Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie piję, nie biorę, czuję się źle
Autor Wiadomość
Mar123 
Małomówny
Nie liczę godzin i lat...


Pomógł: 2 razy
Wiek: 60
Dołączył: 15 Sty 2014
Posty: 64
Wysłany: Pon 17 Mar, 2014 11:32   

Chodzenie na mityngi jest ok, ale dla mnie w tej chwili to za mało. Chcę podążać dalej, myślęteraz o znalezieniu sponsora, z którym będę mógł popracować nad krokami, i to byłoby może dobre dla ciebie wyjście
_________________
Gdy biegasz gdzieś tak szybko żeby gdzieś zdążyć, tracisz połowę przyjemności bycia tam dokąd biegniesz.
 
     
Ann 
Upierdliwiec



Pomogła: 22 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 11 Lip 2013
Posty: 2075
Wysłany: Pon 17 Mar, 2014 11:40   

Maugo napisał/a:
od czego mam zaczac?
od początku.. Przyglądaj się sobie.
Ja doszłam do wniosku, że samo niepicie dla niepicia jest nudne i zaczęłam w sobie kopać, w stertach śmieci znajdujących się we mnie.. i czasem znajdę coś ciekawego... coś czemu powinnam poswięcić więcej uwagi, obetrzeć z kurzu, ucałować, coś nad czym chcę zapłakać.. a także sprawy, które powodują u mnie uśmiech na twarzy.
Przede wszystkim próbuj żyć inaczej niż dotychczas.
Spróbuj cieszyć się z maleńkich spraw - ja wiem, że czasem to trudne. Wielu rzeczy nie dostrzegałam jak piłam.. a dzisiaj np widzę jaka jest pogoda za oknem.. jak piłam zawsze była taka sama, a nazywała się: "a ch** mnie to obchodzi skoro i tak mi źle"

Edit: nie dam Ci recepty na Twoje dolegliwości.. bo to Ty sama musisz poczuć, gdzie i co przyłożyć, aby usłyszeć i leczyć.
_________________
Być może jest tak, że każda istota musi podlegać jakiemuś uzależnieniu. Że człowiek zupełnie wyzbyty uzależnień jest niekompletny. Że to naturalne jak oddychanie.

Jakub Żulczyk, Ślepnąc od świateł
Ostatnio zmieniony przez Ann Pon 17 Mar, 2014 11:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Maugo 
Małomówny


Dołączyła: 08 Lut 2014
Posty: 62
Wysłany: Pon 17 Mar, 2014 23:17   

Mar123, nie wiem czy bycie we wspólnocie jest dla mnie. trochę tego nie czuję, bo nie wierzę w nic.

Ann,
Ann napisał/a:
Maugo napisał/a:
od czego mam zaczac?
od początku.. Przyglądaj się sobie.


Ann napisał/a:
Ja doszłam do wniosku, że samo niepicie dla niepicia jest nudne i zaczęłam w sobie kopać, w stertach śmieci znajdujących się we mnie.. i czasem znajdę coś ciekawego...


Przyglądam się sobie, odkąd skończyłam 12 lat, rzygam tym, prawdę mówiąc, wnikaniem wgłąb siebie, analizowaniem i rozpatrywaniem siebie pod każdym możliwym kątem. to jest ostatnia rzecz, jakiej bym chciała, dalej grzebać się we własnych wnętrznościach. myślę, że im więcej przebywam i myślę o innych, nie o sobie, tym lepiej. siebie nie mogę już znieść, jestem ja x2, ja realna i ja w głowie mówiąca ciągle do mnie. ja dziękuję za wpatrywanie się wgłąb siebie :/

Ann napisał/a:
Przede wszystkim próbuj żyć inaczej niż dotychczas.

dużo rzeczy już zmieniłam, praca, projekty po pracy i inne zajęcia zajmują mi masę czasu, niestety trochę za mało, żeby zdusić wewnętrzny monolog.

Ann napisał/a:
Spróbuj cieszyć się z maleńkich spraw - ja wiem, że czasem to trudne.


myślę, że jak coś kogoś cieszy to cieszy, a jak nie to nie, ciężko jest się cieszyć na siłę.



nie jest źle, trzyma mnie przy życiu to, że przez chwilę dano mi okazję pocieszyć się życiem i łudzę się, że to może wróci. nie czuję jednak, żebym miała na to większy wpływ.
 
     
Ann 
Upierdliwiec



Pomogła: 22 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 11 Lip 2013
Posty: 2075
Wysłany: Wto 18 Mar, 2014 08:14   

Maugo napisał/a:
Ann napisał/a:
Ja doszłam do wniosku, że samo niepicie dla niepicia jest nudne i zaczęłam w sobie kopać, w stertach śmieci znajdujących się we mnie.. i czasem znajdę coś ciekawego...


Przyglądam się sobie, odkąd skończyłam 12 lat, rzygam tym, prawdę mówiąc, wnikaniem wgłąb siebie, analizowaniem i rozpatrywaniem siebie pod każdym możliwym kątem. to jest ostatnia rzecz, jakiej bym chciała, dalej grzebać się we własnych wnętrznościach. myślę, że im więcej przebywam i myślę o innych, nie o sobie, tym lepiej. siebie nie mogę już znieść, jestem ja x2, ja realna i ja w głowie mówiąca ciągle do mnie. ja dziękuję za wpatrywanie się wgłąb siebie
Skupiając się na innych nie odnajdziesz drogi do siebie. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Mnie też wydawało się, że patrzę w siebie.. owszem patrzyłam na swoją niedolę, niezaradność, bezradność w sytuacji w jakiej się znajdowałam.. ale to dawało mi tylko furtkę i prawo do użalania się nad sobą. Skłamałabym mówiąc, że teraz tego nie robię.. robię.. i łapię się na tym.. nie lubię takiej siebie. Dziś patrzę odrobinę inaczej.. bo patrzę na to do czego mam prawo.. że mam prawo coś czuć.. coś poza nienawiścią i wiecznym użalaniem, żalem. Dziś ten żal jest konstruktywny. Bo mogę, a przynajmniej próbuję przez niego przejść.. właśnie na zasadzie grzebania we wnętrznościach, żeby zobaczyć skąd to wyrasta i jakie organy we mnie niszczy.. ale nie robię tego sama.. robię to z terapeutami i psychologiem. W taki sposób więcej widać.. a i patrzenie zdaje się być patrzeniem w dobrym, właściwym kierunku.
Maugo napisał/a:

Ann napisał/a:
Przede wszystkim próbuj żyć inaczej niż dotychczas.

dużo rzeczy już zmieniłam, praca, projekty po pracy i inne zajęcia zajmują mi masę czasu, niestety trochę za mało, żeby zdusić wewnętrzny monolog.
czy samą pracą żyje człowiek? Chcesz się zapracować na śmierć byle nie czuć? Ja też kiedyś nie rozumiałam, jak ktoś mi to powiedział.. dopiero teraz. A jeśli wszystko zajmuje Twój czas, to kiedy tak naprawdę masz go dla siebie? Po co dusisz ten monolog? Przekształć go w rozmowę. Poszukaj odpowiedzi. Ja od pierwszego miesiąca mojej abstynencji rzuciłam się w wir zajęć.. każdą chwilę miałam zapchaną, a wieczorem padałam wypompowana na łóżko.. i tak co dzień. Później cztery miesiące pracy w dwóch miejscach na raz.. z jednej do drugiej.. a później nagle okazało się, że zostałam już tylko z jedną pracą.. mam mniej obowiązków i nie umiem ze sobą wytrzymać.. monolog trwał... ale nie zagłuszyłam go, tylko potraktowałam jako coś co ma jednak choćby 1% prawa do istnienia.. i ten 1% dał podstawy by budować. Nawet jeśli jeszcze się na siebie wściekam. Nawet jeśli przyjdzie dzień żalu czy użalania.. ale dałam sobie szansę zaistnieć. Zaakceptować prawo do istnienia.
Maugo napisał/a:
Ann napisał/a:
Spróbuj cieszyć się z maleńkich spraw - ja wiem, że czasem to trudne.


myślę, że jak coś kogoś cieszy to cieszy, a jak nie to nie, ciężko jest się cieszyć na siłę.
ależ ja nie każę Ci cieszyć się z padającego deszczu, jeśli go nie cierpisz. Ale czy dajesz sobie prawo, do tego aby ucieszyć się z czegoś co Ci się uda? Czy nazywasz to "fuksem"? Popatrz sobie w oczy i uśmiechnij się. Postrój sama do siebie głupie miny przed lustrem.. i zobacz jak na to zareagujesz.
Cytat:
nie jest źle, trzyma mnie przy życiu to, że przez chwilę dano mi okazję pocieszyć się życiem i łudzę się, że to może wróci. nie czuję jednak, żebym miała na to większy wpływ.
trzymaj się tego dobrego wspomnienia.. ale nie wypatruj takiego samego.. a jedynie na fundamencie tamtego próbuj zbudować coś dobrego.. samo nic się nie dzieje.. tylko Ty masz wpływ na swoje poczynania.
_________________
Być może jest tak, że każda istota musi podlegać jakiemuś uzależnieniu. Że człowiek zupełnie wyzbyty uzależnień jest niekompletny. Że to naturalne jak oddychanie.

Jakub Żulczyk, Ślepnąc od świateł
 
     
Mar123 
Małomówny
Nie liczę godzin i lat...


Pomógł: 2 razy
Wiek: 60
Dołączył: 15 Sty 2014
Posty: 64
Wysłany: Wto 18 Mar, 2014 08:55   

[quote=Maugo]Przyglądam się sobie, odkąd skończyłam 12 lat, rzygam tym, prawdę mówiąc, wnikaniem wgłąb siebie, analizowaniem i rozpatrywaniem siebie pod każdym możliwym kątem.[/quote]

Mi wygląda na to, że przyglądasz się sobie tylko z jednej strony, widzisz w sobie tylko same złe rzeczy. Przyjrzyj się dokładniej, przecież są i dobre, i na nich powinnaś budować. Bardzo mi pomogła taka zmiana widzenia. Widzę, co chcę w sobie zmienić, ale nie trajktuję tego, jako złe, tylko coś, co mi przeszkadza, nie służy trzeźwieniu. Myślę, że na tym m. in. polega realizacja czwartego kroku programu AA, zobaczenie swoich słabych i mocnych stron. A piąty krok to właśnie praca nad tym, co zobaczyłem
_________________
Gdy biegasz gdzieś tak szybko żeby gdzieś zdążyć, tracisz połowę przyjemności bycia tam dokąd biegniesz.
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Wto 18 Mar, 2014 14:19   

Maugo napisał/a:

Przyglądam się sobie, odkąd skończyłam 12 lat, rzygam tym, prawdę mówiąc, wnikaniem wgłąb siebie, analizowaniem i rozpatrywaniem siebie pod każdym możliwym kątem.

Wcale Ci się nie dziwię, sam bym pewnie się porzygał gdybym tak bez końca analizował siebie samego. Nie tędy droga. Jeśli nie uda Ci się polubić, zaakceptować siebie samej a przede wszystko uwierzyć w to, że to jest możliwe i to pod każdym względem, to możesz jeszcze tak długo się "wozić" . Jeden drobny warunek. Uwierzyć, to znaczy przyjmować bez zastrzeżeń tą rzeczywistość, która Cię otacza i nie zadawać zbędnych pytań. To właściwie najtrudniejsza część tego wszystkiego. Powodzenia....ahaaa. Ja nauczyłem się tego na terapii..... :)
_________________
:ptero:
 
     
Maugo 
Małomówny


Dołączyła: 08 Lut 2014
Posty: 62
Wysłany: Wto 18 Mar, 2014 22:04   

dzięki wam wszystkim, takie dobre i mądre rzeczy gadacie :)

Ann, słucham ciebie, i chcę wierzyć, że skoro mówisz, że miałaś tak jak ja, że myślałaś tak jak ja, to może i ja zmienię się tak jak ty to zrobiłaś. masz rację, że
Ann napisał/a:
patrzyłam na swoją niedolę, niezaradność, bezradność w sytuacji w jakiej się znajdowałam..

czy żyję pracą? nie do końca. po pracy robię projekty związane z moim zawodem, ale to jest moje hobby, interesuję się tym, bardzo dużo podróżuję, spotykam się z ludźmi. to nie jest zaharowywanie się. ale fakt, że chcę zagłuszyć myśli działaniem. nawet w pracy nie mogą odejść ode mnie złe myśli i ten monolog, nie mogę się skupić na robocie, dzisiaj w pracy się pobiłam, no normalnie się sprałam, bo wytrzymać nie mogłam tego gadania w głowie, świruję, bo mam tak ogromną ochotę się okaleczać, że mnie szlag trafia. dlatego robię wszystko, żeby nie myśleć.

pterodaktyll, Mar123, macie rację, widzę tylko i wyłącznie złe rzeczy i negatywne cechy. analizuję się non stop, ale tylko z jednej strony, to jest bardzo słuszna uwaga. jedyną drogą do tego, żeby zmienić ten stan rzeczy jest moim zdaniem AKCEPTACJA SIEBIE. ja miałam tak, przez kilka miesięcy, że całkowicie akceptowałam swoje życie i to był chyba najpiękniejszy okres w moim życiu! to było z pół roku temu. ale to poszło tak nagle jak przyszło. nie wiem o co chodzi, myślałam, że do takiej akceptacji to się dochodzi powoli, z czasem i że to potem zostaje i się utrzymuje.
a mi to zaskoczyło, akceptacja całkowita, i nagle zniknęło.
akceptacja. to jest dla mnie podstawa. a nie akceptuję siebie kompletnie. nie znoszę siebie, nie cierpię. nie wyobrażam sobie, żebym mogła się wygrzebać z takiego myślenia sama. chodzę na aa, ale czuję, że to dla mnie mało. ludzie na aa często tak krytycznie odnoszą się do terapii :/ a ja czuję, że tego mi trzeba. chociaż z drugiej strony.. zanim się rozpiłam, byłam na indywidualnej dwa lata, pół roku w ośrodku stacjonarnym, raz na grupie. wypisy miałam stamtąd takie, że nic nie drgnęło i że zero postępów, a psychoterapeutka mi powiedziała, że to będzie jej największy sukces zawodowy jak mnie wyciągnie z tego <3
a mi się wydawało, że robię, co mogę! że staram się najlepiej, jak tylko potrafię.

ciężko mi się nie wierzyć w to, że mi teraz pomagają leki i bardzo jestem za to psychoterapeutyczno - psychiatryczne podejście krytykowana, ja już nie wiem co myśleć. dalej będę stała za tym, że mi leki d**ę uratowały, choć oczywiście to jest tylko jakiś tam dodatek do leczenia.

chcę teraz zacząć jakąś grupę odwykową cotygodniową, bo nie mam pomysłu, co robić. jestem mocno nakręcona, żeby na nią iść, z drugiej strony, gdy myślę, że będę się musiała tam grzebać w tej całej okołoalkoholowej tematyce, to mi się odechciewa.

nie wiem co się podziało, że przez kilka miesięcy było już niby normalnie i już nie jest. takie wyprostowane wszystko wtedy było, wielka równina. a teraz w kółko: góra, dolina, góra, dolina. nie mam już siły biegać w tę i we wtę.
Ostatnio zmieniony przez Maugo Wto 18 Mar, 2014 22:06, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Wto 18 Mar, 2014 22:20   

Maugo napisał/a:
chcę teraz zacząć jakąś grupę odwykową cotygodniową, bo nie mam pomysłu, co robić.

Idź na jakąś pogłębioną psychoterapię albo coś w tym rodzaju, mam wrażenie, że chyba najbardziej by Ci to pomogło
_________________
:ptero:
 
     
Mar123 
Małomówny
Nie liczę godzin i lat...


Pomógł: 2 razy
Wiek: 60
Dołączył: 15 Sty 2014
Posty: 64
Wysłany: Śro 19 Mar, 2014 09:57   

Maugo napisał/a:
chcę teraz zacząć jakąś grupę odwykową cotygodniową, bo nie mam pomysłu, co robić. jestem mocno nakręcona, żeby na nią iść, z drugiej strony, gdy myślę, że będę się musiała tam grzebać w tej całej okołoalkoholowej tematyce, to mi się odechciewa.


Ptero dobrze radzi. Po terapii podstawowej stwierdziłem, że mi to nie wystarcza, zdecydowałem się na terapię pogłębioną i na niej właściwie o alkoholu, piciu już się nie mówiło tylko m.in. o radzeniu sobie z uczuciami, emocjami
Ostatnio zmieniony przez Mar123 Śro 19 Mar, 2014 09:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Maugo 
Małomówny


Dołączyła: 08 Lut 2014
Posty: 62
Wysłany: Śro 19 Mar, 2014 21:59   

Mar123, pterodaktyll, chłopaki, tak chyba zrobię. jestem umówiona z terapeutką, chcę iść na grupę, bo nie wyrabiam. szczerze mówiąc, wolałabym jednak iść na jakąś pogłębioną właśnie, a nie edukacyjną, nawroty czy asertywność. bo nie w tym rzecz. mam nadzieję, że terapeutka nie skieruje mnie najpierw na jakąś edukacyjną grupę, nie potrzebuję się chyba edukować na temat alkoholizmu :/ mówicie, co chcecie, że powinnam wziąć się w garść, przestać się użalać i tak dalej, ale ja nie wierzę, że sama sobie poradzę.
Ostatnio zmieniony przez Maugo Śro 19 Mar, 2014 22:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Śro 19 Mar, 2014 22:15   

Maugo napisał/a:
mam nadzieję, że terapeutka nie skieruje mnie najpierw na jakąś edukacyjną grupę,

a ja chodzę co trzy miesiace do kardiologa i zawsze mam nadzieje że przepisze mi tabletki takie okrąglutkie czerwone i takie drugie zieloniutkie
a ona mi ciągle białe kanciaste i żółte podłużne
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Śro 19 Mar, 2014 22:31   

Maugo napisał/a:
mam nadzieję, że terapeutka nie skieruje mnie najpierw na jakąś edukacyjną grupę


Ja może nie powinnam tu pisać, bo nie chodzę na terapię dla uzależnionych, a dla współuzależnionych... ale wydaję mi się, że jeśli chodzi o wiedzę, to nigdy od przybytku głowa nie boli. Jeśli to Twoja pierwsza terapia, to na pewno warto przez taki okres edukacyjny przejść i nie wybrzydzać... tylko zaufać w pełni terapeucie... Yuraa dobrze mówi...
 
     
Maugo 
Małomówny


Dołączyła: 08 Lut 2014
Posty: 62
Wysłany: Śro 19 Mar, 2014 22:36   

yuraa, byłam na dwóch terapiach, nie widzę potrzeby iść teraz na edukacyjną, daruj sobie
margo, byłaby to moja kolejna terapia: byłam na oddziale dziennym, potem na nawrotach, potem na indywidualnej pół roku. po za tym na nieskończonej ilości terapii pogłębionych przed uzależnieniem. chcę iść na jakąś pogłębioną, bo mam doły, lęki, tnę się i biję. chcę się ogarnąć emocjonalnie i zaakceptować siebie. nie mam ochoty na uczenie się o fazach uzależnienia i objawach głodu i nie czuję, żeby było mi to teraz potrzebne.
Ostatnio zmieniony przez Maugo Śro 19 Mar, 2014 22:39, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Śro 19 Mar, 2014 22:53   

Maugo napisał/a:
byłaby to moja kolejna terapia


a jeśli tak to przepraszam i cofam :)
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Wto 25 Mar, 2014 22:58   

Maugo napisał/a:
Matinka, nie moge uwierzyc, ze piszesz takie rzeczy po kilku miesiacach abstynencji. Tez.jestem po kilku dobrych miesiacach i moj humor daleki jest od idealu

Hej! Maugo :) Jeśli chodzi o mój humor, to jest raz euforia raz dołek - dość typowe dla alkoholików :wysmiewacz: . Przy tym dołek jest znacznie bardziej rozciągnięty w stosunku do górki :? . Samopoczucie kiepskie, stałe zmęczenie bez powodu i bardzo duża senność, brak siły. Jednak tak mi się ułożyło, że nie muszę się napinać, część obowiązków mi odeszło. Daję sobie czas, na wszystko. Podtrzymuje mnie na duchu przekonanie, że idę właściwą drogą. Odczuwam wielką ulgę nie podlegając już przymusowi picia, cieszą mnie większe i mniejsze przejawy trzeźwego życia, ot choćby pewną ręką mogę sobie wyskubać siwy włos z brwi :lol2: .
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony przez Matinka Wto 25 Mar, 2014 23:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 18