Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Na GRANICY alkoholizmu
Autor Wiadomość
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 00:49   Na GRANICY alkoholizmu

W wątku ‘Moja historia …’ poruszyłem mój problem, ale to, że nie miałem problemów z alkoholem nie oznacza, że nigdy go nie piłem i się nie upijałem.

Poniżej przedstawię, czym był dla mnie alkohol i w jakich celach go używałem.

W moim rodzinnym domu alkohol był zabroniony (chociaż w barku stały jakieś lepsze alkohole dla gości). Ś.p. Mama w ogóle nie piła, ojciec natomiast pił symbolicznie z gośćmi od wielkiego święta. Już kilka kieliszków go ‘ruszało’, miał do alkoholu słabą głowę. Paradoksem jest to, że wolałem ojca lekko podpitego niż trzeźwego. Wówczas był do zniesienia, nie to co na trzeźwo.

Ale im ojciec mi czegoś bardziej zabraniał, tym ja bardziej chciałem spróbować. Nota bene był czas, że zabraniał mi patrzeć za długo na dziewczyny, twierdząc, że mógłbym zgrzeszyć w myślach.

Pierwszy czynny kontakt z alkoholem miałem bodajże w wieku 17. lat. Były to czasy LO. Aby moi prześladowcy w LO dali mi spokój (byłem określany kujonem przez kolegów i koleżanki z klasy oraz osobą wyjątkowo zalęknioną i płochliwą) od czasu do czasu z nimi napiłem się symbolicznie piwa, maksymalnie puszkę/butelkę.

Szybko zauważyłem, że alkohol działa na mnie rozluźniająco, tzn. likwiduje (choć na chwilę) jakąś wewnętrzną blokadę do ludzi i eliminuje lęki (też na chwilę). Oczywiście podłapałem to, jednak piwo nie specjalnie mi smakowało, więc szczególnie przed występami publicznymi zacząłem pić wódkę, rozrobioną z herbatą lub jakimś napojem.
Ilości małe, tak bym się nie upił, a poczuł działanie rozluźniające.

Zdawałem sobie sprawę, że alkohol nie rozwiąże problemów, tylko na chwilę zredukuje lęk.

Ojciec nigdy mnie nie puszczał na dyskoteki, bo twierdził, że to patologia. Jak wychodziłem na dwór najzwyczajniej porozmawiać z kolegami i się poszwendać po osiedlu, to musiałem co pół godziny meldować się ojcu (dzwonić domofonem i mówić, że wszystko ok). Wówczas mogłem być dalej na podwórku. Gdy się nie zameldowałem, to w domu czekały na mnie ciężkie baty albo ojciec chodził po osiedlu i mnie szukał. Do czasu.

Gdy miałem 18. lat powiedziałem mu, że jestem dorosły i że będę chodził na dyskoteki, nie będę się mu meldował itd. Szantażował mnie, że nie wpuści mnie do domu i wymieni zamki.
Ale ja nie dałem za wygraną. Zerwałem się z tego domowego klasztoru jak pies ze smyczy.

Zacząłem się upijać i to bardzo, zwłaszcza wtedy gdy miałem z powrotem wrócić do klasztoru, gdyż po alkoholu mogłem szybko zasnąć i nie oglądać mordy mojego ojca.

Może to będzie brzmiało, jak moje tłumaczenie się, ale najczęściej upijałem się, gdy ojciec przegiął z pobiciem Mamy. Wówczas Mama uciekała z domu do znajomych, a ja uciekałem na podwórko, kupowałem alkohol i piłem najczęściej w samotności, np. na ogródkach działkowych.

Czułem się bardzo źle. Bardzo chciałem się upić tak, bym stracił świadomość, lecz udało mi się to tylko kilka razy (nie wiem od czego to zależy).
W końcu wracałem zarzygany do domu. Obchodziło mnie tylko to, żeby – jak już wyżej napisałem – nie oglądać mordy ojca i iść spać.
Doskonale wiedziałem, że źle robię i tak naprawdę alkohol mi nie smakował w dużych ilościach, ale nie widziałem innego wyjścia, by nie myśleć o ojcu – no chyba, żebym uciekł z domu i stał się bezdomnym. Sumienie mi na to nie pozwalało, bo bardzo kochałem moją ś.p. Mamę, chociaż nie miała odwagi żeby porzucić w diabły swojego męża.

Na studiach mieszkałem w akademiku (ostatnie pół roku na stancji, by w spokoju napisać pracę mgr). Studenci bardzo dużo piją. Ja jednak byłem inny, bo nigdy (z wyjątkiem pierwszych piw w LO) nie piłem dla towarzystwa, gdyż zauważyłem, że jak ktoś jest pijany to bardzo spłyca różne tematy (tzn. proponuje alkohol jako złoty środek na rozluźnienie). Owszem, mi też alkohol służył na rozluźnienie, ale nie jako złoty środek, ale ucieczka od rzeczywistego problemu. Poza tym od zawsze prowadziłem skromne życie, a alkohol kosztuje.
Gdy byłem zaproszony i chciałem iść na tzw. ‘popijawę’ (może kilka razy, bo – jak już pisałem w ‘Mojej historii…’ – ludzie mnie męczą), to piłem do tego stopnia, aż mnie ochrona klubu na butach wyprowadzała z lokalu (czasami byłem agresywny) lub aż nie mogłem ustać na własnych nogach i do akademika odprowadzali mnie koledzy.

Pewnie pomyślicie, że nie miałem granicy? Na to by wyglądało, chociaż podchodziłem do tego tak: jak już decyduję się na imprezę suto zakrapianą alkoholem, to piję na umór. A że rzadko się decydowałem na takie imprezy, to albo nie piłem wcale, albo przeginałem (skrajność).

Nigdy nie miałem problemów z odmówieniem picia, chociaż czasami się napiję tylko i wyłącznie dla świętego spokoju (np. kieliszek wódki, lampka wina, szklanka piwa, a czasami tylko łyk). Podchmielone towarzystwo często próbuje manipulować: ‘no co ty, nawet z nami się nie napijesz?’. Wówczas odpowiadam, że albo nie mam ochoty, albo – bardzo rzadko – że się napiję. Szkoda, że takie towarzystwo często myli pojęcia, bo nie ma na myśli ‘NAPIJESZ’, tylko ‘UPIJESZ’.

Odkąd definitywnie zerwałem kontakt z ojcem, zacząłem sobie uświadamiać, że byłem na najprostszej drodze do alkoholizmu (picie w samotności/ucieczka w alkohol).

Paradoks: po alkoholu zachowywałem się tak, jak na trzeźwo zachowywał się mój ojciec. Najprościej pisząc: byłem agresywny i nie lubiłem sprzeciwu (oczywiście w zależności od stopnia upicia).


Od kilku lat jestem praktycznie bezdomny (tzn. nie mam własnego mieszkania) i wynajmuję stancje/pokoje. Mieszkałem z różnymi ludźmi, np. nadużywającymi alkohol, jednak nawet nie pomyślałem o tym, by z nimi się upijać, a tym samym wywoływać z siebie zwierza, czyli agresywnego i nie lubiącego sprzeciwu ojca.

Od święta szampan czy od czasu do czasu lampka wina do obiadu wystarczy. A w lodówce stoi piwo, które kiedyś tam od kogoś dostałem i czeka na okazję ;)


Ale nie jest tak kolorowo, jak bym tego chciał. Psycholog mi kiedyś powiedział, że jestem podatny na różne uzależnienia i jestem w grupie ryzyka (cokolwiek miałoby to oznaczać), dlatego nie powinienem kusić losu (wypytywał o moje picie i robił jakieś testy, wyszło że nie jestem alkoholikiem). Bardzo się tego wystraszyłem, tzn. tej mojej podatności na uzależnienia.
Pech chciał, że kilka miesięcy przed śmiercią mojej Mamy zacząłem uciekać w .. papierosy.

Na przykładzie mojego nikotynizmu (i DDD) , wiem co to jest uzależnienie i jak ciężko z tym walczyć.

Moje pragnienie jest jedno: być wolnym. Nie myśleć o swoim podłym ojcu i nie palić, bo te 2 uzależnienia sprawiają, że nie jestem wolny i czuję do siebie wstręt.


Dziękuję za przeczytanie.



PS.
Może przyjdzie czas, jak opiszę wyjątkowo trudny dla mnie temat, czyli jak mój ojciec przyczynił się do śmierci mojej Mamy. Gdyby moja siostra zaczęła mówić (na razie panicznie boi się ojca), to ten 'przykładny chrześcijanin, chodzący co niedziela do kościoła i wspaniały, zawsze pomocny sąsiad' (taką ma opinię mój ojciec) w najlepszym wypadku straciłby poważanie wśród swoich klakierów. Już kilka lat temu mi groził, że jak cokolwiek powiem, to będę żałował do końca życia.
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 06:10   Re: Na GRANICY alkoholizmu

DDDMan napisał/a:

Szybko zauważyłem, że alkohol działa na mnie rozluźniająco, tzn. likwiduje (choć na chwilę) jakąś wewnętrzną blokadę do ludzi i eliminuje lęki (też na chwilę).


Jako nastolatka również piłam dla osiągnięcia tego efektu. :tak:
 
 
     
lapka 
Milczek
lapka


Wiek: 69
Dołączyła: 16 Mar 2011
Posty: 9
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 07:18   

Przeczytałam i jestem myślami z Tobą.Pozdrawiam.Łapka
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 07:25   

DDDMan napisał/a:
Dziękuję za przeczytanie.


...miałeś niełatwą drogę...

DDDMan napisał/a:
to ten 'przykładny chrześcijanin,


...ten "cudzysłów" powinien być bardziej wyraźny... współczuję...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
rybenka1 
Uzależniony od netu



Pomogła: 92 razy
Dołączyła: 19 Wrz 2010
Posty: 3751
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 09:13   

Przeczytałam i jest tam cząstka mnie i jest mi smutno . :buzki:
 
     
Pati 
Gaduła
Inna od innych.DDA.



Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 11 Gru 2010
Posty: 927
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 13:39   

DDDMan napisał/a:
Paradoksem jest to, że wolałem ojca lekko podpitego niż trzeźwego. Wówczas był do zniesienia, nie to co na trzeźwo.

Ja też mojego ojca wolalam jak był podchmielony.
Tylko wtedy rozmawiał ze mną NORMALNIE.
Szkoda :(
DDDMan napisał/a:
Ale im ojciec mi czegoś bardziej zabraniał, tym ja bardziej chciałem spróbować.

Z reguly uciekalam po nocach na dyskoteki bo miałam zakaz.
Nie moglam wychodzić na dwór wiec jak szedł na popołudnie do pracy to ja jak zerwany pies z łańcucha leciałam gdzie się dało.
Zakazany owoc najlepiej mi smakował.
_________________
Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald)
 
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 16:21   

Cytat:
...ten "cudzysłów" powinien być bardziej wyraźny... współczuję...


Już nieraz o mało nie wyłapał wpie.r.dol, jak zaczął pouczać przypadkowych ludzi, że nie mają palić papierosów, nie pić wódki, tłumacząc że Pan Jezus też nie pił i nie palił.


Pati napisał/a:
Zakazany owoc najlepiej mi smakował.


Mój ojciec mnie nie wychowywał. On po prostu KAZAŁ. A jak nie - to bił mnie szmatą/pasem (czym popadnie), niewychodzenie nigdzie z domu, modlitwa pod jego nadzorem i czytanie książek też pod jego czujnym (szkoda, że niepodbitym jeszcze) okiem.

Psychopata.
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 17:11   

DDDMan napisał/a:
Pan Jezus też nie pił

...ha, na pewno... gdybyś mógł zamieniać wodę w wino, to byś nie pił....
DDDMan napisał/a:
i nie palił.

...bo nie było co....
DDDMan napisał/a:
Mój ojciec mnie nie wychowywał. On po prostu KAZAŁ. A jak nie - to bił mnie szmatą/pasem (czym popadnie), niewychodzenie nigdzie z domu, modlitwa pod jego nadzorem i czytanie książek też pod jego czujnym (szkoda, że niepodbitym jeszcze) okiem.

...Twój ojciec był biednym, skrzywionym psychicznie człowiekiem... przepraszam za te słowa...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 17:15   

Cytat:
...Twój ojciec był biednym, skrzywionym psychicznie człowiekiem... przepraszam za te słowa...


Nie musisz przepraszać, ja go nienawidzę (mimo że też święty nie byłem).

Piszesz jednak stosując czas przeszły. Czyżbyś mu wróżył śmierci? ;) Wówczas powiedziałbym: nareszczie!

No ja też nie muszę, ale przepraszam za złorzeczenie ojcu. :wysmiewacz:
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 17:18   

DDDMan napisał/a:
Czyżbyś mu wróżył śmierci?

...nikomu tego nie życzę i wybacz za mój "czas przeszły"...
DDDMan napisał/a:
No ja też nie muszę, ale przepraszam za złorzeczenie ojcu.

...to lepsza postawa, po co mu dawać satysfakcję....
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 19:33   

ZbOlo napisał/a:
..to lepsza postawa, po co mu dawać satysfakcję....


On się zawsze ze mnie śmiał, że ma okazałą posiadłość, a ja nie dorobiłem się niczego. Zawsze szydził ze mnie, że jak będę niegrzeczny i niepokorny ojcu, to w spadku mi nic nie przepisze. Drugi raz się ożenił i w planach ma (o ile już tego nie uczynił, tego nie wiem), żeby spadek przepisać na jego drugą żonę i jej dzieci.

Mimo tego wybrałem bezdomność (tzn. wynajmowanie stancji/pokojów) niż powrót do ojca. :wysmiewacz:

Czy może lepiej kajać się z nim i iść na układ: ja będę mu 'lizał tyłek', a on przepisze na mnie spadek?

Radźcie, radźcie!
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 19:41   

e, do póki Cię nie wydziedziczy z konkretnych powodów należy Ci się jak psu kość. Będą Cię spłacać jak tatulo zejdzie...
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 19:41   

DDDMan napisał/a:


Czy może lepiej kajać się z nim i iść na układ: ja będę mu 'lizał tyłek', a on przepisze na mnie spadek?

Radźcie, radźcie!

Kajałeś się całe życie, teraz musisz dorosnąć!
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
DDDMan 
(konto nieaktywne)

Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 209
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 19:49   

Jonesy napisał/a:
e, do póki Cię nie wydziedziczy z konkretnych powodów należy Ci się jak psu kość. Będą Cię spłacać jak tatulo zejdzie...


Nie ma podstaw, żeby mnie wydziedziczyć, ale jest mściwy i ma do swoich dzieci żal, że go nie odwiedzamy (tzn. siostra czasami do niego jeździ z litości).



staaw napisał/a:
Kajałeś się całe życie, teraz musisz dorosnąć!


'Pomógł'.
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 06 Kwi, 2011 20:00   

DDDMan napisał/a:
Radźcie, radźcie!

...przede wszystkim bądź sobą, miej marzenia i dąż do ich spełnienia. Z ojcem "walczył bym" jego pseudo-wiarą, a mianowicie: "...zło dobrem zwyciężaj...". Nie ma nic bardziej obezwładniającego od spokojnego, wyluzowanego adwersarza... I pamiętaj: "On ma bliżej do powrotu do Domu Ojca"...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,53 sekundy. Zapytań do SQL: 12