Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomóżcie mi odejść
Autor Wiadomość
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 16:21   

Nie chcę być złośliwa :) w tytule wątku dziewczyna napisała "Pomóżcie mi odejść"....teraz, mam wrażenie, tytuł powinien brzmieć "Pomóżcie mi zostać"
W odchodzeniu doświadczenie mam...w zostawaniu niestety nie.....
Chociaż....zanim odeszłam wiele razy zostawałam....
Może to jeszcze nie ten czas.....byleby tylko kiedyś nadszedł.....


Mam pewne pytanie: chciałabyś mieć dzieci?
 
     
Zaczynajaca_od_nowa 
Małomówny


Dołączyła: 24 Mar 2018
Posty: 29
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 16:57   

O jejku, wszyscy mi jednogłośnie dajecie do zrozumienia żeby odejść. Przerażające to jest, to oznacza że dla niego też nie ma szans na poukładane sobie życia. Przerażające to wszystko jest...
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 17:13   

Takie mamy doświadczenie :bezradny:

Czym się różni życie z czynnym alkoholikiem od życia bez niego? Różni się diametralnie. Przede wszystkim koniec z ciągłym lękiem, z ciągłym strachem co przyniesie kolejny dzień.... przyjdzie trzeźwy czy troszkę wcięty...a może kompletnie pijany...zarobi jakieś pieniądze czy nie. Koniec nasluchiwania w jaki sposób zgrzyta klucz w zamku ( po tym poznawalam w jakim jest stanie), koniec smrodu w domu, bezsennych nocy, zgryzoty, depresji, nerwów... powolny powrót do równowagi psychicznej, świat zaczyna odzyskiwać barwy, na twarzy pojawia się uśmiech i poczucie lekkości bytu...

Ja spotkałam zdrowego partnera, żyję normalnie, nie boję się zgrzytajacego klucza w zamku... jest mi dobrze...czemu miałabym Tobie nie życzyć tego samego?... Zrób to, nie pożałujesz :)

Nie kombinuj co by go uzdrowilo...on musi sam chcieć... będzie chciał to pójdzie na AA, na terapię...możesz go tam zaprowadzić (ja wprowadzałam...na meeting, na terapię, do psychologa.... szedł ze mną dla świętego spokoju ale nic to nie dało bo on naprawdę nie chciał)...
 
     
Zaczynajaca_od_nowa 
Małomówny


Dołączyła: 24 Mar 2018
Posty: 29
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 18:11   

Olga jeśli chodzi o dzieci to tak, chciałabym mieć ale niestety nie mogę.
Olga wiem że tytuł wątku brzmiał "pomóżcie mi odejść" ale chyba też trochę mnie rozumiesz że to nie jest dla mnie takie proste. Wiem że macie to już za sobą i z waszej perspektywy to już jest proste.A mnie się serce kraje jak prosi żebym mu jeszcze dala szansę po raz ostatni.Nie jestem z kamienia...
 
     
Linka 
Moderator


Pomogła: 47 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 15 Gru 2011
Posty: 2210
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 18:14   

olga napisał/a:
...możesz go tam zaprowadzić (ja wprowadzałam...na meeting, na terapię, do psychologa.... szedł ze mną dla świętego spokoju ale nic to nie dało bo on naprawdę nie chciał)...

Tak samo było u mnie.
Bo to ja chciałam, nie on.
On ma trzeźwieć dla siebie...nie dla Ciebie, czy kogokolwiek innego.
Jeżeli w ogóle zacznie trzeźwieć. Liczą się czyny , a nie słowa, nie obietnice.

edit:
moja historia w tym wątku https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=5444
_________________
Na moim niebie zawsze świeci słońce :)
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 19:04   

olga napisał/a:
.A mnie się serce kraje jak prosi żebym mu jeszcze dala szansę po raz ostatni.


Za mało po d*** ce jeszcze dostałaś ( to nie jest złośliwie). Ja podjęłam decyzję jak mnie tyłek już tak mocno bolał, że nie mógł przyjąć ani jednego razu więcej.
 
     
Mała 
Trajkotka



Pomogła: 34 razy
Wiek: 49
Dołączyła: 18 Cze 2013
Posty: 1017
Skąd: Moja Wiocha :D
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 20:04   

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
wszyscy mi jednogłośnie dajecie do zrozumienia żeby odejść
Nie. dajemy Ci do zrozumienia - żebyś zajęła się sobą. Podjęła jakąś decyzję i zaczęła ją realizować. Dbać o siebie...Zaczynajaca_od_nowa... Wszystkie swoje kroki - uzależniasz od jego działań - wiesz jak to się nazywa? WSPÓŁUZALEŻNIENIE. I to jest problem...Twój - którym powinnaś się zająć.
Mój także i zaczęłam coś z nim robić...Wiesz co pierwsze mnie zszokowało na warsztatach związanych ze współ, na które poszłam dla SIEBIE? - że mam się "odczepić od alkoholika, zająć sobą i pozwolić mu żyć. Podejmować własne decyzje - których konsekwencje poniesie TYLKO ON..."
Dziś wiem, że to była DOBRA rada.
_________________
"Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 20:06   

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Jacek ja nie napisałam że on nie chce się leczyć.

moja droga,uwierz mnie,wiem co mówie ,siedze w tym 20 lat
i nie siedze bezczynnie - w tym czasie próbowałem poznać tę chorobę w tym i siebie i drugą stronę (czyli tych co mnie otaczali) rodzinę
powiedz co wiesz po jego reakcji,po słowach jego,które mają cię niby zapewnić w jego nie picie,czy w jego "leczenie"
nie wiesz nic - dopiero zaczynasz - może kiedyś będziesz tu na forum dawała innym porady,ale tu i teraz dopiero próbujesz coś uchwycić
te jego "chcę się leczyć" nazywa się - "chcę chcieć" a nawet gdy pójdzie,to pójdzie dla "Ciebie" bo to Ty tego chcesz
rozumiesz??? a przynajmniej spróbuj
coś tam napisałaś o iluzji
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Jeśli chodzi o miłość to to że on kocha mnie a ja jego to wiem. Nie jest to ani iluzja, ani jakies udawanie,

udawanie może i nie,lecz iluzja pełną gębom
gdzieś napisałaś że staniesz z boku i się będziesz przyglądać
przecież cały czas stoisz z boku i cały czas kończy się tym samym - iluzją
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Zaczynajaca_od_nowa 
Małomówny


Dołączyła: 24 Mar 2018
Posty: 29
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 22:05   

Olga masz rację, nie dostałam tak mocno jeszcze po tyłku i stąd moje dylematy. Czytam Wasze historie i faktycznie nie przeżyłam tyle co wy (może jeszcze nie przeżyłam????)
Mała też już zaczęłam to rozumieć że powinnam zająć się przede wszystkim sobą, wiem o co chodzi. Ale też my jesteśmy tak blisko ze sobą, że jedno żyje życiem drugiego. Prawie wszystko robimy razem, tak on żyje moim życiem jak i ja jego. Ale rozumie ideę tego.
Natomiast nie rozumie dlaczego mówisz Jacek że to że mnie kocha to jest iluzja? To znaczy że alko kochać też nie potrafi. Tutaj się niestety nie zgodzę. Jestem z nim 10 lat i to że mnie kocha to wiem bo mi to okazuje i po prostu wiem.
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 22:16   

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
nie rozumie dlaczego mówisz Jacek że to że mnie kocha to jest iluzja? To znaczy że alko kochać też nie potrafi. Tutaj się niestety nie zgodzę. Jestem z nim 10 lat i to że mnie kocha to wiem bo mi to okazuje i po prostu wiem.


Chciałbym Ci coś napisać na temat, jak to alkoholik "kocha", ale myślę, że lepiej będzie dla Ciebie jeśli boleśnie przekonasz się na własnym grzbiecie jak wygląda "miłość" alkoholika. To jest choroba POSTĘPUJĄCA i NIEODWRACALNA ...........o czym pewnie przekonasz się, jak przyjdzie na to czas..........i uwierz mi, że wiem co piszę. Każdy ma prawo popełnić swoje błędy i choć podobno lepiej uczyć się na cudzych, wszyscy, albo prawie wszyscy uważamy, że mamy monopol na nieomylność. To spotyka innych przecież mnie nie może spotkać, i tu następuje cała lista życzeń, dlaczego nie może mnie to samo spotkać. Życie niestety dość brutalnie weryfikuje te "życzenia", ale o tym pewnie sama się przekonasz jak przyjdzie na to czas..........
Dobrych wyborów życzę, jak to mawiał nasz forumowy Klasyk :)
_________________
:ptero:
 
     
AnnaEwa 
Gaduła
AnnaEwa


Pomogła: 8 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 04 Maj 2016
Posty: 599
Wysłany: Wto 27 Mar, 2018 07:31   

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
my jesteśmy tak blisko ze sobą, że jedno żyje życiem drugiego

I myślę, że dotknęłaś istotnego problemu. Ja też byłam bardzo blisko z moim małżonkiem, do tego stopnia, że gdy on pił, to ja miałam kaca. Serio, fizyczne objawy.
Jednym z elementów współuzależnienia jest zaburzenie granic - gdzie kończę się ja, a zaczynają inni ludzie. Dwugłowy smok z bajki miałby zaiste przechlapane, gdyby jedna z jego głów piła. Sądzę, że teraz jesteś w analogicznej sytuacji, ale - dwugłowe stworzenia to stwory bajkowe, ich tak naprawdę nie ma! Nie przetrwałyby w przyrodzie!
Myślę, że zajmowanie się tematem "kocha-nie kocha" nie ma żadnego sensu.
I nie o to też chodzi, czy zostawisz go, czy nie.
To, że tu piszesz, świadczy o tym, że problem Twojej rodziny Cię przerósł - a problem jest poważny.
Więc zajmij się nim na poważnie - NIE MĘŻEM, PROBLEMEM!!
Spoko-maroko, jak dzień po dniu będziesz szła w dobrą stronę, w końcu dojdziesz w lepszy punkt, w którym będziesz się lepiej czuła i będzie stamtąd lepiej widać :) Ważne, żeby iść i starać się nie cofać.
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Wto 27 Mar, 2018 08:59   

A może po prostu pójdziesz na terapię... Zaczniesz zajmować się sobą, dzięki temu Przemyślu szybko parę spraw, kilka rzeczy nagle rozjaśni Ci się przed oczami i wtedy już będziesz wiedziała, co robić? Ja bym Ci polecała wybrać się na terapię i spróbować się zmierzyć sama ze sobą :) a później podejmować decyzje :okok: to jak, kiedy się zapisujesz?
 
     
Kami 
Trajkotka
Jak wyczerpać temat, zanim nas wyczerpie K.C.B.



Pomogła: 38 razy
Wiek: 57
Dołączyła: 03 Sty 2014
Posty: 1039
Wysłany: Wto 27 Mar, 2018 10:38   

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Olga masz rację, nie dostałam tak mocno jeszcze po tyłku i stąd moje dylematy.

Jestes na dobrej drodze. :(
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Czytam Wasze historie i faktycznie nie przeżyłam tyle co wy (może jeszcze nie przeżyłam????)

Też czytając forumowe historie kobiet współuzależnionych uważałam się za szczęściarę.
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Prawie wszystko robimy razem, tak on żyje moim życiem jak i ja jego.

W ten sposób wydaje ci się, że panujesz nad sytuacją i go kontrolujesz. Nic bardziej mylnego. Poglebiasz swoje współuzależnienie. Gdybys mogła oddychałabyś za niego.
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
to że mnie kocha to jest iluzja? To znaczy że alko kochać też nie potrafi.

To jest chora miłość.
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Tutaj się niestety nie zgodzę. Jestem z nim 10 lat i to że mnie kocha to wiem bo mi to okazuje i po prostu wiem.

Mi też się wydawało, że mnie kocha nad życie. Kochałam i ja, bardziej niż wszystko inne.
Kiedy go zostawiłam jako pocieszenie zabrał pierwszą z brzegu panienkę na wakacje do Chorwacji. Tyle dla niego znaczyła ta miłość. Ja natomiast długo wylizywałam rany.
Jego wyjazd bardzo mi pomógł. Nienawidzę zdrad, nie umiem wybaczyć, nie potrafiłabym zapomnieć. Odpuściłam .......
Dziś, z perspektywy czasu nie zastanawiam się czy to była miłość?... czy może przywiązanie, albo wypełnienie pustki w sercu. Nawet nie chce mi się zastanawiać, bo nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia i należy do przeszłości. Chora ja (dla mnie współuzależnienie to choroba), chory na chorobę alkoholową on. Czy mógł być to zdrowy, rokujący związek?
Wiem, że mimo jakiegoś tam wcześniejszego leczenia albo przynajmniej podjętych prób zapija. Taka to choroba.
Dziś wiem tyle, że to jego problem, jego życie i w związku z tym jego sprawa.
Za żadne skarby swiata nie związałabym się z człowiekiem po takich przejściach, zaleczonych albo z ogromem problemów. Dla mnie zawsze byłaby to ogromna niepewność i powrót w przeszłość.
Spokój w moim domu jest dla mnie w tej chwili wartością najwyższą. Moja twierdza, mój azyl i to cenię najbardziej.
Sporo czasu mi to zajęło. Wizyta u psychiatry pomogła byłam przez chwilę na psychotropach przywróciłam zdrowy sen.

Może to co piszę brzmi strasznie i wygląda na to, że jestem mało tolerancyjna.
Nie obchodzi mnie co sobie ktoś myśli. Obchodzi mnie to, że jest mi w końcu dobrze w tym życiu i niech tak zostanie. ;)
_________________
To nie droga prowadzi do celu, ale cel wskazuje Ci drogę...K.C.Buszman
 
     
Kami 
Trajkotka
Jak wyczerpać temat, zanim nas wyczerpie K.C.B.



Pomogła: 38 razy
Wiek: 57
Dołączyła: 03 Sty 2014
Posty: 1039
Wysłany: Wto 27 Mar, 2018 10:46   

Zaczynajaca_od_nowa, i jeszcze jedno. Kiedyś na wszystkie argumenty przeciw mojemu związkowi ulubioną moją odpowiedzią by odeprzeć argumenty odpowiadałam "tak... ale ...."
wymiociny nie śmierdziały tak jak inne, brudny sedes nie był znowu aż taki brudny jak te innych i dało się to posprzątać raz dwa. Kiedy go karmiłam cudnie mnie całował po rączkach... a jaki był wtedy bezbronny. Chętnie robiłam wszystko za niego i dla niego właśnie z tej do niego miłości. (A prawda była taka, że miałam go w garści i wydawało mi się, że panuję nad sytuacją).
Znikałam często z forum, bo sie wstydziłam, że nie umiem inaczej i mimo, ze wiedziałam jak dla mnie jest to szkodliwe to tkwiłam nadal w tym po uszy.
_________________
To nie droga prowadzi do celu, ale cel wskazuje Ci drogę...K.C.Buszman
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Wto 27 Mar, 2018 16:02   

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
to że mnie kocha to wiem bo mi to okazuje i po prostu wiem.

o czym Ty teraz mówisz bo się pogubiłem???
jak dziewczyna może tak mówić,a niedawno weszła na forum z hasłem - "Pomóżcie mi odejść"
która kobieta odchodzi od kochającego partnera???
i to jest właśnie iluzja :tak:
słowo "iluzja" jest zapożyczone dosłownie od "iluzjonisty"
a iluzjonista to ktoś,kto potrafi pokazać widzowi to co chce i przy tym ukryć to co rzeczywiste
i uwierz mnie że Ty sama dla siebie jesteś taką iluzjonistą
to twój mózg robi Tobie taką iluzję - nie dopuszczasz strat ,twój mózg wybiera to co chce zobaczyć
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 11