Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Trzeźwość i samotność
Autor Wiadomość
Prima 
Małomówny
Prima


Wiek: 64
Dołączyła: 15 Gru 2019
Posty: 26
Skąd: Polska
  Wysłany: Nie 29 Gru, 2019 23:55   Trzeźwość i samotność

Dzień dobry.Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona... :|
_________________
Mierząc się z przeszkodą, człowiek poznaje siebie.
Antoin de Saint Exuoery
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Wiek: 76
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 06:23   

Witaj Prima - fajnie że jesteś :)

Siedem lat to szmat czasu... jak do tego doszłaś - bo chyba nie na zapartego ?
Pozdrawiam .
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 07:40   

Czasem tak się dzieje, że zrywając z pijackim towarzystwem nie nawiązuje się nowych, trzeźwych znajomości.
Ja tak mam - osamotniłam się na własne życzenie już przy pierwszej (nieudanej) próbie wytrzeźwienia -
odeszłam z pracy, w której piłam z koleżankami, odizolowałam się od innych znajomych od kieliszka...
Myślałam, że znikną pokusy i przestanę pić. Ale powód mojego picia nie był w otoczeniu, ale we mnie.
Pić jeszcze długo nie przestałam, ale robiłam to w samotności, w ukryciu... Nie wróciłam do dawnych znajomych,
a gdy już ostateczne przestałam pić - nie nawiązałam nowych relacji. Ale nie cierpię z tego powodu -
lubię spędzać czas z samą sobą, nigdy się nie nudzę, jest mi dobrze tak jak jest. Myślę, że mam naturę samotnicy.
Ty najwidoczniej masz inna naturę, skoro samotność Ci doskwiera.
A próbowałaś to zmienić?
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Klarysa 
Małomówny



Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 27 Gru 2019
Posty: 55
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 10:35   Re: Trzeźwość i samotność

Prima napisał/a:
Dzień dobry.Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona... :|

Uważam, że trzeźwość wyklucza smutek i zagubienie jako stan trwały, bo oczywiście, doraźnie może się zdarzyć z powodów obiektywnych. A może nie tyle jesteś trzeźwa, co po prostu tylko nie pijesz?
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 11:42   Re: Trzeźwość i samotność

Klarysa napisał/a:

Uważam, że trzeźwość wyklucza smutek i zagubienie jako stan trwały,

Ja uważam przeciwnie.
Klarysa napisał/a:

A może nie tyle jesteś trzeźwa, co po prostu tylko nie pijesz?

Cóż za celna ocena od pierwszego spojrzenia...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 12:14   

Klarysa napisał/a:
A może nie tyle jesteś trzeźwa, co po prostu tylko nie pijesz?

No bez przesady - siedem lat na d***? :glupek:
Toż to by zwieracze nie wytrzymały! A hemoroidy gotowe eksplodować! :panika:
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 13:46   

Prima napisał/a:
Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona

Siedem lat chudych, siedem lat tłustych..............jak głosi.......... Dobra Księga :milczek:
_________________
:ptero:
 
     
Prima 
Małomówny
Prima


Wiek: 64
Dołączyła: 15 Gru 2019
Posty: 26
Skąd: Polska
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 13:49   

Dzień dobry :) Jestem mile zaskoczona takim odzewem na mój króciutki post.
Moje picie trwało stosunkowo niedługo,tylko w samotności,powiem wręcz w niewielkiej ilości ale uzależniłam się bardzo szybko.Kiedy podjęłam pierwszą próbę niepicia wytrzymałam miesiąc a potem dopadł mnie ogromny głód alkoholowy, z którym nie podjęłam walki i znowu zaczęłam, tym razem znacznie zwiększając ilość kupowanych puszek piwa.Poczułam się w którymś momencie więźniem alkoholu do tego stopnia,że dostawałam napadów paniki tak silnych,że wręcz mnie paraliżowały.Strach i panika spowodowały,że zadzwoniłam do wyszukanego w internecie ośrodka i po prostu tam pojechałam.Nie przesadzę zbytnio gdy powiem,że już pierwszego dnia w mojej głowie zapadła decyzja "Nie będe pić,nigdy"Otoczyły mnie ciepło,życzliwość "pensjonariuszy" i terapeutów,usłyszałam,że to "tylko" choroba i można ją leczyć.Kamień spadł mi z serca bo myślałam,że z alkoholizmem nie wygram i że zawsze już będe więźniem butelki czy puszki.Wydawałoby się,że jako wykształcona osoba powinnam wiedziec,że alkoholizm się leczy.Niestety pijany i zarazem porażony strachem umysł odebrał mi logiczne myślenie.
W każdym razie terapię odbyłam,byłam bardzo pilnym "uczniem" i z pełną wiarą oraz przekonaniem,że mogę nie pić wróciłam do domu.Nie piję 7 lat.Nigdy nie dopadł mnie głód,nawrót ani nawet sen alkoholowy.Żyję normalnie aczkolwiek przestrzegam "higieny" trzeźwienia.Nie prowokuję losu ale też nie wprowadziłam specjalnych rygorów w domu.Rzadko alkohol się u nas pojawia i wtedy gdzieś tam sobie znikam w pokoju,czasem trochę posiedzę przy stole.W każdej takiej sytuacji,nie tylko w domu mówię po prostu " dziękuję,nie piję".Znam zasady,nie szarżuję.Znajomi,rodzina jakoś to zwyczajnie przyjęli.Prowadzę normalne życie, w zasadzie z niczego nie zrezygnowałam ale...wreszcie "ad rem" - jestem trzeźwa i jednocześnie wewnętrznie smutna,zamknięta i samotna mimo,że otaczają mnie bliscy,znajomi,pracuję.Mam wrażenie,że zawiodłam się na sobie sięgając po alkohol i do tej pory sobie tego nie wybaczyłam.Wszystkie moje emocje wyglądają jakby przeszły przez filtr i tylko pewna ich część do mnie trafia.Za mało radości,za mało prawdziwego śmiechu,szczęście też jakieś "okrojone" .To jest problem ,z który tu przyszłam.....
_________________
Mierząc się z przeszkodą, człowiek poznaje siebie.
Antoin de Saint Exuoery
 
     
Prima 
Małomówny
Prima


Wiek: 64
Dołączyła: 15 Gru 2019
Posty: 26
Skąd: Polska
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 13:59   

pterodaktyll napisał/a:
Prima napisał/a:
Jestem trzeźwa 7 lat.Nie mam z tym problemu a mimo to jestem smutna i zagubiona

Siedem lat chudych, siedem lat tłustych..............jak głosi.......... Dobra Księga :milczek:



Coś w tym chyba jest ....Warte przemyślenia.
_________________
Mierząc się z przeszkodą, człowiek poznaje siebie.
Antoin de Saint Exuoery
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 14:02   

"Miałem depresję. Nikomu o tym nie mówiłem. Sam musiałem podjąć wysiłek, by zawalczyć o swoje szczęście. Teraz wiem, że każdy dzień jest cenny! Nieważne, co ci się przydarzy w życiu, jesteś w stanie to pokonać! Życie jest warte przeżycia. Przytul kogoś, jeśli myślisz, że właśnie cierpi. Być może nie będzie jutra, trzeba więc zacząć żyć już dziś! I dziękuj Bogu za każdy dzień!"

~ Keanu Reeves
_________________
:ptero:
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Wiek: 76
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 14:39   

Prima napisał/a:

Prowadzę normalne życie, w zasadzie z niczego nie zrezygnowałam ale...wreszcie "ad rem" - jestem trzeźwa i jednocześnie wewnętrznie smutna,zamknięta i samotna mimo,że otaczają mnie bliscy,znajomi,pracuję.Mam wrażenie,że zawiodłam się na sobie sięgając po alkohol i do tej pory sobie tego nie wybaczyłam.Wszystkie moje emocje wyglądają jakby przeszły przez filtr i tylko pewna ich część do mnie trafia.Za mało radości,za mało prawdziwego śmiechu,szczęście też jakieś "okrojone" .To jest problem ,z który tu przyszłam.....


Może warto skorzystać z porady specjalisty od uzależnień lub psychologa... łatwiej przejdziesz przez wybaczenie sobie i innym ,jest szansa że zaczniesz się cieszyć tym co masz.

Bywa że mnie dopada jakieś wspomnienie z przeszłości w którym przepiłem swoją godność osobistą ale potrafię przetworzyć to na dzień dzisiejszy z wdzięcznością za to co mam.
Wspieram ciepło :)
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
Prima 
Małomówny
Prima


Wiek: 64
Dołączyła: 15 Gru 2019
Posty: 26
Skąd: Polska
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 20:50   

Moje emocje,mój stan nie leżą "odłogiem".Przeszłam psychoterapię,która miała pobudzić mnie do życia i nauczyc się nim cieszyć - tak to ogólnie ujmę.Staram się pamiętać i stosować to czego mnie uczono ale to wciąż nie to.Nie rozpamiętuję,nie wracam do tamtych chwil,nikt z bliskich też nie wraca do tego tematu.Myślę,że jednak straciłam do siebie szacunek mimo,iż zrozumiałam ,że to była choroba.Mam trudną,depresyjna naturę,której nie okazuję innym.To jest trudne na co dzień pokazywać oblicze nieadekwatne do tego co tkwi wewnątrz.Mój alkoholizm nie ujrzał "światła dziennego",późno też zauważyli najblizsi.Dla świata zewnetrznego jestem wciąż tą samą osobą wieć taką udaję.
Leczę depresję od lat ale jest już ona z grubsza mówiąc "ogarnięta" i według mojej lekarki farmakologia nie ma za bardzo tu już zastosowania.To co czuję tkwi we mnie gdzieś głęboko.Moja doktor mówi,że mam za smutne oczy.Może tak ma już być?Nie umiem juz przed nikim sie odkryć,stałam sie nieufna choć jest to niezauważalne.Mam za to wyostrzone zmysły na niesprawiedliwość,zło i zbyt mocno to przeżywam.Czasy jakie są , wiemy i niestety pokornie trzeba wiele spraw zmilczeć.To także powoduje ogromny dyskomfort w moim życiu.
Obiecuję,że juz nie będe nadawała na tych smutnych falach - potrzebowałąm o tym opowiedzieć.
Na co dzień zyje,funkcjonuje i jest sporo momentów waznych dla mnie,podnoszacych mnie na duchu.Szkoda tylko,ze tak szybko ulatują....
_________________
Mierząc się z przeszkodą, człowiek poznaje siebie.
Antoin de Saint Exuoery
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 22:04   

:pocieszacz:
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
staszek 
Gaduła
staszek



Pomógł: 12 razy
Wiek: 64
Dołączył: 13 Paź 2013
Posty: 509
Skąd: dolny slask
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 23:47   

Prima napisał/a:
Obiecuję,że juz nie będe nadawała na tych smutnych falach - potrzebowałąm o tym opowiedzieć.

Witaj Prima :)
Być może, nie masz zaufanej osoby, której mogła byś się zwierzyć.
w każdej sprawie.Są niektóre ciężkie tematy życia codziennego,z którymi nie zawsze można sobie poradzić samemu.To może być przyczyną i obciążeniem,co powoduje twój stan.Postaraj się nie kumulować spraw,załatwiaj na bieżąco.Życzę powodzenia i uśmiechu na twarzy. :)
_________________
Nigdy nie jest za późno, by odmienić swoje życie i stać się lepszym człowiekiem.
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Wto 31 Gru, 2019 04:35   

Prima napisał/a:
Staram się pamiętać i stosować to czego mnie uczono ale to wciąż nie to.Nie rozpamiętuję,nie wracam do tamtych chwil,nikt z bliskich też nie wraca do tego tematu.Myślę,że jednak straciłam do siebie szacunek mimo,iż zrozumiałam ,że to była choroba.Mam trudną,depresyjna naturę,której nie okazuję innym.To jest trudne na co dzień pokazywać oblicze nieadekwatne do tego co tkwi wewnątrz.Mój alkoholizm nie ujrzał "światła dziennego",późno też zauważyli najblizsi.Dla świata zewnetrznego jestem wciąż tą samą osobą wieć taką udaję.
Leczę depresję od lat ale jest już ona z grubsza mówiąc "ogarnięta" i według mojej lekarki farmakologia nie ma za bardzo tu już zastosowania.To co czuję tkwi we mnie gdzieś głęboko.Moja doktor mówi,że mam za smutne oczy.Może tak ma już być?Nie umiem juz przed nikim sie odkryć,stałam sie nieufna choć jest to niezauważalne.Mam za to wyostrzone zmysły na niesprawiedliwość,zło i zbyt mocno to przeżywam.Czasy jakie są , wiemy i niestety pokornie trzeba wiele spraw zmilczeć.To także powoduje ogromny dyskomfort w moim życiu.
Obiecuję,że juz nie będe nadawała na tych smutnych falach - potrzebowałąm o tym opowiedzieć.
Na co dzień zyje,funkcjonuje i jest sporo momentów waznych dla mnie,podnoszacych mnie na duchu.Szkoda tylko,ze tak szybko ulatują....


Nie jestem uzalezniona, nie leczyłam sie na depresję. Niektorzy psychiatrzy probowali mi wmowic, ze jestem osoba depresyjna i mocno przezywam. Nie jestem osoba depresyjna, mocno przezywam to co jest we mnie, w moim świecie wewnatrz mnie.

Sama piszesz, ze czujesz sie, ze w świecie tzw, zewnetrznym zakladasz maskę, inni widza maskę, do Ciebie nie maja dostepu, ta maska mocno Ci przeszkadza.
Ja widze to w ten sposob.
Zbudowalas sobie obraz kobiety ze stali, ktora nad wszystkim ma " kontrolę" w sensie, ze jest silna, nie pokazuje swoich słabosci.
Pod tą maską, kryje sie wrażliwa, piękna i bogata wewnetrznie osoba.
Maska mocno do Ciebie przywiera i boli od niej Twoja dusza. Trudno śmiac sie jak cos mnie boli.
Oczy pokazuja smutek , bol.
Boisz sie innym pokazac jaka jestes naprawde bo wtedy rozwali sie caly Twoj świat, ten poukladany. Jak zareaguja najbliżsi, otoczenie, w pracy. Jak bedziesz czula sie w swojej ale nowej skórze.
Boisz sie, ze poczuja sie znow oszukani, nabici w butelkę, ze nastapi powtorka z rozrywki jak zaczynalas leczyc sie z choroby alkoholowej.
Pokazanie prawdziwej siebie wiąże sie pewnymi konsekwencjami, bol i szok , zdziwienie, niedowierzanie i nieufnosc otoczenia potrwa jakis czas potem naucza się Ciebie na nowo, nauczysz sie sama siebie na nowo.
Poczujesz sie lepiej, we wlasnej skorze.
To jest proces, nowa droga, boisz sie zaryzykowac, wejsc na nia bo boisz sie, ze sie zalamiesz, nie wytrzymasz, nie dasz rady, boisz sie tego bólu i cierpienia. To wszystko minie.
Potem bedziesz poznawala siebie na nowo, uczyla sie siebie, uczyc sie Ciebie beda musieli inni, otoczenie. Zycie stanie sie latwiejsze.

Troche o mnie: leczylam sie ze współuzaleznienia, bylam zona alkoholika , ktory zmarl z wycienczenia choroba alkoholowa, wychowalam sie w domu przemocowym gdzie alkohol rzadko gościl. Jestem DDD. Jak skonczylam swoja terapie , nie odzyskalam prawdziwej siebie, dalej czulam sie jakas wybrakowana, mialam niskie poczucie wartosci.
Swoje problemy z dziecinstwa probowalam rozwiazac za pomoca psychoterapii indywidualnej, ksiazek, czerpalam duzo z piosenek, przypadkowych rozmow, audycji radiowych i wszystkiego co sie dalo. Pracowalam tak sobie i dalej czulam sie hak ryba wyrzucona z wody.
Trafilam na ksiazke: Introwertyzm to zaleta.
Zaczelam czytac, jakby ktos nagle o mnie napisal. Nie zwariowalam , mam taki temperament. Odkrycie super.
Pracowalam z ta ksiazka dlugo. Bylo warto. Praca nad soba trwa dalej.
Teraz niedawno na fejsie trafillam na psychologa , ktiry prowadzi rozne kursy i lajvy na temat emocji. Ucieszylam sie, emocje to cos co mnie interesuje, co nadaje kolorow zyciu.
Psycholog w jednym z lajfow zahaczyla o temat 5 ran , ktore kazdy czlowiek nosi w sobie. Zainteresowalam sie tematem. Te rany to : rana porzucenia, zdrady, niesprawiedliwosci, odrzucenia i upokorzenia. Wszystkie te rany maja maski. Pod wszystkimi kryja sie cechy ludzi i ich najwieksze lęki.
Jesli przezywam rane niesprawiedliwosci to niesprawiedliwa jestem dla siebie, podobnie z innymi ranami.



Mialam problem jak poradzic sobie z dorosła panna, ktora jest okreslana jako depresyjna i miala epizod depresji i zniechecila sie do psychiatry.
Teraz zostal on rozwiazany. To mnie przywialo na forum. Szukalam co moge zrobic jeszcze zeby ja zrozumiec, zeby chciala sobie pomoc. Nie widzialam ogromnego nakladu swojej pracy jaki w to wlozylam. Czulam sie winna tamtej sytuacji.
Dzis wiem, ze tamto bylo niruniknione, zrobilam to co trzeba i jak trzeba. Więcej sie nie da.
Ten problem ciagnal sie 10 lat. Teraz koniec. Widze inna , nowa droge swoja, jeszcze nie weszlam na nia ale wejde. Dla dzieci pozostane sobą.

Tak chaotycznie pisze.
Nie rozumiem dlaczego nie chcesz dzielic sie tym co w Tobie, co Ci doskwiera. Pierwszy krok juz zrobilas. Moze znajdziesz z pomoca innych rozwiazanie swojego problemu.
Moze warto rozwalic ten poukladany swiat i pozwolic sobie byc sobą.
Przezywanie emocji, kontakt z nimi, z potrzebami nie zabija, nie boli a napewno nie mocniej jak zakladanie maski na siebie.
Ja tez o wielu rzeczach nie mowie, mam kontakt ze soba ale pozwalam innym zeby robili po swojemu. Przeszkadzaja i draznia mnie niektore rzeczy ale nie rzucam sie z motyka na slonce.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 11