To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - muszę bez terapii i AA

Pastel - Czw 15 Mar, 2012 14:12
Temat postu: muszę bez terapii i AA
Powiedziałem A, B.... i przeszedłem od razu do Z :roll: Późno już było (jak dla mnie :mgreen: ) i niejasno się wyraziłem. Na wszystko, co robimy w życiu tracimy czas, co nie musi oznaczać, że jest to czas zmarnowany. Ja nie chcę rozkład mojego dnia sprowadzało się do biegania od z jednej terapii na drugą, a w międzyczasie, jak będę miał wolne choćby 60 min., to przy okazji miting. Dla mnie to zamiana jednego uzależnienia na drugie. A niektórzy wręcz obsesyjnie trzymają się terapii czy grupy AA. Jakby ta gonitwa od jednego ośrodka do drugiego była jedynym sensem istnienia.

Jonesy napisał/a:
Czy uważam że poradzę sobie sam za ileś tam lat?
Nie mam żadnych, żadnych wątpliwości - bez towarzystwa drugiego trzeźwiejącego alkoholika jestem przegrany na samym starcie.

Jonesy napisał/a:
A co najważniejsze, mam kochającą i wspierającą mnie rodzinę, żonę która zaczyna mi ufać na nowo, dzieci które mnie kochają i poza którymi świata nie widzę.

Jonesy napisał/a:
Muszę mieć kontakt z drugim alkoholikiem.

Jonesy napisał/a:
To jest własnie najpiękniejsze w trzeźwieniu że jestem już panem samego siebie, teraz ja decyduję, ja mam czas, ochotę, energię i pieniądze.

Jonesy napisał/a:
Przecież do jasnej i ciężkiej anielki, to własnie o to nam tu wszystkim chodzi żeby ta cała trzeźwość zdominowała nasze życie...

Czy w tych zdaniach nie ma czasem zbyt wielu sprzeczności? Ja widzę jedną na drugiej. :bezradny:
Jonesy napisał/a:
Grupa wsparcia refundowana z NFZ

Ja do najbliżeszgo NFZ mam jakieś 1900km. Wiesz ile wajchy trzeba spalić?! :D

Swoją drogą to niesamowite ile potrafiliście wyciągnąć wniosków z mojego jednego zdania :shock: :skromny: . Gratuluję wyobraźni fsdf43t .

PS. Wchodzimy z Aniołkową w fazę "miesiąca miodowego". Dajcie nam się tym trochę nacieszyć i delektować. :rotfl: :lol2:

Aniołkowa - Czw 15 Mar, 2012 14:15

pastel napisał/a:
Wchodzimy z Aniołkową w fazę "miesiąca miodowego". Dajcie nam się tym trochę nacieszyć i delektować

ożeszty, to bedzie drugi miesiac miodowy w moim zyciu :skromny:

Jonesy - Czw 15 Mar, 2012 14:24

pastel napisał/a:


Jonesy napisał/a:
Czy uważam że poradzę sobie sam za ileś tam lat?
Nie mam żadnych, żadnych wątpliwości - bez towarzystwa drugiego trzeźwiejącego alkoholika jestem przegrany na samym starcie.

Jonesy napisał/a:
A co najważniejsze, mam kochającą i wspierającą mnie rodzinę, żonę która zaczyna mi ufać na nowo, dzieci które mnie kochają i poza którymi świata nie widzę.

Jonesy napisał/a:
Muszę mieć kontakt z drugim alkoholikiem.

Jonesy napisał/a:
To jest własnie najpiękniejsze w trzeźwieniu że jestem już panem samego siebie, teraz ja decyduję, ja mam czas, ochotę, energię i pieniądze.

Jonesy napisał/a:
Przecież do jasnej i ciężkiej anielki, to własnie o to nam tu wszystkim chodzi żeby ta cała trzeźwość zdominowała nasze życie...

Czy w tych zdaniach nie ma czasem zbyt wielu sprzeczności? Ja widzę jedną na drugiej. :bezradny:


Ja nie widzę ani jednej, raczej ciąg logiczny... Ale każdy z nas widzi to co chce widzieć.

A to co Ty chcesz widzieć to:

pastel napisał/a:

Wchodzimy z Aniołkową w fazę "miesiąca miodowego". Dajcie nam się tym trochę nacieszyć i delektować. :rotfl: :lol2:


Przeczytaj lepiej co czeka na Ciebie po tej fazie... I dobrze się przegotuj, cobyś nie miał znowu miesiąca miodowego za miesięcy kilka, czego gorąco Ci NIE życzę.

Pastel - Czw 15 Mar, 2012 14:25

Cytat:
pojdziemy do sprawdzonej chinskiej restauracji, tam tez praktycznie nie ma alkoholu, jeszcze nie widzialam zeby ktokolwiek tam pil ile razy bylismy

Bo akurat mnie tam nie było :mgreen: Sake, choć rodem z Japonii, u Chińczyka leje się czasem strumieniami. Poza tym jak ktoś chce się napić to i w McDonaldzie mu się to uda. W 'moim' McDonaldzie możesz zamówić browar bez problemu.
Niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku.
Bawcie się dobrze!

grzesiek - Czw 15 Mar, 2012 14:31

pastel napisał/a:
. Wchodzimy z Aniołkową w fazę "miesiąca miodowego". Dajcie nam się tym trochę nacieszyć i delektować. :rotfl: :lol2:

Pamiętaj że po miesiącu miodowym i zbyt euforystycznym reagowaniu na swoją usilnie zdobytą trzeźwość ( abstynencję) przychodzi czas muru,którego głową nie przebijesz.
pastel napisał/a:
Ja nie chcę rozkład mojego dnia sprowadzało się do biegania od z jednej terapii na drugą, a w międzyczasie, jak będę miał wolne choćby 60 min., to przy okazji miting. Dla mnie to zamiana jednego uzależnienia na drugie.

Ja odbieram to inaczej,na terapii byłem zamkniętej.Jak wróciłem do domu po 6-ciu tygodniach zapisałem się na kolejną ,ambulatoryjną raz w tygodniu,mitingi 2x w tygodniu po 2 godz. to tak wiele?
Wsaje rano ok 6.15 jadę do pracy kończę 0 16.30 mam czas na miting 2 x w tygodniu,mam czas na odpoczynek czy pracę w ogrodzie , mam czas by z żoną zrobić zakupy,by posiedzieć ze znajomymi,obejrzeć film, poczytać,
Nie wypełniam szczelnie wolnego czasu tylko terapią i mitingami.
Ile czasu poświęcałem na siedzenie w barze,czy w domu z flaszką. Ile czasu i energii poświęcałem,by móc się napić? Na pewno wiele więcej niż teraz na mitingi.
Jak zacytowałeś
pastel napisał/a:
Jonesy napisał/a:
A co najważniejsze, mam kochającą i wspierającą mnie rodzinę, żonę która zaczyna mi ufać na nowo, dzieci które mnie kochają i poza którymi świata nie widzę.

Jonesy napisał/a:
Muszę mieć kontakt z drugim alkoholikiem.
ja też mam podobnie ,rodzina mnie wspiera i ufa,ale na temat uzależnienia rozmawiam z alkoholikiem,bo on to rozumie,a rodzina nie zawsze.
Ja nie traktuję trzeźwienia jako zamiennika nałogu,dla mnie jest to sposób na życie, inne,lepsze.

Aniołkowa - Czw 15 Mar, 2012 14:39

grzesiek napisał/a:
pastel napisał/a:
. Wchodzimy z Aniołkową w fazę "miesiąca miodowego". Dajcie nam się tym trochę nacieszyć i delektować.

Pamiętaj że po miesiącu miodowym i zbyt euforystycznym reagowaniu na swoją usilnie zdobytą trzeźwość ( abstynencję) przychodzi czas muru,którego głową nie przebijesz.

czytalam o tej fazie, podeslaliscie mi linki forumowe
kazda faze trzeba przejsc jesli sie chce trzezwiec, to ze teraz sobie chwilami zartuje/jemy nie oznacza ze nie podchodzimy do tematu powaznie, przynajmniej ja, bo nie mam prawa wypowiadac sie za innych, to powiem tylko o sobie

pastel napisał/a:
Bawcie się dobrze!

taki mam zamiar, to bedzie cos pozytywnego, a nic tak nie umacnia w wierze w zwyciestwo jak pozytywy, bede je teraz chlonac jak gabka co by starczylo na kolejna faze sil, wytrwalosci i samozaparcia :)

Pastel - Czw 15 Mar, 2012 14:55

Jonesy,
To Ty wiesz, co ja chcę widzieć? Uważaj, bo zacznę nazywać Cię swoim guru ff4ghh
:dokuczacz:
A tak na poważnie co do sprzeczności, to raz piszesz, że MUSISZ mieć kontakt z drugim alko, że bez jego pomocy jesteś przegrany na starcie oraz, że chodzi o to by trzeźwość zdominowała nasze życie; a pomiedzy tymi zdaniami piszesz, ze nie widzisz świata poza rodziną, jesteś panem samego siebie i tylko Ty decydujesz. Może i jedno drugiego nie wyklucza, ale sprzeczności są.
Aniołkowa,
Mój też! Ale teraz w jakim towarzystwie!!! :radocha:

Jonesy - Czw 15 Mar, 2012 14:59

pastel napisał/a:
Jonesy,
To Ty wiesz, co ja chcę widzieć? Uważaj, bo zacznę nazywać Cię swoim guru ff4ghh
:dokuczacz:
A tak na poważnie co do sprzeczności, to raz piszesz, że MUSISZ mieć kontakt z drugim alko, że bez jego pomocy jesteś przegrany na starcie oraz, że chodzi o to by trzeźwość zdominowała nasze życie; a pomiedzy tymi zdaniami piszesz, ze nie widzisz świata poza rodziną, jesteś panem samego siebie i tylko Ty decydujesz. Może i jedno drugiego nie wyklucza, ale sprzeczności są.
Aniołkowa,
Mój też! Ale teraz w jakim towarzystwie!!! :radocha:



Ehhh, te świeżaki...

Aniołkowa - Czw 15 Mar, 2012 14:59

pastel napisał/a:
Aniołkowa,
Mój też! Ale teraz w jakim towarzystwie!!!

:skromny: no tos mi teraz zadal ćwieka, komplement? tak prosto z mostu? Ty chcesz zebym zwariowala z nadmiaru szczescia ?? :smieje:
;) wzajemnie

Jonesy napisał/a:
Ehhh, te świeżaki...

no daj sie nacieszyc :skromny:

Pastel - Czw 15 Mar, 2012 15:23

grzesiek napisał/a:

Pamiętaj że po miesiącu miodowym i zbyt euforystycznym reagowaniu na swoją usilnie zdobytą trzeźwość ( abstynencję) przychodzi czas muru,którego głową nie przebijesz.

Pamiętam. Ale cieszę się i dziękuję Ci, że mi o tym przypominasz.

grzesiek napisał/a:
Ja odbieram to inaczej,na terapii byłem zamkniętej.Jak wróciłem do domu po 6-ciu tygodniach zapisałem się na kolejną ,ambulatoryjną raz w tygodniu,mitingi 2x w tygodniu po 2 godz. to tak wiele?

Czas dla każdego ma inna wartość. Problem w tym, że terapie/mitingi często nie przynoszą zamierzonego efektu. Bo gdyby 5h terapii/mitingów tygodniowo było gwarancją trzeźwości to ja bym tam siedział już w tej chwili.

grzesiek napisał/a:
Ja nie traktuję trzeźwienia jako zamiennika nałogu,dla mnie jest to sposób na życie, inne,lepsze.

No właśnie. A ja nie chcę by moje trzeźwienie było sposobem na życie. Dlatego poszukuję innych rozwiązań.

Pastel - Czw 15 Mar, 2012 15:30

Aniołkowa,
Waliłem śmiało. Podobno pies szczepiony ;)
:skromny: :kwiatek: 98l9i dfg56s
Jonesy,
Miło jest swieżakiem być... cg45g

Dziubas - Czw 15 Mar, 2012 15:41

pastel napisał/a:
A ja nie chcę by moje trzeźwienie było sposobem na życie.

Mi się wydaje Pastel, że niespecjalnie dotarło do Ciebie znaczenie słowa "trzeźwienie".
Grześkowi chodzi o sposób na życie, rozwój osobisty, pracę nad własnym "ja", uczenie się życia na nowo, bez %. Nie chodzi tu tylko o abstynencje. Do tego MI jest potrzebna np. terapia, mitingi, itp. Nie uzdrowią mnie mitingi, ani terapia, ale nauczą ŻYĆ :)
pastel napisał/a:
Dlatego poszukuję innych rozwiązań.
Obawiam się, że nowej ścieżki nie wydeptasz.
grzesiek - Czw 15 Mar, 2012 15:43

pastel napisał/a:
Czas dla każdego ma inna wartość. Problem w tym, że terapie/mitingi często nie przynoszą zamierzonego efektu. Bo gdyby 5h terapii/mitingów tygodniowo było gwarancją trzeźwości to ja bym tam siedział już w tej chwili.

to zależy ile sam weźmiesz od terapeuty,czasem wystarczy 5 sekund by coś zrozumieć,a czasem brakuje doby. Wyczuwam,że ty chciałbyś terapię przyjąć jak pigułkę aspiryny ,a to się tak nie da. POWOLI, bo co nagle to po diable.
pastel napisał/a:
A ja nie chcę by moje trzeźwienie było sposobem na życie. Dlatego poszukuję innych rozwiązań.

Od ponad 80 lat kiedy powstało AA jakoś nikt nie znalazł innego ,cudownego sposobu,ale powodzenia. Podziel sie jak coś wymyślisz.

Janioł - Czw 15 Mar, 2012 16:10

grzesiek napisał/a:
Od ponad 80 lat kiedy powstało AA
DANE LEKKO PRZESADZONE !!!
Pastel - Czw 15 Mar, 2012 16:36

Dziubas,
Jest to wysoce prawdopodobne, że jak piszesz: "niespecjalnie dotarło do Ciebie znaczenie słowa "trzeźwienie"".
Ja nie chodzę na terapię ani na mitingi, wiec nie posługuje się terminami tam stworzonymi. Nie mam takiej potrzeby. Mnie, podobnie jak Grześkowi, również chodzi o rozwój osobisty i naukę życia bez %. Ale do mnie terapia nie trafia. I do wielu uczęszczających na nią również nie. Nie rozumiem dlaczego oboje z Grześkiem sugerujecie, że bez terapii i mitingów nie ma możliwości normalnego życia bez zachlewania się. Doskonale wiecie, że to nieprawda. Ja rozumiem, że Wam terapia i mitingi pomagają i bardzo się cieszę, że trwacie w trzeźwości(widać-da się!), ale nie każdy jest taki jak Wy.
Trochę mi to przypomina dyskusję o wyższości Świąt wielkanocnych nad Świętami BN. Tylko, że ja nie chcę Was przekonywać do moich racji, bo po co? Dlaczego Wam tak na tym zależy żeby mnie przekonać?

Dziubas - Czw 15 Mar, 2012 16:51

pastel napisał/a:
Dlaczego Wam tak na tym zależy żeby mnie przekonać?

Czy mi zależy... :mysli: Nie Pastel, nie zależy mi. Ja piszę o swoich doświadczeniach.
Czy znalazłeś jakiś "żyjący" wątek osoby trzeźwiejącej "inaczej"?
Albo "my"jesteśmy masochistami "trzeźwiejąc", a inni wytrzeźwieli, albo "my" trzeźwiejemy, a inni... :szok:

dlugixp - Czw 15 Mar, 2012 16:56

Dziubas napisał/a:
Czy znalazłeś jakiś "żyjący" wątek osoby trzeźwiejącej "inaczej"?


Trudno znaleźć, bo w nagonce typu - "bez AA i terapii nie przeżyjesz", większość woli przemilczeć niż "narażać" się na taki odzew.

Pastel - Czw 15 Mar, 2012 17:28

Dziubas,
Rozumiem, ze "inaczej" w tym przypadku oznacza "bez terapii i grup AA".
Dziubas, tak szczerze, nie znasz nikogo?!? :szok: Aż nie mogę w to uwierzyć! Ja mam kilka takich przykładów w najbliższym otoczeniu (nie: kuzyn-szwagra-Goździkowej... podobno przestał ... etc., tylko takich namacalnych), co nie oznacza, że mi się uda. Ja sądzę, że terapia MI nic nie da, dlatego MUSZĘ szukać innych rozwiązań. To nie jest kwestia wyboru, czy pójścia na łatwiznę. Nie dlatego, że 'mój' sposób jest cudowny albo ja czuję się w czymkolwiek lepszy od Ciebie itp. Przecież pójść na terapię to najłatwiejsze co może być! To terapia jest pójściem na łatwiznę. Może dlatego jest tak często nieskuteczna? :(

ulena - Czw 15 Mar, 2012 17:59

pastel napisał/a:
a sądzę, że terapia MI nic nie da, dlatego MUSZĘ szukać innych rozwiązań

no cóż Pastel powodzenia życzę i trzymam kciuki może będziesz pierwszy, który po kilka latach "niepicia" będzie radosnym , uśmiechniętym człowiekiem , a nie jak większość tych co nie piją bez terapii i mityngów prawie na skraju choroby psychicznej , znam takich samotników, bo pomimo, że pić przestali to rodzina odeszłą, bo wytrzymać z takim nie dało rady , i siedzą starzy , zgorzkniali , samotni, źli wszyscy ich unikają , no ale IM SIĘ UDAŁO NIEPIĆ

dlugixp - Czw 15 Mar, 2012 18:05

ulena napisał/a:
znam takich samotników, bo pomimo, że pić przestali to rodzina odeszłą, bo wytrzymać z takim nie dało rady , i siedzą starzy , zgorzkniali , samotni, źli wszyscy ich unikają , no ale IM SIĘ UDAŁO NIEPIĆ


A u tych po terapii to ciągle slońce, radość i się wogóle nie potykają :/

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 18:06

pastel napisał/a:
Ja sądzę, że terapia MI nic nie da,

A można wiedzieć na jakiej podstawie tak sądzisz? Czy byłeś już może i stwierdziłeś, że to nie dla Ciebie czy tylko słyszałeś, że tam "piorą" mózgi i dlatego uznałeś, że to nie dla Ciebie.

Aha.........tak przy okazji.........ta choroba nie toleruje gdy ktoś usiłuje stawiać jej swoje warunki, a że jest postępująca i nieodwracalna, warto o tym pamiętać zanim zacznie się eksperymentowanie na własnym organizmie. Dobrych wyborów życzę, jak mawiał jeden klasyk tego forum, zresztą ładny kawał czasu już trzeźwy. A chyba wszystkim nam o to chodzi. Nieprawdaż? :)

ulena - Czw 15 Mar, 2012 18:09

dlugixp napisał/a:
A u tych po terapii to ciągle slońce, radość i się wogóle nie potykają :/

a i owszem i deszcz pada i smutek i potykają się ale nie ma zgorzknienia tylko pogodzenie się ze sobą, że światem i przede wszystkim uczciwość zwłąszcza wobec siebie

dlugixp - Czw 15 Mar, 2012 18:12

ulena napisał/a:
pogodzenie się ze sobą, że światem i przede wszystkim uczciwość zwłąszcza wobec siebie


Aha... :mysli:
Rozumiem, że według Ciebie te sprawy są mi obce, bo nie uczestniczę w mityngach, oraz nie terapeutyzuję się 48h na dobę.

ulena - Czw 15 Mar, 2012 18:25

dlugixp napisał/a:
Rozumiem, że według Ciebie te sprawy są mi obce, bo nie uczestniczę w mityngach, oraz nie terapeutyzuję się 48h na dobę.

hmm ja niczego nie sugeruję ale skoro tak myslisz to już Twój problem , a mnie nic do Ciebie i Twego podejscia tylko zastanów się czy aby komuś nie zrobisz krzywdy, kto Ci uwierzy , że bez terapii sie uda. Wiesz raz słyszałam jak facet dawał świadectwo swego niepicia 10letniego i powiedział, że wyopił kielicha i był to epizod , słuchała też tego moja przyjaciółka nie pijąca 5la i uwierzyła, że taki epizod może się zdarzyć skoro jemu się udało i wiesz co??? Moja przyjaciólka zaczyna znów trzeźwieć , a gościu po"epizodzie" zaczął pic i pije do dzisiaj i wiem ,że on jedynie wierzył w Boga i w siebie , zero terapii i AA

dlugixp - Czw 15 Mar, 2012 18:30

ulena napisał/a:
on jedynie wierzył w Boga i w siebie , zero terapii i AA


:mysli:
No tak...
Po terapii i AA nikt nie zapija ... cóż za szczęście :/

Jonesy - Czw 15 Mar, 2012 18:39

po pierwsze primo - proponuję wątek pastelowy wydzielić i założyć mu nowy temat, po co offtopować u Aniołkowej.
po drugie primo - jak już będziemy w wątku pastela, to powiem, a mój zacny przyjaciel Szymek się zgodzi, że musimy zamówić dobrą ciężarówkę mąki, i solidnie tam jeszcze napierdzieć, bo tak to będzie wyglądać aż do pierwszego zapicia.
po trzecie primo wreszcie - pastel, nie jesteś pierwszy i na pewno nie ostatni, który nie idzie na łatwiznę, tylko szuka nowych dróg. A powiedz, już wpadłeś na "za***isty" pomysł - leczenia się za pomocą internetu???
I na sam koniec:
-znam ludzi którzy po terapii zapili,
-znam takich którzy bez terapii zapili,
-znam takich co na mitingi chodzą i też zapili,
-nie znam nikogo, kto trzeźwieje sam na własną rękę i mu się udaje.
Ale to tylko ja.
Ty zrobisz jak uważasz.

Dziubas - Czw 15 Mar, 2012 18:48

pastel napisał/a:
Dziubas, tak szczerze, nie znasz nikogo?!?

Tak szczerz to znam przypadek gdy człowiek po śmierci żony zaczął destrukcyjnie pić.
Przestał z dnia na dzień, bo "zorientował" się, że ma dziecko. Zaczął biegać maratony (zawsze uprawiał sport) i nie pije. Nie wiem czy w ogóle, czy pozwala sobie "towarzysko".
Nie wiem, czy był/jest alkoholikiem :mysli:
Ja może za leniwy jestem, żeby sprawdzić,
czy maratony pomagają "wytrzeźwieć" :wysmiewacz:

dlugixp - Czw 15 Mar, 2012 18:55

Jonesy napisał/a:
nie znam nikogo, kto trzeźwieje sam na własną rękę i mu się udaje.


...a kiedy uwierzysz ?
Chyba tylko po śmierci takiego delikwenta (naturalnej oczywiście), bo tak, to cały czas jest w "strefie zagrożenia".
Poza tym - mnie się udaje :)

ulena - Czw 15 Mar, 2012 18:56

[quote="dlugixp"]Poza tym - mnie się udaje :) [/quote :wysmiewacz:
Pastel - Czw 15 Mar, 2012 18:58

ulena napisał/a:
może będziesz pierwszy, który po kilka latach "niepicia" będzie radosnym , uśmiechniętym człowiekiem

Gdybym miał szansę być pierwszym to byłaby to dodatkowa motywacja. Niestety (może i stety) jeśli mi się to uda będę jednym z wielu. Tak samo jak jednym z wielu jest ten, który przestał pić dzięki terapiom i mityngom. Powinienem czuć się lepszy? :|
pterodaktyll napisał/a:
A można wiedzieć na jakiej podstawie tak sądzisz? Czy byłeś już może i stwierdziłeś, że to nie dla Ciebie czy tylko słyszałeś, że tam "piorą" mózgi i dlatego uznałeś, że to nie dla Ciebie.

Byłem na jednej indywidualnej i na jednej grupowej. W moim przekonaniu terapia bazuje na efekcie placebo (nawet skuteczność porównywalna!). O ile zastosowanie placebo w przypadku leczenia np. grypy może dać jedynie pozytywne lub neutralne skutki, to w przypadku terapii 'duszy' pacjent narażony jest na efekt nocebo, a na tym forum znalazłem dziesiątki takich przykrych przykładów. Poza tym co za sens jest stosowania placebo jeżeli pacjent wie, że to placebo?
W sumie to ja tu wszedłem, by dowiedzieć się więcej o mojej przypadłości i znaleźć terapie/grupę AA najbliżej mojego miejsca zamieszkania (w moim przypadku to dość trudne), ale wypowiedzi osób korzystających z tych dobrodziejstw coraz bardziej mnie od tego pomysłu odsuwają. Zauważ, że nie osoby, które w inny sposób radzą sobie (lub nie) z problemem alkoholowym, tylko właśnie ci terapeutyzowani(nie wszyscy!!!). Jak myślisz, co jest tego przyczyną? Chciałbym posłuchać Twojej (i nie tylko Twojej) opinii.
Pewnie gdybym nie wszedł tu 10 dni temu to teraz leżałbym zapity pod stołem, więc jakiś postęp jest. Nie piję. O to chodzi, nieprawdaż? ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

dlugixp - Czw 15 Mar, 2012 19:04

ulena napisał/a:
:wysmiewacz:


Nie wiem, co Cię tak rozbawiło :bezradny:
No... ale Ty jesteś terapeutyzowana i mityngowana, więc masz prawo do radości :)

Jonesy - Czw 15 Mar, 2012 19:14

No więc jeszcze raz i żeby wam obu kapcie nie pospadały z wrażenia:
- NIE BYŁEM NA TERAPII (chociaż zamierzam gdy okoliczności pozwolą)
- NIE CHODZĘ NA MITINGI (oprócz 2 razów)
- UTRZYMUJĘ STAŁY KONTAKT Z GRUPĄ WSPARCIA (a więc z innymi trzeźwiejącymi alkoholikami) I TERAPEUTKĄ, WIDUJĄC SIĘ Z NIMI CO TYDZIEŃ,
- nie, nie jestem potwierdzeniem waszej teorii, że się da - ZAPIŁEM w sierpniu zeszłego roku

Zauważcie że JA w każdym moim poście nakłaniam do KONTAKTU Z DRUGIM ALKOHOLIKIEM, nie do terapii czy mitingu. Podkreślam też zawsze, że TERAPIA i MITINGI NA PEWNO NIE ZASZKODZĄ, A RACZEJ POMOGĄ.

Zaś wy obaj najwyraźniej widzicie w moich postach tylko "idź na terapię" "idź na terapię" co mnie zresztą wcale nie dziwi, bo gdybyście przeczytali moje dwa wątki w tym dziale, to wiedzielibyście że rok temu pisałem dokładnie tak samo jak wy teraz.

grzesiek - Czw 15 Mar, 2012 19:14

Andrzej napisał/a:
grzesiek napisał/a:
Od ponad 80 lat kiedy powstało AA
DANE LEKKO PRZESADZONE !!!

dla czego tak sądzisz?

Pastel - Czw 15 Mar, 2012 19:18

Jonesy napisał/a:
po pierwsze primo - proponuję wątek pastelowy wydzielić i założyć mu nowy temat, po co offtopować u Aniołkowej.

W sumie racja. Aniołkowa przepraszam, ale nagle wszyscy zaczęli się mnie o coś pytać, a ja się czuję zobowiązany odpowiedzieć jak grzecznie pytają.
Jonesy napisał/a:

po drugie primo - jak już będziemy w wątku pastela, to powiem, a mój zacny przyjaciel Szymek się zgodzi, że musimy zamówić dobrą ciężarówkę mąki, i solidnie tam jeszcze napierdzieć, bo tak to będzie wyglądać aż do pierwszego zapicia.

Jakimi przesłankami się kierowałeś pisząc to zdanie?
Jonesy napisał/a:

po trzecie primo wreszcie - pastel, nie jesteś pierwszy i na pewno nie ostatni, który nie idzie na łatwiznę, tylko szuka nowych dróg. A powiedz, już wpadłeś na "za***isty" pomysł - leczenia się za pomocą internetu???

Nie sprowadzaj problemu tylko i wyłącznie do terminologii. To niesprawiedliwe i pachnie złośliwością.
Jonesy napisał/a:

-nie znam nikogo, kto trzeźwieje sam na własną rękę i mu się udaje.

A ja znam. Ale to i tak nie ma żadnego znaczenia. To, że im się udało nie znaczy, że i mnie się uda.
Trzeźwego!

Pastel - Czw 15 Mar, 2012 19:25

Jonesy napisał/a:
Podkreślam też zawsze, że TERAPIA i MITINGI NA PEWNO NIE ZASZKODZĄ, A RACZEJ POMOGĄ.

A ja myślę, ze się tu gruuubo mylisz.
Jonesy napisał/a:
Zaś wy obaj najwyraźniej widzicie w moich postach tylko "idź na terapię" "idź na terapię" co mnie zresztą wcale nie dziwi, bo gdybyście przeczytali moje dwa wątki w tym dziale, to wiedzielibyście że rok temu pisałem dokładnie tak samo jak wy teraz.

Przeczytałem oba Twoje wątki. Całe. Znów ktos wie, co ja widzę? :szok: Czuję się obserwowany... :milczek:
Co się tak sadzisz, Jonesy? Wyluzuj trochę. Drozda mawiał "zażyj tabaki":)

Janioł - Czw 15 Mar, 2012 19:28

grzesiek napisał/a:
dla czego tak sądzisz?
powstanie AA datuje się na 1935 rok więc mineło zaledwie 77 lat więc pisanie o ponad 80 letniej tradycji uważam za lekką przesadę ;)
dlugixp - Czw 15 Mar, 2012 19:34

Jonesy napisał/a:
Zaś wy obaj najwyraźniej widzicie w moich postach tylko "idź na terapię" "idź na terapię"


Jonesy, nigdzie nic takiego nie napisałem...
Piszę tylko o "narzucaniu" przez większość osób takiej metody.
Nigdzie również nie zarzucam, ze jest "be".
Jedni lubią zapach pomarańczy, inni jak im nogi śmierdzą i obydwa przypadki są szczęśliwe według siebie.
I nie twierdzę również że moje działania są "cacy".
Być może kiedyś popłynę, być może nie.
Ale ważne jest dla mnie dziś.
Dlaczego ?
Bo DZIŚ NIE PIJĘ
:)

Jonesy - Czw 15 Mar, 2012 19:37

pastel napisał/a:

Co się tak sadzisz, Jonesy? Wyluzuj trochę. Drozda mawiał "zażyj tabaki":)


Wyluzuję jak będziemy gadać o pannach, samochodach, sporcie, modelarstwie. W temacie śmiertelnej choroby, na którą w dodatku sam choruję, nie mam zamiaru pozwolić sobie na luz.

staaw - Czw 15 Mar, 2012 19:39

Jonesy napisał/a:
W temacie śmiertelnej choroby, na którą w dodatku sam choruję, nie mam zamiaru pozwolić sobie na luz.
:okok:

(chociaż oczywiście nie ze wszystkim się zgadzam co piszesz... :P )

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 21:04

pastel napisał/a:
Byłem na jednej indywidualnej i na jednej grupowej.

pastel napisał/a:
wszedłem, by dowiedzieć się więcej o mojej przypadłości

Trochę to dla mnie niejasne. Byłeś na dwóch terapiach i nie powiedziano Ci o objawach, mechanizmach itd.? Mnie na podstawowej terapeuci uświadomili dość dokładnie co i do czego...........
pastel napisał/a:
Jak myślisz, co jest tego przyczyną?

Tu myślę, że jest to jakiś sposób dzielenia sie swoimi doświadczeniami. Nie każdy jest terapeutą i nie każdy ma tzw. dar przekonywania, więc czasami ktoś, kto funkcjonuje w mechanizmach choroby, bierze za bardzo do siebie to, co do niego piszą. Żeby nie było wątpliwości, nie jest to żadna "wycieczka" pod Twoim adresem
pastel napisał/a:
gdybym nie wszedł tu 10 dni temu to teraz leżałbym zapity pod stołem, więc jakiś postęp jest.

Trudno odmówić Ci racji ale..........
pastel napisał/a:
Nie piję. O to chodzi, nieprawdaż?

Oweszem tyle, że to nie do końca tak.
W leczeniu nałogu nie chodzi tylko o to żeby nie pić. Odbudowy wymaga głównie nasza psychika zmaltretowana piciem. Samo niepicie sprawy nie załatwia albowiem umysł dalej tkwi w mechanizmach choroby i czy prędzej czy później nasza podświadomość alkoholowa robi nam kuku, oczywiście jeżeli nie robimy nic aby ją w jakiś sposób zneutralizować i wyeliminować zagrożenia z niej wynikające. Tu jest miejsce na terapię i AA i co tam jeszcze może pomóc. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć tylko tyle, że mimo, że nie jestem jakimś wielkim entuzjastą mityngów, jednak po tych paru latach niepicia widzę, że bez nich było by mi o wiele trudniej a może................. :bezradny:

Gonzo.pl - Czw 15 Mar, 2012 22:04

pterodaktyll napisał/a:
pastel napisał/a:
Byłem na jednej indywidualnej i na jednej grupowej.

pastel napisał/a:
wszedłem, by dowiedzieć się więcej o mojej przypadłości

Trochę to dla mnie niejasne. Byłeś na dwóch terapiach

Oj Pteruś, Pteruś, aleś Ty naiwny.... :)
Pastelowy był na jednym spotkaniu. Poświęcił jeden dzień swojemu trzeźwieniu.
Prawda Pastelowy?

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 22:07

Gonzo.pl napisał/a:
Pastelowy był na jednym spotkaniu. Poświęcił jeden dzień swojemu trzeźwieniu.

Byłeś razem z nim, że tak kategorycznie stwierdzasz ten fakt? :mysli:

Gonzo.pl - Czw 15 Mar, 2012 22:14

Z nim, nie ale byłem w szkole i wiem, ze zdanie zakończone znakiem zapytania to pytanie.
I takowe zadałem Pastelowemu. :lol:

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 22:19

Gonzo.pl napisał/a:
Z nim, nie ale byłem w szkole i wiem, ze zdanie zakończone znakiem zapytania to pytanie.

A tak własciwie to o co Ci chodzi, jeśli można spytać?

Gonzo.pl - Czw 15 Mar, 2012 22:22

Można spytać.
Nie odpowiem, bo nie wiem, o co ci chodzi.

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 22:25

Gonzo.pl napisał/a:
Nie odpowiem, bo nie wiem, o co ci chodzi.

No to daj sobie moze spokój z komentowaniem tego co ja piszę jesli mozna prosić. nic do tematu te twoje komentarze nie wnoszą moim zdaniem.

Gonzo.pl - Czw 15 Mar, 2012 22:30

Można prosić.
olka - Czw 15 Mar, 2012 22:35

Po odwyku przez rok czasu nie chodziłam na mitingi,terapia indywidualna zakończona przeze mnie po trzeciej wizycie,grupy wcale nie było.
Efekt:Odwyk dał mi to,że bałam się cholernie napić,odebrali mi tam komfort picia,pokazali,całe zło,uświadomili,że choruję na śmiertelną chorobę i że nie jestem w stanie zapanować nad swoim piciem.
Więc nie napiłam się...poszłam w inne uzależnienie-narkotyki.
Dziś jestem w terapii od niedawna i dzięki temu forum się zdecydowałam.
Dziś uczęszczam na mitingi,bo tylko tam czuję się całkowicie rozumiana.Nikt mnie nie wyśmieje jak powiem,że w wieku 32lat nie umiem kwitka w banku wypisać na przykład,tylko pokażą mi inni alko jak mam to zrobić.
Dziś nie piję i nie ćpam i godnie żyję dzięki innym ludziom którzy chorują na tą samą chorobę co ja.

Jonesy - Czw 15 Mar, 2012 22:44

olka napisał/a:

Dziś nie piję i nie ćpam i godnie żyję dzięki innym ludziom którzy chorują na tą samą chorobę co ja.


:okok:

No pisałem przecież, że to wszystko proste jak konstrukcja cepa :bezradny:

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 22:51

Jonesy napisał/a:
pisałem przecież, że to wszystko proste jak konstrukcja cepa

Tylko cięzko go użyć :bezradny:

szymon - Czw 15 Mar, 2012 22:59

Cytat:
Chcę bez terapii i AA


a kto to tak chce?
alkoholik czy nieuświadomiony alkoholik? :szok:

Alkoholik72 - Pią 16 Mar, 2012 00:25

A czego to ja w życiu nie chciałem... :) :)
Ale każdy ma prawo przekonać się sam ):)

Jras4 - Pią 16 Mar, 2012 00:35

szymon napisał/a:
Chcę bez terapii i AA
hehehe normalnie można sie zeszczyć ze smiechu kto jest takim mocnym kozakiem hehe
Pastel - Pią 16 Mar, 2012 01:03

pterodaktyll napisał/a:
Trochę to dla mnie niejasne. Byłeś na dwóch terapiach i nie powiedziano Ci o objawach, mechanizmach itd.? Mnie na podstawowej terapeuci uświadomili dość dokładnie co i do czego...........

Rzeczywiście nie sprecyzowałem. Po moim poście można by uznać, ze miałem na myśli oddział zamknięty lub, że "byłem" w sensie "chodziłem". Nie, byłem dwa razy. I wystarczy. Nie dlatego, ze coś mi się tam złego działo. Nie było ani miło, ani niemiło. Było nijak. Może dlatego, że ja po prostu w to nie wierzę. Z tych samych powodów, co nie 'leczę się' lekami homeopatycznymi. Niech nikt mnie nie zrozumie źle - nie twierdzę, że terapia, czy spotkania AA są do d**y! Myślę, że można się tam dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, powymieniać doświadczenia. Może się kiedyś tam wybiorę(na zlot dekadentów? :skromny: ). Z ciekawości. Ale wg mnie to nie leczenie. Zmiana musi zajść we mnie, to ja muszę się zmienić. Muszę wiedzieć co mi jest i spowodować przemianę. Muszę zrozumieć sam siebie, nie mogę wyłożyć się na łopatki i czekać, aż załatwi to za mnie siła wyższa, bo wtedy nigdy z tego nie wyjdę. Będę słaby i przestraszony i wtedy rzeczywiście będę potrzebował grupy, by przeżyć. I to miałem na myśli jak pisałem, że nie chcę popadać z uzależnienia od alkoholu w uzaleznienie od terapii/mityngów, a tu się aż wątek z tego zrobił. 34t5hsdd
Chcę jeszcze raz podkreśli, że ja mówię o sobie. Są ludzie, którzy potrzebują się wypłakać, opowiedzieć o sobie innym etc. Mi 'więcej' szczęścia dał Esperal, bo on mnie czasowo przynajmniej wyłączył z picia. A to dziadostwo przecież i tak nie działa. Na pierwszej (i ostatnie) terapii grupowej, 'moja' grupa, po 10 minutowej rozmowie ze mną, doszła do wniosku "A może ty nie jesteś alkoholikiem?".

Piszesz, że to dar przekonywania :D . Być może. Najbardziej od terapii odpychają mnie ci najbardziej ją promujący. "Bo się nie da inaczej" - a to nie jest prawdą.
Ostatni akapit Twojego postu aż sobie zapisałem. Dzięki!
Gonzo.pl napisał/a:
Prawda Pastelowy?

Nieprawda :mgreen:
olka napisał/a:
Dziś nie piję i nie ćpam i godnie żyję dzięki innym ludziom którzy chorują na tą samą chorobę co ja.

Serdecznie gratuluję! Będę starał się brać przykład z Twojej trzeźwości. Ja też eksperymentowałem z prochami, ale jakoś mnie, dzięki Bogu!, nie ciągnęło nigdy do tego (mam na myśli twarde narkotyki).

Jras4 - Pią 16 Mar, 2012 01:08

pastel napisał/a:
, byłem dwa razy. I wystarczy
Chyle czoła Mistrzu ... tyle i wystarczyło ..no no podziwiam cie jesteś od dziś moim idolem ...to sie nazywa samo uleczenie i to w dwie wizyty ...ojezu iak ja bym tak chciał ..Ale czy maż może sposób by pić kontrolowanie ...?????
Pastel - Pią 16 Mar, 2012 01:14

szymon napisał/a:
Cytat:
Chcę bez terapii i AA


a kto to tak chce?
alkoholik czy nieuświadomiony alkoholik? :szok:

Witaj Michale! :D
Nie jestem autorem tego tytułu. Spłodziłem 34dd posta u Aniołkowej (co jo godom, co jo godom :oops: ) i się niechcący trochę rozrósł, a któryś z Szanownych Adminów był tak uprzejmy i zrobił z tego osobny wątek i tytuł dostałem 'z przydziału'.
A czy ja, korzystając z okazji, mógłbym prosić o drobną korektę tegoż tytułu? Żeby tylko zamiast "Chcę" wpisać "Muszę". Por favor! Bo mnie tu zlinczować chcą!!!
:szafa:

Pastel - Pią 16 Mar, 2012 01:16

Jras4 napisał/a:
pastel napisał/a:
, byłem dwa razy. I wystarczy
Chyle czoła Mistrzu ... tyle i wystarczyło ..no no podziwiam cie jesteś od dziś moim idolem ...to sie nazywa samo uleczenie i to w dwie wizyty ...ojezu iak ja bym tak chciał ..Ale czy maż może sposób by pić kontrolowanie ...?????

Wystarczy mi terapii. Nigdzie nie napisałem, że się z czegokolwiek tam wyleczyłem.

Marc-elus - Pią 16 Mar, 2012 07:11

pastel napisał/a:
Muszę wiedzieć co mi jest i spowodować przemianę. Muszę zrozumieć sam siebie, nie mogę wyłożyć się na łopatki i czekać

A jak zamierzasz to zrobić? Książki o alkoholizmie będziesz czytał? W internecie wiedzę nabędziesz?
A słyszałeś kiedyś o internetowych kursach kung-fu? Podobno są niezłe..... :)
pastel napisał/a:
Będę słaby i przestraszony i wtedy rzeczywiście będę potrzebował grupy, by przeżyć

Wnioskuje że teraz jesteś mocny i odważny... :mgreen:
Z czego wynika Twoja moc? Co się zmieniło od ostatniego chlania?

pchor - Pią 16 Mar, 2012 07:34

Już lubię ten wątek ...
obsesja dziania się "od razu", męcząca nuda i obsesja żeby przypadkiem nie zatrzasnąć za sobą drzwi pod tytułem "alkoholizm" ... pięknie wypisz wymaluj początkujący adept na jeszcze wojennej ścieżce. Jak to mówili w jakimś filmie "posiedzi to się przyzwyczai" ;) powodzenia kolego !

Jonesy - Pią 16 Mar, 2012 09:42

Marc-elus napisał/a:

A słyszałeś kiedyś o internetowych kursach kung-fu? Podobno są niezłe..... :)


Neo się nauczył, i jeszcze Morfeuszowi maskę oklepał nieźle. Nawet go przez sieć helikopter nauczyli pilotować...

Marc-elus napisał/a:

Wnioskuje że teraz jesteś mocny i odważny... :mgreen:
Z czego wynika Twoja moc? Co się zmieniło od ostatniego chlania?


Alkohol Twój wróg - lej go w ryj :brawo: :brawo: :brawo:

Tajga - Pią 16 Mar, 2012 09:45

Muszę bez terapii i AA.... Błąd, NICZEGO nie musisz. Możesz co najwyżej chcieć.

pastel napisał/a:
Ja nie chodzę na terapię ani na mitingi


pastel napisał/a:
Ja rozumiem, że Wam terapia i mitingi pomagają i bardzo się cieszę, że trwacie w trzeźwości(widać-da się!), ale nie każdy jest taki jak Wy.


Na szczęście.

pastel napisał/a:
Trochę mi to przypomina dyskusję o wyższości Świąt wielkanocnych nad Świętami BN. Tylko, że ja nie chcę Was przekonywać do moich racji, bo po co? Dlaczego Wam tak na tym zależy żeby mnie przekonać?


Dlaczego Tobie tak zależy, aby przekonać mnie o wyższości Świąt B.N nad Świętami Wielkiej Nocy?

pastel napisał/a:
Ale do mnie terapia nie trafia. I do wielu uczęszczających na nią również nie.

Pisz o sobie,ok? Nie pisz o innych.

pastel napisał/a:
Ja nie chodzę na terapię ani na mitingi


Czyli mało zorientowany jesteś?

pastel napisał/a:
Ja sądzę, że terapia MI nic nie da, dlatego MUSZĘ szukać innych rozwiązań.


Może lepiej by brzmiało CHCĘ? Sam sobie nie dam rady?

pastel napisał/a:
Byłem na jednej indywidualnej i na jednej grupowej. W moim przekonaniu terapia bazuje na efekcie placebo (nawet skuteczność porównywalna!). O ile zastosowanie placebo w przypadku leczenia np. grypy może dać jedynie pozytywne lub neutralne skutki, to w przypadku terapii 'duszy' pacjent narażony jest na efekt nocebo, a na tym forum znalazłem dziesiątki takich przykrych przykładów. Poza tym co za sens jest stosowania placebo jeżeli pacjent wie, że to placebo?


Czyli TY uważasz że terapia, praca z terapeutą, praca wzajemna, dzielenie się swoimi doświadczeniami, przeżyciami, to działania całkowicie skazane na porażkę? Takie towarzyskie ble ble ble?

pastel napisał/a:
W sumie to ja tu wszedłem, by dowiedzieć się więcej o mojej przypadłości i znaleźć terapie/grupę AA najbliżej mojego miejsca zamieszkania (w moim przypadku to dość trudne)


Po co? Skoro to TYLKO placebo?

pastel napisał/a:
Najbardziej od terapii odpychają mnie ci najbardziej ją promujący. "Bo się nie da inaczej" - a to nie jest prawdą.


I TU się z Tobą zgodzę. Da się, ale tak jak napisał Jonesy, jednak potrzebny jest kontakt z drugim trzeźwym alkoholikiem.
Każda droga ku trzeźwości jest ok, mitingi, terapia, kluby abstynenta. I nie koniecznie wszystkie te rzeczy jednocześnie. Samemu to się nie uda.

smokooka - Pią 16 Mar, 2012 09:55

Gdyby brakowało mi szczerości wobec samej siebie to też bym pisała że można bez terapii. Póki wydawało mi się, że sama dam radę - nigdzie nie szłam. A to zwykły strach i lenistwo. Ciemnota. Można bez mitingów, można bez duszy. Można zacisnąć zwieracze i bronić swego do upadłego a potem spokojnie iść się nawalić, albo zatruwać otoczenie czymkolwiek innym nieznośnym. Można też zapuścić się w odmienne stany psychiczne. Jak się idzie na terapię i nie mówi się prawdy, manipuluje się i wycedza informacje to efektu nie ma, nawet placebo. Będę też bronić programu 12 kroków (AA) czy stopni (Al-anon). To niesamowite, jak inteligentnym i niezwykle oddanym sprawie był autor Bill. bez rozwoju emocjonalnego, duchowego nie wykorzysta się szansy - TAK SZANSY- jaką daje alkoholizm lub współuzależnienie. Ale żeby ją dostrzec trzeba tego chcieć. Tak głęboko w serduchu.
Tajga - Pią 16 Mar, 2012 10:02

:tak: :tak: :tak: I jeszcze raz TAK. Zgadzam się 5t4b . Tez by mi się nie udało bez tych pomocnych dłoni. Aczkolwiek nie powiem, że próbowałam SAMA. Po kolejnym zaliczeniu dna, nie dyskutuję, poddałam się, i płynę z nurtem AA.
Mysza - Pią 16 Mar, 2012 10:12

smokooka napisał/a:
Gdyby brakowało mi szczerości wobec samej siebie to też bym pisała że można bez terapii. Póki wydawało mi się, że sama dam radę - nigdzie nie szłam. A to zwykły strach i lenistwo.

pod tym i ja się podpiszę :)
smokooka napisał/a:
bez rozwoju emocjonalnego, duchowego nie wykorzysta się szansy ...... Ale żeby ją dostrzec trzeba tego chcieć. Tak głęboko w serduchu.

i wtedy nie pisze sie, że
pastel napisał/a:
pójść na terapię to najłatwiejsze co może być! To terapia jest pójściem na łatwiznę.

nie czytałam tutaj większej bzdury, ale tak może pisac tylko ktoś, kto
pastel napisał/a:
byłem dwa razy. I wystarczy

8|

szymon - Pią 16 Mar, 2012 10:16

pastel napisał/a:
Witaj Michale! :D


cześć pastelku :]
a dlaczego Ty musisz bez terapii i AA?
ktoś Cię zmusza do tego? grozi Ci? boisz się terapii czy AA?

Aniołkowa - Pią 16 Mar, 2012 10:25

pastel napisał/a:
Miło jest swieżakiem być...

a przypomnij mi od kiedy Ty nie pijesz ?
Dziubas napisał/a:
Nie uzdrowią mnie mitingi, ani terapia, ale nauczą ŻYĆ

dociera do mnie..

grzesiek - Pią 16 Mar, 2012 11:18

Andrzej napisał/a:
powstanie AA datuje się na 1935 rok więc mineło zaledwie 77 lat więc pisanie o ponad 80 letniej tradycji uważam za lekką przesadę ;)

RUCH ten powstał(czyli data oficjalna 1935r) ale za nim był to RUCH był Bill W i jego droga do trzeźwości,a to trwało,kilka lat przed oficjalnym stwierdzeniem ,że powstał Ruch AA.

Janioł - Pią 16 Mar, 2012 12:01

Cytat:
grzesiek napisał/a:

RUCH ten powstał(czyli data oficjalna 1935r) ale za nim był to RUCH był Bill W i jego droga do trzeźwości,a to trwało,kilka lat przed oficjalnym stwierdzeniem ,że powstał Ruch AA.
no tak typowe u alkoholika - moje musi być na wierzchu ;)
yuraa - Pią 16 Mar, 2012 12:28

grzesiek napisał/a:
RUCH ten powstał(czyli data oficjalna 1935r) ale za nim był to RUCH był Bill W i jego droga do trzeźwości,

i tak nasi lepsi byli tylko marketingu zabrakło
Cytat:
# W 1840 roku powstało "Centralne Towarzystwo ku przytłumieniu używania wódki w W. Ks. Poznańskim" z siedzibą w Kórniku,

panowie to nieistotne dla treści wątku Pastela

Pastel - Pią 16 Mar, 2012 16:50

Marc-elus,
Nie mam panaceum na alkoholizm i nie sądzę, że istnieje. Pytasz: "A jak zamierzasz to zrobić?" - nie sądzę, że mogę cokolwiek "zrobić", bo oznaczałoby to czynność dokonaną i wywoływałoby u mnie niecierpliwość. Myślę, ze muszę "robić" wiele rzeczy, by nie zacząć znów pić. Ja podchodzę do tematu z miłością, jestem chrześcijaninem.
Marc-elus napisał/a:
Wnioskuje że teraz jesteś mocny i odważny...

Nie jestem mocny, a wręcz przeciwnie - słaby i zdezorientowany. Ale nie chcę być taki przez całe życie i zamierzam nad sobą pracować. Do tej pracy potrzebna mi m.in. odwaga (i tu wnioskowałeś celnie), ale odważny się urodziłem i tak mi już zostało.

pchor,
Nie jestem niecierpliwy i nie neguję swojego alkoholizmu. Przyzwyczajam się ;)

Tajga,
Tajga napisał/a:
Muszę bez terapii i AA.... Błąd, NICZEGO nie musisz. Możesz co najwyżej chcieć.

Jednak upieram się przy "muszę". Skoro w skuteczność terapii nie wierzę to jestem zmuszony szukać inny dróg do trzeźwości.
Tajga napisał/a:
Po co? Skoro to TYLKO placebo?

Sądziłem, ze jednak potrafią na terapiach robić jakieś 'cuda'(w sensie, że doprowadzą do tego, że nie będę pił) . Przez ostatnie 10 dni spędziłem na tym forum prawie 100 godzin (kolejne uzależnienie? :szok: ), uzyskałem pewną namiastkę wiedzy na różne tematy. Widzisz, np. jak tu wszedłem nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak efekt nocebo. Zauważyłem, że to zjawisko dotyka niektóre osoby właśnie pod wpływem terapii.
Nie neguję niczyich dróg do trzeźwości i ja poszukuję swojej. Mam przecież do tego prawo. Nie twierdzę, że jest lepsza, nie uważam nawet, że jest inna. Jestem tak samo alkoholikiem jak Ty i po prostu chcę z tego wyjść.
smokooka,
Nie twierdzę, że sam dam radę. Odczuwam przekonanie graniczące z pewnością, że sam rady nie dam. Taki szybki 'dowód' - gdyby nie to forum i informacje jakie zawiera dzięki osobom tu piszącym, już teraz chodziłbym pewnie za wężem albo obsikiwał sąsiadce drzwi wejściowe. Więc nawet jeśli jutro (a jutro mecz - czerwony alert jak dla mnie) zapiję, to jednak coś się dzieje w moim życiu pozytywnego. Nie przejmuję się jednak możliwością zapicia i nie zadręczam. Takie Wasz terapio-powiedzonko - dzisiaj nie piję! Czego Tobie i wszystkim życzę.
smokooka napisał/a:
A to zwykły strach i lenistwo.
.
Lenistwo owszem, przyznaję się bez bicia. Ale nie rozumiem czego miałbym się bać? Pójścia na terapię, czy samej terapii? Chyba to samo na myśli miała Myszaczkowa pisząc:
myszaczek napisał/a:
nie czytałam tutaj większej bzdury

Otóż ja nie trzęsę się przed pójściem na terapie. Nie pocą mi się ręce i nie obserwuję ośrodka pół dnia zanim do niego wejdę. Nie wstydzę się swojej przypadłości, choć nie widzę powodu, by się z nią obnosić. Trema jaka towarzyszyła mi podczas mojej jedynej terapii była taka sama jak każda inna, która towarzyszy przy jakimkolwiek wystąpieniu publicznym. Ja naprawdę nie mam oporów przed pójściem tam. Ja po prostu nie widzę większego sensu.
Powyższym odpowiadam chyba również na pytania szymona.
Starałem się odpowiedzieć wszystkim i na wszystko, jeśli jakiś wątek mi umknął to proszę o wytłumaczenie, a ja postaram się sprecyzować. Nie będę odpowiadał na zbyt drwiące lub ironiczne wypowiedzi, gdyż nie mam zamiaru wdawać się w pyskówki. Ja tu (nie czepiajcie się proszę słówek - nie tylko tu) pracuję. Pracuję bardzo ciężko nad samym sobą. Co z pewnością jest bardzo wskazane każdemu alkoholikowi.
Aniołkowa, Nie piję 13 dni. Choć w sumie policzyłem (nie było to zbyt trudne :mgreen: ) po to, by Ci odpowiedzieć. Dla mnie to nie jest aż tak bardzo istotne. Podchodzę do tego jak do własnych imienin - ot, mam imieniny i jestem solenizantem. Jeśli chodzi o alkoholizm to jestem solenizantem każdego dnia, w którym na trzeźwo kładę się spać.
Ufff, rozpisałem się. Pozdrawiam wszystkim i dziękuję za poświęcenie mi Waszego, jakże cennego, czasu.

smokooka - Pią 16 Mar, 2012 17:10

Dziękuję Pastel za ukłon w moją stronę, czyli za potraktowanie poważnie tego co napisałam. W gruncie rzeczy tym postem potwierdziłeś mi że każdy ma prawo szukać własnej drogi, ładnie i ciekawie wytłumaczyłeś o co Ci chodzi. Rzeczywiście poświęciłeś czas i uwagę naszym wypowiedziom. Masz czas, wykorzystasz go jak chcesz, podobnie jak każdy z nas. Pozdrawiam i życzę wiadomo czego.
Pastel - Pią 16 Mar, 2012 17:31

smokooka,
Dzięki! :) Ja etap 'trolowania' mam już za sobą. Swego czasu gościłem na występach na czacie akcji SOS. Nie obrażałem nikogo, trollowanie polegało bardziej na mojej chęci 'udowodnienia', że ja może i dużo piję i mi przeszkadza, ale od razu alkoholik? Obawiam się, że niepotrzebnie zasugerowałem się wątpliwościami grupy nt mojego alkoholizmu i nocebo jak znalazł. A w dodatku tak bardzo mi to wtedy pasowało...

Marc-elus - Pią 16 Mar, 2012 17:35

Pastel, prawda wygląda tak że nie wiesz co to terapia.
Byłeś dwa razy, a właściwie raz, to skąd wniosek że to placebo, że to Tobie nie pomoże?
Powiem Ci, że ja również byłem bardzo sceptycznie nastawiony do terapii. Umysł mam dość "logiczny", więc a "co mi tam mogą powiedzieć"? "Zmanipulować się nie dam, w placebo nie wierze....", "Pranie mózgu..." itd.
Tak to trwało, ze trzy-cztery lata.... Lata stracone.
Gdy zacząłem chodzić, na początku stosunek miałem nijaki. Dopiero z biegiem czasu, zobaczyłem jak dużo terapia daje ludziom, ludziom którzy chcą z niej wziąć coś dla siebie.
Są również tacy którzy przychodzą bo taki mają wyrok sądowy, bo "żona gada żebym to zrobił", bo "dla świętego spokoju rodziny"....
Tak, moim zdaniem terapia takim nie pomoże....

szymon - Pią 16 Mar, 2012 17:46

pastel napisał/a:
Ja po prostu nie widzę większego sensu.
Powyższym odpowiadam chyba również na pytania szymona.


bardzo mi się podoba, że starasz się odpowiadać, na kazde postawione pytanie.
to tak profesjonalnie brzmi.
a jak już rozmawiamy profesjonalnie, to przypomnię Ci kolego, ze choroba, jaką jest alkoholizm jest nieodwracalna i śmiertelna.
co prawda są dowody w mojej postaci, że szare komórki się regenerują, jednak nie licz na to, że akurat Tobie się uda, bo ty jesteś wjątkowy lub inny.
otóż jesteśmy bardzo podobni, żekłbym tacy sami w sensie alkoholizmu.
tutaj jest potrzebna zrobienia czegoś dla siebie więcej.

pastel napisał/a:
Pracuję bardzo ciężko nad samym sobą

jak ty to robisz?
lub
co zrobiłeś dzisiaj dla trzeźwości?
nie myl tego pojęcia z niepiciem alkoholu.

pastel napisał/a:
Nie piję 13 dni

aaaaha, to dlatego.
a twój rekord w niepiciu to jaki wynik?

Christopher - Pią 16 Mar, 2012 17:52

pastel napisał/a:

Dzięęki! . O tej porze grzeczne dziewczynki spią


Witajcie. A yuraa czuwa nad nami, dzień i noc , aby nie przeoczyć wołania o pomoc. :brawo:

Mysza - Pią 16 Mar, 2012 18:00

pastel napisał/a:
nie rozumiem czego miałbym się bać? Pójścia na terapię, czy samej terapii? Chyba to samo na myśli miała Myszaczkowa pisząc:
myszaczek napisał/a:
nie czytałam tutaj większej bzdury

że terapia to jest pójście na łatwiznę.... o takiej bzdurze pisałam
i mam na myśli terapia= praca nad sobą...
a nie terapia = chodzenie na terapię..., bycie tam fizycznie i nic ponad to....
skąd możesz wiedzieć cokolwiek o terapii skoro byłeś tam dwa razy, skąd takie sądy...że to najłatwiejsze, skoro nie "rozpieprzyłeś " się jeszcze na drobne kawałeczki i nie poskładałeś od nowa...nie dotarło do Ciebie co zrobiłeś..., komu..., jak...., czym....
uważam, że ....gdybyś mógł sam pracować nad sobą jak twierdzisz...to zrobiłbyś to już dawno...zamiast pić...
i skoro z lenistwa nie chcesz tam iść...to i z lenistwa sobie samemu własną pracę nad sobą odpuścisz....
smokooka napisał/a:
A to zwykły strach i lenistwo.

mam wrażenie, że o inny strach i lenistwo autorce chodziło....
o strach i lenistwo do pracy nad sobą...łatwiej zostać takim jakim się było do tej pory...po co się zmieniać, robić ze sobą cokolwiek...ja jestem wspaniały, bo udaje mi sie nie pić....
to droga do nikąd, mam wrażenie....
ale ja się na alkoholiżmie nie znam, ja współuzależniona jestem/byłam.....i mam " na grzbiecie" 15 wspólnych lat z takim, co to terapii i AA nie potrzebował....
do czasu... :wysmiewacz: na szczęście

pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 18:01

pastel napisał/a:
Zmiana musi zajść we mnie, to ja muszę się zmienić. Muszę wiedzieć co mi jest i spowodować przemianę.

To jest oczywiste i właśnie temu ma służyć terapia. Po co samemu "wyważać" już dawno, przez kogoś innego, otwarte drzwi?
pastel napisał/a:
Mi 'więcej' szczęścia dał Esperal, bo on mnie czasowo przynajmniej wyłączył z picia

Ja swoje wszywki dzisiaj przeklinam, bo o ileś lat opóźniły moje trzeźwienie. Sam widzisz, że to kwestia jakiejś subiektywnej oceny całego tego bałaganu jaki mamy w głowach

Tajga - Pią 16 Mar, 2012 18:07

pastel napisał/a:
Jednak upieram się przy "muszę". Skoro w skuteczność terapii nie wierzę to jestem zmuszony szukać inny dróg do trzeźwości.


Jednak uważam, że lepiej i zdrowiej zamieć słowo MUSZĘ, na CHCĘ. Niczego nie musisz. " Z niewolnika nie ma pracownika". Wy-MUSZONA abstynencja psu na budę się nawet nie zda. Zamień sobie na CHCĘ. Chcę trzeźwieć, chce być trzeźwiejącym alkoholikiem...lepiej chyba to brzmi?
. Dopóki MUSIAŁAM być trzeźwa, periodycznie zapijałam. Dopiero jak SAMA ZACHCIAŁAM GODNIE ŻYĆ, jest dobrze.
Czy mi się wydaje, czy zmieniasz trochę myślenie? Jakbyś przestał.... zvrrv

pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 18:09

pastel napisał/a:
Sądziłem, ze jednak potrafią na terapiach robić jakieś 'cuda'(w sensie, że doprowadzą do tego, że nie będę pił)

Jedna drobna uwaga w tej kwestii. Na terapiach nie leczą w tym sensie, w jakim leczy się inne choroby typu zapalenie płuc, cukrzyca itd.. Polega to na tym, że pacjent musi chcieć leczyć się sam przy pomocy terapeutów a nie czekać aż go terapeuci wyleczą. Innymi słowy, w alkoholizmie leczę się sam przy pomocy narzędzi jakie dostaję od terapeutów a nie, mnie leczą. Rozumiesz tą subtelną różnicę? JA.........MNIE...

Pastel - Pią 16 Mar, 2012 18:13

Marc-elus napisał/a:
Pastel, prawda wygląda tak że nie wiesz co to terapia.
Byłeś dwa razy, a właściwie raz, to skąd wniosek że to placebo, że to Tobie nie pomoże?

To nie jest wniosek, to fakt. Ja wiem, że to co piszę nie jest tu popularne, ale prawda nie zależy od opinii większości.
Marc-elus napisał/a:

Powiem Ci, że ja również byłem bardzo sceptycznie nastawiony do terapii. Umysł mam dość "logiczny", więc a "co mi tam mogą powiedzieć"? "Zmanipulować się nie dam, w placebo nie wierze....", "Pranie mózgu..." itd.

Szczerze? Tyle analogii do mojego obecnego stanu duszy, że aż się boję. Ale to nie jest argument za terapią.
Marc-elus napisał/a:

Tak to trwało, ze trzy-cztery lata.... Lata stracone.

Dlaczego stracone? Czy w tym okresie nie żyłeś? Nie rozwijałeś się, nie czułeś?
Marc-elus napisał/a:

Gdy zacząłem chodzić, na początku stosunek miałem nijaki. Dopiero z biegiem czasu, zobaczyłem jak dużo terapia daje ludziom, ludziom którzy chcą z niej wziąć coś dla siebie.

No właśnie. Czy to nie są idealne warunki, by efekt placebo zadziałał? Być może i na mnie kiedyś zadziała, ja nie potępiam terapii. Do tego, by zadziałał konieczna jest wiara w jego uzdrowicielską moc, więc naturalne, że nie zadziała w przypadku, gdy:
Marc-elus napisał/a:

Są również tacy którzy przychodzą bo taki mają wyrok sądowy, bo "żona gada żebym to zrobił", bo "dla świętego spokoju rodziny"....
Tak, moim zdaniem terapia takim nie pomoże....

Z tego samego powodu nie zadziała na mnie. To jest przyczyną tego, ze napisałem "Muszę bez terapii i AA". Nie jest to jednoznaczne z "terapia jest do d**y". Ja, wbrew pozorom, piszę tylko i wyłącznie o sobie.
Zadajesz bardzo trudne pytania. Pytania, na które muszę zdobyć odpowiedzi by więcej nie pić. To zdobywanie tych odpowiedzi pomaga mi w utrzymaniu trzeźwości. Wszyscy (chyba) piszą, że zmiana musi zajść w alkoholiku, ja dążę do tej zmiany. Czy jestem gorszy, bo nie chodzę na terapię?

staaw - Pią 16 Mar, 2012 18:17

pastel napisał/a:

Marc-elus napisał/a:

Są również tacy którzy przychodzą bo taki mają wyrok sądowy, bo "żona gada żebym to zrobił", bo "dla świętego spokoju rodziny"....
Tak, moim zdaniem terapia takim nie pomoże....

Z tego samego powodu nie zadziała na mnie.


Tu się muszę z Tobą zgodzić Pastelu.
Terapia działa kiedy zaufasz że pomoże..... a później ciężko na trzeźwość zapracujesz...

cool - Pią 16 Mar, 2012 18:21

staaw napisał/a:
Terapia działa kiedy zaufasz że pomoże.....


hej :)

zgadzam się z tym , choć na początku jak poszedłem na terapie nie byłem świadomy co chcę? wiedziałem tylko że chcę nie pić ale nie przy pomocy wszywki :)

Janioł - Pią 16 Mar, 2012 18:21

pastel napisał/a:
To zdobywanie tych odpowiedzi pomaga mi w utrzymaniu trzeźwości. Wszyscy (chyba) piszą, że zmiana musi zajść w alkoholiku, ja dążę do tej zmiany. Czy jestem gorszy, bo nie chodzę na terapię?
w tym co piszesz jest dużo sensu i logiki, właściwie nie ma się do czego przyczepić tyle tylko że .........możesz sie mylić i to bardzo i biorąc pod uwagę Twoja postawe która jest typu "pod prąd" nie wróży niczego trzeżwego , było i jets takich wielu a osobiście znam niewielu albo może już nie ma takich którym udaje się samemu i na przekór nie w tej chorobie ale jakby co to powodzenia
pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 18:22

pastel napisał/a:
Czy jestem gorszy, bo nie chodzę na terapię?

Nie, tylko jak Ci juz pisałem "wyważasz" dawno otwarte już drzwi............

staaw - Pią 16 Mar, 2012 18:23

nawrocik napisał/a:

zgadzam się z tym , choć na początku jak poszedłem na terapie nie byłem świadomy co chcę? wiedziałem tylko że chcę nie pić ale nie przy pomocy wszywki :)

Hej,
Ja nie uwierzyłem i systematycznie zapijałem, wytrzeźwiałem dopiero w AA...
Można powiedzieć, że taki mądry się zrobiłem na własnej głupocie :bezradny:

cool - Pią 16 Mar, 2012 18:27

staaw napisał/a:
wytrzeźwiałem dopiero w AA...

dla mnie też jest miting aa ważny :)

jednak ja jestem bardziej za terapią , gdyż tam poprzez informacje zwrotne widzę swoje odbicie moim zdaniem aa i terapia uzupełniają moje trzeźwienie :)

Marc-elus - Pią 16 Mar, 2012 18:34

pastel napisał/a:
Dlaczego stracone? Czy w tym okresie nie żyłeś? Nie rozwijałeś się, nie czułeś?

Ależ żyłem, pracowałem, spędzałem miło czas, czytałem, podróżowałem, itd. Jednak piłem, a nawet gdy nie piłem to alkohol cały czas działał. Znasz pojęcie "pijane myślenie"? To wtedy gdy jesteś trzeźwy, fizycznie, ale tak naprawdę nie myślisz trzeźwo, ja tak to rozumiem.
Teraz wiem że to wszystko było jakby "za mgłą", życie jak cukierek w papierku, ni jak nie chce smakować, choć wmawiasz sobie że tak właśnie powinien smakować cukierek... Bo nie pamiętasz już tak naprawdę prawdziwego smaku....

Poza tym, Tobie(i mi kiedyś) wydaje się że wszystko jest ok. Tylko nie wiadomo dlaczego wywoływałem awantury bez powodu, dlaczego czasem zachowywałem się jak samobójca(jazda samochodem "bez trzymanki"), dlaczego byłem w głębi duszy zły na świat i bliskich.....
Męczyłem się w głębi duszy, choć sam przed sobą tego nie przyznawałem, a przecież nie tak ma wyglądać życie....

Pastel - Pią 16 Mar, 2012 19:17

szymon napisał/a:
choroba, jaką jest alkoholizm jest nieodwracalna i śmiertelna.

Tu między nami zgody nie ma.
szymon napisał/a:
co zrobiłeś dzisiaj dla trzeźwości?

Zdobywam wiedzę, myślę i zastanawiam się nad sobą, nad bodźcami, które wpędzały mnie w alkohol. Dużo pomaga mi miłość. Taka prawdziwa. Widzisz, wg terapii czasem potrzebna jest 'twarda miłość', a ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Mały przykład: moja 'churri' będzie ze mną nawet jeśli się będę zachlewał codziennie. Straciłem wiele wspaniałych kobiet przez alkohol - one aplikowały twardą miłość, a ja szedłem chlać i znajdowałem sobie nową partnerkę. Tym razem jest inaczej. Moja chęć zaprzestania picia nie jest spowodowana strachem.
szymon napisał/a:
twój rekord w niepiciu to jaki wynik?

Rok z grubym hakiem. Ale to w sumie nie mój rekord tylko kolegi o ksywce "Esperal". Sam nie potrafiłem nie chlać dłużej niż dwa-trzy tygodnie. Ale mi nie chodzi o pobijanie rekordów.
myszaczek,
Cieszę się, że Twój parner nie pije. Może i mnie się ta sztuka uda. Napisałem o pójściu na łatwiznę w sensie tego, że sam fakt pójścia na terapię nie jest żadnym problemem. Jeśli terapia mnie wyleczy to lecę już teraz. Jeśli nie, to po co tam chodzić? Jeśli zmiana ma zajść we mnie to muszę to zrozumieć sam. Sam wyciągnąć wnioski. Terapeuta może mi w tym przeszkadzać - ja potrzebuję skupienia. Nie mam problemu z pójściem na terapię. Dla wielu ludzi to wielki krok w drodze do trzeźwości i niech się tego kroku trzymają. Dla mnie to krok zbyteczny. Zwróć uwagę, że
pterodaktyll napisał/a:
w alkoholizmie leczę się sam przy pomocy narzędzi jakie dostaję od terapeutów

Te narzędzia są wszędzie. W miłości, w wiedzy, w książkach, w medytacji, na tym forum. Nie mogę się uzależnić od terapeuty.
pterodaktyll napisał/a:
Ja swoje wszywki dzisiaj przeklinam, bo o ileś lat opóźniły moje trzeźwienie. Sam widzisz, że to kwestia jakiejś subiektywnej oceny całego tego bałaganu jaki mamy w głowach

Ten bałagan w głowie muszę ogarnąć ja sam, bo jeśli zrobi to za mnie terapeuta lub grupa, spowoduje to moje uzależnienie od tych czynników. Nie będę w stanie radzić sobie z tym problemem (jak również z innymi) w przyszłości i 'utknę' w wiecznym mitingu, do śmierci. Ja swojej wszywki nie przeklinam. W tamtym czasie byłem bardzo szczęśliwy. Nie miałem głodów (nocebo), zrobiłem prawo jazdy, ożeniłem się, podreperowałem zdrowie. Nie zmienia to faktu, że wszywka to pewien rodzaj oszustwa.
Tajga,
Moja abstynencja jest moim wyborem, nie jest wymuszona. Użyłem słowa 'muszę' odnośnie wyboru moich dróg trzeźwienia. Podobno każdy ma inne? :mgreen:
Tajga napisał/a:
Czy mi się wydaje, czy zmieniasz trochę myślenie? Jakbyś przestał....

Moje myslenie zmienia się w każdej sekundzie mojego życia. Oczywiście, jesli jestem siebie świadomy. Mają na to wpływ wszystkie, najdrobniejsze nawet szczegóły. Nie przestałem zvrrv , bo nigdy nie zacząłem. Przykro mi jeśli odniosłaś takie wrażenie.
Andrzej, nawrocik, staaw, ustosunkuję się wieczorem, lecę kleić pierogi, bo moja 'churri' zaraz z tyry wraca! Będę wieczorem, pozdrawiam i dziękuję wszystkim.

pterodaktyll - Pią 16 Mar, 2012 19:28

pastel napisał/a:
szymon napisał/a:
choroba, jaką jest alkoholizm jest nieodwracalna i śmiertelna.

Tu między nami zgody nie ma.

Obawiam się jednak, że to szymek ma rację bez względu na to czy się z tym zgadzasz czy nie.............
pastel napisał/a:
Nie mogę się uzależnić od terapeuty.

Na czym ma polegać Twoim zdaniem takie uzależnienie. Ja dzisiaj z moim byłym terapeutą jeżdżę na żagle, spotykamy się czasami jako znajomi itd. Czy to jest uzależnienie wg Ciebie?
pastel napisał/a:
Ten bałagan w głowie muszę ogarnąć ja sam, bo jeśli zrobi to za mnie terapeuta lub grupa, spowoduje to moje uzależnienie od tych czynników.

Daruj, ale to twierdzenie nie wytrzymuje krytyki inaczej mówiąc delikatnie to moim zdaniem bzdura. Żaden terapeuta nie zrobi nic za Ciebie, nie po to oni są
pastel napisał/a:
Ja swojej wszywki nie przeklinam. W tamtym czasie byłem bardzo szczęśliwy. Nie miałem głodów (nocebo), zrobiłem prawo jazdy, ożeniłem się, podreperowałem zdrowie.


Ależ ja również w czasie wszywek podejmowałem podobne działania, tyle tylko, że jak sam piszesz
pastel napisał/a:
wszywka to pewien rodzaj oszustwa

i masz absolutną rację. Oszukujemy sami siebie, że już "wyleczyliśmy się" z tego brzydkiego alkoholizmu............

Marc-elus - Pią 16 Mar, 2012 19:34

pastel napisał/a:
Widzisz, wg terapii czasem potrzebna jest 'twarda miłość', a ja się z tym zupełnie nie zgadzam.

Chyba wg terapii dla współ-.....
"Je" tam uczą takich dziwnych rzeczy, a przeca my rozumne ludzie jesteśmy.... fsdf43t
Dopóki się nie napijemy....
Cytat:
Mały przykład: moja 'churri' będzie ze mną nawet jeśli się będę zachlewał codziennie.

To się nazywa "ślepa miłość", no chyba że... jest bardzo współuzależniona.
Tak czy inaczej, ja żadnej z tych dwóch rzeczy u swojej Miss nie pragnę i nie cieszyłbym się gdyby były.

Odnoszę wrażenie że gdzieś już Cię poznałem.... :oops:
Pastel, przede mną daleka droga jeszcze, mały szczaw ze mnie w trzeźwieniu, nie chce się mądrzyć, ale.... nie nie doceniaj swojej choroby.....

Tajga - Pią 16 Mar, 2012 19:46

pastel napisał/a:
Jeśli zmiana ma zajść we mnie to muszę to zrozumieć sam. Sam wyciągnąć wnioski. Terapeuta może mi w tym przeszkadzać - ja potrzebuję skupienia.


Czyli jak to mówią chcesz to "wziąć na głowę"?
Mówią też, że na głowę to jest kapelusz.

pastel napisał/a:
Ja swojej wszywki nie przeklinam.


pastel napisał/a:
Nie zmienia to faktu, że wszywka to pewien rodzaj oszustwa.


Więc po co się oszukiwałeś?

Od czasu, jak w końcu zrozumiałam na czym polega mój problem, że ten problem jest tylko, i wyłącznie we mnie....nie pcham się na drzwi na których napisano "ciągnąć".
Odpuszczam ten wątek. I tak wiem swoje. I jestem trzeźwa ;)
Czego, i Tobie Pastel życzę.

Janioł - Pią 16 Mar, 2012 19:50

pastel napisał/a:
Jeśli zmiana ma zajść we mnie to muszę to zrozumieć sam. Sam wyciągnąć wnioski.
i tu dużo prawdopodobieństwo że błedne , słyszałeś o lekarzach którzy sami się leczyli ? i nie pisz że przecież czytasz i wiesz jak nie popełniać błedów bo pole interpretacji i manipulacji pijanego myślenia jest w tej chorobie nieograniczone .
szymon - Pią 16 Mar, 2012 20:45

pastel napisał/a:
Mały przykład: moja 'churri' będzie ze mną nawet jeśli się będę zachlewał codziennie. Straciłem wiele wspaniałych kobiet przez alkohol


współczuję takiemu podejściu do życia,
naprawdę zrobiło mi się niedobrze jak to przeczytałem - ale to są tylko moje odczucia.
myślę, że Twoja "churri" jeszcze nie wie, co to jest alkoholizm,
jeszcze się nie przekonała, na co stać alkoholika,
oczywiście nikomu, ani Tobie, ani jej tego nie życzę.

widzisz...
ja jestem na takim etapie w życiu,
gdzie z całkowitą odpowiedzialnością moge napisać:
wolę byc trzeźwy i być sam, niż zachlewać się codziennie jak świnia nie myta i być kochanym przez moją "churri".
a w zaufaniu Ci powiem, że żona odeszła ode mnie właśnie z powodu mojego picia.
teraz wiem, że podjęła najlepszą decyzję zarówno dla siebie jak i dla mnie.
takze powodzenia pastel, będę trzmał dodatkowo kciuki za Ciebie :okok:

Alkoholik72 - Pią 16 Mar, 2012 22:44

Bardzo bolesne jest to że wielu z nas do pewnych wniosków musiało dojść samemu i wcześniej nikt nie był tego zmienić...
Jestem jednym z tych niedowiarków. Słuchałem, polemizowałem, dyskutowałem, oceniałem... ale byłem mądrzejszy. Tylko że ja mądrzejszy po jakimś czasie znowu chlałem a ci głupi...
Ale tak już jest... dopóki nie dostałem od mojej kochającej żony pozwu o alimenty, nie dowiedziałem się że wypełniła już pozew rozwodowy i spotyka się z osobami które jej tłumaczą jak to najlepiej załatwić, dopóki nie dostałem ultimatum - albo leczenie albo wynocha z domu ale najpierw zawołamy dzieci i powiesz im w twarz że nic dla nich nie znaczysz i wybierasz alkohol, dopóki taki mądry po 8 tygodniach w Gorzycach, i kilku miesiącach terapii i mitingów znowu nie zachlałem, byłem baaardzo mądry.
A potem się poddałem, uwierzyłem, i zacząłem działać. To było 4 lata temu...
Ale cóż.. ja też byłem mądrzejszy od lekarzy , terapeutów i innych alkoholików...
Jeżeli ktoś nie chce czerpać jak ja z doświadczenia i wiedzy innych- przekona się kto miał racje. Niestety zazwyczaj boleśnie..

Pastel - Sob 17 Mar, 2012 04:20

Marc-elus napisał/a:
Znasz pojęcie "pijane myślenie"? (...)Poza tym, Tobie(i mi kiedyś) wydaje się że wszystko jest ok. Tylko nie wiadomo dlaczego wywoływałem awantury bez powodu, dlaczego czasem zachowywałem się jak samobójca(jazda samochodem "bez trzymanki"), dlaczego byłem w głębi duszy zły na świat i bliskich.....
Męczyłem się w głębi duszy, choć sam przed sobą tego nie przyznawałem, a przecież nie tak ma wyglądać życie....

Spokojnie, nie jestem aż takim ignorantem :) i o tym pojęciu już czytałem. I rozumiem je podobnie jak Ty, i moje reakcje były podobne (ileż to razy słyszałem "co? już cię nosi?"), ale ja już się do tego przyznaje. Ja się już tym nie męczę - uczę się to neutralizować. Ale nie popadam też w hipochondrię i nie dopatruje się w każdym przypadku, gdy życie się nie układa głodu alkoholowego.
pterodaktyll napisał/a:
Obawiam się jednak, że to szymek ma rację bez względu na to czy się z tym zgadzasz czy nie.............

A czy jesteś w stanie to udowodnić? Wiem, że błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli, ale ja bym chciał namacalnie. Jak byłyby linki i tu nie można, to proszę na priv.
Co do uzależnienie od terapii - nie twierdzę, że terapeuta za mnie wyzdrowieje. Żagle z terapeutą? Świetna sprawa! Ale podobno na mitingi trzeba chodzić do us...j śmierci - na tym forum zapewnia się nawet, że nie chodzisz = zapijesz. Widzisz, ja zamiast iść na miting wolę moją 'churri' zaprosić do restauracji z widokiem na morze, a nie iść na mityng i rozgrzebywać zarastające się rany. Jeśli uznam, ze grupa jest mi do leczenia niezbędna, to będę tam musiał rzeczywiście zostać, bo zaraz mi znajdą DDA (wg teorii jestem, ale nigdy o tym nie wiedziałem i żyło mi się z tym bardzo dobrze), depresję, bezsenność i dobry Bóg raczy wiedzieć co jeszcze - i tak będę żył od terapii do mityngu. A jest masa innych, wspaniałych rzeczy do roboty w życiu.
Co do wszywki - nic dodać nic ująć, pełna zgoda. Ale to też tylko moja opinia. Są ludzie zadowoleni żyjąc z tym 'strażnikiem'.
Staaw, Nawrocik
Dziękuję za Wasze dobre rady. Dzięki takim życzliwym ludziom jak Wy z pewnością kiedyś pójdę na jakieś spotkanie AA. Choćby z czystej ciekawości. Kto wie? Może spotkamy się w realnym świecie?

Marc-elus napisał/a:
Chyba wg terapii dla współ-..... "Je" tam uczą takich dziwnych rzeczy, a przeca my rozumne ludzie jesteśmy....

Ja tam na ich forum się za bardzo nie zapędzam. Boje się, że mnie z własnego domu wygonią :banita: Zdaje się, że w dziale alko czytałem.
Marc-elus napisał/a:
To się nazywa "ślepa miłość", no chyba że... jest bardzo współuzależniona.
Tak czy inaczej, ja żadnej z tych dwóch rzeczy u swojej Miss nie pragnę i nie cieszyłbym się gdyby były.

Żyje z alkoholikiem, to pewnie jest. Nie wiem, dla mnie to terapio-mowa.
Miłość by była prawdziwa musi być ślepa. Co to za miłość, co jej będziemy warunki stawiać? drggb
Tajga,
Bardzo wybiórczo cytujesz moje posty. Nie oszukiwałem się. Świadomie wszyłem sobie coś w tyłek, by wykluczyć się na pewien czas z picia. Oszukiwałbym się, gdybym sądził, że mnie to wyleczy.
Tajga napisał/a:
Od czasu, jak w końcu zrozumiałam na czym polega mój problem, że ten problem jest tylko, i wyłącznie we mnie....nie pcham się na drzwi na których napisano "ciągnąć".
Odpuszczam ten wątek. I tak wiem swoje. I jestem trzeźwa

Ja również jestem przekonany, że problem jest we mnie i z tego powodu nie rozumiem reszty wypowiedzi. Dlaczego odpuszczasz? Zawiodłaś się, czy próbowałaś coś udowodnić?
Andrzej,
Być może błędne. Chcesz powiedzieć, że po terapii będę wyciągał słuszne?
szymon napisał/a:
współczuję takiemu podejściu do życia,
naprawdę zrobiło mi się niedobrze jak to przeczytałem - ale to są tylko moje odczucia.

Poznajesz wspaniałą dziewczynę na dyskotece. Bawicie się świetnie, w tygodniu zabierasz ją do kina, a w następny weekend na imprezę. Uchlewasz się, a ona następnego dnia Ci mówi, że albo ona, albo koledzy i picie. A Ty, alkoholik, wybierasz kolegów. Klasyczna sytuacja wyjęta z życiorysu wielu alkoholików. Co Cię tak gorszy? Być może czegoś nie zrozumiałeś, bo w dalszej części piszesz:
szymon napisał/a:
widzisz...
ja jestem na takim etapie w życiu,
gdzie z całkowitą odpowiedzialnością moge napisać:
wolę byc trzeźwy i być sam, niż zachlewać się codziennie jak świnia nie myta i być kochanym przez moją "churri".

Przepraszam, ale ja zupełnie nic z tego nie rozumiem. Czemu to ostatnie zdanie dowodzi? Poza tym napisałeś, jakbym tylko miał wybór siedzieć trzeźwy sam albo pijany z moją 'churri'. A mógłbym być również pijany sam, ewentualnie trzeźwy z moją 'churri'. I tej ostatniej opcji się trzymajmy.
Starałem się wyjaśnić; czy nadal odczuwasz negatywne emocje myśląc/widząc "pastel"? A jeśli tak to dlaczego?
szymon napisał/a:
myślę, że Twoja "churri" jeszcze nie wie, co to jest alkoholizm,

Jej ojciec i dziadek byli alkoholikami. Ten drugi ponad 30 lat nie pije. Nie był nigdy na żadnej terapii(w tamtych czasach...), pije piwo bezalkoholowe i wypija toasty (lampka szampana) na uroczystościach. Jest zwykłym pogodnym, miłym, szczęśliwym człowiekiem. Normalny starszy pan z kłopotami jak każdy inny. Myślisz, że nękają go głody? :mgreen: Jedziemy do niego z moją 'churri' z wizytą w niedzielę. Może powinienem go uświadomić? ;)
szymon napisał/a:
będę trzmał dodatkowo kciuki za Ciebie

I Vice versa. Bądź pewien.
Alkoholik72 napisał/a:
Ale cóż.. ja też byłem mądrzejszy od lekarzy , terapeutów i innych alkoholików...
Jeżeli ktoś nie chce czerpać jak ja z doświadczenia i wiedzy innych- przekona się kto miał racje. Niestety zazwyczaj boleśnie..

Nigdzie nie napisałem, że jestem mądrzejszy. Ja przecież chcę czerpać z doświadczenia i wiedzy innych. Co to za różnica jak ja to będę robił?
Piszą też, że płynę pod prąd. Przeciwnie! Ja płynę w tym samym kierunku. Do trzeźwości. Co z tego wyjdzie - nie wie nikt, ale gdybym chodził na terapię też nikt by nie wiedział. Póki co, poprawa jest i oby było tylko lepiej.
Bardzo ciekawa jest Twoja strona, ale wszystko już przeczytałem. Kiedy jakaś aktualizacja?
Marc-elus napisał/a:
Odnoszę wrażenie że gdzieś już Cię poznałem....

W realu? Mieszkam zagranicą od ładnych paru lat. Może mnie w lustrze widziałeś? :wysmiewacz: :dokuczacz:

matiwaldi - Sob 17 Mar, 2012 07:29

pastel napisał/a:
.....
Co to za różnica jak ja to będę robił?
.....



masz rację !!! dla mnie/nas to żadna różnica....... ale dla Ciebie ......ogromna
a nie pijesz dla siebie...? chyba,że się mylę.....

Tajga - Sob 17 Mar, 2012 08:46

pastel napisał/a:
Ja sądzę, że terapia MI nic nie da, dlatego MUSZĘ szukać innych
rozwiązań.


pastel napisał/a:
W sumie to ja tu wszedłem, by dowiedzieć się więcej o mojej przypadłości i znaleźć terapie/grupę AA najbliżej mojego miejsca zamieszkania (w moim przypadku to dość trudne), ale wypowiedzi osób korzystających z tych dobrodziejstw coraz bardziej mnie od tego pomysłu odsuwają



Nie ładnie nie odpowiedzieć na zadawane pytania. Więc odpuściłam chwilowo "odpuszczenie" i powróciłam.

W Twoich wpisach są same sprzeczności. No jak tak można???? Masz swoje zdanie, i się go trzymasz, lub nie wiesz nic , i piszesz *p****.

Wsadziłeś sobie w tyłek esperal, ale się zawiodłeś. Czyżbyś sądził że chemia za Ciebie wytrzeźwieje? Czy tylko chciałeś zregenerować organizm?

pastel napisał/a:

Jonesy napisał/a:
Podkreślam też zawsze, że TERAPIA i MITINGI NA PEWNO NIE ZASZKODZĄ, A RACZEJ POMOGĄ.

A ja myślę, ze się tu gruuubo mylisz


W jaki sposób posiadłeś taką wiedzę? Szwagier wujka pani Goździkowej Ci opowiadał?

W swojej bardzo długiej drodze z AA nie słyszałam, żeby się ktoś napił na mitingu, lub żeby skrzyknięto się, i po zakończeniu mitingu poszli wespól wzespół się nawalić.

Może i moje cytaty są wybiórcze, jednak nie zmienia to faktu, że to są TWOJE słowa Pastel... Pełne sprzeczności. Pisze o czymś, po czasie się tego wycofujesz.

Mam pytanie. W jakim celu TU się logujesz? szukasz pomocy, czy chcesz się popisać swoją nie do końca erudycją? Komu Ty chcesz cokolwiek udowodnić? Mnie na pewno niczego nie wciśniesz. Trzeźwieję z różnym skutkiem ponad dwadzieścia lat. I dlatego że parę razy zaryłam w glebę, nie ciągnę się za własne sznurówki stojąc w dołku.

Alkoholik to taki człowiek który na kilometr wywęszy kłamstwo, bo sam kiedyś kłamał, manipulował, i odgrywał komedie.

Nie kupuję tych "opowieści dziwnej treści".

szymon - Sob 17 Mar, 2012 09:52

pastel napisał/a:
czy nadal odczuwasz negatywne emocje myśląc/widząc "pastel"? A jeśli tak to dlaczego?

no coś Ty :mgreen:
jesteś swój chłop! tylko nie wiem czy alkoholik czy jakiś pseudo alkoholik.

ja jestem tutaj zarejestrowany od niedawna, zauważyłem też, że było takich kilku podobnych, co przychodzili z taką dziewiczą technologią na nie picie.
albo od dawna ich tu nie ma,
albo logują się z ukrycia i podczytują po cichutku,
no... jeszcze mamy takiego ananska jak pan blanet,

miłego weekendu :okok:

Marc-elus - Sob 17 Mar, 2012 10:09

pastel napisał/a:
Żyje z alkoholikiem, to pewnie jest. Nie wiem, dla mnie to terapio-mowa.

Ależ moja też, z tym że odejdzie gdy będę pił, to pewne.
Dla Ciebie terapio-mowa, a tak naprawdę to wiedza naukowa poparta dziesiątkami lat badań nad zachowaniami ludzi uzależnionych i ich bliskich. Wiesz że nasza choroba ma kod w międzynarodowej nomenklaturze chorób? F.10.2
pastel napisał/a:
Mieszkam zagranicą od ładnych paru lat. Może mnie w lustrze widziałeś?

Dokładnie to miałem na myśli.... :D

smokooka - Sob 17 Mar, 2012 10:13

A dajcież już wy chłopakowi spokój święty :uoee:
Albo podpuszcza nas albo alkoholik gawędziarz. Pogawędzi, pogawędzi i cała para w gwizdek.

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 12:26

pastel napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Obawiam się jednak, że to szymek ma rację bez względu na to czy się z tym zgadzasz czy nie.............

A czy jesteś w stanie to udowodnić?

Możesz mi podać choć jeden powód dla którego ja mam coś Ci udowadniać? Daruj ale to Twoje życie i jak je sobie "spieprzysz", takie będziesz miał. Jeśli chcesz coś udowadniać to spróbuj z kiszonego ogórka zrobić z powrotem zielony. Jeśli Ci się to uda, to możesz wtedy nie wierzyć ...... Ja w Twoim pisaniu widzę siebie sprzed kilku lat, kiedy jeszcze usiłowałem stawiać warunki swojej chorobie i byłem za każdym razem cholernie zdziwiony, że znowu się nachlałem. Jeśli wydaje Ci się, że jesteś w stanie sam opanować to cholerstwo, bo dziadek czy ojciec Twojej kobiety to zrobili, to życzę powodzenia, bo wiem, że będzie ci cholernie potrzebne, jako, że akurat te przypadki "uzdrowienia" o których piszesz, mają się nijak do dziesiątek czy setek tysięcy alkoholików, którym z kolei ta sztuka za życia się nie udała. Osobny rozdział to partnerki alkoholików. piszesz:
pastel napisał/a:
ja zamiast iść na miting wolę moją 'churri' zaprosić do restauracji z widokiem na morze, a nie iść na mityng i rozgrzebywać zarastające się rany.

Sugeruję Ci żebyś zastanowił się jak długo jeszcze będzie się dawała zaprosić na te kolacyjki itd. Moja wytrzymała ponad 20 lat. może też będziesz miał tyle szczęścia a może wcześniej powie Ci, że ma dosyć życia z facetem nieodpowiedzialnym, który nie zapewnia jej cienia bezpieczeństwa (tu uwaga, dla kobiet poczucie bezpieczeństwa nie kojarzy się wyłącznie z kasą) śmierdzącym alkoholem w łóżku i emocjonalnie niedojrzałym.
Tacy właśnie jesteśmy i nic tego nie zmieni, nawet Twoje dobre samopoczucie ...........
Czy w to wierzysz czy nie, alkoholizm nieleczony jest chorobą postępującą, nieodwracalną a w konsekwencji bywa i śmiertelną. Twoje rozważania na ten temat niczego nie zmienią, bo z faktami się nie dyskutuje. Jeśli jesteś innego zdania, to próbuj czemu nie.......w końcu to Twoje życie i Twoje wybory...........

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 13:35

.........JA..........

.........JA i moja choroba.........

..........Moja choroba i ja...........

..........MOJA CHOROBA.........


Tak się to myślenie przeważnie zmienia jeśli chce się naprawdę trzeźwieć, to naprawdę bardzo wredna i podstępna choroba jest....... :bezradny:

Jonesy - Sob 17 Mar, 2012 15:42

To co Ptero napisał. Cała reszta to pierdzenie w mąkę.
A kolega Pastel jak ma taki szereg przykładów wygranych alkoholików, to po co szuka u nas nie wiadomo czego, skoro i tak neguje wszystko co mu mówimy? Czego Ty tu szukasz? Aż wreszcie ktoś Ci powie że masz rację i jest git?
No to słuchaj:
Masz rację Pastel. Rób tak jak robisz i gitara. Tobie to pasuje, Twoim bliskim to pasuje, więc o co chodzi? W czym jest problem, że szukasz tych informacji o terapii albo o trzeźwieniu?
W czym, do diaska, Pastel jest problem? Bo z tego co Ty piszesz, to problemu nie ma żadnego???

Napisz Pastel, ale tak szczerze- od kiedy dajesz w palnik? I jak wygląda Twoje picie? Bo o Twoim trzeźwieniu już wiem wszystko, a o piciu nic...

Marc-elus - Sob 17 Mar, 2012 16:14

Jonesy napisał/a:
od kiedy dajesz w palnik? I jak wygląda Twoje picie?

Widać nie trwa dwa lata:
Pastel napisał/a:
Straciłem wiele wspaniałych kobiet przez alkohol - one aplikowały twardą miłość, a ja szedłem chlać i znajdowałem sobie nową partnerkę.

To się nazywa nowoczesny alkoholik, nie podoba się chlejący facet: wypad.
Az w końcu znalazł córkę alkoholika, co "go miłuje" i chlać w razie czego pozwoli. Bezpieczeństwo i komfort zachowane.....

rufio - Sob 17 Mar, 2012 23:12

Ciekawy temat jak i również bardzo "mądre " wywody jak na 14 dniowego noworodka - chociaż nie widać , że nasz kolega bardzo wnikliwie podchodzi do tematu .
- Terapia to placebo - wnikliwe
- Terapia to przeszkadzanie - to jest dobre !
- Alkoholizm nie jest choroba śmiertelną oraz nieodwracalną - genialne !
Nie On pierwszy i nie ostatni - i tak naprawdę nie jest istotne co my o tym myślimy i jak żyjemy , i jak próbujemy przedstawić - ważne jest to dla kolegi jak ON to widzi jak odczuwa - jego widzenie jest proste ba powiedziałbym banalne - ON WIE LEPIEJ - jest On a potem reszta ponieważ jest kolejnym niepowtarzalnym alkoholikiem , który postanowił zerwać z nałogiem a skoro terapia jest trywialnym pustym i nic nie znaczącym gestem , czynem który nic nie daje bo przecież to jest banalne i łatwe (tylko słabi idą na terapie ) ba wręcz uważa, ze terapia jest przeszkodą - był i przekonał się naocznie . Wie również , ze życie jest darem i zbyt krótko trwa aby tracić czas na nic nie znaczące czyny a , że człowiek jest istota myśląca a za tym posiada wolna wolę - wybrał samodzielna swoja i nie powtarzalna drogę i niech tak zostanie - życzę mu jak najlepiej . A i jeszcze jedno - MUSZĘ - jest słowem bezideowym.

prsk

Pastel - Nie 18 Mar, 2012 05:00

matiwaldi napisał/a:
a nie pijesz dla siebie...?

Dla siebie. Również!
Tajga napisał/a:
W Twoich wpisach są same sprzeczności.

Nie ma sprzeczności w tym co zacytowałaś. Wszedłem, by znaleźć adres terapii lub mitingu - by pójść, dowiedzieć się pewnych rzeczy. Po informacje, a nie na 'leczenie'. Sami piszecie, ze zmiana ma się odbyś w duszy alkoholika. Co to za różnica czy ciało będzie na terapii, czy na spacerze? Najbliższy miting w moim języku jest jakieś 600 km stąd, a terapia prawie 2000km. Ja nie mam możliwości technicznych! Dlatego tytuł jest Muszę bez terapii i AA. Temat powstał, gdy admin stworzył nowy z wątku Aniołkowej. Tam Aniołkowa napisała:
Aniołkowa napisał/a:

naprawde nie wiem jak dlugo bede chodzila na te spotkania AA, wiem ze sa ludzie uzaleznieni ktorzy nie chodza i zyja w trzezwosci
ja wiem ze mam problem, moje aktualne dzialania zmierzaja w kierunku uporania sie z nim, ale nie chce do konca zycia jakos wybitnie sie z tym obnosic,czy kazdej minuty poswiecac na zadreczanie sie w temacie alkoholu,
nie chce udawac w przyszlosci ze nie mam problemu, chce spokojnie zyc, nie chce zeby problem z alkoholem zdominowal moje dalsze zycie w calosci, zeby wszystko tłamsił

a ja jej odpowiedziałem:
pastel napisał/a:

Doskonale Cię rozumiem. Na picie traciłem dużo czasu, energii i pieniędzy. Nie chcę być trzeźwy tylko po to, aby ten sam czas, energię i pieniądze tracić na terapię, mitingi i spotkania AA. Chcę zacząć normalnie żyć!

I tak zaczęto to rozkładać na czynniki pierwsze i wywiązała się dyskusja.
Tajga napisał/a:
Mam pytanie. W jakim celu TU się logujesz?

By czerpać z wiedzy innych.
Tajga napisał/a:
popisać swoją nie do końca erudycją?

Co czułaś jak to pisałaś? Poważnie pytam.
Tajga napisał/a:
Wsadziłeś sobie w tyłek esperal, ale się zawiodłeś.

Nigdzie nie pisałem, że to oszustwo. Wsadziłem go sobie, by na rok wyłączyć się z picia. Cel operacji uzyskałem. Oszukiwałbym się, gdybym sądził, że to mnie wyleczy z alkoholizmu.
szymon napisał/a:
no coś Ty
jesteś swój chłop! tylko nie wiem czy alkoholik czy jakiś pseudo alkoholik.

Czytałem Wasze posty od kilku dni i poczułem, że Was znam. Wypadało się więc przedstawić i dlatego założyłem konto i napisałem w powitalni, że jestem alkoholikiem.
szymon napisał/a:
zauważyłem też, że było takich kilku podobnych, co przychodzili z taką dziewiczą technologią na nie picie.
albo od dawna ich tu nie ma,
albo logują się z ukrycia i podczytują po cichutku,
no... jeszcze mamy takiego ananska jak pan blanet,

A czymże zasłużyłem, by stosować wobec mnie odpowiedzialność zbiorową? :beczy:
Nie wiem kto to blanet.
szymon napisał/a:
miłego weekendu

Dziękuję i wzajemnie. I jest miły - jest niedziela, 4:50, 6h po meczu, a ja zamiast się ostatecznie dopijać odpisuję Michałowi na posty. Trzeźwy! Nie pamiętam ostatniej takiej soboty :) .
Marc-elus napisał/a:
Wiesz że nasza choroba ma kod w międzynarodowej nomenklaturze chorób? F.10.2

Wiem, ale dzięki za przypomnienie. Tylko, że to dla mnie niczego nie zmienia. Jeśli jestem chory powinienem iść do lekarza. Zwracasz się do swojego terapeuty per "Panie Doktorze"? Ale też skoro chory, a w dodatku nie ma lekarza w pobliżu - pozostają jeszcze domowe sposoby i też często powodują wyjście z niejednej choroby. Można na przykład do zielarza iść :mgreen: . Niech każdy leczy się jak chce - nie rozumiem tego obsesyjnego 'parcia' na terapię. To nienaturalne i to mnie też od terapii odpycha.
smokooka,
Jest dokładnie tak jak piszesz. :)
pterodaktyll napisał/a:
Możesz mi podać choć jeden powód dla którego ja mam coś Ci udowadniać?

Ależ nie ma żadnego. Ja nie żądałem, ja chciałem grzecznie poprosić. Skoro alkoholizm to śmiertelna i nieuleczalna choroba to ja bym chciał przeczytać kto i na jakiej podstawie tak twierdzi. Z takiej literatury mógłbym dla siebie wyciągnąć informacje potrzebne do trzeźwienia. Prosiłbym o literaturę medyczną.
pterodaktyll napisał/a:
Ja w Twoim pisaniu widzę siebie sprzed kilku lat,

I widzisz, jak daleko zaszedłeś? Nie pijesz - ja też tak chcę. :)
pterodaktyll napisał/a:
Jeśli wydaje Ci się, że jesteś w stanie sam opanować to cholerstwo, bo dziadek czy ojciec Twojej kobiety to zrobili, to życzę powodzenia, bo wiem, że będzie ci cholernie potrzebne, jako, że akurat te przypadki "uzdrowienia" o których piszesz, mają się nijak do dziesiątek czy setek tysięcy alkoholików, którym z kolei ta sztuka za życia się nie udała.

Nie wiem, czy jestem w stanie, ale negowanie za wszelką cenę takiej możliwości jest negowaniem faktów. Takich przykładów znam kilka, ale miałem we własnej rodzinie też takich, którzy zapijali się na śmierć i nawet padaczka alkoholowa ich nie powstrzymała w piciu. Ja wiem, że mam mniejsze szanse niż Ty - ale Ty masz to szczęście, że wierzysz w terapię. I masz do niej blisko...
Co do poczucia bezpieczeństwa całkowicie się zgadzam. Ale ja postanowiłem się zmienić, nie chcę być już więcej
pterodaktyll napisał/a:
facetem nieodpowiedzialnym, który nie zapewnia jej cienia bezpieczeństwa (tu uwaga, dla kobiet poczucie bezpieczeństwa nie kojarzy się wyłącznie z kasą) śmierdzącym alkoholem w łóżku i emocjonalnie niedojrzałym.

Dziękuję Ci też za drugi post - był z takich co już mam zapisane w notatniku.

Jonesy napisał/a:
Czego Ty tu szukasz? Aż wreszcie ktoś Ci powie że masz rację i jest git?

Też w sumie to, co napisałem do Tajgi i dodam, że ja nie potrzebuję potwierdzenia, że np. 'terapia to placebo'. Ja o tym wiem i dla mnie to jest fakt. Podobnie jak lek homeopatyczny. Nie staram się dyskutować tylko wyrazić swoją opinię. Pytali - odpowiedziałem, co o tym sądzę. Kto chce może wsadzić sobie tę opinię w buty i iść na terapię. Tylko ja w tym momencie nie rozumiem, dlaczego moja droga musi być zła i z góry skazana na porażkę (wg 'jedynej słusznej forumowej teorii'), a droga 'terapeutyzowanych' musi być jedyna z możliwych. A jak nie to baran, pijane myślenie, pije na sucho, tańczy na krawędzi... można by długo wymieniać. Taka jest ogólna opinia tu na forum.
Jonesy napisał/a:
W czym, do diaska, Pastel jest problem? Bo z tego co Ty piszesz, to problemu nie ma żadnego???

No widzisz! Wyręczyłeś mnie - dokładnie dla mnie nie ma żadnego problemu! Ja przeczytasz co odpowiedziałem Tajdze wyżej, to zobaczysz, dlaczego zaczęła się ta dyskusja. Zauważ, że ja tylko odpowiadam na to co się do mnie pisze i o co się mnie pyta. Taka pogawędka. Gdzie zauważyłeś problem? :)
Jonesy napisał/a:
Napisz Pastel, ale tak szczerze- od kiedy dajesz w palnik? I jak wygląda Twoje picie? Bo o Twoim trzeźwieniu już wiem wszystko, a o piciu nic...

Posty mi piszecie co 5 minut i nie wyrabiam. :wysmiewacz: Nie pisałem, bo nikt nie pytał, a ja nie mam potrzeby wyrzucania niczego z siebie publicznie. Jednak w ramach samopomocy nie zamierzam niczego ukrywać więc odpowiem. Piję 15 lat(zacząłem kilka lat wcześniej), jakieś 10 lat temu miałem esperal i nie piłem ponad rok. Poza tym piłem 3-4 razy w tygodniu. Ciągów nie łapię, bo na kacu jestem dętka i nie miałbym siły wstać nawet po żyletki, by sobie po podciąć żyły. Mimo to kilka ciągów się zdarzyło, ale to raczej z głupoty, niż potrzeby picia.
Na jednej godzinie terapii byłem ok 8 lat temu. Skutki znacie. :) . Zdarzało się obiecywanie i oszukiwanie samego siebie co jakieś pół roku, jak wytrzymałem 2-3 tygodnie to góra. Potem zaś 'co drugi dzień'. Przyznałem przed samym sobą, że jestem alkoholikiem, ale nie zamierzałem nic z tym robić. Myślałem, że jestem nieśmiertelny lecz od dłuższego czasu zaobserwowałem w kondycji fizycznej wiele negatywnych objawów(m.in. boli mnie 'miejsce na wątrobę' ;) ). Jestem rozwodnikiem, mam syna (jakieś 2500km ode mnie). Albo przestanę, albo się wykończę. To tak pokrótce. Jeśli ktoś chciałby wiedzieć coś więcej to niech pyta. :skromny:
Marc-elus napisał/a:
To się nazywa nowoczesny alkoholik, nie podoba się chlejący facet: wypad.
Az w końcu znalazł córkę alkoholika, co "go miłuje" i chlać w razie czego pozwoli.

Nie wiem w jakim celu te kpiny? Tak się objawia ta słynna asertywność? Czy na mitingu, po tym jak opisałbym swoje życie mógłbym się spodziewać takiego komentarza z Twojej strony? 8|

rufio napisał/a:
Terapia to przeszkadzanie

Ja tego nie napisałem. Ewentualnie pisząc o mojej osobie.
rufio napisał/a:
bo przecież to jest banalne i łatwe (tylko słabi idą na terapie )

Tego też nie, nawet stwierdziłem zupełnie odwrotnie.
rufio napisał/a:
A i jeszcze jedno - MUSZĘ - jest słowem bezideowym.

Tłumaczyłem Tajdze jak powstał ten temat. A MUSZĘ było tylko zamianą (admin napisał 'Chcę'). Gdybym chciał to i tak nie mam możliwości skorzystania z terapii. Dlatego 'muszę', jest w tym przypadku odrębne od idei. Myślę, że takie czepianie się słówek nie ma najmniejszego sensu.
A! Pogratulować sarkazmu i dzięki za życzenia :mgreen:
[b]Pozdrawiam wszystkich i dziękuję. Spokoju ducha!

dadof2 - Nie 18 Mar, 2012 05:47

Pastel, moje pytanie nie ma na celu Ci dosrac ale zastanawiam sie:

Dlaczego musisz miec koniecznie terapie po polsku?

Skoro mieszkasz juz troche w Hiszpanii to chyba znasz ten jezyk na tyle zeby sie komunikowac? Mysle, ze to dla Ciebie jest tylko kolejny 'excuse', zeby na terapie nie isc. W mojej opinii terapia w innym jezyku niz ojczysty ma tez lingwistyczne plusy bo ogranicza onanizm slowny i pozwala uproscic dojscie do sedna problemu.

Wiesz dlaczego trzymam sie tego forum i slucham uwaznie ( niekoniecznie wykonujac wszystkie zalecenia) ludzi wypowiadajacych sie tu?
Bo juz 2 razy uchronili mnie od wypicia!
Choc czasem niemilosiernie mnie ich opinie wkurzaja. A raczej ten taki typowo polski narzucajacy sposob ich wyrazania. Ale tlumacze sobie ze tu nie jest miejsce gdzie zbieraja sie jacys grzeczni chlopcy i dziewczynki tylko zaprawieni w bojach eksperci tematu. Wiec tu nie ma miejsca na Wersal i glaskanie.
Nikogo tu nie oszukasz moze z wyjatkiem samego siebie co , w mojej opinii robisz calkiem skutecznie.

Pozdrawiam z daleka

Marc-elus - Nie 18 Mar, 2012 07:02

pastel napisał/a:
Nie wiem w jakim celu te kpiny?

To nie kpiny. W mojej wypowiedzi zawiera się dużo informacji.
Wybacz że nie będę tłumaczył....
Pastel, rób co chcesz, ja tam dalej będę chodził na terapie. Pomaga mi czy nie, nie mnie to oceniać, fakt faktem że dzięki niej poznałem sporo fajnych ludzi i dużo się nauczyłem, tak więc biorę to placebo i staram się podążać swoją drogą. :)

matiwaldi - Nie 18 Mar, 2012 07:02

dadof2 napisał/a:
.....ogranicza onanizm slowny ....



- muszę sobie zapisać :mysli:

Pastel - masz własną drogę i nie widzę powodu ,dla którego miałbyś mnie/nas słuchać !!!!
wszystko w Tobie mi się zgadza !!! więc dlaczego masz mieć lepiej/łatwiej niż ja........
8)

Janioł - Nie 18 Mar, 2012 09:52

pastel napisał/a:
Andrzej,
Być może błędne. Chcesz powiedzieć, że po terapii będę wyciągał słuszne?
przynajmniej będziesz miał na to szanse, bo po tym co piszesz, nie wygląda to trzeżwo
pterodaktyll - Nie 18 Mar, 2012 12:16

pastel napisał/a:
Skoro alkoholizm to śmiertelna i nieuleczalna choroba to ja bym chciał przeczytać kto i na jakiej podstawie tak twierdzi. Z takiej literatury mógłbym dla siebie wyciągnąć informacje potrzebne do trzeźwienia. Prosiłbym o literaturę medyczną.

Wystarczy, że sobie wygooglujesz i masz tą literaturę

Marc-elus - Nie 18 Mar, 2012 13:04

pterodaktyll napisał/a:
pastel napisał/a:
Skoro alkoholizm to śmiertelna i nieuleczalna choroba to ja bym chciał przeczytać kto i na jakiej podstawie tak twierdzi. Z takiej literatury mógłbym dla siebie wyciągnąć informacje potrzebne do trzeźwienia. Prosiłbym o literaturę medyczną.

Wystarczy, że sobie wygooglujesz i masz tą literaturę

A ja Ci dodam Pastel, że terapia jest jedynym sposobem "leczenia" alkoholizmu uznawanym i polecanym przez Światową Organizacje Zdrowia(WHO).

rufio - Nie 18 Mar, 2012 13:55

pastel napisał/a:
rufio napisał/a:
Terapia to przeszkadzanie

Ja tego nie napisałem. Ewentualnie pisząc o mojej osobie.

Napisałes , że terapeuta bedzie Ci przeszkadzał w dochodzeniu do wniosków . Co dla mnie jest jednoznaczne , ze terapia przeszkadza .
pastel napisał/a:
rufio napisał/a:
bo przecież to jest banalne i łatwe (tylko słabi idą na terapie )

Tego też nie, nawet stwierdziłem zupełnie odwrotnie.

Napisałeś , ze iść na terapię jest najprostszym rozwiązanie , które twoim zdaniem nic nie daje bo spędziłeś JEDNA godzinę i już wiesz , ze to nie dla Ciebie .
A co do słowa " muszę " to była propozycja zmiany tematu przez admina a Ty się zgodziłeś wiec to jest Twój tytuł - skoro na to się zgodziłeś tzn , ze tak myślisz , że " musisz "
A teraz ja muszę eksmitować się z tego tematu - nie widzę powodów aby tracić tu energie na liczenie kropli wody w wodzie .

prsk

Pastel - Wto 20 Mar, 2012 16:30

dadof2,
Nie musi być po polsku, choć z pewnością wolałbym język ojczysty. Jakiś czas temu się przeprowadziłem, a tu gdzie aktualnie mieszkam hiszpański (urzędowy tylko w teorii), jest wręcz nienawidzony. Taki to już pokręcony kraj. Nie wątpię, ze znalazłbym w jęz. hiszp. prywatnie, bo za kasę to i po chińsku znajdziesz, ale ja tej kasy aż tyle nie mam. Nie jestem tu ubezpieczony zatem za jakąkolwiek terapię musiałbym i tak płacić(nawet w języku, którego nie rozumiem :) ). Ewentualnie jakieś AA wchodziłoby w grę, podobno ok 50 km ode mnie jest jakaś polska grupa, ale nie wiem ile w tym prawdy. Może... kiedyś... ja nie wykluczam. Tylko tutejszej presji nie rozumiem. Być może to o czym piszę to wg Ciebie 'excusas', ale ja nie mam zamiaru ich przezwyciężać, tracić czas i energię, kombinować, szukać, wydzwaniać, załatwiać etc. (co i tak nie musi znaczyć, że ostatecznie udałoby mi się jakąkolwiek terapię znaleźć) by pójść na terapię, w której skuteczność w przypadku mojej osoby wątpię. A dlaczego wątpię to już pisałem. Nie zgadzam też się z kilkoma podstawowymi elementami terapii i nie będę się sprzeczał z terapeutą i chodził na spotkania z encyklopedią medyczną na poparcie moich słów, bo to się mija z celem. Ja nie chcę nikomu nic udowadniać, ja chcę się nie uchlewać.
dadof2 napisał/a:
Wiesz dlaczego trzymam sie tego forum i slucham uwaznie ( niekoniecznie wykonujac wszystkie zalecenia) ludzi wypowiadajacych sie tu?
Bo juz 2 razy uchronili mnie od wypicia!

No i o to właśnie też chodzi mnie. To jakieś szaleństwo, że dziś kolejny mecz, a w moim domu ani kropli alkoholu. I to też dzięki Wam. Ja też słucham uważnie niekoniecznie stosując się do wszystkich zaleceń. Ja na ten przykład nie słucham zaleceń odnośnie terapii. Nie sądzę, bym z tego powodu płynął pod prąd. Przecież cel mamy ten sam i płyniemy w tym samym kierunku. Może ja trochę inną odnogą, ale nie jestem w tym ani pierwszym, ani jedyny. ;)
Marc-elus napisał/a:
Pastel, rób co chcesz, ja tam dalej będę chodził na terapie. Pomaga mi czy nie, nie mnie to oceniać, fakt faktem że dzięki niej poznałem sporo fajnych ludzi i dużo się nauczyłem, tak więc biorę to placebo i staram się podążać swoją drogą.

Pozostaje mi tylko przyklasnąć. Tobie pomaga terapia, mi medytacja, innemu esperal czy hipnoza - co to za różnica, ważne, że cel taki sam. To mnie z Wami łączy i dlatego jestem na tym forum.
matiwaldi napisał/a:
wszystko w Tobie mi się zgadza !!! więc dlaczego masz mieć lepiej/łatwiej niż ja........

No właśnie :zgoda: , tym bardziej, że pewnie nie będzie ani lepiej, ani łatwiej. Być może nawet gorzej i ciężej. No nic, pożyjemy - zobaczymy ;)

Tajgo, nie musisz mi tłumaczyć znaczenia słów, chodziło mi o sposób, w jaki się 'wypowiadałaś', nie o samo słowo "erudyta". Co do terapio-mowy to zapewniam Cię, że mnie wsio-rawno czy ja np. 'czuję' radość, czy 'odczuwam' radość. Radocha ta sama :rotfl: , a dla mnie takie roztrząsanie to właśnie strata energii i czasu. Co do sprzeczności, to zauważ, że w ostatnim poście napisałem: nie rozumiem tego obsesyjnego 'parcia' na terapię. To nienaturalne i to mnie też od terapii odpycha. Mam nadzieję, że to rozwieje Twoje wątpliwości.
Tajga napisał/a:
I tego się trzymajmy!!!!!

Ja się trzymam. A Ty? :skromny:
P.S. Jak Twój 'churro' (wym. 'ciurro') zeżarł cały boczek, to niech sam do sklepu biega. ;)
Andrzej napisał/a:
po tym co piszesz, nie wygląda to trzeżwo

Wysoce prawdopodobne. Napisz mi dlaczego tak uważasz, dla mnie to ważne i może mógłbym na podstawie Twoich słów wyciągnąć odpowiednie wnioski. Jedyne co neguję to przyjmowanie terapii jako jedynego kryterium w osądach nad postępowaniem trzeźwiejącego alkoholika. Bo ja zauważyłem tu pewną regułę: chodzi na terapię = trzeba go wspierać, klepać po plecach; widać, że chce się zmienić, pracuje nad sobą i robi coś dla swojej trzeźwości. A nie chodzi na terapię = zapije, ma pijane myślenie, jedzie na 'd***' itd. Przecież może być zupełnie odwrotnie.
Marc-elus napisał/a:
terapia jest jedynym sposobem "leczenia" alkoholizmu uznawanym i polecanym przez Światową Organizacje Zdrowia(WHO).

Abstrahując od tego, że raporty WHO wołają czasem wręcz o pomstę do nieba, a zalecenia tej organizacji bardzo często podlegają wpływom wielu lobby (głównie oczywiście farmaceutycznego, ale nie tylko i przekonałem się na o tym własnej skórze) i zakładając, że WHO jest 'cacy' to to zdanie i tak niewiele nam mówi. To, że jedynie zalecają terapię, nie znaczy, że negują inne sposoby. Przynajmniej jak nic takiego nie znalazłem. Znalazłem natomiast to:
(WHO) uznaje nałóg palenia tytoniu za największe zagrożenie dla zdrowia publicznego w skali świata. WHO wyodrębniła nawet uzależnienie od tytoniu jako jednostkę chorobową (zespół uzależnienia od tytoniu – F17) wymagającą właściwego rozpoznania i leczenia.(...) terapię antynikotynową, która uchodzi za jedną z najskuteczniejszych metod odwykowych na świecie. Program ten został opracowany przez lekarzy i psychoterapeutów w latach 60. XX wieku i od tego czasu pomógł tysiącom palaczy rozstać się na zawsze z nałogiem.
Trzymając się dalej tego toku rozumowania to, by rzucić palenie - tylko na terapię! Nie chodzi o porównywanie tych nałogów tylko o stanowisko WHO.
P.S. Ja rzuciłem palenie bez pomocy terapeutów.
rufio,
Piszemy o tym samym. Mnie będzie przeszkadzać. Nie napisałem, że wszystkim. Jak sam mnie zacytowałeś pisałem: "Ja tego nie napisałem. Ewentualnie pisząc o mojej osobie."
rufio napisał/a:
spędziłeś JEDNA godzinę i już wiesz , ze to nie dla Ciebie .

Nie wszystkiego trzeba spróbować, by mieć na dany temat wyrobione zdanie. Raz w życiu byłem na nartach, a to podobno relaksuje. Mnie nie zrelaksowało, a na narty więcej nie jadę. Po co mam próbować zmienić narty albo pojechać gdzie indziej w góry? Ja wolę nad morze i tam MUSZĘ się relaksować.
A jak już jesteśmy przy "MUSZĘ" to przecież wyjaśniłem dokładnie o co chodzi i sprawa jest jasna, a Ty się upierasz, bo w tytule jest "MUSZĘ". To ja to zrobię specjalnie dla Ciebie i tutaj wpiszę nowy temat: ""Trzeźwienie" bez terapii i AA". Adminom nie będę głowy zawracał. I również specjalnie dla Ciebie "trzeźwienie" jest w cudzysłowie. :skromny:
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i trzeźwości życzę.

rufio - Wto 20 Mar, 2012 16:43

pastel napisał/a:
Nie wszystkiego trzeba spróbować, by mieć na dany temat wyrobione zdanie.

Tu masz racje - ale ja spróbowałem i juz mam wyrobione zdanie na polemike z Toba - pozostaje obserwatorem
Słuchaj mnie tam lotto czy Ty tak naprawde musisz czy chcesz - zbyt czesto uzywaz tego słowa na to mam uczulenie . Chcesz nie chcesz - musisz - nie musisz " trzeźwienie " - czy tez trzeźwienie - Nie Ty piewrszy ani nie ostatni który idzie tą droga - paru juz nie żyje -paru gdzies tam jeszcze zużywa tlen a niektórzy tu zagladaja i cos tam napisza - Twa wola Twe życie - Twe wybory ja tam tam wiem swoje to o czym piszesz z taką energia przeszedłem na kazdym poziomie -
A tak apropo juz sam fakt , ze pracujesz i mieszkasz ( w obym kraju )i nie masz ubezpieczenia świadczy rzeczywiście o tym , że MUSISZ jeszcze sie troche nauczyc odpowiedzialności a wtedy może i reszta przyjdzie ?

Pastel - Wto 20 Mar, 2012 17:00

rufio,
Rozumiem, ja przedstawiam swoje zdanie, Ty swoje. Jak mi coś z tego wpadnie do głowy do dobrze, jak nie to trudno. Co do 'poziomów' to ja też mam ich wiele za sobą, ale nie wiem czy akurat wszystkie. Latami się siłowałem, szarpałem. Z tego co piszesz wynika, ze jesteś zdania, że ja nadal to robię. Ja tego nie neguje po całości i sam jestem trochę zagubiony w tym wszystkim i jestem na etapie poszukiwań. Bóg raczy wiedzieć co z tego wyniknie. Na terapii usłyszałem o pewnym 'teście' na alkoholizm i od tylu lat myślę o jego przeprowadzeniu... ale o tym kiedy indziej, najpierw muszę się wewnętrznie przygotować by w ogóle nad tym się zastanawiać.
Pracuję 'w internecie'. To gdzie jest aktualnie moje ciało nie ma zatem znaczenia. Ubezpieczony jestem, ale nie tutaj. Ale i tak ubezpieczenie nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością.
Rozumiem, ze "pozostaję obserwatorem" znaczy, że nie będziesz w tym wątku pisał. Szkoda, napiszesz jeśli Ci przyjdzie ochota. Odniosłem wrażenie, że irytuje Cię ten wątek. Przykro mi, nie to miałem na celu.

zimna - Wto 20 Mar, 2012 17:05

Hejo Pastel,
Ja słyszałam ,że nie potrzebuje terapii, wystarczy praca ze sponsorem na programie. Wiele osób trzeźwieje na programie, bez jakiejkolwiek terapii i chwalą sobie.
Jeżeli Ty nie chcesz trzeźwieć programem - wybierasz "swoją drogę" (Nie napisałeś albo może przeoczyłam :bezradny: co chcesz robić dla swojej trzeźwości :mysli: )
masz prawo oczywiście :mgreen: -choć ja również odradzam.
Nie uważam jednak, że w związku z tym masz lecieć od razu po flachę, czy wykupić kwaterkę na cmentarzu.
Jeżeli, na prawdę nie chcesz pić i chcesz trzeźwieć, to masz szanse jak każdy z nas, każdy ma swoją drogę i swój czas
Powodzenia

Marc-elus - Wto 20 Mar, 2012 17:19

pastel napisał/a:
Tobie pomaga terapia, mi medytacja, innemu esperal czy hipnoza - co to za różnica, ważne, że cel taki sam.

Teoretycznie masz racje, ale.... alkoholizm to nie jest "zwykła" choroba.
Alkoholik jak przeczyta w sieci że komuś pomaga herbata pita między 18 a 18:15 to uczepi się tego, tak naprawdę uczepi się wszystkiego żeby nie iść na terapie.
Sądzę że niechęć do terapii czy AA wynika z bardzo prostej rzeczy: tam do alkoholika zaczyna dochodzić że nie może pić, już nigdy. To baaaardzo niewygodna myśl, lepiej mówić sobie że pójdę na seans hipnozy i nauczę się pić jak zdrowi ludzie.
A poza tym, na terapii słyszy się rzeczy których pijany mózg nie chce dopuścić do siebie, co innego powiedzieć sobie siedząc w domu: "Jestem alkoholikiem" a co innego systematycznie mieć tego przykłady, rozłożoną na atomy wiedzę popartą doświadczeniem grupy alkoholików.....

szymon - Wto 20 Mar, 2012 17:26

Marc-elus napisał/a:
tam do alkoholika zaczyna dochodzić że nie może pić, już nigdy.


zagramy w otwarte karty :]
dlatego zrezygnowałem z terapii pogłębionej,
ponieważ nie "podobało" mi się,
ze NIE mogę pić już do końca życia.
chodzę na terapię, gdzie propaguje się: chcę być trzeźwy i się rozwijać
to to samo, ale inaczej brzmi :mgreen:

Marc-elus - Wto 20 Mar, 2012 17:32

szymon napisał/a:
to to samo

Właśnie że nie to samo, ja tam wole Twoją wersje.... :tak:
Mnie napędzają pozytywne rzeczy, dlatego nie chodzę do kościoła, tam ksiądz coś opowiada o piekle, a co ja jestem jakiś cham żeby się denerwować? fsdf43t

zimna - Wto 20 Mar, 2012 17:34

A ja nie mogę pić do końca życia, serio. :mgreen:
Marc-elus - Wto 20 Mar, 2012 17:36

zimna napisał/a:
A ja nie mogę pić do końca życia, serio. :mgreen:

Chcesz być bardziej alkoholiczką niż my alkoholikami? :nerwus:
Niedoczekanie, mój alkoholizm jest "najmojszy"... :D

zimna - Wto 20 Mar, 2012 17:37

A i jeszcze nie chce pić, do końca życia :P
Pastel - Wto 20 Mar, 2012 17:50

zimna,
Z całą pewnością bardziej do mnie przemawia AA niż terapia. O sponsorze słyszałem już lata temu, ale chyba czułbym, że w jakiś sposób robię krzywdę tej osobie. W sumie nie myslałem nad tym zbyt wiele.
Ja próbuję samokontroli. Nie w piciu oczywiście(tego już próbowałem tysiące razy), a w sferze uczuć. Jestem strasznym cholerykiem, ale mimo to wiem, że przynajmniej połowa moich nerwów była tylko pretekstem. Te emocje muszę dokładnie poznać i analizować pod kątem mojego alkoholizmu. Otoczenie póki co zauważyło pozytywną zmianę, ale jestem teraz niby w fazie 'miesiąca miodowego', więc z pewnością będzie gorzej. Poza tym czas spowoduje uśpienie pewnych ostrzeżeń i chyba to będzie najtrudniejsze. Myślę, że to kwestia treningu, swego rodzaju medytacji, ale również wiedzy. Czytam, szukam, porównuje to do mojego postępowania i staram się wyciągać wnioski. Nie chcę, by uznano mnie tu za paranoika, ale udaje mi się czasem w sytuacji stresu 'wyjść' z siebie i 'z boku' ocenić moje zachowanie. To z pewnością jest ocena subiektywna, ale dzięki temu uzyskuję wewnętrzny spokój i dana sytuacja robi się prostsza, a co najważniejsze - jeszcze niedawno poszedłbym przez to pić, teraz rozpoczynam rozmowę lub działanie mające na celu wyeliminowanie problemu. Wiem, że to niewiele i ewentualnie początek drogi, ale coś robić muszę. Panowanie nad samym sobą to chyba podstawa; z terapią lub bez. Pracuję nad HALTem, bo to moim zdaniem dobry sposób do 'uspokojenia' chaotycznego i pijackiego życia. Mam problem teraz z L, bo ja jestem nie dość, że indywidualista, to jeszcze samotnik. Tzn. mam rodzinę, znajomych, przyjaciół (nawet takich prawdziwych! Nieprawdopodobne, co? :) ), ale do wielu rzeczy potrzebuję skupienia, a towarzystwo mnie rozprasza. Pracować też wolę sam.
Jak tak teraz przeczytałem to 'lecenie po flachę' ;) : polecę kupić, ale kwiatka mojej 'churri', na pewno się ucieszy! Zamiast kastą piwa (dziś mecz!) w lodówce przywitam ją różyczką. "Zło dobrem zwyciężaj", ciężko, ale próbuję i co najważniejsze przynosi mi to satysfakcję.
Tobie również powodzenia życzę.
g6jyfn

Pastel - Wto 20 Mar, 2012 18:17

Marc-elus napisał/a:
Sądzę że niechęć do terapii czy AA wynika z bardzo prostej rzeczy: tam do alkoholika zaczyna dochodzić że nie może pić, już nigdy. To baaaardzo niewygodna myśl, lepiej mówić sobie że pójdę na seans hipnozy i nauczę się pić jak zdrowi ludzie.

Nie myślałem o tym pod tym kątem. Raczej sugerując się tutejszymi postami sądziłem, że to jakiś rodzaj strachu lub wstydu. Ja niczego się nie boję (choćby niedźwiedź to dostoję! ;) ), a wstydzę się o wiele bardziej zapicia niż tego, że 'kiedyś' piłem i dlatego mnie terapia nie przeraża. Do mnie ta myśl, o niepiciu nigdy jeszcze nie trafia, a to dlatego, że ja jeszcze nie jestem w stanie zaufać samemu sobie. Poza tym interpretacja Michała bardziej mi się podoba. :mgreen:
Optymistyczne myślenie - jak najbardziej. Ty nie chodzisz do kościoła, a ja z podobnych wględów na terapię - nie chcę robić z siebie 'cierpiętnika', w kółko maglować tematu głodów, pijanych snów etc. To strasznie ponure. Jak byłem zaszyty też miałem pijane sny. Ale nigdy z tego powodu nie cierpiałem - po prostu 'głupi' sen, podejrzewam, że jakbym usiadł z psychologiem i zaczął maglować temat to zaraz przyszłyby nawroty, głody i wszywka przepita (teoretycznie i tak ją 'przepiłem w końcu). Te głody siedzą w głowie i tylko alkoholik jest w stanie je wyeliminować.
P.S. Cieszę się, że dyskusja zeszła na ciekawsze tematy :okok:

szymon - Wto 20 Mar, 2012 18:29

pastel napisał/a:
P.S. Cieszę się, że dyskusja zeszła na ciekawsze tematy :okok:


przyjecielu,
odkąd przestałem kąsać "ludzi", oni zrobili to samo
odkąd zacząłem dawać, sam dostaję więcej niż dałem... :skromny:

dobra wiedza wisi w powietrzu, tak samo pada na Ciebie jak i na mnie.
później tych dwóch tworzy z kolejnymi dwoma małe grupki.
grupki tworzą organizacje, całe społeczeństwa ...
a nasze wspólne, dobre myśli mieszają się jak woda z mlekiem, by w końcu osiągnąć harmonię :evil2"

Marc-elus - Wto 20 Mar, 2012 18:30

pastel napisał/a:
Ty nie chodzisz do kościoła, a ja z podobnych wględów na terapię - nie chcę robić z siebie 'cierpiętnika', w kółko maglować tematu głodów, pijanych snów etc.

Jakiego cierpiętnika? :lol:
Po prostu na terapii dokładnie pokazaliby Ci pijane myślenie, odkryli część rzeczy do których sam przed sobą wstydzisz się przyznać(alkoholowy umysł wypiera je z pamięci), a to jest niewygodne, uwiera....
Powiem Ci, na swoim przykładzie, że terapia odbiera komfort picia. Permanentnie. Nawet jak się napijesz to nie widzisz w tym nic pozytywnego, nie ma przyjemności tak jak kiedyś.
Może i dlatego alkoholik boi się jej jak ognia? :mysli:

yuraa - Wto 20 Mar, 2012 19:35

pastel napisał/a:
Do mnie ta myśl, o niepiciu nigdy jeszcze nie trafia

wszystko jasne
Ty nie chcesz iść na terapię i na wszelkie mozliwe sposoby to racjonalizujesz
bo sie po prostu obawiasz, że po terapii przestał bys pić na dobre.
a tak furteczka otwarta jeszcze
pastel napisał/a:
nie chcę robić z siebie 'cierpiętnika', w kółko maglować tematu głodów, pijanych snów etc.

niewiele niestety wiesz o terapii.
ja jak trafiłem to ktoś powiedział że terapia pomoże mi poznać i zrozumieć siebie.
pomyslałem ; ale jełop, przecież ja doskonale znam i rozumiem siebie.

myliłem sie

Pastel - Wto 20 Mar, 2012 19:56

Ja tam nikogo nie kąsałem. Jak już temat 'się stworzył' to chciałem się po prostu powymieniać poglądami. Ja pacyfista z natury. 433
Marc-elus napisał/a:
na terapii dokładnie pokazaliby Ci pijane myślenie, odkryli część rzeczy do których sam przed sobą wstydzisz się przyznać(alkoholowy umysł wypiera je z pamięci), a to jest niewygodne, uwiera....

Mnie coś uwiera nawet teraz. I waśnie nie do końca rozumiem co. 8| Ale sądzisz, że mnie mistrza kamuflażu i manipulacji alkoholowej (jak zapewne każdy z nas) rozgryzą? A jak mój pijany umysł pozwoli im wiedzieć tylko to co będzie chciał im przekazać? Takie 'kozaki' tam są? Ja w to po prostu nie wierzę, a w tych sprawach wiara to podstawa. Ale gdybym nawet uwierzył to z drugiej strony jeśli do pewnych wniosków dojdę sam, to i nie straszne będą mi głody itp, nie będę w przyszłości upatrywał w każdym poddenerwowaniu działania pijanej głowy i alkoholizmu. Ja serio się przeraziłem po przeczytaniu niektórych wątków na tym forum. Trąci hipochondrią i nocebo na odległość. I jakimś dziwnym, obsesyjnym uzależnieniem od terapii. Takie 'nie pójdę=zapiję' prowadzi do uzależnienia w drugą stronę. W dodatku smutnego i pesymistycznego. Normalnie nic tylko się napić! :szok: ;)
Tymczasem znalazłem adres i telefon najbliższego AA. Kto wie? Może się przyda w razie jakiegoś kryzysu. ;) W sumie to nawet blisko mam.
yuraa napisał/a:

wszystko jasne
Ty nie chcesz iść na terapię i na wszelkie mozliwe sposoby to racjonalizujesz
bo sie po prostu obawiasz, że po terapii przestał bys pić na dobre.
a tak furteczka otwarta jeszcze

Teoria dobra, ale ja być może obawiałbym się terapii(nawet podświadomie), gdybym sądził, że ona mi pomoże. Mnie wszystko jedno co zrobię jeśli to przyniesie rezultat. A tymczasem mówię całkiem poważnie - ja w to nie wierzę. Byłoby o wiele łatwiej nie dyskutować i dojść do wniosku, że język nie ten, że nie mam ubezpieczenia - wystarczy żeby nie pójść, a dodatkowo moja pijana głowa nie zaprzątałaby sobie nawet myśli o tym. A tymczasem się tu 'ścieram' przedstawiając moje poglądy. Ja nie mam negatywnych emocji w stosunku do terapii, ja nie mam żadnych. Załóżmy, ze diagnozujesz słusznie - to z takim podejściem i tak nic się nie zmieni w mojej sytuacji nawet jakbym tam zamieszkał...

matiwaldi - Wto 20 Mar, 2012 19:58

yuraa napisał/a:
....pomyslałem ; ale jełop, przecież ja doskonale znam i rozumiem siebie.....



to już wiem,co myśli teraz Pastel.......

Pastel - Wto 20 Mar, 2012 20:20

matiwaldi napisał/a:
to już wiem,co myśli teraz Pastel......

:rotfl: Jaaaaa? Gdzież bym śmiał! :wysmiewacz:
Ja biorę pod uwagę wszystkie możliwości, więc Yura może mieć rację. Muszę nad tym pomyśleć głębiej i poszukać informacji.
Trzeźwego wieczoru!

Tajga - Wto 20 Mar, 2012 20:28

pastel napisał/a:

Ja się trzymam. A Ty? :skromny:


Też się trzymam, więcej powiem, nawet się nie puszczam. Programu AA oczywiście, żebyś nie pomyślał sobie czego innego fsdf43t

pastel napisał/a:
P.S. Jak Twój 'churro' (wym. 'ciurro') zeżarł cały boczek, to niech sam do sklepu biega. ;)


Gdyby ON poszedł po ten boczek, to by kupił tylko boczek. To nie upadłam jeszcze na głowę żeby wysyłać faceta do sklepu. Poszłam sobie sama, i kupiłam jeszcze cukiereczki, papieroski, jabłuszka i chipsy :)

Na Twoje dywagacje nie będę już odpisywała z tego powodu...gdyż mnie nie obchodzi już Twoje trzeźwienie. Alkoholik to w sumie egoista, i myśli o sobie. Trzeźwiej sobie miło nawet z Lucyferem, byleś był trzeźwy. Osłabiasz mnie i brak mi argumentów. Mam tera co innego na głowie. 5t4b

Gonzo.pl - Wto 20 Mar, 2012 20:29

Cytat:
Tobie pomaga terapia, mi medytacja, innemu esperal czy hipnoza - co to za różnica, ważne, że cel taki sam.


Pastel, napisałem to jakiś czas temu do kogoś innego i w innym miejscu. Ale wydaje mi się tak aktualne, że z drobnymi zmianami powtórzę.

Nie będę się rozpisywal. Ani Tobie, ani mnie nic to nie da.
Każda choroba ma swój tzw. obraz. Są to podstawowe objawy występujące u wszystkich chorych.
Na podstawie tego obrazu opracowuje się sposób leczenia choroby, wspólny dla wszystkich pacjentów. Sposób ten oczywiście modyfikuje się, dostosowując go do indywidualnych objawów pacjenta. Ale jeśli mam cukrzycę, to nie dyskutuję z lekarzem, by leczyć ją masażami.
Każda choroba ma także swój obraz zdrowienia, wspólny dla wszystkich zdrowiejących.
Alkoholizm jest chorobą, gdyż takiej systematyzacji się poddaje. Jednostką chorobową o symbolu F10.2.
Ja jestem alkoholikiem.
A kim Ty jesteś?

Dodam, że człowiek, do którego to pisałem, zniknął z horyzontu.... zniknął z forum, zniknął z terapii, zniknął z mitingów.
Myślisz, że medytuje?

rufio - Wto 20 Mar, 2012 20:39

Pastel przyjacielu terapia to nie tylko - głody sny zwidy i inne marcepany - to rownież śmiech - żarty i poznanie siebie na wesoło jak i również na smutno to wymiana myśli - pomysłów i sposobów na to i tamto .
pastel napisał/a:
Ale sądzisz, że mnie mistrza kamuflażu i manipulacji alkoholowej (jak zapewne każdy z nas) rozgryzą? A jak mój pijany umysł pozwoli im wiedzieć tylko to co będzie chciał im przekazać? Takie 'kozaki' tam są?

Jak to przeczytałem to naprawdę zacząłem się śmiać jak głupi do sera - zona na mnie spojrzała czy u mnie wszystko w porządku - chłopie grupa Cie rozbierze - ubierze a Ty nawet nie będziesz wiedział kiedy - tam się spotykają takie czarodzieje słów - gestów i myśli , ze nieraz myślisz , ze znajdujesz się w krainie zaczarowanej kulki . Kozaki ? pytasz - mistrzowie fikcji - ułudy niejeden bajkopisarz mógłby się uczyć . Ty może i jesteś mistrzem ale pamiętaj , że trafisz zawsze na lepszego . Ty się nie martw czy Cie rozgryza tylko martw w jaki sposób rozłożą Cie na czynniki pierwsze i czy to nastąpi na drugim czy trzecim spotkaniu . Mistrz kamuflażu i manipulacji - dobry jesteś - rozbawiłeś mnie do łez -

prsk

jolkajolka - Wto 20 Mar, 2012 20:45

Dobry post,Rufio :okok:
szymon - Wto 20 Mar, 2012 21:02

rufio napisał/a:
Ty się nie martw czy Cie rozgryza tylko martw w jaki sposób rozłożą Cie na czynniki pierwsze i czy to nastąpi na drugim czy trzecim spotkaniu .


żeby zacząć się martwić,
trzeba chcieć,
a pastel nie chce,
bo nie może,
tylko musi.

rufio - Wto 20 Mar, 2012 21:03

szymon napisał/a:
żeby zacząć się martwić,
trzeba chcieć,
a pastel nie chce,
bo nie może,
tylko musi.

Z tego smiechu mi uciekło przesłanie - dzieki :lol:

dlugixp - Wto 20 Mar, 2012 21:21

Gonzo.pl napisał/a:
Dodam, że człowiek, do którego to pisałem, zniknął z horyzontu.... zniknął z forum, zniknął z terapii, zniknął z mitingów.
Myślisz, że medytuje?


Może wyzdrowiał ? :mysli: :okok:

Marc-elus - Wto 20 Mar, 2012 21:43

pastel napisał/a:
Ale sądzisz, że mnie mistrza kamuflażu i manipulacji alkoholowej (jak zapewne każdy z nas) rozgryzą?

Pewności 100% nie ma, ale wierz mi, dobry doświadczony terapeuta nie z takimi "okazami" miał do czynienia... i dochodzi jeszcze jedno: grupa.
Sądzisz że grupa alkoholików, mistrzów manipulacji, krętaczy przez większość życia, nie wie jak wyczuć manipulacje? :)

EDIT: Odpisałem na post z poprzedniej strony, a tu Rufio już wyłożył na czym terapia stoi.... :D

zimna - Wto 20 Mar, 2012 23:09

Cytat:
mnie mistrza kamuflażu i manipulacji

Cytat:
grupa alkoholików, mistrzów manipulacji, krętaczy

Ojej.... sami mistrzowie, no tak, to takie typowe dla alko. :p
Przecież alkoholik nie może byś małym żałosnym krętaczem, tylko -mistrzem manipulacji . Tak jak ,nie może być tylko, nikczemnym, złym człowieczkiem - małą mendom - nie alkoholik od razu, ma sie za " Księcia ciemności" :wysmiewacz:

staaw - Śro 21 Mar, 2012 04:30

zimna napisał/a:
alkoholik od razu, ma sie za " Księcia ciemności"

Jak to u dzieci. Każdy chce być Hansem Klosem a nikt Hermanem Brunerem... :wysmiewacz:

Marc-elus - Śro 21 Mar, 2012 07:24

staaw napisał/a:
zimna napisał/a:
alkoholik od razu, ma sie za " Księcia ciemności"

Jak to u dzieci. Każdy chce być Hansem Klosem a nikt Hermanem Brunerem... :wysmiewacz:

Ty będziesz Billem W..... :p

pterodaktyll - Śro 21 Mar, 2012 13:46

zimna napisał/a:
alkoholik nie może byś małym żałosnym krętaczem, tylko -mistrzem manipulacji . Tak jak ,nie może być tylko, nikczemnym, złym człowieczkiem - małą mendom - nie alkoholik od razu, ma sie za " Księcia ciemności"

Z taką świadomością jakoś łatwiej to wszystko znieść.......... :bezradny:

Pastel - Czw 22 Mar, 2012 22:03

Tajga,
Twój churro to ma dobrze, u mnie w domu to raczej ja po zakupy biegam :zalamka:
Tajga napisał/a:
Na Twoje dywagacje nie będę już odpisywała z tego powodu...gdyż mnie nie obchodzi już Twoje trzeźwienie.

A kiedykolwiek obchodziło?
Tajga napisał/a:
Alkoholik to w sumie egoista, i myśli o sobie.

Każdy 'w sumie' jest egoistą. Wyjątki świadczą o regule.
Tajga napisał/a:
Osłabiasz mnie i brak mi argumentów.

Ja o tym wiem już od pewnego czasu. :dokuczacz: :kwiatek:
Gonzo.pl napisał/a:
Ale jeśli mam cukrzycę, to nie dyskutuję z lekarzem, by leczyć ją masażami.

Ja również nie dyskutuję z lekarzami. Terapeuta to nie lekarz. Porównujesz alkoholizm do cukrzycy... By leczyć cukrzycę lekarzowi wystarczy badanie krwi pacjenta i wiedza uzyskana na studiach medycznych, by zastosować odpowiednie leczenie. Alkoholizm i cukrzyca to dwa odrębne światy. Diabetolog nie będzie próbował mojej choroby leczyć perswazją, tak jak robi to terapeuta.
Alkoholizm jest w grupie uzależnień. Tak samo jak np. nikotynizm. Dlaczego nikt nie zastosuje tego porównania? Bo przypadków wyjścia z nikotynizmu jest aż nadto i teoria o konieczności terapii ległaby w gruzach? Czyżby uruchamiał się tu mechanizm iluzji i zaprzeczeń? Nikotyna również ma wpływ na poziom dopaminy w mózgu, która jest odpowiedzialna m.in. za fazy trzeźwienia (miesiąca miodowego, muru etc.). Nikotyna jest silną neurotoksyną, przewyższającą toksycznością wiele nielegalnych narkotyków (popularna 'pięćdziesiątka' (50ml) czystej nikotyny jest w stanie zabić ponad 500 osób!), również występują głody, mechanizmy uzależnienia, nawroty, zaprzeczenia i iluzje, walka z nikotynizmem również bazuje na metodach opartych na wspólnotach dwunastokrokowych (jak Anonimowi Alkoholicy (AA), Anonimowi Narkomani (NA), Anonimowi Nikotyniści etc.). Również w przypadku palących papierosy stosuje się terapie indywidualne i grupowe. Co sądziłbyś o kimś, kto twierdziłby i usiłowałby Cię przekonać, że jedynie poprzez takie terapie jest możliwe całkowite rzucenie palenia? To samo sądzę ja (bez obrazy!) o kimś, kto twierdzi, że tylko terapia jest w stanie 'zaleczyć' alkoholika.
rufio,
Cieszę się, że udało mi się poprawić Ci humor. :) Pomimo, że określenia tego użyłem prześmiewczo, to moim zdaniem każdy alkoholik to na swój sposób 'mistrz kamuflażu i manipulacji' jak pomyślę jakich to sposobów używałem by się napić... każdy z nas to robił. ;)
rufio napisał/a:
Pastel przyjacielu terapia to nie tylko - głody sny zwidy i inne marcepany - to rownież śmiech - żarty i poznanie siebie na wesoło jak i również na smutno to wymiana myśli - pomysłów i sposobów na to i tamto .

Już tak nie zachwalaj, bo w końcu tam pójdę. ;) Jasne, że terapia nie polega jedynie na samobiczowaniu i torturowaniu pacjenta, a nawet z pewnością efekt placebo występuje częściej niż nocebo. Terapeuta przecież chce dobra pacjenta i zapewne często to mu się udaje. Z tego względu terapia jest polecana. Nie zmienia to faktu, że czasem przynosi fatalne rezultaty. Ja się ich nie boję, bo nie wierzę w placebo, a co za tym idzie również w nocebo (w stusunku do mojej osoby i kiedy wiem,że to placebo). Jeśli pójdę kiedyś na terpię (jak tak będziesz zachwalał :p ) to po informacje, po wiedzę, z ciekawości. Ale nie żeby się tam leczyć. U mnie to nie zadziała. Powtarzam - u mnie. Kto chce i mu pomaga - niech sobie chodzi. Homeopatia to też placebo, ale nie mam zamiaru dążyć do wycofania tych 'leków' z aptek. Co nie zmienia faktu, że ja z tej gałęzi 'medycyny' nie skorzystam nigdy. A są tacy, którzy twierdzą, że im homeopatia pomaga. Niech sobie łykają co chcą, ale nie spodoba mi się kiedy nachalnie będą twierdzić, że to jedyna możliwa metoda leczenia.
rufio napisał/a:
Ty się nie martw czy Cie rozgryza tylko martw w jaki sposób rozłożą Cie na czynniki pierwsze i czy to nastąpi na drugim czy trzecim spotkaniu .

Intrygujesz mnie. :mysli:
Marc-elus napisał/a:
Sądzisz że grupa alkoholików, mistrzów manipulacji, krętaczy przez większość życia, nie wie jak wyczuć manipulacje?

Wewnątrz siebie nie potrafią spojrzeć, a zaglądną do środka mnie? Ja nie chodzę na terapię, więc nieuczciwe byłoby zakładać, że się mylisz. :skromny: To nawet jest argument za terapią - ja nie twierdziłem, że takowe nie istnieją. Ale nie znaczy też, że terapia to jedyna prowadząca do trzeźwości droga. A ja cały czas właśnie o tym, jeśli można zauważyć. :stres:
dlugixp napisał/a:
Może wyzdrowiał ?

No co Ty! Tak bez terapii? Nie wypada... :wysmiewacz: Poza tym zniknął też z terapii i mitingów - zakładając, że chla to widać niewiele jemu one dały. Może powinien spróbować czegoś innego? zrgvr

jolkajolka - Czw 22 Mar, 2012 22:06

:zemdlal:
rufio - Czw 22 Mar, 2012 22:26

pastel napisał/a:
Wewnątrz siebie nie potrafią spojrzeć, a zaglądną do środka mnie?

Nie muszą zaglądać - znają każdy grymas - każde słowo - każdy bajer - grupa działa jak lustro .
pastel napisał/a:
Nie zmienia to faktu, że czasem przynosi fatalne rezultaty.

Takie same jak tych baranów na motocyklach - winien instruktor czy prowadzący motocykl ?
pastel napisał/a:
Terapeuta to nie lekarz

A kim jest ? Znachorem ? Wodzirejem na balu debiutantek cara Aleksandra Wielkiego ?
pastel napisał/a:
By leczyć cukrzycę lekarzowi wystarczy badanie krwi pacjenta i wiedza uzyskana na studiach medycznych, by zastosować odpowiednie leczenie.

To takie proste - wystarcza tabelki
pastel napisał/a:
bo nie wierzę w placebo,

Skoro w to nie wierzysz tzn . nie wierzysz w Siebie - bo placebo to ja - moje psyche - a jak to mam do bani to reszta tym bardziej .
Coraz lepiej mi sie z Toba gada pomimo tego , ze chciałem byc tylko obserwatrem ale Twój punk widzenia ( placebo ) stwarza dobry grunt do pogadania .

prsk

pterodaktyll - Czw 22 Mar, 2012 22:43

rufio napisał/a:
dobry grunt do pogadania

Jeśli o to chodzi, to rzeczywiście, ale mnie sie już nie chce ubijać tej "piany ", zwłaszcza, że i tak do niczego to nie prowadzi, bo nastąpiła tzw. "polaryzacja stanowisk" :mgreen: . Tak myślę.... :bezradny:

rufio - Czw 22 Mar, 2012 22:48

Dobrze godocie kumie - dobrze ale placebo - nocebo - takie to podniecające ;)
pterodaktyll - Czw 22 Mar, 2012 22:50

rufio napisał/a:
placebo - nocebo - takie to podniecające

Niooo........prawie tak samo jak niejaki Jacek i placek :wysmiewacz:

Gonzo.pl - Czw 22 Mar, 2012 22:52

pastel napisał/a:
Poza tym zniknął też z terapii i mitingów - zakładając, że chla to widać niewiele jemu one dały.

Może jeszcze nie wiesz, ale ja swoimi wypowiedziami manipulować nie pozwalam.
Dwa mitingi i trzy godziny terapii pomogły mu akurat tyle, ile Tobie.

Pastel - Pią 23 Mar, 2012 04:17

rufio napisał/a:

pastel napisał/a:
Terapeuta to nie lekarz

A kim jest ? Znachorem ? Wodzirejem na balu debiutantek cara Aleksandra Wielkiego ?

Ja bym raczej powiedział 'wróżbitą'. :P Widzę, że będę musiał to dokładniej wytłumaczyć. :szok:
By posługiwać się tytułem lekarza trzeba skończyć sześcioletnie, jednolite studia na wydziale lekarskim uczelni medycznej. Plus staż podyplomowy (kilkanaście miesięcy) i zdany egzamin. Potem kolej na specjalizację (np. diabetologię - znów 5-6 lat) i mamy człowieka, który ma prawo leczyć wspomnianą wcześniej cukrzycę.
Czas na terapeutów.
Pomińmy już terapeutów bez odpowiednich certyfikatów (nie wszystkie są odpowiednie), bo są i 'leczą' tacy. W niektórych przypadkach nie trzeba mieć nawet ukończonej szkoły wyższej. Załóżmy jednak, że takich nie ma i są tylko ci z szufladą pełną certyfikatów.
Wystarczą studia (np. humanistyczne mile widziane!) i czteroletni kurs terapeuty! Czteroletni kurs - poważnie brzmi, przyjrzyjmy się bliżej. Kursy te trwają ok. 1000 godzin (najczęściej mniej), więc jest to czas, jaki spędza student medycyny na uczelni w ciągu mniej więcej jednego semestru! Pół roku... łącznie z praktyką! A diabetyk 12 lat...
rufio napisał/a:

pastel napisał/a:
bo nie wierzę w placebo,

Skoro w to nie wierzysz tzn . nie wierzysz w Siebie - bo placebo to ja - moje psyche - a jak to mam do bani to reszta tym bardziej .

Otóż nie! Placebo ma celu właśnie oszukanie Twojego psyche. Na tym to polega, taki jest sens placebo. Dopóki Twoje psyche nie wie, że to placebo - masz ok. 30% szans, że to placebo oszuka psyche i dzięki niemu 'wyzdrowiejesz'. Fakt - 30% to dość dużo; być może dlatego homeopatia ma tylu zwolenników? Podobno właśnie 30% Polaków ją stosuje.
Nadmienię, że skuteczność terapii w leczeniu uzależnień to również ok. 30%, choć bardzo trudno znaleźć konkretne dane.
A teraz najważniejsze, żeby się nikomu w głowie nie poprzewracało i nie przestał chodzić na terapię: Nie twierdzę, że terapia jest placebo sensu stricto, a jedynie, że bazuje na tym efekcie. Na terapii z pewnością można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o alkoholiźmie, poznać ciekawych ludzi, wypić dobrą kawę; ja jestem zmuszony szukać tej wiedzy gdzie indziej, ludzi znam tylu, że imion nie mogę zapamiętać ;) , a kawy nie piję. Sądzę jednak, ze to nieetyczne twierdzić, że terapia to jedyny sposób na 'trzeźwienie', ponieważ u kogoś kto na terapię nie uczęszcza (pomijając powody) może zadziałać efekt nocebo. Mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć dlaczego?
Gonzo.pl napisał/a:
Może jeszcze nie wiesz, ale ja swoimi wypowiedziami manipulować nie pozwalam.
Dwa mitingi i trzy godziny terapii pomogły mu akurat tyle, ile Tobie.

Mam dość argumentów by przedstawić i wytłumaczyć swoje poglądy bez uciekania się do manipulacji. Być może wyciągnąłem nieprecyzyjnie wnioski, ale to z racji tego, że informacja od Ciebie zawierała zbyt mało danych. To zwykłe nieporozumienie, a nie manipulacja. Zauważ też, że wytłuściłem wyraz "jemu", a to zmienia sens zdania.
A tak na marginesie: Istnieje jakaś ilość terapii/mitingów, w których klient (bo przecież nie pacjent) musi wziąć udział, by można było ocenić skuteczność terapii? Nie sądzę.
:roll:
Trzeźwego dnia życzę.
P.S. Nigdy nie liczyłem, ale pomijając 'esperalową' przerwę to jestem gdzieś na granicy pobicia rekordu w byciu trzeźwym. :hura:

szymon - Pią 23 Mar, 2012 05:25

pastel napisał/a:
Wysłany: Dzisiaj 4:17


wcześnie wstajesz bardzo... jeżeli ty wstałeś około 4 to dla mnie tak jak 3 w nocy.
późno przychodzisz tez na forum...
jak wygląda Twoja praca? czym się zajmujesz, jakie masz zainteresowania, jak rodzinka? :)

Gonzo.pl - Pią 23 Mar, 2012 05:41

Moje sapiens i moja odpowiedzialność wobec siebie pcha mnie do tego bym, zanim coś odrzucę i uznam za błędne, poznał to i to dogłębnie.
Radziłbym Tobie to samo, zamiast posługiwania się wiedzą internetową i informacjami z gazet.
Mnie nie interesują ogólniki, mnie nie interesują terapeuci. Mnie interesuje mój terapeuta.
Nie zajmuję się terapiami, zajmuję się swoją terapią.
Odrzucają mnie ludzie, którzy pieprzą o niczym.
A jeszcze bardziej ci, którzy robią to przez tyle stron, zapętlając się niemożebnie.
O terapeutach porozmawiaj z jakąś Radą Etyki, o terapiach może z Melibrudą.
Jam prosty alkoholik i ze mną o alkoholizmie, najlepiej moim, bo ogólniki wykluczam.

Jędrek - Pią 23 Mar, 2012 06:57

Gonzo.pl napisał/a:
Odrzucają mnie ludzie, którzy pieprzą o niczym.


Też na początku szukałem tej łagodniejszej drogi...
NIe chciałem słuchać terapeutów, alkoholików trzeźwiejących, bo uważałem że pozjadałem wszystkie rozumy i sobie poradzę sam bez drastycznych posunięć.
Zapicie psychotropów i pobyt na Oddziale Zamkniętym zweryfikował mój światopogląd. Dotarło do mnie że to mój alkoholizm i moja chęć picia....potrafi zmienić drastycznie sposób mojego myślenia...na tyle, żby nie pamiętać, że biorę leki których nie wolno mieszać z alkoholem. Że potrafię się doprowadzić do obłędu byle zaspokoić swoją chcęć picia.
No i prawie dwa lata na d*** :) głównie ze strachu przed ponownym zapiciem psychotropów...
Ale ileż tak można....w końcu dotarło do mnie, że muszę zmienić coś w swoim życiu.... no i zacząłem to robić ze sponsorem....tych parę naiwnych, infantylnych czynności powtarzanych dzień w dzień odmieniło moje życie.
Przestały być naiwne i infantylne...dzięki nim zacząłem poznawać siebie, rozpoznawać swoje zmiany nastroju, niwelować w zarodku moje nakręcanie się i emocje...i jest coraz przyjemniej i stabilniej.
I dobrze mi tak :)

Tajga - Pią 23 Mar, 2012 07:44

pastel napisał/a:
Tajga napisał/a:
Na Twoje dywagacje nie będę już odpisywała z tego powodu...gdyż mnie nie obchodzi już Twoje trzeźwienie.

A kiedykolwiek obchodziło?


Zawsze obchodzi mnie los alkoholika który wciąż jeszcze cierpi. Z tego co piszesz to TY nie cierpisz, Ty "wiesz lepiej".

pastel napisał/a:
Tajga napisał/a:
Osłabiasz mnie i brak mi argumentów.

Ja o tym wiem już od pewnego czasu. :dokuczacz: :kwiatek:


Taki z Ciebie wszechwiedzący człowiek :oczyska:


pastel napisał/a:
Pomińmy już terapeutów bez odpowiednich certyfikatów (nie wszystkie są odpowiednie), bo są i 'leczą' tacy. W niektórych przypadkach nie trzeba mieć nawet ukończonej szkoły wyższej. Załóżmy jednak, że takich nie ma i są tylko ci z szufladą pełną certyfikatów.
Wystarczą studia (np. humanistyczne mile widziane!) i czteroletni kurs terapeuty! Czteroletni kurs - poważnie brzmi, przyjrzyjmy się bliżej. Kursy te trwają ok. 1000 godzin (najczęściej mniej), więc jest to czas, jaki spędza student medycyny na uczelni w ciągu mniej więcej jednego semestru! Pół roku... łącznie z praktyką! A diabetyk 12 lat...



Wystarczy1000 godzin + lata zmagania się z WŁASNYM alkoholizmem. Wiesz tyle na temat terapii, więc nie jest obce Ci pojęcie ko terapeuty? Tzw. "kota"? To osoba (o ile sama nie prowadzi zajęć), wspomaga terapeutę psychologa. I wyłapuje takich cwaniaczków którzy "wiedzą lepiej" :wysmiewacz:

Diabetyk nie musi wiedzieć jak się czuje jego pacjent, który opowiada jak to było chwili kiedy spada mu poziom cukru we krwi. Terapeuta alkoholik WIE co czuł pacjent któremu spadał poziom alkoholu 8| . To taka subtelna różnica. Po to żeby leczyć NAS nie potrzeba 5 lat studiów + 6 lat specjalizacji. Wystarczy rok destrukcyjnego chlania...

rufio napisał/a:
Skoro w to nie wierzysz tzn . nie wierzysz w Siebie - bo placebo to ja - moje psyche


Niezłe spustoszenie alkohol Ci porobił...nie tylko w psyche :/

Miałam już nie pisać w tym wątku...ale wybacz, to lepsze od Kiepskich :hurra:

pterodaktyll - Pią 23 Mar, 2012 08:58

Tajga napisał/a:
Miałam już nie pisać w tym wątku..

Ja praktycznie rzecz biorąc, przestałem, ale czytam to wszystko i tak się zastanawiam jaki cel ma w tym wszystkim Pastel, bo zakładam, że jakiś interes w tym ma, żeby ciągnąć tą dyskusję, mimo, że praktycznie żadne uwagi od ludzi, którzy przeszli przez to piekło picia a potem gehennę trzeźwienia, do niego nie docierają. W teoretyczne dywagacje na temat placebo, nocebo jakoś nie wierzę. Jaki masz w tym cel Kolego?

Tajga - Pią 23 Mar, 2012 09:13

Cytat:
rufio napisał/a:
Skoro w to nie wierzysz tzn . nie wierzysz w Siebie - bo placebo to ja - moje psyche



Niezłe spustoszenie alkohol Ci porobił...nie tylko w psyche :/

Rufio :kwiatek: to nie było do Ciebie, nic osobistego. Pomieszałam trochę z cytowaniem. Wybacz. Miałam na myśli (psyche?) pastela fsdf43t

smokooka - Pią 23 Mar, 2012 09:14

Moim zdaniem Pastel jest w miodowitym smakowitym okresie nadzwyczajnej pewności siebie, a że nie brak mu talentów oratorskich to peroruje tu ze swadą obalając (mam nadzieję, że tylko to) wszelkie doświadczenia naszych rodzimych w większości krajowych alkoholików. Bije teraz rekord swojej abstynencji, nie pije już! bodajże trzeci tydzień! a były mecze! Mitingi ma nawet blisko, ale przecież on ma za daleko, jak wnioskuję z jego własnych wypowiedzi No co Wy? Nie wiecie? :mgreen:
Parafrazując to co Jędrek napisał w innym wątku - prawdy powtarzane przez alkoholików trzeźwiejących są zbyt proste dla skomplikowanego umysłu Pastela.
Pastel teraz galopuje. Poobserwujmy co będzie dalej. Najlepiej w ciszy i skupieniu fsdf43t

Tajga - Pią 23 Mar, 2012 09:41

smokooka napisał/a:
Parafrazując to co Jędrek napisał w innym wątku - prawdy powtarzane przez alkoholików trzeźwiejących są zbyt proste dla skomplikowanego umysłu Pastela.



:brawo: :brawo: :brawo:

Samo sedno, cud, miód i orzeszki. :)

zimna - Pią 23 Mar, 2012 09:53

Tajga napisał/a:
Zawsze obchodzi mnie los alkoholika który wciąż jeszcze cierpi. Z tego co piszesz to TY nie cierpisz, Ty "wiesz lepiej".

Tajga napisał/a:
Niezłe spustoszenie alkohol Ci porobił...nie tylko w psyche :/
Miałam już nie pisać w tym wątku...ale wybacz, to lepsze od Kiepskich :hurra:

:mysli:

Hejo
Pastel, co robisz, żeby nie pić? ( ponawiam pytanie)-napisz coś o tym dla odmiany.
Pozdrawiam i PD :)

smokooka - Pią 23 Mar, 2012 09:57

Oj tam, oj tam, to o Pastela chodzi. Może przestanie mieć rycerskie zapędy (czytaj zakuty łeb) i otworzy przyłbicę (czytaj oczy).
Wspaniale się czyta jego wykłady, świetną mam zabawę widząc jak wydaje mu się, że dyskutuje z rozmówcami wykorzystując ich słowa. Widać w jego słowach niezwykłą inteligencję, zdolność i łatwość wypowiadania się w sposób autorytatywny, skrajny egocentryzm, a co gorsze egoizm, zero pokory, dużą, nie do końca usystematyzowaną wiedzę na temat, bo w końcu wie czemu się przeciwstawia. Kojarzy mi się z pewnym rudym premierem. Również z moim byłym mężem. Gdyby jeszcze podkreślał wartości religijne, byłabym pewna, że jest mądrzejszy od Papierza.
A to nie o to chodzi, abyś alko społeczność sprowadzał na złą drogę wskazując, że własna interpretacja jest najlepszą interpretacją. Ty masz prawo mieć własne zdanie oczywiście, podobnie jak masz prawo pić/nie pić, ale wykazujesz ogromny brak szacunku obecnym na forum chorym ludziom. Kpisz z nich w żywe "monitory". Według mnie jesteś trollem. Nie używasz tylko słów powszechnie uznanych za obraźliwe, ale karmisz się do wypęku naszym zaangażowaniem, zainteresowaniem i oburzeniem.
Smacznego, nie zapomnij się podetrzeć na końcu łańcucha pokarmowego.
Krowa która dużo ryczy mało mleka daje.

Marc-elus - Pią 23 Mar, 2012 10:02

Smoczyco, nie przesadzaj.
Napisałaś tak jakby Pastel robił coś ze złą wolą, a moim zdaniem On tylko popełnia błąd który bardzo dobrze znam: próbuje logicznym myśleniem zrównoważyć swoje braki.
Niestety, to mu nie pomoże w jego alkoholizmie....

smokooka - Pią 23 Mar, 2012 10:11

Czym się różni brak dobrej woli od braku pokory? :mysli:
Marc-elus - Pią 23 Mar, 2012 10:18

smokooka napisał/a:
Czym się różni brak dobrej woli od braku pokory? :mysli:

Ja zachowam się pokornie i nie będę w tym temacie dzielił włosa na czworo... :)
Napisałem o "złej woli" gdyż pisanie
Cytat:
wykazujesz ogromny brak szacunku obecnym na forum chorym ludziom. Kpisz z nich w żywe "monitory". Według mnie jesteś trollem.

jest moim zdaniem w przypadku Pastela nie na miejscu.

Pastel, przyłączam się z pytaniem do Zimnej, co robisz żeby nie pić? :roll:

Jonesy - Pią 23 Mar, 2012 11:17

Cóż, na samym początku Pastel zapowiedział, że przyszedł po pomoc. Potem wspomniał coś o poszukiwaniu terapii w miejscu gdzie przebywa.
A następnie:
- na każdy post z radą lub instrukcją odpowiada tyradą,
- każdą przesłankę związaną z terapią, mitingiem, terapeutą lekce sobie waży, udowadniając nie używając żadnych dowodów, a za poparcie mając 1-dniowy pobyt na terapii, że nic powyższe nie działają, a nawet szkodzą,
- leci tak już tego 12 stron - 12 stron pierdzenia w mąkę. Podczas gdy kolejny statystyczny alkoholik logujący się na Dekadencji, trafia na wątek Pastela i czyta, jak to facet udowadnia, że wszystkie utarte drogi i schematy, stosowane od kilkudziesięciu lat są do bani i nie tylko nie pomagają ale szkodzą.
- mało tego - przekonuje wszem i wobec, że ma kobietę, która woli raczej siedzieć z nachlanym od czasu do czasu Pastelem niż znosić jego nieobecność spowodowaną "bieganiem od terapii do mitingu", co samo w sobie jest absurdem - ja jeżdżę na grupę wsparcia raz w tygodniu w czwartek na 2 i pół godziny, dodatkowo to co poświęcam na analizowanie swoich czynów, zachowań i myśli oraz czas spędzony dorywczo na Dekadencji - to koszt tego wszystkiego wątpię że przekroczy 6-7 godzin na tydzień, a w zamian za to jestem trzeźwy 24 godziny 7 dni w tygodniu. I nie czuję się żebym biegał od terapii do mitingu.

Ale powiem teraz całkiem i od siebie - gdybym rok temu trafił na wątek Pastela stałbym murem u niego w pierwszym rzędzie i klaskał gorąco każdemu jego postowi. Dlatego uważam, że tego typu przemyślenia powinny raczej mieć miejsce w innej części forum, a nie tutaj, gdzie trafiają w pierwszej kolejności potrzebujący. W tym miejscy forum tego typu wątki przyniosą więcej szkody niż pożytku. Są wyznaczone określone drogi trzeźwienia, nie każda związana z terapią, nie każda związana z mitingiem, ale na pewno nie są one zgodne z postawą prezentowaną przez autora wątku - czyli trzymaniem odbezpieczonego granatu w du***, licząc na moc zwieraczy.

Tym bardziej, że nasz Pastel najwyraźniej potrzebujący już nie jest.

grzesiek - Pią 23 Mar, 2012 15:53

rufio napisał/a:
Pastel przyjacielu terapia to nie tylko - głody sny zwidy i inne marcepany - to rownież śmiech - żarty i poznanie siebie na wesoło jak i również na smutno to wymiana myśli - pomysłów i sposobów na to i tamto .
pastel napisał/a:
Ale sądzisz, że mnie mistrza kamuflażu i manipulacji alkoholowej (jak zapewne każdy z nas) rozgryzą? A jak mój pijany umysł pozwoli im wiedzieć tylko to co będzie chciał im przekazać? Takie 'kozaki' tam są?

Jak to przeczytałem to naprawdę zacząłem się śmiać jak głupi do sera - zona na mnie spojrzała czy u mnie wszystko w porządku - chłopie grupa Cie rozbierze - ubierze a Ty nawet nie będziesz wiedział kiedy - tam się spotykają takie czarodzieje słów - gestów i myśli , ze nieraz myślisz , ze znajdujesz się w krainie zaczarowanej kulki . Kozaki ? pytasz - mistrzowie fikcji - ułudy niejeden bajkopisarz mógłby się uczyć . Ty może i jesteś mistrzem ale pamiętaj , że trafisz zawsze na lepszego . Ty się nie martw czy Cie rozgryza tylko martw w jaki sposób rozłożą Cie na czynniki pierwsze i czy to nastąpi na drugim czy trzecim spotkaniu . Mistrz kamuflażu i manipulacji - dobry jesteś - rozbawiłeś mnie do łez -

brawo Rufio,mój terapeuta na zamknietej był trzeźwiejacym alkoholikiem,z kilunastoletnim starzem,KITUnikt mu nie wcisnął i nie kozaczył.
Dzisiaj idę na miting rocznicowy kolegi ,któremu mija 21 lat trzeźwości ,tylko grupa AA ,bez terapii, jak on zaczynał trzeźwieć to terapie w Polcse były w takim samym zalążku jak AA. ON obrał taką ,a nie inną drogę i to działa,w jego przypadku.

Gonzo.pl - Pią 23 Mar, 2012 20:17

Cytat:
Diabetyk nie musi wiedzieć jak się czuje jego pacjent

Sorki, ale diabetyk to właśnie chory na cukrzycę. Lekarz zaś to diabetolog. :)

Ja podzielam zdanie smokooki, a dla mnie Pastel to nikt inny, jak kolejna osobowość DżejDżeja i nieźle się bawi stukając w klawisze. Ktoś tak myślący istnieć nie może, zmarłby zaraz po urodzeniu. ;)

Tajga - Sob 24 Mar, 2012 08:43

Cytat:
Cytat:
Diabetyk nie musi wiedzieć jak się czuje jego pacjent

Sorki, ale diabetyk to właśnie chory na cukrzycę. Lekarz zaś to diabetolog. :)



Jam Ci popełniła ten błąd. OCZYWIŚCIE ŻE CHODZI O LEKARZA!!!!! :szok:

Chora jestem, i mi sie tak za szybko napisało. Sorry. Dzięki Gonzo :)

To chyba znak, żebym jednak NIE pisała już w tym wątku.

Gonzo.pl - Sob 24 Mar, 2012 20:10

Nie przejmuj się Tajga :)
Ja w radiu kiedyś słyszałem reklamę - jogurt niskotłuszczowy dla dietetyków. :shock:

Pastel - Sob 24 Mar, 2012 22:27

pterodaktyll napisał/a:
Jaki masz w tym cel Kolego?

To pytanie raczej do moich oponentów. Ja jedynie odpowiadam na pytania i ewentualne zarzuty w moim kierunku. Moje wpisy to w większości cytaty z literatury o tematyce uzależnień etc., którymi próbuję jedynie odpowiedzieć dlaczego mam takie spojrzenie na ten temat. Zapewniam Cię, że męczy mnie to, bo ja nie chcę niczego nikomu udowadniać, a ja sam mam zdanie wyrobione i za każdym razem podkreślam, że jest to tylko moja subiektywna opinia. Zauważ też, że kilkakrotnie próbowałem zmienić tor dyskusji, na drwiny i kpiny pod moim adresem odpowiadałem spolegliwością, obracałem je w żart lub wręcz 'paliłem głupa' i starałem się ich nie zauważać. A mimo to(a może właśnie dlatego?):
smokooka napisał/a:

Pastel jest w miodowitym smakowitym okresie(...) peroruje tu ze swadą obalając (...)zbyt proste dla skomplikowanego umysłu Pastela. Pastel teraz galopuje(...)
o Pastela chodzi(...) zakuty łeb(...) wydaje mu się(...)Widać w jego słowach (...)skrajny egocentryzm(...) egoizm, zero pokory, dużą, nie do końca usystematyzowaną wiedzę (...) Kojarzy mi się z pewnym rudym premierem. Również z moim byłym mężem. (...) jest mądrzejszy od Papierza.
(...) wykazujesz ogromny brak szacunku(...) Kpisz z nich(..) jesteś trollem(...) karmisz się do wypęku (...)nie zapomnij się podetrzeć na końcu łańcucha pokarmowego.
Krowa która dużo ryczy mało mleka daje.

oraz:
Tajga napisał/a:
TY nie cierpisz, Ty "wiesz lepiej". (...) Taki z Ciebie wszechwiedzący człowiek (...)Niezłe spustoszenie alkohol Ci porobił...nie tylko w psyche

Nie będę się odnosił, bo nie przyszedłem tu wdawać się w pyskówki; chciałem tylko zauważyć, że w dwóch wypowiedziach wielokrotnie zostały złamane wszystkie punkty regulaminu. Będąc już przy regulaminie chciałbym się zastosować do drugiego punktu i poprosić wszystkich, cytuję: "o szacunek dla siebie nawzajem - szczególnie wtedy, gdy nie zgadzamy się z czyjąś wypowiedzią. "
P.S. Tajga, nie każdy terapeuta jest byłym alkoholikiem.
Marc-elus, Zimna
Staram sie o tym wspominać przy każdym wpisie, a więcej pisałem o tym tu:
http://komudzwonia.pl/vie...ghlight=#405060
Staram się bazować na samokontroli i samodyscyplinie opartej na wiedzy głównie tej odnośnie uzależnień choć nie tylko. Robię notatki by wrócić do nich w przyszłości i w pewnym sensie zrewidować moje postępy z perspektywy czasu, trenuję i pracuję nad moimi emocjami. Jestem na początku drogi, więc logiczne jest, że do uzyskania pożądanych efektów brakuje jeszcze bardzo dużo i potrzebuję wielu narzędzi (takich, które można zdobyć również m.in. na terapii). Czytam literaturę, oglądam programy i filmy o tematyce uzależnień, uczę się i zdobywam doświadczenie (m.in czytając Wasze posty), analizuję, planuję przyszłość (pod względem sytuacji zagrożenia alko), podpieram się też Bogiem i miłością. Pterodaktyll, pisał, że to 'wyważanie otwartych drzwi'. Nie zaprzeczam, ale cóż... Errare humanum est. Taka terapia eksperymentalna - nie polecam nikomu. ;)
Dziękuję Wam obojgu i trzeźwości życzę.
Jonesy,
W sumie to co napisałem powyżej nt wpisów dwóch Pań(pozwól, ze nie będę już nawet cytował by nie narażać Cię na czytanie 'tyrad') plus to, że cały czas próbujesz wmówić mi coś czego nie powiedziałem i manipulować moimi wpisami, zatem nie widzę sensu kontynuowania w ten sposób rozmowy. I jeszcze jedno:
Jonesy napisał/a:
tego typu przemyślenia powinny raczej mieć miejsce w innej części forum, a nie tutaj, gdzie trafiają w pierwszej kolejności potrzebujący. W tym miejscy forum tego typu wątki przyniosą więcej szkody niż pożytku.

Jeśli dokładnie przeczytasz co pisałem to zauważysz:
pastel napisał/a:

1. Na terapii z pewnością można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o alkoholiźmie, poznać ciekawych ludzi, wypić dobrą kawę; ja jestem zmuszony szukać tej wiedzy gdzie indziej,
2. Niech nikt mnie nie zrozumie źle - nie twierdzę, że terapia, czy spotkania AA są do d**y! 3. Myślę, że można się tam dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, powymieniać doświadczenia. Może się kiedyś tam wybiorę(na zlot dekadentów? ).
4. do mnie terapia nie trafia.
5. Chcę jeszcze raz podkreśli, że ja mówię o sobie. Są ludzie, którzy potrzebują się wypłakać, opowiedzieć o sobie innym etc.
6. Nie mam panaceum na alkoholizm i nie sądzę, że istnieje.
7. Nie jestem mocny, a wręcz przeciwnie - słaby i zdezorientowany. Ale nie chcę być taki przez całe życie i zamierzam nad sobą pracować.
8. Nie neguję niczyich dróg do trzeźwości i ja poszukuję swojej. Mam przecież do tego prawo. Nie twierdzę, że jest lepsza, nie uważam nawet, że jest inna.
9. Nie jest to jednoznaczne z "terapia jest do d**y". Ja, wbrew pozorom, piszę tylko i wyłącznie o sobie.
10. Niech każdy leczy się jak chce - nie rozumiem tego obsesyjnego 'parcia' na terapię. To nienaturalne i to mnie też od terapii odpycha.
11. Pytali - odpowiedziałem, co o tym sądzę. Kto chce może wsadzić sobie tę opinię w buty i iść na terapię. Tylko ja w tym momencie nie rozumiem, dlaczego moja droga musi być zła i z góry skazana na porażkę (wg 'jedynej słusznej forumowej teorii'), a droga 'terapeutyzowanych' musi być jedyna z możliwych. A jak nie to baran, pijane myślenie, pije na sucho, tańczy na krawędzi... można by długo wymieniać. Taka jest ogólna opinia tu na forum.
12. pójść na terapię, w której skuteczność w przypadku mojej osoby wątpię.
13. Pozostaje mi tylko przyklasnąć. Tobie pomaga terapia, mi medytacja, innemu esperal czy hipnoza - co to za różnica, ważne, że cel taki sam. To mnie z Wami łączy i dlatego jestem na tym forum.
14. nie będzie ani lepiej, ani łatwiej. Być może nawet gorzej i ciężej.
15. Ja nie mam negatywnych emocji w stosunku do terapii
16. Terapeuta przecież chce dobra pacjenta i zapewne często to mu się udaje. Z tego względu terapia jest polecana.
17. U mnie to nie zadziała. Powtarzam - u mnie. Kto chce i mu pomaga - niech sobie chodzi.
18. To nawet jest argument za terapią - ja nie twierdziłem, że takowe nie istnieją.

Jeśli Ci umknęło to powyżej zacytowałem moje słowa. Czy dlatego, że mam inne zdanie i nie uczęszczam na terapię należy moje wypowiedzi 'spuścić' w śmietniczce? Napisałeś wcześniej, że zapiję - będziesz miał wspaniały przykład jak nie należy zaczynać trzeźwienia!
Grzesiek
grzesiek napisał/a:
mój terapeuta na zamknietej był trzeźwiejacym alkoholikiem,z kilunastoletnim starzem,KITUnikt mu nie wcisnął i nie kozaczył.

Takich terapeutów wszystkim życzę.
szymon,
Pisałem przed spaniem :p . Interesuję się oczywiście futbolem, :mgreen: polityką, historią, ekonomią, a ostatnio trochę sztuką. Uczę się języków obcych, niedawno dostałem gitarę i chcę się wziąć za naukę gry. Topornie mi strasznie idzie, :bezradny: ale trening czyni mistrza, a wiara cuda. :)
Jędrek
Dziękuję Ci serdecznie za Twoje wpisy. Jest w nich niesamowicie dużo spokoju i dystansu - aż chce się brać przykład. Chętnie przeczytam wszystko co masz do 'powiedzenia', Twoje posty za każdym razem skłaniaja mnie ku refleksji. Pokoju Ducha!

dadof2 - Sob 24 Mar, 2012 23:51

No niezle Pastel!
Ponad 900 slow w jednym poscie.

Jak robilem pewnien powazny certyfikat, w uznanej szkole to jedna z moich prac miala wymog 1200. A siedzialem nad nia ze 2 dni :)

Lektura tego tematu ma dla mnie efekty terapeutyczne.
Np. dzis zapomnialem jak jestem wk...wiony na zycie.
Co wiecej, nawet wybuchalem 'gromkim' smiechem pare razy przez co wyrzucilem z siebie czesc negatywnej energii.

dadof2 - Sob 24 Mar, 2012 23:54

Jonesy napisał/a:
lekce sobie waży
Jonesy napisał/a:
12 stron pierdzenia w mąkę


bardzo ladne :)

Jonesy napisał/a:
gdybym rok temu trafił na wątek Pastela stałbym murem u niego w pierwszym rzędzie i klaskał gorąco każdemu jego postowi


tak samo myslalem Jonesy

dlugixp - Nie 25 Mar, 2012 00:09

dadof2 napisał/a:
Ponad 900 slow w jednym poscie.


Liczyłeś, czy ta sama uznana szkoła nauczyła do Worda wrzucić i samo się policzyło ? :/

szymon - Nie 25 Mar, 2012 00:37

pastel napisał/a:
szymon,
Pisałem przed spaniem :p . Interesuję się oczywiście futbolem,


aaa bo ty pewnie tryb nocny prowadzisz :p nic o pracy nie napisałeś... :mysli:
a gitara to zainteresowanie czy chcesz komuś zaimponować, np romantyczna piosnką? ;)
ja wiśle kibicuje :p

Pastel - Nie 25 Mar, 2012 01:19

dadof2 napisał/a:
No niezle Pastel!
Ponad 900 slow w jednym poscie.

A to jest jakiś limit? :wysmiewacz:
dadof2 napisał/a:
Lektura tego tematu ma dla mnie efekty terapeutyczne.

O proszę!
dadof2 napisał/a:
wybuchalem 'gromkim' smiechem pare razy przez co wyrzucilem z siebie czesc negatywnej energii.

Znasz bajkę o cieście? ;)
szymon,
Achh ja trochę staroświecki jestem i jak pytam kogoś o jego zajęcie to raczej spodziewam się odpowiedzi typu 'jestem podróżnikiem', 'zbieram motyle' etc. :skromny: Praca wg mnie to środek do tych celów i stąd o niej nie wspomniałem. Jestem handlowcem, prowadzę sklepy internetowe. W sumie nudne i niezbyt dochodowe zajęcie, ale czaaasu pełno!
Nocny tryb życia jak najbardziej. Wtedy wszyscy śpią, cisza, spokój, łatwiej mi się skoncentrować na ważnych sprawach - nie mam podzielności uwagi. :/ Moja 'churri czasem mówi na mnie 'nietoperz'. :wysmiewacz:
Gitara to takie niespełnione marzenie z dzieciństwa. Kurzyła się w kącie mojego pokoju taka co jej dwóch strun brakowało i czasem próbowałem coś rzępolić. Teraz mam nówkę sztukę (prezent), więc czas na poważny trening. Śpiewał nie będę, bo zupełnie nie mam głosu - całe szczęście, że mam słuch i doszedłem do wniosku, że zrobię coś dla muzyki i dam sobie spokój z wokalem. Celem nauki jest perfekcyjne zagranie 'mariachi' z 'Desperado' i potrzebuję tylko solisty, piszesz się? :whip: 43f3
:pilka: Ja FCB, ogladaj mecze Barcy - wpadam czasem na 'Camp Nou', pomacham Ci! :radocha1:

szymon - Nie 25 Mar, 2012 12:14

pastel napisał/a:
potrzebuję tylko solisty, piszesz się?


no pewnie :]
mam świetny, urzekający, młodzieżowy głosik :)
broń boże przepity jakiś, jak pozostali AAowcy :p

Jacek - Nie 25 Mar, 2012 12:34

szymon napisał/a:
mam świetny, urzekający, młodzieżowy głosik :)

fny
ja tak tylko na ten głosik
bo broń boshe gdy bym się odezwał
szymon napisał/a:
przepity jakiś, jak pozostali AAowcy :p

no ale gdy byście potrzebowali ,,,nie koniecznie jaki czysty bas
to ja chętnie :skromny:

szymon - Nie 25 Mar, 2012 17:13

Jacek napisał/a:

szymon napisał/a:
przepity jakiś, jak pozostali AAowcy :p

no ale gdy byście potrzebowali ,,,nie koniecznie jaki czysty bas
to ja chętnie :skromny:


może być ciekawie...
nauczy się młody grac na gitarze, my mu zaakompaniujemy a on nam fundnie bileta na FC Barcelone :lol2:
po meczu pogadamy przy ciachu o tym i owym :skromny:

pterodaktyll - Nie 25 Mar, 2012 19:09

pastel napisał/a:
Pterodaktyll, pisał, że to 'wyważanie otwartych drzwi'. Nie zaprzeczam, ale cóż.
:bezradny: .......... :papa2:
Pastel - Pon 26 Mar, 2012 02:07

szymon napisał/a:

może być ciekawie...
nauczy się młody grac na gitarze, my mu zaakompaniujemy a on nam fundnie bileta na FC Barcelone :lol2:
po meczu pogadamy przy ciachu o tym i owym :skromny:

Umowa stoi! Zacznij uczyć się słów. Młodzieżowy głosik? W tym wieku? :rotfl:
Jacek, znam pewną ognistą Latynoskę, która uczy gry na kastanietach. Nauczyłaby Cię... stukać. :wysmiewacz: Do 'Mariachi' jak znalazł.

szymon - Pon 26 Mar, 2012 07:04

pastel napisał/a:
Umowa stoi!


uczcie się jak w 3 postach na krzyż załatwiłem bilety na mecz :p
PS
to jak z tą terapią ? :lol:

Pastel - Pon 26 Mar, 2012 11:51

szymon napisał/a:
to jak z tą terapią ?

Tą tzn. którą? :skromny: Sprecyzuj proszę, bo nie bardzo wiem co Ci odpowiedzieć.

Marc-elus - Śro 28 Mar, 2012 14:39

Co tam Pastel?
Wpadasz na forum, nic nie piszesz, pewnie oddajesz się lekturze... :)
Czytaj czytaj, znajdziesz tu wszystko: jak pewne rzeczy robić, których rzeczy nie robić...

"Są trzy sposoby działania: słuszny, niesłuszny, i... mój"
Robert De Niro w Casino

Alkoholik chcący(lub udający że chce, nawet przed sobą) trzeźwieć zazwyczaj wybiera ten trzeci sposób, nie chce posłuchać mądrych rad... dlatego powtarza błędy setek tysięcy alkoholików przed nim....

Pastel - Śro 28 Mar, 2012 15:38

Czytam, czytam i im więcej czytam tym bardziej głupieje. :wysmiewacz: Chyba czas na krótka pauzę by była też chwila na refleksję.
Marc-elus napisał/a:
"Są trzy sposoby działania: słuszny, niesłuszny, i... mój"
Robert De Niro w Casino

Bingo! :D
Marc-elus napisał/a:
Alkoholik chcący(lub udający że chce, nawet przed sobą) trzeźwieć zazwyczaj wybiera ten trzeci sposób, nie chce posłuchać mądrych rad... dlatego powtarza błędy setek tysięcy alkoholików przed nim....

Dzięki za tak subtelną sugestię. Ja słucham mądrych rad, ale trzeba wiele pracy by oddzielić ziarno od plew. Problem nie tylko w tym, że ja podążam tym trzecim sposobem - nawet gdybym go zaniechał to ciężko rozpoznać, który z poprzednich dwóch jest słuszny .

Janioł - Śro 28 Mar, 2012 16:01

pastel napisał/a:
roblem nie tylko w tym, że ja podążam tym trzecim sposobem - nawet gdybym go zaniechał to ciężko rozpoznać, który z poprzednich dwóch jest słuszny .
zawsze można zawrócić tylko nie każdemu dane jest zdążyć
Pastel - Śro 28 Mar, 2012 16:10

Andrzej,
Zgadza się. Tylko, że podczas zawracania też można zabłądzić. Nie upieram się przy 'mojej' drodze - jestem jak najbardziej zdania, że "tylko krowa nie zmienia poglądów". :/

Janioł - Śro 28 Mar, 2012 16:13

pastel napisał/a:
Zgadza się. Tylko, że podczas zawracania też można zabłądzić.
masztylko pozostałe dwie drogi więc szanse równe fifty,fifty a miałeś mniejsze tak coś około 33,33333% - kombinuj dalej - powodzenia
Pastel - Śro 28 Mar, 2012 18:09

Andrzej,
Myślę, że tych dróg jest znacznie więcej niż tylko dwie, a każdy w pewnym sensie znajduje własną. Gdyby tak prosto było z tymi procentami to zniknął by problem trzeźwienia. Cóż, alkoholizm to nie matematyka i wzoru na trzeźwe życie brak. 8|

Janioł - Śro 28 Mar, 2012 18:20

pastel napisał/a:
Myślę, że tych dróg jest znacznie więcej niż tylko dwie,
kombinujesz i komplikujesz by tylko nie stanąć przed oczywistą prawdą że jako alkoholik jedyne co możesz wymyślić to dwie 50 wódki, oprócz swojej masz jeszcze dwie czyli picie i ta jest bardzo podobna do obecnej i jak widac przynosi mizerne rezultaty i ta trzecia z AA , terapiami wszelkiej maści i rodzaju ale odmawiasz sobie tej szansy więc ............baw się dalej
Gonzo.pl - Śro 28 Mar, 2012 18:20

1+2+3+4+5+6+7+8+9+10+11+12

A gdybyś spróbował tego wzoru?
U mnie dopiero on był prawidłowy.

szymon - Śro 28 Mar, 2012 18:22

pastel napisał/a:
wzoru na trzeźwe życie brak.


wystarczy sięgnąć do swojego wnętrza, tam jest ten wzór.
czy chcesz pić dalej czy chcesz być trzeźwy, trzeźwieć?
strasznie trudno jest się dostać tam do środka, by znaleźć odpowiedź, by odczytać ten wzór.
środek jest otoczony mgłą, murem, kratą, płytą...
by przedrzeć się przez tą zaporę potrzebujesz narządzi.
rękoma podrapiesz tylko ścianę, zakrwawisz się.
narzędzia otrzymasz na terapii, podpowiedzą Ci nawet jak z nich korzystać.

Pastel - Czw 29 Mar, 2012 03:37

Andrzej,
Nie kombinuję. Dlaczego jedynym kryterium mojego trzeźwienia jest to czy chodzę na terapię/AA? Czy jedyną mądrą radą, o której pisał Marc-elus jest: "Idź na terapię?"
Gonzo.pl,
Ciężko mi odpowiedzieć w 'dwóch słowach'. Żeby wytłumaczyć mój punkt widzenia musiałbym opisać każdy krok szczegółowo z tłumaczeniem moich poglądów w kwestii wiary, a nie chcę zanudzać. Sposób (12 kroków), który podajesz był pierwszym do którego dotarłem. Główną przeszkodą jest to, że choć wierzę w Boga, to nie jestem w stanie uwierzyć w możliwość/sens Jego interwencjonizmu na tak szeroką skalę, by mógł on mieć miejsce w takim stopniu w przypadku mojej niegodnej osoby. Moim zdaniem Bóg dał mi wolną wolę i możliwość wyboru, a po wszystkim będzie mnie sądził zatem już przy drugim kroku 'leżę i kwiczę'. Nie zmienia to faktu, że (częściowo) mogę próbować np. kroków, na które mam bezpośredni wpływ (np. 8, 9, 10).
szymon,
Opisałeś to co właśnie robię na co dzień. Ja 'wyciągam' pijanego Pastela na zewnątrz, przyglądam mu się ze wszystkich stron, macam, oceniam (zapewniam, że surowo) i poznaję, by móc go wyłączyć, zneutralizować, ewentualnie zmieniać. Odkąd zacząłem stosować tę metodę jestem bardzo (wręcz niepokojąco) opanowany i biorąc pod uwagę fakt, że jestem niesamowitym cholerykiem to sądzę, ze jest to krok w dobrym kierunku. Uczę się własnych emocji, poznaję źródła ich pochodzenia, analizuję ich wpływ na moje zachowania. Narzędzia o których piszesz są na każdym kroku, a ja uczę się je dostrzegać i nimi posługiwać. Być może robię dwa kroki w przód i jeden w tył, nie zmienia to jednak faktu, ze poruszam się do przodu. Mnie się nigdzie nie spieszy, a dzięki moim działaniom jestem dziś trzeźwy i to mnie również motywuje do kontynuowania pracy nad sobą. Nie wykonuję nerwowych ruchów, nie piję i uczę się żyć na trzeźwo co daje mi satysfakcję i sprawia, że czuję pewną ulgę i radość, że zauważam te rzeczy.
Co do terapii to tak jak pisałem - abstrahując od mojej opinii na jej temat - nie mam możliwości na dzień dzisiejszy się na nią udać, to po prostu nierealne. Więc uprzejmie proszę o zaniechanie werbunku :skromny: ,bo znów dojdziemy do dyskusji wyższości Świąt...itd., a to do niczego nie prowadzi.
Nie wiem czy wyrażam się jasno - odpowiadając Wam mam często kłopot by, cytując klasyka, "język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa", więc w razie wątpliwości postaram się moje wypowiedzi uzupełnić.

Janioł - Czw 29 Mar, 2012 04:00

pastel napisał/a:
Nie kombinuję. Dlaczego jedynym kryterium mojego trzeźwienia jest to czy chodzę na terapię/AA?
co do kombinacji to mam inne zdanie na ten temat, a miarą trzeżwości jest min. abstynencja i na pewno nie picie 2x50 g
Pastel - Czw 29 Mar, 2012 04:44

Andrzej napisał/a:
miarą trzeżwości jest min. abstynencja i na pewno nie picie 2x50 g

Nie jestem pewien czy dobrze rozumiem. Czy w pierwszej części tego zdania chodzi Ci o ilość moich dni od kiedy nie spożywam alkoholu? O mój 'licznik'? A w drugiej cześci - 2x50g to jakaś przenośnia? Wybacz, ja prosty alkoholik jestem, a pora też daje się we znaki, czy mógłbyś mi to wytłumaczyć?

Dziubas - Czw 29 Mar, 2012 09:19

pastel napisał/a:
Sposób (12 kroków)

Z całym szacunkiem, ale moim zdaniem nie wiesz nic o tym sposobie.
pastel napisał/a:
Bóg dał mi wolną wolę i możliwość wyboru, a po wszystkim będzie mnie sądził zatem już przy drugim kroku 'leżę i kwiczę'.

W drugim kroku nie ma ani słowa o Bogu.
Pastel, ja ateista (tak kiedyś o sobie myślałem), przebrnąłem już przez krok trzeci, ale nie sam. Pomógł mi w tym drugi alkoholik i mitingi AA. Samo "czytanie" kroków nic by mi nie dało.
Czy przeczytałeś "rozwinięcie" do kroków, czy tylko same kroki?

Pastel - Czw 29 Mar, 2012 14:41

Dziubas,
Masz rację, nie zagłębiałem się w tym temacie. Ciężko mi było znaleźć, jak to określiłeś, "rozwinięcie" do kroków, nie znalazłem go nawet na stronie AA :beczy: i zająłem się innymi zagadnieniami nt alkoholizmu. Ale teraz, dzięki Twojej sugestii, zacząłem szukać 'głębiej' i znalazłem coś takiego:
http://la-pet.blogspot.co...-ksiega-aa.html
Na dole tej strony jest multum informacji na temat właśnie 12 kroków (i nie tylko). W ogóle strona bardzo ciekawa, więc myślę, że niektórym może się przydać i podaję linka.
Dzięki, od dziś będę czytał i analizował codziennie po jednym kroku.
Trzeźwego!

Marc-elus - Czw 29 Mar, 2012 14:54

pastel napisał/a:
Dzięki, od dziś będę czytał i analizował codziennie po jednym kroku.

Trzeźwienie przez internet... dalej sam, w domowym zaciszu.
Tak szczerze to zachowujesz się dalej jakbyś się wstydził swojej choroby. A bez kontaktu z "żywym" alkoholikiem, nie przez net czy telefon, ciężko Ci będzie....
Tak czy inaczej, powodzenia.... :D

Pastel - Czw 29 Mar, 2012 15:10

Marc-elus,
Wiedzę zdobywam nt alkoholizmu, a nie 'trzeźwieje przez internet'. "Wstyd to kraść" - wiele osób z mojego najbliższego otoczenia wie, że jestem alkoholikiem i ja tego nie kryję. Nie chodzę w koszulce 'Jestem alkoholikiem', ale nie widzę też powodu do wstydu. Jestem uczulony na penicylinę - to taki sam 'wstyd' jak bycie alkoholikiem. ;) Myślę nawet, że więcej osób wie o moim alkoholiźmie niż penicylinowym uczuleniu.

Dziubas - Czw 29 Mar, 2012 16:17

pastel napisał/a:
Dzięki, od dziś będę czytał i analizował codziennie po jednym kroku.

Bardzo fajna ta stronka, znałem ją już wcześniej.
Z tym czytaniem to nie zupełnie tak (oczywiście z mojego doświadczenia). Ja musiałem wesprzeć się na innym człowieku, a znalezienie takiego zajęło mi dużo czasu. Doświadczenie jakim się ze mną dzieli pomaga mi w pracy nad sobą. Bo widzisz Pastel, ja uczę się żyć na nowo, na innych zasadach, zgodnie z nieznanymi mi dotąd normami. Wszystko to zawarte jest w "programie 12- kroków". Dla mnie, a myślę, że dla wielu innych, 12 kroków to nie tylko sposób na trzeźwość , ale także sposób na życie.
P.S.
Nie mogłeś znaleźć książki "Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji" w internecie, ponieważ
jest ona dostępna tylko we wspólnocie AA.

Pastel - Czw 29 Mar, 2012 17:41

Dziubas,
Rzeczywiście tak to napisałem, jakbym miał zamiar w 12 dni pojąć całą wiedzę ruchu AA :wysmiewacz: . Chodziło mi raczej o bliższe zapoznanie się z tematem; jestem 'świeżakiem' :mgreen: i na początku postanowiłem koncentrować się głównie na poznaniu mechanizmów alkoholizmu oraz wpływu odstawienia alko na moje emocje i odczucia m.in. po to, by nie wrócić do, tak niedawnego przecież dla mnie stanu upojenia alkoholowego.
Z tego co czytałem to każdy krok przerabia się przez miesiąc, potem mamy Sylwestra i przerabianie zaczyna się od nowa, więc 12 dni byłoby z mojej strony kpiną :) . Poczytam więcej i będę mógł stwierdzić czy się z tym identyfikuję, a dopiero potem ewentualnie brać się za dogłębne 'przerabianie'. Wszelkie wskazówki (tu ukłon również w stronę Gonza za PW) mile widziane i bardzo za nie dziękuję.
P.S. Tego, że dostępna jest tylko we wspólnocie AA nie rozumiem. Chyba lepiej żeby ta książka była ogólno i łatwo dostępna? :mysli:

Dziubas - Czw 29 Mar, 2012 17:54

pastel napisał/a:
Z tego co czytałem to każdy krok przerabia się przez miesiąc,

Tak, na mitingach. Indywidualnie pracuje się nad każdym krokiem w "swoim" tempie.
Literatura AA jest dostępna tutaj: http://aa.org.pl/main/vie...p?categories=46
a także na mitingach. Tu znajdziesz mitingi polskojęzyczne na świecie
http://mityngi.aa.org.pl/mityngi/swiat/index.htm
Trochę ich mało w Hiszpanii.

Pastel - Czw 29 Mar, 2012 18:10

Dzięki za linki - mitingi po polsku to pierwsze co szukałem na ostatnim 'moralniaku' 8| . No właśnie - tylko Madryt, mam jakieś 600km... zatem w ojczystym języku odpada, a tu gdzie mieszkam podchodzą do j. hiszpańskiego jak dzieci z Wrześni do niemieckiego :evil: . Choć alkoholicy to dobre stworzenia i pewnie zrobiliby dla Pastela wyjątek :mysli: Może się wybiorę... Może - byście czasem nie pomysleli, że da się mnie tak szybko zindoktrynować :D . Poczytać najpierw muszę :milczek: .
Gonzo.pl - Czw 29 Mar, 2012 18:16

pastel napisał/a:
Z tego co czytałem to każdy krok przerabia się przez miesiąc,

Tak jest przyjęte na mitingach. Tam mówi się o sobie, o swoim rozumieniu danego kroku, swojej pracy nad nim, co zmienił on w moim życiu.
Ale ja bym nie nazwał tego pracą na Krokach.
Dogłębne zrozumienie sensu Kroków, pojęcie ich znaczenia w moim życiu, zrozumienie sensu i sposobu pracy nad nimi dały mi dopiero Warsztaty 12 Kroków. To nie żadna instytucja, to wspólna praca kilkorga alkoholikow.
Wiele także daje praca ze sponsorem. I oczywiście ciągła praca ze sobą samym. :)

Dziubas - Czw 29 Mar, 2012 19:42

Gonzo.pl napisał/a:
Wiele także daje praca ze sponsorem. I oczywiście ciągła praca ze sobą samym.

:tak:
Nieustająca rzekłbym :)

rufio - Czw 29 Mar, 2012 21:48

" Jak tak to tak "
Wielki Szu

Marc-elus - Wto 17 Kwi, 2012 16:39

Co tam Pastel, napisz co u Ciebie. :)
Pastel - Wto 17 Kwi, 2012 17:08

Dzięki za zainteresowanie :) .
Leci pomału. Jeśli chodzi o moje uzależnienie to pracuję teraz usilnie nad nauką obsługi mojego 'emocjonometru', miesiąc miodowy mi się chyba 'zawiesił', bo żadnej fazy muru nie doświadczam, a nawet wręcz przeciwnie :wysmiewacz: . Dookoła pełno wyzwalaczy, chodzę do baru, ostatnio był u mnie w domu pity alkohol, ale (może póki co) nie mam żadnych snów, głodów, kaców - jednym słowem, sielanka :mgreen: .
'Churri' przeszczęśliwa, ale nt alkoholu nic nie mówi - może z racji tego, że tyle nie piję spodziewa się 'wielkiego huraganu' i nie chce wywoływać wilka z lasu? Może powinienem z nią o tym porozmawiać? W ramach 'solidarności' rzuciła palenie :hura: .
Za jakiś miesiąc lecę do kraju, nie wiem jak to zrobię, by się tam nie napić, ale o tym będę myślał przed wyjazdem - nie widzę sensu się na zapas martwić.
Dostałem namiary (dziękuję Yuraa) na polskie AA w moim rejonie, napisałem maila i czekam. Jeśli nie dostanę odpowiedzi zadzwonię po dokładniejsze info w pewne miejsce, gdzie mogą coś więcej wiedzieć na ten temat. Może podejdę :skromny: .
Pogody Ducha!

Marc-elus - Wto 17 Kwi, 2012 17:37

pastel napisał/a:
Za jakiś miesiąc lecę do kraju, nie wiem jak to zrobię, by się tam nie napić

To może nie jedź, skoro jednak "jest mus" i "trzeba się wyrywać" coby nie pić na ojczystej ziemi.... :wysmiewacz:
Nie wiem czy wiesz, ale czasem w takich sytuacjach "zegar tyka", podświadomość alko już odlicza... miesiąc. :roll:

Pastel - Wto 17 Kwi, 2012 18:09

Marc-elus napisał/a:
"zegar tyka"

No właśnie jeszcze nie zaczął, bo dokładnie nie wiem kiedy polecę. Może za miesiąc, może za dwa... Chodzi o to, że spotkam tam pewnie wiele (muszę lecieć, bo paszport mi się kończy) osób, z którymi wypiłem już hektolitry alkoholu w przeszłości, a każdy pobyt w kraju musiał być 'opity' - "O! Jesteś! No to dawaj na jednego i opowiadaj co tam u ciebie".
Teraz trzeba będzie spotkać tych samych ludzi, bo niewidzialności jeszcze nie opanowałem ;) , ale tym razem mam zamiar być trzeźwy. Jak już będę miał bilety w ręku to mogę coś planować, bo być może pojadę tylko na dwa-trzy dni i nie będzie nawet czasu na spotkania. Wiem, że wielu z moich znajomych po prostu nie zrozumie i muszę się zastanowić, czy wygłaszać kazania o szkodliwości alkoholu, czy wykręcić się jakimś antybiotykiem czy podobną wymówką.
Myślę, że po prostu najlepsze będzie sprawdzone już "Nie piję" i koniec tematu - jak ktoś będzie miał z tym problem to będzie to już jego problem przecież. Jak pisałem - nie zastanawiałem się jeszcze za bardzo nad tym, bo nie mam sprecyzowanych planów odnośnie wyjazdu. A zanim w ogóle polecę to jeszcze wiele się może zdarzyć tu na miejscu ;) .

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 18:34

pastel napisał/a:
Dookoła pełno wyzwalaczy, chodzę do baru, ostatnio był u mnie w domu pity alkohol, ale (może póki co) nie mam żadnych snów, głodów, kaców - jednym słowem, sielanka

Nooo, to masz się czym pochwalić. Faktycznie. Nadal walczysz z silniejszym przeciwnikiem, zamiast brać nogi za pas.
Mam wrażenie, ze te Twoje poszukiwania, lektury, kontakty z AA to taki pic na wodę fotomontaż. Nie zmieniłeś niczego w swoich zwyczajach, nie stosujesz podstawowych zasad. Ciekawe, kiedy zwieracz puści...
pastel napisał/a:
czy wygłaszać kazania o szkodliwości alkoholu, czy wykręcić się jakimś antybiotykiem czy podobną wymówką.

ani to, ani to.
Twoje kazania nikogo nie zbawią. O trzeźwości można świadczyć tylko swoim przykładem, swoim życiem.
Z kolei jeśli powiesz, ze dzisiaj nie możesz pic, to kumple sobie poczekają. Dzień, tydzień, będą pytać, męczyć, aż się doczekają.

Żebyś ty był taki wygadany przy odmawianiu kumplom, jaki jesteś przy negowaniu wszystkiego, co służy trzeźwości.

smokooka - Wto 17 Kwi, 2012 18:35

Zapytałam w innym wątku o to o oczym tu piszesz :mgreen: bo myślałam, że to Twój :wysmiewacz: ale cieszę się bardzo, że nie pijesz.
JAGODAAA - Wto 17 Kwi, 2012 18:38

Pastel, pamiętaj. Ty niczego NIE MUSISZ. Ty MOŻESZ, jeśli chcesz.
Tłumaczyć się dlaczego nie chcesz pić także nie musisz. Prawdziwy przyjaciel zrozumie i uszanuje. A kto nie uszanuje ..... co to za przyjaciel ???

Kiedy pracowałam w Niemczech, szukałam kontaktu z AA przez kościół polskojęzyczny. Poza tym telefon do przyjaciela z AA w Polsce czy w Niemczech dawał wsparcie.
Poza tym, często na naszych mitingach pojawiają się obcokrajowcy, którzy ani bee... ani mee.. po polsku nie umieją i dobrze czują się na mitingu, bo wiedzą, że są wśród swoich.
Chcieć to móc.
:)

Marc-elus - Wto 17 Kwi, 2012 18:39

Gonzo.pl napisał/a:
Nadal walczysz z silniejszym przeciwnikiem, zamiast brać nogi za pas.

:tak:
Gonzo.pl napisał/a:
Żebyś ty był taki wygadany przy odmawianiu kumplom, jaki jesteś przy negowaniu wszystkiego, co służy trzeźwości.

Nie kumplom będzie odmawiał, tylko sobie, to o wiele trudniejsze.... fsdf43t

kamo - Wto 17 Kwi, 2012 18:41

witaj Pastel.dobrze kombinujesz ze nie wybiegasz zbyt bardzo w przyszlosc.ja dodatkowo stosuje program HALT i ze nie pije dzis i w nocy a jak wstaje po ow nocy to sobie mowie DZISIAJ nie pije.bywaly momenty ze wypicie odraczalem o godzine a po godzinie znowu godzine.w krytycznych momentach mi to pomaga.co prawda glod alkoholowy nie przychodzi od tak sobie tylko sam na niego pracuje to nie picie przez 24 godziny w moim przypadku sie sprawdza.przyjaciele w AA mi toka opcje zasugerowali :lol:
Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 18:43

Marc-elus napisał/a:
Nie kumplom będzie odmawiał, tylko sobie,

Ja to wiem, Ty to wiesz, ale weź komuś wytłumacz :bezradny:

szymon - Wto 17 Kwi, 2012 18:44

JAGODAAA napisał/a:
Chcieć to móc.


po owocach nas można rozpoznać, po owocach

Pastel - Wto 17 Kwi, 2012 19:36

Gonzo.pl,
Gonzo.pl napisał/a:
Nadal walczysz z silniejszym przeciwnikiem, zamiast brać nogi za pas.

Chodzi Ci pewnie o bar i alko w moim domu. Wytłumaczę:
1. Poszedłem do baru, bo akurat na GolTV nie było meczu, który chciałem zobaczyć. Poszedłem, pojadłem, popiłem (coli), oglądnąłem meczyk (wygrany :tak: ) i wróciłem do domu. To żadna walka. Nie obwąchiwałem kufli sąsiadów :wysmiewacz: .
2. Jakiś tydzień temu wybraliśmy się na grila w kilka osób. W drodze do lasu zaczęło padać, moje mieszkanie było najbliżej, a mam w dodatku elektrycznego grilla, więc pojechaliśmy do mnie. To, że ktoś miał ze sobą piwo mnie nie interesuje - niech każdy sobie pije co chce. Ja odmówiłem i nie miałem z tym ani problemu, ani żadnych konsekwencji.
Zwykłe życie na trzeźwo. Z nikim i niczym nie walczę, ale nie odcinam się od świata.
Co do 'podstawowych zasad' to może to są Twoje zasady, ja mam prawo mieć inne.
Nie telepię się ze strachu i nie przeżywam tygodniami, bo ktoś chciał mnie poczęstować cukierkiem z 'advocatem' w środku, ani z racji tego, że poszedłem do baru.
By 'wziąć nogi za pas' i przestrzegać zasad musiałbym gdzieś na pustynię wyjechać. :szok:
Co do odmawiania kumplom to pisałem dalej:
pastel napisał/a:
Myślę, że po prostu najlepsze będzie sprawdzone już "Nie piję" i koniec tematu - jak ktoś będzie miał z tym problem to będzie to już jego problem przecież.

Nie doczytałeś? :skromny: ;)
smokooka,
No, tam też odpisałem :mgreen: . Dzięki!
JAGODAAA napisał/a:
Pastel, pamiętaj. Ty niczego NIE MUSISZ. Ty MOŻESZ, jeśli chcesz.
Tłumaczyć się dlaczego nie chcesz pić także nie musisz. Prawdziwy przyjaciel zrozumie i uszanuje. A kto nie uszanuje ..... co to za przyjaciel ???

Całkowicie się z Tobą zgadzam. I to zamierzam zastosować. :p
kamo,
Ja też biorę coś dla siebie z HALTu. 'L' nie stosuję, bo mi z tym dobrze, za to podwójnie skupiam się na 'T'. :mgreen:
Marc-elus napisał/a:
Nie kumplom będzie odmawiał, tylko sobie, to o wiele trudniejsze....

Dzięki za tę sugestię.

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 19:47

Cytat:
Co do 'podstawowych zasad' to może to są Twoje zasady, ja mam prawo mieć inne.

To pewnie Ty na inną chorobę chorujesz Pastel, niż ja.
Niezłe te tłumaczenia, ale ja alkoholik, to znam je na pamięć, mnie nie zaskoczysz.
Oszukać też możesz tylko siebie. Mnie to dzyndza co Ty robisz. Po co się tłumaczysz?

No i mnie interesuje, co kto robi w moim domu, i to ja o tym decyduję, bo to mój dom.
Ale trzeźwych zwyczajów i normalnych zachowań musiałem się nauczyć.

szymon - Wto 17 Kwi, 2012 19:50

pastel napisał/a:
Z nikim i niczym nie walczę, ale nie odcinam się od świata.


chodzi o to, by zmienić siebie, niekoniecznie całe swoje życie.
to, ze ktoś tutaj zaleca nie uczestniczyć w chrzcinach, stypie, meczu w barze przed TV nie oznacza, ze tak nie można robić - można.
można tez się wykapać w wannie wypełnionym tanim winem, jak masz kase to kup droższe - tez można.

zaleca się na początku drogi, nie wchodzenia między pijane towarzysko,
omijanie półek z alkoholem, nawet nie oglądanie reklam z piwem.
nie dlatego, że ktoś sobie tak wymyślił.
to są zalecenia dla początkujących trzeźwych alkoholików.
nie zawsze akurat a TYM momencie poczujesz ochotę, zrealizujesz ją - nie zawsze.
jednak podświadomość pracuje od rana do wieczora!
wierci w głowie młotem udarowym, stuka i boruje...
po kilku dniach okazuje się, że przewierciła się, że dotarła do celu - co tam, jedno piwko.

napisałem to bazując na własnych doświadczeniach, jednak nie miałem wtedy takiej wiedzy jak teraz.
wtedy nie myślałem tak jak teraz, teraz staram się słuchać, uczyć się na błędach moich starszych kolegów i koleżanek.

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 19:53

Piknie żescie to powiedzieli, Szymonie. :luzik:
Pastel - Wto 17 Kwi, 2012 19:58

Gonzo.pl,
Choroba ta sama, myślę, że sposób jej leczenia trochę inny.
Nie 'się tłumaczę' a wytłumaczyłem Tobie, bo zauważyłem, że opacznie zrozumiałeś moje słowa i zacząłeś coś o 'd***'. Nie muszę do Ciebie pisać jeśli nie chcesz... :bezradny:
Jeśli mój gość chce się napić piwa w moim domu to nie mam zamiaru mu tego zakazywać. Z tego samego względu jak nie zakażę mu picia soku pomidorowego, którego ja nie znoszę. Zauważ, że to nie ja częstowałem. Nie ma to na moją trzeźwość żadnego wpływu. I nic nie poradzę na to, ze nie pasuję do czyichś teorii trzeźwienia. Mi z moim życiem jest dobrze i coraz lepiej.
PD!

Pastel - Wto 17 Kwi, 2012 20:06

szymon,
szymon napisał/a:
chodzi o to, by zmienić siebie, niekoniecznie całe swoje życie.

Otóż to!!!
szymon napisał/a:
jednak podświadomość pracuje od rana do wieczora!
wierci w głowie młotem udarowym, stuka i boruje...

Doskonale Cię rozumiem - u mnie też kiedyś działały te mechanizmy. Ale nie miałem o nich pojęcia. I nagle znów zaliczałem 'glebę'.
Ale:
szymon napisał/a:
napisałem to bazując na własnych doświadczeniach, jednak nie miałem wtedy takiej wiedzy jak teraz.

No właśnie. I teraz do baru możesz chodzić :skromny: . Czemu nie miałbym chodzić i ja? Chyba nie będziemy się swoimi 'licznikami' przerzucać?
Za krótko nie piję, by być trzeźwym?

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 20:08

Cytat:
Nie muszę do Ciebie pisać jeśli nie chcesz...

To pomyśleliśmy to samo. :)
Czegoś Pastel nie rozumiesz. Na mnie się oburzasz, tak? Otóż ja nie mam żadnych teorii trzeźwienia. Ja stosuje się do wskazań lekarzy. Tak przy cukrzycy, tak przy nowotworze, jak przy chorobie wieńcowej i alkoholizmie.
Ja nie zamierzam dyskutować, ani z tymi, którzy mnie leczą, ani z tymi, którzy chcą w tym leczeniu przeszkadzać.

Cytat:
No właśnie. I teraz do baru możesz chodzić

Ale Ty masz myślenie zmanipulowane, ho, ho....
Gdzie Szymon napisał, ze chodzi do baru?
Czy celem zycia bez alkoholu jest chodzenie do barow.
jak nie potrzebuje gwoździ, to nie wchodze do sklepu żelaznego.
a alkohol interesuje mnie mniej niz gwoxdzie.

szymon - Wto 17 Kwi, 2012 20:20

pastel napisał/a:
I teraz do baru możesz chodzić :skromny:

każdy może, mogę ale nie pójdę bo i po co? jeżeli nie muszę nie pływam w wannie z alkoholem :]
pastel napisał/a:
Za krótko nie piję, by być trzeźwym?

nie wiem ile nie piszesz, wiem ile ja nie piję.
dlatego podpowiadam Ci jak ja to robię... czego unikałem.
a bazowałem min na doświadczeniach tych tu alkoholików, co byli przede mną.
wcale mi to nie było po drodze, zastosować się do "nowej drogi życiowej"
ale byłem i jestem zdeterminowany, dodatkowo po kilkunastu miesiącach zauwazyłem, ze mi się to podoba i właśnie taki chce być, jednak nie siadam na laurach.

pastel napisał/a:
Jeśli mój gość chce się napić piwa w moim domu to nie mam zamiaru mu tego zakazywać

spoooooko :beba:
masz takie prawo, to tak jak z ta wanna napełniona po brzegi winkiem, zawsze coś tam przez skórę przesiąknie ;) - takie mam zdanie na ten temat.
ja stosuję taka taktykę od roku: zero alkoholu w moim domu.
każdy ma swoje zasady, ustalenia, itd... moje działają :skromny:

Pastel - Wto 17 Kwi, 2012 20:27

Gonzo.pl,
Nie wiem skąd to przekonanie, że się na Ciebie oburzam... cf2423f
Co do lekarzy, to ja juz pisałem i znasz moje zdanie na ten temat - nie ma sensu tego powtarzać, bo pewnie znalazłby się ktoś, kto by zaraz stwierdził, że mu w trzeźwieniu przeszkadzam... :bezradny:
Gonzo.pl napisał/a:
Ale Ty masz myślenie zmanipulowane, ho, ho....
Gdzie Szymon napisał, ze chodzi do baru?
Czy celem zycia bez alkoholu jest chodzenie do barow.

Ja nie mam pojęcia skąd wyciągasz takie wnioski. Poza tym napisałem 'możesz'...
Ty (dzisiaj? nie pamietam) napisałeś, że chodzisz do restauracji. A więc możesz. Ja nie mogę? Zauważ, że poszedłem tam oglądnąć mecz i przy okazji zjeść coś. To nie była podrzędna speluna z latającymi kuflami i wywracającymi się biesiadnikami.
P.S. Przeszkadzam Ci w trzeźwieniu?

Pastel - Wto 17 Kwi, 2012 20:35

szymon napisał/a:
nie pójdę bo i po co?

Jak w 'Kilerze' ;) - w celu oglądnąć mecz.
szymon napisał/a:
zawsze coś tam przez skórę przesiąknie - takie mam zdanie na ten temat.

Ale mnie nic nie przesiąkło - nie poczułem żadnych skutków (w barze byłem jakieś 3 tygodnie temu), nie ciągnie mnie do picia, nie mam alkoholowych snów, nie obudziłem się na kacu - po co mam wystrzegać się czegoś, co w przypadku mojej osoby mi nie szkodzi?
To ja decyduję i jeśli będę chciał się napić to zrobię to bez względu na obcowanie z 'wyzwalaczami'.

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 20:38

pastel napisał/a:
No właśnie. I teraz do baru możesz chodzić :skromny: . Czemu nie miałbym chodzić i ja? Chyba nie będziemy się swoimi 'licznikami' przerzucać?
Za krótko nie piję, by być trzeźwym?

To przypomnę, jak bardzo się oburzyłeś, że Szymon może chodzić do barów, a Ty nie. :)

Jest duża różnica. Do restauracji i kawiarni zacząłem chodzić, kiedy bylem pewien, ze mi to nie zaszkodzi. Tym bardziej, ze nie ma w mieście lokalu, w którym bym kiedyś nie pil. A pięć piw do obiadu to nie jest normalne.
Po jakim czasie poszedłem? Po długim, liczonym w latach.
Poza tym ja nie siedzę w towarzystwie pijących. Tylko uzależnieni muszą pić. Moi przyjaciele nie muszą i wolą być ze mną, niz pić.
Pisałem już o tym, sami zaproponowali bezalkoholowego sylwestra, żebym przyszedł do nich z moją kolezanką.

pastel napisał/a:
To ja decyduję i jeśli będę chciał się napić to zrobię to bez względu na obcowanie z 'wyzwalaczami'.

O! a od kiedy Ty decydujesz, czy pijesz, ile pijesz i kiedy konczysz?
Chyba dotychczas bywało inaczej?

pchor - Wto 17 Kwi, 2012 20:38

tak sobie myślę pastel że jednego nie rozumiesz w tym wszystkim. Alkoholizm jest chorobą. Taką samą jak każda inna. Można ją normalnie leczyć. Jak każdą inną. Róznica jest tylko taka że czasem w pewnym stanie ducha alkoholik potrafi sobie powiedzieć stop i nie pić. Mam w głowie kilka przykładów. Jedni po terapii, inni po terapii i aowcy, mniej bardziej zaawansowani jeszcze inni bez niczego po prostu nie piją. Dużo różnych historii w 100% autentycznych. Jednym się udało innym nie. Czyli jedni piją inni nie piją. Nie ma złotego środka wszystko rozgrywa się w naszych głowach. Różnicę dziś widzę jedną, zasadniczą. Dzięki uczciwie przerobionej terapii i chodzeniu na aa poznałem siebie i swój alkoholizm. Wiem co to są mechanizmy uzależnienia i umiem sobie je zdiagnozować. Wiem kiedy się u mnie zaczynają, dzięki temu unikam wielu kłopotów.Umiem rozpoznawać głody i im przeciwdziałać. Co jednak w tym mimo wszystko najważniejsze zmieniłem się bardzo i co najfajniesze polubiłem się bardzo. Podobam się sobie i jestem zadowolony z siebie i życia. Lubie też ludzi. Nie denerwują mnie nie "nie lubię" ich, rzadko używam słowa "nienawidzę".
Reasumując możesz robić jak uważasz. Masz do tego pełne prawo ! masz w tym szansę nie pić pewnie dokładną taką samą jak ja. Nie dowiesz się bez terapii i aa niczego o swojej chorobie, o tym jak na Cibie wpływa i jak się przez nią zmieniłeś. Będziesz taki sam tylko nie pijany. Czy gorszy ? tego nie wiem. Wiem że alkoholizm bardzo spłyca i zakrzywia nasze postrzeganie siebie i świata. Ty dziś widzisz tylko swoje subiektywne zdanie. Nie masz szerszej perspektywy.
Osobiście uważam że nie akceptujesz swojego alkoholizmu i bronisz się przed powiedzieniem sobie "koniec" ale to już rozprawka na inną okazję. Nie mniej nie będę Cię do niczego przekonywał ani przerzucał się z Tobą racjami ... pozdrawiam i powodzenia życzę !

Marc-elus - Wto 17 Kwi, 2012 20:41

pastel napisał/a:
po co mam wystrzegać się czegoś, co w przypadku mojej osoby mi nie szkodzi?

pastel napisał/a:
Czemu nie miałbym chodzić i ja? Chyba nie będziemy się swoimi 'licznikami' przerzucać?

W pierwszym półroczu trzeźwienia dokładnie to samo mówiłem, kropka w kropkę...
Zapiłem po 8miesiącach.

szymon - Wto 17 Kwi, 2012 20:48

pastel napisał/a:
po co mam wystrzegać się czegoś, co w przypadku mojej osoby mi nie szkodzi?


to juz ostatni postek dzisiaj u Ciebie :rozpacz:
nie mawiałem, ze masz zrobić tak i tak, ja opisywałem jak ja postępuję, jakie są moje przemyślenia, pan pchor ładnie opisał swoje doświadczenia, także trzymaj się ciepło i poręczy :zgoda:

powodzenia i 24h


PS
zauważyłem, ze Gonzo zawyżasz średnią wieku w dyskusji ;)

dlugixp - Wto 17 Kwi, 2012 20:50

Gonzo.pl napisał/a:
Do restauracji i kawiarni zacząłem chodzić, kiedy bylem pewien, ze mi to nie zaszkodzi


hmmm... :mysli:
A skąd miałeś tą PEWNOŚĆ ?
I jeśli ją miałeś Ty, to już nikt inny nie może jej mieć ? :mysli:

pterodaktyll - Wto 17 Kwi, 2012 20:52

Ale fajnie się przekomarzacie............ :mgreen:

zapije
nie zapije
zapije
nie zapije
............
.............




:mgreen: :mgreen: :mgreen:

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 20:55

Szymonie, młody to jest ten, co ma 18, 22 lata, a nie Ty. :bezradny:
Może przedstawisz jaśniej, co masz na myśli, bo jakoś nie mam ochoty zgłębiac meandrów Twoich mysli. ;)
Trafiłem na portal towarzyski?

Oczywiscie Długixp, ze może miec pewność. A czy ja mu czegos zabraniam?
Ja widzę róznicę, mam prawo widziec?

Tajga - Wto 17 Kwi, 2012 20:58

Pastelu miły. Swoimi postami paradoksalnie mi pomagasz. Widzę jakie spustoszenie robi alkohol w głowie. Negujesz, kombinujesz, to już przerabialiśmy. Jesteś na samiutkim początku drogi ku trzeźwości. I na prostej drodze do picia. Byłam po półtorarocznej terapii, nie piłam osiem lat i....
zaczęłam bywać w towarzystwie pijących, i tak w końcu skończyłam że lepiej nie mówić. Jeden wielki ciąg. Jak to się stało, ojej?

Tak jak napisał Gonzo, zwieracze mi puściły.

Nie słuchałam ludzi, nie chodziłam na mitingi. Taka ze mnie była Zosia samosia. Ja sama!!!! Sama to sobie mogłam w torebce pogrzebać.

Mieszkam w wielkim mieście, i nie muszę wyprowadzać się na pustynie, muszę tylko być czujna. I oglądam każdego cukierka którym mnie ktoś poczęstuje.
Niedawno miałam kaszel, wracając z pracy kupiłam sobie w aptece syrop. Prosiłam oczywiście o syrop NIE z alkoholem. Pani widocznie nie dosłyszała, a ja nie czytając wzięłam sobie w domu z gwinta wielki łyk. I zrobiło mi się fajnie, bezbłędnie organizm wyczuł metanol. Kupiłam sobie drugi,( bez alkoholu) ale nauczkę już mam. Nie wierzyć na słowo.

Marc-elus - Wto 17 Kwi, 2012 21:03

Tajga napisał/a:
metanol

Etanol.... fsdf43t

Tajga - Wto 17 Kwi, 2012 21:04

pastel napisał/a:
po co mam wystrzegać się czegoś, co w przypadku mojej osoby mi nie szkodzi?


Myślałam że tylko "baby " są jakieś inne :smieje:

Tajga - Wto 17 Kwi, 2012 21:09

Marc-elus napisał/a:

Etanol.... fsdf43t


Dzięki Marc-elus. 325t5 Taka za mnie znawczyni, jak z koziej du** teleobiektyw. asfe534

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 21:12

Tajga, przypomniałaś mi coś..
Kilka dni temu w Poznaniu. :) Dziubas przywiózł Jerzyki, takie ciastka, otworzyliśmy je do kawy. Po jednym kęsie ciastko odłożył i mówi - zrobiłem błąd, są z alkoholem.
Nie dowierzałem, gdzie tam jerzyki z alkoholem. Nadgryzłem ciastko i po prostu poczułem mocny, ostry smak spirytusu, aż mnie odrzuciło. Ten smak byl po prostu ohydny. Reszty ciastka oczywiscie nie zjadłem.
A cala paczka została na stole na kwaterze.

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 21:22

:beczy:
Tajga - Wto 17 Kwi, 2012 21:23

Wpisuję Jerzyki na listę "zakazanych". :roll:
W pracy od wielkiego dzwonu czasem piją po lampce szampana...zawsze siedzę u siebie sama w pokoju. Nie, żeby uniknąć tłumaczenia, kiedyś na pytania
"jesteś samochodem?", odpowiadałam, NIE "jestem kobietą" rg5th67j . Teraz się nie integruję, tak na wszelki wypadek.

jolkajolka - Wto 17 Kwi, 2012 21:25

Oj, a ja tak lubię jerzyki...I jakim cudem niezauważyłam? Może nie wszyskie?
Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 21:28

No właśnie podobno nie wszystkie, ale nie wiem. Mam inne ulubione słodycze.
A marcepan tez kupuję bez zadnych dodatków. zauwazyłem w składzie, ze jak jest z rodzynkami, czy ananasem, to zawiera alkohol.

Wiedźma - Wto 17 Kwi, 2012 21:42

jolkajolka napisał/a:
Oj, a ja tak lubię jerzyki...I jakim cudem niezauważyłam? Może nie wszyskie?

Nie wszystkie.
Jest sporo rodzajów Jerzyków i tylko niektóre z nich są alkoholowe
(pamiętam to z czasów, gdy jeszcze jadłam słodycze :skromny: )
Trzeba po prostu czytać skład.

Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 22:03

A ja nawet nie wiedziałem, że są jakies rodzaje. :oops:
Gonzo.pl - Wto 17 Kwi, 2012 22:52

pastel napisał/a:
P.S. Przeszkadzam Ci w trzeźwieniu?

Nie zauważyłem tego pytania, a ciekawe jest. :)
Ale palnąłeś. :shock:
Nawet nie bardzo rozumiem, dlaczego Ty, i w jaki sposób mógłbyś przeszkodzić mi w trzeźwieniu.
Mogliby to zrobić moi kumple od picia pałętający mi się po domu z alkoholem.
Ale ja potrafiłem znaleźć sobie bardziej odpowiednie towarzystwo.
A najbardziej przeszkodziłbym sobie ja sam, gdybym na terapii nie nauczył się akceptowania siebie, asertywności, rozpoznawania oznak głodu alkoholowego.

Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 02:36

Echhh, widzę, że zaś się zaczęło cf2423f . No nic, po kolei - ostrzegam, że będzie długo :? .
Gonzo.pl napisał/a:
To przypomnę, jak bardzo się oburzyłeś, że Szymon może chodzić do barów, a Ty nie.

Gonzo... gdzie Ty tam oburzenie widzisz...? Uwierz mi - jestem bardzo spokojny i moje posty w żadnym momencie nie niosą w sobie negatywnych emocji. Jeśli tak to widzisz to mogę Cię zapewnić, że Twoje odczucia są błędne. Nie jestem w stanie słowem pisanym wyrazić intonacji głosu - staram się chociaż wrzucać emotikonki - zwracaj proszę na nie uwagę. :/
Gonzo.pl napisał/a:
Do restauracji i kawiarni zacząłem chodzić, kiedy bylem pewien, ze mi to nie zaszkodzi. (...)Po jakim czasie poszedłem? Po długim, liczonym w latach.

Pewnie inni poszli po dekadach, jeszcze inni po miesiącach. A ja po tygodniach. Czas to pojęcie względne i każdemu płynie on inaczej. Nie pasuję do teorii?? Ech Gonzo, Gonzo - bo to taka teoria... :bezradny:
pchor,
Wiem o czym piszesz i w sumie zgadzam się z większością choć zapewniam Cię, że nijak się to odnosi do mnie. Nie zgadzam się natomiast z:
pchor napisał/a:
Alkoholizm jest chorobą.

Jest uzależnieniem, zaburzeniem.
pchor napisał/a:
Nie dowiesz się bez terapii i aa niczego o swojej chorobie

Proszę Cię.... :uoee:
pchor napisał/a:
Ty dziś widzisz tylko swoje subiektywne zdanie. Nie masz szerszej perspektywy.

A Ty widzisz moje? Bo po tym jak mnie podsumowałeś widzę, że wcale. :uoee:
pchor napisał/a:
Osobiście uważam że nie akceptujesz swojego alkoholizmu

Zaraz zacznę udowadniać, że nie jestem wielbłądem... :beczy:
Bez obrazy Pchor, mam po prostu inne zdanie, ale szanuję Twoje. Pozdrawiam i trzeźwości życzę.
szymon,
Pisałeś o sobie, wiem. A ja o sobie :mgreen: . Trzymam się ramy i... wiesz czego :wysmiewacz: . Potrzymasz ze mną? :skromny:
Tajga napisał/a:
Widzę jakie spustoszenie robi alkohol w głowie.

To pewnie po syropku z metanolem. Pij szybciej, bo się ściemnia :wysmiewacz: .
Tajgo, po raz kolejny piszesz do mnie próbując mnie obrazić i po raz kolejny się kompromitujesz. Może dlatego, że
Tajga napisał/a:
Taka za mnie znawczyni, jak z koziej du** teleobiektyw.

Odpuść sobie, proszę. Dla własnego dobra. Pozdrawiam i PD życzę. 8|
Gonzo.pl napisał/a:
poczułem mocny, ostry smak spirytusu, aż mnie odrzuciło.

Zapiłeś! :wysmiewacz: .
Gonzo.pl napisał/a:
Reszty ciastka oczywiscie nie zjadłem.
A cala paczka została na stole na kwaterze.

Wyrzucić, spalić, protokół spisać! Dziubas! Ty prowokatorze :nono: ! :wysmiewacz:
Wybacz, nie śmieję się z Ciebie, tylko z tych 'zasad'. Dla mnie to po prostu... komiczne?
;)
Gonzo.pl napisał/a:
Ale palnąłeś.
Nawet nie bardzo rozumiem, dlaczego Ty, i w jaki sposób mógłbyś przeszkodzić mi w trzeźwieniu.

Gdyż napisałeś:
Gonzo.pl napisał/a:
Ja nie zamierzam dyskutować, ani z tymi, którzy mnie leczą, ani z tymi, którzy chcą w tym leczeniu przeszkadzać.

więc zapytałem. Cieszę się, ze rozwiałeś moje wątpliwości :szok: . :)
Gonzo.pl napisał/a:
O! a od kiedy Ty decydujesz, czy pijesz,

Mniej więcej od początku marca. :mgreen:

P.S. W jelitach zachodzą naturalne procesy fermentacyjne. Z racji tego stężenie fizjologiczne alkoholu we krwi może wynosić 0,1 promila. To to, co organizm 'sam z siebie' produkuje. Ile kartonów jeżyków trzeba zjeść, by osiągnąć 0,1 promila? :shock:
Przy okazji - kefir może zawierać do 1,5% alkoholu...

A Pastel je słodycze, używa dezodorantów, kosmetyków, leków etc. bez spoglądania na etykietki i czuje się z tym dobrze. Ma prawo czuć się dobrze, czy musi cierpieć jak niektórzy? :| :? :/

Ludziska! Ja taki sam moczymorda byłem jak i Wy, nie ma się co stresować, że trzeźwieję w odpowiedni dla mnie sposób. Kocham Was!!!
:buzki: 98l9i 433 sv4v c4fscs ergr wqdqw :radocha1: :sztama:

dadof2 - Śro 18 Kwi, 2012 05:03

szymon napisał/a:
zaleca się na początku drogi, nie wchodzenia między pijane towarzysko


Potwierdzam na wlasnym przykladzie - w zeszlym roku po 3 mc-ach niepicia, przestalem zamykac sie przed swoim starym swiatem a raczej moim starym mysleniem i zaczalem na nowo konsumpcje. Bylo to w prawdzie lagodne popijanie ale zaczelo sie ( tak jak zawsze ) od 1 piwa. A racej od wizyty znajomych, ktorzy pija - ja nie pilem. Pozniej byly wypady do knajpy - ja nie pilem. No a pozniej to 1 piwo w plenerze, no bo jak tu w tak pieknych okolicznosciach przyrody, nie nabyc metoda kupna w wiejskim sklepie piwa do kielbasy... Nastepnego dnia byly juz 3 ( no bo przeciez jestem we Wroclawiu w gosciach u najlepszego kumpla ), potem kilka dni przerwy, pozniej coraz mniej (przerwy), wakacje , cieplo, plaza, tournee po Europie, no i tak zlecialo mi 8 miesiecy czestego popijania, najczesciej konczacego sie totalnym upiciem. A ostatni miesiac to juz bylo walenie piwska codziennie i poranne mysli po przebudzeniu zeby dotrwac do wieczora i znowu sie napic...

Tajga - Śro 18 Kwi, 2012 05:26

pastel napisał/a:
Tajga napisał/a:
Widzę jakie spustoszenie robi alkohol w głowie.

To pewnie po syropku z metanolem. Pij szybciej, bo się ściemnia :wysmiewacz: .
Tajgo, po raz kolejny piszesz do mnie próbując mnie obrazić i po raz kolejny się kompromitujesz. Może dlatego, że
Tajga napisał/a:
Taka za mnie znawczyni, jak z koziej du** teleobiektyw.

Odpuść sobie, proszę. Dla własnego dobra. Pozdrawiam i PD życzę. 8|






A ja się kiedyś skompromitowałam??? No może kiedyś, jak byłam taka pewna swego, jak TY teraz.

Ups, myślałam ze tylko Pastel ma na to monopol ( nie mylić ze spirytusowym).

Wyrwałeś moje cytaty z dwóch różnych postów. Myślisz, że jesteś zabawny?
pastel napisał/a:

Odpuść sobie, proszę. Dla własnego dobra.

rg5th67j

Dlaczego!!!! To fajne jest. Zwłaszcza jak włazisz w d**ę, co niektórym osobom na forum, używając mnóstwa wazeliny.

pastel napisał/a:
Ludziska! Ja taki sam moczymorda byłem jak i Wy,


Proszę o nie utożsamianie mnie ze sobą.

pastel napisał/a:
nie ma się co stresować, że trzeźwieję w odpowiedni dla mnie sposób.


Nie stresuję się, spoko. To mój ulubiony wątek :hurra:

pastel napisał/a:
Kocham Was!!!


Wszystkich? Mnie też????? :tia:

dadof2 - Śro 18 Kwi, 2012 05:27

Pastel, wg mnie, moim zdaniem, w mojej li tylko opinii, Twoj caly poprzedni post to jedna wielka manipulacja i szermierka slowna ( z elementami obrazania Tajgi). Wazne jednak jest to, ze manipulujesz sam soba a ostatecznie przeciwko sobie Oczywiscie wg. mnie. Jezeli chcesz wiedziec dlaczego tak mysle to zapraszam na priv. Nie jestem Ci przeciwny, dobrze rozumiem dlaczego piszesz posty o takiej tresci wlasnie teraz po ok. 6 tygodniach, wzglednej, trzezwosci. Teraz tez juz rozumiem dlaczego inni konsekwentnie Twoje argumenty odrzucaja.
Marc-elus - Śro 18 Kwi, 2012 05:48

Dodam: nie wierz sobie, swojemu myśleniu. Dla Ciebie to co napisałeś, wydaje się logiczne, prawda?
Nauczono Cię, sam się nauczyłeś, że logicznie myśląc da się góry przenosić, rozwiązać każdy problem....

Niestety, alkoholizm, który jest chorobą(sprawdź sobie: F10.2), wymyka się logice, przynajmniej jeśli chodzi o chorego. Mechanizmy potrafią sprawić że 2+2 będzie 5, byle odwieść człowieka od leczenia a przesunąć w kierunku picia.
Piszę z własnego doświadczenia.

matiwaldi - Śro 18 Kwi, 2012 06:31

aleście sie uparli na człowieka ..........
koniecznie musi być taki sam jak my......?
ma swoją drogę,swój czas,swój rozum .......
17 stron :pilka:

pastel, chciałbym pogadać z Tobą za dwa lata........pogadamy ?

yuraa - Śro 18 Kwi, 2012 07:55

pastel napisał/a:
nie śmieję się z Ciebie, tylko z tych 'zasad'. Dla mnie to po prostu... komiczne?

też mi się te zasady komiczne , bez sensu , porypane czy jak tam zwał
wydawały,
do czasu
ja miałem po cukierku sny alkoholowe i samopoczucie jak na kacu.
inni pili a ja odchorowałem. itp
tak juz jest, ja z tym nie dyskutuję mimo że jestem inny niz reszta alkoholików
ale jeśli idzie o chorobę to taki sam.
chorobe, Pastel choćbyś bronił sie przed tym okresleniem

Gonzo.pl - Śro 18 Kwi, 2012 08:20

Cytat:
Wybacz, nie śmieję się z Ciebie, tylko z tych 'zasad'. Dla mnie to po prostu... komiczne?
Ile kartonów jeżyków trzeba zjeść, by osiągnąć 0,1 promila?

Twoje myślenie znowu dąży w kierunku uchlania się, moje w innym.
Zasady, nie zasady. Trzeźwy człowiek ma swoje zasady. Ja mam swoje zasady.
Nie spożywam alkoholu pod żadną postacią i w żadnej ilości. Trudne do zrozumienia?
Każda, nawet najmniejsza ilość alkoholu wywołuje w mózgu zmiany biochemiczne, które powodują przymus picia.
Nie, to nie ja taki mądry, to z klasyfikacji choroby. A ja miałem (mam?) w mózgu tak popieprzone, że więcej nie chcę.
Nie chcę prezentować takiego myślenia jak Twoje.
Cytat:
czy musi cierpieć jak niektórzy?

To Ty cierpisz Pastel. Ja cierpiałem całe życie, teraz jestem szczęśliwy, zadowolony z siebie i radosny.
Mrówka nie zrozumie słonia, Pastel.
http://komudzwonia.pl/vie...p=419296#419296
Chociaż po części masz rację, jak widzę. Można nie pić jakiś czas, a i tak żałować, że ćwiartki zlikwidowano.

To mój ostatni post w tym temacie. Nie będę tak ostry jak kolega, i już za rok możemy spróbować porozmawiać. Tyle, że Ty za moment znikniesz z forum.
Tak, jak Twoje argumenty są powtarzalne, tak powtarzalna będzie Twoja historia.

Po co piszesz na forum? Nudzi Ci się?
Na każde zdanie masz trzy zdania "logicznej" odpowiedzi.
Nie widzę, żebyś któreś z napisanych przez nas zdań przemyślał, zastanowił się.
Odwalasz te swoje kilometrowe posty, dyskutujesz, wiesz wszystko.
Pastel, my tu takich na co dzień widzimy, acz niedługo. Wracają zarzygani i najczęściej dalej robią to samo.

Przestań odnosić się chamsko do Tajgi!
Pisze o sobie, pisze o chorobie pisze mądre rzeczy.
Cóż, wiem, że Tobie one nie pasują.
Widzisz, to jest podstawowa różnica. trzeźwo myślący człowiek tak się nie zachowuje.
Widzi niestosowność takich odzywek.

Pozdrawiam i życzę pogody ducha.

zimna - Śro 18 Kwi, 2012 08:27

yuraa napisał/a:
też mi się te zasady komiczne , bez sensu , porypane czy jak tam zwał
wydawały,
do czasu
ja miałem po cukierku sny alkoholowe

I ja niestety też :evil:
Ale to trzeba trochę nie pić, więc Pastel spoko Tobie nie grozi. :luzik:

Gonzo.pl - Śro 18 Kwi, 2012 08:31

Ależ to sama prawda jest. :)
Pastel chwyta się słów, które w/g niego go popierają i zaczyna "zaprzyjaźnianie się" (czy to określenie pasuje Ci jako synonim włążenia w d**ę?)

Poza tym jest to juz odpowiedź na zaczepki Pastela, nie manipuluj. :)

Tajga - Śro 18 Kwi, 2012 08:37

Marc-elus napisał/a:
Nie obraź się Tajgo, specjalnie zacytowałem żebyś i Ty zwróciła na to uwagę.


Nie obrażam się. Tylko nie rozumiem afc4fvca

emigrantka - Śro 18 Kwi, 2012 09:06

pastel, chłopie żebyś Ty widział co Ty wypisujesz ,ale puki co nie zobaczysz ,,,,a szkoda
ludkowie chcą Ci pomóc
/jak te mechanizmy potrafią działać / masakra

Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 13:05

dadof2,
To co opisałeś istniało kilkanaście lat w moim życiu. Tyle, że nie były to raczej 3 miesiące (przerw w piciu), a 3 tygodnie. Ale wtedy nie miałem zamiaru wytrzeźwieć, nie interesowały mnie mechanizmy ani w ogóle problem alkoholizmu (z małymi wyjątkami). Teraz jest inaczej.
dadof2 napisał/a:
Jezeli chcesz wiedziec dlaczego tak mysle to zapraszam na priv.

Pisz tu - ja nie mam tajemnic - wal śmiało, pies szczepiony ;)
dadof2 napisał/a:
dobrze rozumiem dlaczego piszesz posty o takiej treści wlasnie teraz po ok. 6 tygodniach, wzglednej, trzezwosci.

4 tygodnie temu pisałem to samo. :skromny:
Tajga,
Pisałem żebyś sobie odpuściła dla własnego dobra. Skoro Cię to bawi i pomaga to pisz, pisz, pisz!!!
Marc-elus napisał/a:
nie wierz sobie, swojemu myśleniu. Dla Ciebie to co napisałeś, wydaje się logiczne, prawda?

Czyjemu mam wierzyć? Twojemu? Dla Ciebie to co piszesz też jest logiczne. Tylko, że teraz Twoja logika jest inna od poprzedniej. Ja postanowiłem pozostać przy swojej.
Ten cały temat o 'nieintelektualizowaniu' to manipulacja.
Wiem, że piszesz z własnego doświadczenia. Moje doświadczenia są inne. Nie mogę sam sobie zaprzeczać, a robiłbym to gdybym pisał co innego.
matiwaldi napisał/a:
pastel, chciałbym pogadać z Tobą za dwa lata........pogadamy ?

No jaaasna sprawa :) . Chcesz, podam Ci gg, bo stąd mnie wcześniej chyba wywalą za to, że nie pasuję do teorii. :evil2"
yuraa,
Rozumiem, ze miałeś takie objawy. Przecież ja ani Tobie, ani nikomu innemu nie sugeruję jedzenia kukułek - ja po prostu informuję, że ja takich objawów nie mam. I dobrze mi z tym. :mgreen: .
Gonzo.pl napisał/a:
Twoje myślenie znowu dąży w kierunku uchlania się, moje w innym.

Błąd. Moje myślenie nie dąży w kierunku nieuchlania. I to wg Ciebie świadczy o tym co napisałeś powyżej. Powtarzam - błąd.
Będąc czynnym alkoholikiem moje myślenie koncentrowało się wokół pustej butelki, teraz nie koncentruję się wokół żadnej butelki. Twoje myślenie kiedyś koncentrowało się wokół pełnej, teraz koncentruje się wokół pustej - taka jest różnica.
Gonzo.pl napisał/a:
Nie chcę prezentować takiego myślenia jak Twoje.

Nikt Cię do tego przecież nie zmusza. A ja nie chcę takiego jak Twoje.
Gonzo.pl napisał/a:
To Ty cierpisz Pastel.

:rotfl:
Gonzo.pl napisał/a:
To mój ostatni post w tym temacie.

:okok:
Gonzo.pl napisał/a:
Tyle, że Ty za moment znikniesz z forum.

Całkiem możliwe, bo to kopanie się z koniem. Czytałem wszystkie wątki w dziale alkoholizm tutaj - było już kilka osób, które nie trzeźwiały w 'jedyny słuszny sposób' i po prostu sobie poszły, gdyż takie wypowiedzi jak Twoje zniechęcają do jakiejkolwiek rozmowy. Dla Ciebie to nie rozmowy tylko batalie w celu przekonania dyskutanta do twoich racji. A ja dla siebie nie piję, nie dla Ciebie Gozno, ani dla forum.
Gonzo.pl napisał/a:
Po co piszesz na forum? Nudzi Ci się?

O! Właśnie takie wypowiedzi. A Ty po co piszesz? Nudzi Ci się?
Gonzo.pl napisał/a:
Na każde zdanie masz trzy zdania "logicznej" odpowiedzi.

O! Właśnie takie wypowiedzi. Argumentum ad personam. Policz może najpierw swoje zdania.
Gonzo.pl napisał/a:
Odwalasz te swoje kilometrowe posty, dyskutujesz, wiesz wszystko.

O! Właśnie takie wypowiedzi. Też będziesz mi wyrazy liczył? Pisze do mnie po kilka osób w ciągu kilku godzin, a ja po prostu odpowiadam. Merytorycznie. Podzielić posty i pisać do każdego z osobna? Nie, straciłbyś jakże istotny, argument. :wysmiewacz:
Gonzo.pl napisał/a:
Pastel, my tu takich na co dzień widzimy, acz niedługo. Wracają zarzygani i najczęściej dalej robią to samo.

Cieszę się, ze to napisałeś. Zechciej zrozumieć, że istnieją osoby, które nie będą trzeźwieć tak jak Ty/Wy (ilu Was tam jest? ;) ). I mają takie same szanse na wytrzeźwienie w inny sposób. Ale Ty im cały czas powtarzasz, ze i tak zapiją. Sugestia, nocebo - nazywaj to jak chcesz. Dzięki Bogu, mnie to nie rusza. :)
Gonzo.pl napisał/a:
Przestań odnosić się chamsko do Tajgi!

Tajga w każdym poście w moim kierunku pisze albo o spustoszeniu w mojej głowie, albo robi sobie cyniczne wycieczki w kierunku mojego 'psyche' etc. Jak się okazało kilka stron wcześniej, że odpisała na post nie mój, tylko innego użytkownika, to go przepraszała. Ale Pastelowi to można 'pojechać', bo Pastel jest spoza TWA, a Tajga się 'terapeutyzuje' etc. więc Tajga
Gonzo.pl napisał/a:
o chorobie pisze mądre rzeczy.

a Pastel się chamsko odnosi.
To się hipokryzja nazywa.

Widzisz, Gonzo, ja Cię nie kocham, by włazić Ci w d**ę, ani się z Tobą zaprzyjaźniać. Ni mnie ziębisz, ni grzejesz. Ja Cię kocham, bo jestem chrześcijaninem. I całą resztę też.
I Ciebie Tajgo też, pomimo, iż starasz się być złośliwa wobec mnie.
:kwiatek: :buzki:

Aniołkowa - Śro 18 Kwi, 2012 13:07

wiem ze bez terapii pilam i nie umialam przestac, co chwile przekladalam terminy "skonczenia z tym" i naprawde mialam checi, a jakze, bylam zdecydowana, oczywiscie, mialam nawet kilkutygodniowe przerwy
i co ? i pstro
musialam uslyszec to czego balam sie najbardziej na swiecie, by uswiadomic sobie ze jestem bezsilna i ze ktos lub cos musi mi pomoc bo sama sobie nie poradze
rozpoczelam terapie, balam sie zarowno terapii grupowej jak i mityngow, bo to mowic trzeba, pokazac sie, isc do ludzi, przyznac oficjalnie do bezsilnosci i slabosci, strasznie to bylo dla mnie ciezkie..
im wiecej czasu mija od rozpoczecia terapi tym wiecej wiem i wiecej rozumiem
nie jestem alfa i omega, rozumiem potrzebe niespozywania produktow z alkoholem, czytalam o nieuzywaniu kosmetykow z alkoholem - plyn do ust wyrzucilam, zostaly tylko perfumy - staram sie pryskac na ubranie
do czego zmierzam, teraz juz wiem ze nawet decydujac sie na to cale terapeutyczne zamieszanie mozna pozostac soba w sensie swojego jestestwa, byc trzezwym i miec nadal w sobie troche siebie tego dawnego trzezwego innego, nikt przez ten caly czas mi niczego nie kazał, nie narzucal, wysluchuje zaleceń i to ode mnie zalezy czy bede sie do nich stosowała
nie stalam sie i nie stane zadnym "nowym czlowiekiem" jestem soba tyle ze trzezwą
mowia nigdy nie mow nigdy, moze zastanowisz sie nad terapia dla siebie ? :)

Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 13:08

emigrantka napisał/a:
jak te mechanizmy potrafią działać / masakra

Jeśli te mechanizmy tak działają, że ja nadal jestem trzeźwy, a w moim codziennym zyciu zachodzą bardzo pozytywne zmiany, które sprawiają, że ja i moje otoczenie jesteśmy coraz bardziej szczęśliwi , to ja się cieszę z tych mechanizmów. Niech one mi do śmierci towarzyszą! :)

Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 13:16

Aniołkowa napisał/a:
nie stalam sie i nie stane zadnym "nowym czlowiekiem" jestem soba tyle ze trzezwą

Ja również Aniołkowa. :skromny: W tym cały ambaras ;) .
Aniołkowa napisał/a:
mowia nigdy nie mow nigdy, moze zastanowisz sie nad terapia dla siebie ?

Ależ ja się zastanowiłem i wybrałem terapię dla siebie. I skutecznie, bez pospiechu się do jej zaleceń stosuję. Nazwałbym ja 'Auto Smart Recovery'. To taka pochodna tej, którą zapoczątkował Joe Gerstein, emerytowany profesor medycyny.

Aniołkowa - Śro 18 Kwi, 2012 13:19

pastel napisał/a:
Nazwałbym ja 'Auto Smart Recovery'. To taka pochodna tej, którą zapoczątkował Joe Gerstein, emerytowany profesor medycyny.

nie mam pojecia co to takiego ale poczytam ;)

Tajga - Śro 18 Kwi, 2012 13:44

pastel napisał/a:
Tajga,
Pisałem żebyś sobie odpuściła dla własnego dobra.


No comment.

piotr7 - Śro 18 Kwi, 2012 14:01

Czytam twoje posty i juz zaczynam sie w tym zaczynam troche gubic.Jak rozumiem,nie negujesz faktu ze jestes uzalezniony od alkoholu.I masz zamiar Twoj problem rozwiazac.Ale za zadne skarby swiata nie chcesz dopuscic do siebie informacji od tych, ktorzy juz to przerabiali.Do celu mozna isc w.g planu,albo bladzic metoda prob i bledow.Twoj wybor.
Wiedźma - Śro 18 Kwi, 2012 14:05

pastel napisał/a:
ja nadal jestem trzeźwy

Sorki, że nie doczytałam tego we wcześniejszych Twoich postach - jak długo to już trwa? :mysli:

Marc-elus - Śro 18 Kwi, 2012 14:05

Cytat:

Marcel napisał/a:
nie wierz sobie, swojemu myśleniu. Dla Ciebie to co napisałeś, wydaje się logiczne, prawda?


Czyjemu mam wierzyć? Twojemu? Dla Ciebie to co piszesz też jest logiczne. Tylko, że teraz Twoja logika jest inna od poprzedniej. Ja postanowiłem pozostać przy swojej.
Ten cały temat o 'nieintelektualizowaniu' to manipulacja.
Wiem, że piszesz z własnego doświadczenia. Moje doświadczenia są inne.

Ech Pastel, a Ty dalej swoje.... Tu nie chodzi o moje czy Twoje doświadczenia.
Setki tysięcy alkoholików przerabiało to co Ty teraz, miażdżąca większość(a może "i więcej") poniosła porażkę, a Ty oczywiście jesteś "inny", Ty będziesz święcił triumfy....

Na świecie panuje opinia żeby nie próbować zgwałcić śpiącego niedźwiedzia, lecz Pastel spróbuje....

Dobra, dość tej mąki, bo mi się kichać zachciało.....

Gonzo.pl - Śro 18 Kwi, 2012 14:09

Do Aniołkowej. :)
pastel napisał/a:
Nazwałbym ja 'Auto Smart Recovery'.

Aniołku, dałaś się nabrać... Coś takiego nie istnieje.
Ja nazwałbym to inaczej - Pastelowym Smart Recovery.
Pod wymyślonym przez siebie hasłem zamierza z tej alternatywnej i nie sprawdzonej metody wybrać to, co mu pasuje, odrzucić to, co uzna za niewłaściwe. :mgreen:
Jak we wszystkim zresztą. Stąd słowo "auto".

Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 14:36

Aniołkowa,
Tu możesz poczytać:
http://la-pet.blogspot.co...spotkan-aa.html
Ale tobie pomaga to co robisz, więc ja bym się na Twoim miejscu tego trzymał. ;)
piotr7 napisał/a:
.Jak rozumiem,nie negujesz faktu ze jestes uzalezniony od alkoholu

:okok: Od wielu lat. I nawet wiem o tym od wielu lat, z tym, że do niedawna nic z tym nie robiłem i 2, góra trzy tygodnie i znów zaczynałem pić.
piotr7 napisał/a:
I masz zamiar Twoj problem rozwiazac.

:okok:
piotr7 napisał/a:
Ale za zadne skarby swiata nie chcesz dopuscic do siebie informacji od tych, ktorzy juz to przerabiali.

Ależ nie. Po co czytałbym to forum? Po prostu nie stosuję się do niektórych rad, założeń, zasad klasycznej terapii. Niektóre pachną mi hipochondrią, niektóre i tak nic by w moim życiu nie zmieniły, niektóre noszą w sobie znamiona nocebo. Powtarzam - niektóre. Przecież coś, co komuś pomaga niekoniecznie musi pomóc mnie. I w drugą stronę to samo, coś co mi się przydaje nie przyda się innym. Tylko tyle.
Wiedźma napisał/a:
jak długo to już trwa?

Kilka dni więcej niż moja obecność na tym forum. Powiem szczerze, że ja nie liczę i nie obchodzę rocznic. :bezradny: . Ja staram się żyć nie jak 'były' (cokolwiek miałoby to oznaczać) alkoholik, tylko jak ludzie trzeźwi, którzy nigdy nie mieli z alkoholem problemu. Oni są dla mnie przykładem jak się powinno żyć w trzeźwości. Wiem, dłuuuga droga przede mną, może nigdy nie osiągnę założonego celu, ale będę próbował :mgreen: .
Marc-elus,
Jasne - podobno porażki są wpisane w nasze uzależnienie. Nigdzie nie pisałem i nie sądzę, że będę swięcił jakieś triumfy, bo mi nie o to chodzi. Pewnie będę zapijał jak inni 'statystyczni' trzeźwiejący alkoholicy, nie przyszedłem tu głosić noblowskich teorii - ja po prostu wybrałem trochę inną od przyjętej na tym forum drogę. Ni lepszą, ni gorszą - moją. Każdy ma ją na swój sposób 'swoją'. Ty pewnie też. ;)
Nie piszę atorytatywnym tonem, nie mam zamiaru nikogo pouczać, choć niektórzy tak to odbierają. Cóż... podobno co mnie nie dotyka to mnie nie dotyczy ;) .

Marc-elus - Śro 18 Kwi, 2012 14:50

pastel napisał/a:
Ja staram się żyć nie jak 'były' (cokolwiek miałoby to oznaczać) alkoholik, tylko jak ludzie trzeźwi, którzy nigdy nie mieli z alkoholem problemu. Oni są dla mnie przykładem jak się powinno żyć w trzeźwości.

Może się zdziwisz, ale wielu ludzi którzy nigdy nie miało problemu z alkoholem wcale nie jest trzeźwych, tzn ich myślenie a i czasem zachowanie są "pijane".
pastel napisał/a:
Pewnie będę zapijał jak inni 'statystyczni' trzeźwiejący alkoholicy

Nie wiem co mówią "statystyki", ale ja mam cel: żyć trzeźwo, szczęśliwie, mieć większą samoświadomość, nie tknąć więcej alkoholu.
Ty jak chcesz możesz potwierdzać "statystykę" i pogląd(błędny moim zdaniem) że zapicia są wpisane w tą chorobę.
Tak z tego co napisałeś wnioskuje że sądzisz iż to jest tryb: picie-niepicie-picie-niepicie.
To skąd te rzesze ludzi co u nich jest tylko picie-picie-picie-picie?
Wiem, nie dopuszczasz myśli że w przyszłości u Ciebie tak to może wyglądać....

Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 15:02

Marc-elus napisał/a:
Może się zdziwisz, ale wielu ludzi którzy nigdy nie miało problemu z alkoholem wcale nie jest trzeźwych, tzn ich myślenie a i czasem zachowanie są "pijane".

No to co? Na terapię uzależnień ich? Życie, po prostu.
Cel mamy taki sam, a o 'statystycznych' zapiciach pisałem, bo niemogę z całą pewnością stwierdzić, że nigdy nie zapiję.
Marc-elus napisał/a:
Tak z tego co napisałeś wnioskuje że sądzisz iż to jest tryb: picie-niepicie-picie-niepicie.
To skąd te rzesze ludzi co u nich jest tylko picie-picie-picie-picie?

Moim celem jest tryb niepicie-niepicie-niepicie-niepicie.
Marc-elus napisał/a:
Wiem, nie dopuszczasz myśli że w przyszłości u Ciebie tak to może wyglądać....

A tu masz całkowitą rację. I mogę Cię zapewnić, że ja już nigdy nie będę pił tak jak jeszcze do niedawna. U mnie było to tak:
Postanowienie niepicia, 2-3 tygodnie ( w tym czasie jakieś piwko, że niby to kontroluję) i następowało zapicie. I tu był problem, bo po tym zapiciu postanowienie nie wracało - już piłem co drugi dzień przez, np. pół roku. Teraz jestem pewien, że nawet przy ewentualnej wpadce moja chęć do zerwania z nałogiem będzie taka sama jak dziś. To się we mnie już zmieniło i jestem tego pewien. Mój problem był zawsze w tym, że 'opuszczałem gardę' po zapiciu.
Nie zrozum mnie źle - nie kombinuję, by w przyszłości było tak, że zapiję, miesiąc potrzeźwieje i tak w kółko.

Marc-elus - Śro 18 Kwi, 2012 15:27

pastel napisał/a:
A tu masz całkowitą rację. I mogę Cię zapewnić, że ja już nigdy nie będę pił tak jak jeszcze do niedawna.

Wiem że jesteś szczególny :wysmiewacz: ale sporo alko nie piło po np parę lat, a potem jak dali czadu to wpadali w ciąg pół roku/rok, lub wogóle nie wychodzili z tego....
Wg tego co wiem czasem jest tak że im dłużej nie pijesz, tym większa masakra gdy zapijesz, tak jakby chory umysł chciał "nadrobić" cały okres niepicia......

Wiedźma - Śro 18 Kwi, 2012 15:36

pastel napisał/a:
Kilka dni więcej niż moja obecność na tym forum. Powiem szczerze, że ja nie liczę i nie obchodzę rocznic.

No bo jeszcze za bardzo nie masz czego obchodzić, to zaledwie parę tygodni.
Sam widzisz, Pastelu, że niewiele masz doświadczenia w trzeźwieniu,
a to co piszesz opierasz jedynie na swoich wyobrażeniach i pobożnych życzeniach.
Wielu z nas tak zaczyna i nie ma w tym niczego dziwnego ani złego,
po prostu tak się często dzieje i już. Jedynie Twoja buńczuczność może niektórych razić .

pastel napisał/a:
ludzie trzeźwi, którzy nigdy nie mieli z alkoholem problemu. Oni są dla mnie przykładem jak się powinno żyć w trzeźwości.

A po co Ci taki przykład? Przecież od nich nie mas czego się uczyć, bo oni nie mają pojęcia o Twoim problemie.
Jeśli już stawiasz sobie kogoś za wzór do naśladowania, to uważam, że powinien być to ktoś,
kto z tym problemem sobie poradził i przetarł dla Ciebie szlak. Przecież to logiczne, prawda?

matiwaldi - Śro 18 Kwi, 2012 15:36

nie rozumiem skąd w piszących do Pastela tyle konsekwencji w przekonywaniu Go,że źle robi.....
ma swoją drogę i może zapije,a może nie ........

ja chodzę na mitingi,bo inaczej nie umiem,robię trapię,bo jest mi potrzebna......ale Pastel wcale nie musi ......naczyta sie tutaj - na Forum,poszpera w necie,będzie uprawiał pozytywne myślenie..........to Jego wybór !
jak zapije i wróci....odetchniecie z ulgą a nie mówiłem !!!
a jak nie zapije.....?
czyżby obawa,że może Mu się udać .......?

Pastel rób swoje !
Pastel trzymam za Ciebie kciuki !!!!

tylko proszę nie chowaj sie jak się potkniesz.a i pisz jak Ci idzie ....a jak przyjedziesz do polskiego kraju chętnie napiję się z Tobą kawy !!!

szymon - Śro 18 Kwi, 2012 15:40

pastel napisał/a:
dadof2,
To co opisałeś istniało kilkanaście lat w moim życiu. Tyle, że nie były to raczej 3 miesiące (przerw w piciu), a 3 tygodnie. Ale wtedy nie miałem zamiaru wytrzeźwieć, nie interesowały mnie mechanizmy ani w ogóle problem alkoholizmu (z małymi wyjątkami). Teraz jest inaczej.
dadof2 napisał/a:
Jezeli chcesz wiedziec dlaczego tak mysle to zapraszam na priv.

Pisz tu - ja nie mam tajemnic - wal śmiało, pies szczepiony ;)
dadof2 napisał/a:
dobrze rozumiem dlaczego piszesz posty o takiej treści wlasnie teraz po ok. 6 tygodniach, wzglednej, trzezwosci.

4 tygodnie temu pisałem to samo. :skromny:
Tajga,
Pisałem żebyś sobie odpuściła dla własnego dobra. Skoro Cię to bawi i pomaga to pisz, pisz, pisz!!!
Marc-elus napisał/a:
nie wierz sobie, swojemu myśleniu. Dla Ciebie to co napisałeś, wydaje się logiczne, prawda?

Czyjemu mam wierzyć? Twojemu? Dla Ciebie to co piszesz też jest logiczne. Tylko, że teraz Twoja logika jest inna od poprzedniej. Ja postanowiłem pozostać przy swojej.
Ten cały temat o 'nieintelektualizowaniu' to manipulacja.
Wiem, że piszesz z własnego doświadczenia. Moje doświadczenia są inne. Nie mogę sam sobie zaprzeczać, a robiłbym to gdybym pisał co innego.
matiwaldi napisał/a:
pastel, chciałbym pogadać z Tobą za dwa lata........pogadamy ?

No jaaasna sprawa :) . Chcesz, podam Ci gg, bo stąd mnie wcześniej chyba wywalą za to, że nie pasuję do teorii. :evil2"
yuraa,
Rozumiem, ze miałeś takie objawy. Przecież ja ani Tobie, ani nikomu innemu nie sugeruję jedzenia kukułek - ja po prostu informuję, że ja takich objawów nie mam. I dobrze mi z tym. :mgreen: .
Gonzo.pl napisał/a:
Twoje myślenie znowu dąży w kierunku uchlania się, moje w innym.

Błąd. Moje myślenie nie dąży w kierunku nieuchlania. I to wg Ciebie świadczy o tym co napisałeś powyżej. Powtarzam - błąd.
Będąc czynnym alkoholikiem moje myślenie koncentrowało się wokół pustej butelki, teraz nie koncentruję się wokół żadnej butelki. Twoje myślenie kiedyś koncentrowało się wokół pełnej, teraz koncentruje się wokół pustej - taka jest różnica.
Gonzo.pl napisał/a:
Nie chcę prezentować takiego myślenia jak Twoje.

Nikt Cię do tego przecież nie zmusza. A ja nie chcę takiego jak Twoje.
Gonzo.pl napisał/a:
To Ty cierpisz Pastel.

:rotfl:
Gonzo.pl napisał/a:
To mój ostatni post w tym temacie.

:okok:
Gonzo.pl napisał/a:
Tyle, że Ty za moment znikniesz z forum.

Całkiem możliwe, bo to kopanie się z koniem. Czytałem wszystkie wątki w dziale alkoholizm tutaj - było już kilka osób, które nie trzeźwiały w 'jedyny słuszny sposób' i po prostu sobie poszły, gdyż takie wypowiedzi jak Twoje zniechęcają do jakiejkolwiek rozmowy. Dla Ciebie to nie rozmowy tylko batalie w celu przekonania dyskutanta do twoich racji. A ja dla siebie nie piję, nie dla Ciebie Gozno, ani dla forum.
Gonzo.pl napisał/a:
Po co piszesz na forum? Nudzi Ci się?

O! Właśnie takie wypowiedzi. A Ty po co piszesz? Nudzi Ci się?
Gonzo.pl napisał/a:
Na każde zdanie masz trzy zdania "logicznej" odpowiedzi.

O! Właśnie takie wypowiedzi. Argumentum ad personam. Policz może najpierw swoje zdania.
Gonzo.pl napisał/a:
Odwalasz te swoje kilometrowe posty, dyskutujesz, wiesz wszystko.

O! Właśnie takie wypowiedzi. Też będziesz mi wyrazy liczył? Pisze do mnie po kilka osób w ciągu kilku godzin, a ja po prostu odpowiadam. Merytorycznie. Podzielić posty i pisać do każdego z osobna? Nie, straciłbyś jakże istotny, argument. :wysmiewacz:
Gonzo.pl napisał/a:
Pastel, my tu takich na co dzień widzimy, acz niedługo. Wracają zarzygani i najczęściej dalej robią to samo.

Cieszę się, ze to napisałeś. Zechciej zrozumieć, że istnieją osoby, które nie będą trzeźwieć tak jak Ty/Wy (ilu Was tam jest? ;) ). I mają takie same szanse na wytrzeźwienie w inny sposób. Ale Ty im cały czas powtarzasz, ze i tak zapiją. Sugestia, nocebo - nazywaj to jak chcesz. Dzięki Bogu, mnie to nie rusza. :)
Gonzo.pl napisał/a:
Przestań odnosić się chamsko do Tajgi!

Tajga w każdym poście w moim kierunku pisze albo o spustoszeniu w mojej głowie, albo robi sobie cyniczne wycieczki w kierunku mojego 'psyche' etc. Jak się okazało kilka stron wcześniej, że odpisała na post nie mój, tylko innego użytkownika, to go przepraszała. Ale Pastelowi to można 'pojechać', bo Pastel jest spoza TWA, a Tajga się 'terapeutyzuje' etc. więc Tajga
Gonzo.pl napisał/a:
o chorobie pisze mądre rzeczy.

a Pastel się chamsko odnosi.
To się hipokryzja nazywa.

Widzisz, Gonzo, ja Cię nie kocham, by włazić Ci w d**ę, ani się z Tobą zaprzyjaźniać. Ni mnie ziębisz, ni grzejesz. Ja Cię kocham, bo jestem chrześcijaninem. I całą resztę też.
I Ciebie Tajgo też, pomimo, iż starasz się być złośliwa wobec mnie.
:kwiatek: :buzki:


pastel napisał/a:
Aniołkowa,
Tu możesz poczytać:
http://la-pet.blogspot.co...spotkan-aa.html
Ale tobie pomaga to co robisz, więc ja bym się na Twoim miejscu tego trzymał. ;)
piotr7 napisał/a:
.Jak rozumiem,nie negujesz faktu ze jestes uzalezniony od alkoholu

:okok: Od wielu lat. I nawet wiem o tym od wielu lat, z tym, że do niedawna nic z tym nie robiłem i 2, góra trzy tygodnie i znów zaczynałem pić.
piotr7 napisał/a:
I masz zamiar Twoj problem rozwiazac.

:okok:
piotr7 napisał/a:
Ale za zadne skarby swiata nie chcesz dopuscic do siebie informacji od tych, ktorzy juz to przerabiali.

Ależ nie. Po co czytałbym to forum? Po prostu nie stosuję się do niektórych rad, założeń, zasad klasycznej terapii. Niektóre pachną mi hipochondrią, niektóre i tak nic by w moim życiu nie zmieniły, niektóre noszą w sobie znamiona nocebo. Powtarzam - niektóre. Przecież coś, co komuś pomaga niekoniecznie musi pomóc mnie. I w drugą stronę to samo, coś co mi się przydaje nie przyda się innym. Tylko tyle.
Wiedźma napisał/a:
jak długo to już trwa?

Kilka dni więcej niż moja obecność na tym forum. Powiem szczerze, że ja nie liczę i nie obchodzę rocznic. :bezradny: . Ja staram się żyć nie jak 'były' (cokolwiek miałoby to oznaczać) alkoholik, tylko jak ludzie trzeźwi, którzy nigdy nie mieli z alkoholem problemu. Oni są dla mnie przykładem jak się powinno żyć w trzeźwości. Wiem, dłuuuga droga przede mną, może nigdy nie osiągnę założonego celu, ale będę próbował :mgreen: .
Marc-elus,
Jasne - podobno porażki są wpisane w nasze uzależnienie. Nigdzie nie pisałem i nie sądzę, że będę swięcił jakieś triumfy, bo mi nie o to chodzi. Pewnie będę zapijał jak inni 'statystyczni' trzeźwiejący alkoholicy, nie przyszedłem tu głosić noblowskich teorii - ja po prostu wybrałem trochę inną od przyjętej na tym forum drogę. Ni lepszą, ni gorszą - moją. Każdy ma ją na swój sposób 'swoją'. Ty pewnie też. ;)
Nie piszę atorytatywnym tonem, nie mam zamiaru nikogo pouczać, choć niektórzy tak to odbierają. Cóż... podobno co mnie nie dotyka to mnie nie dotyczy ;) .


pastel napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Może się zdziwisz, ale wielu ludzi którzy nigdy nie miało problemu z alkoholem wcale nie jest trzeźwych, tzn ich myślenie a i czasem zachowanie są "pijane".

No to co? Na terapię uzależnień ich? Życie, po prostu.
Cel mamy taki sam, a o 'statystycznych' zapiciach pisałem, bo niemogę z całą pewnością stwierdzić, że nigdy nie zapiję.
Marc-elus napisał/a:
Tak z tego co napisałeś wnioskuje że sądzisz iż to jest tryb: picie-niepicie-picie-niepicie.
To skąd te rzesze ludzi co u nich jest tylko picie-picie-picie-picie?

Moim celem jest tryb niepicie-niepicie-niepicie-niepicie.
Marc-elus napisał/a:
Wiem, nie dopuszczasz myśli że w przyszłości u Ciebie tak to może wyglądać....

A tu masz całkowitą rację. I mogę Cię zapewnić, że ja już nigdy nie będę pił tak jak jeszcze do niedawna. U mnie było to tak:
Postanowienie niepicia, 2-3 tygodnie ( w tym czasie jakieś piwko, że niby to kontroluję) i następowało zapicie. I tu był problem, bo po tym zapiciu postanowienie nie wracało - już piłem co drugi dzień przez, np. pół roku. Teraz jestem pewien, że nawet przy ewentualnej wpadce moja chęć do zerwania z nałogiem będzie taka sama jak dziś. To się we mnie już zmieniło i jestem tego pewien. Mój problem był zawsze w tym, że 'opuszczałem gardę' po zapiciu.
Nie zrozum mnie źle - nie kombinuję, by w przyszłości było tak, że zapiję, miesiąc potrzeźwieje i tak w kółko.


chce ci się tak odpisywac wszystkim? :skromny:

jesteś mistrzem w tym co robisz :okok:
ale arcy mistrze to pytający :p

Gonzo.pl - Śro 18 Kwi, 2012 15:42

matiwaldi napisał/a:
jak zapije i wróci....odetchniecie z ulgą a nie mówiłem !!!

To się nazywa projektowaniem Twoich uczuc i myśli na innych.
Można tez nazwać kolokwialnie kręceniem sobie filmów. :)
Dopuszczasz to, ze ktos może myśleć inaczej, niż Ty?

matiwaldi - Śro 18 Kwi, 2012 15:46

Gonzo.pl napisał/a:
Dopuszczasz to, ze ktos może myśleć inaczej, niż Ty?


tak Marku.
ja nikogo nie przekonuję ....do niczego......

yuraa - Śro 18 Kwi, 2012 19:11

pastel napisał/a:
I mogę Cię zapewnić, że ja już nigdy nie będę pił tak jak jeszcze do niedawna. U mnie było to tak:
Postanowienie niepicia, 2-3 tygodnie ( w tym czasie jakieś piwko, że niby to kontroluję) i następowało zapicie. I tu był problem, bo po tym zapiciu postanowienie nie wracało - już piłem co drugi dzień przez, np. pół roku. Teraz jestem pewien, że nawet przy ewentualnej wpadce moja chęć do zerwania z nałogiem będzie taka sama jak dziś. To się we mnie już zmieniło i jestem tego pewien. Mój problem był zawsze w tym, że 'opuszczałem gardę' po zapiciu.

z całym szacunkiem Pastelu, Ty nadal nic nie wiesz o chorobie alkoholowej.
nie tylko ogólnie, Ty nie wiesz nic o swoim problemie

Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 19:49

Marc-elus,
Może wiele osób spotkało to, co piszesz. Ja myślę, że mój alkoholizm nie jest już postępujący. Teraz czas na to, by zaczął się cofać ;) . Ja ostatnio piłem tak, jak przed okresem kiedy się zaszyłem 8 lat temu. Czyli przez 8 lat moje uzależnienie się nie rozwijało - mimo to byłem cały czas w tym samym miejscu, bo nic z tym nie robiłem. Ale nie nadrabiałem tego roku kiedy byłem zaszyty.
Wiedźma,
Rocznic, miesięcznic, tygodnówek - zwyczajnie "nie liczę godzin i lat" :muza:
Buńczuczność? Gdzie? :shock:
Myślę, że gdybym posługiwał się jezykiem i 'merytoryką' niektórych moich oponentów musiałabyś sypać kartkami, a ja nie mam zamiaru dolewać oliwy do ognia, ani się z nikim kłócić. Przedstawiam swoje zdanie - mam kłamać?
Wiedźma napisał/a:
uważam, że powinien być to ktoś,
kto z tym problemem sobie poradził i przetarł dla Ciebie szlak. Przecież to logiczne, prawda?

Jeśli mówimy o leczeniu to jak najbardziej. Ja miałem na myśli cel, który chcę osiągnąć w bliżej nieokreślonej przyszłości. A moim celem jest pozbycie się alkoholizmu w tak samo, jak pozbyłem się np. nikotynizmu. Nie żyję obecnie jak 'niepalący nikotynik' i w przyszłości nie chcę żyć jak 'niepijący alkoholik'. :p
matiwaldi napisał/a:
nie rozumiem skąd w piszących do Pastela tyle konsekwencji w przekonywaniu Go,że źle robi.....
ma swoją drogę i może zapije,a może nie ........

Dzięki, że to napisałeś, bo zaczynałem się obawiać, że nie potrafię przekazać swoich myśli. Cóż, po prostu nie każdy chce (potrafi?) zrozumieć to, co piszę.
matiwaldi napisał/a:
jak zapije i wróci....odetchniecie z ulgą a nie mówiłem !!!
a jak nie zapije.....?
czyżby obawa,że może Mu się udać .......?

Zgadza się! A nawet jak ja zapiję, to nie widzę błędu w moim rozumowaniu. Bo to tak, jakbym ja biegał za osobami, które chodzą np. na AA i po ich zapiciu pisał "A nie mówiłem?" Jeśli mnie się nie uda do końca życia nie wypić alkoholu, nie znaczy, że moja droga jest zła, tak samo jeśli zapije osoba po klasycznej terapii - przecież nikt za to terapii nie krytykuje i nie twierdzi, że jest złym wyborem, nieprawdaż? :skromny:
matiwaldi napisał/a:
Pastel rób swoje !
Pastel trzymam za Ciebie kciuki !!!!

Dzięki!!! ...przynajmniej jeden... :roll:
matiwaldi napisał/a:
tylko proszę nie chowaj sie jak się potkniesz.a i pisz jak Ci idzie ....a jak przyjedziesz do polskiego kraju chętnie napiję się z Tobą kawy !!!

Spokojnie - tak szybko mnie stąd chyba nie wyrzucą :wysmiewacz: . O swoich potknięciach też mam zamiar informować, bo wiem, że są osoby, które trzeźwieją podobnie jak ja, a w tym sposobie jest potrzebna (m.in.) niesamowita wiara we własne siły i to głównie wobec tych osób chcę być jak najbardziej uczciwy. Zresztą nie widzę powodu do ukrywania czegokolwiek.
A tu z każdej strony: "i tak zapijesz" etc. :evil: co nie pomaga, a niektórym może zaszkodzić.
Napiszę w tym wątku kiedy dokładnie będę w kraju. Chętnie spotkam się z każdym, kto będzie miał ochotę rozmawiać z takim heretykiem jak ja :wysmiewacz: .
szymon,
Czuję się zobowiązany odpowiedzieć, choćbym musiał słowem 'spadaj' :skromny: .
:okok:
Może i w niepiciu będę tak samo konsekwentny? :)
yuraa napisał/a:
z całym szacunkiem Pastelu, Ty nadal nic nie wiesz o chorobie alkoholowej.
nie tylko ogólnie, Ty nie wiesz nic o swoim problemie

Mogę sobie wyobrazić, że tak to wygląda z Twojego punktu widzenia. Dlatego nie przekonuję Cię do skorzystania z mojej drogi. A tym bardziej, że Twoja Tobie pomaga. Ja na prawdę się cieszę, że nie pijecie. :)

Spadam, bo mecz się zaczyna :pilka: BARCA! :skromny:
Pogody Ducha!

smokooka - Śro 18 Kwi, 2012 19:59

Ech, nie szkoda Wam wszystkim pary, z takim zaangażowaniem i energią jaką wkładamy wszyscy w ten wątek zbudowalibyśmy już normalnie potężny biznes. A niech se chłopak trzeźwieje po swojemu, czy ma pojęcie o chorobie czy nie ma. A jak będzie chciał to się napije i też dobrze. Każdy ma swoją drogę.
Cieszę się że Pastel nie pije te parę tygodni, ale nie ma to ani krzty wpływu na moje życie i na mnie samą (mimo, że się cieszę:) ale to taka nijaka radość, jak i nijakie trzeźwienie.

A w ogóle to mam nową teorię, czemu Pastel taki uparty w swoich przekonaniach. On po prostu wie, że gdyby trzeźwiał po aowsku to by się zmienił bardzo jako człowiek, wydoroślałby, zmądrzał, dojrzał i co wtedy by było z Jego churri?
Albo by odeszła, albo zwariowała całkiem albo siłą rzeczy musiałaby pójść drogą alanonek i nie dałaby się tak współuzależniać i wykorzystywać (w końcu jakież to wspaniałe kobiety dla swoich alkoholików są) tylko stałaby się wredną jędzą :lol: :mgreen:

Krzysztof 41 - Śro 18 Kwi, 2012 20:28

:bezradny: :bezradny: :bezradny:
Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 20:36

smokooka napisał/a:
A w ogóle to mam nową teorię

I znów nietrafiona :mgreen: . Próbuj dalej ;) :lol:

Marc-elus - Śro 18 Kwi, 2012 20:40

pastel napisał/a:
I znów nietrafiona

Pastel, tu nie trzeba teorii, tak Twoje zachowanie jest typowe i znajome. :)

szymon - Śro 18 Kwi, 2012 20:42

pastel napisał/a:
Teraz czas na to, by zaczął się cofać ;)


cofa się:
- dym w kominie
- paliwo
- ktoś w rozwoju

alkoholizm się nie cofa, postępuje co najwyżej :skromny:
chorobę możesz zatrzymać: STOP

tak jak ptero często pisze o kiszonym ogórku, tak nie da się odkisić ogóra :uoee:
czy się z tym zgadzasz czy nie - tak właśnie jest.

PS
uszkodzone komórki mózgowe "odrastają" - poczytaj sobie o tym ;)

Pastel - Śro 18 Kwi, 2012 21:48

Marc-elus napisał/a:
Pastel, tu nie trzeba teorii,

Ale to nie ja je wymyślam :wysmiewacz:
szymon napisał/a:
tak nie da się odkisić ogóra

Loczek! Zostaw te ogóry już w spokoju :) .
I poczytaj coś do poduszki:

http://www.ipin.edu.pl/ai...5/4/t18n4_1.pdf

Zaczyna się tak:
Wyniki. Z badań wynika, że samowyleczenie jest procesem, którego specyficzne cechy kształtują się na podstawie przekonań i wartości jednostki, posiadanych przez nią zasobów społecznych, reakcji społecznych i zbioru nieprzewidywalnych, ale w sposób naturalny pojawiających się wydarzeń. Czynnikami wyzwalającymi zmianę są często negatywne konsekwencje picia, natomiast
czynnikami podtrzymującymi zmianę pozytywne doświadczenia życiowe


Miłej lektury! fsdf43t .

szymon - Śro 18 Kwi, 2012 21:53

pastel napisał/a:
http://www.ipin.edu.pl/ai...5/4/t18n4_1.pdf


autor:

Cytat:
Justyna Żulewska


podziękowałbym jednak g45g21

pterodaktyll - Śro 18 Kwi, 2012 21:53

pastel napisał/a:
Z badań wynika, że samowyleczenie jest procesem, którego specyficzne cechy kształtują się na podstawie przekonań i wartości jednostki, posiadanych przez nią zasobów społecznych, reakcji społecznych i zbioru nieprzewidywalnych, ale w sposób naturalny pojawiających się wydarzeń. Czynnikami wyzwalającymi zmianę są często negatywne konsekwencje picia, natomiast
czynnikami podtrzymującymi zmianę pozytywne doświadczenia życiowe

Nioooo.............tak sobie tłumacz :wysmiewacz:

pterodaktyll - Śro 18 Kwi, 2012 22:04

Pastel. Litości...........przeczytałeś ten bełkot? Masakra jakaś..........ona pisze o JEDNOSTKACH i o tym, ze to są bardziej hipotezy, a nie jakieś sprawdzone metody samoleczenia. Przypomina mi to bardziej ukłony w kompletnych ciemnościach niż poważne potraktowanie tej śmiertelnej choroby jaka jest alkoholizm, ale ponieważ jestem przekonany, że moje zdanie w tej kwestii nie ma dla Ciebie większego znaczenia, wiec pozwolę sobie życzyć Ci powodzenia w tych eksperymentach, bo mam wrażenie, że będziesz tego cholernie potrzebował
Jonesy - Śro 18 Kwi, 2012 22:48

Jeżeli celem Pastela jest dozdrowienie do sytuacji w której będzie mógł pić bezalkoholizmowo, to mam smutną wiadomość - wyleczony alkoholik, a więc normalny abstynent przejdzie koło zimnego piwa w gorący dzień i nie napije się, wyleczony alkoholik nie zauważy że w sklepach nie ma alkoholu, więc nawet się tym nie zbulwersuje, wyleczony alkoholik nie będzie chciał się wyleczyć po to, żeby móc pić kontrolowanie, czy od czasu do czasu. Dla normalnego człowieka nie istnieje termin "pić od czasu do czasu", on po prostu nie pije. Jemu to nic nie robi. Nie myśli o piciu, jak pije nie myśli o tym, żeby się kontrolować i nie wypić następnego, może wypić w niedziele do obiadu pół piwa, zamknąć butelkę i włożyć do lodówki i dopić za kilka dni, albo wylać do zlewu, bo po co mu? Chciał tylko popić obiad.
Specjalnie zadałem sobie trudu i spytałem się małżonki jak to u niej jest. Przecież od 14 miesięcy nie pije. "naprawdę?, ciekawe..." - odpowiedziała...
Rozumiesz Pastel?
Wyleczenie się z alkoholizmu żeby sobie pić od czasu do czasu wzajemnie się wyklucza w przypadku alkoholika.

tlalok - Śro 18 Kwi, 2012 23:36

pastel napisał/a:
I poczytaj coś do poduszki:

http://www.ipin.edu.pl/ai...5/4/t18n4_1.pdf


pastel napisał/a:
I poczytaj coś do poduszki:

http://www.ipin.edu.pl/ai...5/4/t18n4_1.pdf


jest tam coś takiego :
"grupy samopomocowe nie powinny być traktowane jako leczenie, ponieważ .... są bardziej sposobem na życie niż leczeniem"

...czyli leczenie przez grupę samopomocową

praca stanowi temat do dyskusji a nie opracowanie naukowe

dwa razy już podejmowałem próby wyjścia z nałogu i za każdym razem praaaawie się udało , bo po wzmocnieniu się uznawałem , że mogę się nieszkodliwie napić :wysmiewacz:

NANA - Czw 19 Kwi, 2012 02:37

pastel ... czy Ty trzeźwo już zacząłeś myśleć 8| , czy tylko masz ochotę na zachowanie (tymczasowej) abstynencji ...?

Dużo czytam - mało piszę ... i wiesz dlaczego ?... najbardziej w dalszym "ciągu" dbam - tylko o własne JA ...
Taka jestem .. a reszta , to tylko dodatek ... :bezradny: :figielek: :mniam:

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 02:38

pterodaktyll napisał/a:
Pastel. Litości...........przeczytałeś ten bełkot? Masakra jakaś......

No, to jest dopiero argument!
Za to argument z ogórkami jest naukowy. Ptero! No właśnie - litości...
pterodaktyll napisał/a:
ona pisze o JEDNOSTKACH

Po czym wnosisz, że o jednostkach?
Cytuję:
prezentacja wyników badań z lat 1990–2004 dotyczących zjawiska samowyleczenia w przypadku osób uzależnionych bądź nadużywających alkoholu.
Mnie nie interesują, jak to określiłeś 'hipotezy' Pani Justyny, a te badania. To są fakty. Przeprowadzone przez wielu badaczy, to nie są jednostki. Na końcu podane są źródła (32 tytuły mniej lub bardziej naukowe i dużo więcej nazwisk)- polecam poszukiwania :mgreen: .
Poza tym - ja jestem jednostką i Ty też nią jesteś. :roll:
pterodaktyll napisał/a:
ale ponieważ jestem przekonany, że moje zdanie w tej kwestii nie ma dla Ciebie większego znaczenia,

Ależ oczywiście, że ma! Jeśli tylko nie jest ono negowaniem na zasadzie - Nie, bo nie.
Jonesy,
Moim celem nie jest picie kontrolowane. Chcę wytrzeźwieć, by żyć; nie żyć, by trzeźwieć.
tlalok napisał/a:
praca stanowi temat do dyskusji a nie opracowanie naukowe

Praca to, jak mówi tytuł "Przegląd badań nad zjawiskiem samowyleczeń". To właśnie te badania są ważne. Dopiero pod koniec, na dwudziestej stronie jest rozdział "Dyskusja i wnioski".
P.S. "Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu?"

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 02:44

NANA napisał/a:
czy Ty trzeźwo już zacząłeś myśleć

I zaś argumentum ad personam. Nie mogę z takim podejściem dyskutować, bo to zawęża do zera pole do wymiany poglądów i wyciągania jakichkolwiek wniosków.
Chciałbym móc Ci odpowiedzieć, ale nie mam na co... :bezradny:
Ja też o wiele więcej czytam niż piszę. :P

NANA - Czw 19 Kwi, 2012 02:46

więc ... PO CO CI TO .... :klotnia:
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 02:55

NANA,
Ja się z nikim nie kłócę. Przedstawiam swoje argumenty, inni przedstawiają swoje. W celu wymiany doświadczeń. Kłótnia zaczyna się jak ktoś nie może znieść faktu, że ja trzeźwieję inaczej niż 'on' i chce mi coś udowadniać. A ja nic nikomu nie mam zamiaru udowadniać - niech sobie każdy trzeźwieje jak chce. ceewd Ja piszę o sobie i moim sposobie trzeźwienia. Nie robię tego nawet w wątkach innych osób - tylko w moim, nikogo do niczego nie namawiam...
Zapewniam Cię, że się tu nie 'ładuję', nie złoszczę - chyba jedynie rozmowa na żywo i właściwa intonacja głosu zmieniłaby przeświadczenie (błędne) niektórych o moim 'wojowniczym'nastawieniu.

Janioł - Czw 19 Kwi, 2012 03:01

pastel napisał/a:
prezentacja wyników badań z lat 1990–2004 dotyczących zjawiska samowyleczenia w przypadku osób uzależnionych bądź nadużywających alkoholu.
ilu na tysiąc się samowyleczyło ?
pastel napisał/a:
Chcę wytrzeźwieć, by żyć; nie żyć, by trzeźwieć.
na to to trzeba sobie zapracować pracą nad sobą i trzeżwością a Ty nawet sobie nie chcesz dać szansy
Janioł - Czw 19 Kwi, 2012 03:06

pastel napisał/a:
Ja piszę o sobie i moim sposobie trzeźwienia
czy oby na pewno mamy tu doczynienia z trzeźwieniem czy li tylko kolejną przerwa między piciem bo to moim zdaniem zasadnicza różnica
NANA - Czw 19 Kwi, 2012 03:07

No właśnie , każdy trzeźwieje , jak chce ... :nerwus: pastel .. Ja zachowuję dystans - życzę i Tobie ... trzeźwych myśli i zdrowego trzeźwienia ... :buziak:
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 03:10

Andrzej napisał/a:
ilu na tysiąc się samowyleczyło ?

Tego właśnie szukam u źródeł, ale te książki kosztują po 40€ nawet w 'pdfie' :szok:
Pomału, pomału dojdę do sedna.
Andrzej napisał/a:
to trzeba sobie zapracować pracą nad sobą i trzeżwością a Ty nawet sobie nie chcesz dać szansy

Pracuję. Dlaczego sądzisz, że jest inaczej?
P.S. We wcześniejszych postach w moim wątku pomyliłeś mnie chyba z PiXelem jak pisałeś o tych '2x50g'. Choć nie odpowiedziałeś i nie jestem pewien. :mysli:
PD!

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 03:13

NANA,
98l9i ze szczerą wzajemnością z mojej strony. c4fscs
Może masz rację z tym dystansem.... Ale musiałbym chyba całkiem zamilknąć, bo co nie napiszę to jest źle ceewd . A ja wielu dekadentów naprawdę darzę sympatią... cf2423f

Janioł - Czw 19 Kwi, 2012 03:18

pastel napisał/a:
Pracuję. Dlaczego sądzisz, że jest inaczej?
mam poważne obawy że praca nad soba i rozbrajanie we własnym zakresie mechanizmów uzależnienia to jest bieganie niewidowmego po polu minowym
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 03:31

Andrzej napisał/a:
bieganie niewidowmego po polu minowym

Myślisz, że aż tak? :szok:
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że to bardzo ciekawe samemu dojść do pewnych wniosków na temat swojego własnego wnętrza, swoich własnych zachowań, emocji. Obserwować reakcje otoczenia pod tym względem, potykać się, ale nie zniechęcać porażkami. Uzyskuję dzięki temu wewnętrzny spokój i inne spojrzenie nie tylko na moje uzależnienie i słabości, ale ogólnie na to co mnie otacza. Ja mam wybuchowy temperament, ale od kilku tygodni większość tych kompulsywnych emocji potrafię wyciszyć i zneutralizować. Dotąd miałem obawy, że będą się kumulować, by wyleźć znienacka za jakiś czas z podwójnym impetem, ale jest wręcz przeciwnie - ogarnia mnie spokój i jakieś błogie uczucie. Aż czasem się boję, że jest tak pozytywnie. Oczywiście nadal popełniam błędy, ale jestem o wiele bardziej skory do szybkiej refleksji i naprawiania własnych słabości. Jak piłem taki nie byłem.
Zobaczymy co przyniesie przyszłość...
P.S. Jako kilkuletni chłopiec przedstawiałem się jako "Samek". Nic na to nie poradzę, taką mam naturę :bezradny:

Janioł - Czw 19 Kwi, 2012 03:41

pastel napisał/a:
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że to bardzo ciekawe samemu dojść do pewnych wniosków na temat swojego własnego wnętrza, swoich własnych zachowań, emocji. Obserwować reakcje otoczenia pod tym względem, potykać się, ale nie zniechęcać porażkami. Uzyskuję dzięki temu wewnętrzny spokój i inne spojrzenie nie tylko na moje uzależnienie i słabości, ale ogólnie na to co mnie otacza. Ja mam wybuchowy temperament, ale od kilku tygodni większość tych kompulsywnych emocji potrafię wyciszyć i zneutralizować. Dotąd miałem obawy, że będą się kumulować, by wyleźć znienacka za jakiś czas z podwójnym impetem, ale jest wręcz przeciwnie - ogarnia mnie spokój i jakieś błogie uczucie. Aż czasem się boję, że jest tak pozytywnie. Oczywiście nadal popełniam błędy, ale jestem o wiele bardziej skory do szybkiej refleksji i naprawiania własnych słabości.
wszystko to bardzo piękne i mądre ale jest pewien problem - moim zdaniem możesz się mylić w ocenach rozważaniach a przy tej potencjalnie śmiertelnej chorobie to chyba zbyteczne ryzyko ale cóż Twój wybór miłego skakania po minach
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 03:54

Andrzej,
Piękne chyba tak :skromny: , a czy mądre nie wiem - to po prostu moje odczucia.
Andrzej napisał/a:
możesz się mylić w ocenach

Zgadza się, takie ryzyko zawsze istnieje. Sugerujesz, że grupa by mi pomogła? Być może tak, ale ja obawiam się, że grupa zasugeruje mi coś, co nie ma miejsca i to dopiero będzie mój problem.
Na mojej jedynej grupowej terapii grupa doszła do wniosku, że nie jestem alkoholikiem. Wiesz ile ja musiałem hektolitrów wypić żeby się przekonać, że się mylili? Wygodnie było się tego 'uczepić' dwudziestopięcioletniemu alkoholikowi... :?

Janioł - Czw 19 Kwi, 2012 03:57

pastel napisał/a:
że grupa zasugeruje mi coś, co nie ma miejsca i to dopiero będzie mój problem.
mało prawdopodobne am im więcej takich ludzkich luster tym większa szansa na dostrzeżenie wszystkich mechanizmów
Gonzo.pl - Czw 19 Kwi, 2012 04:35

Samoleczenie alkoholizmu zainspirowało mnie do poszukiwań.
Samoleczenie wzroku
To mi rozwiązuje wiele problemów, nie muszę 900 zł na okulary wydawać.
Jak trochę w necie poszperam, to jeszcze będę po wodzie chodził.
pastel napisał/a:
Chcę wytrzeźwieć, by żyć; nie żyć, by trzeźwieć.

No, Panie i Panowie. Przyznawać się kto to zdanie pisał w swoich postach. Trochę Was jest, ale po kolei, nie pchać się.
Ja Was pamiętam ananaski. :rotfl:
To mi kolejny raz pokazuje te same u wielu chorych objawy choroby alkoholowej.
pastel napisał/a:
Tego właśnie szukam u źródeł, ale te książki kosztują po 40€ nawet w 'pdfie'

A na Chomiku tego na kilogramy. :lol2:

Pastel, błagam, nie odpowiadaj mi, :) ten post nie jest do Ciebie.
Jest do tych, którzy go rozumieją.

Tajga - Czw 19 Kwi, 2012 06:19

pastel napisał/a:
Ja myślę, że mój alkoholizm nie jest już postępujący.


Co to znaczy NIE jest?

Postepujący jest wtedy kiedy alkoholik pije coraz więcej, i więcej.

Ty jesteś alkoholikiem i kropka. I ja też.

pastel napisał/a:
A moim celem jest pozbycie się alkoholizmu w tak samo, jak pozbyłem się np. nikotynizmu. Nie żyję obecnie jak 'niepalący nikotynik' i w przyszłości nie chcę żyć jak 'niepijący alkoholik'. :p


Pastelu, jak pozbędziesz się alkoholizmu, to się pochwal, co?

"Pozbędziesz" się alkoholizmu, i będziesz żył jako niepijący alkoholik? Coś tu jest nie halo. ceewd

Alkoholizm jest CHOROBĄ. Nie można się jej pozbyć, to nie katar.

Nie musisz na mnie wylewać jak zawsze wiader pomyj. I tak tego nie przeczytam.

Wyjeżdżam z alkoholikami, wielu z nich ma staż większy niż "początek marca", ale w dalszym ciągu coś robią z sobą.

Wiedzą że kiszony ogórek nie działa wstecz.



xdf4 Jadę!!! Pomodlę się za Ciebie też.

pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 08:42

Jak zapewne zauważyłeś drogi Pastelu raczej rzadko już się wypowiadam w Twoim wątku, co nie znaczy, że go nie czytam. Coraz bardziej mam wrażenie, że usiłujesz rozgrywać jakąś "wirtualną partię szachów" a nie naprawdę trzeźwieć. To wrażenie jest mi tym bliższe, że ileś tam latek wstecz robiłem dosyć podobne rzeczy tak, że Twój sposób myślenia jest mi cokolwiek znany z tego prostego powodu, że myślałem na temat alkoholizmu mniej więcej tak samo jak Ty teraz. Mnie kosztowało to dodatkowo parę lat chlania i naprawdę duże straty w sferze rodzinnej, finansowej, itd. Nie podejmuję się "prorokowania" ile Ty jeszcze stracisz (a te straty niewątpliwie przed Tobą są), jeśli będziesz dalej w ten sposób usiłował "leczyć" swój alkoholizm.
Jesli chcemy się posługiwać badaniami i cytatami w kwestii alkoholizmu, to może zapoznaj się z pracami prof. Jerzego Melibrudy (w końcu też autorytet w tej dziedzinie). Co do tego nieszczęsnego ogórka, to jest to po prostu synonim pewnych NIEODWRACALNYCH zmian w naszym organizmie i czasem używany jest przez terapeutów jako właśnie ów symbol nieodwracalności (tzw. łopatologia stosowana, bo jak sam zapewne wiesz do niektórych inaczej dotrzeć się nie da)
Ahaaaa. Nie chcę być złośliwy ale czy znasz tę bajką o "oślich uszach"? ............................

zimna - Czw 19 Kwi, 2012 08:49

pastel napisał/a:
Na mojej jedynej grupowej terapii grupa doszła do wniosku, że nie jestem alkoholikiem. Wiesz ile ja musiałem hektolitrów wypić żeby się przekonać, że się mylili?

Tez słyszałam to, kilka razy -nie napiłam się ale bardzo mną to zachwiało . Pokazało też, że nie muszę traktować informacji zwrotnych jak prawdy objawionej, jedynie jako sugestie, które mogę wziąć pod rozwagę.
-Ja uważam, że sam alkoholik nie jest w stanie (a na pewno na początku) zbliżyć sie choćby o obiektywnego osądu rzeczywistości. Dlatego potrzebuje innych , żeby zobaczyć siebie, ich oczami. Potrzebuje też fachowca, żeby zrozumieć co dzieje się w jego podświadomości.
-Ja, chcę trzeźwieć, chcę być trzeźwym, spokojnym i szczęśliwym człowiekiem- i wiem, że mogę, ...dlatego wykorzystam wszelkie dostępne środki, instytucje i osoby które chcą i mogą mi pomóc. Nie eksperymentuje na swoim życiu -bo drugiego mieć nie będę...
-Ja również sądzę , że terapia mnie nie uleczy , ma dać mi pewne narzędzia i pomóc rozpoznać i rozmontować pewne mechanizmy .
Dla mnie główną drogą trzeźwienia jest Program AA, praca nad duchowym odrodzeniem. Wielką pomocą jest dla mnie wspólnota i trzeźwiejący alkoholicy którzy dzielą się ze mną swoim doświadczeniem , wspierają i dodaj sił. Nigdy w swoim życiu nie miałam w sobie takiego spokoju jak dziś, jestem za to bardzo wdzięczna.
Pastel mam nadzieję że energie i czas, które przeznaczasz na wywarzanie otwartych drzwi ( moim daniem) spożytkujesz dla swego dobra.
we4ed

Jędrek - Czw 19 Kwi, 2012 14:09

Gonzo.pl napisał/a:
Pastel, błagam, nie odpowiadaj mi, ten post nie jest do Ciebie.
Jest do tych, którzy go rozumieją.


Hehe.... Ale Cię nosi Gonzo.... dziwię Ci się, że się tak angażujesz :)
No ale każdy ma jakiegoś bzika...

Ja wiele razy trzeżwiałem i jak już zaczynałem żyć to szedłem pić. Chłop musi to poczuć, nie??
Ja najlepiej się uczę na własnych błędach...niestety...
I to kurdwa nie zawsze nawet :(

piotr7 - Czw 19 Kwi, 2012 14:54

Proponuje abys siegnol do prac tych autorow (naukowcow?)na ,ktorych powoluje sie ta pani(nie pamietam nazwiska)Ja na studiach tak robilem zeby wiedziec czy nie opowiadam glupot.
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 16:19

Gonzo.pl napisał/a:
A na Chomiku tego na kilogramy.

Czyżbyś namawiał mnie do kradzieży? :shock:
Gonzo.pl napisał/a:
Pastel, błagam, nie odpowiadaj mi, ten post nie jest do Ciebie.
Jest do tych, którzy go rozumieją.

Gonzo, błagam, nie odpowiadaj mi, ten wątek nie jest dla Ciebie.
Jest dla tych, którzy go rozumieją.
A porównywanie wad wzroku do alkoholizmu jest tak samo na miejscu jak to z cukrzycą. Wada wzroku to uszkodzenia mechaniczne, alkoholizm jest uszkodzeniem psychicznym. Takie porównywania są albo wynikiem niedostatecznej wiedzy albo próbą manipulacji. Tu chyba ma miejsce to drugie, a świadczyć mogą o tym Twoje sarkastyczne komentarze o nauce chodzeniu po wodzie.
Tajga napisał/a:
Postepujący jest wtedy kiedy alkoholik pije coraz więcej, i więcej.
No więc właśnie - ja nie piłem coraz więcej i więcej(zarówno pod wzgledem ilości jak i częstotliwości). Zatem mój alkoholizm nie był/jest postępujący.
Tajga napisał/a:
Pastelu, jak pozbędziesz się alkoholizmu, to się pochwal, co?

Zrobię to jeśli mi się to kiedykolwiek uda.
Tajga napisał/a:
"Pozbędziesz" się alkoholizmu, i będziesz żył jako niepijący alkoholik? Coś tu jest nie halo.

Jak z cytatu, którego użyłaś można wyciągnąć takie wnioski? Przecież napisałem (co sama zacytowałaś) Nie żyję obecnie jak 'niepalący nikotynik' i w przyszłości nie chcę żyć jak 'niepijący alkoholik'.. Co tu jest niezrozumiałe? Chodzi o to, by tak właśnie nie żyć, a w tym celu trzeba się pozbyć alkoholizmu - jak w Smart Recovery.
Tajga napisał/a:
Alkoholizm jest CHOROBĄ. Nie można się jej pozbyć, to nie katar.

Już pomijając terminologię (choroba), to piszesz, że nie mozna się pozbyć choroby? Nie pozbyłaś się nigdy żadnej? A w czym alkoholizm jest 'lepszy' od innych, że nie mozna się go pozbyć?
Tajga napisał/a:
Nie musisz na mnie wylewać jak zawsze wiader pomyj.

Potrafisz spojrzeć na siebie krytycznie? Jeśli tak to proszę weź sobie kartkę papieru, podziel na 2 i tak jak z emocjami - z jedej strony wpisz moje posty do Ciebie, a z drugie Twoje do mnie. W 'Wordzie' będzie nawet łatwiej i szybciej. I poczytaj. Ja to już zrobiłem.
Tajga napisał/a:
I tak tego nie przeczytam.

Przyzwycziłem się już do tego :) . Albo odpuszczasz pisanie, albo czytanie etc. w niemal każdym poście do mnie. Brak Ci konsekwencji, rozumiem, że musisz korzystać z terapii. Może nawet przydałoby się zwiększyć częstotliwość? Piszę to bez żadnej złej woli z mojej strony. Może mogłabyś to po prostu przemyśleć?
Tajga napisał/a:
Wyjeżdżam z alkoholikami

Miłych wrażeń życzę. :mgreen:
Tajga napisał/a:
Pomodlę się za Ciebie też.

Dziękuję Ci bardzo, to szlachetne z Twojej strony. Szczęść Boże i owocnego pobytu!
pterodaktyll,
Popełniasz w swoich wypowiedziach wiele błędów logicznych (nie będę dzielił włosa na czworo ;) ), ale dziękuję Ci, że piszesz o własnych doświadczeniach i potknięciach, gdyż dzięki temu mam możliwość eliminacji moich. Ja to robię sam, Ty z grupą - i tu się różnimy. Kilkanaście stron temu pisałeś o polaryzacji stanowisk - pełna zgoda.
Proszę o nie sprowadzanie istoty problemu do sposobów jego zażegnania(neutralizacji - jak zwał tak zwał). Bo to jest właśnie m.in. 'pijane myślenie'. Takie 'moja droga jest najmojsza'. Liczą się efekty!
Wiem, że słynny ogórek jest synonimem, ale moim zdaniem to nieprawdziwe porównanie. Pokusiłbym się nawet o twierdzenie, że krzywdzące alkoholików.
zimna,
Dziękuję za informacje na temat tego jak sobie radzisz ze swoim problemem. Ja już pisałem jak sobie radzę ze swoim, jeśli jednak chciałabyś się dowiedzieć czegoś więcej to służę wyjaśnieniami.
Nie sądzę, bym wyważał otwarte drzwi, moim zdaniem dla każdego początkującego trzeźwieć alkoholika są one pozamykane. Jednym w ich otwarciu pomaga terapia, AA, innym hipnoza, jeszcze innym innym zielarz, zdobywanie wiedzy, medytacja, podpisywanie krucjat i całe multum innych sposobów. Ważnym jest otwarcie tych drzwi, a nie typ klucza. Moim zdaniem, będąc już przy tej terminologii - do każdych drzwi pasuje wiele kluczy i myślę, że każdy powinien znaleźć i wybrać swój. A przynajmniej mieć do tego prawo i nikogo nie powinno się osądzać tylko na podstawie tego jakim kluczem ma zamiar się posługiwać. ;) Dziękuję, że Ty tego nie robisz. :kwiatek:
Jędrek napisał/a:
Chłop musi to poczuć, nie??

Poczułem już dawno, ale nic z tym nie robiłem. Wiesz, młody - niezniszczalny. ;)
Jędrek napisał/a:
Ja najlepiej się uczę na własnych błędach...niestety...

:okok:
Jędrek napisał/a:
I to kurdwa nie zawsze nawet

:okok: :bezradny: :zmeczony: :pocieszacz:

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 16:23

piotr7,
Ja zawsze staram się tak robić, nie tylko w temacie alkoholizmu. Nigdy nie przyjmuje niczego całkowicie bezkrytycznie. Jestem w trakcie sprawdzania tych źródel.
A z historii Billa W. mógłbym się już chyba doktoryzować :wysmiewacz: .

piotr7 - Czw 19 Kwi, 2012 16:36

Mialem dac sobie spokoj z pisaniem tutaj,alemialem kiedys znajomego, ktory zajmowal sie pisanim prac magisterskich i wierz mi byl specjalista od robienia spisow materialow zrodlowych.A po drugie gdyby ktos przeprowadzil badania statystyczne na temat samouleczen alkoholizmu ,to wyniki bylyby dostepne chociarz wnecie.Natomiast byly robione badania na temat tzw kontrolowanego picia.Wszyscy alkocholicy ,predzej lub pozniej wracali do czynnego uprawiania nalogu.Samouleczenia sa jednak znane w medycynie i dotycza nawet raka ,ale to juz raczej mistyka, czyli pomoc jakijs sily wyzszej jakkolwiek ja rozumiemy.
piotr7 - Czw 19 Kwi, 2012 16:48

I zrozum na kazdy problem mozna spojzec z kilku stron jak mi sie wydaje wiekszosc forum jest zdania,na podstawie wlasnych doswiadczen,ze najlatwiejsza droga do trzezwosci to terapia a pozniej mitingi.Nie jestes w stanie przekonac nas ze sie mylimy
pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 17:05

to może teraz ja tak na "czynniki pierwsze"............
pastel napisał/a:
Popełniasz w swoich wypowiedziach wiele błędów logicznych

Być może, ale ja jestem trzeźwy od paru lat stosując ta swoją logikę z błędami, któż ich zresztą nie popełnia............
pastel napisał/a:
Kilkanaście stron temu pisałeś o polaryzacji stanowisk - pełna zgoda.

Tak i dlatego jak już zauważyłeś, nie pcham się z "dobrymi radami" ot tak od czasu do czasu jak mnie "najdzie" chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami w tej materii....
pastel napisał/a:
Proszę o nie sprowadzanie istoty problemu do sposobów jego zażegnania(neutralizacji - jak zwał tak zwał). Bo to jest właśnie m.in. 'pijane myślenie'

Daruj ale moim zdaniem napisałeś bzdurę.........
pastel napisał/a:
Liczą się efekty!

Ja je mam i to w zakresie trzeźwienia i poskładania sobie praktycznie życia od nowa. a Ty?
pastel napisał/a:
Wiem, że słynny ogórek jest synonimem, ale moim zdaniem to nieprawdziwe porównanie.

No cóż, mogę tylko powiedzieć, że jesteś mądrzejszy od całej rzeszy terapeutów ale czy to oni nie mają przypadkiem racji? Myślę,k że jednak warto się nad tym zastanowić..........
pastel napisał/a:
Pokusiłbym się nawet o twierdzenie, że krzywdzące alkoholików.

Jeżeli powiemy, że upływającego czasu nie da się cofnąć albo, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody, to będzie mniej więcej to samo. Z tymi twierdzeniami też się nie zgadzasz? Jeśli zaś chodzi o mnie w żaden sposób nie czuję się skrzywdzony faktem, że kiedyś przekroczyłem pewną granicę spoza której nie ma już powrotu. Na własne życzenie zresztą, jak powiadają starożytni itd........ :mgreen: .

szymon - Czw 19 Kwi, 2012 17:10

no to oaza spokoju dała się sprowokować :skromny:
pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 17:14

szymon napisał/a:
no to oaza spokoju dała się sprowokować

Że niby ja? Coś ty. Odpowiedziałem w stylu Pastela i więcej nie mam zamiaru bez względu na to co odpisze, bo że odpisze rozkładając na "czynniki pierwsze" to nie mam najmniejszych wątpliwości. Mógłbym się nawet założyć z Tobą :mgreen:

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 17:21

piotr7 napisał/a:
I zrozum na kazdy problem mozna spojzec z kilku stron

Dokładnie! A czy Ty potrafisz to zrozumieć?
piotr7 napisał/a:
wiekszosc forum jest zdania

Argumentum ad populum.
Gdyby opinie większości były wykładnikiem wiedzy, po dziś dzień mielibyśmy płaską ziemię. Ja nie ulegam instynktom stadnym, mnie nie obchodzi opinia większości.
piotr7 napisał/a:
Nie jestes w stanie przekonac nas ze sie mylimy

To ilu Was tam jest? :wysmiewacz:
To nie ja tu przekonuje, że ktoś się myli, tylko mnie próbuje się przekonać, że ja się mylę.
Biada, biada temu, który wpada pod kopyta stada
pterodaktyll napisał/a:
Ja je mam i to w zakresie trzeźwienia i poskładania sobie praktycznie życia od nowa. a Ty?

Poskładałeś w kilka tygodni? Daj czas czasowi. I Pastelowi ;) .
pterodaktyll napisał/a:
No cóż, mogę tylko powiedzieć, że jesteś mądrzejszy od całej rzeszy terapeutów ale czy to oni nie mają przypadkiem racji? Myślę,k że jednak warto się nad tym zastanowić.

Zastanawiam się nad tym i nie twierdzę, że się mylą. W wielu aspektach mają całkowitą rację. Z własnego doświadczenia wiem, że nie we wszystkich. Moje działania często pokrywają się z tym, co mówią terapeuci.

Klara - Czw 19 Kwi, 2012 18:42

pastel napisał/a:
mnie nie obchodzi opinia większości.

Ty wyrażasz własną opinię na temat trzeźwienia, a ludzie z forum dzielą się z Tobą własnym doświadczeniem.
Widzisz różnicę?

Gonzo.pl - Czw 19 Kwi, 2012 18:49

Jędrek napisał/a:
Hehe.... Ale Cię nosi Gonzo.... dziwię Ci się, że się tak angażujesz :)
No ale każdy ma jakiegoś bzika...

Jędrku, dziękuję. :luzik:
Uswiadomiłeś mi, jakie postępy w trzeźwieniu robię z kazdym kolejnym dniem.
Jakis czas temu wkurzyłoby mnie takie bezpodstawne ocenianie.
teraz po prostu się uśmiecham. Do Ciebie. :)
Cytat:
Ja najlepiej się uczę na własnych błędach...niestety...
I to kurdwa nie zawsze nawet

Niooo... To nie pierwszy raz, prawda? :lol:

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 19:30

Klara,
To, że jem batoniki czy używam kosmetyków bez spoglądania na etykietki, chodzę do baru czy moi goście spożywają alkohol, a mnie nic po tym nie jest (głody, pijane sny), to to jest moje doświadczenie.
Wiem, że są ludzi, którzy mają inne - ja piszę o swoim :) . Oskarżanie mnie na tej podstawie o .'pijane myślenie' to już nie doświadczenie, a osądy mojej osoby. Błędne zresztą. :)

Jędrek - Czw 19 Kwi, 2012 19:36

Gonzo.pl napisał/a:
Cytat:
Ja najlepiej się uczę na własnych błędach...niestety...
I to kurdwa nie zawsze nawet

Niooo... To nie pierwszy raz, prawda?


I obawiam się że nie ostatni. Ale taki już mój urok, co by się szesnaście razy upewnić, że to naprawdę boli :)

Marc-elus - Czw 19 Kwi, 2012 19:39

pastel napisał/a:
chodzę do baru czy moi goście spożywają alkohol, a mnie nic po tym nie jest (głody, pijane sny), to to jest moje doświadczenie.

Ja też tak miałem, do czasu, o wiele dłużej niż ponad miesiąc. Pisałem Ci o tym.
pastel napisał/a:
Oskarżanie mnie na tej podstawie o .'pijane myślenie' to już nie doświadczenie, a osądy mojej osoby. Błędne zresztą.

Pijane myślenie ma to do siebie że najczęściej jego "właściciel" niestety ale go nie dostrzega i za żadne skarby nie przyzna że je ma.
Skąd w ogóle miałbyś wiedzieć co to a przede wszystkim umieć to rozpoznać? :)
O nic Cię nie oskarżam, tylko stwierdzam fakty na temat.

Krzysztof 41 - Czw 19 Kwi, 2012 19:42

Cytat:
To, że jem batoniki czy używam kosmetyków bez spoglądania na etykietki

Na razie
pastel napisał/a:
chodzę do baru

Na razie
pastel napisał/a:
moi goście spożywają alkohol

Na razie
pastel napisał/a:
a mnie nic po tym nie jest

Na razie
Zobaczymy jak długo tak pociągniesz, bo według mnie do pierwszego łyka a potem to już zobaczysz sam jak się trzeźwieje samemu!
Powodzenia Ci życzę.

ulena - Czw 19 Kwi, 2012 19:46

Pastel i ja kiedys uważałam , że mogę siedzieć z alkoholem przy jednym stole i tez ani głodu, a ni chęci ani suchego kaca nie miewałam i fajnie się bawiłam , aż pewnego razu poczułam smak alkoholu w ustach i wiesz co zrobiłam??? Pognałam na AA jakby mnie najgorszy zwierz gonił, bo i gonił przeciwnik zdecydowanie mocniejszy ode mnie więc co robi władca , na którego państwo napada o wiele mocniejszy i silniejszy wróg?? Głupi i czupurny idzie w bój i ludzi swoich wytraci i tak sie musi w końcu poddać , a mądry poszuka sojusznika , bo im armia liczniejsza , tym blizsze zwycięstwo. Życzę Ci byś w miarę szybko poszukał sojusznika jeszcze zanim wróg wtargnie na Twoje terytorium
szymon - Czw 19 Kwi, 2012 19:52

Krzysztof 41 napisał/a:

Zobaczymy jak długo tak pociągniesz


a do czego Ci to Krzysiu "zobaczenie" potrzebne?

Krzysztof 41 - Czw 19 Kwi, 2012 19:59

szymon napisał/a:
Krzysztof 41 napisał/a:

Zobaczymy jak długo tak pociągniesz


a do czego Ci to Krzysiu "zobaczenie" potrzebne?

Bo fajnie będzie się pośmiać choć nie ładnie, z tych mądrości co tu Pastel wypisuje.

pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 20:02

Krzysztof 41 napisał/a:
fajnie będzie się pośmiać choć nie ładnie, z tych mądrości co tu Pastel wypisuje.

a jakie swoje emocje chcesz w ten sposób rozładować?

Krzysztof 41 - Czw 19 Kwi, 2012 20:08

pterodaktyll napisał/a:
Krzysztof 41 napisał/a:
fajnie będzie się pośmiać choć nie ładnie, z tych mądrości co tu Pastel wypisuje.

a jakie swoje emocje chcesz w ten sposób rozładować?

A no brak słońca mi dokucza już dosyć tej zimy niby jest wiosna a dalej zimowo.

Ptero jak wiesz też sam przestałem i dość długo wytrwałem lecz teraz wiem jaki byłem głupi i wiem jakie głupoty wypisuje Pastel przerabiałem tę drogę i wiem że do niczego dobrego nie prowadzi lecz nie mi jest dane komuś tłumaczyć sam się potknie to zrozumie.

pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 20:19

Krzysztof 41 napisał/a:
wiem jakie głupoty wypisuje Pastel przerabiałem tę drogę i wiem że do niczego dobrego nie prowadzi

Ciiii.......ja też wiem i też się tak "pultałem" jak kto głupi. Dlaczego jemu ma być lepiej niż nam? Niech sobie rozwija te swoje teoryjki. Różnica polega na tym, że my już wiemy a jemu się wydaje, że wie..................przyjdzie i na niego odpowiedni czas.............może jeszcze za życia (oczywiście jego życia) :mgreen:

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 20:24

ulena napisał/a:
Pastel i ja kiedys uważałam , że mogę siedzieć z alkoholem przy jednym stole i tez ani głodu, a ni chęci ani suchego kaca nie miewałam i fajnie się bawiłam , aż pewnego razu poczułam smak alkoholu w ustach i wiesz co zrobiłam??? Pognałam na AA jakby mnie najgorszy zwierz gonił, bo i gonił przeciwnik zdecydowanie mocniejszy ode mnie więc co robi władca , na którego państwo napada o wiele mocniejszy i silniejszy wróg?? Głupi i czupurny idzie w bój i ludzi swoich wytraci i tak sie musi w końcu poddać , a mądry poszuka sojusznika , bo im armia liczniejsza , tym blizsze zwycięstwo. Życzę Ci byś w miarę szybko poszukał sojusznika jeszcze zanim wróg wtargnie na Twoje terytorium

pięknie ,super :okok: podoba mnie się twoje rozumowanie
z jednym małym "ale"
że nie napomknęłaś,kto jest tym wrogiem,więc wnioskuję że to alkohol
a walkę zamieniłaś na ucieczkę ,jest takie nawet powiedzonko
"zmęcz przeciwnika długą ucieczką "
droga Ulenko,pytam więc - jak długo jeszcze chcesz uciekać ???
ja też chodzę na AA - chodzę, nie zaś gonię
to takie cuś jak by - "jak trwoga to do AA"
Ulenuś spróbuj nie zwalać na alkohol,bo wrogiem jest własny umysł
to on ci pozwolił na smak,węch poczuć alkohol l wzrokowo
ulena napisał/a:
aż pewnego razu poczułam smak alkoholu w ustach

pomyśl z tej strony ,mnie to pomogło
nie jestem jednak idealnym i długi czas już pracuję nad emocjami
nie aby one mnie w tej chwili przeszkadzały (ciągły do zapicia)
ale wiem że w moim życiu są do tego zdolne i tu też jest zaangażowany umysł
ale właśnie w chwili napięcia emocjonalnego w umyśle dzieje się zamęt
i wtenczas jest on osłabiony i zdolny do potknięć
raz sobie już z tym poradziłem,ale nigdy nie wiem jaki stres może przynieść przyszłość

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 20:27

Marc-elus napisał/a:
Ja też tak miałem, do czasu,

Jesli u mnie z tego powodu wystąpią alkoholowe sny lub głody to zrezygnuję z tych praktyk, nie jestem samobójcą :skromny: Póki co - jest dobrze i coraz lepiej ;) .
Marc-elus napisał/a:
O nic Cię nie oskarżam

Wiem, nie miałem na myśli Ciebie w żadnym wypadku. Moim zdaniem masz normalny sposób wyrażanie swoich myśli. 'Trzeźwy' mógłbym napisać. I kilka innych osób też. Nie żebym oceniał - przecież ja tylko forumowy heretyk :wysmiewacz: co to 'zobaczy' i 'się przekona' ;) . No to niech przychodzi już ten moment! cczxc
Krzysztof 41 napisał/a:
Na razie

Nooo :mgreen: . Nie stwierdziłem, że mnie się nie przydarzy. Póki co nic mi nie jest, więc nie mam zamiaru 'jojczyć' bez powodu. :uoee:

piotr7 - Czw 19 Kwi, 2012 20:33

Wiecie, a Mi jest latwiej bo Ja po wypadku nie czuje wiekszosci zapachow.Pozastaje tylko smak.Ale z gwinta to nie pamietam ;) .
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 20:35

Jacek napisał/a:
Ulenuś spróbuj nie zwalać na alkohol,bo wrogiem jest własny umysł
to on ci pozwolił na smak,węch poczuć alkohol l wzrokowo

:okok:
Jacek napisał/a:
nie jestem jednak idealnym i długi cza już pracuję nad emocjami
nie aby one mnie w tej chwili przeszkadzały (ciągły do zapicia)
ale wiem że w moim życiu są do tego zdolne i tu też jest zaangażowany umysł
ale właśnie w chwili napięcia emocjonalnego w umyśle dzieje się zamęt
i wtenczas jest on osłabiony i zdolny do potknięć
raz sobie już z tym poradziłem,ale nigdy nie wiem jaki stres może przynieść przyszłość

:okok: ff4ghh
Myślę dokładnie tak samo! No może bez 'długi czas' ;) . Szkoda, że nie zawsze umiem to przekazać tak jak Ty. :zalamka:

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 20:40

pastel napisał/a:
Myślę dokładnie tak samo! Szkoda, że nie zawsze umiem to przekazać tak jak Ty. :zalamka:

:pocieszacz: myślę drogi kolego że nie od nas zależy tyleż od przekazu (takowego jaki nam wyjdzie)
a od słuchającego tak na ile nas zrozumie i na ile chce nas zrozumieć lub w ogóle nas wysłuchać

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 20:57

Jacek napisał/a:
myślę drogi kolego że nie od nas zależy tyleż od przekazu (takowego jaki nam wyjdzie) a od słuchającego tak na ile nas zrozumie i na ile chce nas zrozumieć lub w ogóle nas wysłuchać

:chmurka: - tak się poczułem po Twoim wpisie...
Gracias Señor!

ulena - Czw 19 Kwi, 2012 21:03

Jacek napisał/a:
to takie cuś jak by - "jak trwoga to do AA"

Jacku ale to było pierwszy raz ta gonitwa na AA , a teraz to się i częściej zaudaję i nie uciekam tylko pracuję nad swoimi emocjami, uczę sie siebie , swoich uczuć, poznaję swoje emocje.

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 21:09

ulena napisał/a:
nie uciekam tylko pracuję nad swoimi emocjami, uczę sie siebie , swoich uczuć, poznaję swoje emocje.

Dla mnie to filar mojego trzeźwienia. Nie myślę o alkoholizmie, ani o alkoholu, który spowodował moje uzależnienie, a o emocjach, które powodowały, że chciałem/musiałem się napić. Czasem była to bezradność, czasem złość, czasem wstyd, a najczęściej wygodnictwo. :szok: .Czasem wszystko na raz. :oops:

Gonzo.pl - Czw 19 Kwi, 2012 21:11

pastel napisał/a:
Czasem była to bezradność, czasem złość, czasem wstyd,

To są uczucia, nie emocje. :szok:

cool - Czw 19 Kwi, 2012 21:12

Gonzo.pl napisał/a:
nie emocje.


są lepsze bo jest adrenalina :)

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:14

ulena napisał/a:
Jacku ale to było pierwszy raz ta gonitwa na AA

Uluś,się nie przejmuj więc moją wypowiedzią
bedzie jak znalazł dla potomnych :skromny:

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:20

Gonzo.pl napisał/a:
pastel napisał/a:
Czasem była to bezradność, czasem złość, czasem wstyd,

To są uczucia, nie emocje. :szok:

Marku pomyślmy
czuję się bezradny co powoduje we mnie złość a to już emocjonalne odczucie
ja tam nie jestem uczony,ale tak to widzę :skromny:

Gonzo.pl - Czw 19 Kwi, 2012 21:24

Bezradność i złość to uczucia, nie emocje.
I warto to wiedzieć. Odrózniać.

pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 21:25

Jacek napisał/a:
ja tam nie jestem uczony,ale tak to widzę

I dobrze widzisz bo to właśnie uczucia wywołują określone emocje, które z kolei, aby mogły być rozładowane, popychają do działania. Niestety u czynnego alkoholika emocje są rozładowywane tylko w jeden, znany nam obu sposób :bezradny:

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 21:28

Gonzo.pl napisał/a:
To są uczucia, nie emocje.

Pisałem ogólnie - np. wygodnictwo, które też wymieniłem to ani uczucie, ani emocje.
Pterodaktyll napisał/a:
emocje są rozładowywane tylko w jeden, znany nam obu sposób

No właśnie o to mnie się rozchodziło.
Albo zbyt często używam skrótów myślowych albo jesteście zbyt skrupulatni :skromny: .

jolkajolka - Czw 19 Kwi, 2012 21:28

Zamiast się spierać , zajrzyjcie choćby do wiki http://www.google.pl/url?...l-XpJh3xsq0kQpw

Na dobrą sprawę emocje to uczucia, a uczucia to emocje :)

cool - Czw 19 Kwi, 2012 21:29

pterodaktyll napisał/a:
które z kolei, aby mogły być rozładowane, popychają do działania


jak widzi się pozytywy z trzeźwienia , ale też mogą blokować to wniosek po dzisiejszej terapii,ale u mnie na szczęście motywują mnie do trzeźwienia :)

pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 21:31

nawrocik napisał/a:
jak widzi się pozytywy z trzeźwienia

Jak sie nie widzi to też popychają, niekoniecznie w tym dobrym kierunku...

cool - Czw 19 Kwi, 2012 21:32

pterodaktyll napisał/a:
niekoniecznie w tym dobrym kierunku...


dokładnie jednak mam korzyści z tej pogłębionej terapii fajnie :)

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:33

Gonzo.pl napisał/a:
Bezradność i złość to uczucia, nie emocje.
I warto to wiedzieć. Odrózniać.

dobra Mareczku to dalej ja widzę to tak
- bezradność to rozłożenie rąk w nie wiedzy co począć , to bezruch,to uczucie nie czyn
- złość jak najbardziej to uczucie,ale takie co pcha mnie do walnięcia pięścią w stół
a to już nie zastuj jeno czyn,czyli przeżycia wyładowane emocjonalnie
i nie wracaj mnie tu już do tego tematu :nerwus: psiakrew
bo jeszcze mnie się tu nawróci l
pterodaktyll napisał/a:
alkoholika emocje są rozładowywane tylko w jeden, znany nam obu sposób

Gonzo.pl - Czw 19 Kwi, 2012 21:34

pastel napisał/a:
Pisałem ogólnie

A ja staram się wyrażać ściśle i zgodnie z faktami.
jolkajolka napisał/a:
Na dobrą sprawę emocje to uczucia, a uczucia to emocje

A margaryna to masło.

cool - Czw 19 Kwi, 2012 21:35

Jacek napisał/a:
bo jeszcze mnie się tu nawróci l


:mysli:

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 21:35

nawrocik napisał/a:
jak widzi się pozytywy z trzeźwienia

Ja tylko takowe widzę :szok: . Aż się boję! Jestem zdania, że im większy spokój tym większa po nim burza...
Spodziewałem się zawieruch, głodów, telepawek, spazmów, a tu nic! Niech to wreszcie przyłazi!!! :proca:

cool - Czw 19 Kwi, 2012 21:37

pastel napisał/a:
że im większy spokój tym większa po nim burza...
Spodziewałem się zawieruch, głodów, telepawek, spazmów, a tu nic! Niech to wreszcie przyłazi!!!


czarnowidztwo czy co :mysli:

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:37

nawrocik napisał/a:
Jacek napisał/a:
bo jeszcze mnie się tu nawróci l


:mysli:

o sorry :skromny:

cool - Czw 19 Kwi, 2012 21:38

Jacek napisał/a:
o sorry :skromny:


nic się nie stało żartowałem :zgoda:

Gonzo.pl - Czw 19 Kwi, 2012 21:39

Jacek napisał/a:
i nie wracaj mnie tu już do tego tematu :nerwus: psiakrew
bo jeszcze mnie się tu nawróci l
pterodaktyll napisał/a:
alkoholika emocje są rozładowywane tylko w jeden, znany nam obu sposób

Zdradzicie i mnie ten znany wam sposób? :p

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:40

Gonzo.pl napisał/a:
Zdradzicie i mnie ten znany wam sposób?

a skąd ja to mam wiedzieć???
mniem też tak napisano :skromny:
ach,no i wolałem przytaknąć że to niby wim,aby na gupa nie wypaść :skromny:

Gonzo.pl - Czw 19 Kwi, 2012 21:42

To niech Ptero sam se go zna. O. ;)
Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:45

nawrocik napisał/a:
nic się nie stało żartowałem

a jak żeś myśloł ,jo tyż :skromny:

pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 21:46

Gonzo.pl napisał/a:
To niech Ptero sam se go zna. O.

A niby skąd ja mam znać. Tak se napisałem bo cos mi sie kiedyś tam o uszy obiło :skromny:

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:47

Gonzo.pl napisał/a:
To niech Ptero sam se go zna. O. ;)

wątpie ,aby on sam wiedzioł o czym godo :skromny:

cool - Czw 19 Kwi, 2012 21:47

Jacek napisał/a:
jak żeś myśloł ,jo tyż :skromny:


nie ma jak to się pośmiać z nawrotu łatwiej go przejść :)

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:48

pterodaktyll napisał/a:
A niby skąd ja mam znać. Tak se napisałem bo cos mi sie kiedyś tam o uszy obiło :skromny:

to może ustalmy czy wiemy o czym tam mowa czy tyż ni wimy
a zaś się tam co wmontuje jaki temat

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 21:52

nawrocik napisał/a:
nie ma jak to się pośmiać z nawrotu łatwiej go przejść :)

no tego to nie wiem
za to wiem że życie na wesoło jest radośniejsze
a wiesz moja grupa AA-owska,się nazywa "Powrót"
taką nazwe dali jej ,założyciele,każdy miał zaliczone jakieś,lub któreś zapicie

pterodaktyll - Czw 19 Kwi, 2012 21:53

Jacek napisał/a:
zaś się tam co wmontuje jaki temat

Bez względu czy wiemy czy nie wiemy ja wiem, że zaraz prawdopodobnie Moderator tego działu rozładuje swoje emocje w zwykły, charakterystyczny dla niego sposób a my będziemy mogli dalej się zastanawiać już na spokojnie bez obawy, że ktoś nas wywali "na pysk" z tego tematu :mgreen:

cool - Czw 19 Kwi, 2012 21:54

Jacek napisał/a:
a wiesz moja grupa AA-owska,się nazywa "Powrót"


bardzo trafne ,ważne aby wiedzieć gdzie wrócić jak noga się powinie :)

Jacek napisał/a:
za to wiem że życie na wesoło jest radośniejsze


to prawda wiele łatwiej ,żyć

Gonzo.pl - Czw 19 Kwi, 2012 21:58

Noto się nasmiałem na wieczór. :lol2:
Smiech to dobry sposób i jaki fajny. :lol:

Jacek - Czw 19 Kwi, 2012 22:00

pterodaktyll napisał/a:
że zaraz prawdopodobnie Moderator tego działu rozładuje swoje emocje

czyli ktoś taki co jemu nie grozi bezradność i co my się nie musimy bać o jego złość z powodu naszych mini rozmówek
to tak powiedziałem że to niby tematu się trzyma :mgreen:

cool - Czw 19 Kwi, 2012 22:00

Gonzo.pl napisał/a:
Smiech to dobry sposób i jaki fajny. :lol:



:rotfl: i pokręcić się można pozdrawiam

tlalok - Czw 19 Kwi, 2012 22:24

pastel napisał/a:
A w czym alkoholizm jest 'lepszy' od innych, że nie mozna się go pozbyć?


oj Pastel :(

Ty na prawdę masz jeszcze chyba sporo do wypicia , jak dużo ?

tego nie wiesz , skoro nie wiesz w czym alkoholizm jest lepszy od innych ....

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 22:58

tlalok napisał/a:
Ty na prawdę masz jeszcze chyba sporo do wypicia , jak dużo ?

To jak? 'Na prawdę czy 'chyba'? 'Sporo' czy 'jak dużo?'
tlalok napisał/a:
tego nie wiesz , skoro nie wiesz w czym alkoholizm jest lepszy od innych .

Może zamiast tego, co ja wiem napiszesz co wiesz Ty?

tlalok - Czw 19 Kwi, 2012 23:26

pastel napisał/a:
Może zamiast tego, co ja wiem napiszesz co wiesz Ty?


samowyleczenie nie jest możliwe to wiem

Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 23:29

A skąd?
tlalok - Czw 19 Kwi, 2012 23:39

takie myślenie kosztowało mnie co najmniej 10 lat picia (o pozostałych latach w których twierdziłem , że nie ma problemu nie wspomnę !) i prawie wszystkiego najgorszego co z niego wynika
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 23:42

A co robiłeś by nie pić w ciągu tych 10 lat picia?
tlalok - Czw 19 Kwi, 2012 23:46

wszystko .... tylko że nie to co trzeba było zrobić
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 23:48

Sprecyzuj proszę wyraz 'wszystko'.
tlalok - Czw 19 Kwi, 2012 23:52

tego nie da się sprecyzować , wszystko to wszystko aby oszukać siebie i innych że nie ma problemu a jak już jest to sam z nim poradzę
Pastel - Czw 19 Kwi, 2012 23:57

tlalok napisał/a:
wszystko aby oszukać siebie i innych że nie ma problemu

Aaa, no to tak to rzeczywiście się wytrzeźwieć nie da.
tlalok napisał/a:
a jak już jest to sam z nim poradzę

No właśnie - sam - ale jak chciałeś sobie z tym radzić? Konkrety poproszę, bo jak ich nie było to rzeczywiście trudno (choć nie ma rzeczy niemożliwych) utrzymać trzeźwość.

tlalok - Pią 20 Kwi, 2012 00:04

oj było kilka razy bardzo konkretnie .... wrócimy do tematu bo teraz idę spać
trzymaj się Pastel :)

Pastel - Pią 20 Kwi, 2012 00:11

Dobranoc Tlalok.
:)

Pastel - Pon 23 Kwi, 2012 21:10

pastel napisał/a:
Napiszę w tym wątku kiedy dokładnie będę w kraju.

Obiecałem, więc się pochwalę. 8)
W najbliższy czwartek ląduję szczęśliwie :mgreen: w Rzeszowie.
I do 9 maja (wracam) raczej nie będę Was zamęczał swoimi postami. :wysmiewacz:
Syna w końcu zobaczę!!! :hura:
PD.

Marc-elus - Pon 23 Kwi, 2012 21:16

Zadbaj o siebie jak już tu będziesz.... :)
JAGODAAA - Pon 23 Kwi, 2012 22:53

No właśnie - sam - ale jak chciałeś sobie z tym radzić? Konkrety poproszę, bo jak ich nie było to rzeczywiście trudno (choć nie ma rzeczy niemożliwych) utrzymać trzeźwość.[/quote]

Witaj Pastel.
Widzę, że domagasz się recepty na radzenie sobie bez akloholu bez wsparcia AA czy terapii. Wyczytałam z kilku Twoich postów, że pracujesz za granicą nie masz dostępu do terapii.
Mam to szczęście, że swoje trzeźwienie rozpoczęłam terapią a kontynuuję w AA.
Jednak mam bardzo upartego przyjaciela z sąsiedztwa, który obserwując mnie, chyba z zazdrości (???) chciał pokazać, że też nie będzie pił. Chyba ma "uczulenie" na wszelkie zgromadzenia, w tym grupy AA, bo nigdy nie dał się namówić na udział w mitingu. Nawet na uroczyste moje zaproszenia rocznicowe.
Co ciekawego ... nie pije on już 19 lat. AA-owcy nazywają to d***, ale jak widać można nie pić bez terapii.
Ważna jest motywacja i skuteczność.
Odrębnym tematem jest, czy samo niepicie daje komfort jaki uzyskuje się z trzeźwienia
Mam nadzieję, że się przekonasz o tym będąc w Polsce i uczestnicząc w mitingach. :pocieszacz:

szalaput - Pon 23 Kwi, 2012 23:02

Jagoda PW masz wylaczone mam pytanie jak bys mogla i chciala wlaczyc i odpisac,nie koniecznie dzis bo juz pozno,,bede wdziczny,o aa,
pozdrawiam
sorki ze nie w temacie pisze...

szymon - Pon 23 Kwi, 2012 23:06

JAGODAAA napisał/a:
AA-owcy nazywają to d***


eee tam, chyba nie wszyscy :)
pozdrów tego pana ode mnie, no i pogratuluj :okok:

JAGODAAA - Pon 23 Kwi, 2012 23:33

Pewnie, że nie wszyscy. Ale określenie to jest powszechne w odniesieniu do osób trzeźwiejących bez wsparcia.
Nie chcę prowadzić polemiki nt "wyższości świąt wielkanocnych..........", jednak moje obserwacje wskazują, że trzeźwienie z AA daje większy komfort psychiczny i wzrost świadomości własnej wartości.
Ja osiągnęłam spokój.
Nie widzę tych cech w samotnie trzeźwiejących.
Ale to moje obserwacje... :)

Pastel - Wto 24 Kwi, 2012 03:44

Marc-elus napisał/a:
Zadbaj o siebie jak już tu będziesz....

Nie dziękuję fsdf43t Ufff, wchodzę do jaskini lwa. :swieczka: :boisie2:
JAGODAAA napisał/a:
AA-owcy nazywają to d***

Nie AA-owcy silną wolą. xcc
JAGODAAA napisał/a:
Nie chcę prowadzić polemiki nt "wyższości świąt wielkanocnych..........",

:okok: Dzięki! :skromny:
Dzięki za Twoją historię. :roll:

Gonzo.pl - Wto 24 Kwi, 2012 06:49

Silna wola.
Oj Pastel, Pastel.... Ręce i nogi opadają. ;)

Będziesz gdzieś bliżej?

tlalok - Śro 25 Kwi, 2012 01:08

pastel napisał/a:
Syna w końcu zobaczę!!!


dla takich chwil warto żyć :hejka:

ja odpowiedziałem sobie z pomocą terapeuty co dać mojemu synkowi - siebie trzeźwego a resza to już tylko kwestia czasu .... :hura:

Pastel - Śro 25 Kwi, 2012 01:20

Gonzo.pl napisał/a:
Ręce i nogi opadają. ;)

Ja wiem, że Ty wiesz, że ja wiem. ;)
Gonzo.pl napisał/a:
Będziesz gdzieś bliżej?

:nie: Nawet 'u siebie' będę tylko przelotem, po papiery.
Głównie odwiedzę świętokrzyskie. :bezradny:
tlalok napisał/a:
dla takich chwil warto żyć

:okok: :hura: !!!

JAGODAAA - Śro 25 Kwi, 2012 11:11

szalaput napisał/a:
Jagoda PW masz wylaczone mam pytanie jak bys mogla i chciala wlaczyc i odpisac,nie koniecznie dzis bo juz pozno,,bede wdziczny,o aa,
pozdrawiam
sorki ze nie w temacie pisze...


Szałapucie.
PW włączone.
Napisz co chcesz wiedzieć.
Mogę napisać też na forum, może inni też skorzystają z moich doświadczeń.
Łatwiej dzielić się kiedy są konkretne pytania.
:)

Marc-elus - Pią 27 Kwi, 2012 19:19

Jak tam, jutro "powitalny grill"? :roll:
Pastel - Pią 27 Kwi, 2012 21:39

Hehe, prorok jaki czy co? :mysli:
Echhh co za miejsce, gdzie sie nie rusze wszedzie jakies 'wyzwalacze' :szok:
"Tu jest Polska i tu sie pije!" :wysmiewacz:

Dziubas - Pią 27 Kwi, 2012 21:40

pastel napisał/a:
Tu jest Polska i tu sie pije!"

Samo to się nie pije :mgreen:

szymon - Pią 27 Kwi, 2012 21:40

pastel napisał/a:

"Tu jest Polska i tu sie pije!" :wysmiewacz:


uuuu, ostro :uoee:

Marc-elus - Pią 27 Kwi, 2012 21:42

pastel napisał/a:
Hehe, prorok jaki czy co?

Nie trzeba być żydowskim naukowcem żeby wiedzieć co zrobi "młody" alkoholik.....
Mówię o pchaniu się w sytuacje alkoholowe, zbytnia wiara we własne siły i niedocenianie własnej choroby..... :)

Gonzo.pl - Pią 27 Kwi, 2012 21:44

Niektórzy w tej Polsce nie piją. Wolna Polska. :)
Pastel - Pią 27 Kwi, 2012 21:46

No, samo nie. Ale wokol mnie pija. W ciagu ostatnich 24h wiecej sie naogladalem pijanych lub pijacych niz w miesiac w Hiszpanii. A to dopiero poczatek 8| .
No nic, pozyjemy - zobaczymy. Podejscie do alkoholu u mnie takie samo jak przed miesiacem, powinno byc dobrze.

Ci co nie pija w tej Polsce to chyba wszyscy na dekadencji siedza ;)

P.S. Przepraszam, ale w kompie, z ktorego pisze brak polskich znakow.

NANA - Pią 27 Kwi, 2012 21:53

Ci co nie pija w tej Polsce to chyba wszyscy na dekadencji siedza ;)

............................................................................................

Nie tylko :) " zajrzyj " do stolicy ... :hejka:

Gonzo.pl - Pią 27 Kwi, 2012 22:00

A ja nie wiem, czy wokół mnie piją. Nie interesuje mnie to. Nie wiem, co sąsiedzi robią na podwórku, dobiegają mnie ich rozmowy, to wszystko....
Pastel - Pią 27 Kwi, 2012 22:06

No, ale ci pijacy siedza obok mnie ;) .
A ja na dekadencji! :wysmiewacz:

Gonzo.pl - Pią 27 Kwi, 2012 22:11

Twoje wybory. Wolna Polska. :bezradny:
O kurde, brzmi jak hasła wyborcze.

Dziubas - Pią 27 Kwi, 2012 22:11

pastel napisał/a:
pijacy siedza obok mnie

Katastrofa :szok:
Pewnie świętują Twój przyjazd do ojczyzny :mgreen:

pterodaktyll - Pią 27 Kwi, 2012 22:12

Z dużym zaciekawieniem czytam to wszystko :mgreen:
Pastel - Pią 27 Kwi, 2012 22:18

Dziubas,
No wlasnie. Zawsze tak bylo, ze jak przyjezdzalem to opijalismy ostatni rok. To sie komus urodzilo, to... a zreszta - okazja zawsze sie znalazla. Bylem juz przed przylotem pewien, ze u wiekszosci rodziny i znajomych z racji mojej wizyty wzrosla ilosc alkoholu w lodowkach.
Nic to ;) , zdrowie moje - watroby ich...
Ja spedzilem niemal caly dzien z synem i to sie dla mnie liczy. I jutro nie bede mu chuchal 'hara'. :okok:
Gonzo.pl,
Z jakiej listy startujesz? ;)

szymon - Pią 27 Kwi, 2012 22:20

widziałeś się z dzieckiem?
napisz coś o tym

Dziubas - Pią 27 Kwi, 2012 22:29

pastel napisał/a:
spedzilem niemal caly dzien z synem i to sie dla mnie liczy

szymon napisał/a:
napisz coś o tym

I foty jakieś wrzuć :okok:

Pastel - Pią 27 Kwi, 2012 22:29

Pojechalem dzis po niego do zerowki - pierwszy raz mialem okazje. Dzieci akurat konczyly jesc - wyskoczyl do mnie jak poparzony krzyczac "moj tata, moj tata!"
Potem prowadzal mnie pomiedzy kolegami i przedstawial "To moj tata jest!"
Wyszedlem stamtad majac jakies 3 metry wzrostu... tego nie da sie opisac slowami.
Potem standardowo, gierki, puzzle, gonitwy, przewracanki. Oczywiscie bylo tez "maltretowanie starca", ktore polega na skakaniu po mnie kolanami :uoee: . Czuje sie jakbym ze schodow spadl :wysmiewacz:
Bosko!

szymon - Pią 27 Kwi, 2012 22:31

pastel napisał/a:
Wyszedlem stamtad majac jakies 3 metry wzrostu... tego nie da sie opisac slowami.


to Ci teraz napiszę, że kazdy łyk odejmuje 3m

Pastel - Pią 27 Kwi, 2012 22:37

szymon napisał/a:
kazdy łyk odejmuje 3m

Nawet nie chce o tym myslec. 8|

P.S. Beda foty, ale chyba dopiero jak wroce, bo ten komp co mam, ma za malo mozliwosci. Poza tym zanim pozrzucam, pozmniejszam. Ale beda! :)

JAGODAAA - Nie 29 Kwi, 2012 15:35

pastel napisał/a:
Ci co nie pija w tej Polsce to chyba wszyscy na dekadencji siedza


Nie wiem w jakiej ty jesteś Polsce, w mojej nie piją.
Kiedy przestałam pić, zauważyłam, że większość ludzi nie pije na codzień.
Pijących się zauważa, bo wyróżniają się zachowaniem.
Kiedyś widziałam odwrotnie.

JAGODAAA - Nie 29 Kwi, 2012 15:42

pastel napisał/a:
No, ale ci pijacy siedza obok mnie .


Twój wybór miejsca w którym siedzisz

pastel napisał/a:
A ja na dekadencji!


Czy czujesz się pokrzywdzony z tego powodu?

Pastel - Nie 29 Kwi, 2012 22:15

JAGODAAA napisał/a:
Czy czujesz się pokrzywdzony z tego powodu?

Nie czuje sie pokrzywdzony z zadnego powodu. Jestem szczesliwy. :p
P.S. Nadajemy na zupelnie innych falach....

Dziubas - Nie 29 Kwi, 2012 22:31

pastel napisał/a:
Nadajemy na zupelnie innych falach...

Z Jagodą, czy TYM towarzystwem? :mgreen:

Pastel - Nie 29 Kwi, 2012 22:36

Z Jagoda. :)
Z towarzystwem na tych samych z jednym wyjatkiem - oni pija, ja nie.
No przeciez im nie zabronie - za swoje pija. :wysmiewacz:

Gonzo.pl - Nie 29 Kwi, 2012 22:39

Cytat:
Z Jagoda. :)
Z towarzystwem na tych samych z jednym wyjatkiem - oni pija, ja nie.
No przeciez im nie zabronie - za swoje pija.

Oj Pastel. Pastel...
masz Ty dzisiaj szczęście, ze Cię lubię. ;)

Pastel - Nie 29 Kwi, 2012 22:47

Gonzo.pl,
:figielek: :milczek: :skromny:
;)

Gonzo.pl - Nie 29 Kwi, 2012 22:50

Oł maj Gasz :evil2"
To pismo obrazkowe jest zaraźliwe?

JAGODAAA - Pon 30 Kwi, 2012 14:35

pastel napisał/a:
P.S. Nadajemy na zupelnie innych falach....


:szok:

Nic dziwnego, co najmniej wiek i droga do trzeźwości nas dzieli.
Łączy nas jednak ten sam cel. I nie ważne na jakiej fali, ważne żeby brnąć do celu.
Dzielę się swoimi doświadczeniami, które być może komuś posłużą.

Dodam jedno z nich:
W okresie radosnego picie miałam bardzo wielu "przyjaciół", którzy czekali na moje powroty.
Byłam "duszą towarzystwa"
Kiedy powiedziałam alkoholowi STOP, zaprosiłam swoich "przyjaciół" na imieniny, na których postawiłam kawą i słodycze.
Ha, ha ha..... jakież było zdziwienie i nie w smak "przyjaciołom"
Na następną okazję zjawiło się tylko 2, ale PRAWDZIWYCH PRZYJACIÓŁ, którzy uszanowali moją decyzję i trwają przy mnie do dziś.
Oni czasem piją, przy mnie nie chcą, szanują mój wybór.

Co ciekawego: nie żałuję utraty tamtych "przyjaciół", zdobyłam wielu nowych w AA.

szymon - Pon 30 Kwi, 2012 14:44

JAGODAAA napisał/a:
ważne żeby brnąć do celu.


mam pytanie pomocnicze.
a jak dobrniesz do celu to co?

Gonzo.pl - Pon 30 Kwi, 2012 14:48

ja tam w nic nie brnę.
szymon - Czw 03 Maj, 2012 17:11

i jak w Polsce?
JAGODAAA - Czw 03 Maj, 2012 18:13

szymon napisał/a:
mam pytanie pomocnicze.
a jak dobrniesz do celu to co?


Hahaha.... Ale mądralińscy...
Celem jest oczywiście TRZEŹWIENIE.
A z nim jest tak jak ze zdobywaniem wiedzy. Nigdy się nie kończy będąc jednocześnie celem.

:tarara:

Marc-elus - Czw 03 Maj, 2012 18:18

JAGODAAA napisał/a:
Celem jest oczywiście TRZEŹWIENIE.

A ja myślałem że życie i szczęście.... :roll:

JAGODAAA - Czw 03 Maj, 2012 18:24

Bez trzeźwienia nie mam szans na Życie i na Szczęście.

Zatem i z twojej i z mojej strony szklanka jest szklanką, chociaż z mojej - z uchem.

Marc-elus - Czw 03 Maj, 2012 18:26

JAGODAAA napisał/a:
Bez trzeźwienia nie mam szans na Życie i na Szczęście.

Nobla za to odkrycie nie dostaniesz, po prostu odpisałem gdyż napisałaś że celem jest trzeźwienie....
Możesz to potraktować jako chwycenie za słówko...... :skromny:

szymon - Czw 03 Maj, 2012 18:29

Marc-elus napisał/a:
Możesz to potraktować jako chwycenie za słówko...... :skromny:


Marcel, nie podszczypuj Jagody :p

pterodaktyll - Czw 03 Maj, 2012 19:17

JAGODAAA napisał/a:
Celem jest oczywiście TRZEŹWIENIE.

JAGODAAA napisał/a:
Bez trzeźwienia nie mam szans na Życie i na Szczęście.

Trzeźwienie nie może być celem, bo trzeźwieje się po coś a nie dla samego trzeźwienia. Jest środkiem do uzyskania celów a nie celem samym w sobie. Tak mnie uczono na terapii i zresztą w całej rozciągłości się z tym zgadzam.
Sama zresztą piszesz, że trzeźwienie jest Ci do czegoś potrzebne................

JAGODAAA - Czw 03 Maj, 2012 19:20

Marc-elus napisał/a:
Możesz to potraktować jako chwycenie za słówko...... :skromny:


szymon napisał/a:
Marcel, nie podszczypuj Jagody :p


Hahaha...
Marc-elus to skromna, delikatna natura, on chwyta a nie podszczypuje.


:hejka:

JAGODAAA - Czw 03 Maj, 2012 19:40

Cytat:
Trzeźwienie nie może być celem, bo trzeźwieje się po coś a nie dla samego trzeźwienia.


Czepili się jak rzep psiego ogona.... :szok:

Na TRZEŹWIENIE jako proces, w moim rozumieniu, składa się stały rozwój w pozytywnym dla mnie znaczeniu. To przecież nie tylko zaprzestanie picia.
Nie muszę chyba szerzej rozpisywać się co na ten proces się składa.
Moim celem jest stały rozwój w procesie trzeźwienia = w TRZEŹWIENIU.
Ja to tak rozumuję i z tym mi dobrze.
:)

Pastel - Pią 04 Maj, 2012 02:19

szymon napisał/a:
i jak w Polsce?

Echhhh, kraj - wyzwalacz. :wysmiewacz:
Bilety kupowalem na ostatnia chwile i po fakcie dopiero zdalem sobie sprawe z tego, ze zalapie sie na caly dlugi weekend. :szok:
I ta slynna polska goscinnosc. :shock:
Rodzina i znajomi zaczynaja podpytywac "no, ale przed wyjazdem to sie chyba napijesz?!". Strasznie sie dziwia, ze nie pije. W sumie nie ma zadnych wiekszych naciskow, ale propozycje slysze przynajmniej kilka razy dziennie.
Stad wyjezdzam najprawdopodobniej w niedziele i jade przez caly kraj na Dolny Slask w moje rodzinne strony - tam tez juz na mnie czekaja! Sepy! :wysmiewacz:
Maly troszke choruje, staram sie jak najwiecej czasu spedzac z nim, bylem u sad... dentysty i podreperowalem troche paszcze i tak leci dzien za dniem.
Powrot do domu za tydzien w srode.
PD!

Marc-elus - Pią 04 Maj, 2012 05:17

pastel napisał/a:
kraj - wyzwalacz

Eeeetam, dla mnie to kraj pięknych niewiast i monumentalnych krajobrazów....
Ale *p****..... :wysmiewacz:

Nie wiem jak u Ciebie w rodzinie i znajomych, ale u mnie gdy przestałem pić, okazało się że.... piłem najwięcej i to ja najczęściej byłem prowodyrem.
Teraz Tata śmieje się że nie ma z kim się napić piwa, Brat to chyba o połowę mniej alkoholu pije niż wcześniej....
Ze znajomymi teraz da się fajnie spędzić czas, aktywnie, a nie siedząc i "zalewając" przymuleni.... a z takimi którzy jednak "muszą" wypić to już nie mam kontaktu....

Gonzo.pl - Pią 04 Maj, 2012 08:21

Pastel, Ty w Polsce jesteś, czy w Meksyku, bo się pogubiłem troszkę?
Ech, ten folklor...
To od podróżnika zależy na co skieruje obiektyw aparatu i co zostanie mu na pamiątkę.

Marc-elus - Pią 04 Maj, 2012 17:06

Gonzo.pl napisał/a:
w Meksyku

Myślałem że Pastel siedzi na codzień gdzieś na Półwyspie Iberyjskim, pewnie w Hiszpanii..... :roll:

Pastel - Sob 05 Maj, 2012 01:03

Marc-elus napisał/a:
piłem najwięcej i to ja najczęściej byłem prowodyrem.

U mnie tez tak bylo, ale i nie do konca - sa tacy, co pili wiecej niz ja i nadal pija, ale ja wczesniej nie zauwazalem ich problemu z alkoholem. Teraz wchodze, proponuja napitke, ja odmawiam, a oni pija miedzy soba. Sadze, ze gdybym pil i ja to oni tez piliby wiecej, ale nie mam zamiaru tego sprawdzac. :)
Gonzo.pl napisał/a:
Ty w Polsce jesteś, czy w Meksyku

Tez sie czasem zastanawiam. :wysmiewacz:
Pisalem z perspektywy Polaka mieszkajacego na stale za granica - tam nie ma takich obrazkow jak tutaj, a w ciagu 8 lat zycia na emigracji, osoby, ktore widzialem zataczajace sie na ulicy moznaby policzyc na palcach jedej reki, a tutaj to codzienny widok. :szok: Zwracam na to tak samo uwage jak na dziury w jezdni. :wysmiewacz:
Taka tradycja - chleb, sol i woda ognista. ;)
Gonzo.pl napisał/a:
To od podróżnika zależy na co skieruje obiektyw aparatu i co zostanie mu na pamiątkę.

Zgadza sie :okok: . Ja jestem najbardziej skupiony na synu i kazda chwile spedzam z nim - 10 miesiecy sie nie widzielismy (ewentualnie skype) i teraz nadrabiamy stracony czas.
No ale alkohol jest wszechobecny, a ze to forum dla m.in. alkoholikow, wiec moje wpisy raczej w tym kierunku ida. :skromny:

pchor - Sob 05 Maj, 2012 04:16

pastel napisał/a:
No ale alkohol jest wszechobecny,


jak myślisz tak masz. Jak chcesz go widzieć to widzisz ... Nie szukał bym problemu w Polsce czy Polakach a w sobie jednak :(

Gonzo.pl - Sob 05 Maj, 2012 04:28

pastel napisał/a:
Pisalem z perspektywy Polaka mieszkajacego na stale za granica - tam nie ma takich obrazkow jak tutaj, a w ciagu 8 lat zycia na emigracji, osoby, ktore widzialem zataczajace sie na ulicy moznaby policzyc na palcach jedej reki, a tutaj to codzienny widok. :szok: Zwracam na to tak samo uwage jak na dziury w jezdni. :wysmiewacz:

Przepraszam, słucham? :szok:
Ty piszesz z jakiejś perspektywy? Z perspektywy Polaka mieszkającego za granicą?
Nie. Ty piszesz o sobie.
To Ty tworzysz te obrazki uczestnicząc w nich. Kiedyś pijąc, teraz nie, ale nadal masz w nich swój czynny udział.
I to ty przeniosłeś je w szeroki świat. Ty tam mieszkasz i Ty tam piłeś.

Czy widzisz to tak samo, jak dziury w jezdni?
Skłaniałbym się ku stwierdzeniu, ze osoba, która niedawno przestała pić, w dodatku cały czas przebywa wśród alkoholu, zobaczy każdego pijącego, każdy sklep monopolowy i każda butelkę. Nie jesteś żadnym wyjątkiem, niestety. :mgreen:

BTW, alkoholizm i alkoholicy są wszędzie.
Czy na ulicach, czy w hacjendach, żadna różnica.

Marc-elus - Sob 05 Maj, 2012 06:08

Gonzo.pl napisał/a:
Skłaniałbym się ku stwierdzeniu, ze osoba, która niedawno przestała pić, w dodatku cały czas przebywa wśród alkoholu, zobaczy każdego pijącego, każdy sklep monopolowy i każda butelkę.

Może i tak, ale nie generalizuj :nono:
Mi się się wydaje raczej że np taki Pastel widzi tyle alkoholu gdyż podświadomie pakuje się tam gdzie jego największa koncentracja. Stąd wynik jego obserwacji.

Nie będę dyskutował na temat odsetku alkoholików "tam i tutaj", kultura picia inna, odsetek pewnie też, ale, drogi Pastelku :mgreen: , nie jest to taka przepaść jak piszesz.
Nawet zakładając że masz niesamowitego farta(niefarta) i trafiasz na pijących non-stop, to.... nie tak wygląda Polska.
Nie zauważyłem jakoś chęci żeby te trzeźwą stronę Polski zobaczyć czy nawet zdać sobie sprawę o jej istnieniu, wszędzie tylko pijoki.... ;)

Ciągnie wilka do lasu.... nawet jeżeli świadomie chce spędzać czas z synem, to podświadomość cały czas pracuje.....

Gonzo.pl - Sob 05 Maj, 2012 06:15

Marc-elus napisał/a:

Może i tak, ale nie generalizuj

Pomyliłeś coś. :)
To jeden z normalnych objawów choroby alkoholowej. Radzenia sobie z nim uczą w początkach terapii podstawowej.

Pastel - Sob 05 Maj, 2012 17:24

pchor napisał/a:
Nie szukał bym problemu w Polsce czy Polakach a w sobie jednak

Nie szukam problemu, bo go nie mam. Ty widzisz jakis problem, wiec mozesz go szukac jesli chcesz, ja nie mam takiej potrzeby. Mi jest dobrze.
Gonzo.pl napisał/a:
Nie. Ty piszesz o sobie. To Ty tworzysz te obrazki uczestnicząc w nich.

Pisalem o roznicy pomiedzy Polska, a Hiszpania pod katem alkoholu. Myslelem, ze to forum o wlasnie takiej tamatyce. Po co dopisujesz sobie do tego teorie pod katem mojej osoby?
Marc-elus napisał/a:
taki Pastel widzi tyle alkoholu gdyż podświadomie pakuje się tam gdzie jego największa koncentracja. Stąd wynik jego obserwacji.

Jade busem do 40 km Kielc. Na ramieniu zasnal mi starszy pan napruty jak bela i chuchal pod nos swoim wyziewem. Byl tworem mojej podswiadomosci? Wysiadlem z busa w centrum Kielc i na piechotke do domu. Po drodze minalem czlowieka, ktory zataczajac sie zalatwial swoje potrzeby fizjologiczne w centrum duzego miasta w godzinach obiadowych bez zadnego skrepowania. Dochodzac do domu przeszlo obok mnie trzech mlodziencow ledwo trzymajacych sie na nogach. Jeden spiewal (a raczej darl sie), drugi go uspokajal, a trzeci sie smial w najlepsze. Takich obrazkow jest w tym kraju co niemiara i sa na porzadku dziennym. W Hiszpanii musialbys pomieszkac kilka lat zeby zobaczyc cos, co w Polsce zobaczysz w ciagu jednego popoludnia.
Ja pisalem o roznicy pomiedzy tymi dwoma krajami - dorabianie sobie teorii i pisanie o tym, co ja chce zobaczyc to, lagodnie piszac, bajdurzenie.
Marc-elus napisał/a:
Nie zauważyłem jakoś chęci żeby te trzeźwą stronę Polski zobaczyć

Alez ja ja widze. Ale tu chyba o alkoholu rozmawiamy?
Bylismy tez z mlodym na spacerze w parku. Poganialismy sie, powariowalismy, ogladnelismy ptaki w klatkach, bylismy na pysznych lodach, w kinie, zrobilismy zakupy - pijokow nie widzialem.
Ale o tym nie pisalem, bo to forum o tematyce alkoholowej i piszac tu na tym sie skupiam. :bezradny:
Czy to tak ciezko zrozumiec? :skromny:

szymon - Sob 05 Maj, 2012 18:03

pastel napisał/a:

Bylismy tez z mlodym na spacerze w parku. Poganialismy sie, powariowalismy, ogladnelismy ptaki w klatkach, bylismy na pysznych lodach, w kinie, zrobilismy zakupy


i to jest fajne, takie opowiadania lubię najbardziej :]

rufio - Sob 05 Maj, 2012 18:48

Pastel co do twych porównań - przyznaje Ci racje . W mojej dzielnicy widzę w jeden dzień więcej " zmęczonych " niż w Hiszpanii w ciągu dwóch tygodni . Folklor .
Gonzo.pl - Sob 05 Maj, 2012 19:15

pastel napisał/a:
Takich obrazkow jest w tym kraju co niemiara i sa na porzadku dziennym.

Ciekawe, dlaczego ja ich nie widzę. :mysli:
Ani nikt mi nie chce na ramieniu spać. :beczy:
Ponieważ, jak sam piszesz jest to forum o tematyce alkoholowej, podszedłem do tego od strony choroby alkoholowej i jej naprawdę prostych schematów.
I, jak widzisz, kilku kolegów ma podobne wnioski.

Jędrek - Sob 05 Maj, 2012 21:19

Gonzo.pl napisał/a:
Ciekawe, dlaczego ja ich nie widzę.

A ja jakimś dzienym zbiegiem okoliczności zwracam na takie obrazki w powiązaniu z obniżeniem kondycji psychicznej. Jak jestem rozdrażniony to nagle się pojawia pełno pijaczków, turlających się po ulicach puszek po piwie, półek z alkoholem :)

Gonzo.pl - Sob 05 Maj, 2012 21:27

To też nie dziwne, Jędrku. Umysł tak kieruje uwagę.
To nie jest tak, że tych pijących nie ma koło mnie. Ale ja np. w autobusie planowo nie siadam tam, gdzie siadałem pijąc, z tyłu. I nie muszę już o tym wcale pamiętać, to odruch.
Widzę tez, wsiadając, kogoś z butelką, wtedy idę ze dwa siedzenia dalej.
Ale ja tego wcale nie rejestruję, nie myślę, nie nakręcam się.
Przechodzę obok.
A na ulicach chyba naprawdę nie ma pijaków. :mysli:

Marc-elus - Sob 05 Maj, 2012 21:29

Pastel, dalej nie doceniasz potęgi podświadomości.
Wyobraź sobie, jestem alkoholikiem. :mgreen:
Przez parę lat, sądziłem że wszyscy w Polsce, w moim otoczeniu, piją. No, prawie wszyscy.
Kiedyś miałem ciekawy dzień, nudziłem się i nie wiedziałem jak zająć czas:
Dzwonie do znajomych, co tam porabiają, właśnie szykują grilla, już się gorzała chłodzi.
Pomyślałem: nie chce pić, zadzwonię i spotkam się z kuzynem, nie widziałem się z nim chyba z rok. Cholera, kuzyn właśnie kaca leczy, zaprasza na zimne piwo.
No dobra, to pojadę sobie nad wodę(mieszkałem wtedy pod miastem). Znowu wtopa, tam już ognisko i grill płoną, brat mojej koleżanki z towarzystwem, już proponują żebym jechał zostawić samochód i zaraz ktoś mnie z domu zabierze z powrotem.

Kurcze, przecież ja nie chce pić.

g***o prawda, podświadomość działała cały czas.
Dlaczego nie poszedłem do kina, choćby sam? Tam nie ma "towarzystwa" i trzasku odbijanych butelek.
Jakimś dziwnym trafem chciałem pojechać nad wodę, akurat w miejsce gdzie często znajomi balangowali. Oczywiście, wtedy nie wiedziałem co mną kieruje.
Dlaczego zadzwoniłem do kuzyna, o którym wiedziałem że popija, zamiast do Przyjaciela który prawie nigdy nie pije? No przecież nie widziałem kuzyna z rok chyba, a przecież rodzina powinna się spotykać, nawet mi do głowy nie przyszło że kuzyn kaca leczy..... Nie przyszło świadomie.

Po prostu ciągnęło wilka do lasu, choć ja naprawdę świadomie nie chciałem pić.
Ciągnęło mnie podświadomie.

Nie mówię że Ty masz mieć tak samo, ale zastanów się nad tym.... Mózg alkoholika to wspaniałe urządzenie, potrafi budować tak zawiłe ścieżki, naprawdę skomplikowane wzory.... ścieżki które prowadzą dawnymi szlakami.
Śmiejesz się z mijania na ulicy pijanych. U mnie na terapii jest facet który zauważył że gdy ma nawrót/zaczyna go ciągnąć do picia("na razie" nieświadomie) to taką drogę wybiera idąc z pracy żeby przejść obok "ulubionego" baru.... a zazwyczaj chodzi inną, krótszą....

Gonzo.pl - Sob 05 Maj, 2012 21:43

A myślisz, ze dlaczego umysł Pastela tak opiera się terapii i mitingom?

Do kina tez brałem zapas. :oops:

Dora - Sob 05 Maj, 2012 21:47

Gonzo.pl napisał/a:
Do kina tez brałem zapas.

Ja też :oops:

Marc-elus - Sob 05 Maj, 2012 21:57

Gonzo.pl napisał/a:
dlaczego umysł Pastela tak opiera się terapii i mitingom?

To akurat wiem z własnego doświadczenia.... sam dość długo "wybierałem się" na terapie.....

Gonzo.pl - Sob 05 Maj, 2012 22:00

Tak.
Żeby przypadkiem nie dowiedzieć się tego wszystkiego od kompetentnych osób.

szymon - Sob 05 Maj, 2012 22:03

a czy dopuszczają Państwo myśl,
że nie ma konieczności zdobywania wiedzy o alkoholizmie na terapii?

staaw - Sob 05 Maj, 2012 22:03

szymon napisał/a:
a czy dopuszczają Państwo myśl,
że nie ma konieczności zdobywania wiedzy o alkoholizmie na terapii?

:brawo:

Marc-elus - Sob 05 Maj, 2012 22:06

szymon napisał/a:
a czy dopuszczają Państwo myśl,
że nie ma konieczności zdobywania wiedzy o alkoholizmie na terapii?

Tak samo jak nie ma konieczności przestać pić..... fsdf43t

Gonzo.pl - Sob 05 Maj, 2012 22:07

A czy dopuszcza Pan myśl, ze terapia to nie tylko wiedza o alkoholizmie?
To poznawanie siebie, swoich zachowań, rozpoznawanie uczuć, zmiany w wyrażaniu emocji, zmiany w myśleniu, zmiany w postrzeganiu siebie i tysiące innych rzeczy.

staaw - Sob 05 Maj, 2012 22:07

Marc-elus napisał/a:
szymon napisał/a:
a czy dopuszczają Państwo myśl,
że nie ma konieczności zdobywania wiedzy o alkoholizmie na terapii?

Tak samo jak nie ma konieczności przestać pić..... fsdf43t

Tomku, tu chodzi o coś innego, ja nie ukończyłem żadnej terapii i żyję na trzeźwo...
Wiedzę zdobyłem w inny sposób...

Marc-elus - Sob 05 Maj, 2012 22:26

staaw napisał/a:
Wiedzę zdobyłem w inny sposób...

To przecież oczywiste.... z tym że Ty coś zrobiłeś(np trafiłeś do AA), samo nie przyszło.

szymon - Sob 05 Maj, 2012 22:35

Cytat:
A czy dopuszcza Pan myśl, ze terapia to nie tylko wiedza o alkoholizmie?

dopuszczam taką myśl

Gonzo.pl napisał/a:
To poznawanie siebie, swoich zachowań, rozpoznawanie uczuć, zmiany w wyrażaniu emocji, zmiany w myśleniu, zmiany w postrzeganiu siebie i tysiące innych rzeczy.


a czy dopuszczasz Panie myśl, że można nauczyć się poza terapią, to wszystko co zaznaczyłem?

Gonzo.pl - Sob 05 Maj, 2012 22:40

Dopuszczam myśl, ze można poza terapią.
Twierdzę, że nie można bez pomocy profesjonalisty.
Na co mam wiele przykładów, jeśli kto sobie życzy. :skromny:

szymon - Sob 05 Maj, 2012 22:49

Gonzo.pl napisał/a:
Twierdzę, że nie można bez pomocy profesjonalisty.


to oznacza, że nie można się nauczyć SAMEMU tego, co wcześniej zaznaczyłem, bez pomocy profesjonalisty?

pterodaktyll - Sob 05 Maj, 2012 22:54

szymon napisał/a:
to oznacza, że nie można się nauczyć SAMEMU tego, co wcześniej zaznaczyłem, bez pomocy profesjonalisty?

jeżeli chce Ci się wyważać "otwarte drzwi" to zawsze możesz spróbować, choć za efekt nie dałbym złamanego grosza :bezradny:

Pastel - Nie 06 Maj, 2012 02:12

Wspaniala dyskusja!
:brawo: dla uczestnikow! I podziekowania oczywiscie.
Teraz troche prywaty ;) .
Gonzo.pl napisał/a:
Ciekawe, dlaczego ja ich nie widzę.

Moze powinienes sie nad tym zastanowic, bo to fakty, a jesli ich nie widzisz to moze o czyms to swiadczy? :mysli:
W zeszlym roku bylismy z moja 'churri' na urlopie w Krakowie. Po powrocie stwierdzila, ze Polacy bardzo duzo pija i dla niej to smutne. Pytala czy to dlatego, ze sa nieszczesliwi. Ona nie pije praktycznie wcale, wiec u niej mechanizmy nie dzialaja. Stwierdzala fakty, jak ja teraz.
Marc-elus napisał/a:
Nie mówię że Ty masz mieć tak samo, ale zastanów się nad tym....

Alez oczywiscie, ze sie zastanawiam. Gwarantuje Ci (slowo alkoholika :mgreen: ), ze gdybym tego nie robil zapilbym juz pierwszego dnia pobytu tutaj. Ale jak dotad mam inaczej - nie ruszylo mnie w zaden sposob to, ze w ciagu ostatnich 10 dni bralem udzial w 4 imprezach ostro zakrapianych alkoholem. I ani nie pilem, ani nie cierpialem w zaden sposob z tego powodu. I zawdzieczam to mojej pracy nad soba przez ostatnie dwa miesiace. Naprawde ciezkiej charowie. Gdybym zauwazyl u siebie jakiekolwiek negatywne symptomy to zmienilbym swoje postepowanie. Nie musze tego robic, poniewaz czuje sie dobrze, a to, ze zauwazam swoje zmiany na lepsze dodaje mi sil. Na grillu pili, a ja z synem testowalem zdalnie sterowany smiglowiec. I to najbardziej zostalo w mojej pamieci, a nie to, ze na stole staly kieliszki, w tym jeden dla mnie. O tych kieliszkach wspominam, bo to forum o alkoholu.
Marc-elus napisał/a:
Śmiejesz się z mijania na ulicy pijanych.

Bynajmniej. To byly tylko przyklady z zycia wziete. Ale te sytuacje nie robia na mnie wiekszego wrazenia. Czuje jedynie wspolczucie, ze dany czlowiek doprowadza sie do takiego stanu. I dostrzegam to, bo tam gdzie mieszkam takie sytuacje sa marginalne.
Gonzo.pl napisał/a:
dlaczego umysł Pastela tak opiera się terapii i mitingom?

A Ty znowu o tej terapii i mitingach... :foch:
Moj umysl niczemu sie nie opiera - wrecz przeciwnie, jest otwarty jak nigdy dotad. I dzieki temu ja caly czas jestem trzezwy. Moim skromnym zdaniem to Ty Gonzo opierasz sie wielu rzeczom - w sumie wszystkim, ktore nie ida po linii terapii i mitingow. Sadze, ze to nienajlepiej, ale to Twoja sprawa. :oops: To tylko moje przemyslenia - zadna wycieczka w Twoja strone.
Marc-elus napisał/a:
staaw napisał/a:
Wiedzę zdobyłem w inny sposób...

To przecież oczywiste.... z tym że Ty coś zrobiłeś(np trafiłeś do AA), samo nie przyszło.

Tomuuuus, a czy Ty myslisz, ze mnie samo przyszlo? :skromny: Przeciez nie twierdze, ze mnie oswiecilo jak.... juz wiesz kogo ;) .

Pastel - Nie 06 Maj, 2012 02:40

Chcialbym jeszcze tylko zacytowac cos, co znalazlem w innym watku tu na forum:
rufio napisał/a:
Teraz to jutro jest NIEWAŻNE - WAŻNE jest DZIŚ
Słuchaj - obserwuj SIEBIE - Myśl
Zanim coś zrobisz - zatrzymaj się w pół kroku - myśl
Zanim coś powiesz na głos - powiedz to w myślach i posłuchaj jak brzmi - myśl

Chapeau bas!

Gonzo.pl - Nie 06 Maj, 2012 04:29

pastel napisał/a:
I zawdzieczam to mojej pracy nad soba przez ostatnie dwa miesiace. Naprawde ciezkiej charowie.

Chętnie poznam szczegóły tej cięzkiej pracy nad sobą.
Cytat:
Sadze, ze to nienajlepiej, ale to Twoja sprawa. :oops: To tylko moje przemyslenia - zadna wycieczka w Twoja strone.

A cóż to jest innego, jak nie osobista wycieczka?
I masz rację, moje opieranie się sprawom i sytuacjom, którym Ty się nie opierasz, pomaga mi trzeźwieć od prawie trzech lat.
pastel napisał/a:
Na grillu pili, a ja z synem testowalem zdalnie sterowany smiglowiec.

No proszę, jaki troskliwy i odpowiedzialny tatuś. Poświęcił kilka chwil synowi, zostawiając nawet kumpli. To jest przykład tej ciężkiej pracy nad sobą?
A może by tak z dzieciakiem iść na lody, albo na cały dzień na żaglówki? Szkoda czasu, kumple ważniejsi
Twierdzisz, że Polacy wiele piją, a sam uczysz dziecko, ze to normalne sytuacje, że tatuś tak spędza czas, że nie ma spotkania, zabawy bez alkoholu.
Wychowujesz dziecko w kulturze alkoholowej, oswajasz je z alkoholem, a fakt, ze nie pijesz, nie zmienił niczego.
I nawet nie widzisz, że nadal krzywdzisz własnego syna.
Nadal - bo chyba zdajesz sobie sprawę, że pijąc go krzywdziłeś. Czy też nie?

dadof2 - Nie 06 Maj, 2012 04:42

pastel napisał/a:
Ale jak dotad mam inaczej - nie ruszylo mnie w zaden sposob to, ze w ciagu ostatnich 10 dni bralem udzial w 4 imprezach ostro zakrapianych alkoholem. I ani nie pilem, ani nie cierpialem w zaden sposob z tego powodu.


Zycze Ci zeby nie skonczylo sie to u Ciebie tak jak u mnie.
Ciekaw jestem co piles niealkoholowego podczas tych imprez i jak piles ( czyli w jakiej szklance, czy stukales sie (szklanka,plastikiem czymkolwiek) z innymi, pijacymi alkohol?
U mnie takie postepowanie ( czyli uczestniczenie w imprezach i chadzanie do knajp) skonczylo sie powrotem do picia, nie ciagiem czy kompletnym pijanstwem ale powolnym pozwalaniem sobie na najpierw 1 piwo , nastepnie 3. pozniej co 3 dzien itd.. A pozniej to juz codziennie.
Podobie jak Ty mieszkam od wielu lat za granica i prawdopodobnie tak jak Ty przechodze przez podobne klimaty podczas moich pobytow w Polsce wiec pozwole sobie stwierdzic, ze rozumiem dlaczego uczestniczysz w imprezach ktore potencjalnie sa zagrozeniem dla Twojej trzezwosci.

Ostatnio dostalem bardzo mila propozycje od kolezanki z Meksyku zebym ja odwiedzil. Tak sie zlozylo ze mieszka na dodatek w Cancun ktore slynie z plaz i ogolnie jest fajnym miejscem. Dusza, cialo :) i serce rwalo mi sie do tego wyjazdu. I wiesz czemu odmowilem? ( oczywiscie tego jej nie powiedzialem). Bo napisala: byloby super jakbys przyjechal, usiedlibysmy sobie na plazy z piwem...
Wiem, ze jeszcze teraz mialbym problem z odmowieniem w takiej sytuacji i miejscu. No ale to troche nie na temat. Przepraszam ...

Gonzo.pl - Nie 06 Maj, 2012 06:00

Moim zdaniem, jak najbardziej na temat.
gregor71 - Nie 06 Maj, 2012 06:17

pastel napisał/a:
A Ty znowu o tej terapii i mitingach...

Powiem tak,nie picie jest możliwe bez powyższych,ale samotnie piekielnie trudno się mi zmobilizować się do pracy nad sobą.Tłumaczę sobie"maniana" mam czas.
pastel napisał/a:
Moj umysl niczemu sie nie opiera - wrecz przeciwnie, jest otwarty jak nigdy dotad.

Określenie "otwartego umysłu" jest zwodnicze, każdy to rozumie na swój sposób i ciężko o definicję tego pojęcia akceptowalną dla wszystkich.
pastel napisał/a:
Gdybym zauwazyl u siebie jakiekolwiek negatywne symptomy to zmienilbym swoje postepowanie. Nie musze tego robic, poniewaz czuje sie dobrze, a to, ze zauwazam swoje zmiany na lepsze dodaje mi sil.

Co byś zmienił w postępowaniu?Ja też jestem na emigracji,ale nie wiem co mógłbym zmienić po za rozpoczęciem terapii i pracy nad krokami.
Zaczyna do mnie docierać niemożliwość pełnego takiego jakbym chciał poznania przyczyn swoich zachowań.Przed pierwszym dwadzieścia kilka lat temu kieliszkiem,bo już wtedy nie było dobrze,nie radziłem sobie zanim zacząłem pić.

Później okres pijackiego życia.Tu jest łatwiej pojąć mechanizmy.

No i teraz najtrudniejsze zadanie.Ogarnąć te dwa okresy,ZROZUMIEĆ przyczyny.
Bez terapeuty mam nikłe szanse.

Marc-elus - Nie 06 Maj, 2012 07:57

pastel napisał/a:
nie ruszylo mnie w zaden sposob to, ze w ciagu ostatnich 10 dni bralem udzial w 4 imprezach ostro zakrapianych alkoholem. I ani nie pilem, ani nie cierpialem w zaden sposob z tego powodu.

Jeszcze raz Pastelu, przypomnę Ci: miałem tak samo, też mi nie szkodziło, nie obchodziło mnie.
Również sądziłem że nie ucierpiałem, właściwie to na dany moment, wtedy, rzeczywiście było mi to obojętne chyba....

Jednak po jakimś czasie okazało się że nie jest mi obojętne. Czy wcześniej nie potrafiłem zauważyć pewnych symptomów(zważ że chodziłem już wtedy na terapie, tam uczono mnie na co patrzeć), czy też ich nie było, nie odpowiem Ci, bo nie wiem.
Fakt faktem, później już były oznaki, dlatego do dziś nie pcham się w takie sytuacje, nie tłumacze sobie że "muszę" być w miejscu gdzie jest pity alkohol bo spotkanie rodzinne/tak wypada/wszyscy piją/będę zajmował się modelem.

cool - Nie 06 Maj, 2012 08:02

Dziubas napisał/a:
Z tym, w tłumaczeniu, że się napił, ale nie wie jak do tego doszło, nie zgadzam się absolutnie.


ja mam podobnie ,niema takiej opcji że idzie się zapić i nie jest się tego świadomym a zwłaszcza jak ktoś jest po terapii , ja też zapiłem i wiem jedno z pewną premydytacją poszedłem pić mając w myśli że za 2 godziny mam miting . fakt byłem w nawrocie ,ale to nie wytłumaczenie . jeżeli ktoś nie chce pić nawet w ostatniej chwili znajdzie rozwiązanie aby tego nie zrobić moim zdaniem zależy tu dużo od motywacji do nie picia :) dlatego teraz jestem zdanie nic nie może być powodem abym wrócił do picia ,aczkolwiek staram się nie czuć za pewnie bo to zgubne .wiem też jedno że to ja odpowiadam za to czy wrócę do picia , i nikt inny nie ma na to wpływu ja decyduje czy chcę trzeźwieć czy pić

Wiedźma - Nie 06 Maj, 2012 08:08

Marc-elus napisał/a:
sądziłem że nie ucierpiałem, właściwie to na dany moment, wtedy, rzeczywiście było mi to obojętne chyba....

Jednak po jakimś czasie okazało się że nie jest mi obojętne.

Bo wyzwalacz głodu to bomba z opóźnionym zapłonem.
Eksploduje, gdy już zapomnieliśmy, że mogła zostać odbezpieczona.

cool - Nie 06 Maj, 2012 08:17

Wiedźma napisał/a:
Eksploduje, gdy już zapomnieliśmy, że mogła zostać odbezpieczona.


ja w czasie nawrotu mam coś takiego że są momenty , jakbym się wyciszał ,a po paru dniach apiać od nowa noszenie , na szczęście teraz to widzę i wolę być ostrożny , ale w takich momentach szukam czego kolwiek celu, czegoś co pomorze mi wytłumaczyć sobie że nie warto wracać do picia :)

Dziubas - Nie 06 Maj, 2012 08:34

nawrocik napisał/a:
ja mam podobnie ,niema takiej opcji że idzie się zapić i nie jest się tego świadomym a zwłaszcza jak ktoś jest po terapii , ja też zapiłem i wiem jedno z pewną premydytacją poszedłem pić mając w myśli że za 2 godziny mam miting .

No i mam przykład :brawo:

NANA - Nie 06 Maj, 2012 15:11

Gonzo.pl napisał/a:
A czy dopuszcza Pan myśl, ze terapia to nie tylko wiedza o alkoholizmie?
To poznawanie siebie, swoich zachowań, rozpoznawanie uczuć, zmiany w wyrażaniu emocji, zmiany w myśleniu, zmiany w postrzeganiu siebie i tysiące innych rzeczy.


:tak: :brawo: :luzik:

Gonzo.pl - Pią 11 Maj, 2012 08:55

Kaj żeś jest, Pastelowy? :krzyk:
Krzysztof 41 - Pią 11 Maj, 2012 09:22

Gonzo.pl napisał/a:
Kaj żeś jest, Pastelowy? :krzyk:

Trzeźwieje albo nadal się szykuje do trzeźwienia bez terapii i AA :mysli:

dadof2 - Pią 11 Maj, 2012 14:09

Krzysztof 41 napisał/a:
Trzeźwieje albo nadal się szykuje do trzeźwienia bez terapii i AA :mysli:


coz, wszyscy wiemy jak to dziala, niestety. Moze Pastel wraca 'stopem' do tej Katalonii i nie ma dostepu do netu... A moze sie Krzysztof mylisz? Oby.

Gonzo.pl - Pią 11 Maj, 2012 14:30

Ogłosili jakiś konkurs na scenariusze? :p
Pastel - Sob 12 Maj, 2012 17:53

Jestem, jestem i melduję wykonanie zadania :wysmiewacz: .
I Pastelowa Wojna z Alkoholem wygrana (wiem, wiem, nie walczyć itd...).
Nawet bez strat, choć mój kolega (zawodowy żołnierz) mawiał: "Straty muszą być, albo w ludziach albo w sprzęcie". :wysmiewacz: Obyło się!
Jak pisałem - w poniedziałek miałem całodniową podróż na drugi koniec Polski gdzie nie miałem dostępu do netu, w środę późnym wieczorem byłem już w domu i do teraz 'odbijaliśmy' sobie z moją 'churri' czas rozłąki ;) . :chmurka:
Do rzeczy: :mgreen:
Gonzo.pl napisał/a:
Chętnie poznam szczegóły tej cięzkiej pracy nad sobą.

Pisałem już o tym - wystarczy czytać moje posty, ale mogę odpowiedzieć nawet Twoimi słowami z tego wątku:
To poznawanie siebie, swoich zachowań, rozpoznawanie uczuć, zmiany w wyrażaniu emocji, zmiany w myśleniu, zmiany w postrzeganiu siebie i tysiące innych rzeczy.
Zapewniam Cię, że można robić to z powodzeniem bez terapii. :)
Gonzo.pl napisał/a:
No proszę, jaki troskliwy i odpowiedzialny tatuś. Poświęcił kilka chwil synowi, zostawiając nawet kumpli. To jest przykład tej ciężkiej pracy nad sobą?

To żaden przykład - to Twoje insynuacje wyssane spod brudnego paznokcia... :szok:
Gonzo.pl napisał/a:
A może by tak z dzieciakiem iść na lody, albo na cały dzień na żaglówki? Szkoda czasu, kumple ważniejsi
Twierdzisz, że Polacy wiele piją, a sam uczysz dziecko, ze to normalne sytuacje, że tatuś tak spędza czas, że nie ma spotkania, zabawy bez alkoholu.

Gdybyś czytał moje posty to zauważyłbyś, że to właśnie dziecku poświęcałem czas w niemal 100%. Byliśmy u dziadków na grillu gdzie był pity alkohol. To właśnie dzięki mnie mój syn nawet tego alkoholu nie zauważył - testowaliśmy śmigłowiec, latawiec i kilka innych rzeczy. Ale byłem tam, pomimo tego, że wiedziałem, że część gości będzie pić. Nie uciekłem i bardzo miło spędziłem czas. Czy Ciebie to boli? Chyba tak, bo później piszesz:
Gonzo.pl napisał/a:
Wychowujesz dziecko w kulturze alkoholowej, oswajasz je z alkoholem, a fakt, ze nie pijesz, nie zmienił niczego.
I nawet nie widzisz, że nadal krzywdzisz własnego syna.

Ja już się przyzwyczaiłem, że jestem głównym bohaterem Twoich chorych 'fimów', ale obruszyłem się kiedy zacząłeś mieszać w te gierki mojego syna. Byłbym wdzięczny gdybyś tego więcej nie robił. Dziś wieczorem wrzucę zdjęcia z mojej podróży - zachęcam zwłaszcza Ciebie do rzucenia okiem. :skromny:
Gonzo.pl napisał/a:
Nadal - bo chyba zdajesz sobie sprawę, że pijąc go krzywdziłeś. Czy też nie?

Stwierdzasz? Pytasz? Nieee, moim zdaniem to kolejna insynuacja.
dadof2,
Nie pamiętam co tam piłem, nie przywiązywałem do tego wagi, chyba jakiś sok. Ja nie uczestniczę w tym 'obrządku', nie polewam kolejek, nie wznoszę toastów etc., bo mnie ten klimat po prostu nie interesuje. Tak samo jak nie noszę zapalniczki, nie czyszczę popielniczek i nie odpalam papierosów palącym, gdyż palenie rzuciłem ponad dwa lata temu. Nie kręci mnie ten sposób imprezowania i wstyd mi za to, że kiedyś mnie kręcił do tego stopnia, że nie potrafiłem przeżyć jakiejkolwiek imprezy bez alkoholu.
Również nie poszedłbym teraz na imprezę, która jest zorganizowana tylko po to, by się upić. Bo po co? Na tych, na których byłem alkohol był 'przy okazji'. Ale nie chowałem się przed nimi, ja nie miałem 'okazji' i cieszę się z tego. 8)
A z Meksykiem dałeś ciała. :wysmiewacz: ;) Ja bym poleciał, ale stroniłbym od
alkoholu ;) . Taaaaka okazja! zfert Mam dusze podróżnika...
gregor71,
Pisałem pod kątem imprez i innych wyzwalaczy, nie pod kątem terapii. Chodziło mi o to, że jeśli zauważyłbym, że alkohol pity przez innych w mojej obecności, przejście pomiędzy regałami z piwem w supermarkecie lub zjedzenie cukierka z advocatem wywołałoby u mnie jakieś alkoholowe 'jazdy' to przestałbym to robić. Póki co nic mi nie jest, czuje się wyśmienicie, od alkoholu nie uciekam i zachowanie trzeźwości nie przysparza mi większych trudności. Nie szukam sobie problemów to na razie trzymają się one ode mnie z daleka i niech tak zostanie. Nie 'cierpiętnikuję' i u mnie nocebo nie działa. ;)
Marc-elus napisał/a:
Jednak po jakimś czasie okazało się że nie jest mi obojętne.

Wiedźma napisał/a:
Bo wyzwalacz głodu to bomba z opóźnionym zapłonem.
Eksploduje, gdy już zapomnieliśmy, że mogła zostać odbezpieczona.

O jakim czasie mówimy? Bo ja rozumiem, że może tak być i dlatego pisałem, że w razie zauważenia symptomów będę unikał wyzwalaczy. Ale jeśli np. za tydzień zapije, to chyba nie będzie to spowodowane tym, że miesiąc temu koleżanka wypiła u mnie w domu piwo?!?

matiwaldi - Sob 12 Maj, 2012 18:08

pastel napisał/a:
Ale jeśli np. za tydzień zapije, to chyba nie będzie to spowodowane tym, że miesiąc temu koleżanka wypiła u mnie w domu piwo?!?


jak zapijesz,to będzie to spowodowane chęcią picia i niczym więcej !!!
natomiast te chęci może powodować właśnie towarzystwo pijących....

ale jak Ciebie czytam,a zwłaszcza tekst:
pastel napisał/a:
Również nie poszedłbym teraz na imprezę, która jest zorganizowana tylko po to, by się upić. Bo po co? Na tych, na których byłem alkohol był 'przy okazji'

to jestem o Ciebie spokojny...

fajnie opisujesz ten urlop i zabawy z synkiem ....gratuluję i cieszę się Twoją radością ...

pastel napisał/a:
w środę późnym wieczorem byłem już w domu i do teraz 'odbijaliśmy' sobie z moją 'churri' czas rozłąki ;) . :chmurka:



ale żyje Twoja Pani ....???? po tym odbijaniu ....... g45g21

pozdrawiam i kibicuję 8)

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 18:11

pastel napisał/a:
Byłbym wdzięczny gdybyś tego więcej nie robił.

Cóż, nie zamierzam uczestniczyć w Twoim samooszukiwaniu się. W swoim poscie nie zmieniłbym ani słowa.
pastel napisał/a:
Ale jeśli np. za tydzień zapije, to chyba nie będzie to spowodowane tym, że miesiąc temu koleżanka wypiła u mnie w domu piwo?!?

Głód alkoholowy spowodowany kontaktem z alkoholem lub osobą pijącą (ponad 15 min.) może pojawić się nawet po 7 - 10 dniach. To są podstawowe informacje o chorobie, na którą ja choruję.

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 18:16

matiwaldi,
:okok:
'Odbijanie' to wiesz... wieczorne spacery po wszystkich parkach w mieście, masaże, rozmowy do białego rana itp. :wysmiewacz: Miałeś coś innego na mysli? :mgreen:
Dziękuję Waldek.

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 18:19

Gonzo.pl napisał/a:
Głód alkoholowy spowodowany kontaktem z alkoholem lub osobą pijącą (ponad 15 min.) może pojawić się nawet po 7 - 10 dniach.

O! Wreszcie jakieś konkrety! :mgreen:
A więc ja się wyzwalaczy nie obawiam. U mnie nie działają. cg45g

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 18:25

pastel napisał/a:
O! Wreszcie jakieś konkrety!

Te konkrety są na ulotkach w każdym ośrodku zdrowia. Te konkrety są w materiałach na forach, także na tym. Te konkrety są na tysiącach stron w internecie. wystarczy wpisać "alkoholizm".
I mimo Twojej ciężkiej pracy, Ty nie znasz tych konkretów?
To tak, jakby chodzić po ulicach z otwartą raną postrzałową.

matiwaldi - Sob 12 Maj, 2012 18:33

Gonzo.pl napisał/a:
pastel napisał/a:
O! Wreszcie jakieś konkrety!

Te konkrety są na ulotkach w każdym ośrodku zdrowia. Te konkrety są w materiałach na forach, także na tym. Te konkrety są na tysiącach stron w internecie. wystarczy wpisać "alkoholizm".
I mimo Twojej ciężkiej pracy, Ty nie znasz tych konkretów?
To tak, jakby chodzić po ulicach z otwartą raną postrzałową.


aż tak bardzo przeszkadza Ci ,że Pastel idzie trochę inną drogą , czy uważasz,że Twoja droga jest jedynie słuszna ???

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 18:36

Jeśli to właśnie widzisz w moich postach, Twoje prawo.
Do atakowania mnie prawa Ci nie daję.
Mało merytoryczny jest twój post.

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 18:42

Gonzo.pl napisał/a:
I mimo Twojej ciężkiej pracy, Ty nie znasz tych konkretów?

Nie znam, bo nie dopadają mnie 'głody', więc te informacje nie były mi potrzebne. Mimo to - dobrze wiedzieć. Choć to tylko takie dmuchanie na zimne.

Marc-elus - Sob 12 Maj, 2012 18:49

pastel napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
Głód alkoholowy spowodowany kontaktem z alkoholem lub osobą pijącą (ponad 15 min.) może pojawić się nawet po 7 - 10 dniach.

O! Wreszcie jakieś konkrety! :mgreen:
A więc ja się wyzwalaczy nie obawiam. U mnie nie działają. cg45g

Widzę że moich postów nie rozumiałeś.... :)
Pisałem "po jakimś czasie" tzn że chodziłem co jakiś czas na imprezki, spotkania ze znajomymi, a tam był alkohol. Wszystko oki....
Mniej więcej po pół roku takiego trybu zacząłem zauważać poddenerwowanie po takich sytuacjach, takie niby-nic ale jednak.... Najczęściej dnia następnego.
Czy wcześniej nie potrafiłem tego zauważyć, czy też tego nie było - ciężko powiedzieć.

Marc-elus - Sob 12 Maj, 2012 18:52

Gonzo.pl napisał/a:
Jeśli to właśnie widzisz w moich postach, Twoje prawo.
Do atakowania mnie prawa Ci nie daję.

Żadnego ataku nie zauważyłem. :)
Jednak jeżeli to zauważyłeś w postcie Matiego, Twoje prawo.... :wysmiewacz:

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 18:54

pastel napisał/a:
bo nie dopadają mnie 'głody',

Głód alkoholowy to jest między innymi to właśnie:
Marc-elus napisał/a:
zacząłem zauważać poddenerwowanie po takich sytuacjach, takie niby-nic ale jednak.... Najczęściej dnia następnego.

Nie jestem pewien, czy zdajesz sobie z tego sprawę, potrafisz go rozpoznać i nie dopuscić do jego rozwinięcia się.

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 18:55

Marc-elus,
Zatem na początku wyzwalacze też nie robiły Ci krzywdy. Po pół roku zaczęły. No to ja się będę martwił jak zaczną, a może nie zaczną nigdy? Oby!
To po co się na zapas męczyć... :bezradny:
A jak zauważę coś niepokojącego to trudno - trzeba będzie wylać perfumy do zlewu ;) .

Wiedźma - Sob 12 Maj, 2012 18:55

pastel napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Bo wyzwalacz głodu to bomba z opóźnionym zapłonem.
Eksploduje, gdy już zapomnieliśmy, że mogła zostać odbezpieczona.
O jakim czasie mówimy? Bo ja rozumiem, że może tak być i dlatego pisałem, że w razie zauważenia symptomów będę unikał wyzwalaczy. Ale jeśli np. za tydzień zapije, to chyba nie będzie to spowodowane tym, że miesiąc temu koleżanka wypiła u mnie w domu piwo?!?

Głód alkoholowy może pojawić się natychmiast po kontakcie z wyzwalaczem, ale może także dopiero po kilku dniach.
Ale zapicie będące skutkiem tego może nastąpić nawet po miesiącu i dłużej -
o ile nic z tym głodem nie zrobisz i pozwolisz na rozwinięcie się pełnego nawrotu.

pastel napisał/a:
ja się wyzwalaczy nie obawiam. U mnie nie działają. cg45g

Takie samozadowolenie jest bardzo niebezpieczne - usypia czujność i pozwala wierzyć w swoją wyjątkowość.
A dlaczego miałbyś być wyjątkowy w alkoholizmie? Choroba na wszystkich działa tak samo,
a tylko mechanizm iluzji i zaprzeczeń każe Ci myśleć, że jest inaczej.
Twierdzisz, że wyzwalacze na Ciebie nie działają... Na jakiej podstawie tak sądzisz?
Że po kontakcie z jednym tylko rodzajem wyzwalacza nie zaobserwowałeś u siebie
silnej potrzeby wypicia, czyli jednego tylko objawu głodu. A co z pozostałymi objawami?
Napewno żaden się nie pojawił? Potrafisz rozpoznawać u siebie wszystkie objawy głodu?

cool - Sob 12 Maj, 2012 18:59

Wiedźma napisał/a:
Takie samozadowolenie jest bardzo niebezpieczne - usypia czujność i pozwala wierzyć w swoją wyjątkowość.


podobnie miałem , przerodziło się to w pewnym momencie w dumę i pewność siębie (zgubną ) i daje poczucie że jest się niby lepszym alko .

Marc-elus - Sob 12 Maj, 2012 19:01

pastel napisał/a:
Zatem na początku wyzwalacze też nie robiły Ci krzywdy. Po pół roku zaczęły. No to ja się będę martwił jak zaczną, a może nie zaczną nigdy?

Chodzi o to żebyś był czujny i nie zapominał o tym kim jesteś..... czas nie gra roli, miesiąc, rok, czy więcej.
Wiedźma napisał/a:
Potrafisz rozpoznawać u siebie wszystkie objawy głodu?

Ludzie nawet po terapii nie potrafią(część ludzi), sam wyłapują część, a Pastel(wybacz żart Pastelu, ale trochę w tym pewnie prawdy) to raczej głód zobaczy jak się o niego potknie lub obudzi się po "łyk-endzie".....

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 19:04

Gonzo.pl,
Dla mnie wyzwalaczem jest (m.in.) stres. I nie taki zwykły, codzienny, ale taki porządny '*ku****' doprowadzający mnie szewskiej pasji. Przez ostatnie dwa miesiące trzeźwienia uczę się nie dopuszczać się do takiego stanu, neutralizuję sytuacje, które mogłyby go spowodować i z powodzeniem mi się to udaje. Ale nie polega to na neutralizowaniu emocji w trakcie kryzysu, a na innym podejściu w ogóle do życia i innym spojrzeniu na świat, a przede wszystkim na samego siebie i na moje reakcje na każdy stres, nawet ten najmniejszy. Ja zacząłem małymi kroczkami, a po mojej wizycie w kraju to jest już bieg, który z kolei próbuję teraz wyhamowywać, by nie być zbyt pewnym siebie.
Ja nie wiem czy jasno się wyrażam? :bezradny:

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 19:06

Marc-elus napisał/a:
Chodzi o to żebyś był czujny i nie zapominał o tym kim jesteś..... czas nie gra roli, miesiąc, rok, czy więcej.

Wiedźma napisał/a:
Takie samozadowolenie jest bardzo niebezpieczne - usypia czujność i pozwala wierzyć w swoją wyjątkowość.

No właśnie o tym pisałem w końcówce mojego poprzedniego postu. :skromny:

cool - Sob 12 Maj, 2012 19:08

Cytat:

Chodzi o to żebyś był czujny i nie zapominał o tym kim jesteś..... czas nie gra roli, miesiąc, rok, czy więcej.


ja to stosuje i pomaga choć czasami jestem za ostrożny aczkolwiek , choroba próbujke mnie łapać to trochę na inne sposoby (sam fizyczny widok alko ,nie jest aż tak groźny jak na początku trzeźwienia (panicznie się bałem alko. ) być może nauczyłem się żyć obok niego

fakt nie zawsze , dlatego wolę być ostrożny :)

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 19:11

Jasno się wyrażasz. I chwalebne, ze robisz to, o czym piszesz. :okok:
Tylko, że:
pastel napisał/a:
Dla mnie wyzwalaczem jest (m.in.) stres.

Stres nie jest wyzwalaczem, stres u alkoholika jest objawem głodu alkoholowego.
Stres to nie jest niemiła pani w urzędzie. Stres to jest to, jak ja na nią reaguję.

Marc-elus - Sob 12 Maj, 2012 19:12

pastel napisał/a:
Dla mnie wyzwalaczem jest (m.in.) stres. I nie taki zwykły, codzienny, ale taki porządny '*ku****' doprowadzający mnie szewskiej pasji.

Odwróćmy sytuacje....
A dopuszczasz myśl że coś, czego nie zauważasz, spokojnie kiełkuje w Tobie, sobie powoli dojrzewa, aż jest gotowe, potem następuje "*ku****" spowodowany tym czymś, a potem chlup?
A gdyby tego czegoś niezauważonego nie było, gdybyś wcześniej to zauważył i rozbroił, w tej samej sytuacji która Cię tak zdenerwowała być może zachowałbyś się zupełnie inaczej, spokojnie. Okazałoby się że ta sytuacja nie jest tak stresująca....

EDIT: Oooo Gonzo już napisał.... :)

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 19:13

nawrocik napisał/a:
ja to stosuje i pomaga choć czasami jestem za ostrożny aczkolwiek

No własnie. Próbuję znaleźć optimum tych działań. Żeby z jednej strony nie bagatelizować czy nie popaść w samozachwyt prowadzący do pełnej i otwartej butelki, a z drugiej nie utknąć, jak ja to nazywam, na 'wiecznym mityngu' i w kółko zajmować się pustą butelką.

cool - Sob 12 Maj, 2012 19:13

Gonzo.pl napisał/a:
stres u alkoholika jest objawem głodu alkoholowego.


zgadzam sie stres powoduje odczucie głodu ,a zwłaszcza taki nie spodziewany

cool - Sob 12 Maj, 2012 19:19

Cytat:
a z drugiej nie utknąć, jak ja to nazywam, na 'wiecznym mityngu' i w kółko zajmować się pustą butelką.


też mam podobne zdanie ja uważam że mitingi są ważne ale wżyciu trzeba się zajmować również innymi sprawami , i jest czas na odstresowanie poprzez hobby ,zainteresowania a nie nadmiar mitingów :)

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 19:22

Gonzo.pl napisał/a:
Stres nie jest wyzwalaczem, stres u alkoholika jest objawem głodu alkoholowego.

Ale nie możesz przecież powiedzieć, że każdy stres. Niealkoholicy też go przecież przeżywają. Ja analizuję każdy stres w swoim życiu (robię to dopiero przez ostatnie 2 miesiące) zawsze pod kątem mojego uzależnienia. Póki co nie zauważyłem żadnego stresu spowodowanego głodem, ale zdaję sobie sprawę z tego, że takowy może nadejść 'dzięki' wyzwalaczom. Nie nadszedł i nie ukrywam, że mnie to cieszy. A jak nadejdzie to się wezmę za jego rozbrajanie. Oczywiście istnieje opcja pesymistyczna, o której pisze Marc-elus i zamiast rozbrajać - zapiję. No to zapiję - przecież świat się nie skończy. Jedno wiem i jednego już na pewno się nauczyłem - po zapiciu nie pozostanę bierny jak do tej pory i nie będę pił przez kolejne miesiące czy lata jak to było do tej pory. Podniosę się natychmiast i nadal bedę kontynuował moją drogę. fsdf43t

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 19:27

pastel napisał/a:
Ale nie możesz przecież powiedzieć, że każdy stres. Niealkoholicy też go przecież przeżywają.

Myślę, że sam stres, w każdym przypadku, jest reakcją nieprawidłową. Myślę, ze można żyć nie odczuwając stresu, że można nabyć taką umiejętność. Opieram się także na tym, jak zmieniło sie moje odczuwanie wielu sytuacji.

Wiedźma - Sob 12 Maj, 2012 19:28

Stres? Stres może być zarówno objawem głodu jak i jego wyzwalaczem.
Jednakowoż nie każdy stres jest objawem głodu -
wtedy osoby nieuzależnione nigdy by się nie stresowały :glupek:
Objawem głodu jest stres nieadekwatny do sytuacji, nadmierny,
bądź absurdalny, nie mający uzasadnienia w rzeczywistości.
Zwykły stres będący naturalną reakcją emocjonalną na rzeczywistą sytuację,
może zdarzyć się każdemu i nie musi mieć mieć podłoża w głodzie alkoholowym.
Ale oczywiście u alkoholika może ten głód wywołać
i właśnie wtedy mówimy o stresie jako o wyzwalaczu głodu.

cool - Sob 12 Maj, 2012 19:28

pastel napisał/a:
No to zapiję - przecież świat się nie skończy. Jedno wiem i jednego już na pewno się nauczyłem - po zapiciu nie pozostanę bierny jak do tej pory i nie będę pił przez kolejne miesiące czy lata jak to było do tej pory.


wiadomo każdy jest inny ale jesteś tego pewien :)

Marc-elus - Sob 12 Maj, 2012 19:29

pastel napisał/a:
Ale nie możesz przecież powiedzieć, że każdy stres. Niealkoholicy też go przecież przeżywają.

Nie porównuj nas do nie-alkoholików, normalne normy nie mają znaczenia gdy chodzi o alko....
Tak na marginesie, to gdy jestem wyluzowany, w dobrej formie(biegunowo innej od głodu), to w sytuacji w której nie-alkoholik skakałby przez okno, ja je tylko otwieram żeby się przewietrzyć. :)

Marc-elus - Sob 12 Maj, 2012 19:31

Wiedźma napisał/a:
Objawem głodu jest stres nieadekwatny do sytuacji, nadmierny,
bądź absurdalny, nie mający uzasadnienia w rzeczywistości.

Ze swojego doświadczenia wiem, że w danej sytuacji stres jest bardzo adekwatny, a przynajmniej taki się wydaje.... dopiero po jakimś czasie widzę że to moja choroba go nakręciła, bo sytuacja nie była taka znowu straszna....

Wiedźma - Sob 12 Maj, 2012 19:37

Cytat:
Myślę, że sam stres, w każdym przypadku, jest reakcją nieprawidłową. Myślę, ze można żyć nie odczuwając stresu, że można nabyć taką umiejętność.

Ja się z tym nie zgodzę. Stres jest nam potrzebny dla prawidłowej oceny sytuacji
i podjęciu adekwatnego do niej działania. Tak nas ukształtowała ewolucja -
gdyby nasz przodek nie odczuwał stresu na widok drapieżnika, jego organizm nie wytworzyłby adrenaliny,
co nie pozwoliłoby mu umknąć z życiem (i przekazać swoich genów następnym pokoleniom - w tym nam).
Uważam, że nie odczuwanie stresu w sytuacji stresogennej jest czymś nienaturalnym, wręcz niekorzystnym.
Inna sprawa, że bardzo pożyteczną jest umiejętność takiego radzenia sobie ze stresem,
aby wzbudzone nim emocje nie powodowały naszego cierpienia.
Tego oczywiście można się nauczyć w drodze pracy nad sobą.

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 19:40

Wiedźma napisał/a:
Jednakowoż nie każdy stres jest objawem głodu -
wtedy osoby nieuzależnione nigdy by się nie stresowały
Objawem głodu jest stres nieadekwatny do sytuacji, nadmierny,
bądź absurdalny, nie mający uzasadnienia w rzeczywistości.

No własnie o taki stres mi chodziło nazywając to '*ku****'. Nie mam go od momentu kiedy się tu zarejestrowałem i postanowiłem przestać pić i pracować nad sobą.
Sam jestem ciekawy, co będzie się działo jak przyjdzie. A może nie przyjdzie? Nie wywołuje wilka z lasu. ;)
Chyba o taki stres chodziło Gonzowi jak pisał:
Gonzo.pl napisał/a:
Myślę, ze można żyć nie odczuwając stresu, że można nabyć taką umiejętność.

Bo wyeliminować stresu całkowicie się nie da. Tak samo jak radości czy smutku.

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 19:46

pastel napisał/a:
Bo wyeliminować stresu całkowicie się nie da. Tak samo jak radości czy smutku.

Radość i smutek to uczucia. Uczuciem jest także złość, wszelkie jej stopnie.
Stres nie jest uczuciem. Stres jest reakcją organizmu. Uważam, ze reakcją patologiczną, skoro charakteryzuje sie brakiem równowagi i skoro dązymy do likwidacji stresu, prawda?

Pastel - Sob 12 Maj, 2012 20:00

Dążyć dążymy, ale IMHO zlikwidować się go nie da. Kiedyś likwidowałem go alkoholem, teraz uczę się to robić na inne sposoby. Ale myślę, że nigdy go nie wyeliminuję. Życie całkowicie bez stresu to utopia. Ewentualnie jakieś stadium demencji lub Alzheimera.
Wiedźma - Sob 12 Maj, 2012 20:08

pastel napisał/a:
Dążyć dążymy, ale IMHO zlikwidować się go nie da.

Zgoda. Stresu nie zlikwidujesz, ale możesz dążyć do takiego stanu, żeby przeżywany przez Ciebie stres
nie powodował cierpienia - tak Twojego jak i Twoich najbliższych fsdf43t
No i oczywiście można wykorzystywać stres konstruktywnie, jako motywację do działań.

rufio - Sob 12 Maj, 2012 20:09

Stres jest i będzie towarzyszem naszych dni - nauczyć się z nim żyć - być w symbiozie - przychodzi nie wiadomo kiedy i nie wiadomo po co ? Jest - może być destrukcyjny -( ochota do napicia ) może być konstruktywny - ( podpowie rozwiązanie ).
Nie jestem zwolennikiem terapii bez terapii -ale ( podobno tylko krowa nie zmienia poglądów ) sądząc z opisu życia Pastela widzę szanse , że jednak . Odnosząc się do tego , że stres jest powodem- przyczyna głodu - a może głód przyczyną stresu - bo ja wiem ? Moim zdaniem wszystko to jest związane z umiejętnością podejścia do dnia codziennego - do rozwiązania .
No to mało tych " *ku**** " i kolejnych dni .

prsk

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 20:11

Na szczęście ewolucja poszła dalej i człowiek jest istotą myślącą. Stres jest także reakcją fizyczną organizmu i na to wpływ mam niewielki. Ale juz na szybkie poradzenie sobie z tym, jak najbardziej.
A psychiczny odbiór danej sytuacji i stres z nią związany jest tylko w mojej głowie.
Może mnie stresować uciekający autobus, jeśli sobie na to pozwolę.
Może stresować mnie pogoda, jeśli sobie na to pozwolę.
Ja unikam takich tłumaczeń samego siebie przed samym sobą i dążę do tego co napisałem powyżęj. I jestem zadowolony z efektów.
:luzik:

pterodaktyll - Sob 12 Maj, 2012 20:18

Gonzo.pl napisał/a:
Stres nie jest wyzwalaczem, stres u alkoholika jest objawem głodu alkoholowego.

Moim zdaniem to bzdura...........aż dziw mnie bierze, że pisze to ktoś z dłuższym okresem abstynencji.

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 20:28

Jakoś nie widzę, żebyś napisał cokolwiek mądrego. :bezradny:
Widocznie i ja i Marcel bardziej uważaliśmy na terapii. :tak:

pterodaktyll - Sob 12 Maj, 2012 20:31

Gonzo.pl napisał/a:
Jakoś nie widzę, żebyś napisał cokolwiek mądrego. :bezradny:

Włóż sobie okulary (jeśli ten post był do mnie)

Tajga - Sob 12 Maj, 2012 20:33

pastel napisał/a:
Ale myślę, że nigdy go nie wyeliminuję. Życie całkowicie bez stresu to utopia. Ewentualnie jakieś stadium demencji lub Alzheimera.


I tu się zgadzam z Pastelem, i nawet podpisuję pod tym obiema rękami.
Pytanie czy sytuacja z uciekającym autobusem, tramwajem, panną młodą to aż stres?
Może tylko lekka wkur...? Mijająca równie szybko jak się pojawiła?

Miałem kiedyś taki stres że aż mnie do tyłu odgięło.
Mój ( były już) mąż nagle stanął u drzwi, po 3 latach milczenia, zadzwonił sobie dzwonkiem i stał z plecaczkiem. Adrenalina mnie walnęła w nadnercze. Czy ja mogłam się do tego przygotować, i zapobiec temu???

O napiciu się nie pomyślałam. Za to paliłam fajki jak wściekła.

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 20:34

pterodaktyll napisał/a:
aż dziw mnie bierze, że pisze to ktoś z dłuższym okresem abstynencji.

:tak:

Gonzo.pl - Sob 12 Maj, 2012 20:40

Cytat:
Może tylko lekka wkur...? Mijająca równie szybko jak się pojawiła?

Dlaczego ja nie mam takich reakcji? Już nie mam.
Cytat:
Miałem kiedyś taki stres że aż mnie do tyłu odgięło.
Mój ( były już) mąż nagle stanął u drzwi, po 3 latach milczenia, zadzwonił sobie dzwonkiem i stał z plecaczkiem. Adrenalina mnie walnęła w nadnercze. Czy ja mogłam się do tego przygotować, i zapobiec temu???

Pisałem gdzieś o sytuacji po śmierci mojej matki. O okradzeniu mieszkania przez siostre, o awanturze w kosciele. Wiem, jak zareagowalbym jeszcze rok wczesniej, jak reagowałem. Wiem jak zareagowałem teraz. Spokojnie, konstruktywnie, metodycznie.
Oczywiście, ze był to stres, ale to ja go wykorzystałem, a nie on mnie.

szymon - Nie 13 Maj, 2012 08:16

pastel napisał/a:
w środę późnym wieczorem byłem już w domu i do teraz 'odbijaliśmy' sobie z moją 'churri' czas rozłąki ;) . :chmurka:


lubię czytać takie wpisy :okok:

Pastel - Nie 13 Maj, 2012 14:21

Zgadzam się z wpisami odnośnie stresu, że może być konstruktywny, że trzeba go odpowiednio ukierunkować i wtedy jest przydatny. To tak jak z bólem - niby nieprzyjemny i dążymy do jego eliminacji, ale bez bólu nikt nie pożyłby zbyt długo.
rufio napisał/a:
terapii bez terapii

Tak całkiem bez terapii to też nie. :skromny: Tylko na tym forum spędziłem przez ostatnie dwa miesiące ponad 300 godzin(praktycznie tylko w dziale 'alkoholizm'). Drugie tyle na innych forach, czytając artykuły i książki mówiących o moim uzależnieniu etc.. Plus czas poświęcony na medytację, na analizę własnych uczuć, reakcji na różne sytuacje w codziennym życiu. Plus obserwacja otoczenia - jak reaguje na mnie; co się w moim życiu zmienia, a co jeszcze trzeba zmienić biorąc pod uwagę stan mojego umysłu i duszy. Poświęcam na to bardzo dużo czasu i zauważam (i nie tylko ja) efekty i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy i zadowolony z siebie. Nie jest dla mnie aż tak ważne jak to robię - to sprawa drugorzędna.
'Moja' terapia idzie często w parze z klasyczną terapią choć nie zawsze, ale moim zdaniem ilu alkoholików tyle alkoholizmów i trzymanie się sztywno pewnych ram też nie jest do końca prawidłowym działaniem.
Chcę być dobrym człowiekiem, bo taki jestem w głębi duszy, a alkohol robił ze mnie świnię i chama i nie pozwalał mi na normalne życie. Przestałem pić niedawno i smród alkoholu jeszcze się za mną ciągnie, ale z czasem jest on coraz słabszy, a zastępują go inne zapachy. ;)
I jest wspaniale, w moim życiu znów (a mógłbym napisać 'w końcu') świeci słońce :) .
A jak nadejdą chmury to się wtedy będę tym zajmował, nie jestem z tych, co martwią się 'na zapas'. 8)
PD!
P.S. Wrzuciłem 30 zdjęć z mojego pobytu w ojczyźnie, miałem przygotowane 50, ale tyle się w galerii nie zmieści. :uoee: I tak za jakiś czas wykasuję większość i zostawię tylko kilka.

rufio - Nie 13 Maj, 2012 14:55

Pisząc o terapii bez terapii miałem na myśli typowa a Ty robisz trochę a nawet nie za bardzo typowo ale ... niech Ci słońce nie zachodzi a co będzie potem to będzie -

prsk

Marc-elus - Nie 13 Maj, 2012 14:56

pastel napisał/a:
Chcę być dobrym człowiekiem, bo taki jestem w głębi duszy, a alkohol robił ze mnie świnię i chama i nie pozwalał mi na normalne życie.

Ładnie powiedziane... no to nic, tylko robić. fsdf43t
EDIT: Fajne fotki.... zadaj sobie pytanie: co ja czułem gdy je robiono.....

Gonzo.pl - Nie 13 Maj, 2012 14:59

Ładnie piszesz, ładnie... Mam mieszane uczucia.
Poobserwuję sobie z boczku. :p Z sympatią.

Pastel - Nie 13 Maj, 2012 15:00

rufio napisał/a:
a co będzie potem to będzie

:okok:
Dziękuję. :skromny:

szymon - Nie 13 Maj, 2012 15:10

ale żeś dał popis z tymi fotami :mgreen:
Pastel - Nie 13 Maj, 2012 15:25

Marc-elus napisał/a:
co ja czułem gdy je robiono.....

Hmmmmm.... Głównie chyba beztroskie szczęście, takie z dzieciństwa kiedy to jeszcze nie jesteśmy 'skażeni' dorosłym życiem i nie wiemy jak ono naprawdę wygląda.
Byłem dumny z syna, że taki mądry :mgreen: , radość, że jest szczęśliwy, zdrowy (choć lekka angina go złapała i trochę pokrzyżowała nam plany)i uśmiechnięty.
Dumny z siebie, bo choć życie nie poukładało się idealnie to w miarę możliwości robię (prawie) wszystko by być dobrym ojcem. Młody był u mnie w tamtym roku 3 miesiące na wakacjach, w tym roku też będzie. Jak mam wolny czas i środki na podróż zawsze do niego lecę, zabieram na wycieczki. Nigdy nie zapomniałem o jego urodzinach, imieninach, Dniu Dziecka itp.
Chwilami podczas tych zabaw czułem smutek, bo wiedziałem, że to nie potrwa wiecznie i nadejdzie czas rozstania. :beczy: Starałem się o tym nie myśleć i całkowicie zatracałem się w dziecięcych szaleństwach.
Nic to - do wakacji już blisko; w tym roku kupię mu rowerek i nauczę go na nim jeździć . :sun:

Pastel - Nie 13 Maj, 2012 15:27

szymon napisał/a:
ale żeś dał popis z tymi fotami

Tych najlepszych i tak nie ma, bo byłem z nim sam na sam i nie bardzo miał kto pstrykać. :skromny: . Ważne, że w głowie zostały wspomnienia. ;)

dadof2 - Nie 13 Maj, 2012 22:34

pastel napisał/a:
Na tych, na których byłem alkohol był 'przy okazji'


Pastelku, ale czarujesz :) Okazja jest zawsze. W moich poczatkach imprez szczycilismy sie z kumplami, ze juz nawet nic nie trzeba mowic a wiadomo o co chodzi i co bedziemy robic. A klimat sprzyjal bom z 3miasta wiec plaza, molo (jeszcze wtedy bez ochroniarzy, falochron ktory sluzyl za nasz azyl i toalete) Nasze powitania wygladaly tak:
(bez czesc)
-to co?
-ty to umiesz namawiac ( konieczny porozumiewawczy usmiech)

Po czym bylo jeszcze ew. pytanie: to po ile? (piw)
Poniewaz zwykle wystarczalo nam po 4 wiec i to pytanie nie zawsze padalo. Wtedy jeszcze nie bylo mowy o dopijaniu - chyba nie zlamie netykiety tego forum jezeli uogolnie i powiem, ze nikt tu nie zaczynal pic z przymusu i dla przykrosci.

pastel napisał/a:
A z Meksykiem dałeś ciała. :wysmiewacz: ;) Ja bym poleciał, ale stroniłbym od
alkoholu ;) . Taaaaka okazja!


No wlasnie. Okazja... Mysle ze postapilem bardzo madrze (pisze to wiedzac ze sobie podzartowujesz)

Tak a propos konia to: wczoraj bylem z corka na urodzinach jej kolezanki (corka 6 lat). Towarzystwo pijace (oczywiscie dorosli!). Ja niepijacy od 3 miesiecy. Po powrocie w nocy mialem pierwszy sen alkoholowy a co mnie zszokowalo to ze (na ile pamietam oczywiscie) nigdy dotad, nawet w okresie sprzed 'problemu nie snil mi sie alkohol! Nie uwierzylbym gdybym nie przezyl a juz sklanialem sie do mysli ze nie jestem uzalezniony...

Pastel, musze Ci to oddac - wnosisz duzo kolorytu do tego forum i dzialu alkoholizm. Ale z Twoich ostatnich wypowiedzi wnioskuje ( w mojej ocenie) ze jestes na granicy powrotu do picia. Juz nawet dopuszczasz mysle ze zapijesz i nic sie nie stanie...
Nie zycze Ci tego. Zeby bylo jasne

Pastel - Pon 14 Maj, 2012 13:34

dadof2,
Dlatego później napisałem, że ja nie miałem okazji.:) Tak jak kiedyś szukałem sobie ich do wypicia (opisywana przez Ciebie sytuacja jest mi dobrze znana, ja na "cześć!" odpowiadałem: "dobra, namówiłeś mnie") tak teraz szukam powodów do bycia trzeźwym. I znajduję całą masę. Ale robię to 'na bieżąco' - nie planuje na przyszłość, bo to nie ma sensu. Przed wyjazdem do kraju planowałem i nic nie wymyśliłem - dlatego wtedy pisałem, że wchodzę do jaskini lwa. I już pierwszego dnia słyszałem namowy i widziałem morze alkloholu zakupione na mój przyjazd. I nadal nie planowałem - gdybym zaczął to robić to doszedłbym pewnie do czegoś w stylu:
"Dziś nie piję, nie chcę, dam radę. Jutro pewnie też nie, może nawet i pojutrze wytrzymam... ale dwa tygodnie bez picia i to podczas wizyty w ojczyźnie? I to gdy w lodówce tyle alkoholu! Niemożliwe! I tak nie dam rady, więc może od razu sobie piwko strzelę, tak po jednym dziennie będę pił... no może po dwa... I towarzystwo da mi spokój jak mnie z butelką zobaczy... Przecież się nie upiję..."
Ja tak myślałem w czasach kiedy piłem. I zawsze zapijałem! I zawsze na umór.
Po co zatem kombinować? Ja nie piję dzisiaj. Jutro też nie będę pił 'dzisiaj', ale o tym to będę myślał jutro. Z tym, że ja nie koncentruje się na alkoholu(czy na jego niepiciu), bo to zaprowadzi mnie do obłędu i chyba wolałbym pić niż żyć w ten sposób. Cały czas wałkować ten sam temat... :uoee: A więc 'dziś nie piję' i 24h zlatują nawet nie wiem kiedy. ;)
dadof2 napisał/a:
Po powrocie w nocy mialem pierwszy sen alkoholowy

Tu się przyznam, że ja nie przywiązuję wagi do snów i w tym temacie nie po drodze mi z klasyczną terapią. Skoro przez ostatnie 15 lat przynajmniej raz w tygodniu uchlewałem się na umór, uczestniczyłem w imprezach, chlałem sam wszystkie możliwe rodzaje alkoholu (konsumpcyjnego), alkohol był w moim życiu na każdym kroku i przy każdej 'okazji' to nic dziwnego, że mi się czasem przyśni sytuacja, w której alkohol będzie obecny. Czasem śni mi się praca i koledzy z pracy, w której pracowałem 10 lat temu - i co z tego? Jestem pracoholikiem? A może podświadomość chce wrócić do ojczyzny? :wysmiewacz: A może, a może, a może... obłęd! Śni mi się, że jeżdżę samochodem, choć od kilku lat go nie prowadzę - mam motor. Śni mi się wiele rzeczy, przeważnie to są sny bez ładu i składu - nie roztrząsam, to tylko sny. :skromny:
Myśle, że żaden sen nie jest w stanie doprowadzić mnie do zapicia - to dla mnie abstrakcja jakaś. Powtarzam - dla mnie. Tak samo jak z piwem, co to samo do koszyka w supermarkecie wskoczyło, samo poszło do domu, schłodziło się w lodówce, samo się otwarło, wypiło... :szok:
Ale ja jestem alkoholikiem alfa... :mgreen:
Ja nie wyobrażam sobie jak można pić przez tydzień nie trzeźwiejąc. Mój alkoholizm nie był postępujący - tak samo piłem 3 miesiące temu, jak przed dziesięcioma laty. :oops:
dadof2 napisał/a:
Ale z Twoich ostatnich wypowiedzi wnioskuje ( w mojej ocenie) ze jestes na granicy powrotu do picia. Juz nawet dopuszczasz mysle ze zapijesz i nic sie nie stanie...

Bardzo ciekawa obserwacja. Wiem o czym piszesz - myślałem o tym jeszcze zanim napisałem to o ewentualnym zapiciu. Ale nie ma sie co oszukiwać, bo takie coś może się zdarzyć. I co wtedy?
To jak z ubezpieczeniem na życie - płacę, ale póki co nie mam zamiaru umierać ;) .
A o śmierci nie myślę, bo z własnego doświadczenia wiem, że zawsze umiera kto inny. :wysmiewacz:
Wracając do alkoholu - pewnie kiedyś zapiję. Ale tak jak nie planuję trzeźwości, tak nie planuję zapijania - dziś się nie napiję i tego na dzień dzisiejszy jestem pewien. O jutrze będę mogł Ci napisać jutro. :skromny:
dadof2 napisał/a:
Nie zycze Ci tego. Zeby bylo jasne

Spoko - jest jasne. ;)
Trzeźwego!

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 13:45

Nie chce mi się tego przezuwać. ;) Tyle tu niekonsekwencji i chaosu.
pastel napisał/a:
chlałem sam wszystkie możliwe rodzaje alkoholu (konsumpcyjnego)

Powiedz mi jednak, jakie ma to dla Ciebie znaczenie? Jesteś inny? Lepszy? Chorujesz na inny alkoholizm? Nie jesteś alkoholikiem? czy jeszcze coś innego?
Właściwie już odpowiedziałeś.
pastel napisał/a:
Mój alkoholizm nie był postępujący

I tu zgodzę się z dadofem, udowadniasz sobie, że Twoje picie to nic strasznego.
Ty piłeś towarzysko, nie masz strat, nikogo nie skrzywdziłeś, a więc.....

Pastel - Pon 14 Maj, 2012 14:04

Gonzo.pl,
Ależ moje picie to było coś strasznego. Ale nie demonizuję, nie wymyślam, by pasować do teorii. Gdzie ja napisałem, że:
Gonzo.pl napisał/a:
Ty piłeś towarzysko, nie masz strat, nikogo nie skrzywdziłeś, a więc.....

Ja twierdze, że było inaczej.
A o konsumpcyjnym wtrąciłem, gdyż jest to jednym z kryteriów diagnozowania alkoholizmu (jego etapów).
Faza czwarta, chroniczna, pojawia się z okresami wielodniowej intoksykacji, tzw. "ciągami picia". Przynoszą one rozpad zasad moralnych, poważne uszkodzenia procesów myślenia i zdolności do oceny faktów. U części alkoholików (zdaniem Jellinka u około 10%), w tym czasie mogą pojawiać się psychozy alkoholowe. Pojawiają się epizody picia alkoholi niekonsumpcyjnych oraz zmniejszenie tolerancji na alkohol. Coraz częściej występują stany bezprzedmiotowego lęku oraz drżenie i wyraźne obniżenie sprawności motorycznej.
Ja do tego etapu nie doszedłem. Ale też nie brakuje mi takich przeżyć.

Dziubas - Pon 14 Maj, 2012 14:08

pastel napisał/a:
Ja do tego etapu nie doszedłem.

Do jakiego Pastel?
Do picia ciągami, czy do spożycia alkoholu niekonsumpcyjnego?

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 14:10

Cytat:
Ja do tego etapu nie doszedłem.

pastel napisał/a:
Mój alkoholizm nie był postępujący

To jest/był postępujący, czy nie? :p

Pastel - Pon 14 Maj, 2012 14:20

Dziubas, Gonzo.pl,
Do jednego i drugiego(etapu). :skromny: Mogłem pić 'w kratkę', ale musiałem wytrzeźwieć. Raczej nie klinowałem. Od nastoletnich lat tak miałem. Pod namiotami z kumplami piłem co drugi dzień; po 10 latach, na urlopie z żoną też piłem co drugi dzień i w takich samych ilościach. Model picia i trzeźwienia był taki sam - nie rozwijał się. Mimo to, dla mnie to nie powód, by czekać aż się rozwinie. I sprawdzać czy w ogóle się rozwinie.
Cytując J. Mellibrudę:

Alkoholizm typu Alfa - zdaniem Jellinka jest to uzależnienie od alkoholu oparte wyłącznie na czynnikach psychologicznych. Występuje u osób o niskiej tolerancji na frustrację lub braku zdolności radzenia sobie z napięciem i stresem. Używają one alkoholu przede wszystkim po to, by dodać sobie odwagi, odseparować się od rzeczywistości, uśmierzyć cierpienia fizyczne lub psychiczne. Piją zbyt wiele i w nieodpowiednich okolicznościach, co staje się powodem poważnych kłopotów życiowych. Zdaniem Jellinka, na ogół nie występuje tu silna progresja i brak widocznych objawów abstynencyjnych. W jego pracach można odczytać wątpliwości czy alkoholizm tego typu zasługuje w pełni na nazwę choroby. Z badań amerykańskich wynikało, że ten typ alkoholizmu występuje u około 10-15% członków AA. Typ Alfa może przekształcić się - zdaniem Jellinka - w typ Gamma, ale może również utrzymywać się 30 lub 40 lat bez większych przemian.

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 14:25

pastel napisał/a:
Typ Alfa może przekształcić się - zdaniem Jellinka - w typ Gamma, ale może również utrzymywać się 30 lub 40 lat bez większych przemian.

A zdaniem Mellibrudy?

Pastel - Pon 14 Maj, 2012 14:38

Myślisz, że jest odmienne?
Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 14:45

Nie wiem, dopuszczam to, skoro podaje zdanie Jellinka.
Nie jestem w stanie wszystkiego przeczytać, a zainteresowało mnie to.
BTW nie odpowiedziałeś na pytanie.

szymon - Pon 14 Maj, 2012 14:49

pozwalam Ci trzeźwieć po swojemu,
zdobywaj wiedzę codziennie,
by z niej skorzystać w trudnej chwili.

ja sobie obrałem troszeczkę inną drogę niż ty,
chwalę sobie ją, bo fajnie pracuje,
trybka są zaoliwione i coraz rzadziej w nich zgrzyta.

w twoich zdaniach i słowach jest dużo sprzeczności,
ale się tym nie martw, pracuj dalej :]
podobnie było w moich, jak zaczynałem trzeźwieć,
nawet jak poszedłem na terapię, jak chodziłem na AA

:okok:

Pastel - Pon 14 Maj, 2012 14:56

Nalepiej przyczytać całość, ale linka nie podam, bo ktoś mógłby mi zarzucic przestępstwo ;) . 'Chomik' nie jest Ci obcy, więc znajdziesz całość. :skromny:
Z czystym sumieniem mogę tylko podsunąć to:
http://www.psychologia.ed...d-alkoholu.html
ale z tych fragmentów ciężko wyczuć, czy Mellibruda przywołuje Jellinka jako autorytet, czy się jego nazwiskiem zasłania, bo podkreślić, że on ma inne zdanie.
Ja skłaniam się ku pierwszej opcji.
Ale i tak zdanie Jellinka mi wystarczy. :roll: Z autopsji wiem, że ma rację.

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 15:01

dzięks obydwu panom. :)
Pastel - Pon 14 Maj, 2012 15:03

szymon napisał/a:
w twoich zdaniach i słowach jest dużo sprzeczności,

Chętnie poczytam w których. Co konkretnie miałeś na myśli?
Ciekawym, bo jeśli takowe są to może być tak, że ja ich nie dostrzegam. A chętnie bym sobie 'poanalizował' - mam wolne popołudnie ;) .
:okok:
szymon napisał/a:
ja sobie obrałem troszeczkę inną drogę niż ty,
chwalę sobie ją, bo fajnie pracuje,

Czytałem, czytałem o 'Loczku' :)
szymon napisał/a:
trybka są zaoliwione i coraz rzadziej w nich zgrzyta.

Też mam takie wrażenie czytając Twoje posty. Ale najważniejsze, ze Ty to dostrzegasz. 8)

szymon - Pon 14 Maj, 2012 15:16

pastel napisał/a:
szymon napisał/a:
w twoich zdaniach i słowach jest dużo sprzeczności,

Chętnie poczytam w których. Co konkretnie miałeś na myśli?


ach, kolego nie lubię wyciągać na wierzch, co było wcześniej...
bo później jest takie trzepanie piany i udowadnianie jeden drugiemu, że moje jest mojsze.
już się przyzwyczaiłem do tego i nie chce w to wchodzić, bo to nie ma żadnego celu :]

możemy się tak umówić, ze jak coś zauważę to wtedy cię kąsnę, co? :skromny:


pastel napisał/a:
czytałem o 'Loczku'

łooooo matko i córko jedenastoletnia, skąd Wy to wynajdujecie :szok:

ANASTAZJA - Pon 14 Maj, 2012 15:24

pastel napisał/a:
zapijesz


Ale ja jestem alkoholikiem alfa...
Ja nie wyobrażam sobie jak można pić przez tydzień nie trzeźwiejąc. Mój alkoholizm nie był postępujący - tak samo piłem 3 miesiące temu, jak przed dziesięcioma laty.

Pastel, nie chce tutaj nikogo obrazić, ale mam wrażenie, że minimalizujesz swój problem, kategoryzujesz sztywno pod ustalone typy Jellinka. Czarne nie zawsze jest czarne, jak również białe nie musi być bielą... Wydaje mi się, że skoro zaglądnąłeś na to forum, to chyba nie z ciekawości? i wygląda na to, że zdajesz sobie sprawę z tego, iż "jakiś" problem istnieje, że Ty masz ten problem, tylko... jakoś tak dziwnie go redukujesz i niestety, ale chyba oszukujesz sam siebie. Nie atakuje Cię, żebyś źle mnie nie zrozumiał, to forum jest po to, by sobie pomagać nawzajem. I jeszcze tak na marginesie, Ty podchodzisz do sprawy zapicia w sposób porównywalny do śmierci, otóż śmierć jest jedyną sprawiedliwością na świecie- jest nieunikniona, natomiast zapić nie każdy musi. Ja podchodzę do sprawy zapicia innymi kategoriami, widzisz, będę się starała zrobić wszystko by nie zapić, ale nie twierdzę, że mi się uda (jak na razie od ponad 3 lat trwam w trzeźwości bez wpadki) i mam nadzieję, że będzie tak dalej, czego i wszystkim życzę! :)

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 15:34

Anastazja, będę się czepiać... ;)
Ja w swoim trzeźwieniu nie dopuszczam słowa "trwać". Każdego dnia staram się rozwijać, każdego dnia zrobić coś dla swojej trzeźwości.
Kiedy zaczynam trwać, cofam się.
Przyrównuję trzeźwienie do jazdy schodami ruchomymi pod prąd. Jeśli się zatrzymam, zjadę do punktu zero.
Więc przebieram nóżkami. :)
Słowo "wpadka" za to kompletnie podważam.
Wpaść to ja mogę w kałużę, a jeśli będę uważał mam duże szanse ją ominąć.
Na zapicie umysł alkoholika przygotowuje się znacznie wcześniej. Terminu "nawrót" nie wymyślono ot tak sobie. I moim zadaniem jest ten nawrot jak najprędzej zauważyć. Pomaga mi w tym kontakt z innymi alkoholikami, miedzy innymi na mityngach AA.

Marc-elus - Pon 14 Maj, 2012 15:37

Pastel
"Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?"
Masz w ogóle jakieś straty?

Tylko nie pisz że nieznaczne, maleńkie, bo nie uwierzę. Żaden alkoholik nie chce rzucić picia puki wszystko gra.... Mogę uwierzyć, że nie potrafisz określić ich, bo Ci choroba to przysłania. Ja część strat dostrzegłem po paru miesiącach na terapii.

Jesteś w stanie uwierzyć że możesz nie myśleć trzeźwo, mimo że od jakiegoś czasu nie pijesz? Sam sobie odpowiedz. :) Ja nie mogłem przełknąć tej myśli, a okazała się prawdziwa.....

Cytaty z Jellinka? Pomogą Ci? Wiedza o alkoholizmie, szczególnie ta oparta na doświadczeniach, posunęła się bardzo od tego czasu, masz ją dostępną na terapii, możesz na niej operować jak neurochirurg przy otwartej czaszce, ale sam uważasz że to nie dla Ciebie....
Niekonsekwencja to się chyba nazywa....
I jeszcze to stwierdzenie:
Cytat:
Tu się przyznam, że ja nie przywiązuję wagi do snów i w tym temacie nie po drodze mi z klasyczną terapią.

Ciekawe jakby chory na raka powiedział że część leków mu nie pasuje....

Miłego dnia wszystkim. :D

ANASTAZJA - Pon 14 Maj, 2012 15:40

Gonzo dokładnie, czepiasz się słowek, ale... skoro mi taki tok myślenia pomaga do tej pory i przyznam się, że nigdy nie korzystałam z pomocy terapeutów, nigdy nie byłam na mityngu (może stąd u Ciebie dosadne branie rzeczy po imieniu), to każdy dobry sposób dla indywidualnej jednostki ( bo każdy człowiek jest inny, nieprawdaż?) nie jest zły. Dla mnie "trwanie" w trzeźwości może oznaczać całkowicie coś innego niż dla Ciebie. Ja alkohol traktuje jak swojego największego wroga- nie staje z nim w "ringu" do walki, bo wiem i tak przegram. :?
Marc-elus - Pon 14 Maj, 2012 15:45

ANASTAZJA napisał/a:
Ja alkohol traktuje jak swojego największego wroga

Personifikacja alkoholu... :)
A dla mnie to jedynie związek chemiczny, pomaga mi w pracy(mam całą beczkę), w domu, jak robię coś przy samochodzie....
Ma bardzo wiele zalet, tylko że bardzo mi szkodzi gdy go spożywam. JA.

Dobra, dość tej mąki.... :mgreen:

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 15:47

ANASTAZJA napisał/a:
Gonzo dokładnie, czepiasz się słowek,

Niczego więcej w moim poscie nie wyczytałaś?
ANASTAZJA napisał/a:
(może stąd u Ciebie dosadne branie rzeczy po imieniu),

Gdzie? :shock:
ANASTAZJA napisał/a:
sposób dla indywidualnej jednostki

Ale my tu rozmawiamy o indywidualnych jednostkach?
Bo ja piszę o konkretnej, bardzo demokratycznej chorobie wspólnej dla nas wszystkich.

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 15:48

Marc-elus napisał/a:
Ma bardzo wiele zalet,

Czyżbym miał jakieś braki w edukacji?

ANASTAZJA - Pon 14 Maj, 2012 15:50

[quote="M
Personifikacja alkoholu... :)

Nie personifikacja, a metafora, widzisz, tylko zapomniałam dodać cudzysłów. Według mnie to są mądre słowa pewnej osoby, które mogą mobilizować i nie muszą się wcale nikomu podobać, grunt, że ja w nich widzę sens.

Marc-elus - Pon 14 Maj, 2012 15:53

Gonzo.pl napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Ma bardzo wiele zalet,

Czyżbym miał jakieś braki w edukacji?

Na pewno. :p
Doczytaj mojego posta, to całe dwa zdania....

ANASTAZJA - Pon 14 Maj, 2012 15:56

Gonzo owszem, wspólna choroba, ale czy oznacza, że każdy z nas, ma taka samą historię choroby, identyczne przeżycia oraz doświadczenia i każdy z nas musi myśleć identycznymi kategoriami oraz każdemu z nas pomaga to samo?? Chyba się trochę pogubiłeś, nie tędy droga, kolego, każdy z nas jest inny, każdemu pomaga coś innego, jednemu wyuczone regułki z terapii, a innemu własne poglądy, do których ma prawo. Pozdrawiam i troche refleksji własnej życzę :roll:
Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 15:58

Przykro mi Marcelus, nie znam zastosowań zewnętrznych alkoholu, nie było mi to do niczego potrzebne.
Wiem też, ze wdychanie jego oparów jest dla mnie szkodliwe. To także "spożywanie".

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 16:02

ANASTAZJA napisał/a:
Chyba się trochę pogubiłeś, nie tędy droga, kolego,

Czy ja, lub ktokolwiek inny robi Tobie takie uwagi? Tez umiem, wierz mi.
Mój post jest o mnie, pisany w pierwszej osobie liczby pojedynczej.
Argumenty ad personam świadczą wyłącznie o braku argumentów.
Powściągnij więc swoje niegrzeczne odzywki.

ANASTAZJA - Pon 14 Maj, 2012 16:08

Wiesz Gonzo, nie uważam żeby moje odzywki były niegrzeczne, ale skoro Ciebie moje słowa dotknęły, nie chciałam Cie urazić, tylko zauważ proszę, że ironizowałeś moje wypowiedzi, podważałeś moje wartości. Masz inne zdanie? Ok, każdy ma takie prawo, widzisz, Twoje kwestionowanie wszystkiego co pisałam, uwierz mi, również to miłych nie należało.
Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 16:13

Ja przedstawiłem swoje zdanie, swoje poglądy i to co ja robię.
Cała reszta Twoich "wrażeń" powstała w twojej głowie.
Może warto przeczytać to raz jeszcze i pisać o sobie, a nie dawać rady i uwagi mnie, czy komukolwiek innemu.
Nie tobie stwierdzać cokolwiek na mój temat.

Pogody ducha życzę.

ANASTAZJA - Pon 14 Maj, 2012 16:21

[quote="Gonzo.pl"]
a nie dawać rady i uwagi mnie, czy komukolwiek innemu.
Nie tobie stwierdzać cokolwiek na mój temat.

1. Gdzie ja wystawiłam ocenę Twojej osoby? Wszak nie znam Cię.
2. Negowałeś moje spostrzeżenia (sam sobie przeczytaj jeszcze raz, jak będzie mało, to można czytać do skutku, aż się pojmie).
3. Twój cynizm w stosunku do mojej osoby jest tak wielki, że powoli zastanawiam się skąd u Ciebie takie negatywne emocje do osoby, której na oczy nie widziałeś, może przeszkadza Ci mój wiek :/
4. Forum jest po to by dawać rady i uwagi innym by im pomóc, a nie zniechęcić, więc coś się tu komuś chyba pomieszało.
Na koniec daję ignora, bo widzę, że to jałowa dyskusja i nie dam ci się sprowokować. Żegnam!

Pastel - Pon 14 Maj, 2012 16:25

szymon,
Nie chodzi o wyciąganie czy udowadnianie czegokolwiek, Twoje uwagi mogłyby być dla mnie cenne i jeśli są sprzecznosci to chciałbym się przynajmniej nad nimi zastanowić.
szymon napisał/a:
możemy się tak umówić, ze jak coś zauważę to wtedy cię kąsnę, co?

Jaaaasne. Ja nie traktuję tego jako kąsanie. Przynajmniej do tej pory nie potraktowałem tak żadnego w Twoich postów. Ja bardzo lubię merytoryczne dyskusje.
szymon napisał/a:
skąd Wy to wynajdujecie

Przeczytałem już chyba wszystkie wątki w tym dziale - dla chcącego nic trudnego ;) .
ANASTAZJA,
Nie kategoryzuję, ale nie lubię jak mnie próbuje się kategoryzować. I to na podstawie szczątkowych informacji na mój temat. Jak sama napisałaś:
ANASTAZJA napisał/a:
Czarne nie zawsze jest czarne, jak również białe nie musi być bielą...

Wszelkie znaki na niebie i ziemi mówią, że jestem alkoholikiem alfa - po co na siłę mam się kategoryzować pod np. gamma? W sumie to nawet jest mi obojętne jaka literka greckiego alfabetu znajdzie się przy określeniu mojego alkoholizmu. Ale jeśli ktoś mi mówi, że alkoholizm jest postępujący, że w jego przypadku tak było, a ja wiem, że moim przypadku było inaczej to coś tu nie gra. Tym bardziej jeśli ta osoba twierdzi, ze każdy alkoholizm jest taki sam. Otóż nie jest, a na poparcie moich przemyśleń podałem opinię Jellinka. Żeby nie było, że Pastel sobie coś wymyślił ;)
Ja wiem, że typ alfa może (choć nie musi) przekształcić się w np.gamma, ale nie mam zamiaru tego sprawdzać. Nigdy nie dzieliłem alkoholików na lepszych, czy gorszych.
ANASTAZJA napisał/a:
jakoś tak dziwnie go redukujesz i niestety, ale chyba oszukujesz sam siebie.

Dlaczego tak sądzisz? Od początku mojego trzeźwienia dopuszczam taką możliwość i czasem wręcz jej szukam. I nie znajduję, dlatego zawsze proszę o konkrety. Bo jeśli tak jest jak piszesz to chciałbym się nad tym zastanowić i wyciągnąć wnioski. Moje prośby o konkrety to nie uszczypliwości. :/
ANASTAZJA napisał/a:
Ja podchodzę do sprawy zapicia innymi kategoriami, widzisz, będę się starała zrobić wszystko by nie zapić, ale nie twierdzę, że mi się uda

Zapewniam Cię, że i ja tak podchodzę do zapicia. Dlatego dopuszczam myśl o zapiciu - to może się zdarzyć. Może napisałem o tym zbyt lekceważąco i dlatego takie wrażenie wywarło to na czytelnikach. Zapewniam, ze nie lekceważę, ale ja taki jestem, że nie przejmuję się czymś złym, co może się zdarzyć, a jeszcze się nie zdarzyło. Ja jestem szczęśliwy z moim trzeźwieniem i nie funduję sobie 'dołów' bez powodu.
Przykład ze śmiercią... cóż, być może nie trafiłem, ale to była przenośnia; zamiast śmierci można sobie wstawić coś innego.

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 16:26

ANASTAZJA napisał/a:
Chyba się trochę pogubiłeś, nie tędy droga, kolego,

ANASTAZJA napisał/a:
troche refleksji własnej życzę

Cytat:
3. Twój cynizm w stosunku do mojej osoby jest tak wielki, że powoli zastanawiam się skąd u Ciebie takie negatywne emocje do osoby, której na oczy nie widziałeś, może przeszkadza Ci mój wiek

ANASTAZJA napisał/a:
więc coś się tu komuś chyba pomieszało.

Przykro mi, nie sprowokujesz mnie do takich zachowań, jakie Ty prezentujesz.
Twoje słowa mówią same za siebie.

Jeszcze raz pogody ducha życzę.

ANASTAZJA - Pon 14 Maj, 2012 16:32

Pastel, to jest właśnie jedna z wad forum, że nie zawsze to co napiszesz jest zrozumiane w taki sposób, w jaki przedstawia się swoje intencje :)
Pastel - Pon 14 Maj, 2012 17:46

Marc-elus napisał/a:
Masz w ogóle jakieś straty?

Chcesz o nich poczytać? :evil2" Po co Ci to? Klawiaturę bym starł, gdybym miał o tym wszystkim pisać. ;)
Napiszę o jednej stracie, decydującej i dla mnie najważniejszej - straciłem szacunek i zaufanie do samego siebie. To coś czego nie da się nikomu odebrać jesli on sam na to nie pozwoli. Mnie ten szacunek odebrał alkohol. Ja mu na to pozwoliłem. :oops:
Marc-elus napisał/a:
Jesteś w stanie uwierzyć że możesz nie myśleć trzeźwo, mimo że od jakiegoś czasu nie pijesz?

Dopuszczam i dlatego zawsze proszę o konkrety. :skromny:
A czy Ty dopuszczasz, że nadal nie myślisz trzeźwo?
Marc-elus napisał/a:
Cytaty z Jellinka? Pomogą Ci? Wiedza o alkoholizmie, szczególnie ta oparta na doświadczeniach, posunęła się bardzo od tego czasu,

To samo mógłbym napisać o cytatach z Billa W.. Nie piszę, bo to żaden argument. Cytat z Jellinka był po to, by uzmysłowić, że nie każdy alkoholik jest taki sam i nie każdemu pomaga to, co pomaga innemu. Tak samo, jak na rzucenie palenia każdy ma swój sposób. I ważne, by był efektywny. A Ty porównujesz alkoholizm do raka...
Marc-elus napisał/a:
masz ją dostępną na terapii, możesz na niej operować jak neurochirurg przy otwartej czaszce, ale sam uważasz że to nie dla Ciebie....

A Ty cały czas o tej terapii... :? . No to ja też się o niej wypowiem.
Zadałem Ci w tym poście pytanie: A czy Ty dopuszczasz, że nadal nie myślisz trzeźwo? Uprzedzając odpowiedzi:
Nie.
Toś wyleczony! Gratuluję! ;)
Na tę ironię pozwoliłem sobie tylko dlatego, że jestem przekonany, iż Twoja odpowiedź będzie brzmiała:
Tak.
Ale przy tej opcji wracasz do punktu wyjścia. Takie samonapędzające się koło dozgonnego leczenia, bo zawsze będzie istniała możliwość, że nie myślisz trzeźwo.
I zaś trzeba leczyć. Jak masz wątpliwości - trzeba leczyć, a jak wszystko będzie dobrze to będziesz zbyt pewny siebie - i zaś trzeba leczyć. Co byś nie powiedział i jak się nie zachował - trzeba leczyć. A co by nie było nudno to początkowa, pogłębiona, dochodząca, zamknięta, z tym terapeutą, z tamtym, z owym itd. itp. A jak już te wszystkie etapy przejdziesz to wyjdzie po drodze żeś DDA, SLAA, ADHD, DDD, CKM (to o mnie :) ), depresja, bezsenność, kopleks Edypa, dysleksja, dysortografia, dyskalkulia, anoreksja, bulimia, i oczywiście setki mnożących się w tempie geometrycznym fobii... Ostatnio słyszałem o fobii przed wyjściem z domu bez telefonu komórkowego. WHO zaleca leczyć terapią, pójdziesz? Symptomy się znajdą, a jak nie to powołamy się na mechanizm iluzji i zaprzeczeń. :evil:
Super zawód ten terapeuta - ciągle powiększająca się rzesza stałych klientów. cf2423f
Spece, spece - od marketingu...
Nie bierz moich słów do siebie Tomku - to tylko moje zdanie na temat tego całego cyrku z psychoanalitykami, którzy mają swoich własnych psychoanalityków, którzy mają kolejnych... itd. Ja z tego nie kpię - ja nad tym ubolewam. 8|
A za Twoje posty Ci bardzo dziękuję, bo są wyważone i często sprawiają, że zastanawiam się nad własnym postępowaniem. Tylko mnie po prostu nie ma sensu przekonywać do udziału w 'klasycznej' terapii. :bezradny: Ale jeśli komuś taka metoda walki z uzależnieniem odpowiada to zobowiazuję się go podwieźć na terapię na mój koszt (oczywiście jeśli mieszka w mojej okolicy :mgreen: ), poklepać po plecach przed wejściem i szczerze życzyć powodzenia.
Jednym zdaniem: Niech każdy trzeźwieje jak chce i niech metoda/sposób/droga tegoż trzeźwienia nie będzie jedynym kryterium oceniającym postępy 'pacjenta' w trzeźwieniu.
Pogody Ducha!

Pastel - Pon 14 Maj, 2012 17:50

ANASTAZJA napisał/a:
Pastel, to jest właśnie jedna z wad forum, że nie zawsze to co napiszesz jest zrozumiane w taki sposób, w jaki przedstawia się swoje intencje

Zgadzam się z tym jak najbardziej. Dlatego często używam emotikonów - mimo to nie zawsze uda się wytłumaczyć to do czego zmierzam. :(
Tym bardziej, że moja wizja jest szeroka i składa się z wielu elementów, które dopiero złożone w jedną całość dają jako taki obraz. Dlatego też czasem są nieporozumienia.
Powoli, stopniowo, konsekwentnie... ;)
Trzeźwego!

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 18:00

Ale kombinujesz, ale namotasz, ale nawymyślasz scenariuszy. :)
Powiem Ci krótko. Kiedy (według mnie oczywiście :p ) ruszyło moje trzeźwienie, kiedy zacząłem trzeźwo myśleć, zauważyłem to bardzo szybko. Wszystko się przewartościowało, na sporo spraw spojrzałem inaczej, pomyślałem inaczej, zachowałem się inaczej. Do dziś potrafi mnie to zadziwić.
I jeśli/kiedy wraca mi to nietrzeźwe myślenie lub zachowanie natychmiast to widzę. Bo pamiętam.
Gdybym tego nie osiągnął, nie zrozumiałbym o co w ogóle caman. Przecież nie piję tyle czasu, to muszę trzeźwo myśleć... A takiego. ;)
to tak jak osoba pijąca nie rozumie jak wygląda życie bez alkoholu.

ANASTAZJA - Pon 14 Maj, 2012 18:10

Bo widzisz Pastelku, chociaż jestem tutaj od niedawna, ale zauważyłam, że co dla niektórych osób najlepsza obroną jest atak :/ Czepianie się czyjejś wypowiedzi, ironizowanie, próbowanie komuś narzucać swoje jakże "klarowne ideologie", masz rację, każdy ma swój sposób i własne zdanie na temat trzeźwienia, dla jednego trwanie w trzeźwości będzie oznaczało dosłownie stanie w miejscu, dla innego będzie to sposobem na szczęśliwe życie w trzeźwości, wiesz, ja mam własne idee, których się trzymam, a jeśli komuś mogły by pomóc, to nawet nie zdajesz sobie sprawy jaka bym była z tego powodu zadowolona, wiadomo świata nie zbawię, ale jeśli udałoby się pomóc chociaż jednej osobie, nawet w minimalnym stopniu, byłby to sukces przede wszystkim tejże osoby, przy delikatnej pomocy, być może rzuceniu małego światła na daną kwestię ;)
Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 18:15

Oł maj gasz :mgreen:
Pastel - Pon 14 Maj, 2012 18:17

Gonzo.pl napisał/a:
Kiedy (według mnie oczywiście ) ruszyło moje trzeźwienie, kiedy zacząłem trzeźwo myśleć, zauważyłem to bardzo szybko. Wszystko się przewartościowało, na sporo spraw spojrzałem inaczej, pomyślałem inaczej, zachowałem się inaczej. Do dziś potrafi mnie to zadziwić.

Krucaaa - dopiero co napisałem Ci o tym zdziwieniu dwukrotnie na PW! :szok: :skromny: ;) Cóż za zbieg okoliczności!
Czy Ty masz jakąś wtyczkę w mojej głowie? cczxc
:sztama:
Lecę czytać swoje poprzednie wpisy, osobiste notatki, analizować zmiany w stopniach zadowolenia (te -10/-5/0/+5/+10 - chyba wiadomo o co chodzi) na przestrzeni tych dwóch miesięcy itd. Echhh w obsesje mnie wpędzisz. :skromny:

Gonzo.pl - Pon 14 Maj, 2012 18:19

pastel napisał/a:

Krucaaa - dopiero co napisałem Ci o tym zdziwieniu dwukrotnie na PW!

Zgadza sie co do słowa, zauważyłem. :)
Zyskałes na wiarygodnosci. :P

Marc-elus - Pon 14 Maj, 2012 18:20

pastel napisał/a:
Dopuszczam i dlatego zawsze proszę o konkrety. :skromny:
A czy Ty dopuszczasz, że nadal nie myślisz trzeźwo?

Konkrety dostajesz, ale ich nie słuchasz.
Nie tylko dopuszczam, ja wiem że zdarza się mi nie myśleć trzeźwo, emocje biorą górę, i nie chodzi mi o uzewnętrznienie ich, tylko tam, głęboko w środku.....
Mam konkretne przykłady, które nie są przykładem trzeźwości. Dlatego też sądzę że kontakt z innymi alkoholikami, terapia, pomagają. Przede wszystkim uczę się rozpoznawać te zachowania, ale też, nie wstydzę się o nich mówić.
Nie wstydzę się siebie. ;)
pastel napisał/a:
Nie.
Toś wyleczony! Gratuluję! ;)
Na tę ironię pozwoliłem sobie tylko dlatego, że jestem przekonany, iż Twoja odpowiedź będzie brzmiała:
Tak.

Jak widzisz, miałeś racje. fsdf43t
pastel napisał/a:
To samo mógłbym napisać o cytatach z Billa W

Bill jest mi tak samo bliski jak Jellinek. Może coś sugerować, ale nie jest wyrocznią.
pastel napisał/a:
A Ty cały czas o tej terapii

Staram się namówić Ciebie do dobrego.... :mgreen:
pastel napisał/a:
Takie samonapędzające się koło dozgonnego leczenia, bo zawsze będzie istniała możliwość, że nie myślisz trzeźwo.

Źle to rozumiesz moim zdaniem. Praca, nad sobą, może trwać całe życie. To nie znaczy że musisz cały czas "zap******", by Szymon.
A tym bardziej nie znaczy że musisz całe życie się "terapeutyzować". Terapia to taka szkoła, dalej, w dorosłe życie, idziesz już sam.
pastel napisał/a:
CKM (to o mnie :) )

Poczekaj aż się churri dowie.... :wysmiewacz:

Miłego.... :D

Pastel - Wto 15 Maj, 2012 14:52

ANASTAZJA napisał/a:
Bo widzisz Pastelku, chociaż jestem tutaj od niedawna, ale zauważyłam, że co dla niektórych osób najlepsza obroną jest atak

Zgadza się. Ale co Cię obchodzą 'niektóre' osoby? Nie ma się co od razu złościć i rzucać ignorami - to i tak nic nie da. :p Siebie zmieniam - od reszty mi wara ;) .
ANASTAZJA napisał/a:
ja mam własne idee, których się trzymam, a jeśli komuś mogły by pomóc, to nawet nie zdajesz sobie sprawy jaka bym była z tego powodu zadowolona, wiadomo świata nie zbawię, ale jeśli udałoby się pomóc chociaż jednej osobie, nawet w minimalnym stopniu, byłby to sukces przede wszystkim tejże osoby, przy delikatnej pomocy, być może rzuceniu małego światła na daną kwestię

To napisz o tych ideach, o Twoim 'trwaniu' (jak zwał tak zwał ;) ) w trzeźwości, o codziennym życiu, o tym jak sobie radzisz z uzależnieniem itp. Mnie właśnie tym możesz pomóc. :skromny: Myślałaś o założeniu własnego wątku?
Gonzo.pl napisał/a:
Zyskałes na wiarygodnosci.

Jestem szczery i piszę tu to, co myślę. Po to tu m.in. jestem. :skromny:
Może to naiwne, ale traktuję rozmowę w internecie tak, jakbym rozmawiał w 'realu' i wszystko co tu napisałem i napiszę mogę powtórzyć prosto w oczy. Szkoda, że nie wszyscy tak postępują, ale i z tym sobie radzę. :uoee: Nie takie problemy mam w życiu. ;)
Marc-elus napisał/a:
Nie wstydzę się siebie.

Ja też nie. ;)
Marc-elus napisał/a:
Staram się namówić Ciebie do dobrego....

Wiem i doceniam to. Ale wiesz... jeden lubi truskawki, a inny jak mu nogi śmierdzą. Jak dla Ciebie dobre - korzystaj i chwal się. Chętnie poczytam. :skromny:
Marc-elus napisał/a:
Terapia to taka szkoła, dalej, w dorosłe życie, idziesz już sam.

A jak przyjdzie nawrót? Jeśli poradzę sobie z nim teraz, tym łatwiej będzie później. Bo później przyjdą kolejne niebezpieczeństwa, np. związane z pewnością siebie występującą po terapii. Oczywiście będę kontynuował moją 'trapię' pod warunkiem, że będę potrafił sobie z tymi niebezpieczeństwami poradzić. Jak na razie idzie jak po maśle. 8)
Marc-elus napisał/a:
Poczekaj aż się churri dowie....

Całe szczęście, że Ona jest nierozumiejąca po 'polskiemu'. :wysmiewacz:
PD!

szymon - Wto 15 Maj, 2012 15:04

pastel napisał/a:
Jak na razie idzie jak po maśle. 8)


kąsnięcie:

to fajnie, cieszę się... jednak na początku, bo tak to trzeba nazwać, oszczędnie używałbym tego określenia.
poczytaj moze coś o POKORZE w trzeźwieniu, czy zdrowieniu ;)

Pastel - Wto 15 Maj, 2012 15:42

Eee tam, takie kąśnięcie ;) .
szymon napisał/a:
poczytaj moze coś o POKORZE w trzeźwieniu, czy zdrowieniu

Zgadza się, masz rację - nigdy nie byłem pokorny.
Słyszałem:
Pokorne ciele dwie matki ssie.
Odpowiadałem:
Grunt to bunt.
Słyszałem:
Przezorny zawsze ubezpieczony.
Odpowiadałem:
Kto nie ryzykuje ten nie je.
Słyszałem:
Lepiej być żywym tchórzem niż umarłym bohaterem.
Odpowiadałem:
Wracaj z tarczą lub na tarczy.

Ten typ tak ma. :bezradny:
Ale:
Kiedy niecały tydzień temu wysiadałem z samolotu pomyślałem sobie: "Mission cumplida" i poczułem się 'kuty na cztery łapy' jeśli chodzi o temat alkoholu. Ale przypomniałem sobie właśnie o tej nieszczęsnej pokorze i zacząłem trochę wyhamowywać swój entuzjazm. Tym bardziej, że napisano mi tu, że jestem bliski zapicia. I choć jestem innego zdania to potraktowałem to jako ostrzeżenie i mam to na uwadze.
Dla mnie to jest właśnie pokora, a co nadto nazywam 'cierpiętnikowaniem'. :)
Wiem jak zdradliwy może być alkohol, ale nie dołuję się bez powodu i cieszę się swoją trzeźwością. :mgreen:

szymon - Wto 15 Maj, 2012 15:54

pastel napisał/a:
napisano mi tu, że jestem bliski zapicia


bardzo tego nie lubię, jeżeli ktoś tak piszę:
"ho ho... zobaczymy... rób tak dalej, na pewno zapijesz"
takimi przekazami mnie też częstowano, jak byłem kogucikiem jakoś rok temu...
wtedy, mówiłem w myślach sobie, co jest ze mną nie tak, dlaczego tak mam, w czym "oni" są lepsi ode mnie?
teraz wiem, że w niczym.
ani nie są gorsi, ani lepsi, po prostu są, pozwalam im by byli, akceptuje ich.

budujące jest to, ze potraktowałeś to jako ostrzeżenie, super.
bo tutaj jest powiedziane,
że jeżeli ktoś Ci powie, ze masz ogon, to uśmiechnij się
jeżeli kilka osób Ci tak powie, to zastanów się
jeżeli większość ma takie zdanie na ten temat, zerknij w lustro lub oglądnij się :skromny:

Pastel - Wto 15 Maj, 2012 16:12

szymon,
Ładnie to napisałeś. Podpisuje się obiema rękami.
Dziękuję.
Pól nocy analizowałem "czy nie mam ogona" ;) .
I właśnie te analizy mi się podobają najbardziej, bo zawsze dochodzę do ciekawych wniosków. To poznawanie samego siebie jest chyba najpiękniejsze w całym trzeźwieniu. To, czy wlewam w siebie C2H5OH jest sprawą drugorzędną. 8)

Gonzo.pl - Wto 15 Maj, 2012 16:13

To chcesz pić i "trzeźwieć"? :shock:

EDIT: dopuszczasz takie "rozwiązania"?

Janioł - Wto 15 Maj, 2012 16:16

pastel napisał/a:
To, czy wlewam w siebie C2H5OH jest sprawą drugorzędną.
kolejny hit tygodnia

i kolejny : jedyny , wyjątkowy niepowtarzalny i nie poddający się prawom choroby i uzależnienia to tlko i wyłącznie kolejny dowód na tkwienie w mechanizmach choroby ale mam nadzieję że kiedys Ci przejdzie

NANA - Wto 15 Maj, 2012 16:22

.." przypomniałem sobie o tej nieszczęsnej pokorze "

pastel - czy prawda o Tobie - dla siebie samego , to takie nieszczęście ?

Janioł - Wto 15 Maj, 2012 16:26

NANA napisał/a:
to takie nieszczęście ?

w kontekście
pastel napisał/a:
To, czy wlewam w siebie C2H5OH jest sprawą drugorzędną.


to jest

NANA - Wto 15 Maj, 2012 16:31

.. no cóż :bezradny:

Dla mnie POKORA , to PRAWDA .

Pastel - Wto 15 Maj, 2012 16:33

Gonzo.pl napisał/a:
To chcesz pić i "trzeźwieć"?

Nie, ja nie chcę pić. Chodziło mi o to, że ze zmian w moim sposobie myślenia i spojrzeniu na wiele spraw pod innym kątem jestem najbardziej zadowolony. Bardziej niż z tego, że nie piję. To przychodzi jakby 'z automatu'. To jest własnie w tym wszystkim najlepsze. :)
Andrzej,
Wiem, że stać Cię na więcej niż jedno zdanie, w którym jedynie ironia przeplatana jest z terapio-mową. :skromny:
Wysilcie się, Panie Janioł! :evil2" :)

Pastel - Wto 15 Maj, 2012 16:41

NANA napisał/a:
pastel - czy prawda o Tobie - dla siebie samego , to takie nieszczęście ?

Nieszczęście to negatywne myślenie. Prawda o mnie cały czas mnie zaskakuje. Pozytywnie.
Jak już pisałem - moim celem jest uzyskanie takiego podejścia do alkoholu jakie mają ludzie trzeźwi, którzy z alkoholem problemu nie mają. Wiem, że jeszcze daleka droga i dlatego np. pokorą wyhamowywałem swój entuzjazm. Być może nigdy tego celu nie uda mi się osiągnąć, ale nie o to chodzi, by złapać króliczka, nie? :skromny:

Janioł - Wto 15 Maj, 2012 17:00

pastel napisał/a:
Wiem, że stać Cię na więcej niż jedno zdanie, w którym jedynie ironia przeplatana jest z terapio-mową.
Wysilcie się, Panie Janioł!
po co ? to co miałem do powiedzenia zawarłem w jedym zdaniu reszta jest milczeniem ...upsss uzależnieniem
Pastel - Wto 15 Maj, 2012 17:08

Andrzej,
Dobra, niech Ci będzie.
Nie jestem w stanie dyskutować skoro nie podajesz argumentów. :bezradny:

Lecę kupić świeczki i olejek - obiecałem mojej 'churri' wielkie masowanie. :mgreen: :przytul:

pchor - Wto 15 Maj, 2012 18:48

dziwaczny się robi ten wątek :roll: 40 stron bicia piany ... jak to mówi moja babcia "jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz", a może pastel zostaniesz wybrańcem i pójdziesz sam inaczej ? pożyjemy zobaczymy. Z jednym nie da się nie zgodzić - czas wszystko pokaże ... pozdrawiam i życzę Ci pastel powodzenia !
Pastel - Wto 15 Maj, 2012 19:30

pchor napisał/a:
40 stron bicia piany

O każdym wątku na 40 stron można by tak napisać. :skromny:
Eee tam, zaraz wybrańcem. :)
Dzięki!

pchor - Wto 15 Maj, 2012 19:35

nie o każdym ... znam takie gdzie było dużo zwrotów akcji tu jest jednostajnie :) zapijesz, nie zapije, zapijesz, nie zapije, zapijesz nie zapije i tak w kółko :) troszku śmiesznie, troszkę strasznie, jak pisałem czas pokaże. Wierzę że będzie dobrze tak czy inaczej ...
Pastel - Wto 15 Maj, 2012 19:55

No to będę chyba musiał się uchlać by zwiększyć ilość wyświetleń. :wysmiewacz:
Nie dbam o 'atrakcyjność' wątku; jak kogoś nudzi to cóż... nie ma obowiązku czytania ;) .
Będzie dobrze. Już jest. :skromny:
Pozdrawiam!

szymon - Wto 15 Maj, 2012 19:58

pastel napisał/a:
Nie dbam o 'atrakcyjność' wątku


napisz cos o snach i że Ci źle i wszystko do bani jest... to podciągniesz dzisiaj 7+ :uoee:

pterodaktyll - Wto 15 Maj, 2012 21:41

pastel napisał/a:
Pól nocy analizowałem "czy nie mam ogona"

Po co? Przeca masz go w całej okazałości na awatarze........... g45g21

Marc-elus - Śro 16 Maj, 2012 06:42

pastel napisał/a:
A jak przyjdzie nawrót? Jeśli poradzę sobie z nim teraz, tym łatwiej będzie później. Bo później przyjdą kolejne niebezpieczeństwa, np. związane z pewnością siebie występującą po terapii.

Właśnie na terapii, uczą czym jest nawrót. U nas były warsztaty z tego, super sprawa.
A o zbytnią pewność siebie się nie martw, nauczą Cię, sam się nauczysz, że to co masz w głowie, może sprawić że logika nie istnieje, wszystkie obietnice dane sobie i innym nie istnieją, wiedza z terapii nagle "wyparuje"...... Piszę o sobie teraz. :)
pastel napisał/a:
Całe szczęście, że Ona jest nierozumiejąca po 'polskiemu'.

Kobieta - niemowa znaczy się..... już wiem dlaczego tak Ci się podoba.... :mgreen:

rufio - Śro 16 Maj, 2012 11:13

Jak już pisałem nie jestem zwolennikiem nie- terapii , ale - Pastel idzie w dobrym kierunku
Piszesz z sensem i logicznie , ale w naszej chorobie logika i sens nieraz nie ma sensu .
Dywagacje z cyklu " zapije nie zapije " - pokazują się stare odbicia w lustrze , ale niektóre odbicia nie kłamią .
Myślenie z dużo o nie piciu jest niepotrzebne , ale od czasu do czasu wskazane .
Czas pokaże , może będzie pozytywny .

prsk

piotr7 - Śro 16 Maj, 2012 21:46

Posty Pastela czytam z uwagą i byłem ciekaw czy użyje argumentu w tych rozważaniach moim zdaniem koronnego.
Mianowicie takiego ze odbyta terapia i udział w Mitingach niestety nie gwarantują utrzymania trzezwości. :beczy:

rufio - Śro 16 Maj, 2012 21:47

On już to napisał gdzieś tam w przeszłości .
piotr7 - Śro 16 Maj, 2012 21:50

sory przegapiłem
pterodaktyll - Śro 16 Maj, 2012 21:51

piotr7 napisał/a:
Posty Pastela czytam z uwagą i byłem ciekaw czy użyje argumentu w tych rozważaniach moim zdaniem koronnego.
Mianowicie takiego ze odbyta terapia i udział w Mitingach niestety nie gwarantują utrzymania trzezwości

A to w ogóle jakaś gwarancja na nas jest? Po terapii czy bez terapii?

Gonzo.pl - Śro 16 Maj, 2012 21:52

Nic nie gwarantuje utrzymania trzeźwości, poza codziennym dbaniem o nią.
Zresztą czy w jakiejkolwiek śmiertelnej chorobie są takie gwarancje?

rufio - Śro 16 Maj, 2012 21:53

To jest gwarancja bez daty końcowej .
piotr7 - Śro 16 Maj, 2012 22:07

Ja to wszystko wiem. Ale naszła mnie taka refleksja po dzisiejszej terapii grupowej.
Generalnie spore spektrum poglądów typowe chyba dla początków trzezwienia.

Pastel - Pią 18 Maj, 2012 03:50

Marc-elus napisał/a:
wiedza z terapii nagle "wyparuje"

Czasem to może nawet lepiej? :wysmiewacz: Taki żarcik na początek. :mgreen:
Marc-elus napisał/a:
to co masz w głowie, może sprawić że logika nie istnieje

To niemożliwe. Nawet jeśli instynkt/uzależnienie weźmie górę nad logiką - to i tak taka ewentualna sytuacja będzie logiczna.
Ale może za mało się skupiam? Podaj przykład jeśli możesz.
piotr7 napisał/a:
Posty Pastela czytam z uwagą

piotr7 napisał/a:
sory przegapiłem

:P
piotr7 napisał/a:
Generalnie spore spektrum poglądów typowe chyba dla początków trzezwienia.

Proszę, zdefiniuj 'początki trzeźwienia'. :roll:
rufio napisał/a:
Myślenie z dużo o nie piciu jest niepotrzebne , ale od czasu do czasu wskazane .

Zgadza się - zwłaszcza na początku.
Próbuję znaleźć optimum żeby nie lekceważyć problemu, ale też żeby nie przesadzić, bo nastąpi 'zmęczenie materiału'.
Myślę (a może 'mam nadzieję'?), że jest możliwe osiągnięcie takiego stanu, że nie będę robił już nic dla swojej trzeźwości, a mimo to będę ją zachowywał. Może to jest myślenie życzeniowe, ale raczej nieszkodliwe, bo ja nie wykonuję żadnych ruchów specjalnie po to, by ten stan osiągnąć; nie jestem w tym temacie niecierpliwy, gdyż na to nie czekam. Sądzę, że to musi przyjść samo, bez nacisków, bez wypatrywania tego momentu. I to by było chyba wtedy wyzdrowienie. :mysli: :mgreen: .
Jeśli to nastąpi, to Was o tym poinformuję :mgreen: , a jeśli nie to w sumie nic się nie stanie, a ja będę nadal kontynuował swoją drogę i pracował nad sobą. :skromny:
Być może wyzdrowienie nastąpi jutro, za tydzień, za rok, a być może nigdy.

Wiem, wiem - "Postępująca, nieodwracalna, a w konsekwencji bywa i śmiertelna" jak mawia 'Skrzydlaty Palec' dlatego chcę podkreślić, że to tylko taka luźna hipoteza.
xcc

szymon - Pią 18 Maj, 2012 05:50

pastel napisał/a:


Wiem, wiem - "Postępująca, nieodwracalna, a w konsekwencji bywa i śmiertelna" jak mawia 'Skrzydlaty Palec' dlatego chcę podkreślić, że to tylko taka luźna hipoteza.
xcc


Chopie!
a myślisz, ze on to wymyślił?
zapytaj terapeutę, myślę, ze większość odpowie tak samo lub podobnie.

Pastel - Pią 18 Maj, 2012 06:08

szymon napisał/a:
a myślisz, ze on to wymyślił?

Wiem, że nie On. Zauważyłem, że to taka zbiorowa histeria. fsdf43t
szymon napisał/a:
zapytaj terapeutę
;)
Twojego? Bo swojego nie posiadam. :skromny:
szymon napisał/a:
większość odpowie tak samo lub podobnie.

Tym gorzej. Prawda nie zależy od opinii większości. 'Większość' paliła na stosie tych od heliocentryzmu. :/
Pozdrawiam.

szymon - Pią 18 Maj, 2012 06:13

pastel napisał/a:
to taka zbiorowa histeria. fsdf43t


podobnie jak przy sraczce lub grypie

pastel napisał/a:
Bo swojego nie posiadam. :skromny:


ja tez nie posiadam, możesz zadzwonić i zapytać, podaję adres www.google.pl

pastel napisał/a:
Prawda nie zależy od opinii większości. 'Większość' paliła na stosie tych od heliocentryzmu.


to nie opinia, to są fakty :p

Wiedźma - Pią 18 Maj, 2012 06:34

Pastel mnie powala! :zemdlala:
Gonzo.pl - Pią 18 Maj, 2012 06:50

Pastel, dlaczego Ty cały czas musisz (?) chcesz (?) w każdym razie udowadniasz sobie (bo przecież nie mnie/nam), ze prawidłowo postępujesz? Dlaczego cały czas musisz bronić, walczyć, udowadniać?
Ja nie muszę, ja wiem.

matiwaldi - Pią 18 Maj, 2012 07:02

Cytat:
Ja nie muszę, ja wiem.


więc po co przekonujesz na siłę Pastela.........????

Gonzo.pl - Pią 18 Maj, 2012 07:10

A Ty cały czas swoje... Możesz zając się sobą, a nie wmawiać mi swoje własne odczucia któryś już raz?
Pozwolisz mi porozmawiać z Pastelem?

EDIT: Aaaaa i może bardziej merytoryczne posty, albo znajdź w archwum, jest temat pt "Temat Goznzo.pl". Tam możesz pisac o mnie do woli, jeśli jestem taki interesujący.

pterodaktyll - Pią 18 Maj, 2012 08:07

pastel napisał/a:
"Postępująca, nieodwracalna, a w konsekwencji bywa i śmiertelna" jak mawia 'Skrzydlaty Palec' dlatego chcę podkreślić, że to tylko taka luźna hipoteza.

"Luźna hipoteza" poparta dziesiątkami tysięcy przykładów przestaje być luźną hipotezą i staje się aksjomatem. Nieprawdaż?

rufio - Pią 18 Maj, 2012 08:21

pastel napisał/a:
Myślę (a może 'mam nadzieję'?), że jest możliwe osiągnięcie takiego stanu, że nie będę robił już nic dla swojej trzeźwości,

Nie jest to możliwe - miecz Damoklesa zawsze będzie wisiał nad głową . Ale można z tym żyć . Bez paniki.
pastel napisał/a:
Być może wyzdrowienie nastąpi jutro, za tydzień, za rok,

Na to co nie ma liczyć .
pastel napisał/a:
być może nigdy.

To jest prawda - ale nie a co się przejmować są gorsza nieszczęścia .
pastel napisał/a:
"Postępująca, nieodwracalna, a w konsekwencji bywa i śmiertelna"

To jest zdecydowanie prawda i nie tylko objawiona a stwierdzona przez iluś tam nieboszczyków , którzy w to wątpili .
pastel napisał/a:
Zauważyłem, że to taka zbiorowa histeria

Takie coś mogą przeżywać tylko żywi a jeżeli nawet jest takowa to czuje ją kilka milionów trzeźwych żywych alkoholików . A ci co uważali , że to bzdet to już nic nie powiedzą .
pastel napisał/a:
Prawda nie zależy od opinii większości.

W tym przypadku jednak tak , ale przez rurkę nie będę nikogo karmił .

prsk

Tajga - Pią 18 Maj, 2012 08:27

pastel napisał/a:
bo ja nie wykonuję żadnych ruchów specjalnie po to, by ten stan osiągnąć; nie jestem w tym temacie niecierpliwy, gdyż na to nie czekam.


Więc co robisz na Forum?

pastel napisał/a:
Być może wyzdrowienie nastąpi jutro, za tydzień, za rok, a być może nigdy.


Po śmierci na pewno.

Gonzo.pl - Pią 18 Maj, 2012 08:34

pastel napisał/a:
Wiem, wiem - "Postępująca, nieodwracalna, a w konsekwencji bywa i śmiertelna" jak mawia 'Skrzydlaty Palec' dlatego chcę podkreślić, że to tylko taka luźna hipoteza.

Dziękuję Pastel, za wyjaśnienie. :p
Bo ja cały czas myślałem, że ta "luźna hipoteza" pochodzi z Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10. Symbol choroby alkoholowej to F 10.2.
Rozmawiać to ja mogę poważnie, a to mi na farsę zaczyna zakrawać. :)

Janioł - Pią 18 Maj, 2012 08:35

Gonzo.pl napisał/a:
a to mi na farsę zaczyna zakrawać. :)
teraz dopiero ? :szok: ? :szok: ? :szok: ?
Marc-elus - Pią 18 Maj, 2012 09:37

pastel napisał/a:
To niemożliwe. Nawet jeśli instynkt/uzależnienie weźmie górę nad logiką - to i tak taka ewentualna sytuacja będzie logiczna.
Ale może za mało się skupiam? Podaj przykład jeśli możesz.

Sam sobie udowodnisz, ja nie będę musiał...... :)
Piszę to jako człowiek "logiczny"......

piotr7 - Pią 18 Maj, 2012 10:15

pastel w kwestii organizacyjnej:napisałem z uwagą a nie wszystkie (chodzi o czytanie postów)
jestem na forum krócej.
ale z twoich wypowiedzi ,między wierszami,przemyka myśl że ty nie jesteś takim alkoholikiem jak inni, może nawet jak się wyleczysz to kto wie jakąś lampeczkę od czasu do czasu.
a to są mechanizmy i gdybyś przeszedł terapię (ale szczerze nie musisz)widziałbyś to wyraznie.
ja jestem zwolennikiem terapii ponieważ próbowałem bez ale z mizernym skutkiem.
życzę ci powodzenia, chociaż ciekaw jestem jak to się skończy.(powitalnia)

piotr7 - Pią 18 Maj, 2012 10:19

nie powitalnia tylko Tomek72
Pastel - Pią 18 Maj, 2012 13:31

Kochani, zauważyłem, że mnie nie zrozumieliście. :skromny: Sformułowanie 'luźna hipoteza' tyczyło się moich rozważań nad ewentualnym wyzdrowieniem, a nie zdania "Postępująca, nieodwracalna, a w konsekwencji bywa i śmiertelna". Co do tego ostatniego to już pisałem wcześniej - w moim przypadku alkoholizm nie był/jest postępujący. Zdaję sobie sprawę, ze może się to zmienić. :roll: A co do nieodwracalności to się okaże, w każdym bądź razie ja nie 'przebieram nogami' by wyzdrowieć. Jak przyjdzie ozdrowienie to będzie - jak nie to będzie tak jak piszecie. :) I podchodzę do tego tak jak napisał Rufio:
rufio napisał/a:
nie ma co się przejmować są gorsza nieszczęścia .


Gonzo.pl,
A gdzie ja co udowadniam? :szok:
Tajga napisał/a:
Więc co robisz na Forum?

Powtarzasz mi to pytanie, chcesz mnie przegonić? ;)
Mógłbym Ci podać dziesiątki powodów - dla Ciebie mogłyby być banalne, dla mnie bardzo istotne; albo odwrotnie. Co to za różnica?
Przecież nie będę o tym wszystkim pisał na forum dla filatelistów. :wysmiewacz: Nie ma też obowiązku czytania.
To jak? Znajdzie się tu dla mnie miejsce? :skromny:
piotr7 napisał/a:
ciekaw jestem jak to się skończy.

Ja też. ;)

Gonzo.pl - Pią 18 Maj, 2012 13:37

pastel napisał/a:
To jak? Znajdzie się tu dla mnie miejsce?

Przegłosujemy? :wysmiewacz:
To nie zadawaj dziwnych pytań. :mgreen:

Tajga - Pią 18 Maj, 2012 13:43

pastel napisał/a:
Powtarzasz mi to pytanie, chcesz mnie przegonić? ;)


Absolutnie NIE.
Ani przegonić, ani wygonić.
A siedź sobie. ;)
Ani mi z tym ciepło, ani gorąco.

Nawet masz u mnie plus...a g45g21 ale to tajemnica

Pastel - Pią 18 Maj, 2012 13:45

Gonzo.pl napisał/a:
Przegłosujemy?

Kurcze... ja nie jestem demokratą. :beczy:
Gonzo.pl napisał/a:
To nie zadawaj dziwnych pytań.

Doooobra. ;) Pseplasam. sdfgdrg

rufio - Pią 18 Maj, 2012 13:48

Nie ma ani głupich ani dziwnych pytań są tylko odpowiedzi nie zawsze w" temacie " :szok:
yuraa - Pią 18 Maj, 2012 21:44

pastel napisał/a:
pisałem wcześniej - w moim przypadku alkoholizm nie był/jest postępujący.
pastel,
Cytat:
Wiek: 33

dla mnie wszystko jasne, ze też staremu prykowi tak ciężko bylo zalapać.
przecież w 1996 ja myslałem identycznie,
mogę pić mogę nie pić, to ja decyduje, eskalacji nie zauważam.
dzis popiłem jutro wytrzeźwialem, strat przez picie żadnych.

a potem nadeszła pięciolatka 1998-2002, picie przez tydzień, dwa , miesiąc.
kompletna degrengolada.
resztka zdrowego rozsądku skorzystałem z kopa w kierunku terapii, choć pierwotnie tylko po to tam poszedłem by dostać papierek,
-prosze panie kierowniku leczę się (i pocałuj mnie w d**ę )

Marc-elus - Sob 19 Maj, 2012 05:50

yuraa napisał/a:
pierwotnie tylko po to tam poszedłem by dostać papierek

Ja poszedłem bo byłem przerażony(swoim stanem) i krzyczeli na mnie na forum..... :wysmiewacz:
Terapeutka w mojej pierwszej grupie non-stop się uśmiechała..... Pomyślałem: gra, czyli oszukuje......
Co to człowiek nie wymyśli..... :D

Pastel, btw, czy to ma znaczenie czy uśmiechała się szczerze czy nieszczerze? Jak idziesz do lekarza to ma to znaczenie?
Poza tym ładna jest jak się uśmiecha, czasem ją mijam na korytarzu..... :skromny:

szymon - Sob 19 Maj, 2012 07:32

yuraa napisał/a:
prosze panie kierowniku leczę się (i pocałuj mnie w d**ę )


i jak się to skończyło? :mysli:

Pastel - Nie 20 Maj, 2012 01:47

Tajga napisał/a:
A siedź sobie.

:przytul:
Yuraa,
Co konkretnie masz na myśli? To, że teraz 'chwilowo' trzeźwieję, a potem może być tak, że będę nadrabiał aż do upadku?
yuraa napisał/a:
by dostać papierek,
-prosze panie kierowniku leczę się (i pocałuj mnie w d**ę )

Ja w pewnym stopniu się zaszyłem tak na 'odwal się'.
Ale jak minął termin wszywki to nie zacząłem pić więcej i nie nadrabiałem 'straconych' imprez. Rozpędzałem stopniowo miesiącami moje picie, aż do takiego jak było przed zaszyciem. I to się później ciągnęło latami. Gorzej nie było i wiecej/częściej nie piłem.
Wniosek: Pastel cierpi na niepostępujacy alkoholizm. :skromny:
Marc-elus napisał/a:
krzyczeli na mnie na forum

:smieje:
Marc-elus napisał/a:
ładna jest jak się uśmiecha

Pytanie: Czy skuteczna?

dadof2 - Nie 20 Maj, 2012 02:36

pastel napisał/a:
Gorzej nie było i wiecej/częściej nie piłem


jezeli sie pije codziennie to czesciej nie mozna :)
pastel napisał/a:
Wniosek: Pastel cierpi na niepostępujacy alkoholizm.


Tak ufasz swojej pijanej percepcji? Czy jestes pewnien, ze pijac nie umknal ci tzw. progres Twojego picia?

U mnie, wydawalo sie byc podobnie, ale... np. w przedostatnia Wigilie, po raz pierwszy w zyciu, po tzw. rodzinnej, poszedlem sobie do knajpy ze znajomymi. I tak sie zlozylo, ze nastepnego dni w wyniku zlego samopoczucia, dotarlem na rodzinne sniadanie o 14h. Niby nic ale tak ja rozumiem postepujacy alkoholizm.

Z tego co piszesz, to jestes po rozwodzie albo po waznym rozstaniiu bo masz dziecko z osoba z ktorea sie rozstales. A jak, jezeli moge spytac, bylo z Twoim piciem w trakcie tego traumatycznego przezycia? Bo u mnie wzroslo nieznacznie ale za to na smutno i dla przezycia i zasniecia.
No chyba ze to Ty byles szczesliwym inicjatorem rozbicia i nie zapijales smutku - w tym wypadku nie bylo pytania.

Pastel - Nie 20 Maj, 2012 05:13

dadof2 napisał/a:
jezeli sie pije codziennie to czesciej nie mozna

O to właśnie chodzi, że nie piłem codziennie. :p
Z taką samą częstotliwością piłem 10 lat temu jak trzy miesiące temu.
dadof2 napisał/a:
Tak ufasz swojej pijanej percepcji? Czy jestes pewnien, ze pijąc nie umknal ci tzw. progres Twojego picia?

A dlaczego zakładasz, że 'pijanej'? Potrafię krytycznie spojrzeć na swoje postępowanie, ale nie doszukuję się progresu skoro go nie było. Nie wmawiam sobie nic, nie robię sobie 'jazd', nie mam głodów.
dadof2 napisał/a:
z Twoim piciem w trakcie tego traumatycznego przezycia?

Piłem tak samo. Tylko, że powód miałem 'lepszy' niż np. "bo piątek". Ale piłem z tą samą częstotliwością i takie same ilości. Ale ilości w tym momencie są nieistotne, bo ja i tak zawsze piłem do 'przybicia gwoździa'.
Po prostu przez ostatnie kilkanaście lat (wyłączając ponad rok z wszywką) średnio raz na tydzień miałem silną potrzebę zgrzania się, wyłączenia mózgu, takiego 'format c:' mojej psychiki.
Co ciekawe - nie miałem tej potrzeby jak byłem zaszyty. Po prostu wiedziałem, że się nie napiję (strach by mi nie pozwolił ;) ) i w ogóle o tym nie myślałem. A skoro nie myślałem to i nie miałem 'jazd'.

Wiedźma - Nie 20 Maj, 2012 07:13

pastel napisał/a:
jak minął termin wszywki to nie zacząłem pić więcej i nie nadrabiałem 'straconych' imprez. Rozpędzałem stopniowo miesiącami moje picie, aż do takiego jak było przed zaszyciem. I to się później ciągnęło latami. Gorzej nie było i wiecej/częściej nie piłem.
Wniosek: Pastel cierpi na niepostępujacy alkoholizm. :skromny:

Ja po esperalu z rozpędu jeszcze przez następny rok nie piłam, w sumie miałam 2 lata przerwy :szok:
I nawet mi przez myśl nie przeszło, że mój alkoholizm nie jest postępujący (czytaj: inny niż wszystkich :P )
Postępował jak cholera, Pastelu, ale o tym się przekonasz dopiero jak dojdziesz do tego wieku, w jakim ja przestałam pić.
Gdy ja byłam w Twoim, też mi sie wydawało, że to nic takiego to moje picie - ot, taka jedna z moich cech... :beba:

Gonzo.pl - Nie 20 Maj, 2012 07:42

pastel napisał/a:

Ja w pewnym stopniu się zaszyłem tak na 'odwal się'.

Ten fakt jest dla mnie nowy, być może przeoczyłem (?).
A to wiele zmienia... wiele...

Pastel - Nie 20 Maj, 2012 14:56

yuraa napisał/a:
pastel,
Cytat:
Wiek: 33

Wiedźma napisał/a:
Postępował jak cholera, Pastelu, ale o tym się przekonasz dopiero jak dojdziesz do tego wieku, w jakim ja przestałam pić.

staaw napisał/a:
Przed czterdziestką, to tylko Szymek dobrze trzeźwieje.

To jak? Wkładam portki i lecę do baru? :wysmiewacz: Posiedzę tam 7 lat, osiągnę odpowiedni wiek i tu wrócę. Wygonicie mnie na terapię i do AA, a ja co tydzień będę się tu meldował z nowym głodem i raz na kwartał zapijał. Wtedy będę 'dobrze trzeźwiał'? Oczywiście moje zapicia wytłumaczymy sobie tym, że są 'wpisane w chorobę'. :zmeczony:
A tak serio to mam pytanie: Co ja takiego robię/nie robię, że moje trzeźwienie nie jest 'dobre'?
Odkąd postanowiłem leczyć moje uzależnienie nie piję, z każdym dniem jestem coraz bardziej świadomy siebie, moje życie uzyskuje nową jakość, uczę się kontrolować moje emocje i robię inne rzeczy, o których tu na bieżąco piszę. Jestem o wiele bardziej spokojny i stonowany niż kiedyś, co zauważam nie tylko ja sam, ale też i ludzie z mojego najbliższego otoczenia. Moje trzeźwienie jest radosne i optymistyczne; nie taplam się w błocie przeszłości, ale też o nim nie zapominam. Ja, wybuchowy choleryk, nie tryskam złością jak to było jeszcze do niedawna, a z problemami dnia codziennego radzę sobie coraz lepiej i nie potrzebuję do tego alkoholu. Moje relacje z rodziną, przyjaciółmi i otoczeniem są lepsze i cieszy mnie ten postęp. A za mną dopiero dwa miesiące drogi. To co jest nie tak, że nie trzeźwieje 'dobrze'?
Gonzo.pl napisał/a:
A to wiele zmienia... wiele...

Nie tak całkiem - dlatego napisałem tam 'w pewnym stopniu'. Sprawdziłem teraz dokładnie - zaszyłem się prawie 10 lat temu(w sierpniu minie), z perspektywy tylu lat ciężko mi stwierdzić co dokładnie wtedy czułem. 10 lat to dla mnie niemal 1/3 życia!
Ale wiem, że przeszkadzało mi moje picie (w takim samym stopniu jak np. 3 miesiące temu) i chciałem praktycznie nic nie robiąc się z tego picia wyeliminować. Wcześniej było oczywiście wiele prób kontrolowania picia, a nawet dwa razy poszedłem do ośrodka się leczyć, ale mimo to piłem dalej. A że otoczenie nie wierzyło już w kolejne zapewnienia i obietnice, że nie będę pił to pojechałem do lekarza, rozciął du**sko, wszył jakieś witaminki, skasował jak za zboże, pojechałem do domu, pokazałem tyłek (i tu właśnie nastąpiło to 'odwal się') i na ponad rok problem alkoholu zupełnie zniknął. Zupełnie, bo nie miałem w tym czasie głodów, snów ani żadnych innych przykrych objawów. Chodziłem na imprezy, ale nie miałem nawet ochoty pić; nie żałowałem, że jestem zaszyty, nie było we mnie złości. W tym okresie się ożeniłem (na moim weselu i poprawinach wypito prawie 120 butelek samej wódki, którą ja kupiłem - nie miałem problemu z tym, że jej nie piję), zrobiłem Prawo Jazdy, przez 3 miesiące dwa razy w tygodniu chodziłem do dentysty - mógłbym długo wymieniać pozytywy. Ale nie wyleczyłem swojego uzależnienia, bo nic nie robiłem w tym kierunku - zaszyłem się i byłem pewien, że nie będę pić przez pewien okres zatem nie zajmowałem się problemem alkoholu. Sądzę, że dlatego wróciłem do picia - teraz jest inaczej.
Wiedźma napisał/a:
Gdy ja byłam w Twoim, też mi sie wydawało, że to nic takiego to moje picie - ot, taka jedna z moich cech...

Ale ja przecież nigdzie nie twierdzę, że moje picie to nic takiego. Czy w tamtym czasie robiłaś coś, by trzeźwieć?
Trzeźwej niedzieli.

dadof2 - Nie 20 Maj, 2012 16:20

pastel napisał/a:
zaszyłem się prawie 10 lat temu(w sierpniu minie), z perspektywy tylu lat ciężko mi stwierdzić co dokładnie wtedy czułem.


Jezeli zaszyles sie 10 lat temu i jak twierdzisz piles wtedy raz na tydzien - czyli jak miales 23 lata - to musiales sie bardzo nie lubic zeby to zrobic albo Twoje picie juz wedy wygladalo nieco inaczej niz je przedstawiasz. Pisze tak dlatego, ze ja majac 23 lata prawie 10 lat temu, balangujac czesciej niz raz na tydzien, nawet nie pomyslalem ze cos jest nie tak.
Powiem Ci tak i nie traktuj moich wypowiedzi jak atak, ale ja sie wylaczam z tego tematu bo odpowiadajac na pytanie innych forumowiczow do Ciebie : kogo starasz sie Patelu przkonac ze nie masz problemu? odpowiadam; sam siebie.
Ciesze sie, ze nie pijesz 2 miesiac.

Takie 3 subiektywne uwagi:

1. Piszesz, ze nie chodzisz na terapie - ja odbieram Twoja obecnosc na forum i ilosc czasu poswieconego na wpisy i lekture jako terapie. Takze Pastelu - uczeszczasz na terapie, moze nietypowa ale ja tak to widze.
2. Przez ostatnie 4 tygodnie , szczegolnie po wizycie w Polsce i byciu pasywnym na zapijanych imprezach uaktywnil sie u Ciebie mechanizm zaprzeczen ( w mojej opinii)
3. W mojej opinii rowniez, odbieram Cie jako bardziej drazliwego i mam do tego prawo, choc jednoczesnie, z wyjatkowym porem, cierplliwoscia i konsekwencja odpierasz 'zarzuty' na tym forum, bijac piane o tym samym.



Pozdrowienia

Gonzo.pl - Nie 20 Maj, 2012 16:49

pastel napisał/a:
Co ja takiego robię/nie robię, że moje trzeźwienie nie jest 'dobre'?

Ja tego nie wiem, więc nie podsumuję. :)
Ale uważam, że masz najgorszego terapeutę z możliwych. Pił jeszcze dwa miesiące temu, pozwala Ci na wszystko, wierzy Ci we wszystko. To Ty sam.
Kilka postów wyżej pytałem, czemu (i komu) cały czas się tłumaczysz, bronisz, odpierasz.
Stwierdziłeś, że nie, a robisz to dalej. Jesteś pewien swojej drogi - rób swoje. Nie przekonuj mnie do niej, po co?
Tylko tu na forum zauważyłem u Ciebie jakiś czas temu gorszy, niebezpieczny okres - drażliwość, opryskliwość, nerwowość. Było to przed wyjazdem do kraju, co (mnie) wcale nie dziwi, że odbiło się to na psychice. Ty go przeoczyłeś.
I to, co pisze szanowny przedmówca, nasila się twoje zaprzeczanie, odpieranie, bagatelizowanie.
Widzę to, bo mi to coś przypomina.
Półroczny okres po terapii zamkniętej, z której nic nie dotarło do moich uszu, nie mówiąc o mózgu.
Półroczny okres, kiedy nie robiłem ze sobą nic, chodziłem do pijących i uważałem, że jestem super trzeźwy i tak będzie zawsze. Chyba nie muszę pisać, jak to się skończyło...

Pastel - Nie 20 Maj, 2012 16:54

dadof2 napisał/a:
majac 23 lata prawie 10 lat temu, balangujac czesciej niz raz na tydzien, nawet nie pomyslalem ze cos jest nie tak.

Ty nie pomyślałeś - ja tak. Chyba nie muszę być taki jak Ty? :skromny:
dadof2 napisał/a:
kogo starasz sie Patelu przkonac ze nie masz problemu? odpowiadam; sam siebie.

Po czym wnosisz, że że staram się kogoś przekonać?
A Twoja odpowiedź nie ma sensu, bo ja nie twierdzę, że nie mam problemu.

Ad.1 Zgadza się. Ale co to ma za znaczenie?
Ad.2 Skąd taki wniosek? Konkretnie, bo to co napisałeś to czysta terapio-mowa. 8|
Ad.3 Piszesz do mnie mnie w moim wątku, więc Ci odpowiadam. Nie ma obowiązku pisania ani czytania - możesz wcisnąć 'ignoruj' przy tym wątku i po sprawie. :bezradny:
Ja 'bardziej drażliwy'?
:smieje:
:luzik:

Pastel - Nie 20 Maj, 2012 17:31

Gonzo.pl,
To jaki jest mój terapeuta to się okaże. Póki co jestem z niego zadowolony. I gdyby pozwalał mi na wszystko to zapiłbym już kilka tygodni temu. ;)
Nie wciągaj mnie w gierki o 'tłumaczeniu, bronieniu i odpieraniu', bo to nie ja próbuję skierować rozmowę w tę stronę.
Gonzo.pl napisał/a:
Stwierdziłeś, że nie, a robisz to dalej. Jesteś pewien swojej drogi - rób swoje. Nie przekonuj mnie do niej, po co?

A gdzie ja Cię do czegokolwiek przekonywałem? Napisz konkretnie.
Gonzo.pl napisał/a:
Tylko tu na forum zauważyłem u Ciebie jakiś czas temu gorszy, niebezpieczny okres - drażliwość, opryskliwość, nerwowość. Było to przed wyjazdem do kraju, co (mnie) wcale nie dziwi, że odbiło się to na psychice. Ty go przeoczyłeś.

To jest stwierdzanie faktów na podstawie błędnych wniosków. A te fakty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Nic na to nie poradzę, że nie pasuję do Twych teorii.
:bezradny:
Gonzo.pl napisał/a:
Widzę to, bo mi to coś przypomina.

Może nie będziesz tego widział jeśli przestaniesz mnie mierzyć swoją miarą? Sądzisz, że jesteśmy tacy sami?
Podchodzę do tego forum pragmatycznie - gdyby miało mnie drażnić to bym tu po prostu nie pisał.
Ja piszę tu o sobie, a na niektóre wpisy odpowiadam tylko z grzeczności. I to właśnie te odpowiedzi odbierane są przez niektórych jako 'odpieranie ataków'. A ja nawet nie czuję się atakowany...
A sprowokować mnie się raczej nie da, bo ja nie podchodzę do tematu emocjonalnie.
:papa:

Gonzo.pl - Nie 20 Maj, 2012 17:34

pastel napisał/a:
jeśli przestaniesz mnie mierzyć swoją miarą?

Miarą tej samej choroby. :)

Napisałem coś o atakach? Czujesz się atakowany? przeze mnie?
Ja widzę drugi raz to samo, kiedy brak Ci argumentów, piszesz o atakowaniu, gierkach, teoriach...
Mnie się zdaje, że Twój post jest o niczym.... :)

Pastel - Nie 20 Maj, 2012 17:51

Gonzo.pl napisał/a:
Miarą tej samej choroby.

Ale nie takiej samej. Wystarczy zdać sobie z tego sprawę i automatycznie takie 'przeciąganie liny' nie ma sensu.
Gonzo.pl napisał/a:
Napisałem coś o atakach? Czujesz się atakowany? przeze mnie?

Napisałem:
Cytat:
A ja nawet nie czuję się atakowany...

Nie doczytałeś? :skromny:
Gonzo.pl napisał/a:
Mnie się zdaje, że Twój post jest o niczym....

Ja podałem konkrety i poprosiłem Cię o nie. Nie odpowiedziałeś, za to nadal kierujesz rozmowę na bicie piany. 8|
Nudzi mnie taka rozmowa.
34dd

staaw - Nie 20 Maj, 2012 17:51

pastel napisał/a:

A tak serio to mam pytanie: Co ja takiego robię/nie robię, że moje trzeźwienie nie jest 'dobre'?

Według mnie trzeźwienie ma nie być dobre, tylko skuteczne...
To co Ty robisz teraz, ja robiłem kilkanaście lat temu. Oczywiście bez internetu i bezskutecznie. Wiedzę o uzależnieniu również miałem mniejszą od Ciebie.
Daj Boże by Ci się udało...

rufio - Nie 20 Maj, 2012 17:52

Miara nie miara
Liczy się ( nieraz ) tylko wiara

Gonzo.pl - Nie 20 Maj, 2012 17:57

Cytat:
Mnie się zdaje, że Twój post jest o niczym...

To zdanie miało stanowić zakończenie rozmowy, właśnie ze względu na pierdzenie w mąkę (by Jonesy :mgreen: ).

Pastel - Nie 20 Maj, 2012 18:04

staaw napisał/a:
Według mnie trzeźwienie ma nie być dobre, tylko skuteczne...

Nad tą skutecznością właśnie się ostatnio zastanawiałem.
Bo niby wszystko jest super, pełna sielanka itd., ale co dalej? Czy czytać inne fora (na tym już wszystko przeczytałem!), wygrzebywać w internetowych czeluściach kolejne tytuły mądrych książek i artykułów o uzależnieniu czy to co już wiem wystarczy?
Większość tematów i zagadnień i tak się już w moim przypadku powtarza... Kiedy nadejdzie czas na odcinanie kuponów? Jeśli teraz jast za wcześnie, to jak poznam, ze już czas? A może samo to, że mam wątpliwości to dowód, ze jeszcze nie czas?
Lubię sobie tak czasem pokombinować. :skromny:
staaw napisał/a:
Daj Boże by Ci się udało...

Bóg zapłać dobry człowieku.

szymon - Nie 20 Maj, 2012 18:27

staaw napisał/a:
Daj Boże by Ci się udało...


a kiedy to się stanie?
i co po tym udaniu?

nie ma złotego środka, a koledzy i koleżanki się wypowiadające
w 90% albo po terapii albo po AA albo i po tym i w trakcie, taki mix.

w śród nas są nauczyciele i uczniowie, jedni bez drugich nie istnieją a razem szerzą wiedzę we4ed

staaw - Nie 20 Maj, 2012 18:36

szymon napisał/a:

a kiedy to się stanie?

Kiedyś wróżyłem z kart. Spaliłem dość dawno...
szymon napisał/a:

i co po tym udaniu?

Trzeźwe życie. Byle zbyt nudnym się nie okazało...
szymon napisał/a:

w śród nas są nauczyciele i uczniowie, jedni bez drugich nie istnieją a razem szerzą wiedzę

Coraz bardziej skłaniam się do twierdzenia iż trzeźwości nie można się nauczyć, trzeba ją poczuć...

Własny przykład...
Dzisiaj emocje mnie rozwalały. Wsiadłem o 10 na rower, zrobiłem 65 kilometrów.
Można się wyżyć na trzeźwo? Można!

endriu - Nie 20 Maj, 2012 18:40

pastel, bez terapii zostawiałem sobie furtkę, że będę mógł zapić bo przecież się nie leczyłem. Wytrzymałem najdłużej 8 miesięcy.
Dokładnie tak się czułem:
pastel napisał/a:
na ponad rok problem alkoholu zupełnie zniknął. Zupełnie, bo nie miałem w tym czasie głodów, snów ani żadnych innych przykrych objawów. Chodziłem na imprezy, ale nie miałem nawet ochoty pić; nie żałowałem, że jestem zaszyty, nie było we mnie złości.

tylko nie byłem zaszyty, po prostu postanowiłem nie pić.

Ale teraz jestem w terapii i wziąłem za siebie odpowiedzialność. I to jest zupełnie inne "niepicie". To jest trzeźwienie.

rufio - Nie 20 Maj, 2012 18:44

Pastel kiedy będziesz zbierał profity ?
Już zbierasz - Twe wątpliwości - Twe różnice - Twe myślenie - Twe postępowanie -
Nadmiar wiedzy nie zrobi z Ciebie detektywa - wprowadzaj to co już wiesz - reszta przyjdzie z czasem - może gdzieś kiedyś spotkasz na swej drodze kto Ci coś jeszcze podpowie - coś wskaże .
Nie pij dzisiaj i używaj olejków . :p

prsk

Wiedźma - Nie 20 Maj, 2012 18:50

pastel napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Gdy ja byłam w Twoim, też mi sie wydawało, że to nic takiego to moje picie - ot, taka jedna z moich cech...

Ale ja przecież nigdzie nie twierdzę, że moje picie to nic takiego. Czy w tamtym czasie robiłaś coś, by trzeźwieć?

A i owszem. Jeszcze przed trzydziestką - naciskana przez rodzinę - poszłam do poradni przeciwalkoholowej,
gdzie dostałam popularne wówczas tabletki na literę A. o działaniu podobnym do wszywki.
Brałam je około roku, po czym odstawiłam i... piłam dalej prawie 20 lat :|
Pewnie gdybym sama dojrzałą do decyzji o zaprzestaniu picia, zrobiłabym coś skuteczniejszego,
no ale chodziło mi w sumie najbardziej o to, żeby najbliżsi przestali się czepiać.

pastel napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
Miarą tej samej choroby.
Ale nie takiej samej.

A to Ty masz jakiś inny alkoholizm niż Gonzo? :zdziwko:

Gonzo.pl - Nie 20 Maj, 2012 18:55

Cytat:
A to Ty masz jakiś inny alkoholizm niż Gonzo? :zdziwko:

Odmiana lekka, nie postępująca, katarek taki...

dadof2 - Nie 20 Maj, 2012 21:11

pastel napisał/a:
majac 23 lata prawie 10 lat temu, balangujac czesciej niz raz na tydzien, nawet nie pomyslalem ze cos jest nie tak.

Ty nie pomyślałeś - ja tak. Chyba nie muszę być taki jak Ty? :skromny:


No wlasnie, bo ja nie mialem problemu majac lat 23, zylem sobie wesolo i nawet do glowy mi nie przyszlo zeby cos zmienic. Dobrze mi bylo i to jeszcze dluugo. A ty w wieku lat 23 wszysles sobie w tylek esperal, pijac raz na tydzien.

pastel napisał/a:
Ja piszę tu o sobie, a na niektóre wpisy odpowiadam tylko z grzecznośc


Osobiscie lubie Ciebie poczytac i nie zamierzam, ani nie mam takiego prawa zabraniac Ci wypowiedzi ale moze zacznj pisac pamietnik i zablokuj komentarze - bo przeciez nie potrzebujesz, w przewadze, interakcji - jak sam stwierdzasz :)

A ingnora Tobie - nigdy !!! :)

Jonesy - Nie 20 Maj, 2012 22:47

pastel napisał/a:

Piłem tak samo. Tylko, że powód miałem 'lepszy' niż np. "bo piątek". Ale piłem z tą samą częstotliwością i takie same ilości. Ale ilości w tym momencie są nieistotne, bo ja i tak zawsze piłem do 'przybicia gwoździa'.
Po prostu przez ostatnie kilkanaście lat (wyłączając ponad rok z wszywką) średnio raz na tydzień miałem silną potrzebę zgrzania się, wyłączenia mózgu, takiego 'format c:' mojej psychiki.
Co ciekawe - nie miałem tej potrzeby jak byłem zaszyty. Po prostu wiedziałem, że się nie napiję (strach by mi nie pozwolił ;) ) i w ogóle o tym nie myślałem. A skoro nie myślałem to i nie miałem 'jazd'.


Widzisz, ja miałem idealnie tak samo - niezwykłą potrzebę *p**** sobie porządnie raz w tygodniu. Ale potem doszło do tego jeszcze piwko sobotnie, no bo jak, nie można? I ni stąd ni zowąd również niedzielne...
A parę razy przyłapałem się na tym że wychodząc z pracy kupowałem setę albo piwo w sklepie. A nie pracuję w Cegielskim czy na budowie.
I też miałem okres, że łoiłem dzień w dzień, pracując jako kelner. A potem 5 dobrych lat poprawy. Tylko że ja byłem jedyny, który widział to jako poprawę.
Ale z drugiej strony, przecież nie pijesz. I z każdym dniem jesteś coraz mocniejszy w swoim przekonaniu. I chociaż dosłownie jeden kieliszek jest w stanie rozwalić tę całą konstrukcję, to przecież dotyczy to każdego jednego z nas - tak tych wyterapeutowanych, mitingowców czy trzeźwiejących internetowo.
Ja widzę tu inną sprawę - Ty masz niezwykła potrzebę wygadana się, stąd odpowiadasz na kompletnie wszystkie posty. A ludzie biorą to za Twoją drażliwość i wykłócanie. Ja tego tak nie widzę teraz. Ale wiem co by Ci się mogło przydać - dobra i porządna grupa wsparcia, z ludźmi mniej więcej w Twoim wieku. Tylko widzisz, ja tak sądzę, dlatego, że ja to stosuję i mnie to działa. A widzę z każdym postem, że mieliśmy więcej wspólnego niż sądziłem, stąd piszę. Chociaż ja się w wieku 23 lat nie zaszywałem, wolałem się oszukiwać, że jest gicio i cała Polska też pije. Zbudowałem gigantyczny zamek iluzji wokół mojego picia i zajęło wiele czasu żeby go zburzyć. Bo okazało się nagle, że to nie zamek zbudowałem sobie, a więzienie.

Pastel - Wto 22 Maj, 2012 16:06

staaw napisał/a:
Coraz bardziej skłaniam się do twierdzenia iż trzeźwości nie można się nauczyć, trzeba ją poczuć...

:brawo:
endriu napisał/a:
przecież się nie leczyłem. Wytrzymałem najdłużej 8 miesięcy.

To i tak jesteś kozak. U mnie to wyglądało tak, że po kolejnym chlaniu, na ciężkim moralniaku postanawiałem się 'wziąć i nie pić'. I po 2-3 tygodniach piwo, albo lampka wina do kolacji - bo przecież bez alkoholu się nie da. ;) Po kolejnych kilku dniach dawkę zwiększałem i tak się rozpędzałem przez +/- miesiąc. I przez następny +/- miesiąc piłem (do bólu) 1-3 razy w tygodniu (bez klinowania - niemal zawsze trzeźwiałem przed kolejnym piciem) coraz bardziej beztrosko, aż w końcu coś nawywijałem. Później dwudniowy kac-morderca i cykl zaczynał się od nowa i zawsze przebiegał wg tego samego modelu.
Ale te cykle nie były dłuższe/krótsze, częstsze/rzadsze; nie piłem mniej/więcej. Nie uczyłem się na własnych błędach - taki alkoholowy dzień świstaka ;) .
Miałem takiego samego moralniaka w momencie jak się zaszywałem, jak i w momencie kiedy się tu rejestrowałem. :? :bezradny:

Rufio,
ff4ghh :okok:
Wiedźma napisał/a:
tabletki na literę A. o działaniu podobnym do wszywki.

Aaa, to zmienia postać rzeczy. Ja bym sobie tabletki wytłumaczył zbędną chemią lub czymś takim i pewnie po 2-3 tygodniach bym je odstawił. Dlatego nawet nie próbowałem.
Wiedźma napisał/a:
A to Ty masz jakiś inny alkoholizm niż Gonzo?

Gonzo.pl napisał/a:
Odmiana lekka, nie postępująca, katarek taki...

Proszę tu nie drzeć łacha ze mnie. :nerwus: :wysmiewacz:
Nie wiem jaki alkoholizm ma Gonzo, ale z jego postów wynika, że zupełnie inny. A skoro padło porównanie do katarku: Jeden ma gorączkę, kaszle, kicha, wymiotuje itp., a drugi ma jeden lub niektóre z tych objawów. Temu pierwszemu potrzeba mleka z miodem i czosnkiem oraz ciepłej kołdry; temu drugiemu wystarczy, że założy czapkę przed wyjściem z domu. :skromny:
dadof2 napisał/a:
A ty w wieku lat 23 wszysles sobie w tylek esperal, pijac raz na tydzien.

Napisałem powyżej jak to wyglądało - raz na tydzień to mniej-więcej średnia z ostatnich 15 lat. Problem był w tym, że ja nie potrafiłem tego +/- trzymiesięcznego cyklu zatrzymać. Ewentualnie lekko go przedłużyć próbując jedynie 'wytrzymać'. Dlatego wiedziałem już wtedy, że jestem alkoholikiem.
dadof2 napisał/a:
zacznj pisac pamietnik

Myślisz, że mnie tam wpuszczą? :mysli: ;)
dadof2 napisał/a:
i zablokuj komentarze

Nieee, to by było zbyt wiele. Lubię skonfrontować swoje opinie z opiniami innych osób. A że to forum o alkoholu to tu są najlepsi spece w tym temacie i tylko tu mogę to zrobić. :skromny: Interakcja jak najbardziej występuje , choć często myślę, że więcej daje mi czytanie równolegle toczących się dyskusji niż mojego własnego wątku. :)
dadof2 napisał/a:
A ingnora Tobie - nigdy !!!

I vice-wersja ;) . I nie bierz do siebie tak całkiem bezpośrednio moich postów - często odpowiadam w jednym kilku osobom i staram się przy okazji żeby jako całość miało to ręce i nogi. To pewnie mój błąd, bo nie jesteś pierwszą osobą, która odniosła takie wrażenie. Spoko - co złego to nie ja. :evil2"
Jonesy napisał/a:
doszło do tego jeszcze piwko sobotnie, no bo jak, nie można? I ni stąd ni zowąd również niedzielne...

U mnie akurat nic nie dochodziło, ale nie potrafiłbym przerwać tych moich cykli na pół roku, nie mówiąc już o 5 latach. Próbowałem wielokrotnie na najbardziej wymyślne sposoby. :oops:
Jonesy napisał/a:
Ty masz niezwykła potrzebę wygadana się

Nie tyle wygadania, co posłuchania doświadczeń innych i ich opinii. Również na zasadzie konfrontacji (zapewniam, że pokojowej :p ) tych opinii z moimi.
Jonesy napisał/a:
odpowiadasz na kompletnie wszystkie posty.

To kwestia mojego podejścia. Ja traktuję to forum jak np.bar (a jakże! :mgreen: ). Poszczególne wątki to stoliki, autor danego wątku to gospodarz tegoż stolika. Jak ktoś podchodzi do mojego i coś do mnie mówi, to niegrzecznie byłoby nie odpowiedzieć. No chyba, ze zbyt natarczywy lub wulgarny to wyprowadzam za ucho na zewnątrz i częstuję kopniakiem w rzyć ;) . A odpowiednik kopniaka na forum to ignor :) . Można do stolika podejść, posłuchać, zabrać głos, a można go omijać szerokim łukiem. ;)
Ja to, co piszę w necie bez problemu powiem w realu prosto w oczy. I dlatego piszę tutaj, a nie na np. Onecie. :wysmiewacz:
Jonesy napisał/a:
co by Ci się mogło przydać - dobra i porządna grupa wsparcia, z ludźmi mniej więcej w Twoim wieku.

To nierealne w mojej sytuacji na obecną chwilę. :bezradny: Poza tym takie coś rodzi pewne obowiązki, a tu wejdę kiedy chcę, poczytam kiedy chcę, odpiszę kiedy chcę... :skromny:
Jonesy napisał/a:
Zbudowałem gigantyczny zamek iluzji wokół mojego picia i zajęło wiele czasu żeby go zburzyć. Bo okazało się nagle, że to nie zamek zbudowałem sobie, a więzienie.

Ładnie to ująłeś. Ja też budowałem taki zamek, ale nie dla siebie tylko dla otoczenia. Ja w miarę szybko 'zakumałem', że jestem alkoholikiem, ale nie chciałem by ktoś poza mną przez to cierpiał. No i oczywiście również dla utrzymania tzw. "komfortu picia". (Ale terapio-mową teraz poleciałem :wysmiewacz: ).
P.S. Zamulam, ale tak ciekawie ostatnio piszecie, ze nie mogłem się powstrzymać. ;)

Gonzo.pl - Wto 22 Maj, 2012 16:12

pastel napisał/a:

Proszę tu nie drzeć łacha ze mnie.

g45g21

Marc-elus - Wto 22 Maj, 2012 17:29

pastel napisał/a:
1-3 razy w tygodniu (bez klinowania - niemal zawsze trzeźwiałem przed kolejnym piciem) coraz bardziej beztrosko, aż w końcu coś nawywijałem

Pastel, zdaje się że wcześniej pisałeś iż od 10lat alkoholizm masz niepostępujący i piłeś 1 w tygodniu?
Teraz już 1-3razy.....
Poza tym nie pisz tak długich postów..... głowa mnie rozbolała. :p

Marc-elus - Wto 22 Maj, 2012 17:35

pastel napisał/a:
Napisałem powyżej jak to wyglądało - raz na tydzień to mniej-więcej średnia z ostatnich 15 lat.

Teraz doczytałem.... :zemdlal:
Ktoś po 10 latach chlania i 15 niepicia ma wyciągnąć średnią arytmetyczną? Wiesz do czego to doprowadzi? Do wyciągnięcia wniosku że nie jest alkoholikiem.
Nie podoba mi się to, manipuluj sobie sobą, ale to "raz w tygodniu" a "raz w tygodniu średnia przez 10lat" to po prostu kłamstwo.

staaw - Wto 22 Maj, 2012 17:35

pastel napisał/a:
staaw napisał/a:
Coraz bardziej skłaniam się do twierdzenia iż trzeźwości nie można się nauczyć, trzeba ją poczuć...

:brawo:

Pastel, Ty mi tu nie klaskaj, bo za czym ja taki mądry się stałem to najpierw kontrolowałem (czasami) picie, później leczyłem się na depresję, jeszcze później uczyłem się kontrolować picie na terapii, aż wreszcie "zaskoczyłem" na AA.
Taki ze mnie typ, że autorytety szanuję, ale im nie dowierzam... :bezradny:

Dopiero na AA spotkałem ludzi zniszczonych chorobą, moje dno to było małe jeziorko w porównaniu z ich bagnem, a niepijących kilka(dziesiąt) lat. Wtedy uwierzyłem że można.
A w czym oni lepsi ode mnie? Ja też mogę :beba:
I tak mi zostało...

Adalbert - Wto 22 Maj, 2012 18:07

pastel napisał/a:
Poza tym takie coś rodzi pewne obowiązki, a tu wejdę kiedy chcę, poczytam kiedy chcę, odpiszę kiedy chcę...
Mnie obowiązkowość jest potrzebna i pomaga w drodze do trzeźwości. Dlatego podejmuję się służb na grupach AA. Forum jak najbardziej jest pomocne, ale nie zastąpi Ci to terapii, czy mityngów.
Z drugiej strony jeżeli Ci to wystarcza to masz łatwiej :D

Pastel - Wto 22 Maj, 2012 18:14

Marc-elus,
Ja opisywałem jak wyglądało moje picie, bo 'raz w tygodniu' zostało odebrane dosłownie. Mnie nie jest potrzebna średnia do niczego, nie rozumiem gdzie tam widzisz kłamstwo? :bezradny:
staaw napisał/a:
A w czym oni lepsi ode mnie? Ja też mogę
I tak mi zostało...

:brawo:
;)

Pastel - Wto 22 Maj, 2012 18:18

Adalbert napisał/a:
Mnie obowiązkowość jest potrzebna i pomaga w drodze do trzeźwości.

Racja, że obowiązkowość może pomóc. Ja jej mam aż nadto w codziennym życiu, a i tak nie mogę wszystkiego opanować ;) . Po prostu:
do niczego się nie zmuszam,
chcę to się wybijam,
nie chcę no to się nie ruszam.

8)

Dziubas - Wto 22 Maj, 2012 21:08

pastel napisał/a:
Lubię skonfrontować swoje opinie z opiniami innych osób.

Nie wiem czy zauważyłeś, że od pewnego czasu nie biorę udziału w tej "dyskusji"?
Wiesz dla czego? Ponieważ nie ma w tym wątku Ciebie!
Jest dużo "mąki" typu:
-terapia=nocebo/placebo (szczerze to pogubiłem się czym dla Ciebie jest)
-przepychanek i próby udowodnienia, że Moja droga jest słuszniejsza
-trzeźwienia i nie trzeźwienia
-przestrzegania i nie przestrzegania
-dowiedziałem się jeszcze, że Ty masz katar, a ja alkoholizm plamisty.
I szczerze to nie wyniosłem nic z twoich postów.
Brakuje mi tu Ciebie, jakie masz przemyślenia, jakie konkretnie kroki podejmujesz, żeby zmienić coś w sobie(chyba, że wszystko jest tak dobrze i nie wymaga żadnych zmian).
Proszę napisz coś o swoich przemyśleniach.
Co zmienia się w Twoim życiu odkąd utrzymujesz abstynencję?
Z jakich materiałów korzystasz w pracy nad sobą (oprócz forum)?
To będzie na pewno pomocne jak każde doświadczenie i da podstawy do jakiejś dyskusji.

Pozdrawiam
Sławek
P.S.
Proszę nie odpowiadaj na tego posta, tak jak to czyniłeś poprzednio.

szymon - Wto 22 Maj, 2012 21:44

Dziubas napisał/a:
I szczerze to nie wyniosłem nic z twoich postów.


łooo jeeeeesu :zemdlal:

Pastel - Śro 23 Maj, 2012 04:04

Dziubas napisał/a:
P.S.
Proszę nie odpowiadaj na tego posta, tak jak to czyniłeś poprzednio.

Ciężko mi będzie, bo nie sprecyzowałeś "poprzednio" i nie wiem jak chcesz bym Ci odpowiedział. Mimo to postaram się spełnić Twoją miłą prośbę.
Jeszcze niedawno pisałem o typach alkoholizmu i rozmyślałem tu nad tym, czy ja jestem alkoholikiem typu Alfa. Podawałem link, pisałem jak ja to widzę, była garść faktów. Ty piszesz, że
Dziubas napisał/a:
dowiedziałem się jeszcze, że Ty masz katar, a ja alkoholizm plamisty.

Skoro tak odbierasz moje posty, to naturalne, że nie widzisz mnie w nich. Być może nadajemy na innych falach i do Ciebie nie trafiają moje słowa? Przykro mi - nie mogę tego zmienić. :/
Skądinąd wiem, że są osoby, które mnie rozumieją i wiedzą o czym piszę. :skromny:
Cały czas staram się pisać o tym jakie mam spojrzenie na problem uzależnienia i myślę, że również pisałem co zmienia się w moim życiu. Nie będę codziennie pisał, że 'jest git', ale póki co tak właśnie jest. 8) Jak się to zmieni to zamelduję. A jak chcesz wiedzieć coś konkretnie to zapytaj wprost. :)

Jeśli chodzi o materiały to forum jest dla mnie bazą. Tu znajduję informację nt np. jakiejś choroby, biegnę do wujka 'googla' i szukam informacji na jej temat, znajduję linki do kolejnych chorób, objawów, przyczyn, lekarzy, ich opinii na dany temat, badań, spojrzenia okiem psychologów etc. - wszystko raczej pod kątem właśnie uzależnienia do alkoholu, choć czasem zbaczam z toru i zapędzam się aż gdzieś w filozofię. 'Studiuję' alkoholizm, bo to lubię, interesuje mnie ten temat. Od strony czynnej już znam. ;) W tym moich poszukiwaniach często natykam się na książki - te czytam raczej pobieżnie. Ostatnio zacząłem "Co się psuje od alkoholu" (Zoja Najda). Opracowań raczej unikam, gdyż są zazwyczaj śpiewką chwalącą autora. Czytam artykuły, nawet spory pomiędzy terapeutami nt. tego jakie modele terapii są odpowiednie - wszystko co mi wpadnie w ręce. Plus to forum od dechy do dechy dział 'alkoholizm'. Oczywiście to wszystko w miarę mojego wolnego czasu. Przyznam, że ostatnio poświęcam mniej tego czasu na naukę, a bardziej na zastanawianie się "Co dalej?". Choć i to pomału do mnie dociera.
Czasem (i coraz częściej- dlatego mniej czytam) przystanę w tych poszukiwaniach i zastanawiam się, myślę o mojej opinii na dany temat i analizuję pod kątem sytuacji życiowych. Jeśli oczywiście wyda mi się istotne to co znalazłem. Jeżeli nie to 'lecę' dalej. Nie jestem w stanie napisać o konkretnych przypadkach - to wychodzi w trakcie tego co piszę tu na forum w niemal każdym poście. Myślę, że nie tak trudno to znaleźć. :skromny:
Na początku trzeźwienia oglądałem dużo filmów dokumentalnych ( "Ja alkoholik" czy Szczur w koronie" itp.), fabularnych (Wszyscy jesteśmy..."), nawet propagandowych (widzieliście "Korkociąg"? jest na YT), ale szybko skończyły się zasoby - nie jest tego dużo.
Robię sobie notatki, mam taką tabelkę z Obszar/stopień zadowolenia (w skali os -10 do 10 - wiadomo o co chodzi?) i tam sobie wpisuję wartości oraz daty i obserwuję postępy.
Kiedy zaczynałem trzeźwieć (jak to brzmi!) męczyła mnie bezsenność. Spałem godzinę-dwie, budziłem się na 5-6 godzin i padałem nieprzytomny, ale znów nie spałem więcej jak 1-2 godziny. I tak w kółko - zaczynałem być już tym zmęczony i znalazłem sposób, dzięki któremu udało mi się ustabilizować mój sen:
http://www.youtube.com/watch?v=iG_lNuNUVd4
I za każdym "om mani padme hum" 'wdech' i za następnym 'wydech'. Tylko nie myślcie sobie, że jestem jakimś "Jogginem ze Wzgórza" - ja nie wytrzymałem nigdy do połowy tej mantry i odlatywałem w objęcia Morfeusza. :mgreen:
Pastelowa muzykoterapia? Proszę bardzo:
Ten utwór często wyciągał mnie z psychicznych dołków i ciężkich moralniaków:
http://www.youtube.com/watch?v=QVSbbIrOeuo
Jak ktoś lubi takie rytmy...
A kiedy czuję się za pewnie i chcę się trochę 'podołować' ;) to: (zawiera sceny z alkoholem - jak ktoś o słabych nerwach to może lepiej niech nie wchodzi?)
http://www.youtube.com/watch?v=AkLauooRkys
Ogólnie lubię słuchać muzyki (od Bacha do U2), a odkąd zacząłem trzeźwieć słucham jej częściej i cieszy mnie to. :mgreen:
Przyznaję się też do (chyba) jednej porażki - moje postanowienie o nauce gry na gitarze nadal jest jedynie postanowieniem. A gitarrra się kurzy w kącie. :( Chciałbym sobie znów postanowić, ale wiem, że nie będę miał czasu. :(
To jak? Wystarczy tego o mnie? :>
Ja tak mogę jeszcze długo :mgreen: , tylko po co?
Trzeźwości!

Marc-elus - Śro 23 Maj, 2012 05:57

pastel napisał/a:
Pastelowa muzykoterapia?

Genialne, tylko pamiętaj: częstotliwość w pierwszym uchu musi być odrobinę inna niż w drugim...... 8)

szymon - Śro 23 Maj, 2012 07:10

pastel napisał/a:
To jak? Wystarczy tego o mnie? :>


eee tam :beba: to nie o to chodzi...
chodzi o to, ze jak to możliwe,
jak ty to robisz,
jak to przez internet,
napiszesz coś nie tak...? a to przecież dopiero drugi miesiąc, także nie takie pierdy inni piszą pseudo trzeźwiejący AAowcy czy TTrapowcy

Koledzy stawiają Ci takie wymagania, jakbyś miał byś meszuge czy jakoś tak to się pisze...

no bo jak to? ja musiałem 3x na zamkniętym, terapia przez dwa lata, mitingi... i dalej pić mi się chce i o alkoholu myślę, bo to mój cały świat

powodzenia i nie pisz długich postów bo się tego czytac nie da (moim zdaniem :p )
pozdro :evil2"

Dziubas - Śro 23 Maj, 2012 08:24

szymon napisał/a:
Koledzy stawiają Ci takie wymagania, jakbyś miał byś meszuge

Nie Szymek, nie stawiam wymagań.
Może trochę mierzę innych poprzez pryzmat swoich doświadczeń :mysli:
Uważam jednak to za słuszne, dzielenie się doświadczeniami powoduje u mnie "szybsze obroty zwojów mózgowych".
Chciałbym przeczytać coś, co spowoduje taką reakcję i mam nadzieję, że moje wpisy spowodują u innych podobną reakcję :skromny:

rufio - Śro 23 Maj, 2012 09:31

Już prawie każdy co chciał to się wypowiedział ( niektórzy wielokrotnie ) jeden na ostro ,inny na słodko . Pastel w miarę swych możliwości i wiedzy odpowiedział każdemu . Nie zmieniłem zdania , że terapia jest podstawą trzeźwienia i nie zmienię go . Na tę chwilę Pastel ( jak mi się wydaje ) wie co robi i co najważniejsze ( dla Niego ) wie co chce robić i żyć dalej . Czas pokaże - jak się nie mylę jest drugim okazem u nas który tak chce trzeźwieć - pierwszym jest Blanet - z informacji jednemu i drugiemu na razie się udaje . Sprawdzianem ich drogi będzie pierwszy większy kryzys - bo , że on będzie to każdy sobie zdaje sprawę .Jaka będzie reakcja na niego zobaczymy ( lub nie ) - wtedy i dopiero wtedy będzie można oceniać w taki lub inny sposób - na tę chwile prorokowanie to pisanie chińszczyzna na wodzie w strumieniu . Skoro mówi , że dziś nie pije to tego się trzymajmy a reszta ... może nigdy nie będzie reszty ?
kosmo - Śro 23 Maj, 2012 15:11

Dziubas napisał/a:
Może trochę mierzę innych poprzez pryzmat swoich doświadczeń :mysli:
I to jest błąd...
kosmo - Śro 23 Maj, 2012 15:24

rufio napisał/a:
jak się nie mylę jest drugim okazem u nas który tak chce trzeźwieć
I tu się mylisz mój mądry Mentorze... :buziak: (do dzisiaj pamiętam Twoje i Ptera słowa wypowiadane u Zbyszka na ognisku, a właściwie na górze już po nasiadówce ogrodowej). Jak już pisałam w pamiętniku, ja też nie chodzę na terapię, nie uczestniczę w mitingach, nie mam nijakiej pomocy oprócz czytania forum i rozmów z przyjacielem. Ostatnio pracuję bardzo dużo, a do końca czerwca będzie maraton na złamanie karku. Wbrew wszystkiemu jestem trzeźwa, od 6. sierpnia nie wypiłam nawet kropli alkoholu. Kiedy miałam mieć gości, mój syn zjeździł pół województwa za ciastem bez alkoholu. Na moje polecenie oczywiście. Nie będę ściemniać i mówić, że nie myślę od czasu do czasu o napiciu się... Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa czasami mam straszną ochotę, ale wiem, że nie mogę, nie chcę, nie powinnam, nie zawiodę siebie przede wszystkim, potem cała reszta...
Pastel. trzymam kciuki i kibicując Tobie, nabieram wiary w siebie, bardzo mi pomagają Twoje literki... :buziak:
Pozdrawiam. :)

kosmo - Śro 23 Maj, 2012 15:30

Dziubas napisał/a:
Może dla Ciebie :P
Sławku, nigdy nie sądź wg siebie... :P
Choroba ta sama, ale inaczej przechodzona..., mówi Ci to coś...?
Wszyscy jesteśmy alko, ale nie wszyscy tacy sami...
Nie mam tu na myśli podziału na lepszych i gorszych broń boże, ale nikt nie wmówi mi, że wszyscy zdrowiejemy w taki sam sposób, a zdrowiejemy..., prawda...? ;)

Dziubas - Śro 23 Maj, 2012 15:34

kosmopolitanka napisał/a:
nigdy nie sądź wg siebie...

Uważam, że to moja sprawa jak sądzę ;)

kosmo - Śro 23 Maj, 2012 15:36

Dziubas napisał/a:
Uważam, że to moja sprawa jak sądzę ;)
Jasne Sławku, że Twoja sprawa, jak sądzisz, ale chyba zgodzisz się ze mną, że nie możemy, ba... nie wolno nam sądzić innych wg siebie...? :)

Ps. Indywidualistą chyba jesteś...? Czyż nie... ? ;)

kosmo - Śro 23 Maj, 2012 15:49

Dziubas napisał/a:
"Może trochę "mierzę" innych poprzez pryzmat swoich doświadczeń"

Ach... Dzięki...
Uwielbiam takie tłumaczenie, jak pasterz krowie na rowie... :buziak:
Jestem zbyt pragmatyczna i takie "może", "trochę", "mierzę"...
Wybacz skrzywienie...
Już oki. rozumiem i dzięki za cierpliwość... :skromny:

kosmo - Śro 23 Maj, 2012 15:54

Cytat:
Noo! :]
To jakiś foch...? :wysmiewacz:
matiwaldi - Śro 23 Maj, 2012 18:11

Cytat:
Skoro mówi , że dziś nie pije to tego się trzymajmy a reszta ... może nigdy nie będzie reszty ?



dobrze poczytać kogoś mądrego ......

kosmopolitanka napisał/a:
Wbrew wszystkiemu jestem trzeźwa, od 6. sierpnia nie wypiłam nawet kropli alkoholu.


to na zlocie jemy ciasto rocznicowe ........... :skromny:

rufio - Śro 23 Maj, 2012 19:02

Kosmo o Tobie nie zapomniałem ale traktuje Ciebie jak już weterana a po za tym jeżeli przeżyłaś spotkanie z Czubkami :szok: nie zapiłaś to już raczej żadna zaraza nie dotknie Cie i nie namówi do złego :wysmiewacz: .
A rozmowę pamiętam jak i również otwarte uszy na uwagi . Pomimo późnej pory i obżartych brzuchów coś tam zapamiętane zostało . A co do pragnień to i mnie również się zdarzają i to jest naturalne - pewnych wyuczonych i zapamiętanych nawyków raczej się nie zapomina , można je jedynie kontrolować i z nimi żyć . Trudne ? I tak i nie - podobno uczymy się do śmierci a potem i tak stwierdzamy , że różowy bucik jest nie co mądrzejszy :szok: :wysmiewacz:


prsk

yuraa - Pią 01 Cze, 2012 10:22

Pastel jak tam u Ciebie?
ponad tydzień od ostatniego wpisu minął

wlod - Pią 01 Cze, 2012 23:13
Temat postu: Ciekawa lektura
Bardzo ciekawa lektura,jednak w tych wypowiedziach sporo niewiadomych i malo doswiadczeń Nie zgdzę sie z Toba Rufio ze bez terapii pic nie mozna.Ja to potrafilem wykonac.Faktycznie mialem sponsora moze kilkadziesiat ksiązek przerobionych i w niektórych tematach nadal nie moge odpowiedziznalesc. Niedługo bo 17 lipca zbliża sie rocznica abtynencji czy trzeżwoci Ja w myśl tekstów początkowych postawiłem na uczciwosc wzgledem siebie co znaczy równiez że jetem uczciwy do przyjacól z AA.Napize teraz o moim doświadczeniu jak sie msci nieuczciwosc Pracowalem w zaopatrzeniu kupiłem jakiess detale i niezle na nich zarobilem,Gdy wracaliśmy do Gdyni byl miting AA no i moze z roztargnienia zosstawilem kurtke z kasą w samochodzie.Gdy wrocilem po mitingu nie bylo ani kasy ani kurtki -ktorą tez za te lewa kase kupilem.Wnisek nasunąl mi sie jeden warto byc uczciwym -trudne ale mozliwe
Gonzo.pl - Nie 03 Cze, 2012 23:07

pastel napisał/a:
Nie będę codziennie pisał, że 'jest git', ale póki co tak właśnie jest. 8) Jak się to zmieni to zamelduję.

:mysli: Nie meldujesz, czyli nadal jest git? :mysli:

wlod - Pon 04 Cze, 2012 07:43
Temat postu: Gonzo
Jakby bylo cos nie tak to bym napisal jest ok poza tym ze nie mam pracy
Marc-elus - Śro 13 Cze, 2012 13:00

Siema Pastel. :)
JAGODAAA - Czw 14 Cze, 2012 00:43

kosmopolitanka napisał/a:
Jak już pisałam w pamiętniku, ja też nie chodzę na terapię, nie uczestniczę w mitingach, nie mam nijakiej pomocy oprócz czytania forum i rozmów z przyjacielem.


I tym właśnie się różnicie z Pastelem. W jego postach nie ma mowy o rozmowach z przyjacielem, którego również problem dotyczy. Tak zaczynali Bill i Bob. Co innego daje czytanie literatury i aktywność na forum a co innego bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. W tym siła mitingów.

kosmopolitanka napisał/a:
(do dzisiaj pamiętam Twoje i Ptera słowa wypowiadane u Zbyszka na ognisku, a właściwie na górze już po nasiadówce ogrodowej)


matiwaldi napisał/a:
to na zlocie jemy ciasto rocznicowe ........... :skromny:


Nie wiedziałam, że odbywają się zloty forumowiczów.
Proszę o więcej info na ten temat.

Pozdrawiam zaciekłych dyskutantów.

yuraa - Czw 14 Cze, 2012 00:54

JAGODAAA napisał/a:
Nie wiedziałam, że odbywają się zloty forumowiczów.
Proszę o więcej info na ten temat.

zauważylem że nie zaglądasz w dolne partie forum
tu masz o naszym najnowszym zlocie
http://komudzwonia.pl/vie...der=asc&start=0
temat jest dość obszerny a pod koniec lista chętnych, ostatnio ktoś się wypisał

Pastel - Czw 14 Cze, 2012 02:00

Witajcie, witajcie!!! :hurra:
Tyle mnie nie było, tęskniłem! :skromny:
W końcu wczoraj podłączyli mnie do internetu. Miało to trwać od 5 do 8 dni, ale tu się nie spieszą i zeszło im niemal trzy tygodnie. :evil2" I tak nie miałbym zbytnio czasu na forum, ponieważ w moim życiu ostatnio strasznie dużo się dzieje.
Przeprowadziłem się i teraz nadaję do Was z serca Katalonii. :mgreen: Straszny młyn miałem z tą przeprowadzką, bardzo dużo pracy, nerwów i siana mnie to kosztowało, ale już po i trzeba planować kolejne dni, bo za niecały tydzień lecę do brata na urlop.
Z bratem zawsze przy takich spotkaniach ostro piliśmy, a jak do mnie przylatywał to już na lotnisku witałem go z piwem w plecaku i w drodze do domu już zaczynaliśmy tankować. No cóż, trzeba będzie zmienić rytuały i przyzwyczajenia...
Jeśli chodzi o uzależnienie to hmmm... cały czas jest i nie chce się odczepić. :wysmiewacz:
Na dobrą sprawę to nie miałem nawet za bardzo czasu ostatnio o nim myśleć, gdyż całkowicie byłem pochłonięty demontażem, noszeniem i montażem mebli, sprzętów i wszystkich gratów, malowaniem nowego mieszkania etc.. Jeszcze nie wszystko skończone i trochę zostanie na 'po urlopie'. Robota nie zając. ;)

Kilka dni temu były urodziny mojej 'churri', a 'imprezę' akurat organizowała jej mama. Jak tam jechaliśmy to przez myśl mi przeszło, jak to będzie jak na stole pojawi się częsty w takich sytuacjach szampan do tortu. No ale nie pojawił się.

Widziałem się z synem, był u mnie przejazdem (a właściwie przelotem) w drodze do babci na wakacje. Wesoło było. :)

I tak leci dzień za dniem - tej słynnej 'fazy muru' jak nie było tak nie ma (na to też są sposoby :mgreen: ) i myślę, że już nie nadejdzie; nabywam w praktyce doświadczenia jeśli chodzi o życie bez alkoholu - kiedyś w wielu sytuacjach upicie się było dla mnie naturalnym następstwem niektórych życiowych sytuacji, a teraz ta naturalność wydaje się coraz bardziej bezsensowna/abstrakcyjna/idiotyczna. Dzięki temu zaczynam zapominać o alkoholu. Nie o moim uzależnieniu, a o trunku, które je spowodował.
Przez pierwsze dni/tygodnie trzeźwienia było mi tak lekko i euforycznie, ale gdzieś czaiła się obawa, że to chwilowe i 'zaraz się zacznie'. No i nie zaczęło się, a przy okazji wrodzony optymizm coraz bardziej motywuje mnie do działania. Nie mam kaców, lęków, zawalonych dni z powodu picia, złego samopoczucia, które było następstwem tegoż picia. A to właśnie najbardziej przeszkadzało mi kiedy piłem. Jestem coraz bardziej spokojniejszy i uśmiechnięty, odzyskałem kontrolę nad własnym życiem i to powoduje to uczucie jak po chłodnej kąpieli w gorący dzień.
Przygarnąłem trzymiesięcznego kotka (ja, przeciwnik zwierząt w mieszkaniu!) i cieszę się z tego niezmiernie.
Dziękuję za zainteresowanie zarówno tutaj jak i na PW. Nie jestem cukierkowy chłopiec, ale chcę to napisać: Kochani jesteście! :skromny:

Kosmo
:przytul:

dadof2 - Czw 14 Cze, 2012 14:01

Fajnie, ze sie trzymasz Pastel!
Myslalem ,ze wrociles do 'kontrolowanego' :)
Dobrze, ze sie myllilem.
Pozdrowienia

Wiedźma - Czw 14 Cze, 2012 15:36

dadof2 napisał/a:
Myslalem ,ze wrociles do 'kontrolowanego' :)

Przyznam, że też miałam podobne obawy... :|
No ale dobrze, że się nie ziściły.
Witaj znowu, Pastel :)

piotr7 - Czw 14 Cze, 2012 16:54

:brawo: :brawo: :brawo:
jolkajolka - Czw 14 Cze, 2012 20:45

No to dobrze,że wszystko ok. I z kotka cieszę się bardzo. Mam nadzieję,że nie będziesz żałował. :)
KARO - Śro 20 Cze, 2012 17:03

Cześć pastel,ktoś z "mojej " dyskusji wspomniał o Tobie . Wpadłam się zorientować w temacie ...
Jest bardzo ciekawie :)
Pozdrawiam.

dadof2 - Śro 20 Cze, 2012 17:29

KARO napisał/a:
ktoś z "mojej " dyskusji wspomniał o Tobie


Tu Ktos. Prosze o zmiane nicka :)

KARO - Czw 21 Cze, 2012 14:01

Przepraszam dadof2 - skleroza :)
szymon - Czw 21 Cze, 2012 14:32

coś ucichłeś pastelowy. co u huri czy jakkolwiek się to pisze fsdf43t
Pastel - Pon 25 Cze, 2012 08:39

Urlopujemy sie z moja ´churri´ i nie ma czasu na pisanie. Wracam w sobote.
Pozdrowienia z Irlandii,
Pastel.

szymon - Pon 25 Cze, 2012 10:29

pastel napisał/a:
Pozdrowienia z Irlandii,


małopolska pozdrawia pastelową irlandię ;)

Marc-elus - Pon 25 Cze, 2012 10:44

pastel napisał/a:
Urlopujemy sie z moja ´churri´ i nie ma czasu na pisanie

Czasu jaki zmarnowałeś na chlanie, nie nadrobisz. Moim zdaniem nie ma co też "nadrabiać" i "zadośćuczynić" błędów i nieprzyjemnych sytuacji na siłę, nienaturalnie.

Bądź sobą, wybierz Pepsi.....(nie wiem czy byłeś w kraju jak te reklamy leciały) fsdf43t

Przyjemnego wywczasu.... :D

Pastel - Pon 25 Cze, 2012 11:14

Spoko, nic nie nadrabiam - ot coroczny urlop - wakacje w tym roku polaczone z wizyta u brata. Piekne miejsce, wspaniale widoki, klify... tylko zwiedzanie fabryki Guinnessa sobie odpuscilem, bo podobno taka wizyta zakonczona jest degustacja. Innym razem.
Jestem soba, ale wybieram ´coca´ (bez skojarzen) ;) .

Dziubas - Pon 25 Cze, 2012 11:25

pastel napisał/a:
wizyta zakonczona jest degustacja. Innym razem.
:mysli:
Sory, musiałem się czepić :mgreen:

Pastel - Pon 25 Cze, 2012 11:30

Czekalem, czekalem. :mgreen:
Jak sie wylecze to pojde :) . Moze za rok, moze za piec, moze wcale. Pozyjemy, zobaczymy. :skromny:

Dziubas - Pon 25 Cze, 2012 11:33

pastel napisał/a:
Jak sie wylecze to pojde

Na degustacje ? :mgreen:

pterodaktyll - Pon 25 Cze, 2012 11:35

pastel napisał/a:
Jak sie wylecze to pojde

Zachorowałeś na coś? :mysli: ............................ :mgreen:

pchor - Pon 25 Cze, 2012 16:43

Dziubas napisał/a:
pastel napisał/a:
wizyta zakonczona jest degustacja. Innym razem.
:mysli:
Sory, musiałem się czepić :mgreen:


a co posty sobie nabijasz ?
sory, musiałem się czepić :mgreen:
a tak poważnie, to trochę nie w porządku czepiać się dla czepiania, napisał Pastel przecież że wie że wycieczka ma degustacje w planie (przewidział punkt dla Niego) i zrezygnował z całego przedsięwzięcia (i dodatkowy).

Dziubas - Pon 25 Cze, 2012 20:29

pchor napisał/a:
napisał Pastel przecież że

pastel napisał/a:
Innym razem.
:p
pchor - Pon 25 Cze, 2012 20:41

Nie od razu Kraków zbudowano ! fundament jednak dobry, a już na pewno wypowiedz poprawna politycznie :mgreen:
Pastel - Wto 26 Cze, 2012 01:51

pterodaktyll napisał/a:
Zachorowałeś na coś? ............................

Racja. :mgreen: Powinienem napisac "naprawie". :uoee:
Dziubas napisał/a:
Na degustacje ?

A to juz mi bedzie wtedy obojetne. ;)

kosmo - Śro 27 Cze, 2012 18:13

Nie radzę...
Byłam i wiem, co piszę...
Nie oprzesz się pokusie!
Nie kuś losu... :)

Marc-elus - Czw 12 Lip, 2012 21:45

Co tam Pastel, jak życie? :D
szymon - Czw 12 Lip, 2012 21:46

Marc-elus napisał/a:
jak życie?


jak w Madrycie :p

pterodaktyll - Czw 12 Lip, 2012 21:46

Marc-elus napisał/a:
Co tam Pastel, jak życie? :D

Jak w Madrycie? :mysli:

Pastel - Pią 13 Lip, 2012 01:01

Marc-elus napisał/a:
Co tam Pastel, jak życie? :D

Ale masz stary wyczucie! Trafiłeś z tym pytaniem. :mgreen:
Właśnie kończy się dla mnie najszczęśliwszy dzień w roku!!!
Trochę to odważne stwierdzenie biorąc pod uwagę, że jesteśmy dopiero na półmetku tegoż roku, ale nic wspanialszego już mnie w nim spotkać z pewnością nie może.
Idę 'lulu', choć z tego szczęścia nie zasnę pewnie do niedzieli. :wysmiewacz:
PD!

jal - Pią 13 Lip, 2012 07:35

pastel - więc,tak trzymaj :)
piotr7 - Nie 22 Lip, 2012 19:40

Pastel co u ciebie słychać? :bezradny:
Pastel - Nie 22 Lip, 2012 21:49

Moja mama na takie pytanie odpowiada: "Zależy gdzie ucho przystawić" :wysmiewacz:
W sumie nie wiem co odpowiedzieć - jest normalnie. Jak nie piłem tak nie piję, to jak trzeźwieję i jakie mam spojrzenie na moje uzależnienie już pisałem w tym wątku i to się nie zmienia - kontynuują swoja drogę i dobrze mi z tym.
Mam oczywiście masę problemów - jak to w życiu, ale też są sukcesy i radości. Moje życie niczym nie różni się od życia nie-alkoholików z tym, ze ja nie spożywam (a dokładniej pisząc 'nie piję') alkoholu w ogóle i czytam to forum.
Od kilku tygodni jest u mnie mój syn na wakacjach i zostanie do września i na nim skupia się teraz niemal cała moja uwaga. No ale to już jest moje życie prywatne, które chyba niewiele obchodzi Szanownych Uczestników tego forum. :skromny:
Być może powinienem napisać coś więcej nt. mojego alkoholizmu, ale jakoś tak ogólnie sam z siebie nie bardzo wiem co. :mysli: Więc jeżeli masz jakieś konkretne pytania to nie wahaj się z nimi do mnie zwrócić. Ani Ty, ani nikt inny.
Dziękuję za zainteresowanie i pozdrawiam serdecznie.

piotr7 - Nie 22 Lip, 2012 21:53

:okok: :brawo:
Jędrek - Nie 22 Lip, 2012 21:55

pastel napisał/a:
Mam oczywiście masę problemów - jak to w życiu, ale też są sukcesy i radości.

Mój sponsor mawia...: "Życie to przygoda"
Jak tak czytam o problemach i radościach to sobie pomyślałem: "Co to byłaby za przygoda jakby wszystko szło gładko?"
A ja nadal nie umiem czerpać z życia najwyraźniej.... tylko się wkurzam, złoszczę i projektuję te swoje "lepiej by było...."

pterodaktyll - Nie 22 Lip, 2012 21:55

pastel napisał/a:
jest normalnie. Jak nie piłem tak nie piję, to jak trzeźwieję i jakie mam spojrzenie na moje uzależnienie już pisałem w tym wątku i to się nie zmienia - kontynuują swoja drogę i dobrze mi z tym.

Miło to przeczytać. Pozdrawiam :)

szymon - Nie 22 Lip, 2012 22:21

pastel napisał/a:
...konkretne pytania to nie wahaj się z nimi do mnie zwrócić. Ani Ty, ani nikt inny.


nie mam pytań ;)

:okok:

matiwaldi - Czw 15 Sie, 2013 18:14

Pastel napisał/a:
No ale to już jest moje życie prywatne, które chyba niewiele obchodzi Szanownych Uczestników tego forum.



a mnie właśnie obchodzi .......
jak Synek na wakacjach u Tatusia.....????
a jak reaguje na rodzeństwo ?????
i tak w ogóle to co słychać Sebastian,jak się do Ciebie ucho przyłoży .......???
8)

Matinka - Czw 22 Sie, 2013 23:22

Hej Pastelu, chciałabym Ci podziękować za ten wątek :kwiatek: . Wiem, że historia jego powstania była dość przypadkowa fsdf43t . Jednak cieszę się, że tak cierpliwie i konsekwentnie go poprowadziłeś :okok: Przeczytałam jednym tchem, od deski do deski. :tak:
Ważne jest dla mnie, że znalazłam podobne poglądy, myśli i wątpliwości. Wszystko spójne i logiczne. Oczywiście równie cenna była dyskusja, opozycja i kontrargumenty rozmówców :tak: .
A teraz już chyba będzie półtora roku w trzeźwości...?
Nie wpadłabym na ten temat, gdyby nie ostatnie wpisy. Dlatego odzywaj się co jakiś czas, pisz bodaj króciutko co u Ciebie, bo kontynuacja jest bardzo istotna! :tak:
Pozdrawiam, mati.

Pastel - Pią 23 Sie, 2013 01:01

A co to za odgrzewanie kotleta? :mgreen:

Matiwaldi,
matiwaldi napisał/a:
jak Synek na wakacjach u Tatusia.....????

Dobrze, dziękuję. Nie dalej jak dziś (już w sumie wczoraj) nauczyłem go (sukces musi mieć ojca ;) ) jeździć na na rowerku :radocha: . Bał się, ale pchnąłem go "na szeroką wodę" i tak, jak na początku nie bardzo chciał na niego wsiąść, tak później nie chciał zejść. :wysmiewacz:
matiwaldi napisał/a:
a jak reaguje na rodzeństwo ?????

Bardzo pozytywnie. W tym roku nie jest już jedynym obiektem zainteresowań i zastanawiałem się wcześniej czy nie będzie ... jakby to nazwać... zazdrosny, ale robię wszystko co mogę, by tak nie było i z tego co widzę to raczej dobrze mi to wychodzi. Jak przyleciał to chciał się "bawić z braciszkiem", a tu leży taka "lala" co tylko śpi je i czasem się wydziera ;) . Zrozumiał i podsuwa młodszemu gryzaki, bo zaczynają ząbki iść. Mógłbym tak godzinami o tym wszystkim pisać tyle tego codziennie. Ogólnie daję rade, ciężko czasem, bo nie ma czasu się nawet podrapać, ale radocha niesamowita. No i mam tu teraz u siebie moją mamę, która bardzo pomaga i mi to wszystko bardzo ułatwia. A babcia cała w skowronkach mając wnusiów w komplecie. :> Za dwa tygodnie powyjeżdżają to młodszego zaprowadzę do teściowej, powyłączam telefony i zafunduję sobie 3 dni spania. I nie budzić! - w razie pożaru wynieść! :rotfl:

Mati
Dzięki . :skromny:
mati napisał/a:
Przeczytałam jednym tchem, od deski do deski.

Masz zdrowie! :wysmiewacz: Ja też przyglądam się Twojemu wątkowi i kilku innych nowych osób jak tu zajrzę i życzę Wam wszystkim byście wytrzeźwieli. Tym starym wyjadaczom również, ale oni wytrzeźwieć to nie bardzo chcą. :milczek: :mgreen:

mati napisał/a:
A teraz już chyba będzie półtora roku w trzeźwości...?

No prawie. W sumie to nigdy nie liczyłem dni, nie obchodziłem miesięcznic, rocznic itd., ale zarejestrowałem się tu kilka dni po moim ostatnim chlaniu, więc łatwo policzyć.

mati napisał/a:
odzywaj się co jakiś czas, pisz bodaj króciutko co u Ciebie, bo kontynuacja jest bardzo istotna!
:okok:
Już raczej nie jest istotna kontynuacja, gdyż 'dzieło' zostało ukończone jakiś rok temu. :roll:
No, może tym "dziełem" to sobie trochę przykadziłem. :figielek:

:buzki:

szymon - Pią 23 Sie, 2013 05:47

Pastel napisał/a:
No, może tym "dziełem" to sobie trochę przykadziłem. :figielek:


oj tam, oj tam, oj tam :beba: trza znać swoją wartość ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group