywać o grupę, albo domagać włączenia, albo pytać, czemu jeszcze nie masz terapii grupowej....

margo - Pon 24 Lut, 2014 15:53

Ok, następne spotkanie mam 31 marca, to zapytam...

Tak swoją drogą to cały czas się obawiam, że stwierdzą, że jednak nic mi nie jest i że w ogóle mnie nie wezmą na grupową, tyko pogadają sobie jeszcze ze mną kilka razy i powiedzą do widzenia... :shock:

olga - Pon 24 Lut, 2014 16:05

Nie rozumiem dlaczego niektore dziewczyny maja tak rzadko spotkania z terapeuta. Ja chodzilam raz w tygodniu na indywidualna i tak samo na grupe........
Swego czasu zaczelam terapie DDA, wtedy mialam spotkania dwa razy w tygodniu.

Klara - Pon 24 Lut, 2014 16:10

margo napisał/a:
stwierdzą, że jednak nic mi nie jest i że w ogóle mnie nie wezmą na grupową

Wiesz co?
W Poznaniu jest tyle ośrodków, że od razu będziesz się mogła zgłosić do innego, więc się nie przejmuj :pocieszacz:

margo - Pon 24 Lut, 2014 21:14

olga napisał/a:
Nie rozumiem dlaczego niektore dziewczyny maja tak rzadko spotkania z terapeuta.


Mi dziś zaproponowano pierwszy najbliższy na 31 marca, a jeśli mi nie pasuje to w połowie kwietnia :shock: :shock: mam do wyboru tylko poniedziałki w godzinach, w których mam zajęcia na uczelni i jest to nie do przeskoczenia, bo babka pracuje też w innych ośrodkach :shock:

margo - Wto 25 Lut, 2014 22:33

Byłam wczoraj u mojej terapeutki i dostałam kartkę z poziomami żałoby - żalu po stracie. Wychodzi na to, że jestem na etapie złości. Dostałam zdanie, aby za każdym razem, kiedy mój eks zwraca się do mnie w zły sposób pomyśleć sobie "na szczęście mam to już za sobą" i zobaczyć, czy to działa.

Jak na razie próbuję również bronić siebie, swojego zdania, swojej postawy. Ludzie to dziwnie interpretują, co oznacza jedno - działa. Ludzie się denerwują, że nie robię tego, czego oni ode mnie żądają i spokojnie argumentuję, dlaczego tego nie robię. Niektórzy wręcz obrażają się na mnie. Przykro mi jednak słyszeć takie słowa od osób, którym zdarza mi się powierzać pewne moje problemy:

"Jesteś normalną dziewczyną! Myślę,że trochę sama sobie je tworzysz" (problemy znaczy się sama sobie tworzę... rozmowa w kontekście tego, że jednak mam problem, chodzę na terapię...)

albo to, w kontekście rozmowy o tym, że mam już dość pomagania innym kosztem siebie, że nie chcę być pieprzoną siostrą miłosierdzia:

"Całe sensowne nasze życie to pomaganie innym a nie tylko igraszki"

No i o tym, że przebywanie z ludźmi i podobnych problemach mi pomaga
"Ograniczanie się do kręgu ludzi o podobnych problemach może Cię usidlić"

Ja rozumiem, że ktoś ma prawo do odmiennego zdania. Ten ktoś nie zna tego problemu, ale na litość boską, ja czegoś takiego wysłuchuję za każdym razem, kiedy się widzę z tą osobą od kiedy rozpoczęłam terapię. Pomimo mojego zrozumienia, że ten ktoś może nie rozumieć i zaznaczania, że DLA MNIE to jest ważne i że dotarło już do mnie to zdanie wcześniej i je znam, ale ja zdania nie zmienię, ciągle słyszę tylko, że wcale nie mam problemu, że terapia mi nie potrzebna, że WY mi nie potrzebni, że mam wyjść do ludzi, pobawić się i zaszaleć i mi przejdzie :shock: ja już nie wiem na prawdę jak odpierać te ataki, bo powtarzam w kółko to samo, metoda zdartej płyty, a jednak ktoś uważa, że wie co jest w mojej głowie a czego nie ma :szok: :(

pietruszka - Wto 25 Lut, 2014 22:43

margo napisał/a:
ja już nie wiem na prawdę jak odpierać te ataki, bo powtarzam w kółko to samo, metoda zdartej płyty, a jednak ktoś uważa, że wie co jest w mojej głowie a czego nie ma :szok: :(

a słyszałaś o projekcji? o psychologicznym lustrze?
o tym, ze ktoś nas atakuje, bo boi się zmian w nas, albo i gorzej - boi się konfrontacji z samym sobą, bo też podświadomie chciałaby/potrzebowałaby zmian.

margo - Wto 25 Lut, 2014 22:46

pietruszka napisał/a:
a słyszałaś o projekcji? o psychologicznym lustrze?


Gdzieś chyba o tym czytałam, ale możliwe, że mi wypadło z głowy...

Nie wiem, może rzeczywiście tak jest. Ale mi się to nie podoba, że ktoś rości sobie prawo do oceniania, czy ja czuję, że mam problem, czy ja nie czuję, że mam problem. Kto pozwala sobie na kwitowanie poważnej wg mnie sprawy, dziecinnym stwierdzeniem: masz urojenia, idź na imprezę, wypij coś, pobaw się z ludźmi i ci przejdzie. Tym bardziej, że to zaczyna się robić regułą, za każdym razem gdy widzę tą osobę... :(

pietruszka - Wto 25 Lut, 2014 23:08

margo napisał/a:
:(

:pocieszacz:

margo - Wto 25 Lut, 2014 23:17

pietruszka napisał/a:
margo napisał/a:
:(

:pocieszacz:


:buzki:

yuraa - Wto 25 Lut, 2014 23:26

margo napisał/a:
Kto pozwala sobie na kwitowanie poważnej wg mnie sprawy, dziecinnym stwierdzeniem: masz urojenia, idź na imprezę, wypij coś, pobaw się z ludźmi i ci przejdzie. Tym bardziej, że to zaczyna się robić regułą, za każdym razem gdy widzę tą osobę... :(

ja się na współ mało znam ale wiem że wśród alko najbardziej upierdliwi w namawianiu do picia sa tacy co sami maja problem, może tak analogicznie jest jak Pietruszka pisze
takie projekcyjne lustro

margo - Wto 25 Lut, 2014 23:29

Ten ktoś, kto jest b. upierdliwy uważa, że on jest z jak najbardziej normalnej rodziny, pełnej miłości i zrozumienia i że on tego nie rozumie jak może być inaczej. Tak twierdzi oczywiście...
yuraa - Wto 25 Lut, 2014 23:32

a opinia tej osoby jest dla ciebie ważna ?
margo - Wto 25 Lut, 2014 23:38

yuraa napisał/a:
a opinia tej osoby jest dla ciebie ważna ?


nie, bardziej martwi mnie to, że ta osoba mnie tym zadręcza od września, od kiedy chodzę na terapię, a ja przed tym bronie się jak mogę, ale czuje się na prawdę tym dręczona. A oprócz tego lubię tą osobę, lubię z nią rozmowiać... ale to jest na prawdę męczące... a nieraz już nawet prosiłam, że nie chcę o tym rozmawiać, że to jest moja decyzja, cały czas używam argumentów, że to JA, że to MOJE uczucia, że MOJA decyzja, i że ta osoba nie jest mną, że nie spowoduje, że zmienię zdanie. Ciężko ciągle słyszeć od kogoś, że terapia to prawie jak sekta, że w tym utonę, że mam dać sobie spokój wyjść do ludzi poimprezować i będzie po kłopocie, że przecież ja mam urojenia :shock: boli mnie to, że ktoś podważa to, że ja coś czuję, pomimo moich próśb, aby tego nie robił... :|

Maciejka - Śro 26 Lut, 2014 06:42

Margo a moz epo prostu jej powiedz ; dziękuję za troskę i rady ale sama wiem co jest dobre dla mnie. Porozmawiajmy na inny temat. Kategorycznie i zdecydowanie.
margo - Śro 26 Lut, 2014 08:45

perełka napisał/a:
dziękuję za troskę i rady ale sama wiem co jest dobre dla mnie. Porozmawiajmy na inny temat. Kategorycznie i zdecydowanie


Mówiłam już tak wiele razy... to nic nie daje, bo za chwilę znów ten temat wypływa. Z drugiej strony nie chcę tracić kontaktu z tą osobą, ale jak tak dalej pójdzie to chyba delikatnie ograniczę ten kontakt, to jest dla mnie męczące 8|

Maciejka - Śro 26 Lut, 2014 08:46

:pocieszacz: :buziak:
margo - Śro 26 Lut, 2014 08:53

perełka, dzięki :buzki:
Mar123 - Śro 26 Lut, 2014 09:43

margo napisał/a:
a nieraz już nawet prosiłam, że nie chcę o tym rozmawiać, że to jest moja decyzja, cały czas używam argumentów, że to JA, że to MOJE uczucia, że MOJA decyzja, i że ta osoba nie jest mną, że nie spowoduje, że zmienię zdanie


Widać z tego, że dopóki będziesz tak reagować, nic się nie zmieni. Na jednym z warsztatów poznałem taką metodę: ktoś mi mówi o czymś, czego nie chcęsłuchać, to mówię np. "Ładna dziś pogoda". Może to by podziałało?
Skoro z nią dyskutujesz, to ona ciągle ma nadzieję, że zmienisz zdanie, zostawi ten temat, gdy ty go zmienisz

margo - Śro 26 Lut, 2014 09:51

Haha, metoda na ładną pogodę też wypróbowana ;) działa w danej rozmowie, a przy następnej znów to samo. Ale może zacznę ją stosować za każdym razem, kiedy wejdziemy na ten temat :mysli:
Maciejka - Śro 26 Lut, 2014 09:53

Może odpowiedz czymś niepasującym tak zeby ją zamurowało to tez jakaś metoda.
pietruszka - Śro 26 Lut, 2014 09:55

Jeszcze jest metoda " porozmawiajmy o Twoim dzieciństwie,mów, a ja będę słuchać" :cwaniak:


;)

margo - Śro 26 Lut, 2014 10:16

pietruszka, hahahaha :roll:
wampirkowa - Nie 09 Mar, 2014 00:15

coś dla ciebie

Przepiękna chińska legenda opowiada o tych wspaniałych drzewach, które w okresie dynastii Tang (618-906 r.) w Chinach zastrzeżone były tylko do ogrodów cesarskich i świątynnych.



W Chinach, u stóp świętej góry Tai, w prastarym lesie mieszkała władczyni góry – Taiszin.

Królowa była młoda, piękna, rządziła mądrze, a kraina jej płynęła mlekiem i miodem. Wszystkie stworzenia leśne kochały Taiszin. Elfy, trolle, krasnoludki, górskie straszydła, wróżki i czarodziejki wielbiły swoją panią, tańcząc, śpiewając i radując się każdego dnia.

Jedynym zmartwieniem władczyni było to, iż w pobliżu nie było żadnego godnego kandydata na męża. Udała się w końcu po radę do starego ognistego smoka Mung mieszkającego na szczycie świętej góry. Kiedy Taiszin weszła do wspaniałego ogrodu w poszukiwaniu Munga, ujrzała pięknego młodzieńca, który spacerował wśród kwiatów, cicho nucąc słoneczną pieśń radości. Był to Kungszi, jedyny ukochany syn Smoka.

Młodzi spojrzeli na siebie i zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia.

Zbliżała się wiosna i wesele młodej pary. Cała kraina leśna i górzysta cieszyła się na tą chwilę. Wróżki szyły nowe suknie, elfy czyściły i posrebrzały skrzydełka, a trolle pracowały nad muzyką.

Wielka pajęczyca -ˇnadworna szwaczka, utkała cudowną suknię z porannej mgły, ozdobiła ją różowymi promieniami brzasku i posypała słonecznym złotym pyłem. Suknia mieniła się tęczowo. Teraz pozostały tylko sukienki dla wróżek, tańczących w orszaku królowej.

Suknie miały być wszystkie jednakowe, różowe, z płatków najdelikatniejszych kwiatów. Wiosna panowała już na świecie, ale kwitły dopiero białe narcyzy, żółte żonkile, mrugały w trawie niebieskie krokusy i białe śnieżynki. Drzewa owocowe miały pączki kwiatowe, lecz te nie nadawały się na sukienki. Nigdzie wokół nie było kwiatów o różowej barwie. Wróżki załamały ręce. A najstarsza z nich przypomniała sobie, że głęboko w lesie mieszka stara zielarka-czarownica.

- No, jeśli ona nie pomoże, to nie pomoże już nikt- zawołała.

I wróżki pobiegły do lasu.

Czarownica ucieszyła się na wiadomość, iż Taiszin wychodzi za mąż. Z radością przywitała młodsze koleżanki i zdziwiona spojrzała na nie…

- Różowe kwiaty – na sukienki – powiadacie.

- Za moją chatką rośnie rajskie drzewo, dziwne drzewo, nie ma jeszcze liści, a całe jest obsypane ogromnymi różowymi kwiatami. Pachnie słodko i na pewno nada się na wasze sukienki. Drzewo zakwitło po raz pierwszy i zadziwiło mnie swoją urodą. Jeszcze nie widziałam tak cudownych kwiatów.

Jakaż wielka była radość małych czarodziejek.

Wesele udało się wspaniale, wróżki wyglądały uroczo, a drzewo od tego czasu kwitło zawsze na wiosnę. Wielkie, pachnące, różowe kwiaty na zupełnie bezlistnych gałązkach cieszą nasze oczy do dzisiaj. A kwiat rajskiego drzewa jest w Chinach symbolem czystości i szczerości.

Kiedy w 1790 roku rajskie drzewo sprowadzono do Europy, Linneusz – szwedzki botanik - jeden z najwybitniejszych przyrodników, nazwał go magnolią, na cześć francuskiego lekarza i botanika Pierre Magnolia.



I na koniec kilka ciekawostek z chińskiej kuchni i apteki.



Kwiaty magnolii są jadalne.

Marynowane płatki magnolii nagiej służą do przyprawiania ryżu.

Z kwiatów magnolii szerokolistnej przygotowuje się smaczne danie zwane HOBA-MISO. Farsz z pasty sojowej, porów i grzybów shii-take zawija się w wysuszone liście magnolii i smaży w niewielkiej ilości oliwy. Aromatyczne danie podaje się z ryżem.

Pączki i kora magnolii wykorzystywane są w ziołolecznictwie. Napar z kory drzewa stosowany jest w leczeniu kaszlu i przeziębienia. Z korą magnolii należy jednak uważać, bo w większych ilościach jest toksyczna.

Halloween - Nie 09 Mar, 2014 00:38

wampirkowa napisał/a:



I na koniec kilka ciekawostek z chińskiej kuchni i apteki.



Kwiaty magnolii są jadalne.

Marynowane płatki magnolii nagiej służą do przyprawiania ryżu.

Z kwiatów magnolii szerokolistnej przygotowuje się smaczne danie zwane HOBA-MISO. Farsz z pasty sojowej, porów i grzybów shii-take zawija się w wysuszone liście magnolii i smaży w niewielkiej ilości oliwy. Aromatyczne danie podaje się z ryżem.

Pączki i kora magnolii wykorzystywane są w ziołolecznictwie. Napar z kory drzewa stosowany jest w leczeniu kaszlu i przeziębienia. Z korą magnolii należy jednak uważać, bo w większych ilościach jest toksyczna.


ja tylko facet taki zwykły...
ale widzę że czytać to co napiszesz to nie tylko przyjemność, to też i się przydaje.
to forum sporo zyskało od czasu Twojego pojawienia się tu.
lubię czytać to co piszesz, to daje do myślenia, i nierzadko zwyczajnie pomaga.
3ymaj się wampirkowa, jesteś silna pewnie silniejsza jak sama myślisz. :okok:
i już mnie nie ma w damskim temacie :luzik:

pietruszka - Nie 09 Mar, 2014 14:24

Pro9szę pami9ętać o podawaniu żródełka cytatu :)
Tym razem pewnie stąd: http://mileda.blog.onet.p...hodza-magnolie/

wampirkowa - Pon 10 Mar, 2014 11:11

przepraszam,
będę wiedziała, już

dziękuje Pietruszko

Mała - Pon 10 Mar, 2014 16:55

Marysiu - jesteś niesamowita :kwiatek:
margo - Czw 13 Mar, 2014 08:38

Czy ja zawsze muszę być już kozłem ofiarnym? Czy wokół mnie zawsze muszą się znajdować osoby, które zachowują się jak dzieci w podstawówce? Właśnie po raz kolejny w ciągu całej naszej znajomości moja jedyna przyjaciółka postanowiła się na mnie wyżyć, zrobić awanturę nie wiadomo o co i strzelić focha na całego, a w kłótni robić sobie w moją stronę prywatne wycieczki dotyczące mojego eks... kłótnia dotyczyła oczywiście czegoś zupełnie innego, nie wiem czemu ona to wyciągnęła... nie lubię takich sytuacji, czuję się winna, choć to ona rozpętała burzę, a ja i parę osób do tej pory nie wiemy dlaczego i o co jej chodziło... Zazwyczaj w takich sytuacjach próbowałam załagodzić problem i ją przepraszać i biegać za nią jak piesek żeby tylko się "odbraziła". Ale tym razem było inaczej. Poszłam do niej dziś, powiedziałam, że nie chcę analizować tej sytuacji bo nie dojdziemy do porozumienia, jeśli się czuła urażona to ją przepraszam ALE (tu nowość w stosunku do moich poprzednich działań) powiedziałam, że uważam, iż mnie też należą się przeprosiny i że nie życzę sobie prywatnych wycieczek w moim kierunku... Więc jestem zadowolona, że pokazałam swój stosunek do jej podstawówkowych fochów... Ale właściwie nie wiem co dalej robić :bezradny: co teraz, udawać jakby nigdy nic się nie stało i ignorować jej fochy i obrazę na całego? To moja jedyna przyjaciółka... za chwilę zostanę sama... ehh
Maciejka - Czw 13 Mar, 2014 08:41

:pocieszacz: :buziak:
margo - Czw 13 Mar, 2014 08:43

Dzięki Perełko :buziak:
Klara - Czw 13 Mar, 2014 08:49

Rozejrzyj się wokół. Nie jesteś sama! :pocieszacz:
margo - Czw 13 Mar, 2014 08:52

Klara napisał/a:
Rozejrzyj się wokół. Nie jesteś sama!


:buziak:

Klaro, ja już chyba mam dość tego wszystkiego, tego środowiska, tej uczelni, tych ludzi... to wszystko nie tak... tylko czy gdy stąd wyjdę to coś się zmieni? Pewnie nie... :(

Klara - Czw 13 Mar, 2014 08:59

margo napisał/a:
czy gdy stąd wyjdę to coś się zmieni? Pewnie nie... :(

Już teraz możesz sobie zmienić jakość życia.
Nie musisz przecież gwałtownie szukać przyjaciół. Na początek wystarczą dobrzy znajomi i to, że będziesz konsekwentnie robiła swoje.
Po jakimś czasie okaże się, z kim jest Ci po drodze. To może być zaczątek DOJRZAŁEJ przyjaźni.
Wygląda na to, że do tej pory miałaś jeszcze dziewczyńskie przyjaźnie i niedojrzałe miłostki.
WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY, tylko powolutku, spokojnie, konsekwentnie.... :pocieszacz:

margo - Czw 13 Mar, 2014 10:06

Klara napisał/a:
miałaś jeszcze dziewczyńskie przyjaźnie i niedojrzałe miłostki


Trudno mi o dojrzałą przyjaźń sama będąc chyba niedojrzałą... i mając niedojrzałą, równie zakompleksioną jak ja, przyjaciółkę... ehh... może rzeczywiście czas ograniczyć chwilowo stosunki z ludźmi, przestać dawać się wykorzystywać i dopiero wtedy zaczynać jakieś relacje, ale już dużo zdrowsze... :mysli: tylko jak to zrobić, żeby w końcu przestać się przejmować opinią innych ludzi i przestać być od nich zależna emocjonalnie... :|

Klara - Czw 13 Mar, 2014 10:14

margo napisał/a:
tylko jak to zrobić, żeby w końcu przestać się przejmować opinią innych ludzi

Tego nie wiem, bo dla mnie to też jest tylko teoria, chociaż sama poradziłam sobie tak, że wprawdzie przejmowałam się tym, co o mnie mówią, ale i tak robiłam swoje.
Jeśli natomiast ktoś mi w jakiś tam sposób "nie pasuje", ograniczam kontakty do uprzejmej rozmowy.

Hmmm... :mysli:
Nie wiem, czy powinnaś się kierować moimi doświadczeniami, bo jako typowe DDD, stawiam zapory, gdy ktoś próbuje za bardzo się do mnie zbliżyć.

margo - Czw 13 Mar, 2014 10:30

Ja nie wiem, czy stawiam zapory, czy nie... właściwie trudno mi powiedzieć... z jednej strony jestem otwarta na ludzi, ale chyba tylko powierzchownie. Trudno mi z kimś złapać bliski kontakt i zadbać o niego... tak jakby powierzchowne znajomości były dla mnie wygodne w pewien sposób, bo nie muszę się angażować... myśleć nad tym, zastanawiać się, dbać...
Klara - Czw 13 Mar, 2014 10:35

margo napisał/a:
tak jakby powierzchowne znajomości były dla mnie wygodne w pewien sposób, bo nie muszę się angażować... myśleć nad tym, zastanawiać się, dbać...

O, ujęłaś to doskonale! :tak:
Nie wiem tylko, czy taka postawa nie jest w miarę bezpieczna. Przynajmniej do czasu aż się wzmocnisz i będziesz pewniejsza siebie.

pietruszka - Czw 13 Mar, 2014 11:28

Margo, dawno temu miałam kiedyś taką "przyjaciółkę", z którą w końcu całkowicie zerwałam kontakty, bo po prostu była to bardzo toksyczna relacja, ale zanim to w pełni do mnie dotarło, zdążyłam się nacierpieć.

Ot, była sobie kiedyś paczka, długo bawiliśmy się razem, ale w pewnym momencie większość z nas zaczęła dorastać, dojrzewać, przymierzać się do założenia bardziej dorosłych ubrań. Ona ... zatrzymała się w miejscu, wciąż zachowywała się jak nastolatka, a co gorsze - uwielbiała, jak coś się działo, umiała podkręcić atmosferę, tam rzucić jakąś plotkę, tam komuś naszeptać do uszka, aż wybuchał kolejny skandal. Do pewnego czasu było to nawet zabawne, bo wciąż "coś się działo", nie było czasu na nudę.


Jednak w pewnym momencie zaczęliśmy lepiej lub gorzej, ale dorastać, zawierać związki "na poważnie", dojrzalej traktować pracę, itd... A ona dalej bawiła się "w sprawdzanie wierności" chłopaków swoich koleżanek, eksperymentowała z różnymi środkami, ot... wciąż tylko zabawa, niestety często, kosztem innych osób...


Wiele razy mnie zraniła, wykorzystała nad wyraz przyjaźń, która ją darzyłam, zniszczyła wiele dla mnie cennych relacji, aż mi trudno policzyć ile łez przez nią przelałam. Wciąż wybaczałam, ale pewnego dnia... powiedziałam dość... mimo, że narażałam się nawet wtedy na "wykluczenie" z paczki. I nawet przez chwilę tak było... cf2423f potem tyle napsuła innym krwi, że i Inni pozrywali z nią kontakty. Ot... taka toksyczna osoba. Ale dzisiaj widzę, jak bardzo miałam skłonność do takiego głębokiego angażowania się w niezdrowe dla mnie relacje (nie tylko damsko-męskie), jak silna była we mnie chęć przypodobania, się, akceptacji ze strony Innych, lęk przed odrzuceniem. Ile dałam sobą pomiatać, by utrzymać złudzenie przyjaźni, czy choćby znajomości. Byleby mnie ktoś kochał, byleby lubił.

Inna sprawa, że i paczka kilka lat później się rozpadła, nowe związki, praca, dzieci, różne problemy, każde poszło w swoją stronę. Teraz na FB wymieniamy zdawkowe uwagi, były próby reanimacji starych znajomości, ale każde z nas już jest inne. Kiedyś przede wszystkim łączyła nas wspólna zabawa, a to za mało na budowanie poważnych, mocnych, dojrzałych relacji. Takich, w których można się bezpiecznie wypłakać, wygadać z problemów, bez wiecznego oceniania, porównywania, bez dawania mądrych i jedynie słusznych rad. Takich, w których czuję się bezpiecznie. takich, w których czuję się akceptowana. W takich związkach jest czas na smutki, pomoc w rozwiązywaniu problemów, i w nich też jest czas na wspólną zabawę, cieszenie się. I to dopiero jest radość pełną gębą. Taką radość, jaka na przykład ogarnia mnie w czasie zlotów licheńskich. ;)

A ten proces rozkwitania i umierania młodzieńczych przyjaźni? Myślę, że to po po prostu naturalny proces dojrzewania w społeczeństwie. Każdy czas ma swoje potrzeby. czasem związki miedzy ludźmi również ewoluują, ale czasem umierają. A życie to przecież proces witania i żegnania się.

No i znów Pietrucha się rozgadała... :zalamka:

margo - Czw 13 Mar, 2014 11:40

pietruszka napisał/a:
No i znów Pietrucha się rozgadała...


Nie nie, bardzo dobrze. Cieszę się, ze to napisałaś. Na prawdę bardzo mi pomogłaś. Wiesz, trudno mi się z tym pogodzić, że jestem z kimś blisko, staram się jak mogę, bo mam tą jedyną przyjaźń, dbam o to, chodzę prawie na paluszkach a i tak jest źle. Dziś przestałam w końcu chodzić wokół niej na paluszkach i powiedziałam co mi na prawdę leżało na sercu. W odpowiedzi usłyszałam jedynie jakąś złośliwość i rozmowa się skończyła :bezradny:

pietruszka - Czw 13 Mar, 2014 12:00

A może Margo spróbuj na nowo zdefiniować, co dla Ciebie znaczy przyjaźń? I to nie w znaczeniu, co Ktoś może ci dać, ale jak Ty "będąc w przyjaźni" chciałabyś się czuć, co robić, jak działać, jak przeżywać taką relację, jaką chcesz nazwać przyjaźnią? Tak sobie pomyślałam, że "chodzenie prawie na paluszkach" do opisu przyjaźni... hmmm... średnio pasuje...
pterodaktyll - Czw 13 Mar, 2014 12:05

margo napisał/a:
staram się jak mogę, bo mam tą jedyną przyjaźń,

A jakbyś tak odwróciła sytuację i niech ten, komu zależy na tej przyjaźni się o nią również postara? :mysli: "Do tanga trzeba dwojga" jak Ci zapewne wiadomo ;)

margo - Czw 13 Mar, 2014 12:09

No tak, masz rację... może popadam w skrajności od całkiem powierzchownych znajomości po znajomości, na których nie wiem dlaczego aż tak mi zależy, ale zazwyczaj zrzucam moje potrzeby na dalszy plan... nie wiem sama... chciałabym przede wszystkim, aby "przyjaźń" opierała się na wzajemnym szacunku i zaufaniu... chamskie komentarze w moją stronę i prywatne wycieczki to chyba nie szacunek...
pietruszka - Czw 13 Mar, 2014 13:10

margo napisał/a:
chamskie komentarze w moją stronę i prywatne wycieczki to chyba nie szacunek...

masz wątpliwości?

margo - Czw 13 Mar, 2014 14:04

pietruszka napisał/a:
masz wątpliwości?


mhm... pewnie jakieś tam mam :bezradny: ale najbardziej chyba mnie boli to co zwykle - opinia innych. Założę się, że zostałam już obgadana i postawiona w złym świetle przed innymi... w sumie nie powinnam się przejmować, ale czuję na swoich plecach wzrok innych... może ja sobie wmawiam :bezradny: ehh :<

pietruszka - Czw 13 Mar, 2014 14:32

margo napisał/a:
Założę się, że

A nawet jeśli, to co z tego? Co to zmieni w Twoim życiu? Co będziesz myśleć o tym za rok, za 5 lat, za dwadzieścia lat?
I czy aby jesteś pewna, że Ci po drodze z ludźmi, co do których masz prawie 100 % pewność, że Ciebie obgadują za Twoimi plecami?

Bynajmniej ciebie nie namawiam do zrywania kontaktów społecznych, ale do uważniejszego przyjrzenia się, czy pewnych słów nie używasz na wyrost - przyjaźń. I co lepsze - iluzja czy prawda?

Po pewnych kontaktach nie oczekuję zrozumienia, szacunku, wyrozumiałości, mam świadomość, że niektórych aż świerzbią języczki. I co z tego? To ich języki i ich świerzb :smieje: Nie mój cyrk i nie moje małpy - zdaje się powiada klasyk tego forum. Te osoby mojej zupy nie zjedzą moją łyżką, nie założą moich butów, w moim łóżku się nie obudzą. Zbyt włażą w moje życie? - pewnie sami uciekają od swojego, albo się nudzą. Bylebym umiała im stawiać granice, zatrzaskiwać furtkę im :skromny: przed... buzią. Do mojego zamku niech się nie ważą włazić swoimi ubłoconymi buciorami.

Nie zamknę się przed światem, szczególnie tym mi nieprzychylnym, chcącym wyładować swoje frustracje na mnie, ściągnąć mnie na swoją ziemię, uczynić podobną do siebie. :nie: Mogę nauczyć się bronić, odróżnić, że to mi nie służy, to mi szkodzi, trzymać nieprzyjazne osoby na odpowiedni dystans, mogę dbać o asertywność, swoją pogodę ducha...

I ciesze się margo, ze JUŻ , TERAZ podważasz, zastanawiasz się, analizujesz, szukasz, bo mi to zabrało znacznie więcej lat. A naprawdę szkoda życia na szukanie miłości, przyjaźni, czy choćby akceptacji tam, gdzie jej nie ma. To jak dobijanie się do zamurowanych drzwi, gdy obok są piękne, otwarte szeroko drzwi, tylko by je zobaczyć, trzeba przestać się wpatrywać w te uparcie zamknięte, te nie do zdobycia...

Kasia9645 - Czw 13 Mar, 2014 14:56

pietruszka napisał/a:
To jak dobijanie się do zamurowanych drzwi, gdy obok są piękne, otwarte szeroko drzwi, tylko by je zobaczyć, trzeba przestać się wpatrywać w te uparcie zamknięte, te nie do zdobycia...


:okok:

DOKŁADNIE. Lepiej nie można tego powiedzieć.
Pozdrawiam

margo - Czw 13 Mar, 2014 15:55

pietruszka napisał/a:
trzymać nieprzyjazne osoby na odpowiedni dystans, mogę dbać o asertywność, swoją pogodę ducha...


Boję się, że wszędzie będę widzieć te nieprzyjazne osoby... i że w końcu zostanę sama... :bezradny: :<

pietruszka - Czw 13 Mar, 2014 16:13

margo napisał/a:
Boję się, że wszędzie będę widzieć te nieprzyjazne osoby... i że w końcu zostanę sama... :bezradny: :<

nie grozi, taka fajna i mądra dziewczyna - nie ma szans :nie:

anuszka - Czw 13 Mar, 2014 16:42

margo napisał/a:
Boję się, że wszędzie będę widzieć te nieprzyjazne osoby... i że w końcu zostanę sama...


ej margo nie obrazaj nas :prosi: , przeciez wiesz , ze tu jestesmy z Toba c4fscs ,no i ty dla siebie sama musisz byc najlepszym przyjacielem ,dopoki czlowiek sam sie ze soba zle czuje nie jest w stanie sie naprawde z kims przyjaznic ,miec przyjaciela na sile to lepiej wcale go nie miec

olga - Czw 13 Mar, 2014 16:47

Margo nie masz "nosa" do ludzi? Ja jakims zmyslem od pierwszego momentu wyczuwam toksycznych i wieje od nich gdzie pieprz rosnie ale tez natychmiast wyczuwam bratnie dusze. Nigdy sie nie zawiodlam. Mam trzy przyjaciolki od serca, takie prawdziwe siostry i pewne grono znajomych, ktorym w pewnym stopniu ufam. Wiecej nie potrzebuje.
margo - Pią 14 Mar, 2014 14:41

anuszka napisał/a:
ej margo nie obrazaj nas


hahaha, nie miałam Was na myśli :buzki:


olga napisał/a:
Margo nie masz "nosa" do ludzi?


no właśnie nie mam "nosa" i zazwyczaj trafiam na takich, co mnie wykorzystują... :uoee:


Poza tym śmieszna sytuacja. Powiedziałam dziewczynie, że ją szczerze przepraszam i że nie życzę sobie prywatnych wycieczek bo to jest poniżej poziomu i że ja też znam wiele jej szczegółów prywatnego życia i też mogłabym je wykorzystywać, a tego nie robię, bo uważam, że to perfidia w czystej postaci... dostałam rano wczoraj dwa smsy o całkiem niedojrzałej treści... nie odpowiedziałam, bo nie chciałam się zniżać do tego poziomu... ani wywoływać kłótni. Szczególnie ten drugi sms, kiedy to ona obraca kota ogonem i przedstawia, że to ja "strzelam focha"...

Cytuję:
"(...) po drugie całej reszty nie skomentuję. I z tego co wiem to przyjaciele się nie szantażują. Po 3 zjedz snikersa bo zaczynasz gwiazdorzyć."

i drugi
"Masz ochotę znów nie rozmawiać tak długo czy lepiej się wyluzować i nie brać wszystkiego do siebie? Reagujesz jak hipokrytka która ma większe kompleksy niż ja a to przeraża! Jesli cię uraziłam wczoraj to sory. Na koniec Mała nie mam siły na kłótnię 16latek. Więc jak cchesz... To mój ostatni smsa nie będę cię błagać na kolanach. Nie lubię się narzucać jesli nie chcesz gadać twoja decyzja.pa"

Właściwie to nie wiedziałam się czy śmiać, czy płakać. Ja bardzo dojrzale chyba pierwsz raz w życiu do tego podeszłam całkiem na spokojnie, wzięłam ją na rozmowę na osobności, szczerze powiedziałam "przeprasza" a nie "no to sory" i wyraziłam jasno swoje stanowisko... a dostałam w zamian coś takiego... właściwie to po tej rozmowie kiedy jej to powiedziałam trochę się uspokoiłam i mam czyste sumienie, nie denerwuję się już tak tym... a te smsy mnie nawet w pewien sposób bawią... bo zobaczyłam w nich trochę siebie. Siebie sprzed niedawna i zobaczyłam, że robię postępy. Nie dałam się wkręcić w tą smsową rozmowę. Można by uznać, że się obraziłam... ale ja po prostu nie miałam co powiedzieć więc nie powiedziałam nic... jakiś dziwny spokój jest teraz we mnie jak ja sobie to tak przeanalizowałam... :)

Mała - Pią 14 Mar, 2014 14:45

margo napisał/a:
jakiś dziwny spokój jest teraz we mnie jak ja sobie to tak przeanalizowałam...

Brawo Margo! :okok:

pietruszka - Pią 14 Mar, 2014 17:40

margo napisał/a:
Powiedziałam dziewczynie, że ją szczerze przepraszam i że nie życzę sobie prywatnych wycieczek bo to jest poniżej poziomu i że ja też znam wiele jej szczegółów prywatnego życia i też mogłabym je wykorzystywać, a tego nie robię, bo uważam, że to perfidia w czystej postaci...


A za co właściwie ją przeprosiłaś?

To, że czujesz spokój, to oznaka, że jesteś w zgodzie ze sobą: ze swoimi wartościami i uczuciami.

Inna sprawa, że wystarczyłoby, moim zdaniem oczywiście, powiedzieć że nie życzysz sobie prywatnych wycieczek (a nawet sprecyzować jakich konkretnych wypowowiedzi pod swoim adresem). Bo właśnie ta ocena, że "takie zachowanie jest perfidne" - spowodowało prawdopodobnie dalsze jej fochy, grymasy, zlość. Tak to ponoć jest, że każdy ma skłonność do słyszenia komunikatu dotyczącego oceny własnej osoby, a ... nie słyszy niewygodnych dla siebie komunikatów. (I się z tym zgodzę, moja niedosłysząca babcia słyszała, jak ją obgadywano w kuchni w drugim końcu domu, nawet bez aparatu słuchowego :rotfl: ), a z bliska nie słyszalna niewygodnych dla siebie informacji, nawet jak miała aparat :shock: ).

Trudno nauczyć się operowania jasnymi komunikatami, przynajmniej dla mnie to trudne. Idee dobrze znam, gorzej z praktyką. Wręcz wchłonęłam mówienie półsłówkami, na około, nie wprost i potem dziwię się, że mój rozmówca nie wie, czego rzeczywiście oczekuję. Myślę, że dodatkowo język kobiet jest taki pełen niedopowiedzeń i potem cóż... nie dostajemy tego, czego chcemy, nawet jak nauczymy się prosić.

Dużo mi (dla własnej świadomości, bo jak mówię - z praktyką gorzej) dały warsztaty i książki o asertywności, a jeszcze bliżej mi do czegoś, co nazywa się Porozumieniem bez przemocy. Dla mnie to taka asertywność plus. Mam nadzieję, że kiedyś załapię się na jakieś warsztaty tego typu, bo bardzo mi się ta idea komunikacji dążącej do porozumienia podoba.

margo - Pią 14 Mar, 2014 17:53

pietruszka napisał/a:
A za co właściwie ją przeprosiłaś?


W sumie to nie wiem. Powiedziałam, że jeśli ją czymś nieświadomie uraziłam to przepraszam, ale że ja też powinnam usłyszeć przeprosiny :bezradny:

pietruszka napisał/a:
a nawet sprecyzować jakich konkretnych wypowowiedzi pod swoim adresem


Wiesz, powiedziałam dokładnie jakich, sprecyzowałam to dość dokładnie, zacytowałam to, co powiedziała. Może niepotrzebnie rzeczywiście dodałam do tego ocenę... ehh... ubodłam w czuły punkt, a sama tego nie znoszę, bo moja mama operuje takimi sformuowaniami, próbuje wywołać poczucie winy. Ja chyba też trochę tak zrobiłam... na domiar złego postawiłam się przy tym w lepszym świetle :szok: bo powiedziałam, że ja bym o czymś takimi nigdy nie pomyślała... no i jeszcze zastosowałam w praktyce ten tekst, który kiedyś wrzuciłaś o asertywności, o konsekwencjach działań... w sumie to była może trochę groźba... powiedziałam, że ja też znam jej życie prywatne i mogłabym tego użyć w kłótniach, ale tego nie robię, bo uważam, że to cios poniżej pasa. Sama sobie zrobiłam kuku... ona uznała to za szantaż... :bezradny: ehhh i odniosła się do "przyjaźni", że "przyjaciele" się nie szantażują, haha. Nie robią też sobie prywatnych wycieczek... ehh... :uoee:

pietruszka - Pią 14 Mar, 2014 21:56

Tylko Marguś się teraz nie zadręczaj, ważne że sobie uświadomiłaś co i jak... :brawo: ba... nawet poznałaś znajome sobie mechanizmy. To wielka odwaga zauważyć w sobie coś, czego nie cierpimy... u swoich rodziców :brawo: Bo zauważyć to jednocześnie mieć szansę by to zmienić na zdrowsze.

No i właśnie tak się uczymy kroczek po kroczku, trochę popełniając błędy, koślawo czasem, ale powolutku w dobrym kierunku...
A co do asertywności w czterech etapach. Nie chodzi o to, by przystępować do czwartego etapu bez wykonania pierwszych trzech wpierw. Wszystkie etapy są ważne :)

I tak się szybciutko uczysz :tak:

A a propos przepraszania. Czy masz skłonność do częstego przepraszania? Czy zwracał Ci ktoś uwagę wcześniej, że często mówisz słowo "przepraszam"?

margo - Pią 14 Mar, 2014 21:59

pietruszka napisał/a:
Czy masz skłonność do częstego przepraszania?


Do notorycznego wręcz... :/

pietruszka - Pią 14 Mar, 2014 22:01

margo napisał/a:
Do notorycznego wręcz... :/

Spoko :luzik: też tak miałam. I pewnie nie tylko ja :rotfl:

margo - Pią 14 Mar, 2014 22:06

pietruszka napisał/a:
też tak miałam. I pewnie nie tylko ja


i co, jest dla mnie szansa? :mgreen:

pietruszka - Pią 14 Mar, 2014 22:12

margo napisał/a:
i co, jest dla mnie szansa? :mgreen:

No... mi przeszło :lol2: (chociaż czasem mam nawroty, ale szczęściem krótkotrwałe... )
Co nie oznacza, ze czasem słowa przepraszam używam, ale wtedy, gdy to faktycznie jest na miejscu. Kiedyś przepraszałam tak często, ze Pietruch mi dogadywał: "jeszcze przeproś, ze żyjesz". Dużo moich koleżanek z terapii tak miało... Na pewno ma to związek z zaniżonym poczuciem wartości...
Się nie martw. wyleczą Cię z tego :buziak:

margo - Pią 14 Mar, 2014 22:19

pietruszka napisał/a:
"jeszcze przeproś, ze żyjesz"


to też zdarza mi się dość często słyszeć...

pietruszka napisał/a:
ze czasem słowa przepraszam używam, ale wtedy, gdy to faktycznie jest na miejscu


Mhm... ja w sumie nie wiem, czy to było na miejscu. Po tym jak mnie zaatakowała ja też się trochę uniosłam, więc w sumie za to... a mi jakoś po tym lżej... po prostu fsdf43t ale faktycznie przeginam z przepraszaniem... :evil:

pietruszka - Pią 14 Mar, 2014 22:44

margo napisał/a:
Po tym jak mnie zaatakowała ja też się trochę uniosłam,

hmmm... jak mnie ktoś atakuje... to też się czasem unoszę... mam prawo do złości, gdy ktoś mnie atakuje. Wszystko zależy, co z tą złością zrobię. Jeśli tylko podniosę głos i powiem, że sobie nie życzę takiego zachowania - to nie przepraszam, jeśli natomiast pod wpływem złości zrobię coś niezgodnego z moimi wartościami, na przykład pojadę słownie "po bandzie", albo zachowam się agresywnie, na przykład trzasnę słuchawką - wtedy dopiero przepraszam. Ale przepraszam wtedy, gdy mam poczucie winy, nie dlatego, ze coś tak powinnam się zachować, ale dlatego, że sama przekroczyłam swoje własne zasady. To dla mnie istotna różnica. gdy w mojej głowie, słyszę , ze powinnam, tak wypada, trzeba przeprosić to dla mnie ważny dzwonek, by temu się uważniej przyjrzeć.

MILA50 - Sob 15 Mar, 2014 09:11

margo napisał/a:
Nie robią też sobie prywatnych wycieczek.


:)
W głębokiej przyjaźni,która kształtuje się latami-nie ma odbioru takiego jak
"prywatne wycieczki" za to pewność ,że intencje były dobre sprawia,że poznaję siebie
"oczami innych"-to cenne doświadczenie.
Idziesz w dorosłość i spotkasz swojego przyjaciela.

margo - Sob 15 Mar, 2014 10:31

pietruszka napisał/a:
że sama przekroczyłam swoje własne zasady


Tylko, że ja nie potrafię tego rozpoznać... W sensie mam problem w ustaleniu tych zasad zarówno w stosunku do moich zachowań jak i zachować innych wobec mnie. Nie wiem jak reagować na nieodpowiednie zachowanie wobec mnie i nie wiem czy te reakcje są słuszne, czy przesadne, czy może jednak jeszcze za łagodne. Kiedy ktoś mówi mi coś po raz dziesiąty z rzędu w kłótni, a mi nie daje dojść do słowa, to podnoszę znacząco głos... tylko, że słowa również są inne... :bezradny: wylatują same... chyba nie takie, jakich bym chciała użyć. Bo słowa "ku*** zamknij się i daj mi w końcu powiedzieć" chyba nie są odpowiednie... ale na inne wcześniejsze, mówione ciszej i normalnym językiem, metodą zdartej płyty "dasz mi dojść do słowa?" powtórzone kilka razy nie dały efektów... i ja już sama nie wiem nawet za co przeprosiłam... :bezradny: za to, że ona poczuła się źle, choć to ona mnie zaatakowała... a już dzień wcześniej widziałam, że ma zły humor i tylko szuka okazji żeby mnie zaczepić i się na mnie wyżyć 8|


MILA50 napisał/a:
Idziesz w dorosłość i spotkasz swojego przyjaciela.


Będę czekać cierpliwie... fsdf43t

Klara - Sob 15 Mar, 2014 10:41

Margo, do kłótni zawsze trzeba dwojga.
Gdybyś pozwoliła jej powiedzieć, nie odzywając się w trakcie, byłby monolog, a Ty miałabyś czas żeby pomyśleć, czy w ogóle warto podejmować temat, czy lepiej wzruszyć ramionami i robić swoje.

szika - Sob 15 Mar, 2014 10:46

margo wkleję Ci linka do stronki gdzie jest niewielki wstęp do asertywności... może Ci się przyda...
http://zwierciadlo.pl/201...ie-bez-przemocy

margo - Sob 15 Mar, 2014 10:51

Klara napisał/a:
nie odzywając się w trakcie, byłby monolog,


Dlatego też później byłam już odrobinę mądrzejsza i nie weszłam w te smsowe potyczki w ogóle... ona powiedziała co powiedziała... a ja nie dodałam żadnego komentarza, bo nie było nawet czego komentować... wtedy też nie było, ale ja oczywiście musiałam się wytłumaczyć przed nią, choć wiedziałam, że ona i tak wie swoje i to do niczego nie doprowadzi... no nic, będę na przyszłość pamiętać...

szika napisał/a:
wkleję Ci linka do stronki


Dziękuję Szika :buziak:

pietruszka - Sob 15 Mar, 2014 11:30

margo napisał/a:
Tylko, że ja nie potrafię tego rozpoznać... W sensie mam problem w ustaleniu tych zasad zarówno w stosunku do moich zachowań jak i zachować innych wobec mnie.

Klasyka gatunku :bezradny: Jak to jest normalnie? Gdzie moje granice? Gdzie czyjeś granice? Odwieczne pytania wszelkich DDD/DDA . Brak wzorców, do których można się odnieść. Ale też - wcale nie tylko DD-owski rozwój człowieka, uczenie się życia w grupie, społeczeństwie, poznawanie siebie, świata zdobywanie mądrości, dojrzewanie, kształtowanie własnego światopoglądu, własnego systemu wartości. I wcale tego się nie dostaje w pudełku ze śliczną kokardką z napisem DOROSŁOŚĆ w dniu 18 urodzin. To proces na całe życie.

Sami wybieramy, czy chcemy się rozwijać, by być lepsi, czy by innym było z nami lepiej, czy by nam było wygodnie, czy zgodnie z własnym sumieniem (jakkolwiek by je rozumieć), czy żyć zgodnie z przykazaniami jakiejś religii, przyjętego światopoglądu etycznego, czy wciąż upierać się, by świat nagiął się do naszych oczekiwań, itd...

DDA/DDD mają często trudniej, bo okazuje się, że część wzoru, szablonu, otrzymanego z domu nijak nie pasuje do naszego życia, ba... zbyt często te wdrukowane nakazy, zakazy okazują się szkodliwe dla nas samych i innych z naszego otoczenia, prowadzą do zachowań, których nie akceptujemy w sobie, do konfliktów, które nas rozdzierają. W rodzicach nie zawsze znajdujemy autorytety, które chcemy naśladować, czasem brak ich nawet w najbliższym otoczeniu. Ale warto przyglądać się, patrzeć, czy nie znamy kogoś, kogo podziwiamy, nawet jeśli nie za całokształt, to za działania w jakiejś sferze. Tak - to mi się podoba, podziwiam Go/Ją za to, też bym tak chciała. Patrzę i obserwuję - jak ta osoba doszła do punktu, w którym jest. mamy może trudniej, ale jak już odkryjemy, że czegoś nie było w domu rodzinnym - możemy UWAŻNIEJ przyglądać się światu. To tez jakiś plus.

A czasem warto i zerknąć bardziej realistycznie na własne dzieciństwo. Bo jednak COŚ dostaliśmy, może i w różny sposób, ale tam też są cenne dary, które mamy w swoim bagażu, choć wpierw trudno było jej dostrzec. Sama na przykład dostałam w darze wychowanie według etyki chrześcijańskiej. Dziś wielu moich rówieśników odrzuca te otrzymane w dzieciństwie przykazania, jako niewygodne dla nich, dla mnie jednak wciąż wartości chrześcijańskie są bardzo ważne i stanowią niejako kręgosłup mojego systemu wartości. Dostałam w darze miłość i szacunek do książek , chęć do bycia samodzielną w myśleniu i działaniach i jeszcze by się znalazło wiele dobrych rzeczy. Dostałam też wiele niedobrych rzeczy, toksycznych przekonań, szkodliwych metod radzenia sobie z przeciwnościami. Ale nad tym, co niedobre sobie spokojnie pracuję...

A często najlepszym sygnałem jest to, czy czuję spokój, pogodę ducha, wewnętrzną równowagę i wtedy wiem - że po prostu postępuję w zgodzie ze sobą

margo - Sob 15 Mar, 2014 11:43

pietruszka napisał/a:
czy czuję spokój, pogodę ducha, wewnętrzną równowagę


A co jeśli taki stan raczej rzadko mi się zdarza? :/ Trudno mi to wszystko oceniać... czasami mam wrażenie, ze ludzie w ogóle mnie nie szanują, że źle się do mnie zwracają i że wcale nie powinni tak robić. Później jednak sobie myślę, że może to normalne i że nie ma nad czym panikować... ale biorę do siebie wszystko to co mówią bądź robią... a później okazuje się, że w pewnym momencie mówię dość, mówię stop i jest wielkie zdziwienie, i że przesadzam, i że mam dać spokój, że to żarty... itd. I właściwie to się zastanawiam, czy to ja jestem przewrażliwiona, czy po prostu tak bardzo dawałam sobie wchodzić na głowę, że teraz dla wszystkich jest to normalne, że jak nie mają w kogo wycelować, to celują we mnie... :bezradny: :uoee:

anuszka - Sob 15 Mar, 2014 11:50

wiem , ze to troche nie na temat ale ostatni mialam taka sytuacje , ze musialam powiedziec memu alko ; ze dzieci potrzebuja pieniedzy ja im czesc dalam ale na calosc nie mam

on polozyl te pieniadze rano na stole a ja, chcialam do niego wyslac sms-a z podziekowaniem , a potem zapalila mi sie lampka jak to to ja mam dziekowac jemu za to , ze dal pieniadze swoim dzieciom przeciez to jego obowiazek ????? Jak ja im daje to nie oczekuje od niego podziekowan ; chociaz dzieci zawsze mi mowia dziekuje mamus 4g5 :

margo - Sob 15 Mar, 2014 11:55

Wiem o co Ci chodzi Anuszko, że pewne rzeczy po prostu są oczywistością i nie powinno się nawet o tym nikomu mówić ani przypominać, bo tak powinno być i już...
anuszka - Sob 15 Mar, 2014 12:07

no wlasnie czasami jak mowia nadgorliwosc -gorza od faszyzmu :mysli:

:buzki: ddla Ciebie Margo

margo - Sob 15 Mar, 2014 12:11

anuszka napisał/a:
nadgorliwosc -gorza od faszyzmu


haha, znam to powiedzenie fsdf43t często nawet powtarzam haha

:buzki:

pietruszka - Sob 15 Mar, 2014 13:37

margo napisał/a:
A co jeśli taki stan raczej rzadko mi się zdarza? :/

na pewno go nie czułam na początku terapii... Bądź łagodna dla siebie, Margo, a znajdziesz wcześniej czy później to poczucie zgody ze sobą. :pocieszacz: inni... cóż... co oni powinni... oni wcale nic nie muszą... przede wszystkim spełniać Twoich oczekiwań. Powolutku poznajdujesz większość odpowiedzi na swoje pytania. Ale częściej pytaj siebie o swoje uczucia, by wiedzieć, co dla Ciebie dobre. A jeśli czujesz niepokój, smutek, złość, to pytaj siebie dlaczego? Czy pozwoliłaś komuś przekroczyć granice, czy może to... błąd w myśleniu, toksyczne przekonanie, a może po prostu nie zadbałaś o siebie, jesteś głodna, zmęczona? W Tobie sa wszystkie odpowiedzi, nie w NICH - tych na zewnątrz.

Jacek - Sob 15 Mar, 2014 13:48

margo napisał/a:
dostałam rano wczoraj dwa smsy o całkiem niedojrzałej treści... nie odpowiedziałam,

jak mogłaś :nerwus: do diabła
czy ty zdajesz se sprawę jak ona się teraz może czuć :[
dziewcze do cie pisze,a ty najzwyczajniej ją lekceważysz :stres:
Ewuniu,w takiej to właśnie sytuacji ją postawiłaś,,wybrałaś najlepsze wyjście z możliwych
jestem dumny z ciebie :okok: :buzki:

margo - Sob 15 Mar, 2014 23:04

pietruszka napisał/a:
W Tobie sa wszystkie odpowiedzi


Trudno mi jest się w siebie wsłuchać... rzadko czuję jakieś pozytywy, a ostatnio od kiedy próbuję stawiać granice już w ogóle stałam się bardziej przewrażliwiona... mam nadzieję, że to się unormuje gdzieś w jakimś optimum i stawianie granic będzie normalne i niezauważalne dla mnie... jak na razie jest walką ze swoimi dotychczasowymi nawykami trochę...

Jacek napisał/a:
ty najzwyczajniej ją lekceważysz


Nie lekceważę jej. Po prostu nie widziałam potrzeby wchodzić w te smsowe przepychanki, bo te teksty były na prawdę poniżej poziomu... a wiem, że bym się mogła w to bardzo wkręcić i jeszcze pogorszyć sytuację... i po co to komu? :bezradny:

Jacek - Nie 16 Mar, 2014 11:12

margo napisał/a:
Nie lekceważę jej.

no to błąd,,bo mnie właśnie chodzi abyś lekceważyła

margo - Nie 16 Mar, 2014 13:03

Jacku, ale niby po co?
pterodaktyll - Nie 16 Mar, 2014 13:06

margo napisał/a:
ale niby po co?

Żeby Ciebie nie lekceważono :)

Jacek - Nie 16 Mar, 2014 13:17

pterodaktyll napisał/a:
Żeby Ciebie nie lekceważono :)

:tak:
a dokładniej mówiąc,abyś sama w te przepychankę słowną nie wchodziła

margo - Nie 16 Mar, 2014 14:13

pterodaktyll napisał/a:
Żeby Ciebie nie lekceważono



Hahaha, lekceważenie to po prostu zniewaga, bardzo pejoratywne znaczenie ma to słowo. Mogę ją co najwyżej zignorować. Koniec ale koniec debaty na temat słówek :milczek:

margo - Pon 17 Mar, 2014 19:10

Kolezanka na mnie obrazona, nie odzywa sie do mnie, a co ja sie odezwe robi miny jak sr***cy kot na puszczy :bezradny: a ja traktuje ja normalnie, jak kazda inna osobe. Nawet w jej strone sie odzywam, ale bez rezultatu :bezradny: glucha cisza, glupia mina... a ja w duchu jak mantre powtarzam "to nie moje emocje, to jej emocje, to ona musi sobie z nimi poradzic, niepozwole, aby jej emocje przeszly na mnie"... jaki to mega trudne...
pietruszka - Pon 17 Mar, 2014 19:36

Ponoć podświadomość nie słyszy słówka "nie" , dlatego jak umiesz, zmień te zdania na oznajmujące na przykład potrafię odróżniać cudze emocje od własnych ;) itd... tak na wszelki wypadek :)



Pamiętam jak zdziwiłam się, że obrażanie się, nieodzywanie się można zaliczyć do zachowań ... agresywnych. To taka złość wyrażona nie wprost. O ile pamiętam z moich zachowań - bardzo energetycznie wyczerpujące... :wysmiewacz: bo wymagające silnej koncentracji by być wystarczająco mocno obrażonym...

margo - Pon 17 Mar, 2014 20:33

pietruszka napisał/a:
bardzo energetycznie wyczerpujące...


myślę, że i dla osoby która "obraża się" i osoby na którą "jest się obrażonym" jest to bardzo męczące... najbardziej zadziwia mnie fakt, że osoba, która strzela fest fochy próbuje mi wciskać, że to ja się obrażam :roll: i podsumowuje zdaniem "nie będę się ciebie prosić żebyś ze mną rozmawiała" po czym sama zachowuje się jak się zachowuje... chyba nigdy tego nie zrozumiem... nie jestem z osób, które się obrażają... wolę przywalić prosto w twarz co myślę i zdecydowanie wolę, aby ktoś przywalił mi :bezradny: bo to jest dziecinada...

pietruszka napisał/a:
dlatego jak umiesz, zmień te zdania na oznajmujące na przykład potrafię odróżniać cudze emocje od własnych


masz rację, zapomniałam o tym.. :buzki:

Jacek - Pon 17 Mar, 2014 20:50

margo napisał/a:
Nawet w jej strone sie odzywam, ale bez rezultatu :bezradny: glucha cisza, glupia mina... a ja w duchu jak mantre powtarzam "to nie moje emocje, to jej emocje,

twoje tyż,,moja droga,,twoje tyż :notak:
a wczoraj mówiłem,,teraz wyszło na jej
margo napisał/a:
lekceważenie to po prostu zniewaga,

margo - Pon 17 Mar, 2014 20:55

Jacku, nie widzę związku pomiędzy dyskusją o lekceważeniu a moimi emocjami. Nie wiem o co chodzi :shock: I nie, to nie są moje emocje. To ona jest obrażona, to ona wszczęła kłótnie. To ona ma problem, nie ja. Moim na chwilę obecną jedynym problemem jest to, że jakaś dziewucha strzeliła na mnie focha, a po mnie teoretycznie to spływa :bezradny:
pterodaktyll - Pon 17 Mar, 2014 20:59

margo napisał/a:
jakaś dziewucha strzeliła na mnie focha, a po mnie teoretycznie to spływa

A praktycznie? :mysli:

margo - Pon 17 Mar, 2014 21:10

pterodaktyll napisał/a:
A praktycznie?


praktycznie prawie też fsdf43t właściwie w porównaniu z poprzednimi jej "fochami" teraz jestem całkowicie spokojna i nie mam poczucia winy... jak bywało wcześniej

pterodaktyll - Pon 17 Mar, 2014 21:17

margo napisał/a:
praktycznie prawie też fsdf43t


"prawie" jak Ci zapewne wiadomo, robi wielką różnicę ;)

margo - Pon 17 Mar, 2014 21:23

pterodaktyll napisał/a:
robi wielką różnicę


mimo wszystko nie wiem co to ma wspólnego z owym lekceważeniem, które przecież już ustaliłam dawno, iż nie nastąpiło, a na pewno nie z mojej strony - temat lekceważenia zamykam :milczek:

Jacek - Pon 17 Mar, 2014 22:23

margo napisał/a:
Jacku, nie widzę związku pomiędzy dyskusją o lekceważeniu a moimi emocjami.

a już pędzę z objaśnieniem
to było wczoraj
margo napisał/a:
koniec debaty na temat słówek :milczek:

a tu dziś
margo napisał/a:
Kolezanka na mnie obrazona,.....................

a na koniec
margo napisał/a:
temat lekceważenia zamykam :milczek:

neuu :nie: nie jest zamknięty
gdyż twoje emocje na to nie zezwolą

margo - Pon 31 Mar, 2014 14:16

O co znowu chodzi?!
Bylam dzis na rozmowie znow z moja terapeutka. Pytalam o terapie grupowa. Powiedziala, ze dda nie jestem, bo nie mam w domu problemu alkoholowego a jesli chodzi o wspoluzaleznienie to nie ma takiej mozliwosci, ze moge sobie na al-anon pochodzic. Chcialam zapytac dlaczego nie ma takiej mozliwosci, czy to ja sie nie nadaje czy co... ale slowa uwiezly mi w gardle. Lzy stanely mi w oczach a w glowie mialam cala salwe przeklenstw, ze znow mnie ktos robi w balona. Nasze spotkania wygladaja bardzo luzno i zaczynaja sie od pytania - co slychac. A ja mowie i mowie... co mi sie przypomni. I sobie tak gadamy przez godzine raz na miesiac, ewentualnie dwa. Nastepna wizyte mam na koniec maja. Ktos mi moze wyjasnic o co w tym chodzi? :[ Bo mi sie chce ryczec....

Klara - Pon 31 Mar, 2014 14:18

Masz prawo zmienić terapeutkę....
...albo poszukać innego ośrodka :buziak:

olga - Pon 31 Mar, 2014 14:19

poszukaj innej poradni, mnie tez w jednej powiedzieli, ze skoro meza pogonilam z domu to znaczy, ze nie jestem juz wspol, w innej przyjeli mnie bez problemu
margo - Pon 31 Mar, 2014 14:38

Powiedziala, ze porozmawiamy o tym na nastepnych spotkaniach... bo ja zapytalam w sumie zaraz pod koniec. No to chyba niemozliwe, zeby w tym osrodku nie bylo grup od wspoluzaleznienia, skoro wspoluzaleznieniem sie zajmuja. Jedyna opcja to to, ze mnie nie chca do tej grupy wziac... :(
vilemo - Pon 31 Mar, 2014 15:49

Co to znaczy czy cię będą chcieć?
Przecież na al-anon może chodzić każdy, kto czuje taką potrzebę, bo jest osobą współuzależnioną, a nie że ktoś ci będzie pozwalał przyjść.
Przecież na tym polega filozofia al-anonu.

margo - Pon 31 Mar, 2014 15:53

vilemo napisał/a:
Przecież na tym polega filozofia al-anonu.


Nie nie nie! Nie mówię o al-anon, a o terapii. W sensie, że się zastanawiam, czy w tym ośrodku, do którego chodzę nie mają grupy dla współuzależnienia (co wydaje się raczej dziwne), czy po prostu moja terapeutka uznała, że ja do grupy się nie nadaję. Uznała, że na DDA nie, bo nie mam rodziny alkoholowej... pomimo tego, że 2 spotkania temu przyznała, że jestem DDD - że moje zachowania wynikają ze schematów wyniesionych z domu... Powiedziała, że chodzenie na terapię grupową dot. współuzależnienia jest niemożliwe :shock: i że conajwyżej to sobie mogę pochodzić na al-anon... na który z resztą chodziłam od sierpnia do grudnia... chwilowo zrezygnowałam, poczułam się niepewnie w mojej grupie, ale być może wrócę :bezradny: ale o tą terapię się rozchodzi :(

vilemo - Pon 31 Mar, 2014 16:00

Ok, rozumiem teraz.
U mnie jest terapeuta indywidualnie i oprócz tego grupa al-anon i o tym własnie myślałam.

margo - Pon 31 Mar, 2014 18:30

vilemo napisał/a:
terapeuta indywidualnie


ale u mnie terapia indywidualna polega na tym, że przychodzę i rozmawiam "co u mnie słychać"... nie pracujemy nad niczym :bezradny: jeszcze niczego z stamtąd nie wyciągnęłam, to co zdążyłam już osiągnąć, te małe kroczki, które zrobiłam to przede wszystkim forum i książki :bezradny:

Zagubiona - Pon 31 Mar, 2014 21:38

margo, poszukaj może innego ośrodka lub chociaż zmień terapeutę. Bo, że spotkania raz w miesiącu to jeszcze mogę zrozumieć (sama mam średnio co trzy tygodnie) ale, że nad niczym mld pracujesz na terapii to już coś nie tak, a o grupie to też dziwne- mi zaraz na pierwszej wizycie proponowano już grupę.
Mar123 - Wto 01 Kwi, 2014 05:48

margo napisał/a:
Chcialam zapytac dlaczego nie ma takiej mozliwosci


Trzeba było zapytać. Być może dopatrujesz się w tym więcej niż tam jest. Może po prostu grupa już jest zbyt duża, trzeba poczekać na utworzenie nowej.

margo napisał/a:
Lzy stanely mi w oczach a w glowie mialam cala salwe przeklenstw, ze znow mnie ktos robi w balona


Czy to znów nie poczucie, że jestem mniej warta niż inni, że nie zasługuję na uwagę?

I rzeczywiście, możesz poszukać innego ośrodka, albo np porozmawiać z kierownikiem obecnego. Po co domysły, gdy można wprost spytać

Jo-asia - Wto 01 Kwi, 2014 09:17

margo napisał/a:
jesli chodzi o wspoluzaleznienie to nie ma takiej mozliwosci

a nie pomyślałaś.. że może Tobie tego nie potrzeba?
ja wiele kierunków terapii, chciałam kontynuować.. terapeutka, nie widziała w tym żadnego sensu :bezradny:
nie dlatego, że nie nadawałam się.. po prostu, nie było to.. potrzebne :)

pietruszka - Wto 01 Kwi, 2014 09:31

Jo-asia napisał/a:
a nie pomyślałaś.. że może Tobie tego nie potrzeba?

też może być... Margo, pytaj, kto nie pyta - błądzi... po terapiach :mgreen:

A myślałaś kiedyś o klasycznej grupie DDA?

margo - Wto 01 Kwi, 2014 10:02

Mar123 napisał/a:
zapytać


Zapytam... najbliżej teraz mam 14 kwietnia termin, dziś dzownili do mnie z ośrodka, że termin się zwolnił...

Mar123 napisał/a:
Czy to znów nie poczucie, że jestem mniej warta niż inni, że nie zasługuję na uwagę?


Bingo! :(

Jo-asia napisał/a:
a nie pomyślałaś.. że może Tobie tego nie potrzeba?


Tak, miałam taką myśl... Ja nawet wiele razy o tym myślałam - we wszystkie strony zanim nawet poszłam na terapię. I wiem, że jest mi to potrzebne, bo męczę się sama ze sobą. Strasznie się męczę i ja zobaczyłam w tym światełko w tunelu. Szczególnie, że zaczęłam już coś robić - i to daje efekty. I co? Mam teraz to wszystko zatrzymać i dać się znów w to wciągnąć?

pietruszka napisał/a:
A myślałaś kiedyś o klasycznej grupie DDA?


Moja terapeutka powiedziała, że DDA nie, bo nie jestem z rodziny alkoholowej. To nic, że uznała niedawno, że to z mojego dzieciństwa wynika moje współuzależnienie i że zostawmy współ i skupmy się na mojej rodzinie... ja rozumiem, że terapeuta ma mnóstwo pacjentów, ale chyba powinien znać swoich pacjentów i chociaż sobie zapisywać co ważniejsze rzeczy - mam wrażenie, że za każdym razem kiedy przychodzę, muszę opowiadać wszystko od nowa :bezradny:

pietruszka - Wto 01 Kwi, 2014 10:06

margo napisał/a:
DDA nie

myślałam o grupie samopomocowej DDA...

margo - Wto 01 Kwi, 2014 10:10

pietruszka napisał/a:
o grupie samopomocowej DDA...


:mysli: nie myślałam... przyznam się szczerze, że się trochę obawiam... że ja jednak nie DDA... i że będę się tam źle czuć czy coś. Wiem, że to głupota :bezradny: i że wszystkich przyjmą... eh

pietruszka - Wto 01 Kwi, 2014 10:39

margo napisał/a:
że ja jednak nie DDA..

jakiś czas miałam poczucie .... hmmm... gorszości...nieadekwatności z tym swoim DDD... Bo takie DDA to wiadomo, kiepsko miało, wiadomo, co i jak, napisano na ten temat kilka książek, zrobiono nieco badań, są terapie, opisane syndromy, a z takim DDD to co? , do którego worka włożyć. I tak sama sobie w pysk dawałam... bo co ja narzekam, jak DDA miały gorzej. .. Podobnie miałam ze współ. Bo co ja narzekam, jak inne miały gorzej... a dzieci w Etiopii to... więc na co ja narzekam." Powinnam ( :roll: ) zęby zacisnąć i cieszyć się życiem" :roll:

No ale mój ból, cierpienie to mój ból, moje cierpienie. I czy da się cierpienie zważyć, porównać? I czy w ogóle o to chodzi? To ja mam trudności, wynikające z dysfuncji mojego dzieciństwa. nie nauczyłam się pewnych rzeczy, których brak dzisiaj odczuwam, nauczyłam się też zachowań dla mnie niezdrowych i to jest moja ODPOWIEDZIALNOŚĆ wobec siebie, wobec osób mi bliskich (no i ciut wobec społeczeństwa.... hmmm.... :mysli: ale tylko ciut), że TERAZ jako dorosła osoba nadrobię pewne braki i oduczę się tych mniej pożądanych zachowań.

A... i na marginesie... na mitingu DDA akurat nigdy nie byłam... na razie nie odczuwałam takiej potrzeby, moje DDD-stwo głównie przerabiałam na indywidualnej. Swojego czasu pytałam moją psycholog, czy widziałaby potrzebę zrobienia u mnie klasycznej terapii grupowej dzieciństwa. Stwierdziła, że to muszę sama wiedzieć, czy mam taką potrzebę, czy jest jeszcze coś z zamierzchłego dzieciństwa, co mnie uwiera? I już znałam swoją odpowiedź... bardziej mi potrzebne dobre narzędzia i praktyka (!) do bycia TU i TERAZ, łez już dość wylałam, przecież nie będę do końca życia opłakiwać NIEWYDARZONEGO czy nawet WYDARZONEGO. Mam jeszcze kilka problemów do załatwienia, ale one bardziej dotyczą właśnie tego, co dzieje się teraz, choć źródło swoje mają w dzieciństwie. Ale miast miętolenia KTO, GDZIE i KIEDY, to bardziej mnie już nurtuje JAK to zmienić DZISIAJ.

Aaaaa.... proces dopuszczenia do siebie cierpienia z dzieciństwa tez był bardzo ważny, tak jak i oddanie winy tym, którzy byli odpowiedzialni, a daniem sobie prawa do tego, że mnie bolało, ze zostałam skrzywdzona, ale nie chciałam się w tym miejscu zatrzymać... ale tego nei da się przyspieszyć, ani tym bardziej przeskoczyć... Przynajmniej tak było u mnie...

margo - Wto 01 Kwi, 2014 10:58

Pietruszko, tylko, że ja nie wiem :bezradny: wiem, że jest coś nie tak... skoro ja czuje, ze jest coś nie tak, mój brat i drugi brat czują, że jest coś nie tak (niezależnie ode mnie... ja już zaczęłam chodzić na terapię, oni nic nie wiedzieli i pewnego pięknego dnia przyszedł raz jeden, raz drugi, żeby o tym pogadać, że u nas to chyba nie całkiem ok było w domu...). Ale ja nie wiem, czy tego potrzebuje, czy nie... wiem, że chcę coś z tym zrobić. Nie wiem jakich narzędzi do tego użyć. Wiem jednak, że ta sytuacja, która teraz jest wcale mi nie pomaga. Te rozmowy o niczym u terapeutki zupełnie bez ładu i składu... właściwie następne spotkanie mam za 2 tygodnie i boje się, że jak terapeutka mnie zapyta "co u ciebie" to właściwie powiem "nic ciekawego, to co zwykle" - bo w ciągu tych 2 tygodni może nie zdarzy się żadna sytuacja o której bym chciała porozmawiać... :bezradny: cały czas wyobrażałam sobie, że będę jednak coś, brzydko mówiąc "przerabiać" mimo wszystko...
pietruszka - Wto 01 Kwi, 2014 11:20

margo napisał/a:
cały czas wyobrażałam sobie, że będę jednak coś, brzydko mówiąc "przerabiać" mimo wszystko...

no przerabia się to co... przeszkadza... ja sobie, żeby sesje były owocne... spisywałam trudne sytuacje, trudne uczucia, to co było według mnie nie tak... pewnie - najwygodniej - jak zaraz po zdarzeniu można coś obgadać, ale realia terapii na NFZ są takie a nie inne... u mnie terapia toczyła się w jakiś taki naturalny sposób, pewne rzeczy po prostu wyłaziły same na wierzch, wiedziałam, że są "do zrobienia"... a terapeutka... po prostu pomagała mi, pozwala spojrzeć na coś z zupełnie innej strony, wskazywała możliwe rozwiązania,mogłam przećwiczyć nowy sposób komunikowania się z sobą, z innymi, w sumie... nie tyle ona miała plan na moją terapię, co ja właściwie byłam tym planem. To nie terapeutka ma mieć pomysł na mnie, ale to ja na siebie.

Pewne rzeczy naturalnie wypływają, jedna z drugiej, inne są po prostu tym, co na co dzień dotyka, doskwiera...

A Ty marguś wiesz, czego, konkretnie, oczekujesz od terapii? Co chcesz przerobić, załatać, uszyć na nowo? Wiadomo, nie tak od razu w całości, nie od razu drapacz chmur, ale kilka pierwszych cegiełek... Może dobrym pomysłem byłoby spisanie sobie takich rzeczy na karteluszku, by go potem ze sobą na sesję wziąć? :mysli:

Jonesy - Wto 01 Kwi, 2014 11:23

Nie wiem dziewczyno na czym tam jesteś, ale bardzo mnie to przypomina moją grupę wsparcia. Też sobie siedzimy, pijemy kawę, terapeutka z nami, każdego się pyta co słychać, czy jakieś problemy są i tak sobie opowiadamy. Czasem dojdzie ktoś nowy, czasem ktoś się wykruszy, czasem wróci. Ot, grupa wsparcia.
Chwałą Bogu i sile najwyższej, że nic tam nie przerabiamy, a już w ogóle chwała i dzięki za to, że nie ma to formy mitingu, to znaczy że co mnie boli to mówię, a jak czuję że ktoś gada od rzeczy to też mu to mogę powiedzieć. W razie gdy terapeutka zauważy że u kogoś coś nie gra, to przystajemy na ile trzeba i "drążymy osobnika".
Mnie taka forma bardzo pomaga akurat.

Jonesy - Wto 01 Kwi, 2014 11:26

margo napisał/a:
Te rozmowy o niczym u terapeutki zupełnie bez ładu i składu... właściwie następne spotkanie mam za 2 tygodnie i boje się, że jak terapeutka mnie zapyta "co u ciebie" to właściwie powiem "nic ciekawego, to co zwykle" - bo w ciągu tych 2 tygodni może nie zdarzy się żadna sytuacja o której bym chciała porozmawiać... :bezradny: cały czas wyobrażałam sobie, że będę jednak coś, brzydko mówiąc "przerabiać" mimo wszystko...


Jedno mi utkwiło w głowie. Kobitka przychodziła od paru lat (zaczęła już przede mną). Trzeźwiała, dwie prace, każda rocznica hucznie obchodzona. I za każdym razem jak na nią trafiało to zaczynała mantrę: "w kwestii zasadniczej u mnie bez zmian (!), w pracy są ze mnie zadowoleni, w domu wyremontowałam to a to, dzieci się cieszą, mąż dalej pije i jest świnia i się z nim rozwiodę". I tak w koło macieju. Rok temu okazało się że ponad pół roku piła. "W kwestii zasadniczej u mnie nadal bez zmian"...

pietruszka - Wto 01 Kwi, 2014 11:27

Jonesy napisał/a:
Nie wiem dziewczyno na czym tam jesteś

o indywidualną chodzi Margo bardziej... i o to, że na grupową jej nie chce terapeutka wysłać...

Jonesy - Wto 01 Kwi, 2014 11:29

olga napisał/a:
czy Jonesy jest Jonesym czy Esaneta? :drapie: bo pogubilam sie juz ceewd


A co to, Jonesy nie może we współ nic napisać pożytecznego?

margo - Wto 01 Kwi, 2014 11:38

pietruszka napisał/a:
A Ty marguś wiesz, czego, konkretnie, oczekujesz od terapii?


Ja to właściwie nawet nie wiem w sumie już na czym to ma polegać... czytam to forum... dziewczyny piszą o jakichś "zadaniach", o tym, że prace piszą, o tym, że zastanawiają się nad tym wszystkim. A ja mam taki problem, że ja właściwie mam mętlik w głowie. Nie wiem od czego zacząć... nie wiem o czym rozmawiać... wszystko wydaje się równie ważne... i równie nieważne :bezradny: nie wiem na co rzeczywiście zwrócić uwagę, a co krótko mówiąc "olać"...

Jonesy napisał/a:
W kwestii zasadniczej u mnie nadal bez zmian


Boje się, że jeśli coś się nie ruszy, to ja tak sobie mogę tam chodzić i również "bez zmian"... 8|

Maciejka - Wto 01 Kwi, 2014 12:25

Proponuje przeczytać książkę Dorosłe Dziewczynki z rodzin Dysfunkcyjnych, autor ise wyświetli jak wpisac tytul w przeglądarkę :p
pietruszka - Wto 01 Kwi, 2014 12:56

margo napisał/a:
jeśli coś się nie ruszy

sama się rusz :okok: samo się nie ruszy :mgreen: cokolwiek by to miało drgnąć

Klara - Wto 01 Kwi, 2014 13:15

margo napisał/a:
:mysli: nie myślałam.

Przecież ja myślałam za Ciebie i nawet podawałam Ci adres grupy, po czym stwierdziłaś, że blisko Twojej szkoły: środa, 18:30- 20:00
Al. Marcinkowskiego 24, Klub Abstynenta
grupa "Okna"
Budynek znajduje się w głębi - trzeba wejść obok nowego gmachu Biblioteki Raczyńskich. Kiedyś po prawej stronie wejścia był mały parking, ale dawno tam nie byłam, więc nie wiem, co jest teraz.

margo - Wto 01 Kwi, 2014 14:51

Klara napisał/a:
trzeba wejść obok nowego gmachu Biblioteki Raczyńskich


Wiem wiem, pamiętam, że mi to przesyłałaś... ale wtedy miałam co do tego takie same uczucia jak i teraz... dlatego nie poszłam. Boję się, że wszyscy będą na mnie patrzeć z takim samym zdziwieniem jak na al-anon. W sensie: jak nie rodzina alkoholowa, to niby jaka? :shock: ...

pietruszka napisał/a:
sama się rusz


Tak zrobię! :nerwus: :) wziąć się w garść muszę, a nie ciągle tylko: boję się nie zrobie bla bla bla... :
perełka napisał/a:
uot;]Dorosłe Dziewczynki z rodzin Dysfunkcyjnych


Dziękuję perełko :buzki:

Klara - Wto 01 Kwi, 2014 15:56

margo napisał/a:
wszyscy będą na mnie patrzeć z takim samym zdziwieniem jak na al-anon

To jest mityng i nie musisz nikomu niczego tłumaczyć. Nie musisz się nawet odzywać, tylko chociaż raz tam idź i się przekonaj jak jest. Tylko tyle.

margo - Wto 01 Kwi, 2014 16:09

Klara napisał/a:
tylko chociaż raz tam idź i się przekonaj jak jest. Tylko tyle.


No niby tak... :mysli:
Mam blokadę jakąś po mojej grupię al-anon, ale może się trochę zmuszę i pójdę jutro.

margo - Śro 02 Kwi, 2014 16:11

Trochę się denerwuję - no bo ja nie jestem DDA. A na pewno zapytają co mnie sprowadza, skoro będę pierwszy raz na mitingu w tej grupie :bezradny: ale pójdę... może będzie ok, a ja tylko wymyślam znów :[
Klara - Śro 02 Kwi, 2014 16:30

margo napisał/a:
może będzie ok, a ja tylko wymyślam znów :[

Na pewno jesteś DDD, a przecież problemy ze sobą masz całkiem podobne, jak DDA. No i ten związek emocjonalnie niedojrzałym facetem...
Na pewno będzie dobrze :pocieszacz:

pterodaktyll - Śro 02 Kwi, 2014 17:57

margo napisał/a:
ja tylko wymyślam znów

Owszem wymyślasz i diabli wiedza po co..... :bezradny:

margo - Śro 02 Kwi, 2014 18:36

Byłam. Zła wiadomość jednak: grupa się rozpadła :bezradny:

Ale posiedziałam sobie chwilę z panami z klubie abstynenta, pouśmiechaliśmy się do siebie i nawet zasłyszałam pewien śmieszny tekst :mgreen: Autor nieznany :bezradny:

"Idzie wiosna
lecą ptaki,
gdy nie piję
nie mam sraki"

:lol2:

No nic... poszukam po prostu jakiejś innej grupy al-anon... innej niż tamta, na którą chodziłam na początku - może znajdę jakąś, która będzie mi odpowiadać godzinowo i "klimatem"...

Klara - Śro 02 Kwi, 2014 19:06

margo napisał/a:
grupa się rozpadła :bezradny:

Łoj! Tego nie wiedziałam :wstyd2:

Tu jest spis, a w nim jeszcze trzy grupy w Poznaniu: http://www.dda.pl/index.p...id=77&Itemid=53
Nie mam pojęcia, czy wszystkie istnieją.

pietruszka - Śro 02 Kwi, 2014 19:11

A tu jest strona jednej z grup:
http://dda.webd.pl/node/35

margo - Śro 02 Kwi, 2014 19:13

Klara napisał/a:
Nie mam pojęcia, czy wszystkie istnieją.


Napisane, że jedna z tych dwóch jest zawieszona, a druga jest na Dąbrowskiego, tam gdzie chodziłam na al-anon, niby od 16.30-18.30... al-anon zaczynało się o 18.30. Często przychodziłam 15-20 minut wcześniej i nie widziałam, żeby jakaś grupa kończyła tam spotkanie... Musiałabym może zadzwonić. No i też na dąbrowskiego jest w czwatek o 20, ale mam wtedy zajęcia na uczelni :[ :[

margo - Śro 02 Kwi, 2014 19:15

pietruszka napisał/a:
A tu jest strona jednej z grup


No właśnie chciałam pytać o plac kolegiacki, panowie z klubu abstynenta mi własnie mówili o placu, tam też... ale też w godzinach jak mam zajęcia :[ co za głupia uczelnia... musiałabym 30 minut się zwalniać z wykładu....

pietruszka - Śro 02 Kwi, 2014 19:17

masz tam maile przy każdej z grup - skontaktuj się i zapytaj... :tak:
margo - Śro 02 Kwi, 2014 19:22

pietruszka napisał/a:
masz tam maile


ii tam, na pewno nikt nie odpisze :bezradny: wolę się przejść :luzik: no ale zanim się przejdę to może rzeczywiście napiszę :mysli:

Mar123 - Czw 03 Kwi, 2014 11:53

Chodząc na terapię, po pewnym czasie stwierdziłem, że wiele rzeczy tkwi we mnie jeszcze z czasów dzieciństwa. Poczytałem o DDA i znalazłem tam siebie. Spytałem o to mojego terapeutę, czy jest możliwość, sens terapii DDA, to stwierdził, że to mi niepotrzebne, że przerobimy te sprawy przy okazji. I miał rację.Przecież w trakcie terapii pogłębionej zajmowaliśmy sięuczuciami, poczuciem własnej wartości, określeniem siebie, swojego miejsca, czyli tym, co we mnie było od dziecka, a co pogłębiło się przez picie. To tylko moje myślenie było takie, że skoro jestem DDA, to potrzebuję oddzielnej, specjalnej terapii. Nie wiem, jak wygląda terapia dla osób współuzależnionych, ale myślę, że też można przynajmniej na indywidualnej, takie sprawy omawiać

margo napisał/a:
ii tam, na pewno nikt nie odpisze


Czyżby znów ci się włączało myślenie: I tak to nie pomoże, szkoda próbować? :nono:
A nawet jeśli nikt nie odpisze, stracisz coś na tym, że napiszesz?

Maciejka - Czw 03 Kwi, 2014 12:04

Mar123 napisał/a:
Nie wiem, jak wygląda terapia dla osób współuzależnionych, ale myślę, że też można przynajmniej na indywidualnej, takie sprawy omawiać


Nie wiem jak inni ale ja najpierw przerabialam program dla wspóluzaleznionych i na indywidualnej zajmowaliśmy się bieżącymi problemami a na terapię ddd było za wcześnie i potrzebowaąłm oddzielnego programu a potem na indywidualnej w innym miejscu pracowałam z terapeutką nad dda.

pietruszka - Czw 03 Kwi, 2014 12:59

Ot... u każdego po prostu jest jego czas... jeśli pewne rzeczy staja się w pewien sposób naturalne i jest wewnętrzna gotowość, to się po prostu dzieje samo z siebie... ani tego procesu przyspieszyć ani zwolnić... tak przynajmniej mnie się wydaje... jedni potrzebują intensywnej, oddzielnej terapii DDA, inni mogą ją połączyć z terapią uzależnienia, czy współuzależnienia. Moja terapeutka tez uznała, że większość potrzebnych problemów przerobię na grupowej współuzależnienia (uczucia, asertywność, dawanie sobie praw, i inne), resztę, co było potrzebne - robiłam na indywidualnej.

Nie porównywałam jednak nigdy programu klasycznej terapii DDA a terapii współuzależnienia. pewnie byłoby to trudne, bo chyba nie ma takiego ogólnopolskiego wzorca, szablonu, obowiązującego wszystkich? Jednego standardu? Kiedyś widziałam w necie taki skrypt dot. współuzależnienia, zdaje się, że nazywało się to warsztaty Wiesi... Nie szukalam czegoś takiego dla DDA/DDD.

Z DDD może być jeszcze jeden problem. Finansowy... O ile DDA, WSPÓŁ i ALKO są leczone z NFZ, ze specjalnym ukierunkowaniem na leczenie skutków społecznych alkoholizmu... i pieniądze na ten cel dostają specjalistyczne poradnie leczenia alkoholizmu i współuzależnienia, to o DDD - właściwie mogłyby być odsyłane z kwitkiem... do zwykłych poradni psycholog. i psych. A tam? Zdaje się, że nie ma specjalistycznych programów dla DDD... jakieś tam tylko grupowe leczenia zaburzeń lekowych, depresyjnych... nie wiem, nie orientuję się... "Szczęściem" ( :roll: ), że się współuzależniłam :zalamka: bo wiedziałam gdzie szukać pomocy (także z moim DDD)

margo - Pią 04 Kwi, 2014 18:41

Mar123 napisał/a:
A nawet jeśli nikt nie odpisze, stracisz coś na tym, że napiszesz?


Nie chodzi o to :) Ja wolę po prostu iść osobiście i poznać tych ludzi. Zobaczyć, czy to jest ta grupa, z którą chcę się spotykać, czy nie. Chodziłam na al-anon od początku sierpnia aż do końca grudnia ale poczułam, że to jednak nie ci ludzie, że potrzebuję innych ludzi... Ale jasne, mogę napisać i zapytać, czy ta grupa chociaż istnieje, żebym znów niepotrzebnie nie szła :bezradny:


Dziewczyny, no ale własnie chodzi tu też o to, że ja chodzę co jakiś czas tylko na tą indywidualną i mam wrażenie, że za każdym razem słyszę co innego. Za każdym razem muszę tłumaczyć moją sytuację na nowo... raz słyszę, że współuzależnienie odkładamy na bok i skupiamy się na relacji z moją mamą, raz słyszę, że przecież ja nie jestem dda, jeszcze raz słyszę (zaraz po skończeniu cyklu spotkań edukacyjnych), że pójdę na grupę :shock: Po prostu ciągła dezinformacja, co chwilę coś innego. Ja już sama nie wiem na czym mam się skupiać i czego oczekiwać, skoro raz słyszę, że pójdę do grupy, a dwa spotkania później, że to niemożliwe... :|

margo - Pon 14 Kwi, 2014 15:35

Byłam dziś na terapii znów. W sumie nie zapytałam o grupę, bo w końcu coś zaczęło się dziać. Zaczęłyśmy konkretnie rozmawiać i to za moją sprawą, a właściwie to Waszą, żeście mi podpowiedziały, że mam sobie listę tematów zrobić o których chcę rozmawiać No i dobrze mi się rozmawiało, choć nie wiem dlaczego tylko 30minut? :mysli:

Ale nawet dostałam dziś zadanie - codziennie rano do lustra mam mówić sobie "Lubię siebie". Jeśli będzie to zbyt trudne to mówić "Chcę siebie lubić". No i obserwować się, czy to działa :mysli:

Mała - Pon 14 Kwi, 2014 17:24

margo napisał/a:
"Lubię siebie"

A może to Ci pomoże - JA CIĘ LUBIĘ :) i nie ja jedna, prawda Kochani?... :buzki:

MILA50 - Pon 14 Kwi, 2014 19:11

margo napisał/a:
codziennie rano do lustra mam mówić sobie "Lubię siebie".


za radą pewnego mnicha buddyjskiego zaczęłam już dawno stosować taka metodę:
co rano mówie sama do siebie"dzień dobry słonko" a wieczorem"śpij dobrze kochana"
działa :)

margo - Pon 14 Kwi, 2014 19:34

mala3440 napisał/a:
JA CIĘ LUBIĘ


to bardzo mi miło :skromny:

Tylko, że ja siebie samej chyba nie zbyt... na to wychodzi. Też chcę sama siebie polubić :skromny:

MILA50 napisał/a:
co rano mówie sama do siebie"dzień dobry słonko" a wieczorem"śpij dobrze kochana"


Wypróbuję równolegle z tym, że się lubię :mgreen:

pietruszka - Pon 14 Kwi, 2014 19:55

ja też Cię lubię, Margo :)

P.S. na początku to mi przez gardło nie chciało przejść to samo-lubienie... :wysmiewacz: zaczęłam od szacunku do samej siebie... jakoś "szanuję siebie" było bardziej do przełknięcia

margo - Pon 14 Kwi, 2014 20:02

pietruszka napisał/a:
na początku to mi przez gardło nie chciało przejść to samo-lubienie


No właśnie boję się, ze mi też nie przejdzie :luzik:
Dlatego poradziła mi, żebym mówiła "chcę siebie lubić" :)

Właściwie to o szacunku dziś też mówiłyśmy i właściwie od tego wyszła rozmowa. Ja akurat szanuję siebie, przynajmniej bardzo tego chcę i z powiedzeniem tego do siebie nie mam problemu. Mam gorszy problem z tym, że pozwalam, aby inni mnie nie szanowali. To właściwie też jakiś przejaw braku szacunku do siebie. I choć z tym próbuję jakoś sobie poradzić to zazwyczaj przegrywam i często daję sobą "pozamiatać" :uoee:

Klara - Pon 14 Kwi, 2014 20:03

mala3440 napisał/a:
JA CIĘ LUBIĘ :)

pietruszka napisał/a:
ja też Cię lubię, Margo :)

To już jesteśmy trzy, bo ja też Cię lubię Margo :)

margo - Pon 14 Kwi, 2014 20:09

Klara napisał/a:
bo ja też Cię lubię Margo


Och jejku, jejku :skromny: już nie przesadzajcie bo się rozpłynę :skromny: :skromny:

Klara - Pon 14 Kwi, 2014 20:12

margo napisał/a:
Och jejku, jejku :skromny:

Przecież to najprawdziwsza prawda 5jsdf

Maciejka - Pon 14 Kwi, 2014 20:13

To jeszcze ja tez cię lubie :buzki:
margo - Pon 14 Kwi, 2014 20:13

Klara napisał/a:
Przecież to najprawdziwsza prawda



ale... ale... pfff.

Wierzę przecież, ale tyle komplementów na raz? :szok:
A co takiego robicie, że mnie lubicie? :mysli:
Może skorzystam i też się tak polubię :mgreen:


JA WAS TEŻ WSZYSTKICH LUBIĘ :buzki: :buzki: :buzki:
:skromny: :skromny:

smokooka - Pon 14 Kwi, 2014 20:14

Magro, bardzo Cię lubię i uważam że jesteś zajefajna i mądra :)
margo - Pon 14 Kwi, 2014 20:15

To jakaś zmowa jest :mysli:

Ale mi miło się zrobiło... :skromny:
Ja też Was wszystkich lubię, lubię przychodzić tu na forum żeby Was spotkać :skromny:

Klara - Pon 14 Kwi, 2014 20:18

margo napisał/a:
A co takiego robicie, że mnie lubicie? :mysli:

Nie wiem, co inni "robią", ale ja po prostu czytam co piszesz, patrzę co tworzysz i widzę, że takiej Ciebie nie da się nie lubić.
Po prostu popatrz na siebie, na to co robisz, na to, jak wyglądasz, jak się uśmiechasz..... no - na "swój całokształt" oczami obcej osoby, to może zobaczysz więcej, niż Ty sama.

margo - Pon 14 Kwi, 2014 20:20

Klara napisał/a:
na "swój całokształt" oczami obcej osoby


To trudne strasznie jest, wyjść tak z siebie, stanąć obok i ocenić się zupełnie obiektywnie :mysli:

Klara - Pon 14 Kwi, 2014 20:24

margo napisał/a:
ocenić się zupełnie obiektywnie :mysli:

Moim zdaniem (tylko moim) pełen obiektywizm nie istnieje, bo oceny zawsze się przepuszcza przez własne doświadczenia, ale o to chodzi, żebyś popatrzyła sobie na siebie tak z boku. Możesz próbować :)

margo - Pon 14 Kwi, 2014 20:27

Klara napisał/a:
żebyś popatrzyła sobie na siebie tak z boku


:mysli:

postaram się, choć czasami mam wrażenie, że pewne rzeczy, które w sobie mam wrażenie oceniam bardzo obiektywnie, okazują się zupełnie nie takie, jak je widzę... :mysli:

Klara - Pon 14 Kwi, 2014 20:32

margo napisał/a:
okazują się zupełnie nie takie, jak je widzę... :mysli:

Chcesz powiedzieć, że ktoś inny ocenia je nie tak, jak Ty, prawda?
Chyba Ci nie muszę pisać, że najwięksi artyści nie zawsze byli doceniani gdy tworzyli swoje pierwsze dzieła. Często spotykali się z ogromną krytyką i tylko dlatego, że sami siebie cenili, osiągali sukces, czego i Tobie życzę :)

margo - Pon 14 Kwi, 2014 20:38

Klara napisał/a:
Chcesz powiedzieć, że ktoś inny ocenia je nie tak, jak Ty, prawda


No właściwie to tak - przede wszystkim jeśli chodzi o pozytywne strony. Jeśli już zdarzy mi się ocenić samą siebie pozytywnie nagle okazuje się, ze wcale tak nie jest. Gdy oceniam się negatywnie, wszyscy zaprzeczają. Właściwie nie wiem o co chodzi :mysli:

Klara - Pon 14 Kwi, 2014 20:49

No, bo to jak się ocenia kogoś innego (w tym wypadku Ciebie) zależy od wielu czynników: czy akurat zrobiłaś coś tam, co nie było po myśli jakieś osoby, albo ten ktoś ma zły dzień, albo jest zgryźliwy z natury, albo....... coś tam jeszcze.
Ważne jest jak TOBIE jest z tą cechą.
Nie czekaj z oceną siebie na to, co ktoś powie, lecz rób swoje tak, jak uważasz że jest właściwie, oczywiście nie krzywdząc innych przy okazji.
Z czasem może okazać się, że usłyszysz wiele pochwał, a jeśli nawet nie będą one głośno wyrażane, to okaże się, że masz wokół siebie sporo przyjaznych postaci i to będzie potwierdzenie Twojej pozytywnej oceny.

margo - Pon 14 Kwi, 2014 20:52

Trudno mi to wszystko jeszcze robić...
Dziś w sumie na terapii oceniła razem z terapeutką, że w sumie to bardzo nie lubię siebie, mam bardzo zaniżone poczucie własnej wartości i wykańcza mnie mój perfekcjonizm. Jak na razie mam spróbować polubić siebie... Postaram się oceniać siebie bardziej obiektywnie... tylko z drugiej strony trudno mi robić rzeczy "zgodne z moim sumieniem" skoro nęka mnie ciągłe poczucie winy za coś tam... :mysli:

yuraa - Pią 18 Kwi, 2014 22:34

Margo, przegapiłem temat a przecież ja Ciebie też bardzo lubię :)
Estera - Sob 19 Kwi, 2014 07:42

i ja też :tak: pojechałam, poznałam, polubiłam :okok: i Twoje prace lubię, bo są fajne.
margo - Sob 19 Kwi, 2014 07:48

Ojej, Yuraa, Estera, ja Was tez bardzo :skromny: :mgreen: :buzki:
olga - Sob 19 Kwi, 2014 07:50

nooooooo ja też Cie lubie, jesteś mądra, rozsądna i uzdolniona jak moja córcia :D
Duszek - Sob 19 Kwi, 2014 08:11

Ja też :buzki:
Jacek - Sob 19 Kwi, 2014 08:49

margo napisał/a:
A co takiego robicie, że mnie lubicie? :mysli:

my??? :mysli: nic :nie:
dajesz się lubić,za to że jesteś ,,i to w tym jest ukryta cała tajemnica
:buzki: :buziak: :buzki:

margo - Sob 19 Kwi, 2014 09:20

Duszek napisał/a:
Ja też


olga napisał/a:
nooooooo ja też Cie lubie, jesteś mądra, rozsądna i uzdolniona jak moja córcia


Teraz to ja się zaraz rozpłynę, normalnie się rumienię przed ekranem.. :skromny:

Jacek napisał/a:
dajesz się lubić,za to że jesteś


:buzki:

Żeglarz - Sob 19 Kwi, 2014 09:21

margo napisał/a:
Jak na razie mam spróbować polubić siebie..


Polub siebie za sam fakt, że jesteś :)

Podobno receptą na szczęście jest ograniczenie własnych potrzeb.
Więc znajdź w sobie choćby tylko jedną rzecz, która daje Ci zadowolenie i się nią rozkoszuj. :okok: :tak: :hura: :mniam:
Reszta jest nieważna. :)

margo - Sob 19 Kwi, 2014 09:24

Żeglarz napisał/a:
Polub siebie za sam fakt, że jesteś


Żeglarzu, gdzieś Ty był? :) :lol2:

No właśnie z tym lubieniem za sam fakt, że jestem, jest problem :uoee: W głowie ciąży mi ciągle, że mam się lubić za to, że coś robię i powoduje, że dobrze wypadam dobrze przed innymi... Trudno mi jest się polubić bezwarunkowo... Ale będę się starać ;)

Żeglarz - Sob 19 Kwi, 2014 09:45

Jestem tam, gdzie mi dobrze, czyli realizuję siebię :)
margo napisał/a:
W głowie ciąży mi ciągle, że mam się lubić za to, że coś robię

Skoro "musisz" lubić siebie za coś, to znajdź w sobie choćby tylko jedną rzecz, która daje Ci zadowolenie i się nią rozkoszuj. :okok: :tak: :hura: :mniam:
margo napisał/a:
Ale będę się starać
Wybacz, ale to jest mało skuteczne, raczej określaj sobie konkretne cele i je realizuj. Cele realne do osiągnięcia, niezbyt ambitne - co jest bardzo istotne przy twoim perfekcjonizmie. Zrealizowanie celu daj zadowolenie i buduje poczucie własnej wartości.
:kwiatek:

Jacek - Sob 19 Kwi, 2014 09:59

margo napisał/a:
No właśnie z tym lubieniem za sam fakt, że jestem, jest problem :uoee: W głowie ciąży mi ciągle, że mam się lubić za to, że coś robię i powoduje, że dobrze wypadam dobrze przed innymi... Trudno mi jest się polubić bezwarunkowo... Ale będę się starać ;)

masz lubić to co robisz...bo to twoje,,bo to "TY" sama jesteś
a nie łoglądać się jak ocenią cię inni - jeszcze się nie urodził taki co by dogodził wszystkim
więc starasz się robić dla siebie,,a inni i tak ocenią po swojemu
ważne jest zadowolenie twoje z rezultatów
ale nie aby to było w stylu co inni powiedzą na to

margo - Sob 19 Kwi, 2014 10:59

Żeglarz napisał/a:
niezbyt ambitne


a ja zawsze rzucam się na głęboką wodę... :
Żeglarz napisał/a:
quot;]ale to jest mało skuteczne


Działam, działam. Ale jeszcze nie wiem, czy w dobrym kierunku... :bezradny:

Żeglarz napisał/a:
Jestem tam, gdzie mi dobrze, czyli realizuję siebię


To świetnie :mgreen:

Jacek napisał/a:
starasz się robić dla siebie


Rzadko kiedy robię coś dla siebie. Często nawet jeśli z pozoru robię coś dla siebie to w większości przypadków tylko po to, żeby usłyszeć jakąś pochwałę... 8|

matiwaldi - Sob 19 Kwi, 2014 12:15

margo napisał/a:
Często nawet jeśli z pozoru robię coś dla siebie to w większości przypadków tylko po to, żeby usłyszeć jakąś pochwałę

no to pochwalę Cie za odwagę,że potrafiłaś to sama zobaczyć ... !!!!
bo to wielka sztuka przyznać się przed sobą i innymi ......

teraz może być już tylko lepiej,bo sama widzisz ,że coś Ci przeszkadza w takim zachowaniu.......


ale przyznam szczerze,że jakoś nie zauważyłem, abyś pisała pod publiczkę....

może moja do Ciebie sympatia nie pozwoliła mi zobaczyć ......

tak,czy owak fajnie,że jesteś i w dodatku tak jaka jesteś ..... :kwiatek:

8)

margo - Sob 19 Kwi, 2014 12:20

matiwaldi napisał/a:
abyś pisała pod publiczkę


Ej no pod publiczkę nie piszę :skromny:
Ale wiele innych rzeczy niestety robię po to, aby poczuć, że ktoś mnie za to lubi, co robię, a nie jaka jestem po prostu... 8| no mam z tym problem, ale skoro twierdzisz, że zobaczyć i przyznać się to połowa sukcesu, to teraz już będzie z górki :mgreen:

Przed lustrem co rano powtarzam sobie: lubię siebie. To trudne, ale jakoś mi się udaje to wykrztusić.. mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie łatwiej :mgreen:

Jacek - Sob 19 Kwi, 2014 15:15

margo napisał/a:
niestety robię po to, aby poczuć, że ktoś mnie za to lubi, co robię,

niestety,gdy by siem temu przyjrzeć
to ten co krytykuje,masz z niego większy pożytek,,gdyż możesz się poprawić zamiast na niego obrażać
a ten co cię pochwala,zazwyczaj wykorzystuje
oczywiście nie chodzi mnie o szczere pochwały

margo - Pon 26 Maj, 2014 20:44

Byłam dziś u mojej terapeutki. Przerabiałyśmy szacunek dla samej siebie oraz asertywność. Okazuje się, że trochę inaczej rozumiałam to słowo. Że asertywność to przede wszystkim wyznaczenie pewnego celu i zdobycie go bez wprowadzania pobocznych rzeczy, które mogą sprawić, że tego celu nie osiągnę, mogą mi przeszkodzić... Trudne to wszystko, boję się trochę. To ponoć normalny strach przed nieznanym. Jak wprowadzę w życie to opowiem. Jestem dobrej myśli :)
margo - Sob 31 Maj, 2014 20:36

Mój były leży nieprzytomny na intensywnej terapii. Przedawkował jakieś narkotyki. Zabrali go w bardzo złym stanie - nie był w stanie wypowiedzieć słowa, mięśnie zaciśnięte, drgawki, szamotał się. Trzeba go było nieść do karetki i spiąć pasami. Na szczęście mnie przy tym nie było. Dowiedziałam się o tym jakieś pół godziny później.

Właściwie nie wiedziałam co w tej sytuacji zrobić. Widuję go codziennie. Staramy sobie nie wchodzić w drogę i komunikować się pokojowo. Zastanowiłam się w tym momencie co powinnam zrobić, aby czuć się dobrze z tym, co zrobiłam. Żeby nie zrobić za dużo, ale też żeby sobie niczego nie wypominać i nie mieć wyrzutów...

Pojechałam z jego przyjacielem do szpitala - zawieźć jego rzeczy oraz proszki, które miał przy sobie - do analizy. Lekarz powiedział, że przekażą to do medycyny sądowej... Oczywiście nie udzielili nam żadnych informacji - nie jesteśmy rodziną. Powiedziałam tylko, że jeśli by chcieli skontaktować się z jego rodziną to w jego telefonie jego rodzice są pod hasłem DOM.

Poinformowaliśmy z jego przyjacielem również jego przełożoną. Powiedzieliśmy jak sprawa dokładnie wygląda i gdzie on się znajduje. Powiedziałam również jej i temu przyjacielowi jakie są reguły "twardej miłości" i że jeśli im zależy na nim, to tylko w ten sposób mogą mu pomóc.

Nie będę jednak go odwiedzać gdy poczuje się lepiej... Myślę, że to już było by ponad pewien "obowiązek". Dobrze czuję się z tym, co zrobiłam. Uznałam, ze były to podstawowe rzeczy, które należy w takich sytuacjach zrobić. Jego przyjaciel zwrócił się do mnie o pomoc i razem załatwiliśmy to, co załatwiliśmy.

Ten człowiek prosi się o bliskie spotkanie ze Stwórcą cf2423f cf2423f

yuraa - Sob 31 Maj, 2014 21:14

margo napisał/a:
Dobrze czuję się z tym, co zrobiłam. Uznałam, ze były to podstawowe rzeczy, które należy w takich sytuacjach zrobić.

uważam że zrobilaś wszystko choć nic nie musiałaś

margo - Sob 31 Maj, 2014 21:19

yuraa napisał/a:
uważam że zrobilaś wszystko choć nic nie musiałaś


Ja się z tym dobrze czuję... nie robię sobie wyrzutów, że czegoś nie zrobiłam. Czy zrobiłam wszystko? Może wszystko, co w takiej sytuacji powinno się zrobić "od razu"... poinformowałam pracodawcę... zawiozłam proszki do szpitala i powiedziałam jak mają się kontaktować z rodziną. Myślę, że to takie podstawowe rzeczy, który chyba każdy by zrobił będąc w takiej sytuacji... Tak się stało, że akurat ja byłam pod ręką... kiedy ostatnio trafił w październiku na detoks mnie przy tym nie było - to co konieczne zrobił ktoś inny... :bezradny:

margo - Nie 15 Cze, 2014 12:19

Mojego byłego wyrzucili z terapii zamkniętej, będzie teraz chodził na dzienną. Właścicielka domu, w którym mieszka właśnie go z niego wyrzuciła, ma dziś się wynieść. Od kiedy wrócił do domu wydzwania do mnie co chwila, a ja głupia odbieram :[ widzę wyraźnie jego zagrywki, jak próbuje mną manipulować. To nawet nie jest rozmowa, a monolog. Jaki on biedny, co on zrobi, a z drugiej strony jacy wszyscy są źli i przez nich on źle się czuje i ma głody, bo mu je inni wmawiają. Do tego usłyszałam, że ja go wcale nie wspieram, i że najbardziej, kto go wsparł to... i tu się rozłączyłam. To rzecz, która najbardziej na mnie chyba działa :[ a on dobrze o tym wie. Zwrócenie uwagi, że to nie ja mu pomogłam najbardziej, tylko ktoś inny. Wkurzam się niesamowicie wiedząc, ile energii w niego swego czasu włożyłam i że on mi się tak odwdzięcza... zamiast powiedzieć "pas" i dać sobie zupełnie spokój. Nie odbierać, nie rozmawiać. Właśnie ściągnęłam aplikację na telefon, która blokuje wybrane numery przychodzące. Nie będzie już mógł dzwonić ani pisać smsów. Będę miała spokój :okok:
esaneta - Nie 15 Cze, 2014 12:21

margo napisał/a:
łaśnie ściągnęłam aplikację na telefon, która blokuje wybrane numery przychodzące.

to jest cos takiego? :shock:

pterodaktyll - Nie 15 Cze, 2014 12:23

margo napisał/a:
wydzwania do mnie co chwila, a ja głupia odbieram

Totalna idiotka...... :szok:

margo napisał/a:
Właśnie ściągnęłam aplikację na telefon, która blokuje wybrane numery przychodzące. Nie będzie już mógł dzwonić ani pisać smsów.

No może nie tak do końca......

margo napisał/a:
Będę miała spokój

Akurat. Dopóki nie przestaniesz o nim w ogóle mysleć i nie stanie Ci się zupełnie obojętne czy dzwoni czy nie dzwoni, co się z nim dzieje itd, to nie licz nawet na ten spokój. Wszystko jest w Tobie, w Twoim sposobie myślenia na ten temat.........

krk :mgreen:

margo - Nie 15 Cze, 2014 12:26

esaneta napisał/a:
to jest cos takiego?


jest! nawet sprawdziłam, czy działa - dodałam do "czarnej listy" mojego brata i dzwonił do mnie i usłyszał, że numer jest wyłączony bądź poza zasięgiem :lol2:

pterodaktyll napisał/a:
Totalna idiotka......


dobra dobra, cofam to, że mówiłam, że jestem glupia :
pterodaktyll napisał/a:
quot;] Dopóki nie przestaniesz o nim w ogóle mysleć i nie stanie Ci się zupełnie obojętne czy dzwoni czy nie dzwoni


Spoko, do momentu kiedy nie trafił nieprzytomny do szpitala szło mi całkiem nieźle :luzik: teraz odcinam się zupełnie, zobaczysz, dam radę :dokuczacz:

pterodaktyll - Nie 15 Cze, 2014 12:28

margo napisał/a:
zobaczysz, dam radę

Gdybym w to nie wierzył to nie zabierałbym w ogóle głosu jak Ci zapewne wiadomo ;)

margo - Nie 15 Cze, 2014 12:31

pterodaktyll napisał/a:
jak Ci zapewne wiadomo


wiadomo :okok: :lol2:

Słoneczko - Nie 15 Cze, 2014 12:57

margo napisał/a:
Zwrócenie uwagi, że to nie ja mu pomogłam najbardziej, tylko ktoś inny.
aha, ktoś inny.... nie pomagając właśnie pomagamy, ale im to nie odpowiada, słyszałam to samo :blee:
Słoneczko - Nie 15 Cze, 2014 12:59

esaneta napisał/a:
to jest cos takiego? :shock:
tak Eska, na androida, w sklep play, super sprawa, ja miałam to samo... teraz juz nie potrzebuję ;)
margo - Nie 15 Cze, 2014 13:10

Słoneczko73 napisał/a:
ale im to nie odpowiada


a no :bezradny:

pietruszka - Nie 15 Cze, 2014 13:55

Margo, a taka ładna niedziela, nie masz nic ciekawszego do roboty?
margo - Nie 15 Cze, 2014 14:31

pietruszka napisał/a:
a taka ładna niedziela, nie masz nic ciekawszego do roboty?


właśnie robiłam! pranie wieszałam, nogi moczyłam w pachnidłach ( :wysmiewacz: ), i inne kosmetyczno-upiększające sprawy :D , koty na dwór wyprowadzałam i nawet do fryzjera poszłam :lol2: dużo rzeczy robię :mysli:

pietruszka - Nie 15 Cze, 2014 14:36

Dzielna dziewczynka :cacy:
margo - Pią 01 Sie, 2014 22:24

Za chwile mija rok, odkąd tu jestem. Wypadało by napisać coś podsumowującego :cwaniak:

Przejrzałam sobie moje pierwsze posty, pierwsze kilkanaście stron tego tematu. Przypomniały mi się te emocje, te rozterki, ten strach... Wow. Nawet sobie nie wyobrażałam wtedy, że dziś, dnia 1 sierpnia 2014 roku mogę być w tym punkcie, w którym teraz jestem. Z zastraszonej dziewczyny, która nie potrafiła oddzielić siebie od swojego uzależnionego faceta, powstałam nowa ja. Wolna ja. Wtedy, kiedy przelewałam setki łez, kiedy musiałam (tak wtedy myślałam) użerać się z pijanym, naćpanym... znosić zdrady i upokorzenia - nie pomyślałabym nawet o tym, że może być zupełnie inaczej. Że to się może skończyć. Że ten koszmar może prysnąć i zależy to TYLKO ode mnie. Na chwilę obecną mogę śmiało powiedzieć - ten koszmar zniknął. Nie ma go. Ten rok minął tak szybko - tak wiele się działo w tym czasie. Terapia, mitingi, forum, ludzie, którzy znikali i pojawiali się. Zmieniłam swoje myślenie o 180 stopni. Swoje podejście do życia - nie mam już zamkniętego, ciasnego umysłu, który widzi tylko jedną ścieżkę. Ścieżek jest setki - to mój wybór, którą wybiorę! Coraz częściej wybieram te ścieżki, które dadzą mi szczęście - nie zważając na opinie innych, na oceny. Staram się nie brać niczego do siebie, zaczynam odczuwać swoją wartość. Czuję, że zaczynam być kimś we własnych oczach. Nie jestem już nikim do wycierania podłogi! Jest pięknie i będzie jeszcze piękniej! Żyję, uczę się spontaniczności, której nigdy nie znałam. Jestem teraz jak dziecko, cieszę się jak dziecko, żyję z dnia na dzień i nie przejmuje się jutrem ani wczoraj. Rozpiera mnie energia! Bywają gorsze chwile... ale nie są już tak długie, jak bywały. Nie czuję już potrzeby użalania się nad sobą, wolę myśleć pozytywnie, nie ważne co myślą inni :)

Moi Drodzy! Chciałabym Wam ogromnie podziękować za poświęconą mi cierpliwość i wszelką pomoc, jaką od Was otrzymałam do tej pory. Gdyby nie Wy, to nie byłabym w tym momencie, gdzie jestem. Wiem, że sama terapia by tego nie sprawiła - sprawili to ludzie, zwykli tacy jak ja. To Wy, to dzięki Wam zaczęłam działać, rozkwitam. Daliście mi nadzieję, że może być lepiej. Nie kłamaliście, rzeczywiście jest! Wystarczyło zmienić myślenie! Cieszę się również, że mogę niektórych z Was znać osobiście, jest cudownie, życie jest piękne :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha:



matiwaldi - Sob 02 Sie, 2014 00:22

margo napisał/a:
rozkwitam.



istotnie ......... :kwiatek:
8)

Borus - Sob 02 Sie, 2014 05:37

Brawo, Margo... :okok: :buziak:
OSSA - Sob 02 Sie, 2014 07:21

margo napisał/a:
To Wy, to dzięki Wam zaczęłam działać, rozkwitam.


Margo to TY wykonałaś kawał dobrej roboty i tylko dzięki sobie, osiągnęłaś tak wiele w krótkim czasie. :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo:
:kciuki: :kciuki: :kciuki: za realizacje planów zawodowych i osobistych :buzki:

Klara - Sob 02 Sie, 2014 07:33

Cudnie to napisałaś :buzki:
Wzruszyłam się 5jsdf

olga - Sob 02 Sie, 2014 07:35

:brawo:
margo - Sob 02 Sie, 2014 07:46

:buzki: :buzki: :buzki:
pietruszka - Sob 02 Sie, 2014 08:32

Margo, przede wszystkim gratulacje, bo to Ty sobie dałaś prawo do zmiany, do uwolnienia się :brawo: I znalazłaś w sobie odwagę, by zmierzyć się ze swoimi trudnościami.

A też przy okazji wzruszyłam się i tak cieplutko mi na serduchu się zrobiło. :buziak:

Zagubiona - Sob 02 Sie, 2014 10:14

Gratuluję Margo :) zrobiłaś kawał dobrej roboty :buziak:
pannaJot - Sob 02 Sie, 2014 10:25

Margo- To wszystko widać słychać i czuć jak się przebywa w Twoim towarzystwie. Jesteś wspaniałą młoda kobietą!
Kiedy zobaczyłam Cię w Licheniu nie mogłam uwierzyć ze to MARGO z forum. No nie mogłam! Nie do pomyślenia było dla mnie, że to dziewczątko, śliczne, ciepłe, uśmiechnięte, pełne radości , z którego bije taka pogoda to właśnie MARGO! Margo z tak wielkim bagażem doświadczeń, z takimi przeżyciami, z takim ogromem cierpienia jaki przeszła. Wtaj Ewo w świecie żywych :pocieszacz: :buziak:

margo - Sob 02 Sie, 2014 10:27

Dziękuję za miłe słowa :skromny: :buzki:
To wszystko z jednej strony było takie trudne... a z drugiej mam wrażenie, że jak już weszłam na odpowiednie tory to zaczyna się toczyć samo... i będzie toczyć dalej :)


Joasiu bo się rozpłynę... :skromny: :skromny:

margo - Sob 02 Sie, 2014 10:39

pannaJot napisał/a:
że to dziewczątko, śliczne, ciepłe, uśmiechnięte, pełne radości , z którego bije taka pogoda to właśnie MARGO!


Chyba sobie to wydrukuję i oprawię w ramkę :mgreen:

Duszek - Sob 02 Sie, 2014 12:12

Też jestem pod wielkim wrażeniem Twojej mądrości życiowej, i kto by pomyślał, że taka młoda a taka dojrzała :)
margo - Sob 02 Sie, 2014 12:30

Jest super :radocha:
anuszka - Sob 02 Sie, 2014 12:49

jak ja sie ciesze Twoim szczesciem Margo :lol2: -
:buzki:

margo - Sob 02 Sie, 2014 12:53

anuszka napisał/a:
jak ja sie ciesze Twoim szczesciem Margo :lol2: -
:buzki:


A ja czekam, az bede mogla przeczytac, ze u Ciebie tez jest super :D ani sie nie obejrzysz, a bedzie :pocieszacz:

Matinka - Sob 02 Sie, 2014 13:26

Margo, cieszę się, że sobie radzisz; że tyle dobrych zmian u Ciebie :okok:
Jest w Tobie dużo pozytywnej energii, to musi procentować! :tak:
Pozdrawiam! :)

margo - Sob 02 Sie, 2014 14:14

Dziekuje za dobre slowa. To dzieki Wam uwierzylam w siebie i zaczelam dzialac :)
Słoneczko - Sob 02 Sie, 2014 14:20

Margo, nie śledziłam całego wątku, ale też sie cieszę,
że dotarłaś do fajnego punktu w swoim życiu :)
:brawo:
:buziak:

esaneta - Sob 02 Sie, 2014 17:33

Cudnie Margo, szkoda życia na F43 ;)
szymon - Sob 02 Sie, 2014 17:59

margo napisał/a:
Moi Drodzy!


to gównie o mnie chodzi :p

margo - Sob 02 Sie, 2014 18:33

szymon napisał/a:
to gównie o mnie chodzi


:P

szymon - Sob 02 Sie, 2014 18:41

idziesz jak burza :mgreen:
muzyka11111 - Sob 02 Sie, 2014 18:50

Super Margo...BRAWO!!!! Az dziw bierze ze taka mloda dziewczyna tyle juz przeszla a zdrugiej strony ogromne gratulacje, ze tak szybko do tego doszlas...:)))
margo - Sob 02 Sie, 2014 18:54

muzyka11111 napisał/a:
Az dziw bierze ze taka mloda dziewczyna tyle juz przeszla a zdrugiej strony ogromne gratulacje, ze tak szybko do tego doszlas...:)))


Muzyczko, ja też się dziwie, że ten rok tak szybko minął i przyniósł za sobą tyle zmian. Ty też na pewno potrafisz! :okok: :pocieszacz:

muzyka11111 - Sob 02 Sie, 2014 19:22

Mnie zabralo to duzo czasu, ale widocznie tak mialo byc... Dzis zyje mi sie juz duzo lepiej...Dzis zyje...:))))
margo - Sob 02 Sie, 2014 19:23

muzyka11111 napisał/a:
Mnie zabralo to duzo czasu, ale widocznie tak mialo byc... Dzis zyje mi sie juz duzo lepiej...Dzis zyje


To świetnie!
Świetnie jest żyć :radocha:

milutka - Sob 02 Sie, 2014 22:05

margo napisał/a:
Daliście mi nadzieję, że może być lepiej. Nie kłamaliście, rzeczywiście jest! Wystarczyło zmienić myślenie! Cieszę się również, że mogę niektórych z Was znać osobiście, jest cudownie, życie jest piękne
Ewuś :buziak: mam dziś doła jak diabli ale jak Cię przeczytałam uśmiech pojawił się na twarzy :) ilez radości z życia w Tobie dziewczyno :buziak: Na zlocie zerkałam na Ciebie i zastanawiałam się .."co ona tutaj robi?alkoholiczka -nie :glupek: współuzależniona -nie ...chyba nie :mysli: ...przyznam ,że spytałam innych bo nie znałam Twojej historii tutaj z forum ....byłam w szoku ,że taka młodziutka i tak dużo już przeszłaś ...cieszę się ,że jesteś z nami ...dziękuję za tą radość życia ,za uśmiech którym tak promieniejesz i zarażasz i za to ,że pokazałaś ,że niemożliwe stało się możliwe ...a to jest dla innych przykładem ,że warto ...
margo napisał/a:
Nie jestem już nikim do wycierania podłogi!
a te słowa niech będa dla nas mottem :buziak:
Jacek - Sob 02 Sie, 2014 22:35

szymon napisał/a:
margo napisał/a:
Moi Drodzy!


to gównie o mnie chodzi :p

margo napisał/a:
że mogę niektórych z Was znać osobiście,

a tu łomnie :p
Ewuniu ,,cieszę się ze mogłem cię poznać :buziak:

margo - Nie 03 Sie, 2014 09:42

Jacku, przeciez jeszcze nieraz sie zobaczymy :lol2: a Ty mi tu jak na pogrzebie wyskakujesz :wysmiewacz: :buzki:


Milutka, ogromnie trzymam za Ciebie kciuki, ze Ty tez dasz sobie rade :pocieszacz: dziekuje za mile slowa. Ale wiesz - ja widzac Ciebie tez pomyslalam - ale mila wesola kobietka! Slowo daje :) :pocieszacz:

Jacek - Nie 03 Sie, 2014 18:07

margo napisał/a:
Jacku, przeciez jeszcze nieraz sie zobaczymy :lol2: a Ty mi tu........

ależ Ewuniu,tamtych wspomnień mnie nikt nie odbierze
to było przemiłe spotkanie,spacer po Poznaniu ,kawa ciacho ja i Ty - żal było się rozstawać

margo - Nie 03 Sie, 2014 18:29

Jacek napisał/a:
margo napisał/a:
Jacku, przeciez jeszcze nieraz sie zobaczymy :lol2: a Ty mi tu........

ależ Ewuniu,tamtych wspomnień mnie nikt nie odbierze
to było przemiłe spotkanie,spacer po Poznaniu ,kawa ciacho ja i Ty - żal było się rozstawać


Haha, no tak. Jesienne liscie i zamknieta kawiarnia ;) ale w koncu otworzyli i ciacho zjedlim :mgreen:

Jacek - Nie 03 Sie, 2014 18:47

margo napisał/a:
Haha, no tak. Jesienne liscie

tak pamiętam,ciepła pogodna jesień to była ,i Ty jako przewodnik po spacerach ,malowniczego poznania,spacer w oczekiwaniu aż nam te kawiarenkę łotworzą :skromny:

pterodaktyll - Wto 05 Sie, 2014 19:35

:buziak: :buziak: :buziak:
Planuj juz ten Kisłowodsk na spokojnie ;)

margo - Nie 07 Wrz, 2014 10:35

Mija zaraz rok, od kiedy jestem sama i... czuje sie jakos samotnie. Niby kazda wolna chwile probuje sobie zapelnic "czyms", czymkolwiek, od pracy po przyjemnosci, ale tak jakos czuje sie ostatnio zle. Chcialabym czasem podzielic to z kims. Moja "samosc" ostatnio cos szwankuje. Czy to kwestia samotnosci, czy jeszcze wspoluzaleznienia? nie wiem... :|
Klara - Nie 07 Wrz, 2014 10:38

Może akurat zrobiło się miejsce na poznanie/przyjęcie kogoś nowego?



Pod warunkiem, że celownik już wyprostowałaś :D

Linka - Nie 07 Wrz, 2014 10:42

margo napisał/a:
Czy to kwestia samotnosci, czy jeszcze wspoluzaleznienia? nie wiem...

ja też nie wiem, mimo, że od 3 lat jestem sama
gdzieś tam świta mi myśl, że to lęk przed samotnością trzymał mnie w patologicznym związku.
Ale czy ludzie którzy nie są współuzależnieni nie odczuwają samotności ?

KaTre - Nie 07 Wrz, 2014 10:59

margo napisał/a:
Mija zaraz rok, od kiedy jestem sama i... czuje sie jakos samotnie.

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :buziak: :buziak: :buziak:

margo napisał/a:
ale tak jakos czuje sie ostatnio zle
Moja "samosc" ostatnio cos szwankuje.

mi się to nasila głównie przed okresem... :oops:

A na poprawę humoru wysyłam ci lori :)

She - Nie 07 Wrz, 2014 11:00

margo napisał/a:
kazda wolna chwile probuje sobie zapelnic "czyms", czymkolwiek, od pracy po przyjemnosci

Margo :przytul:
A może po prostu nie próbuj zapełniać każdej wolnej chwili "czymś, czymkolwiek"?

Może posiedź sobie ot tak po prostu ze szklanką herbaty i pomyśl "teraz jest mi dobrze" :)

Może zbytnio starasz się zapełniać czas na siłę, nie dajesz sobie chwili na odpoczynek... Dużo przeszłaś, może teraz nadszedł czas na to aby spokojnie sobie dryfować i poczekać chwilkę na to co przyniesie Ci życie? :)

Strasznie dużo tych "może" tak sobie gdybam :)
23r

margo - Nie 07 Wrz, 2014 11:10

Klara napisał/a:
Może akurat zrobiło się miejsce na poznanie/przyjęcie kogoś nowego?


Pustki na horyzoncie... :bezradny:

Linka napisał/a:
lęk przed samotnością trzymał mnie w patologicznym związku.


Tylko, ze ja nie boje sie byc sama. Nawet powiedzialabym, ze lubie to, bo lubie niezaleznosc. Ale ostatnio jednak nachodzi mnie co chwila mysl, ze co z tego, skoro nie mam nikogo kto po prostu bedzie i ja bede wiedziala, ze jest i czula sie jakos bezpieczniej i przytulniej, i zebym mogla to bezpieczenstwo i przytulnosc dac tez konus...

KaTre napisał/a:
się to nasila głównie przed okresem..


U mnie to trwa juz chyba zbyt dlugo :P a Lori oczywiscie znam, kochany stwor :) dzieki KaTre :buzki:

She napisał/a:
próbuj zapełniać każhttp://www.kominek.org...kominka.htmldej wolnej chwili "czymś, czymkolwiek"?


Wlasnie o to chodzi, ze tak nie bylo. Potrafilam sobie spokojnie usiasc i powiedziec: dobrze mi. Ostatnio jakos probuje ciagle przed tym uciekac i zajac mysli wlasnie chyba broniac sie przed tym poczuciem samotnosci :bezradny:

OSSA - Nie 07 Wrz, 2014 11:30

margo, spokojnie za chwilę wrócisz na uczelnię i będziesz miała tyle zajęć, że będziesz chciała pobyć sama. :pocieszacz: :buziak:
margo - Nie 07 Wrz, 2014 11:34

OSSA, tu chyba nie chodzi o bycie sam na sam ze soba. Ja otaczam sie ostatnio mnostwem ludzi, a mimo to czuje sie samotna. Po calym dniu zajec, pracy, przebywania wsrod ludzi chcialabym miec kogos, kogo wieczoren zapytam: hej, co slychac, opowiedz co u ciebie, a rano zyczyc milego dnia i wiedziec, ze jest sie mimo wszystko... :bezradny:

Chyba zaczynam sobie krecic filmy jakies... :|

OSSA - Nie 07 Wrz, 2014 11:48

margo, :pocieszacz:
Kami - Nie 07 Wrz, 2014 12:04

margo napisał/a:
Wlasnie o to chodzi, ze tak nie bylo. Potrafilam sobie spokojnie usiasc i powiedziec: dobrze mi. Ostatnio jakos probuje ciagle przed tym uciekac i zajac mysli wlasnie chyba broniac sie przed tym poczuciem samotnosci


Margo to przed niczym nie uciekaj i nie zajmuj niczym myśli zaproś do domu przyjaciółkę umów się z nią na miescie idźcie do kina wyjdź na jakąś imprezę. Wśród ludzi poznajesz kolejnych nowych ludzi i może między innymi poznasz kogoś fajnego, kto też jest sam .... :buziak:
A z drugiej strony .... skoro tak czujesz, to znaczy, że okres żałoby minął g4g412

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 12:08

margo napisał/a:
Ja otaczam sie ostatnio mnostwem ludzi, a mimo to czuje sie samotna. Po calym dniu zajec, pracy, przebywania wsrod ludzi


teraz doczytałam .....
zmień może też otoczenie, a raczej poszerz horyzonty i na pewno trafisz na swoją połówkę

margo - Nie 07 Wrz, 2014 12:23

Kami napisał/a:
to znaczy, że okres żałoby minął


To czuje juz od dluzszego czasu :okok: ze to co bylo jest juz poza mns i mnie nie dotyczy :)

Kami napisał/a:
raczej poszerz horyzonty i na pewno trafisz na swoją połówkę


Moze masz racje. Nigdy nie nalezalam do osob, ktore szukalyby na sile. Choc kiedy poczuje jakas iskierke to bywa, ze przez zbytnie zaangazowanie w temat zniechecam do siebie :/ ehh. Po prosu poczekam, moze przyjdzie samo we wlasciwym czasie... zacisne zeby i przetrzymam ta samotnosc. W koncu przez poprzednie dwa lata tez mialam iluzje bycia z kims, nie byloo rozmow tylko monologi, a wszelkie czulosci ograniczaly sie do jednego i to "na zyczenie" tylko jednej strony :| :uoee: wiec w sumie samotna jestem troche dluzej... poczekam... ehh

zołza - Nie 07 Wrz, 2014 12:29

Margo :)
Nie jestem znawcą w tematyce współuzależnień i czasami ciężko mi sie o tych tematow odnieść bo ja po prostu nie rozumiem jak można tak związać się z kimś , kto nas tak krzywdzi i jeszcze go kochać i tęsknić za nim ...ale nie o tym miało być... ;) Patrząc tak z boku jako osoba obca i całkowicie niezaangażowana uważam , że zbyt mocno zamknęłaś sie w tematyce wpółuzależnienia , ludzi z problemami i dysfunkcjami ( mam na myśli nas-alko) , ludźmi , którzy mogliby być Twoiimi rodzicami baa... nawet dziadkami . Stworzyłaś sobie koło bezpieczeństwa ,które jednak jednocześnie stało sie Twoją klatką i przyczyną samotności... Prawdziwe życie toczy sie obok Ciebie ... to na zewnątrz ludzie śmieją się , kochają , spotykają .. Przeżywają miłostki i rozczarowania ale sa otwarci na nowe.... Musisz tylko wyjść do nich i spróbować ... Nieważne , że możesz się kolejny raz sparzyć ... Nie szukaj ideałów - one nie istnieją ;)

margo - Nie 07 Wrz, 2014 12:36

Zolza, ja faktycznie troche siedze w tym swiecie, ale to wcale nie znaczy, ze nie mam innego poza tym ;) uwierz mi, ze jestem dosc zaangazowana osoba i na prawde lubiaca, gdy cos sie dzieje ;) zyje w tym swiecie na prawde, pracuje, studiuje, spotykam sie z ludzmi "spoza tematu" ;) to nie do konca tak, choc masz racje, troche jestem wkrecona w temat bo to mi pomoglo w wielu sprawach juz, zmienilam trocje myslenie i na prawde zaczelam zyc jakos fajniej - i moze dlatego poczulam, ze skoro jest juz tak fajnie, to moze brakowalo by mi kogos, z kim to fajne zycie moglabym podzielic? :bezradny:


Idealow nie szukam. Wrecz przeciwnie - zazwyczaj jak poczuje "cos" to biore czlowieka takim, jaki jest - wady i zalety razem, w mysl zasady "widzialy galy co braly" :P

zołza - Nie 07 Wrz, 2014 12:41

margo napisał/a:
zmienilam trocje myslenie i na prawde zaczelam zyc jakos fajniej - i moze dlatego poczulam, ze skoro jest juz tak fajnie, to moze brakowalo by mi kogos, z kim to fajne zycie moglabym podzielic?


No to jestem juz spokojna :okok: Reszta przyjdzie sama ...we własciwym sobie czasie i we wlaściwym momencie :)

margo - Nie 07 Wrz, 2014 12:48

zołza napisał/a:
margo napisał/a:
zmienilam trocje myslenie i na prawde zaczelam zyc jakos fajniej - i moze dlatego poczulam, ze skoro jest juz tak fajnie, to moze brakowalo by mi kogos, z kim to fajne zycie moglabym podzielic?


No to jestem juz spokojna :okok: Reszta przyjdzie sama ...we własciwym sobie czasie i we wlaściwym momencie :)



No to czekam :bezradny: :notak:

Zobaczymy...

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 12:55

zołza napisał/a:
ludzi z problemami i dysfunkcjami ( mam na myśli nas-alko) , ludźmi , którzy mogliby być Twoiimi rodzicami baa... nawet dziadkami .


Zołza :nono: nie dość, że mamy :glupek2: to jeszcze starych z nas robisz :zalamka:
A tak poważnie, Zołza ma rację trzeba odrzucić schematy. Powinnaś wyjść do ludzi młodych w Twoim wieku i pomyśl też o nawiązywaniu nowych kontaktów i przestań patrzeć na siebie przez pryzmat osoby współuzależnionej.....
Posiadasz sporą wiedzę na temat alko i współuzależnień szybko zorientujesz się w sytuacji - kto jest cacy a kto beee.
Zołza ze współuzależnionymi to jak z chorobą kochana. Tak jak WY nie dopuszczacie do wiadomości, że jesteście alkoholikami tak MY początkowo nie zdajemy sobie sprawy, że stajemy się Waszymi Ofiarami.

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 13:01

margo napisał/a:
No to czekam

Zobaczymy...


Nie czekaj tylko ŻYJ Margo ...... znajdziesz swoje szczęście w najmniej spodziewanym momencie ... :okok:
Mniej marzenia, śnij tylko daj trochę czasu tym marzeniom na ich realizację

:cacy:

margo - Nie 07 Wrz, 2014 13:11

Akurat jesli chodzi o wiek osob, z ktorymi sie dogadyje, to od kiedy pamietam o wiele lepiej dogadywalam sie z duzo starszymi ode mnie i zawsze mialam poczucie, ze powinnam sie urodzic conajmniej 10 lat wczesniej. Tak mam, nic nie zrobie, po co mam meczyc sie z ludzmi, z ktorymi nie umiem sie dogadac :bezradny: kiedy ja chce isc na kawe i pogadac, a oni na calonocna impreze do klubu :luzik: nie kreci mnie to :roll:

Ja zyje wlasnie! Ja nigdy wczesniej tak bardzo nie zylam, jak teraz. Zyje spontanicznie, podejmuje decyzje, swiat jest moj i cholera biore z niego garsciami. Poraz pierwszy od zawsze czuje, ze super jest zyc! Coz z tego, skoro sa dni takie jak ten gdzie mysli uciekaja w jakas czarna przepasc :bezradny:

margo - Nie 07 Wrz, 2014 13:50

Przez chwilę poczułam coś, co czułam kiedy na początku pojawiłam się na tym forum :shock:
W głowie wyświetliło mi się "jesteś dzieciak i gówniara i g... wiesz, idź lepiej do znajomych w twoim wieku - twoje problemy to nic w porównaniu z ludźmi którzy są tutaj".

Ale wiecie co? Nie prawda. Mam prawo tu być i czerpać to, co potrzebuje. Wiek to tylko liczby i czas, pewne doświadczenie. Nic więcej. Nie mam fiu bździu w głowie i skoro czuje się gdzieś dobrze, to tam jestem, a jeśli czuje się gdzieś źle, to uciekam. I tyle :bezradny:


smokooka - Nie 07 Wrz, 2014 14:09

Margotka! No coś Ty! :pocieszacz: Nie ma tego forum bez Ciebie!
zołza - Nie 07 Wrz, 2014 14:14

margo napisał/a:
Ale wiecie co? Nie prawda. Mam prawo tu być i czerpać to, co potrzebuje.


Nikt nie neguje Margo tego ... :nie: Dobrze , że jesteś z nami :)

margo - Nie 07 Wrz, 2014 14:17

smokooka napisał/a:
Nie ma tego forum bez Ciebie!


O każdym można tak powiedzieć. Nie ma tego forum bez nas :) Bez Ciebie też Smoczku :skromny:


zołza napisał/a:
Nikt nie neguje Margo tego


Wiem, to tylko moje filmy w głowie :bezradny:
:buzki:

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 14:24

margo napisał/a:
Ale wiecie co? Nie prawda. Mam prawo tu być i czerpać to, co potrzebuje.


Hej Maleństwo ;) a gdzie ty się doszukałaś, że masz sobie iść .... :nono:
Margo szukamy jakiegoś rozwiązania dla Ciebie na poprawę humoru :pocieszacz: :pocieszacz:
Doły będą zawsze się pojawiać w naszym życiu ... niestety !!! :bezradny: doskonale Cię rozumiem.
Tydzień temu miałam totalnego doła, ale następnego dnia było lepiej bo wieczorem wyszłam z domu, zjadłam kolację na zewnątrz poprzebywałam wśród ludzi chwilę i pomogło....

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 14:29

zołza napisał/a:
Życie Kami , życie Ja osobiście mam córkę starszą od Margo


a ja syna :mgreen: a moje maleństwo ( córka ) w listopadzie kończy 18 lat i ma 172 wzrostu :szok:
ale kiedy otwieram ramiona ona wie, że chcę ją poprzytulać i nadal na to pozwala i to jest piękne g4g412

margo - Nie 07 Wrz, 2014 14:38

Kami napisał/a:
gdzie ty się doszukałaś


w mojej głowie :roll:

Kami napisał/a:
szukamy jakiegoś rozwiązania dla Ciebie na poprawę humoru


wiem wiem, przecież po to piszę, żeby z kimś porozmawiać. Nikogo nie oskarżam o nic, cieszę się, że jesteście... widzicie, gdy chcę rozmawiać z ludźmi, że też ich tak brzydko nazwę "spoza tematu" o jakichś moich problemach to oni po prostu mnie nie rozumieją... nie rozumieją tego, co przeżywałam i przeżywam. Wiele osób w czasach, kiedy byłam z moim eks po prostu się ode mnie odwróciło - i słusznie. Kto by chciał ciągle wysłuchiwać takich jęków :bezradny: dlatego szukam zrozumienia tu na forum... skoro przyjaciółka ma do mnie pretensje, że nie piję alkoholu i nie chodzę z nią na imprezy, a przyjaciel uważa, że terapia to bzdury i lepiej żebym poszła na piwo i że wymyślam sobie problemy z moją matką, bo przecież wszyscy tak mają i żyją... - nie mam do nich pretensji i nie wymagam, żeby mnie zrozumieli. Tutaj wiem, że są ludzie, którzy kiedyś bądź teraz przeżywają/przeżywali podobne sytuacje i mogę się z nimi jakoś solidaryzować... bez względu na wiek. To akurat ostatnie by mi przyszło do głowy, żeby kategoryzować ludzi z którymi się kontaktuje ze względu na wiek :shock:

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 14:47

margo napisał/a:
skoro przyjaciółka ma do mnie pretensje, że nie piję alkoholu i nie chodzę z nią na imprezy, a przyjaciel uważa, że terapia to bzdury i lepiej żebym poszła na piwo i że wymyślam sobie problemy z moją matką,


to najwyższa pora na zmianę otoczenia :) ( i o tym mówię ) ale wyjdź też i Ty z nowym nastawieniem do życia a na forum narzekaj do woli ;) ;)

smokooka - Nie 07 Wrz, 2014 14:50

Mój dziś zyskał przydomek "cycuś". Jakaś zwyczajna rozmowa hasło, że za 10 lat to coś tam. Młody dorzucił zdanie od siebie, gadu-gadu i pytanie "a Ty myślisz, że za 10 lat będziesz z mamusią mieszkał, z żoną będziesz takie rzeczy ustalał" - jego mina bezcenna! :rotfl: Mój "cycek" :serce: Fajnie jest mieć prawie dorosłego syna, który nie ucieka z domu, spędza trochę czasu z nami w pokoju, razem się śmiać z SA Wardęga i mieć na kogo cedować obowiązki i radości domowe.
Kami - Nie 07 Wrz, 2014 14:50

Cytat:
" mamuś podrap mnie po plecach " - to straszny pieszczoch jest


:okok: bezcenne takie chwile :)

margo - Nie 07 Wrz, 2014 14:52

Kami napisał/a:
wyjdź też i Ty z nowym nastawieniem do życia


wychodzę i ignoruję to, że ktoś mnie nie rozumie i każe mi się naginać do swojego punktu widzenia - tak jak Zołza pisze, nikt nie jest ideałem :mgreen: teraz się będę wyprowadzać, więc otoczenie zmieni mi się diametralnie... pewnie poznam znajomych mojej współlokatorki... :mysli:

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 14:55

smokooka napisał/a:
Ty myślisz, że za 10 lat będziesz z mamusią mieszkał, z żoną będziesz takie rzeczy ustalał" - jego mina bezcenna!


I z żoną będzie ustalał jak to z Wami spędzić czas ... :okok:
Wniosek jeden - fajne te nasze dzieciaki ;) no i Ty Margotko też jesteś naszym dzieckiem bo przylazły na Twój wątek Matki i sie rozsadowiły z pochwałami :rotfl:
p.s. Ślicznaś Smoczku na tej fotce ergr

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 14:57

margo napisał/a:
więc otoczenie zmieni mi się diametralnie...


i nastawienie do życia też :buziak: ;)

margo - Nie 07 Wrz, 2014 15:02

Kami napisał/a:
Ty Margotko też jesteś naszym dzieckiem


tyle matek forumowych mam teraz... :szok: :wysmiewacz:
przebiłam Synusia :dokuczacz: :wysmiewacz:

smokooka - Nie 07 Wrz, 2014 15:05

A ja to nigdy nie patrzę na wiek, czy tu na forum, czy w życiu, tylko na to czy mam z kimś o czym pogadać, czy swobodnie się rozumiemy i czy da się wzajemnie lubić. No i tyle. A co mnie obchodzi rocznik? NIC
Kami - Nie 07 Wrz, 2014 15:08

smokooka napisał/a:
A ja to nigdy nie patrzę na wiek


ja też nigdy tego nie robiłam :)

margo napisał/a:
tyle matek forumowych mam teraz...


do wyboru do koloru Kochana :)

OSSA - Nie 07 Wrz, 2014 15:09

margo napisał/a:
tyle matek forumowych mam teraz...


Margo ty jesteś najgrzeczniejszym dzieckiem jakie znam :buzki: , zyczę ci abyś jak najlepiej ułożyła swoje życie osobiste, mam nadzieję, że jeszcze dfg56s na twoim weselu fny

margo - Nie 07 Wrz, 2014 15:14

smokooka napisał/a:

A ja to nigdy nie patrzę na wiek


No ja właśnie też nie... dlatego trochę mnie zdziwiło to, żebym lepiej poszukała znajomych wśród rówieśników :mysli:

OSSA napisał/a:
Margo ty jesteś najgrzeczniejszym dzieckiem jakie znam


Słyszałam to ciągle w szkole... :skromny: :skromny: :skromny:
Ale już chyba dzieckiem nie jestem :mysli: :mgreen:


OSSA napisał/a:
mam nadzieję, że jeszcze na twoim weselu


Noo też mam taką nadzieję. Na facebooku co chwile mi się koleżanki wyświetlają i ich śluby... :szok: ale spoko, na mnie też przyjdzie czas :bezradny:

She - Nie 07 Wrz, 2014 15:19

margo napisał/a:
W głowie wyświetliło mi się "jesteś dzieciak i gówniara i g... wiesz, idź lepiej do znajomych w twoim wieku - twoje problemy to nic w porównaniu z ludźmi którzy są tutaj".

Margo :nono:
Powiem krótko bo nie pora na rozpisywanie się - przecież nie wiek nas tu łączy.
Łączy nas dysfunkcja, owszem u każdego niby wywodząca się z różnych przyczyn, ale mianownik jest ten sam.
Więc proszę więcej nie tworzyć takich myśli :nono:
:buziak:

OSSA - Nie 07 Wrz, 2014 15:27

margo napisał/a:
Ale już chyba dzieckiem nie jestem


Oj tam, napisałam to w kontekście "forumowych mam" , a jak chcesz to opowiem ci dowcip. Byłam ciut starsza od ciebie, pytam syna jaka jest twoja wychowawczyni, no fajna, ale jest taka stara jak ty :szok:

margo - Nie 07 Wrz, 2014 15:41

OSSA napisał/a:
margo napisał/a:
Ale już chyba dzieckiem nie jestem


Oj tam, napisałam to w kontekście "forumowych mam" , a jak chcesz to opowiem ci dowcip. Byłam ciut starsza od ciebie, pytam syna jaka jest twoja wychowawczyni, no fajna, ale jest taka stara jak ty :szok:


Hahahha :)
No ja jak mialam 2 lata temu praktyki w szkole podstawowej to tez dosc dziwnie sie czulam, jak na ulicy co chwile slyszalam "dzien dobry" od jakichs 10 latkow... rzeczywiscie staro sie czulam. A raz mialam grupe 2 gimnazjum, 14-15 lat, zapytali mi sie ile mam lat to jak powiedzialam to tez stwierdzili, ze duzo. I to juz bylo dziwne... :mysli:

She, jasne, ze nie wiek nas tu laczy :buzki: dobrze sie tu czuje wsrod Was, dopiero jestem tu rok, jeszcze potrzebuje tego azylu :)

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 16:30

OSSA napisał/a:
no fajna, ale jest taka stara jak ty


też to usłyszałam
moja córka narzekała na profesorkę od hiszpańskiego ( wyleciało mi z głowy, że im zmieniono ) odpowiedziałam, że może udaje groźną i dużo wymaga bo trochę się boi by jej na głowę nie wskoczyć a córcia mi na to , mamo ona już młoda nie jest ... zapytałam o wiek i usłyszałam
noooo będzie na pewno w Twoim wieku :bezradny:

margo - Nie 07 Wrz, 2014 16:35

Kami napisał/a:
noooo będzie na pewno w Twoim wieku


ahh te dzieci... :wysmiewacz:

smokooka - Nie 07 Wrz, 2014 20:44

Kami napisał/a:
Ślicznaś Smoczku na tej fotce ergr


Przeżywam totalną fascynację artystą Duanem Bryersem https://www.google.pl/sea...iw=1024&bih=481

Czuję się jak jego modelka. Normalnie mam awatarki na wszelkie okazje :) To jestem cała ja :radocha:

Kami - Nie 07 Wrz, 2014 22:36

smokooka napisał/a:
Normalnie mam awatarki na wszelkie okazje


zaraz sobie ciebie pooglądam ;) :)

margo - Pią 19 Wrz, 2014 21:34

Dopiero co pisalam o moim ex, ze wczoraj probowal sie ze mna kontaktowac, a dzis, hahhaa, spotkalam go przypadkiem na ulicy. W sumie troche mnie to bawi, nawet nie wiem dlaczego ;) ide sobie i widze, ze jedzie na rowerze. Na zmiane drogi bylo juz za pozno, zauwazyl mnie i jechal prosto na mnie. Zaczelam sie smiac z mojej proby ucieczki, a on do mnie "czesc". A ja "czesc" i ide dalej. Uslyszalam tylko w tle "nawet sie nie zatrzymasz, nie porozmawiasz?", a ja tylko " nienienienienie" :roll: no coz, jak to mowia: lajf is brutal :p

Dlaczego o tym pisze? A no dlatego, ze znow poczulam to bardzo przyjemne uczucie jakim jest wolnosc od tego czlowieka. Poczulam, ze to juz jest dla mnie zupelnie obcy czlowiek, z ktorym nic mnie nie laczy, a na sama mysl o tym, jakich problemow zwiazanych z nim sie pozbylam poczulam niesamowita lekkosc :radocha:

Ciesze sie, ze jestem gdzie jestem i nie chcialabym byc gdzies indziej. Jest pieknie :)

smokooka - Pią 19 Wrz, 2014 21:41

margo napisał/a:
Ciesze sie, ze jestem gdzie jestem i nie chcialabym byc gdzies indziej. Jest pieknie
zajefajnie :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: strasznie się cieszę :buziak:
margo - Pią 19 Wrz, 2014 21:43

Smoczku, ja tez ;) :buzki:
She - Pią 19 Wrz, 2014 22:05

margo napisał/a:
Ciesze sie, ze jestem gdzie jestem i nie chcialabym byc gdzies indziej. Jest pieknie

:okok:
Bardzo się cieszę :kciuki:

margo - Pią 19 Wrz, 2014 22:06

She napisał/a:
Bardzo się cieszę


:buzki:

Tajga - Pią 19 Wrz, 2014 22:08

margo napisał/a:
nie chcialabym byc gdzies indziej.

No i dureń na coś się przydał, gdyby nie on nie byłabyś
tu gdzie jesteś.....na DEKADENCJI :rotfl:

margo - Pią 19 Wrz, 2014 22:11

Tajga napisał/a:
margo napisał/a:
nie chcialabym byc gdzies indziej.

No i dureń na coś się przydał, gdyby nie on nie byłabyś
tu gdzie jesteś.....na DEKADENCJI :rotfl:


Akurat mam dokladnie takie samo na to spojrzenie :mgreen:
Gdyby nie on nie poznalabym Was i nie mialabym okazji nauczyc sie tych wszystkich rzeczy, ktorych sie nauczylam :radocha:
Przydal sie znaczy sie, chociaz raz :P

KaTre - Pią 19 Wrz, 2014 22:15

margo napisał/a:
poczulam to bardzo przyjemne uczucie jakim jest wolnosc od tego czlowieka. Poczulam, ze to juz jest dla mnie zupelnie obcy czlowiek, z ktorym nic mnie nie laczy, a na sama mysl o tym, jakich problemow zwiazanych z nim sie pozbylam poczulam niesamowita lekkosc :radocha:
Ciesze sie, ze jestem gdzie jestem i nie chcialabym byc gdzies indziej. Jest pieknie :)

Bardzo się cieszę Margo :)

Tajga, super podsumowanie :lol2: :brawo:

Kami - Sob 20 Wrz, 2014 07:51

margo napisał/a:
Przydal sie znaczy sie, chociaz raz


zupełnie niedawno pomyślałam o tym samym dzięki alko poznaję siebie g4g412

margo - Śro 17 Gru, 2014 22:44

Odświeżam temat. A właściwie sam się odświeżył. Okazuje się, że nad tym trzeba jednak pracować codziennie, codziennie pamiętać i codziennie się zastanawiać... Nie da się wyplenić 20 letniej nauki w jeden rok. Ale to nic, mogę nadal nad sobą pracować... przez chwilę zaniedbałam siebie, ale już wracam :) to ja jestem najważniejsza :skromny:

(szkoda, że nie byłam na forum jak jeszcze byłam dość głęboko w związku z moim exem, chętnie bym poczytała tamte posty... )

Także tylko właściwie daje znak życia :roll: ale w sumie cieszę się nawet, że coś tam mi "wróciło"... to oznacza, że jeszcze sporo pracy przede mną, fajnie :]

margo - Pią 30 Paź, 2015 19:14

Oh łoo, dawno mnie tu nie było... ale zdecydowałam się wrócić do tego tematu, bo ciągle męczy mnie jedno zagadnienie, jak dla mnie bardzo współuzależnieniowe. Ciągle się zastanawiam co z czego się bierze i co jest przyczyną takiego zachowania, gdzie tkwi geneza, którą mogłabym zrozumieć, a dzięki zrozumieniu podstaw zacząć zmieniać. Jak na chwilę obecną widzę tylko skutki, a brak mi dostępu do przyczyn. Być może ktoś miał bardzo podobnie doszedł do czegoś, do czego ja nie mogę. Ale do rzeczy. Otóż od zawsze mam tak, że nie potrafię zawalczyć o siebie, zaprezentować siebie, czy nawet "się sprzedać" brzydko mówiąc, jeśli chodzi o jakieś kwestie związane z pracą lub promowaniem rzeczy, które robię. Natomiast bez problemu to mi przychodzi, jeśli chodzi o innych. Cokolwiek by to nie było - gdyby ktoś robił jakieś rękodzieło - wypromuję wszędzie gdzie się da. Gdybym musiała za kogoś iść załatwić jakieś skierowanie do lekarza - załatwiłabym z dziesięć. Nawet miałam taką sytuację, gdy byłam jeszcze z moim exem, że to on miał umowę, ale to ja wszystko załatwiałam. Wszystkie kwestie logistyczno-materiałowe były na mojej głowie. I ok, potrafiłam to zrobić. Ale nie potrafię tego zrobić, gdy chodzi o wypromowanie samej siebie, o załatwienie czegoś dla siebie, o pracowanie na umowie podpisanej ze mną. Mam jakaś totalną blokadę. Kołacze mi ciągle myśl w głowie o odpowiedzialności. No ale o ile jeśli chodzi o pracę, to jest to jakaś odpowiedzialność, o tyle pójście do lekarza i poproszenie o przekaz to już żadna odpowiedzialność spoczywająca na moich barkach. Krytyka, a raczej strach przed nią? Być może tak, ale też nie do końca mi to gra... to chyba nadal nie to. Pomóżcie, miał ktoś podobnie i doszedł do tego co było przyczyną? Może to mi w jakiś sposób pomoże, bo ciągle się z tym borykam i nie wiem jak to ugryźć...
pietruszka - Pią 30 Paź, 2015 19:20

Jakieś hasełko typu :ja jestem mniej ważna", "wpierw inni, potem ja", "ja na to nie zasługuję" "ja się nie liczę", "sobą się zajmę... kiedyś"
i innego typu " nie pchaj się przed szereg", "nie wypada pierwszej..." , "należy być skromną", "jak jesteś dobra to i tak Ciebie znajdą, odkryją"?

to tak na szybko ... z mojej głowy :/

margo - Pią 30 Paź, 2015 19:29

pietruszka napisał/a:
ja jestem mniej ważna


pietruszka napisał/a:
ja na to nie zasługuję


O, to może trochę w tę stronę. Pomyślę nad tym, dzięki Pietruszko.

Faktycznie, może trochę tak jest. Mam takie poczucie, kiedy próbuję coś wskórać dla siebie, że inni mnie oceniają z takiej pozycji z góry i myślą "a ona tu czego? za wysokie progi na twoje nogi!", że może jestem nie dość dobra, żeby zasłużyć na to, o co zabiegam.
Hmmm :mysli:

Janioł - Pią 30 Paź, 2015 19:40

margo napisał/a:
że może jestem nie dość dobra, żeby zasłużyć na to, o co zabiegam.
czasami się zastanawiam nad tym - czy zasługuje ?- o ile gdzieś w pracy , na boisku to jest bardzo namierzalne ( I tak problem z przyjęciem komplementu bo przecież wynika to z obowiązku) to w życiu codziennym jest już zupełnie mi trudno
margo - Pią 30 Paź, 2015 19:49

Janiele, mi jest trudno niezależnie od tego. To mi w znacznym stopniu utrudnia życie. Teraz już przywykłam (po 1,5 roku pracy!) i potrafię powiedzieć szefowej, że chcę wolne bo coś tam potrzebuję załatwić, albo, że jestem chora i nie przyjdę do pracy. Kiedyś nawet tego nie potrafiłam. Wszelkie takie kwestie, w których mam załatwić coś dla siebie, reprezentować siebie samą, są dla mnie bardzo trudne i wymagają sporego wysiłku...
Klara - Pią 30 Paź, 2015 19:53

margo napisał/a:
za wysokie progi na twoje nogi!

Mam tak całe życie.
Wydaje mi się, że źródłem są kompleksy, których się nabawiłam w dzieciństwie nieustannie porównując się z rówieśnikami.
Nikt mi nie wypunktował tego, w czym byłam lepsza od innych, a ja widziałam tylko to, czego mi brakowało.
Mama twierdziła, że dziecka nie należy chwalić, bo staje się zarozumiałe, prócz tego powtarzała te teksty, które przytoczyła Pietruszka.

smokooka - Pią 30 Paź, 2015 20:00

Klara napisał/a:
Mama twierdziła, że dziecka nie należy chwalić, bo staje się zarozumiałe, prócz tego powtarzała te teksty, które przytoczyła Pietruszka.
no..... otototo

ale dziś jestem w użalającym nastroju, nie będę więc za głęboko wchodzić, bo jeszcze kuku narobię.
Margo :buziak:

margo - Pią 30 Paź, 2015 20:04

Klara napisał/a:
kompleksy


Tych też mi nie brakuje :bezradny: Też byłam porównywana i zawsze byłam ta gorsza... to mój starszy brat był lepszy. On lepiej śpiewał, a to ja byłam w chórze. On lepiej rysował, ale to ja ostatecznie trafiłam na asp. On we wszystkim lepszy, a ja byłam ta młodsza, której nie było wolno, bo młodsza, a on może bo nie dość, że starszy to jeszcze chłopak (więc jemu więcej wolno? ...o zgrozo). Choć jeśli coś było w domu, na przykładzie choćby głupiej czekolady, to zawsze było tak, że była dzielona idealnie na 3 części (bo mam jeszcze drugiego brata). Tak swoją drogą, to rodzeństwo wcale nie nauczyło mnie dzielenia się z innymi, ale wyrachowania okropnego...

Ok, no to mam: kompleksy --> nie zasługuję
:mysli:

Janioł - Pią 30 Paź, 2015 20:10

margo napisał/a:
Ok, no to mam: kompleksy --> nie zasługuję
Mnie na terapii DDA mówili że to tylko przekonania i że można je zmienić choc z własnego doświadczenia wiem że to proste nie jest ale jest światełko w tunelu I nie jest to lokomotywa manewrowa
Klara - Pią 30 Paź, 2015 20:16

Janioł napisał/a:
mówili że to tylko przekonania i że można je zmienić

Kilka razy próbowałam, ale gdy starałam się sięgnąć to, co wysoko, dostawałam po łapach, no i zostało po staremu, czyli "tylko przekonania" mają się dobrze.

Margotko, Ty jesteś z innego pokolenia. Teraz takie sięganie jest dobrze widziane, więc rób to do skutku.

Janioł - Pią 30 Paź, 2015 20:21

Klara napisał/a:
Kilka razy próbowałam, ale gdy starałam się sięgnąć to, co wysoko, dostawałam po łapach,
w takich momentach pamiętam to uczucie rozżalenia I rozczarowania, jak szybko czasami wskakiwałem na dawne tory, na dziś już często mi się udaje pokonać te lęki ale bywa I tak że potrafi dowalić ale nie poddaję się
margo - Sob 31 Paź, 2015 09:40

"Tylko przekonania". Nie wiem czy to o przekonania chodzi, chyba jednak bardziej w stronę tej niskiej samooceny, kompleksów i tego, że nie zasłużyłam, że za wysokie progi na moje nogi. Mam z tego powodu też duże problemy z podjęciem pracy, w której jest jakakolwiek odpowiedzialność. Siedzę w tej mojej beznadziejnej pracy, w której zarabiam głodową pensję głównie dlatego, że tam jest bezpiecznie i swobodnie. Żadnej odpowiedzialności. I nie mogę się stamtąd ruszyć, bo każda praca w której musiałabym bardziej odpowiadać za to, co robię, mnie przeraża. Mimo tego, że wiem, że jeśli bym miała to robić "pod kogoś" to wykonywałabym tę pracę z wyróżnieniem, najlepiej jak tylko potrafię i potrafiłabym i nie miałabym tego uczucia. Strach mnie paraliżuje przed podjęciem jakichś życiowych decyzji w celu poprawy choćby sytuacji majątkowej... :bezradny: i to nie do końca wiąże się chyba z przekonaniami, żeby się za bardzo nie wychylać i nie wychodzić przed szereg... to chyba nie to. Bo ja bardzo często wychodzę przed szereg w różnych sytuacjach, zawsze jestem ta inna i ta "po swojemu" i to mi w ogóle nie przeszkadza... hmm :mysli:
szika - Sob 31 Paź, 2015 11:01

margo napisał/a:
to nie do końca wiąże się chyba z przekonaniami

pozwolę sobie.. to są wyłącznie przekonania.. wpojone, wyssane z mlekiem matki, wyuczone.. to nieistotne jak zdobyte, ale przekonania..
rozumiem Cie z tym dociekaniem bo mam bardzo podobnie.. dla mnie zrozumiec to 70 procent sukcesu albo i więcej.. zrozumieć a potem to się już samo przekłada na ład wewnętrzny.. poza tym zrozumienie pomaga mi oddzielić to co moje własne od tego nabytego, pobranego od otoczenia..
Ewciu.. najwidoczniej nie jesteś jeszcze gotowa na duże zmiany.. tak też jest dobrze.. teraz wykonujesz jakąs inną trudną pracę.. dlatego teraz jeszcze nie jesteś aż tak zdeterminowana na zarabianie kasy.. dobra.. może TY tego nie widzisz.. ale ja widzę jak dobrą, wielką i wyczerpującą "robotę" wykonujesz :pocieszacz: to nie jest NIC.. to jest WSZYSTKO... :)
poza tym znam Cie troszkę.. wiem, żeś z tych Istot, które najbardziej nie chcą być zniewolone, a jednak odpowiedzialna praca to niewolnictwo.. o tym zresztą wiesz..
bardzo mozliwe, że dziś ta wolność, którą masz jest dla Ciebie cenniejsza niż wyścig szczurów..
pojechałam teraz trochę, co? ;)
Ewa.. nie raz już o tym rozmawiałyśmy.. im większy nacisk tym większy opór.. im większa frustracja tym większe zniechęcenie..
odpuść krytykowanie siebie, stawianie sobie poprzeczek, zaakceptuj (to już pewnie truję Ci do znudzenia) a sama przekonasz się, że rozwiązania się pojawią..

margo - Nie 01 Lis, 2015 17:18

szika napisał/a:
zrozumiec to 70 procent sukcesu


Dlatego szukam, bo jak już dojdę do źródła, to będzie mi to łatwiej rozbroić. A szukam tego już od bardzo dawna i ciągle gdzieś tam dzwoni, ale nie trafiam w sedno...

szika napisał/a:
nie jesteś jeszcze gotowa na duże zmiany


O tym też już myślałam, że widocznie to jeszcze nie ten czas, żeby to zrozumieć. Może jeszcze do tego nie dojrzałam, dlatego tego nie widzę i nie potrafię zmienić.

szika napisał/a:
nie chcą być zniewolone


Akurat potrzebę niezależności mam dość silną od kiedy pamiętam, więc być może to też trochę się jedno z drugim łączy. Ale z kolei kiedy nie mam za co żyć, to kiepsko to nazywać niezależnością. I o ile w baardzo dalekim ciągu myślowym można dość do wniosku, że człowiek bez pracy i domu jest niezależny, o tyle jednak trochę cenię sobie wygodę... a raczej spokój związany z tym, że chociaż nie muszę się martwić o to, że na jedzenie mi nie wystarczy :bezradny:

szika napisał/a:
stawianie sobie poprzeczek


To jest czasem trudne, żeby ich nie stawiać. Ostatnio na terapii uświadomiłam sobie, że akceptację siebie warunkuję właśnie tymi poprzeczkami, zupełnie zależnymi od zewnętrznego świata. Od tego, co wiem, co umiem, co potrafię. Nie akceptuję jeszcze siebie tylko dlatego, że po prostu jestem i już. Chociaż jest mi już do tego troszkę bliżej, niż było kiedyś. Widzę zmiany w sobie, których dokonałam przed te ostatnie 2 lata.

Jo-asia - Nie 01 Lis, 2015 18:21

A może zadajesz nie te pytania :mysli:
szika - Nie 01 Lis, 2015 21:27

margo napisał/a:
To jest czasem trudne, żeby ich nie stawiać. Ostatnio na terapii uświadomiłam sobie, że akceptację siebie warunkuję właśnie tymi poprzeczkami, zupełnie zależnymi od zewnętrznego świata

a no tu może troszkę się zatrzymaj.. może znajdziesz odpowiedź? :buziak:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group