Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
4 lata przepite...
Autor Wiadomość
losowynick 
Towarzyski


Wiek: 41
Dołączył: 02 Maj 2009
Posty: 199
Wysłany: Czw 08 Lis, 2012 05:39   

[quote="MB87"]
yuraa napisał/a:
cześć Michał
ani słowa nie wyczytałem że Ty chcesz przestać pić, Ty chcesz się odtruć , zachować tajemnicę przed rodziną ( rodziną bez problemu alkoholowego ale coś jest że się boisz) i pić nadal ale bez przykrych konsekwencji.
Przeraża Cie ze jak sam pijesz to do zarzygania a w towarzystwie fason trzymasz.
Z domu to masz : nieważne jak sie czuję ważne co ludzie powiedzą.
Przykre wiadomości mam,
nie da sie na dłuższą metę grać grzecznego chłopca i chlac w samotności,
alkohol sie o swoje upomni i siary w towarzystwie narobisz


Niestety masz rację, na obecnym etapie dalej jest mi ciężko wyobrazić sobie życie bez możliwości wyskoczenia na piwko ze znajomymi, z wiecznym pilnowaniem sie przed wyzwalaczami, unikaniem pewnych miejsc....
[quote]

Cześć tak w ogóle bo się nie przywitałem. Wiesz ja jestem niewiele starszy od ciebie i też w trochę podobnej sytuacji byłem jeśli chodzi o uwarunkowania rodzinne itp... Piłem bo lubiłem miałem jakąś zawsze kasę trzymałem fason zawsze itp... Ale jestem takim samym alkoholikiem jak ten co wali do upadłego i leży pod płotem. Tylko styl picia się różni choroba ta sama.

To co napisałeś że ciężko jest tobie wyobrazić życia bez alkoholu to moim zdaniem również objaw uzależnienia. I ja też tak miałem na początku z resztą co tu dużo mówić jeszcze niedawno tak myślałem i nie jestem tu żadnym mentorem w temacie uzależnień ale to co ci mogę przekazać to myślę że do tego trzeba dojrzeć. W naszym wieku jest to utrudnione z dnia na dzień uznać że jest się alko i ma problem. Jest do wręcz nie do pojęcia. Osoba która pije dla niej alko jest całym życiem i wizja życia bez alko to jakaś tragedia. To też objaw uzależnienia. Ten co nie pije jakoś się nie rozkminia nad tym że nie będzie mógł spić browara ze znajomymi. Chyba przyznasz rację :)

Po za tym ten co nie jest uzależniony przecież nie przejmuje się tym że nie spije piwa, przecież ze znajomymi można się spotkać i wcale nie trzeba dawać w palnik. Można jechać na quady, na basen, na spacer, na wycieczke, z resztą tak jak mówiłem trzeba to sobie ogarnąć w psychice i im większa świadomość tym łatwiej to ogarnąć i wcale wizja życia bez alko nie jest żadną tragedia. Powiem więcej jak już alko zajdzie za skórę pijącemu a ten należy do tych szczęśliwców który to zauważy i zastopuje to wręcz zauważy w alkoholu czynnik zła i wręcz poczuje do niego niechęć.
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Czw 08 Lis, 2012 10:15   

MB87 napisał/a:
Z tym moim zachowaniem po pijaku to akurat sam sobie nie wmówiłem tego bo są to słowa obcych ludzi.

widzisz Michałku,ja tam nigdzie nie zaprzeczyłem,abyś miał słabą głowę do picia
bo wielu takich spotkałem,i wiem ze takowy bywają
ale piszę o tym co sam przechodziłem na własnym doświadczeniu,ale przedtem aby to zobaczyć,to musiałem się przekonać do doświadczeń innych
takich osób jak terapeutka lub też drugi alkoholik
są i tacy co w małych ilościach drinkują przez cały dzień i twierdzą że to kontrolują
i mają akurat w tym rację
no cóż :szok: więc w czym problem ???
no i tu jest szkopuł ,bo tu osoby o mocnej głowie,się oszukują
że oni mogą bo się nie upijają że panują nad tym
ale myślisz że ja o słabszej głowie też se tak nie wcinałem
i ciągle uważałem że mogę bo sobie nie szkodzę ???
i Michałku tu się kryje cały ambaras tej choroby w słowie że mogę bo ...
bo ... nie piję za dużo
bo ... wątrobę mam zdrową
bo ...wypłatę na picie nie ruszam
bo ... nikomu nie szkodzę
bo z domu na chlanie nie wynoszę
bo,bo,bo...
no i po co te tłumaczenia i dlaczego mnie jest trudno to odstawić ---obojętnie jaka ilość wypijam ,,jaką mam mocną głowę
ale zawsze jakieś tłumaczenia i ten żal odstawienia
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
MB87 
Małomówny


Wiek: 37
Dołączył: 07 Lis 2012
Posty: 10
Wysłany: Pią 09 Lis, 2012 02:41   

To, że osoby o tzw "mocnej głowie" łatwiej sie uzależniają już zauważyłem.

Znam też z kolei mase ludzi, którzy piją alkohol jedynie sporadycznie, problem w tym, że niewiele im wystarczy by narobić gnoju na imprezie. Ot - zrypany charakter lub gówniane wychowanie.

Wychodzi na to, że lepiej być takim palantem, bo przykładowy "palant" zanim sie uzależni to będzie po tylu ekscesach związanych z piciem, że zadziałają one jak skuteczny straszak.
Ostatnio zmieniony przez MB87 Pią 09 Lis, 2012 02:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pią 09 Lis, 2012 07:30   

MB87 napisał/a:
To, że osoby o tzw "mocnej głowie" łatwiej sie uzależniają już zauważyłem.

Błąd w obserwacjach. Dałeś się zwieść pozorom.
Osoby o tzw mocnej głowie już są uzależnione, choć może jeszcze nie widać tego z zewnątrz
tak drastycznie jak by można się spodziewać na podstawie potocznych wyobrażeń jak wygląda alkoholik.
Efekt mocnej głowy polega na wzroście tolerancji organizmu na alkohol, co jest jednym z symptomów uzależnienia.
To nie mocna głowa prowadzi do alkoholizmu, ale alkoholizm do mocnej głowy.
To samoobrona organizmu - w ten sposób niejako uodparnia on się na alkohol,
dostosowuje swój metabolizm do stworzonych mu warunków, czyli do stałego wprowadzania toksyny -
zaczyna traktować ją jak stałą część składową samego siebie, oswaja go, neutralizuje jego niekorzystne działanie,
aby mózg mógł bez zakłóceń kontrolować pracę pozostałych narządów.
Dlatego pijący przestaje odczuwać odurzenie po dotychczasowych dawkach alkoholu.
A ponieważ pije go właśnie dla uzyskania tego stanu odurzenia - musi wypić więcej, żeby go poczuć.
I wpada w błędne koło - czym więcej pije, tym silniej organizm się spręża, by zneutralizować truciznę.
I do pewnego momentu robi to skutecznie - słyszałeś pewnie o przypadkach
znacznego przekroczenia śmiertelnego stężenia alkoholu we krwi rozmaitych delikwentów.
To nie cud natury, to alkoholizm.
Po jakimś czasie ta tolerancja gwałtownie spada, gdy wątroba odmawia współpracy
i wówczas często dochodzi do śmiertelnych zapić, gdy alkoholik przyzwyczajony do dużych dawek
nie zdaje sobie sprawy z tego, że oto właśnie ma "słabszą głowę" niż jego własna babcia :/

Pozdrawiam :)
i jednocześnie witam
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Psssssyt 
Małomówny


Dołączyła: 30 Paź 2012
Posty: 78
Wysłany: Pią 09 Lis, 2012 07:59   

Cześć MB87!
Opowiem Ci moje pierwsze spotkanie z lekarzem, którego wezwałam prywatnie, bo już nie miałam siły psychicznej, żeby pić. Mnie alkohol wpędza w depresje. Fizycznie jakoś sobie radziłam. Dziś jestem o 20 lat starsza i zdrowia już nie mam. Ale to tak na marginesie.
Kiedy specjalista od uzależnień pojawił się w domu zaczął mnie wypytywać co się dzieje, że postanowiłam go wezwać. Opowiadałam mu o naszym piciu i o swoim stłamszonym samopoczuciu. Nie pamiętam już dokładnie tamtej rozmowy. Ale jedno zdanie zapamiętałam bardzo dobrze: Lekarz zapytał mnie:
- A co stracisz, jak przestaniesz pić?
A ja na to:
- Tak mi strasznie żal, że nie będę miała towarzystwa. Nikt do mnie nie przyjdzie, skończą się spotkania i zabawa.
Na to lekarz:
- No widzisz jak mało stracisz.
I w ciągu pół godziny byłam na detoksie i rozpoczęłam trzeźwienie. Wtedy czułam się jak wypluta guma do żucia. Wstyd, żal. Całą rodzinę poinformowałam sama przełykając gula wstydu i upokorzenia.
A dziś jestem kolejny raz na początku tej drogi i mocno wierzę, że uda mi się kolejny raz. Rodzina powinna wiedzieć.
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 09 Lis, 2012 08:19   

Ja pielęgnowałam swój alkoholizm, w otoczeniu, nieświadomych tego, dzieci i męża :(
Przez 10 miesięcy mając świadomość uzależnienia, nie miałam odwagi się przyznać = przestać pić.
Gdy wreszcie to zrobiłam, poczułam ogromną ulgę.
Na terapii pozbyłam się wstydu choroby :)
Nie piję 7 miesięcy i jestem wdzięczna za tę łaskę :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 12