aniad
Małomówny aniad
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 26 Lut 2014 Posty: 18
|
Wysłany: Pon 05 Maj, 2014 16:23
|
|
|
Witaj Mała
Ja wiem czy tak dzielnie walczę? Ja po prostu jestem uparta jak osioł
A ta cała terapia mnie wykańcza, toż to krew, pot i łzy
Gdyby nie dzieci, chyba nie miałabym motywacji... miewam chwile zwątpienia, wiele mnie to wszystko kosztuje i w takich chwilach myślę sobie: "a w cholerę z tym wszystkim, z tym całym leczeniem, przecież to nie ja piję". I buntuję się często, jeszcze czasem zalewają mnie myśli czym sobie na takie życie zasłużyłam, dostałam w du**sko już w bardzo wczesnym dzieciństwie... a teraz znowu to samo. No dlaczego ja??? Na szczęście jak mnie takie chore myśli nachodzą umiem już sama puknąć się w głowę ale....
Nie dalej jak wczoraj wylałam żale do męża. Ja widzę i doceniam, że się stara. Dużo czasu spędza w domu, angażuje się, pomaga ale nadal ma kiepskie relacje ze starszą córką i niestety jak tego nie ogarnie - rodzina się rozleci. Powiedziałam swojemu mężowi wczoraj, że ma 24 miesiące od ostatniego kielicha na stanięcie na nogi. 8 przeleciało a zmian - oprócz abstynencji - za dużo nie widzę. Po tym czasie chcę mieć w domu dorosłego partnera, umiejącego się komunikować z innymi dorosłymi i dziećmi!, potrafiącego komunikować jasno i wprost swoje myśli i oczekiwania. Nie chcę w moim domu krytykowania, umoralniania i manipulowania...
I niech mi teraz ktoś wyłoży, czy ja mam nawrót i to najgorsze cechy współ ze mnie wyłażą czy mogę się klepnąć po plecach za stawianie granic i jasne komunikowanie oczekiwań ?
Mocno mi wczoraj ulżyło jak się wygadałam mężowi ale dziś mam wątpliwości...
Nie mam jednakże zamiaru do końca życia gryźć się w język zanim powiem coś, co wiem, że się alkoholikowi nie spodoba bo przecież on po terapii już bardzo dobrze wie, że jak ja mam z czymś problem to jest to tylko mój problem...
I takie oto są dylematy leczącej się żony trzeźwiejącego alko... |
_________________ "Władowano nam na plecy garb, a ten garb przyrósł, przyssał się taki ciepławy i śmierdzący. Można się przyzwyczaić. Odrywany bardzo boli. Ale gdy boli to czujesz, że żyjesz". |
|