|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Jak zacząć od nowa? |
Autor |
Wiadomość |
MichelAngelo96
Milczek
Dołączył: 10 Paź 2016 Posty: 1
|
Wysłany: Pon 10 Paź, 2016 22:10 Jak zacząć od nowa?
|
|
|
Witam. Zanim przejdę do meritum sprawy, zwracam uwagę, że jestem homoseksualistą, więc uprzejmie proszę, by wszelkie osoby, które mają jakiekolwiek uprzedzenia oraz zamiar posyłać infantylne i impertynenckie uwagi, niech pozostawią mój post w spokoju i ugryzą się w język. Z góry dziękuję .
A więc mam 20 lat, jestem normalnym facetem, bez żadnych tzw. przegięć w zachowaniach, jak to zwykle mówi się o gejach. Mówię o mojej orientacji na początku między innymi dlatego, że w póżniejszej części postu nastąpi nawiązanie do niej. moja historia zaczęła się już od chwili, gdy zacząłem poznawać świat, czyli we wczesnym dzieciństwie. Wychowałem się w rodzinie, gdzie ojciec przebywał w zakładzie karnym a matka musiała utrzymywać siebię, mnie, wówczas małego oraz moje dwie starsze siostry, które mimo tego, że musiały się uczyć, opiekowały się mną. Było jej trudno i zaczęła popadać w alkoholizm. Czasami ojciec wychodził na przepustki i raz udało mu się uciec z zakładu karnego. Wówczas był agresywny wobec matki oraz moich sióstr. Dodam jeszcze, że matka została przez niego pobita, gdy była ze mną w ciąży. Tak było przez pierwsze pięć lat mojego życia a wcześniej przez 13, czyli w sumie, przez 18 lat. Jak skończyłem 5 lat, to na jesień tego samego roku moja babka wraz z wójem i jeszcze żyjącym dziadkiem, zabrali nas ze starego mieszkania w blokach na wieś, do rodzinnego domu matki. Tam zamieszkaliśmy i jej alkoholizm nieco osłabł. Moje siostry powychodziły za mąż, ja zacząłem powoli dojrzewać seksualnie, tzn. od początku interesowali mnie chłopcy. Chodziłem do szkoły, nie byłem zbyt lubiany, bo byłem gruby, mój dom był w nienajlepszym stanie, i inne dzieci się z tego śmiały. Byłem wytykany palcami. Wtedy zaczęły się moje problemy z poczuciem własnej wartości. Ale mimo to, miałem dwóch zaufanych kumpli w dzieciństwie. Jak byłem w 4 klasie podstawówki, ojcu skończył się wyrok. Wyszedł na wolność. Mama chciała mi z jednej strony zapewnić pełną rodzinę a z drugiej strony bała się ojca, więc go wzięła do domu. I wtedy się zaczęło. Nabrała kredytów na remont domu oraz infantylne marzenia ojca, które i tak miały się nie spełnić. Matka na nowo się rozpiła, ojciec też pił, babka była również prowodyrem zła w domu, bo zniszczyła w przeszłości życie mojej mamie. Ograniczała ją, poniżała, inwigilowała, etc. Jest ona bowiem apodyktyczna i bardzo konserwatywna. Typowa kobieta PRL-u. To też doprowadziło stopniowo moją mamę do alkoholizmu. Takie scenariusze z ojcem i babką u nas w doma trwały przez 4 lata. Jak poszedłem do gimnazjum, on wrócił za kraty. Mama wpadła w głęboką depresję z powodu długów i spożywała alkohol niemal dziennie. W doma były czcze awantury, padałem ofiarą przemocy zarówno psychicznej jak i fizycznej. Wtedy zaczęły się problemy u mnie. Moje poczucie własnej wartości opadło tak nisko, że bałem się ludzi. Dusiło mnie w klatce piersiowej a stresy zajadałem i coraz bardziej przybyerałem na masie. W gimnazjum też miałem nieciekawie. Byłem dalej poniżany, wytykany palcami. Byłem też bardzo dziwnym dzieckiem. Moje zachowanie wtedy jeszcze wskazywało na to, że mogę być gejem. Ale porócz tego, miałem swój świat, uciekałem w malowanie i rysowanie. Tak odkryłem w sobię duszę artysty. To ludzie uważali za dziwactwo. Poza tym moja mama dalej piła, było jak było. Przebyła około 12 hospitalizacji w szppitalu psychiatrycznym w Lublińcu. Pezez cały ten okres, czyli 6 lat, widziałem się z mamą przez jakieś kilka miesięcy w sumie. Dodam też, że jest po 4 próbach samobójczych, przy czym 3 widziałem na własne oczy. Raz sam ją uratowałem. Toważyszył mi wówczas niesamowity lęk, strach o mamę oraz poczucie winy, które mi wpajano, że to przeze mnie matka pije (nie byłem najlepszym uczniem i przeżywałem ciężki okres młodzieńczego buntu). Jak poszedłem do szkoły średniej, dużo spraw się pozmieniało. Jeździłem do szkoły w Częstochowie, ok 25 km od mojego domu. Tam w mieście, zdala od wsi, ludzie mieli inną mentalnośc. Co prawda niektórzy się ze mnie podśmiewali ale nie tak, żebym to zauważał czy miałoby mnie to krzywdzić. Tam poznałem dwóch kumpli, z czego jeden z nich pochodził z podobnej rodziny do mojej, aczkolwiek on przeżył o wiele więcej ode mnie. Zaprzyjaźniłem się z nim a w tym drugim... zakochałem się. Ale nie byłem do kończ pewny swej orientacji, czułem, że bardziej mnie jednak ciągnie do dziewczym. Zacząłem się odchudzać, ze 105 kilo schudłem do 69 ale za jaką cenę... zachorowałem na bulimię . Oprócz tego wszystkiedo doskwierał mi brak matki, nie rozumiałem jej alkoholizmu i depresji. Nasilały się moje objawy .Po 2 latach szkoły średniej, z tym przyjacielem przeżyłem wiele fajnych chwil. Miałem fajną sylwetkę, w skryciu cierpiałem na bulimię, oraz z powodu chłopaka, z którym się przyjaźniłem i jednocześnie się w nim zakochałem. Otworzył mi oczy na wiele spraw. Jednak pod koniec 3 klasy nasza znajomość się rozpadła. Wtedy zaprzyjaźniłem się z 2 dziewczynami. Nastąpił odwrót, bo zaczęły mnie kręcić laski. Z jedna nawet prawie doszło do stosunku seksualnego. Zacząłem coś do niej czuć. Ale po 4 miesiącach musiałem to przerwać, bo znów zaczęło mnie ciągnąć do mężczyzn. I tak się zaczęło. Moja bulimia i stany napięcia oraz lękowe się nasilały. Zacząłem omdlewać, miewałem stany depresyjne. Żeby sobie pomóc korzystałem z pomocy psychologa, sióstr oraz założyłem konto na portalu dla gejów. Tam poznałem pierwszego chłopaka, z którym pzeżyłem niecały miesiąc. Doszło między nami do stosunku i już na 100% wiedziałem, że jestem gejem. Z początku się tym nie przejmowałem ale bałem się komukolwiek o tym powiedzieć, poza moimi siostrami i przyjaciółkami. Jednak tak jak powiedziałem na początku, stałem się normalnym facetem, bez dziwnych zachowań i megalomanistycznych poglądów na temat swojego wyglądu. On zaś należał do tych bardziej "kobiecych" gejów, więc to zakończyłem, bo drażniły mnie jego natarczywość i babskie zachowania. Krótko po rozstaniu poznałem kolejnego faceta. On był w moim typie, starszy o 8 lat. Początki były fantastyczne, nawet przeminęła mi bulimia. Olałem całkowicie sytuację w domu, zakochałem się po uszy. Tak przez pierwsze 2 miesiące naszego związku było wspaniale. Jednak... Zauważyłem, że on też popija. I to często i bardzo dużo. Z czasem się trochę opamiętał. Ale też swoje przecierpiałem przy nim, bo poświęcał mi mało uwagi, często się kłóciliśmy o jego swawolny tryb życia. Przełomem w moim życiu (kolejnym) było to, że matka zaczęła mnie coraz bardziej inwigilować i obrażać, posądzać o "pedalstwo" wtedy wiedziałem, że jest homofobem, jak i reszta rodziny. To zaczęło się odbijać na naszej relacji. Ja chciałem to ratować. Jeździłem do niego dziennie, bo mieszkał zaledwie 10 minut drogi samochodem ode mnie. Tam raz rozkwitałem, raz czułem się odrzucony. Też nie byłem święty, bo mam temperamentny charakter i mówie zawsze to, co czuję wprost. Czasami aż za dobitnie. Też nie byłem wobec niego fair. Ale zawsze mi wybaczał, tak jak ja jemu. Raz było pięknie, raz źle. Częściej zacząłem podpijać piwo, potem wódkę aż w końcu tak się kiedyś opiłem i ujarałem, że urwał mi się film. Po kilku tygodniach sytuacja się powtórzyła, wtedy odczułem na 100%, że mu na mnie zależy, bo zabrał mnie do siebię do domu. Wtedy sam się opiłem ćwiartką wódki, bo już nie umiałem opanować emocji. Mieszkałem u niego przez 3 i pół miesiąca. Tam też bywały awantury, on pił, nie zwracał na mnie wówczas uwagi ani na innych. (mieszka z rodzicami, którzy uważali mnie za jego przyjaciela). Im też robił awantury. Gdy próbowałem mu przemówić do rozumu, zdarzało mu się mnie popchnąć, wtedy się wyprowadziłem. Ale mnie srogo przepraszał i wziął na zot do domu. Wtedy już czułe, że zdarzy się tak kolejny raz. Nie myliłem się. Między pięknymi chwilami, wyjazdem do Wrocławia, koncertami, kolacjami, etc. zdarzały się częste awantury po alkoholu. Poszarpał mnie tak, że pojawił się siniak na ramieniu. Ja nie potrafiłbym tego mu odwzajemnić. Ale z czasem to się nasilało. Pociągnął mnie za włosy, obrażał po wypiciu, krytykował, oddalał się ode mnie. Nawet w sprawach łóżkowych. Każdy, kto próbował mu przemówić do rozsądku, stawał się w jego oczach wrogiem. Miał swoje zdanie i już. Mimo wszystko go kochałem i chciałem mu pomóc. Wierzyłem, że uda mi się to zwalczyć. Aż do pewnego wieczoru, gdy po imprezie urodzinowej jego chrześnicy, pokłócił się po pijanemu z mamą i całą swoją rodziną. Poszarpał babkę, ciotkę, siostrę, pchnął naszego kierowce(wspólnego kumpla), ja go opamiętałem i wsadziłem do samochodu. Był tak rozjuszony, że zaczął mieć wonty do mnie. Powiedziałem mu, żeby się zamknął i żeby przestał chlać. Bo mu to nie służy. Wtedy zaczął mnie znów szarpać w tym samochodzie i groził, że mnie uderzy. Powiedziałem :"no spróbuj". Uderzył mnie w twarz. Ja się mu odwinąłem(powiedziałem sobię , że nigdy się nikomu tak nie pozwolę upokorzyć, a też mi nerwy puściły, czego teraz żałuję) Tak doszło do bójki. On mnie podduszał, szarpał za ubrania, włosy, obił mi twarz, że se aż palce wybił, ja nie pozostałem mu dłużny, też go poszarpałem i oddałem mu ze dwa razy w twarz. przez jakiś czas wmawiał mi i innym, że jestem chory psychicznie. Wymyślał, że mówię jakieś niestworzone rzeczy a psychiatra mi takiej diagnozy nigdy nie postawił (miałem takową konsultację) Na koniec tej żałosnej sytuacji wypadłem przez przypadek z jadącego samochodu, wysiadłem w biegu, bo nie mogłem już znieść bólu jaki mi zadawał fizycznie i psychicznie. Po tej akcji się wyprowadziłem. Dotarło do mnie, że jego miłość do mnie już się wypaliła, bo ktoś, kto kocha szczerze, tego nie zrobi. Moje uczucie wypaliło się, gdy zadał pierwszy cios... Teraz wróciłem na zot do dom, i cierpię, bo jednak dalej coś czuję. Z jednej strony, jako facet pokazałem, że jie jestem ciotą, którą można bić a jako zakochany w sercu mnie to boli, że tak się to skończyło. Że puściły mi też hamulce. Nie wiem do końca, czy dobrze zrobiłem. Nie mogę o nim zapomnieć. Ale on jest na mnie obojętny. Pisałem do niego z przeprosinami, etc. Powiedziałem mu, że jeśli mu zależy, to niech walczy. Ale on kazał mi dać sobie spokój. Teraz nie poterafię się pozbierać. Topię smutki w muzyce, rysunkach, papierosach i... alkoholu. Boję się, bo nie wiem, czy będę na tyle silny, żeby to zwalczyć. Przez to proszę o jakieś wskazówki, jak z tego wybrnąć. Czy wrócić? Dać szansę? Czy poprostu olać to wszystko. Na dzień dzisiejszy nie mam ochoty na nic. Nic mnie nie cieszy a jeśli już to na chwilę i wciąż potem myśla o nim. Chcę zacząć wszystko od nowa. Ale znam siebię i wiem, że ten żal będę nosił długo w sercu. Jednak boje się, że w tym czasie ten cierń narobi jeszcze więcej ran na mojej psychice i duszy. Boli mnie, że ludzie najpierw się kochają a potem jak to mówią na siebię .... wiadomo o co chodzi. Czy tak wygląda miłość? Na tym ma polegać ? Oprócz tego zaś wróciłem do dom , do pijącej wciąż matki i mieszkającego tu ojca. Próbuję być twardy, nikt nic nie zauważa, bo ukrywam swój ból bardzo głęboko. Ale jak nadchodzi wieczór, dostaję do głowy. Jak mam zacząć od nowa? |
|
|
|
|
szymon
Uzależniony od netu
Pomógł: 112 razy Dołączył: 23 Sty 2011 Posty: 4907
|
Wysłany: Pon 10 Paź, 2016 22:13
|
|
|
cześć
jakbyś porobił akapity, to fajniej/łatwiej by się ludziom czytało |
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Pon 10 Paź, 2016 22:16
|
|
|
jeszcze możesz edytować i podzielić tekst żeby się lżej czytało, masz tylko 15 minut, bo tak to ja np będę się gubić w tekście longiem pisanym |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 07:18
|
|
|
MichelAngelo96 napisał/a: | Jak mam zacząć od nowa? |
To jest trudne, ale najlepiej zacząć stosować się do przesłania: "...daj czas czasowi".
Wiadomo, że ból i rozczarowanie po jakimś czasie przestają ranić.
Jesteś DDA i w tym prawdopodobnie jest źródło Twoich problemów, więc na Twoim miejscu poszukałabym terapii dla osób dotkniętych tym syndromem.
Poszukaj ośrodków prowadzących taką terapię w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania: http://www.parpa.pl/index.php/placowki-lecznictwa
Pracujesz? Jesteś finansowo niezależny? |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
|
|
|
|
Mała
Trajkotka
Pomogła: 34 razy Wiek: 49 Dołączyła: 18 Cze 2013 Posty: 1017 Skąd: Moja Wiocha :D
|
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 07:34
|
|
|
Witaj. Tyle pisałeś o orintacji seksualnej, że nie mogłam załapać (długi tekst bez przerywników też swoje zrobił) jaki naprawdę masz problem. Ale w końcu dotarło - po prostu współuzależnienie(partner), DDA(rodzice) i chyba DDD(jeśli chodzi o babcię)...
twojemu byłemu partnerowi - dałabym spokój - dopóki nie zrobi czegoś ze swoim problemem (alkoholizm). Współ- mają to do siebie, że wydaje im się, że swoją miłością potrafią wyprowadzić partnera z nałogu i uleczyć go. Nic bardziej mylnego.Wiem to z własnego doświadczenia.
Chłopie - sama niejedno przeszłam i włosy mi stają dęba na głowie jak pomyślę - że wciąż musisz mieszkać w chorym domu To, że masz wrażliwą, artystyczną duszę - sprawia, że wszystko jeszcze bardziej, mocniej Cię dotyka.
jesteś tutaj - bo potrzebujesz pomocy - jak każdy z nas. Myślę, że dobrze jest jej poszukać u terapeuty - od DDA i współuzależnienia.
I wyprowadzić się przede wszystkim z domu...Jak tylko będzie to możliwe. Nie do kogoś (ewentualnego nowego partnera) od kogo znów będziesz zależny, ale...zacząć żyć na własny rachunek. To jest piekielnie trudne, ale warto...
A wogóle - to Witaj Gosia - współuzależniona i DDA [/b] |
_________________ "Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3 |
|
|
|
|
Jacek
Uzależniony od Dekadencji ...jestem alkoholikiem...
Pomógł: 133 razy Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 7326 Skąd: Pyrlandia
|
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 13:35
|
|
|
witaj Michaelu |
_________________ "Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
|
|
|
|
|
margo
Trajkotka
Pomogła: 32 razy Dołączyła: 12 Sie 2013 Posty: 1881
|
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 15:23
|
|
|
No cześć
A ja jeszcze dodam, że oprócz współ i dda to tę bulimię też należy leczyć. Z bulimią podobnie jak z alkoholizmem - zostaje już do końca, można zaleczyć, ale nie wyleczyć.
Może najlepiej byłoby, gdybyś przeszedł się do ośrodka leczenia uzależnień i współuzależnień i tam porozmawiał z terapeutą, który podjął by decyzję, za co należy zabrać się w pierwszej kolejności. |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 15:45
|
|
|
witaj
podpisuje sie pod tym co napisaly kolezanki - biegnij do najblizszej poradni i umawiaj sie na terapie
wszystko bedzie dobrze jesli zajmiesz sie przede wszystkim soba i swoim zdrowieniem, na wybor odpowiedniego partnera przyjdzie czas pozniej |
|
|
|
|
zołza
Upierdliwiec Zołza
Pomogła: 62 razy Dołączyła: 03 Maj 2013 Posty: 2219 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Śro 12 Paź, 2016 08:08
|
|
|
Cześć Angelo
Czytam i czytam ...i jak dla mnie za dużo , za szybko i za wiele naraz
Zrozumiałam jedynie ,że jesteś bardzo nieszczęśliwy i samotny...i tak naprawdę od zawsze takim byłeś
Teraz masz 20 lat ( tyle samo ma mój syn) czas by zacząć swoje życie i podejmować swoje decyzje - tak tylko dla siebie . Nie szukaj na siłę miłości i akceptacji ....to przyjdzie w momencie gdy sam siebie zaakceptujesz takim jakim jesteś
Pozdrawiam serdecznie |
|
|
|
|
Gabi74
Małomówny
Pomogła: 3 razy Wiek: 50 Dołączyła: 13 Lis 2011 Posty: 81 Skąd: mazowsze
|
Wysłany: Śro 12 Paź, 2016 11:21
|
|
|
Cześć.
Jejku, wzruszyłam się czytając Twoją historię. I zezłościłam jednocześnie, bo ....dużo przeżyłeś jak na tak młodego chłopaka. Twoja rodzina słabo wywiązała się ze swojej roli (zresztą jak wiele innych na tym świecie, ale to małe pocieszenie).
Ja mam 42 lata i kończę 3 letnią terapię dla dda. Ty masz szanse zrobić to wcześniej. Jeśli tylko możesz i chcesz poszukaj dla siebie pomocy, może siostry Ci również pomogą? W innym przypadku (choć ja nie jestem terapeutką), ale pewnie będziesz ciągnął te wszystkie złe emocje w dalsze życie i będzie Ci ciężko. Wszedłeś w związek i pozwoliłeś się źle traktować, zaczynasz pić alkohol.
Próbujesz być twardy, ale odczuwasz ból. Ale nie musi tak być. Zawalcz o siebie, masz prawo czuć się dobrze w życie. Masz takie prawo. Masz prawo do bycia szczęśliwym. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|