|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Co ważniejsze? |
Autor |
Wiadomość |
pannamigotka
(konto nieaktywne)
Pomogła: 33 razy Wiek: 59 Dołączyła: 14 Lip 2012 Posty: 1416
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 19:40 Co ważniejsze?
|
|
|
Czy mogę coś wtrącić? Moje zdanie jest takie, że czynniki zewnętrzne są nieistotne- ważny jest szczery wgląd w siebie. Czynniki zewnętrzne mogą być tylko i wyłącznie pretekstem do stania w miejscu.
dodam- bo terapia czy praca w al-anon to praca nad sobą a nie nad czynnikami zewnętrzymi |
Ostatnio zmieniony przez Klara Pon 11 Lis, 2013 12:11, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
staaw
Uzależniony od Dekadencji
Pomógł: 125 razy Wiek: 52 Dołączył: 18 Sie 2010 Posty: 9025
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 20:21
|
|
|
Duszek napisał/a: |
Tylko wiesz ja myślę, że łatwiej to zrobić tzn. "przeskoczyć lata świetlne" gdy czynniki zewnętrzne sprzyjają , np. "staż" jest krótszy, gdy terapia jest rozszerzona , gdy partner się leczy itp. itd.
A niestety nie każdy ma taki komfort i takie możliwości. |
Absolutnie się z tym nie zgadzam.
Mnie terapia wkurzała, rok bez efektów, zmieniłem metodę, zostałem najbardziej nawiedzonym aowcem w stolicy. Fanatykiem wręcz.
Jeżeli by to mi nie pomogło spróbował bym korzenia kudzu, nawet kociej kupy, byle nie pić...
Mi stosunkowo łatwo utrzymać abstynencję. I od alkoholu i od nikotyny.
Tylko z jednego powodu, mam dość trucia się za własne pieniądze.
CHCĘ być trzeźwy i wszystko co mi w tym będzie próbowało przeszkodzić usunę z mojej drogi...
Obecnie szukam swojego miejsca wśród ludzi zdrowych... |
_________________ Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 20:28
|
|
|
pannamigotka napisał/a: | Moje zdanie jest takie, że czynniki zewnętrzne są nieistotne- |
Czynniki zewnetrzne sa istotne, moim zdaniem, ale najwazniejsza jest chęć zmiany siebie i wewnętrzna gotowość do niej. |
|
|
|
|
szymon
Uzależniony od netu
Pomógł: 112 razy Dołączył: 23 Sty 2011 Posty: 4907
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 20:36
|
|
|
pannamigotka napisał/a: | Czy mogę coś wtrącić? Moje zdanie jest takie, że czynniki zewnętrzne są nieistotne |
też bym chciał coś wtrącić
ani czynniki wewnętrzne, zewnętrzne, pośrednie czy jakieś inne, w tej chwili wymyślone przez kogokolwiek
od chcę to zależy, od takiego dużego chcenia zrozumienia czy akceptacji siebie, obecnej chwili
a jak ktoś nie chce, jak groch w ścianę
i choćby walił głową w mur, to i tak nie przebije
a drzwi obok otwarte, zapraszam... |
Ostatnio zmieniony przez szymon Nie 10 Lis, 2013 20:37, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 20:39
|
|
|
szymon napisał/a: | od takiego dużego chcenia zrozumienia czy akceptacji siebie, obecnej chwili |
no przeca to właśnie napisałam ale zewnętrzne też są ważne bo dopóki mi alko po chałupie latał ciężko mi było zdrowieć |
|
|
|
|
Duszek
Gaduła coraz częściej szczęśliwa
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 07 Gru 2012 Posty: 719
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 20:58
|
|
|
A ja napisałam coś o niechceniu bądź chceniu?
Z własnego doświadczenia choć nie tylko widzę że łatwiej i szybciej jest zmieniać swoje uczucia, sposoby zachowania i myślenia gdy obok "spokój".
Poza tym ostatnio czytałam
pannamigotka napisał/a: | Chyba pierwszy raz muszę zgodzić się z alkoholikiem, a nie ze współ. Jak najbardziej on miał rację. Wzbudzasz w nim poczucie winy takim nic nie znaczącym i nic nie dającym gderaniem i wywoływaniem poczucia winy, co jest później tylko powodem jego złego samopoczucia, Twojego zresztą też. |
pannamigotka napisał/a: | Jeżeli nie chcesz towarzyszyć mu z leczeniu, zdrowieniu, wpadkach- w życiu- to rozstańcie się, piszę to chyba pierwszy raz na tym forum- ze względu na jego zdrowienie i leczenie. |
Czy to co napisała wcześniej Migota nie przeszkadza w skutecznej terapii? |
_________________ Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
|
|
|
|
|
szymon
Uzależniony od netu
Pomógł: 112 razy Dołączył: 23 Sty 2011 Posty: 4907
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 20:59
|
|
|
nie ma żadnego ale
ale jest wymyślone przez umysł
umysł jest sterowany przez Ciebie
czyli znowu Ty jesteś winna
chciałabym kupić sobie ładną kieckę ale :
nie mam na chleb
nie mam pracy
głupio się będę czuła, bo inne dziewczynki nie chodzą w kieckach to może jednak nie
itd itd pierdu pierdu
olga napisał/a: | no przeca to właśnie napisałam |
dziękuję |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 21:12
|
|
|
szymon napisał/a: |
olga napisał/a:
ale
nie ma żadnego ale |
eeee czepiasz sie nic nieznaczącego szczegółu (w tym przypadku) mogę przebudować to zdanie, będzie znaczyło to samo a będzie bez "ale" |
|
|
|
|
pannamigotka
(konto nieaktywne)
Pomogła: 33 razy Wiek: 59 Dołączyła: 14 Lip 2012 Posty: 1416
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 21:43
|
|
|
Duszek napisał/a: | widzę że łatwiej i szybciej jest zmieniać swoje uczucia, sposoby zachowania i myślenia gdy obok "spokój". |
A z moich doświadczeń- spokój trzeba znaleźć w sobie, wtedy żaden wiaterek Cię nie przewróci. Na tym polega zdrowie emocjonalne w ogóle, nie tylko wychodzenie ze współuzależnienia.
Duszku, z tego co mnie zacytowałaś widzę, że wzięłaś to bardzo osobiście Ja jestem zdania, że jeśli świadomie decyduję się z kimś być, to nie po to, by go kopać i ściągać w dół. I nie- nie ma to związku z jego trzeźwością lub jej brakiem- on nie zapije, bo żona coś powiedziała, ani ona sobie nie poradzi ze sobą, bo on trzeźwieje. Gdyby tak było, byłoby bardzo łatwo.
Olga to ALE jest kluczowe, jeśli jesteś psychologiem jak twierdzisz, doskonale wiesz dlaczego! Bo ale likwiduje wszystko, co było przed tym właśnie słowem. Nie było tego na studiach? Albo zdrowiejesz albo nie i nie ma znaczenia czy Twoja bliska osoba jest zdrowa/ chora/szczęśliwa/ nieszczęśliwa. To tylko wymówki. |
|
|
|
|
Linka
Moderator
Pomogła: 47 razy Wiek: 59 Dołączyła: 15 Gru 2011 Posty: 2210
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 22:23
|
|
|
pannamigotka napisał/a: | Moje zdanie jest takie, że czynniki zewnętrzne są nieistotne- |
tak? nieistotne?
to powiedz to bezrobotnej matce 4 dzieci,
której mąż stosuje przemoc,
która dostaje tak niskie alimenty, że brakuje na chleb.
która ani na miting, ani na terapię nie pojedzie bo nie ma za co.
Z takimi dziewczynami się spotykam...tam mogę mówić o duchowości jak zostaną zaspokojone jej podstawowe potrzeby, tam potrzebna jest pomoc prawnika,
Mopsu, policji
Czasem mam wrażenie, że piszący tu z kosmosu się urwali ,
halo...tu ziemia |
_________________ Na moim niebie zawsze świeci słońce |
|
|
|
|
OSSA
Upierdliwiec
Pomogła: 29 razy Dołączyła: 20 Wrz 2011 Posty: 2272 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 22:31
|
|
|
Linka napisał/a: | tak? nieistotne? |
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia |
|
|
|
|
pietruszka
Moderator
Pomogła: 232 razy Wiek: 54 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 5443
|
Wysłany: Nie 10 Lis, 2013 22:36
|
|
|
Linka napisał/a: | Czasem mam wrażenie, że piszący tu z kosmosu się urwali , |
Myślę, że to po prostu kwestia czasu trwania choroby... Spojrzenia tylko z własnego punktu widzenia i nieumiejętności wczucia się w czyjąś sytuację.
Nie miałabym odwagi powiedzieć współuzależnionej "Wybacz, przecież on trzeźwieje", gdy znam jej historię , gdy była bita, poniewierana, wielokrotnie gwałcona po pijaku, chyba zapadłabym się pod ziemię ze wstydu
Nie miałabym odwagi również powiedzieć współuzależnionej "Odejdź, jakoś sobie poradzisz", gdy wiem, że ma na utrzymaniu kilkoro dzieci, jest bez środków do życia, mieszkania, i co gorsze ma zerowe doświadczenie zawodowe, brak możliwości zostawienia gdzieś dzieci..., itd... |
_________________
|
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Pon 11 Lis, 2013 06:17
|
|
|
Cytat: | Czynniki zewnetrzne sa istotne, moim zdaniem, ale najwazniejsza jest chęć zmiany siebie i wewnętrzna gotowość do niej. |
Ale zescie sie kuzwa przyczepili
Dobra jeszcze raz: Najwazniejsza jest chec zmiany siebie i wewnetrzna gotowosc do niej co nie oznacza, ze czynniki zewnetrzne nie sa istotne. Sa bardzo istostne. Wrecz bym powiedziala, ze stoja na drodze do zdrowienia. Ja mialam takie doswiadczenia i gdybym nie wyrzucila alko z domu i nie pozegnala sie z nim definitywnie nigdy bym tego zdrowia i rownowagi psychicznej nie osiagnela. Za trzy miesiace uplyna dwa lata jak nie mam z nim do czynienia a do pelnej rownowagi jeszcze droga daleka jesli ja w ogole odzyskam (choc to co jest teraz a co bylo kiedys to niebo a ziemia). |
Ostatnio zmieniony przez olga Pon 11 Lis, 2013 06:17, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
pannamigotka
(konto nieaktywne)
Pomogła: 33 razy Wiek: 59 Dołączyła: 14 Lip 2012 Posty: 1416
|
Wysłany: Pon 11 Lis, 2013 08:58
|
|
|
Linka napisał/a: | to powiedz to bezrobotnej matce 4 dzieci,
której mąż stosuje przemoc,
która dostaje tak niskie alimenty, że brakuje na chleb |
Właśnie tak dramatyczne sytuacje są idealanym (!) początkiem zmiany czegoś i zdrowienia, chęci zmiany czegokolwiek i większość znanych mi osób właśnie wtedy zaczyna działać. Kiedy mąż jest lekarzem i tylko popija i w zasadzie wszystko jest ok- wtedy jest paradoksalnie trudniej wszystkim rzucić i szukać pomocy.
To co piszesz to po prostu usprawiedliwienie. Nie podoba mi się stwierdzenie, ze urwałam się z kosmosu, uważam, że jest obraźliwe.
Milutka, ale ja Cię do niczego nie namawiam, jednie do długiej kąpieli |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Pon 11 Lis, 2013 10:26
|
|
|
pannamigotka napisał/a: | Właśnie tak dramatyczne sytuacje są idealanym (!) początkiem zmiany czegoś i zdrowienia, chęci zmiany czegokolwiek i większość znanych mi osób właśnie wtedy zaczyna działać. Kiedy mąż jest lekarzem i tylko popija i w zasadzie wszystko jest ok- |
W zasadzie wszystko jest ok. dopoki bilans zyskow i strat jest in plus. Tylko, ze o kant du** potluc taka zasade. Kiedy zadnych plusow juz nie ma pojawia sie to przyslowiowe dno o ktorym wlasnie piszesz powyzej. W takiej sytuacji wytlumaczenia juz nie ma (chociaz jakies zawsze chory umysl znajdzie jak chocby to, ze chodzi po bulki i psy wyprowadza - to ja). Jest od czego sie odbijac. Wtedy to zaczynamy myslec o sobie i dzieciach. To jest prawda i tu przyznaje Ci racje. Co miala na mysli Linka?....mysle, ze chodzi jej o to oderwanie nie tylko mentalne, emocjonalne ale fizyczne. Ja bylam w idealnej sytuacji bo mam swoje mieszkanie do ktorego on nie mial zadnych praw, nie byl zameldowany i bylismy juz po rozwodzie. Przyjechala policja, pokazalam akt notarialny, odpis wyroku rozwodowego, oswiadczylam, ze nie jest zameldowany i go zabrali. Wiecej nie wrocil. Nie kazda jest w takiej sytuacji. Gdyby przyszlo mi sie wyprowadzic, wynajac mieszkanie nie byloby tak rozowo. Pewnie miaszkalabym z nim do tej pory. Powtarzam jeszcze raz - oderwanie fizyczne jest absolutnie koniecznym warunkiem do zdrowienia we wszystkich sferach. Od momentu kiedy wiedzialam juz na pewno, ze nie wroci zaczelam odzyskiwac wewnetrzny spokoj. Jeszcze przez wiele miesiecy targala mna hustawka nastrojow, pojawialy sie napiecia, jednakze epizody spokoju byly coraz dluzsze a wychylenia hustawki coraz mniejsze, ich sinusoida splaszczala sie coraz bardziej. W obecnosci czynnego alko mozemy leczyc swoje wspoluzaleznienie. W tym czasie na pewno wiele osiagnelam - przestalam kontrolowac, zajmowac sie nim, martwic o jego zdrowie, zaczelam odzyskiwac poczucie wlasnej wartosci, stawalam sie coraz bardziej asertywna, ale reakcje nerwicowe byly u mnie bardzo silne - meczyly mnie wewnetrzne napiecia, zwiazane z nimi bole miesniowe, zawroty glowy, trudnosci z koncentracja uwagi, z pamiecia. Ja nie moglam skoncentrowac uwagi na dluzej jak kilkanascie sekund! w zwiazku z czym nie czytalam gazet, nie ogladalam telewizji. czulam sie jak robot, ktory nie ma umyslu tylko jest zaprogramowany na oddychanie (z czym tez mialam problemy ze wzgledu na napiecia miesni klatki piersiowej, gardla), poruszanie sie (niezgrabne bo nie bylo koordynacji). W ciagu niespelna dwoch lat odzyskalam na tyle wewnetrzny spokoj, ze jestem w stanie kilka godzin uczyc sie jezyka, trzy zegarowe godziny jestem maksymalnie skoncentrowana na zajeciach. Mam to tylko dlatego, ze zyje w komfortowych warunkach gdzie nie musze sie juz niepokoic. W niesprzyjajacych warunkach jakim jest obecnosc alko byloby to niemozliwe. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|