Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Doszłam do ściany i zadziałał instynkt !
Autor Wiadomość
mama Meli 
Małomówny


Pomogła: 1 raz
Wiek: 52
Dołączyła: 01 Kwi 2013
Posty: 32
Skąd: Pomorze
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:05   Doszłam do ściany i zadziałał instynkt !

Moja historia jest tak podobna do Waszych, ale jednak różna. Ja podjęłam decyzję o zmianie swojego życia, zajęło mi to ostatnie dwa lata. Jednak przychodzi taki moment, kiedy stając przed wyborem czy uratować kogoś ,czy siebie -ratujesz siebie. Nazwałabym to instynktem samozachowawczym. Dziś mam gorszy dzień , bo znów nie myślę o sobie i dzieciach oraz ostatnich latach, tylko o tym, że mój mąż ma opuścić dom, który sam wybudował no i że ja do tego dążę.
Wiem ,że to typowe objawy współuzależnienia, teoretycznie to ja wiem wszystko od lat ,gorzej z praktyką oj gorzej.
Nasze życie według innych było udane-pieniądze ,nowe samochody przed domem, udane dzieci i bardzo duże grono znajomych. Imprezy co tydzień. Nie zauważyłam ,kiedy granica pomiędzy spożywaniem alkoholu dla towarzystwa, a piciem dlatego żeby przeżyć do następnego dnia zaczęła się zacierać u mojego mężą , a może nie chciałam zauważać-dziś myślę ,że to drugie. Ponad trzy lata temu mój świat legł w gruzach, dowiedziałam się że małżonek miał kochankę przez cztery lata, którą utrzymywał i bardzo kochał. Właściwie to instynkt podpowiadał mi coś, no ale jak to w takich przypadkach bywa - nie słuchałam. Oczywiście wpadłam w depresję, choć myślałam zawsze ,że mnie to nie spotka. Leczenie, terapia i rok separacji. Mój mąż nie potrafił podjąć decyzji ,czy żyć z nią i jej dziećmi ,czy poświęcić się dla naszych dzieci i zostać ze mną. Kiedy wszystko się wydało uciekł na prywatny odwyk ,a kochankę wysłał na wczasy do Zakopanego z dziećmi, dodam że pojechała jego terenowym samochodem. Ja ,oczywiście leżałam bez chęci życia na kanapie, a moi przyjaciele robili wszystko, abym się opamiętała. Uratowały mnie wtedy moje córki, ich widok zadziałał otrzeźwiająco .Trwało to jednak trochę. Potem mój mąż miał się coraz gorzej, wpadł w depresję, przy tym pił, jego lekarz psychiatra wysłał go do szpitala. Trzeba było ratować jego życie, ja oczywiście jeździłam, woziłam dzieci ,byłam jak zwykle silna, jak zwykle. Zaczęłam chodzić na spotkania Analonu-nie dopuszczałam jednej myśli ,że to on musi chcieć. Trzymałam za rękę i mówiłam ,że wszystko się ułoży ,ja siłaczka im bardziej był słaby ,tym ja miałam więcej sił. Nie mieszkaliśmy razem, więc nie wiedziałam, że on wciąż utrzymywał z nią kontakty, próbowałam z nią rozmawiać ,ale to nie przyniosło żadnych efektów. Wszyscy widzieli to, czego ja nie chciałam widzieć, aż w końcu usłyszałam od jego najlepszego przyjaciela"ułóż sobie z kimś życie on zwariował dla niej. Jak ja chciałam sobie udowodnić ,że to ze mną powinien być. Po prostu amok!A przecież nie czułam się z nim szczęśliwie od kilku lat. Czułam ,samotność , smutek, doskwierał mi brak czułości z jego strony,o seksie nie wspomnę .Byłam klasycznie uzależniona od niego. Złożyłam wniosek o rozwód i co -wiadomo wycofałam go ,bo wrócił do domu.I czuł się żle, bardzo żle, dzieci po przejściach zaczynały się przyzwyczajać do ojca leżącego na kanapie, zaniedbanego. Coraz więcej brał leków ,a że ma zaprzyjaźnionych lekarzy miał do nich większy dostęp, oszukiwał ich, manipulował jak całe życie .Uzależnił się od leków nasennych. Jego interesy podupadły, a wciąż zachowywałam się jak matka Teresa. Rozwalona głowa ,szpital, inne okropności, dzień po dniu jak odkalkowany, wiedziałam, ze przyjdzie taki moment , ż po prostu nie wytrzymam. Czułam się coraz gorzej, wiedziałam, co trzeba zrobić, ale kiedy próbowałam coś zmienić brakowało mi konsekwencji w działaniu. Chwilę było dobrze, aby mnie uśpić, robił różne rzeczy, ale nie był dla mnie człowiekiem, którego kiedyś znałam. Patrzyłam w lustro i nie widziałam siebie, awantury, krzyki ,prośby ,płacz-ja coraz bardziej agresywna i gardząca nim
on mówiący ,że przecież nie jest tak żle, przecież się stara.W listopadzie jego psychiatra zachował się bardzo nieprofesjonalnie, zaprosił mnie na spotkanie i powiedział, że jeśli odejdę od mojego mężą to on umrze w ciągu pół roku. A to taki dobry człowiek , tylko pogubiony, dodam że to uznany fachowiec i myślę że mój mąż również potrafił na niego wpłynąć ,palił mu się grunt pod nogami ,bo ja dowiedziałam się ,że spotykał się ze swoją byłą kochanką ,aby się na niej zemścić, nie rozumiałam jak po takim czasie może wracać do zamkniętych spraw. Widocznie chora miłość nie wybiera. Jednak zauważyłam, że to mnie wcale nie zabolało, wrecz przeciwnie ,poczułam ulgę. Chciałam się uwolnić, moja starsza córka ,miała tego serdecznie dość, pił co dziennie przez dwa lata, może niewiele ,ale zawsze. Bo przecież ciężko jest mu żyć, problemy. Tyle już mu się udało ,z ośmiu nasennych dziennie dojść do czterech! Według niego to sukces, poczułam w styczniu ,że chyba się znów zapadam w depresję,że zwariuję ,bo już nie czuję się sobą ,inni nie wiedzieli co czuję moje zakładanie masek od zawsze przynosiło skutki. Jednak instynkt tym razem podziałał poszukałam pomocy, poszłam na indywidualną terapię, wiedziałam że muszę zakończyć te osiemnastoletnie małżeństwo i że nie będzie łatwo. I nie jest ,czasami jestem silna ,czasami duszę się z bólu wewnętrznego ,który mnie ogarnia, nie wiem czy moja decyzja uratuje mu życie, jest tak samo uzależniony ode mnie jak pewnie ja od niego , mimo że nie kocham go .Jego nałogi zabiły we mnie miłość, zapomniałam wspomnieć o hazardzie internetowym także ,obecnym w życiu mojego męża od jakiegoś czasu. Nie chcę przy nim być nawet jeśli chciałby naprawdę się leczyć .Na terapii zrozumiałam , dlaczego to właśnie w nim się zakochałam, dziś wiem , że potrzebuję całkiem innego człowieka, chociaż przez niego nienawidzę mężczyzn, dzieci wiedzą o mojej decyzji, zaskakująco dobrze to zniosły, nawet młodsza. Niestety, mój mąż nie rozumie dlaczego do tego dążę, wiem że nie zrozumie może nigdy, jeśli nie zacznie się leczyć. Czuje się oszukany , że chcę się go pozbyć z domu i pyta po co mi ten rozwód, ja jednak już te jego wszystkie numery przerabiałam ,wiem że w końcu wyprowadzi się z domu, boję się tego, choć wcale tego nie rozumiem , poradzę sobie jednak na pewno nie będzie łatwo zarówno psychicznie jak i finansowo. Musze to zrobić dla siebie i moich córek ,które nie mają normalnego dzieciństwa ,tylko dlaczego, kiedy on znów chwilowo udaje normalnego czuję się tak żle , kiedy był zachlany ,nacpany czułam w sobie siłę. Myślicie że mi się uda ?Pozdrawiam Asia
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:16   

cześć :)
mama Meli napisał/a:
mój mąż ma opuścić dom, który sam wybudował

stworzył też waszą rodzinę,i co ???
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
matiwaldi 
[*][*][*]


Pomógł: 16 razy
Wiek: 59
Dołączył: 03 Mar 2012
Posty: 1046
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:16   

cześć 8)



mama Meli napisał/a:
Myślicie że mi się uda ?


jak nie spróbujesz ,to nie będziesz wiedzieć .......
_________________
To be, or not to be, that is the question:...
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:16   

Pieniądze szczęścia nie dają, jak widać na załączonym obrazku.........jeżeli naprawdę będziesz chciała zmienić swoje życie, to na pewno Ci się uda. Chcieć to móc.......
Witaj na forum :)
_________________
:ptero:
 
     
mama Meli 
Małomówny


Pomogła: 1 raz
Wiek: 52
Dołączyła: 01 Kwi 2013
Posty: 32
Skąd: Pomorze
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:22   

Tak, pieniądze szczęścia nie dają ,wiem to od jakiegoś czasu :roll:
Dzięki za słowa otuchy, popłakałam się ,ach te moje huśtawki nastrojów :zmeczony:
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:23   

cześć Asiu
mama Meli napisał/a:
kiedy on znów chwilowo udaje normalnego czuję się tak żle , kiedy był zachlany ,nacpany czułam w sobie siłę.

ja wiem, masz cel misje do spelnienia: ratować człowieka,
kiedy jest chwile "normalny" cel sie rozmywa.
niestety zamiast go ratować pomagałaś w pogłębianiu sie uzależnienia.
zmanipulował Cię strasznie i nadal to usiłuje robić. a terapie niewiele Tobie dały.
dobrych wyborów życzę
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:28   

mama Meli napisał/a:
,ach te moje huśtawki nastrojów

Długa droga przed Tobą jeszcze...... :pocieszacz:
_________________
:ptero:
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:33   

Witaj Asiu :)
mama Meli napisał/a:
Myślicie że mi się uda ?

Jestem pewna, że Ci się uda, ale tak dla pewności poszłabym jeszcze raz na terapię, a jeśli nie uzyskasz pewności, to jeszcze i jeszcze....
Porozmawiaj o tym ze swoją terapeutką/terapeutą.
Mam nadzieję, że nie przeszłaś prywatnej terapii, lecz tę normalną z NFZ?
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
mama Meli 
Małomówny


Pomogła: 1 raz
Wiek: 52
Dołączyła: 01 Kwi 2013
Posty: 32
Skąd: Pomorze
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:35   

tak ,wiem terapeutka powiedziała ,że nie będzie łatwo, mąż oglądał mieszkanie do wynajęcia ,wiem to od znajomych, ja przeredagowałam pozew rozwodowy, zlożę go w tym tygodniu ,ale nie wiem czy nam się to uda ,może to głupie ale chciałabym utrzymywać z nim dobre relacje ze względu na nasze dzieci.
Wiem też, że to iż tak długo nie potrafiłam podjąć decyzji przyczyniło się do stanu ,w jakim jest sam mi to powiedział
 
     
mama Meli 
Małomówny


Pomogła: 1 raz
Wiek: 52
Dołączyła: 01 Kwi 2013
Posty: 32
Skąd: Pomorze
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:42   

Chodzę do terapeutki od uzależnien ,która opiekuje się naszym lokalnym klubem AA, nie zrobiłam tego przez NFZ ,ponieważ tam terapeutą jest moja koleżanka, mieszkam w małym mieście. Wiem zawsze zostaje poszukać ,gdzie indziej, jednak na razie spotkania co tydzień pomagają mi i wiele się o sobie dowiaduję
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 13:42   

mama Meli napisał/a:
to iż tak długo nie potrafiłam podjąć decyzji przyczyniło się do stanu ,w jakim jest sam mi to powiedział

No, bez przesady!!!
Coś w tym jest, ale NIE POZWÓL WPĘDZIĆ SIĘ W POCZUCIE WINY!
On jest też dorosły, a Ty nie jesteś jego mamą, lecz żoną.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
leon 
Trajkotka



Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 1744
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 14:27   

Czesc :>
_________________
I'm not beaten,I'm just going for a little walk
Magoichi Saika
 
     
spoko 
Towarzyski


Dołączyła: 25 Mar 2013
Posty: 339
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 14:39   

musi Ci sie to udac, a wspierac Cie przy wychowywaniu dzieci moze tez po rozwodzie jezeli tylko bedzie chcial Powodzenia :D wspoluzalezniona w zwiazku od 32 lat ,na terapi drugi rok
 
     
mama Meli 
Małomówny


Pomogła: 1 raz
Wiek: 52
Dołączyła: 01 Kwi 2013
Posty: 32
Skąd: Pomorze
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 15:20   

Właśnie odbyliśmy dość rzeczową rozmowę ,powiedział że skoro go nie kocham i nie chcę z nim być to on to przyjmuje do wiadomości i potrzebuje czasu, aby znaleźć coś wygodnego do mieszkania, bo jego dzieci jak będą go odwiedzać czy czasami pomieszkiwać muszą mieć warunki.
Problem pieniędzy jednak pozostał właściwie powiedział ,że zastanowi się czy dać mi w prezencie nasz dom, bo niby dlaczego ?To nasz jedyny wspólny majątek, reszta nieruchomości należy do niego-odrębność majątkowa, wprawdzie są tez kredyty, na szczęście na niego .Co do alimentów ,też doszliśmy do porozumienia. Jakie to szczęście ,że pracuję i dobrze zarabiam :radocha:
Coś za dobrze idzie-niepokojąco dobrze 8|
 
     
mama Meli 
Małomówny


Pomogła: 1 raz
Wiek: 52
Dołączyła: 01 Kwi 2013
Posty: 32
Skąd: Pomorze
Wysłany: Pon 01 Kwi, 2013 15:23   

Zapomniałam dodać, że o swojej decyzji poinformowałam go w połowie lutego
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,35 sekundy. Zapytań do SQL: 12