Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Strach i złośc
Autor Wiadomość
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Wto 22 Sty, 2013 08:28   

kozlowski napisał/a:
Moge nieskromnie zapytac jakie leki. Bo ja nigdy z tym problemow nie mam
. Czego sie lekac

Twardziel...
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
 
 
     
jozef1405 
Małomówny


Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 12
Wysłany: Wto 22 Sty, 2013 20:32   

Janioł napisał/a:
przed czym lub kim ?

Po pijaku trudnych spraw nie było, nie było strachu przed nikim ani niczym.
Po wszystkim troche wstydu i do przodu, a teraz jozef cienki jest
 
     
jozef1405 
Małomówny


Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 12
Wysłany: Wto 22 Sty, 2013 20:42   

staaw napisał/a:
Jeszcze lepiej będzie jeżeli pomyślisz sobie ile cierpienia im oszczędzasz będąc trzeźwym...

dzięki, mam ten cytat cały czas w głowie i bardzo mi pomaga, bo zawsze myślałem z drugiej strony ale 3-4 dni przechodziło a teraz nie przechodzi bo to jest przedemna
 
     
Franc 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 52
Dołączył: 02 Sty 2013
Posty: 163
Wysłany: Wto 22 Sty, 2013 21:40   

jozef1405 napisał/a:
Po pijaku trudnych spraw nie było, nie było strachu przed nikim ani niczym.
Taki eliksir szczęścia ten alkohol :krzyk: , też tak miałem tyle że z czasem sam zaczynałem wyszukiwać jakichś problemów i powodów żeby znowu użyć ten eliksir
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Wto 22 Sty, 2013 21:48   

jozef1405 napisał/a:
Po pijaku trudnych spraw nie było, nie było strachu przed nikim ani niczym.


szymon był na terapii i powiedzieli mu tam tak:
po pijaku był strach, były trudne sprawy.... dni były złe i do du** :D
jednak szymuś był pijany i za cholerę nie potrafił ich zauważyć, ze były takie trudne dni, czy strachy na lachy :glupek:

jaka jest różnica nie pijąc?
łatwo to mozna zauważyć, nie ma znieczulenia przecież...
tak jak wtedy, ponad dwa latka temu, były ujowe dni, tak i teraz się one zdarzają ;)
ale sposób poradzenia z nimi jest inny, albo inaczej, po prostu JEST sposób radzenia sobie z nimi...

czy piłem czy jak nie piję teraz jednakowa na mnie padał/pada deszcz, ale po trzeźwiaku, parasolek se rozkładam i śmieję się prosto w twarz Egonowi :D
 
     
sgmnd70frd 
Małomówny



Wiek: 54
Dołączył: 31 Gru 2012
Posty: 62
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw 24 Sty, 2013 08:48   

Cześć Jestem alkoholikiem, nie piję dopiero od 33 dni, a moje strachy?



Moje typowe, codzienne strachy nie są związane z alkoholem i występują rano, po przebudzeniu albo w trakcie budzenia. Moje nietypowe, niecodzienne strachy są związane z różnymi rzeczami, występują w różnych porach dnia i czasami są związane z alkoholem, ale o tym później.

Te typowe wynikają ze zmiany w jakiej permanentnie od pięciu już prawie lat żyję. Wynikają one głównie z moich niespłaconych kredytów i niepewności zawodowej. Czy zabiorą mi dom. Jak uda nam się wynająć mieszkanie, jak to przeżyją dzieci, żona. Czy wyrzuty i obwinianie uda się opanować spokojem i pojawiającą się szansą na zmianę życia, szansę na dostrzeganie drobniejszych chwil zadowolenia, szczęścia. Bo przecież jesteśmy wszyscy zdrowi, dom czy mieszkanie nie mają aż takiego znaczenia, liczymy się My, Dom, który tworzymy i przyszłość na którą mamy codziennie wpływ. Z tymi strachami od tych pięciu lat jest coraz spokojniej. Przeżyliśmy już swoje histerie, mamy przemyślaną oczywiście w teorii naszą drogę zmiany do tego małego mieszkanka. teoretycznie jesteśmy do tego przygotowani, ale wiadomo, to tylko teoria :) .

Z zawodowymi strachami jest gorzej. Bo tu jednak te pięć lat to ciągła zmiana. Najważniejsze jest to, że codziennie muszę mieć dzień dokładnie zaplanowany, wtedy strachy są mniejsze, a nawet znikome z rana. Jeśli dzień, albo nawet tydzień jest dokładnie zaplanowany, wtedy strachy pojawiają się w trakcie drogi dotarcia na spotkanie. I tu faktycznie pojawiają się gdy chcę kogoś do czegoś przekonać no i oczywiście czym większe audytorium tym gorzej. od pięciu lat to co robię nie jest moją specjalnością, w tych obszarach się uczę, stąpam po niepewnym gruncie. I tu nigdy nie boję (jak na razie) alkoholu, bądź namawiania. Odmawiałem, ale takie sytuacje są bardzo rzadkie w dzisiejszym świecie zawodowym.

Gorzej, gdy dany dzień nie jest zaplanowany. Wtedy wybudzając się rano, ilość spraw nad jakimi pracuję, a tym samym zaległości jakie mam, jest często przygniatający i wtedy trudno jest wstać. Jak już dotrę do łazienki, zobaczę swoją gębę, jak już zacznę szczotką zmywać z zębów syf nocny, wtedy łeb zaczyna pracować, wyrywa się z niemocy i dzień się układa. Ale takie podejście musiałem kilka miesięcy wypracować. Pomogło bardzo praktykowanie medytacji i to praktycznie w każdej sytuacji. nauczyłem się wyłączać całkowicie umysł z dnia codziennego i skupić go na najgłębszym oddechu. I tu zadziwienie mnie kiedyś w tej mojej praktyce medytacyjne dopadło. Ja oddycham mózgiem. Książki uczą żeby się skupić na płucach i tam wyczuwać oddech i rozchodzące się po całym ciele ożywcze podmuchy powietrza. A mi się najlepiej wtedy skupić na głowie, tym co skryte za czołem, tam zaczyna się rozchodzić moje powietrze. Nie wiem z czego to wynika, ale jest to niesamowite. Od razu zaczynam odczuwać swoją siłę. Świat na te chwile przestaje istnieć, a ja mogę się całkowicie skupić na sobie bezmyślnym bycie. I takie wyłączenie na 5 minut daje rewelacyjne efekty, po takiej medytacji potrafię sobie natychmiast ułożyć następne pół godziny, narzucić priorytety i zacząć działać. po pół godzinie mam już dzień ułożony ze spraw zaległych ale i zawsze z tych które muszę pchnąć do przodu.

Te nietypowe, to głównie alkoholowe. Ostatnio w tym moim zmaganiu w Fazie miesiąca miodowego, pojawiają się sny, że zapiłem. Pojawia się w snach cały cykl, od chwili gdy mnie niesamowicie kusi bo sytuacja, bo otoczenie i jeszcze nie udało mi się we śnie opanować przed nie wypiciem, a potem wyrzuty sumienia, że stracone dni trzeźwości, że znowu wszystko od początku. Najgorszy jest okres wybudzenia, bo wtedy świadomość jeszcze prawdziwiej daje głowie do myślenia, że to się wydarzyło naprawdę, że moje straty są namacalne. W ostatnim trzeźwieniu takie sny miałem 3 razy. Czytałem o tym. Niby teoretycznie byłem do tego przyzwyczajony, ale jednak praktyka jest trochę bardziej przygnębiająca. Może jestem wcześniakiem, i mi się ta faza miesiąca miodowego już skończyła.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 11