To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Doszłam do ściany i zadziałał instynkt !

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 13:05
Temat postu: Doszłam do ściany i zadziałał instynkt !
Moja historia jest tak podobna do Waszych, ale jednak różna. Ja podjęłam decyzję o zmianie swojego życia, zajęło mi to ostatnie dwa lata. Jednak przychodzi taki moment, kiedy stając przed wyborem czy uratować kogoś ,czy siebie -ratujesz siebie. Nazwałabym to instynktem samozachowawczym. Dziś mam gorszy dzień , bo znów nie myślę o sobie i dzieciach oraz ostatnich latach, tylko o tym, że mój mąż ma opuścić dom, który sam wybudował no i że ja do tego dążę.
Wiem ,że to typowe objawy współuzależnienia, teoretycznie to ja wiem wszystko od lat ,gorzej z praktyką oj gorzej.
Nasze życie według innych było udane-pieniądze ,nowe samochody przed domem, udane dzieci i bardzo duże grono znajomych. Imprezy co tydzień. Nie zauważyłam ,kiedy granica pomiędzy spożywaniem alkoholu dla towarzystwa, a piciem dlatego żeby przeżyć do następnego dnia zaczęła się zacierać u mojego mężą , a może nie chciałam zauważać-dziś myślę ,że to drugie. Ponad trzy lata temu mój świat legł w gruzach, dowiedziałam się że małżonek miał kochankę przez cztery lata, którą utrzymywał i bardzo kochał. Właściwie to instynkt podpowiadał mi coś, no ale jak to w takich przypadkach bywa - nie słuchałam. Oczywiście wpadłam w depresję, choć myślałam zawsze ,że mnie to nie spotka. Leczenie, terapia i rok separacji. Mój mąż nie potrafił podjąć decyzji ,czy żyć z nią i jej dziećmi ,czy poświęcić się dla naszych dzieci i zostać ze mną. Kiedy wszystko się wydało uciekł na prywatny odwyk ,a kochankę wysłał na wczasy do Zakopanego z dziećmi, dodam że pojechała jego terenowym samochodem. Ja ,oczywiście leżałam bez chęci życia na kanapie, a moi przyjaciele robili wszystko, abym się opamiętała. Uratowały mnie wtedy moje córki, ich widok zadziałał otrzeźwiająco .Trwało to jednak trochę. Potem mój mąż miał się coraz gorzej, wpadł w depresję, przy tym pił, jego lekarz psychiatra wysłał go do szpitala. Trzeba było ratować jego życie, ja oczywiście jeździłam, woziłam dzieci ,byłam jak zwykle silna, jak zwykle. Zaczęłam chodzić na spotkania Analonu-nie dopuszczałam jednej myśli ,że to on musi chcieć. Trzymałam za rękę i mówiłam ,że wszystko się ułoży ,ja siłaczka im bardziej był słaby ,tym ja miałam więcej sił. Nie mieszkaliśmy razem, więc nie wiedziałam, że on wciąż utrzymywał z nią kontakty, próbowałam z nią rozmawiać ,ale to nie przyniosło żadnych efektów. Wszyscy widzieli to, czego ja nie chciałam widzieć, aż w końcu usłyszałam od jego najlepszego przyjaciela"ułóż sobie z kimś życie on zwariował dla niej. Jak ja chciałam sobie udowodnić ,że to ze mną powinien być. Po prostu amok!A przecież nie czułam się z nim szczęśliwie od kilku lat. Czułam ,samotność , smutek, doskwierał mi brak czułości z jego strony,o seksie nie wspomnę .Byłam klasycznie uzależniona od niego. Złożyłam wniosek o rozwód i co -wiadomo wycofałam go ,bo wrócił do domu.I czuł się żle, bardzo żle, dzieci po przejściach zaczynały się przyzwyczajać do ojca leżącego na kanapie, zaniedbanego. Coraz więcej brał leków ,a że ma zaprzyjaźnionych lekarzy miał do nich większy dostęp, oszukiwał ich, manipulował jak całe życie .Uzależnił się od leków nasennych. Jego interesy podupadły, a wciąż zachowywałam się jak matka Teresa. Rozwalona głowa ,szpital, inne okropności, dzień po dniu jak odkalkowany, wiedziałam, ze przyjdzie taki moment , ż po prostu nie wytrzymam. Czułam się coraz gorzej, wiedziałam, co trzeba zrobić, ale kiedy próbowałam coś zmienić brakowało mi konsekwencji w działaniu. Chwilę było dobrze, aby mnie uśpić, robił różne rzeczy, ale nie był dla mnie człowiekiem, którego kiedyś znałam. Patrzyłam w lustro i nie widziałam siebie, awantury, krzyki ,prośby ,płacz-ja coraz bardziej agresywna i gardząca nim
on mówiący ,że przecież nie jest tak żle, przecież się stara.W listopadzie jego psychiatra zachował się bardzo nieprofesjonalnie, zaprosił mnie na spotkanie i powiedział, że jeśli odejdę od mojego mężą to on umrze w ciągu pół roku. A to taki dobry człowiek , tylko pogubiony, dodam że to uznany fachowiec i myślę że mój mąż również potrafił na niego wpłynąć ,palił mu się grunt pod nogami ,bo ja dowiedziałam się ,że spotykał się ze swoją byłą kochanką ,aby się na niej zemścić, nie rozumiałam jak po takim czasie może wracać do zamkniętych spraw. Widocznie chora miłość nie wybiera. Jednak zauważyłam, że to mnie wcale nie zabolało, wrecz przeciwnie ,poczułam ulgę. Chciałam się uwolnić, moja starsza córka ,miała tego serdecznie dość, pił co dziennie przez dwa lata, może niewiele ,ale zawsze. Bo przecież ciężko jest mu żyć, problemy. Tyle już mu się udało ,z ośmiu nasennych dziennie dojść do czterech! Według niego to sukces, poczułam w styczniu ,że chyba się znów zapadam w depresję,że zwariuję ,bo już nie czuję się sobą ,inni nie wiedzieli co czuję moje zakładanie masek od zawsze przynosiło skutki. Jednak instynkt tym razem podziałał poszukałam pomocy, poszłam na indywidualną terapię, wiedziałam że muszę zakończyć te osiemnastoletnie małżeństwo i że nie będzie łatwo. I nie jest ,czasami jestem silna ,czasami duszę się z bólu wewnętrznego ,który mnie ogarnia, nie wiem czy moja decyzja uratuje mu życie, jest tak samo uzależniony ode mnie jak pewnie ja od niego , mimo że nie kocham go .Jego nałogi zabiły we mnie miłość, zapomniałam wspomnieć o hazardzie internetowym także ,obecnym w życiu mojego męża od jakiegoś czasu. Nie chcę przy nim być nawet jeśli chciałby naprawdę się leczyć .Na terapii zrozumiałam , dlaczego to właśnie w nim się zakochałam, dziś wiem , że potrzebuję całkiem innego człowieka, chociaż przez niego nienawidzę mężczyzn, dzieci wiedzą o mojej decyzji, zaskakująco dobrze to zniosły, nawet młodsza. Niestety, mój mąż nie rozumie dlaczego do tego dążę, wiem że nie zrozumie może nigdy, jeśli nie zacznie się leczyć. Czuje się oszukany , że chcę się go pozbyć z domu i pyta po co mi ten rozwód, ja jednak już te jego wszystkie numery przerabiałam ,wiem że w końcu wyprowadzi się z domu, boję się tego, choć wcale tego nie rozumiem , poradzę sobie jednak na pewno nie będzie łatwo zarówno psychicznie jak i finansowo. Musze to zrobić dla siebie i moich córek ,które nie mają normalnego dzieciństwa ,tylko dlaczego, kiedy on znów chwilowo udaje normalnego czuję się tak żle , kiedy był zachlany ,nacpany czułam w sobie siłę. Myślicie że mi się uda ?Pozdrawiam Asia

Jacek - Pon 01 Kwi, 2013 13:16

cześć :)
mama Meli napisał/a:
mój mąż ma opuścić dom, który sam wybudował

stworzył też waszą rodzinę,i co ???

matiwaldi - Pon 01 Kwi, 2013 13:16

cześć 8)



mama Meli napisał/a:
Myślicie że mi się uda ?


jak nie spróbujesz ,to nie będziesz wiedzieć .......

pterodaktyll - Pon 01 Kwi, 2013 13:16

Pieniądze szczęścia nie dają, jak widać na załączonym obrazku.........jeżeli naprawdę będziesz chciała zmienić swoje życie, to na pewno Ci się uda. Chcieć to móc.......
Witaj na forum :)

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 13:22

Tak, pieniądze szczęścia nie dają ,wiem to od jakiegoś czasu :roll:
Dzięki za słowa otuchy, popłakałam się ,ach te moje huśtawki nastrojów :zmeczony:

yuraa - Pon 01 Kwi, 2013 13:23

cześć Asiu
mama Meli napisał/a:
kiedy on znów chwilowo udaje normalnego czuję się tak żle , kiedy był zachlany ,nacpany czułam w sobie siłę.

ja wiem, masz cel misje do spelnienia: ratować człowieka,
kiedy jest chwile "normalny" cel sie rozmywa.
niestety zamiast go ratować pomagałaś w pogłębianiu sie uzależnienia.
zmanipulował Cię strasznie i nadal to usiłuje robić. a terapie niewiele Tobie dały.
dobrych wyborów życzę

pterodaktyll - Pon 01 Kwi, 2013 13:28

mama Meli napisał/a:
,ach te moje huśtawki nastrojów

Długa droga przed Tobą jeszcze...... :pocieszacz:

Klara - Pon 01 Kwi, 2013 13:33

Witaj Asiu :)
mama Meli napisał/a:
Myślicie że mi się uda ?

Jestem pewna, że Ci się uda, ale tak dla pewności poszłabym jeszcze raz na terapię, a jeśli nie uzyskasz pewności, to jeszcze i jeszcze....
Porozmawiaj o tym ze swoją terapeutką/terapeutą.
Mam nadzieję, że nie przeszłaś prywatnej terapii, lecz tę normalną z NFZ?

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 13:35

tak ,wiem terapeutka powiedziała ,że nie będzie łatwo, mąż oglądał mieszkanie do wynajęcia ,wiem to od znajomych, ja przeredagowałam pozew rozwodowy, zlożę go w tym tygodniu ,ale nie wiem czy nam się to uda ,może to głupie ale chciałabym utrzymywać z nim dobre relacje ze względu na nasze dzieci.
Wiem też, że to iż tak długo nie potrafiłam podjąć decyzji przyczyniło się do stanu ,w jakim jest sam mi to powiedział

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 13:42

Chodzę do terapeutki od uzależnien ,która opiekuje się naszym lokalnym klubem AA, nie zrobiłam tego przez NFZ ,ponieważ tam terapeutą jest moja koleżanka, mieszkam w małym mieście. Wiem zawsze zostaje poszukać ,gdzie indziej, jednak na razie spotkania co tydzień pomagają mi i wiele się o sobie dowiaduję
Klara - Pon 01 Kwi, 2013 13:42

mama Meli napisał/a:
to iż tak długo nie potrafiłam podjąć decyzji przyczyniło się do stanu ,w jakim jest sam mi to powiedział

No, bez przesady!!!
Coś w tym jest, ale NIE POZWÓL WPĘDZIĆ SIĘ W POCZUCIE WINY!
On jest też dorosły, a Ty nie jesteś jego mamą, lecz żoną.

leon - Pon 01 Kwi, 2013 14:27

Czesc :>
spoko - Pon 01 Kwi, 2013 14:39

musi Ci sie to udac, a wspierac Cie przy wychowywaniu dzieci moze tez po rozwodzie jezeli tylko bedzie chcial Powodzenia :D wspoluzalezniona w zwiazku od 32 lat ,na terapi drugi rok
mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 15:20

Właśnie odbyliśmy dość rzeczową rozmowę ,powiedział że skoro go nie kocham i nie chcę z nim być to on to przyjmuje do wiadomości i potrzebuje czasu, aby znaleźć coś wygodnego do mieszkania, bo jego dzieci jak będą go odwiedzać czy czasami pomieszkiwać muszą mieć warunki.
Problem pieniędzy jednak pozostał właściwie powiedział ,że zastanowi się czy dać mi w prezencie nasz dom, bo niby dlaczego ?To nasz jedyny wspólny majątek, reszta nieruchomości należy do niego-odrębność majątkowa, wprawdzie są tez kredyty, na szczęście na niego .Co do alimentów ,też doszliśmy do porozumienia. Jakie to szczęście ,że pracuję i dobrze zarabiam :radocha:
Coś za dobrze idzie-niepokojąco dobrze 8|

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 15:23

Zapomniałam dodać, że o swojej decyzji poinformowałam go w połowie lutego
Borus - Pon 01 Kwi, 2013 16:30

Cześć Asiu... :)
vilemo - Pon 01 Kwi, 2013 17:08

:hejka: Witaj Kochana
Duszek - Pon 01 Kwi, 2013 17:17

Witaj Asiu
Niektóre sprawy o których piszesz są mi bardzo bliskie nie tylko ze względu na współuzależnienie...choć może to i powiązane.... :mysli:

mama Meli napisał/a:
Właśnie odbyliśmy dość rzeczową rozmowę ,powiedział że skoro go nie kocham i nie chcę z nim być to on to przyjmuje do wiadomości i potrzebuje czasu, aby znaleźć coś wygodnego do mieszkania, bo jego dzieci jak będą go odwiedzać czy czasami pomieszkiwać muszą mieć warunki.

Nie jestem pewna czy do końca możesz w to wierzyć...
Ja słyszałam takie obietnice setki razy i tak mój M szuka tego mieszkanka chyba od roku...Później przypomina mu się że przecież nie mam prawa wyrzucać go z naszego itd...

mama Meli napisał/a:
Czuje się oszukany , że chcę się go pozbyć z domu i pyta po co mi ten rozwód,

On czuje się oszukany...tak???? A Ty...jak Ty masz się czuć?

pterodaktyll napisał/a:
Pieniądze szczęścia nie dają,

Nie dają, ale bez nich żyć się nie da....

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 17:39

Asiu wiem, czytałam Twoją historię. Masz rację bez pieniędzy ciężko, szczególnie utrzymać duży dom...
pterodaktyll - Pon 01 Kwi, 2013 17:40

mama Meli napisał/a:
bez pieniędzy ciężko, szczególnie utrzymać duży dom...

A do czego on Ci potrzebny w tej sytuacji?

yeti - Pon 01 Kwi, 2013 17:42

witaj,mam Ci tyle do powiedzenia na ten bardzo mi bliski temat,ale może kiedys .BĄDŹ SILNA I BEZWZGLĘDNA BO MASZ DZIECI a one na swiat sie nie prosiły wyscie o tym zadecydowali wiec teraz o nich jedynie myśl,nawet nie o sobie O NICH
Duszek - Pon 01 Kwi, 2013 17:48

pterodaktyll napisał/a:
mama Meli napisał/a:
bez pieniędzy ciężko, szczególnie utrzymać duży dom...

A do czego on Ci potrzebny w tej sytuacji?

Tu nie chodzi o niego tylko o pieniądze na w miarę godne życie.
Asia musi pomyśleć o zabezpieczeniu finansowym dla siebie i dzieci, co nie oznacza wspólnego życia z nim...

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 17:51

Tak właśnie czynię, moje córki są najważniejsze i tak wiem ,że przez to wszystko moja szesnastolatka ma zaburzone relacje z chłopcami w swoim wieku. Tłumacze jej ,że nie wszyscy mężczyżni są żli i tacy jak jej ojciec. Mam ogromne poczucie winy ,że nic nie zrobiłam i zburzyłam jej dzieciństwo, wlaściwie to on ,ale tez się do tego przyczyniłam swoją niemocą.Po prostu myślałam ,że dzieci powinny mieć dwoje rodziców -syndrom dziecka z rozbitej rodziny!
mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 17:58

Duszek napisał
Tu nie chodzi o niego tylko o pieniądze na w miarę godne życie.
Asia musi pomyśleć o zabezpieczeniu finansowym dla siebie i dzieci, co nie oznacza wspólnego życia z nim
Oczywiście, wiem że dam radę rok żyłam sama, ale boję się, że jak straci kontrolę nad sobą, to rykoszetem odbije się to na mnie.Komornik na przykład wejdzie na jego część domu i nie sprzeda go ,bo nikt go nie kupi z trzema kobietami :oops:

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 18:02

o przepraszam z jedną kobietą wchodząca w smugę cienia :lol: i dwiema dziewczynkami :|
Duszek - Pon 01 Kwi, 2013 18:02

Asia ja tez mam duże poczucie winy, choć z czasem dopuszczam do siebie myśli, że w relacjach z dzieckiem jeszcze wszystko można naprawić...a może nie naprawić, bo czasu się nie cofnie a uleczyć. :)
I mimo, iż nie potrafiłam swojego związku definitywnie zakończyć to jednak zawsze działał w podświadomości jakiś impuls, który pchał mnie do działania w zakresie zabezpieczenia swojej sytuacji...m.in. alimenty i wiele innych, o których tu nie pisałam jeszcze...

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 18:07

Na moje szczęście mam doskonały kontakt z moją córką, nie chciałam powielić błędów mojej matki i od zawsze na to pracowałam. Jednak obawiam się ,że w przyszłości moja córka znajdzie sobie mężczyznę w typie ojca , niestety :(
Duszek - Pon 01 Kwi, 2013 18:17

mama Meli napisał/a:
Oczywiście, wiem że dam radę rok żyłam sama, ale boję się, że jak straci kontrolę nad sobą, to rykoszetem odbije się to na mnie.Komornik na przykład wejdzie na jego część domu i nie sprzeda go ,bo nikt go nie kupi z trzema kobietami :oops:

Najlepiej jak skorzystasz z rady prawnika. On naprowadzi Cię dokładnie co dalej.
I nie czekaj z tym, bo jak sama widzisz może być gorzej...
Gdybyś była gdzieś blisko mnie to służę kontaktem do takiej osoby.

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 18:21

ja to już sprawdziłam wiesz kiedy? trzy lata temu 8|
Taka byłam mądra, a dalej jestem w czarnej d...

pterodaktyll - Pon 01 Kwi, 2013 18:25

Duszek napisał/a:
Tu nie chodzi o niego tylko o pieniądze na w miarę godne życie.
Asia musi pomyśleć o zabezpieczeniu finansowym dla siebie i dzieci, co nie oznacza wspólnego życia z nim...

Czy Ty czytasz co ja piszę czy to co chcesz przeczytać. Przecież o dom pytałem a nie o alkoholika na litość boską................


mama Meli napisał/a:
bez pieniędzy ciężko, szczególnie utrzymać duży dom...

A do czego on Ci potrzebny w tej sytuacji?
:bezradny:

yeti - Pon 01 Kwi, 2013 18:27

mama Meli napisał/a:
typie ojca , niestety
Zapewniam Cię,że jesteś w błędzie.Ona wie co to jest alkoholizm i będzie wystrzegala się pijacego partnera jak ognia .taka sytuację mam sam bo mam również corkę a sam jestem alkoholikiem niepijącym ,ale byl czas gdy piłem i ona tego doświadczala na własne oczy.Teraz staram się zaleczyć rany jakie doznała dzieki mnie ale to musi porwać :)
pannamigotka - Pon 01 Kwi, 2013 18:27

Witaj!

mama Meli napisał/a:
Mam ogromne poczucie winy ,że nic nie zrobiłam i zburzyłam jej dzieciństwo, wlaściwie to on ,ale tez się do tego przyczyniłam swoją niemocą.


Witaj, jeśli piszesz w ten sposób, to oznacza, że jesteś na bardzo dobrej drodze. Dlaczego? Bo współuzależnienie to niemoc właśnie, brak działania, brak sił, brak poczucia własnej wartości, wieczne czekanie, aż alkoholik w końcu pójdzie po rozum do głowy (i tak często czeka się całe życie...). Dlatego współuzależnione tłumaczą sobie (przepraszam- ja tłumaczyłam sobie, bo piszę o sobie sprzed leczenia), że nie robią nic z alkoholikiem (wręcz kupują im alkohol czy pozwalają przespać się na kanapie pod wpływem, nie rozwodzą się, zmuszają dzieci do oglądania chorej miłości i pozwalają żyć w oparach alkoholu nie tylko sobie a dzieciom właśnie, nie rozstają się, nie zgłaszają na leczenie, nie robią rozdzielności, wręcz usprawiedliwiają przed znajomymi i szefostwem- to wszystko wzorzec współuzależnienia co opisałam). Ty zmieniasz swoje życie, działasz, zmieniasz SIEBIE (terapia, zmiana myślenia), a bez tego nic się nie może nowego rozpocząć. Chcąc zmieniać alkoholika, a nie siebie nie zajdzie się nigdzie.
Dlatego w Ciebie wierzę, choć znam Cię od 2 minut ;) , ale swoje przeszłaś i swoje dno już osiągnęłaś, przeżyłaś to wszystko, jesteś młoda i masz szanse ułożyć sobie i DZIECIOM życie spokojnie i dobrze, czego Ci serdecznie życzę, nie zmarnuj tego :buzki:

Duszek - Pon 01 Kwi, 2013 18:30

To prawie tak jak ja! 8|
Choć może nie jest z nami tak źle, skoro coś już próbujemy działać to kiedyś przyjdzie moment na duży krok, a jak na razie małymi do przodu ;)
Kiedyś usłyszałam, że jak mi będzie już tak naprawdę źle to będę wiedziała co zrobić...więc może każdy ma swoje dno, z którego się trzeba podnieść...

Wiesz dziś spędziłam dzień bez niego i dobrze mi z tym...
Boję się tylko tych dni kiedy dopada mnie samotność i wtedy przychodzą dziwne napady myśli i tęsknoty...tylko czy za nim? Myślę że raczej za iluzjami o kimś kogo już nie ma...I z tym mi najtrudniej sobie poradzić :(

pterodaktyll - Pon 01 Kwi, 2013 18:30

Cytat:

ja to już sprawdziłam wiesz kiedy? trzy lata temu 8|
Taka byłam mądra, a dalej jestem w czarnej d...

Eeech Wy Współuzależnione.......Podejmowanie decyzji i akceptacja konsekwencji to za duża sztuka..........zresztą dla nas też, (dopóki pijemy rzecz jasna)

pannamigotka - Pon 01 Kwi, 2013 18:31

pterodaktyll napisał/a:
(dopóki pijemy rzecz jasna
Bo potem decydują razy dwa :P
mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 18:33

Miło mi niewymownie ,że tak młoda kobieta pisze ,iż jestem młoda :skromny:
Chcę życ zgodnie ze sobą i jeśli będę sama to i tak będę szczęśliwa :]

Duszek - Pon 01 Kwi, 2013 18:33

pterodaktyll napisał/a:
Czy Ty czytasz co ja piszę czy to co chcesz przeczytać. Przecież o dom pytałem a nie o alkoholika na litość boską................

och...to wybacz, za złe zrozumienie :buzki:

pterodaktyll - Pon 01 Kwi, 2013 18:34

pannamigotka napisał/a:
Bo potem decydują razy dwa

Bo potem bierzemy życie w swoje ręce, co nie zawsze Wam sie musi podobać z tego względu, że jesteście przyzwyczajone do zupełnie innych układów i nie każda z Was to wytrzymuje. Ces't la vie..... :bezradny:

yeti - Pon 01 Kwi, 2013 18:41

mamaMeli napisał/a:
Mam ogromne poczucie winy ,że nic nie zrobiłam i zburzyłam jej dzieciństwo, wlaściwie to on ,ale tez się do tego przyczyniłam swoją niemocą.

Tak właśnie było z moim małżeństwem ,które po 35 latach rozpadlo się.w domu bylo wszystko albo jeszcze więcej,ale byl również mój nalóg-alkoholizm z ,ktorego nie zdawalem sobie sprawy,że jestem alkoholikiem no bo wszyscy wtedy pili.Żonie bylo wszystko jedno,miała kasę,dobrobyt,a że dzieci wystraszone,brak kontaktu z wiecznie narabanym tatusiem!! ,no cóż chowała pijaka jak mogła,cierpiała,ale nadal trwała bo bylo jej poza moim piciem calkiem dobrze.Własne towarzystwo,ja jej nie przeszkadzałem bo albo w pracy albo nachlany -pełen luz.Do czasu,bo w tym luzie skrecilem w bok no i miarka sie przebrała wzielismy rozwód ja ułozyłem sobie zycie z inna kobietą też rozrywkowego charakteru i było fajnie .W koncu nowej zonie moje hlanie zaczęło przeszkadzać i co sie wydarzyło,ano zaczeła uczyć sie postepowania z alkoholikiem co w konsekwęcji doprowadziło do mojej abstynencji.Nie pije juz kilka lat,zawdzięczam to jej i tu tym dziwakom na tym forum,zacząłem nad soba pracować,spadłem z piedestału,nmauczylem się pokory i sluchania innych.jaki z tego wniosek-nim wszystko zniszczysz spróbuj coś zrobić ze soba by pomóc ojcu twoich dzieci,nikt im jego nie zastąpi : :buzki:

yeti - Pon 01 Kwi, 2013 18:46

To co napisałem dotyczy mama Meli ,sorki ,ale mam jeszcze małe problemy z poruszaniem sie na forum zbyt szybko tu się wszystko zmienia : :okok:
yeti - Pon 01 Kwi, 2013 18:48

A jednak się udalo ,jeszcze z 5 lat i to dziadostwo opanuję,mam na mysli edytora tekstow
yeti - Pon 01 Kwi, 2013 18:52

pterodaktyll napisał/a:
Bo potem bierzemy życie w swoje ręce

I to jest świeta prawda,choć Pterowi do świętosci daleko ale niestety ma rację,bo gdyby tak czlowiek zaczął naprawiać ten swiat i zaczął od siebie :boisie:

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 18:56

ja nie wiem jak cytować wasze wypowiedzi .Pomocy :oops:
pannamigotka - Pon 01 Kwi, 2013 18:56

yeti napisał/a:
.Nie pije juz kilka lat,

Ile lat? :p

pannamigotka - Pon 01 Kwi, 2013 18:58

mama Meli napisał/a:
ja nie wiem jak cytować wasze wypowiedzi .

zaznacz test, który chcesz zacytować i kliknij w ikonkę 'cytowanie selektywnew prawym górnym rogu wiadomości, zjedź na dół strony i pisz ;)

yeti - Pon 01 Kwi, 2013 18:59

Klara napisał/a:
Tutaj pisz prawdę Yeti!
Proszę!

Alkohol odstawilem od siebie 8 marca 2099r po 2,5 rocznej abstynencji tak byłem siebie pewny,ze zapiłem 2 dni,nastepna przerwa 8 miesięcy ponowny upadek na 3 dni od tamtej pory nie piszę o sobie TRZEŹWIEJĄCY ALKOHOLIK tylko niepijący alkoholik,bo nie jestem pewien czy nadal uda mi sie z tym nalogiem współzyc,nie walczę tylko uczę się,że z tym nalogiem żyć i wpoić w siebie swiadomość ,że jedynym lekarstwem na tą przypadłość jest PO PROSTU NIE PIĆ :okok:

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 18:59

pannamigotka napisał/a:
zaznacz test, który chcesz zacytować i kliknij w ikonkę 'cytowanie selektywnew prawym górnym rogu wiadomości, zjedź na dół strony i pisz





sprawdzam tylko,udało się

pterodaktyll - Pon 01 Kwi, 2013 19:09

yeti napisał/a:
Alkohol odstawilem od siebie 8 marca 2099r po 2,5 rocznej abstynencji

Chyba ociupinę za daleko wybiegłeś w przyszłość. Masz jakiś wehikuł czasu? :mysli:







g45g21

yeti - Pon 01 Kwi, 2013 19:16

Klara napisał/a:
Nie kombinuj i nie zakłamuj
Klara napisałem bardzo wyraźnie nie jestemtrzeźwiejącym alkoholikiem tylko jestem niepijącym alkoholikiem ,jest pomiedzy nimi trożnica Ty o tym wiesz lepiej niż ja.Czy zapiję,czy nie to czas pokarze,póki co jestem NIEPIJACYM ALKOHOLIKIEM i cieszę się z karzdego trzeźwego dnia a już ich trochę sie nazbierało,ja ich nie liczę ja chcę by jutrzejszy dzień okazał się wieczorem dniem bez alkoholu i ja jedynie z tego jestem dumny,a co sie wydarzy pojutrze??? pożyjemy zobaczymy :okok:
Duszek - Pon 01 Kwi, 2013 19:16

Klara napisał/a:
yeti napisał/a:
niepijący alkoholik

Byłbyś niepijącym, gdybyś nie zapijał.
Nie koloryzuj rzeczywistości. Nie kombinuj i nie zakłamuj :nono:

Klaro widzę, że czuwasz ;)

yeti - Pon 01 Kwi, 2013 19:23

pterodaktyll napisał/a:
Chyba ociupinę za daleko wybiegłeś w przyszłość

Oj Ptero Ty zawsze wszystko wychwycisz,rzeczywiście pierwsze odstawienie po wielu latach chlania nastapiło w 2009roku były wpadki,krótkie ale były teraz z wami jest łatwiej trwać w trzeźwości ,a poza tym zdrowie juz nie do gorzały wiec tym bardziej lzej.Co nie znaczy,że nie pamiętam żem chory alkoholik-tez :hejka:

mama Meli - Pon 01 Kwi, 2013 19:25

Duszek napisał/a:
Wiesz dziś spędziłam dzień bez niego i dobrze mi z tym...
Boję się tylko tych dni kiedy dopada mnie samotność i wtedy przychodzą dziwne napady myśli i tęsknoty...tylko czy za nim? Myślę że raczej za iluzjami o kimś kogo już nie ma...I z tym mi najtrudniej sobie poradzić

no to ja jestem dalej od ciebie ,nie tęsknię za nim ,iluzji się pozbyłam ,wyciągam wnioski ,ale rozumiem ,myślałam tak jak ty. :okok:

yeti - Pon 01 Kwi, 2013 19:26

Ok Klara wycofuję się z tematu wracamy do tematu asadniczego :papa:
Ilona - Pon 01 Kwi, 2013 19:28

yeti napisał/a:
Ok Klara wycofuję się z tematu

:brawo:
Wodził ślepy kulawego :szok:

leon - Pon 01 Kwi, 2013 20:09

yeti napisał/a:
nie jestemtrzeźwiejącym alkoholikiem tylko jestem niepijącym alkoholikiem

To tak jak ja Yeti :radocha: podaj lape :>

mama Meli - Wto 02 Kwi, 2013 18:39

czy to normalne ,że dziś czułam się tak żle? Po prostu jestem tak słaba ,jak mało kiedy.Mój mąż znalazł mieszkanie i powiedział, że pierwszy raz zachowa się jak mężczyzna z jajami.Skoro mam go dość to on odchodzi.Nawet coś silniejszy jest, ja go może uwierałam.Rozmawiamy normalnie, normalnie przyjaciele-Asiu to ,,,Jarku tamto,,,
Tylko dlaczego ja czuję się tak żle?

Linka - Wto 02 Kwi, 2013 19:16

mama Meli napisał/a:
czy to normalne ,że dziś czułam się tak żle?

moim zdaniem normalne, podejmujesz ważne zyciowe decyzje,Twój dotychczasowy świat runął...

poza tym czuję, że poczułaś się odrzucona, niepotrzebna,
że zabolało to,
mama Meli napisał/a:
i powiedział, że pierwszy raz zachowa się jak mężczyzna z jajami.

pytasz pewnie...
dlaczego nie wcześniej, nie dla Ciebie?

pterodaktyll - Wto 02 Kwi, 2013 19:29

mama Meli napisał/a:
.Mój mąż znalazł mieszkanie i powiedział, że pierwszy raz zachowa się jak mężczyzna z jajami

Ja bym w to specjalnie nie wierzył...........ot kolejna manipulacja alkoholika

Scarlet O'Hara - Wto 02 Kwi, 2013 19:40

pterodaktyll napisał/a:
mama Meli napisał/a:
.Mój mąż znalazł mieszkanie i powiedział, że pierwszy raz zachowa się jak mężczyzna z jajami

Ja bym w to specjalnie nie wierzył...........ot kolejna manipulacja alkoholika


Mnie się też tak wydaje i raczej takimi kategoriami bym myślała.
Myślę,że wypowiadając te słowa liczył na to ,że zmiękniesz i może zaczniesz go błagać by został.

Duszek - Wto 02 Kwi, 2013 19:42

mama Meli napisał/a:
czy to normalne ,że dziś czułam się tak żle? Po prostu jestem tak słaba ,jak mało kiedy.Mój mąż znalazł mieszkanie i powiedział, że pierwszy raz zachowa się jak mężczyzna z jajami.Skoro mam go dość to on odchodzi.Nawet coś silniejszy jest, ja go może uwierałam.Rozmawiamy normalnie, normalnie przyjaciele-Asiu to ,,,Jarku tamto,,,
Tylko dlaczego ja czuję się tak żle?

Wiesz, że ja dzisiaj też się nad tym zastanawiałam...
Chcę żeby odszedł i wiem, że to będzie dla mnie dobre a jednak kiedy on mówi, że tak zrobi lub całkowicie mnie lekceważy ja wpadam w "wewnętrzną" panikę...
Mam taką umowę z terapeutka jak będzie się coś złego działo z moimi uczuciami to mam pisać do niej listy a później będziemy to analizować razem.
I wiesz jak wyrzuciłam to na kartkę poczułam się lepiej :)

pietruszka - Wto 02 Kwi, 2013 20:28

pterodaktyll napisał/a:
Ja bym w to specjalnie nie wierzył...........ot kolejna manipulacja alkoholika

:tak:
czyny, nie słowa...
a na dodatek, ciekawe, dlaczego Ciebie to zabolało? Może miało zaboleć? Nie musisz grać w jego gry... Trzymaj się swoich decyzji... konsekwentnie...

mama Meli - Wto 16 Kwi, 2013 16:43

Chwilę nie pisałam ,co znaczy ,że nie śledziłam waszych postów.Bywały chwile kiedy czułam się rozbita i wyłam stojąc pod prysznicem. Podobno to normalne jak mówi moja terapeutka,że mimo tego, iż nie kocham mojego mężą to dziwne ,że po tylu latach muszę sobie zwizualizować życie bez niego .On oczywiście pije mniej niż zwykle, z dziećmi zaczął czas spędzać aktywnie , normalnie stare zagrywki.Mieszkanie mu poszukałam ,o sam się nie kwapił, stwierdził ,iż myślał ,że dopiero wyprowadzi się w wakacje i czy mi tak przeszkadza, szczerze mówiąc mało komfortowo czuję się z nim pod jedym dachem ,ale wyrzucić go nie mogę i tego nie zrobię.Ma je zobaczyć wieczorem ,chociaż wątpię ,aby się zdecydował.Nawet koledze powiedział ,że nie czepiam się więc mi przechodzi ,a mi nie przejdzie tym razem ,choć jest mi bardzo trudno. cf2423f .Przeredagowałam pozew rozwodowy,kupiłam sobie samochód oddałam mu ten, na który nie będzie mnie stać po rozwodzie,dołożył pewną kwotę , ale tak się umówiliśmy.Twierdzi ,że dotrzyma słowa i odejdzie.Jakoś nie wierzę ,mam wrażenie ,że przeczekuje ten stan.
Terapeutka prosiła mnie żebym napisała jak wyobrażam sobie swoje dalsze życie ,o czym marze a ja nie marzę , bo się boję,odłożyłam w najdalszy kąt swojej duszy

olga - Wto 16 Kwi, 2013 18:12

Głęboko sie zastanów czy chcesz żeby się wyprowadził czy nie i postaw sprawę jasno.
mama Meli napisał/a:
a ja nie marzę

jeszcze zaczniesz marzyć jeśli tylko na to sobie pozwolisz.....

Kawa - Śro 17 Kwi, 2013 12:01

mama Meli - ważne czego Ty chcesz, a mąż.... może to jego kolejna manipulacja, żeby Ci namącić w głowie, żebyś myślała: "co ja robię, przecież on się zmienił... jest taki dobry" itp.


Może napisz na kartce co Ci dało to małżeństwo, a co odebrało np. odebrało/podniosło poczucie własnej wartości itp.

mama Meli - Czw 25 Kwi, 2013 17:44

Z tym za i przeciw małżeństwu miałam na ostatniej terapii,efekt taki ,że pozew o rozwód napisany ,zresztą po raz trzeci w ciągu dwóch lat ,czekam na wolną gotówkę ,aby go wysłać.Nawet doszłam do tego ,że jednak mam marzenia, :lol:
W końcu od jakiegoś czasu czuję się spokojna,mentalnie już nie jestem żoną, wiem ,że nie będzie łatwo ,ale to jedyna decyzja ,która pozwala mi normalnie żyć :skromny:

romi - Czw 25 Kwi, 2013 18:06

mama Meli napisał/a:
czekam na wolną gotówkę ,aby go wysłać.


Ile kosztuje znaczek na list polecony? :mysli:

mama Meli - Czw 25 Kwi, 2013 18:12

Rozwód kosztuje 650 żł-właściwie złożenie wniosku :D Nie będę się rozwodzić z orzekaniem o winie, bo nie chcę dokładać sobie stresów
matylda35 - Czw 25 Kwi, 2013 18:21

mama Meli napisał/a:
Rozwód kosztuje 650 żł-właściwie złożenie wniosku
mam nadzieję, że dla osoby bezrobotnej są jakieś znizki. :mysli:
mama Meli - Czw 25 Kwi, 2013 18:23

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia ,pracująca kobieta jestem :skromny:
Klara - Czw 25 Kwi, 2013 18:50

matylda35 napisał/a:
mam nadzieję, że dla osoby bezrobotnej są jakieś znizki. :mysli:

Możesz wnioskować o zwolnienie z opłat:
http://www.rozwod.pl/zary...zty-sadowe.html
http://dokumenty.nf.pl/Do...wod-zwolnienie/

matylda35 - Czw 25 Kwi, 2013 18:58

Dziękuję Klaro za informację. :buzki:
ant69 - Pią 26 Kwi, 2013 21:59

mama Meli napisał/a:
Nie będę się rozwodzić z orzekaniem o winie, bo nie chcę dokładać sobie stresów

Pomyśl o przyszłości swojej i córek... bądź egoistką.
Przeczytałem Twój temat i dowiedziałem się z niego jak czuła się moja żona i moje dzieci...
od 8 lat oddzielnie układamy sobie życie... i udaje się.
Mamy rozwód z mojej winy, ale ona tego nie nadużywa... ma po prostu dożywotnie ubezpieczenie. Ja płacę regularnie alimenty na dzieci i proszę Boga żeby kiedyś pozwoliła mi się przeprosić...
Powodzenia...

P.S. Od kilku lat nie piję, ale wtedy byłem takim samym pijącym alkoholikiem jak Twój mąż i prawdę mówiłem tylko wtedy, kiedy się pomyliłem... ja sam wierzyłem w swoje kłamstwa i sam się zmanipulowałem (po prostu mistrzunio)

Żeglarz - Nie 28 Kwi, 2013 07:23

mama Meli napisał/a:
Nie będę się rozwodzić z orzekaniem o winie, bo nie chcę dokładać sobie stresów

To może być tylko na chwilę.
Jak będzie niedołężny w przyszłości z powodu picia, może wnioskować o alimenty od rodziny. Rozwód z orzeczeniem o winie może w takiej sytuacji być orężem w obronie przed tym, zarówno dla Ciebie jak i Waszych dzieci.

mama Meli - Śro 08 Maj, 2013 18:54

No to złożyłam pozew :D i dobrze mi z tym.Ale muszę się jeszcze dowiedzieć jak to zrobić ,żeby mąż darował połowę naszego domu naszym małoletnim córkom.I tu pojawia się problem , bo dom ma obciążoną hipotekę, wprawdzie chcę przejąć ten kredyt, bo nie jest duży ,ale nie wiem czy to jest możliwe.Może wiecie jakie są procedury?sprzdaż tej nieruchomości nie wchodzi w grę,nie wyprowadzę się z niego,mieszkam tam od dziecka i nie chcę tego zmieniać, poza tym w naszym mieście jest 160 domów na sprzedaż,więc prawdopodobieństwo otrzymania zadawalającej ceny jest niewielkie cf2423f
Ilona - Śro 08 Maj, 2013 19:06

mama Meli napisał/a:
dom ma obciążoną hipotekę

Jestem 2 m-ce po notariuszu.Dzieci otrzymały darowiznę domu z obciążoną hipoteką.Kredyt ma spłacać kredytobiorca(ja przejęłam). Ryzyko takie,że w razie braku spłaty -licytacja z nieruchomości.
Nie wiem dokładnie jak jest w przypadku nieletnich,ale będzie chyba potrzebna osoba,która będzie zarządzać nieruchomością do czasu uzyskania pełnoletności przez dzieci.
W przypadku chęci sprzedaży w tym czasie potrzebna jest zgoda Sądu Rodzinnego,który niejako sprawuje nadzór nad majątkiem dzieci.

mama Meli - Śro 08 Maj, 2013 19:12

No właśnie tak słyszałam sąd musi ustanowić kuratora,nie wiem czy chcę żyć z kuratorem przez kilka lat , starsza córka za dwa lata będzie dorosła, ale młodsza ma dopiero 8 cf2423f
Ilona - Śro 08 Maj, 2013 19:20

mama Meli napisał/a:
nie wiem czy chcę żyć z kuratorem przez kilka lat

Musiałabyś się dowiedzieć,ale wydaje mi się,że takim kuratorem możesz być Ty.Tylko zarządzanie przekraczające tzw zwykły zarząd musiałabyś "konsultować z Sądem.

Ja osobiście bym się do tego skłaniała(moja kuzynka miała podobną sytuację-dzieci dorosłe,a mąż się zakochał i odszedł -dobrze,że przepisali dom na dzieci,bo tatusiowi się przygodnie rodzina powiększyła i mały spadkobierca się pojawił).
Przepisuj jeżeli chcesz tam mieszkać i masz możliwość spłaty kredytu.

mama Meli - Śro 08 Maj, 2013 19:24

Dzięki ,muszę skonsultować to z bankiem i notariuszem, nie wiem tylko czy załatwić to przed rozwodem , czy po
mama Meli - Pon 10 Cze, 2013 18:57

Znow chwilkę nie pisałam, ale prawie codziennie was czytam. Niestety, nie czuję się zbyt dobrze psychicznie, właściwie to myślę ,że mam nawrót depresji. Mój mąż dobija mnie swoimi stanami upojenia alkoholowego plus leki w nadmiarze to zawsze równa się ostre naćpanie, nie wytrzymuję tego psychicznie. Pozew złożyłam, on się do niego odniósł, a właściwie to ja ,bo mnie o to poprosił. Tak było mi wygodnie ,szybciej wyznaczą termin rozprawy. Wojna o dom oczywiście się zaczęła, w piątek jestem umówiona z prawnikiem, Nie wyprowadził się jeszcze i obawiam się,że to szybko nie nastąpi ,zachowuje się normalnie jak rezydent, nie sprząta, ja przestałam mu prać, obraził się. Dowiedziałam się, że nie rozumie ,że chcę się rozwieść, sądził, że go straszę. W swojej naiwności myślałam ,że się podniesie, może zacznie się leczyć. Czuję złość do losu, coraz większą, że to właśnie mnie spotkało, chodzę na terapię ,robię ,to co powinnam, zmieniam swoje życie, jednak poczucie porażki wciąż mnie nie opuszcza, zadaję sobie pytanie gdzie jest ten człowiek , którego tak kochałam?Odpowiadam sobie wtedy, że mentalnie umarł ,a ja jestem po prostu po nim w żałobie. Jednocześnie czuję się tak bardzo przez niego wykorzystywana ,wiem że jest chory i nie rozumie mojego myślenia ,ale przecież był na odwykach ,więc posiada pewną wiedzę. Zreszą moje smutki niczego nie zmienią,boje się ,ze nie uwolnię się od niego nawet kiedy się rozwiodę. cf2423f
Klara - Pon 10 Cze, 2013 19:20

mama Meli napisał/a:
Pozew złożyłam, on się do niego odniósł, a właściwie to ja ,bo mnie o to poprosił.

Jesteś niekonsekwentna, nic dziwnego, że Cię wykorzystuje.
mama Meli napisał/a:
W swojej naiwności myślałam ,że się podniesie, może zacznie się leczyć.

Wysyłasz mu sprzeczne sygnały. Nie jesteś pewna tego, że chcesz rozwodu, on czuje to, że się wahasz, że cierpisz i ma z tego pożywkę.
Jest ciągle w centrum Twojej uwagi, a przecież o to mu chodzi.

mama Meli - Pon 10 Cze, 2013 19:37

To, ze chcę rozwodu to jestem pewna jak niczego, nie mogę z nim być, bo kocham innego mężczyznę, ale nie będę z kolei z nim dopóki nie zakończę tego rozdziału życia.Poza tym nigdy nie wiadomo ,czy ten związek się uda ,ale przynajmniej muszę spróbować.I żeby była jasność ,rozwodze się z powodu nałogów mojego męża nie z powodu innego człowieka. Nic w moim życiu nie jest czarne ,ani białe. Z moim męzem spędziłam 24 lata, jest mi bardziej jak brat niż jak mąż. Wiem, że już po rozwodzie jeśli mnie o coś poprosi np. w sprawach biznesowych i mnie to nie będzie przeszkadzać w mojej pracy ,to mu pomoge, przecież będę z nim utrzymywać kontakty przez całe życie, mamy dzieci!Ale nie pomogę mu ,kiedy będzie zapijaczony, bo wiem ,że nic to nie da,nie uchronię go od śmierci z powodu alkoholu.Co do rozwodu, wierz mi już wie ,że się nie waham .Dlatego tak chleje, spotyka się ze swoją byłą kochanką, miłością swojego życia, tylko ,że teraz już go na nią nie stać, więc cierpi biedaczek.Szkoda, myślałam ,że się zejdą i jak się coś z nim stanie, to ja przynajmniej się do tego nie przyłożę -oczywiście w oczach teściowej,babci moich dzieci.
Klara - Pon 10 Cze, 2013 19:46

mama Meli napisał/a:
myślałam ,że się podniesie, może zacznie się leczyć.

mama Meli napisał/a:
Czuję złość do losu, coraz większą, że to właśnie mnie spotkało

mama Meli napisał/a:
jestem po prostu po nim w żałobie

mama Meli napisał/a:
nie mogę z nim być, bo kocham innego mężczyznę

mama Meli napisał/a:
spotyka się ze swoją byłą kochanką, miłością swojego życia,

Mamo Meli! Tutaj też wysyłasz sprzeczne komunikaty, zresztą przeczytaj obydwa posty - nawzajem się wykluczają.

Jestem skołowana :glupek:
:idzie:

Jacek - Pon 10 Cze, 2013 19:51

mama Meli napisał/a:
Czuję złość do losu, coraz większą, że to właśnie mnie spotkało

bądź spokojna :pocieszacz: ,przyjdzie czas ukojenia

Zagubiona - Pon 10 Cze, 2013 19:58

mama Meli, mam wrażenie, że te sprzeczne sygnały o których mówi Klara mogą wynikać z tego, że wiesz że powinnam się odciąć od alkow rozum Ci to mówi ale jednak współ każe Ci trwać w tym chorym układzie.

Alkoholik może wykorzystać nawet najmniejsze zawahanie jeśli tylko osiągnie przez to swój cel.

mama Meli - Pon 10 Cze, 2013 20:32

To ma sens :/ chyba tak właśnie jest.Te różne emocje to walka rozumu ze współuzależnieniem,jak to powiedziała terapeutka niezwykle silnym,nie lubie przegrywać ,a moje dotychczasowe życie jest moją największą porażką, dlatego tak się miotam, nie mam innych wspomnień ,tylko z nim, więc mam myśleć ,że moje życie było tylko fikcją,wiecie ,że nie można tak.Po prostu potrzebuję chyba jeszcze dużo czasu, aby dojść do równowagi cf2423fPoza tym,mieszam z nim i dlatego tak żle to znoszę,wiecie dobrze jak to jest być nieczęsliwym przez wiele lat,wtedy myślisz, że ktoś rzucil na ciebie urok ,bo to przecież niemożliwe ,aby ktoś tak długo cierpiał.Wszyscy ,którzy to przeszli mówią ,iż to minie ,ale kiedy? :?
Duszek - Pon 10 Cze, 2013 21:06

Może minie jak naprawdę pokochamy siebie i uwierzymy, że jesteśmy bardzo cennymi istotami... :)
Myślę, że jesteś bardzo zagubiona w tym wszystkim i jeszcze w Tobie toczy walkę rozum z sercem (jak w tej reklamie ;) ). To tak jak i u mnie...Wiem co robić, ale jednak...
Wg mojej terapeutki wszystkie uczucia m.in. takie jak złość, lęk, cierpienie trzeba najpierw przepracować, aby móc iść dalej do przodu.

mama Meli - Śro 04 Wrz, 2013 19:23

Postanowiłam napisać coś,bo może jednak mam się czym pochwalić. Minęło trzy miesiące od ostatniego wpisu,a ja w tym czasie tak wiele przeszłam, cieszę się iż mam to już za sobą.Rozwiodłam się,podzieliłam majątkiem-kosztowało mnie to wiele -zaciągnęłam bardzo duży kredyt,ale tym akurat się nie przejmuję,mój majątek jest znacznie większy,w przyszłości mogę go spieniężyć.Było bardzo trudno, brakowało mi sił,nadal czasem brakuje i choć mój eks mąż-fajnie brzmi-dalej ze mną mieszka ,ponieważ czeka na przelew kasy ode mnie, to mam bliżej niż dalej. :D .O dziwo pozostajemy ze sobą w bardzo przyjaznych stosunkach, na rozprawie sędzina była zachwycona naszym podejściem do rozwodu i spraw z nim związanych.we wszystkim się dogadaliśmy,dzieci doskonale przygotowane do sytuacji-tu zacytowałam kuratora sądowego.Tak więc myślę ,że można zmienić swoje życie mimo ,że strach jest ogromny :D Pozdrawiam wszystkich ciepło :D
pietruszka - Śro 04 Wrz, 2013 19:31

Miło Ciebie widzieć :) No rzeczywiście sporo się zadziało :)
mama Meli - Śro 04 Wrz, 2013 19:43

Piertuszko dziękuję ,byłam na forum codziennie,jednak wchodziłam nie logując się,znam wszystkie posty ,które zostały napisane przez ten czas.
smokooka - Śro 04 Wrz, 2013 19:50

Łał!!! Mamo Meli jesteś WIELKA! Gratuluję charakteru :buziak:
olga - Czw 05 Wrz, 2013 07:02

mama Meli, :brawo:
Duszek - Czw 05 Wrz, 2013 16:41

Ja też Ci gratuluję :buzki:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group