Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Współuzależniona
Autor Wiadomość
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 21:33   Współuzależniona

Witam ponownie. To może ja teraz opowiem moją historię.

Jestem bardzo młoda, mam trochę ponad 22 lata. Mój partner 33. Jesteśmy ze sobą od 2 lat - niewiele, ale wiele już się wycierpiałam. On pije od lat 6, pierwszy alkohol wypił 18 lat temu. To straszne, ale świadomie związałam się z alkoholikiem. Młodość to straszna głupota, takie podlotki powinno się w klatkach trzymać ;) Jak się poznaliśmy miał jakiś przestój... pił, ale nie tak często jak zaczął pić później. Zaczęło być coraz gorzej... codziennie kłótnie, wyzwiska, szarpaniny. Zaczęłam się bać, próbowałam nieraz odejść - nie potrafiłam. Jakieś pół roku od naszego poznania się poszłam do poradni - chciałam iść na terapię, uwolnić się od niego. Wtedy nie było jeszcze tak źle. Niestety w poradni po rozmowie z psychologiem uznali, że terapii nie potrzebuję. Odesłali z kwitkiem... a ja dalej brnęłam w bagno. To niesamowite, że w tak krótkim czasie człowiek potrafi wsiąknąć w coś takiego. Ale pomyślałam wtedy - ok, nie potrzebuję terapii, czyli wszystko jest w porządku, w każdej chwili będę mogła powiedzieć basta. Ale już wtedy nie potrafiłam. Przez 2 lata stałam się kłębkiem nerwów... na każde jego złe słowo reagowałam krzykiem, agresją - on również odpowiadał agresją. Dochodziło do rękoczynów - nigdy mnie nie pobił, ale zdarzały się popchnięcia, czy wyginanie rąk - w obronie własnej. To ja na niego rzucałam się z pięściami... Ja już tak bardzo nie mogłam, już tak bardzo nie wytrzymywałam tej chorej sytuacji, a mimo to nie potrafiłam odejść. Na początku związku byłam bardzo zawzięta - czytałam różne fora, strony internetowe, porady - jak zachowywać się aby pomóc alkoholikowi. Pod żadnym pozorem nie ułatwiałam mu picia - gdy nie miał na jedzenie, nie pożyczałam mu pieniędzy - chodził więc głodny... ale na wódkę zawsze znalazł. Na prawdę nie ułatwiałam mu picia... a i tak pił. Popadłam w jakiś marazm... przestało mnie to interesować. Z zawzięcia przeszło na wspomnianą już agresję. Do tego było wykorzystywanie - jestem osobą, która uwielbia z siebie dawać - pomagam wielu osobom, jeśli tylko przyjdą i poproszą o pomoc. On ewidentnie mnie wykorzystywał w każdej kategorii - przede wszystkim zawodowej - wiele papierków za niego wypełniałam - bo on nie potrafił. Teraz już wiem, że ta "pomoc" była komfortem dla jego picia. Ale już przestało mi zależeć, przestałam tak bardzo pomagać, choć nadal pomagam. Przestałam na cokolwiek naciskać... postanowiłam po 2 latach znów wybrać się na terapię z myślą, żeby w końcu od niego odejść. Zapisałam się i czekam na telefon aż zaproszą mnie i przyjmą... Dwa dni później "mój alkoholik" zadzwonił do mnie i oświadczył, że jedzie na odwyk - że już ma dosyć. Poprosił, żebym pojechała z nim, żeby po drodze nie zdezerterował. Teraz siedzi na 2 tygodniowym odwyku - telefonicznie podziękował, że pojechałam z nim, bo sam by chyba zwiał. Chce w najbliższym czasie zapisać się na 6 tygodniową terapię, potem podjąć dzienną... tak mówił wczoraj - na odwiedzinach, gdy u niego byłam. Nie wierzę mu i nie chcę wierzyć dopóki nie zobaczę. Widzę jego chęć - widzę, że na prawdę chce, ale chcieć to jeszcze nie móc. Ze strachem czekam na piątek - na jego powrót.
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 21:44   

Cytat:
a może by tak rzucić wszystko i pojechać do Kisłowodska...?"


Mam wrażenie, ze to najlepsze i jedyne wyjście dla Ciebie. Klasyka gatunku chciałoby się rzec, czytając Twojego posta......
_________________
:ptero:
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 21:52   

Jestem trochę w kropce... chciałabym poczekać na rozwój sytuacji. On jednak sam podjął tą decyzję, żeby się leczyć. Nikt go nie namawiał, nie zmuszał. Ba! Ostatnią rzeczą, jaką by zrobił to chyba pójść tam, żeby mnie zadowolić. Nie wiem co robić...
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 21:55   

margo napisał/a:
chciałabym poczekać na rozwój sytuacji.

Oczywiście, co jednak wcale nie musi oznaczać, że masz tam siedzieć i czekać. Równie dobrze a nawet lepiej obserwuje się z dystansu a nie siedząc w samym środku .......
margo napisał/a:
Ostatnią rzeczą, jaką by zrobił to chyba pójść tam, żeby mnie zadowolić.

Tego z kolei nie byłbym taki pewny, pamiętając co sam wyprawiałem. Nasze możliwości manipulacji bliskimi są praktycznie nieograniczone a inwencji mógłby nam pozazdrościć niejeden autor scenariuszy......
_________________
:ptero:
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 21:59   

pterodaktyll napisał/a:

Tego z kolei nie byłbym taki pewny, pamiętając co sam wyprawiałem. Nasze możliwości manipulacji bliskimi są praktycznie nieograniczone a inwencji mógłby nam pozazdrościć niejeden autor scenariuszy......


On już nieraz biegał na AA i inne terapie... wtedy widziałam, że to była ściema. Ta decyzja teraz była bardzo gwałtowna, aż sama się zdziwiłam! Oczywiście nie zamierzam czekać z założonymi rekami. Będę się zbroić - terapia i Al-Anon na pewno. Gdyby się okazało, że ta jego trzeźwość to na chwilę tylko to mam nadzieję, że na terapii nauczę się w końcu powiedzieć słowa "żegnaj kochanie". I mam nadzieję, że kolejny raz nikt nie odeśle mnie z kwitkiem z terapii... bo wtedy to już nie wiem co zrobię :/
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:03   

margo napisał/a:
Jestem bardzo młoda, mam trochę ponad 22 lata


ej młoda!
poznasz młodego, wykształconego, bez nałogów, bardzo dobrego dla Ciebie mena, który będzie Cię szanował, który będzie partnerem, przyjacielem, kolegą
nie trać czasu na faceta, który Cię bije i wykorzystuje na wszystkie sposoby - chyba, że to lubisz
przebudzeń i cudów Bozia nie przewidziała w tej branży ;)

margo napisał/a:
Dwa dni później "mój alkoholik" zadzwonił do mnie i oświadczył, że jedzie na odwyk - że już ma dosyć


a niech se idzie nawet na pielgrzymkę pocałować Franciszka w sygnet

po cichu Ci powiem, że większość alkoholików tak robi, jak widzi, ze mu się grunt pod nogami pali...
płaczą, zapisują się na terapie, latają po mitingach, czytają fora internetowe, zaczynają nawet prać skarpetki i robić kawę bobom
niestety tylko przez jakiś czas... jak już "bab" jest "udobruchana" to jedno piwko nie zaszkodzi i cała machina zatacza wielki krąg... a później te "baby" rejestrują sie na podobnych forach lub szukają jednocześnie pomocy u specjalistów, bo nie wytrzymują same ze sobą :?

PS
fajnie, ze w tym wieku zaobserwowałaś ten syf...
są tu panie, które są 2x starsze i bujają się z alkoholikami do tej pory
Ostatnio zmieniony przez szymon Pon 12 Sie, 2013 22:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mysza 
Gaduła



Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 03 Mar 2010
Posty: 830
Skąd: Wrocek
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:11   

pterodaktyll napisał/a:
Nasze możliwości manipulacji bliskimi są praktycznie nieograniczone

tylko w przypadku naszego, czyli owych bliskich, usilnego wsparcia :p (znaczy się wtedy, kiedy my same/mi sobą manipulujemy)

kiedy przestajemy być podatne/ni na manipulacje, Wasze "nieograniczone próby" się szybciutko kończą :evil2"
_________________
"Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie" - Mahatma Gandhi
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:17   

szymon napisał/a:

ej młoda!
poznasz młodego, wykształconego, bez nałogów, bardzo dobrego dla Ciebie mena, który będzie Cię szanował, który będzie partnerem, przyjacielem, kolegą


Słyszałam już to milion razy... sama powtarzam sobie codziennie "dziewczyno, możesz mieć takie piękne życie a gnijesz z jakimś pijaczyną" ... i nic :( :( a to, że próbuję się zapisać na terapię, a później nie słyszę odzewu jeszcze bardziej mnie zniechęca...
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:17   

Mysza napisał/a:
kiedy przestajemy być podatne/ni na manipulacje, Wasze "nieograniczone próby" się szybciutko kończą

Zdaje się, że zapomniałaś dodać, że ten proces uwalniania się spod tych manipulacji trwa przeważnie latami..........
_________________
:ptero:
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:20   

margo napisał/a:
Słyszałam już to milion razy...


a ile razy słyszałas to: zostań z śmierdzącym alkoholikiem, pierz mu obesrane pory, bądź jego niewolnikiem, daj się terroryzować o każdej porze dnia i nocy, urodź mu troje dzieci, wróć tutaj jak będziesz miała 45 lat
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:31   

szymon napisał/a:
margo napisał/a:
Słyszałam już to milion razy...


a ile razy słyszałas to: zostań z śmierdzącym alkoholikiem, pierz mu obesrane pory, bądź jego niewolnikiem, daj się terroryzować o każdej porze dnia i nocy, urodź mu troje dzieci, wróć tutaj jak będziesz miała 45 lat


to też słyszałam, ale tylko od siebie samej. Wiele razy... nie wyobrażam sobie życia z nim, dzieci, czegokolwiek. Mam już powoli dość. Ja już chciałam powiedzieć dość te paręnaście dni temu, zanim poszedł na odwyk. On o tym nie wiedział, a jego decyzja sprawiła, że przez chwilę się zawahałam. Nie wiem, czy w ogóle darzę go jeszcze jakimś uczuciem, czy to w ogóle ma znaczenie w momencie uzależnienia emocjonalnego od drugiej osoby... Jestem ogłupiona i nie wiem co robić... Nie chcę uciekać w momencie, kiedy może on rzeczywiście chce przestać pić i może potrzebować wsparcia kogoś bliskiego? Wiem, bredzę głupoty, bo nie myślę o sobie, tylko znów o wspomaganiu jego... Nic nie wiem :(
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:34   

margo napisał/a:
Nie chcę uciekać w momencie, kiedy może on rzeczywiście chce przestać pić i może potrzebować wsparcia kogoś bliskiego? Wiem, bredzę głupoty,

To pocieszające, że zdajesz sobie sprawę z tego, że rzeczywiście to głupota, ale czy coś poza tym z tego wynika?
_________________
:ptero:
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:43   

pterodaktyll napisał/a:
margo napisał/a:
Nie chcę uciekać w momencie, kiedy może on rzeczywiście chce przestać pić i może potrzebować wsparcia kogoś bliskiego? Wiem, bredzę głupoty,

To pocieszające, że zdajesz sobie sprawę z tego, że rzeczywiście to głupota, ale czy coś poza tym z tego wynika?


Oczywiście, że nic. Ja sobie od początku zdaję sprawę ze wszystkiego. Tak w teorii. Naczytałam się o wszystkim na prawdę wiele.. I co? I nic z tego... coś sprawia - pewnie emocje - że przyczepiłam się tego człowieka i nie potrafię się od niego oderwać. Że mam nieodpartą chęć pomocy i wsparcia, że być może go kocham, albo to już jakiś inny poziom relacji - uzależnienie od niego na pewno. Na to składa się na pewno wiele czynników... nie miałam w domu rodziców alkoholików. Ale jestem bardzo zakompleksioną dziewczyną - od dziecka przez matkę despotkę wpychaną w coraz większe kompleksy... Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale mam bardzo niską samoocenę. Mam wrażenie, że to może mieć jakiś wpływ na to, że związałam się z takim człowiekiem...
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:46   

margo napisał/a:
. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale mam bardzo niską samoocenę. Mam wrażenie, że to może mieć jakiś wpływ na to, że związałam się z takim człowiekiem..

Myślę, że to jedna z głównych przyczyn. Zaspakajasz w ten sposób swoje deficyty emocjonalne......mam wrażenie, że bez solidnej terapii się nie obędzie. Szkoda życia na taki popaprany układ jaki masz w tej chwili........
_________________
:ptero:
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon 12 Sie, 2013 22:46   

margo napisał/a:
Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale mam bardzo niską samoocenę. Mam wrażenie, że to może mieć jakiś wpływ na to, że związałam się z takim człowiekiem...
DDA?
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 12