Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak i dlaczego zaczęłam/zacząłem pić?
Autor Wiadomość
Ann 
Upierdliwiec



Pomogła: 22 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 11 Lip 2013
Posty: 2075
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 19:03   Jak i dlaczego zaczęłam/zacząłem pić?

Tak mi przyszło do głowy, postawienie pytania do rozmowy:
"Jak i dlaczego zaczęłam/zacząłem pić?".

Ma ktoś chęć się wypowiedzieć na ten temat? Ja pewnie niedługo wrzucę swoje dwa słowa, jak napiszę po wcześniejszym skoncentrowaniu się :P .
_________________
Być może jest tak, że każda istota musi podlegać jakiemuś uzależnieniu. Że człowiek zupełnie wyzbyty uzależnień jest niekompletny. Że to naturalne jak oddychanie.

Jakub Żulczyk, Ślepnąc od świateł
Ostatnio zmieniony przez Whiplash Nie 25 Paź, 2015 00:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 19:07   

Cytat:
"Jak i dlaczego zaczęłam/zacząłem pić?".
z gwinta , bo kumple też pili
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 19:10   

szwendanie się po pracy, żeby do domu jak najpóźniej wrócić, pub, muzyka na żywo, piwo, samotnie i tak przynajmniej raz w tygodniu najpierw, a potem każdorazowo, gdzie grała ulubiona kapelka z Armenii, a potem to już poszło.

zupełnie pierwsze picie alkoholu to na imprze rodzinnej, pierwszy urwany film to na imprezie z licealistami, chyba :mysli:
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
Ostatnio zmieniony przez smokooka Sob 24 Paź, 2015 19:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ankao30 
Trajkotka



Pomogła: 24 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 03 Sty 2015
Posty: 1554
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 19:10   

Ann napisał/a:
Jak i dlaczego zaczęłam/zacząłem pić?


Też z gwinta z kuzynką, bo byłam ciekawa jak wiśniówka smakuje. I smakowała, urwał już wtedy mi się film.
_________________
Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
 
     
Giaur 
Towarzyski



Pomógł: 4 razy
Wiek: 36
Dołączył: 11 Cze 2015
Posty: 414
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 19:45   

Debiut - obóz sportowy (14l), dwa tygodnie ostrego ciągu, nawet jak na późniejsze standardy jestem pod wrażeniem, urwany film co drugi dzień, do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć przyzwolenia wychowawców na cały ten cyrk. Potem różnie, czasem częściej, czasem rzadziej, ale zawsze w typie zero-jeden, czyli albo wcale, albo w trupa. Picie destrukcyjne po zakończeniu edukacji. A dlaczego alkohol? Od początku chyba czułem że to jest TO, żaden narkotyk nie dawał mi takiego kopa. A od rzeczywistości jakoś musiałem uciec.

EDIT
Przez destrukcyjne picie rozumiem zażywanie w samotności, porządkowanie całego życia pod butelkę, próby ograniczania/zerwania z nałogiem. Negatywny wpływ alkohol miał na mnie zawsze, tylko jedną na dziesięć imprez/popijaw mogę wspominać w jako tako pozytywnym świetle.
_________________
“I can never forget, but no matter how much it hurts, how dark it gets or no matter how far you fall, you are never out of the fight.”
Marcus Luttrell
Ostatnio zmieniony przez Giaur Sob 24 Paź, 2015 19:55, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
ankao30 
Trajkotka



Pomogła: 24 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 03 Sty 2015
Posty: 1554
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 20:14   

Ann,
Dałaś do myślenia. :mysli:

Zastanawiam czemu ma służyć ta analiza, choć sponsorka też mi zadała takie pytanie, kiedy pierwszy raz się upiłam i jak to wyglądało. Ale więcej nie analizowałam, bowiem to kojarzy mi się z użalaniem dlaczego ja, jak to możliwe itp. A prawda jedna, jestem uzależniona i wiem o tym, nie muszę tego analizować. Wiem, że jak wypiję drinka, to na tym się nie skończy, że ten pierwszy to ta lokomotywa. Ja to wiem, a czemu, jak i kiedy to analizowałam i piłam, bo nie umiałam się z tym pogodzić.
Teraz mam wewnętrzny spokój. Jak pierwszy raz się upiłam miałam 11 lat nie wiedziałam, że tak się to skończy. A i miałam karę, nie dość, że strasznego kaca, to mama mnie ukarała.
_________________
Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
Ostatnio zmieniony przez ankao30 Sob 24 Paź, 2015 20:17, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
MILA50 
Towarzyski
nadzieja



Pomogła: 5 razy
Wiek: 67
Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 454
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 20:52   

Ann napisał/a:
"Jak i dlaczego zaczęłam/zacząłem pić?".


pierwsze kieliszki wychylałam przy biesiadnym stole z rodzicami i ich gośćmi,potem ze swoimi przyjaciółmi na własnych biesiadach a potem to samotnie
wychodzi na to że zaczęłam dla towarzystwa ,potem dla ukojenia duszy a potem na przymusie picia.....tak to szło :(
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 21:55   

Ann napisał/a:
"Jak i dlaczego zaczęłam/zacząłem pić?".

Jak? Po kryjomu. Dlaczego? Bo po alkoholu życie mniej bolało, a świat stawał się kolorowy.
Ja od dzieciństwa cierpiałam na ból istnienia, a pierwszy kieliszek wódki wypity w wieku 12 lat
okazał się natychmiastowym lekarstwem na tę dolegliwość - chciałam już zawsze tak się czuć
i sprowadzałam na siebie ten stan tak często jak się tylko dało - na początku ukradkiem, później towarzysko.
A jeszcze później - znów samotnie, ale to już we władzy uzależnienia.
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Ann 
Upierdliwiec



Pomogła: 22 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 11 Lip 2013
Posty: 2075
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 22:26   

To o czym piszecie jest też po części moje.

Ja zaczęłam pić mając 12-13 lat, zdaje się, że bliżej 12. Wcześniej próbowałam, maczałam palce w kieliszku i inne takie. Ale tak całkiem świadomie, w ukryciu z dala od oczu dorosłych wypiłam piwo na pół. Mocne, w puszce. I poczułam, że to jest to. To coś co sprawia, że świat nagle staje się choć trochę bardziej do przyjęcia.
Piłam od tamtej pory coraz częściej, zwiększając ilość alkoholu i różnicując towarzystwo.
Piłam, bo to pozwalało mi uciec, bo alkohol dawał mi ludzi do rozmowy, bo życie mniej bolało, a rzeczywistość wisiała coraz bardziej.
Pijałam rozrabiany spirytus kranówą, pijałam wina, piwa, jabole. Wszystko co kręciło beretem. Wszystko co paliło zwoje. Wszystko co .... zabijało mnie we mnie.
Pijałam w ukryciu, w starych bunkrach i na stacji kolejowej. Pijałam w lesie, nad rzeką i na łąkach w krzaczorach, w których gdyby mi łeb urwali, to nawet nikt by mnie nie znalazł. Najpierw towarzysko i eksperymentalnie, później dzieląc los z kumplem o podobnych życiowych zagięciach, na ławce pod blokiem, w klatkach schodowych i piwnicach. Później chwilę jeszcze bardzo towarzysko, by ostatecznie solo zapijać się przed komputerem każdego wieczora.

Tak sie zastanawiam, czy jedyne czego szuka alkoholik w alkoholu to ukojenie i czy tak jest od samego poczatku...? czy ewaluuje? U mnie chyba od początku poszukiwałam czegoś co wymiesza dyski i odłączy zasilanie.
_________________
Być może jest tak, że każda istota musi podlegać jakiemuś uzależnieniu. Że człowiek zupełnie wyzbyty uzależnień jest niekompletny. Że to naturalne jak oddychanie.

Jakub Żulczyk, Ślepnąc od świateł
 
     
Giaur 
Towarzyski



Pomógł: 4 razy
Wiek: 36
Dołączył: 11 Cze 2015
Posty: 414
Wysłany: Sob 24 Paź, 2015 22:50   

Ann napisał/a:

Tak sie zastanawiam, czy jedyne czego szuka alkoholik w alkoholu to ukojenie i czy tak jest od samego poczatku...? czy ewaluuje? U mnie chyba od początku poszukiwałam czegoś co wymiesza dyski i odłączy zasilanie.


Ja stawiam na ewoluowanie, na początku potrzebowałem wymieszać dyski i odłączyć zasilanie, co weekend nieodparta potrzeba zresetowania się, bo.... bo powód się zawsze znajdzie, od melanżu do melanżu, od weekendowego alkoholika do pełnowymiarowego. A potem wraz z postępami choroby oraz wraz z narastaniem problemów (w które się pakowałem alkoholem właśnie) dopiero dwa dęby podłączały zasilanie, a w okolicach piątego dyski się jako tako uporządkowały. I tak wkoło, a z każdym kolejnym "uporządkowaniem" stawiałem kolejny krok do wczesnego grobu. Na koniec to ja w alkoholu szukałem... alkoholu i niczego poza tym.
_________________
“I can never forget, but no matter how much it hurts, how dark it gets or no matter how far you fall, you are never out of the fight.”
Marcus Luttrell
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie 25 Paź, 2015 10:41   

Ann napisał/a:
Tak sie zastanawiam, czy jedyne czego szuka alkoholik w alkoholu to ukojenie i czy tak jest od samego poczatku...? czy ewaluuje? U mnie chyba od początku poszukiwałam czegoś co wymiesza dyski i odłączy zasilanie.

do tego poczatkowo niewielka ilość alkoholu, była w stanie odciąć zasilanie. Z czasem, potrzebna była większa ilość. Coraz szybciej zasilanie wracało, wiec piłam coraz wcześniej. A z czasem nic nie pomagało. Wtedy zgłosiłam się na detox. Do wyboru miałam tylko jeszcze ... wieczne odcięcie ;) śmierć.
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
kas25 
Gaduła



Pomogła: 1 raz
Wiek: 38
Dołączyła: 22 Sie 2011
Posty: 859
Wysłany: Nie 25 Paź, 2015 11:39   

Moje początki… :mysli: ...w liceum - chciałam być "fajna". Towarzystwo piło, eksperymentowało - ja też.
Niestety nie zdawałam sobie sprawy, że alkohol stał się dla mnie czymś więcej.
Ucieczką. Przed brakiem bezpieczeństwa, wsparcia, miłości, jakichkolwiek ról w rodzinie, okazjonalnym kontaktem z rodzicami. Stał się łatwym sposobem poradzenia sobie z lękiem i trudnościami.
I tak minęło ponad 10 lat …
...od popijania po szkole, w parkach, na domówkach - do codziennego szwendania się po imprezach, picia przed snem, "bo bez alkoholu nie wytrzymam, zwariuję", aż w końcu po bolesne pragnienie, przysięgi składane sobie i światu, "że to już ostatni raz".
Wtedy trafiłam na dekadencję, później na psychoterapię. I rozpoczęła się moja baaaardzo długa i cholernie trudna droga do zdrowienia :)
I tak potrafię zdecydować, że dzisiaj nie piję. I gdy upłynie dzień , będę mogła ponownie wybrać czy wrócę do picia, czy nie. Piszę o tym bo każdy kolejny dzień trzeźwości daje mi nowe możliwości. Mogę realizować swoje pasje i postanowienia, cieszyć się bliskimi, pracą. W końcu mogę naprawdę wszystko... :)
_________________
"Doceniaj to, co masz - praktykuj wdzięczność. Ciesz się małymi rzeczami. Żyj w teraźniejszości. Uznaj, że nie można wszystkich zadowolić i że nie da się wszystkiego kontrolować."
 
     
Ann 
Upierdliwiec



Pomogła: 22 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 11 Lip 2013
Posty: 2075
Wysłany: Nie 25 Paź, 2015 20:08   

Giaur napisał/a:
bo.... bo powód się zawsze znajdzie, od melanżu do melanżu, od weekendowego alkoholika do pełnowymiarowego.
Powodów zawsze było tyle ile trzeba: bo padało, bo świeciło słońce, bo się ktoś krzywo spojrzał, bo ciężki dzień był, bo trzeba odpocząć, bo trzeba się nagrodzić, bo chciałam się zresetować, bo mi się należy!
Bo problemy mnie przerastały. Bo nienawidziłam siebie.
Nierozwiązywane problemy piętrzyły się z dnia na dzień. Po dzień dzisiejszy jeszcze wyłażą na wierzch. No ale cóż, to na własne życzenie było.


Kiedyś się zastanawiałam, czy to może jest tak, że po prawdzie ja się alkoholiczką urodziłam, czy się nią stałam tak szybko, tak mocno i tak głęboko nurkując w tych piekących wodach. W sumie ta odpowiedź nie jest mi potrzebna by żyć, ale tak sobie czasem myślę. O.
_________________
Być może jest tak, że każda istota musi podlegać jakiemuś uzależnieniu. Że człowiek zupełnie wyzbyty uzależnień jest niekompletny. Że to naturalne jak oddychanie.

Jakub Żulczyk, Ślepnąc od świateł
 
     
ankao30 
Trajkotka



Pomogła: 24 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 03 Sty 2015
Posty: 1554
Wysłany: Nie 25 Paź, 2015 20:19   

Ann,

Też się zastanawiałam czy to geny, kiedy granicę przeszłam, czy jakbym później spróbowała to bym nie była alkoholiczką. Teraz wiem, że mój alkoholizm to tylko syndrom choroby. To mi pokazał krok czwarty. Jak uczciwie rozpisałam przeszłość, a piątka ze sponsorką uwolniła mnie. Po dziewiątce nic mi już nie wypływa. Choć nic niewiadomo, jakby co zawsze mogę wrócić do kroków 1-9, pozostałymi trzema żyję na codzień. Ale to ja i dziś.

Miłego dnia :kwiatek:
_________________
Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 43
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2412
Wysłany: Nie 25 Paź, 2015 20:46   

u mnie było jak z tym facetem, co to rozebrał się do naga i skoczył w pokrzywy. Pytali się potem "durniu, po coś to robił???"
"Cóż" odpowiedział "Wtedy wydawało mi się to dobrym pomysłem"
:bezradny:
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 17