To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Minely kolejne swieta...

stiff - Pon 29 Gru, 2008 09:14
Temat postu: Minely kolejne swieta...
W moim rodzinnym domu nigdy nie serwowało się alko na wigilie.Choc zdarzalo sie,ze ktos z meskiego towarzystwa byl lekko trafiony.Ale pozniej rozpoczynaly sie manewry ,ktore roznie sie konczyly.Po kolejnych pijanych swietach,ktore skonczyly sie dla mnie detoksem w polowie stycznia,udalo mi sie wykorzystac ten dar losu,aby trwale przestac pic.
Zaluje wprawdzie straconych lat,ale nie az tak bardzo,aby nie cieszyc sie tymi kilkoma ktore sa juz trzezwe.Zbliza sie Noc Sylwestrowa ,ktora oczekuje bez obaw ,ze moze przy tej okazji cos sie wydarzyc w zwiazku z moim alkoholizmem.
Na dzis wiem,ze nie oplaca mi sie pic i nie jest mi to niezbedne do pelnego zycia.
Zycze wszystkim niepijacym i chcacym przestac pic,aby doszli do tego momentu,kiedy przestana zalowac ,ze temat alko jest dla nich zamkniety.
Jezeli oczywiscie chca trwale zaprzestac pic...

wolf - Pon 29 Gru, 2008 09:35

stiff napisał/a:
aby doszli do tego momentu,kiedy przestana zalowac ,ze temat alko jest dla nich zamkniety.

no i to bywa problemem Stivi
kiedys, jakies 3 lata temu, bylem na imprezie z moja zona-byli sami abstynenci-niektorzy nawet z dlugim stazem absty, po pewnym czasie gdy towarzystwo jako tako sie juz rozeznalo kto z kim i dlaczego-rozpoczely sie rozmowy :wysmiewacz:
na straganie w dzien targowy itd etc :p
" oj, kiedys to bysmy niezle popili i wtedy to by sie dopiero dzialo"
" a ja na jakims bankiecie wyszedlem na golasa itd etc"

mimo ,ze nie bylem wtedy zbyt zdeklarowanym co do wlasnej trzezwosci-jakos mnie ten kilmat znudzil
i jakos kolo 23 poszlismy oboje z Zuzia do domu

patrzac wstecz-nie zaluje chyba niczego, jest mi tylko wstyd za kilka rzeczy
co bylo to bylo=przeszloscia nikt sie nie nakarmi ,ale mozna zdechnac z glodu w jej cieniu.
przyszlosc to jak dla mnie-wszystko , co wazne , istotne, konieczne do checi do zycia
reszta to szmelc,albo pamiatki z wycieczki
fajnie miec wspomnienia, nawet takie z rodzaju "koszmarkow"-------lecz jeszcze fajniej miec szanse i mozliwosc zapracowania na kolejne wspomnienia--------jutro.

a jak juz bede starym ramolem, siwym i przygluchym-----to wtedy dopiero zajme sie opowiesciami moim wnukom-co ich dziadzio wyprawial w mlodosci
a co im opowiem to i tak nie uwierza do konca-conajwyzej pomysla sobie, ze dziadek swietym nie byl, ale fajny z niego herbatnik---------no wiecie sami o co mi biega.
dziadek -mitoman :wysmiewacz:

stiff - Pon 29 Gru, 2008 10:42

wolf napisał/a:
oj, kiedys to bysmy niezle popili i wtedy to by sie dopiero dzialo

W takich klimatach zazwyczaj wracalem do picia po jakiejs przerwie w piciu...
Jak szybko potrafilem wtedy zapomniec czym to sie zawsze dla mnie skonczylo :evil2"
Co do wnuka,to kiedy latem moglem z nim troche pobyc,to rozmawialismy troche,ale on zazwyczaj usmiechal sie tylko.Nie wiem czy z ironia ,a moze zadowoleniem :roll:
Fakt mial dopiero 6 m-cy i chyba niewiele rozumial z tego co chcialem mu przekazac... :wysmiewacz:
Pozdrawiam... ;)

yuraa - Pon 29 Gru, 2008 12:25

Wolf:patrzac wstecz-nie zaluje chyba niczego, jest mi tylko wstyd za kilka rzeczy

a mi jest trochę szkoda przepitych lat dziewięćdziesiątych, żal że nie zauważyłem że syn z chłopca stał sie mężczyzną. może dane mi będzie patrzeć na wnuka jak sie go doczekam.
a święta spokojnie, gdzieś tam się otarłem o pijących i pijanych ale to nie mój problem.
żal że temat alko tzn jego spożywania jest zamknięty????
nic takiego nie odczuwam.
a temat alko nadal ciekawy- po to tu zaglądam

wolf - Pon 29 Gru, 2008 13:15

nie wiem w jaki sposob udalo mi sie uczestniczyc w zyciu moich dzieci, zony --
mimo nalogu
mimo wielu przeciwnosci losu i takich ktore sam tworzylem.
moze "cudem" :wysmiewacz:
piszac ,ze nie zaluje-mialem poprostu na mysli-ze nie wracam do tych spraw, nie rozpamietuje i w wyniku tego nie zaluje na zasadzie: "co by bylo gdyby bylo".
a ze pamiec mam dobra to i wiem co mam na sumieniu------ale nie zamierzam sie tez doszukiwac rzeczy, na ktore wplywu zadnego nie mialem, lub nie mam
bo co mialbym zalowac?
, ze chlalem i rozrabialem?
skoro widze co mam tu i teraz-------to znaczy , ze tak mialo byc-i wcale tego nie chce zmieniac.
a z dzieciami mam teraz kontakt lepszy niz kiedykolwiek wczesniej
z zona?...................to juz nie na publiczne opowiesci dziwnej tresci :skromny:
hej pijaki nieczynne

stiff - Pon 29 Gru, 2008 14:00

wolf napisał/a:
wyniku tego nie zaluje na zasadzie: "co by bylo gdyby bylo".

Ja mam podobnie i nie musze wracac do przeszlosci przy kazdej okazji,aby nie zapomniec i sie nie napic...
wolf napisał/a:
z dzieciami mam teraz kontakt lepszy niz kiedykolwiek wczesniej

To jest jasne jak slonce,bo tylko nam czasami w zwidach pijackich sie wydawalo,ze jestesmy najwspanialszymi rodzicami na swiecie...
Ale to juz bylo...
Nowy Rok i nowe szczescie... ;)

Ate - Pon 29 Gru, 2008 14:06

Obserwujac otoczenie czesto odnosze wrazenie, ze mezczyznom jakos latwiej pojsc do przodu, nie odwracac sie za siebie, nie rozpamietywac. Kobiety wrazliwsze z natury majac chyba wiecej klopotow np z takim poczuciem winy, empatia ,ktora jest cecha bardziej "wyuczona" ,( wynika to z praw natury) przez kobiety powoduje, ze znacznie czesciej rozpamietujemy, myslimy jak czul sie maz czy dziecko, gdy siegalysmy po kolejna flaszke. Do takich wnioskow doszlam rowniez na spotkaniach ze swoja grupa, kobiety czesto wracaja do czasow ,gdy wyrzadzaly komus krzywde, czesto traca wtedy rownowage emocjonalna i lezka im sie w oku zakreci, a mezczyzni mowia dokladnie tak samo jak Wolf.
wolf - Pon 29 Gru, 2008 14:36

istnieje w psychologii /nie tylko terapiowej dla uzaleznionych/-i nie tylko w psychologii-juz dawno temu dramatopisarze, i inni poeci o tym pisali, nie wspominajac o roli jaka odgrywa spowiedz i odpuszczenie grzechow u chrzescijan i innych religii..........
na poczuciu winy daleko sie nie pojedzie-------to niszczaca sila, w dodatku bezuzyteczna dla przyszlosci.
wybaczenie sobie samemu i innym----------to klucz do sukcesu
i nie ma to nic wspolnego z amnezja, lub jakas forma wybielenia przeszlosci
bylo----minelo--------i bog z nim..........albo /u ateistow/ ewolucja :D

Ate - Pon 29 Gru, 2008 15:03

wiedziec a czynic to dwie rozne sprawy :)
Z tym wybaczeniem sobie i innym, to dosc skomplikowana sprawa. Nie wierze , ze moglabym byc wybaczajaca corka gdyby np ojciec mnie gwalcil, to jest pic na wode fotomontaz, nie wybaczylabym i koniec. Sobie, jesli o mnie chodzi, jesli zrobilabym rzecz potworna nie moglabym rowniez wybaczyc, to jest kwestia obiektywnej oceny sytuacji. Trzeba byc sprawiedliwym wobec siebie i innych. Bajki o wybaczaniu to my mamy w przedstawieniu wigilijnym gdzie jedno drugiemu mowi piekne slowka a w srodku go sciska z zalu, czy smutku czy jeszcze gorzej : z nienawisci.
wolf napisał/a:
na poczuciu winy
Naprawde teraz szczerze Wolf, gdyby nie poczucie winy pilabym do dzis, to jest fakt. Nalezy zachowac proporcje i rozsadek, nie uzalac sie i nie rozpamietywac dzien w dzien o tym jakich swinstw sie dopuscilicmy, ale nie mozna udawac ze wszystko bylo ok, no stalo sie i juz. A teraz to juz tylko swietlana przyszlosc przed nami. Przeszlosc buduje terazniejszosc, takie jest zycie po prostu.
wolf - Pon 29 Gru, 2008 15:37

przeciez napisalem ,ze uporanie sie z poczuciem winy- to nie amnezja i wybielenie przeszlosci
to cos calkiem innego----------poczucie winy u czlowieka zdrowego------dziala krotko po tym jak cos popelnil
u chorego -dziala w kolko-jak samonapedzajacy sie kombajn

obiektywna ocena sytuacji-------to zupelnie inna sprawa-obiektywnie-subiektywnie- wiesz ,ze cos spi***l* i nalezy teraz pogodzic sie z kara za to , lub odpowiedzialnoscia /chocby karna/-to proste
ale wybaczenie to cos z gatunku wyzszych stanow emocji//diabli wiedza jak to nazwac/
i to nie ma nic wspolnego z bujdami uduchowionych *j**** z sekciarskich pisemek
ale powiem Ci jedno Ate-----------mozna przezyc cale zycie -nienawidzac kogos kto nas skrzywdzil----i nawet mogla to byc krzywda ewidentna i niezasluzona
ale..............ta nienawisc predzej zniszczy tego kto nienawidzi , nic ten kogo ona dotyczy
podobnie jest z poczuciem winy..................pomaga ono wylazic z czynnego pijanstwa-i takie jest zastosowanie tej funkcji sumienia
a;le to nie moze byc pomyslem na reszte zycia

pomysl Ate----------chcialabys sie spotykac z kims , kto Ci wyrzadzil krzywde i po latach, gdy mu juz dawno wybaczylas, on znow zaczyna sie kajac i blagac o wybaczenie i na nowo opowiada o tym jak go poczucie winy gnębi?

bo ja...............to dopiero wtedy bym sie wsciekl i pogonil kogos takiego na koniec swiata.....na bosaka i na golasa po mrozie.
a poszed ode mnie, ty namolny cierpietniku

w du*** mam cierpiących nieustannie---chocby i cierpieli slusznie :wysmiewacz:

montreal - Pon 29 Gru, 2008 15:45

ja cierpię w dni nieparzyste od 10 do 11.30. Potem robie swoje. Święta moje trzeźwe, choć, moim rodzinnym zwyczajem, chlanie było. Patrzę na te swięta poprzez pryzmat marek piw, które akurat sa tanie i popularne. W tym roku Święta były "śląskie". I były nijakie, czyli takie same, jak w tamtym roku.
wolf - Pon 29 Gru, 2008 15:49

montreal napisał/a:
I były nijakie, czyli takie same, jak w tamtym roku.

a czyja to wina?
bo na moj rozum :D Twoja
ktos Ci kazal uczestniczyc w nijakim spektaklu?
a , moze ksiadz Ci kazal w ramach pokuty :wysmiewacz:
oj Monti--teraz to zes dal popalic--------------jak przedszkolak co wlazl do piaskownicy-obsypal sie piachem-obsypal innych, sam zostal obsypany---------a potem z "placzem" wrocil do domu:
mamo.............znuf sie sypalismy piachem , oj niedobry ten piach

montreal - Pon 29 Gru, 2008 15:55

:) Chyba fakt, Wolf. Asekuracyjnie podszedłem do tych świąt. Ale nie jak przedszkolak. Bo chyba nikt w te swieta mnie nie dostrzegł... nawet siostra, która miała odwieźć mnie do domu pojechała zapomniawszy... nie umiem gadac z pijanymi na trzeźwo i oni nie umieją ze mną gadać. Zamkłem sie w swojej samotni i tylko byłem Mikołajem...
wolf - Pon 29 Gru, 2008 15:59

Twoj wybor
:D
takie jest zycie
z reguly sami decydujemy jaka cene zaplacimy-------a potem nie podoba nam sie ani towar ,ani cena

montreal - Pon 29 Gru, 2008 16:02

Ale może nam się podobac sam fakt wyboru!
Jacek - Pon 29 Gru, 2008 16:05

Ate napisał/a:
Kobiety wrazliwsze z natury

Tak Atuś masz rację
to kwestia wychowania,nam wmawiano -nie zachowuj się jak baba,nie bądź d..a,chłopaki nie płaczą itp...
i to zostało w naszej podświadomości,i dziś trudno się przyznać do bycia d..ą ,lub urojenia łezki
ale też mamy swe uczucia i okazujemy je właśnie nie okazując lub właśnie się wypierając
Czy ja czegoś żałuję? tak
Ogólnie mówiąc to mego picia alkoholu
a ściślej to ile osób (najbliższych) skrzywdziłem,w tym i siebie
pewnie bym znalazł więcej przypadków,ale utkwiły mnie dwa takowe
jeden to że o sobie myślałem że jestem wpożo bo nic nie wyniosłem z domu aby sprzedać na alkohol
ale jak przestałem pić,to dopiero do mnie doszło że też do niego nie wnosiłem,bo ile to po wypłacie musiałem długów pooddawać część na przelew,a resztę lub większość gdzieś gubiłem
czy to nie było okradanie,czy to było wpożo
a drugi przypadek to jak zostałem (wtenczas) z najmłodszą córcią w domu,i miałem zadanie zakupienia czegoś do obiadu,oczywiście musiałem tak zakupić aby jeszcze starczyło na alkohol ,no i starczyło tylko na piwo
zostawiłem małą spała w łóżeczku,a sam w piwiarni chyba byłem z pół godziny
jak wróciłem córcia stała w łóżeczku i się do mnie uśmiechała
ja usiadłem a raczej capnąłem na d...e przy łóżeczku ,a przed oczyma wizje co by było jak by przez te pół godziny mała by się wydzierała ,jak by wypadła ,sąsiedzi pod drzwiami nie wiem co tam jeszcze
czy nie powinienem wtenczas przestać pić choćby dla tego uśmiechu
czy nie mam czego żałować ???

stiff - Pon 29 Gru, 2008 16:06

Ate napisał/a:
Do takich wnioskow doszlam rowniez na spotkaniach ze swoja grupa,

Nie ma znaczenia płeć w tym przypadku.Poniewaz na poczatku drogi wszyscy musimy rozliczyc sie z przeszloscia,aby rozpoczac normalne zycie.Gdybym swoja trzezwosc oparl na poczuciu winy i strachu z tym zwiazanym i nie potrafil sobie wybaczyc,to pewnie nigdy by mi sie nie udalo przestac trwale pic...

montreal - Pon 29 Gru, 2008 16:07

Ja tak nie umiem. Wole używać młotka do mojej walki z nałogiem...
stiff - Pon 29 Gru, 2008 16:09

Wolf napisal...
....................na poczuciu winy daleko sie nie pojedzie-------to niszczaca sila, w dodatku bezuzyteczna dla przyszlosci.

Dokladnie tak,a kto tego nie zrozumie nie uda mu sie pewnie zyc bez alko i nie cierpiec z tego powodu... :roll:

montreal - Pon 29 Gru, 2008 16:12

dajcie mnie przynajmniej trzy lata trzeźwienia, a przyznam Wam rację. Ponoć z chlania wyłazi się po czterdziestce dopiero... Mam zamiar to złamać!
stiff - Pon 29 Gru, 2008 16:14

Montreal napisal...
.......... I były nijakie, czyli takie same, jak w tamtym roku.

Znaczy wszystko w normie,bo jak rozumiem kazde swieta spedzasz na trzezwo... :roll:

montreal - Pon 29 Gru, 2008 16:19

Można tak powiedzieć... Nienawidzę pijanych świąt! Są... pijane!
Ate - Pon 29 Gru, 2008 16:23

Cytat:
patrzac wstecz-nie zaluje chyba niczego, jest mi tylko wstyd za kilka rzeczy
a ja zaluje masy rzeczy, przede wszystkim tego ze pilam, ze bylam zbyt glupia a przede wszystkim tchorzliwa aby radzic sobie inaczej w zyciu. Zaluje rowniez paru innych glupich, nieprzemyslanych decyzji . Teraz taki ,wiem, wiem, ekstremalny przyklad, ale jak ktos skakal na glowke i zlamal sobie kregoslup to jakos nie lykne tego , ze nie zaluje swojej bezgranicznej glupoty :shock: Nie rozumiemy sie tutaj chyba
stiff napisał/a:
..na poczuciu winy daleko sie nie pojedzie---
oczywiscie, ze nie, ale zawsze bede miala poczucie winy za krzywde ,ktora wyrzadzalam synowi, nie moge powiedziec ze sobie wybaczam, bo dopuszczalam sie czynow ohydnych, przyjmuje to do wiadomosci. Moge tylko w przyszlosci byc inna, lepsza matka ale swinstw, ktore zrobilam nie jestem w stanie wymazac wygodna skad inad spiewka o wybaczeniu sobie. Podchodze do tego w inny sposob, na pewno nie bede tego rozpamietywac dzien w dzien, ale przyjmuje do wiadomosci ze potrafie rowniez byc wredna egoistka dla ktorej alkohol byl wazniejszy niz wszystko inne na swiecie.
stiff - Pon 29 Gru, 2008 16:25

montreal napisał/a:
dajcie mnie przynajmniej trzy lata trzeźwienia, a przyznam Wam rację. Ponoć z chlania wyłazi się po czterdziestce dopiero... Mam zamiar to złamać!

Z tym dawaniem,to moze byc problem,bo bez Twojego zaangażowania nikt za Ciebie tego nie zalatwi...
Z tym po czterdziestce to jest tak,ze duza grupa trzezwych alko przekroczyla ta bariere wiekowa kiedy przestala pic,co wcale nie znaczy ,ze jest to wiekszosc... :roll:
Poprostu my zatwardziali alko robimy wokol swojej trzezwosci najwiecej szumu i dlatego jestesmy widoczni... :wysmiewacz:

stiff - Pon 29 Gru, 2008 16:27

montreal napisał/a:
Można tak powiedzieć... Nienawidzę pijanych świąt! Są... pijane!

Swieta czy niektorzy ludzie :roll:
A moze z natury je tak postrzegasz... :roll:

montreal - Pon 29 Gru, 2008 16:30

Czyli gwiazdy?! - wybaczcie tę ironię... Eeeech... Stiff... Sprawcie abrakadabrą, że nie bede pił już nigdy... tego sobie życzę w tym Nowym Roku... Montreal...
stiff - Pon 29 Gru, 2008 16:32

Ate napisał/a:
Nie rozumiemy sie tutaj chyba

Wrecz przeciwnie,bo doskonale rozumiem co mozesz przezywac kiedy przetrzezwiejesz.To najtrudniejszy okres.Ale trzeba sie wyrwac z tego blednego kregu ,aby rozpoczac normalne zycie.
Pomysl ,ze dzis nie jestes wstanie zmienic przeszlosci i nic nie daje Twoje dolowanie sie z tego powodu.Wytrzezwiej dla zycia trzezwego zycia ,a nie dla samej trzezwosci,to szybko pogodzisz sie z przeszloscia...
Powodzenia zycze... :)

stiff - Pon 29 Gru, 2008 16:35

montreal napisał/a:
Sprawcie abrakadabrą, że nie bede pił już nigdy...

Juz sobie sprawiles... :roll:
Teraz wystarczy tylko utwierdzic sie w przekonaniu,ze picie wcale nie jest ci niezbedne do zycia...
Powodzenia... ;)

Ate - Pon 29 Gru, 2008 16:36

Stiff nie bardzo mam wybor, Ty zawedrowales duzo dalej niz ja, powiedzmy ze przyjmuje do wiadomosci ze byc moze masz racje :)
montreal napisał/a:
Sprawcie abrakadabrą, że nie bede pił już nigdy... tego sobie życzę w tym Nowym Roku... Montreal...
i Ate tez, Ate tez !!!
stiff - Pon 29 Gru, 2008 16:43

Ate napisał/a:
Stiff nie bardzo mam wybor, Ty zawedrowales duzo dalej niz ja, powiedzmy ze przyjmuje do wiadomosci ze byc moze masz racje :)

Nic nie stoi na przeszkodzie,abys i ty dotarla w to czy podobne miejsce :roll: Wcale nie tak dawno bylem w tym miejscu co Ty :roll: ,od czegos trzeba zaczac przeciez,a pozniej jest coraz latwiej...

Jacek - Pon 29 Gru, 2008 16:52

Ate napisał/a:
Ty zawedrowales duzo dalej

To my sami decydujemy o tym
czy wędrujemy dalej
czy się zatrzymujemy
czy się cofamy
w drugim przypadku to jest właśnie rozpamiętywanie i żałowanie
w trzecim to załamka i zapicie

montreal - Pon 29 Gru, 2008 16:56

Taaaaak?
sabatka - Pon 29 Gru, 2008 17:20

o wielu rzeczach decydujemy sami. najgorsze są jednak rzeczy, przynajmniej dla mnie, na które nie mamy wpływu. strasznie się męcze z tym że nie mogę decydować o wielu rzeczach, bo należą one do innych. :->
stiff - Pon 29 Gru, 2008 17:36

sabatka napisał/a:
na które nie mamy wpływu. strasznie się męcze z tym że nie mogę decydować o wielu rzeczach, bo należą one do innych. :->

Skoro naleza one do innych,to skad Ci przychodzi do glowy aby za nich decydowac... :roll: :p

Janioł - Pon 29 Gru, 2008 17:37

współuzależnienie ?
stiff - Pon 29 Gru, 2008 17:52

andrzej napisał/a:
współuzależnienie ?

Chyba uzaleznienie :roll: :p od rzeczy nalezacych do innych... :mgreen:

Jacek - Pon 29 Gru, 2008 18:25

andrzej napisał/a:
współuzależnienie ?

stiff napisał/a:
Chyba uzaleznienie :roll: :p od rzeczy nalezacych do innych... :mgreen:

Przyjmowanie na swoje barki,nie potrzebnego balastu

wolf - Pon 29 Gru, 2008 19:33

Ate napisał/a:
[ ekstremalny przyklad, ale jak ktos skakal na glowke i zlamal sobie kregoslup to jakos nie lykne tego , ze nie zaluje swojej bezgranicznej glupoty :shock: .

akurat znam kogos kto z wlasnej glupoty utracil sporo zdrowia -- moglby reszte zycia spedzic w wozku na nieustannym rozgrzebywaniu rany glupoty-
oczywiscie mial taki okres w swoim zyciu- siedzial bez nadziei , gapil sie w sufit- oskarzal sam siebie o swoje zmarnowane zycie---------i gdyby nie wzial sie za siebie
*j**** zycie do reszty sobie i bliskim--------

to nie chodzi SAte-by sie rozgrzeszyc, by WYMAZAC z pamieci zla przeszlosc- albo udawac ,ze jej nie bylo
wybaczenie sobie - to nie jakie sekciarskie kity--ani proba unikania odpowiedzialnosci
to przejaw zdrowego rozsadku
sadzisz ,ze Twojemu synowi potrzebne sa Twoje ekspiacje -jaka bylas paskudna i wyrodna suka?
jemu potrzebna jest kochajaca i rozumiejaca jego i siebie matka.
.
ja jestem Ate-bardzo daleki od wszelkiej sekciarskiej demagogii i innych chwytow z pisemek AA , lub innych podrecznikow" dobrej milosci " :D
to nie moja bajka
ale wierze w to ,ze przeznaczeniem czlowieka jest:byc szczesliwym
/ a przy okazji uszczesliwych kilka osob wokol siebie/

"kto przeszloscia zyje-----do przeszlosci przechodzi predzej nizby sam chcial ;) "
wolf von pinta de sol fsdf43t

Ate - Pon 29 Gru, 2008 20:01

ok, ok ale mowienie, ze sie niczego nie zaluje w przypadku alkoholika brzmi nieco dziwnie :shock: a poza tym i tak Cie nie przegadam i tak :)
stiff - Pon 29 Gru, 2008 20:11

Ate napisał/a:
ze sie niczego nie zaluje w przypadku alkoholika brzmi nieco dziwnie

Tego tez nie mozna przypisac jedynie alko...
Wielu ludzi przezywa przy kazdej okazji swoja przeszlosc...Paradoksalnie rzczy ktorych z roznych powodow nie zrobili,a jak swiecie wierza daloby im to szczesliwsze zycie...

Jagna - Pon 29 Gru, 2008 20:14

Ate napisał/a:
ok, ok ale mowienie, ze sie niczego nie zaluje w przypadku alkoholika brzmi nieco dziwnie


Ate, ja już nie żałuję... Może jednej, jedynej rzeczy- że nie rzuciłam tego go*na wczesniej, że nie miałam tej wiedzy co teraz. Ale co sie stało, to sie nie odstanie. Pogodzenie- Ate, to klucz do tego by normalnie zyć, życ bez picia. Wierzysz lub nie, ale ja juz nie ubolewam, że jestem alkoholiczką, może gdybym nią nie została, nie wiedziałabym o sobie, tylu rzeczy ile teraz wiem, może taka wlasnie moja droga do szczęścia? Tak to biorę i tak mi z tym fajniej. A poczucie winy- to nic innego , jak wciąż pielęgnowane cierpienie własne.Tak pielęgnowane- bo alkoholik lubi cierpieć, lubi sie użalać.Wiem coś o tym :roll:

wolf - Pon 29 Gru, 2008 20:17

Ate napisał/a:
ok, ok ale mowienie, ze sie niczego nie zaluje w przypadku alkoholika brzmi nieco dziwnie :shock: .................:)

nie zaluje czasu ,ktory minal Ate.
natomaist zaluje za "grzechy" ...........to pewna roznica :D \i nie chodzi o to , kto , kogo , przegada
to kit jakis :D
tak mysla "Aowcy" , lub inni fantasci od "jedynie slusznej drogi zycia" --wlasnie oni maja problem z przegadaniem-------skupiaja sie na tym , by nikt ich nie przegadal bron boze, podczas gdy reszta zwyczajnie rozmawia na rozne tematy-i poprostu dzieli sie tym ,co kto ma
jeden ma stare buty, drugi nierowno pod sufitem a jeszcze inny kilka miejsc pracy w swojej firmie do zaoferowania dla pijakow po przejsciach :D

wolf - Pon 29 Gru, 2008 20:19

Jagna napisał/a:
że nie miałam tej wiedzy co teraz.

ta wiedza niestety -jest zawsze adekawtna do : czasu, miejsca i akcji-------to nierozdzielne.
nie da sie tego zrobic wczesniej w oparciu o rozsadek -czyli na zapas :D

wolf - Pon 29 Gru, 2008 20:34

pozdrawiam

i jakby ktus byl w okolicy to zapraszam :radocha:

stiff - Pon 29 Gru, 2008 20:40

wolf napisał/a:
pozdrawiam

i jakby ktus byl w okolicy to zapraszam :radocha:

Czuje sie zaproszony... 8)
Pozostaje kwestia ,kiedy... :roll:

Ate - Pon 29 Gru, 2008 20:43

Wiecie doskonale, ze mnie nie o przegadanie chodzi :) Czyli , wnioskuje, w temacie zielona jestem poki co. Jagna ujela to najblizej mojemu podejsciu "pogodzic sie " no tak, ja sie z tym nie moge pogodzic, ze zachowywalalam sie jak ostatnia rynsztokowa swinia. Moze rzeczywiscie potrzeba czasu, pozyjemy, zobaczymy.
Cytat:
jakby ktus byl w okolicy to zapraszam
adres!!! :lol:
Wiedźma - Pon 29 Gru, 2008 20:47

Ate napisał/a:
adres

Jedziemy!!! :radocha:

wolf - Pon 29 Gru, 2008 20:50

VILA NOVA DE MILFONTES, Alentejo- do polowy kwietnia
potem zobaczymy
moze to kupie na wlasnosc :D

Ate - Pon 29 Gru, 2008 20:53

Jejku w Portugalii jestes ? Az mnie scisnelo w dolku z zazdrosci. to co Wiedzma, pakujemy sie,co?
Jagna - Pon 29 Gru, 2008 20:54

wow, wow...to tym bardziej Cię odwiedzimy fsdf43t
wolf - Pon 29 Gru, 2008 20:56

Ate napisał/a:
ja sie z tym nie moge pogodzic, ze zachowywalalam sie jak ostatnia rynsztokowa swinia

a masz jakis wplyw by cofnac czas?
bo jak nie jestes cudotworca---------to skup sie poprostu na tym by to sie nie powtorzylo
:wysmiewacz:
chiba ze lubisz takie klimaty i po to potrzebne Ci te cale taplanie sie we wlasnym "cierpieniu" i rynsztoku

moze Ciebie tam jeszcze ciagnie Ate----------tak bywa
i gdzioe jak gdzie, ale na forum alkoholikow nie ma sie czego wstydzic
tu sa sami tacy co wylezli ,lu probuja wylazic z "swiata alternatywnego" :D

ps to troche za duzy dom jak na nas dwoje
kolo 150 metrow kw. i bardzo duzy teren wokol------------z basenem kurde-a ten basen mi potrzebny jak dziura w moscie :D przerost formy nad trescia-do atlantyku 15o metrow do rzeki Mira jakies 100-----------czyli basen to paranoiczny sen turysty z polnocy :D

Jacek - Pon 29 Gru, 2008 20:58

wolf napisał/a:
nie zaluje czasu ,ktory minal Ate.
natomaist zaluje za "grzechy"

Myślę tu podobnie
bo nie chodzi o żałowanie lamentujące nad sobą,a oto że to było złe i oby tego błędu nie popełnić ,tak samo z samym piciem

wolf - Pon 29 Gru, 2008 21:00

teraz w "zimie" zaby laza w basenie :D
zaby w zimie :wysmiewacz:

Ate - Pon 29 Gru, 2008 21:05

wolf napisał/a:
chiba ze lubisz takie klimaty i po to potrzebne Ci te cale taplanie sie we wlasnym "cierpieniu" i rynsztoku
Nie, nie cierpie takich klimatow.
wolf napisał/a:
ps to troche za duzy dom jak na nas dwoje
kolo 150 metrow kw. i bardzo duzy teren wokol------------z basenem kurde-a ten basen mi potrzebny jak dziura w moscie :D przerost formy nad trescia-do atlantyku 15o metrow do rzeki Mira jakies 100-----------
o jezu, no zaraz mnie tu skreci :roll:

p.s. jaka milutka kokieteria :)

wolf - Pon 29 Gru, 2008 22:01

Ate napisał/a:
jaka milutka kokieteria

Ate-teraz mam w polsce mieszkanie przedwojenne 78 metrow z 100 metrowym ogrodkiem- ogrodek super-ale mieszkania i tak nie ma komu sprzatac. basen, *p****, szpanerskie dziwologia to naprawde nie moj styl-lubie komfort, ale nie lubie rzeczy zbytecznych nad miare------zamiast basenu wolabym miec w domu obraz gierymskiego altanka :wysmiewacz: -oczywiscie oryginal

ps- no dobra dzieci spadam
odezwe sie pojutrze-jadymy jutro do rodziny-a dzieci sie pojawia dopiero w polowie stycznia----ja akurat niedlugo potem wybywam na dwa miechy do jafryki :D

stiff - Pon 29 Gru, 2008 22:04

wolf napisał/a:
Ate napisał/a:
jaka milutka kokieteria

Ate-teraz mam w polsce mieszkanie przedwojenne 78 metrow z 100 metrowym ogrodkiem- ogrodek super-ale mieszkania i tak nie ma komu sprzatac

No tak ... :roll: Nowoczesne mieszkania,to same sie sprzataja... :wysmiewacz:

wolf - Pon 29 Gru, 2008 22:08

stiff napisał/a:
Nowoczesne mieszkania,to same sie sprzataja...

sluszna aluzja :wysmiewacz:
celna i blyskawiczna------- :p
ale mam na swoja obrone jedno---------w przedwojennym mieszkaniu pasowalaby pokojowka, lub gosposia.........a moja zona na zadne takie konkurencje sie nie zgodzi..............chyba ze sama by wybierala te panie,a na to znuf ja sie nie zgodze
czyli sprzatac musze sam :wysmiewacz:

pewnie ciemno juz u was jak w du*** u proboszcza? :D
ino wiecie co?..................strasznie dziwny jezyk ten portugalski
co powiem w sklepie co chce kupic-to co innego dostaje
:wysmiewacz:

stiff - Pon 29 Gru, 2008 22:15

wolf napisał/a:
.a moja zona na zadne takie konkurencje sie nie zgodzi..............chyba ze sama by wybierala te panie,a na to znuf ja sie nie zgodze
czyli sprzatac musze sam :wysmiewacz:

Widocznie nie masz daru przekonywania jezeli chodzi o zone... :roll:
Trafna argumentacja rozwiazala by ten problem ... :roll:
Lub powstal by wtedy problem na lini zona gosposia,a po drodze i Twoj oczywiscie... :p

rufio - Śro 31 Gru, 2008 08:51

Ja tam nie załuje , że piłem , że mnie glowa bolała , że z lekka wiatr mnie nosil po chodniku - głupich gadek ( wtedy były ambitne ) , braku zmartwien , odpowiedzialności . Przechodziłem wtedy z życiem pod ręke mimo . Żałuje tylko jednego - czasu - mozna go go było troche inaczej spozytkowac , ale wykorzystałem tak jak wykorzystałem i tak juz zostanie zapisane w pamietnikach . Moze ktos kiedys skorzysta jak nie nalezy marnowac czau .A tego co przezyłem to moje i moje zostanie na wieki . Jest co wspominac chocby po to aby jak przyjda głupie mysli wiedziec - halt . Bo jezeli teraz nie wykorzystam tego co wtedy straciłem i będąc madry mądrościa wielu dalej bym powielał te same błędu - to po jaka cholere trzezwiałem i przezywałem katusze odstawienia . No i jeszcze jedno - troche wiecej poznałem siebie i wiem do czego jestem zdolny teraz i do czego byłem zdolny przedtem . A to jest ciekawa wiedza - tylko madrze i z umiarem ja wykorzystac . prsk
Andy - Śro 21 Sty, 2009 23:09

Właśnie.. :D

Jestem ciekaw jak minęły Wam Swięta....

Janioł - Śro 21 Sty, 2009 23:11

Andy napisał/a:
Jestem ciekaw jak minęły Wam Swięta....
MNIE PASKUDNIE cf2423f
Ate - Śro 21 Sty, 2009 23:14

Super, to byly jedne z najpiekniejszych swiat w moim zyciu :)
Andy - Śro 21 Sty, 2009 23:26

..ciekawe czy Swieta mają cos wspólnego z alkoholizmem...???

Co ma wiecej wspólnego Swięta czy starośc...??? fsdf43t

Janioł - Śro 21 Sty, 2009 23:28

dla mnie święta bo wiele z nich spędzilem pijąc i znajdując w nich okazje do picia natomiast starośc jak na dzień dzisiejszy nijak ma się w moim przypadku do picia (CHYBA ŻE MÓWIMY O STARYM WINIE)
Andy - Śro 21 Sty, 2009 23:33

..a kto Ci kazał pic..????

Przestan juz tu kwilic i jakac się fsdf43t

a ja piłem mysląc o starości....ma więc to związek z alkoholizmem...??ma.. :D

Janioł - Śro 21 Sty, 2009 23:36

Andy gdybym wypił może skumałbym Twoją pisaninę
Andy - Śro 21 Sty, 2009 23:52

nie pomyslałes ,ze twoje niezrozumienie to nie kwestia picia czy niepicia.. fsdf43t
Wiedźma - Czw 22 Sty, 2009 05:32

Andy napisał/a:
a ja piłem mysląc o starości....ma więc to związek z alkoholizmem...??ma.. :D

To trzeba było pisać o starości w kontekście alkoholizmu,
podobnie jak Stiff napisał o świętach w kontekście picia alkoholu przy świątecznym stole.

Andy, jak długo jeszcze trzeba Ci będzie tłumaczyć sprawy oczywiste?
Nie wierzę, że ich nie rozumiesz, a robisz dym tylko przez małpią złośliwość.
A demagogię uważam za posunięcie obraźliwe w stosunku do osoby której wobec jest stosowana.

rufio - Czw 22 Sty, 2009 06:55

Swięta - miło - z lekkim objedzeniem - smacznie - spokojnie -z usmiechem - nareszcie mozna było spokojnie pogadac i spokjnie zjeść bez ogladania sie na zegarek - nikt nikogo niegonił - każdy wstał kiedy chciał - ale to było i w tym roku bede znów :mgreen:
yuraa - Czw 22 Sty, 2009 07:19

a były w tym roku jakieś swięta??
przegapiłem coś :shock: :shock:
eeee każdy trzeźwy dzień jest świętem

kiwi - Sob 18 Gru, 2010 06:09

Za tydzien o tej porze dnia mamy juz pierwszy dzien Swiat,wigilia juz minela.Jeszcze mozna zastanowic sie jak ja spedze te swiateczne dni.Na wigilie ide do corki,tam nie bedzie alkoholu,i na pierwszy i drugi dzien swiat przyjelam zaproszenia od osob gdzie wiem ze tez alkoholu nie bedzie.Jak mnie zaproszono to glosno powiedzialam ze chetnie bym przyszla,ale jak przy stole czy wogle bedzie alkohol to ja rezygnuje.I te osoby (nie chore na chorobe alkoholowa)stwierdzily ze oni moga zrezygnowac z alkoholu,bo jezeli ktos nie jest uzalezniony to moze lampke wina czy nalewki wypic,ale nie musi.Oni maja wolnosc wyboru,czego ja nie mam,ale nie zaluje !!!!!
Swojej przeszlosci nie rozpamietuje,ale i tez nie zapomnialam,ze wszystkimi mi bliskimi osobami rozmawialam i przeprosilam ich ,a teraz dzien po dniu staram sie byc dobrym czlowiekiem,raz mi sie to lepiej udaje raz mniej,jak to dzien idzie.
oczywiscie tego straconego czasu z alkoholem juz nie odzyskam,to przeszlosc,ale przyszlosc nalezy do mnie trzezwej Kiwi.....i tego sie trzymam dzien po dniu.....
Milej trzezwej soboty zyczy Kiwi

Artur.k75 - Nie 02 Sty, 2011 15:19

wolf napisał/a:
stiff napisał/a:
aby doszli do tego momentu,kiedy przestana zalowac ,ze temat alko jest dla nich zamkniety.

no i to bywa problemem Stivi
kiedys, jakies 3 lata temu, bylem na imprezie z moja zona-byli sami abstynenci-niektorzy nawet z dlugim stazem absty, po pewnym czasie gdy towarzystwo jako tako sie juz rozeznalo kto z kim i dlaczego-rozpoczely sie rozmowy :wysmiewacz:
na straganie w dzien targowy itd etc :p
" oj, kiedys to bysmy niezle popili i wtedy to by sie dopiero dzialo"
" a ja na jakims bankiecie wyszedlem na golasa itd etc"

mimo ,ze nie bylem wtedy zbyt zdeklarowanym co do wlasnej trzezwosci-jakos mnie ten kilmat znudzil
i jakos kolo 23 poszlismy oboje z Zuzia do domu

patrzac wstecz-nie zaluje chyba niczego, jest mi tylko wstyd za kilka rzeczy
co bylo to bylo=przeszloscia nikt sie nie nakarmi ,ale mozna zdechnac z glodu w jej cieniu.
przyszlosc to jak dla mnie-wszystko , co wazne , istotne, konieczne do checi do zycia
reszta to szmelc,albo pamiatki z wycieczki
fajnie miec wspomnienia, nawet takie z rodzaju "koszmarkow"-------lecz jeszcze fajniej miec szanse i mozliwosc zapracowania na kolejne wspomnienia--------jutro.

a jak juz bede starym ramolem, siwym i przygluchym-----to wtedy dopiero zajme sie opowiesciami moim wnukom-co ich dziadzio wyprawial w mlodosci
a co im opowiem to i tak nie uwierza do konca-conajwyzej pomysla sobie, ze dziadek swietym nie byl, ale fajny z niego herbatnik---------no wiecie sami o co mi biega.
dziadek -mitoman :wysmiewacz:

milutka - Nie 02 Sty, 2011 15:38

Andy napisał/a:
Jestem ciekaw jak minęły Wam Swięta....
No właśnie :) Nie miałam za bardzo czasu o nich napisać ,tak więc zrobię to teraz ,Dla mnie te Święta były wyjątkowe ,mimo ,że dla mnie każde są miłym przeżyciem ale te były szczególnie miłe bo spędziliśmy je w domu .Co roku był pośpiech ,bieganina ,pakowanie się bo spędzaliśmy je poza domem .W tym roku postanowiłam ,że spędzimy Wigilię w domu i tak było :) Chłopcy przy wspólnej kolacji bardzo dużo żartowali oczywiście do czasu gdy się przejedli i już nie mieli siły na nic ;) Syn wygrywał nam kolędy na trąbce .Było miło ,wesoło i bardzo spokojnie bez zbędnego pośpiechu .Na drugi dzień wybraliśmy się na wspólną wycieczkę a między innymi zwiedziliśmy "żywą szopkę "z której największą radochę miał najmłodszy syn .Dopiero kolejny dzień spędziliśmy z rodziną .Dodam ,że te Święta były również wyjątkowe bo były "trzeźwe " :) .

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group