|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Otwarty przez: smokooka Pon 21 Paź, 2013 14:24 |
Tymczasowy...... |
Autor |
Wiadomość |
T76
Małomówny
Wiek: 48 Dołączył: 20 Paź 2013 Posty: 75 Skąd: wawa
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 17:56 Tymczasowy......
|
|
|
Hej!
Na obecną chwilę brak mi pomysłu na ,,mądry" tytuł tematu......gdy mi przyjdzie coś do głowy poproszę o zmianę, ale nie tytuł jest tu najważniejszy.
Ostatni raz alkohol miałem w ustach 3-go czerwca 2013 roku......
To był początek mojej próby życia bez alkoholu.......(przekopiuję gotowca którego pisałem na samym początku)......
T76 na innym forum w dniu 06/06/2013 napisał/a: | ,,Hhm....Jak to ciężko zacząć....
Więc może tak od początku.....popijało się od szkoły średniej......tak zwyczajnie - jeden wieczór i już - bez potrzeby klinowania na drugi dzień. Z czasem ktoś z kolegów powiedział że trzeba przyklinować bo cierpi. Mi alkohol na drugi dzień jeszcze przez gardło nie przechodził. Ale z czasem i owszem najpierw piwko, później drugie i koniec. Kac znikał i gitara. Ale do pewnego czasu. Jeszcze kilka lat temu dziwiłem się jak można zawalić dzień w pracy po to żeby pić. A jednak można. Można nawet dwa. Powiedzmy, że tak dla śmiechu (jeszcze kilka lat temu) określałem się jako alkoholik weekendowy tylko że w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć kiedy nie piłem w weekend (oprócz pracujących całe szczęście). Od niedzieli do czwartku nic. W piątek ogień, w sobotę poprawka, w niedzielę zdychanie i tak w koło. Jeszcze jak żona nie miała prawa jazdy to czasem się udało powstrzymać od większego picia w piątek, ale jak już zrobiła to pewien luzik. Z zakupami sobotnimi już sobie radziła beze mnie więc w piątek bez ograniczeń - jak nie najwięcej się (pije/piło - sam nie wiem). Najdłuższy ciąg jaki miałem to 5 dni(do ostatniego weekendu). 3 dniówki wcześniej też się zdarzały. Ale w ten weekend przeszedłem samego siebie.....6 dni......zacząłem w środę (bo czwartek i piątek wolny). I tak poleciało od środy poprzez czwartek, piątek, sobotę i niedzielę bo w poniedziałek i tak się nie będę nadawał do pracy to sobie przedłużę o jeden dzień weekend i w zasadzie trzeba było przedłużyć o dwa bo w poniedziałek tak się leczyłem, że do godz.20-tej byłem równo zakręcony. We wtorek od rana przyszło na szczęście opamiętanie, to chyba praca jeszcze jakoś działa też całe szczęście, ale co z tego jak przyszło teraz zapłacić za te 6 dni....zimno, a spocony......łeb kwadratowy, ...... nie mogłem dziecku podpisać oceny w dzienniczku tak mi się ręce trzęsły......, żona zrobiła herbatę i musiała mi ją trzymać...(żal jej było na mnie patrzeć - może dlatego że nie awanturuję się jak chlam) - gdybym chciał klinować to tylko z gwinta bo kieliszek, ....co tam kieliszek literatką bym się nie napił....., serce mało ze mnie nie wyleciało, bezsenność kompletna...... otępienie w głowie, oczy nie wiem jak u kogo, a raczej u czego.....po prostu dziad przed lustrem. Brakowało chyba tylko padaczki i majaków bo wtedy byłby pełen zespół odstawienny. Więc tak jako tako mi przeszło, wczoraj byłem w pracy - czułem się jeszcze źle ale znośnie, apetyt się poprawił, opuchlizna złazi że tylko wprawione oko się pozna że coś było nie tak. Generalnie zostały nocne poty, ale to zapewne już były ostatnie - w każdym razie da się już żyć, tylko........jak już wszystko do cna przejdzie to będzie ten pie....rzony piątek i .........................................................................no własnie, co dalej?????????? Wiem że to nie do Was pytanie......Chyba przyszedł taki czas że potrafiłbym odmówić po tym zdychaniu, ale jeszcze tych piątków przede mną trochę jest no i już raz 5 - cio dniówka była i obietnica niepicia też. Co prawda to kilka lat temu było, ale było..... . Nie wiem, czy mam nie pić wcale czy raz na miesiąc, czy na dwa......, czy na trzy? Czy dam radę tylko jeden dzień żeby nie klinować..... Mam jeszcze misz masz we łbie ale cieszę się że udało się wyjść z tego okropieństwa np. wczoraj bez piwa. Znaczy jakaś tam wola trzeźwego myślenia jest....Ja nawet nie bardzo wiem czego oczekuję wchodząc na to forum.... Rady? Nie wiem.....Może jest ktoś kto robił tak jak ja? Kto był/jest pijakiem weekendowym....Może szukam motywacji do niepicia...Mam nadzieję że wywiąże się jakiś temat i coś konkretnego postanowię......
Czy w ogóle można pić i nie mieć z tym problemu?
P.S. Dodam, że wracając z pracy do domu mam takie towarzystwo że uważają że ja nie mam problemu.....bo niby Oni po dwa piwka na drogę a ja wcale, co z tego jak w piątek od południa już kombinuję gdzie się nachlać.........(zanim tak nie popłynąłem to sam tak myślałem, a teraz zaczynam myśleć że jest jednak na odwrót)
Pozdrawiam serdecznie i idę się umyć z tego smrodu bo chyba cała tablica mendelejewa w nocy mi przez skórę wypłynęła....."
|
Ech.....jak sobie to przeczytałem po jakimś czasie to aż mi się niedobrze zrobiło....
Dziś mija mi 139 -ty dzień bez alkoholu. Sporo się dowiedziałem od ludzi z neta o trzeźwieniu, dostałem kilkadziesiąt rad i dzięki temu trzymam się i ,,jakoś" sobie radzę. Oprócz znajomości internetowych chodzę również na mityngi i tam otrzymuję potężną dawkę mocy. W ostatnim czasie musiałem opuścić 3 mityngi pod rząd i poskutkowało to niedobrymi myślami na temat alkoholu. Zaczął mnie przerażać sylwester.... że nie przetrzymam i ulegnę pokusie. Wiem, że nie powinienem o tym myśleć bo liczy się tylko dziś, mimo to takie myśli mam. Do tego ostatnio nie mam zbyt łatwej sytuacji w domu.....moja żona nie dostrzegała mojego problemu....., w każdym razie przekonałem ją że go mam i przynajmniej nie marudzi jak chodzę na mityngi. Na skutek zmian w moim zachowaniu przestaliśmy się dogadywać..... . jakby tego było mało w zeszłym tygodniu wypiła dość sporo alkoholu na imieninach teścia..... - nie robiłem wyrzutów bo to w końcu ja mam problem, nie Ona.....ale wczoraj tak się uwaliła, że nie miała nawet siły do mnie gadać Powiedziałem jej dziś że to mi nie pomaga, że jak ją taką widzę to tracę sens życia bez alkoholu, że źle to na mnie działa i nie wierzę że coś się zmieni...... Co do niej dotarło nie wiem bo nie odpowiedziała nic.... . |
Ostatnio zmieniony przez yuraa Nie 20 Paź, 2013 18:36, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
piotr7
Gaduła
Pomógł: 9 razy Wiek: 70 Dołączył: 10 Kwi 2012 Posty: 949 Skąd: lubuskie
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 18:13
|
|
|
Zachowanie Twojej żony świadczy o tym że nie ma najmniejszego pojęcia co to takiego alkoholizm. Ale i Ty tkwisz mocno w okowach nałogu ( piło się , piwko ) chlałem piwo i już.
Myślę że sporo pracy przed tobą .Ale bądź silny , warto . |
|
|
|
|
T76
Małomówny
Wiek: 48 Dołączył: 20 Paź 2013 Posty: 75 Skąd: wawa
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 18:29
|
|
|
piotr7 napisał/a: | Ale i Ty tkwisz mocno w okowach nałogu ( piło się , piwko ) chlałem piwo i już.
|
Nie mówię że nie. Teraz nazywam rzeczy po imieniu. Pamiętaj Piotrze że to post z początku czerwca.
piotr7 napisał/a: | Zachowanie Twojej żony świadczy o tym że nie ma najmniejszego pojęcia co to takiego alkoholizm. |
Mało tego......Ja myślę że ją ten problem bezpośrednio dotyczy, ale nie zamierzam trzeźwieć za nas dwoje......Tylko czy tak długo wytrzymam... |
_________________ Dziś nie piję! |
|
|
|
|
zołza
Upierdliwiec Zołza
Pomogła: 62 razy Dołączyła: 03 Maj 2013 Posty: 2219 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 18:31
|
|
|
T76 napisał/a: | ,,Hhm....Jak to ciężko zacząć.... |
Jest cięzko. Przynamniej na samym poczatku ,szczególnie przyznać sie przed samym soba ,ze jest sie alkoholikiem.
Opisujesz swoja historie, kazdy ja ma jedna bardziej podobna do drugiej. Kazde z nas przechodziło to co Ty ( oczywiscie w różnych nasileniach) Dobrze,że tu trafiłes. Jest na forum wielu ludzi ,ktorzy chętnie podziela sie z Toba swoim doświadczeniem i udzielą rad jak przetrwać. Decyzje o trzeźwieniu już podjąleś i to jest w tej chwili najwazniejsze . Tego sie mocno trzymaj -reszta przyjdzie łatwiej gdy nie bedziesz pił .Trzeźwienie i zmiana myslenia potrzebuje czasu -daj go sobie.
Jestem Zolza alko
Trzymam kciuki |
|
|
|
|
endriu
(banita)
Pomógł: 18 razy Wiek: 55 Dołączył: 06 Maj 2011 Posty: 2925 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 18:34
|
|
|
T76 napisał/a: | Sporo się dowiedziałem od ludzi z neta o trzeźwieniu, dostałem kilkadziesiąt rad i dzięki temu trzymam się i ,,jakoś" sobie radzę. |
to jest dobre na początek, bo też tak zaczynałem, ale następnym krokiem u mnie była terapia, bez niej chlałbym dalej... |
_________________ Nie piję od 29.04.2011
|
|
|
|
|
yuraa
Moderator
Pomógł: 111 razy Wiek: 61 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4274 Skąd: Police
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 18:35
|
|
|
Jacku z tego gotowca zrobiłem cytat
dla jasności
ja pierwszego Sylwestra spędziłem w domu , z tym że żona wiedziała i rozzumiała w czym problem. kolejnego juz na zabawie organizowanej przez ludzi z AA, rozejrzyj sie popytaj moze gdzieś coś będzie w tej Warszawie.
no ale co z żoną ?
zastanawia mnie czy aby przypadkiem nie przeszkadza jej Twoje niepicie ? |
_________________
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi |
|
|
|
|
zołza
Upierdliwiec Zołza
Pomogła: 62 razy Dołączyła: 03 Maj 2013 Posty: 2219 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 18:35
|
|
|
Cytat: | Ja myślę że ją ten problem bezpośrednio dotyczy, ale nie zamierzam trzeźwieć za nas dwoje......Tylko czy tak długo wytrzymam... |
Wystarczy,ze bedziesz trzeźwiał za siebe -nie szukaj wspolników.To Ty masz problem |
|
|
|
|
Kryształ
Małomówny
Wiek: 44 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 80 Skąd: Bytom
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 18:41
|
|
|
yuraa napisał/a: |
no ale co z żoną ?
zastanawia mnie czy aby przypadkiem nie przeszkadza jej Twoje niepicie ? |
Do pewnego czasu picie też większości współmałżonków nie przeszkadza.Potem błagają by koszmar się szybko zakończył. |
|
|
|
|
T76
Małomówny
Wiek: 48 Dołączył: 20 Paź 2013 Posty: 75 Skąd: wawa
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 18:59
|
|
|
zołza napisał/a: | Decyzje o trzeźwieniu już podjąleś i to jest w tej chwili najwazniejsze . Tego sie mocno trzymaj -reszta przyjdzie łatwiej gdy nie bedziesz pił . |
Tego się trzymam, ale mam wrażenie że jest ciężej niż było na samym początku.....a może po prostu innego typu problemy......Muszę to na spokojnie przemyśleć i poukładać....
endriu napisał/a: | ale następnym krokiem u mnie była terapia |
Powiem Ci że na terapię nie jestem gotowy.....Myślę że nawet gdybym poszedł to odwaliłbym ją dla świętego spokoju tylko, a nie na tym rzecz polega..... . Nie mówię nie, ale jeszcze nie teraz...
Do tego moja praca jest taka że mam bardzo niestabilne godziny pracy i często wyjeżdżam w delegację....
yuraa napisał/a: | Jacku z tego gotowca zrobiłem cytat |
Dzięki, tak to powinno wyglądać
yuraa napisał/a: | zastanawia mnie czy aby przypadkiem nie przeszkadza jej Twoje niepicie ? |
Sądzę że po prostu robię się inny, zmieniam się, mam energię, olewam *p****, rozgraniczam co ważne, a co nie ważne...... Ona też lubiła wypić....to prawda że nie klinuje, ale w tygodniu kilka piw wypija a w soboty więcej.... Nie próbuję jej leczyć, ale jako mąż mam prawo wyrazić swoją dezaprobatę do odoru alkoholu jaki od niej czuję. Ciężko mi na razie jasno określić sytuację jaka się wytworzyła.....
zołza napisał/a: |
Wystarczy,ze bedziesz trzeźwiał za siebe -nie szukaj wspolników.To Ty masz problem |
Zdaję sobie z tego sprawę ...jednak żyję z nią pod jednym dachem i to nie jest kolega którego można po prostu odsunąć od siebie.... Nie piję dla siebie, ale nie przypuszczałem że żona tego nie zrozumie.....że będzie mi roznosić smród wódy po domu....spodziewałem się raczej wsparcia....
Czasem myślę że to pokuta za to moje chlanie..... |
_________________ Dziś nie piję! |
|
|
|
|
matiwaldi
[*][*][*]
Pomógł: 16 razy Wiek: 59 Dołączył: 03 Mar 2012 Posty: 1046
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 19:00
|
|
|
T76 napisał/a: | Tylko czy tak długo wytrzymam... |
ja wytrzymałem pięć lat.......na terapii właśnie powiedziano mi,abym nie podejmował ważnych decyzji na początku niepicia,gdy moje myślenie jeszcze pachniało wódą .....
potem jeszcze już po rozmowie dwa lata czekałem na zmiany,ale niestety rozwiodłem się .....
może Matka moich dzieci nie ma problemu z alkoholem,ale ja miałem problem z Jej piciem...
zołza napisał/a: | Wystarczy,ze bedziesz trzeźwiał za siebe -nie szukaj wspolników.To Ty masz problem |
ale pijący współmałżonek (nawet nieuzależniony) ma wpływ na obniżenie motywacji...... |
_________________ To be, or not to be, that is the question:... |
Ostatnio zmieniony przez matiwaldi Nie 20 Paź, 2013 19:01, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
zołza
Upierdliwiec Zołza
Pomogła: 62 razy Dołączyła: 03 Maj 2013 Posty: 2219 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 19:09
|
|
|
matiwaldi napisał/a: | ale pijący współmałżonek (nawet nieuzależniony) ma wpływ na obniżenie motywacji...... |
zgadza sie tylko czy ma sie kolejny raz poświecać ?
a może lepiej odrazu postawić sprawe na ostrzu noża -jak nie przestanesz popijać to odejdę ? bo moje trzeźwienie jest najważniejsze
To dobra motywacja? |
|
|
|
|
T76
Małomówny
Wiek: 48 Dołączył: 20 Paź 2013 Posty: 75 Skąd: wawa
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 19:10
|
|
|
matiwaldi napisał/a: | ale pijący współmałżonek (nawet nieuzależniony) ma wpływ na obniżenie motywacji...... |
Strzał w dziesiątkę. Na szczęście na mityngach łapię moc. Czuję się po nich naprawdę dobrze. Celowo zjawiam się tam w piątki - w dni w które przeważnie zaczynało się chlanie....
Mam nadzieję że ujrzy pozytywy mojego niepicia i coś się zmieni.... - w sensie że żona ujrzy.... |
_________________ Dziś nie piję! |
Ostatnio zmieniony przez T76 Nie 20 Paź, 2013 19:12, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
szymon
Uzależniony od netu
Pomógł: 112 razy Dołączył: 23 Sty 2011 Posty: 4907
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 19:22
|
|
|
T76 napisał/a: |
Strzał w dziesiątkę |
żebyś nie dostał strzała w stope, albo co gorsza w kolanko
nie ma czegoś takiego, jak obniżona motywacja przez żonę, szefa, sąsiada czy kuźwa kwadratowego pieroga
mitingi sa za***iste, super sprawa, jest OK
ale se tam nie podyskutujesz, nie porozmawiasz, nie dostaniesz *j****, ze to czy tamto, to marzeniowe myślenie, tzw pijane myślenie, błędne myślenie
popatrz jak to zabrzmi: mam dzisiaj obniżoną motywację, bo mnie żona tak wyprowadziła z równowagi, ze ło ho ho, mało braknie i coś łyknę
na terapii uczą, jak do takich sytuacji podchodzić, jak się zachować, jak zareagować, co robić
także wiesz |
|
|
|
|
matiwaldi
[*][*][*]
Pomógł: 16 razy Wiek: 59 Dołączył: 03 Mar 2012 Posty: 1046
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 19:31
|
|
|
szymon napisał/a: | nie ma czegoś takiego, jak obniżona motywacja przez żonę, |
a wnosiłeś kiedyś do domu -Młody Człowieku - o trzeciej nad ranem pijaną żonę,bo właśnie nie mogąc otworzyć otwartych drzwi wpadła do przedpokoju śpiewając i budząc dzieci ...............
nie piłem i nie piję dla siebie,ale pamiętam co czułem tego wieczoru............... |
_________________ To be, or not to be, that is the question:... |
Ostatnio zmieniony przez matiwaldi Nie 20 Paź, 2013 19:32, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Tajga
(konto nieaktywne)
Pomogła: 19 razy Dołączyła: 29 Lip 2011 Posty: 1585
|
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 19:47
|
|
|
szymon napisał/a: | nie ma czegoś takiego, jak obniżona motywacja przez żonę |
Żony nie miałam, ale miałam męża który pił przy mnie,
zmuszał ( tak zmuszał) do wyjścia pod parasole z sąsiadami, "bo jak nie pójdziesz to się tak nawalę
że wszystko rozp.......jak wrócę".
Na mitingi nie mogłam chodzić bo sobie nie życzył, "możesz chodzić jak mnie nie ma, a teraz jestem i masz siedzieć ze mną"
To siedziałam, a on i tak wychodził do sąsiada na piwo.
O moim alkoholizmie rozpowiadał na lewo i prawo, jaki to on jest biedny.
I zapiłam po ośmiu latach, tejże motywacji i wsparcia nie mając.
Więc żeby zachować trzeźwość i odzyskać swoje dawne życie zmuszona byłam podziękować
panu po 20 latach za udział w komedii małżeńskiej. |
_________________ Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|