|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Co znaczy być dobrą matką? |
Autor |
Wiadomość |
Maciejka
Uzależniony od netu dawniej perełka
Pomogła: 67 razy Wiek: 55 Dołączyła: 28 Sty 2013 Posty: 3866
|
Wysłany: Nie 28 Kwi, 2013 10:04
|
|
|
Jal na to pytanie moje dzieci odpowiadają, że fajną wystarczająco dobra ani idealną ani beznadziejną.
Z mojego doświadczenia wynika, że jestem taką matką jaką myslę, że jestem. Co to dla mnie znaczy, jakie stawiam sobie oczekiwania i wymagania żeby temu sprostać. Idealną matką nigdy nie będe i do tego nie dążę, beznadziejną też nie bo dzieciom kojarzę się z bezpieczeństwem , wsparciem, miłością, ciepłem.
Kilka lat temu tak nie myslałam po cżęści dlatego że , nosiłam w sobie obraz mojej matki, której nie uważałam za matkę żeby zadowolić tatę i obraz babki jako matki, która uzurpowała sobie prawo do odebrania mnie/ dziecka mojej matce i uważała, że wychowuje mnie dobrze czyli tak jak swoje dzieci. Skoro nosiłam w sobie takie wyobrażenia/ obrazy matki jak mogłam w zdrowy sposób wychowywać swoje dzieci, myśleć dobrze o sobie jako o człowieku i o matce.
Swoją drogą miałam/ nosiłam w sobie obraz idealnego taty za jakiego uważałam swojego ojca ale okazał się ten wzorzec iluzją, tak naprawdę nigdy nie uważałam go za dobrego ojca bo wiele od niego wycierpiałam i zadał mi wiele zranień i bólu i wbijał mi poczucie winy za jego infantylne zachowania. |
|
|
|
|
Scarlet O'Hara
Gaduła Uzależniona od dekadencji
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 05 Lis 2012 Posty: 630 Skąd: dwanaście dębów
|
Wysłany: Nie 28 Kwi, 2013 22:47
|
|
|
perełka napisał/a: | i napisać 10 zdań. Jestem dobra matka gdy.... |
Muszę wypróbować choć pewnie będą to bardzo skromne zdarzenia ale spróbuję .....czemu nie.
A dziś zatęskniłam za moim szkrabem ale...jestem zmęczona i nadal cieszę się,że jest u babci bo nie miała bym siły na zwykłe obowiązki mamy. |
_________________ Jeśli masz problem, poznaj jego przyczynę a będziesz szczęśliwszy. |
|
|
|
|
Kawa
Towarzyski ...na początku drogi ...
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Kwi 2013 Posty: 101
|
Wysłany: Czw 02 Maj, 2013 15:48
|
|
|
A ja znalazłam coś takiego:
Matka jest przede wszystkim człowiekiem. Kobietą. Ma więc prawo do smutku, złości. Ma prawo być niezadowolona ze swojego dziecka, chociaż powinna przecież potrafić zawsze stać po jego stronie, dostrzegając jednocześnie jego błędy i umieć mu je wytłumaczyć. Być może dobra matka to także taka, która znajdzie chwilę dla siebie, ale jednocześnie przeczyta kilka bajek swojej pociesze i będzie wygłupiać się z nim na śniegu. Może dobra matka to także taka, która potrafi mówić „nie” i wyznaczać granice. .. Jaka naprawdę jest dobra matka? Co to znaczy? Na to pytanie każda z nas musi chyba odpowiedzieć sobie sama… Pamiętajmy, zycie zawsze weryfikuje nasze poglądy i nierzadko okazuje się, że to, co było dla nas oczywiste parę lat temu, dziś jest niewykonalne. |
_________________ "Swoje porażki należy wykorzystać jako wskazówki do pozytywnych zmian siebie samego" |
|
|
|
|
Żeglarz
Gaduła
Pomógł: 31 razy Dołączył: 04 Paź 2010 Posty: 991
|
Wysłany: Czw 02 Maj, 2013 19:11
|
|
|
Kawa napisał/a: | nierzadko okazuje się, że to, co było dla nas oczywiste parę lat temu, dziś jest niewykonalne. |
I odwrotnie |
|
|
|
|
Maciejka
Uzależniony od netu dawniej perełka
Pomogła: 67 razy Wiek: 55 Dołączyła: 28 Sty 2013 Posty: 3866
|
Wysłany: Nie 12 Maj, 2013 09:03
|
|
|
przeczytalam dziś książkę Być matką dorosłych dzieci L. Mieścickiej Mellibrudy i polecam ja wszystkim tym, którzy mają dzieci w okresie dorastania, wieku młodzienczym, w okresie narzeczeństwa i późniejszym . bdb książka o tym co to znaczy byc matką w różnych okresach życia jak i tęściową. A tobie kawa polecam przeczytać Toksyczni teściowie i toksyczni rodzice obie książki S. Forward |
|
|
|
|
zołza
Upierdliwiec Zołza
Pomogła: 62 razy Dołączyła: 03 Maj 2013 Posty: 2219 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Nie 12 Maj, 2013 10:07
|
|
|
Przeczytaj PRZED podróżą do Schronu
Schron
"Kobieta ujrzała las z daleka. Tak właśnie jej mówiono – najpierw zobaczysz las, droga się tam kończy, na końcu drogi będzie szlaban i budka wartownika, wszystko monitorowane. Kobieta zobaczyła przy szlabanie ochroniarza.
- Hej, chłopcze! To droga do Schronu? - zapytała kobieta.
- Tak, - odparł ochroniarz, - A pani do kogo?
- Do kogo trzeba, - burknęła kobieta i obeszła szlaban, - nie zatrzymasz mnie nawet czołgiem.
- Niech pani poczeka, - poprosił chłopak. – Nikogo nie zatrzymujemy. I nie mamy czołgów. Wręczamy tylko instrukcję.
- Nie trzeba, - dumnie odparła kobieta. – Ja sama mogę każdego poinstruować. Powiedz dokąd mam iść i już.
- Tam, - ochroniarz machnął ręką w stronę lasu. – Proszę iść. I tak pani wróci po instrukcję. Ale to nic, jesteśmy tu przez całą dobę.
Kobieta wróciła po dwóch godzinach, nieco pomięta i podrapana.
- Nic pan nie mówił, że się tam nie da przejść! – napadła na ochroniarza z pretensjami.
- Powiedziałem przecież, że instrukcja potrzebna… - westchnął ochroniarz. – Niech pani wejdzie do budki, opatrzę pani zadrapania…
- Sama sobie poradzę! – rzuciła się kobieta, wyrywając maść z rąk ochroniarza.
W budce było czysto i przytulnie. Stół, krzesła.
- A kogo pani tam ma, w Schronie, - zapytał ochroniarz współczująco.
- Syna. Z rodziną. Z żoną i dwójką dzieci.
- Od dawna tam są?
- Już prawie dwa lata.
- A skąd pani wie o Schronie?
- Od przyjaciółki… Jej córka tam mieszkała, długo, prawie 10 lat. Ale ją znalazła i sprowadziła z powrotem. Teraz już jest dobrze.
- To dobrze, że dobrze… Co pani wie o Schronie?
- Co mam wiedzieć? Wiem, że to takie miejsce, dokąd dzieci uciekają od rodziców. Ciężko tam trafić. Ale można. I sprowadzić ich do domu też można. To wszystko, co wiem.
- Mało pani wie… Po to właśnie Schron, żeby się chować przed wszędobylskimi.
- To niby pan o mnie? Że niby ja jestem wszędobylska? Jak pan śmie??? Jestem matką!!! Ja to ścierwo w mękach rodziłam, karmiłam, poiłam, wychowywałam, nie dojadałam, nie dosypiałam, a on zwiał do Schronu!
- A jakby panią ktoś poniżał?
- Zaraz poniżał! Matka jestem! Wolno mi! Tyle poświęciłam.
- Wie pani, że jeśli kobieta poniża mężczyznę, to jakby go kastrowała. Nawet jeśli to matka. A może zwłaszcza, jeśli matka…
- Co ty gadasz! To jedyny mężczyzna, jakiego kocham w życiu! Reszta to dranie, zdrajcy, psy, hołota!
- Pani syn to też przecież mężczyzna, - zauważył ochroniarz. – A pani tak o nim…
- W życiu mu tego nie powiedziałam!
- Nie musi pani mówić, to się czuje bez słów.
- Niech mi odda dług, to jego święty obowiązek!
- Jaki dług? Niech pani mówi, ja mu przekażę.
- Życie mi jest winien! Ja za niego życie oddałam, a on uciekł, zdrajca! Ale ja go dorwę!
Drzwi się otworzyły i do budki weszła druga kobieta, starsza nieco od pierwszej.
- Dzień dobry, ja do Schronu… Syna tam mam… z rodziną.
- Od kiedy?
- Od dwóch lat. Sama go tam zagoniłam. Swoją troską nadmierną. Całe życie mu poświęciłam, chuchałam-dmuchałam, lekcje odrabiałam za niego, każda wolną chwilę z nim spędzałam. A potem wydoroślał, a ja się poczułam zbędna. Ożenił się, no to postanowiłam udowodnić, że beze mnie sobie młodzi rady nie dadzą. Opiekowałam się nimi, doradzałam, gotowałam. A jak się wyprowadzili, to codziennie do nich jeździłam. Jak na urlop wyjeżdżali, to chorowałam z tęsknoty, dzwoniłam do syna, że umieram, żeby przyjechał. A on wszystko rzucał i jechał…
- Naprawdę rzucał wszystko? – spytała pierwsza kobieta z zazdrością w głosie.
- Ano rzucał, póki go żona nie rzuciła. „Wybacz, powiedziała, ale ożeniłeś się ze swoją mamą, a ja z nią w szranki stawać nie będę”. Rozwiedli się. Nie rozumiałam wtedy, że im rodzinę rozbiłam, jak klin tkwiłam tam bez przerwy. Potem syn poznał inną kobietę. Ale się ucieszyłam! Znowu zaczęłam im życie urządzać, doradzać…
- I wtedy syn odszedł do Schronu? – wtrącił ochroniarz.
- Odszedł. Wszyscy odeszli, wnuków zabrali. Sama zostałam. Najpierw się obraziłam śmiertelnie, potem zaczęłam myśleć, co ja takiego narobiłam… Dlaczego syn uciekł do Schronu?
- Domyśliła się pani? – spytał ochroniarz.
- Tak, synku, domyśliłam się… Teraz wiem, że rodzona matka może stać się okupantem, jeżeli ciągle granice przekracza. Rodzina to suwerenne państwo – wymaga szacunku.
- Ale to pani syn! – oburzyła się pierwsza kobieta. – Winien jest pani do grobowej deski!
- Nie chcę żadnych grobowych desek – ani jego, ani swoich. On ma swoje życie, ja swoje, a spotkać się możemy zawsze, jak wszyscy zechcemy. A za radość i szczęście, co mi syn dał, rachunku wystawiać nie będę. Przyszłam przeprosić, może wrócą.
- A jak syn nie zechce z panią rozmawiać? – zapytała pierwsza.
- To nic, ja jestem na to przygotowana. Może tak być. Wówczas drugi raz przyjdę. A jak nie będzie chciał, to trudno, widać tak ma być. Byleby był szczęśliwy.
- No to niech pani idzie, - ponaglił ochroniarz. – Bo późno się robi, zaraz się ściemni. – A pani też idzie? – zapytał pierwszą matkę.
- Nie, ja się jeszcze zastanowię. Za wcześnie chyba się wybrałam do tego Schronu…
Ochroniarz odprowadził wzrokiem dwie kobiety. Jedna ruszyła w stronę Schronu, a druga – w stronę wyjścia.
A w Schronie tymczasem dyżurny krzyczał:
- Hej, Jankowi przekażcie, że matka do niego idzie!
I wszyscy się cieszyli, ponieważ nawet w Schronie każdy przez cały czas potajemnie czekał, aż pewnego razu przyjdą rodzice i nareszcie można będzie normalnie porozmawiać i zrozumieć siebie nawzajem. I można będzie ich przytulić i wyszeptać długo skrywane słowa: „Mamo, tato, tak nam ciebie brakowało!”
Na motywach opowiadania Iriny Sieminoj. Przekład I.Z. |
_________________ To,że płaczę czasem nie znaczy,że jestem słaba. To,że nie zawsze uśmiecham się nie znaczy,że nie jestem szczęśliwa.. To,że często marzę nie znaczy,że nie patrzę na świat realnie... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|