Wiek: 53 Dołączyła: 10 Sie 2012 Posty: 2955 Skąd: Katowice
Wysłany: Sob 08 Paź, 2016 08:40 Czas uzależnienia (współuzależnienia).. to czas stracony?
Sam fakt, zaprzestania picia był dla mnie przełomem w życiu.
Co rusz, doceniam te decyzję.
Od wczoraj, ciśnie mi się na klawiaturę coś.. czego nie umiem nazwać.
Stąd ten temat. Pomożecie
Ja piszę o alkoholizmie. Tak, jest mi prościej. Chętnie poczytam o drugiej stronie też
Co takiego, w tym czasie uzależnienia jest, że nie mogłam tam nawet popatrzeć.
Większości nie pamiętałam. Tak jakbym pół życia straciła. Jakby tamto życie nie miało znaczenia a więcej jeszcze.. najlepiej gdyby całkiem znikło. Okazało się nie moje.
A przecież.. żyłam.
Można doceneić.. ten czas w którym byłam uzależniona?
_________________ ...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania..
Ciekawy temat
Czas wspoluzaleznienia, dla mnie, to czas bardzo trudny, ale na pewno nie stracony. Dzieki niemu dostalam impuls do poszukiwania I odkrywania samej siebie, swojego muejsca w zyciu, wsrod innych ludzi.
Jo-asia
dla mnie ten czas - mojego współ-, kiedyś wydawał się stracony. Już nie.
Zaczęłam to rozumieć, kiedy poznałam obecnego partnera. Najpierw tylko przyjaciela. Zaczęłam widzieć jego problem innymi oczami. Zaczęłam rozumieć, że mój problem - wynika głównie z mojej niewiedzy. Zaczęłam robić coś dla siebie - znalazłam sobie psychologa. Zaczęłam "wiedzieć" więcej, rozumieć, gdzie popełniałam błędy i że byłam "ofiarą" tylko na własne życzenie. I że na to samo - nieświadomie skazywałam swoje dzieci
Wreszcie podjęłam włąściwą decyzję, zakończyliśmy tamten chory związek, w którym mój były - tak naprawdę podejmował kilkakrotnie próby trzeźwienia, ale w żadnej z nich nie wytrwał. Bo chciał przestać pić "dla nas", nie "dla siebie" . I nadal pije
Powiedział mi to na zakończenie wprost. Że robił to dla mnie, dla nas... Smutne.
Podjęłam ogromne ryzyko i bardzo szybko weszłam w nowy związek. NIE ŻAŁUJĘ! dziś ponad rok jestem z trzeżwym alkoholikiem. Za nami dużo rozmów na te tematy. DZIŚ, doceniam, to, co od życia dostałam. Bo umiem docenić moje stare życie. dziś wiem, że nie był to czas stracony - bo wyciągnęłam z tamtego okresu mnóstwo wniosków. I już nie popełniam starych błędów. Dzięki staremu życiu - wiem jak w nowym postępować lepiej Rozumiem więcej i dzięki temu stałam się bardziej otwarta na ludzi Dbam o innych - ale już nie zapominam o SOBIE! Dziś wiem, że prawdą jest - "Nie ważne gdzie, nie ważne jak, ważne z kim". Kocham - nie tylko sercem, ale i głową Trzeźwo patrzę na swój związek i wciąż nie mogę się nadziwić - że to jest możliwe
_________________ "Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3
uwazam, ze nie bylysmy ofiarami samych siebie, nie bylysmy tez ofiarami mezow alkoholikow...bylysmy ofiarami bardzo trudnej, skomplikowanej sytuacji...
ja odbieralam to jako zagrozenie mojego i moich dzieci bytu czyli podstawy istnienia, czlowiek w takiej sytuacji zachowuje sie instynktownie, nie mysli logicznie...stad bezsensowne dzialania
...bylysmy ofiarami bardzo trudnej, skomplikowanej sytuacji...
właśnie o to mi chodzi Ujęłaś to lepiej niż ja próbowałam. Wcześniej - myślałam, że jestem "ofiarą". Teraz już nie.
Gdybym wcześniej miała "wiedzę" jak postępować w takich sytuacjach...Moje życie pewnie byłoby inne...
Ale dzięki temu, że było, jakie było, mam okazję być TU i TERAZ. Z tym z kim jestem teraz. Już nie żałuję, że było takie, jakie było. Bo TERAZ jestem szczęśliwa. I doceniam to, co mam
_________________ "Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3
To jednak ciągle docenienie przeszłości.. jako "błędnego" życia.
Ahaaaaa............coś mi świta...........przeszłość nie istnieje, przyszłości nie ma jest tylko tu i teraz.............czy jakoś tak
Mam podobnie. Z przeszłością już się rozprawiłam i nie mam co nad tym rozmyślać. To co było zrozumiałam, co mogłam naprawiam i pozbyłam się tony balastu. Ważne jest dla mnie tu i teraz. Mam plany na przyszłość z możliwością poprawek i bez spiny , że musi być. Najważniejsze, że mam plan na dziś i czasem z listy wykreślam niektóre punkty. Nic na siłę ale plan działania jest.
_________________ Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
Ostatnio zmieniony przez ankao30 Sob 08 Paź, 2016 12:40, w całości zmieniany 1 raz
k jakbym pół życia straciła. Jakby tamto życie nie miało znaczenia a więcej jeszcze.. najlepiej gdyby całkiem znikło. Okazało się nie moje.
właściwie... to się nad tym już nie zastanawiam... to już dawno było i... tego już nie ma...bo jest dziś i to jest ważniejsze...
Fakt, że wiele moich życiowych działań w tamtych czasie zwolniło: rozwój osobisty, zawodowy, zainteresowania, duchowość, a nawet zwykła troska o dom, siebie, własne zdrowie... Po prostu mnóstwo czasu traciłam na durne (z dzisiejszego punktu widzenia), bezsensowne działania. Ot czysta strata energii, która poszła gdzieś... w kosmos...
Z drugiej strony, bez tych strat w tych dziedzinach, bez cierpienia - nie ocknęłabym się i nie była tu, gdzie jestem dzisiaj. Ale nie oglądam się bezsensu za siebie. Życie takie jest,według mnie, pełne dynamizmu, ale i przestojów.
Ostatnio zmieniony przez pietruszka Sob 08 Paź, 2016 13:12, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 53 Dołączyła: 10 Sie 2012 Posty: 2955 Skąd: Katowice
Wysłany: Sob 08 Paź, 2016 13:34
Wiele wtedy się nauczyłam. Rozwinęłam większość zdolności, kompetencji. Zdobywałam również wiedzę. Którą dzisiaj nadal rozwijam.
Nauczyłam się żyć na krawędzi i dałam sobie radę. Czasem myślę, że dziś gdybym stanęła przed takimi wyzwaniami.. lepiej bym nie wybrała, zrobiła, zdziałała.
Przede wszystkim, wychowałam dzieci. Pomimo.. trudnych sytuacji. Czasem ekstremalnych.
Na polu zawodowym, też sobie nieźle radziłam.
A zaprzestanie picia.. pomogło mi docenić życie. Siebie docenić. Pójść dalej.
I głównie uciszyć ten hałas w głowie
Nie żyję przeszłością ani w przeszłości.. i to nie jest problem. A kolejna część układanki.
Przeszłość i tak wraca, w tutaj. Każda niedoceniona jej część, zakłamana, odrzucona. Od niej nie uciekniesz.
Natomiast pamiętam swój opór i "niepamięć" po zaprzestaniu picia. Długo nie spoglądałam wstecz, świadomie. Widziałam tam tylko.. ból "ofiary i kata". I wszystko przez pryzmat alkoholu i żalu z nim związanym.
_________________ ...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania..
Co takiego, w tym czasie uzależnienia jest, że nie mogłam tam nawet popatrzeć.
Większości nie pamiętałam. Tak jakbym pół życia straciła. Jakby tamto życie nie miało znaczenia a więcej jeszcze.. najlepiej gdyby całkiem znikło. Okazało się nie moje.
A przecież.. żyłam.
Można doceneić.. ten czas w którym byłam uzależniona?
Nie patrzę na swoją przeszłość, żeby ją ocenić. Ona jest moją częścią, jest kontinuum. Nie odcinam, nie oddzielam grubą kreską. Nie jest moją stratą, jest bogactwem doświadczeń różnych. Nie mogłabym tego przekreślić.
Kiedyś Ptero zapytał czy nadal czuję w sobie chorą część, czuję, ale nie w kategoriach choroby. Jest we mnie skłonność do ucieczki, do bujania w obłokach, jest niezaradność życiowa, jest trudność relacji, jest nadwrażliwość. To pozwoliło rozwinąć się konkretnemu uzależnieniu. Ale te cechy czy zachowania były i będą.
A uzależnienie rozwijało się powoli, towarzyszyło przez wiele lat -początkowo w utajonej formie, a wiele się wtedy wydarzyło i zadziało. Założenie rodziny, rozwój zawodowy, wychowanie dzieci, rozwój różnych pasji...Przeżyłam ten czas, najlepiej jak potrafiłam.
Z sentymentem oglądam zdjęcia z przeszłości i nie patrzę przez pryzmat alkoholu, widzę różne detale, które budzą czułość.
Ostatnie lata, to faza najostrzejsza uzależnienia i męczenie się tym. To było potrzebne, żeby przestać.
Tak, na szczęście nie czuję awersji do swojej przeszłości, choć widzę też straty, szkody i konsekwencje. Tego też nie da wytrzeć gumką i dobrze.
Wiek: 53 Dołączyła: 10 Sie 2012 Posty: 2955 Skąd: Katowice
Wysłany: Sob 08 Paź, 2016 18:49
Matinka, ja dopiero teraz zobaczyłam, że kreska znikła.
I podobnie jak Ty.. końcówkę picia widzę, jako najtrudniejszy czas.
Za to konsekwencje...skąd wiem, jakie poniosę za np 10 lat, konsekwencje dzisiejszych decyzji?
Podobnie jak wtedy... wybieram tak, jak dziś najlepiej potrafię.
_________________ ...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum