Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
depresja vs jasna strona mocy
Autor Wiadomość
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 27 Mar, 2015 11:40   

rufio napisał/a:
I oto mi chodzi - ta sama czynność ale niekoniecznie wykonana w taki sam sposób w zależności od granego przeboju .I nigdy nie przeżyjesz tej samej sytuacji w taki sam sposób .

Dość prsk

mowimy o tym samym :bezradny:
to przebój. ...nadaje rytm
a skąd wiedzieć. ...czy muzyka nie jest z fałszem? A ja go nie rozpoznaje i tańczę

ja...tańczę jak mi gra.....a gdy mi nie gra, coś ....slucham jeszcze raz :rotfl:
tak znajduję falszywe nuty.....

I jeszcze :skromny:
poki nie zagra muzyka.....nie jestem w stanie przewidzieć czy lubie, chcę czy....muszę tańczyć
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
Ostatnio zmieniony przez Jo-asia Pią 27 Mar, 2015 11:48, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Pią 27 Mar, 2015 14:33   

Sama muzyka i rytm to wszystko - jeszcze pozostaje znajomość kroków .
A jak znasz kroki , czujesz rytm i słyszysz muzykę to co jeszcze brakuje ?
Jeden powie partnera/ki .
Drugi - czystego parkietu(by Dziadziunio)
Trzeci - nie wiem co powie ale coś powie
Czwarty - zabierze Cię w tan
Piąty - nic nie powie - wyjdzie bo to nie jego klimaty
A Ty ? A ja ?
A może samemu ?

prsk
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 27 Mar, 2015 16:33   

Kroki.....wydają się najtrudniejsze
początkowo.....
przyglądanie, uczenie, trenowanie a w końcu....odnajdujemy swoje a i innych, do innych możemy je dostosować
A braki....to jak komu w duszy gra ;)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pią 27 Mar, 2015 21:54   

Jo-asia napisał/a:
Wsparcie. ...Ty oczekujesz i szukasz, chcesz go od innych. Od tych...co nie sa świadomi problemu....swojego a co dopiero Twojego
Poczułem się oceniany i diagnozowany, nie przyjemne uczucie. Moje dywagacje o stereotypach i wsparciu były nie związane z moją sytuacją życiową. Nie wszystko co pisze jest odniesieniem do mojego trzeźwienia.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pią 27 Mar, 2015 22:18   

rufio napisał/a:
zawsze zajdzie taka sytuacja , takie zdarzenie które nie byłeś.\/łaś przewidzieć . I wtedy co ? Ból , strach , szukanie zapomnienia ? Gdzie , czym , z kim ? Co robisz ? Zmykasz się w sobie , w ciemnym pokoju , idziesz do baru , ludzi , lekarza ?
Najlepiej przeżyć daną sytuację z akceptacją. Wokół dzieją się różne dramaty ale to nie znaczy że mam dramatyzować. Ale to łatwo się mówi :bezradny:
rufio napisał/a:
Co determinuje Twe/Moje działanie w takich przypadkach ? Nawyki , wyniesiona nauka , nabyte umiejętności ze szkoły, domu , wojska ? A może wszystko zależy od psychiki ? Tylko jak ja nazwać - podświadomość , nad świadomość , świadomość ?
Wpływ podświadomości postrzegam jako bardziej ogólny. Nie że jakiś odruch bezwarunkowy. Coś jak np wnoszenie brudu do mieszkania. Po pewnym czasie będzie syf i można wyczyścić wszystko na błysk ale syf szybko powróci jeśli nie będzie się korzystać z wycieraczki przed drzwiami. Można usuwać skutki i/lub przyczyny. Co determinuje Twe/Moje działanie w takich przypadkach ? Myślę że zestaw myśli jakie noszę w głowie. Kiedyś nie myślałem nawet że jak ma się ochotę na piwo to można się napić wody. Więc piłem piwo, bo innej opcji nie miałem. Podczas leczenia dostałem dużo innych myśli/opcji, a opcja żeby się leczyć też nie zaistniała w moim małym rozumku sama z siebie. Tą opcję dostałem przypadkiem od dwóch takich co to nie pili... Stres zabija kreatywność, więc żyjąc w stresie myślałem/działałem starymi schematami.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 27 Mar, 2015 23:10   

Thomasson napisał/a:
Poczułem się oceniany i diagnozowany, nie przyjemne uczucie. Moje dywagacje o stereotypach i wsparciu były nie związane z moją sytuacją życiową. Nie wszystko co pisze jest odniesieniem do mojego trzeźwienia.

Fakt, przepraszam....nie tak miało to zabrzmieć
Odwróciłam perspektywę, mnie pomaga to zweryfikować swoje poglądy
:)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Nie 05 Kwi, 2015 19:37   

Nie obchodzę świąt wielkanocnych ale że klimat świąteczny a mnie wzięło na refleksje to se popisze :skromny:

Święta - czas rodzinny. Jak to było... hm... spotkania rodzinne dwa razy w roku. Babcie, wujkowie ciocie itd. Jeden wujek zawsze był inny, był alkoholikiem-abstynentem. Reszta piła ostro. Gdy moja matka rozpoczęła leczenie to nikt sobie z tego nic nie robił. Były dwie osoby po drugiej trzeźwej stronie barykady a reszta piła. Alkohol rządził a ja chętnie biegałem po dodatkowe flaszki. Dopiero wraz z moją abstynencją coś się zmieniło. Postawiłem sprawę jasno - s**m na takie święta i takie towarzystwo. W efekcie babcia zarządziła że nie będzie alkoholu, i nie było. Ale brat wogóle przestał przychodzić na spotkania świąteczne (bo po co jak nie będzie alkoholu), wujek przychodził zaprawiony postać w przedpokoju kilka minut, życzyć wszystkim szczęścia, i iść dalej zaprawiać. Jedynie jedna ciocia trzymała się twardo przy stole ale wiem że jej schemat to wieczorna zwałka. Teraz od dwóch okresów świątecznych rodzina nie spotyka się wcale, bo i po co jak wokół alkoholu się kręciło wszystko od wielu lat.

Jak na to patrze to wygląda trochę jakbym w każdym widział alkoholika ale tak nie jest. Alkoholizm to choroba całej rodziny, a u mnie to tradycja przekazywana od wielu pokoleń...

O zadośćuczynieniu myślę ostatnio. Chodzi dokładnie o rodziców. Ma ktoś z was jakieś doświadczenia z tym związane? Da się jakoś naprawić ileś tam lat codziennego krzywdzenia? Próbuje spojrzeć chłodnym okiem... ale demony przeszłości przeszkadzają.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie 05 Kwi, 2015 20:45   

Thomasson napisał/a:
Ma ktoś z was jakieś doświadczenia z tym związane? Da się jakoś naprawić ileś tam lat codziennego krzywdzenia?

tylko kto kogo krzywdził :mysli:
znaczy masz na myśli siebie, jako krzywdziciela? czy rodziców?
jeśli to pierwsze...to nie potrzebnie pisałam... dalej ;)

to był proces
najpierw na rozum, wybaczyłam
znaczy zrozumiałam, że są tacy jak ja ... byłam
to nie była zła wola, to nie było specjalnie...na złość czy coś podobnego
Kolejnym etapem, było dosłownie przeżycie tych uczuć.
Z mamą było "niecodziennie". Miałam okazję, poczuć siebie w łonie mamy. I tam przeżyłam ten ogromny ból odrzucenia. Wszystko zamknęło się przebaczeniem i miłością. Mama nie żyje, od 17 lat.
Z tatą, było inaczej. Nadal pije. Kiedyś byłam u niego i myłam okna. On pijany, spał.. Kuchnia, jeden pokój, drugi. W każdym pomieszczeniu wracały inne wspomnienia. Myłam...płakałam..głośno komentowałam. Na końcu był jego pokój. Gdy skończyłam, usiadłam na przeciw niego. Spał nadal. a ja mówiłam...płakałam i pokochałam :)

Jeśli jesteś gotowy...to sposób się znajdzie. :)
tego Ci życzę :buziak:
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Czw 09 Kwi, 2015 14:18   

Jo-asia napisał/a:
znaczy masz na myśli siebie, jako krzywdziciela? czy rodziców?
jeśli to pierwsze...to nie potrzebnie pisałam... dalej
Potrzebnie, bardzo potrzebnie :kwiatek:

Jest taki stary chrześcijański obyczaj (szkoda że został zastąpiony przez kapłana z opłatkiem) ustanowiony podczas ostatniej wieczerzy. Wtedy Chrystus wyznał swoje winy, obmył nogi swoim braciom, prosił o wybaczenie i pojednanie, oraz sam odpuścił winy. Jest podobny rytuał wśród ludów polinezji, podczas których szaman wraz z skłóconą rodziną "piorą brudy" aż w końcu wypiorą i dojdzie do przebaczenia. Mocna sprawa!

Czasem też tak bym chciał ale to chyba naiwne. Zrobiłem tak z ojcem (no bez mycia nóg rzecz jasna), sam na sam, rozmowa, nie długa nie krótka, ale to co trzeba zostało wypowiedziane. Na koniec uścisneliśmy się, zrobiliśmy "miśka" chyba po raz pierwszy odkąd się znamy (czyli dla mnie to od zawsze). I coś się zadziało bo teraz mam lepsze relacje z ojcem. Oczywiście nadal widzę jego kretyńskie zachowania, nadal mnie irytuje, ale jest w tym coś z przebaczenia, z nie potępiania, z współczucia - i jest mi z tym łatwiej żyć.

Wiem że w zadośćuczynieniu jest dla mnie ważna skrucha. Jeśli mam kogoś przeprosić a wiem że w podobnej sytuacji znowu zachowam się podobnie to jest w tych przeprosinach nieszczerość, są bezwartościowe. A czasami tak mam że np idąc gdzieś przypomni mi się moje krzywdzące zachowanie to wypowiadam pod nosem "przepraszam". Chyba szczerze bo nie ma w tym wstydu ani złości czy poczucia winy ale zwykłe współczucie dla tej osoby i dla siebie. To jest takie "przepraszam" bo już dzisiaj bym się tak nie zachował, już dzisiaj jestem innym człowiekiem.

Ważne jest też dla mnie że nie używam słów "ofiara" i "oprawca". Nie jestem i nie byłem ofiarą, nawet gdy byłem zalany krwią, byłem tylko uczestnikiem zdarzenia. Świat ma więcej kolorów niż tylko czarny i biały. Cudowne zjawisko... mogę wtargnąć do swojej trudnej przeszłości i ją zmienić. Nie zmieniając faktów mogę zmienić ich znaczenie. Kiedyś, dawno temu, gdy te fakty/zdarzenia działy się - wtedy moje ich postrzeganie było niesprawiedliwe, moje patrzenie było tunelowe, zabarwione emocjami, i tak to ostatecznie zapamiętałem. Długo dźwigałem te zabarwione fakty i trudne emocje, a teraz mam szansę wejść w to jeszcze raz. Tym razem przygotowany, uzbrojony w korektor i flamastry, mogę poszerzyć perspektywę tamtych zdarzeń, tak aby na horyzoncie pokazały się inne emocje, empatia, zrozumienie, wybaczenie.

Myślę że całej przeszłości nie chcę rozgrzebywać ale tylko te fakty które same się o to proszą. Fakty i emocje które wychodzą (np gdy jem zupę) i wtedy mogę je złapać i zmienić aby już nie powracały i nie odbierały pogody ducha. :cwaniak:
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Czw 09 Kwi, 2015 14:30   

Thomasson napisał/a:
Fakty i emocje które wychodzą (np gdy jem zupę) i wtedy mogę je złapać i zmienić aby już nie powracały i nie odbierały pogody ducha.

to jest fajne...że choć fakty mogą się różnić, uczucia czy emocje, które nie są "uzdrowione" wracają takie same
i własnie, tu i teraz np jedząc zupę, mogę je "uleczyć"
:)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 12