Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: strażnik
Pią 17 Paź, 2008 11:17
motywy zaprzestania picia
Autor Wiadomość
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 10:35   

yuraa napisał/a:
uwaga
będzie obrzydliwie ale to fakt


No cóż..ja wielokrotnie łykałem to co mi wracało do ust....Przecież szkoda napoju bogów...albo nie wypada żygnąć przy wszystkich...no ięc jako doskonały aktor przybierałem maskę "nic się nie dzieje" i łykałem. I piłem dalej. Conajwyżej jakąś przerwę w kolejce, czy zwolnienie tempa...Twardy byłem i uparty.

I wcale się nie zastanawiałem, że coś jest nie tak. To była rutyna:
"Trza chlać...trza chlać, reeggae..."
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
Ostatnio zmieniony przez Jędrek Sob 26 Lis, 2011 10:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
kiwi 
Trajkotka



Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 1492
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 10:39   

Yuraa,to co opisales jest obrzydliwe,ale to jest ta nasza choroba ktora ja i Ty mamy w sobie.
Alkohol jako taki nie jest zly ( Marcelus,chyba znowu zle slowa dobralam ???!!! ). jak ktos od czasu do czasu wypije sobie piwko czy lampke wina czy kieliszeczek czystej wodki.....i delektuje sie tym,czy na tej jednej czy dwoch pozostanie......
Ale ja nie umiem tego zatrzymac.....moj hamulec jest nieodwracalnie zniszczony......dlatego w mojej chorobie alkoholizmie,zmuszanie sie do wypicia szklanki alkoholu to na koncu przed terapia tez mialam.....nie chce alk.a musze.....makabryczna sytuacja !!!!!!
W tym nie ma zadnej przyjemnosci....to ogromny przymus picia alk......obled !!!!!
Zatrzymac to wariactwo,na samym poczatku mojej trzezwosci nie bylo latwo,dlatego napisalam zeby nie byc samemu,mnie pomogla bardzo obecnosc mojej corki,nasze dlugie spacery po plazy.......kazdego nastepnego dnia bylo lepiej.....i terapia !!!!!
Yuraa,chyba czas dla nas na mala kawke z mlekiem ???!!!! Zapraszam !!!!!
Kiwi
 
     
Andres 
Małomówny


Wiek: 62
Dołączył: 22 Lis 2011
Posty: 36
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 10:48   

Piłem wiele lat. Przez ostatnie dwa może trzy przed rozpoczęciem trzeźwienia piłem 7dni w tygodniu 24 h na dobę z tym, że to były małe dawki ale często. Permanentny rausz. Dosyć dobrze pamiętam swoje usilne starania by dotknąć dna. Nie pojmowałem dna jako czegoś od czego można się odbić a raczej jako granicę za którą już nic nie ma - czarna dziura, śmierć? Być może, ale to wówczas było nieważne, po prostu chciałem by coś się skończyło. Piłem w pracy i nie było to manifestacją, nie było to wołaniem o pomoc a tyko tworzeniem komfortu picia. Pewnie, że wielokrotnie dorabiałem teorie o sygnale że potrzebuję pomocy itd. ale to nie prawda to tylko komfort.
Gdy już to był absolutny przymus, nie myślałem o zaprzestaniu picia a o powrocie jakiejkolwiek kontroli a jeżeli nie to rozwiązanie ostateczne, ale też nie własną ręką. Odpowiedzialność musiała być zepchnięta na kogoś innego "przecież cierpiałem". Miłość do rodziny, zdrowie, praca to były tylko deklaracje bez pokrycia, frazesy. "Nie chciałem przestać pić, nie chciałem musieć" (głupio to brzmi ale taki jest sens). Zatem co mnie skłoniło do zaprzestania picia - nie wiem Na pewno nie zrodziło się to w mojej głowie, nie miało nic wspólnego z wolą bo jej byłem zupełnie pozbawiony.
Dno ujrzałem znacznie później, znacznie później dojrzałem do trochę świadomej deklaracji o zaprzestaniu picia.
Kiwi! Czy twój poprzedni post nie jest koloryzowaniem przecież trzeźwiejąc nie zmienia się życie tylko zmienia się każdy z nas. Nie wracamy do raju a do rzeczywistości, do normalnego życia, które częściej bywa do du** niż ukwieconą łąką. Wielkość trzeźwości polega na czym, że to czujemy, że ból jest bólem, radość radością w końcu życie jest życiem a nie pozbawioną wszelkich atrybutów papką.
Andrzej
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 11:14   

utopia napisał/a:
z jakiego powodu przestałem/am pić


Bo mnie żona wk****ła i postanowiłem jej pokazać że wcale nie jestem alkoholikiem...

A rozum potem sam przyszedł. Trwało to jakieś dwa lata :)
Pozdrawiam
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
 
 
     
kosmo 
Gaduła
uzależniona, ociekająca jadem...



Pomogła: 48 razy
Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 746
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 11:58   

yuraa napisał/a:
uwaga
będzie obrzydliwie ale to fakt

nalalem do szklanki tak ponad setę, przechyliłem do gardzioła
za chwile czuje wraca
szklanke jeszcze miałem w ręku
więc wrociło do niej
cos jakby wiecej i bardziej gęste
popatrzyłem i wziąlem jeszcze raz
przyjęło sie


yuraa...
Dlaczego ja nie słucham ostrzeżeń... :[
dsv5gh
_________________
miej serce i patrzaj w serce...
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 12:05   

Cytat:
uwaga
będzie obrzydliwie ale to fakt


uwaga, moje obrzydliwe.
wstaje raz z rana i taaak się pić chce jak dzikowi po szyszkach!
patrze, w kuchni jest pół szklanki browarka!!!!!
przechyliłem, wypiłem, jakieś gęste.
kurde to białko z jajka było...
nie przyjęło sie :uoee:
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 12:22   

szymon napisał/a:
uwaga, moje obrzydliwe.
(... ... ...)
kurde to białko z jajka było...

:mysli:
znaczy twe???
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 12:27   

Cytat:
znaczy twe???

żartowniś :nunu:
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 12:41   

Myślę że mój organizm jeszcze by parę lat dał sobie radę z alkoholem :bezradny:
Zresztą nigdy potrzeby klinowania nie miałem - jak piłem piwo rano, to przez to, że towarzystwo też piło i była zabawa :bezradny:
To głowa nie dała rady i to coś w środku.
Na urodziny starszej córki (oczywiście już na gazie) wziąłem młodszą na ręce i zacząłem podrzucać mocno pod sufit, "oczywiście" łapiąc ją. Mała miała niezłą zabawę. Ja na wspomnienie tego następnego dnia omal się posrałem.
Po tym był poniedziałek i zarejestrowałem się na "Dekadencji".
Resztę już znacie.
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 12:50   

szymon napisał/a:
żartowniś :nunu:

acha :tak:
znaczy się
i szyszki całe
i dzik zadowolony :skromny:
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
grzesiek 
Gaduła



Pomógł: 15 razy
Wiek: 57
Dołączył: 16 Lip 2011
Posty: 850
Skąd: Kłodzko
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 12:55   

Jędrek napisał/a:
z jakiego powodu przestałem/am pić

Bo nie potrafiłam już żyć a amoku.
Pierwsza próba przestania- detox, zbyt łatwo,zbyt szybko i bezboleśnie to przeżyłem. nie wywarło to na mnie oczekiwanego wrażenia.
Druga-terapia zamknięta 28 dni- abstynencja po niej 20 m-cy i powrót do picia. Zaniedbałem to co dostałem od terapeutów.
Trzecia-terapia zamknięta 6 tyg.-abstynencja 11-m-cy i jak wyżej.
Za czwartym razem byłem w ciągu , prawie 3 miesiące picia non stop.już nie funkcjonowałem, tylko sklep zapas wódki,łóżko i picie w barłogu.Przestałem jeść,i pić inne napoje,słabłem.Straciłem poczucie czasu. WYMIOTY,CIĘŻKI ODDECH,BÓL MIĘŚNI,DRGAWKI, POTY, ITD. Mój brat przyprowadził do mnie trzeżwego alkoholika,( ponad 20 lat trzeźwości) jak mnie zobaczył,to zapytał czy chcę żyć. Powiedział wytrzymaj do jutra bez alko, przyjdę jutro. Nie piłem prawie dobę po czym zabrał mnie na miting.Nie miałem już siły tak się męczyć, umrzeć też nie. Zaliczając te męki uświadomiłem sobie później,że to było DNO, pozostawala tylko śmierć albo powrót do życia w trzeźwości. Wybrałem to drugie i jestem wdzięczny starszemu koledze za nowe życie, za podanie ręki opatrzności.
_________________
dzisiaj nie pije
Każdy człowiek może wejść na lepszą drogę, do puki żyje
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 12:55   

Jonesy napisał/a:
"oczywiście" łapiąc ją
:okok: g45g21
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 13:18   

Jonesy napisał/a:
Na urodziny starszej córki (oczywiście już na gazie) wziąłem młodszą na ręce i zacząłem podrzucać mocno pod sufit, "oczywiście" łapiąc ją. Mała miała niezłą zabawę. Ja na wspomnienie tego następnego dnia omal się posrałem.


Ja ze swoją córką (wtedy 4 lata) jechałem po pijaku na rowerze.
Wracałem od szwagra (że on mnie puścił?).
Ona na siodełku z tyłu. Przewróciłem się z nią już prawie przy domu.
Płakała. Moja mama ją wzięła do siebie. Ja drogi prawie nie pamiętam.
Tylko tą wywrotkę.
Potem piłem jeszcze 7 lat.
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 13:47   

różne mamy dna, bo i każdy z nas jest inny.
Ale problem ten sam :bezradny:
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Olin 
Towarzyski
uzalezniona od alkoholu


Pomogła: 3 razy
Wiek: 49
Dołączyła: 11 Paź 2011
Posty: 339
Wysłany: Sob 26 Lis, 2011 18:15   

Ja mialam juz dosc planowania zycia pod picie.Sztucznie wymyslanych problemow,aby potem moc je zapic.Chlania i zygania.Umierania na nastepny dzien.Uczucia ze czulam sie jak nic nie warta szmata.Nie moglam juz na siebie patrzec w lustrze.Jak wychlalam to sie potem uzalam nad soba bardzo,lub tak sie nie nawidzilam ze sie sama lalam po glowie.Myslalam ze musze ze soba skonczyc,bo tak juz nie da sie zyc(jeszcze wtedy nie przychodzilo mi do glowy ze poprostu musze przestac pic).Prob samobojczych,ktore byly wlasciwie tak na postrach(sama teraz nie wiem kogo).Mialam dosc tej wieczne zapijaczonej lub skocowanej mordy w lustrze.Mialam dosc tego ze musialam skrecic do sklepu po piwo.Mialam dosc ze syn,patrzyl na to wszystko i cierpial gdy pilam.Mialam dosc ze moj facet i rodzice zamartwiali sie o mnie.Mialam dosc ze czepiam sie swojego faceta,gdy wypije.Mialam dosc ze bylam zniecierpliwiona,agresywna,nie do zycia.Mialam dosc ze alkohlo byl tym najwazniejszym w moim zyciu.Mialam dosc tego wszystkiego.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 12