To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - jak się zachowywać ?...

milutka - Pon 28 Lut, 2011 07:49
Temat postu: jak się zachowywać ?...
Mam taki mały problem ...otóż jak pisałam w moim poście mój mąz od jakiegoś czasu nie pije i ja to traktuje u niego jako przerwę w piciu niż chęc uwolnienia się od tego draństwa .Jednak on twierdzi ,że chce przestać pić i nie potrzebuje terapii -tylko niestety ja mu tego nie ułatwiam .Chce bym była taka jak dawniej :roll: twierdzi ,że się zmieniłam :roll: Pewnie ma racje -bo tak jest ....tylko w moim odczuciu ja nie robię nic by mu dokuczyć ,jedyne co zauważyłam to bardziej niż kiedykolwiek mówię otwarcie co mi się nie podoba ...a ,że niestety wiele codziennych spraw i obowiązków przez jego picie zostało zaniedbanych to w rozmowach tego nie ukrywam ...a widząc jak on reaguje i twierdzi ,że jego picie nie miało z tym nic wspólnego to mnie krew zalewa :uoee: i wolę wyjść i dać sobie spokój z dalszą rozmową bo jak nie to kończy się to niezłą awanturą :roll: i teraz pytanie ...co powinnam -siedzieć cicho ,nie obarczać go obowiązkami i nie mówić o problemach bo i tak każda ta rozmowa do niczego nie prowadzi ...czy właśnie mówić ,starać mu się uświadomić jakie mamy problemy ,niech trochę obowiązków weźmie na siebie ?
Zazwyczaj jak pił wszystkie problemy ,opłaty ,jakies załatwienia były na mojej głowie bo niestety nie było innego wyjścia -wielkiego wyboru nie miałam ....ale teraz chciała bym rzeby choć trochę się tym zainteresował ...np.czemu nap jeszcze prądu nie odcięli -kto płaci te rachunki i jaka jest ich wysokość !! :uoee: ..kolejne ...od kilku dni go prosiłam by mi podłączył prostownik bo mam słaby akumulator ...w piątek nie mogłam odpalić samochodu .wymarzłam się na dworze co się właśnie objawia moim przeziębieniem a prostownika i tak nie podłączył :uoee: -muszę dziś to i tak zrobić sama :bezradny: ...powiedzccie jak mam być w takich sytuacjach dobra....jak w głębi serca to bym go najlepiej "udusiła" :uoee:
Czasami czytam tutaj wypowiedzi mężczyzn ,że oni chcą się zmienić ,chcą przestać pić jednak na to potrzeba czasu a ich żony tego nie rozumieją :roll: zastanawiam się czy to nie jest tak ,że to ja bym chciała za szybko tych jego popraw ....przyznam ,że mam już niezły mętlik od tego wszystkiego :roll:

Klara - Pon 28 Lut, 2011 08:15

milutka napisał/a:
,że oni chcą się zmienić ,chcą przestać pić jednak na to potrzeba czasu a ich żony tego nie rozumieją :roll:

... i jeszcze usłyszysz, że przedtem marzyłaś o tym, żeby tylko przestał pić, a gdy to się stało, znów jest Ci niedobrze... :mgreen:
A tak serio, to chyba rzeczywiście za wcześnie na to, żeby on mógł zwrócić uwagę na coś więcej prócz swojego d*** :(

evita - Pon 28 Lut, 2011 09:24

milutka całkiem nie tak dawno przechodziłam to samo ! w domu wieczne awantury bo ON uważał, że MNIE nie pasuje jego nie picie i dlatego się czepiam wszystkiego :uoee: i tak mnie to do niczego nie doprowadziło bo wróciliśmy do punktu wyjścia sprzed tej krótkiej trzeźwości ale gdy ja przestałam wiecznie stękać o to co ON powinien a nie robi to sam się zabrał za roboty domowe tylko nie te, które ja miałam na myśli :wysmiewacz: od czasu do czasu gdy to coś ode mnie wymagał to ja się tylko grzecznie pytałam " A tobie Bozia rączek nie dała czy też może przerasta to twoje możliwości" ? najczęściej to skutkowało ale jednak nie zawsze :uoee: Nic ci nie poradzę bo nijak nie ma na to złotego środka ale próbuj na wszelakie sposoby przynajmniej wykorzystać te krótkie trzeźwe chwile na nadgonienie zaległości domowych ;)
milutka - Pon 28 Lut, 2011 09:38

Klara napisał/a:

... i jeszcze usłyszysz, że przedtem marzyłaś o tym, żeby tylko przestał pić, a gdy to się stało, znów jest Ci niedobrze... :mgreen:
...to już usłyszałam -niestety :roll: ...generalnie według niego to sama nie wiem czego chcę ...a najgorsze jest to ,że zaczynam to brać do siebie co on mówi :(
Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 09:39
Temat postu: Re: jak się zachowywać ?...
milutka napisał/a:
on twierdzi ,że chce przestać pić i nie potrzebuje terapii -tylko niestety ja mu tego nie ułatwiam .


Manipulacja!!!
Wmawia ci, że jak się napije - to będzie przez ciebie.

Bądź sobą.
Rób co chcesz, mów co chcesz.
Wyrażaj jasno swoje oczekiwania.
I nie daj się wciągać w jego gierki.
Jego trzeźwość nie jest ani trochę zależna od twoich zachowań.
Nie daj sobie robić wody z mózgu, dziewczyno.
Evitka wokół swojego chodziła na paluszkach przed świętami, byle tylko chłopina nie zapił.
I co? Z jakim efektem?
:bezradny:

evita - Pon 28 Lut, 2011 09:45

Tomoe napisał/a:
Evitka wokół swojego chodziła na paluszkach przed świętami, byle tylko chłopina nie zapił.
I co? Z jakim efektem?

słusznie prawisz Tomoe :tak: milutka nie daj się bo i tak to wszystko skończy się w jedyny możliwy sposób czyli zapiciem :uoee:

milutka - Pon 28 Lut, 2011 09:46

evita napisał/a:
Nic ci nie poradzę bo nijak nie ma na to złotego środka ale próbuj na wszelakie sposoby przynajmniej wykorzystać te krótkie trzeźwe chwile na nadgonienie zaległości domowych ;)
mimo wszystko dzięki Evito :) trudne to wszystko :roll: Zawsze ceniłam w nim własnie to ,że był pracowity ,zabawny a przede wszystkim odpowiedzialny ...alkohol to wszystko zniweczył :roll: zawsze trzymałam się swojego motta "Nigdy nie staraj się zmienić tego na co nie masz wpływu ,akceptuj życie jakim jest "i było mi z tym dobrze -jednak ostatnio chciała bym czegoś więcej i chyba stąd te wątpliwości :roll:
milutka - Pon 28 Lut, 2011 09:51

Tomoe napisał/a:
Manipulacja!!!
Wmawia ci, że jak się napije - to będzie przez ciebie.
coś w tym jest ...bo jakiś czas temu po naszej sprzeczce powiedział ,że chciałam żeby się napił i do tego dążę poprzez swoje zachowanie :shock: a onmi zrobi na złość i się nie napije :roll: ....Widzę jak bardzo manipuluje i akurat z takimi sytuacjami sobie radzę ale bardziej mnie dotykają sytuacje w których on z miną pokrzywdzonego twierdzi ,że on się stara a ja tego nie doceniam ..
evita - Pon 28 Lut, 2011 09:55

milutka napisał/a:
bo jakiś czas temu po naszej sprzeczce powiedział ,że chciałam żeby się napił i do tego dążę poprzez swoje zachowanie

też mniej więcej w takie rytmy ten mój wpadał na co ja odpowiadałam, że chciałabym też żeby poszedł sobie w cholerę jasną a po drodze gdzieś się powiesił i proszę, żeby tym razem nie robił mi na przekór tylko czynił swą powinność :wysmiewacz:

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 09:56

milutka napisał/a:
...alkohol to wszystko zniweczył :roll:


Nie, Basiu. To nie alkohol to wszystko zniweczył.
Alkohol to taka substancja chemiczna, która nikomu nic złego sama nie robi, kiedy znajduje się w zamkniętym pojemniku, poza zasięgiem rąk człowieka.

To człowiek bierze ten pojemnik do ręki, to człowiek ten pojemnik otwiera, to człowiek tę substancję w siebie wlewa. To człowiek, który pije alkohol, wyrządza szkody sobie i innym.
A twój mąż już był na jednej wizycie u terapeutki.
On już wie dokąd może pójść, jeśli zechce się ze swojego alkoholizmu leczyć. Może się leczyć - ale nie chce. ma już świadomość swojej choroby.
Ma wybór. Dokonał wyboru.

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 09:59

milutka napisał/a:
Czasami czytam tutaj wypowiedzi mężczyzn ,że oni chcą się zmienić ,chcą przestać pić jednak na to potrzeba czasu a ich żony tego nie rozumieją

...mogę pisać tylko o swoim życiu i swoich spostrzeżeniach. Moja żona pomogła mi bardzo, wspierała mnie w mojej decyzji o leczeniu - jak jest teraz? Moje poprzednie życie jest teraz dla Niej "ostatecznym argumentem", ciosem kończącym wszelkie dyskusje. Mam wrażenie, że moja kobieta, "boi się" mojej trzeźwości, traci nade mną przewagę... bo okazuje się, że jesteśmy równorzędnymi partnerami.... :bezradny:

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 10:02

...o cholerka, jedyny facet napisałem... :szok:
evita - Pon 28 Lut, 2011 10:04

ZbOlo napisał/a:
Mam wrażenie, że moja kobieta, "boi się" mojej trzeźwości, traci nade mną przewagę... bo okazuje się, że jesteśmy równorzędnymi partnerami....

masz rację Zbolo ! był czas, że i ja byłam wściekła, zazdrosna, niesamowicie wkurzona na to, że mój men przez chwilę stał się normalnym człowiekiem i zaczął sobie zaskarbiać przychylność wielu otaczających nas osób. Wówczas nie zdawałam sobie z tego sprawy ale teraz już wiem, że poczułam się zepchnięta na drugi plan i pomimo tego, że wcześniej nigdy zanadto nie użalałam się nad swoim życiem to jednak wszyscy wokół traktowali mnie jak tą piękną a jego jak bestię i chyba tego mi brakowało :(

Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 10:04

milutka napisał/a:
jakiś czas temu po naszej sprzeczce powiedział ,że chciałam żeby się napił i do tego dążę poprzez swoje zachowanie :shock: a onmi zrobi na złość i się nie napije :roll: ....Widzę jak bardzo manipuluje i akurat z takimi sytuacjami sobie radzę ale bardziej mnie dotykają sytuacje w których on z miną pokrzywdzonego twierdzi ,że on się stara a ja tego nie doceniam ..


Każde jego zachowanie, które jest obliczone na wzbudzenie w Tobie poczucia winy - jest EWIDENTNĄ MANIPULACJĄ!!!
I dopóki jemu się te sztuczki udają - a widzę że mu się udają - to on jest górą.
On ma nad tobą przewagę.
I świetnie o tym wie.

Basiu, ja nie wnikam w to, ile razy ty byłaś u swojej terapeutki ani w to, kiedy ostatni raz u niej byłaś.
Ale odnoszę wrażenie, że tobie bardzo by się przydała systematyczna, ciągła praca w grupie dla współuzależnionych, pod kierunkiem specjalistki - a nie kilka wizyt indywidualnych. To by cię z całą pewnością wzmocniło wewnętrznie.
Ale - zrobisz, Basiu, jak zechcesz. :)

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 10:06

evita napisał/a:
i chyba tego mi brakowało :(

...mam takie wrażenie, ale nigdy tego nie usłyszałem z jej ust.... :(

milutka - Pon 28 Lut, 2011 10:07

Tomoe napisał/a:
A twój mąż już był na jednej wizycie u terapeutki.
On już wie dokąd może pójść, jeśli zechce się ze swojego alkoholizmu leczyć. Może się leczyć - ale nie chce.
Tak Tomoe ,był i wydaje mi się ,że coś tam do niego dotarło ...ale powiedział ,że więcej tam nie pójdzie bo on pije tyle co wszyscy i tego nie potrzebuje ,że jak chce to może nie pić :roll: ...i mam wrażenie ,że właśnie ten okres teraz jego nie picia to chęć pokazania mi tego ,że mu żadna terapia nie potrzebna i sam sobie poradzi ...ja natomiast znając już trochę te wszystkie schematy mam świadomość tego ,że tak nie będzie i dla tego mu nie wierzę co on wyczuwa .
milutka - Pon 28 Lut, 2011 10:11

ZbOlo napisał/a:
Moja żona pomogła mi bardzo, wspierała mnie w mojej decyzji o leczeniu - jak jest teraz?
No tak ale czy ty wtedy chodziłeś na terapię?...bo mój chce by go wspierać ale nie przyznaje się do tego ,że jest alkoholikiem :roll: ...z mojej strony jest obawa ,że zapije i kolejny raz będę żałować ,że mu zaufałam :roll:
evita - Pon 28 Lut, 2011 10:13

milutka napisał/a:
z mojej strony jest obawa ,że zapije i kolejny raz będę żałować ,że mu zaufałam

niestety ale wydaje mi się, że tak to właśnie się skończy 8|

milutka - Pon 28 Lut, 2011 10:16

Tomoe napisał/a:
Basiu, ja nie wnikam w to, ile razy ty byłaś u swojej terapeutki ani w to, kiedy ostatni raz u niej byłaś.
widzę Tomoe ,że Ciebie nie da się oszukać :roll: tak masz rację ...w grudniu byłam u niej ostatni raz :roll:
ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 10:17

milutka napisał/a:
No tak ale czy ty wtedy chodziłeś na terapię?

...po 20 latach picia, w tym 5 destrukcyjnego, mój alkoholizm stał się na tyle widoczny (zdrowie, finanse. praca), że żona postawiła mi ultimatum. Myślałem, że to kolejny blef, ale była konsekwentna... Pojechaliśmy razem do ośrodka i... ja tam już zostałem. Terapia grupowa, terapia uzupełniająca, terapia indywidualna. Teraz - dwa lata trzeźwienia - mityngi AA, co najmniej raz w tygodniu i terapia indywidualna raz na dwa, trzy miesiące...

milutka - Pon 28 Lut, 2011 10:25

ZbOlo napisał/a:
że żona postawiła mi ultimatum. Myślałem, że to kolejny blef, ale była konsekwentna... Pojechaliśmy razem do ośrodka i... ja tam już zostałem.
wychodzi na to ,że mi tej konsekwencji brakuje :roll: ....ja raczej skupiłam się na tym żeby sam do tego doszedł ,że potrzebuje leczenia -nie chcę nic na siłę ...a nie pisałam wam chyba o tym ,że od jakiegoś czasu przyjął się do pracy gdzie kierownikiem jest pan który należy do AA i nie pije już 7lat i przyjął go tak do pracy pod warunkiem ,że nie będzie pił ...zresztą większość jego kolegów teraz to panowie którzy rówież sie lecza ....mam przyznam cichą nadzieję ,że fakt ,że z nimi przebywa może pozwoli mu podjąć słuszną decyzję :roll: -nie wiem już sama co mam myśleć ...
ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 10:33

milutka napisał/a:
nie wiem już sama co mam myśleć ...

...moje myśli - ZbOla alkoholika - były bardzo pokrętne, do końca wierzyłem, że mogę kontrolować picie, że sam sobie dam radę (przecież robiłem "głodówki alkoholowe"). Zabranie mi tego poczucia był jawnym zamachem na moją niezależność i suwerenność. Nie znam Twojego męża, wiem jedno: JA SAM RADY BYM NIE DAŁ... :bezradny:

milutka - Pon 28 Lut, 2011 10:35

Kochani dziękuję wszystkim za wypowiedzi i na razie uciekam pod kołdrę ,bo gorączka nie daje za wygraną ...obawiam się ,że będę musiała postawić sobie bańki :roll: gdybym nie odpowiadała to tylko dla tego ,że wygrzewam się pod kołderką a niestety nie mam laptopa by pogodzić obie te czynności ;) buziaki dla wszystkich :buzki:
Tomoe - Pon 28 Lut, 2011 10:36

Dla ciebie też: :buzki:
pterodaktyll - Pon 28 Lut, 2011 10:37

milutka napisał/a:
.obawiam się ,że będę musiała postawić sobie bańki

Bańki to Ty wstaw temu swojemu jak tylko coś łyknie. Zdrówka życzę :)

milutka - Pon 28 Lut, 2011 10:37

ZbOlo napisał/a:
Nie znam Twojego męża, wiem jedno: JA SAM RADY BYM NIE DAŁ... :bezradny:
ja też to wiem :roll: ...tylko chciała bym żeby i do niego to dotarło ale nie chcę nic robić na siłę ....zresztą już sama nie wiem czego chcę :szok: ....teraz to już zmykam na prawdę :papa:
pietruszka - Pon 28 Lut, 2011 10:38

Tak sobie pomyślałam, co jest wsparciem dla trzeźwiejącego alkoholika ze strony partnerki. I tak po 5 latach widzę to już z jakiejś perspektywy. Wsparciem z mojej strony było zaakceptowanie choroby i tego, ze żyję z chorym człowiekiem, co nakłada jakieś tam ograniczenia typu: nie trzymanie alkoholu w domu, nie picie przy nim, nie naciskanie na udział w imprezach alkoholowych, choćby to były imieniny mojego ojca (zawsze można znaleźć jakiś kompromis), nieużywanie alkoholu w kuchni do sosu, czy bejcowania mięsa, nie kupowanie słodyczy czy ciast z alkoholem, nie buczenie, ze łazi na mitingi, czy terapie ( no z drugiej strony to ja sama dużo czasu na to poświęcałam, to i buczeć nie mogłam). I to w właściwie wszystko co można zrobić w kierunku trzeźwiejacego.

Ale chyba jeszcze ważniejsze jest nie przeszkadzanie w trzeźwieniu. Dla mnie to było trudne, ale na siłę powstrzymywałam się od jakiejkolwiek pomocy, kiedy szukał pracy, kiedy się doszkalał, kiedy borykał się z chorobą mamy. Pozwolić mierzyć się z rzeczywistością bez znieczulaczy. No ale Pietruszkowy się leczył i naprawdę widziałam wpływ terapii i AA. Ale to nie był tydzień, miesiąc. Dla mnie pierwsze miesiące były bardzo trudne. Cud, że :lol2: e Pietruszkowy to przeżył. Był nie od zniesienia :blee: Cud, ze sama przeżyłam. Jeszcze teraz po 5 latach skóra mi się na głowie jeży.

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 10:38

milutka napisał/a:
buziaki dla wszystkich :buzki:

...ach jak miło.... przy kawce, buziaki... dzięki... ;)

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 10:41

pietruszka napisał/a:
jeszcze ważniejsze jest nie przeszkadzanie w trzeźwieniu.

...to jest bardzo ważne...

kahape - Pon 28 Lut, 2011 10:54

milutka napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Basiu, ja nie wnikam w to, ile razy ty byłaś u swojej terapeutki ani w to, kiedy ostatni raz u niej byłaś.

widzę Tomoe ,że Ciebie nie da się oszukać tak masz rację ...w grudniu byłam u niej ostatni raz
gdybyś chodziła regularnie, nie zadawałabyś takich pytań.
milutka napisał/a:
ja raczej skupiłam się na tym żeby sam do tego doszedł ,że potrzebuje leczenia -nie chcę nic na siłę ...
tak, ty się skupiłaś przede wszystkim ..... na nim, jego terapii, jego leczeniu, jego trzeźwieniu.
A tu trzeba się od niego poprosu odczepić. Zająć się sobą i swoim życiem.
Mów co chcesz i kiedy chcesz, jak pisze Tomoe.

Małżeństwo to nie więzienie. Nie podpisywałaś w USC "umowy" na dbanie, rozmawianie, namawianie, odpowiednie zachowanie....
Obiecałaś miłość, wierność i uczciwość i tak masz robić. Ale nie wbrew sobie, żeby tylko jemu podobało się. Musi być w tobie zgoda.
Jesteś smutna, zła... to bądź!!, i nie udawaj, że jest innaczej.
milutka napisał/a:
nie wiem już sama co mam myśleć ...
najlepiej zostaw jego leczenie, pracę, życie.. w jego rękach. Niech robi co chce. A ty w zależności od wydarzeń podejmiesz decyzję, żeby tobie było dobrze.

Pietruszka też tak robiłam. I tez dziwię się jak to się stało, że to przeżyliśmy. Chyba .... czas, czas i.... czas.
Trafiało mnie jak kazali mi czekać, nie komplikować, być cierpliwą.... ale to jedyny sposób.
pozdr

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 11:07

kahape napisał/a:
Małżeństwo to nie więzienie

...ale też nie "znajomość z pracy"... myślę, że ta decyzja jednak powinna wiązać ludzi: "...w chorobie i w zdrowiu..."...

kahape - Pon 28 Lut, 2011 11:12

ZbOlo napisał/a:
w chorobie
jasne!!! tylko, że w jednej chorobie podajemy podusię, w innej co innego.
pozdr

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 11:17

kahape napisał/a:
jasne!!! tylko, że w jednej chorobie podajemy podusię, w innej co innego.

...zachowuj się tak, jak byś chciał by zachował się twój partner na twoim miejscu... czyli postaw się na moim miejscu i rób tak, jak byś chciała bym ja postąpił... ot i wszystko...

kahape - Pon 28 Lut, 2011 11:37

Nie przesadzajmy. To dorosły człowiek. Trochę wiary w niego!!!!!
Zrozumienie, o którym pisze pietruszka, "przestawienie" domu, rodziny,(typu- brak kieliszków, chlanych imprez...) myślę, że wystarczy.
ZbOlo napisał/a:
...zachowuj się tak, jak byś chciał by zachował się twój partner na twoim miejscu...
znam to.

Jego trawi alkoholizm i ona to wie.
A czy on wie, że ją niszczy współuzaleznienie?????????
On ma konkretny cel- nie pić(tak ogólnie), a ona???? Jaki ma cel???
Jak pojąć...... współuzależnienie???
Sam widzisz jakie to trudne.
pozdr

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 11:39

kahape napisał/a:
Jak pojąć...... współuzależnienie???

...tak samo trudno, jak zrozumieć siłę uzależnienia...

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 11:40

kahape napisał/a:
znam to.

...jak tak czynię...

beata - Pon 28 Lut, 2011 11:41

Tomoe napisał/a:
Każde jego zachowanie, które jest obliczone na wzbudzenie w Tobie poczucia winy - jest EWIDENTNĄ MANIPULACJĄ!!!
I dopóki jemu się te sztuczki udają - a widzę że mu się udają - to on jest górą.
O właśnie to miałam napisać.Manipulant pełną gębą.Dlaczego masz og chronić przed odpowiedzialnością?Niech wie jaka jest sytuacja w domu.Jeśli będzie miał zapić,to i tak winą obarczy Ciebie...choćbyś chodziła koło Niego na paluszkach...powie,ze wypił,bo byłaś za cicho :roll:
ZbOlo napisał/a:
boi się" mojej trzeźwości, traci nade mną przewagę... bo okazuje się, że jesteśmy równorzędnymi partnerami.... :bezradny:
Niom,ja to nawet miałam taki okres w życiu,ze zatęskniłam za czasami gdy to Ja rządziłam w domu. :roll:
pietruszka - Pon 28 Lut, 2011 11:50

beata napisał/a:

Niom,ja to nawet miałam taki okres w życiu,ze zatęskniłam za czasami gdy to Ja rządziłam w domu. :roll:

A co, głupia miałam być, władzę z rąk wypuścić :lol:
Widział, ktoś, żeby król abdykował z własnej woli? :wysmiewacz:
__Ech, ale czego się nie robi dla związku :bezradny: Ale łatwo nie poszło :uoee:

beata - Pon 28 Lut, 2011 11:52

pietruszka napisał/a:
Ale łatwo nie poszło :uoee:
Oj tak.Łatwo nie było. :uoee:
ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 12:13

pietruszka napisał/a:
A co, głupia miałam być, władzę z rąk wypuścić

...tam władza, gdzie pilot... ;)

pietruszka - Pon 28 Lut, 2011 12:45

ZbOlo napisał/a:
...tam władza, gdzie pilot... ;)

eee tam pilota, to sobie dalej mógł trzymać, gorzej że chciał brać udział w innych decyzjach :wysmiewacz:

ZbOlo - Pon 28 Lut, 2011 12:49

pietruszka napisał/a:
eee tam pilota, to sobie dalej mógł trzymać

...bo wcześniej wyjęłam baterię... ;)

pietruszka - Pon 28 Lut, 2011 12:53

ZbOlo napisał/a:
...bo wcześniej wyjęłam baterię... ;)

no wiesz, aż taka zła kobieta to nie jestem :foch:

Borus - Pon 28 Lut, 2011 17:04

Ja nic Ci nie doradzę, ponieważ gdy przekonałem się, że z naszego małżeństwa już nic nie uda się wskrzesić poddałem się i wniosłem pozew rozwodowy... :bezradny:

i teraz tak sobie żyjemy obok siebie... :uoee:

Żeglarz - Pon 28 Lut, 2011 19:08

Witaj milutka,

Wydaje mi się, że skoro mu się nie chce nic robić, to nie dlatego, że trzeźwieje, ale dlatego, że mu się poprostu nie chce. Zobaczył, że w czasie picia nic robić nie musiał i jakoś się życie kręciło, to dlaczego nie miałoby sie kręcić bez jego zaangażowania teraz kiedy jest trzeźwy. A jego argumenty to typowa manipulacja. Tym razem może nie po to, żeby się napić, ale żeby nic nie robić. To jest doskonały "hak" na Ciebie, bo wie, że Tobie zależy, żeby nie pił, więc będzie Ciebie tym szantażował, żebyś mu dała spokój w innych sprawach. Wg niego powinnaś się cieszyć, że jest trzeźwy i dać mu spokój, albo jeszcze być mu wdzięczną za to. Obawiam się, że w tej sprawie to żadna terapia nie pomoże. No może szokowa, jak będzie musiał dokonać wyboru, albo straci rodzinę, albo się uspołeczni. Jak ktoś jest egoistą to ciężko to wyleczyć, bo to nie jest choroba tylko osobowość.
Również Ciebie chwilę pozachęcam do lektury "Wampirów emocjonalnych" bo są tam opisane różnorakie manipulacje, sposoby ich rozpoznawania, oraz sposoby postępowania z osobami, którzy je stosują.

Życzę zdrowia,
Paweł

Mysza - Pon 28 Lut, 2011 19:44

milutka napisał/a:
i teraz pytanie ...co powinnam -siedzieć cicho ,nie obarczać go obowiązkami i nie mówić o problemach bo i tak każda ta rozmowa do niczego nie prowadzi ...

a czy jak pił, to nie tak właśnie było, że wszystkie te obowiązki brałaś na siebie?

milutka napisał/a:
czy właśnie mówić ,starać mu się uświadomić jakie mamy problemy ,niech trochę obowiązków weźmie na siebie ?


to jest raczej naturalne, że nie tylko trochę, ale połowę obowiązków powinien wziąć na siebie.... Zgoda, że tak jak pisała Pietruszka, należy pomóc jeśli chodzi o alko w domu, wyjścia na imprezy, czy niepotrzebny kontakt z wyzwalaczami, itp, itd, ale przecież to jest dorosły człowiek, nie dziecko, więc zwalniać go z obowiązków, bo akurat trzeźwieje.....to już chyba przesada. Pewnie jestem przeczulona, ale ja to bym mu jeszcze dodała........ :wysmiewacz:

Pati - Wto 01 Mar, 2011 09:37

myszaczek napisał/a:
Pewnie jestem przeczulona, ale ja to bym mu jeszcze dodała........

Bez urazy ale ja też bym mu dodała...

Stokrotka - Wto 01 Mar, 2011 10:44

milutka napisał/a:
.co powinnam -siedzieć cicho ,nie obarczać go obowiązkami i nie mówić o problemach


Wydaje mi się, że on od ciebie tego oczekuje. Ale dlaczego masz go tak łagodnie traktować. Przecież to dorosły facet, głowa rodziny, nie możesz go chronić.
Uważam że powinnaś traktować go normalnie, wyrażać swoje myśli, uczucia, oczekiwania.

Ja stanęłam w pewnym momencie w takiej sytuacji, że mój mąż nie wiedział, że jestem ciężko chora. Nie mówiłam mu aby go nie zdenerwować, aby go ochronić. A przecież powinno być inaczej, to on powinien być dla mnie teraz wsparciem. gdy się dowiedział powiedział, że nie mamy czasu teraz na twoje problemy. :frasunek: Bardzo bolało.

Borus - Wto 01 Mar, 2011 12:01

Stokrotka napisał/a:
gdy się dowiedział powiedział, że nie mamy czasu teraz na twoje problemy.
...za takie "coś" w ryj, to za mało... :uoee:
kahape - Wto 01 Mar, 2011 12:09

myszaczek napisał/a:
przecież to jest dorosły człowiek, nie dziecko, więc zwalniać go z obowiązków, bo akurat trzeźwieje.....to już chyba przesada
takie decydowanie za niego, dorosłego człowieka... powierzyć mu coś albo nie, "pachnie" także takim lekceważeniem.
Że niby on nie umie/nie będzie umiał. A my tak! my umiemy, zrobimy coś lepiej.
Nikt też nie dał nam takiego prawa.

Pamiętam, że ja zawsze wiedziałam co i jak należy wykonać. Zresztą musiałam sobie jakoś radzić, on był "nieobecny".
Kiedy mój mąż przestał pić okazało się, że jego rozwiązania są poprostu.... lepsze!!!!!
Że coś można wykonać inaczej, obowiązki podzielić korzystniej! Poczułam wtedy prawdziwą... ulgę.
Powiedział też, że .... nie chciał mi się wtrącać.

Poza tym on przecież coś musi robić, oprócz tego trzeźwienia.
Chyba, że jest zwyczajnym leniem i mu się nie chce, jak napisała porzednio userka.
Ale myślę, że nie należało by się tak nastawiać.
Wrzucenie mu na garba, powinno go raczej dowartościować.
pozdr

kahape - Wto 01 Mar, 2011 12:19

Pamiętam też taką dyskusję z terapką:
- nie powiem mu, że np. buty kosztowały 100zł.
- a dlaczego? Dlaczego nie powie mężowi pani prawdy, oszuka?
- bo... się wścieknie
- i co jeszcze?
- będzie zły, będzie krzyczał
- i co jeszcze zrobi? wyskoczy przez okno? zabije się? Myśli pani, że on takiej wiadomości nie przeżyje? A może bedzie miał rację? Może to był zły pomysł i on ma prawo się denerwować :shock: :shock:
pozdr

rufio - Wto 01 Mar, 2011 14:21

Napisac liste obowiązków-- płatności - wizyt itp. na cały miesiąc - wszystkich - potem podzielić kartke na pół - nakleic na lodówke - wykaz - moje - twoje - i przestrzegac nie wyrecząc - owszem przypomniec - konsekwencje ponosi osoba zawalajaca . Bez tłumaczeń - .Wszystko .
rufio - Wto 01 Mar, 2011 14:25

ZbOlo napisał/a:
Moja żona pomogła mi bardzo, wspierała mnie w mojej decyzji o leczeniu - jak jest teraz? Moje poprzednie życie jest teraz dla Niej "ostatecznym argumentem", ciosem kończącym wszelkie dyskusje. Mam wrażenie, że moja kobieta, "boi się" mojej trzeźwości, traci nade mną przewagę... bo okazuje się, że jesteśmy równorzędnymi partnerami.... :bezradny:

I tu jest pies pogrzebany - dlaczego smiesz miec swoje zdanie ? A gdzie byłes jak .........- co robiłes jak ............- teraz to jestes mondry a jak wtedy ............ Itd itp i konczy sie dyskusja - a spróbuj podjac i co gorsza wykonac samodzielna decyzje bez błogosławieństwa - to juz wtedy Hiroszima .prsk

ZbOlo - Wto 01 Mar, 2011 14:29

rufio napisał/a:
to juz wtedy Hiroszima

...i Nagasuka... :lol2:

milutka - Wto 01 Mar, 2011 16:29

Witam kochani :) wpadłam na chwilkę bo ciekawa byłam waszych wypowiedzi ...i tak po trochu dociera do mnie ,że sama sobie na to wszystko pozwoliłam a teraz narzekam :( ...Dziękuję za rady wszystkim ,postaram się coś więcej napisać jak tylko nabiorę sił bo póki co jeszcze jestem słaba a i doszła mi opieka nad synem bo również gorączkuje :roll: panują u nas wirusy i musimy przez to jakoś przebrnąć :roll: :papa:
yuraa - Wto 01 Mar, 2011 18:25

ej dziewczyny , w co najmniej dwu postach zauwazyłem sformułowania ze chłop Basi trzeźwieje.
on nie tzreźwieje, on ma tylko przerwe w piciu, ja tu widze sfrustrowanego niedopitego alkoholika, który nie bardzo wie czym wypełnic pustke po piciu, wszystkie działania wydaja mu sie bez sensu i najchętniej wróciłby do picia. on sie po prostu boi rzeczywistości, tego że nie ma nad czymś kontroli albo czegos nie umie. Barbara oczekuje mężczyzny w domu a facio mówi że oczekuje wsparcia w niepiciu. tzn czego??
-masz tu kochany wygodny fotel, pilota w rękę,
kawę , herbatę czy kakao? pasuje ci taki komfort trzexwienia czy może miske z ciepłą wodą ci podstawić bys sobie nozki pomoczył a ja obiadek przygotuję

jeszcze raz piszę: on nie tzreźwieje, on marzy o piciu i pić niebawem będzie, oczywiśćie z powodu żony

Flandria - Wto 01 Mar, 2011 18:53

yuraa napisał/a:
jeszcze raz piszę: on nie tzreźwieje, on marzy o piciu i pić niebawem będzie, oczywiśćie z powodu żony


dzisiaj akurat odświeżyłam "cykle przemocy w rodzinie". Przeczytałam wcześniej Twój wątek, teraz jeszcze zaglądam do tych cykli i odniosłam wrażenie, że czytam o Twoim problemie:

Cytat:
1. Faza narastania napięcia
Początkiem cyklu jest zwykle wyczuwalny wzrost napięcia oraz nasilające się sytuacje konfliktowe. Osoba stosująca przemoc jest stale poirytowana, napięta, często robi awantury z byle powodu, prowokuje kłótnie. Reakcjami ofiar przemocy na taką sytuację w domu jest najczęściej uspokajanie atmosfery, spełnianie wszelkich zachcianek, przepraszanie sprawcy „na wszelki wypadek”.


Faza 2 i 3 tutaj: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1426

Nie chcę przez to powiedzieć oczywiście, że Twój mąż będzie stosował wobec Ciebie przemoc ..., ale że być może - tak jak napisał Yuraa - przygotowywuje sobie grunt pod picie.

luana - Wto 01 Mar, 2011 19:01

yuraa napisał/a:
on nie tzreźwieje, on ma tylko przerwe w piciu,


wlasnie! bierze wielki oddech przed wielkim kolejnym chlaniem. Moj tez tak robil w czasie swojej 5 miesiecznej abstynecji.Ja tez myslalam, ze skoro mezus wystrzelil sobie esperal w du** to w koncu wytrzezwieje i procz mnie, wreszcie ktos inny zacznie nosic spodnie w domu :lol: Faktem bylo, ze cos mu sie tam robic chcialo , , jednak nie bardzo wiedzial co i jak. Tak wiec mysle, ze zadne pisanie kartek obowiazkow i dzielenie tego na pol tu nic nie wskura. Nawet Milutka, jesli bys mu te obowiazki wytapetowala w pokoju na ogromnej scianie i wyniosla telewizor,obawiam sie, ze wszystko niestety na nic!
Bynajmniej tak bylo w moim przypadku. Podtrzymywanie chwilowej abstynecji nie jest jednoznaczne z trzezwieniem, czego mi zonie tak bardzo brakowalo...
pozdrawiam Cie cieplutko
luana :buzki:

Stokrotka - Wto 01 Mar, 2011 19:29

yuraa napisał/a:
on nie tzreźwieje, on ma tylko przerwe w piciu,


niestety jest to bardzo prawdopodobne :) Ile razy ja się łudziłam, że on zrozumiał a tu kolejny zawód.

:pocieszacz:

Pati - Wto 01 Mar, 2011 21:45

milutka napisał/a:
jestem słaba a i doszła mi opieka nad synem bo również gorączkuje panują u nas wirusy i musimy przez to jakoś przebrnąć

Zdrowiec mi tam prosze,wygonic zarazki i infekcje gdzie pieprz rosnie.
Zdrowka zycze :)

milutka - Śro 02 Mar, 2011 08:46

yuraa napisał/a:
jeszcze raz piszę: on nie tzreźwieje, on marzy o piciu i pić niebawem będzie, oczywiśćie z powodu żony
Tak Yuraa ,ja to wiem ,wiem ,że w każdej chwili może zacząć pić a przyznam ,że nie chciała bym tego :( bo mimo wszystko mam teraz spokój ...Jego zachowania czasem przypominają mi zachowania małego dziecka które pyta się mamy co ma zrobić ,nie potrafi sam podjąc jakiejkolwiek decyzji ,o wszystko pyta mnie i przede wszystkim to ja mam podejmowac wszelkie decyzje ...a mam nauczkę już z wcześniej ,że kiedy już podjęłam jakąś po trzeźwemu mnie poparł a po pijanemu je wypomniał i dopiero wtedy zaczynały się słowne przepychanki :roll:
Chciała bym również odnieść sie tak w skrócie do postu Flandry ..
Flandra napisał/a:
dzisiaj akurat odświeżyłam "cykle przemocy w rodzinie". Przeczytałam wcześniej Twój wątek, teraz jeszcze zaglądam do tych cykli i odniosłam wrażenie, że czytam o Twoim problemie:
...Flandro ja rozumiem co chciałaś przez to przekazać i trochę mnie to wystraszyło przyznam :roll: ale póki co nie obawiam się najgorszego ,owszem mąż pod wpływem alkoholu ma niezłe odchyłki i manipuluje na maxa ale w moim domu jako takiej agresji fizycznej nie ma ,psychiczna -owszem ale nie fizyczna .Tym bardziej jak jest trzeźwy to wręcz przeciwnie jest spokojny ...ale ja bardziej skupiam sie na problemie nie interesowania sie przez niego niczym i nie wiem czy to objaw tego ,że tak długo pije ,czy tego ,że to ja go tego nauczyłam ,czy po prostu tak mu wygodnie jak opisuje to Żeglarz -nie wiem i próbuje to zrozumieć :roll: I tak jak pisałam wcześniej na wszelkie moje zwracanie uwagi na jakiś problem on reaguje nerwami ,najlepiej jak bym nie mówiła o problemach,chodziła zadowolona i w ogóle było by "lajtowo"to on byłby zadowolony ...Ale tak na dłuższą metę się nie da ...Dam chyba sobie i jemu jeszcze trochę czasu nie obiecując sobie zbyt wiele -coby później mniej bolało :roll: a jeśli nie zacznie myśleć to posłucham chyba rady Ptera i rzeczywiście postawię te bańki ale jemu -na głowie :uoee: takie podgrzane na maxa :oops: ...może go wtedy ruszy ;) :buzki:
Ach ...u mnie już dziś troszkę lepiej ale za to synuś słaby :(

milutka - Śro 02 Mar, 2011 08:51

Borus napisał/a:
Ja nic Ci nie doradzę, ponieważ gdy przekonałem się, że z naszego małżeństwa już nic nie uda się wskrzesić poddałem się i wniosłem pozew rozwodowy... :bezradny:

i teraz tak sobie żyjemy obok siebie... :uoee:
Mój tego nigdy nie zrobi -żyje mu się zbyt wygodnie by się tak ukarać :uoee: ;) ....ale uważam ,że taka decyzja miała by sens ....
milutka - Śro 02 Mar, 2011 09:01

Stokrotka napisał/a:
Ja stanęłam w pewnym momencie w takiej sytuacji, że mój mąż nie wiedział, że jestem ciężko chora. Nie mówiłam mu aby go nie zdenerwować, aby go ochronić. A przecież powinno być inaczej, to on powinien być dla mnie teraz wsparciem. gdy się dowiedział powiedział, że nie mamy czasu teraz na twoje problemy. :frasunek: Bardzo bolało.
:pocieszacz: przykre to co piszesz :( Ja gdy dowiedziałam się o swojej chorobie i ,że to niby zostało mi pół roku życia :roll: musiałam szybko stanąć na nogi i podjąć leczenie mimo ,że również nie miałam w mężu wsparcia -wręcz przeciwnie pił i robił awantury ,że go nie spytałam o zgodę na moją operację :roll: Mój pobyt w szpitalu też był okazją dla jego picia ...martwił sie chłopina co bym mu nie umarnęła :szok: ...ach jak sobie to wszystko przypomnę to się się sama sobie dziwię ,że jestem dla niego tak wyrozumiała :szok:
Tomoe - Śro 02 Mar, 2011 09:03

Niestety, Basiu, muszę ci to powiedzieć... okropnie jesteś dookoła niego zakręcona... bardzo, bardzo, o wiele za bardzo skoncentrowana na nim.
Co ci mam powiedzieć?
Mogę tylko powtarzać jak zdartą płytę starą mantrę: idź na terapię, idź na terapię, idź na terapię....
Ale tak samo jak on się zaparł, że nie pójdzie, tak i ty się zaparłaś że nie pójdziesz...
Tylko ja cię bardzo proszę, Basiu, nie oczekuj od męża, że on zrobi coś, czego ty sama zrobić nie chcesz.... :bezradny:

milutka - Śro 02 Mar, 2011 09:11

Tomoe napisał/a:
Niestety, Basiu, muszę ci to powiedzieć... okropnie jesteś dookoła niego zakręcona... bardzo, bardzo, o wiele za bardzo skoncentrowana na nim.
Tomoe ,może to i tak wygląda :( nie będę przeczyć bo coraz bardziej to do mnie dociera :roll:
Tomoe - Śro 02 Mar, 2011 09:19

Terapia współuzależnienia, Basiu, to nie jest "pogotowie ratunkowe" gdzie się zgłaszasz tylko w stanie krytycznym, żeby uzyskać doraźną pomoc.
To jest systematyczna nauka, systematyczna praca. Wtedy to działa.

Wypisz sobie Basiu na karteczce wszystkie powody i wszystkie wymówki, które cię powstrzymują przed podjęciem terapii współuzależnienia.
A potem przeczytaj sobie to wszystko co napisałaś - i pomyśl przez chwilę o tym, że twój mąż ma w swojej głowie DOKŁADNIE TE SAME powody i wymówki, żeby nie podjąć terapii uzależnienia.

Ty masz silne opory - i on ma tak samo silne opory.

Czy ktoś to zaczarowane koło wreszcie przerwie? Czy ktoś ten rodzinny chory układ zmieni? Dlaczego liczysz ciągle na to, że zrobi to ON?

Klara - Śro 02 Mar, 2011 09:21

milutka napisał/a:
może to i tak wygląda :(

Nie "może", ale NA PEWNO tak to wygląda, Basiu :(

milutka - Śro 02 Mar, 2011 09:30

Tomoe napisał/a:
Czy ktoś to zaczarowane koło wreszcie przerwie? Czy ktoś ten rodzinny chory układ zmieni? Dlaczego liczysz ciągle na to, że zrobi to ON?
:( ...bo ja mam już dość ! bo ja już się starałam ,bo ja starałam się żyć tak jak powinno być ,dbałam o niego ,o dom o dzieci i tak jest nadal !bo niech on do ch....ry zacznie coś w tym kierunku robić ....bo ja się już zmieniłam i chcę od życia czegoś wiećej !..bo chcę mieć w domu faceta zaradnego i odpowiedzialnego !i mam dość użalania się nad nim -nie wiem ,Tomoe nie wiem :(
Tomoe - Śro 02 Mar, 2011 09:34

Może właśnie ZA MAŁO się zmieniłaś Basiu, skoro ciągle tak się starałaś i starałaś... karmiąc się złudzeniami, że te wszystkie twoje starania doprowadzą do tego że on przestanie pić.

A co, jeśli NIGDY nie przestanie?
Bierzesz pod uwagę taką opcję?

JaKaJA - Śro 02 Mar, 2011 09:46

Kochna to,że się starasz za trzech nie zmieni jego podejścia ani waszych stosunków a tylko pogłębi Twoją frustrację,wiem po sobie,że czego bym nie zrobiła i jak bardzo się nie starała nie zmieni się nic ot tak,samo....Naiwnie kiedyś myślałam,że teściowa z mężem docenią to co robie,że pracuję z trzech,uczę się(wtedy jeszcze studiowałam zocznie) dbam o dom,dziecko i męża....efekt końcowy był taki,że mąż w domu nie robił NIC bo po co,skoro tak świetnie sobie radzę) a teściowa nie szczędziła komentów,ze nie doprasowane,nie domyte itp....bez terapi ciężko to zmienić i spojrzeć inaczej,nabrać sił by spokojnie i rzeczowo wprowadzać w życie to co nam potrzebne...lęki przed terapią są zawsze bo to nowe a co nowe,tego się obawiamy bo ciężko uwierzyć,że może być lepsze...;) Przytulam mocno i dobrych wyborów Ci życzę!!! :buzki:
Pati - Śro 02 Mar, 2011 09:51

milutka napisał/a:
Ja gdy dowiedziałam się o swojej chorobie i ,że to niby zostało mi pół roku życia musiałam szybko stanąć na nogi i podjąć leczenie mimo ,że również nie miałam w mężu wsparcia

:pocieszacz: Tak czytam wlasnie Ciebie Milutka i Stokrotke i sobie przypomnialam jak ja musialam miec operacje.
Pamietam,ze przyjechalo po mnie pogotowie bo zle ze mna bylo(oczywiscie sama musialam je sobie wezwac) :(
Byly maz spal nawalony jak bombowiec.
Nawet nie wiedzial,ze zabrano mnie na stol operacyjny i w ogole ze cos sie dzialo w domu.
Jak sie obudzilam na sali pooperacyjnej to zakazalam wpuszczac do mnie meza.
Strasznie mnie serce bolalo,ze ja cierpie a ten se spi w najlepsze.
Moja mama go obudzila i powiadomila.
Gdy przyszedl do szpitala nie mowiąc slowa pokazalam mu palcem drzwi i wyprowadzono go.
Tydzien pozniej musialam sama zorganizowac sobie transport ze szpitala do domu.
2 tygodnie pozniej mimo zakazu lekarzy poszlam do pracy.
Musialam zarobic na chlebek dla dzieci.
Jemu pomagala mamusia i pomaga do dnia dzisiejszego (w piciu oczywiscie).
To ja bylam ta zla i na mnie ''psy wieszali''.
Nie wspomne,ze nigdy nie zadzwonila dowiedziec sie jak tam wnuczka zyje. :(
O rany jak teraz patrze z perspektywy minionych lat to dopiero widze jaki balagan zrobilo to jego picie i moje wspoluzaleznienie.
Cholerny BALAGAN.

milutka - Śro 02 Mar, 2011 09:53

Tomoe napisał/a:
A co, jeśli NIGDY nie przestanie?
Bierzesz pod uwagę taką opcję?
Biorę :roll: ...ale nie jestem na tyle twarda i zdecydowana by to przerwać ...i chyba to moje głupie myślenie ,że jeszcze nie jest aż tak źle nie pozwala mi podjąć konkretnych decyzji -oszukuję sama siebie a za razem na przykładzie innych kobiet wydaje mi się ,że ja nie mam wcale az tak źle i sama się motam w tym ,że sama nie wiem czego chcę :roll: wiem ,że to chore ale właśnie tak jest :(
Tomoe - Śro 02 Mar, 2011 09:55

No właśnie o to chodzi.
Jesteś z tym wszystkim SAMA.
I dlatego SAMA się w tym miotasz.

Ale nie chcesz z tej izolacji wyjść. :bezradny:

milutka - Śro 02 Mar, 2011 10:04

Tomoe napisał/a:
Ale nie chcesz z tej izolacji wyjść. :bezradny:
Na razie tak jest :( ale jak mi Bóg miły tak się stanie :( ...trochę ciężki ze mnie przypadek ...mieszam się z tym wszystkim ale na pewno sie nie będę cofać ...małymi krokami a pójdę do przodu ....
Dzięki Tomoe :) jak również wszystkim dziękuję za dyskusję :)
Na kilka dni mogę zniknąć z forum tak więc proszę się nie martwić i nie wzywać policji :p ..odezwę się jak wrócę :) pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)

Pati - Śro 02 Mar, 2011 10:05

milutka napisał/a:
oszukuję sama siebie a za razem na przykładzie innych kobiet wydaje mi się ,że ja nie mam wcale az tak źle

Tylko nasuwa mi sie pytanie a wlasciwie dwa.
Po co i na co czekac?
Czy naprawde trzeba czekac aby dopuscic do tego zeby bylo az tak zle?
Sama Milutka piszesz,ze juz niechcesz takiego zycia.
Nie odbierz mojego postu jako ataku :buziak:

Stokrotka - Śro 02 Mar, 2011 10:05

milutka napisał/a:
ale póki co nie obawiam się najgorszego ,owszem mąż pod wpływem alkoholu ma niezłe odchyłki i manipuluje na maxa ale w moim domu jako takiej agresji fizycznej nie ma ,psychiczna -owszem ale nie fizyczna .Tym bardziej jak jest trzeźwy to wręcz przeciwnie jest spokojny


ale póki co to jest dobre określenie. Oczywiście nie życzę ci tego i mam nadzieję, że nigdy tego ne doświadczysz. Mój mąż był do rany przyłóż ale niestety jego alkoholizm się pogłębiał. Pewnego dnia zaczął biegać z nożem po domu. Nie było świadków. Nikt mi nie wierzy. Wszyscy mówią "on??? Agresywny ?????? nie możliwe???????" A jednak.

KICAJKA - Śro 02 Mar, 2011 20:52

Basiu ja szukałam pomocy dla siebie,nie dlatego,że on przestanie pić tylko ja nie chciałam tak dłużej żyć. :) Mąż pił jeszcze 7 lat ale dla mnie to już nie był problem co on robi i jak żyje. :) Dla mnie było najważniejsze...ja i córka,to że przestał pić było dla mnie wielką niespodzianką (miłą oczywiście) i trwało ponad dwa lata zanim uwierzyłam,że może być inaczej :) Ale kilkanaście lat Al_Anonu i ruchu Aowskiego zaliczyłam na szczęście dla siebie i dziecka :) Teraz on to odrabia albo nadrabia ;)
edyta1 - Śro 16 Mar, 2011 11:14

jA przechodziłam to w krotkich chwilach nie picia mojego męża. Byłam cichutką kochającą żoną- i tak to nić nie pomogło.
Najlepiej być "zołzą" i zacząć myśleć o sobie. On sam musi zrozumieć..................
:skromny:

luana - Śro 16 Mar, 2011 11:52

edyta1 napisał/a:
Najlepiej być "zołzą" i zacząć myśleć o sobie. On sam musi zrozumieć..................


dlaczego od razu twierdzic, ze jest sie ta zla?
Raczej powiedzialabym normalna, ktora zaczyna sie zajmowac soba.

luana - Śro 16 Mar, 2011 11:54

a zrozumiec, to on nic nie musi i nie zrozumie, poki nie zacznie trzezwiec. :skromny:
beata - Czw 17 Mar, 2011 00:13

luana napisał/a:
dlaczego od razu twierdzic, ze jest sie ta zla?
Tzn.w mniemaniu męża być taką. :evil2" Złą,wredną jędzą. :lol2:
Mysza - Czw 31 Mar, 2011 21:36

milutka napisał/a:
Na kilka dni mogę zniknąć z forum tak więc proszę się nie martwić i nie wzywać policji

minęło już kilka ładnych tygodni..... ktoś wie, co u Milutkiej słychać?

milutka - Wto 12 Kwi, 2011 11:44

witam wszystkich serdecznie po dłuższej nieobecności :buzki: a to buziak dla myszaczka -myszaczki :szok: -nie wiem jak mam napisać :buziak: ...u mnie wszystko w porządku jeśli oczywiście mogę się tak wyrazić bo jak sami wiecie ,że życie przy czynnym alkoholiku do łatwych nie należy ale na razie sobie jakoś radzę .Tak więc proszę się nie martwić ;) pozdrawiam wszystkich...aha i jeszcze jeden buziak specjalny dla Ptera :buziak: .
ZbOlo - Wto 12 Kwi, 2011 11:48

milutka napisał/a:
eszcze jeden buziak specjalny dla Ptera

... ;) mimo wszystko pozdrawiam.... ;)

milutka - Wto 12 Kwi, 2011 12:03

ZbOlo napisał/a:
.. ;) mimo wszystko pozdrawiam.... ;)
:buziak: ...a tęskniłeś choć troszkę ? :)
Jonesy - Wto 12 Kwi, 2011 12:28

Nadal tak samo czy jest poprawa?? O pogorszenie się nie pytam. Ja ostatnio z braku laku dostałem ochrzan, że pociąg którym wracałem z pracy się spóźnił 30 minut a nie zadzwoniłem. Przestałem chlać to do przedszkola poszedłem...
ZbOlo - Wto 12 Kwi, 2011 13:00

milutka napisał/a:
...a tęskniłeś choć troszkę ?

...łomatko, i to jak.... od razu się milutko zrobiło... dzięki "kiski"... ;)

Klara - Wto 12 Kwi, 2011 13:22

milutka napisał/a:
na razie sobie jakoś radzę

Witaj Basiu :)

Kombinuj, żeby wyjść z tego g***a i nie żyć "jakoś".
Jak będziesz dobrze kombinowała, to na pewno znajdziesz wyjście, bo szkoda Twojego młodego życia :buziak:

Jacek - Wto 12 Kwi, 2011 13:32

milutka napisał/a:
witam wszystkich serdecznie po dłuższej nieobecności

Basia :]

Wiedźma - Wto 12 Kwi, 2011 17:56

Miło Cię znów widzieć, Miła :)
pterodaktyll - Wto 12 Kwi, 2011 18:34

milutka napisał/a:
jeden buziak specjalny dla Ptera

Liczyłem na ...........dwa... :skromny:

pietruszka - Wto 12 Kwi, 2011 18:42

pterodaktyll napisał/a:
Liczyłem na ...........dwa... :skromny:

a coś ty taki całuśny Ptero :) ?

Cześć Milutka - miło Ciebie widzieć :)

KICAJKA - Wto 12 Kwi, 2011 19:36

Witaj wśród swoich mile....milutka Basiu :buziak:
Mysza - Wto 12 Kwi, 2011 21:09

milutka napisał/a:
a to buziak dla myszaczka -myszaczki


:buzki: witaj po przerwie :)

milutka - Śro 13 Kwi, 2011 06:04

Dziękuję za tak miłe powitanie .Jesteście kochani :buzki: .Przyznam ,że stęskniłam się za Wami i za tym forum .....teraz mam tyle zaległych postów ,że nie bardzo wiem za co się zabrać :szok: ...ale postaram się powolutku to nadrobić w wolnych chwilach -a takowych coraz mniej .
milutka - Śro 13 Kwi, 2011 06:17

Jonesy napisał/a:
Nadal tak samo czy jest poprawa?? O pogorszenie się nie pytam. Ja ostatnio z braku laku dostałem ochrzan, że pociąg którym wracałem z pracy się spóźnił 30 minut a nie zadzwoniłem. Przestałem chlać to do przedszkola poszedłem...
Czy jest poprawa ?-jeśli chodzi o moje samopoczucie to na pewno jest lepiej bo świadomośc wielu spraw związanych z męża piciem pozwala mi na racjonalne myślenie i radzenie sobie z wieloma sytuacjami a nie jak na początku było płakałam i użalałam się nad sobą .Chociaż czasami łatwo nie jest niestety .Ale jeśli chodzi o męża jest na pewno gorzej .Jego alkoholizm się pogłębia ,po przerwach jakie sobie robi- pokazując mi i całemu światu ,że nie jest alkoholikiem i potrafi nie pić jak nie chce -wpada w coraz to dłuższe ciągi ,potrafi pić codziennie ...właśnie jest już po takim ciągu .Przykro się na to wszystko patrzy a życie przy boku takiego męża nie jest łatwe ,a w dodatku jak się słyszy ,że to wszystko moja wina i ,że ja mu wmawiam ten alkoholizm to normalnie ręce opadają ale to już dłuższa historia.........
Cytat:
Ja ostatnio z braku laku dostałem ochrzan, że pociąg którym wracałem z pracy się spóźnił 30 minut a nie zadzwoniłem. Przestałem chlać to do przedszkola poszedłem...
wybacz za szczerość ....ale na własne Twoje życzenie tak się stało ....oczekujesz zrozumienia od żony -wykaż się tym samym a będzie na pewno lepiej ;) nim się obejrzysz skończysz podstawówkę :p
milutka - Sob 16 Kwi, 2011 06:47

Klara napisał/a:
Kombinuj, żeby wyjść z tego g***a i nie żyć "jakoś".
Jak będziesz dobrze kombinowała, to na pewno znajdziesz wyjście, bo szkoda Twojego młodego życia :buziak:
Klaro ,długo zastanawiałam się co ci mam na te słowa napisać .Bo tak na dobrą sprawę to cały czas kombinuję ale jakby na to nie spojrzeć stoję w miejscu .Często wspominam twoje posty na forum w których piszesz ,że zdecydowałaś się zostać przy swoim mężu alkoholiku i patrzyłaś na jego powolną śmierć ,jak się staczał ....wiem już dziś na własnym przykładzie jak bardzo to boli i co musiałaś wtedy czuć ale czy gdybyś mogła cofnąć czas nadal postąpiłabyś tak samo ?czy żałujesz swojej decyzji ?
Klara - Sob 16 Kwi, 2011 07:28

Niezbyt dokładnie wyraziłam to, co miałam na myśli pisząc o kombinowaniu.
Chodzi mi o to, żebyś zawsze pamiętała o konieczności zmiany sytuacji i gdy tylko pojawi się chociaż mała szczelinka w tym murze niemożności, żebyś zaczęła drążyć i wykopywać dla siebie wyjście. Żebyś o tym nie zapominała.
milutka napisał/a:
czy gdybyś mogła cofnąć czas nadal postąpiłabyś tak samo ?czy żałujesz swojej decyzji ?

Nie zostałabym ani chwili dłużej.
Mam do siebie pretensje, że nie odważyłam się uciekać, chociaż miałam kilka razy takie możliwości, to znaczy miałam gdzie zamieszkać.
Zawsze oczekiwałam, że ktoś jeszcze zaakceptuje mój zamiar, że ktoś z rodziny stanie po mojej stronie, ale mój mąż był fantastycznym manipulatorem i niestety - czarną owcą byłam ja :(
Cała ta wiedza którą Ty teraz posiadasz, doszła do mnie wtedy, gdy było już dla mnie na wszystko za późno :(

milutka - Sob 16 Kwi, 2011 15:16

Klara napisał/a:
Niezbyt dokładnie wyraziłam to, co miałam na myśli pisząc o kombinowaniu.
Klaro bardzo dobrze się wyraziłaś ,bynajmniej ja wiem o co ci chodziło .Skomentowałam to raczej pod swoim kontem ,pod kontem własnych doświadczeń ,wiedzy i co z tym robię .
Klara napisał/a:
Nie zostałabym ani chwili dłużej.

właśnie tego się najbardziej boję ,że jesli teraz nic nie zrobię to za kilka lat będę tego żałować .Ja póki co nie mam gdzie odejść i to mnie najbardziej trzyma niestety :roll: Znaleść sobie jakieś lokum z trójką dzieci i utrzymać ,opłacić samej to wszystko nie będzie mi łatwo .Dlatego tak bardzo boję się zaryzykować .Ale to nie oznacza ,że nic z tym nie robię .Być może któregoś dnia miarka się przebierze a ja będę miała na tyle siły i odwagi by zacząć nowe lepsze życie póki jestem jeszcze młoda -jak sama słusznie zauważyłaś .Dziękuję Klaro za tę odpowiedz która dla mnie wiele znaczy . :)

KICAJKA - Sob 16 Kwi, 2011 15:35

Basiu ja również z perspektywy czasu wiem,że gdyby 17 lat temu mój mąż nie przestał pić i nie zmienił całkiem swojego życia na pewno bym z nim nie była. :)
A i tak jeszcze obserwowałam z boku przez 2 lata co z tego wyniknie bo nie wierzyłam :) Tylko ja przez kilkanaście lat co tydzień byłam na grupie Al_anon i prawie codziennie w Klubie Abstynenta,choć na chwilkę. :)
A wszędzie tam zdobywałam wiedzę i otrzymywałam wsparcie,co pozwoliło mi mocno stąpać po ziemi i podejmować radykalne decyzje. :)

milutka - Śro 08 Cze, 2011 09:00

Witam znowu w swoim watku :) myślę ,że powinnam coś niecoś "skrobnąć "o sobie ,bo chyba tak nie ładnie czytać innych wpisy a samemu o sobie nic nie mówić :oops: ...
Jak pisałam w innych watkach u mnie ostatnio sie troszkę dzieje ,mam sporo spraw i obowiązków oraz pasji w których się spełniam które nie pozwalaja mi siedziec i się zamartwiać a naprawde jest czym :roll: ...Alkoholizm mojego męza coraz bardziej daje mi się we znaki ale to chyba dobrze bo daje mi to niezłego kopa by małymi kroczkami zrobić coś ze swoim życiem :roll: ..i uwierzcie mi ,że naprawde chciała bym tę "cholerna "karuzelę zatrzymać ,zrobić coś dla siebie ,dzieciaków by odmienić własne zycie ale na prawde póki co jest to trudne ,zostawić to wszystko by się uwolnić a przy tym wszystkim zapewnić jakiekolwiek warunki do życia dzieciakom i sobie jak się nie ma gdzie pójśc nie jest łatwo ...a do tego zmagać się z tym wszystkim tylko dla tego by pozwolić mężowi osiągną tego 'dna" o którym się tak wiele mówi -na razie nie nie dam rady :( Jednak jak na razie moje życie przestało sie kręcić wokół niego ,wokół jego picia -jest tak jakoś nijak i nasze zycie ,nasza rodzina nie ma się nijak do tego jaka powinna być normalna rodzina ale póki co tak musi być :( -nie jest łatwo ,czasem gdy mąż ma ciągi dopadają mnie doły jeszcze i wtedy chciałabym stąd uciec jak najdalej ,uwolnić się od tego ,od smrodu alkoholu ,od tych pijackich bełkotów ,manipulacji i ciągłych wymówek ,że to przeze mnie :roll: Z dnia na dzień widzę jak go to picie wykańcza ,przybywa chorób które on jak zawsze bagatelizuje ,popada w długi z których coraz ciężej jest mu się wydostać a które zaczynają coraz ciężej odbijać sie na mnie i dzieciach :( ...a najbardziej zaczyna mnie dobijac ta jego skruszona mina po tych ciągach :uoee: ..i dopiero teraz widze zmianę w samej sobie bo kiedyś dawałam sie na to nabrać i litowałam sie ,pomagałam mu sprostowac wszystkie zaległe sprawy ...a teraz po prostu mówię mu żeby radził sobie sam i zajmuję się swoimi sprawami ...tylko zdaję sobie sprawę ,że na dłuższa metę sie tak nie da :( coraz bardziej mnie to męczy ,udawanie ,że wszystko jest dobrze :roll: chłopcy rosną ,potrzebują coraz częściej wsparcia ,zainteresowania ich sprawami również przez ojca ,czasem chciałabym by mnie odciążył trochę ...
A z takich weselszych stron z mojego życia :) od jakiegoś czasu pracuję dorywczo w domu co pozwala mi zarobić parę groszy -co mnie najbardziej cieszy ;) ..za kilka dni zaczynam kurs kucharski na który zapisałam sie już dawno temu ale dopiero teraz sie odbędzie ,dbam o swój ogródek i kwiaty na swojej posesji co mnie bardzo cieszy -bo lubię taką pracę :) ,zajmuję sie ogrodem znajomych i jest to jeszcze jedno moje dodatkowe zajęcie z którego mam korzyść finansową a przy okazji robię to co lubię ...i w chaosie codziennych spraw domowych zaczyna mi brakowac czasu na wędrówki rowerowe które tak uwielbiam :roll: ale ida wakacje -nadrobię to ;)
Moje zycie nie nalezy do łatwych przy mężu czynnym alkoholiku ale staram się tak żyć by wieczorem idac spać cieszyć się minionym dniem i zdrowiem jakie mam wraz z dziećmi i dziękować Bogu za to ,bo po cięzkich wydarzeniach ostatnio w mojej rodzinie zrozumiałam ,że to jest na prawdę ważne :)
Wrzuciłam kilka zdjęc do albumu tak jak obiecałam swoich jak równiez moich synów ,troszkę chwaląc sie nimi :oops: bo na prawdę jestem z nich dumna i czasem dają mi nie źle w kość ale to największe skarby jakie mam :)
No to troszkę sie rozpisałam ...ale nie martwcie sie ,pewnie znowu coś skrobnę za rok :p ;) Ale chciałam napisać jak to sie ma mniej więcej u mnie ,łatwo nie jest ale płakać tez nie ma powodu ;) pozdrawiam wszystkich :)

Klara - Śro 08 Cze, 2011 09:25

milutka napisał/a:
popada w długi z których coraz ciężej jest mu się wydostać a które zaczynają coraz ciężej odbijać sie na mnie i dzieciach :(

Myślałaś o rozdzielności majątkowej dla bezpieczeństwa dzieci i swojego?
milutka napisał/a:
jestem z nich dumna

Wspaniali chłopcy. Gratuluję! :)

Tomoe - Śro 08 Cze, 2011 09:47

"Zostawić to wszystko i odejść" - to ostateczność. To rozwiązanie radykalne, najbardziej radykalne ze wszystkich.
Ale są również rozwiązania pośrednie, nie aż tak drastyczne, które pozwalają się uniezależnić. I materialnie, i emocjonalnie.
Oraz - co niezwykle ważne - zadbać o swoje bezpieczeństwo. Także materialne.
Ty już wiele "uniezależniających" działań przeprowadziłaś.
Podobnie jak Klara, uważam, że warto byłoby porozmawiać z prawnikiem o sposobie zabezpieczenia materialnego siebie i dzieci przed skutkami zadłużania się twojego męża.
:)

Dla niego - alkoholika - byłby to wyraźny sygnał, że nie wszystkie jego zachowania tolerujesz i nie ze wszystkimi się godzisz. :)

A chłopaki faktycznie są super!!! :)

Ja wprawdzie swoich rodzonych dzieciaków nie mam, ale mam chrześniaka, który jest mi bardzo bliski, z którym spędzam dużo czasu i z którego jestem dumna podobnie - choć na pewno nie tak samo - jak ty ze swoich synów. :)

beata - Śro 08 Cze, 2011 11:40

Tomoe napisał/a:
Podobnie jak Klara, uważam, że warto byłoby porozmawiać z prawnikiem o sposobie zabezpieczenia materialnego siebie i dzieci przed skutkami zadłużania się twojego męża.
:)
Może jeszcze separacja i alimenty na dzieci?
Flandria - Śro 08 Cze, 2011 11:51

milutka napisał/a:
to trudne ,zostawić to wszystko by się uwolnić a przy tym wszystkim zapewnić jakiekolwiek warunki do życia dzieciakom i sobie jak się nie ma gdzie pójśc nie jest łatwo


a dlaczego to Wy macie "gdzieś" iść ?
niech on sobie pójdzie ...

beata - Śro 08 Cze, 2011 21:11

milutka napisał/a:
.Alkoholizm mojego męza coraz bardziej daje mi się we znaki
Wiesz co Milutka?Pomimo tego,że mieszkasz z czynnym alko,bardzo fajnie się Ciebie czyta.Widać,że idziesz do przodu.Wolno,jak burza?Myślę,że idziesz swoim własnym tempem...do przodu,bez oglądania się za siebie. :buziak: Brawo. :brawo:
milutka - Śro 08 Cze, 2011 22:33

Klara napisał/a:
Myślałaś o rozdzielności majątkowej dla bezpieczeństwa dzieci i swojego?
Tak myślałam :roll: ale tak na dobrą sprawe to mało na ten temat wiem i muszę własnie siegnąć czyjejś rady by coś z tym zrobić bo nadeszła już najwyższa pora :roll: ...ostatnio dostałam pismo ,że komornik wszedł mi na moje konto i mam je zablokowane :( nawet to marne rodzinne jakie mam zostało mi zabrane ...mąz pije -konsekwencje ponoszę ja i dzieci :roll: ...ale zabiore się za to w niedługim czasie.....
Tomoe napisał/a:
Dla niego - alkoholika - byłby to wyraźny sygnał, że nie wszystkie jego zachowania tolerujesz i nie ze wszystkimi się godzisz. :)
Póki co widzę ,że moje postępowanie daje mu powody do picia :roll: ...ale jak ma pić bez powodu to niech przynajmniej ma okazję ;) -to był oczywiście zart -coby nie było :skromny:
Tomoe napisał/a:
A chłopaki faktycznie są super!!! :)
Dziękuję :)
beata napisał/a:
Może jeszcze separacja i alimenty na dzieci?
To póki co nie wchodzi w rachubę dopóki mieszkamy pod jednym dachem ...pewnie kiedyś będe do tego zmuszona ale na razie jeszcze nie teraz :roll: ...
Flandra napisał/a:
a dlaczego to Wy macie "gdzieś" iść ?
niech on sobie pójdzie ...
żeby to było takie proste :roll:
Flandria - Śro 08 Cze, 2011 22:42

milutka napisał/a:
żeby to było takie proste


wydaje się prostsze, żeby 1 osoba zmieniła miejsce zamieszkania niż 4 ...

beata - Śro 08 Cze, 2011 22:53

Flandra napisał/a:
wydaje się prostsze, żeby 1 osoba zmieniła miejsce zamieszkania niż 4 ...
Powiedz to Jej mężowi.Może Cię posłucha. :roll:
Flandria - Śro 08 Cze, 2011 23:06

beata napisał/a:
Powiedz to Jej mężowi.Może Cię posłucha.


bardzo chętnie :mgreen:
poproszę o numer telefonu czy coś :mgreen:

milutka - Śro 08 Cze, 2011 23:26

beata napisał/a:
Wiesz co Milutka?Pomimo tego,że mieszkasz z czynnym alko,bardzo fajnie się Ciebie czyta.Widać,że idziesz do przodu.
staram się ;) ale na prawde czasem nie jest łatwo :roll: ...dopiero teraz zauwazam to wszystko o czym tutaj na początku mojego zaistnienia na forum przeczytałam ,dopiero teraz widzę co mogłabym mieć a nie mam ..jak postępuje ta choroba -wczesniej wydawało mi się to prostsze :roll:
milutka - Śro 08 Cze, 2011 23:32

Flandra napisał/a:
milutka napisał/a:
żeby to było takie proste


wydaje się prostsze, żeby 1 osoba zmieniła miejsce zamieszkania niż 4 ...
wiem Flandro co chcesz mi przekazać ale uwierz mi ,że łatwo się tylko mówi ...ale zapewniam cię ,że póki co nigdzie się nie wybieram i jesli będzie trzeba to nie ja się będe tułać z dzieciakami i szukać dachu nad głowa tylko on ....już ja się o to postaram :uoee:
Flandra napisał/a:
beata napisał/a:
Powiedz to Jej mężowi.Może Cię posłucha.


bardzo chętnie :mgreen:
poproszę o numer telefonu czy coś :mgreen:
no co to to nie :nono: ja ci dam do niego numer ...i jeszcze cie do nas sciągnie i będę musiała dzielić sie domem z inną kobietą :smieje: no az tak szalona to nie jestem g45g21 ;)
Flandruś z góry przepraszam za głupi żart ale nie mogłam sie powstrzymać :buzki:

Flandria - Czw 09 Cze, 2011 00:01

milutka napisał/a:
ja ci dam do niego numer ...i jeszcze cie do nas sciągni


nocoty
jakby coś to go "uwiodę", nim się zorientuje, że to tak na niby, to już zdążysz zamki powymieniać :mgreen:

milutka - Czw 09 Cze, 2011 05:09

Cytat:
milutka napisał/a:
ja ci dam do niego numer ...i jeszcze cie do nas sciągni


nocoty
jakby coś to go "uwiodę", nim się zorientuje, że to tak na niby, to już zdążysz zamki powymieniać :mgreen:
_________________
:sztama: ..no i to sie nazywa "kobieca solidarnośc jajników " g45g21 ;)
Klara - Czw 09 Cze, 2011 07:21

milutka napisał/a:
mało na ten temat wiem i muszę własnie siegnąć czyjejś rady by coś z tym zrobić bo nadeszła już najwyższa pora :roll: ...ostatnio dostałam pismo ,że komornik wszedł mi na moje konto i mam je zablokowane :(

Tu masz trochę informacji:
http://www.we-dwoje.pl/ro...tykul,3021.html
http://www.eporady24.pl/o...,3,59,1036.html
http://www.marekfeliks.pl...-majatkowa.html

beata - Czw 09 Cze, 2011 07:28

milutka napisał/a:
ale na prawde czasem nie jest łatwo
Heh...życie w ogóle nie jest łatwe.My mamy tylko trochę bardziej pod górkę. :pocieszacz:

Dziękuję za punkcik. :buzki:

milutka - Wto 05 Lip, 2011 10:50

Witam.
Chciałabym sie podzielić z wami swoimi tym razem zmartwieniami i prosze dodajcie mi trochę otuchy albo kopniaków bo zaczynam już od tego wszystkiego fiksować :roll: Kilka dni temu rozmawiałam ze swoim znajomym który zna mniej więcej sytuacje i zasugerował mi ,że mój mąz może mieć zespół Otella :( ...i sprawa wygląda tak ,że wgłębiłam się w to trochę i .....jestem przerażona :( ...
W moim domu jest coraz gorzej ,jego zachowania wymykają mu się całkowicie spod kontroli ,zazdrosny jest dosłownie o wszystko ,wystarczy ,że zagadam z kimś na wesoło jest to już problem ,ostatnio rozmawiałam z jego kolegom i podobno go kokietowałam -zrobił aferę ile mnie to wstydu kosztowało to chyba nie muszę pisać :roll:
Dziś rozmawiałam z nim na ten temat na spokojnie -o ile można to nazwać rozmowa :( ,tłumaczyłam ,że dla własnego dobra musi sie zacząc leczyć ,jak bardzo nas krzywdzi -niech zacznie coś ze sobą robić bo ja już nie mam siły ...pewnie moje kolejne rzucanie słów na wiatr ale nic więcej na razie nie mogę :(
Chodzi cały czas smutny ,zamyślony ,pokrzywdzony -nie wiadomo jak do niego gadac by go nie urazić a jak jest pod wpływem alkoholu to lepiej w ogóle nic nie mówić ....lepiej na tym wychodzę bo nie ma niepotrzebnych awantur ,ale i tak jest źle po moje milczenie oznacza tylko jedno -mam kochanka i o nim myślę :roll: .....Na razie mam sporo zajęć które mi nie pozwalają na dobijanie się ale i tak straciłam chęc do czegokolwiek ....mam nadzieję ,że to chwilowe ,że szybko sie podniose i nie załamie się ale musze z kimś o tym pogadac bo zwariuję .....co wy o tym wszystkim myślicie ?czy to może być ta choroba ?

Flandria - Wto 05 Lip, 2011 11:03

milutka napisał/a:
czy to może być ta choroba ?


wygląda na to, że może ... 8|
wikipedia napisał/a:

Zespół Otella (obłęd alkoholowy, obłęd zazdrości) – psychoza należąca do grupy uporczywych psychoz urojeniowych. W typowej formie występuje u alkoholików lub w stanie upojenia alkoholowego. Objawia się urojeniami niewierności małżeńskiej (partnerskiej), które mogą być podobne do osądów i podejrzeń występujących w zwykłej zazdrości, ale o większym "zasięgu", tzn. w krąg osób uznanych za "kochanków" jest przeważnie bardzo duży, zaś "dowody" - co najmniej niewystarczające, lub wręcz absurdalne (kwit z pralni, awizo z poczty – znalezione w kieszeni partnerki[1]).

http://pl.wikipedia.org/w...B3%C5%82_Otella

ZbOlo - Wto 05 Lip, 2011 11:06

milutka napisał/a:
co wy o tym wszystkim myślicie ?czy to może być ta choroba ?

....bardzo Ci współczuję, myślę, że jest to chorobliwe... nie mam pojęcia jak Ci pomóc...

milutka - Wto 05 Lip, 2011 11:17

Flandra napisał/a:
wygląda na to, że może ... 8|
byc może za mało opisałam by miało wam na to wskazywać ale po tym co mam na co dzień to wydaje mi się ,że to jest to :roll: Chodze teraz na kurs o którym wam wspominałam ,jest tam dwóch panów -jeden ma 0koło 21lat drugi około 50 dla mojego męża to też moi potencjalni kochankowie ,chodze tam po to by się z nimi spotykać :szok: ...ostatnio wyłącza mi prąd na kilka minut bym nie siedziała na komputerze bo tam go zdradzam -próbuje w ten sposób zastraszyć ,wczoraj byłam akurat w gabinecie lekarskim i nie mogłam odebrac od niego połączenia też był to powód ,że kłamie ,że wcale u lekarza nie byłam :roll: i jeszcze wiele wiele innych rzeczy których nie będe pisac .Staram się nie zwracać uwagi na to gadanie ale męczy mnie to coraz bardziej a uzmysłowienie sobie tej choroby u niego mnie przeraża -boję sie do czego to może doprowadzić jeśli nie zacznie się leczyć :roll:
milutka - Wto 05 Lip, 2011 11:19

ZbOlo napisał/a:
nie mam pojęcia jak Ci pomóc...
rozumiem ....sam fakt ,że mam się komu wygadac jest dla mnie dużym wsparciem .
Flandria - Wto 05 Lip, 2011 11:54

milutka napisał/a:
boję sie do czego to może doprowadzić jeśli nie zacznie się leczyć

:pocieszacz:

nie wiem co Ci poradzić
przychodzi mi do głowy, że może powinnaś porozmawiać o tym z jakimś psychologiem, terapeutą albo psychiatrą?
no i może w takiej sytuacji leczenie przymusowe byłoby dobrym rozwiązaniem?

bunia - Wto 05 Lip, 2011 11:55

Czytając to co piszesz to faktycznie masz problem ,ale jak Ci pomóc to nie mam bladego pojecia naprawdę ,ale jak znajde receptę to odpiszę ,TRZYMAJ SIĘ :skromny: :pocieszacz: :buziak:
Klara - Wto 05 Lip, 2011 12:34

Milutka!
Myślę, że teraz powinnaś energicznie zabrać się za ratowanie siebie i dzieci.
Poszukaj właściwego dla swojego regionu Ośrodka Interwencji Kryzysowej: http://www.interwencjakry...ncji-kryzysowej
I KONIECZNIE złóż tam wizytę.
Przedstaw całą swoją sytuację i zobacz, co Ci poradzą, a przede wszystkim - jakie kroki podejmą, bo chyba od tego są.
Przytulam Cię mocno :pocieszacz:
Proszę, nie czekaj na to, aż się coś złego wydarzy :prosi:

pietruszka - Wto 05 Lip, 2011 12:46

Milutka, zadbaj o siebie i o swoje bezpieczeństwo.
Jeżeli to faktycznie Zespół Otella to nie ma żartów. U wielu czynnych alkoholików rozwija się nadmierna zazdrość, ale czasem niestety przeradza się w patologiczne zachowania. Takie wyłączanie prądu, kiedy korzystasz z komputera z zazdrości to - już jest PRZEMOC. To nie jest normalne. Nie czekaj, aż będzie gorzej.
:pocieszacz:

milutka - Wto 05 Lip, 2011 14:00

Flandra napisał/a:
no i może w takiej sytuacji leczenie przymusowe byłoby dobrym rozwiązaniem?
nie ...z tego co zdążyłam się zorientować przymusowe leczenie nie jest najlepszym rozwiązaniem jesli sie przebywa z taką osobą pod jednym dachem ...gdybym się wyprowadziła z chłopcami i zadbała o ich bezpieczestwo byłoby to jakies rozwiązanie ale póki co nie mam gdzie się wyprowadzić .....na razie spróbuję dużo z nim na te tematy rozmawiać i uzmysłowić mu jak bardzo potrzebuje leczenia ...na razie tyle mogę ale sama muszę stanąc na nogi by mieć na to wszystko siłę.
Klara napisał/a:
Poszukaj właściwego dla swojego regionu Ośrodka Interwencji Kryzysowej: http://www.interwencjakry...ncji-kryzysowej
I KONIECZNIE złóż tam wizytę.
w tej sytuacji własnie tak zrobię ...musze z kimś o tym porozmawiać ,co mam robić ,jak sie zachowywać bo mam jak na razie pustkę w głowie :(
Pati - Wto 05 Lip, 2011 14:30

Moim zdaniem przede wszystkim trzeba być konsekwentą.
Oznajmić,że w tym domu się nie pije ani nie przebywa pod wpływem alkoholu.
Skorzystać z prawa i nie wpuszczać do domu jak tylko jest w stanie wskazującym na spożycie alko.
Jak się dobija wiadomo wezwać policję.
:pocieszacz:
milutka napisał/a:
jak sie zachowywać

cczxc
Nie daj się!

pterodaktyll - Wto 05 Lip, 2011 14:59

milutka napisał/a:
mój mąz może mieć zespół Otella

Mila!!! Otello czy nie Otello, samo mu nie przejdzie a będzie coraz gorzej (nie pytaj skąd to wiem 8| ) Zrób szybko to co Ci radzi Klara i inne dziewczyny, bo będziesz miała w domu coraz większą "bonanzę" i cholera wie jak to się może skończyć........... :buziak: :pocieszacz:

Mysza - Wto 05 Lip, 2011 20:14

Basiu....
pterodaktyll napisał/a:
samo mu nie przejdzie a będzie coraz gorzej

pietruszka napisał/a:
zadbaj o siebie i o swoje bezpieczeństwo.

zacznij działać i nie czekaj aż będzie za późno, bo przecież sama nie wierzysz w to, że Twoje tłumaczenia i racjonalne argumenty trafią do chorej głowy....
milutka napisał/a:
na razie spróbuję dużo z nim na te tematy rozmawiać i uzmysłowić mu jak bardzo potrzebuje leczenia ..

milutka napisał/a:
pewnie moje kolejne rzucanie słów na wiatr

:buziak: :pocieszacz:

Żeglarz - Wto 05 Lip, 2011 21:07

Klara napisał/a:
Myślę, że teraz powinnaś energicznie zabrać się za ratowanie siebie i dzieci.


W 100% pod tym się podpisuję.

Droga Basiu, z tego co piszesz odnoszę wrażenie, że występują u Ciebie mocne symptomy współuzależnienia. Wydaje mi się, że powinnaś zacząć bardzo nad tym pracować. Uwolnić się emocjonalnie od swojego męża(co wcale nie znaczy, że masz przestać go kochać). Wówczas Twoje zachowanie się zmieni na bardziej właściwe, będziesz się mniej bała, nie dasz sobą poniewierać i cała sytuacja mimo tego, że jest niedobra będzie sprawiała Tobie mniej bólu.
Chcę Ci polecić dwie książki, które mi bardzo pomogły w radzeniu sobie ze swoim współuzależnieniem. Pierwsza do "Emocjonalne wampiry" Alberta J. Bernsteina (tu jest jej mały opis http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3213) , a druga to "Koniec współuzależnienia" Melody Beattie.

Pozdrawiam Cię i życzę siły i konsekwencji ;)

staaw - Wto 05 Lip, 2011 21:10

Gorzej że małżonek widzi symptomy lekkiego prowadzenia...
To ciężko z głowy wybić :bezradny:

yuraa - Wto 05 Lip, 2011 22:24

jeśli to cokolwiek pomoże to poczytaj
http://www.we-dwoje.pl/ze...ykul,10372.html

evita - Śro 06 Lip, 2011 05:29

milutka miałam podobne jazdy z moim mężem więc doskonale cię rozumiem :pocieszacz: w każdym moim słowie, geście, zachowaniu zauważał dowody na moją zdradę co kończyło się niezłymi awanturami. Widział w tych swoich majakach coś czego tak naprawdę nie było i nawet wąchał moją bieliznę bądź sprawdzał czy poduszka na łóżku jest ciepła żeby udowodnić mi, że kogoś gościłam :roll: nie szło tak żyć i wiem co teraz czujesz. Mnie jakoś się udało i wyprostowałam zazdrośnika. Już nawet nie zagląda do mojego telefonu co wcześniej było niemożliwe. Kilka dni temu jednak chlapnął po pijanemu jakieś zdanie na temat tego kim ja to jestem. Dostał od razu w pysk po czym wykręciłam nr na policję i podałam telefon żeby sam opowiedział jak to stosuje przemoc psychiczną w stosunku do mojej osoby. Myślę, że teraz dwa razy się ugryzie w język zanim ponownie mi ubliży. Rozumiem jednakże, że nie zawsze tak można. Domyślam się, że w twoim przypadku wywołałoby to tylko agresję u męża bo i u mnie wcześniej tak było ale może przynajmniej spróbuj ? może jak ci zafunduje kolejną awanturę w domu spróbuj nagrać to co mówi (tak na wszelki wypadek gdyby na drugi dzień nie pamiętał) i wzywaj policję. Gdyby nie chcieli go zabrać to mów, że gonił cię z nożem wówczas na pewno zabiorą . Może im więcej dołków zaliczy tym bardziej przywróci mu to świadomość i zacznie się leczyć ?
beata - Śro 06 Lip, 2011 08:47

ZbOlo napisał/a:
. nie mam pojęcia jak Ci pomóc...
To tak jak i ja. :( Mogę tylko wysłuchać i przytulić Cię wirtualnie. :pocieszacz:
ZbOlo - Śro 06 Lip, 2011 08:55

beata napisał/a:
Mogę tylko wysłuchać i przytulić Cię wirtualnie.

....Milutkiej będzie miło, ja też mogę.... ;)

milutka - Śro 06 Lip, 2011 19:19

Kochani ja wiem ,że mi nic nie możecie pomóc :roll: jak sobie sama nie pomogę to nikt za mnie nic nie zrobi -ja o tym wiem i jestem świadoma tego .Jednak w takich chwilach jak czuje sie beznadziejnie to sam fakt ,że tutaj zajrzę ,poczytam ,widzę odzew innych na mój post sprawia ,że czuję sie lepiej ,nie jestem z tym wszystkim sama ...Ostatnie kilka dni było dla mnie bardzo trudne ,dziś jest troszkę lepiej i mam nadzieję ,że ten dołek był mi potrzebny po to by nie stac w miejscu tylko dalej coś ze sobą i swoim życiem robić ....
Rozmawiałam wczoraj z mężem dość długo i na spokojnie .na razie próbuję skłonić go do wizyty u terapeutki ,tyle na razie mogę i jestem w stanie :roll: efekt póki co marny ale nie poddaję sie ....
Dziekuje ,że jesteście :buzki:

sabatka - Śro 06 Lip, 2011 20:43

milutka napisał/a:
jak sobie sama nie pomogę to nikt za mnie nic nie zrobi -ja o tym wiem i jestem świadoma tego

może jeszcze nie doszłaś do swojego punktu??

ja tam zawsze będe :D

beata - Śro 06 Lip, 2011 22:03

milutka napisał/a:
efekt póki co marny ale nie poddaję sie ...
:pocieszacz:
rybenka1 - Śro 06 Lip, 2011 22:14

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
ZbOlo - Czw 07 Lip, 2011 07:36

milutka napisał/a:
Dziekuje ,że jesteście :buzki:

...na ZbOla możesz zawsze liczyć.... powodzenia....

milutka - Czw 07 Lip, 2011 08:39

Kochani dziękuję :buzki: ...Powodzenie i cierpliwość będzie mi potrzebne niestety :roll: Wczoraj po porannej rozmowie wydawało mi się ,że coś tam do niego dociera jednak wieczorem już był podpity i zaczał te swoje wymówki ,że za długo byłam na zebraniu i takie tam :( ...dla niego najlepiej było by gdybym nie wychodziła z domu i była pod zamknięciem bo inaczej to juz sobie przedstawia w tej chorej głowie jakieś *p**** i robi z tego powód do tego by pić i mi to wypominać :roll: Jednak zachowywał sie w miare spokojnie -rano powiedziałam mu ,że jesli po wypiciu będzie podnosił na mnie głos i zachowywał sie jak do tej pory czyli wyłączał prąd i takie tam to wzywam policje ...cos tam zrozumiał bo pomarudził i poszedł spać :(
Dobrze ,że ja w całej tej sytuacji mam sporo wyjść z domu ,sporo zajęć i obowiązków przy chłopcach bo gdyby nie to to nie wiem jak bym to wszystko wytrzymała :roll:
Chodze teraz na kurs o którym wam wspominałam ,jestem bardzo z niego zadowolona ,grupę osób mam bardzo fajna jak również prowadzące panie sa bardzo sympatyczne i potrafią nas tak zagadać ciekawymi rzeczami ,że nawet nie wiem kiedy mija 7godz. ;) Mamy równiez tam pania psycholog z która dość dużo rozmawiałam i przedstawiałam jej sytuacje w jakiej się znajduję ,bardzo mi swoja rozmowa i wsparciem pomogła,dała mi swój numer ,że w razie potrzeby i jakiejkolwiek pomocy mam do niej dzwonić o każdej porze dnia i nocy -bardzo to było miłe z jej strony :) Jednak dodała,że ona sie o mnie nie martwi bo widzi ,że sobie nieźle radzę i ,że dam sobie rade z całą ta sytuacja -te słowa były dla mnie bardzo budujące i miłe :) Jednak razem z panią doradcą zawodowa wybiły mi z głowy póki co założenie tego gospodarstwa agroturystycznego -dopóki nie unormuje sie sytuacja z mężem :roll: Jak im opowiedziałam o swoich planach ,przedstawiłam projekt i mniej więcej przedstawiłam jakby to miało wyglądać to stwierdziły jednogłośnie ,że poradziłabym sobie z tym i wierzą ,że dała bym sobie rade -jednak ze względu na męza i jego zachowania pod wpływem alkoholu to nie ma szans -no chyba ,że pokoje wynajmowałabym samym kobietom -ale to i tak bym na tym nie zarobiła :roll: -troche w żartach ale niestety taka jest prawda .Jednak podpowiedziały mi inna działalność która mogłabym założyć bo mam fach w ręku a i wyuczony zawód i miało by to sens i była bym w stanie zarobić na w miare godne życie ale na razie nie rzucam sie z "motyką na księżyc "...skonczę kurs a potem pomyślę co dalej ;) No to było by na tyle :) Spróbuje w miarę możliwości dawać od czasu do czasu znać co u mnie :buzki:

ZbOlo - Czw 07 Lip, 2011 08:49

milutka napisał/a:
Spróbuje w miarę możliwości dawać od czasu do czasu znać co u mnie :buzki:

...tylko nie zapomnij o Nas.... :papa:

Pati - Czw 07 Lip, 2011 10:04

milutka napisał/a:
...dla niego najlepiej było by gdybym nie wychodziła z domu i była pod zamknięciem bo inaczej to juz sobie przedstawia w tej chorej głowie jakieś *p**** i robi z tego powód do tego by pić i mi to wypominać

Tak pamiętam dokładnie jak ja chodziłam pokryjomu do przyjaciółki i Ona do mnie.
Nawet o nadgodzinach w pracy nic nie mówiłam żeby nie słuchać ''kazań''
Jak była imprezka po pracy w knajpie (same kobitki) to przyjechał po mnie nie uprzedzając mnie o tym.
W tym momencie przesadził zrobiłam zadymę na 102.
Przelało mi się poprostu i robiłam tak jak ja uważm a nie tak jak On chce.
Śpiewałam przy tym piosenkę na głos prosto w oczy...''zamienie Cię na lepszy model''...
Teraz mogę się z tego śmiać baaardzo głośno ale wtedy nie było mi do śmiechu.
milutka napisał/a:
Jednak zachowywał sie w miare spokojnie

Tak się zastanawiam Milutka jak On się musi zachować żebyś wyruszyła tam gdzie już dawno powinnaś być (tarapia)
Nie wiem może z siekierą jak Ciebie zacznie ganiać to może wtedy :(
I co Ciebie tak naprawdę powstrzymuje przed tym krokiem?
Dzieci wszystko widzą i słyszą ich jest mi szkoda najbardziej :(

Tomoe - Czw 07 Lip, 2011 10:17

Pati napisał/a:

Nie wiem może z siekierą jak Ciebie zacznie ganiać to może wtedy :(


Mój były, który był czynnym alkoholikiem i z którym żyłam w okresie mojego picia, w 2004 roku, zimą, ganiał mnie po pijanemu z siekierą po mieszkaniu.
A kiedy udało mi się uciec z mieszkania, powybijał szyby w drzwiach i poprzewracał meble. Zrobił totalną demolkę, bo wróciłam z pracy po północy.
Wcześniej było wąchanie bielizny i straszenie.
Raz mi podrzucił artykuł opisujący jak zazdrosny mąż oblał żonę denaturatem i podpalił ją.
Raz mi powyrzucał z szuflad biurka wszystkie kosmetyki i całą biżuterię - i wszystkie te rzeczy podeptał.
A raz pociął nożem mój portret, wiszący na ścianie.

To był ostatni rok mojego picia.
Piłam - i nie za bardzo umiałam się przed tym wszystkim bronić. :bezradny:

Basiu, nie czekaj. :pocieszacz:

milutka - Czw 07 Lip, 2011 21:26

ZbOlo napisał/a:
...tylko nie zapomnij o Nas.... :papa:
O was Zbyszku nie da sie zapomnieć ;) ....zaglądam do was często,mało sie udzielam ale choć na chwilkę włączam forum -czyżby to już uzależnienie od dekadencji :mysli: ;) ...-tak więc bądz spokojny :)
ZbOlo - Czw 07 Lip, 2011 21:29

milutka napisał/a:
O was Zbyszku nie da sie zapomnieć

milutka napisał/a:
tak więc bądz spokojny :)

...bardzo się cieszę i jestem spokojny...
milutka napisał/a:
czyżby to już uzależnienie od dekadencji

....najprawdopodobniej...

milutka - Czw 07 Lip, 2011 21:33

Pati napisał/a:
I co Ciebie tak naprawdę powstrzymuje przed tym krokiem?
No właśnie co ?-nie wiem :roll: Czytam wasze wypowiedzi i podziwiam was za to ,że zniosłyście to wszystko ,próbuje sobie wyobrazić co przechodziłyście ,jakie piekło przez pryzmat własnych wydarzeń -szkoda mi was a zarazem cieszę sie ,żeście się od tego uwolniły ...a ja co? :roll: kurcze jakie to wszystko trudne :roll: ..
Mysza - Czw 07 Lip, 2011 21:40

milutka napisał/a:
wydawało mi się ,że coś tam do niego dociera jednak wieczorem już był podpity

milutka napisał/a:
cos tam zrozumiał bo pomarudził i poszedł spać


Milutka :) z góry przepraszam, że to co teraz napisze nie będzie ani miłe ani przyjemne...

Basiu gdyby zliczyć ze wszystkich Twoich postów te Twoje "coś tam do niego dociera" to powinno wystarczyć już na to, że poszedłby na terapie i zaczął trzeźwieć.....
Póki pije, coraz mniej do niego dociera...i myślę że pora wreszcie, aby ta prawda dotarła wreszcie do Ciebie :pocieszacz:

milutka - Czw 07 Lip, 2011 22:09

myszaczek napisał/a:
Milutka :) z góry przepraszam, że to co teraz napisze nie będzie ani miłe ani przyjemne...
Myszaczku nie przepraszaj bo nie masz za co :buziak: ,,,masz rację ...jestem na forum bez mała dwa lata i widzę ,że w sumie zmieniłam sie ja ,na pewno komfort życia mi sie poprawił przez to ale jesli chodzi o męża jest coraz gorzej :roll: poszedł na jedna wizytę u terapeutki i tyle ...a ile razy obiecywał ,że nie będzie pił ,że sam sobie poradzi to nawet wam nie pisze bo w sumie wiem ,że to kolejne słowa w które tak na dobą sprawę to i on nie wierzy -ja tym bardziej :roll: Myszko ..nie wiem co mam powiedzieć -na co ja czekam -nie wiem :roll:chyba mimo ,że uważam ,że naprawde dużo już przeszłam nie znalazłam się w takiej sytuacji która by zagrażała mojemu życiu i stąd te moje obawy co dalej ?A z tego co czytam to uwierz mi ,że jestem na prawde przerażona co mnie może spotkać jesli czegoś nie zrobię :( znosze te wszystkie jego zachowania naprawde świadomie jednak coraz ciężej mi z tym :roll: ...czytałam troche forum kobiet u których mężów stwierdzono te chorobę Otella,nawiazałam kontakt z jedna pania która troche mnie naprowadza jak powinnam postępowac -jej mąz sie leczy i jej życie zmieniło sie na lepsze i ona równiez sugeruje mi na poczatek bym na spokojnie rozmawiała z mężem o tej chorobie i próbowała go namówić na wizyte u psychologa ...a w sytuacjach takich jakie opisywałam mam wzywac policję przy każdym najmniejszym zastraszaniu mnie -gdyż to jest przemoc psychiczna i podlega karze ...a wtedy zwrócę sie do poradni interwencji kryzysowej o pomoc jak równiez zgłosze go na leczenie -jednak póki co staram się mu tłumaczyć ale nie obiecuje sobie zbyt wiele :roll: ...
Mysza - Czw 07 Lip, 2011 22:18

milutka napisał/a:
a w sytuacjach takich jakie opisywałam mam wzywac policję przy każdym najmniejszym zastraszaniu mnie -gdyż to jest przemoc psychiczna i podlega karze ...a wtedy zwrócę sie do poradni interwencji kryzysowej o pomoc jak równiez zgłosze go na leczenie


mam nadzieję i życzę Ci tego gorąco, żeby nie było takiej potrzeby, ale jeśli już się zdarzy.... to działaj koniecznie i nie czekaj na jeszcze coś gorszego........bo to równia pochyła :pocieszacz: :buziak:

pietruszka - Czw 07 Lip, 2011 22:30

milutka napisał/a:
u których mężów stwierdzono te chorobę Otella

Milutka, ale Twój mąż jest też (a przede wszystkim) alkoholikiem?
Wpierw się leczy chorobę podstawową.
Alkoholizmu nie leczy się gadaniem :/

Tomoe - Pią 08 Lip, 2011 08:16

Basiu, wydaje mi się, że ty się - wybacz dosadne wyrażenie - uczepiłaś jak rzep psiego ogona jednej tylko myśli: że do niego coś wreszcie dotrze, że on wreszcie kiedyś pójdzie na tę terapię, kiedyś wreszcie przestanie pić i zacznie się leczyć.
I ciągle się łudzisz, Basiu, że to ty tego dokonasz - że go na to kiedyś wreszcie namówisz, że mu przemówisz do rozumu.

Wbrew oczywistym faktom, nie bierzesz pod uwagę tego co się naprawdę dzieje - z nim jest coraz gorzej, a wszelkie twoje starania nie przynoszą oczekiwanego efektu.
Jak długo, Basiu, masz zamiar czekać i na co?
Bardziej prawdopodobne jest, że wkrótce albo ty, albo twoje dzieci, albo wszyscy znajdziecie się w sytuacji zagrożęnia zdrowia i życia - niż to, że uda ci się przekonać go do terapii i on przestanie pić.

Masz do niego żal, że zaledwie raz był u terapeutki i przestał do niej chodzić, bo twierdzi, że sam sobie poradzi.
A ty, Basiu?
Co ty robisz?
Czym się różni twoje postępowanie od zachowania twojego męża?
Niczym. Ty sama byłaś u terapeutki zaledwie kilka razy, w gruncie rzeczy szukałaś u niej wskazówek jak wpłynąć na swojego męża, a ponieważ ich nie znalazłaś, od dawna do niej nie chodzisz i cały czas twierdzisz, że sama sobie radzisz.

Szkoda mi ciebie, Basiu, ale najwyraźniej sama musisz przeżyć na własnej skórze coś, co cię tak cholernie mocno zaboli, że wreszcie walniesz pięścią w stół i powiesz: "DOŚĆ TEGO!!!"

Żeglarz - Pią 08 Lip, 2011 10:43

Tomoe jest dosadna, ale niesposób się z nią nie zgodzić!!!

Z nami współuzależnionymi jest dokładnie tak samo jak z resztą uzależnionych, musimy dosięgnąć dna, żeby się obudzić i zacząć coś ze sobą robić!!!

Ja, gdybym nie oberwał po wielekroć po miejscach najbardziej mnie bolących (i wcale to nie było podbrzusze :wysmiewacz: ) z pewnością konserwował bym swój niezdrowy związek z bólem i szkodą dla siebie, małżonki i córek.

Milutka, widocznie jeszcze nie dosięgnęłaś swojego dna :(

Chyba żyjesz cały czas nadzieją, że sytuacja sama się zmieni, albo że rozmowami coś wskórasz.
Są to niestety złudne nadzieje. Każdy z nas to przerabiał.
Tylko konkretnymi decyzjami i działaniami mającymi na celu dobro Twoje i Twoich dzieci nie oglądając się na to co robi Twój mąż zmienisz swoją sytuację.
Ale chyba musisz jeszcze do tego dojrzeć.

Co do zachowań Twojego "Otella", to w polecanej przeze mnie książce o emocjonalnych wampirach jest cały rozdział o wampirach paranoicznych, w tym zazdrośnikach i są porady jak z nimi postępować. Czytałaś już?

Sedecznie Ciebie pozdrawiam i życzę Ci szybkich decyzji bez osiągania dna :okok:

Paweł

Flandria - Pią 08 Lip, 2011 11:27

nie zapominaj kochanie, że przemoc nie jest zjawiskiem ciągłym ...

Cykle przemocy w rodzinie

Zastanawiam się czy jesteś sobie w stanie wyobrazić swoją przyszłość w sytuacji, gdy Twój mąż nie przestanie pić ? Masz jakiś plan na taką okoliczność?

milutka - Pon 11 Lip, 2011 10:43

Tomoe napisał/a:
Basiu, wydaje mi się, że ty się - wybacz dosadne wyrażenie - uczepiłaś jak rzep psiego ogona jednej tylko myśli: że do niego coś wreszcie dotrze, że on wreszcie kiedyś pójdzie na tę terapię, kiedyś wreszcie przestanie pić i zacznie się leczyć.
I ciągle się łudzisz, Basiu, że to ty tego dokonasz - że go na to kiedyś wreszcie namówisz, że mu przemówisz do rozumu.
Tomoe ...nie jest tak do końca ...nie łudzę się już ,że tak sie stanie ...moje postępowanie jest na prawdę bardzo świadome i zdaję sobie sprawę z tego jakie mogą być skutki ...jednak z racji tego ,że póki co nie mam gdzie się wyprowadzić ,nie dam rady zapewnić chłopcą w miarę możliwości dobrych warunków do życia ,nie stać mnie będzie na wynajem mieszkania ,opłacenie mediów i wyżywienia ich samej tak więc zdecydowałam się zostać na razie ale nie przysiadłam na laurach i nie czekam az mąż dzięki mojemu tłumaczeniu sie zmieni :roll: jednak w tej sytuacji jedyne co mogę zrobić to starać się tłumaczyć mu na spokojnie jak bardzo nas krzywdzi swoim zachowaniem ,spróbować skłonić go do pojęcia leczenia ...i wydaje mi się ,że to lepsze niż nie potrzebna agresjia i żeby dzieciaki wysłuchiwały kłótni przynajmniej dopóki będę musiała żyć z nim pod jednym dachem ....i uwierz mi ,że nie jest mi łatwo ,czasami mam tego wszystkiego serdecznie dośc ale jestem zmuszona by tak postępować :roll:
Tomoe napisał/a:
Czym się różni twoje postępowanie od zachowania twojego męża?
Niczym. Ty sama byłaś u terapeutki zaledwie kilka razy, w gruncie rzeczy szukałaś u niej wskazówek jak wpłynąć na swojego męża, a ponieważ ich nie znalazłaś, od dawna do niej nie chodzisz i cały czas twierdzisz, że sama sobie radzisz.
Nie Tomoe ....z tym się nie zgodzę ...nie szukałam wskazówek jak wpłynąc na swojego męża choć nie twierdzę ,że sporo takowych dostałam ale to były wskazówki jak mam się zachowywać ,postępować by moje zycie nie kręciło się wokół niego ,wokół jego picia a zarazem poprzez moje zachowanie dać mu do zrozumienia ,że coś jest nie tak ,że to mnie uwiera ...ale nic nie na siłę i za wszelką cenę ...i tak własnie jest ,dużo się od tej pory zmieniło ,ja się przede wszystkim zmieniłam ...i na przykład ...dawniej wiedząc ,że będzie się złościł ,że pojechałam do koleżanki ,czy nawet rodziców bo niestety zawsze jak się o tym dowiedział robił mi awantury :roll: -zostawałam dla świętego spokoju w domu ...teraz tak nie jest ,jade nie zważając na niego uwagi ,mówię stanowczo ,że byłam nie bojąc sie jego złośliwości ...na początku było mi ciężko ,jednak raz ,drugi i nabrałam pewności siebie i odwagi ....robię na prawdę dużo w tym kierunku by poprawić sobie jakoś życia ale niestety nie mogę zostawić wszystkiego i wyprowadzić się -na razie nie mogę ale nie twierdzę ,że kiedyś tak się nie stanie -mam tez już czasem wszystkiego dośc i przerasta mnie to wszystko ...i tak właśnie było kilka dni temu :roll: '
Tomoe wiem ,że z Twojego punktu widzenia -jak pewnie innych -wygląda to tak ,że czekam na cud i ,że ja jestem w stanie sprawić ,że mąz przestanie pić -otóż nie ,nic mylnego ...jednak staram się wam pisać jak to wygląda na co dzień ..tłumaczę ,rozmawiam -bo tak trzeba ...a ,że przy tym ja tracę najwięcej to wiem :roll: -ale jak długo? -tego już nie wiem :roll:

milutka - Pon 11 Lip, 2011 10:51

Żeglarz napisał/a:
Tomoe jest dosadna, ale niesposób się z nią nie zgodzić!!!

Tak ....kiedyś bym się za taki post z nią dochodziła -dziś wiem ,że ma rację i rozumiem to ,że poprzez takie słowa stara mi sie pomóc :roll:
Cytat:
Zastanawiam się czy jesteś sobie w stanie wyobrazić swoją przyszłość w sytuacji, gdy Twój mąż nie przestanie pić ? Masz jakiś plan na taką okoliczność?

Tak ,dośc często o tym myślę :roll: ...po skończeniu kursu myślę o podjęciu stałej pracy ...choć wiem ,że łatwo nie będzie zorganizować pracę i pogodzić obowiązki domowe a przy okazji wysłuchiwać wymówek pijanego męża :roll: -ale chcę się tego podjąć by w razie czego mieć za co wynająć jakieś mieszkanie i wyprowadzić się z chłopcami ....perspektywa życia przy mężu alkoholiku wcale mnie nie zadowala :roll:

Flandria - Pon 11 Lip, 2011 11:16

milutka napisał/a:
a ,że przy tym ja tracę najwięcej to wiem

nie Ty, Milutka, tracisz najwięcej
a Twoje dzieci
Zamiast zajmować się nimi - zajmujesz się ich ojcem, całą energię poświęcasz jemu i zmaganiem się z jego humorami, pijaństwem, zarzutami etc

to, że w domu nie ma awantur nie oznacza, że dzieciom nie dzieje się krzywda ...
Na terapiach spotyka się (zadziwiająco często!) osoby, które mówią "właściwie to nic strasznego w domu się nie działo ..."
Czasem mam wrażenie, że miałam szczęście, że w domu były awantury, że nikt nie udawał, że mój ojciec jest "niedysponowany" itp, tylko wprost mówiono, że to alkoholizm, że ojciec zachowuje się potwornie itd To co złe było nazywane złym. Nikt nikomu nie robił wody z mózgu ...
milutka napisał/a:
ednak w tej sytuacji jedyne co mogę zrobić to starać się tłumaczyć mu na spokojnie jak bardzo nas krzywdzi swoim zachowaniem ,spróbować skłonić go do pojęcia leczenia ...

nie Milutka, możesz o wiele więcej
po prostu tak Ci wygodniej 8|

Nie sądzę, żeby któraś z forowiczek wpłynęła w ten sposób (tłumaczeniem, proszeniem itp) na decyzję męża o podjęciu terapii ...
On już pewnie nie słyszy co do niego mówisz ... Słowa mają to do siebie, że szybko stają się nudne 8|
No, ale może się mylę ...

Tomoe - Pon 11 Lip, 2011 11:30

Flandra napisał/a:
możesz o wiele więcej


Oczywiście, Milutka, że możesz o wiele więcej.
Tylko nie chcesz.

milutka - Wto 12 Lip, 2011 15:14

Flandra napisał/a:
milutka napisał/a:
a ,że przy tym ja tracę najwięcej to wiem

nie Ty, Milutka, tracisz najwięcej
a Twoje dzieci
Zamiast zajmować się nimi - zajmujesz się ich ojcem, całą energię poświęcasz jemu i zmaganiem się z jego humorami, pijaństwem, zarzutami etc
Flandro to ,że moje dzieci tracą dośc dużo przez to ,że ich ojciec pije to ja wiem :roll: jednak nie zgodzę się z tobą ,że ja im mało czasu poświęcam dla tego ,że zaimuję się ich ojcem ....pewnie trudno wam to jest zrozumieć ale tak nie jest ,moje dzieciaki na prawde mają we mnie duże wsparcie ,spędzamy wspólnie dużo czasu w plenerze ,należa do grup muzycznych i piłkarskich -odnosza przy tym małe sukcesy ...te wszystkie zajęcia potrzebują dużego mojego zaangażowania i nie zawsze mam na to czas i siłę ale staram się dla nich poświęcać dużo czasu...wiem ,że w tym wszystkim czasami brakuje im wsparcia ojca ale nie wyglądają na chłopców wystraszonych ,smutnych czy zlękniętych ...gdybym widziała ,że dzieje się im na prawde krzywda to na pewno nie zastanawiałabym sie tylko wyprowadziłabym się choćby pod most :( -gdziekolwiek by uchronić je od tego ...wiem kiedy dzieciom jest na prawde źle ,potrafię ocenić sytuację ...sama pochodzę z domu gdzie ojciec nas bił z byle powodu :( krzyczał ,robił awantury po pijaku i powodem była byle *p**** -nie zmyte gary ,za dużo wlanego płynu do garów itd...wiem jak się kładzie spać ze strachem w oczach i budzi się ze strachem jaki będzie kolejny dzień -ja to wszystko Flandro wiem bo to przeżyłam ...Potrafię na prawdę realnie ocenić sytuację i wiem ,że moje dzieci zasługują na normalną rodzinę i na to by ich ojciec był ich autorytetem ale nie mogę im póki co tego zapewnić ...ale krzywdy im nie dam tez zrobić .
Flandra napisał/a:
On już pewnie nie słyszy co do niego mówisz ... Słowa mają to do siebie, że szybko stają się nudne 8|
No, ale może się mylę ...
Nie, nie mylisz się ...co dzień się o tym niestety przekonuję :roll:
Tomoe napisał/a:
Oczywiście, Milutka, że możesz o wiele więcej.
Tylko nie chcesz.
Nawet nie wiesz jak bardzo chcę ...tylko to nie takie proste :roll:
Flandria - Wto 12 Lip, 2011 15:25

milutka napisał/a:
wiem kiedy dzieciom jest na prawde źle ,potrafię ocenić sytuację ...sama pochodzę z domu gdzie ojciec nas bił z byle powodu krzyczał ,robił awantury po pijaku i powodem była byle *p****


ok
chodziło mi o to, że na terapie trafiają ludzie, którzy nie przeżyli żadnych awantur w domu. Nie było tam przemocy fizycznej, wrzasków itd
Były złe wzorce, pustka emocjonalna itp

Swoją drogą może dlatego, że w Twoim domu było sporo agresji teraz boisz się być stanowcza i wymagająca wobec męża?

Tomoe - Wto 12 Lip, 2011 16:23

Droga Basiu, zapytam cię wprost:
Czy ty sądzisz, że twoje dzieci czują się dobrze w swoim domu z pijącym ojcem, a tylko ty czujesz się w tym domu źle z pijącym mężem?
Przecież wszyscy czworo - ty i trzech twoich synów - mieszkacie pod jednym dachem z alkoholikiem.
W tym samym domu, z tym samym człowiekiem, w tej samej rodzinie.
Z tą tylko różnicą że ty jesteś dorosła i masz trochę więcej możliwości działania niż nieepełnoletni chłopcy.
Jakim więc cudem tak się dzieje, że tobie, Basiu, jest w tym domu źle, a twoim dzieciom jest dobrze?

Flandria - Wto 12 Lip, 2011 17:19

Tomoe napisał/a:
Jakim więc cudem tak się dzieje, że tobie, Basiu, jest w tym domu źle, a twoim dzieciom jest dobrze?


nim zaczniesz udowadniać, jakie Twoje dzieci są szczęśliwe to chciałabym, żebyś coś przeczytała:

kiedy miałam 9 lat mama zapytała mnie czy powinna rozwieźć się z ojcem
odpowiedziałam (stanowczo!), że nie, dodając tylko, że ma coś zrobić, żeby tatuś był ok
kiedy miałam 12 lat i byłam przesłuchiwana przez psychologa (dla potrzeb rozwodu) stwierdzono, że ja BARDZO chcę mieć ojca. Psycholog musiał mnie trochę "przycisnąć", bo w pierwszej chwili uparcie twierdziłam, że w mojej rodzinie wszystko jest ok ...

kiedy miałam 17 lat i mój ojciec przyniósł kwiaty na moje urodziny - schowałam się w łazience, bo nie potrafiłam na niego patrzeć. Miałam tak ogromne wyrzuty sumienia, że go w ten sposób potraktowałam, że wpadłam w depresję - były próby samobójcze itp. Dopiero niedawno psycholog pomógł mi się z tym uporać.

Myślę, że każde dziecko chce mieć ojca.
Nawet dzieci, które codziennie się boją, i którym obecność ojca wyrządza krzywdę :/

Ale im więcej ambiwalentnych uczuć - tym trudniej dziecku znaleźć się w takiej sytuacji.
Więc jeśli pojawiają się trudne sytuacje to matki powinny wziąć jak najszybciej sprawy w swoje ręce.

beata - Wto 12 Lip, 2011 20:55

Tomoe napisał/a:
Oczywiście, Milutka, że możesz o wiele więcej.
Tylko nie chcesz.
Ja wiem czy nie chce?Mnie się wydaje,że jeszcze nie potrafi.
milutka napisał/a:
choć wiem ,że łatwo nie będzie zorganizować pracę i pogodzić obowiązki domowe
Pewnie,że dasz radę.
J sobie ostatnio przeliczyłam,czy gdybym zdecydowała się na odejście poradziłabym sobie finansowo.I wyszło mi,ze tak.To mi dało ogromne poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie.

Pati - Śro 13 Lip, 2011 09:53

beata napisał/a:
Ja wiem czy nie chce?Mnie się wydaje,że jeszcze nie potrafi.

Jestem pewna,że przyjdzie taki moment w Twoim życiu Milutka,że walniesz ręką w stół i powiesz DOŚĆ!.
I tego Ci życzę :buziak:
beata napisał/a:
J sobie ostatnio przeliczyłam,czy gdybym zdecydowała się na odejście poradziłabym sobie finansowo.

U mnie było trochę inaczej.
Pomyślałam sobie,że czy jestem z nim czy bez unego to jest to samo tzn ciutkę mniej nerw.
Malutko zarabiałam bo nie jadłam po 3 dni bo nie miałam co (dzieciom musiłam zostawić ),komornik przychodził :uoee: lub wchodził na moją pensję.
Było mi strasznie wstyd a póżniej to już wszystko jedno i depresja gotowa.
Jednak wolałam chodzić głodna,zmienić pracę z dnia na dzień,spłacać po woli długi ale być sama.
Zmieniłam zamki mimo,że był zameldowany jak się dobijał wiadomo wzywałam policję i obiecałam sobie,że NIGDY WIĘCEJ SIĘ NIE DAM!
W głowie miałam gotowy plan,że jak nie będę dawała rady z nim i znów zamieszka z nami to ja wtedy pójdę do ośrodka dla matek z dziećmi.
Ale na pewno nie będę pod jednym dachem z nim o nie :nono:

beata - Śro 13 Lip, 2011 11:02

Pati napisał/a:
Jednak wolałam chodzić głodna,zmienić pracę z dnia na dzień,spłacać po woli długi ale być sama.
Zmieniłam zamki mimo,że był zameldowany jak się dobijał wiadomo wzywałam policję i obiecałam sobie,że NIGDY WIĘCEJ SIĘ NIE DAM!
W głowie miałam gotowy plan,że jak nie będę dawała rady z nim i znów zamieszka z nami to ja wtedy pójdę do ośrodka dla matek z dziećmi.
Ale na pewno nie będę pod jednym dachem z nim o nie
:brawo: I to jest postawa godna podziwu.
Pati - Czw 14 Lip, 2011 11:04

beata napisał/a:
I to jest postawa godna podziwu.

:mgreen: 54rerrer

milutka - Czw 14 Lip, 2011 11:35

Tomoe napisał/a:
Droga Basiu, zapytam cię wprost:
Czy ty sądzisz, że twoje dzieci czują się dobrze w swoim domu z pijącym ojcem, a tylko ty czujesz się w tym domu źle z pijącym mężem?
nie wiem co ci mam na to pytanie odpowiedzieć ...cała ta sytuacja jest tak dla mnie jak i dla nich trudna ale na pewno nie dzieje im się krzywda fizyczna bo na to bym nie pozwoliła .
Flandra napisał/a:
nim zaczniesz udowadniać, jakie Twoje dzieci są szczęśliwe to chciałabym, żebyś coś przeczytała:
ie nie będe udowadniać niczego ...czytałam bardzo to smutne ...jednak Flandro przypomnę ci jeszcze raz o tym co pisałam wcześniej ...wiem jak to jest być córką alkoholika ,wiem jak cierpią na tym wszystkim dzieci ....
Pati napisał/a:
Jestem pewna,że przyjdzie taki moment w Twoim życiu Milutka,że walniesz ręką w stół i powiesz DOŚĆ!.
I tego Ci życzę :buziak:
Tupnęłam już dawno tylko niestety jeszcze mam chwile załamania i zwątpienia jak to było ostatnio :roll: Dziękuję Pati ,ja sobie tego również życzę :) A Twoja postawa a prawde jest godna podziwu jak słusznie zauważyła Beata ;)
Tomoe - Czw 14 Lip, 2011 13:30

milutka napisał/a:
wiem jak to jest być córką alkoholika


Wiesz również jak to jest być żoną alkoholika.

Może czas wreszcie posmakować fajnego życia wolnej kobiety żyjącej bez alkoholika?
Co ty na to, Basiu? Podoba ci się taka opcja? :)
Tego jeszcze w swoim życiu nie próbowałaś. :)

Pati - Czw 14 Lip, 2011 16:09

Tomoe napisał/a:
Może czas wreszcie posmakować fajnego życia wolnej kobiety żyjącej bez alkoholika?

Tak,tak taaak !!!!! :radocha1:
Baśka dawaj czadu kopnij w d**ę tego alko i dawaj do przodu.
Nie męcz się już więcej dziewczyno :buzki:

pterodaktyll - Czw 14 Lip, 2011 16:29

Pati napisał/a:
kopnij w d**ę tego alko
dsv5gh ............... j67j6
Pati - Czw 14 Lip, 2011 16:31

:smieje:
milutka - Czw 14 Lip, 2011 17:58

Tomoe napisał/a:
Może czas wreszcie posmakować fajnego życia wolnej kobiety żyjącej bez alkoholika?
Co ty na to, Basiu? Podoba ci się taka opcja? :)
no ba :p ...na sama myśl oczy mi się śmieją :)
evita - Czw 14 Lip, 2011 18:03

milutka napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Może czas wreszcie posmakować fajnego życia wolnej kobiety żyjącej bez alkoholika?
Co ty na to, Basiu? Podoba ci się taka opcja? :)
no ba :p ...na sama myśl oczy mi się śmieją :)

no to dawaj milutka :) zaczynaj wraz ze mną :D ja już mam zaplanowane życie na co najmniej pół roku z najdrobniejszymi detalami :lol2: oj będzie się działo :hura:
byleby jeszcze ten mój wymarzony spadek po nieznanej dotychczas ciotce się w końcu odnalazł :prosi:

pietruszka - Czw 14 Lip, 2011 18:19

no dziewczyny :szok: :okok:
evita napisał/a:
mój wymarzony spadek po nieznanej dotychczas ciotce się w końcu odnalazł :prosi:

a bo tam wiadomo, co wykopiesz tym szpadelkiem :beba:

beata - Pią 15 Lip, 2011 07:49

Pati napisał/a:
Baśka dawaj czadu kopnij w d**ę tego alko i dawaj do przodu.
To powinno być hasło miesiąca. :wysmiewacz: Patka jesteś niesamowita. :buzki:
milutka - Pią 15 Lip, 2011 07:59

Jestescie niesamowite :buzki: ....
Na razie nic nie mówię i z niczym się nie deklaruję ,na razie moim planem jest wznowić terapię a co dalej to dam znać :) Siła waszych argumentów przeniosła by nie jedną góre ;) :buzki:

beata - Pią 15 Lip, 2011 08:00

milutka napisał/a:
Jestescie niesamowite
Nie wiem jak One,ale ja to wiem :rotfl:
esaneta - Pią 15 Lip, 2011 08:03

evita napisał/a:
no to dawaj milutka zaczynaj wraz ze mną

to i ja się przyłączam - w kupie raźniej :wysmiewacz:

staaw - Pią 15 Lip, 2011 08:08

Widzisz Anetko jak szybko wsiąkłaś w kupę....
Nie warto się bronić przed wariatami :radocha:

evita - Pią 15 Lip, 2011 08:09

esaneta napisał/a:
w kupie raźniej

98l9i

milutka - Pią 15 Lip, 2011 08:09

staaw napisał/a:
Widzisz Anetko jak szybko wsiąkłaś w kupę....
Nie warto się bronić przed wariatami :radocha:
ty też w niej tkwisz ...tylko chyba jeszcze do koca nie świadomy :p ;)
esaneta - Pią 15 Lip, 2011 08:12

staaw napisał/a:
Widzisz Anetko jak szybko wsiąkłaś w kupę....

nie widziałam, że to takie fajne, no i pożyteczne

beata - Pią 15 Lip, 2011 08:13

esaneta napisał/a:
evita napisał/a:
no to dawaj milutka zaczynaj wraz ze mną

to i ja się przyłączam - w kupie raźniej :wysmiewacz:
Trzymam za Was kciuki dziewczyny. :kciuki:
staaw - Pią 15 Lip, 2011 08:14

milutka napisał/a:
staaw napisał/a:
Widzisz Anetko jak szybko wsiąkłaś w kupę....
Nie warto się bronić przed wariatami :radocha:
ty też w niej tkwisz ...tylko chyba jeszcze do koca nie świadomy :p ;)

W tak milutkim towarzystwie świadomość mam splątaną :bezradny:

Pati - Pią 15 Lip, 2011 09:35

beata napisał/a:
Nie wiem jak One,ale ja to wiem

Ja też wiem :skromny: :radocha1: :buzki:

milutka - Sob 16 Lip, 2011 05:39

Klaruś dzięki :buziak: ....
milutka - Sob 16 Lip, 2011 06:32

Klara napisał/a:
Mieli dobry humor, to sobie pogadali.
Nic takiego :beba:
Klaro mi to nie przeszkadza ,wręcz lubię jak się coś dzieje ,jednak zdaję sobie sprawę z tego ,że porządek musi być ;) :)
milutka - Nie 21 Sie, 2011 04:09
Temat postu: Re: miła...
No i stało sie...po dwóch latach marudzenia ruszyłam z miejsca..ale czy dam radę konsekwentnie sie tego trzymać?-trudne to wszystko.:( Od kilku dni mieszkam u rodziców,wyprowadziłam sie z domu ...męża podałam o znęcanie sie psychiczne i zgłosiłam na leczenie ...wiem,że zrobiłam dobrze,że tak powinnam...ale czuje sie podle,próbuje sie uśmiechać ale w środku serce chce mi pęknąć...nie wiem co dalej?ćzy sobie poradze?...przychodzą chwile zwątpienia na przemian z chęcią walki o lepsze jutro,o własne życie:(...trudne to wszystko...,
endriu - Nie 21 Sie, 2011 06:50

:pocieszacz:
Klara - Nie 21 Sie, 2011 08:54

milutka napisał/a:
ćzy sobie poradze?

Dasz radę Basiu!
Nie wiesz, jaki potencjał w Tobie drzemie!
Podziwiam Cię! :okok:

Wiedźma - Nie 21 Sie, 2011 09:07

:pocieszacz:
Trzymaj się, Basieńko!
A ja za Ciebie będę kciuki trzymała :kciuki:

aazazello - Nie 21 Sie, 2011 09:20

Poradzisz sobie, zrobiłaś pierwszy krok, chyba najtrudniejszy, zrobisz następne.
:pocieszacz:

pterodaktyll - Nie 21 Sie, 2011 10:33

Mila!!! Nareszcie!!! Nie rozpatruj sprawy czy zrobiłas dobrze tylko zauważ, że ocaliłas siebie i dzieci a przyszłość..................tego nikt nie wie ale ja myślę, że teraz może być już tylko lepiej :)
Flandria - Nie 21 Sie, 2011 10:42

milutka napisał/a:
czuje sie podle,próbuje sie uśmiechać ale w środku serce chce mi pęknąć...nie wiem co dalej?


zaopiekuj się sobą ... :pocieszacz:
podle powinien się czuć Twój mąż ... nie Ty
choroba nie choroba - przemocy, również psychicznej, nic nie usprawiedliwia ...

a tak w ogóle Milutka - gratulacje :lol2:
nie wiesz jak się cieszę, że w końcu zadziałałaś :hura:
martwiłam się troszkę o Ciebie :buziak:

rybenka1 - Nie 21 Sie, 2011 10:53

Milutka :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: Najtrudniejszy pierwszy krok.; :buziak: :buziak: :buziak:
pietruszka - Nie 21 Sie, 2011 12:28

brawo Miła :)
Tomoe - Nie 21 Sie, 2011 13:09

No, Baśka, to teraz się dopiero zacznie... :buziak:

Trzymam kciuki. :kciuki:

beata - Nie 21 Sie, 2011 22:56

milutka napisał/a:
wiem,że zrobiłam dobrze,że tak powinnam...ale czuje sie podle,próbuje sie uśmiechać ale w środku serce chce mi pęknąć..
:pocieszacz:

Milutka,bardzo cieszę się,ze wreszcie się zdecydowałaś.Najtrudniejszy krok juz za Tobą. :pocieszacz:
A jak odbierają Twoją decyzję dzieci?

Żeglarz - Pon 22 Sie, 2011 17:36

milutka napisał/a:
No i stało sie...po dwóch latach marudzenia ruszyłam z miejsca

No Milutka, GRATULACJE :brawo:
milutka napisał/a:
ale czy dam radę konsekwentnie sie tego trzymać?-

Oczywiście, że dasz radę :okok:
milutka napisał/a:
wyprowadziłam sie z domu ...męża podałam o znęcanie sie psychiczne i zgłosiłam na leczenie ...wiem,że zrobiłam dobrze,że tak powinnam

Bardzo mądrze i rozsądnie :tak:
milutka napisał/a:
ale czuje sie podle,próbuje sie uśmiechać ale w środku serce chce mi pęknąć...nie wiem co dalej?ćzy sobie poradze?...przychodzą chwile zwątpienia na przemian z chęcią walki o lepsze jutro,o własne życie:(...trudne to wszystko...,

To jest przejściowe z czasem jest łatwiej. Co prawda, mąż pewnie nie da Ci spokoju będzie próbował różnych sztuczek, żeby Cię odwieźć od Twojej decyzji, ale Ty to pewnie wiesz i jesteś na to przygotowana.
Pamiętaj w tej sytuacji słuchaj tylko rozumu, nie serca :)

milutka - Wto 23 Sie, 2011 05:36
Temat postu: Re: miła...
Witam wszystkich:)na początek chciałabym wam podziękowac,że JESTESCIE...Nie mam dostępu do internetu tak więc póki co kożystam z komórki ale nie jest to niestety zbyt wygodna forma serfowania po internecie:(Beatko pytasz jak dzieci sie odnajdują w tej sytuacji...przyznam,że jest ciężko,widze jak tesknia za domem ale raczej nie chcą tam wracać...u rodziców jest ciasno i warunki bytowe im sie zmienily o 360stopni:(Ja natomiast chodze na kurs i w sumie mam czas tak zajety,ze nie mam czasu nawet porządnie sie wybeczec...w piątek ide do pani psycholog...a co dalej -nie wiem..:(,..to by bylo na tyle...dziekuje wsźyśtkim jesźćźe raz:)pozdrawiam
Klara - Wto 23 Sie, 2011 06:37

milutka napisał/a:
nie mam czasu nawet porządnie sie wybeczec

Może po prostu już się dość nabeczałaś i teraz powoli nadchodzi czas na lepsze nastroje?
Basiu, czy pomyślałaś o wniosku o alimenty - również na siebie, bo przecież nie pracujesz?
Z chłopcami wcale nie rozmawiasz o sytuacji?

Tomoe - Wto 23 Sie, 2011 07:46

Basieńko, dobrze że idziesz w piątek do tej psycholożki.
Spróbuj też pogadać z prawnikiem i zawalczyć o alimenty oraz inne prawa majątkowe.
Chyba nie zamierzasz dożywotnio i bez walki odstąpić małżonkowi domu?

Ściskam mocno. :pocieszacz:

milutka - Wto 23 Sie, 2011 22:25

Klara napisał/a:
Może po prostu już się dość nabeczałaś i teraz powoli nadchodzi czas na lepsze nastroje?
nie wiem ...ale póki co mam jakąś blokade i nie potrafię nawet porządnie sobie pobeczeć :roll:
Klara napisał/a:
Basiu, czy pomyślałaś o wniosku o alimenty - również na siebie, bo przecież nie pracujesz?
Póki co mąż twierdzi ,że będzie płacił dobrowolnie tylko będzie je wysyłał pocztą -jednak jak dla mnie to mi "wsio radno kto mi te pieniądze przekaże ,może je nawet gołębiem pocztowym przesyłac -byle bym miała za co dzieci wyżywić :roll:
Klara napisał/a:
Z chłopcami wcale nie rozmawiasz o sytuacji?

Rozmawiam i to dużo jednak jest to mimo wszystko dla nich bardzo trudne ....potrzebują czasu by się z całą sytuacją oswoić ....
Tomoe napisał/a:
Chyba nie zamierzasz dożywotnio i bez walki odstąpić małżonkowi domu?
No ...az taka dobra to nie jestem -niestety :uoee:
beata - Czw 25 Sie, 2011 22:30

milutka napisał/a:
..potrzebują czasu by się z całą sytuacją oswoić ....
Wy wszyscy potrzebujecie czasu. :pocieszacz: Trzymam za Was kciuki. :kciuki:
milutka - Czw 25 Sie, 2011 22:38

beata napisał/a:
Trzymam za Was kciuki. :kciuki:
Trzymaj ,trzymaj -bo będa potrzebne :( ....dzięki Beatko :)
beata - Czw 25 Sie, 2011 22:40

Dasz radę.Wierzę w Ciebie. :pocieszacz: :kciuki: :sztama:
staaw - Czw 25 Sie, 2011 22:45

Miła, zrobiłaś coś, co poruszyło lawinę...
Teraz może być TYLKO lepiej...

Flandria - Czw 25 Sie, 2011 22:47

milutka napisał/a:
Trzymaj ,trzymaj -bo będa potrzebne


też trzymam :kciuki:

i gorąco Ci kibicuję :)

milutka - Czw 25 Sie, 2011 22:56

beata napisał/a:
radę.Wierzę w Ciebie. :pocieszacz: :kciuki: :sztama:
...kurcze nawet nie myślałam jak bardzo w takich chwilach takie słowa pomagają :roll: ...nie wiem czemu ale dla mnie tej wiary brakuje ....postępuję tak a nie inaczej i nie mam już watpliwości ,że dobrze robię ...ale brakuje mi wiary w to ,że mi się uda ,w to ,że jeszcze stanę na nogi ,że dam sobie radę .....Boziu kochana jak ja bym chciała się znów śmiać ,cieszyć życiem ,być szczęśliwą :( trudne to wszystko .....wiem ,że w tej sytuacji tylko cierpliwośc mnie ratuje ....
staaw napisał/a:
Miła, zrobiłaś coś, co poruszyło lawinę...
Teraz może być TYLKO lepiej...
no jak na razie to łatwo nie jest :(
staaw - Czw 25 Sie, 2011 22:57

milutka napisał/a:
staaw napisał/a:
Miła, zrobiłaś coś, co poruszyło lawinę...
Teraz może być TYLKO lepiej...
no jak na razie to łatwo nie jest :(

Ile czasu przymierzałaś się do pierwszego kroku?

beata - Czw 25 Sie, 2011 22:59

milutka napisał/a:
jak ja bym chciała się znów śmiać ,cieszyć życiem ,być szczęśliwą
Będziesz.Jestem tego pewna. :pocieszacz:
milutka - Czw 25 Sie, 2011 23:00

staaw napisał/a:
Ile czasu przymierzałaś się do pierwszego kroku?
długo ,bardzo długo :( ...i pewnie by to trwało dalej gdyby sytuacja która zagrażała mojemu życiu mnie do tego nie zmusiła :(
staaw - Czw 25 Sie, 2011 23:04

Uwierz, że najtrudniejsze masz za sobą...
Teraz tylko konsekwencja w działaniu, na forumie podpowiedzą i zbożne dzieło się powiedzie :pocieszacz:

Flandria - Czw 25 Sie, 2011 23:08

milutka napisał/a:
ale brakuje mi wiary w to ,że mi się uda ,w to ,że jeszcze stanę na nogi ,że dam sobie radę .....


długo próbowałaś "naprawić" swojego męża, tak bardzo się starałaś a ciągle ponosiłaś porażki :pocieszacz:
po czymś takim trudno nie czuć się wypalonym ....

zresztą, na pewno łatwiej Ci będzie radzić sobie z problemami bez obciążenia w postaci czynnego alkoholika w domu

Flandria - Czw 25 Sie, 2011 23:09

milutka napisał/a:
sytuacja która zagrażała mojemu życiu mnie do tego nie zmusiła


aż tak?
8|

milutka - Czw 25 Sie, 2011 23:16

Flandra napisał/a:
aż tak?
8|
...w sumie to żadna nowość ...takie trudne sytacje zdarzały się już wcześniej ...ale głupia Basia zawsze tłumaczyła sobie to jakoś i na to pozwalała :( ....mierzył pijany w moją stronę pistoletem -co prawda zwykłą wiatrówką ale to nie było ani miłe ani wesołe ..... :(
Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 23:22

milutka napisał/a:
Boziu kochana jak ja bym chciała się znów śmiać ,cieszyć życiem ,być szczęśliwą


I tak będzie, zobaczysz. :pocieszacz: :buziak:

Klara - Pią 26 Sie, 2011 07:21

milutka napisał/a:
.mierzył pijany w moją stronę pistoletem -co prawda zwykłą wiatrówką ale to nie było ani miłe ani wesołe ..... :(

Mam nadzieję, że nie uszło mu to płazem? Że zgłosiłaś to gdzie trzeba?

KICAJKA - Pią 26 Sie, 2011 09:10

Dotrłam do Twojego wątku nareszcie i cieszę się,że podjęłaś wreszcie konkretne decyzje. :) Gratuluję i trzymam kciuki. :kciuki: Teraz może być już tylko lepiej :buzki:
Flandria - Pią 26 Sie, 2011 12:41

milutka napisał/a:
męża podałam o znęcanie sie psychiczne
milutka napisał/a:
sytuacja która zagrażała mojemu życiu

milutka napisał/a:
...w sumie to żadna nowość ...takie trudne sytacje zdarzały się już wcześniej ...ale głupia Basia zawsze tłumaczyła sobie to jakoś i na to pozwalała ....mierzył pijany w moją stronę pistoletem -co prawda zwykłą wiatrówką ale to nie było ani miłe ani wesołe .....


Miła, ale to nie jest "znęcanie psychiczne", to być może nawet usiłowanie zabójstwa 8|

znęcanie psychiczne jest wtedy, kiedy facet pije i kładzie się spać mając w d... co na to jego rodzina
znęcanie psychiczne to wmawianie choroby psychicznej, upokarzanie, narzucanie własnych poglądów, ciągła krytyka itp
i groźby
mierzenie wiatrówką w człowieka to nie groźby ale czyny 8|

To, co przeżyłaś kwalifikuje Cię do syndromu stresu pourazowego, depresja to jeden z objawów, inne to niekończące się przeżywanie trudnych sytuacji, totalny rozstrój emocjonalny itp
Masz gdzieś chociaż jakiś Al-Anon w pobliżu?

Mysza - Wto 30 Sie, 2011 14:45

KICAJKA napisał/a:
Dotrłam do Twojego wątku nareszcie i cieszę się,że podjęłaś wreszcie konkretne decyzje.


a ja dopiero dzisiaj.....
Basiu :) gratuluję decyzji....wiem, że to wszystko bardzo trudne na początku, ale dasz radę :sztama:
trzymam kciuki :kciuki:

bardzo dziękuję za pozdrowienia ;)

milutka - Wto 30 Sie, 2011 20:55

Klara napisał/a:
Mam nadzieję, że nie uszło mu to płazem? Że zgłosiłaś to gdzie trzeba?
tak,zgłosiłam ,jest oskarżony o znęcanie się psychiczne nade mną ...
Cytat:
Teraz może być już tylko lepiej :buzki:
Kicajko mam nadzieję bo nie mam już siły na to wszystko :(
Flandra napisał/a:
To, co przeżyłaś kwalifikuje Cię do syndromu stresu pourazowego, depresja to jeden z objawów, inne to niekończące się przeżywanie trudnych sytuacji, totalny rozstrój emocjonalny itp
Masz gdzieś chociaż jakiś Al-Anon w pobliżu?

To co czułam i czuje to nikt mi tego nie odbierze -jest ciężko ale dam radę ...na razie mam taki zawrót głowy ,że nie mam czasu nawet myśleć o takich spotkaniach ...ale nie twierdzę ,że nie skorzystam ,na razie wybieram się do pani psycholog -może mi trochę poukłada moje myśli bo jak na razie to jest ciężko :(

myszaczek napisał/a:
.wiem, że to wszystko bardzo trudne na początku, ale dasz radę :sztama:
pewnie ,że dam ....ale pomarudzić trochę muszę byście o mnie nie zapomnieli ;)
myszaczek napisał/a:
bardzo dziękuję za pozdrowienia ;)
:)
Klara - Wto 30 Sie, 2011 20:59

milutka napisał/a:
pomarudzić trochę muszę byście o mnie nie zapomnieli ;)

Marudź, marudź....! :pocieszacz:
Wygadaj się, wypłacz, wytrzyj nos i do przodu!

Jacek - Wto 30 Sie, 2011 21:01

cześć Basiu :skromny:
milutka - Wto 30 Sie, 2011 21:08

Klara napisał/a:
Marudź, marudź....! :pocieszacz:
dziękuję Klaro :) ...boję się coby mi to tak nie zostało bo sama sobie się nie podobam :( ...lubię się śmiać ,cieszyć z byle pierdół a ostatnio nie bardzo mam z czego :( ...
Jacek napisał/a:
cześć Basiu :skromny:
cześć Jacuś :) witam Cię serdecznie :)
Kochani niestety już muszę zmykać ale odezwę się za jakiś czas ...nie mam jak na razie możliwości korzystać z internetu ale w kazdej nadarzającej się okazji odezwe się i dam znać co u mnie ...pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

Flandria - Wto 30 Sie, 2011 21:15

milutka napisał/a:
może mi trochę poukłada moje myśli bo jak na razie to jest ciężko

powodzenia :)

beata - Śro 31 Sie, 2011 07:06

milutka napisał/a:
-jest ciężko ale dam radę ...
:kciuki: :kciuki: :kciuki:
milutka napisał/a:
..ale pomarudzić trochę muszę byście o mnie nie zapomnieli
Marudź,nawet dużo.Ile tylko wlezie. :pocieszacz:
Pati - Śro 31 Sie, 2011 13:27

Trzymam kciuki bo będą Ci potrzebne Milutka.
Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Ruszyłaś z miejsca to najważniejsze :okok: brawo,brawo i jeszcze raz brawo :brawo:
Wiem,że Ci jest cieżko ale to przejdzie :pocieszacz:
54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l 54k9l

milutka - Pią 02 Wrz, 2011 16:07

Pati napisał/a:
Ruszyłaś z miejsca to najważniejsze :okok: brawo,brawo i jeszcze raz brawo :brawo:
dzięki Pati :) ...tak ,ruszyłam z miejsca i przyznam ,że w okół mnie sie tak wiele dzieje,że zaczynam tego nie ogarniać :szok: ...ale takie najważniejsze to to ,że ukończyłam już kurs o którym wspominałam ,z którego jestem bardzo zadowolona i dość dużo z niego "wyniosłam dla siebie " :) ...iiiiiii.....w niedzielę idę już do pracy do kawiarni -na razie na okres próbny ale jestem dobrej myśli ,że sie uda bo to jest to w czym sie dobrze czuję i lubię takie zajęcia :) ..a was prosze o trzymanie kciuków bo mimo wszystko będa potrzebne ;) -mam trochę pietra ale myślę ,że sobie poradzę ...no to na razie tyle ;) pozdrawiam wszystkich ;)
Klara - Pią 02 Wrz, 2011 16:14

milutka napisał/a:
idę już do pracy

milutka napisał/a:
prosze o trzymanie kciuków

To masz jak w banku :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Pati - Pią 02 Wrz, 2011 16:41

milutka napisał/a:
mam trochę pietra ale myślę ,że sobie poradzę

Dasz radę bo dzielna dziewczyna z Ciebie :okok:
milutka napisał/a:
..a was prosze o trzymanie kciuków bo mimo wszystko będa potrzebne

ok,ok :kciuki:

niesmiala - Pią 02 Wrz, 2011 17:27

Ja tez sie dolanczam :kciuki: a w pracy na pewno sobie poradzisz poczatki zawsze sa trudne ale potem to juz poleci z gorki bedzie dobrze :okok:
beata - Pią 02 Wrz, 2011 23:32

milutka napisał/a:
ale myślę ,że sobie poradzę ...
Ja to wiem. :mgreen: Ale potrzymam dla pewności. :kciuki:
rybenka1 - Pią 02 Wrz, 2011 23:41

:kciuki:
KICAJKA - Sob 03 Wrz, 2011 09:15

Będzie dobrze Basiu :pocieszacz: :kciuki:
milutka - Wto 06 Wrz, 2011 08:16

Dziękuję kochani za te kciuki :buzki: ...byłam w tej pracy ,nie powiem ,że było łatwo bo niestety było bardzo ciężko ....na pierwszy dzień ruch bardzo duży i nie było czasu nawet pomyśleć czy potrafię to czy tamto tylko przy podpowiedzi koleżanek musiałam sobie dawać radę ...ale czy mnie przyjmą to się okaże -mam czekać na telefon ...i to by było tyle na razie :roll: ...
Od kilku dni jestem w domu ,mieszkam na piętrze -mąż zajmuje dół ....na razie nie pije ,poszedł na spotkanie grupy AA w naszej okolicy ,twierdzi ,że będzie tam chodził ,że zrobi wszystko by nas odzyskać z powrotem :roll: ...patrzę na to sceptycznie i przyznam szczerze ,że nie ufam mu i chyba prędko nie zaufam jednak mimo wszystko doceniam to co robi ...Cała ta sytuacja jest bardzo trudna ,niestety dla takich kobiet jak ja które muszą zając się dzieciakami i iśc do pracy by móc zapewnić im opiekę ,dom i byt niestety nie jest łatwo :roll: -kazdy mówi ,wyprowadź się ,dasz sobie rade ,jesteś silna ...ale to tylko słowa ...niby jak sobie mam dać rade nie mając mieszkania,pieniędzy i pomocy by ktoś mógł zając się dzieciakami ,zawiózł ich do szkoły ,zapewnił opiekę w tym czasie jak ja będę w pracy -to wszystko jest łatwe ale tylko z boku jak się na to przygląda ale jak się jest samemu w takiej sytuacji nie jest to takie proste ....i trzeba niestety "siedzieć na bombie i zastanawiać się kiedy wybuchnie " :( ...i może się zdarzyć ,że nie wybuchnie ale może być również tak ,że nie będzie już szansy na ucieczkę :( ...jakie to wszystko bez sensu........

Mysza - Wto 06 Wrz, 2011 08:41

milutka napisał/a:
dasz sobie rade ,jesteś silna ...ale to tylko słowa ....


trzeba w to uwierzyć......a wtedy to nie tylko słowa...

milutka napisał/a:
niby jak sobie mam dać rade nie mając mieszkania,pieniędzy


wiesz Basiu ....tak samo myślałam, i takie myślenie powstrzymywało mnie przed działaniem...ten strach, że nie poradzę sobie ogromnie mi przeszkadzał.....w tym by zrobić pierwszy krok...
nie mam dzieci, więc można powiedzieć, że mi było łatwiej....
ale....moje zobowiązania miesięczne...trzykrotnie przekraczają mój dochód......i jakoś ponad pół roku już, daję radę ....i okazuje się że można na wszystko znaleźć sposób i rozwiązanie....

milutka napisał/a:
trzeba niestety "siedzieć na bombie i zastanawiać się kiedy wybuchnie "


nie, nie trzeba..... nie powinno się........ w trosce o zdrowie własne i dzieci....
:buzki: :pocieszacz:

milutka - Śro 07 Wrz, 2011 19:00

myszaczek napisał/a:
trzeba w to uwierzyć......a wtedy to nie tylko słowa...
myszko naprawde jest ciężko ale ...uwierz mi ,że robie wszystko by nie stać w miejscu ...by móc kiedyś powiedzieć -TAK-jestem szczęśliwa i by być pewną własnych możliwości ....powoli zaczynam wierzyć we własne możliwości...powolutku a jednak ;) :buzki:


A teraz wiadomośc która mnie dziś bardzo ucieszyła ....dostałam tę pracę wqdqw :radocha: ... nawet nie wiecie jaka jestem szczęsliwa :) :) :) :) jest to cięzka praca ale jest :) :) :) dzięki za kciuki ...jesteście kochani :buzki: :buzki: :buzki:
noi byłam dziś u tej psycholoszki....ale o tym innym razem ;)

Klara - Śro 07 Wrz, 2011 19:05

milutka napisał/a:
.dostałam tę pracę wqdqw :radocha:

Brawo Basia! :brawo: :brawo: :brawo:

KICAJKA - Śro 07 Wrz, 2011 19:26

Super Basiu :okok: :buziak:
pterodaktyll - Śro 07 Wrz, 2011 21:23

milutka napisał/a:
.dostałam tę pracę wqdqw :radocha: ... nawet nie wiecie jaka jestem szczęsliwa
:buziak:
pietruszka - Śro 07 Wrz, 2011 21:49

Gratulacje Milutka :brawo:
bunia - Śro 07 Wrz, 2011 21:59

.....i ja tez gratuluję Milutka i ciesze się że masz tą pracę :) :buziak: :brawo: i tak trzymaj i śle całuski :buzki: :buzki: :buzki:
Żeglarz - Śro 07 Wrz, 2011 22:01

I ja podzielam Twoją radość :)
Powolutku, do skutku :tak:

Mysza - Czw 08 Wrz, 2011 12:21

milutka napisał/a:
wiadomośc która mnie dziś bardzo ucieszyła ....dostałam tę pracę


moje gratki Basiu... :okok:
:buzki:

ZbOlo - Czw 08 Wrz, 2011 12:22

:okok: ...to bardzo dobra wiadomość! Super...!
Pati - Czw 08 Wrz, 2011 17:19

No gratuluję wiem,że Ci bardzo zależało na pracy Milutka :okok:
Oby tak dalej maleńkimi kroczkami do celu 98l9i
54k9l :radocha1: 54k9l :radocha1: 54k9l :radocha1: 54k9l

milutka - Pią 09 Wrz, 2011 07:32

Dzięki kochani :buzki: ...Przyznam szczerze ,że jak się dowiedziałam ,że zostałam przyjęta cieszyłam się jak małe dziecko ;) ...mimo ,że miałam w głowie świadomość ,że to ciężka praca :roll: ale z kazdym dniem już coraz lepiej ...zważywszy na fakt ,że mój zawód jest o 360%w innym kierunku i jestem tylko po kursie kucharskim to i tak sobie nieźle radzę ...wczoraj pierwszy raz piekłam sama pizzę i to kilka razy i nawet wychodziło mi to ...bo kebaby ,zapiekanki,hod-dogi i takie tam inne pyszotki robiłam w pierwszy dzień ....dziś będę sama w barze i mam nadzieję ,że podołam wyzwaniu ,lubię takie zajęcia i przyznam ,że jest to nie tylko sposób by zarobić parę groszy ale również spełniam się w tym co robię :)
A teraz na szybkiego skrobnę wam co było u psycholoszki ...otóż wizyta całkiem inna od tych na które wcześniej chodziłam ,kobietka miała to coś w sobie i potrafiła mnie tak podejść ,że wydusiłam wreszcie z siebie te emocje które do tej pory w sobie dusiłam i jak się domyślacie pewnie wypłakałam sie do woli co mi naprawdę ulżyło :) ...do tej pory wstydziłam się płakać ,wstydziłam się powiedzieć ,że sobie nie radzę a niestety taka jest prawda :roll: ...było o tyle zabawnie ,że okazało się ,że ani ona ani ja nie mamy chusteczek :p -możecie sobie wyobrazić jak wyglądałam jak stamtąd wyszłam :szok: .....Na razie po pierwszej wizycie nie mogę zbyt wiele powiedzieć ale ....zaczyna do mnie docierać ,że to co sie działo w moim domu ,psycholoszka uświadomiła mi jak wielkiej przemocy psychicznej doznawałam ,że tak to wszystko nie wygląda w normalnych domach ...a ja głupia Basia myślałam ,że tak musi być ,że to coś normalnego ,że przeciez w moim rodzinnym domu też tak było i przezyliśmy ....tylko nie rozumiałam jednego ,że życie nie polega na ciągłej walce o przetrwanie :( ...,ale skąd miałam to wiedzieć :( ...pora skończyć żyć marzeniami o lepszym życiu -zaczyna do mnie docierac ,że tak może być na prawdę :) ...tylko chyba jeszcze sporo przede mną ...jednak nie poddaję się ..tak jak powiedzieliście ..."małymi kroczkami byle do przodu " ;) ...pozdrawiam i teraz zmykam już do pracy :buzki:

KICAJKA - Pią 09 Wrz, 2011 12:12

Basiu kierunek obrałaś dobry,ster w Twoich rękach-więc trzymam kciuki za pomyślne wiatry i szczęśliwe zawinięcie do dobrego portu :okok: :pocieszacz: :buziak:
Wiedźma - Pią 09 Wrz, 2011 17:19

:okok: :okok: :okok:
Pati - Pią 09 Wrz, 2011 19:58

:okok: :brawo:
bunia - Pią 09 Wrz, 2011 20:11

Brawo Milutka ,cieszę się że ty się cieszysz i trzymam kciuki i oby tak dalej ,cieplutko pozdrawiam :brawo: :papa: :buzki:
jorgus777 - Sob 10 Wrz, 2011 20:26

Jak najszybciej otwieraj swój bar, nie tyraj na innych, bo czeka cię frustracja a tak będziesz wolnym człowiekiem no prawie wolnym ale bynajmniej nikt cie nie zwolni :szok: :szok: :szok:
milutka - Sob 10 Wrz, 2011 20:50

jorgus777 napisał/a:
ak najszybciej otwieraj swój bar,
kurcze ..wiesz ,że o tym myślałam ...fajnie by było gdyby ... :) ...no ale póki co to tylko na razie marzenia i póki co to właśnie muszę jak ty to celnie ująłeś "tyrać "-bo na prawdę łatwo nie jest :roll:
czarna róża - Sob 10 Wrz, 2011 22:56

Ja zawsze twierdziłam że kobieta powinna miec cos swojego,a szczególnie pracę i nie uzależniac się we wszystkim od mężczyzny bo gdy mężczyzna zawodzi to jest jej trudniej..Basiu zrobiłaś dobrą robotę z tą pracą.. :brawo:
milutka - Pią 23 Wrz, 2011 22:54

czarna róża napisał/a:
Ja zawsze twierdziłam że kobieta powinna miec cos swojego
...tak ,tak ...męża i samochód ;) -i moja zasada jest taka ,że tego nigdy koleżankom nie pożyczam :p ...a raczej taką miałam zasade -bo na dzień dzisiejszy nie tylko bym męża pożyczyła ale oddała gratis i jeszcze bym samochód dorzuciła :uoee: ....No a teraz poważnie ;) ...dobrze Różyczko prawisz -fajnie jest być niezależną -dopiero tego zaczynam się uczyć ale mimo chwil kiedy jest mi bardzo ciężko cieszę się ,że mam tę pracę ,mam swoją pensję i własny grosz na własne potrzeby -fajne to jest :) Do tej pory w sumie dorabiałam w domu i miałam z tego jakiś dochód ale praca poza domem to nie to samo :) ..mimo ciężkiej pracy fizycznej -ja odpoczywam psychicznie ;) ...na poczatku wydawało mi się ,że jest to mało realne bym ja pracowała :roll: ...kto zajmie się domem ,chłopcami -teraz widzę ,że wszystko się da tylko trzeba się troszkę pomęczyć ;)
milutka - Sob 24 Wrz, 2011 09:04

W mojej kawiarence do pracy przyjęła się dziewczyna która również jak ja ma problemy z mężem który nadużywa alkoholu :( ...jednak wczoraj gdy przyglądałam się jej zauważyłam między nami sporą różnicę ...u niej pewność siebie jest o wiele większa ,każde potknięcie traktuje jako coś normalnego a i gada jak nienajęta :szok: ...postanowiłam poruszyć z nią temat alkoholizmu w naszych rodzinach ,co robi ,że potrafi sobie tak nieźle radzić i co się okazało ....jej lepsze samopoczucie i ta pewność siebie jest spowodowana tym ,że mąż się zaszył i jak sama stwierdziła -wie,że przez rok ma spokój -a ma ,bo twierdzi ,że w jej domu od dwóch tygodni jest normalnie, mąż jest trzeźwy jak wraca do domu ,dzieci dopilnowane i takie tam ...Próbowałam jej wytłumaczyć ,że po roku czasu to wszystko może ulec zmianie ,że jak tylko upłynie rok może zacząć od nowa pić -ona mi na to ,że wie ,że on przez ten rok dużo zrozumie i na pewno nie będzie pił bo ją bardzo kocha i zależy mu na niej i dzieciach :roll: ...nie drążyłam już tematu bo nie chciałam jej zabierać tej radości z życia jaką dopiero od niedawna odzyskała ....tylko w głębi serca mi na prawdę jej bardzo żal :roll: ...ja już chyba nie potrafię żyć taką nadzieją jak kiedyś ...i mimo ,że mój mąż zaczął chodzić na spotkania AA i korzysta z pomocy psycholog to i tak mu nie ufam :( nie potrafię już wierzyć w to ,że kiedyś przestanie pić ,że zrobi to sam dla siebie a nie jak to teraz jest z przymusu :( ...nie wiem czy ja w ogóle jeszcze tego chce by nie pił ,chyba mi już przestało zależeć :roll:
OSSA - Sob 24 Wrz, 2011 09:50

milutka napisał/a:
jej lepsze samopoczucie i ta pewność siebie jest spowodowana tym ,że mąż się zaszył i jak sama stwierdziła -wie,że przez rok ma spokój -a ma ,bo twierdzi ,że w jej domu od dwóch tygodni jest normalnie, mąż jest trzeźwy jak wraca do domu ,dzieci dopilnowane i takie tam ...Próbowałam jej wytłumaczyć ,że po roku czasu to wszystko może ulec zmianie ,że jak tylko upłynie rok może zacząć od nowa pić -ona mi na to ,że wie ,że on przez ten rok dużo zrozumie i na pewno nie będzie pił bo ją bardzo kocha i zależy mu na niej i dzieciach :roll:


Moim zdaniem część z nas chce wierzyć, że teraz już będzie dobrze,że wystarczy by on choć na chwilę przestał pić. Będzie mu poduchy pod d...pę podstawiać, bo taki biedny tak się dla rodziny poświęcił , ze nawet zaszyć się pozwolił.
Niestety nawet zaszycie nie gwarantuje roku trzeźwości, mój ex dwukrotnie się zaszywał nie wytrzymał nawet pół roku.
Owszem przez ten okres nie picia, on wiele zrozumie jeśli równocześnie pójdzie na terapię, jeśli nie to...
Nie masz co jej przekonywać i tak nie uwierzy, a tylko stracisz koleżankę. :pocieszacz:

OSSA - Sob 24 Wrz, 2011 10:07

milutka napisał/a:
ja już chyba nie potrafię żyć taką nadzieją jak kiedyś ...i mimo ,że mój mąż zaczął chodzić na spotkania AA i korzysta z pomocy psycholog to i tak mu nie ufam :( nie potrafię już wierzyć w to ,że kiedyś przestanie pić ,że zrobi to sam dla siebie a nie jak to teraz jest z przymusu :( ...nie wiem czy ja w ogóle jeszcze tego chce by nie pił ,chyba mi już przestało zależeć :roll:


Milutka traciłaś do niego zaufanie przez lata, zawalał na wszystkich frontach. Nie oczekuj, że wszystko się zmieni tak od razu jak on zacznie chodzić na terapie i AA. Powoli lecz pewnie buduj od nowa relację ze swoim trzeźwiejącym mężem.

Ja kiedyś zawaliłam sprawę on zaczął się leczyć i chciał odbudować relację z dziećmi, naprawdę się starał, ja nie umiałam mu zaufać, ciągle sprawdzałam i kontrolowałam. Efekt on w końcu zapił nie wytrzymał presji , nie wiem ile w tym było prawdy, a ile pijackiej manipulacji. Później jeszcze kilka razy leczył się w ośrodkach zamkniętych , otwartych,ale robił to, bo musiał by nie stracić pracy. Ja mimo wszystko chce by on nie pił dzięki temu mam spokój w domu, nie odbudujemy dawnych relacji, bo zbyt wiele się wydarzyło dzieci dorosły, każdy z nas ma własne życie wszytko dzieli, łączy nas mieszkanie.

staaw - Sob 24 Wrz, 2011 10:08

elzbieta2011 napisał/a:

Nie masz co jej przekonywać i tak nie uwierzy, a tylko stracisz koleżankę. :pocieszacz:

Właśnie milczenie o problemie i przytakiwanie chorym iluzjom jest robieniem krzywdy tej kobiecie. Jeżeli lubię koleżankę, mówię jej prawdę, jeżeli za to się obrazi? Cóż, jej wybór...

elzbieta2011 napisał/a:
Ja mimo wszystko chce by on nie pił dzięki temu mam spokój w domu, nie odbudujemy dawnych relacji, bo zbyt wiele się wydarzyło dzieci dorosły, każdy z nas ma własne życie wszytko dzieli, łączy nas mieszkanie.

Nie masz spokoju. Kiedy jest trzeźwy, martwisz się kiedy zapije. Kiedy pije, wściekasz się że nie wytrzymał. Czy to jest spokój?

To tak jak ja bym butelkę koniaku trzymał w szafce i codziennie sprawdzał czy jeszcze tam stoi...

OSSA - Sob 24 Wrz, 2011 10:40

[quote="staaw"]
odpowiedziałam ci w moim temacie, :pocieszacz:

pterodaktyll - Sob 24 Wrz, 2011 17:48

staaw napisał/a:
Właśnie milczenie o problemie i przytakiwanie chorym iluzjom jest robieniem krzywdy tej kobiecie.

Słyszałeś kiedys o uszczęśliwianiu "na siłę"? Niby czemu Mila ma uświadamiać kogoś kogo dopiero co poznała, że ma jakieś problemy..........

staaw - Sob 24 Wrz, 2011 17:59

pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Właśnie milczenie o problemie i przytakiwanie chorym iluzjom jest robieniem krzywdy tej kobiecie.

Słyszałeś kiedys o uszczęśliwianiu "na siłę"? Niby czemu Mila ma uświadamiać kogoś kogo dopiero co poznała, że ma jakieś problemy..........
Kładłem nacisk na PRZYTAKIWANIE...
Jeżeli ktoś ma problem i w żywe oczy się go wypiera i żąda współczucia ja nie przytakuję...
Mówię że mam odmienne zdanie. Nie utwierdzam tej osoby w przekonaniu że jest super a cały świat jest zły...

czarna róża - Sob 24 Wrz, 2011 18:25

Miła..więc wierz już tylko sobie..rozczarowań nie będzie..
Pati - Nie 25 Wrz, 2011 09:12

elzbieta2011 napisał/a:
Efekt on w końcu zapił nie wytrzymał presji , nie wiem ile w tym było prawdy, a ile pijackiej manipulacji

Korzystałaś z pomocy Alanonów i innych i naprawdę nie wiesz?

milutka - Nie 25 Wrz, 2011 23:03

staaw napisał/a:
Właśnie milczenie o problemie i przytakiwanie chorym iluzjom jest robieniem krzywdy tej kobiecie. Jeżeli lubię koleżankę, mówię jej prawdę, jeżeli za to się obrazi? Cóż, jej wybór...
...przyznam Staww ,że tak na dobrą sprawe to nie wiem czy ją lubię czy nie ,poznałyśmy sie niedawno ale różnimy się od siebie na prawdę bardzo ,mamy obydwie problemy z alkoholizmem naszych mężów ...ale ona o tym na prawdę dużo gada ...ja jestem raczej" skromniejsza "i mniej wylewna by komuś obcemu o wszystkich problemach mówić ....jednak jej radośc z tego ,że mąż się zaszył mnie powaliła całkiem i zrezygnowałam z tłumaczenia jej czegokolwiek -bynajmniej na razie :roll: ...moj mąż chodzi na spotkania AA ,na wizyty z psycholog i tak dalej i pewnie powinnam się z tego cieszyć ale nie potrafię niestety :roll:
czarna róża napisał/a:
Miła..więc wierz już tylko sobie..rozczarowań nie będzie..

Zaczynam powoli się tego uczyć ;)

KICAJKA - Pon 26 Wrz, 2011 11:29

milutka napisał/a:
...moj mąż chodzi na spotkania AA ,na wizyty z psycholog i tak dalej i pewnie powinnam się z tego cieszyć ale nie potrafię niestety
czarna róża napisał/a:
Miła..więc wierz już tylko sobie..rozczarowań nie będzie..

Zaczynam powoli się tego uczyć
Basiu przychodzi kiedyś czas,że zaczynamy nabierać obojętności na takie rzeczy-to jest jedna z faz dochodzenia do równowagi. :pocieszacz: Wszystko ma swoją kolej rzeczy :buziak:
milutka - Pią 21 Paź, 2011 07:39

KICAJKA napisał/a:
Basiu przychodzi kiedyś czas,że zaczynamy nabierać obojętności na takie rzeczy-to jest jedna z faz dochodzenia do równowagi.
Ja już chyba jestem Kicajko w tej fazie :roll: ....
Wczoraj poprosiłam swojego męża by odebrał mój samochód od mechanika i przyjechał po mnie do pracy gdyż kończę późno i wracać sama piechotą się boję ...a i dodam ,że ciągle prosić kogoś by mnie podwiózł mnie męczy -ta moja cholerna niezależność i wstyd proszenia kogoś o cośkolwiek :uoee: .Byłam pewna ,że przyjedzie trzeźwy i przyznam ,że nawet się specjalnie nad tym nie zastanawiałam jaki będzie i nie zawracałam sobie tym głowy ,byłam pewna ,że się zachowa jak należy ...a tu ...tradycyjnie mężuś wparował do kawiarni podpity z wielkim zadowoleniem ,że po mnie przyjechał ...o wstydzie już nie wspomnę jaki poczułam :( ...kolejny raz pokazał jak bardzo mogę na niego liczyć :roll: ..pewnie jeszcze nie raz na własnej skórze się jeszcze o tym przekonam :roll:
A teraz troszkę o mojej pracy i będzie to weselszy temat :)
Praca zaczyna mi przynosic coraz więcej satysfakcji ,czasem jest ciężko ale tłumaczę sobie ,że nigdzie łatwo nie jest ..najważniejsze jest to ,że chodzę tam z chęciom ;) pogodzić ją z obowiązkami domowymi nie jest łatwo ale daję radę i coraz lepiej wychodzi mi zorganizowanie wszystkiego ...powoli zaczynam znajdować czas tylko dla siebie ,zapisałam sie na areobik i basen ....po ostatnich ćwiczeniach zakwasy mam do dzisiaj -miałam sporą przerwę w ćwiczeniach ale po każdym treningu będzie lepiej ;)
I do takiego życia ,do wszystkiego w czym sie spełniam i sprawdzam brakuje mi odpowiedzialnego trzeźwego faceta :roll: -ale na to życzenie jeszcze chyba będę musiała trochę poczekać :roll:

milutka - Śro 23 Lis, 2011 16:12

Posłuchajcie tego....
Dziś miałam wezwanie do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych...w charakterze świadka ...komisja ta składała się z trzech pań ....jedna z nich spytała czy od tej pory czyli od sierpnia mąż ograniczył spożywanie alkoholu i czy coś się zmieniło ....ja jej na to ,że tak owszem ...spożywa go mniej ,stara się ,chodzi na spotkania AA ale i tak zdarza mu się wypić i równiez prowadzi auto po pijaku ....a czy nadal upieram się by oddać męża na zamknięte leczenie :shock: ....odpowiedziałam bez zawahania ,że tak .....i tutaj pani urzędnik było nie na rękę i ....dostałam krótki wykład jak ja to powinnam poświęcić mu więcej czasu ,wspierać go w tym by nie pił ,zasugerowała bym np.gdy wraca w soboty z delegacji brała wolne w pracy i poświęciła mu więcej czasu :roll: .....brak mi słów po tym co usłyszałam .....
Nikt nie zapytał jak ja sobie radzę ,czy daje sobie radę z pracą ,dziećmi ...jak ja w ogóle daję sobie rade skoro on w delegacji a ja sama z nimi -przypomnę ,że mam trójkę dzieci w wieku szkolnym ....tylko pani zasugerowała bym w soboty zwalniała się z pracy wcześniej by poświęcać czas mężowi :szok: poczułam się kolejny raz jakby to była moja wina ,że on pije bo ja taka zła i niedobra kobieta jestem ./....tyle we mnie po tym spotkaniu złości ,że te całe instytucje wspierające takie rodziny to tylko pic na wodę ....i kolejny raz się przekonałam ,że jak sama sobie nie pomogę to nie bardzo mam na kogo liczyć :( ....Było by raczej wszystkim na rękę bym wycofała to zgłoszenie ,siedziała cicho pod miotłą i nie zawracała nikomu d.... swoimi problemami ...
A tak apropo ....30listopada zapadnie wyrok dla męża za znęcanie się psychiczne nade mną ...to by było tyle ...musiałam się komuś wygadać bo mnie to wszystko w środku "męczy".... :(

Klara - Śro 23 Lis, 2011 16:31

milutka napisał/a:
.to by było tyle ...musiałam się komuś wygadać bo mnie to wszystko w środku "męczy".... :(

:pocieszacz:
... a na te kobiety nie zwracaj uwagi, bo pewnie z łapanki spośród urzędników gminy się tam znalazły :(

Borus - Śro 23 Lis, 2011 17:11

milutka napisał/a:
.Było by raczej wszystkim na rękę bym wycofała to zgłoszenie ,siedziała cicho pod miotłą i nie zawracała nikomu d.... swoimi problemami ...

Tak by było najłatwiej... :uoee:

Problem, o którym się nie mówi, dla niektórych nie istnieje... 8|

Pati - Śro 23 Lis, 2011 17:21

milutka napisał/a:
dostałam krótki wykład jak ja to powinnam poświęcić mu więcej czasu ,wspierać go w tym by nie pił ,zasugerowała bym np.gdy wraca w soboty z delegacji brała wolne w pracy i poświęciła mu więcej czasu

Ale jaja :szok:

milutka - Śro 23 Lis, 2011 17:52

Klara napisał/a:

:pocieszacz:
... a na te kobiety nie zwracaj uwagi, bo pewnie z łapanki spośród urzędników gminy się tam znalazły :(
... :roll: ....tak właśnie je odbieram ....i przyznam ,że cały czas mnie zastanawia w jakim celu one mnie tam dziś wezwały? ...jedynie pani pielęgniarka środowiskowa podeszła do problemu w miarę normalnie i spytała jak ja sądzę ...czy dobrze ,że zgłosiłam męza na leczenie czy nie ...ja jej na to ,że tak ,sądzę ,że bardzo dobrze tylko o kilka lat za późno :roll: ...na to pani która siedziała obok ,że było by dobrze bym go namówiła na terapie dochodzącą :szok: ...a ja jej na to ,że namawiam go już jakies dwa lata tylko nie bardzo chce się mnie słuchać -i powiedziałam to troszkę z ironią by jej dać do myślenia ...jednak dla nich to był powód do śmiechu bo myślały ,że ja sobie żartuję ...tak więc nie wiele myśląc bo już mnie cała ta sytuacja zaczęła męczyć powiedziałam ,że ja próbowałam już na różne sposoby jakieś dwa lata ,podsuwałam adresy placówek ,prosiłam ,tłumaczyłam ,złościłam się ,płakałam ....a teraz to już mam tego serdecznie dość i oddaje go w ręce osób które się na tym znają jak to zrobić by mu pomóc ...ale pani nadal swoją śpiewkę ,że bez mojej pomocy i mojego wsparcia może się to nie udać ....i dla tego wyśle nam wezwanie i nas na rozmowę obydwoje wezwie -grzecznie się zgodziłam i wyszłam bo dla mnie dalsza dyskusja nie miała sensu ...przyznam ,że jak dla mnie to gryzie się to z tym czego się dowiedziałam od pani psycholog ,od was tutaj na forum ....no nic ...najważniejsze ,że maja odfajkowane ,że byłam i być może za swa cięzką pracę dostaną :wczasy pod gruszą "...a ja cobym nie zrobiła to i tak zaszkodzę tylko sobie -niestety :roll: ...w sumie to już chyba nauczyłam się sama sobie w życiu radzić ....
milutka - Śro 23 Lis, 2011 17:56

Borus napisał/a:
Problem, o którym się nie mówi, dla niektórych nie istnieje... 8|
Borus ...wydaje mi się ,że gdybym tam poszła upłakana ,posiniaczona ,brudna to by się mną zajęli inaczej a ,że widzą całkiem co innego to uważają ,że sobie radzę i ...no niestety patrzą na mnie jakbym im jakieś bajki wciskała :roll:
Pati napisał/a:
Ale jaja :szok:
....żebyś wiedziała ...niezłe jaja ...jak ja sobie w sobotę wolne załatwię :szok: :(
Pati - Śro 23 Lis, 2011 18:01

milutka napisał/a:
ale pani nadal swoją śpiewkę ,że bez mojej pomocy i mojego wsparcia może się to nie udać ....i dla tego wyśle nam wezwanie i nas na rozmowę obydwoje wezwie -

Brak słów.
Naprawdę co tam się wyprawia :szok:

milutka - Śro 23 Lis, 2011 18:13

Tak ...Pati ...w komisji między innymi siedziała pani dyrektor Szkoły Podstawowej ,pielęgniarka z naszego ośrodka i pani która przyjmowała zgłoszenie ...przyznam ,że osoby w innych instytucjach bardziej profesjonalnie podeszły do problemu niż te tutaj ...np .pani kierownik banku na moją prośbę założyła mi konto w banku indywidualne gdyż z naszego wspólnego komornik pobierał mi świadczenia rodzinne na spłacenie długu jaki mąż ma ....a w sumie nie powinna bo nie mamy rozdzielności majątkowej i te długi są również moimi długami ...ale sama stwierdziła ,że się ze mną zgadza ,że to sa świadczenia rodzinne i nie powinny być zabierane ani mi ani dzieciom ....i tak przenieśliśmy je na moje konto i komornik nie ma prawa ich tknąc gdyż tytuł wykonalności stoi na mojego męża ...czyli jak się chce to można pomóc i to bez żadnej szkoły w tym kierunku a te panie przecież od tego sa by pomagać ...a przyznam się ,że mnie zdołowały nieźle .... :roll:
Pati - Śro 23 Lis, 2011 18:20

milutka napisał/a:
...a przyznam się ,że mnie zdołowały nieźle ....

No wierzę,wierzę :pocieszacz:
Mimo wszystko nie poddawaj się.
Jak dojdzie do tego spotkania z Twoim mężem i tą babą to kategorycznie żądaj tego leczenia przymusowego.
Nie daj się spławić :nono:

Borus - Śro 23 Lis, 2011 18:53

Pati napisał/a:
Jak dojdzie do tego spotkania z Twoim mężem i tą babą to kategorycznie żądaj tego leczenia przymusowego.

...albo zaproponuj jej, by wzięła wolne w sobotę i sama zaopiekowała się Twoim mężem... :lol2:

KICAJKA - Śro 23 Lis, 2011 21:44

milutka napisał/a:
A tak apropo ....30listopada zapadnie wyrok dla męża za znęcanie się psychiczne nade mną ...to by było tyle ...musiałam się komuś wygadać bo mnie to wszystko w środku "męczy"....

Dobrze,że się wygadałaś :pocieszacz:
Niech sobie gadają co chcą byle dla Ciebie zrobili co trzeba-nie daj się Basiu :buziak:
Najważniejsza jesteś Ty i Twoje dzieci-oni są po to aby Tobie pomóc. :)

milutka - Śro 23 Lis, 2011 22:52

Borus napisał/a:

Pati napisał/a:
Jak dojdzie do tego spotkania z Twoim mężem i tą babą to kategorycznie żądaj tego leczenia przymusowego.

...albo zaproponuj jej, by wzięła wolne w sobotę i sama zaopiekowała się Twoim mężem... :lol2:
...w sumie to mogę im jeszcze podrzucić dzieciaków ;) ...
KICAJKA napisał/a:
Dobrze,że się wygadałaś :pocieszacz:
Niech sobie gadają co chcą byle dla Ciebie zrobili co trzeba-nie daj się Basiu :buziak:
wydaje mi się czasem ,że tylko tutaj jestem zrozumiana o czym mówię i nikt nie patrzy na mnie jakbym urwała się z kosmosu ...tylko rozumiecie o czym mówię ...ale mimo to nie poddaję się choć łatwo niestety nie jest i czasami mam takiego doła ,że mi się rano z łóżka nie chce podnieść :( ....w piątek ide na policję zeznawać w sprawie tej broni ....ciężki ten tydzień :roll: ....
pterodaktyll - Śro 23 Lis, 2011 22:53

milutka napisał/a:
..ciężki ten tydzień
:pocieszacz: :buziak:
milutka - Śro 23 Lis, 2011 22:54

dzięki Ptero :)
pietruszka - Śro 23 Lis, 2011 23:12

milutka napisał/a:
ciężki ten tydzień :roll: ....

będzie dobrze, milutka :buziak: a "specjalistkami" z komisji się nie przejmuj. Nie jestem pewna, jakie kwalifikacje są potrzebne do wykonywania tej "misji",ale zadaje się, ze nie szczególne. Nadzieja, że osoba diagnozująca alkoholika akurat ma jakieś porządne kwalifikacje.

Flandria - Śro 23 Lis, 2011 23:24

milutka napisał/a:
ciężki ten tydzień

:pocieszacz:

milutka - Śro 23 Lis, 2011 23:39

pietruszka napisał/a:
Nadzieja, że osoba diagnozująca alkoholika akurat ma jakieś porządne kwalifikacje.
wygląda to mniej więcej tak ,że ta komisja u której byłam kieruje go najpierw do pani psycholog która współpracuje tą placówką ...ja u niej byłam i przyznam ,że rokowania na jej jakąś fachowa pomoc sa nikłe bo ona sama stwierdziła ,że ona ma tam dyżur tylko 3godz tygodniowo a gmina takich alkoholików kieruje do niej kilku i jak sama stwierdziła nie jest w stanie z każdym popracować tyle czasu ile powinna a zmusić ich na terapię dochodząca jest trudno :roll: ...nie wiem czy to wszędzie tak wygląda czy tylko w mojej gminie takie paranoje sie odbywają ....i w sumie to jak na mój mały rozum to wygląda to mniej więcej tak ,że dany delikwent jest wzywany ,jest odchajczone ,że był ,,...pomóc pomogli a bynajmniej starali się ....a na koniec roku zestawienie tej ciężkiej ich pracy wygląda mniej więcej tak ,że należy im się premia za ciężka pracę :szok: ......
pietruszka - Śro 23 Lis, 2011 23:44

Milutka, jak Bóg da, to on zacznie trzeźwieć z komisją i bez komisji, w sumie to bardzo rzadko zdarza się, żeby z przymusowego ktoś zaskoczył.
Ważne żebyś o siebie zadbała. A papiery z komisji zawsze się mogą przydać.

:pocieszacz:

milutka - Śro 23 Lis, 2011 23:52

pietruszka napisał/a:
Ważne żebyś o siebie zadbała.
wiem ,wiem ....jakoś sobie radzę i robię wszystko choć w oczach co niektórych inaczej to wygląda by nie pozwolić się krzywdzić i nie wycofam się z tego co zaczęłam bo zbyt daleko zaszłam ...ale wkórza mnie ta cała otoczka pseudo urzędników i ich pomocy :uoee: ...ich gadanie i statystyki sa cudowne ....tylko z werwa i nadzieją patrzeć w przyszłość :uoee: ...przepraszam ale nie mogę sobie dziś z tym wszystkim poradzić ............
pietruszka - Śro 23 Lis, 2011 23:54

milutka napisał/a:
przepraszam ale nie mogę sobie dziś z tym wszystkim poradzić ....


nie przepraszaj, masz prawo do złości
:pocieszacz:

Flandria - Czw 24 Lis, 2011 00:28

milutka napisał/a:
ona sama stwierdziła ,że ona ma tam dyżur tylko 3godz tygodniowo a gmina takich alkoholików kieruje do niej kilku i jak sama stwierdziła nie jest w stanie z każdym popracować tyle czasu ile powinna a zmusić ich na terapię dochodząca jest trudno

ciekawe czy w ogóle ma kwalifikacje i wie jak to robić? :mysli:
milutka napisał/a:
ich gadanie i statystyki sa cudowne ....tylko z werwa i nadzieją patrzeć w przyszłość

:pocieszacz:
idzie ku lepszemu
20 lat temu moja matka, jak chciała odejść od mojego ojca usłyszała pytanie od prawnika (!) "czy wierzy w Boga?"
pamiętam kolędy, na których proboszcz przekonywał mamę na danie szansy itp

ciągle czytam, że terapia przymusowa jest nic nie warta
może więc zamiast użerać się ciągle z mężem pomyśl w końcu o rozwodzie?
po co Ci to zadręczanie się czy pójdzie na terapię czy nie?

bia - Czw 24 Lis, 2011 08:57

milutka napisał/a:
Chce bym była taka jak dawniej :roll: twierdzi ,że się zmieniłam


w sumie jestem z nim krótko ale on mi już gada żebym była taka jak dawniej - ja mówię, że nie mogę bo przecież się zmieniłam w podejściu do niego przez jego zachowanie

jak mu mówię, że ludzie naokoło mi mówią, że jakoś "zmarniałam", że nie jestem taka wesoła itp.
on mi mówi przecież to nie przeze mnie przecież to nie Twój problem ja mówię, przecież to na mnie wpływa .......

esaneta - Czw 24 Lis, 2011 11:22

pietruszka napisał/a:
Milutka, jak Bóg da, to on zacznie trzeźwieć z komisją i bez komisji, w sumie to bardzo rzadko zdarza się, żeby z przymusowego ktoś zaskoczył.
Ważne żebyś o siebie zadbała. A papiery z komisji zawsze się mogą przydać.

:pocieszacz:


Zgadzam się z Pietruszką. Ja jeszcze dwa lata temu, nie mająć świadomości o istnieniu komisji, skrzydeł bym dostała ze szczęścia, gdyby mnie o takim dobrodziejstwie poinformowano. W miare upływu czasu i pracy nad sobą na grupie i indywidualnie, coraz mniej mi na tym zależało. Przez ostatnie pół roku terapka sugerowała mi zgłoszenie mojego Pana X na komisję, ale jestem zdania, że z niewolnika nie ma pracownika :bezradny: I choć latem wysmarowałam piekne pismo do komisji i pofatygowałam się nawet osobiście, żeby je złożyć, to wystarczyło, że trafiłam na jakąś przerwę w urzędzie i juz mi ochota przeszła.
Pracuję nad sobą, dbam o siebie i o dzieci* (*kolejność nieprzypadkowa :mgreen: ).
Tak mi lepiej, aniżeli robić coś w związku z nim/dla niego.
Trzymam kciuki :kciuki: za Twoją sprawę, moja 7 grudnia - tez potrzymasz? :prosi:

milutka - Czw 24 Lis, 2011 23:55

esaneta napisał/a:
moja 7 grudnia - tez potrzymasz? :prosi:
pewnie ;) :kciuki: :kciuki: :kciuki: :sztama:
yuraa - Pią 25 Lis, 2011 00:03

7 12 mam wizyte u kardiologa ,
mogę trzymać też

milutka - Pią 25 Lis, 2011 00:09

Flandra napisał/a:

milutka napisał/a:
ona sama stwierdziła ,że ona ma tam dyżur tylko 3godz tygodniowo a gmina takich alkoholików kieruje do niej kilku i jak sama stwierdziła nie jest w stanie z każdym popracować tyle czasu ile powinna a zmusić ich na terapię dochodząca jest trudno

ciekawe czy w ogóle ma kwalifikacje i wie jak to robić? :mysli:
kwalifiikacje ma i jest bardzo dobrym psychologiem ....tylko ma mało godzin pracy by coś pomóc ....
esaneta - Pią 25 Lis, 2011 09:26

milutka, yuraa, dziękuję :kwiatek:
Mysza - Pią 02 Gru, 2011 10:14

milutka napisał/a:
.30listopada zapadnie wyrok dla męża za znęcanie się psychiczne nade mną

i co z tym wyrokiem Basiu, zapadł?

milutka - Śro 14 Gru, 2011 20:05

myszaczek napisał/a:
i co z tym wyrokiem Basiu, zapadł?
Troszkę mi trudno uwierzyć w to ,że szczerze sie martwisz ...ale tak ....zapadł ...mój mąż dostał 10msc na trzy lata w zawieszeniu ....400zł grzywnej i 170 koszta sadowe-tyle jestem warta i znęcanie się nade mną :roll:
DanaN - Śro 14 Gru, 2011 20:21

milutka napisał/a:
dostał 10msc na trzy lata w zawieszeniu ....400zł grzywnej i 170 koszta sadowe-tyle jestem warta i znęcanie się nade mną

ale napisałaś...
jeśli mój eks dostał rok w zawieszeniu, zero kosztów sądowych i 200 zł koszty napraw... to znaczy, że ja jestem warta mniej niż Ty... ???
przecież to nie tak...

Wiedźma - Śro 14 Gru, 2011 20:27

Przecież wyrok, grzywna, czy inne konsekwencje prawne nie są zadośćuczynieniem dla ofiary za doznane krzywdy,
tylko karą dla sprawcy i tak należy na to patrzeć.
A już napewno nie można tego rozpatrywać w kategoriach czyjejś wartości :shock:

DanaN - Śro 14 Gru, 2011 20:31

Wiedźma napisał/a:
nie można tego rozpatrywać w kategoriach czyjejś wartości

właśnie, dokładnie to miałam na myśli..

Mysza - Śro 14 Gru, 2011 20:35

milutka napisał/a:
Troszkę mi trudno uwierzyć w to ,że szczerze sie martwisz


no cóż, nie mam wpływu na to, w co Ty wierzysz czy nie wierzysz Basiu.....jeśli spojrzysz na daty to może bardziej Ci się rozjaśni....
poza tym...inni myślą i reagują po swojemu, a nie tak jak Ty byś sobie życzyła....
I to by było na tyle, jeśli masz ochotę podyskutować to zapraszam na pw...tutaj nie zamierzam...

milutka - Śro 14 Gru, 2011 23:27

DanaM napisał/a:
jeśli mój eks dostał rok w zawieszeniu, zero kosztów sądowych i 200 zł koszty napraw... to znaczy, że ja jestem warta mniej niż Ty... ???
Nie Dano ...źle mnie zrozumiałaś :roll: chodziło mi całkiem o co innego tylko źle się wyraziłam :roll:
DanaN - Śro 14 Gru, 2011 23:56

milutka napisał/a:
źle się wyraziłam

to ja się może źle wyraziłam... chciałam Ci dać do zrozumienia, że to nie jest podstawą oceny własnej wartości...

milutka - Pon 02 Sty, 2012 08:11

Dwa dni przed Wigilią się zaszył ...wszył sobie esperal :roll: ...mimo ,że znałam te wszystkie schematy i ,że wiem że nie tędy droga cieszyłam się jak dziecko :( ....może pół roku ,morze rok spokoju ...,morze przez ten czas coś zrozumie ....
od czterech dni popija :zalamka: ...co ja z nim przechodzę to tylko jeden Bóg wie ....
Wczoraj sam zadzwonił po kolegę który nie pije trzy lata ....trochę się wyżalił ,pozłościł oczywiście na mnie..i to mu pomogło bo nie wiedziałam jak się ten dzień skończy ....
Siedzę ...piję kawę ...z pokoju obok mimo kataru czuję smród ....i jedyna myśl jaka mi w głowie siedzi to .... :zalamka: Panie Boże zabierz go już do siebie bo ja mam już serdecznie dośc ....nie daje już rady ...dlaczego .... :zalamka: ...
nienawidzę siebie za to ,że tak myślę ....nie wierzę ,że kiedyś będzie dobrze ,nie widzę rozwiązania ...
miałam kiedyś sen ...stałam w bagnie i nie mogłam ruszyć nogami ...anie kroka ...anie nie zapadałam się ....utkwiłam ...
tak się czuję ...kiedyś jeszcze miałam nadzieję ....teraz jej brak ....
zgłosiłam na leczenie,podałam do sądu o znęcanie psychiczne -dostał wyrok ...poruszyłam wiele instytucji by sobie sama pomóc i co?....nadal siedzę w tym gównie ...jestem z tym sama ....jedyna nadzieja w Bogu :zalamka: albo mi pomoże albo będę dzwigać ten krzyż do końca ....bo na nic więcej nie mam już siły ....ja już mówię pas...... :zalamka:
musiałam to gdzieś wyrzucić z siebie :zalamka: .....

Klara - Pon 02 Sty, 2012 08:20

milutka napisał/a:
.kiedyś jeszcze miałam nadzieję ....teraz jej brak

Ja Ciebie rozumiem Basiu :pocieszacz:


P.S.
Jesteś może współwłaścicielką domu, w którym mieszkasz?

milutka - Pon 02 Sty, 2012 08:22

Klara napisał/a:
Jesteś może współwłaścicielką domu, w którym mieszkasz?
niestety nie...
esaneta - Pon 02 Sty, 2012 08:25

milutka napisał/a:
zgłosiłam na leczenie,podałam do sądu o znęcanie psychiczne -dostał wyrok ...poruszyłam wiele instytucji by sobie sama pomóc i co?....nadal siedzę w tym gównie ...jestem z tym sama

Basiu jestem z Tobą, tez to wszystko przechodzę/przechodziłam...może w innej kolejności, ale doskonale rozumiem co czujesz :pocieszacz:
Choć to trudne w tej sytuacji, spróbuj zająć się sobą.
Ktos z tutejszych userów uświadomił mi, ze nie ma innej drogi niż zdrowienie z dala od stresora w postaci naszych partnerów.
Pomyśl o tym, czy masz jakąś możliwość nie mieszkac z nim pod jednym dachem.
Przytulam wciąż mocno :pocieszacz:

esaneta - Pon 02 Sty, 2012 08:31

milutka napisał/a:
Klara napisał/a:
Jesteś może współwłaścicielką domu, w którym mieszkasz?
niestety nie...


Z tego, co pamiętam, to sąd uznał winnym Twojego męża w sprawie o znęcanie.
Jesli tak jest, może warto dopytać jak wygląda sprawa wydania nakazu opuszczenia lokalu.
Sama noszę się z takim zamiarem, ale czekam na zakończenie sprawy o znęcanie.

Klara - Pon 02 Sty, 2012 08:31

Basia, może byś złożyła do gminy wniosek o mieszkanie komunalne?
Wiem, że z uzyskaniem takiego mieszkania nie jest łatwo, ale zacznij COŚ robić w tym kierunku.
A nuż się powiedzie, albo trochę poczekasz i w końcu się doczekasz?
Będziesz przynajmniej żyła nadzieją na poprawę losu :pocieszacz:

milutka - Pon 02 Sty, 2012 08:46

szukam jakiegoś mieszkania w pobliżu ale czynsze na prawdę są wysokie ...nie zarabiam aż tyle :roll: ...dzieci nie chcą zmieniać szkoły ....uwierzcie mi ,że codziennie myślę jak to zrobić by wyjśc z tego domu ....wszyscy mówią ,że nalezy mi się tutaj ,że to on powinien opuścić lokum że teraz kobieta z dziećmi ma prawo ...o kant d.... rozbić takie gadanie ....pewnie ,że mam prawa ale procedury sa długie i tak naprawdę to trwa ...a w tym czasie on mnie wykończy psychicznie :zalamka: ...zgłaszałam swój problem w opiece ,zgłosiłam go na leczenie ...czy ktoś z urzędników pofatygował sie do mnie do domu spytać jak sobie radzę ,jak wygląda sytuacja ....nie wierzę juz w nic ...w niczyją pomoc ...i jak mi Bóg miły straciłam już nadzieję na wszystko ..
endriu - Pon 02 Sty, 2012 09:04

co ja mogę? tylko :pocieszacz:
jestem z Tobą milutka,

edit: P.S. jeszcze dodam, że jak sobie poczytam takie posty to od razu nachodzi mnie myśl, że nie chcę, żeby moja żona coś takiego znowu przechodziła. Chcę być trzeźwy.

Klara - Pon 02 Sty, 2012 09:11

milutka napisał/a:
zgłaszałam swój problem w opiece ,zgłosiłam go na leczenie ...czy ktoś z urzędników pofatygował sie do mnie do domu spytać jak sobie radzę ,jak wygląda sytuacja ...

To idź jeszcze raz, i jeszcze... i jeszcze...
Nie dawaj się zbyć, bo myślą, że skoro nie wracasz, to coś się zmieniło, albo Ty zmieniłaś zdanie.

zimna - Pon 02 Sty, 2012 09:21

Klara napisał/a:
milutka napisał/a:
zgłaszałam swój problem w opiece ,zgłosiłam go na leczenie ...czy ktoś z urzędników pofatygował sie do mnie do domu spytać jak sobie radzę ,jak wygląda sytuacja ...

To idź jeszcze raz, i jeszcze... i jeszcze...
Nie dawaj się zbyć, bo myślą, że skoro nie wracasz, to coś się zmieniło, albo Ty zmieniłaś zdanie.

I jeszcze coś Dla Ciebie,
dzielna kobitka jesteś. :pocieszacz:

beata - Pon 02 Sty, 2012 10:07

Basieńko :pocieszacz:
Żeglarz - Pon 02 Sty, 2012 10:34

Witaj Milutka w Nowym Roku :)

Szkoda, że zaczął Ci się kiepsko :pocieszacz: :(

Powiedz, co z Twoją terapią? Chodzisz gdzieś?

Pytam, bo widzę, że poddajesz się huśtawce emocjonalnej związanej z nadzieją i jej utratą.
Teraz tak źle sie czujesz, bo straciłaś nadzieję na "cud", który realnie myśląc nie miał szansy się wydarzyć.

Ale pamiętaj, że ten zły nastrój minie, unormuje się, chociaż ta norma nie jest zadowalająca.
Nie załamuj się, bo po każdej nocy przychodzi dzień :) Naprawdę!!! :)

Posłuchaj dziewczyn i poszukaj sposobu na usamodzielnienie. Nie czekaj, aż to załatwi za Ciebie jakiś urzędas. Jak samej o to nie zadbasz to nikt Ci nie pomoże. Zawalcz o to.

Na początek spróbuj odzyskać trochę lepszego nastroju, a potem do dzieła :nerwus:

Jeżeli potrzebujesz rady to pytaj.

Trzymam za Ciebie kciuki i serdecznie pozdrawiam,

Paweł :kwiatek:

pterodaktyll - Pon 02 Sty, 2012 10:47

:pocieszacz: :buziak:
Mysza - Pon 02 Sty, 2012 11:14

milutka napisał/a:
Panie Boże zabierz go już do siebie bo ja mam już serdecznie dośc

Wiesz co Basiu...przeczytałam kilka razy, to co napisałaś... przeczytałam też komentarze do Twojego wpisu...(zastanawiające, że gdyby to pisała nowa osoba, która dopiero co zaczęła szukać pomocy na forum...usłyszałaby...uciekaj, zostaw...spakuj i wystaw za drzwi....zrzuć ze schodów itp...)

Dla mnie to co piszesz jest ... przerażające.....bo wychodzi na to, że tylko śmierć tego człowieka jest Cię w stanie "uratować".....
Inaczej ...nie ruszysz z miejsca, nie zajmiesz się sobą....
k**** przecież sama przez to przechodziłam....z tego się wychodzi, z tego można się wyleczyć....

Można i trzeba nabrać wiary we własne siły, można i trzeba, bo ma się taki obowiązek względem samej siebie i dzieci....szanować samą siebie i kochać samą siebie....można i należy dbać o siebie bo jeśli nie zaczniesz od siebie....nikt inny o Tobie nie pomyśli...

Jedno zdanie pamiętam ze swojej terapii:..."moim obowiązkiem jest dbać o siebie..."

Tego się trzymam..... jeśli siebie nie będę kochała, szanowała.....nie mogę oczekiwać że zrobi to ktoś za mnie....
znajdź proszę chwilę czasu, zrób sobie kawy.....przeczytaj swój watek i zauważ że....dwa lata kręcisz się w jednym miejscu...
trzymam :kciuki: i z całego serca życze "przebudzenia"...bo wiem że to możliwe :pocieszacz:

głęboka otchłań - Pon 02 Sty, 2012 12:11

Basiu :pocieszacz: , trzymaj się dzielnie
Lila - Pon 02 Sty, 2012 12:22

Cytat:
miałam kiedyś sen ...stałam w bagnie i nie mogłam ruszyć nogami ...anie kroka ...anie nie zapadałam się ....utkwiłam ...


Milutka, może czas wyjść z tego bagna?
W sierpniu pisałaś, że wyprowadziłaś się do rodziców. Może warto do tego wrócić? Na początek?

Mysza - Pon 02 Sty, 2012 12:33

głęboka otchłań napisał/a:
trzymaj się dzielnie

czego lub kogo ma się trzymać....bo chyba nie... męża alkoholika?
przecież nic innego nie robimy całe lata (my współ)...tylko dzielnie się trzymamy...
niektóre z nas od tego "dzielnego" trzymania się lądują w psychiatrykach, szpitalach lub więzieniach...tak dzielnie się trzymamy.... 8|

głęboka otchłań - Pon 02 Sty, 2012 12:42

myszaczek no tak mi się napisało poprostu, to taki zwrot..
pietruszka - Pon 02 Sty, 2012 16:23

myszaczek napisał/a:
przecież nic innego nie robimy całe lata (my współ)...tylko dzielnie się trzymamy...

najlepiej to się przestać trzymać a puścić... rękaw, nogawkę, resztkę włosów na głowie alkoholika,
dla mnie odkryciem było, że gdy przyznałam się, że nie mam już więcej siły... to przestałam być taka silna i poszłam po pomoc i wsparcie... i okazało się, że w słabości moja siła.
Wisz co mnie zdumiało na grupach wsparcia? Jak wielką siłę dają inni. Nieraz brałam udział w przeprowadzkach, ewakuacjach, akcjach nagłego nocowania, czy po prostu zwykłego ludzkiego wsparcia koleżanek z grup. Sama też niemało otrzymałam. Nikt tak nie zrozumie drugiej osoby jak osoba z podobnymi przejściami. I dlatego tak ważne jest wyjście z czterech ścian. W mojej poradni nieraz otrzymałam jakiś potrzebny adres, kontakt, telefon, zawsze można było się dowiedzieć, czy jest jakaś szansa jak otrzymać pomoc (nawet materialną, mieszkaniową) a co najważniejsze - najczęściej to są sprawdzone adresy, kontakty, procedury, na al-anonie zawsze można było spotkać kogoś, kto przechodził podobną sprawę, prawną. To prawdziwa wywiadownia o procedurach rozwodów, separacji, spraw o znęcanie, starania się o mieszkania komunalne, pomoc prawną, pomoc społeczną (jeśli jest taka potrzeba), wiele kobietek usamodzielnia się zawodowo, więc można być na bieżąco, co, gdzie, kiedy. To zbiorowe doświadczenie, z którego tylko czerpać. I co nie mniej ważne: wsparcie, nadzieja, siła. Człowiek przestaje być sam.
:kciuki:

OSSA - Pon 02 Sty, 2012 17:10

milutka napisał/a:

tak się czuję ...kiedyś jeszcze miałam nadzieję ....teraz jej brak ....
zgłosiłam na leczenie,podałam do sądu o znęcanie psychiczne -dostał wyrok ...poruszyłam wiele instytucji by sobie sama pomóc i co?....nadal siedzę w tym gównie ...jestem z tym sama ....jedyna nadzieja w Bogu :zalamka: albo mi pomoże albo będę dzwigać ten krzyż do końca ....bo na nic więcej nie mam już siły ....ja już mówię pas...... :zalamka:
musiałam to gdzieś wyrzucić z siebie :zalamka: .....



Milutka nie ma takiego prawa i takich instytucji by zmusić dorosłego człowieka do zaprzestanie picia. Jedyne co możemy zrobić chronić to siebie i dzieci, w tym pomaga prawo , terapia, Al-Anon, same sobie nie damy rady. :pocieszacz: :pocieszacz:

Mam znajomą , która była w podobnej sytuacji wyrok za znęcanie w zawiasach, mieszkają razem on pije i bije , ale jak przychodzi kurator ona pudruje siniaki , grzecznie z mężem rozmawiają, dzieci "uśmiechnięte", w niedzielę pod rękę do kościoła by sąsiedzi w razie czego widzieli.
Na grupie płacze jakie prawo jest do d**** , kiedyś nie wytrzymałam i zapytałam dlaczego nie powie kuratorowi , nie zawiadomi dzielnicowego "przecież nie wsadzi jedynego żywiciela, bo z ..........." i koło się zamyka. On doskonale o tym wie i teraz już zupełnie bezkarnie może znęcać się nad rodziną.

Nie piszę tego jak wytyk ja mimo rozwodu mieszkam nadal z menem, nie miałam siły by przeprowadzić sprawę do końca. Na dziś nie żałuje, ale to inny temat.

Linka - Pon 02 Sty, 2012 17:13

Milutka, kiedy moj mąż po raz pierwszy poszedł na terapię, myślałam, że to będzie koniec mojej udręki. Czas pokazał jak bardzo się myliłam, ale już wtedy byłam w Al-anon i to mi pomogło. Popełniłam jeszcze wiele błędów ale miałam wsparcie w grupie, pomoc , trzeźwe spojrzenie innych osób. Płakałam czasem,żaliłam się ale wiedziałam, że zostanę wysłuchana.
U niektórych zmiany były natychmiastowe, ja wybrałam trochę wolniejszą drogę ale cały czas idę do przodu.
Z czasów kiedy wraz z mężem jeździłam na mityngi AA zostało mi kilka telefonów do przyjaciół, z których zawsze mogłam skorzystać.
No cóż ja korzystałam a mąż nie.
Od wyroku skazującego mojego męża na leczenie przymusowe minęło 2 lata, ale wezwanie wreszcie dotarło i musiał się zgłosić. fsdf43t
Na nic już nie liczę, staram się żyć własnym życiem, jak zacznie trzeźwieć to dobrze, a jak nie to trudno. Ja z pijanym już żyć nie będę i on o tym wie.
Przytulam mocno
:pocieszacz:

milutka - Wto 03 Sty, 2012 08:34

Dziękuję kochani ...noi znowu się rozsypałam :(
czytałam wczoraj komentarze ...i dziś ...
nie wiem co mam odpowiedzieć :roll: ..najfajniej się czyta te miłe ...ale i te które dają "przysłowiowego kopa "dają do myślenia ....
Jedyne co mogę powiedzieć to to ,że dla mnie okres odkąd jestem na forum czyli około dwóch lat wiele zmienił w moim życiu ....nie stoję w miejscu i nie czekam na cud ...robię na prawdę wiele :( ...
kiedyś dla mnie było mało realnym bym poszła do pracy...wiedziałam ,że zazdrośc męża będzie tak duża o mnie ,że będę miała wypominane wszystko ...i tak jest ale ....mimo to skończyłam ten kurs ...pracuję w zawodzie który mi się marzył ,godziny pracy dopasowane mam tak by móc poradzić sobie z obowiązkami w domu ,z posłaniem dzieci do szkoły ale i poświęceniem im czasu ....w pracy mimo zmęczenia bo jest to ciężka praca czuję się dobrze (jeden z naszych userów miał okazję to sprawdzić ;) )....zadbałam o własne poczucie ,o to bym nie była zależna finansowo od męża i uwierzcie mi że mimo ciężkich czasów tak jest ....złożyłam oskarżenie do sądu -czego bałam się najbardziej ,że wycofam ,że nie dam rady :roll: -wyrok już zapadł ...zgłosiłam go na leczenie ,na każde ich wezwania chodzę ,słucham rad jak się mam zachowywać ,co robić -tylko mam wrażenie ,że to oni mnie próbują uzdrowić nie męża -niestety :roll: ...i mimo wszystko sobie radzę ...na co dzień z alkoholikiem który ma na moim punkcie manię prześladowczą i czepia się dosłownie wszystkiego ....z dziećmi które są na prawdę zdolne i zadbane ,z pracą która jest ciężka ale przyjemna ,do tego wszystkiego staram się nie zapominać o swoich potrzebach ,chodzę do fryzjera ,czasem kupię jakiś ciuszek ;) co jak wszyscy wiemy sprawia kobiecie największą radość ,znajduję czas -choć jest ciężko na jazdę rowerem co sprawia mi największą radośc ,basen areobik -kiedyś to było dla mnie nie do pomyślenia ...po każdej krytyce męża dawałam sobie spokój ...bałam się wyjść z domu bo wiedziałam ,że on za to na złośc się opije i mnie o to zbeszta ...strach był silniejszy :roll:
Dwa lata to długo ale na pewno nie stoję w miejscu ....i wierzcie mi ,że gdybym tylko mogła wyprowadziłabym się już dziś i to było by najprostsze rozwiązanie :roll: ....ale nie mówię "nie "...tylko mając trójkę dzieci w wieku szkolnym jest ciężko to wszystko zorganizować ,płacić czynsz za mieszkanie i się utrzymać nie jest to takie proste ...mam własne mieszkanie ...dzieci po szkole dojeżdzają do niego pod sam dom ...nawet jak jestem w pracy wiem ,że sobie poradzą ,,pomagają mi czasem znajomi się nimi zająć ...a jak się wyprowadzę zostanę ze wszystkim sama ,będę musiała zrezygnować z pracy by się nim zająć .dowozić do szkoły ..bo w okolicy w pobliżu mieszkania nie znajdę a zmiana szkoły miejsc do których uczęszczają na dodatkowe zajęcia nie wchodzi w rachubę -rozmawiałam z nimi ...bardzo są zżyci z kolegami ,najstarszy należy do drużyny piłkarskiej ,młodsi mają swój zespól muzyczny gdzie się często spotykają na próbach ,grają koncerty ...nie mogę ich pozbawić tego wszystkiego tylko dla tego ,że ich tata jest alkoholikiem ...i przyznam się ,że liczyłam na to ,że ktoś mi pomoże ,składając te wnioski ,zgłaszając na policję ,zakładając sprawę w sądzie ....coś tam wywalczyłam dla siebie ...ale nadal czuję ,że jestem z tym sama ,że niestety oni mają gdzieś jak ja sobie radzę ....Spotkałam się kiedyś przypadkowo z anią policjantką z naszego posterunku ,spytała czy ktoś z opieki był u mnie na wywiadzie w domu -powiedziałam ,że nie ....powiedziała ,że z posterunku poszły do nich papiery ,że mają dokumenty w których mają jasno udokumentowane że mój mąż jest zgłoszony na leczenie ,że ma niebieską kartę ,że jest karany o znęcanie ...i co ?kogo to obchodzi ...pewnie jak mnie kiedyś pobije ,posiniaczy a nie daj Bóg zrobi nam krzywde wszyscy pomogą :roll: ...tylko będzie już za późno :zalamka:
Napisałam to wszystko nie dla tego by się usprawiedliwiać ,że nic nie robię ....ale dla tego by otworzyć oczy szeroko tym którzy myślą ,że wyprowadzka od męża alkoholika jest tak prostą sprawą i my współuzależnione czekamy na "cud"...,że ktoś za nas wszystko zrobi co jest mylnym spostrzeżeniem ....
Jest ciężko ,cholernie ciężko :zalamka: ....i najnormalniej w świecie brakuje czasem na to wszystko sił ...i prośba do Boga by nas uwolnił od tego wszystkiego ,by go zabrał do siebie wydaje się być najprostszym rozwiązaniem ,takim na skróty :zalamka: ...i uwirzcie mi ...nie życzę nikomu śmierci ...ale takiego życia nie życzę nawet największemu wrogowi :zalamka: .................
rozpisałam się jak zwykle ....ale już Was nie męczę ...zmykam do pracy ...."maska "na twarz i trzeba zarobić na swoje lepsze życie .......

Klara - Wto 03 Sty, 2012 09:04

:pocieszacz: :cacy2:
evita - Wto 03 Sty, 2012 09:35

milutka, rozumiem cię doskonale bo sama jestem w podobnej sytuacji :pocieszacz: z tą tylko różnicą, że ja się już nie boję ... teraz to mnie się trzeba bać :) No ale finanse niestety dręczą nas obie jednakowo a co za tym idzie jakakolwiek wyprowadzka nie wchodzi w rachubę :/ Jeśli zaś chodzi o brak reakcji odpowiednich instytucji na to co się w twoim domu dzieje to chyba najwyższy czas żebyś poszła i zrobiła tam porządek :uoee: pewnie gdzieś już pisałaś ale przypomnij mi jaki wyrok dostał twój mąż ? Czy masz czekać grzecznie w domu aż dojdzie do nieszczęścia i was wymorduje ? Nie czekaj tylko idź i walcz o swoje , niech go biorą na te leczenie w końcu ! Mój sąsiad jak został zgłoszony na przymus to miał kilka wizyt kuratora w domu po czym zabrali go ze sobą. Trwało to jakieś 2-3 miesiące. Byłam w szoku, że tak dłuuuugo :szok: a rodzina żyła z dnia na dzień nadzieją, że może już teraz , już jutro zostaną w końcu sami 8|
esaneta - Wto 03 Sty, 2012 09:41

milutka napisał/a:
mam własne mieszkanie

milutka napisał/a:
a jak się wyprowadzę zostanę ze wszystkim sama ,będę musiała zrezygnować z pracy by się nim zająć .dowozić do szkoły ..bo w okolicy w pobliżu mieszkania nie znajdę a zmiana szkoły miejsc do których uczęszczają na dodatkowe zajęcia nie wchodzi w rachubę

Może wynajmij to swoje mieszkanie a za uzyskane pieniądze i oczywiscie alimenty od męża wynajmij sobie coś dla siebie i dzieci w tej dzielnicy, z którą jesteście związani, by nie robić rewolucji dzieciom, sobie...
:pocieszacz:

beata - Wto 03 Sty, 2012 09:47

Jesteś bardzo dzielna Milutka. :pocieszacz: :buziak:
Jonesy - Wto 03 Sty, 2012 09:50

Nie mieści mi się to w głowie Milutka.
Ale chcę Ci napisać, że według mnie wcale się nie tłumaczysz. To co napisałaś w ostatnim poście - to osiągnięcia dzielnej i silnej kobiety, która chce i umie zawalczyć o swoje. Z całego serca życzę Ci jak najlepiej, chociaż wiem jak może być Ci ciężko.
Nie wiem jak kraj w którym żyjemy, a nie jest to zły kraj, może na coś takiego pozwolić. Rozumiem też w pewnym sensie Twojego męża, sam jestem alkoholikiem, wiem co to za choroba. Szkoda mi go, bo może za 10-15 lat odzyska świadomość, uda się na leczenie i zacznie za wszelką cenę składać do kupy swoje życie. Swoje, bo o Twoim wtedy już nie będzie myślał, na zgliszczach będzie chciał odbudować to co stracił. I też trzeba będzie mu pomóc - bo to wina choroby, nie jego.
Nie wiem jak to jest możliwe, że nie możesz walnąć tego wszystkiego w diabły i się wyprowadzić, ale z drugiej strony wiem jak to jest możliwe, bo ja sam z żoną mieszkam u teściów i stajemy na głowie żeby kredyt wziąć na budowę. Nie mówiłem o tym żonie, ale poważnie zastanawiam się nad przepisaniem wszystkiego na nią, na okoliczność mojego nawrotu, chociaż modlę się codziennie do Boga o kolejny trzeźwy dzień. Wiem, że teraz patrzę jasno i trzeźwo na sytuację i takie przepisanie wydaje się najlepszym wyjściem.
Mam nadzieję, że Ci się ułoży jakoś, będę dalej śledził ten wątek, wygląda na to, że chociaż się nie znamy, ale będziesz kolejną osobą o której będę myślał w czasie wizyt w kościele.

Pamiętaj tylko o jednym - w tym wszystkim to Ty jesteś dobrym człowiekiem. Nie daj sobie tego odebrać życzeniami śmierci i innymi klątwami, chociaż byłoby to najłatwiejsze rozwiązanie.

Pozdrawiam Cię serdecznie

Żeglarz - Wto 03 Sty, 2012 09:58

Witaj Milutka:)

Oczywistym jest, ze zmiana życia jest procesem i to długotrwałym.
Tak jak piszesz wiele już zmieniłaś w swoim życiu. To jest wspaniałe. Jest wiele spraw, które sprawiają Ci radość, dają Ci szczęście. Życie dla Ciebie nie jest tylko beznadziejne - szare lub czarne, ale ma wiele kolorów. To jest Twoja zasługa, że tak jest.

Pozostał jeden "mały" problem do rozwiązania. Co zrobić, żeby nie podlegać przemocy ze strony męża?
Teoretycznie rozwiązania mogą być różne, a praktycznie trzeba poszukać takiego, które będzie skuteczne w Twoim przypadku.
W związku z przemocą jakiej doznajesz chyba są tylko dwa wyjścia. Albo Ty wyprowadzasz się z domu, albo on.
Dla mnie najprostszym rozwiązaniem było wyprowadzić się z córkami z domu.
Ty jak piszesz, takiej możliwości nie masz. W związku z tym trzeba znaleźć rozwiązanie jak pozbyć się z domu jego.
Wydaje mi się, że taka możliwość istnieje, ale nie znam się na tych sprawach więc konkretnych rozwiązań Ci nie podpowiem.
Ale są osoby na forum, które dużo wiedzą. Są instytucje (poza policją), w których możesz uzyskać pomoc prawną.

Życzę Ci siły do zrobienia tego ostatniego kroku.

Flandria - Wto 03 Sty, 2012 14:22

Milutka :)

jeśli Twój mąż zacznie do Was strzelać (a zdaje się, że istnieje taka możliwość :/ ) i postrzeli albo nawet zabije jednego z Twoich synów to czy usprawiedliwienie, że chłopcy nie powinni zmieniać szkoły bo mają takich fajnych kolegów i takie wspaniałe zainteresowania będzie miało sens?

kosmo - Wto 03 Sty, 2012 15:18

Basiu...
Nigdy nie rozumiałam kobiet, które pozwalały na znęcanie się nad sobą, nad rodziną, czasami nad dziećmi (fizycznie), bo psychicznie ma to cały czas miejsce w każdej rodzinie z ojcem alkoholikiem...
Nigdy, do tej pory...
Łatwo radzić, kiedy się nie ma dzieci, łatwo nakazywać wyprowadzkę, kiedy jest się samemu, przypuszczam, że gdyby nie Twoje pociechy, poszłabyś na boso jak najdalej od tego koszmaru...
Całe dorosłe życie miałam pretensję do własnej matki...

Nie umiem Ci doradzić sensownie, bo ja sama jestem alkoholiczką, ale musi być jakieś wyjście...
Musi być sposób na to, aby to on się wyprowadził...
Może zaproponuj mu to swoje mieszkanie...
Chyba dobrze zrozumiałam, że masz własne, czasami warto coś poświęcić w imię dobra i spokoju dzieci i swojego ...
Nie chcę się wymądrzać, ale nie wiem za wiele o Twojej sytuacji mieszkaniowej...
Łatwo jest radzić na odległość, dlatego jeśli piszę bzdury, to tylko się uśmiechnij i pomiń milczeniem to moje gadanie...

Tymczasem trzymam za Ciebie kciuki, bo zasługujesz na lepsze życie i Ty, i Twoje dzieci, jak zresztą każdy...

endriu - Wto 03 Sty, 2012 18:15

Jonesy napisał/a:
poważnie zastanawiam się nad przepisaniem wszystkiego na nią, na okoliczność mojego nawrotu, chociaż modlę się codziennie do Boga o kolejny trzeźwy dzień. Wiem, że teraz patrzę jasno i trzeźwo na sytuację i takie przepisanie wydaje się najlepszym wyjściem.


też tak parę miesięcy chciałem zrobić to mi userzy odpisali, że zostawiam sobie furtkę
i nie biorę odpowiedzialności za siebie (gdzieś to jest w moich wątkach ale nie chce mi się szukać)


sorry za offtopa

milutka - Śro 04 Sty, 2012 07:57

Kochani dziękuję za odpowiedzi na moje żale ....póki co nie jestem w stanie się jakoś do nich odnieść ....na razie jestem na etapie ...dajcie mi wszyscy spokój i mam wszystkiego dość ...a co będzie dalej -nie wiem ...na razie bardzo wam dziękuję ...mam nadzieję że pozbieram się jak najszybciej i zacznę sę uśmiechać i działać dalej ...bo jak na razie nie mam na to sił .....pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz bardzo dziękuję kochani ....
Wuśka. - Śro 04 Sty, 2012 08:46

:pocieszacz:
Mysza - Czw 05 Sty, 2012 16:16

milutka napisał/a:
...dajcie mi wszyscy spokój i mam wszystkiego dość

taki miałam zamiar Basiu, żeby dać Ci spokój, ale ponieważ nadrabiam zaległości w czytaniu...leżąc chora w łóżku, to jeszcze trochę Cię pomęczę i wrzucę coś, co właśnie przeczytałam i co może zechcesz przeczytać i Ty....
to są cytaty z książki "Koniec współuzależnienia" autorstwa Melody Beattie, może w tym co cytuję znajdziesz powody i odpowiedzi na swoje
milutka napisał/a:
nie mam na to sił


"Ośmieliliśmy się mieć nadzieję, po to tylko, by potem przyglądać się bezradnie, jak nasze marzenia walą się w gruzy. Nie ma żadnego znaczenia, że nadzieję tę opieraliśmy na chciejstwie, na wierze, że problemy, z którymi się borykamy, znikną jak pod dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Zawiedzione nadzieje są po prostu zawiedzionymi nadziejami.
Rozczarowanie jest rozczarowaniem.
Utracone marzenia są marzeniami, które się nie ziściły, a świadomość tego sprawia nam ból."


"Pogodzić się z rzeczywistością? Często nie wiemy nawet, jaka ona jest.
Okłamuje się nas i sami się okłamujemy.
Często też stawianie czoła rzeczywistości jest zadaniem ponad nasze siły, zadaniem ponad ludzkie siły."

I teraz to co według mnie najważniejsze, jeśli chodzi o sam początek jakichkolwiek zmian....

"Osoba wykorzystywana nie poweźmie żadnej decyzji i nie podejmie żadnych kroków, żeby z tym skończyć, dopóki nie przyzna sama przed sobą, że jest wykorzystywana.
Jest to warunek niezbędny, ale nie wystarczający. Musi ona bowiem przestać potem łudzić się, że to wykorzystywanie ustanie samo przez się w jakiś magiczny sposób, musi też przestać wynajdywać usprawiedliwienia dla tego, kto ją wykorzystuje.
Osiągnąwszy stan pogodzenia się z rzeczywistością, możemy racjonalnie reagować na to, co dzieje się wokół nas.
Odzyskujemy stan pogodzenia się z rzeczywistością, więc możemy racjonalnie reagować na to, co dzieje się wokół nas.
Odzyskujemy również wówczas zdolność zmieniania rzeczywistości, oczywiście tych jej elementów, na które możemy mieć wpływ.

Alkoholik nie może przestać pić, dopóki sam nie uzna, że jest bezsilny wobec alkoholu i swego picia.
Osoba z zaburzeniami łaknienia nie rozwiąże swoich problemów, dopóki nie przyzna, że jest bezsilna wobec jedzenia.
Współuzależniony nie może się zmienić, dopóki nie przyzna, że jest bezsilny wobec innych, alkoholu i sytuacji, nad którymi tak rozpaczliwie stara się zdobyć kontrolę.

Pogodzenie się z rzeczywistością jest niezwykłym paradoksem – nie możemy się zmienić, dopóki nie przyznamy, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.

A oto fragment Honoring the Self dotyczący pogodzenia się z samym sobą:
[…] Jeśli potrafię pogodzić się z faktem, że jestem tym, kim jestem, że czuję to, co czuję, że zrobiłem to, co zrobiłem – jeśli potrafię się z tym pogodzić bez względu na to, czy mi się to podoba czy nie – to potrafię pogodzić się z samym sobą.
Potrafię pogodzić się ze swoimi brakami, wątpliwościami, ze swoją niską samooceną.
A kiedy mogę pogodzić się z tym wszystkim, to tym samym staję po stronie rzeczywistości, zamiast próbować z nią walczyć.

Nie muszę już dłużej krępować swojej świadomości, by podtrzymywać złudzenia na temat swego aktualnego stanu. W ten sposób oczyszczam drogę wiodącą ku poprawieniu swojej samooceny [..]

Dopóki nie potrafimy pogodzić się z faktem, że – w dowolnym momencie życia – jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, dopóki nie możemy pozwolić sobie być w pełni świadomymi natury swoich decyzji i wyborów, dopóki nie potrafimy uznać prawdy, dopóty nie jesteśmy w stanie się zmienić.

ani tym bardziej... pomóc samym sobie, nie jesteśmy w stanie niestety...dodam od siebie :)
pozdrawiam ciepło i życzę abyś...
milutka napisał/a:
zacznę sę uśmiechać i działać dalej ...

Lila - Czw 05 Sty, 2012 17:10

Myszaczku,
i to jest w "końcu"? ;)

Jak dobrze, że to wkleiłaś i mogłam sobie przypomnieć, akurat ten fragment!!! :)
Dzięki wielkie!

Muszę jednak częściej tam zaglądać..
:buzki:

Mysza - Czw 05 Sty, 2012 17:19

Lila napisał/a:
to jest w "końcu"? ;)

To jest... jakoś w "połowie" Liluś ;)
:buzki:

Pati - Czw 05 Sty, 2012 21:57

milutka napisał/a:
Napisałam to wszystko nie dla tego by się usprawiedliwiać ,że nic nie robię ....ale dla tego by otworzyć oczy szeroko tym którzy myślą ,że wyprowadzka od męża alkoholika jest tak prostą sprawą

Milutka ręce mi opadły :zalamka:
Wyprowadzka nie jest taka prostą sprawą to fakt.
Uważam,że jeszcze nie jest Ci tak źle skoro tak dalej z mężem siedzisz.
Wiem,że będzie jeszcze gorzej.
Dzieci się nie zgodziły na zmianę miejsca zamieszkania?
To małoletnie dzieci decydują w tak poważnych sprawach?
Moje dzieci też nie chciały się przeprowadzić.
Ja podjęłam decyzję jak na odpowiedzialną matkę przystało.
Przeprowadziłyśmy się 55km dalej.
Nie powiem było ciężko i to bardzo.
Starsza córka dłuuugo przeżywała i płakała za koleżankami,przyjaciółmi,dawną szkołą,domem,pokojem itd.
Ja także przeżywałam nikogo tutaj nie znałam i z pracą ciężko jest :uoee:
Minęło dwa lata od przeprowadzki widzę jak moje dzieci są zadowolone,uśmiechnięte mniej przestraszone.
Jest im dobrze z dala od alkoholika i przemocy.
Ja chodzę na Al-Anon poznałam wiele osób i nie czuję się taka osamotniona :)
Wiem,że jak się bardzo chce to naprawdę można wiele zdziałać.
Wyrzucają mnie jednymi drzwiami wchodzę drugimi jak mnie wywalą wchodzę oknem itd. aż do skutku.
Jestem pewna,że zrobiłąm co mogłam aby ochronić dzieci i siebie od najgorszego.
Mało brakuje i się rozchorujesz Milutka a wtedy pójdziesz do szpitala i ani Twoja praca Ci nie pomoże,ani Ty nie pomożesz dzieciom.
Tylko zostaje pytanie co wtedy?????????

esaneta - Czw 26 Sty, 2012 13:49

Milutka, co u Ciebie? Tak dawno tu nie zaglądałaś :(
milutka - Śro 08 Lut, 2012 17:47

esaneta napisał/a:
Milutka, co u Ciebie? Tak dawno tu nie zaglądałaś :(
Już jestem :) Dziękuję Esento za troskę :buziak: ...Przyznam że początkowo nie zaglądałam bo nie chciałam ...bo chciałam na jakiś czas oderwać się od wszystkiego ...a gdy mi już przeszły "chandry"to mi komputer siadł ...noi zaglądałam czasem do Was dzięki internetowi w komórce ale to niezbyt wygodna forma pisania tutaj -bynajmniej dla mnie ;) -tak więc dopiero teraz jestem :) ...
A zanim zacznę cokolwiek pisać to chcę byście wiedzieli ,że stęskniłam się za Wami :oops: :buzki:
Co u mnie ?...Najważniejszą póki co dla mnie sprawa jest to ,że zrezygnowałam z pracy która przynosiła mi dośc sporo satysfakcji ale jak również łez :roll: ...i mimo ,że mam teraz bardzo ciężki okres finansowy postanowiłam zmienić pracę na inną i tak od marca zaczynam ....a jak tam będzie czas pokarze :roll:
W życiu osobistym ...Różnie to bywa ...ale na razie mam spokój w domu ...kroki jakie podjęłam czyli zgłoszenie męża na leczenie ,oskarżenie go o znęcanie były słusznymi krokami -dziś to wiem :roll: ....bynajmniej na razie jestem na etapie ....jak było lepiej ?...jak on pił ?czy jak jest trzeźwy ?....doszłam póki co do wniosku ,że rzeczywiście zajmowanie się sobą to najlepsze rozwiązanie ....gdzieś w głębi serca mam świadomość ,że za kilka lat mogę żałować ,że nie zdecydowałam się odejść ,zaryzykować ,zawalczyć o lepsze jutro i to wszystko co przeczytałam w postach wyżej to nic tylko chęć dotarcia do mnie ,że WATRO ale na dziś więcej nie jestem w stanie zrobić :roll:
A teraz zmykam poczytać co u Was ? :buzki:

Toffi - Czw 09 Lut, 2012 21:27

milutka napisał/a:
gdzieś w głębi serca mam świadomość ,że za kilka lat mogę żałować ,że nie zdecydowałam się odejść ,zaryzykować ,zawalczyć o lepsze jutro i to wszystko co przeczytałam w postach wyżej to nic tylko chęć dotarcia do mnie ,że WATRO ale na dziś więcej nie jestem w stanie zrobić :roll:


witaj milutka.

zaczęłam chodzić na al-anon, gdy mój mąż zapił po prawie roku abstynencji. wtedy wydawało mi się, że nasze rozstanie będzie porażką, walczyłam, by wrócił na terapię. na alanonki po rozwodzie patrzyłam ze współczuciem, z podziwem na te babki, których mężowie nie pili. teraz to widzę trochę inaczej- sens życia niekoniecznie tkwi w udanym małżeństwie i trzeźwym mężu, może być w ogóle NIEZALEŻNY OD FACETA :) nie chodzi o to, by odejść czy zostać, ale o to, by być szczęśliwą kobietą.

no, ale ja nie mam dzieci.. decydowałam tylko o sobie. z perspektywy DDA powiem, że już mając 9 lat chciałam, by rodzice się rozstali, mimo wszystko lepsze to niż patrzenie jak sobie ubliżają i ciągle się kłócą. tylko, że mnie nikt się nie pytał o to :(

milutka - Pią 10 Lut, 2012 07:52

Toffi napisał/a:
sens życia niekoniecznie tkwi w udanym małżeństwie i trzeźwym mężu, może być w ogóle NIEZALEŻNY OD FACETA :) nie chodzi o to, by odejść czy zostać, ale o to, by być szczęśliwą kobietą.
Tutaj się z Tobą zgodzę Toffi 100%....wydaje mi sie że mimo tych wszystkich kłopotów jestem szczęśliwa ,osiągam swoje własne wybrane cele które przynosza mi satysfakcję ,zaczęłam zwracać uwagę na to czego ja sama chcę i postępuję tak by mi było dobrze a co inni myślą wcale mnie nie interesuje ale czasem mam jeszcze uczucie że jednak bez chłopa nie da się żyć :szok: ;)
kosmo - Pią 10 Lut, 2012 08:21

milutka napisał/a:
ale czasem mam jeszcze uczucie że jednak bez chłopa nie da się żyć :szok: ;)

Milutka, zapewniam Cię, że da się, o czym przekonuję się każdego kolejnego dnia...
Wiem, co mówię...
A przecież świat zawalił mi się na głowę właśnie z powodu braku "chłopa"...
I mój nie był alko, ani kimś, kto by mi życie zatruwał, wręcz przeciwnie...
Wiem już, że lepszy dobry Przyjaciel, niż pierwszy z brzegu, byleby miał "portki"...
Sporo czasu potrzebowałam, aby zrozumieć, że się da, mimo sądów niektórych, nawet na tym forum, (vide wątek Jamesa Bonda)...
Uśmiechu życzę i dobrych wyborów w dążeniu do Twoich celów... :buziak:

Ate - Pią 10 Lut, 2012 09:26

milutka napisał/a:
mam jeszcze uczucie że jednak bez chłopa nie da się żyć :szok: ;)
mysle , ze jest to gleboko zakodowany w podswiadomosci strach przed samotnoscia i brak we wlasne sily, czy dam sobie rade sama.
pietruszka - Pią 10 Lut, 2012 12:20

Ate napisał/a:
brak we wlasne sily, czy dam sobie rade sama.
phi teraz po mamuta idzie się do sklepu zapolować na jakąś lepszą promocję, i to jeszcze od razu można kupić "mamuta" w ładnie pociętych porcjach obiadowych. Nawet do pchania wózka osobisty troglodyta nie jest potrzebny, gorzej z wniesieniem do mieszkania. Ale też można sobie poradzić (a zresztą tyle żarcia to zwykle same troglodyty potrzebują - troglodytka jest mniej wymagająca "w obsłudze").
Owszem, jakieś tam korzyści z męskiego ramienia i we współczesnych czasach są, przyznaję. Oczywiście o ile jest to model w miarę sprawny, najlepiej nowy (ewentualnie po dobrej renowacji). Ale jak model jest mocno uszkodzony, to szkoda pakować w niego swoje nadzieje i oczekiwania. Szczególnie jak ma skłonność do wysokoprocentowego paliwa, a co za tym idzie często cierpi na niezborność ruchową i kłopoty z równowagą. a jak się takiemu włączy system autodestrukcji - to naprawdę lepiej oddać na złom. lepiej nie bawić się w mechanika i majstrować przy takim modelu samodzielnie - można sobie tylko krzywdę zrobić.

kosmo - Pią 10 Lut, 2012 12:22

pietruszka napisał/a:
lepiej nie bawić się w mechanika i majstrować przy takim modelu samodzielnie
:buahaha:
:smieje: :smieje: :smieje: :smieje: :smieje:

pterodaktyll - Pią 10 Lut, 2012 16:27

Pietruchaaa Jesteś wielka :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki:
pietruszka - Pią 10 Lut, 2012 16:36

pterodaktyll napisał/a:
Pietruchaaa Jesteś wielka

Sobie wypraszam :tupie: właśnie intensywnie pracuję nad zmniejszaniem się (znaczy tym... no... odchudzaniem)

Flandria - Pią 10 Lut, 2012 16:53

pietruszka napisał/a:
właśnie intensywnie pracuję nad zmniejszaniem się

chodzisz na siłownię/basen/do fitnes klubu?
czy pracujesz na efekt jojo ograniczając żarcie? :mgreen:

pietruszka - Pią 10 Lut, 2012 17:20

Żeby nie robić bałaganu odpowiedziałam w stosownym wątku:
http://komudzwonia.pl/vie...p=385204#385204

milutka - Pią 10 Lut, 2012 17:32

pietruszka napisał/a:
a jak się takiemu włączy system autodestrukcji - to naprawdę lepiej oddać na złom. lepiej nie bawić się w mechanika i majstrować przy takim modelu samodzielnie - można sobie tylko krzywdę zrobić.
Piertuszko teraz na złom to jeszcze trzeba dopłacić by przyjęli g45g21 ....zrobię tak -nabędę nowszy model a stary się przyda w razie gdyby ten przyszfankował g45g21 ....a za kilka lat takie modele będą w cenie g45g21 ....


góry przepraszam za głupie żarty ale nie mogłam się powstrzymać ;) ....ale mądrze prawisz Pietruszko ;)

pietruszka - Pią 10 Lut, 2012 17:38

milutka napisał/a:
nabędę nowszy model a stary się przyda w razie gdyby ten przyszfankował

wiesz ... teraz jak się nabywa nowy model (na przykład lodówki) to w cenie jest utylizacja starego... :mysli:
milutka napisał/a:
a za kilka lat takie modele będą w cenie g45g21 ....

Ty wiesz ile kosztuje konserwacja zabytku :szok: Wszystko co rusz to się psuje :wysmiewacz:

Żeglarz - Pią 10 Lut, 2012 17:39

milutka napisał/a:
zrobię tak -nabędę nowszy model a stary się przyda w razie gdyby ten przyszfankował

Ciekawe, czy się te modele ze sobą zgodzą w jednym garażu :mgreen:

pterodaktyll - Pią 10 Lut, 2012 17:42

pietruszka napisał/a:
Sobie wypraszam :tupie: właśnie intensywnie pracuję nad zmniejszaniem się (znaczy tym... no... odchudzaniem)

Łomatko, niekumata jakaś..........duchowo wielka a nie gabarytowo :p

milutka - Pią 10 Lut, 2012 17:46

pietruszka napisał/a:
milutka napisał/a:
nabędę nowszy model a stary się przyda w razie gdyby ten przyszfankował

wiesz ... teraz jak się nabywa nowy model (na przykład lodówki) to w cenie jest utylizacja starego... :mysli:
o kużwa ....zaraz ze śmiech pęknę g45g21 g45g21 ...wychodzi na to ,że ja się przywiązuję do staroci g45g21 ...
Żeglarz napisał/a:
Ciekawe, czy się te modele ze sobą zgodzą w jednym garażu :mgreen:
...jednego postawimy przed...garażem ...nie słyszałes nigdy o takim parkowaniu g45g21 g45g21 325t5
pietruszka - Pią 10 Lut, 2012 17:47

pterodaktyll napisał/a:
niekumata

tak tylko poprzekomarzać chciałam się troszeczkę, żeby mi ta wielkość - wodą sodową się nie odbiła :wysmiewacz:

pietruszka - Pią 10 Lut, 2012 17:48

milutka napisał/a:
że ja się przywiązuję do staroci g45g21 ..

no... to się ... chorobliwe zbieractwo nazywa :smieje: chociaż niektórzy uważają, że kolekcjonerstwo

Żeglarz - Pią 10 Lut, 2012 17:57

Milutka, ale masz dzisiaj chumor :) :okok: :buzki:
Faktycznie jest Ci lepiej.
Tylko go sobie nie popsuj syzyfową pracą, przy remoncie starego wraku :)

milutka - Pią 10 Lut, 2012 17:59

pietruszka napisał/a:
milutka napisał/a:
że ja się przywiązuję do staroci g45g21 ..

no... to się ... chorobliwe zbieractwo nazywa :smieje: chociaż niektórzy uważają, że kolekcjonerstwo
tak tak ....ale sama masz na przykładzie chłopaków ,panów z forum przykład ,że po takiej renowacji to całkiem fajne modele i w cenie ;) g45g21 ...a teraz już kończę te głupawki ;) jak kogoś uraziłam to wielkie sorki :buzki:
milutka - Pią 10 Lut, 2012 18:04

Żeglarz napisał/a:
Milutka, ale masz dzisiaj chumor :) :okok: :buzki:
ostatnio dość często taki mam ;) :buzki:
Żeglarz - Pią 10 Lut, 2012 18:08

milutka napisał/a:
ostatnio dość często taki mam

To tak jak ja, no może nie tak bardzo ekspresyjny ;)

pietruszka - Pią 10 Lut, 2012 18:10

milutka napisał/a:
a teraz już kończę te głupawki ;)

Miła, śmiech to terapia na smutki :tak:
milutka napisał/a:
na przykładzie chłopaków ,panów z forum przykład ,że po takiej renowacji to całkiem fajne modele

:tia: tylko warto pamiętać, ze nie każdy gruchot to zabytek, a poza tym, jako "użytkowniczka" takiego reanimowanego modelu to ci powiem po cichu, że jak i owszem taki wyremontowany jednak ma też swoje wady: na przykład pali więcej, czasem zgrzyta, warczy jak ma gorszy dzień, ot wiesz, to już nigdy nie będzie nówka z salonu. 23r

Żeglarz - Pią 10 Lut, 2012 18:16

pietruszka napisał/a:
to już nigdy nie będzie nówka z salonu.

Oj, nie :uoee:
Chociaż nówką z salonu też trzeba trochę pojeździeć, żeby się dotarła. A po czasie może się okazać, że siedzenia są niewygodne, skręt za mały, przyśpieszenie zbyt słabe, a serwis bardzo drogi :uoee:

pietruszka - Pią 10 Lut, 2012 18:19

Żeglarz napisał/a:
żeby się dotarła. A po czasie może się okazać, że siedzenia są niewygodne, skręt za mały, przyśpieszenie zbyt słabe, a serwis bardzo drogi :uoee:

no i dlatego czasem trudno podjąć decyzję 23r
tylko kiedyś trzeba ją podjąć - inaczej można chodzić na piechotę do końca życia, no chyba, że to właśnie pomysł na życie... i tak można... ale to też jest decyzja

milutka - Pon 27 Lut, 2012 08:40

Kolejny raz w sobotę przekonałam się o własnej" sile "i przyznam ,że zaczyna mnie to cieszyć bo widzę ,że mogę wiele ...no ale ...
Mąż całą sobotę chodził jakiś taki "podminowany ",zły ,czepiał się pierdół aż w końcu usłyszał ode mnie kilka słów niezbyt przyjemnych i zajął się swoimi sprawami ...wieczorem szykowaliśmy kolację wspólnie i na mój jakiś głupi żart zaczął robić mi wymówki jaka to ja zła i że przy mnie nie da się nie pić ...wziął kurtkę i miał wyjść oznajmiając mi ,że idzie się opić i ,że ja go do tego doprowadziłam :shock: ...ja niewiele myśląc również wzięłam kurtkę i kazałam dzieciakom spakować najpotrzebniejsze rzeczy bo wyjeżdżamy na kilka dni ...i uwierzcie mi ,że sytuacja wyglądała niezbyt wesoło ale ja jakto ja myślałam ,że pęknę ze śmiechu (oczywiśc ie nie pokazując tego na zew3nątrz)jak zobaczyłam jego reakcję i minę ....spytał mnie -..co Ty *pie**al* znowu ?-ja mu na to ,że nie mam zamiaru siedzieć i czekać aż wróci pijany i tym bardziej całą noc wysłuchiwać go jak również wąchać tych smrodów i skierowałam się do wyjścia ...pobiegł za mną z prośbą bym nie szła ,że on nigdzie nie pójdzie ,że chce niedziele spędzić z dziećmi bo cały tydzień nie będzie ich widział :shock: ....po tych słowach dostał taki wykład ,że ksiądz w kościele na kazaniu sie przy mnie umywa :szok: ...i chyba prędko mnie już nie postraszy ...poszedł do swojego pokoju i przepłakał tak z godzinę ...trochę było mi go żal bo az taka zła do końca się nie zrobiłam ale zdając sobie sprawę ,że sam sobie musi z tym poradzić włączyłam sobie ciekawy film by zając sobie myśli ....niedziela upłynęła całkiem spokojnie ,dzieci miały trzeźwego ojca a ja spokój w domu :roll: Dla mnie to kolejny przykład jak wiele potrafię ,jaką mam siłę by sie mu przeciwstawić -kiedyś to było nie do pomyślenia dla mnie :) ...ach jaka ja się zła kobieta robię :szok: chyba niedługo będę musiała nic zmienić :rotfl:

rufio - Pon 27 Lut, 2012 09:13

milutka napisał/a:
chyba niedługo będę musiała nic zmienić

Tego nie łapię :shock:
milutka napisał/a:
ach jaka ja się zła kobieta robię

A to rozumie i to z dodatkiem :wysmiewacz: :evil2"

milutka - Pon 27 Lut, 2012 09:29

rufio napisał/a:
milutka napisał/a:
chyba niedługo będę musiała nic zmienić

Tego nie łapię :shock:
czego nie rozumiesz :szok: ...nic milutka zmienię na np.... :mysli: słodka zołza :p ...bo az tak do końca zła nie jestem wqdqw ....a tak poważnie możesz mi Rufio wierzyć lub nie dwa lata temu byłam na prawdę inną kobietą -taką milusią ;)
Asiula - Pon 27 Lut, 2012 09:40

Milutkiej chodziło zapewne o nick. Proponuję "milutka zołza" ;)
milutka - Pon 27 Lut, 2012 09:43

Asiula napisał/a:
Milutkiej chodziło zapewne o nick. Proponuję "milutka zołza" ;)
no tak :szok: napisałam nic zamiast nick :oops: ....cała Basia :szok: ....ale propozycja Asiu całkiem fajna :p Rufio sorki :buzki:
milutka - Pon 27 Lut, 2012 10:09

esaneta napisał/a:
Zachowuję się tak jakoś normalnie, zwyczajnie...nawet nie wiem jak to okreslić :drapie:
Esento tak masz rację ...sytuacja którą opisałam właśnie taka była ...nie robiłam nic na złość ..chciałam wyjść i tak bym zrobiła gdyby poszedł ale nie dla tego by mu na złość zrobić ale dla tego ,że wiele razy się tak zachowywał i wiem jak to się kończyło ..awanturami w środku nocy ,przepłakanymi godzinami ,niepotrzebnym stresem -po co by mi to było ?a tak to spędziłabym spokojną noc poza domem .Moje reakcje powoli stają się reakcjami normalnymi ,kieruję się dobrem swoim i dzieci ....złośliwa raczej nie jestem i nigdy nie byłam -(no może czasem :p ;) )...ale sama się przekonałam ,że moje myślenie się zmienia ,zrobiłam się odważniejsza i nie myślę- czy powinnam?- tylko ,-że powinnam -niby podobne słowa a znaczenie zupełniej inne ;)
esaneta napisał/a:
Sorry milutka, że własnie u Ciebie mnie te przemyślenia naszły.
Jesli trzeba, to niech ktos to wytnie.
nie przepraszaj bo nie masz czego ;)
Asiula - Pon 27 Lut, 2012 10:12

olga411 napisał/a:
Dopóki walczyłam byłam złośliwa

U mnie to samo. Doszłam do wniosku, że te złośliwości nie mają sensu - do niego i tak nie dociera a ja sie tylko nakręcam aż mnie nosi. Teraz wole pewne rzeczy przemilczeć, nie zwracać uwagi. Jestem spokojniejsza.

milutka - Pon 27 Lut, 2012 11:01

rufio napisał/a:
przeniosa to najwyżej do Twego watku )
jeśli o mnie chodzi to nie ma takiej potrzeby :)
Esento ...jesli ja mogę się wypowiedzieć ze swojego punktu widzenia i jak ja to na dzień dzisiejszy czuję ...Ja kochałam ,bardzo kochałam ale była to miłość bardzo spontaniczna ,nie koniecznie przemyślana i mogę śmiało rzecz nie dojrzała -byłam bardzo młodziutka jak poznałam męża (16lat)a w wieku 18 -u wyszłam za niego za mąż :roll: Dziś kocham go nadal mimo wszystko ,mimo cierpień jaki przy nim zaznałam ...ale dziś nie pozwalam się krzywdzić i przestałam już KOCHAĆ ZA DWOJE I USZCZĘŚLIWIAĆ SIE NA SIŁĘ -może to dla kogoś trudne pojęcia ale dla mnie mają znaczenie ogromne .Dziś nie wiem co mnie czeka jutro ,za rok ,za dwa ....może kiedyś powiem ,że odchodzę od niego i to zrobię -ale nigdy nie będę miała wątpliwości czy kochałam :roll: owocem tej miłości jest trójka moich synów i tego nie da się przekreślić i przekreślać nie wolno :roll: ....a czy warto ze sobą się męczyć w imię miłości i czy się tego chce to dla mnie póki co pytanie bez odpowiedzi :)

Flandria - Pon 27 Lut, 2012 14:12

gratulacje Milutka :)

rewelacyjnie sobie poradziłaś :okok:

milutka - Śro 07 Mar, 2012 12:18

Dziś dostałam wezwanie do sądu w charakterze świadka w sprawie zastosowania obowiązku poddania się leczeniu odwykowemu mojego męża :roll: ....nie wiem czemu ale rozbiło mnie to totalnie ...sama nie wiem co czuję ...radość....strach ...mam już tego wszystkiego czasami tak dosyć :( ah...jak tu się cieszyć pięknym słońcem z oknem :roll: ....myję okna ,sprzatam ale to wszystko takie bez przekonania ...nic nie cieszy :zmeczony:
olga - Śro 07 Mar, 2012 12:48

Milutka nic sie nie martw, to tylko formalność. Ja też sie strasznie bałam a później czułam się w sądzie po kilku różnych sprawach jak u siebie w domu :buzki:
milutka - Śro 07 Mar, 2012 13:04

olga411 napisał/a:
a później czułam się w sądzie po kilku różnych sprawach jak u siebie w domu :buzki:
po kilku :szok: ...no to mnie pocieszyłaś ...no nic próbuję zebrać siły i może jakiś spacer poprawi mi nastrój ... :)
esaneta - Czw 08 Mar, 2012 11:23

Milutka, ale Ty juz chyba masz za sobą wizyty w sądzie - sprawa o przemoc (sprostuj, jesli się mylę)?
Toffi - Czw 08 Mar, 2012 11:31

Chyba nikt nie lubi spraw w sądzie..

no i to chyba prawda, że najlepiej alkoholikowi może pomóc ktoś obcy, bo rodzina angażuje się emocjonalnie. zawsze kiedy z ojcem rozmawiam na temat pójścia na miting, doła mam potem..

Pogody ducha Milutka, będzie co ma być:)

milutka - Czw 08 Mar, 2012 17:46

esaneta napisał/a:
Milutka, ale Ty juz chyba masz za sobą wizyty w sądzie - sprawa o przemoc (sprostuj, jesli się mylę)?
tak ..bywałam w sadzie nie raz jako świadek ...między innymi jak mój mąż pobił sąsiada ....ale z mojego powództwa przeciwko mężowi nie byłam ...sprawa o znęcanie się psychiczne nie była potrzebna ...było na tyle dowodów ,że nie musiałam zeznawać w sadzie ...wystarczyły przesłuchania na policji moje i świadków ....wyrok przyszedł pocztą ....
Dziś już lepiej ze mną ...tak mnie chwilowo to" rozbroiło " :)
Toffi napisał/a:
Pogody ducha Milutka, będzie co ma być:)
wiem ...ale i tak Wam pomarudzę jak zbliży się termin :roll: ....tak trochę lżej na sercu jak się to wygada ;)
milutka - Pon 19 Mar, 2012 22:53

Noi termin się zbliża :stres: ....choc nie do końca jestem przekonana co mi to da ,że na przymus oddam go na leczenie ...czy ma to jeszcze jakiś sens?....Leczenie na siłe ,tylko w sumie do tej pory tego bardzo chciałam ...liczyłam ,że to coś zmieni ale po tym jak zapija wszywkę i nadal zachowuje się po pijaku jakby był pępkiem tego świata to nie uważam by leczenie tutaj coś pomogło :roll: ...tyle ,że trochę spokoju będę miała w domu w którym niestety muszę z nim póki co przebywać ...
Wyrzuciłam go na piętro ale i tak przyłazi i pałęta mi się wypity po domu ...postraszyłam go ostatnio policjom i bardzo szybko się uspokoił :roll: straszył mnie że wyłączy mi prąd bo on za niego płaci a ja marnuję go na siedzenie przed komputerem ..ja nie pracuję i nie mam prawa korzystać ,pieniędzy też mi nie będzie dawał tylko sam będzie kupował jeśc dzieciom bo ja nie umiem się nimi rządzić -dodam ,że dostałam na cały msc 1200zł i mam z tego zrobić opłaty i utrzymać trójkę dzieci w wieku szkolnym bo ja to i tak już sie nie liczę ...ale najbardziej rozbił mnie tekstem ....czy podoba mi się ku***skie życie ? :roll: ...i tymi słowa rozbił mnie totalnie -jak można tak ranić ?jak można być takim podłym ?nie rozumiem i nigdy chyba nie zrozumiem tego ?...i tego raczej nigdy nie wybaczę :( ...
Ale trzymajcie proszę kciuki za mnie w srodę ...nie wiem czemu ale boję się jak cholera :( trochę mnie to wszystko już przerasta :roll:

beata - Pon 19 Mar, 2012 23:10

milutka napisał/a:
Ale trzymajcie proszę kciuki za mnie w srodę
Ja już zaczynam trzymać. :kciuki:
milutka - Pon 19 Mar, 2012 23:18

beata napisał/a:
Ja już zaczynam trzymać. :kciuki:
trzymaj Beti ..trzymaj ;) dzięki :) ...a jak mi się już ten sad spodoba to następna sprawa będzie o przyznanie alimentów :mgreen:
olga - Pon 19 Mar, 2012 23:28

Milusia, nic sie nie bój. Pamiętaj - co nas nie zabije to nas wzmocni.
Wiedźma - Wto 20 Mar, 2012 06:14

Trzymaj się, Basieńko :pocieszacz:
A ja poczaruję, żeby wszystko dobrze poszło :auuu: :kciuki:

evita - Wto 20 Mar, 2012 06:34

milutka napisał/a:
traszył mnie że wyłączy mi prąd bo on za niego płaci a ja marnuję go na siedzenie przed komputerem ..ja nie pracuję i nie mam prawa korzystać ,pieniędzy też mi nie będzie dawał tylko sam będzie kupował jeśc dzieciom bo ja nie umiem się nimi rządzić -dodam ,że dostałam na cały msc 1200zł i mam z tego zrobić opłaty i utrzymać trójkę dzieci w wieku szkolnym bo ja to i tak już sie nie liczę ...ale najbardziej rozbił mnie tekstem ....czy podoba mi się ku***skie życie ?

milutka nie powiedział ci nic nowego :) widocznie to jest taki kolejny standard pośród alko :roll: zapewne jeszcze słyszałaś bądź usłyszysz, że to ty powinnaś się leczyć i że tej wojny nie wygrasz :p

Trzymam kciuki :kciuki:

kosmo - Wto 20 Mar, 2012 06:59

Ja też trzymam za Ciebie... :kciuki:

milutka napisał/a:
trochę mnie to wszystko już przerasta

Świetnie Basiu dajesz sobie radę, zaś momenty zwątpienia w takiej sytuacji ma chyba każdy. A następnym razem nie strasz, tylko działaj...

Klara - Wto 20 Mar, 2012 08:05

milutka napisał/a:
czy ma to jeszcze jakiś sens?

Nawet jeśli nie ma, to być może usłyszy opinię kolejnych obcych ludzi na swój temat, a to bywa wstrząsem.
Kto wie?

Trzymam! :kciuki:

Toffi - Wto 20 Mar, 2012 09:12

Milutka nie rozmyślaj tyle,czy to ma sens czy nie ma,czy leczenie pomoże czy nic już mężowi nie pomoże- będzie co ma być, nie taki przypadki czasem wychodzá na prostá.
Ja osobiscie uważam,że zrobiłaś to,co należało zrobić w Twojej sytuacji,a że to nie jest takie łatwe i proste to tym bardziej-wielki szacun dla Ciebie:)
obrażanie to chyba norma u alko,spróbuj się od jego gadek zdystansować, mówiác sobie:to nieprawda,moje zdanie jest inne, robię słusznie. Terapia w tym utwierdzi Cię, pomaga też al-anon,chodź tym częściej,im trudniej masz w domu.
Trzymam kciuki:)

esaneta - Wto 20 Mar, 2012 11:48

milutka napisał/a:
Leczenie na siłe

Milutka z podobnym dylematem borykałam sie latem ub. roku.
Terapeutka sugerowała złożenie wniosku do Komisji dla męża.
ALe ja byłam juz bardziej zainteresowana swoim zdrowieniem niż jego.
Dziewczyny na grupie powiedziały mi, ze niektórzy alko po takiej komisji "załapują". Napisałam więc ten wniosek, ale chyba raczej dla uspokojenia własnego sumienia, że zrobiłam absolutnie wszystko, by go ocalic. Ostatecznie nie złozyłam tego wniosku, chyba uznałam, ze z niewolnika nie zrobie pracownika.
Ani przez moment nie żałowałam tego, ani przez chwile nie miałam wyrzutów.
Wiesz, to taka podstepna choroba, nigdy nie wiadomo, czy, jak i kiedy powróci.

KICAJKA - Wto 20 Mar, 2012 14:03

Basiu ważne jest to co robisz dla siebie i dzieci krok po kroku
i to zawsze ma sens :pocieszacz:
Na to co on zrobi nie masz wpływu :tak:
Też bedę trzymać :kciuki:

Mysza - Śro 21 Mar, 2012 09:28

KICAJKA napisał/a:
Basiu ważne jest to co robisz dla siebie i dzieci krok po kroku
i to zawsze ma sens

Kicajka jak zawsze...w samo sedno :okok:

też trzymam :kciuki:

milutka - Śro 21 Mar, 2012 18:46

Dziękuję kochani za wsparcie i za kciuki :buzki: :buzki: :buzki: ...szkoda tylko ,że dopiero teraz je odczytałam ,wczoraj nie mogłam :roll:
Jestem już po sprawie ...może dla kogoś to pestka ale dla mnie to ogromne przeżycie :roll: Oczywiście w trakcie zeznań gdy pani sędzia spytała jak sobie dzieci w tej sytuacji w jakiej teraz się znajdujemy radzą rozkleiłam się i nie mogłam wydusić słowa :( ...zrobiło mi się wstyd ,że na to wszystko pozwalam ,że do tej pory widziałam co się dzieje i nie zrobiłam nic ....lituje się alkoholika kosztem własnym i dzieci :roll: ...oj ..trudne to wszystko :roll: Patrzyłam na tej sali na niego jak źle wygląda ,przepity ,zniszczony zaniedbany i było mi wstyd za niego ...wiem ,że to nie moja wina ale tak się czułam ....
Dziś powiedziałam mu ,że kolejną sprawa będzie pozew o alimenty i seperacje ....prosił bym tego nie robiła ,bym przemyślała ,że się zmieni i takie tam ....nie podjęłam jeszcze decyzji..ciężko mi z tym wszystkim ,....wiem ,że moja choroba w tym momencie mną kieruje ale ...ja nigdy nie potrafiłam być złośliwa ,nie potrafiłam krzywdzić drugiego człowieka i choć wiem ,że robie to wszystko dla dobra siebie i dzieci czuje w środku jakbym ja go krzywdziła :roll: Gdyby po trzeźwemu był takim samym "gnojkiem "jak po pijaku było by mi łatwiej to wszystko ogarnąć ....
Trochę kolejny raz wylałam swoje żale ...ale tak się czuję dziś ...nic na to nie poradzę :roll:

staaw - Śro 21 Mar, 2012 18:49

milutka napisał/a:
....nie podjęłam jeszcze decyzji..

Wiesz że każda inna decyzja od tej słusznej, poskutkuje dalszym krzywdzeniem dzieci?

:pocieszacz:

milutka - Śro 21 Mar, 2012 18:53

staaw napisał/a:
Wiesz że każda inna decyzja od tej słusznej, poskutkuje dalszym krzywdzeniem dzieci?
wiem ....tylko to cholerne poczucie winy .....
smokooka - Śro 21 Mar, 2012 18:54

Milutka :) bardzo się cieszę, że dałaś radę, gratulacje. Twoje przemyślenia są naturalne, świadczą o Tobie jak najlepiej, jednak ja starałabym się robić swoje konsekwentnie, niezależnie od tego co mówi alkoholik. Jego obietnice nie mające pokrycia są niestety nic nie warte. Separacja i alimenty nie są przeszkodą, gdybyś kiedyś podjęła inną decyzję, jeśli partner zacznie się leczyć, minie jakiś trzeźwy czas, zawsze można kontynuować związek mając zabezpieczenie i "bata". To właściwe kroki, dobre decyzje, sumienie masz wtedy skierowane na dzieci, na siebie, a on, gdyby miał trzeźwieć - zrozumie doskonale dlaczego tak postąpiłaś. Jeśli nie zacznie - będziesz sobie wdzięczna, że przetrwałaś tak trudne sprawy. Trzymam kciuki za Twój spokój. Mam nadzieję, że los się odmieni dzięki konsekwencji i mądrości.
staaw - Śro 21 Mar, 2012 18:55

Nie wiem jak Ci wytłumaczyć że to poczucie winy jest wyuczone. A nauczyciela miałaś niezłego :evil:
olga - Śro 21 Mar, 2012 19:03

milutka napisał/a:
sprawa będzie pozew o alimenty i seperacje ....prosił bym tego nie robiła ,bym przemyślała ,że się zmieni i takie tam ....nie podjęłam jeszcze decyzji.


Milutka, pamietaj, że Twoim obowiązkiem, także w aspekcie prawnym, jest dbanie o dzieci. Jeśli nie założysz sprawy o alimenty to będzie to zaniedbanie. :nono:

olga - Śro 21 Mar, 2012 19:05

milutka napisał/a:
nigdy nie potrafiłam być złośliwa ,nie potrafiłam krzywdzić drugiego człowieka

To nie jest złośliwość, i pamiętaj - nie krzywdź dzieci.

staaw - Śro 21 Mar, 2012 19:05

olga411 napisał/a:
milutka napisał/a:
sprawa będzie pozew o alimenty i seperacje ....prosił bym tego nie robiła ,bym przemyślała ,że się zmieni i takie tam ....nie podjęłam jeszcze decyzji.


Milutka, pamietaj, że Twoim obowiązkiem, także w aspekcie prawnym, jest dbanie o dzieci. Jeśli nie założysz sprawy o alimenty to będzie to zaniedbanie. :nono:

Dokładnie. Masz prawny obowiązek dbać o dzieci, one same się nie obronią...

milutka - Śro 21 Mar, 2012 19:05

smokooka napisał/a:
Mam nadzieję, że los się odmieni dzięki konsekwencji i mądrości.
ja też mam taką nadzieje ...dziękuję :buziak:
ACHA ...zapomniałam na śmierć ....Olga duży buziak :buziak: -dziękuję :)

milutka - Śro 21 Mar, 2012 19:10

staaw napisał/a:
Dokładnie. Masz prawny obowiązek dbać o dzieci, one same się nie obronią...
wiem Stasiu ....ale tak trochę w żartach ...nie widziałeś tych skubańców ...nie dadzą sobie w kasze dmuchać ;)
olga - Śro 21 Mar, 2012 19:10

Milusia, konsekwentnie do celu. Żadnych wyrzutów sumienia, może i jemu to wyjdzie na zdrowie, jeśli nie, jego sprawa. :buzki:
olga - Śro 21 Mar, 2012 19:12

milutka napisał/a:
nie dadzą sobie w kasze dmuchać


Co zrobisz jak będzie pusta lodówka? Zakładaj sprawę czym prędzej. Zresztą w sobotę pogadamy :evil: :mgreen:

milutka - Śro 21 Mar, 2012 19:18

olga411 napisał/a:
Co zrobisz jak będzie pusta lodówka?
Nawet nie chcę wspominać ile razy tak było :roll: ....
olga411 napisał/a:
Zakładaj sprawę czym prędzej. Zresztą w sobotę pogadamy :evil: :mgreen:
a się boję ...Ty będziesz miała wsparcie a ja :roll: ...
a tak poważnie ...gdzie mogę znaleść jakieś informacje jak napisać takie pismo do sadu?oczywiście o seperację i o alimenty ?

staaw - Śro 21 Mar, 2012 19:29

milutka napisał/a:

a tak poważnie ...gdzie mogę znaleść jakieś informacje jak napisać takie pismo do sadu?oczywiście o seperację i o alimenty ?


KLARO :krzyk:
:rotfl:

Klara - Śro 21 Mar, 2012 19:59

staaw napisał/a:

KLARO :krzyk:
:rotfl:

Słuchaaaaaam :krzyk:

http://samodzielne-matki.free.ngo.pl/FAQ_rozw.html
http://prawocywilne.blox....-separacje.html
http://dokumenty.nf.pl/Do...CFYsw3wodgQTbwQ
http://separacja.pl/przepisy.html

Chyba wystarczy :drapie:

staaw - Śro 21 Mar, 2012 20:01

Jeszcze jakiś poradnik jak uspokoić przestraszonego Delfinka poproszę... :skromny:

Edit:
Zapomniałem dodać żeś niezawodna...

DanaN - Śro 21 Mar, 2012 20:03

milutka napisał/a:
nie potrafiłam krzywdzić drugiego człowieka

ale siebie tak... (ja zresztą kiedyś też..)
milutka napisał/a:
i choć wiem ,że robie to wszystko dla dobra siebie i dzieci

to warto mieć na względzie
milutka napisał/a:
Dziś powiedziałam mu ,że kolejną sprawa będzie pozew o alimenty i seperacje ...

obyś tylko dotrzymała słowa. wiem, że to wszytko jest trudne, sama to przechodziłam. Najtrudniejszy był początek, a później samo szło...
Trzymam kciuki.

Klara - Śro 21 Mar, 2012 20:15

staaw napisał/a:
Jeszcze jakiś poradnik jak uspokoić przestraszonego Delfinka poproszę... :skromny:

Delfinek jest już tak długo na forum, że Niezbędnik współuzależnionych powinien znać jak własną kieszeń.
staaw napisał/a:
Zapomniałem dodać żeś niezawodna...

No tak..... o tym nie powinieneś zapominać ;)

Flandria - Śro 21 Mar, 2012 20:50

milutka napisał/a:
wiem ,że moja choroba w tym momencie mną kieruje ale ...ja nigdy nie potrafiłam być złośliwa ,nie potrafiłam krzywdzić drugiego człowieka i choć wiem ,że robie to wszystko dla dobra siebie i dzieci czuje w środku jakbym ja go krzywdziła

a wiesz, że to samolubne?
to myślenie typu: "jakże ja, cudowna, nieskazitelna, wspaniałomyślna kobieta mogłabym kogoś skrzywdzić :bezradny: "
to samolubne i egoistyczne, bo w tym wszystkim zapominasz o dzieciach, za które jesteś odpowiedzialna
W dodatku BARDZO krótkowzroczne.
Jako, że dzieci nie będą Ci robić w najbliższym czasie wymówek (a jak będą to zawsze możesz im wlepić jakąś karę), nie będą skowyczeć grając na litość itp, to dbając o dobro męża, "nie krzywdząc go" zapewniasz SOBIE spokój. Przynajmniej na jakiś czas.
Dzieci TERAZ chłoną wiedzę o życiu. Jutro będzie za późno - nie będziesz miała na nich wpływu. Będziesz mogła tylko drżeć, żeby nie zostali alkoholikami itp i nie spieprzyli sobie i swoim bliskim życia.

Mysza - Śro 21 Mar, 2012 21:07

milutka napisał/a:
nigdy nie potrafiłam być złośliwa ,nie potrafiłam krzywdzić drugiego człowieka i choć wiem ,że robie to wszystko dla dobra siebie i dzieci czuje w środku jakbym ja go krzywdziła

Basiu... w jakim swoim działaniu widziałabyś złośliwość, a w jakim krzywdzenie drugiego człowieka, znaczy męża alko....
Czytałaś zapewne wiele wypowiedzi trzeźwiejących alko... żaden z nich, nie twierdzi że żona czy partnerka wywalając go z domu (niejako zmuszając do zajęcia się sobą)...zrobiła mu krzywdę, raczej są wdzięczni za taki sposób pomocy... i nie ma znaczenia czy obecnie są ze swoimi współ...czy już nie są...

On pijąc Basiu...sam siebie krzywdzi, co więcej mieszkając z Wami krzywdzi również Ciebie i dzieci... krzywdzi, jest złośliwy, arogancki, niebezpieczny, nieprzewidywalny...jest zagrożeniem dla Ciebie i dla Twoich synów...
taka jest prawda i nie Ty ją sobie złośliwie wymyśliłaś, tylko on ja tworzy...dzień po dniu...

esaneta - Czw 22 Mar, 2012 08:32

staaw napisał/a:
KLARO

Klara napisał/a:
Słuchaaaaaam

:smieje:

Milutka a wyrok jaki zapadł?

milutka - Czw 22 Mar, 2012 23:37

esaneta napisał/a:
Milutka a wyrok jaki zapadł?
chyba nie ...nie wiem bo wyszłam po zeznaniach a on został na sali ...pewnie przyjdzie pocztą :roll:
Kochani kolejny raz dzięki ....Klaro Tobie wielki buziak :buziak: wszystkim również :buzki: ....czytałam wczoraj te wypowiedzi ale nie byłam w stanie się do nich jakoś odnieść .....cały wieczór czułam się jakoś dziwnie ,źle ...trochę przeżyłam tę sprawę w sądzie...nie miałam siły na nic ...dziwne kłucia z lewej strony i duszności -jakaś dziwna reakcja na stres -przyznam ,że już miałam jechać na pogotowie :roll: ..
Dziś już lepiej ale i tak jestem jakaś dziwnie słaba ...
Jednak podjęłam decyzje ,że napisze to pismo do sądu ....zrobię to nie dla siebie ale dla moich trzech wspaniałych synów ...pozdrawiam i do usłyszenia :buzki:

konformistka - Pią 23 Mar, 2012 10:04

Zrób to...
Ja odseparowałam się w zeszłym roku i NIGDY nie pożałowałam mojej decyzji.
Największą nagrodą jest dla mnie śmiech moich dzieci. :)
Przedtem rzadko było go słychać...

kahape - Pią 23 Mar, 2012 11:25

milutka napisał/a:
pani sędzina spytała jak sobie dzieci w tej sytuacji w jakiej teraz się znajdujemy radzą
sędzia interesowała się dziećmi bo......ojciec pije, matka jest ....zagubiona tzn. dzieci bez opieki????
Czy wiesz, że mogą zabrać ci te dzieci? Takie rzeczy mają miejsce.
Czy świadomość tego, daje ci motywację do działania. Jakiś power?
Milutka bierz się do roboty.

Pamiętam jak sama byłam w sądzie o separację. Tam liczyły się konkretne fakty, działania. Rzeczy, sprawy, które zaistniały, miały miejsce, na gruncie.
Na płacz, smutek, łzy, chęci... nikt nie zwracał uwagi.
pozdr

wampirzyca - Pią 23 Mar, 2012 13:55

jak to czytam wszystko , to mi wstyd :wstyd: ile my alkoholicy swoim piciem potrafimy wyrządzić krzywdy najbliższym 8|
milutka - Sob 24 Mar, 2012 20:34

wampirzyca napisał/a:
jak to czytam wszystko , to mi wstyd :wstyd: ile my alkoholicy swoim piciem potrafimy wyrządzić krzywdy najbliższym 8|
przez grzeczność nie zaprzeczę :roll: ....
OSSA - Nie 25 Mar, 2012 15:06

milutka napisał/a:
wampirzyca napisał/a:
jak to czytam wszystko , to mi wstyd :wstyd: ile my alkoholicy swoim piciem potrafimy wyrządzić krzywdy najbliższym 8|
przez grzeczność nie zaprzeczę :roll: ....


Milutka powinnaś wiedzieć, że jak złożysz pozew o separację sąd z urzędu będzie musiał określić alimenty na nieletnie dzieci, ale wniesienie pozwu kosztuje 600 zł i pozew składa się do sądu okręgowego. Z doświadczenia wiem, że na wyznaczenie pierwszej sprawy czeka się kilka miesięcy , oczywiście twój men może się z tym nie zgadzać, apelować i sprawa może trwać dość długo.
Możesz prosić sąd o zwolnienie z kosztów sądowych , ale to trawa, wniosek , decyzja sądu.

W tym czasie zostaniesz bez środków na utrzymanie dzieci z pijanym facetem u boku.

Dlatego proponuję rozważyć złożenie najpierw pozwu o alimenty do sądu rejonowego. Złożenie pozwu jest darmowe ( ty nie płacisz żadnych kosztów) , sprawa odbywa się dość szybko, w wyroku sądu jest zawarta klauzula wykonalności, która w przypadku gdy men mimo wszystko nie płaci , daje ci możliwość wystąpienia do komornika , a w przypadku gdy on nie chcę lub nie ma z czego płacić . Możesz wystąpić do funduszu alimentacyjnego.

Wzory pozwów są ogólnie dostępne w necie , ale warto wcześniej skontaktować cię z prawnikiem. Poszukaj w necie darmowych porad w twojej okolicy. Wiem, że taką pomoc można uzyskać w MOPR, fundacjach dla ofiar przemocy.

Nie zależnie na jaki wariant się zdecydujesz dla sądu liczą się fakty, wylicz ile kosztuje utrzymanie dzieci , mieszkanie, inne opłaty, jedzenie, podręczniki, ubranie itd.
Dokumenty związane z jego chorobą niebieskie karty, zgłoszenia na policję i jeśli przemoc to kiedy w jakiej formie.
Najlepiej to wszystko spisywać, wiesz w stresie pamięć jest zawodna.
Jeśli dobrze się przygotujesz do sprawy łatwiej będzie uzyskać korzystne dla siebie i dzieci postanowienie sądu.

Dasz radę :buziak: w razie czego służę pomocą, mam już za sobą sprawę o alimenty i rozwód.

pterodaktyll - Nie 25 Mar, 2012 20:20

Milutka............czekam............. :)
milutka - Pon 26 Mar, 2012 07:14

pterodaktyll napisał/a:
Milutka............czekam............. :)
a bardzo cierpliwy jesteś ? :skromny: :buzki:
esaneta - Pon 26 Mar, 2012 07:18

OSSA napisał/a:
proponuję rozważyć złożenie najpierw pozwu o alimenty do sądu rejonowego

Zgadzam się, to lepsze rozwiązanie, gdyz separacja rozpatrywana jest przez sąd okręgowy a tam terminy odleglejsze niz w rejonowym, który rozpatruje sprawy o alimenty.
Ponadto w pozwie o alimenty mozna wnioskować o tzw. zabezpieczenie powództwa, co w praktyce przyznaje nam alimenty jeszcze przed rozpatrzeniem samego pozwu alimentacyjnego.

milutka - Pon 26 Mar, 2012 08:27

OSSA napisał/a:
Dlatego proponuję rozważyć złożenie najpierw pozwu o alimenty do sądu rejonowego.
Taka własnie podjęłam decyzję na poczatek :)
OSSA napisał/a:
Dasz radę :buziak: w razie czego służę pomocą, mam już za sobą sprawę o alimenty i rozwód.
Wiem ,że dam ...ale jak sami wiecie łatwo nie jest :roll: ...
dziś właśnie piszę ten pozew i mnie normalnie się wszystko w środku gotuje :uoee: ...łatwiej było by go cczxc ....
Cos tam już napisałam ale mam zamiar dziś zwrócić się do GOPS-u o porade ...sporo mam niewiadomych ...ale jak się z tym uporam to dam znać ;)

rufio - Pon 26 Mar, 2012 09:20

Po kiego się stresujesz - idź do punktu pomocowego a tam maja wszelkie możliwe wzorce i pomogą - bezpłatnie .
pterodaktyll - Pon 26 Mar, 2012 11:20

milutka napisał/a:
bardzo cierpliwy jesteś ?
:nie: :nie: :nono:
milutka - Śro 28 Mar, 2012 12:49

pterodaktyll napisał/a:

milutka napisał/a:
bardzo cierpliwy jesteś ?
:nie: :nie: :nono:
...oznajmiam ,że dziś posunęłam się o kolejny mały kroczek do przodu :skromny: ...ale jak dojde do celu to zdam relację dopiero ;)
pterodaktyll - Śro 28 Mar, 2012 20:06

milutka napisał/a:
posunęłam się o kolejny mały kroczek do przodu

Krok po kroczku, krok po kroczku........ :tak: :okok:

pterodaktyll - Sob 31 Mar, 2012 17:00

Milaaa :krzyk: co z tymi kroczkami? Nic nie meldujesz jak daleko się posunęłaś :mysli:
milutka - Sob 31 Mar, 2012 19:36

pterodaktyll napisał/a:
Milaaa :krzyk: co z tymi kroczkami? Nic nie meldujesz jak daleko się posunęłaś :mysli:
Oj Ptero ...póki co to zrobiłam dziś mały kroczek na pogotowie bo mnie tak wirus rozłożył ,że wcale nie mam o0choty póki co o tych innych problemach myśleć ...no ale skoro pytasz -pisma ju gotowe ...w poniedziałek wyciągnę tylko akty urodzenia dzieci i z tym do sadu ...a co dalej nie wiem ...
Postanowiłam iść za ciosem i złożyć od razu o seperację i alimenty :roll: ...chce to już jak najszybciej złożyć i mieć z głowy :roll: ...bo im dłuej mi z tym schodzi tym bardziej zaczynam mieć wątpliwości ...wiem ,że to głupie ale jakieś poczucie winy mną kieruje :roll: a może nie jest jeszcze aż tak źle ,...a może się zmieni ...a może to ja zbyt wiele wymagam od niego ...wahania i burza nastrojów mną kieruje ale bardzo chce zrobić ten kolejny krok by" pokonać samą siebie "-może to dziwnie zabrzmi ale właśnie tak to czuję :roll:
Noi dziękuję Ptero ;) ...widzę ,że z Tobą nie przelewki ;)

pterodaktyll - Sob 31 Mar, 2012 19:38

milutka napisał/a:
im dłuej mi z tym schodzi tym bardziej zaczynam mieć wątpliwości .

Ja o tym wiem i dlatego Cię tak "poganiam"
milutka napisał/a:
może nie jest jeszcze aż tak źle ,...a może się zmieni

Owszem ale wyłącznie na gorsze.........
milutka napisał/a:
..widzę ,że z Tobą nie przelewki
:tak:
milutka - Sob 31 Mar, 2012 20:06

pterodaktyll napisał/a:
milutka napisał/a:
może nie jest jeszcze aż tak źle ,...a może się zmieni

Owszem ale wyłącznie na gorsze.........
no to mnie pocieszyłeś :uoee: ;)
pterodaktyll - Sob 31 Mar, 2012 20:10

milutka napisał/a:
no to mnie pocieszyłeś

Nie miałem takiego zamiaru......... to tylko przypomnienie tego co Cię czeka jak nie zrobisz z tym wreszcie porządku :bezradny:

milutka - Sob 31 Mar, 2012 20:23

Cytat:
Nie miałem takiego zamiaru......... to tylko przypomnienie tego co Cię czeka jak nie zrobisz z tym wreszcie porządku :bezradny:
wiem ,wszystko to mam w jednym palcu jeśli chodzi o teorię :roll: -gorzej z praktyką :roll: ....no nic ...koniec marudzenia ;) w poniedziałek zdam "meldunek " :)
pterodaktyll - Sob 31 Mar, 2012 20:26

milutka napisał/a:
w poniedziałek zdam "meldunek "

Spocznij..............wolno ....eeeee............. :szok: ;)

olga - Sob 31 Mar, 2012 20:30

w poniedziałek razem pojedziemy :mgreen:
milutka - Sob 31 Mar, 2012 20:31

pterodaktyll napisał/a:
milutka napisał/a:
w poniedziałek zdam "meldunek "

Spocznij..............wolno ....eeeee............. :szok: ;)
g45g21 ...nie chciałbyś mnie dzisiaj widzieć ....na baczność dzisiaj by mnie żadna siła nie postawiła ...zapewniam ,że jestem w pełnym spoczynku :smieje: ;)
milutka - Sob 31 Mar, 2012 20:32

olga411 napisał/a:
w poniedziałek razem pojedziemy :mgreen:
:sztama: :buzki:
pterodaktyll - Sob 31 Mar, 2012 20:33

milutka napisał/a:
.nie chciałbyś mnie dzisiaj widzieć

A z czego to wnosisz? :p

milutka - Sob 31 Mar, 2012 20:34

pterodaktyll napisał/a:

milutka napisał/a:
.nie chciałbyś mnie dzisiaj widzieć

A z czego to wnosisz? :p
Nie rozumiem pytania ?...dziś nie kumam kompletnie -proszę drukowanymi literami :oops:
pterodaktyll - Sob 31 Mar, 2012 20:35

milutka napisał/a:
Nie rozumiem pytania ?...dz

Pytam ,dlaczego sądzisz, że dzisiaj nie chciałbym Cię widzieć. Projekcja jakaś malutka? :mysli:

olga - Sob 31 Mar, 2012 20:37

milutka napisał/a:

olga411 napisał/a:
w poniedziałek razem pojedziemy :mgreen:
:sztama: :buzki:


zaprowadzem ciem :okok:

milutka - Sob 31 Mar, 2012 20:40

pterodaktyll napisał/a:
Pytam ,dlaczego sądzisz, że dzisiaj nie chciałbym Cię widzieć. Projekcja jakaś malutka? :mysli:
a chciałbyś ? :skromny:
pterodaktyll - Sob 31 Mar, 2012 20:41

milutka napisał/a:
a chciałbyś ? :skromny:

A czemu nie? :mgreen: Tylko ta odległość........ :bezradny:

milutka - Sob 31 Mar, 2012 20:43

olga411 napisał/a:
zaprowadzem ciem :okok:
Olguś bardzo chętnie -przyznam ,że mi wsparcie potrzebne :roll: ...dziś wybeczałam się znowu :roll: -do d...y z tym wszystkim ...w gębie to ja jestem mocna a przyjdzie co do czego i... :roll: ...ale tak ...bardzo chętnie przyjmę Twoją ofertę -ktoś mi musi dać "kopa "cobym nie stanęła w miejscu :) dzięki Oluś -zdzwonimy się ok? :buziak:
milutka - Sob 31 Mar, 2012 20:45

pterodaktyll napisał/a:
A czemu nie? :mgreen: Tylko ta odległość........ :bezradny:
...oj ...kochany to Ty dopiero byś musiał mieć dziś do mnie cierpliwości -marudzę jak ....i tutaj się zatrzymam coby nie obrażać starszych pań ;)
kosmo - Sob 31 Mar, 2012 20:57

Cytat:
wiem ,wszystko to mam w jednym palcu jeśli chodzi o teorię :roll: -gorzej z praktyką

Spokojnie Basiu, dasz radę. Nie wszyscy są twardzi i hardzi. Ptero ma rację, że Cię "pogania", bo gotowa jesteś sobie wmówić, że to wszystko to Twoja wina.
Trzymam kciuki za to, abyś w końcu uwierzyła w siebie i podniosła ciut wyżej czoło... :)
I nie marudź, jak Edzio w ciąży... (to aby nie obrażać starszych pań)... :)

milutka - Sob 31 Mar, 2012 21:10

kosmopolitanka napisał/a:
, bo gotowa jesteś sobie wmówić, że to wszystko to Twoja wina.
no i tutaj mnie" masz"-tyle czasu miałam to wmawiane ,że mi chyba w krew weszło ...i jeszcze ta jego pokrzywdzona mina :roll: ...mam chęć krzyczeć ,przeklinać i sama już nie wiem co jeszcze -tyle we mnie żalu i złości :roll: -dobrze ,że mam wysoka goraczkę i jestem słaba to pokornie i spokojnie siedzę na forum i milczę :(
kosmo - Sob 31 Mar, 2012 21:19

milutka napisał/a:
...mam chęć krzyczeć ,przeklinać i sama już nie wiem co jeszcze

Masz powody, aby tak właśnie się czuć, tylko nie rozumiem, dlaczego nie zrobisz w końcu tego...?
Krzycz, przeklinaj i co tylko przyjdzie Ci do głowy...
Tylko wtedy, gdy jest na najgorszym kacu, bo inaczej spłynie po nim, jak po kaczce...
Opowiem Ci coś..., jeśli tylko masz ochotę poczytać... ?

milutka - Sob 31 Mar, 2012 21:20

kosmopolitanka napisał/a:
Opowiem Ci coś..., jeśli tylko masz ochotę poczytać... ?
Miałam juz się położyć ale ...poczekam -tak ,słucham ?
kosmo - Sob 31 Mar, 2012 21:26

milutka napisał/a:
poczekam -tak ,słucham ?

No to daj mi minutkę...;-)))) :)

kosmo - Sob 31 Mar, 2012 21:36

Otóż, moja teściowa, najwspanialsza kobieta pod słońcem, tak mi poradziła, kiedy mój mąż razu pewnego wrócił do domu na dwóch gazach, a ja DDA, mająca uczulenie na pijanych mężów, mężczyzn w ogóle chciałam go zabić na miejscu...
"Córko, poczekaj do rana, bo teraz i tak do pijanego debila nic nie dotrze, wstań wcześniej i wtedy powiedz mu, co o tym sądzisz..."

Wstałam wcześniej, bo na 7.00 miał do pracy, a przecież musiał się jeszcze umyć i kawę wypić...
Musiał chyba przewidzieć moją "zasadzkę", albo słyszał słowa swojej Mamy...

Rano, kiedy bladym świtem zaczaiłam się na niego okazało się, że wstał wcześniej i pojechał do pracy...

Wysłuchał swoje, ale po powrocie do domu z wiechciem kwiatów dla mnie i przeprosinami od progu...

Ja to miałam szczęście, bo z moim charakterem trafiłam na mężczyznę, który umierając powiedział "moja jedyna kobieto"...

Dobra, teraz idę stąd, bo zaraz się rozryczę...

Tyle...

Ps. Gadaj tylko z trzeźwym, tako rzekła mi moje najukochańsza teściowa...

kosmo - Sob 31 Mar, 2012 21:47

Znałam go 4 miesiące i w wyszłam za niego, bo chciałam uciec z domu ojca sk***ysyna i alkoholika, albo odwrotnie, alkoholika i sk***ysyna...
Kochałam..., żeby ktoś nie zaczął snuć jakichś teorii...
Męża, nie kogoś, kto był moim biologicznym ojcem...
Sama wpadłam w nałóg, bo mnie zostawił..., umarł sobie i już...

kosmo - Sob 31 Mar, 2012 21:50

Basiu...
Wypisz się z tej rodziny razem z dziećmi...
Podziękują Ci za to...

yuraa - Sob 31 Mar, 2012 21:55

ja znam historie że co chłop sie nachlal to na drugi dzien go stopy okrutnie bolały
chodzić biedny nie mogł
i sie okazało że jak juz zasnął zmroczony to go zona i teściowa po podeszwach kablem tłukły
raz przedobrzyły i sie obudził

kosmo - Sob 31 Mar, 2012 22:02

Mój mąż nie pił, jeśli coś tam łyknął, to tylko okazyjnie...
Dziękuję swojemu bogu, że nie dożył chwili, w której zobaczyłby mnie, po jego śmierci taką alkoholiczkę, która dopiero po roku, (i to dzięki Przyjacielowi), ocknęła się i przestała chlać...

milutka - Nie 01 Kwi, 2012 07:27

Kosmopolitanko tak jak Ci wczoraj pisałam -wiem ile Cię takie wspomnienia kosztują tak wiec tym bardziej dziękuję :buziak:
Wczoraj byłam w podłym nastroju ale to miało raczej inne podłoże ale równie wiele wspólnego z tym co ty piszesz....ale powodem nie było to że mąż znowu wypił bo był trzeźwy ale ta jego pokrzywdzona mina niestety wywołuje we mnie jeszcze jakieś uczucia -nic na to nie poradzę .Jednak wczoraj kolejny raz poczułam jak bardo jestem emocjonalnie związana moimi rodzicami ,jak bardzo szukam akceptacji w tym co robię u swojej mamy która tak na dobrą sprawę całe życie tkwi przy mężu alkoholiku -teraz mniej czynnym ale za to wykańczającym ją psychicznie .
Po wizycie na pogotowiu zajechałam do rodziców na kawę gdyż jest to w pobliżu ich domu .Moja mama zaczęła temat mojego męża ,gdzie jest ,czy przyjechał z pracy i takie tam ...powiedziałam że nie wiem bo jak wie to nie mieszkam z nim i już mnie to nie interesuje -nie muszę go pytać jak dawniej czy mogę z domu wyjść...i zaczęła się kolejny raz wiązanka w moim kierunku ...czy zastanowiłam się co robię że powinnam dać mu jeszcze jedną szansę -może się opamięta że syn za miesiąc ma Komunię i jak ja sobie to wszystko wyobrażam :szok: ....powiedziałam jej ,że nie mam siły na te tematy dziś rozmawiać -bo miałam wysoką gorączkę a i ścisnęło mnie w środku i mało brakowało bym sie rozbeczała ...poczułam kolejny raz ,że to moja wina ,że w ich oczach nie ma znaczenia jak bardzo mnie krzywdzi i dzieci tylko ja winna bo nie daje mu szansy ...mało tego ojciec który jest bardzo za swoim zięciem mimo wszystko nawet nie przyszedł do pokoju jak ja byłam ,mijał mnie jak cień :(
Mam świadomość wszystkiego ,że to również chorzy ludzie ,że im pomoc jest jeszcze bardziej potrzebna ...matka całe życie tańcowała jak ojciec zagrał ,do dziś nie podejmie wielu decyzji sama ze strachu -nie dziwie jej się ,zawsze od kąt pamiętam bił ją ,wyzywał od k....w ,robiła awantury z byle powodu ....pamiętam jak mnie ubił pasem przez tydzień nie chodziłam do szkoły bo mam bała się że ktoś w szkole zobaczy te ślady :zalamka: ...i wiem jakim był s....synem nie ojcem ...a ja dziś szukam akceptacji w tym co robię u nich że chciałam by wczoraj posiedział ze mną i porozmawiał a on jest ły za to co robię i mnie mija mimo ,że w ostatnim czasie mi dużo pomagał w ciężkich sytuacjach gdy mój mąz spał pijany :roll: :roll: wiem że to chore myślenie ,wiem ,że moje życie zależy tylko i wyłącznie tylko ode mnie ale wiem również ,że nie chce mieć takiego życia jak matka którą bardzo kocham ....i dla tego stawiam te"kroczki "powoli bo powoli -wiem o tym ale nie chce się zatrzymać w miejscu i wiedzieć ,że moje dzieci kiedyś będą czuć do mnie to samo co ja dzisiaj do niej :roll:

Klara - Nie 01 Kwi, 2012 07:38

Basiu, w czasie gdy jeszcze nic nie wiedziałam o mechanizmach związanych z alkoholizmem, a to co robił mój mąż już mi bardzo przeszkadzało, też podejmowałam różne kroki, żeby to zmienić.
To nie były działania zdecydowane no i wsłuchiwałam się w to, co mówi otoczenie, a otoczenie twierdziło, że facet jest świetny, tylko ja nie umiem z nim rozmawiać i że powinnam takie rozmowy podejmować i tak dalej.... co się będę rozpisywała, przecież sama to znasz.
W efekcie, gdy się już wyedukowałam miałam tyle lat i takie zależności, że na wszystkie zdecydowane kroki było już za późno.
No i skończyło się w wiadomy sposób :(

milutka - Nie 01 Kwi, 2012 07:40

kosmopolitanka napisał/a:
Sama wpadłam w nałóg, bo mnie zostawił..
Kosmo jesli o mnie chodzi kiedyś również miałam podobny problem ...On pijany prawie codziennie w drugim pokoju a ja sama wieczorami użalałam się nad sobą popijając sobie drinki ,nie było agresji wtedy z jego strony ,po prostu przychodził po pracy" biedny żuczek zmęczony "i spał ...rano wstał i do pracy -przychodził pijany i spał ...cudowne życie :roll: ...a ja drink za drinkiem -samotność jest okropna niestety :roll: ...ale w porę zatrzymałam się ,był to okres kiedy już zalogowałam się na forum ...po jakimś czasie dotarło do mnie co mogło by się stać ze mną gdybym w porę nie zareagowała .Dziś póki co nie mam tym problemu ,nie piję bo nie mam na to ochoty ale nie twierdzę że nie piję wcale bo sa czasem sytuacje że nie odmówię drinka czy szampana .Ale na razie jestem o siebie spokojna ...wiem jak wiele mam do stracenia przez alkohol a tego bym sobie nie życzyła .
milutka - Nie 01 Kwi, 2012 07:48

Klara napisał/a:
W efekcie, gdy się już wyedukowałam miałam tyle lat i takie zależności, że na wszystkie zdecydowane kroki było już za późno.
No i skończyło się w wiadomy sposób :(
Wiem Klaro ...gdyby świadomość otoczenia o chorobie alkoholowej była większa było by na pewno lżej podejmować decyzję ...i to jest właśnie to głupie moje myślenie jakim się do tej pory kierowałam ...chciałam wszystkim robić dobrze siedząc cicho i to wszystko akceptując nie patrząc na swoje krzywdy i dzieci -przecież Basia silna da sobie rade ...tylko Basia już powoli się "rozsypuje"a otoczenie nadal lituje się biednego alko :roll: ...a mi latka uciekają :roll:
pterodaktyll - Nie 01 Kwi, 2012 10:27

milutka napisał/a:
Basia już powoli się "rozsypuje"
ie przez palce przecieknie i co? i g......a nie życie.... :bezradny:
pietruszka - Nie 01 Kwi, 2012 10:32

milutka napisał/a:
a otoczenie nadal lituje się biednego alko :roll:

widzisz Milutka, dlatego dobrze mieć taką grupę wparcia, oparcia wśród ludzi, którzy rozumieją problem, którzy działają i nie czekają aż "samo się zmieni", Twoja mama pewnie jest tak zamrożona w swoich uczuciach, że już zapomniała, jak to jest czuć - to taki mechanizm obronny.
Na terapii nauczyłam się, że akceptacji mam szukać przede wszystkim w sobie i tam, gdzie ją otrzymam, a niekoniecznie tam, gdzie jej nigdy nie było (lub brak umiejętności jej okazania) - na tym właśnie polega zaopiekowanie się wewnętrznym dzieckiem i rozwijanie swej dorosłości.
Przytulam się :pocieszacz:

kosmo - Nie 01 Kwi, 2012 10:56

milutka napisał/a:
Kosmopolitanko tak jak Ci wczoraj pisałam

Basiu, Ty się nie oglądaj na swoich rodziców, bo z tego co piszesz, to raczej oni potrzebują wsparcia i akceptacji... Ojciec omija Cię szerokim łukiem, bo prawdopodobnie do niego dociera cała prawda i to jakim był sk***ysynem dla Twojej matki. Pewnie zastanawia się, dlaczego jeszcze z nim jest, albo boi się zwyczajnie, że pod Twoim wpływem zrobi to, co powinna była zrobić już lata temu. Chyba że jest tak uzależniona, jak moja. 10 lat minęło od śmierci mojego ojca, a ona ciągle go gloryfikuje, a mnie trafia szlag. Już nawet rzadziej do niej jeżdżę, zwłaszcza w okolicach jakichś rocznic, śmierci, imienin i tak dalej. Nie mogę słuchać tych pierdół, jaki to on był ku*** wspaniały i nieskazitelny, jeszcze z rok, a pomnik mu postawi w domu i będzie się do niego modlić. Często, może na wyrost mówię głośno, że baby to hu**...
Rozumiem te wieku mojej matki, nie miał kto jej wesprzeć i pomóc, nie było terapii, a ludzie dookoła nie wtrącali się, gehenna za ścianami trwała w nieskończoność, a wina w oczach ludzi, podobnie, jak u Ciebie teraz była i jest po stronie żony. Radzę Ci, jeśli mogę oczywiście, jak najrzadziej odwiedzać rodziców. Przynajmniej do czasu, aż rozwiążą się prawne kwestie Twojego małżeństwa. Jak sobie pomyślę, ile jest kobiet maltretowanych w każdy możliwy sposób przez zdawałoby się kochających mężów, partnerów, ojców, braci, to opadają mi łapy, bo tylko na naszym forum pamiętam kobietę, która pojawiła się z takim problemem, ale zamiast czerpać z doświadczeń choćby Twoich i wielu tu piszących o współuzależnieniu, to broniła swojego faceta i usprawiedliwiała go. Czym to tłumaczyć? Chyba zbyt prosto widzę to ja, kiedyś dziecko bardzo skrzywdzone. Cholera, idź do przodu, nawet tiptopkami, ale nie oglądaj się na nikogo. Robisz to dla siebie i przede wszystkim dla dzieci. Amen.

kosmo - Nie 01 Kwi, 2012 11:04

milutka napisał/a:
Kosmo jesli o mnie chodzi kiedyś również miałam podobny problem
milutka napisał/a:
...ale w porę zatrzymałam się

I bardzo dobrze...
Ja nie potrafiłam, teraz mam trzeźwą głowę, ale często myślę, co byłoby, gdyby mnie nie zauważył pewien człowiek, gdyby nie uświadomił mi, w co się pakuję...
I chociaż bardzo tęsknię za moim mężem, czasami nie chce mi się żyć, wiem że mam dla kogo rano wstawać, mam po co ...
Sama świadomość, że już podczas pierwszego chyba wejścia na forum dostałam na pw numery telefonów od ludzi, którzy mnie na oczy wie widzieli...
Cieszę się, że jesteście Wy, bo dzięki niektórym z Was właśnie i ja istnieję dalej...

Ps. Przepraszam za patos, ale tak właśnie czuję, a nie owijam w bawełnę, albo gazety...

milutka - Nie 01 Kwi, 2012 12:06

yuraa napisał/a:
raz przedobrzyły i sie obudził
pterodaktyll napisał/a:
milutka napisał/a:
Basia już powoli się "rozsypuje"
ie przez palce przecieknie i co? i g......a nie życie.... :bezradny:
Boże kochany ...i znowu muszę przyznać ci rację :szok: ;) ...oj ...nie przyzwyczajaj ty się do tego :nono:
pietruszka napisał/a:
Przytulam się :pocieszacz:
Dzięki Pieruszko :)
kosmopolitanka napisał/a:
Basiu, Ty się nie oglądaj na swoich rodziców, bo z tego co piszesz, to raczej oni potrzebują wsparcia i akceptacji..
Kosmo ...nie oglądam się ...napisałam jak wczoraj sie poczułam ,niby wiem co mam robić jak postępować a jednak moja podświadomość czuje inaczej ...zdaję sobie sprawę ,że muszę nauczyć się jeszcze wiele i panować przede wszystkim nad takimi emocjami ale póki co jak dla mnie jest to bolesne :roll:
Dziś już stanowczo lepiej ...chyba musiałam ba może potrzebowałam wczoraj się wypłakać -wyżalić -nie wiem a może to ta gorączka i ogólne osłabienie .
Ale pozwoliło mi to dziś twardo i stanowczo reagować na zaczepki męża nie pozwalając sobą manipulować .Dał mi wreszcie święty spokój ...a ja już po pysznym rosołku :mniam: mam zamiar później coś słodkiego upiec -a co mi tam ...ale póki co pyszna kawka i dekadencja ;) dzięki kochani ,że Was mam :buzki:
A tego nie mogę przemilczeć bo mnie ciekawi :
yuraa napisał/a:
raz przedobrzyły i sie obudził
i co Jurku było dalej ? :smieje:
pterodaktyll - Nie 01 Kwi, 2012 14:20

milutka napisał/a:
znowu muszę przyznać ci rację

Lepiej wnioski z tego wyciągaj................a nie przyznawaj mi racji. :p
Do roboty Milutka :mgreen:

yuraa - Nie 01 Kwi, 2012 14:44

milutka napisał/a:
i co Jurku było dalej ?

a po rozwodzie i trzeźwy już jest od pięciu lat ,
facet mówwi że przestal pić bo albo baby albo wódka by go wykończyły

Flandria - Nie 01 Kwi, 2012 16:52

milutka napisał/a:
Moja mama zaczęła temat mojego męża ,gdzie jest ,czy przyjechał z pracy i takie tam ...powiedziałam że nie wiem bo jak wie to nie mieszkam z nim i już mnie to nie interesuje -nie muszę go pytać jak dawniej czy mogę z domu wyjść...i zaczęła się kolejny raz wiązanka w moim kierunku ...czy zastanowiłam się co robię że powinnam dać mu jeszcze jedną szansę -może się opamięta że syn za miesiąc ma Komunię i jak ja sobie to wszystko wyobrażam

moja matka rozwiodła się z moim ojcem i zmusiła do wyprowadzki
ale i tak, kiedy ja chciałam się rozstać ze swoim facetem nasłuchałam się, że skoro sobie takiego a nie innego faceta wybrałam to muszę z nim być itp
Pamiętam jakie to było paraliżujące - byłam tak zszokowana jej postawą, że totalnie się pogubiłam. No i przez kolejne lata byłam z eksem.
Zerwałam dopiero wtedy, kiedy zauważyłam, że mamie to nie będzie przeszkadzać :oops:

kasiek - Nie 01 Kwi, 2012 20:10

milutka napisał/a:
...bo im dłuej mi z tym schodzi tym bardziej zaczynam mieć wątpliwości ...wiem ,że to głupie ale jakieś poczucie winy mną kieruje :roll: a może nie jest jeszcze aż tak źle ,...a może się zmieni ...a może to ja zbyt wiele wymagam od niego ...


ja jeszcze wczoraj miałam takie wątpliwości (a nie mieszkam z T już ponad rok). przyjechał Cyryla zobaczyć. Ptyś bawił się świetnie, śmiał, mówił "tatuś kochany" - a ja już się zastanawiałam, czy na pewno dobrze zrobiłam. a może źle T oceniłam, w końcu jako DDA mam specyficzny stosunek do alkoholu... ale wzięłam 2 głębokie wdechy i mi przeszło - czego i Tobie, milutka, życzę.

milutka - Pon 02 Kwi, 2012 16:22

Złożyłam dziś te cholerne papiery w sadzie :roll: ...przepraszam ,że przeklinam ale tak to wszystko we mnie" buzuje "że muszę jakoś to wyładować .....chciałabym już mieć to wszystko za sobą -to nie na moje nerwy :roll: ale mimo wszystko poczułam ulgę ,że wreszcie to zrobiłam -tyle czasu zwlekałam :roll:
kosmo - Pon 02 Kwi, 2012 16:24

:brawo: :brawo: :brawo:
Klara - Pon 02 Kwi, 2012 16:34

milutka napisał/a:
Złożyłam dziś te cholerne papiery w sadzie :roll:

Podziwiam Cię Basiu.
To wielki krok do przodu.
BĘDZIE DOBRZE! :buziak:

milutka - Pon 02 Kwi, 2012 16:50

Dziękuję Wam :buzki: ...Musi być Klaro dobrze ...niestety zaczyna do mnie docierać jak jest już źle i wiem ,że to jedyne rozwiązanie by zabezpieczyć siebie i dzieci przed złymi konsekwencjami jego picia ...
No ale nie będe już marudzić :uoee:
gdy poszłam po odpis aktu małżeństwa do urzędu gminy gdzie braliśmy ślub,bardzo miła pani -moja dawna koleżanka -poinformowała mnie że będzie mnie to kosztować 22zł -ja jej na to grzecznie ,że za taki odpis do alimentów nie płaci się nic -ona na to ,że płaci się ...to ja z pewnością siebie która na pozór jest taka wielka odpowiedziałam jej ,że mój prawnik informował mnie ,że za takie odpisy do alimentów się nie płaci -dodam ,że tym prawnikiem jest Olga g45g21 ...no i dodałam ,że jeśli jest niepewna tego przepisu to niech sprawdzi a ja poczekam bo nie chciałabym naciągać skarbu państwa (sama sobie dziwię skąd mam takie bajery :szok: )...no ale efekt końcowy był taki ,że pani urzędniczka z miną na kwint wydała mi takowe zaświadczenie ...a ja z synem poszliśmy za te pieniądze na pyszne pyzy :mniam:

Flandria - Pon 02 Kwi, 2012 17:15

milutka napisał/a:
dodam ,że tym prawnikiem jest Olga

:mgreen:

super Miła! :)

pietruszka - Pon 02 Kwi, 2012 17:18

No Basiu,
milutka napisał/a:
mimo wszystko poczułam ulgę ,że wreszcie to zrobiłam -tyle czasu zwlekałam :roll:

Każdy ma swój czas dorastania, dojrzewania, super, że ruszyłaś z miejsca :brawo:

Toffi - Pon 02 Kwi, 2012 18:08

Super Milutka, super :)
KICAJKA - Pon 02 Kwi, 2012 19:50

Basiu lekko nie jest ale czasem,
te najtrudniejsze decyzje trzeba podjąć... :okok:
żeby później było tylko lepiej :kciuki:
:pocieszacz: :buziak:

pterodaktyll - Pon 02 Kwi, 2012 20:31

Mila!!1 Buzi :buzki: :buzki: :buzki:






No dobra, kto następny? :mysli:

rufio - Pon 02 Kwi, 2012 20:35

Złożenie papierów to początek jeszcze jest rozprawa a do niej mogą się zdarzyć różne rzeczy i można się pogubić
Mysza - Pon 02 Kwi, 2012 20:40

rufio napisał/a:
mogą się zdarzyć różne rzeczy i można się pogubić

by później... sie odnaleźć :p

:brawo: Basiu :okok:

milutka - Pon 02 Kwi, 2012 21:30

Ooooo...nknęłam na godzinkę a tutaj tyle owacji :skromny: Kochani dzięki ...póki co to tylko papiery i tak jak słusznie Rufio zauważył jeszcze długa droga przede mną ale mam nadzieje ,że nie pozwolicie mi niej boczyć bym szczęśliwie doszła do celu ? :buzki:
A teraz wcinam frytki -chce ktoś ? ;)

milutka - Pon 02 Kwi, 2012 22:19

olga411 napisał/a:

pterodaktyll napisał/a:
No dobra, kto następny? :mysli:

to moja zasługa, nie twoja :P
zasługa to jest mojego męża bo jakby nie pił to by mnie dziś tam nie było :smieje: a Wy się sprzeczajcie dalej 23r ..
A tak poważnie bardzo duże wsparcie od Was dostałam i dostaję i za co bardzo Wam dziękuję :buzki:

milutka - Śro 04 Kwi, 2012 19:25

Musze Wam sie pochwalić :rotfl: ...odkąd zrezygnowałam z mojej dawnej pracy nie mogłam sobie poradzić i finansowo i emocjonalnie ...prawie trzy miesiące rozterek a od kilku dni zaczyna mi się układać ...dostałam zlecenie na wykonanie pracy na której zarobię niezłą kaskę a w dodatku jeszcze dorywczo pracuję z czego też na zarobek nie narzekam a ile satysfakcji mi to przynosi to tego już żadne pieniądze nie sa warte :) noi mam jeszcze trzy propozycje pracy stałej po świętach , tylko teraz muszę dokonać wyboru coby później nie żałować ...Kurcze jestem tak bardzo zmęczona ale zarazem bardzo szczęśliwa :) :) :) :buzki:
Klara - Śro 04 Kwi, 2012 20:13

milutka napisał/a:
muszę dokonać wyboru coby później nie żałować

No popatrz, jak Ci się "samo" zaczyna układać!
Oby tak dalej! :buziak:

milutka - Czw 05 Kwi, 2012 08:10

Klara napisał/a:
No popatrz, jak Ci się "samo" zaczyna układać!
Oby tak dalej! :buziak:
No nie tak do końca Klaro" samo "...trzeba było troszkę wyjść do ludzi ,pokazać się co się potrafi ...tak to może samolubnie zabrzmi ale taka reklama samej siebie sporo pomogła ...przekonałam się żę zamknięcie się w domu i użalanie się nad sobą w niczym mi nie pomorze ;) ... :buzki:
Klara - Czw 05 Kwi, 2012 08:15

milutka napisał/a:
No nie tak do końca Klaro" samo ".

Dlatego właśnie "samo" ujęłam w cudzysłów.
Przecież wiem, że losowi trzeba POMAGAĆ. Czasem się przy tym jeszcze solidnie zmęczyć :tak:

Asiula - Czw 05 Kwi, 2012 08:29

milutka napisał/a:
przekonałam się żę zamknięcie się w domu i użalanie się nad sobą w niczym mi nie pomorze

Uściskam Cie Milutka :sztama: bo ja też dokonałam niedawno tego niesamowitego odkrycia :mgreen:
Znalazłam świetną ofertę pracy, umówiłam się na rozmowę, poszłam i... tyle dobrych słów usłyszałam pod swoim adresem i poziomu mojej wiedzy, że miałam tam ochotę skakać pod sufit. Cokolwiek z tego wyjdzie to strasznie sie dowartościowałam i mam wielką mobilizację do dalszego rozwoju. A jeszcze kilka miesięcy temu pomyślałabym: "eeee, ja to za słaba jestem na takie stanowisko, co ja tam wiem, co ja tam umiem...".

Tak trzymaj :kciuki:

milutka - Czw 05 Kwi, 2012 08:33

Asiula napisał/a:
A jeszcze kilka miesięcy temu pomyślałabym: "eeee, ja to za słaba jestem na takie stanowisko, co ja tam wiem, co ja tam umiem...".
no właśnie..takie myślenie nie pozwala nam się rozwijać :roll: ...ale samo przekonanie się że tak nie jest to już pół sukcesu ;) Powodzenia Asiula :buzki:

milutka - Nie 08 Kwi, 2012 14:43

Cudowne Święta !
Mój mąz rano przepraszał ,prosił bym dała mu jeszcze jedna szansę itd...itd...powiedziałam ,że dałam mu bo nie złożyłam od razu o rozwód tylko o seperację tak więc ma trochę czasu na to by mnie do siebie przekonać a przede wszystkim pokazać mi ,że chce się leczyć i nie będzie pił :roll: powiedział ,że jedzie do kościoła pomodlic się i obiecuje mi i Bogu ,że od dziś się nie napije :shock: ....pomyślałam sobie ..Daj Ci Panie Boże i wzięłam się za szykowanie obiadu ....
Zadzwoniła w tym czasie moja siostra i spytała czy Święta spedzam z mężem powiedziałam ,że nie.... noi się zaczęło :roll: ...jaka ja niedobra ..bo gdybym go zawołała na obiad to by nie pił ,że to sa Święta i ,że nie mam sumienia a on prócz tego ,że jest alkoholikiem jest jeszcze człowiekiem :( ...trochę tego było ...Spytałam ją tylko czy interesuje ją co ja czuje i jak ja sobie w całej tej sytuacji radzę ? :( Powiedziała ,że powinnam być mądrzejsza ...i tak mój dobry humor runął w gruzach :zalamka: ...Na dodatek mój mąż wrócił pijany i smacznie sobie śpi :roll:
A ja znowu rozstrojona nerwowo spędzam sama Cudowne Świeta :zalamka:

olga - Nie 08 Kwi, 2012 14:45

:buzki:
Pati - Nie 08 Kwi, 2012 14:46

Nie daj się kochana :buziak:
A siostra jak taka mądra to niech go sobie zawoła do siebie ;)

milutka - Nie 08 Kwi, 2012 14:49

Pati napisał/a:
A siostra jak taka mądra to niech go sobie zawoła do siebie ;)
Toteż jej to powiedziałam ...,że może go do siebie zaprosić jak się tak o niego martwi :roll: -powiedziała mi ,że głupia jestem :roll:
Klara - Nie 08 Kwi, 2012 14:49

milutka napisał/a:
Na dodatek mój mąż wrócił pijany i smacznie sobie śpi :roll:

No, musiał przecież jakoś uczcić podjęcie decyzji, że od jutra nie będzie pił :bezradny:

Oddziel się od tego Basiu, po prostu odeślij wszystkich "mądrych" w cholerę i rób swoje :pocieszacz:

milutka - Nie 08 Kwi, 2012 14:56

Klara napisał/a:
Oddziel się od tego Basiu, po prostu odeślij wszystkich "mądrych" w cholerę i rób swoje :pocieszacz:
Klaro tak robię ...ale chyba nie jestem na tyle silna by to mną nie wstrząsnęło ..tym bardziej ,że to sa Święta :roll: ...Przyznam ,że miałam w głębi serca chęć iśc zawołać go ,powiedzieć niech trochę z dziećmi spędzi czasu ...ale sam fakt ,że wczoraj wypił już mnie od tego odwiódł ...wiem ,że gdyby mu bardzo zależało to sam by to zaproponował ...sama ze sobą się jeszcze siłuję a tutaj jeszcze te słowa siostry -nie powiem ,że nie zabolało :zalamka:
Dziubas - Nie 08 Kwi, 2012 14:56

milutka napisał/a:
.powiedziałam ,że dałam mu bo nie złożyłam od razu o rozwód tylko o seperację tak więc ma trochę czasu na to by mnie do siebie przekonać

W ten sposób pozostawiłaś mu jeszcze "odrobinę" komfortu picia.
Separacja, czy rozwód, ale jeszcze nie dokonane, czyli jeszcze można...
Dopiero ostry kop w d..., może dotrzeć do czynnego alko.

Pati - Nie 08 Kwi, 2012 15:00

milutka napisał/a:
powiedziała mi ,że głupia jestem

Ręce z majtkami mi opadły :zalamka:
Brakło argumentów :smieje:

Klara - Nie 08 Kwi, 2012 15:03

milutka napisał/a:
sama ze sobą się jeszcze siłuję a tutaj jeszcze te słowa siostry -nie powiem ,że nie zabolało :zalamka:

Siostra też ma męża alkoholika?

milutka - Nie 08 Kwi, 2012 15:06

Klara napisał/a:
Siostra też ma męża alkoholika?
Pić pije ale nie jest chyba alkoholikiem ...dba o nia i o dzieci ...
milutka - Nie 08 Kwi, 2012 15:09

Dziubas napisał/a:
milutka napisał/a:
.powiedziałam ,że dałam mu bo nie złożyłam od razu o rozwód tylko o seperację tak więc ma trochę czasu na to by mnie do siebie przekonać

W ten sposób pozostawiłaś mu jeszcze "odrobinę" komfortu picia.
wiem ...rozważałam długo jak mam postapić ale ...na razie wniosłam o seperację ale to nie było z nadzieja ,że w tym czasie się zmieni tylko musiałam tak postąpić :roll: ...już przestałam się łudzić :roll:
Dziubas - Nie 08 Kwi, 2012 15:12

milutka napisał/a:
...już przestałam się łudzić

:okok:

Klara - Nie 08 Kwi, 2012 15:23

milutka napisał/a:
Pić pije ale nie jest chyba alkoholikiem

Hahaha..... Basiu! To świetny dowcip :lol:

Twojej siostrze też chyba nie jest łatwo, ale uznaje, że skoro ona wytrzymuje, to Ty też powinnaś.
Machnij ręką na to, co ona mówi.
W którymś momencie będziesz dla niej wzorem postępowania.

matiwaldi - Nie 08 Kwi, 2012 15:25

milutka napisał/a:
A ja znowu rozstrojona nerwowo spędzam sama Cudowne Świeta


chociaż stoję po drugiej stronie "barykady" to doskonale Cię rozumiem,bo dzisiaj mam tak samo jak Ty.... :(

olga - Nie 08 Kwi, 2012 15:57

Milusia trzymaj się, myslę, że juz niedługo będziesz spędzać święta tak jak ja. Sama ale nie samotna. Spokoju ducha Ci życzę. Odcięłam sie od rodziny i co za tym idzie - głupich komentarzy i rad, które zdają się psu na budę.
pterodaktyll - Nie 08 Kwi, 2012 15:58

milutka napisał/a:
A ja znowu rozstrojona nerwowo spędzam sama Cudowne Świeta


......BAŚKA!!!!............... :szok: ........... :bezradny:

milutka - Nie 08 Kwi, 2012 16:11

Wiem ,wiem ...nic na to nie poradze ,że jeszcze nie potrafje panować nad emocjami :roll: ...Trochę mi ulżyło -wygadałam się -jak dobrze ,że Was mam :buzki: ...a i w sumie musiałam wyjśc z domu to też taki bodziec by nie siedzieć i nie użalać się nad sobą ...zawiozłam syna do kościoła ..gra tam na trąbce Marsz Mendelsona dla swojej nauczycielki która wychodzi za mąż ...dobrze ,że te dzieciaki i zajęcie przy nich bo bym chyba "sfiksowała " :)
'"

milutka - Śro 09 Maj, 2012 13:24

Dziś dostałam pismo z sądu Okręgowego o terminie rozprawy o seperację na 29maja ...znowu uszło ze mnie powietrze ...jak ja mam już tego wszystkiego cholernie dość :( ...wiem ,że muszę się z tym zmierzyć -kolejny krok który muszę pokonać ale zamiast czuć coraz więcej siły w sobie bo przekonania mi o słuszności swoich czynów nie brakuje to zaczynam czuć,że poprzez swoje działania go krzywdzę że może przemyśli ,że może się zmieni -moje głupie myślenie ....
Tak bardzo brakuje mi ostatnio wsparcia tej drugiej połowy ...wracam z pracy zmęczona i jestem sama ...przygotowania do komunii syna -jestem sama ...małe sukcesy życiowe -jestem sama ...i jeszcze na dodatek ta cholerna sprawa jakby tego było mało -...i też sama ......ale jak ktoś zapyta co u mnie to jak zawsze z pięknym uśmiechem na twarzy odpowiadam - :) dziękuję ,wszystko w porządku ......jak długo jeszcze będę tkwić sama w tym zakłamaniu .
pomarudziłam trochę ...i znowu odezwę się za jakiś czas.....

Linka - Śro 09 Maj, 2012 13:32

milutka napisał/a:
...wracam z pracy zmęczona i jestem sama ...przygotowania do komunii syna -jestem sama ...małe sukcesy życiowe -jestem sama ...i

na to właśnie zwrócił mi uwagę przyjaciel, gdy mówiłam jak bardzo boję się samotności
- przecież Ty już jesteś sama
milutka napisał/a:
że może przemyśli ,że może się zmieni -moje głupie myślenie .

jak przemyśli i się zmieni to wtedy będziesz miała wybór

milutka - Śro 09 Maj, 2012 14:15

Linka napisał/a:
milutka napisał/a:
...wracam z pracy zmęczona i jestem sama ...przygotowania do komunii syna -jestem sama ...małe sukcesy życiowe -jestem sama ...i

na to właśnie zwrócił mi uwagę przyjaciel, gdy mówiłam jak bardzo boję się samotności
- przecież Ty już jesteś sama
tak... masz Linko rację ...
W niedziele będąc w pracy wyszłam na przerwie na zewnątrz i tak siedząc przy stoliku przyglądałam się parom spacerującym przytulającym się ,całującym ...rodzinom z dziećmi spacerującym z uśmiechem na twarzy ...kurcze jaki to był widok miły ...jak bardzo mi tego brakuje ...tak bardzo mnie zcisnęło ,że musiałam wejść do środka i zająć się pracą inaczej rozkleiłabym się na całego ...

Linka - Śro 09 Maj, 2012 14:40

milutka napisał/a:
przyglądałam się parom spacerującym przytulającym się ,całującym ...rodzinom z dziećmi spacerującym z uśmiechem na twarzy ...kurcze jaki to był widok miły ...jak bardzo mi tego brakuje ...tak bardzo mnie zcisnęło ,że musiałam wejść do środka i zająć się pracą inaczej rozkleiłabym się na całego ...

jak bardzo ja chciałam mieć taką właśnie rodzinę, tyle tylko, że to ja chciałam a mój mąż chciał pić.
Na łudzeniu się i marzeniach zeszły mi kolejne lata. Zobacz ile lat jestem starsza od Ciebie :(
Mnie też ściska, ja też się rozklejam przecież jest maj, taki piękny miesiąc.
Dobrze że mam dzieci a właściwie tą najmłodszą 10-letnią ,to z nią spędzam najwięcej czasu.
Ty też masz dzieci :) , nie wszystkie rodziny są pełne

Klara - Śro 09 Maj, 2012 14:48

milutka napisał/a:
przyglądałam się (...) ...rodzinom z dziećmi spacerującym z uśmiechem na twarzy

Linka napisał/a:
nie wszystkie rodziny są pełne

Nie zwracasz uwagi na samotnych, tylko na tych, którzy są AKURAT szczęśliwi.
Wydaje mi się, że jest to ten sam mechanizm, który alkoholikowi każe wszędzie wokół widzieć alkohol i pijanych ludzi.

esaneta - Śro 09 Maj, 2012 14:51

to i ja do Was dziewczyny dołączę i przytulę się do Was :przytul: Dzieci to najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało. Tylko niestety nie zastąpią braku drugiej połowki. Tez mi smutno :(
Linka - Śro 09 Maj, 2012 14:59

esaneta napisał/a:
to i ja do Was dziewczyny dołączę i przytulę się do Was :przytul: Dzieci to najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało. Tylko niestety nie zastąpią braku drugiej połowki. Tez mi smutno :(

:pocieszacz: oj, nie zastąpią

staaw - Śro 09 Maj, 2012 15:02

Klara napisał/a:
alkoholikowi każe wszędzie wokół widzieć alkohol i pijanych ludzi.

Mnie tam nic nie każe widzieć więcej pijaków niż ich jest, widzę też trzeźwych... :beba:

Według mnie masz rację Klaro, jednak jestem przykładem że można wsadzić w ten mechanizm klina (cokolwiek przez to rozumiesz) i go zatrzymać...

Klara - Śro 09 Maj, 2012 15:04

staaw napisał/a:
Mnie tam nic nie każe widzieć więcej pijaków niż ich jest

Powinnam dodać, że chodzi o alkoholika, który dopiero co odstawił butelkę :oops:

staaw - Śro 09 Maj, 2012 15:07

Klara napisał/a:
staaw napisał/a:
Mnie tam nic nie każe widzieć więcej pijaków niż ich jest

Powinnam dodać, że chodzi o alkoholika, który dopiero co odstawił butelkę :oops:

Nie koniecznie. Znam osoby długo niepijące które wszędzie widzą pijanych a trzeźwość traktują jak drogocenny skarb który ktoś chce im ukraść...
Staż tu nie ma nic do rzeczy, to myślenie trzeba zmienić...

Klara - Śro 09 Maj, 2012 15:20

staaw napisał/a:
Nie koniecznie.

:beba: Ej, nie przegadam Ciebie dzisiaj.
Dodam tylko, że u mnie ten mechanizm tak działa, że gdy na ten przykład kiedyś zaczęłam się interesować robótkami na drutach, to w każdym kiosku "Ruchu" trafiałam akurat na ciekawe pisemka poradnikowe, których wcześniej nie widywałam, a przecież były, teraz natomiast są tam wyłącznie tytuły polityczne.
Gdy wybieram się na zakupy, a dokucza mi kręgosłup czy bolą nogi, to wokół mnie chodzą tylko hoże dziewoje na smukłych nogach sięgających do samej szyi, zgrabne i proste...... i tak dalej...

pietruszka - Śro 09 Maj, 2012 15:33

Klara napisał/a:
Nie zwracasz uwagi na samotnych, tylko na tych, którzy są AKURAT szczęśliwi.

tak, w tym jest coś. Zwykle przyciąga naszą uwagę to, czego nam brakuje. Brak partnera - widzimy tylko tych szczęśliwych, zakochanych, brak pracy - widzimy tylko tych, co zapracowani i usatysfakcjonowani swoją pracą, brak dziecka - widzimy tylko tylko szczęśliwe mamy z dziećmi, brak kasy - widzimy tylko tych co portfele mają pełne (a czasem nie myślimy, jaką cenę płacą za to "papierowe" szczęście, itd...

W czasie terapii przekonałam się, ze życie składa się z wielu sfer naszych aktywności życiowych, pełnimy w nim wiele ról. Gdy coś zaczyna szwankować w jednej sferze - mamy skłonność do koncentrowania się na niej, a tak trudno utrzymać równowagę. Kiedy całym naszym światem staje się druga osoba (co przecież charakterystyczne dla współuzależnionych osób tak jak flaszka dla alkoholika) to nasz świat wali się jak domek z kart. A szkoda, bo przecież są inne ważne sprawy: dzieci, relacje z resztą bliskich, krewnych, relacje z przyjaciółmi, znajomymi, współpracownikami, itd, zdrowie, praca, hobby, pasje, zainteresowania, rozwój wewnętrzny, duchowość, itd... Cały ambaras by poukładać wszystko w odpowiednich szufladkach, przydzielić im odpowiednio dużo (również) przestrzeni, a tym co szwankuje zająć się, ale zająć się tak, by przejąć stery w swoje własne ręce i zamiast oczekiwań wobec innych ludzi, by zapełnili jakąś pustkę lub załatwili jakieś sprawy zamiast nas - zabrać się za to samemu. I nie czekać by zmienili się Ci niezmienialni, bo to tylko strata naszego czasu i energii. Na przykład też czasem się łapię i patrzę z zazdrością na tych, wcinają smakołyki (jak ostatnio na weselu :zemdlala: ) i nie muszą myśleć o skutkach nadkalorycznej diety. Ja też nie muszę myśleć, ale wybrałam teraz zdrowszy tryb życia i przynajmniej trochę mogę sobie odmówić i w końcu zmobilizować się do większej aktywności fizycznej. Też czasem smutno mi się robi, jak ktoś z zaangażowaniem i pasją mówi o swojej pracy zawodowej, która nie dość , że komuś pozwala się realizować to i jeszcze przynosi przyzwoity dochód, ale z drugiej strony przecież też mogę zacząć poszukiwania na całego nowej bardziej satysfakcjonującej pracy, zamiast obecnego skakania od zlecenia do zlecenia bez stałego etatu. Inna sprawa czy mi się w tej chwili chce. Ale to mój wybór, nawet w tym chceniu i niechceniu. Bez pracy nie ma kołaczy. I to dotyczy każdej sfery życia. Nawet znalezienia partnera, kogoś do obcałowywania i przytulania. I bycie samotnym to też pewien etap "przygotowaczy", bo by zaspokoić swoje potrzeby - warto wpierw wsłuchać się w siebie - a do tego czasem potrzebny pewien stopień ciszy, smutku, zasłuchania się w siebie, zadumy i refleksji, nawet tej gorzkiej, czasem odżałowania straty po poprzednim związku.

I milutka trzymam kciuki za Ciebie. To trudny czas dla Ciebie, ale przecież może już za tą kolejną górką rozproszą się burzowe chmurki :kciuki:

kahape - Śro 09 Maj, 2012 18:20

Kiedyś krążył taki tekst....

Jak mam żyć dalej?
Normalnie, jak tysiące kobiet, które budząc się rano, nie zastanawiają się nad tym jak bardzo pijany wróci dziś ich mąż z pracy.

Rozkład dnia:
Budzisz się -to najtrudniejsze, bo będziesz musiała przywyknąć do braku smrodu przetrawionego alkoholu i ew. rzygowin.

Robisz śniadanie- i tu już ulga- o jedno mniej.
Ale nie ma tak dobrze- nie będzie kogo ściągać z wyra i próbować dobudzić, żeby jednak spróbował pójść do pracy tego dnia.

Potem idziesz do pracy i znów koszmar.
W pracy zamiast myśleć o tym co on dziś znów wywinie, nie będziesz wiedziała o czym myśleć w wolnych chwilach od zajmowania się robotą.
Nuda, jednym słowem.

Najgorsza będzie droga powrotna do domu.
Do tej pory niosło cię jak na skrzydłach, żeby sprawdzić czy już lezy pijany, czy może stał się cud.
A jednocześnie coś cię powstrzymywało,bo bałas się tego co tam zastaniesz.
Wracać tak normalnie? Bez obaw, lęków? Głupio, kurcze...

Robisz obiad, o jeden mniej. Co zrobić z nadwyżką?

I ten brak smrodu....
Cisza, nieprzerywana wrzaskami albo bełkotem i wyrzutami pijanego typa.
Nic nie obszczane... nic nie potłuczone...
Jak tu żyć?

Kolacja. Nikt ci nie mówi, że się puszczasz i że do niczego się nie nadajesz.
Nikt nie błaga o wybaczenie.
Nie słychać syku otwieranej puszki z piwem.
Jak tu żyć?

Kładziesz się spać.
Jak tu przywyknąć do zapachu mydła, nieprzełamanego aromatem piwska?
Jak tu czuwać, czy czasem nie wstaje w nocy do lodówki, żeby doprawić się przed nastaniem poranka?

Oj, nie będzie lekko, nie będzie...

A wiesz co jest przykre?
Po miesiącu, przekonasz się, że te wszystkie „męskie” roboty i tak zawsze wykonywałaś sama, bo on nie miał głowy.
A jeśli nie, to tak samo jak on, umiesz podnieść słuchawkę i wezwać fachowca.
Ze zdumieniem odkryjesz, że skoro tak... to po jaką cholerę mordowałaś się z tym typem przez te wszystkie lata?
To jest paskudne.... aż chce się wracać w objęcia nałoga, który z kwiatami będzie ci miłość wyznawał i poprawę obiecywał.

No i najgorsze z tego wszystkiego, że za pół roku, okaże się, że on będzie miał rację!
Otóż poznasz jakiegoś faceta, z którym zaczniesz budować swoje życie.
I wtedy wyjdzie na jego – skoro teraz, to na pewno wtedy tez się puszczałaś.

Ale nie martw się, jak będziesz miała dość takiego paskudnego (spokojnego) życia, które teraz przed tobą staje otworem – zawsze możesz znaleźć sobie następnego alkoholika.
---------------------------------------
milutka napisał/a:
wracam z pracy zmęczona i jestem sama
tzn. mogę odpocząć w ciszy i w spokoju
milutka napisał/a:
.przygotowania do komunii syna -jestem sama
tzn. mogę sobie zaplanować jak chcę, nikt mi nie będzie niczego narzucał...
milutka napisał/a:
małe sukcesy życiowe -jestem sama ...
to znaczy..... bez alkoholika, hura!!!!!!!! Nareszcie!!!
pozdr

milutka - Śro 09 Maj, 2012 18:23

Klara napisał/a:
Nie zwracasz uwagi na samotnych, tylko na tych, którzy są AKURAT szczęśliwi.
Wydaje mi się, że jest to ten sam mechanizm, który alkoholikowi każe wszędzie wokół widzieć alkohol i pijanych ludzi.
_________________
Klaro ...jeśli o mnie chodzi to nie zawsze tak jest ...są dni ,że wcale na to nie zwracam uwagi ...jestem osobą dośc aktywną i nie mam czasu na użalanie się nad sobą ale w chwilach zwątpienia ,załamania ,dołka właśnie takie mam odczucia ...i wtedy rzeczywiście widzę dookoła same szczęśliwe rodziny ...sa dni ,że brakuje mi bliskości tej drugiej połowy ,że włącza się żal za tym co było i świadomość ,że to już się nie wróci ..ale nie ukrywam ,że nadzieja umiera jak się mimo wszystko Kocha i to jest silniejsze ode mnie ... :roll:
milutka - Śro 09 Maj, 2012 18:26

kahape napisał/a:
Kiedyś krążył taki tekst....
...przyznam że inne niż moje spojrzenie na to wszystko :roll: ...dziękuję za ten tekst Kahape :)
milutka - Śro 09 Maj, 2012 18:28

pietruszka napisał/a:
I milutka trzymam kciuki za Ciebie. To trudny czas dla Ciebie, ale przecież może już za tą kolejną górką rozproszą się burzowe chmurki :kciuki:
bardzo sama sobie tego życzę bo trudne jest życie bez takiej szczerej radości z niego :roll: ...dzięki Piertuszko :buzki:
kahape - Śro 09 Maj, 2012 18:35

Rozwiązanie jest gdzie indziej.

Nie szukaj ryby (tzn.drugiej osoby) szukaj... wędki! (sama wypełnij sobie czas i smutki)
Buźka! Będzie dobrze. Teraz już tylko tak może być. ;)
pozdr

smokooka - Śro 09 Maj, 2012 18:40

Muszę Ci Kahape wyznać, że jesteś mistrzynią w pocieszaniu i pokazywaniu innej drogi. Jak dorosnę chciałabym być taka :)
Ilona - Śro 09 Maj, 2012 18:42

Kahape :buzki:
kahape - Śro 09 Maj, 2012 18:52

smokooka napisał/a:
Muszę Ci Kahape wyznać, że jesteś mistrzynią w pocieszaniu i pokazywaniu innej drogi.
pocieszanie ... odpada!!!! Głaskanie nie cierpię. :evil:
Pokazywanie drogi.... i owszem :skromny: :skromny:
Mnie kiedyś też .... pokazali drogę. Muszę się jakoś odwdzięczyć.
pozdr :buziak:

ps. hejka Ilonka :buziak:

milutka - Śro 09 Maj, 2012 18:57

kahape napisał/a:
Nie szukaj ryby (tzn.drugiej osoby) szukaj... wędki! (sama wypełnij sobie czas i smutki)
tak ja wiem o tym ...Kahape ...nie wiem jak się mam wyrazić coby kogoś nie urazić ale ...w każdym wieku każdy z nas ma swoje inne priorytety życiowe i inne potrzeby ...ja mam dopiero 33lata ,jestem osobą dośc aktywną ,zadbaną i mam sporo zajęć którymi muszę się zająć i pracę już pewną do której lubię chodzić -może jeszcze z realizacją moich ukrytych pasji jestem na bakiel ale tylko dla tego ,że mi czas na to nie pozwala ale nie będę ukrywać ,że nachodzą mnie dni ,że mi tej drugiej połowy brakuje i ...taki szukanie zajęć na siłę by zapełnić sobie pustkę w chwili kiedy czuję taką potrzebę bliskości uważam za oszukiwanie samej siebie ...sa dni kiedy tak się czuję i kazda z nas pewnie to tak przezywa ...a za kilka dni wraca wszystko na swoje tory i wtedy zajęcia codzienne nie powalają nam się dołować i sa to zajęcia płynące z naszych potrzeb a nie na siłę ...ja tak to czuję i takie jest moje zdanie ...
Linka - Śro 09 Maj, 2012 19:11

milutka napisał/a:
ale nie będę ukrywać ,że nachodzą mnie dni ,że mi tej drugiej połowy brakuje i ...taki szukanie zajęć na siłę by zapełnić sobie pustkę w chwili kiedy czuję taką potrzebę bliskości uważam za oszukiwanie samej siebie ...sa dni kiedy tak się czuję i kazda z nas pewnie to tak przezywa ...a za kilka dni wraca wszystko na swoje tory i wtedy

jestem starsza od Ciebie ale mam, czuję tak samo i..... jeszcze ten brak seksu :oops:

Asiula - Śro 09 Maj, 2012 20:01

milutka napisał/a:
nachodzą mnie dni ,że mi tej drugiej połowy brakuje

Milutka, nie wiem czy to przez tą wiosnę, ale mam dokładnie tak samo - od kilku tygodni czuję ogromną potrzebę bliskości, chciałabym sie przytulić i poczuć się kochana. Z moim alko to oczywiście nierealne, z nim to już tylko rozwód może być realny. Mam 28 lat i nie chce ich więcej marnować, nie chcę czuć tej pustki w sercu.
Linka napisał/a:
czuję tak samo i..... jeszcze ten brak seksu :oops:

nooo... dołączę do Ciebie Linka i również się zarumienię :oops:

milutka - Śro 09 Maj, 2012 21:32

Asiula napisał/a:
Linka napisał/a:
czuję tak samo i..... jeszcze ten brak seksu :oops:

nooo... dołączę do Ciebie Linka i również się zarumienię :oops:
...a co to ten sex? :mysli: :oops: ;)
pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 21:36

Trafiłem na jakiś klub samotnych serc? :mysli:
Linka - Śro 09 Maj, 2012 21:38

milutka napisał/a:
...a co to ten sex?

no cóż , ja wiem, jeszcze nie zapomniałam 54k9l

milutka - Śro 09 Maj, 2012 22:13

pterodaktyll napisał/a:
Trafiłem na jakiś klub samotnych serc? :mysli:
...etam ...to tylko hormony buzują :mgreen:
pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 22:19

milutka napisał/a:
hormony buzują

Wołać Staawa? On bardzo chętnie niesie pomoc....................ja też zresztą :skromny:

Linka - Śro 09 Maj, 2012 22:22

pterodaktyll napisał/a:
milutka napisał/a:
hormony buzują

Wołać Staawa? On bardzo chętnie niesie pomoc....................ja też zresztą

przez monitor to jak lizanie cukierka przez papierek

pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 22:30

Linka napisał/a:
przez monitor

A kto Ci powiedział, że przez monitor :mgreen:

Linka - Śro 09 Maj, 2012 22:35

pterodaktyll napisał/a:
A kto Ci powiedział, że przez monitor

a jak?
:p umieram z ciekawości

pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 22:44

Linka napisał/a:
umieram z ciekawości

Zdawało mi sie że z czegoś zgoła innego :p

smokooka - Śro 09 Maj, 2012 22:45

pterodaktyll napisał/a:
Linka napisał/a:
umieram z ciekawości

Zdawało mi sie że z czegoś zgoła innego :p


a szczególnie z goła :D :D :D

Linka - Śro 09 Maj, 2012 22:48

pterodaktyll napisał/a:
Zdawało mi sie że z czegoś zgoła innego

przyganiał kocioł garnkowi


edit; może by tak przenieśc te posty wszak merytoryczne to one nie są :oops:

pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 22:51

smokooka napisał/a:
szczególnie z goła :D :D :D

Nie da się.........ukryć :mgreen:

Linka napisał/a:
przyganiał kocioł garnkowi

Siem byś zdziwiła nieco :milczek:
Linka napisał/a:
może by tak przenieśc te posty wszak merytoryczne to one nie są

Wręcz przeciwnie moja droga, problem polega tylko i wyłącznie na tym, że są to treści innego rodzaju niż te, jak się zachowywać...........chociaż.............. :mysli:

milutka - Śro 09 Maj, 2012 22:52

pterodaktyll napisał/a:
milutka napisał/a:
hormony buzują

Wołać Staawa?
:szok: ...lepiej nie ...przy moim humorze dziś mogłabym znowu nie zapanować nad emocjami a tego bym nie chciała ....
pterodaktyll napisał/a:
On bardzo chętnie niesie pomoc....................ja też zresztą :skromny:
z Tobą bym sobie poradziła 8)
pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 22:54

milutka napisał/a:
z Tobą bym sobie poradziła

Mam wrażenie, że się narażasz...........dlaczego tak mi się wydaje......? :mysli:










g45g21

milutka - Śro 09 Maj, 2012 22:56

Linka napisał/a:
edit; może by tak przenieśc te posty wszak merytoryczne to one nie są :oops:
myślę ,że nie ma takiej potrzeby ;) ....toć to wszystko w temacie... tylko akurat ja mam troszkę inne myślenie na ten temat ale ostatnie zdanie i tak należy do moderatorów ;)
Linka - Śro 09 Maj, 2012 22:56

pterodaktyll napisał/a:
Mam wrażenie, że się narażasz...........dlaczego tak mi się wydaje......?

bo znasz siebie?

milutka - Śro 09 Maj, 2012 22:57

pterodaktyll napisał/a:
Mam wrażenie, że się narażasz...........dlaczego tak mi się wydaje......? :mysli:
powinnam się zacząć bać ?ciekawe czemu mi się tak wydaje :mysli:
pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 23:00

Linka napisał/a:
bo znasz siebie?
:milczek:
milutka napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Mam wrażenie, że się narażasz...........dlaczego tak mi się wydaje......? :mysli:
powinnam się zacząć bać ?ciekawe czemu mi się tak wydaje

:ptero: :ptero: :ptero:

igła - Czw 10 Maj, 2012 05:02

Linko, widzisz na spacerach tych, ktorzy AKURAT WYDAJA CI SIE szczesliwi. Samo przejscie przez park, chocby nawet sielankowe, nie oznacza, ze ktos ma caly czas tak super. Mysle, ze nawet rozmawiajac ze znajomymi, nie mowia oni o tym, co zle, smutne, do kitu w ich zyciu, ale o tych jasniejszych stronach. Nieszczesliwych jest po prostu trudniej dostrzec, bo smutek i troske nosi sie w sercu.

Kazdy czlowiek ma zmartwienia, niepokoje, niezaspokojone potrzeby. Ale na szczescie nie przez cale zycie. Trzeba by bylo spojrzec na swoje zycie z perspektywy. Uczciwie buchnac sie w piers. Czy cale zycie mialas do kitu? Ile plusow, ile minusow? Co sie udalo, a co nie? Nie bylas nigdy szczesliwa jak ci, ktorych widujesz? Bylas na pewno. Moze oni wtedy mieli swoje trudne chwile i patrzyli na ciebie z zazdroscia? A moze za jakis czas, wlasnie to sie stanie?

Jestem pewna, ze nie ma czlowieka na ziemi, ktory nie byl by kiedys przytloczony ogromnym kamieniem. Jak nasze zycie wyglada, tylko po czesci zalezy od wielkosci glazu, ktory mamy na swoich plecach. Duzo bardziej od nas samych.

I jeszcze mi sie cisnie, ze trzeba sie nauczyc po prostu przezywac smutek, zal, niespelnienie. Przyjac je po prostu do inwentarza naszych emocji. Bo one sa i beda. Jak nie z powodu meza, czy faceta, to z powodow pracy, dzieci, znajomych. Tego wszystkiego od czego uzalezniamy nasze szczescie. Posluchajcie opowiesci o smutku:

Cytat:
Po piaszczystej drodze szła staruszka..Chociaż była juz bardzo
stara ,to jednak szła tanecznym krokiem,z uśmiechem na twarzy.Nagle dostrzegła przed soba jakąś postać..
Na drodze ktoś siedzial ,ale był tak skulony,że zlewał sie z piaskiem..Staruszka zatrzymała sie i nachyliła sie nad bezcielesna istotą i zapytała; Kim jesteś? Ciężkie powieki odsłoniły zmęczone oczy,a blade usta wyszeptały....
"Ja?..Nazywają mnie smutkiem..."Ach! Smutek!"
zawołała z wielką radością,jakby spotkała dobrego
znajomego..Znasz mnie? zapytał smutek.
Oczywiście,przeciez nie jeden raz towarzyszyłeś mi
w mojej wędrówce. Tak sądzisz-zdziwił sie smutek,to
dlaczego nie uciekasz przede mną..Nie boisz się?
A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać,mój miły?
Przecież dobrze wiesz ,że potrafisz dogonić każdego ,
kto przed Tobą ucieka..Ale powiedz mi dlaczego
jesteś taki markotny?.Ja...jestem smutny...odpowiedzial
smutek łamiącym głosem ..Jestem stworzony po to,
by spotykać sie z ludzmi i towarzyszyć im przez pewien
czas.Ale gdy tylko do nich przyjdę,oni wzdrygają się
z obrzydzeniem.Boją się mnie jak zarazy..I znowu westchnął...Wiesz...,ludzie wynależli tyle sposobów
,żeby mnie odpędzić..Mówią,życie jest wesołe,trzeba
się śmiać..A ich fałszywy śmiech jest przyczyną
wrzodów żołądka i duszności..Mówią :co nie zabije
to wzmocni.I dostają zawału.Mówią: trzeba tylko umieć
się rozerwać..I rozrywają to,co nigdy nie powinno
być rozerwane.Mówią:..tylko słabi płaczą.I zalewają sie
potokami łez.Albo odurzają sie alkoholem i narkotykami,
byle tylko nie czuć mojej obecności..Masz racje...powiedziała staruszka,ja często widuje takich ludzi.
Smutek jeszcze bardziej sie skurczył...
Przecież ja tylko chę pomóc kazdemu człowiekowi...
Bo wtedy gdy jestem przy nim,może spotkać sie sam
z sobą...Smutny człowiek jest bardzo wrażliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do zle
gojącej sie rany.która co pewien czas sie otwiera..
A jak to boli Przecież wiesz ,że dopiero wtedy,gdy człowiek
pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie
wstrzymane łzy,może naprawde wyleczyć swoje rany..
A ludzie nie chcą ,abym im pomagał..
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem...
I popłyneły łzy smutkowi z oczu.
Staruszka przytuliła go do siebie.I powiedziała....
płacz smutku płacz..Ale nie powinieneś ,dalej wędrować
sam...Teraz ja będę Tobie towarztszyć..
Smutek nagle przestał płakać. I zapytał staruszki...
Kim Ty właściwie jesteś Staruszka się uśmiechneła...
I powiedziała...JA JESTEM NADZIEJA....


Jak juz sie przyjmie te uczucia, to chyba mozna zaczac szukac szczescia. W SOBIE

A na brak seksu polecam aerobowe cwiczenia. Mozna przy okazji schudnac lub przytyc. :)

Linka - Czw 10 Maj, 2012 11:13

Igło, opowiadanie świetne
tylko małe sprostowanie, to Milutka napisała o tych szczęśliwych, spacerujących rodzinach.
igła napisał/a:
A na brak seksu polecam aerobowe cwiczenia

dla mnie seks, bliskość, spełnienie, nie mają zamiennika,
mogę jedynie zrozumieć, że nie tylko ta choroba niejako wymusza abstynencję w tej dziedzinie.

Jras4 - Czw 10 Maj, 2012 11:52

porostu nie łaż przez ten park i tyle
yul-ya - Czw 10 Maj, 2012 12:53

Linka napisał/a:
dla mnie seks, bliskość, spełnienie, nie mają zamiennika

Przyłączam się do grupy. Smutno mi cholernie, szukam sposobu jak z tego wyjść, przypominam sobie wszystkie kiedyś skutkujące. Ale jakoś dół nie mija.

Linka - Czw 10 Maj, 2012 13:03

yul-ya napisał/a:
Przyłączam się do grupy

:pocieszacz:

Babeta35 - Czw 10 Maj, 2012 13:06

Mnie bardzo na kobiece smutki pomaga aerobic, tudzież bieżnia itp.itd.
Polecam, wiem że to nie zastapi bliskości, dotyku i seksu, ale jak się człowiek tak zmacha i styra to pada na łóżko i 10 cm nad poduszką zasypia.

rufio - Czw 10 Maj, 2012 13:49

Brakuje bliskości
Nie docenia kobiecości
Brakuje dotyku
Zamiast szeptu nadmiar krzyku
Nadmiar samotnych nocy
Brak wspólnych mocy
Puste wspomnienia
Przegrane marzenia
Czy to się zmieni ?
Kiedy odmieni?
Czas jest pocieszycielem
Życie nauczycielem
Przeszłości nie da się wyrzucić
Ale przyszłości - można się nauczyć .

igła - Czw 10 Maj, 2012 16:28

Bije sie w piers, poknocilo mi sie, moje slowa kierowalam do Milutkiej, Twoj post Linko tylko przyciagnal moja uwage, bo wlasciwie powtarzam po Tobie i Klarze. To, co widzimy z daleka, rozowo wyglada najczesciej w naszej glowie.

Bez seksu, bliskosci i zaufania do drugiej osoby jest kijowo. Ale to wlasnie jest zycie, a nie bajka. I po prostu to, ze teraz tak jest nie oznacza konca swiata. Jezeli tylko sobie na to pozwolicie dziewczyny, to karta sie odwroci. :) Bedzie to to tez wtedy kiedy wasza mlodosc, energia i piekne buzie, stana sie wasza mocna strona, a nie okazja do utyskiwan typu mam dwadziescia pare lat i jestem w czarnej dziurze.

Tak, nie ma zamiennika. Nie oszukamy naszych potrzeb. Ale mozemy sie po prostu szukac satysfakcji w inny sposob. Przynajmniej zadowolenia z siebie, skoro nie ma zaspokojenia :)

yul-ya - Czw 10 Maj, 2012 17:51

igła napisał/a:
okazja do utyskiwan typu mam dwadziescia pare lat i jestem w czarnej dziurze.

Mam 48 lat (właśnie zaktualizowałam swój profil, żeby nie było wątpliwości ;) ) i jestem w czarnej dziurze. Zakończyłam fatalną dla mnie relację dwa lata temu, nic nowego nie zaczęłam. Okresy, kiedy jestem w miarę zadowolona z mojej sytuacji, tego co robię, jaka jestem przeplatają się z tym zdołowaniem i tęsknotą za... A co najgorsze na myśl mi wtedy przychodzi ten ostatni men i to mnie wciąż przy nim trzyma, co przyprawia mnie o wściekłość i beznadzieję :evil:

yul-ya - Czw 10 Maj, 2012 17:55

Dzięki rufio za wierszyk :)
milutka - Nie 13 Maj, 2012 15:27

Widzę ,że w moim wątku znalazło się jeszcze kilka samotnych dziewczyn ...ściskam Was mocno i życzę Wam jak również sobie by ten stan trwał niekoniecznie za długo ;) :pocieszacz: :buziak:
Rufio ..wierszyk śliczny -dziękuję :)
yul -yamiło Cię kochana czytać w moim wątku ...zapomniałam o Tobie :oops: :buziak: Trzymaj się cieplutko i proszę nie dołuj się choć wiem jak trudno oderwać się od tego wszystkiego i zapomnieć :pocieszacz: ...ale dalej w tym temacie na pw w wolnej chwili ;) pozdrawiam serdecznie :)
Babeta..mi areobic pomaga ale na co innego :rotfl: ...jednak ostatnio zaniedbałam się w tej dziedinie i na efekty nie musiałam długo czekać ....schabiki znowu się zaokrąglają ;) -jednak masz rację ...ta forma sportu jest przyjemna i pozwala nie myśleć o smutkach i takich tam ;)
Igła
...dziękuję za opowiadanie :buziak: ...noi rzeczywiście to ja pisałam o tych szczęśliwie spacerujących rodzinach jak słuszne zauważyła Linka ;)

A teraz o mnie znowu ;)
Jestem już po uroczystej Komunii Świętej mojego najmłodszego synka ;) Oznajmiam od rau ,że była to bezalkoholowa impreza i ku mojemu zdziwieniu udała się bardzo ...myślałam że większość rodziny jak nie podam alkoholu zaraz się zmyje do domu a tutaj niespodzianka -wszyscy siedzieli dość długo i atmosfera była naprawdę miła i wesoła ..nawet syn skwitował na koniec ..".zobacz mamo jak wszyscy dobrze się bawili bez alkoholu " :) ... bardzo mnie ucieszyło to ,że to zauważył i docenił ,mój mąż stanął na wysokości zadania i również w dzień komunii nic nie wypił i dziś również się trzyma co mnie bardzo ucieszyło bo wcześniejsze dni chodził podpity ...
Jedzonko wszystko mi się udało -przyznam skromnie ,że jestem z siebie zadowolona :skromny: ..każdy wyszedł najedzony i zadowolony :) ..Tak więc mimo fatalnej pogody wszystko mi się udało i troszkę mi już emocje opadły bo pogodzić pracę i te wszystkie przygotowania nie było łatwo ...teraz jeszcze cały tydzień białego tygodnia i wycieczka do Kalwarii Zebrzydowskiej i Krakowa z której bardzo się cieszę -będę wreszcie mogła poświęci cały dzień synowi bo ostatnio brakowało mi czasu ...a i mi odpoczynek wskazany :) ...to by było na tyle bo muszę zmykać z małym do kościółka :papa:

milutka - Czw 17 Maj, 2012 07:28

To znowu ja ;)
Nawet nie wiecie jak się cieszę ,że mogę z Wami dziś tutaj być ....wczoraj otarłyśmy się o śmierć z koleżanką w drodze powrotnej z pracy :( ...wracałyśmy tak koło 23-ej -było ślisko ,mokro ...jadąc przez wioskę kilka kilometrów od naszego domu w pewnym momencie na krzyżówkę wjechał nam ciężarowy samochód mimo że my miałyśmy pierszeństwo przejazdu :roll: koleżanka wykonała szybki manewr i cudem nas ocaliła ....była noc ,cicho na drogach jak to na wsiach zazwyczaj bywa tak więc i ona jechała trochę za szybko ale kierowca ciężarówki również zapomniał ,że powinien zatrzymać się na tej krzyżówce :roll: -wspomnę ,że tam bardzo często sa wypadki ze skutkiem śmiertelnym ,jakaś zaklęta krzyżówka ...
No ale jestem i żyję :) ....całą noc spałam niespokojnie ,wystraszyłam się trochę a o koleżance już nie wspomnę ...nie była w stanie dalej prowadzić :( ..."życie choć piękne tak kruche jest"...........

Klara - Czw 17 Maj, 2012 07:34

milutka napisał/a:
No ale jestem i żyję :)

:buziak:

smokooka - Czw 17 Maj, 2012 07:36

Siła Wyższa czuwa nad Tobą :buziak:
milutka - Czw 17 Maj, 2012 07:38

Dziękuję Klaro :) ...moja koleżanka po kilku minutach gdy doszła do siebie powiedziała te słowa ..".Basiu my musimy żyć .......... :zalamka: ...
OSSA - Czw 17 Maj, 2012 07:50

:buziak: :pocieszacz:
Linka - Czw 17 Maj, 2012 09:10

:pocieszacz:
pterodaktyll - Czw 17 Maj, 2012 09:35

Uffffffffffffffffffffffffffffffffffffff.................. :szok:
Mysza - Czw 17 Maj, 2012 09:42

nie zazdroszczę tego strachu... :buziak: :pocieszacz:
milutka - Czw 17 Maj, 2012 09:52

Dziękuję kochani :buzki: ...gdy pisałam Wam rano o tym łzy same płynęły mi po policzkach -jeszcze we mnie to siedziało :roll: ...myślę ,że mimo wszystko było mi to potrzebne -to taki mój mały rachunek sumienia nad własnym życiem ...
ale już jest ok...przesyłam uśmiech wszystkim :) miłego dnia :buzki:

esaneta - Czw 17 Maj, 2012 11:03

:przytul:
Miłego, Miła :]

olga - Czw 17 Maj, 2012 11:07

:szok:
jakie to szczęście, że wszystko dobrze sie skończyło :buzki:

pietruszka - Czw 17 Maj, 2012 12:26

Ufff, Miła, szczęście, że nic się nie stało. Też miałam kilka takich przeżyć w życiu. Chyba mam zdolnego Anioła Stróża :)
ergr

Toffi - Czw 17 Maj, 2012 14:14

:pocieszacz:
Linka - Czw 17 Maj, 2012 14:25

milutka napisał/a:
".Basiu my musimy żyć .......... :zalamka: ...

musimy, i obyśmy umiały z tego życia czerpać to co najlepsze :)

milutka - Pon 21 Maj, 2012 12:17

Dziś znowu znalazłam w pokoju cały stos butelek po wypitym winie :( ....wyciągałam spod stołu z pokoju gdzie go nie używam na co dzień doniczki i oniemiałam :roll: znowu leży tam od cholery spitych butelek po winie ..........niby nie powinno mnie to już dziwić ale po ostatnim razie jak wysprzątałam ten pokój przed komunią syna oczywiście wyrzuciłam cały arsenał tego cholerstwa miałam nadzieję ,że na jakiś czas będzie spokój ...tym bardziej że powiedziałam mu ,że nie życzę sobie by składował te butelki bo ja już mam dość na to patrzeć :roll: ...już sama nie wiem co mam czuć ..złość -ale co mi to da ...teraz to mi go po prostu żal ...zaczynam się zastanawiać czy wystarczająco dużo zrobiłam by mu pomóc :roll: ...i znowu dobry humor prysł jak bańka mydlana ................
staaw - Pon 21 Maj, 2012 14:23

milutka napisał/a:
zaczynam się zastanawiać czy wystarczająco dużo zrobiłam by mu pomóc :roll:

Myślę że za dużo. Kosztem swoim i dzieci...

ulena - Pon 21 Maj, 2012 14:52

milutka napisał/a:
...zaczynam się zastanawiać czy wystarczająco dużo zrobiłam by mu pomóc :roll: ...i znowu dobry humor prysł jak bańka mydlana ................

no więc po co sobie psułaś humor zastanawianiem sie ??? a czy sadzisz, ze on tez się zastanawia czy wystaraczajaco duzo zrobił dla Was? A nie czas swoja energię skierować na siebie, a nie na zastanawianie się ??? Milutka odpuśc sobie myślę, że czas i pora zając się soba , a przede wszystkim dziećmi

olga - Pon 21 Maj, 2012 19:12

milutka napisał/a:
miałam nadzieję ,że na jakiś czas będzie spokój ..


daj se spokój z nadzieją, szczegolnie w stosunku do niego, nawet w tak prozaicznej sprawie jak butelki :beba:


milutka napisał/a:
powiedziałam mu ,że nie życzę sobie


możesz mu pogadać, on ma 'inne " sprawy na głowie

kosmo - Pon 21 Maj, 2012 19:14

milutka napisał/a:
powiedziałam mu ,że nie życzę sobie by składował te butelki bo ja już mam dość na to patrzeć
To nie kumasz, że on ma uszy na urlopie...? :)
pterodaktyll - Pon 21 Maj, 2012 20:42

milutka napisał/a:
teraz to mi go po prostu żal ..
:tupie:
milutka - Pon 21 Maj, 2012 21:54

pterodaktyll napisał/a:
milutka napisał/a:
teraz to mi go po prostu żal ..
:tupie:
Dobra ...dobra ....miałam chwilowe zaćmienie :wstyd:
pterodaktyll - Pon 21 Maj, 2012 21:55

milutka napisał/a:
Dobra ...dobra ....miałam chwilowe zaćmienie

Nioooo.......odetchnąłem z ulgą :pocieszacz:

milutka - Pon 21 Maj, 2012 21:58

pterodaktyll napisał/a:
Nioooo.......odetchnąłem z ulgą :pocieszacz:
przytulaj przytulaj bo mi dziś tego brakuje :skromny: ...ale wiesz co ...jakbyśgo zobaczył toi tobie zrobiłoby sie go żal :roll: -co ta wóda potrafi zrobić z porządnego faceta :roll: ....
pterodaktyll - Pon 21 Maj, 2012 22:05

milutka napisał/a:
co ta wóda potrafi zrobić z porządnego faceta

Phi....jak se przed lustrem kiedyś stanąłem to widziałem.............nie musisz mi tłumaczyć

esaneta - Pon 21 Maj, 2012 22:21

ooo, Milutką prostują :mgreen: no to nie przeszkadzajcie sobie, idę zobaczyć, co w innych wątkach piszczy :idzie:
milutka - Pon 21 Maj, 2012 23:15

pterodaktyll napisał/a:
Phi....jak se przed lustrem kiedyś stanąłem to widziałem.............nie musisz mi tłumaczyć
tak?a to ci dopiero ...dziś czytałam wypowiedz któregoś z userów że jak zerkał w lusterko to tłumaczył sobie ,że nie jest jeszcze a tak źle :p mój mąż jest na tym włąśnie etapie :mgreen: ...ostatnio jak chodził bez koszulki to kazałam mu się ubrać bo twierdząc że w Oświęcimiu widziałam lepsze okazy :p -zbytnio go to nie ruszyło :uoee:
milutka - Pon 21 Maj, 2012 23:19

esaneta napisał/a:
ooo, Milutką prostują :mgreen: no to nie przeszkadzajcie sobie, idę zobaczyć, co w innych wątkach piszczy :idzie:
zapamiętam to sobie 8) ....nagle Ci się tak spieszy ? :tupie: ................ ;)
milutka - Wto 29 Maj, 2012 08:57

Dziś sprawa w sądzie ....nie wiem jak to zniosę ...rozsypuję się powoli :( ....przytuli mnie ktoś ?...............
kamo - Wto 29 Maj, 2012 08:59

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: Nie bój nic strach ma wielkie oczy :oczyska:
szymon - Wto 29 Maj, 2012 09:00

milutka napisał/a:
przytuli mnie ktoś ?...............


4g5

olga - Wto 29 Maj, 2012 09:07

:pocieszacz:
co nas nie zabije to nas wzmocni, trzymaj się cieplutko, dasz radę
ja wczoraj miałam przyjemność być w sądzie, przypłaciłam rozstrojem nerwowym, wyryczałam się, ale jak to u mnie, nic nie trwa wiecznie, dzisiaj już ok, a nawet lepiej :lol2:

Lenka - Wto 29 Maj, 2012 09:12

Trzymaj się Basiulu :pocieszacz:
milutka - Wto 29 Maj, 2012 09:14

W sumie toi ja pobeczałam sobie teraz ...ale mam nadzieje ,że w sądzie jakoś to zniosę . :( ....
Linka - Wto 29 Maj, 2012 09:17

:pocieszacz:
olga - Wto 29 Maj, 2012 09:18

98l9i
Toffi - Wto 29 Maj, 2012 09:19

Przytulam Cię mocno. Mnie też dużo nerwów kosztujá sprawy w sádzie,ale czasem trzeba walczyć o swoje. Odwagi Milutka! :)
Klara - Wto 29 Maj, 2012 09:29

Basiu! :pocieszacz: :buziak:
pterodaktyll - Wto 29 Maj, 2012 10:39

milutka napisał/a:
Dziś sprawa w sądzie

Nareszcie może jakiś etap zamkniesz
milutka napisał/a:
.nie wiem jak to zniosę

Śpiewająco............ :tupie:
milutka napisał/a:
..rozsypuję się powoli

Wszyscy moja droga się rozsypujemy powoli.........prochem jesteś itd........... :p
milutka napisał/a:
przytuli mnie ktoś ?.............

Tylko nie rycz za mocno bo mi zamoczysz eleganckie wdzianko :pocieszacz: :buziak:

esaneta - Wto 29 Maj, 2012 11:40

Milutka, kiedy ja szłam do sądu, to myslałam sobie, że idę po lepszą przyszłość dla siebie i dzieci - pomagało trochę.
:przytul: :przytul: :przytul: :przytul: :przytul: :przytul: :przytul: :przytul: :przytul:

wlod - Wto 29 Maj, 2012 11:46
Temat postu: Sprawy w Sądzie
Ja mialem sprawę rozwodową jak juz niepilem Niby powinno byc dzień bardzo spokojny ,jednak przed sadem trzęslem ie jak galareta ,trudno bylo mi wypowiadać proste slowa i dlatego nie chciałbym przechodzic coś podobnego.Jest to wielki stres .Otrzymalem rozwod bez orzekania o winie .Syna na wychowanie otrzymalem ja a corkę moja byla zona
milutka - Wto 29 Maj, 2012 17:12

Noi jestem ...dziękuję za przytulańce -naprawdę pomogły :buzki: ale poproszę Was o nie 18czerwca znowu gdyż sprawa została odroczona do tego właśnie dnia :roll: mój mąż nie został wpuszczony do sądu bo był pijany i cofnęli go na bramce :roll: ...a wypił biedny dla tego ,że sie podobno dowiedział ,że piłam z jakimś mężczyną kawe i ,że mam kochanka i nie mógł sobie poradzić :uoee: ...noi toby było tyle ....
olga - Wto 29 Maj, 2012 17:17

Samopoczucie chyba lepsze u Ciebie jak rano?

98l9i


milutka napisał/a:
.a wypił biedny dla tego ,że sie podobno dowiedział ,że piłam z jakimś mężczyną kawe i ,że mam kochanka i nie mógł sobie poradzić :uoee: ...noi toby było tyle ....



:smieje: dowcipny

jacy oni są jednakowi, jakby spod matrycy wychodzili

Linka - Wto 29 Maj, 2012 17:19

milutka napisał/a:
...a wypił biedny dla tego ,że

no tak, każdy powód jest dobry :evil: ,
mocno Cię przytulam :pocieszacz:

milutka - Wto 29 Maj, 2012 17:21

olga411 napisał/a:
Samopoczucie chyba lepsze u Ciebie jak rano?
było by lepsze gdyby go w domu nie było a tak to plącze się wypity i niby" grzecznie "stara się wyprowadzić mnie z równowagi ...smród alkoholu doprowadza mnie do nerwów -na całej klatce schodowej śmierdzi :uoee: ...ale przyznam że w sądzie sie bałam jak nie wiem sprawa się opóźniła bo musieli spisać protokół z zatrzymania go ...ale póki co jakoś sobie radzę ;)
Linka - Wto 29 Maj, 2012 17:26

olga411 napisał/a:
jacy oni są jednakowi, jakby spod matrycy wychodzili

przez 23 lata nie okazał nigdy zazdrości no i tydzień temu wyrzut, "gdzie byłaś, śmieją się ze mnie"
choroba postępuje :bezradny:

Linka - Wto 29 Maj, 2012 17:29

milutka napisał/a:
stara się wyprowadzić mnie z równowagi ..


posiedź z nami, poczytaj, a najpierw zamknij drzwi :)

olga - Wto 29 Maj, 2012 17:30

Może dalo by się jednak oddzielić kondygnacje, miałabyś go "z głowy". Pomyśl o tym. Gdybyś go nie oglądała, nie wąchała - byłabyś spokojniejsza i Ty i dzieci.
olga - Wto 29 Maj, 2012 17:31

Mój były nigdy zazdrosny nie był ale kto wie co byłoby dalej. W porę sie pozbyłam.
milutka - Wto 29 Maj, 2012 17:43

olga411 napisał/a:
Może dalo by się jednak oddzielić kondygnacje, miałabyś go "z głowy". Pomyśl o tym. Gdybyś go nie oglądała, nie wąchała - byłabyś spokojniejsza i Ty i dzieci.
Na razie tego nie zrobię bo mi nie wolno ...póki co ma takie same prawa do tej góry jak ja :roll: a im bardziej będę na udry tym będzie bardziej agresywny :roll: ...jutro prawdopodobnie wyjeżdża na kilka dni to odpocznę ...
olga - Wto 29 Maj, 2012 17:48

Dowiedz sie u prawnika jak to jest z tym zakazem zbliżania sie. Może mogłabyś w ramach tej sprawy dołączyć wniosek?

Ty wiesz, że mnie też "mojego" nie wolno było z chałupy wyrzucić? Sąd podzielił moje mieszkanie sprawiedliwie: ja z dziećmi w jednym pokoju, on w drugim.Kuchnia i łazienka wspólne. Przyjechała policja i go wyprowadzili.

milutka - Wto 29 Maj, 2012 21:26

olga411 napisał/a:
Dowiedz sie u prawnika jak to jest z tym zakazem zbliżania sie.
Na razie póki co nie będzie miał możliwości się zbliżać bo właśnie pogotowie go zabrało i ma prawdopodobnie złamaną nogę ...i właśnie się zaczęło to czego się obawiałam -teraz będę musiała się jeszcze nim zajmować :roll: ...normalnie mnie nosi :[
pterodaktyll - Wto 29 Maj, 2012 21:44

milutka napisał/a:
teraz będę musiała się jeszcze nim zajmować

Zwariowałaś całkiem czy co? :szok:

olga - Wto 29 Maj, 2012 21:46

pterodaktyll napisał/a:

milutka napisał/a:
teraz będę musiała się jeszcze nim zajmować

Zwariowałaś całkiem czy co? :szok:


Jak przywiozą takiego ogipsowanego to ktoś będzie sie nim musiał zajać :szok:

pterodaktyll - Wto 29 Maj, 2012 21:47

olga411 napisał/a:
Jak przywiozą takiego ogipsowanego to ktoś będzie sie nim musiał zajać :szok:

Niech se pielęgniarke wynajmie. Stać na gorzałę to i na opiekę stac :p

olga - Wto 29 Maj, 2012 21:50

pterodaktyll napisał/a:
Niech se pielęgniarke wynajmie. Stać na gorzałę to i na opiekę stac :p


Tjaaa, na gorzałe by brakło. Znam ten temat.

milutka - Wto 29 Maj, 2012 21:51

pterodaktyll napisał/a:
Niech se pielęgniarke wynajmie. Stać na gorzałę to i na opiekę stać :p
Ptero ...na szczęście pracuję ostatnio dużo :roll: ...jakoś to zniosę ... ;)
milutka - Wto 29 Maj, 2012 21:53

Ach ...ja już ze zmęczenia cytuję co innego a co innego piszę -szok :szok: Olguś ...jednak idę już spać -odezwę się jutro ... :papa:
Klara - Śro 30 Maj, 2012 07:49

olga411 napisał/a:
Jak przywiozą takiego ogipsowanego to ktoś będzie sie nim musiał zajać :szok:

Mój M. gdy miał kiedyś złamaną nogę, to chyba dwa dni wytrzymał z domu.
Później rozciął sobie gips tak, że mógł stawiać swobodnie nogę i gdy ja byłam w pracy - on przesiadywał w naszej lokalnej "knajpie" :(

esaneta - Śro 30 Maj, 2012 07:58

Klara napisał/a:
Później rozciął sobie gips tak, że mógł stawiać swobodnie nogę i gdy ja byłam w pracy - on przesiadywał w naszej lokalnej "knajpie"


chcieć to móc :mgreen:



P.s. a tak poważnie - przerażające :/

olga - Pon 25 Cze, 2012 10:18

Widziałam sie wczoraj z Milutką. W czwartek ma kolejna sprawę o separację. Mówiła, ze jest pełna obaw jak to będzie, czy on dotrze trzeźwy. Prosiła mnie o przekazanie wam tego i o to żebyśmy trzymali za nia kciuki. Ze wzgledu na problemy finansowe jej tu nie ma, ale jest to sytuacja przejściowa.
Ja juz trzymam :kciuki:

pterodaktyll - Pon 25 Cze, 2012 10:20

No to ja też.......pozdrów ją koniecznie :)
Mysza - Pon 25 Cze, 2012 10:23

olga411 napisał/a:
Ja juz trzymam

i ja trzymam mocno :kciuki:

esaneta - Pon 25 Cze, 2012 10:35

:kciuki:
Gaja - Pon 25 Cze, 2012 10:56

:kciuki: ja też oczywiście
bunia - Pon 25 Cze, 2012 12:09

:kciuki: :kciuki: :kciuki: ,pozdrów Olgo ,Milutką również ode mnie i z góry dziękuję :papa:
Klara - Pon 25 Cze, 2012 12:44

Oj, dawno tu Basi nie było!
Ucałuj ją Olgo ode mnie i życz konsekwencji.
Trzymam :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Wuśka. - Pon 25 Cze, 2012 13:00

:kciuki: :kciuki: :kciuki: ja też trzymam.
Wiedźma - Pon 25 Cze, 2012 13:51

:kciuki:
kosmo - Śro 27 Cze, 2012 17:37

No, ja dopiero dzisiaj, bo nieobecna byłam, ale mam nadzieję, że wszystko będzie, jest oki. :pocieszacz:
KICAJKA - Śro 27 Cze, 2012 19:35

to już trzymam dziś na jutro :kciuki:
Klara - Śro 27 Cze, 2012 19:42

KICAJKA napisał/a:
to już trzymam dziś na jutro :kciuki:

Tak, tak... trzeba ponowić trzymanie :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Wuśka. - Śro 27 Cze, 2012 19:45

:kciuki: :kciuki: :kciuki:
Linka - Śro 27 Cze, 2012 20:32

:kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki: :kciuki:
trzymam i ja

esaneta - Czw 28 Cze, 2012 04:22

koniecznie :kciuki:
Basiu, zuchu - mocno przytulam :przytul:

Mysza - Czw 28 Cze, 2012 06:37

:kciuki: :kciuki: :kciuki:
olga - Czw 28 Cze, 2012 08:07

Dzwoniłam do Basi o 8.30. Obudziłam ją. Dobry znak. Sama ze śmiechem powiedziała mi , że przestała sie aż tak bardzo przejmować.
esaneta - Pią 29 Cze, 2012 08:55

Milutka, jak tam?
olga - Pią 29 Cze, 2012 08:58

Dzisiaj ogłoszenie wyroku.
esaneta - Pią 29 Cze, 2012 09:01

To o której te kciuki trzymać?
olga - Pią 29 Cze, 2012 09:03

Łooooo :szok: nie wiem :bezradny:

Separacje Milutka ma w kieszeni, jeszcze sprawa alimentów. Nie wiadomo w jakiej wysokości dostanie.

Mysza - Pią 29 Cze, 2012 09:07

olga411 napisał/a:
Separacje Milutka ma w kieszeni, jeszcze sprawa alimentów

no to trzymam :kciuki:

esaneta - Pią 29 Cze, 2012 09:17

no dobra, to zaczynam :kciuki:
Wiedźma - Pią 29 Cze, 2012 09:18

No to przecież ja też! :kciuki:
milutka - Czw 12 Lip, 2012 23:47

po sprawie już kilka dni ...a ja po przeczytaniu tych wpisów rozczuliłam się :zmeczony: ....podświadomość jeszcze działa mimo czasu ale niemniej jednak chcę Wam powiedzieć ,że jestem sama z siebie dumna :) -dałam radę ... :) ale pewnie to tylko dla tego ,że byliście ze mną w tej chwili ...Olga przekazywała mi od was kciuki za co jej bardzo dziękuję :buziak: ...jak również dla Was kochani wielkie dzięki :buzki: :buzki: :buzki:
Separacja juz jest ,zakaz zbliżania się do mnie i do dzieciaków pod wpływem alkoholu a po trzeźwemu za moją zgoda .całkowita opieka nad dziećmi dla mnie została przyznana i alimenty w wysokości 1000złoty :roll: ...trochę mało ale dobre i to :)

pterodaktyll - Pią 13 Lip, 2012 08:10

:buziak: :pocieszacz:
Dasz radę :)

jal - Pią 13 Lip, 2012 08:25

milutka - wspieram ciepło :)
Mysza - Pią 13 Lip, 2012 08:55

:brawo: Basiu najgorsze są te pierwsze kroki, potem jest już tylko lepiej :pocieszacz:
pietruszka - Pią 13 Lip, 2012 09:17

Milutka teraz już będzie tylko lepiej :buziak:
Linka - Pią 13 Lip, 2012 15:40

:buziak:
bardzo sie cieszę Milutka :)

OSSA - Pią 13 Lip, 2012 17:25

:buziak: :buziak:
milutka - Wto 24 Lip, 2012 22:46

Miało być tak super :roll: właśnie skończyły mi się gehenny jakie odstawa mi mąz z tego powodu ,że jad do Lichenia :roll: ...Powiedział że jak pojadę to dopiero wtedy mnie załatwi ....on mne nie skrzywdzi ale będa tacy co to zrobią :( Nie dam się zastraszyć i pojade ale przyznam że w głębi serca bardzo się boję powrotu :(
olga - Wto 24 Lip, 2012 22:54

:pocieszacz: nie daj sie, jak sie dasz zastraszyć to nigdy sie nie uwolnisz emocjonalnie.
yuraa - Wto 24 Lip, 2012 23:20

Basiu , on sie boi. boi się zmian. nie wie czego sie ma spodziewać po takim Twoim wyjeździe.
to i próbuje zastraszać.

pterodaktyll - Śro 25 Lip, 2012 09:35

Cytat:

Miało być tak super :roll: właśnie skończyły mi się gehenny jakie odstawa mi mąz z tego powodu ,że jad do Lichenia :roll: ...Powiedział że jak pojadę to dopiero wtedy mnie załatwi ....on mne nie skrzywdzi ale będa tacy co to zrobią :( Nie dam się zastraszyć i pojade ale przyznam że w głębi serca bardzo się boję powrotu

Przypomnij sobie co Ci mówiłem swego czasu i ............olej gościa

green - Nie 29 Lip, 2012 14:56

Któregoś wieczora w zeszłym tygodniu przeczytałam cały Twój wątek Milutka, przy niektórych postach ryczałam jak bóbr... Ja jestem na początku drogi, ale dałaś mi dużo siły. Odezwij się co u Was?
Wspieram i pozdrawiam

milutka - Pon 30 Lip, 2012 21:50

green napisał/a:
Któregoś wieczora w zeszłym tygodniu przeczytałam cały Twój wątek Milutka, przy niektórych postach ryczałam jak bóbr..
Przyznam szczerze ,że sama jak kiedyś wróciłam się do swoich początkowych postów nie mogłam opanować łez :roll: ...trudne to wszystko ...i zapewniam Cię ,że mimo iż staję powoli na nogi ,radzę sobie coraz lepiej to nadal w środku to wszystko cholernie boli ,żal straconych chwil ,dni ,miesięcy które mogły by być tak cudowne ...wreszcie dotarło do mnie ,że to nigdy już nie wróci ,że mężczyzna którego tak bardzo kochałam nigdy już nie będzie taki sam ,że życie teraz u jego boku jest walką o przetrwanie ,że każdy dzień jest ciężkim wyzwaniem -na razie udaje mi się to wszystko ale tego nie można nazwać normalnym życiem ...mimo tego co już osiągnęłam :roll:
green napisał/a:
Ja jestem na początku drogi, ale dałaś mi dużo siły.
Jedyne co mogę Ci poradzić na początek to poczytaj to forum ...pytaj ,rozmawiaj ...i nie podejmuj żadnych decyzji na siłę ..nie bardzo wiem z jakim problemem tutaj do nas zawitałaś -jedynie mogę się domyślić -bo nie czytałam jeszcze Twojego watku ale wiedz o tym ,że sam fakt ,że tutaj z nami jesteś to już duży krok :pocieszacz: ...Jeśli mogłam Ja Ci w czymkolwiek pomóc to jest mi bardzo miło :) ...i te słowa tym razem sa takim "paliwem "dla mnie :buziak:
green napisał/a:
Odezwij się co u Was?
Pewnie że się odezwę...póki co jestem bardzo szczęśliwa ,że pokonałam kolejną poprzeczkę -barierę która wydawała się dla mnie nie do pokonania ...a mianowicie mam na myśli wyjazd do Lichenia jak pewnie się domyślasz ...jednak udało mi się :rotfl: i mimo gróźb i manipulacji męża jestem tutaj teraz z Wami bardzo szczęsliwa i "bogatsza"o kolejne doświadczenia w swoim życiu dzięki którym wyniosłam sporo dla siebie :) Ale o tym by długo opowiadać a mi się powoli schodzą oczka bo zmęczenie niestety daje górę ;) ...jednak kiedyś tutaj zawitam i skrobnę coś więcej i konkretniej .
green napisał/a:
Wspieram i pozdrawiam
Diękuję bardzo ,ja również :pocieszacz: Życzę byś i Ty nauczyła się myśleć o sobie ,byś zawsze na pierwszym miejscu myślała co będzie dla Ciebie dobre -nie dla Twojego alko ...byś zaczęła się się częściej uśmiechać tak jak ja teraz i rzeby to był bardzo szczery uśmiech wypływający z radości serca a nie maską na twarzy nazywaną :uśmiechem "-mam nadzieję ,że rozumiesz co mam na myśli ;) Pozdrawiam milutko :)
green - Wto 31 Lip, 2012 18:15

Dziękuję...:)
Tomoe - Śro 01 Sie, 2012 08:18

milutka napisał/a:
życie teraz u jego boku jest walką o przetrwanie ,że każdy dzień jest ciężkim wyzwaniem -na razie udaje mi się to wszystko ale tego nie można nazwać normalnym życiem ...mimo tego co już osiągnęłam :roll:


Basiu, przeszłaś już bardzo długą drogę do miejsca, w którym jesteś.
A w zdaniu, które zacytowałam, jest kwintesencja twojego problemu.
I jest również jego rozwiązanie.
Czy widzisz to co ja? :)
Ściskam i życzę ci determinacji i odwagi.
Jesteś WIELKA! :buziak:

milutka - Śro 01 Sie, 2012 13:48

Tomoe napisał/a:
A w zdaniu, które zacytowałam, jest kwintesencja twojego problemu.
Widzisz Tomoe ...ja od samego początku twierdziłam ,że nie będzie mi łatwo się od niego uwolnić i nadal tak jest chociaż pewnie dla innych to jest proste -WYPROWADZIĆ SIĘ PRZECIEŻ MOGĘ -ale niestety nie jest to takie proste i póki ja sama nie jestem na to gotowa to na razie musi być tak jak jest :roll: zdaję sobie sprawę ,że kiedyś będę musiała "przeciąć tę nitkę "ale póki co ze względów finansowych ,mieszkaniowych nie mogę sobie na to pozwolić -niestety ...a z racji tego ,że on jest tylko w domu w weekendy jakoś to znoszę ...
Tomoe napisał/a:
Ściskam i życzę ci determinacji i odwagi.
Jesteś WIELKA! :buziak:
Ja również dziękuję ,że tutaj zajrzałaś do mojego wątku ...przyznam ,że łza zakręciła się w moim oku gdy przeczytałam post od Ciebie ...w sumie to Ty najwięcej "wierciłas dziurę w moim brzuchu " ;) bym poprawiła sobie komfort życia tylko ja jeszcze wtedy nie rozumiałam do końca co do mnie mówisz ...
Również ściskam mocno i pozdrawiam :buziak:

milutka - Wto 07 Sie, 2012 22:20

Noi mam wreszcie troszkę czasu i możliwości by napisać co u mnie :)
Otóż chciałam powiedzieć ,że mimo pogróżek męża jeszcze żyję :radocha: ...a tak poważnie to bardzo się cieszę ,że pojechałam na ten zlot ,że przezwyciężyłam starach i wiele innych przeszkód...mąż odgrażał mi się ,że jak wrócę to naśle na mnie kolegów i mnie zgwałcą :roll: ,że dopiero wtedy mi da popalić i takie tam ...przyznam ,że miałam chwile załamania i wystraszyłam się ale dzięki kilku osobom i Wam kochani :buzki: nie dałąm się kolejny raz zmanipulować ..i powiem Wam ,że to naprawdę cudowne uczucie wyjechać domu niby tylko na dwa dnia ale jak dla mnie to naprawdę dużo ...wcześniej bałam się iśc do sasiadki na kawę na godzinę bo zawsze robił mi awantury po pijanemu i zawsze twierdził ,że właśnie dla tego wypił bo ja nic nie robię tylko po koleżankach chodzę i chociaż wiedziałam ,że to kompletna bzdura jednak często czułam się winna :roll:
No ale ....po powrocie z Lichenia czekały na mnie kwiaty w flakonie i oczywiście wypity mąż :szok: i gdy mu powiedziałam ,że ja nie chcę kwiatów tylko chcę by podjął leczenie -by nie pił zdenerwował się na mnie i poszedł do siebie i miałam spokój .
Pisze to wszystko bo bardzo bym chciała by na moim przykładzie kobiety takie jak np .green zobaczyły do jakich manipulacji jest zdolny alkoholik ,na ile potrafi zastraszyć ,jaki potrafi być człowiek który kiedyś kochał :roll: ....Ja zaczynam coraz lepiej sobie radzić z emocjami kiedy on tak manipuluje słownie :roll:

Tomoe - Wto 07 Sie, 2012 22:23

A ja ci zapomniałam napisać, milutka, że twój przykład bardzo mnie zmobilizował do odchudzania.
Kiedy było mi trudno, przypominałam sobie twoje zdjęcia z forum.
I to jest jeden z powodów, dla których żałuję, że się z tobą nie spotkałam osobiście.
:(

yuraa - Wto 07 Sie, 2012 22:24

cieszę się że mogłem takie miłe zdania przed snem przeczytać
pterodaktyll - Wto 07 Sie, 2012 22:32

Baśka!!! Buzi!!! :buzki:
milutka - Śro 08 Sie, 2012 06:12

Tomoe napisał/a:
A ja ci zapomniałam napisać, milutka, że twój przykład bardzo mnie zmobilizował do odchudzania.
Kiedy było mi trudno, przypominałam sobie twoje zdjęcia z forum.
I to jest jeden z powodów, dla których żałuję, że się z tobą nie spotkałam osobiście.
:(
nie masz czego Tomoe żałować ...teraz przytyłam kilka kilo :skromny: ...mogłoby Cię to zrazić ;) ale od "jutra "znów się odchudzam wqdqw wqdqw to przy następnym zlocie będziesz mogła podziwiać ;) A tak poważnie Tomoe bardzo mi miło i dziękuję za tak miłe słowa :buziak: :)
yuraa napisał/a:
cieszę się że mogłem takie miłe zdania przed snem przeczytać
pterodaktyll napisał/a:
Baśka!!! Buzi!!! :buzki:
chłopaki buźki :buzki: wczoraj nie mogłam ich już Wam przekazać bo mi się zasnęło przy komputerze :oops: ...a teraz już zmykam do pracy ;)
igła - Śro 08 Sie, 2012 07:05

Cytat:
....po powrocie z Lichenia czekały na mnie kwiaty w flakonie i oczywiście wypity mąż i gdy mu powiedziałam ,że ja nie chcę kwiatów tylko chcę by podjął leczenie -by nie pił zdenerwował się na mnie i poszedł do siebie i miałam spokój .


Milutka,
Jak bym samą siebie zobaczyła z tamtego roku. Po przerobieniu starania się bycia lepszą sprzątaczka, kucharką, żoną, matką, kurczę nawet o upadek oświaty byłam oskarżana, pokapowałam się że to nie ja jestem przyczyną zła, ale jego uzależnienie.

I w pewnym momencie powiedziałam, że koniec. Zamieniłam moje obskakiwanie i szukanie rozwiązań, na dwa warunki abstynencję i leczenie. Nie tylko mąż miał nerwy, ale cała jego rodzina. Wmawiali mi że on nie może przestać z dnia na dzień, że najpierw niech ogranicza, że jeszcze nie jest gotowy do przestania picia, że może niech ja się nim bardziej interesuję.

Przestał, chodzi na indywidualną, dało się.

Co dziwne, ponieważ miałam tylko warunek dotyczący jego trzeźwienia, musiałam zająć swe myśli czymś innym niż nim. Jak się odczepiłam od alkoholizmu, zobaczyłam wiele fajnych rzeczy na tym świecie. I myślę, że największa zmiana zaszła jednak we mnie. Odkryłam przyjemność zajmowania się sobą, podejmowania decyzji, kompromisu, słuchania, co mówią inni, odpuszczania w wielu miejscach. Chyba mniej krzyczę, a więcej słucham. Jednocześnie też jestem bardziej stanowcza i mniej uległa. Mój świat stał się wyraźniejszy, bardziej czarno - biały, a mniej rozmemłany. Przedtem o wiele częściej mówiłam: nie wiem, nie zależy mi. Teraz wiem czego chcę.

Milutka, twoje :"poszedł i miałam spokój" pamiętam na sobie i tak mi się wszystko przypomniało. I jeszcze dziwne uczucie uwalniania się, wypływania na powierzchnię, żyjąc coraz bardziej swoim, a nie jego życiem.

Dobra, muszę dodać, że kwestia odchudzania równie mocno mnie zainteresowała.

Klara - Śro 08 Sie, 2012 07:16

milutka napisał/a:
powiem Wam ,że to naprawdę cudowne uczucie wyjechać domu

Basiu! :okok: :buziak:

pietruszka - Śro 08 Sie, 2012 12:24

Basiu, a jak fajnie było Ciebie zobaczyć ergr
Pamiętam moje pierwsze wyjścia po wyjściu z izolacji, w którą się schroniłam przed całym światem, kiedy Pietruch pił. Z jakimś takim lękiem, jak Pietruch zareaguje (chociaż słowa nie powiedział), z lękiem przed oceną Innych, ale powolutku oswajałam się z poczuciem wolności. Chyba rok po tym, jak Pietruch zaczął trzeźwieć ZUS wysłał mnie do sanatorium w ramach tzw. prewencji rentowej. Byłam niezadowolona, bo musiałam na 24 dni przerwać terapię. W pokoju miałam mocno współuzależnioną kobietkę z depresją. Ona przez cały wolny czas nie wychodziła z pokoju (bo tu jest dobry zasięg sieci), czekając na telefon od córki. I pamiętam tylko to trwożliwe pytanie (zamiast Cześć, córciu co u Ciebie, jak się masz): " Pije?". Córka była dorosła. Ja w tym czasie śmigałam po okolicznych górkach, chodziłam na spacery, kawę, na potańcówki... a ona... przeczekiwała swoje życie... Żal mi było jej strasznie... próbowałam z nią rozmawiać... ale nie wiem, czy coś w swoim życiu zmieniła... smutne takie życie... ale można tak ugrzęznąć we współuzależnieniu do końca życia.

KICAJKA - Śro 08 Sie, 2012 14:10

Hmmm... i było się czego bać ??? ;)
Oby tak, jak najczęściej -
to była moja metoda,
nawet jak ubranie na mnie podarł
i tak wyszłam z domu :tak:
Zostawiałam jak zaczynał ciąg,wybywałam na tygodnie :)
Jak kwiatki przynosił na przeprosiny,
to lądował razem z nimi za drzwiami :mgreen:
"Jeśli polubisz siebie i o siebie dbasz,
nie patrzysz na siebie przez pryzmat alkoholika -
jesteś na dobrej drodze dla siebie,
również dla rodziny" - kiedyś to usłyszałam
i bardzo mi odpowiadało,że wszystko co robię
to nie tylko dla mnie ale i dla córci :skromny:

Cieszę się,że idziesz do przodu :buziak:

Miałam farta,że w końcu men też skorzystał ;)

Małgoś - Śro 08 Sie, 2012 14:14

milutka, Czytałam jakie miałaś jazdy o ten wyjazd :shock: I nie wierzyłam, bo jak to?! Milutka postawi na swoim?! Koniec świata! :shock: I uwierz mi, bardzo mnei ucieszyło, że jednak byłaś tam, wyrwałaś się mimo wszystko! Duży :buziak: za mobilizację.
Ha, teraz panu mężowi będzie się pewnie coraz bardziej grunt usuwał, bo Milutka okazuje się mieć prawo do swojego zdania ... :brawo:

milutka - Czw 09 Sie, 2012 20:51

pietruszka napisał/a:
Basiu, a jak fajnie było Ciebie zobaczyć ergr
Ciebie również Pietruszko :buzki: jak również innych ;) ale gadane kochana to Ty masz niezłą :p ;)
pietruszka napisał/a:
smutne takie życie... ale można tak ugrzęznąć we współuzależnieniu do końca życia.
...mi to chyba już nie grozi -kiedyś i owszem ...wydaje mi się ,że jestem na dobrej drodzę ;) ale również mi żal tej kobietki :roll:
igła napisał/a:
Milutka, twoje :"poszedł i miałam spokój" pamiętam na sobie i tak mi się wszystko przypomniało. I jeszcze dziwne uczucie uwalniania się, wypływania na powierzchnię, żyjąc coraz bardziej swoim, a nie jego życiem.
Na raie właśnie jestem na takim etapie ...wekendy kojarzą mi się bardzo źle bo wiem ,że on wraca do domu ..będzie znowu smród alkoholu ,zaczepki i w ogóle ...i jestem chyba jedyną osobą w pracy która lubi w weekendy pracować :roll: a kiedyś tak bardzo cieszyłam się niedzielą ...
igła napisał/a:
Dobra, muszę dodać, że kwestia odchudzania równie mocno mnie zainteresowała.
Dużo ćwiczyłam ,pokochałam areobik taniec przy muzyce ,jazde na rowerze nad mój ukochany zalew i ograniczyłam ziemniaki ,pieczywo i potrawy smażone -ot to cała filozofia ;) schudłam wtedy w niedługim czasie ok35 kg. i byłam super laska ...teraz odkąd pracuję w kebabie przytyło mi się troszeczkę znowu :oops: ale również zaniedbałam jazdę rowerem bo mi się popsuł a na nowy na razie nie mam kasy ...noi w sumie nie ćwiczę ...no ale od "poniedziałku "zaczynam wqdqw
KICAJKA napisał/a:
Hmmm... i było się czego bać ??? ;)
Tak Kicajko ...wystraszyłam się i gdyby nie mój znajomy który mi w głowie" poukładał ora wsparcie Olgi za co jej dziękuję "to pewnie bym nie była tam z Wami :roll: :buzki:
KICAJKA napisał/a:
Cieszę się,że idziesz do przodu :buziak:
Nawet nie wiesz jak sama się cieszę ze swoich sukcesików ...bywają doły również ale zaczyna mnie to życie cieszyć ;) Dziś zrobiłam sobie wypad na miasto z synem ,byliśmy na lodach w kinie ,spacerowaliśmy po galerii ...normalnie błogi spokój :) wydawało mi się kiedyś ,że awsze na takich wypadach musi być ze mną mój mąż a diś nawet przez chwilę o nim nie pomyślałam ani o tym ,że musze oszczędzać i nie przeliczałam wydanych pieniędzy :) :) a syn jaki zadowolony był :szok: ;)
Małgoś napisał/a:
Duży :buziak: za mobilizację.
Dziękuję :)
Cytat:
Ha, teraz panu mężowi będzie się pewnie coraz bardziej grunt usuwał, bo Milutka okazuje się mieć prawo do swojego zdania ...
pewnie masz rację ;) chłopina ma pecha że Was poznałam :buzki: :buzki:
olga - Czw 09 Sie, 2012 22:38

milutka napisał/a:
wsparcie Olgi za co jej dziękuję


:buzki:

Janioł - Czw 09 Sie, 2012 22:50

milutka napisał/a:
chłopina ma pecha że Was poznałam
przez grzeczność nie zaprzeczę
Małgoś - Pią 10 Sie, 2012 11:52

milutka napisał/a:
chłopina ma pecha że Was poznałam


a może szczęście... 8)

milutka napisał/a:
odkąd pracuję w kebabie przytyło mi się troszeczkę


ja uwielbiam słodycze, ale gdy pracowałam dawno temu w cukierni to podjadałam tylko kilka dni po czym od samego zapachu miałam dosyć :uoee:
Czego i tobie życzę ;)

milutka - Pon 13 Sie, 2012 06:44

Małgoś napisał/a:
milutka napisał/a:
odkąd pracuję w kebabie przytyło mi się troszeczkę


ja uwielbiam słodycze, ale gdy pracowałam dawno temu w cukierni to podjadałam tylko kilka dni po czym od samego zapachu miałam dosyć :uoee:
Czego i tobie życzę ;)
Miałam Małgosiu taki przełom ,że nie mogłam patrzeć na to jedzenie w pracy a nawet w ogóle miałam jakiś jadłowstręt i jadałam tylko jogurty przez pewien czas ale niestety mi to już przeszło :uoee: Ale rzeczywiście coraz mniej sięgam w pracy po jedzenie częściej zaczynam sobie z domu przynosić mniej kaloryczne posiłki ;)

Wczoraj mój "jeszcze mąż "poprosił bym zostawiła mu syna w domu bo chce jechać z nim na zakupy po plecak i jakieś przybory szkolne .ja w tym czasie musiałam iśc do pracy na cały dzień i zazwyczaj zawożę syna do rodziców ....i trochę jestem zła sama na siebie bo widziałam ,że już rana coś tam wypił no ale zgodziłam się ...po kilku godzinach syn zadzwonił do mnie z miasta ,że wstyd mu z nim iść ,jest podpity gada przez telefon tak głośno że całe miasto słyszy i w ogóle głos mu drżał jak to mówił ...kazałam mu przyprowadzić syna do mnie do pracy nie puściłam go już z nim do domu ...widząc jak syn jest zadowolony ,że ze mną został ,jak stara mi się pomóc w pracy serce chciało mi pęknąć ,że naraziłam go na taki stres :( ...po powrocie do domu zastałam go pijącego wódkę oczywiście użalającego sie nad sobą że jakbym ja była inna i nie taka uparta to on by nie pił i ,że na leczenie nie pójdzie bo ja chce pokazać wszystkim w rodzinie i sąsiadom ,że postawie na swoim :shock: po prosiłam by wyszedł z mojego mieszkania ale już o piątej rano mnie obudził bo chciał pożyczyć 50 zł :szok: ..Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam i mu jakąś patelnią przez łeb nie przywalę :roll: czasami wydaje mi się jakbym z jakimś obcym z innej planety rozmawiała ..on nadaje na jakiś innych falach a najgorsze jest w tym wszystkim to ,że z wypłaty daje mi tylko 1000zł alimentów i za dwa dni już pieniędzy nie ma :roll: zbliża się okres zimowy i nie będzie pracował -nie wiem jak ja zniose to jego biadolenie ..w ogóle nie wiem jak sobie poradzę finansowo opał jest bardzo drogi a mi póki co ledwo starcza na życie :( ...a on wczoraj stwierdził ,że powinnam oszczędzać ,że nie umiem się rządzić ..przyznam ,że ledwo opanowałam nerwy bo chyba by szybciej był pochowany niż mu się wydaje :roll: ...musze Wam troskę pobiadolić przy poniedziałku ale w niedzielę nie miałam czasu ;)

Klara - Pon 13 Sie, 2012 07:13

Basiu!
Trochę skomplikowane są te wyjaśnienia prawnika:
http://e-prawnik.pl/opini...w.html&layout=1 , ale z kontekstu można się domyślić, że masz prawo domagać się zasądzenia od męża konieczności ponoszenia połowy opłat za media (a więc również za opał na zimę).
W sprawie z cytowanego artykułu chodzi o to, że mąż płaci alimenty, oraz wnosi opłaty za mieszkanie w którym mieszkają wspólnie i pyta, czy ma prawo uszczuplić te alimenty o część kosztów związanych z opłatami.
Prawnik odpowiada że nie, gdyż alimenty mają służyć zaspokojeniu potrzeb dzieci.
Jeśli sama kupujesz opał na ogrzewanie domu, w którym mieszka również Twój mąż, to tym samym uszczupla on kwotę wpłacanych alimentów, a tym samym nie możesz zaspokoić wszystkich potrzeb dzieci.

Tomoe - Pon 13 Sie, 2012 08:18

Basiu, alkoholizm to choroba umysłowa.
Choroba postępująca, rozwijająca się.
Mózg alkoholika nie pracuje normalnie.
I z biegiem czasu - co sama obserwujesz - te jego odchylenia od normy stają się coraz bardziej zauważalne a jego "bełkoty" stają się coraz bardziej irracjonalne.

Smutne jest to, że ty się ciągle próbujesz z tym "kosmitą" po ludzku dogadywać.
I ciągle wierzysz, że to jest możliwe.
I ciągle przeżywasz rozczarowania, gdy się po raz kolejny okazuje, że nie jest to jednak możliwe.

Nie da się dogadać po ludzku z człowiekiem umysłowo chorym, Basiu!!!
NIE DA SIĘ!

Odpuść....

pterodaktyll - Pon 13 Sie, 2012 09:14

milutka napisał/a:
Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam i mu jakąś patelnią przez łeb nie przywalę

Nie lekceważ pokusy...........za działanie w tzw. afekcie i tak wykręcisz się "zawiasami" a może obejdzie się bez wyroku. Ja bym chyba przywalił tą patelnią :mysli:

Janioł - Pon 13 Sie, 2012 09:18

milutka napisał/a:
.Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam i mu jakąś patelnią przez łeb nie przywalę
tylko taka z rynku od ruskich one nie pękają ;)
pterodaktyll - Pon 13 Sie, 2012 09:25

Janioł napisał/a:
taka z rynku od ruskich one nie pękają

Janioł. Tu nie chodzi o to żeby od razu zabić ino zareagować agresją na agresora. Zazwyczaj przynosi to skutek i powoduje, że alkoholik następnym razem już nie będzie taki skory do rękoczynów, pamiętając, że sam może też oberwać. Wiesz przecież, że jesteśmy tchórzami i tylko widząc, że "druga połowa" jest wyraźnie słabsza, atakujemy w poczuciu swojej bezkarności. Taki cios patelnią w łeb potrafi przynieść zadziwiające rezultaty...........

Żeglarz - Pon 13 Sie, 2012 09:28

pterodaktyll napisał/a:
Ja bym chyba przywalił tą patelnią

Nie namawiaj do złego :nono:
Są inne metody :)

Janioł - Pon 13 Sie, 2012 09:30

dlatego napisałem o patelni od ruskich , mam koleżkę na którym szanowna małżonka rozbiła kilka gdy ten przychodził pijany a ten biedak ciągle musiał kupować nowe do momentu gdy nie kupił na rynku od ruskich żeby taniej wyszło i na ćwiartkę starczyło ...patelnia jest do dziś a on ma parę guzów więcej
pterodaktyll - Pon 13 Sie, 2012 09:32

Żeglarz napisał/a:

Nie namawiaj do złego :nono:
Są inne metody

Czasem lepiej być radykałem niż liberałem :mgreen:

leon - Pon 13 Sie, 2012 09:33

Janioł napisał/a:
dlatego napisałem o patelni od ruskich , mam koleżkę na którym szanowna małżonka rozbiła kilka gdy ten przychodził pijany a ten biedak ciągle musiał kupować nowe do momentu gdy nie kupił na rynku od ruskich żeby taniej wyszło i na ćwiartkę starczyło ...patelnia jest do dziś a on ma parę guzów więcej

taak ta ruska jakosc,solidnosc,trfalosc...

Żeglarz - Pon 13 Sie, 2012 09:38

gniotsja, nie łamiotsja.
leon - Pon 13 Sie, 2012 09:39

Żeglarz napisał/a:
gniotsja, nie łamiotsja.

da,da

Mysza - Pon 13 Sie, 2012 10:10

pterodaktyll napisał/a:
Ja bym chyba przywalił tą patelnią

obojętność bardziej boli... :p

milutka - Pon 13 Sie, 2012 10:35

Mysza napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Ja bym chyba przywalił tą patelnią

obojętność bardziej boli... :p
...też mi się tak wydaje ....
milutka - Pon 13 Sie, 2012 10:36

Klara napisał/a:
Basiu!
Trochę skomplikowane są te wyjaśnienia prawnika:
http://e-prawnik.pl/opini...w.html&layout=1 , ale z kontekstu można się domyślić, że masz prawo domagać się zasądzenia od męża konieczności ponoszenia połowy opłat za media (a więc również za opał na zimę).
Klaro my w sumie mamy coś takiego w wyroku ,że opłaty mamy ponosić pół na pół ale tak jak Ci pisałam ,że z nim już się nie da normalnie gadać ...trzeba by się kłócić albo latać po sadach znowu a ja już nie mam na to siły :roll: ...jakoś sobie poradzę -nie z takich opresji już wychodziłam ...
Tomoe napisał/a:
Smutne jest to, że ty się ciągle próbujesz z tym "kosmitą" po ludzku dogadywać.
I ciągle wierzysz, że to jest możliwe.
I ciągle przeżywasz rozczarowania, gdy się po raz kolejny okazuje, że nie jest to jednak możliwe.
Nie Tomoe ...w sumie to ja już jestem świadoma tego co się wokół mnie dzieje i chyba już w nic nie wierzę ...nauczyłam i uczę się powoli sama sobie radzić tylko byłam sama zła na siebie ,że wiedząc jaki będzie skutek dałam mu to dziecko na zakupy :roll:
nie wiem ...wierzyłam ,że sprawi mu radość spędzenie z synem niedzieli ...w sumie to ja nie wiem co myślałam ...chyba nie myślałam w ogóle :(
pterodaktyll napisał/a:
Nie lekceważ pokusy...........za działanie w tzw. afekcie i tak wykręcisz się "zawiasami" a może obejdzie się bez wyroku.
:szok: oj ...Ptero wole nie ...nie ja mu życie dałam by mu je odbierać :roll: ....ale ręce bym mu chętnie połamała by nie miał jak po tę wóde sięgać :uoee:
pterodaktyll - Pon 13 Sie, 2012 10:36

milutka napisał/a:
.też mi się tak wydaje ..

Sie nie upieram przy metodzie wstrząsowej :mgreen:

pterodaktyll - Pon 13 Sie, 2012 10:38

milutka napisał/a:
nie ja mu życie dałam by mu je odbierać
milutka napisał/a:
ręce bym mu chętnie połamała

To cuś z logiką na bakier. Życia nie ale zdrowie, czemu nie....... :p

milutka - Pon 13 Sie, 2012 10:39

pterodaktyll napisał/a:
To cuś z logiką na bakier. Życia nie ale zdrowie, czemu nie....... :p
nie kuś proszę ;) ...w sumie musiałą bym mieć za sobą jakiegoś Pudziana bo nawet nie chcę myśleć coby było gdybym jednak tych rąk nie złamała mu :szok:
pterodaktyll - Pon 13 Sie, 2012 10:41

milutka napisał/a:
.w sumie musiałą bym mieć za sobą jakiegoś Pudziana

Nawet sobie sprawy nie zdajesz jakim tchórzami w gruncie rzeczy jesteśmy.................

milutka - Pon 13 Sie, 2012 10:42

A najbardziej rozbił mnie dziś rano tekst syna jak wstał ...spytał cy tata już pojechał do pracy bo wczoraj zapomniał podziękować mu za zakupy ...zadzwonił do niego i mu to powiedział ...przyznam ,że nie dałam rady opanować łez :(
Mysza - Pon 13 Sie, 2012 10:44

milutka napisał/a:
ale ręce bym mu chętnie połamała by nie miał jak po tę wóde sięgać

Basiu...i bez rąk sięgnie jak będzie chciał się napić... nie takie przeszkody pokonują alko... i ciągle się doskonalą w tej kwestii, proporcjonalnie do przeszkód :p

DanaN - Pon 13 Sie, 2012 11:03

milutka napisał/a:
.trzeba by się kłócić albo latać po sadach

i tak zrób sądy i instytucje są po to by pomagać w rozwiązaniu problemów których nie rozwiążemy sami.
milutka napisał/a:
latać po sadach znowu a ja już nie mam na to siły

a powiedz Basiu skąd bierzesz siłę na to by znosić to co znosisz, siłę na to by pracować na niego (bo tak robisz).
Co z prawem do Twojego godnego, spokojnego życie, nie mówiąc już.. jakie życie mają Twoje dzieci w takich warunkach.
Czy zdrowie Twoje nie jest ważne? (myślę, że długo nie da się tak ciągnąć).
jeszcze a propos chodzenia po sądach - kiedyś też tak mówiłam, po sądach chodzić to nie ja... jednak poszłam i jestem z tego zadowolona.
Jestem też zadowolona, że szłam za ciosem. Jak ruszyłam jedną sprawę reszta szła jak domino... Wiesz jak zmieniła się jakość mojego życia?
Jaki spokój jest w domu? Jak zadowolona jest moja córka?
Dziś żałuję tylko, że nie zrobiłam tego wszystkiego wcześniej.. dużo wcześniej.

olga - Pon 13 Sie, 2012 11:07

pterodaktyll napisał/a:

milutka napisał/a:
Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam i mu jakąś patelnią przez łeb nie przywalę

Nie lekceważ pokusy...........za działanie w tzw. afekcie i tak wykręcisz się "zawiasami" a może obejdzie się bez wyroku. Ja bym chyba przywalił tą patelnią :mysli:


:szok: nie polecam, przerobiłam na własnej skórze, lałam aż do krwi :( przez jakiś czas czułam satysfakcję z tego. że ten s....syn też cierpi, później pojawił się moralniak z tego powodu, ze sama pogłębiam patologię, znęcam się nad, jakby nie było, człowiekiem. Najgorsze jest to. że syn patrząc co ja robię, poszedł w moje ślady. Powiedziałam - nigdy więcej i lepiej sie z tym poczułam.

Mysza - Pon 13 Sie, 2012 11:15

milutka napisał/a:
...jakoś sobie poradzę

Basiu... czy nie tak robi każda współuzależniona u boku czynnego alko?
Jakoś sobie radzi, tylko...
po pierwsze - do czasu
po drugie - jakim i czyim kosztem???

Tomoe - Pon 13 Sie, 2012 11:30

milutka napisał/a:

nie wiem ...wierzyłam ,że sprawi mu radość spędzenie z synem niedzieli ...w sumie to ja nie wiem co myślałam ...chyba nie myślałam w ogóle :(


Baśka, po tym wszystkim co przeszłaś, ty jeszcze myślisz o tym, żeby alkoholikowi sprawiać radość?
A może liczysz ciągle, Basiu, że do niego "coś jednak wreszcie dotrze", jeśli tylko ty się bardziej, jeszcze bardziej, i jeszcze bardziej postarasz?

Ciągle próbujesz, Basiu, wywrzeć na niego wpływ?

Małgoś - Pon 13 Sie, 2012 20:03

milutka napisał/a:
zastałam go pijącego wódkę oczywiście użalającego sie nad sobą że jakbym ja była inna i nie taka uparta to on by nie pił i ,że na leczenie nie pójdzie bo ja chce pokazać wszystkim w rodzinie i sąsiadom ,że postawie na swoim

A Basia jemu (!) chciała sprawić przyjemność... :zalamka:
Basiu, czy ten człowiek jest wart funta kłaków?
Kiedyś był zapewne inny, ale to już nie jest ten sam człowiek... I skoro nie chce się leczyć to będzie coraz gorzej... 8|

Linka - Śro 15 Sie, 2012 13:21

milutka napisał/a:
a najgorsze jest w tym wszystkim to ,że z wypłaty daje mi tylko 1000zł alimentów i za dwa dni już pieniędzy nie ma :roll: zbliża się okres zimowy i nie będzie pracował -nie wiem jak ja zniose to jego biadolenie ..w ogóle nie wiem jak sobie poradzę

Milutka , ja też wnioskowałam o 1000 alimentów i tez przerażają mnie koszty utrzymania domu. Tyle tylko, że moja sprawa dopiero za 2 miesiące :(
Jak znam życie, mój też zimą nie będzie pracował. 8|
Ja na szczęście mam teraz dodatkową pracę, poradzę sobie jak zwykle :uoee:
Klara napisał/a:
masz prawo domagać się zasądzenia od męża konieczności ponoszenia połowy opłat za media (a więc również za opał na zimę).

Klaro, dziękuję za tę informację, będę wnioskować o taki zapis w wyroku.

milutka - Nie 19 Sie, 2012 11:15

Tomoe napisał/a:
Baśka, po tym wszystkim co przeszłaś, ty jeszcze myślisz o tym, żeby alkoholikowi sprawiać radość?
A może liczysz ciągle, Basiu, że do niego "coś jednak wreszcie dotrze", jeśli tylko ty się bardziej, jeszcze bardziej, i jeszcze bardziej postarasz?

Ciągle próbujesz, Basiu, wywrzeć na niego wpływ?
Nie Tomoe ...po prostu oprócz tego ,że mam świadomość tego ,że jest alkoholikiem ,że powinnam postępować tak a nie inaczej i ,że powinnam się kierować jakimiś tam twardymi zasadami to niestety jestem tylko człowiekiem i osobą która szanuje drugiego człowieka mimo wszystko że on mnie skrzywdził ...jest alkoholikiem -wiem o tym ....zniszczył mi życie -wiem o tym ....ale wiem również o tym ,że jest tak jak my CZŁOWIEKIEM ...i jeśli ten cały alkoholizm jest chorobą i moje życie u jego boku sprawiło ,że ja jestem osobą współuzależnioną to chyba normalnym jest ,że zachowałam się tak a nie inaczej ....i nie bardzo rozumiem Tomoe po co wyciągasz takie a nie inne wnioski :roll: ...
olga - Nie 19 Sie, 2012 11:17

Ja tez Basiu mam wrażenie, ze w tobie jeszcze tli sie iskierka nadziei.
milutka - Nie 19 Sie, 2012 11:22

olga411 napisał/a:
Ja tez Basiu mam wrażenie, ze w tobie jeszcze tli sie iskierka nadziei.
Tak ...kocham ...kochałam i będę kochać i zawsze będę mieć nadzieję -nawet wtedy gdy się z nim rozstanę ...ale mimo to staram się zrobić wszystko by nie pozwolić się krzywdzić i żyć tak by to życie było "moje "...a jeszcze nie tak dawno żyłam jego "życiem "....pewnie trudno to zrozumieć ale proszę darujcie sobie tłumaczenie mi ,że nie mam racji .....
Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 11:23

milutka napisał/a:
zniszczył mi życie -wiem o tym


Milutka, on nie niszczy Tobie życia, to Ty je niszczysz - bo przecież wiesz, że to perły rzucone przed wieprze. Wiesz prawda? A jednak mimo wszystko pozwalasz się wykorzystywać i tym samym marnujesz swój czas, swoje życie... To że ktoś jest człowiekiem nie daje mu prawa przestawać nim być a dla mnie nieludzkie jest to co robią takie pijawki. Nie jest grzechem zachorować, ale nie leczyć się już jest.

olga - Nie 19 Sie, 2012 11:31

Basieńko, dopóki nie wyrzucisz go ze swojego zycia - nie zaznasz spokoju. Mówie Ci to ja bo mam to za soba.

wczoraj moja duzo starsza koleżanka z pracy zapytała mnie: jak tam ten Twój. Pomyslałam: cholera o kim ona mówi? Przecież nie przyznam sie do tego co sie zadziało bo po co jej to wiedzieć. Nic nie mówiłam o tym co sie dzieje teraz żeby nie dawac pożywki do plotek. wiec o kim? Mówie: - wszystko dobrze
- a wyszedł juz ze szpitala?
Wtedy skojarzyłam, ze chodzi o eksa. Wyrzuciłam go ze swojego zycia. zapomniałam o nim. Mam nowe zycie.

leon - Nie 19 Sie, 2012 11:44

Małgoś napisał/a:
takie pijawki.

Ciekawe okreslenie ludzi chorych cf2423f .No coz,ciagle sie ucze..

Dziubas - Nie 19 Sie, 2012 11:46

leon napisał/a:
Ciekawe okreslenie ludzi chorych .No coz,ciagle sie ucze..

Ciekawe, że Cię to "ubodło" :p

olga - Nie 19 Sie, 2012 11:46

Tak Leon. To sa ludzie chorzy. Masz rację. Jak ten "mój" sie do mnie przyssał to nie mogłam go oderwać. Jak pijawka.
staaw - Nie 19 Sie, 2012 11:49

Najtrudniej się nauczyć tego...


Dziubas - Nie 19 Sie, 2012 11:54

leon napisał/a:
zawsze pracowalem na swoje wydatki w ty alko..

Leon, nie chodzi o materialne wykorzystanie kogokolwiek.

leon - Nie 19 Sie, 2012 11:54

Dziubas napisał/a:
leon napisał/a:
Ciekawe okreslenie ludzi chorych .No coz,ciagle sie ucze..

Ciekawe, że Cię to "ubodło" :p

Ogolnie jako okreslenie mnie ubodlo.Mnie to nie dotyczy,ja zawsze pracowalem na siebie i swoj alkohol

olga - Nie 19 Sie, 2012 11:55

leon napisał/a:
Ogolnie jako okreslenie mnie ubodlo.Ja zawsze pracowalem na swoje wydatki w ty alko..


A no widzisz. Ja mam inne doświadczenia w tej materii. "Mój" sie mocno na mnie oparł, tzn. na moich pieniadzach. Fajnie mu było:dach nad głową, łóżeczko do spania, jedzenie w garze i mozliwość spokojnego spożywania, bo juz machnęłam ręka na te jego konsumpcję.

leon - Nie 19 Sie, 2012 11:58

Dziubas napisał/a:
Leon, nie chodzi o materialne wykorzystanie kogokolwiek

masz na mysli "wypijanie" intelektualne?Jestem nowicjuszem w temacie,wiec Wybacz moja niekompetencje

Dziubas - Nie 19 Sie, 2012 11:59

leon napisał/a:
intelektualne?

emocjonalne

olga - Nie 19 Sie, 2012 12:00

leon napisał/a:
masz na mysli "wypijanie" intelektualne?


Emocjonalne głównie i materialne też.

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:00

leon napisał/a:
ja zawsze pracowalem na siebie i swoj alkohol


Jeśli w okresie picia byłeś w związku małżeńskim, to wydając zarobione przez siebie pieniądze na swój alkohol zamiast na potrzeby rodziny - okradałeś rodzinę.
W małżeństwie nie ma "moje - twoje". Jest małżeńska wspólnota majątkowa.
Alkoholicy często używają tego kretyńskiego alibi "bo ja piłem za swoje".
Totalny brak pokory.

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 12:01

leon napisał/a:
.Mnie to nie dotyczy,ja zawsze pracowalem na siebie i swoj alkohol


Myślisz, że jesteś lub byłeś kasą w domu? Zawartością portfela?
To nie wysysanie, przepijanie kasy zabija emocjonalnie Leosiu, nie dlatego rodzina umiera bo ojciec czy matka coś przepili...

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:04

Straty materialne też są dotkliwe dla rodziny alkoholika, Małgoś. :)
leon - Nie 19 Sie, 2012 12:04

olga411 napisał/a:
A no widzisz. Ja mam inne doświadczenia w tej materii. "Mój" sie mocno na mnie oparł, tzn. na moich pieniadzach. Fajnie mu było:dach nad głową, łóżeczko do spania, jedzenie w garze i mozliwość spokojnego spożywania, bo juz machnęłam ręka na te jego konsumpcję.

Jak pilem,zona nie gotowala mi,sam to robilem z lepszym lub gorszym skutkiem,zakupy tez sam robilem,pralem tez,tylko na sprzatanie czasami zagraklo silnej woli sily

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:06

To dlaczego właściwie przestałeś pić i dlaczego żonie z tobą było źle, skoro taki fajny facet byłeś gdy piłeś?
olga - Nie 19 Sie, 2012 12:07

:beba: czytajac Ciebie doszłam do wniosku, ze straty emocjonalne są jednak dotkliwsze.

edit. Leona oczywiscie

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:07

milutka napisał/a:
kocham ...kochałam i będę kochać i zawsze będę mieć nadzieję -nawet wtedy gdy się z nim rozstanę ...


A za co go kochasz, Basiu?

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:08

Tomoe napisał/a:
okradałeś rodzinę.

robilem coraz wiecej nadgodzin,bo mi nie starczalo,ale w sprawie wspolnoty majatkowej Masz racje.Dlugi mamy wspolne

olga - Nie 19 Sie, 2012 12:11

"Mój" eks tez robił zakupy tzn kupował bułki, gotował sobie udko co dzień, wyprowadzał psy i tak w ogóle nie wadził nikomu. A ja nie mogłam go znieść.
Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:11

leon napisał/a:
bo mi nie starczalo


Na życie - czy na picie?
I skąd się wzięły te długi? Z życia - czy z picia?

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:12

Tomoe napisał/a:
Na życie - czy na picie?

glownie z picia

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 12:13

Tomoe napisał/a:
Straty materialne też są dotkliwe dla rodziny alkoholika, Małgoś.


wiem Tomoe, ja kiedyś by sobie móc coś kupić zamiast do szkoły poszłam do wieczorówki i do pracy równocześnie. Ja to z pozycji dziecka piszę. A ojciec był łepski, potrafił zarobić tylko co z tego jak połowa szła się j...ć 8|

To jeszcze dopiszę, że później w dorosłym życiu robiłam dokładnie to samo - pijąc. Zamiast wydać na córkę i jej potrzeby strojenia się etc kupowałam gorzałę.

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:17

Ano widzisz Leon. Zadłużyłeś nie tylko siebie ale i rodzinę z powodu swojego picia.
A kilkanaście minut temu dumnie stwierdziłeś że ty na swoje picie zawsze pracowałeś i zarabiałeś sam.
No więc chyba jednak nie.

Mysza - Nie 19 Sie, 2012 12:18

milutka napisał/a:
Tak ...kocham ...kochałam i będę kochać i zawsze będę mieć nadzieję

*męża, chorego na alkoholizm i nieleczącego się kochasz Basiu, czy
* swoje o nim wyobrażenie?
bo to dwie rożne "osoby", a raczej to pierwsze to rzeczywistość, to drugie to Twoje życzeniowe myślenie...
i możesz mieć sobie tą nadzieję, gdzieś głęboko ukrytą w sobie, tylko abyś mogła "normalnie" żyć, musisz potrafić rozróżniać real, od marzeń...
czego Ci serdecznie życzę :buziak:

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 12:20

Mysza napisał/a:
*męża, chorego na alkoholizm i nieleczącego się kochasz Basiu, czy
* swoje o nim wyobrażenie?


z ust mi wyjęłaś ;)

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:21

Tomoe,ja nie probuje bronic swego chlania i jego skutkow.Chodzilo mi tylko o okreslenie czlowieka chorego pijawka.Jezeli uznajemy alkoholizm za chorobe,to ten alko nie robi tych wszystkich zlych rzeczy sobie i najblizszym,bo chce,lecz ,bo musi...
olga - Nie 19 Sie, 2012 12:22

Ktoś tu wyżej napisał "nie grzech chorować - grzech sie nie leczyć"
To, ze jest pijawką to nie epitet to stwierdzenie faktu.

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:24

olga411 napisał/a:

Ktoś tu wyżej napisał "nie grzech chorować - grzech sie nie leczyć"

z tym sie zgodze

Borus - Nie 19 Sie, 2012 12:24

Tomoe napisał/a:

A za co go kochasz, Basiu?


Tomoe, nie mylisz uczuć z biznesem? ;)



Tak odpowiadałem kiedyś żonie (teraz już ex), gdy mówiąc, że Ją kocham
słyszałem pytanie: "Za co?"

Dziubas - Nie 19 Sie, 2012 12:24

leon napisał/a:
nie probuje bronic swego chlania

Nie?
leon napisał/a:
ten alko nie robi tych wszystkich zlych rzeczy sobie i najblizszym,bo chce,lecz ,bo musi...

staaw - Nie 19 Sie, 2012 12:26

leon napisał/a:
Jezeli uznajemy alkoholizm za chorobe,to ten alko nie robi tych wszystkich zlych rzeczy sobie i najblizszym,bo chce,lecz ,bo musi...

Dziwne tylko że kiedy komfort picia się skończy, ten przymus szybko topnieje...
Nawet dowiaduje się że w sklepie nie tylko gorzała, ale i mleko jest...

Ja byłem pijawką. Nie tylko przepijałem RODZINNE pieniądze, ale i czasu skąpiłem rodzinie...

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:28

Dziubas napisał/a:
Nie?

Przyznalem sie do winy i staram sie poprawic

olga - Nie 19 Sie, 2012 12:29

Ja uważam, że "pijawka" to najtrafniejsze okreslenie dla czynnego alko. Wysysa wszystko: emocje, co za tym idzie zyciowa energię osoby współuzależnionej, jej czas, pieniadze.
leon - Nie 19 Sie, 2012 12:32

olga411 napisał/a:
Ja uważam, że "pijawka" to najtrafniejsze okreslenie dla czynnego alko. Wysysa wszystko: emocje, co za tym idzie zyciowa energię osoby współuzależnionej, jej czas, pieniadze.

Chyba zapytam sie zony,czy sie z toba zgadza

olga - Nie 19 Sie, 2012 12:33

leon napisał/a:
Chyba zapytam sie zony,czy sie z toba zgadza


Zapytaj. Po przemysleniu niech szczerze odpowie.

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:34

leon napisał/a:
olga411 napisał/a:
Ja uważam, że "pijawka" to najtrafniejsze okreslenie dla czynnego alko. Wysysa wszystko: emocje, co za tym idzie zyciowa energię osoby współuzależnionej, jej czas, pieniadze.

Chyba zapytam sie zony,czy sie z toba zgadza


Lepiej zapytaj się o to terapeuty uzależnień lub trzeźwego alkoholika w AA.

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:35

Jeśli chodzi o porównywanie czynnych alkoholików do zwierzątek, to ja używam porównania do tasiemca. Uzbrojonego. :)

Tasiemiec oczywiście bardzo kocha swojego żywiciela. A jak żywiciel chce się go pozbyć, to na koniec jeszcze jelita poharata. Broni się, bo wie że zginie bez swojego żywiciela.
Tylko czy człowiek musi kochać swojego tasiemca?

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:39

Tomoe napisał/a:
Lepiej zapytaj się o to terapeuty uzależnień lub trzeźwego alkoholika w AA

nie bedzie to latwe,jezeli przetlumacze pijawka wprost,nie bedzie to mialo sesu.No moze wyszukam jakies stosowne okreslenie idiomatyczne..

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 12:40

Oj widzę, że Leosia ubodła ta pijawka... Może to i dobrze...
Tylko Leon, wyciągnij odpowiednie wnioski i pamiętaj, że to już historia, przeszłość bo postanowiłeś się leczyć i zmieniać swoje życie a przy okazji skorzystają bliscy ;)

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:42

leon napisał/a:
Jezeli uznajemy alkoholizm za chorobe,to ten alko nie robi tych wszystkich zlych rzeczy sobie i najblizszym,bo chce,lecz ,bo musi...


Jeżeli ten alko wie że jest chory i wie że może się leczyć - ale tego leczenia nie podejmuje, to jest jego wybór.
I nikt nie musi ponosić konsekwencji jego wyboru.

Gdybyś miał w domu prątkującego gruźlika, który uparcie odmawiałby leczenia i plułby tymi swoimi prątkami dookoła zarażając swoich bliskich gruźlicą - tolerowałbyś takie zachowanie?

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 12:42

leon napisał/a:
nie bedzie to latwe,jezeli przetlumacze pijawka wprost,nie bedzie to mialo sesu


W 12 krokach zdaje się jest coś w tym temacie.... spokojnie po kolei przerobisz. Nie gorączkuj się.

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:44

olga411 napisał/a:
Zapytaj. Po przemysleniu niech szczerze odpowie.

Zona zgodzila sie,ze slowo pijawka uzyte przez Malgos w powyzszym zdaniu oddaje w pelni sedno sprawy

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:45

To ją jeszcze zapytaj, jak ocenia moje porównanie czynnego alkoholika do tasiemca.
Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 12:51

leon napisał/a:
olga411 napisał/a:
Zapytaj. Po przemysleniu niech szczerze odpowie.

Zona zgodzila sie,ze slowo pijawka uzyte przez Malgos w powyzszym zdaniu oddaje w pelni sedno sprawy


cieszę, że że mogłam pomóc :skromny:

Żeglarz - Nie 19 Sie, 2012 12:53

leon napisał/a:
Jezeli uznajemy alkoholizm za chorobe,to ten alko nie robi tych wszystkich zlych rzeczy sobie i najblizszym,bo chce,lecz ,bo musi...

Skoro jesteśmy już przy pijawce, to pijawka też nie żywi się krwią dlatego że chce, tylko dlatego że musi, żeby przeżyć.

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:53

Tomoe napisał/a:
Jeżeli ten alko wie że jest chory i wie że może się leczyć - ale tego leczenia nie podejmuje, to jest jego wybór.
I nikt nie musi ponosić konsekwencji jego wybor

Ja wreszcie,choc pozno[w wieku 50-ciu lat]uznalem,ze alko mna rzadzi i podjalem probe leczenia

leon - Nie 19 Sie, 2012 12:57

Żeglarz napisał/a:
Skoro jesteśmy już przy pijawce, to pijawka też nie żywi się krwią dlatego że chce, tylko dlatego że musi, żeby przeżyć.

Jest wiec pewna analogia do alkoholika"NIE CHCE ALE MUSZEM"

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 12:59

Żeglarz napisał/a:
leon napisał/a:
Jezeli uznajemy alkoholizm za chorobe,to ten alko nie robi tych wszystkich zlych rzeczy sobie i najblizszym,bo chce,lecz ,bo musi...

Skoro jesteśmy już przy pijawce, to pijawka też nie żywi się krwią dlatego że chce, tylko dlatego że musi, żeby przeżyć.


Wampir też, nieprawdaż?
To dlaczego nie chcesz być KARMICIELEM?

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 13:01

leon napisał/a:
podjalem probe leczenia


Albo to rób albo tego nie rób - tu nie ma co próbować.
(mistrz Yoda)

Żeglarz - Nie 19 Sie, 2012 13:01

Tomoe napisał/a:
używam porównania do tasiemca

To już mamy pijawkę i tasiemca.
Tego typu zwierzęta nazywane są pasożytami, ponieważ żerują na innym organizmie. Bez niego nie są w stanie przeżyć.
Nieleczona choroba uzależnieniowa wymusza na człowieku pasożytowanie na innych osobach, bo w zaawansowanych stanach tej choroby nie jest już w stanie bez nich funkcjonować.
Dlatego te określenia, chociaż bolesne dla zainteresowanych osób są jednak prawdziwe.

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 13:03

Jako alkoholiczka - zgadzam się.
Jako współuzalezniona - zgadzam się.
Jako DDA - zgadzam się.

Żeglarz - Nie 19 Sie, 2012 13:04

Tomoe napisał/a:
Wampir też, nieprawdaż?
To dlaczego nie chcesz być KARMICIELEM?

Też.
Byłem, dopóki się nie spostrzegłem, że nim jestem. A nie chcę, bo to nie jest przyjemne i życiu zagraża :(

leon - Nie 19 Sie, 2012 13:04

Tomoe napisał/a:
To ją jeszcze zapytaj, jak ocenia moje porównanie czynnego alkoholika do tasiemca.

To moze otworzymy nowy temat "NAZWY ZWIERZAT ODDAJACE ISTOTE NISZCZYCIELSKIEJ ROLI ALKOHOLIKA W RODZINIE" :mgreen:

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 13:06

Wystarczy otworzyć atlas zoologiczny na rozdziale "Pasożyty". :)
leon - Nie 19 Sie, 2012 13:07

Tomoe napisał/a:
leon napisał/a:
podjalem probe leczenia


Albo to rób albo tego nie rób - tu nie ma co próbować.
(mistrz Yoda)

Walcze na obcym gruncie ,wiec mam utrudnienia,ale robie co moge..

Mysza - Nie 19 Sie, 2012 13:16

Żeglarz napisał/a:
Nieleczona choroba uzależnieniowa wymusza na człowieku pasożytowanie na innych osobach, bo w zaawansowanych stanach tej choroby nie jest już w stanie bez nich funkcjonować.

jeśli chodzi o "nasz"... współ... i uzależnionych problem, to myślę że to będzie bardzo bliska definicja, bo "MY" przecież żyjemy w symbiozie do momentu aż....

Symbioza – zjawisko ścisłego współżycia przynajmniej dwóch gatunków organizmów, które przynosi korzyść każdej ze stron (mutualizm)
mutualizm – symbioza obligatoryjna, związek ścisły i konieczny

http://pl.wikipedia.org/wiki/Symbioza

uzależniony pasożytuje na współuzależnionych, a współuzależnieni z siłą i uporem tasiemca uzbrojonego trzymają się swoich bliskich uzależnionych...
i dlatego też, kiedy tylko jedna strona przejdzie terapię/"wyzdrowieje"... taka symbioza siłą rzeczy przestaje istnieć...
tak ja to widzę :tak:

leon - Nie 19 Sie, 2012 13:21

Tomoe napisał/a:
Wystarczy otworzyć atlas zoologiczny na rozdziale "Pasożyty". :)

:mgreen:

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 13:27

Symbioza, powiadasz?

Hmmm...
To jakaś bardzo dziwna ta symbioza jest, bo przecież obydwa organizmy szkodzą sobie nawzajem, a jednak każdy z nich ma z tego jakąś korzyść, skoro tak ze soba trwają i trwają w nierozerwalnym związku...
Tak, Myszko?
:mysli:

staaw - Nie 19 Sie, 2012 13:32

Tomoe napisał/a:

To jakaś bardzo dziwna ta symbioza jest, bo przecież obydwa organizmy szkodzą sobie nawzajem, a jednak każdy z nich ma z tego jakąś korzyść, skoro tak ze soba trwają i trwają w nierozerwalnym związku...

Dokładnie tak ja to widzę... Może nazwa SYMBIOZA nie jest trafna ale innej nie znam...

Dylemat: co było pierwsze: alko czy współ? Jedno bez drugiego nie istnieje...

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 13:35

Mój K. napisał kiedyś opowiadanie pt "Uveitis" a w podtytule "Współczulne zapalenie oka"
Jest to najpoważniejsze powikłanie jednostronnej rany oka, ponieważ w jego następstwie pacjent może całkowicie stracić wzrok. Czyli po urazie jednej gałki druga też zaczyna chorować...
http://pl.wikipedia.org/w...e_zapalenie_oka

Opowiadanie pisał w czasie gdy jeszcze pił ale był już świadom swojej choroby i jej wpływu na potencjalne związki.... :|

leon - Nie 19 Sie, 2012 13:36

staaw napisał/a:
Dylemat: co było pierwsze: alko czy współ? Jedno bez drugiego nie istnieje..

oczywiscie alko,bez alko nie ma wspol :)

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 13:36

staaw napisał/a:
Dylemat: co było pierwsze: alko czy współ? Jedno bez drugiego nie istnieje...


A nie znasz powiedzenia że swój swego wyczuje choćby na końcu świata...

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 13:45

staaw napisał/a:

Dylemat: co było pierwsze: alko czy współ? Jedno bez drugiego nie istnieje...


Więc prawdziwy dylemat brzmi: które pierwsze z tego wyjdzie i naruszy cały układ?
I czy w ogóle któremukolwiek z dwojga się to uda? :mysli:

Żeglarz - Nie 19 Sie, 2012 13:46

leon napisał/a:
NAZWY ZWIERZAT ODDAJACE ISTOTE NISZCZYCIELSKIEJ ROLI ALKOHOLIKA W RODZINIE

Ptero gdzieś pisał, że to są tchórze,
W zależności od stosowanej manipulacji mogą być zwierzęta z grupy drapieżników, albo biedne misie,
W niektórych swoich stanach zapachowo upodabniają się do skunksów,
W obliczu odpowiedzialności zachowują się jak strusie, albo zające.
Głębiej nie będę wchodził, ale jeszcze kilka analogi zwierzęcych mi się kojarzy. ;)

Mysza - Nie 19 Sie, 2012 13:50

Tomoe napisał/a:
Symbioza, powiadasz?

Hmmm...
To jakaś bardzo dziwna ta symbioza jest, bo przecież obydwa organizmy szkodzą sobie nawzajem, a jednak każdy z nich ma z tego jakąś korzyść, skoro tak ze soba trwają i trwają w nierozerwalnym związku...
Tak, Myszko?


tak, Tomoe...możemy do definicji dodać słowo "dziwna", ale i tak pozostaje symbiozą...
dopóki jedna strona nie zachce tego zmienić...
Chory związek trwa dopóki tworzą go dwie dwie chore osoby, więc to co dla obserwatora z zewnątrz wydaje sie być szkodliwe...dla tych chorych osób jest ich korzyściami... i może być że w "...." ale jednak...
staaw napisał/a:
Jedno bez drugiego nie istnieje...

:okok:

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 13:52

Żeglarz napisał/a:
jeszcze kilka analogi zwierzęcych mi się kojarzy. ;)


Lwy, tygrysy, dzikie bestie (ale papierowe).

staaw - Nie 19 Sie, 2012 13:59

leon napisał/a:
staaw napisał/a:
Dylemat: co było pierwsze: alko czy współ? Jedno bez drugiego nie istnieje..

oczywiscie alko,bez alko nie ma wspol :)

To nie jest takie oczywiste.
Niezaopiekowany alko szybciej umrze lub wyzdrowieje nim dotrze do fazy krytycznej...
Brak żywiciela... :bezradny:

Że o rozmnożeniu nie wspomnę... :lol2:

Mysza - Nie 19 Sie, 2012 14:07

staaw napisał/a:
leon napisał/a:
staaw napisał/a:
Dylemat: co było pierwsze: alko czy współ? Jedno bez drugiego nie istnieje..

oczywiscie alko,bez alko nie ma wspol :)

To nie jest takie oczywiste:

współuzależnienie to taka dysfunkcja, objawia się już przy wyborze partnera...nie po jakimś czasie życia z alko...
jeśli bez alko nie ma współ..to skąd sie biorą Leon współuzależnione
*od narkomanów
*od hazardzistów
*od seksoholików
* od pedofilów
*od morderców...itd, itp...

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 14:21

Mysza napisał/a:
współuzależnienie to taka dysfunkcja, objawia się już przy wyborze partnera...nie po jakimś czasie życia z alko...
jeśli bez alko nie ma współ..to skąd sie biorą Leon współuzależnione


Dodam jeszcze, że osoby dysfunkcyjne nie zainteresują się zdrowym partnerem bo taki ktoś jest z innej bajki, na tym polega skrzywiony celownik. A nawet jeśli nie będzie to partner to dysfunkcyjna osoba znajdzie coś innego gdzie będzie mogła być wykorzystywana, nie doceniana np w pracy. Ta dysfunkcja polega na szukaniu cierpienia gdziekolwiek bądź a nie szczęścia (choć w jej mniemaniu owe szczęście sobie zapewnia)
Takie skrzywienie wyssane z mlekiem matki :/

Tomoe - Nie 19 Sie, 2012 14:58

Małgoś napisał/a:
osoby dysfunkcyjne nie zainteresują się zdrowym partnerem bo taki ktoś jest z innej bajki


Nieprawda.
Zainteresują się i to bardzo kimś niezwykle atrakcyjnym pod różnymi względami - pięknym, mądrym, szlachetnym, wykształconym i bogatym, ale uczynią sobie z niego niedostępny i nieosiągalny obiekt swoich fantazji.
Bo w głębi duszy są przekonane, że na kogoś takiego nie zasługują i że ktoś taki nigdy w życiu się nimi nie zainteresuje.
Z kolei mężczyźni zwyczajni, przeciętni, stabilni - będą dla nich nudni.

Więc jaki typ partnerów im pozostanie? Równie dysfunkcyjny jak one same.
A potem będą przez całe życie karmiły się iluzją, że ten ich wybranek jest tym wyśnionym i wymarzonym "księciem z bajki", jest tylko jeden drobiazg... niestety pije... :bezradny:

No ale niech on tylko przestanie pić... to hohoho... :)

leon - Nie 19 Sie, 2012 15:20

Mysza napisał/a:
jeśli bez alko nie ma współ..to skąd sie biorą Leon współuzależnione

Jak zrozumialem,staaw wypowiedzial sie na temat relacji alko-wspol i nie odnosi sie di innych uzaleznien,wiec ja tez to zrobilem

leon - Nie 19 Sie, 2012 15:41

staaw napisał/a:
To nie jest takie oczywiste.

Odpowiedzialem tylko na pytanie "co bylo pierwsze alko,czy wspol"jezeli alko nie istnieje to logicznie rozumujac i wspol nie istnieje.Przeciez do stworzenia wspol niezbedny jest alko,czyz nie?

Małgoś - Nie 19 Sie, 2012 16:49

Tomoe napisał/a:
Nieprawda.
Zainteresują się i to bardzo kimś niezwykle atrakcyjnym pod różnymi względami - pięknym, mądrym, szlachetnym, wykształconym i bogatym, ale uczynią sobie z niego niedostępny i nieosiągalny obiekt swoich fantazji.
Bo w głębi duszy są przekonane, że na kogoś takiego nie zasługują i że ktoś taki nigdy w życiu się nimi nie zainteresuje.


Może być też tak jak piszesz...
Niedawno moja córka pokazała mi na fejsie chłopaka którego niedawno poznała. No nie powiem... dobra partia :mgreen: A ona na to, że on daleko mieszka, że na pewno interesuje się jej koleżanką, jednym słowem tysiąc wymówek na minutę by udowodnić mi że jest gorsza i jego nie warta. :shock: Z góry go skreśliła bo jest za fajny dla niej.

milutka - Pon 20 Sie, 2012 12:40

Tomoe napisał/a:
milutka napisał/a:
kocham ...kochałam i będę kochać i zawsze będę mieć nadzieję -nawet wtedy gdy się z nim rozstanę ...


A za co go kochasz, Basiu?
Bezinteresownie Tomoe :) ....z miłości do niego mam trzech wspaniałych synów :) ....a to ,że jego alkoholizm mnie uwiera i ,że chce się od tego uwolnić to inna bajka ;)
Tomoe - Pon 20 Sie, 2012 13:02

Nie rozumiem, Basiu.
Ale to nic nie szkodzi. Nie muszę. Ważne że ty rozumiesz. :)

KICAJKA - Wto 21 Sie, 2012 10:46

milutka napisał/a:
....z miłości do niego mam trzech wspaniałych synów


Trochę rozumiem :skromny:

Od razu nasuwa mi się skojarzenie
podobne,na inny temat:

"Matko kochanka mego,
bądź błogosławiona za szczęście,
które dla mnie urodziłaś"

Nieważne kto,co,jak,kiedy...
Ważne tu i teraz to co mam najcenniejszego ... :)

milutka - Śro 29 Sie, 2012 13:38

Wczoraj chyba pierwszy raz tak na prawdę poczułam na własnej skórze jak to jest gdy ma się chęć wypić :( Wracając do domu z pracy jedyna myśl jaką miałam to zatrzymać się na CPN-ie i kupić jakiś alkohol i upić się na umór by przestać myśleć ....i nie zrobiłam tylko i wyłącznie tego dla tego ,że wstydziłam się upłakana iść cokolwiek kupić :( ...wróciłam do domu ,wykąpałam się ,weszłam tutaj na forum i powoli emocje opadły .....czytając przez chwile posty innych kobiet doszłam do wniosku ,że nie tędy droga ,że ja tak nie chcę,że zbyt daleko już zaszłam by się załamać ....Dziękuję za to ,że Jesteście :buzki: :buzki:
Klara - Śro 29 Sie, 2012 13:46

milutka napisał/a:
wstydziłam się upłakana iść cokolwiek kupić :(

:pocieszacz:
To się zmieni.
To się MUSI WKRÓTCE ZMIENIĆ!!! :pocieszacz:

Małgoś - Śro 29 Sie, 2012 14:11

milutka napisał/a:
kupić jakiś alkohol i upić się na umór by przestać myśleć


No jeszcze tego brakowało byś i Ty w taki sposób załatwiała swoje sprawy

A rano kac... itd...


No koniec świata... :boisie:

esaneta - Śro 29 Sie, 2012 18:03

Milutka, nie warto :beba: nie masz czasu by na bieząco nasz dział ogarniac, a co dopiero Alkoholizm. Tam większy ruch przeciez ;)
EmEr - Śro 29 Sie, 2012 19:45

esaneta napisał/a:
Milutka, nie warto nie masz czasu by na bieząco nasz dział ogarniac, a co dopiero Alkoholizm. Tam większy ruch przeciez


dobre!! 98l9i

milutka - Śro 29 Sie, 2012 20:57

Małgoś napisał/a:
No jeszcze tego brakowało byś i Ty w taki sposób załatwiała swoje sprawy

A rano kac... itd...
esaneta napisał/a:
Milutka, nie warto :beba: nie masz czasu by na bieząco nasz dział ogarniac, a co dopiero Alkoholizm. Tam większy ruch przeciez ;)
:mysli: ...no w sumie przekonałyście mnie ;) argumenty nie do przebicia :p :buzki: ...a tak poważnie to dziś dotarło do mnie to ,że dzięki temu forum się jakoś trzymam ,....że świadomość tego co mogłoby się ze mną stać że mogłabym wpaśc w alkoholizm nie radząc sobie z trudami codziennego dnia,..... samotnością która również jest bardzo ciężka do zniesienia ...Czytając niejednokrotnie posty kobiet alkoholiczek cieszyłam się ,że mnie to nie dotyczy jednak zaczynam się coraz bardziej bać o siebie :roll: ale myślę ,że z Wasza pomocą wytrwam i dam rade pokonywać kolejne bariery :)
pterodaktyll - Śro 29 Sie, 2012 21:01

milutka napisał/a:
świadomość tego co mogłoby się ze mną stać że mogłabym wpaśc w alkoholizm nie radząc sobie z trudami codziennego dnia,..... samotnością która również jest bardzo ciężka do zniesienia

Weź z łaski swojej przeczytaj to co napisałaś jeszcze raz...............o Bogowie :szok:

Linka - Śro 29 Sie, 2012 21:07

milutka napisał/a:
samotnością która również jest bardzo ciężka do zniesienia

Basiu, doskonale znam ten rodzaj samotności, kilka razy wypłakiwałam się na forum.
Nie znam na nią lekarstwa, może tylko takie, że odnawiam kontakty, korzystam z każdego zaproszenia, mam koleżanki do których mogę zadzwonić.....i piszę tu na forum

:pocieszacz:

pterodaktyll - Śro 29 Sie, 2012 21:09

To zaproś mnie na kawę. Ja też jestem samotny :skromny:
milutka - Śro 29 Sie, 2012 21:30

Linka napisał/a:
Nie znam na nią lekarstwa, może tylko takie, że odnawiam kontakty, korzystam z każdego zaproszenia, mam koleżanki do których mogę zadzwonić.....i piszę tu na forum

:pocieszacz:
ja robię Linko tak samo ...ale to jest tylko tłumienie emocji niestety :roll:
pterodaktyll napisał/a:
To zaproś mnie na kawę. Ja też jestem samotny :skromny:
nie stać mnie teraz na kawe ...wiesz ile kosztuje zaopatrzenie dzieciaków do szkoły ...całe trzy sztuki :p ... ;)
darekd - Czw 30 Sie, 2012 07:17

Witajcie:) chcę podzielić się swoją wiedzą. Może się przyda?

1. Ćwiczenia oddechowe. Ręce do klatki piersiowej, wdech nosem wydech ustami. Maksymalnie 3x (hiperwentylacja).
2. Napięcie oraz rozluźnianie mięśni (ćwiczenia izotoniczne).
3. Inny rodzaj wysiłku, aż do spocenia się (np. pompki, przysiady).
4. Kąpiel.
5. Zjedz coś dobrego plus herbata (nie wolno pić kawy, która ma działanie pobudzające).
6. Dużo picia wody!


Pozdrawiam,
Darek

Tajga - Czw 30 Sie, 2012 08:09

milutka napisał/a:
Czytając niejednokrotnie posty kobiet alkoholiczek cieszyłam się ,że mnie to nie dotyczy jednak

Milutko, :) a ja bym się nie zamieniła z Tobą ;) , i z innymi współuzależnionymi.
Wolę mieć już swój własny alkoholizm, z którym mogę coś robić...
niż alkoholizm męża, partnera, dziecka, na który wpływu nie mam.
To takie dywagacje tylko, nigdy nie byłam w związku z alko.
Czasem tak sobie gadamy z koleżankami w przerwach mitingu, że
z dwojga złego to lepiej że... MY... a nie ONI., mężowie, partnerzy, dzieci

Małgoś - Czw 30 Sie, 2012 14:57

Tajga napisał/a:
milutka napisał/a:
Czytając niejednokrotnie posty kobiet alkoholiczek cieszyłam się ,że mnie to nie dotyczy jednak

Milutko, :) a ja bym się nie zamieniła z Tobą ;) , i z innymi współuzależnionymi.
Wolę mieć już swój własny alkoholizm, z którym mogę coś robić...
niż alkoholizm męża, partnera, dziecka, na który wpływu nie mam.
To takie dywagacje tylko, nigdy nie byłam w związku z alko.
Czasem tak sobie gadamy z koleżankami w przerwach mitingu, że
z dwojga złego to lepiej że... MY... a nie ONI., mężowie, partnerzy, dzieci


Masz rację Tajgo. zdecydowanie wolę sama mieć coś bo na siebie wiem że mam wpływ.
A drugiej osobie mogę jedynie współczuć i nie lubię tego. Skręca mnie z bezsilności i to okropne uczucie...
No ale dochodzi jeszcze wiara Siłę Wyższą, bo jej można powierzyć to z czym sama nie daję rady ale u mnie wciąż z tym kulawo (póki co).

Tomoe - Czw 30 Sie, 2012 19:02

Bardzo smutne jest to, że nieleczące się współuzależnione nierzadko same się uzależniają od alkoholu.
Moja współuzależniona matka uzależniła się gdy miała około czterdziestu lat i poszło to u niej błyskawicznie.

Bardzo niepokojącym objawem jest stosowanie alkoholu "po coś".
Alkoholizm to taka cienka czerwona linia, którą przekracza się niezauważalnie... :(

milutka - Czw 30 Sie, 2012 22:09

darekd napisał/a:
Pozdrawiam,
Darek
pozdrawiam również i dziękuję :)
Tomoe napisał/a:
Bardzo smutne jest to, że nieleczące się współuzależnione nierzadko same się uzależniają od alkoholu.
tego Tomoe się wystraszyłam :roll: ale wydaje mi się ,że jestem póki co w dobrych rękach i mi na to nie pozwolicie :buzki:
Janioł - Czw 30 Sie, 2012 22:46

milutka napisał/a:
że jestem póki co w dobrych rękach i mi na to nie pozwolicie
spróbuj tylko pomysleć o czymś takim jak picie alkoholu to szkieletczyznę do Białorusi przyłączę a z tamtejszym dyktatorem nie przelewek
leon - Czw 30 Sie, 2012 22:50

Janioł napisał/a:
to szkieletczyznę do Białorusi przyłączę a z tamtejszym dyktatorem nie przelewek

laczenie narodow to,chyba w obowiazkach sluzbowych ma archaniol,czy juz zyczyc awansu?? :mgreen:

Tomoe - Pią 31 Sie, 2012 07:49

milutka napisał/a:

Tomoe napisał/a:
Bardzo smutne jest to, że nieleczące się współuzależnione nierzadko same się uzależniają od alkoholu.
tego Tomoe się wystraszyłam :roll: ale wydaje mi się ,że jestem póki co w dobrych rękach i mi na to nie pozwolicie :buzki:


W naszych rękach?
My ci nie pozwolimy się uzależnić od alkoholu?
Basiu, a jaki my mamy na to wpływ, co ty robisz po odejściu od komputera?
Jak my ciebie przez internet upilnujemy?
Oddaj ty się lepiej Basiu w ręce dobrego specjalisty.

Bo o ile mi wiadomo, ani w terapii żadnej nie uczestniczysz, ani nie masz wsparcia w żadnej realnej, żywej, grupie samopomocowej.
A szkoda, bo gdybyś sobie dała szansę na leczenie współuzależnienia, to pewnie byś się nauczyła radzić sobie z emocjami w inny, bardziej konstruktywny sposób, niż picie alkoholu.
Tu nie chodzi o twojego męża ani o twoją miłość do niego, Basiu.
Tu chodzi o ciebie. :)

Żeglarz - Pią 31 Sie, 2012 08:32

milutka napisał/a:
i mi na to nie pozwolicie

A czy my jacyś współuzależnieni jesteśmy, czy co? :)

Żeglarz - Pią 31 Sie, 2012 08:34

Janioł napisał/a:
spróbuj tylko pomysleć o czymś takim jak picie alkoholu to

O, ten tu Gość jednak chyba jest współ - coś tam :wysmiewacz:

Janioł - Pią 31 Sie, 2012 12:52

Żeglarz napisał/a:
O, ten tu Gość jednak chyba jest współ - coś tam :wysmiewacz:
kumpla szukasz :foch: ;) ( jak by co żart to jest) ;)
milutka - Pią 31 Sie, 2012 21:47

Janioł napisał/a:
milutka napisał/a:
że jestem póki co w dobrych rękach i mi na to nie pozwolicie
spróbuj tylko pomysleć o czymś takim jak picie alkoholu to szkieletczyznę do Białorusi przyłączę a z tamtejszym dyktatorem nie przelewek
a co Ci oni winni ? :p ..ale bój się bój bo" scyzoryki "mają w gotowości ;) :)
milutka - Pią 31 Sie, 2012 21:51

Tomoe napisał/a:
W naszych rękach?
My ci nie pozwolimy się uzależnić od alkoholu?
oj Tomoe :szok: ...miałam na myśli co innego :roll: ...właśnie nie lubię za bardzo tutaj pisać bo nigdy nie mogę zbyt sprecyzować swoich myśli i wychodzą takie chocki klocki ...
Tomoe ...coby to miało nie oznaczać -ja wiem co "autor "miał na myśli a Ty bądz spokojna ;) :buzki:

endriu - Nie 16 Wrz, 2012 19:58

Cześć milutka,
dobrze sobie radzisz, pozdrawiam Cię :buzki:

i dzięki za wiarę we mnie :skromny:

milutka - Wto 18 Wrz, 2012 07:21

endriu napisał/a:
Cześć milutka,
dobrze sobie radzisz, pozdrawiam Cię :buzki:
Witam Cię serdecznie :)
Dobrze sobie radzę ? :roll: różnie to bywa ale na pewno się nie poddaję i nie stoję w miejscu ;) dziękuję :)
endriu napisał/a:
i dzięki za wiarę we mnie :skromny:
raczej bym powiedziała na początku nie widziałam problemu w tym ,że jak Ty to nazwałeś "trzeźwienie przez internet "to jest coś złego ....wierzyłam ,że jak tutaj zostaniesz dłużej to te nasze kochane czubeczki dotrą do Ciebie i coś tam załapiesz ;) i nawet nie wiesz jak się cieszę ,że tak się stało :)Każdy z nas powinien mieć w kimś jakieś wsparcie -choćby to najmniejsze i iskierkę nadziei ;) pozdrawiam i życzę wytrwałości :)
milutka - Śro 26 Wrz, 2012 09:22

Kolejne trudne dni za mną ........problemy w pracy -trudne rozmowy ze współpracownicami ,,,problemy w domu ,ogarnięcie spraw związanych z rozpoczęciem roku szkolnego chłopców -co dla kogoś mogłoby być niczym ale dla mnie trudnym wyzwaniem -przede wszystkim poradzić sobie finansowo ze wszystkim :roll: Teraz kolejne wyzwanie przede mną -kolejne badania które muszę porobić by się troszkę "podregulować "bo niestety w natłoku obowiązków znowu zapomniałam o sobie -wszystko ważniejsze tylko nie ja :roll: a teraz znowu są tego efekty ....no ale dziś zmykam na kolejne badania :)
Przez moment zachwiałam się znowu emocjonalnie po wizycie komornika u mnie :roll: przez chwile poczułam jak ja mam już cholernie dośc tego wszystkiego -wypłakałam emocje i ....z lekko uniesioną głową ruszam dalej do przodu -byle by tylko nie stać w miejscu ....
Najbardziej poczułam żal w sercu w ostatnich dniach po rozmowie z rodziną -bratem ,siostrą ....wszyscy niby współczują mi bardzo :szok: ..ale jak tylko wchodzimy na rozmowy o sytuacji jaka teraz u mnie ma miejsce ciągle słyszę od nich krytykę na swój temat ,że źle postępuję ,że jestem uparta ,,,,że powinnam dać mu jakąś szansę ,że on chce się zmienić ale,że jak ja zrobiłam się tak obojętna to wcale się nie dziwią ,że on pije :( Wystarczy ,że on kilka dni jest trzeźwy i wszyscy mają żal do mnie-największy mój ojciec ,że ja mu nie ustąpię,że nie chcę przymrużyć oczu na kilka spraw ...ale najbardziej mnie boli ,że w każdej z tych rozmów wszyscy skupiają uwagę na nim ,jaki on teraz biedny i takie tam ....boli -bardzo boli ,że nikt nie pyta jak ja sobie radzę :( czy ja nie potrzebuję pomocy ...moja własna rodzina uważa mnie za jakąś głupią ,że z przyjemności złożyłam doniesienie o znęcaniu psychicznym ,że z przyjemności chciałam separacji i alimentów ,że gdybym ja inaczej postępowała to on by może nie pił :roll: ..żadne argumenty do nich nie docierają i albo ja już jestem zbyt wrażliwa na własną krytykę albo mam wrażenie ,że wszystko co powiem na własną obronę jest odbierane w inny sposób i obraca się to przeciwko mnie ...tak więc wolę milczeć ......przyjmuję na siebie te ciosy ...i w tym momencie już liczę na pomoc Boga bo sama mam coraz cięższe upadki z których coraz ciężej się podnoszę i coraz trudniej stawiać te kroki do przodu :roll:
i to by było dziś na tyle .........

endriu - Śro 26 Wrz, 2012 11:03

nie daj się rodzinie oni nic nie wiedzą o alkoholizmie,

moja żona właśnie tak postępowała ze mną (pod koniec mojego picia) jak Ty, twarda miłość :D
do mnie trafiło...

olga - Śro 26 Wrz, 2012 11:32

Milutka doskonale Cię rozumiem. Moja rodzina też niczego nie rozumiała, też byłam poddawana krytyce, też czułam się osamotniona i odrzucona :bezradny: Taka postawa wynika z niewiedzy. Na siłę tej wiedzy im nie wtłoczysz. Ogłoś bezsilność i rób swoje. :buzki:
Żeglarz - Śro 26 Wrz, 2012 11:40

:pocieszacz:
Nie martw się zbytnio tym niezrozumieniem.
Rób swoje, bo słusznie i mądrze robisz.
Kiedyś będziesz się z tego wszystkiego śmiała.
:kwiatek:

Klara - Śro 26 Wrz, 2012 12:31

milutka napisał/a:
że gdybym ja inaczej postępowała to on by może nie pił :roll:

Akurat ten argument przytaczali dawno temu moi znajomi i rodzina, gdy rozmowa schodziła na mój problem. Nie było internetu, nie miałam pojęcia, że gdzieś tam już istnieją grupy samopomocowe, a w poradniach alkoholikom aplikowali anticol.
Brałam do siebie te uwagi, próbowałam zmieniać moje zachowania na pożądane przez otoczenie, ale TO I TAK NIC NIE DAŁO.
Bądź konsekwentna Basiu, bo jeśli się poddasz, to on i tak zrobi tylko tak, jak on zechce.
Trzymaj się :pocieszacz:

yuraa - Śro 26 Wrz, 2012 12:44

olga411 napisał/a:
Moja rodzina też niczego nie rozumiała, też byłam poddawana krytyce

ja myslę że nie tylko o nierozumienie problemu tu chodzi.
to jest strach przed burzeniem tradycyjnego, wpojonego latami obrazu rodziny.
no i oczywiście obawa co ludzie powiedzą
no bo czy to sie w glowie mieści zeby żona , matka szczuła policją swego męża dobrodzieja.
a ze chłop czasem wypije , no przecież chłop.
a że przyłozy czasem , no przecież jak sie baby nie bije to jej wątroba gnije.
zawsze tak bylo
a teraz sie we łbach poprzewracało.

dla niektórych nie do pojęcia być może zamach na całość rodziny, publiczne wywlekanie tego co powinno pod dywanem zamiecione być.

Basiu konsekwentnie podążaj do swojego szczęścia, nie zważając na to co mówią.
mówic zawsze będą

pietruszka - Śro 26 Wrz, 2012 14:55

yuraa napisał/a:
dla niektórych nie do pojęcia być może zamach na całość rodziny, publiczne wywlekanie tego co powinno pod dywanem zamiecione być.

myślę Basiu, że nawet Tobie w głowie czasem pewnie pojawiały się podobne myśli, że nie wypada "własnego gniazda kalać"? :pocieszacz: Bo tak wiele z ns uczono w domu. W pewnym momencie przestałam liczyć na wsparcie rodziny, znajomych, którzy tylko z zewnątrz przyglądają się, itd... Też mnie wnerwiało, że paradoksalnie cała uwaga otoczenia skupiona była na "biednym" alkoholiku, a jak już zaczął trzeźwieć to ochom i achom nie było końca. A mnie jakoś przy tym pomijali....
I dziś wiem, że choć to smutne dla mnie wielu sprawach na wsparcie najbliższych nie mogę liczyć, oni mnie zwykle nie zrozumieją, więc po wsparcie w trudnych sytuacjach idę tam, gdzie rzeczywiście mogę je otrzymać : na Al-anon, do mojej terapki, do znajomych, co znają problem, czy tu na forum. Bo nie napiję się ze źródła, które jest wyschnięte.
Trzymaj się Basiu i DBAJ O SIEBIE. :buziak:

Ewelina - Śro 26 Wrz, 2012 15:48

Najgorsze to ponoć nie robienie nic. Tyle ze uswiadamianie alkoholika kto te wszystkie rzeczy za niego robi na niewiele sie zdaje. Ty sie nagadasz, nadenerwujesz a jemu to wisi. Przestan poprostu robic te rzeczy za niego, jak zabraknie mu prądu wtedy sie zastanowi kto to do tej pory robil.
Małgoś - Czw 27 Wrz, 2012 13:32

yuraa napisał/a:
ja myslę że nie tylko o nierozumienie problemu tu chodzi.
to jest strach przed burzeniem tradycyjnego, wpojonego latami obrazu rodziny.


I dodałabym że postawa buntującej się przeciwko takim stereotypom żony demaskuje błędy wychowawcze rodziców męża (rodziców żony zresztą też).
A to rodzinę boli chyba najbardziej :/

milutka - Sob 29 Wrz, 2012 22:37

endriu napisał/a:
nie daj się rodzinie oni nic nie wiedzą o alkoholizmie,
Wydaje mi się ,że wiedzą tylko jak słusznie zauważył Yuraa wolą udawać ,że nie ma problemu ...lepiej bym w milczeniu i cierpieniu to znosiła :roll: -na pewno było by to wygodniejsze dla wszystkich ...i w sumie by nie musieli się ani martwić ani wstydzić :szok: ...
olga411 napisał/a:
Ogłoś bezsilność i rób swoje. :buzki:
w sumie to ja już ogłosiłam tę bezsilnośc ...nie mam już ani siły ani zamiaru udowadniać wszystkim ,że jestem taka czy taka ....skoro mnie kochają niech mnie akceptują taką jaka jestem ;)
yuraa napisał/a:
Basiu konsekwentnie podążaj do swojego szczęścia, nie zważając na to co mówią.
mówic zawsze będą
:buzki:
pietruszka napisał/a:
myślę Basiu, że nawet Tobie w głowie czasem pewnie pojawiały się podobne myśli, że nie wypada "własnego gniazda kalać"?
Tak ...przyznam ,że bardzo się bałam tego wszystkiego,nawet wtedy gdy przykładał mi tę wiatrówkę do głowy to bałam się zgłosić to na policję ,że mnie wyśmieją ,że to ja przesadzam ,że jestem przewrażliwiona ,że to tylko wiatrówka ,że ludzie się będa śmiać ,,,.że przecież on taki bez skazy i ,że pomyślą ,że to ja głupia :szok:
Żeglarz napisał/a:
Rób swoje, bo słusznie i mądrze robisz.
Kiedyś będziesz się z tego wszystkiego śmiała.
:kwiatek:

Mam nadzieję ,że tak będzie ...póki co widzę ,że stanowczość w podjętych decyzjach to już sukces dla mnie :) ...a czy będę umiała się z tego śmiać -czas pokarze ....aaaa tak przy okazji ...jaki to kwiatek Pawle ? :skromny: -dziękuję :)

Żeglarz - Sob 29 Wrz, 2012 22:40

milutka napisał/a:
jaki to kwiatek

Serdeczny :)

Linka - Sob 29 Wrz, 2012 22:53

Milutka, trzymaj się i nie zbaczaj z obranej drogi.
Zrobiłaś już tak wiele. Rodzinie nie musisz sie tłumaczyć, oni z twym mężem żyć nie musieli.
Czy kiedyś zrozumieją ? nie wiem, wiem tylko, że w Tobie musi być niezachwiana pewność, że postępujesz właściwie.

:pocieszacz: :pocieszacz:

milutka - Sob 29 Wrz, 2012 22:57

Linka napisał/a:
Czy kiedyś zrozumieją ? nie wiem, wiem tylko, że w Tobie musi być niezachwiana pewność, że postępujesz właściwie.
Dziękuję Linko :) ..Pewność mam i przyznam ,że widzę tego naprawdę efekty i doceniam to ...ale w chwilach trudnych ,w chwilach kiedy mam wszystkiego dość czuję się bardzo samotna a fakt ,że najbliższa rodzina jest przeciwko mnie dobija mnie jeszcze bardziej :roll:
Żeglarz - Sob 29 Wrz, 2012 22:58

Linka napisał/a:
w Tobie musi być niezachwiana pewność, że postępujesz właściwie

Zachwianie tej pewności byłoby irracjonalne, bo wszystkie fakty wskazują na właściwość postępowania.

olga - Sob 29 Wrz, 2012 22:59

milutka napisał/a:
fakt ,że najbliższa rodzina jest przeciwko mnie dobija mnie jeszcze bardziej


Basiu, przetrawisz to. Dziwny jest ten świat ale taki jest.

Małgoś - Nie 30 Wrz, 2012 13:40

milutka napisał/a:
Tak ...przyznam ,że bardzo się bałam tego wszystkiego,nawet wtedy gdy przykładał mi tę wiatrówkę do głowy to bałam się zgłosić to na policję ,że mnie wyśmieją ,że to ja przesadzam ,że jestem przewrażliwiona ,że to tylko wiatrówka ,że ludzie się będa śmiać ,,,.że przecież on taki bez skazy i ,że pomyślą ,że to ja głupia


to dziwne jak łatwo jest dać przyzwolenie dla przemocy nawet we własnej głowie 8|
Ale przecież wiemy, czujemy że ktoś próbuje nami manipulować, często bliscy to robią bo tak mają poukładane stereotypy - szkodliwe ale "święte".

milutka - Czw 04 Paź, 2012 09:52

To może tak króciutko dalej co u mnie ;)
Ostatnie dni były bardzo ciężkie ale jakoś to ogarnęłam :roll: Wszystko zebrało mi się na raz ...kłopoty w domu, w pracy i diagnoza lekarza,że muszę się na kilka dni położyć do szpitala :roll: Broniłam się przed tym rękami i nogami i póki co kontynuuję leczenie stacjonarne ...i jak zawsze zaniedbywałam siebie porobiłam kilka badań i okazało się ,że w porę się sobą zajęłam bo niestety diagnoza i moje obawy ,że coś jest nie tak się potwierdziła ..no ale najważniejsze ,że nie muszę mieć operacji tylko póki co mam leczenie farmakologiczne ...ale to jest kolejny dowód na to i nauczka dla mnie jak bardzo zaniedbałam siebie ,zawsze liczy się coś innego ,dom,długi dzieci a ja na końcu ...
W pracy zaczyna z powrotem się układać a może pomaga mi fakt ,że po opuszczeniu drzwi zakładu nie myślę o tym co się tam dzieje ...nie moja" brożka "i nie ja powinnam się martwić o bar -w końcu ja tam tylko pracuję :)
Muszę się jeszcze przyłożyć do ogarnięcia domu bo w ostatnim czasie sprzątałam tylko główne przejścia a alejki aż się proszą by je ogarnąć :szok: no ...ale...i tutaj mi już motywacji brak :rotfl:
Pozdrawiam i do następnego razu :buzki:

yuraa - Czw 04 Paź, 2012 22:34

:)


milutka - Pią 05 Paź, 2012 10:36

Troszkę mi się komputer zacina i nie mogę wysłuchać tej piosenki w całości ale wystarczył urywek bym się uśmiechnęła :) Jureczku duży buzial za ten utwór :buzki:
milutka - Pią 05 Paź, 2012 22:26

Noi cholerka przestało się tak dobrze układać :uoee:
Dziś w pracy dowiedziałam się ,że jestem druga w kolejce do zwolnienia .....i niby zareagowałam całkiem normalnie twierdząc ,że skoro tak szef chce to trudno ale gdzieś podświadomie mnie to zabolało :( albo jestem wściekła -nie wiem co mam czuć ...pewnie się z tym prześpię i jutro wcale się tym nie będę przejmować ale przyznam ,że nie lubię takich sytuacji gdzie nie wiem o co komu chodzi ...co znowu ten szef ma do mnie :bezradny: powiedział do dziewczyn ,że jak nie zmienię swojego postępowania to będzie mnie musiał zwolnić :shock: ale o co znowu mu chodzi -nie wiem :uoee: Męczy mnie już ta moja wrażliwość -zaczyna mnie coraz bardziej uwierać :uoee:

pietruszka - Pią 05 Paź, 2012 23:16

Się nie martw milutka na zapas :pocieszacz:
Może masz możliwość umówić się z szefem na spotkanie, by zapytać wprost, jakie ma zastrzeżenia co do Twojej pracy, czy osoby? Tak wprost, bez owijania w bawełnę? I co konkretnie niby miałabyś zmienić?

milutka - Sob 06 Paź, 2012 08:12

pietruszka napisał/a:
Może masz możliwość umówić się z szefem na spotkanie, by zapytać wprost, jakie ma zastrzeżenia co do Twojej pracy, czy osoby?
Tak właśnie zrobię ...już jakiś czas temu mówiłam mu ,że jeśli mu się coś nie podoba to chciałabym by mówił to do mnie wprost a nie ja się takie rzeczy dowiaduję drogą pantoflową od dziewczyn ...właśnie wczoraj tak było ...Wydaje mi się ,że chce wprowadzić chwile zgrozy by zmotywować nas do pracy ale jak dla mnie to zachowuje się jak gówniarz nie jak szef :uoee: w tych czasach to nawet małemu dziecku się tłumaczy co źle zrobiło a nie robi się jakieś podchody :szok: Niemniej jednak na mnie to zadziałało bo mnie to nie daje spokoju :roll:
pietruszka - Sob 06 Paź, 2012 08:28

No pewnie - trudno, żeby Ciebie to nie ruszyło. Niestety straszenie kryzysem (no i niestety kryzys) na lewo i na prawo ma takie skutki. U Pietrucha w pracy też szef szaleje... no ale to budowlanka... więc i tak zapowiadały się zwolnienia... Ponoć jednak załatwił zwalnianym osobom pracę gdzie indziej... Pietruch na szczęście został w pracy. No ale przez ostatni miesiąc chyba kilka siwych włosów mu przybyło. I mówił, że nie najgorsze były zachowania szefa, bo w końcu rozumie, że musi tak zarządzać firmą w czasie kryzysu, ale dodatkowo zachowania ludzi, wzajemne podejrzenia, nakręcania się, podkopywania... ot walka o przetrwanie... A ludzie z lęku sobie nie radzą z emocjami i robią różne rzeczy. Zresztą kiedyś też mnie dotknęła taka "życzliwość" koleżanki z pracy... ech...
Milutka - moja "teściowa" poradziła mi kiedyś, jak szłam na taką poważną rozmowę do szefa, żeby założyć czerwone majtki (bo dodają energii :wysmiewacz: )a szefa w razie czego wyobrazić sobie szefa bez majtek. I to się sprawdza :wysmiewacz: Niweluje stres - pod warunkiem oczywiście, że szef nie jest zabójczo przystojny i seksowny - wtedy skutki mogą być całkiem inne.
Daj znać, kiedy się wybierzesz na rozmowę. Potrzymam kciuki :buziak:

milutka - Sob 06 Paź, 2012 08:41

Pietruszko coś w tym jest jeśli chodzi o życzliwe koleżanki ....domyślam się ,że starań do tego przyłożyła jedna z nich po tym jak poprosiłam ją o przyłożenie się do pracy bo dziewczyny jak i ja na nią narzekamy i niestety żadna z nas nie będzie wykonywać za nią pracy ,każda z nas ma zakres swoich obowiązków i musi się z nimi wyrobić ...jak jej to mówiłam to byłam bardzo spokojna i zrównoważona ,nie chciałam jej urazić ale dać do zrozumienia ,że ręczyłam za nią przed szefem a teraz ona musi wykazać się by go do siebie przekonać :roll: Ona jednak nagadała mu ,że ja ją "zrypałam "porządnie i teraz wie jak ma robić :shock: Wcale się nie dziwię ,że ten biedny chłopina sobie mógł coś źle o mnie pomyśleć ,że demoralizuję mu kadrę :szok: Ręczyłam za nią mimo ,że wiedziałam ,że do tej pracy się nie nadaje ale ulitowałam się bo tak bardzo zależało jej na pracy na zimę bo ma dzieciaków i ciężką sytuację materialną a teraz prawdopodobnie przez nią boję się o własny tyłek :roll:
milutka - Czw 27 Gru, 2012 20:09

Witam po dłuższej przerwie :buzki:
Chciałam się z Wami podzielić swoimi odczuciami ...mam wrażenie ,że co jakiś czas przechodzę jakieś tam etapy w swoim życiu ,,,raz jest gorzej ,,,raz lepiej ,,,wydaje mi się ,że teraz jest tak nijak z przewagą na gorzej ,,,
Od pewnego czasu zauważyłam u siebie ,że bardzo źle reaguję na obecność swojego alko w pobliżu mnie ,nie potrafię jak dawniej na spokojnie reagować na niektóre jego zachowania ,drażni mnie z byle powodu i przyznam ,że jestem bardzo szczęśliwa jak jest na wyjeździe i nie ma go w pobliżu mnie ...
Dawniej postawa jaką przyjmował ,czyli biednego pokrzywdzonego który znowu popełnił błąd powodowała u mnie litość ,,,teraz każę mu zniknąć z mojego pola widzenia bo nie mam siły patrzeć na jego pokrzywdzoną minę ,potrafię powiedzieć mu to prosto w oczy nie mając skrupułów ,,,,dawniej mogłam się tak odezwać mając na niego złość i potem tego żałowałam ...teraz nie ma to u mnie jakiś negatywnych odczuć ,,,potrafię być dla innych wyrozumiała ,wybaczyć ,zrozumieć -jemu już nie :roll: Wczoraj gdy spał znowu pijany patrzyłam na niego i jedyne odczucie jakie miałam to to żeby się już nie obudził :zalamka:
Powiedział mi ,że wszystko by się zmieniło gdybym to ja nie była taka uparta i trochę popuściła ,,,ja mu odpowiedziałąm ,że mi już nie zależy na tym by to się zmieniło ,by on się zmienił bo go już nie kocham i chcę się od niego jak najszybciej uwolnić ...po tych słowach poczułam dziwną ulgę ,że to powiedziałam ,,,,
No to było by na razie tyle z mojego nudnego życia ...........
jak znowu coś odkryję to się odezwę :buzki:
Aha ,,,a jeśli będą to czytać świeże współuzależnione dodam tylko ,że mi zajęło trzy lata by czuć to co czuję ,,,ale już" przestałam trzeźwieć za niego "coby to nie miało znaczyć :roll: :buzki:

Słoneczko - Czw 27 Gru, 2012 20:21

milutka napisał/a:
No to było by na razie tyle z mojego nudnego życia ...........
jak znowu coś odkryję to się odezwę :buzki:
Witaj. EEE, nie takie nudne ;) Czytałam jakby historyjkę o rozpędzonym pociągu :>
Buziole kochana i podziwiam :buziak:
milutka napisał/a:
Aha ,,,a jeśli będą to czytać świeże współuzależnione dodam tylko ,że mi zajęło trzy lata by czuć to co czuję
Mi troszkę mniej... A jednak zdrowienie nie jest niemożliwe :brawo:
Klara - Czw 27 Gru, 2012 20:27

milutka napisał/a:
bo go już nie kocham i chcę się od niego jak najszybciej uwolnić ...po tych słowach poczułam dziwną ulgę ,że to powiedziałam

Czy mi się wydaje, czy też znowu rzuciłaś słowa na wiatr? :drapie:

pterodaktyll - Czw 27 Gru, 2012 20:38

milutka napisał/a:
mi zajęło trzy lata by czuć to co czuję ,,,ale już" przestałam trzeźwieć za niego "coby to nie miało znaczyć

Nareszcie.......... :pocieszacz:

Żeglarz - Czw 27 Gru, 2012 20:54

milutka napisał/a:
,,,wydaje mi się ,że teraz jest tak nijak z przewagą na gorzej ,,,

Po tym co przeczytałem poniżej to według mnie na lepiej.
W tej sytuacji napewno na lepiej.

Idziesz Baśka w dobrą stronę. Niedługo wyjdziesz z tej mgły i zobaczysz słońce. Szedłem chyba dokładnie tą samą drogą.
:kwiatek: :buzki:

KICAJKA - Czw 27 Gru, 2012 21:26

Życzę Ci aby było "w lepszą stronę",
tylko konsekwentnie :pocieszacz: :buziak:

olga - Czw 27 Gru, 2012 22:34

Ehhhh (Klarciu dobrze napisałam?) :mgreen: żebyś mogła go "wystrzelić w kosmos" tak jak ja to zrobiłam.......nareszcie mogłabys zacząć żyć.....
milutka - Czw 27 Gru, 2012 22:35

Klara napisał/a:
Czy mi się wydaje, czy też znowu rzuciłaś słowa na wiatr? :drapie:
Długo Klaruś myślałam jaka jest odpowiedz na Twoje pytanie ,,,,Tak rzuciłam słowa na wiatr bo nie mogę tak do końca powiedzieć ,że go nie kocham bo tak nie jest :roll: jednak jestem świadoma ,że kocham tego mężczyznę którego poślubiłam ,innego ,trzeźwego ,wesołego ,zaradnego,dowcipnego i tego który każdą chwilę wolną chciał spędzić ze mną ....teraz jest to obcy dla mnie człowiek ,z ciągłym poczuciem winy ,ciągle obrażony za me źle wypowiedziane słowa ,niezaradny,smutny ,zniszczony,nie dbający o siebie i oskarżający mnie o wszystko ...tak więc nie wiem czy rzucam słowa na wiatr-nie tego człowieka Klaruś kocham a mam świadomość ,że tamten nie wróci a jeśli tak to nie wiem czy będę potrafiła go pokochać i zaufać tak jak wtedy kiedy za niego wyszłam :roll:
A ,że chcę się od niego uwolnić ...jasno się wyraziłam ,że chcę ...nie powiedziałam konkretnie kiedy i ,że to zrobię bo na razie nie mam gdzie tak więc się nie określam konkretnie bo wtedy byłyby to rzucone słowa na wiatr...Na razie mieszkamy w jednym domu ale na osobnych piętrach ...tylko jak sama wiesz przychodzi tutaj pod byle pretekstem -to jest naprawdę męczące bo jak pijany to przychodzi po to by mnie wpędzić w poczucie winy,oskarżając o wszystko i zastraszać ...a jak trzeźwy to sam jego widok jest przerażający jaki jest smutny i cierpi :szok:
Klaro ...zawsze podkreślam w swoich wypowiedziach ,że dopóki się da muszę z nim mieszkać pod jednym dachem bo nie mam się gdzie wyprowadzić ,póki co mnie na to nie stać ....jest mi o tyle lżej to znieść bo on często wyjeżdża i wraca tylko na weekendy ,,,Psychicznie na wyprowadzkę jestem gotowa jednak fizycznie jest to na razie nie możliwe :roll:

pterodaktyll - Czw 27 Gru, 2012 22:44

milutka napisał/a:
estem świadoma ,że kocham tego mężczyznę którego poślubiłam ,innego ,trzeźwego ,wesołego ,zaradnego,dowcipnego i tego który każdą chwilę wolną chciał spędzić ze mną

A nie jesteś świadoma tego, że tego faceta już od dawna nie ma?
Oj Baśka, Baśka........ :pocieszacz:

olga - Czw 27 Gru, 2012 22:45

Basiu Ty kochasz wspomnienia.......
milutka - Czw 27 Gru, 2012 22:57

Olguś ...Pterko ..jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma -wspomnienia ;) :rotfl:
Co ja Olguś poradzę ,że ja taka wrażliwa jestem :skromny: ....

pterodaktyll - Czw 27 Gru, 2012 23:04

milutka napisał/a:
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma -wspomnienia

Ale samymi wspomnieniami nie można żyć.........Żyjesz tu i teraz, a nie kiedyś......Basiu

milutka - Czw 27 Gru, 2012 23:06

pterodaktyll napisał/a:
Ale samymi wspomnieniami nie można żyć.........Żyjesz tu i teraz, a nie kiedyś......Basiu
oj ...no wiem przecież :buzki:
olga - Czw 27 Gru, 2012 23:16

milutka napisał/a:
Olguś ...Pterko ..jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma -wspomnienia


przyjdzie czas, że zbledna i stracą na znaczeniu

Żeglarz - Pią 28 Gru, 2012 09:25

olga napisał/a:
przyjdzie czas, że zbledna i stracą na znaczeniu

Przyjdzie.

ja - Pią 28 Gru, 2012 22:09

milutka napisał/a:
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma -wspomnienia


A tak prosto można mieć to, co się lubi.

milutka - Wto 01 Sty, 2013 16:20

Z nadzieją patrzyłam na ten Nowy Rok ... :zalamka:
znowu awantury ....znowu policja ...
sama soie jestem winna,że nic z tym nie robię ...gdybym tylko miała się gdzie wyprowadzić :zmeczony: ....

Małgoś - Wto 01 Sty, 2013 16:23

milutka, :pocieszacz:
Odnajdź wreszcie siłę w sobie i uwolnij się od złudzeń.
Przecież sama potrafisz świetnie sobie poradzić, po co Ci te nerwy?

staaw - Wto 01 Sty, 2013 16:30

milutka napisał/a:
gdybym tylko miała się gdzie wyprowadzić

Delfinku, skąd pomysł że to TY masz się wyprowadzać?
Krzywdzisz kogoś?

rybenka1 - Wto 01 Sty, 2013 16:35

Milutka :pocieszacz:
milutka - Wto 01 Sty, 2013 16:53

Stasiu bo nie mam już siły tego znosić ...robię wszystko by chronić siebie i dzieci ale życie z nim pod jednym dachem jest samobójstwem ...
Klara - Wto 01 Sty, 2013 17:00

milutka napisał/a:
mam już siły tego znosić

Nie odzywałam się, bo nie mam dobrego pomysłu na Twoją sytuację Basiu :pocieszacz:
Bardzo Ci współczuję :pocieszacz:

staaw - Wto 01 Sty, 2013 17:07

milutka napisał/a:
życie z nim pod jednym dachem jest samobójstwem ...

Wiem Basieńko :pocieszacz:
Chodziło mi raczej żeby to on się wyprowadził, ale jak to zrobić też pomysłu nie mam... :bezradny:

milutka - Wto 01 Sty, 2013 17:23

Klaro wiem ...prawdopodobnie odwieszą mu wyrok ...ma w zawieszeniu za znęcanie się psychiczne ...kiedyś bardzo się tego bałam ,nie chcialam by dzieci wstydziły się tego ,że ich ojciec siedzi ...dziś po tym jak dusił mojego syna ,jak rzucał się do jego bicia nie mam już żadnych skrupułów :( gdybym go nie przytrzymała z synami młodszymi mógł zrobić najstarszemu krzywdę :(
idę się położę ...czuje się taka bezsilna w tym wszystkim ......

esaneta - Wto 01 Sty, 2013 17:34

:pocieszacz:
Klara - Wto 01 Sty, 2013 17:34

Mam nadzieję, że po interwencji zabrali go z domu do izby wytrzeźwień?
staaw - Wto 01 Sty, 2013 17:38

milutka napisał/a:
dziś po tym jak dusił mojego syna ,jak rzucał się do jego bicia nie mam już żadnych skrupułów

Pozostaje mieć nadzieję że jutro skrupuły nie wrócą, czego życzę Ci z całego serca... :pocieszacz:

Janioł - Wto 01 Sty, 2013 17:53

Trzymaj się Basieńko
Słoneczko - Wto 01 Sty, 2013 18:46

milutka napisał/a:
dziś po tym jak dusił mojego syna ,jak rzucał się do jego bicia nie mam już żadnych skrupułów :(
:pocieszacz:
milutka napisał/a:
idę się położę ...czuje się taka bezsilna w tym wszystkim ......
Wróć z odpowiednim nastawieniem :buziak:
ja - Wto 01 Sty, 2013 19:30

Jutro, na szczęście, też będzie dzień a i może lepszy. Czego Ci życzę... :pocieszacz:
KICAJKA - Śro 02 Sty, 2013 13:27

:pocieszacz:

Basiu więcej znaczy wstyd za ojca co w więzieniu,
czy przemoc fizyczna i psychiczna,
krzywdzenie własnych dzieci :bezradny:

ja - Śro 02 Sty, 2013 13:36

milutka napisał/a:
dzieci wstydziły się tego ,że ich ojciec siedzi


Ja sobie też kiedyś nie wyobrażałam, że można normalnie żyć po tym jak męża zabiorą do paki. Aż to się zdarzyło mojej szwagierce. I co ? I nic? A nawet ma się lepiej niż przedtem. Tak jakby rozkwitła. Nie ma go już na głowie. Nie musi się martwić, że coś nawywija.
Zawsze bałam się o opinię innych ludzi. I tu też niespodzianka. Nikogo to nie obchodzi. Nikt nie gada. Siedzi to siedzi. Jego sprawa. Ludzie mają swoje problemy. Tutaj tez wchodzi nam nasze współuzależnienie bo oceniamy siebie przez pryzmat jego. A to on siedzi a nie my. To on pije i się awanturuje a nie my. To dlaczego siebie źle oceniamy. Nie mamy wpływu na to. Ale na spokój w domu już tak.

Może to nieludzko zabrzmi ale może wykorzystaj czas gdy go nie ma na załatwienie swoich spraw.
Może to ci pomoże: http://przemocdomowa.com....waniu-cywilnym/

Szczególnie ważne: Nie ma znaczenia do kogo należy lokal zajmowany przez sprawcę przemocy i jego ofiarę.

OSSA - Śro 02 Sty, 2013 17:17

ja napisał/a:
Nie ma znaczenia do kogo należy lokal zajmowany przez sprawcę przemocy i jego ofiarę.


Nie do końca :bezradny: , jeśli sprawca przemocy jest właścicielem, współwłaścicielem mieszkania lub domu, sąd może orzec eksmisję na bruk, zakaz zbliżania, ale nie może pozbawić go tytułu własności.

W praktyce oznacza to konieczność spłacenia mu jego części majątku.

Dlatego każdą sytuację trzeba rozważyć indywidualnie, najlepiej udać się do profesjonalnego prawnika, jest wiele fundacji pomagających kobietom w takich sytuacjach, pomoc prawna jest darmowa, ale niestety trzeba zapisać się wcześniej.

milutka - Śro 02 Sty, 2013 20:38

wiem ,że mogę takowy wniosek złożyć ...ostatnio pani kurator powiedziała ,że może ona o to wnioskować ale powiedziałam ,że :( ..... póki co nie znęca się nad dziećmi i nie ma takiej potrzeby ....długo nie mósiałam czekać na efekty :roll: .. :uoee: złożyła tylko wniosek o całkowite pozbawienie go praw rodzicielskich ...
Dziś go wypuścili ...byłam w tym czasie w pracy ,dzieci w szkole ...zadzwonił powiedział ,że wyjeżdża w delegację na dwa tygodnie ....cieszę się ,że go nie ma ...mam spokój i póki co mogę odpocząc psychicznie i poskładać myśli co dalej?....
Najmłodszy syn dziś bał się wrócić po szkole do domu ,czekał na mnie u sąsiadki aż wrócę z pracy ...ale jak mu powiedziałam ,że tata wyjechał poczuł się swobodnie i zadowolony jest z tego faktu bardzo ....

yuraa - Śro 02 Sty, 2013 20:56

Barbaro
trzy lata niedługo na forum minie
zajrzałem na pierwszą strone tego tematu, potem zajrzałem na pierwsze Twoje posty.
jest coraz gorzej w Twoim domu.
co jeszcze co jeszcze musi sie wydarzyć byś sie uwolniła z tej chorej sytuacji ?
co to znaczy mam spokój na dwa tygodnie ?
przez taki krótki czas to ja nawet trzeźwo nie zaczynałem mysleć.
najpierw tydzień sie męczylem po piciu a drugi planowałem następne.
Ty przez tydzień odpoczniesz psychicznie a przez kolejny b,edziesz sie przygotowywać do powrotu mena

endriu - Śro 02 Sty, 2013 21:07

tragedia cf2423f
rybenka1 - Śro 02 Sty, 2013 21:20

Milutka strasznie mi przykro :pocieszacz:
ja - Śro 02 Sty, 2013 21:27

Cytat:
Najmłodszy syn dziś bał się wrócić po szkole do domu


Czas na radykalne kroki, koniec zabawy. A co jak ci zabiorą dzieci bo nie potrafisz im zapewnić właściwej opieki ?

pterodaktyll - Śro 02 Sty, 2013 21:30

milutka napisał/a:
Najmłodszy syn dziś bał się wrócić po szkole do domu ,czekał na mnie u sąsiadki aż wrócę z pracy

Co jeszcze "zafundujesz" dzieciom? Czekasz aż uciekną i nie wrócą czy chcesz im zafundować traumę do końca życia? Baśka!!! Takich przeżyć dzieci nie zapomną i kiedyś wygarną TOBIE, a nie Twojemu pijakowi. Kiedy to wreszcie zrozumiesz??!!!
milutka napisał/a:
.zadzwonił powiedział ,że wyjeżdża w delegację na dwa tygodnie .

Tyle masz czasu żeby wymienić zamki w drzwiach...........

Eeeech..........Baśka!!!!

OSSA - Śro 02 Sty, 2013 22:13

pterodaktyll napisał/a:
Takich przeżyć dzieci nie zapomną i kiedyś wygarną TOBIE, a nie Twojemu pijakowi. Kiedy to wreszcie zrozumiesz??!!!


Pterek masz całkowitą rację moi synowie mają więcej żalu do mnie niż do ich pijącego ojca. On pił, trzeźwiał przepraszał kupował drogie prezenty, natomiast ja musiałam słuchać ich pretensji, znosić złe zachowanie. Fakt on nigdy żadnego z nich nie uderzył, nie zrobił fizycznej krzywdy, ale te psychiczne rany trudniej się goją.

Basiu jeśli twój mąż robi krzywdę dzieciom nie masz wyboru, musisz działać i wykorzystać wszystkie prawne środki by dzieci nie bały się wracać do domu. Teraz czekają u sąsiadki, bo są małe później będą szukać innego towarzystwa, na jakie trafią nigdy nie wiadomo.

pterodaktyll - Śro 02 Sty, 2013 22:18

OSSA napisał/a:
Pterek masz całkowitą rację

Ja też mam dzieci..............i oczy

OSSA - Śro 02 Sty, 2013 22:21

pterodaktyll napisał/a:
Ja też mam dzieci..............i oczy


I tak masz lepiej, ty wytrzeźwiałeś i masz dobry kontakt z dziećmi, ja cały czas jestem trzeźwa i czasem nie mogę się dogadać z moimi "pijawkami" :bezradny:

pterodaktyll - Śro 02 Sty, 2013 22:22

OSSA napisał/a:
I tak masz lepiej, ty wytrzeźwiałeś i masz dobry kontakt z dziećmi, ja cały czas jestem trzeźwa i czasem nie mogę się dogadać z moimi "pijawkami" :bezradny:

No bo ja jestem alkoholik a Ty jesteś współuzależniona :bezradny:

Zagubiona - Śro 02 Sty, 2013 22:58

pterodaktyll napisał/a:
Takich przeżyć dzieci nie zapomną i kiedyś wygarną TOBIE, a nie Twojemu pijakowi. Kiedy to wreszcie zrozumiesz??!!!

Zgadzam się w 100% Sama miałam wiele większy żal do mamy, która jest współuzależniona, niż do ojca alkoholika. A teraz ojcu wybaczyłam, a z mamą relacje nadal są napięte :/

Nie rób tego swoim dzieciom.

milutka - Śro 02 Sty, 2013 22:59

wstyd mi i nie potrafię nic powiedzieć ..........

Proszę ...powiedzcie mi gdzie mam zgłosić ten wczorajszy incydent ?ma wyrok w zawieszeniu ,chcę by poniósł konsekwencje swoich czynów ...nie wiem czy do pani kurator to zgłosić czy na policję ?
Dzwonił do mnie i jest podpity ...rozłączyłam się .....

pterodaktyll - Śro 02 Sty, 2013 23:01

milutka napisał/a:
zgłosić czy na policję ?

Jak najszybciej, zanim Ci przejdzie

milutka - Śro 02 Sty, 2013 23:06

Nie przejdzie mi ....uwierz mi ...jestem tak rozbita psychicznie po wczorajszym incydencie ale .....miałam litość dopóki nie tykał dzieci ...nie pozwolę na to ...nie moje dzieci !
pterodaktyll - Śro 02 Sty, 2013 23:09

Basiu. Przytulam Cię mocno, bo cóż innego mogę a Ty jutro zasuwaj na tą policję i załatw gnojka tak, jak na to zasługuje.......damski bokser pi***olony. Wierz mi, jestem alkoholikiem i różne numery miałem na koncie ale własnych dzieci to tak nie traktowałem..........
Janioł - Śro 02 Sty, 2013 23:12

milutka napisał/a:
miałam litość dopóki nie tykał dzieci ...nie pozwolę na to ...nie moje dzieci !
Basieńko nie na darmo mówią " litość to zbrodnia" trzymaj się i nie daj się dal pewności zgłoś i tu i tu
ulena - Śro 02 Sty, 2013 23:21

OSSA napisał/a:
później będą szukać innego towarzystwa, na jakie trafią nigdy nie wiadomo.

ano właśnie , a do Ciebie będą miec żal za stracone życie, ja do dzis mam problem z wybaczeniem mojej mamie. Jak byłam mała to tak bardzo chciałam zmienic się w szczeniaczka, bo ja widziałam jak sunia dba i broni swoje małe, amoja mama... przyglądała się i płakała tylko jak ojciec nas bił oj jaki ja miałam do niej żal, a jak ją trakotwałam później jak byłam "dorosła" (tak piszę bo nigdy nie dane było naprawde dorosnąć , dopiero teraz powoli zaczynam) bez żadnego szacunku, bo jak mozna darzyc szacunkiem osobę, która ma zapewnić swemu dziecku bezpieczeństwo i spokój , a funduje strach , ból, nienawiść do siebie???Wybacz ale to Ty jesteś odpowiedzialna za swoje dzieci, bo ich ojciec jest chory i Ty również ale to Ty możesz zapewnic im bezpieczeństwo i to Ty pozwalasz by ktoś (ktokolwiek by to nie był) krzywdzi Twoje dzieci, a Ty co ??? przyglądasz się i co ?? czekasz na co??? Działaj , rób coś, nie stój i nie załamuj rąk wiele osób Ci pomoże , a Ty wszelkimi sposobami chroń swoje dzieci

ulena - Śro 02 Sty, 2013 23:22

Przepraszam za tak ostre słowa ale cofnęłam sie w przeszłość i ... to ciągle boli . Pozdrawiam i życzę tylko mądrych wyborów :pocieszacz:
Małgoś - Śro 02 Sty, 2013 23:27

milutka napisał/a:
miałam litość dopóki nie tykał dzieci ...nie pozwolę na to ...nie moje dzieci !


Pozwalałaś robić to sobie, bo siebie nie cenisz...
Na szczęście dzieci cenisz bardziej niż siebie i idź tym tropem!
Basiu, jak zaczniesz na policji mówić o tym co dzieje się u Ciebie to przypadkiem nie wpadnij w pułapkę tłumaczenia jego zachowania. Miej caly czas przed oczami to co się działo, nie pozwól by uszło mu to płazem!
Sama widzisz zapewne, że kiedyś dzieci nie tykał ale zaczął i to będzie postępowalo jeśli nie zareagujesz WRESZCIE!
Otrząśnij się kochana i weź całkiem sprawy w swoje ręce :pocieszacz:
Zobaczysz, że dasz radę, nie jesteś sama!

staaw - Czw 03 Sty, 2013 06:25

milutka napisał/a:

Proszę ...powiedzcie mi gdzie mam zgłosić ten wczorajszy incydent ?ma wyrok w zawieszeniu ,chcę by poniósł konsekwencje swoich czynów ...nie wiem czy do pani kurator to zgłosić czy na policję ?

Wszędzie Basieńko, policja, kurator, opowiadaj KAŻDEMU kto Cię zapyta na przystanku...
Świat MUSI się dowiezieć o Waszej krzywdzie, to nie żaden wstyd, wstyd to zamiatać pod dywan...

Scarlet O'Hara - Czw 03 Sty, 2013 10:03

milutka napisał/a:

Najmłodszy syn dziś bał się wrócić po szkole do domu ,czekał na mnie u sąsiadki aż wrócę z pracy ...ale jak mu powiedziałam ,że tata wyjechał poczuł się swobodnie i zadowolony jest z tego faktu bardzo ....


Powtórzę Tragedia!!!
Dobrze ,że działasz .Za coś takiego można znienawidzić nawet chorego .
Jakieś 8 lat temu mój mąż nie chciał wpuścić mnie do domu bo coś sobie ubzdurał,wyzywał mnie przy tym na całą klatkę przy sąsiadach.
Choć upłynęło tyle lat teraz kiedy nie otwiera mi dłużej drzwi staje mi przed oczyma tamta sytuacja a byłam dorosła .
Nawet nie chcę myśleć o Twoim biednym dziecku ten strach i lęk ..... który będzie w nim siedział. :krzyk:

pannamigotka - Czw 03 Sty, 2013 10:16

milutka, ja tylko wkleję film stosowny, pozdrawiam Cię ciepło.

http://youtu.be/3Iq2nLbV-B4

milutka - Sob 05 Sty, 2013 10:24

Wrócił wczoraj....dostałam takich nerwów na jego widok ,że musiałam naprawdę panować nad emocjami by nie rzucić się na niego z jakimś nożem .....był trzeźwy...powiedział ,że syn nie miał prawa do niego tak mówić .....on nie widzi nadal problemu ,uważa ,że nadal to my jesteśmy winni :zalamka:
Nie myślałam ,że tak potrafię znienawidzić ....nie wiem czy następnym razem opanuję emocję i mu coś nie zrobię ....odpokutuje za każdą sekundę strachu w oczach moich dzieci .......

W środe jestem umówiona na spotkanie z moją kurator...ona ma się wszystkim zając i zgłosić ten incydent tam gdzie trzeba ,pomoże napisac mi pismo do sadu o przyspieszenie leczenia ze względu na trudne warunki życiowe z nim pod jednym dachem ......
Przepraszam ,że nic nie odpisuję ...po prostu nie mam na to siły ...nie potrafię poskładać myśli ....wstyd mi ,że do tego dopuściłam :(

pietruszka - Sob 05 Sty, 2013 10:36

Milutka, to choć wirtualnie Cię przytulę :pocieszacz:
OSSA - Sob 05 Sty, 2013 10:37

milutka napisał/a:
nie wiem czy następnym razem opanuję emocję i mu coś nie zrobię ....


Milutka nie warto, tracić zdrowia i nerwów, jeśli faktycznie mu coś zrobisz , kto wówczas zajmie się twoim dziećmi. Do robienia porządków z takimi "osobnikami" są odpowiednie organy w tym państwie, idź do pani kurator, zgłoś sprawę na policję. :prosi: :prosi: :prosi: :prosi: :prosi: :prosi: :prosi: :prosi: :prosi:


milutka napisał/a:
odpokutuje za każdą sekundę strachu w oczach moich dzieci


Jeśli ty będziesz się z nim szarpać i załatwiać sprawy na własną rękę strach w oczach twoim dzieci będzie jeszcze większy.

Żeglarz - Sob 05 Sty, 2013 10:50

milutka napisał/a:
on nie widzi nadal problemu ,uważa ,że nadal to my jesteśmy winni

To jest jego choroba objawiająca się m.in. systemem iluzji i zaprzeczeń.
milutka napisał/a:
po prostu nie mam na to siły ...nie potrafię poskładać myśli ....wstyd mi ,że do tego dopuściłam

To jest Twoja choroba objawiająca się m.in. bezsilnością wobec zadawanych sobie cierpień, chaosem emocjonalnym, lękiem przed podejmowaniem trudnych decyzji, destrukcyjnym poczuciem winy, no i też systemem iluzji i zaprzeczeń co objawia się m.in. czekaniem na tzw. cud.

Na chorobę nie można się złościć. Chorobę trzeba leczyć. Leczyć można tylko swoją własną chorobę, bo tylko na siebie ma się wpływ.

Zrób Basiu co trzeba w sprawie zabezpieczenia beżbieczeństwa Waszego oraz - co równie jest ważne - zdrowia Twojego.

pterodaktyll - Sob 05 Sty, 2013 11:03

milutka napisał/a:
po prostu nie mam na to siły ...nie potrafię poskładać myśli ....wstyd mi ,że do tego dopuściłam
:pocieszacz: :buziak:
Dziubas - Sob 05 Sty, 2013 12:00

milutka napisał/a:
nadal to my jesteśmy winni

To klasyczne zachowanie alko,też tak miałem.
milutka napisał/a:
.wstyd mi ,że do tego dopuściłam

nie oszukuj :nono: za niego Ci wstyd, za jego zachowania,udało mu się wpędzić Cię w poczucie winy, a to nie jest normalne
milutka napisał/a:
pismo do sadu o przyspieszenie leczenia

Przydał by Ci się nakaz sądowy, przyśpieszający Twoje leczenie :uoee:

Małgoś - Sob 05 Sty, 2013 12:07

:pocieszacz:
Trzymaj pion dziewczyno i realizuj postanowienie.
W tym Twoja siła i odnajdziesz ją patrząc w lustro i przyznając, że nie takiego życia jesteś warta. Ale rzeczywiście sama nie dasz rady i dobrze, że oddajesz sprawy w ręce silniejszych... bo samą Ciebie to można urobić jak masełko.

Linka - Sob 05 Sty, 2013 19:50

Milutka , przytulam Cię mocno
:pocieszacz:

milutka - Pon 14 Sty, 2013 19:15

Tak króciutko i tak szybko ....
Wczoraj mojego męża karetka zabrała na leczenie do Morawicy .....pół niedzieli szukala go policja po tym jak dał mi sygnał ,że jest w lesie i chce sobie coś zrobić ...ja wykończona ostatnimi wydarzeniami nie mialam już siły na samodzielne konfrontacje z nim i zadzwoniłam na policję ...oni wzięli sprawę w swoje ręce ....gdy dodzwonili się do niego odwrócił kota ogonem ,że poszedł złapać świeżego powietrza ....policjant rozmawiając ze mną stwierdził ,że ewidentnie znęca się na de mną psychicznie ...po dłuższej rozmowie z nim zgodził się na leczenie odwykowe ...zabrali go ,póki cowyraża chęć leczenia się a co będzie dalej-nie wiem ...
Wiem ,że to nic nie znaczy ale póki co cieszę się ,że zaznam trochę spokoju...zrobiło się tak cicho i spokojnie ....teraz muszę zmykać ale odezwę się jeszcze późnym wieczorkiem .... :buzki:

Żeglarz - Pon 14 Sty, 2013 19:22

Przeżyłem to samo :uoee:
Wspóczuję Ci Basiu :pocieszacz:

Tak, to już są manipulacje największego kalibru.
W jego leczenie nie wierz.
Niestety Basiu, ale eskalacja będzie postępować. Zacznij się bronić. Udaj się po pomoc.

:kwiatek:

Linka - Pon 14 Sty, 2013 21:15

Basieńko :pocieszacz:
pterodaktyll - Pon 14 Sty, 2013 22:07

milutka napisał/a:
Wiem ,że to nic nie znaczy ale póki co cieszę się ,że zaznam trochę spokoju...zrobiło się tak cicho i spokojnie

Oj Baśka, Baśka..........

ja - Pon 14 Sty, 2013 22:19

milutka napisał/a:
cieszę się ,że zaznam trochę spokoju...

A nie chcesz tak na stałe?

Zresztą pomyśl sobie, że jeśli nawet coś mu tam pomogą i jakimś cudem naaawet by zaczął trzeźwieć to jesteś mu w stanie wybaczyć to, że zaatakował dziecko ?

milutka - Pon 14 Sty, 2013 23:22

Chcę byście wiedzieli ,że nie wierzę w cuda ...nie wierzę w cudowne uzdrowienie ...nie wierzę już w nic ,,,,ciężko mi z tym ,ciężko wytrzymać "dobre rady otoczenia ",ciężko zajmować się pracą,domem ,dzieciakami ...ale to nie jest tak ,że przysiądę na laurach ,chcę po prostu zregenerować siły po ostatnich ciężkich dniach i chyba mam do tego prawo i prawo o tym mówić ...jednak chcę byście wiedzieli ,że w środę idę na posterunek policji złożyć odpowiednie doniesienie na niego ,że w trakcie wyroku w zawieszeniu nie stosuje się do wyroku sądu ....zbyt wiele wycierpiałam już by moc podarować mu to co robi.......
pterodaktyll - Pon 14 Sty, 2013 23:32

milutka napisał/a:
w środę idę na posterunek policji złożyć odpowiednie doniesienie na niego ,że w trakcie wyroku w zawieszeniu nie stosuje się do wyroku sądu ....zbyt wiele wycierpiałam już by moc podarować mu to co robi.....

Nareszcie. Baśka!!!! Buzi, tak trzymaj i nie daj sobą więcej pomiatać. Zasługujesz na lepsze życie :pocieszacz: :buziak:

milutka - Wto 15 Sty, 2013 00:33

Wiktorze ...nie mów do mnie Baśka :uoee: .....Basia może być :skromny:
Nie potrzebuję fanfar ale przyznam ,że takie słowa mobilizują bo gdzieś podświadomie mam jeszcze to cholerne uczucie ,że go tym krzywdzę ....ale ..to będzie ten mój kolejny kroczek ......

Żeglarz - Wto 15 Sty, 2013 07:27

pterodaktyll napisał/a:
Zasługujesz na lepsze życie

Tak Basiu,
jesteś zbyt dobrym człowiekiem, żeby doświadczać takich cierpień od innych osób. Masz prawo do szczęścia, do spokoju i miłości. Jestem pewien, ze małymi kroczkami, ale dojdziesz do tego.
Będę obserwował, wspierał Cię i cieszył się każdym Twoim sukcesem.
:kwiatek:

Klara - Wto 15 Sty, 2013 09:33

Basiu!
JESTEŚ WIELKA :buziak:

pterodaktyll - Wto 15 Sty, 2013 09:46

milutka napisał/a:
..nie mów do mnie Baśka

Sorry :buziak: Mnie to sie bardziej z Wołodyjowskim ta "Baśka" kojarzy :buziak:
milutka napisał/a:
gdzieś podświadomie mam jeszcze to cholerne uczucie ,że go tym krzywdzę

Natychmiast "wyłącz" tą podświadomość. To Ty i dzieci jesteście pomiatane jak mu wygodniej. Nie odpuszczaj bo w końcu dojdzie do jakiejś tragedii i dopiero zostaniesz z wyrzutami sumienia, że do czegoś dopuściłaś poprzez to, że zgłosiłaś tego wcześniej. :pocieszacz: :buziak:

KICAJKA - Wto 15 Sty, 2013 15:43

Basiu byle dalej twardo i konsekwentnie -
nie krzywdzisz jego lecz siebie i dzieci
godząc się na takie współistnienie :pocieszacz: :buziak:

esaneta - Wto 15 Sty, 2013 18:13

Basiu, jestem z Tobą :przytul:
Linka - Wto 15 Sty, 2013 18:29

tak mi się dzisiaj otworzyło....

"Mam prawo zmieniać każdą sytuację, która mi nie pozwala przyzwoicie i radośnie żyć.
Każda ludzka istota ma prawo żyć bez obaw, niepewności i przykrości."

cytat z "Dzień po dniu w Al-anon" 13 stycznia

OSSA - Wto 15 Sty, 2013 19:36

milutka napisał/a:
,,ciężko mi z tym ,ciężko wytrzymać "dobre rady otoczenia ",


Na mnie takie rady działają jak płachta na byka, czuję się atakowana i zaraz zaczynam się bronić. Czasem wystarczy ktoś by wysłuchał , podał chusteczkę bym mogła się spokojnie wypłakać, a nie kolejny doradca "a nie mówiłam ...................". Dlatego przytulam ciebie wirtualnie
:pocieszacz: :buziak:

pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 20:50

OSSA napisał/a:
milutka napisał/a:
,,ciężko mi z tym ,ciężko wytrzymać "dobre rady otoczenia ",


Na mnie takie rady działają jak płachta na byka, czuję się atakowana i zaraz zaczynam się bronić. Czasem wystarczy ktoś by wysłuchał , podał chusteczkę bym mogła się spokojnie wypłakać, a nie kolejny doradca "a nie mówiłam ...................". Dlatego przytulam ciebie wirtualnie
:pocieszacz: :buziak:


OSSA, zgadzam się ze wszystkim co piszesz, nie tylko tu, tak ogólnie. Na mnie najgorzej działają rady nieproszone. Tego nie potrafię zdzierżyć...

OSSA - Wto 15 Sty, 2013 21:11

pannamigotka napisał/a:
Na mnie najgorzej działają rady nieproszone


To nie zupełnie tak, ten ktoś ma rację, ja w duchu wiem, że nie ma innego wyjścia.
Tylko po akcjach mena byłam tak zmęczona fizycznie, nie przespane noce, kłopoty w pracy, z dziećmi itd. i pojawiał się pan/pani dobra rada zrób ......... idź .......... zgłoś............ wywal ............ , a nie zapyta napijesz się herbaty, kiedy ostatni raz jadłaś, czy masz za co kupić chleb.

pannamigotka - Wto 15 Sty, 2013 21:27

OSSA napisał/a:
. i pojawiał się pan/pani dobra rada zrób ......... idź .......... zgłoś............ wywal ............ , a nie zapyta napijesz się herbaty, kiedy ostatni raz jadłaś, czy masz za co kupić chleb.

Mam/ miałam zupełnie tak samo.
Kiedy jest tak źle i masz tego świadomość, nikt nie musi ci tego uświadamiać po raz drugi. Wtedy liczą się takie drobne sprawy właśnie.

OSSA, a co u Ciebie? Spokój?

milutka - Nie 27 Sty, 2013 23:55

smutnej trylogii ciąg dalszy ...
Właśnie kolejny raz przekonałam się jak wiele potrzeba siły i cierpliwości w walce o własne szczęście ...
ostatnie dni były dla mnie bardzo trudne ,toczyłam walkę sama ze sobą czy powinnam sama iść na wesele koleżanki z pracy ,bardzo bałam się opinii rodziny,ludzi ale przyznam ,że najmniej interesowało mnie to co sobie o tym pomyśli mój mąż ..dzięki rozmowie z osobą :z branży"jak ja to nazywam postanowiłam iść i dobrze się bawić ,wzięłam dwóch synów tak więc o tańce się nie obawiałam ,że w koncie będę sama siedzieć ;) -dodam tylko ,że tancerzy mi nie brakowało ;) ...Zrobiłam to co serce mi podpowiadało ,pomyślałam o sobie ..o tym ,że bardzo chcę tam iść tym bardziej ,że wiedziałam ,jak bardzo ucieszy się z tego powodu ta koleżanka ...czułam się tam tak swobodnie,cudowne było to ,że nie myślałam o tym ,że mąż mi się tam opije,że będę się za niego wstydzić ,że będę musiała ważyć "słowa by go nie zdenerwować ...pełny luz....jednak szara rzeczywistość dziś powróciła ,rozpętałam wokół siebie i swojej osoby burze ...siostra .brat,ten pan który jest moim ojcem -wszyscy byli przeciwni temu bym tam poszła ,że nie wypada ,że się nie słucham i ,że zawsze robię im na przekór a siostra nawet powiedziała mi słowa ,że gdyby miała taką żonę jak ja ,która tak postępuje też by piła :roll: -przyznam ,że zabolały te słowa -bardzo zabolały -ona zawsze wie jaki dla mnie punkt jest najczulszy i gdzie uderzyć by trafić w dziesiątkę ....Przyznam ,że liczyłam na ich pomoc ,tym bardziej teraz ...jednak oni wszyscy odwrócili się ode mnie ..ojciec już od jakiegoś czasu traktuje mnie jak "powietrze",nawet nie odpowiada jak się z nim witam .....jedyne wsparcie jakie mam to mama która jest silnie współuzależniona jednak nie ingeruje w moje decyzje ,pomaga mi przy dzieciach ...
Jakbym miała mało emocji dziś zamiast iść na poprawiny poczułam silną potrzebę odwiedzenia mojego męża na odwyku ,wzięłam dzieciaków i pojechaliśmy ,pomyślałam ,że będzie mu miło ,że wspieramy go ....
po kilku minutach naszej rozmowy zaczęliśmy się znowu kłócić ,znowu usłyszałam ,że gdybym była inna to by nie pił,że wcale nie chciał popełnić samobójstwa tylko poszedł na spacer do lasu a ja wezwałam policję ,że nie daje mu dojść do słowa ,że go nie słucham ....popłakałam się i powiedziałam mu ,że między nami nigdy nie będzie dobrze,że ciągle mnie o coś oskarża ,że nie pozwolę na to ,że to on pił ,że on mnie skrzywdził nie ja jego ...emocje jak zwykle dały górę ,kłótniom przysłuchiwały się dzieci :roll: ..nie chciałam by tego słuchali i wyszłam z tamtąd bez pożegnania upłakana ...
sporo mnie to dziś nerwów kosztowało jednak jak dla mnie jest to nauczka ...wiedziałam ,że tak może być ,wiedziałam ,że nie powinnam się go litować bo mnie się nikt nie lituje i muszę sobie radzić a jednak zafundowałam sobie kolejną dawkę emocji ...sobie i dzieciom .....
Nie wiem co mnie podkusiło by tam jechać ...poczułam przez chwile jak bardzo mi go brakuje.....wszyscy odwrócili się ode mnie to myślałam ,że w nim wsparcie znajdę -nie wiem co mną kierowało ....
oj biedna ja głupiutka :szok: znowu łzy ,znowu użalanie się nad sobą i to na własne życzenie :roll:

yuraa - Pon 28 Sty, 2013 00:07

oj Basiu.
pojechałaś bo Ci nawkładali do głowy jaka to zła zona jesteś.
rozum odrzucił a gdzieś w podswiadomości sie odlozyło

olga - Pon 28 Sty, 2013 00:22

oj Basia, Basia nie angażuj się
żeby serce mieć miękkie trzeba d**ę mieć twardą

smokooka - Pon 28 Sty, 2013 08:19

Basiulka, Basiulka strasznie silne emocje Tobą rządzą :pocieszacz:
Żeglarz - Pon 28 Sty, 2013 10:00

Fajnie, że poszłaś na to wesele :okok:

Na relacje z rodziną i mężem oczywiście polecę Ci "Emocjonalne wampiry".
Na twoje emocje polecę Ci terapię.

Zrobiłaś krok w tył i jak sama widzisz, nie warto było. Teraz już rób same kroki do przodu, a w tył się nie oglądaj.

Wydaje mi się, że dochodzisz do momentu podjęcia decyzji, dlatego tak Tobą szarpie i tak jest Ci trudno. Chyba Twoje marzenia i nadzieja odchodzą i boisz się tego co będzie. Przed Tobą budowa nowej wizji swojej przyszłości. Ale do jej realizacji potrzebne Ci będzie wzmocnienie siebie, tym bardziej że nie masz oparcia w nikim bliskim. Bez terapii będzie Ci bardzo ciężko to uczynić.
:pocieszacz:

Linka - Pon 28 Sty, 2013 16:08

milutka napisał/a:
.jednak szara rzeczywistość dziś powróciła ,rozpętałam wokół siebie i swojej osoby burze ...siostra .brat,ten pan który jest moim ojcem -wszyscy byli przeciwni temu bym tam poszła ,że nie wypada ,że się nie słucham i ,że zawsze robię im na przekór a siostra nawet powiedziała mi słowa ,że gdyby miała taką żonę jak ja ,która tak postępuje też by piła

Basieńko. nie słuchaj , nie tłumacz się, nie pytaj co masz robić, oni za Ciebie życia nie przeżyją, nie mają też wiedzy o chorobie, nie są w stanie Ciebie zrozumieć.
Ja wiem, ze chciałabyś od nich usłyszeć, że dobrze postępujesz, ale na dzień dzisiejszy jest to niemożliwe, musisz poszukać wsparcia gdzie indziej.
:pocieszacz:

OSSA - Pon 28 Sty, 2013 16:30

milutka napisał/a:
siostra nawet powiedziała mi słowa ,że gdyby miała taką żonę jak ja ,która tak postępuje też by piła -przyznam ,że zabolały te słowa -bardzo zabolały -ona zawsze wie jaki dla mnie punkt jest najczulszy i gdzie uderzyć by trafić w dziesiątkę ....Przyznam ,że liczyłam na ich pomoc ,tym bardziej teraz ...jednak oni wszyscy odwrócili się ode mnie


Basiu nie pozwól sobie wmówić poczucia winy i odpowiedzialności za jego zachowanie on pije dlatego, że jest chory i nie chce się leczyć. Nawet teraz jak jest na odwyku uważa, że to za karę ........ Tak naprawdę każdy z nas dorosłych odpowiada za swoje zachowanie i tylko na to ma wpływ.

Siostrą się nie przejmuj jest takie powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu i to z boku by można się było odciąć.

Moja robiła mi podobne jazdy tylko w innym kierunku ..... ona by sobie nie pozwoliła......... g***no prawdą jak jej synowi nie układało się w małżeństwie .... była tak samo bezradna jak wiele z nas tu na forum..

Wracając do siostry mena ..... on po pijaku dzwonił do niej jaka to ja jestem ... nie chcę go wpuścić do domu ...... nie ma pieniędzy .... nie ma co jeść ..... ta do mnie z awanturą ... na co ja sobie pozwalam .... przecież mieszkanie jest wspólne ... chłopaki (synowie) powinni go przynieść z pod ....

On przyjedzie i zrobi ze mną porządek , bo to niedopuszczalne by jej jedyny brat spał pod ławką ...... do czasu ... zadzwoniła i powiedziałam jej złożyłam pozew o rozwód , będę domagała się jego eksmisji , jak chce może go zabrać .................................

Nie przyjechała, nie zabrała do swojego czyściutkiego mieszkanka ........ mało tego zmieniła nr telefonu i nie podała swojemu jedynemu bratu........ Od tamtej pory mam spokój nie odzywa się, nie poucza ... łatwo kierować czyimś życiem z mając w miarę spokojny i normalny dom , ale przyjąć pijaka pod swój dach dsv5gh


Jeszcze jedno Basiu .......powtarzałam to sobie często i dopiero nie dawno uwierzyłam

Mam prawo być szczęśliwa, mam prawo się bawić , mam prawo wyjść/ wyjechaćnie zależnie od tego co robi mój men, nie robię nikomu krzywdy, nawet jeśli on z tego powodu zapije, nie będę się czuła winna.

Jacek - Pon 28 Sty, 2013 16:49

milutka napisał/a:
siostra .brat,ten pan który jest moim ojcem -wszyscy byli przeciwni temu bym tam poszła

Basieńko,ja bym mojej żonie zabronił
po czym bym ją ochrzanił ,gdy by mnie posłuchała
Basiu ,miej charakter ,nie bądź (za przeproszeniem) du**
moja żona gdy idzie do swej przyjaciółki,tylko mnie o tym informuje
ja w zamian chodzę na meetingi AA i jeżdżę na zloty forumowe
w życiu są nam takie spotkania potrzebne,trochę odmiany od dnia codziennego
:buzki:

ewa34 - Pon 28 Sty, 2013 17:44

Witaj Basiu :)
Pamiętaj, że nie musisz sie nikomu tłumaczyć z tego jak spędzasz wolny czas!!!!!!! Co do tego ma twoja rodzinka? Co ich to w ogóle obchodzi!!!!!
Teraz to Ty jesteś panem i włądcą swojego życia i wolnego czasu :[ i nie daj sobie powiedzieć, że jest inaczej.
Żeby sobie dogodzić a ich przyzwyczaić do nowej sytuacji umów się w na plotki z koleżanką i kochana zacznij żyć swoim życiem. Zostaw wyrzuty sumienia gdzieś w kącie i do zadbaj o to, by odnowić znajomości i dobrze się bawić :pocieszacz:

Małgoś - Pon 28 Sty, 2013 19:54

Ech Basiu...
Ja nie rozumiem tego wszystkiego :bezradny:
Jesteś dorosłą kobietą, wolnym człowiekiem a przejmujesz się tak bardzo tym co mówią inni?
Czy ci inni żyją Twoim życiem?
Kto im dał prawo do tego? Ty dałaś?
Jeśli nie, to ustal wreszcie swoje granice bo masz do tego prawo!

Calutki czas stawiasz się na pozycji ofiary, pozwalasz manipulować sobą... Ja tego nie pojmuję. :bezradny:
Może to kwestia wzorców, ale do cholery skoro one nie działają dobrze dla Ciebie to zmień je! Wszystkie!

Scarlet O'Hara - Pon 28 Sty, 2013 20:47

milutka napisał/a:
...siostra .brat,ten pan który jest moim ojcem -wszyscy byli przeciwni temu bym tam poszła ,że nie wypada ,że się nie słucham i ,że zawsze robię im na przekór a siostra nawet powiedziała mi słowa ,że gdyby miała taką żonę jak ja ,która tak postępuje też by piła :


"naj­gorsi wro­gowie to ci dwu­lico­wi przyjaciele...
nig­dy nie wiesz po czy­jej są stro­nie, czy można ich pro­sić o po­moc, cze­go się można po nich spodziewać i kiedy zos­ta­niesz zaatakowany.
dla­tego pa­miętaj by uważać na­wet na blis­kich, którzy mogą oka­zać się fałszywi "

Witaj!
Mam nadzieję,że już skończyłaś się użalać i płakać? fsdf43t :buzki:
Uważam,że bardzo dobrze zrobiłaś,ze poszłaś na to wesele.Ja też byłam sama , bawiłam się cudownie i nikt mi tego nie odbierze.Tobie również.Nie zrobiłaś nic złego.Przecież to nie przestępstwo.Zadbałaś o siebie i to najważniejsze.
Nie rozumiem tylko o co chodzi Twojej rodzinie?Nie mają swoich problemów?No chyba,że są ze średniowiecza :] :P .
Pamiętam,że swego czasu mój ojciec też próbował coś na mnie wymóc ale to było tylko raz.Więcej nie próbował.
Myślę więc ,że Ty chyba im na to pozwalasz.
Pojechałaś do męża przeczuwając jak to się skończy trudno.....stało się , następnym razem przemyślisz to dwa razy ;) .
Upadałaś a teraz wstawaj, otrzep ręce i śmigaj przez życie biorąc dla siebie tyle ile się da.
Popracuj nad tym aby Twoje rodzeństwo odpiórkowało się od Ciebie i tyle.Nie proszeni niech głosu nie zabierają ,zapytasz ,poprosisz o radę ,udzielisz im głosu proszę bardzo, nie proszeni niech lepiej zamilkną.

Zyczę pogody ducha i powodzenia.

Janioł - Pon 28 Sty, 2013 20:50

Basiula ...olej gości i ich gadanie , masz prawo do zabawy i czy się to podoba czy też nie , popracuj teraz nad zmiana towarzycha ( z rodziną tylko na fotkach) i baw się dobrze bi nik nie zasługuje na szczęście i radośc jak Ty
pietruszka - Pon 28 Sty, 2013 20:53

Basiu, jesteś dorosła, masz prawo sama decydować kiedy i z kim się bawisz... I wcale nie musisz się z tego tłumaczyć...
Szukaj wsparcia tam, gdzie ono jest możliwe, gdzie są ludzie, gotowi Cie wesprzeć i rozumiejący Twoją sytuację... I to zapewne nie jest ani mąż, ani rodzina. Może jednak Al-anon?

esaneta - Wto 29 Sty, 2013 07:54

Milutka, zazwyczaj każdy pierwszy raz jest trudny....
Pamietam jak pierwszy raz zostawiłam swojego Pana X na święta samego.
Nie było przygotowanego jedzonka, zakupów, pieniążków tez mu nie zostawiłam a on swoje na pełne puszki w pobliskim sklepie wymienił.
Spakowałam dzieciaki i pojechałam do rodziny.
Gryzło mnie to strasznie, ze zachowałam sie tak niehumanitarnie :uoee: na dodatek moja stareńka babunia była smutna i mówiła, ze jej go bardzo szkoda, ze mogłam go wziąć ze sobą, że może by nie pił....
Męczyło mnie to dwa dni może, ale kiedy zobaczyłam radosne twarzyczki dzieciaków jak beztrosko spędzały swięta, jaka miały w tym prawdziwa radość, spokój, żadnego napięcia, od razu i mnie sie nastrój poprawił :) a głowa pozbyła sie głupich, natrętnych mysli
Po tym "pierwszym razie" było jeszcze kilka i nikt juz mi nigdy nic nie zarzucał a ja i dzieciaki spędzamy naprawdę fajne święta :)
A póki co przytulam mocno :przytul:

milutka - Wto 29 Sty, 2013 21:03

ale milutko poczytać takie słowa ....pewność siebie która przez moment się zachwiała powróciła :buzki:
Taka mnie refleksja naszła ....dzięki Wam ,dzięki temu forum staje się coraz silniejsza ,być może popełniam błędy ,być może nie zawsze mam w sobie tę pewności siebie ale wiele decyzji które podjęłam było popartych wiedzą jaką tutaj uzyskałam ....i jak się okazuje były to trafne decyzje mimo moich jeszcze wątpliwości :) mam nadzieję ,że to co ja tutaj piszę ,że moja historia kiedyś pomorze w walce o własne szczęście jakiejś innej współuzależnionej ...
wiem ,że powinnam podjąć terapię ,wiem ,że powinnam zrobić to dla siebie ,dla dzieci ...jednak czuję w sobie jakąś niechęć ,jakiś wewnętrzny strach tylko sama nie wiem czemu ,sama nie potrafię tego zrozumieć ..ale mam nadzieję ,że i do tego dojrzeję ..
pozdrawiam wszystkich i dziękuję za pomoc :buzki: :)

milutka - Wto 29 Sty, 2013 21:07

aha ...dziękuję za te buziaki i przytulańce -choć wirtualne ale bardzo mi ich brakuje :buzki:
Małgoś - Wto 29 Sty, 2013 21:15

milutka napisał/a:
wiem ,że powinnam podjąć terapię ,wiem ,że powinnam zrobić to dla siebie ,dla dzieci ...jednak czuję w sobie jakąś niechęć ,jakiś wewnętrzny strach tylko sama nie wiem czemu ,sama nie potrafię tego zrozumieć .


Masz pewien wzór, schemat... a Twoje ego walczy by nie utracić tego co znane i "swoje", by przypadkiem nie musieć poznawać nowego, nieznanego...
Taki sam mechanizm postępowania mają alko... :/
To nic, że nowe jest dobre, a stare szkodliwe. Ego się broni...

Miałaś już kiedyś zapewne nie raz odczucie, że przed jakąś nową sytuacją byłaś spięta, zestresowana, czułaś strach... A po wszystkim poczułaś zdziwienie i myśl "jaka ja głupia byłam, po co tak długo zwlekałam?"

milutka napisał/a:
ale mam nadzieję ,że i do tego dojrzeję ..

Naprawdę kochana... nie myśl tyle tylko przełam się :buziak:

esaneta - Wto 29 Sty, 2013 21:21

Miła, a czy wiesz, ze fakt, iz jestes pod opieką jakiegos OTU mógłby Ci być pomocny w róznych sprawach sądowych/urzędowych związanych z Twoim męzem? Uwierz, naprawdę ze wszech miar warto isc na terapię. Polecam gorąco :)
Janioł - Wto 29 Sty, 2013 21:32

milutka ? znasz bajkę o ciepłym i puchatym ? właśnie wraca do Ciebie w tych postach a wraca bo Ty dajesz je innym
milutka - Śro 30 Sty, 2013 20:51

Małgoś napisał/a:

Masz pewien wzór, schemat... a Twoje ego walczy by nie utracić tego co znane i "swoje", by przypadkiem nie musieć poznawać nowego, nieznanego...
Taki sam mechanizm postępowania mają alko... :/
zawsze miałam problem z mówieniem ...opowiadaniem o swoich problemach ..zawsze łatwiej włożyć maskę na twarz i mówić ,że wszystko jest dobrze ,nie jest aż tak źle ...inne mają gorzej ....i chyba właśnie raczej o to Małgosiu chodzi :roll: boję sie powiedzieć co tak naprawdę czuję :roll: przeraża mnie póki co taka terapia ale ....wiem ,że jesli nie pójdę za ciosem to nic z tego nie będzie ..znam siebie na tle i wiem ,że im dłużej myślętym bardziej się boję :roll: ....
esaneta napisał/a:
Miła, a czy wiesz, ze fakt, iz jestes pod opieką jakiegos OTU mógłby Ci być pomocny w róznych sprawach sądowych/urzędowych związanych z Twoim męzem? Uwierz, naprawdę ze wszech miar warto isc na terapię. Polecam gorąco :)
wiem ...bardzo by mi się to przydało :roll: dziś długo rozmawiałam ze swoją kurator rodzinną i przyznam ,że i ona mi tak tłumaczyła wszystko ,że sprawa sadowa ktora ma być w lutym nie jest mi aż taka straszna :)

Janioł napisał/a:
milutka ? znasz bajkę o ciepłym i puchatym ? właśnie wraca do Ciebie w tych postach a wraca bo Ty dajesz je innym
Nie ...nie znałam tej bajki ale przyznam ,że czytałam ją dziś i jestem pozytywnie nastawiona :) ...dzięki ;)
Klara - Śro 30 Sty, 2013 21:24

milutka napisał/a:
przeraża mnie póki co taka terapia

Ależ Basiu, przecież przed sądem już zeznawałaś i żyjesz, a terapia jest nastawiona WYŁĄCZNIE na pomoc, jest przyjazna pod każdym względem, więc Twój strach jest w tym wypadku zupełnie nieracjonalny.
Im dłużej ją odkładasz, tym bardziej działasz przeciwko sobie :(

milutka - Pon 04 Lut, 2013 18:15

troszkę wesołych wieści ;) ..od dziś mam tydzień urlopu :rotfl: wreszcie wymarzony wypoczynek :) .
Troszkę mnie to wszystko ostatnio przerastało i może nie fizycznie a psychicznie czułam się wypompowana ...potrzebowałam tego urlopu i mimo niezadowolenia współpracowników udało mi się do dostać ...troszeczkę użyłam swoich kobiecych manipulacji wobec szefa :rotfl: ;) ..i sama z siebie jestem dumna jakie to proste :)
W piątek byłam na rozmowie z kurator ,dała mi troszkę rad co mam mówić w sadzie w poniedziałek ona również dała mi siłe rozmowa by iśc na policję i złożyć zeznania ...póki co nie mogli mi założyć niebieskiej karty bo niepotrzebnie zwlekałam z pójściem tam ale już wiem jak się mam zachować w razie czego ...bardzo przyjaźnie wszyscy byli wobec mnie nastawieni ;) ...
Wcale nie mam ochoty jechać odwiedzić męża ...przeszło mi już ...przeszłą mi chęc pomagania mi i litowania się ....wczoraj miło spędziliśmy dzień z chłopcami ,po obiedzie mimo jakiś tam moich stanów przed grypowych wybraliśmy się na spacer nad mój ukochany zalew ...chłopcy mięli okazję ze mną porozmawiać ,troszkę mi nawrzucali ,że im mało czasu poświęcam i takie tam ale porozmawialiśmy i wytłumaczyłam im pewne sprawy ,starsi jakoś to przyjęli ,mały się jeszcze buntuje i próbuje szantażem wymusić u mnie swoje racje ale i nad tym mam zamiar popracować ...cieszę się tylko ,że potrafiłam przyjąc to co mówią do mnie normalnie i nie rozkleiłam się tak jak czasem to bywało ...troszkę boli ,że rodzina się ode mnie odwróciła ,nikt nie dzwoni ,nikt nie pyta jak sobie radzę ...ale skoro tak to niech i tak będzie -ich strata :)
noi teraz póki co leniuchuję i nie martwię się niczym :) pozdrawiam ...do następnego razu :buzki:

Linka - Pon 04 Lut, 2013 19:15

milutka napisał/a:
Wcale nie mam ochoty jechać odwiedzić męża ...przeszło mi już ...przeszłą mi chęc pomagania mi i litowania się


dobrze by było, żeby już Ci tak zostało,
a jak Cie jeszcze kiedyś najdzie chęć odwiedzania , pomagania ...
przeczytaj to:
milutka napisał/a:
wczoraj miło spędziliśmy dzień z chłopcami ,po obiedzie mimo jakiś tam moich stanów przed grypowych wybraliśmy się na spacer nad mój ukochany zalew ..


wiesz...ja od ponad roku wychodzę wszędzie sama, czasem z dziećmi...
i nadszedł wreszcie taki moment, że samotny spacer był dla mnie ogromną przyjemnością
i nie jęczałam już, że jakbym z kimś te cudne widoki podziwiała, czułabym się szczęśliwsza


a rodzina....
moja mnie wspiera, ale ja im nie zawracam głowy moimi problemami
wsparcia szukam wśród ludzi, jak ja to mówię "z branży"

milutka - Czw 28 Lut, 2013 15:17

Mam do Was proś bę kochani ...
pod koniec marca mój mąż wraca z odwyku ,przyznam ,że bardzo mi dobrze teraz jak go nie ma w domu ale wiem ,że w końcu nadejdzie ten dzień i będę musiała się z tym zmierzyć ...i szczerzę przyznam ,że boję się tego ....Nie robie sobie jakiś wielkich nadziei ,że wszystko już będzie dobrze ale wiem ,że dużo ode mnie zależy by nie było kłótni i awantur ...bo póki co mam do niego tyle żalu ,pretensji ...i wiem ,że przez to co czuję nie będę potrafiła z nim rozmawiać ,nie uwierzę w żadne jego słowo ,że chce się zmienić ,teraz w ogóle się nie pyta czy mam za co żyć ,nie intereuje go ,że nie daje alimentów ,nie spyta nawet czy mam za co dzieci nakarmić i jak dla mnie mimo tego ,że chce się leczyć ma w du*** mnie i dzieci niestety :roll: ...wiem ,że będzie mnie nachodził ,prosił bym ustąpiła ,że wszystko się zmieni ....
Boję się tych rozmów ,nie wiem jak się mam zachowywać ,najchętniej wolałabym by mnie nie czepiał ale tak też się nie da ...
Poradzccie mi proszę jak się mam zachowywać jak wróci ,jak mam z nim rozmawiać i co mówić ...nie chcę popełniać błędów jakie popełniałam przez 15lat :roll: Kopniaki ,że nie chodzę na terapię też z pokorą przyjmę :oops:

Linka - Czw 28 Lut, 2013 15:31

milutka napisał/a:
jak mam z nim rozmawiać i co mówić

nie rozmawiać...
chyba, że coś koniecznie trzeba ustalić, ale przecież doskonale sobie radzisz bez niego..
nie informować, nie tłumaczyć się,
u mnie jakoś samo tak wyszło, że nie ma już spraw do omówienia,
i to wcale nie jest w stylu "cichych dni", ot po prostu nie mam takiej potrzeby,
jak chcę porozmawiać to mogę z dziećmi, rodziną, a z byłym tylko proste i krótkie komunikaty.
Powiedziałam, że ja już nic od niego nie chcę oprócz alimentów.


zdaje się, że Twój mąż ma zakaz zbliżania, więc masz problem z głowy

Słoneczko - Czw 28 Lut, 2013 17:02

milutka napisał/a:
Boję się tych rozmów ,nie wiem jak się mam zachowywać ,najchętniej wolałabym by mnie nie czepiał ale tak też się nie da ...
Poradzccie mi proszę jak się mam zachowywać jak wróci ,jak mam z nim rozmawiać i co mówić ...nie chcę popełniać błędów jakie popełniałam przez 15lat :roll: Kopniaki ,że nie chodzę na terapię też z pokorą przyjmę :oops:
Kopniaki za co? Ty sama odpowiadasz za siebie. Jak saa zechcesz to znajdziesz sposób, by o siebie zadbać. Ja napiszę od siebie, ze bez terapii dla współ... czy spotkań w Al-Anon szybko wraca sie do starych schematów, nawet się nie zdąży obejrzeć, a znów jest sie w sidłach silnego współ...i manipulacji alko :tak:
pannamigotka - Pią 01 Mar, 2013 09:23

Ale dlaczego nie chcesz chodzić na terapię czy choćby na Al-Anon? To są właśnie miejsca, gdzie uzyskasz odpowiedź na swoje pytania i to nie w tydzień czy dwa. Odpowiedzi wykluwają się miesiącami. A zmiany w Tobie (zmiany zachowania) też nie dokonasz z dnia na dzień, choćby Ci tu 100 osób napisało jak masz się zachowywać. Każdy ma inną sytuację, ma inne usposobienie. Ciężko dawać takie uniwersalne rady. Jedyną, która przychodzi mi do głowy, abyś żyła sama- obok niego, ale swoim życiem, swoimi radościami i smutkami. żebyś nie zastanawiała się jak się czuje, co mówi, co robi. Ważna jest też niezależność finansowa. I spokój wewnętrzny. To tyle ode mnie, dopiero uczącej się, jak żyć :) Pozdrawiam i powodzenia.
ja - Wto 05 Mar, 2013 14:40

milutka napisał/a:
Poradźccie mi

A po co chcesz z nim rozmawiać? Liczysz na zmiany? Pamiętaj że zmiany musisz rozpocząć od siebie. Musisz zacząć pracować nad sobą bo inaczej się nie da. A zobaczysz że odpowiedzi same się nasuną. Dałaś sobie radę, jak go nie było to jedna wymówka by tak trwać odeszła. Terapia sprawia, że powoli kolejne wymówki zostają obalane a w ich miejsce przychodzi wiara w siebie i w nowe, lepsze życie. Spróbuj, choć raz. Nikt tam cię siłą nie będzie trzymał ale zaręczam, że potem będziesz sama chciała. :]

milutka - Sob 25 Maj, 2013 09:44

uf...już się wystraszyłam ,że mój wątek zaginął :szok: dawno nic nie pisałam ... Jakoś ostatnio cały czas pod górkę ,sprawy finansowe tak mnie przycisnęły w okresie zimowym ,że nie opłacałam internetu stad moja nieobecność tutaj ...jedna pensja i to niewielka była zbyt niskim dochodem by sobie poradzić samej z trójką dzieci ....no ale ...
Jeśli chodzi o męża ...wrócił z leczenia w kwietniu przed świętami ,po paru dniach dałam mu szansę powrotu do mnie ,do dzieci noi jak pewnie wiecie jaki tego może być tego efekt po dwóch tygodniach zapił ,najpierw po kryjomu a po paru dniach jawnie .....tak więc zostal kolejny raz odseperowany do siebie na piętro...nie chciał się z tym faktem pogodzić i trochę się rzucał ale powiedziałam mu ,że jak zapije przeproś nie będzie i byłam konsekwentna ...powiedział ,że mnie nienawidzi i takie tam ale mnie to "rybka"...ja oczywiście całą sytuację odchorowałam ,niby taka mądra byłam ale dopadły mnie depresje niestety ...i przyznam ,że o wiele lepiej sie czuję jak jest z dala ode mnie ,spokojniejsza o wiele ....teraz nie pije ,pracuje a co będzie dalej czas pokarze ....
A moje życie .....obecnie nie pracuję ,zwolnilam się z pracy którą nawet lubiłam ,nie pozwolę się wykorzystywać pracodawcy by pracować na czarno i bez ubezpieczenia za marne grosze ,,poprosiłam o podwyżkę i o ubezpieczenie a on powiedział ,że nie jest Janosikiem i nie będzie pieniędzy rozdawał ...no to ja nie jestem sierotką Marysią i nie będe pół darmo na niego pracować ....i tym sposobem teraz odpoczywam ,jeżdżę rowerem co bardzo lubię ,nadrabiam zaległości porządkowe w domciu i na podwórku i w między czasie kręce się za jakąs pracą ale nic na siłę.... :)
Jak coś nie dopowiedziałam to na zlocie dokończę bo w sumie nie chcę Was zanudzać ,za dużo czytania by było ;) :buzki: To by było na tyle ,czułam ,że musze coś skrobnąc ,czytam Wasze watki i mi to pomoga może i ja jakiejś współuzależnionej swoją postawą coś tam pomogę ...zawsze mały krok do przodu jest już jakąś odmianą na lepsze życie ...pozdrawiam :buzki:

smokooka - Sob 25 Maj, 2013 09:54

Milutka! :radocha: dobrze, że jesteś :lol2: :lol2: :lol2:
milutka - Sob 25 Maj, 2013 09:59

smokooka napisał/a:
Milutka! dobrze, że jesteś

słoneczko byłam cały czas ,zerkałam na forum na komórce a w serduchu zawsze bedziecie moim :buzki: ...to forum pomogło mi osiągnąc w swoim życiu to co osiągnęłam ....dla innych niewiele ,dla mnie dużo :buzki:

Jacek - Sob 25 Maj, 2013 10:01

milutka napisał/a:
w sumie nie chcę Was zanudzać

Basiu,,nigdy tak nie myśl ,, co boli wyrzucaj z siebie
kto będzie chciał poczyta,,i na pewno z zainteresowania poczyta,a nie z nudów
milutka napisał/a:
to na zlocie dokończę

już się cieszę :skromny:

Linka - Sob 25 Maj, 2013 10:03

Milutka, dobrze,że jesteś :buziak:
OSSA - Sob 25 Maj, 2013 10:04

milutka napisał/a:
dla innych niewiele ,dla mnie dużo


Milutka zdrowiejemy dla siebie nie dla innych, wg mnie zrobiłaś wszystko by poprawić jakość swojego życia i dzieci. :brawo: :brawo:
Powoli lecz pewnie :buzki:

milutka - Sob 25 Maj, 2013 10:47

Jacek napisał/a:
Basiu,,nigdy tak nie myśl ,, co boli wyrzucaj z siebie
wiem Jacuś wiem ....dziękuję
:)
:buziak:
Linka napisał/a:
Milutka, dobrze,że jesteś

OSSA napisał/a:
Milutka zdrowiejemy dla siebie nie dla innych,
Tak ...masz rację :) ...i przyznam ,że poukładanie sobie w głowie tego ,że inni za nas decyzji nie podejmą ,że nie wykonają kolejnego kroku to już połowa sukcesu ...
Dla mnie w ogóle bardzo ciężko było podjać jakieś decyzje bo wydawało mi się ,że go tym krzywdzę ,dopiero kiedy dotarło do mnie jak bardzo krzywdzę siebie i dzieci zaczęłam inaczej myśleć i wiem ,że takom postawom pomagam nie tylko sobie ale i jemu ....

OSSA - Sob 25 Maj, 2013 11:00

Milutka nawet jak bardzo będziemy się starły nie uzdrowimy naszych partnerów, jeśli oni sami tego nie będą chcieli. Najlepsze co możemy zrobić w tej sytuacji to zająć się sobą , dziećmi i rozwiązywaniem bieżących problemów. Jak przypomnę ile kilometrów przeszłam od okna do okna czekając na mena, ile :beczy: , :[ , :[ :krzyk: . Przecież ten czas mogłam spędzić z dziećmi, trudno nie mogę tego już zmienić, dlatego teraz staram się żyć dobrze niezależnie od tego co robi mój były.

Mało tego pomagam tym jemu, musiał wziąć odpowiedzialność za swoje życie i jest trzeźwy od pół roku :mysli:

pietruszka - Sob 25 Maj, 2013 13:29

Milutka, fajnie Ciebie widzieć... i widzieć, ze powolutku prostujesz swoje ścieżki.
I to co mi się rzuciło w oczy, już przestałaś się bać swojego męża, skutków swoich decyzji. To duuuży krok na przód.

milutka - Nie 26 Maj, 2013 08:11

Cytat:
I to co mi się rzuciło w oczy, już przestałaś się bać swojego męża, skutków swoich decyzji. To duuuży krok na przód.
Witaj moja "gadułko" ;) tak masz rację ,przestałam myśleć co on sobie pomyśli ,co zrobi i co mi powie ,robię to na co ja mam ochotę i podejmuję samodzielne decyzje nie bojąc sie konsekwencji z jego strony :) i powiem Ci jeszcze coś w tajemnicy ,,,,bardzo mi dobrze z takim stanem rzeczy :rotfl: :buzki:
pannamigotka - Nie 26 Maj, 2013 12:34

milutka, Ogromne zmiany poczyniłaś od Twojego ostatniego wpisu :shock:
Ode mnie ogromne brawa za rzucenie beznadziejnej roboty- ja też tak zrobiłam niedługo po rozpoczęciu tego całego 'zdrowienia' hehe i to była pierwsza rzecz, jaką zrobiłam dla siebie z szacunku dla samej siebie. Była to bardzo dobra decyzja!

Brawo. :brawo:

pietruszka - Nie 26 Maj, 2013 14:10

milutka napisał/a:
bardzo mi dobrze z takim stanem rzeczy :rotfl:

super, tak trzymaj :buziak: Super to się czyta :)

milutka - Czw 29 Sie, 2013 14:34

Witam ...troszkę się" napociłam "by odnaleść ten swój wątek ....już zakurzony był ;)
Mam dzis takiego "malutkiego doła i niechęć robienia czegokolwiek tak więc skrobnę co nieco co u mnie :)
Jesli chodzi o mnie ...póki co nadal nie pracuję nigdzie ,z racji sytuacji która mnie zmusiła by odejśc z pracy podjęłam w domu chałupnictwo dzięki pomocy kuzynowi i na razie coś tam zarabiam ale nie jest to jakaś "mega fortuna ".Z racji tego ,że nie lubię za bardzo siedzieć w domciu i zaczynało mnie męczyć to zapisałam się na bezpłatny kurs w między czasie,,,handel z obsługą kasy fiskalnej ...jest mi on nie koniecznie potrzebny ale chęć wyjścia do ludzi z domu była silniejsza :) a papierek ukończenia go może mi się kiedyś przydać ;)
Kolejne ciężkie chwile z posłaniem dzieciaków do szkoly ,kupnem książek ,plecaków i takie tam ...dwóch gimnazjalistów i czwartoklasista jest to nie lada wydatek :roll: tym bardziej ,że tatuś jak zawsze w takich chwilach wypina tyłek na wszystko i udaje jakby go to nie dotyczyło :szok: ...i apropo tego tatusia ....od jakiś dwóch tygodni zaczął pić od nowa ,odwyk ,terapie na niewiele się zdały :roll: Przyznam ,że podświadomie liczyłam na jakiś dłuższy spokój w domu no ale .....brałam również pod uwagę jego zapicie ..
Nie powiem ,że to nie boli bo boli jak cholera ale chyba już zeszłam dawno z" chmurek na ziemię "i realnie do tego wszystkiego podeszłam ,,,straszył mnie i nie dawał na dzieci pieniędzy tak więc złożyłam do komornika o zciągnięcia zaległych alimentów ,wściekł się jak nie wiem ,,,,zwyzwał mnie od świń i takie tam ale przyznam szczerze ,że już spływa to po mnie ...miał konkretnie powiedziane ,że jak zacznie pić nie będę się go litować i tak czynię ...zmęczona już jestem ciągłym siłowaniem się by mi na wszystko wystarczyło :roll:
A tym bardziej ,że do dzieci nagadał ,że on mi daje pieniądze a ja je przepijam :glupek: ....chłopcy go wyśmiali oczywiście .
Dopóki będę z nim pod jednym dachem takie sceny będą miały miejsce :roll: ...
Muszę powiedzieć ,że wszystkie rady jakie tutaj dostałam ,każde przykłady jak będzie co mnie może czekać i jak mam się zachowywać wzięłam bardzo do siebie ,dzięki temu radzę sobie naprawdę mimo wszystko dobrze i z pokorą słucham i czytam uważnie każdej ze wskazówek jaką dostaję od innych współuzależnionych i mam nadzieję ,że swoimi wpisami pomogę komuś również ....bo wiem ,że warto stawiać te małe kroczki ;) ...i wiem ,że dobry humor i chęc do życia wróci tylko nic na siłę ;) buziaki łobuziaki :buzki:

pietruszka - Czw 29 Sie, 2013 19:27

milutka napisał/a:
Z racji tego ,że nie lubię za bardzo siedzieć w domciu i zaczynało mnie męczyć to zapisałam się na bezpłatny kurs w między czasie,,,handel z obsługą kasy fiskalnej ...jest mi on nie koniecznie potrzebny ale chęć wyjścia do ludzi z domu była silniejsza :) a papierek ukończenia go może mi się kiedyś przydać ;)
A pewnie, że kiedyś może się przydać, sama pracuję z kasą fiskalną, trudne to nie jest, ale i tak czasem sięgam do podręcznika :mgreen: No i wyjście z domu też . Super m się przyda. Pamiętam, jak miałam okazję skorzystać z unijnego szkolenia dla kobiet, pragnących prowadzić własną działalność gospodarczą. Wiedza - to coś co nigdy nie zginie. A i kontakty mogą się kiedyś przydać.
Milutka buziaki dla Ciebie :)

milutka - Czw 29 Sie, 2013 21:46

pietruszka napisał/a:
Milutka buziaki dla Ciebie
Dzięki :buzki: :buzki:
brzydało by ich się więcej bo coś ostatnio niedopieszczona jestem :oops: :buzki: :rotfl:

pterodaktyll - Czw 29 Sie, 2013 21:52

milutka napisał/a:
coś ostatnio niedopieszczona jestem

:buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak:

pietruszka - Czw 29 Sie, 2013 21:53

Ależ proszę bardzo:



:buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak:

milutka - Czw 29 Sie, 2013 22:16

:rotfl: alescie zaszaleli :p ...fajnie tak :rotfl:
buziaczki kochani dla Was :buzki:

luana - Czw 29 Sie, 2013 22:27

milutka napisał/a:
że nie lubię za bardzo siedzieć w domciu i zaczynało mnie męczyć to zapisałam się na bezpłatny kurs w między czasie,,,handel z obsługą kasy fiskalnej ...jest mi on nie koniecznie potrzebny ale chęć wyjścia do ludzi z domu była silniejsza a papierek ukończenia go może mi się kiedyś przydać

fajnie zrobilas. ;)
Od wiedzy , tej przydatnej i mniej glowa nie boli.
Glowa bili tylko, jak czynny alkoholik w domu znowu smrodzi 8|
milutka napisał/a:
Przyznam ,że podświadomie liczyłam na jakiś dłuższy spokój w domu no ale .....brałam również pod uwagę jego zapicie ..

ja tez liczylam i sie przeliczylam, wiec wiem jak sie czujesz :pocieszacz:
:buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak:
tak wiec i ja sie troche z toba pottule, bo dawno juz tegonie robilam

milutka - Pon 02 Wrz, 2013 20:42

Luano :buzki:
Masz rację troszeczkę zabolało ...niby przygotowana na takie zapicia jestem ale niestety boli ....
Dziś znowu czepiał się ...wścieka się bo przyszło mu pismo od komornika ,że zajęli mu zasiłek tzw. kuroniówkę na poczet alimentów ....dziś znowu usłyszałm ,że jestem alkoholiczkom ,że jeźdzę po kawiarniach a nawet pozwolił sobie na mnie powiedzieć "lodziara"...pozwala sobie na coraz więcej .... :(
Zastanawia mnie czemu tak bardzo jest dla mnie podly ...czemu do niego nic nie dociera ...czemu tak bardzo zależy mu bym cierpiała ???w znęcaniu psychicznym jest "mistrzem" :( ...
Niby nie zwracam na niego uwagi ale czasem boli ....bardzo boli...

Linka - Pon 02 Wrz, 2013 21:00

milutka napisał/a:
ale czasem boli ....bardzo boli...

boli, bo zapominamy, że to choroba....chociaż...
uważam, że nie wszystko można z walić na karb alkoholizmu.
:pocieszacz:

Maciejka - Wto 03 Wrz, 2013 03:26

Milutka boli bo pozwalasz żeby bolałao, godzisz się żeby chore gadanie alkoholika cię raniło. Czy ty byłabyś zadowolona żeby mąż zabrał ci pośrednio pieniądze których i tak masz mało? Mój alko nazywał mnie jeszcze inaczej ale nie będe przytacząć jego określeń bo jak mawia moja córka córka " żal pl. " on bedzie na ciebie na zywał jeszcze inaczej i dosadnie jak zobaczy , że w ciebie to uderza, rani , działa na ciebie. w ten sposób na jego choą głowę nakłąda okład , plaster że jednak to cię obchodzi , znów ci dokopał , należało ci sie itp . Przecież są to bzdury , nie prawda to po co to brac do głowy , pozwalać na zadawanie sobioe cierpienia , bólu. :buziak: :pocieszacz:
Janioł - Wto 03 Wrz, 2013 03:59

milutka napisał/a:
Masz rację troszeczkę zabolało ...niby przygotowana na takie zapicia jestem ale niestety boli ....
Basienko bo to już tak jest że im bliżej jesteśmy ze sobą tym mocniej boli dlatego że wiemy jak walnąć by zabolało , dlatego że znamy wszystkie czułe punkty i wiem z doświadczenia że trudno się na takie celne ciosy uodpornić , mnie czasami się wydawało że już się uodporniłem i wtedy zazwyczaj bolało jescze bardziej .
milutka - Wto 03 Wrz, 2013 06:54

Linka napisał/a:
uważam, że nie wszystko można z walić na karb alkoholizmu.
...też mi się tak wydaje ...ubliża bo chce żeby bolało :roll: ..sa dni ,że nie zwracam na to wszystko uwagi ,robię swoje ale te ostatnie sa bardzo ciężkie ,dużo obowiązków ,wyszykowanie dzieci do szkoły ,wydatki które mnie ograniczają ,zero pomocy z żadnej strony i jeszcze te ciągłe obelgi ...troszkę za dużo ale ... :) ...powolutku wszystko sobie układam ..
Od kilku dni rozmawiam ze znajomymi ,przeglądam ,dopytuję na temat wynajmu jakiegoś tańszego mieszkania ...chciałabym z chłopcami się wyprowadzić ,pewnie ta moja decyzja musi troszkę potrwać ale w tym momencie zaczynam poważnie myśleć o wyprowadzce i o rozwodzie :( tak żyć się nie da -niestety ...

milutka - Wto 03 Wrz, 2013 06:56

Janiołku i Perełko ...Wy kochani nie możecie spać ? :buzki:
Maciejka - Wto 03 Wrz, 2013 07:22

Basieńko ja jestem ranny ptaszek i wcześnie chadzam spać i wcześnie wstaję poza tym z rana lepiej się mysli człowiek mądrzejszy :buzki: :mgreen:
JaKaJA - Wto 03 Wrz, 2013 07:27

:buziak: :buziak: :buziak:
milutka - Wto 03 Wrz, 2013 07:30

perełka napisał/a:
poza tym z rana lepiej się mysli człowiek mądrzejszy
...no to wszystko oczywiste ...ja głupiutka bo lubię sobie pospać :buzki: :p
JaKaJa :buzki:

Maciejka - Wto 03 Wrz, 2013 07:32

Ty jesteś sowa a ja skowronek jak wiadomo sowy to madre ptaszyska lub ptaki :buzki: :buziak:
esaneta - Wto 03 Wrz, 2013 09:47

milutka napisał/a:
Niby nie zwracam na niego uwagi ale czasem boli ....bardzo boli...

Milutka, kiedy takie sytuacje miały miejsce u mnie, od razu przypominałam sobie, że to choroba. Mówiłam do siebie:"Przecież nie miałabys pretensji ani żalu do gruźlika, ze ma akurat atak kaszlu"
Marna to moze pociecha, ale mi pozwoliła nie popaść w doła, przetrwać i nie zwariować.
I przede wszystkim zawsze unikałam bezposredniej konfrontacji z nim.
Starałam sie nie bywac w pomieszczeniach, w których on akurat przebywał, a jeśli mimo to, on przekraczał moje granice i wchodził mi w drogę, wzywałam policję.
:pocieszacz:

Janioł - Wto 03 Wrz, 2013 14:07

milutka napisał/a:
Janiołku i Perełko ...Wy kochani nie możecie spać ? :buzki:
pracuje w tzw. międzyczasie
jackowska - Śro 04 Wrz, 2013 09:29

To może i ja się dołączę do rozmowy (jeśli można) :) Też wstaję wcześniej (ok 6 rano), to przyzwyczajenie ze starej pracy, kiedy musiałam wstawać rano. Teraz do pracy mam na późniejsze godziny, ale wstaję rano, zawsze to dzień dłuższy no i jest pewność, że człowiek nie zaśpi do pracy ;)

Także dołączam do forumowych skowronków :D

luana - Sob 07 Wrz, 2013 00:47

milutka napisał/a:
niby przygotowana na takie zapicia jestem ale niestety boli ..

teoretycznie jestesmy przygotowane, jednak w praktyce wglada to calkiem inaczej.
Ja nie potrafie sie odciac emocjonalnie od jego chlania i nie bede tego potrafila ani wczoraj, ani dzis , ani jutro. Zawsze zaboli.
Ale jednego nauczylam sie i ucze dalej, nie pozwalam juz sie wkrecac w jego swiat i robic z siebie kozla ofiarnego.
milutka napisał/a:
.dziś znowu usłyszałm ,że jestem alkoholiczkom ,że jeźdzę po kawiarniach a nawet pozwolił sobie na mnie powiedzieć "lodziara"...pozwala sobie na coraz więcej ....

To jego choroba szczeka takie rzeczy z pyska. My robimy blad, ze wkrecamy sie w to , nakrecamy itd.
milutka napisał/a:
ubliża bo chce żeby bolało

ubliza chory emocjonalnie, zbuntowany szczeniak w ciele doroslego alkoholika.
:buzki:
trzymaj sie

milutka - Pon 09 Wrz, 2013 21:46

jackowska napisał/a:
To może i ja się dołączę do rozmowy (jeśli można)

pewnie ;) ... :buzki:
jackowska napisał/a:
Też wstaję wcześniej (ok 6 rano), to przyzwyczajenie ze starej pracy, kiedy musiałam wstawać rano. Teraz do pracy mam na późniejsze godziny, ale wstaję rano, zawsze to dzień dłuższy no i jest pewność, że człowiek nie zaśpi do pracy
Coś w tym jest ...u mnie podobnie się ma tyle ,że odwrotnie ...siedzę do późna w nocy bo zazwyczaj wracałam z wcześniejszej pracy koło 23-ej a czasem i później ....i przyzwyczajenie pozostało ...buszuję po nocach a rano śpię jak aniołek ;)
:)
jackowska napisał/a:
Także dołączam do forumowych skowronków
;) ...w takim bądź razie ja do :mysli: ...niedzwiadków ? :p



luana napisał/a:
nie potrafie sie odciac emocjonalnie od jego chlania i nie bede tego potrafila ani wczoraj, ani dzis , ani jutro. Zawsze zaboli.
Ale jednego nauczylam sie i ucze dalej, nie pozwalam juz sie wkrecac w jego swiat i robic z siebie kozla ofiarnego.
...Wydaje mi się ,że ja już byłabym w stanie normalnie funkcjonować byle z dala od niego ...póki jesteśmy pod w spólnym dachem nie potrafię obojętnie przyjmować jego ciosów :( pijackie gadanie -wiem ale niestety boli :roll: A jeśli chodzi o to wkręcanie ...ja też już się nie daję ...ostatnio zaczął coś tam do mnie mówić i zaczął przy tym płakać jak to mu ciężko na sercu bo widzi jak ja się męczę i chciałby mi pomóc ...ja mu na to ,że jak się wypłacze to niech przyjdzie to pogadamy ...oj rzebyś kochana widziała jego reakcję ,,,szybciutko łzy przestały lecieć i zaczęły się wyzwiska jaka to ja jestem itp itd :szok: ...
pannamigotka - Wto 10 Wrz, 2013 09:24

milutka napisał/a:
póki jesteśmy pod w spólnym dachem nie potrafię

Czasem nie warto czekać na zianę na zewnątrz, bo można czekać całe życie, warto poszukać zmiany w sobie. Np nie czekać do wyprowadzki- wtedy będzie wszystko dobrze, ale spróbować poczuć się dobrze tu i teraz, w takich warunkach, jakie masz. Nic ie stoi na przeszkodzie, żebyś od teraz żyła pełnią szczęścia...

olga - Wto 10 Wrz, 2013 09:40

pannamigotka napisał/a:
Nic ie stoi na przeszkodzie, żebyś od teraz żyła pełnią szczęścia...


z wyzwalaczem o boku nie da sie :nie:

pannamigotka - Wto 10 Wrz, 2013 09:46

olga napisał/a:
z wyzwalaczem o boku nie da sie

Da się :tak:
Tak jak alkoholik żyje z wyzwalaczami naokoło- a jednak większość trzeźwiejących jest jak najbardziej szczęśliwych :)
Nie warto opierać swojego szczęścia na czynnikach zewnętrznych- bo mam podłego męża, bo syn pije, bo samochód o klasę niższy, a pokoju jednego za mało, a dziecko chore. Zawsze znajdzie się powód, nie warto marnować życia. Co wcale nie oznacza zgody na pijackie życie i NIC NIE ROBIENIE, żebyśmy się dobrze zrozumiały.

olga - Wto 10 Wrz, 2013 10:00

Ehhh Migotko, mieszkalam pod jednym dachem ze swoim alkoholikiem, czynnym przeciez. To juz byl etap kiedy przestal mnie obchodzic jego los, nie interesowalo mnie czy pije, czy wroci na noc tzn. wolalam jak nie wracal, nie czekalam na niego, nie wygladalam przez okno ale jak przychodzil wprowadzal chaos do domu, pojawial sie niepokoj i u mnie i u dzieci. Gdy zniknal z naszego zycia dom nabral zapachu domu a nie przetrawionego alkoholu, zrobilo sie cieplej, spokojniej.
pannamigotka - Wto 10 Wrz, 2013 20:35

olga napisał/a:
pojawial sie niepokoj

No właśnie to co możesz dać to Twoje doświadczenie.

milutka - Wto 10 Wrz, 2013 20:47

U mnie dziewczyny to się objawia mniej więcej w ten sposób ,że jeśli jest pod wpływem alkoholu i jest spokojny ja zajmuję się swoimi sprawami i nawet już nie muszę się starać o nim nie myśleć ,chociaż czasem się nie da jak się wchodzi na klatkę schodową i smród czuć na odległość :roll: ...Najbardziej nie radzę sobie wtedy kiedy za którymś tam razem jak widzi ,że jest mi obojętny uderza w coraz to bardziej czulszy punkt ...a wie ,bardzo wie co powiedzieć by mnie zabolało :( ...i wtedy teorie ,doświadczenie,,,wszystko szlak trafia :roll: ..
milutka - Czw 12 Wrz, 2013 12:18

Dziś przeczytałam pismo w którym napisane ,że mój alko ma się zgłosić na oddział Morawicy w październiku ,jeśli nie to zostanie tam dowieziony pod nadzorem policji .....targają mną tak mieszane uczucia :roll: ,na jedno się cieszę bo będę miała troszkę spokoju ,na drugie mi go żal a na trzecie mam jakiś dziwny niepokój w sobie :roll:
olga - Czw 12 Wrz, 2013 12:38

ojjjj Basiu zeby mu tam krzywdy nie zrobili :szok:
jesli mu to nie pomoze to na pewno nie zaszkodzi :beba: a Ty bedziesz miala chwile spokoju :pocieszacz:

milutka - Czw 12 Wrz, 2013 12:47

olga napisał/a:
ojjjj Basiu zeby mu tam krzywdy nie zrobili
oj ...wiem wiem ...
olga napisał/a:
jesli mu to nie pomoze to na pewno nie zaszkodzi a Ty bedziesz miala chwile spokoju
z tego spokoju się najbardziej cieszę ale ...nie wiem ,,,być może to taka reakcja na tę wiadomośc ale tak jakoś dziwnie się czuję ,nie umiem tego opisać :( ...jak był na tym pierwszym leczeniu inaczej do tego podchodziłam a teraz niby mi już wsio ale tak jakoś dziwnie ,,,,
Chyba zajmę się jakąs robotą bo mi się jakieś biadolenie włącza :szok:
A tak w ogóle zaczęłam już kurs...super ;) taka odskocznia od tych ostatnich problemów :)

olga - Czw 12 Wrz, 2013 13:19

milutka napisał/a:
jakoś dziwnie się czuję ,nie umiem tego opisać :(


:drapie: czyli, ze co?.........smutno Ci? ceewd

Linka - Czw 12 Wrz, 2013 14:01

milutka napisał/a:
mój alko ma się zgłosić na oddział Morawicy w październiku

milutka napisał/a:
na jedno się cieszę bo będę miała troszkę spokoju ,na drugie mi go żal a na trzecie mam jakiś dziwny niepokój w sobie :roll:

dlaczego Ci żal?
to dla niego szansa
jemu tam krzywdy nie zrobią, a uratować mogą, jeżeli tyko on będzie chciał.

mnie wtedy żal było siebie, że zostałam sama ze wszystkimi problemami, z dziećmi...
i chyba miałam maleńką nadzieję, że może zacznie trzeźwieć.

yuraa - Czw 12 Wrz, 2013 14:33

milutka napisał/a:
tak jakoś dziwnie się czuję ,

Baśka ;)
ty sie po prostu boisz pustki, nieźle Ci w głowie jeszcze siedzi
On On On

mówia ludzie ze pijana głowa boi sie nowej sytuacji bezalkoholowwej.
a Twoja współuzalezniona głowa boi się że nie będzie sie miała czym martwić
milutka napisał/a:
Chyba zajmę się jakąs robotą

i koniecznie czymś przyjemnym po tej robocie

szymon - Czw 12 Wrz, 2013 20:02

yuraa napisał/a:
i koniecznie czymś przyjemnym po tej robocie


np kup se nową pościel ;)

Linka - Czw 12 Wrz, 2013 20:08

Cytat:

yuraa napisał/a:
i koniecznie czymś przyjemnym po tej robocie


np kup se nową pościel ;)

a przedtem kąpiel w pianie, bąbelkach, itp.

olga - Pią 13 Wrz, 2013 07:42

Basiu przydalaby Ci sie terapia, Ty wiedze teoretyczna masz ale bardzo trudno jest Ci ja wprowadzac w zycie. Tam mialabys wsparcie, takie na zywo, w realu, ktos by Cie dopingowal. Wiem, ze w Konskich jest Al-anon, jak bys miala mozliwosci zeby tam pojezdzic to tez byloby dobrze.....
milutka - Pią 13 Wrz, 2013 07:59

olga napisał/a:

milutka napisał/a:
jakoś dziwnie się czuję ,nie umiem tego opisać


czyli, ze co?.........smutno Ci?

nie wiem ,,,smutek połączony z radością ,że będę miała w domu spokój ...i jak się taki eliksir nazywa :mysli: ;)

Linka napisał/a:
mnie wtedy żal było siebie, że zostałam sama ze wszystkimi problemami, z dziećmi...
i chyba miałam maleńką nadzieję, że może zacznie trzeźwieć.
też o tym myślę ,zeszły jego pobyt w ośrodku był dla mnie oczekiwany bo wreszcie miałam spokój ale również był traumą bo zostałam ze wszystkim sama i to były ciężkie chwile ,brak opału na zimę ,praca ,dzieci ,i krytyczny stan finansowy... :roll: bo nadziei na trzeźwienie jego teraz już nie mam ..
yuraa napisał/a:
Baśka
:)
yuraa napisał/a:
ty sie po prostu boisz pustki, nieźle Ci w głowie jeszcze siedzi
On On On
nie ...nie pustki ,przecież na dobrą sprawę ja go już nie mam od dawna i nawet ten okres jak nie pił po leczeniu nie był taki jak powinien być ,zawsze będę twierdzić ,że on nadaje na innych" falach "wydaje mi się ,że podświadomie boję się tego ,że wróci ,że znowu będzie miał przerwę w piciu i znowu mną tak zakołuje ,że się zmieni ,że nie będzie pił a ja głupia Basia znowu mu uwierzę :glupek: i ....i wiesz co dalej ....
yuraa napisał/a:
mówia ludzie ze pijana głowa boi sie nowej sytuacji bezalkoholowwej.
a Twoja współuzalezniona głowa boi się że nie będzie sie miała czym martwić
zmartwien mi w sumie nie brakuje przy trójce dzieci no ale masz rację ta moja chora głowa nawet jak będzie za spokojnie to sobie coś wymyśli :szok:
milutka - Pią 13 Wrz, 2013 08:03

szymon napisał/a:
yuraa napisał/a:
i koniecznie czymś przyjemnym po tej robocie


np kup se nową pościel
:) :) :) ...długo nie czekałeś by wykorzystać to przeciwko mnie :)
milutka - Pią 13 Wrz, 2013 08:18

Olguś ...wiem wiem wiem :roll: i na tym się konczy ....
Przez kilka lat słyszenia ,że wszystko jest przeze mnie i wpędzania mnie w poczucie winy sprawiło ,że czasem potrzebuję by ktoś mnie wysłuchał ,sprawił mily komplement i w ogóle ....wydaje mi się ,że jestem już na tym etapie ,że to co robię robię z przekonaniem ,że mam rację ,zmieniła się moja postawa do samej siebie i do ludzi ....
Mam wokół siebie kilka kobiet które zmagają się z podobnymi problemami jak moje ,wspieramy się na wzajem i spotkania i rozmowy z nimi dodają mi skrzydeł i otuchy na pewno ...mam koleżankę która jest w dużo gorszej sytuacji ode mnie ale po każdej rozmowie z nią mam chęć stawiać ten jeden krok do przodu widząc jak ona to robi mimo przeciwności jaki ma na swojej drodze ...
Nie wiem jak mam się okreslić z tą terapią ..mam jakiś wewnętrzny hamulec by się jej poddać ,nie twierdzę ,że nie podejmę ale jeśli to zrobię to chcę by to była moja własna decyzja nie wymuszona presją ....

Klara - Pią 13 Wrz, 2013 08:27

milutka napisał/a:
Nie wiem jak mam się okreslić z tą terapią ..mam jakiś wewnętrzny hamulec by się jej poddać ,nie twierdzę ,że nie podejmę ale jeśli to zrobię to chcę by to była moja własna decyzja nie wymuszona presją ....

Taaaa....
Ja już przestałam o tym do Ciebie pisać.
Prawie wcale już nie piszę, bo po co? 8| ceewd
Grochem o ścianę 8|

Maciejka - Pią 13 Wrz, 2013 08:31

Skoro tak to może zastanów sie Basiu czy jest ci dobrze teraz se sobą bez terapii i co możesz zyskać korzystając z terapii czytając nasze wypowiedzi.
olga - Pią 13 Wrz, 2013 08:34

milutka napisał/a:
Przez kilka lat słyszenia ,


Basiu to ode mnie uslyszysz cos zupelnie przeciwnego.....jestes sliczna, mloda kobieta, mimo problemow jakie od lat przezywasz, zawsze z czarujacym usmiechem na twarzy i tymi chochlikami w blyszczacych oczach, pelna ciepla, otwarta, kochana mama dla swoich trzech chlopakow. Az grzech normalnie zeby ten pijak glowe Tobie zatruwal. Nielatwa ta Twoja sytuacja bo to ani sprzedac tej chalupy, ani go wygonic czy samej sie wyprowadzic. Mimo to zycze Ci zeby trzymal sie jak najdalej od Ciebie a kiedys moze poükladania sobie swoich spraw juz bez niego :buzki:

pterodaktyll - Pią 13 Wrz, 2013 08:35

Klara napisał/a:
milutka napisał/a:
Nie wiem jak mam się okreslić z tą terapią ..mam jakiś wewnętrzny hamulec by się jej poddać ,nie twierdzę ,że nie podejmę ale jeśli to zrobię to chcę by to była moja własna decyzja nie wymuszona presją ....

Taaaa....
Ja już przestałam o tym do Ciebie pisać.
Prawie wcale już nie piszę, bo po co? 8| ceewd
Grochem o ścianę 8|
:tak: ......... :bezradny:
milutka - Pią 13 Wrz, 2013 08:38

Klara napisał/a:
Taaaa....
Ja już przestałam o tym do Ciebie pisać.
Prawie wcale już nie piszę, bo po co?
Grochem o ścianę
Wiem Klaruś ...zauważyłam to i nie mam o to pretensji ani żalu ...potrzebuję czasem się wygadać i piszę tu na forum ...był okres kiedy nie pisałam mimo ,że tego potrzebowałam bo zaczęło mnie już drażnić to ciągłe proponowanie mi tej terapii :roll: ...później czułam troszkę żalu ,że skoro nie podjęłam się terapii to moje posty poozostają bez odzewu ,poczułam się przez to gorsza ...jednak potrzebowałam troszkę czasu by sobie to poukładać w głowie i teraz znowu piszę ...Klaro ..ja wiem ,że chcesz dobrze i inni również ale proszę -uszanuj moją decyzję :buziak:
milutka - Pią 13 Wrz, 2013 08:41

Olga ...no teraz to mnie wzruszyłaś koleżanko ....dziękuję :buziak:
Klara - Pią 13 Wrz, 2013 08:43

milutka napisał/a:
.ja wiem ,że chcesz dobrze i inni również ale proszę -uszanuj moją decyzję :buziak:

Ty nawet nie masz pojęcia przed czym się tak bronisz :(
Żebyś chociaż spróbowała, poszła na kilka zajęć.
Nie i nie!!! 8|
To jest gorsze niż upór rozkapryszonego bachora, bo świadoma i dorosła osoba działa przeciwko sobie :bezradny:

Maciejka - Pią 13 Wrz, 2013 08:43

Ja wiem dziś jedno gdyby nie terapia nie poradziłabym sobie ani jak mąż pił i był agresywny ani na pogrzebie bo i tak by umarl ani w zeszłym roku jak dziecko wyladowało w psychiatryku po ciężkiej próbie samobójczej nie dałabym sobie po prostu rady ale to skoro ty sobie radzisz tylko za pomoca forum to twoja wola . jestem pełna uznania i podziwu.
olga - Pią 13 Wrz, 2013 08:43

To wszystko co napisalam to prawda najprawdziwsza :tak: nie pisalam tego zeby Cie tylko pocieszyc. Ja tak Cie widze i tak Cie odbieram.
milutka - Pią 13 Wrz, 2013 08:49

Klaro ...Perełko ... :( ...i co ja mam powiedzieć ,napisać .......... :(
Klara - Pią 13 Wrz, 2013 08:53

milutka napisał/a:
.i co ja mam powiedzieć ,napisać

...czy w pójściu na terapię przeszkadza Ci coś więcej prócz tego irracjonalnego uporu.
Nie musisz wymieniać co. Wystarczy, że napiszesz, że jest jeszcze jakaś ważna przeszkoda.

Maciejka - Pią 13 Wrz, 2013 08:56

Ja dzięki terapii a raczej pracy jaką włożyłam podczas terapii i po niej zrobiłam sie silniejsz, pewniejsza, nauczyłam sie asertywności, o jeszcze wyparowała za mnie złość, poczucie winy zaczęłam byc ważna dla siebie zaczęło byc dla mnie ważne co jest dobre dla mnie i dla moich dzieci , gdzie kończę się ja a zaczyna drugi człowiek no i przede wszystkim podniosłam głowę bo wcześniej chodziłam po mieście i patrzyłam czy mi buty z nóg nie pospadały. Podnisłam swoje poczucie własnej wartości w swoich oczach i przestałam szukać aprobaty w innych ludziach moja wartość wypływała ze mnie już nie była oparta na opiniach i ocenach innych ludzi.
milutka - Pią 13 Wrz, 2013 09:07

Klara napisał/a:
Nie musisz wymieniać co. Wystarczy, że napiszesz, że jest jeszcze jakaś ważna przeszkoda.
...nie nie ma ...
pterodaktyll - Pią 13 Wrz, 2013 09:14

milutka napisał/a:
..nie nie ma ...

Owszem jest. Paniczny lęk przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji zmieniającej obecne status quo




(minęło ponad dwa lata od naszej rozmowy a Ty jesteś w tym samym punkcie w jakim wtedy byłaś)

Klara - Pią 13 Wrz, 2013 10:35

milutka napisał/a:
...nie nie ma ...

Nie rozumiem Ciebie wobec tego :(
Czytasz co piszą inne dziewczyny, (chyba) widzisz, jak się zmieniają po terapii, po mityngach Al-Anonu, niektóre zmieniają życie, oddychają pełną piersią i zaczynają żyć, a Ty chcesz tak tkwić w miejscu?
Zupełnie Ciebie nie rozumiem. 8| :bezradny:

Duszek - Pią 13 Wrz, 2013 13:15

milutka napisał/a:
Nie wiem jak mam się okreslić z tą terapią ..mam jakiś wewnętrzny hamulec by się jej poddać ,nie twierdzę ,że nie podejmę ale jeśli to zrobię to chcę by to była moja własna decyzja nie wymuszona presją ....

Powiem Ci jak było u mnie...
Wylądowałam u psychologa, ponieważ nie mogłam sobie poradzić ze zdradą...
Po trzech spotkaniach zostałam skierowana do Poradni na terapię współuzależnienia...
I potrzebowałam na to ok. dwóch lat...Wytłumaczeń miałam wiele: a to godziny pracy, a to dojazdy, a to finanse, a to dziecko, a to mój problem i jak ja mam o tym opowiadać obcym ludziom, a to wstyd, że daję partnerowi sobą tak pomiatać itd.
I wiesz przez te dwa lata - zmarnowane lata, żyłam jak w transie - robot wykonujący zadania. Nie potrafię sobie przypomnieć nic miłego z tego czasu, tak jakbym gdzieś zamazała go w pamięci. I w końcu przyszedł taki moment, że tak się nie dało iść dalej...
Do dziś są dni, kiedy muszę się mobilizować do udania się na terapię, ale robię to, bo widzę co mi to dało.
Zastanów się czy warto czekać...

I nawet nie waż się uciekać z forum :nono: , bo znów tylko terapia, terapia... ;)

Mysza - Pią 13 Wrz, 2013 15:13

milutka napisał/a:
....wydaje mi się ,że jestem już na tym etapie ,że to co robię robię z przekonaniem ,że mam rację ,zmieniła się moja postawa do samej siebie i do ludzi ....


właśnie, to "wydaje mi się" zdaje się być znamienne, bo widać, że nawet i tych zmian pewna nie jesteś, a wiesz dlaczego?
Ano dlatego (wg mnie), że Ty sama nie jesteś przeświadczona o tym, iż należy Ci się coś więcej w życiu niż masz obecnie.
Że chcesz być szczęśliwą, spełnioną, spokojną osobą z własnymi ambicjami, zainteresowaniami, z własnym wysokim poczuciem wartości, bo gdybyś tak uważała, to zrobiłabyś wszystko w tym kierunku, aby tak było, pokonując lęk i strach.
Bo, ta wiara i ta chęć byłaby silniejsza niż wszelkie Twoje obawy.
Bo mogłabyś się wyprostować, wyciągnąć rękę i sobie wziąć to co chcesz (wiem, że bardzo uprościłam, ale to nie jest nic skomplikowanego, trwa odpowiedni czas, potrzebna jest masa zaparcia, siły i konsekwencji, ale żeby mogło mieć swój początek trzeba pewności, że tak właśnie chcesz)
A Ty...jak chcesz Basiu?
Właśnie terapia i praca nad sobą pomaga w tym, by odnaleźć cel w życiu, by znaleźć siły do zmian, by wzmocnić się i poszukać innych rozwiązań niż te, które jako pierwsze do tej pory przychodziły do głowy.
... nie bardzo rozumiem dlaczego wolisz tracić kolejne lata, zbierając nieprzyjemne doświadczenia, odbijając się wciąż o betonowe mury choroby Twojego męża i o swoją własną bezsilność, choć bezsilna nie jesteś, gdybyś tylko zechciała to zauważyć.

Wiesz...czytając dzisiaj Twoją prośbę o uszanowanie Twojej decyzji, że nie chcesz póki co terapii, przyszedł mi na myśl pijący alkoholik, który prosi by uszanować jego wolę picia i niechęć do wychodzenia z nałogu, a że czasem marudzi, że mu źle i że chciałby przestać pić...no cóż, widać tak czasem potrzebuje, jak mu choroba da po d***
Ja szanuję Twoją decyzję,...tylko odpowiedz sobie szczerze:
dlaczego Ty sama siebie nie kochasz, nie szanujesz???
I z jakiego powodu tak bardzo się bronisz przed tym, żeby chociaż spróbować???

pietruszka - Pią 13 Wrz, 2013 18:18

sama się cieszę, że poszłam na pierwszy al-anon tak z marszu, nie dając sobie zbytnio czasu na zastanawianie się. Zdaje się napisałam na forum (na dawnym SOS-ie) w sobotę wieczorem, jak się dowiedziałam, ze jest coś takiego jak współuzależnienie, że można sobie ulżyć w tym bólu, który mnie wypalał, poszukałam sobie najbliższego Al-anonu (i takiego, co mi się nazwa podobała) - spotkania były w środę i już najbliższej środy ryczałam na mitingu, choć fakt, kolana miałam miękkie ze strachu, po drodze chciałam z tysiąc razy jeszcze zrezygnować), ale jakoś mi się udało dojść, po kilku spotkaniach Al-anon już wylądowałam na terapii. No ale ja już wtedy doszłam do swojego dna, byłam tak przepełniona żalem, rozpaczą, bólem, tak bardzo miałam dość, że informacja o tym,że jest jakaś pomoc, jakieś rozwiązanie była dla mnie jak światełko w tunelu.

Dzisiaj cieszę się, że kiepska ze mnie Siłaczka (chociaż znajomi uważali mnie za taką twardą i silną babkę), bo w tej słabości - moja siła. Jkabym była silniejsza, to pewnie zacisnęłabym zęby i dalej tkwiła w tym g***e.

To, że Pietruch też zaczął się leczyć i podjął abstynencję wcale nie zmieniło sytuacji, ba... dzisiaj dziękuję Bogu, że zaczęłam sama coś ze sobą robić, bo chyba bym nie zniosła tych pierwszych miesięcy jego trzeźwienia psychicznie. U nas wcale nie był od razu miód, cud i orzeszki, była złość, wieczna irytacja, napięcie - i to u nas dwojga. Z jednej strony wydawało mi się, że powinnam się cieszyć, z drugiej czułam wstyd, że we mnie nie ma tej radości, a właściwie pojawiła się chęć odwetu. To było cholernie trudne i znacznie gorzej radziłabym sobie z tym, gdyby nie terapia, wsparcie od dziewczyn na mitingach...

Może Basiu jeszcze nie nadszedł Twój czas... Tylko wiesz... ten czas może nigdy nie nadejść, jeśli sama go nie chwycisz...

Znam wiele osób, które zaciskają zęby i znoszą swój krzyż (różnego rodzaju), coś tam gadają o tym, że odpoczną po śmierci, że w tym "drugim życiu" otrzymają nagrodę za swe cierpienia. Osobiście wierzę w to, że Bóg cieszy się naszą radością, wolnością, szczęściem i wcale nie chce byśmy dokładali sobie nieszczęść według własnego widzimisię. Są rzeczy, zdarzenia, problemy, na które rzeczywiście nie mamy wpływu, są jednak i takie, które możemy zmieniać. Kiedy o tym pamiętam - życie staje się prostsze, bo nie czekam na cudowną zmianę, tylko sama zabieram się za zmienianie tego, co mogę.

Basiu - dużo spokoju życzę :buziak:

Juliszka - Pią 13 Wrz, 2013 21:23

według mnie nie chcesz iść na terapię bo nie ma w tobie zaufania do innych ludzi, ja teraz właśnie to przerabiam, też nie ufam ludziom, jutro idę na pierwsze spotkanie ale ile już wymówek przerobiłam, albo za wcześnie albo brak czasu, nie chce się ze zwykłego lenistwa a przede wszystkim boję się co tam usłyszę i jak to będzie oddziaływać na mnie, mimo że wiem że jestem współuzależniona nie chcę się przyznać do tego bo wiem że jak to powiem choć jednej osobie twarzą w twarz to klamka zapadnie, nie da się tego cofnąć i tego się właśnie boję :tak:
pannamigotka - Sob 14 Wrz, 2013 07:14

milutka napisał/a:
jak mam się okreslić z tą terapią ..mam jakiś wewnętrzny hamulec by się jej poddać

To widać, słychać i czuć. Po prostu nie chcesz zmian, a a czynny alkoholizm, osoba pijana, sam alkohol jest Ci do czegoś potrzebny to jest właśnie takie życie, jakie sobie wymarzyłaś (Twoja podświadomość). Jak i większość osób współuzależnionych, choć jakaś część ma mimo wszystko niezgodę na pijackie życie, ale mam wrażenie, że te osoby są w mniejszości. Masz prawo się nie leczyć, masz prawo z nim być, możesz cierpieć do końca życia. Znam takie osoby, które lubią cierpieć i robią wszystko w tym kierunku. Piszesz tu, żeby sobie ponarzekać i ok :) Z tego co wiem, nie jest to zabronione. Nie licz jednak, że ktoś zrobi za Ciebie jakąś robotę i polepszy Twoje życie, bo tak się nie stanie.

luana - Sob 14 Wrz, 2013 09:05

Basia, a ja cie rozumiem,

pietruszka napisał/a:
Może Basiu jeszcze nie nadszedł Twój czas...

wlasnie, ja mysle,ze moze to jeszcze nie Basi czas.


przeciez to mniej wiecej tak jak u alkoholika, musi najpierw pasc na pysk, aby podjal decyzje.
Moze Basia nie podrapala jeszcze az tak bolesnie swojego noska :P
Samo zrzedzenie *ic na terapie*! ma przeciez odwrotne skutki.
pannamigotka napisał/a:
Piszesz tu, żeby sobie ponarzekać i ok

Pisanie czy jak wolisz narzekanie , jest to tez jakas wewnetrzna potrzeba wyrzucenia z siebie negatywnych uczuc, bolu, nie musi miec nic wspolnego z narzekaniem. Mi to swojego czasu pomagalo i bylo, dalej jest czescia mojej *terapi*

ale tak na marginesie Baska, powiem ci tylko tyle, ze ja majac mozliwosc (ktorej nie mam) skorzystalabym z kazdej polskiej terapi z pocalowaniem w du**.

milutka - Sob 14 Wrz, 2013 16:51

:szok: ....uwierzcie mi ,że chętnie schowałabym się pod ziemię ...naprawdę nie wiem czemu czuję taką blokadę by iść na te ch,,,,ą terapię .....nie wiem co mną kieruje ,uwierzcie mi nie wiem ....być może wstyd ,nie umiem opowiadać o swoich problemach ,być może nie lubię jak ktoś mi mówi co mam robić ,być może nie lubię litości ....nie wiem ..... miałam już telefon w ręce ale coś mnie blokuje :roll: zbyt długo tutaj jestem ,zbyt długo przez to wszystko przechodzę i wiem ,że macie z tą terapią rację ,że pomaga ,czytam Was ,oceniam ,rozmawiam z kobietami w realu i wiem również dużo ...ale ocenianie mnie przez pryzmat tej terapii zaczyna mnie złościć ,porównywanie do alkoholika który sobie nie chce pomóc uważam nie na miejscu ....czy gdy napiszę ,że poszłam na tę cholerną terapię to będę cacy ,to wtedy będę mogła śmiało się tutaj użalać ,pisać na równi ze wszystkimi ,wtedy dotrze do większości to o czym czasem piszę co mimo wszystko już osiągnęłam ....
Mimo wszystko dziękuję za wypowiedzi ...

dlugixp - Sob 14 Wrz, 2013 16:59

milutka napisał/a:
,wtedy dotrze do większości to o czym czasem piszę


Nie.
Wtedy dotrze do Ciebie to, co większość pisze ;)

milutka napisał/a:
to wtedy będę mogła śmiało się tutaj użalać


prawdopodobnie nie będziesz miała nad czym ;) (no, może lekko przekoloryzowałem)

A ! I zobaczysz jak się zwiększy przepustowość Twoich płuc, gdy weźmiesz głęboki oddech ;) (czyt. "oddychać pełną piersią")

Pozdrawiam.

Mysza - Sob 14 Wrz, 2013 18:33

Długi, bardzo trafnie :okok:

milutka napisał/a:
ocenianie mnie przez pryzmat tej terapii zaczyna mnie złościć ,

staram się nie oceniać,(jeśli tak się zdarzyło to przepraszam) komentuję to co sama piszesz w tym wątku
milutka napisał/a:
gdy napiszę ,że poszłam na tę cholerną terapię to będę cacy

żeby było cacy nie wystarczy iść na terapie i napisać że się było, podejrzewam, że kiedy pójdziesz, nie będziesz musiała nam tego oświadczać, wyczytamy to w Twoich postach :)

Mam do Ciebie małą prośbę, zrób jeden krok w przyszłość...
pobaw się w wymyślanie co by mogło być, wyobraź sobie że Twój mąż wytrzeźwiał i że oświadcza Ci, iż chce zacząć swoje życie od nowa, z daleka od Ciebie i Waszych synów...
Zastanów się proszę, gdzie wtedy emocjonalnie się znajdziesz wraz z tymi osiągnięciami i czy nie ma dużego prawdopodobieństwa, że wylądujesz w drugim podobnym związku.

Jeśli nie życzysz sobie moich komentarzy u siebie, to napisz, zastosuję się :)

milutka - Sob 14 Wrz, 2013 19:21

dlugixp napisał/a:

milutka napisał/a:
,wtedy dotrze do większości to o czym czasem piszę


Nie.
Wtedy dotrze do Ciebie to, co większość pisze
Nie będe Cię przekonywać ,że dociera boi i tak nic to nie da -prawda?również pozdrawiam :)
Mysza napisał/a:

milutka napisał/a:
ocenianie mnie przez pryzmat tej terapii zaczyna mnie złościć ,
i
staram się nie oceniać,(jeśli tak się zdarzyło to przepraszam) komentuję to co sama piszesz w tym wątku
Asiu nie przepraszaj bo nie masz za co ...pragnę zauważyć ,że w moim wątku było dużo więcej wypowiedzi i miałam na myśli całokształt .....

Mysza napisał/a:
Mam do Ciebie małą prośbę, zrób jeden krok w przyszłość...
pobaw się w wymyślanie co by mogło być, wyobraź sobie że Twój mąż wytrzeźwiał i że oświadcza Ci, iż chce zacząć swoje życie od nowa, z daleka od Ciebie i Waszych synów...
Zastanów się proszę, gdzie wtedy emocjonalnie się znajdziesz wraz z tymi osiągnięciami i czy nie ma dużego prawdopodobieństwa, że wylądujesz w drugim podobnym związku.
czy ty po terapi przyjęłabyś taką wiadomośc na tkz "klatę "-proszę Cię ...nie oszukujmy się ...ja myślę ,że również bym miała z tym problem ale poradziłabym sobie :)zbyt daleko już zaszłam i nie jedno przeszłam ....zabolało by ale myślę ,że Ciebie również ....
Mysza napisał/a:
Jeśli nie życzysz sobie moich komentarzy u siebie, to napisz, zastosuję się
Widzisz ...jak czytam coś takiego to załamuję ręce ...nie wiem kto ma większy problem ja czy Ty ?.....nie napisałam nic takiego ,wręcz przeciwnie kilka razy wspominałam w swoich postach ,że cenię sobie Twoje rady w moich wątkach jak również w innych bo piszesz bardzo mądrze ....ale przyznasz ,że takie porównywanie jest nie na miejscu i porównywanie alkoholika do współuzależnionej to jakby porównywać g***o do twarożku :roll: przepraszam za wulgaryzm ale tak uważam ....pozdrawiam.
Mysza - Sob 14 Wrz, 2013 19:42

milutka napisał/a:
w moim wątku było dużo więcej wypowiedzi i miałam na myśli całokształt

rozumiem Basiu, ale ja pisałam za siebie, nie za całokształt, mogło się zdarzyć że oceniłam, nie miałam takiego zamiaru, więc przeprosiłam :)
milutka napisał/a:
zabolało by ale myślę ,że Ciebie również

mnie nie o ewentualny ból chodzi, raczej miałam na myśli umiejętność pozbierania się i odnalezienia w życiu, ale skoro twierdzisz, że poradziałabyś sobie, to ja nie mam powodu by twierdzić coś innego
milutka napisał/a:
.jak czytam coś takiego to załamuję ręce ...nie wiem kto ma większy problem ja czy Ty ?.....nie napisałam nic takiego ,wręcz przeciwnie kilka razy wspominałam w swoich postach ,że cenię sobie Twoje rady

dlaczego załamujesz ręce? ja nie wycofuję się z rozmowy z Tobą, bo poczułam się urażona, obrażona, źle zrozumiana, lub bo napisałaś coś, ja nie mam "focha"po prostu dopuszczam fakt, że możesz sobie nie życzyć, że może być Ci przykro i że możesz nie chcieć takich komentarzy :)
milutka napisał/a:
przyznasz ,że takie porównywanie jest nie na miejscu i porównywanie alkoholika do współuzależnionej to jakby porównywać g***o do twarożku

nie przyznam :bezradny: Basiu ja nie porównałam alko do współ...ja porównałam ich bez efektowne działania(lub raczej brak działań) na drodze zdrowienia, dla mnie to to samo, skoro wynik jest identyczny, on tkwi w swoim nałogu, a ona w swojej dysfunkcji
również pozdrawiam

pannamigotka - Sob 14 Wrz, 2013 21:44

luana napisał/a:
Mi to swojego czasu pomagalo i bylo, dalej jest czescia mojej *terapi*

to jest sam początek terapii, naturalny proces, tylko niektórzy NIE CHCĄ przejść dalej i zdrowieć i jest to ich wybór, wtedy należy wg mnie przerwać terapię i dać szansę innym
Jeśli milutka nie chce nic zmieniać to równiez jej wybór i nikt za nią nie zdecyduje, że będzie inaczej

pannamigotka - Sob 14 Wrz, 2013 21:52

milutka napisał/a:
ale ocenianie mnie przez pryzmat tej terapii zaczyna mnie złościć

sama na siebie się złościsz, bo wiesz, że to dla Ciebie dobre, ale tego nie zrobisz, bo... tej pomocy nie chcesz...
Złości nas to, co prawdziwe, gdybym pisała, że czujesz się źle, bo śpisz w czerwonej czapce, to raczej by Cię to nie dotknęło. Ja Ci piszę jak jest i jak to wygląda z boku, a Ty możesz czarować mnie swoją iluzją i zaprzeczeniami, tylko ze mną nie tak łatwo. Milutka- BÓJ SIĘ I RÓB, boisz się iść no i bój się, ale idź. A jak nie,,, to potem nie narzekaj :)
z drugiej strony jak to łatwo oczekiwać od alkoholika, żeby się leczył :) że ma iść tam a tam, zrobić to a to, myśleć tak a nie inaczej... a do siebie to trudno zastosować, sobie trudniej się jest przyjrzeć a alkoholizm to choroba rodzinna, nawet jak mąż trzeźwieje a żona się nie leczy to całe to trzeźwienie jest o kant d. roztrzaść- to i tak się rozsypie.

luana - Sob 14 Wrz, 2013 21:59

.
milutka napisał/a:
porównywanie alkoholika do współuzależnionej to jakby porównywać g***o do twarożku

:shock:

chodzi ci o mojego posta, Basia???
przeciez to mniej wiecej tak jak u alkoholika, musi najpierw pasc na pysk, aby podjal decyzje. o te slowa ci chodzi?

Jezeli tak, a ja cie w jakis sposob urazilam, to sorry.
Ale tlumaczyc sie lub przepraszac nie mam zamiaru.

dla jasnosci rozumowania Luany tematu gowna i twarozku napisze tylko tyle,
, ze alkoholizm mojego meza i moje wspoluzaleznienie ma wiele wspolnego.
Moj maz uzaleznil sie od alkoholu, ja uzaleznilam sie od niego.On manipilowal, jakby tu sie napic, ja manipulowalam, aby on nie pil. i tak zylismy sobie oboje pijani,
on w alkoholowym rauszu, ja w emocjonalnej....
Moral mojego nalogu byl taki, ze wreszcie runelam pyskiem o beton.
Runelam tak bolesnie, ze dzieki bogu zaczelam cos wreszcie ze soba robic.
Na terapi nie bylam, wiec Baska,
ja do niczego cie nie namawiam, ani nie zmuszam

ja - Sob 14 Wrz, 2013 22:02

milutka napisał/a:
być może wstyd ,nie umiem opowiadać o swoich problemach ,być może nie lubię jak ktoś mi mówi co mam robić ,być może nie lubię litości ....nie wiem


Też tak miałam. Uważałam siebie za taką mądrą, zaradną fajną osobę, której przytrafił się po prostu chłop alkoholik. Skaza na życiorysie, którą trzeba skrzętnie ukrywać. Udawać, że wszystko jest cacy mimo, że czasami wpadła mi do głowy taka myśl, ze jednak inni widzą. Ale idiotycznie trzymałam się myśli, że jak daje sobie jeszcze radę to może nie jest tak źle. Wreszcie kiedyś odważyłam się wysłać (groźbami rozstania) jego na terapię ale ja? Co to to nie. To on pije to niech gdzieś tam sobie chodzi. Czułam się lepsza od tych co tam chodzą. Myślałam, że właśnie pójście tam spowoduje, że moja rodzina będzie jakaś patologiczna.

Samo chodzenie jego na terapie nic nie dało. Musiałam upaść bardzo. Poczuć się tak źle żeby było mi już wszystko jedno, byle by tylko ktoś mi pomógł a i wtedy jednak trochę się wahałam i musieli mnie forumowicze przekonywać.

Maciejka - Nie 15 Wrz, 2013 01:20

Basiu piszesz, że przyrównywanie postepowania alkoholika czynnego do zachowania współuzależnonej jest nie na miejscu no nie wiem. Alkoholik pije i myśli jego krążą wokół alkoholu ii co za tym idzie jego postępowanie jest pijane a osoba współuzależniona postępuje w podobny sposób ale już na trzeźwo i z twz. świadomością . Co jest gorsze czy postępowanie na rauszu na tzw. białej gorączce i procentach czy postępowanie podobne na "trzeźwo" oceń sama.


Ja mam takie porównanie; mąż postępował po pijaku jak alkoholik , tato postępował identycznie a nawet gorzej na trzeźwo. Dla mnie osobiście gorsze i trudniejsze do pojęcia było postępowanie taty bo on wiedział co robi a raczej miał tego świadomość a maż nie pamiętał co wyczyniuał.

pannamigotka - Nie 15 Wrz, 2013 08:34

luana napisał/a:
, ze alkoholizm mojego meza i moje wspoluzaleznienie ma wiele wspolnego.

bo współuzależnienie to nic innego jak uzależnienie i trzeba to potraktować bardzo poważnie
nieleczone prowadzi do wielu poważnych chorób
alkoholizm to nie jest choroba 1 człowieka, 'zaraża' chorymi postępowaniami, chorym myśleniem całą rodzinę, później wręcz współuzalezniona nakręca picie (nieświadomie) męża, bo to picie staje się jej do czegoś potrzebne, tak jak wódka mężowi

ja napisał/a:
musieli mnie forumowicze przekonywać.

:evil2"

Mysza - Nie 15 Wrz, 2013 11:43

mam coś dla Ciebie Basiu ;)

Dora - Nie 15 Wrz, 2013 13:52

To jest faktycznie straszne, u mojej matki zamieniło się w psychozę, a raczej manię na tle religijnym. Twierdzi że ma misję od Boga, żeby nas wyrwać ze szponów zła. Serio, niekiedy wpada w takie stany że naprawdę boję się co może zrobić ! Szpieguje, podsłuchuje, grzebie w prywatnych rzeczach, wydzwania do pracy i sprawdza czy tam jestem, zresztą pod byle pretekstem wydzwania co 5 minut, to jest nie do zniesienia ! Poważnie myślę o wyprowadzce na stancję, bo nie stać mnie na własne mieszkanie, tylko szkoda mi córek, nie stać mnie na wynajem więcej niż jednego pokoju. A zostawić z nią ich nie chcę.. Kwadratura koła, czasem wręcz podejrzewam że chciałaby żebym się upiła, i znowu mogła by mnie niańczyć, i wyrzekać, wtedy byłabym grzeczniutka, zależna od niej. Coś by się działo, mogłaby czuć się potrzebna.... To jest strasznie chora sytuacja :zalamka:
szymon - Nie 15 Wrz, 2013 18:03

Dora napisał/a:
Poważnie myślę o wyprowadzce na stancję


zrób tak, jakość Twojego zycia wzrośnie 2x :)
stać Cię na wiele więcej, niz jestes wstanie teraz wymyśleć

Dora - Nie 15 Wrz, 2013 18:20

Pożyjemy, zobaczymy... Kto wie co może się zdarzyć jutro lub pojutrze, ale dzięki Szymon za troskę :buziak:
zimna - Pon 16 Wrz, 2013 08:38

Mysza super film :okok:
milutka - Pią 20 Wrz, 2013 18:37

Witam ponownie :)
Przede wszystkim Asiu dziekuję za filmik :)Przyznam ,że jak go pierwszy raz obejrzałam ryczałam jak małe dziecko i dośc mocno utkwił w moich myślach ....ostatnio byłam postawiona przed faktem podjęcia dla mnie trudnej decyzji i przez chwilę myśląc o nim nabrałam takiej pewności ,że dam radę i rzeczywiście to pomogło :)
Pozwólcie ,że jakiś czas nie będę poruszała tematu terapii ...przyjdzie na to czas ,,,proszę tylko o wyrozumiałość i uwierzcie mi ,że doceniam Wasze posty które dają mi kopa niezłego ,wiem ,że po części szkodzę sama sobie -jestem tego świadoma ...jestem tutaj zbyt długo by nie być świadomą co do mnie piszecie,jestem bardzo upartą userką i osobą która stawia na swoim i co niektórzy mają już dośc pisania do mnie :oops: za co wielkie buziaki :buzki: .

Ostatnie dni są dla mnie bardzo trudnymi co pewnie da się wyczuć w pisaniu ,dałam mężowi szansę po leczeniu odwykowym i jakiś czas było na prawdę dobrze co utwierdziło mnie w przekonaniu ,że będzie tylko lepiej ...jednak znowu zapił i niby byłam na to przygotowana ale zdołowały mnie całkiem inne rzeczy bardziej niż to ,że zapił .Po tym jak kolejny raz odgrażał się ,że nie da mi pieniędzy na dzieci tak jak obiecałam złożyłam wyrok sadowy o przysądzonych alimentach do komornika który wszedł mu na zasiłek ,jakieś niewielkie kwoty ale coś tam mu odtrąca ,..ja w tym czasie zostałam bez środków do życia ,bez pracy i to w okresie bardzo trudnym dla mnie bo najwięcej miałam wydadków z zakupieniem książek do szkoły dzieciom ....bolał mnie fakt najbardziej taki ,że mści się na mnie ale ma w nosi własne dzieci ....ogarnąc te wszystkie opłaty ,wydatki były dla mnie barierą dużą ,musiałam poradzić sobie sama pożyczając na to wszystko pieniądze ,doszedł do tego wydatek zakupienia synowi okularów :roll: ....było mi na prawdę ciężko....
Dziś powolutku wraca wszystko do normy ,ogarnęłam to wszystko ,chodze teraz na ten kurs który jest odskocznią od ostatnich wydarzeń a dodam ,że jest na nim super :) ,mam w planach podjęcie pracy jak najszybciej by znowu być niezależną finansowo co pozwoli mi nabrać równie pewności siebie ...

Piszę to wszystko nie po to byście mi przytakiwali bo proszę uwierzcie mi nie jest to mi na etapie mojego życia potrzebne bo jestem świadoma w jakim "gównie tkwię "ale po to by pokazać ,że powoli i małymi krokami dążę do wyznaczonych celów i niestety jest to metodą prób i błędów ale jest to zgodne z moimi przekonaniami,moimi możliwościami bo mało kto zwraca na to uwagę ....pozdrawiam i dziękuję za komentarze w moim wątku ,te miłe i te dające mi kopa :buzki:

pterodaktyll - Pią 20 Wrz, 2013 18:39

milutka napisał/a:
dziękuję za komentarze w moim wątku ,te miłe i te dające mi kopa

Mówisz-masz......... :plask:

milutka - Pią 20 Wrz, 2013 18:41

Cytat:
Mówisz-masz.........
_________________
...i gitara :buzki: ;)
pterodaktyll - Pią 20 Wrz, 2013 18:45

milutka napisał/a:
..i gitara :buzki:

Spokojna Twoja rozczochrana :pocieszacz: :buziak:

Mysza - Pią 20 Wrz, 2013 19:31

milutka napisał/a:
ostatnio byłam postawiona przed faktem podjęcia dla mnie trudnej decyzji i przez chwilę myśląc o nim nabrałam takiej pewności ,że dam radę i rzeczywiście to pomogło

pomogło, bo... podjęłaś decyzję, zadziałałaś dla siebie
siła jest w nas Basiu
życzę, abyś znajdowała ją w sobie zawsze, kiedy będziesz potrzebowała :)

Linka - Pią 20 Wrz, 2013 23:58

milutka napisał/a:
tak jak obiecałam złożyłam wyrok sadowy o przysądzonych alimentach do komornika który wszedł mu na zasiłek ,jakieś niewielkie kwoty ale coś tam mu odtrąca

Milutka, jeżeli w czasie 2 m-cy od złożenia wyroku u komornika nie otrzymasz alimentów zaległych i bieżących w całości,
możesz wziąć zaświadczenie i iść do MOPS-u po alimenty z funduszu.
Dokumentu potrzebane są takie same jak do rodzinnego.
Teraz właśnie składa się wnioski na kolejny okres.
W ten sposób uniezależniłam się od "nie mam" exa.

milutka - Wto 22 Paź, 2013 21:56

Mysza napisał/a:
mam coś dla Ciebie Basiu

Będę do tego często wracać Myszo ...ostatnio dużo ,dużo ciężkich chwil w moim życiu ,w chwilach zwątpienia sięgam w myslach do tego filmiku ...od razu wiem co mam robić ...idę na żywioł ;) Tak więc Asiu dziękuję :)
Linka napisał/a:
Milutka, jeżeli w czasie 2 m-cy od złożenia wyroku u komornika nie otrzymasz alimentów zaległych i bieżących w całości,
możesz wziąć zaświadczenie i iść do MOPS-u po alimenty z funduszu.

Tak wiem Linko ..jestem własnie w trakcie załatwiania papierów bo dwa msc minęły i wpłynęło zaledwie 1/9 całej sumy ,w następnym tygodniu powinnam już wszystko poskładać .
Linka napisał/a:
W ten sposób uniezależniłam się od "nie mam" exa.
No dla mnie będzie to również zbawienne i już nie tylko o niezależność chodzi ale o stały dochód bo utrzymać chłopców za takie ochłapy jakie od niego dostaję to nie lada wyzwanie i jak na razie dla mnie to najbardziej spędza sen z powiek :roll:

Miałam już kilka dni temu napisać ale tak jakoś czaiłam się jak bury pies pod budą ...powiem najpierw czemu ...bo chciałam sama się z tym przegryźć ...jestem osobą która bardzo nie lubi jak ktoś wymusza na mnie presję zrobienia czegoś ...muszę to sama przemyśleć i zdecydować ....bynajmniej tak to odbieram ale podobno jestem chora to pozwolę sobie zwalić winę na chorobę :oops: ...kilka dni temu zapisałam się na terapię ,wizytę mam w czwartek o 15-ej ,..i powiem szczerze,że chciałam zrobić coś dla siebie w tym czasie jak mąż będzie na leczeniu ,troszkę spokoju ,wytchnienia...miał to być areobic ,ewentualnie basen ...telefon do przychodni był impulsem ...a teraz to tylko czekam na wizytę i "Niech się dzieje wola nieba ;) ....."...
Jutro egzamin na kursie który jak wcześniejszy był super odskocznią ,sporo dodatkowej wiedzy ale jak tamten również walką by go ukończyć ,były dni kiedy nie miałam nawet na paliwo czy bilet by na niego dotrzeć ale dałam radę i to jest dla mnie powód by być z siebie dumną :) Jest na razie ciężko ,bardzo ciężko ,łzy czasem same cisną się do oczu ,najgorszą chwilą było dla mnie opanować je w kościele gdy ksiądz mówił o roli ojca w rodzinie ...nie dałam rady -wyszłam :( Ale i są dni radości ,choć uśmiech na twarzy jest tylko lekkim zarysem póki co ale czasem jest ...jest to trudny dla mnie okres ale podejmując decyzje mieszkania w tym domu liczyłam się z tym .Na razie mam spokój ,jego nie ma ,podjęłam ten jakże dla mnie trudny krok a następnym chcę by była praca bo odkąd nie pracuję usuwa mi się grunt pod nogami ...
To tak na tyle by było ...jak coś mnie jeszcze zmartwi to dorzucę troszkę ;) :buzki:

smokooka - Wto 22 Paź, 2013 22:00

Basiu, mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zeźlona za kartkę? Po prostu musiałam, bo tak trzeba. A że się zgadzam z Tobą to inna sprawa. :buziak:
milutka - Wto 22 Paź, 2013 22:09

smokooka napisał/a:
Basiu, mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zeźlona za kartkę? Po prostu musiałam, bo tak trzeba. A że się zgadzam z Tobą to inna sprawa.
no to teraz to będa jaja :rotfl: ja nawet nie wiem ,że od Ciebie mam kartkę ,czytam ostatnio forum tak na wyrywki ,czasem kogoś zaczepię ,czasem jakieś pw wyslę i mnie nie ma ,brak czasu na wszystko ...nie wiedziałam ,że jesteś moderatorem :oops:
Ale prosze Was serdecznie i całego mojego serducha jestem dorosłą dziewczynką i wiem co to sa konsekwencje ...obraziłam kogoś i dostałam za to karę -dla mnie to logiczne i nie przepraszajcie i upewniajcie się czy się gniewam czy nie :buzki: :buziak:
Jasię nie gniewam ,jestem osobą bardzo pogodną i wyrozumiałą ale mam własne zdanie i tyle :buzki:

smokooka - Wto 22 Paź, 2013 22:11

Wiedziałam :beba:




:rotfl: :rotfl: :rotfl: :buzki: :buzki: Basia

staaw - Wto 22 Paź, 2013 22:13

milutka napisał/a:
jestem osobą bardzo pogodną i wyrozumiałą ale mam własne zdanie i tyle

Tak Basieńko, za własne zdanie trzeba czasem w czerwonych kokardkach pochodzić... :buzki:

milutka - Wto 22 Paź, 2013 22:13

smokooka napisał/a:
Wiedziałam

No dobrze dobrze ...gratuluję funkcji :buzki: :rotfl:
A teraz zmykam się uczyć na jutro hahahah bo nie zdam :buzki:

milutka - Czw 24 Paź, 2013 20:02

Czuję się dziś" wypompowana "niesamowicie :( ...nie mam już siły jak dawniej znosić tego wszystkiego ,każda moja decyzja kosztuje nie bardzo dużo :( Decyzja o terapii była chęcią zrobienia czegoś wreszcie dla samej siebie i niby świadoma mimo niechęci jaką miałam ale coś mi w środku podpowiadało "co ja tu robię ,i tak to nie ma sensu ,co ja powiem ,przecież jakoś sobie radzę itd itd...wyszedł jakiś młody chłopak ,poprosił o dowód i za chwilę do sali -byłam w lekkim szoku ....przecież ja mu nic nie powiem ,nie zrozumie ,co on może znać się na życiu :roll: ale po kilku zamienionych zdaniach poczułam ,że już mi wszystko jedno :roll: poddałam mu się całkowicie ,Boże nie pamiętam kiedy ostatnio jakiś mężczyzna ze mną tak spokojnie i mądrze rozmawiał ,kilka razy jak poruszył temat znęcania się mojego męża na de mną nie byłam w stanie opanować łez i wydusić z siebie słowa ,cierpliwie czekał aż będe gotowa do dalszej rozmowy ...zaproponował mi zajęcia w grupie i zaczynam je w przyszłą środę poprzedzone wizytą u psychiatry jak również zaproponował zajęcia indywidualne .Godziłam się na wszystko jak potulny baranek ...tym bardziej ,ze jak to ja nazywam bardzo szybko mnie "rozszyfrował ",że mam bardzo duża wiedzę jak mam postępować ,że zrobiłam na prawdę już wiele i wiem ,że te decyzje sa słuszne ale zbyt dużo mnie kosztują ,że psychicznie sobie nie radzę i ,że zbyt emocjonalnie reaguję na jego słowa i biorę je do siebie ,że popracujemy na początek nad tym bym radziła sobie z jego manipulacjami i z tym by każda decyzja jaka podejmę była przeze mnie w 100%akceptowana a nie kosztowała mnie wiele łez i rozmyślań mimo ,że wiem ,że mam słuszność ..to by było tyle ,jestem bardzo zmęczona dziś ale chciałam się z Wami tym podzielić :roll: pewnie macie mnie już dość ,jestem bardzo uparta ale :bezradny: ...
olga - Czw 24 Paź, 2013 20:15

:pocieszacz:
esaneta - Czw 24 Paź, 2013 20:22

milutka napisał/a:
ale po kilku zamienionych zdaniach poczułam ,że już mi wszystko jedno

nareszcie - ogłosiłaś bezsilność, brawo Milutka :radocha:
Przytulę Cię jeszcze, bo czuję, że faktycznie sporo Cię to kosztowało :przytul:

pannamigotka - Czw 24 Paź, 2013 20:29

Wreszcie coś ruszyło, ktoś się obudził!
Do momentu o ocenianiu (co on może wiedzieć o życiu, a dopóki kogoś oceniasz nie masz szans na powodzenie) myślałam sobie 'znóóóóóów to samo', ale potem napisałaś o poddaniu się, o pójściu z prądem... wykorzystaj tę bezsilność, postaraj się zaufać terapeucie i swojej intuicji.

Klara - Czw 24 Paź, 2013 20:31

NO!!! :brawo: :buziak:
smokooka - Czw 24 Paź, 2013 20:58

Basia! :brawo: to naprawdę dobra wiadomość, cieszę się jak dzieciak :radocha: :buziak:
yuraa - Czw 24 Paź, 2013 22:25

Basiu :okok:
rybenka1 - Czw 24 Paź, 2013 22:29

Milutka :okok: :kwiatek: :buziak:
pietruszka - Pią 25 Paź, 2013 00:03

milutka napisał/a:
pewnie macie mnie już dość ,jestem bardzo uparta ale :bezradny: ...

a mi się Basiu w oku zakręciła łezka wzruszenia... bo naprawdę życzę Tobie, by się Twoje życie zmieniło na lepsze, dość się już naszarpałaś i nacierpiałaś :pocieszacz:

a biorąc pod uwagę moje doświadczenia z terapią, czy Al-anon, to wiem, że wiele mi ułatwiły, nie musiałam często wyważać otwartych drzwi,a mogłam garściami korzystać z doświadczeń i wiedzy specjalistów, i ze to znacznie przyspieszyło zmiany w moim życiu.

Cieszę się, że się zdobyłaś na ten krok i będę z całych sił trzymać za Ciebie kciuki, by i u Ciebie coraz częściej świeciło słońce :kciuki: :buziak:

Janioł - Pią 25 Paź, 2013 00:09

milutka napisał/a:
ale chciałam się z Wami tym podzielić pewnie macie mnie już dość ,jestem bardzo uparta ale ...
Basieńko znasz bajkę o cieplym i puchatym ? Ciepłego i puchatego nigdy dość ,cieszę się że idziesz naprzód , trzymam kciukasy

(a...jeszcze jedno zamień uparta na konsekwentna ) ;)

milutka - Pią 25 Paź, 2013 07:45

Wczoraj zasnęłam zmęczona ,nie miałam siły już nic pisać ..dziś też musiałam się zmusić by wstać z łóżka ,nie idę na kurs ,robię sobie wagary ,taki beztroski dzień ,mam troszkę zaległych porządków ,szycia ,,,ciężko z mobilizacją by cokolwiek robić :roll: a jeszcze czytając Wasze wpisy znowu się poryczałam :ro
olga - Pią 25 Paź, 2013 07:50

Basiu trzymaj sie, bedze dobrze, z czasem wzmocnisz sie. Poczatki terapii zawsze sa trudne bo wychodzi z czlowieka to co bylo gleboko schowane. :pocieszacz:
milutka - Pią 25 Paź, 2013 07:54

Olga :buzki: ...zapomniałam całkiem ostatnio o Tobie :( ..musi być dobrze kochana ...innej wersji do siebie nie dopuszczam ...na razie nie mam pracy i jakieś pilnych obowiązków ,pozwolę sobie na takie "wagary"..
olga - Pią 25 Paź, 2013 07:59

milutka napisał/a:
.zapomniałam całkiem ostatnio o Tobie


:nono:

pietruszka - Pią 25 Paź, 2013 08:42

Basiu, takie zrywy emocjonalne rzeczywiście potrafią z człowieka wyciągnąć wszystkie siły. Ja po pierwszych spotkaniach z terapką też się czułam jak przekłuty balonik. Ale każde spotkanie też zmniejszało uczucie ciężaru na plecach i przynosiło ulgę. Ja też mam urlopik, do jutra, w planach zaległe sprzątanie, gotowanie, ale też i przede wszystkim zregenerowanie siebie, bo to mi w tej chwili najbardziej potrzebne.
Mysza - Pią 25 Paź, 2013 09:20

Basik :brawo: gratuluję odwagi i pierwszego kroku
trzymam :kciuki: za kolejne... tylko do przodu :okok:

Żeglarz - Sob 26 Paź, 2013 19:07

:kwiatek:
Długo opadałaś na to swoje dno :)
W końcu do niego dotarłaś. To jest punkt zwrotny.
Tylko nie zostań na tym dnie, ale konsekwentnie zacznij płynąć w górę.
Kibicuję Ci całym sercem :)
:buziak:

milutka - Wto 29 Paź, 2013 18:03

kochani dzięki :buzki: ...za to ,że jesteście cały czas ze mną :)
Dziś troszkę odetchnęłam z ulgą ,już złożyłam wszystkie papiery do GOPS-u i teraz będę mieć alimenty z funduszu alimentacyjnego ,ostatnio spędzało mi to sen z powiek ...brak dochodu i ciągła prośba bliskich o pomoc doprowadzała mnie do ciągłego płaczu i stanów depresji ,niestety pani psychiatra musiała wspomóc mnie lekami :roll: muszę się troszkę "podreperować "...czekając na wizytę do niej poznałam panią która równie jak ja zaczyna terapię grupową ,ona już była na pierwszych zajęciach będzie mi troszkę łatwiej tam jutro bo już będę kogoś znać .Porozmawiałam z nią troszkę i dzięki tej rozmowie rozładowałam napięcie jakie czułam przed wizytą u psychiatry .
Powolutku zaczynam od nowa układać sobie te porozsypywane "puzzle "...długa droga przede mną i jak na razie jeszcze czuję się bardzo psychicznie zmęczona ale myślę ,że będzie dobrze ...od nowa ujrzałam światełko w tunelu a to chyba dobry znak :) Po zabraniu męża na odwyk dostałam ja tak to nazywał "głupawki"...nie mogłam nacieszyć się spokojem ,ciszą ,sprzątałam ,słuchałam muzyki jednak ten stan nie trwał długo ..nagle zapadłam w w stan którego nie potrafię nazwać ...poczułam ,że nie dam rady ,przez chwile pomyślałam ,że nie mam już siły żyć ,że nie chcę się dłużej męczyć ..dobrze ,że miałam tą wizytę u psychologa bo ..... :zalamka: ...teraz od nowa zaczynam stawiać kroki ale ...nie dla innych tym razem dla samej siebie i chyba dopiero teraz po tak długim czasie już wiem jakie jest znaczenie tych słów .
Noi taki jeszcze maly sukcesik ...mimo trudnej ciężkiej sytuacji już w czwartek kończę ten kurs który zaczęłam ..jeden papierek kwalifikacji więcej a wiedza się nie wiadomo kiedy przyda :) ...kolejnym kroczkiem jaki chcę postawić to znalezienie pracy takiej która mi da stabilizację finansową ale i satysfakcję ...trzymajcie kochani kciuki i czarujcie :buzki:

Linka - Wto 29 Paź, 2013 18:15

milutka napisał/a:
,już złożyłam wszystkie papiery do GOPS-u i teraz będę mieć alimenty z funduszu alimentacyjnego

brawo, stabilizacja finansowa wg mnie to podstawa
na terapię też trzeba jakoś dojechać prawda?

Klara - Wto 29 Paź, 2013 18:19

Basiu, to ja trzymam kciuki i za Twoją terapię i za świetną pracę :kciuki: :kciuki: :kciuki:
milutka - Wto 29 Paź, 2013 18:28

Linka napisał/a:
na terapię też trzeba jakoś dojechać prawda?
Tak masz rację ...ja mieszkam kilka kilometrów od Kielc,wszędzie trzeba dojechać ...a niestety ostatnio musiałam oszczędzać na wszystkim i czasem nie miałam za co wlać paliwa :roll: ...tylko z drugiej strony to chyba było wygodne wytłumaczenie bo póki co też ciężko mi finansowo a udaje mi się zorganizować tak by tam dotrzeć ..ah ..ja głupiutka Basia :bezradny:
Klaro od samego początku mnie wspierasz -dziękuję Ci za to i mam nadzieję ,że będzie mi dane Cię osobiście uściskać i podziękować :buzki:

olga - Wto 29 Paź, 2013 18:29

Basieńko trzymaj się. Powolutku wszystko się ułoży. Leki Cie wzmocnią i terapia też potrzebna. :buziak:
Janioł - Wto 29 Paź, 2013 18:29

milutka napisał/a:
trzymajcie kochani kciuki i czarujcie
Czarodziej to ze mnie jak z Irasa autor słownika poprawnej polszczyzny ale kciuki masz u mnie trzymane
smokooka - Wto 29 Paź, 2013 18:36

Milutka jestem pełna podziwu :brawo: :buziak:
Klara - Wto 29 Paź, 2013 18:38

Basia! Dziękuję za miłe słowa, ale pamiętaj, że ja oddaję to, co dostałam.
Ty też będziesz (mam taką nadzieję) kiedyś oddawała komuś innemu :buziak:

Duszek - Wto 29 Paź, 2013 18:57

milutka napisał/a:
trzymajcie kochani kciuki i czarujcie :buzki:

czarować nie potrafię ;) ale trzymam :kciuki: :kciuki: :kciuki:

Borus - Wto 29 Paź, 2013 19:41

:okok:
milutka - Wto 29 Paź, 2013 20:15

potraficie kochani rozczulić ,tylko tym razem to są bardzo radosne łzy :buzki: ...
jak mnie jutro tam na tej terapii nie zjedzą ,nie pogryzą i w ogóle to " skrobnę" coś jeszcze ;) :buzki:

pietruszka - Wto 29 Paź, 2013 20:28

milutka napisał/a:
jak mnie jutro tam na tej terapii nie zjedzą ,nie pogryzą i w ogóle to " skrobnę" coś jeszcze ;) :buzki:

Tam na tej terapii też się boją. To nie grupa kanibali, która tylko czeka, żeby Milutką wrzucić do kotła :okok:
Będzie dobrze ( acha tylko wiesz.... oszczędnie z makijażem i weź lusterko :tak: )

szymon - Wto 29 Paź, 2013 20:48

a jednak cuda się zdarzają

bendem trzymał kciuka :]

milutka - Śro 30 Paź, 2013 21:22

szymon napisał/a:
a jednak cuda się zdarzają
:) pozdrawiam i dziękuję :)
Noi jestem ..nikt na terapii mnie nie zjadł i w sumie krew się nie polała ;)
Dziś czuję się znacznie lepiej ...nie koniecznie udało mi się powiedzieć cokolwiek bo drżał mi głos ,zbierało mi się na płacz tylko w grupie jakoś wstyd mi było płakać ...nie potrafię tego opisać ale czułam się jakbym znowu założyła maskę i poszła tam pokazać ,że u mnie wszystko w porządku ,że jest już ok bo przecież sobie poradziłam "jakoś " :roll: ..ojja głupiutka Basia :szok: ale po kilku wypowiedziach innych spokorniałam i nawet czasem coś wtrąciłam jak ja sobie radziłam z niektórymi sytuacjami ,,słuchając innych opowiadań poczułam ,że doszłam już naprawdę daleko ,osiągnęłam wiele ale przez to ,że byłam z tym sama ,spinałam się by sięgnąć po pomoc doprowadziłam się do stanu w jakim się znajduję ,strzępek nerwów ,rozżalona i szukająca ciągłej akceptacji innych osóbka :roll:
Byłam dzisiaj również na rozmowie o pracę ,lokal ładny ,przyjemny ,wszystko wydaje się być ok ale nie wiem czemu poczułam przerażenie ,że sobie nie poradzę ,trzeba tam czasem mieć szybkie ruchy ,szybkie decyzje podejmowac ,pamiętać klijentów który co zamówił i niby pracowałam przy czymś takim ale teraz ogarnął mnie strach ,że sobie nie poradzę ,że chyba nie jestem az tak dobra ...już sama nie wiem co myśleć ,,,czy spróbować czy poszukać coś innego co nie będzie wywoływało we mnie lęku
:roll:

Mysza - Śro 30 Paź, 2013 21:32

milutka napisał/a:
spróbować czy poszukać coś innego co nie będzie wywoływało we mnie lęku

zmierzyć się z lękiem i spróbować, bo inaczej się nie dowiesz, czy dasz radę, czy nie...
milutka napisał/a:
.już sama nie wiem co myśleć

nie myśleć, działać ;)

Klara - Śro 30 Paź, 2013 21:38

milutka napisał/a:
.już sama nie wiem co myśleć ,,,czy spróbować czy poszukać coś innego

Jak tu przyjdzie Pannamigotka to Ci powie: "Bój się i spróbuj!" :D

milutka - Śro 30 Paź, 2013 21:52

pewnie macie rację :) :buzki: ...zmykam spać ..jutro zakończenie kursu :radocha: zorganizowałyśmy torta w podziękowaniu na zakończenie i oczywiście Basi głupiutkie pomysly co by był z dedykacją dla obsługi ..."zapraszamy do naszych sklepów i uśmiech "...zapowiada się miły dzień i oczywiście wizyta na terapii indywidualnej ....tak w ogóle mam tak napięty grafik ,że nie mam czasu myśleć o tym moim alko jak mu tam w tej Morawicy :szok: rzeczywiście ze mnie nie dobra się zrobiła żona
;) :p

pietruszka - Śro 30 Paź, 2013 21:56

milutka napisał/a:
zbierało mi się na płacz tylko w grupie jakoś wstyd mi było płakać ...

teraz wiesz dlaczego m]pisałam o lusterku i makijażu... pamiętam jak mi sie zdarzyło pierwszy raz popłakać na grupowej... uciekłam do łazienki i przesiedziałam pół terapii...
I to wcale nie było na początku, tylko na jakiś tam warsztatach po roku chyba, inna sprawa, że ten płacz sprawił mi ulgę, ale długo się "trzymałam". Będzie dobrze Basiu :buziak:

szymon - Śro 30 Paź, 2013 22:00

dobrze Ci poszło, nawet lepiej niż dobrze :okok:
pierwsze razy nie zawsze są takie, jakie sobie wymyślimy ;)

pannamigotka - Pią 01 Lis, 2013 11:09

Klara napisał/a:
Jak tu przyjdzie Pannamigotka to Ci powie: "Bój się i spróbuj!"

:mgreen:
nawet powiem: bój się i RÓB!
fsdf43t

milutka - Czw 07 Lis, 2013 18:08

Klaro z góry przepraszam ,że tak nie było odzewu z mojej strony :buziak:
Tak więc jak radziliście" Bałam się i poszłam ...."... i tak jak się obawiałąm od samego początku to nie praca dla mnie ....wytrzymałam kilka godzin ale jak już skonczyłam ,że z tam tąd wychodzę i moja noga tam już nie powstanie no chyba ,że na kawę się wybiorę ...zaraz po tej pracy poszłam na terapię grupową ,chcąc cokolwiek powiedzieć znowu nie wytrzymałam ,silne emocje wzięły górę i się popłakałam ,aż mi już głupio bo ino ja tam beczę :roll: ...no ale chyba mi to było potrzebne bo dziś czuję się o wiele lepiej ,nie robię sobie wyrzutów ,że sobie nie poradziłam tylko przeglądam oferty i szukam dalej ...choć chodzi mi po głowie również coby nagłośnić bardziej ,że szyję w domu ,robię przeróbki krawieckie i może by mi się udało coś zarobić siedząć w domu a tym samym troszkę bym się w między czasie wzmocniła psychicznie bo jak na razie to czuję ,że rozsypałam się na kawałki ...nie ta sama Basia co kiedyś ....
Apropo męża ...dzwonił z odwyku ,rozmawialiśmy i jak zaczął mi opowiadać jaki jest biedny bo nie ma nawet jak pospacerować bo dostał przepustkę a na złość dla niego deszcz pada to odpowiedziałam mu ,że chciałabym mieć takie problemy jak on ,że ja nie mam jak iśc na spacer bo mam za dużo obowiązków które zrzucił na mnie ,że spłodził 3-kę dzieci ale zapomniał ,że jeszcze trzeba je wychować i ,że obarczył tym mnie ..jak zawsze się zezłościł ,popłakał ,że ciągle mu to wypominam ,kolejny raz wzbudził we mnie poczucie winy i się rozłączył ...na wieczór napisał kolejnego esemesa "dobranoc żono"na którego mu odpisałam ,że bardzo go proszę by do mnie nie pisał i nie dzwonił ...tak więc na razie cisza a mi z tym całkiem dobrze ...
Nie mam ochoty z nim rozmawiać ,do niego nic nie dociera ,w każdej rozmowie uważa ,że nie był aż tak zły ,że wyolbrzymiam ,że przecież dawał mi pieniądze ,dbał o nas ale dociera mimo to do niego ,że jest alkoholikiem ale gdyby nie to ,że ja się zachowuje tak i tak było by inaczej ...i za każdym razem ciągle ja .ja i ja ...z jego strony zero pokory ,zero wsplczucia ,że jest mi ciężko ,nawet nie pyta jak sobie radzę ,za co żyję ,czy dzieciom nie brakuje jedzenia ,czy mają kurtki na zimę ,buty ...szkoda gadać ...im więcej o tym piszę tym bardziej czuję jak bardzo mam żal do niego za to wszystko ,jak dobrze mi jak go tu nie ma i mam spokój :roll:

olga - Czw 07 Lis, 2013 18:23

milutka napisał/a:
Nie mam ochoty z nim rozmawiać ,do niego nic nie dociera ,w każdej rozmowie uważa ,że nie był aż tak zły ,że wyolbrzymiam ,że przecież dawał mi pieniądze ,dbał o nas ale dociera mimo to do niego ,że jest alkoholikiem ale gdyby nie to ,że ja się zachowuje tak i tak było by inaczej ...i za każdym razem ciągle ja .ja i ja ...z jego strony zero pokory ,zero wsplczucia ,że jest mi ciężko ,nawet nie pyta jak sobie radzę ,za co żyję ,czy dzieciom nie brakuje jedzenia ,czy mają kurtki na zimę ,buty .


Basiu jak to czytam to tak jakbys o moim eksie pisala, identycznie sie zachowywal ale to chyba jest norma. Widzialas czynnego alkoholika, ktory bylby odpowiedzialny. Moj tylko mnie nie obwinial. To klientki byly winne bo byly upierdliwe i zyc mu nie dawaly.

Klara - Czw 07 Lis, 2013 18:44

milutka napisał/a:
Klaro z góry przepraszam ,że tak nie było odzewu z mojej strony :buziak:

Basia! Ty nie masz przepraszać :nie:
Po prostu gdy Ciebie zobaczyłam, poprosiłam o relację, bo ciekawska jestem :oops:
milutka napisał/a:
aż mi już głupio bo ino ja tam beczę :roll:

To becz i się nie przejmuj. Becz tyle, ile Ci potrzeba, tak długo jak Ci łez wystarczy.
milutka napisał/a:
moja noga tam już nie powstanie

Trudno... poszłaś i sprawdziłaś. Lepiej zrobić i żałować, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło.
Jeśli chodzi o szycie, to pomyśl też o ogłoszeniu, że wykonujesz przeróbki.
U nas jest kilka takich miejsc i babki przez cały czas mają zajęcie.
Za podwinięcie spodni płacę 12 zł, tyle samo za skrócenie rękawów przy polarowej kurtce... itp.
milutka napisał/a:
za każdym razem ciągle ja .ja i ja

Przecież alkoholik jest egoistą. Myślę, że zbyt wiele od niego wymagasz.
Rzeczywiście nic nie zrozumie. Wygląda na to, że dopiero po dłuższym czasie trzeźwienia zaczynają się przemyślenia i czasem wyciąganie wniosków.
Teraz on ma przecież ciągle pijane myślenie.
olga napisał/a:
tak jakbys o moim eksie pisala,

...i o moim :(
Można przypuszczać, że rokowania co do trzeźwienia są kiepskie :bezradny:

milutka - Czw 07 Lis, 2013 19:03

Klara napisał/a:

milutka napisał/a:
za każdym razem ciągle ja .ja i ja

Przecież alkoholik jest egoistą. Myślę, że zbyt wiele od niego wymagasz.
Rzeczywiście nic nie zrozumie. Wygląda na to, że dopiero po dłuższym czasie trzeźwienia zaczynają się przemyślenia i czasem wyciąganie wniosków.
Teraz on ma przecież ciągle pijane myślenie.

Tak Klaro ,jednak mi na terapii indywidualnej terapeuta tłumaczył ,że nie można całego tego jego myślenia usprawiedliwiać jego chorym myśleniem tym bardziej pijanym ...przecież kiedy jest pijany to nie myśli ale kiedy kilka dni już nie pije podejmuje świadome decyzje i wedle prawa jest świadomy własnych czynów ...nie chcę się wypowiadać bo za bardzo jeszcze nie jestem emocjonalnie gotowa by bez złych emocji się wypowiadać ale nie będę już szukać dla niego usprawiedliwienia ,że potrzebuje terapii czy nie ...bo albo jest się odpowiedzialnym albo nie ,albo ma się dzieci albo nie i wypadało by czasem zapytać czy mają co jeść ,,jest już na tyle trzeźwy by się zacząć o to martwić i mam wrażenie ,że jemu jest wygodnie być tam ...cały świat się kręci wokół niego ,biedny pokrzywdzony ...ma co jeść ,gdzie spać ,napalone ,podatnicy za to płacą a Ty się głupia babo martw jak przetrwać ...wybacz Klaro ale nie potrafię sobie jeszcze tego przetłumaczyć i dokąd nie pozbędę się tych złych emocji dotąd będę mu o tym mówić jak bardzo mnie zranił ,jak dużo mnie kosztuje to jego pijanstwo -...,trzeźwienie i nie mam zamiaru dusić tych emocji już w sobie i szczerze mam w uważaniu czy będzie płakał czy nie i czy będzie przez to pił czy nie ....skoro on egoista to ja taka mała zołza
:szok:

pannamigotka - Czw 07 Lis, 2013 19:24

milutka napisał/a:
i jak zaczął mi opowiadać jaki jest biedny bo nie ma nawet jak pospacerować bo dostał przepustkę a na złość dla niego deszcz pada to odpowiedziałam mu ,że chciałabym mieć takie problemy jak on ,że ja nie mam jak iśc na spacer bo mam za dużo obowiązków które zrzucił na mnie ,że spłodził 3-kę dzieci ale zapomniał ,że jeszcze trzeba je wychować i ,że obarczył tym mnie ..jak zawsze się zezłościł ,popłakał ,że ciągle mu to wypominam ,kolejny raz wzbudził we mnie poczucie winy i się rozłączył ...na wieczór napisał kolejnego esemesa "dobranoc żono"na którego mu odpisałam ,że bardzo go proszę by do mnie nie pisał i nie dzwonił ...tak więc na razie cisza a mi z tym całkiem dobrze ...

Chyba pierwszy raz muszę zgodzić się z alkoholikiem, a nie ze współ. Jak najbardziej on miał rację. Wzbudzasz w nim poczucie winy takim nic nie znaczącym i nic nie dającym gderaniem i wywoływaniem poczucia winy, co jest później tylko powodem jego złego samopoczucia, Twojego zresztą też.
Widzę, że nie chodziłaś nigdy na al-anon, to też początki terapii, więc trudno oczekiwać efektów, ale litości, to najgorsze co możesz robić dla niego i dla siebie samej. Takie chore zachowanie tylko nakręca wasze wzajemne złe samopoczucie.
Nie przypominaj mu, jakim podłym jest człowiekiem- on to wie, pomimo, że JESZCZE Tobie tego nie przyzna, to NIE JEST JESZCZE TEN CZAS, czas na takie poważne rozliczeniowe rozmowy, na to jest czas dużo później!
Jeśli nie chcesz z nim rozmawiać- nie odbieraj telefonów, a jeśli chcesz tylko, żeby mu przypomnieć, że jest zerem- też tego nie rób!
Jeżeli nie chcesz towarzyszyć mu z leczeniu, zdrowieniu, wpadkach- w życiu- to rozstańcie się, piszę to chyba pierwszy raz na tym forum- ze względu na jego zdrowienie i leczenie. Niestety partnerka musi stanąć na wysokości zadania, żeby to wszystko się toczyło do przodu, a nie tkwiło całe życie w śmierdzącym gównie, sam alkoholik nic nie zmieni!
Chcesz być przy nim to bądź przyjacielem, wsparciem, bądź życzliwa. Nie chcesz, to przecież nikt Cię przy nim siła nie trzyma. Na rozmowy, przyznanie się do winy, przeprosiny, zadośćuczynienie, JEŚLI będzie trzeźwiał to na to przyjdzie czas.

smokooka - Czw 07 Lis, 2013 19:32

Basiu, odgrywanie się na alkoholiku nie da Ci satysfakcji, ani nic nie naprawi. Ja nie wiem czy on będzie trzeźwiał czy nie... ale wpędzanie w poczucie winy może się obrócić przeciwko Tobie jeśli z nim zostajesz.
Podpisuję się pod postem Migotki. Sama przerobiłam coś takiego kiedy mój Jarek był na pierwszej terapii, też stacjonarnej. Dziś samą siebie bym chyba wypchała sianem, żeby się nie odzywać wtedy. Sama do siebie straciłam szacunek. Dla mnie lepiej by było gdybym się w ogóle nie odzywała, nie jeździła, nie prowadziła ŻADNYCH poważnych rozmów kiedy był w ośrodku. To nic nie daje...

pannamigotka - Czw 07 Lis, 2013 19:42

smokooka napisał/a:
To nic nie daje...

Nie daje nic dobrego, a wiele złego może dać min zwykłe przeszkadzanie plus konkretna dawka chorych emocji. Jednej i drugiej stronie. No chyba, że się taką lubisz?

staaw - Czw 07 Lis, 2013 19:45

Szukałem dla kogoś innego, ale widzę że to dzisiaj temat na topie...
http://flandra.wordpress....ana-b-karpmana/

pietruszka - Czw 07 Lis, 2013 20:00

A ja pamiętam siebie z pierwszych dni trzeźwienia Pietrucha. Tak jakby cała złość, gniew, rozczarowanie wszechświata się we mnie skumulowało i próbowało wydostać.

Bo wcześniej, to go nie było, nie słyszał mnie, nie był w stanie zauważyć mojego bólu...
Mi bardzo pomógł wtedy poniższy tekst, a ze złością poszłam się wyładować do mojej terapeutki.

Cytat:
Cytat:
Odwet
„ Nieważne jak długo zdrowiejemy; nieważne, jak solidne są nasze duchowe podstawy – w dalszym ciągu może nas czasami prześladować obezwładniająca chęć ukarania drugiej osoby lub wyrównania z nią rachunku krzywd. Pragniemy zemsty.
Pragniemy, żeby druga osoba cierpiała tak, jak myśmy przez nią cierpieli. Chcemy, żeby sprawiedliwości stało się zadość i żeby życie odpłaciło jej z nawiązką. Mało tego, chcielibyśmy życiu w tym dopomóc.
Są to normalne uczucia, lecz nie musimy wcielać ich w życie. Uczucia te są częścią złości, lecz nie do nas należy wymierzanie kary.
Możemy pozwolić sobie na przeżywanie złości. Dobrze nam również zrobi pójście krok dalej i wyrażenie zgody na doświadczenie pozostałych uczuć – krzywdy, bólu i cierpienia.

Nie zapominajmy jednak, że naszym celem jest uwolnienie się od tych uczuć i zamknięcie za nimi drzwi
M. Beattie „Język wyzwolenia. Jak sobie radzić w trudnych związkach”.

endriu - Czw 07 Lis, 2013 21:37

milutka napisał/a:
że spłodził 3-kę dzieci ale zapomniał ,że jeszcze trzeba je wychować i ,że obarczył tym mnie

o matko :shock:
jakby mi tak żona powiedziała to bym dalej pił
na szczęście moja się nic nie odzywała i z tego nieodzywania sam się domyśliłem, że ze mną coś nie tak...

milutka - Pią 08 Lis, 2013 08:34

Być może rzeczywiście podświadomie chcę go ukarać ,chcę by cierpiał za to co mi zrobił-nie wiem co mam myśleć :roll: i to nie jest tak ,że czuję się tutaj bez winy bo w ostatnim czasie często wyrażałam głośno swoje niezadowolenie za to co robi ...zbyt długo milczałam ,zbyt długo ściskałam to w sobie ,,,to za długo już trwa ,za długo to ja muszę ponosić konsekwencje jego picia i niestety świadomie tutaj piszę ,że" muszę "..
Pannomigotko spytałaś czy siebie taką lubię ?..nie nie lubię ,czuję ,że ostatnio nie jestem tą osobą co dawniej ale to ,że milczałam ,to ,że nie mówiłam co czuję ,jak bardzo cierpię z wielu powodów ,jak wiele razy przez niego przeżyłam chwile zgrozy doprowadziło mnie do takiej kondycji psychicznej ,,,ostatnio ciągle płaczę ,nie potrafię sobie tego przetłumaczyć jak dawniej ,zaczynam bać się o samą siebie i według tego co piszecie to znowu mam milczeć ,udawać że nic się nie dzieje i rozmawiać z nim jak gdyby nigdy nic?mówić ,że jest dobrze jak jest źle i to bardzo ?tylko po to by on nie pił ??Endriu a do Ciebie mam pytanie ...gdyby żona wyrzuciła z siebie wszystkie żale pił byś dalej?tylko dla tego ,że milczy nie pijesz?proszę Cię ale w tym momencie zaprzeczasz wszystkim tym teoriom i tym o czym tutaj piszecie na temat alkoholizmu ...wiesz jak przez dobrych 6-7 lat ma się w poważaniu własne dzieci -wręcz przeciwnie ciągle ma się do mnie pretensje o to ,że wydałam za dużo pieniędzy na ich utrzymanie a zapewniam Cię ,że ostatnie czasy były dla mnie bardzo oszczędnymi wydatkami ,musiałam naprawdę dobrze przeliczać by mi na wszystko jakoś wystarczyło ...i przez tyle lat jak milczałam do niego nie dotarło to teraz nie mam prawa mu o tym powiedzieć ?...Ale wiesz masz rację ,do tej pory chciałam być z nim ,chciałam by się zmienił i dla tego milczałam a teraz mi już nie zależy ,nawet jak wróci z leczenia nie chcę by wrócił do mnie na górę i nie chcę z nim być tak więc będę mówić mu takie rzeczy i wydaje mi się ,że skoro jak milczałam pił to teraz jakiejś wielkiej różnicy nie będzie jak mu to będę mówić .Nio zależy mi już czy będzie pił czy nie .

Klara - Pią 08 Lis, 2013 08:47

milutka napisał/a:
.Nio zależy mi już czy będzie pił czy nie .

Pomyśl Basiu!
Nawet jeśli nie chcesz już z nim żyć, to i tak jesteś skazana na mieszkanie obok niego. Czy łatwiej jest mieszkać obok śmierdzącego, zapitego i awanturującego się faceta, czy obok obcego, ale trzeźwego?
Możesz mu przecież powiedzieć, że nie jesteś w stanie z nim mieszkać i że chcesz być oddzielnie.
Reszta może przyjść, albo nie, ale daj chociaż SOBIE szansę na spokojniejszą egzystencję.
Wszystkie żale przelej na papier, wykrzycz w lesie, wygadaj u terapeutki...
Spróbuj. Może się uda! :pocieszacz:

milutka - Pią 08 Lis, 2013 09:12

Klaro ..dlatego poprosiłam by do mnie nie dzwonił ..nie potrafię udawać jak on ,że jest wszystko okej ,nie będę go utwierdzać w przekonaniu ,że jestem szczęśliwa i zadowolona i ,że super sobie radzę jeśli tak nie jest ,on chce to ode mnie słyszeć a jak słyszy całkiem odmienne zdania ma żal ,że mu wypominam to i owo ,,,takich rozmów już z nim przeszłam wiele ,wiele razy przemilczałam swoje żale i skutek był odwrotny ,krzyczałam ,płakałam ,prosiłam -też nic nie dało to teraz nie chce z nim wdawać się w żadne dyskusje ,nie potrafię z nim rozmawiać i nie chcę ...jest mi z tym dobrze jak jest z dala ode mnie ,mam lepsze samopoczucie a jak tylko go słyszę wpędzam się w poczucie winy ,ogarnia mnie płacz -mam już tego dość ,sama jestem zła na siebie ,że sobie z tym nie radzę ....chcę pomóc sama sobie w tym momencie i chyba już mi nie zależy co kto o mnie myśli ...mogę być jędzą -trudno .I rzeby nie było ,,,kilka razy prosiłam go by się do mnie nie zbliżał ,że nie potrafię z nim rozmawiać ,że już nie chcę itd ...powiedział ,że i tak będziemy razem i myśli ,że jak mnie będzie gnębił tymi telefonami i będzie pisał esemesy to ja od razu zmięknę i będę udawać ,że wszystko jest ok ...po tej pierwszej terapii teraz gdy zaczął popijać po kryjomu również był milutki ,pisał esemesy z pracy i w ogóle ...a jak miałam wrażenie ,że coś wypił to robił na mnie obrazę ,że znowu zaczynam ,że jestem głupia i takie tam ...okazało się ,że moje przypuszczenia były prawdziwe ....Nie mam ochoty go słuchać i zastanawiać się kiedy mnie kłamie kiedy nie ...jak zacznie trzeźwieć rzeczywiście to ja to będę czuć ,będę wiedziała kiedy jest szczery w tym co mówi a wtedy na pewno będę starała się przemyśleć czy warto mówić to czy tamto -też chce się tego nauczyć ,po to poszłam na tą terapię by zacząć pracować również nad sama sobą .
Póki co nie chcę z nim rozmawiać bo niczego dobrego to nie wnosi ani dla mnie ani dla niego a co będzie dalej -nie wiem ,na razie to sama jeszcze gryzę się sama ze sobą .

pietruszka - Pią 08 Lis, 2013 09:12

Klara napisał/a:
Wszystkie żale przelej na papier, wykrzycz w lesie, wygadaj u terapeutki...

Napisz do niego list, niekoniecznie go wysyłaj. Opisz to co czujesz. Taki list potem wzięłam do terapki i tam go czytałam na głos (a raczej ryczałam, krzyczałam i co tam jeszcze).

I to nie tyle chodzi o chodzenie na paluszkach "byleby bidulek nie zapił" ile o zachowanie do siebie szacunku przy takim poczuciu krzywdy. Owszem były momenty, że na początku nie radziłam sobie ze złością i coś mi się wymknęło złośliwie raz czy drugi, ale sama nie czułam się z tym komfortowo, bo specjalnie ulgi nie czułam, a co powiedziałam, to nieraz i wstyd mi było. :oops: Pamiętam, że szczególna złość mnie brała,jak słyszałam od Pietrucha o grubej kresce, o życiu od nowa, a dla mnie to nie było wcale nowe życie,
gorzej dopiero w pełni do mnie docierała prawda o tym naszym "cudownym życiu" i wszystkich konsekwencjach.

Wiem jak trudno poradzić sobie z poczuciem krzywdy, to trwa, to pewien proces. Według mnie poradzenie sobie z poczuciem krzywdy to dopiero początek i wcale nie musi oznaczać wybaczenia. Ale właśnie poradzenie sobie z gniewem, złością, żalem, rozczarowaniem... I wcale nie robi się tego dla kogoś, a dla siebie. Schodzą wtedy napięcia z ciała, umysł staje się jasny i dopiero można zacząć żyć w pełni teraźniejszością. :pocieszacz:

pietruszka - Pią 08 Lis, 2013 09:15

milutka napisał/a:
.dlatego poprosiłam by do mnie nie dzwonił ..

pogadaj z terapeutą i poproś by przećwiczył z Tobą asertywne szybkie kończenie rozmowy. :tak:

Klara - Pią 08 Lis, 2013 09:27

milutka napisał/a:
.po tej pierwszej terapii

Właśnie. Po tej pierwszej terapii coś tam Ci pisaliśmy, no nie??? :bezradny:
milutka napisał/a:
jak zacznie trzeźwieć rzeczywiście to ja to będę czuć ,będę wiedziała kiedy jest szczery w tym co mówi a wtedy na pewno będę starała się przemyśleć czy warto mówić to czy tamto

No i bądź KONSEKWENTNA, bo poprzednio zdaje się nie byłaś, prawda? :pocieszacz: Posłuchaj Pietruszki: - Poproś o pomoc w nabyciu umiejętności odmawiania.

olga - Pią 08 Lis, 2013 11:22

Basienko kochana na podstawie moich osobistych doswiadczen uwazam, ze nie uda Ci sie odciac od niego emocjonalnie dopoki nie odetniesz sie fizycznie. Uwazam, ze nalezy go umiescic na parterze i nie powinien miec wstepu do Was na gore bez wzgledu czy jest pod wplywem czy nie. Najkorzystniejszym wyjsciem byloby zrobic osobne wejscie na pietro z boku domu a klatke schodowa w mieszkaniu zamurowac. Zrobic po prostu dwa oddzielne mieszkania ze wspolnym (niestety) podworkiem. Zdaje sobie sprawe, ze to sa koszty i to ewentualnie mogloby byc jedyna przeszkoda w realizacji. Byloby to blogoslawienstwem dla Ciebie i chlopakow bo moglibyscie wreszcie zaczac dochodzic do siebie i zyc wlasnym zyciem. Ja nie wierze w normalne zycie obok czynnego alkoholika, jest to po prostu nie mozliwe. Pamietam siebie kiedy bylam juz na etapie, ze bylo mi obojetne czy on pije, czy nie, kiedy cieszylam sie, ze na noc nie wrocil bo moglam sie spokojnie wyspac w niesmierdzacym mieszkaniu i pamietam kiedy po trzech czy czterech dniach wracal. Ja siedzialam sobie spokojnie tylem do wnetrza mieszkania a przodem do komputera, niekiedy nawet nie zarejestrowalam faktu, ze on wszedl i nawet jak nie poczulam fizycznego smrodu to ten emocjonalny tak. Natychmiast w domu robila sie jakas taka zgnila atmosfera, pojawial sie niepokoj, napiecie. Z perpektywy czasu oceniam to jako wcale nie mniejszy koszmar w porownaniu do okresu kiedy bylam silnie wspoluzalezniona, jezdzilam za nim, szukalam, blagalam, nie spalam po nocach tygodniami....
Linka - Pią 08 Lis, 2013 13:04

milutka napisał/a:
ma co jeść ,gdzie spać ,napalone ,podatnicy za to płacą a Ty się głupia babo martw jak przetrwać .

miałam tak samo,
to , że byłam już jakiś czas w Al-anon,niewiele pomogło
bo to ja zostałam sama z dziećmi :(

z ostatniej terapii, pamiętam jego przepustkę na wigilię...
niczego mu wyrzucałam...
ale płaczu nie byłam w stanie opanować, jakbym tamę przerwała
to też wywołało u niego poczucie winy :bezradny:

pannamigotka napisał/a:
Niestety partnerka musi stanąć na wysokości zadania,

naprawdę musi?..
poczytaj szczególnie piszące tu alkoholiczki
ilu ich partnerów jest dla nich wsparciem?

milutka - Pią 08 Lis, 2013 13:55

pietruszka napisał/a:
pogadaj z terapeutą i poproś by przećwiczył z Tobą asertywne szybkie kończenie rozmowy.
. tak ,na pewno będę musiała zwrócić się o pomoc ale już nie tylko jak z nim rozmawiać przez telefon ale również jak rozmawiać z nim jak wróci ,jak być konsekwentną bo chyba nie za bardzo byłam jak słusznie zauważyła Klara :oops:
milutka - Pią 08 Lis, 2013 13:56

Linka napisał/a:
jakoś mi się posty podwoiły
no dobra dobra ..przyznaj się lepiej ,że dla mnie trzeba dwa razy powtarzać bo ja ciężki przypadek jestem ;) :buzki: :rotfl:
Duszek - Pią 08 Lis, 2013 14:37

milutka mając podobne uczucia do Twoich kiedyś znalazłam taki tekst u jednej Dekadentki - Jo-asia :buzki:

... - Boli, bo trafiło w czułe miejsce. Gdyby to ciebie nie dotyczyło, to by się odbiło jak groch od ściany.
- Zdrada ma się odbić jak groch???
- Zdrada też. Bo zdrada nie istnieje.
- Jak to nie istnieje?
- A tak to. Po prostu czyjeś wybory ci się nie podobają, są dla ciebie niewygodne, niekorzystne, nieprzyjemne, no to stoisz pośrodku i wrzeszczysz Zdradzili mnie! A tak naprawdę, to tylko zabrali zabawkę.
- Poczekaj, to nie jest takie proste! Zabawkę??? A jeśli pół życia poświęciłam na tę zabawkę, to co?
- A kto ci kazał? Przecież z czasem wszystko się zmienia, jedno odpływa, inne przypływa Czas jest zmienny. I świat jest zmienny. Ponieważ ja jestem właśnie jedną z charakterystycznych cech świata.
- I co z tego wynika?
- Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził. Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu. Nigdy nie mów „chwilo, jesteś piękna, zatrzymaj się. To niebezpieczne zjawisko zatrzymywanie chwil. Czas nie czeka! Zastój to śmierć, a ruch to życie.
- Co za bzdury! Mam dziękować za to, że mnie ktoś pokaleczył? Powinnam mu dziękować za ból?
- Nikt nikomu nic nie powinien. Jak chcesz, to się obrażaj i cierp, pogłębiaj rany, rozdrapuj. Jak nie chcesz – podziękuj i idź sobie dalej spokojnie, łap równowagę. Jak zechcesz - tak postąpisz....
fragm. Na motywach opowiadania Iriny Sieminoj. Przekład I.Z.
@ Po Pierwsze Ludzie
https://www.facebook.com/...77428756&type=1


Wiem jak trudno czasem jest poskładać swój świat i że nie od razu wszystko się zmieni. Czasem trzeba dużo pracować nad sobą, stale coś powtarzać aby zrozumieć, zmienić....
Obie idziemy prawie tą samą drogą, i chciałabym Ci dać cudowne lekarstwo jak poradzić sobie z poczuciem "krzywdy", ale niestety jeszcze do tego nie doszłam.
Ale czasami lepiej się czuję gdy wracam do powyższego tekstu.
:buzki:

staaw - Pią 08 Lis, 2013 14:39

Basiu ja Ci dam najlepszy (przynajmniej u mnie się sprawdził) sposób: kup sobie starter z nowym numerem, za 5 daj jednej przyjaciółce (numer oczywiście) a później bardzo powoli powiększaj grono znajomych.
pannamigotka - Pią 08 Lis, 2013 15:21

Milutka- źle postrzegasz to co napisałam w kategorii- mówić czy milczeć. Milczenie zarówno jak i słowa mogą być nieprzyjazne, wrogie. Chodzi o to, by być przyjacielem, a nie wrogiem, żeby wspierać się wzajemnie,bo obydwoje macie problemy emocjonalne. To trudne. Ale jeśli tak wiele Cię to kosztuje, to powtarzam- odejdź od niego, ale nie przeszkadzaj mu w zdrowieniu. Zbuduj nowe życie bez niego. Jestes chyba pierwszym takim przypadkiem na forum, kiedy w ostatnim czasie odważyłam się poradzić komuś taki krok. Wątpię, by bez Twojej głębokiej zmiany ten związek miał szanse przetrwania, wręcz widzę, że się dusisz w tym związku.
pannamigotka - Pią 08 Lis, 2013 15:28

Linka napisał/a:
naprawdę musi?..
poczytaj szczególnie piszące tu alkoholiczki
ilu ich partnerów jest dla nich wsparciem?

No właśnie i co to są za związki?
Ja jestem przekonana, że leczenie tylko alkoholika nie ma najmniejszego sensu, właśnie leczenie całej rodziny powinno być warunkiem przyjęcia alkoholika na oddział, bo inaczej jego leczenie nie ma zbytniego sensu, bo chorują całe rodziny. Oczywiście nie trzeba tego robić, ale trudno potem wymagać, żeby rodzina się rozsypała, bo jak facet trzeźwieje, a babka dalej ma chore jazdy' to jak tu oczekiwać porozumienia? Musi oznacza dla mnie- jeśli chce tego związku, a autrka cały czas jest przy mężu, chyba nie ma rozwodu, podziału domu, rozmawiają sobie, więc chyba coś ich łączy.

szika - Pią 08 Lis, 2013 16:15

nasza terapeutka nazywała to wprost - przymus zemsty, ty mi robiłeś tyle lat takie rzeczy to ja ci teraz pokaże... na mojej grupie to był standard...
uppssss... ja chyba nie powinnam zaglądać do tego działu. :(

Linka - Pią 08 Lis, 2013 16:26

pannamigotka napisał/a:
Chodzi o to, by być przyjacielem, a nie wrogiem,

pannomigotko ja nie wiem czy Milutka jest w stanie być przyjacielem,
wszak ona jest ofiarą przemocy..czasem sprawy idą za daleko,
pewnych rzeczy już się nie odwróci...

Linka - Pią 08 Lis, 2013 16:31

[quot="szika"] przymus zemsty, ty mi robiłeś tyle lat takie rzeczy to ja ci teraz pokaże..[/quote]
jeżeli o mnie chodzi Szika, to bardzo się mylisz
mnie bardzo bliskie jest to co napisała Basia

milutka napisał/a:
to znowu mam milczeć ,udawać że nic się nie dzieje i rozmawiać z nim jak gdyby nigdy nic?mówić ,że jest dobrze jak jest źle i to bardzo ?tylko po to by on nie pił ?

szika - Pią 08 Lis, 2013 16:47

Linka,
mówię, że nie powinnam zaglądać.. :(
jesli Autorce ma pomóc w zyciu otwartość własnie teraz no to ok... ja się nie znam...

pannamigotka - Pią 08 Lis, 2013 17:00

Linka napisał/a:
czasem sprawy idą za daleko,
pewnych rzeczy już się nie odwróci...

Linko, no a oczym ja piszę? Właśnie o tym! To jest ten przypadek, kiedy najlepiej się rozstać a doradzam to baaaaaaardzo rzadko. Niech się rozstaną i wtedy jeden nie będzie przeszkadzał w zdrowieniu, przecież to samo pisałam wcześniej.
Zgadzam się z Sziką, że to chęć zemsty, to dokładnie to, co zacytowała wcześniej Pietruszka. Chęć zemsty w takim momencie jest naturalna, ale i bardzo wg mnie szkodliwa dla obu stron, nie pozwalająca na spokój.

Klara - Pią 08 Lis, 2013 17:04

szika napisał/a:
mówię, że nie powinnam zaglądać.. :(

Alkoholicy wnoszą tu nie jeden raz dużo dobrego , więc czemu nie miałabyś zaglądać i pisać?

Wydaje mi się, że ten "przymus" pojawia się w kolejnym etapie.
Na początku jest nadzieja, że na skutek leczenia człowiek nagle się odmieni i stanie przed nami ten, którego mamy w marzeniach: Wyrozumiały, spokojny, pogodny, a przede wszystkim on JUŻ będzie wiedział, ile krzywdy wyrządził żonie i dzieciom. Będzie chciał OD RAZU wyznać, zadośćuczynić, przeprosić, a następnie będziemy żyć długo i szczęśliwie.
Tymczasem on nic nie rozumie, nie widzi nic prócz końca własnego nosa, nie przeprasza, ma jakieś potrzeby, lekceważy przeszłość i po raz n-ty zaczyna "nowe życie". Jest zapatrzony w siebie, liczy się tylko on..... :(
Teraz pojawia się rozżalenie współuzależnionej, bunt i wreszcie - "przymus".

szika - Pią 08 Lis, 2013 17:04

Właściwie dla alkoholika to może być doping, takie mszczenie się, wydzieranie, gderanie, zrzędzenie i ogólnie zatruwanie życia.
Na mojej grupie chłopaki im trudniej mieli tym bardziej byli zawzięci, że sie nie dadzą, na zasadzie "nie dam Ci tej satysfakcji i sie nie napiję jędzo jedna"...
tak więc tu o alkoholika bym się nie martwiła wcale, jak chce przestać pic to przestanie...

szika - Pią 08 Lis, 2013 17:08

Klara napisał/a:
Tymczasem on nic nie rozumie, nie widzi nic prócz końca własnego nosa, nie przeprasza, ma jakieś potrzeby, lekceważy przeszłość i po raz n-ty zaczyna "nowe życie". Jest zapatrzony w siebie, liczy się tylko on.....

Klaro tu mam nadzieję prezentujesz postawe współuzależnionej?

Klara - Pią 08 Lis, 2013 17:17

szika napisał/a:
prezentujesz postawe współuzależnionej?

Jak najbardziej :tak:
Jestem współuzależniona i nic tego nie zmieni.
Opisałam to, co sama czułam.
Dopiero na końcu (po tym wszystkim) nastąpiła rezygnacja, zobojętnienie, wyrzucenie uzależnionego ze swojej głowy i spokój.

Po czasie okazało się, ze zobojętnienie było pozorne i nieustanne napięcie odbiło się na zdrowiu.
Piszę to dlatego, żeby i Basia miała świadomość skutków życia w stresie.

olga - Pią 08 Lis, 2013 17:39

pannamigotka napisał/a:
autrka cały czas jest przy mężu, chyba nie ma rozwodu, podziału domu, rozmawiają sobie, więc chyba coś ich łączy.


nooo ja z nim wspoluzaleznienie a jego z nia .......lek przed uswiadomieniem sobie, ze juz stracil wszystko :roll: skads to znam

milutka - Pią 08 Lis, 2013 18:23

No I co ja mam Wam kochane dziewczynki powiedzieć ?,,,aha i Tobie Stasiu ;) ..bardzo cenne dla mnie są te Wasze posty ,zmuszają do przemyślen już chyba nie jak mam postępować wobec tego swojego alko tylko jak to ja się zachowuję ,pewnie w mojej sytuacji to jest normalne teraz ale póki co chcę sobie dać troszkę czasu ,skorzystać z tej terapii ...a najważniejsze to wyciszyć się troszkę emocjonalnie .Pannomigotko ...dużo piszesz o rozstaniu z nim ,tak -cały czas biorę to pod uwagę tylko by dokonać takiego kroku muszę najpierw się wzmocnić .Bo ani fizycznie ani emocjonalnie nie jestem na to gotowa .Mamy separację ,on mieszka na dole po tym jak po tamtej terapii zapił a raczej popijał już wcześniej tylko na moje sygnały odpowiadał ,że to ze mną jest coś nie tak ,pił w delegacji ale się ukrywał ,chodził przecież na terapię i rznął kozaka aż któregoś dnia wrócił do domu pijany i chciał mnie uderzyć i gdyby nie syn nie wiem jakby się to skończyło :roll: tak jak rozmawialiśmy jak wrócił z terapii ,że jak tylko zacznie pić wyganiam go na dół ,nie mieszka ze mną ,nie zbliża się pod wpływem alkoholu do dzieci i idzie całkiem na osobne -tak konsekwentnie zrobiłam ,przestał dawać pieniądze -złożyłam do funduszu o alimenty które właśnie dostałam decyzję zostały mi przyznane z czego się bardzo cieszę bo było mi na prawdę ciężko ...skarbie działam konsekwentnie wobec niego a on ponosi konsekwencje zapicia tylko mnie te decyzje dużo kosztowały i posypałam się już całkiem ...dlatego nie chcę się już siłować z tym sama ,poszłam na tę terapię by pomóc sama sobie by kolejne decyzje które będę miała podjąć nie kosztowały mnie tyle łez ,bym radziła sobie z emocjami ...i póki co nie chcę na razie decydować czy odejdę od niego choć na dzien dzisiejszy wydaje mi się ,że zbyt wiele się stało bym potrafiła z tym żyć u jego boku ...ale nie wiem i na razie nie podejmuję żadnych decyzji ..ale bardzo dziękuję Ci za te posty ,są dla mnie również cenne .
Aha ..i jeśli chodzi o ten telefon od niego ,mówiłam mu kilka razy ,że nie chcę by dzwonił ,by pisał esemesy ,mówiłam to grzecznie ,że chcę od niego odpocząć -nie rozumiał ,nękał mnie nimi i wydawało mu się ,że jest taki dobry bo mi o 23-ej w nocy eski pisze mówiąc dobranoc ,,,a ja tego nie doceniam ,dopiero jak usłyszał te kilka słów prawdy i stanowczą prośbę dał sobie spokój ,nie nęka już mnie ani nie dzwoni do chłopców pod byle pretekstem i nie pyta co ja robię ...Troszkę już z nim tych manipulacji przeszłam ,mam te teorie i praktykę w jednym małym paluszku i naprawdę pozwalam mu na spokojne trzeźwienie ale on tego jeszcze nie docenia i do niego nie dociera ,że żarty się skończyły i ,że ja zachowuję się wobec niego tak nie po to by go zranić czy zrobić mi na złość tylko ja zaczęłam już żyć swoim życiem i tę wiedzę teoretyczną którą mam wdrążyłam w życie ale nie przygotowałam się do tego jak trzeba bo efekty właśnie widać ile mnie to kosztowało :roll: ale nad tym zaczynam pracować ,oddając się w ręce specjalistom ;)
Noi jeszcze do Myszy tak króciutko ... :buzki:

olga - Pią 08 Lis, 2013 18:25

pannamigotka napisał/a:
Chodzi o to, by być przyjacielem, a nie wrogiem, żeby wspierać się wzajemnie,bo obydwoje macie problemy emocjonalne.

Jakiego wsparcia mozna sie spodziewac od czynnego alkoholika? Migotko Ty chyba nie wiesz, ze maz Milutkiej nie terapeutyzuje sie na odwyku bo chce tylko dlatego, ze musi bo sad mu kazal, to nie jest zdrowiejacy czlowiek tylko alkoholik, ktoremu zabrano sprzed ust, co bedzie dalej to sie okaze ale jakie to ma w tej chwili znaczenie? Basia z troski o swoje zdrowe powinna trzymac sie od niego z daleka, wspierac sama siebie a od niego niczego nie oczekiwac.

milutka - Pią 08 Lis, 2013 18:34

No własnie również mam takie wrażenie ,że pannamigotka nie do końca zna moją historię ale i tak szczerze tak do konca to nikt nie wie co się dokładnie działo ,ja do tej pory pisałam o sobie tak troszkę "po łepkach "..po poradach coś tam do mnie docierało ale i tak skutek jak niewiele jest teraz .Jedno jest pewne w tym momencie muszę się skupić na swoim poczuciu krzywdy ,na swoich emocjach skąd się biorą i jak sobie z tym radzić -poproszę swojego terapeutę byśmy nad tym popracowali ...ostatnio coś wspomniał ,że to u mnie tkwi głębiej i nie koniecznie jest spowodowane mężem czynnym alkoholikiem tylko ojcem tyranem który nadal ma duży wpływ na mnie na moje złe samopoczucie ...no ale nic więcej nie opracowaliśmy bo jak zwykle nie mogłam opanować płaczu ,,,może na kolejnej terapii będzie już mi lżej .. :)
pietruszka - Pią 08 Lis, 2013 18:57

milutka napisał/a:
nic więcej nie opracowaliśmy bo jak zwykle nie mogłam opanować płaczu ,

Milutka ten płacz to też jest posuwanie się do przodu

milutka - Pią 08 Lis, 2013 19:01

Aha ,,,i jeszcze jedno takie moje spostrzeżenie jeśli chodzi o terapię ...zauważyłam ostatnio ciekawą rzecz ...na korytarzu na którym sie zbieramy na terapię kilka sal dalej zbierają się również na terapię alkoholicy ...nasza grupka stoi taka smutna ,każda coś tam zagada ale raczej jest taka powaga i ogólnie taki spokój ,,,,grupka osób uzależnionych zawsze stoi wesoła ,zadowolona ,żartują ,opowiadają sobie zazwyczaj coś na wesoło ...przyznam szczerze ,że ostatnio pomyślałam sobie w duchu ,że ileż w nich radości z tego ,że tak krzywdzą bliskich ,że my musimy się tak spinać rzeby sobie poradzić ,gdzieś podświadomie nie chciałam w tamtą stronę patrzeć :roll: ...teraz już myślę troszkę inaczej ale jeszcze długa droga przede mną by to wszystko zrozumieć .
Mysza - Pią 08 Lis, 2013 19:19

milutka napisał/a:
myślę troszkę inaczej ale jeszcze długa droga przede mną by to wszystko zrozumieć .

najważniejsze, że zrobiłaś pierwsze kroki
nie zawsze bedzie łatwo, nie zawsze bedzie można od razu dostrzec pewne sprawy, zrozumieć,
nie zawsze będziesz chciała znaleźć odpowiedzi, bo one czasem bardzo bolą...
to wszystko trwa, to jest proces, który potrzebuje czasu, który wymaga dużych zmian, ale poczucie spokoju, które sie zyskuje, równowagi, pewności, szacunku do siebie i do innych, pokochanie siebie, wyrozumiałość dla siebie i dla innych...to jest warte każdego trudu
trzymam za Ciebie :kciuki: :buzki:


szymon - Pią 08 Lis, 2013 19:40

milutka napisał/a:
grupka osób uzależnionych zawsze stoi wesoła ,zadowolona ,żartują ,opowiadają sobie zazwyczaj coś na wesoło ...przyznam szczerze ,że ostatnio pomyślałam sobie w duchu ,że ileż w nich radości z tego ,że tak krzywdzą bliskich


du**!

oni się cieszą, radują, żartują sobie, bo doskonale wiedzą,
że dana im jest szansa odkupić swoje winy,
mają szanse na zadośćuczynienie krzywd popełnionych bliskim
radują się z tego, że za rok albo dwa, pospłacają długi
że dostali drugie życie
i długo mógłbym wymieniać...

szika - Pią 08 Lis, 2013 19:45

Mysza napisał/a:
szika napisał/a:
im trudniej mieli tym bardziej byli zawzięci, że sie nie dadzą, na zasadzie "nie dam Ci tej satysfakcji i sie nie napiję jędzo jedna"...

to... "szczęśliwe bardzo" małżeństwa/związki musiały to być
czyli nie ma większej róznicy między alko i współ....
podobne, jak nie takie same, odczucia i emocje nimi targają


Tak Mysza, masz rację, dokładnie tak. Zwrócę tylko uwage na pewien aspekt, że dla alkoholika jakakolwiek motywacja w pierwszych tygodniach, miesiącach, nawet najbardziej bzdurna, jest dobra, żeby nie pił. Prawdziwe trzeźwienie zaczyna się często dopiero później, kiedy alko zaczyna nie pić dla siebie.
Chciałam pokazac paradoks, ze nieodparta potrzeba zemsty, przymus, będzie tak naprawdę krzywdzić Milutką a Jej męża to nie wiadomo do końca...
on skoro zapija i leczy się z przymusu to spłyną po nim Twoje pretensje, a Ty Milutka będziesz się tylko szarpać..
daj se z nim spokój i już... terapia na pewno pomoże...

smokooka - Pią 08 Lis, 2013 19:48

milutka napisał/a:
grupka osób uzależnionych zawsze stoi wesoła ,zadowolona ,żartują ,opowiadają sobie zazwyczaj coś na wesoło ...przyznam szczerze ,że ostatnio pomyślałam sobie w duchu ,że ileż w nich radości z tego ,że tak krzywdzą bliskich ,
no trochę pojechałaś Basia. Bez przesady....
endriu - Pią 08 Lis, 2013 20:03

milutka napisał/a:
grupka osób uzależnionych zawsze stoi wesoła ,zadowolona ,żartują ,opowiadają sobie zazwyczaj coś na wesoło ...


jak się tak zachowywaliśmy na przerwach czy przed terapią to terapka nam mówiła, że pijemy na sucho,
a jak z tych żartów ktoś się spóźnił na zajęcia to dostawał żółtą kartkę (dwie to wylot z terapii)...

endriu - Pią 08 Lis, 2013 20:06

szika napisał/a:
Na mojej grupie chłopaki im trudniej mieli tym bardziej byli zawzięci, że sie nie dadzą, na zasadzie "nie dam Ci tej satysfakcji i sie nie napiję jędzo jedna"...


ja tak nie miałem :nie: ja im miałem trudniej tym więcej piłem, jak się żona przestała odzywać to dopiero zajarzyłem...

szymon - Pią 08 Lis, 2013 20:17

endriu napisał/a:
jak się tak zachowywaliśmy na przerwach czy przed terapią to terapka nam mówiła


a jakby tak nie było terapek na świecie, to miałbyś swoje zdanie na temat? :mysli:

pannamigotka - Pią 08 Lis, 2013 20:35

milutka napisał/a:
.nasza grupka stoi taka smutna ,każda coś tam zagada ale raczej jest taka powaga i ogólnie taki spokój ,,,,grupka osób uzależnionych zawsze stoi wesoła ,zadowolona ,żartują ,opowiadają sobie zazwyczaj coś na wesoło

bierzcie z nich- z tych strasznych alko- przykład!
milutka napisał/a:
że ileż w nich radości z tego ,że tak krzywdzą bliskich

No rzeczywiście, jeżeli śmiać się można tylko złośliwie, to wybacz- dawno się chyba nie śmiałaś. U nas na grupie al-anon był jeden wielki śmiech, radość itd. Pierwszy raz, jak tam przyszłam pomyślałam, że pomyliłam grupy- to NA PEWNO nie są rodziny alkoholików.

Milutka- dziś spojrzałam na Twój wiek, masz 30 lat, a ja cały czas miałam wrażenie, że masz co najmniej 45. Weź gdzieś wyjdź z koleżankami, zrób coś tylko dla siebie. Zaszalej. Życie masz jedno, niech się przestanie kręcić wokół alko.

BARBARA - Pią 08 Lis, 2013 21:23

Milutko :buziak: :pocieszacz:
yuraa - Pią 08 Lis, 2013 21:38

milutka napisał/a:
.nasza grupka stoi taka smutna ,każda coś tam zagada ale raczej jest taka powaga i ogólnie taki spokój ,,,,grupka osób uzależnionych zawsze stoi wesoła ,zadowolona ,żartują ,opowiadają sobie zazwyczaj coś na wesoło ..

też kiedys zauważyłem podobne zjawisko.
dzisiaj sądzę że wynika to z faktu :
alkoholik mysli ;jestem tu bo chcę przestać pić
smutna dziewczyna mysli; jestem tu żeby on nie pił
widzisz różnicę ?
robie to dla siebie
robie to dla kogoś

rybenka1 - Pią 08 Lis, 2013 21:54

Milutka ,ja jak chodziłam na terapię ,to ciagle płakałam ,uzalałam się na sobą .Stres ,nerwy ,spac nie mogłam ,nie skora byłam do żartów .Dużo czasu mineło zanim się usmiechnełam .Na terapii dopiero zrozumiałam ,dotarło do mnie jaką krzywdę sobie robię i moim bliskim.Kazdy jest inny , dużo czasu mineło u mnie ,we mnie i w mojej rodzinie ,zanim zaczeliśmy się scalac ,dzień po dniu ,zaufanie ,odbudowac je ,to nie jest proste .Tu trzeba czasu ,ciężka praca nad sobą ,to nie pstryk i już po sprawie .Milutka daj sobie czas :buziak: :pocieszacz:
pietruszka - Pią 08 Lis, 2013 23:39

yuraa napisał/a:
dzisiaj sądzę że wynika to z faktu :
alkoholik mysli ;jestem tu bo chcę przestać pić
smutna dziewczyna mysli; jestem tu żeby on nie pił
widzisz różnicę ?
robie to dla siebie
robie to dla kogoś



ja byłam na terapii dla siebie, ale dłuuuugo mi nie było do śmiechu... :( w tamtym okresie nie mogłam nawet zrozumieć, jak można mieć do tej choroby taki dystans, żeby się śmiać... :/ a byłam kiedyś dość radosną i wesołą dziewczyną, ale wtedy przytłoczył mnie wielki smutek,rozgoryczenie i żal, że zmarnowałam sobie życie... Trochę trwało zanim odzyskałam radość życia... i nadzieję, że jeszcze mam szansę na szczęśliwsze dni...

bardziej bym upatrywała przyczyn zjawiska w tym, że alkoholicy (przynajmniej część) odzyskują wiarę, że mogą inaczej, współuzależnionym w końcu spadają klapki z oczu i widzą za sobą ruiny i zgliszcza... oczywiście to takie moje "gdybanie" ... przynajmniej tak było w moim przypadku, a przecież Pietruch właśnie przestał pić - w grupie byłam jedyna w takiej sytuacji... ale już nie umiałam się tym cieszyć...

szika - Sob 09 Lis, 2013 08:22

Ja powiem jak to wyglądało z moje strony, tej własnie rozbawionej, uśmiechnietej.
Tak było, przestałam pić, zaczęłam terapię dosłownie oderwana od puszki piwa, w ostatnim dniu przed pójściem na terapię wypiłam to jeszcze jedno - pożegnalne. Potem pierwsze dni - koszmar. Po tygodniu troche lepiej, zaczynałam dopiero widziec co zrobiłam, że dobrze zrobiłam, że jest dla mnie szansa na uratowanie się.
Ta wesołośc o której piszesz Milutka. Ona mnie tez dopadła. Winiłam się za nią, bo z czego tu się cieszyć jeśli spojrzę do tyłu a tam samo jedno wielkie nieszczęście?
Wytłumaczyła mi to terapeutka, skąd to sie bierze, to pozwoliło mi cieszyć się pełną gębą, śmiać do rozpuku, bawić i radować tak na prawdę bez poczucia winy. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że pierwsze miesiące mojego trzeźwienia to oprócz strasznych zgryzot, głodu alkoholowego to najszczęśliwszy okres w moim życiu.
To jest zwyczajnie chemia organizmu, przemiany na poziomie komórkowym. Brak substancji chemicznej, która regulowała prace gruczołów wydzielających hormony, spowodował nadmierne, większe niż podczas picia, wydzielanie hormonów szczęścia.
To, że oni sie śmieją to tak wygląda na przerwie, gdy wychodzą przed salę, w rzeczywistości to była totalna wielka huśtawka od euforii do upadku na dno i mysli samobójczych. Taka huśtawka u mnie trwała wiele miesięcy, az powolutku to się zaczęło stabilizować, sinusoida wyciszać, wahania stały się bardziej zrównoważone.
Alkoholik nie za bardzo ma na to wpływ, właściwie żaden, trzeba to przetrwać i już.
Może to trudno Tobie Milutka teraz zrozumieć, ale zapewniam Cię że gdy ta chemia się uspokaja, to to przed czym staje alkoholik to własnie obraz zgliszczy i gruzów, widzi jak wiele pracy przed nim, żeby naprawić, zadośćuczynić i zachować godność CZŁOWIEKA.

olga - Sob 09 Lis, 2013 08:36

W zwiazku z tym o czym teraz piszecie takie wspomnienie mi teraz przyszlo na mysl.....w czasie kiedy ja chodzilam jeszcze na terapie przed swietami Bozego Narodzenia terapki zorganizowaly wspolna wigilie dla alkoholikow i nas wspoluzaleznionych. Alkoholicy glosno spiewali koledy, mocnym pewnym glosem z usmiechem na twarzach, zartowali, smiali sie. Wspoluzaleznione po cichutku, niepewnie, niektore poplakiwaly, jedna z dziewczyn nie mogla pohamowac placzu. Dlaczego tak sie dzialo? Mysle, ze patrzyly na tych radosnych, trzezwiejacych facetow i myslaly sobie "dlaczego mojego tutaj nie ma, dlaczego inni moga nie pic a moj nie?", czuly straszny zal do niego, do losu, ze nie chce, ze robi jej krzywde, ze przeciez widzi jak ona cierpi i nie chce nic z tym zrobic, byc moze czuly zazdrosc. To o czym pisze to nie jakies gdybania, to moje odczucia z jeszcze wczesniejszego okresu, kiedy jeszcze walczylam.
Linka - Sob 09 Lis, 2013 10:16

olga napisał/a:
"dlaczego mojego tutaj nie ma, dlaczego inni moga nie pic a moj nie?",

o to samo pytałam, jak trafiłam na miting rocznicowy do grupy AA,
gdzieś na początku mojej drogi z Al-anon,
płakałam :beczy:
do dziś, kiedy słyszę wersję śpiewaną "Modlitwy o pogodę ducha"
coś ściska mnie za gardło.
Nigdy nie patrzyłam na alkoholików jako na ludzi radosnych, beztroskich,
bo często bywałam na mitingach otwartych AA i niejedno słyszałam.

milutka - Sob 09 Lis, 2013 16:43

szymon napisał/a:

milutka napisał/a:
grupka osób uzależnionych zawsze stoi wesoła ,zadowolona ,żartują ,opowiadają sobie zazwyczaj coś na wesoło ...przyznam szczerze ,że ostatnio pomyślałam sobie w duchu ,że ileż w nich radości z tego ,że tak krzywdzą bliskich


du**!

oni się cieszą, radują, żartują sobie, bo doskonale wiedzą,
że dana im jest szansa odkupić swoje winy,
mają szanse na zadośćuczynienie krzywd popełnionych bliskim
radują się z tego, że za rok albo dwa, pospłacają długi
że dostali drugie życie
i długo mógłbym wymieniać...
...patrząc na nich nie pomyślałam o tym :( ..zbyt dużo jeszcze chyba we mnie żalu ,,,
Spokojnie Szymonie,Smokooka ...sama się jeszcze w tym wszystkim gubię,nikomu nie pojechałam po prostu w chwili kiedy miałam w sobie dużo żalu bo jest mi na prawdę ciężko tak sobie pomyślałam ...dziękuję za wyjaśnienie .

Asiu ,Szika ,Barbaro :buzki:
yuraa napisał/a:
alkoholik mysli ;jestem tu bo chcę przestać pić
smutna dziewczyna mysli; jestem tu żeby on nie pił
widzisz różnicę ?
robie to dla siebie
robie to dla kogoś
Pewnie tak Jurku jest ,tylko ja szczerze jestem tam teraz już dla siebie i nie jest mi do śmiechu ...może potrzeba więcej czasu bo jak na razie to moje początki ?-nie wiem ...chyba rzeczywiście potrzeba czasu .
Cytat:
Milutka- dziś spojrzałam na Twój wiek, masz 30 lat, a ja cały czas miałam wrażenie, że masz co najmniej 45. Weź gdzieś wyjdź z koleżankami, zrób coś tylko dla siebie. Zaszalej. Życie masz jedno, niech się przestanie kręcić wokół alko.
_________________

35 :oops: :buzki: .....Migotko ,masz rację tylko nie jest to takie proste ostatnio...każde wyjście wiąże się z jakimiś kosztami ,wiem ,że powinnam i chciałabym wiele zrobić dla siebie tylko niestety finansowo jest to nie realne ...a ,że ja jestem ciężki przypadek i nie potrafiłabym się dobrze bawić ,tracić pieniądze na swoje potrzeby wiedząc ,że dzieci nie mają co jeść ,muszę nieźle przeliczać by kupić im teraz na zimę kurtki ,buty ,sama sobie w tym momencie sporo odmawiam i zdzieram wszystko co stare i nadaje się do użytku ...Gdy mąż wrócił z tamtej terapii,kiedy nie pił chciałam od czasu do czasu wyjść gdzieś się zabawić ,na zakupy ,do kina -ciągle słyszałam ,że jeszcze pójdę ,musimy oszczędzać bo mamy długi ,jak pospłacamy on mi wszystko wynagrodzi :roll: wynagrodził-zostawiając mnie znowu z całym tym bagażem obowiązków samą ...Tak Migotko nie śmiałam się już dawno ,nie bawiłam się tak jakbym tego sobie życzyła ,żeby zapewnić sobie rozrywkę na razie choćby wizytą u fryzjera muszę nieźle kombinować -tak więc nie jest mi w ogóle do śmiechu ,,,często słyszę ,że zrobiłam się poważna i ,że się nie uśmiecham ...ale póki co nie potrafię ,,,ale podobno wszystko przede mną ;)

pannamigotka - Sob 09 Lis, 2013 17:28

milutka napisał/a:
ale podobno wszystko przede mną

Ja uważam, że nie- nic nie zrobi się samo. Możesz równie dobrze do końca życia się nie śmiać, do końca życia być... stara. Jakkolwiek to by nie brzmiało.
A na dłuuuugą kąpiel Cię stać? Taką z zamkniętymi drzwiami. Z maseczką kawową Pietruszki, z maską z jajek i oleju na włosy. Z domowym pedikiurem. Ze swieczką, muzyczką, kadzidłem? I raz w tygodniu kładziesz się i masz wszystko gdzieś. A może lubisz jeździć na rowerze? Coś co nie generuje kosztów albo minimalne.

Linka - Sob 09 Lis, 2013 17:35

milutka napisał/a:
nie śmiałam się już dawno ,nie bawiłam się tak jakbym tego sobie życzyła

milutka, przeżywałam to samo co Ty
do dziś mam wyrzuty sumienia jak sobie coś zafunduję, a potem brakuje na podstawowe rzeczy,
a nigdy nie ma tak, żeby starczało na jedno i drugie.
Stałe źródło dochodu to podstawa i tego Ci Basiu życzę.
Pracy, bo to nie tylko dochód, ale okazja wyjścia z domu, oderwania się od codzienności,
niezależność.
Moja rozrywka, która nie kosztuje to książki, żadne smutasy, ale takie z happy endem.
Uwielbiam czytać :)
A ubrania kupowałam i kupuję do dziś w ciucholandach.
Tanio, a dzieciaki rosna tak szybko, że nawet tych używanych nie zniszczą.

milutka - Sob 09 Lis, 2013 23:05

Aleś się dziewczyno mnie uczepiła ;) :buzki: Migotko ..skarbie ...wiem co chcesz poprzez to mi powiedzieć i zapewniam Cię ,że takie zabiegi w ostatnim czasie to moja ostatnia deska ratunku a ,że lubię dbać o siebie często z nich korzystam .Co prawda nie sa to kuracje takie o których Ty piszesz bo ja akurat teraz jestem na etapie dwumiesięcznej kuracji z siemienia lnianego czyli poczynając od codziennego picia do maseczek na twarz i włosy ...ale ileż można tak w zamknięciu i oszczędnie ..spacery po zalewie -to kocham i często korzystam z jego uroków,jazda rowerem ostatnio na bakiel ale również czasem siadam ....o tym cały czas Migotko piszę ...ja pisząc o rozrywce już mówię o czym innym ,,,,kino ,jakiś wyjazd nawet choćby na dwa dni ,basen,kawa w kawiarni..-wyjście do ludzi to jest to czego mi brakuje ...ale dziękuję ,że próbujesz mi" otworzyć oczy "...
staaw - Nie 10 Lis, 2013 06:50

milutka napisał/a:
Aleś się dziewczyno mnie uczepiła ;) :buzki: Migotko ..skarbie ...wiem co chcesz poprzez to mi powiedzieć

Myślę że nie wiesz...
Migota przez rok przeskoczyła lata świetlne i zdaje mi się że Jej łapki opadają kiedy ktoś nie widzi jakie to proste*...

*Zakładając że nikt nie dostaje więcej niż unieść może.

Nawet te głupie drugie drzwi i zamurowanie starego przejścia... Ile kosztuje worek cementu i 20 pustaków?
Złości ile masz w sobie starczyło by pewnie na wybicie 20 otworów drzwiowych.
Drzwi na drzwi, a zwłaszcza futrynę do mieszkania m. wykorzystałbym najmniej potrzebne w domu, jak za cienkie to niech sobie kocem obije...

Duszek - Nie 10 Lis, 2013 19:30

staaw napisał/a:
Migota przez rok przeskoczyła lata świetlne

Z tym się zgodzę i wielki szacun oraz podziw za to. :)
Tylko wiesz ja myślę, że łatwiej to zrobić tzn. "przeskoczyć lata świetlne" gdy czynniki zewnętrzne sprzyjają ;) , np. "staż" jest krótszy, gdy terapia jest rozszerzona :) , gdy partner się leczy itp. itd.
A niestety nie każdy ma taki komfort i takie możliwości.

Żeglarz - Nie 10 Lis, 2013 21:58

Witaj Basiu,
cieszę się, że zaczęłaś terapię :)
Przykro mi, że masz takie problemy, ale być może były Ci potrzebne, żeby dotrzeć do swojego dna, ogłosić bezradność i podjąć terapię. Teraz zaczynasz drogę w dobrym kierunku :)
Każdy ma swój czas i swoją drogę. Do przemierzania tej drogi potrzeba kilku czynników.
1. Wiedzy - tą Basiu posiadasz
2. Pracy nad sobą - to właśnie zaczęłaś
3. Podejmowania właściwych decyzji, często trudnych - pierwszą już podjęłaś,
4. Czasu - ile? Tyle ile będzie trzeba. To jest bardzo indywidualne. Ja potrzebowałem 3-4 lata, żeby osiągnąć zdrowie.
Na swojej drodze zdrowienia, kilka razy wydawało mi się, że stan, który osiągnąłem, jest już tym docelowym. Potem się okazywało, że to był jednak tylko kolejny etap. Takich etapów było kilka.
Bądź Basiu cierpliwa i konsekwentna.
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze :)
:kwiatek: :pocieszacz:

milutka - Nie 10 Lis, 2013 23:27

pannamigotka napisał/a:
Czy mogę coś wtrącić? :) Moje zdanie jest takie, że czynniki zewnętrzne są nieistotne- ważny jest szczery wgląd w siebie. Czynniki zewnętrzne mogą być tylko i wyłącznie pretekstem do stania w miejscu.
dodam- bo terapia czy praca w al-anon to praca nad sobą a nie nad czynnikami zewnętrzymi
.Migotko ...naprawdę cieszę się ,że Tobie się udało ...cieszę się z całego serducha ...może Tobie to przyszło łatwiej ,może byłaś bardziej zdecydowana ,zdeterminowana ,może miałaś większą pomoc bliskich -a to wiele ,może jesteś mnie wrażliwa i podejmowanie trudnych decyzji przychodzi Ci łatwiej -nie wiem ,kochana nie wiem ....ale proszę odpuść sobie bo mnie męczy już tłumaczenie się ...ja póki co nie podejmuje decyzji ,poszłam na terapię by sobie pomóc ,by nabrać siły na kolejne trudne dla mnie decyzje ,by nie być z tym samej bo dotarło do tej mojej chorej głowy ,że sama nie dam rady ,że sama próbowałam i doprowadziłam się do ruiny ...jestem już tutaj dziewczyno na forum już chyba jakieś 3 lata z hakiem -nie pamiętam dokładnie i sporo już w tym czasie osiągnęłam ale i poniosłam porażkę ale to chyba dobrze bo coś do mnie dociera -powoli ale dociera ...i proszę Cię nie próbuj za wszelką cenę tłumaczyć czegoś co jest dla mnie zrozumiałe,,,a jeśli się mylę pozwól ,że sama do tego dojdę albo mi to na terapii w głowę włożą ...uważam ,że stała bym w miejscu gdybym nie robiła nic ...ale robię tylko ,że każde decyzje kosztują mnie sporo wysiłku i na ile jest to moja wrażliwość a na ile choroba -nie wiem ale proszę Cię nie traktuj mnie tutaj jak ułomnej i jakby nie docierało do mnie to co mówisz ....rozpiszę się ale ci coś wytłumaczę ...ok ...załóżmy ,że składam pozew o rozwód ,wyprowadzam się ,mam na utrzymaniu 3 dzieci ,siebie i opłatę czynszu mieszkania które muszę wynająć za 1000zł alimentów i marne rodzinne które i tak idzie na spłatę kredytu ....nie mam pracy ,możliwości pójścia bo muszę najpierw zaklimatyzować się w nowym miejscu i uwież mi z nikąd pomocy ...trochę od mamy ale znikoma i dodam ,że jest to kobieta silnie współuzależniona ....nadal uważasz ,że czynniki zewnętrzne są nie istotne ?...proszę nie angażuj się aż tak bardzo ,ja sama przez to muszę przejść wedle moich możliwośći ...niemniej jednak dziękuję Ci za rady i wsparcie :buziak:
milutka - Nie 17 Lis, 2013 12:06

Taka moja mała refleksja z kilku...
Jak mąż trafił teraz na to leczenie miałam na prawdę dużo wątpliwości czy będę go odwiedzać ,czy powinnam do niego jechać ,że będzie dzwonił a ja nie będe chciała z nim rozmawiać ...
Jakże ten czas wolny teraz różni się od tego który miałam gdy był na wcześnejszym leczeniu...nie chodzą mi już po głowie głupie myśli czy mam jechać do niego czy nie ,czy powinnam czy nie ,siedzę sobie ,jest kolejna spokojna niedziela ,dziś nie jadę nigdzie nawet do kościoła bo jestem przeziębiona jak również mój syn tak więc zdecydowałam ,że odpoczywamy w domu i najfajniejsze jest to ,że nie mam z tego powodu łez w oczach ,nie jest mi przykro i nie czuję tej dziwnej samotności jaką dawniej miałam w takich dniach :) cieszy mnie to bardzo bo znowu powoli zaczynam stawać na nogi ale z drugiej strony ...sama siebie nie poznaję ...jaka ja się jędza robię :szok: ..mój biedny mąz tam sam ,nie chcem go odwiedzić ,nawet nie myślę o nim ,nie mam wątpliwości ,że nie mam ochoty tam jechać i nie zmuszam się do tego i szczerze wsio mi radno jak inni (czyt.rodzina )to skomentuje :oops: ....czasem dopada mnie jeszcze takie jakieś chwilowe poczucie samotności ale jak na razie dobrze mi :) Boziu kochana oby mi to w krew nie weszło bo będę musiała nic zmienić z milutkiej na małą jędzę :rotfl: :buzki:

pietruszka - Nie 17 Lis, 2013 13:38

ja tam milutka myślę, że w końcu po prostu widzisz życie bardziej takim jakie jest, a nie na silę wciekając na nos przyciasne różowe okulary...

a co jędzowatości? hmmm... ot po protu wyłazi z Ciebie... ale to (moim zdaniem) dobry objaw, bo tam pod tym pancerzykiem miało prawo nagromadzić się wiele. Pytanie, co zaczniesz robić z tą złością. W tajemnicy Ci powiem, że jak już pozbyłam się tych najcięższych pokładów złości. tych dotyczących przeszłości, to znalazło się miejsce na inne, przyjemniejsze uczucia..

Linka - Nie 17 Lis, 2013 13:47

milutka napisał/a:
.jaka ja się jędza robię :szok:

moje dzieci mówią do mnie w takich momentach:
"bo ty zła kobieta jesteś" :mgreen:
i cieszą się jak nie wiem, bo widzą, że mama już nie kręci się wokół alko

pietruszka - Nie 17 Lis, 2013 14:31

Linka napisał/a:
mama już nie kręci się wokół alko

O właśnie, ta złość też jest przydatna :okok:
Daje ogromnego kopa do zmiany, to mocna dawka energii - tylko dobrze ją spożytkować :D
Może dlatego z taką zaciekłością szłam na terapię, na Al-anon :D

milutka - Pią 29 Lis, 2013 18:57

Witam :)
Tak w expresowym skrócie co u mnie...
Na terapię uczęszczam ,na indywidualną ,grupową :)
Zaczynam powoli odzyskiwać spokój w sobie w swoim zachowaniu i myśleniu :)
Powoli wychodzę z długów i zaczynam mysleć pozytywnie :)
Nie płaczę i coraz mniej włączają mi się ciągotki do użalania się nad sobą i swoim losem :)
Nawet raz nie byłam odwiedzić męża na odwyku i wcale nie mam z tego jakiś moralnych ciągotek jak dawniej i ni :oops: e zadręczam się pytaniami czy powinnam do niego jechać i co pomyśli jeśli tego nie zrobie :) ...i tutaj dodam ,że w niedzielę rano miałam takie lekkie zawachanie i chciałam jechać ale zabrałam chłopców i pojechaliśmy na basen i po prostu mi się zapomniało mężu :oops: :p
Jutro wybieram się na Andrzejki na potancówkę z koleżankami i wreszcie nie tłumaczę się z tego nikomu mimo ,że dziś mama (dodam silnie współuzależniona )kobieta zasugerowała bym nie szła ,pooglądała telewizję z dziećmi bo będą ludzie znowu o mnie źle gadać a i mąż się zdenerwuje ...chciała jeszcze pewnie dodać coś ale powiedziałam ,żeby ją o to głowa nie bolała bo to mój problem nie jej ..
Noi mogłabym pisać dużo więcej ale w takim skrócie ...Bardzo ,bardzo ale to bardzo dziękuję ,że tak usilnie próbowaliście mi pokazać drogę jaką powinnam pójść by sobie pomóc ...grupa na którą uczęszczam jest naprawdę bardzo fajna ,bardzo życzliwe osoby,powoli się przed nimi otwieram -już nie płaczę :) i nawet nie mogę doczekać się środy by tam jechać :) Z każdego takiego spotkania wracam z bardzo pozytywnym myśleniem ..a teraz cała grupa mnie wspiera i będzie wspierać bym kolejny raz nie dała się zmanipulować po wyjściu z leczenia męża a boją się o mnie bo wiedzą ,że to okres świąt będzie i mogę znowu mu na ślepo zaufać ...no ale jak mam tyle batów nad sobą postaram się pomyśleć zanim coś zrobię :)Tak więc buziaki wszystkim :buzki: a dalsza część nastąpi w wolnej chwili ;)

pietruszka - Pią 29 Lis, 2013 19:02

Milutka, no jestem w szoku :shock: ale to taki fajny szok, bardzo pozytywny :brawo:
Super potańcówy :)

Klara - Pią 29 Lis, 2013 19:12

Baśka!!!
NIECH CIĘ UŚCISKAM!!!!! :buziak: :buziak: :buziak:

milutka - Pią 29 Lis, 2013 19:16

A mam jeszcze takie pytanko może ktoś by mi mógł coś pomóc -doradzić ?...Myślałam o tym by umieścić ogłoszenie gdzieś ?i tu mam problem gdzie :roll: z prośbą o używane a w dobrym jeszcze stanie instrumenty do nauki gry dla dzieci .Jam Wam wcześniej pisałam mam takich dwóch uzdolnionych muzycznie ancymonków i prócz gry na trąbce i klarnecie mają ciągotki do perkusji i klawiszy jednak ja nie mam możliwości im zakupić takich instrumentów bo mnie najnormalniej w świecie nie stać ...i tak sobie myślałam ,że może ktoś ma takie używane a nie potrzebne instrumenty i chciałby im je przekazać na Mikołaja ewentualnie za jakąś symboliczną cenę ,,są przecież wydaje mi się w świecie rodziny które są dobrze usytuowane i być może takie instrumenty zastampiają im w piwnicy ...no nie wiem ...co sądzicie o tym i jak uważacie -dobry to byłby pomysł ?noi jeśli któś mógłby doradzić jakąś ztronę by takie ogłoszenie zamieścić byłabym wdzięczna :buzki:
Duszek - Pią 29 Lis, 2013 19:19

milutka, kochana, bardzo się cieszę :buzki:
Wiedźma - Pią 29 Lis, 2013 19:21

milutka napisał/a:
.Myślałam o tym by umieścić ogłoszenie gdzieś ?i tu mam problem gdzie :roll: z prośbą o używane a w dobrym jeszcze stanie instrumenty do nauki gry dla dzieci

Pchli targ czyli potrzebuje, oddam, zamienie :)

milutka - Pią 29 Lis, 2013 19:27

Wiem Ewo ...ale myślałam bardziej o jakiś innych stronach ...myślisz ,że tutaj na forum jest to dobry pomysł ? :roll:
Wiedźma - Pią 29 Lis, 2013 19:41

milutka napisał/a:
myślisz ,że tutaj na forum jest to dobry pomysł ?

Nie wiem, czy dobry, ale stosowne miejsce mamy :)
Innych stronek nie znam, ale zapewne jest ich mnóstwo.

Jacek - Pią 29 Lis, 2013 19:48

milutka napisał/a:
Jutro wybieram się na Andrzejki na potancówkę z koleżankami i wreszcie nie tłumaczę się z tego nikomu

jak najbardziej Basiu :brawo: ,przecie to też Twoje życie :)

smokooka - Pią 29 Lis, 2013 22:09

Basiu, jak to dobrze, że Tobie dobrze :radocha: :radocha: :radocha: :buziak: :buziak: :buziak:
Linka - Pią 29 Lis, 2013 22:11

oj, Basieńko :brawo:
staszek - Sob 30 Lis, 2013 06:52

:brawo: Witam cieszę się ze dobrze się układa. :okok:
milutka - Pon 02 Gru, 2013 07:58

Witam :)Kolejny raz w tak szybciutkim skrócie ;)
Imprea Andrzejkowa odbyła się ,było na prawdę super ,jeszcze dziś bolą mnie nogi od tańczenia i już nie pamietam kiedy się tak wybawiłam ,wytańczyłam ...super:) Ale ...zawsze musi byc ale ...zanim tam poszłam ,dzień wcześniej wieczorem miałam dość ostre spięcie z synem najstarszym który za to ,że nie pozwoliłam mu kolejną godzinę spędzać przed komputerem wygarnął mi w nerwach,że jego uczę odpowiedzialności a sama jaka jestem matka ,że zostawiam dzieci a sama idę się dobrze bawić i pić alkohol :roll: i spytał czy ma zadzwonić do taty i mu o tym powiedzieć :roll: ..oj byłam w lekkim szoku po tym jak się zachował ,popłakałam się ,odechciało mi się imprezy ....ale gdy emocje opadły postanowiłam ,że jednak pójdę ,zawsze się zbyt szybko poddawałam ,użalając się nad sobą a syn nie miał innego wzorca ,ciągle słyszał takie teksty od męża to jak miał inaczej zareagować by obronić swoje potrzeby czyli -komputer. Planowałm nie jechać tam autem bo wiedziałam ,że na pewno skusze się na jakiegoś drinka bo przecież chciałam się odstresować :roll: jednak po tym jak wylał kubeł zimnej wody na mnie doszłam do wniosku ,że nie mogę tak zrobić ,zostawiłam ich samych w domu bez opieki ,sa już co prawda duzi i wiedziałam ,że sobie poradzą ale gdyby się coś stało ,różnie to bywa ja nie mogłabym sobie spojrzeć w oczy ,że tak się zachowałam .Rano porozmawiałam z synem na spokojnie ,przyznałam mu ,że najpierw sprawił mi duża przykrość ,że tak się wobec mnie zachował ale uważam ,że dobrze ze to zrobił bo otworzyło mi to oczy na moje postępowanie ..porozmawialiśmy ,on przeprosił ,powiedział ,że nie chciał mi sprawić przykrości bo wcale tak nie myśli ,chciałby żebym troszkę od czasu do czasu wyszła z domu ,zabawiła się ..na prawdę było mu przykro i był szczery w tym co mówił ...dotarło do mnie jak bardzo te dzieciaki nie radzą sobie z emocjami ,nie potrafią radzić sobie z emocjami :roll:
Taka kolejna malutka lekcja pokory również dla mnie :roll:
A z całego tego zamieszania nie ma tego co by na dobre nie wyszło ,wybawiłam się na trzeźwo bardzo dobrze ,nie martwiłam się kto mnie odwiezie do domu ...nie wspomnę już o tym ilu znajomych panów mnie obtańczyło :oops: ...ale kilku prosto z mostu mówili ,że jak mój mąż się dowie to ich zabije ,ze ze mną tańczyli :) -to było na prawdę miłe ,chłopaki -sąsiedzi ryzykowali życie dla mnie :rotfl: ...

A teraz jeszcze taka miła wiadomść ...wczoraj sąsiadka poprosiła mnie ,że skoro siedzę na razie w domu nie pracuję to zostałabym opiekunką dla jej 1,5rocznej córeczki ,ucieszyłam się bardzo bo będzie to praca na miejscu ,obok mojego domciu i dodatkowy zarobek ,troszkę się boję z takim malenstwem zostawać ale dam sobie radę :) ..powolutku zaczyna mi się wszystko układać :) pozdrawiam i dla wszystkich którzy lubią moje długie opowiadania oznajmiam ,że c.d.n............. ;)

Borus - Pon 02 Gru, 2013 08:07

No i pięknie, Basiu! :okok: :buzki:
milutka - Pon 02 Gru, 2013 08:11

Kurcze uwierz mi Borus ,że ostatnio czasami sama siebie zaskakuję ;) ale zaczyna mi się to podobać ...kiedyś myslenie sprawiało mi ból i szłam po najprostszej linii oporu ...płakałam jak pojawił się problem :roll: zaczyna być o wiele lepiej ,lepiej radzę sobie również z emocjami :)Dziękuję i pozdrawiam :buzki:
Maciejka - Pon 02 Gru, 2013 08:14

Basia będzie jeszcze różnie i tak i tak ale mimo wszystko człowiek szybciej sie podnosi , otrząsa , łapie oddech i szybciej zanjduje rozwiażania a siebie jeszcze nieraz zaskoczysz. Mi wczoraj córka powiedziała przez telefon , ze głos mi sie zmienił i jestem jakas inna. :)
Klara - Pon 02 Gru, 2013 08:17

Bardzo mi się podobasz, NOWA BASIU :) :brawo:
milutka - Pon 02 Gru, 2013 08:19

Perełko ...nie wiem ,pewnie tak ale to chyba dobrze :)
Ostatnio również zauważam jak silne jest wspóluzależnienie u niektórych moich koleżanek które mają pijących partnerów ale najbardziej u mojej mamy :roll: ten przypadek jest wręcz książkowy :szok: ..długo się kiedyś nad tym zastanawiałam ,moja mama gdyby jej brakło bodzca-czyli mojego taty byłaby bardzo nieszczęśliwa kobietą :roll: ..ale to dłuższy temat ...

Maciejka - Pon 02 Gru, 2013 08:25

Basia to bardzo dobrze tak ma byc :brawo: a mama cóż. Kiedyś w czasie terapii byłam na takim etapie , że wszędzie widziałąm albo uzaleznienie albo współuzależnienie ale to z czasem przechodzi . Nie wiem jakie masz relacje z mama ale może póki co zostawić ją w spokoju na zasadzie daj przykład nie wykład bo może zacznie myśleć nad swoim zyciem a może nie , jej wybór. Ważne żeby zrobić porządek ze swoim życiem a innych zostawić w spokoju.
milutka - Pon 02 Gru, 2013 08:36

Nie robię jej wykładów i póki co z nią mam dobry kontakt ,bo ojciec sie odwrócił ode mnie ,wychodzi z domu jak do nich pojadę :roll: ale jesli chodzi o mamę męczy mnie bardzo jak przyjedzie -a ostatnio już coraz rzadziej ale wtedy ciągle narzeka na ojca ,przez trzy godziny ciągle rozmowa o nim jakby nie było innych tematów ,,,zapiera się ,że już mu nie gotuje ,nie sprząta bo wypił znowu i jej cośtam nawtykał ,zwyzwał ,nie złożył jej życzen na urodziny itd itd...a jak zajadę do niej to siedzi sobie z nim jakkdyby nigdy nic ,i zazwyczaj mam wrażenie ,że przerywam im niezłą sielankę bo jak ja się pojawiam to tatuś wychodzi :roll: ...kiedyś bolało bardzo ...teraz powoli się do tego przyzwyczajać ...nie mam zamiaru ukladać i życia i jej mówić co ma robić ..ale ostatnio jej powiedziałam ,że jak usłyszę kiedykolwiek ,że ojciec ją będzie wyzywał ,czy nazwie ku**ą nie będę milczała tylko jego również zgłoszę na leczenie ,,,nie będę przymykać oczu jak moje rodzeństwo ..ja sie ojca już nie boję i ,że nie można dawać przyzwolenia na takie traktowanie jej ale skwitowała ,że jego się już nie zmieni a jej już wiele nie pozostało bo ma 60 lat :( mnie smuci takie podejście ale jak widze jak bardzo ona z tym pogodzona to co ja mogę ,zająć się tylko sobą i swoimi problemami .
Maciejka - Pon 02 Gru, 2013 08:40

Taaak :pocieszacz: :buziak:
milutka - Pon 02 Gru, 2013 08:51

dzięki Perełko :buzki:
Maciejka - Pon 02 Gru, 2013 08:53

W sumie Basia to jedziemy na tym samym wózku mimo , że u mnie w domu nie było alkoholu ale tato zachowuje sie tak jak twój a mama mu wtóruje więc skoro taka wola ic wola to cóż :bezradny: Jak powiada mój brat ; Dobrze tobie - dobrze i mnie. :buzki:
smokooka - Pon 02 Gru, 2013 09:14

Basiu może i długo czekałaś ale na terapię poszłaś już w pełni na nią gotowa. A teraz idziesz jak burza! Super :radocha: :radocha: :radocha:
Dora - Pon 02 Gru, 2013 16:59

A nie możesz po prostu pobyć z mamą bez straszenia. Jeśli tak jej odpowiada to co Ci do tego, możesz tylko odciąć się wzorem ojca, ale czy będzie Ci lepiej ?
milutka - Pon 02 Gru, 2013 21:14

Noi nacieszyłam się wolnością :roll: Mój mąż dziś wrócił ..miał być dopiero bliżej 16-go .....był ,przepraszał z bombonierką ale miałam wrażenie ,ze coś wypił ,syn jak go przytlał też tak mówił ,że śmierdział alkoholem ...na razie jest u siebie na dole ,nie przychodzi nie czepia się ...ale czuję taki niepokój ...zajmuję się swoimi sprawami i niby nie myślę ale podświadomie chce mi się cały czas płakać :roll: ...nie byłam przygotowana na jego powrót ,wiedziałam ,że już nie długo ale tak jakoś nie mogę sobie poradzić z emocjami ...
Maciejka - Pon 02 Gru, 2013 21:15

:pocieszacz: :buziak:
Linka - Pon 02 Gru, 2013 21:18

Milutka, dasz radę......przyjdzie taki moment, że on będzie Ci obojętny
naprawdę to jest możliwe
dopóki jest na dole, nie musisz go oglądać..posiedź tu z nami :pocieszacz:

Borus - Pon 02 Gru, 2013 21:20

:pocieszacz:
milutka - Pon 02 Gru, 2013 21:25

zawsze na moje imieniny był pijany ...zawsze nerwówka ,zawsze jakaś awantura później ...stres jak ktoś przyszedł ...ale kwiaty były i bombonierka ale zawsze pijany ....myślałam ,że w tym roku spędzę je na spokojnie ,że wreszcie będzie to spokojny mój dzień :roll:
No nic ...kolejna moja bariera którą musze przeskoczyć ...

smokooka - Pon 02 Gru, 2013 21:26

Milutka kochana Basiu, konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja - tego Ci teraz życzę, poza spokojem :pocieszacz:
milutka - Pon 02 Gru, 2013 21:29

Smokooka jestem konsekwentna i tego się nie obawiam jesli o mnie chodzi ...tylko tak jakoś poczułam ,że zabrany mi został spokój jaki miałam ,nie spodziewałam sie ,że to dziś...dlatego takie jakieś to moje samopoczucie ...nie lubię takich niespodzianek ..o nie :uoee:
smokooka - Pon 02 Gru, 2013 21:31

ja bym też nie lubiła, nie dziwię się że masz zburzony spokój, ale może dzięki nowym krokom jakie podjęłaś kiedyś będziesz gotowa tak przygotować sobie grunt, żeby takich "niespodzianek" nie było nigdy więcej.
pterodaktyll - Pon 02 Gru, 2013 21:37

milutka napisał/a:
.Oj Ptero ...przemilczę z szacunku

Nie przemilczaj, ale najpierw odpowiedz mi ileż to latek temu radziłem Ci żebyś zrobiła to co teraz zaledwie zaczynasz robić....... :pocieszacz:

Mysza - Wto 03 Gru, 2013 11:55

milutka napisał/a:
zabrany mi został spokój jaki miałam ,nie spodziewałam sie


Basiku drogi... nie wiem, czy bedę potrafiła napisać to co myślę prosto i zrozumiale, ale potrzebujesz trochę czasu by sobie "wypracować" (a własciwie odnaleźć) prawdziwy spokój. Taki, który będziesz miała w sobie niezależnie od sytuacji, rozwoju wydarzeń, zachowań innych osób.
Wiem, czyta się to z niedowierzaniem, kiedyś sama sie pukałam w głowę ;) kiedy czytałam takie teksty, ale można go odnaleźć, bo jest w nas samych.
Myśl o sobie, o swoich synach, nie uzależniaj niczego od jego abstynencji/trzeźwości.
Sciskam :kciuki:

milutka - Czw 05 Gru, 2013 20:11

Mysza napisał/a:
Myśl o sobie, o swoich synach, nie uzależniaj niczego od jego abstynencji/trzeźwości.
Sciskam
Asiu staram się i zaczyna mi to wychodzić chociaż łatwo nie jest bo od trzech dni mam go w domu ...wrócił z leczenia i nadal pije ,jest chamski dla mnie jak jest pod wpływem alkoholu a jak trzeźwy stara się wzbudzić moje poczucie winy .No ale na szczęście mam tyle spraw na głowie i wrażeń ,że nie zamartwiam się tylko żyję swoim życiem ;)


I skoro wspomniałam o "wrażeniach "to chcialabym o jednym takim powiedzieć i ,że z racji tego ,że nie bardzo wiem gdzie to piszę w swoim wątku bo poniekąd jest to związane z moim życiem i moim zdrowieniem .Kilka dni temu zamieściłam ogłoszenie w jednym z wątków ,że potrzebuję dla dzieci instrumentów używanych i zwróciłam się z prośbą o pomoc w uzyskaniu ich lub podanie strony gdzie mogłabym napisać taką prośbę ....Prośba moja nie została bez odzewu i przeszła najśmielsze oczekiwania ...dzisiaj kurier przywiózł paczkę a w niej nowy keyboard Yamahy :szok: :rotfl: ..prezent dla najmłodszego syna któremu sie własnie taki sprzęt marzył :) jak również słodycze ,piłka nożna dla najstarszego i dla mnie kawka pyszna zresztą bo własnie pisze to i popijam ją :p ...Chciałam tutaj właśnie podzękować jeszcze raz z całego serducha mojego dla kogoś od kogo nie spodziewałabym się takiego prezentu i jestem jeszcze bardziej wdzięczna za to ...
Kod:
Staszku ,Małgosiu
:buzki: :buzki: :buziak: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: ;)
Chciałam również dodać ,że jeszcze jakiś rok temu nigdy w życiu nie poprosiłabym o taką pomoc ,wstydziłam się bardzo :roll: ale dotarło do mnie ,że jestem bezsilna jesli chodzi o niektóre sprawy ,że najwyższa pora przestać sama sobie radzić bo to mnie przerastało i doprowadziło do tak silnej depresji ...ale powoli wszystko zaczyna sie układać i mnie również dosięgają promyki słonca :) ..i chciałabym rzeby moje cudowne dzieciaki własnie taka miały mamę ,która się nie załamuje tylko z każdej trudnej sytuacji próbuje znaleść jakieś rozwiązanie :) a takim właśnie było zwrócenie się do Was o pomoc ...
Dziękuję Wam za "uśmiech i radośc w serduchu "mojego małego muzyka :buzki: :buzki: ...I od dziś wierzę w Świętego Mikołaja ;) :buzki:
Ps.Staszku ,mam nadzieją ,że przekażesz wszystkie te buziaki żonie Małgosi ..o to bardzo proszę ;)

Klara - Czw 05 Gru, 2013 20:19

milutka napisał/a:
...Chciałam tutaj właśnie podzękować jeszcze raz z całego serducha mojego dla kogoś od kogo nie spodziewałabym się takiego prezentu i jestem jeszcze bardziej wdzięczna za to ..

:brawo: :okok:
Gratuluję wielkiego serca :serce:

endriu - Czw 05 Gru, 2013 20:19

super :okok: , cieszę się razem z Tobą Milutka
Linka - Czw 05 Gru, 2013 21:21

Basiu, cieszę się razem z Tobą
milutka - Czw 05 Gru, 2013 21:53

I jeszcze taka jedna sprawa która tak troszkę lezy mi na sercu ,pewnie pogadam na terapi o niej ale chciałam Was spytać bo czytałam o tym troszkę i jestem przerażona .
Otóż mój mąż na wypisie ze szpitala ma ,że stwierdzono u niego zespół Otella ..,możecie i powiedzieć czy terapia pomaga w leczeniu tego bo z tego co wyczytałam nie jest za wesoło :(

endriu - Pią 06 Gru, 2013 05:59

jak piłem to też miałem zespół Otella
po terapii a przede wszystkim z tego powodu, że nie piję nie mam problemu z zazdrością
ale też żona nie daje powodów do tego, nie chodzi po potańcówkach alkoholowych sama...

olga - Pią 06 Gru, 2013 06:14

endriu napisał/a:
nie chodzi po potańcówkach alkoholowych sama...

a jakby chodzila to mialbys powod do zazdrosci?.........
podstawa zwiazku jest wzajemne zaufanie ale tez lojalnosc.......a poza tym jak ktos kocha naprawde nie szuka przygod

milutka - Pią 06 Gru, 2013 20:18

endriu napisał/a:
po terapii a przede wszystkim z tego powodu, że nie piję nie mam problemu z zazdrością
ale też żona nie daje powodów do tego, nie chodzi po potańcówkach alkoholowych sama...
...i kto to mówi ?uszczypnę się dla Twojego i swojego spokoju w język :milczek:
Endriu ...pewnie ,że już jest lepiej bo jak znam życie kobitka Ci sie podporządkowuje ...jak znam życie gdyby tylko sama spędziła miło czas na jakiejś imprezie wrociłbyś nie tylko do zazdrości ale i do picia :roll: ja dla mojego męża i dla jego trzeźwości nie poświęciłabym się aż tak bardzo -oj już nie .......

endriu - Sob 07 Gru, 2013 08:38

milutka, to po co z nim jeszcze jesteś? nie rozwiedziesz się z nim?
milutka napisał/a:
wrociłbyś nie tylko do zazdrości ale i do picia

:nie:
co najwyżej "zamieniłbym na nowy młodszy model"

milutka - Sob 07 Gru, 2013 10:04

endriu napisał/a:
milutka, to po co z nim jeszcze jesteś? nie rozwiedziesz się z nim?
Endriu ...duży nacisk bym położyła na słowo "z nim "...jestem ,mieszkam w jednym domu ale nie jestem "z nim "-widzisz różnicę ?..a czemu?...bo póki co finansowo popadłam w niezły dołek jak również psychiczny i wiem ,że zmiana miejsca zamieszkania z 3-ką dzieci będzie mnie dużo kosztowała a na razie nie dam rady ani fizycznie ani psychicznie ...poszłam na tę terapię ,chcę najpierw podbudować się psychicznie i stanąć równiez finansowo na nogi a na podejmowanie takich decyzji przyjdzie jeszcze czas ..

endriu napisał/a:

milutka napisał/a:
wrociłbyś nie tylko do zazdrości ale i do picia


co najwyżej "zamieniłbym na nowy młodszy model"
jestem Ednriu raczej realistką i powiem ci tak po cichu coby czerwonej kartki nie dostać .."pieprzysz głupoty"... :szok:
endriu - Sob 07 Gru, 2013 10:43

w moim przypadku wybrałbym niepicie, rozwód i nowszy model niż picie
i tego jestem pewny
u mnie nie ma już powrotu do picia

milutka - Sob 07 Gru, 2013 10:59

endriu napisał/a:
w moim przypadku wybrałbym niepicie, rozwód i nowszy model niż picie
Endriu ...nie koniecznie się chyba rozumiemy ..zaczeliśmy pisać we wcześniejszych postach o Twojej żonie ...gdyby poszła sama na imprezę zakrapianą np.Andrzejki ...dla ciebie byłby to powód do rozwodu ? :szok: ...powiedz czy zdarza się ,że czasami on ma jakies takie wychodne i czy nie robisz jej z tego powodu wyrzutów ?
endriu - Sob 07 Gru, 2013 12:27

wychodne ma na firmowe okolicznościowe obiady z koleżankami, chociaż ostatnio z tego nie korzysta, dawno nie była, jest raczej domatorką...

milutka napisał/a:
gdyby poszła sama na imprezę zakrapianą np.Andrzejki ...dla ciebie byłby to powód do rozwodu ?

tak, byłby to powód,
z tym, że ona tego nie robi...

zołza - Sob 07 Gru, 2013 12:29

endriu napisał/a:
tak, byłby to powód,


To może psa sobie kup :evil:

endriu - Sob 07 Gru, 2013 12:34

odkąd się ożeniłem na zwierzaki nie ma miejsca w domu, żona nie znosi psów, kotów itp
pietruszka - Sob 07 Gru, 2013 13:03

Wiesz, Endriu, tak sobie pomyślałam, że mając takiego męża, ograniczającego moją wolność, to... szybko sama bym go zmieniła na nowszy model (może nawet bez alkoholizmu w wywiadzie) :figielek:
endriu napisał/a:
dawno nie była, jest raczej domatorką...


Może nadal się boi? I nie piszę tego, by wdawać się z Tobą w dyskusję, tylko ku Twojemu przemyśleniu.

Pamiętam jeszcze, jak osoba dość towarzyska, bardzo ograniczyłam swoje kontakty towarzyskie w czasie ostrego picia Pietrucha. U mnie główną przyczyną był lęk, wstyd i coraz niższe poczucie własnej wartości, wypływające z coraz większego współuzależnienia.

yuraa - Sob 07 Gru, 2013 13:17

endriu napisał/a:
rozwód i nowszy model

i potem te linki do nowszych modeli ze wschodu

płytki i żałosny jesteś endriu
człowieku żona to nie jest sprzęt domowy, który włączasz wyłaczasz kiedy chcesz a kiedy przestaje ci pasować wymieniasz na nowy.
ciekawe czemu ciebie nie wymieniła jak byłes cokolwiek zepsuty ?

zołza - Sob 07 Gru, 2013 13:27

Tak myśle sobie ,że meżczyźni tacy jak Endriu obawiaja sie kobiet , które maja własne zdanie i znają swoja wartość . Co za tym idzie szukaja "panienek" , które mogą sobie podporządkować i traktować przedmiotowo. Wtedy czują sie MACZO ;)
milutka - Sob 07 Gru, 2013 16:08

endriu napisał/a:
wychodne ma na firmowe okolicznościowe obiady z koleżankami, chociaż ostatnio z tego nie korzysta, dawno nie była, jest raczej domatorką...

milutka napisał/a:
gdyby poszła sama na imprezę zakrapianą np.Andrzejki ...dla ciebie byłby to powód do rozwodu ?

tak, byłby to powód,
z tym, że ona tego nie robi...
Endriu ...pierwsze co to sorki ,że toczę dyskusję z doskoku ale mam sporo dziś zajęć ...powiem tak ...dziękuję za odpowiedz :) Nie będę oceniać Twojej wypowiedzi bo nie znam jej od strony Twojej żony ...być może kobieta rzeczywiście jest domatorką domu ale nie mnie to oceniać na ile jej się to podoba na ile nie wychodzi ze starchu byś Ty nie zaczął pić ...
Niemniej jednak uważam ,że nie jesteś uczciwy ani wobec siebie samego ani wobec niej ....gdyby się tak stało szybko byś się jej pozbył :szok: ...widzisz ,ja byłam na andrzejkach ..było nas 7kobiet samych ,trzy z nich to singielki po przejściach a reszta mężatki ,jednej z nich mąż sam przywiózł i odebrał z imprezy ...wszystkie były na niezłym rauszu ale bawiłyśmy się świetnie ,pogadałyśmy ,pożartowały ,potańczyły ...ja do tej pory nie robiłam sobie takich wychodnych bo się bałam i to bardzo reakcji męża ..i bez tego robił mi niezłe wyrzuty :roll: ...a teraz poszłam i nie mam sobie nic do zarzucenia ,nikomu się nie tłumaczę z niczego bo tylko winny się tłumaczy a jeśli mąż poruszy ten temat i będzie chciał się rozwieść jak Ty -to będzie to tylko z korzyścią dla mnie skoro nie jest w stanie zaakceptować i zaufać ...
a Tobie dam taką małą radę ,,,przejrzyj się w lusterku i sam sobie odpowiedz na pytanie czy jeśli Twoja żona jest z Tobą ze strachu czy na prawdę będziesz szczęśliwym człowiekiem ...znam to Endriu od strony żon trzeźwiejących alkoholików z jakimś już tam dłuższym stażem zachowania trzeźwości i uwież mi ,że do konca nie jest tak cacy jak Ty sobie myślisz ...pozdrawiam i życzę takiej prawdziwej trzeźwości .

endriu - Sob 07 Gru, 2013 16:11

milutka napisał/a:
czy jeśli Twoja żona jest z Tobą ze strachu czy na prawdę będziesz szczęśliwym człowiekiem ...

może szczęśliwy nie ale wygodnie mi tak

milutka - Sob 07 Gru, 2013 16:17

endriu napisał/a:
może szczęśliwy nie ale wygodnie mi tak
_________________
Wybacz endriu ....egoistą jesteś dużym ...ale dzięki za szczerośc .
esaneta - Sob 07 Gru, 2013 16:17

endriu napisał/a:
milutka napisał/a:
czy jeśli Twoja żona jest z Tobą ze strachu czy na prawdę będziesz szczęśliwym człowiekiem ...

może szczęśliwy nie ale wygodnie mi tak

jedni wolą wygodę inni szczęście......o gustach sie nie dyskutuje podobno :bezradny:

olga - Sob 07 Gru, 2013 16:38

endriu napisał/a:
i vice versal

a do klasztoru nikt by Cię nie przyjął


chodziłbys jak w zegarku, skończyłyby się Twoje rządy :mgreen:

ja do klasztoru sie nie wybieram, jestem (myślę, ze z czystym sumieniem mogę to napisać) szczęśliwa w swoim związku (jest jak najbardziej partnerski)

endriu - Sob 07 Gru, 2013 16:56

olga napisał/a:
chodziłbys jak w zegarku, skończyłyby się Twoje rządy

no chyba jakbym pił :mgreen:

szika - Sob 07 Gru, 2013 19:55



endriu dla Ciebie piosenka... ja to sobie myślę, że Ciebie targają podobne uczucia i emocje...
nie pogniewaj się, to bardzo zyczliwie...

endriu - Sob 07 Gru, 2013 20:13

szika, mi się znudziła dorosłość...
od dziecka, gdzieś od 9 może 10 roku życia do 30 byłem dorosły, najpierw musiałem potem byłem, po trzydziestce zacząłem pić...

szika - Sob 07 Gru, 2013 20:14

endriu, tak własnie ja to czuję intuicyjnie, że tak masz... :pocieszacz:
milutka - Sob 14 Gru, 2013 10:27

Kochani to tak przy tych moich urodzinach coś skrobnę i tu ;) Nie mam za bardzo czasu ostatnio zaglądać na forum bo podjęłam pracę z której bardzo bardzo się cieszę mimo ,że pracuję po 10 godz .ale mam sporo pozytywów z tej praci i satysfakcji dla samej siebie oprócz pieniędzy .Otóż zajmuję malutką 1,5 roczną dziewczynką i dopiero tydzien ale na prawdę bardzo póki co mi się to podoba ,mała jest słodziutka rozrabiaka ;) wreszcie mogę zobaczyć jak chowa się dziewczynkę bo ja mam jak wiecie trzech synów -czyli takie moje nie spełnione pragnienie i dzięki temu zajęciu mogę pogodzić obowiązki w domu ,poświęcić czas wieczorami swoim dzieciom ,mogę bez kłopotu jeździć na terapię i finansowo dzięki temu troszkę się wzmocnię ,,,wreszcie też mam czas na spacery takie na luzie :)
Mężowi powiedziałam stanowczo ,że nie życzę sobie by wchodził do mnie na górę i na razie się słucha ,pije oczywiście ale jestem tak zafascynowana małą ,że nie mam czasu myśleć o nim ..jeszcze nie potrafię jakoś obojętnie wobec tego co się dzieje w moim domu i rodzinie jeśli chodzi o te nadchodzące święta ,jak myślę o nich robi mi się przykro i łzy same cisną się do oczu ..ale na terapi pracują nade mną bym ich nie przepłakała znowu bo jeszcze nie za bardzo radzę sobie z emocjami i uciekam w wir zajęć byle nie myśleć jak to będzie ...
Dobrze ,,,zmykam upiec jakieś ciasto chłopcom za życzenia :buzki:

Linka - Sob 14 Gru, 2013 10:56

Basieńko, cieszę, się, że masz pracę , która daje Ci radość.
A jeżeli chodzi o święta, to przecież spędzisz je z tymi, których kochasz najbardziej,
czyli z synami.
Zadbaj o siebie, upiecz ciasto, które lubisz najbardziej,
ugotuj potrawy, które Wam najbardziej smakują i ciesz się ze wspólnie spędzonego czasu.
:buziak:

OSSA - Sob 14 Gru, 2013 11:27

Linka napisał/a:
ugotuj potrawy, które Wam najbardziej smakują i ciesz się ze wspólnie spędzonego czasu.

Tak się tylko mówi, jak facet mieszka pod , w każdej chwili może przyjść i zakłócić ten świąteczny czas, wówczas nic nie smakuje i o radości można zapomnieć pozostaje tylko żal, łzy i rozczarowanie.


Milutka życzę ci przede wszystkim spokoju z całego serducha wszystko inne jakoś się ułoży. :buzki:

Linka - Sob 14 Gru, 2013 11:34

OSSA napisał/a:
Tak się tylko mówi, jak facet mieszka pod

Mój ex mieszka ze mną w jednym pokoju :bezradny:
ale nie jest w stanie zepsuć mi świąt.
Inna sprawa, że nie jest agresywny.

Maciejka - Sob 14 Gru, 2013 12:03

Moj tez mieszkal obok nas , był agresywny i nie byl w stanie zepsuć ani świat , ani nastroju ani humoru.
OSSA - Sob 14 Gru, 2013 12:13

Linka napisał/a:
Mój ex mieszka ze mną w jednym pokoju


Linuś to po co ten rozwód, wiem z własnego doświadczenia, że taka bliska odległość nie pozwala na ułożenie sobie życia od nowa. Szczerze nie wierze, że możesz spokojnie siedzieć przy świątecznym stole z nim w jednym pokoju, nawet jeśli tego dnia będzie trzeźwy.


Niestety w tym roku nie dość, że nie pojadę pojadę do mamy, to jeszcze starszy syn spędzi te święta z żoną i teściami. Sama tak zaproponowałam, men miał wypadek, nie chce go zostawić samego , a nie potrafię udawać, że nic się nie stało.

Nie lubię świąt ...... :bezradny:

Linka - Sob 14 Gru, 2013 12:26

OSSA napisał/a:

Linuś to po co ten rozwód

nie wiem jak Ci to wytłumaczyć..
ja już nie chciałam z nim być, to było tak, jakbym zdjęła ze swoich pleców ogromny ciężar.
Nie czuję do niego nienawiści, rzadko żal, złość .
Niczego nie chcę i nie oczekuję, nie gniewam się, ale też i powodów do rozmów nie ma.
Paradoksalnie nigdy w tym domu tak spokojnie nie było.

OSSA - Sob 14 Gru, 2013 16:12

Linka napisał/a:
nie wiem jak Ci to wytłumaczyć..


Mnie nic nie musisz tłumaczyć , znam to z własnego doświadczenia..... :milczek:

milutka - Nie 15 Gru, 2013 22:31

Linka napisał/a:
Mój ex mieszka ze mną w jednym pokoju
ale nie jest w stanie zepsuć mi świąt.
Linko ..po prostu pozazdrościć ...ja powolutku staję się obojętna na jego widok ale czasem jeszcze emocje dają górę ...np,jak kupił mi pierścionek srebrny na urodziny ale był znowu pod wpływem alkoholu :roll: ..poprosiłam by wyszedł z mojego mieszkania i nie chcę go widzieć więcej pod wpływem alkoholu u mnie ...wyszedł grzecznie nie powiem ale później rozbeczałam się i nie mogłam opanować emocji :roll: ...wolę jak się do mnie nie zbliża czuję się o wiele lepiej ...chciałabym osiągnąć taki stan jak Ty ,,,i na codzien niby już jakoś jego obecnośc na mnie nie działa ale w takich sytuacjach jak święta mogę to odchorować mimo wiedzy ,mimo ,że wiem ,że nie chcę już z nim być :roll: ...jeszcze nie potrafię być całkiem obojętna ,,,,,dziś np.wszedł do mnie jak jedliśmy obiad ,poczułam się bardzo źle miałam już go zaprosić by zjadł z nami ale ...w ostatniej chwili zapanowałam nad tym :( ..wziął wczoraj pieniącze ,nie kupił dzieciom nic do jedzenia ,nawet nie zapytał czy mamy co jeść to niby czemu ja miałabym się go litować ...
Linka - Pon 16 Gru, 2013 10:19

milutka napisał/a:
...jeszcze nie potrafię być całkiem obojętna

tak idealnie nie jest, bo denerwuje mnie czasem smród alkoholu, jego nieporadność,
porozlewana po drodze herbata, ale to jest tylko przez chwilę.
Nie zdarza mi się już tak jak kiedyś, że odchorowywałam, że opadałam z sił...
To przychodzi z czasem Basiu.

Dla mnie najważniejsza była stabilizacja finansowa, a tę mam, i to chyba daje mi ten spokój.
Sama wyłapałam pewną niespójność w tym, co piszę w Twoim wątku.
Ale chyba tak jest,....rozumiem Ciebie kiedy mówisz o braku pieniędzy, braku ojca w wychowaniu dzieci, to mnie rozbijało...ciągła walka o przetrwanie, długi, lęk przed zimą, bo brak opału...
Tragedią byłaby dla mnie utrata pracy.
Natomiast sama jego obecność, trzeźwego czy pijanego nie ma już wpływu na moje samopoczucie

Klara - Pon 16 Gru, 2013 11:19

Linka napisał/a:
Natomiast sama jego obecność, trzeźwego czy pijanego nie ma już wpływu na moje samopoczucie

Przyznam, że mnie się też tak wydawało tym bardziej, że mieszkaliśmy w różnych pomieszczeniach, właściwie w różnych częściach domu.
Wspólna była kuchnia i łazienka z toaletą, ale zważywszy że na tym etapie alkoholik albo był poza domem, albo spał pijany, a gdy się budził, to znów wychodził, niewiele korzystał z tych pomieszczeń.
Gdy go zabrakło, najpierw nastąpiło odprężenie, a później zaczęłam chorować i tak trwa, a napięcie mięśniowe nie mija :(

Linka - Pon 16 Gru, 2013 11:26

Przyznam , że usilne szukanie wyjścia z tej sytuacji i brak na tę chwilę rozwiązania
powodował niepokój i stres, więc zaakceptowałam to co jest :bezradny:

milutka - Czw 16 Sty, 2014 11:23

Tak sobie pomyślałam ,że najwyższa chyba już pora zmienić tytuł tego wątku ,niedługo rocznica mojego logowania tutaj tak więc pewnie tak się stanie ;)
Wiem w sumie jak się mam zachowywać ale czasem niestety jeszcze sama łapię się na tym ,że schodzę z obranej drogi a później jakieś małe dołki i kolejny zły nastrój ,łzy i chęć wysłania wszystkich na księżyc ...jednak wydaje mi się ,że zaczynam się o wiele szybciej podnosić z tych dołków i szybciej wracam jak to ja nazywam do życia :) coby niebyło ,że piszę ogródkowo dam mały przykład ...ostatnio czuję się bardzo samotna ,brak mi przy mnie mojej rodziny ,niestety odkąd zaczęłam robić coś w swoim życiu ,odkąd zgłosiłam męża na leczenie ,wzywałam policje ,zaczęłam wychodzić częściej z domu i podejmuje decyzje z którymi oni się nie zgadzają to przestali mnie odwiedzać ,dzwonić ,siostra w sumie kiedy byłam takim ja to nazywam kozłem ofiarnym opiekowała się mną ,doradzała ,pomagała ...odkąd w zeszłym roku podjęłam decyzję ,że pójdę sama na wesele z dziećmi do koleżanki odcięła się ode mnie po tym jak zrobiła mi awanturę ,że mi nie wypada ,że mąż na leczeniu ,chce się zmienić a ja się bawię ,nie oszczędzam pieniędzy i takie tam ,było mi przykro ale i tak poszłam -wtedy już chyba na przekór dla niej i reszty rodziny która popierała jej zdanie ,wykrzyczała mi ,że jakby miała taką żoną to też by piła :roll: zabolało .oj zabolało ...jednak w tym czasie mimo tego robiłam swoje nie zwracając na to co myślą ...tylko jej wpływ ,jej gadanie spowodowało,że wszyscy raczej odcięli się ode mnie ,ojciec pod wpływem męża z którym pije czasem uważa a nawet powiedział mi w Wigiliję ,że jestem ku*** i ,że on ku***wa nie popiera i nie pytając mnie o nic ocenił w oczach dzieci :roll: wiem ,że jest alkoholikiem i mimo ,że te słowa bolą ale tłumaczę sobie to ale ...brakuje mi bardzo rodziny by czasem ktoś zadzwonił ,zajrzał na kawę ,spytał jak sobie radzę ,zaproponował wspólne wyjście do kina ,jakiś wspólny wieczór by dzieci mogły się pobawić razem ..czuję się jak wyłączona z tej rodziny tylko dla tego ,że zaczęłam dbać o siebie ,przestałam pozwalać się krzywdzić mężowi ...słuchałam wczoraj na terapi wypowiedzi innych kobiet ,większośc z nich ma wsparcie w kimś z rodziny nie tylko psychiczne ale również przy pomocy przy dzieciach ...mnie ścisnęło bardzo ,nie udzielałam się ,nic nie mówiłam ...wychodzę z domu ,do kina ,spacery ,mam kolezanki z którymi kawę wypiję ,cały czas mam zajęcie praca ,dom, dzieci wywiadówki ,jakieś tam zebrania w szkole
jednak czuję jak bardzo brakuje mi w tym wszystkim ich wsparcia ,zainteresowania ....samotność jest okropna :zalamka:

Maciejka - Czw 16 Sty, 2014 11:33

:pocieszacz: Widzisz Basiu tak juz jest , ze oni przyzwyczaili się do swoich ról, jak wiesz rodzina dysfunkcyjna jest zamknieta hermetyczna a ty ich zdradziłaś, wyłamałaś sie , już nie tańczysz jak ci zagrają a to jest dla nich nowe, to jest jak zdrada. Też przez to przeszłam ale dałm rade chociaż bolało, tęskniłam , było cięzko ale terapia i ciżka praca ise opłaciła , kolejne osoby z rodzeństwa pytają o co chodzi ojcu , czemu tak jest , jaka jest prawda, proszą mnie o spotkania o rozmowę , zaczynjaą odnawiać się kontakty po kilku latach gdy praktycznie było ich brak.

Fajnie , ze masz kolezanki, przyjaciólki , terapię , znajomosci to dodaje sił i wzmacnia.
Tule i ściskam :pocieszacz: :buziak:

Klara - Czw 16 Sty, 2014 11:36

:pocieszacz:
Rozumiem Ciebie Basiu.
Rodzice powiedzieli, że jak sobie wybrałam, tak mam, a rodzeństwo.... ciągle się dziwili, że czegoś chcę od takiego sympatycznego człowieka.
Nikt mi nie pomógł :(

milutka - Czw 16 Sty, 2014 11:39

Tylko jak sobie z tym radzić? ile można się spinać ,udawać ,że jest dobrze ...jak pokonać tę samotność ?w sumie robię wszystko by nie siedzieć ,nie płakać ale i tak to we mnie siedzi w środku i chyba nigdy im tego nie zapomnę ,że mnie zostawili wtedy kiedy ich tak bardzo potrzebowałam :(
Maciejka - Czw 16 Sty, 2014 11:44

Też tak myślałąm ale dzis jest inaczej. Przebaczyłam bo mówiac kolokwialnie; Nie wiedzieli co czynili;
A tak po ludzku to dla człowieka chorego normalne , zdrowe zachowanie jest nienormalne i całą filozofia.

A dlaczego nie skontaktować się ze smutkiem , z samotnościa z poczuciem sraty,, niesprawiedliwości , zdradzenia, po co udawać Po prostu dac sobie prawo do przeżywania tych wszystkich uczuć i do smutku i ppłakac sobie tyle i le trzeba zamiast dusisć i za chwilę znow dostaniesz jakiegoś nerwobólu, stresu i po co ci to?

Klara - Czw 16 Sty, 2014 11:48

Tylko, że Ty już jesteś DOROSŁA BASIA i ta pępowina powinna być już dawno odcięta. Teraz Ty jesteś wsparciem dla swoich dzieci.
Rodzina z czasem, może być grupą bardzo dobrze znajomych, albo nawet zaprzyjaźnionych ludzi, ale każdy idzie swoją drogą i wprawdzie fajnie jest, jak sobie pomagają, ale jeśli jest inaczej, no to trudno się mówi.... :bezradny:

milutka - Czw 16 Sty, 2014 11:55

perełka napisał/a:
A tak po ludzku to dla człowieka chorego normalne , zdrowe zachowanie jest nienormalne i całą filozofia.
teraz to ich zachowanie jest zdrowe...a jak nazwac czas kiedy to wypłakiwałam sie w rękaw ,że on pije ,że nie mam pracy i nie mam co do garczka dzieciom włożyć i wtedy pomagali ,wtedy mięli czas by zajrzeć na kawę ,wtedy był czas wspólnie z dziećmi nad wodę jechać ,rozmowy telefoniczne ...faktem jest to co przytoczyła Klara,ze tez usłyszałam ,ze przecież tyle razy my ci go odradzali ,pozwoliłaś mu zrobić sobie trzecie dziecko itp...ale mimo to interesowali się i utrzymywali kontakt ,choćby nawet telefoniczny :roll: ...a teraz co?nie mogą głaskać biednego króliczka i to ma być zdrowe zachowanie ?bo króliczek powoli zaczyna normalne życie ,bo ma własne zdanie ,bo radzi sobie finansowo ?to dopiero jest chore zachowanie według mnie ...
Klara - Czw 16 Sty, 2014 12:11

milutka napisał/a:
bo króliczek powoli zaczyna normalne życie ,bo ma własne zdanie ,bo radzi sobie finansowo ?

Właśnie :tak:
Króliczek przestał być biedny, więc już nie potrzebuje głaskania.
Można się zająć innymi biednymi króliczkami na przykład, albo sobą.

milutka - Czw 16 Sty, 2014 12:24

trudne to wszystko dla mnie Klaro ,pewnie będę musiała nad sobą popracować na terapii by ogarnąć to jakoś bo w tym momencie dobija mnie to bardzo ...za chwilkę trzeba wziąśc się za obowiązki,przyjdą chłopcy ze szkoły nie będzie czasu na dobijanie się ale gdzieś w środku pustka jest :roll: ..
Jeszcze mam jedno pytanko ...ja na terapii grupowej jak mam coś powiedzieć ,wypowiedzieć się to czuję jak mi serce wali ,bardzo się stresuję i mówię ale czasem sama siebie słyszę jak bardzo jest to chaotyczne ...w grupie z koleżankami czy poza spotkaniem nie mam takiego problemu ale zauważyłam ,że w szkole na zebraniach czy w ogóle gdzie jest większa grupka ludzi czuję wewnętrzny strach by coś powiedzieć i serce wali mi jak szalone ...czasami wycofuje się z wypowiedzi własnie z tego powodu -czy u Was tak też było ?na terapii indywidualnej tego nie czuję ,jestem wyluzowana i wypowiadam się normalnie bez lęku tylko czasem również chaotycznie ...na co dzien jestem otwartą i raczej dużomówną osóbką ..

Maciejka - Czw 16 Sty, 2014 13:06

milutka napisał/a:
Jeszcze mam jedno pytanko ...ja na terapii grupowej jak mam coś powiedzieć ,wypowiedzieć się to czuję jak mi serce wali ,bardzo się stresuję i mówię ale czasem sama siebie słyszę jak bardzo jest to chaotyczne ...w grupie z koleżankami czy poza spotkaniem nie mam takiego problemu ale zauważyłam ,że w szkole na zebraniach czy w ogóle gdzie jest większa grupka ludzi czuję wewnętrzny strach by coś powiedzieć i serce wali mi jak szalone ...czasami wycofuje się z wypowiedzi własnie z tego powodu -czy u Was tak też było ?na terapii indywidualnej tego nie czuję ,jestem wyluzowana i wypowiadam się normalnie bez lęku tylko czasem również chaotycznie ...na co dzien jestem otwartą i raczej dużomówną osóbką ..



To jest stach przed ocena , jak wypadne , jak inni mnie odbiora , przed wygłupieniem się . Jest taka ksiązka Majki Król - fijewskiej - łłagodnie stanowczo bez lęku tjest to o asertywności , można tego się nauczyc ale trzeba pracy nad sobą i maeleńkie kroczki ale do przodu . Tez tak miałąm i jak stawiałam pierwsze kroki w asertywności to głos mi się trząsł, zamierał głos w gardle ale pomalutki , naprrzód parłam i tobie tęz się uda
Cytat:

teraz co?nie mogą głaskać biednego króliczka i to ma być zdrowe zachowanie ?bo króliczek powoli zaczyna normalne życ
.


Widzisz dla ciebie normalnośc co innego znaczy a dla nich co innego.

pietruszka - Czw 16 Sty, 2014 13:17

milutka napisał/a:
chaotycznie

jak dopuściłam do siebie uczucia - to miałam wrażenie, że nie potrafię logicznie zdania sklecić... i przeskakiwałam z tematu na temat, gubiąc się w tym, co chciałam powiedzieć...
Terapia to nie konkurs na elokwencję...

no i miałam ogromną skłonność do łapania wielu srok za ogon i nieumiejętność skupienia się na jednym temacie... a i lęk przed oceną, jak słusznie zauważyła perełka, też daje się we znaki...

Dopóki chaos w głowie to i na języku - przynajmniej ja tak miałam... :pocieszacz:

wampirkowa - Czw 16 Sty, 2014 13:26

no tryudno jest Klaro

a wiesz jak boli,

moja rodzina od 1 mamy ne mówiąc od ojca wypieła się na mnie.

pamietam prosiłam swoja matkę chszestna która poznałam w wieku 12 lat w czasie kom, swiętej, i gdy ja poprosiłam o pomoc odmówiła mi, a jak spłonoł dom och sasiadów, to przez dwa lata użyczyła im cały dół domu, a dla mnie nie znalazł się nawet pokój. a ja musiałam zostać z ojcem i 3 matką.
no cóż, najwidoczniej niezasługiwałam na to by ktoś mi pomógł. co wiem dają od mojego urodzenia msze za mnie tylko potrafią. a jestem jedyna córką ich nieżyjącej siostry. nie walczyli o mnie, nie interesowali sie a jak ich poprosiłam o pomoc odmówili. i po części też ponoszą odpowiedzialność za to co mi się działo ponoszą.

endriu - Czw 16 Sty, 2014 16:28

no i znowu wyszło, że faceci mają lepiej :D
Ci którzy leczą się z alkoholizmu
koło mnie pełno rodziny i wszyscy mnie chwalą :)

Maciejka - Czw 16 Sty, 2014 16:30

Nie badx taki do przodu ta rodzina w sporej części pewnie jest współuzalezniona bo gdyby tak nie było to za wykonywanie obowiazku spokojnego zycia nikt raczej nie chwali.
endriu - Czw 16 Sty, 2014 16:32

tzn oni mnie nie chwalą bezpośrednio
ale widzę to w nich

Maciejka - Czw 16 Sty, 2014 16:38

Tak odczuwają ulge , ze nie chlasz a wiesz co... znajoma mi powiedziała , ze jAK mąż przestał pic to było jeszcze gorzej bo jak pił to przynajmniej siedział cicho a jak przestał to jest jak przysłowiowy wrzod na zadku :p
endriu - Czw 16 Sty, 2014 16:45

perełka napisał/a:
Tak odczuwają ulge , ze nie chlasz

rozmawiałaś z nimi? :szok:
perełka, nie pleć głupot bo Ci coś powiem, dawno kartki nie miałem...

milutka - Czw 16 Sty, 2014 22:33

endriu napisał/a:
no i znowu wyszło, że faceci mają lepiej
Ci którzy leczą się z alkoholizmu
koło mnie pełno rodziny i wszyscy mnie chwalą
Nie wiem czy lepiej bo nie stałam po tamtej strony barykady ale na pewno mimo wszystko żyje im się lżej i szczerze ,,nawet dziś miałam okazję usłyszeć znowu jak tak L...ek (mój mąż )?jak sobie radzi ..wszyscy kręcą się wokół niego ,,pije ..-nie pije ?..a czy dzieci zdrowe i ja jak sobie radzę to pikuś :szok: najważniejsze by jemu się bieda nie działa ...tak tak Endriu mają w 100%lepiej :uoee:
Maciejka - Pią 17 Sty, 2014 07:06

Oj Basia . Basia to tobie chodzi o zainteresowanie ? Ja nie chcę tego zainteresowania i tych głodów , nawrotow i tego co niesie choroba alkoholowa a wole miec spokoj , wyciszenie swoją najbliższą rodzine , żyć jak człowiek a siostry , rodzeństwo jak będa chcieli to znajda sposób do kontaktu jak nie to znajdę sobie innych ludzi chocby w AL-Anon. Jak widac na moim przykładzie jak przestałam zabiegac o zainteresowanie rodzeństwa to sami zaczęli szukać kontaktu .
milutka - Pią 21 Lut, 2014 22:26

Siedzę sobie ...słucham muzyki ...jestem spokojna jak nigdy i zastanawiam się czy to ten stan który powoli osiągam ,że jest mi zupełnie obojętne czy on pijany czy trzeźwy :roll: przyznam ,że całkiem dobrze mi z tym :) ...pije już któryś tam dzień z kolei po dwutygodniowej przerwie kiedy to był nawet całkiem miły ...a teraz diabeł od nowa wcielony ...wystarczy ta kropelka i znowu jest chamski dla mnie ...dla dzieci ..
Wczoraj powiedział mojemu najmłodszemu synowi ,że jest niegrzeczny i w szkole pyskuje do nauczycieli i ,że przez jego zachowanie ja się denerwuje i przez to się do niego nie odzywam ,..długo musiałam z synem rozmawiać i mu tłumaczyć bo się biedny aż popłakał :roll: Od poniedziałku będzie miał raz w tygodniu wizytę u psychologa bo zaczynam mieć z nim problemy w szkole ...podchodzę do tego z bardzo anielskim spokojem ,wiem ,że nie jestem w stanie nic więcej zrobić :roll: ciężko z takim alkohoikiem pod jednym dachem ,,,oj ciężko :( ...A teraz może mnie ktoś przytulić :)

yuraa - Pią 21 Lut, 2014 23:01

milutka napisał/a:
.A teraz może mnie ktoś przytulić :)

co za ludzie , pół godziny dziewczyna czeka
:pocieszacz: :buziak: :pocieszacz: :buziak:
a przecież

milutka - Pią 21 Lut, 2014 23:13

Etam Yuraa nie czekam ...czytam ,słucham muzyki i zachwycam się spokojem ,,.chłopcy śpią ...błogi spokój ;) ...No ale w sumie rzeczywiście jakiegoś wielkiego nalotu nie czuję chętnych :rotfl:
pietruszka - Pią 21 Lut, 2014 23:16

To jeszcze i ja :pocieszacz:
BARBARA - Pią 21 Lut, 2014 23:17

milutka napisał/a:
Siedzę sobie ...słucham muzyki ...jestem spokojna jak nigdy i zastanawiam się czy to ten stan który powoli osiągam ,że jest mi zupełnie obojętne czy on pijany czy trzeźwy przyznam ,że całkiem dobrze mi z tym

No to jesteśmy w podobnej sytuacji, ja też już jestem emocjonalnie obok :buziak:

milutka - Pią 21 Lut, 2014 23:33

Pietrucha nie musiałaś pisać ...wiem ,że Ty byś mnie przytuliła i tak ;) :buzki:
Basiu :buzki: ..cieszę się ,ze i Tobie się to udaje ...ja przestałam się łudzić ,że jak zrobi w piciu przerwę dwa tygodnie czy trzy to już wszystko będzie dobrze i to już chyba według mnie połowa sukcesu ...a nawet teraz to sobie żartowałam ,że ciekawe co teraz będzie powodem jego zapicia ,co znowu nie tak zrobię a zapewniam ,że robiłam wiele rzeczy które pewnie były nie po jego myśli :rotfl: i okazało się ,że zapił po wizycie na terapi na którą chodzi z przymusu bo mu sad zakazał :szok: nawet przez chwile się zastanowiłam czy mu tam nie polewają bo biedny za każdym razem jak wraca z takiej terapii to zapija :mysli: pewnie jakaś baba (czyt.terapeutka ) podobna do mnie mu za uszami gdera i go wkurza jak ja :mysli: chyba zacznę mu współczuć bo ciężki ten jego żywot oj ciężki :szok: ...Idę spać ,,,jak ktoś nie zdążył mnie przytulić to jutro bardzo chętnie skorzystam :rotfl: :buzki:

Maciejka - Sob 22 Lut, 2014 06:41

:pocieszacz:
Borus - Sob 22 Lut, 2014 07:12

Mówisz i masz... :pocieszacz:

:mgreen:

Linka - Sob 22 Lut, 2014 07:26

Basiu, :pocieszacz:
Klara - Sob 22 Lut, 2014 08:53

milutka napisał/a:
jak ktoś nie zdążył mnie przytulić to jutro bardzo chętnie skorzystam

Cytat:
Wysłany: Wczoraj 23:33

O takiej nieludzkiej godzinie, to ja się przewracam na drugi bok.
Za to dzisiaj będę Ci przytulała, Basiu:
:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :buzki:

olga - Sob 22 Lut, 2014 08:58

:pocieszacz:
yuraa - Sob 22 Lut, 2014 09:09

milutka napisał/a:
nawet przez chwile się zastanowiłam czy mu tam nie polewają bo biedny za każdym razem jak wraca z takiej terapii to zapija :mysli: pewnie jakaś baba (czyt.terapeutka ) podobna do mnie mu za uszami gdera i go wkurza jak ja

po mojemu to jest tak.
na przykład ; facet kilka lat tłukł żonę wrzeszczał na nią i poniewierał i myslał że to dobre jest,
bo przeciez jego ojciec tak robił i dziadek robił.
a na terapii słyszy ze tak nie mozna, że to złe zachowanie.
i mu się wywraca system wartosci , konflikt w głowie powstaje.
no to musi sobie ulzyć i idzie na picie

DanaN - Sob 22 Lut, 2014 10:22

milutka napisał/a:
,jak ktoś nie zdążył mnie przytulić to jutro bardzo chętnie skorzystam

uff
bo myślałam że już po przytulaniu moim
:pocieszacz: :pocieszacz:

pietruszka - Sob 22 Lut, 2014 15:53

no to dzisiaj też przytulam :pocieszacz:
A co?! Przytulania nigdy dosyć. :nerwus:

Duszek - Sob 22 Lut, 2014 16:48

i ja Cię :pocieszacz: :pocieszacz: :buziak:
milutka - Sob 22 Lut, 2014 21:06

aaaaale fajnie :buzki: jak ja lubie przytulanie i chyba mnie to na zawsze zostanie -to jest nieuleczalne hahha dziękuję kochani :buzki:

Jurku dla mnie się wydaje chociaż jakoś specjalnie się już w to nie zagłębiam ,że tam słyszy gorzką prawdę na swój temat i się z tym nie może własnie pogodzić ,,,nikt się nie lituje jaki to on biedny alkoholik tylko dostaje niezły wycisk i dla tego zapija ...znam go już dośc długo wszystko było zawsze dobrze jak było po jego myśli ,wszyscy chwalili ,poklepywali po ramieniu ale kiedy tylko go ktoś skrytykował czy nawet ja -bo też potrafię walczyć o swoje czasami ;)to dla niego zawsze był to powód do zapicia ...

Dziś zadzwoniłam do jego kuratorki i zgłosiłam jego zachowanie ...zaczyna znowu używać wobec mnie wulgarnych słów a najgorsza ,że w obecności dzieci ...wczoraj wzięłam synów wieczorem na pizzę -zrobiliśmy sobie taki wspólny wypad a i przy okazji chciałam ich z domu wyciągnąć bo był znowu pijany a dziś już o siódmej rano mnie wyzywał ,że k*** się wczoraj :roll: ..mój najstarszy syn chciał go zwyzwać ale uspokoiłam go ,że winny się tłumaczy ..niech sobie gada ...nie będę z nim dyskutować bo widzę ,że się tym "żywi "..niech kurator z nim rozmawia :roll:
A teraz własnie wróciłam ze szkoły gdzie występowali moi trzej synowie w koncercie Walentynkowym oraz zbiórce charytatywnej dla naszego Stasia ...ale mam zdolne te dzieciaki :szok: i muzycznie i wokalnie :) dumna jestem bardzo z nich :) Tak bardzo bym chciała ich wychować na mądrych chłopców ,by umieli sobie radzić z emocjami ,,i lubili się przytulać jak mamusia :p :buzki: jeszcze raz dzięki za przytulance ;)

Mała - Nie 23 Lut, 2014 18:53

No to masz jeszcze :pocieszacz: :buziak: :pocieszacz:
milutka - Pią 07 Mar, 2014 18:01

Jaki to wszystko ma sens ?jak długo jeszcze ...dlaczego ?i ile jeszcze zniosę !wszystko niby dobrze ...praca ,terapia ,odwracanie uwagi od alko ale się nie da tak żyć ...po prostu się nie da...
....
kolejny dzień ,wracam z pracy ,gary ,sprzątanie ,,,słyszę od chłopców co jest potrzebne znowu ,jeden urodzinki ,drugi koncert ...ciągle mamo daj i daj ...jak ja mam już tego wszystkiego serdecznie dość ...czym sobie zasłużyłam na takie życie ...chce jak inni wrócić z pracy ,przytulić się do kogoś ,mieć z kim pogadać ,wypić kawę ...dzielić obowiązki ....co takiego komu zrobiłam ,że mam tak popiepszone życie .............mam tyle w sobie żalu ,że poszłabym go tam dobiła na tym łóżku ...śpi kolejny dzien pijany i ma w du*** dzieci ..wszystko ...on nie jest chory ..jemu jest tak po prostu wygodnie ,nie długo zaczadzi sie własnym smrodem ..............jak moje zycie ma polegać na ciągłej walce o przetrwanie to ja już nie chce żyć ................................ciekawa jestem czy na tej terapi dla alkoholików uświadamiają im jakimi są gnojami ,jak bardzo rodziny przez nich cierpią ,,,,jak niszczą życie innym .................codziennie się modlę ...Boże weź go już zabierz ...dokąd będę się tak męczyć ....człowiek którego tak kochałam na wlasne życzenie skazuje się na powolną śmierć ,,ciężko mi z tym i...nie pomoże żadna terapia ,nikt ....ja nie potrafię inaczej ..............

Klara - Pią 07 Mar, 2014 18:15

Też tak miałam, więc Cię bardzo dobrze rozumiem Milutka :pocieszacz:

DASZ RADĘ!!!
:pocieszacz:

anuszka - Pią 07 Mar, 2014 19:02

i ja tez tak mialam i nadal mam i inne tez tak maja -duzo nas , duzo za duzo
mogla bym przeniesc to co napisalas na moj post i podpisac sie anuszka
ja mialam pare wizyt u psychologa za drogich jak na moja kieszen teraz , troche al-anonu liznelam nie bylam na terapii ale tu na tym forum trafilam na ludzi ktorzy sa moim jedynym oparciem na dzien dzisiejszy
i co i ruszylam do przodu zeby cokolwiek zmienic trzeba niestety dzialac a nie liczyc na cud -ktorego znajac zycie nie bedzie ja czekalam na cud 20 lat a moj alko przeszedl tylko do dluzszych ciagow ;
buziaki ergr

BARBARA - Pią 07 Mar, 2014 19:04

[quote="milutka"]....człowiek którego tak kochałam na wlasne życzenie skazuje się na powolną śmierć ,,ciężko mi z tym
Milutka jestem w takiej samej sytuacji jak ty, mój alko też leci na łep na szyje w dół ale ani ja ani ty nie mamy na to wpływu. Możemy tylko uratować siebie i nie pozwolić wciągnąć się w ich dno, tylko na to, na swoje zachowanie mamy wpływ.
Bardzo mocno Cię przytulam ,współczuję, nie daj się. :pocieszacz: :buziak:

Duszek - Pią 07 Mar, 2014 19:40

milutka napisał/a:
ale się nie da tak żyć
milutka napisał/a:
ciągle mamo daj i daj ...jak ja mam już tego wszystkiego serdecznie dość
milutka napisał/a:
czym sobie zasłużyłam na takie życie
milutka napisał/a:
mam tak popiepszone życie
milutka napisał/a:
jak moje zycie ma polegać na ciągłej walce o przetrwanie to ja już nie chce żyć

Nawet nie wiesz jak często te myśli krążą w mojej głowie.
Szczególnie wtedy jak wracam z pracy do domu a tam "niespodzianka"...a ja tyram, dbam o wszystko, muszę myśleć co dziecku na obiad...itd. Ale zaraz zadaję sobie kolejne pytanie:
milutka napisał/a:
Jaki to wszystko ma sens ?

I szukam w sobie tego sensu, przypominam sobie swoje cele, co chciałabym jeszcze zobaczyć, co osiągnąć...
Milutka :pocieszacz:

milutka - Sob 08 Mar, 2014 08:34

Klara napisał/a:
DASZ RADĘ!!!
Klaro dam ...pewnie ,że dam ,życia sobie nie odbiorę bo nie jestem tchórzem i nie poddaje sie jednak ciężko ,coraz bardziej ciężko ...staram sobie sprawiać przyjemności,wyjść czasem z domu ,spacer,koleżanka ,basen a nie tylko praca i obowiązki ale to wszystko takie sztuczne ,takie by zatłumić prawdziwe uczucia które się w serduchu kotłują ,by oszukać samotność ...do tego całe obowiązki ,utrzymanie domu na mojej głowie ...przerasta mnie to ...staram się żyć dniem dzisiejszym bo jak pomyslę co będzie ,że niestety będzie ciężko dopóki chłopcy nie dorosną i nie usamodzielnią się ,że muszę dziwgać sama ciężar wychowania ich i zapewnienia bytu czuję ,że nie dam rady ,że nic mnie w życiu już przyjemnego nie spotka ...tylko praca ,obowiązki i ciagłe zamartwianie się jak przetrwać i pogodzić to wszystko....
anuszka napisał/a:
i ja tez tak mialam i nadal mam i inne tez tak maja -duzo nas , duzo
za duzo
Anuszko ...wiem ,że tak jest ...mam sporo koleżanek które dzwigają ten sam ciężar ..mają małe dzieci które tesknią za tatusiami ...ostatnio byłam u koleżanki która wyprowadziła się od męża bo bardzo pił i był agresywny ,,,jej czteroletni Dawidek od tej pory nic nie chce jeśc ,płacze za nim ,tęskni ...miał takie smutne oczka ,że aż serce się krajało :( ..a on już któryś dzien pije i nie trzeźwieje ,nawet o niego nie pyta ...mam drugą która przez to ,że mąż pije ,przez to ,że nie radzi sobie z tym wszystkim zaczyna również pocieszać się drinkami ,piwem twierdząc ,że tyle jej pozostało ...obserwuje ,widzę jak alkoholicy pociągają za soba żony ,dzieci......i wtedy czuje taka bezsilność .... zajmuje się wtedy jakąś pracą i czymś by zatłumić uczucia ale ileż tak można ,kiedys tama puszcza i jest przepłakany wieczór jak ten wczoraj ...
BARBARA napisał/a:
Bardzo mocno Cię przytulam ,współczuję, nie daj się.
:buziak:
Duszek napisał/a:
milutka napisał/a:
Jaki to wszystko ma sens ?

I szukam w sobie tego sensu, przypominam sobie swoje cele, co chciałabym jeszcze zobaczyć, co osiągnąć...
Milutka
... :) teżtej wersji się trzymam ...ale chyba na razie to ten moment ,że muszę puścić na luz i poprostu to wszystko wypłakać ,poużalać się nad sobą bo zbyt długo już ściskałam to w sobie ... :buziak:
olga - Sob 08 Mar, 2014 08:38

Basienko wspolczuje Ci bardzo :pocieszacz:
anuszka - Sob 08 Mar, 2014 10:00

milutka napisał/a:
teżtej wersji się trzymam ...ale chyba na razie to ten moment ,że muszę puścić na luz i poprostu to wszystko wypłakać ,poużalać się nad sobą bo zbyt długo już ściskałam to w sobie ...


Kochana najpierw to musze Cie usciskac c4fscs a potem opieprzyc :nerwus:
ok pouzalaj sie nad soba ale tylko dziasiaj ok w dzien kobiet :kwiatek: bo zyjesz tak jak ja zylam przez dlugie lata w zawieszeniu czekajac na cud -ktory w 99,99% sie nie zdarzy . Jesli nic nie zrobisz sama to bedzie jeszcze gorzej i gorzej i gorzej ;
Nie licz , ze maz ci w czyms pomoze -wiesz , ze nie .
Wiem , ze ci ciezko , ze dzieci , praca , dom wiem Milutka ale uwierz w siebie skoro z tym wszystkim se poradzilas to popatrz ile w Tobie sily jest , nie znam dobrze twojej sytuacji mieszkaniowej ale moze gdybys zostala sama bylo by Ci latwiej wziac zycie tylko w swoje rece -

milutka - Sob 08 Mar, 2014 10:13

anuszka napisał/a:
Kochana najpierw to musze Cie usciskac a potem opieprzyc
:buziak: i za buziaka i za kopniaka ;) anuszko na razie nie dam rady wynająć żadnego mieszkania ,musze dzielić z nim dom na pół ,,wiem ,że musi się to zmienić bo na dłuższą mete się tak nie da i uwierz mi ,że raczej już na cud nie liczą a raczej spodziewam się najgorszego ,musze czasem tam zajrzeć do niego bo potrafi usnąć z papierosem .a to zostawić włączoną maszynkę ..muszę pilnować go jak dziecka ..i jak widzę jak śpi pijany to sama już nie wiem czy mi go żal czy jestem zła a czasem taką bezsilność wobec tej choroby ...gdy go nie widzę radzę sobie na prawdę dobrze a ,że ostatnio pije dużo musze czasem do niego wejść dla własnego i dzieci bezpieczenstwa...i tak dusiłam w sobie ,dusiłam i w koncu pękło coś we mnie ....rozmawiałam sporo na terapi o swojej sytuacji ,na razie musi być jak jest i musze to przetrwać tylko ze względów finansowych .Uczę się tak żyć by jego picie nie miało znaczenia dla mnie w codziennym życiu ale czasem nie da się być obojętnym na to ...ciężko jest niestety.. :buziak:
Linka - Sob 08 Mar, 2014 10:13

Basieńko jak ja Cię rozumiem...
ale poużalałaś się trochę i już dość...
jesteś w dołku, to i wokół siebie widzisz same nieszczęścia
wiem jak trudno zauważyć wtedy cokolwiek pozytywnego.
Do dziś pamiętam jak wybuchłam płaczem w szkole moich dzieci, bo wiesz co przeważyło szalę? synowie poprosili mnie o pieniądze na składkę z okazji Dnia Kobiet :bezradny:
a do kogo mieli się zwrócić, jak ojciec wiecznie nawalony i bez grosza?

Chciałam Ci tylko powiedzieć, że to mija..dzieci kiedyś dorosną,
będą Ci pomocą, jeżeli nauczysz je szacunku do siebie, pracy, ciężko zarobionych pieniędzy.
Moje studiują za własne pieniądze, za kredyt studencki, młodszy uczy się gry na gitarze za zarobione przez siebie pieniądze. Jest mi o niebo łatwiej niż kilka lat temu.
Mam swoje życie, pracę, którą lubie, i która pozwala mi się utrzymać .
To mi wystarcza by jaśniej patrzyć w przyszłość.
Jestem dużo starsza od CIebie, tak naprawdę dopiero od roku moje życie nie jest jedynie walką o przetrwanie, ale udało się :radocha:
milutka napisał/a:
ale to wszystko takie sztuczne ,takie by zatłumić prawdziwe uczucia które się w serduchu kotłują ,by oszukać samotność

po jakimś czasie przyniesie Ci to prawdziwą radość, nie będzie sztuczne, choć jeszcze nieraz poczujesz się samotna.

Estera - Sob 08 Mar, 2014 10:17

Milutka, dasz radę. Nie wiem, ile lat mają Twoi synowie, ale może czas na naukę, że nie zawsze można mieć to, co się chce? W życiu bywa różnie. Próbowałaś im to wytłumaczyć? Może już tak, a może kosztem samej siebie chcesz im rekompensować coś? nie wiem jak jest, zastanawiam się tylko.. Pomyśl o tym. A druga rzecz, o której Ci chciałam napisać, to żebyś spróbowała spojrzeć na sytuację z nieco innej strony: to Ty jestes osobą, która w tej codziennej orce widzi jak synowie rosną, rozwijają się, uczą codziennie czegoś nowego, to Ty jesteś osobą, która wskazuje im drogę, to Ty masz szansę towarzyszenia im w codzienności, to Ty jestes osobą, która dzieli ich smutki i pomaga rozwiązywać ich problemy, ale też Ty jesteś osobą, do której biegną, żeby się pochwalić, cieszyć, przytulić. Milutka, bądź dumna z siebie i z dzieci, a dodatkowo odrobina dystansu do codzienności (wiem, zdaję sobie sprawę, że to trudne) powinna Ci pomóc :)
anuszka - Sob 08 Mar, 2014 10:18

Linka napisał/a:
Do dziś pamiętam jak wybuchłam płaczem w szkole moich dzieci, bo wiesz co przeważyło szalę? synowie poprosili mnie o pieniądze na składkę z okazji Dnia Kobiet
a do kogo mieli się zwrócić, jak ojciec wiecznie nawalony i bez grosza?


mi tez sie przypomnialo jak kiedys corka mnie o cos prosila a ja do niej wyskoczylam z pretensja , ze tylko slysze mamo i mamo a do taty sie o nic nie zwracaja a ona mi na to powiedziala
- a do koga mam isc z prosba jak nie do Ciebie do chorego czlowieka?????
Od tamtej pory juz sie tak nie zachowalam . Niestety to na nas spoczywa obowiazek chowania dzieci skoro ojciec nie jest w stanie a nie jest w taki c44vc

milutka - Sob 08 Mar, 2014 10:19

Linka napisał/a:
Do dziś pamiętam jak wybuchłam płaczem w szkole moich dzieci, bo wiesz co przeważyło szalę? synowie poprosili mnie o pieniądze na składkę z okazji Dnia Kobiet
a do kogo mieli się zwrócić, jak ojciec wiecznie nawalony i bez grosza?
To też mnie dobiło totalnie ...ale nawet mój syn też tak powiedział ...mamusiu kochana nie wypada Ciebie o to prosić ale muszę ...wiesz jak zabolało :( obróciłam to w żart by syn nie czuł się skrepowany ale w środku serce mi chciało pęknąć :roll:
dzięki Linko :buziak:

Linka - Sob 08 Mar, 2014 10:29

milutka napisał/a:
dzięki Linko

nie dziękuj, uwierz, że będzie lepiej :buziak:

anuszka - Sob 08 Mar, 2014 10:29

http://youtu.be/zq1xUd6V2pI

to dla Ciebie :muza: Milutka

Kasia9645 - Sob 08 Mar, 2014 10:30

anuszka napisał/a:
i ja tez tak mialam i nadal mam i inne tez tak maja -duzo nas , duzo za duzo

Oj tak, ja też.....

Przytulas :pocieszacz:

Kasia9645 - Sob 08 Mar, 2014 11:31

anuszka napisał/a:
to dla Ciebie :muza: Milutka


Fajna nuta :muza:

milutka - Nie 09 Mar, 2014 08:47

anuszka napisał/a:
to dla Ciebie Milutka
.. ;) ...wiesz czym uciszyć moje emocje ...dziękuję :buzki:
anuszka - Nie 09 Mar, 2014 18:42

prosze Milutka :pocieszacz:
Jak tam u Ciebie - mam nadzieje , ze dajesz rade
buziki odezwij sie jak znajdziesz wolna chwile :buzki:

milutka - Nie 09 Mar, 2014 23:36

Cytat:
Jak tam u Ciebie - mam nadzieje , ze dajesz rade
buziki odezwij sie jak znajdziesz wolna chwile
_________________

:) dziękuję anuszko lepiej :buziak: Po tym jak wypłakałam swoje tutaj na forum ,,,poużalałam się nad sobą jeszcze tak do południa dostałam od synów kwiaty na dzien kobiet ,zaczęłam z nimi rozmawiać -żartować i humor wrócił i chyba taka nadzieja ,że dam radę ...a wieczorkiem dostałam zaproszenie na kawkę ,wystroiłam się i pojechałam ...a ,że chłopcy też mięli swoje wychodne tak więc mogłam bez obaw wyjść nie siedzieć samej w domu ....dziś miałam ciężki dzien gdyż byliśmy prosić rodzinkę na bierzmowanie syna ..bałam się tego bardzo swojej reakcji jak będa dopytywać czemu mojego męża z nami nie ma ale zapanowałam nad tym i poszło nawet "gładko "...siostra tylko skwitowała ,że gdyby nie bierzmowanie to bym ich nie odwiedziła ale przemilczałam ten temat -nie warto ....zawsze jej zdanie musiało być na wierzchu i chyba się nigdy nie zmieni ...tak więc zaczynam wracać do "żywych "do kolejnego dołka bo nie wierzę ,że tak łatwo będzie ...ale cieszy mnie fakt ,że radzę sobie z tymi dołkami lepiej ale to również dzięki Wam :buzki:

Mała - Pon 10 Mar, 2014 16:51

milutka napisał/a:
zaczynam wracać do "żywych "

:pocieszacz: :buziak: :pocieszacz:

endriuu - Wto 29 Kwi, 2014 11:25

co tam milutka, ?
dawno nie pisałaś

milutka - Śro 30 Kwi, 2014 13:03

endriuu napisał/a:
co tam milutka, ?
dawno nie pisałaś
jeszcze rok temu bym pomyślałą ,że się o mnie martwisz :figielek:
zmartwię Cię ale na prawdę dobrze....zaczyna mi się żyć naprawde lepiej jeśli chodzi o psychikę ,już nie płaczę jak dawniej przez mojego alko ,nie boje się go jak dawniej ,odseperowałam się nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie ,,,zaczynam dopiero odczuwać ,że to "ja "decyduje o własnym życiu :) ...chłopcy o wiele spokojniejsi się zrobili a dla mnie to też wielkie pocieszenie bo kiedyś na siebie warczeli a teraz umieją ze sąbą rozmawiać :) ja pracuje ...chociaż ten tydzien jestem na przymusowym urlopie co mnie bardzo cieszy bo nadganiam prace w domu ,mam czas na sianie ,sadzenie co uwielbiam ...przerobiłam sobie skalniak w moim ogrodzie :) i dziś akurat zaczynam sezon grillowania co mnie bardzo cieszy bo ostatnio miałam za mało czasu by z kimś się spotkać i tak na spokojnie poprostu posiedzieć ,pogadać ,pośmiać się ...a koleżanka z którą się spotykam nie pozwoli na nudny wieczór-jest super ;) ..aha,,,i co najważniejsze co Cię pewnie Endriu zaciekawi ...jest mi lżej również finansowo i odkładam na nową zmywarkę :figielek: ...ogólnie póki co jest dobrze i dziękuję za zainteresowanie moją skromną osobą :) pozdrawiam serdecznie :)

Klara - Śro 30 Kwi, 2014 13:10

milutka napisał/a:
.jest mi lżej również finansowo i odkładam na nową zmywarkę

To dobra wiadomość...

...a tak z ciekawości zapytam: Dostałaś podwyżkę, czyli zostałaś doceniona w pracy, czy alimenty wpływają regularnie?

milutka - Śro 30 Kwi, 2014 13:19

witaj Klaro :buziak:
pracuje i mam regularnie pensje ,dorabiam na szyciu wieczorami a i alimenty od listopada mam regularnie na konto z funduszu ;) ...mój mąż również od czasu do czasu coś tam przyniesie teraz dzieciom ,ostatnio dał synowi na trzydniową wycieczkę ,a to zatankuje mi samochód -rzadko co prawda ale czasem mu się zdarzy zapomnieć hahha ale dla mnie już poprzez to jest lżej o wiele ...po ostatniej rozmowie z panią kurator jest o wiele spokojniejszy ,nawet jak wypije to idzie spać do siebie ,ma ciągi czasem tygodniowe i przepija co zarobi ale zdarzyło mu się czasem nie mi ale dzieciom dac tak więc jest lżej na pewno ,chciaż skromnie bo skromnie ale na chleb mam a były czasy ,że nie miałam co do garczka dzieciom włożyć :roll: -nawet nie chce tego pamiętać :(

Klara - Śro 30 Kwi, 2014 13:22

O, to nam tu przynosisz BARDZO DOBRE WIADOMOŚCI :buziak:
Oby już teraz było tylko z górki :tak:

milutka - Śro 30 Kwi, 2014 13:35

Klara napisał/a:
O, to nam tu przynosisz BARDZO DOBRE WIADOMOŚCI
Oby już teraz było tylko z górki
Bo tak Klaro jest :) jak patrze na swoje życie z perspektywy czasu do tyłu to teraz mi o wiele lżej ,,,nie pozwalam się krzywdzić ,nie interesuje mnie jego zdanie wogóle ,robie na co mam ochotę ,...i to nie jest tak ,że się nie czepia o to -czepia i czasem potrafi jakiś tekst taki powiedzieć ale nie reaguje na to ,,,chciał jechać na giełdę ze mną po rower dla syna po bierzmowaniu ,,,zgodziłąm się ...oczywiście w niedzielę rano był podpity już ,,,w połowie drogi go wysadziłam i pojechałam z synem sama ...powiedziałam ,że gdyby nie pił to by pojechał ...dawniej bałabym się tak zachować a teraz mi to wsio ...i dawniej czułabym się z tego powodu winna a teraz wiem ,że słusznie postąpiłam dla własnego samopoczucia i syna :) ale musze przyznać ,że na terapi zrobili kawał dobrej roboty ;) a tak się jej wypierałam :szok: teraz rzadziej uczęszczam bo do późna pracuje i nie mam za bardzo jak ale już nie długo będę konczyć prace po 16-ej a to mi pozwoli jeszcze zdążyć na terapie :)
Klara - Śro 30 Kwi, 2014 13:41

milutka napisał/a:
musze przyznać ,że na terapi zrobili kawał dobrej roboty ;) a tak się jej wypierałam

Najważniejsze, że w końcu się zdecydowałaś! :tak:

milutka - Nie 25 Maj, 2014 19:29

Witam...cd...moich zmagań z codziennościom ...siedzę sobie w ogrodzie,huśtam i....wysłuchuje jak bardzo zmarnowałam mu życie...właśnie usłyszałam jaki był głupi,że mi zaufał..że zniszczyłam mu życie,że słucham co mi Wy piepszycie -sorki za słownictwo ale ...no...gdyby nie komputer któremu poświęcam tyle czasu to by było między nami dobrze....i tutaj przerwa bo wszedł do domu napić się kolejnego łyka wina po którym robi się bardziej wyluzowany i ma siłę a i pewnie wenę twórczą by ubliżać dalej...nie może sie doczekać kiedy wyjdę z domu,kiedy się rozwiedziemy bo wtedy będzie miał spokój i przestanie pić....,że chce koleżankom pokazać jak się chlopa ustawia by nie pił...jestem mściwa bo mu herbaty nie zrobiłam jak była moja mama...i,koledzy w pracy rozmawiają z żonami po 10 razy przez telefon i dla tego nie piją...starają się a ja z nim nie chce rozmawiać i dla tego pije...i tutaj łzy i kolejna przerwa na łyk wina....no wrócił już znacznie spokojniejszy i spokojnym tonem wywodów ciąg dalszy....zapłaczesz jeszcze nie raz,myślisz,ze będzie Ci lepiej...który by wytrzymał z takim pieronem ...cała wieś sie już śmieje ...ino jeździsz,ciekasz...niech cię obmacują wszystkie a ja wole konia trzepać niż Cię dotykać......dzięki mnie masz z mopsu pieniądze ,chodzisz biadolisz i Ci dają....żałuję,że dałem Ci się omotać...jaki ja głupi byłem.....i tutaj kolejny łyk winka ....wrócił ale zdenerwował sie,że coś piszę na telefonie i tym razem na dłużej wszedł do domu by ode mnie odpocząć.....to tak po krótce dla Was dziewczyny borykające się czy wrócić do męża alkoholika historia z miłej niedzieli....ja wróciłam,zaufałam,że będzie się leczył,nie pił moi skutki mojej decyzji macie na wyżej opisanym przykładzie...a teraz zmykam do domciu bo coś się chłodny wiaterek ruszył,chyba w nocy popada...wypoczęłam,pohuśtałam się,opaliłam i spokojna wrócę do domu ,zrobie herbatkę i pomyśle co mogę jeszcze zrobić by uwolnić się od tego,skąd wziąść pieniądze na wynajem mieszkania i jak mi Bóg miły...jak się to już stanie nie będę przynajmniej Wam truć,ze nie wiem czy słusznie postąpiłam....i ,że chce do niego wrócić....chodzby nawet 5lat nie pił...nigdy już nie zaufam i obawiam się,ze nie zapomnę.......
Klara - Nie 25 Maj, 2014 19:39

Basiu! :| :pocieszacz:
Duszek - Nie 25 Maj, 2014 19:47

milutka, no chyba mamy wspólnego męża... ;)
milutka napisał/a:
nigdy już nie zaufam i obawiam się,ze nie zapomnę.......

Doskonale Cię rozumiem, ale wiesz że tak będzie lepiej dla Nas :)

KaTre - Nie 25 Maj, 2014 20:24

Wysyłam dużo ciepłych myśli i szczerze trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się ułożyło :pocieszacz: :kwiatek:
OSSA - Nie 25 Maj, 2014 20:29

milutka, nie wiem co powiedzieć, tylko mogę ciebie :pocieszacz: :pocieszacz:
milutka - Nie 25 Maj, 2014 20:31

Ka Tre dziękuje:)samo się nie ułoży ...niestety -ja już to wiem ...napisałam to dla tego byś Ty i inne dziewczyny zobaczyły jak wygląda zycie po obietnicach alkoholika ,że wszystko się zmieni,,,,ja wyprowadzałam się dwa razy i wróciłam ....dziś nie mam gdzie się podziać i tak mniej więcej wygląda zycie z takim człowiekiem na jednym podwórku ...bo niby osobno a jednak na takie sytuacje jestem narażona dość często...dzis sobie z tym radzę i już nie płaczę ale czasem boli ...czasem nie da się przejśc obok tego obojętnie ...ja godzę się z tym bo tak na razie musi być ale Ty masz szansę raz na zawsze się od tego uwolnić :pocieszacz:
milutka - Nie 25 Maj, 2014 20:38

Ossa nie mów nic :buziak: ....kto to przechodzi lub przechodził doskonale wie jak jest .....chce w ten sposób wzbudzić moje poczucie winy...usprawiedliwić cię przed samym sobą ...jego ego na dziś wzrosło i uśnie zadowolony z siebie popijając koljny łyk wina a jutro ie będzie tej rozmowy pamiętał ....a ja moczę nogi w gorącej wodzie bo zmarzłam na tej huśtawce... ;)
KaTre - Nie 25 Maj, 2014 20:38

:pocieszacz:
OSSA - Nie 25 Maj, 2014 21:31

milutka napisał/a:
siedzę sobie w ogrodzie,huśtam i....wysłuchuje jak bardzo zmarnowałam mu życie..


Tylko po co, nie masz ciekawszych zajęć, choćby zabrać dzieciaki na spacer, po co wysłuchujesz tych pijackich bredni ???

milutka napisał/a:
Ty masz szansę raz na zawsze się od tego uwolnić


Milutka nie czekaj za długo na swoją szansę , bo możesz obudzić się z 50-tką na karku bez pomysłu na własne życie.

ps. Mój facet jest trzeźwy i bardzo mi pomógł kiedy tego naprawę potrzebowałam, ale słowa które wypowiadał po pijaku do dziś pamiętam.

margo - Nie 25 Maj, 2014 21:35

To manipulacje... on chce w Tobie poczucie winy wywołać. A Ty dajesz się omamić :( nie słuchaj go, zajmij się czymś. Przecież bardzo dobrze wiesz, że to nie prawda! Przecież nie przez Ciebie pije, wiesz o tym. Głowa do góry :pocieszacz: :pocieszacz: Włącz sobie muzykę i nie wiem... pomaluj paznokcie... spróbuj go ignorować... :pocieszacz:
OSSA - Nie 25 Maj, 2014 22:34

JaKaJA napisał/a:
OSSA napisał/a:

Milutka nie czekaj za długo na swoją szansę , bo możesz obudzić się z 50-tką na karku bez pomysłu na własne życie.
:mysli:


Wiedziałam, że się pojawisz z jakiś zaczepnym komentarzem :mgreen:

Jakuś cały świat nie kręci się wokół alkoholików.

To zdanie o braku pomysłu wcale nie ma związku z menem :luzik: . Mój wypadek spowodował, że muszę przewartościować swoje życie. Powstało szereg barier i ograniczeń, o których nie będę pisać wątku milutkiej, bo ona jest na zupełnie innym etapie życia.

milutka - Pon 26 Maj, 2014 07:33

OSSA napisał/a:

milutka napisał/a:
siedzę sobie w ogrodzie,huśtam i....wysłuchuje jak bardzo zmarnowałam mu życie..


Tylko po co, nie masz ciekawszych zajęć, choćby zabrać dzieciaki na spacer, po co wysłuchujesz tych pijackich bredni ???
Wiesz ...w sumie mogłam ale po co...tylko dla tego by znów przed nim się chować ...by znów spędzać wolny czas wbrew sobie ...zmuszać się na spacer,goszczenie się na siłę czy wyciąganie na siłę z domu chłopców którzy już są w takim wieku,że mają swoje zainteresowania i w danym czasie akurat robią coś w domu ...a ja mam ich wyciagać by ustępować alko ...Ossa spokojnie-panowałam nad tym ...chcialam spędzić niedzielę w ogrodzie ,opalić się ...odpocząć ..a przy okazji nadrabiałam zaległości czytając forum ;) ..a ,że przyszedł i męczył swoimi wywodami tak więc napisałam Wam je z myślą by je przeczytała KaTre i wiele innych dziewczyn ..może w ten sposób choć troszkę im pomogę ...
OSSA napisał/a:

milutka napisał/a:
Ty masz szansę raz na zawsze się od tego uwolnić


Milutka nie czekaj za długo na swoją szansę , bo możesz obudzić się z 50-tką na karku bez pomysłu na własne życie.
,,,no tak sę zastanawiam ,że chyba mając te 50lat jest o wiele lżej uwolnić się od alko ...dzieci już samodzielne ...można jakoś próbować utrzymać się samej a dla mnie póki co jest to dość duży szczebelek do przeskoczenia ...ale może tak na 40-kę się uwolnie...życzyłabym sobie sama tego :roll:
Linka - Pon 26 Maj, 2014 07:38

Milutka, mam o tyle łatwiej , że ex ze mną nie rozmawia, nigdy wylewny nie był, ale smród przetrawionego alkoholu wisi w całym domu....
Dla mnie jego obecność ma inny, dla mnie gorszy wymiar: otóż dopóki on tu będzie , nie mam szans na ułożenie sobie życie z kimś innym

Klara - Pon 26 Maj, 2014 07:42

milutka napisał/a:
tak sę zastanawiam ,że chyba mając te 50lat jest o wiele lżej uwolnić się od alko ...dzieci już samodzielne ...można jakoś próbować utrzymać się samej

Wiem Basiu, że TERAZ nie masz wyjścia, jednak powiem Ci, że mnie wcale nie było łatwiej po pięćdziesiątce.
Ba! Po podliczeniu ewentualnych zysków i strat wyszło mi, że strat (finansowych) będzie więcej, a rzecz jasna nie brałam pod uwagę strat psychicznych, bo te zwykle odczuwa się dużo później.
Ponadto stwierdziłam, że nie po to się męczyłam przy budowie domu, żeby zostać bez własnego dachu nad głową, a tak w ogóle uważałam, że życie mam już za sobą i w tym wieku NIE WARTO dokonywać tak radykalnych zmian.
To taki przyczynek do Twoich słów. Chciałam Ci powiedzieć, że trudno bywa niezależnie od wieku... :bezradny:

pietruszka - Pon 26 Maj, 2014 07:47

milutka, a plan masz?
trzymam kciuki,bo choć wolno to jednak idziesz do przodu. A błędy? niech cię wzmocnią...

Linka - Pon 26 Maj, 2014 07:50

Klara napisał/a:
że nie po to się męczyłam przy budowie domu, żeby zostać bez własnego dachu nad głową,

mam to samo, tym bardziej, że działke dostałam od rodziców,

moja najmłodsza ma 12 lat, a te dorosłe dzieciaki, też chcą gdzieś wracać, tym bardziej, że obok mieszka Babcia i spora część mojej rodziny
50-tka za rok..
Klara napisał/a:
uważałam, że życie mam już za sobą

a ja uważam, że życie jeszcze przede mną :)

Klara - Pon 26 Maj, 2014 07:54

Linka napisał/a:
a ja uważam, że życie jeszcze przede mną :)

:okok:

milutka - Pon 26 Maj, 2014 07:58

Linka napisał/a:
Dla mnie jego obecność ma inny, dla mnie gorszy wymiar: otóż dopóki on tu będzie , nie mam szans na ułożenie sobie życie z kimś innym
wiesz...ja kiedyś też tak o tym myślałam ...pewnie nadal czasem tak myślę ale nie ma to już dla mnie póki co takiego znaczenia ...kiedyś bardzo chciałam mieć kogoś kto będzie ze mną ,dla kogo będę ważna i razem będziemy cieszyć się codziennością ,miałam bardzo silne uczucie mieć kogoś by się przytulić ,porozmawiać,sexu również brakowało bardzo ...jednak jak mam być szczera nie ma dla mnie to póki co znaczenia ...wiem ,że nie jestem emocjonalnie gotowa by być z jakimś mężczyzną i chyba nie chce mieć nikogo na razie na stałe...brakuje mi takiej prawdziwej wolności ,niezależności ...a wtedy jak "nachłapie "się tego pewnie o tym pomyślę by związać się z kimś na stałe ...o ile jeszcze ktoś mnie będzie jeszcze chciał ;) ...a dodam również ,że mam bardzo silną siłę przyciągania do siebie "trudnych "przypadków lub żonatych ..tak więc będę musiała nieźle się zakochać by z kimś jeszcze być bo na tę chwilę jestem zbyt ostrożna i chyba się jeszcze taki nie urodził ;)

Klaro :buziak: ...moje myślenie jest takie a nie inne spowodowane troszkę z tkz bezsilności ...ale rozumiem Twój przekaz...Ostatnio właśnie rozmawiałam z moją mamą która właśnie coś podobnego powiedziała ,że jej już wszystko jedno,nie zostawi mu po tylu latach domu ,nauczyła się już tak żyć :roll: ...

milutka - Pon 26 Maj, 2014 08:10

pietruszka napisał/a:
milutka, a plan masz?
Ta mam .....poczekać grzecznie w kąciku aż mnie dojrzy jakiś bogaty dobry ,przystojny ,nie pijący i ... :mysli: zabawny męzczyzna :rotfl: Mama zawsze mi powtarzała .."siedz w koncie-znajdo Cię "hahhahahah :buziak:
A tak poważnie mam plan ...czekam ciągle na spłatę rodziców i brata bo się troszkę wszystko przedłuża ...będzie to grubsza gotówka i mam zamiar opłacić sobie na dłużej wynajem mieszkania i wtedy złożyć pozew o rozwód i starać się o podział majątku bo mu na pewno po tylu latach tego nie zostawię ...chociaż będzie trudno bo on to dostał jeszcze przed ślubem ale dzieciom się należy i mu tego nie podaruje ...a póki co nie dam rady ze swojego dochodu 2000 wynająć mieszkanie ,które będzie mnie kosztować w granicach 800zł i utrzymać się za reszte pieniędzy z dziećmi ...dopóki nie będę miała jakiejś grubszej gotówki na początek nie dam rady ...dopiero powolutku staje finansowo na nogi i nie mogę znowu wpaść w dołek finansowy bo tym razem chyba bym tego nie udzwignęła :roll:

Linka - Pon 26 Maj, 2014 08:12

milutka napisał/a:
kiedyś bardzo chciałam mieć kogoś kto będzie ze mną ,dla kogo będę ważna i razem będziemy cieszyć się codziennością ,miałam bardzo silne uczucie mieć kogoś by się przytulić ,porozmawiać,sexu również brakowało bardzo .


Ależ mnie tego wszystkiego brakuje cały czas, :bezradny:
pomimo, że pogodziłam się z tym, że jestem i mogę pozostać sama.
Ja wolność i niezależność już od jakiegoś czasu mam i tak łatwo z niej nie zrezygnuję.
Znaleźć mężczyznę, który mnie taką zaakceptuje będzie trudno.

A żonaci i trudne przypadki....to też przerabiałam...niestety

Linka - Pon 26 Maj, 2014 08:15

milutka napisał/a:
i wtedy złożyć pozew o rozwód i starać się o podział majątku

to trochę potrwa, ja dostałam rozwód po roku od złożenia pozwu...
zastanów się czy chcesz tyle czekać

milutka - Pon 26 Maj, 2014 08:33

nie chcę ale na razie nie mam wyjścia ...
OSSA - Pon 26 Maj, 2014 18:12

milutka napisał/a:
,no tak sę zastanawiam ,że chyba mając te 50lat jest o wiele lżej uwolnić się od alko ...dzieci już samodzielne ...można jakoś próbować utrzymać się samej a dla mnie póki co jest to dość duży szczebelek do przeskoczenia ...ale może tak na 40-kę się uwolnie...życzyłabym sobie sama tego


Milutka i tak i nie, faktycznie ja mam samodzielne dzieci, mogę utrzymać się sama, wynająć kupić jakieś M... lub spłacić jego. Poczucie, że nic nie muszę, mogę spowodowało wiele zmian w naszym związku, ale lata jego picia zniszczyły nasze zdrowie, również w sensie materialnym tych straconych lat już nie odzyskam. Nawet teraz jak jest trzeźwy (żadna to moja zasługa, żadna wina jak zapije), pewne sytuację z przeszłości wracają.
Choćby u dzieci, wczoraj przyszedł syn z żoną, zaczęliśmy żartować i men wspomniał, że czas na wnuki, on by chętnie się zajął..... a syn powiedział wprost , ojciec nie wiem czy ja bym ci pozwolił. Przypomniał sytuację z przed 20-lat jak poszli razem wystawę na drugi koniec miasta i ojciec pił. Strach, utrata poczucia bezpieczeństwa, jak silne musiały być te emocje, że dziś już jako dorosły człowiek pamięta tą sytuację. Men poczuł się urażony, może było mu głupio przed synową, tak czy inaczej jedno zdanie wywołało lawinę wspomnień.

Milutka ja już czasu nie cofnę, ale ty możesz oszczędzić to swoim dzieciom.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest ci łatwo , mając troje dzieci i pewnie kiepską pracę, ale może warto spróbować. W gruncie rzeczy jest sporo narzędzi prawnych, które możemy wykorzystać by bronić miru domowego, wcale nie musisz godzić się na słuchanie tych wszystkich podłych słów które wygaduje twój mąż.

milutka - Pią 13 Cze, 2014 09:52

Dziś nie wytrzymałam i strzeliłam w pysk swojemu mężowi ..wiem ,że nie wytrzymałam i nie tak powinnam się zachować ale już dość wszystkiego ,,...koniec bycia miłą i cierpliwie to znosić!!!!!!nie pomogło mu nic ...moja cierpliwość ,terapie ,to może jak od czasu do czasu w pysk zarobi to wręszcie zobaczy ,że nie żartuje....nie pozwolę się obrażać ...już mi wszystko jedno co dalej będzie ....... :(
Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 09:56

Basiu a jak ci odda to co zrobisz?
Nie potępiam ciebie , po prostu nie wytrzymałaś i wynika to z bezradności, agresja często wynika z bezradności jak juz nie wiadomo jak sobie poradzić z sytuacja. Z czasem nabierzesz innych konstruktywnych nawyków radzenia w podobnych sytuacjach. :pocieszacz:

milutka - Pią 13 Cze, 2014 09:57

perełka napisał/a:
Basiu a jak ci odda to co zrobisz?
to będzie ostatni jego raz jak to zrobi!!!!!!!!!!!!!
Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 09:58

Fajnie , ze ostatni raz. Pamiętaj , ze chłop jak żaba to nie poradzi mu baba. Co nie znaczy, że masz nic nie robic . agresja nie jest wyjściem i ty o tym dobrze wiesz.
Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 10:19

Ważna rzecz mi się jeszcze pojawiła. Alkoholik nie ma prawa podnosić na nikogo ręki ale osoba współuzalezniona czy tzw. " normalna" też nie. Tym zachowaniem pokazałaś mu , ze jak nie panujesz nad swoimi uczuciami, czujesz się bezradna to dajesz sobie prawo do strzelenia go w pysk. Może to oznaczac , ze skoro ty mozesz to dlaczego on nie moze. Jak ty komu tak on tobie. Alkoholik , maż , partner tez jest tylko człowiekiem i czasami nie daje rady i moze strzelić cię w pysk z tym ,ze on jest silniejszy i wiadomo co za tym idzie.
Kolejna rzecz to jeśli dzieci to widza uczą się , ze agresja czasem jest wyjściem i kobietom tez nie jest ona obca. Może się zdarzyc tak, że jak któregoś synka wkurzy partnerka a raczej ajk on sie wkurzy to można ja walnąć w pysk bo tak widział u rodzicow , że kobiety nie są inne i tez leją swoich męzów/ partnerów.


Suma sumarum niechcesz zeby maz wyciagał na ciebie rękę i dobrze cię traktował to rób tak sama , pokaż jak chcesz być traktowana ale nie traktuj tez źle innych nawet męża. Żeby nie było - mi tez nie wszystko zawsze wychodzi tak jak chce czy bym sobie tego życzyła. Błedów nie popełnia ten kto nic nie robi.

pterodaktyll - Pią 13 Cze, 2014 10:22

Pierdu pierdu Perla
pietruszka - Pią 13 Cze, 2014 10:22

milutka napisał/a:
!nie pomogło mu nic ...moja cierpliwość ,terapie ,to może jak od czasu do czasu w pysk zarobi

No to go zapewne też nie wyleczy z alkoholizmu... :bezradny:

Wiem, że taki nadmiar złości najbardziej zwykle szkodzi mi, ale pamiętam też, jak wiecznie nabuzowana chodziłam, gdy Pietruch ostro już pił. Byłam gotowa nie tylko w pysk strzelić, ale tego gniewu było we mnie tyle, że cud, że nie zrobiłam czegoś gorszego :wstyd:

Szczerze? Z tą złością poradziłam sobie dopiero, gdy Pietruch przestał pić, pomogła mi w tym właśnie terapia. Nie wiem, czy umiałabym upuścić tyle nieprzyjemnych uczuć, gdyby wokół mnie był poprzedni koszmar.

Pozdrawiam Basiu



,

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 10:22

Nie pierdu tylko taka jest prawda.
pietruszka - Pią 13 Cze, 2014 10:25

perełka napisał/a:



Suma sumarum niechcesz zeby maz wyciagał na ciebie rękę i dobrze cię traktował to rób tak sama , pokaż jak chcesz być traktowana ale nie traktuj tez źle innych nawet męża..


Jesteś pewna, że to podziała na czynnego alkoholika? :shock:

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 10:29

Na czynnego alkoholika podziała nie branie udziału w jego gierkach i zamiast bić to lepiej wezwac policje a nie awanturowac się i wyciągać rekę na niego . My tez się biliśmy jak on pił i nauczyłam się tego w domu ale jak się wystraszyłam że moge trafić za kratki to zrezygnowałam z tego i ratunkiem był telefon na policję. Faktem tez jest , że jak dzieci się naucza , ze agresja to nic takiego i jest usprawiedliwiona to potem sami tez tak robia jak można usprawiedliwić swoje zachowanie.
Jacek - Pią 13 Cze, 2014 10:33

pietruszka napisał/a:
Jesteś pewna, że to podziała na czynnego alkoholika? :shock:

agresja zawsze rodziła agresję,szczególnie właśnie u czynnego

pietruszka - Pią 13 Cze, 2014 10:37

Na czynnego alkoholika nic nie działa oprócz widoku flaszki... oczywiście myślę tu o działaniu "ku poprawie"....

Nie branie udziału w jego gierkach,manipulacjach, radzenie sobie ze złością nie tyle "ma działać" na alkoholika, co po prostu... jest sposobem na zadbanie o siebie, o własny spokój, zdrowie, życie.

A i tak na marginesie... Złość też się przydaje, daje kopa by ruszyć z miejsca... szkoda jej marnować na walenie w pysk alkoholika.... ;)

Jacek - Pią 13 Cze, 2014 10:48

pietruszka napisał/a:
Na czynnego alkoholika nic nie działa oprócz widoku flaszki...

działa,działa,moja droga Olguniu
ja z natury jestem spokojny i cichy,,żaden tam ze mnie agresjak
ale pod wpływem,odkryłem jakim ja gadatliwy,i ile do powiedzenia miał
hałaśliwych bzdur zresztą :beba:
ale były one odpowiedzią na atak mojej osoby,więc ktoś skłonny agresji,odpowie na takie cóś agresją,,czynem

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 10:56

Jacek napisał/a:
ja z natury jestem spokojny i cichy,,żaden tam ze mnie agresjak
ale pod wpływem,odkryłem jakim ja gadatliwy,i ile do powiedzenia miał


O tak jak mój mąż. Na trzeźwo cichy i spokojny ale pod wpływem to hojrak i waleczny i co to nie on. Jego siostra powiedziała słowo nie tak i wywiązala się najpierw awantura a potem rękoczyny i zakonczyło się interwncją policji maz pojechał na izbę ale oni oboje brali udział w akcji.
Ja tez tak robiłam , nie zawsze dzwoniłam na policje ale wystarczyło zareagowac na jego bełkot czy zaczepke i robił tę swoją mine i nagle buch pięścia bo nigdy pierwsza ręki na niego wyciągałam, ale gdybym to zrobiła to dopiero agresja i bijatyka byłaby usprawiedliwiona bo to ja zaczełam . to by była woda na jego młyn.....

milutka - Pią 13 Cze, 2014 11:06

może i odda ...nie wiem ...nie dziś ,nie jutro ale pewnie jak znam życie kiedyś spróbuje zawalczyć o swój honor...nie jest gatunkiem mężczyzn który pozwala by go baba biła ....ale ja nie pozwolę się już krzywdzić ...
Perełko ...dzieci nie widziały jak dostał ...widziały jak go wyrzuciłam z domu bo wlazł na góre pod pretekstem wstawienia sobie prania do automatu ...a ,że widział ,że wczoraj płakałam to chciał wykorzystać moment by mnie kolejny raz upodlić ...powiedział ,że mam szanse do niego wrócić i on mi pomorze finansowo bo wie ,że sobie nie radzę ...i jakbym nie siedziała na faceboku :shock: ( nawet oszołom nie potrafi tego wypowiedzieć) to bym miała dzieciom na chleb ....mści się na mnie kosztem dzieci ...dostał w ryj nie za moje krzywdy tylko za dzieci !
A to ,że agresja wraca to doskonale wiem ...kilka lat temu jak mnie wyzywał nie wytrzymałam i wymachnęłam się by go uderzyć ale w pore zatrzymałam rękę ...za to on nie miał skrupułów by mnie pobić :( wtedy dzieci na to patrzyły ,były małe ...wyprowadziłąm się ,zrobiłam obdukcję ...przydała się jak miałam sprawę za znęcanie się psychiczne za co ma wyrok ...tylko wtedy się go bardzo bałam :roll: i wydawało mi się ,że sobie bez niego nie poradzę ...teraz jest inaczej ,nawet mi ręka nie drgnęła i nie zawaham się jej użyć gdyby spróbował oddać ...ale jak mi Bóg miły poniesie tego konsekwencje !!!

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 11:13

Basieńko to dobrze , ze nie widziały tego dzieci. Agrsji nic nie usprawiedliwia żadne sytuacja, żadne krzywdy, żaden ból Uważam jednak że lepiej pracować na d swoją złoscią i nie jest łatwa praca jak pozwalać by przeradzala się w agresję bo to nie jest wyjście. złośc to energia , siła napedowa i lepiej ją wykorzystac konstruktywnie do zmiany sytuacji, nie odpowiadać na takie haczyki, zaczepki. Asertywnosc sie kłania. Nauczysz się nie od razu kraków zbudowano.
Linka - Pią 13 Cze, 2014 11:27

Basieńko , pierwsze co chciałam zmienić w sobie , jak poszłam na Al-anon, to agresję właśnie.
Waliłam na oślep, nie bałam się ...nigdy mi nie oddał.
Kiedyś powiedział, że to na mnie trzeba wezwać policję,..... i miał rację.
Nie od razu mi się udało.....bo on wiedział jak trafić w mój czuły punkt...a ja reagowałam jak z automatu.
Pomogła mi świadomość, ze to jest choroba, a przede wszystkim ja wstydziłam się tego co robiłam.

OSSA - Pią 13 Cze, 2014 11:48

milutka, :pocieszacz: zastanow sie co mozesz zrobic by na przyszlosc nie bylo takich sytuacji. Wiem nie jest latwo zapanowac nad emocjami jak czynny alk. mieszka w tym samym domu.
Duszek - Pią 13 Cze, 2014 12:32

milutka, :pocieszacz:
anuszka - Pią 13 Cze, 2014 12:32

zeby tak sie dalo sila komus rozumu do glowy naklasc to bysmy sie wszyscy po lbach ciagle tlukli :amasz: :amasz:
ale nie da sie probowalam tez tego sposobu i nic :bezradny: -
to ja zawsze wychodzilam na wariatke drggb a potem te wyrzuty sumienia we4ed brrrrr

pterodaktyll - Pią 13 Cze, 2014 13:52

milutka napisał/a:
ja nie pozwolę się już krzywdzić ..

I tego się trzymaj Basiu. Bądź konsekwentna nawet jak lejesz w mordę i nie zastanawiaj się czy robisz dobrze czy nie a jak odda, wzywaj policję, rób obdukcję i do sądu z nim. Tyle lat znosiłaś upokorzenia, poniżanie i przemoc ze strony swojego alko, że wcale się nie dziwię, że wreszcie dałaś mu zwyczajnie po ludzku w mordę. Problemu jego alkoholizmu pewnie to nie rozwiąże ale jak dostanie w pysk drugi i kolejny raz to się w końcu wystraszy. Alkoholicy to przeważnie tchórze a gadanie niektórych naszych drogich współuzależnionych to włóż między bajki. Życie, a zwłaszcza Twoje, bajką nie jest i ile sobie wywalczysz, tyle będziesz miała. Zaczęłaś wreszcie coś dla siebie robić to nie spieprz teraz tego, tylko dlatego, że to nie wypada itd.....
Baśka!!!! Jestem z Ciebie dumny, lej drania jak zajdzie potrzeba i nie pytaj się dlaczego ;)

milutka - Pią 13 Cze, 2014 13:54

Już troszkę lepiej ...emocje opadły ...upiekłam placek ...poczytałam z doskoku forum ...
Rano czułam się rozbita ...kompletnie nie miałąm siły na nic...dobrze ,że te moje "skarby małe "grzeczne bo nie wiem jakbym dała radę dziś się nią opiekować ...

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 14:01

pterodaktyll napisał/a:
Bądź konsekwentna nawet jak lejesz w mordę i nie zastanawiaj się czy robisz dobrze czy nie a jak odda, wzywaj policję, rób obdukcję i do sądu z nim. Tyle lat znosiłaś upokorzenia, poniżanie i przemoc ze strony swojego alko, że wcale się nie dziwię, że wreszcie dałaś mu zwyczajnie po ludzku w mordę. Problemu jego alkoholizmu pewnie to nie rozwiąże ale jak dostanie w pysk drugi i kolejny raz to się w końcu wystraszy. Alkoholicy to przeważnie tchórze


Tchórze do czasu aż tchórz sie wkurzy i przyłoży , że i szpital moze byc i bólu nikt juz nie wyjmie.


pterodaktyll napisał/a:
lej drania jak zajdzie potrzeba i nie pytaj się


dlaczego



i to jest dopiero pitolenie namawianie do agresji i utwierdzanie że ujdzie to na sucho bez konsekwencji bo sobie zasłużył na karę . Mój mąż tak mówił i tato jak chciał usprawiedliwić przemoc; dostałaś bo sobie zasłużyłaś .....ciekawe

pterodaktyll - Pią 13 Cze, 2014 14:07

perełka napisał/a:
Tchórze do czasu aż tchórz sie wkurzy i przyłoży , że i szpital moze byc i bólu nikt juz nie wyjmi

Jasne, o wiele lepiej bez końca znosić przemoc psychiczną i fizyczną......gratuluję sukcesu
perełka napisał/a:
Mój mąż tak mówił i tato jak chciał usprawiedliwić przemoc; dostałaś bo sobie zasłużyłaś .

Ahaaa......to Ty też jesteś alkoholiczką?....ciekawe.
perełka napisał/a:
to jest dopiero pitolenie
:p
Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 14:11

Od wdawania wyroków i sądzenia to są sądy nie ludzie, Co do reszty to sa inne sposoby obrony jak stosowanie agresji wobec alkoholika z sukcesem sprawdzone.

Osoby współuzaleznione tez karzą swoich partnerów w rózny sposób w łasnie w myśl przekonania bo sobie zasłuzył podobnie jak ta druga strona i Ty skrzydlaty dobrze o tym wiesz. :p

OSSA - Pią 13 Cze, 2014 15:10

pterodaktyll napisał/a:
milutka napisał/a:
ja nie pozwolę się już krzywdzić ..

I tego się trzymaj Basiu. Bądź konsekwentna nawet jak lejesz w mordę i nie zastanawiaj się czy robisz dobrze czy nie a jak odda, wzywaj policję, rób obdukcję i do sądu z nim. Tyle lat znosiłaś upokorzenia, poniżanie i przemoc ze strony swojego alko, że wcale się nie dziwię, że wreszcie dałaś mu zwyczajnie po ludzku w mordę. Problemu jego alkoholizmu pewnie to nie rozwiąże ale jak dostanie w pysk drugi i kolejny raz to się w końcu wystraszy. Alkoholicy to przeważnie tchórze a gadanie niektórych naszych drogich współuzależnionych to włóż między bajki. Życie, a zwłaszcza Twoje, bajką nie jest i ile sobie wywalczysz, tyle będziesz miała. Zaczęłaś wreszcie coś dla siebie robić to nie spieprz teraz tego, tylko dlatego, że to nie wypada itd.....


Pterek za ten post :tia: :buziak: ergr ergr ergr ergr ergr ergr

OSSA - Pią 13 Cze, 2014 15:11

pterodaktyll napisał/a:
Baśka!!!! Jestem z Ciebie dumny, lej drania jak zajdzie potrzeba i nie pytaj się dlaczego



Co do ostatniego zdania ......trzeba uważać, by z ofiary nie stać się katem, bo w końcu samemu można trafić za :krata: , a żaden alkoholik nie jest wart by przez niego iść siedzieć.

OSSA - Pią 13 Cze, 2014 15:26

perełka napisał/a:
Co do reszty to sa inne sposoby obrony jak stosowanie agresji wobec alkoholika z sukcesem sprawdzone.


Jedną obroną jest całkowite odcięcie się od czynnego alkoholika, ale jak się mieszka w jednym domu nie ma takiej możliwości. Będzie przyłaził prowokował, truł d*** i szukał powodu do awantury, jak w końcu osiągnie swój cel pójdzie się nachlać w pełni usprawiedliwiony z taka wariatką nie da się żyć na trzeźwo.

Sprawdzone sposoby chętnie poczytam :mysli: :mysli:

olga - Pią 13 Cze, 2014 15:27

Pierwszy raz z Pterem sie nie zgadzam :nie: Agresja to broń obosieczna :bezradny: i nie chodzi tu tylko o to, że mozna trafić za graty a można rzeczywiście bo zaczyna się od poszturchiwania i strzelania w pysk a kończy na łamaniu palca jak to było u mnie. Lałam tak, że potem sama musiałam podłogę i ściany z krwi zmywać. Gdyby trwało to dłużej to nie chcę mówić czym mogłoby się skończyć. Nawet nie chodzi o to, że ja żałowałam go później, że czułam nad nim litość..................byłam przerażona swoim stanem, żałowałam siebie i wiedziałam, że muszę coś ze soba zrobić, że nie chcę tak żyć. Czułam się jakbym była wariatką.
Myślę, że wystarczy wyznaczenie granic i stanowcze trzymanie się tego. Nie odpuszczanie nawet gdy nie jest pod wpływem alkoholu. On musi wiedziec, że na górę nie ma wstępu i nie ma zmiłuj się. Jeśli nawet raz nie odpuścisz to przestanie sie tam pchać bo będzie wiedział, że nic nie wskóra.
Pisałam, że eks usiłował wleźć do mojego mieszkania w poniedziałek. Wystarczyło, że sie zorientował, że ta kobita, która otworzyła drzwi to ja a nie córka, że powiedziałam spokojnie ale stanowczo "wyjdź stąd" żeby odwrócił się na pięcie i odszedł.

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 15:29

Mieszkałam w jednym domu z czynnym alkoholikiem i wiem jak się mieszka i co się czuje , napewno nie jest takim sposbem odpowiadanie agresją na agresję a sprawdzone sposoby ;
1 - nie reagowac na zaczepki
2- wzywać policje w razie awantury i zagrożenia zycia
3 - nie awanturowac sie

Ossa jestes po terapii i tego nie wiesz? :szok:

OSSA - Pią 13 Cze, 2014 15:38

olga napisał/a:
eśli nawet raz nie odpuścisz to przestanie sie tam pchać bo będzie wiedział, że nic nie wskóra.


Olga ty piszesz to z perspektywy wolnej osoby, przylazł nieproszony gość pod twoje drzwi i kazałaś mu odejść. Odszedł wiedział, że nawet formalnie nie ma żadnych praw do wejścia z próg twojego mieszkania.


Basia jest w zupełnie innej sytuacji, mieszka z nim pod jednym dachem , choć mają wyznaczoną granicę, parter, piętro nie zawsze da się nie wchodzić sobie w drogę.

Oczywiście co do zasady się zgadzam nie wolno nikogo :plask: , ale czasem poziom emocji, stres poczucie bezradności, powoduje, że przestajemy myśleć racjonalnie .......
Dlatego daleka jestem od oceny i udzielania rad komuś, kto żyje w ciągłym stresie. Musi samodzielnie walczyć nie tylko z problemami dnia codziennego i pijanym agresywnym partnerem.

OSSA - Pią 13 Cze, 2014 15:41

perełka napisał/a:
Ossa jestes po terapii i tego nie wiesz?


Perełka wiem, teraz siedzę sobie w czyściutkim mieszkanku po obiadku, przed kompem i mogę dawać mądre rady, tylko po co???
Milutka i tak się źle czuje z tym co zrobiła, mam jej jeszcze morały prawić i wpędzać w poczucie winy ???

Wiem jak się czułam kiedy powiedziałam mojej znajomej o mojej sytuacji , a ona zrobiła sobie kawę i innymi koleżankami usiadła i mądrowała się "ONA by sobie nie pozwoliła drggb " ONA drggb to zrobiła by cczxc z pijakiem".................... Nie trzeba :plask: by czuć się źle, ja właśnie wówczas poczułam się jakbym dostała całą serię :plask: :plask: :plask: :plask: :plask:

anuszka - Pią 13 Cze, 2014 15:52

niektorzy ludzie zaczynaja lac sie po pysku a potem dochodza noze i inne ostre narzedzia ,po co gow,,,em rece se brudzic i za to jeszcze odpowiadac :mysli:
OSSA - Pią 13 Cze, 2014 16:00

milutka napisał/a:
Dziś nie wytrzymałam i strzeliłam w pysk swojemu mężowi ..wiem ,że nie wytrzymałam i nie tak powinnam się zachować ale już dość wszystkiego


Przecież Basia doskonale wie , że postąpiła niewłaściwie, żłe się z tym czuje , to może zamiast dobrych rad .... i pouczania ktoś napiszę jak w racjonalny sposób bronić się przed pijanym agresorem.

Nie mówicie, że policja , bo kiedyś w ciągu tygodnia miałam ileś tam wizyt mundurowych , a po kolejnej interwencji policjant powiedział czego pani oczekuje, że tu komisariat załażę.

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 16:04

Zgadzam się z Ania dokładnie tak. wiem co mówie i nie dołuje Basi , sama mieszkałam w jednym domu z czynnym alokoholikiem i drzwi na tym ucierpiały i musiałam okno rozbrac a potem naprawic zeby wejśc do domu i policje wpuścić bo pan się zamknąl i nie chciał nikogo do domu wpuścic . Agresja to agresja i może skonczyc sie tragicznie a ty ja poparłaś i dałas na nia przyzwolenie. Basia popelniła bład i wyciągnie z tego wnioski i nie da sie sprowokowac od tego jest policja sady żeby wydawac wyroki i sądzić i karać.
OSSA - Pią 13 Cze, 2014 16:08

perełka napisał/a:
a ty ja poparłaś i dałas na nia przyzwolenie.


Ja jej nie poparłam doskonale wiem jak podle musi się czuć, nie mam prawa jej oceniać i pouczać , nie jestem sędzią i nie mam monopolu na wiedzę.
:bezradny:

olga - Pią 13 Cze, 2014 16:08

a przeca ja jej nie potepiam, napisałam, że sama tak robiłam ale w koncu powiedziałam sobie DOŚĆ bo zabiję hu*a
Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 16:09

OSSA napisał/a:

Nie mówicie, że policja , bo kiedyś w ciągu tygodnia miałam ileś tam wizyt mundurowych , a po kolejnej interwencji policjant powiedział czego pani oczekuje, że tu komisariat załażę.


Mają robic interwencję chocby to miało byc codziennie , taki mają obowiazek a ja czy inna osoba prawo do życia w spokoju i czucia się bezpiecznie we własnym domu. Nie pasuje to niech zakładają sprawę o znęcanie.
U mnie policja była kilak razy w tygodniu jak mój maż był w akcji że nikt mu nie podskoczy i nic nie zrobi . Potem starczyło głośniej powiedzieć ; gdzie telefon , i był spokój , zwykle wiał .

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 16:11

OSSA napisał/a:
Ja jej nie poparłam doskonale wiem jak podle musi się czuć, nie mam prawa jej oceniać i pouczać , nie jestem sędzią i nie mam monopolu na wiedzę.


Agresję poparłaś nie postępowanie Basi i dałaś przyzwolenie na reagowanie agresją na agresję . Kurdę czasem jak cię czytam to ręce i cycki opadają. :bezradny:

anuszka - Pią 13 Cze, 2014 16:11

Milutka postapila tak jak postapila , ja tak wiele razy robilam ,nie tylko dostawal w pysk z plaskacza ale kopalam , gryzlam , drapalam, rzucalam garami drggb i nic - zero efektu ;

MILUTKA to sa emocje ile mozna wytrzymac i dusic wszystko w sobie ile zniesc kiedys to musi jakos z nas wydostac sie .Ten stres , upokorzenia , bezradnosc itd

Nie jestes sama , wiele z nas tak sie zachowalo ,ale nie warto , wiem po sobie :buzki:

OSSA - Pią 13 Cze, 2014 16:19

olga napisał/a:
a przeca ja jej nie potepiam, napisałam, że sama tak robiłam ale w koncu powiedziałam sobie DOŚĆ bo zabiję hu*a


Olga przeca nie o tobie pisałam :buzki: właśnie ty jesteś przykładem , że można, trzeba i warto zadbać o swoje życie.

anuszka - Pią 13 Cze, 2014 16:27

Dziewczyny nasza agresja jest PASSE- przeszloscia , wszyscy ja mamy w mniejszym lub wiekszym stopniu nie zawsze nad nia panowalysmy , ale zdrowiejemy wychodzimy ze wspouzaleznienia wiec wiemy , ze nie warto jak przybieraONA bardziej drastyczne formy kazda z nas sie z tym zgadza wiec po problemie :tak:
pterodaktyll - Pią 13 Cze, 2014 16:31

Wy moje bidulki :pocieszacz: ......Lać po pysku-źle, dawać się lać-tyż źle, odseparować się-nie potrafię a więc tyż źle.......... :bezradny:
smokooka - Pią 13 Cze, 2014 16:34

A mi się Milutka podoba :okok: i jako kobieta (zdjęcia w albumie :mniam: ) i jako zmieniająca się w samodzielną i za siebie odpowiedzialną kobietę współuzależniona. A że leje po pysku? Cóż, nie można być doskonałą :beba: - lepsze to niż nie zrobić nic. No i kto powiedział, że zaraz wyskoczy z nożem albo będzie go prała już ciągle? Basiu - nie miej do siebie pretensji, tylko z lubością obserwuj jak przybywa Ci sił do bycia wolną odkąd poszłaś na terapię :buziak:
margo - Pią 13 Cze, 2014 16:36

milutka napisał/a:
Dziś nie wytrzymałam i strzeliłam w pysk swojemu mężowi ..wiem ,że nie wytrzymałam i nie tak powinnam się zachować ale już dość wszystkiego


milutka napisał/a:
nie pozwolę się obrażać


To wcale nie oznaka siły, tylko jej braku... wiem sama. Swojego byłego trzaskałam po pysku wiele razy. Z totalnej już bezsilności. Pod koniec naszego "związku" o byle co... byle przytyk rzucałam się z pięściami :shock: biłam go normalnie, to cud, że mi nie oddał, tylko ewentualnie się poprzepychał lub chwytał za ręce, żebym go nie biła. Przemoc fizyczna nigdy chyba nie jest oznaką siły charakteru... Tak jak Anuszka tutaj pisze - od pięści do noży... Zrozumiałam to na własnej skórze :(

Wiem co czujesz... ale nie wiem co Ci poradzić nawet :bezradny: Ja po prostu odeszłam od niego... to był skraj wyczerpania, kiedy już nie było nic tylko agresja. Stałam już pod ścianą wtedy... :pocieszacz: :pocieszacz:

OSSA - Pią 13 Cze, 2014 16:37

pterodaktyll napisał/a:
Wy moje bidulki :pocieszacz: ......Lać po pysku-źle, dawać się lać-tyż źle, odseparować się-nie potrafię a więc tyż źle.......... :bezradny:


Nie wygaszaj tego posta :prosi: :skromny:

JaKaJA - Pią 13 Cze, 2014 16:42

A ja podpiszę się pod Pterem :bezradny: choć nie popieram agresji wiem z doświadczenia,że czasem tylko to działa :bezradny: podam przykład z życia : ojciec mojej córki "ćwiczył mnie " strasznie,wyzwiska,upokorzenia,poniżanie itd. bałam się więc nie reagowałam więc sobie poczynał coraz bardziej,pewnego dnia od rana usiłował zbadać moją cierpliwość-nie reagowałam aż w okolicy obiadu jak nie wytrzymałam i pizgłam talerzem z obiadem o drzwi (tuż nad jego głową) to w 3 minuty wyszedł grzecznie :bezradny: drugi raz usiłował mnie uderzyć-nie zdąrzył ,dostałam ślepej furii i stłukłam chłopa ,po tym poszłam na policję zgłaszając nękanie i to,że się boję o swoje zdrowie :p nigdy więcej nie odważył się nawet wyzwać mnie od debili co miał w zwyczaju :bezradny: próby pozbawienia mnie alimentów też mu nie wyszły tylko i wyłącznie dlatego,że byłam zdesperowana i bezwzględna :bezradny: czasami poprostu tak trzeba a terapeutyczny bełkot można sobie w buty wsadzić :bezradny: milutka trzymaj się kochana :buziak:
margo - Pią 13 Cze, 2014 16:54

JakaJa, a mi się wydaje, że to zależy od "przypadku". Jeden się rzeczywiście wystraszy, a drugi będzie miał to głęboko w poważaniu... jak mój na przykład. Ale nie wiadomo, co zrobi z tym mąż Milutkiej, może rzeczywiście to zadziała :mysli: :bezradny:
pterodaktyll - Pią 13 Cze, 2014 17:00

JaKaJA napisał/a:
czasami poprostu tak trzeba a terapeutyczny bełkot można sobie w buty wsadzić

Ja też się pod tym podpiszę, bo o to właśnie mi chodziło :okok:

anuszka - Pią 13 Cze, 2014 17:05

margo napisał/a:
Ale nie wiadomo, co zrobi z tym mąż Milutkiej, może rzeczywiście to zadziała


idac tym tokiem myslenia to trzeba lac do skutku cczxc wtedy albo delikwenta nauczymy dobrych manier albo uspokoimy go na amen :kosa: i po probliemie :miotelka:

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 17:08

Albo delikwent dojdzie do wniosku , że zadna baba go lac nie będzie i tak jej przyleje , ze po karetke ledwo zadzwoni . On pójdzie siedziec to pójdzie ale ona długo będzie lizac rany i czuć ból. Poza tym tez może zrobić sobie obdukcję.
OSSA - Pią 13 Cze, 2014 17:11

anuszka napisał/a:
margo napisał/a:
Ale nie wiadomo, co zrobi z tym mąż Milutkiej, może rzeczywiście to zadziała


idac tym tokiem myslenia to trzeba lac do skutku cczxc wtedy albo delikwenta nauczymy dobrych manier albo uspokoimy go na amen :kosa: i po probliemie :miotelka:
:buahaha: przepraszam ale nie mogłam się powstrzymać :oops: , która z nas choć raz nie myślała 34vcdc :grob: byłe to wreszcie się skończyło, by wreszcie nie czuć tych :bak: :pije: :rzyga:
OSSA - Pią 13 Cze, 2014 17:19

perełka napisał/a:
Albo delikwent dojdzie do wniosku


może już dość tych dobrych rad vz4 , jestem pewna, że Basia i tak się źle czuje z tym co się stało , jak każdy chciałby móc normalnie porozmawiać z ojcem swoich dzieci, a nie szarpać się :plask: . Nie mam zrgvr , nie mnie oceniać jej postępowanie, a tym bardziej włazić w skórę delikwenta do jakich on wniosków dojedzie pod c44vc .

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 17:25

Pisze o swoich doświadczeniach , ja skorzystałam z podobnej rady żeby lać do skutku i owszem działało do skutku aż delikwent doszedł do wniosku, że baba go lac nie bedzie i cud , ze nikomu tu nic sie nie stało . Pewnie ma znaczenie fakt , ze ja wystraszyłam się co się stanie ze mną jak zabiję w amoku męża i pójde siedziec a dzieci trafią do domu dziecka i nie będą miały obojgu rodziców.

Basia sama napisałą że już lepiej się i wybierze to co dla niej jest dobre. Tu nie ma przymusu korzystania z niczyich rad ani ich czytania jak komus nie pasują.

Maciejka - Pią 13 Cze, 2014 17:29

A to co napisałam to nie terapeutyczny bełkot tylko samo życie i tez z mojego doświadczenia , odczułam skutki agresji na swojej skórze i moje dzieci tez np. pakując się w toksyczne zwiazki jak mama kiedys.
margo - Pią 13 Cze, 2014 17:31

Anuszko, napisalam co o tym mysle z mojego punktu widzenia pare postow wczesniej :bezradny: ale nikt nie jest w stanie przewidziec przyszlosci. Stalo sie jak sie stalo, przeciez nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem. W tym drugim komentarzu raczej chodzilo mi o to, ze ten jeden raz moze zadziala i bedzie ostatnim, ze Milutka nie bedzie musiala do takich metod sie juz odwolywac (tego jej zycze, bo sama jak juz wczesniej pisalam rzucalam sie z piesciami i wiem, ze to NIC NIE DAWALO - przynajmniej w moim wypadku). Bynajmniej nie chodzilo mi o to, zeby lac do skutku. To jakas nadinterpretacja :mysi: ;)
anuszka - Pią 13 Cze, 2014 17:39

margo napisał/a:
Anuszko, napisalam co o tym mysle z mojego punktu widzenia pare postow wczesniej


Margo , przeciez ja zartuje , chcialam ten temat troche rozweselic bo tak sie tu zrobilo jakby stalo sie wielkie HALOOOO BO Milutka swemu klapsa dala zamiast w tylek to w twarz dostal niechcacy :glupek:


kazdy wie z nas ze agresja jes beee a nie- agresja cacy i tyle i juz nie zartuje :buzki:

fairy - Pią 13 Cze, 2014 19:28

I ja swego strzeliłam w pysk parę razy aż mi oddał kiedyś, tzn odepchnął mnie tak że poleciałam na pralkę. Rano na trzeźwo nic nie pamiętał i winny się nie czuł.
To walka z samą sobą a nie z nim, to był objaw mojego współuzależnienia, reagowania na niego, chęci przejęcia kontroli nad sytuacją.
Nie czytałam Twojego wątku więc nie ogarniam całości ale wierzę że dasz radę
porzucić tą walkę z nim i sobą. Wiesz kochana że zupełnie nie tedy droga
A że przylałaś to się nie dziwię... :pocieszacz:

milutka - Pią 13 Cze, 2014 20:27

OSSA napisał/a:
wygaś post bo zrobimy Basi bałagan w temacie
spokojnie :) ...nie przeszkadza mi to ;)
Przepraszam ,że nie udzielam się na bieżąco ale bardzo napięty był dzis ten dzien i piszę z doskoku ...
Troszkę mnie rano osłabiła cała ta sytuacja ...czułam ,że muszę się komuś wygadać i napisałam Wam tutaj ...nie powstrzymałam łez oczywiście czując wasze wsparcie i to pomogło ...przyznam ,że nie czuje teraz nic ...ani strachu ,ani dumy,że taki Pudzian jestem :p ..ani nie jest mi z tym źle ...przeszłam już do porządku dziennego z tym ...Widziałam go jak wrócił ,jest podpity ale nie zwracam na niego w ogóle uwagi ...
nie należe do jakiś tam bokserów i ani mi w glowie mierzyć sił na zamiary ...mijam go szerokim łukiem i wrazie agresji z jego strony po pijaku wezwę policje ...a jak będzie trzeźwy i ubliży mi jeszcze raz zarobi kolejny raz w pysk jesli poczuje ,że przekroczył granice normy ....żarty sie skonczyły !!Ktoś pisał ,że pewnie się źle z tym czuje ?Nie nie czuje się źle ...wiem ,że zasłużył i nie mam litości dla kogoś takiego ....

pterodaktyll - Pią 13 Cze, 2014 20:28

Baśka!!!! Buzi!!!! :okok:
milutka - Pią 13 Cze, 2014 20:31

pterodaktyll napisał/a:
Baśka!!!! Buzi!!!!
:)
esaneta - Pią 13 Cze, 2014 21:22

Milutka, Twoim wpisem poczułam się "wywołana do odpowiedzi"
Wróciły niemiłe wspomnienia, kiedy latami prałam po pysku (a z czasem nie tylko) mocniej, wprost proporcjonalnie do narastającej we mnie bezsilności :|
Aż do pewnego momentu, kiedy w ataku furii złapałam za jakis kabel i tak go sprałam, że mało oka nie stracił. Na moje szczęście był tak pijany, ze nie był w stanie dotrzec na obdukcję, bo nie wiem jak potoczyłyby sie moje losy 8|
W tamtym momencie przeraziła mnie moja reakcja, to jakie towarzyszyły mi emocje i chwilowy wręcz niejako zanik świadomości.
Kiedy ochłonęłam, zaczęłam szukać w sieci informacji nt takich zachowań i w taki sposób trafiłam na stronę Centrum Praw Kobiet a tam znalazłam jakiegoś .pdfa, gdzie były opisane historie kobiet, które za "zbrodnie kuchenne" trafiły za kratki.
Tak mną to wstrząsnęło, że poszłam szukać pomocy. Wtedy tez złozyłam na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa znęcania się psychicznego na mnie a sama zaczęłam na terapii pracować nad swoją złością.
Po tamtym wydarzeniu jego zachowania się nie zmieniły od razu i myslał, ze go tylko straszę, ale ja konsekwentnie poprowadziłam sprawę do końca a nawet tuz przed wydaniem wyroku w pierwszej sprawie złozyłam kolejne doniesienie.
Dostał w sumie dwa wyroki za znęcanie. A ja w tym czasie przepracowałam swoją złość.
Nie chcę już nigdy więcej doświadczać tak strasznego uczucia jak wtedy 8|

JaKaJA - Pią 13 Cze, 2014 22:03

esaneta napisał/a:
Nie chcę już nigdy więcej doświadczać tak strasznego uczucia jak wtedy
:buziak: W moim wypadku zadziałało zaskoczenie i szok - On nie spodziewał się,że jestem do tego zdolna,nie spodziewał się,że przestane sie bać i nie spodziewał się,że jestem w stanie go zostawić w jednych gaciach i jeszcze do pierdla wsadzić jak trzeba będzie -kiedy pokazałam tymi dwomam "wyskokami",że bywam lekuchno nieobliczalna i,że granice zostały przekroczone -wystraszył się,że zrobie to co mówiłam :bezradny: w efekcie końcowym do dziś wie,że ze mną się nie zadziera :bezradny: co nie znaczy,że raz na jakiś czas nie odpali czegoś debilnego (nie zapłacę Ci alimentów bo jedziemy na tydzień na wakacje itd 8) )
fairy - Sob 14 Cze, 2014 09:12

To ja coś dopiszę jeszcze. Ta sytuacja niszczyła mnie w taki sposób że widziałam
sama że zachowuję się tak jak bym nie chciała, że staję się kimś kim być nie chciałam
i kim nie jestem. Teraz wiem że w desperacki sposób próbowałam przejąć kontrolę.
A to i tak nic nie dało, kompletnie nic.

jowis - Sob 14 Cze, 2014 16:45

Basiu mimo wszystko to ty silna kobitka jestes i wiem ze dasz rade wierze w ciebie a to ze dostal to nie pierszy raz i nie tylko od ciebie vz4 widocznie zasluzyl sobie. :buzki:
Jacek - Sob 14 Cze, 2014 17:25

milutka napisał/a:
Troszkę mnie rano osłabiła cała ta sytuacja ...czułam ,że muszę się komuś wygadać i napisałam Wam tutaj ...nie powstrzymałam łez oczywiście czując wasze wsparcie i to pomogło ...przyznam ,że nie czuje teraz nic ...ani strachu ,ani dumy,że taki Pudzian jestem :p ..ani nie jest mi z tym źle

Basiu,czy aby na pewno nie czujesz nic???
może nie potrafisz tych uczuć w sobie wyłowić,spójrz na swe zdanie ( co je zacytowałem) już na samym początku mówisz o uczuciu
Basiu,nie warto się wnerwiać ,a raczej te nerwy oddalać
nerwica jest niezdrową chorobą,więc po co się w nią wpędzać
:buzki:

fairy - Sob 14 Cze, 2014 17:43

za namowa terapeuty zaczelam prowadzic dzienniczek uczuc, bo zycie z alkoholikiem prowadzi do wyparcia uczuc, negowania ich. Zreszta po 9 latach twierdzilam ze nie czuje juz w ogle nic, poza lekami i nerwica...
Warto sluchac swoich uczuc i zapisywac je w formie tabelki w jakims kalendarzyku, nie tylko w stosunku do meza ale i w ogole.
Sluchac siebie, jesli jestes zla, to byc zla, jesli smutna, smutna, zawiedziona ...itd
Odczuwac emocje i okazywac je, plakac, krzyczec, smiac sie. One sa wazne.
Sytuacja - mysl - uczucie - reakcja

Pewnie wiesz o tym z terapii ale napisalam tak na wszelki wypadek :buziak:

anuszka - Sob 14 Cze, 2014 17:48

fairy napisał/a:
za namowa terapeuty zaczelam prowadzic dzienniczek uczuc, bo zycie z alkoholikiem prowadzi do wyparcia uczuc, negowania ich.


:mysli: ja chyba tez taki powinnam prowadzic, nie mam terapeuty wiec gdzies bym przelewala swoje uczucia 8|

pterodaktyll - Sob 14 Cze, 2014 18:08

anuszka napisał/a:
nie mam terapeuty wiec gdzies bym przelewala swoje uczucia

Nie musisz od razu na tego bidnego terapeutę wylewać. Wystarczy jak sobie będziesz pisała pamiętnik z uwzględnieniem owych uczuć jakie Cię przepełniają :)

anuszka - Sob 14 Cze, 2014 19:50

Cytat:
Wystarczy jak sobie będziesz pisała pamiętnik z uwzględnieniem owych uczuć jakie Cię przepełniają
_________________


Yes Pterku , tak tez uczynie , zakupie piekny notes i zrobie go moim powiernikiem : :olga: afc4fvca

milutka - Nie 15 Cze, 2014 09:20

Jacek napisał/a:
milutka napisał/a:
Troszkę mnie rano osłabiła cała ta sytuacja ...czułam ,że muszę się komuś wygadać i napisałam Wam tutaj ...nie powstrzymałam łez oczywiście czując wasze wsparcie i to pomogło ...przyznam ,że nie czuje teraz nic ...ani strachu ,ani dumy,że taki Pudzian jestem ..ani nie jest mi z tym źle

Basiu,czy aby na pewno nie czujesz nic???
może nie potrafisz tych uczuć w sobie wyłowić,spójrz na swe zdanie ( co je zacytowałem) już na samym początku mówisz o uczuciu
Jacku ....patrze na to zdanie i rozumiem je jak najbardziej ...pisałam o uczuciach rano ...to były nerwy ,stres ,troszkę żalu za to jakim jest podłym człowiekiem ...troszkę bezsilności i rozgoryczenia za to ,że musze cały ciężar konsekwencji jego picia dzwigać sama i mi cężko....a post który zacytowałam pisałam wieczorem po całym dniu ...nie czułam wtedy nic ,poprost nic a tym bardziej jakiej kolwiek skruchy ,że tak się stało ...może Jacku powoli nie jestem tą samą Basią co dawniej ...nie wiem ....
milutka - Nie 15 Cze, 2014 09:30

fairy napisał/a:
Pewnie wiesz o tym z terapii ale napisalam tak na wszelki wypadek
wiem :buziak:
teraz nie piszę takiego dzienniczka już ale pamietam okres kiedy nie radziłam sobie ze wszystkim ,mąż był na odwyku ,ja sama bez pracy ,bez pieniędzy na utrzymaniu trójka dzieci ,okres zimowy -brak opału i w ogóle czułam ,że nie udzwignę tego sama ...zaczęłam pisać co czuje ,,,wylałam nieraz potok łez ...chciałam się komuś wyżalić i zrzucić z siebie ciężar niemocy jaką wtedy czułam ...pisanie tego co czuje okazało się strzałem w 10-ę ...za kazdym razem czułam się lepiej i za każdym razem wykrzesałam choć troszkę energii by nie siedzieć i nie załamywać się ....Jakiś tydzień temu czytałam te notatki ...łzy jak grochy spływały mi po policzkach ...jest tam napisane wszystko szczerze co czułam wtedy ,każde rozterki ,chwile załamania a także te małe plusiki ,kiedy mi się coś udawało i byłam z siebie dumna ...
Takiepisanie dla mnie jest naprawdę pomocne ,,,mam charakter jaki mam ,że jak mnie coś uwiera i ciezko mi bardzo nie potrafię o tym mówić ...zatyka mnie po prostu w sobie ...takie pisanie bardzo mi pomaga :buzki:

milutka - Pią 20 Cze, 2014 19:15

Słuchajcie ...schodze na złą drogę :szok:
wymusiłam dzien wolnego i leniuchowałam dziś na maxa :szok: ...normalnie który chłop będzie chciał takiego próżniaka :szok: :rotfl:
A teraz tak poważnie :) zrobiłam sobie na własne zyczenie dziś dzien wolnego a mama małej musiała sobie również poradzić ....ostatnie dni były dla mnie ciężkie ,nie miałam siły wstawać ,nie chciało mi się nic i taka w ogóle monotonia i beznadzieja ...dziś domyślam się ,że mój organizm zareagował na sytuacje jaka miała miejsce w moim życiu tak a nie inaczej ...broniłam się przed tym ale jednak nie dało się przejść obojętnie ...tak więc pozwalałam sobie na ten smutek i nie robienie niczego na siłę ...dziś postanowiłam poleniuchować i to był strzał w 10 ...po całym dniu leniuchowania ,nie robienia nic,spedzenia czasu na beztroskich wyjściach z domu nareszcie czuje ,że jestem sobą ...wykąpałam się i leniuchuję dalej tyle ,że z lepszym humorem ...
kiedyś ten dzien spędziłabym na sprzataniu ,myciu okien itp...chciałabym wykorzystać każą chwilkę by porobić wszystkie zaległe rzeczy ..oczywiście było by to na siłę i dlatego ,że muszę a przecież nic nie muszę ...dociera do tej mojej pustej główki ,że nie ma ludzi nieastąpionych :glupek: ...ah jak mi się to moje nowe myślenie podoba ...z uśmiechem na twarzy każda czynność będzie przyjemnością ...przed chwilką zmyłam podłogi do których zbierałam się cały tydzień ;)
noi jeszcze troszkę na temat mojego alko ....mija mnie szerokim łukiem ...cośtam do dzieci na mnie pyskował jak nie było mnie w domu ale chłopcy nie chcieli go słuchać i wyszedł ...
Na razie mam spokój ,jak długo nie wiem ale wydaje mi się ,że powoli do niego dociera ,że nie warto mnie zaczepiać i obrażać i lepiej dla niego by sobie to zakodował :uoee: :buzki:

OSSA - Pią 20 Cze, 2014 19:29

milutka napisał/a:
wydaje mi się ,że powoli do niego dociera ,że nie warto mnie zaczepiać i obrażać i lepiej dla niego by sobie to zakodował :uoee: :buzki:


:buziak: :kciuki: :kciuki:

Słoneczko - Pią 20 Cze, 2014 19:43

milutka napisał/a:
po całym dniu leniuchowania ,nie robienia nic,spedzenia czasu na beztroskich wyjściach z domu nareszcie czuje ,że jestem sobą ...wykąpałam się i leniuchuję dalej tyle ,że z lepszym humorem ...
milutka napisał/a:
przed chwilką zmyłam podłogi do których zbierałam się cały tydzień ;)
I to się milutka nazywa nierobienie nic? :lol2: ;)

A teraz na poważnie...
milutka napisał/a:
ostatnie dni były dla mnie ciężkie ,nie miałam siły wstawać ,nie chciało mi się nic i taka w ogóle monotonia i beznadzieja ...dziś domyślam się ,że mój organizm zareagował na sytuacje jaka miała miejsce w moim życiu tak a nie inaczej ...broniłam się przed tym ale jednak nie dało się przejść obojętnie ...tak więc pozwalałam sobie na ten smutek i nie robienie niczego na siłę
Milutka u mnie były takie dni dość liczne, w końcu przestawałam się też obwiniać za to, że byłam smutna, w złym nastroju,
obwiniałam się, że za mało w domu zrobiłam, planu nie wykonałam...
Potem przyszedł czas na właśnie godzenie się z tymi smutkami i powinnościami.
Zamieniałam je na stany nic nie muszę, jak będę chciała to zrobię
i nie mam zamiaru się o to obwiniać.
Powolutku nauczyłam się tak beztrosko spędzać czas dla siebie,
sprzątanie już nie było moja powinnością i obowiązkiem.
O dziwo zaczęłam częściej wychodzić z dziećmi na spacery, na place zabaw.
Przełamywałam leki, uśmiech wracał.
Zmiana mojego myślenia też postępowała powoli,
ale teraz jestem dumna z siebie, że celownik jest już prawie naprostowany.
Prawie, bo wiem, ze jeszcze gdzieś tam we wnętrzu moim sa cechy,
które mi przeszkadzają, wręcz doskwierają jak zadra pod skórą.
A bycie w ciągłej terapii mnie wzmacnia
i cały czas prostuje moje skrzywienie życiowe :)

Doskonale cie rozumiem i kibicuję :buziak:

Linka - Sob 21 Cze, 2014 11:52

milutka napisał/a:
...normalnie który chłop będzie chciał takiego próżniaka

ano właśnie :mgreen:
mówię ostatnio takiemu jednemu, że siedzę sobie w piżmie przed komputerem, kawkę popijam...
czy on wyobraża sobie, by jego żona tak leniuchowała... :shock:
no inne, obce mogą, ale rodzona żona :nie: :wysmiewacz:

anuszka - Sob 21 Cze, 2014 12:43

Linka napisał/a:
mówię ostatnio takiemu jednemu, że siedzę sobie w piżmie przed komputerem, kawkę popijam...
czy on wyobraża sobie, by jego żona tak leniuchowała...
no inne, obce mogą, ale rodzona żona


:idzie: ide zrobic se kawe ,tez mi sie zachcialo
U mnie to tak bylo; ze ja sama narzucalam sobie wszytkie obowiazki -nawet jak moj maz nie pil
Muislam byc perfekcyjna pania-domu ,
Wszystko bylo na tip top,
Dzis nic nie zrobilam spalam se ile wlezie teraz leze na kanapie i mam to gdzies
nie chce byc idealna dla nikogo -jestem wazna dla siebie

milutka - Pon 30 Cze, 2014 22:22

kochani mam pytanko nie w swojej sprawie ale jednak...
mam kolezankę która mnie prosila o radę i nie wiem co mam jej doradzić bo po pierwsze nie chcę zagłębiać się za bardzo w problemy innych a po drugie nie wiem jak mam doradzić by jej nie zaszkodzić ale obiecałam ,że popytam ....
chodzi o to ,że jej mąż alkoholik czynny nie płaci alimentów od kilku lat ...i teraz policja namawia moją koleżankę by zeznawała gdyż grozi mu odsiadka za niepłacone alimenty...jej dzieciaki 21 i 17 lat nie chcą zeznawać ona również ....ma dość chodzenia po sądach i nie chce przechodzić tego od nowa wszystkiego...czy musi ona zeznawać ?skoro jest on winien panstwu te pieniądze to niech oni się martwią ...po co jeszcze te jej zeznania ?,,,dochodzi jeszcze problem tego typu ,że ona boi się zeznawać ,że później on nie da jej żyć i będzie się mścił jeśli pójdzie siedzieć a mieszkają w jednym domu ...czy któraś z Was miała podobną sytuację ?czy będzie to jakiś problem jeśli odmówi zeznań ?,,,a dodam ,że on jak na alkoholika czynnego bardzo sprytny chłopak jest -wyjechał do niemiec w ciągu jednego dnia tak się wystraszył ...podobno zarobić na chleb rodzinie :glupek: ,,,

Maciejka - Wto 01 Lip, 2014 04:00

nie wiem co doradzić koleżance ale mój tez mnie straszył , ze mnie dosięgnie z wężienia i co mi zrobił......to takie próby zastraszanie żeby uniknąc konsekwencji za swoje postępowanie. A jak będzie jednak się mścił to niby w jaki sposób, nie iwerze ,z e nie można się przed tym bronić.
olga - Wto 01 Lip, 2014 05:06

Ona mialaby zeznawac w sprawie ujawnienia majatku, ktory ewentualnie sad moglby zajac na poczet nieplaconych alimentow? Jesli tak to nie musi zeznawac.
milutka - Wto 01 Lip, 2014 05:22

perełka napisał/a:
nie wiem co doradzić koleżance ale mój tez mnie straszył , ze mnie dosięgnie z wężienia i co mi zrobił.
ja o tym perełko wiem bo na własnej skórze sie przekonałam jakie to po pijaku kozaki ale jej ciężko mi przetłumaczyć ,,,jest silnie współuzależniona -boi się go i wydaje mi się ,że zaczęła znowu wierzyć ,że się zmieni bo wyjechał za granicę i nawet dał jej ostatnio na światło :szok: namawiam ją na terapie ale ciężki przypadek jak ja kiedyś ;)
milutka - Wto 01 Lip, 2014 05:25

olga napisał/a:
Ona mialaby zeznawac w sprawie ujawnienia majatku, ktory ewentualnie sad moglby zajac na poczet nieplaconych alimentow? Jesli tak to nie musi zeznawac.
wydaje mi się ,że nie tylko bo skoro policja chce dzieci przesłuchiwać i wspominali ,że w sądzie też będą musieli ...no ale popytam jeszcze ...dzięki Olga :buziak:
Słoneczko - Wto 01 Lip, 2014 05:38

Jedno dziecko ma 21 lat, zatem jego wola co zrobi w sprawie alimentów na siebie. Nic nie musi. A to drugie dziecko ma 17 lat, za chwilę będzie pełnoletnie i też nic nie musi.
Jeśli jest rozdzielnosć majątkowa i podział majątku, w tym każde ma przyznane swoje metry kw. w co wątpię, to i żona nic nie musi.
Tyle i ja wiem.
Ale skoro ta żona jest silnie współ... to i do tej pory nie miała alimentów na dzieci ani nie korzystała z funduszu to będzie trudno ją przekonać. :bezradny:

OSSA - Wto 01 Lip, 2014 07:07

Milutka osoba najblizsza zona, dzieci, rodzenstwo, rodzice maja obowiazek stawic sie na wezwanie sadu w charakterze swiadka, a sad na obowiazek ich poinformowac o prawie odmowy zeznan. Znaczy to po ludzku tyle, ze ma prawo niezeznawac jak nie chce. Pozostaje kwestia alimentow , kiedys tak bylo, ze alimenty do 18 r, pozniej po warunkiem ze sie uczy nie dluzej niz.... niestety dzis juz tak nie jest, znam z przypadki, ze mlodzi celowo rozpoczynaja kolejne studia by od ,starych' wyciac kase. Poza tym dlugi nie znikaja , nawet jak alkoholik umiera, dlugi przechodza na spadkobiercow, jesli w pore nie zrzekna sie spadku. Ostatnio byl progam o dziewczynie ktora odziedziczyla po ojcu dlugi w tym kilkastet tysicy z tytulu zaleglych alimentow i odstetek za iles tam lat. Moze jednak twoja znajoma powinna zeznawac by ochronic siebie i dzieci na przyszlosc.
Słoneczko - Wto 01 Lip, 2014 07:25

milutka napisał/a:
chodzi o to ,że jej mąż alkoholik czynny nie płaci alimentów od kilku lat ...
Doczytałam... :tak: I mogę przypuszczać, że z funduszu alimentacyjnego koleżanka korzysta :tak:

Poniżej podaję link do wszystkich Ośrodków Interwencji Kryzysowej (OIK) w Polsce.
Nie znam powiatu koleżanki, zatem wystarczy kliknąć na odpowiednie województwo
i bez trudu znajdzie dokładny adres OIK-u w swoim miejscu zamieszkania.
Pomoc prawna jest bezpłatna. U prawnika dowie się koleżanka wszystkiego. :tak:
Otrzyma wsparcie psychologiczne, socjalne, a nawet jak trafić na grupy wsparcia :tak:

http://www.interwencjakry...ncji-kryzysowej

Ja takową drogą podążałam i podążam dalej :tak: OIK bardzo mi pomaga do dzisiaj :>

milutka - Wto 01 Lip, 2014 09:28

OSSA napisał/a:
Poza tym dlugi nie znikaja , nawet jak alkoholik umiera, dlugi przechodza na spadkobiercow, jesli w pore nie zrzekna sie spadku.
To samo jej wczoraj mówiłam ....,że dla niej lepiej jak odsiedzi tą kasę bo w innym razie będzie musiała kiedyś te jego długi spłacać ..
Dzięki dziewczyny...zaraz jej przekarze to co doradziłyście ...kochane jesteście :buzki:

Ilona - Wto 01 Lip, 2014 09:33

milutka napisał/a:
że dla niej lepiej jak odsiedzi tą kasę bo w innym razie będzie musiała kiedyś te jego długi spłacać ..

Milutka,nawet jak odsiedzi,to dług zostaje.Ta odsiadka to "kara" za niepłacenie.Nie niweluje długu.Dług zostaje.

milutka - Wto 01 Lip, 2014 09:38

koleżanki mąż odsiadując wyrok za alimenty pracował tam i za to dostawał jakieś pieniądze które zostawały pobierane na poczet alimentów i dzieki temu cos tam spłacił ...
olga - Wto 01 Lip, 2014 10:53

OSSA napisał/a:
maja obowiazek


w tej sytuacji nie
na zawiadomieniu z sadu jest zawsze dopisek "stawiennictwo obowiazkowe" badz go nie ma, wtedy nie jest to konieczne
ja bylam w takiej sytuacji i nie mialam interesu ujawniac przed sadem jego majatku wiec nie poszlam

OSSA - Wto 01 Lip, 2014 11:05

olga napisał/a:
OSSA napisał/a:
maja obowiazek


w tej sytuacji nie
na zawiadomieniu z sadu jest zawsze dopisek "stawiennictwo obowiazkowe" badz go nie ma, wtedy nie jest to konieczne
ja bylam w takiej sytuacji i nie mialam interesu ujawniac przed sadem jego majatku wiec nie poszlam


Nasz racje olga w prawie liczy sie stan faktyczny, to ze ktos ma podobna sytuacje wcale nie oznacza takiego samego postepowania. Kolezanka z tego co pisze milutka jeszcze nie ma wezwania do sadu, a tylko rozmawiala z policjantami. Prawie a robi duza roznice, poza tym ja uwazam, ze nie ma co chowac glowy w piasek. Jesli mieszkaja we wspolnym domu wczesniej, czy pozniej dlugi ktos bedzie musial splacic.

olga - Wto 01 Lip, 2014 11:11

OSSA napisał/a:
dlugi przechodza na spadkobiercow, jesli w pore nie zrzekna sie spadku.


dzieki za przyponienie :buzki: calkiem mi to wyszlo z glowy :szok: co prawda moj alkoholik nadal wesolo pije ale nigdy nic nie wiadomo a pol dzialki jeszcze jest jego wlasnoscia i to wcale nie obciazona przez zajecie komornicze

milutka - Śro 02 Lip, 2014 22:20

Rozmawialam dziś z koleżanką ...przedstawiłam jej wszystkie podpowiedzi ,starałam sie zasugerować by przestała się go litować bo ona ciągle wieży ,że jak przyjedzie z tej zagranicy to zacznie jej pomagać finansowo i nie dociera do niej ,że pojechał tam bo zwiał przed prawem ...ale powiem szczerze ,że normalnie ręce i cycki opadają :szok: ja jej tak ona tak ...nie miałam siły jej tłumaczyć a tym bardziej słuchać jej wersji -dodam kompletnych bredni ,że on się teraz uspokoił itp....od miesiąca nie widziałam go trzeźwego a wchodząc do jej domu odrzuca odór alkoholu na klatce schodowej :roll: I albo ja zdrowieję albo zrobiłam się na prawdę okropna :roll: w głebi serca mi jej żal ale złościła mnie jak rozmawiałyśmy i wolałam pod pretekstem pilnego wyjazdu urwać dyskusję bo się bardzo nakręcała i użalała nad sobą ...dopiero teraz widzę jak bardzo potrafi taki alkoholik popsuć psychikę ...jak ta miłośc jest chora i ślepa ...cierpieć w imię miłości :szok: ...Boże kochany jak dobrze ,że mi to już przechodzi ...tylko z drugiej strony zaczyna mnie przerażać ta moja druga "ja"...zaczynam nad tym wszystkim rozmyślać i chyba muszę nad tym popracować ... :roll:
Słoneczko - Czw 03 Lip, 2014 10:07

milutka napisał/a:
dopiero teraz widzę jak bardzo potrafi taki alkoholik popsuć psychikę ...jak ta miłośc jest chora i ślepa ...cierpieć w imię miłości :szok: ...Boże kochany jak dobrze ,że mi to już przechodzi
cieszę się razem z tobą milutka, :tak:
milutka napisał/a:
tylko z drugiej strony zaczyna mnie przerażać ta moja druga "ja"...zaczynam nad tym wszystkim rozmyślać i chyba muszę nad tym popracować ... :roll:
:tak: nie analizuj tylko zbyt głęboko tej swojej nowej Ja ;)
OSSA - Czw 03 Lip, 2014 10:21

Milutka z toba jest jak najbardziej ok, nie mozna pomagac komus kto tego nie chce. Jedynie co mozemy zrobic to zajac sie soba, ile byc kolezance nie radzila , to zawsze bedzie gra w tak, ale.... bedzie go wybielala, racjonalizowala zachowanie czynnego alk. Jak zacznie pracowac to bedzie bohaterem we wlasnym domu.
milutka - Pon 07 Lip, 2014 00:21

kolejna nie przespana noc....kolejna noc gdzie psy wyją jak zwariowane ...staram sie nie myslec ,,,,zając mysli ...wtulić się ,zasnąć ...nie potrafie :zalamka: wiem ,że wydarzy sie coś złego ,,czuje to ...... :(
Maciejka - Pon 07 Lip, 2014 04:29

Uważasz. ze psy wyją na biedę, na nieszczęście. Tam gdzie mieszkasz tez jest taka madrosc ludowa.

Nawet jeśli coś się wydarzy to jaki Ty masz na to wpływ? Możesz to przewidzieć , zapobiec temu? co ma być to będzie , po co pisac czarne scenariusze i nie spac po nocy.

milutka - Pon 07 Lip, 2014 05:22

perełka napisał/a:
Uważasz. ze psy wyją na biedę, na nieszczęście. Tam gdzie mieszkasz tez jest taka madrosc ludowa.
Perełko mieszkam na wsi ...starsi ludzie tak mówią ,że jak psy wyja wyczuwaja śmierć ....już to raz przezyłam kilka lat temu ...wyły okropnie i miałam dwa pogrzeby w domu w ciągu trzech miesięcy -teściowa i 33-letni szwagier :roll:przeszłam to na własnej skórze tak więc teraz nie potrafie inaczej myśleć i czuć ...
pozdrawiam i zmykam niewyspana do pracy kolejny raz :roll:

Maciejka - Pon 07 Lip, 2014 05:29

Ja tez mieszkam na wsi i u nas jest przesąd , ze jak psy wyją to wrozy to biede , chorobe , wypadek , pogrzeb, jakies nieszczęscie ale to tylko przesąd.
http://pytamy.pl/kat,6,ti...rc,pytanie.html

https://www.google.pl/sea..._sm=93&ie=UTF-8

Maciejka - Pon 07 Lip, 2014 05:52

W zwiazku z tymi przesądami przypomniało mi sie ; kiedyś posadziłam taki kwiatek nieśmiertelnik czy jak on sie nazywa taki co na cmentarzach rosnie, sadza to na mogilach. Przyszła sasiadka i ze zdziwieniem pyta po co ja to pasadziłąm bo ona tez kiedys miałą i jej maż noge złamał na podwórku , zapomniała tylko dadac, ze był pijany jak zwykle. Krótko po zasadzeniu kwiatka zmarl mój maż. Wtedy mialam pretensje do siebie że posadziłąm ten kawiatek . Prawda jest taka , ze maz i tak by zmarł bo sam do tego się doprowadził, wypadki się zdarzają , zwłaszcza jak ktoś się uchla i nie da rady chodzić bo tylko powstan - padnij a kwiatek jest tu Bogu ducha winny i nie sprowadza nieszczęscia na rodzine podobnie jak wyjace na wiosce psy.
milutka - Śro 23 Lip, 2014 10:16

Własnie sobie poczytałam swoje posty z przed dwóch lat kiedy to miałam jechać na zlot do Lichenia ...ile mnie to kosztowało emocji...jejku jejku :szok: ...normalnie łza w oku się kręci jak wiele się zmieniło ...jak bardzo byłam zastraszona i bałam się własnego cienia :roll:
Dziś jest tak ...powiedziałam ,że jadę i jadę :p nawet mi nie przechodzi przez myśl czy mu się to podoba czy nie ...mama tez została postawiona w fakcie dokonanym ,że ma przyjechać na te trzy dni do chłopców ..nie chciała za bardzo bo się boi mojego męża ale w końcu się zgodziła ...wyzwaniem jest tylko zorganizowanie kilku innych rzeczy ale powoli to ogarniam ...tutaj ukłony dla naszej koleżanki Wiesi :buziak: :buzki: ,że wysłuchała mojego marudzenia jak miałam doły i wątpliwości ,ze nie chce mi się mierzyć z kolejnym wyzwaniem jakim jest wyjazd :szok: okazuje się ,że to kolejne były moje wymówki ,że nie dam rady no ale wszystko już poukładane w mojej głowie a trudnści powoli same się rozwiązują ;)
Fajnie jest czuć ,że to co robie to normalność i nie tłumaczyć się z tego nikomu ...tutaj również ukłony dla mojego terapeuty który nade mną sporo pracował ...zniknęło to poczucie winy ,że robie coś złego :) Do zobaczyska ludziska :buzki:

smokooka - Śro 23 Lip, 2014 10:41

Milutka - ale się cieszę, że tak się zmieniasz :radocha:
Jo-asia - Śro 23 Lip, 2014 11:18

I ukłony dla Ciebie...milutka
bez Ciebie...nic z tego, za co jesteś wdzięczna....nie miało by miejsca
:buziak:

esaneta - Śro 23 Lip, 2014 13:09

milutka napisał/a:
tutaj również ukłony dla mojego terapeuty

myslałam, że nigdy nie dasz się przekonać :)

milutka - Śro 06 Sie, 2014 08:24

Noi muszę troszkę Wam znowu tutaj pobiadolić :roll:
Urlopu mojego cudownego ciąg dalszy ...drugi tydzien a ja nie odpoczełam tylko cały czas pod górkę :szok:
Po powrocie z Lichenia byłam naładowana tak pozytywną energią i może i dobrze bo od poniedziałku zaczął mi się urlop a z nim ciągłe jakies obowiązki i problemy ...caly tydzien bieganiny po lekarza z synem ,ze sobą również ...ok .dałam radę,znoszenie chorych zachowań męża który pił z żalu ,że pojechalam do tego Lichenia i przy każdej okazji czepiał się -dałam radę znowu, -zadowolona czekałam kolejnego tygodnia bo sobie troszkę odpocznę ...Od tego poniedziałku od rana problemy ...przyjechali odciąć mi prąd :szok: ja zapłaciłam swój rachunek ale jak zwykle męzuś tego nie zrobił i kolejny raz przez niego wstyd i upokorzenie :roll: przepłakałam cały dzien ,najbardziej bolało mnie to jak się zachowywał i zadowolony był z tego ,że nie ma prądu to nie będę na internecie siedzieć :glupek: nie widział z tego powodu innego problemu :roll: Wczoraj rano nie wytrzymałam i pojechałam do jego pracodawcy i wzięłam pieniądze i zapłaciłam ale nie było łatwo bo do 16-ej zmagałam się z głupimi urzedasami którzy chcięli ode mnie jeszcze za wznowienie energii 98zł :szok: będzie trzeba to uregulować ale dali mi na to dwa tygodnie terminu ...noi niby koniec kłopotów -można cieszyć się urlopem a tu dziś rano do drzwi zapukał kolejny urzędas ze skarbowego ,że mam długi :shock: jakiś z2012-ego nie zapłacony podatek na kwotę 60-u złoty :szok: chciał bym mu dała 100zł bo dolicza sobie koszta dojazdu ...pwiedziałam ,że nie mam i powiedział ,że poczeka a był bardzo uległy bo paradowałam po domu w szlafroku i ślinił się jak pszczoła do miodu :szok:
Znowu będę musiała odwiedzic męza pracodawcę -skoro sam nie chce dac pieniędzy sama sobie je wezmę ,,,,,Tylko zastanawiam się dokoąd to jeszcze będę znosić ...tyle wstydu ,upokorzenia :szok: Zawsze byłam osobą sumienną ,punktualną ,nie lubiłam mieć u nikogo dłuów ani zatargów żadnych ...do czego doprowadził tym swoim piciem :szok: Mam ochotę go udusić :uoee: i życzę mu by cierpiał ...by choć troszkę poniósł konsekwencje swego picia ,tego ,że nic z tym nie zrobił ...powoli staję się dla niego jędzą ..tylko zaczynam się tego wszystkiego bać bo to nie JA....ja byłam kiedyś inną osobą :zalamka: ile jeszcze będę musiała dzwigać ten ciężar :roll:

milutka - Śro 06 Sie, 2014 08:25

Dodam ,że urlopu mam jeszcze 5 dni ...co mnie jeszcze spotka :szok:
Słoneczko - Śro 06 Sie, 2014 09:28

milutka napisał/a:
ile jeszcze będę musiała dzwigać ten ciężar :roll:
tyle ile będziesz sama chciała :bezradny:
Ja się stałam zupełnie niezależną osóbkę i jest mi z tym dobrze :tak:
Tak bardzo tego chciałam.
Dziś już nie dźwigam cieżaru w postaci alko na plecach :nie:

OSSA - Śro 06 Sie, 2014 12:25

Milutka doskonale wiem, ze mieszkanie z bylym, czynnym alk.pod jednym dachem to problem, chocby rozliczenia za media, inne oplaty, to ze poszlas do pracodawcy ok.jakos musisz wizazac koniec z koncem. Tylko to dzialanie dorazne, twojemu ex moze sie w pewnym momencie nie oplaca pracowac , co wowczas masz przyznane alimenty na synow ? Nie znam dokladnie w jakim sa wieku,, ale sa specjalne programy stypendialne dla uczniow, przynajmnie byly jakis czas temu, poszukaj w necie. Szkoly typuja uczniow, ale wiadomo jak sie upomnisz nie bedziesz miala.
Jego niestety nie mozesz zmusi by przestal pic i dawal na utrzymanie rodziny.

milutka - Czw 07 Sie, 2014 08:15

Słoneczko napisał/a:

milutka napisał/a:
ile jeszcze będę musiała dzwigać ten ciężar
tyle ile będziesz sama chciała
najfajniejsze w tym wszystkim jest to,że jestem kochana tego świadoma ... :buziak:
OSSA napisał/a:
chocby rozliczenia za media, inne oplaty, to ze poszlas do pracodawcy ok.jakos musisz wizazac koniec z koncem
poszłam kochana nie dla tego ,że nie miałam pieniędzy tylko dla tego ,że zgodnie z umową była to jego kolej wpłacenia kolejnego rachunku ..i w imie czego miałam go pokrywać ze swoich pieniędzy ...on też zużywa prąd i jak ja mu go będę za każdym razem płacić to tylko żyć i pić kochana -komfort jak diabli :szok: a teraz jak potrącą mu za prąd z pensji to będzie mial mnie na picie a ja więcej w kieszeni ;)
OSSA napisał/a:
co wowczas masz przyznane alimenty na synow ?

tak ,mam ...pisałam o tym wielokrotnie ,,,nie płacił i dostaje je teraz z urzedu :)
OSSA napisał/a:
sa specjalne programy stypendialne dla uczniow, przynajmnie byly


jakis czas temu, poszukaj w necie. Szkoly typuja uczniow, ale wiadomo jak sie upomnisz nie bedziesz miala.

tak ale są jakieś tam kryteria a ja nie wszystkie spełniam ...mają zwykłe stypendia szkolne raz w roku jakaś tam większa sumka .



Wczoraj ranek był okropny ale za to popołudnie i wieczór przyjemny:)
Przypadkowo spotkałam się z kolezanką ze szkolnych lat ...taka kumpela od serca :) oczywiście palenia papierosów i wagarów :oops: Nagadac się nie mogłyśmy ...wspomnienia młodych ,beztroskich lat były cudowne :) Ona jak ja wiele przeszła wychodząc za mąż ...tylko radzi sobie lepiej bo już jest po dwóch rozwodach i teraz ma partnera niepijącego już 9lat a ja tkwie z tym jednym swoim czynnym :glupek: tylko ona w lepszej sytuacji za każdym razem była bo miała gdzie odejśc -ma domek po babci i tam sobie teraz mieszka z córką :) fajne takie spotkania :) w sobotę mamy się spotkać u mnie nad zalewem ...już się cieszę :rotfl: czuje ,że bedzie to znowu miły dzien :)
Dokańczam kawkę i zmykam od monitora bo kto wie ...co znowu mi dzień miłego przyniesie
:buzki: miłego dnia łobuziaki :buzki:

pietruszka - Czw 07 Sie, 2014 09:30

milutka napisał/a:
to będzie mial mnie na picie a ja więcej w kieszeni ;)

o ile druga część jest bezsporna, to co do tej pierwszej...
to wiesz, że i tak wykombinuje odpowiednie kwoty, bo nie słyszałam jeszcze żeby alkoholik czynny pił mniej tylko z powodu braku gotówki...
Milutka, nie pamiętam, masz już rozdzielność majątkową?

Duszek - Czw 07 Sie, 2014 09:44

milutka, ja żyłam sobie pod względem finansowym spokojnie, stabilnie acz skromnie do czasu. Jedna sytuacja i wszystko pękło. Dlatego moja Droga zadbaj w szczególności o finanse. Masz alimenty - super :okok: , rozdzielność majątkowa...?, a i jeszcze rachunki...to nic, że być może są na niego, ale on nie zapłaci a Ty będziesz ponosić tego konsekwencje, np. odcięciem prądu. W tej sprawie możesz sprawdzić w energetyce i może założyć "podlicznik". Wszystko jest do czasu szczególnie z czynnym alkoholikiem, a on i tak sobie poradzi.
OSSA - Czw 07 Sie, 2014 15:37

Duszek napisał/a:
Wszystko jest do czasu szczególnie z czynnym alkoholikiem, a on i tak sobie poradzi.


Niestety większość z nas myśli o gaszeniu pożarów, a nie zabezpieczeniu się w dłuższej perspektywie czasowej.
Na dziś on pracuje na czarno, pracodawca wypłacił cześć jego pensji, a konto opłat za prąd, ale u czynnego nigdy nie wiadomo , czy będzie miał pracę, czy nie weźmie zaliczki i nie przechla wszystkiego. Co wówczas, kiedy przyjdzie zima i brak prądu bardziej dotkliwy, a zobowiązania wyższe ???

milutka - Czw 07 Sie, 2014 19:29

Cytat:
Milutka, nie pamiętam, masz już rozdzielność majątkową?
Separacja jest równoznaczna z rozdzielnością majątkowa ...w dniu uprawomocnienia się wyroku o seperację taka rozdzielnośc mam ...chyba ,że pytasz o podział majątku bo to całkiem co innego ...tego jeszcze nie mam ale z przyczyn osobistych -mogłabym na tym stracić niestety :roll:
pietruszka - Czw 07 Sie, 2014 19:33

znaczy się zabezpieczona jesteś przed jego długami? ale na wspólny majątek komornik może wejść, zdaje się, niestety...
milutka - Czw 07 Sie, 2014 19:44

Cytat:
naczy się zabezpieczona jesteś przed jego długami? ale na wspólny majątek komornik może wejść, zdaje się, niestety...
tak ...z chwilą wyroku nie mam obowiązku spłacać jego długów ...a nawet miałam już taką sytuację ,że komornik przyszedł i próbował jakąs tam sumę pieniędzy ode mnie wyciągnąc ...okazałam mu wyrok sadu ,że mam separację i sądownie przyznane piętro w domu i z niego nie ma prawa nic zabrać bo to moje i dał mi spokój -tylko akurat te długi które próbował od niego wyperswadować były zaciągnięte przed separacją ale nie dopatrzył się tego i dał mi spokój ...ale np.jesli będzie chciał zabrać np.działkę i zrobić licytację nie mam nic do powiedzenia bo to stoi na męża i uzyskał tą posiadłość jeszcze przed ślubem ...dla niego było by lepiej teraz ją sprzedać i spłacić długi i zostanie mu jeszcze coś ...a tak to komornik zabierze za bezcen ...ale nie mam na to póki co wpływu :roll:
milutka - Nie 17 Sie, 2014 08:01

Byłam wczoraj na Disco :szok: ...czułam się tam jak stara babcia :szok: dookoła pełno młodych ,,skaczących i to łubudubu :szok: ...ah młodości się już nie wróci ....zaczynam dostrzegać jak wiele w życiu straciłam :roll:
milutka - Nie 17 Sie, 2014 09:38

OSSA napisał/a:
milutka, oj tam , oj tam milutka ty młoda dziewczyna jesteś, ja ostatnio jak byłam na disco w ubiegłym roku to wytańczyłam się za wszystkie czasy.
nie ...nie moje klimaty były ...takie łubudubu to już nie dla mnie ...czułam się tam źle ...ale dziś na pewno sobie to odbije bo muzyka będzie taka jaką lubię ;)

ale jeszcze coś ...
zaczepił mnie wczoraj kolega męza ...trzeźwy alkoholik -chyba jakieś 6lat ...pytał gdzie mam męza czemu jestem sama ?zdziwiło mnie to pytanie bo wie ,że on pije i ,że nie układa się nam ...powiedziałam mu ,że mój mąż wybrał nie mnie tylko alkohol a ja nie mam z tego powodu zamiaru płakać i ide się bawić ...skwitował ,że mam do tego prawo i dobrze ...ale na koniec dodał ,że może powinnam mu pomóc ..podać" palec "... :roll: ...poczułam się bardzo źle .znowu to poczucie winy ,,,wpędził mnie w nie choć pewnie chciał dobrze...Powiedziałam mu ,że ja mu podawałam kilka razy rękę ,palca ...ale on nie skorzystał z mojej pomocy a teraz mi już wszystko jedno ....przeprosił ,że mu się spieszy i poszedł ...Sprawił swoją rozmową ,że chodzą mi po myśli głupie pomysły ,że może powinnam dać mu jeszcze jedną szansę ,,,może rzeczywiście potrzebuje tego "palca"...a tamten jak na złośc dziś przyszedł rano i dał mi 200zł bym miała na festyn ,dał dzieciom jakieś tam pieniądze również ...co ja mam o tym wszystkim myśleć bo już gubie się od nowa :roll:

Klara - Nie 17 Sie, 2014 09:49

milutka napisał/a:
gubie się od nowa :roll:

Basia, RÓB SWOJE!
To, że dał pieniądze, nie znaczy, że masz od razu szeroko otwierać ramiona.
Przecież możesz z nim normalnie rozmawiać, gdy nie jest pod wpływem procentów.
To też jest w pewnym sensie pomoc - dawanie tego przysłowiowego palca. Sama wiesz, że przy tym trzeba uważać, żeby Ci tego palca nie odgryzł :(

milutka - Nie 17 Sie, 2014 10:01

Klara napisał/a:
Przecież możesz z nim normalnie rozmawiać, gdy nie jest pod wpływem procentów.
szczerze to nie mam na to ochoty ...nie jestem gotowa ..czuje żal czasem zbyt wielki i wolę jak jest z dala ode mnie ...ale po tym co wczoraj usyszalam poczułam się przez to winna :( wydawało mi się ,że mam to wypracowane i sobie z tym radze a tu lipa :( ...no nic ..zmykam bo sporo mam dziś obowiązków ...muszę sobie z tym poradzić i starac się nie mysleć bo się zaczynam nakręcac ....
Klara - Nie 17 Sie, 2014 10:10

Jeśli nie jesteś gotowa na rozmowę, to się nie zmuszaj, ale też nie wkręcaj się w poczucie winy.
Dał - jego sprawa, a Ty wykorzystaj dodatkowe pieniądze z głową i tyle.
Baw się dobrze na tym festynie :buziak:

pietruszka - Nie 17 Sie, 2014 10:30

milutka napisał/a:
ale po tym co wczoraj usyszalam poczułam się przez to winna

czyjeś stereotypy i przekonania - nie są Twoimi, Ty już, Basiu, masz swoją wiedzę w główce, i to nie małą. Więcej wiesz o alkoholizmie, niż tzw. przeciętny Kowalski.

Super zabawy :)

KaTre - Nie 17 Sie, 2014 10:46

milutka napisał/a:
...ah młodości się już nie wróci ....zaczynam dostrzegać jak wiele w życiu straciłam :roll:

milutka :boisie: Ty mnie nie stresuj! Toż Ty dopiero masz 35 lat! :boisie: Czyli jesteś o 6 lat tylko starsza ode mnie :boisie:

milutka napisał/a:
Powiedziałam mu ,że ja mu podawałam kilka razy rękę ,palca ...ale on nie skorzystał z mojej pomocy a teraz mi już wszystko jedno

:tak: I to już. Kropka. Mówimy o dorosłym człowieku, który czegoś nie chciał. To nie dziecko, które można (a czasem trzeba) do czegoś zmusić. Dorosły człowiek powiedział: nie.
Nie miej wyrzutów sumienia z tego powodu :przytul:
A swoją drogą, "mój" ostatnio też próbuje wkupić się w łaski za pomocą finansów - chce mi pomóc spłacić kredyt... "ale dopiero od przyszłego miesiąca, jak wypłatę dostanę..." Powiedziałam, żeby dobrze to przemyślał, bo i tak powrotu do bycia razem nie będzie i danie mi pieniędzy niczego między nami nie zmieni. (Jest dorosły i sam decyduje na co wydaje pieniądze, a skoro chce pieniądze dać mi - to super :mgreen: mi się przydadzą :mgreen: )

OSSA - Nie 17 Sie, 2014 18:36

milutka, powiem tak, zadnej łaski nie zrobil ze dal ci i dzieciom pieniadze , przypomnij sobie co powiedzial ja poprosilas go o pieniadze na badanie syna. To ojciec daje na utrzymanie dzieci to nie łaska tylko jego zazr.... obowiazek.
olga - Nie 17 Sie, 2014 23:11

KaTre napisał/a:
Powiedziałam, żeby dobrze to przemyślał, bo i tak powrotu do bycia razem nie będzie i danie mi pieniędzy niczego między nami nie zmieni.


KaTre, dają - bierz, biją - uciekaj

milutka - Wto 02 Wrz, 2014 07:24

Odświeżę troszkę ten wątek ...
Pewnie poruszę co niektórych tym co napiszę ale .....
Pogodziłam się z mężem ...podałam mu ten przysłowiowy "palec"...Póki co od kilku dni widzę ,że się stara ...cieszy się jak małe dziecko i twierdzi ,że zrobi wszystko by nas znowu nie stracić ...
Długo się zastanawiałam czy tego chce ....jednak mimo wiedzy jaka posiadam jestem osobą bardzo wrażliwą i wiem ,że było by mi samej przed sobą trudno gdybym nie dała mu tej szansy ...nie mogę jego aż tak bardzo karać jeśli wiem ,że sama też popełniłam w życiu wiele błędów...
Byliśmy razem w niedziele w Częstochowie ...już nie pamiętam kiedy spędzaliśmy razem sami czas ...dawniej zawsze z dziećmi bo nie mięliśmy ich z kim zostawiać ...Mieliśmy sporo przygód po drodze bo jak nigdy w ostatnim czasie psuło nam się auto -dodam ,że wczoraj samo jakimś cudem się naprawiło i sporo wczoraj jeździłam i jest ok ...tak więc zastanawiałam się czy to nie była dla nas próba radzenia sobie w stresie i rozwiązywania wspólnie problemów ...spisaliśmy się na 5-kę ;) dodam ,że źle pojechałam i nadrobiliśmy w drodze powrotnej jakieś 60km :szok: no ale ... :)
Na razie mi dobrze...ucze się z nim rozmawiać i przebywać wspólnie w jednym domu ....łatwo nie jest bo ja już nauczyłam się być sama i mam z tym problem ,jednak dam sobie i jemu szansę...
No to by było tyle :)

margo - Wto 02 Wrz, 2014 07:32

Milutka, przepraszam, bo chyba nie do konca jestem w temacie - ale czy on sie leczy? Przestal pic?
OSSA - Wto 02 Wrz, 2014 08:19

Milutka napisalam dlugi post ale sie skasowal, powiem z wlasnego doswiadczenia, mie bedzie wam łatwo posklejac tego zwiazku. Nawet jak teraz on sie stara , szczerze chce byc z wami, to jesli sie nie leczy zapije, a ty bedziesz jeszcze bardziej zraniona.
milutka - Wto 02 Wrz, 2014 08:50

margo napisał/a:
Milutka, przepraszam, bo chyba nie do konca jestem w temacie - ale czy on sie leczy? Przestal pic?
Jest po dwóch leczeniach ...po tym pierwszym miał dłuższą przerwę ..po tym drugim zwolnili go wcześniej za dobre sprawowanie a on w ten sam dzien się opił :( ...chodzi na dochodzącą bo taki ma nakaz sądowy ...na razie nie pije ale jak sam powiedział nie wie czy jutro czy pojutrze nie zapije -nie obiecuje mi tego bo wie ,że będzie mnie to bolało ...jestem świadoma jutra ....

OSSA napisał/a:
Nawet jak teraz on sie stara , szczerze chce byc z wami, to jesli sie nie leczy zapije, a ty bedziesz jeszcze bardziej zraniona.
Ossa wiem ,że będę ...jestem tego świadoma i również wiem ,że nie da się do tego przygotować ...bo jak ma mnie "d*** to i tak d*** "...jednak mam sporo wiedzy i na pewno nie dam się już krzywdzić ...a on jest świadom na ile może sobie ze mną pozwolić a na ile nie ...
Na razie rozsądek bierze górę niżeli jakieś wielkie uczucie ...czas pokarze co będzie dalej ....

OSSA - Wto 02 Wrz, 2014 09:02

Milutka na to nie da się przygotować im dłużej będzie dobrze, im dłużej będzie trzeźwy to jak żałuję czego ci oczywiście nie życzę. Zaboli i to bardzo,
szika - Wto 02 Wrz, 2014 09:03

milutka, trzymam kciuki za Was :okok:
taką podjęłas decyzję, decyzja jest Twoja :) ja Cie akurat rozumiem, jestem mistrzynią w dawaniu kolejnych szans :skromny:
oby Wam się udało! :)
milutka napisał/a:
nie wie czy jutro czy pojutrze nie zapije -nie obiecuje mi tego

brzmi dośc rozsądnie... alko który się zarzeka, że nigdy, przenigdy to alko nieświadomy charakteru choroby, żyjący w iluzji ... miejmy nadzieję, że tu nie tyle chodzi o to aby Cie nie ranić obietnicami, a o słuszną świadomość...
ja tam się nigdy nie zarzekam...
życzę pomyślnych wiatrów :buziak:

OSSA - Wto 02 Wrz, 2014 09:04

Napiszę więcej jak będę miała dostęp do normalnego komputera, bo w komórce się nie da.
smokooka - Wto 02 Wrz, 2014 09:16

Milutka, kochana, chroń siebie.... bardzo :) tak pięknie pracujesz nad swoimi sprawami, zmianami, nie strać tego czasu.
margo - Wto 02 Wrz, 2014 09:21

Milutka, tak jak wszyscy juz tu mowia - nie wskakuj za rozowa chmurke, rob dalej swoje, dbaj o siebie :pocieszacz: bo z rozowych chmurek upadki bolesne sa bardzo. Zycze jak najlepiej, to Ty podejmujesz decyzje. Dbaj o siebie tylko :) :buziak:
KaTre - Wto 02 Wrz, 2014 09:34

milutka, trzymam kciuki, naprawdę :kciuki:
Podjęłaś decyzję i na pewno nie była ona łatwa. Przez czas Waszego bycia osobno na pewno wiele się zmieniło - w nim, w Tobie - macie swoje przemyślenia, jakieś zmiany w życiu, postanowienia. Powroty do bycia razem chyba nigdy nie są łatwe i wiążą się z mnóstwem obaw "jak to będzie". Mam nadzieję, że u Was będzie lepiej :)
Buziaki dla Ciebie :buzki:

stefciu - Wto 02 Wrz, 2014 10:13

milutka napisał/a:
Pogodziłam się z mężem ...


ja p***ę :zemdlal:

no, wreszcie mnie posłuchałaś, powodzenia... :)

pozdr od Endriu

pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 12:19

Chyba nigdy nie zrozumiem tego współuzależnienia..........jak to możliwe, że ktoś, kto latami jest odpychany, manipulowany w ohydny sposób, mieszany z przysłowiowym błotem a czasami wręcz ulegający przemocy fizycznej, po raz kolejny "doprasza się" o kolejną "powtórkę z rozrywki". Nie powinienem, ale napiszę, że jak dla mnie to dalszy ciąg patologii .....sorry Milutka.
Tajga - Wto 02 Wrz, 2014 12:32

milutka napisał/a:
szczerze to nie mam na to ochoty ...nie jestem gotowa ..czuje żal czasem zbyt wielki i wolę jak jest z dala ode mnie ...ale po tym co wczoraj usyszalam poczułam się przez to winna :(

milutka napisał/a:
Pogodziłam się z mężem ...podałam mu ten przysłowiowy "palec"...Póki co od kilku dni widzę ,że się stara ...cieszy się jak małe dziecko i twierdzi ,że zrobi wszystko by nas znowu nie stracić ...


Szybko mu to poszło, dwa tygodnie i zostałaś zmanipulowana. :(

Milutka, ja alkoholiczka Tobie mówię, zapisz sobie to na karteczce a karteczkę powieś na lodówce....Czynny alkoholik zrobi wszystko( tak jak piszesz, nie koniecznie to, co masz na myśli) żeby osiągnąć swój cel, a jak osiągnie... to ściągnie Ciebie w dół, wyjdzie po Twoich plecach, a TY tam ZOSTANIESZ

olga - Wto 02 Wrz, 2014 12:32

Basienko kochana, nie rezygnuj czasem z alimentow :nono: ogolnie, jesli chodzi o sprawy finansowe, absolutnie nie ufaj
Klara - Wto 02 Wrz, 2014 12:57

Nic nie pisałam od rana, bo uchodzę za osobę która rozwala małżeństwa i najchętniej pognębiłaby, zdeptała i zaorała tych biednych alkoholików, choć to nie jest prawda.
Teraz dołączam się do duetu Ptero + Tajga. Uważam dokładnie to, co Oni piszą.
Zapytam za Margotką - czy Twój mąż się leczy?
Basia, a Ty? Wróciłaś na terapię?
Gdyby były spełnione te dwa warunki, miałabym cień nadziei. Jeśli nie, szykuj grubą poduchę, żeby Ci się d*** za bardzo nie potłukła, gdy będziesz spadała z tej różowej chmurki :(

Późno doczytałam, że Twój mąż CHODZI na terapię.
Mój też CHODZIŁ :(

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 13:13

milutka napisał/a:
Pewnie poruszę co niektórych tym co napiszę

Basiu,na pewno nie mnie ,,przecież to twoje życie
ja jedynie mogę podać przykład,sugestię, i wiem że muszę być przygotowany na to że nie masz obowiązku jej przyjąć
więc Basienko,nie przejmuj się kto co powie,i czy kogo co poruszy - bo to twoje życie

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 13:22

pterodaktyll napisał/a:
jak to możliwe, że ktoś, kto latami jest odpychany, manipulowany w ohydny sposób, mieszany z przysłowiowym błotem

jedna z moich znajomych długo nie mogła zdecydować ,dwa lata zwlekała z tą decyzją
dziś są razem 14 lat ,jak jemu dała szanse i nie uznała za beznadzieja
a czy narzeka ceewd czy żałuje ceewd - spytaj ją sam,,,znasz ją

pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 13:22

Jacek napisał/a:
Basienko,nie przejmuj się kto co powie,i czy kogo co poruszy - bo to twoje życie

Zgodnie zresztą z twierdzeniem jakże prawdziwym w tym (i nie tylko w tym) przypadku, że "każdy pieprzy sobie swoje życie tak jak potrafi"

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 13:28

milutka napisał/a:
.po tym drugim zwolnili go wcześniej za dobre sprawowanie

:shock: g45g21
Basienko,wybacz,ale czegoś takiego nie ma - z pewnością były to jego słowa
jest program który trza przejść w określonym czasie
a zwolnił to się sam,lub go wyrzucili

olga - Wto 02 Wrz, 2014 13:32

mojego eksa zwolnili po cebule jadl :bezradny: i wilczy bilet dostal na dodatek
pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 13:51

Jacek napisał/a:
odpowiedz mniem,jak jusz się tego mojego zdania przyczepił
chcesz być za kogoś odpowiedzialny czy jak ???

Oczywiście, że nie i dlatego przecież napisałem na początku, że nie zrozumiem takiej patologii, natomiast doskonale znam mechanizmy alkoholizmu i to co Basia pisze mógłbym i do siebie również przyłożyć...........wypisz wymaluj.....nawet, jak pamiętam, kolacje dla żony i dzieci przy świecach robiłem. Dzisiaj wiem, ze to nie ja tylko mój chory umysł tak działał, ale wtedy..... Chyba bym zabił jakby mi ktoś zarzucił manipulację.......zresztą sam znasz to wszystko.....Dzisiaj mogę tylko powiedzieć, że ze wstydu się rumienię jak sobie przypomnę te swoje "gierki" i manipulacje. Moja żona była mądrzejsza od Milutkiej, bo w końcu tego nie wytrzymała, kopnęła mnie serdecznie w d**ę i się rozwiodła, co w konsekwencji obojgu nam tylko na dobre wyszło, w przeciwieństwie do Milutkiej, która najprawdopodobniej po raz kolejny zostanie mocno poraniona i to na własne życzenie. O jej dzieciach wolę już nawet nie myśleć ...........

pannaJot - Wto 02 Wrz, 2014 13:58

Basiu 8| ...
Linka - Wto 02 Wrz, 2014 14:16

szansa.....
a czy on jej dotychczas nie miał?
miał i ma ...przecież mieszkacie w jednym domu
jak chce niech sie stara
niech każdym czynem udowadnia że mu na Was zależy,
że chce być trzeźwy,
czy ktoś mu bronił do tej pory?

tyle tylko, że on na razie nie ma prawa oczekiwać niczego w zamian
i tego się Basiu trzymaj

milutka - Wto 02 Wrz, 2014 14:36

OSSA napisał/a:
Zaboli i to bardzo,
Ossa mi już chyba ból nie straszny..przeszłam nie jedno w życiu ...ale dziękuję bo wiem ,że chcesz dla mnie dobrze ...
Szika ,Smokooka ,Marago i Ka Tre dziękuję za wsparcie :)
stefciu napisał/a:
no, wreszcie mnie posłuchałaś, powodzenia...
:shock: ....zapewniam Cię ,że to była tylko i wyłacznie moja decyzja ....chociaż nie powiem ,że Ty ,Mati i kilku innych osób z Tego forum i z zycia osobistego dało mi niezłego "kopa"by podjąć taką decyzję ....
pterodaktyll napisał/a:
Nie powinienem, ale napiszę, że jak dla mnie to dalszy ciąg patologii .....sorry Milutka.
przyjmuje to z pokorom chociaż mam na ten temat swoje zdanie ...ale zostawie je dla siebie jesli pozwolisz ....

Tajga napisał/a:
Szybko mu to poszło, dwa tygodnie i zostałaś zmanipulowana.
Nie powiem ,że te słowa mnie nie pchnęły do tej decyzji bo tak było ...ale myslałam już o tym wcześniej ...
olga napisał/a:
Basienko kochana, nie rezygnuj czasem z alimentow ogolnie, jesli chodzi o sprawy finansowe, absolutnie nie ufaj

_________________
Olga proszę Cię ...znasz mnie już na tyle i powinnas wiedzieć ,że może jestem współuzależniona ale nie głupia :roll: bądz spokojna :buziak:
Klara napisał/a:
czy Twój mąż się leczy? On tak ...ja nie bo nie mam takiej możliwości ...pracuje do 17,30 cały tydzień..jak na razie mało realne bym dała radę na jaką kolwiek terapie i nie dla tego ,że nie chcę ale dla tego ,że nie mam takiej możliwości ...ale jesli tylko na wiosnę zmienię pracę bo taki mam zamiar to wrócę na terapię .
Klara napisał/a:
Jeśli nie, szykuj grubą poduchę, żeby Ci się du**ńka za bardzo
nie potłukła, gdy będziesz spadała z tej różowej chmurki

Basia, a Ty? Wróciłaś na terapię?
Klaro dziwię się ,że tak piszesz ...zbyt długo już tutaj jestem by nie wiedzieć o tym i Ty dobrze też o tym wiesz ...nie jestem na różowej chmurce ...zbyt daleko już zaszłam ...no ale masz prawo tak mysleć ...
Jacek napisał/a:
więc Basienko,nie przejmuj się kto co powie,i czy kogo co
poruszy - bo to twoje życie


Jacku ...wiedziałam ,że poruszę ale czy się przejmuję ?chyba nie ...poprostu jestem zbyt szczerą osobą i wolałam o tym napisać ,,niż siedzieć i udzielać rad innym współuzależnionym a sama być nie fer ...moja decyzja i tak nie ładnie się wyrażę moja du** ...jak zaboli to mnie ...ja nie jestem za nikogo odpowiedzialna i również nikt za mnie ....

milutka - Wto 02 Wrz, 2014 14:44

Cytat:
milutka napisał/a:
.po tym drugim zwolnili go wcześniej za dobre sprawowanie


Basienko,wybacz,ale czegoś takiego nie ma - z pewnością były to jego słowa
jest program który trza przejść w określonym czasie
a zwolnił to się sam,lub go wyrzucili
_________________
Nie Jacku ..miałam to pismo w rece ...ordynator oddziału na którym lezał sam napisał pismo do sądu i się pod nim podpisał by zwolnić go z terapii na oddziele zamkniętym i ,że będzie chodził na terapie dochodzącą ...sąd przychylił się do jego prośby ...nakazując mu dwa miesiące uczęszczać na terapie dochodzącą ...odbył ten wyrok ...teraz chodzi niby z własnej inicjatywy ...ale szczerze nie sprawdzam tego ..nie pytam i nie
dociekam .

szika - Wto 02 Wrz, 2014 15:09

pewnie podpadnę Klarci ale to napiszę :)
Milutka ja to se myślę, że na tę rózową chmurkę to se śmiało możesz zasiąść i nic złego się nie stanie... zawsze można przecież z niej świadomie zejść... niekoniecznie spadać ... :buziak:
myslałas o tym? potrafiłabyś tak poprostu zejść bez bólu?

yuraa - Wto 02 Wrz, 2014 15:40

powodzenia życzę
zwrócę tylko uwagę że nigdy już nic nie bedzie takie jak kiedyś, cień bedzie wisiał zawsze.
nawet jak wybaczysz nie dasz rady zapomnieć

milutka - Wto 02 Wrz, 2014 15:41

szika napisał/a:
myslałas o tym? potrafiłabyś tak poprostu zejść bez bólu?

Sziko ...najpierw musiałabym na nią wejść ...poczuć to ,że jestem na niej ...i albo mój mąż musi się zmienić na tyle bym tego nie zauważyła albo po prostu da radę mnie zmanipulować o czym wszyscy tutaj tak dużo piszą ....pogodziłam się z nim bo sama poczułam ,że tego chcę ,łatwo nie jest ...wczoraj mięliśmy ostrą dyskusję ,widziałam ,że próbuje mnie ustawiać -bardzo szybciutko wrócił do "pionu"-ze mną tak już się teraz nie da ...i naprawdę potrzeba czasu bym na tę chmurkę weszła nieświadomie i jeśli już tak się stanie wydaje mi się ,że nie obejdzie się bez bólu jesli zajdzie konieczność zejść na ziemie....
czas pokarze co będzie dalej :buzki:

milutka - Wto 02 Wrz, 2014 15:49

Cytat:
powodzenia życzę
zwrócę tylko uwagę że nigdy już nic nie bedzie takie jak kiedyś, cień bedzie wisiał zawsze.
nawet jak wybaczysz nie dasz rady zapomnieć
_________________
nie ,,nie zapomnę na pewno ...jednak dużo również pracy przede mną by mu w każdej kłótni tego nie wypominać .... czas pokarze czy udzwignę to i czy warto było -nie wiem i chyba nikt mi nie da gwarancji ,że bedzie dobrze ...dziekuję Jurku :)
Duszek - Wto 02 Wrz, 2014 15:50

milutka, a ja Ci gratuluję Twojej wielkiej odwagi, że miałaś ją, aby podzielić się swoją decyzją. :buzki: Nie jest to łatwe, gdyż jest tu dużo osób, które mają różne doświadczenia i na tej podstawie wyrażają swoje zdanie, niekoniecznie nam pasujące.

Co do Twojej "szansy" nie mam zamiaru oceniać czy postąpiłaś słusznie czy też nie, nie mam zamiaru udzielać Ci rad i ostrzegać przed zagrożeniem ;) bo po pierwsze mojej słowa odbiłyby się echem ;) a po drugie, bo to Ty sama wiesz co dla Ciebie najlepsze...ja mogę tylko życzyć Ci wszystkiego dobrego :kwiatek:

pterodaktyll napisał/a:
Chyba nigdy nie zrozumiem tego współuzależnienia..........jak to możliwe, że ktoś, kto latami jest odpychany, manipulowany w ohydny sposób, mieszany z przysłowiowym błotem a czasami wręcz ulegający przemocy fizycznej, po raz kolejny "doprasza się" o kolejną "powtórkę z rozrywki"

Ja też nie :bezradny: Moja terapeutka powiedziała, że rozum to jedno, a uczucia to drugie i one już niekoniecznie muszą akceptować to samo co rozum. :skromny:
A poza tym wiesz...ja nigdy nie zrozumiem alkoholizmu...no bo jak można niszczyć siebie, bliskich których się kocha... :bezradny:

milutka - Wto 02 Wrz, 2014 15:55

Zła jestem ja d...li ...zepsuł mi się znowu samochód :uoee: pojechałam po zakupy i nie chciał mi pod sklepem odpalić :uoee: ...pozamykałam i zostawiłam go tam ...wróciłam do domu pieszo ...niech ten mój ślubny sie na coś przyda ...ma okazję się wykazać ,dokąd ja się mam wszystkim sama martwić ...powiedział ,że jak wróci z pracy poprosi kolegę i zholują go do mechanika ...ja tam wzięłabym go na złom :uoee:
szika - Wto 02 Wrz, 2014 15:57

Duszek napisał/a:
a ja Ci gratuluję Twojej wielkiej odwagi, że miałaś ją, aby podzielić się swoją decyzją.

to prawda Duszku, to odwaga, tez tak uważam :buziak:

milutka - Wto 02 Wrz, 2014 16:05

Duszek napisał/a:
milutka, a ja Ci gratuluję Twojej wielkiej odwagi, że miałaś ją, aby podzielić się swoją decyzją.
wspominałam już kilka razy ...jestem osobą szczerą ...popełniam błędy jak każdy ale jesli już coś piszę to jestem szczera w tym co robie ...nie potrafiłabym zostawić tego forum bo zbyt wiele tutaj wszystkim zawdzięczam ...niektórzy zbyt boleśnie przyczynili się do tego bym twardo stapała po ziemi -jednak nie chcę wyciągać tutaj brudów ani sypać nicami bo nie ma to sensu ...jednak dla mnie ludzie z tego forum ,Ci których znam osobiście i nie tylko pomogli wiele w życiu ...nie chcę jakiejś adoracji i poklepywania po ramieniu -wiedziałam z czym się wiąże to ,że napiszę o swojej decyzji ...i jesli okaże się ,że była to zła decyzja ja poniosę konsekwencje ..ale uważam również ,że będę silniejsza o to doświadczenie ...a Ptero i tak mnie będzie" kochał" mimo ,że tak gada jak również Klara moja kochana :buziak:
Duszku dziękuję ...a teraz zmykam się przespać bo za dużo wrażen jak dla mnie na jeden dzień :) :buzki:

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 16:06

milutka napisał/a:
Nie Jacku ..miałam to pismo w rece ...ordynator oddziału na którym lezał sam napisał pismo do sądu i się pod nim podpisał by zwolnić go z terapii na oddziele zamkniętym i ,że będzie chodził na terapie dochodzącą

Basiu czegoś tu nie rozumiem
w poprzednim poście napisałaś ze był zwolniony za dobre zachowanie (czyli jak by nie patrzeć ukończył wcześniej)
a teraz piszesz coś w rodzaju o przeniesieniu jednego w drugie
czy Ty aby go nie bronisz??? jeśli tak - to on wcale cię nie musi wmanipulować
Ty sama w to brniesz
Basiu,skarbie otwórz swój rozumek i nie daj się sama w to manipulować
bo inaczej we wszystko uwierzysz ,,w to co będziesz chciała aby tak wyglądało - abędzie w rzeczywistości zupełnie czymś innym - twoją deską do grobu
Basiu mówię to szczerze,a co ty z tym zrobisz - to już twoja sprawa

Duszek - Wto 02 Wrz, 2014 16:21

hm... jak zarejestrowałam się na forum wiele rzeczy do mnie nie trafiało, tak jakbym nie rozumiała (?) ;) Przeczytałam wiele historii, dostałam dużo wskazówek, ale ciągle nie dowierzałam że mój M tak zrobi...a jednak...w ostatnim czasie trzy razy "otarł się" o śmierć, w tym jeden dzięki mnie :( ...
po co to piszę...bo każdy ma swoje dno...i ono ma różne oblicza...i czasem myślę, że żadne słowa nie pomogą jeśli się do niego nie dojdzie...

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 16:28

Witku,,,najwyraźniej manipulujesz
to cała twoja wypowiedź ,,ja ją jednak podziele w punkt pierwszy ,który się wyraża o całej wiedzy że
pterodaktyll napisał/a:
Oczywiście, że nie i dlatego przecież napisałem na początku, że nie zrozumiem takiej patologii,

po czym ta wiedza się nagle oświeca
pterodaktyll napisał/a:
natomiast doskonale znam mechanizmy alkoholizmu i to co Basia pisze mógłbym i do siebie również przyłożyć..

a zapominasz jednocześnie o ważnym
i tu zdecydowanie ośmielę się powiedzieć ze sam to przeszedłeś - i tu właśnie jest najbardziej doświadczalny punkt człowieka - właśnie to że samemu i tu najbardziej dociera do niego
i zwróć uwagę ,mój drogi że trudno jest kogo kol-wiek namówić aby go od tego odciągnąć - podając jemu własne przeżyte doświadczenia
powiem to tak - każdy młody człowiek musi mieś własne doświadczenia
a dorosły już dawno je ma za sobą,po czym ostrzega swe potomstwo,które i tak brnie w nie
albo jeszcze inaczej
stoi zamyślony starzec - o jaki ja głupi byłem :szok: dziś bym inaczej przeżył swe życie
ale ten sam starzec nadal robi po swojemu
nie ma reguły która by ściśle prowadziła ,,prawdopodobnie w taki to sposób trwa mozolnie długi - ewolucja przemiany :mgreen:

pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 17:58

milutka napisał/a:
.a Ptero i tak mnie będzie" kochał" mimo ,że tak gada

Gdyby było inaczej to przecież bym się nie odzywał bo i po co......... :buziak:

pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 18:08

Jacek napisał/a:
Witku,,,najwyraźniej manipulujesz

Oj Jacuś, Jacuś.........Jesteś uroczym, ciepłym i pokornym człowiekiem ale czasami jak coś palniesz to łapy mi opadają ;)
Pisząc o patologii miałem na myśli zachowania współuzależnionej, która za chińskiego boga nie odchodzi od czynnego alkoholika i pozwala na takie traktowanie. Co do tego ma
Jacek napisał/a:

po czym ta wiedza się nagle oświeca
pterodaktyll napisał/a:
natomiast doskonale znam mechanizmy alkoholizmu i to co Basia pisze mógłbym i do siebie również przyłożyć..

to naprawdę nie mam pojęcia co chciałeś przez to powiedzieć. Wyraźnie przecież piszę co JA robiłem żeby zmanipulować swoich bliskich i robi to samo w tej chwili jej mąż. Co do tego chyba nie masz wątpliwości a więc i efekt tych jego działań będzie najprawdopodobniej taki sam jak u mnie, u Ciebie czy innych, nam podobnych....

Jacek napisał/a:
zapominasz jednocześnie o ważnym

i Ty również Jacku. Basia od paru lat robi te same głupie błędy tak, że cały Twój wywód na temat doświadczeń raczej psu na budę się zda niestety :bezradny: choć w jednym niewątpliwie masz rację, każdy ma swoje tempo i trzeźwienia i wychodzenia ze współuzależnienia. Niektórym udaje się to nawet za życia, oczywiście ich życia :mgreen:

BARBARA - Wto 02 Wrz, 2014 18:45

Jacek napisał/a:

milutka napisał/a:
Nie Jacku ..miałam to pismo w rece ...ordynator oddziału na którym lezał sam napisał pismo do sądu i się pod nim podpisał by zwolnić go z terapii na oddziele zamkniętym i ,że będzie chodził na terapie dochodzącą

Basiu czegoś tu nie rozumiem
w poprzednim poście napisałaś ze był zwolniony za dobre zachowanie (czyli jak by nie patrzeć ukończył wcześniej)
a teraz piszesz coś w rodzaju o przeniesieniu jednego w drugie

coś mi się przypomniało, rozmawiałam osobiście z sędziną, za czasu leczenia szpitalnego mojego alko, to żeby sąd zmienił decyzje co do miejsca terapii to powołuje biegłego lekarza sądowego na koszt pacjęta i on stwierdza czy mozna zmienić szpital na ośrodek .Dobrze to pamiętam bo moja teściowa chciała wyciągnąć mojego męża ale koszta były za duze

Klara - Wto 02 Wrz, 2014 18:46

szika napisał/a:
pewnie podpadnę Klarci ale to napiszę :)
Milutka ja to se myślę, że na tę rózową chmurkę to se śmiało możesz zasiąść i nic złego się nie stanie.

Szika, ja nie mam monopolu na rację.
Każdy ma prawo do swojego zdania.

Moje reakcje wynikają z mojego i innych mnie podobnych osób doświadczenia.
Może u Basi zdarzy się cud, którego Jej życzę z całego serca, choć z wiarą w cuda jest u mnie słabo.

Tajga - Wto 02 Wrz, 2014 19:35

Jacek napisał/a:
zwróć uwagę ,mój drogi że trudno jest kogo kol-wiek namówić aby go od tego odciągnąć - podając jemu własne przeżyte doświadczenia
powiem to tak - każdy młody człowiek musi mieś własne doświadczenia

Jacku zdaje się ze chodzisz na mitingi?
Pozwolę sobie na analogię, uważam że przykład współuzależnionej powracającej do pijącego męża
jest taki sam jak nasz kiedy wszyscy nam mówili "Nie pij, a my piliśmy sobie dalej miło".
Koleżanki, żony/byłe żony alkoholików (tak jak stoi napisane w Kroku Pierwszym A A)"podwyższają dno o które same kiedyś uderzyły, do poziomu na którym ono uderzyłoby tych nowych" ( Milutkę).
Jacek napisał/a:
każdy młody człowiek musi mieś własne doświadczenia

I chyba wystarczy, czas na wzięcie życia we własne ręce.
Manipulować to MY, ale nie NAS ;) , a coś tak mi przez głowę przeleciało że Milutka próbuje
męża wybielać.
Dopiero zaczął kulawo terapię a już sielanka :zemdlala:

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 20:14

pterodaktyll napisał/a:
Basia od paru lat robi te same głupie błędy tak, że cały Twój wywód na temat doświadczeń raczej psu na budę

wiem Witusiu :tak: i dlatego nie z nią o tym gadam,a z tobą - zauważyłeś ???
możliwe ze takie nasze pogaduchy,a obok niej - szybciej do niej dotrą,,a niżeli te bezpośrednie
gdyż te bezpośrednie zbyt mocno uderzają w sedno "ja" (taka nie jestem)
a te obok "ja" ,,,nad którymi można się zastanowić i porównać do własnego "ja"
pterodaktyll napisał/a:
Jesteś uroczym, ciepłym i pokornym człowiekiem ale czasami jak coś palniesz to łapy mi opadają ;)

do diabła :nerwus: jeszcze się nie połapałeś o co w tym chodzi :nie:
tyle czasu cię zaczepiam a ty nic :nie: c.c.c.
no bo cię lubie ty stary gwizdołku ,,i wiem ze tylko z tobą w taki sposób mogę pogodać :skromny:
i nie ma w nas pod żadnym sposobem złośliwości ,a po za tym przyznaję ze te rozmówki z tobą ,czegoś mnie uczą
:papa2: baj,baj do następnej,podstępnej rozmówki - bo ja cię nie opuszczę :mgreen:

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 20:20

BARBARA napisał/a:
coś mi się przypomniało, rozmawiałam osobiście z sędziną, za czasu leczenia szpitalnego mojego alko, to żeby sąd zmienił decyzje

Basienko,to jest mowa o leczeniu z nakazu - i co by w tym nie było,moje zdanie na ten temat to bzdety,jeśli chodzi o zainteresowanego
(czyli leczącego alkoholika) gdzie by nie był ,gdzie by go nie przenieśli i na kogo prośbę
no cheba że jemu szczeli do łba ze sam chce się leczyć i to wiem z własnego doświadczenia i u wielu,wielu innych słyszałem podobne zdanie

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 20:41

Tajga napisał/a:
Jacku zdaje się ze chodzisz na mitingi?

tak i do kościoła tyż :tak:
i tak samo wiele tu i tu ze dwa razy do roku :oops:
a teraz Ty mnie odpowiedz moja droga ,bo pewnie tobie znany program AA-owski
na każdego kładziesz beznadzieje ??? bo program tak nakazuje
nie masz swojego zdania ,, jedziesz sztywno według nakazu,paragrafuw,przepisów
czy tylko mnie to tak przedstawiasz???
Tajga napisał/a:
I chyba wystarczy, czas na wzięcie życia we własne ręce.

ja za pierwszym razem nie wziąłem,udało mnie się to za drugim - i pewnie abym nie dostał porządnego kopa - to pewnie by się do dziś ciągało
a wiesz na kim się wzorowałem - właśnie na grupie AA-owskiej ,był taki jeden - pięknie potrafił gadać,opowiadać
tak pięknie,tak przekonywując
nawet mnie nie przeszkadzało że często powtarzał że ma trzeźwość 5 letnią (wtenczas gdy ja zaczynałem)
z tym że każdy rok od nowa,bo nie dotarł roku lub zaraz po przekroczeniu zapijał
ja wiele słów tu po nim powtarzam i to nie raz
jednak ja zdecydowałem co po nim przejąć a co nie - bo też miałem własne myśli na budowę swojej własnej drogi ku trzeźwości
podobnie ma Basia (Milutka) to ona se i tak wybierze te słowa które do niej przemawiają

BARBARA - Wto 02 Wrz, 2014 20:46

Cytat:
podobnie ma Basia (Milutka) to ona se i tak wybierze te słowa które do niej przemawiają
_________________

Inna Basia też :skromny:

OSSA - Wto 02 Wrz, 2014 20:48

Tajga napisał/a:
przykład współuzależnionej powracającej do pijącego męża



Jakiś czas temu dzwoni moja znajoma poznałyśmy się wiele lat temu na terapii. Prosi o spotkanie mówi, że gdyby dostała rozwód (oboje są już bardzo dorośli) gdyby sprzedała mieszkanie i gdyby ............ Każda moja rada, tak ale ... na koniec pyta, on ma okrągłe urodziny i postanowiła urządzić przyjęcie, zaprosić rodzinę, oczywiście za wszystko zapłacić z własnej kieszeni. Jaki to on wspaniały męski itd. Im dłużej słuchałam ten monolog :szok: :shock: , w końcu nie wytrzymałam i zapytałam wprost. Czego ona właściwie chce, chce się z nim kochać , czy rozstać? Obraziła się i prosiła bym więcej do niej nie dzwoniła. Po kilku dniach sms - on chleje , teraz pojechała z nim na wakacje. :bezradny:

Jacek - Wto 02 Wrz, 2014 20:49

pterodaktyll napisał/a:
.......manipulant.......... :rotfl:






żartowałem :p

tak ,,, ale wiesz bo pewnie słyszałeś ze z taką,a raczej do takiej osoby się raczej mówi w osobie trzeciej
tak aby nie bezpośrednio
no i nie zatrzepiaj mniem już wiyncyj :nerwus: bo znasz to - co za dużo ...i takie tam (zapomniałem jak to mawiasz :oops: )
dobra dzięki wszystkim rozmówcą ,i naprawde se do serca wszystkich moich wypowiedzi nie brać
a jeśli zem kogo niechcący uraził - to serdecznie przepraszam :buzki:
ale nie zmienię się :skromny:

pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 21:01

OSSA napisał/a:
Czego ona właściwie chce, chce się z nim kochać , czy rozstać?


OSSA napisał/a:
Po kilku dniach sms - on chleje


OSSA napisał/a:
teraz pojechała z nim na wakacje.

Coś mi to przypomina............ :mysli:

Tajga - Wto 02 Wrz, 2014 21:03

Jacek napisał/a:
na każdego kładziesz beznadzieje ???

W którym miejscu widzisz to "kładzenie beznadzieji"? :shock:
Jacek napisał/a:
nie masz swojego zdania ,, jedziesz sztywno według nakazu,paragrafuw,przepisów
czy tylko mnie to tak przedstawiasz???

Gdzie to widzisz?
Jacku, czytaj ze zrozumieniem, ewentualnie przeczytaj jeszcze raz to co napisałam, proszę.
Powołanie się na kroki AA, to jest według Ciebie brak własnego zdania?
Piszę konkretnie, bez falandyzowania i ściemniania, sama tak miałam, manipulowałam i kręciłam, byle cel osiągnąć.
Jacek napisał/a:
i pewnie abym nie dostał porządnego kopa - to pewnie by się do dziś ciągało

No właśnie nie głaszczę Milutkiej, tak jak i Ciebie nie pogłaskali, tylko dali kopa na zapęd.
Jacek napisał/a:
też miałem własne myśli na budowę swojej własnej drogi ku trzeźwości

Jak każdy na początku, drogi Jacku, jak każdy :rotfl:
Niedawno to pisałam gdzieś, ale powtórzę...."g***o zawinięte w złotko, jest w dalszym ciągu gó***m, tylko go nie widać".

OSSA - Wto 02 Wrz, 2014 21:27

pterodaktyll napisał/a:
OSSA napisał/a:
Czego ona właściwie chce, chce się z nim kochać , czy rozstać?


OSSA napisał/a:
Po kilku dniach sms - on chleje


OSSA napisał/a:
teraz pojechała z nim na wakacje.

Coś mi to przypomina............ :mysli:


Wiem nawet kogo :skromny: :ossa:

pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 21:30

Eeech Wy biedne Współ. :pocieszacz: Chyba tylko lobotomia mogłaby Was uwolnić od tego wieszania się na alkoholikach wszelkiej maści......... :bezradny:
OSSA - Wto 02 Wrz, 2014 21:39

pterodaktyll napisał/a:
lobotomia


Ponieważ lobotomia nie zawsze okazuje się skuteczna, do tego jest nieodwracalna i prawie zawsze powoduje niekorzystne zmiany w psychice oraz zachowaniu pacjenta, w wielu krajach – m.in. w Polsce, gdzie jest zabroniona – obecnie w ogóle się jej nie stosuje. :bezradny:

Tak poważnie Ptero , to ja nic do was uzależnionych nie mam, sama sobie takiego partnera wybrałam, sama sobie pieprze to życie jak najlepiej potrafię. Czy jestem nieszczęśliwa, nie , czasem jak każdy łapię doła. :beczy: :krzyk: :tupie: :idzie: dalej ku nowej przygodzie.

pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 21:48

OSSA napisał/a:
Tak poważnie Ptero , to ja nic do was uzależnionych nie mam,

Tak poważnie Ela to ja do Was tych biednych współ. też nic nie mam, ale moja empatia nie pozwala mi pozostawać bezczynnym wobec tej patologii wokół alkoholików :bezradny:

OSSA - Wto 02 Wrz, 2014 22:24

pterodaktyll napisał/a:
moja empatia nie pozwala mi pozostawać bezczynnym wobec tej patologii wokół alkoholików


Ptero Oni sobie doskonale z tą patologią poradzą w końcu kto jak , kto ale Oni są mistrzami manipulacji ;)

pterodaktyll - Wto 02 Wrz, 2014 22:33

OSSA napisał/a:
Ptero Oni sobie doskonale z tą patologią poradzą w końcu kto jak , kto ale Oni są mistrzami manipulacji

Miałem na myśli raczej współuzależnione 8|

OSSA - Śro 03 Wrz, 2014 06:46

pterodaktyll, no cóż każdy jest kowalem swojego losu.jeśli alkoholik chce pić to żadna siła go nie powstrzyma,podobnie z osobą współuzależniona, zawsze znajdzie powód by trwać w toksyczym związku.
OSSA - Śro 03 Wrz, 2014 06:50

Miutka życzę by się wam udało, ale jeśli nie to wiedz że masz tu wielu przyjaciół , zawsze ktoś poduche podstawi by lądowanie było mniej bolesne. :buziak:
szika - Śro 03 Wrz, 2014 06:54

OSSA napisał/a:
masz tu wielu przyjaciół , zawsze ktoś poduche podstawi by lądowanie było mniej bolesne :buziak:

:okok: :okok: :okok:

milutka - Śro 03 Wrz, 2014 07:33

:buzki: :buzki:
Rozumiem wszystkie sugestie ale nie zrozumiem jednego ....jestem zbyt długo na tym forum i jak sami zauważyliście moje myślenie sie powoli zmienia ...a traktujecie mnie tutaj jak biedną Basię która włazi w "g***o"nie wiedząc czym to śmierdzi i jak pachnie :roll:
Spodziewałam się takich reakcji ...Zapewniam ,że nie siedzę na różowej chmurce ...nie mam zamiaru wybielać czy bronić męża -ktoś to napisał ,że to robię ...i widzę u niego zachowania nie takie jakbym sobie tego życzyła -jednak zdaję sobie sprawę ,że wóda zrobiła w jego mózgu niezły" misz masz "i potrzeba sporo czasu by on się choć trochę zmienił ale i ja bym go zaakceptowała takim jaki jest .
Na dzień dzisiejszy on chodzi do pracy ,popołudniami remontuje dom i ma swoje zajęcia a ja swoje ...nie zagłębiam się ,nie myślę i przede wszystkim nie podporządkowuje się jak dawniej jemu ...na razie jest dobrze jak jest i jak to mówi mój syn "szału nie ma d...y nie urwało "ale póki co nie dzieje mi się krzywda :)
A jesli zapije ..nie wiem -nie myślę o tym będę martwić się jak to się stanie :buzki:

I tak Was wszystkich Kocham :buzki:

OSSA - Śro 03 Wrz, 2014 07:46

Milutka moim zdaniem wszystkie uwagi i sugestie wynikają z troski o ciebie i twoje dzieci.
margo - Śro 03 Wrz, 2014 07:48

milutka napisał/a:
Zapewniam ,że nie siedzę na różowej chmurce ..


Nas nie musisz przekonywac, tu o Ciebie chodzi. Wiekszosc (przepraszam za generalizowanie) z nas pisze tu na podstawie wlasnych doswiadczen - ktore sa w gruncie rzeczy bardzo podobne. Jak widzisz ludzie calkiem inni a historie te same. Ja przez dlugi czas przekonywalam sama siebie i swiecie w to wierzylam, ze jest wszystko w porzadku - ze mnie to nie dotyka juz, ze on pije/nie pije, bierze narkotyki czy co tam jeszcze. Zylam obok niego jeszcze przez jakis czas po odejsciu wierzac, ze jakas normalna relacja miedzy nami jest realna. Dopiero calkiem niedawno odkrylam, jak bardzo oklamywalam siebie. Tu chodzi po prostu o to, abys zyla szczesliwie - jesli na prawde czujesz sie szczesliwa i na prawde nie czujesz, zeby bylo cos nie tak - to ok :) nikt nigdy nie bedzie Toba, tylko Ty wiesz najlepiej co czujesz. Na wszelki wypadek jednak ja na Twoim miejscu zaopatrzylabym sie w Plan B, o ktorym juz wczoraz OSSie tez pisalam. Kazdy ma swoje tempo - mi to zajelo tylko, albo az dwa lata. Az dlatego, ze juz wiekszosc ludzi przez te dwa lata zdazylo sie ode mnie odwrocic slyszac tylko jeden temat i widzac moj upor i klapki na oczach. Zycze Basiu jak najlepiej :pocieszacz:

milutka - Śro 03 Wrz, 2014 07:51

Jacek napisał/a:
milutka napisał/a:
Nie Jacku ..miałam to pismo w rece ...ordynator oddziału na którym lezał sam napisał pismo do sądu i się pod nim podpisał by zwolnić go z terapii na oddziele zamkniętym i ,że będzie chodził na terapie dochodzącą

Basiu czegoś tu nie rozumiem
w poprzednim poście napisałaś ze był zwolniony za dobre zachowanie (czyli jak by nie patrzeć ukończył wcześniej)
a teraz piszesz coś w rodzaju o przeniesieniu jednego w drugie
czy Ty aby go nie bronisz??? jeśli tak - to on wcale cię nie musi wmanipulować


Ty sama w to brniesz


Jacuś ...normalnie ręce i cycki opadają :szok: ...nie mam skanera bo bym Ci to pismo zeskanowała i przesłała na pocztę ...ale jak tylko będę miała taką możliwość to to zrobię :) W trakcie terapi która była z wyroku sądu ordynator tamtejszego oddziału sam wystosował pismo do sądu o zwolnienie go wcześniejszej z terapii na oddziele zamkniętym ...a ,że musiał to jakoś wytłumaczyć to napisał coś w sensie tego ,że dobrze się sprawuje na oddziale czyli chodzi na terapie i chce się leczyć i dla tego nie ma sensu by był na oddziele bo może ukonczyć terapie dochodzącą ...nie wiem jak to dokładnie było ale piszę Ci to Jacuś własnymi słowami...jak znajdę to pismo to Ci dokładnie napisze jak były ułożone słowa ...to ,że za dobre sprawowanie to ja użyłam takich słów ale w piśmie było to jakoś inaczej napisane ale w tym sensie ...i skoro sąd się przychylił do pisma ordynatora który za niego ręczył to co ja mogłam więcej ? :roll:wrócił już na "bombiony"i jak czepiał się mnie zadzwoniłam do pani kurator-wezwała go na rozmowę i miałam spokój ...ale popijał dalej ...
Ja zrobiłam co do mnie należało ..i powinieneś raczej się czepiać nie mnie tylko tego ordynatora ...bo chyba nie ja dałam się zmanipulować tylko on :szok: a sąd przyklepał -i to nie jest z kosmosu wzięte tylko to się na prawdę działo ...i jest to przykład na to jak my współuzależnione musimy mieć siłę znosić pijącego alko ale i beznadziejne decyzje innych którzy się podobno na tym znają -lekarzy i sądów ...

OSSA - Śro 03 Wrz, 2014 07:54

Jestem na forum od trzech lat, przeslam nie jedna terapię. On od prawie roku jest trzeźwy, ale jakby zapil to wiem, że będzie bolało, dlatego żyje chwila,nie planiuje przyszłości. Biorę od życia to co dobre, odrzucam czarne myśli.tylko on czasem wracają, powodują lek,strach, wchodzę w stare schematy. Dobrze że jest to forum można podzielić się z inni dostać czasem kopniaka, czasem buziaka.samo życie :bezradny:
smokooka - Śro 03 Wrz, 2014 08:05

Basia, ja wychodzę z założenia, że
- dorosła jesteś
- długo jesteś na forum
- liznęłaś terapeutycznego gadania
- masz swoje sprawy, które "każą" podejmować jakieś decyzje
- masz swoje uczucia, które "każą" podejmować jakieś decyzje
- masz świadomość jak było, jak jest i masz też możliwość przewidywać jak może być
więc masz święte prawo podejmować decyzje, takie jak w danej chwili podejmujesz, masz prawo je zmieniać, masz prawo dostać po pupie i masz prawo podjąć ryzyko (zaraz ktoś wyskoczy z dziećmi). Masz też niezaprzeczalne i nieodbieralne prawo do szczęścia i do dążenia do niego swoją własną drogą.

Pod pewnymi względami każda historia tu na forum jest inna, osobna, indywidualna, jednak to tylko szczegóły, drobne elementy - ogólnie mogę śmiało powiedzieć, że jednak historie współuzależniona+alkoholik są jak siostry syjamskie nieodrywalne, jak owieczka Dolly sklonowane, jak bliźnięta jednojajowe identyczne. I dlatego każda z nas, która została ze swoim alkoholikiem (niezależnie od momentu jego leczenia w którym się na to zdecydowała) zrobiła dokładnie to samo o czym Ty nam teraz napisałaś.
Ja podjęłam takie same ryzyko, to tylko mi się wydawało, że moment na kolejną szansę był odpowiedni, to tylko ja nie umiałam i nie chciałam zadecydować inaczej. To ja czułam, to ja miałam induicję i to ja mogłam się przejechać ze skutkiem choćby śmiertelnym.
Dziś u mnie jest dobrze.
A jak będzie jutro?
A kto umie odpowiedzieć na to pytanie?

Basiu, ja po prostu życzę Ci szczęścia, w sensie zwykłego farta, w sensie braku pomyłki i jeszcze paru cudów. Ja wiem, że się zdarzają. I nie jestem jedynym przykładem na forum.
Jak będziesz myślała, tak będziesz miała - w tym twierdzeniu bardzo istotny jest element samodzielności, niezależności duchowej.
Nie wiem jak będzie u Ciebie. Za to zawsze przytulam i wspieram Cię w tej niezależności i chronieniu siebie. :buzki:

milutka - Śro 03 Wrz, 2014 08:12

Cytat:
Milutka moim zdaniem wszystkie uwagi i sugestie wynikają z troski o ciebie i twoje dzieci.
Tak wiem i doceniam to na prawdę :buziak:
margo napisał/a:
Wiekszosc (przepraszam za generalizowanie) z nas pisze tu na podstawie wlasnych doswiadczen - ktore sa w gruncie rzeczy bardzo podobne.
Pewnie i ja będę dzieliła się tymi doświadczeniami bo to co się u mnie dzieje właśnie takim jest ...i czas pokarze jakie one będą :roll: ...
Napisałaś większość i przeprosiłaś ,że generalizujesz ...
Marago ...ja znam tutaj już" większość "z pisania ,z doradzania ,z chęci szczerej pomocy ale prawda jest taka ,że są i tacy co manipulują ...ja na takie manipulacje dałam się tutaj kilka razy złapać ...ale to jak dla mnie była kolejna lekcja pokory :roll:
Utrzymuję kontakt z wieloma osobami z tego forum ...i uwierz mi ,że nie wszyscy mają odwagę powiedzieć prawdę co u nich ,boją się ,że ich decyzje nie będa słuszne i zgodne z co niektórych zdaniem ....
Na zlocie Ossa mi powiedziała ,że Ptero powiedział ,że ja Ona jesteśmy najbardziej silnie współuzależnione ...i nie wiem czy będzie pamiętać co jej odpowiedziałam ...powiedziałam ,że nie będę robić tak by podobać się Pterowi ...albo zaakceptuje mnie taką jaka jestem bo to moje życie i ja ponoszę za nie odpowiedzialność albo nie ...nie będę tanczyć jak ktoś mi zagra bo nie jestem przekonana o słuszności czy akurat chce w tym rytmie tańczyc ...jestem osobą jaką jestem i mam własne zdanie i zasady ,,liczę się ze zdaniem innych ,słucham rad i dostosowuje je do własnego życia ale nie będę pisać ,że jest cacy jak nie jest tylko po to by się przypodobać komuś ...trudno ...tak jak ja nie neguje zachowań niektórych i głośno o nich nie mówię bo to nie moja sprawa i akceptuje kogoś takim jaki jest tak myślę ,że powinno to działać w obie strony ...i tyle w tym temacie :buzki:
I przepraszam Ossa ,że ujawniłam naszą rozmowę ale uważam ,że nie było to nic na tyle prywatnego by o tym nie napisać :buziak:

milutka - Śro 03 Wrz, 2014 08:16

smokooka napisał/a:
Nie wiem jak będzie u Ciebie. Za to zawsze przytulam i wspieram Cię w tej niezależności i chronieniu siebie.
łza zakręciła mi sie w oku ..dziękuję :buziak:
OSSA - Śro 03 Wrz, 2014 08:22

Nie było Ptero napisał to jakimś poście do mnie na forum. :okok:
smokooka - Śro 03 Wrz, 2014 08:38

milutka napisał/a:
to moje życie i ja ponoszę za nie odpowiedzialność
i to jest najważniejsze zdanie w całej tej ostatniej wymianie zdań :okok:

Tu się po prostu toczy zwyczajne życie, nie idealne, nie idealistyczne, nie mądre ani nie głupie, tylko po prostu zwyczajne.

Kiedy w grudniu dwa lata temu Jarek zachlał pałę dwukrotnie - teoretycznie powinnam "na rok" go odrzucić, sama się edukować, terepeutyzować, uzyskiwać niezależność finansową i mentalną itd.
Jednak stało się tak, że Jarek już na Święta wrócił, po jakichś dwóch tygodniach. W marcu zmarła jego mama, a w kwietniu ja znalazłam raka. Gdybym go jednak wcześniej "wyrzuciła" to on byłby sam w ciężkich chwilach, a siebie pozbawiłabym wsparcia, pomocy i tego wszystkiego co w naszych relacjach rozwinęła moja choroba (tak, choroba nowotworowa dała naszemu związkowi to czego żadna inna sytuacja nie da). No bo to przecież trzeba rok obserwować pijaka jak się rozwija (och niedobry ty opoju) :rotfl: Powiedzmy, że w grudniu ubiegłego roku by wrócił - tak jak jest - trzeźwy i kochający? Czy to by było lepiej? No sorry ale hahahahahahaa

Nie ma dobrych i złych rozwiązań w takiej sprawie. Zawsze są zady i walety każdej decyzji.

A moja historia - tych blisko dwóch lat - była akurat taka, a mogła być inna i to niezależnie zupełnie ode mnie, od niego, od kogoś. Los przyniesie i tak to co ma przynieść. Chleba naszego powszedniego daj nam Panie. :milczek:

milutka - Śro 03 Wrz, 2014 09:00

Smoczku ...do tego właśnie zmierzam ...życie uczy pokory ...zachowania innych uczą pokory...
Ja pisałam o swoim życiu tutaj niewiele ...gdzieś tam czasem wylałam swoje bolączki czasem radości i nie zawsze to był mój wątek ...sporo już przeszłam bo również zetknęłam się z chorobą nowotworowa ,wychowanie trójki małych dzieci bedac samej bo mąż często bywał za granicą -wtedy bywał tam by zarobić na chleb a mnie dzięki temu żyło się lżej ,powoli z każdym rokiem miałam coraz ciężej bo jego choroba alkoholowa postępowała ,coraz więcej długów i radzenia sobie w trudnej sytuacji ,depresja ,praca ,kursy a w między czasie złe decyzje z życia osobistego ...to wszystko uczy pokory ,,uczy co jest w życiu ważne co mniej ważne ...można wiele w swoim zachowaniu wypracować ale życie czasem mija się z tymi wszystkimi teoriami.... być może coś co sprawia jednemu radośc i satysfakcję drugiemu nie koniecznie ...jeden lubi róże drugi stokrotki ...i po to Bozia nam dała rozum byśmy mięli wybór i wolną wolę ...a ,że życie i doświadczenia uczą umięli się w razie konieczności ochronić przed złem ...a cierpienia za nas i bólu nikt nie przeżyje ..


Dziękuję kochani za wypowiedzi w moim temacie ...przynajmniej coś się wreszcie tu dzieje :buzki: :rotfl: ..obiecuje ,że bedę od czasu do czasu pisać co u mnie ...jesli będzie dobrze -to dobrze...jesli zapije to też napiszę jak to przetrwałam i jak sobie poradziłam ....
Jestem jaka jestem i nikomu się tutaj nie bedę wybielać ...taka głupiutka Basia ale i tak mnie kochacie :buzki: Ja Was również :buzki: :buzki:
A teraz zmykam na kawkę do sąsiadki ..ogarnę później w domu a po południu do fryzjera bo u syna w nowej szkole jest zebranie i musze ładnie wyglądać ...kto wie może tego niemca tam poznam :cwaniak: :rotfl: ...i sami widzicie ,że nie mam czasu mysleć o tym moim alko czy zapije czy nie :buzki:

szika - Śro 03 Wrz, 2014 09:02

wtrącę swoje trzy grosze... bo duzo tu widze podobieństwa do mojej sytuacji...
moja terapia... przez lata, z przerwami u tej samej terapeutki... i mój przemocowiec.. kiedyś, dawno temu moja terapka gdy pracowałyśmy jeszcze nad uzaleznieniem powiedziała, że nie będzie ze mna pracowała nad moim związkiem... twierdziła, że najlepszym rozwiązaniem bedzie dla mnie zakończyć to i koniec, kropka..
jaki był tego skutek... przestałam na terapii mówic o związku... a bardzo dużo emocji pojawiało się w związku z wydarzeniami właśnie w związku... ale ja przekonana o słuszności decyzji mojej terapki (w końcu ona wie lepiej) pracowałam nad setkami problemów ale nie tymi w związku..
było to takie obchodzenie problemów dookoła i wkoło macieja... wpadłam w taka pułapkę tego, że to ja się musze zmienić (tyle, że nie wiedziałam dokładnie o co w tym chodzi, nie miałam żadnych podstaw teoretycznych, albo bardzo słabe) że cudownie i doskonale wpadłam w sidła maksymalnego współuzaleznienia...
dopiero tu na forum to wylazło ze mnie którejś nocy, rozpisałam się i dopiero zobaczyłam co tak naprawde u mnie sie dzieje...
powiedziałam o tym terapce..
na nastepnej sesji przeprosiła za tamte słowa, że zrozumiała jaki błąd popełniła i zapewniła że uszanuje każdą moją decyzję jaką podejmę...
od tamtej pory, gdy dostałam pełna akceptację dla wszystkich moich decyzji, jakiekolwiek by nie były niekorzystne dla mnie... dopiero wtedy ruszyłam z miejsca...
fajnie Ossa to napisała powyżej ... Basiu tu masz przyjaciół i cokolwiek sie u Ciebie nie wydarzy zawsze możesz tu się pożalić i poprosić o pomoc... po to to forum jest... skoro tak zadecydowałaś to najwidoczniej tak jest dla Ciebie najlepiej... i tego się trzymaj...
będziesz zapewne czytała jeszcze nie raz "a nie mówiłem/am" tylko, że - bez urazy - co to da? nie zamykaj się i nie uciekaj ze swoimi sprawami... w razie problemów wal śmiało...
najlepsza decyzja jest ta podjęta tylko i wyłącznie przez Ciebie - świadomie - a nie - jak napisałaś - żeby sie komuś przypodobać, albo że książka tak pisze, albo że tak "powinno" być... albo że ktokolwiek cokolwiek mówi... :buziak:

szika - Śro 03 Wrz, 2014 09:34

Smoczku świetny post... dziekuję :buziak:
nie cytuję bo bym musiała zacytowac cały, calusieńki...

ja patrzę na sytuacje współuzaleznionych przez pryzmat swoich zachowań ale tez przez pryzmat swoich doświadczeń z terapii uzaleznienia... jakby nie było przeszłam tez przez to piekiełko picia ...

z terapii uzaleznienia pamiętam... miałam tam praktycznie samych kumpli, grupa była prawie wyłacznie męska... jak chłopaki starali się, chcieli jak najlepiej, na grupie opowiadali o tym co się dzieje w domu... wiele razy lały się łzy...
w naszym miescie jest poradnia dla współuzaleznionych... to juz było standartem, że jesli któraś zona tam poszła to był to koniec małżeństwa... i nic się nie dawało zrobic...
pierwsza rada jaką tam dostawały te dziewczyny to odejśc od alkoholika... i się zaczynało... on tu ledwie radzi sobie z głodami alkoholowymi, próbuje skupic sie na sobie, jeszcze całkiem zielona trawa, a zona w domu jazdy, rewolucje... jaki to ten alkoholik zły :(
wiele z tych małżenstw nie przetrwało... nieliczne...

margo - Śro 03 Wrz, 2014 09:47

Milutka, ja tylko jeszcze raz napisze co napisalam nikt NIGDY nie bedzie Toba, nikt nie wie jak to jest byc Toba i nikt nie ma prawa podejmowac za Ciebie decyzji ani Cie do nich zmuszac :pocieszacz: wazne jednak, zeby zyc w zgodzie ze soba - zeb samego siebie nie oklamywac ani manipulowac...
pterodaktyll - Śro 03 Wrz, 2014 09:59

I tak trochę podsumowując moje wcześniejsze wypowiedzi. Można żyć z garbem na plecach? Można. Można żyć z wrzodem na du***? Oczywiście, że można.....Jest tylko jedno małe pytanie. Po jaką jasną cholerą z tym żyć, skoro uwiera i boli zamiast to wyleczyć raz a dobrze. Mam wrażenie, że to jakiś szczególny rodzaj masochizmu, że o strachu, wręcz panice przed podejmowaniem ważnych decyzji życiowych i ponoszeniu konsekwencji z nich wynikających już nie wspomnę, ale co ja tam wiem. Ja jestem po tej drugiej stronie "barykady" i już się wynoszę z tego tematu życząc Wam wszystkim drogie współuzależnione "słodkiego, miłego życia" :buzki:


:papa: :papa: :papa:

OSSA - Śro 03 Wrz, 2014 11:09

pterodaktyll, znasz powiedzenie jak się nie przewrocisz to się nie nauczysz. Podobnie jest ze mną , uparta jestem i jakby mi ktoś nie radził tak zrobię po swojemu. Oj nie ma łatwego życia ten mój facet ze mną. Męczymy się ze sobą 30 lat, prawie tyle ile milutka ma. Chyba ten mój garb tak przerósł, że chyba bez niego nie umialabym żyć. :bezradny:
margo - Śro 03 Wrz, 2014 11:14

Pterku, Ty sie nie obruszaj tak, przeciez dobrze wiesz, ze kazdy ma swoj czas :pocieszacz: :buzki:
pterodaktyll - Śro 03 Wrz, 2014 11:45

"wywołany do tablicy" pozwolę sobie jeszcze głos zabrać :mgreen:

OSSA napisał/a:
pterodaktyll, znasz powiedzenie jak się nie przewrocisz to się nie nauczysz.

No pewnie, że znam. ;) Tak przy okazji....jak to jest ciągle się przewracać o ten sam kamień, bo tego to akurat nie wiem :p
margo napisał/a:
Pterku, Ty sie nie obruszaj tak

JA?????!!!!!!! :shock:
Ja już dość dawno temu pozałatwiałem skutecznie swoje "garby" i "wrzody" i se spokojnie żyję czego i Wam serdecznie życzę :pocieszacz:

smokooka - Śro 03 Wrz, 2014 11:47

To że Tobie dobrze Pterku ze sobą to nie znaczy że mnie by było dobrze w Twojej skórze :) i to tyle (moja się mniej marszczy) :mgreen: :buziak:
milutka - Czw 04 Wrz, 2014 07:17

pterodaktyll napisał/a:
Tak przy okazji....jak to jest ciągle się przewracać o ten sam kamień, bo tego to akurat nie wiem
;) po jakimś czasie zaczyna się już człowiek do tego przyzwyczajać i dopiero zaczyna uwierać jak na drodze tego kamienia zabraknie ...a nasz mózg podpowiada by nogę podnosić :figielek: ...i jak Cię tutaj Pterku nie kochać :buzki:
milutka - Czw 04 Wrz, 2014 07:21

Od jakiegoś czasu marzyło mi się by przefarbować się na rudo :szok: :p ...podjęłam wczoraj ku temu stosowne kroki ale idzie mi to ze strachu mozolnie .....zrobiłam sobie rudo-czarne pasemka z dodatkiem moich naturalnych czarnych -efekt super ...ale i tak jeszcze kiedyś będe miała rude :p tylko te moje decyzje musza nabrać "mocy urzędowej " :szok:
OSSA - Czw 04 Wrz, 2014 07:28

milutka napisał/a:
Od jakiegoś czasu marzyło mi się by przefarbować się na rudo :szok: :p ...podjęłam wczoraj ku temu stosowne kroki ale idzie mi to ze strachu mozolnie .....zrobiłam sobie rudo-czarne pasemka z dodatkiem moich naturalnych czarnych -efekt super ...ale i tak jeszcze kiedyś będe miała rude :p tylko te moje decyzje musza nabrać "mocy urzędowej " :szok:


Moze na poczatek jakis szampon koloryzyjacy, jak sie sobie nie bedziesz podobala to po kilku myciach nie bedzie sladu. Jesli chodzi o kolor wlosow to przetrenowal wszystkie, kiedys zalozylam zielony czepek , a moj maly wowczas syn stwierdzil, bedziesz miala zielone wlosy, to nie przychodz po mnie do przedszkola.
Teraz niestety z racji , ze wlosow coraz mniej a naturalny kolor to siwy, unikam eksperymentow.

yuraa - Czw 04 Wrz, 2014 12:39

milutka napisał/a:
Od jakiegoś czasu marzyło mi się by przefarbować się na rudo :szok: :p ...podjęłam wczoraj ku temu stosowne kroki ale idzie mi to ze strachu mozolnie ...

w czym problem ? skąd strach ?
to Twoje włosy robisz z nimi co chcesz.

kiedyś moja żona miała włosy że mogliśmy się razem okryć, i bała sie mnie spytać czy może ściąć. w końcu sie odwazyła a ja nie rozumiałem czemu mam decydować o jej włosach.
ścięła.
jej rodzice się obraziłi, na nią rozumiem ale czemu na mnie ?
teściu jeszcze po latach wywlekał temat jak mogłem pozwolić na ścięcie włosów

Jacek - Czw 04 Wrz, 2014 13:24

yuraa napisał/a:
a ja nie rozumiałem czemu mam decydować o jej włosach.

ech :beba: Jurku ,,, kobita potrzebowała wsparcia ,a ty taki nieodpowiedzialny :nie: c.c.c.

Jacek - Czw 04 Wrz, 2014 13:29

yuraa napisał/a:
to Twoje włosy robisz z nimi co chcesz.

moja pani kiedyś se robiła takie pasemka (biało czarne czy biało szarawe)
zwróciłem jej szczerą uwagę,że wyglądają jak siwe,,ze ją postarzają
wybrała se rude,a właściwie wiśnia ,a tam ja się na kolorach nie znam :beba:
ale mam teraz młodszą :skromny:

yuraa - Czw 04 Wrz, 2014 14:28

Jacek napisał/a:
ale mam teraz młodszą :skromny:

no moja też coraz młodsza się robi

esaneta - Czw 04 Wrz, 2014 20:13

milutka napisał/a:
marzyło mi się by przefarbować się na rudo

rude jest piękne :okok:

Jacek - Czw 04 Wrz, 2014 20:44

yuraa napisał/a:
no moja też coraz młodsza się robi

no wiem,przeca znam Renie,,pozdrów i ucałuj odemnie

milutka - Pią 05 Wrz, 2014 07:34

esaneta napisał/a:
milutka napisał/a:
marzyło mi się by przefarbować się na rudo

rude jest piękne
wiem wiem :buzki: i dla tego złapałam takiego "bakcyla "...
milutka - Pią 05 Wrz, 2014 07:38

Cytat:

Jacek napisał/a:
ale mam teraz młodszą

no moja też coraz młodsza się robi
_________________
Albo Wy już macie coraz słabszy wzrok :buahaha:

:oops: sorki chłopaki ale musiałam ...nie umiem się czasem ugryźć w język :buzki:

Jacek - Pią 05 Wrz, 2014 07:56

milutka napisał/a:
Albo Wy już macie coraz słabszy wzrok

Basiu,to prawda ,,,ale w zamian tego ubytku,co innego nam przybywa
to mądrość ,która nam pozwala dostrzec coś więcej - aniżeli te patrzołki zwane okami :skromny:

milutka - Sob 06 Wrz, 2014 06:10

Jacku masz rację :) z mojej strony to był taki troszkę żart-znasz mnie chyba już z tego :buzki:
Ale wiesz ...coś w tym jest ,,,żony młodsze się robią bo w domu gdzie jest spokój ,nie ma alkoholu agresji u tych żon jest uśmiech na twarzy ,,,spokój i iskierka w oku a to odmładza nas niesamowicie ;) Kobieta udręczona mężem alkoholikiem niejednokrotnie nie dośpi ,ciągle myśli jak poradzić sobie z opłatami ,co do gara włożyć ,samotność niejednokrotnie doprowadza do łez ...ah ...nawet mi się nie chce o tym już nawet pisać :roll: ..ale również takiej kobiety nie stać na kosmetyki czy jakiekolwiek zabiegi kosmetyczne ...musi wybierać by podołać finansowo ..
Tak więc poniekąd to Wasza zasługa Jacku i Jureczku ,że młodnieją :buzki:
Ja na zlocie byłam bardzo zachwycona naszą kochaną Wiedźmą ...miałam wrażenie ,że odmłodniała o kilka ładnych lat ..a nie widziałam jej tylko dwa :p ..Ewo :buziak:

pietruszka - Sob 06 Wrz, 2014 09:36

smokooka napisał/a:
a weź! w pampersach chcesz pomykać? :szok:

mówisz, że to za dużo? ;) :drapie:

OSSA - Sob 06 Wrz, 2014 11:42

milutka napisał/a:
żony młodsze się robią bo w domu gdzie jest spokój ,nie ma alkoholu agresji u tych żon jest uśmiech na twarzy ,,,spokój i iskierka w oku a to odmładza nas niesamowicie


Bardzo ładnie to napisałaś,ja szczerze nie chcę być młodsza, jakbym miała jeszcze raz przechodzić przez żłobki, przedszkola , szkoły i ciągły strach 1 września , co znowu wymyślą , skąd na to wszystko wziąć kasę. Ubrania chłopców po wakacjach robiły się za małe lub były w takim stanie, że nie nadawały się do szkoły. Podręczniki, opłaty kredyt , za kredytem :zalamka: Do tego jego akcję xcc , ukrywanie pod warstwą pudru opuchniętej od płaczu twarzy. Teraz nawet mam czas i możliwości pójścia do kosmetyczki, a pani powiedziała, że z moją buzią jest wszystko OK i nie muszę stosować żadnych zabiegów :rotfl: :rotfl: Nie wiem, czy to okłady z ......... :mysli: ;)

milutka - Śro 10 Wrz, 2014 20:32

Noi zapił ...
w sobotę coś tam bym nie zauważyła ...mała dawka a jednak ...
poniedziałek już więcej -wykąpał się i wylał na siebie połowe chyba perfum i zaprzeczał ale zdradziły go oczy niestety ...
wczoraj wypił i już nie zaprzeczał ...na pytanie czemu?-odpowiedział ,że miał ochotę :roll:
Nie powiem by mi nie było przykro bo jest :( ...dobrze mi było te kilka dni ...
Trudno życie się toczy dalej ..... a karuzela kręci .....

OSSA - Śro 10 Wrz, 2014 20:38

milutka cóż mogę :pocieszacz: :pocieszacz: , posiedzę tu z Tobą :buziak:
pterodaktyll - Śro 10 Wrz, 2014 20:55

No cóż........masz to na własne życzenie Basiu, więc nie ma co po główce poklepywać i żałować. Masz to co chciałaś, życie u boku czynnego alkoholika ze wszystkimi konsekwencjami z tego wynikającymi....
milutka napisał/a:
dobrze mi było te kilka dni ...

Warto w ogóle było? kilka dni............a jakiego zdania są Twoje dzieci? Jakie mają wzorce postępowania.......? Sorry, nie mam dla Ciebie słów pocieszenia i nie jest moim zamiarem "dokopać" Ci. Ponosisz po prostu konsekwencje swoich wyborów, będąc wcześniej świadomą tych konsekwencji tylko...................szkoda tych dzieci. One wyboru nie mają..........

esaneta - Śro 10 Wrz, 2014 20:56

widać nie jego czas, Basiu :bezradny: zostaw to jemu a sama skup się na sobie :)
yuraa - Śro 10 Wrz, 2014 21:51

milutka napisał/a:
na pytanie czemu?-odpowiedział ,że miał ochotę

po co pytałaś ?
jego odpowiedź jak najbardziej oczywista. jedynym powodem picia jest chęć picia.

ja nie piję bo nie chcę, jest tyle fajnych rzeczy ktore można robić na trzeźwo że szkoda by mi było marnować czas na picie. ale musialem się sie tego nauczyć.
On widocznie jeszcze nie znalazł ,nie nauczył się przezywania emocji bez alkoholu

Jacek - Czw 11 Wrz, 2014 07:17

milutka napisał/a:
Noi zapił ...
( ... ... ...)
Nie powiem by mi nie było przykro bo jest :( ...dobrze mi było te kilka dni ...
Trudno życie się toczy dalej ..... a karuzela kręci .....

Basiu,i co teraz masz zamiar ze sobą zrobić,ze swoim życiem???
powiedziało się
milutka napisał/a:
Trudno życie się toczy dalej

na to co było,,ale masz jakieś doświadczenie i wniosek trza wyciągnąć
aby coś na lepsze zmienić,,,aby to życie jakoś lepiej się toczyło
nieprawdaż Basiu???

She - Czw 11 Wrz, 2014 07:24

pterodaktyll napisał/a:
Warto w ogóle było? kilka dni............a jakiego zdania są Twoje dzieci? Jakie mają wzorce postępowania.......? Sorry, nie mam dla Ciebie słów pocieszenia i nie jest moim zamiarem "dokopać" Ci. Ponosisz po prostu konsekwencje swoich wyborów, będąc wcześniej świadomą tych konsekwencji tylko...................szkoda tych dzieci. One wyboru nie mają..

Milutka, z przykrością ale zgadzam się z ptero.
Bardzo Ci współczuję :przytul: ale pomyśl o dzieciach...
Co one przeżywają, jakie wzorce otrzymują...
Doskonale wiesz że nieświadomie w dorosłym życiu będą powielać schematy...
On żyje w swoim świecie i gdzieś ma to co czują dzieciaki :(

Proszę Cię, zrób wszystko żeby to zmienić - dzieciństwo ma się tylko jedno... tak jak życie.

Przytulam
:buziak:

pietruszka - Czw 11 Wrz, 2014 09:33

Basiu, :pocieszacz:
Nie szkoda też życia na TAKIE huśtawki emocjonalne?
:pocieszacz:

fk23 - Czw 11 Wrz, 2014 10:04

Niestety przerabiałam takie coś nie raz... Współczuję, bo wiem jaki pojawia się żal kiedy znów jest rozczarowanie. Trzymaj się milutka :pocieszacz:
szika - Czw 11 Wrz, 2014 10:27

Basieńko... ja go nie usprawiedliwiam... ale jestem przekonana, że chciał, intencje miał dobre.. a że nie wyszło? jeszcze nie ten czas... albo nie dane mu bedzie wytrzeźwieć.. tak tez może być... nieliczni z tego wychodzą...
ściskam mocno, wiem, że Ci przykro, próbowałas i sparzyłaś się... widocznie potrzebowałaś jeszcze tego jednego razu...
głowa do góry i nie zapominaj o sobie, na facecie świat się nie kończy, masz wspaniałe dzieci i SIEBIE - jest dla kogo żyć :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:

smokooka - Czw 11 Wrz, 2014 10:30

a ja nic nie będę gadać, tylko przytulam :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
OSSA - Czw 11 Wrz, 2014 11:22

pterodaktyll napisał/a:
szika napisał/a:
jestem przekonana, że chciał, intencje miał dobre..

:buahaha:
Intencje miał jak każdy czynny alkoholik, tylko jak zwykle nie wyszło :rotfl:


Mam wrażenie, że masz satysfakcję < a nie mówiłem> mówiłeś, milutka też zdawała sobie sprawę, że tak może się stać, chciała dać mu szansę, chciała normalnego domu dla swoich dzieci, nie wyszło.
Trudno czasu nie cofnie musi teraz zastanowić się co dalej, jak poukładać relację, by móc mieszkać pod jednym dachem z czynnym alkoholikiem. Łatwo doradzać stojąc z boku, dlatego ja nie będę radzić tylko :buziak: :pocieszacz:

pterodaktyll - Czw 11 Wrz, 2014 11:27

OSSA napisał/a:
Mam wrażenie, że masz satysfakcję

Twoje wrażenie jest jak najbardziej mylne. Do du** z taką satysfakcją, jeśli mogę tak powiedzieć.
OSSA napisał/a:
, milutka też zdawała sobie sprawę, że tak może się stać, chciała dać mu szansę, chciała normalnego domu dla swoich dzieci

Czy ty w ogóle zastanawiasz się zanim coś napiszesz? Z czynnym alkoholikiem????!!! Który raz z kolei????!!!!!!! :glupek:
OSSA napisał/a:
Łatwo doradzać stojąc z boku,

Chyba nie zauważyłaś, że niczego jej nie doradzam, może przeczytaj jeszcze raz to co napisałem. Gdzie tam są jakieś porady?
OSSA napisał/a:
ja nie będę radzić tylko :buziak: :pocieszacz:

Jasne, najlepiej poklepać po łbie......nic nie kosztuje :p

KaTre - Czw 11 Wrz, 2014 15:26

milutka napisał/a:
Noi zapił ...

Przykro mi Basiu - z Twojego powodu :(
milutka napisał/a:
Nie powiem by mi nie było przykro bo jest :( ...dobrze mi było te kilka dni ...

Rozumiem, że tak "po cichu" liczyłaś na to, że może jednak tym razem się uda... że tym razem będzie inaczej...
milutka napisał/a:
Trudno życie się toczy dalej ..... a karuzela kręci .....

To prawda, że życie toczy się dalej :tak: Ale karuzela alko-współ wcale kręcić się nie musi - możesz z niej po prostu zsiąść...

Kami - Czw 11 Wrz, 2014 15:49

milutka napisał/a:
Noi zapił ...


Utwierdził się jedynie, jak bardzo nadal go kochasz
gdyby tak można było serce z rozumem zsynchronizować i działać ustawiając oczywiście rozum w pierwszym szeregu.....
szkoda Milutka, że nadzieja prysła jak bańka mydlana.... :pocieszacz:
Próbowałaś - NIE WY-SZŁO !!!!

pterodaktyll - Czw 11 Wrz, 2014 16:17

Kami napisał/a:
Utwierdził się jedynie, jak bardzo nadal go kochasz

To może wytłumacz mi Kami (tak na boku), w jaki sposób można kochać kogoś, kto całymi latami Tobą poniewiera, manipuluje, gra na Twoich uczuciach, obraża, używa siły fizycznej w stosunku do Ciebie, a do tego bywa śmierdzący, obejszczany albo i osrany i nigdy nie można na niego liczyć w żadnej sprawie. Do tego ma Ciebie i wasze dzieci głęboko w ..........sama wiesz w czym. Wytłumacz mi na czym taka "miłość" polega, bo ja za głupi jestem żeby to zrozumieć........

Klara - Czw 11 Wrz, 2014 16:34

To już było, ale nie zawadzi powtórzyć:

Szanse dawane alkoholikowi
Jest ich wiele.
- pierwsza,
- druga,
- trzecia,
- jeszcze jedna,
- jeszcze jedna,
- jeszcze jedna,
- kolejna,
- ostatnia,
- naprawdę ostatnia,
- ta już naprawdę ostatnia,
- jak już tym razem nie dotrzyma obietnic, to więcej nie będzie prosił,
- wie, że wszystko jego wina i wszystko zawalił, ale błaga o ostatnią,
- wie, że nie potrafi dotrzymać obietnicy, ale jak mu nie dasz ostatniej szansy
skończy z sobą,
- teraz już naprawdę skończy,
- jest nikim, jest bydlęciem, ale błaga o ostatnią,
itd itd

milutka - Czw 11 Wrz, 2014 16:58

I co ja biedna głupiutka Basia mam Wam napisać ? :szok:
Przede wszystkim to dziękuję za przytulance ..słowa otuchy i za kopniaki :buzki:
Powiem kochani tak ...dla mnie to kolejna lekcja pokory i tak jak wspominałam dając mu tą szansę była ona świadoma i wiedziałam ,że różnie może być ,że zapije ...jedyne co mnie troszkę zszokowało to to ,że tak szybko ...dwa tygodnie to nie wiele :roll: ale jak dziś o tym myślałam to chyba dobrze ,że teraz a nie za miesiąc czy dwa ...Ja widzę w tym co zrobiłam pozytywy dla siebie i dla dzieci -być może z niektórych punktu widzenia postąpiłam źle i z krzywdą dla dzieci ale bardziej krzywdzące dla nich by było gdybym mu tej szansy nie dała ...wiem ,że mięli by większy żal do mnie a tak to zobaczyli sami jak jest ...to są już duże chłopaki i zapewniam ,że mimo wszystko bardzo mądre ...Ptero kochany -nie rozumiem tylko po co tak dobitnie mi piszesz takie rzeczy ...
pterodaktyll napisał/a:
Kami napisał/a:
Utwierdził się jedynie, jak bardzo nadal go kochasz

To może wytłumacz mi Kami (tak na boku), w jaki sposób można kochać kogoś, kto całymi latami Tobą poniewiera, manipuluje, gra na Twoich uczuciach, obraża, używa siły fizycznej w stosunku do Ciebie, a do tego bywa śmierdzący, obejszczany albo i osrany i nigdy nie można na niego liczyć w żadnej sprawie. Do tego ma Ciebie i wasze dzieci głęboko w ..........sama wiesz w czym. Wytłumacz mi na czym taka "miłość" polega, bo ja za głupi jestem żeby to zrozumieć........

Gdybym chciała odbić piłeczkę to spytałabym co w Tobie kobiety widzą ...przecież jesteś również alkoholikiem który kiedyś był taki sam ,,,i nie wiesz czy dziś czy jutro nie zapijesz ...i nie podniesiesz się od nowa ...jednak z racji tego ,że Cię lubię odbieram Twoje posty jako chęć pomocy dla mnie :buzki: i apropo ...było mi naprawdę dobrze te dwa tygodnie -może Ci trudno w to uwierzyć ale przez moment zapomniałam mu o tych wszystkich złych chwilach ,,,smrodzie alkoholu i chciałam dać mu tę szansę ...świadoma ,że może się nie udać ...teraz jedynie co mogę powiedzieć ...życie toczy się dalej ,jego mi żal ...szczerze żal ...a ja troszkę pocierpię i stawiam kroki dalej do przodu ...traktuję to jako swoją porażkę i nie mam zamiaru sie poddawać choć nie ukrywam ,że mimo świadomej mojej decyzji to trochę boli :zalamka:

życie ......
i jak to mawiam ...dziś poużalam się nad sobą a jutro głowa i cycki do góry i do przodu
:buzki:

pterodaktyll - Czw 11 Wrz, 2014 17:04

:pocieszacz: :buziak: :buzki:
Kami - Czw 11 Wrz, 2014 17:14

milutka napisał/a:
Ptero kochany -nie rozumiem tylko po co tak dobitnie mi piszesz takie rzeczy ...


Basiu bo chce nas pozbawić złudzeń optycznych i za to wielki buziak :buziak:
Przecież jeśli Ptero pisze o alkoholiku - nie pomija siebie a zna ( niestety ) zachowanie alkoholika pijącego z autopsji.
Basia, ważne, że nie załamałaś się i wiedziałaś, że coś takiego może się zdarzyć tylko szybko ( może i lepiej dla Ciebie ??!! :mysli: ) pozbył Cię złudzeń
Tobie Pteruś odpowiem później bo będą to dłuższe moje refleksje a teraz się spieszę :tak: :idzie:

anuszka - Czw 11 Wrz, 2014 17:26

Ja tez mysle , ze Pterko stara sie nas otrzezwic wylewajac kubel zimnej glowy , i dobrze bo kto nam powie prawde ? Same to sie tylko wspieramy w tym uzalaniu dawaniu szans , nadziei i niby wiemy wszystko a i tak w to brniemy z zamknietymi oczami czekajac i wierzac, ze tym razem to juz CUD sie zdarzy a to d...pa -wiem to z autopsji Milutka dalam sie nie raz nabrac ;) .
milutka - Czw 11 Wrz, 2014 17:32

Kami napisał/a:
Basia, ważne, że nie załamałaś się i wiedziałaś, że coś takiego może się zdarzyć tylko szybko ( może i lepiej dla Ciebie ??!! ) pozbył Cię złudzeń
Nie nie załamałam ...ale zabolało-nie powiem ,że nie ...
Trzymałam się dośc dobrze dopóki wczoraj nie pojechałam do rodziców ...ojciec jak wysiadałam z samochodu na mój widok tył zwrot ,,,na słowa cześc nawet nie zareagował ...też świadoma ,ze jest jak jest muszę się z tym godzić ale jednak zabolało ..nie przedłużałam rozmowy z mamą bo nie dałam rady ,przeprosiłam ,że tylko na chwilkę podjechałam bo w środku serce chciało mi pęknąć -czemu,za co ?...co ja w życiu takiego złego zrobiłam ,że tak mnie ranią mężczyźni którzy powinni być dla mnie wsparciem ,przykładem :( ah...zabolało ...przez chwilę nie mogłam łez opanować zadając sobie pytanie czemu ?co złego zrobiłam :( ...ale już jest lepiej i poczucie własnej wartości wróciło ...a oni niech piją dalej skoro dla nich przynosi to szczęście :roll:

She - Czw 11 Wrz, 2014 19:40

milutka napisał/a:
i poczucie własnej wartości wróciło

Milutka, życzę Ci żeby już NIGDY Cię nie opuściło.
:buziak:

KaTre - Czw 11 Wrz, 2014 20:12

milutka napisał/a:
...ale już jest lepiej i poczucie własnej wartości wróciło ...


Jak zobaczyłam ten obrazek, to sobie o Tobie Basiu pomyślałam :)

:pocieszacz: :buziak:

milutka - Czw 11 Wrz, 2014 20:54

Dzieki dziewczyny :buzki: ...i jak się tu nie uśmiechać :) ;) ;)
Whiplash - Czw 11 Wrz, 2014 23:17

milutka napisał/a:
...świadoma ,że może się nie udać

Basiu, z całym szacunkiem, ale ten fragment powinien brzmieć:
milutka napisał/a:
...świadoma ,że nie może się udać


(...)

Duszek - Pią 12 Wrz, 2014 20:36

milutka napisał/a:
a widzę w tym co zrobiłam pozytywy dla siebie i dla dzieci -być może z niektórych punktu widzenia postąpiłam źle i z krzywdą dla dzieci ale bardziej krzywdzące dla nich by było gdybym mu tej szansy nie dała ...wiem ,że mięli by większy żal do mnie a tak to zobaczyli sami jak jest

I tu według mnie jest sedno Twojej decyzji.
Właśnie dziś rozmawiałam z terapeutką na temat pomocy alkoholikowi...nie będę się na ten temat rozpisywać, bo to nie mój wątek, ale napiszę Ci Basiu, że podjęłaś decyzję - dałaś mu szansę na uratowanie jego życia, on jednak wybrał inaczej, ale Ty jak to ujęłaś masz czyste sumienie, bo wiesz że zrobiłaś już wszystko, aby mu pomóc. On z tego nie skorzystał - jego sprawa. Ty podjęłaś decyzję i tylko Ty poniesiesz jej konsekwencję i to Ty za jakiś czas nie będziesz gdybać, że może gdyby wtedy coś tam, to może...itd.
Dziś jest ciężko, ale właśnie takie wybory, decyzje i upadki są nam potrzebne, aby wyjść z tej pętli. Tak ja to widzę :)
Trzymaj się kochana :pocieszacz:

Żeglarz - Sob 13 Wrz, 2014 23:58

milutka napisał/a:
..... a karuzela kręci .....

A Ty Basiu na niej.

Żeglarz - Nie 14 Wrz, 2014 00:04

milutka napisał/a:
a oni niech piją dalej skoro dla nich przynosi to szczęście

To raczej nie jest szczęście, tylko choroba.
I na pewno, nie Ty jesteś jej przyczyną.
Owszem, ofiarą. Ale to w twojej gestii jest kiedy być nią przestaniesz.

milutka - Pon 15 Wrz, 2014 21:00

Żeglarz napisał/a:
milutka napisał/a:
..... a karuzela kręci .....

A Ty Basiu na niej.
wiesz...a tak apropo zawsze bałam się karuzeli ...mdli mnie na sam jej widok ...może dla tego ,że tak długo się na niej kręce :roll:
Witam Cię Pawełku serdecznie :)miło ,że się wyłoniłeś z tych" podziemi "jak krecik o 1-ej w nocy by udzielić mi rad :buzki:
Kręcę się na karuzeli i chyba tak zostanie na dłużej ...na dzien dzisiejszy nie widzę innego rozwiązania jak mieszkać na górze ...on na dole i męczyć się na wzajem ....
Rozmawiałam z chłopcami ...rzaden nie chce się wyprowadzić ...mówią ,że im tu dobrze ..i nie będa przewracać sobie życia do góry nogami tylko dla tego ,że tata pije ...tak więc ja mówię pas .....siedzę na tyłku i szczerze czuje się bardziej bezsilna z tym wszystkim ...sa chwile ,że odechciewa mi się życ .....w ostatnim czasie zraniło mnie tak wiele osób ,że coraz częściej zastanawiam się czemu?zaczynam wierzyć ,że to ze mną jest coś nie tak .....za bardzo ufam ...za bardzo jestem szczera ...zbyt wylewna jestem ...podejmuje decyzje a potem płacze....żyje by żyć ....ale to ciągle za mało...

Linka - Pon 15 Wrz, 2014 22:02

milutka napisał/a:
..w ostatnim czasie zraniło mnie tak wiele osób

jedyna myśl jak mi do głowy przychodzi, to poszukać przyjaciół..
zupełnie gdzie indziej...
był taki moment , że miałam wokół siebie tylko ludzi z "branży, na tamten czas nikt inny mnie nie rozumiał.
milutka napisał/a:
Kręcę się na karuzeli i chyba tak zostanie na dłużej ...na dzien dzisiejszy nie widzę innego rozwiązania jak mieszkać na górze ...on na dole i męczyć się na wzajem .

ja mieszkam w jednym pokoju z exem, ale jego karuzela juz dawno nie jest moją...
idealnie nie jest, ale poprawnie owszem... przestałam u niego szukać ciepła, czułości, poczucia bezpieczeństwa, tego czego nie jest w stanie mi dać...
potem jakoś samo przyszło wybaczenie...ja bym to cudem nazwała...ale to się dzieje,więc nie użalam się, nie rozpamiętuję

ani ja, ani moje dzieci nie chcemy innego domu i tak jak powiedziały Twoje
milutka napisał/a:
nie będa przewracać sobie życia do góry nogami tylko dla tego ,że tata pije .


Niedługo minie 3 lata jak jestem na forum...

jowis - Wto 16 Wrz, 2014 09:53

Basiu przyjaciół to Ty masz wiesz p tym a jak Ci ciężko to przyjeżdżaj do mnie :) Wiem ze nie jestem osoba w tym momencie aby wesprzeć cie tak jak tego potrzebujesz ale sama wiesz ze czasem potrafimy się pośmiać z takiej troszkę innej beczki :rotfl: Wiem jak jest teraz ciężko jedziemy na podobnym wózku tyle ze ja z NIM nie mieszkam ale i tak mam za swoje nawet jak GO nie ma to potrafi dokopać mi. Jak to mówisz cyce do góry i będzie dobrze :buziak: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
KaTre - Wto 16 Wrz, 2014 10:21

milutka napisał/a:
zaczynam wierzyć ,że to ze mną jest coś nie tak .....za bardzo ufam ...za bardzo jestem szczera ...zbyt wylewna jestem ...podejmuje decyzje a potem płacze....żyje by żyć ....ale to ciągle za mało...

hmm... czyżbyś była współuzależniona... :mysli:
Basiu :pocieszacz: :buziak:

smokooka - Wto 16 Wrz, 2014 12:11

Basiu, żeby już Tobą nie targało kochana, taki obrazek znalazłam i życzę CI, żeby ta złamana noga była synonimem tych strat jakie już poniosłaś, a słowa "spadłam z huśtawki" żeby były zapowiedzią naprawdę nowego życia :buziak:
anuszka - Śro 17 Wrz, 2014 17:40

Milutka , :pocieszacz: - wiem , u mnie tez nie jest wesolo , zyje z minuty na minute z godziny na godzine z dnia na dzien , ceewd
Żeglarz - Pią 19 Wrz, 2014 16:45

Linka napisał/a:
ja mieszkam w jednym pokoju z exem, ale jego karuzela juz dawno nie jest moją...


I oto właśnie chodzi :)

Swoją drogą Linka jestem zaskoczony.
Fakt, rzadko tu bywam, to i mało wiem.

Życzę Wam dziewczyny radości i szczęścia.
Takiego bez konieczności drugiej osoby przy boku.

Paweł

milutka - Sob 04 Paź, 2014 10:03

Żeglarz napisał/a:
Życzę Wam dziewczyny radości i szczęścia.
Takiego bez konieczności drugiej osoby przy boku.
Pawełku ...takie słowa to zaprzeczanie samemu sobie :buzki: Owszem na stałe u boku ..ale na dłuższą metę nie da się byc samemu i być szczęśliwym ..no chyba ,ze jest się feministką -ale jak dla mnie daleka droga do tego ;) Buziak i pozdrawiam Paweł :)


Teraz na prośbę jednego z userów bym się odezwała co u mnie...
U mnie życie toczy się dalej ...dałam szansę swojemu alko -nie skorzystał :bezradny: -jego wybór a zycie toczy się dalej ..ja pocierpiałam ale już z powrotem stąpam twardo po ziemi ...
W pracy robie właśnie rewolucje stawiając warunki bo moja dobroć zaczyna być kolejny raz wykorzystywana a mi się to nie podoba ...spędzałam dziennie z małą po prawie 11 godzin ,będąc ciągle kontrolowaną i ciągle podejrzewaną ,że dziecku krzywda się przy mnie dzieje ...ale postawiłam warunki ,że mogę zaczynać pracę od 7.30 do 17.00 i ani minuty dłużej bo ja też mam dzieci i swoje życie osobiste -reakcja rodziców była dla mnie lekkim szokiem ...potraktowali mnie jakbym była ich własnością i mogli mi mówić co mam robić ...Postawiłam jasno granice a jesśli nie to ja sobie szukam innej pracy ;) ...Byli w szoku bo wiedzą w jakiej jestem trudnej sytuacji i myśleli ,że przez to będę na każde ich zawołanie ....
Tak wiec motto takie również z przekazem dla innych kobiet-nie pozwalajmy sobie innym nas wykorzystywać tylko dla tego ,że mamy mężów alkoholików ...nikt nie patrzy na naszą sytuacje tylko szuka zysków dla siebie :uoee:
Tak więc zrobiłam się taką mała jedzą :rotfl: i dobrze mi z tym :) cudownie jest wyznaczać granice innym ....
Koleżanka zaproponowała mi na chandry samotne spacery po lesie ...,ze może grzybka znajdę hahahha i okazało się ,grzybów w lesie nie brakuje a ja mam lepsze samopoczucie :buzki:
A co u mojego alko ...musze przyznać ,że chłopina robi postępy ....przerzucił się z win tkzw.jaboli na piwa-Harnasie :p i już nawet puszek nie chowa co robił dawniej tylko je sobie ładnie i równiutko układa na półce w pokoju ...co świadczy o ty ,że zaczyna dbać o porządki ;)
żałosne to ale tak bardzo ,że aż śmieszne ...widzę jak bardzo szczęśliwy w tym swoim świecie -nie będę go już na siłę przekonywać ,że w moim było by mu lepiej ...
Dzieciaczki teraz ...moje największe skarby ...powody łez ale i uśmiechu i dumy ...syn najstarszy wreszcie obrał szkołę jaka mu pasuje ...dostał się do liceum dość dobrego ale czuł się tam źle bo miał w klasie 28 dziewczyn a ich tylko dwóch tak więc widząc jak bardzo go to męczyło zaproponowałam mu inną szkołę i to był strzał w dziesiątkę bo teraz chodzi zadowolony i nie koliguje mu to z treningami i meczami z czego jest bardzo zadowolony ,powinno być dobrze...
Dwaj młodsi również odnoszą sukcesy muzyczne i sportowe ...a do tego po wywiadówce nie mam się czego przyczepić tak więc póki co bardzo się cieszę ...
i co ja mam jeszcze napisać ?
Dziś mam lenia ale zaraz zabieram się za porządki by móc wieczorem iśc na spacer na mój ukochany zalew-tam odpoczywam ...
Tak więc kochani u mnie życie toczy się jak u każdego "śmiertelnika "raz pod górkę raz z górki ...ale cały czas z muzyką w tle i uśmiechem na twarzy :buzki:
Pozdrawiam serdecznie :buzki:

jowis - Nie 05 Paź, 2014 11:17

Basiu podziwiam Cie patrząc na Ciebie rozmawiając z Toba naprawdę dałaś sobie rade po tym co przechodzisz ze swoim alko często widzę uśmiech na Twojej twarzy i aż mi jest milej i jak wiesz często biorę przykład z Ciebie :) I staram się nie przejmować tym swoim alko :lol2: Super jak słyszę Cie często śmiejąca się :brawo: :brawo: :brawo: :rotfl: TAK TRZYMAJ :okok: :okok:
milutka - Nie 05 Paź, 2014 19:58

jowis napisał/a:
i jak wiesz często biorę przykład z Ciebie
aż się zaczynam tego bać :buzki: :p ;)

Cytat:
Super jak słyszę Cie często śmiejąca się TAK TRZYMAJ
_________________
Przecież przy Tobie i Twojej mamie nie da się inaczej :buzki: :buziak:
milutka - Czw 30 Paź, 2014 09:36

Witam po moim krótkim jak dla mnie urlopie który niczego nie wniósł dla forum ale "zamknął usta"co dla niektórych ..taki był zamiar i chyba się co niektórym to udało:)

Tak na początek dziękuję wszystkim tym którzy obdarzyli mnie miłym słowem w trakcie mojego urlopu ...czy to telefonicznie czy na fb ...wszystkim tym dziękuję :buzki:
:buzki: ...było mi miło bardzo tylko nie mogę zrozumieć i ubolewam nad tym czemu poza forum każdy mówi co mśli a Tutaj boi się odezwać ?...wyjście ze współuzależnienia to nic innego jak nabranie pewności siebie ,umiejętnśći głośno i wyraznie przeciwstawiać się temu co złe i przeciwdziałać temu ....nie pozwalanie krzywdzić się i manipulować sobą czynnemu alkoholikowi ale jak również temu który trzeźwieje i tutaj pragnę zauważyć ,że nie zawsze trzeźwy alkoholik jest godny naszego zaufania bo trzeźwy ...ja na własnym przykładzie mogę powiedzieć ,że pozwoliłam się zmanipulować trzeźwemu alkoholikowi i wcale się tego nie wstydzę ...i to jak zostałam potraktowana i oskarżona ,że jestem chorą osobą pozwoliło mi dostrzec u siebie piękną cechę jaką jest moja naiwność ,szczerość ,,,ale zostało to zdeptane nie przez czynnego alko tylko jakby się mogło zdawać trzeźwego alkoholika ...
Każdy ma prawo do własnego życia i robienia w nim co chce .....ma prawo byc zaślepionym albo udawać ,że nie ma problemu bo tak wygodniej albo po prostu bać się odezwać coby nie odstawać od grupy ....
Ja nauczyłam się tutaj przede wszystkim nie pozwolić się krzywdzić ...nie pozwolić manipulować sobą ,i chodzić z głową podniesioną do góry i tak robie ...każdy mój upadek traktuje jak prace domową której nie odrobiłam i ponoszę konsekwencje ...i nie pozwolę sobie by ani czynny ani trzeźwy alkoholik próbował nazywać mnie głupią i chorą osobą bo nie udało mu się mnie zmanipulować a użycie takiego argumentu to dla niego najwygodniejsza forma obrony ...tylko zapomina ,że z czasem na zdrowiejące współuzaleznione takie słowa już nie działają :)
Miłego dnia dekadenci :buzki:

staaw - Czw 30 Paź, 2014 15:22

Nic to Baśka, na drugi raz będziesz ostrożniejsza...
:buzki:

Mała - Pią 31 Paź, 2014 09:22

milutka naprawdę ślicznie sobie radzisz :buziak: Chwilami mam wrażenie, że czytam siebie samą, z tym optymizmem, rozmarzeniem i wiarą w przyszłość... :chmurka:
Jest w Tobie tyle ciepła, że chwilami widzę Cię jako przepiękny uśmiech otoczony promieniami cieplutkiego słoneczka :buziak:

milutka - Śro 20 Maj, 2015 07:20

Ale się mi już ten wątek zakurzył buuuuu ....ale nie dam Wam łobuziaki o mnie zapomnieć :figielek:

Witam na początek wszystkich tych co mnie kochają i co nie hihi :buzki: :buzki: :buzki: :buzki:
Od kilku dni zbieram sie tutaj coś "skrobnąć"..ale tak jakoś zajęłam się swoim życiem ,że brak mi czasu na wszystko dosłownie....a,że jestem śpioch to już całkiem zero organizacji i wszystko na wariackich papierach buuu
Ale musze Wam się pochwalić ,że miałam przyjemność gościć u siebie na weekend cudownych "ludziaków" naszych forumowych ..
i tutaj na forum chciałabym im bardzo ale to bardzo serdecznie podziękować za to,że do mnie przyjechali :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: ..za tyle radości ,rozmów,mądrych wskazówek i oczywiście głupotek konczących sie podtekstami erotycznymi hahhahaha jak również za cudowne prezenty jakie otrzymałam ..:buzki: a ,że lubie takie żarty to czułam sie przy Was cudownie..Gosiu,Staszku :buziak:
:buziak: :buzki: I mam nadzieję ,że te zostawione kapcie długo tutaj na Was nie będa czekać :buzki:
Ateraz w malutkim skrócie co u mnie ...obecnie kończę kurs na który dostałam pieniążki z Centrum kryzysowego dla rodzin pokrzywdzonych przestepstwem ...korzystam tam z pomocy Pani psycholog ,psychiatry jak również mam pomoc w postaci bonów żywieniowych...w dodatku zapisałam się do Liceum zaocznie i sobie tam chodze ...no niby się uczę heheh i moim marzeniem jest zdać maturę ale to takie troszę zbyt wysokie dla mnie progi bo mnie ta cała matematyka wkurza i ni cholery jej nie rozumiem :uoee: ale nie poddaje sie....pracuje póki co dorywczo tak jak dawniej ,,,do tej pory w dwóch pracach ale od kilku dni tylko w jednej.Nadmienię ,że pracowałam w barze u szefa tam gdzie wcześniej ale tylko miesiąc ...zadzwonił bym wróciła bo potrzebuje pracownika,dogadaliśmy się co do zapłaty i ubezpieczenia ...ale jak to on kolejny raz mnie oszukał i odeszłam ...nie pozwolę się już tak krzywdzić z czego sie cieszę ...bo widzę w sobie bardzo duże zmiany :)
Żyję sobie pod jednym dachem z tym moim czynnym alkoholikiem ale ...żyje mi się o wiele lżej ...i czekam teraz już na cud albo pomoc Siły Wyższej by odstawił alkohol i zawalczył o siebie ...bo ja zrobiłam wszystko co mogłam by mu pomóc...a teraz walczę o siebie i dzieci :) i żyje mi się na prawdę o wiele lżej .
Aha .dla zainteresowanych ..nadal szukam tego Niemca hahahhahahahaha. bo Olga cosik o mnie zapomniała :P :rotfl: :skromny: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki:
Pozdrawiam łobuziaki :)

Klara - Śro 20 Maj, 2015 07:32

Witaj Basiu! :buziak:
milutka napisał/a:
..obecnie kończę kurs na który dostałam pieniążki z Centrum kryzysowego dla rodzin pokrzywdzonych przestepstwem ...korzystam tam z pomocy Pani psycholog ,psychiatry jak również mam pomoc w postaci bonów żywieniowych...w dodatku zapisałam się do Liceum zaocznie i sobie tam chodze

Rzeczywiście dużo dla siebie robisz.
TAK TRZYMAJ :okok:

Janioł - Śro 20 Maj, 2015 07:35

brawo :brawo: :brawo: :brawo: Basiu i szacun wielki !!!
Jacek - Śro 20 Maj, 2015 08:02

milutka napisał/a:
:buziak: :buzki: I mam nadzieję ,że te zostawione kapcie długo tutaj na Was nie będa czekać :buzki:

no ładny gips,nieźle se to wykombinował - aby móc wrócić :skromny:

milutka - Śro 20 Maj, 2015 16:58

Jacek napisał/a:
no ładny gips,nieźle se to wykombinował - aby móc wrócić
etam ...nie sądzę :) aczkolwiek chłopu się nie wierzy hehehhe
smokooka - Śro 20 Maj, 2015 17:01

Basia :buziak: ale żeś poleciała do przodu! Super :)
pietruszka - Śro 20 Maj, 2015 17:19

no..no... :fiu: ale przesz do przodu, Baśka :brawo:
olga - Śro 20 Maj, 2015 18:21

Basiaaaaa :krzyk: szukam Ci tego Niemca, bądź cierpliwa :luzik:
Janioł - Śro 20 Maj, 2015 18:23

Cytat:

Basiaaaaa :krzyk: szukam Ci tego Niemca, bądź cierpliwa :luzik:
ale to cholernie trudne jest bo jak powszechnie wiadomo , dobry niemiec to martwy niemiec ;)
olga - Śro 20 Maj, 2015 18:33

na Janioła zawsze można liczyć :smieje:

:okok:

Jacek - Śro 20 Maj, 2015 19:30

milutka napisał/a:
aczkolwiek chłopu się nie wierzy hehehhe

etam :beba: ależ skąd
siem wieży chłopu :tak:
jak zakombinował - to bądź pewna ze wróci :mgreen:

rybenka1 - Śro 20 Maj, 2015 19:58

Milutka :okok: :buziak:
staszek - Śro 20 Maj, 2015 20:07

milutka napisał/a:
chciałabym im bardzo ale to bardzo serdecznie podziękować za to,że do mnie przyjechali


To my Basieńko tobie dziękujemy,za miłą gościnę.
Za ciepłe słowa i pozytywną energię.Cieszymy się że,
tak dobrze sobie radzisz,co widziałem naocznie.
Papcie poczekają na następną okazję.Sliczne dzięki.
Do zobaczenia w Częstochowie.Pozdrowienia dla Was. :buzki:

milutka - Wto 26 Maj, 2015 16:34

olga napisał/a:
Basiaaaaa szukam Ci tego Niemca, bądź cierpliwa
..no wiesz kochana ...ileż można czekać hahahha :buzki:
milutka - Wto 26 Maj, 2015 16:41

staszek napisał/a:
To my Basieńko tobie dziękujemy,za miłą gościnę.
:buziak: :buziak:
staszek napisał/a:
Za ciepłe słowa i pozytywną energię.Cieszymy się że,
tak dobrze sobie radzisz,co widziałem naocznie.
a ja sie cieszę ,że tak uważasz i głosno o tym mówisz...to taki mały mój plusik i dzięki niemu mogą inne dziewczyny na początku drogi czyli walki o lepsze swoje życie zobaczyc ,że wszystko możliwe ..tylko troszkę chęci..."kopniaków" od Was ....jak również pomocy osób z zewnątrz :buzki: :buzki: :buzki:
staszek napisał/a:
Papcie poczekają na następną okazję.Sliczne dzięki.
Tylko coby nie za długo.....mam mole w szafce :rotfl: :rotfl: :p
staszek napisał/a:
Do zobaczenia w Częstochowie.Pozdrowienia dla Was.
Będę na pewno :buzki: ..i mam nadzieje ,że spotkamy wiele innych forumowiczów :)
milutka - Śro 17 Cze, 2015 12:48

Cytat:
Cytat:

Basiaaaaa szukam Ci tego Niemca, bądź cierpliwa
ale to cholernie trudne jest bo jak powszechnie wiadomo , dobry niemiec to martwy niemiec
_________________
:buahaha: :buahaha: Janiołku jesteś The Best :okok:
Kochani wpadłam się pochwalić ,że kurs zaliczony :rotfl: odebrałam wczoraj dyplom i kolejne kwalifikacje zdobyte...a topoczątek do upragnionego celu jaki sobie postawiłam ...ale Wam na razie nic nie powiem :) ...semestr w szole również już dobiega ku koncowi ..wiekszość przedmiotów na czwóreczki pozaliczane g4g412 jeszcze tylko matematyka i biologia i wakacje :hura: tylko z matematykom może byc nie tak wesoło jak to wygląda bo szczerze nie rozumiem jej i ciężko mi idzie ...ale może na jaka dwóję zaliczę ...co nie naiszę to dowyglądam hehhehehe (trza se jakoś radzić :milczek: )
Dziś wreszcie wolny dzień i odpoczynek ...troszkę zawirowań mam bo by aż tak dobrze nie mogło mi być ale z tym sobie też poradzę ..moi chłopcy dwaj dostali ze szkoły wycieczkę w Beskidy ale ...dowiedziałam się w ostatiej chwili czyli wczoraj a do jutra muszę ich wyprowiantować ...to jest jednak 4-dni ..a ja pustki w portfelu :szok: ..ale jakoś sobie poradzę ...tu porzyczę ,tam ukradnę :rotfl: i jakoś to będzie ...a cel szczytny bo w nagrode mam "chate "wolną do niedzieli ...zostaje ze mną ten 17-o latek ale z nim to już można "konie kraść " :p
Mężuś nadal sobie popija ...ale o nim nie chce mi się gadać .....
W tym tygodniu wybieram się do radcy prawnego i ...tylko kwestia dni jak złoże pozew o rozwód ...i tutaj robi mi się mniej wesoło ...bo mimo tego ,że wiem ,że to jedyny włściwy sposób bym mogła wreszcie zacząć nowe życie ...ale czuje się jakos dziwnie i podle...staram się nie zastanawiać nad tym tylko idę w żywioł :roll: pomyślę jak będę już rozwódką co ja narobiłam :szok: :p
buziaki łobuziaki..trzymajcie za mnie kciuki :)

smokooka - Śro 17 Cze, 2015 13:16

Ale ja Ciebie lubię czytać :buziak:
Linka - Śro 17 Cze, 2015 13:20

milutka napisał/a:
i ...tylko kwestia dni jak złoże pozew o rozwód .

:milczek:
milutka napisał/a:
.ale czuje się jakos dziwnie i podle

wiesz, zdarza mi się jeszcze, że przemknie mi taka myśl,
że nie miałam prawa, że może....że....
ale to tylko chwilka, a życie potwierdza, że warto było :buziak:

olga - Śro 17 Cze, 2015 14:04

Basia a ja Ci napisze: idź przed siebie i się nie oglądaj :okok: Ty masz góry do zdobycia i ja wiem, że dasz radę :]
sabatka - Śro 17 Cze, 2015 14:52

Ja samo pisanie pozwu i złożenie bardzo przezylam onalnie. Tak jak bym dala sobie rwac zeba na zywca. Ale teraz juz ogarnelam moją psychikę i jeszcze tylko sprawe przezyc i po bólu
milutka - Nie 05 Lip, 2015 19:36

Skoro znalazłam chwilę by do Was zajrzeć to napisze coś na co potrzebowałam dokładnie całe 5 lat.........w pw przyszłym tygodniu składam do sądu pozew rozwodowy ..potrzebowałam dużo czasu by poczuć ,że tego na prawdę chce....jednak już dziś wiem ,że trudny okres przede mną ....ale wierze,że dam radę i będziecie że mną w razie potrzeby :buzki: :roll: ..pozdrawiam lobuziaki i do miłego spotkania już za trzy tygodnie :buzki:
She - Nie 05 Lip, 2015 20:02

milutka napisał/a:
jednak już dziś wiem ,że trudny okres przede mną

Trudny okres to Ty masz za sobą :)
Jest decyzja - jest działanie - jest dobrze :okok:
Przecież nie podjęłaś tej decyzji wbrew sobie prawda? Więc będzie coraz lepiej :)
milutka napisał/a:
wierze,że dam radę

Jasne :sztama:

smokooka - Nie 05 Lip, 2015 22:41

Milusia, trudny okres to Ty masz za sobą kochan, dobrze prawi She :) Powodzenia!
dlugixp - Pon 06 Lip, 2015 01:35

milutka napisał/a:
w pw przyszłym tygodniu składam do sądu pozew rozwodowy


...no wreszcie... :zemdlal:
Gratuluję decyzji :okok:
Pozdrawiam.

sabatka - Pon 06 Lip, 2015 07:01

Milutka przyt,ulam cie mocno :pocieszacz:
milutka - Pon 13 Lip, 2015 13:49

Normalnie szok :szok: ...musiała podjąć decyzję o rozwodzie by mōj sympatyczny kolega się tutaj po długiej nieobecności pojawił :buzki: .... :rotfl: Długixp dziėkuję i ròwnież pozdrowionka przesyłam ;)
Mała - Śro 15 Lip, 2015 22:13

milutka, ja też :kciuki: i :pocieszacz:
milutka - Czw 23 Lip, 2015 08:05

Witam....sprawy z rozwodem troszkë się skomplikowały... Zbyt dużo pisania na co nie mam szczerze siły... Ostatnie wizyty u radców prawnych,adwokatów i psychologów wypompowały mnie całkowicie ...myślałam,że to wszystko będzie prostsze...do problemów jakby było mało doszedł rozbity samochód który będę musiała na własny koszt wyklepać ...naprawić.....jutro wyjazd do .Lichenia a mnie dziś gardło boli...chrypa na całego... I stany gorączkowe...i tak się zastanawiam czy mnie do cholery w życiu kiedyś będzie z górki czy wiecznie muszę dla chwili przyjemności pokonywać bariery jakie stawia mi życie na drodze.... No ale nic....do zobaczyska kochani jutro.... Aha...Szymon weź kiełbasę hihi Pati dzięki za wiadomość ...buska ...pogadamy na miejscu🐬

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group