Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak przeżywamy "Emocje"
Autor Wiadomość
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 10:16   

Halibut napisał/a:
Mnie zastanowiło jednak, kilkakrotne użycie sformułowania „kontrolować emocje”.
Takie sformowanie wydaje mi się pewnym nadużyciem, bo po pierwsze nie o to chodzi a po drugie moim zdaniem nie da się w pełni kontrolować emocji.

Hali,w pełni się z tobą zgadzam
Halibut napisał/a:
informacje emocjonalne, które wyzwalają zewnętrzne bodźce docierają do naszej świadomości i tu bardzo często zaczyna się konflikt.
Konflikt polega na tym, że rozum widzi inne rozwiązania niż podpowiadają emocje.

widzisz Haliś ,ja to widzę tak
Emocje - to są odczucia - radości,smutku,złości itd
Rozum - a rozum to jest to co pcha do działania i tu można tym pokierować
jeśli nie damy się ponieść emocją - to jest pokierowanie kontrolowane nad emocjami
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 10:18   

Marc-elus napisał/a:
Bez przesady, tak jak Hali powiedział, skrajność....

Marcel to jeszcze nie skrajność, według mnie skrajnością może być, że taka osoba kupi broń i będzie z nienawiści do kierowcy, co to przejechał kota, zabijać każdego potencjalnego zabójcę kota. :roll:
_________________

 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 10:23   

pietruszka napisał/a:
określenie "kontrola emocji" jest rzeczywiście nietrafne to "radzenie sobie z emocjami" jest lepsze.

choć spojrzeć na znaczenia to mają takie samo
ale faktycznie masz rację,to znaczenie ma trafniejszy punkt spojrzenia :)
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 10:34   

pietruszka napisał/a:
Bo na przykład nauczenie się wyrozumiałości, tolerancji wobec innych (i siebie) zmniejsza poziom natężenia emocji, zmiana świadomości, wyrzucenie z głowy wielu stereotypów "jak powinno się postępować, co wypada, a co nie?" również. Nawet to powtarzanie "Modlitwy o pogodę ducha" też zmienia nasze nastawienie i nie wnerwiania się na coś (na kogoś) na co (kogo) nie mamy wpływu.

nauczyć i zrozumieć tego na co się i tak nie ma wpływu
i tak na przykład,dwie matki
- jedna robi wszystko dla swoich dzieci,i oczekuje za to ich wdzięczności
- druga robi również dla nich wszystko,ale nie oczekuje za to,ich wdzięczności
ta pierwsza będzie zawsze czegoś oczekiwać a jej emocje rosły
ta druga doczeka późnej starości gdyż bierze życie jakie jest nie oczekując w zamian nic
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 10:35   

Marc-elus napisał/a:
Znasz Stasiu taką osobę, mówię o histeryczno-empatycznej reakcji?
Tak. Nawet kilka...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 10:38   

Jacek napisał/a:
ta druga doczeka późnej starości

:tak: dla mnie radzenie sobie z emocjami to również odpowiedzialność za swoje zdrowie. Nie tylko psychiczne, ale jak najbardziej fizyczne.
_________________

 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 10:45   

pietruszka napisał/a:
Jacek napisał/a:
ta druga doczeka późnej starości

:tak: dla mnie radzenie sobie z emocjami to również odpowiedzialność za swoje zdrowie. Nie tylko psychiczne, ale jak najbardziej fizyczne.

a jeśli chodzi o dożycie późnej starości ,to gdzieś tam kiedyś wyczytałem że do tego tendencję mają "kaptury"
no bo co oni mają za przeżycia emocjonalne - jeno po zakonach się modlą
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 10:48   

Jacek napisał/a:
jeno po zakonach

no nie popadamy w przesadę ;)
_________________

 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 11:04   

staaw napisał/a:
Czy osoba dostająca histerii na widok przejechanego kota, w prawidłowy sposób przeżywa swoje emocje?


lepsza (z punktu widzenia zdrowia psychicznego tej osoby) jest histeria niż stłumienie takich emocji.

Jesteśmy niewolnikami skojarzeń i tu tkwi problem.

Ten przejechany kot kojarzy się tej osobie z jakimś trudnym wydarzeniem z jej życia i tak naprawdę przeżywa ona po raz kolejny traumę z tego powodu, a nie z powodu przejechanego kota.
Uświadomienie sobie tego mechanizmu to podstawa :)
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2012 11:07   

Flandria napisał/a:
Uświadomienie sobie tego mechanizmu to podstawa

Czyli bez terapii ani rusz........... :bezradny:
_________________
:ptero:
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Śro 04 Kwi, 2012 08:32   

dlugixp napisał/a:
Przecież to nie mój łeb - chciał to się potknął... ktoś może zadzwoni po pogotowie, czy może udzieli pomocy.
Przecież ważny jestem ja, a reszta to tylko jakiś marny dodatek na który i tak nie mam wpływu.
Tylko zastanawia mnie...
Po co w takim razie na tym forum opowiadacie o swoich radościach i smutkach ?
Po co niektórzy udzielają tu rad, wsparcia, starają się skierować kogoś na właściwą drogę, skoro to i tak nikogo nie interesuje ?
Bo przecież każdy i tak ma być zapatrzony w siebie :bezradny:

a mnie zastanawia ile masz doświadczenia w tym o czym mówisz
gdyż podstawą pomocy,ciągle jeszcze cierpiącemu
powinno ci być wiadomo,że jest własny przykład,podaną swą własną postawą bycia trzeźwym
jak również porady i sugestie przeżyte na własnych doświadczeniach
tę wypowiedź kieruję również do tych,popierających twoją wypowiedź
Tym którzy piszą ,łącznie ze mną te
dlugixp napisał/a:
Po co niektórzy udzielają tu rad, wsparcia, starają się skierować kogoś na właściwą drogę, skoro to i tak nikogo nie interesuje ?

to nie znaczy że to nikogo nie interesuje,i to że nie łączą ich emocje z tym powiązane
przeżywają zapewniam cię o tym
tyle że zdajemy sobie sprawę że po tych poradach,odbiur zainteresowanego może być przyjęty negatywnie lub wogule nie przyjęty
bo jak alkoholikowi,ciągle jeszcze cierpiącemu(pijącemu) można przekonać mówiąc słowa - "przestań pić"
to tylko od niego zależy co on z tym zrobi
ale masz rację,gdyż egoizm jest w tym zdrowy i na miejscu
gdyż egoistyczne wpatrzenie w siebie,w swoje nie picie w to jak udało się tego dokonać
i w ten sposób pokazanie drugiemu ciągle cierpiącemu (pijącemu) jest najlepszym sposobem przekazu
w moim przykładzie,gdy byłem na początku mej drogi trzeźwienia
pchała mnie myśl pomagać wszystkim pijącym alkoholikom
zdawało mnie się to takie proste,a zapomniałem jak to u mnie było
jaki egoizm wtenczas w sobie miałem do miłowania siebie i butelki
pare osób udało mnie się zaciągnąć na AA-owską grupę
nie dużo ich było ,no i żadnego już tam nie ma
w tym był i mój serdeczny przyjaciel,wychowaliśmy się na jednej ulicy
od najmłodszych lat,boli mnie że nie umiałem jemu pomóc
dziś już go nie ma,w śród żywych
ale czy powinienem ubolewać jego stratę,czy też bul że nie umiałem jemu pomóc ???
gdy nabrałem doświadczenia i wiem że nie inaczej mogę pomagać jak tylko przez rady i sugestie swoich własnych doświadczeń
to inaczej podchodzę do tych spraw ,również i memu przyjacielowi tak doradzałem
jednak on wybrał swoją wersję,na którą ja nie miałem wpływu
na zasadzie mego egoistycznego spojrzenia w me doświadczenia poradziłem też jednemu chłopakowi co tu na forum wlazł
a że był z moich okolic,zaproponowałem grupę AA-owską
tyle co mnie wiadomo,nie pije i się tu udziela
na mej grupie nie został znalazł sobie swoją
ale czy jego trzeźwienie jest moją zasługą ???
nie :nie:
to jego własna zasługa,polegająca że skorzystał z moich rad
owszem podałem jemy terapeutkę na tacy - ale on nie musiał przyjść na umuwione spotkanie
jednak jego "ja" przyniosło du**sko bo to, jego "ja" tego chciało
ani na ten przypadek,ani na te powyżej "ja" nie mam i nie miałem wpływu
co nie oznacza że jestem egoistą ,który nie leczy ran
tylko takim co wie że ranę się opatruje,nie zaś eliminuje
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Śro 04 Kwi, 2012 08:58   

myślę, że mało kto, rozumie to o czym piszesz
ja seim staram

bo to nie w tych słowach jest prawda a w tym co robisz teraz
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Śro 04 Kwi, 2012 09:38   

zasadziłem wczoraj przed szkołą 6 krzaczków,i podlałem
a jaki ja mam teraz wpływ że one się przyjmą,że ktoś ich tam nie wyrwał???
"ja"swoje zrobiłem,nawet dziś nie będe musiał ich podlać - matka natura mnie wyręczyła
jak tam będą gdy dziś zajdę do pracy to moje emocje się uradują
za tydzień dwa listki się leciutko zazielenią to moje emocje się ucieszą
jednak gdy chodź jeden z nich uschnie,to moje emocje opadną,posmutnieją
ale czy moja pomoc ma polegać na tym że całą noc miałem tam warować ???
podobnie odnoszę się gdy daję poradę i sugestię drugiemu ciągle cierpiącemu
ale nie mam wpływu na dalszy rozwój - nie zwiąże,nie będe siedział przy nim całą noc,dzień miesiąc ....
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
grzesiek 
Gaduła



Pomógł: 15 razy
Wiek: 57
Dołączył: 16 Lip 2011
Posty: 850
Skąd: Kłodzko
Wysłany: Śro 04 Kwi, 2012 11:13   

szymon napisał/a:
myślę, że mało kto, rozumie to o czym piszesz

A ja myślę Szymku,że Jacek dokładnie i zrozumiale opisał to co chciał.
Wszystko zależy od czytającego,czy chce i potrafi zrozumieć sens tej wypowiedzi.
Jacek napisał/a:
dlugixp napisał/a:
Po co niektórzy udzielają tu rad, wsparcia, starają się skierować kogoś na właściwą drogę, skoro to i tak nikogo nie interesuje ?

Jeśli nikogo to nie interesuje ,to po co wchodzi na to forum? Można przecież czytać "PRZYJACIÓŁKĘ" Te teksty,mają być sugestią ,pomocą z doświadczeń przeżytych,a nie radami czy poleceniami,lub zmyślonymi *p****.Osoby potrzebujące wsparcia,czytając ze zrozumieniem zawsze mogą coś z tego zaczerpnąć do poprawy własnego postępowania w trzeźwieniu.
Jacku brawo,bardzo mądra i czytelna wypowiedź.Zgadzam sie z Tobą.
Ten post z wiązany z ogrodnictwem również jest bardzo czytelny i obrazowy,tylko nie wszyscy czytają ze zrozumieniem :szok:
_________________
dzisiaj nie pije
Każdy człowiek może wejść na lepszą drogę, do puki żyje
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Śro 04 Kwi, 2012 14:56   

Flandria napisał/a:
Ten przejechany kot kojarzy się tej osobie z jakimś trudnym wydarzeniem z jej życia i tak naprawdę przeżywa ona po raz kolejny traumę z tego powodu, a nie z powodu przejechanego kota.

A to co za geopsychologia ?
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,35 sekundy. Zapytań do SQL: 11