A propos zadłużenia... znam przypadek alkoholika, który na własną firmę wziął kredyt, zawalił kilka spraw, zadłużył firmę w Zus, nie płacił podatków... Skutek... długi spłaca żona... cóż... była współwłaścicielką firmy... ufała czynnemu alkoholikowi.w kwestiach finansowych... aż przyszedł syndyk... On pracuje na czarno, majątku już nie ma... żona ma legalną pracę i posłusznie spłaca, spłaca, spłaca...
Myślę, że problemem są nie tylko kredyty, ale i skłonność do impulsywnych, nieprzemyślanych zakupów, niemądrych decyzji, niedotrzymanych terminów...
Wiek: 49 Dołączyła: 23 Mar 2012 Posty: 415 Skąd: Wielkopolska
Wysłany: Śro 10 Lip, 2013 20:44
Po dość długim czasie nie odwiedzania forum w końcu tu zajrzałam i od razu ten temat zakłuł w oczy. "W jaki sposób alkoholik może się zadłużyć po uszy". Oj może, może a najgorsze, że może całkiem beztrosko zadłużyć całą swoją rodzinę i to bez jej wiedzy. Ja naprawdę nie wiedziałam! Uważałam, że instytucja małżeństwa i wspólnoty majątkowej nie pozwoli na zaciągnięcie kredytu bez mojej wiedzy. Wspólne życie, wspólne decyzje, wspólne konto, wspólne rachunki,.... O naiwności Bardzo mu ufałam. Wierzyłam, że tak jak ja dba o dobro rodziny. Kiedyś bardzo się angażowałam w pracę, która dawała satysfakcję i była całym moim życiem. Jednak zrezygnowałam z niej, by być przy boku męża kiedy znalazł dobrą pracę na drugim końcu Polski. Źle zniosłam okres wychowawczego i bardzo się ucieszyłam kiedy podjęta została decyzja przeprowadzki o wiele bliżej rodziny za którą też tęskniłam. Wkrótce wróciłam do ukochanego zawodu i przyjęłam jak coś naturalnego propozycję męża, że on zajmie się płatnościami. I to wtedy straciłam kontrolę nad finansami. Tak mnie wyręczał we wszystkim, że zapomniałam nawet hasła do wspólnego konta. Wiedziałam ile zarabiamy i ile mamy wydatków i że powinno starczać. Do dzisiaj pamiętam jak się zachowywał kiedy oczekiwałam przyjścia trzeciego dziecka i juz doskonale wiedziałam, że sytuacja jest bardzo zła ale nie wiedziałam jeszcze co się naprawdę dzieje. Myślałam że jest poważnie chory, nieźle się maskował, chodził do lekarzy, ciągle karetka z rzekomym bólem zabierała go do szpitala po czym wracał tego samego dnia. On do dzisiaj myśli, że potrzebował kasy na rachunki. Niedawno zapytałam czy nie było czasami tak, że kasę na rachunki przepił więc musiał się zadłużyć, aby te rachunki zapłacić.Odpowiedział: No tak.
Gdzieś tam Pterodaktyll zapytał, czy wszyscy myślą że w bankach siedzą idioci. Taki wtedy był moment ( rok 2007, 2008) że liczyła się ilość udzielonych kredytów. Pomimo ogromnego już zadłużenia wspólnego jak się potem okazało wziął mnóstwo kasy w Stefczyku i Lukasie, z debetu, zaległości w czynszu za wynajęty dom sięgały 1,5 roku. Miał umowę na czas nieokreślony, zdolność kredytową. Jak przebywał na pierwszym swoim detoksie przetrzepałam zawartośc jego kieszeni. Z tego chaosu próbowałam coś złożyć do kupy. Do dzisiaj nie wiem ile tego było/jest. Ciągle dobierał nowe, konsolidował, ... Jak próbowałam się czegoś dowiedzieć to nie chcieli ze mną rozmawiać. Właściwie jedyne kwoty były na groźnych pismach o zaległościach dzięki którym w ogóle się dowiedziałam. Problemy jednak nie miały się skończyć. Dwójka małych dzieci i jedna mama do ich odbioru. Ojciec stracił prawko, potem znowu stracił choć już go nie miał. Kłamstwa, kłamstwa , do dzisiaj. Raty które próbował płacić za kredyty (w sumie niedużo w porównaniu do tych wcześniejszych, wspólnych) miały wpływ na płacenie tych wspólnych. Kredyty wypowiadane, windykowane, restruktyryzowane. Ja bez pracy utknęłam na dwa lata bez zarobków. W porę się rozwiodłam, więc były alimenty. Wspólne kredyty od czasu do czasu stają się przedmiotem szantażu. Teraz mam się stawić u komornika........... W poniedziałek
_________________ Śmiejcie się nie czekając, aż będziecie szczęśliwi, inaczej bowiem umrzecie, nie roześmiawszy się ani razu. /Pierre La Mure/
Wiek: 49 Dołączyła: 23 Mar 2012 Posty: 415 Skąd: Wielkopolska
Wysłany: Śro 10 Lip, 2013 20:54
Klara napisał/a:
Bez zgody można wziąć kredyt mniej więcej w kwocie 4.000 zł.
Wystarczy, że zaliczy kilka banków i zrobi debet na karcie płatniczej.
Będzie co spłacać...
W moim przypadku okazało się, że bez zgody można wziąć coś około 50 tys
_________________ Śmiejcie się nie czekając, aż będziecie szczęśliwi, inaczej bowiem umrzecie, nie roześmiawszy się ani razu. /Pierre La Mure/
Oj może, może a najgorsze, że może całkiem beztrosko zadłużyć całą swoją rodzinę i to bez jej wiedzy.
Gaju nie zupełnie się z tobą zgadzam, mój były mąż beztrosko załatwiał sobie kolejne karty kredytowe, niewielkie kredyty w różnych bankach. Wiedziałam o tym, z formalnego punktu widzenia nie mogłam nic zrobić. Nawet jak chciałam zastrzec karty kiedy po pijaku zgubił portfel, w banku nie mam prawa , może to zrobić tylko właściciel, a on leżał nachlany przez kilka kolejnych dni.
W moim wypadku był to impuls do złożenia pozwu o rozwód, do życia z osobą uzależnioną jakoś przywykłam, natomiast nie chciałam płacić jego długów , nie chciałam brać odpowiedzialności za coś na co nie miałam żadnego wpływu.
Od rozwodu minęło już ponad 3 lata on nadal spłaca długi, ale ja mogę spać spokojnie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum